czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Tożsamość alkoholiczki
Jo-asia - Pon 08 Paź, 2012 11:09 Temat postu: Tożsamość alkoholiczkiOd prawie dwóch miesięcy jestem na Forum.
Czuje potrzebę, stworzenia własnego wątku - mam nadzieje, że moderacja nie ma nic przeciwko temu
Minęło już 7 miesięcy jak nie piję.
Ukończyłam terapię zamkniętą w Rybniku, teraz kontynuuję pogłębioną, mam też indywidualną, chodzę na mityngi.
Myślę, że dzięki temu rośnie moja świadomość choroby i łatwiej rozpoznaję jej objawy.
Świadomość ta, jest mi strasznie pomocna - nie pozwala na "nakręcanie się". Dzięki niej radzę sobie z wyzwalaczami zewnętrznymi.
Świadomość ta, jest jeszcze za mała aby radzić sobie z wyzwalaczami wewnętrznymi.
I właśnie o tym, chciałbym aby był ten wątek.
Dzisiaj rozpoczynam drogę, w samo poznawaniu...
Chętnie poznam Wasze historie
Tyle wstępu
Od czego chcę zacząć?
od kobiet - dlaczego?
bo traktuje je inaczej niż mężczyzn - a to dlaczego?
i tego właśnie chcę się dowiedzieć.pterodaktyll - Pon 08 Paź, 2012 11:13
Jo-asia napisał/a:
Czuje potrzebę, stworzenia własnego wątku - mam nadzieje, że moderacja nie ma nic przeciwko temu
Ależ skąd wręcz przeciwnie
Jo-asia napisał/a:
Od czego chcę zacząć?
od kobiet - dlaczego?
bo traktuje je inaczej niż mężczyzn
To wpadnę trochę później ......... smokooka - Pon 08 Paź, 2012 11:17 Ptero, ale Asia nie napisała że gorzej, tylko inaczej... może nawet lepiej?
Ja mam tak, że wolę facetów, lepiej się z nimi dogaduję, inaczej o nich myślę. A z kobietami uczę się żyć wciąż od nowa. Jo-asia - Pon 08 Paź, 2012 14:36
smokooka napisał/a:
Ja mam tak, że wolę facetów, lepiej się z nimi dogaduję, inaczej o nich myślę
Ja też tak mam a tłumaczę sobie to tym, że oni, nie są skomplikowani w "obsłudze"
Ich myślenie jest proste "skutek - przyczyna" (czy tam na odwrót) a moje jeszcze kilka rzeczy "bierze pod uwagę"
Chcę zacząć od najważniejszych kobiet w moim życiu.
Mama.
Już nie żyje.
Jak myślę "jaka była" - przychodzi mi do głowy smutna.
Szyła sobie i nam ubrania. Nie było to nic specjalnego, była samoukiem.
Potrafiła robić też swetry na drutach.
Dzięki temu miałam nowe rzeczy bo na kupno nie było nas stać - ojciec przepijał
Wiedziała o mnie prawie wszystko a ja o niej nic nie mogę powiedzieć
Może z czasem coś mi się przypomni.
Babcia (mama mojej mamy).
Też nie żyje.
Czułam się u niej jak w domu, lubiłam do niej chodzić. Pamiętam, że ciągle chorowała.
Przytulała mnie
Pamiętam też, że ciągle z mamą rozmawiały o pieniądzach.
Babcia (mama mojego taty).
Ona jeszcze żyje, w tym roku skończyła 90 lat - nie byłam na urodzinach.
Była surowa, nie lubiłam jej.
Często pomagała mojej mamie w opiece nad nami. Każde wakacje spędzałam u niej, z nią na wczasach. Zawsze mnie chwaliła.
Jako jedyna w mojej rodzinie nie piła alkoholu.
Nie odwiedzam jej.
Ostatnio spotkałam ją na ślubie. Przywitała mnie bardzo serdecznie. Ona nie widzi i mnie poprosiła o pomoc. grzesiek - Pon 08 Paź, 2012 14:37
Jo-asia napisał/a:
Świadomość ta, jest jeszcze za mała aby radzić sobie z wyzwalaczami wewnętrznymi.
I właśnie o tym, chciałbym aby był ten wątek.
...myśli,sny,uczucia,emocje-temat rzeka-byle nie pod prąd.pannaJot - Pon 08 Paź, 2012 14:39 Ja też lepiej dogaduję się z facetami. Odkąd pamiętam tak było. Latałam z chłopakami po drzewach zamiast bawic się lalkami na kocyku pod blokiem . Teraz juz wiem dlaczego tak było i jest dalej. Duzo lepiej rozumiałam się z ojcem niz mamą. Chyba do tej pory czasami traktuje kobiety jak takie "delikatne księżniczki" jak moja mamę. Ale pracuję nad tym Z mężczyznami romawia mi sie inaczej. Bardziej bezpośrednio. Bez owijania w bawełnę. I tak lubię...
Joasiu nie wiem właściwie kiedy uznałam sie za alkoholiczkę. W duchu pewnie jak zadzwoniłam do ośrodka umówić się z terapeutą. Długa jednak droga była przede mną... Zanim nauczyłam się mówić Asia-alkoholiczka kilka miesięcy mówiłam, że jestem uzależniona od alkoholu. Jakoś "ładniej " mi brzmiało. Potem pojawiła się ta alkoholiczka i rozumowe uznanie się za alko. Uznanie bezsilności wobec alkoholu na rozum. Uznałam i poczułam ze jestem bezsilna wobec alkoholu dopiero po zapiciu. Teraz juz nie mam problemu z tożsamością...Małgoś - Pon 08 Paź, 2012 16:55
pannaJot napisał/a:
Ja też lepiej dogaduję się z facetami. Odkąd pamiętam tak było. Latałam z chłopakami po drzewach zamiast bawic się lalkami na kocyku pod blokiem
Mnie też kocyk nudził. A jeśli juz bawiłam się w dom, to nie lalkami, tylko rozpalałam ognisko i gotowałam na prawdziwym ogniu z prawdziwych owoców własnoręcznie zerwanych z drzewa.
Wolałam łazić z chłopakami po wertepach, drzeć rajstopki, zdzierać kolana co denerwowało mamę, bo ta olbrzymią wagę przykładała do ładnego wyglądu. A ja czułam się ograniczana. Później dowiedziałam się, że wielu zabaw mi zabraniano bo miałam słabe kości. Zapach gipsu to zapach dzieciństwa
Gdy miałam 9 lat przestałam być jedynaczką i dowiedziałam się czym jest niesprawiedliwość i nierówne traktowanie dzieci. Bo mojemu bratu wolno było dużo więcej niż mi i trwało to az do śmierci rodziców. A ja mam żal do dnia dzisiejszego i pewne schizy przeszkadzają mi jak cholera.
Niedawno uświadomiłam sobie, że nie chciałam zmieniać świata i potrafiłam zachować dystans wobec niego tylko pod wpływem alkoholu. To było moje lekarstwo na moje bolączki. Teraz juz nie stosuję tego "leku" ale nie zmieniać świata jeszcze nie potrafię i ciągle łapię się na wpadkach. Jo-asia - Pon 08 Paź, 2012 17:38
Małgoś napisał/a:
ale nie zmieniać świata jeszcze nie potrafię
ja też nie potrafię
tyle, że ja już nie chcę go zmieniać - teraz chcę zmieniać siebie
Początkowo bawiłam się z koleżankami, skakałam w gumę...
Nie wiem kiedy ale coraz trudniej było mi się z nimi dogadać, wtedy odkryłam kolegów...
Z czasem, gdy zaczęłam dorastać, byłam dla nich nadal kumpelą a ja marzyłam o chłopaku
inne koleżanki już ich miały
Wtedy przyszedł czas szkoły średniej, zmieniliśmy mieszkanie (to samo miejsce ale juz nie Ci sami ludzie), ja szkołę wybrałam w innym mieście.
Nowe towarzystwo, same kobiety...gdzieś pod koniec 4 klasy znalazły się bliższe koleżanki. Wspólne dyskoteki, wspólne picie, potem poznałyśmy swoich przyszłych mężów...
Ciągle obracam się w środowisku kobiet, moja praca zawodowa to tylko zespoły kobiece...gdzieś tam dalej inni mężczyźni, szefowie.
Usłyszałam stwierdzenie, że ciągle jestem wśród kobiet bo mam coś z nimi do załatwienia...Małgoś - Pon 08 Paź, 2012 17:56
Jo-asia napisał/a:
Usłyszałam stwierdzenie, że ciągle jestem wśród kobiet bo mam coś z nimi do załatwienia...
Coś w tym jest...
Ja ciągle jestem wśród mężczyzn, zawsze lepiej dogadywałam się z facetami, lubiłam pracować z facetami i mieć szefa mężczyznę. Nie cierpię plotkować i takiej babskiej paplaniny, męczy mnie to okropnie.
Jo-asia napisał/a:
ja też nie potrafię
tyle, że ja już nie chcę go zmieniać - teraz chcę zmieniać siebie
I to jest właśnie mój problem Męczy mnie brak sprawiedliwości na świecie, niedalej jak dziś rano rozbieralam na kawałki z moim K. dlaczego tak bardzo mnie boli ten temat, a to ma ścisły związek z moją rodziną, bratem. Nie pogodziłam się z pewnymi sprawami rodzinnymi i nie potrafię tego zrobić Ciągle szukam wokół siebie najmniejszych przejawów niesprawiedliwości i angażuję się w to. Wychodzą z tego absurdalne tragikomedie. Tylko, że mi nie jest do śmiechu. OSSA - Pon 08 Paź, 2012 17:56
Jo-asia napisał/a:
Nowe towarzystwo, same kobiety...gdzieś pod koniec 4 klasy znalazły się bliższe koleżanki. Wspólne dyskoteki, wspólne picie, potem poznałyśmy swoich przyszłych mężów...
Ciągle obracam się w środowisku kobiet, moja praca zawodowa to tylko zespoły kobiece...gdzieś tam dalej inni mężczyźni, szefowie.
Zupełnie inaczej jak ja szkoła, średnia zdominowana przez chłopaków , nas w klasie kilka w szkole kilkanaście , praca zawodowa głównie z facetami i jakoś z całego tego męskiego tłumu wybrałam sobie uzależnionego męża. Teraz jeżdżę z moimi przyjaciółmi na różne wypady oni .... za kołnierz nie wylewają. Mogę z nimi siedzieć, gadać, śmiać się. Natomiast nigdy nie mogłam tego zaakceptować u mojego byłego męża Jo-asia - Pon 08 Paź, 2012 18:10
Małgoś napisał/a:
Nie cierpię plotkować i takiej babskiej paplaniny, męczy mnie to okropnie.
Dokładnie tak, tyle, że do mnie nie przychodzą z plotami bo je zaraz ukrócam, nie mam ochoty się w to bawić
A wiecie co mi przyszło do głowy, że mój chłop to też baba sprząta, gotuje, plotkuje i ciągle mi powtarza, że ja tego nie umiem (bez obrazy panowie )
A jak się dogaduje z sąsiadkami, wie o wszystkich wkoło, jak "prawdziwa baba"
Ja uczyłam go auto naprawiać, żarówki wkręcać itp śmieję się, że to ja "noszę spodnie" w tym domu Małgoś - Pon 08 Paź, 2012 18:19
Jo-asia napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Nie cierpię plotkować i takiej babskiej paplaniny, męczy mnie to okropnie.
Dokładnie tak, tyle, że do mnie nie przychodzą z plotami bo je zaraz ukrócam, nie mam ochoty się w to bawić
A wiecie co mi przyszło do głowy, że mój chłop to też baba sprząta, gotuje, plotkuje i ciągle mi powtarza, że ja tego nie umiem (bez obrazy panowie )
A jak się dogaduje z sąsiadkami, wie o wszystkich wkoło, jak "prawdziwa baba"
Ja uczyłam go auto naprawiać, żarówki wkręcać itp śmieję się, że to ja "noszę spodnie" w tym domu
Ha ha, no to mój jest taką trochę lepszą babą, bo to złota rączka. Ale zaniemówiłam kiedyś z wrażenia będąc świadkiem jego rozmowy z pewna starszą panią. Ja w życiu nie potrafiłam być tak miła i dopytywać a jak zdrówko, a jak pani dobrze wyglada i tp Potem powiedzial mi że to się manipulacją nazywa
Wszystko potrafi zrobić, a ja zawsze właśnie o takim kimś marzyłam Cholernie przypomina mi ojca...Jo-asia - Pon 08 Paź, 2012 18:59
Małgoś napisał/a:
Cholernie przypomina mi ojca...
Mój mąż jest zupełnie inny niż mój tata, ale zawsze chciałam żeby taki był
Hm, mój ojciec...
Też był złotą rączką, ciągle nowe hobby (gołębie, kanarki, rybki, auto a potem już tylko picie...), zawsze na maxa: kanarków cały pokój, rybek - 10 akwarium, auto -jedno alkohol- całe życie.
Byłam jego oczkiem, tatusia córeczką.
Nie rozumiałam mamy, gdy chciała go odciąć od jedzenia, za to, że przepił wypłatę
kiedyś gdy się kłócili, oboje pijani...zapytała kogo bym wybrała gdyby się rozeszli - odpowiedziałam tatę...
Bardzo chciałam mu pomóc wyjść z nałogu...teraz wiem, że to nie miało sensu.
Kocham tatę...co do mamy, nie wiem
I to ja, jestem podobna do niego, nawet w swoim alkoholizmie...Małgoś - Pon 08 Paź, 2012 19:22 Jo-asia, Widzę, że jesteśmy bardzo podobne....
Mój ojciec był alkoholikiem, ale przede wszystkim ekstra facetem. Choroba zabierała go powoli, ale bezwzględnie a ja kochałam go nawet zasikanego. Wiem, że były braki gdy stracił kasę, ale potrafił ją zarobić zawsze. Mama długo nie pracowała bo tak naprawdę nie musiała. Poszła do pracy gdy byliśmy z bratem już odchowani. wiem, że gdyby ojciec nie pił wszystko w tej rodzinie ułożyło by się inaczej. Ale wiem też że nie tylko alkohol ojca był problemem, czyli nie tylko jego problemy. Bo np moja mama też wnosiła swoje, lubiła być pierwsza, najlepsza, najmądrzejsza i wykorzystywała swoją władzę.
Pochowałam rodziców tego samego dnia. Mama umarła na raka a ojciec dostał ataku serca 3 dni po śmierci mamy. Wiem, że umarł bo pił i nie dbał o siebie. Ale widziałam jak bardzo kochał mamę, jak dbał o każdy jej kaprys, jakie pyszności dla niej gotował, piekł ciasta, robił rolady biszkoptowe. Dla mnie ojciec był guru.
Po śmierci omal oczu nie wydrapałam bratu bo źle o ojcu się wyrażał, nie odzywałam się do brata ponad rok!Jo-asia - Wto 09 Paź, 2012 15:14
Małgoś napisał/a:
Mama umarła na raka a ojciec dostał ataku serca 3 dni po śmierci mamy.
Moja mama też umarła na raka, tata żyje i dalej pije.
Chcę wrócić jeszcze do tematu "kobiet".
Myślę, że w nich kryje się wiele odpowiedzi na mój temat.
Ostatnio mam problem i dotyczy on właśnie ich.
Złość.
Od jakiegoś tygodnia, nie ma dnia, żebym nie wybuchła.
Początkowo złość rosła wolno i potrafiłam nad nią zapanować tzn nie okazywać jej. Za to moje samopoczucie było okropne, strasznie się z tym męczyłam.
Teraz wybuch jest nagły, gwałtowny, jakby spontaniczny. Pozostaje mi niesmak, jednak czuję też ulgę.
Złość ta dotyczy wyłącznie kobiet.
Nie potrafię sama ocenić czy jest słuszną obroną czy wypływa z nieznanych mi powodów i raczej skłaniam się do tego drugiego Jo-asia - Czw 11 Paź, 2012 08:29 Wczoraj dowiedziałam się, że moja córka (20 lat, mama 9 miesięcznej Mai) w 90% jest chora na SM, potrzebny jest rezonans aby to potwierdzić.
Pierwsza reakcja moja - zaniemówiłam
Byłam przed terapią grupową, gdy dostałam tę wiadomość.
Po terapii byłam strasznie wyciszona, smutna - nawet mój mąż nie wyprowadził mnie z równowagi (miał jakieś głupie pretensje, zazdrosny był - nie chciało mi się z nim o tym gadać, powiedziałam mu, że to nie mój problem ).
Dzisiaj towarzyszy mi niepokój.
Staram się nie patrzeć w przyszłość.
Zastanawiam się, nie zmienię faktu, że jest chora chcę jej pomóc przez to przechodzić.
Czy nie powinnam płakać, biadolić czy to co czuję jest normalne?jal - Czw 11 Paź, 2012 08:34 Joasiu - wspieram ciepło smokooka - Czw 11 Paź, 2012 08:35
Jo-asia napisał/a:
Czy nie powinnam płakać, biadolić czy to co czuję jest normalne?
Miałam taki dylemat związany z czymś innym, też trudnym. Rozmawiałam o tym z terapeutką. Wytłumaczyła mi, że czuję to co czuję i jest to jak najbardziej właściwe, mam do tego pełne prawo, tak jestem ukształtowana i mam sobie dać pełnię przeżywania takich a nei innych emocji, bez oglądania się na to co powinnam.
Od siebie dodam Ci tylko, że dzięki takiej postawie
Jo-asia napisał/a:
Staram się nie patrzeć w przyszłość.
Zastanawiam się, nie zmienię faktu, że jest chora chcę jej pomóc przez to przechodzić.
szybciej i pełniej będziesz mogła być wsparciem dla córki.
Trzymam kciuki za to, aby wstępne rozpoznanie okazało się błędem i żeby córcia była w 100% zdrowa.aazazello - Czw 11 Paź, 2012 09:12 Przykro mi Jo-asiu. Moja bratanica również ma SM i w obecnych czasach, oczywiście w zależności od formy choroby i wczesnego rozpoznania, to jeszcze nie jest wyrok. Można, w zasadzie sprawnie, dożyć późnej starości. Pozostaje również pozostałe 10% nadziei.kj100pn - Czw 11 Paź, 2012 09:18 Jest eksperymentalna terapia dla chorych na SM ale nie każdy się na nią załapie.
Żona kuzyna choruje na tą przypadłość, był moment że nie była w stanie chodzić i leżała 24h w łózku a teraz normalnie chodzi.
Moge zapytać jesli chcesz o jej zasadypiotrAA82 - Czw 11 Paź, 2012 09:33 Mnie też bardzo przykro, że na Ciebie spadają takie kłopoty, ale na pewno sobie z tym poradzisz Też wiem, że bardzo Ci teraz jest potrzebne wsparcie innych.Jo-asia - Czw 11 Paź, 2012 09:51 Dzięki wszystkim za wsparcie
Teraz dopiero dotarł do mnie sens słów, które kiedyś usłyszałam na mityngu:
"na detoxie, alkoholik rozmawiał na papierosie z innym chorym, użalał się nad sobą jaki to no biedny i jaka to ciężka choroba go spotkała, ten drugi przysłuchiwał się mu i gdy skończył powiedział - chętnie bym się z Tobą zamienił, był chory na SM."
Mnie przyszła odwrotna myśl, chciałabym się zamienić z córką.
Wracając jednak do sensu opowieści, ja mam wpływ na swoje zdrowienie, nie potrzebuję kasy na leki, nie muszę zależeć od innych.
kj100pn napisał/a:
Jest eksperymentalna terapia dla chorych na SM ale nie każdy się na nią załapie.
Żona kuzyna choruje na tą przypadłość, był moment że nie była w stanie chodzić i leżała 24h w łózku a teraz normalnie chodzi.
Moge zapytać jesli chcesz o jej zasady
będę wdzięczna, za wszelkie informacje Klara - Czw 11 Paź, 2012 10:03 A ja trzymam kciuki za to, żeby ta wstępna diagnoza okazała się nie do końca prawdziwa Jo-asia - Czw 11 Paź, 2012 10:11 Ja chyba też żyje tą 10% nadzieją mia83 - Czw 11 Paź, 2012 10:22 Również trzymam kciuki Joasiu! Wiedźma - Czw 11 Paź, 2012 16:17 Jestem z Tobą, Joasiu
Wiem, że to bardzo trudne chwile - moja córka też jest przewlekle chora
i początek jej choroby był dla mnie bardzo silnym przeżyciem.
A może jednak te 10%... KICAJKA - Czw 11 Paź, 2012 18:30 To ja też potrzymam za Was obie piotr7 - Czw 11 Paź, 2012 18:41 Joasiu trzymam za was kciuki.rybenka1 - Czw 11 Paź, 2012 21:45 Joasiu leon - Czw 11 Paź, 2012 22:21 agaanna - Czw 11 Paź, 2012 22:33 Joasiu
To co przeżywasz jest dla Ciebie bez wątpienia bardzo trudne. Nie mogę sobie tego wyobrazić gdyż nie jestem ani matką ani babcią.
Jednak mogę Ci poradzić z doświadczenia, że Twoje trzeźwienie będzie na pewno bardzo dużą pomocą dla córki i wsparciem. Ona może być chora na ciężką, nieuleczalną, przewlekłą i śmiertelną chorobę jaką jest stwardnienie. Jednak Ty powinnaś pamiętać, że jeżeli córka okaże się być chorą to wasze choroby będą łączyły co najmniej te 4 przymiotniki ciężka, nieuleczalna, przewlekła i śmiertelna. Córka zobaczy, że można żyć z taką chorobą długo zarówno jej jak i Twoją.
A jeśli chodzi o to co odczuwasz- masz do tego prawo. Myślę, że nie możesz czuć się winna za to , że nie płaczesz. Myślę, że reakcje emocjonalne na jakieś przykre, smutne informacje są sprawą indywidualną.Myślę, że to nie jest odcięcie od uczuć, ponieważ masz świadomość tego , co przeżywasz i jak się zachowujesz. Jeśli potrafisz nazwać myśli, uczucia i zachowania, które Ci towarzyszyły kiedy się dowiedziałaś i jakie były czy są Twoje późniejsze zachowania to jest dobre. Nie możesz mieć z tego powodu poczucia winy.
3mam kciuki za te 10%
Jacek - Pią 12 Paź, 2012 08:52
Jo-asia napisał/a:
chcę jej pomóc przez to przechodzić.
taki gest,czyn,ma piękną wartość prawdziwych szczerych uczuciowych oddań
popieram Małgoś - Pią 12 Paź, 2012 10:38 Joasiu, kompletnie nie znam się na SM, tyle co wiem, że to choroba stawów i mięśni. Ale ostatnio blisko siebie mam chorą na boreliozę. Sporo czytałam o tej chorobie na różnych forach i wiele osób było leczonych na SM bo objawy są bardzo podobne.
Nie chcę niczego sugerować bo diagnostyka w przypadku boreliozy jest chyba trudniejsza niż przy SM, a leczenie równie trudne i do tego kosztowne. Jednak może warto sprawdzić?
I trzymam mocno kciuki za Was dziewczyny, bądźcie dobrej myśli Jo-asia - Pią 12 Paź, 2012 11:34 Dziękuję , że jesteście ze mną/nami
Teraz najważniejsza sprawą jest zrobić badania, potwierdzić diagnozę lub szukać dalej o co chodzi. Ważna jest dobra diagnoza.
Myślę, że dzięki temu, że oswoiłam się ze swoją chorobą łatwiej mi przyjąć ten ciężar.
Wiem, do którego momentu to ja mam wpływ na życie i zdrowie a w którym momencie ode mnie już nic nie zależy.
Wiem też, że muszę cierpliwie czekać bo pewnych spraw (szczególnie z naszym NFZ, przy braku własnych pieniędzy ) nie przeskoczę.
Jestem niespokojna z jednej strony a jest też we mnie nadzieja i wiara, że coby się nie stało, jest ktoś kto tym wszystkim kieruje i wie co robi. Małgoś - Pią 12 Paź, 2012 13:04
Jo-asia napisał/a:
Jestem niespokojna z jednej strony a jest też we mnie nadzieja i wiara, że coby się nie stało, jest ktoś kto tym wszystkim kieruje i wie co robi.
Ano właśnie... na szczęście Ktoś dużo mądrzejszy od nas układał to wszystko, i dlatego nadzieja umiera ostatnia
Sprawdzajcie dziewczyny i nie wierzcie w 100 % lekarzom tylko bardziej sobie.
Na przykładzie boreliozy wiem jak bezradni potrafią być lekarze, jak na ślepo ustalać leczenie a tak naprawdę tylko potrafią rozkladać ręce podczas gdy leczenie jest możliwe! A wszystko rozbija się o niesłuchanie pacjenta, zbywanie go i brak rzetelnej diagnostyki
Problemy finansowe tez niestety robią swoje.
Znajoma zupełnie niepotrzebnie zmarnowała masę czasu na endokrynologów, kardiologów, reumatologów i innych a ostatnio sugerowano jej też psychiatrę. A dopiero gdy wczytała się dokładniej w temat boreliozy wszystko stało się jasne. I okazało się, że wielu chorych na borelię leczono na SM (niepotrzebnie) bo wszystkie te zmiany są efektem borelii! Wielu pacjentów nie pamięta kleszcza i wcale nie trzeba do tego ukąszenia być w lesie. Wystarczy park miejski np w Krakowie!kj100pn - Pią 12 Paź, 2012 13:46 SM to choroba centralnego układu nerwowego.
Przyczyną jest odkładanie się białka/zwapnienie rdzenia kręgowego/mózgu.
W zasadzie istnieją 2 metody diagnozy:
- Badanie płynu mózgowo-rdzeniowego
- badanie PET
Samo zdiagnozowanie SM to jeszcze nie tragedia, przy obecnym poziomie medycyny można z tym życ.
Leczenie polega zazwyczaj na podawaniu sterydów.
W wielu przypadkach nasi lekarze(na szczęście) się mylą bo objawy boreliozy są podobne co SM.
U żony kuzyna pierwotnie zamiast SM zdiagnozowali glejaka(złosliwy guz który daje mniej więcej 8-12 tygodni życia) ale na (w tym przypadku na szczęście) okazało się to SM. Będę się z nimi widział w nast weekend, podpytam co i jak. Z tego co pamiętam jeździli do jakiegoś prof. do Bydgoszczy i on ich nakierował na sposób leczeniaMałgoś - Pią 12 Paź, 2012 14:01
kj100pn napisał/a:
Leczenie polega zazwyczaj na podawaniu sterydów.
Hmmm.... tyle, że sterydy nie leczą a jedynie blokują
W temacie boreliozy - znajoma jest po antybiotykach, ale formy przetrwalnikowe zostały, ostatnio ma nawrót choroby i kolejną serię antybiotyków (tym razem prywatnie).
Ale są zioła dające niesamowite efekty. Tylko, niestety to kosztowna terapia (ok 500 zł miesięcznie na same zioła ). Do tego spustoszenia narobione wcześniej trzeba naprawiać, to też kosztuje kj100pn - Pią 12 Paź, 2012 14:20
Małgoś napisał/a:
kj100pn napisał/a:
Leczenie polega zazwyczaj na podawaniu sterydów.
Hmmm.... tyle, że sterydy nie leczą a jedynie blokują
Leczenia nie ma 100% skutecznego. Leki są w stanie jedynie zatrzymać chorobe i cofnąć część objawów.rybenka1 - Pią 12 Paź, 2012 21:35 Joasiu ,mój szwagier od czterech lat ,miał zawroty głowy ,wymioty .Nikt z lekarzy nie mógł zdiagnozowac co mu jest Tego roku był juz cztery razy w szpitalu ,badania wszystkie nic .Potem badania bolesne na bolerioze ,parę lat temu miał kleszcza .Szukali ,nic ,trafił dopiero do profesora który go zdiagnozował SM brzmiało .Ustawił leki ,jest oky ,co miesiąc jezdzi na kontrolę .Ustąpiły dolegliwosci .Jest dobrze i mam nadzieję i wierzę ,że tak będzie . Jo-asia - Sob 13 Paź, 2012 10:31 Wczoraj (tu a propos mojej złości) pierwszy raz zareagowałam inaczej
Moja odwieczna rywalka w Firmie, kobieta która jest moją przełożoną, ma charakter narcystyczny, zawsze wywołuje u mnie złość.
Gdy weszłam z problemem, na pytanie "czy można by to zmienić w taki sposób" - odpowiedziała NIE.
Zwykle w tej chwili dopada mnie złość a wczoraj roześmiałam się.
Oczywiście szybko się opanowałam, uśmiech z twarzy mi nie zniknął (nie potrafiłam być poważna, tak mnie to jej NIE rozbawiło).
Cała rozmowa przebiegła w zupełnie innym tonie. Ona spokojnie tłumaczyła dlaczego NIE a ja spokojnie słuchałam.
Miłe to było Jo-asia - Wto 16 Paź, 2012 07:57 Mój mąż, od kilku dni ciągle wraca do tego samego tematu.
Zaczęło się po ostatniej terapii, gdy odwiozłam kolegę do pracy. Czułam wtedy, że będzie problem
Był to dzień w którym dowiedziałam się, że moja córka ma podejrzenie SM. Byłam tak zmęczona psychicznie, że nie potrafiłam odmówić.
Po powrocie, mąż jak się dowiedział - wkurzył się. Wytłumaczyłam.
Od tamtej pory słyszę prawie codziennie, że wypłakuję się innym do rękawa, że jemu nie mówię nic.
Tu też tłumaczyłam. Powiedziałam, że jego nie interesuje co się dzieje w mojej głowie. Bo tak jest. Ile razy próbowałam, to mnie zbył. Nie mam pretensji o to.
Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, co zrobić. Jak mu to wytłumaczyć? A może odpuścić?piotr7 - Wto 16 Paź, 2012 09:27 Ja bym odpuścił .
Od czasu gdy zacząłem odpuszczać ,wyciszyłem się ,wszystko stało się łatwiejsze do ogarnięcia.Tajga - Wto 16 Paź, 2012 09:49
Jo-asia napisał/a:
Jak mu to wytłumaczyć? A może odpuścić?
Też bym odpuściła.
Joasiu, tylko winni się tłumaczą.
Niewinni żyją dalej jak żyli.Jo-asia - Wto 16 Paź, 2012 10:49
Tajga napisał/a:
Joasiu, tylko winni się tłumaczą.
Co do tej sytuacji nie czuję się winna.
Widzę jak on się miota.
Czuję się winna, bo nie znajduję w sobie miłości do niego.
To też nie jest tak, że jest mi obojętny.
Sama jeszcze nie wiem, co czuję
Może, to jego zachowanie jest odpowiedzią właśnie na mój stan "ducha"?Tajga - Wto 16 Paź, 2012 11:45
Jo-asia napisał/a:
Czuję się winna, bo nie znajduję w sobie miłości do niego.
To też nie jest tak, że jest mi obojętny.
Sama jeszcze nie wiem, co czuję
To tak się robi w życiu.
Przechodziłam przez to samo z moim eks mężem.
Nie mógł się do końca pogodzić z moją chorobą, niby było dobrze....
jednak zabraniał mi chodzić na mitingi w czasie kiedy był akurat w domu.
Opowiadał ludziom o moim alkoholizmie, dogryzał mi.
Wtedy właśnie stawał mi się obojętny, czasem mi to mijało
żeby znowu falą powrócić.
I w końcu wielka fala uderzyła i rozbiła moją iluzję w pył.
Również z moim obecnym partnerem mam czasami takie "coś".
Chcę sobie być sama, znikam w drugim pokoju, zamykam drzwi
i nie ma mnie.
Po jakimś czasie wszystko we mnie wraca do normy.
Trochę czasu, trochę empatii do samej siebie
Jak mantrę powtarzam sobie słowa przeczytane u jednej mądrej userki
na poprzednim forum.....
"To nie TY będziesz mi dyktował jaki mam mieć dzisiaj humor"Jo-asia - Wto 16 Paź, 2012 12:06
Tajga napisał/a:
"To nie TY będziesz mi dyktował jaki mam mieć dzisiaj humor"
Dzięki Tajga, Jo-asia - Śro 17 Paź, 2012 07:18 Mąż, jednak nie wytrzymał, wczoraj przeprowadził poważną rozmowę.
Byłam szczera, wszystko mówiłam jak czułam.
Podłożem tego była zazdrość. W sumie nieważne, dla mnie ważne było szczere pokazanie co dla mnie jest najważniejsze. Trzeźwość.
To jego wybór czy to zaakceptuje czy nie.
Czuje się lżejsza Jo-asia - Wto 23 Paź, 2012 07:53 Mam, kilka nowych przemyśleń - wczoraj miałam terapię indywidualną.
Ja - mama.
Oglądałam jej zdjęcia.
Piękna, wesoła kobieta, po latach, zmieniła się w smutną, zaniedbaną.
Na tych zdjęciach, widziałam siebie.
Przekonania, co do roli matki, żony - mam jak ona.
Jest jedna różnica, ona nie zdążyła z tym nic zrobić. Ja jestem o krok dalej niż ona.
Hm, teraz przyszło mi do głowy - nie mam wzorca do naśladowania, to ja sama będę pisać ten scenariusz. Dlatego, czuje się tak zagubiona. Szczególnie, gdy idzie o rolę żony.
Ja - tata.
Mój tata, ciągle miał nowe pasje. Odciągało go to od picia.
Okazuje się, że ja robię podobnie. Praca, studia a teraz trzeźwienie. Wszystko czego się dotknę, robię na maxa.
Trzeźwienie jest bardzo ważne, ale nie można tylko tym żyć. I znowu nie mam wzorca, jak to zmienić.
I najtrudniejsze, dla mnie, ja - mąż.
Wszystko co on robi, ja neguję. Nic mi się nie podoba. Nie potrafię go docenić. Nie znajduję w nim niczego coby mnie interesowało. Wolałabym, żeby mi dał spokój.
Sama nie wiem. Przed czym się staram bronić? To tak, jakbym się bała tego, że go kocham. Pomimo wszystko. Bo jak można kochać kogoś, kto krzywdzi innych? Jak można kochać alkoholika?
A może traktuję go, jak odbicie lustrzane? Widzę w nim siebie? I uważam, że to ja nie mogę być kochana?
Kochani, jeśli macie jakieś przemyślenia w tych tematach, proszę podzielcie się Janioł - Wto 23 Paź, 2012 08:09
Jo-asia napisał/a:
I najtrudniejsze, dla mnie, ja - mąż.
Wszystko co on robi, ja neguję. Nic mi się nie podoba. Nie potrafię go docenić. Nie znajduję w nim niczego coby mnie interesowało. Wolałabym, żeby mi dał spokój.
mam podobnie tyle że nie mam męża pterodaktyll - Wto 23 Paź, 2012 08:41
Jo-asia napisał/a:
Kochani, jeśli macie jakieś przemyślenia w tych tematach, proszę podzielcie się
Jeśli chodzi o mnie, to zauważyłem, że najlepiej nie mieć męża tzn. żony w moim przypadku. wolę być sam, choć na pewno nie jestem samotnyJo-asia - Sob 27 Paź, 2012 09:37
pterodaktyll napisał/a:
wolę być sam, choć na pewno nie jestem samotny
ja niby nie jestem sama a samotna się czuję
wygląda na to, że to "siebie", mi brakuje
A to czego nie znajduję w drugim człowieku, nie znajduję w sobie
Dlaczego, nie potrafię zaakceptować siebie taką jaką jestem, dlaczego tak bardzo pragnę być wyjątkowa?
Dlaczego, to takie trudne?pterodaktyll - Sob 27 Paź, 2012 09:38
Jo-asia napisał/a:
dlaczego tak bardzo pragnę być wyjątkowa?
A do czego Ci to potrzebne?piotr7 - Sob 27 Paź, 2012 09:44 Joasiu ,właśnie taka jaka jesteś ,jesteś wyjątkowa. Jo-asia - Sob 27 Paź, 2012 10:05
pterodaktyll napisał/a:
A do czego Ci to potrzebne?
bo, to takie miłe, jak ktoś zauważa moje np. zdolności, chwali mnie za to,
bo, tak miło, jest słyszeć jaka jesteś mądra,
bo, to takie miłe, gdy ktoś wogóle mnie zauważa...
czuję się przez to potrzebna, mobilizuje mnie to dalszej pracypterodaktyll - Sob 27 Paź, 2012 10:17
Jo-asia napisał/a:
bo, to takie miłe, jak ktoś zauważa moje np. zdolności, chwali mnie za to,
bo, tak miło, jest słyszeć jaka jesteś mądra,
bo, to takie miłe, gdy ktoś wogóle mnie zauważa...
czuję się przez to potrzebna, mobilizuje mnie to dalszej pracy
Chcesz powiedzieć, że nikt tego nie zauważa?grzesiek - Sob 27 Paź, 2012 10:22
Jo-asia napisał/a:
ja niby nie jestem sama a samotna się czuję
wygląda na to, że to "siebie", mi brakuje
A to czego nie znajduję w drugim człowieku, nie znajduję w sobie
Jo-asiu ,ja ciebie zauważyłem i podoba mi się to co piszesz i jak piszesz,ale nie o to chodzi.
Ważne jest ,by rano wstać i zrobić cos dobrego,miłego, jednocześnie nie oczekując pochwał czy jakiegokolwiek wynagrodzenia. Można to zrobic dla kogoś,ale też dla siebie.
Nawiązując do tego ,co napisalaś wyżej myślę,że powinnaś zacząć od siebie,zrobić sobie coś przyjemnego i mieć satysfakcję,radość. Takie zachowania na pewno będą miały podobne efekty w stosunkach z innymi ludżmi,którzy bedą potrafili cie docenić,choćby miłym gestem,uśmiechem czy dobrym słowem. Tak nie wiele,a tak dużo.Jo-asia - Sob 27 Paź, 2012 18:52
pterodaktyll napisał/a:
Chcesz powiedzieć, że nikt tego nie zauważa?
tak, to chcę powiedzieć
grzesiek napisał/a:
Ważne jest ,by rano wstać i zrobić cos dobrego,miłego, jednocześnie nie oczekując pochwał czy jakiegokolwiek wynagrodzenia.
a to jest trudne, tzn. nie wstawanie z łóżka
trudno mi robić coś bez oczekiwania na "nagrodę"
grzesiek napisał/a:
Jo-asiu ,ja ciebie zauważyłem i podoba mi się to co piszesz i jak piszesz,
dziekuję,Jo-asia - Sob 27 Paź, 2012 20:53 Jestem na głodzie
Wczoraj, mój luby wrócił pod wpływem a ja zamiast go olać wdałam się w dyskusje...dziś on pije dalej a ja mam głoda.
Jestem wściekła na siebie, bo nie chce mi się z tym walczyć.
Do napisania tego zabierałam się kilka razy, może to mnie zmobilizuje.
Pieprzony alkoholizm...pterodaktyll - Sob 27 Paź, 2012 21:03
Jo-asia napisał/a:
Jestem na głodzie
to przypomnij sobie kilka najgorszych sytuacji w Twoim życiu "pod wpływem" i postaraj się im "przyjrzeć" tak z dystansu. Co widzisz?
Jo-asia napisał/a:
Pieprzony alkoholizm...
Pieprzony nie pieprzony, można z tym żyć Jak się chce żyćJo-asia - Sob 27 Paź, 2012 21:25
pterodaktyll napisał/a:
to przypomnij sobie kilka najgorszych sytuacji w Twoim życiu "pod wpływem" i postaraj się im "przyjrzeć" tak z dystansu. Co widzisz?
Nie chcę pić.
Wkurza mnie to, że daje sobą poniewierać tej chorobie, że pozwalam jej wpływać tak na moje samopoczucie, że jest taka sprytna i łapie się tematów dla mnie najdotkliwszych, gdy ja staję się ciut mocniejsza, mam na nią sposób ona znów mnie gdzieś zaskoczy...i zdołuje...zawsze jest o krok przede mną
Gdy skończyłam pisać, jeszcze raz przeczytałam Twoje słowa pterodaktyll,
DZIĘKI, TERAZ ROZUMIEM Jo-asia - Sob 27 Paź, 2012 21:27
piotr7 napisał/a:
Joasiu ,właśnie taka jaka jesteś ,jesteś wyjątkowa.
Dzięki
Tak wiem, tylko czasem zapominam o tym pterodaktyll - Sob 27 Paź, 2012 21:29
Jo-asia napisał/a:
TERAZ ROZUMIEM
dziadziunio - Sob 27 Paź, 2012 21:35
Jo-asia napisał/a:
bo, to takie miłe, jak ktoś zauważa moje np. zdolności, chwali mnie za to,
bo, tak miło, jest słyszeć jaka jesteś mądra,
bo, to takie miłe, gdy ktoś wogóle mnie zauważa...
czuję się przez to potrzebna, mobilizuje mnie to dalszej pracy
Pięknie piszesz, czuję to co czytam...
Jesteś mi Potrzebna
miłego wieczora rybenka1 - Sob 27 Paź, 2012 23:41 Joasiu ,na początku mojej drogi w trzezwosci czułam złosc i zal do męża .Wypił piwo ,czy spotkal się z kolegami po pracy .Ja jak normalnie jakis czujnik ,czułam z odległosci co pił .Dzisiaj jest inaczej ,wiem ,że to ja nie chcę i nie moge pic alkoholu ,bo on nie jest dla mnie .Pogodzilam śię z tym i czuję śię z tym bardzo dobrze .Wiem ,ze u Ciebie też bedzie tak samo ,czas ,i praca nad soba zrobia swoje . Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 16:12
dziadziunio napisał/a:
Jesteś mi Potrzebna
mów mi tak jeszcze...
dziękuję
rybenka1 napisał/a:
Pogodzilam śię z tym i czuję śię z tym bardzo dobrze
czas i praca, dokładnie tak jak powiedziałaś mam nadzieję, że będę czuła się kiedyś tak jak Ty
Wczoraj myślałam, że to głód a to był żal po stracie.
Zastanawia mnie jedno, czy to znaczy, że go źle przerobiłam? (mam na myśl,i żal po stracie)mia83 - Nie 28 Paź, 2012 16:17
dziadziunio napisał/a:
Pięknie piszesz, czuję to co czytam...
Jesteś mi Potrzebna
Joasiu - mi też jesteś potrzebna, Twoje posty u mnie i w innych wątkach dają mi wiele do myślenia. Bardzo mądrze i tak... nie wiem jak to nazwać... spokojnie i rozsądnie piszesz .Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 16:49
mia83 napisał/a:
Joasiu - mi też jesteś potrzebna, Twoje posty u mnie i w innych wątkach dają mi wiele do myślenia. Bardzo mądrze i tak... nie wiem jak to nazwać... spokojnie i rozsądnie piszesz .
dziękuję
Tak naprawdę, to Wy mi tu pomagacie. Dzięki Wam, dzięki temu, że otwarcie i szczerze piszecie, ja poznaję siebie, zauważam gdzie mój problem.
Wczoraj, po tych słowach:
pterodaktyll napisał/a:
to przypomnij sobie kilka najgorszych sytuacji w Twoim życiu "pod wpływem" i postaraj się im "przyjrzeć" tak z dystansu. Co widzisz?
wszystko wróciło do normy, to jakby ktoś przeciął pętlę zaciskającą się wokół mojej szyi. Małgoś - Nie 28 Paź, 2012 16:53
Jo-asia napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
A do czego Ci to potrzebne?
bo, to takie miłe, jak ktoś zauważa moje np. zdolności, chwali mnie za to,
bo, tak miło, jest słyszeć jaka jesteś mądra,
bo, to takie miłe, gdy ktoś wogóle mnie zauważa...
czuję się przez to potrzebna, mobilizuje mnie to dalszej pracy
Joasiu, znów napisałaś coś jakby o mnie samej. To nie pierwszy raz...
Miałyśmy bardzo podobne dzieciństwa i ta cholerna potrzeba docenianie czyli nie doceniania siebie przez siebie samą ciągnie się od dawna, prawda? Ja też cierpiałam z braku pochwał, akceptacji, zadowolenia że po prostu jestem...
A teraz jeśli wyraźnie nie usłyszę komplementu, pochwały czy tp to nie wierzę.
To bywa męczące również dla otoczenia, bo potrafię strzelić focha całkowicie bez sensu, tylko dlatego, że nie zrozumiałam, nie zauważyłam i nie doceniłam Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 17:08
Małgoś napisał/a:
Ja też cierpiałam z braku pochwał, akceptacji, zadowolenia że po prostu jestem...
gdzieś w mojej głowie już wiem, że każdy z nas jest taki jaki jest, i w tym jest jego wyjątkowość.
Nie potrafię jeszcze tego poczuć.
Małgoś napisał/a:
A teraz jeśli wyraźnie nie usłyszę komplementu, pochwały czy tp to nie wierzę.
dlatego mnie też, tak potrzebne są komplementy staaw - Nie 28 Paź, 2012 20:53
Jo-asia napisał/a:
dlatego mnie też, tak potrzebne są komplementy
Joasiu, fajna z Ciebie kobitka.
To nie komplement tylko brutalna prawda...
Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 20:57
staaw napisał/a:
Joasiu, fajna z Ciebie kobitka.
To nie komplement tylko brutalna prawda...
Ty jak już coś powiesz to...dzięki Małgoś - Nie 28 Paź, 2012 20:57
Jo-asia napisał/a:
gdzieś w mojej głowie już wiem, że każdy z nas jest taki jaki jest, i w tym jest jego wyjątkowość.
Nie potrafię jeszcze tego poczuć.
Ja czuję tę wyjątkowość, ale często ona ma nie jednoznaczny wydźwięk Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 21:01
Małgoś napisał/a:
Ja czuję tę wyjątkowość, ale często ona ma nie jednoznaczny wydźwięk
co to znaczy? możesz mi przybliżyć?rybenka1 - Nie 28 Paź, 2012 21:03 Joasiu ,ja też to wiem żeś fajno dziołcha jest . Małgoś - Nie 28 Paź, 2012 21:09
Jo-asia napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ja czuję tę wyjątkowość, ale często ona ma nie jednoznaczny wydźwięk
co to znaczy? możesz mi przybliżyć?
Bywa, że miewam wątpliwości czy moje zalety to rzeczywiście zalety (np cierpliwość), nie mam pewności gdzie jest granica dobrego serca.
Inny przykład to optymizm a gdzie zaczyna się już naiwność? staaw - Nie 28 Paź, 2012 21:13
Małgoś napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ja czuję tę wyjątkowość, ale często ona ma nie jednoznaczny wydźwięk
co to znaczy? możesz mi przybliżyć?
Bywa, że miewam wątpliwości czy moje zalety to rzeczywiście zalety (np cierpliwość), nie mam pewności gdzie jest granica dobrego serca.
Inny przykład to optymizm a gdzie zaczyna się już naiwność?
Zapomniałaś dodać "gdzie kończy się pokora a zaczyna frajerstwo"...
Też tak mam, myślę.... i nic mądrego nie wymyśliłem....Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 21:22
Małgoś napisał/a:
Bywa, że miewam wątpliwości czy moje zalety to rzeczywiście zalety (np cierpliwość), nie mam pewności gdzie jest granica dobrego serca.
Inny przykład to optymizm a gdzie zaczyna się już naiwność?
To niesamowite, ja też tak mam.
staaw napisał/a:
Też tak mam, myślę.... i nic mądrego nie wymyśliłem....
Ty też,
...a jest ktoś kto sobie z tym radzi?pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:29
Małgoś napisał/a:
że miewam wątpliwości czy moje zalety to rzeczywiście zalety (np cierpliwość), nie mam pewności gdzie jest granica dobrego serca.
Inny przykład to optymizm a gdzie zaczyna się już naiwność?
Obserwuj i analizuj "zwroty" które dostajesz od otoczenia to będziesz wiedziała na pewno jak jesteś postrzeganapterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:29
Jo-asia napisał/a:
jest ktoś kto sobie z tym radzi?
Owszem .........jastaaw - Nie 28 Paź, 2012 21:35
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
jest ktoś kto sobie z tym radzi?
Owszem .........ja
Możesz przybliżyć? Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 21:35
pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
że miewam wątpliwości czy moje zalety to rzeczywiście zalety (np cierpliwość), nie mam pewności gdzie jest granica dobrego serca.
Inny przykład to optymizm a gdzie zaczyna się już naiwność?
Obserwuj i analizuj "zwroty" które dostajesz od otoczenia to będziesz wiedziała na pewno jak jesteś postrzegana
czy to znaczy, że jak mnie nie chwalą to nie mają za co?
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
jest ktoś kto sobie z tym radzi?
Owszem .........ja
a jak poznajesz granice? jeśli można wiedzieć?Małgoś - Nie 28 Paź, 2012 21:38
staaw napisał/a:
Zapomniałaś dodać "gdzie kończy się pokora a zaczyna frajerstwo"...
Tia... frajerstwo to też ciekawe określenie.
Bardzo często nie wiem czy jestem zołzą, czy frajerką i które jest prawdziwe a które wymuszone.
pterodaktyll napisał/a:
Obserwuj i analizuj "zwroty" które dostajesz od otoczenia to będziesz wiedziała na pewno jak jesteś postrzegana
I tu też miewam wątpliwości, bo te zwroty też bywają różne. Np niedawno usłyszałam, że posiadanie zwierząt ogranicza mnie, nie mogę żyć tak jak chcę bo żyję dla zwierząt. pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:40
Małgoś napisał/a:
te zwroty też bywają różne. Np niedawno usłyszałam, że posiadanie zwierząt ogranicza mnie, nie mogę żyć tak jak chcę bo żyję dla zwierząt.
Jeżeli TY dobrze się z tym czujesz to jest to Twoje życie i Twój wybór i prawdę mówiąc nie widzę w tym nic złego, że ktoś się poświęca dla zwierzęciapterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:44
Jo-asia napisał/a:
czy to znaczy, że jak mnie nie chwalą to nie mają za co?
Ależ nic podobnego nasza wierna Czytelniczko. Zapewne wiesz, że milczenie, oprócz tego, że jest złotem, jest również akceptacją tego co robisz. Sprzeciw lub negatywną ocenę wyrażamy zazwyczaj nieco inaczej. Pozdrawiamy serdecznie........Redakcja staaw - Nie 28 Paź, 2012 21:44
pterodaktyll napisał/a:
prawdę mówiąc nie widzę w tym nic złego, że ktoś się poświęca dla zwierzęcia
Czy aby na pewno poświęcenie jest dobre?
Pietrucha kiedyś napisała: "Kochaj bliźniego swego [zwierza swego] jak siebie samego, ale NIE BARDZIEJ...
Mojej mamie często brakło czasu na sen, tyle miała "obowiązków miłosierdzia", wątpię czy była szczęśliwa.
Raczej obowiązkowa...pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:45
staaw napisał/a:
Możesz przybliżyć?
Znasz mnie przecież......... pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:46
staaw napisał/a:
"Kochaj bliźniego swego [zwierza swego] jak siebie samego, ale NIE BARDZIEJ..
Ciebie nikt na terapii nie nauczył odrobiny zdrowego egoizmu?staaw - Nie 28 Paź, 2012 21:47
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Możesz przybliżyć?
Znasz mnie przecież.........
Znam... Co nie znaczy że wiem wszystko o Twoich rozterkach na polu pokory, filantropi tudzież innych uczynków miłosierdzia co do duszy i ciała...
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
"Kochaj bliźniego swego [zwierza swego] jak siebie samego, ale NIE BARDZIEJ..
Ciebie nikt na terapii nie nauczył odrobiny zdrowego egoizmu?
Na terapii się niewiele nauczyłem, a mam skłonności do przesady, zarówno w egoizmie jak i altruizmie....pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:47
Jo-asia napisał/a:
jak poznajesz granice? jeśli można wiedzieć?
Nie podejmę się tego opisać, nie potrafię, to zbyt skomplikowane........ Jo-asia - Nie 28 Paź, 2012 21:48
pterodaktyll napisał/a:
Ależ nic podobnego nasza wierna Czytelniczko. Zapewne wiesz, że milczenie, oprócz tego, że jest złotem, jest również akceptacją tego co robisz. Sprzeciw lub negatywną ocenę wyrażamy zazwyczaj nieco inaczej. Pozdrawiamy serdecznie........Redakcja
no fakt pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:53
staaw napisał/a:
Co nie znaczy że wiem wszystko o Twoich rozterkach
I to jest clou tego wszystkiego bo ja też wszystkiego nie wiem i nie zamierzam sie dowiadywać.pterodaktyll - Nie 28 Paź, 2012 21:54
staaw napisał/a:
mam skłonności do przesady, zarówno w egoizmie jak i altruizmie...
Masz..........piotrAA82 - Pon 29 Paź, 2012 20:32
pterodaktyll napisał/a:
I to jest clou tego wszystkiego bo ja też wszystkiego nie wiem i nie zamierzam sie dowiadywać.
I ja również stosuję ostatnio to rozwiązanie coraz częściej i muszę przyznać że jest mi dzięki temu o wiele łatwiej trzeźwieć Jo-asia - Śro 31 Paź, 2012 04:27 Nie potrafię dzisiaj spać, śniła mi się córka. Szukałam jej, bałam się o nią, ona mocno płakała.
Od nie dawna pamiętam sny. Jak piłam, nigdy nie zapamiętywałam co mi się śniło.
Pierwszy zapamiętany sen - to alkoholowy
Prawdopodobnie teraz zapamiętuję, szczególnie te które wzbudzają we mnie uczucia.
Wcześniej tzn jak piłam, byłam ich przecież pozbawiona Pastel - Śro 31 Paź, 2012 04:49 Odkąd przestałem pić, alkohol śnił mi się chyba dwa razy i to na samym początku.
Nie to, żebym takie coś całkowicie ignorował, ale skoro przez połowę mojego życia ostro piłem to myślę, iż nic dziwnego, że czasem mi się coś takiego przyśni. Nie rozdmuchuję tego i nie zaczynam się tym obciążać - nie mam przecież wpływu na własne sny.
Czasem śnią mi się takie bzdury, że wstyd się przyznać - jakbym miał to wszystko analizować to bym chyba oszalał.
Sen - to sen; ważne to co w realnym życiu i nie dopuszczam, by jakieś nocne urojenia negatywnie wpływały na moje samopoczucie w ciągu dnia. Podejrzewam, że gdybym się tym przejmował, rozkładał na czynniki pierwsze, analizował itp. to byłaby woda na młyn mojego alkoholizmu i jakby nie patrzeć miałbym z tym 'problem'.
Czy we śnie piłem, czy też biegałem po łące - rano wstaję i przechodzę do porządku dziennego.
Pede.staaw - Śro 31 Paź, 2012 05:39 Polecam....
pterodaktyll - Śro 31 Paź, 2012 08:44
pastel napisał/a:
Sen - to sen; ważne to co w realnym życiu i nie dopuszczam, by jakieś nocne urojenia negatywnie wpływały na moje samopoczucie w ciągu dnia. Podejrzewam, że gdybym się tym przejmował, rozkładał na czynniki pierwsze, analizował itp. to byłaby woda na młyn mojego alkoholizmu i jakby nie patrzeć miałbym z tym 'problem'.
Pozwolisz, że się pod tym podpiszę dziadziunio - Śro 31 Paź, 2012 09:02
pastel napisał/a:
Sen - to sen;
Czyżby?
Sen może ukazać całą prawdę o naszym wnetrzu..O naszych obawach, nadziejach to most lączący nasze wyobrazenie o sobie z rzeczywistością i miejscem w którym niewatpliwie znajdujemy się dziś dzień...Nigdy nie olewam snów i tak jak napisała Jo-asia tak własnie i ja ,,wiedząc gdzie jestem.. je odczytuję...
Miłego dnia jal - Śro 31 Paź, 2012 09:20 Zauważyłem,że miewam sny alkoholowe ,gdy w tygodniu mam nadmiar działań trzeźwościowych np.kilka konsultacji,wykłady,rocznice itp...
A tak na poważnie to co mi się ma śnić ? - MAŚLANKA ! skoro raczej używałem alkoholu dla poprawy nastroju a nie jej ?Alkoholik72 - Śro 31 Paź, 2012 09:23 Też nie przywiązuję wagi do snów.
Oczywiście - sen alkoholowy jest jednym ze znanych terapeutom objawów tego, że coś niedobrego dzieje się z nami . Ostatni taki miałem ze 3 lata temu po jakiejś imprezie gdzie ise napatrzyłem na nawalonych gości..
Ale poza tym.. jak ktoś chce wierzyć - może kupoić sobie sennik i odczytywać ich znaczenie.
Jest kilka teorii dotyczącej interpretacji snów jak ich pochodzenia - są zwolennicy Freudowskiej, inni wolą wyjaśnienia Junga.
Na pewno śni się nam częsciej i jaśniej - gdy jesteśmy w stanie większej aktywności umysłowej, gdy coś nas trapi, doskwiera, gdy musimy podjąć jakieś wazne decyzje, gdy dręczą nas problemy itd..
Ale tak naprawdę wielu naukowców próbowało znaleść jasne ich wytłumaczenie. Jak na razie nie udało się. Nadal jest wiele teorii, czesto sprzecznych ze sobą.
Dlatego - osobiście nie przjmuję się tym - chyba że budzę się błyskawicznie walnięty z łokcia przez żonę która rano tłumaczy się że śniło jej się że ją zdradzam z jakąś blondyną ..:):) ( fakt z autopsji )
Pozdrawiampterodaktyll - Śro 31 Paź, 2012 09:25
Alkoholik72 napisał/a:
budzę się błyskawicznie walnięty z łokcia przez żonę która rano tłumaczy się że śniło jej się że ją zdradzam z jakąś blondyną ..:):) ( fakt z autopsji )
A jak ona się "podpięła" do Twojego snu? Alkoholik72 - Śro 31 Paź, 2012 09:31 To nie był mój sen.. moje doznania były jak najbardziej na jawie :) Po prostu była taka wściekłą we śnie że przebudziła się i zapragnęła rozłądować swój stres Marc-elus - Śro 31 Paź, 2012 09:42
pastel napisał/a:
Czasem śnią mi się takie bzdury, że wstyd się przyznać
Panie, a jakie mi się śnią....
Najbardziej nie lubię snu w którym potrafię latać, wolno, jak jakiś ociężały ptak.
Zwiewam przed kimś(lub czymś, to się zmienia co sen), "startuje", a jak pogoń zostaje na ziemi, to okazuje się że jestem wysoko i boje się spaść.
Jeszcze żebym się ścigał w powietrzu np ze sterowcem reklamowym Johnny Walker, ale nic z tych rzeczy, smuta i lęk wysokości tylko..... pterodaktyll - Śro 31 Paź, 2012 10:07
Marc-elus napisał/a:
Najbardziej nie lubię snu w którym potrafię latać, wolno, jak jakiś ociężały ptak.
smokooka - Śro 31 Paź, 2012 10:18
pterodaktyll napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
jakiś ociężały ptak.
czyżby jednak lewatywę czas zacząć? staaw - Śro 31 Paź, 2012 13:16
smokooka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
jakiś ociężały ptak.
czyżby jednak lewatywę czas zacząć?
Po co lewatywa? Wystarczy nieznana sikorka by wzrok w sztucznym oku się wyostrzył a skrzydła same weszły na obroty...Jo-asia - Śro 31 Paź, 2012 15:06 Trochę pozwolę sobie zmienić temat, bo spotkało mnie dzisiaj coś co wbiło mnie w fotel.
Wiem, że mam zdolną córkę, wiem, że mnie kocha.
Jednak to co dzisiaj napisała na blogu...nie potrafię opisać uczuć, które towarzyszyły mi przy czytaniu, tego...
"środa, 31 października 2012
TOŻSAMOŚĆ A.
Od zawsze jest w moim życiu.
Zdążyłam się z nim oswoić.
Od czasu do czasu dawał się poznać.
Rzadko, bo rzadko, ale odwiedzał mnie.
Im byłam starsza tym bardziej go ignorowałam.
Był, bo był. Być musi. U każdego jest.
Osobiście nigdy nie ważył się mnie dotknąć.
Osobiście nigdy do mnie nie przyszedł.
Nie do mnie.
Zbliżył się w tym roku.
Zbliżył się tak, że zabolało. Mnie. Rodzinę. Bliskich.
Przyszedł nie wiadomo skąd. Nie wiadomo kiedy.
Przyszedł i zabrał mi spokój.
Jedno zdanie. Kilka słów.
Całe lata. Wszystko w ukryciu.
Całe lata. Nikt się nie domyślił.
Nikt nie odważył się nakryć go na gorącym uczynku.
Zawładnął JEJ życiem.
Odebrał wiarę, nadzieje i miłość. Wziął całą dobroć, zostawiając suchą istotę bez uczuć. Na skraju nędzy. Na skraju załamania. W bólu.
Zmuszał do uśmiechu przez łzy. Do uśmiechu i łez bez emocji.
Zmuszał do ukrywania się.
Wyłączał logiczne myślenie. Pozbawiał logiki.
Odbierał pamięć. Powoli. Powolutku.
Dążył do stworzenia istoty bezrozumnej, bezuczuciowej. Idealną do rujnowania życia bliskim.
Ale Ona na się ocknęła. Ona go rozszyfrowała.
W końcu. W ostatniej chwili.
Postanowiła powiedzieć "nie!".
Postanowiła go stłumić.
Postanowiła nie ulec mu już nigdy więcej.
Pogodziła się, że jest. I że będzie.
W końcu nazwała siebie alkoholiczką.
Otrzeźwiała.
I jest trzeźwa do dziś dzień.
Ja tylko spoglądam z boku. Radzi sobie.
Jest dzielna.
Odzyskuje pamięć. Miłość. Radość z życia.
Odzyskuje siebie.
Ja odzyskuję swoją mamę. "
pterodaktyll - Śro 31 Paź, 2012 15:08 Dla takich chwil, warto żyć. Prawda? Jo-asia - Śro 31 Paź, 2012 15:08
Dla Was NANA - Śro 31 Paź, 2012 19:10 Jo-asiu - to , co Twoja córka napisała na blogu , jest bardzo poruszające ...
Masz wrażliwą córeczkę .. potrafi posłużyć się słowem i to jest (moim zdaniem ) piękne ...
. Pozdrawiam .. rybenka1 - Śro 31 Paź, 2012 21:20 Joasiu ,pięknie napisała Twoja córka ,wzruszyłam śię . piotrAA82 - Śro 31 Paź, 2012 22:00 Piękne słowa Jo-asia - Śro 31 Paź, 2012 22:17 W prosty, zrozumiały sposób oddała całą prawdę.
To mnie dziś zachwyciło, wzruszyło, czułam dumę, że tak pięknie pisze...zasmuciło, że musiała to przeżyć.
Jestem dziś rozbita
Dzięki, za dobre słowo Jo-asia - Śro 31 Paź, 2012 23:18 nie przespana noc, tekst córki, samotność...
tak wyglądał mój dzień. Huśtawka emocji, właściwie totalnie rozchwiana...
źle mi...
nawet poużalać, popłakać nie mogę - bo co powiem bliskim?
dlaczego?
ból samotności i strach przed otwartością - mój demon
skąd się wziął, czemu nie chce odejść?
nie chce gorybenka1 - Śro 31 Paź, 2012 23:23 Joasiu nie Jesteś sama jutro będzie lepszy dzień pogody duszka NANA - Śro 31 Paź, 2012 23:32 Spójrz na życie z tej lepszej strony ... masz cudownie wrażliwą córkę , która w piękny sposób przekazuje swoje myśli .. czyż to nie jest piękne ?
Samotność , też bywa lepsza niż byle "jakie towarzystwo" , wtedy to Ja jestem dla siebie całą mądrością ..
Huśtawka emocji - no cóż , gdyby jej nie było , to byłoby szaro i smutno .... a tak masz co"robić " .. zmieniać siebie , a nie tych , którzy są obok .. ha ha ha . Czyż to nie piękne Małgoś - Śro 31 Paź, 2012 23:37
Jo-asia napisał/a:
ból samotności i strach przed otwartością - mój demon
skąd się wziął, czemu nie chce odejść?
Nie przywołuj go Joasiu... to przestanie przychodzić
Masz farta, wiesz? Pamiętaj o tym
Zobacz ile już dla siebie zrobiłaś, nie masz powodu do strachu!Marc-elus - Śro 31 Paź, 2012 23:44
Jo-asia napisał/a:
popłakać nie mogę - bo co powiem bliskim?
Może prawdę?Małgoś - Śro 31 Paź, 2012 23:46
Marc-elus napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
popłakać nie mogę - bo co powiem bliskim?
Może prawdę?
W tym wypadku to chyba nie najlepszy pomysł.... Marc-elus - Czw 01 Lis, 2012 00:11
Małgoś napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
popłakać nie mogę - bo co powiem bliskim?
Może prawdę?
W tym wypadku to chyba nie najlepszy pomysł....
A co to za szczególny przypadek?Małgoś - Czw 01 Lis, 2012 00:21
Marc-elus napisał/a:
A co to za szczególny przypadek?
Właśnie nieszczególny...
Bo co ma powiedzieć, którą prawdę? Że ma doła? Że jest ciężko? Że cierpi?
Dodam jeszcze coś....
Myślę, że rozmowa pomoże, pod warunkiem całkowitej szczerości.
Taka oczyszczająca rozmowa...
Nie wiem, czy taka rozmowa jest możliwa Marc-elus - Czw 01 Lis, 2012 00:33
Małgoś napisał/a:
Bo co ma powiedzieć, którą prawdę? Że ma doła? Że jest ciężko? Że cierpi?
Tak.
Ma prawo się źle czuć, to nic wstydliwego.
Za to "schowane" złe uczucia, kumulują się. Niezbyt to dobre. Wiem bo tak robiłem.Małgoś - Czw 01 Lis, 2012 00:42
Marc-elus napisał/a:
Ma prawo się źle czuć, to nic wstydliwego.
Oczywiście że ma prawo, każdy ma takie prawo... ale bliscy też to przeżyją.
To niezła sztuka rozmawiać z bliskimi w taki sposób, by nie wywoływać w nich niepotrzebnego niepokoju.Marc-elus - Czw 01 Lis, 2012 00:50
Małgoś napisał/a:
To niezła sztuka rozmawiać z bliskimi w taki sposób, by nie wywoływać w nich niepotrzebnego niepokoju.
Tak jak z piciem, lepiej po kryjomu, więcej spokoju jest i nie trzeba rozmawiać na poważne tematy.....
Małgoś napisał/a:
ale bliscy też to przeżyją
A teraz nie przeżywają? Myślisz że tego nie widać?
Tak jak jest to jeszcze mogą snuć jakieś nieprawdopodobne, wyimaginowane historie, z niewiedzy.
Nie mówię że zawsze i wszędzie należy mówić to co się myśli.
Jednak, w wielu sprawach, nie jesteśmy w stanie być szczerzy i otwarci, kultywujemy "pijane" zachowania: po kryjomu, "a bo co powiedzą?"(czyli kręcenie filmów), "sam sobie dam radę".Jo-asia - Czw 01 Lis, 2012 10:41 Małgoś, Marc-elus,
oboje macie rację dziękuję
Wczoraj nie byłam w stanie z nimi porozmawiać, poszłam spać.
Dzisiaj, choć tego nie planowałam, porozmawiałam.
Ulżyło mi.
Rozmowa uświadomiła mi, że problem z poczuciem samotności czy inaczej z izolowaniem się mam od zawsze.
Zawsze staram się nie zwracać na siebie uwagi.
W grupie, którą już znam robię wszystko aby nikt do mnie się za bardzo nie zbliżył.
Przez całe życie miałam tylko 2 przyjaciółki, a te przyjaźnie skończyły się źle.
W związkach, w których byłam, gdy zaczynały być poważne - uciekałam.
Z moim mężem też próbowałam tak zrobić. Nie udało się. Pamiętam jak kiedyś mówiłam, że gdyby nie ciąża, w życiu, byśmy ślubu nie wzięli.
Może taka już jestem? "Zosia samosia".
Może jestem typem samotnika.staaw - Czw 01 Lis, 2012 11:39
Jo-asia napisał/a:
Z moim mężem też próbowałam tak zrobić. Nie udało się. Pamiętam jak kiedyś mówiłam, że gdyby nie ciąża, w życiu, byśmy ślubu nie wzięli.
Jesteś pierwszym znanym mi przypadkiem kiedy to facet złapał dziewczynę "na ciążę"...Jo-asia - Czw 01 Lis, 2012 13:15
staaw napisał/a:
Jesteś pierwszym znanym mi przypadkiem kiedy to facet złapał dziewczynę "na ciążę"...
to nie on mnie złapał, a ja jego, bo na ślub bym się nie zdecydowała gdyby nie ciąża, on zresztą też, wywijałam takie mu numery a on nie odpuszczał, potem czułam się winna i próbowałam się odwdzięczyć. Pewnie gdyby nie ciąża to albo ja albo on by wreszcie odpuścił.
W sumie to nie ma znaczenia, chodzi o to, że ja...no właśnie? no właśnie, nie wiem staaw - Czw 01 Lis, 2012 13:23 Poprzedni post był żartem, tak mi się skojarzyło...
Jo-asia napisał/a:
chodzi o to, że ja...no właśnie? no właśnie, nie wiem
Pojęcia nie mam "co Ty", nie wiem również co we mnie było że uciekałem kiedy zauważałem że zaczynam się zbyt mocno angażować...
Moja Ewcia się na mnie uparła a ja nie miałem serca jej zranić i tak zostało...dziadziunio - Czw 01 Lis, 2012 21:41
Jo-asia napisał/a:
chodzi o to, że ja...no właśnie? no właśnie, nie wiem
Może Asiu, już pora aby pozbyć się tego.....no właśnie....? a potem zabierz się za, Twoje do Siebie............ nie wiem...
Ciepło pozdrawiam piotrAA82 - Czw 01 Lis, 2012 21:46 Joasiu nie przejmuj się tym, że jesteś samotna i tym że masz problemy z otwartością. Mam i jedno i drugie Samotność mi jakoś na chwilę obecną jakoś szczególnie nie przeszkadza, wolę przebywać w swoim towarzystwie, niż z ludźmi z którymi się przyjaźniłem do tej pory. Przebywam w domu z mamą, jej konkubentem, dużo rozmawiam z nimi, więc tak do końca taki samotny może i nie jestem. Nie przestanę być samotny dopóki nie zacznę uciekać przed jakąkolwiek otwartością z mojej strony, nie przestanę się izolować, a czy tak się stanie nie wiem. Na chwilę obecną jest mi z tym nawet dobrze Jeszcze nie dalej jak miesiąc temu użalałem się z tego powodu nad sobą, teraz już nie. Żeby nauczyć się otwartości potrzebuję jeszcze sporo czasu, ale wierzę że się jej nauczę. Joasiu masz męża, kochającą córkę - nie jest chyba aż tak źle z tą samotnością, a skoro udało Ci się porozmawiać z nimi ostatnio i powiedziałaś im o swoim nie najlepszym samopoczuciu i tym co Cię dręczy to i otwartości Ci nie brakuje Do tego czytam Twoje posty na forum i zauważam że wkładasz ogromną pracę w swoje trzeźwienie i naprawdę dobrze Ci to idzie. Pozdrawiam Jo-asia - Czw 01 Lis, 2012 21:50
piotrAA82 napisał/a:
Joasiu masz męża, kochającą córkę - nie jest chyba aż tak źle z tą samotnością, a skoro udało Ci się porozmawiać z nimi ostatnio i powiedziałaś im o swoim nie najlepszym samopoczuciu i tym co Cię dręczy to i otwartości Ci nie brakuje Do tego czytam Twoje posty na forum i zauważam że wkładasz ogromną pracę w swoje trzeźwienie i naprawdę dobrze Ci to idzie. Pozdrawiam
no tak, za bardzo się nad sobą użalam, obiecuję poprawę
dziękuję piotrAA82,dziadziunio - Czw 01 Lis, 2012 21:59
piotrAA82 napisał/a:
Joasiu nie przejmuj się tym, że jesteś samotna i tym że masz problemy z otwartością. Mam i jedno i drugie Samotność mi jakoś na chwilę obecną jakoś szczególnie nie przeszkadza, wolę przebywać w swoim towarzystwie, niż z ludźmi z którymi się przyjaźniłem do tej pory. Przebywam w domu z mamą, jej konkubentem, dużo rozmawiam z nimi, więc tak do końca taki samotny może i nie jestem. Nie przestanę być samotny dopóki nie zacznę uciekać przed jakąkolwiek otwartością z mojej strony, nie przestanę się izolować, a czy tak się stanie nie wiem. Na chwilę obecną jest mi z tym nawet dobrze Jeszcze nie dalej jak miesiąc temu użalałem się z tego powodu nad sobą, teraz już nie. Żeby nauczyć się otwartości potrzebuję jeszcze sporo czasu, ale wierzę że się jej nauczę. Joasiu masz męża, kochającą córkę - nie jest chyba aż tak źle z tą samotnością, a skoro udało Ci się porozmawiać z nimi ostatnio i powiedziałaś im o swoim nie najlepszym samopoczuciu i tym co Cię dręczy to i otwartości Ci nie brakuje Do tego czytam Twoje posty na forum i zauważam że wkładasz ogromną pracę w swoje trzeźwienie i naprawdę dobrze Ci to idzie.................
pozdrawiam
Jo-asia napisał/a:
obiecuję poprawę
Małgoś - Czw 01 Lis, 2012 22:31
Marc-elus napisał/a:
lepiej po kryjomu, więcej spokoju jest i nie trzeba rozmawiać na poważne tematy.....
Miałam coś zupełnie innego na myśli... i nie rozumiem dlaczego pomyślałeś o robieniu czegokolwiek "po kryjomu"
Pojawia się pewien paradoks - granicy bliskości i granic.
Cały czas słyszę, że trzeźwieje się samemu, że ważne jest wsparcie bliskich, czucie ich obecności ale uważam, że ważne jest by nie przekraczać pewnych granic. Każdy z osobna ma swoje terytorium tylko i wyłącznie dla siebie. I takim terenem jest dla mnie praca nad sobą. Na kozetkę do terapeuty idziemy przecież sami, by samodzielnie poradzić sobie z tym co nas uwiera, prawda? Mąż, żona, córka, syn etc to bliscy i kochani, ale właśnie dlatego ja wole oszczędzić im zgryzot.
Marc-elus napisał/a:
"sam sobie dam radę".
Ja inaczej to rozumiem, bo owszem sama muszę rozgryźć to co mnie gryzie i sama muszę przestać kręcić swoje chore filmy.
Jo-asia napisał/a:
problem z poczuciem samotności czy inaczej z izolowaniem się mam od zawsze.
Zawsze staram się nie zwracać na siebie uwagi.
W grupie, którą już znam robię wszystko aby nikt do mnie się za bardzo nie zbliżył.
Przez całe życie miałam tylko 2 przyjaciółki, a te przyjaźnie skończyły się źle.
W związkach, w których byłam, gdy zaczynały być poważne - uciekałam.
Z moim mężem też próbowałam tak zrobić. Nie udało się. Pamiętam jak kiedyś mówiłam, że gdyby nie ciąża, w życiu, byśmy ślubu nie wzięli.
I znów mamy tak samo, włącznie z małżeństwem...
Jo-asia napisał/a:
Może jestem typem samotnika.
Całe życie tak myślałam o sobie, choć w głębi serca czułam że to niemożliwe...
A ja po prostu szukałam długo odpowiedniej osoby, takiej, której będę mogła całkowicie zaufać, dla kogo bliskość jest tak samo ważna ale trudna jak dla mnie. I znalazłam Joasiu...Jo-asia - Czw 01 Lis, 2012 22:37
Małgoś napisał/a:
A ja po prostu szukałam długo odpowiedniej osoby, takiej, której będę mogła całkowicie zaufać, dla kogo bliskość jest tak samo ważna ale trudna jak dla mnie. I znalazłam Joasiu...
Małgoś, oby i mnie się to udało
Dziękuję, zapaliłaś tym iskierkę w moim serduchu
Małgoś napisał/a:
Mąż, żona, córka, syn etc to bliscy i kochani, ale właśnie dlatego ja wole oszczędzić im zgryzot.
Właśnie dlatego podejmuję rozmowę, gdy "gorące" uczucia już opadną
wtedy, im i mnie, jest łatwiej Małgoś - Czw 01 Lis, 2012 22:55
Jo-asia napisał/a:
zapaliłaś tym iskierkę w moim serduchu
Ale wiesz... owym wybrańcem jest alkoholik
Jo-asia napisał/a:
podejmuję rozmowę, gdy "gorące" uczucia już opadną
Wiem, że jesteś mądrą babeczką i nie chcesz już ranić, masz wyczucie... piotrAA82 - Pią 02 Lis, 2012 08:35
Małgoś napisał/a:
podejmuję rozmowę, gdy "gorące" uczucia już opadną
A ja tego nie stosowałem prawie nigdy i zawsze robiła się z tego powodu zadyma. Teraz stosuję i nie muszę już nikogo ranić przykładowo w wyniku mojej często nieuzasadnionej frustracji.
Małgoś napisał/a:
Wiem, że jesteś mądrą babeczką i nie chcesz już ranić, masz wyczucie...
Obie jesteście Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 18:11
Małgoś napisał/a:
Ale wiesz... owym wybrańcem jest alkoholik
pierwsza moja reakcja na Twoje słowa
po chwili, pomyślałam jednak "bo kto lepiej zrozumie alkoholiczkę, jak nie drugi alkoholik"
Cieszę się Twoim szczęściem
Dół minął.
Teraz patrzę jednak inaczej na jego przyczyny
To był strach, przed kolejnym uzależnieniem - internetem.
Choć mam zamiar przedyskutować to jeszcze na terapii indywidualnej, wiem, że Forum jest "mi na rękę".
Tutaj czuję się bezpiecznie w relacjach społecznych.
Zapełnia też pustkę.
Nie chcę kolejnego uzależnienia
Mam też mały sukces. Od dłuuugiego czasu prosiłam się w pracy o zgodę na dostęp do komputera, po to aby efektywniej pracować. Zostałam przeszkolona, dostałam zgodę i pierwszy raz dzisiaj samodzielnie "mogłam korzystać" z dostępu do informacji. Strasznie jestem ciekawa, jak to wyjdzie. Testuję to przez weekend, później będę znała wyniki Małgoś - Pią 02 Lis, 2012 20:11
Jo-asia napisał/a:
pierwsza moja reakcja na Twoje słowa
Wiedziałam że taka będzie
Ale jest dokładnie jak piszesz
Jo-asia napisał/a:
bo kto lepiej zrozumie alkoholiczkę, jak nie drugi alkoholik"
Tylko ja ciut wcześniej wyhamowałam i to chyba właśnie dzięki niemu. Gdybym go nie poznała nie przyjrzałabym się sobie samej i wiem, jestem wręcz pewna że wylądowałabym na detoksie a potem na zamkniętej (bo ja inaczej nie dałabym rady). Mam takie opory przed praca nad sobą, tak potworne Ego, że szkoda gadać.Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 20:23
Małgoś napisał/a:
Mam takie opory przed praca nad sobą, tak potworne Ego, że szkoda gadać.
Bo, Ego się boi, że będzie słabe i ma rację za to Ty będziesz silniejsza i szczęśliwsza.
Moje Ego lubi gdy jestem smutna, zła, przygnębiona - ma wtedy nade mną władzę.
Gdy jestem radosna, kochająca - ono milknie.
Ja wiem, że muszę nad sobą pracować jestem ciekawa jaka jestem, naprawdę
Chcę Cię przeprosić, że nazwałam Cię alkoholiczką
tak się jakoś, nie spostrzegłam Małgoś - Pią 02 Lis, 2012 20:51
Jo-asia napisał/a:
Chcę Cię przeprosić, że nazwałam Cię alkoholiczką
No coś Ty...
Ja się czuję taką samą jak Ty, jak mój Kacper... Myślę, że niewiele nas różni.
A poza tym bycie alkoholikiem nie jest dla mnie niczym obraźliwym. To tylko słabość wynikająca ze strachu... przed sobą samym.
Jo-asia napisał/a:
Bo, Ego się boi, że będzie słabe i ma rację
Ego to coś, co budujemy i pielęgnujemy od dzieciństwa. To pycha, fałsz, krzywe zwierciadło, ale też cały czas druga ja.
Jo-asia napisał/a:
Ja wiem, że muszę nad sobą pracować jestem ciekawa jaka jestem, naprawdę
Pięknie powiedziane...
Dodam tylko, że im dłużej grzebię w sobie, tym bardziej bywam zaskoczona. Autentycznie! Często mina mi rzednie gdy dociera do mnie jak bardzo jestem zamotana i często mam problem by zdiagnozować czy to co znalazłam to jest moje czy ktoś mi to wmówił... ale sam fakt, że miewam juz wątpliwości świadczy o tym, że idę do przodu piotrAA82 - Pią 02 Lis, 2012 20:54 Ja to cały czas nie mogę zrozumieć czym jest to moje EGO
Trochę mi się przejaśniło po poście Joasi, coś zacząłem chyba wreszcie rozumieć, ale i tak pewności nie mam
Ja rozumiem to w uproszczeniu tak: Ego to moje jakby to poprzednie myślenie, to pijane myślenie, które uniemożliwia mi tak naprawdę trzeźwienie, a jeśli nie uniemożliwia to na pewno utrudnia.
Jeśli źle to zrozumiałem to będę wdzięczny za wyjaśnienie Pastel - Pią 02 Lis, 2012 20:57 http://pl.wikipedia.org/wiki/Egostaaw - Pią 02 Lis, 2012 21:03
piotrAA82 napisał/a:
Ja rozumiem to w uproszczeniu tak: Ego to moje jakby to poprzednie myślenie, to pijane myślenie, które uniemożliwia mi tak naprawdę trzeźwienie, a jeśli nie uniemożliwia to na pewno utrudnia.
Struktura psychiczna człowieka przypomina cebulę...
Pierwsza warstwa to jest kora mózgowa, świadomość i myślenie.
Kolejne warstwy to czynności automatyczne, im głębsza warstwa tym bardziej automatyczne procesy tam się odbywają...
Jeżeli chcesz poznać siebie, musisz wyciszać kolejne warstwy by zobaczyć co siedzi głębiej.
Dla tego tak ważna jest modlitwa i/lub medytacja w procesie trzeźwienia.
Nie tyle chodzi o listę życzeń i zażaleń do swojego boga, co o spojrzenie na siebie bez oceny, analizy- zero logiki, czysta kontemplacja siebie.
Tak jak patrzysz na powietrze. Niby jest przezroczyste, lecz po chwili zaczynasz dostrzegać unoszące się w nim drobinki....piotrAA82 - Pią 02 Lis, 2012 21:23
hehe Toś mi link zajechał, mnie nie chodzi o naukowe wyjaśnienie, czytałem to dawno temupiotrAA82 - Pią 02 Lis, 2012 21:33 Dzięki Staaw Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 22:46
Małgoś napisał/a:
Ego to coś, co budujemy i pielęgnujemy od dzieciństwa. To pycha, fałsz, krzywe zwierciadło, ale też cały czas druga ja.
Z pierwszym zdaniem się zgadzam.
Ego, nie pozwala mi, "obiektywnie" spojrzeć na drugiego człowieka.
Ego, ciągle walczy o swoje, broni się, boi się, chce zabierać innym, chce być lepsze od innych.
A ja, tego nie chcę.
Dlatego jestem w konflikcie.
Dopóki go nie stłamszę, nie będę umiała się dzielić, cieszyć, kochać.Małgoś - Pią 02 Lis, 2012 23:11
Jo-asia napisał/a:
Dopóki go nie stłamszę, nie będę umiała się dzielić, cieszyć, kochać.
Nie wiem czy o stłamszenie chodzi, chyba raczej o olanie, zlekceważenie...
Ego zawsze ma niedosyt, można je omamić, zmanipulować, ale to mija i ono jakby odradza się.
W linku od Pastela podobało mi się to
Cytat:
Osho: „Zjawisko ego, ja, nie jest rzeczą, jest to proces. Nie jest to substancja, która siedzi tam w tobie, musisz to tworzyć w każdym momencie. To jest jak pedałowanie rowerem. Jeśli pedałujesz, to trwa i trwa, jeśli nie pedałujesz to zatrzymuje się. Może to jeszcze trochę potrwać, z powodu przeszłych momentów, ale w chwili, kiedy przestałeś pedałować, faktem jest, że rower zaczyna się zatrzymywać. To nie ma więcej energii, nie ma więcej mocy, aby udać się gdziekolwiek. To zaczyna upadać i zapadać się”.
„Ego istnieje, ponieważ jedziemy na pedałującym pragnieniu, ponieważ staramy się dostać gdzieś, ponieważ skaczemy przed siebie. To jest właśnie zjawisko ego - skok przed siebie, skok w przyszłość, skok w jutro. Skok w nie-egzystencjalne tworzy ego. Ponieważ to wychodzi z nie-egzystencjalnego, to jest jak miraż. To składa się tylko z pożądania i niczego więcej. To składa się wyłącznie z pragnienia i niczego więcej”[2].
dziadziunio - Pią 02 Lis, 2012 23:20
Małgoś napisał/a:
Nie wiem czy o stłamszenie chodzi, chyba raczej o olanie, zlekceważenie...
?.....
A może chodzi o aprobatę? o zgodę? o pokorę i pogodę ducha?
Małgosiu, Asiu Małgoś - Pią 02 Lis, 2012 23:24
dziadziunio napisał/a:
A może chodzi o aprobatę? o zgodę? o pokorę i pogodę ducha?
Słyszałam, że wsłuchując się w siebie głos nasz, to ten który nie wywołuje emocji. Wszytko co je wyzwala to głos od ego. I to by się nawet zgadzało... Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 23:25
dziadziunio napisał/a:
?.....
A może chodzi o aprobatę? o zgodę? o pokorę i pogodę ducha?
nie wiem dokładnie o co..
wiem, że ono nie może mną kierować, ja nie mogę się mu poddawaćMałgoś - Pią 02 Lis, 2012 23:28
Jo-asia napisał/a:
ono nie może mną kierować, ja nie mogę się mu poddawać
To bardzo trudne... bo ludzka natura dążąc do rozwoju coś nieustannie tworzy i wciąż nie mamy pewności czy to będzie nam służyło czy szkodziło czy po prostu będzie Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 23:33 Małgoś,
nie twierdzę, że będzie łatwo
przynajmniej wiem, że słuchanie Ego jest zwodnicze
a rozpoznawać je, czy służy czy szkodzi - no cóż, mam nadzieję, że się nauczę dziadziunio - Pią 02 Lis, 2012 23:33
Jo-asia napisał/a:
wiem, że ono nie może mną kierować, ja nie mogę się mu poddawać
I nadal chcesz walczyć?
przecież wszystko, wszędzie, zawsze i od zawsze....a na zawsze wyjście jest tylko jedno......
Lecz musisz wiedzieć czego chcesz....a czy Ty wiesz?
dobrej nocy Jo-asia - Pią 02 Lis, 2012 23:36
dziadziunio napisał/a:
I nadal chcesz walczyć?
przecież wszystko, wszędzie, zawsze i od zawsze....a na zawsze wyjście jest tylko jedno......
Lecz musisz wiedzieć czego chcesz....a czy Ty wiesz?
nie wiem
pomyślę nad tym jeszcze...
dzięki staaw - Sob 03 Lis, 2012 07:19
Jo-asia napisał/a:
przynajmniej wiem, że słuchanie Ego jest zwodnicze
a rozpoznawać je, czy służy czy szkodzi - no cóż, mam nadzieję, że się nauczę
Słuchanie Ego wcale nie musi być zwodnicze, Ego może być przyjacielem, na prawdę...
Ważne jest by wszystkie poziomy (pod)świadomości mówiły to samo, jednym słowem ZERO KŁAMSTW....
(Ego nie umie kłamać )
Przykład z przed 15 lat...
Zakończyłem pracę za porozumieniem stron, prawdziwy powód: kolejny raz nawywijałem po pijaku...
W następnej pracy podczas rozmowy wstępnej zadałem pytanie "czy pracownicy dużo piją? Bo ja jestem abstynentem"...
Usłyszałem że szef tępi (jak się później okazało mało skutecznie) alkohol w pracy...
Po kilku miesiącach podchodzi do mnie szef i mówi że dzisiaj pracujemy do 14 bo są jego imieniny, ponieważ ja nie piję mogę iść do domu...
Tylko alkoholicy mogą sobie wyobrazić żal jaki czułem... Darmowa wódka a ja, debil, sam się jej pozbawiłem...
Przykład z ostatniego roku:
Imieniny KOGOŚ WAŻNEGO, wszyscy wiedzą że nie piję, jednak wcześniej wiedziałem że na stole będzie alkohol...
Dopóki reszta towarzystwa jest w stanie w miarę logicznie budować zdania, świetnie się bawię... nagle impuls: NADAJEMY NA RÓŻNYCH FALACH....
Żegnam się ze wszystkimi i wychodzę...
Dla czego mimo kontaktu z alkoholem nie miałem jazd?
Według mnie dla tego że ZGODZIŁEM się na obecność w tym miejscu i nie ZMUSZAŁEM się aby pozostać kiedy poczułem że już nie powinienem tam przebywać...
A powód do zmuszania był.... solenizant kiedyś obraził się na dwa lata za to że zapomniałem o jego urodzinach....
Dziś mnie nie interesuje co ktoś myśli, ważne że ja mogę co rano spojrzeć w lustro, pogłaskać się po brodzie i powiedzieć "Stasiek... fajny z Ciebie gość..."
Czy tego chcemy czy nie większość czynności robimy automatycznie, jeżeli automatyczne czynności są zgodne z tym czego świadomie chcemy, czujemy że tak powinniśmy robić EGO jest przyjacielem. Automatyzm EGO pozwala nie zastanawiać się czy jeżeli zrobimy TAK, to będzie źle, dobrze czy mniejsze zło...
Jednak kiedy robimy coś co nie jest zgodne z naszymi najgłębszymi przekonaniami, pojawia się walka z EGO. Niestety ta walka z góry skazana jest na porażkę świadomego myślenia...
Czy ten automatyzm jest przekleństwem czy zbawieniem?
Najlepszym przykładem jest tu kierowca F1, każdy przeciętny zresztą również...
Na torze wyścigowym niema czasu na analizowanie sytuacji na torze. To co nazywamy wyszkoleniem kierowcy, jest po prostu zapisanym zbiorem reakcji na tysiące możliwych sytuacji, automatyzm wybiera ZAWSZE najlepsze rozwiązanie.
Wypadek następuje wtedy kiedy brakuje zapisanego schematu i trzeba zacząć myśleć lub kiedy kierowca zaczyna gwiazdorzyć...
Na koniec taki mały mój sekret...
Wprogramowałem sobie coś co (jak na razie) pozwala mi uniknąć zapicia.
Często powtarzam (i święcie w to wierzę) że jak wypiję jedno piwo, skończy się to takim ciągiem że zapiję się na śmierć.
Pamiętam jak wychodziłem z ostatniego ciągu bez detoxu, czułem że za godzinę umrę, następny może być tylko gorszy...Jo-asia - Sob 03 Lis, 2012 08:56 staaw,
jestem pod wrażeniem, pierwszy raz widzę tak długą Twoją wypowiedź - dziękuję
staaw napisał/a:
automatyzm wybiera ZAWSZE najlepsze rozwiązanie.
dyskutowałabym, moim zdaniem wybiera "najczęściej stosowane", a w przypadku moim, alkoholiczki - może nie być dobre
Ego - jak je pojmuję - to twór, który wyrósł na moich przekonaniach, moim strachu, lękach.
Działa z automatu, tak jak go wyszkoliłam przez te 41 lat. Ono ciągle się broni, walczy.
Jest też inny twór, który nazwę "Sumieniem". On jest ze mną od urodzenia. Jest w nim spokój, wdzięczność, zrozumienie, radość, miłość. On nie walczy a poddaje się.
(stąd mój wpis o pogodzie ducha http://komudzwonia.pl/vie...er=asc&start=15 ).
Dlatego twierdzę, że Ego jest zwodnicze. Gdy będę słuchała Sumienia - odzyskam spokój, radość, miłość, zrozumienie, wdzięczność.
staaw napisał/a:
Na koniec taki mały mój sekret...
Mam podobny
Nie przeraża mnie wizja nie picia, do końca życia. Przeraża mnie, że mogłabym się napić. Dla mnie napicie się = zabicie siebie.Jo-asia - Sob 03 Lis, 2012 09:06
dziadziunio napisał/a:
Lecz musisz wiedzieć czego chcesz....a czy Ty wiesz?
Wiem, czego nie chcę - nie chcę pić.
Boję się chcieć
Boję się, że się zawiodę, rozczaruję, że będzie bolało.
Dlatego, nie chcę wiedzieć czego chcę (chyba)staaw - Sob 03 Lis, 2012 09:17
Jo-asia napisał/a:
Ego - jak je pojmuję - to twór, który wyrósł na moich przekonaniach, moim strachu, lękach.
Działa z automatu, tak jak go wyszkoliłam przez te 41 lat.
Dokładnie.
Jeżeli następne 40 lat ( no może krócej ) będziesz stroić ten automat by czynił dobrze, nie będziesz się zastanawiała czy to co robisz jest dobre.... będzie najlepsze, przynajmniej dla Ciebie...
Jo-asia napisał/a:
Dlatego twierdzę, że Ego jest zwodnicze. Gdy będę słuchała Sumienia - odzyskam spokój, radość, miłość, zrozumienie, wdzięczność.
Ja pojmuję Sumienie jako część Ego, podświadomą zdolność do odróżniania dobra od zła...
Zgadzam się że dużo słabszą część bo.... bardziej wymagającą, mniej wygodną...
Sumienie również może być zwodnicze, choćby modne ostatnio pojęcie "mniejszego zła"...staaw - Sob 03 Lis, 2012 09:43
Jo-asia napisał/a:
staaw napisał/a:
automatyzm wybiera ZAWSZE najlepsze rozwiązanie.
dyskutowałabym, moim zdaniem wybiera "najczęściej stosowane", a w przypadku moim, alkoholiczki - może nie być dobre
W zachowaniach automatycznych nie częstotliwość jest ważna, a skutek działania...
Jeżeli się napiłem, znikał ból. Ból który znikał był DUŻO większy od porannego kaca, którego łatwo można było "wyleczyć" następnym piciem...
Pojawia się ciąg skojarzeń:
Ból -> picie z 1 powodu -> ulga -> ból, wstyd "po wczorajszym" -> picie z 2 powodów...
W momencie kiedy nauczyłem się radzić sobie z bólem w inny sposób niż picie, pojawiła się nowa nagroda: szacunek innych ludzi, miłość dzieci i żony...
Teraz trzeba już tylko dbać o nowy ciąg skojarzeń by stał się on właśnie tym NAJLEPSZYM rozwiązaniem....
Generalnie piszę o własnych doświadczeniach i obserwacjach, ale na temat automatyzmu sporo ciekawych rzeczy mówił Pawłow (ten od psów)....piotrAA82 - Sob 03 Lis, 2012 14:35 Zaczynam wszystko rozumieć Jeszcze raz wielkie dzięki Staaw, Małgosia, Joasia , Dziadziunio. Ja to Ego odczuwam podobnie jak Joasia. Moje Ego i moje sumienie. Uczę się słuchać tego drugiego.Halloween - Nie 04 Lis, 2012 06:19
piotrAA82 napisał/a:
Zaczynam wszystko rozumieć Jeszcze raz wielkie dzięki Staaw, Małgosia, Joasia , Dziadziunio. Ja to Ego odczuwam podobnie jak Joasia. Moje Ego i moje sumienie. Uczę się słuchać tego drugiego.
Jak ładnie że tak wszystko ślicznie rozumiesz, lub raczej zaczynasz rozumieć.
Tylko... pozwól mi zrozumieć, dlaczego piszesz słowo"ego"dużą literą? To imię jakiejś osoby?
Dałeś mi się poznać jako żarliwy zwolennik poprawnej pisowni, pomyślałem więc sobie że może pomogę Ci w tej trudnej i niewdzięcznej pracy.staaw - Nie 04 Lis, 2012 06:26
Halloween napisał/a:
Dałeś mi się poznać jako żarliwy zwolennik poprawnej pisowni
Myślę że nie chodzi tu o pisownię a o hormony... endriu - Nie 04 Lis, 2012 08:14
Halloween napisał/a:
Jak ładnie że tak wszystko ślicznie rozumiesz, lub raczej zaczynasz rozumieć.
Tylko... pozwól mi zrozumieć, dlaczego piszesz słowo"ego"dużą literą? To imię jakiejś osoby?
Dałeś mi się poznać jako żarliwy zwolennik poprawnej pisowni, pomyślałem więc sobie że może pomogę Ci w tej trudnej i niewdzięcznej pracy.
widzisz piotrAA82, nie warto być grzecznym i terapeutycznym na tym forum bo zaraz Cię Halloween zgnoipiotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 10:57
endriu napisał/a:
widzisz piotrAA82, nie warto być grzecznym i terapeutycznym na tym forum bo zaraz Cię Halloween zgnoi
Może i masz rację, ale najważniejsze jest to że ja się tym wcale nie przejmuję. Doceniam to że chce mi tak od serca pomóc. leon - Nie 04 Lis, 2012 12:25
piotrAA82 napisał/a:
Doceniam to że chce mi tak od serca pomóc.
Mysle,ze jego pomoc plynie z glebi serca,chce Ci pomoc bezinteresownie,a to w dzisiejszych czasach sie rzadko zdarza,nie odrzucal bym tej pomocnej dloni Kolego...leon - Nie 04 Lis, 2012 12:30
esaneta napisał/a:
Uważaj Leon, bo i Ty mozesz się na tę pomoc załapać
Kazda pomoc przyjme z wdziecznoscia.Z gory dziekuje plusio - Nie 04 Lis, 2012 12:46 Piotr, jak jarasz trawe, to wlasnie znika ego. Patrzysz na swiat bez tego swojego zasranego ego. Widzisz wtedy jak bardzo jestes glupi. Przynajmniej ja tak mamJo-asia - Nie 04 Lis, 2012 12:50
plusio napisał/a:
Piotr, jak jarasz trawe, to wlasnie znika ego. Patrzysz na swiat bez tego swojego zasranego ego. Widzisz wtedy jak bardzo jestes glupi. Przynajmniej ja tak mam
czy dobrze rozumiem, czyli jak nie jarasz to uważasz, że jesteś mądry?leon - Nie 04 Lis, 2012 12:51
pterodaktyll napisał/a:
I nie tylko na taką
Szeroka oferta tego forum byla jedna z przyczyn,dla ktorej przystapilem do skladu pterodaktyll - Nie 04 Lis, 2012 12:59
leon napisał/a:
Szeroka oferta tego forum byla jedna z przyczyn,dla ktorej przystapilem do skladu
............nas klijent...........nas pan.............. pterodaktyll - Nie 04 Lis, 2012 13:00
plusio napisał/a:
, jak jarasz trawe, to wlasnie znika ego. Patrzysz na swiat bez tego swojego zasranego ego. Widzisz wtedy jak bardzo jestes glupi. Przynajmniej ja tak mam
Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy tak mająstaaw - Nie 04 Lis, 2012 13:08 Pogięło Was z tą ortografią.... staaw - Nie 04 Lis, 2012 13:16
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Pogięło Was z tą ortografią....
Co siem czepiasz.........
Gdybym się czepiał, zacytował bym klasyka....
Obawiałem się jednak że ciut mocne by było dla osób "nie w temacie"...
Właściwie te ortograficzne przepychanki widzę jako temat zastępczy do rozładowania nawarstwionych emocji...piotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 13:28
plusio napisał/a:
Piotr, jak jarasz trawe, to wlasnie znika ego. Patrzysz na swiat bez tego swojego zasranego ego. Widzisz wtedy jak bardzo jestes glupi. Przynajmniej ja tak mam
Nie raz zdarzało mi się jarać trawę. I faktycznie człowiek jest wtedy bardzo optymistycznie nastawiony, nie ma żadnych problemów, przynajmniej ich nie dostrzega. To ego jest wtedy stłumione, przez chwilę jakby uśpione, ale prędzej czy później się odezwie. Raz zajarasz stłumisz to ego, spodoba Ci się, będziesz chciał jarać coraz częściej, więc wpadasz w nałóg, więc co to za życie tak naprawdę. Cały czas będziesz spychał problemy na później, a przecież one i tak nie znikną. Więc wolę sobie darować to jaranie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że jak paliłem zioło, to do tego zawsze pojawiały się piwa i tego się chyba jeszcze bardziej boję i dlatego jaranie jest dla mnie w tej chwili takim samym zagrożeniem jak napicie się alkoholu. plusio - Nie 04 Lis, 2012 13:58 Piotrze, a przeca mozna jarac zara po przebudzeniu. Kiedys mialem taki plan ino jestem taki nieudacznik ze nawet tego nie umiem zorganizowac. A przeca duzo taniej to wyjdzie niz piciedziadziunio - Wto 06 Lis, 2012 22:22 A Ty Aśka gdzie się podziewasz?
Zawsze bałem się narkotyków...nie jestem więc fachowcem..
Moja poprzednia jednak partnerka zawsze i od zawsze chciała zapalić trawke..Na moje imieniny poprosiłem więc młodszego syna aby mi to, to kupił..Pojechaliśmy z jeszcze jedną koleżanką nad jezioro..Paliłem kilka razy lecz ten raz zapamietam do końca swoich dni..Pamietam, że zaciągałem się i rozmawiałem z dziewczynami..Gadać zacząłem o takich poważnych sprawach, że jak sobie uświadamiałem w przeswitach jaki się ze mnie buc zrobił i ile ja mam w sobie poważnej powagi to nie potrafiłem zapanować nad smiechem..Jak chciałem przekazać dziewczynom co się ze mną wyrabia to jeszcze badziej się z typowego d*** śmiać zaczynałem...A jak zapytałem dlaczego z nimi nic się nie dzieje? okazało sie, że one nie potrafią się zaciągnąć...
I ta wiadomość już mnie całkowicie rozłożyła na łopatki...
pozdrawiam Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:25
dziadziunio napisał/a:
A Ty Aśka gdzie się podziałaś?
żyję, żyję dziadziunio,
tylko tak jakoś, nie ma co gadać
ale czytam i jestem na bieżąco pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:26
Jo-asia napisał/a:
nie ma co gadać
to sobie pomilczymy Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:29 Dzięki chłopcy za towarzystwo w kupie raźniej dziadziunio - Wto 06 Lis, 2012 22:29 ok....
pozdrawiam dziadziunio - Wto 06 Lis, 2012 22:31
Jo-asia napisał/a:
w kupie raźniej
My Wszyscy raczej właśnie z kupy chcemy wyjść..ale skoro tak uważasz nie mi się z Tobą spierać...
Usmiechnij się.
dobrej nocy pterodaktyll - Wto 06 Lis, 2012 22:33
Jo-asia napisał/a:
w kupie raźniej
Mam pewne wątpliwości.... Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:34
dziadziunio napisał/a:
My Wszyscy raczej właśnie z kupy chcemy wyjść..ale skoro tak uważasz nie mi się z Tobą spierać...
dlaczego, ja lubię się spierać
a z kupy to łatwiej wyjść, jak jeden drugiemu rękę poda abo i co innego... dziadziunio - Wto 06 Lis, 2012 22:36
Jo-asia napisał/a:
abo i co innego...
A One tylko o jednym... Jo-asia - Wto 06 Lis, 2012 22:38
dziadziunio napisał/a:
A One tylko o jednym...
jakie One
lotus - Wto 06 Lis, 2012 22:42
piotrAA82 napisał/a:
plusio napisał/a:
Piotr, jak jarasz trawe, to wlasnie znika ego. Patrzysz na swiat bez tego swojego zasranego ego. Widzisz wtedy jak bardzo jestes glupi. Przynajmniej ja tak mam
Nie raz zdarzało mi się jarać trawę. I faktycznie człowiek jest wtedy bardzo optymistycznie nastawiony, nie ma żadnych problemów, przynajmniej ich nie dostrzega. To ego jest wtedy stłumione, przez chwilę jakby uśpione, ale prędzej czy później się odezwie. Raz zajarasz stłumisz to ego, spodoba Ci się, będziesz chciał jarać coraz częściej, więc wpadasz w nałóg, więc co to za życie tak naprawdę. Cały czas będziesz spychał problemy na później, a przecież one i tak nie znikną. Więc wolę sobie darować to jaranie.
Potwierdzam gdyż znam to z autopsji, która trwała 14 lat
Dodam do tego fizyczne objawy abstynencyjne, paranoję, nerwicę lękową, ataki paniki i kompletną nieumijętność radzenia sobie z njamnieszym stresem.Jo-asia - Śro 07 Lis, 2012 09:50 Jakiś miesiąc temu, terapeutka poprosiła mnie abym obejrzała stare zdjęcia, na których jest mama.
Hm, zadanie to strasznie mnie ucieszyło. Zdjęć u siebie nie mam. Tata ma. Pojechałam, zabrałam jakieś 4 pudła, do tego 2 albumy. Zdjęć dużo, bo mój ojciec swego czasu miał takie hobby, a ja razem z nim się w to bawiłam.
Zajrzałam raz. Zobaczyłam i się przeraziłam. Od tamtego dnia, nie odważyłam się tam zajrzeć.
Wczoraj córka, zwróciła mi uwagę, że ona wogóle nie wie nic o moim dzieciństwie, nigdy jej o nim nie opowiadałam.
To fakt. Mało ze swego życia pamiętam, nie tylko pijackiego.
Jednak od czasu obejrzenia tych zdjęć, zaczynają wracać obrazy. Niestety nie są one miłe.
Towarzyszą mi przy tym te same emocje, co wtedy. Niekiedy ciężko mi powstrzymać płacz.
Unikam myślenia o tym. Uciekam przed tym. Nie chcę tam wracać.
Z drugiej strony, czuję, że "mała Asia", chce tego, potrzebuje tego.
Drugim tematem, który ostatnio się do mnie przyplątał - to tworzenie związku, bycie w związku, odejście ze związku. Matko, kto to wszystko ogarnia
Jakby tego było mało terapeutka nie odpuszcza. Teraz mam opowiedzieć o sobie, jako kobiecie. Kolejny temat, którego nie lubię.
Dobra. Tyle na teraz.lotus - Śro 07 Lis, 2012 10:32
Jo-asia napisał/a:
Jakiś miesiąc temu, terapeutka poprosiła mnie abym obejrzała stare zdjęcia, na których jest mama.
...
Zajrzałam raz. Zobaczyłam i się przeraziłam. Od tamtego dnia, nie odważyłam się tam zajrzeć.
...
Jednak od czasu obejrzenia tych zdjęć, zaczynają wracać obrazy. Niestety nie są one miłe.
Towarzyszą mi przy tym te same emocje, co wtedy. Niekiedy ciężko mi powstrzymać płacz.
Unikam myślenia o tym. Uciekam przed tym. Nie chcę tam wracać.
Z drugiej strony, czuję, że "mała Asia", chce tego, potrzebuje tego.
Drugim tematem, który ostatnio się do mnie przyplątał - to tworzenie związku, bycie w związku, odejście ze związku. Matko, kto to wszystko ogarnia
Jakby tego było mało terapeutka nie odpuszcza. Teraz mam opowiedzieć o sobie, jako kobiecie. Kolejny temat, którego nie lubię.
Dobra. Tyle na teraz.
Ja mam sporo zdjęć z mojego dzieciństwa i też bolesne jest dla mnie ich oglądanie, szczególnie, że oboje rodzice już nie żyją. Jak już zdecyduję się to zrobić to naprawdę pozwalam sobie samej na takie łzy bez oporu, bo czuję, że jest mi to bardzo potrzebne.
Pozdrawiam Wiedźma - Śro 07 Lis, 2012 13:11
Jo-asia napisał/a:
czuję, że "mała Asia", chce tego, potrzebuje tego.
Zaopiekuj się nią... dziadziunio - Śro 07 Lis, 2012 13:48
Wiedźma napisał/a:
Zaopiekuj się nią...
Zwłaszcza, jak nie będzie chciała..... Jo-asia - Śro 07 Lis, 2012 14:12 Odbiegając od tematu.
Dzisiaj wymyśliłam sobie na obiad, krem z dyni.
Niby nic szczególnego ale...
Ja w kuchni to jak słoń w składzie porcelany, nigdy w życiu nie jadłam nic z dyni, nawet nie wiem jak smakuje
Przepis z netu, warzywko do gara. Spoko.
Teraz to trzeba zmiksować. Mam robota, ok, ale co do czego... no to kombinuję. Znalazłam, takie coś co koktajl w tym robię.
Wlewam, zamykam, miksuję chcę otworzyć nic z tego. Za cholerę. Może za ciepłe, rozcisło wieko, pod zimną wodę, ni ...., nadmuchałam do środka, poszło.
No to dawaj druga porcja. Powtarzam, zaś zacisło, te same sposoby...i ni ....,
Przyszłam do Was, może samo odskoczy. dziadziunio - Śro 07 Lis, 2012 14:16
Jo-asia napisał/a:
Przyszłam do Was, może samo odskoczy
Jo-asia - Śro 07 Lis, 2012 14:22 dziadziunio, dzięki, odskoczyło
dawno tak się nie śmiałam sama z siebie
Fakt, początkowo byłam zła,
dawno nie próbowałam niczego nowego, nie tylko w kuchni ,
zapomniałam jakie to ekscytujące, podniecające, ta adrenalinka...i9 zadowolenie, że się udało
muszę tak częściej dziadziunio - Śro 07 Lis, 2012 14:41
Jo-asia napisał/a:
dawno nie próbowałam niczego nowego, nie tylko w kuchni
Tak już jest..jak nie wychodzi najlepiej zmienić partnera....
Teraz ja się uśmiałem...
Miłego, pozdrawiam Jo-asia - Śro 07 Lis, 2012 15:08
dziadziunio napisał/a:
już jest..jak nie wychodzi najlepiej zmienić partnera....
ooo to już wyższa szkoła jazdy
ale jak potrenuję, to może i tego spróbuję yuraa - Śro 07 Lis, 2012 15:38
Jo-asia napisał/a:
Przyszłam do Was, może samo odskoczy.
mnie kiedyś telefonem wzywano do patelni zamkniętej z kurczakiem w środku.
pokrywka była od innego zestawuJo-asia - Śro 07 Lis, 2012 16:01
yuraa napisał/a:
pokrywka była od innego zestawu
moja była dobra
na mój babski rozum, zupa była za ciepła, mikser z plastiku się rozciągnął i to spowodowało, że pokrywkę trudno było ruszyć
ale gdzie diabeł nie może tam babę albo yuraa, pośle
yuraa mam nadzieję, że Cię nie obraziłam yuraa - Śro 07 Lis, 2012 16:45
Jo-asia napisał/a:
yuraa mam nadzieję, że Cię nie obraziłam
świadomego swojej trzeźwości nie tak łatwo obrazić.
kiedyś to sie po alkoholicku o byle co obrażałemJo-asia - Śro 07 Lis, 2012 21:17
yuraa napisał/a:
kiedyś to sie po alkoholicku o byle co obrażałem
tylko żeby był trzeźwy, tylko żeby był trzeźwy...
yuraa, równy z Ciebie gość pterodaktyll - Śro 07 Lis, 2012 21:50
Jo-asia napisał/a:
na mój babski rozum, zupa była za ciepła,
Całe szczęście, że nie za słona.... Jo-asia - Śro 07 Lis, 2012 21:53
pterodaktyll napisał/a:
Całe szczęście, że nie za słona....
a nawet była smaczna, haha Jo-asia - Czw 08 Lis, 2012 11:51 Kolejne zadanie.
Te terapeutki nie dają mi spokoju.
Tym razem o poczuciu własnej wartości.
Nie wiem czemu, ale te zadnia mnie strasznie dołują
Z jednej strony chce się odnaleźć a z drugiej, to strasznie "boli".
Pocieszam się, że aby coś nowego się urodziło musi temu towarzyszyć ból.
Tym bardziej, że w moim przypadku środki uśmierzające, nie są wskazane a nawet zabronione
Już wiem, znam rolę kobiet i mężczyzn w swoim życiu.
Przeraziłam się.
Cieszę się, że ujrzałam tę prawdę.
Poczułam ulgę.
Wiem, nad czym pracować.dziadziunio - Czw 08 Lis, 2012 14:15
Jo-asia napisał/a:
Wiem, nad czym pracować.
No to do roboty... Jo-asia - Pią 09 Lis, 2012 10:37
dziadziunio napisał/a:
No to do roboty...
Jeszcze nie wiem, jak to wykorzystać a może to już działa?
Zadanie dotyczyło mojego poczucia wartości.
Kilka pytań, do których należy dać odpowiedź.
Każda kolejna odpowiedź przychodziła mi coraz trudniej pierwszy raz poczułam opór aby być szczera na grupie.
Dlaczego? o co chodzi? czego, kogo się wstydzę?
Mężczyzn. Moja grupa liczy 14 osób, w tym 2 kobiety (ze mną).
Gdy zrobiłam sobie "wizję lokalną", przejrzałam swoje relacje z nimi i uczucia, które mi przy tym towarzyszyły - przeraziłam się.
Dotarło do mnie, jak bardzo Oni mają wpływ na to, jak siebie postrzegam
Przeglądając relacje z kobietami, nic takiego nie znalazłam.
Nie wiem jak to się stało, jednak czuję spokój.
Robiłam to zadanie od początku - moje odpowiedzi są zupełnie inne, pewne siebie
Czuję wdzięczność Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 08:28 Jo-asia, Dołączyła: 10 Sie 2012
dzisiaj mija 3 miesiące jak tu jestem
Dołączyłam do Was, w bardzo trudnym momencie na mojej drodzei.
Wtedy, byliście jedynym drogowskazem dla mnie.
Dzięki Wam, pokonałam ten zakręt.
Od tamtej chwili byłam świadkiem, czasem uczestnikiem w niejednej takiej sprawie.
Zrozumiałam, jak ważne jest dzielenie się własnym doświadczeniem.
Dziękuję Wam wszystkim, każdemu z osobna, za to, że tu jesteście.
Za to, że nic nie umyka Waszej uwadze.
Za to, że dzielicie się swoim doświadczeniem, przemyśleniami, humorem...nieraz bólem
Dziękuję pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 09:00
Jo-asia napisał/a:
byliście jedynym drogowskazem dla mnie.
yuraa - Sob 10 Lis, 2012 10:29
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj mija 3 miesiące jak tu jestem
cieszę sie i gratuluję
nie wiem czy jesteś świadoma ale nabylaś praw do zalożenia swojego pamiętnika
jak również zobaczenia w albumie jak wygląda np moderator yuraa
pod warunkiem wstawienia swojego zdjęcia
Miło,ze jesteś i fajnie jak zagościsz na dłuuugo... smokooka - Sob 10 Lis, 2012 12:24
KICAJKA napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj mija 3 miesiące jak tu jestem
Miło,ze jesteś i fajnie jak zagościsz na dłuuugo...
Joasiu, w życiu nie podejrzewałabym, że to dopiero trzy miesiące Gratuluję również, równa z Ciebie Babeczka Wszystko wskazuje na to, że zagościsz długo MILA50 - Sob 10 Lis, 2012 13:09 Jo-asiu cieszę się,że jesteś...
zazdroszczę jednak,że tak potrafisz z" kopyta ruszyć"
mnie to przyjdzie naprawdę wszystkiego się uczyć do kresu... Tajga - Sob 10 Lis, 2012 13:21
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj mija 3 miesiące jak tu jestem
Ale ten czas leci!!!
W moje urodziny się zalogowałaś
Zawsze jak patrzę na Twój awatar to się uśmiecham pisajka - Sob 10 Lis, 2012 15:55 Jo-asiu, jestem dumna z Ciebie! Zresztą wiesz.rybenka1 - Sob 10 Lis, 2012 22:04 Joasiu ,fajnie ,że Jesteś . Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 22:20 pterodaktyll, yuraa, KICAJKA, smokooka, MILA50, Tajga, endriu, pisajka, rybenka1, i całej reszcie - dziękuję dziadziunio - Sob 10 Lis, 2012 22:33 Gratuluję..
Fajnie, że jesteś...
Masz wstęp tam gdzie ja nie mam
Miłego, pozdrawiam KrzysztofJo-asia - Sob 10 Lis, 2012 22:37
Cytat:
Masz wstęp tam gdzie ja nie mam
nie złość się Twój czas też nadejdzie staaw - Sob 10 Lis, 2012 22:41
Jo-asia napisał/a:
Twój czas też nadejdzie
Czy to znaczy że postanowiłaś zgłosić się do galerianek? pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 22:41
dziadziunio napisał/a:
Masz wstęp tam gdzie ja nie mam
Aleś Ty w gorącej wodzie kąpany Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 22:47
staaw napisał/a:
zy to znaczy że postanowiłaś zgłosić się do galerianek?
jeszcze nie wiem,
kusi mnie żeby Was zobaczyć,
muszę jednak Swoje zdjęcie dać i tu mam problem,
jakąś sesję zdjęciową muszę sobie zafundować pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 22:49
Jo-asia napisał/a:
kusi mnie żeby Was zobaczyć,
No to właściwie już "poległaś" staaw - Sob 10 Lis, 2012 22:51
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
kusi mnie żeby Was zobaczyć,
No to właściwie już "poległaś"
Pamiętaj że w zimowe wieczory na emeryturze częściej będziesz żałowała tego czego nie zrobiłaś, niż głupot których narobiłaś...rybenka1 - Sob 10 Lis, 2012 23:02 Joasiu ,zdjęcia tylko pokazują nasz wygląd zewnętrzny .Tak na prawdę w realu ,jesteśmy fajniejsi .Musisz jechac do Lichenia poznac wszystkich .Zajefani ludzie . Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 23:07
Cytat:
Joasiu ,zdjęcia tylko pokazują nasz wygląd zewnętrzny .Tak na prawdę w realu ,jesteśmy fajniejsi .Musisz jechac do Lichenia poznac wszystkich .Zajefani ludzie .
tak, wiem
ale ja naprawdę nie mam swoich zdjęć, chyba że może być wnusi
a do Lichenia, mam nadzieję, że pojadę Wiedźma - Sob 10 Lis, 2012 23:17
Jo-asia napisał/a:
nie mam swoich zdjęć, chyba że może być wnusi
Wnusia wnusią, chętnie ją pooglądamy, ale fotka własnej facjaty jest warunkiem
przynależności do Galerników (czy jak to teraz się mówi Galerianek )Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 23:23
Wiedźma napisał/a:
Wnusia wnusią, chętnie ją pooglądamy, ale fotka własnej facjaty jest warunkiem
przynależności do Galerników (czy jak to teraz się mówi Galerianek )
no cóż, jeśli taki warunek
trzeba będzie zrobić Linka - Sob 10 Lis, 2012 23:24
Jo-asia napisał/a:
:skromny: ale ja naprawdę nie mam swoich zdjęć,
można zrobić nawet telefonem Jo-asia - Sob 10 Lis, 2012 23:27
Linka napisał/a:
można zrobić nawet telefonem
dokładnie tak zrobię Jo-asia - Pon 12 Lis, 2012 13:57 Wczoraj byłam z mężem w kinie.
Jechaliśmy autem. Moje pierwsze zdziwienie - dał mi kluczyki, kazał prowadzić
Nie lubię jeździć do centrum, nie znam ulic. Powiedział, że mnie poprowadzi.
Po kilku minutach jazdy zauważyłam, jak bardzo jestem spięta. Wszystko kontrolowałam, chyba nawet swój oddech
Zdałam sobie sprawę, że robię wszystko aby go nie zdenerwować, aby się nie rozzłościł.
On siedział spokojnie, z pokerową miną. Nie wiedziałam czy jest ok czy nie.
To jest chyba, jedyny człowiek przy którym, nie potrafię być sobą.
Dlaczego? nie wiem
Film mi się podobał, choć wyprawa dziwna...KICAJKA - Pon 12 Lis, 2012 17:59
Jo-asia napisał/a:
Zdałam sobie sprawę, że robię wszystko aby go nie zdenerwować, aby się nie rozzłościł.
On siedział spokojnie, z pokerową miną. Nie wiedziałam czy jest ok czy nie.
Joasiu a może tak nawzajem się testujecie,
nie bardzo wiedząc co jedno od drugiego oczekuje
Dajcie sobie czas dziadziunio - Pon 12 Lis, 2012 23:51
Jo-asia napisał/a:
dał mi kluczyki, kazał prowadzić
Po parokrotnym zwróceniu mi uwagi udaję, że mi się wzrok pogorszył i po prostu nie prowadzę..Staram się eliminować napiecie które powstaje gdy np wjadę w dziurę lub też kogoś przepuszczę...Teraz jeżdzimy i jak trafi w dziurę nic nie mówię, gdy wymusza nie widzę, a gdy trąbi nie słyszę..Jeżdzi coraz lepiej i chyba o to chodzi..Ja mam ciszę i tylko nieraz muszę sie z nią zgodzić i pobluzgać pod nosem na kogoś kto jej zdaniem wymusił...
I jak tu nie grać?...aktorstwo przecież mam we krwi a w dobrej sprawie to nawet szczytny cel.....Czasami więc nie jestem pewny gdzie jest lepiej tam czy tu?
KICAJKA napisał/a:
Joasiu a może tak nawzajem się testujecie,
U mnie brak testów..... to było istne polowanie..Kto jechał miał przerypane..Teraz jest spokój i o to przecież chodzi..no nie?
Pierwsze co mi przyszło do głowy, że pił i dlatego nie chce prowadzić ale "głodnemu chleb na myśli".
Jestem dobrym kierowcą, miałam prawo jazdy wcześniej niż on, ja uczyłam go jeździć.
Pamiętam, miałam 19 lat jak rodzice zafundowali mi "wczasy z prawem jazdy".
Byłam w Międzyzdroju, 15 dni wczasów, świetnej zabawy a przy okazji prawo jazdy.
To były czasy...byłam wtedy piękna i młoda, dzisiaj z tego zostało "i", no i prawko
Ale nie o tym miałam pisać.
KICAJKA napisał/a:
Joasiu a może tak nawzajem się testujecie,
nie bardzo wiedząc co jedno od drugiego oczekuje
Dajcie sobie czas
Tak, ja starym zwyczajem, byłam najeżona oczekując, jak zwykle ataku. A tu nic, spokój i cisza. Coś się zmienia. Czas pokaże, czy na lepsze...Jo-asia - Wto 13 Lis, 2012 13:18 Od niedzieli źle się czuję.
Mam bóle mięśni, żołądka, ciągle jestem senna.
Dziś wypisałam urlop do końca tygodnia.
Moje samopoczucie nie jest dobre.
Mam jednak wątpliwości czy jestem chora czy to głód
Wyzwalacza zewnętrznego nie było.
Wyzwalaczy wewnętrznych nie potrafię jeszcze nazwać
W niedzielę czułam ból psychiczny. Zasłużony.
Nie wiem sama.Tajga - Wto 13 Lis, 2012 13:34
Jo-asia napisał/a:
Mam jednak wątpliwości czy jestem chora czy to głód
Joasiu, przeczytaj swój WŁASNY podpis
I nie kombinuj.Jo-asia - Wto 13 Lis, 2012 19:04 Tajga, dzięki, posłuchałam, humor wrócił MILA50 - Wto 13 Lis, 2012 21:13 rybenka1 - Wto 13 Lis, 2012 21:40
jeszcze nie, obiecuję poprawę, w tym tygodniu zrobię na pewno rybenka1 - Wto 13 Lis, 2012 21:55 Joasiu też tak mam jak Ty ,senna jestem ,moje kosci mnie bolą .Ta pogoda jakaś dziwna .Jutro będzie lepiej Jo-asia - Wto 13 Lis, 2012 22:00
rybenka1 napisał/a:
Joasiu też tak mam jak Ty ,senna jestem ,moje kosci mnie bolą .Ta pogoda jakaś dziwna .Jutro będzie lepiej
trochę poszalałam na zakupach i samopoczucie się poprawiło
a fizycznie no cóż, nie te lata już
dzięki rybenka1 - Wto 13 Lis, 2012 22:05 Joasiu ,pocieszę Cię są jeszcze starsi od Ciebie ,no np Ja . Mnie też nastrój śie poprawia ,jak poszaleję na zakupach . rybenka1 - Śro 14 Lis, 2012 21:55 Joasiu ,jak dziśiaj śię czujesz? Jo-asia - Śro 14 Lis, 2012 21:57
Cytat:
Joasiu ,jak dziśiaj śię czujesz?
Dzięki za troskliwość.
Samopoczucie o niebo lepsze, trochę też dzięki dzisiejszej terapii dziadziunio - Śro 14 Lis, 2012 21:59 rybenka1 - Śro 14 Lis, 2012 22:01 cieszę śię staaw - Śro 14 Lis, 2012 22:02
Jo-asia napisał/a:
Samopoczucie o niebo lepsze
Jo-asia - Śro 14 Lis, 2012 22:07
rybenka1, dziadziunio, staaw, Jo-asia - Czw 15 Lis, 2012 12:23 "nie kręć filmów", "daj czas czasowi", "nie obwiniaj innych, ani siebie", "słuchaj" a ja dodałabym jeszcze "nie oczekuj, lub/i mów czego oczekujesz"
Te cytaty słyszałam nieraz, myślałam, że wiem co znaczą.
Co jakiś czas odkrywam je jednak na nowo.
Dzisiaj też tak było.
Jestem skryta, zamknięta na co dzień. Gdy jednak spróbuje komuś zaufać, otworzyć się zaraz doświadczam zmiany.
Mam wielkie szczęście, że Ci na których się otwieram pomagają mi.
Jest to dla mnie też sygnał aby robić tak częściej. Może wreszcie wylezę z tej skorupy.
Ostatnio, na mityngu ktoś do mnie podszedł i powiedział "nie myśl sama, bo sama to niczego nie wymyślisz a jeśli już tak to tylko jedno - flaszkę".
Nie powiem, że to łatwe zadanie ale w bólu rodzi się nowe życie Marc-elus - Czw 15 Lis, 2012 20:27
Jo-asia napisał/a:
"nie oczekuj, lub/i mów czego oczekujesz"
A dlaczego mam nie mówić czego oczekuje?
Kiedyś nie mówiłem, to niedobre dla mnie jest....Jo-asia - Czw 15 Lis, 2012 20:31
Marc-elus napisał/a:
A dlaczego mam nie mówić czego oczekuje?
Jeśli oczekujesz, to mów czego, jak najbardziej
Chyba źle sformułowałam myśl
stąd to niedoogadanie Marc-elus - Czw 15 Lis, 2012 20:40
Wybacz, słabo kontaktuje, trochę przemęczony jestem ostatnio.....
Chyba chodzi o to aby nie być pewnym czyjejś reakcji, zachowania, słów a pozwolić kazdemu aby zachowywał się tak jak się zachowuje, odbiera, czuje, myśli..pozwolić by każdy był dla nas nieprzewidywalny, a więc i wyjątkowy....
....starzy(re) mawiają.....spuściłem ją (jego) ze smyczy....
Jo-asia - Nie 18 Lis, 2012 00:12
dziadziunio napisał/a:
Chyba chodzi o to aby nie być pewnym czyjejś reakcji, zachowania, słów a pozwolić kazdemu aby zachowywał się tak jak się zachowuje, odbiera, czuje, myśli..pozwolić by każdy był dla nas nieprzewidywalny, a więc i wyjątkowy....
tak, to właśnie miałam na myśli...
Zaufałam, i powoli skorupa pęka...
Niby tak nie wiele: pamiętnik, zdjęcie, rozmowa a ja cieszę się jak dziecko
Strach zmienia się w spokój, niepewność w akceptację.
Dziękuję Jo-asia - Pon 19 Lis, 2012 11:47
I może dlatego, że wiem czego mi brak, zaakceptowałam to, wreszcie czuję się wolna?
Od paru dni, jestem w innym świecie. Rozpiera mnie pozytywna energia.
Chcę się nią dzielić.
Tajga - Pon 19 Lis, 2012 12:54
Jo-asia napisał/a:
Od paru dni, jestem w innym świecie. Rozpiera mnie pozytywna energia.
Kiedy mnie taka energia rozpierała, na początku mojej drogi w AA
pewien kolega powiedział mi tak:
"Ula, Ty nie ciesz się tak bardzo, nie chodź taka dumna, z głową w chmurach,
chodź lekko zgarbiona, bo ja siądziesz na d**ę, to będziesz miała bliżej do ziemi
i się za bardzo nie potłuczesz".
Często to powtarzam, spadłam na tyłek bardzo mocno, i mocno bolało.
Jego słowa się potwierdziły.
Stan trzeźwości powinien być constans, bez falowania.
Takie rozpieranie, może być hurra optymizmem, miesiącem miodowym.
Życzę Tobie Joasiu, żeby nie sprawdziło się to, co mnie spotkało Jo-asia - Pon 19 Lis, 2012 13:10
Tajga napisał/a:
Stan trzeźwości powinien być constans, bez falowania.
Takie rozpieranie, może być hurra optymizmem, miesiącem miodowym.
Życzę Tobie Joasiu, żeby nie sprawdziło się to, co mnie spotkało
dziękuję, postaram się o tym pamiętać dziadziunio - Wto 20 Lis, 2012 23:38
Tajga napisał/a:
Życzę Tobie Joasiu, żeby nie sprawdziło się to, co mnie spotkało
I mnie i mnie...du**sko boli i nijak winnych nie widać...
Kiedyś było fajowo...cały świat był przeciwko i wszystkim było za wszystko wszystkich można obwinić...Dziś lustereczko i jeden w nim tylko pyszczek...
pozdrawiam dziadziunio Jo-asia - Śro 21 Lis, 2012 08:44 Nie obwiniam, nie oceniam, akceptuję.
Odkąd zaczęłam stosować te zasady wobec innych (no, nie zawsze mi wychodzi ), czuję pozytywną energię.
Odkąd staram się być szczera, otwarta, ufać innym - otrzymuję w zamian to samo.
Nagle okazuje się, że nie jestem sama na tym świecie.
Mam z kim rozmawiać, dyskutować, dzielić się...
To Forum, jest dla mnie szczęśliwe.
Wczoraj wystąpiłam przeciwko pierwszemu punktowi ( patrz http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7390 ) i to tutaj.
Odkąd ja udzielam się na Forum, moja córka prowadzi blog.
W ten sposób, ja, pierwszy raz w życiu mogłam poznać jej uczucia.
Może to wbrew stereotypom...ale w moim przypadku dało efekt.
Gdy założyła swój temat w DDA ( http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7342 ), bałam się, wstydziłam się przyznać, że to moja córka.
Wstydziłam się, że zgotowałam jej taki los.
To jednak umożliwiło mi konfrontację ze sobą i moją chorobą.
Dzięki temu przerwałam tabu, dzięki temu czuję się lżejsza, dzięki temu mogę szczerze, już w realu z nią o tym rozmawiać.smokooka - Śro 21 Lis, 2012 08:52 Jo-asiu, Wasza obecność tutaj jest dla mnie wyrazem dojrzałości i potrzeby patrzenia w jednym kierunku.
Odkąd pojawiła się Pisajka wiedziałam, że to Twoja córka dzięki linkowi do bloga.
Podoba mi się to jak dążycie do unormowania Waszych relacji, oby tylko nie zabrakło na Waszej drodze delikatności, zrozumienia i miłości, wytrwałości w chorobie czy zaburzeniu.
Z moją matką to nigdy nie byłoby możliwe i nie dlatego, że to inne przełożenie problemów, tylko dlatego, że zabrakło najmniejszego punktu zaczepienia.
Widzę że Wy tworzycie nadzwyczajną relację. Zazdroszczę troszeczkę grzesiek - Śro 21 Lis, 2012 13:35
Jo-asia napisał/a:
Dzięki temu przerwałam tabu, dzięki temu czuję się lżejsza, dzięki temu mogę szczerze, już w realu z nią o tym rozmawiać.
yuraa - Śro 21 Lis, 2012 13:52 u mnie na terapii był temat : co czuła rodzina kiedy piłeś ?
należało poprosić kogoś bliskiego o napisanie listu i otwarcie go oraz odczytanie dopiero na grupie.
syn (wtedy 18 lat) olał to, zona napisała i córka (20 lat).
odczytałem publicznie, dziś nie pamiętam co pisała żona a to co młoda wstrząsnęło mną,
czytałem i płakałem
niesamowite, teraz mam ciary na plecach i włosy mi sie jeżąrybenka1 - Śro 21 Lis, 2012 22:18 Joasiu ,bardzo śie cieszę ,że córka rozmawiacie o alkoholizmie . Powiem z mojego doswiadczenia ,mój syn od samego poczatku mojego trzezwienia rozmawia ze mna .To są niekonczace sie rozmowy ,nie mamy tematu tabu .Bardzo ,bardzo ,mi to pomogło i pomaga . Jo-asia - Czw 22 Lis, 2012 12:22 wczoraj na terapii grupowej, terapeutka poruszyła mają "strunę",
kurczę, nie chcę tego sama rozwalać, muszę poczekać na indywidualną rozmowę...
ma to też związek z przytulaniem,
nie raz mam potrzebę przytulić się do męża, nigdy tego nie robię...nawet jak myślę że mogłabym to zrobić to czuję taki opór, wręcz fizyczny, i nie potrafię go pokonać, jakbym miała od tego umrzeć...a z drugiej strony tak bardzo tego potrzebuję...szymon - Czw 22 Lis, 2012 12:25
Jo-asia napisał/a:
ma to też związek z przytulaniem,
ja sie przytulam do wszystkogo co chodzi, co przychodzi do mnie i w ten sposób sobie wynagradzam braki olga - Czw 22 Lis, 2012 12:27
Jo-asia napisał/a:
nie raz mam potrzebę przytulić się do męża, nigdy tego nie robię...
...może boisz sie odtrącenia?.....a może boisz się, że będzie to oznaka Twojej słabości?smokooka - Czw 22 Lis, 2012 12:33 Mam dokładnie to samo Asiu, potrzebuję być przytulana, albo sama się przytulić i nie umiem. Nie wiem czemu, może obawiam się odtrącenia, ale chyba siedzi jednak coś innego, to dla mnie jak okazanie słabości (chociaż rozsądkowo wiem, że nie) a słabości się nie okazuje. Musi to być związane z brakiem bezwarunkowej miłości rodziców. Matki. Wciąż mam opory z odrzuceniem tego, a przecież tak chcę. Czemu nie umiem? Jakby mi to było do czegoś potrzebne, jakbym nie chciała czegoś utracić. A tracę coś zupełnie innego i na pewno cenniejszego. Próbowałam już na terapii indywidualnej, ale nie umiem tego dotknąć mocniej jeszcze.Jo-asia - Czw 22 Lis, 2012 12:36
olga napisał/a:
...może boisz sie odtrącenia?.....a może boisz się, że będzie to oznaka Twojej słabości?
myślę, że tego i tego ze wskazaniem na słabość
niestety, to jest tak silne, że choć przypuszczam czego się boję - nie potrafię...
choć sobie tłumaczę - nie potrafię...
choć siebie już akceptuję (przynajmniej tak myślę) - nie potrafię...
szymon napisał/a:
ja sie przytulam do wszystkogo co chodzi, co przychodzi do mnie i w ten sposób sobie wynagradzam braki
nic koło mnie nie chodzi co by można przytulić, nawet muszki już nie latają dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 21:41
Jo-asia napisał/a:
nic koło mnie nie chodzi co by można przytulić, nawet muszki już nie latają
Świrujesz chyba?
Ja jestem i tul się do mnie ile i kiedy tylko chcesz
pozdrawiam ciepło Jo-asia - Czw 22 Lis, 2012 21:47
dziadziunio napisał/a:
Świrujesz chyba?
no, nie na daremno w psychiatryku się leczyłam pterodaktyll - Czw 22 Lis, 2012 21:48
Jo-asia napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
Świrujesz chyba?
no, nie na daremno w psychiatryku się leczyłam
Aaamen dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 22:19
Jo-asia napisał/a:
no, nie na daremno w psychiatryku się leczyłam
Chyba nie myślisz, żeś wyjątkowa? Tutaj większość tam była...
Ja aż trzykrotnie.... Jras4 - Czw 22 Lis, 2012 22:22 a co to psychiatryk olaboga ja tam bywalem i zyjeJo-asia - Czw 22 Lis, 2012 22:23
dziadziunio napisał/a:
Chyba nie myślisz, żeś wyjątkowa? Tutaj większość tam była...
Ja aż trzykrotnie....
i tak jestem wyjątkowa...może nie w tym ale za to w czymś innym dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 22:41
Jras4 napisał/a:
a co to psychiatryk olaboga ja tam bywalem i zyje
Tam po raz pierwszy uświadomiłem sobie, ze człowiek jeszcze we mnie bywa...Oddziały mieszane i seksu ile chcesz...Mniej chorzy wykorzystywali osoby bardziej chorobą zainfekowane..
Samo życie...jak w kryminale...
Jo-asia napisał/a:
i tak jestem wyjątkowa
Asiu jak każdy z nas..................I jak o tym będziesz już przekonana....pierwszy krok zdrowego rozsadku będziesz miała poza sobą..................i można już zacząć z gnoju w końcu wychodzić
Małgoś - Czw 22 Lis, 2012 22:42 Joasiu, ja łatwiej przytulam koty, psy niż ludzi.
To trudne do opisania, sztywnieję, jestem spięta i mam ochotę szybko uciec w takich sytuacjach... ale zwierzęta nie wywołuja takich reakcji. Może dlatego zawsze mam w domu zwierzaki. NANA - Czw 22 Lis, 2012 22:42 Jo-asiu - nie przejmuj się , Ja też jestem wyjątkowa , co prawda nie byłam w psychiatryku , lecz baaardzo długo leczona psychiatrycznie byłam .... pterodaktyll - Czw 22 Lis, 2012 22:45 A ja nie byłem w psychiatryku i dlatego mi zostało.... dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 22:48 Ja nie byłem nigdy na izbie, nie piłem autowidolu i denaturatu, piwa i kawy...
Ale wiem, ze być może wszystko jeszcze jest przedemną..
Nie martw się więc moze i Tobie się przytrafi NANA - Czw 22 Lis, 2012 22:49 Ptero , ale psychiatrycznie , to na pewno leczony byłeś ... szymon - Czw 22 Lis, 2012 22:50
NANA napisał/a:
psychiatrycznie , to na pewno leczony byłeś ...
właśnie nie, nikt się nie chciał podjąć NANA - Czw 22 Lis, 2012 22:54 niestety - bywają trudne przypadki .... Jras4 - Czw 22 Lis, 2012 22:54
Małgoś napisał/a:
, jestem spięta i mam ochotę szybko uciec w takich sytuacjach..
ja wale w nochaJo-asia - Czw 22 Lis, 2012 22:55
pterodaktyll napisał/a:
A ja nie byłem w psychiatryku i dlatego mi zostało....
żałuj, nie tylko dlatego, że to Ci zostało
A co do przytulania to bardziej mnie to dziwi, zastanawia, niż martwi
Zastanawiam się czy to nie mechanizm obronny? ten opór czuje dosłownie fizycznie, tak choćby ktoś mnie trzymał i nie pozwalał tego zrobić
Nie myślę, zostawiam to, pewnie kiedyś się to wyjaśni...
A zwierzaczki lubię, szczególnie koty...pół roku temu zginął i jakoś nie znalazłam innego dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 22:56
Boisz się podstępu? gry?oszustwa?
Zwierzaki tego nie umieją...małe dzieci także tego jeszcze nie potrafią..
Ja chcę przytulić a odepchnę....totalny psychol
Jras4 - Czw 22 Lis, 2012 23:01 co wy z tym pszytulaniemJanioł - Czw 22 Lis, 2012 23:02
Jras4 napisał/a:
co wy z tym pszytulaniem
Iras przytulanie to taki normalny ludzki odruchNANA - Czw 22 Lis, 2012 23:04 pterodaktyll - Czw 22 Lis, 2012 23:05
NANA napisał/a:
Ptero , ale psychiatrycznie , to na pewno leczony byłeś
Tak, ale w systemie zaocznym a później korespondencyjnym olga - Czw 22 Lis, 2012 23:06 Ja uwielbiam sie przytulać przytulam wszystko co sie rusza Kiedys też nie umiałam, sztywniałam gdy ktos sie do mnie zbliżał.rybenka1 - Czw 22 Lis, 2012 23:07 Ja lubię byc przytulana i przytulac też lubię .Przytulam wszystkich którzy tego chcą i potrzebuja . NANA - Czw 22 Lis, 2012 23:08
pterodaktyll napisał/a:
NANA napisał/a:
Ptero , ale psychiatrycznie , to na pewno leczony byłeś
Tak, ale w systemie zaocznym a później korespondencyjnym
ee , to miałeś lepiej
Ja trzy razy w tygodniu 120 min. z życiorysu wyjęte ........... ... szymon - Czw 22 Lis, 2012 23:09
olga napisał/a:
sztywniałam gdy ktos sie do mnie zbliżał.
mam to samo, jak przechodzi "trzydziestka"dziadziunio - Czw 22 Lis, 2012 23:09
Janioł napisał/a:
normalny
Jeżeli oczywiście narmalność widzieć będziemy w zachowaniach większościowych...Należeć do mniejszości to także jakaś tam wyjątkowość...i normalność w tejże mniejszej społeczności...
Więc gdzie leży ta normalna normalność?
olga - Czw 22 Lis, 2012 23:10
szymon napisał/a:
olga napisał/a:
sztywniałam gdy ktos sie do mnie zbliżał.
mam to samo, jak przechodzi "trzydziestka"
a ja jak przechodzi "czterdziestek z hakiem" Małgoś - Czw 22 Lis, 2012 23:10
Janioł napisał/a:
Jras4 napisał/a:
co wy z tym pszytulaniem
Iras przytulanie to taki normalny ludzki odruch
No, niby tak...
Poćwiczyć warto
olga - Czw 22 Lis, 2012 23:13
Janioł napisał/a:
Jras4 napisał/a:
co wy z tym pszytulaniem
Iras przytulanie to taki normalny ludzki odruch
To jest potrzeba, ważna potrzeba bliskości, dotyku, akceptacji. I nie tylko ludzka.Jras4 - Czw 22 Lis, 2012 23:17
olga napisał/a:
To jest potrzeba, ważna potrzeba bliskości, dotyku, akceptacji. I nie tylko ludzka.
_________________
piliscie cośJo-asia - Czw 22 Lis, 2012 23:18
olga napisał/a:
To jest potrzeba, ważna potrzeba bliskości, dotyku, akceptacji.
a to jest klucz do moich rozważań
dzięki Małgoś - Czw 22 Lis, 2012 23:19
Jras4 napisał/a:
olga napisał/a:
To jest potrzeba, ważna potrzeba bliskości, dotyku, akceptacji. I nie tylko ludzka.
_________________
piliscie coś
To ta jesień za oknem...
zobaczysz ile dzieci przybędzie za kilka miesięcy NANA - Czw 22 Lis, 2012 23:21 Ja z tym problemu nie miałam i nie ma mam , jestem całuśna
więc wszystkim przesyłam mocne ..
i cieplutko
olga - Czw 22 Lis, 2012 23:22
Jo-asia napisał/a:
olga napisał/a:
To jest potrzeba, ważna potrzeba bliskości, dotyku, akceptacji.
a to jest klucz do moich rozważań
dzięki
przytulam Cie mocno, na razie wirtualnie, ale może kiedyś w realu? Jo-asia - Pią 23 Lis, 2012 21:38
dziadziunio napisał/a:
Boisz się podstępu? gry?oszustwa?
tak, ale ze swojej strony...chybadziadziunio - Pią 23 Lis, 2012 21:52
Jo-asia napisał/a:
chyba
Chyba? Ten świat działa na zupełnie innych zasadach, innych regułach i może być całkowicie odmiennie interpetowany niż ten w którym do tej pory egzystowałaś...
Bez zasad, bez reguł i z jedyną słuszną gdyz Twoja interpretacją....
Nie obawiasz się wszystkich..boisz się siebie.....i słusznie...
buziole Jo-asia - Sob 24 Lis, 2012 21:57 Wreszcie dzisiaj dotarłam na mityng
Upatrzyłam sobie jedną grupę, która ma spotkania raz w tygodniu.
Jest dość liczna, więc gubię się w tłumie, a do tego trochę mnie już znają i przywykli do mojego "dystansu"
Z powodu pracy, nie daję rady częściej niż co 2 tygodnie ale tym razem dłużej mnie nie było
Temat - relacje rodzinne, skąd wiedzieli, że mnie to gryzie?
Jak zwykle, mnóstwo wypowiedzi...
Jestem wdzięczna, że moje relacje są takie, jakie są - a są bardzo dobre (szczególnie z dziećmi ).
Moje izolowanie, moja "samosia"...
Moje urazy, winy...
Moja choroba...
potrzebuje pracy i czasu...pterodaktyll - Sob 24 Lis, 2012 22:22
Jo-asia napisał/a:
Wreszcie dzisiaj dotarłam na mityng
Tobie też się udało? Ja po dłuższej absencji dotarłem w środę Jo-asia - Sob 24 Lis, 2012 22:54
pterodaktyll napisał/a:
Ja po dłuższej absencji dotarłem w środę
Jo-asia - Nie 25 Lis, 2012 20:15 Dzisiaj, mąż zaprosił córkę z mężem na obiad.
Ja rano w pracy, więc on wszystko przygotował.
Nawet tort.
Obiad, pyszny, torcik także.
Nagle dowiaduję się, że mają nas odwiedzić teście
Majkę, chcą zobaczyć...
Fajnie, że dowiaduję się ostatnia...
A propos teściów, to alkoholicy a odkąd nie piję, rzadko ich widuję.
Przyjechali, prawnusią się nacieszyli, młodzi wyszli.
Teściówka chce pogadać. Idę.
Dowiedziała się, że Paulina pisze blog.
Pisze o mnie.
Siostry teściowej to czytają.
Wręcz podniosła głos, jak usłyszała, że chce iść na terapię DDA.
Gdy powiedziałam "że nie rozumiem o co jej chodzi" dostałam odpowiedź - "no przecież, tak źle w domu nie miała"...
Siedzieli krótko, jakby ich w nogi paliło... a na pożegnanie powiedziała synusiowi "wpadnij do nas, to się piwa napijesz"
Zrozumiałam, że żyję w zupełnie innym świecie.
Ja potrafię zrozumieć ich, jednak mój świat dla nich, jest niewygodny.
Jeszcze tak nie dawno myślałam, że tęsknię za nimi...
tęskniłam jednak tylko za piciem z nimi...
dobrze, że mi przeszło...dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 09:13
Jo-asia napisał/a:
Zrozumiałam, że żyję w zupełnie innym świecie.
Ja potrafię zrozumieć ich, jednak mój świat dla nich, jest niewygodny.
Otaczający nas swiat to tylko nasze o nim mniemanie...Można żyć na śmietniku i znależć takie miejsca przy których pałacowe sale bledną będąc nawet pełnią swiateł oświetlone..Moża żyć przy boku tyrana będąc pewną, że jego tyrania wywołana jest naszym niedostosowaniem, można również być kochaną, noszoną na rękach i w myślach kochającego ........ można być szczęśliwą tylko dlatego że jest jak jest...
Szukanie dziury w całym to specjalność tego zakładu...Łatanie ich zaś to coś nowego...
Może już czas aby popróbować...
Rozwalić można wszystko, wszystko także można ośmieszyć, wszystkich okaleczyć
tylko po co?
a niby co ja cały czas próbuje robić?
staram się, choć pewnie mogłabym bardziej...
a niekiedy po prostu nie mam siły,
ile razy można tłumaczyć, że jestem alkoholiczką...ile razy mówić, że choroba ta nie zależy od tego ile się piło i że piło się przede wszystkim piwo, ile razy tłumaczyć, że nie muszę wyglądać jak typowy menel, ile?
próbowałam, choć cierpiałam, przychodziłam do domu w którym był alkohol...
wiedzieli, że dla mnie to problem
wreszcie przestałam chodzić...
naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze zrobić...przynajmniej jeśli chodzi o teściów i resztę rodziny mężalotus - Pon 26 Lis, 2012 17:13
Jo-asia napisał/a:
naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze zrobić...przynajmniej jeśli chodzi o teściów i resztę rodziny męża
Wielu ludzi nie jest zdolnych do zakceptowania prostego faktu, że to co dla nich znaczy jedno dla innych znaczy coś innego.
Rób swoje Joasiu, rób to co uważasz jest dla Ciebie dobre, to co prowadzi do Twojego zdrowia, spokoju ducha… nic nie musisz nikomu tłumaczyć, przede wszystkim nie teściom, nie żyjesz po to aby sprostać ich oczekiwaniom. Trzymaj się bo przecież jesteś na właściwej drodze…
A jak do tego o czym piszesz odnosi się Twój mąż?
no, właśnie
on już (chyba) mi wierzy, że jestem alkoholiczką,
rozumie, że obecność alkoholu jest dla mnie niebezpieczna,
ciągle ma jednak nadzieję, że kiedyś zasiądę przy stole z alkoholem i nie zrobi to na mnie wrażenia
niestety, jest w tej rodzinie przypadek alkoholika, który uczestniczy w takich imprezach, świetnie się bawi i nie pije - ciągle daje mi go za przykład - a ja nie wiem jak on to robi, to daleka rodzina, i nie mam zamiaru brać z niego przykładu
wiem, że mąż jest jedną nogą ze mną a drugą z nimi, trudno mu pogodzić te dwa światy
wyszłam z propozycją na święta - zawsze odbywały się zloty rodzinne albo u teściów albo u jego rodzeństwa, zaproponowałam tym razem u nas, tylko z jedną zasadą - bez alkoholu
czekam co powiedzą...pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 21:24
Jo-asia napisał/a:
naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze zrobić...przynajmniej jeśli chodzi o teściów i resztę rodziny męża
Postawić nieprzekraczalne granice dotyczące obecności alkoholu w Twoim towarzystwie i być ślepą i głuchą na ich argumenty, czyli mówiąc krótko, wykazać się zdrowym egoizmem, bo jeśli Ty nie zadbasz o siebie to tzw. reszta świata tym bardziej.
Coś w rodzaju ultimatum, albo ja albo alkohol.
Stosowałem tą metodę w pierwszym okresie swojego trzeźwienia i miałem serdecznie gdzieś co mówili wszyscy naokoło.wampirzyca - Pon 26 Lis, 2012 21:42 powiem tak ...pewnie dostanę cięgi....ale jestem szczera....ja chodzę na rodzinne imprezy gdzie jest alkohol....jest w niewielkich ilościach..ale jest....
chodzę rzadko ...bo i rzadko są te spotkania....na wigili u mojej siostry też będzie wino....ja tam też będę......
to mój wybór ....i moje życie .....ty zrobisz jak uważasz....
znam takich co nawet w stronę alkoholu nie spojrzeli i zapili i piją....znam takich co chodzą na imprezy gdzie jest alkohol i utrzymują trzezwość od lat......nie ma na to recepty....jeśli ty żle się czujesz tam gdzie on jest to nie chodź.....ważna jesteś ty i tylko ty....pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 21:45
wampirzyca napisał/a:
.ja chodzę na rodzinne imprezy gdzie jest alkohol....jest w niewielkich ilościach..ale jest...
Jo-asia napisał/a:
A propos teściów, to alkoholicy
Jest drobna różnica nie sądzisz?
wampirzyca napisał/a:
.pewnie dostanę cięgi....ale jestem szczera....ja chodzę na rodzinne imprezy gdzie jest alkohol
Nie ode mnie...........wampirzyca - Pon 26 Lis, 2012 21:49 acha to nie doczytałam że teściowie to alkoholicy...
no tak to rzeczywiście jest różnica.....dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 21:51
wampirzyca napisał/a:
to mój wybór ....i moje życie .....ty zrobisz jak uważasz....
Ja mam szczęscie u moich nie ma alkoholu i to nie z uwagi na mnie lecz oni po prostu nie piją.....Trudno stawiać granice i ustawiać barierki albo ja albo alkohol..Może po ich ustawieniu braknie babci wnuków, dziadkowi zabawy a wszystkim normalności..Wampirzyca dobrze pisze i wybór należy do Ciebie...ale z drugiej strony...
sklepy pełne są alkoholu..możeby je więc pozamykać? knajpy wysadzić? głodowi i nawrotom zakazać wstępu w okowy terenu na którym KTOŚ trzeżwieje?
Co Wy na to?
pozdrawiam dziadziunio
Dla mnie wszyscy wokoło byli alkoholikami..wszyscy...a jak już nie...to zaliczałem tych innych do podgrupy psychicznie chorych...Jo-asia - Pon 26 Lis, 2012 21:52
wampirzyca napisał/a:
jest w niewielkich ilościach..ale jest....
może kiedyś...
teraz wiem, że gdy alkohol jest obok mnie, mnie się chce pić
no i jedna różnica... w mojej rodzinie, nigdy nie jest w małych ilościach...pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 22:00
dziadziunio napisał/a:
Trudno stawiać granice i ustawiać barierki albo ja albo alkohol
Nie ma mowy o trzeźwieniu (przynajmniej w pierwszym okresie) bez postawienia takich granic. Nasza podświadomość alkoholowa upomni się o "swoje" i co? Dzisiaj mogę być praktycznie na każdej imprezie, nawet na takiej, gdzie ten alkohol jest, ale jeszcze rok temu nie odważyłbym się na to. Zresztą wtedy od razu wychodziłem z takiej imprezy bez względu na to czy się to komuś podobało czy nie. Jeżeli Joasia organizuje Święta w swoim domu, to obowiązują tam prawa, (a przynajmniej powinny) które ona ustala i jeśli komuś z tym nie "po drodze", to jego problem. Może pójść do domu i tam się nachlać. Dziaduniu miły. Jeśli idziesz do kogoś w gościnę, kto nie pali papierosów i komunikuje Ci, że jeśli chcesz zapalić to wyjdź na dwór to robisz? Zapalasz mu przed nosem papierosa czy uznajesz jego prawo do decydowaniu o tym co chce mieć w domu i wychodzisz?rybenka1 - Pon 26 Lis, 2012 22:06 Nie dajmy śie zwariowac ,bo alkohol jest i bedzie .Unikam takich miejsc ,mam wybor .Nie idę i już ,a reszta niech se mysli co chce to ich kłopot .U mnie w domu nie trzymamy alkoholu ,nie podajemy gosciom .wspólnie uzgodnilismy z męzem ,ja jestem gospodarzem i ja decyduje o tym .Jesli zdarzy mi sie oczywiscie jechac tam gdzie wiem ,ze będa piili .To chwilę będę ,a potem ewakuacja do innego pokoju .Jedziemy np do brata męża oboje nie alkoholicy maja prawo jak chca pic .To ,ja i moja szwagierka wychodzimy na długie pogaduchy i jest oky .Wybor kazdy ma . wampirzyca - Pon 26 Lis, 2012 22:14 jakbym chciała się napić to sklep monopolowy mam dwa kroki stąd....siedze przeważnie sama na okrągło..komfort picia..zapewniony....ale ja nie chcę
można by było powiedzieć że przebywanie na imprezie gdzie jest alkohol wywołuje głody....ale głody wywołują też inne sytuacje...miejsca ...nawet film...a u jednego kolegi reklamy ....piosenka....unikanie tego wszystkiego spowodowałoby to że musiałabym chyba ogłuchnąc i oślepnąc....
oczywiście nie mówię tutaj o chodzeniu na libacje alkoholowe...ale unikanie wszystkiego jest niemożliwe....ale możliwe jest odpowiednio poukładać sobie w głowie..i tego się trzymaćrybenka1 - Pon 26 Lis, 2012 22:23 Oczywiscie ,ze to wszystko prawda ,tylko ,że po to są zalecenia zeby je stosowac w swoim zyciu .Dla swojego dobra ,na poczatku trzezwienia tym bardziej .dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 22:30
pterodaktyll napisał/a:
Dziaduniu miły. Jeśli idziesz do kogoś w gościnę, kto nie pali papierosów i komunikuje Ci, że jeśli chcesz zapalić to wyjdź na dwór to robisz? Zapalasz mu przed nosem papierosa czy uznajesz jego prawo do decydowaniu o tym co chce mieć w domu i wychodzisz?
Ptero Kochanienki jeżeli Ty jednak pójdziesz do kogoś w goscinę a ten ktoś pali nie będziesz od pogu krzyczał aby tego w Twoim towarzystwie w swoim domu nie robił...Idziesz albo nie idziesz..i jest ok...
cieplutko pozdrawiam Jo-asia - Pon 26 Lis, 2012 22:40 Wszyscy macie swoje racje.
Ja nie piję dopiero 8 miesięcy, wiem co nieco o tym, co u mnie głód wywołuje a co nie...
dziadziunio napisał/a:
Dla mnie wszyscy wokoło byli alkoholikami..wszyscy...a jak już nie...to zaliczałem tych innych do podgrupy psychicznie chorych...
może co do niektórych, szczególnie tylko znajomych, też tak miałam...
co do mojej rodziny i rodziny męża niestety nie mylę się
co do mojego męża - przestałam się zastanawiać...dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 22:40 Cały czas nie wiemy jaka jest decyzja Aśki rodziny? przyjmą zaproszenie, szanując wolę gospodyni? postawią swoje warunki? poproszą? nacisną? będą próbowali manipulować?
O czym więc jest ta rozmowa?
dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 22:43
Jo-asia napisał/a:
co do mojej rodziny i rodziny męża niestety nie mylę się
Jo-asia napisał/a:
co do mojego męża - przestałam się zastanawiać...
Święta za pasem a u niej mąż nie rodzina...... pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 22:44
dziadziunio napisał/a:
Ptero Kochanienki jeżeli Ty jednak pójdziesz do kogoś w goscinę a ten ktoś pali nie będziesz od pogu krzyczał aby tego w Twoim towarzystwie w swoim domu nie robił..
Dziaduniu kochanieńki. Przypominam Ci uprzejmie, że rozmawiamy o Świętach organizowanych przez Joasię w JEJ domu a nie jakimś innym i sprawa nie dotyczy palenia papierosów.
Tak na marginesie, od czasu jak przestałem palić to potrafię i w domu palącego zwrócić uwagę, że to bardzo szkodliwy nałóg jest
Jak myślisz co wtedy robi gospodarz? rybenka1 - Pon 26 Lis, 2012 22:46 Ja se tak myslę ,że gospodarz zawstydzony gaśi papierosa i przyznaje rację . dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 22:48
pterodaktyll napisał/a:
k myślisz co wtedy robi gospodarz?
Etap podczas którego nawracałem i leczyłem ogólnie mam już poza sobą, więc zapytam tylko czy aby zdążasz zamknąc za sobą drzwi?
pozdrawiam Jo-asia - Pon 26 Lis, 2012 22:52
dziadziunio napisał/a:
Etap podczas którego nawracałem i leczyłem ogólnie mam już poza sobą, więc zapytam tylko czy aby zdążasz zamknąc za sobą drzwi?
Iras4, mi kiedyś napisał "myśl więcej o sobie a innym dawaj przykład - tak najwięcej innym pomożesz..."
myślę, że miał racjępterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 22:54
dziadziunio napisał/a:
Etap podczas którego nawracałem i leczyłem ogólnie mam już poza sobą,
No cóz...nie wiem o czym mówisz. Jesteś (byłeś) terapeutą, lekarzem?
dziadziunio napisał/a:
zapytam tylko czy aby zdążasz zamknąc za sobą drzwi?
Jak do tej pory nie musiałem i nie bardzo ten sarkazm rozumiem
Również pozdrawiamrybenka1 - Pon 26 Lis, 2012 22:56 Joasiu dla mnie jest najważniejsza moja TRZEZWOSC ,a potem reszta . dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 23:01 To nie sarkazm...
Lecz jak napisałeś poprzednio to gospodarz ustalać powinien warunki na jakich odbywa się spotkanie,.......................więc w czym rzecz?
pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli Joasia organizuje Święta w swoim domu, to obowiązują tam prawa, (a przynajmniej powinny) które ona ustala i jeśli komuś z tym nie "po drodze", to jego problem.
A tymczasem Ty robisz jakoś tak na odwertkę...
miłego Jo-asia - Pon 26 Lis, 2012 23:02
rybenka1 napisał/a:
Joasiu dla mnie jest najważniejsza moja TRZEZWOSC ,a potem reszta .
tak, rybenka1, dla mnie też
nie zwalnia mnie to jednak z prób wprowadzania zmian w moim, naszym życiu...
jeśli nie przyjmą zaproszenia, no cóż ja na kawę pewno do nich wpadnę a potem wymyślę coś tylko dla siebie pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 23:20
dziadziunio napisał/a:
Ty robisz jakoś tak na odwertkę...
Nie słyszałeś nigdy o manipulacji? Nie wierzę
Jo-asia - Pon 26 Lis, 2012 23:27 Właśnie uświadomiłam sobie, jak dużo mam szczęścia
Bóg, wybrał akurat mnie...z tego całego mojego alkoholowego otoczenia, abym przestała pić
To mnie, spotkała ta łaska
znowu czuję wdzięczność dziadziunio - Pon 26 Lis, 2012 23:28
pterodaktyll napisał/a:
e słyszałeś nigdy o manipulacji?
Przecież to podstawa.. .A sprawa wyglada tak jak pisałem powyżej..padła propozycja..brak odpowiedzi..poczekajmy, wszystko ułoży się samo...
Kiedyś Ktoś powiedział to na mitingu...
....................................należymy do wybrańców.................................
.......................a z tych wybrańców, przeżyją tylko wybrani...........................
i tak jest pterodaktyll - Pon 26 Lis, 2012 23:32
dziadziunio napisał/a:
, wszystko ułoży się samo.
Samo to się nic nie ułoży o czym zresztą doskonale sam wiesz.
Dobrej nocy Małgoś - Pon 26 Lis, 2012 23:33
Jo-asia napisał/a:
wreszcie przestałam chodzić...
naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze zrobić...przynajmniej jeśli chodzi o teściów i resztę rodziny męża
Dwa światy... choć kiedyś były jednym
Na szczęście dla Ciebie tamten świat stał się dla Ciebie "nie po drodze"
Joasiu, nie zamartwiaj się tym, święta to również Twoje święta, Twój czas i masz prawo czuć się dobrze w tym czasie tak jak Ty chcesz. A całkiem możliwe, że uszanują Twoją wolę, spędzicie miłe chwile u Ciebie w domu na Twoich zasadach. Atmosfera zależeć będzie też od Ciebie, jak dużą wagę przykladać będziesz do trunków Na razie chyba nie ma sensu martwić się na zapas, bo przecież Ty wiesz czego chcesz i jak to ma wyglądać. I trzymaj się tego zachowując pogodę ducha esaneta - Wto 27 Lis, 2012 06:50
pterodaktyll napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
Ptero Kochanienki jeżeli Ty jednak pójdziesz do kogoś w goscinę a ten ktoś pali nie będziesz od pogu krzyczał aby tego w Twoim towarzystwie w swoim domu nie robił..
Dziaduniu kochanieńki. Przypominam Ci uprzejmie, że rozmawiamy o Świętach organizowanych przez Joasię w JEJ domu a nie jakimś innym i sprawa nie dotyczy palenia papierosów.
Tak na marginesie, od czasu jak przestałem palić to potrafię i w domu palącego zwrócić uwagę, że to bardzo szkodliwy nałóg jest
Jak myślisz co wtedy robi gospodarz?
Samo to się nic nie ułoży o czym zresztą doskonale sam wiesz.
Wiem, wiem ...zobaczymy jednak jak będzie?
Dużo się nauczyłem i zauważyłem, że jakiś taki kwadratowy dla mnie przy moim nicku miły, wydrukował automatycznie wyzywającego kochanieńkiego przy Twoim....
Tak jeszcze działam przepraszam....
Jo-asia - Wto 27 Lis, 2012 09:56 To, że rodzina nie do końca wierzy w mój alkoholizm
To, że mąż początkowo próbował mnie przekonać, że przesadzam
Dzięki temu ja nie piję
To niesamowite...
Zawsze lubiłam robić na przekór, chadzać swoimi ścieżkami, trudno mnie przekonać jak już coś postanowię...
Nic, nie dzieje się bez przyczyny
Jesteśmy tam, jesteśmy z tymi, spotykamy tych - po to aby stawać się lepszymi
pterodaktyll - Wto 27 Lis, 2012 09:56
esaneta napisał/a:
ja palę, przeciez wiesz
wiem, wiem i cały czas nad tym pracuję, zresztą i tak trzymałaś się od zawietrznej pterodaktyll - Wto 27 Lis, 2012 09:58
dziadziunio napisał/a:
Tak jeszcze działam przepraszam....
Nie zauważyłem żebym sie na coś obrażał. Miłego dnia dziadziunio - Wto 27 Lis, 2012 21:10 dziadziunio - Śro 28 Lis, 2012 10:34
Jo-asia napisał/a:
Jesteśmy tam, jesteśmy z tymi, spotykamy tych - po to aby stawać się lepszymi
puk. puk Jo-asia - Czw 29 Lis, 2012 10:09 Pisałam kiedyś, że mam problem ze zidentyfikowaniem wyzwalaczy wewnętrznych.
Wczoraj rozkręcał się u mnie głód.
Potrafię już go zaraz nazwać, bo moje myślenie i funkcjonowanie, diametralnie się zmienia.
a wyzwalacze? wewnętrzne?
tak, związane z moim DDA.
Jak ich uniknąć? same trzymanie się zasad dla trzeźwiejących alkoholików, nie wystarcza.
Dla mnie sama terapia, to za mało.
Kluczem jest praca nad sobą.
Fakt, trochę jestem zakręcona na tym punkcie. Myślę jednak, że szkoda czasu a ja przecież swoje latka mam
Z czego korzystam?
Dla mnie kluczem milowym jest książka "Kurs cudów"
Zmieniła moje myślenie.
Bardzo chciałam przerabiać kroki, niestety moje wewnętrzne ograniczenia, nie pozwalają mi na to. Ta książka jest jakby substytutem, tego, narazie...
Z powodu moich ograniczeń, Forum też jest dla mnie pracą nad sobą.
Czytając wypowiedzi innych, wdając się w dyskusje, obserwuję siebie.
Kieruje się zasadą "co mnie dotyka, to mnie dotyczy".
Jest jeszcze coś...niekonwencjonalnego...coś, na co nigdy wcześniej bym sobie nie pozwoliła...i właśnie dlatego jest terapeutyczne.smokooka - Czw 29 Lis, 2012 10:34
Jo-asia napisał/a:
est jeszcze coś...niekonwencjonalnego..
No to mnie zaintrygowałaś, ale nie śmiem pytać cóż to
Jo-asia napisał/a:
Czytając wypowiedzi innych, wdając się w dyskusje, obserwuję siebie.
Kieruje się zasadą "co mnie dotyka, to mnie dotyczy".
I znam tę zasadę, ale nie umiem jeszcze konstruktywnie się nią kierować, może masz jakąś wskazówkę dla początkującej?dziadziunio - Czw 29 Lis, 2012 10:39
smokooka napisał/a:
ale nie śmiem pytać cóż to
Ja także tylko mogę się domyślać..pewnie origami..
Jo-asia napisał/a:
Kieruje się zasadą "co mnie dotyka, to mnie dotyczy".
pozdrawiamJo-asia - Czw 29 Lis, 2012 10:41
smokooka napisał/a:
I znam tę zasadę, ale nie umiem jeszcze konstruktywnie się nią kierować, może masz jakąś wskazówkę dla początkującej?
czytając posty, jedne mnie ciągają inne nie - dlaczego?
niekiedy piszę odpowiedź a jej nie wysyłam - dlaczego?
niekiedy coś mnie zdenerwuje - dlaczego?
a czasem mnie oświeci tj np, wczoraj, że powinnam być wdzięczna mojemu mężowi, że dbał o mnie jak byłam na detoxie...nigdy wcześniej nie pomyślałam, że mógłby tego nie zrobić i miałby do tego prawosmokooka - Czw 29 Lis, 2012 10:45 Takie pytania też sobie zadaję, staram się na nie odpowiadać. Nie zawsze mi się to udaje, widocznie nie na wszystko nadszedł jeszcze czas.
edit:
W gruncie rzeczy wywnioskowałam wielką rzecz, grubego kalibru! Jestem alkoholiczką.
Czyli jednak korzystam z forum na zasadzie nieuświadomionej kompetencji lotus - Czw 29 Lis, 2012 10:55
Jo-asia napisał/a:
a wyzwalacze? wewnętrzne?
tak, związane z moim DDA.
Jak ich uniknąć?
No właśnie… ja zuważyłam u siebie powtarzający się cykl… kiedy wydarza się w moim życiu coś stresującego lub trudnego, chociaż niby staram się “dzielnie przeć do przodu”,i po prostu “zabrać się za to” to nasilają się praktycznie wszystkie objawy DDA/DDD… i wziązku z tym “głody”.
Kiedyś zawsze sięgałam po zielsko przede wszystkim, zdarzały się inne uśmierzacze… i jak robot kontynuowałam swoją egzystencję… W tamtych czasach, tak naprawdę niedalekich w sensie mojej pracy nad sobą, chociaż minęło 5 lat, wcale ale to wcale nie zastanawiałam się nad moimi cechami DDA/DDD, nawet nic nie wiedziałam na ten temat… myślę, że wciąż uważałam moje dzieciństwo za normalne.
Potem jak już zaczęłam trzeźwieć to moje życie myło w miarę stabilne… a moja praca nad sobą skoncentrowana była na moim uzależnieniu, wciąż bez wzięcia tak naprawdę, pod uwagę dysfunkcyjnego dzieciństwa (w kontekście DDA). Teraz od jakiegoś roku nasza sytuacja jest bardzo trudna, więc znowu stres…. znowu nasilenie cech DDA/DDD.
Miałam ostatnio kilka takich sytuacji towarzyskich gdzie ludzie palili marihuanę i musiałam naprawdę wziąć w garść moje myślenie bo umysł zaczął mi świrować i szukać powodów i tłumaczyć, że jeden sztach nie zaszkodzi itd. Bardzo jasno widzę u siebie tą relację pomiędzy radzeniem sobie z sytuacjami stresowymi i wymagającymi ode mnie … Mówiąc “wymagającymi” mam na myśli sytuacje gdzie uważam, że muszę się wykazać, udowonić coś sobą itd, czyli tak jak teraz bo ciągle szukam pracy. Na pewno jest tu powiązanie z poczuciem własnej wartości i bezlitosną krytyką wobec samej siebie. I tym, że radzenie sobie emocjonalnie wysysa ze mnie tyle energii, że umysł szuka póżniej uśmierzenia , znieczulenia…
Więc nie wiem czy tak naprawdę da się uniknąć tych wewnętrznych wyzwalaczy. Chyba trzeba po prostu obserwować różne własne zachowania i relacje myślowe, stawać im wyzwanie i samemu sobie wskazywać ich nielogiczność. Nie wiem Joasiu czy cokolwiek pomoże Ci to co napisałam, chciałam po prostu podzielić się z Tobą tym jak jest ze mną…
Jo-asia - Czw 29 Lis, 2012 11:13
lotus napisał/a:
Nie wiem Joasiu czy cokolwiek pomoże Ci to co napisałam, chciałam po prostu podzielić się z Tobą tym jak jest ze mną…
tak, pomagasz dziękuję
Trafiłam na Forum jako alkoholiczka.
Wiedziałam coś tam o DDA.
Początkowo omijałam tematy DDA, zresztą nie wiem czy były, czy ich nie zauważałam
Nagle, wypowiedzi z tych wątków pasowały jak ulał do mnie.
Często też słyszałam, najpierw lecz uzależnienie a potem może przyjdzie czas na DDA
W moim przypadku to nie wychodzi
moje wyzwalacze wewnętrzne, są dla mnie najtrudniejsze...uderzają w najbardziej wrażliwe miejsca...
Dzięki Forum, dzięki ludziom z działu DDA, ja mogę choć trochę liznąć tematu - za co jestem im bardzo wdzięczna
Kiedyś toczyła się batalia na Forum o to, czy by nie oddzielić - DDA -współuzależnionych - alkoholików.
Dzięki moderatorom, że na to nie poszli
bo dzięki temu, mam pełną gamę
bo dzięki temu mogę lepiej poznać siebielotus - Czw 29 Lis, 2012 11:23
Jo-asia napisał/a:
Dzięki moderatorom, że na to nie poszli
bo dzięki temu, mam pełną gamę
bo dzięki temu mogę lepiej poznać siebie
Zgadzam się z tym absolutnie!
Wszyscy uczymy się od siebie zawzajem DDA/AA/ czy współuzależniony. Jakże inaczej moglibyśmy zrozumieć siebie nawzajem. Zawsze należy być otwartym na inny sposób patrzenia, inną perspektywę, to wzbogaca i pomaga dokonać zmian we własnym życiu…Tomek - Czw 29 Lis, 2012 11:37 Bardzo, bardzo generalizując....
środki psychoaktywne czy też inne zachowania (można je różnie mądrze ponazywać, ale przecież nie o to chodzi)
stanowią jakby dodatkową zasłonę by nie spojrzeć wewnątrz siebie,
w swoim życiu robiłem bardzo karkołomne rzeczy mogące mnie zabić setki, ba chyba nawet tysiące razy, jednak kiedy pierwszy raz miałem spojrzeć do wnętrza i być może zetknąć się z kawałkiem prawdy poczułem się jakbym stanął nagi przed tygrysem w środku dżungli i miał w perspektywie stoczenie z nim walki - bałem się bardziej niż w najbardziej niebezpiecznych momentach swojego życia
W zasadzie to każdy, kto pokonał jakieś swoje uzależnienie wchodzi na drogę rozwoju.
Sposobów jest bardzo dużo. Niektórzy wybierają drogę przez wspólnotę AA - to bardzo specyficzna Droga, mało zrozumiała intelektualnie, moc kręgu ( nie tylko wspólnoty AA ma w sobie bardzo dużo tajemnic).
Są też inne Drogi. Chociaż jestem członkiem wspólnoty AA bardzo rzadko uczestniczę w mitingach, może co pół roku, jednak uważam, że jest to bardzo stabilna Droga, dająca duże poczucie bezpieczeństwa (oczywiście jeśli przestrzegane są zasady, a z tym rożnie bywa).
Wybrałem swoją niepokorną Drogę, bardzo ryzykowna i niebezpieczną. Bezkompromisową Drogę do Wieczności. Drogę oczyszczenia ze wszystkiego co nie moje. To co na niej spotkałem nie tylko powinno mnie skłonić do skorzystania ze starego i dobrze znanego "lekarstwa na ból duszy" alkoholu, powinienem już dawno zrezygnować w sposób "radykalny" z jej kontynuacji, ale tak się nie stało.
Ludzie są naszymi zwierciadłami, zwierciadłami naszej duszy, to co nas w nich porusza, co nas boli w związku z kontaktem z drugim człowiekiem jest nasze i w nas.
Jeśli mam porobione porządki w sobie nic nie jest w stanie "dotknąć" mojej duszy.
Bardzo często spotykałem się z osobami, które szczególnie w okresie 7m-cy 1,5 roku abstynencji sięgały ponownie po alkohol. Cóż to taki okres, kiedy można i trzeba zacząć pracę nad sobą - a to wielki strach.Jo-asia - Czw 29 Lis, 2012 11:43
Cytat:
Jo-asia napisał/a:
est jeszcze coś...niekonwencjonalnego..
No to mnie zaintrygowałaś, ale nie śmiem pytać cóż to
nie powiem co to takiego
bo dla każdego, "na co nigdy wcześniej bym sobie nie pozwolił", to zupełnie coś innego
kierując się zasadą, że ja odpowiadam za działania
skutki nie są moją zasługą
konsekwencje są wyłącznie dla mojego dobra
....można próbować coś niekonwencjonalnego Jo-asia - Czw 29 Lis, 2012 11:47
Tomek napisał/a:
Ludzie są naszymi zwierciadłami, zwierciadłami naszej duszy, to co nas w nich porusza, co nas boli w związku z kontaktem z drugim człowiekiem jest nasze i w nas.
zgadzam się z tym a działa to też w drugą stronę
jeżeli szukam i widzę dobro, piękno w drugim człowieku, to samo odnajduję w sobie...rufio - Czw 29 Lis, 2012 12:04 Moja droga - mój sposób na problemy ?
Zadaje sobie pytanie gdy coś się dzieje - CZY ?
Czy mnie to dotyczy ? Jeżeli TAK to wtedy kolejne pytanie - JAK ?
Jak to rozwiązać ?
A jeżeli na pytanie CZY ? Jest odpowiedź - NIE . Temat dla mnie nie istnieje .
Wszystko
prsk .wampirzyca - Pią 30 Lis, 2012 18:38
Jo-asia napisał/a:
czasem mnie oświeci tj np, wczoraj, że powinnam być wdzięczna mojemu mężowi, że dbał o mnie jak byłam na detoxie...nigdy wcześniej nie pomyślałam, że mógłby tego nie zrobić i miałby do tego prawo
tyle że nastepnym razem mógłby już nie dbać..wiesz o tym?.............nawet święty ma swoją cierpliwość...a ja uważam że nasi mężowie ..są wyjątkowi...nie spaprzmy tego rybenka1 - Pią 30 Lis, 2012 21:57
wampirzyca napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
czasem mnie oświeci tj np, wczoraj, że powinnam być wdzięczna mojemu mężowi, że dbał o mnie jak byłam na detoxie...nigdy wcześniej nie pomyślałam, że mógłby tego nie zrobić i miałby do tego prawo
tyle że nastepnym razem mógłby już nie dbać..wiesz o tym?.............nawet święty ma swoją cierpliwość...a ja uważam że nasi mężowie ..są wyjątkowi...nie spaprzmy tego
Wampirku dziadziunio - Pią 30 Lis, 2012 23:42
wampirzyca napisał/a:
nie spaprzmy tego
Jestem pewny, ze właśnie w ten sposób u mnie działało poczucie własnej wartości..Jak wlazłem w g***o i w tym poprzednim siedziałem po same uszy a ktoś pomimo wszystko podawał mi ręke czułem się wartosciowy, doceniony i choć to dziś dziwnie brzmi potrzebny i niezastapiony.........................
pozdrawiam Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 00:30
wampirzyca napisał/a:
nie spaprzmy tego
tylko do tego trzeba dwojga...
mąż myślał, że będę taka sama, tylko nie pijąca
powiedział mi kiedyś, że jak przekroczyłam próg szpitala to on stracił żonę
czekam, może jakoś się ułoży...dziadziunio - Sob 01 Gru, 2012 00:33
Jo-asia napisał/a:
czekam,
No to poczekacie być może oboje...i oboje będziecie w razie czego...................cacy..
buziolepterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:33
Jo-asia napisał/a:
powiedział mi kiedyś, że jak przekroczyłam próg szpitala to on stracił żonę
Te chłopy to jednak głupie są.......... Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 00:37
pterodaktyll napisał/a:
Te chłopy to jednak głupie są..........
nie wiem co z tym robić...
mam jakieś opory
....choćby to cudzy chłop był
dlatego czekam...pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:39
Jo-asia napisał/a:
nie wiem co z tym robić...
Poczekać. W końcu sytuacja musi sie jakoś wyklarować w tę czy tamtą stronę.Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 00:42
pterodaktyll napisał/a:
Poczekać. W końcu sytuacja musi sie jakoś wyklarować w tę czy tamtą stronę.
czyli dobrze kombinuję pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:45
Jo-asia napisał/a:
czyli dobrze kombinuję
Czyli dobrze kombinujesz.............
Pospiech jest dobry przy łapaniu pcheł a nie przy podejmowaniu ważnych decyzji, moim zdaniem Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 08:55 Chciałabym z Wami coś obgadać...
Parę dni temu, moja córcia oświadczyła mi, że zgłosiła mnie do programu telewizyjnego
jego formuła polega na przeobrażaniu "brzydkiego kaczątka w łabędzia"
W pierwszej chwili bardzo się cieszyłam, (nie wierząc, że mi się może udać) z tego, że córka dba o mnie i jak tylko potrafi chce mi pomóc
Ma ona jednak dobre "pisane" i Ci z programu (choć nabór trwa jeszcze gdzieś z 2 tyg.) poprosili o dodatkowe, szczegółowe zdjęcia
I mnie, zamurowało - co będzie jeśli ja się tam faktycznie dostanę?
Gdy myślę o tym, ogarnia mnie niepokój...związany z oceną mojej osoby, poczuciem własnej wartości itp itd...
Czy, nie zagrozi to mojemu zdrowieniu?
Co Wy o tym myślicie...staaw - Sob 01 Gru, 2012 09:00 Ja bym nie poszedł.
Wynika to z mojej głębokiej niechęci do żerowania mediów na ludzkim nieszczęściu...
A tak odbieram te różne tokszoły typu "Wybacz mi"...Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 09:17
staaw napisał/a:
A tak odbieram te różne tokszoły typu "Wybacz mi"...
też ich nie lubię
ten program polega jednak na poprawie wyglądu...typu likwidacja zmarszczek... "naprawa uzębienia"...jak się ubierać...Tajga - Sob 01 Gru, 2012 09:20
staaw napisał/a:
Ja bym nie poszedł.
Ja też bym nie poszła.
Nawet dwa razy bym nie poszła.
Jak to zgłosiła?
Bez pytania Ciebie o zgodę??Dora - Sob 01 Gru, 2012 09:28 Ja bym może i poszła.. W sumie jakby mnie mieli tak za darmo popoprawiać W życiu by mnie nie było na to stać, może to jest jakaś szansa, dar od losu ? staaw - Sob 01 Gru, 2012 09:31
Jo-asia napisał/a:
staaw napisał/a:
A tak odbieram te różne tokszoły typu "Wybacz mi"...
też ich nie lubię
ten program polega jednak na poprawie wyglądu...typu likwidacja zmarszczek... "naprawa uzębienia"...jak się ubierać...
Znaczy.... masz publicznie pajaca z siebie robić?
A nawet przed wstawieniem zdjęcia do galerii miałaś opory...Tajga - Sob 01 Gru, 2012 09:36
Dora napisał/a:
W sumie jakby mnie mieli tak za darmo popoprawiać
Może niekoniecznie na oczach całej Polski?
Zbyt cenię sobie siebie, i swoją anonimowość.
Nie poszłabym.wampirzyca - Sob 01 Gru, 2012 09:37
Jo-asia napisał/a:
go formuła polega na przeobrażaniu "brzydkiego kaczątka w łabędzia"
ja myślę że to nie jest dobry czas na tego typu program....gdzie narażona byś była na mnóstwo stresu....czy dobre to byłoby dla twojej trzezwości?
co do męża ...to mój przeczytał dużo na temat choroby mojej....często powtarza mi że mnie rozumie.....i wspiera mnie.....
wysłałam mu ostatnio na jego pocztę artykuł ,,alkofora'' z prośbą o przeczytanie w wolnej chwili...przeczytał z zapartym tchem...
może i twojemu powinnaś podsuwać artykuły o naszej chorobie...
nasze małżeństwo kwitnie...ale nie zawsze tak było....paradoksalnie to co przeszliśmy razem umocniło nasz związek...stał się dojrzalszy.......Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 09:42
wampirzyca napisał/a:
co do męża ...to mój przeczytał dużo na temat choroby mojej....często powtarza mi że mnie rozumie.....i wspiera mnie.....
zazdroszczę Ci...
niestety mój, nie wyobraża sobie jak można nie pić w ogóle...
staram się przybliżać mu temat choroby, książki też podsuwam...na tę chwilę to chyba jeszcze - nie jego czas
A co do programu - dziękuję za opinię Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 10:30 Dowiedziałam się własnie, że w programie tym, zapewniona jest również pomoc psychologa
a z tyłu głowy chodzi i jeszcze jedna myśl...może głupia...
że...może gdzieś po drodze mogłabym pomóc innej alkoholiczce...staaw - Sob 01 Gru, 2012 10:38
Jo-asia napisał/a:
.może gdzieś po drodze mogłabym pomóc innej alkoholiczce...
Będziesz mogła.
Kiedy sama staniesz mocno na nogach...pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 19:35
Jo-asia napisał/a:
z tyłu głowy chodzi i jeszcze jedna myśl...może głupia...
że...może gdzieś po drodze mogłabym pomóc innej alkoholiczce...
Rzeczywiście dość głupia. rybenka1 - Sob 01 Gru, 2012 21:57
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
z tyłu głowy chodzi i jeszcze jedna myśl...może głupia...
że...może gdzieś po drodze mogłabym pomóc innej alkoholiczce...
Rzeczywiście dość głupia.
Do programu też bym nie poszła ,lubię śiebie taka jaka jestem ,lubię patrzec w lustro na siebie i usmiecham się do śiebie . rufio - Sob 01 Gru, 2012 22:02 Idź dzięki temu nabierzesz więcej wiary w Siebie - patrz na to w ten sposób - i co piernik do wiatraka czyli co poprawienie uzębienia do alkoholizmu ?szymon - Sob 01 Gru, 2012 22:09
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
z tyłu głowy chodzi i jeszcze jedna myśl...może głupia...
że...może gdzieś po drodze mogłabym pomóc innej alkoholiczce...
Rzeczywiście dość głupia.
bez "dość" też brzmi nieźle dziadziunio - Sob 01 Gru, 2012 23:24
Jo-asia napisał/a:
zazdroszczę Ci...
niestety mój, nie wyobraża sobie jak można nie pić w ogóle...
staram się przybliżać mu temat choroby, książki też podsuwam...na tę chwilę to chyba jeszcze - nie jego czas
To przecież nie ma być jego czas Asiu tylko Twój...Czekasz nadal? siadłaś wygodnie czekając aż on zrozumie..A jak zrozumie to w jaki sposób miałby Ciebie wspierać? A może wspiera tylko, ze Ty tego nie widzisz, widziec nie chcesz i czekasz ąż zacznie Ciebie wspierać w sposób taki jaki Ty uważasz za ten jedyny słusznie oczekiwany...Czekasz na nagrodę, na oklaski, na wsparcie a niby za co? za to, ze pic przestałaś? że dokonałaś zmian? jakich wiec zmian tam wewnatrz siebie dokonałaś? skoro nadal oczekiwać chcesz zachowań których oczekujesz, które według Ciebie sie Tobie należą i w pełni na nie zasługujesz?
Czas oczekiwania mozesz wykorzystać, pracując nad sobą, nad kolejnymi zmianami które on musi zobaczyć, docenić, zaaprobować..a jak nawet tego nie dostrzeże to przecież zmieniasz się dla siebie a nie dla niego..Ty musisz się zmieniać a nie udowadniać ciągle, ze to on tych zmian nie dokonuje.....
Ty musisz się zmieniać a nie udowadniać ciągle, ze to on tych zmian nie dokonuje.....
hm, to mi dałeś do myślenia...
fakt skupiam się na nim, on jest częścią mego życia...
często wpływa jeszcze na mnie, niestety negatywnie - i tu nie czekam, pracuję nad tym
a czekam...chyba na cud, że odżyje lub odnajdę, to co kiedyś nas łączyło...jeśli w ogóle nas łączyło...dziadziunio - Sob 01 Gru, 2012 23:55
Jo-asia napisał/a:
a czekam...chyba na cud, że odżyje lub odnajdę, to co kiedyś nas łączyło...jeśli w ogóle nas łączyło...
Moja partnerka wogóle nie sprząta i jakby jeszcze było tego mało bardzo sie irytowała gdy na ten temat próbowałem rozmawiać..Próbowałem nie tylko rozmawiać, próbowałem zastraszyć, zmanipulować, terroryzować itp, itd Próbowałem wszystkiego..po trzech latach jak zjadła to wyniosła swój talerz do kuchni..trzy lata wiecznej wojny a ona nadal nie domyśli sie aby wstawić go do zlewu i zalac go wodą..
Dziś impreza i bardzo dużo mi pomogła....i wiesz w d*** już mam czy ona po obiedzie swój talerz wstawi czy też zostawi go na stole...
Dziś tak już mam i chociaż to tylko talerz to napisałem o nim tutaj abyś zrozumiała, ze ludzie nie zawsze muszą robić to co nam sie wydaje, że powinni, nie wszyscy również myślą tak jak my i wszyscy tak jak i Ty mają do tego pełne, pełniste prawo...
Mam nadzieję, ze nie obrazisz sie na mnie gdyż nie taki był zamiar w tym co Tobie napisałem..
Dałem tylko do myślenia a, ze jutro chyba masz wolne to i masz już co robić..
Mocno, moco przytulam. dobrej nocy Jo-asia - Nie 02 Gru, 2012 00:06
dziadziunio napisał/a:
Mam nadzieję, ze nie obrazisz sie na mnie gdyż nie taki był zamiar w tym co Tobie napisałem..
Dałem tylko do myślenia a, ze jutro chyba masz wolne to i masz już co robić..
nie jestem obrażalska...
i nie mam jutro wolnego
i nie bardzo chcę zmieniać męża...
wiesz co mi przeszkadza najbardziej, to, że łączy nas tylko przestrzeń
a być tylko obok kogoś to dla mnie za mało
nie wiem co z tym zrobię, co wymyślę, czego jeszcze spróbuje...nie poddaję się
poruszając ten temat, gdzieś mam nadzieję znaleźć odpowiedź, myśl, która mi pomoże...
nie chcę się użalać czy jego obwiniać - nie jest to moją intencją
dzięki, że dzielisz się Swoim doświadczeniem dziadziunio - Nie 02 Gru, 2012 00:16
Jo-asia napisał/a:
nie mam jutro wolnego
Spoko...Samo już wróci..
Uśmiechnij się i śpij dobrze..
Dobrej nocy pterodaktyll - Nie 02 Gru, 2012 13:30
Jo-asia napisał/a:
wiesz co mi przeszkadza najbardziej, to, że łączy nas tylko przestrzeń
Znam to uczucie i mogę Ci tylko współczuć.............dziadziunio - Nie 02 Gru, 2012 14:46
pterodaktyll napisał/a:
Znam to uczucie i mogę Ci tylko współczuć.............
Ja takze..więc może we trójkę zaczniemy razem płakąć..
A może zaczekamy na cud?
Co Wy na to?
miłego pozdrawiam dziadziunio pterodaktyll - Nie 02 Gru, 2012 18:01
dziadziunio napisał/a:
Ja takze..więc może we trójkę zaczniemy razem płakąć..
A może zaczekamy na cud?
Za późno. Ja już swoje problemy rozwiązałem i.........nie będę ani płakał ani czekał na jakiś, bliżej nieokreślony cud
dziadziunio - Nie 02 Gru, 2012 21:34
pterodaktyll napisał/a:
nie będę ani płakał ani czekał na jakiś, bliżej nieokreślony cud
Jedyny jaki znam to ten, ze wciąż żyję..
Starczy cudów w mom życiu i trzeba wziąć się do roboty...i potem napisać np tak:
pterodaktyll napisał/a:
Ja już swoje problemy rozwiązałem
pozdrawiam ciepło.. dziadziunio Jo-asia - Nie 02 Gru, 2012 22:49
dziadziunio napisał/a:
A może zaczekamy na cud?
ja wybieram to -
dziadziunio napisał/a:
trzeba wziąć się do roboty.
aby móc powiedzieć tak -
pterodaktyll napisał/a:
Ja już swoje problemy rozwiązałem
Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 17:10 Dzisiaj usłyszałam pytanie
"czy uważam, że kobiety nie mogą mi pomóc?"
Hmm, po chwili zastanowienia odpowiedziałam, że nie tylko kobiety...mężczyźni też...
Dziwne, wygląda na to, że uważam siebie za pępek świata, za najmądrzejszą, wszechwiedzącą?
Tyle, że to nie prawda...
Więc, o co chodzi?
Dlaczego, tak uważam?
Faktem jest, że prosić o pomoc nie potrafię
Nie potrafię się przyznać, że sobie z czymś nie radzę.
Zawsze jestem o krok do przodu aby nic mnie nie zaskoczyło.
Co by się stało, gdybym o nią poprosiła?wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 17:16
Jo-asia napisał/a:
Co by się stało, gdybym o nią poprosiła?
nic........poprostu otrzymałabyś pomoc Janioł - Pon 03 Gru, 2012 17:18
wampirzyca napisał/a:
nic........poprostu otrzymałabyś pomoc
albo i nie , prawo do odmowy też istnieje wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 17:19
Janioł napisał/a:
albo i nie , prawo do odmowy też istnieje
no tak i co wtedy by się stało Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 17:26 wampirzyca, Janioł, Wam się dobrze mówi...
a ja nie potrafię
to takie...trudne
co innego, jak to ja mam pomóc - to mnie uskrzydla Janioł - Pon 03 Gru, 2012 17:28
wampirzyca napisał/a:
no tak i co wtedy by się stało
no właśnie...... to kwestia oczekiwań jak się oczekuje można czuć się później rozczarowanym a to nie miłe, ja jestem na etapie trudnej sztuki przyjmowania z pokorą tego co mi przynosi los i radochy z tego , choć właśniechyba powolutku zaczynam również walkę o samego siebie, trudne to wszystko i pomerdane (też mam problem z proszeniem o pomoc)Janioł - Pon 03 Gru, 2012 17:29
Jo-asia napisał/a:
to takie...trudne
co innego, jak to ja mam pomóc - to mnie uskrzydla
ano nie jest lekko ale mam przykład z własnego życia że ta trudnośc kosztowała mnie kilka miesięcy picia więcejwampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 17:30 kochana ....a myslisz że ja byłam inna ...........jak dostawałam coraz więcej pracy to kipiałam z radośći...bo ja sama bo ja umiem ...bo ja zrobie wszystko...no i co ...i nic....nic się stało..............tyle że po pewnym czasie wylądowałam w szpitalu...no nie mówiąc o tym że stres zapijałam bo nie dawałam rady już poprostu....
teraz znowu dostaję coraz więcej pracy-koniec roku...nie kipię z radości ..poszłam do szefa i poprosiłam o pomoc...i co się stało....z usmiechem i zrozumieniem ....że mam za dużo ...dał mi koleżankę do pomocy....i co się stało -mam mniej pracy...i zaoszczędze zdrowie.....a kasy dostanę tyle samo ot co i jeszcze nagrodę dostałam Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 17:34
wampirzyca napisał/a:
teraz znowu dostaję coraz więcej pracy-koniec roku...nie kipię z radości ..poszłam do szefa i poprosiłam o pomoc...i co się stało....z usmiechem i zrozumieniem ....że mam za dużo ...dał mi koleżankę do pomocy....i co się stało -mam mniej pracy...i zaoszczędze zdrowie.....a kasy dostanę tyle samo ot co
spodobał mi się to co napisałaś - i ja też tak chcę
właśnie, a jak to zrobiłaś, znaczy zmieniłaś siebie w tym temacie - no oczywiście jeśli mogę wiedzieć wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 17:38 jak to zrobiłam ....szczerze to nauczyłam się asertywności-było na terapii.....
no i zauważyłam że trzeba walczyc o swoje....i ludzie nie lubią wbrew pozora takich co to wszystko sami sami...jak się ich poprosi to naprawdę pomogą...ja się nie spotkałam z odmową...no i trochę uroku osobistego mojego
a jak zauważą że wszystko umiesz i robisz za dwoje to ci jeszcze roboty dołożą a po kątach się smieją......że jelenia znalezli do robotyJo-asia - Pon 03 Gru, 2012 17:49
wampirzyca napisał/a:
szczerze to nauczyłam się asertywnośc
dzięki, że podzieliłaś się Swoim doświadczeniem
trochę mnie zaskoczyła odpowiedź, jakoś nigdy nie kojarzyłam szukania pomocy z asertywnością
jak się jednak zastanowić, to jest ona niezbędna, szczególnie gdy myśli się o oczekiwaniach...
a co gdy nie proszę o pomoc bo uważam,
że na nią nie zasługuję,
że mój problem to pikuś,
że inni mają gorzej,
że się narzucam,
że zawracam komuś d...?Enja - Pon 03 Gru, 2012 17:55
Jo-asia napisał/a:
a co gdy nie proszę o pomoc bo uważam,
że na nią nie zasługuję,
że mój problem to pikuś,
że inni mają gorzej,
że się narzucam,
że zawracam komuś d...?
Cytat:
jak będziesz myślała - tak będziesz w życiu miała
Przed chwilą napisałaś to emigrantce - a tu pasuje jak ulał wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 18:09 Joasiu ja nie wiem o jakiej pomocy ty myślisz....ja napisałam takiej w pracy....
mało z tego przed chwilką teraz rozmawiałam z koleżanką przez telefon ze mam tyle pracy i się trochę boję bo to nowe i trudne dosyć wiesz co powiedziała...przyjdz do mnie razem zrobimy pomoge ci ...ona ma doświadczenie...i się cieszę bo już się nie musze stresować...bo nie jestem z tym sama.... Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 18:50
wampirzyca napisał/a:
bo nie jestem z tym sama....
dzięki wampirzyca, to jest moja odpowiedź...
Paniusia, "jak będziesz myślała - tak będziesz miała " - jest to zawsze ze mną a i tak zapominam Enja - Pon 03 Gru, 2012 19:03 Joasiu, ja myślę tak samo jak Ty. Mam w sobie bardzo silnego "porównywacza" i dokładnie z takich samych powodów jakie wymieniłaś, trudno mi poprosić o pomoc. Czasami muszę dojść do ściany a to bywa bolesne. Dziewczyny stąd kazały "porównywacza" wyłączyć. Pracuję nad tym. Jo-asia - Pon 03 Gru, 2012 20:44
Janioł napisał/a:
ano nie jest lekko ale mam przykład z własnego życia że ta trudnośc kosztowała mnie kilka miesięcy picia więcej
czasem zastanawiam się, czy jak będzie bardzo ze mną źle...czy dam radę poprosić o pomoc...
boję się tego...dlatego chcę to zmienićJanioł - Pon 03 Gru, 2012 20:45
Jo-asia napisał/a:
czy dam radę poprosić o pomoc...
boję się tego...dlatego chcę to zmienić
to dzieła Tuptusiu do dzieła , szkoda życia , trudne ale do zrobieniaJo-asia - Pon 03 Gru, 2012 20:47
Janioł napisał/a:
Tuptusiu
rozbawiłeś mnie tym Jo-asia - Wto 04 Gru, 2012 09:32 Od pierwszych rozmów z alkoholikami, zastanawiam się jak to się dzieje, że dochodzi do zapicia.
Bardzo się tego boję...boję się, że jak zapiję to już nie wrócę...
Na odwyku spotkałam młodą dziewczynę.
Nie miała jeszcze trzydziestki a to była jej trzecia terapia...
Straciła wiele...bardzo chciała to zmienić...
Pamiętam jak bardzo lubiłam jej słuchać...wiele przeżyła, piła bardzo destrukcyjnie...
Nie potrafiła, nie chciała przerwać nawrotu - sama nie umiała zrozumieć dlaczego...
Od tamtej pory, ciągle szukam na to odpowiedzi...sposobu...
Z moich obserwacji wynika, że kluczem jest praca nad sobą...
Zmiana myślenia, uporanie się z poczuciem winy, poczucie własnej wartości i drugi alkoholik - to klucz...
Wiem co mnie zagraża, z czym nie daję rady - nie potrafię wyjść z izolacji...nie umiem, nie chcę otworzyć się na innych w realu...nie potrafię (to, o czym pisałam wczoraj) zaufać...szukać pomocy u innych.
Czas to zmienić, najwyższy czas...cool - Wto 04 Gru, 2012 09:39
Jo-asia napisał/a:
Od pierwszych rozmów z alkoholikami, zastanawiam się jak to się dzieje, że dochodzi do zapicia.
Bardzo się tego boję...boję się, że jak zapiję to już nie wrócę...
moim zdaniem jednym z przyczyn przez ,które dochodzi do zapić jest brak decyzji (zgody ) na to że jest się alko. i ma się już nie pić do końca życia
też się bałem na początku leczenia że zapije i niestety ale zapiłem po 21 miesiącach , teraz te zapicie traktuję jako nauczkę ,że nie mogę czuć się pewny ,dumny, że nie pije patrząc też z perspektywy czasu te 21 miesięcy trzeźwych wtedy to jednak było lepsze życie niż jak piłem Enja - Wto 04 Gru, 2012 11:38 Joasiu, ja po terapii nie piję od ponad 10 lat. Nigdy nie zapiłam, mało tego ominęły mnie nawroty. Uważam, że podstawą jest przepracowanie pierwszego kroku. Zaakceptowałam swoją bezsilność wobec alkoholu bezwarunkowo. Tak głęboko, że nawet nie potrzebuję o tym myśleć.
Różnie przez te 10 lat bywało. Zwykle nie różowo, mam te same problemy, co Ty. Izoluję się od ludzi, nie potrafię poprosić o pomoc we właściwym czasie. Moje prośby o pomoc to jest zawsze już krzyk rozpaczy.
Teraz jestem na takim etapie, że dwa tygodnie temu powiedziałam psychiatrze, że moje życie nie ma sensu, nie mam dla kogo żyć. A jednak żyję, zaczynam się wygrzebywać z czarnej dziury, a nawet dostrzegać światełko w tunelu. I nawet mi nie przyszło do głowy, że mogłabym usiąść i się upić z rozpaczy.Jo-asia - Wto 04 Gru, 2012 13:00 Paniusia, jak sobie radziłaś przez te 10 lat...korzystałaś z terapii, chodziłaś na mityngi...
jeśli oczywiście mogę wiedzieć? Enja - Wto 04 Gru, 2012 14:06 Joasiu, pytasz jak sobie poradziłam ale z czym?
Jeżeli chodzi o alkohol to tak jak pisałam - głęboko uwierzyłam, że z alkoholem nie mam żadnych szans. Przeszłam terapie - najpierw na oddziale dziennym, potem od razu grupowa a następnie TAZA. Trwało to około 1,5 roku. Na mityngi prawdę mówiąc chodziłam tylko wtedy kiedy musiałam (miałam to w kontrakcie). Ja po pierwsze źle się czuję w zmieniającej się grupie, a po drugie dałam sobie pełną zgodę na życie bez alkoholu i na razie wciąz nie czuję potrzeby, żeby się w tym umacniać. Natomiast cały czas mam poczucie, że w razie czego wiem dokąd pójść. I myślę, że jeżeli udział w mityngach komuś pomaga w niepiciu to TAK jak najbardziej.
Jeżeli chodzi o życie, to wygląda na to, że w ogóle sobie nie poradziłam. Nie zadbałam o siebie, wpakowałam się w chory związek, pozwoliłam się wykorzystywać i manipulować sobą. I znowu doszłam do tej cholernej ściany i rozpaczliwie szukam pomocy. Szkoda, że dopiero teraz, ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale
Czyli tak - dbajmy o siebie nie uzależniając się od innych i jednocześnie nie skupiajmy się tylko na sobie, żeby nie izolować się od innych. Jak tego dokonać, jak złapać tę równowagę jeszcze nie wiem. Mam zamiar rozpocząć terapię DDA (juz się zapisałam na konsultacje), chociaż wiem, że nie będzie łatwo, miło i przyjemnie. Ale może to czego się tam dowiem uchroni mnie przed kolejnym walnięciem głową w mur.pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 20:45
Paniusia napisał/a:
- dbajmy o siebie nie uzależniając się od innych i jednocześnie nie skupiajmy się tylko na sobie, żeby nie izolować się od innych.
Święte słowa moja Paniusiu. to jest dokładnie to
Paniusia napisał/a:
Jak tego dokonać, jak złapać tę równowagę jeszcze nie wiem.
Zaakceptować bezwarunkowo samą siebie i po prostu polubić się bardzo ze wszystkimi swoimi wadami, zaletami i wierzyć, że to co się robi jest jedyne i słuszne.Enja - Wto 04 Gru, 2012 20:55
pterodaktyll napisał/a:
Zaakceptować bezwarunkowo samą siebie
Pterodaktyllu, zaczynam się Ciebie bać czytasz w moich myślach
właśnie się zamierzałam rozwinąć w tym temacie na moim wątku.pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 21:09
Paniusia napisał/a:
Pterodaktyllu, zaczynam się Ciebie bać czytasz w moich myślach
Nie Paniusiu. Ja tą zasadę stosuję wobec siebie i przynosi zadziwiające rezultaty, co jest tym bardziej dziwne, bo przechlałem właściwie całe dorosłe życie (swoje rzecz jasna) a od paru lat żyje mi się całkiem przyjemnie (pomijając oczywiście kłopoty dnia codziennego, ale któż ich nie ma) Tajga - Wto 04 Gru, 2012 21:14
pterodaktyll napisał/a:
(pomijając oczywiście kłopoty dnia codziennego, ale któż ich nie ma)
Ja nie mam, nie piję, reszta to bzdurki
Normalnie, jak u innych, nawet tych co piją kontrolowanie Enja - Wto 04 Gru, 2012 21:20
pterodaktyll napisał/a:
Ja tą zasadę stosuję wobec siebie
nie wątpię, że mówisz to z własnego doświadczenia, a nie na podstawie wróżby z fusów.
Ale tak się złożyło, że myślałam o tym, co napisałam Jo-asi i zaczęłam dochodzić do tego, co Ty tak pięknie i prosto napisałeś w jednym zdaniu pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 21:40
Paniusia napisał/a:
zaczęłam dochodzić do tego, co Ty tak pięknie i prosto napisałeś w jednym zdaniu
A tak mi sie jakoś napisało......... Jo-asia - Wto 04 Gru, 2012 22:37 Dziękuję Wam, że tak chętnie dzielicie się swoim doświadczeniem...
Paniusia, pterodaktyll,
I chciałam się pochwalić
dzisiaj w pracy poprosiłam koleżankę o pomoc... i pomogła a ja czułam się z tym świetnie Enja - Wto 04 Gru, 2012 22:53 Jo-asia, rybenka1 - Wto 04 Gru, 2012 22:56 Joasiu Jo-asia - Śro 05 Gru, 2012 18:18 Nasze ostatnie rozmowy dały mi do myślenia...
bezsilność do alkoholu uznałam już w trakcie terapii podstawowej...
Pamiętam jak jeszcze nie dawno mówiłam, że nie mam myśli żeby się napić.
Okazało się, że nie do końca tak jest
Gdy byłam ostatnio u teściów, na stole stał alkohol, nie chciało mi się pić a mimo to moje ślinianki miały pełno roboty
I to, jest właśnie moja reakcja, że mi się chce, choć nie chcę
Kolejną sprawą, którą zaakceptowałam, było przyznanie się, że to nie ja kieruję swoim życiem...
Myślałam, że awansuję w pracy i choć bałam się powrotu do starych obowiązków, gdzieś mnie to łechtało...
nawaliłam i to na całej linii, nie że specjalnie, nie przez zaniedbanie po prostu...czułam się jednak beznadziejnie
Wtedy w informacjach zwrotnych, kolega powiedział mi, że nadal chcę kierować swoim życiem...zastanowiło mnie to...
w tym samym dniu inny uczestnik chwalił się, że jego firma go doceniła i dała mu awans...
Na kolejnym spotkaniu, okazało się, że właśnie on zapił a mnie oświeciło...pomyślałam, że gdyby stało się tak jak ja tego chciałam to mogłabym skończyć jak on...
To doświadczenie pozwoliło mi oddać kierowanie,
pomogło zaufać, że wszystko dzieje się dla mojego dobra i nie zawsze muszę to rozumieć...
A jak zaakceptować bezwarunkowo siebie?
przy ogromie moich wad...win?Janioł - Śro 05 Gru, 2012 18:22
Jo-asia napisał/a:
Gdy byłam ostatnio u teściów, na stole stał alkohol, nie chciało mi się pić a mimo to moje ślinianki miały pełno roboty
I to, jest właśnie moja reakcja, że mi się chce, choć nie chcę
zwyczajny głód na skutek kontaktu z wyzwalaczem , normalny objaw chorobowy , ważne żeby mieć sposoby b sobie z nim radzić
Jo-asia napisał/a:
A jak zaakceptować bezwarunkowo siebie?
przy ogromie moich wad...win?
a to niestety wymaga cięzkiej i niekedy długiej harówki ......i nie dają gwarancji za powodzenie
ale masz tego świadomośc, więc punkt wyjścia już jestEnja - Śro 05 Gru, 2012 18:31
Jo-asia napisał/a:
A jak zaakceptować bezwarunkowo siebie?
przy ogromie moich wad...win?
Joasiu, mam ten sam problem i zamierzam nad tym pracować - to będę miała wspólniczkę
Będę się w tym temacie rozwijać na swoim wątku (ale nie dzisiaj, bo bardzo boli mnie głowa).
PS
zmieniłam nick, bo z tamtym mi było nie po drodze. Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaicie rybenka1 - Śro 05 Gru, 2012 21:31 Joasiu nikt nie jest doskanały ,ja tez nie . Mimo swoich wad Choc ostatnio na treningu rozwoju osobistego ,wymieniłam wiecej zalet moich mniej wad .Kiedys było to nie do pomyslenia ,mnie sie wydawało ,byłam pewna ,że cała jestem wadliwa .Polubiłam siebie taka jaka jestem. myslę ,ze z czasem też siebie polubisz ,wszystko przed Tobą . Enja - Śro 05 Gru, 2012 21:36 Joasiu, ja powoli trybię (chyba przez te antydepresanty) i dopiero dotarło do mnie co napisałaś:
Jo-asia napisał/a:
byłam ostatnio u teściów, na stole stał alkohol
dziewczyno, co ty robisz?? Ja przez wiele lat nie chodziłam w miejsca, gdzie pije się alkohol. Do teraz unikam miejsc, gdzie wiem, że alkohol będzie pity tak jak ja piłam (tzn. czysta wódka). Po terapii całą rodzinę poinformowałam, że na uroczystości będę przychodziła tylko wtedy, kiedy nie będzie alkoholu. Pamiętaj - DBAJ O SIEBIETajga - Śro 05 Gru, 2012 21:39
Enja napisał/a:
zmieniłam nick, bo z tamtym mi było nie po drodze.
A jaki miałaś???Jo-asia - Śro 05 Gru, 2012 22:29
Tajga napisał/a:
A jaki miałaś???
Paniusia dziadziunio - Śro 05 Gru, 2012 22:38 Wady... a którz ich nie ma?
Pamiętać należy zawsze, że nawet ten który jest siedliskiem samych wad..jak np ja posiadac musi i zalety...i chciaż to tak ładnie brzmi, przez bardzo długi okres czasu nie potrafiłem znależć ani jednej..
Dziś jednak mam ich parę i to tylko dlatego, że przestałem ich w sobie bezustanie poszukiwć..Nad wadami jednak bardzo ciężko pracuję i z tego też powodu nie mam już zbytnio czasu aby wyliczać swoje zalety...
Istne koło, lecz kółka to specjalność przecież tego zakładu
Jeżeli zaś chodzi o wina to te pijałem tylko w niemczech będąc na winobraniu, ale to były stare czasy i nie ma czego za bardzo wspominać
Przyznaję bez bicia, że dopiero wczoraj przeczytałam cały Twój wątek. W tym co piszesz, w Twoich postawach i emocjach odnajduję siebie.
Pytałaś mnie niedawno, jak sobie poradziłam, żeby przez 10 lat nie pić. Napisałam Ci różne rzeczy, ale jak się okazało nie napisałam najważniejszego (może dlatego, że uważałam to za oczywiste) – MOJA trzeźwość zawsze była na pierwszym miejscu. I nigdy nie pomyślałam, że mogłabym ją zamienić np. na NIEzrobienie komuś przykrości.
Domyślam się tylko, że nie jest Ci łatwo – masz wśród bliskich dużo pijących osób – mąż, ojciec, teściowie. Tym bardziej powinnaś SWOJĄ trzeźwość chronić. Nie tłumacz, nie przekonuj. Postaw sprawę jasno – Ty albo alkohol. Jeśli wybiorą alkohol, trudno. Skoro Ty jesteś dla nich mniej ważna niż alkohol, dlaczego oni mieliby być dla Ciebie ważniejsi od TWOJEJ trzeźwości?
Ja tak robiłam i najpierw była lekka konsternacja, wprawdzie nikt się nie obraził, ale też nie rezygnowali na moją rzecz z alkoholu. Potem były próby rozdzielania imprez, teraz coraz częściej przyjęcia są bezalkoholowe. Kiedyś brat cioteczny z rodziną zaprosili mnie na Wigilię. Oczywiście bez alkoholu. I później mi powiedział, że to była jego najlepsza Wigilia.
Ja już teraz pozwalam sobie czasami na pójście na przyjęcie, gdzie na stole pojawia się alkohol. Prawdę mówiąc, nie rusza mnie to, niemniej jednak staram się takie okazje ograniczać. Na weselu nie byłam od 11 lat i nie wiem, czy kiedykolwiek się wybiorę.
Wiem, że masz w domu pijącego męża. To trudna sytuacja. Ja przez wiele lat byłam związana z facetem który pił. Kiedy się zorientowałam, że ma problem z alkoholem i zobaczyłam, co tak naprawdę pozwalałam mu robić ze sobą, zerwałam z nim wszelki kontakt. Boli. Ale nie żałuję.
Jo-asia - Czw 06 Gru, 2012 17:33 Enja, dziękujęJo-asia - Czw 06 Gru, 2012 18:13 A ja mam dzisiaj prawdziwego Mikołaja, bawię się jak dziecko...
mój syn kupił sobie kinecta do xboxa - ale ubaw, ile śmiechu...
a największy ubaw to z tych zdjęć, co robi w czasie gry...
czuje się jak dziecko... dopieszczone dziecko Jo-asia - Pią 07 Gru, 2012 15:43
dziadziunio napisał/a:
Nad wadami jednak bardzo ciężko pracuję i z tego też powodu nie mam już zbytnio czasu aby wyliczać swoje zalety...
Myślałam nad tym...
czy, jestem w stanie poznać wszystkie swoje wady i od czego w ogóle zacząć?
to może się okazać niewykonalne
co to jest wada, skąd się bierze?
wada to brak lub coś nieidealne...a to powoduje, że chcę to ukryć lub udowodnić, że takie powinno być...
to wzbudza we mnie strach lub złość...
a skąd wiem jak powinien wyglądać ideał?
A co by było gdybym uznała, że wszyscy są idealni...mimo, że widzę u nich wady?
Bo przecież oni jak ja się złoszczą czy boją...to znaczy czują podobnie...
Ale mnie wzięło na filozofowanie
może ktoś powie czy to głupie myślenie?cool - Pią 07 Gru, 2012 15:50
Jo-asia napisał/a:
że wszyscy są idealni...mimo, że widzę u nich wady?
Bo przecież oni jak ja się złoszczą czy boją...to znaczy czują podobnie...
nie jest prosto u siebie dostrzec wady, inni ludzie pomagają nam je dojrzeć o ile jest to powiedziane nie złośliwie ponoć nie ma idealnych ludzi dokładnie inni też się złoszczą i mają do tego jak najbardziej prawo i czują podobnie
Jo-asia napisał/a:
Ale mnie wzięło na filozofowanie
może ktoś powie czy to głupie myślenie?
to chyba normalne że w jakiś sposób porównujemy się do innych pterodaktyll - Pią 07 Gru, 2012 15:57
Jo-asia napisał/a:
A co by było gdybym uznała, że wszyscy są idealni...mimo, że widzę u nich wady?
Bo przecież oni jak ja się złoszczą czy boją...to znaczy czują podobnie...
To sobie lepiej poczytaj zamiast dzielić włos "na czworo" Enja - Pią 07 Gru, 2012 16:40
Jo-asia napisał/a:
Ale mnie wzięło na filozofowanie
oj rzeczywiście kochana - filozujesz
po pierwsze - pewnie na jednym oddechu wymieniłabyś większość swoich wad, nawet tych wymyślonych, gorzej by Ci poszło z zaletami
po drugie - jakbyś już tak wszystkie poznała to co?
po trzecie - mnie kiedyś Pietruszka napisała, że porównywacz jest bardzo szkodliwy. I podpisuję się pod tym obiema rękami.
po czwarte - miłego popołudnia i wieczoru Tobie życzę dziadziunio - Nie 09 Gru, 2012 20:58 puk, puk....pterodaktyll - Nie 09 Gru, 2012 21:06 Nikto nie je doma Jo-asia - Nie 09 Gru, 2012 21:21
dziadziunio napisał/a:
puk, puk....
słyszu...słyszu...
pterodaktyll napisał/a:
Nikto nie je doma
je...je
i coś z tego doma wyleź nie może
nie wiem, czy to ten mróz, czy lenistwo...do tego auto zamarzło...
tyle mam do załatwienia, w tylu miejscach ostatnio chciałam być a nie byłam...
byle do wiosny...
choć lubię zimę, taką jak jest teraz pterodaktyll - Nie 09 Gru, 2012 21:24
Jo-asia napisał/a:
coś z tego doma wyleź nie może
To zupełnie tak jak ja rufio - Nie 09 Gru, 2012 22:12 Moja droga gdzieś kiedyś ( może w tamtym życiu ) usłyszałem takie coś i co najdziwniejsze zapamiętałem - " Wada jest młodszą siostrą zalety " a skoro jest młodsza czyli ma zielono w głowie ( nieraz ) należy jej wybaczyć" błędy i wypaczenia ". A starsze rodzeństwo nieraz patrzy z politowaniem na młodsze . To i dlaczego Ty nie masz patrzeć na to z lekkim przymrużeniem .
prsk Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 12:02 ...mój dom
śmiech, rozmowy, luz...
brak zakazów, nakazów, narzucania swego punktu widzenia...
azyl dla każdego z nas...tu mieszkających..z bałaganem syna, z brudnymi naczyniami w zlewie...
z radością bycia ze sobą...
z możliwością dzielenia się radościami, porażkami, wątpliwościami, marzeniami...
bycie razem, nikogo nie udając...nie oceniając...wspierając się...
ciesząc się, że mamy siebie...wspierając się...bez względu na to co myślę, jaki błąd popełniłam - mieć pewność, że jeden drugiego zrozumie...nie odrzuci...
nie chcąc niczego sobie zabierać a dzielić się sobą...
czy to zbyt dużo, czy zbyt nie realnie?Jo-asia - Wto 11 Gru, 2012 11:32 Dzisiaj rano, było zebranie w pracy.
Obowiązki kierownika przejmuje osoba z innego punktu...nie mająca zielonego pojęcia za co się bierze...my tzn. ja i 2 inne zmianowe nie zmieniamy swojego miejsca...
kiedyś to ja byłam kierownikiem...wchodziłam jak ona...miałam to samo przygotowanie jak ona...i jak ona się bałam...
wiele się zmieniło...ja próbowałam zmienić...dopasować...to co nie da się dopasować
wiele udało mi się zmienić...wiele rzeczy nadal jest doceniane...
widziałam, w oczach moich przełożonych brak wiary w to, że się podporządkuję...że zrozumiem...
jaką ja byłam nieustępliwą...kontrolującą...wszechwiedzącą osobą
byłam...
nie dotknęło mnie to..choć się bałam, że tak będzie
żal mi, że jeszcze taką mnie widzą...ale jak mają nie widzieć...przecież tak było latami...a zmieniam się od niedawna...
jestem wdzięczna za spokój, za godzenie się z tym co mnie spotyka...za to, że się zmieniam
dziadziunio, a jednak niekiedy uda mi się wcisnąć w foremkę tak aby mnie nie uwierała
dziękuję dziadziunio - Wto 11 Gru, 2012 12:03
Jo-asia napisał/a:
dziadziunio, a jednak niekiedy uda mi się wcisnąć w foremkę tak aby mnie nie uwierała
Cieszy mnie to i nie narzekaj. Każdy z nas ma tylko jedno życie i jedną foremkę. Rozrasta się ona razem z nimi jak przysłowiowa ślimakowa skorupa..Jak wyskoczysz a wyskoczyłaś to po powrocie musi byc dećko przymała..Nie płacz tylko przeproś, że nie pozwoliłaś aby dorastała racem z Tobą..
Jak wyskoczysz a wyskoczyłaś to po powrocie musi byc dećko przymała..
Borus napisał/a:
...no chyba, że nie przytyłaś!?
a szkoda...
mnie by to było na rękę...
odkąd nie piję, moje gabaryty zmalały, choć tylko te wszerz...
bo długość nijak nie chce zmaleć..
i cosik za cholerę nie mogę wrócić do poprzednich
więc foremka powinna być za duża dziadziunio - Śro 12 Gru, 2012 08:34
Borus napisał/a:
Chyba nie załapałeś żartu...
...no chyba, że to nie był żart?
Jo-asia napisał/a:
bo długość nijak nie chce zmaleć..
A u mnie pomimo wieku, raz się zmniejsza raz powiększa.......ŻART... Jo-asia - Śro 12 Gru, 2012 22:49 Dzisiaj byłam na terapii grupowej.
Dawno tak dobrze się nie czułam wśród ludzi
Pierwszy raz szczerze mówiłam co myślę ..co nie znaczy, że wcześniej kłamałam
po prostu..zdarzało mi się, zatrzymywać myśli dla siebie..szczególnie, te inne, od wszystkich..
Czułam się z tym dobrze..a gdy, wykonywaliśmy zadanie miałam uczucie akceptacji..
skrępowanie..mur gdzieś runął..
jestem wdzięczna za to doświadczenie Jo-asia - Śro 12 Gru, 2012 23:33 I jeszcze jedna świetna.. wiadomość
moja córka nie jest chora na SM..czy jakieś tam inne ciężkie przypadłości
nie pamiętam jak się to nazywa
najważniejsze, że nie jest to groźne dla życia.. smokooka - Śro 12 Gru, 2012 23:37
Jo-asia napisał/a:
I jeszcze jedna świetna.. wiadomość
moja córka nie jest chora na SM..czy jakieś tam inne ciężkie przypadłości
nie pamiętam jak się to nazywa
najważniejsze, że nie jest to groźne dla życia..
I takie wiadomości lubię!!!!! To wspaniale!!!
A przy okazji jak sobie przypomnisz, napisz co to za licho i czy coś trudnego się z tym robi, czy zwyczajnie leczy raz na zawsze?rybenka1 - Śro 12 Gru, 2012 23:38 Joasiu to jest nanwspanialsza wiadomość ,cieszę sie Razem z tobą . leon - Śro 12 Gru, 2012 23:38
Jo-asia napisał/a:
I jeszcze jedna świetna.. wiadomość
moja córka nie jest chora na SM..czy jakieś tam inne ciężkie przypadłości
nie pamiętam jak się to nazywa
najważniejsze, że nie jest to groźne dla życia..
Ciesze sie razem z Toba pterodaktyll - Śro 12 Gru, 2012 23:40
Jo-asia napisał/a:
jeszcze jedna świetna.. wiadomość
To naprawdę dobra nowina............cieszę się z Tobą Wiedźma - Śro 12 Gru, 2012 23:44 Enja - Śro 12 Gru, 2012 23:51
Jo-asia napisał/a:
I jeszcze jedna świetna.. wiadomość
to cudownie Małgoś - Czw 13 Gru, 2012 19:35
Jo-asia napisał/a:
moja córka nie jest chora na SM.
No to super wiadomość
Kamień z serca...Pastel - Pią 14 Gru, 2012 03:45
Jo-asia napisał/a:
moja córka nie jest chora na SM..czy jakieś tam inne ciężkie przypadłości
Jo-asia - Pią 14 Gru, 2012 08:55 Wczoraj spotkała mnie miła niespodzianka..
Osoba..po której nigdy nie spodziewałabym się miłego gestu, w stosunku do innych a tym bardziej do mnie..
podarowała mi płytę..zespołu, który ostatnio mi przypadł do gustu..
dziękuję Jo-asia - Sob 15 Gru, 2012 16:39 Dzisiaj..dowiedziałam się co robić dalej..
Zacznę od początku..
Z wykształcenia jestem pielęgniarką..nie pracuję w zawodzie..
od 10 lat jestem ekspedientką..coraz bardziej męczy mnie to, nie bo klienci, ciężko, bo pieniądze..a dlatego, że często mam do czynienia ze złodziejstwem
trudno pracować z kimś, lubić go a zarazem myśleć, że to on właśnie kradnie..
od dłuższego czasu, myślę o zmianie pracy..tylko na jaką?
do tego, ciężko zmienić pracę gdy ma się wypowiedzenia 3 miesiące..a jednak
okazuje się, że mogę wrócić do wyuczonego zawodu
potrzebny jest staż..studia..ale da się zrobić..
nie znam jeszcze szczegółów, wiem, że chcę spróbować..
i wreszcie będę mogła innym pomagać..tak jak zawsze chciałam Enja - Sob 15 Gru, 2012 16:43 I kolejna wspaniała wiadomość od Ciebie.
Tylko się nie zatrzymuj po drodze cool - Sob 15 Gru, 2012 16:44
Jo-asia napisał/a:
okazuje się, że mogę wrócić do wyuczonego zawodu
potrzebny jest staż..studia..ale da się zrobić..
nie znam jeszcze szczegółów, wiem, że chcę spróbować..
i wreszcie będę mogła innym pomagać..tak jak zawsze chciałam
część moich znajomych po zaprzestaniu picia wróciła do pasji zainteresowań zawodów , których wcześniej się wyuczyła ,i teraz są bardzo zadowoleni Jo-asia - Sob 15 Gru, 2012 16:54
nawrocik napisał/a:
część moich znajomych po zaprzestaniu picia wróciła do pasji zainteresowań zawodów , których wcześniej się wyuczyła ,i teraz są bardzo zadowoleni
miło to słyszeć..choć w ogóle tu "trzeźwienia"..jakoś..nie brałam pod uwagęcool - Sob 15 Gru, 2012 17:02
Jo-asia napisał/a:
choć w ogóle tu "trzeźwienia"..jakoś..nie brałam pod uwagę
ale miło jest w czymś się na nowo odnaleźć Jo-asia - Sob 15 Gru, 2012 17:08
nawrocik napisał/a:
ale miło jest w czymś się na nowo odnaleźć
powiem Ci coś jeszcze..
wczoraj myślałem o tym jak znaleźć swoją drogę..jak zarobić więcej pieniędzy..
prosiłam Boga o wskazówkę..
a dzisiaj ją dostałam..usłyszałam historię kobiety, która po latach właśnie wraca do zawodu..a ja poczułam, że to dla mnie wiadomość..ucieszyłam się jak dziecko
wyściskałam, ze szczęścia koleżankę, która mi to opowiedziała..
jestem wdzięczna Małgoś - Sob 15 Gru, 2012 17:33
Jo-asia napisał/a:
Z wykształcenia jestem pielęgniarką..nie pracuję w zawodzie..
I znów pewne podobieństwo...
Joasiu, to się robi podejrzane
Nie jestem pielęgniarką bo za słabe oceny miałam i nawet nie startowalam do medycznego.. Ale za to moje oceny były w sam raz by pracować później całe życie w ... bankowości. :ubaw: Moja praca nigdy nie dawała mi satysfakcji, ale wykonywałam ją bo żyć za coś trzeba
Za to aktualnie pomagam zarobkowo... I jest mi z tym bardzo dobrze Jo-asia - Sob 15 Gru, 2012 17:44
Małgoś napisał/a:
Nie jestem pielęgniarką bo za słabe oceny miałam i nawet nie startowałam do medycznego..
ja dostałam się przez..nie wiem..tak miało być..
zdawałam do odzieżówki nie zdałam..
obok był medyk..mama mnie tam zaciągnęła..zostawiłyśmy papiery a sekretarka kazała mi we wrześniu przyjść do szkoły..
dziwne to było, bo matmę oblałam na egzaminach (co ja matę miałam i mam w jednym palcu a później na maturze matę zdałam na bardzo dobry) a ona nie chciała nic ode mnie..
we wrześniu okazało się, że powinnam choć biologię dodatkowo zdać
już myślałam, że do byle jakiej zawodówki pójdę..bo gdzie ja i biologia..
a oni załatwili..podpisali..nic nie zdawałam i zostałam
egzamin zawodowy z wyróżnieniem zdałam
kiedyś mówiłam, że to Ktoś tak zaplanował i tyle..ja nie miałam na to wpływu dziadziunio - Nie 16 Gru, 2012 23:20
Jo-asia napisał/a:
kiedyś mówiłam, że to Ktoś tak zaplanował i tyle..ja nie miałam na to wpływu
A tu co? już studiujesz i nie masz czasu napisać co tam u Ciebie( w Tobie) się dzieje?
Jestem ciekawy Jo-asia - Nie 16 Gru, 2012 23:24
dziadziunio napisał/a:
Jestem ciekawy
a Ty wiesz..do czego ciekawość prowadzi..
to pierwszy krok przez próg?.. czy jakoś tak?
jutro napiszę..dzisiaj zmęczona jestem
Jo-asia - Pon 17 Gru, 2012 15:33 Chodzi za mną dzisiaj piosenka..
"nie boję się, gdy ciemno jest, Ojciec za rękę prowadzi mnie.."
O ile łatwiej i prościej mi żyć..gdy oddałam kierowanie swoim życiem..Jemu
Nawet wówczas..gdy bardzo czegoś chcę..potrzebuję..pragnę..a tego nie dostaję..
Także wówczas, gdy robię coś..na co nigdy wcześniej, nie miałam bym odwagi..
A wtedy, gdy dopada mnie strach......myśląc o tym, że i tak będzie jak On chce..strach mija..
Jestem wdzięczna za ten dar..
Jo-asia - Pon 17 Gru, 2012 21:11 No i mnie dopadła..gorączka przedświąteczna..
nie lubię zakupów..choć lubię mieć
nie lubię porządków..choć lubię czystość..
alkohol w sklepach już mnie nie drażni..nie widzę go
jednak słodycze..umm..dziś mnie dopadło przy czekoladzie
i doznałam szoku jak doczytałam, że w moich ulubionych michałkach..też jest
odreagowałam grając..tańcząc z synem..jednak mamuśka jeszcze potrafi..i z takim młodzikiem wygrać
aaa, napisałam do Izby Pielęgniarskiej, poprosiłam o informacje..jak wrócić do zawodu rybenka1 - Pon 17 Gru, 2012 21:54 Joasiu serducho rośnie jak Cię czytam. Tak jakbym siebie czytała praca nad sobą przynosi efekty [co do cukierków nie dajmy się zwarowac ] dziadziunio - Pon 17 Gru, 2012 23:33
Jo-asia napisał/a:
napisałam do Izby Pielęgniarskiej, poprosiłam o informacje..jak wrócić do zawodu
No to czekamy na odpowiedz..
Jo-asia - Wto 18 Gru, 2012 14:02 Jak byłam nastolatką..od problemów w domu, uciekłam w wiarę..chodziłam na Oazę..
pamiętam jak prosiłam Boga abym mogła stworzyć..idealną rodzinę..bez alkoholu
Do 18 roku życia nie piłam, nie paliłam i innych rzeczy na p..... nie robiłam
jaka ja, byłam z siebie dumna..
założyłam rodzinę..kochałam..wspierałam..pomagałam
nie przeszkadzało mi gdy mnie wykorzystywano..nie szanowano..nie wspierano..
wydawało mi się, że tak to powinno być..
że tak wygląda pobożne życie..(teraz wiem, że były to tylko pobożne życzenia )
....i nagle obudziłam się alkoholiczką..
Dzisiaj odkrywam wiarę na nowo..
kiedyś myślałam, że Bóg karze..teraz wiem, że mnie kocha
kiedyś myślałam, że jak siebie umartwiam, to zbliża mnie to do świętości..
teraz wiem, że gdy panuje we mnie spokój, radość..a nie ma lęku, złości..to jestem na dobrej drodze..
te uczucia, stały się moimi kierunkowskazami w życiu.. Jo-asia - Wto 18 Gru, 2012 21:21 Jak piłam, umiałam pracować po 200 (nie raz z hakiem), godzin miesięcznie..
Jak to jest, że teraz tak trudno mi wypracować nominał
szczęście..w mojej pracy jest nadmiar pracowników i mogę sobie odpuszczać
tyle, że kasy mało
nie potrafię jednak, samej siebie przekonać
mam płacone za godziny.. można by dorobić..a ja
jak tylko mam okazję
czemu..mi się tak porobiło... dziadziunio - Śro 19 Gru, 2012 01:10
Jo-asia napisał/a:
czemu..mi się tak porobiło...
Może jesteś zmeczona? kiedyś robiłem działkę, nad morzem i mieszkanie..A dziś jedno z tych trzech już mnie przywala...
Jestem stary....ale Ty jeszcze tak mieć nie powinnaś?..
Jo-asia - Śro 19 Gru, 2012 21:03
dziadziunio napisał/a:
Może jesteś zmeczona?
pewnie tak..tyle, że nie fizycznie..
jakoś tak dzisiaj do mnie dotarło, że pracuję tam 10 lat..
na tyle lat, "wycenili" mój alkoholizm..
może to, jest przyczyna..
czym, była dla mnie praca..jak piłam?
utworzyłam sobie iluzję..pogodzenia interesów pracodawcy i pracowników..
ze wszystkich sił próbowałam..pomagałam..zaspokajałam potrzeby jednych i drugich..
nawet poszłam na studia, żeby być lepsza..lepiej zmieniać..
teraz kurtyna opadła..nadal chcę pomagać innym, jednak nie w ten sposób..nie mam wpływu na świat..nie mogę..nie chcę go zmieniać.
i to właśnie mnie męczy (chyba)..to już nie moje miejsce Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 10:23 Wzięłam na dzisiaj urlop..jutro wypada mi planowy dzień wolny..
co zrobić z tak pięknie zapowiadającym się dniem..dniami?
jutro już wiem..przyjeżdżają moje słoneczka..
a dziś..no cóż..może trochę porządków przedświątecznych..
się zobaczy..
moje ostanie doświadczenia..nauczyły mnie pokory..akceptacji
zmieniania tego co zmienić mogę a przede wszystkim, nie zmieniania tego na co wpływu nie mam..
zauważam też pewną zależność..pomiędzy tym co czuję a co dostaję od innych..
Jakiś czas temu..pisałam
"Wysłany: Wto 16 Paź, 2012 07:57
Mój mąż, od kilku dni ciągle wraca do tego samego tematu.
Zaczęło się po ostatniej terapii, gdy odwiozłam kolegę do pracy. Czułam wtedy, że będzie problem
Był to dzień w którym dowiedziałam się, że moja córka ma podejrzenie SM. Byłam tak zmęczona psychicznie, że nie potrafiłam odmówić.
Po powrocie, mąż jak się dowiedział - wkurzył się. Wytłumaczyłam.
Od tamtej pory słyszę prawie codziennie, że wypłakuję się innym do rękawa, że jemu nie mówię nic.
Tu też tłumaczyłam. Powiedziałam, że jego nie interesuje co się dzieje w mojej głowie. Bo tak jest. Ile razy próbowałam, to mnie zbył. Nie mam pretensji o to.
Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, co zrobić. Jak mu to wytłumaczyć? A może odpuścić?"
dostałam to, czego oczekiwałam chciałam problemu..i go miałam..
dopiero gdy sama siebie zrozumiałam..sobie wybaczyłam..mój mąż to zrozumiał i wybaczył mi..
coraz łatwiej jest mi zrozumieć, sens słów..nie obwiniaj..nie oceniaj..nie krzywdź..
one, dosłownie..obracają się przeciwko mnie..
to co widzę w innych..mam w sobie..
to co widzę w sobie..odnajduję w innych..
nie raz, trudno mi to zastosować w praktyce..
nie jestem przecież ideałem jednak świadomość tego..czas na poukładanie sobie tego w głowie..działa cuda
jestem wdzięczna..za te doświadczenia..
do roboty Aśka
Linka - Czw 20 Gru, 2012 10:34 dla mnie podwiezienie kogoś jest tak naturalne, że nie przyszło by mi do głowy
się z tego tłumaczyć,
przez wiele lat to ja korzystałam z grzeczności innych, teraz chętnie ten dług spłacam
no chyba, ze ktoś chce mnie wykorzystać
ja zrozumiałam, że problem powstał w Twojej głowie, czy tak?Dziubas - Czw 20 Gru, 2012 10:54
Linka napisał/a:
nie przyszło by mi do głowy
się z tego tłumaczyć,
No właśnie.
Gdy mnie coś dotyka, przyczyny szukam w sobiepterodaktyll - Czw 20 Gru, 2012 10:56
Dziubas napisał/a:
Gdy mnie coś dotyka, przyczyny szukam w sobie
Ja też, ale później się rozglądam czy tak rzeczywiście jest, ot tak na wszelki wypadek...Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 10:57
Linka napisał/a:
ja zrozumiałam, że problem powstał w Twojej głowie, czy tak?
dokładnie tak
Linka napisał/a:
dla mnie podwiezienie kogoś jest tak naturalne
i dopiero gdy ja to zrozumiałam..on też zrozumiał
to jest tylko przykład..jeden z wielu..
takie myślenie..tyczy się..dosłownie wszystkiego..
warunek..nie oceniam tego co mnie spotyka w życiu, jako coś złego a tylko i wyłącznie dobrego..
nie skrzywdzę nikogo..jeśli, nie chcę tego..nie przypisuję sobie tego..nie wierzę w to, że krzywdzę
ile razy miałam tak, że robiłam coś z czystej chęci pomocy a wychodziło, źle..
pytanie, dlaczego?
a zdarzało się tak, że robiłam coś złego i nikt nie ucierpiał..
dlaczego?pterodaktyll - Czw 20 Gru, 2012 10:59 Joaśka!! Ty stanowczo za dużo myślisz. Przyjmij rzeczywistość taką, jaką jest a nie kombinuj ciągle jak "konik pod górkę" Za dużo tego sobie wymyślasz..........(moim zdaniem) Dziubas - Czw 20 Gru, 2012 11:04
Jo-asia napisał/a:
gdy ja to zrozumiałam.
to jest ważne
Jo-asia napisał/a:
.on też zrozumiał
to nie Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 11:12
pterodaktyll napisał/a:
Joaśka!! Ty stanowczo za dużo myślisz.
miło mi, że się o mnie troszczysz
jeszcze tylko trochę pomyślę i wreszcie zacznę żyć
obiecuję
Dziubas napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
gdy ja to zrozumiałam.
to jest ważne
Jo-asia napisał/a:
.on też zrozumiał
to nie
wiesz do czego jest mi to potrzebne..aby "on zrozumiał"?
aby mieć pewność, że znowu gdzieś siebie nie obwiniam..krzywdzę Dziubas - Czw 20 Gru, 2012 11:23
Jo-asia napisał/a:
aby mieć pewność, że znowu gdzieś siebie nie obwiniam..krzywdzę
przestań się tylko obwiniać, potwierdzenie nie jest Ci potrzebne, wystarcz, że TY będziesz wiedziała Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 11:43
Dziubas napisał/a:
przestań się tylko obwiniać, potwierdzenie nie jest Ci potrzebne, wystarcz, że TY będziesz wiedziała
dzięki..masz rację..bo przecież wystarczą mi moje uczucia..to one doskonale mówią mi o tym
jednak, warto myśleć na głos Dziubas - Czw 20 Gru, 2012 11:49
Jo-asia napisał/a:
..masz rację..
racja to pojęcie względne... ale jeżeli moje przemyślenia Ci pomogły, to bardzo mimiło Jo-asia - Czw 20 Gru, 2012 11:53
Dziubas napisał/a:
racja to pojęcie względne...
i znowu masz rację..
Dziubas napisał/a:
jeżeli moje przemyślenia Ci pomogły, to bardzo mimiło
pomogły.. dziękujęJo-asia - Czw 20 Gru, 2012 16:11 No i zrobione..porządki..obiadek..
i kolejna patelnia spalona..
czy ktoś..kiedyś..da mi, instrukcję obsługi do niej
mam odpowiedź..jak wrócić do zawodu..są 2 opcje
pierwsza, wolontariat..3 - 6 miesięcy, na trzech oddziałach z egzaminem końcowym..
druga, to studia pomostowe..jednoroczne..po których uzyskuję prawo do wykonywania zawodu..do tego jest możliwość, że mogę je zrobić za darmo..nawet od lutego
nie podjęłam jeszcze decyzji..bardziej skłaniam się iść na studia..nie wyobrażam sobie życia bez mojej wypłaty
a praktyki są po 7,5 godzin dziennie..pewno szłoby coś wykombinować..tyle, że ja tak nie umiem..nie lubię..nie chcę
zaś..czekać rok w tej pracy..też jakoś nie mam ochoty..
ważne, że wiem jaki mam wybór i opcje..prześpię się z tymstaaw - Czw 20 Gru, 2012 21:16 Joasiu, niedługo pielęgniarka ze średnim będzie traktowana dużo gorzej niż po studiach...Jo-asia - Pią 21 Gru, 2012 09:22 smokooka - Pią 21 Gru, 2012 09:48 No właśnie? Bardzo mi się podobają te myśli Matki Teresy, a tu ciach.
Poznałam je dopiero w tym roku dzięki jasełkom Jo-asia - Pią 21 Gru, 2012 09:51
proszę...
Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei "więźniom",
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,
Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.
/Matka Teresa z Kalkuty/
grzesiek - Pią 21 Gru, 2012 09:51 Jo asiu , wybierzesz jak będziesz chciała,ja bym poszedł w kierunku studiów. Rok minie,że nawet się nie obejrzysz,a papier w garści to podstawa w dzisiejszych czasach.
Moja znajoma ,też pielęgniarka straciła pracę ,a teraz prowadzi praktykę pielęgniarską prywatnie. Jeździ do pacjentów, robi zastrzyki, EKG, ciśnienie, pobiera próbki do analizy,
podpisała umowę na usługi medyczne z przychodnią rodzinną i działa jako środowiskowa.
W dodatku samotnie wychowuje czwórke dzieci.Jo-asia - Pią 21 Gru, 2012 09:55 Tak, studia to..lepszy pomysł, prawdopodobnie i tak musiałbym je zrobić..
a rok..może potrzebuję, jeszcze tego roku..
do czegoś..o czym jeszcze nie wiem Klara - Pią 21 Gru, 2012 10:04
Jo-asia napisał/a:
Tak, studia to..lepszy pomysł
Też tak uważam! grzesiek - Pią 21 Gru, 2012 11:15 Jo-asia - Pią 21 Gru, 2012 18:50 Dzięki, za poparcie
Dzień minął szybko..za szybko..
dziewczyny pojechały..
a mnie, dopadł niepokój..mogę się tylko domyślać, dlaczego..
mój, poszedł pić.. myślałam, że już to na mnie nie działa..a jednak
posiedzę..poczytam..minie..
dobrze, że jesteście.. Linka - Pią 21 Gru, 2012 20:26
Jo-asia napisał/a:
mój, poszedł pić.. myślałam, że już to na mnie nie działa..a jednak
nie wiem , czy na to można się uodpornićJo-asia - Pią 21 Gru, 2012 20:31
Linka napisał/a:
nie wiem , czy na to można się uodpornić
ale wpływu na to nie mam..chyba
przynajmniej narazie..
już mi lepiej..
niekiedy, to wystarczy powiedzieć głośno..zrobić coś dla siebie lub innych i przechodzi
przynajmniej, ja tak mam..pterodaktyll - Pią 21 Gru, 2012 20:34
Jo-asia napisał/a:
wpływu na to nie mam..chyba
Na pewno a nie chyba Eila - Pią 21 Gru, 2012 22:39
Jo-asia napisał/a:
mój, poszedł pić.. myślałam, że już to na mnie nie działa..a jednak
Zawsze kiedy mój mąż pije mnie dopada niepokój który z czasem przeradza się we wściekłość na niego że pije na siebie ,że nie mogę Mu pomóc
Trzymaj się Jo-asia - Pią 21 Gru, 2012 22:56
Eila napisał/a:
Zawsze kiedy mój mąż pije mnie dopada niepokój który z czasem przeradza się we wściekłość na niego że pije na siebie ,że nie mogę Mu pomóc
nie wiem..czy to dobrze..ale ja nie chce mu pomagać w niepiciu
ja, użalam się nad sobą
a wywołuje to świadomość, że on pije..a dopiero jego widok, mnie wkurza Eila - Pią 21 Gru, 2012 23:09
Jo-asia napisał/a:
dopiero jego widok, mnie wkurza
Masz rację to właśnie chciałam napisać
Chciałabym Mu pomóc...ale on tej pomocy nie chce a dopóki jej nie chce ja nic zrobić nie mogę Jo-asia - Sob 22 Gru, 2012 16:33 Dzisiaj poinformowałam, menadżera, że od marca chcę podjąć studia.
U mnie, praca w weekendy to standard, więc na taką decyzję muszę mieć zgodę.
Przedstawiłam sprawę jasno. Jeśli ma to być dla nich problem, to zrezygnuję z pracy. Decyzję pozostawiłam im.
Pierwszy raz, od co najmniej 10 lat, mam w wigilię wolne
Do tej pory zawsze siedziałam w pracy..a ostatnimi czasy wracałam około 17
Wracałam do domu, gdzie, mąż wściekły na cały świat, tyranizował dzieci i szykował kolację
W tym roku..pierwszy raz..mam szansę na inną wigilię..
Będziemy mieli też gościa..dziewczynę syna.. Jo-asia - Nie 23 Gru, 2012 12:13 Mąż już pierwsze potrawy szykuje..pachnie w całym domu..
To on jest szefem kuchni a ja pomocnikiem..organizatorem..
swój mały wkład też mam..zrobię makówki..jak wrócę z pracy..syn upiecze babeczki..
jutro, w kuchni już będziemy razem działali..
a mnie się refleksyjnie zrobiło..
jestem tu gdzie powinnam być..i w miejscu i w czasie..i okolicznościach..
w innych a najbardziej tych najbliższych, zauważam najwięcej własnych braków..
oni, są moim lustrem..
to, czym potrafią mnie dotknąć..zirytować..
to, co mi w nich przeszkadza i chciałabym zmienić..to mam w sobie nie poukładane..
tego, w sobie nie akceptuję..
potrzebuję ich..Was, aby zmieniać siebie..akceptować..
miłego dnia Dziubas - Nie 23 Gru, 2012 12:20
Jo-asia napisał/a:
jestem tu gdzie powinnam być..i w miejscu i w czasie..i okolicznościach..
To, cytując klasyka, "oczywista oczywistość", bo gdzie możemy być , jak nie TU i TERAZ Enja - Nie 23 Gru, 2012 12:28
Jo-asia napisał/a:
jestem tu gdzie powinnam być..i w miejscu i w czasie..i okolicznościach..
Kochana, to wspaniałe uczucie niesie ze sobą spokój i poczucie bezpieczeństwa. Życzę Ci, aby towarzyszyło Ci zawsze.
Jo-asia - Pon 24 Gru, 2012 00:39 No tak, w mojej okolicy, chyba bez wypieków z naszej piekarni i cukierni świąt nie uznają..
teraz jednak kilka dni laby i to świątecznej
zaraz zabieram się za robotę w kuchni..tylko mąż z niej wyjdzie..
w pierwszy dzień świąt odwiedzi nas córka z rodziną..
w drugi..my idziemy w gości..ja ewakuuję się z stamtąd na mityng i wieczór spędzę w domku..
(jednak mąż, nie zdecydował się, zaprosić swojej rodzinki do nas..)
Cieszę się, zawsze kiedyś jest ten pierwszy, najpiękniejszy raz yuraa - Pon 24 Gru, 2012 12:39
Jo-asia napisał/a:
moje pierwsze..trzeźwe święta..
Życzę Ci byś sie do takich trzeźwych przyzwyczaiła
by stały sie oczywistościąJo-asia - Pon 24 Gru, 2012 12:50 pterodaktyll, yuraa, dziadziunio,
rybenka1 - Pon 24 Gru, 2012 15:17 Joasiu tak trzymaj Jo-asia - Pon 24 Gru, 2012 17:32 Za chwilę siadamy do kolacji..
Nim to zrobię..chcę wyrazić wdzięczność, pewnej Osobie..
Dzięki Niej..zmieniłam swoje spojrzenie na świat..życie..ludzi..
Dzięki Niej..poczułam szczerą radość..miłość..akceptację..
Dzięki Niej..jestem tu gdzie jestem..i taka jaka jestem..
Obdarowała mnie szczodrze..czymś co Sama, ma w nadmiarze..choć nie zawsze o tym pamięta..
Jestem wdzięczna, za te dary..będą mi one towarzyszyły do końca świata..
a może nawet dzień dłużej..
będzie zawsze w moim sercu..myślach..
Dziękuję.. Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 00:31 Wigilia za mną..nami..
Dzisiaj..właściwie to wczoraj cały dzień, uśmiech z ust mi nie schodził..
nie było możliwości, abym zmieniła swoje podejście..ni brak choinki..ni fochy..ni spóźnienie gościa..
To jest..był pełen czarów dzień..
a do tego dostałam prezent..który, nie mógł być lepszy
Chłopcy Wasze życzenia się spełniają..jal - Wto 25 Gru, 2012 10:19 Już po Wigilii... znowu wszystkiego za dużo przygotowaliśmy,choć o połowę mniej niż w poprzednich latach - żeby nie zabrakło.
W święta je się oczami... ja więcej bo jestem żarłokiem a potem mam żal do siebie o nadmiar.
U nas nie ma śniegu,są kałuże i plusowa temperatura,trochę szkoda,ale to nie ja panuję nad pogodą.
Pozdrawiam w kontynuowaniu... Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 11:25
jal napisał/a:
Pozdrawiam w kontynuowaniu...
Tak, dzisiaj ciąg dalszy..
w kuchni znowu ruch..zapachy..i oczekiwanie na córkę z rodziną..
nie chcę, wracać do tego co było..
jednak, to samo przychodzi..
to jak wyglądały moje relacje..z nią..jej mężem..rok temu..
Boże, jak wdzięczna Ci jestem za dzisiaj..
Wdzięczna, jestem im..bo choć mogli..nie odrzucili..wybaczyli..kochają mnie..
do tego, pozwolili..pozwalają byc uczestnikiem ich życia..życia ich córeczki a mojej wnusi..
Dzięki nim uczę się kochać..bycia kochaną..
Pozdrwiam jal
nie przejedz się Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 20:26 Córka, nie przestaje mnie zaskakiwać..odkąd stała się samodzielna..stała się żoną..mamą..zaczęła się bardzo rozwijać..
Jeszcze nie tak dawno..jak byłam na odwyku.. gdy opowiadała o sobie i mężu..
widziałam siebie..i mój sposób na życie
dzisiaj, to nie ta sama osoba..pełna energii..pomysłów..samozaparcia..radości..miłości
ciągle odkrywa swoje nowe talenty..ma duszę artysty..
Jestem z niej bardzo dumna..
Chciałabym, jeszcze komuś podziękować
Dziękuję, Ci Gość za to że Jesteś
to nie żart, a najlepszy sposób aby móc podziękować wszystkim a jednocześnie każdemu z Was osobno,
za to, że tutaj jesteś na Forum..czytasz..dzielisz się doświadczeniem..doradzasz..po prostu..jesteś Borus - Wto 25 Gru, 2012 20:32 Tak myślałem, że to [ you ] ,
ale faktycznie każda osoba na tym forum w jakiś sposób mi pomaga... leon - Wto 25 Gru, 2012 20:35
Jo-asia napisał/a:
Chciałabym, jeszcze komuś podziękować
Dziękuję, Ci leon za to że Jesteś
Jezeli moglem w czyms pomoc,dzielac sie swoim doswiadczeniem tu na forum to przyjemnosc po mojej stronie Tajga - Wto 25 Gru, 2012 20:40
Jo-asia napisał/a:
Dziękuję, Ci Tajga za to że Jesteś
Ja Tobie też dziękuję Słoneczko - Wto 25 Gru, 2012 20:49
Jo-asia napisał/a:
Chciałabym, jeszcze komuś podziękować
Dziękuję, Ci Słoneczko73 za to że Jesteś
To bardzo miłe
Jo-asia napisał/a:
Wdzięczna, jestem im..bo choć mogli..nie odrzucili..wybaczyli..kochają mnie..
do tego, pozwolili..pozwalają byc uczestnikiem ich życia..życia ich córeczki a mojej wnusi..
Dzięki nim uczę się kochać..bycia kochaną..
Jo-asia napisał/a:
Córka, nie przestaje mnie zaskakiwać (...) dzisiaj, to nie ta sama osoba..pełna energii..pomysłów..samozaparcia..radości..miłości
ciągle odkrywa swoje nowe talenty..ma duszę artysty..
Jestem z niej bardzo dumna..
Jo-asiu, dzieci mają bardzo dużo w sobie potencjału, tylko my ich czasami nie dostrzegamy Moja córcia odkąd zauważyła we mnie pozytywną zmianę jest innym dzieckiem - zaskoczył mnie fakt, że podjęła sie również terapii dla młodzieży. Jestem z niej dumna Enja - Wto 25 Gru, 2012 21:13 Ja także Tobie Joasiu dziękuję za to, że jesteś. Twoja obecność dużo dla mnie znaczy Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 21:14
Słoneczko73 napisał/a:
Moja córcia odkąd zauważyła we mnie pozytywną zmianę jest innym dzieckiem
cieszę się pterodaktyll - Wto 25 Gru, 2012 22:08
Jo-asia napisał/a:
Dziękuję, Ci pterodaktyll za to że Jesteś
A proszę bardzo. Połowa przyjemności po mojej stronie. Pozdrawiam cieplutko rybenka1 - Wto 25 Gru, 2012 22:28 Joasiu ,dobrze że jesteś Mój syn ma 23 lata ,codziennie mi mowi kocham Cię ,całuje mnie .Widzę ,czuję to w każdym słowie jak patrzy na mnie ,mówi mi mateńka ,mamusia .W miom serduchu wtedy coś sie dzieje ,rozpiera mnie z radosci ,aż chce mi wyskoczyć .Joasiu nasze serca matczyne ,miłośc do dzieci dodaje nam skrzydeł i niech tak zostanie . Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 22:31
rybenka1 napisał/a:
nasze serca matczyne ,miłośc do dzieci dodaje nam skrzydeł i niech tak zostanie .
pterodaktyll - Wto 25 Gru, 2012 22:33
rybenka1 napisał/a:
miłośc do dzieci dodaje nam skrzydeł
Ja mam te skrzydła już od jakiegoś czasau Małgoś - Wto 25 Gru, 2012 22:38
Jo-asia napisał/a:
Chciałabym, jeszcze komuś podziękować
Dziękuję, Ci Małgoś za to że Jesteś
Wiem, że to you...
ale i ja mialam ochotę coś takiego zrobić dla forumowiczów
Choć to niby tylko forum, a jednak niezwykłe Jo-asia - Wto 25 Gru, 2012 22:41
Dziękuję bardzo...potrzebowałam właśnie tego ,właśnie dzisiaj....
Ty Jo-asiu również bądź KICAJKA - Śro 26 Gru, 2012 11:50 Cieszę się Joasiu ze wszystkich Twoich
pozytywnych zmian.
Forum pomaga Tobie
ale Ty też pomagasz. Jo-asia - Śro 26 Gru, 2012 13:22
KICAJKA napisał/a:
Forum pomaga Tobie
ale Ty też pomagasz.
dziękuję Jo-asia - Śro 26 Gru, 2012 20:36 Dzisiaj dzień, szybciutko minął..
I mam kolejną radość
byłam na mityngu i pierwszy raz się wypowiedziałam w temacie
niesamowite uczucie..
w ogóle ostatnio, jakoś inaczej się czuję..pewniej..śmielej..radośniej..
i od innych dostaję informacje, że się zmieniłam na plus..
oby tak dalej...Enja - Śro 26 Gru, 2012 20:47 miło mi czytać takie Twoje posty grzesiek - Czw 27 Gru, 2012 10:15
Jo-asia napisał/a:
Dziękuję, Ci grzesiek za to że Jesteś
...a ja dziękuje tobie, na tym polega wsparcie i trzeźwienie.
Bardzo,ale to bardzo się cieszę,że miałaś udane święta,że poprawiły się Twoje relacje z rodziną,że znalazłąś czas na miting i zabrałaś na nim głos.
Jo asiu , ja tak samo jak TY czerpię tą dobrą energię od Ciebie,od innych ,którzy coś robią z sobą, z własnym uzależnieniem i zmieniają to w realu.
TWOJE zmiany są widoczne i dają odzwierciedlenie w Twoim życiu codziennym.
Tak jak kiedyś Ci napisałem,zmieniaj siebie,swoje życie,a efekty przełożą sie na rodzinę ,bliskich i znajomych. Jeszcze raz dziękuję,że wspomniałaś o mnie,wiem,że warto każdemu pomagać pod warunkiem ,że on/ona sama tego chce.
Proszę Cię i niech to będzie przesłanie na Nowy Rok- NIE ZATRZYMUJ SIĘ ANI NA CHWILĘ, w tym co robisz na drodze do lepszego,normalnego życia. Powodzenia i Jo-asia - Czw 27 Gru, 2012 12:04 grzesiek, Jo-asia - Pią 28 Gru, 2012 13:31 Dzisiaj, składam pisemne oświadczenie w Firmie, że chcę podjąć studia..tak poprosili
przygotowałam też wypowiedzenie..
Smutno mi, nie z powodu pracy..
brak mi Czegoś..co dawało mi kopa..pozytywnego..
było..a nie jest i nie będzie..
wiem..tak ma być..
tak jest lepiej..dobrze..
minie..jak najdłuższa żmija Jo-asia - Pią 28 Gru, 2012 23:13 Długo mnie trzyma..nie mija
zbyt wiele się na raz złożyło..byle do środy..
sprawdzone, nie pomaga..
nowe doświadczenie?
byle nie za bolesne..
z drugiej strony..taka uroda tej choroby..pterodaktyll - Pią 28 Gru, 2012 23:24
Jo-asia napisał/a:
Długo mnie trzyma..nie mija
Ja niedługo zadyszki dostanę jak będę tak po forum latał i niósł pomoc. Ulituj się nade mną i "wyluzuj" bo nie zasnę dzisiaj mimo, żem wielce utrudzon .... Jo-asia - Pią 28 Gru, 2012 23:27
pterodaktyll napisał/a:
Ulituj się nade mną i "wyluzuj" bo nie zasnę dzisiaj mimo, żem wielce utrudzon ....
Smutno mi, nie z powodu pracy..
brak mi Czegoś..co dawało mi kopa..pozytywnego..
Znam to uczucie, dziesięć lat temu,gdy dowiedziałem się,że po 16 latach pracy w firmie
nie ma dla mnie ( i moich współpracowników) już etatów,a my mamy się pakować,
poczułem się jak niechciana zabawka,jak śmieć nikomu nie potrzebny.
Po kilku tygodniach spedzonych w domu znalazłem zupełnie inne zajęcie,nie związane z moim wykształceniem,ale nowe ciekawe ,inne. Robię to już 10 lat na własny rachunek i nie narzekam. Czasem takie zmiany też są potrzebne i wychodzą na zdrowie. Enja - Sob 29 Gru, 2012 15:32
Jo-asia napisał/a:
brak mi Czegoś..co dawało mi kopa..pozytywnego..
było..a nie jest i nie będzie..
Joasiu, będzie , jeśli nawet nie To samo, to coś innego...co da Ci pozytywnego kopa.
Kiedyś pisałaś, że zdarza Ci się pisać do kogoś o sobie... i przyznaję się, że teraz ja piszę do Ciebie, ale i o sobie. Też szukam swojego pozytywnego kopa.
Damy radę Jo-asia - Sob 29 Gru, 2012 16:33
Enja napisał/a:
Damy radę
damyJo-asia - Sob 29 Gru, 2012 22:57 Dzisiaj moje urodziny..
Nigdy ich nie lubiłam..nie czekałam na nie i to nie ze względu na coraz to wyższą cyfrę Czas w którym wypadają, zawsze był nie sprzyjający..
bo po świętach..bo zaraz sylwester..tak rodzinka tłumaczyła się, gdy wpadała tylko na chwilkę, aby mi złożyć życzenia..
pewno gdyby były wówczas telefony, nikt by nie przyszedł..
Było mi smutno..przykro..czułam się gorsza..nie kochana..
Po ślubie..początkowo ich nie odprawiałam..po czasie namówili mnie..
odbyły się tylko kilka razy..zawsze towarzyszyło im jakieś nieszczęście..
ostatnim razem..zamarzła woda w kanalizacji..nie mogłam nic myć..nie mówiąc o potrzebach fizjologicznych..w wiaderku..
wtedy powiedziałam dość..ciąży na mnie klątwa i koniec z urodzinami..
i tak kilkanaście lat miałam spokój..potem czasem..jakaś kawa alkohol..sporadycznie..jak ktoś się wprosił..
Dzisiaj też bez gości..jednak radość mnie nie opuszcza..
Dzisiaj życzenia mnie cieszą..czuję, że są z serca..
choć ojciec zapomniał..pije pewnie..jak się ocknie z ciągu to zadzwoni..
Odkryłam dzisiaj jeszcze coś..drugiego człowieka..rozmowa..
Byłam na mityngu..jak zwykle mówili o moich problemach..a swoich doświadczeniach..
coraz lepiej..a nawet już, czuję się tam jak u siebie..
dawno się nie czułam, wśród ludzi, tak dobrze..i nigdzie tak dobrze się nie czuję jak wśród trzeźwiejących..nie pijących..
wieczór z mężem..ograłam go
on mnie też
P.S. Dziękuję, Dekadencjo za życzenia pterodaktyll - Sob 29 Gru, 2012 23:00
Jo-asia napisał/a:
wieczór z mężem..ograłam go
on mnie też
Można powiedzieć, że był remis Jo-asia - Sob 29 Gru, 2012 23:04
pterodaktyll napisał/a:
Można powiedzieć, że był remis
nie..bo ograłam i przegrałam..gdyby był remis to bym nie wygrała rybenka1 - Sob 29 Gru, 2012 23:04
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
wieczór z mężem..ograłam go
on mnie też
Można powiedzieć, że był remis
tzn .dogadują się , ja tam wolę być górą pterodaktyll - Sob 29 Gru, 2012 23:06
Jo-asia napisał/a:
ograłam i przegrałam..gdyby był remis to bym nie wygrała
Bardzo to skomplikowane w Twoim tłumaczeniu........... leon - Sob 29 Gru, 2012 23:08
Jo-asia napisał/a:
nie..bo ograłam i przegrałam..gdyby był remis to bym nie wygrała
czyli remis ze wskazaniem na Ciebie Jo-asia - Sob 29 Gru, 2012 23:09
pterodaktyll napisał/a:
Bardzo to skomplikowane w Twoim tłumaczeniu...........
jak wszystko..jak wszystko pteruś..u mnie
pterodaktyll - Sob 29 Gru, 2012 23:11
Jo-asia napisał/a:
jak wszystko..jak wszystko pteruś..u mnie
No fakt.........zapomniałem o tym... Jo-asia - Sob 29 Gru, 2012 23:12
leon napisał/a:
czyli remis ze wskazaniem na Ciebie
trafiłeś w samo sedno..prawie leon - Sob 29 Gru, 2012 23:16
Jo-asia napisał/a:
leon napisał/a:
czyli remis ze wskazaniem na Ciebie
trafiłeś w samo sedno..prawie
Poszukalem przypadkowo analogii w sportach walki,jak judo,zapasy Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 09:15
rybenka1 napisał/a:
tzn .dogadują się ,
ja bym to nazwała "wciskanie się w foremkę"..jak to mówi dziadziunio
rybenka1 - Nie 30 Gru, 2012 12:57
Jo-asia napisał/a:
rybenka1 napisał/a:
tzn .dogadują się ,
ja bym to nazwała "wciskanie się w foremkę"..jak to mówi dziadziunio
najwazniejsze ,że każdy z Nas wie o co chodzi . Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 20:50 Dziś moja wnusia ma roczek
Byliśmy na mszy a potem był mały poczęstunek..
Dała popis, pokazała..pochwaliła się wszystkim czego się nauczyła..
nikogo się nie bała..z każdym zagadała..
niesamowita istotka..i jej uśmiech..on nie schodził jej z twarzy..
W święta wielkanocne mała, miała chrzciny..byłam wtedy w trakcie terapii zamkniętej..miałam farta dostałam przepustkę..
porównując siebie wtedy a dzisiaj..to jak piekło i niebo..
..przykre, co alkohol robi z człowieka..
to samo miejsce..ci sami ludzie tylko ja..na zupełnie innych uczuciach..
wówczas wstyd..lęk..zakłopotanie..smutek..żal
teraz spokój..zadowolenie..radość..pewność
Dobrze widzieć efekty pracy..motywują do dalszej Enja - Nie 30 Gru, 2012 21:04
Jo-asia napisał/a:
wówczas wstyd..lęk..zakłopotanie..smutek..żal
teraz spokój..zadowolenie..radość..pewność
Chylę głowę, zobacz jakie efekty i jakie wspaniałe możliwości na przyszłość. I wszystko zależy tylko od Ciebie.
PS widzę, że wnusia wdała się w Ciebie - urodziny dzień po dniu, dwa KoziorożceJo-asia - Nie 30 Gru, 2012 21:14
Enja napisał/a:
PS widzę, że wnusia wdała się w Ciebie - urodziny dzień po dniu, dwa Koziorożce
oby nie we wszystkim Enja - Nie 30 Gru, 2012 22:16
Jo-asia napisał/a:
Enja napisał/a:
PS widzę, że wnusia wdała się w Ciebie - urodziny dzień po dniu, dwa Koziorożce
oby nie we wszystkim
Dlaczego? Ja uważam, że jesteś wspaniałą, odważną, silną, ciepłą i dobrą kobietą czego i Twojej wnuczce życzę. Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 22:27
Enja napisał/a:
Dlaczego? Ja uważam, że jesteś wspaniałą, odważną, silną, ciepłą i dobrą kobietą czego i Twojej wnuczce życzę.
masz rację
mówiąc "nie we wszystkim", miałam na myśli, to co było..jaka byłam a ona mnie, taką nie zna
dziękuję Enja - Nie 30 Gru, 2012 22:44
Jo-asia napisał/a:
mówiąc "nie we wszystkim", miałam na myśli
wiedziałam, co miałaś na myśli Jo-asia - Pon 31 Gru, 2012 22:22 Mijają ostatnie godziny tego roku..
Podsumowanie samo się nasuwa..
Porównać go mogę do czasu swoich narodzin..
gdy rodziłam się w bólu..przerażeniu..przy radości najbliższych..
powoli poznając..smakując..ucząc się żyć..czuć..słuchać..mówić..
przewracając się..cofając aby znów iść do przodu..próbując raz jeszcze..znowu i znowu
ciągle pod okiem..czułym..karcącym..kochającym..bliskich
powoli starając się uwolnić..usamodzielnić..stanąć, choć nie zatrzymać..
powoli nabierając ufności..pewności..spokoju..
poznając ból..wstyd..złość.., aby zastąpić je radością..akceptacją..miłością.....
Taki był ten rok, mój rok - najważniejszy po narodzinach..niezapomniany..jedyny..
Do Siego roku Dekadencjo Słoneczko - Pon 31 Gru, 2012 22:38
Jo-asia napisał/a:
powoli nabierając ufności..pewności..spokoju..
poznając ból..wstyd..złość.., aby zastąpić je radością..akceptacją..miłością.....
przyłączę sie do tego podsumowania
Do Siego Roku
grzesiek - Wto 01 Sty, 2013 13:51 Jo Asiu to podsumowanie to efekt twoich przemian. Piękny i wspaniały. Narodziny - nowe życie. Niech będzie jeszczee lepszy ten już obecny Nowy Rok. Powodzenia.Jo-asia - Wto 01 Sty, 2013 13:55
grzesiek napisał/a:
Jo Asiu to podsumowanie to efekt twoich przemian. Piękny i wspaniały. Narodziny - nowe życie. Niech będzie jeszczee lepszy ten już obecny Nowy Rok. Powodzenia.
dziękuję, Tobie też życzę pogodnego..lepszego Tego Noweg Roku Jo-asia - Wto 01 Sty, 2013 16:49 Sylwester minął..hm
bałam się go, bardziej niż świąt..
z pracy, wróciłam późno..zmęczona..głodna..a nie potrafiłam odpocząć..nosiło mnie
nie umiałam usiedzieć na Forum..telewizja też mnie irytowała..
wyszłam..pojechałam po fajki..zostałam sama z myślami..
"znów mnie dopadła..żmija no cóż, tak to już jest, u mnie.."
zaakceptowałam..
wróciłam..i już w innym nastroju..z innym nastawieniem, doczekałam północy..
byłam z mężem..nie pił..towarzyszył..
później rozmawiałam..znajomy..alkoholik..
zasnęłam spokojna..zadowolona..
grzesiek - Śro 02 Sty, 2013 15:39 Mój sylwester minął szybko i energicznie. Zabawę organizowałem wspólnie z koleżanką w klubie abstynenta . Obecnośc spora ok.50 osób.Niektórzy z dziećmi. Fajnie bawiliśmy się do 3 nad ranem. Wspólny "SZWEDZKI" stół, każdy coś przyniósł i stawiał swoje kulinaria.
Radość i miła atmosfera, muzyka,tańce i zabawy. Muszę to powtórzyć w karnawale.Jacek - Śro 02 Sty, 2013 15:51
Jo-asia napisał/a:
..zostałam sama z myślami..
w takich momentach jest niebezpiecznie
byłem w takiej sytuacji ,kiedy to taki beztroski spokój,kierował moje myśli ku marzeń w przyszłość - w plan błogiego sięgnięcia po alkoholowy nektar
ale w miarę oprzytomniałem i zdałem sobie sprawę ze to rzeczywistość i co najwyżej planuję zwykłe chlanie
od tamtej pory gdy zostawałem sam,nie dopuszczałem takich myśli do siebieJo-asia - Pią 04 Sty, 2013 00:05 Dzisiaj, moje wypowiedzenie zostało przyjęte.
Klamka zapadła.
Rozmowa z szefostwem była miła..zostawili mi otwarte drzwi, jeśli mi się nie uda..
Początkowo..obleciał mnie strach..czy ja jestem normalna
mam umowę na czas nieokreślony, tyle czasu tam pracuję..a co jeśli..
Trwało to chwilę..poczułam ulgę..tak dawno już to chciałam zrobić i nigdy nie umiałam się zdecydować..
Trochę mnie ta sytuacja nakręciła.. muszę się wyciszyć..
w przyszłym tygodniu, zacznę zbierać informacje..i powoli będę zastanawiała się nad kolejnymi krokami..Franc - Pią 04 Sty, 2013 11:43
Jo-asia napisał/a:
Trwało to chwilę..poczułam ulgę..tak dawno już to chciałam zrobić i nigdy nie umiałam się zdecydować..
Za odwagę fajnie jest zmienić coś a nie trwać w tym na siłęwampirzyca - Pią 04 Sty, 2013 12:20
Franc napisał/a:
Za odwagę
no...zwłaszcza w tych czasach gdzie o pracę jeste cholernie trudno Franc - Pią 04 Sty, 2013 14:57
wampirzyca napisał/a:
no...zwłaszcza w tych czasach gdzie o pracę jeste cholernie trudno
To też ale ja myślałem bardziej o chęci zmian szukaniu czegoś nowegoJo-asia - Sob 05 Sty, 2013 01:09
Franc napisał/a:
chęci zmian szukaniu czegoś nowego
chęć zmian, towarzyszy mi od chwili przekroczenia, progu szpitala..gdzie poszłam na detox
gdyby nie terapia, pewnie już wszystko wywróciłabym do góry nogami..
czy to by mi pomogło..wtedy..
wątpię..
miejsca..otoczenie, w którym przebywam..przebywałam pijąc (nie myślę o pijących dalej), pomogło..pomaga mi odnajdować siebie..swoje bolączki..wady..zalety..teraz
prawie te same sytuacje..teraz uczę się rozwiązywać bez wspomagacza..
teraz nie pijąc..radzę sobie, w tych samych warunkach..otoczeniu..
praca ta, była mi drugim domem..oddałam tam całą siebie..szukałam w niej zaspokojenia..udowodnienia swojej wartości..
stała się też..powodem..pretekstem, do picia..
myślę, że zerwanie z nią więzów..pozwoli mi się usamodzielnić..zerwać ograniczenia
nie wiem czy pójdzie mi łatwo czy nie..nie to jest istotne..dla mnie
lubię wyzwania..lubię działanie..lubię się sprawdzać..znowu
wierzę, że zmiany są mi potrzebne, nie tylko tutaj..na inne przyjdzie jednak czas..potem..później..emeryt - Sob 05 Sty, 2013 01:48 Ja po wyjsciu z terapii zrobilem wszysko doslownie .Czyli postawilem na glowie.Niektore rzeczy w domu znalazlem dopiero po roku!Doslownie.Zostawilem prace ,ktora byla moim hobby i brakowalo mi jej tak jak na poczatku alkoholu.Dzisiaj sie ciesze z tych decyzji cociaz dlugo slyszalem za plecami ludzi ,ktorzy ze mna robili"Co on calkiem zwariowal"Jo-asia - Sob 05 Sty, 2013 09:33 Każdy ma swój czas..swoją drogę..
emeryt napisał/a:
"Co on calkiem zwariowal"
tak, to ja bym o sobie pomyślała..gdybym tę decyzję podjęła wcześniej
otwarcie się no to, co przynosi mi los..
odwaga na pokonywanie tego, co kiedyś było dla mnie nie do przeskoczenia..
czerpanie garściami a zarazem dawanie bez oczekiwania na nagrodę..rewanż..wzajemność..tylko dlatego, że się jest..tak ma być..
życie modlitwą o pogodę ducha..tak..dosłownie
musiałam do tego dojrzeć..zrozumieć..zaakceptować..
teraz wiem..rozumiem, że jest tak, jak JaKaJA napisała (choć w innym temacie)
JaKaJA napisał/a:
Mój Bóg kocha mnie tak bardzo,że pozwala mi potykać się i wstawać tyle razy ile potrzebuję bo dał mi wolną wolę i wybór,jeśli włażę w krzaczory-cierpię,jeśli idę tak jak powinnam-jest mi lekko i spokojnie,nawet jeśli droga jest wyboista i kręta
Franc - Sob 05 Sty, 2013 15:58 Jo-asia , takie faine ciepło od ciebie bije , wiesz ja też myślałem o zmianie swojej pracy tym bardziej że w jednej pracuje na cały etat a w drugiej dorabiam na 1/2 ale starszy syn na studiach a młodszy 8 latek też robi się małym facetem i zaczyna mieć potrzeby , kiedyś żyłem jak by obok nich teraz to się zmieniło żonka nie ma już trzech synów tylko dwóch i w końcu męża , piłem i myślałem że skoro tyle pracuje to mi się należy chwila relaksu i chlup browara teraz cieszę się że mam możliwość dorobienia tak na trzeźwo zmienia się myślenieJo-asia - Nie 06 Sty, 2013 10:05
Franc napisał/a:
Jo-asia , takie faine ciepło od ciebie bije
miło mi
Franc napisał/a:
tak na trzeźwo zmienia się myślenie
wczoraj w pracy miałam na to dowód..
mój (jeszcze) szef zrobił mi taką awanturę..nie pamiętam kiedy ostatnio, tak się na mnie darł..
kiedyś..byłby to dla mnie koniec świata..złość, żal i co tam najgorszego mogłabym sobie wymyślić, gdy czułam się niesprawiedliwie potraktowana..
wczoraj on krzyczał a ja, byłam spokojna..
on mnie obwiniał a ja, nie czułam się winna..
on mówił, że się zawiódł na mnie a ja, myślałam, że tak właśnie musiało się stać..
chciał zaproponować mi inną formę współpracy..na czas moich studiów, ze względu na moje doświadczenie..a przez tę sytuację..zmienił zdanie..
a ja cieszyłam się, że to się wydarzyło..bo prawdopodobnie zmieniłabym zdanie i zostałabym..
po rozmowie..poryczałam się
czułam się bezsilna..poczułam ulgę..zrozumiałam, że nie mam wpływu, na to co o mnie myśli..jak mnie postrzega..ocenia..
nie zależy mi już na tym, bo ja wiem jak jest..jaka jestem..a to co myśli..czuje, to jego..
nie zmieniło to mojego zdania o nim..zawsze będę go szanowała, dobrze życzyła..czuła do niego wdzięczność..
bo wbrew wszystkiemu..wszystkim, jest dobrym człowiekiem..
Jacek - Nie 06 Sty, 2013 10:29
Jo-asia napisał/a:
"Zmieniamy się, ucząc się kochać samych siebie." Hugh Prather
superFranc - Nie 06 Sty, 2013 10:56
Jo-asia napisał/a:
czułam się bezsilna..poczułam ulgę..zrozumiałam, że nie mam wpływu, na to co o mnie myśli..jak mnie postrzega..ocenia..
nie zależy mi już na tym, bo ja wiem jak jest..jaka jestem..a to co myśli..czuje, to jego..
Faine uczucie jak człowiek dochodzi do takich wniosków , wiesz ja na samym początku mialem nakret i czytałem bardzo duzo książek o alkoholizmie o duchowości trochę mi to rozjaśniły książki Anthony De Mello "Przebudzenie" , Andy Andrews "Mistrz" , William Paul Young "Chata" gdybyś miała czas i ochotę to naprawdę polecamJo-asia - Nie 06 Sty, 2013 11:10
Franc napisał/a:
na samym początku mialem nakret i czytałem bardzo duzo książek o alkoholizmie o duchowości
mam podobny nakręt dotyczący duchowości..
dzięki za tytuły Franc - Nie 06 Sty, 2013 11:24 To może jeszcze coś na TV ? jak już ci marudzę to polecam "Po jednym na drogę" i "Tyranozaur"Jo-asia - Nie 06 Sty, 2013 11:35
Franc napisał/a:
To może jeszcze coś na TV ? jak już ci marudzę to polecam "Po jednym na drogę" i "Tyranozaur"
dziękuję
i marudź Sobie do woli..
cała przyjemność, po mojej stronie Franc - Nie 06 Sty, 2013 11:38
Jo-asia napisał/a:
marudź Sobie do woli..
cała przyjemność, po mojej stronie
Małgoś - Nie 06 Sty, 2013 13:30
Franc napisał/a:
Anthony De Mello "Przebudzenie"
Właśnie czytam... działa niesamowicie rybenka1 - Nie 06 Sty, 2013 13:41 Obie te ksiązki ;Przebudzenie ' i ;Chata ;czytałam , kupiłam sobie i wracam do nich co jakiś czas .Małgoś - Nie 06 Sty, 2013 13:44
rybenka1 napisał/a:
wracam do nich co jakiś czas
no właśnie, warto wracać bo z czasem zatracamy dystans i ponownie wpadamy w stare matriksy Franc - Nie 06 Sty, 2013 13:47
rybenka1 napisał/a:
Obie te ksiązki ;Przebudzenie ' i ;Chata ;czytałam , kupiłam sobie i wracam do nich co jakiś czas
A już myślałem że jestem wyjątkowy Dziubas - Nie 06 Sty, 2013 13:50
Franc napisał/a:
A już myślałem że jestem wyjątkowy
Dorzuć sobie jeszcze "Cztery Umowy" Ruiz Don Miguel do listy lektur Franc - Nie 06 Sty, 2013 13:59
Dziubas napisał/a:
Dorzuć sobie jeszcze "Cztery Umowy" Ruiz Don Miguel do listy lektur
O tym nie słyszałem ,dziękirybenka1 - Nie 06 Sty, 2013 14:04 Kupiłam tez w Częstochowie jak byłam zeszłego roku ,;Rehab ; i ;Litacje : Polecam Franc - Nie 06 Sty, 2013 14:20 "Rehab" i "Alkoholizm grzech czy choroba" Osiatyńskiego czytałem a "Litacje" nie , ktorde alkoholiki to oczytane ludzie są rybenka1 - Nie 06 Sty, 2013 14:32
Franc napisał/a:
"Rehab" i "Alkoholizm grzech czy choroba" Osiatyńskiego czytałem a "Litacje" nie , ktorde alkoholiki to oczytane ludzie są
;Doktor Bob i dobrzy weterani '.Polecam szczególnie dla kobiet ;Piekło nie ma dna'[rozmowy z trzeźwymi alkoholiczkami] Jo-asia - Pon 07 Sty, 2013 17:06 Nie znoszę takich dni jak dzisiaj..
nie potrafię sobie pozwolić na chorowanie..
tak jak dzisiaj..nie umiałam się zwlec z łóżka..
ból mięśni, głowy, gardła i nie wiem czego jeszcze..
co próbowałam z niego wyjść to zasypiałam..
wszystko byłoby cacy..gdyby nie praca
przecież nie mogę nie iść..dam radę..no ja muszę iść..
i zaczyna się obwinianie..ta tylko udajesz, wcale taka chora nie jesteś, zbieraj d*** i spadaj do roboty..
i taka walka ze sobą dam radę czy nie dam rady..
nie poszłam..do lekarza idę za godzinę..
czuję się podle..nie dość, że fizycznie to i psychicznie..endriu - Pon 07 Sty, 2013 19:12 Trzymaj się, to mija szybko, będziesz się z tego śmiała za 3 dni...Enja - Pon 07 Sty, 2013 19:32 Joasiu, ja też tak mam. Zawsze mi się wydaje, że muszę do tej roboty za wszelką cenę, bo... jestem niezastapiona . Ostatnio byłam na zwolnieniu 3 tyg. i okazało się, że robota sobie beze mnie poradziła. Lepiej, gorzej ale dawali sobie radę.
Jutro, jak się wyśpisz i nie będziesz miała dylematu "iść albo nie iść" poczujesz się lepiej - przynajmniej psychicznie. I zdrówka życzę
Po tym zwolnieniu tydzień chodziłam do pracy z gorączkąmatiwaldi - Pon 07 Sty, 2013 20:46
Cytat:
czuję się podle..nie dość, że fizycznie to i psychicznie..
Dziękuję..Kochani..nie posyłam całusków, żeby Was nie zarazić
Mam antywirusa
Dziubas - Pon 07 Sty, 2013 21:54
Jo-asia napisał/a:
nie potrafię sobie pozwolić na chorowanie..
Pozwól sobie,pozwól,będziesz na czytanie miała czas Jo-asia - Pon 07 Sty, 2013 22:06 Dziubas, staaw,
a ja mam do Was prośbę..zaraźcie mnie swoim optymizmem
dzięki, KICAJKA - Pon 07 Sty, 2013 22:23 Lecz się i zdrowiej Joasiu Borus - Pon 07 Sty, 2013 22:35 Dziubas - Pon 07 Sty, 2013 22:44
Jo-asia napisał/a:
zaraźcie mnie swoim optymizmem
proszem bardzo
Jo-asia - Wto 08 Sty, 2013 23:27 Borus, KICAJKA, dziękuję
dzisiaj już dobrze..
okazuje się, że to była..jest "bomba z opóźnionym zapłonem" czyli głód..
ta moja szarpanina wczoraj jednak była "słuszna", ciało odmawiało posłuszeństwa a świadomość wiedziała, że to fałsz..
wczoraj ciało wygrało..to nic..za to dzisiaj już się poddało
awantura z szefem, pomimo wszystko, targnęła mocno moimi uczuciami, do tego doszły zaniedbane sprawy moje i czasowy..mam nadzieję.. przestój u męża w pracy..
oglądałam dzisiaj zapiski z terapii zamkniętej..
napisałam tam, co powinnam zrobić..zmienić i pozostała mi jedna sprawa i właśnie to, to moje zaniedbanie
najgorsze, że tego nigdy nie umiałam powierzyć SW, nikomu, to była..jest moja działka..z którą sobie nie radzę a oddać nie potrafię (finanse domowe)
muszę poprosić o pomoc..jutro to zrobięFranc - Śro 09 Sty, 2013 08:44
Jo-asia napisał/a:
awantura z szefem, pomimo wszystko, targnęła mocno moimi uczuciami, do tego doszły zaniedbane sprawy moje i czasowy..mam nadzieję.. przestój u męża w pracy..
Jo-asia , to tak jak wbić sobie nie świadomie drzazgę i ona siedzi sobie gdzieś tam wbita i dopiero jak to miejsce zaczyna bolec i ropieć dowiadujemy się o tym że ona tam jest , mi jak przyszedłem na moja macierzystą grupę taki stary aowiec powiedział do mnie , słuchaj student ( tak mówi do nowicjuszy) o swój spokój trzeba dbać Jo-asia - Śro 09 Sty, 2013 09:11
Franc napisał/a:
o swój spokój trzeba dbać
prawda, wczoraj zadbałam, dzięki za tytuły filmów..warto było obejrzeć
a sytuacja ta znowu mnie czegoś nauczyła..
nie czułam się winna, ale czułam smutek i nie do szefa a o to, że tak wyszło..musiało wyjść,
a zaniedbane sprawy..no cóż..uciekam, uciekam, tak już parę ładnych lat
czas stanąć z tym, twarzą w twarz Jo-asia - Śro 09 Sty, 2013 14:26 wiecie..takie nic nie robienie...fajnie na mnie działa..
jakoś tak od rana mi się wszystko układa w tej mojej główce..
i uśmiech nie schodzi mi z twarzy..
wczoraj pisałam, że nie umiem oddać SW..moich finansów a ona Sobie sama je wzięła
właśnie mój syn mnie poinformował, że szkoła dała mu darmowy bilet miesięczny..
choć to kropla w morzu moich potrzeb..to i ta kropla jest dla mnie bardzo ważna..
mąż pojechał do UP..ciekawe jakie wieści przywiezie...
grzesiek - Śro 09 Sty, 2013 14:32
Jo-asia napisał/a:
muszę poprosić o pomoc..jutro to zrobię
Jo-asia napisał/a:
a zaniedbane sprawy..no cóż..uciekam, uciekam, tak już parę ładnych lat
czas stanąć z tym, twarzą w twarz
Zrób to ,nie odwlekaj,a satysfakcja będzie i ulga, powodzenia.
Jo-asia napisał/a:
pozostała mi jedna sprawa i właśnie to, to moje zaniedbanie
najgorsze, że tego nigdy nie umiałam powierzyć SW,
Jo asiu ,ja często powtarzam,że sprawy religii oddzielam od wiary w SW.
Na początku trzeźwienia ,gdy mój stosunek do religii był prawie obojętny, moją SW była i jest grupa AA. To tam nauczyłem się na nowo mówić o sobie ,o problemach, o czymś co w kościele nazywa się grzechem. Gdy nadszedł czas , to i mój obraz wiary jako religii też uległ zmianie, wyjazdy do Częstochowy,Licheń.Góra św.Anny,ale na to też potrzebowałem czasu. Budowa własnej duchowości to nie tylko religia i choć jestem wierzący,to podejście do tematu mam lekko odmienne,własne.grzesiek - Śro 09 Sty, 2013 14:35
Jo-asia napisał/a:
choć to kropla w morzu moich potrzeb..to i ta kropla jest dla mnie bardzo ważna.
gdyby nie krople nie byłoby morza. Enja - Śro 09 Sty, 2013 20:06
Jo-asia napisał/a:
wiecie..takie nic nie robienie...fajnie na mnie działa..
Nie powiem.... "a nie mówiłam" Jo-asia - Pią 11 Sty, 2013 09:19 Piękna pogoda za oknem..słoneczko..śnieg..zawsze lubiłam zimę..
jak rozmawiam z moimi dziećmi, poruszając trudne..poważne, tematy..zastanawiam się "skąd oni to wiedzą..dlaczego ja tego nie wiem..wiedziałam"
wiedziałam..tylko nie wszystko..nie tyle co dziś..
choroba, alkoholizm..kazała mi się zatrzymać..przestać pędzić bezmyślnie do przodu..
zawsze czułam się inna..inni mówili "jesteś dziwna..powinnaś zostać zakonnicą..hmm"
chciałam...nie dlatego, że czułam powołanie..a po to, aby się skryć przed światem..
i skryłam się tyle, że w alkoholu..
moje życie skierowane było na innych..nie na siebie..myślałam, że tak ma być..powinno być..myślałam..
myślałam, że to dla nich, hmm, a ja sobie tylko chciałam podnieść notowania..dzięki..kosztem ich..
oczekiwałam nagród..docenienia..może wyniesienia na ołtarze..hmmm
wiem, że dzisiaj gdy skupiam się na sobie..świat pięknieje..pterodaktyll - Pią 11 Sty, 2013 09:25
Jo-asia napisał/a:
jak rozmawiam z moimi dziećmi, poruszając trudne..poważne, tematy..zastanawiam się "skąd oni to wiedzą..dlaczego ja tego nie wiem..wiedziałam"
He, he, żebyś wiedziała jak moje dzieci "zmądrzały" odkąd ja wytrzeźwiałem.......a wystarczyło po prostu słuchać co do mnie mówią. To takie proste jak się jest trzeźwym.......... JaKaJA - Pią 11 Sty, 2013 09:41 oj tak, gdy ja usłyszałam co naprawdę myślało i czuło moje dziecko gdy piłam byłam porażona zawsze wydawało mi się,ze ją chronię przed tym i zbyt wiele nie widzi odkąd nie piję słucham co do mnie mówi uważnie i często zastanawiam się : Ona wie takie rzeczy? ostatnio usłyszałam,że jest mi wdzięczna za to,ze nie udaję że wszystko jest ok. gdy takie nie jest i,że pozwalam jej mówić co myśli i czuje. Jo-asia - Pią 11 Sty, 2013 10:08 a ja myślałam...że tylko ja mam, takie mądre dzieci
pterodaktyll napisał/a:
wystarczyło po prostu słuchać co do mnie mówią. To takie proste jak się jest trzeźwym...
właśnie.....
Jo-asia - Pią 11 Sty, 2013 12:31
pterodaktyll napisał/a:
po prostu słuchać co do mnie mówią.
tak mi się jeszcze skojarzyło..choć nie ma nic wspólnego z tym o czym mówiliśmy..a może ma..
wczoraj mój mąż zapytał mnie "ty znowu nie idziesz do pracy?"
kiedyś..usłyszałabym.."ty leniu, znowu się obijasz, nic nie robisz, taka to pożyje..."
wczoraj usłyszałam "ty znowu nie idziesz do pracy?" i dałam odpowiedź "tak"
Franc - Sob 12 Sty, 2013 20:29
Jo-asia napisał/a:
wczoraj usłyszałam "ty znowu nie idziesz do pracy?" i dałam odpowiedź "tak"
Proste pytanie i prosta odpowiedź oj jak ja potrafiłem wyolbrzymić nie które sprawy, szukać czegoś czego nie było , co do dzieci to mój ośmiolatek ostatnio po małym spięciu po tym jak powiedziałem że mu czegoś nie kupie stwierdził w zlości że mnie nie kocha ale jak wróciliśmy z zakupów podszedł do mnie i mnie przeprosił i powiedział że tak naprawdę on tak nie myśli i że był zły na mnie i dla tego tak powiedział i to mnie cieszy że ten mały facecik mysli i nie dusi w sobie złości tak jak ja gdy piłem ja teraz z nim duzo gadam nie krzyczę tylko mówię mu jak ja to widzę i pytam co on o tym myśli , jak piłem byłem starym sępem który ograniczał się tylko do dostarczania pożywienia do gniazda i nie przejmował sie potomstwemJo-asia - Sob 12 Sty, 2013 21:57
Franc napisał/a:
oj jak ja potrafiłem wyolbrzymić nie które sprawy, szukać czegoś czego nie było
właśnie to moje ostatnie odkrycie..ile dodawałam..domyślałam się..szukałam podtekstów..
"nie kręć filmów"..to stwierdzenie miało dla mnie inne znaczenie..
myślałam o oczekiwaniach wobec tego co się może stać..co ktoś może powiedzieć..jak zareagować..
dzisiaj wiem, że dotyczy ono również słuchania...
Franc napisał/a:
ja teraz z nim duzo gadam nie krzyczę tylko mówię mu jak ja to widzę i pytam co on o tym myśli
Franc - Sob 12 Sty, 2013 22:59
Jo-asia napisał/a:
właśnie to moje ostatnie odkrycie
I to moim zdaniem jest właśnie zdrowienie ,Jo-asia - Nie 13 Sty, 2013 20:51 Dzisiaj byłam na mityngu. Wczoraj zresztą też.
Zapomniałam, jakiego powera umieją dać, gdy się często na nie chodzi.
Jak widzę siebie, sprzed pół roku..a nawet miesiąca.
Nikt ze mną nie rozmawiał..tylko się witali..uśmiechali.
Ja spięta, wchodziłam siadałam, picie nosiłam swoje..coby nie prosić..aby mi nie proponowali..kawy czy herbaty..na nikogo nie patrzyłam..wysłuchałam..wychodziłam..szybko
Teraz jest zupełnie inaczej.
Wchodzę uśmiechnięta..witam się sama..proszę o coś do picia..rozmawiam z innymi..oni mnie zagabują..nie uciekam jak się kończy..
i to w miejscu, gdzie bywam rzadko.
Słucham..tyle, że to słuchanie jest inne.
Dzisiaj wiem..słyszę, o czym mówią..rozumiem..utożsamiam się.
Często słyszałam tutaj..jak użalałam się nad sobą, jak mi tam ciężko jest się odnaleźć..daj czas czasowi
dałam..a on zadziałał na moją korzyść..
i daję nadal..niech działa a ja mu tylko trochę pomogę pterodaktyll - Nie 13 Sty, 2013 20:54
Jo-asia napisał/a:
daję nadal..niech działa a ja mu tylko trochę pomogę
Wystarczy jak mu nie będziesz przeszkadzać Jo-asia - Nie 13 Sty, 2013 20:58
pterodaktyll napisał/a:
Wystarczy jak mu nie będziesz przeszkadzać
ok, nie będę Franc - Nie 13 Sty, 2013 22:05
Jo-asia napisał/a:
Słucham..tyle, że to słuchanie jest inne.
Wiesz ja mam podobnie teraz z 12 krokamiJo-asia - Pon 14 Sty, 2013 13:44
tak mi dzisiaj w duszy gra....Franc - Pon 14 Sty, 2013 19:51 A gdzie twój avatar ?smokooka - Pon 14 Sty, 2013 21:15
Franc napisał/a:
A gdzie twój avatar ?
Ano właśnie?Jo-asia - Pon 14 Sty, 2013 21:17
Franc napisał/a:
A gdzie twój avatar ?
Aaaa, coś pokombinowałam i dziś już nie mam nerw, aby to zmienić Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 09:50 Dzisiaj robię zupę gulaszową.
Nie jestem mistrzem patelni..to jednak danie robię po mistrzowsku i wszyscy domownicy się nim zachwycają.
Co raz staram się robić więcej..a i tak brakuje..za mało, mówią.
Mój mąż jest kucharzem, nie jestem w stanie się z nim równać.
Często gdy ja gotuję, on stara się mnie poprawiać. jak mnie to irytuje "sam gotuj" - tak się często kończy.
Choć wiem, że chce dobrze..nie potrafię przyjąć jego pomocy..
Przy tej zupie..może jednak mówić..podpowiadać..krytykować..nic mnie nie ruszy, bo wiem, że potrafię..że na tym się znam..mogę po swojemu a i tak będzie wszystkim smakowało.
Co nie oznacza, że czasem się zdarzy, że jednak coś jej brakuje.
No widocznie, nie miałam dzisiaj dnia...sobie mówię i nie przejmuje się..nawet jeśli mąż krytykuje.
..nie jestem, wszechwiedząca..idealna..
..nie jestem, nieomylna..popełniam błędy..
jeśli to wiem..zgadzam się z tym..łatwiej mi przyjąć czyjąś pomoc..
jeśli to wiem..zgadzam się z tym..czyjaś krytyka może być dla mnie drogowskazem..lekcją..
to zależy tylko ode mnie Halibut - Śro 16 Sty, 2013 10:25
Jo-asia napisał/a:
Dzisiaj robię zupę gulaszową.
Nie jestem mistrzem patelni..to jednak danie robię po mistrzowsku i wszyscy domownicy się nim zachwycają.
Uwielbiam gotować, gulasze dobrze mi wychodzą a szczególnie Bogracz, czy mogę poprosić o przepis na zupę gulaszową, która gotujesz.
Jo-asia napisał/a:
..nie jestem, wszechwiedząca..idealna..
..nie jestem, nieomylna..popełniam błędy..
jeśli to wiem..zgadzam się z tym..łatwiej mi przyjąć czyjąś pomoc..
jeśli to wiem..zgadzam się z tym..czyjaś krytyka może być dla mnie drogowskazem..lekcją..
to zależy tylko ode mnie
Myślę, że w główniej mierze to kwestia poczucia własnej wartości. Jeżeli ją posiadamy to krytyki nie traktujemy osobiście i boleśnie, jako jej podważenie, po prostu wykorzystujemy ją, jako konkretną, konstruktywną informację.grzesiek - Śro 16 Sty, 2013 11:55
Jo-asia napisał/a:
Często gdy ja gotuję, on stara się mnie poprawiać. jak mnie to irytuje "sam gotuj" - tak się często kończy.
z kąt ja to znam...
Jo asiu ja podobnie jak Twój mąż miałem sporo do czynienia z kuchnią i gotowaniem w ilościach nazwijmy to hurtowych. Z racji stanowiska sam doradzałem,podpowiadałem,oceniałem. Gdy ja coś pichciłem,uważałem,że robię to właściwie i podpowiedzi,uwagi,rady traktowałem jako krytykę,więc sie buntowałem,złościłem
nie akceptowałem. Teraz każdą uwagę biorę do siebie i nie oceniam, przyjmuję lub nie ale nie ustawiam się do niej "kontra".
Od dwóch lat nasz syn też uczy się w szkole gastronomicznej i gdy próbuje coś gotować zdarza się ,że coś mu podpowiem, doradzę. Czasem on też się buntuje,twierdząc " bo w szkole uczą nas inaczej" tylko,że teoria nie zawsze idzie z praktyką
NIE chodzi mi tu o szkolenie kulinarne ,lecz o podanie przykładu,że takie sytuacje w naszym życiu są też kolejną lekcją pokory. Jak słuchać,jak odbierać uwagi,czy rady,bo nawet odpowiednia krytyka jest lekcją do zmiany,poprawy własnego postępowania.
p.s smacznego.Do gulaszowej pasują kluseczki własnej roboty lub zacierka. olga - Śro 16 Sty, 2013 12:10
grzesiek napisał/a:
Do gulaszowej pasują kluseczki własnej roboty lub zacierka
ja dosypuję kaszę pęczak Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 14:03 Widzę, że gulaszowa to nie tylko, moja ulubiona
Halibut napisał/a:
czy mogę poprosić o przepis na zupę gulaszową, która gotujesz.
nic wielkiego..na oleju podsmażam paprykę ostrą i słodką - przyprawę
do niej dodaję cebulę i mięso..ja lubię wieprzowe.choć oryginał to wołowe,
gdy mięso podsmażę..dodaję to, do wywaru jarzynowego, dodaję ziemniaki,
na koniec gotowania jeszcze pokrojoną w kostkę paprykę konserwowaną, dolewam też tej wody kwaśnej..
na koniec kluski? nie wiem jak się nazywają..robię je z jajka i mąki..urywam kawałeczki i wrzucam do gotującej się wody..tyle
niestety dzisiaj..brakło mi gazu.. musiałam na chwile przerwać gotowanie..i..mąż się wrypał ..no cóż..bywa
ja za to mogę z Wami pogadać...
a dzięki za podpowiedzi..z czym jeszcze jest dobra gulaszowa..nastepnym razem skosztuję..po Waszemu
Halibut napisał/a:
Myślę, że w główniej mierze to kwestia poczucia własnej wartości. Jeżeli ją posiadamy to krytyki nie traktujemy osobiście i boleśnie, jako jej podważenie, po prostu wykorzystujemy ją, jako konkretną, konstruktywną informację.
grzesiek napisał/a:
Teraz każdą uwagę biorę do siebie i nie oceniam, przyjmuję lub nie ale nie ustawiam się do niej "kontra".
tak, to prawda
pomaga mi w tym to, że nie nastawiam się, że ktoś chce mnie skrzywdzić..dokopać..poniżyć a odwrotnie, że ma dobre..szczere intencje..chce pomóc Halibut - Śro 16 Sty, 2013 21:02
Jo-asia napisał/a:
pomaga mi w tym to, że nie nastawiam się, że ktoś chce mnie skrzywdzić..dokopać..poniżyć a odwrotnie, że ma dobre..szczere intencje..chce pomóc
Świat nie jest idealny, ludzie też nie są. Z intencjami i pobudkami krytyki bywa różnie. Trzeba oddzielić ziarno od plewów. Ziarno, wiadomo, ma zaowocować a w plewy trzeba mocno dmuchnąć, żeby odleciały jak najdalej od nas. Najważniejsze, żeby zachować przy tym uśmiech i pogodę w sercu.
Najważniejsze, żeby zachować przy tym uśmiech i pogodę w sercu.
dzisiaj byłam na terapii grupowej, mieliśmy zadanie..gdybologia
co by się zmieniło w Twoim życiu, gdybyś od rana do wieczora mówił i myślał o sobie dobrze...
co wtedy by się stało, najlepszego dla Ciebie..
jak na to zareagowałoby otoczenie..
i wierzcie lub nie..to było strasznie trudne
gdyby mi kazali mówić, co jakbym źle myślała..ooo to książkę bym napisała
wniosek..za mało pozytywnego myślenia, tu akurat "puszczanie filmów", jest jak najbardziej wskazane Franc - Śro 16 Sty, 2013 22:19
Jo-asia napisał/a:
co by się zmieniło w Twoim życiu, gdybyś od rana do wieczora mówił i myślał o sobie dobrze
Ja tak mam codziennie Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 22:26
Franc napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
co by się zmieniło w Twoim życiu, gdybyś od rana do wieczora mówił i myślał o sobie dobrze
Ja tak mam codziennie
tzn..jesteś szczęśliwy..
ja się dopiero uczę pterodaktyll - Śro 16 Sty, 2013 22:31
Jo-asia napisał/a:
co by się zmieniło w Twoim życiu, gdybyś od rana do wieczora mówił i myślał o sobie dobrze..
W moim.........nic.......... Franc - Śro 16 Sty, 2013 22:43
Jo-asia napisał/a:
tzn..jesteś szczęśliwy
Jo-asia , nie raz jestem innym razem nie jak to w życiu z tym codziennie to taki żarcik żyje mi się coraz fajniej i spokojniej pozbywam się starych nawyków i zachowań i pomału małymi kroczkami do przodu Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 23:06
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
co by się zmieniło w Twoim życiu, gdybyś od rana do wieczora mówił i myślał o sobie dobrze..
W moim.........nic..........
ciekawe czemu...bo Pterodaktyle tak mają
Franc napisał/a:
żyje mi się coraz fajniej i spokojniej pozbywam się starych nawyków i zachowań i pomału małymi kroczkami do przodu
to tak jak ja..
ale wystarczy, że tak jak właśnie w tej chwili, przyjdzie mój mężuś pijany..
a ja, jak sobie obiecałam i jemu zapowiedziałam, zamiast nie dyskutować..daję się wciągnąć..
tak, jak nie jest pijany..całymi dniami nie odezwie się do mnie ani słowa..tylko to co musi..
a jak wypije, to mu się na rozmowy zbiera i to na temat alkoholizmu..mojego leczenia..i Waszego mną manipulowania
dobrze, że mogłam się wygadać ...zaraz lepiej pterodaktyll - Śro 16 Sty, 2013 23:17
Jo-asia napisał/a:
ciekawe czemu...
Bo ja tak już od dłuższego czasu o sobie myślę Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 23:19
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
ciekawe czemu...
Bo ja tak już od dłuższego czasu o sobie myślę
a długo się tego uczyłeś..do tego dochodziłeś?pterodaktyll - Śro 16 Sty, 2013 23:35
Jo-asia napisał/a:
a długo się tego uczyłeś..do tego dochodziłeś?
To jest proces który trwa cały czas. Nie jestem w stanie Ci powiedzieć, że od wtedy i wtedy, itd. Konkretne działania przekładają się na poczucie własnej wartości i to jest ten "napęd" który powoduje, że z każdą dobrze podjętą decyzją, to poczucie wzrasta a efektem tego jest min. właśnie odbudowa własnej wartości a co za tym idzie, coraz lepsza jakość życia.
Czy ja to jakoś przystępnie Ci tłumaczę? Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 23:39
pterodaktyll napisał/a:
Czy ja to jakoś przystępnie Ci tłumaczę?
tak, bardzo dziękuję
to znaczy, jestem na właściwej drodze...lub przynajmniej zmierzam w dobrym kierunku..
teraz rozumiem też Twoje "nie myśl tyle..działaj" pterodaktyll - Śro 16 Sty, 2013 23:50
Jo-asia napisał/a:
teraz rozumiem też Twoje "nie myśl tyle..działaj"
Podrzucę Ci jeszcze jedną "perełkę", którą tez stosuję:
"........Nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywa....." Jo-asia - Śro 16 Sty, 2013 23:58
pterodaktyll napisał/a:
"........Nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywa....."
no tak..ciekawe kiedy ją, zrozumiem
dzięki Franc - Czw 17 Sty, 2013 08:45
Jo-asia napisał/a:
jak nie jest pijany..całymi dniami nie odezwie się do mnie ani słowa..tylko to co musi..
a jak wypije, to mu się na rozmowy zbiera i to na temat alkoholizmu..mojego leczenia..i Waszego mną manipulowania
Nic szczególnego , tym że się zmieniasz zabierasz mu komforcik picia i chłop się broni ,
Jo-asia napisał/a:
to znaczy, jestem na właściwej drodze...lub przynajmniej zmierzam w dobrym kierunku..
teraz rozumiem też Twoje "nie myśl tyle..działaj
Też tak myśle pterodaktyll - Czw 17 Sty, 2013 10:17
Jo-asia napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
"........Nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywa....."
no tak..ciekawe kiedy ją, zrozumiem
To bardzo proste. Zrozumiesz wtedy, gdy będziesz widziała "szklankę do połowy pełną, a nie w połowie pustą", inaczej mówiąc jak będziesz potrafiła dostrzec pozytywne rzeczy w sytuacjach stresowych i niedobrych dla siebie, to wtedy nabierzesz tego dystansu do życia, który pozwoli Ci popatrzeć na nie z przymrużeniem oka. Oczywiście czasem te oko trzeba tez otworzyć, żeby czegoś nie przegapić, a co może właśnie nam umyka, bo najzwyczajniej w świecie tego nie zauważamy grzesiek - Czw 17 Sty, 2013 13:51
pterodaktyll napisał/a:
Oczywiście czasem te oko trzeba tez otworzyć, żeby czegoś nie przegapić, a co może właśnie nam umyka, bo najzwyczajniej w świecie tego nie zauważamy
...a najczęściej nie zauważamy,lub nie doceniamy tych malutkich,wydawałoby sie nic nie znaczących sytuacji, radości i smutków,sukcesów i porażek,lecz gdy zbierze się ziarnko do ziarnka. to uzbiera się miarka...po to czasami trzeba się zatrzymać,pomyśleć i wyciągnąć wnioski- pozytywne Jo-asia - Czw 17 Sty, 2013 21:53 grzesiek, pterodaktyll, dzięki pterodaktyll - Czw 17 Sty, 2013 21:56 grzesiek - Sob 19 Sty, 2013 12:39 Cześć Jo asiu ,jak samopoczucie, coś cię nie widać?
Jadę dzisiaj do Dusznik, z tego co wiem będzie ok.40 osób.
Alko, współ i DDA, zapowiada się niezły miting przez większą część nocy.
Napiszę wrażenia po powrocie , miłego weekendu i pogody ducha. Jo-asia - Sob 19 Sty, 2013 13:06
grzesiek napisał/a:
Cześć Jo asiu ,jak samopoczucie, coś cię nie widać?
bo się ukrywam
grzesiek napisał/a:
Napiszę wrażenia po powrocie , miłego weekendu i pogody ducha.
dziękuję..wzajemnie..Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 00:17 Odrzucenie..jego smak poznałam w wieku 7 lat..gdy na świat przyszła moja siostra..
pamiętam płacz, że rodzice mnie już nie kochają..a kochają ją..
na terapii, kilkakrotnie zaprzeczałam..nie boję się odrzucenia..
nieprawda..sama przed sobą skrzętnie to taiłam..do dziś..
ostatni miesiąc, był bogaty w wydarzenia..nowe przeżycia..i..do tego bez alkoholu..
w myślach..głowie..zachowaniu wiele się zmieniło..
myślałam, że spokój i dystans, który zyskałam..wypracowałam..zagości na stałe
to, że co jakiś czas czułam ból fizyczny..ukłucie w sercu..ignorowałam, bo przecież wszystko racjonalnie umiałam sobie wytłumaczyć..
to co, że miałam skoki nastojów..to co, że nie chciało mi się nic..to co, że izolowałam się coraz bardziej..
dobrze, że chociaż czytałam Was..książki..dobrze..
bo gdyby nie to, dzisiaj nie poradziłabym sobie..
bo dzięki temu..dzisiaj, nazwałam swoje uczucia po imieniu..i głód minął
gdzieś czytałam, że umysł potrafi nas oszukiwać..
uczucia mówią jedno a głowa drugie..
od dzisiaj wiem, że to co czuję muszę nazywać..temu wierzyć..bo głowa, robi mnie w balona
dobrze, że jesteście i piszecie matiwaldi - Nie 20 Sty, 2013 09:12
Cytat:
dobrze, że jesteście i piszecie
dobrze ,że jesteś i piszesz ..... wampirzyca - Nie 20 Sty, 2013 09:37 Jasiu pamiętaj nie jeteś sama .....jak ci żle to pisz....tutaj albo na priva....bardzo cię polubiłam chociaż osobiście cię nie znam...
ps ...ja też mam takie myśli....też mam doły...głody...ale najważniejsze dziś jestem trzezwa-24-godziny
a wczoraj to dopiero miałam głód bo mnie odcięli od internetu na cały dzień Enja - Nie 20 Sty, 2013 10:41 [quote="Jo-asia"]
grzesiek napisał/a:
Cześć Jo asiu ,jak samopoczucie, coś cię nie widać?
bo się ukrywam
dobrze, że jesteś i piszesz, bo się niepokoiłam tym, co napisałaś Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 11:24 Tak Kochani.. samemu to można... wiecie co
Pamiętam jak dorastałam, od 3 klasy podstawówki rosłam jak na drożdżach..śmiali się, że to na kurczach tak rosnę..
a tak naprawdę to zazdrościli..najbardziej koledzy..bo nie potrafili mnie dogonić..przerosnąć..
był z tego jeden mały..mały problem..serducho..ono, nie potrafiło za wzrostem nadążyć
nie był to jakiś większy problem, musiałam jednak niekiedy zwalniać..odczekać..uważać..
podobnie jest teraz..ja rosnę..idę do przodu..działam..a serducho..no cóż, nie nadąża
reaguje..tak jak przez lata było nauczone..czuło..
poczekam, nigdzie mi się nie spieszy
wiem, co mnie boli
wiem, dlaczego czegoś nie robię..albo coś robię i co jest tego motorem..
śmieszne, wystarczyło się do tego przed sobą przyznać..zaakceptować..a nawet przytulić "odrzucenie" aby straciło ono na mocy
Jo-asia - Pon 21 Sty, 2013 11:59 Jest południe, a ja już czuję zmęczenie
tyle, że psychiczne...
byłam na terapii, potem w Izbie Pielęgniarskiej..papierkowa robota mnie czeka, nic nowego
byłam też w banku..trochę kasy mi potrzeba..
tyle, że niechcący..naprawę nie wiem jak to się stało, wprowadziłam kobietę w błąd,
zapomniałam powiedzieć, że jestem na wypowiedzeniu
oraz, że mam inny kredyt
pewnie nie przyznają mi go..tu akurat nie będę żałowała
jednak strasznie mi głupio, bo nie chciałam kłamać a tak wyszło
no cóż..stało się
idę się zrelaksować grzesiek - Pon 21 Sty, 2013 12:01 Juz wróciłem i pracuję,
W sobotę w Dusznikach nasz kolega zrobił nam niespodziankę, zaprosił nas wszystkich uczestników " dni skupienia" na mszę , na odnowienie ślubów małżeńskich z okazji 20 rocznicy. Piękna uroczystość ,atmosfera . On alkoholik, który wrócił do domu jak syn marnotrawny 3 lata temu odbudował,zaufanie rodziny, żony, dzieci,... trzeźwieje i za to pięknie dziękowała jego żona.
Rozmawialiśmy o bezsilności, a że w gronie 37 osób były też DDA, współuzależnieni i AA
temat nie dotyczył tylko bezsilności wobec alkoholu,ale w szerszym kontekście .
Miting ,który rozpoczęliśmy o 20.00 trwał do 4.15 w niedzielę,super maraton.
Następne spotkanie 16 lutego.Jo-asia - Pon 21 Sty, 2013 13:47 grzesiek, dzięki za relację grzesiek - Pon 21 Sty, 2013 14:33 To nie kłamstwo tylko nie domówienie, jak ma być tak będzie nie przejmuj się.
Relaksik na stresik,dobra sprawa,odbudowa fizyczna i psychiczna to podstawa.Jo-asia - Pon 21 Sty, 2013 15:00
grzesiek napisał/a:
To nie kłamstwo tylko nie domówienie, jak ma być tak będzie nie przejmuj się.
dzwonili, chcą zaświadczenie..więc już niedomówień nie będzie..ewentualnie kredytu też
źle się jednak z tym poczułam..jednak coś innego w drodze powrotnej zawracało mi głowę..
U nas od rana marznący deszcz..mam stare auto i na oskrobanie szyb poświeciłam dzisiaj spoooro czasu, niestety, lusterek, nie dałam rady..
wracając z banku..znów to samo..skrobanie..wreszcie wyjeżdżam tyłem na ulicę,
guzik widzę przez te szyby, czekam..czekam..i na czuja wyjeżdżam..nagle straszny hałas
rozglądam się..patrzę w lusterka..co jest grane? w nic nie wjechałam..o co chodzi?
awaryjne..wysiadam..idę do tyłu....tłumik, jakaś guma mocująca pękła i ten się dre w niebo głosy
gumę wzięłam (choć nie wiem poco?przecież pęknięta) i wracam z tym larmem..do domu
jadę delikatnie co by hałasu nie robić, co trochę gazu więcej to ten się wydziera, ludzie oglądają się za mną,
jadę 40 -50/h, coby się tam coś jeszcze nie urwało a w głowie..kurde może je zostawić? przecież jak się coś mu stanie to chop mnie zabije..
ale jak po niego tu przyjedzie? i czym?..a gdzie go tu zostawić jak nie ma gdzie zaparkować..
i co ja mu powiem?..a może nie zauważy?..może się nie przyznam?..
i..jadę cichutko delikatnie a co ja mu powiem..co się stało..oj zły znowu będzie
jaką drogą jechać? co by mnie gliny nie złapały..a mówił nie jedź..a ja nie posłuchałam
jadę..jadę..kurde, co jakaś dziura to łomocze coś od spodu..boże byle się nic więcej nie urwało
dojechałam
mąż jeszcze nie wie..ciekawe co powie Borus - Pon 21 Sty, 2013 15:47 Zdarza się, że gumy pękają... szczególnie, jeśli są stare... grzesiek - Pon 21 Sty, 2013 20:10 Gumy stare pękają na mrozie. Każdemu się zdarzy.Powiedz,bo. Bardziej się wkurzy jak odpali auto. Nowa kosztuje 5 zł i po sprawie. Założy moment.Lepsza zła prawda niż dobre kłamstwo.Małgoś - Pon 21 Sty, 2013 20:39
Jo-asia napisał/a:
niechcący..naprawę nie wiem jak to się stało, wprowadziłam kobietę w błąd,
zapomniałam powiedzieć, że jestem na wypowiedzeniu
oraz, że mam inny kredyt
Oj tam...
Ja kiedyś okłamałam Sąd w temacie swojego wieku
Autentycznie mi się pomerdało ile mam aktualnie lat pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 20:50
Małgoś napisał/a:
Ja kiedyś okłamałam Sąd w temacie swojego wieku
Autentycznie mi się pomerdało ile mam aktualnie lat
Dlaczego to mnie nie dziwi.....? Małgoś - Pon 21 Sty, 2013 21:07
pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ja kiedyś okłamałam Sąd w temacie swojego wieku
Autentycznie mi się pomerdało ile mam aktualnie lat
Dlaczego to mnie nie dziwi.....?
A bo ja wiem
to był początek roku, i nie zdążyłam policzyć
Franc - Wto 22 Sty, 2013 19:46
Jo-asia napisał/a:
gumę wzięłam (choć nie wiem poco?przecież pęknięta) i wracam z tym larmem..do domu
jadę delikatnie co by hałasu nie robić, co trochę gazu więcej to ten się wydziera, ludzie oglądają się za mną,
jadę 40 -50/h, coby się tam coś jeszcze nie urwało a w głowie..kurde może je zostawić? przecież jak się coś mu stanie to chop mnie zabije..
ale jak po niego tu przyjedzie? i czym?..a gdzie go tu zostawić jak nie ma gdzie zaparkować..
i co ja mu powiem?..a może nie zauważy?..może się nie przyznam?..
i..jadę cichutko delikatnie a co ja mu powiem..co się stało..oj zły znowu będzie
jaką drogą jechać? co by mnie gliny nie złapały..a mówił nie jedź..a ja nie posłuchałam
jadę..jadę..kurde, co jakaś dziura to łomocze coś od spodu..boże byle się nic więcej nie urwało
dojechałam
mąż jeszcze nie wie..ciekawe co powie
Wiem że ci nie do śmiechu ale nie wiesz jak bardzo mnie rozweseliłaś a od wczoraj jakiegoś doła załapałem ( nie chodzi o samo wydarzenie ale w fajny sposób w jaki to opisałaś )Jo-asia - Wto 22 Sty, 2013 22:59
Franc napisał/a:
jak bardzo mnie rozweseliłaś
cieszę się
choć w drodze mi do śmiechu nie było..jednak gdy zaczęłam to opisywać..sama się uśmiałam
jak kawałek starej, pękniętej gumy..potrafił w mojej głowie namieszać
mąż, przyjął wiadomość...spokojnie "a mówiłem, nie jedź"grzesiek - Śro 23 Sty, 2013 11:32
Jo-asia napisał/a:
mąż, przyjął wiadomość...spokojnie "a mówiłem, nie jedź"
Czasem strach ma wielkie oczy, potrafimy sobie wyolbrzymiać problem,który jest malutki i prosty do rozwiązania. Nie potrzebny stres , gdy nerwy puszczą to ulga i śmiech.
Ja na takie sytuacje mam jeden sposób: modlitwa O Pogodę Ducha. Zawsze mówie gdy coś mie zdenerwuje i zaskoczy. ( inni liczą do dziesięciu ) Jo-asia - Śro 23 Sty, 2013 14:39
grzesiek napisał/a:
Czasem strach ma wielkie oczy, potrafimy sobie wyolbrzymiać problem,który jest malutki i prosty do rozwiązania.
dokładnie tak, wczoraj załatwiłam jeszcze jednego "stracha" i dziś mam o wiele lepszy humor
wróciłam z pracy, szybko obiadek gotuję i na terapię
tak sobie myślę..dość długo dzieckiem już byłam w swoim życiu..czas dorosnąć
przestać się bać..wszystkich i wszystkiego
grzesiek - Śro 23 Sty, 2013 15:24 Dokładnie tak, przestac sie bać... chodzić z podniesioną głową, masz własne zdanie , wszystko Ci wolno, Ty decydujesz o sobie i nie bać się błędów.
Można nic nie robić ,a potem mieć żal ,że się nie spróbowało, lub robić i mieć nowe doświadczenie nawet jak zbudowane na błędach ,ale własne,satysfakcjonujące.
Głowa do góry , szanując swoją godność trzeba być umiarkowanym egoistą, szczególnie w trzeźwieniu.
Smacznego i miłego popołudnia.Jo-asia - Śro 23 Sty, 2013 23:31 Fajny dziś był dzień....
u mnie w pracy nie palimy papierosów..a jeśli to robimy to po kryjomu i cichaczem, by nikt nie wiedział i nie widział
ostatnio na zmianie, byłam z nową..znaczy taką, co krótko pracuje..i nie zna zasad..też palaczka
mnie już kręci..nie wiem jak zniknąć, by iść zgrzeszyć..zafajczyć
ta stoi przy zmywaku, na zapleczu..bierze się za mycie naczyń..
kurde..myślę..jak się wymknąć?..skręca mnie już zleksza..ssie w żołądku..nerwy noszą
ona pyta..mogę zapalić?
co?..pytam
ona znowu..mogę zapalić?
prąbało ją..myślę..ja bym się nigdy nie zapytała, i to zmianowej, w pierwszych dniach..co za tupet
NIE..odpowiadam..
a ona zaś..
nie mogę zapalić? ze zdziwieniem w głosie pyta
...nie wytrzymałam..
NIE.. tu się nie pali..podniesionym głosem, odpowiadam
widzę jej zdziwiony wzrok.. powagę na twarzy...
dlaczego nie mogę zapalić światła na zapleczu?
i zaczyna się ze mnie lać
Pteeeeroooooo! Ty wiesz o co im z tym paleniem chodzi?
Nie mam zielonego pojęcia, bo jak wiesz jestem pterodaktyllem niepalącym i nie rozumiem tych problemów, które mają ci nieszczęśnicy co jeszcze palą ...... Jo-asia - Pon 28 Sty, 2013 00:29 Mojego ojca odwiedzam baaardzo rzadko, dzwonię i to też nie często.
Pije.
Pierwszy i ostatni raz odkąd się leczę, byłam u niego w listopadzie.
Miałam mu pomóc, załatwić sprawy urzędowe.
Wchodzę i od drzwi uderza mnie zapach..a raczej smród nikotyny i alkoholu..nic mnie nie zaskakuje..bród..wszędzie flaszki..puszki..pety
idziemy do czystszego pokoju..tam w miarę ma porządek..
podaje mi druki do wypisania..jo jest ślepy i ni widza, wypisz to..mi godo..siado obok mie z puszką piwa..mnie zaczynają ręce drżeć..tato, weź to piwo
a co..pić ci się chce, to jeszcze ci nie przeszło?
no ni, ino, powinnach omijać miejsca kaj się pije..
posłuchoł, odstawił puszka za kanapa..
zaczynom wypisywać..tu mosz wpisać to i to..godo tata..pisza, łapy mi lotają..pisza a on co rusz to schylo się za ta kanapa i łyk..łyk..
jedno gotowe..tu mosz jeszcze jedna..dobra, dawej..jo już coroz bardzi niespokojno, łon mie wnerwio, bo durś godo i ni umia się skupić..
to ni, tu mosz pisać..godołech ci, tukej to mo być..mo recht, źle wpisałach..poprawiom..gotowe, to się zbieromy, jadymy
ni byda opowiadac bo bych wos tukej znuziła, kaj my byli i co załatwili.......wracomy..
Aśka jedź do Aldika..coś musza kupić..
dobra tato..
włażymy..tam już wszystkie baby go znają..i witają od drzwi..jo se biera coś słodkigo a ojciec idzie po browar..
płaci łon..
a dziołcha jak cosik jeszcze chcesz to bier..no to wciepuja na taśma czekolada..
płaci, jo biera swoje a on stoi i czeko..mo 4 puszki..biere powoli jedna..drugo..z tą trzecią mo już problem..kuko na mie..
to Twoje..godom mu..chcesz se pić to se noś..
i ida do auta..stary jakoś się pozbieroł..poupychoł do kapsów......podjeżdżomy pod chałpa..jo wysiadom..a łon zaś paczy na mie..
już wie..ni pomoga..ledwo się wycisko..piwo trzymie choby co świetego mioł..a tu nagle jak nie piźnie mu ło zol..zaczyno się kręcić wkółko..prysko z ni jak z prysznica..ino z pianką..
a łon..prawie się popłakoł..tak mu żol tego piwa było..popatrzoł..machnął ręką i poszli mi do dom..
na koniec powiem wom, że w chałpie wyloł jeszcze jedno..ni wim czy to przeze mnie sie tak zestresowoł..jo mu ni żałowała..a pij se chopie ile chcesz..
na koniec mu ino pedziałach, że jak miołby kiedyś ochota iść ze mną na mityng, to nich mi powie..to pudymy razem..
pedziół, że mu wstyd tam iść..
już mu ni odpowiedziałach..popatrzałach na niego..na chałpa..wiem jak to jest
Jak przebywam z tatą od razu mówię..godom po śląsku
zaczynając pisać, nie miałam takiego zamiaru..tak po prostu wyszło szymon - Pon 28 Sty, 2013 09:05 uwazoj dziocha teraz na siebie, bo takie spotkanie wyłazi na wierzch, zeby Cie nie pokryncilo czasym Jo-asia - Pon 28 Sty, 2013 10:20
szymon napisał/a:
uwazoj dziocha teraz na siebie, bo takie spotkanie wyłazi na wierzch, zeby Cie nie pokryncilo czasym
nic sie nie bój chopie..to było downo i już ni prowda..a swoje i tak odchorowałach
ja napisał/a:
A ja uwielbiam waszą godkę. Ona jakas taka życzliwa jest. Ostanio dzwoniłam do Katowic do KZK GOP bo chciałam o coś tam ich ochrzanić. I słyszę w słuchawce, że ktoś godo. No i po ochrzanie. Nie umiałam. I jakoś nerwy mi od razu przeszły.
miło słyszeć
szczerze, to nie wiedziałam, że moja godka w taki sposób, może mi pomóc Jo-asia - Pon 28 Sty, 2013 15:47 A ja, znowu jestem uziemiona w domu..znów L-4
Soko, poleżeć mogę..tylko kto mi zapłaci te rachunki
a może jest ktoś chętny
a może ktoś ma jakąś robotę, cobym w domu mogła wykonać wampirzyca - Pon 28 Sty, 2013 20:19 Pilnuj się Joasiu....dbaj o siebie...
swoją drogą ja tak nie reagowałam na widok alkoholu ....jakoś tak tylko lekki taki dreszcz czułam taki w żołądku jak ktoś gdzie byłam wyciągał wino...czy szampana....ale zaraz przechodziło mi....teraz bardzo rzadko mam kontakt z alkoholem ....praktycznie zerowy...tyle co w sklepie na półkach ale on sobie tam stoi ...i tyle....to towar którego ja nie potrzebuje ...Jo-asia - Pon 28 Sty, 2013 20:26
wampirzyca napisał/a:
swoją drogą ja tak nie reagowałam na widok alkoholu .
nie pierwszy raz to słyszę..a może to nie jest reakcja na alkohol?
bo w sklepie, nie robi na mnie wrażenia...
może to reakcja na sytuacje..okoliczności, w której, bez niego, sobie nie radzę?endriu - Pon 28 Sty, 2013 20:31 ktoś obcy może przy mnie nawet pić i mi nic
ale jakby pił przy mnie albo spotkał pijanego ojca, szwagra, wspólnika itp to mnie głody od razu biorąwampirzyca - Pon 28 Sty, 2013 20:46
Jo-asia napisał/a:
może to reakcja na sytuacje..okoliczności, w której, bez niego, sobie nie radzę?
moze własnie to bardziej to....
a tak wogóle to fajna ta gwara śląsko rufio - Pon 28 Sty, 2013 21:04 LOKOMOTYWA
Jest na banhowie ciynszko maszyna,
Rubo jak kachlok - niy limuzyna,
Stoji i dycho, parsko i zipie,
A hajer jeszcze wongel w nia sypie.
Potym wagony podopinali
I całym szfongym kajś pojechali.
W piyrwszym siedziały se dwa Hanysy,
Jedyn kudłaty, a drugi łysy,
Prawie do siebie nic niy godali,
Bo sie do kupy jeszcze niy znali.
W drugim jechała banda goroli,
Wiyźli ze sobą krzinka jaboli
I pełne kofry samych preswosztóf
I kabanina prościutko z rusztu.
Pili i żarli, jeszcze śpiywali,
Potym bez łokno wszyscy żigali.
W czecim Cygony, Żydy, Araby,
A w czwortym jechały zaś same baby.
W piontym zaś Ruski. Ci mieli życie!
Sasza łożarty siedzioł na tricie.
Gwiozdy mioł na czopce, stargane łachy,
Krziwiył pycholem i ciepoł machy.
A w szóstym zaś były same armaty,
Co je wachowoł jakiś puklaty.
W siódmym dwa szranki, pufy, wertikoł,
Smyczy maszyna może do nikąd.
Jak przejyżdżali bez śląskie Piekary
Kaj wom to robiom kółka do kary,
Maszyna sztopła! Kofry śleciały
I kożdy lotoł jak pogupiały.
To jakiś ciućmok i łajza!
Ciupnął i ślimtoł gynał na glajzach.
Mog iść do haźla abo do lasa,
Niy pokazywać tego mamlasa!
Potym mu ale do szmot nakopali,
Maszyna ruszyła, cug jechoł dali.
Bez pola, lasy, góry, tunele,
Dar za sobom samym te d***
Aż sie zagrzoły te biydne glajzy,
Maszyna sztopła i koniec jazdy.
Dziwnie się czuję..po dzisiejszym dniu..nie potrafię tego nazwać
zaskoczona..czym?
dobrem, które mnie spotyka..
czuję zaskoczenie..zdziwienie..spokój..wdzięczność..
najpierw bank, który zaskoczył mnie propozycją, o której nawet nie myślałam, a która po głębszej analizie, okazała się wyjściem idealnym..
troska dziewczyn z pracy, o moje zdrowie, angażując w to osoby, które mnie na oczy nie widziały, tylko po to aby mi ułatwić..pomóc
do tego mój m., hmm, ostatnio burza gradowa a dzisiaj nawet obiad pochwalił..choć niczym się nie różnił od wcześniej przeze mnie zrobionych
chwilo trwaj..Zagubiona - Wto 29 Sty, 2013 22:38
Jo-asia napisał/a:
chwilo trwaj..
I tego Ci życzę grzesiek - Wto 29 Sty, 2013 22:39 Tyle miłych chwil i sytuacji sprawiają,że czujesz się dobrze,zadowolona,spełniona,doceniona.
To między innymi twoja zasługa,co dajesz ,to dostajesz.;) To też dzięki trzeźwości i zmianie postępowania. Miłego wieczoru.Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 10:15 Rok temu, był najgorszym okresem mojego życia..
Dojeżdżałam do pracy..godzinę w jedną stronę..
Gdy w myślach wracam do tego, widzę wszystko w szarych..brudnych kolorach..
Mając zmianę na rano wstawałam o 3.00.. uczucie zimna..towarzyszyło mi non stop..
Do tego ból..nawrót choroby wrzodowej..z dnia na dzień..coraz większy..
W pracy tłumiłam go jedzeniem..w domu piwem..
Najbardziej lubiłam popołudniówki..nie dlatego, że mogłam się wyspać, czy cieplej było a dlatego, że z koleżanką, która ze mną wracała mogłam..zaraz po pracy, na przystanku ukoić swój ból alkoholem..
Ranna zmiana miała inny plus, wracając do domu nikogo nie było..pamiętam uczucie ulgi, które towarzyszyło mi przy pierwszych łykach..to ciepło które koiło umysł a także drżące ręce..ciało
Wtedy myśl o piciu nie odstępowała mnie na krok..pamiętam gdy odwiedzałam córkę i wnusie, która miała 2 miesiące..jak dłużył mi się tam czas..jak pragnęłam być w domu i pic..
Nie chciałam iść do lekarza, bo leki drogie a kasy mało..wolałam pic..
Ból jednak był coraz gorszy..poszłam..niestety, leki nie działały..bo piłam
Wyglądałam coraz gorzej, mam trądzik różowaty a alkohol+mróz+wrzody, robiły swoje..
Pieniędzy było coraz mniej..miałam jeszcze plan..kartę kredytową męża..
któregoś dnia..zdecydowałam, że ją wykorzystam..okazało się, że ją zniszczył..nie miałam pieniędzy..
Strach, wyda się..co ja zrobię..skąd wezmę kasę..jak się wytłumaczę.....chciałam uciec, schować się.. zapaść pod ziemię..
w tym dniu w czasie luźnej rozmowy..gdy mną szarpały myśli o ucieczce..mąż nazwał mnie alkoholiczką..rozpłakałam się i przyznałam mu rację i choć on wystraszony moją reakcją, próbował odkręcić swoje słowa...ja już nie zmieniłam zdania...znalazłam ucieczkę
Na drugi dzień zadzwoniłam, umówiłam się na rozmowę z terapeutą uzależnień..
Strach, ból..nie były w stanie powstrzymać mnie..nie dlatego, że chciałam się leczyć a uciec, przy okazji, chciałam pokazać.. udowodnić mężowi, jak mało się stara, jak mało zarabia, jak mało interesuje się brakiem pieniędzy, "ciekawe jak sobie poradzisz beze mnie"....."zobacz jaka jestem biedna, chora, to przecież nie moja wina"....."cały dom na mojej głowie, a ty masz to gdzieś, no to teraz zobaczymy"...
po dwóch tygodniach trafiłam na detox..potem odwyk
a dopiero dzisiaj widzę, jak sama siebie zmanipulowałam.. choć raz, wyszło mi to na dobre Zagubiona - Pią 01 Lut, 2013 10:54 Jo-asia, dziękuję Ci za ten wpis. Pokazałaś mi jak ja sama sobą manipulowałam, jak bardzo sama siebie oszukiwałam aby nie dopuścić do siebie faktu, że jestem uzależniona.grzesiek - Pią 01 Lut, 2013 15:02 Jo-asia,tym co napisałaś dajesz kolejny dowód na fakt,że trzeba osiągnąć własne dno,żeby się "odbić" i dokonać czegoś co pozwoli uwolnić się od bezsilności wobec alkoholu.
To przykład na to jak ,można ostatkiem sił sięgnąć po pomoc i uratować własne życie.
Mała iskierka , przebłysk świadomości, w chwili najgorszej beznadziejności bólu i cierpienia, gdzie wydawałoby się ,że nie ma już ratunku i wyjścia z opresji.
Teraz już nie musisz nikomu nic udowadniać, pokazywać, teraz sama jesteś DOBRYM przykładem, że nie ma rzeczy nie możliwych, tylko sposoby myślenia i działania są różne.
Ja wszystkim udowadniałem przez kilka lat,że przestane pić i nigdy tego nie zrealizowałem,ale
gdy już nie obiecywałem nikomu, tylko sam postanowiłem zmienić swoje życie prosząc o pomocną dłoń, to dało efekt w postaci trzeźwości,mojej trzeźwości.Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 15:09
grzesiek napisał/a:
Jo-asia,tym co napisałaś dajesz kolejny dowód na fakt,że trzeba osiągnąć własne dno,żeby się "odbić" i dokonać czegoś co pozwoli uwolnić się od bezsilności wobec alkoholu.
tak, to było moje dno
nie zapomnę tej obsesji, która wówczas mi towarzyszyła, nic i nikt się nie liczył..tylko picie
grzesiek napisał/a:
Teraz już nie musisz nikomu nic udowadniać, pokazywać, teraz sama jesteś DOBRYM przykładem, że nie ma rzeczy nie możliwych, tylko sposoby myślenia i działania są różne.
tak, dzisiaj świat ma dla mnie całą paletę barw..a słońce choć niekiedy go nie widzę i tak świeci grzesiek - Pią 01 Lut, 2013 15:33 dzisiaj świat ma dla mnie całą paletę barw..a słońce choć niekiedy go nie widzę i tak świeci
Gdy przestałem pić i żyć inaczej,po swojemu , życie nie zmieniło się na błogie,cudowne i różowe,ale moje.Problemy pozostały, obowiązki też,a nawet ich przybyło,czasem jest szaro i do du..,ale mam na to wpływ,mogę decydować,mieć własne zdanie,zgadzać się lub nie,robić wszystko zgodnie z własnym sumieniem i chodzić z podniesioną głowa ,a nie chować się pod kapturem i z podkulonym ogonem wykonywać polecenia i rozkazy.
Trzeźwość pomaga w odbudowie godności osobistej,zmianie własnego ego, oraz wizerunku mojego wśród innych.Moje zyski z trzeźwości ,przenoszą się na rodzinę,bliskich,znajomych.
A gdy brakuje mi słońca to jadę do solarium poleżeć ,a nie na ławce z pustą flaszką i brakiem świadomości.Jo-asia - Sob 02 Lut, 2013 23:17 Dzisiaj miałam dwa słoneczka..prawie cały dzień na wyłączność
Już zapomniałam, ile małe dzieci potrzebują uwagi, nie mówiąc ile energii potrzeba aby im dotrzymać kroku..a raczej czworo kroku
Uwielbiam ją podglądać..jak się uczy, jak się chwali tym co umie, jak odwraca uwagę gdy chce zrobić coś, co się jej zabrania..
Niesamowite, że 14 miesięczne dziecko już potrafi kombinować, manipulować i robić wszystko co chce..wbrew zakazom
Miałam iść na mityng..jednak wizyta nieplanowo się przedłużyła..nie szkodzi, jutro też jest dzień i mityng a okazja bycia z nimi, tyle czasu rzadko mi się zdarza..
a słońca bardzo mi potrzeba a takich dwóch nie zastąpi mi nikt grzesiek - Nie 03 Lut, 2013 16:15 Fajne są takie chwile,gdy można się poświęcić tyskim maluchom.
Buduje się zaufanie,wież rodzinna i miłość inna niż ta do swoich dzieci.
Kolejny Twój sukces,odbudowa zaufania i świadomość bycia potrzebnym.
Miłego popoludni Zagubiona - Nie 03 Lut, 2013 22:07
Jo-asia napisał/a:
Niesamowite, że 14 miesięczne dziecko już potrafi kombinować, manipulować i robić wszystko co chce..wbrew zakazom
Skąd ja to znam? w prawdzie moje dziecko to już 24 miesięczne ale też tu niby patrzy w oczka, a za plecami kwiatki przewraca
Ale takie chwile z małymi dziećmi są bezcenne Jo-asia - Nie 03 Lut, 2013 22:15
Nie.anioł napisał/a:
Ale takie chwile z małymi dziećmi są bezcenne
tak są Franc - Pon 04 Lut, 2013 19:21
Nie.anioł napisał/a:
Ale takie chwile z małymi dziećmi są bezcenne
Ja lubię patrzeć i słuchać swojego ośmiolatka jak pomału przemienia się na moich oczach w małego inteligentnego faceta , super jest patrzeć na niego trzeźwymi oczami Jo-asia - Pon 04 Lut, 2013 22:22 Franc, jak dawno Cię u mnie nie było
Franc napisał/a:
Ja lubię patrzeć i słuchać swojego ośmiolatka jak pomału przemienia się na moich oczach w małego inteligentnego faceta , super jest patrzeć na niego trzeźwymi oczami
hmm, tak mną dzisiaj rzuca od strachu przez akceptację po radość
nie chcę tu jeszcze mówić głośno...dlaczego
jeśli sprawdzi się podejrzenie..to niezrozumiałe dla mnie będzie dlaczego ja..
może nie warto się nad tym nawet zastanawiać..
dzisiaj mam za to okazję testować..próbować żyć dosłownie..tu i teraz..
zawsze myślałam, że to bez sensu..bo jak tu nie planować kolejnych..dni..miesięcy..
planować, no właśnie, to słowo też zmieniło dla mnie swój sens..
to bardziej teraz u mnie jest "orientować się"...
jaka to różnica..dla mnie kolosalna..
plan ma swój cel..realizację..efekt..
orientacja ma to do siebie, że w każdej chwili mogę zmienić drogę do celu..a jeśli mogę zmienić drogę to i efekt ma prawo się zmienić..
hmm, ciekawa jestem co mnie jeszcze spotka Franc - Wto 05 Lut, 2013 10:48
Jo-asia napisał/a:
Franc, jak dawno Cię u mnie nie było
Jestem zaglądam i ciesze się że podążasz do przodu grzesiek - Wto 05 Lut, 2013 10:54
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj mam za to okazję testować..próbować żyć dosłownie..tu i teraz..
zawsze myślałam, że to bez sensu..bo jak tu nie planować kolejnych..dni..miesięcy..
planować, no właśnie, to słowo też zmieniło dla mnie swój sens..
Sam też zastanawiałem sie kiedyś,nad tym jak żyć dniem dzisiejszym,jak nie wracac do przeszłości i jak nie planować tego ,co będzie.
Nie do końca da się nie planować ,ale można to robić w inny sposób.
Wiem co jutro będę musiał zrobić w pracy,w domu czy gdziekolwiek, ale nie nakręcam się i nie nastawiam,że to co zaplanowałem muszę wykonać w 100%,ale mogę . Zawsze jest ten komfort, że nawet jeśli czegoś nie zrobię,mogę to zrobić kiedy indziej.
Układam sobie chronologię zadań, od najistotniejszych do tych błahych ale potrzebnych.
Plany dalekosiężne pozostawiam w kwestii, jak dożyję i będę w stanie to je zrealizuję ,ale jak coś stanie na przeszkodzie ,to nie będę rwał resztek włosów z głowy ( bądź wola Twoja,a nie moja) to pomaga w trzeźwieniu i realizacji zamierzeń ,bo lepiej mieć zamiar coś wykonać ,niż zaplanowany odległy cel.Usilnie chcąc, narażam się na nieprzewidziane problemy,kłopoty i porażki,które zakłócają mój stan duchowy.Dziubas - Wto 05 Lut, 2013 10:59
grzesiek napisał/a:
lepiej mieć zamiar coś wykonać ,niż zaplanowany odległy cel.Usilnie chcąc, narażam się na nieprzewidziane problemy,kłopoty i porażki,które zakłócają mój stan duchowy.
Jo-asia - Wto 05 Lut, 2013 21:34 Tak, ja kończę swoje leniuchowanie i wracam do pracy..
jutro, czeka mnie pierwsze sam na sam, z wnuczką..i ciekawa jestem jak nam to wyjdzie..
moja córa robi karierę..to wreszcie mogę się wykazać jako babcia
ten czas choć bez pracy, nie oznacza bezowocny..
kiedyś zadręczałam się tym, że siedzę chora..bezczynnie..bezużytecznie..
dzisiaj wiem..czuję, że tego potrzebowałam..
naładowałam akumulatory..pewne rzeczy doświadczyłam na swojej skórze..pozytywnie..
i patrzę ze spokojem w przyszłość..
grzesiek napisał/a:
bądź wola Twoja,a nie moja
ile radości wnoszą te słowa w życie..niesamowite..
pozdrawiam grzesiek - Śro 06 Lut, 2013 13:58
Jo-asia napisał/a:
ile radości wnoszą te słowa w życie..niesamowite.
Modlitwa O Pogodę Ducha też...na mnie działa jak uspokajacz.Jo-asia - Śro 06 Lut, 2013 23:13 Dzień mija..dzisiaj u mnie refleksyjnie..
moja wnusia..jest niesamowita..
świetnie się bawiłyśmy..czytały..bajki oglądały..aż mi przyszło do głowy zobaczyć jej mamę..w programie (na żywo)..początkowo się nie zorientowała..jednak czym więcej córcia gadała tym wnusi oczy robiły się większe..i jak nagle dała mi szusa pod telewizor..zrozumiałam..poznała mamę..zaczęła się rozglądać po pokoju i jej szukać..w te pędy..ze smutkiem..musiałam program zmienić..aby małą odciągnąć..zabawić..aby tylko nie płakała..
nie mogłam programu obejrzeć
wnusia dała się jakoś udobruchać..a ja pewna, że program się nagrywa..spokojnie myślę..zobaczę jak wyszło..razem z nią, jak wróci..
wróciła..zjadła..poopowiadała..chcemy obejrzeć a tu klops..
źle nastawiłam i się nie nagrało..ona zawiedziona ja smutna..
dostanie płytę z telewizji to zobaczę..
ważne, że wnusia miała miłe popołudnie..ja zresztą też..a jak tak dalej pójdzie..to moja córa, będzie częstym gościem, nie tylko telewizji, więc kiedyś to pewnie będzie dla mnie standard
a dlaczego refleksyjnie..
bo jak patrzę właśnie na córkę..nie ma kasy..a tylko głowę pełną pomysłów..puka gdzie się da i pyta..pyta..proponuje..
większość jest nie wzruszona..głucha..a znajduje się parę zapaleńców, którzy chcą..pomagają..angażują się
nie słucha jak inni mówią..za drogo..kogo to obchodzi..po co ci to..na pewno się nie uda..
muszę..nie, chcę się od niej tego nauczyć Jo-asia - Czw 07 Lut, 2013 09:44 Wkurzam się sama na siebie..chodzi o moją pracę..termin wypowiedzenia mija już za półtora miesiąca..a ja nadal w czarnej dziurze
początkowo byłam pewna studiów..utrata pracy przez męża..odsunęła mnie od tej drogi..bo
bo nie będzie mnie stać na czesne..początkowo myślałam o stypendium socjalnym..ale przypomniałam sobie, że raczej mi się nie będzie należało przez pół roku jeszcze, bo prawdopodobnie przekraczam próg..odłożyłam na październik..
zaczęłam szukać pracy..ale przecież nie chcę do handlu..i znowu..moje wykształcenie..skończyłam zarządzanie o specjalności psychologia w zzl..mi nic nie daje bez języka i praktyki typowej w zzl...
i pozostaje mi handel..czuję straszny opór aby szukać w tym kierunku..tyle, że chyba nie mam wyjścia..
i tak mając tyle lat, nadal nie wiem i nie mam konkretnej wizji co mam robić..
myślałam nawet o własnej działalności..nie wiem czemu..chodzi za mną sklep jarzynowy..tam zaczynałam jak ekspedientka..choć robota ciężka..bardzo ja lubiłam a może..
no właśnie..wówczas..finansowo był totalny dół..ja znalazłam w sobie wiele sił aby to uporządkować..i dałam radę..może tęsknię za sobą właśnie taką
z energią..zapałem..nie poddającą się..
gdyby tak nie myśleć "czy mnie stać..czy finansowo dam..damy radę"..wtedy bym wiedziała
ten mój brak zdecydowania, czego chcę..powoduje, że stoję w miejscu i nie robię nic..Dziubas - Czw 07 Lut, 2013 10:43
Jo-asia napisał/a:
ten mój brak zdecydowania, czego chcę..powoduje, że stoję w miejscu i nie robię nic..
Może nie odkryłaś, jeszcze, czego chcesz?
Pewno przyjdzie taki dzień, że powiesz: tak, to jest to czego chcę pterodaktyll - Czw 07 Lut, 2013 10:46
Jo-asia napisał/a:
ten mój brak zdecydowania, czego chcę..powoduje, że stoję w miejscu i nie robię nic..
I oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że to właściwie najgorsze co możesz zrobić aazazello - Czw 07 Lut, 2013 12:14
Jo-asia napisał/a:
skończyłam zarządzanie o specjalności psychologia w zzl..mi nic nie daje bez języka i praktyki typowej w zzl
Co to jest zzl?
Jo-asia napisał/a:
pozostaje mi handel..czuję straszny opór aby szukać w tym kierunku..tyle, że chyba nie mam wyjścia..
Szału nie ma, ale może to być dobry sposób na przeczekanie i poszukiwanie pracy, która będzie tobie odpowiadać.Jo-asia - Czw 07 Lut, 2013 12:23
aazazello napisał/a:
Co to jest zzl?
zarządzanie zasobami ludzkimi...
kierowanie ludźmi w organizacji aazazello - Czw 07 Lut, 2013 12:29 Też kończyłem zarządzanie, mam mba, zmylił mnie skrót zzl, znam to jako HR lub HRM, pomyślałem, że to nazwa jakieś uczelni.
Co za czasy, że po zarządzaniu nie można znaleźć pracy!endriu - Czw 07 Lut, 2013 12:47 a co to jest mba?
wszyscy by tylko chcieli kierowac w korporacjach a do roboty to nie ma nikogo
lemingi jedne aazazello - Czw 07 Lut, 2013 12:51 mba to skrót od Może Będę Absolwentem, jest również drugi, ukryty dla niewtajemniczonych tekst I Dostanę Bardzo Dobrze Płatną Pracę
Master of Business Administrationaazazello - Czw 07 Lut, 2013 12:52
endriu napisał/a:
wszyscy by tylko chcieli kierowac w korporacjach a do roboty to nie ma nikogo
Panie, Chińczyki i Hindusy w drodze, nie zabraknie grzesiek - Czw 07 Lut, 2013 12:53 Jo-asia Chej dziewczyno,do października jeszcze ponad pół roku,po co teraz się dołujesz.
Plan studiów niech nadal będzie Twoim celem, a na dzień dzisiejszy powinnaś porozmawiać z mężem. Szczerze ,wspólnie powinniście ustalić plan działania. Jeśli men stracił pracę ,to powinien szukać następnej,ty też możesz poszukać coś doraźnie by ustabilizować sytuację domową.Jak sobie pogadacie,to będziesz wiedziała na czym stoisz i czy możesz liczyć na męża,jego pomoc. Wiem,że możesz sobie pomyśleć ,że bredzę,bo o pracę ciężko itd,ale nie poddawaj się i próbuj wyjść z opresji. Idzie wiosna, zawsze w tym okresie jest więcej możliwości jeśli chodzi o zatrudnienie. Czasem wśród znajomych można porozmawiać na takie sprawy. Wiem z doświadczenia,że nawet w przerwie mitingu rozmawialiśmy na takie tematy i czasem udawało się znaleśc rozwiązanie.
Powodzenia i spokoju, nie nakręcaj się tylko spróbuj podejść do tematu stanowczo,ale optymistycznie.endriu - Czw 07 Lut, 2013 12:59
aazazello napisał/a:
Chińczyki i Hindusy w drodze,
a Chorwacja wchodzi do unii, trzeba tam biznes zakładać
Polska już w Unii na dobre, teraz trzeba Chorwatów uczyć jak Unię na swoje potrzeby używać aazazello - Czw 07 Lut, 2013 13:01
endriu napisał/a:
Polska już w Unii na dobre, teraz trzeba Chorwatów uczyć jak Unię na swoje potrzeby używać
Hehehe, dadzą 300, będzie dobrze, dadzą 280, będzie dobrze a za 7 lat się zobaczy Jo-asia - Czw 07 Lut, 2013 23:12
Dziubas napisał/a:
Może nie odkryłaś, jeszcze, czego chcesz?
nie odkryłam.. lubię pomagać..być potrzebna i tak myślę, żeby znów nie wpędzić się w to samo..chciałabym z tego żyć
pterodaktyll napisał/a:
zdajesz sobie sprawę z tego, że to właściwie najgorsze co możesz zrobić
tak zdaję..
grzesiek napisał/a:
Powodzenia i spokoju, nie nakręcaj się tylko spróbuj podejść do tematu stanowczo,ale optymistycznie.
tak zrobię..Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 10:41 Mam wrażenie, że stanęłam w miejscu...i szukam nie tylko pracy..
Stoję na rozdrożu i zastanawiam się w którą stronę pójść..nie widzę co jest za zakrętem i nie wiem co po drodze a nawet po co tam idę..chcę iść
chyba postoję jeszcze tak i poczekam..naprawdę nie wiem a może już dalej nie iść..i zostać..wybudować dom i zamieszkać?pterodaktyll - Nie 10 Lut, 2013 10:56
Jo-asia napisał/a:
zostać..wybudować dom i zamieszkać?
Ta koncepcja osobiście najbardziej do mnie przemawia. Ile można się tak pałętać po tym życiu.....Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 11:14
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
zostać..wybudować dom i zamieszkać?
Ta koncepcja osobiście najbardziej do mnie przemawia. Ile można się tak pałętać po tym życiu.....
nie wiem jak to robisz i skąd to wiesz..
zawsze..trafiasz w sedno
Jesteś Wielki...i mam u Ciebie dług
dziękuję pterodaktyll - Nie 10 Lut, 2013 11:33
Jo-asia napisał/a:
nie wiem jak to robisz i skąd to wiesz..
Ja też.....
Jo-asia napisał/a:
zawsze..trafiasz w sedno
Niechcąco....
Jo-asia napisał/a:
Jesteś Wielki...i mam u Ciebie dług
A jakie oprocentowanie proponujesz?
Cieszę się, że mogę Ci w jakiś sposób pomócyuraa - Nie 10 Lut, 2013 12:12
Jo-asia napisał/a:
i mam u Ciebie dług
wszelkich rozliczeń (z kopem w d... łącznie) tradycyjnie już dokonujemy na zlocie
Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 12:14
pterodaktyll napisał/a:
A jakie oprocentowanie proponujesz?
najniższe?....choć za To..powinieneś policzyć najwyższe...
jednak, czym szybciej spłacę, tym odsetki będą mniejsze Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 12:16
yuraa napisał/a:
wszelkich rozliczeń (z kopem w d... łącznie) tradycyjnie już dokonujemy na zlocie
a szczerze..że, to właśnie to przyszło mi na myśl?Jo-asia - Śro 13 Lut, 2013 23:31 I d..., dziś miałam być na terapii grupowej, a nie dojechałam.....znowu
smutno mi
a do tego moje ciało mi udowadnia, że babcią jestem...znowu coś mi dolega
nie wierzę w trzynastego a jednak mam dziś pecha
może jakiś Walenty o mnie jutro pomyśli i mnie przytuli pół godziny mu zostało....pterodaktyll - Śro 13 Lut, 2013 23:36
Jo-asia napisał/a:
moje ciało mi udowadnia, że babcią jestem...znowu coś mi dolega
Nie marudź. Jakby Cię nic nie bolało, to znaczyłoby, że już nie żyjesz
Jo-asia napisał/a:
może jakiś Walenty o mnie jutro pomyśli i mnie przytuli pół godziny mu zostało....
I niechaj tak się stanie Franc - Czw 14 Lut, 2013 22:33
Jo-asia napisał/a:
może jakiś Walenty o mnie jutro pomyśli i mnie przytuli
rybenka1 - Czw 14 Lut, 2013 22:37 Joasiu Jo-asia - Czw 14 Lut, 2013 23:27 pterodaktyll,
Franc,
rybenka1, Jo-asia - Sob 16 Lut, 2013 23:50 "Im człowiek mądrzejszy i lepszy, tym więcej dostrzega dobra w ludziach.
Im głupszy i podlejszy, tym więcej widzi w nich zła.
Dobrym jest równie trudno uwierzyć w zło bliźnich, jak złym w ich dobroć."
znalazłam to na portalu przed chwilą i pomyślałam...że to piękne rybenka1 - Sob 16 Lut, 2013 23:54 Joasiu pikne ,ale jednoczesnie to czysto prowda grzesiek - Nie 17 Lut, 2013 13:44 Z założenia wszyscy są dobrzy,tylko czasem mają inne zdanie.
Ile dobroci dajesz innym,tyle powróci do ciebie z czasem;)Jo-asia - Nie 17 Lut, 2013 21:52
grzesiek napisał/a:
Ile dobroci dajesz innym,tyle powróci do ciebie z czasem;)
i w to chcę wierzyć...
Dzisiaj jakieś smuteczki mną targają...no może nie tylko dzisiaj..
za to dzisiaj..postanowiłam coś..
ostatnio znów wlazłam i się schowałam i się chcę wykopać
koniec tych smuteczków..świat należy do odważnych
więc idę zrobić sobie małe spa...się na bóstwo
a jutro...no właśnie....sie obudze sie zobaczy
ale postanowienie mam grzesiek - Pon 18 Lut, 2013 10:59
Jo-asia napisał/a:
Ile dobroci dajesz innym,tyle powróci do ciebie z czasem;)
i w to chcę wierzyć...
uwierz, może nie od razu ,
Jo-asia napisał/a:
ostatnio znów wlazłam i się schowałam i się chcę wykopać
koniec tych smuteczków..świat należy do odważnych
więc idę zrobić sobie małe spa...się na bóstwo
a jutro...no właśnie....sie obudze sie zobaczy
ale działa.
Joasiu, nie zamykaj się w "swojej skorupce"
smutki,smuteczki,problemy ,problemiki, wyrzucaj z siebie...pisz..mów głośno !
małe,czy duże ale spa... to coś co robisz tylko dla siebie,dla ciała i ducha,dla lepszego samopoczucia.
Robienie sobie czasem coś miłego, pozwala ci się dowartościować,wzmocnić swoje "JA"
Do dzieła, do przodu ,dla siebie , miłego dnia Jo-asia - Pon 18 Lut, 2013 14:13
grzesiek napisał/a:
smutki,smuteczki,problemy ,problemiki, wyrzucaj z siebie...pisz..mów głośno !
i właśnie w tym szkopuł, że za głośno nie mogłam
są sprawy, które mogę powierzyć tylko pamiętnikom lub terapeutce..a i tak sama muszę je rozwiązać
wyciągam wnioski i tym chcę się dzielić
mam wrażenie od dłuższego czasu, że mój alkoholizm jest czubkiem góry..jest płaszczem, który nakrył..zakrył, to co..czego widzieć..wiedzieć nie chciałam..nie mogłam, aby przetrwać
teraz gdy go..się odkrywam, wychodzą na wierzch wszystkie brudy tam schowane
jedno szczęście i łaska SW, że odkrywam to w chwilach gdy na to jestem gotowa..nie wcześniej i nie później...gotowa aby się z tym zmierzyć a alkohol nie jest mi już...do tego potrzebny
czego teraz mi potrzeba?
wiary...w siebie? w Boga? w ludzi? a może we wszystko naraz?
dziękuję grzesiek, za czuwanie nade mną
dziś czuję się spokojna...wylazłam z dziupli....grzesiek - Pon 18 Lut, 2013 15:26 Fakt ,nie o wszystkim można wykrzyczeć,ale jeśli to co cie męczy przelejesz na papier pamiętnika,to też oczyszcza,a papier wszystko przyjmie.
Niestety, sprawy bagatelizowane ,odkładane w okresie picia,teraz powracają i trzeba się z nimi zmierzyć, czasem są trudniejsze i bardziej zagmatwane bo są przeterminowane,ale na trzeźwo łatwiej znaleźć rozwiązanie.Czasem prosząc o pomoc,z pokorą,ale da się zrobić.
Wiem,że ciężko czasem,ale takie są konsekwencje,czasem niesmaczne,ale po rozwiązaniu problemu, satysfakcja i radość gwarantowane .
Jo-asia napisał/a:
dziękuję grzesiek, za czuwanie nade mną
polecam się na przyszłość,
po prostu wierzę w to co robisz.Jo-asia - Wto 19 Lut, 2013 08:14
grzesiek napisał/a:
po prostu wierzę w to co robisz.
hmm......dzięki
ja też Franc - Wto 19 Lut, 2013 22:11
Jo-asia napisał/a:
są sprawy, które mogę powierzyć tylko pamiętnikom lub terapeutce..a
Ja mam kogoś takiego choć to znajomość wirtualna jej mogę powiedzieć wszystko , to dla mnie jest bardzo ważneJo-asia - Śro 20 Lut, 2013 00:08 Ostatnie wydarzenia wywołały u mnie burzę mózgu
Jestem za nią wdzięczna..bo mogłam, dostrzec coś, czego sama wcześniej nie widziałam...
widzenie tego dziś..pozwala mi być silniejszą...pewniejszą siebie...
dostrzec ile pracy włożyłam w zmianę siebie i swojego myślenia o sobie, przez ten czas gdy nie piję...
docenić te zmiany...cieszyć się z nich...i móc korzystać z nich w pełni....
do tego poczułam ulgę, że potrafię stawiać czoła takim sytuacjom i nie myśleć o zagłuszaniu ich piciem...a szukać pomocy..wsparcia wsród ludzi
Pozwoliło mi wymieść jeszcze jeden śmieć spod dywanu...
poczucie winy w stosunku do dzieci...
teraz jednak MOJE poczucie winy...wreszcie oddzielone od męża..
Jest jeszcze jeden plus...mój mąż....
Ja już od dłuższego czasu..postrzegam go jak siebie tzn. człowieka chorego...który podobnie do mnie ma problemy...krzywdząc innych tak naprawdę krzywdzi najbardziej siebie...kocha innych a jego ograniczenia nie pozwalają mu tego wyrażać...pragnie miłości a nie potrafi o nią poprosić...
i wiecie co? kogoś mi przypomina...kogo?.............mnie.....
a wiecie jak najlepiej wyraża swą miłość?.......gotując!!!
tak..tak..wiem co powiecie...przez żołądek do serca...tak, to jego najlepszy sposób
widzę też, że ja zmieniając siebie..wpływam na zmiany wokół mnie
moja terapeutka powiedziała mi dzisiaj, że w moim domu dzieje się rewolucja...a jej prowokatorem jestem ja...
pozdrawiam grzesiek - Śro 20 Lut, 2013 12:48
Jo-asia napisał/a:
Pozwoliło mi wymieść jeszcze jeden śmieć spod dywanu...
poczucie winy w stosunku do dzieci...
teraz jednak MOJE poczucie winy...wreszcie oddzielone od męża..
W tym temacie powinnaś być dość ostrożna.
Ważne ,by to poczucie nie doprowadziło cię do absurdu,bo pewnych spraw,czy zdarzeń nie da się nadrobić...
Jeśli jest poczucie winy,to często się zdarza,że następuje chęć szybkiego zadośćuczynienia,
nadrabiania zaległości itp. Tu trzeba się zastanowić by, to "nadrabianie" nie okazało się zbyt szybkie, zbyt nachalne, zbyt uporczywe, nadmierne... czy dzieci są przygotowane na tak radykalne zmiany? czy twoje chęci , nie będą dla nich czymś nowym? tu trzeba wyważyć ich potrzeby, a twoja potrzeba nadrabiania strat i czy oni tego oczekują,a jeśli tak ,to w jakiej ilości.
Jo-asia napisał/a:
widzę też, że ja zmieniając siebie..wpływam na zmiany wokół mnie
...i czy to nie wystarczy?Jo-asia - Śro 20 Lut, 2013 12:57
grzesiek napisał/a:
..i czy to nie wystarczy?
tak, wystarczy
co do dzieci....masz rację, ja na ten czas mam z nimi wyjaśnione...poukładane
to było mnie, bardziej potrzebne...za dużo od siebie.. wymagałam, na siebie...nałożyłamgrzesiek - Śro 20 Lut, 2013 13:42
Jo-asia napisał/a:
..za dużo od siebie.. wymagałam, na siebie...nałożyłam
... tak działa poczucie winy,nam sie wydaje,że zawsze robimy xbyt mało,a to często jest nie prawdą. Wystarczy ,że robimy swoje,ale na trzeźwo i że jesteśmy w ich życiu obecni,świadomi.Franc - Śro 20 Lut, 2013 14:55
grzesiek napisał/a:
Wystarczy ,że robimy swoje,ale na trzeźwo i że jesteśmy w ich życiu obecni,świadomi.
To trochę tak jak byśmy chcieli nadrobić zaległości grzesiek - Śro 20 Lut, 2013 22:23 Dwa posty wyżej napisałem,ze pewnych rzeczy nadrobić się nie daJo-asia - Sob 23 Lut, 2013 10:18 "Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
- Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
- Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa."
A. de MelloJo-asia - Sob 23 Lut, 2013 11:18
wolny napisał/a:
każda reakcja agresywna to strach , strach że coś chcą ci zabrać, może poglądy, może pozycje społeczną, może twój status,
zapożyczyłam cytat z innego wątku...bo tak ostatnio myślałam nad tym, jak to się stało, że przestałam się bać...min mojego męża
zawsze robiłam tak, aby się nie zdenerwował..
ile czasu..energii..zabiegów mnie to kosztowało..czasem się to udawało..częściej jednak nie
bałam się jego złości...czułam się winna jego złości...
to co pisze wolny..przyszło do mnie później
najpierw zrozumiałam, że ten kto się złości woła o pomoc...jego złość świadczy o tym, że to on sobie z czymś..kimś nie radzi
i tu jest to co Jo-asia lubi najbardziej....mogę pomóc
przestając się bać, łatwiej było mi zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi...przestając się bronić...mogłam pomóc
nie mówię, że zawsze mi się to udaje...pracuję nad tymJo-asia - Nie 24 Lut, 2013 09:10 Ostatnio mam problem z moim "ego"...próbuje gwiazdorzyć
jak mu się to nie udaje..ściąga mnie w dół
budzi poczucie odrzucenia..staje się powodem wycofania..izolacji
dzisiejsze refleksje, mówią, że wdzięczność jest na to lekarstwem
i dziwnym trafem...wczorajszy mityng..jego temat
myślałam wczoraj, że nie rozumiem go...a był właśnie o tym
dziękuję grzesiek - Pon 25 Lut, 2013 11:05 Długo uczyłem się wdzięczności. Żeby to pojąć musialem uświadomić sobie,że nie jestem pępkiem świata,że nie mogę tylko żądać ale więcej dawać od siebie,a wdzięcznym być za to ,co otrzymuję,otrzymywałem w zamian. Nie potrzeba do tego " gwiazdorzenia" stawiania się na piedestale,wyróżniania się,ani oczekiwania na wyróżnienie.Trzeźwe życie to norma,więc nie można oczekiwać,że będę nagradzany,inaczej postrzegany ,za to,że wykonuję swoje obowiązki,zadania w sposób normalny.Sam fakt,że jestem,robię coś dobrze już jest zauważane i za to jestem wdzięczny. Staram się być pokorny,być sobą,nie "wychodzić przed orkiestrę" bo wiem,że jeśli ktoś chce mnie zauważyć,docenić to tak będzie,bez mojego upominania się.SW daje mi powody do tego , bym miał być za co wdzięczny każdego dnia, a żądać już nie chcę,mogę jedynie prosić o coś dla innych,a za siebie dziękować.wolny - Pon 25 Lut, 2013 12:04 :/ Jo-asia, też miałem, a nawet może i mam nadal , problem z wdzięcznością . Trochę mi to zajęło, i moim zdaniem chodzi o relacje Ja i SW,.. a nie o ja i drugie ja. Poszperałem i odnalazłem informacje które do mnie trafiają , nie koniecznie muszą trafiać do innych oczywista,..Jedyne za co mogę być wdzięczny SW jest tylko i wyłącznie-Łaska,.. czyli jasność widzenia wszystkich spraw które się wokół mnie dzieją , oraz mi Miłość jaką otrzymuje od SW która jest miłością czystą bez żądań, Cała reszta należy do SW, rozum pamięć, wola , wolność , to otrzymuję od SW i pragnę Jej to zwrócić bo to do niej należy,..wszystko należy do Niej,.. nic nie posiadam co było by lub co jest moje!!! Wiele razy obawiałem sie tego aktu , bo jak to będzie jeżeli pozbawię się tego co uważam za moje, ale pojąłem to w ten sposób, gdybym był właścicielem statku, i chciał popłynąć w rejs to i oddając w ręce kapitana zarządzanie statkiem ,statek nadal należał by do mnie tylko ja bym nim nie zarządzał,.. byłby ktoś inny za to bardzie odpowiedzialny, w sumie statek byłby w rękach kapitana ale również należałby do mnie. gdy okazywałem wdzięczność ludziom zbyt gorliwie to oni z kolei wykorzystywali to do manipulacji, a jak ja odczuwałem chęci aby ktoś mi był za coś wdzięczny to to była czysta egoistyczna potrzeba ego, teraz się tego wystrzegam. Stosuję biblijną metodę "nie wie lewica co robi prawica" i na tym sie kończy i mam święty spokój . Podobnie buddyści stosują metodę rzuć się w wir walki ale sercem bądź u stup Boga, jakoś tak dokładnie nie pamiętam, czyli zrób swoje i nie myśl, resztą zajmie się SW. Jo-asia - Pon 25 Lut, 2013 14:11 grzesiek,
wolny, podoba mi się przykład z kapitanem
czym dalej..dłużej idę, puszczam linki i już myślę..o to ostatnia...za chwilę okazuje się, że nadal trzymam...inną
i choć teraz nadal nie wiem ile ich jeszcze mam...trzymam..puszczanie ich przychodzi coraz łatwiej wolny - Pon 25 Lut, 2013 15:31 Joasiu,.. zawsze wzbraniam sie od udzielania rad ale zauważyłem że masz problem z partnerem, albo sie mylę , czy nie zastanowiłaś się nad takim czymś, że ty pracujesz nad sobą rozwijasz sie i następuje różnica w myśleniu,.. tak jakbyś prześcigała partnera lub inaczej,.. ty myślisz na innym poziomie, a on na innym,.. gdyż on nie robi tego co ty,. powstaje ta różnica, no i on zaczyna to wyczuwać , odczuwa zapewne zagrożenie że ty chcesz mu odebrać dominującą rolę w związku, choć zapewne tak nie jest, ale tak działa wyobraźnia, to jest zwykły strach, ja miałem tak z żoną,.. dopóki nie wzięła się za książki, a jakie,.. to już ty wiesz sama . Jeżeli się mylę to przepraszam oki!!! I dzięki Eila - Pon 25 Lut, 2013 17:14
wolny napisał/a:
ty myślisz na innym poziomie, a on na innym,.. gdyż on nie robi tego co ty,. powstaje ta różnica, no i on zaczyna to wyczuwać ,
.......i to daje mu do myślenia
Pod wpływem zmian ,które zaobserwował u Joasi...sam zaczyna się zmieniać????
Widzi jaką wspaniałą kobietę ma w domu i zaczyna myśleć ,że może warto zawalczyć o siebie ??? o małżeństwo???? o nowe życie????
Taka już ze mnie optymistka czego i tobie Joasiu życzę Jo-asia - Pon 25 Lut, 2013 22:37
Eila napisał/a:
Pod wpływem zmian ,które zaobserwował u Joasi...sam zaczyna się zmieniać????
Widzi jaką wspaniałą kobietę ma w domu i zaczyna myśleć ,że może warto zawalczyć o siebie ??? o małżeństwo???? o nowe życie????
tak...coś w tym jest
wolny napisał/a:
ty myślisz na innym poziomie, a on na innym,.
i tu się nie mylisz...może i on zacznie chcieć myśleć inaczej...wolny - Wto 26 Lut, 2013 07:14 Joasiu,... czy aż tak domyślny będzie??? tego nie wiem,.. ale zawsze możesz zaproponować rozmowę na ten temat , jeżeli takowy zechce podjąć,.. bo to wyzwanie dla faceta ! Jo-asia - Wto 26 Lut, 2013 09:37
wolny napisał/a:
. czy aż tak domyślny będzie??? tego nie wiem,.. ale zawsze możesz zaproponować rozmowę na ten temat , jeżeli takowy zechce podjąć,.. bo to wyzwanie dla faceta !
wiesz..cieszyłabym się gdyby się domyślił..książki leżą, czytać mu nie zabraniam a z rozmowami to mam problem...nie umiem przebić się przez ścianę..
jednak jest ok, wszystko idzie w swoim tempie..mnie się nigdzie nie spieszy..poczekam, oczywiście idąc
mówisz wyzwanie dla faceta, a na myśli masz....moje trzeźwienie?..moją zmianę? czy coś co jego dotyczy?wolny - Wto 26 Lut, 2013 10:31 Joasiu,.. jak wspominałem miałem tak ze swoją żoną , tak że to wzbranianie sie przed otwartą rozmową to przypadłość ludzka bez względu na płeć, nowe informacje które burzą czyjeś dotychczasowe postrzeganie świata, jego idee, przywiązania, jego cały światek ( program jaki mu wgrało społeczeństwo do umysłu w trakcie życia),..może legnąć w gruzach i to jest bariera , czy ktoś z nas lubi sie przyznawać do błędów , absolutnie nikt tego nie lubi, a czy ktoś lubi zmiany,. też nie,.. bo konformizm jest wygodniejszy, to są dość delikatne sfery życia i sądzę ze trzeba z tym bardzo ostrożnie wkraczać na teren innego człowieka , raczej go motywować, aniżeli manipulować, bo może dojść do katastrofy, znam przypadki i pisze to z czystej uczciwości, że przez taką różnice w światopoglądzie i wiedzy, nazwijmy to duchowej , rozpadały się małżeństwa , bo ani jedno ani drugie nie chciało się poddać, a porozumienia nie było i koniec bajki . Twoje trzeźwienie jest dla ciebie numerem jeden bez względu na cenę , ja tak to rozumiem > a każdy może tam to po swojemu interpretować jak kto uważa . grzesiek - Wto 26 Lut, 2013 14:14
wolny napisał/a:
Joasiu,... czy aż tak domyślny będzie??? tego nie wiem,.. ale zawsze możesz zaproponować rozmowę na ten temat ,
jeśli jej nie podejmie to....
Jo-asia napisał/a:
wszystko idzie w swoim tempie..mnie się nigdzie nie spieszy..poczekam,
...a gdy podejmie rozmowę to mów tylko o sobie,o swoich zyskach,niech ma o czym mysleć. Do niczego nie namawiając.
Gdyby jednak do tego nie doszło,możesz zadać mężowi pytanie,czy " Twoje trzeźwienie stanowi dla niego problem?" oczywiście w odpowiednim momencie grzesiek - Wto 26 Lut, 2013 14:58 W moim przekonaniu rozmowa jest bardzo ważna. Po co niedomówienia między partnerami.
Druga strona powinna wiedzieć,że trzeźwienie to nie tylko abstynencja,ale też zmiana własnych zachowań na lepsze. Czy te lepsze zmiany w moim pojęciu są dobre dla drugiej strony? Nie dowiem się,jeśli nie zapytam, a może wspólnie dojdziemy do porozumienia co jest dobre dla mnie i jednocześnie dla innych.Jo-asia - Wto 26 Lut, 2013 18:31
wolny napisał/a:
Twoje trzeźwienie jest dla ciebie numerem jeden bez względu na cenę , ja tak to rozumiem >
tak było...na początku..do nie dawna
i powoli dorastam do myślenia o innych też
grzesiek napisał/a:
jeśli nie zapytam, a może wspólnie dojdziemy do porozumienia co jest dobre dla mnie i jednocześnie dla innych.
myślę sobie tak..póki nie odbudowałam własnej wartości..przynajmniej jej fundamentów..nie byłam w ogóle partnerem..do czegokolwiek
walczyłam..prawie dosłownie o każdy trzeźwy dzień...i nie było tam miejsca na jakiekolwiek próby odbudowania..odnalezienia..naszego związku..nawet przyjrzenie się czy on w ogóle jeszcze jest
teraz, dzisiaj...nastał u mnie spokój i jakby ochota..chęć rozejrzenia się..co dzieje się obok
może to dobry moment..właśnie na przyjrzenie się mojemu małżeństwu?...stanisław - Wto 26 Lut, 2013 21:13 Joasiu , piszesz że chodzisz na mitingi AA aleczy jesteś na programie AAJo-asia - Wto 26 Lut, 2013 21:45
stanisław napisał/a:
piszesz że chodzisz na mitingi AA aleczy jesteś na programie AA
nie, nie jestem na programie AA..choć planuję..myślę o tym
najpierw trzeba poszukać sponsora a przy mojej opornej naturze..to chwilę potrwa
na ten moment mam terapię...więc jakoś sobie myślę, nie wszystko naraz
może, gdy jedno skończę...zacznę pracę na programie AA?..smokooka - Wto 26 Lut, 2013 22:01 Moja terapeutka odradza mi szukanie sponsora, póki nie skończę terapii.rybenka1 - Wto 26 Lut, 2013 22:36 Na dzień dzisiejszy ,moim sonsorem jest mój mąż Tak na poważnie ,to nie czuję jakoś parcia na to żeby mieć sponsora .Jo-asia - Wto 26 Lut, 2013 22:37
smokooka napisał/a:
Moja terapeutka odradza mi szukanie sponsora, póki nie skończę terapii.
moja właśnie mi mówiła podobnie...że za dużo teraz, na raz
choć u nas jest jeden, co jest na terapii i na Krokach..to pewnie każdego, indywidualna sprawa
kiedyś parłam...dziś już nie...poczekam
jakoś tak ostatnio mi się porobiło, przestałam poganiać czas,
po wyjściu z terapii..wszystko chciałam na już..na wczoraj...
dziś jakoś taki spokój nastał grzesiek - Śro 27 Lut, 2013 13:23
Jo-asia napisał/a:
jakoś tak ostatnio mi się porobiło, przestałam poganiać czas,
po wyjściu z terapii..wszystko chciałam na już..na wczoraj...
dziś jakoś taki spokój nastał
...i o to chodzi
na mitingu usłyszysz-" daj czas , czasowi "
a w życiu "lepiej jeść małą łyżeczką często,niż raz chochlą,bo można się zakrztusić"stanisław - Śro 27 Lut, 2013 21:57
grzesiek napisał/a:
na mitingu usłyszysz-" daj czas , czasowi "
Ale usłyszysz też czego najmniej ma alkoholik czasugrzesiek - Czw 28 Lut, 2013 12:30
stanisław napisał/a:
Ale usłyszysz też czego najmniej ma alkoholik czasu
ja akurat tak nie twierdzę,bo każdy alkoholik ma tyle samo czasu-24 godziny-
to co było ,minęło i nie da się nadrobić,a to co będzie? nie wiem, ile mi jeszcze zostało zapisane. Moja zasada "krocz spokojnie" bez pośpiechu, ten wskazany jest tylko podczas łapania pcheł.wolny - Czw 28 Lut, 2013 14:25 To dla Ciebie Joasiuhttp://youtu.be/JvxG3zl_WhUJo-asia - Czw 28 Lut, 2013 14:36 A ja od rana nie umiałam wejść na Forum...ciągle mnie coś wywalało
wolny,
dziś u mnie słonecznie..chodziłam po ogródku i szukałam pierwszych sygnałów wiosny
jaka byłam zdziwiona, gdy zamiast przebiśniegów..krokusów, znalazłam stokrotki
to tak zawsze jest..było?
nie wiem, nigdy wcześniej mi nawet do głowy nie przyszło...wyjść na ogród i szukać czegoś pod nogami
od jutra do pracy...ostatni miesiąc tam
ciekawe..gdzie później
pozdrawiam Jo-asia - Pią 01 Mar, 2013 23:20 Mam wrażenie, że jestem z innej planety.
Dziś..zrozumiałam, dlaczego ja tak naprawdę odchodzę z tej pracy..
początkowo myślałam, że to ambicja...bo się..mnie zdegradowali..rządzi mną moja wychowanka..a nią mój wróg
a jak jest naprawdę?
firma prócz towaru sprzedawała coś jeszcze..coś co nie można zapakować..wycenić..zobaczyć, sprzedawała zadowolenie, priorytetem stawał się klient i jego zadowolenie z zakupu..
póki to było priorytetem...póty ja znosiłam wszystko..nie poddawałam się..parłam do przodu
w zeszłym roku..miałyśmy szkolenie...niby takie pomagające nam sprzedawać..zorganizować się, nauczyć się współpracy..a na ostatnim spotkaniu, coś się zmieniło....było nastawione na tylko i wyłącznie sprzedaż wraz z manipulacją
i wtedy pękłam...a dzisiaj zrozumiałam dlaczego
szczerze sama sobie się dziwie skąd u mnie takie myślenie,
wiem jednak, że z takim podejściem, to w handlu kariery nie zrobię
skąd we mnie taka idealistka? staaw - Sob 02 Mar, 2013 07:27
Jo-asia napisał/a:
firma prócz towaru sprzedawała coś jeszcze..coś co nie można zapakować..wycenić..zobaczyć, sprzedawała zadowolenie, priorytetem stawał się klient i jego zadowolenie z zakupu...
W mojej byłej firmie najpierw udowadniałem klientowi że sam sobie nie uświadamia jak bardzo potrzebuje towaru o którego istnieniu nawet nie wiedział, później odchodził zadowolony a ja usprawiedliwiałem się że muszę z czegoś żyć...
Jo-asia napisał/a:
w zeszłym roku..miałyśmy szkolenie...niby takie pomagające nam sprzedawać..zorganizować się, nauczyć się współpracy..a na ostatnim spotkaniu, coś się zmieniło....było nastawione na tylko i wyłącznie sprzedaż wraz z manipulacją
Dostałem dyplom za zajęcie pierwszego miejsca na mikrorynku w udowadnianiu klientowi że jak zapłaci 39 groszy więcej za paliwo to jego 30 letnie BMW przestanie brać olej...
Od tego czasu szef mówił że pannie dziecko sprzedam a ona wróci po drugie...esaneta - Sob 02 Mar, 2013 10:44 Joasiu, poczytaj - może pomoże Ci to zrozumieć Twoje rozterki
http://m.onet.pl/biznes,njngmwolny - Nie 03 Mar, 2013 06:06 Joasiu ,.. to polskie metody handlowe , jeszcze w stadium tzw. kapitalizmu z wilczo mordo, moja żona pracuje w banku i tam to samo, jeden z największych banków w Polsce obroty niesamowite a a na szkoleniach o niczym innym nie mówią tylko sprzedawaj sprzedawać sprzedawać nie ma znaczenia jak,.. tylko sprzedaż. Czy klient zostanie zmanipulowany czy też nie,.. to bez znaczenia, znaczenie ma aby sprzedać, nie każdy wytrzymuje tę presję i świadomość że manipuluje innymi,.. to jest podłe i poniżej pasa, ale co zrobić skoro pracy w nadmiarze w Polsce nie ma, i za dużego wyboru. Skromnie sie przyznam że też sie wyszkoliłem w dziedzinie jak Eskimosowi lodówkę sprzedać skutecznie, ale zostawiłem to,.. wole mniej ale uczciwie,.. co w sumie daje efekt więcej i bez obciążania sumienia, a to ważniejsze od kasiory , bo to obciążenie często gęsto prowadziło mnie do monopolowego i przynosiło więcej strat jak zysków !!!!! Jo-asia - Nie 03 Mar, 2013 15:24 Dziękuję esaneta, za link
" Sprzedawcy zaś sprzedają to, za co im płacą, a nie koniecznie to, do czego mają przekonanie, że posiada istotne wartości/korzyści. "
wzięło mnie na rozważania w tym temacie...bo chcę bliżej poznać siebie..wiedzieć czy ambicja i własne ego jest powodem, że stamtąd odchodzę...czy może jest coś innego o czym nie wiem
do zawodu tego trafiłam przypadkiem...bardzo szybko opanowałam podstawy, ucząc się sama..bardzo też szybko znalazłam uznanie u pracodawcy jak i u klientów
zmieniając pracodawcę...klienci mnie nadal rozpoznawali...
na sklepie obecnie mamy duży ruch i ludzie mnie rozpoznają choć ja ich nawet nie kojarzę...
wiedzą, że długo tam pracuję...nawet wczoraj klient skomentował, że ciągle ktoś nowy a pani tu dalej....
jeśli mogą wybrać obsługę to wybierają mnie...
pracuję w detalu...obecnie to pieczywo, ciasta i itp, tu klient przychodzi sam ale też ma wrócić...tu klient wraca nie tylko po jakość ale i obsługę
co się zmieniło....na pewno jakość...i tu to czego ja się nauczyłam wywracane jest do góry nogami
zmieniła się też postawa pracodawcy....ślepe podporządkowanie, jeśli nie inni czekają na twoje miejsce...
i choć ja o to miejsce nie musiałabym się martwić...nie odpowiada mi to
wolny napisał/a:
wole mniej ale uczciwie,.. co w sumie daje efekt więcej i bez obciążania sumienia,
i właśnie o to mi chodzi...tak myślę....
to zdanie z artykułu.....ja nie sprzedam tego, do czego nie mam przekonania
a to do czego mam przekonanie...jestem w stanie sprzedać więcej i lepiej niż ktoś innygrzesiek - Nie 03 Mar, 2013 19:09 Joasiu ,to uczciwość. Widocznie też chciałabyś by inni byli tacy dla ciebie jak ty dla nichendriu - Nie 03 Mar, 2013 19:18 dla mnie nie ma trzeźwienia bez uczciwości
dość się naoszukiwałem jak piłemJo-asia - Nie 03 Mar, 2013 21:38 grzesiek, endriu,
jak przeczytałam..co napisaliście...poczułam ulgę, dziękuję grzesiek - Pon 04 Mar, 2013 12:29 Wiesz, od 10 lat też działam w handlu,ale na własną rękę.
Prowadzę sklep i często mam dylemat,gdy przedstawiciele handlowi staraja mi się coś sprzedać zachwalając jakie to dobre i doskonałe.
Z doświadczenia wiem,że nie ma rzeczy doskonałych,a w dodatku jeśli są tanie, to też odbiegają od jakości. Wiem,że cena przyciąga klienta, ale jeśli mam dwa podobne produkty w różnych cenach daję wybór klientowi,jeśli zaś on prosi mnie o opinię tych produktów,to staram się go przekonać do lepszego,bez względu na cenę.
Moja branża to lakiery samochodowe i materiały do naprawy blach.Zawsze staram się tak robić ,by klient był zadowolony i wrócił , bo nie sztuką jest coś wcisnąć,ale jak się zrazi klienta nieuczciwością,to on nie dość ,że sam nie przyjdzie,to będzie ostrzegał innych ,że został oszukany ,czy żle potraktowany.endriu - Pon 04 Mar, 2013 18:05 co do uczciwości jeszcze,
teraz kupuję legalne gry synowi na PS3, PC i płyty cd czy dvd z muzyką
stać mnie bo nie piję,
jak piłem to było nie do pomyślenia, kupowałem piraty na giełdzie lub ściągałem z internetu,
wydawałem setki na picie, czy prostytutki a żal mi było kilkadziesiąt złotych na płytę z grą czy bajkami dla dziecka... smutneJo-asia - Wto 05 Mar, 2013 13:18 Dzisiaj ta wiosenna pogoda mnie nosi na rękach
domek ogarnięty...obiadek gotowy...rozmowy inspirujące...
teraz czas na pracę zawodową
miłego dnia Wszystkim Słoneczko - Wto 05 Mar, 2013 13:23
Jo-asia napisał/a:
domek ogarnięty...obiadek gotowy...rozmowy inspirujące...
teraz czas na pracę zawodową
ja też w takich zorganizowanych momentach popartych moja zaradnością czuje sie super taka spełniona, a jak jeszcze to wszystko przychodzi mi z pasją i mam z tego zadowolenie, które mnie nosi przez resztę dnia w dobrym nastroju, to podwójny superek sobie przypinam
Jo-asia napisał/a:
miłego dnia Wszystkim
Wzajemnie esaneta - Wto 05 Mar, 2013 14:30
Jo-asia napisał/a:
Dzisiaj ta wiosenna pogoda mnie nosi na rękach
u mnie natomiast odwrotnie...nie mogę się skupic na pracy...dawno nie byłam taka rozproszona endriu - Wto 05 Mar, 2013 20:38 a ja dzisiaj umyłem żonie samochód
i byłem na terapii pterodaktyll - Wto 05 Mar, 2013 20:42
esaneta napisał/a:
nie mogę się skupic na pracy...dawno nie byłam taka rozproszona
A ja rozproszyłem stado uczniów i mogłem sie spokojnie skupić na pracy grzesiek - Śro 06 Mar, 2013 09:27
wolny napisał/a:
Mieczyki jeszcze nie kwitną !!!
ale gdy wyszedłem z domu zobaczyłem wschodzące pędy przebiśniegów,a na błękitnym niebie leciały klucze dzikich gęsi. Wiosna,idzie nowe , przyroda budzi się ze snu zimowego.
Fajnie zaczął mi się dzień i mam nadzieję,że wieczór też będzie przyjemny. Idę na miting rocznicowy mojej grupy / 24 lata istnienia / .Szmat czasu i mnóstwo ludzi ,którzy przebywali na tej sali,by dzielić sie swoimi doświadczeniami,oraz ci,którzy przyszli i odeszli,by dalej trwać w chorobie.wolny - Śro 06 Mar, 2013 10:26 grzesiek, Kurcze zazdroszczę ci nastroju bo ja mam dzisiaj trochę pochmurny wew głowie oczywiście, bo na dworze śliczniasto jest. Dobrze że mam świadomość że to tylko chmurki !! Bez znaczenia ! Co do tych uroczystości to i ja w poniedziałek zrobiłem tą 5 rocznice skromnie, a w kwietniu mamy rocznice grupy. Nie wiem czy to poprawia mi nastrój, raczej czynniki zewnętrzne nie bardzo mają na to wpływ, nauczyłem sie jakoś tak być tym co sam w swoim wnętrzu potrafi być w miarę spokojnym i zrównoważonym, !! bez względu na okoliczności !! Ale to nie oznacza że każdy tak ma mieć !! Jo-asia - Pią 08 Mar, 2013 00:04
wolny napisał/a:
raczej czynniki zewnętrzne nie bardzo mają na to wpływ, nauczyłem sie jakoś tak być tym co sam w swoim wnętrzu potrafi być w miarę spokojnym i zrównoważonym,
no właśnie...a ja odkąd wróciłam do pracy znów odezwały się wrzody
i tak dzisiaj dumałam..o co kaman?
i znalazłam...daję się wciągnać w ich problemy...i po co mi to
zostało mi już nie dużo czasu, a ja się nakręcam tym jak nowa kierowniczka rządzi..
jeszcze do tego dałam się wpisać w Wielką Sobotę na popołudniu i remanent a kierowniczka w domu będzie świętować
nie dość, że psuję sobie nerwy na koniec, to daję się wmanewrować w najgorszą robotę
nie ....jutro odmówię, nie pójdę w tę sobotę...
czas zacząć myśleć o sobieendriu - Pią 08 Mar, 2013 06:23 nie ładnie odmawiać, zmieniać zdanie, trzeba było od razu reagować...wolny - Pią 08 Mar, 2013 07:23 endriu, tu nie chodzi o ładnie tylko o nią i ma racje .
Nie przejmuj sie,.. łam zasady walcz o siebie koniec bajki.
Jakiś durnas wydumał zasady ładnie czy nie ładnie po to aby manipulować ludźmi, przez takie ładnie to ja nieładnie piłem!!!
Jo-asia - Pią 08 Mar, 2013 08:24
endriu napisał/a:
nie ładnie odmawiać, zmieniać zdanie, trzeba było od razu reagować...
wiesz...miałam wątpliwości..od rana jednak atakują mnie sms...a może tu chcesz wolne? a tu jednak przyjdziesz?
i wiesz co? jeśli one potrafią zmieniać zdanie, to dlaczego nie ja?
i poprosiłam o wolne w tę sobotę przed świętami....dostałam
wolny napisał/a:
dziękuję grzesiek - Pią 08 Mar, 2013 09:35 Dbaj o siebie,inni niech się martwią swoimi problemami.Wrzody odezwały się na tle nerwowym
i tyle. Grafik zawsze można zweryfikować L4 i niech kierowniczka sama stanie do pracy,nawet w święta.
Zdrowia i radości życzę z okazji święta KOBIETO Jo-asia - Pią 08 Mar, 2013 10:21
grzesiek napisał/a:
Zdrowia i radości życzę z okazji święta KOBIETO
uśmiechnęłam się.. dzięki Jo-asia - Nie 10 Mar, 2013 21:02 Nareszcie wiem czego nie wiedziałam..szukałam
męczę się ze sobą od kilku dni...dziś, dzięki wnusi odkryłam co robię nie tak..
jeszcze w środę robiła samodzielnie dosłownie parę kroczków...dzisiaj potrafi przejść cały pokój...najlepiej jej to wychodzi..gdy nie myśli jak idzie mając w rękach coś co nie pozwala iść na czworakach...bo wtedy to coś trzeba by zostawić...gdy się zachwieje..początkowo usiłuje utrzymać równowagę...gdy jednak ją straci...nie wraca do postawy stojącej a korzysta z dobrze sobie znanej...bezpieczniejszym w jej mniemaniu sposobu poruszania...dopiero gdy znów coś złapie lub zapomni o wcześniejszej porażce...zaczyna chodzić w nowy sposób...i choć robi to ostrożnie...nieporadnie sprawia jej to niesamowitą radość
ja działałam i używałam nie tej części ciała co powinnam
i myślę tu o tej.....co Wy
tak, włączyłam ego...myślenie i mieć......zapomniałam o być...czuć
i mam szansę pokonać swoją wrodzoną?...nabytą?....moją bierność a do tego potrzebna mi odwaga a nie strach, który mną ostatnio zawładnął i prowadził tam gdzie on chce a nie ja
pozdrawiam pterodaktyll - Nie 10 Mar, 2013 21:20
Jo-asia napisał/a:
ja działałam i używałam nie tej części ciała co powinnam
Słusznie powiadają, że "jak się nie psewrócis, to sie nie naucys....." Pastel - Nie 10 Mar, 2013 21:54
Jo-asia napisał/a:
i myślę tu o tej.....co Wy
Jo-asia napisał/a:
moją bierność a do tego potrzebna mi odwaga a nie strach,
Jo-asia - Nie 10 Mar, 2013 22:12
pastel napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
i myślę tu o tej.....co Wy
to nie tak miało być
miało być ....nie myślę
feeblesoldier - Pon 11 Mar, 2013 10:01
Jo-asia napisał/a:
jeszcze w środę robiła samodzielnie dosłownie parę kroczków...dzisiaj potrafi przejść cały pokój...najlepiej jej to wychodzi..gdy nie myśli jak idzie
tak, włączyłam ego...myślenie i mieć......zapomniałam o być...czuć
wydaje mi się, że za dużo myśli naraz może zabijać... bo jeśli siedzę w swojej głowie a nikt tego nie kontroluje, to o czym ja mogę myśleć? na pewno nie o innych. a być może i się pogrążam.
"być, czuć..."
trochę mnie to oświeciło, choć teraz mam mętlik w głowie.. ale dzięki.
(muszę się tego nauczyć... chyba mi tego brak... moje pierwsze myśli to to, że nie jestem, że nie działa "być", bo przecież jak piję, to nie ma mnie, jest alkohol, a ja gdzieś na uboczu...)grzesiek - Pon 11 Mar, 2013 13:30
Jo-asia napisał/a:
męczę się ze sobą od kilku dni..
Jo-asia napisał/a:
włączyłam ego...myślenie i mieć......zapomniałam o być...czuć
i mam szansę pokonać swoją wrodzoną?...nabytą?....
zawsze powtarzam,że świat jest tak skonstruowany,że wszędzie musi być równowaga.
Joasiu twoje ego- budowane jest na nowo,nie musi w tym przeszkadzać myślenie o tym co chcesz mieć i co osiągnąć, byle by to było realne i do osiągnięcia,a nie mrzonki,marzenia.
Tego być i czuć też nie utraciłaś, ostatnio szukałaś wiosny w ogrodzie, bawisz się i obserwujesz rozwój wnuczki, więc jesteś i czujesz, a JA czuję,że ty za bardzo wszystko chcesz kontrolować,za dużo rozważań i nie potrzebnych myśli,które gmatwają ci się w tych przemyśleniach. Czasem nie warto się zastanawiać nad tym co jest oczywiste,zostaw to niech sobie będzie.
Wnuczka ,jak by sie bardzo zastanawiała czy iść,czy siedzieć , na pewno by nie wstała.
Robiąc to bez zastanowienia,robi to coraz lepiej. Ty też tak popróbuj.endriu - Pon 11 Mar, 2013 16:20
Jo-asia napisał/a:
ja działałam i używałam nie tej części ciała co powinnam
i myślę tu o tej.....co Wy
no czasami tak trzeba, żeby mózg odciążyć Jo-asia - Wto 12 Mar, 2013 21:45
endriu napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
ja działałam i używałam nie tej części ciała co powinnam
i myślę tu o tej.....co Wy
no czasami tak trzeba, żeby mózg odciążyć
no tak, głodnemu chleb na myśli...i myślę tu o sobie żeby nie było
grzesiek napisał/a:
Wnuczka ,jak by sie bardzo zastanawiała czy iść,czy siedzieć , na pewno by nie wstała.
Robiąc to bez zastanowienia,robi to coraz lepiej. Ty też tak popróbuj.
tak, ostatnio bywałam tylko sama ze sobą...wtedy jest łatwiej
teraz wpadłam w normalny rytm i się pogubiłam....już się jednak odnalazłam
nabrałam dystansu.... grzesiek - Śro 13 Mar, 2013 13:02 teraz wpadłam w normalny rytm i....
nabrałam dystansu.... [/quote]
tak trzymaj,życie codzienne i niespodzianki z tym związane....
grzesiek - Czw 14 Mar, 2013 15:31 W sobotę znów jade do Dusznik Zdr. na dni skupienia.
Podobnie jak Ty ,musze nabrac dystansu,naladować baterie i zastanowić się...
Od zawsze ,a w szczególności w dorosłym normalnym życiu,zawsze lubiałem mieć porządek,
wszystko poukładane,uregulowane itp.
W czasie picia nie zawsze tak było, ale w okresach przebłysku świadomości starałem się to nadrobić. Od kiedy nie piję staram się utrzymywać ład i porządek wokół siebie na różnych płaszczyznach.Wymagam tego od siebie i często usiłuję to wpoić osobom najbliższym.
Nie zawsze tak jest,nie znoszę braku odpowiedzialności za własne czyny i wysługiwania się innymi. Niestety, do niektórych domowników to nie dociera( syn,prawie 18 lat).
Nudzi mnie wieczne zwracanie uwagi, by ogarnął po sobie,nie zrzucał swoich spraw na innych,
wziął życie własne w swoje ręce, zrobił coś bez wcześniejszego proszenia,czy nakazywania.
Żona czasem mnie uspokaja, namawia bym wyluzował,odpuścił,nie denerwował się, ja nie potrafię ,nie toleruję bałaganu ,lenistwa i nieróbstwa skrzyżowanego z egoizmem.
Zawsze powtarzam,że na świecie gnój też jest potrzebny,ale w kupkach,a nie gdzie bądź.
Musze coś z tym zrobić,bo wywołuje to u mnie negatywne emocje,zbedne ,nie pożądane.
A może to "SKS" ??? : Jo-asia - Czw 14 Mar, 2013 20:15
grzesiek napisał/a:
( syn,prawie 18 lat).
Nudzi mnie wieczne zwracanie uwagi, by ogarnął po sobie,nie zrzucał swoich spraw na innych,
wziął życie własne w swoje ręce, zrobił coś bez wcześniejszego proszenia,czy nakazywania.
ten typ tak ma
znam to...mój jest podobny a ja uspokajam męża, gdy się wkurza na niego
czemu mnie to nie rusza? też lubię porządek...syn też tyle, że on ma inne wyobrażenie porządku....podobnie do mnie myśli o nim, gdy ma nas odwiedzić jego dziewczyna
zamykam jego pokój i tyle...gdy chcę żeby coś zrobił, to mówię wprost
tamtego lata...sąsiad poprosił go aby pomalował płot..syn się zgodził...sąsiad zapłacił mu od razu...pomalować miał, jak tamten kupi farbę...i tak mijał tydzień...dwa....miesiąc...mąż zaczynał się nakręcać...kasę wziął a roboty nie zrobił...no to on do sąsiada...czy może pomalować...tamten, nie mam farby i tak zabawa trwała, aż spadł śnieg...do dziś tego nie zrobił...początkowo też miałam wąty do syna...rozmawiałam z nim o tym a on mi...mamo, jakby facet chciałby kasę spowrotem to by mi powiedział...jakby chciał mieć pomalowane to dał by mi farbę...nie wiem o co mu chodzi jak mi powie do się dowiem...ja chcę to on mi nie daje tego zrobić....no i fakt, ma rację, byłam świadkiem jak często chodził do sąsiada i z nim rozmawiał....myślę, że dzieci niekiedy są mądrzejsze ode mnie...bo ja bym już dawno się zagryzła myślami czemu tak jest i na pewno kasę bym mu oddała...przywiązuję wagę do tego co kto o mnie pomyśli i stąd moje takie myślenie....a on nie
i to on jest w tym mądrzejszy....dba o swoją czystość...jego bałagan jemu nie przeszkadza...a tylko w swoim pokoju go ma...więc co ja mogę?..to jego część przestrzeni w tym domu i może z nią robić co chce...póki nie zagraża to innym
grzesiek napisał/a:
W sobotę znów jade do Dusznik Zdr. na dni skupienia.
cieszę się...mam nadzieję, że kiedyś i ja się tam wybiorę...
mój syn ze swoją dziewczyną, zabiera mnie na Paschę....organizowaną przez wspólnotę chrześcijańska...nigdy nie brałam udziału w czymś takim...ciekawość we mnie jest jednak wielka...no i będę miała okazję poznać "teściówkę"grzesiek - Pią 15 Mar, 2013 10:14
Jo-asia napisał/a:
mój syn ze swoją dziewczyną, zabiera mnie na Paschę....organizowaną przez wspólnotę chrześcijańska...nigdy nie brałam udziału w czymś takim...ciekawość we mnie jest jednak wielka...no i będę miała okazję poznać "teściówkę"
Fajnie,będziesz miała nowe doświadczenie,zobaczysz coś ciekawego,no i nowa znajomość.
Oby przyjazna i życiowa. Miłego...wolny - Pią 15 Mar, 2013 10:26 grzesiek, Uważam że jesteś dość uduchowionym facetem i fajnie , ale z tym synem to lekka przesada , bałagan to jest pikuś,.. mój chla i to dopiero jest niepoukładane, a moja bezradność mnie paraliżuje !! chociaż powiem uczciwie mimo tego że jestem tym przygnębiony, ale przygnębiony inaczej , nie wiem czy mnie zrozumiesz ? Przygnębiony ale spokojny , nie umiem tego wyrazić słowami !! Jo-asia - Pią 15 Mar, 2013 11:03
wolny napisał/a:
fajnie , ale
to się wyklucza...jedno drugiego neguje....wiesz co mam na myśli?
grzesiek napisał/a:
będziesz miała nowe doświadczenie,zobaczysz coś ciekawego,no i nowa znajomość.
właśnie
a biorąc pod uwagę mój opór przed realem....to krok do przodu grzesiek - Pią 15 Mar, 2013 15:12
wolny napisał/a:
Uważam że jesteś dość uduchowionym facetem i fajnie , ale z tym synem to lekka przesada
Widzę,że muszę coś wyjaśnić.
Jeśli chodzi o duchowość,to w moim przekonaniu,to nie tylko religia i wiara w Boga.
Wyjazdy moje, na spotkania,które nazywamy Dniami skupienia, to chęć bycia z innymi uzależnionymi,AA,DDA,Współuzależnionymi Al-Anon,Chęć rozmowy,wymiany zdań, postrzegania problemów uzależnień z innej perspektywy.To ,że odbywa się to prze klasztorze,nie ma z tym nic wspólnego. Jestem wierzącym,lecz nie fanatykiem religijnym,a i praktykowanie moje jest dość skromne.Jako rozwodnik nie uczestniczę w sakramentach,a na mszę chodzę w chwili potrzeby,a nie wg grafika,czyli co niedzielę.
Pisząc o synu,nie do końca miałem na uwadze fakt,że jest bałaganiarzem,bo podobnie ja Joasia twierdzę,że to co on ma w swoim pokoju,to jego i jego wstyd.
Porządek to również życie w symbiozie z innymi, np. wyrzucanie śmieci wtedy gdy jest taka potrzeba,a nie wtedy gdy mama,czy ojciec karzę.Wykonywanie własnych obowiązków,a nie scedowanie ich na inne osoby( np. pożycz mi lekturę w bibliotece, znajdź mi coś w internecie.Bezinteresowne pomaganie innym czy odciążanie ich od prac
domowych.
Młodym wydaje się,że mieszkają w hotelu,wszystko im się należy i starzy wszystko ogarną.
wolny napisał/a:
Przygnębiony ale spokojny , nie umiem tego wyrazić słowami !!
wiem jak się czujesz,bo zaraz przypominam sobie,jak mi tłumaczono bym przestał pić,a gadanie takie wzbudzało u mnie gniew i przekorę.
Spokój Twój też rozumiem,bo wiem,że żeby syn Twój przestał pić musi to sam zrozumieć. Możesz mu pomóc,ale to on musi o pomoc poprosić.Oby tak było.Jo-asia - Nie 17 Mar, 2013 08:57 Wczoraj mój mąż, odprawiał swoje urodziny...nim impreza się rozwinęła i alkohol pojawił się na stole..wyszłam na mityng...gdy wróciłam goście byli dalej i pili
nim wyszłam czułam narastające napięcie...jednak po powrocie już go nie było
alkohol, choć wiedziałam gdzie jest, nie robił na mnie wrażenia...
nie wiem czy to sprawka mityngu czy po prostu moje myślenie...bo podeszłam do sprawy inaczej niż zwykle....jest to jest...ode mnie zależy, jakie wrażenia...uczucia we mnie wywoła...
z drugiej strony, nie ważne co wpłynęło na moje zachowanie...ja nie mam zamiaru na siłę szukać odpowiedzi..
miłej niedzieli wampirzyca - Nie 17 Mar, 2013 09:35
Jo-asia napisał/a:
ja nie mam zamiaru na siłę szukać odpowiedzi
I o to chodzi Joasiu....na mnie też nie robi od dawna...zmieniłam sposób postrzegania alkoholu.......każdy sobie musi to w głowie sam ułożyć.. miłej niedzieli Eila - Nie 17 Mar, 2013 10:31
Jo-asia napisał/a:
alkohol, choć wiedziałam gdzie jest, nie robił na mnie wrażenia...
Też tak myślałam...kiedy patrzyłam na alkohol nie czułam nic...myślałam dobrze jest,nie robi na mnie zupełnie wrażenia
Ale teraz im dłużej jestem trzeżwa tym częściej myślę -robi
Nawet jeżeli w danej chwili nie poczuję nic ....
Ale też staram się mieć do tej sprawy zdrowe podejście i jeżeli gdzieś ten alkohol się pojawi to nie uciekam w popłochu...tylko gdzieś tam w podświadomości zapal mi się czerwona lampka
Miłej niedzieli Joasiu endriu - Nie 17 Mar, 2013 10:41
Jo-asia napisał/a:
alkohol, choć wiedziałam gdzie jest, nie robił na mnie wrażenia...
niech sobie i tam robi wrażenie ale ja wiem co z tym zrobić,
i Ty też jak widać wolny - Nie 17 Mar, 2013 12:44
Eila napisał/a:
Ale teraz im dłużej jestem trzeżwa tym częściej myślę -robi
Oj , i proszę nie posądzaj mnie o przekorę lub prowokacje, jeżeli tak sie dzieje to moim skromnym zdaniem nie jest to objawem trzeźwości , tylko sie zaraz nie gniewaj ?? Ja tak myślę ale ty nie musisz.
Za to reakcja Joasi jest jak najbardziej normalna, neutralna bym rzekł, i tak powinno być jest to jest a niby czemu miałoby tego alkoholu nie być , jest nie groźny a nawet bezbronny!!! grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 11:36
wolny napisał/a:
Za to reakcja Joasi jest jak najbardziej normalna, neutralna bym rzekł, i tak powinno być jest to jest a niby czemu miałoby tego alkoholu nie być , jest nie groźny a nawet bezbronny!!!
dokładnie... i tylko ode mnie zależy,czy zwracam na niego uwagę,czy nie.
Zbliżę się do niego,czy nie.grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 11:51 Jak wcześniej pisałem,byłem na Dniach skupienia,w sobotę i niedzielę.
Jechało ze mną jeszcze troje znajomych z AA,inni dojechali później i nazbierało się 20 osób.
Tematem były uczucia i zaczęła sie burza mózgów,ale tak naprawdę to chcę powiedzieć
o sytuacji jaka zaszła.Jedna z osób będąc już na miejscu zaczęła zmieniac swoje zachowanie i w efekcie zapiła.Musiała już wcześniej być na to przygotowana i nawet jadąc z nami ,nie poprosiła o pomoc. Będąc w klasztorze popijała w ukryciu. To nie nowicjuszka,osoba po terapiach i z grupy AA. Gdy opuściła spotkanie pod pretekstem złego samopoczucia, z wielu ludzi "zeszło powietrze". Na drugi dzień zapytałem jej jak mam jej pomóc,co zrobić,by tego nie powtórzyła. Wspólnie z jeszcze jedną osobą i w obecności księdza staraliśmy pokazać jej sposoby poradzenia sobie,uświadomiliśmy jej,że zależy nam na niej,że zawsze może na nas liczyć,nie wiem na ile jej pomogły nasze wywody i opowieści.Sama musi zdecydować.
Przypadek niespodzianka,trudno pomagac i jednocześnie nie szkodzić sobie.Jo-asia - Wto 19 Mar, 2013 11:57
grzesiek napisał/a:
.Jedna z osób będąc już na miejscu zaczęła zmieniac swoje zachowanie i w efekcie zapiła.Musiała już wcześniej być na to przygotowana i nawet jadąc z nami ,nie poprosiła o pomoc.
zawsze mnie to będzie intrygowało...co w takiej głowie siedzi i dlaczego nie prosi o pomoc
mam nadzieję, że nie będę musiała tego przeżyć
grzesiek napisał/a:
Przypadek niespodzianka,trudno pomagac i jednocześnie nie szkodzić sobie.
w jaki sposób widzisz, że takie pomaganie Tobie szkodzi?Eila - Wto 19 Mar, 2013 13:21
Cytat:
dokładnie... i tylko ode mnie zależy,czy zwracam na niego uwagę,czy nie.
Zbliżę się do niego,czy nie.
_________________
Oczywiście to prawda
Ale jest to substancja od której jestem uzależniona więc nie będę tutaj mówić ,że w ogóle jest mi obojetna...
Kiedy widzę alkohol też nie odczuwam potrzeby napicia się ...nie wywołuje on we mnie emocji ja przywykłam do tego ,że nie piję po prostu tak mam nie piję i już
Ale z drugiej strony pamiętam ,że widok butelki może wywołać u mnie głód alkoholowy więc....
pozostanę przy swoim zdaniu
Pozdrawiam zimowo wolny - Wto 19 Mar, 2013 13:29
Eila napisał/a:
że widok butelki może wywołać u mnie głód alkoholowy więc....
Ale jak wyeliminujesz butelki, skoro płyny raczej w butelkach są,. toć to więzienie sobie czynisz z życia , każde ograniczenie to więzienie,.. tego powinnaś unikać,.. a nie butelek,.. ja tak myślę ale mogę się mylić ???!!! Eila - Wto 19 Mar, 2013 13:33 wolny,
Zrozumiałeś moją wypowiedż jak chciałeś mnie nic do tego grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 13:53
Jo-asia napisał/a:
w jaki sposób widzisz, że takie pomaganie Tobie szkodzi?
Obecnie nie boje się już pomagać takim osobom, nie chciałem tego robić w chwili ,gdy się zorientowałem,że jest pod wpływem,bo i tak nie dało by to pożądanego skutku.
Na drugi dzień osoba ta była na kacu,miała objawy odstawienne,ale łatwiej było mi nawiązać
z nią kontakt.
Niestety przebywanie z osobą wypitą czy na kacu powoduje dyskomfort ,patrząc na nią,czując jej oddech, widok trzęsących się rąk, ciężko ocenić jak się zachowa,czy nie wybuchnie , obawa przed nieoczekiwanymi skutkami z drugiej strony.
Nie jest to sytuacja komfortowa,budzi lęk i niepewność.grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 14:10
Eila napisał/a:
Ale jest to substancja od której jestem uzależniona więc nie będę tutaj mówić ,że w ogóle jest mi obojetna...
Kiedy widzę alkohol też nie odczuwam potrzeby napicia się ...nie wywołuje on we mnie emocji ja przywykłam do tego ,że nie piję po prostu tak mam nie piję i już
Ale z drugiej strony pamiętam ,że widok butelki może wywołać u mnie głód alkoholowy więc....
W pewnym momencie trzeźwienia widok butelki przestał już wywoływac u mnie głód alkoholowy,nie piję i już ,tak mam bo takie jest normalne życie,moje życie,bez oszustwa.
Dla mnie butelka to opakowanie,a alkohol zagraża mi dopiero wtedy ,gdy wlałbym go do ust,nie gdy jest szczelnie opakowany.
Jestem alkoholikiem,wiem,że SPOŻYWANIE alkoholu jest dla mnie zabójcze ,nie jego widok.Eila - Wto 19 Mar, 2013 15:07
grzesiek napisał/a:
Jestem alkoholikiem,wiem,że SPOŻYWANIE alkoholu jest dla mnie zabójcze ,nie jego widok
...I przebywanie np. na imprezach alkoholowych (a co za tym idzie patrzenie czyli widok alkoholu) zupełnie nie jest dla Ciebie zabójcze -jak to określiłeś....
Zdarza mi się bywać na imprezach alkoholowych ..nie uciekam od tego bo wiem ,że taki jest świat -jedni piją drudzy nie
Widok alkoholu zupełnie nie robi na wrażenia-on po prostu dla mnie nie istnieje -bo tak poukładałam w swojej głowie dzięki mojej terapii ...ale wiem też ,że ma on wpływ na moje życie i zawsze już będzie miał....nie jest to wpływ bezpośredni ,że dzisiaj już zaraz zapiję np. po imprezie gdzie był alkohol ...ale za miesiąc ,dwa może za tydzień może wywołać ta impreza reakcję... falę której nie będę mogła powstrzymać...ale dzięki terapii będę wiedziała co się ze mną dziej i jak sobie z tym poradzić
Nie żyję jak w więzieniu jak to określił Wolny -wręcz przeciwnie nigdy wcześniej nie wychodziłam do ludzi tak jak teraz...
Jestem szczęśliwą kobietą...spełniam swoje marzenia ale też nie zapominam że jestem alkoholiczką grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 15:31 Eila,zgadzam sie z tobą,ja mam swój,a ty swój punkt widzenia. Nasze zachowania są inne w różnych sytuacjach,bo jesteśmy innymi osobami. Ja nie neguję i nie krytykuję twojego poglądu,tylko określiłem jak to jest u mnie.
Na różne imprezy staram się nie chodzić. Idę tam,gdzie mam na to ochotę i jestem na to przygotowany. W lipcu byłem na weselu, wiedziałem,że będzie tam alkohol i to w dużej ilości,ale moje nastawienie i świadomość tego po co tam idę pomogła mi dobrze się bawić,tańczyć, obficie zjeść i nawet zostałem do następnego dnia na poprawiny.
Nikt mi alkoholu nie wlewał,nie proponował i byłem psychicznie nastawiony,że gdyby zaszła nieoczekiwana sytuacja zagrażająca mi ,psująca mój humor,powodująca dyskomfort,mogłem wsiąść w auto i pojechać do domu. Myśląc o tym,że butelka wódki stojąca na stole,czy na półce sklepowej wywołuje u mnie głód alkoholowy,powoduje że się nakręcam i sam sobie ten głód wywołuję,więc tak nie myślę i tyle
nie odbieraj mnie źle,ja tak mam,choć może to być dziwne dla innych.Franc - Wto 19 Mar, 2013 15:49
grzesiek napisał/a:
ja tak mam,choć może to być dziwne dla innych.
To ja mam tak samo , na początku swojego zdrowienia też myślałem że jestem twardy i nie rusza mnie widok alkoholu , nawet jak koledzy pili po służbie siedziałem jak zwykle z nimi , po pewnym czasie przypłaciłem to sporym i paskudnym nawrotem , teraz wiem że to wszystko się tak gromadziło w mojej głowie i w końcu czara się przelała i stąd ten nawrót , teraz unikam takich sytuacji , musiałem sam doświadczyć tego i dostać nauczkę bo jak mnie ostrzegali to nie wierzyłem że mnie to dotyczy Eila - Wto 19 Mar, 2013 15:51 :
grzesiek napisał/a:
nie odbieraj mnie źle
Zawsze czytam Twoje posty z wielką uwagą i mam wiele szacunku do Twojej osoby Pastel - Wto 19 Mar, 2013 15:59
Eila napisał/a:
Widok alkoholu zupełnie nie robi na wrażenia-on po prostu dla mnie nie istnieje -bo tak poukładałam w swojej głowie dzięki mojej terapii
Jeśli nie robi wrażenia to jakim cudem:
Eila napisał/a:
za miesiąc ,dwa może za tydzień może wywołać ta impreza reakcję... falę której nie będę mogła powstrzymać
?
To jak: nie robi wrażenia, czy robi wrażenie z opóźnionym zapłonem? grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 16:02
Franc napisał/a:
na początku swojego zdrowienia też myślałem że jestem twardy i nie rusza mnie widok alkoholu ,
Franc napisał/a:
musiałem sam doświadczyć tego i dostać nauczkę bo jak mnie ostrzegali to nie wierzyłem że mnie to dotyczy
Właśnie,na początku ja też myślałem,że jestem silny, dostałem nie jedną nauczkę,bo sam na nie sobie zapracowałem.Dla czego? bo nie wyciągałem wniosków, teraz mając już troszeczkę trzeźwości patrzę na to z innej perspektywy. Na imprezy jak napisałem,staram się nie chodzić,ale jak idę to przygotowany,ze świadomością zagrożenia, to mi pomaga nie dać się zagonić ponownie w kozi róg.Nastawienie psychiczne jest dla mnie bardzo ważne.
Gdy ktoś mnie zaskoczy i niespodziewanie zaskoczy propozycją napicia się,wycofuję sie natychmiast bez zastanowienia,- odruchowo.
Ważne jest też przygotowanie własnego gruntu na takiej imprezie . Przebywam z osobami,które wiedzą,że nie piję bo mam problem i nie chcę.Mówię o tym otwarcie i nie stresuję się, nie tłumaczę się i nie kręcę w zeznaniach.
Wracając z tego wesela miałem satysfakcję ,że się dobrze bawiłem na trzeźwo i że nikt nie namawiał mnie do napicia się.Uszanowali moją wolę.grzesiek - Wto 19 Mar, 2013 16:05
Eila napisał/a:
Zawsze czytam Twoje posty z wielką uwagą i mam wiele szacunku do Twojej osoby
Dzięki wielkie endriu - Wto 19 Mar, 2013 19:59 u mnie nawet przypadkowa rozmowa o alkoholu innych ludzi wywołuje dziwne samopoczucie, źle się z czymś takim czuję, jakoś tak krępuje mnie to, nie wiem jak się wtedy zachować...Janioł - Wto 19 Mar, 2013 20:02
grzesiek napisał/a:
Wracając z tego wesela miałem satysfakcję ,że się dobrze bawiłem na trzeźwo i że nikt nie namawiał mnie do napicia się.Uszanowali moją wolę.
czyli jakby nie patrzeć full controlEila - Wto 19 Mar, 2013 20:59
Pastel napisał/a:
To jak: nie robi wrażenia, czy robi wrażenie z opóźnionym zapłonem?
Dokładnie tak -robi wrażenie nie bezpośrednie ale jednak...Pastel - Wto 19 Mar, 2013 21:22
grzesiek napisał/a:
Wracając z tego wesela miałem satysfakcję ,że się dobrze bawiłem na trzeźwo i że nikt nie namawiał mnie do napicia się.Uszanowali moją wolę.
Nawet sobie nie wyobrażam, by mogło być inaczej. Idę się dobrze bawić, a nie odganiać od natrętów. Zawsze w rezerwie mam żołnierskie i asertywne: "sp...laj" jeśli byłby ktoś wyjątkowo namolny. Zaobserwowałem też, że ci namolni to albo alkoholicy, albo osoby już mające jakiś problem z alkoholem, a ja przecież nie chcę być taki - to już było i wiem jak się skończyło.
I w uczestniczeniu we wszelkich imprezach się nie ograniczam.
Eila napisał/a:
Dokładnie tak -robi wrażenie nie bezpośrednie ale jednak...
To więc wyklucza, co wcześniej pisałaś:
Eila napisał/a:
Widok alkoholu zupełnie nie robi na wrażenia-on po prostu dla mnie nie istnieje -bo tak poukładałam w swojej głowie dzięki mojej terapii
Janioł - Wto 19 Mar, 2013 21:30
Eila napisał/a:
Widok alkoholu zupełnie nie robi na wrażenia-on po prostu dla mnie nie istnieje -bo tak poukładałam w swojej głowie dzięki mojej terapii ...
z listu do alkoholu - Andrzeja Alkoholika Rozstaliśmy się już kiedyś na długo, to był dobry dla mnie czas, choć nie tylko miodem i mlekiem płynący, ale to był mój czas, nie byłem mi potrzebny bo nauczyłem się sam dokonywać wyborów i ponosić za nie odpowiedzialność.
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny, kiedy dbałem o to byś był niepotrzebny, byłeś poza zasięgiem mojej ręki gdy tylko o tym zapomniałem poczułeś się tolerowany i szybko stało się tak że zacząłeś mi towarzyszyć aż koszmar obcowania z Tobą stał się bolesną rzeczywistością.
Dopadłeś mnie w momencie cierpienia, które przez swoje zaniedbania i kłamstwa sam sobie sprawiłem i dałeś mi wtedy ulgę i poczucie złudnej mocy, że tym razem powrócimy do naszych relacji z początku naszej znajomości, zadbałeś o to bym tak czuł i myślał, bym miał przekonanie, że ja panuję nad wszystkim i kieruje swoim życiem samodzielnie i brnąłem dalej do momentu, w którym nie mogłem już dalej tkwić, do momentu gdy w przebłysku resztek logicznego i racjonalnego myślenia doszło do mnie że kontrolując relacje z Tobą, zupełnie zatraciłem własne „ja”.pterodaktyll - Wto 19 Mar, 2013 21:33
Janioł napisał/a:
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny,
Dzięki Andrzeju....Eila - Wto 19 Mar, 2013 22:32
Pastel napisał/a:
To więc wyklucza, co wcześniej pisałaś:
No niekoniecznie ,ale nie mam siły już o tym pisać i tłumaczyć poza tym to temat Joasi więc nie będę już więcej na ten temat pisać tutaj ulena - Wto 19 Mar, 2013 22:38 Janioł to co napisałeś wstrząsnęło mna dogłębnie . Wiem , że nalezy byc uważnym , a jednak ja jakoś tak podchodzę do tego dość obojetnie chociaż teraz jest inaczej , bo dawniej siedziałam sobie w towarzystwie pijącym i mnie wogóle to nie przeszkadzalo, teraz też czasami siedzę ale później zwracam baczniejszą uwagę na to co się ze mną dzieje i dzięki wiedzy jaką doistaję z różnych źródeł (jednym jest forum) wiem jak sobie poradzic gdyby cos złego się działo w moim wnętrzu ale jak napisałeś , że " niepotrzebny nie oznacza obojetny". DziękujęJo-asia - Wto 19 Mar, 2013 23:06
pterodaktyll napisał/a:
Janioł napisał/a:
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny,
Dzięki Andrzeju....
i ja dziękuję
grzesiek napisał/a:
Nie jest to sytuacja komfortowa,budzi lęk i niepewność.
dzięki...teraz Cię rozumiem wolny - Śro 20 Mar, 2013 07:04 Jo-asia, A nie kojarzą ci się słowa "nie potrzebny " i cały ten list, do aktu wyrzeczenia , bo mnie bardzo i zastanawiam sie czy ktokolwiek bierze pod uwagę fakt, że akt wyrzeczenia wiąże mnie na zawsze z obiektem którego się wyrzekam i to jeszcze silniej aniżeli to mogłoby się wydawać, czego potwierdzeniem są słowa,.. "",ale nie obojętny ", więc nie ma tu zbyt wielkiego halo , jak sie czegoś wyrzekasz musisz brać pod uwagę fakt że to coś i tak cie dopadnie czy wcześniej czy później ( to są te niewidzialne kraty o których pisałem EILI), tak że spoko, kiedyś nawet czegoś podobnego nie brałem pod uwagę, ale życie pokazało, że jednak to jest jedna z przyczyn moich nawrotów , niestety może ja i ten idiota jestem ale .....może warte zastanowienia .
I przepraszam że się wtrąciłem !!! szymon - Śro 20 Mar, 2013 07:18
wolny napisał/a:
akt wyrzeczenia wiąże mnie na zawsze z obiektem którego się wyrzekam
co prawda, to prawda
jeden się wyrzeka i się "związuje" poprzez to, z tym czymś na całe życie
drugi to przytula, akceptuje, pozwala być
trzeci pieprzy 3 po 3
bo każdy jest na swoim poziomie rozwoju... i bardzo fajnieyeti - Śro 20 Mar, 2013 07:31
pterodaktyll napisał/a:
Janioł napisał/a:
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny,
Dzięki Andrzeju....
Witajcie,i tak dokladnie stało się ze mną wystarczył niewielki zgrzyt,i poszly konie po betonie po 2,5 rocznej abstynencji.Totalne zaskoczenie po wytrzeźwieniu,jak to sie mogło przydarzyć???,przecież ja już nad nim panowałem,tyle czasu nie piłem,i nagle jak z bomby -BACH .dalo mi to wiele do myslenia,ale chyba za mało bo za kilka miesiecy ponowna wpadka.Uznalem wtedy ,że to nie sa zarty to jest zupełny brak pracy nad samym sobą,że ja nie jestem trzeźwiejącym alkoholikiem ,ale jedynie NIEPIJACYM ALKOHOLIKIEM .
obecnie znowu kilka miesiecy w trzeźwości,ale emocje ciagle mi towarzyszą i doszedłem do wnisku ,że sam sobie nie poradzę.Znjduję pomocne wsparcie jak mam kryzys-działa ,ale czy to wystarczy by ponownie nie zaczerpnać wsparcia w butelce !!! nie mam pojecia.Nie walczę,ale uczę się z tym kumplem(alkoholem) NAUCZYĆ żyć i mieć caly czas świadomośc,że to nie rozwiązało mi nigdy problemów,ale przysporzyło nowych i to mnie wzmacnia w trwaniu w trzeźwości pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 09:27
wolny napisał/a:
.może warte zastanowienia .
Na pewno warto się nad tym "pochylić", ale wydaje mi się, że skoro jestem uzależniony, to bez względu na to czy alkohol jest mi niepotrzebny czy się go wyrzekam, to i tak cały czas jestem w jakiejś zależności od niego, choćby z tego powodu, że jest to choroba nieodwracalna i moje spekulacje na ten temat niewiele zmienią. Chyba, że ktoś udowodni, że alkoholizm można definitywnie wyleczyć a nie żyć z nim, czy obok niego..........grzesiek - Śro 20 Mar, 2013 09:46
pterodaktyll napisał/a:
Na pewno warto się nad tym "pochylić", ale wydaje mi się, że skoro jestem uzależniony, to bez względu na to czy alkohol jest mi niepotrzebny czy się go wyrzekam, to i tak cały czas jestem w jakiejś zależności od niego, choćby z tego powodu, że jest to choroba nieodwracalna i moje spekulacje na ten temat niewiele zmienią.
Nie tylko tobie ptero się wydaje,mi też,powiem nawet że tak jest.
Można żyć normalnie,bez alkoholu,sumiennie pracować,wykonywać codzienne obowiązki
ale nie można zapominać o chorobie.Stosując sie do zaleceń terapeutycznych,programów,pogłębiając swoją wiedzę o chorobie nie dopuszczam do tego,by alkohol znów był przeze mnie tolerowany,zapominając choć przez chwilę,że jestem
alkoholikiem doprowadzę do tego,że "zatracę własne JA" i słowa z listu Andrzeja ziszczą się,staną się moją rzeczywistością-bolesną i nie chcianą.wolny - Śro 20 Mar, 2013 13:22
pterodaktyll napisał/a:
Chyba, że ktoś udowodni, że alkoholizm można definitywnie wyleczyć ..........
Ewentualnie jeżeli ktoś udowodni że to jest nie możliwe !!Jo-asia - Śro 20 Mar, 2013 14:32 "Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny,"
to może ja coś powiem..
może i ten list brzmi jak "związanie"
to co we mnie się zmieniło?...na ten moment?...
pisałam nie zrobił na mnie wrażenia...miałam na myśli, że nie było silnych emocji a spokój..spokój zaś nie zagłuszył mojej czerwonej lampki w głowie
ja sobie zdaję sprawę, że to nie alkohol jest moim problemem a ja sama..
jak mówi wolny ego.. i moja równowaga nie jest stabilna...więc ta lampka teraz jest mi jeszcze potrzebna....
słowa janioła..zrozumiałam po swojemu i bardzo mi one spasowały
moja praca nad sobą...już od dłuższego czasu...nie ma w temacie z alkoholem nic wspólnego
co nie oznacza, że to on był powodem...tego zamieszania...zapoczątkował zmiany
dziś już wiem, że nim byłam uzależniona...byłam, jak się to mówi? dysfunkcyjna?
więc, jeśli moja dysfunkcja nie zniknie to i moje zagrożenie jest ciągle aktualne...Dziubas - Śro 20 Mar, 2013 15:43
Jo-asia napisał/a:
jeśli moja dysfunkcja nie zniknie to i moje zagrożenie jest ciągle aktualne...
Nic dodać, nic ująć
W programie AA kroki czwarty i piąty, w których poznaję siebie.grzesiek - Śro 20 Mar, 2013 15:44
Jo-asia napisał/a:
pisałam nie zrobił na mnie wrażenia...miałam na myśli, że nie było silnych emocji a spokój..spokój zaś nie zagłuszył mojej czerwonej lampki w głowie
Jo-asia napisał/a:
...więc ta lampka teraz jest mi jeszcze potrzebna....
Mi też, cały czas,pomaga nie zapomnieć kim jestem.
Niech będzie na zawsze i ostrzega mnie w trudnych sytuacjach.Jo-asia - Pon 25 Mar, 2013 12:17 A propos ostrzegania..
wczoraj bratanek męża miał urodziny...już ostatnio zaznaczono mi...mam nadzieję, że będziesz...zamieniłam się zmianą na rano aby iść...wróciłam z pracy, zjadłam obiad, krótka drzemka...zrobiłam sobie kawy i zaczął się pościg myśli w mojej głowie..trzeba by się przygotować a te włosy..okropne...nie ma co na siebie włożyć...nie chce mi się...no przecież z Hiszpanii przyjechali...chcieli żebyś przyjechała...ostatnio widok alkoholu dobrze zniosłaś...jesteś silna...alkohol to trucizna i ty nie chcesz pić...i krótki film...prawie niezauważalny....pokój u nich...mój zielony fotel i piwo...tam zawsze gospodarz wiedział co...czego jestem smakoszem...zawsze część tam piłam a resztę do domu...bo przecież prowadzę... to było mignięcie, które dopiero po czasie do mnie dotarło...dopiero po podjęciu decyzji......wywołało to we mnie niepokój...kurcze, ta kawa chyba za mocna...czemu się denerwuję...a może?!...mąż pyta...ubierasz się?....wiesz, nie chce mi się..nie wiem dziwnie się czuję..zawiozę Cię i potem odbiorę, co?... i tak zrobiłam...zawiozłam go i pojechałam na mityng
od dłuższego czasu jestem spokojna...wiem jak to jest..nie być na głodzie...i ten niepokój nie był dla mnie normalny...dobrze, że się pojawił i mnie ostrzegł
z rodzinką pogadałam jak odbierałam męża...Hiszpanów uściskałam a dziś jestem spokojna endriu - Pon 25 Mar, 2013 12:26 ja atak samo robię
zawożę dzieci i dziadków i wracam do domu
a potem jadę po nich
i dobrze się czujęgrzesiek - Pon 25 Mar, 2013 13:46
Jo-asia napisał/a:
A propos ostrzegania..
Jo-asia napisał/a:
to było mignięcie, które dopiero po czasie do mnie dotarło...dopiero po podjęciu decyzji......wywołało to we mnie niepokój...kurcze, ta kawa chyba za mocna...czemu się denerwuję...a może?!...mąż pyta...ubierasz się?....wiesz, nie chce mi się..nie wiem dziwnie się czuję..zawiozę Cię i potem odbiorę, co?... i tak zrobiłam...zawiozłam go i pojechałam na mityng
...I właśnie ta "lampka" która zapala się w odpowiedniej chwili jest potrzebna na zawsze.
Obudzone wspomnienia pomogły ci dostrzec zagrożenie,uchroniły cię przed jeszcze gorszym samopoczuciem.Ważne ,że potrafisz w swoim zachowaniu zauważyć te objawy.
To objaw trzeźwienia i pracy nad sobą endriu - Pon 25 Mar, 2013 15:36 grzesiek, w jednum wątku chwalisz ulenę, że weszła do knajpy czy karczmy a w drugim też chwalisz tym razem Joasię, że nie poszła na imprezę, urodziny...
mam rozdwojenie jaźni...grzesiek - Pon 25 Mar, 2013 20:00 endriu,kazda sytuacja jest inna,nie widzisz różnicy?endriu - Pon 25 Mar, 2013 20:04 nie, nie widzę różnicy...
i jedna i druga pani miała iść tam gdzie dawniej piła jedna nie poszła i jest OK
druga poszła i też jest OK grzesiek - Pon 25 Mar, 2013 20:19 Ulena wchodząc do karczmy,świadomie,chciała zjeść i spotkać się ze znajoma,przełamując tym samym barierę,lokalu,który był dla niej zagrożeniem. Joasia zaś rozpoznała stan swojego samopoczucia,który idąc na imprezę,mógłby się jeszcze pogorszyć,przywrócić niepottrzebne wspomnienia z czasów picia,zaklucic pogodę ducha. Mi chodzi o ich reakcje na dane sytuacje życiowe.endriu - Wto 26 Mar, 2013 06:24 dzięki grzesiek, za wytłumaczenie
jeszcze wiele przede mną, żeby to wszystko pojąć...piotr7 - Wto 26 Mar, 2013 07:17 Grzesiu a ja uważam że wyzwalacz pozostanie wyzwalaczem. Inna sprawa to reakcja na niego ,to już kwestia indywidualna.Dziubas - Wto 26 Mar, 2013 08:40
piotr7 napisał/a:
ja uważam że wyzwalacz pozostanie wyzwalaczem
... rzecz pozostanie rzeczą, zdarzenie zdarzeniem,
emocja emocją,a pogoda pogodą.
Niezależnie od tego co zrobimy.
Jedyne co może się zmienić to nasze postrzeganie.Jo-asia - Wto 26 Mar, 2013 08:53
Dziubas napisał/a:
Jedyne co może się zmienić to nasze postrzeganie.
w ten dzień, nie czułam się ze sobą dobrze
pewno w jakieś części był to wpływ sytuacji w pracy
koleżanka chciała abym na zakończenie pracy postawiła...one wiedzą że się leczę..często o tym rozmawiałyśmy...chciała iść na piwo a ja miałam siedzieć przy tymbarku...tak sobie ubzdurała...i choć nie miałam kłopotu odmówić, przez kilka godzin słuchałam jak po fajnie by było
gdy wróciłam do domu...nic we mnie, mi nie pasowało, a to włosy nie takie, a to ....no wiecie co Asia sobie jeszcze może wymyślić....
nie byłam w stanie zmienić mojego postrzegania w ten dzień....
nie chodzi mi o to aby się tłumaczyć....widzę u siebie różnicę z podejścia mojego w dniu urodzin męża a bratanka
był nawet taki moment, że chciałam udowodnić sobie, że wiem....że to moje postrzeganie ma wpływ na to czy się napije....wbrew temu co czułam....a czułam NIE IDŹ....i uczuć posłuchałam.........
nie byłam jednością....były we mnie dwie osoby......staaw - Wto 26 Mar, 2013 08:58
Dziubas napisał/a:
piotr7 napisał/a:
ja uważam że wyzwalacz pozostanie wyzwalaczem
Niezależnie od tego co zrobimy.
Jedyne co może się zmienić to nasze postrzeganie.
Dokładnie. Mogę przyjąć Komunię jako chleb umoczony w winie a z kielicha nawet wody się nie napiję...Dziubas - Wto 26 Mar, 2013 09:04
Jo-asia napisał/a:
w ten dzień, nie czułam się ze sobą dobrze
Tak samo bym postąpił.
Odebrałaś sygnał,że może Ci zaszkodzić ta sytuacja, tak ją odebrałaś, więc świadomie dbasz o swoje bezpieczeństwo
Wiesz,że nasze postrzeganie może się zmieniać, w zależności od... np. samopoczucia?grzesiek - Wto 26 Mar, 2013 12:11 Dziubas święta racja.
właśnie mi oto chodzi,że są różne sytuacje w życiu,które powodują moje samopoczucie.
Potrafię rozróżnić kiedy czuję sie dobrze,mam wesoły ,radosny nastrój ,a kiedy jestem podenerwowany,zły, rozdrażniony,nie zadowolony.W tych różnych stanach moge czuć się dobrze lub źle i wtedy wiem na co mam ochotę,a czego w danym momencie nie toleruję.
Dokładnie mówiąc chodzi mi o dostrzeganie i dopasowanie swoich zachowań do samopoczucia. Nie zawsze coś co dzisiaj wydaje mi się moim zagrożeniem, musi zagrażać mi jutro w innej sytuacji,w innym nastroju,mając inną świadomość i potrzebę sytuacji.grzesiek - Wto 26 Mar, 2013 12:14
Jo-asia napisał/a:
był nawet taki moment, że chciałam udowodnić sobie, że wiem....że to moje postrzeganie ma wpływ na to czy się napije....wbrew temu co czułam....a czułam NIE IDŹ....i uczuć posłuchałam.........
... i na tym polega podejmowanie właściwych decyzji w danej sytuacji i chwili.Jo-asia - Czw 28 Mar, 2013 21:00 A teraz to spokój i nie da się go ruszyć
dziś wzięłam moje cztery litery i zaczęłam działać...
jutro miałam dokończyć....aa tu stop...nie ruszę...
miałam swoje plany.....a tu ....blada, trza je zmienić i kurcze...sprzątanie mi zostaje
a taką miałam nadzieję....że się wymigam
nic to...jak mi choć pogoda dopisze
tak poważnie...coraz lepiej znoszę takie właśnie sytuacje...
a ciekawość mnie zżera ...co mnie czeka...coby mnie nie zjadła
pozdrawiam Dziubas - Czw 28 Mar, 2013 21:05
Jo-asia napisał/a:
ciekawość mnie zżera ...co mnie czeka.
Jo-asia - Sob 30 Mar, 2013 08:37 Liczyłam na to, że w czwartek mąż wreszcie dostanie wypłatę...nie dostał...
kurczę skąd wziąć kasę na fajki...obadałam sytuację..uff, na koncie mam 10 zł..w portfelu jeszcze 5...dam radę....
w piątek pojechałam z samego rana do sklepu...wybrałam dla syna jogurt..na śniadanie wzięłam bagietkę...przy kasie proszę o fajki...daję kartę, mówię stamtąd 10 zł reszta gotówka...brak środków na koncie jak to! wczoraj były...myślę...szybka decyzja...proszę odliczyć papierosy..mówię
zabieram śniadanie..i smutna...rozczarowana wracam do domu...jak ja przetrwam cały dzień!...szukam po kieszeniach...swoich...po portfelu syna...nie ma....
co zrobić?...może pożyczyć?....
zeszło ze mnie napięcie...nie...nie mam żadnego wyjścia...
chcę być spokojna...
zabrałam się za porządki..
czym dłużej robiłam...tym większą miałam satysfakcję...
jak to jest, że dziś cieszy mnie sprzątanie?...myślę...choć powinnam się wkurzać...bo nie mam co palić...bo nie lubię tego robić
tak, bo sprzątając kiedyś...piłam..piłam i siły traciłam...piłam i chęci do pracy malały...efekty były do bani...bo robiłam po łebkach i ja...byłam na bani...
cały dzień...choć po południu... miałam już co palić...był doskonały...nawet zakupy z mężem
reaguję na nie złością...gdy się zaczęły i widziałam jak trudno mu się na coś zdecydować...pomyślałam..może mu pomogę?...podjąć decyzję...zaraz złość odeszła
wieczorem obejrzeliśmy film...kurczę mój syn...jest świetnym partnerem do rozmów...nadajemy na tych samych falach...
potem obejrzeliśmy jeszcze..."szkolenie" dla małżeństw...chciałam męża namówić...nie chciał..szkoda...bo ja z synem nie dość, że czegoś się nauczyłam to świetnie przy tym bawiłam
zarąbisty to był dzień
a wystarczyła ....mała nieuwaga..a wszystko by przepadło
ostatnio zauważyłam...pojawiające się w mojej głowie pytanie...czego chcesz?...szczególnie gdy wkrada się niepokój.....
chcę spokoju...mówię i go otrzymuję
z okazji Świąt Wielkanocnych
harmonii, spokoju, zdrowia, miłości, dobrobytu.......tego sobie i Tobie Gość życzę pterodaktyll - Sob 30 Mar, 2013 09:14
Jo-asia napisał/a:
z okazji Świąt Wielkanocnych
harmonii, spokoju, zdrowia, miłości, dobrobytu.......tego sobie i Tobie pterodaktyll życzę
Nie wiem czym sobie zasłużyłem na te szczególne życzenia, ale wielki dzięki i życzę Ci również wszystkiego dobrego i spokojnych. błogosławionych Świąt grzesiek - Sob 30 Mar, 2013 15:01 Joasiu ,tobie,twojej rodzinie i wszystkim forumowiczom,również życzę zdrowych,pogodnych i trzeźwych Świat.Leniwy Lew - Nie 31 Mar, 2013 15:39 Znienackowo pojawiłem się w tym wątku, dopiero to odkryłem. Wam również wszystkiego dobrego, z lekkim opóźniaczem, ale szczerze.:)Jo-asia - Nie 31 Mar, 2013 19:58 Moje życzenia....nie były żartem
Dzisiejsza noc...była...hmm, brak mi przymiotnika...niezwykła?
Piękna sala...odświętnie ubrani ludzie..poruszenie...dzieci nad wyraz spokojne.....
ciemność....cisza.....a później..no właśnie...przeżycie wyjątkowe
nie jednokrotnie słyszałam, że nie tylko alkoholicy mają problemy
nie jednokrotnie słyszałam, że zrozumienie mogę znaleźć nie tylko w AA...
dziś już to wiem......pytanie, gdzie ja chcę?...gdzie mnie lepiej?...
jeszcze szukam...wiem, że na ten moment AA, jest mi bliskie...najbliższe...
wiem też...czuję, że to kiedyś będzie dla mnie za mało...
wiem też, że są miejsca..są ludzie...nie tylko alkoholicy, którzy poszukują i znajdują....
cieszę się, że w tych poszukiwaniach nie jestem sama...i znam kierunek w którym chcę iść grzesiek - Nie 31 Mar, 2013 20:47 Joasiu każdy wybiera własną drogę do lepszego życia,trzeźwego. Jeśli oprócz AA znasz miejsce i ludzi,z którymi łatwiej ci będzie nią iść to tylko się cieszyć,ze ją obralas. Miłego wieczoru.grzesiek - Śro 03 Kwi, 2013 12:58 Joasiu, jak tam wrażenia po świąteczne?Jo-asia - Śro 03 Kwi, 2013 14:02
grzesiek napisał/a:
Joasiu, jak tam wrażenia po świąteczne?
po świętach było...inaczej niż zwykle
w poniedziałek wszyscy poszliśmy do teściów....pierwszy raz siedziałam przy stole z alkoholem....nie istniał dla mnie póki moją uwagę skupiały...początkowo wnuczka...później nasza relacja....znaczy moja i syna, z Paschy....gdy temat się skończył...przypomniałam sobie o alkoholu na stole....jednak sytuację zmieniła niespodziewana reakcja...jednej z goszczących tam osób...i znów co innego przykuło moją uwagę...
te święta...spotkania z ludźmi...dały mi pozytywna energię..
co rusz, ktoś przypominał sobie o mnie i potrzebował mojej uwagi..pomocy...dobrze mi z tym było...
dziś dopadły mnie moje lęki...powoli z nich wychodzę...a na terapii, którą mam za chwilę pewnie mi całkiem przejdzie...
a Twoje święta...grzesiek, jak minęły?ant69 - Śro 03 Kwi, 2013 15:14 Tak sobie myślę...
z tym alkoholem to tak jak z rekinem... jest na świecie i mi nie przeszkadza. Nie boję się go bo go tu nie ma.
Hmmm, ale czy ja muszę z nim pływać w basenie?
Nawet jak jest najedzony i się mną nie interesuje... w końcu zgłodnieje i mnie wpxxxxxxli grzesiek - Śro 03 Kwi, 2013 22:21 U mnie spokojnie.Pierwszy dzień zaczął się nerwowo,,gdy zobaczyłem 30 cm śniegu na podwórku. Śniadanie u brata rodzinnie i milo,bez alkoholu na stole. Drugi dzień leniwie w domu,treściowa przyszła na chwilę i dalej mogłem odpoczywać .Jo-asia - Czw 04 Kwi, 2013 10:41 Ostatnio widziałam film, którego scenarzystą i reżyserem Christopher Nolan "Incepcja" i "Memento"....niesamowite wrażenie...i wnioski
poczucie winy....gdyby nie ono...gdyby nie towarzyszyło mojemu życiu...mogłabym być wolna..Jo-asia - Czw 04 Kwi, 2013 11:04 wzięło mnie na rozważania...
poczucie winy....przeobrażam w poczucie krzywdy....
zakrywam przed sobą nią...swoją winę
poczułam się wolna
nie mylić z..... wolny
jak ja lubię Was Forumowicze, czytać... wolny - Czw 04 Kwi, 2013 12:05
Jo-asia napisał/a:
nie mylić z..... wolny
hihih jam ci jest !!
Bez obaw ,.. też jesteś na dobrej ścieżce do wolności więc zawsze możesz zmienić nicka na WOLNA hihihihih
A mogę zapytać o jakich ty winach piszesz i krzywdach , czynisz nadal to co wspominasz ???,. bo jeżeli to tylko przeszłość to oddaj ją SW jakkolwiek ją pojmujesz bo ona do niej należy nie do Ciebie !!! Nie bądź pazerna i oddaj Bogu co Jego,... dobra ?? Jo-asia - Czw 04 Kwi, 2013 15:43
wolny napisał/a:
A mogę zapytać o jakich ty winach piszesz i krzywdach , czynisz nadal to co wspominasz ???
ano tak jakoś ostatnio z kieszeni co rusz....wypada jakaś tam wina...
i tak sobie dziś dyrdymaliłam ....kurcze...myślałam, że poczucie winy już przerobiłam a gdzie nie ruszę..złości...niepokoju...obawy...to.....z tego, na samym końcu....wyłazi poczucie winy
ono jest wszędzie tam...gdzie moje nieprzyjemne uczucia....niekiedy przybiera formę...krzywdy
teraz jak gad....wypełza...walę go od razu po łbie i mam.......spokój
endriu - Czw 04 Kwi, 2013 18:12
grzesiek napisał/a:
bez alkoholu na stole
Ty jeszcze zwracasz na to uwagę?pterodaktyll - Czw 04 Kwi, 2013 20:31
Jo-asia napisał/a:
poczucie winy....przeobrażam w poczucie krzywdy....
Jesteś genialna. Sam to zrobiłem kiedyś i przyniosło, jak widzisz, znakomite efekty. Przynajmniej jak na razie grzesiek - Czw 04 Kwi, 2013 21:09 Endriu,jadąc na śniadanie do brata myślałem o atmosferze świątecznej,a nie barowej . Nikt mu nie zabroni wypić drinka,czy polać gościom po kielichu. On w swoim domu uszanowal fakt,że mogę się poczuć nie swojo i opuszczę towarzystwo..Nie wyjął alkoholu choć mógł.grzesiek - Czw 04 Kwi, 2013 21:16 Joasiu,nie można cale życie obwiniać się za przeszłość,teraz też masz prawo popełniać błędy,cz mieć gorszy dzień,bez obarczania się i chęci zadość uczynienia za straty juz nie odwracalne.Jo-asia - Sob 06 Kwi, 2013 08:45
grzesiek napisał/a:
nie można cale życie obwiniać się za przeszłość,teraz też masz prawo popełniać błędy,cz mieć gorszy dzień,bez obarczania się i chęci zadość uczynienia za straty juz nie odwracalne.
i tak robię...to o czym pisałam...miałam na myśli ukryte poczucie winy...takie nie bezpośrednie...wynikające np. z przekonań...że coś powinnam
samotność...izolowanie się...objaw głodu...nawrotu...kiedy?
wtedy gdy tak to nazywam...gdy mam poczucie, że tak nie powinnam robić....
zamieńmy słowa....chcę pobyć sama.....nie chcę z kimś spędzać czasu...
czym się różni?
ano właśnie....to drugie nie kryje pod powierzchnią...poczucia winy
czyjaś krytyka...ostatnio pisałam o...rozrzutna...
chcę to kupić....
w pierwszym przypadku...boli bo ocena....boli gdy sama tak myślę o sobie...boli gdy pod tym słowem kryje się poczucie winygrzesiek - Sob 06 Kwi, 2013 09:06
Jo-asia napisał/a:
czyjaś krytyka...ostatnio pisałam o...rozrzutna...
chcę to kupić....
w pierwszym przypadku...boli bo ocena....boli gdy sama tak myślę o sobie...boli gdy pod tym słowem kryje się poczucie winy
dokładnie tak jak piszesz, zamiana .... winna,dla czego,że coś kupiłam? bo drogie? rozrzutna? Nie!!! zrobiłam to,bo chciałam sobie zrobić przyjemność.
A jeśli chodzi o własne ja ,to więcej egoizmu,samo dowartościowania się ,a nie samokrytyka i niedowartościowanie.Ty jesteś najlepsza w tym co robisz,ty wiesz ,że tak jest dobrze, ty pomagając innym dowartościowujesz siebie. Jeśli ktoś ma inne zdanie,niech udowodni,że tak nie jest,niech pokarze inne lepsze rozwiązania.Nauczy cię, przekona do własnych racji. UWIERZ W SIEBIE,TAK jak ja kiedyś uwierzyłem w ciebie. ( już to pisałem i się powtarzam) choć znamy się tylko wirtualnie. Jo-asia - Sob 06 Kwi, 2013 09:10
grzesiek napisał/a:
UWIERZ W SIEBIE,TAK jak ja kiedyś uwierzyłem w ciebie. ( już to pisałem i się powtarzam) choć znamy się tylko wirtualnie.
wierzę..........i masz w tym swój udział Jo-asia - Nie 07 Kwi, 2013 09:32 Do mnie słoneczko..też zawitało.
Byłam wczoraj na mityngu...i przemówiłam...
rękę było łatwiej podnieść....byłam tak zdenerwowana...cała drżałam....olałam to jednak, nie zwracałam na to uwagi i mówiłam
kontakty międzyludzkie....długo ich unikałam..przed nimi uciekałam...jeszcze nie raz, mi się to zdarza
potrzebuję ich jak powietrza...są dla mnie świetną szkołą....dzięki nim poznaję siebie
przesyłam słoneczko...tym, do których jeszcze nie dotarło
grzesiek - Nie 07 Kwi, 2013 17:21 Kontakt z innymi,możliwość wypowiedzi pozawala wydobyć z siębie,uwolnić emocje. To oczyszcza i daje ulgę,oraz zrozumienie u ludzi,którzy są w temacie.Rób tak częściej Jo-asia - Nie 07 Kwi, 2013 21:05
grzesiek napisał/a:
Rób tak częściej
i dzisiaj znowu to zrobiłam
grzesiek napisał/a:
To oczyszcza i daje ulgę,oraz zrozumienie u ludzi,którzy są w temacie.
dokładnie tak...
najtrudniej zrobić pierwszy krok...
dzisiaj się rozkulałam na dobre...do tego stopnia, że za tydzień poprowadzę mityng
i czuję się, z tym dobrze
piotr7 - Pon 08 Kwi, 2013 06:22 Super grzesiek - Pon 08 Kwi, 2013 07:50
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj się rozkulałam na dobre...do tego stopnia, że za tydzień poprowadzę mityng
i czuję się, z tym dobrze
SUPER!!!- widać,że grupa ma do ciebie zaufanie i pomaga ci budować swoją(twoją) pewność siebie.ant69 - Pon 08 Kwi, 2013 14:50
Jo-asia napisał/a:
w Rybniku...tam był...mam nadzieję...jest, oddział tylko dla kobiet
...jest, oddział 14. W czwartki są tam mitingi dla wszystkich alkoholików (tzn. nie tylko ze szpitala) i kilka razy tam byłem - nawet fajnie. Z tąd wiem, że są tam kobiety z całej polski.
Bardzo fajny ośrodek jest w Skoczowie - na 40 osób, w tym 1/3 kobiet. Pokoje 2 osobowe rewelacyjne warunki do nauki. Też tak jak w Rybniku są osoby z całej polski... i najważniejsze - przyjmują z NFZ czyli za darmo. Tu jednak trzeba kilka tygodni poczekać na miejsce.
pozdrawiam - AndrzejJo-asia - Wto 09 Kwi, 2013 08:01 Od trzech tygodni...coś ciągle staje mi na drodze aby dotrzeć do Izby Pielęgniarskiej....
gdzie chcę, tylko, jak na razie odnowić, dokument "prawo wykonywania zawodu"
wpierw brakowało mi zaświadczenia lekarskiego...załatwiłam...
potrzebowałam zdjęć i choć to nie wielki koszt...to są chwile, że i to za dużo...
a do tego moja faciata ....
znalazłam sposób, mam stare zdjęcie...poproszę tylko aby wydrukowali w innym formacie...
miałam jeszcze zrobić ksero..zrobiłam i w połowie drogi okazało się, że zapomniałam starych zdjęć...
znowu odpuściłam...
teraz zaś czekam na przypływ gotówki i znów nastawiam się, że tam pójdę
czym większy mam opór tym bardziej chcę...się dowiedzieć, dlaczego?...
termin ponownej próby, to jutro, jutro też mam rozmowę kwalifikacyjną...na stanowisko zastępcy kierownika
chodzi mi po głowie, żeby odpuścić tą pielęgniarkę...tyle przeszkód...to może nie tędy droga?smokooka - Wto 09 Kwi, 2013 08:12
Jo-asia napisał/a:
tyle przeszkód
może serce coś Ci dyktuje? Miewałam podobne sytuacje, kiedy coś miałam zrobić, załatwić, a pozornie prosta sprawa okazywała się niewykonalna, piętrzyły się jakieś absurdalne problemy, nawarstwiały się trudności znikąd się biorące. Ja odpuszczałam o ile było to możliwe.
Rozumiem, że pojawia się dylemat pomiędzy "przecież tak tego chciałam" a
Jo-asia napisał/a:
to może nie tędy droga
można się temu przyjrzeć i każdą decyzję można zmienić, albo zrewidować. Czasem trudno odróżnić działanie i wskazówki Siły Wyższej od zwykłych przeciwności.
Powoli Joasiu, daj sobie chwilę czasu, a będziesz wiedziała co robić wolny - Wto 09 Kwi, 2013 08:18 Jo-asia, Myślę że powinnaś wybrać to co lubisz robić,. bez względnie lubisz,.. a nie to co ci chodzi po głowie, i nie patrz ma kasiorę tylko na to w czym czujesz że się spełnisz , bo tak to jesteś rozdarta i sama nie wiesz czego chcesz, a to powoduje zniechęcenie do wszystkiego. Jedna zdecydowana decyzja a nie tak pimpuś drympuś może to,.. a może tamto !! Czuje że potrafisz więc ??????? wolny - Wto 09 Kwi, 2013 08:21 Ja tak miałem z piwnicą u siebie , nie wiedziałem czy mam ją oczyścić z tego barachła którego tam nawrzucałem,.. czy sie może samo jakoś załatwi,..aż wreszcie podjąłem jednoznaczną dedyzje no i sie posprzatała ta piwnica ale moimi rękami aż miło wejść hihihi wolny - Wto 09 Kwi, 2013 08:27 smokooka, Czy mogę o coś zapytać ,czy ty jako kobita odnalazłaś już to co jest twoim prawdziwym powołaniem ?? bo ja na ten przykład mam z tym trudności i to wielkie cały czas coś mi przeszkadza , no może nie przeszkadza ale nie mam pewności że to jest właśnie to , głupie to jest ale tak mam !! smokooka - Wto 09 Kwi, 2013 08:30 Jestem na tropie, wiem już trochę o tym kim jestem, jakie mam predyspozycje, co lubię, czego nie dam rady znieść, co umiem, czego nie, a czego się nie nauczę za nic.Jo-asia - Wto 09 Kwi, 2013 08:32 Liczyłam na to, że pomożecie...
jestem rozdarta i nie wiem co wybrać...
1. kierownik - lubię tę pracę, lubię podejmować decyzje...lubię adrenalinę z tm związana...lubię pracować z ludźmi...nie dyktować im co mają robić lubię składać do kupy rozwalone a kierować tak aby sami wiedzieli co mają robić...
2.pielęgniarka - wszystko od nowa...droga długa i bez kasy...prawdopodobnie, póki nie odzyskam prawa pracy.... tam też jest adrenalina, i....co?....zastanawiam się, co jeszcze...mnie tam ciągnie? na pewno wiem, co mnie odpycha...czas w którym zacznę zarabiać
nie chciałam wracać do handlu, bo już nie chcę pracować za ladą, zwolniłam się bo, poczułam ogromną chęć zmiany a ta wizja pielęgniarki mi...wtedy odpowiadała...
wolny napisał/a:
czy sie może samo jakoś załatwi,
a u mnie nie załatwi się samo? Dziubas - Wto 09 Kwi, 2013 08:45 Jo-asia, dywersyfikacja, takie modne słowo ostatnio wolny - Wto 09 Kwi, 2013 08:51
Dziubas napisał/a:
dywersyfikacja
Czy mógłby autor jakoś tak własnymi słowami wyjaśnić znaczenie tego wojskowego slangu?? wolny - Wto 09 Kwi, 2013 08:55
Cytat:
a u mnie nie załatwi się samo?
Ja tam bym na twoim miejscu zrobił jak te mistyki czy mnichy buddyjskie poczekał aż cosik tam poprowadzi cie w odpowiednim czasie w odpowiednie miejsce i zrobisz to co akurat zrobić powinnaś ??!!Bo jak sie zaczniesz siłować to najprawdopodobniej zrobisz coś z czego zadowolona i tak nie będziesz i sie nachlasz do cholery jasnej !!! Jo-asia - Wto 09 Kwi, 2013 09:45
wolny napisał/a:
sie nachlasz do cholery jasnej !!!
to mi nie grozi
chcę zjechać z ronda i obrać....nową drogę
Dziubas napisał/a:
dywersyfikacja, takie modne słowo ostatnio
tak,
jak myślę.....kierownik czuję...niepokój
jak myślę...pielęgniarka czuję spokój
tyle...a jutro się dowiem...czy już tworzę...czy dalej wybieram pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:54
Jo-asia napisał/a:
jak myślę.....kierownik czuję...niepokój
jak myślę...pielęgniarka czuję spokój
...."osiołkowi w żłobie dano, w jednym owies w drugim siano......." grzesiek - Wto 09 Kwi, 2013 12:03 Jak można Ci pomóc?
Jak czytam te przedstawione przez ciebie punkty,to na pierwszy rzut oka ,widze różnice.
W pierwszym punkcie jest więcej za przemawiających na plus ,niż w drugiej.
Ja mając do wyboru, wybrałbym to lepsze "zło"czyli punkt 1-kierownik.
Ułatwi ci szybszą stabilność i samodzielność, w drugim przypadku to długa i nie pewna droga.
PAMIĘTAJ,ŻE TO MÓJ WYBÓR. Decyzja i tak należy do ciebie Dziubas - Wto 09 Kwi, 2013 15:47
wolny napisał/a:
Czy mógłby autor jakoś tak własnymi słowami
Proszem bardzo
Miałem na myśli, że warto mieć możliwość wyboru,alternatywę.
Gdy jedno nie wypali zająć się czymś innym.
Czyli "papier" może się kiedyś przydać.
Wot, moje zdanie endriu - Wto 09 Kwi, 2013 15:57 jeszcze niedawno praca była jedyną przeszkodą w moim trzeźwieniu...
powodowała u mnie jakieś lęki
terapia pomogła mi ustalić pewien kurs
i się go trzymam, lęków już nie mam
sam się sobie teraz dziwię
jestem twardzielemJo-asia - Śro 10 Kwi, 2013 19:57 Dziś nie zastanawiałam się co wybrać...pojechałam załatwiać...zostawiając uczuciom wybór
Nie musiałam z nich korzystać...bo papiery do odbioru dopiero pod koniec miesiąca...jak dobrze pójdzie...a Pan rekrutujący...jakby co, oddzwoni...
mimo to czuję się zajefajnie...
moja ostatnia rozmowa o pracę była 10 lat temu... byłam na rozmowach...tylko jako rekruter...
dziwnie być z tej drugiej strony...
gdy dopadał mnie niepokój...mówiłam sobie...poczekaj jeszcze czas, zdążysz się jeszcze podenerwować...i dało się
na rozmowie, początkowo byłam spięta...szybko jednak mi puściło...i mówiłam co myślałam...czułam
wyniosłam za to...poczucie własnej wartości...i nie jest ważne czy mnie przyjmą...wiem, że taka praca nie byłaby dla mnie problemem...
a jak dowiedziałam się, ile mogę zarobić...to już w ogóle
wyniosłam za to...poczucie własnej wartości...i nie jest ważne czy mnie przyjmą...wiem, że taka praca nie byłaby dla mnie problemem...
a jak dowiedziałam się, ile mogę zarobić...to już w ogóle
Siła spokoju,zrobiłaś co należy ,a co będzie... nie masz na to wpływu.
Trzymam kciuki,powodzenia.Jo-asia - Sob 13 Kwi, 2013 13:04 Od paru dni...wrze na Forum dyskusja..
przypominam sobie swoje początki, gdy pierwszy raz czytałam o tym, że można samemu...
że terapia zamiast pomagać...potrafi zaszkodzić...
nawet bałam się czytać o tym aby w mojej wtedy jeszcze chorej głowie, nie uroiła się jakaś....nieodpowiedzialna myśl....
podobny lęk przeżyłam...gdy pierwszy raz...książka którą czytałam, tak zmieniała moje myślenie...poglądy...przekonania...
wówczas, rozmawiałam o tym z terapeutą...ona się ucieszyła, potwierdziła, że tak ma być i to dobry kierunek....
początek leczenia w moim przypadku...to było kurczowe trzymanie się zasad...AA czy terapii....
dziś zadaję pytania...dziś nie boję się inaczej myśleć...dziś mam wybór....dziś widzę więcej
Dziubas - Sob 13 Kwi, 2013 13:11
Jo-asia napisał/a:
nawet bałam się czytać o tym
Na cytowanie mnie dziś wzięło
- Aniu?
- Tak?
- Dlaczego ludzie kończą coś, co się jeszcze dobrze nie zaczęło?
- A dlaczego nie chodzisz sama w nocy do nieznanego Ci lasu?
- bo się boję.
Źródło: FacebookJo-asia - Nie 14 Kwi, 2013 22:46 Taaa....ten strach to....kiedyś....był trudny przeciwnik...
teraz...coraz lepiej sobie z nim radzę....
dziś znalazłam idealną ofertę pracy...krojoną na mnie i co? jak wyróżnić się w tłumie? jak wyjść przed szereg?...
zrobiłam to, czego nie zalecają.....napisałam do Firmy i napisałam to co myślałam, bez konwenansów....
nie wiem, czy to da efekt.....jednak sam fakt, że zrobiłam coś nie według schematu...dał mi satysfakcję
prowadziłam dziś też mityng....i choć jakieś tam przeszkody się znalazły...mój spokój mnie nie opuścił...do momentu otwarcia ust
ręce telepały....jak u alkoholika i kurcze ciężko czytać....dałam radę
pozdrawiam Dziubas - Nie 14 Kwi, 2013 23:29
Jo-asia napisał/a:
.mój spokój mnie nie opuścił...do momentu otwarcia ust
ręce telepały....jak u alkoholika i kurcze ciężko czytać....dałam radę
... a następnym razem będzie lepiej Jo-asia - Pon 15 Kwi, 2013 09:13 Szukałam rano po szafkach...butów wiosennych i co znalazłam?...piwo....nie omieszkałam sprawdzić czy jest pełne....to nie moje jakieś pozostałości a mój szanowny sobie schował....mało tego, właśnie przed chwilą....przeleciała myśl....a może bym się napiła?...i już się brała do rozkręcania (myśl)...nawet zastanawiałam się czy może wylać....schować głębiej....a usiadłam i piszę Wam....
teraz myślę...nie przywiązuj wagi...w sklepie też jest na wyciągnięcie ręki...
muszę się ruszyć z chałpy....co bym czego głupiego nie wymyśliłayuraa - Pon 15 Kwi, 2013 09:41 masz bombę, piwo w sklepie jest inne, to jest w Twoim domu, może w nocy się obudzisz i pójdziesz do szafki z butami.
najlepsze są jasne sytuacje, przyjdzie Men powiedz
znalazłam piwo w bucie zabierajgrzesiek - Pon 15 Kwi, 2013 10:49 Porozmawiaj z mężem by,nie robił Tobie takich niespodzianek.
To grozi tobie,wyzwala chęć napicia się,wywołuje głód,
Ja bym je wyrzucił do kontenera na śmieci,z pełną premedytacją.
Oczyść otoczenie, zajmij się czymś innym,nie myśl teraz o tym piwie i nie próbuj
eksperymentować.
Efekt zaskoczenia,to najgorsza przyczyna do napicia się.Eila - Pon 15 Kwi, 2013 15:02 Też przytrafiła mi się taka historia...
Ja znalazłam wino ukryte w szafce w kuchni,schowane w najgłębszą jej część
Pierwsze wrażenie to szok!!!! Druga myśl -to tylko wino spokojnie...trzecia myśl....może się napijesz????a dodam że byłam wtedy w dołku psychicznym...w końcu się uspokoiłam ale trochę to trwało.Zaraz po tym zdarzeniu jasno i wyrażnie powiedziałam mojemu mężowi ,że nie życzę sobie alkoholu w domu Teraz w domu alkoholu nie ma mąż przestrzega moich zaleceń i jest ok
Joasiu wytłumacz mężowi ,że taka sytuacja więcej nie może mieć miejsca gaga inna - Pon 15 Kwi, 2013 15:37
Jo-asia napisał/a:
Szukałam rano po szafkach...butów wiosennych i co znalazłam?...piwo....nie omieszkałam sprawdzić czy jest pełne....to nie moje jakieś pozostałości a mój szanowny sobie schował....mało tego, właśnie przed chwilą....przeleciała myśl....a może bym się napiła?...i już się brała do rozkręcania (myśl)...nawet zastanawiałam się czy może wylać....schować głębiej....a usiadłam i piszę Wam....
teraz myślę...nie przywiązuj wagi...w sklepie też jest na wyciągnięcie ręki...
muszę się ruszyć z chałpy....co bym czego głupiego nie wymyśliła
Ja sobie chowałam flaszeczki w kozakach, porządki zrobiłam od razu po wyjściu ze szpitala ,ale nie jestem pewna czy też kiedyś przypadkiem coś nie znajdę. Pozdrawiam ciepło!!!Jo-asia - Pon 15 Kwi, 2013 18:44
pterodaktyll napisał/a:
Święty Mikołaj z wyprzedzeniem?
chyba z opóźnieniem
a czy mogę prosić...aby w moim temacie nie wygaszać...swoich postów
a tak na poważnie...porozmawiałam z mężem...znowu, fakt rzadko się mu to zdarza...ja jednak nigdy nie odpuszczę...
dziś odchorowałam niespodziankę...teraz już wracam do normy...
dziękuję za wsparcie Zagubiona - Pon 15 Kwi, 2013 20:02 Oj, nie ułatwia Ci mąż życia, nie ułatwia.
Ale dzielnie się trzymasz, choć takie obcowanie z substancją, od której jesteśmy uzależnieni jest piekielnie męczące- zwłaszcza na początku.
Ale zawsze zanim zrobi się coś głupiego, lepiej napisać na forum, to daje czas na pozbieranie myśli rybenka1 - Pon 15 Kwi, 2013 20:10 Joasiu ja miałam w szafie z ciuchami schowane 2 puszki po piwie ,zgniecione .Bałam sie je wyciagnac ,prosiłam męża zeby to zrobił .3 lata tam leżały ,teraz się smieje z tego ,mogłąm sama,ale bałam sie ich dotknąć .grzesiek - Wto 16 Kwi, 2013 09:46 Joasiu dobrze,że przetrwałaś ten czas i opanowałaś emocje.
Rozmowa na pewno przyniesie oczekiwane skutki,nie mniej powinnaś znaleźć sposób,by takie niespodziewane sytuacje nie wzbudzały w tobie takich chęci,myśli o piciu.Nie możesz dać się zaskoczyć.Ta choroba to jak partyzant,czeka by uderzyć w jak najmniej oczekiwanym momencie.
Ja w sobotę miałem sytuację,która doprowadziła mnie do szału ,nerwowo nie wyrabiałem,ale powtarzałem sobie,że nie ma takiej siły,by skłoniła mnie do napicia się, nikt i nic nie sprawi, bym zrujnował swój dorobek trzeźwości.
Teraz rozładowuje swoje emocje w ogródku i przy garażu robiąc prace porządkowe.Jo-asia - Wto 16 Kwi, 2013 16:36
grzesiek napisał/a:
Nie możesz dać się zaskoczyć.Ta choroba to jak partyzant,czeka by uderzyć w jak najmniej oczekiwanym momencie.
tak, to pierwszy raz mnie wzięła z nienacka
i nie pomyślałam, że takie wywoła skutki...póki w głowie nie pojawiły się....myśli
dziś już jestem bogatsza w doświadczenie...i gdyby...kiedyś...coś...to już wiem, że muszę od razu działać a nie czekać na rozwój wypadków....
bo miałam czas...od znalezienia piwa...do myśli minęło około pól godziny i ....gdyby coś to kolejnym razem już je zagospodaruje w odpowiedni sposób grzesiek - Wto 16 Kwi, 2013 18:39 Bogatsza w doswiadcczenia będziesz inaczej reagować.
Najgorszy jest pierwszy raz.
Po pewnym czasie ta. Sytuacja będzie dla ciebie błaha.
Sort za pisownie ale to z telefonu Jo-asia - Wto 16 Kwi, 2013 20:45 Dziś na terapii...rozmowa jakoś tak zeszła, na temat byłej pracy...i menadżerki, którą delikatnie mówiąc nie darzyłam uczuciem
takich osób, nie wiele spotkałam w moim życiu...doprowadzała mnie do szewskiej pasji...wystarczyło, że otwierała usta a we mnie zaczynało kipieć...
okazało się, że jej sposób bycia wywoływał u mnie, takie same emocje...jak mój pijany ojciec
dało mi to do myślenia...zapytała mnie czego mnie to nauczyło?
hmmm, raczej niczego, bo choć ostatnio lepiej radziłam sobie z tym...to i tak ją omijałam..szerokim łukiem
nie chciałam mieć z nią niczego wspólnego...
myśląc dalej....nie wiem, czy w dobrym kierunku...nie mogę od takich ludzi uciekać, są toksyczni...nie oznacza to jednak, że należy im to ułatwiać...
tak myślę... jakby co to mnie poprawcie...
mówić szczerze, co w ich obecności czuję....???
jak można sobie poradzić z kimś...kto manipuluje nie tylko ludźmi a i faktami....nie sposób za każdym słowem nadążyć
i zaś mi wychodzi, że najlepiej dać sobie spokój i uciec pterodaktyll - Wto 16 Kwi, 2013 20:50
Jo-asia napisał/a:
mi wychodzi, że najlepiej dać sobie spokój i uciec
Przypadkiem tez jestem tego zdaniaJo-asia - Wto 16 Kwi, 2013 20:57
pterodaktyll napisał/a:
Przypadkiem tez jestem tego zdania
a już się bałam, że ze mnie taki cykor
jednak jak sam Ptero...by uciekł, to ja tym bardziej
pterodaktyll - Wto 16 Kwi, 2013 21:00
Jo-asia napisał/a:
jednak jak sam Ptero...by uciekł, to ja tym bardziej
Jest jakieś powiedzenie o głupcu, który najpierw ściągnie do swojego poziomu a później pokona swoją głupota czy jakoś tak a poza tym w Dezyderacie jak byk stoi, że każdy głupek ma swoje 5 minut, ale czy ja naprawdę musze tego wysłuchiwać?smokooka - Wto 16 Kwi, 2013 21:01
Jo-asia napisał/a:
jak można sobie poradzić z kimś...kto manipuluje nie tylko ludźmi a i faktami....nie sposób za każdym słowem nadążyć
i zaś mi wychodzi, że najlepiej dać sobie spokój i uciec
ja tak robię, jak się upewnię, że się nie mylę i dobrze mi z tym. Nie lubię być manipulowana, tylko trochę gapa ze mnie i wciąż nie mogę uwierzyć, że ludzie to robią tak sobie, bezinteresownie ale co tam, grunt, że jak jestem pewna to zwiewam od takich trucicieliScarlet O'Hara - Wto 16 Kwi, 2013 22:21
Jo-asia napisał/a:
a już się bałam, że ze mnie taki cykor
Myślę,że jest to raczej dbanie o siebie i swój spokój wewnętrzny.Jeśli można kogoś takiego ominąć to jak najbardziej jest to dobry pomysł.pannamigotka - Śro 17 Kwi, 2013 08:23
Scarlet O'Hara napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
a już się bałam, że ze mnie taki cykor
Myślę,że jest to raczej dbanie o siebie i swój spokój wewnętrzny.Jeśli można kogoś takiego ominąć to jak najbardziej jest to dobry pomysł.
Oczywiście, to zdrowy objaw. Ja przyznam niefajną rzecz- dziwnie się czuję na terapii z osobami które kilkanaście lat trwały przy czynnym alko, które teraz są z trzeźwiejącymi równie agresywnymi tzn pijącymi na sucho... A one nigdy nic ze sobą nie robiły albo robiły bez żadnych efektów... zamiast wsółczuć jak kiedyś, zamartwiać się wręcz ich problemami teraz mam ochotę chwycić taką za ramiona potrząsnąć i wyjść do zdrowych Zostaję tam dla siebie- sama mam jeszcze sporo do zrobienia...
A co do męża i piwa- nie miej mu tego za złe. To też kolejny powód, dlaczego mógłby się wybrać na terapię współuzależnienia czy choćby mityng Al-Anon Zyskałby wiedzę, jak takie głupie piwo może zachwiać Twoją równowagę i nie tylko to, zrozumiałby lepiej Twoją chorobę, ale przede wszystkim zrobiłby to dla siebie, bo pewnie nie jest mu łatwo. Ja jednak cały czas uważam, że dobrze jest jak leczą się całe rodziny.Eila - Śro 17 Kwi, 2013 09:36
Jo-asia napisał/a:
że najlepiej dać sobie spokój i uciec
Ja też staram się takich osób unikać.Kiedyś próbowałam wyjaśniać ,tłumaczyć,dyskutować ...efekt końcowy był taki ,że ja wyniszczałam siebie wewnętrznie a ta osoba tryumfowała
Teraz jest we mnie więcej spokoju i jak tylko na horyzoncie pojawia się taka osoba to się usuwam
grzesiek - Śro 17 Kwi, 2013 11:43
Jo-asia napisał/a:
nie chciałam mieć z nią niczego wspólnego...
myśląc dalej....nie wiem, czy w dobrym kierunku...nie mogę od takich ludzi uciekać, są toksyczni...nie oznacza to jednak, że należy im to ułatwiać...
tak myślę... jakby co to mnie poprawcie...
mówić szczerze, co w ich obecności czuję....???
Ludzi można podzielić na tych ,których nie toleruję i tych,których toleruję bo muszę.
Toleruję ,ale nie utrzymuję bliskości jakiejkolwiek.
Jeśli jesteś narażona na tą osobę w pracy to tylko służbowa,konieczna wymiana zdań i tyle.
Nie dyskutuj ,nie przekonuj,bo i tak druga strona wie lepiej.
Omijaj szerokim łukiem,albo unikaj zupełnie.
"Nie ruszaj g...,a,, nie będzie śmierdziało."Jo-asia - Pią 19 Kwi, 2013 16:24
jak sie tu nie wkurzać...czekam jak na zbawienie na telefony...te co mi pracę dają....a jak dzwonią to ja mam dźwięki wyciszone...
i jakim cudem...jak sprawdzałam czy jest! i był....a jednak nie był włączony
a dzwonili....ja oddzwaniałam ale już nikt nie odbierał
jak zobaczyłam nie odebrane połączenie...ktoś nagrał się na sekretarce...tu .... z Firmy....prosimy o kontakt.... o kurde...która to firma?...co tam pisałam?...czym oni się zajmują?....co to miało być za stanowisko?
i dzięki Bogu, że nie odebrałam...nie, że praca beee. to była by już rozmowa kwalifikacyjna...a ja ni w ząb nie byłam przygotowana...teraz...jeżeli jeszcze zadzwoni przynajmniej będę gotowa
Dziubas - Pią 19 Kwi, 2013 16:28
Jo-asia napisał/a:
dzięki Bogu, że nie odebrałam...nie, że praca beee. to była by już rozmowa kwalifikacyjna...a ja ni w ząb nie byłam przygotowana...teraz...jeżeli jeszcze zadzwoni przynajmniej będę gotowa
Nic nie dzieje się bez przyczyny Klara - Pią 19 Kwi, 2013 16:29
Jo-asia napisał/a:
jeżeli jeszcze zadzwoni
Pewnie będą czekać na Twój telefon Jo-asia - Pią 19 Kwi, 2013 16:55
Klara napisał/a:
Pewnie będą czekać na Twój telefon
dziś już nie pracują....numer wyłączony...niedostępny a dostałam też email-a, odpisałam więc jutro lub w poniedziałek... zadzwonię
dzięki Klara...ja bym zaś.....czekała
ciekawa oferta....sprzedaż tylko, że w gazecie branżowej....nie mam pojęcia o tej pracy, nie zniechęca mnie to, a wręcz wzbudza ciekawość, do handlu dostałam się przez przypadek i z czasem okazało się, że to moja druga natura
Dziubas napisał/a:
Nic nie dzieje się bez przyczyny
i dzięki Bogu, że to wiem i w to wierzę...bo inaczej mogo się to skończyć....w najlepszym wypadku złym dniem a tak śmieje się już z tego
Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 05:58 Wczoraj dzwoniłam.....wczoraj też oddzwonili...dzisiaj rozmowa kwalifikacyjna
i chyba mi zależy....bo mnie strach dopadł....
mam poczucie...że to moje miejsce...choć sposób sprzedaż odmienny niż do tej pory....totalnie odmienny produkt...czyli jakby doświadczenia brak....
coś jednak w tej pracy mnie przyciąga...i to chyba ta nowość właśnie...
trzymajcie kciuki....smokooka - Wto 23 Kwi, 2013 07:07 Jeśli to ma być coś dobrego dla Ciebie to oczywiście trzymam Klara - Wto 23 Kwi, 2013 07:33
Jo-asia napisał/a:
Wczoraj dzwoniłam.....wczoraj też oddzwonili...dzisiaj rozmowa kwalifikacyjna
Fantastycznie!
Jo-asia napisał/a:
trzymajcie kciuki....
Jasne!
pannamigotka - Wto 23 Kwi, 2013 07:44 pterodaktyll - Wto 23 Kwi, 2013 10:23 To i ja się przyłączam Eila - Wto 23 Kwi, 2013 10:36 Joasiu Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 10:45 Dziękuję
długo trwała rozmowa...ciekawa była mnie...
na czwartek mam zadanie do wykonania i szczerze...cieszy mnie to, bo w ten sposób sama zobaczę czy mnie to kręci
jeszcze raz dzięki staaw - Wto 23 Kwi, 2013 10:47 Asiu, a po ludzku możesz powiedzieć jak poszło?Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 10:57 Nie wiem...zaintrygowałam kobietę...tym, że sama odeszłam z pracy...tym, że chcę robić coś o czym nie mam pojęcia...moim listem motywacyjny (tak nawiasem mówiąc, wykorzystałam styl pisania z Forum...z wielokropkiem )
a zadanie jest po to aby ona się przekonała czy to co mówię to prawda a ja się przekonam czy faktycznie dam radę
miałam większe oczekiwania...firma jednak jest ok, szuka pracowników na dłuższy okres nie na chwilę...a ja naprawdę nie wiem czy coś sprzedam przez telefon
więc poszło dobrze...lepiej nie mogło pójśćgrzesiek - Wto 23 Kwi, 2013 11:22 Fajnie i niech się spełni. Obawy,niepewność to zawsze towarzyszy nowej ,nieznanej pracy.
Czekanie opłaciło się ,więc tylko czekać jak w czwartek napiszesz same radosne wieści.
Mam pracę.Jestem przyjęta. Życzę ci tego.endriu - Wto 23 Kwi, 2013 16:08 będziesz pracować w call center?
co będziesz sprzedawać? Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 17:24
endriu napisał/a:
będziesz pracować w call center?
co będziesz sprzedawać?
jeśli będę to czasopisma branżowe
kurde...właśnie wróciłam z rozmowy o pracę w biedronce...jeśli chcę mogę iść tam od razu...
a minusy...3/4 etatu na początek, niska pensja na początek....reszta dobrze wygląda, możliwości awansu....jeśli chcę
chciałam coś zmienić...tamta praca..to wolne weekendy..pensja pewnie na początek też mała...i zależeć będzie czy coś sprzedam
zawsze tak mam...i znowu osiołkowi w żłobie dano..
zmęczona jestemendriu - Wto 23 Kwi, 2013 18:20 czasopisma branżowe to naprawdę trzeba jelenia żeby kupił
budowlane? Nie chcę zarażać Cię swoim złym doświadczeniem. Ja pracowałam chwilę w takim wydawnictwie, dla mnie masakra i nie udało się nic sprzedać, dlatego, że klienci to już dawno byli "porozdawani" dwóm panienkom z pokoju reszta to ślepy traf. Uważna bądź Joasiu, nie odsyłaj Biedronki, postaraj się ją przeciągnąć do momentu aż będziesz wiedziała, czy wydawnictwo Ci się podoba.Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 19:53
smokooka napisał/a:
budowlane?
nie budowlane, choć wysoko specjalistyczne
dziękuję wszystkim za wsparcie Jo-asia - Wto 23 Kwi, 2013 20:24 Przesunęłam termin decyzji, co do pracy w Biedronce...na czwartek...gdy dowiem się co z wydawnictwem...
pozdrawiam pterodaktyll - Wto 23 Kwi, 2013 20:25
Jo-asia napisał/a:
Przesunęłam termin decyzji, co do pracy w Biedronce...na czwartek...gdy dowiem się co z wydawnictwem...
.......... Jo-asia - Czw 25 Kwi, 2013 06:37 Rezygnuję z pracy w wydawnictwie...idę dziś, na jeszcze jedną rozmowę...
jest to praca w Fundacji, która opiekuje się chorymi dziećmi, nie dużo wiem o stanowisku...mogę się tylko domyślać, bo oferta była bardzo skromna...zobaczę co powie ant69 - Czw 25 Kwi, 2013 06:49 Lepsza biedronka w garści....grzesiek - Czw 25 Kwi, 2013 10:57 Fundacja z dziećmi,wraca zawód pielęgniarski na tapetę.
Powodzenia.
Biedronka to zmiany i tony do przerzucenia przez ręce.grzesiek - Sob 27 Kwi, 2013 10:52 Siemanko Joasiu,co u ciebie jak z pracą ?
a majówka w planach?Jo-asia - Sob 27 Kwi, 2013 20:31 Decyzja co do pracy...mam nadzieję ostateczna, zapadnie w poniedziałek
a majówka....raczej spokojna, w domu....
w każdym razie planów nie mam...prócz mityngów
pozdrawiam Jo-asia - Pon 29 Kwi, 2013 08:18 Prowokuję zmiany...doprowadzam sama do kryzysu...aby potem z tego kryzysu ratować rodzinę....
to dlatego nigdy kasy nie mam, bo w taki sposób udowadniam światu mojej rodzinie...jaka to ja jestem niezastąpiona i jak świetnie sobie w takich sytuacjach zawsze radzę....
jak mam kasę to ja nie mam okazji do ratowania....
a po co chcę ratować....zwracam na siebie uwagę...podnoszę tym swoją wartość
żyjąc ciągle na krawędzi mam ciągły dostęp do adrenaliny..
ja po prostu lubię sporty ekstremalne
dzięki, powtarzam się....nie mam innego wyjścia, bo tak na mnie działają Wasze przemyślenia z którymi się dzielicie...
dziękuję że Jesteście pterodaktyll - Pon 29 Kwi, 2013 15:07
Jo-asia napisał/a:
ja po prostu lubię sporty ekstremalne
Poskacz se na bungee...........powinno wystarczyć Franc - Pon 29 Kwi, 2013 15:51
Jo-asia napisał/a:
żyjąc ciągle na krawędzi mam ciągły dostęp do adrenaliny..
Taka namiastka dawnego życia Jo-asia - Pon 29 Kwi, 2013 16:27
pterodaktyll napisał/a:
Poskacz se na bungee...........powinno wystarczyć
nawet nie wiesz....jak by mi to teraz pomogło
Franc napisał/a:
Taka namiastka dawnego życia
tak, i choć mam tego świadomość pcham się w to...
dziś mam dzień użalania się nad sobą....nic mi nie wychodzi....oferty nieaktualne...a ja w czarnej dziurze....tracę nadzieję i ochotę na dalsze poszukiwania...
no cóż...może jutro będzie lepiejpterodaktyll - Pon 29 Kwi, 2013 16:31
Jo-asia napisał/a:
dziś mam dzień użalania się nad sobą....nic mi nie wychodzi....oferty nieaktualne...a ja w czarnej dziurze....tracę nadzieję i ochotę na dalsze poszukiwania...
Se nie żałuj.....każdy ma przecież lepsze i gorsze dni
Jo-asia napisał/a:
no cóż...może jutro będzie lepiej
I to jest właściwe podejście Franc - Pon 29 Kwi, 2013 16:47
Jo-asia napisał/a:
tak, i choć mam tego świadomość pcham się w to
Ja staram się od tego trzymać z daleka ale czasem siem przytrafia Jo-asia - Pon 29 Kwi, 2013 17:08
Franc napisał/a:
Ja staram się od tego trzymać z daleka ale czasem siem przytrafia
a ja zaczynam się uczyć....koniec z pchaniem się w takie ekstrema, chyba że sportowegrzesiek - Wto 30 Kwi, 2013 13:05 Widocznie te miejsca pracy nie były warte Twojej osoby, a jeśli nawet były to ,osoby prowadzące z tobą rozmowę kwalifikacyjną niech żałują ,bo nie wiedzą co straciły.
I tak ,to sobie tłumacz. Jeszcze będzie to właściwe,a teraz nie poddawaj się.
Kiedyś napisałem,że ja nie planuję,bo to powoduje,że " muszę",a ja nic nie muszę, więc ,jeśli będzie to przyjmę ,czy dokonam.
Miłego weekendu.Jo-asia - Wto 30 Kwi, 2013 14:36
grzesiek napisał/a:
Widocznie te miejsca pracy nie były warte Twojej osoby, a jeśli nawet były to ,osoby prowadzące z tobą rozmowę kwalifikacyjną niech żałują ,bo nie wiedzą co straciły.
o, pogilałeś moje ego
nie powiem...że nie przeszło mi to przez myśl
dziś mój nastrój o wiele lepszy...
znów kolejne aplikacje poszły w świat a biedronka...obiecała się odezwać w czwartek
grzesiek - Wto 30 Kwi, 2013 14:50 Zawsze mozesz zacząć od Biedronki i nie osiadac na laurach tylko rozglądać się za czym bardziej satysfakcjonującym.
Czy ja coś pogilałem? Ja tylko tak twierdzę.
Tak powinno sie rozmawiać na rozmowie kwalifikacyjnej.
Przyszedłem tu,bo wiem,że mnie potrzebujecie,możecie wybrać kogoś innego,ale jaką macie pewność ,że będzie lepszy ode mnie?
Nawet prezes zaczął by sie zastanawiać,czy nie jest zagrożony.
...to tak na pocieszenie Jo-asia - Śro 01 Maj, 2013 22:13
grzesiek napisał/a:
Przyszedłem tu,bo wiem,że mnie potrzebujecie,możecie wybrać kogoś innego,ale jaką macie pewność ,że będzie lepszy ode mnie?
Nawet prezes zaczął by sie zastanawiać,czy nie jest zagrożony.
to zapamiętam
Dzisiaj taki dzień dumania miałam...dawno się moimi refleksjami nie dzieliłam
żartuję
myślałam nad moimi wyborami...pogonią za zmianą i jej...brakiem
i chyba wiem czego mi zabrakło...wiary w cud...który był na wyciągnięcie ręki
sprawa z wydawnictwem...pracę miałam w ręce...dałabym radę przygotować tę sprzedaż...układałam w głowie..już sposoby....zrezygnowałam, bo?....nie uwierzyłam, że to dla mnie
sprawa z fundacją....już w czasie rozmowy chciałam krzyczeć...to jest to....po niej, gdy młyn mi się przewalił przez głowę, chciałam oddzwonić....nie zrobiłam...stchórzyłam znowu
nie stało by się tak...gdybym nie miała biedronki w zanadrzu.....ciepłego...znanego...bezpiecznego miejsca...za marną kasę
tak, bo mnie przecież tylko w gębie stać na coś więcej...tak...nie wierzę...nie wierzyłam w cuda
moje przekonania nadal mną sterują...nie pisze to po to by się użalać....nie
piszę po to by powiedzieć stanowcze NIE
nadal wierzę, że czeka na mnie coś więcej niż biedronka....
i tym razem nie wycofam się...
i tym razem proszę, popchajcie mnie w tę zmianę
nie dajcie mi odpuścić Dziubas - Śro 01 Maj, 2013 22:16
Jo-asia napisał/a:
nie dajcie mi odpuścić
Ale zabezpiecz sobie "tyły" Jo-asia - Śro 01 Maj, 2013 22:16
i tym razem proszę, popchajcie mnie w tę zmianę
nie dajcie mi odpuścić
... i Ci obiecuje, że Ci nie odpuszczę, aż do śmierci Jo-asia - Śro 01 Maj, 2013 22:52
szymon napisał/a:
... i Ci obiecuje, że Ci nie odpuszczę, aż do śmierci
i tak mi/mu dopomóż....
rybenkagrzesiek - Czw 02 Maj, 2013 07:44 Joasiu,słowa które napisałem wcześniej,niech pozwolą ci uwierzyć w siebie. Wiara,ze dasz rade pokonać wszelkie wyzwania,trudności. Jak powiadają,pokorne ciele dwie marki ssie,ale czasem powinnaś uwierzyć w swoją MOC i być przekonana ze jesteś najlepsza w dążeniu do celu,a przy pomocy SW Zadziałają cuda.
100% więcej WIARY W SWOJE MOŻLIWOŚCI a cud się spełni.
Będę czuwał,kopniak na szczęście i do boju.
Życie to nie je bajka,to je bitw Jo-asia - Sob 04 Maj, 2013 10:36 Od rana łażą za mną słowa tej piosenki.....
"Powiem wam, że kogoś znam
kogoś, kto zna ponoć jego samego
ten ktoś mi powiedział, że tamten powiedział
by on mi powiedział, żebym przyszła do niego
Uwierzyłam mu,
choć język ludzki czasem przypomina
psa, co zerwał się z łańcucha ciemną nocą
prawda z ust do ust jest całkiem inna,
bo nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą
Ten ktoś ponoć słyszał, że ktoś inny słyszał
jak on mówił dzisiaj, że kocha ogromnie
ja pokochałam, lecz serce złamałam
bo wyszło na jaw, że chodzi nie o mnie
Uwierzyłam Mu,
choć język ludzki czasem przypomina
psa, co zerwał się z łańcucha ciemną nocą
prawda z ust do ust jest całkiem inna,
bo nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą
Żadna plotka dziś już nie zaszkodzi
pamiętaj, to co mówią ci, przez dwa podziel
Ich język lata, lata jak łopata
ich język lata...
ich język lata, lata jak łopata
ich język lata...
ich język lata, wciąż lata jak łopata...
Ja nie wierzę już, nie, nie
język ludzki czasem przypomina
psa, co zerwał się z łańcucha ciemną nocą
prawda z ust do ust jest całkiem inna
bo nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą"
Na językachwolny - Sob 04 Maj, 2013 13:16 Jo-asia, Nie mam pojęcia skąd ci te słowa przyszły na myśl , ale słowa tej piosenki są jednak prawdziwe PLOTY , PLOTY i jeszcze raz POLOTY,.. nic po za,... to charakterystyczna cecha porozumiewania się miedzy ludźmi, kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa,.. tak to siem jakoś dziwacznie odbywa, ponieważ jedyną prawdą jest prawda,.. ta nasza grzesiek - Sob 04 Maj, 2013 21:23 Prawda,i tylko prawda,to buduje wiarygodność i zaufanie.
A słowa często ludzi niosą. Prawda ku dobremu,kłamstwo do zła.
Rzeczywistość w rzeczy samej.Jo-asia - Sob 04 Maj, 2013 21:41 grzesiek, właśnie....te słowa mnie zastanowiły.....
słowa wprowadzam w czyn....
najpierw myśl...potem słowo...muszą być szczere i prawdziwe...bo wtedy są pozbawione lęku
dlatego słowa są ważne...
myśl mogę zmienić....słowo wypowiedziane....już nie
to słowo kreuje moją rzeczywistość...
tu na Forum widać jak ono jest ważne
nie widzę rozmówcy...jego oczu...ust...mimiki
nie słyszę tonu głosu....
to wielka sztuka....umieć napisać, to co chcesz przekazać...tu na Forum
a z drugiej strony....wspaniałe miejsce na wyciąganie z tekstów własnego rozumienia..postrzegania...
cieszę się, że tu jestem i że Wy jesteście grzesiek - Sob 04 Maj, 2013 21:53 Sadze,ze jeśli szczerość wypowiedziana słowami jest wyczuwalna przez innych,to znaczy,,ze myśli zamienione w słowa płyną nie tylko z głowy,ale i z serca,w trosce o drugiego człowieka.
Tak ja to czuje,może jestem naiwny.Jo-asia - Sob 04 Maj, 2013 22:00
grzesiek napisał/a:
Sadze,ze jeśli szczerość wypowiedziana słowami jest wyczuwalna przez innych,to znaczy,,ze myśli zamienione w słowa płyną nie tylko z głowy,ale i z serca,w trosce o drugiego człowieka.
Tak ja to czuje,może jestem naiwny.
nie jesteś naiwny...tak się dzieje na pewno...
ważne aby moje myśli nie zmieniały...odczuć serca
zdarza mi się...napisać...coś z serca a potem dopuszczam rozum...i czuję niepewność
gdy tak dzieje się gdy mówię....łatwiej to zweryfikować...grzesiek - Sob 04 Maj, 2013 22:21 Czasem robię coś od serca i niczego nie oczekuje,lecz rozum dopuszcza myśl,po co,jeśli i tak nie okazano ci nawet szacunku.
Dla tego walcze o własną godność,zawsze i wciąż,by mieć i okazywać szacunek.
TEGO MI NIKT I NIC NIE ODBIERZE.jal - Nie 05 Maj, 2013 07:25 U mnie się sprawdza powiedzenie angielskie:
"Żaden dobry uczynek nie może ujść bezkarnie" - ale to nie zniechęca mnie do ich czynienia ale zawsze pamiętam,że one wpierw są dobre w mojej głowie a nie koniecznie dla innych !wolny - Nie 05 Maj, 2013 08:18 grzesiek, Zastanowiła mnie twoja wypowiedź na temat szacunku i ponieważ obecnie stwierdziłem że szacunek to nieodłączny element miłości o której tu na forum sie tak mało mówi a jest ona bezwzględnie najistotniejszym czynnikiem naszej egzystencji. Przypuszczam,.. iż temat miłości jest uważany za tak intymny i tak delikatny, że lepiej go tu nie poruszać, a dla mnie wprost przeciwnie,..jest zwyczajnym ludzkim elementem życia i kontaktów międzyludzkich,.. tak samo jak każdy inny. Każdy w ten czy inny sposób pragnie szczęścia,.. a bez miłości do ludzi,.. w tym prawdziwym znaczeniu,..nie ma mowy o jakimś szczęściu, i nie chodzi o to że mam sprawić,. aby wszyscy mnie kochali,.. tak nie jest,.. ale ważnym jest,.. abym ja kochał innych,.. bez względu na wszystko . Kochać to nie oznacza być uniżonym sługą , kopanym w du**sko , to nie jest być ofiarą poklepującą każdego lub użalającą się nad jego losem , tak nie jest i nigdy nie będzie !!! ,I tu się pojawia szacunek .Jo-asia - Nie 05 Maj, 2013 08:58 Miłość - szacunek
mój zaczyna ze mną jazdy...o pracę i niestety wtedy gdy jest pod wpływem alkoholu
a ja wówczas...wtedy włącza się u mnie złość
rozumiem jego zaniepokojenia...strach, faktycznie nasza sytuacja...przeze mnie jest pod bramkowa
wczoraj zauważyłam..że bronię się...obracam kota ogonem...mówiąc mu, przypominając, że on nas nie raz stawiał w takiej sytuacji
czuję się winna, że podjęłam taką decyzję....czuję do siebie żal...czuję, że mąż ma rację
tylko, co mi to teraz da?
mleko rozlałam...teraz muszę je posprzątaćDziubas - Nie 05 Maj, 2013 11:02
wolny napisał/a:
ale ważnym jest,.. abym ja kochał innych,.
"Miłujcie SIĘ..."
Tak chyba ktoś kiedyś powiedział grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 11:18 Wolny-już cię lubie zgadzam się z Toba w 100%. Co do miłości,szacunku,oraz ze często jest to temat tabu. A jak mówić o uczuciach,gdy unikamy.tematów miłości,szacunku,seksu..
Joasiu- nie obwiniaj się i nie bierz całej winy na siebie. Jeśli twój men twierdzi,ze jest ciężko,to zamiast kupować browary niech kupi Kurska na obiad,to cenowo podoobnie wyjdzie. Ja twierdze,ze każdy związek polega na symbiozie i tego się trzymam. Przerabiałem to na własnej skórze wiec wiem czego chce w życiu. Zanim zacznę brać najpierw daje coś od siebie.
Nigdy nie obiecuję,nie mowie,"może" albo jestem w stanie coś zrobić albo nie.
Rozgadalem zołza - Nie 05 Maj, 2013 11:39 Czy mozna stworzyć zdrowy związek po doświadczeniach z piciem,zaniedbaniami ,oskarżeniami . po odwyku lub kolejnych nawrotach ...Nigdy nie bedzie pełnej akceptacji z drugiej strony. To trochę tak jak życie przez szybe,niby jest sie razem ale tak naprawdę dzieli nas przeźroczysta ,zimna szyba.wolny - Nie 05 Maj, 2013 11:44 zołza, Z własnego doświadczenia śmiem twierdzić że jednak się da, powiem więcej osiągnie się więcej aniżeli mozna by nawet było przypuszczać ale to jest jak tango i do tego trzeba dwojga ~~ zołza - Nie 05 Maj, 2013 11:49 wolny, ależ oczywiscie ,ze sie da......śmiem tylko twierdzic ,że nigdy już nie bedzie tak jak dawniej . Uzależnienie zmienia ,stajemy sie nadwrazliwi na własnym punkcie a ta druga osoba ( mąż ,żona ,partner) nie potrafi puscic na luz... co czyni nas troche wyobcowanych...Jo-asia - Nie 05 Maj, 2013 11:50
wolny napisał/a:
to jest jak tango i do tego trzeba dwojga
też tak myślę
niekiedy jest tak, że alkoholik idzie do przodu a współ....no cóż, nadal obwinia go za wszystko i jego chce zmieniać...nie potrafi zaakceptować wolny - Nie 05 Maj, 2013 11:57 Jo-asia, No niestety ale tu przyznam ci racje , razem mogą wszystko ale jak jedno idzie do przodu a drugie się cofa to nici z tego będą, no cóż , nic na to nie poradzimy nikt nikogo jeszcze nie zmienił i nie zmieni może to uczynić jedynie główny zainteresowany jeśli ma takie pragnienie i też nie siebie ale swoje myślenie !!! zołza - Nie 05 Maj, 2013 11:59
Jo-asia napisał/a:
nadal obwinia go za wszystko i jego chce zmieniać...nie potrafi zaakceptować
Właśnie o tym mówie,wydaje sie ,że jest dobrze ale to tylko przykrywka nad gotującym sie wrzątkiemwolny - Nie 05 Maj, 2013 12:05 Oj z tą akceptacją to w ogóle jest problem ???? grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 12:16 Wolny-gramy na tych samych instrumentach. Mamy te same odczucia,przeżycia.
Tango- taniec,zbliżenie,symbioza- dwojga chcących!!!
Jeśli JA odcialem przeszłość jak gangrene,jednym cięciem,a moja druga połowa to akceptuje i jest jej z tego powodu lepiej to nie wracamy do tego,nie wyciągamy brudów przy lada okazji i budujemy nowe ,normalne życie. Symbioza- współżycie na obu pulnej korzyści. Nie tworząc miedzy sobą,murów,kurtyn,szyb.
Kto lubi deser przez szybę,czy na fotografii.
Po to jest dialog,rozmowa,by studzić emocje,mówić otwarcie co jest dobre a co zle,czego oczekuje,co mogę dać,co mi się nie podoba,a co jest fajne.Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 12:21
wolny napisał/a:
z tą akceptacją to w ogóle jest problem ?
No właśnie.
zołza napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
nadal obwinia go za wszystko i jego chce zmieniać...nie potrafi zaakceptować
Właśnie o tym mówie,wydaje sie ,że jest dobrze ale to tylko przykrywka nad gotującym sie wrzątkiem
Może by tak to zaakceptować ?Jo-asia - Nie 05 Maj, 2013 12:21 Mój zawsze polegał na mnie...to ja o wszystko dbałam i byłam za wszystko odpowiedzialna...
jest to dla niego szkoła...dorosłego życia...wiem, że się boi...to dla niego nowe wyzwanie
wierzę też, chcę wierzyć, że sobie poradzi....a jeśli nie...no cóż...wszystko dzieje się po coś
a ja?....ja dam radę...mam swoją SW...i z nią czuję się bezpieczniezołza - Nie 05 Maj, 2013 12:25
Dziubas napisał/a:
Może by tak to zaakceptować ?
Czyli co ,pogodzić się z tym ,że tak już będzie wyglądało moje życie ,że musze udawadniać za każdym razem ,że nie jestem wielbłądem ?Jo-asia - Nie 05 Maj, 2013 12:27
zołza napisał/a:
że musze udawadniać za każdym razem ,że nie jestem wielbłądem ?
ja już przestałam udowadniać...nie powiem niekiedy zaboli....na krótko
potrzeba mu czasu...i chęci aby świat zobaczyć innymi oczami....podobnie jak mi był potrzebny
a to czy ja doczekam się tego.....to już inna bajka Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 12:37
zołza napisał/a:
Dziubas napisał/a:
Może by tak to zaakceptować ?
Czyli co ,pogodzić się z tym ,że tak już będzie wyglądało moje życie ,że musze udawadniać za każdym razem ,że nie jestem wielbłądem ?
Ja trochę inaczej odczuwam "akceptację",dla mnie nie oznacza to , że muszę w czymś uczestniczyć, tutaj mam wybór.zołza - Nie 05 Maj, 2013 12:42 Dziubas nie zawsze można zmienic swoje życie ,czasem poprostu jednak coś sie może nie musi ale trzeba,należy ,powinno sie grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 12:49 Dziuba ok.nic nie muszę,nie zmienię drugiej osoby jeśli ona nie chce,nie ma dobrej woli,ale to powoduje oddalanie się,stanie z boku,lub życie na własną rękę,a to już nie jest związek.Jo-asia - Nie 05 Maj, 2013 12:53
grzesiek napisał/a:
.nic nie muszę,nie zmienię drugiej osoby jeśli ona nie chce,nie ma dobrej woli,ale to powoduje oddalanie się,stanie z boku,lub życie na własną rękę,a to już nie jest związek.
to zależy....moim zdaniem
bo takie stanie z boku, może być kibicowaniem a nie biernym przyglądaniem się
nie ma związku...jeśli to jest jednostronne
podkreślam...moim zdaniemDziubas - Nie 05 Maj, 2013 12:56
zołza napisał/a:
nie zawsze można zmienic swoje życie
zawsze, to zależy od mojej decyzji/wyboru
zołza napisał/a:
coś sie może nie musi ale trzeba,należy ,powinno sie
i to też jest moja decyzja,czy to zrobię czy nie... moim zdaniem grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 13:00 O to mi chodzi,jednostronne czyli bez udziału drugiej strony.
Stojąc z boku można dać wolna rękę i wspierać duchowo,lub się odciąć i nie akceptować zołza - Nie 05 Maj, 2013 13:02 zawsze, to zależy od mojej decyzji/wyboru
i to też jest moja decyzja,czy to zrobię czy nie... moim zdaniem [/quote]
Zbyt upraszczasz ...Dla Ciebie chcieć to móc ...ale czy koszty takiej decyzji nie są zbyt wysokie ?Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 13:05
zołza napisał/a:
ale czy koszty takiej decyzji nie są zbyt wysokie ?
ależ jeżeli się decyduję, to robię bilans... i za swoje decyzje ponoszę odpowiedzialność.grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 13:09 Dziubas piszemy o związku dwojga,wiec pisząc,ze to czy tamto,to i tak twoja decyzja to brzmi trochę Samolubnie bo podejmując decyzje w związku powinny dotyczyć obu stron.Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 13:15
grzesiek napisał/a:
Dziubas piszemy...
Nie ma znaczeni czy to związek, czy inna sprawa, decyzja i tak na końcu należy do mnie.
Przypuszczam,że masz na myśli kompromis, ale czy się na niego godzę, czy też nie, to w dalszym ciągu moja decyzja .zołza - Nie 05 Maj, 2013 13:15
grzesiek napisał/a:
Dziubas piszemy o związku dwojga,wiec pisząc,ze to czy tamto,to i tak twoja decyzja to brzmi trochę Samolubnie bo podejmując decyzje w związku powinny dotyczyć obu stron.
Mysle ,że właśnie najprościej byloby podjąć decyzje o rozstaniu ,uciec od odpowiedzialności za przeszłośc ,zamknąc ten rozdział życia i zapomniec. Jednak jak można wymazać z życia 20 lat związku tylko dla własnego Ego,to trochę przewartościowane grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 13:22 Bogna,ja przzylem dwa rozstania w tym jeden rozwód i śmiem twierdzić,ze nie potrzebne są tak drastyczne rozwiązania,tym bardziej po 20 latach,a gdzie kompromis o którym wspomniał Dziubas.zołza - Nie 05 Maj, 2013 13:25 grzesiek, i właśnie tu jest pies pogrzebany zołza - Nie 05 Maj, 2013 13:27 czasem trzeba odpuścic i przestać myśleć tylko o sobie,chcemy by inni nas zrozumieli ,zaakceptowali a sami tego nie umiemy uczynić Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 13:28
zołza napisał/a:
chcemy by inni nas zrozumieli ,zaakceptowali a sami tego nie umiemy uczynić
szymon - Nie 05 Maj, 2013 13:33
grzesiek napisał/a:
,ja przzylem dwa rozstania w tym jeden rozwód i śmiem twierdzić
... że się teraz dobrze czuje i nie mam pretensji do życia, że tak się stało? grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 13:49 Nie mam,100% szczerze,po rozwodzie zostawiłem zonie wszystko oprócz auta ,z sadu zabrałem ja na kawę i rozstaliśmy się jak ludzie;)Bez żalu i urazy.zołza - Nie 05 Maj, 2013 13:54 Trudno w to uwierzyć... szymon - Nie 05 Maj, 2013 14:05 wiara czyni cuda leon - Nie 05 Maj, 2013 14:10
zołza napisał/a:
Trudno w to uwierzyć...
Z pierwsza zona rozstalismy sie jak przyjaciele po rozwodzie "bez orzekania winy",nawet sedzia zastanawial sie ,dlaczego sie rozchodzimy,skoro tacy zgodni jestesmy...,jazda zaczela sie gdzies rok po rozwodzie grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 16:51 U mnie jazdy po nie było,bo miała mieszkanie,prace i1/3 naszych oszczędności,wiec była do przodu. Ja podjąłem decyzję o odejściu,nie potrafiłem wybaczyć zdrady po drugim razie.
Pierwszy wybaczylem,ale to była naiwność,że zmieniła się na 100%. leon - Nie 05 Maj, 2013 17:08
grzesiek napisał/a:
U mnie jazdy po nie było,bo miała mieszkanie,prace i1/3 naszych oszczędności,wiec była do przodu. Ja podjąłem decyzję o odejściu,nie potrafiłem wybaczyć zdrady po drugim razie.
Pierwszy wybaczylem,ale to była naiwność,że zmieniła się na 100%.
Moj rozwod mial miejsce ponad 20 lat temu,plywalem wtedy na rybakach dalekomorskich,jak wrocilem raz z morza to nakrylem ja na zdradzie...,a jazda,bo byla tam gdzie kasa konczy sie fair play,zaczela ugrywac swoje sprawy dzieckiem,typu,jak nie dasz wiecej kasy,to nie zobaczysz dziecka i zmiany telefonow,adresow bez powiadomienia mnie,itd...,dluga historia.grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 17:29 Ja rozwodzilem się 16 lat temu,na szczęście jeszcze dzieci nie było.
Ważniejsza wtedy była praca / w pojęciu byłej / ja też służyłem i pomagałem jej w prowadzeniu działalności. Pracy w bród od wczesnego rana do późnego wieczora. W domu jak w hotelu,przespać się i od nowa do boju. Kasy,nie powiem ,3-4razy więcej miesięcznie niż pensji w MON - ie,ale rodzinnego szczęścia i prawdziwej miłości"0".
Wniosek po latach. pterodaktyll - Nie 05 Maj, 2013 17:32
grzesiek napisał/a:
W domu jak w hotelu,przespać się i od nowa do boju. Kasy,nie powiem ,3-4razy więcej miesięcznie niż pensji w MON - ie,ale rodzinnego szczęścia i prawdziwej miłości"0".
Wniosek po latach.
.....pieniądze szczęścia nie dają.......... zołza - Nie 05 Maj, 2013 17:33 Dziwnie to brzmi... Dwóch szczerych ,dobrych facetów ( oczywiście prawych mężów i ojców i te złe kobiety. Dlaczego nie ma słowa o waszym piciu natomiast są słowa o zdradzie żon .Czyli żaden z Was nie przyczynił sie do rozwodów ? Zadna żona nie odeszła z powodu picia?Dziubas - Nie 05 Maj, 2013 17:38
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Ale TY zołza, jesteś leon - Nie 05 Maj, 2013 17:38
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Napisalem przeciez rozwod "bez orzekania winy",bylem w roku 3 miesiace srednio w domu,nie mowie,ze swiety bylem i oczywiscie czasami wypilem w domu,bo na morzu beringa byl zakaz,praktycznie,czyli wydawali flache i zgrzewke piwa na 6 miesiecy,wiedzieli,jak dziala na czlowieka 6 miesiecy w morzu bez portu,wiec nie chcieli zebysmy sie pozabijali...,po pijaku
Ale,jak sie zdecydowala ma meza marynarza,to wiedziala w co wchodzi i w umowie nie bylo,ze moze mnie zdradzac...leon - Nie 05 Maj, 2013 17:41
Dziubas napisał/a:
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Ale TY zołza, jesteś
zołza - Nie 05 Maj, 2013 17:42
Dziubas napisał/a:
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Ale TY zołza, jesteś
No może troszkę zołza - Nie 05 Maj, 2013 17:44
leon napisał/a:
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Napisalem przeciez rozwod "bez orzekania winy",bylem w roku 3 miesiace srednio w domu,nie mowie,ze swiety bylem i oczywiscie czasami wypilem w domu,bo na morzu beringa byl zakaz,praktycznie,czyli wydawali flache i zgrzewke piwa na 6 miesiecy,wiedzieli,jak dziala na czlowieka 6 miesiecy w morzu bez portu,wiec nie chcieli zebysmy sie pozabijali...,po pijaku
Ale,jak sie zdecydowala ma meza marynarza,to wiedziala w co wchodzi i w umowie nie bylo,ze moze mnie zdradzac...
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA leon - Nie 05 Maj, 2013 17:45
zołza napisał/a:
leon napisał/a:
zołza napisał/a:
Zadna żona nie odeszła z powodu picia?
Napisalem przeciez rozwod "bez orzekania winy",bylem w roku 3 miesiace srednio w domu,nie mowie,ze swiety bylem i oczywiscie czasami wypilem w domu,bo na morzu beringa byl zakaz,praktycznie,czyli wydawali flache i zgrzewke piwa na 6 miesiecy,wiedzieli,jak dziala na czlowieka 6 miesiecy w morzu bez portu,wiec nie chcieli zebysmy sie pozabijali...,po pijaku
Ale,jak sie zdecydowala ma meza marynarza,to wiedziala w co wchodzi i w umowie nie bylo,ze moze mnie zdradzac...
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA
Dlatego nie chce mi sie z nia gadac do dzis zołza - Nie 05 Maj, 2013 17:46 grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 18:31 Wtedy to ja polem 1 piwo do obiadu w niedziele. Jeszcze byłem smakoszem bo od 5.30 do 22.00 na nogach w pracy. Ze smakosza,w degustatora przeobrazilem się po rozwodzie,gdy mieszkałem w internacie. Dużo czasu,dużo kumpli i dużo okazji,nawet bez okazji.Alkoholikiem jestem od momentu jak zrozumiałem co to znaczy ,gdy już nie polem.;)sroczka - Nie 05 Maj, 2013 19:44 Może się odezwę i nie dostane czerwonej....\
Moje picie zaczeło się jak mnie mój facet pobił w 2002 roku potem było picie prawie codziennie, nigdy nie byłam na detoksie ani na dołku ani na niczym innym ale stawałam się kobietą upadłą, niemniej jednak widziałamw tym coś co mnie ciagneło czyli atrakcyjność moja wobec innych mężczyzn , miałam powodzenie i wtedy nie widziałam,że na trzeżwości też mam.Potem szereg zdarzeń związków etc etc duzo pisać i naglę on mój mąż teraz hmm jakby nie on brak zrozumienia wzajemnej akceptacji, sexu, podniet itd itd, rozwód na tapecie odkąd nie pije czyli od wielu miesięcy, i nic, zero czegokolwiek, podniecenia chcenia bycia razem. Ja znajduję zainteresowanie w sportach extremalnych, szukam wrażeń aby nie pic, on nie pomaga, stoi obok i patrzy i ciagle osądza etc etc, czasami wychodze i mówię mam cię dość i tego życia, i niewiem czy zostać i trwać czy iść własną drogą. Życie ułożone kasa kariera dzieci etc etc wszystko jest, ale ale ale nie ma tego jednego miłości akceptacji sexu i SZACUNKU . Wiec wszystkim życzę aby to mieli szacunek do siebie i swojej drugiej połowywolny - Nie 05 Maj, 2013 19:57 sroczka, Fajnie że siem pojawiłaś , i fajnie że piszesz , chętnie bym coś na ten temat napisał ale nie tutaj !!! Gdyż też wiem że jestem na celowniku i byle *p**** i lecę na zbity pysk ! Jam szczerowina do bólu i nie mam nic do ukrycia takie są fakty !!! Więc wolę pisać u siebie w dyrdymałach dla orłów, tam jest choć odrobina tolerancji !!! No i szacunku !!! pterodaktyll - Nie 05 Maj, 2013 20:28
zołza napisał/a:
Dwóch szczerych ,dobrych facetów ( oczywiście prawych mężów i ojców i te złe kobiety.
grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 20:41 No sroczka teraz pojechalas,piszesz,że brakuje tego jednego,SZACUNKU,a ty jeszcze miłość,seks i zrozumienie chcesz w pakiecie. Nie za dużo na raz ?
To zachłanność czy pośpiech?yuraa - Nie 05 Maj, 2013 20:48 ej Grzesiu to Ty pojechaleś
tam gdzie miłość albo nawet MIŁOŚĆ
tam w pakiecie wszystkoleon - Nie 05 Maj, 2013 20:54
pterodaktyll napisał/a:
zołza napisał/a:
Dwóch szczerych ,dobrych facetów ( oczywiście prawych mężów i ojców i te złe kobiety.
szymon - Nie 05 Maj, 2013 20:54
pterodaktyll napisał/a:
zołza napisał/a:
Dwóch szczerych ,dobrych facetów ( oczywiście prawych mężów i ojców i te złe kobiety.
hehe, po paru latach niepicia zapomnieli koledzy, jakimi gnojkami byli...
wyciągnęli odpowiednie wnioski,
teraz jest inaczej zapewne grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 20:59 Ok przepraszam Yura jeśli tak to odebrałeś,lecz cały ten dzisiejszy temat jest o szacunku,a nie wyłącznie o miłości. Ja z wypowiedzi stoczni więcej uzyskałem informacji o przemocy i uzależnieniu,oraz o życiu dwojga ludzi obok siebie,niż razem,wiec gdzie ta miłość?leon - Nie 05 Maj, 2013 21:00
szymon napisał/a:
jakimi gnojkami byli...
Tylko bez przezywania,ja zawsze bylem milym,uczynnym czlowiekiem,nawet staruszki przez jezdnie przeprowadzalem grzesiek - Nie 05 Maj, 2013 21:06 sroczki,pisze z telefonu,przepraszam za błędy.
Szymon,gdybym zapomniał,to bym tu nie pisał,tylko pil .ok?szymon - Nie 05 Maj, 2013 21:53
grzesiek napisał/a:
Szymon,gdybym zapomniał,to bym tu nie pisał,tylko pil .ok?
oj, jak Cię zabolało za bardzo to sorry,
wiedz, że nie jest mym celem sprawiać przykrość...
jak "te" złe kobiety odeszły, to albo one były złe, albo z Toba coś nie tak,
nie ma się co wybielać po latach, takie moje zdanie,
tylko na klatę wziąć odpowiedzialność i daleko idące konsekwencje
Ja kiedyś byłem gnojkiem a teraz już nie jestem i się cieszę z tego grzesiek - Pon 06 Maj, 2013 05:18 Nie wybielam się, konsekwencje poniosłem i przyjąłem . Jak kobieta wolała się puszczać,to nie ja jestem temu winny. Wyszukiwanie drugiego dna nic nie da.wolny - Pon 06 Maj, 2013 06:21 grzesiek, A nie sądzisz że to przeszłość przecież jest,.. nie warta nawet wspominania !! Po co Ci to !!! Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 06:53
wolny napisał/a:
to przeszłość przecież jest,.. nie warta nawet wspominania !! Po co Ci to !!!
no niby tak....
myślałam, że wystarczy zaakceptować...przebaczyć sobie i innym i sprawa załatwiona..
po ostatnich mityngach mam wątpliwości...czy to wystarczy...
słuchając wypowiedzi na temat 5 kroku, powiem szczerze...mam poczucie, że chcę to wywalić na głos...z siebie
słysząc jaką ulgę..Ci ludzie odczuli....ja też tak chcę...mam taką potzebęwolny - Pon 06 Maj, 2013 07:48 Jo-asia, kroki krokami a wolność wolnością jak nie oddzielisz umysłu od ciała nigdy spokoju nie zaznasz !!! Nie wiem czy to zrozumiesz ale .... pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 08:11
grzesiek napisał/a:
Jak kobieta wolała się puszczać,to nie ja jestem temu winny.
Drogi Kolego! Życie nauczyło mnie również i tego, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kobieta spełniona i szczęśliwa w związku nie "puszcza się" gdzieś tam na boku. Zawsze jest najpierw ta przyczyna a dopiero później skutekEila - Pon 06 Maj, 2013 08:35
pterodaktyll napisał/a:
Kobieta spełniona i szczęśliwa w związku nie "puszcza się" gdzieś tam na boku.
Zgadzam się w 100%
Poza tym jeśli coś Cię dotyka ...poszukaj tego w sobie ...dlaczego to boli
STARAM SIĘ TAK ŻYĆ ...UCZĘ SIĘ TEGO -jeżeli mąż by mnie zdzradził zapytałam bym się czy wiem dlaczego tak się stało????? czy to mnie dotyka??? czy boli ?? i dlaczego??? czy przypadkiem nie przyczyniłam się do tego???...a nie postawa że ''wolał mnie zdradzić to zdradził i już''...zawsze zaczynajmy od siebie ..tak jest łatwiej rozwiązywać problemy...moim zdaniem oczywiście Dziubas - Pon 06 Maj, 2013 08:38 „Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów”.
Jo-asia,tak brzmi krok piąty.
Często słyszę, że pracując nad piątym krokiem,
ludziska niejako "wyrzucają " z siebie swoje złe uczynki,
krzywdy wyrządzone innym.
Pisząc i opowiadając innym swoje "piciorysy".
Ale czy docierają w ten sposób do sedna, do "istoty",
do przyczyny swoich błędów?
Ja ten krok rozumiem jako "drogowskaz" gdzie mam szukać przyczyny.
A gdzie ona leży? Moim zdaniem w podświadomości.
W nawykach nabytych,często, w okresie dzieciństwa,
dojrzewania i to "przyznanie" się do tych, nazwijmy je, "złych nawyków",
"braków", "ułomności", dostrzeżenie ich,
pozwala mi na kontynuację mojej "drogi".Eila - Pon 06 Maj, 2013 08:39
grzesiek napisał/a:
,SZACUNKU,a ty jeszcze miłość,seks i zrozumienie chcesz w pakiecie. Nie za dużo na raz ?
To zachłanność czy pośpiech?
Moim zdaniem SZACUNEK to podstawa związku -jeżeli jest szacunek to jest i MIŁOŚĆ i SEKS i ZROZUMIENIE-jest wszystko all inclusive wolny - Pon 06 Maj, 2013 08:52
Eila napisał/a:
SZACUNEK
No i dalej nie wiem na czym on polega,.. i co to jest ten szacunek ??? szymon - Pon 06 Maj, 2013 09:01
pterodaktyll napisał/a:
Kobieta spełniona i szczęśliwa w związku nie "puszcza się" gdzieś tam na boku
rzekłbym więcej
nawet o *p**** nie pomyśli, tylko czeka z utęsknieniem na swojego jedynego Eila - Pon 06 Maj, 2013 11:37
wolny napisał/a:
No i dalej nie wiem na czym on polega,.. i co to jest ten szacunek ???
Przykro mi to słyszeć wolny - Pon 06 Maj, 2013 11:41
Eila napisał/a:
Przykro mi to słyszeć
Tu nie chodzi o to czy tobie jest przykro,.. tylko o to,.. że mnie w niewiedzy pozostawiasz w dalszym ciągu ?? I to mnie jest przykro właśnie !! Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 12:01
szymon napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Kobieta spełniona i szczęśliwa w związku nie "puszcza się" gdzieś tam na boku
rzekłbym więcej
nawet o *p**** nie pomyśli, tylko czeka z utęsknieniem na swojego jedynego
No chłopcy, nie zgadzam się z Wami
mówiąc, tak zapominacie o męskiej części "puszczalskiego" związku....czy dla niego jest puszczalska?....czy dla niego to coś złego?.....niedopuszczalnego?
po co, o tym mówię? po co, o to pytam?
bo to nie dzieje się dla czegoś....a po coś
a po co?.....abym miała wybór...abym dokonała wyboru
a takie doświadczenie....dzięki niemu, mogę określić siebie...czy mnie takie życie odpowiada czy też nie
to dzięki temu, że nie zawsze jesteśmy idealni...popełniamy błędy, dowiadujemy się jacy chcemy być
to takie moje zdanie Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 12:05
Dziubas napisał/a:
„Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów”.
Jo-asia,tak brzmi krok piąty.
Często słyszę, że pracując nad piątym krokiem,
ludziska niejako "wyrzucają " z siebie swoje złe uczynki,
krzywdy wyrządzone innym.
Pisząc i opowiadając innym swoje "piciorysy".
Ale czy docierają w ten sposób do sedna, do "istoty",
do przyczyny swoich błędów?
Ja ten krok rozumiem jako "drogowskaz" gdzie mam szukać przyczyny.
A gdzie ona leży? Moim zdaniem w podświadomości.
W nawykach nabytych,często, w okresie dzieciństwa,
dojrzewania i to "przyznanie" się do tych, nazwijmy je, "złych nawyków",
"braków", "ułomności", dostrzeżenie ich,
pozwala mi na kontynuację mojej "drogi".
czyli co?
wolny napisał/a:
jak nie oddzielisz umysłu od ciała nigdy spokoju nie zaznasz
i to koniec leon - Pon 06 Maj, 2013 12:08
pterodaktyll napisał/a:
grzesiek napisał/a:
Jak kobieta wolała się puszczać,to nie ja jestem temu winny.
Drogi Kolego! Życie nauczyło mnie również i tego, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kobieta spełniona i szczęśliwa w związku nie "puszcza się" gdzieś tam na boku. Zawsze jest najpierw ta przyczyna a dopiero później skutek
A co powiesz na sytuacje,ze maz jest na statku bez przerwy w morzu przez 6 miesiecy,bo na rybakach na beringa sie do portu nie zagladalo,wiec alibi wiernosci zonie gwarantowane,a w tym czasie zona puszcza sie,wiedzac przed slubem,ze wychodzi za marynarza,czyli jest swiadoma swego wyboru skladajac przysiege malzenska...jak to sie ma do skutku bez przyczyny? wolny - Pon 06 Maj, 2013 12:11
Jo-asia napisał/a:
że nie zawsze jesteśmy idealni..
I tu tkwi naczelny błąd myślowy ludzkości, chodzi o to że właśnie jesteśmy idealni ,najdoskonalsi i nie jest to żaden egoizm tak jest prawda , każdy jest idealny i najdoskonalszy taki ,...właśnie jaki jest,.. nic nie musi sprawdzać,. udowadniać nic a nic , nic, nic, nic !!! Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 12:17
wolny napisał/a:
właśnie jesteśmy idealni ,najdoskonalszy i nie jest to żaden egoizm tak jest prawda , każdy jest idealny i najdoskonalszy taki ,...właśnie jaki jest,.. nic nie musi sprawdzać,. udowadniać nic a nic , nic, nic, nic !!!
no, fakt
aby doświadczyć tego, że jestem idealna....najpierw doświadczam swojej "nie idealności"...co mimo wszystko i tak pozostaje idealne?
szymon - Pon 06 Maj, 2013 13:43
Jo-asia napisał/a:
No chłopcy, nie zgadzam się z Wami
mówiąc, tak zapominacie o męskiej części "puszczalskiego" związku....czy dla niego jest puszczalska?....czy dla niego to coś złego?.....niedopuszczalnego?
po co, o tym mówię? po co, o to pytam?
bo to nie dzieje się dla czegoś....a po coś
o niczym nie zapominam
wszystko dzieje się po coś i dziękuję za to, że się właśnie dzieje,
bo jakby się nie działo, to by było bezpłciowo w życiu
ogólno-społeczne poglądy na zdrady w związkach są takie,
że to faceci zdradzają, że o tym częściej się mówi, pisze...
jednak jakby tak się zastanowić głębiej, to Ci faceci, z kimś ta zdradę począć muszą
przypomniało mi się teraz, jak jeszcze rok temu gotowałem z byłą żoną obiad...
miesiąc później dowiedziałem się, ze jest w ciąży (nie od gotowania)
a po co to się stało?
po to, bym zrozumiał na czym polega prawdziwy związek,
bym dotknął swojej prawdy,
bym zaakceptował wybory innych ludzi, i tych bliskich i dalekich Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 13:54 szymon, pięknie to napisałeś
grzesiek - Pon 06 Maj, 2013 14:10
wolny napisał/a:
grzesiek, A nie sądzisz że to przeszłość przecież jest,.. nie warta nawet wspominania !! Po co Ci to !!!
Masz rację i tak nikt tego nie zrozumie tylko wyszukuje podstaw do tego ,by mi przypiąć łatkę.
By zakończyć moją wypowiedź napiszę tak.
Żona nie miała potrzeby zajść w ciążę ,bo ważniejsza była kasa i interes przez nią prowadzony,gdzie ja spędzałem przed i po pracy mnóstwo czasu by jej pomagać,bo przecież zyski były nasze,wspólne.Ta praca była jej spełnieniem,tak twierdziła.
Wszystkie niedziele spędzaliśmy razem po za domem ,by nie marnować czasu na stanie przy garach,lecz odpoczywać czynnie,gdzieś w plenerze.
Fakt,że ktoś,kto był z nią w pracy zaimponował jej i spędzał z nią czas ,gdy ja byłem w swojej pracy, czy na poligonie i nie miałem na to wpływu.Ona wybrała kogoś ,kto po kilku tygodniach ją zostawił. Ja przed tym zaprosiłem gościa do domu na kolację i skonfrontowałem z żoną .Dałem jej wybór. Ja odszedłem,on ją zostawił i została na lodzie. Mam taki charakter,że nie wstydzę się mówić o tym co zrobiłem z pełną odpowiedzialnością i konsekwencjami.Dwa razy nie wybaczam,czy jest to dobre czy złe,nie wiem ja tak uważam.
Wszystkie domysły co do mojej osoby są i tak zbędne ,bo ja akurat w tym przypadku nie poczuwam się do winy. Zostawiłem jej więcej niż powinienem, po sprawie rozwodowej
powiedziałem WYBACZAM I CZEŚĆ.
Teraz mam drugą żonę ,która nie widziała mnie pijanego czy nawet trzymającego alkohol w ręku, zna mój problem,wspiera mnie, kochamy się i nie wracamy do przeszłości. Żyjemy normalnie,jak dwoje dorosłych ,normalnych ludzi,na dobre i złe.
Amen.grzesiek - Pon 06 Maj, 2013 14:13
Jo-asia napisał/a:
szymon, pięknie to napisałeś
grzesiek - Pon 06 Maj, 2013 14:15
leon napisał/a:
A co powiesz na sytuacje,ze maz jest na statku bez przerwy w morzu przez 6 miesiecy,bo na rybakach na beringa sie do portu nie zagladalo,wiec alibi wiernosci zonie gwarantowane,a w tym czasie zona puszcza sie,wiedzac przed slubem,ze wychodzi za marynarza,czyli jest swiadoma swego wyboru skladajac przysiege malzenska...jak to sie ma do skutku bez przyczyny?
Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 14:18 grzesiek, i twoja wypowiedź utwierdza mnie w tym....moim myśleniu
grzesiek napisał/a:
Dwa razy nie wybaczam,czy jest to dobre czy złe,nie wiem ja tak uważam.
to jest idealne....bo Twoje leon - Pon 06 Maj, 2013 14:34
grzesiek napisał/a:
wolny napisał/a:
grzesiek, A nie sądzisz że to przeszłość przecież jest,.. nie warta nawet wspominania !! Po co Ci to !!!
Masz rację i tak nikt tego nie zrozumie tylko wyszukuje podstaw do tego ,by mi przypiąć łatkę.
By zakończyć moją wypowiedź napiszę tak.
Żona nie miała potrzeby zajść w ciążę ,bo ważniejsza była kasa i interes przez nią prowadzony,gdzie ja spędzałem przed i po pracy mnóstwo czasu by jej pomagać,bo przecież zyski były nasze,wspólne.Ta praca była jej spełnieniem,tak twierdziła.
Wszystkie niedziele spędzaliśmy razem po za domem ,by nie marnować czasu na stanie przy garach,lecz odpoczywać czynnie,gdzieś w plenerze.
Fakt,że ktoś,kto był z nią w pracy zaimponował jej i spędzał z nią czas ,gdy ja byłem w swojej pracy, czy na poligonie i nie miałem na to wpływu.Ona wybrała kogoś ,kto po kilku tygodniach ją zostawił. Ja przed tym zaprosiłem gościa do domu na kolację i skonfrontowałem z żoną .Dałem jej wybór. Ja odszedłem,on ją zostawił i została na lodzie. Mam taki charakter,że nie wstydzę się mówić o tym co zrobiłem z pełną odpowiedzialnością i konsekwencjami.Dwa razy nie wybaczam,czy jest to dobre czy złe,nie wiem ja tak uważam.
Wszystkie domysły co do mojej osoby są i tak zbędne ,bo ja akurat w tym przypadku nie poczuwam się do winy. Zostawiłem jej więcej niż powinienem, po sprawie rozwodowej
powiedziałem WYBACZAM I CZEŚĆ.
Teraz mam drugą żonę ,która nie widziała mnie pijanego czy nawet trzymającego alkohol w ręku, zna mój problem,wspiera mnie, kochamy się i nie wracamy do przeszłości. Żyjemy normalnie,jak dwoje dorosłych ,normalnych ludzi,na dobre i złe.
Amen.
Mnie Twoja opowiesc przekonuje,ale zawsze znajdzie sie ktos kto doszukuje sie drugiego dna,bo ten ktos tak wlasnie mial.Taka natura ludzka i nic na to nie poradze szymon - Pon 06 Maj, 2013 15:29
grzesiek napisał/a:
WYBACZAM I CZEŚĆ
a dlaczemu miałbym nie wybaczyć?
nawet trzydziesty raz...
co sprawia u mnie, ze nie potrafiłem wybaczyć (i sobie też)?
ano to, że istnieją jakieś głęboko ugruntowane moralne przekonania...
czy to JA, czy kots inny, postąpił wbrew tym zasadom, np
morderstwo, gwałt, rozwód, znęcanie się psychiczne i wiele innych - to odbiega od ogólno przyjętego schematu.
Jak moge wybaczyć komuś, kto się znęcał nade mną psychicznie przez 10 lat? no jak?
Moja świadomość, ta najzwyklejsza, odbiera to jako coś nieprzyjemnego, jako coś niedopuszczalnego, co "dostałem" do bliskiej osoby (żona, mąż, dziecko, matka, kuzyn, przyjaciel, współpracownik)
ta świadomosć, domaga się satysfakcji, zadośćuczynienia - następuje całkowite *j**** wewnętrzne, taka masakra jednym słowem.
Jakaś tam część we mnie, współczuje tej krzywdzącej osobie, trochę jest mi jej żal (siebie czy tej drugiej)
No i powstaje konflikt, złość! dwa bieguny. Jeśli chcę przebaczyć, sobie czy komuś, muszę koniecznie odejść od chciejstwa w wymierzeniu kary (sobie lub komuś)
To nie jest prosta sprawa!
jeśli nie przebaczę (sobie lub komuś) całkowicie zaprzeczam podstawowemu prawu miłości (czyli sobie)
takze moim zdaniem, trzymanie w środku jakiegoś żalu, złości, zażenowania,
chciejstwa, zawiedzenia, życiem czy współżyciem kiedyś tam, hen, hen dawno temu
przez dłuższy okres, miesiącami czy latami, niszczy mnie od środka i wypala energię.
Taka ch** wstrętna to jest.
a to, że pamiętam tamte czasy, że niekiedy pozwalam wspomnieniom przychodzić,
pozwala mi aktualnie budować nowe, lepsze życie teraz.
pamiętać moge, ale nie rozpamietywaćJo-asia - Pon 06 Maj, 2013 16:09 szymon, nie będę Cię cytować...cały Twój wpis...nic dodać nic ująć
no i jak Cię tu nie....kochać?
cieszę się, że wreszcie przemówiłeś smokooka - Pon 06 Maj, 2013 17:19 Szymon napisałeś to wszystko co i mi w duszy gra, dziękuję zołza - Pon 06 Maj, 2013 17:32 Witam w dniu dzisiejszym. Panowie i panie rozumiem,że wczoraj rozpętałam niewielką burzę Nie miałam w zamiarach nikogo oceniać ,czynić mu wyrzutów itp. Rozmawialiśmy o związku dwojga( kiedyś lub nadal kochająćych sie )ludziach. Nadal uważam ,że aby rozwalić związek trzeba zachowań obydwu osób. Nic nie dzieje się bez przyczyny ... Nawet zdrada ,nawet kłamstwo ,nawet picie . A wybacza się do czasu...sroczka - Pon 06 Maj, 2013 17:46 Ja wybaczać nie potrafię nie umiem, jest to dla mnie zbyt ciężkie, choć Bóg w każdym jego rozumieniu wybacza Ja nie umiem, nie nauczyłam się lub w jakiś dziwny magiczny sposób wycięto mi to w genach.
11 lat temu pobiła mnie moja największa miłość życia etc etc ze wszystkimi *p****, od tamtej pory zaczęłam popijać, bo to pozwalało mi być silną.Chodziłam na aikido trenowałam, grałam na fortepianie, kościół, bonsaie, moja praca to wszystko robiłam aby zapomnieć aby może wybaczyć, nie potrafiłam a coraz bardziej pielęgnowałam tą nienawiść jak on mógł mi to zrobić, a to była zwykła kłótnia o wyjście na imprezę.
Nieważne, do tej pory to mam w sobie i pielęgnuje jak potrafie, i gdyby ten człowiek stanął mi na drodze to niewiem co bym zrobiła.
Sumarum cenię ludzi jak potrafia powiedzieć wybaczam kocham etc etc, ja natomiast najpierw mówie szanuję Cię twoje poglądy, charakter osobowość sposób bycia, dla mnie to jednostka miary, SZACUNEK
Po picie i tym kim byłam jak piłam spowodowało, że SZASUNEK = szmata czyli Ja, teraz jest lub próbuje byc inaczej, ale szacunku do mnie samej odzyskać nie umiem.
Ciesz\ę się że to piszecie i że mogę z tego wyciągnąc wnioski dla siebie samejJo-asia - Pon 06 Maj, 2013 18:03
sroczka napisał/a:
szacunku do mnie samej odzyskać nie umiem.
przez kilka lat małżeństwa...byłam ofiarą przemocy psychicznej
nim ta informacja...ten fakt, do mnie dotarł...zdążyłam przestać pić i zaakceptować męża takim jaki jest
już nie czułam do niego złości...żalu...nie miał wpływu na to jak i co myślę o sobie
i....nagle...ja ofiara?...a on? agresor?
szok przeżyłam wtedy szok...
chciałam odwetu...zadośćuczynienia...zemsty....kary, nie umiałam na niego patrzeć...nie umiałam go słuchać....czułam strach
gdy emocje opadły....zaczęłam się zastanawiać...co się zmieniło?...przecież jeszcze wczoraj..było inaczej
ano stało się to....że choć on był agresorem...ja poczułam się winna...bo nic nie zrobiłam...bo tego nie przerwałam...bo mu pozwoliłam....bo taka do niczego jestem....
to było...to się stało i tego nie zmienię....dziś jest inaczej...ja inaczej myślę o sobie i dziś nie jestem jego ofiarą....dzisiaj go szanuję..akceptujęzołza - Pon 06 Maj, 2013 18:23
Jo-asia napisał/a:
to było...to się stało i tego nie zmienię....dziś jest inaczej...ja inaczej myślę o sobie i dziś nie jestem jego ofiarą....dzisiaj go szanuję..akceptuję
Jestes Jo-aśka WIELKA szymon - Pon 06 Maj, 2013 19:00
Jo-asia napisał/a:
szymon
smokooka napisał/a:
Szymon
aaaa wejże
sroczka napisał/a:
Ja wybaczać nie potrafię nie umiem, jest to dla mnie zbyt ciężkie
łooo kurde, a ja to umiałem? jak mi ktoś na odcisk nadepnął to bolało (w czasie przeszłym)
ale już nie boli... pamiętasz co Cię bolało rok temu, o tej porze?
hehe, wiem, ze nie pamiętasz, mało koto pamięta
sroczka napisał/a:
11 lat temu pobiła mnie moja największa miłość życia etc etc ze wszystkimi *p****,
widzisz... ja się tylko raz zamachnąłem, gorsze to było chyba od wszystkiego
miłość życia nie robi wpierdlu ukochanej osobie, to at primo
Osoba, która Ci to zrobiła, była TYLKO I WYŁĄCZNIE iluzoryczną miłościa Twojego życia
Tak bardzo chciałaś, zeby Cię kochał, a tu wp***dol
popatrz co się dzieje w głowie teraz?
ja chcę i oczekuję miłości, nie daje mi jej, dodatkowo dostaje łomot od tego ananaska
Czy taka osoba zasługuje na nienawiść?
pewnie przez jakiś okres tak, bo to takie ludzkie jest przecież...
ale dłuższe pielęgnowanie tego negatywnego uczucia, może doprowadzić do choroby psychicznej
Jeżeli bym tkwił w tym martwym punkcie, jeżeli bym przechowywał negatywne odczucia (głownie w stosunku do siebie) to nichuja nie miałbym miejsca na to pozytywne.
opowiastka graficzna
Do mnie dopływają kanały, kilkaset cienkich rur.
Każdą z nich płynie coś innego, miłość, zrozumienia, chęć niesienia pomocy, szacunek, zrozumienia, akceptacja i mozna tak wymieniac w niskończoność...
Czyli tak jakbym polewał po ludziach ciepłą i słodką wodą... przyjemne i słodkie
Ale jak z tych rur zaczyna wypływać tzw "ch**" czyli np. NIENAWIŚĆ
to sama wiesz, jak to się u mnie kończyło...
wypływała tym razem lodowata woda, w dodatku słona
lubisz takie coś? nikt nie lubi
są różne metody, można rury zatkać kołkiem,
ale wtedy nie ma przepływu ani w jedna, ani w druga stronę
można wyłączyć od środka przepływ zimnej i słonej wody,
wtedy znajdzie się miejsce na ten ciepły i słodki płynsroczka - Pon 06 Maj, 2013 19:43 Szymon jestes na etapie o którym ja mogę tylko pomarzyć, do mnie nic nie wpływa ani nie wypływa ani słodkie ani kwaśne, ani słone .Jestem jak głaz wielki głaz nie do ruszenia, zreszta nie tylko to moje twierdzenie, ale cóz tak bywa.
Cieszę się, że ludzie osoby podobne do mnie moga tak wspaniale wyniosle i mądrze pisać o swoich uczuciach o tym co się zmieniło, jak każdego dnia mają siłę aby walczyc o pracę o dom o miłość jak ją zwą itd itd.
Ja przyznaję nie potrafię i jestem w tym zaparta od wielu lat.\
Pomimo silnego charkteru ta zadra została i nie umiem pomimo wielu lat dać sobie spokój.
Wiem że niszcze tym siebie i innych, ale chciałabym aby ten facet był tak poniżony jak Ja.
Poczuł, to co ja wtedy.
Picie nie było wyjściem rozwiązaniem, jedynie ucieczka teraz to wiem ale to co w sercu pozostaje jest na zawsze.Przynajmniej u mnie.pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 19:48
leon napisał/a:
.jak to sie ma do skutku bez przyczyny?
Ano tak, że ja piszę o kobietach szczęśliwych i spełnionych a nie o żonach marynarzy, zresztą o ile mi wiadomo, nie wszystkie te żony lecą się puszczać jak mężowie są na wodzie. Czy rozumiesz pojęcie szczęśliwa i spełniona? Chyba się nie rozumiemy drogi Leonie leon - Pon 06 Maj, 2013 19:50
pterodaktyll napisał/a:
zresztą o ile mi wiadomo, nie wszystkie te żony lecą się puszczać jak mężowie są na wodzie.
Ja pisalem o swoim przypadku,a nie o wszystkich zonach marynarzy drogi Pterodaktyllu rybenka1 - Pon 06 Maj, 2013 19:55 Ja długo nie umiałam sobie wybaczyć ,że piłam trzy lata trawiłam to w sobie .Ból w srecu ciagle pretensje do siebie ,uzalanie się nad sobą ,sama sobie krzywdę robiłam .Po trzech latach wybaczyłam sobie .Pomogła mi w tym terapia ,warsztaty wyjazdowe z ludzmi z branży ,mityngi .Potem naszedł kolejny krok dla mnie ,wybaczyć innym ,mojej kolezance która była mi bliska ,długo zyłam z tą nienawiscią zzerała mnie od srodka ,przepracowałam to ,pusciło ,wybaczyąłm .Jejku jaka ulga ,kamień z serca , lepiej mi się od razu zyję .Dzisiaj do nikokgo nie czuję żalu ,nienawisci ,kazdy jest jaki jest ,najwazniejsze ,ze ja w srodku się zmieniłam ,moje serce już nie krwawi tylko się śmieje . pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 19:57
leon napisał/a:
Ja pisalem o swoim przypadku,a nie o wszystkich zonach marynarzy drogi Pterodaktyllu
Ja z kolei o kobietach szczęśliwych i spełnionych (naprawdę takie istnieją), do których najwidoczniej Twoja żona nie należała......Sorry... leon - Pon 06 Maj, 2013 20:04 Na temat wspomnianej historii z byla zona,to tak mi sie przypomnialo,bo zobaczylem temat,wiec wtracilem swoje 3 grosze...,to jednak bylo tak dawno,ze zadnego znaczenia nie ma na obecne moje zycie,a nie wybaczam zdrad z zasady i nie ma to dla mnie znaczenia,czy wybaczylem,czy nie,czy inni my wybaczyli,czy nie,nie potrzebne mi to jest do lepszego samopoczucia,generalnie mowiac splywa to po mnie leon - Pon 06 Maj, 2013 20:07
pterodaktyll napisał/a:
do których najwidoczniej Twoja żona nie należała......Sorry...
Byla zona,druga zdala egzamin zony marynarza na 5-ke,a wracajac do pierwszej zony,to jak ustalilismy z Zolza,to przeciez zla kobieta byla... pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 20:13
leon napisał/a:
druga zdala egzamin zony marynarza na 5-ke,
a widzisz? leon - Pon 06 Maj, 2013 20:14
pterodaktyll napisał/a:
leon napisał/a:
druga zdala egzamin zony marynarza na 5-ke,
a widzisz?
Za to ja musze sie teraz prostowac,bo ochlapus bylem straszny pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 20:15
leon napisał/a:
Za to ja musze sie teraz prostowac
Chcesz, to chyba właściwsze słowo leon - Pon 06 Maj, 2013 20:17 A to tak ogolnie na temat dyskusji...
Klara - Pon 06 Maj, 2013 20:22
leon napisał/a:
A to tak ogolnie na temat dyskusji...
Halloween - Pon 06 Maj, 2013 20:27
Klara napisał/a:
leon napisał/a:
A to tak ogolnie na temat dyskusji...
zdecydowanie nieobiektywne
szymon - Pon 06 Maj, 2013 20:28
sroczka napisał/a:
Szymon jestes na etapie o którym ja mogę tylko pomarzyć, do mnie nic nie wpływa ani nie wypływa ani słodkie ani kwaśne, ani słone .Jestem jak głaz wielki głaz nie do ruszenia, zreszta nie tylko to moje twierdzenie, ale cóz tak bywa.
Dziewojo! a myślisz, ze ja, jak tu wlazłem, znaczy się zarejestrowałem, to tak pisałem?
przeryczołem chyba z rok, przesiedziołem w szafie, bo wszystko jest złe, wszystko idzie pod górke, pracodawca był zły, ludzie byli źli, rodzina mnie nie rozumiała, ogólna masakra - nic tylko sznurek albo browar (bo ja browarnik byłem)
no ale dobra, chciałem zrozumiec, dlaczego tak sie we mnie dzieje.
że niby czegoś nie chcę, czyli nie chciałem smutku, zawodu, żalu
a z drugiej strony chciałem by było mi troszeczke lepiej
no to wysłali mnie na terapie (cała zgraja tutejszych bywalców )
no i byłem podekscytowany, terapią pierwszą, pogłebioną...
ale to nie było to, dalej coś mi nie pasowało
no to zacząłem szukac dalej, w internecie, w książkach, tutaj, wśród podobnych do mnie
uwielbiam zmiany, lubię robić coś nowego, choć jestem przywiązany do "starych schematów"... wtedy poniższe, burzy całą ch** (mam nadzieje, że sznowne exelencja moderująca forum mi wybaczy te brzydkie słowa)
Miłość do siebie i drugiego
Akceptacja tego co jest
Teraźniejszość, w której pisze tego posta
trzy nieodłączne dla mnie stany - uwielbiam je sroczka - Pon 06 Maj, 2013 20:33 A ja ponownie nie potrafię odpisać poprawnie, bo już tak mam od wielu lat.Staram sie ale niestety nie wychodzi od wielu lat.
Rejestracja tu owszem jakiś plus al,e też wiele kamieni w moja stronę bo kouś coś tam nie pasuje ok,. ich sprawa.
Ale nie umiem powiedzieć jestem wolna wybaczyłam zyje na nowo.
Jestem tym osobnikiem co jest niereformowalny niestety lub stety.
Ciebie podziwiam i duzy ukłon w \Twoją strone odnośnie całokształtu postepowania i wiedzy SZYMONJo-asia - Pon 06 Maj, 2013 20:43 sroczka, przyjdzie i czas na Ciebie
tylko nigdy nie mów nigdy...daj sobie szansę szymon - Pon 06 Maj, 2013 20:49
sroczka napisał/a:
Jestem tym osobnikiem co jest niereformowalny niestety lub stety.
ja jak sie rejestrowałem, to se myślałem tak: no wejde tam i napisze im, ze takiego przypadku to jeszcze nie mieli... no i był śmiech na sali,
bo większość ludzi z problemem w głowie, myśli, ze to oni mają najgorzej
zmiana samego myślenia to moment, chwila... i trzeba zapieprzać nad soba,
aż pewnego dnia przychodzi przełom
jednak do przełomu należy sobie dać troszkę czasu - to jest Twoje prawo:
"dam sobie troche czasu, wiem ze będzie lepiej"
wiesz co jest fajne? że wcześniej czy później, ten przełom nadchodzi...
i nie trzeba go wymagać, ale pomagać mu, małymi kroczkami, tip-topami tzwanymiulena - Pon 06 Maj, 2013 21:06
szymon napisał/a:
wiesz co jest fajne? że wcześniej czy później, ten przełom nadchodzi...
Zgadzam się z Szymonem . Mnie się wydawało, że nigdy nie wybaczę ojcu , który bił nas razem z mamą i poniżał , a teraz chodzę do Niego na grób i opowiadam o swoich smutkach, radościach, a w dniu, w któym wybaczyłam - sobie, ojcu i wielu innym ludziom, do których miałam żal i pretensje poczułam jak wielkie kajdany z nóg mi spadły. Cudownie uczucie, a teraz gdy tylko mam żal do kogoś staram się nie pielęgnować w sobie urazy, by znów nie urosła do nieprzebaczania . Sroczko ale to nie przychodzi samo , jak Szymon napisał
szymon napisał/a:
i trzeba zapieprzać nad soba,
pterodaktyll - Pon 06 Maj, 2013 21:15
sroczka napisał/a:
Rejestracja tu owszem jakiś plus al,e też wiele kamieni w moja stronę bo kouś coś tam nie pasuje ok,. ich sprawa.
to tylko Twoje projekcje
sroczka napisał/a:
Jestem tym osobnikiem co jest niereformowalny niestety lub stety.
Ni cholery w to nie wierzę ......grzesiek - Pon 06 Maj, 2013 21:15 Szymon,czytam teraz twoje wypowiedzi i chce przekazać wielki SZACUN,bo teraz przekonujesz mnie w 100%
Najpierw trzeba pozbyć się blokady by nauczyć się wybaczać.
Sobie a następnie innym.
Nie powinienem,ale dam przykład mojego kolegi. Jadąc autem wiózł Zone i córkę na tylnym siedzeniu. W tył auta uderzył TIR. Jego kochane kobiety zginęły. Sam przeżył. Chciał popełnić samobójstwo,potem pomścić swoje kobiety. Leczył się,aż nadszedł czas,ze pojechał na widzenie
Do ZK gdzie siedział kierowca-sprawca i wybaczył mu. Tamten po wyjściu z kryminału odnalazł go i poprosił żeby trzymał jego dziecko do chrztu. Są przyjacielami.rybenka1 - Pon 06 Maj, 2013 21:45 Kiedy wybaczyłam sobie ,poczułam się wolna,zaakceptowałam siebie taka jaka jestem .Ja nie jestem ideałem ,kazdy ma prawo do błedów .Jesli mam do kogoś zal ppretensje , to zazwyczaj zapalam świeczkę ,piszę list ,czytam i spalam go .Mnie pomaga ,uwalnia mnie od tych wszystkich złych emocji które są ,nagromadziły sie we mnie .ulena - Pon 06 Maj, 2013 21:50
rybenka1 napisał/a:
Kiedy wybaczyłam sobie ,poczułam się wolna,zaakceptowałam siebie taka jaka jestem
a wtedy łatweij wybaczać innym , bo każdy z nas ma swoje słabości i upadki szymon - Pon 06 Maj, 2013 22:04
grzesiek napisał/a:
Szymon,czytam teraz twoje wypowiedzi i chce przekazać wielki SZACUN,bo teraz przekonujesz mnie w 100%
już się nie podcinajcie tak
przez ten długi okres nauczyłem się przyjmowania pochwał, także to dla mnie normalne
tak jak rozumiem znaczeni słowa NIE, a także TAK.
nie trzeba się tłumaczyć, jeżeli mówi NIE, to nie, a jeżeli TAK to tak.
ale żeby podkręcić atmosferę o wszechogarniającej miłości jaka panuje na świecie,
która żyje w każdym z nas, to podzielę się zdarzeniem sprzed dni kilku
więc... przyszła korespondencja na stare nazwisko byłej żony, na mój adres
trzeba babie zanieść list myśle se, bo to coś z ebanego ZUSu,
więc se idę na osiedle, wrzuce se do skrzynki i tyle zachodu...
ale patrze se, a ona jedzie z wózkiem... coś tam sie drze w środku
spotkanie nie uniknione myśle se
jakbyście widzieli ten błysk w oku, to spełnienie, zadowolenie i szczęście u niej...
to zrozumielibyście moja pogodę ducha teraz przed monitorem
taki paradoks? jak można się cieszyć ze szczęścia byłej żony i jakiegoś d*** ?
no to można Wam powiem i to szczerze i bardzo Jo-asia - Pon 06 Maj, 2013 22:17
szymon napisał/a:
taki paradoks? jak można się cieszyć ze szczęścia byłej żony i jakiegoś d*** ?
no to można Wam powiem i to szczerze i bardzo
i jak po takich słowach nie uściskać Cię? szymon - Pon 06 Maj, 2013 22:23 a po czym mnie ściskasz najbardziej? wolny - Wto 07 Maj, 2013 06:05 Żeby to było takie proste że wystarczy powiedzieć sobie lub innym wybaczam to nie byłoby problemu ,lecz niestety tak nie jest !!! Możemy siebie samych oszukiwać na różne sposoby i tak prawda tkwi nadal gdzieś w sercu , ten uraz ,.. ta drzazga , i w najmniej oczekiwanych momentach ni z gruchy ni z pietruchy wyłania sie spod pryzmy fałszywego zapomnienia wybaczeniem nazywanym. Po prawdziwe wybaczenie występuje chyba wtedy gdy wybaczymy tym którzy na to najmniej zasługują i przejdziemy przez proces wybaczenia a to nie jest ot takie sobie byle pierdnięcie ,..wybaczam i żegnam. O,.. gdyby tak było to świat szybko stanąłby na nogi normalności,.. ale tak nie jest ! ant69 - Wto 07 Maj, 2013 06:18 Wolny... dlaczego piszesz o sobie w liczbie mnogiej?
Podoba mi się to co piszesz, ale głupio to wygląda...wolny - Wto 07 Maj, 2013 06:24 ant69, gdyż problem który tu jest omawiany dotyczy większości z nas jako istot ludzkich,.. gdyby on dotyczył tylko mnie na tym świecie pewnikiem napisałbym w liczbie pojedynczej,.. a tak uczciwie to nie masz sie czego czepić czy jak ??? Bo ja to sobie będę pisał najlepiej jak potrafię i ty tego zmieniał nie będziesz jakby co , ale jeżeli razi cie taka opcja to zwyczajnie ją omijaj Jo-asia - Wto 07 Maj, 2013 07:31
wolny napisał/a:
Żeby to było takie proste że wystarczy powiedzieć sobie lub innym wybaczam to nie byłoby problemu ,lecz niestety tak nie jest !!!
jak będziesz myślał tak będziesz miał
wolny napisał/a:
! Możemy siebie samych oszukiwać na różne sposoby i tak prawda tkwi nadal gdzieś w sercu , ten uraz ,.. ta drzazga , i w najmniej oczekiwanych momentach ni z gruchy ni z pietruchy wyłania sie spod pryzmy fałszywego zapomnienia wybaczeniem nazywanym.
i wyłazi..ni z gruchy ni z pietruchy
dzisiaj już potrafię to rozpoznać...
moimi objawami są: strach, ból, złość, żal
moje doświadczenie pomaga mi dzisiaj rozprawiać się z tym....szybciejwolny - Wto 07 Maj, 2013 08:02
Jo-asia napisał/a:
jak będziesz myślał tak będziesz miał
Nie,. nie,.. droga Joasiu , i tym sie nie myśli,.. to najzwyczajniej w świecie siem zagnieżdża w zaświatach podświadomości i sobie tak siedzi i siedzi,.. aż przychodzi moment i wyłania siem jak demon z czeluści piekielnych i nas atakuje , żywiąc sie naszymi lękami o których wspominasz,. a które uwidaczniają sie w formie złości, nienawiści, zazdrości, urazy,.. samo mniamniaste żerło dla demona i tylko słychać suche mlasku mlask !!! smokooka - Wto 07 Maj, 2013 08:38 wolny - Wto 07 Maj, 2013 08:51 smokooka, MichalAlkoholik - Wto 07 Maj, 2013 09:34 Ładnie powiedziane wolny - Wto 07 Maj, 2013 11:35 Ale o SZACUNKU to już wszyscy zapomnieli i nikt tego nijak wyjaśnić nie potrafi,.. a u nas wczoraj na mitingu też o tym ludziska zaczęli mówić i guzik z tego wyszło bo pokore w to wpasowali cholera jasna,.. a to chyba nie to samo,. zresztą ja tam pokorny nigdy nie bede jakby co!!! Dlatego też zaakceptowałem ten fakt pokornie !!! grzesiek - Wto 07 Maj, 2013 13:54 Szacunek - poszanowanie wartości osobowych,materialnych,duchowych,religijnych.
-osobowe-ze względu na płeć,wiek,talent
-materialnych- cena,znaczenie historyczne,wartość sentymentalna,dziedzictwo;
-duchowych- wszelako pojęte uczucia
-religijnych,wiara,wyznanie
tak ja to rozumiem.Jo-asia - Wto 07 Maj, 2013 21:23
wolny napisał/a:
Ale o SZACUNKU to już wszyscy zapomnieli i nikt tego nijak wyjaśnić nie potrafi,
jak ja widzę szacunek?
nie oceniać...nie zmieniać....
ani osoby ani jej czynów....
równocześnie.....przedstawiać swoje uczucia...szczerze, bez względu na ich konsekwencje
....jakoś mi to asertywnością zaleciało
no...tak sobie wydumałam wolny - Wto 07 Maj, 2013 21:34 Jo-asia, Joasiu jak widzisz sama każdy ma inną teorię na temat szacunku lecz zbliża się ona bardziej ku pokorze lub tolerancji, a mnie bliższą jest wiara w drugiego człowieka , że jest doskonałą istotą i może wszystko, czyli wierze w ciebie i to wystarczy, to samo w sobie oznajmia ci że jesteś ważna, że sama możesz osiągnąć to co chcesz , że nikt do niczego nie jest ci potrzebny, nie musisz nikogo o nic prosić, nikomu nic udowadniać, żadnej łaski,żadnego skamlania,nic,.. że jesteś wielka i niepowtarzalna , czy to nie jest szacunek ??? o jakim każdy marzy ??? Jo-asia - Wto 07 Maj, 2013 21:54
wolny napisał/a:
wiara w drugiego człowieka , że jest doskonałą istotą i może wszystko
hmm, pięknie to brzmi
od tej strony do tego nie podchodziłam
dzięki szymon - Wto 07 Maj, 2013 22:23 lubić się nie musimy, ale szanować nawzajem trzeba [by mój dziadek 99lat]wolny - Śro 08 Maj, 2013 08:00
Cytat:
od tej strony do tego nie podchodziłam
Gdy się ten SZACUNEK, włączy do repertuaru , to i wszelakie problemy z partnerem i dziećmi i ludźmi dookoła zanikają. A nie my tu siebie w roli despoty i nauczyciela my wiemy lepiej my te lepsiejsze jesteśmy ,.. nie rób tak,.. nie myśl tak,..rób tak jak ja ci mówie , ja wiem co jest dobre a co złe ,... g***o prawda ,.. i gdzie tu jest ten szacunek jako do istoty ludzkiej,.. jak ja w niego nie wierze,.. jak ja chcę mu niby pomagać jednocześnie poniżając go bo on nie potrafi,.. bo jest głupi i naiwny , no gdzie ??? wolny - Śro 08 Maj, 2013 08:13 Miałem o tym napisać dużo wcześniej,. ale jakoś sie wstrzymywałem , bo to może zaboleć , gdyż jak sama widzisz całe to forum niestety jest bez szacunku dla innych , cały czas jeden poucza drugiego , bo ja wiem lepiej , g***o wiesz lepiej, nie wierzysz w drugiego człowieka w jego silę i mądrość,. tyle wiesz lepiej że go poniżasz jako istotę ludzką nic poza !! Ale taka prawda boli i rany sie otwierają bo ja tak miałem i ból że nikogo nie szanowałem tak po prawdzie był niemiłosierny i aby go jakoś osłonić wydumywałem rożne kłamstwa oszukując sie jak tylko to możliwe, a rana i tak nadal krwawiła , niestety !!! Bo to nikogo innego nie dotyczy tylko mnie . To samo jest z miłością,. jaką ktoś komuś może dać miłość ?,. no jaką ?? skoro sam siebie nie kocha , jak można dać innym coś czego sie nie posiada , a szacunek , jaki szacunek, ja, ja nie miałem szacunku do siebie,. nie wierzyłem w siebie ,.. to co mogłem ofiarować ,.. nic,. bo tego nie posiadałem ,.. proste jak budowa cepa !! wolny - Śro 08 Maj, 2013 08:31 No i teraz popatrz na swojego partnera w chwili jakiegoś problemu i poprzez szacunek do niego ,.. powiedz : ja wierze w ciebie, w twoją mądrość , w to że jesteś doskonały pod każdym jedny względem jako istota ludzka i ty sam sobie poradzisz że wszystkim nie mam najmniejszych wątpliwości i daj mu wolność ,...a sercem bądź przy nim !!! wolny - Śro 08 Maj, 2013 08:55 Mógłbym przetaczać jeszcze multum kłamstw w jakie wierzyłem ale jakoś na razie mi sie nie chce !! Bo czy to ma sens . Każdy i tak sam sobie musi pomóc ja mu pomagał nie będę a sam siebie też okłamuje co jakiś czas wiec mam co robić Eila - Śro 08 Maj, 2013 11:31
wolny napisał/a:
ja wierze w ciebie, w twoją mądrość ,
ok.
wolny napisał/a:
w to że jesteś doskonały pod każdym jedny względem jako istota ludzka
Tu już bym polemizowała....właśnie niedawno nauczyłam się ...że nikt nie jest doskonały..ja również i dlatego każdy ma prawo popełniać błędy
A ja okazując drugiej osobie szacunek akceptuję jego słabości i niedoskonałości...i tego też oczekuję od innych...akceptacja ,zrozumienie,prawo do błędu.
Ale ogólnie Twoja teoria szacunku jest mi bliska....gorzej jest z praktyką....tego teraz się uczę...szacunku dla mojego męża pomimo jego słabości i niedoskonałości..to trudne ,bo sama do tej pory chciałam być perfekcyjna i idealna i tego też oczekiwałam od innych...teraz dopiero zdaję sobie sprawę jaką okropną osobą byłam (i chyba nadal troszkę jestem) PORA TO ZMIENIĆ wolny - Śro 08 Maj, 2013 13:26 Eila, wybacz że jednak popolemizuje i zadam jedno pytanie,.. skoro uważasz że człowiek jest niedoskonały taki jaki jest, ? to czyli co,?.. Bóg sie pomylił??,. a może mimo wszystko szacunek jest zbyt mały do ludzi,. że chcesz ich udoskonalać,.. i siebie , więc zdecydowanie oświadczam że nic takiego robić nie musisz wszystko jest takie jakie powinno być i na tym koniec . Gdy twój szacunek będzie wzrastał tolerancja do niczego ci nie będzie już potrzebna . Nie wiem czy mnie zrozumiesz,. ale jakby co to gotów jestem na bardziej szczegółowe rozważania . I tak jesteś na bardzo dobrej drodze rozwoju duchowego i tak , gdyż już sam fakt że pracujesz nad sobą jest godny podziwu !! Dla mnie oczywiście !! wolny - Śro 08 Maj, 2013 13:36 Kiedyś napisałem że moja żona często mówi do mnie : wolny,..jakim ty jesteś d*** ,ale ja za to właśnie cie kocham że taki jesteś ,.. i to mógłbym nazwać szacunkiem.
Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 14:04
wolny napisał/a:
ja wierze w ciebie, w twoją mądrość , w to że jesteś doskonały pod każdym jedny względem jako istota ludzka i ty sam sobie poradzisz że wszystkim nie mam najmniejszych wątpliwości i daj mu wolność ,...a sercem bądź przy nim !!!
powiem tak....przeczytałam i spróbowałam poczuć
poczułam...spokój...radość...pewność...i miłość
teraz nad tym popracuję...aby tak czuć...tak szanować drugiego człowieka
Eila - Śro 08 Maj, 2013 15:21
wolny napisał/a:
skoro uważasz że człowiek jest niedoskonały taki jaki jest, ?
A widzisz i tu tkwi całe sedno ...może powinniśmy zdefiniować pojęcie człowiek doskonały????Okaże się ,że dla każdego z nas może to być inny człowiek...no bo jak pisze Twoja żona kocha Cię za to ,że jesteś d*** i to jest piękne bo dla Niej być może jesteś idealny...ale czy człowiek idealny ma wady???Wiele osób powiedziało by ,że nie..bo przecież ideał nie może mieć wad
Moje spostrzeżenia dotyczą mnie samej i jak powiedziałam od kiedy przestałam dążyć do perfekcji moje życie zmieniło się na lepsze...zmiany jakie we mnie zaszły pozwoliły mi na spojrzenie na ludzi z innej perspektywy....staram się pokochać ludzi takimi jakimi są i najważniejsze pokochać SIEBIE i siebie szanować...bo bez tej akceptacji nie będę mogła szanować innych ludzi.Na dzień dzisiejszy tak myślę :skromny:Taki tok myślenia pozwolił mi uwierzyć,że pomimo mych wad moge być wartościowym człowiekiem...że mam prawo do błędów...a kiedyś nie potrafiłam tak myśleć Dziubas - Śro 08 Maj, 2013 15:27
Eila napisał/a:
..może powinniśmy zdefiniować pojęcie człowiek doskonały?
Eila napisał/a:
pokochać ludzi takimi jakimi są
i tacy są doskonali zołza - Śro 08 Maj, 2013 16:34 Dziubas, Doskonały człowiek ? Nie ma takiego pojęcia. Podobno jedynie Bóg jest doskonały. Jednak stwarzając człowieka popełnił jakieś błędy w obliczeniach bo nie do końca Mu się ta istota udała,niestety szymon - Śro 08 Maj, 2013 16:48
zołza napisał/a:
Podobno jedynie Bóg jest doskonały
widziałaś go?
jesteśmy doskonali z natury, idealni wręcz, kto myśli inaczej, to jego problem
Ty, on, ono, tamten, oni... wszyscy są doskonali Dziubas - Śro 08 Maj, 2013 16:49 zołza, tacy jacy są, są doskonali .
zołza napisał/a:
Podobno jedynie Bóg jest doskonały
Podobno,podobno podobno stworzył nas na swój obraz i podobieństwo,
czyli on jest.... doskonały? wolny - Śro 08 Maj, 2013 19:57 Może ktoś wie co to jest szczęście i gdzie go szukać bo ja bezradny już jestem ??? Nikt nie chce mi powiedzieć ?? zołza - Śro 08 Maj, 2013 20:03 Szczęście to to uczucie,gdy chce Ci sie aż krzyczeć z radości,gdy robi Ci się cieplutko w serduchu ,gdy nie możesz mówić ,mysleć,spać, gdy kochasz cały świat i cały świat chcesz przytulić
To musi być szczęście wolny - Śro 08 Maj, 2013 20:49 zołza, Czyli twierdzisz że to jest takie uczucie euforia można by rzec?? Tak ???
Miewałem takie chwile ale nie przypuszczałem że to jest właśnie szczęście ?? No cóż muszę to przeanalizować bo może i masz racje ?? Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 20:49
Eila napisał/a:
widzisz i tu tkwi całe sedno ...może powinniśmy zdefiniować pojęcie człowiek doskonały????Okaże się ,że dla każdego z nas może to być inny człowiek...no bo jak pisze Twoja żona kocha Cię za to ,że jesteś d*** i to jest piękne bo dla Niej być może jesteś idealny...ale czy człowiek idealny ma wady???Wiele osób powiedziało by ,że nie..bo przecież ideał nie może mieć wad
no i dla mnie w tym sedno
dla każdego ideał człowieka...jest inny
dla mnie idealny Bóg...nie musi być tym samym ideałem dla innych
więc pojęcie "ideał"...dla mnie nie ma ram a tym samym jest wieloznaczne...
czy w tym pojęciu mieszczą się wady?!...tak, bo moja wada..u kogoś innego może być zaletą
więc taka jaka jestem....jestem idealna i doskonała...i nie pomimo wad...a dzięki nim
tak sobie wydumałam
Pteruś...ino mi Tu nie zaczynaj po rusku gadać
wolny - Śro 08 Maj, 2013 20:51 zołza, Powiem ci że jednak definicja tego szczęścia to trudny orzech do zgryzienia ,..ale może tylko dla mnie kurcze ???nie wiem sam ??? rybenka1 - Śro 08 Maj, 2013 20:53 Czasem proste rzeczy trudne są ,ale wszystko przed Tobą , madrys to dojdziesz do tego .no się powtarzam . Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 20:58 męczysz wolny, ja będę szczęśliwa jak skończysz z nas wyciągać...definicję szczęścia
czym jest? szczęście
oddechem...uśmiechem...gestem.....chwilą....życiem
czy jest coś, czego bardziej pragnę?...niż to aby żyć?wolny - Śro 08 Maj, 2013 21:00 Jo-asia, Aby rozwiać wątpliwości co do doskonałości trzeba zadać sobie pytanie czy inwalida bez nóg i rąk jest ideałem czy też nie , czy człowiek psychicznie upośledzony jest ideałem czy nie ??? Czy morderca jest ideałem czy nie ??? Wtedy okaże sie jak postrzegam ludzi i czy ich szanuje?? Czy ich szanuje jako istoty ludzkie czy jako etykietki ??? Nie jest to prosta sprawa ale ważna dla nas ludzi uwikłanych w emocjonalny fałsz !! nas którzy ten fałsz leczyli alkoholem !!! wolny - Śro 08 Maj, 2013 21:03
Jo-asia napisał/a:
męczysz wolny, ja będę szczęśliwa jak skończysz z nas wyciągać...definicję szczęścia
Wybacz więcej sie to nie powtórzy,.. nie to nie !!! Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 21:04 wolny, wiesz, co? coraz bliższe jest mi stwierdzenie....tak wszyscy jesteśmy idealni
skłamałabym, gdybym powiedziała, że tak czuję...zawsze
moje obiekcje...pojawiają się przy...mordercy....choć myślę - tak, nie jestem do końca pewna...czy jestem w stanie to poczuć wolny - Śro 08 Maj, 2013 21:13 Jo-asia, To jest bardzo proste oddziel czyny od istoty ludzkiej , tylko tym co czynimy się różnimy , czyny mogą być bardzo negatywne , przeważnie nie świadome , (nie mówię o poczytalności), ale istotami ludzkimi tymi doskonałymi pozostajemy zawsze,. ale to zawsze !!! I nie ma z tym nic wspólnego to co czynimy na co dzień !!! Kurcze to trochę skomplikowany temat bo tu jeszcze wchodzą wzorce kulturowe wychowawcze i wiele wiele innych Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 21:26
wolny napisał/a:
czyny mogą być bardzo negatywne
to znaczy, że czyny są dobre i złe?
to znaczy, że czyny nie są idealne?wolny - Śro 08 Maj, 2013 21:33 Jo-asia, Dlatego po czynach nie powinniśmy oceniać istoty ludzkiej , w ogóle nie powinniśmy nikogo oceniać, bo tu już zaczyna pojawiać się tolerancja a jak szanuje ludzi to tolerancja jest mi nie potrzebna. Czyny mogą być negatywne, pozytywne,..ale istota ludzka jest taka sama niezmienna i doskonała. Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 21:47 a mnie nadal mało
wolny napisał/a:
Czyny mogą być negatywne, pozytywne,
dla mnie to zmiana nazwy...i nadal ocena
jeśli mówię, że coś jest negatywne...to jest złe
więc myślę...sobie tak...
morderca może być też różnie oceniony....wypadek..potrącił...niewinny...znaczy nie oceniamy zły...no bo wypadek...taki los
na wojnie zabija...no trzeba bronić państwa...nie jest zły, no chyba że okupant
zabije bo się napatoczył...morderca i zły
dla mnie, to hipokryzją pachnie Jo-asia - Śro 08 Maj, 2013 22:06 Aaaa, jutro idę omówić szczegóły pracy w biedronce...
mam nadzieję, że wreszcie mnie ktoś do roboty zaprzęgnie wolny - Czw 09 Maj, 2013 09:16
Jo-asia napisał/a:
dla mnie, to hipokryzją pachnie
Nie wiem skąd ci się wziął ten hipokryta ale mniejsza o to!
by bardziej zobrazować ci to o czym piszę posłużę się wyimaginowaną sytuacją :
wyobraź sobie że idziesz do pracy gdzieś w jakimś markecie no i wyznaczają ci stanowisko sprzedawcy w jakimś tam dziale, ty starasz jak potrafisz najlepiej aby wypełnić te swoje obowiązki ale coś ci nie wychodzi ,zniechęcasz się popełniasz jakieś błędy czujesz się żle w tym co robisz, no i te twoje nieporadne czynności ktoś obserwuje i na raz wzywają cie do szefa a ten na twój widok zaczyna tak " pani jest kompletną idiotką niszczy pani wizerunek firmy jest pani nic nie wartym człowiekiem działającym na niekorzyść firmy nie potrzebujemy tu takich idiotów, wynocha mnie stąd !!!
Po zwolnieniu , odnajdujesz drugi market który cie zatrudnia i taka sam historia ale u szefa słyszysz takie zdania , Pani Joasiu , jest pani wartościową kobietą , i widać że stara się Pani bardzo wypełnić swoje obowiązki lecz coś Pani to utrudnia i popełnia Pani błędy w czynnościach, więc może zdecyduje sie Pani zmienić dział na taki w którym będzie się Pani dobrze czuć bo mamy wolne wakaty???
Przeanalizuj teraz zachowanie oby szefów i powinnaś zrozumieć to o czym mówię Jo-asia - Czw 09 Maj, 2013 11:07 wolny i tak do mnie mów...jeszcze ten przykład
dziękuję
od jutra zaczynam....najpierw szkolenie, nie tak gdzie miałam być..trochę dalej
jakoś mnie to nie zaskoczyło...sklep trudniejszy
zaskoczyło mnie jej podejście do mnie...i do moich celów
na pierwszej rozmowie...mówiłam o tym, że nie chciałam zaczynać od początku...że próbowałam nie raz już wskoczyć na stanowisko do tej firmy... i się nie udawało
powiedziała, że przygotowała dla mnie szybką drogę...że musiała mieć na to zgodę swojego kierownika...że docelowo ma dla mnie miejsce w nowo tworzonym punkcie...blisko mnie
no nic...koniec siedzenia przed kompem Dziubas - Czw 09 Maj, 2013 11:10
Jo-asia napisał/a:
zaskoczyło mnie jej podejście do mnie...i do moich celów
na pierwszej rozmowie...mówiłam o tym, że nie chciałam zaczynać od początku...że próbowałam nie raz już wskoczyć na stanowisko do tej firmy... i się nie udawało
powiedziała, że przygotowała dla mnie szybką drogę...że musiała mieć na to zgodę swojego kierownika...że docelowo ma dla mnie miejsce w nowo tworzonym punkcie...blisko mnie
grzesiek - Czw 09 Maj, 2013 11:51 No ,Joasiu ziściło się, przed kompem też posiedzisz,może mniej ale znajdziesz chwile,teraz praca i satysfakcja,udowodniłaś ,że jak się chce ,to można. Co na to men? Spokojny?
Zdjęłaś mu problem z głowy smokooka - Czw 09 Maj, 2013 11:56
Jo-asia napisał/a:
powiedziała, że przygotowała dla mnie szybką drogę...że musiała mieć na to zgodę swojego kierownika...że docelowo ma dla mnie miejsce w nowo tworzonym punkcie...blisko mnie
Joasiu, jestem z Ciebie dumna! Jak to się miło i przyjemnie czyta i na serduszku robi jak takie dobre wiadomości przychodzą. wolny - Czw 09 Maj, 2013 13:13 Już byśta siem uspokoili z tymi brawami,.. ale Joasiu trzym sie,. ja tam wiem że sobie poradzisz i będziesz zdążać ku Światłu,.. nie Dziubas ??? Chyba mnie nie opierdzieli ??? Jo-asia - Czw 09 Maj, 2013 16:23 Dzięki kochani wolny - Czw 09 Maj, 2013 17:18 Jo-asia, Te dzubasy to dla Dzubasa ?? tak ??? I czy i mogiem siem podłączyć ??!! Jo-asia - Czw 09 Maj, 2013 17:26
wolny napisał/a:
Te dzubasy to dla Dzubasa ?? tak ??? I czy i mogiem siem podłączyć ??!!
wolny, dla Ciebie też zołza - Czw 09 Maj, 2013 18:32 wolny, Nie definiuj szczęścia,spróbuj to poczuć wolny - Czw 09 Maj, 2013 18:49 zołza, OKi daj dzubole to poczuje ,.. jakoś Joasi nie żal a Ty tylko mnie reprymendy byś dawała,.. daj odrobinę słodyczy wirtualnej oki!!! zołza - Czw 09 Maj, 2013 18:52 wolny, Mówisz -masz wolny - Czw 09 Maj, 2013 18:55 zołza, Co za rozkosz !!!,... zaraz nas wypierdzielo w kosmos bo tu nie wolno siem kochcić jakby co wolny - Czw 09 Maj, 2013 18:56 A przecież trzeźwość to miłość !!! zołza - Czw 09 Maj, 2013 18:58 wolny Zawsze uważałam,że buziak to nic złego ale pewnie jeszcze wiele rzeczy nie wiem Jo-asia - Sob 11 Maj, 2013 21:35 pracuję...
w pracy towarzyszy mi spokój...nie czuję lęku...mam do siebie dystans
wszystko mnie boli...każdy mięsień
chciałam napisać więcej...mój wrócił pod wpływem i gada mi nad uchem...
nie umiem się skupić...odkładam na kiedyś...
pozdrawiam grzesiek - Nie 12 Maj, 2013 15:37 Joasiu współczuję pod każdym względem,ja wróciłem z Dusznik,to był już 7 wyjazd.
Jestem zadowolony z nowych doświadczeń.
Trzymaj się.Jo-asia - Pon 13 Maj, 2013 19:26 dzięki Grzesiek
dziś wreszcie mam siłę...żeby coś napisać
zapierdzielam jak....mały samochodzik od czterech dni...moja poprzednia robota była wymagająca...na natomiast ta...to jakaś masakra...
nie jest jednak ze mną tak źle...bo już dzisiaj było mi lżej
mam jednak myśli...uciekać!
może L-4?.... może po prostu porzucić?....
jednak moje poczucie obowiązku...każe mi tam dalej chodzić
myślę..że taka harówka...może i jest dobra...na pewno jednak powinna być lepiej zapłacona
po za tym...nowe doświadczenia mnie, w nowym miejscu...z nowymi ludźmi...w nowych sytuacjach i brak stresu
dla mnie szok...
miałam też sytuacje... posprzątać po rozbitej butelce z winem
najpierw mnie wmurowało...bez strachu...na sekundę
wzięłam zmiotkę...by zebrać szkło...nie zrobiło na mnie wrażenia..nie wciągałam zapachu
a do mycia wyrwała się koleżnaka..
od tej chwili bez rozmyślania w tym temacie, podchodzę do stoiska alkoholowego i sprzątam...jak każdy inny towar
i choć w sobotę i niedzielę...czułam rozdrażnienie...zaczęłam użalać się nad sobą...to nie z powodu alkoholu
a HALT-u...którego nie udało mi się w tych dniach zastosować
szukam dalej...to nie dla mnie praca wolny - Pon 13 Maj, 2013 19:51 Jo-asia, A ty tam wew tej pracy to jakiś trening terapeutyczny przechodzisz na własne prośbę !! Oj Joasia Joasia wyluzuj cukiereczku !!! grzesiek - Pon 13 Maj, 2013 21:10 Kiedyś ci napisałem,szukaj dalej pracy i jak będzie godna uwagi to zmień.
Biedronki to kierat i HALT-u nie doznasz. Powodzenia jakoby to nie brzmiało.;)pterodaktyll - Pon 13 Maj, 2013 21:13
grzesiek napisał/a:
Biedronki to kierat i HALT-u nie doznasz.
Za to masz duże szanse na garba i żylaki Jo-asia - Pon 13 Maj, 2013 21:19
pterodaktyll napisał/a:
grzesiek napisał/a:
Biedronki to kierat i HALT-u nie doznasz.
Za to masz duże szanse na garba i żylaki
no i figurę atlety rybenka1 - Pon 13 Maj, 2013 21:20 Joasiu ,mam nadzieje ,że Ci dobrze zapłacą za tą ciężką prace . pterodaktyll - Pon 13 Maj, 2013 21:22
rybenka1 napisał/a:
Joasiu ,mam nadzieje ,że Ci dobrze zapłacą za tą ciężką prace .
W Biedronce???!!! Rybka, proszę Cię......... rybenka1 - Pon 13 Maj, 2013 21:25 No co napisałam ,mam nadzieję . Cuda tez się zdarzaja pterodaktyll - Pon 13 Maj, 2013 21:26
rybenka1 napisał/a:
Cuda tez się zdarzaja
..........ale nie w markecie........... rybenka1 - Pon 13 Maj, 2013 21:27 Pteruś czepiasz się pterodaktyll - Pon 13 Maj, 2013 21:30
rybenka1 napisał/a:
Pteruś czepiasz się
No to co........coś trza robić z wieczora, a tak przy okazji.........coś tak zzieleniała ostatnio rybenka1 - Pon 13 Maj, 2013 21:38 Lubie zieleń, jest kolorem nadziei ,wolnosci .Lubie ubierac się na zielono i fajnie mi w tym kolorze. yuraa - Wto 14 Maj, 2013 20:16
rybenka1 napisał/a:
.Lubie ubierac się na zielono i fajnie mi w tym kolorze.
zapodają że kolorowe w tym roku modne
http://www.logo24.pl/Logo...e.html#BoxLSTxtgrzesiek - Czw 16 Maj, 2013 14:34 Jo asiu ,wiem,że masz mniej czasu i nie często tu zaglądasz ,ale odezwij się w chwili wytchnienia. Za pewne do pracy się przyzwyczaisz,a może awansujesz i nie będziesz popychać palet z magazynu na sklep. Jak się czujesz?Jo-asia - Czw 16 Maj, 2013 22:01 Wczoraj skończyłam terapię pogłębioną, z jednej strony smutno zostawiać tych ludzi bo się do nich przywiązałam...z drugiej strony cieszę się, że ją ukończyłam
a w robocie..ostatnio przerzucam...towar ale na taśmie
na kasę mnie posadzili...
jeden plus z tej roboty....że ma inny wymiar czasowy...znaczy, mrugnę pięć razy i już jestem ledwo żywa i po robocie
szuka...szukam...nadal
potrzebuję pracy gdzie będę miała weekendy wolne...jak tą pigułą mam być...na studia trza iść
ten sposób...rodzaj pracy nie dla mnie...co nie znaczy, że tam jest źle....
i nawet już kasa...nie ma tu znaczenia
pozdrawiam Jo-asia - Pią 17 Maj, 2013 06:34
szymon napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
na kasę mnie posadzili...
chyba idę na zakupy
ha ha ha
nie siedzę i nie macham nóżkami....a raczej rączkami
a machają klienci głowami....że tak długo stać muszą Jo-asia - Pią 17 Maj, 2013 07:40 Jak wiecie skończyłam terapię. Jest u nas zwyczaj pisania i czytania pracy na zakończenie.....
z Wami też chciałam się nią podzielić
Kończąc terapię zamkniętą, zdawałam sobie sprawę z tego co to jest choroba alkoholowa i czym są głody. Znałam teoretyczne sposoby radzenia sobie z nimi. Znałam zalecenia dla trzeźwiejących alkoholików oraz HALT i wiedziałam o możliwości kontynuowania terapii na poziomie pogłębionym. Rozpoczynając terapię pogłębioną myślałam, że będzie prowadzona na podobnych zasadach co zamknięta. Byłam ogromnie zaskoczona gdy okazało się, że głównymi twórcami tematów spotkań byliśmy my sami a nie terapeuta. Rozpoczynając ją nie wiedziałam też czego mogę oczekiwać, bardzo chciałam aby pomogła mi w nie piciu.
Na początku towarzyszył mi strach, strach który starałam się ukryć pod maską "radzę sobie". Pamiętam jak na pierwszym spotkaniu grupa to odkryła. Nie radziłam sobie, ciągle towarzyszył mi smutek, rozżalenie, brak sensu życia, apatia. Choć przestrzegałam zaleceń, głody alkoholowe były częstym gościem w moim życiu. W tym czasie na jednym ze spotkań, ktoś przypomniał mi o wykrywaniu wyzwalaczy. Wtedy też podjęłam terapię indywidualną. Powoli uczyłam się rozpoznawać wyzwalacze, początki głodów i uczyłam się praktycznie radzić z nimi. Zorganizowałam sobie wyjścia popołudniami na taniec i fitness. Szukałam też swojego miejsca na mityngach. Był to czas w którym stopniowo pokonywałam lęki i próbowałam wychodzić między ludzi.
Pamiętam sytuację, gdy miałam nadzieję na awans w pracy. Dzień przed odbyciem się zebrania w tej sprawie, popełniłam rażące błędy a zamiast awansu, zostałam ukarana. Czułam się wówczas beznadziejnie i do niczego. W tym samym czasie jeden z uczestników grupy - awans otrzymał i zapił. Ja dzięki informacjom zwrotnym zrozumiałam, że to nie ja kieruję swoim życiem i poczułam wdzięczność. Dzięki braku awansu, uniknęłam wejścia w te same role, które były moim udziałem jak piłam. Zrozumiałam też z czasem, że problemy są moją szansą na zmianę siebie i dzieją się one właśnie po to. Wtedy też w grupie była zmiana terapeuty a dokładnie powrót pani M. I tak jak jej odejście nie było dla mnie odczuwalne, tak ten powrót wywołał we mnie niepokój. Bałam się tego, że będzie mnie musiała poznać od początku, bałam się straty czasu na odbudowanie więzi, która łączyła mnie z odchodzącą terapeutką. Myliłam się. Obawy te szybko minęły.
Kolejnym odkryciem było dla mnie, że najczęstszymi moimi wyzwalaczami głodów były nieprzyjemne uczucia. Wypływały one przede wszystkim z mojego niskiego poczucia wartości. Przełomem tu okazały się dla mnie zajęcia, na których omawialiśmy poczucie własnej wartości. Pierwszy raz poczułam opór, nie chciałam się otworzyć przed grupą. Powodem tego był mój sposób postrzegania, oceniania siebie oparty na relacjach z mężczyznami. Te zajęcia stały się impulsem do zmian w postrzeganiu siebie, w odczuwaniu siebie, w budowaniu swego poczucia wartości.
Od tej chwili powoli niepokój ustępował miejsca spokojowi a niepewność - pewności. Był to czas, w którym czytałam dużo literatury o rozwoju duchowości, radzeniu sobie z lękiem, poznawaniu uzależnionej osobowości.
Rezultatem tych zmian była decyzja o rozwiązaniu umowy o pracę i chęć powrotu do zawodu pielęgniarki.Wtedy też uległo załamaniu moje zdrowie. Towarzyszyły mi zaburzenia hormonalne. Dzisiaj myślę, że był to czas, w którym nie potrafiłam się uporać z uczuciem odrzucenia. I dopiero w momencie, w którym pojawiły się myśli o napiciu, uświadomiłam sobie, że to strach przed przeżyciem odrzucenia wywołuje u mnie chorobę i pogłębiający się głód alkoholowy. A wystarczyło się otworzyć na to uczucie, pozwolić mu przejść, popłakać, posmucić się, abym mogła wrócić do równowagi.
I tak dotarłam do 1 roku swojego niepicia. Zakończyłam jeden etap, pod tytułem "rozpoznawania wyzwalaczy i rozwijaniu umiejętności radzenia sobie z nimi" i rozpoczęłam kolejny z postanowieniem "wyjścia do ludzi i zmniejszania dystansu".
Pierwszym krokiem było pozbycia się uczucia krzywdy. Nagle wyszło na jaw, że w przeszłości byłam ofiarą, tak się czułam , zachowywałam i postępowałam. A co się zmieniło? Moja praca w terapii zaczęła owocować a dzięki temu moja pewność siebie pozwoliła i pozwala nadal wychodzić z roli ofiary. Staję się bardziej otwarta, pokonuję swoje opory i lęki, coraz częściej wypowiadam się na mityngach, angażuję w służby na mityngach, podejmuję decyzję i nie lękam się konsekwencji. Moje życie uczuciowe ustabilizowało się, choć okoliczności zewnętrzne są niesprzyjające.
Ja dzięki temu, że nie piję, pracuję nad zmianą myślenia z katastroficznego na akceptujące, przyjmuję co życie mi przynosi jako szansę na rozwój, na wyjście ze schematów do tej pory mnie obowiązujących.
Przykro jest mi dzisiaj się z Wami żegnać. Będzie mi brakowało Waszych wrażeń z ostatniego tygodnia, Waszych informacji zwrotnych, rozmyślań nad tym co dziś usłyszałam.
Koniec ten to też początek. Terapię indywidualną będę kontynuowała i na mityngi chodziła. Jest to początek innej drogi. Też bardzo mi potrzebnej. teraz już tylko ode mnie zależy, czy będę dzieliła się swoimi uczuciami, trudnościami, radościami z innymi trzeźwiejącymi alkoholikami.
Podsumowując, chcę jeszcze parę słów powiedzieć o moich bliskich.
Relacje z mężem przez ten czas przeszły rewolucję. Z braku zrozumienia a nawet wrogości do akceptacji i spokoju. Z moją córką z zamkniętych i sztywnych, do pełnych radości i miłości. Z moim synem relacje się pogłębiły, były od początku otwarte i szczere a teraz do tego doszło zaufanie.
Od dalszej rodziny się oddaliłam a mój ojciec- - myślę, że na dzień dzisiejszy jest mi bliższy niż kiedykolwiek w życiu, pomimo że jest czynnym alkoholikiem.
Cieszę się również z tego, że moja siostra nawiązała ze mną kontakt.
Jestem wdzięczna, że mogłam być uczestnikiem terapii pogłębionej.
Jestem wdzięczna, że mogłam zacząć swoje trzeźwienia wśród Was i pod przewodnictwem terapeutek.
Dziękuję.ant69 - Pią 17 Maj, 2013 07:48 Dziękuję.pterodaktyll - Pią 17 Maj, 2013 07:53 Powrót do normalności.......... zimna - Pią 17 Maj, 2013 08:02 Gratuluje
Najbardziej cieszą Twoje nowe relacje z bliskimi z mężem a szczególnie z siostrą. Poprawa, uleczenie- ocieplenie relacji z rodzeństwem, jest probierzem zmian w podświadomości. Jeszcze raz gratuluje i powodzenia w dalszej drodze. yuraa - Pią 17 Maj, 2013 08:06
Jo-asia napisał/a:
Terapię indywidualną będę kontynuowała i na mityngi chodziła
cieszę sie że nie przyszło Ci do głowy żeś wyzdrowiala Jo-asia - Pią 17 Maj, 2013 08:14
yuraa napisał/a:
cieszę sie że nie przyszło Ci do głowy żeś wyzdrowiala
to tylko nazwa...pojęcie
"zdrowieć" będę całe życie...a może i jeszcze dłużej
...bliska jest mi terapia...bliskie są mi mityngi....bliskie jest mi Forum...
bliskie są mi "dyrdymały"
to wszystko jest częścią mojego...jak to nazwał Ptero
pterodaktyll napisał/a:
Powrót do normalności..........
zimna napisał/a:
Gratuluje
dziękuję matiwaldi - Pią 17 Maj, 2013 08:16
Jo-asia napisał/a:
..bliska jest mi terapia...bliskie są mi mityngi....bliskie jest mi Forum...
Jo-asia napisał/a:
bliskie są mi "dyrdymały"
Jo-asia - Pią 17 Maj, 2013 09:01 "dyrdymały"...to też pojęcie
dla mnie oznaczają poznawanie SW...Boga
odkrywanie Go na nowo....w inny nie znany mi do tej pory sposób
wychodząc...po za przyjęte...znane mi dogmaty np. z kościoła
które są mi...potrzebne do poznawania siebie grzesiek - Pią 17 Maj, 2013 09:55 Po pierwsze GRATULUJE
Po drugie -cieszę się ,że wiesz po co chodziłaś na terapię,
Po trzecie - świetne podsumowanie pewnego etapu TWOJEGO NOWEGO, życia
Po - ente.... JESTEŚ WIELKA, przykładem,że chcieć to móc. grzesiek - Pią 17 Maj, 2013 09:56
yuraa napisał/a:
cieszę sie że nie przyszło Ci do głowy żeś wyzdrowiala
ant69 - Pią 17 Maj, 2013 10:24
yuraa napisał/a:
cieszę sie że nie przyszło Ci do głowy żeś wyzdrowiala
...i że jesteś wolna od nałogu
Wiesz Joasiu, ja też po terapii zamkniętej cały czas się terapeutyzuję. Najpierw pogłębiona, potem nawroty, teraz inna pogłębiona w innym miejscu... poświęcam na to tylko 2 godziny w tygodniu i dwie godziny w tygodniu na miting. Nie próbuję inaczej, bo tak jest mi dobrze i wszystko mi się dobrze układa. Na dzień dzisiejszy jest to skuteczna droga, trzeci roczek nie piję i żyję pełnią życia (mojego).
Pozdrawiamszymon - Pią 17 Maj, 2013 11:39
Cytat:
Ja dzięki temu, że nie piję, pracuję nad zmianą myślenia z katastroficznego na akceptujące, przyjmuję co życie mi przynosi jako szansę na rozwój, na wyjście ze schematów do tej pory mnie obowiązujących.
E. Tolle napisał kiedyś tak: (niedosłownie bo mi sie nie chce szukać )
"czy jak osoba ciężko chora, całkowicie zaakceptuje swój stan, swoją chorobę czy nie wyzbędzie się chęci wyzdrowienia? czy nie straci determinacji do do walki z chorobą?
poddanie się to bezwzględna zgodna na to co jest w tej chwili.
poddanie nie zmienia tego co jest, poddanie zmienia ciebie,
a z tobą zmienia sie świat, bo on jest twoim odbiciem
to tak jak z lustrem jak rano w nie spoglądasz,
jak akceptujesz swoje odbicie, akceptujesz siebie.
jak nie akceptujesz i uderzasz pięścią w nie - lustro kontratakuje...
lustro nie ma wyboru gdy odnosisz się do niego życzliwie, po prostu odbija twoje
ale co z chorobą?
odbierz jej czas, w którym mogłaby trwać, odbierz jej przeszłość i przyszłość
choroba niech cię wpędzi w czystą świadomość obecnej chwili - zobaczysz co się stanie.
(słynne 24h)
jesteś ciężko chory i złościsz się na mnie, że tak to napisałem?
skoro tak, to zapewne choroba wrosła w twoje poczucie "ja", bronisz swoja chorobę...
stan choroby, nie ma nic wspólnego jakim jestes naprawdę
zmieniaj teraz cierpienie w świadomość a tragedię w oświecenie
jakoś tak to było napisane... często ludzie piszą/mówią, ze choroba to bodziec do rozwoju osobistego, do pracy nad sobą, itd...
ja bym to nazwał bodźcem do powrotu do normalności, do powrotu do źródła swojego ja
ładnie wcześniej napisałaś wolny - Pią 17 Maj, 2013 12:32 szymon, sory ,... cytowanie wybiórczo fragmentów , a na dodatek interpretacja w/g własnej umysłowości jest moim oczywiście zdaniem zbyt odważna, aby zrozumieć Tolle należy go studiować,. bo inaczej wychodzi jedno wielkie nie wiadomo co , i nie traktuj tego jako jakąś złośliwość tylko tak mi sie jakoś to skojarzyło i nie pisz aby mi sie nie kojarzyło bo mi sie jednak kojarzy, To samo zauważyłem na mitingach AA,.. poczytają cosik tam z 12 kroków i zaczyna sie od własnych interpretacji przesłania, a kończy sie na traktorach , no i jak nikt nic nie zrozumiał tak dalej nic nie wie. I wszyscy zadowoleni wychodzą do tej NORMALNOŚCI. smokooka - Pią 17 Maj, 2013 13:12
szymon napisał/a:
E. Tolle napisał kiedyś tak: (niedosłownie bo mi sie nie chce szukać )
"czy jak osoba ciężko chora, całkowicie zaakceptuje swój stan, swoją chorobę czy nie wyzbędzie się chęci wyzdrowienia? czy nie straci determinacji do do walki z chorobą?
poddanie się to bezwzględna zgodna na to co jest w tej chwili.
poddanie nie zmienia tego co jest, poddanie zmienia ciebie,
a z tobą zmienia sie świat, bo on jest twoim odbiciem
to tak jak z lustrem jak rano w nie spoglądasz,
jak akceptujesz swoje odbicie, akceptujesz siebie.
jak nie akceptujesz i uderzasz pięścią w nie - lustro kontratakuje...
lustro nie ma wyboru gdy odnosisz się do niego życzliwie, po prostu odbija twoje
ale co z chorobą?
odbierz jej czas, w którym mogłaby trwać, odbierz jej przeszłość i przyszłość
choroba niech cię wpędzi w czystą świadomość obecnej chwili - zobaczysz co się stanie.
(słynne 24h)
jesteś ciężko chory i złościsz się na mnie, że tak to napisałem?
skoro tak, to zapewne choroba wrosła w twoje poczucie "ja", bronisz swoja chorobę...
stan choroby, nie ma nic wspólnego jakim jestes naprawdę
zmieniaj teraz cierpienie w świadomość a tragedię w oświecenie
jakoś tak to było napisane... często ludzie piszą/mówią, ze choroba to bodziec do rozwoju osobistego, do pracy nad sobą, itd...
ja bym to nazwał bodźcem do powrotu do normalności, do powrotu do źródła swojego ja
Zabieram to Szymciu sobie też do pamiętniczka, wkleję sobie i będę z tego się paść. grzesiek - Pią 17 Maj, 2013 14:26 Szymon- popieram, racja w 100%, też to ukradnę JAGODAAA - Sob 18 Maj, 2013 18:30
smokooka napisał/a:
często ludzie piszą/mówią, ze choroba to bodziec do rozwoju osobistego, do pracy nad sobą, itd...
ja bym to nazwał bodźcem do powrotu do normalności, do powrotu do źródła swojego ja
Hmmm....
Moja droga trzeźwienia pokazała mi wiele niespodzianek.
Początkowo myślałam, że powrócę do tej Jagody z młodości,
tej ,którą najbardziej lubiłam, za którą tęskniłam i utraty żałowałam.
Okazało się, że tamtej Jagody już nie ma.
Tworzył się we mnie zupełnie nowy człowiek.
Uczyłam (i uczę się nadal) siebie od nowa.
Lubię i akceptuję siebie taką jaką jestem i/lub jaką się okazuję.
Czasem sama sobie dałabym w gębę, bo dawna Jagoda nie zrobiłaby tego, co robi trzeźwa Jagoda.
Szczególnie wówczas, gdy do głosu dochodzi zdrowy egoizm.
Dziś czytam inne książki, oglądam inne filmy, podobają mi się inni mężczyźni i towarzystwa innych kobiet poszukuję.
Innej rozrywki potrzebuję i inne potrawy mi smakują.
Przestałam zlepiać coś z garści skorupek,
Tworzę nową postać tu i teraz.
Ze świadomością, że nie wszystkim taką się podobam...
Ale to już ich problem....cool - Sob 18 Maj, 2013 18:50
Jo-asia napisał/a:
Ja dzięki temu, że nie piję, pracuję nad zmianą myślenia z katastroficznego na akceptujące, przyjmuję co życie mi przynosi jako szansę na rozwój, na wyjście ze schematów do tej pory mnie obowiązujących.
świetnie opisane ,tak trzymaj Joasiu ,ja też zakończyłem niedawno pogłębioną terapie i teraz wesprę się warsztatami itp. masz radość z trzeźwienia i to widać super Jo-asia - Sob 18 Maj, 2013 22:18 Dziękuję....
tak mam radość z trzeźwienia...
i nie wyzdrowiałam....
odkąd pracuję...moje samopoczucie pada...wcześniej nie miałam pracy i byłam spokojna
dziś mnie oświeciło....głód alkoholowy.....
w tym tygodniu miałam tyle alkoholu w ręku...co przez całe pijane...życie
szczególnie dotkliwe są wieczory...gdy każdy koszyk coś ma...a ja zmęczona...głodna...spragniona.....
i mam...głoda...
ważne, że wiem co się ze mną dzieje...i że to nie moje wymysły...lenistwo...że to dlatego mi się do tej roboty nie chce chodzić
potrzebuję nowej pracy
może Ktoś usłyszy?... szymon - Sob 18 Maj, 2013 22:21 to im napisz jak byk przed kasą: Aśka wódki nie sprzedaje, zapraszamy obok
Jo-asia napisał/a:
dziś mnie oświeciło....głód alkoholowy.....
a moze Ci się robić nie kce? he? Jo-asia - Sob 18 Maj, 2013 22:27
szymon napisał/a:
a moze Ci się robić nie kce? he?
też tak myślałam
za dużo mi się moje myślenie zmieniło.....mój organizm, zaczął mną rządzić
nie dam się łatwo...ważne, że wiem
a robotę i tak zmienię Jras4 - Sob 18 Maj, 2013 23:37 Joanno czym sie smuciszpterodaktyll - Nie 19 Maj, 2013 07:32
Jo-asia napisał/a:
..mój organizm, zaczął mną rządzić
Jak to mawiają starożytni Niemcy, organizmu nie oszukasz..........możesz go co najwyżej nieco zmanipulować, żeby był Ci posłuszny Jo-asia - Nie 19 Maj, 2013 08:03
pterodaktyll napisał/a:
Jak to mawiają starożytni Niemcy, organizmu nie oszukasz..........możesz go co najwyżej nieco zmanipulować, żeby był Ci posłuszny
i taki mam plan Jo-asia - Wto 21 Maj, 2013 07:04 ....- Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.
- Zdrada ma się odbić jak groch???
- Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.
- Jak to nie istnieje?
- A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz Zdradzili mnie! A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.
- Poczekaj, to nie jest takie proste! Zabawkę??? A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?
- A kto ci kazał? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa Czas jest zmienny. I świat jest zmienny. Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.
- I co z tego wynika?
- Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się. To niebezpieczne zjawisko zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
- Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?
- Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz - tak postąpisz....
fragm. Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z.
@ Po Pierwsze Ludzie
https://www.facebook.com/...77428756&type=1
tak w ogóle uwielbiam czytać ich stronę
a ten dzisiaj przeczytany fragment....dał mi do myślenia
i pozbyłam się kolejnych uraz.... Maciejka - Wto 21 Maj, 2013 07:23 Mi też dał smokooka - Wto 21 Maj, 2013 17:00
Jo-asia napisał/a:
Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu.
Taka prawda czasem to wyboista i długa droga, ale najważniejsze że we właściwym kierunku olga - Wto 21 Maj, 2013 17:39
Jo-asia napisał/a:
- Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu.
ja dziekuje mojemu eksowi, co prawda tylko w moich myslach ale dziekuje smokooka - Wto 21 Maj, 2013 17:44
olga napisał/a:
tylko w moich myslach
to tak jak ja ciekawe czy to ma właściwą moc sprawczą
Tak czy inaczej warto zmienić punkt z którego się patrzy, podnieść tyłek z jednego krzesła na drugie i ten zdradliwy drań zupełnie inaczej wygląda, nawet nieco zabawnie w obliczu tego co się ze mną zadziało przez lata od rozstania. Przy nim mogłabym nigdy nie osiągnąć satysfakcjonującego mnie stanu umysłu i emocji.ulena - Wto 21 Maj, 2013 21:05 Jo-asiu dziękuję za ten wpis . Dało mi bardzo wiele Zagubiona - Śro 22 Maj, 2013 03:11
Jo-asia napisał/a:
Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się. To niebezpieczne zjawisko zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
- Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?
- Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz - tak postąpisz....
Dziekuję Ci za ten fragment- dotarło do mnie co robię nie tak, co powinnam zmienić w swoim postępowaniu. Przecież gdybym nie przeżyła tego co przeżyłam, nie byłabym taką osobą jaką jestem Mysza - Śro 22 Maj, 2013 08:33
Jo-asia napisał/a:
Nikt nikomu nic nie powinien
prawda, że łatwe i proste jest życie bez oczekiwań, że ktoś nam powinien coś...?
wystarczy prawdziwie kochać siebie
a jak siebie, to i innych Jo-asia - Sob 25 Maj, 2013 11:11 Przez ostatnie parę lat....pojawia się ten sam scenariusz...schemat
nie płacę na bieżąco czynszu...mam taką możliwość...
przynajmniej raz w roku...staję przed problem....skąd wziąć tyle gotówki...aby to uregulować
po drodze i tak ciągle brakuje...od wypłaty do wypłaty...ciągle gdzieś od kogoś pozyczam...ja
no i kończy się to pożyczką u szefa...u znajomych...a na koniec w banku....kredyty rosną...co rusz więcej....wyższych nowych rat
tym razem....w pracy nie pożyczę.....do banku nie mam po co iść...
a na czynsz...i inne opłaty nie mam
I co?.....ja się cieszę...bo wreszcie ma szansę być...zdarzyć się to co już wiele razy...miało..mogło się zdarzyć
a ja?....nie płacze...nie boję się...a nawet cieszę
bywają cięższe dni...chwile....mijają
nie tracę nadziei.....nie tracę wiary....nadal szukam
tym razem szukam innego rozwiązania....i wiem że go znajdę
grzesiek - Sob 25 Maj, 2013 19:10 Problemy,ach problemy,życie.....E.G. śpiewała " życie,kocham cię nad życie..."
Ważne ,że masz plan i optymizm cię nie opuszcza.
Dobrze że jesteś. Jo-asia - Sob 25 Maj, 2013 22:35
grzesiek napisał/a:
" życie,kocham cię nad życie..."
takie jest dziś moje życie...
czym się różni od tych...byłych chwil?
że się cieszę
że przy tym całym......doświadczeniu ja się nie miotam...nie szukam winnych...nie czuję żalu
a czuję spokój...akceptację
nawet w pracy...zaczyna mi się podobać
a jutro wolne i córka przyjedzie... i wnusia i zięć...chyba
a dziś syn z dziewczyną...obiadek zrobili i na jutro zostanie
pozdrawiam Eila - Nie 26 Maj, 2013 07:29
Jo-asia napisał/a:
takie jest dziś moje życie...
czym się różni od tych...byłych chwil?
że się cieszę
Joasiu
Podziwiam Cię za to ,że mimo tych wszystkich przeciwności losu ,potrafisz zachować radość i spokój
Nie ukrywam ,że Twój temat szczególnie śledzę i staram się czerpać jak najwięcej...bo Ty Joasiu jestem dla mnie wzorem do naśladowania
Miłej niedzieli Joasiu z rodzinką Jędrek - Nie 26 Maj, 2013 08:48
Jo-asia napisał/a:
tym razem....w pracy nie pożyczę.....do banku nie mam po co iść...
Hmmm... Coś mi to przypomina. Często opada mnie zwątpienie, kiedy i czy wogóle wyjdę z długów
Jo-asia napisał/a:
nie tracę nadziei.....nie tracę wiary....nadal szukam
tym razem szukam innego rozwiązania....i wiem że go znajdę
A ja ostatnio tak jestem bombardowany sygnałami o piątej tradycji, że nie mógłbym w przyszłości powiedzieć "nie wiedziałem".... zaczęło się od nieodpartej chęci pojechania na Warsztaty Sponsorowania na początku roku...
"Przekaż dalej", "Darmo dostałeś- darmo oddaj", "...dziel się tym co odkrywasz...", "...pytaj Go podczas porannej medytacji, co możesz zrobić dla kogoś, kto jeszcze jest chory..."grzesiek - Nie 26 Maj, 2013 09:48
Eila napisał/a:
Twój temat szczególnie śledzę i staram się czerpać jak najwięcej...bo Ty Joasiu jestem dla mnie wzorem do naśladowania
Miłej niedzieli Joasiu z rodzinką
Ja też i nie po to bym się podlizywał,ale od kiedy przeczytalem twoje pierwsze słowa,wiedziałem,że TY CHCESZ zmieniać siebie i swoje życie,nie innych,... błedy popełnione to przeszlość,teraz liczy się to co jest obecnie.
Problemy,kłopoty, to też życie i trzeba sobie z tym radzić, nauczyć sie stawiać im czoło. Ważne w tym wszystkim jest podejście do otaczającego nas świata, nastawienie ,psychika,chęć poradzenia sobie,dobry nastrój, radość z życia,choć czasem jest nie tak jak sobie życzymy. Wszystko można poprawić,nie zawsze musi być wspaniale i błogo, najważniejsze by " szklanka była do połowy pełna..."
J0asiu miłego dnia i jutro też świętuj z dziećmi i pogodę ducha miej...... wciąż.Jo-asia - Nie 26 Maj, 2013 14:17 Miło mi się zrobiło na serduchu...po Waszych wpisach
dzisiaj dzień mamy...dla mnie szczególny...bo 21 lat temu właśnie w tym dniu na świat przyszła moja córka...pierwsze dziecko
w pierwszych miesiącach mojego nie picia...w chwilach dla mnie trudnych..stosowałam medytację...jej częścią był powrót do szczęśliwych chwil z przeszłości..
takich chwil które dzisiaj we mnie mogą wzbudzić...uczucie szczęścia...miłości...dumy...nadziei
dla mnie to były właśnie chwile narodzin moich dzieci...
nie znalazłam w swoim życiu nic równie mocno...mnie poruszającego
te uczucia na samą myśl....wracają z taką samą siłą
i nic do tej pory nie było ich w stanie pobić
to wielki dar....i wielka we mnie wdzięczność za to, że mogę być mamą
grzesiek - Nie 26 Maj, 2013 16:02
Jo-asia napisał/a:
...i wielka we mnie wdzięczność za to, że mogę być mamą
Ż tej szczegolnej okazji Wszystkiego naj.......oraz serdeczne życzenia dla CÓRCI za to , że jest i daje tobie szczęście i ten DAR o którym piszesz. smokooka - Nie 26 Maj, 2013 16:04
grzesiek napisał/a:
oraz serdeczne życzenia dla CÓRCI
Grzesiu, zapraszam do wątku Pisajka ma dziś urodziny to właśnie córcia Joasi. Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 08:30 Mam dziś nastrój delikatnie mówiąc...nerwowy
jak moja wnusia...wszystko na NIE
kurde..zimno...kurde leje...kurde PALIĆ MI SIĘ CHCE
mam przymusowy odwyk
i szukam po kapsach...znaczy kieszeniach (dla nie wtajemniczonych )....po taśkach...może coś kajś wypadło
i męcza się tak od rana...cza kajś pożyczyć
a jak się tu ruszyć...jak leje jak z cebra
jak komuś dziś nazdom to...weście się na mie poprawka ok
pamiętejcie żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Mam dziś nastrój delikatnie mówiąc...nerwowy
pamiętejcie żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Da się żyć spokojnie i pogodnie bez palenia.... Polecam to co mi tu polecono:
jest "łatwy sposób na rzucenie palenia"....
Bałem się to przeczytać na początku. Dlaczego? Bo nie chciałem przestać he he....
Ostatecznie udało się... prawie rok nie palępterodaktyll - Wto 28 Maj, 2013 10:17
Jo-asia napisał/a:
żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Coś takiego nie istnieje...... rufio - Wto 28 Maj, 2013 13:28 pterodaktyll te giżdzie odwandzol se od dziołchy jak godo , ze mo gód to mo .pannamigotka - Wto 28 Maj, 2013 13:42 krystian12345 - Wto 28 Maj, 2013 13:46 Głód kiedyś minie. Ja nie pale już trzy lata i przez ten okres miałem 1000000000000000 pseudo powodów żeby wrócić do palenia. A to to, a to tamto. Niewarto Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 14:53 pora dni tymu...prosiłach Pon Bócka...co by mi zabroł ten przymus palenia...tak jak zabroł mi przymus picia
i tyn gizd pieroński mie posłuchoł
ino to miało nie boleć...tak przynajmij chciałach
zabroł mi kasa....bo pewnikiem uznoł...że żodno siła ni jest w stanie mie od fajek odciągnąć
a tak na serio wiem, że to świetna okazja by przestać palić...i od dawna się do tego zabieram
czy mi się uda?...zobaczymyMaciejka - Wto 28 Maj, 2013 15:03 Co ma się udac uda sie ja trzymam za ciebie kciuki endriu - Wto 28 Maj, 2013 15:41 nazdałaś mi się Maciejka - Wto 28 Maj, 2013 16:20 endriu przetłumacz na nasze ant69 - Wto 28 Maj, 2013 17:01 na nasze tyż przetłumacz...Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 17:05
endriu napisał/a:
nazdałaś mi się
mnie się skojarzyło z "nazdałaś mi"...czyli
nie umiem na nasze...czy tam Wasze Maciejka - Wto 28 Maj, 2013 17:12 No ludziska co to znaczy po polsku? Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 17:17
perełka napisał/a:
No ludziska co to znaczy po polsku?
"nazdałaś mi".....zwymyślać
sprawdziłam w słownikuMaciejka - Wto 28 Maj, 2013 17:22 Teraz to ja nie wiem do kogo był post endriu i co ma znaczyć, że to ja wymyślam coś czy może Joasia?staaw - Wto 28 Maj, 2013 17:27
perełka napisał/a:
Teraz to ja nie wiem do kogo był post endriu i co ma znaczyć
Tylko JEDEN? Maciejka - Wto 28 Maj, 2013 17:29 No tak ten post " nazdałaś się" Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 17:31 poczekajmy na endriu może sam wyjaśni
ja i tak mam ubaw
bez względu na rozumienie staaw - Wto 28 Maj, 2013 17:52
perełka napisał/a:
No tak ten post " nazdałaś się"
Zaiste mądrąś niewiastą, ja nie rozumiem większości postów Endriu... olga - Wto 28 Maj, 2013 17:57 pewnie Endriu poszedl pobyc soba leon - Wto 28 Maj, 2013 19:39
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Coś takiego nie istnieje......
Wlasnie endriu - Wto 28 Maj, 2013 20:15 Jo-asia, nazdała mi w trollowni Maciejka - Wto 28 Maj, 2013 20:18 co zrobiła? Po polsku pisz Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:31 endriu, ja zadałam Ci pytanie
a Ty godosz, żech...... Ci nazdała
Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:32
leon napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Coś takiego nie istnieje......
Wlasnie
jak nie...jak tak
a niby co przez cały dzień mnie trzyma jak nie głód?endriu - Wto 28 Maj, 2013 20:33
Jo-asia napisał/a:
ja zadałam Ci pytanie
perfidne staaw - Wto 28 Maj, 2013 20:34
Jo-asia napisał/a:
a niby co przez cały dzień mnie trzyma jak nie głód?
Może pić Ci się chce...Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:36
endriu napisał/a:
perfidne
to już Twoja ocena
ja zadałam tak..jak Ty zadałeś...
a ja nigdy bym nie podejrzewała Ciebie o perfidię?...kurde nie wiem jak się to odmienia
leon - Wto 28 Maj, 2013 20:37
Jo-asia napisał/a:
leon napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
żech na głodzie nikotynowym dzisiej
Coś takiego nie istnieje......
Wlasnie
jak nie...jak tak
a niby co przez cały dzień mnie trzyma jak nie głód?
Mialem na mysli,iz w moim przypadku,po 10-ciu latach od rzucenia palenia nie istnieje cos takiego jak glod nikotynowy wolny - Wto 28 Maj, 2013 20:37 Jo-asia, I tu Jędruś rozrabia ??? Niesamowity jest !!! Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:37
staaw napisał/a:
Może pić Ci się chce...
nieee
palić tylko wolny - Wto 28 Maj, 2013 20:38 Jo-asia, to se zapal !!! wolny - Wto 28 Maj, 2013 20:39 Pamietajcie że tu i palący są ,.. tylko bez dyskryminacji prosze staaw - Wto 28 Maj, 2013 20:39
Jo-asia napisał/a:
staaw napisał/a:
Może pić Ci się chce...
nieee
palić tylko
Znaczy że ani głód, ani pragnienie... kamień z serca...wolny - Wto 28 Maj, 2013 20:42 staaw, Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:43
wolny napisał/a:
to se zapal !!!
jak se zapal...jak nie mam co
a wiecie, że mi to pomaga?Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 20:45
staaw napisał/a:
Znaczy że ani głód, ani pragnienie... kamień z serca...
ale ja ciężko kapująca jestem
dopiero teraz zajarzyłam z tym...głodem i pragnieniem
a widzicie...jak to nie palenie wpływa na szare komórki rufio - Wto 28 Maj, 2013 21:08 Nie wiem jak nie palenie ale brak cigareta i nie możność zakurzenia może spowodować hercklekoty i duże , głośne kucanie .Jo-asia - Wto 28 Maj, 2013 21:14 Hercklekoty mi już przeszły...terozki mię sie ino gupoty trzymają...
i tak coś w łepetynie....jakby więcy...luftu?
rybenka1 - Wto 28 Maj, 2013 21:16 Gupoty to mnie się zawsze trzymają pterodaktyll - Wto 28 Maj, 2013 21:27
Jo-asia napisał/a:
.terozki mię sie ino gupoty trzymają...
rybenka1 napisał/a:
Gupoty to mnie się zawsze trzymają
No jo, jakie my wszystkie podobne som wolny - Wto 28 Maj, 2013 22:10 pterodaktyll, Bo ty syćko bez te różowiaste łokulory widzisz !!! pterodaktyll - Wto 28 Maj, 2013 22:17
wolny napisał/a:
pterodaktyll, Bo ty syćko bez te różowiaste łokulory widzisz !!!
Już żech pedział rozki "nie bierz życia zbyt poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z tego żywy" grzesiek - Śro 29 Maj, 2013 08:56
Jo-asia napisał/a:
ale ja ciężko kapująca jestem
dopiero teraz zajarzyłam z tym...głodem i pragnieniem
a widzicie...jak to nie palenie wpływa na szare komórki
Ja rzucałem palenie i za każdym razem tłumaczyłem sobie,że to identyczne mechanizmy jak z piciem,poradzę sobie,a jednak dalej palę. Walczę i dla tego palę ,ale przyjdzie dzień...
Mój kolega przestał z dnia na dzień i twierdzi,że nie rzucił palenia tylko chwilowo przestał palić. Muszę do tego dojrzeć.staaw - Śro 29 Maj, 2013 09:01
grzesiek napisał/a:
Ja rzucałem palenie i za każdym razem tłumaczyłem sobie,że to identyczne mechanizmy jak z piciem,poradzę sobie,a jednak dalej palę.
Mechanizmy pewnie te same, jednak koszty, przynajmniej te widoczne, mniejsze.
W każdym razie ja coraz częściej miewam po fajkach stany podobne do kaca, moralniaka czy jak to zwać. Zaczynam się wstydzić że jestem palący i przepraszać za to...
Może zbliża się mój czas?wolny - Śro 29 Maj, 2013 09:02 A mnie się wydaje że palenie ma wymiar duchowy , związany z medytacją ? Palenia tytoniu nikt nie wydumał ot tak sobie,.. pierwotni mieli więcej rozumu aniżeli my współcześni i jak coś robili to robili w jakimś określonym celu nie dla palenie dla palenia ? Ale mnie jak wspomniałem wierzyć nie należy !! Jo-asia - Śro 29 Maj, 2013 09:08
wolny napisał/a:
pierwotni mieli więcej rozumu aniżeli my współcześni i jak coś robili to robili w jakimś określonym celu nie dla palenie dla palenia ?
czyli....palić?
mów mi tak jeszcze
też słyszałam, że przestają...ot tak sobie...i ja na taki moment czekam
a moralniaka nie dopuszczam...bo jeszcze inne głody..niechciane wzbudzi
wnusia i córcia...już do mnie jadą
mam rosołek i deser...nawet zrobiłam
wszystko z lodówki opróżniłam a co...dziś się żyje staaw - Śro 29 Maj, 2013 09:13
Jo-asia napisał/a:
czyli....palić?
Owszem, ale jedynie rytualnie.
Przy przesileniu wiosennym, jedną fajkę na pięciu oczekując na pojawienie się Wielkiego Ducha...
Owszem, ale jedynie rytualnie.
Przy przesileniu wiosennym, jedną fajkę na pięciu oczekując na pojawienie się Wielkiego Ducha...
Zapomniał bym.... kobietom nie dawali...
wolny - Śro 29 Maj, 2013 10:53 staaw,
staaw napisał/a:
Zapomniał bym.... kobietom nie dawali...
A Ty to akurat jeszcze i pamiętasz,.. myślał by i kto , no jeszcze 1000 lat to uwierzę że ci wew pamięci pozostało,. ale kilaka tysięcy,... to na pewno nie,... pamiętasz,... ja nie pamiętam a co mówić Ty !!! A pamiętasz jakżeśmy na hubę razem dmuchali coby tego fajala rozbuchać ??? staaw - Śro 29 Maj, 2013 10:58
wolny napisał/a:
ja nie pamiętam a co mówić Ty
To dziecinnie proste drogi Łotsonie: jako młodszy nie mam jeszcze sklerozy... grzesiek - Śro 29 Maj, 2013 11:22
Jo-asia napisał/a:
wnusia i córcia...już do mnie jadą
mam rosołek i deser...nawet zrobiłam
za rosołek dzięki,ale ten deser,to owszem,nie odmówię. grzesiek - Śro 29 Maj, 2013 13:15 mogę być nawet szoferem wnusi Jo-asia - Śro 29 Maj, 2013 18:53 hmmm, rosołku jeszcze troszkę zostało
niestety o deserze już zapomniałam...że był smokooka - Czw 30 Maj, 2013 09:03 Joasia i jak się masz? Trzymam kciuki, żebyś sobie poradziła i rzuciła to śmierdzące świństwo Jo-asia - Czw 30 Maj, 2013 09:17
smokooka napisał/a:
Trzymam kciuki, żebyś sobie poradziła i rzuciła to śmierdzące świństwo
to jeszcze nie mój czas....
jedyny postęp...to zmniejszenie ilości wypalanych papierosów...
nie poddaję się..
na terapii zamkniętej miałam też rozmowy na temat pozbywania się tego nałogu..
właśnie sobie zaczęłam przypominać tę wiedzę...i próbuję ją wykorzystać w praktyce
Jo-asia - Pią 31 Maj, 2013 09:17 alkoholizm - zrzucił od razu winę na mnie, to co robiłam...jak żyłam...jak myślałam, było za jego sprawą i aby to zmienić....wystarczyło przestać pić
tak myślałam na początku
to z czasem okazało się za mało...
byłam i jestem uzależniona od pracy...pieniędzy a przede wszystkim...myśli, że ta osoba obok mnie...mąż, dzieci, ojciec.....zależą ode mnie a ja od nich
tego trudniej się pozbyć...odstawić
dopuścić myśl...że ja sama....on sam....że nie potrzebujemy siebie...że nic nas nie łączy
że dopiero jak nas przestanie łączyć....będę...wolna...będę prawdziwie kochała
zerwać więzy aby więź zaistniała
a, taki paradoks....grzesiek - Pią 31 Maj, 2013 09:51 Ludzie nie związani,a będący razem , często mają do siebie więcej szacunku, empatii i potrzeby wspierania się wzajemnie.
Wszystko można zmienić,naprawić i nie szukac winnego.....olga - Pią 31 Maj, 2013 09:55 Tak do szczescia nie jest potrzebny papierek jak i ten sam papierek nie moze byc powodem nieszczescia....grzesiek - Pią 31 Maj, 2013 10:02
olga napisał/a:
Tak do szczescia nie jest potrzebny papierek
...bo do szczęścia trzeba dwojga, a czasem i samemu łatwiej...w życiu jak w pokerze...Jacek - Pią 31 Maj, 2013 10:59
grzesiek napisał/a:
..bo do szczęścia trzeba dwojga, a czasem i samemu łatwiej...
hmm ,,, to dlaczego niby Kurosawa twierdzi że to siódemka była
Grzesiu ,, żartuję se oczywiście - sorry
olga napisał/a:
Tak do szczescia nie jest potrzebny papierek jak i ten sam papierek nie moze byc powodem nieszczescia....
jak to możliwe ???
jeśli niepotrzebny to go nima ,,to jak może być ten sam jeśli go nima
no dobła,,żartuje se ale wiem o co wam chodzi
tak naprawdę szczęście jest w nas i to od nas samych zależy na ile go tam wydobędziemy
jeśli już zadecyduję się żyć w parze i dzielić to wspólne pożycie
to również muszę nie tylko oczekiwać ale i dać
i nie patrzeć na to czy to na papierku czy też nie ,, jak również czy mnie wiąże coś z tą drugą osobą czy też nie
szczęście dawane ,, mówią że wraca do dającego
bo polega moim skromnym zdaniem to na tym że potrafię dać jak i odbiór mam na poziomie swego oczekiwaniakrystian12345 - Pią 31 Maj, 2013 11:04 Lepiej jest dwóm niż jednemu mają lepszą zapłatę za swój trud. Salomon tak napisał, a miał 1000 kobiet. 300 żon i 700 naloznic.olga - Pią 31 Maj, 2013 11:14
Jacek napisał/a:
jak to możliwe ???
Jacusiu, a tak, ze ani papierek ani jego brak nie da nam gwarancji szczesliwego i dlugiego wspolnego zycia. Tego musimy poszukac w sobie i nawzajem.Jacek - Pią 31 Maj, 2013 11:21
olga napisał/a:
Jacusiu, a tak, ze ani papierek ani jego brak nie da nam gwarancji szczesliwego i dlugiego wspolnego zycia.
to coś żeś się go tak uczepiła ???olga - Pią 31 Maj, 2013 11:23
Jacek napisał/a:
to coś żeś się go tak uczepiła ???
ze czego sie uczepilam? Jo-asia - Pią 31 Maj, 2013 11:24
Jacek napisał/a:
to również muszę nie tylko oczekiwać ale i dać
a co jeśli nie umiem...dać
staram się...
a mi nie wychodzi pterodaktyll - Pią 31 Maj, 2013 11:25
Jo-asia napisał/a:
a co jeśli nie umiem...dać
staram się...
a mi nie wychodzi
to nie dawaj Jacek - Pią 31 Maj, 2013 11:27
Jo-asia napisał/a:
alkoholizm - zrzucił od razu winę na mnie, to co robiłam...jak żyłam...jak myślałam, było za jego sprawą i aby to zmienić....wystarczyło przestać pić
tak myślałam na początku
to z czasem okazało się za mało...
wystarczy pomyśleć że alkohol to przedmiot
a to ja kieruję tym czy po niego sięgam czy nie
podobnie i tu
Jo-asia napisał/a:
byłam i jestem uzależniona od pracy...pieniędzy a przede wszystkim...myśli, że ta osoba obok mnie...mąż, dzieci, ojciec.....zależą ode mnie a ja od nich
to ja decyduję na ile i czy zaangażuję się chwycićJacek - Pią 31 Maj, 2013 11:30
olga napisał/a:
:drapie: ze czego sie uczepilam?
tegoż papierka
mnie na ten przykład daje i dał szczęście
ale nie dlatego że on jest,tylko dlatego że "ja "tak to wykorzystujęJo-asia - Pią 31 Maj, 2013 11:33
pterodaktyll napisał/a:
to nie dawaj
ale ja chcę dostać
a tak naprawdę....to mam inną sprawę na myśli
mam inny problem...a może inaczej, niezaspokojoną potrzebę...która czasem się dobija a ja nie mam jej jak zaspokoić i wtedy włączają się te przemyślenia Jacek - Pią 31 Maj, 2013 11:44
Jo-asia napisał/a:
a co jeśli nie umiem...dać
umiesz ... każdy umie
tylko wybieraj tak aby ciebie nie bolało ,to twoje odczucia "ja"
i tak aby nie było ono to "ja" wymuszone bo on (druga osoba) tak chce
jeśli czegoś nie chcesz dać - nie dawaj
masz poczuć że to wspólna gra (życie)
a nie że to Ty coś tylko wkładasz
jak sama nazwa mówi wspólne życie tak ma się opierać na wspólnocie
na dawaniu i oczekiwaniu
ale nigdy ... przenigdy ,tak jak nie dawaniu na siłę,tak i nie opierać na oczekiwaniu
bo inaczej całe życie będziesz dawać,oczekując jednocześnie
a czasem to oczekiwanie jest tak zaangażowane że nie zauważamy jak nam coś danoJo-asia - Pią 31 Maj, 2013 12:53 Jacek, każde Twoje słowo jest trafne...prawdziwe
dziękuję
pomogłeś mi zrozumieć... Eila - Pią 31 Maj, 2013 13:22
Jo-asia napisał/a:
ale ja chcę dostać
Ja też- i nie dostaję
Kiedyś sama dawałam więcej i co za tym idzie oczekiwałam....
Teraz daję mniej ....to i oczekiwania mam mniejsze
Czuję się bardziej siebie bliska ...nic nie robię na siłę jak kiedyś...bez poczucia ,że coś MUSZĘ zrobić...tak jest lepiej dla mnie...ale niekoniecznie dla innych...mam wrażenie ,że dla moich bliskich jestem istotą z innej planety... zarzucają mi arogancję i egocentryzm...ale to ICH odczucia...nie moje
A wspólne życie???? no cóż nigdy nie było tak trudne ale nie będę tego faktu zmieniać na się....chcę pozostać w zgodzie ze sobą- to dla mnie priorytet w drodze do trzeżwości...
Pozdrawiam Jacek - Pią 31 Maj, 2013 13:27
Jo-asia napisał/a:
pomogłeś mi zrozumieć...
Joasiu cieszę się że mogłem pomóc
tak naprawdę może i uchodzę w tej chwili za wszech wiedzącego
ale zapewniam że tak nie jest
po prostu bierze się to u mnie,podobnie tak jak u Ciebie
Jo-asia napisał/a:
czasem się dobija a ja nie mam jej jak zaspokoić i wtedy włączają się te przemyślenia
i w tych takich przemyśleniach wyszukuję to co najlepsze dla mnie
i stąd te moje wypowiedzi
jednak one są jedynie sugestią ,,, znaczącym wynikiem odebranym dla mnie
i dzielenie się tym z innymi
ale to już każdy musi sam ocenić jak to odbierze i wykorzysta i czy się przyda
tak więc Joasiu ,nie przejmuj się tym
Jo-asia napisał/a:
i wtedy włączają się te przemyślenia
to tylko znak,że przed czymś należy się bronić
a wybierać nie pochopnie (gwałtownie,bez myślne,,na silnej emocji) ja często zostawiam taki wybór myślowy na chwilę (czasem dłuższą)
aby powrócić za jakiś czas (na przykład w wolnej chwili na papierosie) i wtęczas budują się w myślach całkiem zaskakujące odpowiedziJacek - Pią 31 Maj, 2013 13:41
Eila napisał/a:
Kiedyś sama dawałam więcej i co za tym idzie oczekiwałam....
w te słowa przypomina mnie się opowiadanka z książki ,którą tu nie raz już wspominałem
polecam
Dale Carnagie pewną opowieść opisuje tak
i tu wpiszę własnymi słowami
która z matek będzie miała lepszejsze samo poczucie
- pierwsza z matek,daje swym dzieciom ,robiąc wokół nich to czy owo
nie oczekując w zamian od nich nic
- druga z matek,daje swym dzieciom ,robiąc wokół nich to czy owo
oczekuje ich wdzięcznościJo-asia - Pią 31 Maj, 2013 13:55
Jacek napisał/a:
to tylko znak,że przed czymś należy się bronić
przed sobą...
w tym moim "chcę dostać"....
daję bo chcę dostać....i dostaję "chcenie"
gdy dam...bez chcenia....oczekiwania....dostanę
i to się ma do wszystkiego....
moja potrzeba....
z tym mam problem od początku....
nie potrafię...nie chcę...nie umiem (wszystko na raz)...odmówić a czuję opór i niechęć
zostaję z tym sama....i to się powtarza
bywa, że przechodzi a bywa, że mnie męczy
i choć trzeźwość...dla mnie najważniejsza.....
tu nie jestem jeszcze gotowa na szczerość
Jacek napisał/a:
masz poczuć że to wspólna gra (życie)
ja widzę...doceniam...jednak nie czujęwolny - Pią 31 Maj, 2013 14:13 Kurde ,. zagmatwaliście,... w związku jakim by to nie było,. aby zapanowała ta nazwijmy to miłość,... należy jedynie wykluczyć wszelakie żądania, chciejstwa , i w żadnym bądź razie nie może ten związek opierać sie na "posiadam",. inaczej "moje" . Gdy tego nie wykluczymy z naszego związku o żadnej miłości tu mowy nie ma i być nie może (znam to z autopsji) . Jeżeli ktoś stosuje te metodę bo do tanga trzeba dwojga to pewnikiem dojdzie do tego że ktoś zawsze zechce być ten co prowadzi a ten drugi będzie tym prowadzonym no i dylemat,.. czy na przykład ten prowadzony chce nim być ..... bo miłość to jest taniec,..a nie ci co tańczą. Jo-asia - Pią 31 Maj, 2013 14:17
wolny napisał/a:
należy jedynie wykluczyć wszelakie żądania, chciejstwa
no u mnie to raczej...."chcesz to bierz...a mnie nie ubędzie"
a dopieeroo daaaleko za tym...a może i ja coś dostanę szymon - Pią 31 Maj, 2013 14:22
wolny napisał/a:
bo miłość to jest taniec,..a nie ci co tańczą.
Życie jest tancerzem, a Ty tańcemwolny - Pią 31 Maj, 2013 14:27 Jo-asia, Powiedz mi dlaczego tak uczepiliście sie tego dawania i brania ja nie rozumiem ??? Nikt nikomu nic dawać nie musi a tym samym i niczego nie potrzebuje , nie wie lewica co robi prawica , dlaczego wszystko musi być przepuszczane przez filtr Egusia , przez myślenie . Pisałem nie raz że Eguś żywi sie albo pragnieniami albo strachem, stratą i jeżeli te elementy zostaną unicestwione w procesie akceptacji to będzie po Egusiu i po problemach. AMENT. wolny - Pią 31 Maj, 2013 14:33 To trochę wygląda na wydzielanie ratalne tej miłości , handel wymienny , wieczne oczekiwania. szymon - Pią 31 Maj, 2013 14:52
wolny napisał/a:
handel wymienny
- kupisz mi bluzkę?
- TAK
- ooo super, to Cie kocham
- kupisz mi bluzkę?
- NIE
- ooo, to Cie nie kocham
- kupisz mi bluzkę?
- NIE
- ooo i tak Cie kocham grzesiek - Pią 31 Maj, 2013 15:10 Jacku ,brawo ,myslimy podobnie i zgadzam sie z tobą w 100%
PostWysłany: Dzisiaj 15:52 Temat postu:
wolny napisał/a:
handel wymienny
- kupisz mi bluzkę?
- TAK
- ooo super, to Cie kocham
- kupisz mi bluzkę?
- NIE
- ooo, to Cie nie kocham
- kupisz mi bluzkę?
- NIE
- ooo i tak Cie kocham i tak powinno być
Joasiu - temat asertywność-to cały ten problem.
Dawać spontanicznie,
nie oczekiwać nagród,poklasku,
nauczyć sie odmawiać, bo ty jesteś najważniejsza.
otrzymywac z radością,a nie jakby tak miało być
SYMBIOZA. Jo-asia - Pią 31 Maj, 2013 15:54
wolny napisał/a:
Pisałem nie raz że Eguś żywi sie albo pragnieniami albo strachem, stratą i jeżeli te elementy zostaną unicestwione w procesie akceptacji to będzie po Egusiu i po problemach. AMENT.
grzesiek napisał/a:
otrzymywac z radością,a nie jakby tak miało być
SYMBIOZA.
wiem, to święta prawda....jedyna
pogadałam z Wami i mi lepiej
Jacek - Pią 31 Maj, 2013 23:09
Jo-asia napisał/a:
Jacek napisał/a:
to tylko znak,że przed czymś należy się bronić
przed sobą...
to trafna uwaga skup się na niejJo-asia - Sob 01 Cze, 2013 15:55 A dzisiaj powiedziałam...nie..
prócz tego...jestem po pierwszej nocce w pracy..
ja to strong women...normalnie będę
a jak zamykam oczy i zasypiam...to ciągle pracuję...układam..podnoszę...no, ni ma odpoczynku
czekają mnie jeszcze dwie...
uważałam się zawsze za silną fizycznie...i taka jestem
boli wszystko...to jednak tylko ból..przynajmniej czuję, że żyję
ta zmiana jest w dwie osoby...cieszy mnie to, bo w ten sposób mogę poznać bliżej...zastępców kierownika
moje doświadczenia z poprzedniej pracy....mogę wykorzystać wspierając te osoby
trochę ostatnio się tam pogmatwało...mają stresy....
mam nadzieję, że wyjdą z tego cało...a i jeszcze może na plusie?
grzesiek - Nie 02 Cze, 2013 19:22
Jo-asia napisał/a:
dzisiaj powiedziałam...nie..
...i używaj tego słowa gdy jest potrzebneJo-asia - Wto 04 Cze, 2013 07:50 Od wczoraj...mam zawroty głowy
nie znoszę karuzeli....nie lubię uczucia wirowania i mdłości
dziś...jak narazie jest ciut lepiej....jeśli mi do jutra nie przejdzie, idę z tym do lekarza
trochę mi przykro bo dziś odpuściłam pójście na terapię indywidualną,
przykro mi, bo nie mam jak im dać znać, że mnie nie będzie (telefon mam bloknięty )
no i zmienić na inny termin....jak tylko się lepiej poczuję, to pojadę to załatwićstaaw - Wto 04 Cze, 2013 08:04 Joasiu... ja bym kupił starter za 5 zł i zadzwonił zamiast tłumaczyć się niezapłaconym rachunkiem...
(oczywiście o ile masz zbędne 5 zł)Jo-asia - Wto 04 Cze, 2013 11:38
staaw napisał/a:
(oczywiście o ile masz zbędne 5 zł)
w tej chwili jeszcze nie....czekam na przekazstaaw - Wto 04 Cze, 2013 11:43 endriu - Wto 04 Cze, 2013 17:33
Jo-asia napisał/a:
Od wczoraj...mam zawroty głowy
nie znoszę karuzeli....nie lubię uczucia wirowania i mdłości
myślałam, że skończyłeś ze śledzeniem głodów
i wolałabym...taką wersję tego co się ze mną dzieje
niestety...objawy wróciły...jutro idę do lekarzaendriu - Wto 04 Cze, 2013 17:39 od długiego siedzenia przed kompem też mi się kręci w głowie i mnie mdliJo-asia - Wto 04 Cze, 2013 17:40
endriu napisał/a:
od długiego siedzenia przed kompem też mi się kręci w głowie i mnie mdli
miło mi, że się o mnie troszczysz
niestety...tę przyczynę też wykluczyłamendriu - Wto 04 Cze, 2013 17:42 czasami jeszcze mi się kręci w głowie z nudówJo-asia - Wto 04 Cze, 2013 17:49
endriu napisał/a:
czasami jeszcze mi się kręci w głowie z nudów
jak tylko poznam przyczynę...Ty dowiesz się pierwszy staaw - Wto 04 Cze, 2013 17:53
Jo-asia napisał/a:
.Ty dowiesz się pierwszy
Ty powiesz... lecz czy Endriu usłyszy?
Czasem wolimy nie słyszeć czegoś co odziera nas ze złudzeń...Jo-asia - Wto 04 Cze, 2013 17:59
staaw napisał/a:
Ty powiesz... lecz czy Endriu usłyszy?
Czasem wolimy nie słyszeć czegoś co odziera nas ze złudzeń...
staaw - Wto 04 Cze, 2013 18:03
Jo-asia napisał/a:
Ty mnie Joasiu nie klaskaj, słucham pół dnia, robiąc notatki, wykładów na ten temat...Jo-asia - Wto 04 Cze, 2013 18:07
staaw napisał/a:
Ty mnie Joasiu nie klaskaj, słucham pół dnia, robiąc notatki, wykładów na ten temat...
widzę, że nauka nie idzie na marne
notatki teżrybenka1 - Wto 04 Cze, 2013 20:29 Joasiu Jo-asia - Śro 05 Cze, 2013 13:10 endriu, nie poszłam do lekarza...bo mi przeszło
a przyczyna?...prawdopodobnie zmęczenie
już nie musisz się martwić
rybenka, endriu - Śro 05 Cze, 2013 17:30 he, he, wiedziałem, że samo przejdzie Jo-asia - Czw 06 Cze, 2013 07:22 endriu....jakoś tak mi się z Tobą skojarzyło to opowiadanie
Wybór
"- Czy ja umarłem? – zapytał człowiek.
- Tak. – skinął głową Kronikarz, nie odrywając oczu od wielkiej księgi. – Umarłeś. Niewątpliwie.
- Człowiek niepewnie przesunął się nieco do przodu.
- I co teraz?
Kronikarz spojrzał na człowieka i ponownie zajął się studiowaniem księgi.
- Teraz musisz iść tam, - powiedział, wskazując palcem niepozorne drzwi. – Albo tam, - palec Kronikarza zwrócił się w stronę innych, identycznych, drzwi.
- A co tam jest? – zainteresował się człowiek.
- Piekło, - odpowiedział Kronikarz. – Albo raj. Zależnie od okoliczności.
Człowiek stał i patrzył raz na jedne drzwi, raz na drugie, nie mogąc się zdecydować.
- A ja dokąd mam iść?
- To ty sam nie wiesz? – Kronikarz uniósł brew.
- No… - zawahał się człowiek. – Nie wiem. Chyba tam, gdzie mnie skierujecie, zgodnie z moimi czynami…
- Uhm. – Kronikarz włożył do księgi zakładkę i po raz pierwszy dokładnie przyjrzał się człowiekowi. – Czynami, powiadasz…
- No bo jak inaczej?
- Dobrze, - Kronikarz otworzył księgę na pierwszych stronach i zaczął czytać na głos. – Tu jest napisane, że w wieku dwunastu lat przeprowadziłeś staruszkę przez jezdnię. To prawda?
- Prawda, - przytaknął człowiek.
- To dobry uczynek czy zły?
- Dobry!
- Zaraz sprawdzimy… - Kronikarz przerzucił stronę. – Pięć minut później ta staruszka wpadła pod tramwaj na następnej ulicy. Gdybyś jej nie pomógł, to minęłaby się z tramwajem i żyła jeszcze jakieś 10 lat. Więc?
Człowiek słuchał z przerażeniem.
- Albo tutaj, - Kronikarz otworzył księgę na kolejnej stronie, - w wieku dwudziestu trzech lat wraz z kolegami pobiliście kilku chłopaków.
- To oni zaczęli!
- Ja mam tu napisane co innego, - zaprotestował Kronikarz. – Tak czy inaczej, złamałeś siedemnastolatkowi dwa palce i nos. Za nic. To dobrze czy źle?
Człowiek milczał.
- W wyniku czego chłopak nie mógł już grać na skrzypcach, a zapowiadał się całkiem dobrze. Zniszczyłeś mu karierę.
- Niechcący… - wyszeptał człowiek.
- No jasne, - przytaknął Kronikarz. – Szczerze mówiąc, chłopak nienawidził tej gry na skrzypcach od dziecka. Po waszej bójce zajął się sztukami walki, żeby umieć się bronić, a po latach został mistrzem świata. Kontynuujemy?
Człowiek skinął głową.
- Uwiodłeś dziewczynę. Zaszła z tobą w ciążę, a ty uciekłeś. To było dobre czy złe?
- Ale…
- Urodził się chłopczyk. Został chirurgiem i uratował życie setek ludzi. Dobrze czy źle?
- Chyba dobrze…
- Wśród uratowanych osób był zabójca-psychopata. Dobrze czy źle?
- Przecież…
- Ten zabójca wkrótce udusi kobietę, która mogła zostać matką wielkiego naukowca. Dobrze? Źle?
- Ja…
- Naukowiec, gdyby się urodził, skonstruowałby bombę, mogącą unicestwić połowę kontynentu. Źle? Czy dobrze?
- Ale ja przecież nie mogłem tego wiedzieć! – krzyknął człowiek.
- No jasne, - przytaknął Kronikarz. – Albo tutaj, strona 272, nadepnąłeś na motylka!
- I co z tego?
Kronikarz w milczeniu przewrócił kilka kartek i pokazał człowiekowi zapisaną stronę. Człowiek przeczytał i włosy stanęły mu dęba na głowie.
- Co za koszmar… - wyszeptał.
- A gdybyś nie rozdeptał motylka, to byłoby tak, - Kronikarz wskazał kolejną stronę.
Człowiek spojrzał i zamarł.
- Wygląda na to, że uratowałem świat?
- Tak. Cztery razy, - powiedział Kronikarz. – Kiedy nadepnąłeś na motyla, kiedy popchnąłeś staruszka, kiedy zdradziłeś przyjaciela i kiedy ukradłeś babci portmonetkę. Za każdym razem zapobiegłeś katastrofie, ocaliłeś miliony ludzi.
- A… a... - człowiek zaczął się jąkać. – A do tej katastrofy to ja też się przyłożyłem…?
- Tak, ty, bez wątpienia. Dwa razy. Kiedy nakarmiłeś głodnego kociaka i kiedy uratowałeś tonącą kobietę.
Pod człowiekiem ugięły się nogi.
- Nic nie rozumiem, - powiedział kompletnie zbity z tropu. – Wszystko, co zrobiłem w życiu… wszystko, z czego byłem dumny i czego się wstydziłem… wszystko odwrotnie, do góry nogami, na lewą stronę… nic nie jest tym, czym się wydaje…
- Dlatego właśnie nie możemy w żaden sposób sądzić cię według czynów, - powiedział Kronikarz. – Tylko według intencji… ale w tym zakresie sam sobie jesteś sędzią.
Kronikarz zamknął księgę i odstawił ją na regał, między inne księgi.
- Więc jak się zdecydujesz, dokąd iść, to wejdziesz w te drzwi, które wybierzesz. A ja muszę już zmykać, mam masę pracy.
Człowiek podniósł głowę i spojrzał na Kronikarza.
- Ale ja nie wiem, które drzwi są do piekła, a które do raju.
- A to już zależy od tego, co wybierzesz. – odpowiedział Kronikarz".
Ze zbioru opowiadań Piotra Bormora. Tłumaczenie I.Z.
https://www.facebook.com/...77428756&type=1staaw - Czw 06 Cze, 2013 07:58 Gdybym był 20 lat młodszy powiedział bym że za***iste... endriu - Czw 06 Cze, 2013 09:26 w domu przeczytamJo-asia - Pią 07 Cze, 2013 11:04 dziś się obudziłam...dosłownie i w przenośni
ostatnio ciągle śpiąca...zmęczona...
nawet złość mnie dopadała
nie wychodziłam do ludzi...drażnili mnie
w pracy...słyszałam jak szepczą za moimi uszami...pewnie mnie obgadują
nowe osoby się szkolą...pewnie mnie zwolnią..bo ja jestem do niczego
..........mogłabym tak wymieniać i wymieniać..........
stop....mówię stop
rozmawiam z przyjacielem
uśmiecham się...i słoneczko wychodzi
idę mu pomachać Maciejka - Pią 07 Cze, 2013 11:35 krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 14:28 Też bym chciał mieć cały czas dobry nastrój. Dziubas - Pią 07 Cze, 2013 14:47
Młody jest,... jeszcze zdąży zgłupieć staaw - Pią 07 Cze, 2013 14:58 Trzmiele latają tylko dla tego że nie mają pojęcia o areodynamice, gdyby znały podstawy łaziły by po ziemi uznając skrzydła za organ szczątkowy... ant69 - Pią 07 Cze, 2013 15:13 czyli miałem rację... do latania wiedza jest niepotrzebna krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:13 Powstrzymują mi go myśli które czasami go psują.Dziubas - Pią 07 Cze, 2013 15:16
krystian12345 napisał/a:
Powstrzymują mi go myśli które czasami go psują.
Wnioskuje, że te myśli psujące nastrój są niezależne od Ciebie. Tak?krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:19 Nad tym nie myślałem.Dziubas - Pią 07 Cze, 2013 15:21
krystian12345 napisał/a:
Nad tym nie myślałem.
To przyjrzyj się "kto myśli?".krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:22 Ale czasami chyba tak.krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:23
Dziubas napisał/a:
krystian12345 napisał/a:
Nad tym nie myślałem.
To przyjrzyj się "kto myśli?".
Tzn kto jak myśli?staaw - Pią 07 Cze, 2013 15:25 Ja mam myśli psujące nastrój.
Pierwszy typ, to takie które mogę odsunąć zajmując się czymś co da mi satysfakcję.
Niestety jest też drugi typ, myśli obiektywnie uzasadnione których nie da się odsunąć tylko trzeba wziąć na klatę. Im dłużej zwlekam tym dłużej się męczę...Dziubas - Pią 07 Cze, 2013 15:29
krystian12345 napisał/a:
Dziubas napisał/a:
krystian12345 napisał/a:
Nad tym nie myślałem.
To przyjrzyj się "kto myśli?".
Tzn kto jak myśli?
Zadałem pytanie: Wnioskuje, że te myśli psujące nastrój są niezależne od Ciebie. Tak?
odpowiadasz:
krystian12345 napisał/a:
Ale czasami chyba tak.
Więc pytam: "kto myśli?(te myśli)"krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:31 O dzięki staaw, Ja mam właśnie tak samo krystian12345 - Pią 07 Cze, 2013 15:37 Kto myśli te myśli.... hmmm nieźle.staaw - Pią 07 Cze, 2013 15:46 Rozwinę trochę o tych myślach...
Myślę o czekającym mnie możliwym zabiegu. Czy będę się tym zadręczał czy nie i tak mój los w ręku Boga i lekarzy. Wniosek: wywalić, zgnieść odrzucić niepotrzebne myśli...
Myślę o nie zapłaconym rachunku.... mam wpływ, zapłacę dzisiaj...ant69 - Pią 07 Cze, 2013 15:54
staaw napisał/a:
Myślę o nie zapłaconym rachunku....
staaw napisał/a:
wywalić, zgnieść odrzucić niepotrzebne
ja tak mam ant69 - Pią 07 Cze, 2013 15:55 żartowałem... tak miałem jak piłem....
teraz to spłacam staaw - Pią 07 Cze, 2013 15:58 Ja jeszcze czasami nie mam (na rachunki)...
Przynajmniej wiem kiedy będę miał, to też uspokaja Dziubas - Pią 07 Cze, 2013 15:59
staaw napisał/a:
myśli obiektywnie uzasadnione których nie da się odsunąć tylko trzeba wziąć na klatę. Im dłużej zwlekam tym dłużej się męczę...
OK.
Dajmy na to, przypałętał się komornik, stoi u drzwi.
Pierwsza myśl:
- gdzie jest siekiera
lub:
- gdzie tu się ukryć.
i tak ukrywasz się lub mordujesz dziada, satysfakcja z tego żadna, a wyrzuty sumienia ogromne, wieczny lęk.
Bierzesz na klatę i wpuszczasz urzędnika, było nie było, państwowego.
Witasz go grzecznie i na salony prosisz.
Gość z nakazem, a jakże,rozgląda się po włościach, tu widzi telewizor,tu komputer i ślep mu błyszczy. Ty ze stoickim spokojem oznajmiasz, że rzeczy te należą do małżonki twej, z którą obecnie jesteś w separacji, a co za tym idzie również oddzielność majątkową macie. Prowadzisz gościa do pokoiku, który jest najmniej wystawny i oznajmiasz z dumą - oto mój majątek. Gość pewno będzie zażenowany tak osobistym wyznaniem, lecz otaksuje pomieszczenie. Stary tapczan, dywan Gierka pamiętający, reprodukcja Picassa wycięta z jakiegoś czasopisma i wylegujący się na tapczanie perski kot z wyleniałą kitą...
Czy mam ciągnąć dalej?
Czy może wystarczy dla zobrazowania jak można "wziąć na klatę" problemy i znaleźć w "myśleniu" pozytywy?staaw - Pią 07 Cze, 2013 16:04
Dziubas napisał/a:
Bierzesz na klatę i wpuszczasz urzędnika, było nie było, państwowego.
Witasz go grzecznie i na salony prosisz.
Właśnie to miałem na myśli pisząc o braniu na klatę...
Komputer mam pamiętający późnego Kwaśniewskiego, monitor Wałęsę, nie ma na co ślepiów wybałuszać...Jo-asia - Pią 07 Cze, 2013 21:45 Kto jak kto...ale były alkoholik...potrafi bajki pisać
więc czemu ich nie wykorzystać...w pozytywny sposób
mój pochmurny nastrój odszedł...wraz z chmurami
a do tego mam wypłatę na koncie....przez weekend mogę się nią nacieszyć....bo przelewy i tak nie idą...rachunków nie zapłacę.....więc jeszcze 2 dni jestem bogata Jo-asia - Pon 10 Cze, 2013 08:16 Wygląda na to...że moje wszystkie pęta puszczają...
wystarczyło jedno zerwać a teraz....pęka jedno po drugim
nie będzie eksmisji....mimo to prawdopodobnie dom idzie na sprzedaż...więc ja jestem zmuszona szukać innego mieszkania
nie jest to proste...teraz mam niski czynsz a tak mnie na niego stać nie było
do tego trzeba mieć kaucję
za to otwiera się przede mną cały świat....
bo nic mnie nie trzyma...
ciekawe jak to się skończy?pannamigotka - Pon 10 Cze, 2013 08:20
Jo-asia napisał/a:
ciekawe jak to się skończy?
życzę powodzeniaJo-asia - Pon 10 Cze, 2013 08:29
pannamigotka napisał/a:
życzę powodzenia
przyda się, dziękuję Klara - Pon 10 Cze, 2013 08:46
Jo-asia napisał/a:
prawdopodobnie dom idzie na sprzedaż
Jo-asiu, może w tej sytuacji masz większe szanse na uzyskanie mieszkania komunalnego?
Jeśli nie, to poza miastem cena wynajmu bywa niższa. Myślałaś o tym?pannamigotka - Pon 10 Cze, 2013 09:03 joasiu, to ma byc mieszkanie dla 2 osob?Jo-asia - Pon 10 Cze, 2013 09:07
pannamigotka napisał/a:
joasiu, to ma byc mieszkanie dla 2 osob?
w tej chwili, myślę o trzech...
Klara napisał/a:
Jo-asiu, może w tej sytuacji masz większe szanse na uzyskanie mieszkania komunalnego?
Jeśli nie, to poza miastem cena wynajmu bywa niższa. Myślałaś o tym?
wiele lat temu..
nasza sytuacja meldunkowa jest skomplikowana..
jutro mam wolny dzień, pojeżdżę i popytam jak to wygląda na dziś
rybenka1 - Pon 10 Cze, 2013 22:14 Joasiu ,bądz dobrej mysli Jo-asia - Pon 10 Cze, 2013 22:20 Staram się....
To niesamowite.....sama tego nie ogarniam
mam wielką szansę zmienić swoje życie....choć miałam wrażenie że to się już stało...
a tu...rewolucja pterodaktyll - Pon 10 Cze, 2013 22:25
Jo-asia napisał/a:
mam wielką szansę zmienić swoje życie..
Nie zlekceważ tego, może to właśnie to ta jedyna, niepowtarzalna ...... grzesiek - Wto 11 Cze, 2013 13:52
pterodaktyll napisał/a:
Nie zlekceważ tego, może to właśnie to ta jedyna, niepowtarzalna ......
Też tak sądzę, bądź dzielna i działaj,rusz po urzędach, mieszkania socjalne,komunalne,do remontu,czasem można mieć fart.wolny - Wto 11 Cze, 2013 15:39
Cytat:
a tu...rewolucja
Wszystko się zmienia .... Jacek - Wto 11 Cze, 2013 15:53
Jo-asia napisał/a:
pojeżdżę i popytam
Jo-asia - Śro 12 Cze, 2013 11:51 spokój...cisza...
kiedyś bym dodała...przed burzą
dziś na nią nie czekam...przynajmniej się staram
jestem...dziś
dziś Wieki Dyrdymał Forum...pisał o pieniądzach
jakiś czas temu....zadawałam sobie i innym to pytanie
potrafiłam uwolnić myśli od tego, że alkohol nie jest moim problemem
a jak to zrobić z pieniędzmi?
jak się uwolnić od myśli...że nie są mi potrzebne, niezbędne?...no kurde jak
te ostatnie doświadczenia..dużo mi dały
kiedyś nie wyobrażałam sobie, żeby mój portfel był pusty,
na myśl o tym, że mąż trzyma kasę...na samą myśl..wpadałam w panikę,
że nie mam co palić...że nie mam chleba...no i, że nie mam na opłaty, raty..
to wszystko powodowało u mnie straszne zdenerwowanie...lęk...złość i frustrację
dzisiaj przeżyłam te sytuacje...i nadal przeżywam z zupełnie innym podejściem
staram się to zmienić...znaczy poprawić swój stan posiadania...nie udaje się
przyjmuje dary losu... codziennie
gdy już pustka we wszystkich zakamarkach...nagle coś z nieba spada
tyle ile potrzeba...
robię swoje...i nie zamartwiam się, przestałam
mam tyle ile potrzeba na dziś i wiem, że z czasem będzie więcej i więcej, abym mogła innych obdarować
tym razem ja grzesiek - Śro 12 Cze, 2013 21:29 Kiedyś,podobnie jak myślałem usilnie o kasie zawsze jej brakowało,bo za dużo chciałem na raz,za dużo planów i oczekiwań. Gdy zacząłem żyć dniem dzisiejszym zaczęło mi wystarczać,a z czasem pojawiły się rozwiązania,które pozwoliły pomnażać dochód ,a z czasem wydawać nie tylko na potrzeby,ale i na. Przyjemności. Nie zawsze jest sam miód,ale wiem,że panuje nad sytuacją. Bywają chwile,ze chciałbym więcej,ale wtedy powtarzam sobie -jedz mala łyżeczka,bo dużą się udlawisz.Jras4 - Śro 12 Cze, 2013 21:30
grzesiek napisał/a:
-jedz mala łyżeczka,bo dużą się udlawisz.
jednak wole z calego gara sie nachlać a potem *j****...ć garemgrzesiek - Śro 12 Cze, 2013 22:05 To masz problem,albo wybór.Jo-asia - Czw 13 Cze, 2013 13:54 Ostatnimi czasy....ciągle czekałam
czekałam aż przestanie padać...
czekałam aż mąż coś załatwi...
czekałam aż kasa wpłynie..
no nic nie robiłam i czekałam i czekałam i czekałam
wczoraj sprawdziłam swój plan pracy do końca miesiąca i się przeraziłam
mam tylko jeszcze 4 dni pracy a reszta wooolnee
i co ja z tym czasem zrobię...się wystraszyłam
dzisiaj też mam wolne i skończyłam czekać
wpadłam na chwilę...w przerwie na obiad
mam dziś dzień koszenia
ostatnio lało a trawa rosła...lało a ona rosła i rosła
dziś powiedziałam stop....koniec i jej trochę włoski skracam
przy okazji łapię słoneczko
choć tu jest problem bo moje białe ciałko odbija je zamiast chłonąć
a co tam....jestem zadowolona mało jest tylu białasów co ja
miłego dnia
a jeszcze dzwonił do mnie kierownik kiedy chcę urlop
ja jeszcze sie dobrze nie napracowałam a oni mi już każą odpoczywać
jest jednak termin...na którym mi szczególnie zależy...no i się zgodził
teraz tylko pieniążki skołować...i fruuu na zlot krystian12345 - Czw 13 Cze, 2013 14:30 Na jaki zlot? Bo ja to nie w temacie.krystian12345 - Czw 13 Cze, 2013 14:38 Ok dzięki Jo-asia - Nie 16 Cze, 2013 18:36 Dzisiaj byłam z córcią i wnusią na targach designu dziecięcego w Katowicach...
targi...to zbyt duże słowo
producentów niewiele...cudeńka za to oferują..że
jednak nie o tym...
mała chciała pochodzić..
jak się puściła...to biedę ją miałam dogonić
biegiem...biegusiem...i tam gdzie dużo miejsca i przestrzeni
nie zważała na przeszkody...oczekiwała, że to one jej zejdą z drogi
i tak się działo...była zadowolona...roześmiana i tylko ukradkiem spoglądała czy jestem w pobliżu i mam na nią oko
dwa razy zająca złapała...szybko jednak się zbierała i dalej w długą
po chwili przycupnęła i zaczęła coś mówić i pokazywać na butki swoje
córka zdjęła i jednego...a tam krew obdarła sobie piętki
trzeba było zdjąć butki i włożyć do wózka...jaki bunt...płacz
nie dało rady jej uspokoić...musiałyśmy się zwinąć i małą, córka na rękach targała
przez parę minut...wszystko było "nie"
przybij piątkę...nie, chcesz pić...nie, chcesz am...nie, dasz babci buzi....dała
w autobusie się zdrzemnęła i później wszystko wróciło do normy
fajnie jest mieć je, teraz tak blisko
za chwilkę do pracy..na noc
grzesiek - Wto 18 Cze, 2013 14:48 Joasiu świetne te dzieciaczki prawda?
a teraz przełóż to na siebie,w miejsce wnusi wstaw siebie...
biegniesz TRZEŹWA przez życie ,przeszkody omijasz lub same znikają,tylko czasem jak stanie się coś złego występuje bunt,.... wnusia go przespała Jo-asia - Wto 18 Cze, 2013 16:15
grzesiek napisał/a:
Joasiu świetne te dzieciaczki prawda?
a teraz przełóż to na siebie,w miejsce wnusi wstaw siebie...
biegniesz TRZEŹWA przez życie ,przeszkody omijasz lub same znikają,tylko czasem jak stanie się coś złego występuje bunt,.... wnusia go przespała
a co u Ciebie?
jak się czujesz?grzesiek - Wto 18 Cze, 2013 20:09 jest dobrze . WRÓCIŁEM DO PRACY i staram się uważać by nie przyspieszać,wszystko wolniej i spokojniej.W weekend znów byłem w Dusznikach,rozluźniłem się,choć pracowałen nad trzeźwością aż do rana w niedzielę Tematy to "przebaczenie" oraz " wpływ dzieciństwa na moje uzależnienie"
Rozmawialem też o wartości,a dokładnie czym większa cena tym wyższa wartość.
wobecnej sytuacji pomyślałem od razu o swoim zdrowiu. Obecnie jest o.k. ale muszę robić wszystko by nie traciło na wartości.
Poza tym na reszcie ciepło. Po pracy koszę plewię grządki i czasem siedzę z żonką pod parasolem,gdy robimy przerwę na kawę Jo-asia - Wto 18 Cze, 2013 22:18
grzesiek napisał/a:
jest dobrze .
to się cieszę
dziś miałam przekorny dzień...ze sobą
ciągle coś mi nie wychodziło...i złość we mnie wzbierała
nie poddałam się i nie pozwoliłam aby to co chciałam zrobić...było nie zrobione...bo mi nie wychodzi
i postawiłam na swoim...
przed chwilą zajrzałam do piwnicy...i powiem szczerze...
zrobiło mi się przykro
choć z drugiej strony....niby po co? dlaczego?
nie ja...nie mnie...
a jednak..
tak we mnie wrosły słowa...nie oceniaj
czy "bądź nieskazitelny w słowach"...z czterech umów
.............................
odwykłam i dlatego zrobiło mi się przykro
miłych snów grzesiek - Śro 19 Cze, 2013 08:36 Chęć do działania,do pracy jest istotna, pokonywanie słabości,niemocy.
Często coś robię choć mi się nie chce,ale wiem ,że w ten sposób buduję własną siłę.
Twoja piwnica, pokój mojego syna, takie rzeczy i sytuacje mnie denerwowały, teraz po prostu brzydko mówiąc olewam to, co mnie to obchodzi ,to nie mój problem tylko tego, kto ten bajzel zrobił i go utrzymuje bo tak mu z tym dobrze.
Brudne naczynia w zlewie,czy nie poukładane pranie.... moje naczynia ,ciuchy, śmieci mają swoje miejsce,rzeczy innych już mnie nie interesują,a jak sie o nie potknę to wylądują w kontenerze na śmieci i wszyscy o tym wiedzą.Jo-asia - Śro 19 Cze, 2013 08:52 grzesiek, tak masz rację
ja mam to do siebie...że łatwo wyrażam na głos pozytywne uczucia...
te nieprzyjemne zostawiam w sobie....dla siebie
chcę to zmienić...i pewno to właśnie jest tego efekt
gdzieś tam obudziły się przemyślenia...refleksje
czy to ja jestem inna?....dziwna?...
czy ja tylko tak mam?...
do tego dołączyły się inne....zaszłości
związane z uczuciami do męża
wszyscy mówią czarne...a ja ciągle widzę białe
dobra...biorę się za robotę, dziś dzień z dziewczynami
miłego dnia Jo-asia - Czw 20 Cze, 2013 08:20 Dzień był wczoraj miły....póki nie zostałam sama ze sobą
znowu złość...
co chciałam zrobić...to się nie dało...
na szczęście....znalazłam wsparcie...możliwość rozmowy
i............ulgę, bo podjęłam właściwą decyzję
przyjdzie mi się jeszcze zmierzyć z fochami męża i jego rodzinki
już rano miałam telefon...obudził mnie
początkowo...pojawiły się myśli...a może jednak..
nie...nie może a na pewno nie
czuję się lepiej...spokój wrócił.... Jo-asia - Czw 20 Cze, 2013 11:22 Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się pragnie.
- Paulo Coelho
dziękuję....to działa Jo-asia - Czw 20 Cze, 2013 23:28 Dzisiaj byłam na mityngu...w miejscu mi bliskim, choć grupie..trochę mniej
spotkanie z Arcadios ..bardzo mnie wzruszyło
rzadko wypowiadam się a dzisiaj to zrobiłam...i dziwne, bo mówiąc nie czułam tremy..zdenerwowania
i pierwszy raz głośno....od bardzo długiego czasu powiedziałam, że Forum jest istotną częścią mojego trzeźwienia
dzisiaj też na własnej skórze..odczułam...jaki wpływ mogę mieć...na innego człowieka
jak ważna jest odpowiedzialność za słowo,
nie tylko mówione a i pisane...
dziś też jeden z forumowiczów..żegnał się bo zaczyna terapię..
po mityngu ktoś podszedł i poprosił o nazwę Forum...
niekiedy mam wrażenie...że nikt mnie nie słyszy...a to tylko wrażenie
moje słowa żyją...i przynoszą plony...
oby tylko dobre
grzesiek - Pią 21 Cze, 2013 11:28 Jo asiu jeśli ktoś Cię słucha ,bo chce usłyszeć ,to zawsze wyciągnie jakieś wnioski,czy dopasuje fragment wypowiedzi do swoich zachowań,a to na pewno daje pozytywny efekt.
Oto chodzi by nie blokować się, mówić, wyrzucać te dobre i złe doświadczenia,to oczyszcza i daje ulgę ,spokój,a trema podobnie jak i strach ma tylko wielki oczy.
Ja czasem by nie zanudzać słuchaczy dzielę wypowiedź na kilka wątków. Wiem,że uważniej mnie słuchają ,nie zanudzam,nie męczę i wypowiedź jest krótka,ale sensowna,bardziej przyswajalna.Jędrek - Pią 21 Cze, 2013 11:40
Jo-asia napisał/a:
Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się pragnie.
...być ciągle zajętym powiadasz....
Jo-asia napisał/a:
4 dni pracy a reszta wooolnee
i co ja z tym czasem zrobię...się wystraszyłam
A ja cieszę się, bo żyje mi sie coraz lepiej...z tą zajętością bywa różnie..... a domagania nie rozumiem.... Ja się powierzam
Domagałem sie od alkoholu, żeby mi robił dobrze...i jeszcze więcej..i jeszcze szybciej... i jeszcze i jeszcze.... do zeżygania...nawet nie wiem czego mam się domagać, bo jak coś głupiego wymyślę, to znowu sobie będe pluł w brodę
"Uważaj o co prosisz Boga, bo może się spełnić" słyszałem kiedyś...grzesiek - Pią 21 Cze, 2013 11:47 Jędrek, masz rację do magałem się gdy piłem, prosiłem żeby BÓG uwolnił mnie od nałogu, ja wołałem "zrób coś żebym już nie pił",zmień mnie żebym nie bł opryskliwy,agresywny.
JA już nie rządam,nie wymagam, ja dostaję codziennie prawo wyboru i narzędzia do pracy,bym sam siebie naprawiał i zmieniał,a on to akceptuje.
Modląc sie wystarczy że mówię,"jestem nerwowy,wybuchowy"wystarczy,że oznajmiam.
Jeśli o tym wiem co mi jest, to muszę dokonać wyboru zmienić się czy nie? ....Jo-asia - Pią 21 Cze, 2013 18:34
Jędrek napisał/a:
.nawet nie wiem czego mam się domagać, bo jak coś głupiego wymyślę, to znowu sobie będe pluł w brodę
ja o tym domaganiu...
nawet alkohol...był mi potrzebny...gdyby nie on nie byłoby mnie tu gdzie jestem
dziecko jak się czegoś domaga...nie wie czy jest to dla niego bezpieczne
ktoś czuwa i go pilnuje
zdarza się, że ucieknie opiekunowi i zrobi sobie krzywdę.....
bywa, że jest pod ścisłą kontrolą i też mu się może krzywda stać
ryzyko...wpisane jest w moje życie
istotne czym są dla mnie te doświadczenia....i co z nimi robię
nie domagając się i tak dostaję...a czy to co chcę?
dla mnie w tym domaganiu...istotna jest inna część....
ja zanim czegoś chcę...a każdej strony oglądam...czy mi to pasuje...przychodzę do domu i co?....za małe...nie ten kolor...
w dziecięcym domaganiu nie ma kombinowania...projektowania...
dziecko chce doświadczyć...nie czuje lęku o konsekwencje
i o to mi chodzi....pozbycie się lęku....i wyobrażeń..co by było gdyby
żyć pełną piersią...tu i teraz...bez zastanawiania się co może z tego wyniknąć
a powierzam...całą siebie i całe życie SW...
jeśli tak czuję...to lęk powinien odpuścić?
przecież....się powierzam, to znaczy ufam....wierzę, że krzywda mi się nie stanie...staaw - Pią 21 Cze, 2013 18:42 Jednak nawet powierzając sie, ufając... nie biegam z zamkniętymi oczami po autostradzie.
Ta odrobina zdrowego lęku, może raczej rozsądku potrzebna jest by przeżyć...Jo-asia - Pią 21 Cze, 2013 19:00
staaw napisał/a:
Jednak nawet powierzając sie, ufając... nie biegam z zamkniętymi oczami po autostradzie.
zaraz widzę moją wnusię...jak biegnąc widzi, że może upaść a nie ma możliwości się zatrzymać i wiesz co robi....zamyka oczy i próbuje wyjść cało z opresji
czuła że zaszła za daleko...czuła że może boleć...i poddaje się temu..akceptuje
ja na autostradę bym nie wyszła, nie tylko ze strachu...a też dlatego, że nie chcę Jo-asia - Sob 22 Cze, 2013 08:34 A dziś
weekend bez męża
a za to w towarzystwie dzieci...
życie jest piękne grzesiek - Nie 23 Cze, 2013 07:38 Żyj Joasiu,żyj i ciesz się,bo masz dla kogo. Miłego.Jo-asia - Nie 23 Cze, 2013 14:48
grzesiek napisał/a:
Żyj Joasiu,żyj i ciesz się,bo masz dla kogo. Miłego.
wczoraj byłam jeszcze na mityngu...na grupie, która jest mi bardzo bliska
od wczoraj też...walczę
ze sobą i uczuciem, które się wkradło niepostrzeżenie...nieproszone
wiem...wiem, nie powinnam...walczyć
po to...o tym pisze...aby to wyrzucić
boję się jednego....mojej chorej wyobraźni
mam doświadczenia z tym uczuciem...
kiedyś pojawiało się...z niskiego poczucia wartości
potem...było czyste...bez granic
skończyło się odrzuceniem...którego akceptacja zajęła mi trochę czasu
każde z tych doświadczeń było mi potrzebne...wiele nauczyło
pozwoliło na pójście dalej..o krok
więc czemu teraz się bronię...przed nim
aaa, nie nazwałam go jeszcze
kocham...hmm
dziwnie to brzmi....tak publicznie?
mam problem ze sobą...z oceną...ze strachem
dlatego pisząc dziś nie poprawiam...niech wyjdzie to ze mnie
chcę spokojugrzesiek - Nie 23 Cze, 2013 15:09 Owe uczucie zawsze możesz wykorzystać w taki sposób by i dla ciebbie było przzyjemne. Mozeszje przelać na wnoczke na córkę,lub kogoś kogo zechcesz nim obdarzyć.
Na pewno też to otrzymujesz,może nie do końca to widzisz.zołza - Nie 23 Cze, 2013 15:43
Jo-asia napisał/a:
więc czemu teraz się bronię...przed nim
aaa, nie nazwałam go jeszcze
kocham...hmm
dziwnie to brzmi....
Gdy ktoś Cie skrzywdzi ,odrzuca -to boli...Ból i strach pozostaje w nas na długo ,rana sie stopniowo zabliźnia ale...Pamiętamy o tym i boimy sie by przez nieuwagę lub narażenie się na kolejne uczucia nie otworzyć jej bo znowu zaboli i zacznie krwawić...
Tylko ,ze nie każda miłość rani ...a chociażby nawet zraniła -warto ją przeżyć Jest wyjątkowa Jędrek - Nie 23 Cze, 2013 21:21
zołza napisał/a:
Gdy ktoś Cie skrzywdzi ,odrzuca -to boli...
Oj nie. To doprowadza do ślepej furii, zazdrości i nienawiści
O sobie mówię oczywiście. No bo ja myślałem, że jak ja kocham, to druga strona też mnie ma kochać.... ale ta druga strona nie zawsze robi to co ja uważam, że powinna robić i kurde wydaje mi się , że mnie ma w du***....
A jej może się wydawać, że ja mam ją w du*** bo nie robię tego, co ona oczekuje żebym robił.......
może się to kiedyś wyjaśni mi .... łaskawie jakieś objawienie albo coś wolny - Nie 23 Cze, 2013 21:44
Jędrek napisał/a:
Oj nie. To doprowadza do ślepej furii, zazdrości i nienawiści
Oj ,.. to czeka cie mnóstwo pracy nad sobą , bo z tego co tu wyczytałem to taki związek nie ma nic wspólnego z miłością to jest zwyczajne posiadanie !!!
No ja tak myślę ale zawsze mogę się mylać kurnia !!! Jo-asia - Nie 23 Cze, 2013 22:02 Byłam na mityngu a potem na spacerze...wyciszyłam się
dziękuję Jo-asia - Pon 24 Cze, 2013 05:54
Jędrek napisał/a:
"Uważaj o co prosisz Boga, bo może się spełnić"
a ja poprosiłam....dostałam
czy miłość...to coś czego bym nie chciała?
a jednak....
a dlaczego?
bo nie zasługuję?
bo może mnie ktoś zranić?
pomieszały mi się w ostatnich dniach....uczucia z myśleniem
z tymi nieprzyjemnymi to ja mam wprawę i prawie doszłam do perfekcji
za to przyjemne....to nowość
zołza napisał/a:
Gdy ktoś Cie skrzywdzi ,odrzuca -to boli...
to właśnie dla mnie było zagadką
ja akceptowałam rozstanie...odrzucenie
rozumiałam a nawet byłam za tym aby tak się stało
nie skrzywdził mnie
a jednak....
to moje Ego...to ono cierpiało
i dzisiaj podobnie....to ono się boi
zołza napisał/a:
Tylko ,ze nie każda miłość rani ...a chociażby nawet zraniła -warto ją przeżyć Jest wyjątkowa
jasne..a co mi tam
raz się żyje...jak nie dziś, to kiedy?
czy ja wiem...czy jutra dożyję?
a to piękne uczucie.....
więc.....chwilo trwaj Jędrek - Pon 24 Cze, 2013 06:09
wolny napisał/a:
Jędrek napisał/a:
Oj nie. To doprowadza do ślepej furii, zazdrości i nienawiści
Oj ,.. to czeka cie mnóstwo pracy nad sobą , bo z tego co tu wyczytałem to taki związek nie ma nic wspólnego z miłością to jest zwyczajne posiadanie !!!
No ja tak myślę ale zawsze mogę się mylać kurnia !!!
Mnóstwo?? Hmmm.... Piąty rok leci jak uznałem bezsilność wobec żony Tylko, że nie do końca z tą bezsilnością chciałem sie pogodzić.... A wcześniej miotałem się trzy lata z brakiem porozumienia i zrozumienia..... Terapeutka mi powiedziała, że to współuzależnienie.... a nie wiem, czy to równoznaczne z posiadaniem
Wtedy usiłowałem uznać bezsilność wobec alkoholu...ale też nie do końca.... I jest jeszcze parę rzeczy wobec których jestem bezsilny.
Ale nie bezradny grzesiek - Wto 25 Cze, 2013 10:35
Jo-asia napisał/a:
jasne..a co mi tam
raz się żyje...jak nie dziś, to kiedy?
czy ja wiem...czy jutra dożyję?
a to piękne uczucie.....
więc.....chwilo trwaj
endriu - Wto 25 Cze, 2013 11:36 Jo-asia, weźmiesz się za siebie czy mam ignora na ten temat dać?Jo-asia - Wto 25 Cze, 2013 11:41
endriu napisał/a:
Jo-asia, weźmiesz się za siebie czy mam ignora na ten temat dać?
ubawiłeś mnie
poczekaj...daj mi jeszcze szansę
obiecuję poprawę
tylko tego głoda muszę...pogonić grzesiek - Wto 25 Cze, 2013 12:34
Jo-asia napisał/a:
poczekaj...daj mi jeszcze szansę
obiecuję poprawę
czekamy no
głodom itp. mówimy NIEEE !!! zołza - Wto 25 Cze, 2013 16:34 Kocha sie za coś czy mimo wszystko ? Jo-asia - Wto 25 Cze, 2013 16:49
zołza napisał/a:
Kocha sie za coś czy mimo wszystko ?
ja Ci nie pomogę
nie znam odpowiedzi....choć szukam nadal zaba.55 - Wto 25 Cze, 2013 16:54 A może bardziej strawne będzie jeśli powiem że nie kocha się kogoś dla jego zalet ale pomimo jego wad.
Co prawda nie każdą wadę jestem w stanie znieść ale kilka strawię. piotr7 - Wto 25 Cze, 2013 16:59
zołza napisał/a:
Kocha sie za coś czy mimo wszystko ?
musisz zapytać współ piotr7 - Wto 25 Cze, 2013 17:04 Jest inny poważny problem , wiadomo że za zakochanie się w kimś odpowiedzialne są feromony. Czy może się w związku z tym zakochać osoba , która straciła na skutek wypadku węch ? .zołza - Wto 25 Cze, 2013 17:09
piotr7 napisał/a:
Czy może się w związku z tym zakochać osoba , która straciła na skutek wypadku węch ? .
Zostaje jeszcze zawsze -pożądanie zołza - Wto 25 Cze, 2013 17:14
Dziubas napisał/a:
Bez węchu? No co Ty Zołza
Jasne ,że tak ...zachowanie ,spojrzenie ,sylwetka,sposób poruszania się,uśmiech ,gesty( dużo by jeszcze pisać ) piotr7 - Wto 25 Cze, 2013 17:21
zołza napisał/a:
Dziubas napisał/a:
Bez węchu? No co Ty Zołza
Jasne ,że tak ...zachowanie ,spojrzenie ,sylwetka,sposób poruszania się,uśmiech ,gesty( dużo by jeszcze pisać )
a intelekt ?zołza - Wto 25 Cze, 2013 17:25
piotr7 napisał/a:
a intelekt ?
Nie można pożądać mózgu Pożądanie to czysta cielesność staaw - Wto 25 Cze, 2013 17:28
piotr7 napisał/a:
a intelekt ?
Intelekt należy docenić w pierwszej kolejności...
Później można już powiedzieć że gorąco dzisiaj...Jo-asia - Wto 25 Cze, 2013 17:34
staaw napisał/a:
Intelekt należy docenić w pierwszej kolejności...
Później można już powiedzieć że gorąco dzisiaj...
a to działa w obie strony?
wypadłam z obiegu...a może się przydać staaw - Wto 25 Cze, 2013 17:36
Jo-asia napisał/a:
staaw napisał/a:
Intelekt należy docenić w pierwszej kolejności...
Później można już powiedzieć że gorąco dzisiaj...
a to działa w obie strony?
Nie mam takich doświadczeń... Jo-asia - Wto 25 Cze, 2013 17:38
staaw napisał/a:
Nie mam takich doświadczeń...
wszystko przed Tobą grzesiek - Wto 25 Cze, 2013 20:15 co spagetti to tą szynkę pokrój w kostkę podsmaż delikatnie z czosnkiem i bazylią ,następnie odrobinę wody i podduś,aż uzyskasz aromat przypraw. Dodaj ponidory lub koncentrat,sól pieprz i łyżeczkę cukru,sos nie będzie kwaśny,a winny w smaku,ja zagęszczam mąką ziemniaczaną,czyli skrobią -1 łyżka na pół szklanki wody,wlej połowę zamieszaj i jak uzyska właściwą konsystencję gotuj minutę i zdejmij z ognia.
Jacek- mam piec jak robiłem remont mieszkania ,żona zabroniła go likwidować,ja poszedłem na kompromis ,jak to alkoholik, rozebrałem go ,by postawić nowy,bardziej funkcjonalny.
Jak to mówią przez żołądek do serca, lecz miłość powinna być spontaniczna,nie po coś ,za coś, nie tylko słowna ,ale i czynna , to tyle co ja uważam.Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 05:10 Ostatnie dni...ostatnie przemyślenia, sytuacje
pękają mechanizmy....tym razem współuzależnienia
może powinnam założyć nowy wątek...w tym drugim dziale?
ja pierdzielę...
co ja potrafię robić sama sobie...
co ja pozwalam robić sobie...
nie chce mi się walczyć...ogłaszam bezsilność
i zmieniam przedmiot uzależnienia
teraz w miejsce....alkohol, umieszczam mąż
pterodaktyll - Czw 27 Cze, 2013 07:38
Jo-asia napisał/a:
i zmieniam przedmiot uzależnienia
teraz w miejsce....alkohol, umieszczam mąż
Czasami to gorsze uzależnienie niż ten cały alkoholizm Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 08:33
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
i zmieniam przedmiot uzależnienia
teraz w miejsce....alkohol, umieszczam mąż
Czasami to gorsze uzależnienie niż ten cały alkoholizm
czyli w grę wchodzą, tylko radykalne posunięcia pterodaktyll - Czw 27 Cze, 2013 08:35
Jo-asia napisał/a:
czyli w grę wchodzą, tylko radykalne posunięcia
Jędrek - Czw 27 Cze, 2013 08:39
Jo-asia napisał/a:
czyli w grę wchodzą, tylko radykalne posunięcia
Też tak sądzę.
Powiedz mu, że go kochasz Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 08:40
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
czyli w grę wchodzą, tylko radykalne posunięcia
dobrze, że najpierw byłam alkoholiczką...a dopiero potem współ,
mam doświadczenie i narzędzia aby dać sobie z tym..radę a może spokój pterodaktyll - Czw 27 Cze, 2013 08:41
Jo-asia napisał/a:
dać sobie z tym..radę a może spokój
To Ty jeszcze nie wiesz???!!! Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 08:55
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
dać sobie z tym..radę a może spokój
To Ty jeszcze nie wiesz???!!!
no, nie do końca...
spokój z nim?
a radę sama ?
ja chce tylko spokoju...bez względu na cenę...pterodaktyll - Czw 27 Cze, 2013 08:58
Jo-asia napisał/a:
ja chce tylko spokoju...bez względu na cenę...
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem, życzę Ci tego z całego serducha
smokooka - Czw 27 Cze, 2013 08:59 To moje marzenie od zawsze - Święty Spokój Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 09:04 No to jest nas trzech...troje
a w kupie siła
Jras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:15
Jo-asia napisał/a:
...a dopiero potem współ,
to niemozliwe .... zawsze bedziesz alko ...Jras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:20 widzisz zawsze bedziesz patszeć na niego czy problem alko z tej strony barykady nigdy nie byłas i nie będziesz alanonką ...poniewasz cie lubie niebedę rozwijał tematu ale uwierz
i coś dla Ciebie
http://www.youtube.com/watch?v=pSP-vhFyo2AJras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:22 kiedyś włoże swój...,, srebrny łańcuch ,,..hehe i kto wieJo-asia - Czw 27 Cze, 2013 09:28
Jras4 napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
...a dopiero potem współ,
to niemozliwe .... zawsze bedziesz alko ...
tak...najpierw alko
to nie wyklucza jednak współ
a na koniec...tak na dokładkę DDA
choć z drugiej strony...to może na początek?
a czy to ważne z jakich liter składa się przypadłość...
ważne, że wiem gdzie mnie Egon...dyma
dziękuję
i ja Ciebie lubię, Jędrek - Czw 27 Cze, 2013 09:33
smokooka napisał/a:
To moje marzenie od zawsze - Święty Spokój
Spokój staram sie wypracować....w sobie.
W pijanym życiu zganiałem na wszystko i wszystkich. A słyszałem, że zmieniać mogę tylko siebie..... Jak to zacząłem robić, to faktycznie coś dziwnego sie dzieje.... dziś nawet z usmiechem podałem rękę byłemu szefowi.... I nie był to wymuszony uśmiech...i nie był to uśmiech do niego też.....
Taki dziwny uśmiech.... samozoadowolenia, spokoju i satysfakcji....
I fajnie się robi.
I dobrze mi tak.Jras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:33 słuchaj ..niemożesz byc po trochu wszystkim bo będziesz nikim ... dlaczego twierdzisz że teraz jesteś ruwnież wspuł ? bo co bo on zaczoł pić ?i nagle ty stajesz sie wspuł ?
jest jednak ruznica gdy ty piłas nie myslałas że pjiąc uczysz go na alko ..i stało sie to długi temat ale ieśli myslisz że nagle będziecie związkiem alko i koalko to sie mylisz będziecie tylko alko x 2Jras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:34
Jo-asia napisał/a:
tak na dokładkę DDA
tu ok zgoda dzieciństwo kształtowane pszez rodzine patologiczna i dalsze wybory co do młodości ale ty wybrałaś własnie alko i nie wazne świadomie czy nieJras4 - Czw 27 Cze, 2013 09:36
Jędrek napisał/a:
Taki dziwny uśmiech..
uśmiech ten mówi ,,widzisz jestem ponad to a Ty zostałeś tam gdzie byłeś czyli nadal jestes nikim ,,Jędrek - Czw 27 Cze, 2013 09:46
Jras4 napisał/a:
uśmiech ten mówi ,,widzisz jestem ponad to a Ty zostałeś tam gdzie byłeś czyli nadal jestes nikim ,,
Z pierwszą częscią się chyba zgodzę.... już nie mam do niego urazy, ani złości....
Ale to, czy jest nikim....hmmm.... Kiedyś uważałem, że ludzie w psychiatryku są nikim.
Jakoś nie mam przekonania do tego typu osądów. Może się chłop boi po prostu? .....też się bałem swojego czasu... i to bardzo intensywnie. Z tego lęku dałem sie zamknąć do psychiatryka i stałem sie nikim To było moje dno.smokooka - Czw 27 Cze, 2013 10:08
Jędrek napisał/a:
Spokój staram sie wypracować....w sobie.
Jędruś, naturalnie, ja też dążę do tego własnie spokoju w sobie, a od jakiegoś czasu czuję że wreszcie moje stopy dotykają tej drogi Jo-asia - Czw 27 Cze, 2013 18:52
Jras4 napisał/a:
ale ieśli myslisz że nagle będziecie związkiem alko i koalko to sie mylisz będziecie tylko alko x 2
cały dzień nad tym myślałam...i przed chwilą zrozumiałam
dziękuję
masz rację......jestem alko a on, jest zagrożeniem dla mnie i mojej trzeźwości
więc bez skrupułów...
to moje życie
Jędrek napisał/a:
Taki dziwny uśmiech.... samozoadowolenia, spokoju i satysfakcji....
bo mnie już nie dotyka...nie boli
że jego ocena...mnie nie dotyczy
potem do tego doszło współczucie...że on nadal cierpi
tak było u mniegrzesiek - Pią 28 Cze, 2013 14:08
Jo-asia napisał/a:
no, nie do końca...
spokój z nim?
a radę sama ?
ja chce tylko spokoju...bez względu na cenę...
Joasiu, ok.20 lat temu,dostrzegłem zdradę mojej żony. Chciałem wybaczyć i pozwolić jej na powrót do związku,małżeństw i współżycia. Ona dalej brnęła w przeciwnym kierunku,więc zaprosiłem kolesia do domu na kolację, postawiłem dobrą flaszkę ,później wyjaśniliśmy sobie co nie co i dałem im wybór,albo idą za drzwi razem,albo on znika z naszego życia.
Facet na pożegnanie dostał ode mnie dwa szybkie w pysk, ona poszła za nim, gdy wróciła, ja byłem juz spakowany. Zostawiłem jej mieszkanie, wsiadłem w auto i odjechałem.
On też przemyślał i ją zostawił.
Spotkaliśmy się na rozprawie rozwodowej,wszyscy w rodzinie i znajomi,twierdzili,że źle robię,że powinienem walczyć dzielić majątek,gryźć i kopać,a ja po prostu ustąpiłem,olałem, wziąłem może 25% tego co mogłem,ale miałem spokój i satysfakcję,a to dla mnie -bezcenne.
Czasem później myślałem o tym czy dobrze zrobiłem i nigdy nie zawahałem się,byłem i jestem pewny ,że tak miało być , a było i jest dobrze.pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 14:16 Joasiu, spytaj terapki swojej czy to dobry czas dla Ciebie, żeby się zacząć zajmować współuzależnieniem. Często tak jest, że potrzebny jest czas, tak, żeby zająć się jednak w pierwszej kolejności swoją trzeźwością (nie wiem ile masz tej trzeźwości), ale też nie zawsze tak jest. Możesz się tym zająć na terapii i/lub zajrzyj na mityng Al-anon, ale nie po to, by zrobić coś z mężem, a ze ... sobą. No i fajnie, że zauważasz problem, to duży sukces i ... ja najbardziej możesz być Al-anonką mamy kilku alkoholików na grupie, to nie jest miejsce i ludzie antagonistyczni do AA, wręcz przeciwie, istnieje a raczej POWINNA isnieć współpraca pomiędzy Al-anon i AA, pracujemy na tym samym programie i jesteśmy z tej samej gliny i z prawie identycznymi problemami. To tylko ludzie przez swoją ignorancję i uprzedzenia, ale też i lęki budują mury zamiast je burzyć. Alkoholiczka, która chodzi na moją grupę mawia: W AA to było przedszkole, TU jest prawdziwa szkoła i prawdziwe życie. Odnalazła się w grupie bardzo dobrze.
To co piszesz to duży krok naprzód i tego Ci gratuluję Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 15:03
pannamigotka napisał/a:
czas dla Ciebie, żeby się zacząć zajmować współuzależnieniem.
a poco ona ma sie tym zaimować ? pogieło wasJras4 - Pią 28 Cze, 2013 15:48 mówie do alko jako alko a o współ nie wiem i niechce nic wiedzieć a wiesz dlaczego bo nigdy żaden alko nie bedzie nagle wspoł a jesli ktos rtak twierdzi ja bende twierdził że kosmici sa naprawdeJras4 - Pią 28 Cze, 2013 15:51 Zawsze twierdziłem że wielka zgoda miedzy tymi dwoma wrogimi obozami jest niemożliwa i tu odnosze sie do tematu Joanny i powtarzam ona nigdy nie bedzie współ bo jest alko .a co do tego moiego postu ten gośc pisał takie bzdury że i ja dopisałem jedną ale jakoś on jest ok ..zreszta niewazne
ale mam pytanie jeśli bende pisał jak on to bedzie ok ? jesli tak moge tak pisaćJras4 - Pią 28 Cze, 2013 15:54 Jestem wdzieczny Ewie za to że wruciłem i zmieniłem swoie pisanie i zachowanie ale nie zrezygnuie z pietnowania głup[oty bo nawet ci ci pisza jak te dwie nowe maia prawo do prawdy wienc jesli ktos pisze że poradzi sobie sobie sam odpowiem mu że gada bzdury ...czy mu ubliżam ? otuz nie ...i nie wiem czy zauwazyłaś pisze tylko do alko nigdy do wspuł chyba że to jakis temat na smietnikuJo-asia - Pią 28 Cze, 2013 15:57 Jras4, wiesz po co mi wiedza o współ...?
żeby wiedzieć...zobaczyć gdzie moje myślenie skręca...nie w tę drogę
to, że zostawię męża...nie uwolni mnie od takiego myślenia
ja chcę się nauczyć kochać....bez uzależnienia się od tej miłości
znasz lepszy sposób?....Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:01 jako alko nigdy nie zrozumiesz wspól i jesli bedziesz barała na siebie taki cieżar zaczniesz chlac i co wtedy ? siądziesz z nim do flaszki znasz zasady co mówią alko w takich pszypadkach jak postepować ..jaka pszyszłośc sobie gotujesz zastanowiłaś sie .. mówisz chce zrozumieć pytam co chcesz zrozumiec i poco mało ci własnego garba ..żyj a on jak chce rozumiesz ..Klara - Pią 28 Cze, 2013 16:01
Jras4 napisał/a:
ona nigdy nie bedzie współ bo jest alko
Jeśli Joasia ma męża alkoholika, to może być współuzależniona.
Tak po prostu bywa i Twoje zaklęcia nic tu nie pomogą.
Inna sprawa, że być może dla Niej jest jeszcze za wcześnie na zajęcie się tym problemem, gdyż z tego co czytałam tu na forum, najpierw trzeba sobie dobrze poradzić z uzależnieniem.
Wiem, że piszesz do alkoholików, ale MUSISZ pamiętać, żeby robić to w cywilizowany sposób.
Tyle.Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:03 a jesli powiem ci że fakt ze pije świadczy że on juz cie zostawił ..chcesz byc jak ta Koalo potszebna mu tylko do karmienia i prania i sala wypoczynkowa ? juz teraz powinnaś działać i to tak szybko żeby nawet sie nie zorietował co sie stałoJras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:06
Klara napisał/a:
cywilizowany sposób.
a gdzie nie byłem cywilizowany ? gdzie ubliżałem ? gdzie atakowałem ? tam gdzie śie śmiano i ja sie śmiałem widać kogoś musza ukarać
a co do Joanny ona sama wybierze droge i ani moie zaklecia czy twoie namowy nic nie dadzą ale musi wiedziec jedno kiedy zacznie chlać jej mit o kolako prysnie jak bańka mydlana co wtedy jej powiesz ?Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:08
Jras4 napisał/a:
juz teraz powinnaś działać i to tak szybko żeby nawet sie nie zorietował co sie stało
to właśnie zaczęłam robić,
zostawiłam skrupuły, zaczęłam dbać o swój tyłek, na tyle na ile mogę
traktuję go jak flaszkę....,
a on o tym nie wieJras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:12 a jesli ja uznam że twói post mnie obraża i zkapuje cie jak Judasz to kto bedzie bardziej obrzydliwy ty ubliżając czy ja spszedaiąc cie oprawcom ?Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:14
Jo-asia napisał/a:
traktuję go jak flaszkę....,
tak działa alko co do drugego pod jednym dachem gdy ten pjie i na co ci to całe koalko ?Maciejka - Pią 28 Cze, 2013 16:14 Iras ja chcę zaznaczyć, że każdego człowieka głupota, bzdura, mądrośc, pokora itp znaczą coś innego albo dla większosci ludzi niektóre słowa, czy jak to zwać moga mieć różne znaczenie. Zaznaczyć chce,, że nie podoba mi się jak wrzucasz wszystkich współ do jednego wora i tym samym nas krzywdzisz i siebie parząc na nas przez pryzmat swojej matki i dzieląc ludzi na obozy dwa lub kilka....Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:16 ja moge wyluzować u mnie nikt nie pjie ,,....ba nawet kobiety w moim otoczeniu nie chcą słyszec o koalko Ale czy ty możesz wyluzować ?Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:17
Jras4 napisał/a:
tak działa alko co do drugego pod jednym dachem gdy ten pjie i na co ci to całe koalko ?
rozumiem,
na co mi koalo? bo myślę i czuję jak one
nie powiem, łatwiej mi działać...jeśli w mężu widzę zagrożenie dla swojej trzeźwościJo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:18
Jras4 napisał/a:
Ale czy ty możesz wyluzować ?
nie umiem...ostatnio
wzrasta we mnie bunt...Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:18
Jo-asia napisał/a:
na co mi koalo? bo myślę i czuję jak one
zaczynasz mnie wku...iać a jak piłaś myslałaś o nich ?Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:19 jesli myślisz że nagle staniesz sie jedną z nich to sie bardzo mylisz ...Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:25 nie chcę być jedna z nich....
to co mam według Ciebie zrobić?Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:39 niema znaczenia czy chcesz czy nie nigdy nie bedziesz jedną z nich ...a co masz z robić wszystko by nie pił a jesli jednak wybierze picie odejśc lub jego wywalić tu już niema litości ..jesli bedziesz z nim tak siedziec grozba że zaczniesz pić wzrazsta z kazdym dniem
On ma na to wywalone dla niego nawet lepiej jak zaczniesz pić zrozum to
1 wzywałaś policie jak wracał pjiany
2 wpuszczasz go do domu nachlanego
3 macie wspulny garnek
4 rozmawiałaś z nim i nakresliłas granice
to proste zasady alkowolny - Pią 28 Cze, 2013 16:41 Jo-asia, Sama sobie poradzisz i na jake cholere ci te porady , na co ci to wszystko,.. te współ , nie współ, kolako , , śmalko, alko i d***, postąpisz i tak jak ci serce dyktuje i tak,.. a swoim pisaniem dajesz tylko pole do popisu uzdrawiaczom i po co?? Każdy inaczej widzi swój świat inaczej widzi ludzi z otoczenia i każda sytuacja jest dla każdego totalnie inna więc , wszystko i tak jest bez znaczenia,.. rób swoje i tyle,. a życie zweryfikuje wszystko Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:42 tylko wtedy jak zobaczy że nie ulegniesz i robisz tak jak mu zapowiedziałas zacznie mysleć nad tym co robi
1 musisz pszewalczyć że ma nie wracać pjiany ..i niewazne ile nie wruci czy bedzie pił poza domemJras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:43
wolny napisał/a:
a życie zweryfikuje wszystko
a modifikuje jak sama wiesz bo co do alko to tylko w jeden sposubwolny - Pią 28 Cze, 2013 16:45
Jras4 napisał/a:
bo co do alko to tylko w jeden sposub
No i o to chodzi !!! Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:49
Jras4 napisał/a:
tylko wtedy jak zobaczy że nie ulegniesz i robisz tak jak mu zapowiedziałas zacznie mysleć nad tym co robi
1 musisz pszewalczyć że ma nie wracać pjiany ..i niewazne ile nie wruci czy bedzie pił poza domem
a po co mi to?
za każdym razem mam go obwąchiwać?
czy to znaczy, że najpierw mam spróbować nim potrząś, by spróbować czy przestanie pić?
przecież to bez sensu...
i co kolejne miesiące...czekać
nie, nie mam zamiaru
ja podjęłam decyzję...teraz czas potrzebny jest mi tylko aby się bez większego uszczerbku z tego wyjść,
wiesz, z jednej strony masz rację
bo ja chciałam kilka rzeczy na raz,
na naukę zdrowej miłości...przyjdzie czas potem
najpierw najważniejsze
pozbyć się wyzwalacza
Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 16:55
Cytat:
na naukę zdrowej miłości
weż mi powiedz co to jest ?Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 16:57
Jras4 napisał/a:
Cytat:
na naukę zdrowej miłości
weż mi powiedz co to jest ?
jak się dowiem to Ci powiem...
na pewno...nie taka jak całe myślałam, że jestzaba.55 - Pią 28 Cze, 2013 17:07
Jo-asia napisał/a:
Jras4 napisał/a:
tylko wtedy jak zobaczy że nie ulegniesz i robisz tak jak mu zapowiedziałas zacznie mysleć nad tym co robi
1 musisz pszewalczyć że ma nie wracać pjiany ..i niewazne ile nie wruci czy bedzie pił poza domem
a po co mi to?
za każdym razem mam go obwąchiwać?
czy to znaczy, że najpierw mam spróbować nim potrząś, by spróbować czy przestanie pić?
przecież to bez sensu...
i co kolejne miesiące...czekać
nie, nie mam zamiaru
Dorośli ludzie a nie wiedzą że jak sam nie zechce to nie przestanie pić.
Sami byście przestali pić bo ktoś wam każe albo szantażuje ?
A jeśli nawet to na jak długo ?
Ja bym może spróbowała pod naciskiem ale pewnie przy pierwszym lepszym konflikcie uznała że teraz muszę się wyluzować i napić.
To nic nie da na dłuższą metę.Jras4 - Pią 28 Cze, 2013 17:07 bo takie cos nie istnjeieleon - Pią 28 Cze, 2013 17:34
Jras4 napisał/a:
jako alko nigdy nie zrozumiesz wspól i jesli bedziesz barała na siebie taki cieżar zaczniesz chlac i co wtedy ?
Tu musze poprzec Jras4,bo jezeli z ustalonej juz tozsamosci alkoholiczki,szuka sie nowej tozsamosci,lub mieszanej alkoholiczno-wspol...,to to moze doprowadzic do utraty tozsamosci,lub duzego problemu z utozsamieniem sobie, kim sie naprawde jest,a to w konsekwencji prosta droga do klopotow...,moim skromnym zdaniem oczywiscie Klara - Pią 28 Cze, 2013 17:49 Nie mylcie pojęć
Nie przestaje się być alkoholikiem jeśli równocześnie jest się wplątanym w destrukcyjny związek i nie potrafi się z niego uwolnić.
Analogicznie - stwierdzenie, że jest się alkoholikiem nie likwiduje istnienia syndromu DDA.
Udawanie, że czegoś nie ma, nie rozwiązuje problemu.
Inną rzeczą jest kolejność i czas zajmowania się wyrównywaniem deficytów.
Alkoholik najpierw leczy swoje uzależnienie.
Gdy uzyskuje równowagę i stabilność emocjonalną, czyli mniej więcej po 2 latach, może się zająć tym, co mu jeszcze doskwiera, czyli współuzależnieniem lub DDA.leon - Pią 28 Cze, 2013 17:58
Klara napisał/a:
Udawanie, że czegoś nie ma, nie rozwiązuje problemu.
Inną rzeczą jest kolejność i czas zajmowania się wyrównywaniem deficytów.
Alkoholik najpierw leczy swoje uzależnienie.
Uzywajac skrotu myslowego mialem na mysli,ze jak sie nie zajmiemy glownym,grozniejszym problemem,a zaczniemy szukac winnych,gdzie indziej i w konsekwencji tego poczujemy sie biedna ofiara uzaleznionego,to przeciez jast "racjonalny" powod aby sie napic...Ja bym sie zajal glownym problemem,czyli alko,bo to moze w extremalnych okolicznosciach mnie zabic,a jako alko od wspol.... na pewno sie nie umiera... pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 18:11
leon napisał/a:
na pewno sie nie umiera...
ależ umiera, umiera. Nie rzadko. I nie rzadko z tego powodu sięga się po alkohol. Nie rzadko popełnia się samobójstwo. Nie rzadko pojawia się nerwica i inne choroby psychiczne. Nowotwory to praktycznie następstwo współuzależnienia. Ja ja zwykle zgadzam się z Klarą. Ale Klaro- o ileż łatwiej jest siedzieć w iluzji i udawać, że nie ma żadnego współ, żadnego DDA I dlatego pogratulowałam Joasi, samo uświadomienie sobie probemu, odzieranie z iluzji, chronienie swojej trzeźwości, ale też samej siebie, swojego zdrowia ogółem- to wielki sukces
p/s Przypominam, że Iras wyleciał za namawianie współuzależnionych do zamordowania alkoholika, wyrzucenia jego zapijaczonego ciała przez balkon i upozorowanie samobójstwa. Teraz namawia alkoholika- świeżaka- do popełnienia samobójstwa. Nie trzeba tego komentować MILA50 - Pią 28 Cze, 2013 18:14 Jo-asiu
Będąc już po terapii co prawda po rozwodzie ale nadal mieszkałam z czynnym alko.
Stosowałam wszystko co było konieczne i zapewniało mi "bezpieczeństwo"mojej trzeźwości-dowiedziałam się tego na terapii i mitingach AA.Dbaj o swoje granice,ustal twarde zasady,
omijaj towarzystwo małżonka kiedy jest pod wpływem,spokojnie wyjaśnij dlaczego to robisz i bądź konsekwentna .Najważniejszą wg. mnie sprawą jest sprawa finansowa-często bywa,
że zależna od finansów męża kobieta ulega w tym postanowieniu DBANIA O SWOJE
TRZEŹWIENIE.To tez można ustalić na tzw.budżet domowy.
Przecież Ty wiesz co i jak masz robić leon - Pią 28 Cze, 2013 18:16
pannamigotka napisał/a:
leon napisał/a:
na pewno sie nie umiera...
ależ umiera, umiera. Nie rzadko. I nie rzadko z tego powodu sięga się po alkohol. Nie rzadko popełnia się samobójstwo. Nie rzadko pojawia się nerwica i inne choroby psychiczne. Nowotwory to praktycznie następstwo współuzależnienia. Ja ja zwykle zgadzam się z Klarą. Ale Klaro- o ileż łatwiej jest siedzieć w iluzji i udawać, że nie ma żadnego współ, żadnego DDA I dlatego pogratulowałam Joasi, samo uświadomienie sobie probemu, odzieranie z iluzji, chronienie swojej trzeźwości, ale też samej siebie, swojego zdrowia ogółem- to wielki sukces
p/s Przypominam, że Iras wyleciał za namawianie współuzależnionych do zamordowania alkoholika, wyrzucenia jego zapijaczonego ciała przez balkon i upozorowanie samobójstwa. Teraz namawia alkoholika- świeżaka- do popełnienia samobójstwa. Nie trzeba tego komentować
Wyrwalas z kontekstu cytat do ktorego sie odnioslas,jeszcze raz powtorze,ze dla alkoholika jest najgrozniejszy alkoholizm,wiec tym powinien sie zajac,bo jak bedzie kombinowal i zapomni kim jest to prosta droga do klopotow...pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 18:27
leon napisał/a:
,wiec tym powinien sie zajac
Może zostaw decyzję, co powinna, a czego nie powinna jej samej, ew. specjalistom, pod opieką których Joanna zapewne jest. Ja napisałam jak to działa w mojej grupie- mam kilku alko i grupa działa bardzo dobrze, 1 alko jest w al-anon już kilkanascie lat.
Tak jak napisała Klara 2 lata to taki okres, po którym można zacząć myśleć o terapii/ mityngach dla współ. Nie jest to sztywny termin- może się on zmienić pod wpływem wielu czynników, ale to ocenia terapeuta i sama osoba zainteresowana- o ile nie chcesz siedzieć w bagienku iluzji to przecież sam wiesz, czego potrzebujesz, co Ci doskwiera. Nie jest tak, jak piszesz, że zajmowanie się innymi dysfunkcjami jest zabronione do końca życia i może to zakłócić trzeźwość jeśli jest wprowadzone w odpowiednim czasie- wręcz przeciwnie- pozwala na uporządkowanie życie- a nie tylko nie picie. To nie sztuka nie pić, ale uzależnić się od innego człowieka, narkotyków, leków czy seksu. To tylko zamiana jednego na drugie.leon - Pią 28 Cze, 2013 18:31
pannamigotka napisał/a:
Może zostaw decyzję,
Wyrazilem swoje zdanie w temacie,a twoje doradzanie mi nie jest niezbedne,to znaczy nie oczekiwalem tego pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 18:39
leon napisał/a:
to znaczy nie oczekiwalem tego
zero oczekiwań, zero rozczarowań Dziubas - Pią 28 Cze, 2013 18:40
pannamigotka napisał/a:
Nowotwory to praktycznie następstwo współuzależnienia.
Migota, HALLO, obudź się
Takiej bzdury to dawno nie widziałem.
A na poważnie,
pannamigotka napisał/a:
zajmowanie się innymi dysfunkcjami
moim zdaniem u podstawy wszystkich dysfunkcji leży to samo,
o tym właśnie mówi 5-krok/stopień, o "dogrzebaniu" się "istoty swoich błędów".pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 19:10
Dziubas napisał/a:
Takiej bzdury to dawno nie widziałem.
średnio mnie to obchodzi, co widziałeś, a czego nie i kiedy. Tak twierdzi moja terapeutka i ona jest dla mnie, wybacz, większym autorytetem w kwestii uzależnień i współuzależnienia niż Ty.leon - Pią 28 Cze, 2013 19:23
pannamigotka napisał/a:
Tak twierdzi moja terapeutka i ona jest dla mnie, wybacz, większym autorytetem w kwestii uzależnień
uwazaj,abys nie stala sie kolejna ofiara przedawkowania terapii(zwroc uwage,co z endriu zrobili) i wiem,ze nie oczekiwalas rady ode mnie Dziubas - Pią 28 Cze, 2013 19:26
pannamigotka napisał/a:
Tak twierdzi moja terapeutka i ona jest dla mnie, wybacz, większym autorytetem w kwestii uzależnień i współuzależnienia niż Ty.
Onkologiem też jest ? ulena - Pią 28 Cze, 2013 19:27 Nie wiem jak to działa u innych , ja zaczęłam pracę nad sobą jako osoba współuzlaezniona, później wyszło , że jestem alko , a przede wszystkim DDA i jakoś nie mam z tym problemu , bo przecież program AA i Al-anon niczym się nie różni - ta sama praca nad sobą jeżeli chodzi o stopnie i kroki . Ja korzystam z jednego i drugiego, a do tego mam indywidualną terapię alko połączone z nawiązywaniem moich mechanizmów uzależnienia z przezyciami i emocjami z dzieciństwa , no ale napoczatku pewnie zbyt dużo naraz i może się poplatac wszystko. Ale wiem jedno nie jedtem bardziej alko niz współ czy DDA jestem tym wszystkim naraz ani bardziej współ , ani bardziej alko , ani bardziej DDA, jedno prowadzi do drugiego i tzezciego co tu gdybać, każdy niech wg swoich potrzeb i mozliwości pracuje nad sobą. Joasiu życze Ci jedynie spokoju w szukaniu swej drogi Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 19:30
ulena napisał/a:
Joasiu życze Ci jedynie spokoju w szukaniu swej drogi
dziękuję Dziubas - Pią 28 Cze, 2013 19:36 pannamigotka, w tym zacietrzewieniu umyka Ci najważniejsze, treść
A Ulena to wyłapała
ulena napisał/a:
bo przecież program AA i Al-anon niczym się nie różni - ta sama praca nad sobą jeżeli chodzi o stopnie i kroki
pannamigotka - Pią 28 Cze, 2013 19:46
leon napisał/a:
abys nie stala sie kolejna ofiara przedawkowania terapii
jak na razie to terapia (plus mityngi) mi uratowała zdrowie, może życie? (miałam myśli samobójcze)
nie wiem, co by się ze mną teraz działo, gdyby nie pomoc specjalistów i osób współuzależnionych, które spotkałam na mojej grupie. Dlatego właśnie, sądząc po sobie, wiem, że to działa i to bez wspomagania chemią (lekami), choć całkiem możliwe, że była brana taka ewentualność. Obyło się bez tego.
leon napisał/a:
zwroc uwage,co z endriu zrobili
po pierwsze kto zrobił. konkretnie. terapeuta nie zrobi Ci krzywdy, terapia to pozyskanie wiedzy i praca nad sobą (podobna do tej na mityngach). To nie ktoś może zrobić Ci/ mi krzywdę, tylko Ty sam/ ja sama.
leon napisał/a:
wiem,ze nie oczekiwalas rady ode mnie
Dla mnie każda rada, która mnie nie obraża i która nie jest napisana w sposób wulgarny jest bardzo cenna, także dziękuję.
Mam świadomość, że życie jest poza drzwiami gabinetu psychoterapeuty, natomiast na razie jest za wcześnie dla mnie, żeby rezygnować zupełnie. Natomiast moja terapia kiedyś się skończy i mam tego świadomość.leon - Pią 28 Cze, 2013 20:07
pannamigotka napisał/a:
jak na razie to terapia (plus mityngi) mi uratowała zdrowie,
A zatem,tez sie ciesze,ze sie cieszysz Jo-asia - Pią 28 Cze, 2013 20:20 Kochani, ze względów technicznych
mój temat "Tożsamość alkoholiczki" będzie zamknięty
zapraszam do nowego tematu "Tożsamość Joasi"
zołza - Pią 28 Cze, 2013 20:24
Jo-asia napisał/a:
"Tożsamość alkoholiczki"
Żałuje Tytuł przedstawiał istotę problemu alkoholiczki -kobiety ...nie tylko Jo-asi jako Jo-asi Ale bedę śledzić dalsze wątki yuraa - Sob 29 Cze, 2013 00:46 no to zamykam ten przerośnięty temat.
dziękuję Joasiu za zrozumienie i szybką decyzję