To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Partnerka alkoholika

dziadziunio - Nie 01 Lis, 2015 18:22
Temat postu: Partnerka alkoholika
Zawsze chciałem otworzyć taki temat. :cwaniak:
No, właśnie. Jaka powinna być? :P
Kiedyś w mityngowej przerwie, rozmawiałem z kolegą. Chwalił się, że znalazł w końcu kobietę swojego życia, że wszystko widzi jego oczami, czuje, myśli i marzy o tym samym co on..
Zawsze takiej szukałem i słuchając jego opowieści wiedziałem, że mam pr***ebane..
Czy aby na pewno?
Jak to wygląda u Was?, z Wami? :mysli:
Pozdrawiam ;)

Jras4 - Nie 01 Lis, 2015 18:32

ale co do pytania ten alko ma chclac w tym zwiazku czy jakiś czas juz nie pjie ?
dziadziunio - Nie 01 Lis, 2015 18:45

Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia. Zalety, wady, etc
Bez alkoholu...również oczywiście. :bezradny:
pozdrawiam :)

Giaur - Nie 01 Lis, 2015 20:16

dziadziunio napisał/a:
Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia.


Jakoś sobie nie wyobrażam przerzucania tego syfu na kogoś innego. Zwłaszcza laika.

stanisław - Nie 01 Lis, 2015 20:39

A ze tak zapytam co bys zmienił u swojej, partnerki .
Ann - Nie 01 Lis, 2015 21:09

dziadziunio napisał/a:
partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia.
znaczy sie klasyczna współuzalezniona?
Alkoholizm to sprawa alkoholika chyba raczej, nie? Ktoś ma coś robić zań?

yuraa - Nie 01 Lis, 2015 21:09

dziadziunio napisał/a:
Jaka powinna być? :P

Niech będzie sobą, zwłaszcza nie zwalcza uczuć :P

olga - Nie 01 Lis, 2015 21:37

Partnerka alkoholika

No, właśnie. Jaka powinna być?

xcc

rybenka1 - Nie 01 Lis, 2015 21:53

Ja myslę ,że partnerka alkoholika ma dużo zarabiać ,sprzatać ,gotować itp Ma wszystko robić to co chce alkoholik . :smieje: :smieje: :radocha1: :radocha1:
olga - Nie 01 Lis, 2015 21:57

pterodaktyll napisał/a:
Trzeźwa? :mysli:


to wszystko zależy od alkoholika, jesli trzeżwy to trzeżwa jeśli nie to lepiej dla niej i dla niego żeby nie

OSSA - Nie 01 Lis, 2015 22:00

Zastanawiam się czy ten temat powinien być w poważnym dziale ?
olga - Nie 01 Lis, 2015 22:06

a ja se takimi *p**** głowy nie zaprzątam :beba: przyjdzie moder to posprząta
yuraa - Nie 01 Lis, 2015 22:07

zastanawiać się możesz , decyzje podejmą moderatorzy ;)
staszek - Nie 01 Lis, 2015 22:16

Cytat:
Partnerka alkoholika

dziadziunio napisał/a:
Jaka powinna być?

a jaką chciałbyś mieć? :mysli:

dziadziunio - Nie 01 Lis, 2015 22:41

OSSA napisał/a:
Zastanawiam się czy ten temat powinien być w poważnym dziale ?


A ja się zastanawiam, dlaczego? Dlaczego, Ciebie to zastanawia?
Na czym chcesz budowac nowe, nie znając jego gabarytów, kształtów i barw? Z czego chcesz czerpać wzorce aby stać się innym, nie tylko nie pijącym alkoholu człowiekiem? W jaki sposób chcesz dokonywać zmian i dążyc do tego aby stać się partnerką, patnerem, ojcem, matką. żoną. mężem,. przyjacielem? skąd?
Z kapelusza?
pozdrawiam serdecznie :)

szika - Nie 01 Lis, 2015 22:45

nie wiem jaka powinna być partner alkoholika, moge jedynie powiedziec jaki jest mój partner.. jest sobą przede wszystkim i nic nie robi sztucznie, na siłę.. owszem podjął decyzje o abstynencji w mojej obecności ale to w zasadzie wszystko czego oczekiwałam od niego w zwiazku z moim alkoholizmem.. żadnych innych wymagań nie mam.. a juz na pewno nie zwiazanych z moim uzaleznieniem..
poprostu zyjemy normalnie, kłócimy się, godzimy, duzo rozmawiamy ale nie o alkoholizmie.. mamy wspólne pasje, marzenia, które realizujemy.. może to kwestia "stazu" ale moje uzaleznienie nie jest juz najwazniejsze i w centrum zainteresowań..

dziadziunio - Nie 01 Lis, 2015 23:20

szika napisał/a:
żadnych innych wymagań nie mam.. a juz na pewno nie zwiazanych z moim uzaleznieniem..


?
Aż tak zmieniłaś swój wewnętrzny kształt?
Co postrzegasz jako jego wady, a co jako jego zalety?
:)

szika - Nie 01 Lis, 2015 23:45

dziadziunio napisał/a:
Aż tak zmieniłaś swój wewnętrzny kształt?

nie zmieniłam.. tak było zawsze odkąd się znamy.. poznaliśmy sie gdy już nie piłam.. mój partner nie zna mnie pijanej..
wad w kontekscie mojego uzaleznienia nie stwierdzam.. a zalety juz wymieniłam.. mój partner nie pije przy mnie nigdy.. raz tylko we Włoszech za moja akceptacją wypił lokalny drink.. no może jeszcze dodam jako zaletę to, że jemu bardzo pasuje to, że nie pijemy w ogóle.. on nigdy nie lubił alkoholu..

Czarny - Pon 02 Lis, 2015 00:20

Partnerka alkoholika, najlepiej gdyby była kobietą.
A kobieta jak wiadomo, przyjacielem mężczyzny jest.
No i cóż tu jeszcze więcej chcieć?
Ja jestem raczej mało skomplikowany. ceewd

dziadziunio - Pon 02 Lis, 2015 08:07

szika napisał/a:
poznaliśmy sie gdy już nie piłam.. mój partner nie zna mnie pijanej..


Czyli jak. Zaprzestanie picia alkoholu sprawiło, że stałaś się z automatu innym człowiekiem? :mysli:

Czarny napisał/a:
Ja jestem raczej mało skomplikowany


Zawsze także byłem o tym przekonany. Proste zasady, albo robisz tak jak ja chcę, albo tego bardzo pożałujesz.. :mysli:

pozdrawiam, miłego dnia :)

Jędrek - Pon 02 Lis, 2015 08:30

pterodaktyll napisał/a:
olga napisał/a:
Partnerka alkoholika

No, właśnie. Jaka powinna być?

Trzeźwa? :mysli:

W sensie "nie współuzależniona"?

szymon - Pon 02 Lis, 2015 09:00

OSSA napisał/a:
Zastanawiam się czy ten temat powinien być w poważnym dziale ?


ooo, bardzo dobre pytanie, tylko czy dla samych partnerek alkoholików, czy dla oczekiwań alkoholików

dziadziunio - Pon 02 Lis, 2015 10:08

Jędrek napisał/a:
"nie współuzależniona"?


Taką trzeba zrozumieć. Niepotrzebny wysiłek? :mysli:
Do tej pory wystarczył zaledwie grymas, i już kumala w czym rzecz....
:rotfl:

szika - Pon 02 Lis, 2015 12:26

dziadziunio napisał/a:
Czyli jak. Zaprzestanie picia alkoholu sprawiło, że stałaś się z automatu innym człowiekiem?

a czy moglibyśmy trzymać sie tematu przewodniego?
pytałeś o partnerkę.. napisałam o partnerze.. wypowiedziałam się konkretnie w zaproponowanym przez Ciebie temacie..
tymczasem nawiązujesz do mojego alkoholizmu..
według mnie są dwie całkowicie różne sprawy..
zdecyduj sie prosze po co Ci chodzi..

Jonesy - Pon 02 Lis, 2015 12:58

Powiem Ci Szika, że jak czytam wszystkie wpisy właściciela tego tematu w tym konkretnym temacie, to już sam nie jestem pewien czy chodziło mu o marną prowokację czy raczej o coś zgoła innego...
szika - Pon 02 Lis, 2015 13:19

Jonesy, o coś chodzi ale może Autor sam jeszcze nie do końca wie o co?
może z czasem stanie się to jaśniejsze?
dajmy Mu szansę.. nie ma co tworzyć scenariuszy..

dziadziunio - Pon 02 Lis, 2015 21:32

Jonesy napisał/a:
to już sam nie jestem pewien czy chodziło mu o marną prowokację czy raczej o coś zgoła innego...


Prowokacja, zamach stanu, podżeganie do wojny.. :okok:
byłem pewny, żeś troszkę wyższy. Co insynuujesz i do czego zmierzasz?..gdyż ja odwrotne jak Ty, nie mam pojęcia po cóż to napisałeś?
pozdrawiam. :)

Czarny - Pon 02 Lis, 2015 22:43

dziadziunio napisał/a:
Czarny napisał/a:
Ja jestem raczej mało skomplikowany


Zawsze także byłem o tym przekonany. Proste zasady, albo robisz tak jak ja chcę, albo tego bardzo pożałujesz..

pozdrawiam, miłego dnia

No tak, bo jak piłem to by się przydała terapeutka.
Jak przestałem, no pewnie też i to bez naleciałości współ.
Teraz, to w zasadzie normalna żona.
Czyli alkoholikowi są potrzebne minimum trzy w karierze, lub jedna, za to uniwersalna.
Jak tu ten dylemat rozgryźć, mając jedną i tą samą i po co rozgryzać ?
Co do tego robienia, co ja chcę lub foch...to tak mnie się wcale nie marzy :bezradny:
Dalej uważam się za mało skomplikowany przypadek, lub ze schorowanymi zębami. :mysli:

dziadziunio - Wto 03 Lis, 2015 09:16

szika napisał/a:
nie zmieniłam


Moja córka za parę tygodni skończy siedem lat. Tyle też czasu, każdego dnia dzień, po dniu, godzina po godzinie dokonuję w swojej głębi zmian. Kiedyś dawno, bardzo dawno temu byłem pewny, że jedynym moim problemem jest alkohol i samo zaprzestanie picia zakończy raz na zawsze łańcuszek moich życiowych klęsk. Gdybym był zwykłym pijaczyną zapewne tak by i było, :bezradny: ale już nim nie będąc, musiałem dokonać w sobie zmian.
Ja zawsze chciałem być w świetnym związku, zbudowac go na nowo i trwac.
Nowy temat i narzucanie mi zasad mających w nim panować pokazuje na ile jesteśmy zdolni zbudować cokolwiek nowego..
Jeżeli więc nie partnerka, partner to alkoholik nie zbuduje niczego, co czymkolwiek dobrym pachnie.
:)
Od tego też czasu chadzam systematycznie na mitngi, innych opcji brak

dziadziunio - Wto 03 Lis, 2015 09:41

Zawsze byłem samotny, nigdy nie będąc sam. :)
A ego? któż z nas go nie ma? :bezradny:
Pozdrawiam :)

smokooka - Wto 03 Lis, 2015 09:44

Dziadziuniu, pisałeś o różnych rzeczach, z których można wywnioskować, że kto jak kto ale na kobietach to się raczej znasz bezkonkurencyjnie. A biorąc pod uwagę, że byłeś samotny w tłumie to może sam tego po prostu chcesz? Taka konstrukcja i żaden typ kobiety nie ma tu nic do gadania, bo Ty i tak masz strukturę samotnika
zołza - Wto 03 Lis, 2015 09:51

smokooka napisał/a:
że kto jak kto ale na kobietach to się raczej znasz bezkonkurencyjnie

Właśnie o to chodzi ,że o kobietach to On nie ma pojęcia - szablon , projekcja ,oczekiwania i kompletne rozczarowanie ;)
Pozdrawiam Dziadziuniu :)

smokooka - Wto 03 Lis, 2015 09:54

zołza napisał/a:
Właśnie o to chodzi ,że o kobietach to On nie ma pojęcia
nie chciałam pisać "powinieneś znać się" więc uznałam, że we własnym mniemaniu Dziadunio mając tyle doświadczeń pewnie jest przekonany, że zna się bezkonkurencyjnie i nie wie że szukać najlepiej w sobie powodów, że nie jest tak idealnie, jakby się chciało. Cóż widziały gały co brały :bezradny:
zołza - Wto 03 Lis, 2015 10:00

A marzenia czasami się niestety spełniają ( tylko po swojemu ;) ) :mgreen:
smokooka - Wto 03 Lis, 2015 10:01

zołza napisał/a:
A marzenia czasami się niestety spełniają ( tylko po swojemu ;) ) :mgreen:


Dlatego trzeba wierzyć w samospełniającą się moc własnych życzeń :) Nic w przyrodzie nie ginie.

pterodaktyll - Wto 03 Lis, 2015 10:02

Jak tu już jestem......Tytuł tematu sugeruje jakieś oczekiwania jaka powinna być partnerka (partner) alkoholika, co samo w sobie jest już nieporozumieniem, albowiem oczekiwanie, że ktoś będzie kochał i postępował tak jak wyobraża sobie druga strona związku, samo w sobie jest grubym błędem, bo nigdy przecież tak nie będzie, a u oczekującego wywołuje frustrację i jak sam piszesz:
dziadziunio napisał/a:
Zawsze byłem samotny, nigdy nie będąc sam.


Żeby naprawdę kogoś kochać, trzeba najpierw pokochać samego siebie, bo jakim cudem możesz ofiarować komuś swoją miłość, skoro sam nie masz jej w sobie.....

dziadziunio napisał/a:
A ego? któż z nas go nie ma?

Ego mamy wszyscy, ale wystarczającą ilość pokory już nie wszyscy :)
Pozdrawiam

Jonesy - Wto 03 Lis, 2015 10:41

dziadziunio napisał/a:
Jonesy napisał/a:
to już sam nie jestem pewien czy chodziło mu o marną prowokację czy raczej o coś zgoła innego...


Prowokacja, zamach stanu, podżeganie do wojny.. :okok:
byłem pewny, żeś troszkę wyższy. Co insynuujesz i do czego zmierzasz?..gdyż ja odwrotne jak Ty, nie mam pojęcia po cóż to napisałeś?
pozdrawiam. :)


Pytanie o to jaka powinna być idealna partnerka alkoholika jest tak samo głupie jak pytanie o idealnego partnera żony alkoholika...

Kami - Wto 03 Lis, 2015 10:56

Jonesy napisał/a:
Pytanie o to jaka powinna być idealna partnerka alkoholika jest tak samo głupie jak pytanie o idealnego partnera żony alkoholika...

podpisuję się pod tym obiema rękoma .... IDEALNA PARTNERKA ALKOHOLIKA NIE POWINNA PRZY NIM BYĆ ...... powinna go zostawić zaraz ...natychmiast nie powinna rozpaczać, tłumaczyć, rozgrzeszać. :mgreen:

szymon - Wto 03 Lis, 2015 11:03

hahaha 10/10 :okok: :okok:
OSSA - Wto 03 Lis, 2015 11:13

Idealna partnerka :flacha: zawsze pełna, przytulić się można, awantury nie zrobi, tania w utrzymaniu, nie powie chce na nową kieckie , fryzjera, dostępna 24h, utuli , uspi, pocieszy rozweseli....... Każda inna wcześniej czy później zmieni sie w.zolze :bezradny:
Tajga - Wto 03 Lis, 2015 11:17

Pytanie, czy ten alkoholik jest czynny, czy nieczynny? :mysli:
" Pierwsza szansa dana alkoholikowi jest wyrazem zaufania, druga - nadziei, trzecia to już tylko naiwność" :glupek:

zołza - Wto 03 Lis, 2015 11:18

OSSA napisał/a:
Idealna partnerka :flacha: zawsze pełna, przytulić się można, awantury nie zrobi, tania w utrzymaniu, nie powie chce na nową kieckie , fryzjera, dostępna 24h, utuli , uspi, pocieszy rozweseli....... Każda inna wcześniej czy później zmieni sie w.zolze :bezradny:

O rany ...Ossa ale mnie podbudowałaś :mgreen: oprócz tej butelki spełniam wszelakie kryteria ..ino czemu i tak jestem Zołzą ? :mysli:
Upss :oops: już wiem , mój nie jest alkoholikiem ;)

Borus - Wto 03 Lis, 2015 12:23

dziadziunio napisał/a:
Jeżeli więc nie partnerka, partner to alkoholik nie zbuduje niczego, co czymkolwiek dobrym pachnie.

I tu się głęboko mylisz... :skromny:

dziadziunio - Wto 03 Lis, 2015 14:20

Oj Ptero, Ptero dobrze wiesz, że z pokory którą wewnątrz siebie już mam, starczyłoby Tobie nie tylko na szalik, lecz także na czapkę z daszkiem i rękawiczki. Oczywiście jakbyś miał wspólne zainteresowania ze swoją i uwielbiał robic na drutach. :bezradny: Spokojnie, nie podkręcaj się.
Ciekawie się robi :mysli: .
Może jeszcze ktoś? odpiszę wieczorem :)

olga - Wto 03 Lis, 2015 14:47

A może powinniśmy raczej zadać pytanie jaka powinna być idealna partnerka (partner) w ogóle? bo czemu niby alkoholika (czy tam alkoholiczki)? Ja mogę odpowiedzieć na to pytanie: jak se wymyślimy tak będziemy mieli....co nie oznacza oczywiście, że złapiemy pierwszego kandydata z brzegu a potem będziemy go lepić na swoją modłę hehehe takie coś nie przejdzie....weźmy takiego, który "pasuje" pod wieloma względami a potem akceptujmy jego drobne bądź większe wady bo człowieka bez wad nie ma :bezradny: to tak jak z tym królewiczem na białym koniu któremu ten koń zdechł :mgreen:
Wiedźma - Wto 03 Lis, 2015 15:28

olga napisał/a:
to tak jak z tym królewiczem na białym koniu któremu ten koń zdechł :mgreen:

Nie znam tej historii, czy mogłabyś opowiedzieć? :prosi:

olga - Wto 03 Lis, 2015 15:33

Wiedźma napisał/a:
mogłabyś opowiedzieć?


no jak to nie znasz? :drapie:
miałam mieć królewicza na białym koniu...ale mam tylko królewicza bo koń wcześniej zdechł sc43545

szymon - Wto 03 Lis, 2015 15:43

olga napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
mogłabyś opowiedzieć?


no jak to nie znasz? :drapie:
miałam mieć królewicza na białym koniu...ale mam tylko królewicza bo koń wcześniej zdechł sc43545


nie tak było :beba:

- księżniczko, hop, hop!! w którym zamku straszysz? :wysmiewacz:
- masz za małego konia, żeby tam dojechać :mgreen: :mgreen:

zołza - Wto 03 Lis, 2015 15:51



:rotfl:

Wiedźma - Wto 03 Lis, 2015 15:55

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
dziadziunio - Wto 03 Lis, 2015 16:47

Tajga napisał/a:
Pytanie, czy ten alkoholik jest czynny, czy nieczynny?


Często wygląda to tak, że jedyna różnica polega na tym, iż od drugiego nie czuc jest już alkoholu.. :bezradny:
Ale i tak za wszystko, nadal obciąża swoją połowicę :rotfl:
Idę na miting. :hura:
miłego :)

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 18:06

ja sądze ze taka partnerka wogule nie powinna sie zajmowac twoim uzaleznieniem
Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 18:10

olga napisał/a:
raczej zadać pytanie jaka powinna być idealna partnerka
to raczej utopia ,mżonka taki miraż
otuz dowiedz sie ze niema ludzi idealnych ale za to są wszelkie inne mędy aco do uzaleznienaia alko czy alanon to szczegulnie skszywione psychicznie medy coś w rodzaju niebezpiecznych umysłowo debili kturym ktoś dał nuż i prawa dla dorosłych
czesto takiego ktośia srodowisko patologiczne latami od dziecka szykuje na bandyte
wiec o związki choć troche udane bardzo tu cieszko dlatego cieszcie sie kazdym dniem

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 18:18

co do związku dwuch alko znaczy ona i on nie pjący tak powinni sie wspierać ale jesli jedno ma w du...i zaczyna popjiać wtedy niema ze boli ..kopa w zeby i zegnaj won mi z zycia
a wiecie dlaczego ? bo taki pjiaczek pociagnie to druge na dno i oboie przepadną w rynsztoku a tak choć jedno sie uratuje jak wieci drodzy alko tu niema litości
są złte zasady
1 chcesz pomuc alko ? nie pomagaj mu ( ja dadaje zawsze lej go ile wlezie )
2 litośc to zbrodnia
3 maszeruj albo gniń ( co znaczy tszezwi idą dalei a kto zapił zdycha )
na tematy alanonu sie nie wypowiadam bo nie znam sie na tym i znać niechce i jest mi to do niczego nie potszebne

olga - Wto 03 Lis, 2015 18:19

Jras4 napisał/a:
aco do uzaleznienaia alko czy alanon to szczegulnie skszywione psychicznie medy coś w rodzaju niebezpiecznych umysłowo debili kturym ktoś dał nuż i prawa dla dorosłych



eeeetam :beba: przesadzasz

trzeba więcej zajmować się życiem, tym co tu i teraz, poszukać pasji, czegoś co daje satysfakcję a nie grzebać w przeszłości, w lękach, obawach...

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 18:21

olga powiedz m i czy ktoś kto wzrasta w środowisku patologi czyt złodziejstwa pjianstwa ku***wa latami jest bity a potem robi to samo jest zdrowy umysłowo ? nie wazne czy sam jest sobie winen czy srodowisko czy też wyszedł z tego czy nie zostaje w nim slad ?
olga - Wto 03 Lis, 2015 18:26

Jras4 napisał/a:
powiedz m i czy ktoś kto wzrasta w środowisku patologi


jasne, że nie da sie odciąć całkowicie od przeszłości ale jest wiele metod pracy nad sobą żeby uzyskać równowagę psychiczną i żyć spokojnie (celowo nie pisze odzyskać bo większość z nas nigdy wcześniej tego nie miała)

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 18:31

zgadzam sie z tobą można pracować stać sie innym jak by ale ,,TO ,, nadla w tobie jest jedyne co mozna osiągnąć to 1 nauczyć sie nad tym panować ( a nie jak wczesniej to panowało dad tobą )
2 nauczyć sie zyć z tą rysą na krysztale
a co do odzyskania ..zgadzamy sie nie można odzyskać czego czego sie nie miało

szika - Wto 03 Lis, 2015 18:57

Jras4 napisał/a:
czy ktoś kto wzrasta w środowisku patologi czyt złodziejstwa pjianstwa ku***wa latami jest bity a potem robi to samo jest zdrowy umysłowo

umysłowo może zachowac zdrowie.. masz chyba na myśli skrzywienia emocjonalne?

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 19:13

szika napisał/a:
masz chyba na myśli skrzywienia emocjonalne?
mam na mysli że ktos taki ma szanse zyć normalnie jak inni ale tego skszywienia z niego nikt nie wyjmie
OSSA - Wto 03 Lis, 2015 19:28

Jras4 napisał/a:
ma szanse zyć normalnie
Tylko dla każdego z nas ta normalność często coś innego znaczy. Dlatego nie ma co oglądać się na innych trzeba zadbać o siebie swoich bliskich, tu i teraz. Przeszłości nie można zapomnieć , ale można wyciągnąć z niej wnioski i np. nie pakować się po raz kolejny w toksyczny związek.
szika - Wto 03 Lis, 2015 19:29

Jras4 napisał/a:
tego skszywienia z niego nikt nie wyjmie

oczywiście, że nikt nie wyjmie.. tu się z Tobą zgadzam.. to można zrobić tylko samemu.. choć można korzystać z pomocy innych..

Jras4 - Wto 03 Lis, 2015 20:57

ja pisze o alko nie wiem co jest normalnoscia u alanonu ..
dziadziunio - Wto 03 Lis, 2015 22:34

Byłem na wspaniałym mitingu, miałem na nim być.
Zołza powiadacie, Zołza jest przecież tylko jedna :pocieszacz:
Pijąc alkohol z miss polonii potrafiłem zrobić pokrakę, a ze świętej k***. Przestałem pic, ale i tak to już pozostało. :bezradny:
Musi być pewna swoich zalet, wartości, przekonań...
Miłego :)

siwy56 - Wto 03 Lis, 2015 23:37
Temat postu: Re: Partnerka alkoholika
dziadziunio napisał/a:
Zawsze chciałem otworzyć taki temat. :cwaniak:
No, właśnie. Jaka powinna być?

https://youtu.be/eAHQoPohHnk

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 08:36

Tą szczególną umiejętnośc posiadam do dziś. Wyrobiona tylko po to aby utrzymać komfort picia siedzi we mnie i za nic nie ma zamiaru ze mnie wyjść. Całe szczęście moja partnerka prawie nie zobaczyła mnie pijanego, nie mogła więc być i dumna z tego, ze nie piję, gdyż w takich realiach nie miała by ani ona ani ja żadnych nawet znikomych szans. Zabrac, obalic całą jej wartościowośc, naświetlić wszystkie jej wady, niedostosowania, nieumiejętności to było moje zadanie na początek i pomimo iż tego nie chciałem, działo się.... gdyż inaczej nie potrafiłem, nie umiałem i nie byłem nauczony. O miłości mogłem co prawda wygłaszać piękne referaty lecz na jej temat nie miałem zielonego nawet pojęcia.
Podświadomie więc widziałem wszystko czego nie umiała i wszystko czego ona widzieć nie za bardzo chciała wyciągałem na światło dzienne i wojowałem gdyż tak byłem nauczon.
miłego :)

szika - Śro 04 Lis, 2015 09:19

i co? zmieniło Ci się?
dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 09:29

Nadal to mam i nadal wszystko widzę, tylko dziś uzupełniam jej niedostosowania i jest dobrze..
A Ty?
pozdrawiam serdecznie :)

szika - Śro 04 Lis, 2015 09:46

ja widzę ale nauczyłam się akceptować.. tak poprostu zostawiać..
choć i z tym widzeniem to też tak jakoś jest inaczej.. to co kiedyś było nie do zniesienia dla mnie dziś jest takie normalne.. nieraz się dziwię "czemu mnie to wkurzało?" odpowiedź oczywiście znam.. wkurzało mnie to co sama miałam "nieprzerobione"..
partner jest jak lustro.. to w nim widzimy samych siebie.. wszelkie nasze wady i ograniczenia.. wystarczy przełożyć z "on/ona" na "ja" i mamy piękny materiał do pracy nad sobą :)

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 10:07

szika napisał/a:
partner jest jak lustro.. to w nim widzimy samych siebie.. wszelkie nasze wady i ograniczenia.. wystarczy przełożyć z "on/ona" na "ja" i mamy piękny materiał do pracy nad sobą


Pięknie. :mysli:
Naszą trzeżwośc, zobaczymy, w jej, jego oczach. Nigdy zaś w naszych umysłach.
witam Ciebie Szika u ,,mnie,, w temacie :)

zołza - Śro 04 Lis, 2015 12:09

Coraz częściej dochodzę do wniosku ,że ja jako alkoholiczka teraz a wcześniej inaczej myśląca nie powinnam być w związku ani w ogóle ani w szczególe. Nie znaczy to jednak ,że nie kocham męża /rodziny /dzieci ...ja zwyczajnie jestem samotnikiem . Całe życie szukałam wolności ...w kompletnej niezależności od drugiej osoby , własnym pojęciu świata i ideałów , potem w alkoholu . Ktoś był mi potrzebny tylko na chwilę i tylko wtedy gdy na to łaskawie pozwoliłam .On /oni byli tylko i wyłącznie obok .Mój świat to mój świat i nikt nie miał do niego wstępu. ceewd Miało być o idealnym partnerze :mgreen: w moim przypadku to ktoś kto nie zabiera mojego terytorium , nie usiłuje słuchać co w mojej duszy gra , nie chce wyrazów miłości , nie ma względem mnie żadnych oczekiwań . Jest i ja też jestem - wspólnie ale i zarazem osobno. To trochę jak umowa cywilno- prawna ( ku*** !!! ale to zabrzmiało :roll: ) symbioza ...on ma to czego ja potrzebuję od niego a ja daję to co mogę dać . Każdy ma swój własny kawałek podłogi i tańczy na nim sam - pośrodku jest zbiór wspólny i tam spotykamy się kiedy chcemy :p
Symbioza – zjawisko ścisłego współżycia przynajmniej dwóch gatunków organizmów, które przynosi korzyść każdej ze stron lub jednej, a drugiej nie szkodzi :)

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 13:18

O symbiozie pisałem nie raz i coś w tym jest.
Być może i to jest jakiś sposób?
Jednak bardziej przypomina to onanizm, niby przyniesie spełnienie ale zostawia, niedosyt gdyż spełnienia w oczach drugiej kochanej osoby nam.......... brak........
:bezradny:
Myślałem o tym. Musiałabyś mieć swój niesamowicie ciekawy świat..i być kimś wyjątkowym...potrzeba aplauzu, który da spełnienie..
Lecz to nadal tylko zwykły, onanizm.. :mysli:
pozdrawiam serdecznie ;)

zołza - Śro 04 Lis, 2015 13:35

dziadziunio napisał/a:
niedosyt gdyż spełnienia w oczach drugiej kochanej osoby nam.......... brak........

dziadziunio napisał/a:
.potrzeba aplauzu, który da spełnienie..

Niekoniecznie :nie: moje uczucia /odczucia spełnienia nie potrzebują oklasków ( dobry orgazm nawet bezwiedny jest nadal orgazmem i samą przyjemnością, rozładowaniem . To ja mam czuć się spełniona - druga osoba może jedynie być zwierciadłem , które obnaża (weryfikuje) nagą prawdę ( a przynajmniej odbija to co daję) ;) Jeżeli jeszcze przy tym sama doznaje spełnienia to wszystko gra ;)

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 13:39

Spokojnie. :mysli:
Skoro tak sądzisz, nic mi do tego. Ale byłem tam, i tam także.......... zimno.......
Serdecznie pozdrawiam :pocieszacz:

zołza - Śro 04 Lis, 2015 13:57

Zimno to też pojęcie względne :p
Trzymaj się cieplutko Dziadziunio :buziak:

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 14:00

Trzym się, i Ty. :pocieszacz:
Muszę wyjechać nad morze, zamknąć sezon.
Chce mi się jak koniowi orac :skromny:
Nara :)

Janioł - Śro 04 Lis, 2015 16:21

zołza napisał/a:
Zimno to też pojęcie względne :p
podobno zimno jako takie nie istnieje jest tylko zjawisko braku ciepła
dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 18:23

szika napisał/a:
z tym widzeniem to też tak jakoś jest inaczej.. to co kiedyś było nie do zniesienia dla mnie dziś jest takie normalne.. nieraz się dziwię


Moja partnerka jest bałaganiarą, przypomniałaś mi wojnę o kapcie. Nigdy nie chciała ustawić ich na swoim miejscu. Tak ma do dziś, dziś już wiem, że ma prawo tak mieć....
:rotfl:

dziadziunio - Śro 04 Lis, 2015 20:33

Janioł napisał/a:
podobno zimno jako takie nie istnieje jest tylko zjawisko braku ciepła


No to ja jutro, jadę tam gdzie ciepła brak. :beczy:
Przepraszam nie zauważyłem, miło mi Ciebie widzec. :)
Pozdrawiam serdecznie :)

dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 13:46

Czarny napisał/a:
Dalej uważam się za mało skomplikowany przypadek


Jak pisałem o tych kapciach, także tak pomyślałem. Kapcie, bałagan, dziecko, matka, wzór, racja, logicznie proste jak drut.
Pierwsza reakcja, drugie zwrócenie uwagi i nic, żadnych zmian. Kapcie jak stały rozwalone tak stoją. Leci w kulki, jest złośliwa, robi specjalnie mi na złośc...
Może więc taka powinna być partnerka alkoholika? Po prostu niezmienna i nieustępliwa? :bezradny:
Miłego :)

szika - Czw 05 Lis, 2015 14:19

a ja Ci powiem dziadziunio, że moje kapcie zawsze są gdzieś, pod bliżej nieustaloną szerokościa geograficzną, jak wracam do domu to z reguły ich szukam, wiem, że jest w zasadzie tylko parę miejsc gdzie mogą być :)
jestem bałaganiarą i jest mi z tym dobrze.. nie przeszkadza mi mój bałagan.. dopuszczam bałagan, który w 15 minut można ogarnąć.. powyżej kwalifikuje się już do sprzątania, ale tez nic na siłę.. i wiesz? mojemu partnerowi to absolutnie nie przeszkadza :) wręcz gdy się poznaliśmy był zakochany w moim artystycznym bałaganiarstwie.. "wywodził" się z domu, w którym bałagan był absolutnie nie do pomyślenia a domownicy byli niewolnikami domu i porządku..
wrzuć na luz i sam swoje kapcie tez rozrzuć po chałupie.. potem usiądź i uciesz się tym faktem :)
prawdopodobnie Twoja Pani ma zdrowo w tej kwestii poukładane, nie przejmuje sie byle czym tak naprawde.. to, że Cie te kapcie draznią to coś w Tobie jest... może perfekcjonizm? pedanteria?
pomyśl nad tym..

dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 14:46

Ja już nie mam kłopotu z jej czy swoimi kapciami, pisze o czasie przeszłym i tym w jaki sposób złamane we mnie zostały przyzwyczajenie, w których żyłem i tworzyłem się cały czas. Kiedyś reagowałem, mówiłem, że mi się to czy owo nie podoba i natychmiast zostawało to zmienione, zmieniane. A tu i teraz tak już ni ma i tu i teraz tworząc się na nowo musiałem się w pewnych realiach zmieścic, w pewnych układach poukładać i dokonać wewnętrznych zmian które zostały na mnie wymuszone. :bezradny: Tak było i tak u mnie, ze mną jest. :mysli:
Sam to ja już mogłem tylko nowy. lepszy, bardziej melodyczny hymn spłodzić... :tak:
tylko po co? :mysli:
miłego :pocieszacz:

OSSA - Czw 05 Lis, 2015 14:59

Mój były mąż uwielbiał porządek, zawsze poukładane dokumenty (no chyba że byl nawalony to było mu wsio.ryba). Mieszkanie czyste bez problemu mogłam zaprosić perfekcyjną panią domu. Odkąd nie jestem partnerką alkoholika mój dom moja twierdza i ja decyduje czy i kiedy sprzątam. Dobrze mi z tym, nawet.synowi odpuscilam, póki bałagan nie wychodzi z jego pokoju :mgreen: zastanawiam się dlaczego, doszłam do.wniosku że w tym chaosie jakim musiałam zyc porządek byl mi potrzebny by móc się odnaleźć. Teraz.mam spokój i nie muszę biegać ze scierka by dobrze czuć się we wlasnym domu. Bo nikt nie powie , że pije bo ja zła żona jestem :wysmiewacz: bo on musi bo ....
OSSA - Czw 05 Lis, 2015 15:02

Do dziś synowie się śmieją .... tak wiem nie zakresilem pasty... Takie pośrodku doprowadzamy mnie do szewskiej pasji, a tak naprawdę problem by w zupełnie innym miejscu.
dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 15:23

OSSA napisał/a:
bo ja zła żona jestem


I tylko po to widziałem te kapcie. dziecko które niczego nigdy się od niej nie nauczy.
Tylko po to aby zdobyc przewagę i nadal jechać na tych samych sankach, co dawniej....nie pedant, perfekcjonista, estetyk tylko.............. alkoholik. :mysli:
Ossa miło mi. :)

szika - Czw 05 Lis, 2015 15:28

dziadziunio napisał/a:
Tylko po to aby zdobyc przewagę i nadal jechać na tych samych sankach, co dawniej....nie pedant, perfekcjonista, estetyk tylko.............. alkoholik

wydaje mi się, że to zdanie "spłaszcza" sprawę.. rywalizacja, dominacja to wcale nie jest domena tylko alkoholików.. w zasadzie jak się dobrze rozejrzeć to jest to bardzo powszechne i dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet..
jako alkoholicy, gdy zaczynamy trzeźwieć, mamy szanse zobaczyć ten mechanizm, co nie jest dane wielu "normalnym" ludziom.. czyli nieuzależnionym.. poprzez refleksje nad sobą, poprzez dociekanie i naukę siebie samych (do czego niejako obliguje nas trzeźwienie) stajemy się uważni na to co się w nas dzieje, dlatego ja osobiście uwazam, że jestem szczęściarą :) bez alkoholizmu pewnie trudniej (albo wcale) byłoby mi znaleźć odpowiedzi, trudniej byłoby mi skierować swoją uwagę w tę stronę..

dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 16:41

Masz rację, tak ma większość społeczeństwa. :okok:
szika napisał/a:
trudniej byłoby mi skierować swoją uwagę w tę stronę

Ale uwaga i koncentracja powinna być skierowana na siebie, a nie na innych..nawet jak występują w większości.. :mysli:

Miło mi, że jesteś :pocieszacz:

szika - Czw 05 Lis, 2015 16:44

dziadziunio napisał/a:
uwaga i koncentracja powinna być skierowana na siebie, a nie na innych..nawet jak występują w większości..


chyba właśnie dlatego tak Ci się zebrało na poczatku tego wątku :)

olga - Czw 05 Lis, 2015 17:17

żebyś Ty chłopie wiedział jaki ja sobie bałagan zrobiłam przez te kilka dni odkąd mój chłop w Polsce siedzi :szok: a miałam porządek utrzymywać :mgreen: i tak se siedze w tym bałaganie i mi całkiem przytulnie :p
olga - Czw 05 Lis, 2015 18:17

OSSA napisał/a:
Olga jak wróci to posprząta


no :mgreen: już się naszykował :smieje:

szymon - Czw 05 Lis, 2015 18:47

tutaj to jest prosta sprawa... gorzej to maja małżonki hutników i górników, chociaż jes jedna zaleta... po skończonej robocie mają łaźnie, to przynajmniej chłop czysty do domu wraca
olga - Czw 05 Lis, 2015 19:23

taaaa myślisz, że jak nie z huty czy kopalni to przyjeżdza rześki jak skowronek i zaraz za sprzątanie sie bierze? :mgreen:
szymon - Czw 05 Lis, 2015 19:45

yhy :p

to takie pieprzenie kto i gdzie pracuje :> *j****, i dziadziusia nie ma :>

dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 20:11

szika napisał/a:
chyba właśnie dlatego tak Ci się zebrało na poczatku tego wątku


A przepraszam, kiedy? :rotfl:
Taka moja rola w przedstawieniu, zwanym życie...
:bezradny:

szika - Czw 05 Lis, 2015 20:56

dziadziunio napisał/a:
A przepraszam, kiedy?
no że w ogóle po co taki watek, wynocha z powaznego działu i cos tam jeszcze.. :mgreen:
dziadziunio - Czw 05 Lis, 2015 21:09

Pierwszy temat jaki założyłem na alkoholowych forach, nosił tytuł moje prywatne dno. Z czasem zmieniony na alkoholizm prawdziwy, czyż to nie jest alkoholizm prawdziwy? taki w którym tylko, o zgrozo alkoholu jest już brak? :mysli:
im więcej będą krzyczeć, tym więcej mam racji :P
Wiesz kto wymyślił telefon komórkowy?
:)

szika - Czw 05 Lis, 2015 21:42

Tesla?
Klara - Czw 05 Lis, 2015 21:44

szika napisał/a:
Tesla?

Nie kobieta i nie idealna partnerka alkoholika, tylko FACET:
http://zapytaj.onet.pl/Ca..._komorkowy.html

szika - Czw 05 Lis, 2015 21:49

Tesla miał takie wizje, że w przyszłości będą telefony komórkowe, laptopy i internet.. ponoć miał projekty, ale one nigdy nie ujrzały światła dziennego..
dlatego będe się upierać :[ (tak trochę :) )

pietruszka - Czw 05 Lis, 2015 22:41

pterodaktyll napisał/a:
nie wiesz co brał? :p

prąd zdaje się lubił :mysli:

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 08:54

Klara napisał/a:
Nie kobieta i nie idealna partnerka alkoholika, tylko FACET


No pewnie, że facet. Był niepijącym alkoholikiem a zrobił to tylko po to aby kontrolować móc, terroryzowac mógł i nękac mógł swoją połowcę, przez 24 godziny na dobę..
O tym przyjaznym ludzkości wynalazku i moim sposobie wywierania presji za dwa dni gdyż muszę wyjechać i zrobić porządek nad morzem.
Niepijący alkoholik jakim byłem ja cierpi a cierpienie w samotności to koszmar, trzeba mieć wspólnika.
Wrócę do nieszczęsnych kapci które są przecież tylko znakiem czasu i mogą to być włosy w wannie, nie tak wyprasowana koszula lub zbyt lub za bardzo słona zupa. Nic się nie zmienia, tylko alkoholu brak. Mojej partnerce im więcej gadałem tym bardziej kapcie po chacie rozwalała. W końcu dałem spokój, nadal nic nie rozumiejąc ale chroniąc siebie. Oszalałbym
:krzyk:
kocham ją, to od niej to dostałem. :mysli:
miłego ;)

szika - Pią 06 Lis, 2015 10:13

dziadziunio napisał/a:
Nic się nie zmienia, tylko alkoholu brak.

wiesz.. ja kiedyś miałam tak, że wydawało mi się, że jak przestane pić to już bedzie taki hajlajf fajerwerki, teraz to już tylko bedzie cudownie i wogle wogle.. no bo przecież nie piję..
no i zmieniło się - owszem - wszystko, ABSOLUTNIE WSZYSTKO - ale nie od razu.. wiesz kiedy się zmieniło? wiesz.. :) wtedy gdy zmieniło się moje myślenie o tym wszystkim.. przyszedł moment, że takie rzeczy stały sie tak nieistotne, mało ważne, błahe, straciły na znaczeniu.. a ważne stało się co inne.. np uśmiech bliskiej osoby, przytulenie, buziak, dobre słowo.. albo np to, że mój men umyje mi samochód.. albo naprawi komputer.. albo.. np uwielbiam kiedy wtrynia to co ja nagotuję.. jeju jak mi się wtedy serducho cieszy :) i też zdarza mi się za duzo lub za mało posolić.. ale on i tak to pałaszuje :) a ja sie cieszę tak autentycznie.. więc niech rozrzuca te kapcie, razem rozrzucajmy.. czy to jest ważne? :) a włosy w wannie.. kurde wiesz.. nie pomyślałabym nawet, że to może komuś przeszkadzać.. po mnie zawsze i wszędzie jest pełno włosów, bo troche ich mam ;)

zimna - Pią 06 Lis, 2015 11:14

szika napisał/a:
np uwielbiam kiedy wtrynia to co ja nagotuję.. jeju jak mi się wtedy serducho cieszy :) i też zdarza mi się za duzo lub za mało posolić.. ale on i tak to pałaszuje :) a ja sie cieszę tak autentycznie.

Ha ha tez tak mam, jeszcze jak są dzieciaki i jedzą, tak całym sobą.
O tak , nagotowac i patrzeć jak wcinają, jeden z moich ulubionych atawizmów.
Paczam i jestem szczęśliwa sc43545

zimna - Pią 06 Lis, 2015 12:15

pterodaktyll napisał/a:
Gotowanie to przeżyte
:rotfl:
nie do końca o to mi chodziło -radośc kobiety " karmiącej " bliskich ma podłoże atawistyczne tak czytałam :) .

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 13:46

szika napisał/a:
wiesz kiedy się zmieniło? wi


Wiem. w ten czas gdy nasz partner na nas zmiany wymusi. Innych obcji brak.
Sama to mogłabyś najwyżej.. popatrz poprzednie posty.
Przytulam, serdecznie przytulam :)

Miałem jechać ale teściowa miała inne plany. Jestem uśmiechnięty tak miało być. Uczę się pokory, wciąż się jej uczę. a teraz spawdzam pokorę Ptera :plask:
miłego :)

szika - Pią 06 Lis, 2015 14:25

dziadziunio napisał/a:
gdy nasz partner na nas zmiany wymusi. Innych obcji brak.


zdecydowanie sie nie zgadzam! wymuszać na mnie można było gdy piłam.. nawet nie trzeba było jakos specjalnie agresywnie.. wystarczyło tupnąć i ja od razu na baczność..

teraz nie ma mowy.. można mnie oczywiście o coś poprosić, ale ja niekoniecznie muszę się zgodzić.. tak więc zapewniam Cię, że inne opcje są ;)

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 14:42

Przepraszam.
Nie odbierz tego, albo odbieraj jak chcesz. Obrażasz mnie, mam za sobą tysiące mitingów i dziesiątki tysięcy wypowiedzi. Wiem o czym piszę gdyż byłem tam a skoro Ciebie tam nie było.....to nie wiem skąd...tu jesteś? :bezradny:
bez urazy, pozdrawiam serdecznie. Krzysztof :)

szika - Pią 06 Lis, 2015 14:49

czy ja dobrze rozumiem, że czujesz się obrażony tym, że mam swoje zdanie na temat mojej własnej osoby? i że wiem, że na mnie niczego wymusić się nie da? że jeśli się zmieniam to tylko dlatego, że sama tego chcę? to Cie obraża? a w jaki sposób gdybyś mógł tak jaśniej?
yuraa - Pią 06 Lis, 2015 16:09

szika napisał/a:
gdybyś mógł tak jaśniej?

przeczytałem kilkukrotnie
chyba straciłem zdolnośc logicznego myslenia.
Dziadziunio, wsio OK ?

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 17:22

Oczywiście. spoko.
U mnie norma. Jestem taki jak inni, taki sam.
:bezradny:
Kiedyś, myślałem inaczej. Dziś wiem, że się myliłem :)

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 17:39

szika napisał/a:
gdybyś mógł tak jaśniej?


Chodzę na mitingi słucham wypowiedzi innych, sam się z tym borykałem i jesteś pierwszą osobą która uważa, że samo zaprzestanie, zatrzymuje działanie mechanizmów.....Kapcie, krok dalej. Miski, krok dalej itd. itd. itdd
:tak:

szika - Pią 06 Lis, 2015 18:39

dziadziunio napisał/a:
jesteś pierwszą osobą która uważa, że samo zaprzestanie, zatrzymuje działanie mechanizmów

wiesz co.. istnieje takie coś jak parafraza.. uczyli mnie tego na terapii na zajęciach z komunikacji..
jesli czegoś za dobrze nie rozumiem z wypowiedzi drugiej osoby to parafrazuję, czyli powtarzam co zrozumiałam i dopytuję czy o to chodziło..
mniej więcej tak jak ja to tutaj wczesniej zrobiłam, zadałam takie pytanie parafrazujące.. mniejsza, że na nie nie odpowiedziałeś..

dziadziunio.. tak jak napisałeś to w cytacie - to ja tego nigdzie tak nie napisałam.. to jest wyłącznie Twoja interpretacja moich wypowiedzi.. bardzo mozliwe, że tylko tak je zrozumiałeś.. ale to nie jest prawda, bo ja tak nie uważam.. a skoro opierasz się wyłącznie na własnej interpretacji (niezgodnej z moim komunikatem) to wcale sie nie dziwię, że poczułeś się obrażony..
po co to piszę.. patrzę i dostrzegam w jaką pułapkę można wpaść, jesli zamiast nastawić sie na dobre zrozumienie rozmówcy osoba jest jakby w swoim świecie i to jak postrzega rzeczywistośc wydaje jej się prawdą,... jak iluzja, którą staranie budujesz w swoim umyśle staje się dla Ciebie Twoją prawdą..

nie musisz mnie przepraszać.. tym iluzorycznym rozumieniem moich wypowiedzi tak naprawdę mnie nic złego nie zrobiłeś.. jesli juz to tylko sobie...

dziadziunio - Pią 06 Lis, 2015 22:20

Ale ze mną pojechałaś :skromny:
Najnormalniej po takiej reprymendzie mógłbym, bez problemowo wywołać u siebie głód alkoholowy, lub potężnych rozmiarów nawrót chorobowy. Mógłbym i miałbym do tego pełne prawo, lecz na mojej drodze znowu staneła moja partnerka która ma wywalone na mój alkoholizm i wszelkie prawa dotyczące tego uzależnienia. Tak, że szkoda stroszyc pióra, gdyż cała scena zosała dla mnie spalona. :bezradny:
Spoko, przeżyję. :mysli:
Pozdrawiam i przepraszam skoro tego potrzebujesz :)

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 10:52

pterodaktyll napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
Innych obcji brak.


dziadziunio napisał/a:
spawdzam


dziadziunio napisał/a:
teraz spawdzam pokorę Ptera

Lepiej byś literówkę sprawdzał przed wysłaniem posta, a nie moją pokorę :rotfl: :wysmiewacz:

Pozdrawiam :mgreen:


Od ponad siedmiu lat piszę na alkoholowych forach. Popełniam błędy ortograficzne, stylistyczne, literówki i inne, których nawet w prostocie swojej nazwac nie potrafię. Lubię siebie, tak mam..
Ptero wyglądasz jak ja na korytarzu patrząc na porozrzucane kapcie ;)

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 12:31

I na tym właśnie polegała, rola mojej partnerki. Nie pozwolić zepchnąć się w otchłań, ustalać zasady, nie poddawac się i pozostać sobą. To ona, nie ja znała zasady i sposoby aby życie toczyło się normalnym i spokojnym torem. Ona musiała na nowo mnie ukształtować, ja chciałem ale przecież nie wiedziałem jak?
No bo i niby skąd? :bezradny:
Jakby ustąpiła mi chociaż raz....potoczyłoby się tak jakbym ja chciał...musiał chciec. jakbym to widział.. a widziałem tylko jedno..siebie. :mysli:
miłego :)

margo - Sob 07 Lis, 2015 13:13

Morał z tego taki, że partnerka trzeźwiejącego alkoholika powinna być po prostu zdrowa :mgreen: wywodzić się ze zdrowego emocjonalnie domu i sama nie mieć problemów ze sobą, po prostu zdrowo podchodzić do życia :roll:
Są gdzieś takie, które by chciały wiązać się z alkoholikami? :mgreen:

pietruszka - Sob 07 Lis, 2015 13:17

margo napisał/a:
Są gdzieś takie, które by chciały wiązać się z alkoholikami? :mgreen:

zdrowa od razu ucieknie :bezradny:

zimna - Sob 07 Lis, 2015 13:18

margo napisał/a:
partnerka trzeźwiejącego alkoholika powinna być po prostu zdrowa

No zdrowa sie nie zwiąże z alkoholikiem :roll:
Zostje więc ; totalna egoistka, egocentryczka, ewentualnie socjopatka. :evil2"

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 13:30

Coś insynuujecie?
:rotfl:
Jestem pewny, że z każdej zdrowej alkoholik i tak będzie próbował zrobić, idiotkę.
Jak pozwoli, zrobi.. :krzyk:
Wiem. Próbowałem, nie pozwoliła. :rotfl:
:bezradny:

pietruszka - Sob 07 Lis, 2015 14:09

dziadziunio napisał/a:
Jestem pewny, że z każdej zdrowej alkoholik i tak będzie próbował zrobić, idiotkę.

raczej nie będzie miał najmniejszej szansy... no może jedną.... i ostatnią.

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 15:06

Pietruszka, proszę daj trochę a luz.
Przepiłem ponad trzydzieści lat swojego życia. Piszę o sobie i kobiecie która potrafiła w końcu powiedzieć... halo, halo facet daj sobie na luz. Ja nie byłem zainfekowany ja byłem pod jego wpływem całkowicie stworzony. Każdy ma prawo popełniać błędy alkoholik także. Nie wyskoczył nagle w piątek zza obrazka, oświadczając z uśmiechem na ustach niespodzianka oto jestem, jestem alkoholikiem. Tworzył się przez wiele, wiele lat. :bezradny:
Ale inni mogą miec inaczej :mysli:
miłego :)

OSSA - Sob 07 Lis, 2015 15:11

pietruszka napisał/a:
margo napisał/a:
Są gdzieś takie, które by chciały wiązać się z alkoholikami? :mgreen:

zdrowa od razu ucieknie :bezradny:




Nie od razu, alkoholizm jest chorobą postępującą , jeśli partner na początku pije 'kontrolowanie" jest tzw. duszą towarzystwa, zanim tak naprawdę będzie widać chorobę i jej skutki to partnerka będzie na tyle uwikłana, że trudno będzie jej uciec.

Zanim ja ostrzegłam powagę tej choroby byłam już żona i matką :bezradny: na ucieczkę było trochę za późno.
Przecież kiedy się poznaliśmy on nie leżał za..... tylko był miły przystojniakiem, który lubił dobre trunki...... z czasem trunki stawały się coraz gorsze, a ciągi coraz dłuższe.

Dziś na szczęście to już za mną :rotfl: :rotfl: :rotfl:

pietruszka - Sob 07 Lis, 2015 15:42

OSSA napisał/a:
o partnerka będzie na tyle uwikłana, że trudno będzie jej uciec.

w większości przypadków, które miałam okazję poznać - podłożem związania się z hmmm... nawet przyszłym alkoholikiem... są pewne predyspozycje osobowościowe, dysfunkcje wyniesione z dzieciństwa, przekonania rodzinne w domu rodzinnym.
Szanująca się, kochająca siebie kobieta, bez obciążenia środowiskowymi przekonaniami (dla przykładu "nieważne jaki by był byleby był", "o kobiecie świadczy obecność lub brak mężczyzny" , "muszę się kimś opiekować...", i inne takie...) zwieje od człowieka, który ma problemy emocjonalne, zanim rozwinie się kolejna faza alkoholizmu, a u niej współuzależnienia.
Byłam w związkach z mężczyznami, którzy nie zostali alkoholikami, ale byli jakoś dla mnie mało atrakcyjni, zbyt nudni, poukładani. Mnie osobiście pociągała pewna niewiadoma, pewna zagadka skomplikowanej osobowości, niepewność tego co wymyśli (a miał w zanadrzu wiele niespodzianek), inne moje znajome pociągała perspektywa wybawicielki, czasem niedostępność emocjonalna, własna potrzeba realizowania się w kontroli, nadopiekuńczości, czasem potrzeba dominacji. Różne są motywy związania się z osobą skłonną do uzależnień, rzadko jednak są to zdrowe motywy. I zwykle są to podświadome motywy.

Co oczywiście nie znaczy, że nie życzę trzeźwiejącym alkoholikom szczęśliwych związków. Jak najbardziej. Podobnie zresztą życzę tego potrzebującym tego zdrowiejącym współuzależnionym. Fajnie, gdy są to znacznie zdrowsze relacje, do których nie byliśmy najczęściej zdolni wcześniej.

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 16:29

pietruszka napisał/a:
podświadome


Podświadomośc.
Aby, zmienić jej zakusy, należy częstokroć postępowac wbrew sobie. To nie jest logiczne i jako takie zostaje automatycznie odrzucane. Tak to dział i jak się daje tak się kraje, a potem krzyk i płacz żem skrzywdzona...
Wszyscy jesteśmy tym ubabrani..smutno mi
:bezradny:

Linka - Sob 07 Lis, 2015 17:02

dziadziunio napisał/a:
Tak to dział i jak się daje tak się kraje, a potem krzyk i płacz żem skrzywdzona...


hm...czytam i czytam, i zabolało...
dlaczego? bo nadal czuję się oszukana...byłam chyba jedyną osobą,
której mój mąż nie pokazał swego prawdziwego oblicza,
a potem, potem było już za późno :bezradny:

z tak wieloma rzeczami się pogodziłam, ...z tym nie mogę...jeszcze nie

Giaur - Sob 07 Lis, 2015 17:17

Abstrahując od mechanizmu współuzależnienia, pewnych rzeczy nie chciałaś widzieć i pewnie siłą rzeczy nie widziałaś, ale tu nie będę kumatego zgrywał. Alkoholik (z jako takim IQ) to mistrz ściemy i manipulacji. Jak ktoś doszedł do punktu w którym skutecznie okłamuje samego siebie, to kantowanie innych ludzi to już mały pikuś.
dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 17:28

Linka napisał/a:
zabolało


Wiem.
Przepraszam Przyjacielu i delikatnie przytulam.
Nikt nie rodzi się zły, nie ma z automatu złych dzieci, alkoholików ani też głupich psów..
Jurek zamknij proszę temat.

OSSA - Sob 07 Lis, 2015 18:19

pietruszka napisał/a:
w większości przypadków, które miałam okazję poznać - podłożem związania się z hmmm... nawet przyszłym alkoholikiem... są pewne predyspozycje osobowościowe, dysfunkcje wyniesione z dzieciństwa, przekonania rodzinne w domu rodzinnym.


Nie jestem DDA nigdy nie widziałam mojego ojca pijanego, choć alkohol pojawiał się od czasu do czasu przy okazji jakiś rodzinnych uroczystości. Kiedy byłam dzieckiem, moi pijący krewni nie przychodzili do nas pod wpływem, niby po co?

Moim zdaniem właśnie dlatego wpakowała się w ten toksyczny związek, nie wiedziałam jak może wyglądać życie u boku uzależnionego partnera. Byłam bardzo młoda, zakochana i naiwna ( choć właściwsze słowo :glupek: ). Zresztą on na spotkania nie przychodził c44vc wręcz przeciwnie , czysty zadbany, dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że ..... tylko on tak mną manipulował, że zupa jest za słona, nie ma zupy, że w końcu uwierzyłam, że pije przeze mnie. :bezradny:

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 18:30

OSSA napisał/a:
że w końcu uwierzyłam, że pije przeze mnie.



Jeżeli myślisz że to zaplanował i chciał takim być, to się bardzo...mylisz.
miłego

szika - Sob 07 Lis, 2015 22:26

dziadziunio napisał/a:
Podświadomośc.
Aby, zmienić jej zakusy, należy częstokroć postępowac wbrew sobie.

małe sprostowanie.. (tzn uwaga walnę wykład :mgreen: )
nie wbrew sobie, tylko wbrew wgranym programom.. a własnie zgodnie ze sobą..
my to nie nasze programy..
tak jak Windows ... Windows to Windows.. można wgrać do niego rózne oprogramowanie, aplikacje, ale dalej jest Windowsem.. jak mu wgrać wirusy to się zkaszani i będzie źle działał.. czasem nawet całkiem się wykrzaczy padnie.. ale jak odwirusować - działa jak złoto.. w zgodzie ze sobą ;) tak jak go Bill Gates stworzył ;)

dziadziunio - Sob 07 Lis, 2015 23:36

Tak, tak...
Masz. Szika rację. Chyba żeś przyzwyczajona. :bezradny:
Miłego, dobranoc :)

dziadziunio - Nie 08 Lis, 2015 12:13

pterodaktyll napisał/a:
Perfect!! Exactly!!


Program komputerowy można zresetować, usunąc i wgrac nowy..Wyeliminowac jego ,,zawieruszenie,, aż do zera nawet z pamięci.
Człek jest inaczej zbudowany i pamięta stare zachowania, sprawdzone metody i inne rzeczy które i tak po zmianach będzie starał się wprowadzać w nowe życie

szymon - Nie 08 Lis, 2015 12:21

dziadziunio napisał/a:
Człek jest inaczej zbudowany i pamięta stare zachowania, sprawdzone metody i inne rzeczy które i tak po zmianach będzie starał się wprowadzać w nowe życie


chyba Twój człek będzie się starał

dziadziunio - Nie 08 Lis, 2015 12:57

Szymon, spróbuj może? pisać bez emocji?
Ptero.
To o czym napisałem nie pozwoli wprowadzać nowego, gdyś stare będzie stawiało opór..
podświadomośc.
:bezradny:

Jo-asia - Nie 08 Lis, 2015 12:58

szika napisał/a:
Windows to Windows..

zapomniałaś o jeszcze jednym... głównym ;)
DOS ? czy jakoś tam ...

i takie jedno spostrzeżenie.. coś co mi uświadomiłaś, łatwość "zwalania" na coś.. winy
mimo wszystko.. i to jest potrzebne, bez tego etapu, dalej się nie pójdzie :)

pietruszka - Nie 08 Lis, 2015 13:32

Można korzystać z cudzego oprogramowania (mamy, taty, babci, kilku pokoleń wstecz, sąsiadki, co to nam do gara zagląda, znajomych, którym chce się czymś zaimponować, szefa, od którego chce się coś uzyskać). Można zacząć uczyć się pisać własne oprogramowanie. W tym ostatnim przypadku może się okazać, że łatwiej, lepiej i prościej wtedy niejako nakarmić własną podświadomość,w przypadku korzystania z cudzego oprogramowania - często jest obarczone ryzykiem spełniania potrzeb innego programisty.. Oczywiście to moje przemyślenia.
pterodaktyll - Nie 08 Lis, 2015 14:12

pietruszka napisał/a:
Można korzystać z cudzego oprogramowania

I tak to zawsze odbywa albowiem pisanie naszego "oprogramowania" zaczynają właśnie najbliżsi czyli mama., tata, babcia itd itp, trudno bowiem przypuszczać, że od urodzenia będziemy sami to robić a więc przejmujemy od nich ich postawy, zachowania, systemy nagród i kar, itd....
pietruszka napisał/a:
Można zacząć uczyć się pisać własne oprogramowanie.


Zazwyczaj jak już o tym wiemy, jest na to za późno i pozostaje nam tylko "naprawianie" i "wymiana" tych kodów, które nam przeszkadzają w życiu. Czasami w tym celu sięgamy po alkohol czy inne substancje zmieniające świadomość, zresztą co ja będę się wymądrzał skoro wszyscy tutaj to wiedzą. Wychodzenia z nałogu czy współuzależnienia dlatego jest tak ciężkie i trudne, bo wgrywamy sobie całymi latami w podświadomość owe fałszywe kod i tak naprawdę sami nie wiemy nawet ile i jakie w nas funkcjonują. Wychodzenie z nich tylko na poziomie świadomym to właściwie walka z wiatrakami i św. Jerzego ze smokiem jednocześnie, zwłaszcza, że nasza podświadomość kieruje naszymi poczynaniami w ok. 70% a tylko ok. 30% naszych działań jest z poziomu świadomości, a do tego, jakby było mało, podświadomość "nie zna" słowa "NIE" :bezradny:

Linka - Nie 08 Lis, 2015 14:48

Bardzo ważne rzeczy piszesz Ptero
pterodaktyll napisał/a:
Wychodzenie z nich tylko na poziomie świadomym to właściwie walka z wiatrakami i św. Jerzego ze smokiem jednocześnie, zwłaszcza, że nasza podświadomość kieruje naszymi poczynaniami


pytanie, jak wyjść z tego na poziomie podświadomości, czy to w ogóle jest możliwe...czy już zawsze będę musiała się pilnować , by nie pójść za pierwszym odruchem?

pterodaktyll - Nie 08 Lis, 2015 15:05

Linka napisał/a:
pytanie, jak wyjść z tego na poziomie podświadomości, czy to w ogóle jest możliwe..

Owszem, podobno jest możliwe. Wystarczy "tylko" przeprogramować swoją podświadomość :mgreen: Mówiąc prościej, błędne i złe przekonania, nabyte latami nałogu czy współuzależnienia, zastąpić nowymi. To już niestety takie proste nie jest i często bardzo ale to bardzo boli. Ja naprawdę nie jestem w stanie tego Ci tak w kilku słowach wytłumaczyć :buziak: Kol. Red. już się cośkolwiek nabija ze mnie, ale naprawdę warto przeczytać "W dżungli podświadomości", choćby tylko po to żeby trochę poznać samego siebie.
Linka napisał/a:
.czy już zawsze będę musiała się pilnować , by nie pójść za pierwszym odruchem?

Jeśli to będzie zdrowy i płynący z serca odruch, to czemu nie. Twoja podświadomość ZAWSZE wybierze dla Ciebie to co będzie uważała za najbardziej korzystne. Problem w tym, że trzeba ją najpierw "naprawić" i "zresetować" te wszystkie stare, błędne przekonania, a to jak już mówiłem, proste nie jest, choć nie niemożliwe. Przede wszystkim trzeba NAPRAWDĘ uwierzyć, że to jest możliwe, bo jak sama wiesz wiara nie zadaje pytań i góry przenosi, bo inaczej do du** z taką wiarą ;)

szymon - Nie 08 Lis, 2015 15:09

swoje lenistwo czasami jest dobrze usprawiedliwić CHOROBĄ (bo przecież ten piekielny alkoholizm) lub PODŚWIADOMOŚCIĄ (bo przecież mało kto to ogarnia, to czemu ja)

a świadome, odpowiedzialne decyzje, konkretne działanie przelatuje miedzy palcami, jak piasek w klepsydrze... tylko tutaj nie da się jej odwrócić i zacząć jeszcze raz od urodzenia ;)

szymon - Nie 08 Lis, 2015 15:20

pterodaktyll napisał/a:
Nic nie zrozumiałeś Młody, ale to już nie mój problem


ani nie mój

pterodaktyll napisał/a:
Gdzieś Ty wyczytał o usprawiedliwianiu choroby lenistwem czy podświadomością. Tak z ciekawości pytam


nigdzie, a w wielkim zaufaniu Ci napisze, że ciekawość to ... itd itp sc43545

dziadziunio - Nie 08 Lis, 2015 17:25

Ptero i prawie w całości się zgadzamy.
Tylko, że sam nie możesz zmieniac czegoś o czego istnieniu nie masz zielonego nawet pojęcia. Nie znasz tak naprawdę swoich przyzwyczajeń, zwłaszcza tych bolesnych dla innych. Dlatego tak ważną rolę dostają nasi partnerzy, którzy muszą na nas wymusić, jeszcze raz to napiszę wymusić zmiany..
:)

pterodaktyll - Nie 08 Lis, 2015 17:33

Prawie w całości się zgadzam z Tobą oprócz tego, że:
dziadziunio napisał/a:
partnerzy, którzy muszą na nas wymusić,

Partnerzy albo chcą albo nie chcą na nas wymuszać, zresztą w imię własnego celu, który min. w ten sposób realizują :)

dziadziunio - Nie 08 Lis, 2015 17:41

Pertner który nie walczy o swoją indywidualnośc, nie dba o swój dobry nastrój, będzie przestraszoną szarą myszką, która i tak w końcu pójdzie na przemiał.
Do tego jeszcze robi nam niezłe kuku nie pozwalając nam wyjść z g***a w którym siedzimy..
:bezradny:

pterodaktyll - Nie 08 Lis, 2015 17:42

No i osiągnęliśmy consensus :mgreen:
szika - Nie 08 Lis, 2015 17:47

Jo-asia napisał/a:
zapomniałaś o jeszcze jednym... głównym
DOS ? czy jakoś tam ...

tak.. pamiętam, że uzyłam tego przykładu aby zobrazować różnicę pomiędzy podswiadomością i świadomością.. to był trochę inny kontekst.. nie jestem przywiązana do tych porównań ;)
Jo-asia napisał/a:
coś co mi uświadomiłaś, łatwość "zwalania" na coś.. winy

ja tak szczerze mówiąc w ogóle nie wiem co to jest.. nigdy nie zwalałam na nikogo ani na nic winy za moje picie (o ile to masz na myśli).. natomiast jesli cokolwiek udało Ci się w sobie dostrzec to się cieszę..

dziadziunio napisał/a:
ważną rolę dostają nasi partnerzy, którzy muszą na nas wymusić, jeszcze raz to napiszę wymusić zmiany..

może będę nudna dziadziunio.. albo mam całkowicie inaczej w tej kwestii..
nigdy nikt mnie do niczego nie zmuszał, a już na pewno nie do pozytywnych zmian.. zmieniałam się bo sama tego chciałam.. pragnęłam tego z całego swojego serducha, całą sobą.. inni wraz z partnerem wspierali mnie - owszem.. byli blisko, przyjacielscy i życzliwi, ale i tak całą odpowiedzialność za moje trzeźwienie ponoszę ja sama.. nikt inny..

dziadziunio czy Ty się do czegoś zmuszasz? czy Ty sam coś na sobie wymuszasz? bo może tu warto byłoby pogrzebać i zastanowic się? albo jeszcze inaczej.. może Ty tak się czujesz jakbyś był do czegoś zmuszany?
trochę to tak z boku wygląda.. takie mi sie pojawiają refleksje.. :pocieszacz:
zwłaszcza po tym zdarzeniu z poczuciem obrazy iles postów wcześniej..
napisałeś, że ja Cie obrażam, gdy nic takiego nie miało miejsca..
może tak się czujesz z tym zmuszaniem również?
chcę żebyś miał jasność.. nie jestem przeciwko Tobie i nie chce udzielać Ci reprymendy.. piszę do Ciebie bardzo zyczliwie.. pisze to co myśle, co czuję i jak to wygląda z mojego punktu widzenia.. a więc z boku.. może Ci sie przyda..

pietruszka - Nie 08 Lis, 2015 17:49

dziadziunio napisał/a:
którzy muszą na nas wymusić

nic nie muszą, może im się zachcieć pod warunkiem, ze nie mają nic lepszego do roboty
dziadziunio napisał/a:
Do tego jeszcze robi nam niezłe kuku nie pozwalając nam wyjść z g***a w którym siedzimy..
och bidulek ten alkoholik, ta wredna współuzależniona mu ten łeb w gównie trzyma
;)

dziadziunio - Nie 08 Lis, 2015 18:05

pietruszka napisał/a:
och bidulek ten alkoholik, ta wredna współuzależniona mu ten łeb w gównie trzyma


Pietrucha a Tobie co? :)
Wspieranie to nie głaskanie po biedniej główce :mysli:
:)

Klara - Nie 08 Lis, 2015 20:19

dziadziunio napisał/a:
ważną rolę dostają nasi partnerzy, którzy muszą na nas wymusić, jeszcze raz to napiszę wymusić zmiany..

Z całym szacunkiem Dziadziuniu - bądź uprzejmy otworzyć oczy i uszy na innych ludzi i nie uogólniaj tego, co u Ciebie zadziałało.
Wygłaszanie takich twierdzeń wobec osób współuzależnionych będących na początku drogi może być dla nich szkodliwe.
Przećwiczyłam Twój sposób na własnej skórze i wymuszałam, zamiast po prostu odejść, albo przynajmniej odwrócić się plecami i żyć własnym życiem od początku, bo gdy to wreszcie zrobiłam, było już za późno.

Linka - Nie 08 Lis, 2015 20:32

Klara napisał/a:
albo przynajmniej odwrócić się plecami i żyć własnym życiem od początku,

ja właśnie tak rozumiem sposób , w który partnerka "wymusiła" na Dziadziuniu trzeźwienie.
A że mu zależało, by z nią być, zaczął zmieniać siebie.

ale to ja....

dziadziunio - Wto 17 Lis, 2015 09:51

Klara napisał/a:
Wygłaszanie takich twierdzeń wobec osób współuzależnionych będących na początku drogi może być dla nich szkodliwe


Najpierw zaniemówiłem, a potem wpadłęm w śmiech. Przypomniałaś mi miting na którym mój kolega wygłaszał dość dziwne na tamten mój czas teorie, i po mitingu pomyślałem, ze przez takich jak on, ludzie przestaną przychodzić na mitingi.
Klara napisał/a:
bądź uprzejmy otworzyć oczy i uszy na innych ludzi

Jak na razie widzę dwóch, którzy myślą żem karp i wszystko łyknę. :bezradny:
I tak Ciebie lubię :)
Linka serdecznie pozdrawiam :pocieszacz:
U mnie wszystko ok. Pozdrawiam Tosiu przyjacielu i przepraszam nie mam nawet czasu poczytać co u Ciebie. :pocieszacz:
Wieczorem wejdę :buzki:

OSSA - Wto 17 Lis, 2015 13:24

dziadziunio, moim.zdaniem to co ty wypisujesz jest zwykłą manipulacją , tylko nie wiem czy nami, czy twoja partnerka. Każda wspoluzalezniona , która idzie.na terapie lub al.anon uczy się ze powinna zająć się sobą , dziećmi , przestać.kontrolować alkoholika i bo to i tak nic nie da. Im szybciej to zrozumie , tym wyjdzie tego mniej poobijana. Ja potrzebowalam 30 lat :wstyd: ale od roku jestem sama i nigdy nie oddam już mojego spokoju . Bycie wolnym od emocji bo zupa jest za słona, nie ma zupy bezcenne.
OSSA - Wto 17 Lis, 2015 14:42

Jak dla mnie nie ma partnerstwa z alkoholikiem, partnerstwo to wzajemny szacunek, przyjaźń, zaufanie, alkoholik obieca co będę chciała ,.a.zrobi.jak będzie uważał. Kwiatki, swicidelka byle mieć komfort picia, byle uspokoić poczucie winy. Manipulacja , szantaż emocjonalny to nie partnerstwo tylko przemoc.psychiczna, od takich emocji trzbeba odcinać się toporem, a nie mowic o partnerstwie.To jak pprzyjaźń Polko-radziecka w czasach komuny. Dlatego czynni alkoholicy ,nie lubią al.Anin, baba zaczęła chodzić i w głowie jej się poprzestawialo, nie daje już sobą manipulować :szok:
Giaur - Wto 17 Lis, 2015 20:06

No to może ustalmy czy ten alkoholik ma w związku: być trzeźwym, leczyć się, popijać czy może szybować do krainy wiecznych łowów. Wypowiadać się może nie wypowiadam, ale sobie czytam z zainteresowaniem ;) .
Klara - Wto 17 Lis, 2015 20:23

Giaur napisał/a:
No to może ustalmy czy ten alkoholik ma w związku: być trzeźwym, leczyć się, popijać czy może szybować do krainy wiecznych łowów.

dziadziunio napisał/a:
Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia. Zalety, wady, etc

Giaur! Niektórzy znani mi trzeźwi alkoholicy twierdzili, że dochodzenie do trzeźwości trwa mniej więcej tyle, ile lat trwało nadużywanie alkoholu.
Nie wiem, czy mają rację, ale jeśli brać pod uwagę ten argument, to wynika z niego, że podczas procesu wychodzenia z uzależnienia ten człowiek nie jest całkiem trzeźwy.
Moim zdaniem obciążanie partnerki odpowiedzialnością za powodzenie tego trudnego procesu jest nieporozumieniem.

Giaur - Wto 17 Lis, 2015 20:34

Klara napisał/a:

Giaur!

Aż podskoczyłem :D .

No i do tego zmierzam, bo dziadziunio opowiada o wychodzeniu z uzależnienie przy pomocy partnerki (dla mnie absurd). W wypowiedziach OSSY to ja widzę szybownika. To może sobie ustalcie jakiś wspólny grunt ;) ,

Klara - Wto 17 Lis, 2015 20:40

Giaur napisał/a:
Aż podskoczyłem :D .

O, przepraszam, że Cię przestraszyłam :oops:
Giaur napisał/a:
W wypowiedziach OSSY to ja widzę szybownika. To może sobie ustalcie jakiś wspólny grunt ;) ,

To już sprawa między Ossą a Dziadziuniem :bezradny:

Janioł - Wto 17 Lis, 2015 21:07

dziadziunio napisał/a:
No, właśnie. Jaka powinna być?
............że wszechświat jest taki jaki być powinien............. ;)
pietruszka - Wto 17 Lis, 2015 21:10

Janioł napisał/a:

............że wszechświat jest taki jaki być powinien............. ;)

i nie dręcz się wytworami wyobraźni :tak:

Jo-asia - Wto 17 Lis, 2015 21:34

“ Dla mężczyzn i kobiet, którzy nie boją się kochać, nie są ogarnięci obsesją odrzucenia, jedną z największych przyjemności bycia kochanym jest sprawianie, by partner czuł się bardziej widzialny dla siebie samego, bardziej świadomy siebie, by bardziej doceniał siebie. To wielka przyjemność prowadzić partnera na coraz głębsze poziomy odkrywania siebie. Taka postawa wynika z autentycznej fascynacji drugą osobą, z chęci zobaczenia i zrozumienia jej, ze zdania sobie sprawy, że to jest proces bez końca. Wbrew stereotypowi mówiącemu o ślepej miłości miłość ma moc widzenia z największą ostrością i najgłębiej, ponieważ jest tu motywacja, inspiracja. ”

Nathaniel Branden

tak mi spasowały te słowa.. do tego tematu :)

pietruszka - Wto 17 Lis, 2015 21:47

A tak na marginesie, ja nie jestem partnerką alkoholika. Jestem partnerką Pietrucha, który między innymi jest alkoholikiem.
Jakoś nie słyszy się partnerka gruźlika, żona cukrzyka, narzeczona krótkowidza...

Klara - Wto 17 Lis, 2015 21:52

pietruszka napisał/a:
Jakoś nie słyszy się partnerka gruźlika, żona cukrzyka, narzeczona krótkowidza...

...oraz, że któraś jest odpowiedzialna za to, czy on się leczy, czy też chce umierać.

Kami - Wto 17 Lis, 2015 23:12

Klara napisał/a:
odpowiedzialna za to, czy on się leczy, czy też chce umierać.

najrozsądniejszą rzeczą jest zdjęcie z siebie wszelkiej odpowiedzialności za cudze wybory.
Od kiedy wzięłam się za siebie i własną odpowiedzialność mam świadomość jak długo marnowałam własne życie na daremno :mgreen: ......
Mam nadzieję, że mniej czasu mi zajmie poprawa jakości mojego życia w stosunku do zmarnowanych lat kiedy żyłam w nieświadomości....... ;)

Kami - Wto 17 Lis, 2015 23:29

pterodaktyll napisał/a:
Ile lat żyłaś w tej malignie, tyle lat będziesz teraz to "odkręcać"

:zemdlala: to zależy co mamy na myśli, bo w g...nie siedziałam krótko ale też w przeszłości żyć dla siebie nie umiałam bo zawsze to życie podporządkowałam pod kogoś. Teraz to wiem, konsekwencje ponoszę ale już z poprawioną na głowie koroną .... zap....dalam i pracuję nad poprawą jakości życia 54rerrer

OSSA - Śro 18 Lis, 2015 10:47

Giaur napisał/a:
W wypowiedziach OSSY to ja widzę szybownika. To może sobie ustalcie jakiś wspólny grunt ;) ,

Moim zdaniem nie ma możliwości znalezienia kompromisu tam gdzie jest alkohol w tle nie ma mowy o partnerstwie :bezradny: moze byc tylko chory związek oparty na bardzo kruchym fundamencie. Jeśli taka partnerka będzie budowała swoje poczucie wartości na zmienianiu alkoholika to przy okazji jego zapicua wszystko runie jak misternie układane klocki domina. Ostatnio rozmawiam se znajoma al.anon. i wymyslila ze bedzie mężowi kupować małe ilości %. bo tak jest lepiej i ona wie ile on wypije . Coz jej życie jej wybory, zapytałam tylko wiesz że pomagasz mu każdego dnia w zapiciu się na śmierć. Wiem ale.tak jest lepiej mam spokój napije się i śpi. Co tak też można, tylko czy na tym ma polegać partnerstwo ?

Jonesy - Śro 18 Lis, 2015 17:08

OSSA napisał/a:
Giaur napisał/a:
W wypowiedziach OSSY to ja widzę szybownika. To może sobie ustalcie jakiś wspólny grunt ;) ,

Moim zdaniem nie ma możliwości znalezienia kompromisu tam gdzie jest alkohol w tle nie ma mowy o partnerstwie :bezradny: moze byc tylko chory związek oparty na bardzo kruchym fundamencie. Jeśli taka partnerka będzie budowała swoje poczucie wartości na zmienianiu alkoholika to przy okazji jego zapicua wszystko runie jak misternie układane klocki domina. Ostatnio rozmawiam se znajoma al.anon. i wymyslila ze bedzie mężowi kupować małe ilości %. bo tak jest lepiej i ona wie ile on wypije . Coz jej życie jej wybory, zapytałam tylko wiesz że pomagasz mu każdego dnia w zapiciu się na śmierć. Wiem ale.tak jest lepiej mam spokój napije się i śpi. Co tak też można, tylko czy na tym ma polegać partnerstwo ?


Ciotka mojej żony ma dwie córki. I męża. Temuż mężowi właśnie sekundowała jak Twoja koleżanka - najpierw sama mu kupowała żeby nie szlajał się poza domem, a potem mu kupowała mniejsze ilości żeby sam nie kupował za dużo. Oczywiście mimo żelaznych racji chłop sobie radził jak mógł. Napisałbym że już się zapił, ale niestety jakoś żyje i cieszy się dobrym zdrowiem w wieku 70 lat, przy zaznaczeniu że stałym elementem jego codziennej diety jest cwiartka i parę piw. Ale może jeszcze zdąży się zapić, nie wiem. W każdym razie gdybyś spytała się jego żony, to ten system jaki wymyśliła działa bez zarzutu.
Podobną drogą poszła jej młodsza córka. Ale trafiła najwyraźniej na mniej podatny "materiał" bo parę razy po buzi dostała i inne akcje też przeżyła. No już jest rozwiedziona, półtora roku po ślubie, spłaca sama kredyt na dom, z którego jej był nie zrezygnował i wychowuje dziecko, na które grosza alimentów nie dostaje. No ona by powiedziała, jakbyś się jej spytała, że ten system ma jednak dziury.

A zasadniczo, związek oznacza dwóch ludzi. Alkoholizm czynny skutecznie eliminuje partnera z tego związku - jest zbyt zachłanny i zaborczy. Albo związek z alkoholem, albo związek z partnerem. Tak więc jaka powinna być idealna partnerka alkoholika? Idealna partnerka alkoholika jest partnerką trzeźwego alkoholika.

margo - Śro 18 Lis, 2015 19:16

Jonesy napisał/a:
Idealna partnerka


Idealna żona
Idealna matka
Idealna pracownica
Idealna gospodyni
Idealna córka
Idealny mąż
Idealny ojciec
Idealny pracownik
Idealny syn
Idealny człowiek...

Czy to nie przed tym ciągle uciekamy? Przed byciem idealnym? Czy naszym dążeniem nie jest zaakceptowanie siebie i innych - nieidealnych...? :bezradny:
Czy ta dyskusja w ogóle ma sens?

Mała - Śro 18 Lis, 2015 19:21

dziadziunio napisał/a:
Partnerka alkoholika
Jaka powinna być?

Taka sama jak każdego innego człowieka. Bo alkoholik to też człowiek

smokooka - Śro 18 Lis, 2015 19:37

Idealna partnerka idealnego alkoholika :rotfl: (to chyba ja, bo jak pił to i ja piłam, jak przestałam to i on przestał) :rotfl:
Jras4 - Śro 18 Lis, 2015 19:38

margo napisał/a:
Idealna żona
Idealna matka
Idealna pracownica
Idealna gospodyni
Idealna córka
Idealny mąż
Idealny ojciec
Idealny pracownik
Idealny syn

zemdliło mnie Boże jak ja nienawidze idealnych ... rece same leca by dusic to dziadostwo
a wy dalej mucicie ten temat
kiedy zrozumiecie ze alko jak tszezwy to po ok 10 latach powinien za baba sie rozejżec a jak popjia to lepiej kamienia niech poszuka i z nim skacze do wody mniej boli

Giaur - Śro 18 Lis, 2015 20:07

olga napisał/a:
Giaur napisał/a:
W wypowiedziach OSSY to ja widzę szybownika.


czyli, że co? :drapie: pilotke szybowca?


Czyli że to:
Giaur napisał/a:

No to może ustalmy czy ten alkoholik ma w związku: być trzeźwym, leczyć się, popijać czy może szybować do krainy wiecznych łowów


Przez szeroko rozumiane szybowanie miałem na myśli zawodnika który pił, pije i pić będzie.

OSSA - Śro 18 Lis, 2015 20:22

pterodaktyll napisał/a:

Ja proponuję żeby koleżanka OSSA najpierw przeczytała o co pytał dziadunio w swoich pierwszych postach tego tematu, bo jej wypowiedź jest z innego matrixa :rotfl: niż dziadunio pytał i w ogóle nic nie wnosi do dyskusji o idealnych partnerach dla alkoholików, bo jak ktoś chleje, to do du** z takim związkiem o czym zresztą wszyscy tu obecni doskonale wiedzą :p


dziadziunio napisał/a:
wysłany: Nie 01 Lis, 2015 18:45

Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia. Zalety, wady, etc
Bez alkoholu...również oczywiście. :bezradny:
pozdrawiam :)


Ptero masz rację to matrix, jestem tu dość długo i o nie jednym zapiciu trzeźwego alkoholika czytałam. Pomagać w wychodzeniu z uzależnienia można raz , można dwa , ale pracę musi wykonać sam zainteresowany, jak nie będzie chciał to mu żadna idealna partnerka nie pomoże :bezradny:



Jak dla mnie możecie :cacy: mnie już ten problem nie dotyczy.

dziadziunio - Pią 20 Lis, 2015 10:06

Niepotrzebny, zbędny, matrix, spiski, manipulacja, itp., itd., a jednak czytany . :mysli:
Każdy kto uważa, że zakończenie picia alkoholu, kończy proces rozwoju choroby jest w błędzie. Każdy kto pomija swoją partnerkę i nie docenia jej roli w tworzeniu się na nowo, od nowa dorównuje tym poprzednio wymienionym.
Moja partnerka nie jest zbudowana z modeliny, nie pozwalała bym kształtował ja pod swoje zapotrzebowania, tak ma. Gdyby była inna, wyprofilowałbym ją pod siebie, jestem zły?, jestem bydlakiem?, jestem skuren.....? nie, ja to po prostu tu we sobie mam.....i ma to, czy tego ktoś chce czy nie, przyzna się, czy zaprzeczy każde z Was...
:bezradny:
Pozdrawiam serdecznie :)

dziadziunio - Pią 20 Lis, 2015 13:52

pterodaktyll napisał/a:
HOWGH!!!!!!!


Jeżeli dobrze pamiętam, to po kolejnym moim kroku powinien nastąpić już cios.
:mysli:
W Szczecinie piękna pogoda trzeba, będzie iśc na spacer.
Pozdrawiam :)

dziadziunio - Sob 21 Lis, 2015 15:32

Klara napisał/a:
Niektórzy znani mi trzeźwi alkoholicy twierdzili, że dochodzenie do trzeźwości trwa mniej więcej tyle, ile lat trwało nadużywanie alkoholu.


Jeżeli chcą aby tyle właśnie to trwało, nikt nie jest w stanie, zwłaszcza oni zmienic takiego stanu rzeczy.
Zapewne słyszałaś także przynieś swój kitniak, rozum sam przyjdzie. I przyjdzie..tylko, że trwac to będzie dwieście lat. :bezradny:
Może tak wygodniej..? :tak:
spoko, pozdrawiam :)

Jras4 - Sob 21 Lis, 2015 17:30

dziadziunio napisał/a:
jestem zły?,
tak !!! jestes ..jestes alko .. to wystarczy a co do partnerki to sądze ze nie powinna w najmniejszym stopniu ufać czy polegać na alko a i /ty nie powinienes na nikim polegać czy ufać i daj już spokuj nie drecz ..mówisz rozum człowieku w odniesieniu do kogo ? piszesz jako alko do alko rozumniesz !!
dziadziunio - Sob 21 Lis, 2015 18:40

Jras4 napisał/a:
piszesz jako alko do alko rozumniesz !!


Znaczy niby co? s**m we swoje gniazdo? :mysli:
Nadal siedzisz w świecie fantazji i szukasz kozła ofiarnego aby się w tym swoim piekle pomieścić, ja wbrew temu co widzisz wcale nie jestem i nigdy nie byłem zły, złym, niedobrym człowiekiem. :bezradny:
Pozdrawiam Iras serdecznie :)

Jras4 - Sob 21 Lis, 2015 22:16

tak szukam kozła ale nie zeby go taszczyc do małego swiata , za bardzo szkoda mi miejsca ale poto by go zeżreć razem z kopytami ale wpierw chce go poniżać opluć a na koniec podciąć mu gardło i napić sie krwi ..co do świata fantazi to czy alkoholizm nie jest ucieczką w fantazie ? mówisz nie jestem zły to dlaczego piłeś ?
teraz stałeś sie światy ?
i nie tylko srasz ale i szczasz
i wreszcie powiedz po jaką cholere gadasz o partnerce ? czy ma ci usługiwac czy rozumieć twoje bule ? na cholere ci ta baba mów !!! ale bez kretactwa !!!

endriu - Nie 22 Lis, 2015 08:05

dziadziunio, to mały dzidziuś i musi mieć taką mamusię - partnerkę
dziadziunio - Nie 22 Lis, 2015 18:27

Ręce opadają :bezradny:
Jestem w raju :rotfl:

dziadziunio - Pon 23 Lis, 2015 14:17

Dziś pocztowy miting i bardzo się z tego powodu cieszę. Mitingi i ludzie tacy sami jak i ja tam zgromadzeni, są pochodną stanu z którym już dziś nie muszę się każdego dnia wciąż spierać. Wypowiedzi które słyszę i sens w nich ukryty świadczyć może i pokazuje mi czy aby już się zatrzymałem i stoję, czy nadal się tutaj w środku siebie rozwijam i dostrzegam coś co przedtem widziałem inaczej niż dziś. Ci sami ludzie, te same wypowiedzi, ubrane często w szaty tych samych słów, a jednak ich sens całkowicie dziś dla mnie inny, gdyż inny jestem także już dziś ja. :P
Pozdrawiam :)

biegnacazwilkami - Wto 24 Lis, 2015 02:40
Temat postu: partnerka alkoholika
Krzysiu,a dałbyś radę napisać o sobie jako partnerze, czy wiesz czego oczekuje od swego partnera "twoja" i jak spełniasz jej oczekiwania?Znaczy :jaki powinien być partner twoim zdaniem, partner kobiety w ogóle?Czy spełniasz te oczekiwania, jak rozwinąłeś się bądź nie ...pod względem oczekiwań swoich partnerek, kilka ich było o ile pamietam...
Tylko poproszę nie o fikcję literacką, o życie, esencję życia jak lubisz to okreslać:)
Tak sobie myslę, że temat jaki tu wymyśliłeś powinien mieć swoją równowaznię....przynajmniej służyłby czemuś/komuś.

dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 09:24

Ja także pamiętam a stary już jestem, że było ich o wiele, wiele za dużo. Kiedyś byliśmy nad morzem i aż, musieli przyjechać teście aby nas do kupy poskładać. Pożarliśmy się tak, ze oboje byliśmy pewni, że to już koniec. Wyłem z bólu gdyż już widziałem co mam jej dac, nie mogłem jednak gdyż wciąż tego wewnątrz siebie jeszcze nie miałem. Do małej się po prostu urodziło, do dużej wciąż wewnątrz mnie było tego brak. Dziś już daję to wszystko czego w tamten czas nie miałem, ale wciąż pojawia się nowe. Widzę szerzej, więcej i bardziej dokładnie, chcę to mieć ale to co tam mam, to dawne.. jeszcze blokuje, jeszcze jest zbyt silne abym mógł cokolwiek chcieć. To nie zmiana skarpetek jak uważają co poniektórzy, to twarda skamielina. dłubię więc i jest coraz lepiej, lecz wciąż do takiego jakim chciałbym być mi daleko...i aby mi tak już pozostało.
Pozdrów Witka.
buziole :)

dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 09:30

biegnacazwilkami napisał/a:
że temat jaki tu wymyśliłeś


Napisałem książkę o takim właśnie tytule. Jest gotowa, ale wciąż się obawiam aby swojaków nie pokaleczyć. Temat założyłem po to aby zobaczyć ich punkt widzenia ale wczorajszy miting pokazał mi, ze nie jestem sam. Oddaję więc do druku.
I tak to analfabeta, napisał był książkę.. :bezradny:
Przytulam Ciebie delikatnie :)

endriu - Wto 24 Lis, 2015 14:20

dziadziunio, to musisz Kiwi wysłać, ona lubi książki
smokooka - Wto 24 Lis, 2015 14:25

Tak się domyślałam Dziadziuniu, ciekawe, ciekawe, coś tam wysmarował :)
Jras4 - Wto 24 Lis, 2015 14:48

dziadziunio napisał/a:
emat założyłem po to aby zobaczyć ich punkt widzenia
barbarzynca !!!
Jras4 - Wto 24 Lis, 2015 14:50

biegnacazwilkami napisał/a:
oczekuje od swego partnera "twoja" i jak spełniasz jej oczekiwania?

o widzita ta jak daje ognia ta pewno bo on jest czarodziejem od spełniania zyczen
albo przyjedzie general Anders na białym koniu tak jest

dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 15:46

endriu napisał/a:
musisz


Tutaj jestem takim ja Wy. :mysli:
Nic nie muszę, może jakbym chciał? ale nie chcę.
Bardzo dużo od niej wziąłem, i życzę jej jak najlepiej.
A książkę jak będzie chciała, to sobie kupi. :tak:
miłego :)

szika - Wto 24 Lis, 2015 16:06

dziadziunio napisał/a:
ich punkt widzenia

kto to są oni?

kiwi - Wto 24 Lis, 2015 17:58

Endriu ...dziekuje ze o mnie pomyslales !!!!!!
Jo-asiu ( milosniczko ) ....dalczego wygaszasz tak pozytywny post ) ????!!!!!

Ja osobiscie bardzo sie nasmialam jak to przeczytalam ......okropnie jak zawsze mamipulujesz !!!!......juz Twoj pseudonim ( dziadziunio).....to slowo wywoluje usmiech i wspomnienia i cieplo i domowo .....tak ze osobiscie mnie jest bardzo nieprzyjemnie ( jako trzezwa i dorosla osoba ),tak sie do kogos obcego zwracac.....co nie ma z moimi powiazaniami rodzinnymi nic wspolnego.....politycznie super !!!!!!

" Ja analfabeta "- Twoje sformulowanie !!!!!......i ja sie pod tym stuprocentowo podpisuje !!!!!.....
te zdania tu na forum - bledne i marne i zawiklane i zamotane ( sam nie wie co pisze .....Hi....Hi....Hi...)....i robisz za takiego forumowego "biedaczka".....to nie umiem ,tamtego,nie wiem ,a to sie pomylilem,cos innego myslalem i.t.d.

Ja jeszcze nie przeczytalam i nie przeczytam ,ale z pod piora takiego marnego autora .....nic dobrego wyjsc nie moze !!!!!
Krytycznie podsumowujac .....ja uwazam ,ze nie ktore ksiazki sa zle ....a juz takie psychologiczno - wytlumaczajace ( ledwo wytrzezwial ,o sobie nie pisze ale wchodzi w polozenie partnera ......Hi.....Hi.....Hi.....) ......to ja sie od takich trzymym z daleka !!!!!!!

Ale z ogromna przyjemnoscia w prezencie dla paru pan wspoluzaleznionych.....jak Klara i Tosia i Pietruszka i inne Panie ( co bedziemy bronic pana Dziadka jak krzyza - tak pisza ) .......pod choinke cudowny prezent .....nowy guru .....nauczyciel od wspoluzaleznien .....hi.....hi....hi.....( musze sie smiac jak to pisze !!!!!!!!)

Milo pozdrawiam

Linka - Wto 24 Lis, 2015 18:08

Kiwi, tak się zastanawiam: skąd tyle jadu w Tobie...
dla mnie jesteś dowodem na to, że niektórzy nigdy nie trzeźwieją.

dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 18:12

Kiwi :rotfl:
Błagam, zlituj się......nad sobą. :beczy:
:bezradny:

kiwi - Wto 24 Lis, 2015 18:17

Przepraszam bardzo Linko ......ale gdzie tu widzisz u mnie jad ?????!!!!!..... i naprawde Cie prosze nie obrazaj mnie ......bo jak nie wiesz co napisac to zaczynasz ,ze ja nie wytrzezwialam .....Bla Bla Bla !!!!!

Jak juz to kiedys napisalam i pod tym sie dalej podpisuje .....ja trzezwa alkoholiczka widze to inaczej jak Panie wspoluzaleznione .....i czy nie jest pierwsza regula w trzezwosci .....mowic i pisac tak jak myslisz ...prawde....a nie klamac ???!!!!

kiwi - Wto 24 Lis, 2015 18:23

Panie Dziadek .....prosze nie bierz mnie na placz czy litosc ( takie postepowanie to u swojej Partnerki mozesz zastosowac - czy stosowales ???!!!).....

Pisze czy napisal ksiazke .....ale krytyki nie uznaje i lzami sie zalewa ......Hi....Hi...Hi....( musze sie smiac !!!!!)......to chyba zart tygodnia !!!!!

kiwi - Wto 24 Lis, 2015 18:29

Olga .....dalej tak pisz .....prezent pod choinke masz i to z dedykacja .....Hi....Hi ....Hi....
olga - Wto 24 Lis, 2015 18:31

nie przeczytam :nie: niemom czasu a poza tym idealna partnerka dla alkoholika mnie nie interesuje
pietruszka - Wto 24 Lis, 2015 19:03

kiwi napisał/a:
paru pan wspoluzaleznionych.....jak Klara i Tosia i Pietruszka i inne Panie ( co bedziemy bronic pana Dziadka jak krzyza - tak pisza )

Droga Kiwi, proszę sobie moją osobą gęby nie wycierać OK?
.....................................

dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 19:29

kiwi napisał/a:
.....ja trzezwa alkoholiczka


Gratuluję.. :hura:

She - Wto 24 Lis, 2015 19:36

kiwi napisał/a:
ja trzezwa alkoholiczka widze to inaczej jak Panie wspoluzaleznione

To Twoje spojrzenie Kiwi i wcale nie oznacza że jest lepsze. Jest po prostu Twoje i tylko tyle to znaczy. Ja widzę to zupełnie inaczej :bezradny:
kiwi napisał/a:
mowic i pisac tak jak myslisz ...prawde....a nie klamac ???!!!!

To także Twoja prawda, która wcale nie musi oznaczać prawdy dla innych.

kiwi napisał/a:
Olga .....dalej tak pisz .....prezent pod choinke masz i to z dedykacja .....Hi....Hi ....Hi....

A tu jesteś zwyczajnie złośliwa. I takie jest moje spojrzenie i moja prawda :)
kiwi napisał/a:
Ale z ogromna przyjemnoscia w prezencie dla paru pan wspoluzaleznionych.....jak Klara i Tosia i Pietruszka i inne Panie

Kto dał Ci prawo do twierdzenia i wypowiadania się w imieniu innych Pań? Skąd masz aż taką pewność że teoretyczne otrzymanie książki o której niewiele wiadomo sprawi im przyjemność?

:blee:

smokooka - Wto 24 Lis, 2015 19:55

Kiwi, ja zapomniałam ile lat trzeźwiejesz? Chciałabym zobaczyć na tej podstawie jak się ma mój staż do twojego. Ciekawa jestem kiedy będę podobnie postrzegać sprawy jak ty.
endriu - Wto 24 Lis, 2015 21:11

dziadek wyślij mi tę książkę to ją zrecenzuję na forum, pośmiejemy się :lol:
dziadziunio - Wto 24 Lis, 2015 22:00

Ptero.
Zostaw Lecha, on chociaż umiał skakać przez płot. :rotfl:
Ja nawet tego już nie umiem :bezradny:
:)
Sprawa jak widać jest poważna. Nigdy nie napisałem idealna, gdyż ideały to wytwory naszej wyobrażni. Alkoholik często potrafi nie tylko swoim trzeźwieniem obciążyć partnerkę, lecz także przekazac jej śmiertelnośc chorobową uzależnienia.
Umierają młode ale szczęśliwe i w pełni spełnione :mysli:
pozdrawiam :)

kiwi - Wto 24 Lis, 2015 22:20

To jest chyba poradnik dla pan wspoluzaleznionych ......jak maja umrzec "mlode ale szczesliwe i w pelni spelnione"......ciekawa teoria Pana Dziadka .......Hi.....hi.....Hi.....chociaz mlode to do ktorego roku zycia Pan Dziadek mysli ????!!!!!

Jak to dobrze ze ja nie wspolualezniona ......tylko taka zwykla i pospolita alkoholiczka !!!!!.....Hi....Hi....Hi....

yuraa - Wto 24 Lis, 2015 22:50

no tak
biegnacazwilkami - Śro 25 Lis, 2015 01:24
Temat postu: partnerka alkoholika
Krzysiu, ja nie pytałam o literaturę, zapytałam,czy potrafisz dziś określić swoją rolę w życiu partnerki, czy się nad tym zastanawiasz, w tym aktualnym realnym życiu? My , kobiety nauczone, wyedukowane przez rodzinę i literaturę mamy we krwi że jesli nam zalezy na kimś, jakimś facecie, staramy się być niezbędne, ważne, kochające i dbające o itd,itp.Faceci starszej daty do jakich się niestety zaliczasz, pomijając alkoholowe zamrożenie uczuć , więc starsze pokolenie panów raczej nie widzi w partnerce , o ironio, partnera do: rozmów, przyjaźnienia się, interesowania się jej nastrojami, okazywania uczuć i pielęgnowania uczuć.Twoja pani jest dużo młodsza ale, o ile pamietam w dość przypadkowy sposób związała się z Toba, miałeś szczęście, zdobyłeś motywację by zadbać o siebie, bezwarunkową motywację,czyli córeczkę. Dzieci pochłaniają jednak dużo uwagi i czasu, czy umiesz dzielić swą uwagę i czas na swoje dwie panie?Wiem, wiem, nie od razu Kraków zbudowali....Ja Ci powiem, co takiego miał w sobie Witek, mój niepowtarzalny , idealny chłopak:był jak najlepsza przyjaciółka , tyle że płci męskiej, a więc i do pogadania i do pokochania, zawsze patrzący czujnie w oczy , rozumielismy się bez słów...jak się wściekał, to niestety też wiedziałam na pewno że jest wkurzony,ale szybko mu przechodziło, potrafił tez współczuć a nawet płakać, zwłaszcza gdy się wstydził..był skrzyżowaniem dziewczyny i chłopaka....Kiedyś pewien user alko wymyslił sobie taki awatarek jak logo stacji paliw chyba szela, taki kielich kwiatu/kropla z zamrożonym czymś na dnie-te zamrożenie to jego zamrożone uczucia, ładne to było i takie działające na wyobraźnię.W sprzyjających warunkach ta kropla lodu na dnie może zacząć puszczać...czego Ci serdecznie życzę:) i nie zważaj na cierpkie uwagi, jak mówi Ewa:jesli ktoś nie rozumie co mówisz, tzn że nie do niego mówisz...
biegnacazwilkami - Śro 25 Lis, 2015 01:55
Temat postu: partnerka alkoholika
zobaczyłam,że to był mój ....stówka, setny post,na to konto zapraszam Cię do wysłuchania muzyczki w sam raz dla alko :)
https://www.youtube.com/watch?v=9otCZxwFFso

dziadziunio - Śro 25 Lis, 2015 10:22

Największa przewalanka minionego stulecia.
I jak tu nie pic?
Biegnąca, trudno za człowiecze nałogi kogokolwiek obciążać, lecz gdyby nie one nie byłoby nas....Ledwo co przeżyłem :radocha:
Jak przestałem pic, stałem się niesamowicie konkretnym facetem. Ile można jednak gadac o konkretach? i,, sednie,, sprawy? :nono:
pozdrawiam :)

dziadziunio - Śro 25 Lis, 2015 19:53

biegnacazwilkami napisał/a:
alkoholowe zamrożenie uczuć


A z tym jak jest?
wystarczy samo zaprzestanie, czy należy zmusic mózg do wysiłku i pracy wbrew zapisanym i często stałym już danym? :mysli:
pozdrawiam :)

Jras4 - Śro 25 Lis, 2015 20:40

ojezu jaka wojna sie staneła ojezu ojezu
dziadziunio - Śro 25 Lis, 2015 21:49

No i zaistniałeś.
:brawo:

endriu - Czw 26 Lis, 2015 11:09

Dziadek, znasz bajkę o groszku?
dziadziunio - Czw 26 Lis, 2015 13:31

Znam.
Groszek poprzez przeoczenie, wykiełkował na polu pełnym buraczanych głów. Był uparty i przez cały czas gadał, gadał i gadał. Po pewnym czasie buraki wokoło niego zaczęły kumac, że zmienić mogą swój jakże buraczany los. I już poszło..
Zaistniałeś, gratuluję :bezradny:

Whiplash - Czw 26 Lis, 2015 13:37

dziadziunio napisał/a:
Zaistniałeś

dziadziunio, a poza tym wszystko OK?

dziadziunio - Czw 26 Lis, 2015 13:51

Poza tym :bezradny:
wszystko ok. :mysli:
spoko :)

dziadziunio - Czw 26 Lis, 2015 14:10

dzięki
:rotfl:
pozdrawiam :)

Whiplash - Czw 26 Lis, 2015 15:17

:okok:
endriu - Czw 26 Lis, 2015 17:12

Zaistniałeś dziadek z tymi burakami
książka w tym samym stylu?

dziadziunio - Czw 26 Lis, 2015 20:06

No to istniejemy... :okok:
Kiedyś na terapii moja terapeutka powiedziało do mnie. Panie Krzysztofie przepił pan tyle lat, że nie a pan żadnych uczuc wyższych. Nie ma pan wcale płatów czołowych mózgu, gdzie one powinny się znajdować gdyż wszystko poszło w kanał.
Zbaraniałem, byłem zwykłym burakiem :bezradny:
Wiesz to nie była prawda wszystko tam jest i ona jest jedynym burakiem jakiego spotkałem.
spoko :)
pozdrawiam serdecznie

endriu - Pią 27 Lis, 2015 06:12

dziadek, dlaczego jak rozmawiam z Tobą to wydaje mi się, że mam nawrót?
dziadziunio - Pią 27 Lis, 2015 10:24

Ty mnie nie strasz. :boisie: .
Nawrót byłby, gdybyś po zapiciu, usiadł tłumacząc sobie, że nastąpiło to na skutek bzdur które ja wypisuję. :P
Gdyby Twoja podświadomośc, przekonała Twoją świadomośc,, iż nastąpiło to na skutek osób trzecich. :mysli:
To jest nawrót choroby. Logiczne wytłumaczenie niewytłumaczalnego. A tak to tylko chlac się chce
Może to więc nie nawrót a świadomośc, że będziesz musiał się wrócic i zacynac wszystko od początku :bezradny:

szymon - Pią 27 Lis, 2015 11:48

endriu napisał/a:
wydaje mi się, że mam nawrót?


a która konkretnie faza nawrotu? :roll:

dziadziunio - Pią 27 Lis, 2015 12:54

pterodaktyll napisał/a:
Ssanie....


Czyli jeszcze nie dostanie rozgrzeszenia, za postawienie swojej w kuchni pod lodówką na bacznośc i obronę swojej ,,trzeźwości,, w imię swojej ,,trzeźwości,, za każdą cenę. :radocha:

.
szymon napisał/a:
a która konkretnie faza nawrotu?


Szymon a w której, prawo takie zaczyna przysługiwać? :mysli:
Pozdrawiam serdecznie ;)

dziadziunio - Pią 27 Lis, 2015 13:39

Jaka więc jest różnica. Pomiędzy tym dawnym pijącym Szymonem, a tym którego widzisz dziś?
Jest? czy nie ma? :mysli:
Scena jaka była, tak jest. Kobieta lata, jak dawniej latała. Tylko Ty jesteś...no jaki jesteś?
pozdrawiam serdecznie :)

endriu - Pią 27 Lis, 2015 13:43

szymon napisał/a:
a która konkretnie faza nawrotu?

a są jakieś fazy nawrotu?
przyszpanuj wiadomościami z terapii bo ja nie pamiętam

endriu - Pią 27 Lis, 2015 13:51

mam pytanie do modów, dlaczego nie można usunąć swojego posta?
dawniej można było dopóki ktoś nie napisał innego pod spodem

yuraa - Pią 27 Lis, 2015 15:25

endriu napisał/a:
pytanie do modów, dlaczego nie można usunąć swojego posta?
dawniej można było dopóki ktoś nie napisał innego pod spodem

dawniej byla stara wersja forum a jakis czas temu przesiedliśmy sie na nową i nie ma

szymon - Pią 27 Lis, 2015 22:46

dziadziunio napisał/a:
Pomiędzy tym dawnym pijącym Szymonem, a tym którego widzisz dziś?


jakim dawnym, dawno to było... yyyy Pterodaktyl by mógł coś opowiedzieć, ale ja? weź
ja siebie nie widze, może inni, bliscy albo nieco dalsi

pozdrowienia itd ;)

szymon - Pią 27 Lis, 2015 22:48

endriu napisał/a:

szymon napisał/a:
a która konkretnie faza nawrotu?

a są jakieś fazy nawrotu?


tak jak fazy powrotu do zdrowienia, po fazy uzależnienia, masz i fazy nawrotu, poczytaj sobie o nich np tutaj na forum


endriu napisał/a:
przyszpanuj wiadomościami z terapii


a potrzeby to za bardzo nie mam :p

endriu - Pią 27 Lis, 2015 22:53

poczytałem szymon,
stwierdziłem, że jednak nie mam nawrota :rotfl:

szymon - Pią 27 Lis, 2015 22:58

endriu napisał/a:
stwierdziłem, że jednak nie mam nawrota


lepiej sie przyznaj, że niektóre wpisy dziadzisia Cię drażnią :dokuczacz:

dziadziunio - Pią 27 Lis, 2015 23:56

Endriu.
Jeżeli tak jest, przepraszam :bezradny:
miłego, idę spac. Dobranoc :)

dziadziunio - Sob 28 Lis, 2015 13:45

Mała ma dziś siódme urodziny, jutro będzie bal.
Siedzi obok mnie i rysuje fioletowe konie, boże jakbym siedem lat temu wiedział ile muszę przejść skoczyłbym z balkonu i miałbym luz. Jutro prowadzę miting, rzadko to robię, jutro właśnie z tej okazji. :tak:
W Szczecinie śnieg, robi się czysto i biało. :bezradny:
Fajnie jest. miłego :)

endriu - Sob 28 Lis, 2015 13:48

przyznaję :tak: drażnią mnie odkąd usunąłem z ignorowanych dlatego z powrotem włączam ignor :P
dziadziunio - Sob 28 Lis, 2015 14:30

endriu napisał/a:
przyznaję :tak: drażnią mnie odkąd usunąłem z ignorowanych dlatego z powrotem włączam ignor :P


Dziwi mnie, że robisz to dopiero dziś, nie czując zdziwienia, że odbierasz mnie jako naturane zagrożenie dla swojej trzeżwości .
powodzenia Endriu :(

smokooka - Sob 28 Lis, 2015 14:41

dziadziunio napisał/a:
endriu napisał/a:
przyznaję :tak: drażnią mnie odkąd usunąłem z ignorowanych dlatego z powrotem włączam ignor :P


Dziwi mnie, że robisz to dopiero dziś, nie czując zdziwienia, że odbierasz mnie jako naturane zagrożenie dla swojej trzeżwości . :bezradny:
powodzenia Endriu :(


trzeźwości w której dziedzinie, oto jest pytanie. W alkoholizmie czy w seksoholizmie?

dziadziunio - Sob 28 Lis, 2015 15:34

smokooka napisał/a:
W alkoholizmie czy w seksoholizmie


W drukowaniu sztucznych przekonań, że jedno wcale nie musi iśc z drugim w parze. :mysli:
Smoczku :)

dziadziunio - Nie 29 Lis, 2015 19:28

.Miting był wspaniały, urodziny się udały. Mała ogląda prezenty i się cieszy. Padamy jednak na pyski, nie lubię tego napięcia i załatwiania tylu spraw. W niedzielę rodzinka i po urodzinach..ufff
W Szczecinie plucha, planujemy jeszcze grzybki. Nie byłem jeszcze nad morzem ale w tym tygodniu muszę już tam pojechać.
Fajny dzień, pozdrawiam, miłego :)

dziadziunio - Wto 01 Gru, 2015 19:55

Wczoraj byłem na mitingu. W wypowiedziach mnóstwo emocji i ogólnie dość podminowany czas. W Szczecinie już prawie święta, sklepy przyozdobione, mnóstwo promocji i całego tego przedświątecznego szajsu. To zły czas natychmiast widoczny w wypowiedziach. U mnie dobrze chociaż dawniej i ja chorowałem. W ten czas nie byłem najważniejszy, Czułem się zepchnięty na dalszy plan i mniej ważny.
Jakiś bóg jakaś choinka, prezenty, jedzenie, zakupy a gdzie........ ja........
Miłego, pozdrawiam

Tosia - Wto 01 Gru, 2015 20:34

dziadziunio napisał/a:
a gdzie........ ja......

zawsze na miejscu,kochany partner ,czuły tatuś i trzeźwo myślący mężczyzna ;)
Pozdrawiam Przyjacielu :buzki:

dziadziunio - Wto 01 Gru, 2015 20:38

To bardzo zły i zarazem bardzo dobry czas. Można dotknąć czegoś, czego gołym okiem nie widac. Nasza podświadonośc dążyc będzie do konfrontaji, do zepsucia świąt i udowodnienia braku w tym naszej winy..
Cokolwiek zatem by się nie działo i cokolwiek by nas nie wkurzało, traktujmy to jak boży dar i święta będą udane. Przepraszam za rady...ja tak robię.... :mysli:
Prze
Ćwiczny pokorę
:bezradny:

dziadziunio - Wto 01 Gru, 2015 20:58

Komputer mi świruje. przepraszam. :bezradny:
Chyba pokazuje mi, że swoje już napisałem.
Jurek proszę po raz drugi, zamknij temat.
Trzymajcie się :)

dziadziunio - Pią 09 Gru, 2016 23:19

A może jeszcze wszystkiego, nie napisałem?
Trochę mnie nie było, wchodzę a tu cisza.
Jurek dzięki za pomoc, Wiedzma ukłony.
Tośka, Przyjacielu gdzie jesteś :pocieszacz:
Miłej nocy :bezradny:

Tosia - Pon 12 Gru, 2016 16:26

No! niech mnie ktoś uszczypnie, nie wierzę Krzysiu aleś mi radość sprawił.Gdzie sie podziewałeś,siadaj opowiadaj wiesz ze masz wiernych. ..czytaczy :mgreen: Ja mialam chrzciny corki, oj padam ze zmeczenia.Mała daje nieźle w kość, ale tak szczerze umarła bym bez tego brzdąca. Uf tak sie cieszę ze jesteś Przyjacielu.Musze odpocząć, później cosik skrobnę. A Ty siadaj i pisz bo w ,,ryło,, :mgreen: :hura:
dziadziunio - Wto 13 Gru, 2016 23:24

Witaj, przytulam.
Nie piję ponad trzy lata, pracuję i łoże na dom. Mała rośnie i jest wspaniale. Jestem w najwspanialszym ciągu mojego życia, wciąż się udoskonalam i z każdym dniem wszystkim jest ze mną lżej. Latam na mitingi i żyję.
Kiedyś ktoś na mitingu powiedział, że jest wybrańcem. Byłem pewny, że go porypało. dziś już wiem o co w tym wszystkim chodzi i jest mi o wiele lżej z własnymi wspomnieniami. Książki nie napiszę, przerosło mnie. Lecz może spróbuję w inny sposób. Gratuluję dziewczynki, buziole Przyjacielu. Tęskniłem.
Śpij dobrze, jutro zobaczę co tam mi napisałaś na PW. Mam nadzieję, że nie przysłałaś mi znowu swoich nagich zdjęć? :dokuczacz:
Padam na pysk, spadam :pocieszacz:

matiwaldi - Śro 14 Gru, 2016 06:35

dziadziunio napisał/a:
Mam nadzieję, że nie przysłałaś mi znowu swoich nagich zdjęć? :dokuczacz:



szczęściarz ...... :nerwus:

witaj !
8)

dziadziunio - Śro 14 Gru, 2016 19:11

matiwaldi napisał/a:
szczęściarz


Tylko literki, żadnych zdjęć. :beczy:
Co tam u Ciebie Mati, słychać? :mysli:
Ja latam po lekarzach i sprawdzam ile jeszcze pożyję, chcę być z nimi jak najdłużej.
Jeżdziliśmy na grzyby, lecz w tym roku nie było ich zbyt wiele. Nie mam nawet na swieta posuszonych, muszę kupić. Jakieś jaja czy co? :bezradny:
Pozdrawiam Ciebie przyjacielu serdecznie :)

Tosia - Śro 14 Gru, 2016 21:51

Ano szczęsciarz,widok mnie w bikini mógłby doprowadzić dziadziunio o palpitacje serca,i co....ekipa reanimacyjna musiała by wkroczyć,a coś ostatnio mało jej. :mgreen:
Żartuję oczywiscie :rotfl:
Trzy lata to już niezły wynik, ja wciaż licze tylko na 24h uzbierało się trochę. W marcu mam dwa latka :mgreen: ale ciii lepiej być czujną.
Co do książki,przyjdzi jeszcze ten czas...i napiszesz. A ja obdzwoniłam wszystkie księgarnie na pomorzu :mgreen: nawet Tu w dekadenckiej księgarni czesto zaglądałam ;)
Co do wybrańca,coś masz w sobie co przechodzi na innych :mgreen: na mnie przeszedł Twoj optynizm no i z takigo łotra stałeś się powiernikiem, nie jednej zagubionej duszyczki ;)
Pisz jak najwiecej, obojętni gdzie,ja zawsze Cie wyszperam.
Ja tez w tym roku malo mam zapraw i grzybów, czas ciaży był dość nerwowy, gdyby nie dekadencja cieżko by było, wsparcie w tych chwilach, ukoił mój strach.
Ciesze sie ze latasz po lekarzach, teraz o siebie musisz sie martwić, dbać jescze wiecęj, musisz mieć siły na dbanie o te małe istotki. Tak mi powiedziała lekarka, teraz dla Małej musi pani dbać o siebie,dbam i ja. :mgreen:
Malutka to istny wulkam energi, nim ja siąde na wózek, Ona jest już przy drzwiach, czolga sie, raczkuje, i śmieje się w głos.Kocham Tą istotke nad życie.
Czas na odpoczynek, jutro kolejny trzeźwy dzień,mimo szarości na dworze ja wciąż dostrzegam kolory życia.
Buziaki śle Przyjacielu,i nie znikaj bom okrutne tęskniła vz4

dziadziunio - Śro 14 Gru, 2016 22:27

Tosia napisał/a:
nie znikaj bom okrutne tęskniła


Będę rzadziej, jestem okrutnie zajęty. c4fscs
Robię wszystkie badania i wychodzi, że poza mózgiem nic nie zostało trwale uszkodzone. :hura:
Ja także spadam. Trzymaj się, gratuluję licznika i wiem, że wiesz, że licznik to tylko cyferki :manicure: .
buziole :buziak:

Tosia - Czw 15 Gru, 2016 16:10

dziadziunio, tak jeszcze z czystej ciekawości :mgreen: co myślisz na temat stażu, w alkoholiźmie?
Oczywiście odpowiesz jak znajdziesz chwilke czasu.
A, tylko mózg, to pikuś, dobrze że inne narządy masz sprawne :dokuczacz: :dokuczacz: :mgreen:
Ja jak zwykle, 24h w trzeźwości. Pozdrawiam. :)

biegnacazwilkami - Czw 15 Gru, 2016 23:17

Tosia napisał/a:
teraz o siebie musisz sie martwić, dbać jescze wiecęj, musisz mieć siły na dbanie o te małe istotki.

O czym lub o kim tu mowa, bo nie rozumiem Krzysiu?Rozmnożyłes się? Połakomiłes się na 500+?
W każdym razie z radością i ja Cię witam ponownie :)

dziadziunio - Czw 15 Gru, 2016 23:19

Na pewno o ten staż się, Tobie rozchodzi? :boisie:
Im dłużej tym głębiej, im szybciej tym lżej... :bezradny:
przytulam :pocieszacz:
Biegnąca daj na luz, ja już dziadek jestem. Kto wychowa?
Pięćset to zbyt mało i każdy kto ma mózg o tym wie.
Mi także, miło Ciebie widzieć :hejka:

Tosia - Pią 16 Gru, 2016 13:44

biegnacazwilkami, Oj to zwykła pomyłka, choć faktycznie chodziło mi o pociechy rodziców w późniejszym wieku. Rodzic musi dbać o siebie dwa razy wiecej, bo takie :mgreen: :mgreen:
pociechy dają niezły trening :mgreen:
Pozdrawiam serdecznie Biegnącazwilkami :)
Dziadziunio, tak o taki staż mi chodziło, dość wyczerpująco odpowiedziałeś na moje pytanie
Fakt im dłużej poznaje chorobe alkoholową, tym głebiej poznaje jej najskrytsze zakamarki ;) Im szybciej,pojełam jak bardzo jestem chora, tym lżej zrobiło mi sie na duszy.
Ja licze jeszcze, wciaż boje sie ze zapomne o mojej chorobie, każde 24h jest dla mnie darem.
Pozdrawiam Przyjacielu, i dziekuje o tak głeboką analizę pytania :figielek: :mgreen:
24h bez alkoholu, z nadzieją na odrobinę słonka :szok:

ankao30 - Pią 16 Gru, 2016 13:58

dziadziunio, Tosia, jak dobrze że jesteście :rotfl:
Tosia - Pią 16 Gru, 2016 14:01

ankao30, Dobrze ze i Ty jesteś, malo piszesz. ..czas odświeżyć swoj temat sc43545 pliss :mgreen:
Pozdrawiam

dziadziunio - Pią 16 Gru, 2016 17:00

Mnie także Aniu martwi, że twój temat usycha. Jesteś człowiekiem którego trzeżwienie widać było jak na dłoni, trzeba o tym pisać, trzeba to pokazać, należy to kontynuować.
Ja także cieszę się widząc Ciebie u ,,mnie,,.
Tośka a ja byłem pewny, ze chodzi Tobie o tzw trzeżwość. Już łaże troszkę po tym świecie i jeszcze ani jednego trzeżwego nie spotkałem. Im więcej gada o trzeżwości tym bardziej jest nawalony, tak trochę jak i ja. Ja swoją trzeżwość widzę w oczach ,,moich,, dziewczyn. Słyszę ja w ich gadaniu, zwaszcza jak mi obrabiają du**sko. Ostatnio stałem podczas przerwy i rozmawiałem z kolegą o paleniu papierosów. Gadaliśmy gdyż oboje wiemy, ze palenie szkodzi. W pewnej chwili zapetał jak palę?
normalnie, odpowiedziałem nie widząc w tym pytaniu ukrytych podtekstów.
Ja także, powiedział kolega i zaczął opowiadać mi o czymś co się już w moim łebku nie mieści.
Palę w domu i wspólczuję wszystkim pantofalarzą którzy muszą popalać na balkonach jak również i tym którzy z papierosem wychodzić muszą aż na zewnątrz. Powiedział dumny ze siebie kolega.
Stałem i jakbym dostał w ryj, gdyż i ja z papierosem wychodzę na zewnątrz. Zastanawiałem się dlaczego?
Wiem, że to g***o mnie przerosło wiem także, ze szkodzi palę lecz nie chcę aby przy mnie popalało moje dziecko, moja partnerka jak także mój pies. Tak już mam, i nie o pentofel się w tym wszystkim rozchodzi. :bezradny:
Przytulam przyjacielu, miłego popołudnia :papa:

ankao30 - Sob 17 Gru, 2016 08:56

dziadziunio napisał/a:
Mnie także Aniu martwi, że twój temat usycha.


To tylko temat. Zastanawiałam się co mogłabym jeszcze napisać na temat alkoholizmu, mojego alkoholizmu i doszłam do wniosku, że na dzień dzisiejszy wszystko napisałam. Zawsze będę alkoholiczką, nie zapominam o tym, ale nie mam potrzeby pisania o tym, bowiem jestem szczęśliwa. Nie myślę o przeszłości, ale też jej nie wyparłam, bowiem to moja historia i będzie zawsze ze mną, lecz teraz inaczej na nią patrzę. Również nie kręcę filmów na temat przyszłości, nauczyłam się być tu i teraz oraz żyć rzeczywistością, nie fikcją jak to było dwa lata temu. Żyję codziennością, o której kiedyś często u Ciebie czytałam i marzyłam, by mieć tak samo. Dziś to mam.
Jak wielokrotnie pisałam, forum mi pomogło, ludzie tu wskazali mi drogę, a program mnie zmienił. Nie jest zawsze kolorowo, ale jest dobrze, tak jak powinno być.
Wiem jedno, że wszystko co się dzieje i mnie dotyka jest po coś, to u mnie tak jest ja to widzę. Dlatego też nie dopuszczam do siebie użalania się nad sobą, oczekiwań, robienia za boga, tak jest łatwiej, bowiem nie spycha mnie to w chorobę. Egoizm i egocentryzm też staram się wyeliminować, choć czasem się włącza, ale pracuję dziennie nad tym.
Również dziennie dziękuję za dany dzień, wiem, że mogłoby mnie tu dziś nie być, lub bym dalej się męczyła sama ze sobą. Zrozumiałam, że największym wrogiem jestem ja dla siebie i już pokochałam tego wroga bo go znam i nawet lubię. Dzięki temu odkryłam nową ja i taką już chcę być.
Myślę, że jednak już nie będę odświeżać tematu, jestem bardziej w realu, odkryłam wspaniałych ludzi wokół mnie, którzy zawsze byli, ale ich nie widziałam. Choć nigdy nie wiadomo.
Ale zaglądam i czytam, praktycznie dziennie.

Ściskam Was oboje.

:kwiatek:

dziadziunio - Sob 17 Gru, 2016 11:51

ankao30 napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
Mnie także Aniu martwi, że twój temat usycha.


To tylko temat. Zastanawiałam się co mogłabym jeszcze napisać na temat alkoholizmu, mojego alkoholizmu i doszłam do wniosku, że na dzień dzisiejszy wszystko napisałam. Zawsze będę alkoholiczką, nie zapominam o tym, ale nie mam potrzeby pisania o tym, bowiem jestem szczęśliwa. Nie myślę o przeszłości, ale też jej nie wyparłam, bowiem to moja historia i będzie zawsze ze mną, lecz teraz inaczej na nią patrzę. Również nie kręcę filmów na temat przyszłości, nauczyłam się być tu i teraz oraz żyć rzeczywistością, nie fikcją jak to było dwa lata temu. Żyję codziennością, o której kiedyś często u Ciebie czytałam i marzyłam, by mieć tak samo. Dziś to mam.
Jak wielokrotnie pisałam, forum mi pomogło, ludzie tu wskazali mi drogę, a program mnie zmienił. Nie jest zawsze kolorowo, ale jest dobrze, tak jak powinno być.
Wiem jedno, że wszystko co się dzieje i mnie dotyka jest po coś, to u mnie tak jest ja to widzę. Dlatego też nie dopuszczam do siebie użalania się nad sobą, oczekiwań, robienia za boga, tak jest łatwiej, bowiem nie spycha mnie to w chorobę. Egoizm i egocentryzm też staram się wyeliminować, choć czasem się włącza, ale pracuję dziennie nad tym.
Również dziennie dziękuję za dany dzień, wiem, że mogłoby mnie tu dziś nie być, lub bym dalej się męczyła sama ze sobą. Zrozumiałam, że największym wrogiem jestem ja dla siebie i już pokochałam tego wroga bo go znam i nawet lubię. Dzięki temu odkryłam nową ja i taką już chcę być.
Myślę, że jednak już nie będę odświeżać tematu, jestem bardziej w realu, odkryłam wspaniałych ludzi wokół mnie, którzy zawsze byli, ale ich nie widziałam. Choć nigdy nie wiadomo.
Ale zaglądam i czytam, praktycznie dziennie.

Ściskam Was oboje.

:kwiatek:

Miło, że jesteś. dziękuję.
:pocieszacz:

yuraa - Sob 17 Gru, 2016 12:11

dziadziunio napisał/a:
uż łaże troszkę po tym świecie i jeszcze ani jednego trzeżwego nie spotkałem. Im więcej gada o trzeżwości tym bardziej jest nawalony

:brawo: :okok:

Tosia - Pon 19 Gru, 2016 14:34

dziadziunio, sc43545 eh te okropne nalogi, jak wiesz mam dorosle dzieci, wszyscy palą,nawet Agnieszka wrrr. Mąż to istna lokomotywa, zawsze sie dziwiłam jak można lubić to świństwo,nie paliłam, nie pale a i tak mam towarzystwo palaczy.Ja mam inne uzależnienie, opròCz alkoholu,i tu moja rodzinka smieje sie ze mnie, uwielniam pepsi w puszce, koniecznie w puszce,ma inny smak niż butelkowy,smieją sie bo potrafie wypić tego świństwa sporo eh sama nie wiem po co mi to, ale pije.Ostatnio rozmawialam o tym z psycholog,stwierdziliśmy że to zastepstwo od alkoholu,uwielbialam pic drinki. Mam tylko nadzieje ze to nie nawrót,moze moja podświadomość oczekuje alkoholu w tej pepsi, dlatego jej tyle żłopie, mowiąc brzydko.
Sam juz nie wiem co jest zdrowsze, fajaki czy pepsi,jedno wielkie g***o i tyle.
Dziadziunio, ponoć mozna przestać palić, jest tyle tych specyfików, może spróbuj.
A co do trzeźwości, jestem bardzo wrażliwa, chyba za bardzo,czytając, lub sluchając w realu o tym okrutnym nalogu, zawsze pękałam, staram się nie myśleć o alkoholu, na chwile obecną pomaga. No mam niezłą strażniczke, najmłodsza pociecha skutecznie obrzydzila mi picie alkoholu. Pozdrawiam :mgreen: serdecznie.
24h bez alkoholu, zupka rybna dziś serwowana.

dziadziunio - Pon 19 Gru, 2016 22:04

Tosia napisał/a:
pepsi w puszce, koniecznie w puszce,ma inny smak niż butelkowy


Tosia. Ta po prawej strony drzwi sklepowych, jest najbardziej esensjonalna. W poniedziałki jak do niego wchodzisz, a we wtorki jak go opuszczasz. :dokuczacz:

rufio napisał/a:
Pale ale mentolowe


Ale, to tak jakbyś nie palił wcale. :bezradny:

Pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 19 Gru, 2016 23:03

Kiedyś usłyszałem jak facet mówił coś, na temat palenia papierosów. Znaczy palił, palił, jarał, jarał i nie mógł przestać. Kiedyś wracał wieczorem do domu i poprosił boga aby od rana zabrał mu obsesję palenia, rankiem wstał i nie jara do dziś. Stałem z boku i nie wiedziłem co mam myśleć, przecież przy jego bajerze to ja jestem zwykły leszcz. Wiele w siebie pierdół wpisałem lecz to nawet moje wyobrażenie przerastało. Dziś siedzimy niedaleko od siebie na mitingach, szanuję go i wiem, że wszystko o czym mówił było prawdą. Dziś tak już całe szczęście mam. Ja palę przez teścia i partnerkę. Byliśmy nad morzem i nie miałem kasy, spóbuję pomyślałem i nawet nieżle mi szło, to draństwo działa tak samo i jak nie ruszysz pirwszego może sukces mieć. Nie palę dzień, nie palę drugi i nawet nie jest żle. Na trzeci dzień do pokoju włazi mój teść i kładzie na stole stówę, masz mówi bo widzę, ze nie palisz.
Nagadałem małej, że od urodzin nie palę, ufna jest więc ufa. Nie ma już furtek i nie ma bram. Kupiłem tabletki i jadę nie palę dzień, drugi dzień a na trzeci partnerka mówi mi, że po czwartym mogę przestać już palić. To ja mogę jeszcze palić?
no i poszło.
Nie piję ponad trzy lata, nie robię w tym kierunku nic. Mam to, mam i ja. Nie robię już także niczego aby wbić się w kłębek i znależć się w sytuacji bez wyjścia. Nauczyłem się z tym gadem wewnątrz mne już żyć.
Na papierosy także przyjdzie czas. Jak nie teraz to po śmierci.
dobrej noocy :buziak:

dziadziunio - Nie 02 Kwi, 2017 21:12

Patnerka alkoholika, jest już prawie gotowa.
Ewa wkleiła mi linka do mojego bloga, więc zapraszam. To półprodukt. W kwietniu skończę. i wszystko podopinam na ostatni guzik. Nie jestem literatem ani nikim wyjątkowym, lecz dzięki temu moje życie nabrało jakby nowego sensu.
Padam na pysk. Ewa jeszcze raz bardzo, bardzo Tobie dziękuję :pocieszacz:

endriu - Pon 08 Maj, 2017 18:18

dziadek, a po co Ty w tym blogu zmieniasz osobę, w której piszesz nie kumam tego.
On pił a Ty trzeźwiejesz? nie przyznajesz się do onego?
Kto to jest ten on?

dziadziunio - Wto 09 Maj, 2017 16:24

endriu napisał/a:
nie kumam tego


Uwierz mi. Jest tak, jak powinno być.
miłego :mysli:

zimna - Wto 09 Maj, 2017 20:58

Świetny blog, przeczytałam cały mimo braku czasu. Teraz to ja rozuimiem o co się Tobie rozchodziło. Jestem pod wrażeniem. Tez w wielu sprawach odnalazłam siebie.
Martwi mnie to co piszesz o swoim zdrowiu, nie jesteś stary.
Dziękuję Krzysztof, wszystkiego dobrego.

dziadziunio - Wto 09 Maj, 2017 21:47

zimna napisał/a:
Dziękuję Krzysztof


To ja, Tobie serdecznie dziękuję. :skromny:
Za parę dni, wklejam kolejne. :tak:
Miłego wieczora, spadam spać :pocieszacz:

endriu - Śro 10 Maj, 2017 05:03

wolałbym, żeby wszystko było w pierwszej osobie,
no chyba, że piszesz o kimś innym,
mam jakieś rozdwojenie jaźni jak czytam

dziadziunio - Śro 10 Maj, 2017 20:21

endriu napisał/a:
rozdwojenie jaźni


A może, dominująca osobowość? :mysli:
pozdrawiam :)

AnnaEwa - Czw 11 Maj, 2017 07:19

dziadziunio, Twój blog jest jednym z tych tekstów, z których najwięcej czerpię przy swoim współuzależnieniu. Wracam do niego regularnie.
Walczę teraz o otwarcie terapii w moim miasteczku, jednym z najmniejszych i najgorzej skomunikowanych z jakimkolwiek większym ośrodkiem w Polsce. Czytam Twój blog i za każdym razem odświeżam sobie w głowie, po co to robię.
Dziękuję.

dziadziunio - Czw 11 Maj, 2017 08:02

AnnaEwa napisał/a:
Dziękuję


To ja, Tobie serdecznie dziękuję :skromny:
To takie moje przepraszam, dla Wszystkich tych których poraniłem. :bezradny:
:pocieszacz:

dziadziunio - Czw 11 Maj, 2017 10:15

I to, mam nadzieję ostatni post na temat bloga. :nono:
Jesteśmy na forum, na którym tylko i wyłącznie dzięki uprzejmości właściciela, pozwolono umieścić mi link. :tak:
Blog ma swoje zaplecze, na którym możecie się ze mną kontaktować. Jeżeli nie ma, poproszę aby takie tam zainstalowano. :bezradny:
Ewa przepraszam. :pocieszacz:

Wiedźma - Czw 11 Maj, 2017 12:13

dziadziunio napisał/a:
I to, mam nadzieję ostatni post na temat bloga. :nono:
Jesteśmy na forum, na którym tylko i wyłącznie dzięki uprzejmości właściciela, pozwolono umieścić mi link. :tak:

Jeśli chodzi o mnie, to nie mam nic przeciwko temu, żeby w Twoim wątku toczyły się rozmowy na temat Twojego bloga.
Oczywiście jeśli wolisz zapraszać ludzi do siebie i tam rozmawiać - też mi nic do tego :)
Twoje wola, Twoja decyzja - tak czy owak mną się nie przejmuj :beba:

Pozdrawiam :)

dziadziunio - Czw 11 Maj, 2017 14:18

Byłem pewny, że coś żle idzie. :beczy:
Tam chyba zapomniał mi założyć? Poproszę, będzie i tam. :mysli:
Pozdrawiam serdecznie, miłego :pocieszacz:

endriu - Sob 13 Maj, 2017 19:31

no właśnie tam sie nie dało to Ci tu napisałem
dziadziunio - Nie 14 Maj, 2017 19:13

endriu napisał/a:
no właśnie tam sie nie dało to Ci tu napisałem


No. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogło być inaczej.
:bezradny:

dziadziunio - Czw 01 Cze, 2017 18:06

Muszę o tym napisać, dawno nie pisałem u ,,siebie,,
Dziś jak wszyscy wiedzą dzień dziecka. Mała polaciała na plac zabaw i wróciła wraz z kolegami i koleżankami, chyba z dziesięcioro? Nawet nie mam siły ich policzyć a biegają po chacie tak szybko, ze trudno tego dokonać. Kiedyś byłbym przerażony a dziś świetnie się bawię, co kilka chwil wchodzą rodzice którzy poszukują swoich pociech i jest niezły ubaw. Ludzi i dzieciaków cała chata i fajno jest. :beczy:
Ratunku. :rotfl: W moim życiu nic nie wydarzyło się przypadkiem, tylko po cóż mi to doświadczenie?
Dzieciaki kumate, zostawili jednego z naszym adresem, nikt nie zginął. :brawo:
Miłego dnia :)

dziadziunio - Czw 08 Cze, 2017 18:56

Jak już pisałem siadło mi biodro i ledwo łażę. Operacja za siedem lat a ze mną klops, znaczy można przyspieszyć, zapłacić i będzie raz, dwa... ale tak jakoś jestem do starego, mojego przywiązany. Staramy się i robimy co tylko można, aby poprawić więc zaistniały stan. Od rana prądy i rehabilitacja, zastrzyki i dalsza rehabilitacja. Całkowicie wyparowałem z otaczającego mnie od dawna harmonogramu, gubię się. Odpuszczam miting i kontakty z alkoholową baciom, na nic nie mam czasu i zapadam się sam we sobie. Trudny dla mnie czas i w czasie tym moje się odnajdywanie, dlatego też wróciłem na alkoholowe forum, ratuję się tak jak umiem. :bezradny:
Działka zarośnięta, w domu bałagan, zawalam terminy i wpadam w syf. :[
Spoko przejdzie :tak:
pozdrawiam serdecznie. :)

Klara - Czw 08 Cze, 2017 19:03

dziadziunio napisał/a:
Operacja za siedem lat

Byłam w podobnej sytuacji, choć termin był "tylko" trzyletni.
Wyjście jest następujące: Należy poszukać w internecie szpitali z oddziałami ortopedycznymi w mieście i w okolicy, wypisać numery telefonów i zadzwonić z pytaniem o terminy.
Tak zrobiłam, zgłosiłam się do innego ortopedy po skierowanie i już od dwóch lat jestem po operacji, którą - czekając na tamten termin - miałabym w kwietniu bieżącego roku.
Polecam Ci ten sposób.
Ból nie przechodzi, tylko narasta i z czasem nawet nie pozwala spać, więc im prędzej się go pozbędziesz, tym lepiej.

Wiedźma - Czw 08 Cze, 2017 19:14

dziadziunio napisał/a:
Operacja za siedem lat

O matuchno... :zalamka:

Klara - Czw 08 Cze, 2017 19:25

Wiedźma napisał/a:
O matuchno... :zalamka:

...bo ludziki walą drzwiami i oknami do klinik ortopedycznych, a te ledwie dychają - mają przecież jeszcze tych za pieniądze.
Tymczasem na oddziałach w szpitalach ogólnych wcale nie bywa gorzej, a na pewno terminy są znacznie krótsze.

dziadziunio - Czw 08 Cze, 2017 20:33

Dziękuję Klaro. :pocieszacz:
Jestem pod dobrą opieką, przychodnia do której kieruje mnie mój rodzinny posiada prawie wszystkich specjalistów i na jakiekolwiek badanie czekam najwyżej trzy dni. Pamietam jek zawsze oglądając to co, dzieje się w naszej służbie zdrowia byłem zdziwiony, że jest, jak jest. Ja nigdy żadnej kolejki, żadnych zbytnio długich terminów tylko prawie z biegu a tu brrrr, terminy, zapisy i cuda na kiju. Aż musiałem iść do urologa którego nie ma na stanie moja przychodnia. Stoję w kolejce, podaję skierowanie a pani w okienku mówi do mnie, że od czerwca zapisują na drugie półrocze........ a był luty.........ręce mi opadły. :beczy:
A te siedem lat wiem, że można tak jak napisałaś przeskoczyć. Na razie robimy tak jak zalecają, jak nie będzie poprawy, przyspieszę i zrobię tak jak Ty, :tak:
W Szczecinie zimno,działkę skosiłem i dziś w nocy nie pośpię zbyt długo. Mała jutro ma zawody, pływa lepiej niż ja, jak byłem sprawny i bije mnie już w każdym stylu. :bezradny:
Spadam spać. dobranoc :pocieszacz:

ankao30 - Czw 08 Cze, 2017 20:56

dziadziunio, super Cię czytać.
"Stoję w kolejce, podaję skierowanie a pani w okienku mówi do mnie, że od czerwca zapisują na drugie półrocze........ a był luty.........ręce mi opadły. :beczy: "

Znam ten ból, choć czasami są niespodzianki. Miałam wizytę zaklepaną w grudniu ubiegłego roku na koniec czerwca, a zrobiłam badania niecały miesiąc temu i wezwali mnie wcześniej i to z NFZ. Nie mogę narzekać, bowiem dbają o mnie.

Dobrze że jesteś. Brakowało mi Szczecina i tej rzeczywistości.

Tosia - Czw 08 Cze, 2017 21:07

dziadziunio, wiem co to ból,i niemożność funkcjonowania.Bardzo Ci współczuje, to chyba cena, nie dbania o siebie.
Siedem lat,to długo,szczerze oddała bym wszystkie oszczędności by pozbyć się bólu.
Jeszcze jedno,nie zapominaj o alkoholiźmie,ja ostatnio zapomniałam,ten czas, te chwile były najgorsze.
Dbaj o siebie.
24h bez alkoholu

dziadziunio - Czw 08 Cze, 2017 21:28

ankao30 napisał/a:
Brakowało mi Szczecina i tej rzeczywistości.


Nawet nie wiem, dlaczego zacząłem pisać na alkoholowych forach? Chyba starszy syn mnie zalogował i pomógł mi abym, zaczął to robić. Bloga też mi założył i cały czas pomaga mi, jak tylko umie. Pisałem od zawsze i dzięki temu dziś mogę zobacyć, sprawdzić jak z tym, ze mną i z moimi cały czas było, dzień po dniu. :mysli:
Brakuje mi Twojego Aniu pisania :pocieszacz:
Wiedzma, Klara, Ania, Tosia :pocieszacz: dobrej nocy.

dziadziunio - Pią 09 Cze, 2017 19:57

Wczoraj pojechałem na działkę i tylko położyłem trawę. Kosiarka stawała i nie chcała ciąć, rżnełem na podniesionych kółkach tak tylko aby zmniejszyć jej gabaryty. Dziś zawody i mała na pudle, byłem dumny mam już tak. Po zawodach pojechałem na działkę dokończyć dzieła i zakończyć mój wielki z trawą bój. Trochę .. :beczy: .przeschła. :beczy: .. i cieła się już całkiem całkiem klawo. Będę dziś zasypiał szczęśliwy i chociaż padam na pysk i boli mnie wszystko, będzie tak. Za dwa tygodnie koniec szkoły, mała już na drugi dzień wyjeżdza i nie będzie, jej dwa tygodnie. To już jej drugi samodzielny wyjad i da, gdyż daje sobie świetnie radę. Tak prawdę mówiąc prawie wcale nie będzie jej w chacie przez całe dwa miesiące. Cieszy się, świetnie się uczy, jest grzeczna i kumata należy jej się i tak powinno być, tylko po kim kumata? po kim grzeczna? i dobrze się uczy? :mysli: po mamie zapewnie. :hura:
Trzeba się kłaść, chociaż trudno będzie mi zasnąć. Działka przywołała wspomnienia i smutny, nie tak dawny przecież czas. Pogadałem z sąsiadami. Kiedyś pewien byłem, że to specjalnie powystawiani kapusie, którzy obserwują mnie, małą i wciąż na mnie donoszą. A dziś wiem, że dzięki temu mała była ze mną bezpieczna. Porypany łeb także, zrobił swoją robotę, kawał dobrej roboty. Jak na tamten czas. :zalamka:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Sob 10 Cze, 2017 21:51

:> fajnie i miło mi się to czytało Tatusiu! Gratuluję - dobrze wychowanej wspaniałej córci :)
dziadziunio - Sob 10 Cze, 2017 22:49

Mała napisał/a:
dobrze wychowanej wspaniałej córci


Jej mama kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu, gdy nie było małej jeszcze na świecie, powiedziała do mnie bardzo dziwne zdanie.
Wcale nie musisz pić, przestaniesz pić i będziesz normalnym facetem. Wspaniałym ojcem dla naszej wspólnej córki i prawdziwym partnerem, przyjacielem dla mnie i.....
pomyliła się tylko w jednym.
Dziś jestem ojcem normalnym, zwykłym, naturalnym na tyle tylko, na ile normalnym po moich przejsciach mogę być już dziś i na tyle tylko, na ile moja podwójna zabudowa pozwala normalnym mi, już dziś być.
Nie wierzyłem, nie wierzyłem już w tamten czas w nic. :bezradny:
Pozdrawiam i .....dziękuję. :pocieszacz:
Dobranoc Krzysztof :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 15 Cze, 2017 20:09

Nad morzem pełno. :boisie:
Pogoda drut, woda bajka i bez kąpieli ani rusz. :beczy:
Wykosiłem trawę i mam dość, znowu nie będę spał. Wracamy w niedzielę wieczorem i będzie fajnie. Dzięki PISOWI wycieliśmy wielką brzozę, drewna pełna chata i palimy w kominku, lubię tak siedzieć i patrzeć w ogień, orgazm w granulkach.
Pozdrawiam, miłego :pocieszacz:

wolfik - Pią 16 Cze, 2017 08:37

dziadziunio napisał/a:
Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia. Zalety, wady, etc
Bez alkoholu...również oczywiście. :bezradny:
pozdrawiam :)



jesli chodzi o mnie szukam kobiet nie obarczonych doswiadczeniem z pijacym partnerem

dziadziunio - Pią 16 Cze, 2017 09:29

wolfik napisał/a:
jesli chodzi o mnie szukam kobiet nie obarczonych doswiadczeniem z pijacym partnerem


A dlaczego właśnie takiej?
Co takiego ciekawego, widzisz w takiej kobiecie?
I po cóż Tobie kilka? znajdz jedną. :mysli:
pozdrawiam serdecznie :)

wolfik - Pią 16 Cze, 2017 11:03

dziadziunio napisał/a:
wolfik napisał/a:
jesli chodzi o mnie szukam kobiet nie obarczonych doswiadczeniem z pijacym partnerem


A dlaczego właśnie takiej? 1.
Co takiego ciekawego, widzisz w takiej kobiecie?2.
I po cóż Tobie kilka? znajdz jedną. :mysli: 3.
pozdrawiam serdecznie :)
4

ad1; bo mi bardziej pasuja i nie szukam w srodowisku bynajmniej terapiowo-o
aowskim
ad2; sa wolne od alkoholowym obaw,skojarzen,doswiadczen itp
ad3;zeby znalezc te wlasciwa,trzeba czasu i ilosci
ad4;wzajemnie

dziadziunio - Pią 16 Cze, 2017 12:58

wolfik napisał/a:
ad1; bo mi bardziej pasuja i nie szukam w srodowisku bynajmniej terapiowo-o
aowskim
ad2; sa wolne od alkoholowym obaw,skojarzen,doswiadczen itp
ad3;zeby znalezc te wlasciwa,trzeba czasu i ilosci
ad4;wzajemnie



ad1; Dwoje alkoholików pod jednym dachem, to bardzo trudne, ale wykonalne. Znam kilka takich par.
ad2; Znaczy co? Nie kumata? Łatwiej będzie taką ułożyć pod siebie i żyć nadal tylko dla siebie?
ad3; Ciekaw jestem skąd wzorce? i jak poznasz tą jedną jedyną?
ad4 Powodzenia :okok:

wolfik - Pią 16 Cze, 2017 13:15

dziadziunio napisał/a:



ad1; Dwoje alkoholików pod jednym dachem, to bardzo trudne, ale wykonalne. Znam kilka takich par.
ad2; Znaczy co? Nie kumata? Łatwiej będzie taką ułożyć pod siebie i żyć nadal tylko dla siebie?
ad3; Ciekaw jestem skąd wzorce? i jak poznasz tą jedną jedyną?
ad4 Powodzenia :okok:


skoro zadajesz mi pytania i znasz na nie odpowiedzi, to po co pytasz....
bez odbioru :D

dziadziunio - Pią 16 Cze, 2017 15:10

wolfik napisał/a:
to po co pytasz...


Chciałem abyś doprecyzował. Przepraszam. :bezradny:
Najlepsza taka kulawa, jest się o co czepiać już od rana. :mysli:
Sztuką jest, być z taką i zrobić tak, aby przy Tobie szła równo, uśmiechnęta z wysoko podniesioną głową..... :P
Miłego :pocieszacz:

Tosia - Pią 16 Cze, 2017 17:25

Dziadziunio,dlaczego nie napisałeś a miałemś, o tym. ..dlaczego nic już nie zależało od Ciebie tylko od ludzi zgromadzonych wokół Ciebie?
Tak z ciekawości :)
Pozdrawiam Przyjacielu

dziadziunio - Pią 16 Cze, 2017 17:46

Tosia napisał/a:
Tak z ciekawości



Z ciekawości, to poczytaj ........alkoholowa narmalność. :P
Tam masz wszystko, nie będę powielał. :bezradny:
buziole Przyjacielu :buzki:

Tosia - Pią 16 Cze, 2017 19:47

dziadziunio, :dokuczacz: wykręciłeś się od odpowiedzi vz4
wolfik - Sob 17 Cze, 2017 09:44

Nie jestem chirurgiem ortopeda,więc nie podejmuje się działań na jakich się nie znam...
Co zaś sztuki...Lubię socrealizm

dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 12:27

Tosia napisał/a:
wykręciłeś się od odpowiedzi


Wcale nie, napisałem gdzie znajdziesz wytłumaczenie. :bezradny:
Buiole. :buzki:

dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 12:39

wolfik napisał/a:
Lubię socrealizm


Wiem...
Przecież piszemy wciąż, o próbie narzucenia swoich kierunków, swoich przyzwyczajeń w podbitych krajach i na zdobytych teretoriach.
Miłego :)

wolfik - Sob 17 Cze, 2017 13:00

Ja piszę w liczbie pojedynczej o partnerstwie z kobietą ,a o czym wy piszecie towarzysze ,tego nie wiem
dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 13:04

wolfik napisał/a:
Nie jestem chirurgiem ortopeda,więc nie podejmuje się działań na jakich się nie znam...


Tu nie chodzi ani o chirurgię ani też o ortopedię, kuleć można na wszystko. A od wyszukiwania takich znamion i uwidaczniania ich swojej partnerce, jesteś uwierz mi specjalistą pierwszej klasy. :mysli:
pozdrawiam serdecnie :)

wolfik - Sob 17 Cze, 2017 15:25

Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie,ale obecnie jestem w związku z niekulawa amatorka sakralnej sztuki bizantyjskiej
dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 17:45

No to spoko..
Powodzenia :)

wolfik - Sob 17 Cze, 2017 18:23

Partnerka alkoholika?
Cały czas siedZi na minie.....Czy się jej i jemu podoba,czy nie.

dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 19:40

wolfik napisał/a:
na minie



A Ty przepraszam, o czym? :mysli:
Może, jakbyś oczywiście chciał, trochę to rozwiń...
pozdrawiam :)

wolfik - Sob 17 Cze, 2017 20:29

Nie chcę
dziadziunio - Sob 17 Cze, 2017 20:56

wolfik napisał/a:
Nie chcę


Ok.
Dobranoc :)

Mała - Nie 18 Cze, 2017 18:59

wolfik napisał/a:
Partnerka alkoholika?
Cały czas siedZi na minie.....Czy się jej i jemu podoba,czy nie.

:) Jestem współuzależniona. Jestem partnerką alkoholika.
Mam tzw."skrzywiony celownik". Poprzedni partnerzy też byli uzależnieni - od różnych rzeczy.
Tak - czasem siedzę na minie i boję się, myśląc o jego nałogu. Ale potem przychodzi otrzeźwienie - to nie strach o niego, tylko moja przeszłość znów do mnie wraca. O niego - nie muszę się bać, bo na niego, jako alkoholika - nie mam wpływu. To o siebie powinnam się bać - że znów ze mną dzieje się coś nie tak.
I wtedy zaczynam myśleć o nim, jak o człowieku. Takim, jakim dla mnie jest. I mój strach mija.
A ja znów jestem szczęśliwą kobietą :)

sc43545

wolfik - Nie 18 Cze, 2017 19:26

Dlatego nazwałem to "mina".....W końcu sam sobie nie mogę dać gwarancji, a co dopiero komuś bliskiemu choćby.
No i należy pamiętać,że jednak większość alko,raz na jakiś czas przerywa abstynencję.
Taka to już wredna choroba

Mała - Nie 18 Cze, 2017 20:23

wolfik napisał/a:
sam sobie nie mogę dać gwarancji, a co dopiero komuś bliskiemu choćby.

Dokładnie. Ale decydując się na związek - przede wszystkim - trzeba patrzeć jak na człowieka - czy jest to ta właściwa dla nas osoba? Czy jesteśmy w stanie całkowicie ją zaakceptować? czy jej, jego wady, nałogi - nam nie przeszkadzają?... Czy może mamy nadzieję je zmienić? W tym drugim wypadku - jak każdy związek, związek z alkoholikiem - ma moim zdaniem tylko 50% szans na przetrwanie...
Alkoholik - to przecież przede wszystkim - Człowiek :)

dziadziunio - Nie 18 Cze, 2017 21:09

Mała, ale pojechałaś :brawo:
A ja myślałem, że mieszkam z ostatnią z Was. :bezradny:
Czapka z głowy i pełen szacunek :pocieszacz:

wolfik - Nie 18 Cze, 2017 21:41

Usiłowanie zmieniania drugiego człowieka pod "Siebie" to dość częsta przypadłość w związku. I mam jakieś takie przekonanie,że częściej ona występuje u kobiet..Ale to nie jest w każdym razie zaczepkami tutejszych Pań w celu polemiki tylko moje osobiste spostrzeżenie
Mała - Pon 19 Cze, 2017 10:42

dziadziunio, 54rerrer
powiedziałam tylko szczerą prawdę - a odwagę, by wreszcie mówić takie rzeczy - mam dzięki całkowitemu wsparciu i zaufaniu mojego partnera :mgreen:

wolfik napisał/a:
Usiłowanie zmieniania drugiego człowieka pod "Siebie" to dość częsta przypadłość w związku.
(w cytacie pozwoliłam sobie podkreślić istotne słowo - częsta - wg.mnie nie znaczy że zawsze.)
NIestety tak - ale takie zachowanie - często mija - chyba razem z wiekiem ;) W którymś momencie życia, mając za sobą różne "przejścia" i doświadczenia - przestajemy tak mocno patrzeć przez różowe okulary - na początku budowania ewentualnych przyszłych związków. jesteśmy bardziej ostrożni w dobieraniu partnera, a jednocześnie mamy w sobie więcej tolerancji dla jego charakteru, nałogów, nawyków, przyzwyczajeń... :)
Piszę to na bazie moich własnych doświadczeń i związków.
Chętnie bym usłyszała także zdanie innych osób :>

dziadziunio - Pon 19 Cze, 2017 18:42

wolfik napisał/a:
Usiłowanie zmieniania drugiego człowieka pod "Siebie" to dość częsta przypadłość w związku.


Nie tylko ,,alkoholowym, to profity i władza o której politycy mogą sobie tylko pomarzyć. :radocha:
Tylko przy takim ułożeniu można bezproplemowo pić i nic sobie nie robić ż życiowych oczekiwań innych. Miałem mnóstwo wyuczonych uzdolnień, które w sposób mniej, lub też bardziej widoczny konsekwentnie zmierzały w kierunku ułożenia swojej partnerki pod siebie. Jak już pisałem nie miałem nic i nagle moje wszystkie nabyte uzdolnienia, mogłem na stałe odłożyć w kąt. Dominant straci swoje możliwości tylko i wyłącznie spotykając na swojej drodze dominanta takiego samego jak on. Przestanie gdy nie będzie innych opcji i gdy nie będzie miał sił, lub jak w moim wypadku możliwości, aby wprowadzić je w czyn.
Aby było wszystko jeszcze bardziej uwidocznione przestanie się pieklić i szaty na sobie rwać, gdy urodzi się dzieciak, pokocha go i nagle dla jego spokoju..... innym i ...sobie...spokój w końcu da.
Mała zgadzam się, odpuściła gdy czuła, że już niczego nie wykorzystam przeciwko niej...skąd wiedziała? :rotfl:
Tak było u mnie...i jakby inaczej było nie było by nic...
W alkoholiżmie często chory mózg widzi próbę ułożenia, tam gdzie próby takiej wcale nie ma i nie zobaczy swojego próbowania, koncentrując się na próbowaniu innych.
Miłego, podrawiam :pocieszacz:

wolfik - Pon 19 Cze, 2017 19:19

Często z całą pewnością nie znaczy zawsze :-)
Nie miałem na myśli związku tylko około alkoholowego,ale każdy.
Co do wpływu wieku,zgadzam się.
Gdzieś tu obok napisałem, że właśnie wiek i mnogość doświadczeń uspokoiły mnie uwolnily od wielu niegdysiejszych pożądań.
Ca' la vie

dziadziunio - Pon 19 Cze, 2017 20:58

wolfik napisał/a:
że właśnie wiek i mnogość doświadczeń uspokoiły mnie uwolnily od wielu niegdysiejszych pożądań.


Znudziły się? czy też poszedłeś dalej i wprowadziłeś nowe? :mysli:
Z ciekawości tylko pytam. :skromny:

wolfik - Pon 19 Cze, 2017 23:21

Znów sam sobie odpowiedziałeś....Jasnowidz znaczy się
Mała - Wto 20 Cze, 2017 10:42

wolfik, :mgreen: ja też jestem ciekawa Twoich doswiadczeń :skromny:

dziadziunio napisał/a:
A ja myślałem, że mieszkam z ostatnią z Was.

:mgreen: a tu niespodzianka! Jest nas więcej :) Tylko nie każda ma odwagę lub chęć o tym mówić...

Ten temat jest dla mnie ważny - może więc spróbuję napisać coś od siebie, bo nie chcę, żeby zaginął wśród tysiąca innych...
Poza tym, rozmawiając wczoraj z moim partnerem, usłyszałam od niego coś ważnego - że dzielić się doświadczeniami trzeba także wtedy - kiedy jest dobrze. A nie żalić się tylko wtedy - kiedy jest źle...

...Obecnie jestem w związku z trzeźwym alkoholikiem. I to nie przez niego "stałam się" współuzależniona.
Choć zawsze nią będę... Bo nie ma "byłych współuzależnionych", tak jak i nie ma "byłych alkoholików" ;) a z takim określeniem (byłem alkoholikiem) spotkałam się kiedyś w jednej z wielu książek (niezwiązanych zupełnie z tematyką forum). I mimo mojej małej wówczas wiedzy na ten temat, wybuchłam wtedy śmiechem...
Mój ojciec był alkoholikiem. O nim tak mogę powiedzieć - bo od wielu lat już go nie ma po tej stronie życia...
...Dokonując dzisiaj retrospekcji swojego życia - widzę, że każdy z moich partnerów był od czegoś uzależniony. Ale ja nie próbowałam go zmieniać. Raczej dostosowywałam się d niego - zatracając moje własne ja. Blokowałam swoje uczucia, potrzeby, byle tylko "zasłużyć" choć na odrobinę ciepła i uznania tej drugiej strony...
Ale to wiem dopiero dziś. Bo mam przy sobie kogoś, kto mnie kocha taką, jaką jestem - choć każdego dnia potrafię być inna... Dlaczego? Bo jestem w trakcie zmian - odnajdywania i odkrywania samej siebie, jaka jestem naprawdę. I chwilami mnie to przeraża. Że straciłam tyle lat - ukrywając prawdziwą siebie za moim wewnętrznym murem.
Jeszcze niedawno chodziłam z brzuszkiem i miałam piekielne huśtawki nastrojów, które mnie przerażały. Bo JA zazwyczaj tak się nie zahowuję! :boisie: Co się ze mną dzieje??? ...wciąż o to pytałam samą siebie i wstydziłam swoich zachowań. Ja - z reguły taka spokojna i opanowana, w jednej chwili ze śmiechu przchodziłam w płacz. Dopiero ktoś z zewnątrz mi powiedział wprost - "nie martw się, to są normalne huśtawki nastrojów u kobiety w ciąży!" - :szok:
W głowie zrodziło mi się natychmiast 1000 i więcej pytań - Dlaczego więc wcześniej ich nie miałam?Przecież to już moja trzecia ciąża? Dlaczego wcześniej nie miałam zachcianek ciążowych - a teraz je mam? Dlaczego, kiedy proszę mojego partnera, o 21 godzinie w niedzielę - żeby poszedł mi po coś słodkiego do sklepu - boję się, że on uzna mnie za nienormalną?...A on po prostu uśmiechnął się, wstał, poszedł na stację benzynową i przyniósł mi całą petardę batoników, tłumacząc się jeszcze - że "tylko to było..." Miałam wtedy łzy w oczach ze wzruszenia. I trochę palił mnie wstyd, że ganiam zmęczonego faceta późnym wieczorem, bo "mi się zachciało"...
Nigdy nie byłam tak przez nikogo rozpieszczana...Ale dopiero dziś to wiem - że takie gesty są po prostu oznaką bezwarunkowej miłości. Zaufania drugiej osobie. I tolerancji.
Dziś wiem, że kiedyś, w "starym życiu" (a to zaledwie 2 lata temu ;) ), miałam blokadę na okazywanie emocji. Byłam marionetką, musiałam "tańczyć, jak mi zagrano". Żeby mi było "dobrze" :blee: w życiu - musiałam dostosować swoje potrzeby do otoczenia - tzn. godzić się na to, co inni raczą mi dać, siedzieć cicho w dołku, w który mnie wciśnięto i nie wychylać się, żeby znów nie nabawić się kolejnej rany w sercu, bądź kolejnej traumy.
Dziś - daję sobie przyzwolenie na okazywanie uczuć. już nie trzymam ich w sobie i nie duszę wewnątrz. Tym samym - nie krzywdzę siebie. Co nie znaczy - że staram się ranić innych! O nie! T nie leży w mojej naturze! :mgreen:
...dawno temu przyjaciel zapytał się mnie - "co TOBIE sprawia radość?" - "Przynoszenie radości innym". "Nie, ja pytałem co TOBIE sprawiłoby radość!"...Chwilę musiałam się głęboko zastanowić. I wiecie co? Moja odpowiedź była taka sama :bezradny: ...opadły mu wtedy ręce i pokręcił tylko głową. potem dowiedziałam się - że za to wszystko, co do tej pory robiłam, za to, ile serca wkładałam w to, by było im lepiej, moi przyjaciele, chcieli mmi się w jakiś sposób odwdzięczyć...A ja im tego nieświadomie nie ułatwiałam ;) Ale taka po prostu jestem :)
Dziś już potrafię powiedzieć - czego chcę, co czuję...Jest we mnie więcej asertywności, pewności siebie i wiary we własne siły - niż kiedykolwiek wcześniej. Mój parner wciąz mi powtarza, że zawdzięczam to samej sobie. A ja jemu - że to nie do końca tak - że bez jego obecności i wsparcia nie byłabym taka silna, jak jestem teraz. Bo to właśnie jego obecność - świadomośc, że "tuż za plecami" mam wsparcie i przyjaciela - jest moją siłą.
Bo w środku - nadal mimo wszystko często zdarza mi się być takim małym wystraszonym zwierzątkiem.
Siłą i sekretem udanego związku - jest więc wzajemna tolerancja i wsparcie. Nie próby ułożenia partnera względem siebie. Raczej akceptacja drugiej osoby - taką, jaką jest.
...Kiedyś bardzo zazdrościłam młodym ludziom - że tak szybko odnajdują te swoje drugie połówki, że biorą ślub, są razem, mają dzieci... A ja wciąż byłąm sama... Łapałam się więc każdego okruchu ciepła, jaki dostałam. Dziś wiem, że musiałam przejść przez to wszystko, żeby docenić to - co mam teraz. Wsparcie. Dużą Rodzinę 6+. :mgreen:
i jest dokładnie tak, jak w moim podpisie ;)

Byłoby miło, gdyby zechciały się wypowiedzieć tutaj także i inne kobiety - partnerki, niekoniecznie alkoholików :) Niekoniecznie na bazie własnych doświadczeń. Po prostu partnerki :) Jakie są, były ich oczekiwania w związkach? Być może miały okazję obserwować inny związek, w którym jedna z osób była uzależniona?... Jakie jest ich zdanie na ten temat, bądź wyobrażenia, jak wygląda taki związek?...
:mysli:

dziadziunio - Wto 20 Cze, 2017 13:23

Zawsze chciałem mieć taki dom, żyć w symbiozie o której nie miałem zielonego nawet pojęcia. Bo i niby skąd? bo i niby jak?
Nie wiedziałem, ze jestem do du** pewnym będąc, że to wszystko przez alkohol, lub też nieodpowiednie na mojej drodze kobiety. Wyeliminowałem alkohol a piekło trwało nadal. Nawet jakbym chciał nie mogłem dokonać zmian gdyż wielu ze swoich dolegliwości nie dostrzegałem, zawsze byłem cacy. Partnerka miała lepszy wzrok, odpowiednio dobrane być może okulary i bardzo szybko zaczeła dokonywać na mne zmian i chociaż bardzo mnie bolało to dziś wiem, że tylko w taki sposób powinna wyglądać moja droga i drogi tej wiecznej mojej kstałt. :mysli:
Mała :pocieszacz:
wolfik napisał/a:
Jasnowidz znaczy się

Parę lat temu do Szcecina przyjechał gość z Warszawy. Poznaliśmy się na alkoholowych forach na których niejednokrotnie się ze sobą poprztykaliśmy. Nie pił już ponad dwadzieścia lat i zjawiał się aby na temat alkoholizmu jakiś wykład dać. Spotkałem się z nim i było to dla mnie, jak na tamten czas nie lada jakie wyróżnienie. Szedłem dumny jak paw i napompowany jak urodzinowy balonik, a on po paru zaledwie zdaniach powiedział do mnie bardzo krzywdzące mnie w tamten czas słowa.
- szkoda mi czasu, na takiego zakłamańca jakim jesteś ty.
Chciałem urawać mu ten łysy, znienawidzony w jednej chwili łeb. Wbić mu w oczy swoje palce i kręcić nimi tak, aby obie gałki wypłyneły mu na zewnątrz. Nienawidziłem i to jedno z przyzwyczajeń które jeszcze długo we mnie pomieszkiwało.
Ja już nie kłamałem....opisywałem tylko to, co w tamten czas widziały moje oczy i to w jaki obraz przetworzył ten widok, mój bardzo chory jeszcze mózg.
Dziś jestem mu wdzięczny, ze poświęcił dla mnie swój czas, Że mogłem uścisnąć jego dłoń i spojrzeć w jego jakże inne, niż moje w tamten czas jeszcze oczy...
W ten jeden dzień dostałem od niego wszystko...tylko nie miałem jeszcze czym, tego co mi spakował wziąć. Wiedział dużo więcej niż ja....ale ja nie byłem jeszcze gotowy aby tego wysłuchać. :bezradny:
Pozdrawiam Ciebie serdecznie. :pocieszacz:

Mała - Wto 20 Cze, 2017 14:42

:pocieszacz: dziadziunio
:) fajne jest to - że mam świadomość - że to już nie boli. Już nie użalam się nad sobą, że tyle przeszłam. Po dwóch latach intensywnych, codziennych rozmów z moim partnerem, wreszcie zaczynam wreszcie akceptować swoją przeszłość. Wreszcie zaczynam rozumieć, że jest ona częścią mnie i ukształtowała takiego człowieka, jakim jestem - żebym była gotowa przyjąć to - co daje mi życie :) A dało mi więcej - niż marzyłam... :radocha:

olga - Wto 20 Cze, 2017 14:55

Mała napisał/a:
Bo nie ma "byłych współuzależnionych


z tym sie nie zgodze
wymien cechy wspoluzaleznienia jakie posiadasz
ja uwazam, ze nie mam zadnych co nie oznacza, ze jestem emocjonalnie zupelnie zdrowa ale wychowalam sie w dysfunkcyjnej rodzinie to i mam do tego prawo :)

a poza tym mowi sie, ze zupenie zdrowych nie ma, sa tylko niezdiagnozowani...i z tym sie zgadzam

dziadziunio - Wto 20 Cze, 2017 15:13

W swoim życiu byłem wszędzie i za wyjątkiem wieka trumny zamkniętej, tuż nad moją głową, widziałem wszystko. Wszystko to potrzebne było mi tylko po to, abym dziś był człowiekiem jakim jestem dziś. Każdego dnia budzę się lepszy niż dnia poprzedniego. Widzę więcej, szerzej i dokładniej. choć czasami nie chciałbym widzeć aż tak rzetelnie jak widzę to dziś :tak:
To najwspanialszy mojego życia...ciąg, ciąg mam nadzieję już, nie do zatrzymania. :rotfl:
Dobrze, że jesteś. Miłego dnia :pocieszacz:
Olga.
Boisz się aby nikt nie zobaczył, że cechy takie posiadasz. Bronisz się często zbyt asekuracyjnie postrzegając otaczający Ciebie swiat i mieszkających w nim ludzi. Często nie pozwolisz aby traktowano Ciebie jak dawniej, chociaż w jednorazowych zachowaniach nie ma niczego złego. Jesteś co naturalne, wyczulona. Nie naturalna, inna..współuzależniona.
Buziole :pocieszacz:

olga - Wto 20 Cze, 2017 15:29

dziaduniu, no wez te cechy wymien, jesli je posiadam to sie z Toba zgodze :)
dziadziunio - Wto 20 Cze, 2017 16:01

Już napisałem. Nie znam Ciebie więc nie mogę napisać w jakich sytuacjach? i jak?
Jestem alkoholikiem i pomimo tego, ze zbudowałem siebie od nowa, stary świat nadal we mnie istnieje. Jak pisałem już, zaskakująca mnie sytuacja, rzadko, lecz potrafi uwolnić jeszcze stare zachowania, pokazać mnie takim jakim byłem. Tak jak napisałaś się po prostu nie da i nie ma w tym o czym piszę. żadnego uformowanego w Twoją stronę ataku.
Tak po prostu jest :bezradny:
Pozdrawiam :)

wolfik - Wto 20 Cze, 2017 20:13

Nie zamierzam nikomu urywac łba,nie wściekam się za cudze jasnowidzenia.nir zamierzam nikogo do niczego przekonywać.
Z racji wieku znudziły mi się takie atrakcje....Ale nadal mam poczucie humoru....Dlatego uwielbiam analizy psychologiczne online ....A czym głębsza i trafniejsza,tym zabawniejsze...
Zapytaj mała konkretnie,to konkretnie odpowiem.
Bo póki co jedyny k onkret to taki,że jestem coraz starszy i zmienily mi siępriorytety

wolfik - Wto 20 Cze, 2017 20:19

I taka moja osobista dygresja,....Afirmacje nie sprawdzają się u mnie. Nie mam mu temu predyspozycji,więc stosuje inne metody
dziadziunio - Wto 20 Cze, 2017 21:23

:bezradny:
Trzymaj się.

Mała - Śro 21 Cze, 2017 08:28

olga napisał/a:
wymien cechy wspoluzaleznienia jakie posiadasz

pozwolę sobie zacytować z naszego forumowego niezbędnika współuzależnionych, co dotyczy mnie - na chwilę obecną:
"-pochodzą z zaburzonych, tłumiących uczucia jednostki lub dysfunkcyjnych rodzin"
"-obwiniają się za wszystko
-potępiają się za myśli, uczucia, wygląd, działania i zachowania "
"-nie potrafią przyjąć komplementów i pochwał
-cierpią na deprywację emocjonalną ( cierpienie z powodu braku pochwał )
-mają poczucie odmienności od reszty świata
-odczuwają wyrzuty sumienia , gdy robią coś dla siebie ( zakupy dla siebie ,rozrywki )
-boją się odrzucenia
-wszystko biorą do siebie "
"-w dzieciństwie byli zaniedbywani ,wykorzystywani albo czuli się odrzuceni
-są przekonani , że niczego nie potrafią dobrze zrobić
-panicznie boją się popełnienia błędów
-mają problemy z podejmowaniem decyzji
-oczekują od siebie perfekcyjności "
-biorą na siebie zbyt dużo obowiązków
-żyją w poczuciu winy
-wstydzą się siebie "
"-nie wierzą, że należy im się coś dobrego od życia
-pragną miłości "
-starają się udowodnić , że są równie dobrzy jak inni " itd...

Część z cech osób wspóuzależnionych wymienionych w niezbędniku - już wykreśliłam. Bo już mnie nie dotyczą... :)
Wiem, że jestem na etapie zmian, widzę to sama po sobie...Być może jestem na etapie zdrowienia - ale na ten temat musiałby wypowiedzieć się terapeuta ;)
wolfik napisał/a:
...Ale nadal mam poczucie humoru....Dlatego uwielbiam analizy psychologiczne online ...

Też tak mam - więc "witaj w klubie" Wyniki analiz oczywiście zostają moją tajemnicą "lekarską" ;) :lol2:

Cieszę się natomiast - że potrafię wyciągnąć właściwe wnioski ze swojego życia. Że umiem wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów. Nad niektórymi z wymienionych powyżej cech - mocno pracuję. np.wczoraj w sklepie - mieliśmy we trójkę ochotę na lody - ja oczywiście sobie nie kupiłam - zapomniałam :( ale... mimo, że z małymi wyrzutami sumienia, wzięłam jednak z półki ulubione czekoladowe cappucino... :) Natmiast czymś normalnym było dla mnie - że kupiłam również kawę mieloną - dla mojej drugiej połowy :) BEZ wyrzutów sumienia
Powoli też przestaję mieć poczucie "inności" i przestaję już udowadniać sobie - że jestem równie dobra jak inni. Coraz częściej za to myślę - że "jestem jaka jestem" i "jeżeli ktoś ma problem z zaakceptowaniem mnie - to jego problem, już nie mój ;) " :wysmiewacz: (nie dotyczy to oczywiście moich bliskich - bo wiem, że taką jaką jestem - oni kochają mnie najbardziej :lol2: )

Mała - Śro 21 Cze, 2017 08:30

Mówiąc oczywiście - "bliskich" mam na myśli Rodzinę z którą mieszkam - partnera i dzieci :>
wolfik - Śro 21 Cze, 2017 09:50

Życzę wszystkim, Paniom partnerkom powodzenia,cierpliwości, miłości i szczęścia. Bo trzeba go trochę,żeby z nami wytrzymac
Maciejka - Śro 21 Cze, 2017 09:54

wolfik napisał/a:
Życzę wszystkim, Paniom partnerkom powodzenia,cierpliwości, miłości i szczęścia. Bo trzeba go trochę,żeby z nami wytrzymac

Moim zdaniem tego wszystkiego potrzeba w każdym zwiazku nie tylko z alko czy damsko- meskim ale i w innych relacjach :p

dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 11:47

perełka napisał/a:
w innych relacjach


Oczywiście.
Na mitingach częśto opowiadam o moich spacerach z psem. O moim dawnym i dzisiejszym z nim spacerowaniu. O różnicach, że kiedyś to szedł tam gdzie i jak ja chciałem, kupę robił pod krzakiem który ja wybrałem i wciąż się do mnie serdecznie uśmiechał. I dziś, gdy idzie tempem :beczy: które on uważa za odpowiednie, trasą przy której pachnie mu najlepiej i kupę robi w miejscu które on wybiera.
Możliwość obserwacji tych różnic, porównania tego jak było a jak wygląda to dziś to bonus i prawdziwa zapłata za czas który kiedyś tam, bezpowrotnie spędziłem i który byłem pewien był czasem dla mnie na zawsze straconym.
Ciekawie się robi :)
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 11:52

Pies też uważa się za dołączonego?
Zapytaj go kiedyś przy okazji

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 11:54

Errata: dołączonego do partycypowania w owej zapłacie bonusowej
dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 12:03

wolfik napisał/a:
Pies też uważa się za dołączonego?
Zapytaj go kiedyś przy okazji


Pojechał rowerem na lody. Jak wróci.... zapytam.
;)

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 12:05

Dla mnie to wygląda tak:
Wpierw pies służył cudzemu egoizmowi nie wiadomo po co,teraz służy utwierdzaniu egotycznego samozadowolenia tego samego kogoś....Ot i żadna zmiana....Laska pańska na pstrej smyczy trzyma

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 12:07

Jeszcze jedno wyjaśnienie na koniec....W tej twojej dykteryjce mityngowej,podmiotem dla mnie był i jest pies....Twoje ewentualne potrzeby w kontekście posiadania psa,zupełnie mnie nie interesują.
dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 12:13

Nigdy tak na to nie spojrzałem. :bezradny:
Może i masz rację? :mysli:
Zawsze ustalałem granice poza które już nie pozwoliłem nikomu, się cofnąć. Teraz mam wybór i mogę zadecydawać, jak...Tak jak teraz jest mi lepiej i jemu jestem pewny także lepiej jest.
pozdrawiam :)

Mała - Śro 21 Cze, 2017 22:27

perełka napisał/a:
wolfik napisał/a:
Życzę wszystkim, Paniom partnerkom powodzenia,cierpliwości, miłości i szczęścia. Bo trzeba go trochę,żeby z nami wytrzymac

Moim zdaniem tego wszystkiego potrzeba w każdym zwiazku nie tylko z alko czy damsko- meskim ale i w innych relacjach :p

I z tym się w pełni zgadzam :tak:
dziadziunio napisał/a:
Zawsze ustalałem granice poza które już nie pozwoliłem nikomu, się cofnąć.

dziadziunio napisał/a:
Teraz mam wybór i mogę zadecydawać, jak...Tak jak teraz jest mi lepiej

I innym z Twojego otoczenia - teraz, też jest lepiej :) ...Kiedyś, mając wyznaczone przez partnera określone granice - zupełnie nie byłam sobą :( ...
Dziś - mam partnera, który daje mi wolność wyboru. Na początku mnie to przerażało - czułam się jak motyl, całe życie trzymany w plastikowym pudełku, karmiony w określonych godzinach, żyjący - pod dyktando, całkowicie zależny od swojego właściciela - a tu nagle ktoś inny otwiera mu to pudełko i daje cały świat - wolność. Długo kuliłam sie w tym swoim pudełku i na milimetr nie chciałam się ruszyć poza nie. Poza teren, który znałam. Trzeba było czasu, żebym odważyła się wyściubić nos ze swojego kąta. stopniowo, powoli - jak dziecko, które uczy się siadać, raczkować, a potem chodzić...
:) Dzisiaj jestem szczęśliwa, że mam swoje "pudełko",do którego zawsze mogę wrócić - ale nigdy nie jest zamknięte :) . To partner, przy którym czuję się bezpiecznie. To Dom - w którym sama sobie poustawiam meble jak chcę, do którego mogę kupić jakiś drobiazg, a mój partner cieszy się z tego razem ze mną :mgreen:
Dzisiaj jestem wolnym człowiekiem :) I doceniam to co mam. I chcę to zachować.

wolfik napisał/a:
Życzę wszystkim, Paniom partnerkom powodzenia,cierpliwości, miłości i szczęścia. Bo trzeba go trochę,żeby z nami wytrzymac

I wzajemnie! Bo partnerowi - partnerce osoby współuzależnionej - też czasem z nami jest trudno ;) Do zobaczenia Wolfik! :papa2:

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 09:08

Mała napisał/a:
...Kiedyś, mając wyznaczone przez partnera określone granice - zupełnie nie byłam sobą ...


Czyli jak? Wyznaczałem granice, więc byłem narmalny, pośród nienormalnych.
Kiedyś i to wcale jeszcze nie tak dawno potrzebowałem takich potwierdzeń, nie potrafiłem się znależć nie tylko w otaczającym mnie świecie i pomiedzy mieszkającymi tu ludzmi ale także pomiędzy alkoholową braciom. Zarówno w domu jak i na mitingu było mi żle.
Długo to trawło i o mało tragicznie się dla mnie nie skończyło, lecz w końcu i w tym, poukładałem się tak jak należy.
Zapijałem i wracałem, bardzo wysoko podnosząc swoją dłoń. Ponosiłem konsekwencje swojego czynu, czułem się podle lecz bardzo szyblo zauważyłem, że ma tak przerażająca większość takich samych ludzi jak ja.
To śmieszne lecz jestem pewien, że to uratowało mi życie. Byłem normalny, miałem tak jak osiemdziesiąt dziewięć procent zgromadzonych ze mną ludzi, a nie jak zaledwie jedenstoprocentowa mniejszość. :rotfl:
Dziś nie piję i mam to, mam i ja. :skromny:
Zrozumieć jednak potrafię takich samych....tych wszystkich, którzy wchodzą i ze smutkiem podnoszą swoją dłoń. :prosi:
Normalność wygląda całkowicie inacej niż jest namalowana, zwłaszcza ta alkoholowa. :bezradny:
Miłego dnia, pozdrawiam :pocieszacz:

Matinka - Czw 22 Cze, 2017 10:22

dziadziunio napisał/a:
Czyli jak? Wyznaczałem granice, więc byłem narmalny, pośród nienormalnych.

Nie, byłeś panem i władcą, bo wyznaczałeś granice innym a nie sobie.
Czyli odbierałeś innym wolność, o tym mówi Mała w swoich doświadczeniach.

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 10:44

Uwierz mi że wiem co robiłem i jaki byłem. :tak:
Ale w tamten czas i tamten mój stan było to normą. więc byłem normalny. Jakkolwiek to dla Ciebie brzmi :bezradny:
Spoko. :)

Matinka - Czw 22 Cze, 2017 10:59

Nie traktuj mojej wypowiedzi jako osąd czy ocenę Twojej osoby, bo jest to bezpośrednia odpowiedź na postawione pytanie oraz moja interpretacja przedstawionej tu sytuacji i postawy życiowej. Myślę, że sam to czujesz, bo opowieść o psie jest przykładem i przenośnią czegoś znacznie szerszego, dziejącego się kiedyś i teraz.
dziadziunio napisał/a:
Na mitingach częśto opowiadam o moich spacerach z psem. O moim dawnym i dzisiejszym z nim spacerowaniu. O różnicach, że kiedyś to szedł tam gdzie i jak ja chciałem, kupę robił pod krzakiem który ja wybrałem i wciąż się do mnie serdecznie uśmiechał. I dziś, gdy idzie tempem które on uważa za odpowiednie, trasą przy której pachnie mu najlepiej i kupę robi w miejscu które on wybiera.

dziadziunio napisał/a:
Zawsze ustalałem granice poza które już nie pozwoliłem nikomu, się cofnąć. Teraz mam wybór i mogę zadecydawać, jak...Tak jak teraz jest mi lepiej i jemu jestem pewny także lepiej jest.

dziadziunio napisał/a:
Uwierz mi że wiem co robiłem i jaki byłem.

Ale w tamten czas i tamten mój stan było to normą. więc byłem normalny

Tak, wiem. Bo takie było tamto spojrzenie i tamto funkcjonowanie.
Tylko, co się zmieniło?
Co oznacza:
dziadziunio napisał/a:
Teraz mam wybór i mogę zadecydawać, jak...

Jak daleko puścić smycz?
Jak obecnie postrzegasz kontrolę i wolność, siebie i innych?

staaw - Czw 22 Cze, 2017 11:11

Matinka napisał/a:
Nie traktuj mojej wypowiedzi jako osąd czy ocenę Twojej osoby, bo jest to bezpośrednia odpowiedź na postawione pytanie oraz moja interpretacja przedstawionej tu sytuacji i postawy życiowej.

[...]

Tylko, co się zmieniło?
Co oznacza:
dziadziunio napisał/a:
Teraz mam wybór i mogę zadecydawać, jak...

Jak daleko puścić smycz?
Jak obecnie postrzegasz kontrolę i wolność, siebie i innych?


Matinko, jak na razie w 100% popieram Twoją interpretację.
Aby coś się zmieniło należy przeciąć smycz...

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 11:26

Mogę to zrobić tylko na tyle na ile dziś, pozwala mi mój nadal potwornie kedyś okaleczony mózg. :tak: Mógłbym napisać, że dziś już jest wszystko ok i tylko bańki mydlane i bajeczne kolorowy zewsząd otacza mnie świat. Ale tak jeszcze nie jest i może nigdy nie będzie aż tak. Każdego jednak dnia jestem bliżej, każdego dnia znikomo zanika we mnie, dominująca kiedyś złość. Więc może kiedyś, może pojutrze, jutro a może już dziś...... :skromny:
To proces, tym dłuższy im dłużej przebiegał w nim, nasz los. :bezradny:
Staaw a jak zareaguje na przecięcie smyczy.... Twój mózg? wyrazi natychmiastową zgodę? aprobatę? ochoczy zapał? radość? a może wpadnie w szał?
Próbowałeś?
To napisz jak z tym było?
:skromny:

staaw - Czw 22 Cze, 2017 11:30

dziadziunio napisał/a:

Próbowałeś?

Zrobiłem.
dziadziunio napisał/a:

To napisz jak z tym było?

Cudowne uczucie ulgi... :chmurka:

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 11:36

Muszę to uwiecznić.
:fotka:
zv4v

staaw - Czw 22 Cze, 2017 11:44

dziadziunio napisał/a:
Muszę to uwiecznić.
:fotka:
zv4v

Mogłeś najpierw zapytać czy możesz :skromny:

Ja tam robię fotki kiedy chcę, kiedy czuję że coś muszę zaczynam szukać przyczyny powrotu w stare buty, kto/co próbuje mi zeszyć smycz...

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 12:03

staaw napisał/a:
Mogłeś najpierw zapytać czy możesz



Z automatu pojechałem, przepraszam. :skromny:
:pocieszacz:

olga - Czw 22 Cze, 2017 15:42

Mała napisał/a:
Część z cech osób wspóuzależnionych wymienionych w niezbędniku - już wykreśliłam. Bo już mnie nie dotyczą... :)
Wiem, że jestem na etapie zmian, widzę to sama po sobie...Być może jestem na etapie zdrowienia


i myslisz, ze nigdy nie wyzdrowiejesz?

dziadziunio - Czw 22 Cze, 2017 17:53

olga napisał/a:
myslisz, ze nigdy nie wyzdrowiejesz?


Pytanie nie do mnie, więc napiszę jak to z alkoholizmem.... moim zdaniem jest. :skromny:
Jestem alkoholikiem. Aby nim zostać musiałem wypić morze alkohoholu ale nie o alkohol w alkoholiżmie chodzi. Aby go pić musiłem mieć, znależć logiczne wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. Dla wszystkich stojących z boku i obserwujących moje życie, dalsze picie alkoholu było nie logiczne ale nie mogło nie logicznym być przecież dla mnie.Tworzyłem więc logiczne wytłumaczenia, nie logicznych zachowań i trwałem w tym jak byk. :bezradny:
Z początku więc...
Lubię, stać mnie, lepiej wyrywam du**, jestem inny, lepszy, wyższy, szybszy ble, ble, ble.
Lepiej zasypiam, pomaga mi w dolegliwościach, stara do kitu ble, ble, ble
Nie mogę nic zjeść, piję nie piję i tak syf więc lepiej pić, dzieci do bani ble, ble, ble
Chcę się zapić :krzyk: i nadal nie logiczne, logicznym ciągle jest...koniec, klops...
Przestaję pić eliminuję alkohol.. ale chcąc, nie chcąc mój mózg pracuje nadal, w tym samym kierunku.
Jest mi żle...winna partnerka
Jest mi gorzej ...dziecko ble, ble, ble..
Nie piję, wyeliminowałem alkohol, jestem cacy, powinno być dobrze a .................wszystko do du** nadal jest. :beczy:
Zmiany samoistnie wejdą, lecz metodą naturalnej ewolucji potrzeba na to, jak w moim wypadku ze dwieście trzydzieści pięć lat....nie dożyję i dozyć nie mam, żadnych szans.
Cudów z dnia na dzień nie będzie i być nie ma, na to również zadnych szans. W pięć minut tyż.
Wiele zachowań schowanych mam w podświadomości, tym samym nie widzę ich i nie mam na to szans. Aby zacząć coś z tym robić muszę być do zmian zmuszony wszystko jedno jak...
Bardzo ważną rolę odgrywa partnerka, ona widzi, dostrzega to, czego zobaczyć dostrzec nie mogę jeszcze ja. Czy dam jej na to szansę, wcale nie zależy odemnie a tylko od tego ile jeszcze mam. Będę miał czym, będę się bronił jestem specjalistą gdyż robię to od wielu, wielu lat. :tak:
Mogę zmienić tylko to co widzę, podświadomości nie widzę i nie wiem nawet jak i w którym kierunku rozwija się..... alkoholizm nie usypia i raz zasadzony wciąż w nas jest..Będę nim do końca swoich dni..hi, hi, hi
To tak w skrucie i szybko w minut pięć. :rotfl:
O sobie i swoim życiu, o współuzależnieniu napisze Tobie Mała, jak oczywiście będzie chciała. :bezradny:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Pią 23 Cze, 2017 11:12

Matinka napisał/a:
wyznaczałeś granice innym a nie sobie.
Czyli odbierałeś innym wolność, o tym mówi Mała w swoich doświadczeniach.

Dokładnie! - tak to wyglądało z mojego punktu widzenia i w moim przypadku. Na szczęście dla nas obydwojga - to już było. I oby więcej nie wróciło ;) Bo jak widać dzisiaj - obydwojgu nam nie było z tym dobrze... :(

staaw napisał/a:
Ja tam robię fotki kiedy chcę, kiedy czuję że coś muszę zaczynam szukać przyczyny powrotu w stare buty, kto/co próbuje mi zeszyć smycz...

:shock: To wygląda jak objaw nawrótu... zaskoczyłeś mnie staaw - widziałam, w jakim jesteś "stanie", kiedy łapiesz ten moment - żeby zrobić dobre zdjęcie...Ale ja wtedy - czuję i zachowuję się podobnie jak Ty - Kiedy zobaczę super ujęcie i podnoszę do oczu aparat - jestem jakby w transie, adrenalina jest prawie na granicy wybuchu. Aż do teraz - nie łączyłam tego z nawrotem - raczej z talentem, który w sobie nosimy, tylko w Twoim przypadku, porównując nasze zdjęcia tych samych obiektów - miałam wrażenie, że czegoś się odrobinę obawiasz, nie do końca chcesz uwolnić swoje zdolności i pasję do robienia zdjęć :bezradny: . Gwoli wyjaśnienia - Piszę to - opierając się na wspomnieniach z naszego spotkania, kilka lat temu.

olga napisał/a:
i myslisz, ze nigdy nie wyzdrowiejesz?

Nie wiem :( Do odpowiedzi na to pytanie potrzebowałabym kogoś mądrzejszego w tym temacie niż ja - terapeuty, bądź kogoś kto już przez to przeszedł i na bazie włąsnego doświadczenia - jest w stanie mi powiedzieć - jaki będzie finał moich obecnych zmian.
Choć tak naprawdę nie jestem pewna, czy chcę się tego dowiedzieć ;) Bo byc może ta niewiedza jest mi potrzebna właśnie po to by wyzdrowieć :)
Na chwilę obecną - jestem tu i teraz. Jak alkoholik - najważniejsze jest najbliższe 24h :mgreen:
olga ale bardzo Ci dziękuję za Twoje wypowiedzi - dają mi dużo do myślenia! :okok: ergr

staaw - Pią 23 Cze, 2017 11:20

Mała napisał/a:

staaw napisał/a:
Ja tam robię fotki kiedy chcę, kiedy czuję że coś muszę zaczynam szukać przyczyny powrotu w stare buty, kto/co próbuje mi zeszyć smycz...

:shock: To wygląda jak objaw nawrótu... zaskoczyłeś mnie staaw - widziałam, w jakim jesteś "stanie", kiedy łapiesz ten moment - żeby zrobić dobre zdjęcie...Ale ja wtedy - czuję i zachowuję się podobnie jak Ty - Kiedy zobaczę super ujęcie i podnoszę do oczu aparat - jestem jakby w transie, adrenalina jest prawie na granicy wybuchu. Aż do teraz - nie łączyłam tego z nawrotem - raczej z talentem, który w sobie nosimy, tylko w Twoim przypadku, porównując nasze zdjęcia tych samych obiektów - miałam wrażenie, że czegoś się odrobinę obawiasz, nie do końca chcesz uwolnić swoje zdolności i pasję do robienia zdjęć .

Różnicowanie pasji od uzależnienia jest dość proste.
Podnosisz do oczu aparat... Super ujęcie... Dajmy na to całujące się koniki... W tym momencie widzisz jak szaleniec jedzie wprost na Twoje dziecko...
Naciskasz migawkę czy ściągasz dziecko z ulicy?

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 11:39

staaw napisał/a:
Różnicowanie pasji od uzależnienia jest dość proste.
Podnosisz do oczu aparat... Super ujęcie... Dajmy na to całujące się koniki... W tym momencie widzisz jak szaleniec jedzie wprost na Twoje dziecko...
Naciskasz migawkę czy ściągasz dziecko z ulicy?


Posiakałem się. :luzik:
Gra wstępna, dwóch ogierów trwa długo. :mysli:
A więc nie naciskasz migawki, tylko ściągasz z ulicy dziecko, potem bez pośpiechu powracasz do swojej pasji i robisz zdjęcie. :bezradny:
W czym rzecz? Nie komplikuj. zv4v

staaw - Pią 23 Cze, 2017 11:51

dziadziunio napisał/a:

W czym rzecz? Nie komplikuj.

Tego nikt po za Małą, Basią i Ewą nie zrozumie. Przepraszam :bezradny:

(a co do sikania, znam świetną klinikę urologiczną mogę dać Tobie adres )

Mała - Pią 23 Cze, 2017 12:00

dziadziunio, jakbym czytała o sobie...tylko przekładając to na moją dysfunkcję - współuzależnienie.
Kiedyś: Wydawało mi się, że tak jak jest - tak powinno być. Że nie ma sensu niczego zmieniać, bo właśnie takie życie jest normalne (choć ludzie dookoła mówili mi inaczej - że nie jest "normalne", że kiedy zbliżam się do swojego partnera, staję się natychmiast inną Gosią, że zachowuję się jak automat...). Żyłam więc w nieświadomości swojej nienormalności. Wydawało mi się - że inni po prostu próbują wsadzić mnie w schematy swojego życia, że mi zazdroszczą, bo mam fajnego faceta, jestem z nim szczęśliwa...A że pije? Pije jak każdy facet!
...Takie były standardy mojego wychowania w dysfunkcyjnej rodzinie. Mój ojciec był góralem, a przecież oni mają "twardy łeb", potrafią dużo wypić...A ich kobiety powinny być przy nich na dobre i na złe.Takie "normy" wyniosłam z rodzinnego domu. A jeżeli ktoś mówił, że może być inaczej - twierdziłam - to moje życie i nikt inny, poza mną, nie ma prawa nim kierować. Każdy ma swoje życie i tego niech się trzyma.
Taka była moja "normalność".
Dziś: wiem, że może być inaczej... Mam trzeźwego partnera, mam swoje zdanie na wiele spraw. Pozwalam sobie na okazywanie także negatywnych uczuć. Potrafię powiedzieć, że coś mi się nie podoba i nie godzę się na pewne zachowania ze strony innych ludzi.
A co zostało mi ze starego życia?
Nadal potrafię być kobietą tylko jednego mężczyzny. Nadal, wiążąc się z mężczyzną - wierzę, że z nim zostanę do końca życia. Nadal - jestem lojalna wobec swojego partnera. I nadal - nikomu nie pozwalam się wtrącać i mieszać między nami ;) Ufam - na pierwszym miejscu jemu. Nie innym ludziom.
Kilka osób już próbowało wejść między nas. Zostały więc automatycznie odcięte od dopływu informacji - co dzieje się w naszym związku. Bo jeżeli się kłócimy - te kłótnie pozostają między nami. Jeżeli jest cudownie - to i tak widać ;) Chronimy swoją prywatność, a jednocześnie umiemy dzielić się naszą radością z innymi. I to chyba jest sekret udanego związku.

...dwukrotnie już zetknęłam się z sytuacją, kiedy ktoś wprost powiedział mi, że mi piekielnie zazdrości, że tak bardzo się kochamy, że wszystko robimy razem - jeździmy na zakupy, robimy sobie drobne wzajemne przyjemności (np.ja - jemu kanpki do pracy, on - pamięta o tym, że bez słodyczy nie umiem funkcjonować ;) ). "Mój/moja tak nie robi, on/ona zapomina że prosiłam go/ją o kupienie tego, czy tamtego..."..."o wszystko muszę zadbać sam/sama"...
Za pierwszy razem - byłam zbyt zaskoczona, żeby zareagować. W drugim przypadku - porozmawiałam,wytłumaczyłam - co robimy i robiliśmy my, żeby osiągnąć taki stan jak teraz. I że nie zawsze jesteśmy taką super-zgodną parą, że często mamy różne zdanie na pewne tematy, ale - ROZMAWIAMY o tym. I próbujemy znaleźć kompromis, rozwiązanie. I że zachowujemy do siebie szacunek - nawet jeżeli postanowimy zostać każde przy swoim zdaniu. Nie próbujemy drugiemu narzucić swojego punktu widzenia. Nie zmuszamy do niczego... :)

Mała - Pią 23 Cze, 2017 12:24

staaw napisał/a:
Tego nikt po za Małą, Basią i Ewą nie zrozumie
:mgreen:

Pamiętam też tunel z którego wyjeżdżał tramwaj. Obydwoje złapaliśmy ten sam moment, to samo miejsce. a jednocześnie nasze zdjęcia - były zupełnie różne.

A koniki były cuuuuudne!
Pamiętam też zachód słońca. Pobiegłam za Tobą, mając w dyspozycji tylko telefon. Wiedziałam, że nie zdążę złapać właściwego momentu...Zatrzymałam się w połowie schodów i patrzyłam za Tobą - ciesząć się, że chociaż Tobie się uda :)
dziadziunio napisał/a:
A więc nie naciskasz migawki, tylko ściągasz z ulicy dziecko, potem bez pośpiechu powracasz do swojej pasji i robisz zdjęcie.
W czym rzecz?

dziadziunio a ja już rozumiem!
Tak - na pierwszym miejscu rzucam wszystko i ściągam dziecko z ulicy. Zdjęcia już nie zrobię, bo magiczna chwila na cudne zdjęcie już minęła. Tak postąpi osoba nieuzależniona. Jak postąpiłaby osoba uzależniona od ;) fotografii? Wolę nie myśleć... :boisie:
Na szczęście taka sytuacja, z dzieckiem, nie miała miejsca :) i powstało piekne ujęcie

Mała - Pią 23 Cze, 2017 12:40

Taka dygresja (piszę na raty - bo mała mi coś marudzi i budzi się co kilka minut)
Na pierwszym zlocie w Licheniu powiedziałam komuś, że alko- i współ- to dwie strony tego samego medalu. Dziś, w miarę jak się rozwijam - coraz bardziej rozumiem, jak bardzo miałam wtedy rację. I nie chodzi o to - że jedna strona tworzy drugą. Raczej o to - że obydwie przechodzą przez to samo - np.podobne uczucia, zachowania, podczas drogi przez uzależnienie/dysfunkcję.

staaw - Pią 23 Cze, 2017 13:01

Zdjęcie człowieka uzależnionego od fotografii:
(dziewczynka zmarła)



https://pl.wikipedia.org/wiki/Kevin_Carter

Mała - Pią 23 Cze, 2017 13:10

:zalamka: straszne...

Szkoda, że czasem potrzebujemy naprawdę tragicznego wypadku losowego, zdarzenia, widoku - żeby zrozumieć - jak bardzo jesteśmy współ- lub uzależnieni. I od czego... :(
A z drugiej strony - dobrze, że zdarza się coś - co potrafi nas otrząsnąć z marazmu i wyrwać z otępienia - pokazać, że "jechaliśmy po niewłaściwych torach". I dać nam kopa we właściwym kierunku :) I choć nie jest to łatwa droga - ale warto nią iść :mgreen:

sc43545

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 14:26

Mała napisał/a:
Tak - na pierwszym miejscu rzucam wszystko i ściągam dziecko z ulicy. Zdjęcia już nie zrobię, bo magiczna chwila na cudne zdjęcie już minęła. Tak postąpi osoba nieuzależniona. Jak postąpiłaby osoba uzależniona od fotografii?


Napisałem to w formie żartu, tak z rozpędu, tak bez jakiegokolwiek przekazu. :bezradny:
Opisana sytuacja wydawała mi się tak paradoksana, że zareagowałem jak zareagowałem. :P
Moja partnerka robi miliony zdjęć. Istne apogeum nastąpiło od chwili narodzin małej, ona obsesja fotografili a ja obsesyjnie wpadłem w magiczny, świat buntu i sprzeciwu. Dziś się z tamtego czasu śmieję, mogę dzięki zdjęciom zobaczyć jak z mijającym czasem zmieniała się moja twarz. Moje oczy, gdyż w nich było wszystko i do dziś mi wspomina, że częstokroć widzała w nich, swoją rychłą śmieć. zxczxc
Nie scykała i to jest prawdziwy cud, mordowałem ją w myślach swoich po pare razy dziennie na wszystkie znane mi sposoby i sposoby o których jeszcze nie słyszał żaden z Was. Taki jeszcze był mój czas. :[
Dziś zakończenie roku szkolnego, było fajnie. Jutro mała wyjedza na obóz, będę tęsknił. :zlezka:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

staaw - Pią 23 Cze, 2017 15:11

dziadziunio napisał/a:

Opisana sytuacja wydawała mi się tak paradoksana, że zareagowałem jak zareagowałem.

Ja tej sytuacji nie wymyśliłem, lekko zmieniłem coś co napisało życie...



https://wiadomosci.wp.pl/dramatyczne-zdjecie-na-okladce-new-york-post-6031528806584961a?ticaid=11214a

staaw - Pią 23 Cze, 2017 15:36

Paradoksalne w obu sytuacjach jest to że wierzę iż obu Autorom zdjęć nie zależało na tych nędznych 15k zielonych papierków od Pulicera.
Przymus zrobienia zdjęcia bywa równie silna jak potrzeba napicia się pierwszej setki wódki.

A co ja mam z tym wspólnego?
Tylko tyle że muszę uważnie patrzeć gdzie kończy się pasja a zaczyna uzależnienie...

Mała - Pią 23 Cze, 2017 16:33

dziadziunio napisał/a:
Nie scykała i to jest prawdziwy cud

i taką kobietę trzeba nosić na rękach :brawo:
dziadziunio napisał/a:
Napisałem to w formie żartu, tak z rozpędu, tak bez jakiegokolwiek przekazu.

:mgreen: A rozwinął się ciekawy temat - bo trafiłeś akurat na dwoje pasjonatów fotografii amatorskiej ;)

...Wracając dziadziunio do Twojej partnerki...Z tego co widzę - jest to właściwa osoba na właściwym miejscu. Mając przy sobie trzeźwiejącego emocjonalnie partnera, potrafiła znaleźć w sobie siłę i najzwyczajniej w świecie - dalej robic swoje - czyli wychowywać dziecko, prowadzić dom... :) To bardzo miłe dziadziunio że przyszedł czas - kiedy widzisz ile dokonała... Mam tylko nadzieję, że teraz, kiedy to dostrzegłeś - mówisz jej o tym :) Uwierz mi - to bardzo dużo znaczy dla tej drugiej strony medalu. Nawet jeżeli jest to powiedziane po bardzo długim czasie, od konkretnego zdarzenia :)

Podziwiam takie kobiety :) Sama jestem współ-, ale mimo moich usilnych prób w poprzednich związkach, nie umiałam niczego doprowadzić do końca... Zawsze przychodził moment załamania się - kiedy przestawałam "robić swoje" i poddawałam się woli partnera. Co z tego, że zaczęłam chodzić na al-anon i robić z tego użytek? Że był czas, kiedy moje myślenie - wreszcie zaczęło wskakiwać na właściwe tory?... Zaczęłam i skończyłam :( Znów przestałam robić coś dla siebie, żeby wyrwać się ze współuzależnienia. Chociaż...jest jedna rzecz, za którą wczoraj, po raz kolejny usłyszałam dziękuję:
"Dobrze wychowałaś chłopców..."
Mam to szczęście, że moi chłopcy nie zostali zbyt długo bez obecności mężczyzny, który pełniłby rolę ojca w ich wychowaniu. Bo zdaję sobie sprawę, że ja nie umiałabym im przekazać właściwych męskich wzorców. Dziś cieszę się obecnością mężczyzny, który razem ze mną wychowuje naszych synów.
Mam też to szczęście, że w przeciwieństwie do partnerki Dziadziunia - dostałam od życia partnera, który, ma już za sobą ten najtrudniejszy dla mnie czas - kiedy "trzeźwieje mózg" ;) A w każdym bądź razie jego początki. Mi jest trochę łatwiej...
Może właśnie dlatego - po raz kolejny w życiu podjęłam próbę wyjścia ze swojej dysfunkcji. Bo miałam w tym także i jego wsparcie. I nie osiadłam na laurach. Wciąż podejmuję rozmowy - na forum, czy też telefonicznie, na ten temat. Nie tylko dzielę się swoim doświadczeniem - ale też uczę od innych. I to nie tylko współuzależnionych - ale także i alkoholików :) Bo przecież to dwie strony tego samego medalu! I obie potrafią przekazać mi coś, co sprawi, że ułożę na właściwym miejscu kolejny puzel swojego życia.

sc43545

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 17:01

Mała napisał/a:
jest to właściwa osoba na właściwym miejscu


Z początku wydawało się, że jest ,,wspaniałą partnerką dla alkoholika,, robiłem co chciałem. zv4v Ale chyba poszła gdzieś na szkolenie lub też miała to w genach i bardzo szybko zaczeła pokazywać mi co? jest co? :[ Bóg jej pomógł, nie miałem nic i nie mogłem zaprotestować a uwierz mi, inaczej jeszcze w tamten czas nie potrafiłem. :bezradny: Jak już zacząłem stawać spowrotem na nogi, to pierwszą myślą jaka się pojawiła w mojej głowie, to wymiana jej na inną. Po co cały czas się zmieniać? zwłaszcza jak sensu zmian tych jeszcze nie dostrzegasz? :tak:
Pokochałem małą a potem, dużo potem dopiero ją. Jedną kochalem,, drugą nienawidząc z całych sił...kosmar i bardzo smutny dla mnie czas. Ale było tak :bezradny:
Jakby raz tylko się ugieła, raz tylko mi ustąpiła, raz odpuściła było by zarówno po mnie jak i po niej o dziecku nawet nie wspomnę. Już ja bym wiedzał, jak zrobić dalej, aby wszystko poszło tak jak byłem nauczony i wcale nie byłoby mnie, jeszcze w tym :krzyk:
Przytulam :pocieszacz:

olga - Pią 23 Cze, 2017 17:03

staaw napisał/a:
Przymus zrobienia zdjęcia bywa równie silna jak potrzeba napicia się pierwszej setki wódki.

a ja mysle, ze to jest po prostu robota, taka sobie wybral taka ma....no i kasa w zwiazku z tym

olga - Pią 23 Cze, 2017 17:05

Mała napisał/a:
Zawsze przychodził moment załamania się - kiedy przestawałam "robić swoje" i poddawałam się woli partnera.


ja tam zawsze chadzalam swoimi drogami....no moze oprocz tych kilku miesiecy kiedy przyprowadzalam meza z pracy co by nie pobladzil do jakiej knajpy

staaw - Pią 23 Cze, 2017 17:07

olga napisał/a:
staaw napisał/a:
Przymus zrobienia zdjęcia bywa równie silna jak potrzeba napicia się pierwszej setki wódki.

a ja mysle, ze to jest po prostu robota, taka sobie wybral taka ma....no i kasa w zwiazku z tym

Mam robić robotę bez względu na koszty? (moralne, emocjonalne, cudze życie)?

Wolałbym zamiatać bruk w Brandenburger Tor za niemieckie zlewki... :blee:

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 17:16

staaw napisał/a:
Mam robić robotę bez względu na koszty? (moralne, emocjonalne, cudze życie)?


Przecież sam przeszukujesz net, znajdując takie zdjęcia. Jakby nie było zainteresowania nie robiono by takich zdjęć. :bezradny:
staaw napisał/a:
Wolałbym zamiatać bruk w Brandenburger Tor za niemieckie zlewki...


Jak już zaczniesz daj znać, przyjadę zrobić Ci fotkę..
:)

staaw - Pią 23 Cze, 2017 17:24

dziadziunio napisał/a:

staaw napisał/a:
Wolałbym zamiatać bruk w Brandenburger Tor za niemieckie zlewki...

Jak już zaczniesz daj znać, przyjadę zrobić Ci fotkę..

Jak na razie robię inwentaryzacje nocami w sieci rządzonej przez Napoleona, ochrona Cię raczej nie wpuści :bezradny:

Ale odpowiedzialność za swoją robotę i czyste sumienie zachowuję.
Dzisiaj na półce stało "coś" do pielęgnacji samochodu z nieczytelnym kodem, kopnąłem pod regał by nie tracić czasu. Przy tej ilości towaru nikt by się nie kapnął. Zawyło sumienie, wczołgałem się pod regał, wyciągnąłem to "coś", ustaliłem kod i wczytałem do skanera...

(nie chwaląc się :skromny: )

staaw - Pią 23 Cze, 2017 17:31

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
Mam robić robotę bez względu na koszty? (moralne, emocjonalne, cudze życie)?

Przecież sam przeszukujesz net, znajdując takie zdjęcia.

Nie tylko "takie". Oglądam dużo zdjęć by się czegoś nauczyć na stare lata...
Artystą już pewnie nie zostanę to niech chociaż będę rzemieślnikiem...

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 17:43

staaw napisał/a:
Nie tylko "takie". Oglądam dużo zdjęć by się czegoś nauczyć na stare lata...


No, no jak kiedyś takie oglądałem zablokowało mi kompa :rotfl:
Popatrzałem na Twój wiek, no rzeczywiście, jak chcesz się jeszcze uczyć, to już ostatni gwizdek. :pocieszacz:
Oczywiście żartuję, spadam, pozdrawiam serdecznie, miłego dnia. :)

staaw - Pią 23 Cze, 2017 17:46

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
Nie tylko "takie". Oglądam dużo zdjęć by się czegoś nauczyć na stare lata...


No, no jak kiedyś takie oglądałem zablokowało mi kompa


:buahaha: :rotfl:

Mała - Pią 23 Cze, 2017 18:05

staaw napisał/a:
odpowiedzialność za swoją robotę i czyste sumienie zachowuję.
:brawo:
staaw napisał/a:
Artystą już pewnie nie zostanę to niech chociaż będę rzemieślnikiem...

Artystą to Ty już jesteś. tylko jeszcze nieznanym szerszej publiczności :tak:
staaw napisał/a:
na stare lata
:shock: ... :uoee: za to jestem na Ciebie wściekła! :[ ja mam dopiero 20-kilka lat ;) I jest mi z tym dobrze! :P

ergr

dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 20:56

Mała napisał/a:
ja mam dopiero 20-kilka lat



:plotki: g45g21 :plotki:

Mała - Pią 23 Cze, 2017 21:02

dziadziunio, a co! :wysmiewacz: a że razy 2 plus trochę :P :rotfl:
dziadziunio - Pią 23 Cze, 2017 21:11

Mała napisał/a:
kilka


Muszę iść do urologa. :bezradny:
Staaw, proszę namiary. :prosi:
Mała spakowana :glupek2: koszmar.
Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pią 23 Cze, 2017 21:27

:mgreen: Dobrej nocy! :lol2:
dziadziunio - Sob 24 Cze, 2017 14:49

No i pojechała.
Czasami mam dość. Ale tak jakoś w domu pusto, bez niej jest. :bezradny:
Spoko, za tydzień wraca :(
Miłego dnia :pocieszacz:

Mała - Nie 25 Cze, 2017 09:36

dziadziunio napisał/a:
Czasami mam dość. Ale tak jakoś w domu pusto, bez niej jest.

Jakiś czas temu, mieszkaliśmy "rodzinnie" - ja, brat, Mama, siostra z nastoletnią siostrzenicą... Mała robiła mnóstwo hałasu, harmidru i zamieszania. Żadne z nas nie mogło spokojnie poleniuchować w sobotę, ani odespać nocnej zmiany w pracy... :blee: Ale wystarczyło, że wyjechała na kilka dni. Chodziliśmy jak otępiali - żadnemu z nas nie chciało się leniuchować w wolne dni, po nocnych zmianach wyszukiwaliśmy sobie tysiące zajęć... W domu była nienormalna cisza... Wychodziliśmy ze swoich pokoi na korytarz, i kręciliśmy się bez celu. W końcu dotarło do nas - dlaczego wpadamy wciąż na siebie, choć tak naprawdę, sami nie wiemy co od siebie chcieliśmy. I zaczęliśmy się z tego śmiać. :mgreen:
Dlatego trzeba się cieszyć i łapać każdą chwilę, gdy dziecko jest jeszcze małe :) Choć czasem mamy dość jego bieganiny, krzyków, to zmęczenie jest bezcenne. Bo kiedy dorasta i mamy więcej wolności i ciszy w życiu - zaczyna się tęsknota...
Taką mądrość niestety osiągamy dopiero będąc "dziadkami", "babciami". Mamy wtedy możliwość cieszyć się znów obecnością małego dziecka w domu :) I mamy wtedy w sobie więcej wyrozumiałści i cierpliwości do malucha...
Jestem "dojrzałym rodzicem" - jak to pięknie określiła pani doktor. :)
Ale też jestem Mamą - po raz drugi (choć urodziłam 3 dzieci), jakkolwiek by tego nie pojmować ;)
...Wiele lat temu - "dostałam na wychowanie gotowe dzieci" - jak to okresliła mama 3 cudownych urwisów. Jestem dla nich Ciocią, ale to od nich usłyszałam pierwszy raz w życiu słowo "Mamo". Powiedziane w ogromnych emocjach, szczerze, nieświadomie... Byłam ich drugim rodzicem, kochałam i wychowywałam jak rodzona matka. Oczywiście wraz z ich cudowną Mamą :) To właśnie Ona znalazła najlepsze lekarstwo na mój ból. Pozwoliła mi wychowywać swoje dzieci - jakbym sama je urodziła. To właśnie ona nazwała mnie Małą. Choć jest niższa i młodsza ode mnie. To właśnie ona pierwsza - zadała sobie trud dotarcia do mnie. "Kiedy Cię poznałam, byłaś zamknięta w sobie jak konserwa". :wysmiewacz: Do dziś się z tego smiejemy. Do dziś kochamy się jak siostry i tak nas postrzegają ludzie. Choć jesteśmy zupełnie do siebie niepodobne. Ogień i woda - ona i ja.
Kiedy ich poznałam - najmłodszy z chłopców był jeszcze malutką fasolką w brzuchu swojej Mamusi. Dziś ma 15lat i jest dużo wyższy niż ja. Jest dobrym sportowcem. Idzie w stronę piłki nożnej, jak jego najstarszy brat. :) Średni - "P. pieknie maluje" - powiedziała mi jego Mama jakiś czas temu...Widziałam jego obrazki. To dla niego nauczyłam się portretować konie i starałam się przekazać to jemu..."Zgadnij po kim ma ten talent?" - nie wiedziałam. "Po Tobie!!!" - usłyszałam...
P. niedługo skończy 17 lat. Ma możliwość opiekować się końmi. kocha je całym sercem. I jest artystą. Dużo i pięknie rysuje. Ale wciąż szuka jeszcze swojego celu. On był najtrudniejszy w wychowaniu, ale to własnie chyba za to - jego kochałam chyba najmocniej.
Najstarszy ma już 19lat i założył własną rodzinę. Z trudem, ale radzi sobie. Kontuzja kolana przerwała jego rodzącą się karierę piłkarza. A miał iść na zawodostwo. niestety życie chciało inaczej.
On z tej trójki chłopców - był i jest moim największym Przyjacielem. Mimo ogromnej różnicy wieku. Do niego emocjonalnie dotrzeć było najtrudniej. Jego życie "skopało" chyba najmocniej - w dzieciństwie. Póki nie znaleźliśmy wspólnego punktu zaczepienia, wspólnego smutnego wspomnienia straty bliskiej osoby - nie umieliśmy się porozumieć. Mimo, że ten chłopiec - mając 10 lat - był emocjonalnie już dorosły.
Niedawno znów miałam okazję zobaczyć dwóch młodszych. nie widziałam ich od ponad 2 lata...Tylko ze zdjęć i telefonów wiedziałam - jak się zmieniają...Jedno się nie zmieniło - nadal kocham ich z wzajemnością - tak jak kiedyś :serce:

sc43545

dziadziunio - Nie 25 Cze, 2017 16:27

Bardzo się bałem, że wystraszy Ciebie ekshibicjonizm i znikniesz w swoim pudełeczku, już na zawsze :mysli:
Cieszę się, że jest inaczej :)
Mojego ojca i jego dwóch braci wychowała ciocia, taki był wojenny jakże trudny dla wszystkich czas. Ta kobieta i w moim przyszłym kształcie miała wielki wkład, nigdy nie powiedziałem do niej inaczej niż babcia i jako moją babcię pamiętam, wspominam ją do dziś. Wpoiła mi mnóstwo zasad, mnogo życowych prawd i bardzo trudno było mi z tym wszystkim co miałem ot, tak sobie, po prostu pić. Te zasady, te regóły miał w sobie i ojciec mój, udało mu się nie pozapijać ich wszystkich i jako w pełni człowieczy odchodził stąd. Mi już tak się nie udało, mi już nie wyszło w pełni tak. Wywaliłem z siebie wszystko, wszystko to, co przeszkadzało mi abym w pełnej zgodzie z sobą, mógł nadal pić. :bezradny.
Teraz powoli i z mozołem buduję się od nowa i tak jest już w moim życiu trzeci raz. :rotfl:
Spoko, zdążę i radę dam :okok:
Byłem dziś na mitingu, było fajnie. :radocha:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Nie 25 Cze, 2017 18:21

dziadziunio napisał/a:
trzeci raz
:bezradny: - to nie jest tak ważne - jak to:

dziadziunio napisał/a:
Teraz powoli i z mozołem buduję się od nowa


...czasem są dni, kiedy nie mam nawet chwili na podejście do kompa. Na to, żeby posłuchać muzyki, czy zajrzeć na forum, czy zagrać w ulubione gry. Są takie dni, że mam świat zdominowany całkowicie przez małą Julcię Małgosię :mama:
To właśnie dzięki niej i mojemu partnerowi - zaczęłam zauważać zmiany, jakie we mnie zachodzą. Ostatnio coraz częściej rozmawiamy na ten temat :)
Rozmowa...cały sekret! Nie krzyk, nie płacz, nie obrażanie się na drugą stronę związku, nie bezwzględne dyktowanie warunków - ale szczera rozmowa. Wyjawienie swoich lęków, obaw (jeżeli są) wyrażenie swojego zdania, pytanie o zdanie drugiej strony i w końcu - wspólna próba odnalezienia kompromisu.

Dziś to mam. Kiedyś - :blee: Nawet nie chcę sobie tego przypominać.
Chyba większość tamtego czasy wytarłam z pamięci. Albo po prostu złe wspomnienia - zostały wyparte przez te dobre :)

Zmykam na razie - do zobaczenia jutro! :papa2:
sc43545

dziadziunio - Nie 25 Cze, 2017 21:21

Mała napisał/a:
to nie jest tak ważne

:podszepty:

Mała - Pon 26 Cze, 2017 08:05

:)zapomniałeś dodać:
Cytat:
- jak to:

dziadziunio napisał/a:
Teraz powoli i z mozołem buduję się od nowa

:pocieszacz: Nie mogłam napisać - "tyle prób za Tobą, bo to taka choroba" - myślę, że wiesz dlaczego...Mogłam za to zwrócić Ci uwagę na coś wazniejszego - że ciągle próbujesz, że nie poddajesz się! :tak: I właśnie to miałam na myśli.
Jesteśmy ludźmi - nie bogami. Tym samym - mamy prawo do potykania się :bezradny:
Ale ważne - żeby się nie poddawać.

Jakiś czas temu zawzięcie słuchałam audycji Krzysztofa alkoholika. Zaczynały się od ważnych dla mnie słów - "Krzysztof alkoholik" i "jest to choroba trudna, nieuleczalna, śmiertelna". Nie umiem powtórzyć ich dokładnie... Ciągle powtarzał, że najważniejsze jest najbliższe 24h, że nie myśli o tym, co będzie jutro. Te audycje bardzo dużo mi dawały. Mimo, że byłam wteddy w związku z czynnym alko.
Co z tego, że poszedł i skończył 1 poziom terapii (poszedł tam dla mnie i naszego synka), co z tego, że zaczął (dla siebie) 2 poziom tej terapii?... Poddał się. Wybrał inne życie. Bez nas. A ja wciąż żyję nadzieją - że kiedyś w końcu znajdzie w sobie siłę do walki z nałogami. Choć już długo nie mam z nim kontaktu - wierzę, że w końcu zadba sam o siebie. Bo ważny jest każdy człowiek. Ale każdy powinien być sam odpowiedzialny za swoje życie. Ludzie dookoła mogą nam pomóc, wesprzeć, ale to my mamy wolną wolną - to my dokonujemy wyborów w naszym życiu i to my ponosimy ich konsekwencje.

Cieszę się, że byłeś na mitingu. Wiem jakie to ważne :) Jak człowiek, po spotkaniu z podobnymi sobie - wraca do domu naładowany pozytywną energią :hura:
Trochę mi tego teraz brakuje, ale... Mała jest dla mnie ważniejsza :) Co z tego, że mogłabym jej zostawić butelkę z mlekiem i świadomoscią, że jest bezpieczna, jeżeli i tak piekielnie tęskniłabym za nią...
Późne macierzyństwo sprawia - że człowiek tym bardziej jest oddany takiemu maleństwu, tym więcej chce z nim przebywać i tym mniej tracić chwil bez niego. Czasem wstaję do niej tylko po to - żeby jej dotknąć, sprawdzić - czy to nie sen :) Bo to własnie ona przypomina mi cały czas, że jak bardzo szczęśliwym człowiekiem jestem teraz :mama: :serce:

uśmiechnij się! :pocieszacz:

Tosia - Pon 26 Cze, 2017 12:16

Super sie Was czyta,wciaz dzien jest za krótki,staram sie ogarniac wszystko, Malutka, to istna torpeda. ....brak mi tchu :-)ale ile radosci:-)
Dziadziunio, Twoja przemiana bardzo mnie inspiruje.
Twoj Skarb, corka na wyjeździe. ..chata wolna :mgreen:
Pozdrawiam Przyjacielu,Mala. ...ucalowania, uwielbiam Cie czytac, takie prawdziwe :)
Lece bo szkrab domaga sie obiadu :rotfl:
24h bez alkoholu

dziadziunio - Pon 26 Cze, 2017 15:26

Tosia, Przyjacielu jak miło Ciebie widzieć :pocieszacz:

Mała napisał/a:
Ale ważne - żeby się nie poddawać


Mam przyjaciól którzy wciąż mi mówią, ze mam jaja, gdyż oni to by się już dawno, na moim miejscu poddali.
Nagada się głpot to potem, samemu stworzy się sytuację, z której nie ma innego wyjścia. :mysli:

Mała napisał/a:
najbliższe 24h


Alkoholizm to nie zabawa i zarówno ja jak i inni...nie piją tylko dziś. Na temat choroby alkoholowej naukowcy wiedzą wciąż mniej, niż na temat kosmosu. Dlatego też proszę nie pisz poddał się wybierając inne życie, gdyż może......wybrać inaczej nie miał już żadnych szans.. Mógł już nie posiadać tego, co jeszcze u innych było na stanie. Ważny jest każdy człowiek, nie jedenastoprocentowa mniejsość, dyktująca zasady co, z czym i jak... :rotfl:

W tamten czas było cienko, dziś uśmiecham się cały czas grg45

Mała - Wto 27 Cze, 2017 08:36

dziadziunio napisał/a:
Dlatego też proszę nie pisz poddał się wybierając inne życie, gdyż może......wybrać inaczej nie miał już żadnych szans..

zaskoczyło mnie to Dziadziuniu - o tym nie pomyślałam...Wiem tylko, co mi powiedział wprost - "ja chcę tak żyć! zabawy, imprezy...Z Tobą i u Ciebie było mi wygodnie :) Dawno już chciałem odejść, ale było mi wygodnie"
Być może - mimo że był wtedy trzeźwy - jego mózg nadal funkcjonował w pijany sposób, a ja potraktowałam go jak trzeźwego, dojrzałego mężczyznę... :bezradny:
Dziękuję :kwiatek: bardzo dużo mi dało Twoje spojrzenie na tą sprawę!
Teraz zaczynam rozumieć jeszcze więcej :)
I znów wraca spostrzeżenie o 2 stronach medalu - jedna nie istnieje bez drugiej - nie tylko w tym "pijanym" życiu - ale także w "trzeźwym" są sobie niezbędne - do wzajemnego wsparcia... :>

mam teraz nad czym :mysli: ... ;)

Tosiu i ja Tobie dziękuję za Twoje słowa...Przynajmniej wiem, że nie tylko ja korzystam na tej rozmowie... i że rację miał mój mężczyzna mówiąc że: "trzeba pisać także wtedy, kiedy jest dobrze, nie tylko kiedy jest źle" :)
Dziadziunio :buziak:
Tosia i Nikolka :buziak: :buziak:

Dobrze mi tu jest - na Dekadencji!
sc43545

dziadziunio - Wto 27 Cze, 2017 11:41

Mała napisał/a:
Wiem tylko, co mi powiedział wprost - "ja chcę tak żyć! zabawy, imprezy...Z Tobą i u Ciebie było mi wygodnie Dawno już chciałem odejść, ale było mi wygodnie"
Być może - mimo że był wtedy trzeźwy - jego mózg nadal funkcjonował w pijany sposób, a ja potraktowałam go jak trzeźwego, dojrzałego mężczyznę...


Patrząc na to co napisałaś, całkowicie logicznie podeszłaś do sytuacji.
xbtny
Ja także używałem, często takich słów. To taki dziwny czas, gdy nie ma już sił, aby nadal żyć i odwagi aby życie to, tak jak należy porządnie zakończyć. Prowokujesz więc zamykając na stałe wszystkie drzwi, odcinasz wszystkie w twoją stronę wyciągnięte dłonie i powoli widzisz, ze nie pomoże tobie nawet cud. Zostaje tobie jedno, jedyne tylko wyjście i w końcu wahać się już nie ma dalej co...
A to jest logiczne dla mnie... z tamtego jakże nie dalekiego przecież czasu.... :bezradny:
Raz wciśnięty guzik samoistnie już, nie wyłączy się
zv4v
Nie mówię, że tak już miał..logika jednak wiele potrafi mieć poziomów.
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Tosia - Wto 27 Cze, 2017 21:03

Logika... pamiętam jak czytałam na Twoim blogu, alkoholową normalność i śmiałam się na głos.
Mała, ściskam serdcznie. .
Dziadziunio :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 27 Cze, 2017 21:55

A tak, diobrze się zapowiadała i takie miała, słodkie oczy. :beczy:
Tak wyglądała moja normalność, moja logika, moje priorytety, było tak.
Pozwoliła mi tylko, ten jeden jedyny raz. Potem osiodłała i jechała na mnie, jak na baranie, nie było mi dobrze.....
i dobrze mi tak...
g45g21
Dobrej nocy Przyjacielu. Dziękuję, że jesteś :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 28 Cze, 2017 19:55

Byłęm na działce, wykosiłem trawę.
Zakończyłem serię zabiegów i wcale nie jest lepiej, chociaż myślałem inaczej. W Szczecinie wieje i w nocy zapewne będzie burza. Mała wraca w sobotę i wszystko powróci w końcu na normalne tory. W tym roku nie mamy na działce czereśni, zawsze nie wiedzieliśmy co z nimi robić a teraz tak jakoś dziwnie. Jutro ogólne sprzątanie przed powrotem małej, jak tylko wyjechała to tylko seks i seks we wszystkich pozycjach i na wszelkie sposoby. Fajnie, że nie zapomniałem chociaż jak z tym seksem jest. Boże jestem stary, ale pamięć jeszcze, całe szczęście mam i mogę chociaż na ten temat, jeszcze sobie pogadać... dsg45t
Jutro miting i fajnie jest.
miłego :pocieszacz:

Mała - Czw 29 Cze, 2017 21:31

:mgreen: U nas burza była, ale szybko się zmyła :lol2:
Chłopcy przed burzą siedzieli na parapecie i podziwiali pioruny... A mnie dopadło dejavu? i mój strach minął...
Lata temu - byłam w górach, na koloniach...Wielka sala szkolna z mnóstwem łóżek, piękne błękitne niebo widoczne przez wszystkie możliwe otwarte okna... Opiekunka grupy stojąca na łóżku i regulująca stare radio, żeby złapać jakąkolwiek falę. I ja, z ręką na klamce przy drzwiach...
I nagle ogromny huk i błysk. Krzyk opiekunki. Następne, co zobaczyłam - to, że nic jej się nie stało, ale upadła na łóżko. Za oknami nagle zrobiło się prawie czarno. Oberwanie chmury. Kilka szyb w budynku wybitych przez grad. Jednego opiekuna pokaleczyły odłamki szyby. Ale nikomu więcej nic się nie stało. Piorun trafił w stojak od rowerów obok szkoły. Powód? Zadziałał piorunochron. A ja - całą burzę przesiedziałam trzęsąc się za szafką. nie było siły, która by mnie stamtąd wyrwała. Miałam wtedy 8-9lat. Dziś mam 42 i dopiero dziś przestaję bać się widoku piorunów. Nawet tych na zdjęciach... Trzeba było aż tylu lat i moich 2 urwisów - żeby trauma minęła :)
Nawet odważyłam się podejść dziś do okna i wytłumaczyć im - co to są te światełka na niebie... Wtedy były jeszcze daleko... Potem znależliśmy sobie inne zajęcia, a ja - po raz pierwszy w życiu - nie powyjmowałam z gniazdek wszystkich wtyczek :wysmiewacz: Tylko spokojnie sobie prasowałam... :rotfl:

Czasem wystarczy jeden dzień, jedno doświadczenie, żeby coś zrozumieć i przestać się bać.
Czasem trwa to lata. ważne, żeby to zrozumienie przyszło :)
I żeby znaleźć w sobie tyle cierpliwości i wytrwałości - aby go doczekać :)

Pozdrawiam Was serdecznie :buzki:
sc43545

dziadziunio - Pią 30 Cze, 2017 07:21

Mała napisał/a:
Czasem trwa to lata. ważne, żeby to zrozumienie przyszło


Czasami jest to przeznaczenie, czasami wyrok i tak podpowiada nam nasz mózg. Ważne jest, aby być w pełni z tym pogodzonym i ważne aby zrozumieć, że tak właśnie wyglądać miał nasz los...........
Szczęście....... to także bardzo ważne w tym wszystkim .......coś.....
Buziole :siekiera:

Mała - Pią 30 Cze, 2017 08:12

dziadziunio napisał/a:
Ważne jest, aby być w pełni z tym pogodzonym
:tak:
Dokładnie - choć w naturze człowieka leży ciągły bunt, przeciwko temu, co nam się w życiu nie podoba, jest niewygodne... żeby żyć - musimy ciągle z czymś walczyć, zmagać się - czuć! Czuć że żyjemy! ...Gdybyśmy nie mieli takiego wachlarza uczuć - bylibyśmy pewnie jak wegetujące roslinki. Wtedy nie bylibysmy ludźmi :bezradny: i koło się zamyka...
Ale ważne jest - by te emocje wywoływać i uspokajać je w sposób naturalny - tzn.

np. 1.jeżeli potrzebujemy adrenaliny - można ją wywołać, patrząc na skałę, którą zamierzamy "zdobyć" - a uspokoić emocje - zdobywając ją :)
2.- w moim przypadku - jest to ciągła potrzeba zrobienia tego idealnego zdjęcia, na które zawsze będę patrzyła z dumą :) I robię to - ciągle szukam tego idealnego momentu, czekam na niego i po prostu :fotka: a że lubię czarnobiałe, portretowe zdjęcia - tych momentów mam dużo - bo ludzi jest dużo :mgreen: I w ten sposób wciąż pozytywnie się nakręcam :)

Sposób sztuczny - to niestety używki... :(

rany, chyba za bardzo odeszłam od głównego tematu :milczek:

Ty też to lubisz? --> :siekiera: --> ja to uwielbiam :mgreen: a w szczególności - zapach świeżo porąbanej sosny...
Czy może to na powrót małej? i :ognisko: i kiełbaski.... i pieczone kartofle... :mniam:

Mała - Pią 30 Cze, 2017 09:02

:mgreen: Tak do śmiechu - a propo logiki:
Dowcip:
Wychodzi facet z księgarni i spotyka znajomego policjanta.
- Co czytasz? - Pyta policjant
- logika.
- a co to jest ta "logika"? - znów pyta policjant
- jak ci to wytłumaczyć...Masz w domu akwarium?
- no mam.
- to pewnie lubisz łowić ryby?
- no tak
- a potem masz ochotę się napić?
- no tak
- a potem masz ochotę na dziewczynki?
- no tak!
- no widzisz, to znaczy że nie jesteś gejem! I to jest logiczne!
...policjantowi tak się spodobała ta logika, że wszedł do księgarni i kupił egzemplarz dla siebie. Wychodzi i spotyka kolegę policjanta. Kolega pyta:
- Co czytasz?
- logika.
- a co to jest ta "logika"? - znów pyta policjant
- jak ci to wytłumaczyć...Masz w domu akwarium?
- nie.
- To znaczy że jesteś gej!

:wysmiewacz: I tak wygląda czasem nasza pokrętna logika ;)

*dowcip nie jest skierowany przeciwko jakiejkolwiek mniejszości ani grupie ludzi :) Nie jest moim zamierzeniem obrazić kogokolwiek. Przytoczenie go było powodowane chęcią podania przykładu - jak pokrętna potrafi być nasza logika ;)

Dziś często zastanawiam się, czym kierowała się kiedyś moja logika przy wyborze zyciowego partnera. Bo każdy z nich był od czegoś uzależniony.
I wiecie co? :szok: Nie wiem :rotfl:
Za to serdecznie pozdrawiam wszystkie Czubeczki :buzki:
Dobrze jest być "normalnym inaczej" ;) I dobrze jest być wśród swoich Dekadencjo! :buziak:

dziadziunio - Pią 30 Cze, 2017 20:36

Mała napisał/a:
Nie wiem


Podobno wszystkie współuzależnione, mają specjalne lampki na głowach, widoczne już z daleka przez osoby uzależnione.... :bezradny:
To nie ja wymyśłiłem..... tak na innym forum, pisały same współ... :skromny:
Jutro wraca mała :hejka:

Mała - Pią 30 Cze, 2017 21:41

dziadziunio napisał/a:
To nie ja wymyśłiłem..... tak na innym forum, pisały same współ...

I najwyraźniej miały rację :mysli: tylko...
czyżby tu znów nastąpiła manipulacja? To nie ja dokonałam wyboru przyszłego partnera, tylko on mnie sobie wybierał, a potem skutecznie dążył d celu?... I znów (tym razem moja! :wysmiewacz: )pokrętna logika :rotfl:
...ja to chyba mam na głowie nie lampkę - tylko latarnię morską! :wysmiewacz:

dziadziunio napisał/a:
Jutro wraca mała
Nareszcie! :luzik:
dziadziunio - Pią 30 Cze, 2017 22:06

Mała napisał/a:
...ja to chyba mam na głowie nie lampkę - tylko latarnię morską!



Moja partnerka także z taką latarnią łaziła...ale jak się okazało, tylko jako wabik....i role się odwróciły. :beczy:
Jakby na to dziś nie popatrzeć, miałem fart. :glupek2:
Jakie to życie skomplikowane....trochę mniej, gdy już przestałem, sam je komplikować.. sdfdsf4
Nie martw się, ja także zawsze byłem przekonany, że na terapię..... sam chciałem iść. :tak:
W domku błysk, lubię tak. Śpij dobrze. :pocieszacz:
zv4v

Mała - Sob 01 Lip, 2017 07:06

dziadziunio napisał/a:
Jakie to życie skomplikowane....trochę mniej, gdy już przestałem, sam je komplikować..

A to chyba cecha wspólna alko i współ :buahaha:
Muszę sobie to zdanie zapamiętać ;)
...Spałam jak zabita, rano obudził mnie lecący w moją stronę (za pomocą rąk Tatusia) i skwierczący głodny mały ludzik 4g5 Wystarczyło przytulić i zapadła cisza ;) Uwielbiam takie momenty, patrzenie prosto w oczy pełne bezwarunkowej miłości i widzieć radość - że po prostu jesteś :mama:
Potem kuchnia, kawa, wchodzę do pokoju...A tu, w łóżeczku leży 2-miesięczny (dziś!) szkrab i zjada ucho pluszowego misia, który jest tylko o połowę mniejszy niż Ludzik.
Takie momenty są bezcenne. :mis:

Czasem patrząc na moje dzieci - zastanawiam się kim będą. W którą stronę pójdą. jakich partnerów życiowych sobie wybiorą... Czy uda się je uchronić przed moimi błędami?... Ciekawe jest tylko to - że o ich przyszłości - potrafię myśleć, moja natomiast - ograniczona jest do najbliższych 24h. I nie jest zaplanowana (pominąwszy sprawy urzędowe). Domowe obowiązki wykonuję w "międzyczasie", tv nie oglądam, usiądę na dłużej - jedynie przy jedzeniu, obowiązkowo z książką...
Wczoraj zdałam sobie sprawę - że większość dnia wyglądam dokładnie jak emotka z Dekadencji:

46uj7y

...tylko że nogą dodatkowo jeszcze poruszam wózek, w którym malutka próbuje zasnąć. I wybuchłam śmiechem :lol2: Chyba już zupełnie się "uzależniłam od emotek z Dekadencji! :buahaha:

dziadziunio - Sob 01 Lip, 2017 09:11

Mała napisał/a:
"uzależniłam od emotek z Dekadencji


Bywałem na różnych alkoholowych forach, dekadencja ma najlepsze emotki z nich wszystkich.
Już jadą, będzie za sześć godzin. Fajnie, tęsknię. :hura:
Miłego dnia. W Szczecinie wiatr, wieczorem miting i jutro tyż. :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 01 Lip, 2017 12:53

Mała napisał/a:
I tak wygląda czasem nasza pokrętna logika


Wraca pijak z knajpy do domu, podchodzi i wciska klawisz domofonu.
- Sucham...Pyta damski głos
- Proszę pani, czy ja tutaj mieszkam? pyta pijak
- Pan tu nie mieszka, ja tutaj mieszkam. idz pijaku do domu.
Stoi i przez chwilę się zastanawia, co jest tutaj grane? Ochodzi w kierunku knajpy z której dopiero co wyszedł. Dopija.
W końcu ma dość i postanawia wrócić do domu. Podchodzi pod drzwi, wciska guzik domofonu.
- Słucham..Pyta damski głos.
- Proszę pani, czy ja tutaj mieszkam? pyta pijak.
- Już pan tutaj był. Pan tu nie miszka ja tutaj mieszkam. idz pijaku do domu.
Odchodzi. Idzie ciężko się nad problemem zastanawiając. Odwraca się na pięcie i wraca nacikajac przycisk domofonu.
- Słucham..Pyta ten sam damski głos.
- Przepraszam ale jak pani myśli, to gdzie ja mieszkam? Bo gdzie nie idę i gdzie nie nacisnę to wszędzie, pani mieszka...
sc43545

Mała - Sob 01 Lip, 2017 14:23

:buahaha:
dziadziunio - Sob 01 Lip, 2017 16:47

Wróciła cała i zdrowa. Tydzień w domu i wyjazd na kolonie, dzieciaki to mają wspaniałe życie.
Spadam dsv5gh

Mała - Sob 01 Lip, 2017 17:34

:papa2: i baw się dobrze! carpe diem! :cacy:
dziadziunio - Sob 01 Lip, 2017 20:03

Mała napisał/a:
carpe


A co mają z tym wspólnego, karpie? :rotfl: :rotfl:
Byłem na mitingu, było fajnie. W chacie narmal, wszędzie bałagan aż miło. Pralka na maksa, kuchnia na maksa, łazieka na maksa i całe szczęście, że wróciła bez biegunki.
Jutro rano miting i spoko, wszystko wraca do normy.
Kocham je. ergr
dobrej nocy :pocieszacz:

Mała - Nie 02 Lip, 2017 07:55

:wysmiewacz:
dziadziunio napisał/a:
karpie?
sniły mi się dzisiaj ;) że byłam na rybach i je łowiłam...Ech fajnie będzie za jakiś czas pojechać na wędkowanie z całą Rodzinką :lol2:
(wystarczy mi wtedy samo siedzenie z wędką, bo oczy i tak nie będą patrzeć na spławik, tylko "chodzić dookoła głowy za 4 urwisów! :hura: )
Miłego dnia!
:buziak:

dziadziunio - Nie 02 Lip, 2017 13:46

Mała napisał/a:
Ech fajnie będzie za jakiś czas pojechać na wędkowanie z całą Rodzinką


Jak byłem młodym chłopcem, często jeżdziłem ze swoim wujkiem na ryby. Lubiłem te nasze wspólne wyprawy i ten oczekiwania, kto kogo przechytrzy czas. Dziś jestem już starym, zmęczonym życiem i wiecznymi przesileniami człowiekiem którzy marzy już tylko i wyłącznie, o tym aby odpocząć. Nigdy by już nie przyszło mi do głowy aby siedzieć nad wodą i wyciągać z niej bezbronne ryby tylko dlatego, że mam lepszy sprzęt lub też o zgrozo uwielbiam gdy ktoś stawia mi opór, broniąc swojego życia. Oczywiście nie oceniam i ani mi to w głowie i sam nie wierzę, że piszę to. Zmiany raz zainstalowane poprowadzą w końcu do tego, aby być wegetarianinem :skromny: ....
Jak zdążę..... tak jeszcze będzie.... sc43545
:pocieszacz:

Mała - Nie 02 Lip, 2017 17:49

:mgreen: Wiesz, jak u nas wygląda wędkowanie z 3 dzieci? (teraz już będzie z 4!) :mgreen:
Tata wyciąga sprzęt - żeby nacieszyć nim oczy :mgreen: Dzieci mu pomagają, pytają o wszystkie kolorowe drobiazgi (woblery, błystki, spławiki zrobione wspólnie z dziećmi...), Mama wyciąga koc i koszyk z jedzeniem i piciem. Dzieci mają przygotowane zawczasu swoje "wędki" - stare wędki z żyłką,spławikiem i haczykiem do zabawy, ale nie zawsze z nich korzystają :) . Po chwili 3 "tasmanów" biegnie się chlapać, kąpać, budować z piasku itp. Mama z książką na kocu obserwuje urwisy i pilnuje "głodomorów" ;) Tata stoi ok.1metr od kąpieliska dzieci i bacznie ich też pilnuje. Jeżeli coś się (przez przypadek) złapie - Tata woła chłopców i pokazuje im rybkę, tłumaczy - jak się nazywa, daje do ręki, pokazuje, jak trzymać...Uczy ich tego, co wie sam.
...Mama też nie próżnuje ;) Pozornie tylko siedzi na kocu, czyta książkę... Mama "poluje"! xcc
..nie, nie, nie na muchy i komary ;) Mama zawsze ma pod ręką aparat foto. Oprócz bacznej obserwacji dzieci (o czym one nie wiedzą, bo Mama udaje że czyta), Mama poluje na piękne widoki i wyjątkowe sytuacje... Ostatnio był to czarny bocian i 2 lecące łabędzie... Jaskółki prawie wpadające do wody w poszukiwaniu muszek... Muskające powierzchnię wody - jakby się kąpały... Cykający w trawie konik polny... Kwiat koniczyny i pszczoła... I wszystko to pokazuje i tłumaczy dzieciom. Skąd bierze się ich ulubiony miód... że mleko, które tak uwielbiają - też często zaczyna się od koniczyny - bo przecież krówki ją lubią! Że muzyka którą wieczorem słyszą - to właśnie te malutkie świerszcze :) Chłopcy sami odnajdują w trawie różne robaczki i pajączki. Uczą się tego - co pokazuje im Mama - że cały świat wokól nich - żyje - porusza się :)
Chłopcy odnajdują biedronkę. wiedzą już, jak delikatnie ją przenieść na palec. Cieszą się z wierszyka, który mówi Mama i starają się go powtórzyć: "Biedroneczko leć do nieba..." Liczą kropki na niej. Podstawiają kolejne dłonie, żeby przeszła na rękę kolejnego, zanim... :) Poleciała! "Mamo, a czy w domu upieczemy chlebek?"... Wspólne łasuchowanie w prowiancie i znów zabawa. Tata ma znów spalone plecy i wielki uśmiech na twarzy...Zakochane oczy spoglądają często na Mamę i dzieci, spod kapelusza moro, z wielkim rondem, o który zadbała Mama. Drugi - w podobnych barwach - jest na głowie Mamy :) To takie drobiazgi, które świadczą o tym, że wzajemnie o siebie dbają. Chłopcy mają czapeczki moro z daszkiem. Bo chcą być tacy jak Tata.
I znów rybka. I znów chłopcy ją wrzucają do wody :) Niech sobie płynie i urośnie - a "jak będą duzi jak Tata - przyjadą z własnymi "dzidziami" i pokażą im, jak się łowi ryby..." - to są ich słowa.
Pora się zwijać, komary i meszki dają znać. Słońce chowa się coraz niżej, niebo zmienia kolory, a koszyk piknikowy pusty. Wracamy do domku - piec chlebek i smarować plecy Taty...
Nic tak u nas w domu nie znika - jak swój chleb. To tylko kilogram mąki, drożdże, woda i sól... Czasem rodzynki. Wracamy - bo już czujemy jego zapach...
I nikt z takiego wyjazdu nie wraca z pustymi rękami. Chłopcy szczęśliwi trajkoczą w samochodzie, jakie nowe zwierzątka widzieli. Podczas jazdy - wypatrują za oknami kolejnych. Tata szczęśliwy - że spędził cudowny czas z Rodziną i mógł "pomoczyć kija" ;)
Mama...wraca z rozładowanymi 2 bateriami aparatu i cudownymi zdjęciami. Czasem nie zdąży zrobić jakiegoś cudnego ujęcia, ale zatrzymuje je w sercu. Bo wie - że kiedyś zrobi jeszcze piękniejsze :)
Mama też lubi łowić ryby :) Ale nie robi tego. Kiedyś - tak :) miała swój ulubiony spinning, który służył jej bardziej do ciągłego machania nim nad wodą i kręcenia kołowrotkiem...I bacznej obserwacji - jak za woblerkiem, w przejrzystej wodzie, podąża okonek :) Mama czeka na właściwy czas, aż znajdzie swój wymarzony spinning - po prostu zobaczy go i będzie wiedziała, że to TEN. Próbowała już łowić wędką Taty, ale...w przeciwieństwie do niego - woli odpoczywać w ruchu - teraz - biegając za dziećmi :lol2: W każdej chwili może sobie po prostu wziąść sprzęt Taty, poprosić, żeby go uzbroił i stanąć nad brzegiem. Ale nie robi tego. Woli cieszyć oczy - patrząc jak wszyscy robią to, co lubią :lol2:
Tak wygląda nasz wypad na ryby :>
I wszyscy wracamy szczęśliwi :hura:

sc43545

dziadziunio - Nie 02 Lip, 2017 18:28

Mała napisał/a:
I wszyscy wracamy szczęśliwi


I tak, powinno być.. :)

Mała napisał/a:
koniczyny


O tym, że istnieją czterolistne koniczyny, dowiedziałem się w wieku czterdziestu ośmiu lat Sam już nie pamiętam kto? ale jak byłem dzieckiem, ktoś nauczył mnie doklejać czwarty listek do stanu, i zawsze byłem pewien, że wszyscy tak robią i gadają głupoty. Mając prawie pięćdzisiątkę znalazłem pierwszą i stałem bojąc się ją zerwać, przekonany byłem, że widzę coś.... co nie istnieje.
Jak ja miałem zyć?

Mała napisał/a:
"pomoczyć kija"


A na temat tego, pisał nie będę. :skromny:

Przytul swoją gromadę :) . Mołego dnia wszystkim :pocieszacz:

Mała - Nie 02 Lip, 2017 19:52

:mgreen: Dzisiaj dla nas pierwszy dzień wakacji - bo cała 6 w komplecie :mgreen:

Z zabawnych sytuacji - 3 dzień z rzędu piekłam dzisiaj swój chlebek (w spodzie od prodziża, bo lubię okrągły - wspomnienia z dzieciństwa i ulubiona piętka ze świeżego wiejskiego chleba) :mniam: ...w międzyczasie - wczoraj, był kupiony zwykły bochenek chleba ze sklepu. I co? Chleb ze sklepu (wczoraj świeżutki!) do dziś biwakuje w chlebaku :/ A do dzisiaj - było nas tylko 5 w domu - z czego 1 jeszcze takich rzeczy nie je :mgreen: ...Nie wiem, czary jakieś, czy cuś?... ;)

I sąsiadkę tym chlebem już zaraziłam! :radocha: już się przymierza do zrobienia!
Miłe to jest :D
Tak właśnie wygląda moje szczęście. Wystarczy odrobina dobrej woli z obu stron i każdy związek da sobie radę!
Nie piszę o takich rzeczach po to, żeby mi ktoś zazdrościł. Ci, którzy mnie znają od początku mojego pobytu na forum - wiedzą, przez co przeszłam. piszę o tym - co jest teraz, żeby pokazać - jak może wyglądać życie współ- i alko "po przejściach". :) Że jest to możliwe :) i potrafi być piękne.

sc43545

ps.Nasz najstarszy synek parę minut temu mnie rozbroił :mgreen: Sporo czasu nie jadł już mojego chlebka, a przed chwilą usłyszałam z kuchni pytanie: "Tata, a czy ja mogę jeszcze tej bułeczki?" :rotfl: ...Aż przyszedł do mnie się przytulić i podziękować - "Ciociu to jest pyszne!"I znów puchnę z dumy ;) Może mi przez to żarówka na latarni morskiej nie pęknie? :buahaha:

staaw - Nie 02 Lip, 2017 19:53

Mała napisał/a:
Skąd bierze się ich ulubiony miód... że mleko, które tak uwielbiają - też często zaczyna się od koniczyny - bo przecież krówki ją lubią!

Mało się znam na krówkach, ale kiedyś na wsi widziałem jak robili krówce obrzydliwe rzeczy.
By przeżyła po najedzeniu się koniczyny...

dziadziunio - Nie 02 Lip, 2017 20:27

Kiedyś pod Szczecinem, zwolniono inseminatora. Pojawił się problem.
Decyzją rady miejskiej, wszystkim rogatym zakładano wrotki i spychano je z górki, aby same się wy.....ły...
Problem znikł, Polak potrafii. :bezradny:
:pocieszacz:

dziadziunio - Nie 02 Lip, 2017 20:51

Mała napisał/a:
jak może wyglądać życie współ- i alko "po przejściach".



Tak prawdę powiedziawszy często mnie szokujesz, zaskakujesz i wiele się od Ciebie, od Was wciąż uczę. Z tego co wiem i z tego co cały czas, niestety do mnie dociera to wspólne życie tych dwóch skrajności, wygląda ,,trochę,, inaczej. :beczy:
Cieszy mnie, to co piszesz i opisujesz gdyż jesteś, gdzieś tam odbiciem swiata który ma prawo zaistnieć i jak widać istnieje, c4fscs
Buziole, pozdrawiam serdecznie Krzysztof 4g5

Mała - Nie 02 Lip, 2017 21:54

dziadziunio napisał/a:
wiele się od Ciebie, od Was wciąż się uczę
i działa to też w drugą stronę! c4fscs
dziadziunio napisał/a:
wspólne życie tych dwóch skrajności, wygląda ,,trochę,, inaczej.

...to zależy. Z poprzednim partnerem związałam się, gdy był czynnym alko. Poszedł na terapię, zaczął się zmieniać... Zaczęło się dla mnie piekło :beczy: .Przetrwałam jakiś czas...Ale jakim kosztem :zalamka: Potem znów zaczął popijać. Kiedy podjęliśmy decyzję o rozstaniu - jakiś czas akurat nie pił...Znów zapił i wyprowadził się w trybie natychmiastowym.
To dziwne - że kiedy jedna ze stron związku, zaczyna "trzeźwieć" - druga "głupieje", nie nadąża za postępem tej 1 strony i w większości wypadków - związek się rozpada :( (o tym akurat usłyszałam od terapeuty).
Teraz - jestem w nowym związku - z trzeźwym od kilkunastu lat alkoholikiem. To nie "przez niego" stałam się współ- tylko wiele lat wcześniej.
Oczywiście, że zdarzają się też chwile, kiedy jest "niefajnie" :( Ale faktem jest - że obydwoje uczymy się na błędach i chcemy je naprawiać :) Ciekawe jest też to, że właśnie przy tym partnerze, dostałam możliwość przemiany wewnętrznej. Dostałam przy nim wolność, której nigdy nie miałam. To właśnie on otworzył moje pudełko i pozwolił mi wyjść. A ja na początku się tego potwornie bałam. I siedziałam dalej wciśnięta w kąt...Aż w którymś momencie, ze zdziwieniem zauważyłam - że przy nim potrafię być sobą. A on mnie za to nie krytykuje. Wręcz przeciwnie - stara zmobilizować do dalszego samorozwoju i odkrywania samej siebie. Pierwszy w moim życiu facet - który pozwolił mi - na związek partnerski, a nie objął dyktaturę.
Ale znam też osobiście co najmniej 2 małżeństwa, którym udało się przetrwać ten trudny czas - "trzeźwienia" jednej ze stron :) I nadal są razem :) I nadal się wspierają! I jestem dla nich pełna podziwu! :kwiatek:
dziadziunio napisał/a:
Tak prawdę powiedziawszy często mnie szokujesz, zaskakujesz

teraz to ja jestem zaskoczona :shock: czym?

dziadziunio - Nie 02 Lip, 2017 22:04

Mała napisał/a:
czym?


Czasami zmieniłem już tyle, że wydało mi się..... iż więcej nie można.....dziś widzę, że nie mogę więcej.... jeszcze..tylko.. dziś. :skromny: .
Ten szok i to zaskakiwanie w pozytywach, bez podtekstów, bez ukrytej ironi czy czegokolwiek, co często dawniej jeszcze umieszczałem. Ot tak normalnie, naturalnie, ludzkoooooooooo. :bezradny:
Spadam do łóżka. Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Nie 02 Lip, 2017 22:08

dziadziunio napisał/a:
Ten szok i to zaskakiwanie w pozytywach, bez podtekstów, bez ukrytej ironi czy czegokolwiek
54rerrer a to miłe :) I właśnie taka "normalność" jest cudowna!
Dobrej nocy, ja też już gaszę "halogena" ;) Spokojnej nocy ludziki! :papa:

Mała - Pon 03 Lip, 2017 05:30

zxczxc :beczy: dziś o 6 rano mój laptop chyba dokonał żywota :beczy: zxczxc zdaje się, że padł system...Ludziki Kochane wrócę jak tylko będę mogła, okazyjnie tylko korzystam z innego kompa
:beczy:
Serdecznie Was pozdrawiam
Mała

dziadziunio - Pon 03 Lip, 2017 11:16

Mała napisał/a:
dziś o 6 rano mój laptop chyba dokonał żywota


To smutne..ale

Mała napisał/a:
Wszystko co złe nas w życiu spotyka - jest w jakimś celu...kiedyś zrozumiemy dlaczego"


Może coś w tym jest? Zastanów się.. :bezradny:
Buziole. miłego dnia :pocieszacz:

Mała - Pon 03 Lip, 2017 12:49

:) jeszcze nie wiem :) Ale kiedyś się dowiem ;) Na razie wiem tylko tyle - na Dekadenciaków zawsze można liczyć :mgreen: ...a ja bez forum jak bez ręki (bo głowę i tak już straciłam, dla takiego jednego ;) )

...w międzyczasie wypiłam kilka cappucino, wzięłam kąpiel, zrobiłam dzieciom flagę piracką z czarnego kartonu i ...po raz pierwszy od X lat --> :manicure: ! I mam fioletowe paznokcie :mgreen: a za chwilę idę obierać nimi kartofle :rotfl:
...potem będziemy robić pirackie miecze i przerabiać piętrowe łóżeczko na statek :lol2:
I to wszystko razem :mgreen: no, może poza najmłodszą - która śpi sobie wreszcie spokojnie :krata: ;)
...Czasem dla żartu ubieram ją w paseczki i śmiejemy się, że siedzi w "pie...u" :lol2:
Ważne - że robimy to RAZEM c4fscs

sc43545 idę się dobrze bawić - wstałam dziś o 4:30 - a jestem nakręcona jak sprężyna! Ciekawe o której padnę :zemdlal:

dzięki robociku - teraz wiem że słowo na "p" też jest wulgaryzmem - już nie będę go używać :oops:

dziadziunio - Pon 03 Lip, 2017 15:25

Jestem dziś sam z małą i wiem, jak trudno jest zapewnić jej wspaniałą zabawę. Kiedyś potrafiłem dla niej zrobić wszystko i aby ją uśmiechnąć, nawet z siebie kompletnego wała. Wszystko działało i funkcjonowało do chwili gdy w drzwiach pojawiała się jej mama. Tak jakbym się wstydził, tak jakbym nagle innym się stawał i wszystko w przeciągu zaledwie chwili zamierało, dziś już świrujemy we trójkę i nikogo już nic nie szokuje ani nie martwi. :dokuczacz:
Fajnie jest. :muza:
Miłego dnia, wspaniałej zabawy i dobrego w pełni zasłużonego snu. :pocieszacz:

Mała - Pon 03 Lip, 2017 17:04

dziadziunio napisał/a:
dziś już świrujemy we trójkę i nikogo już nic nie szokuje ani nie martwi.
:mgreen:

dziadziunio napisał/a:
gdyż jesteś, gdzieś tam odbiciem swiata który ma prawo zaistnieć i jak widać istnieje,

I wy też to robicie! :radocha: Spędzacie czas razem na wspólnej zabawie :mgreen:
Cudowne uczucie, prawda? :chmurka:

dziadziunio - Pon 03 Lip, 2017 19:49

Mała napisał/a:
Cudowne uczucie, prawda?


Jutro jedziemy nad morze i zostajemy aż do niedzieli. :muza: . Jedziemy tylko z małą, duża nie może. Kocham obie, lecz bardziej cieszy mnie czas, gdy jestem tylko z małą. :tak:
Chyba jeszcze jestem powichrowany? i jeszcze coś ze mną nie tak? :bezradny:
A może tak wygląda normalność? No właśnie.... jak wygląda, jak wyglądać powinna normalność? :mysli:
Cudowne uczucie, masz pełną rację :(

dziadziunio - Wto 04 Lip, 2017 20:14

Nad morzem już sezon, ludzi cała masa i nie ma jak przejść. Nie lubię takiego tłoku i ogólnego wszędzie i wszystkich grilowania. Uwoelbiam za to przyjechać i zamykać sezon przygotowując dom do zimowania, jest wszędzie pusto, głucho i przyjemnie. Uczymy się siebie nawzajem, chce jak najwięcej przekazać jej z tego co wewnatrz siebie już mam, tak aby nigdy nie zapomniała i kierowała się tym, czym kieruję się teraz ja. Mama dzwoni do nas i oczywiście bardzo nam jej brakuje, dołączy do nas w piątek. ;)
Od rana lało ale pod wieczór niebo bez chmur i tak mam nadzieję będzie kiedy wstaniemy. :mysli: Wydaliśmy kupę kasy...ale jest i było fajnie... :bezradny:
Jeszcze bajki i spać. dobranoc cg45g

Jras4 - Śro 05 Lip, 2017 00:08

dziadziunio napisał/a:
już sezon, ludzi cała masa i nie ma jak przejść
nalezy kilku zabic
Mała - Śro 05 Lip, 2017 00:10

dziadziunio napisał/a:
Nad morzem już sezon, ludzi cała masa i nie ma jak przejść. Nie lubię takiego tłoku i ogólnego wszędzie i wszystkich grilowania. Uwoelbiam za to przyjechać i zamykać sezon przygotowując dom do zimowania, jest wszędzie pusto, głucho i przyjemnie.

...W połowie (po ojcu) jestem góralką, wychowaną w centralnej części Polski i...zakochaną w morzu :skromny:
Ostatni raz byłam nad morzem ok.20 lat temu. Wrzesień, tuż po sezonie... Władysławowo.Zeszłam z deptaka, weszłam między wydmy i...zwolniłam. Bałam się, że to, co jest tuż za nimi - to jakiś sen. Nie widziałam go już około 10lat... Wreszcie wyszłam na plażę. Stanęłam jak wryta i zaczęłam płakać. W końcu jak jakaś :glupek2: wyrzuciłam ręce w górę i zaczęłam krzyczeć i skakać z radości! Chłopak który ze mną tam przyjechał - zaczął mnie opier...:"Zwariowałaś? Uspokój się!...itd" A ja płakałam i śmiałam się na przemian :lol2:
...Brzegiem morza szły dwie starsze panie :) Podeszły do mnie i po prostu zaczęły się śmiać razem ze mną - w końcu jedna z nich powiedziała - "Pani to jeszcze nic, żeby pani widziała, jak ja tu tańczyłam, kiedy przyjechałam pierwszy raz od kilkunastu lat!" :radocha: :hura: :lol2:
Swój zawsze pozna swego :) A mój (wtedy) partner, stał z boku jak idiota, czerwony na twarzy. Bo zrobiło mu się wstyd. Bo ktoś obcy lepiej zrozumiał moją reakcję niż on sam - osoba mi wtedy wydawałoby się - najbliższa. Dla niego morze - to był widok ładny jak każdy inny...A ja po prostu wariowałam ze szczęścia :chmurka:

...Dzisiaj :) Patrzę przez okno na niebo i przypominam sobie, jak ono wygląda nad morzem...Że jest takie samo... I sercem przenoszę się tam. Zamykam oczy i czuję pod stopami piasek. Bursztyny i muszelki w dłoniach. Szum morza w uszach... Krzyk mew... Niesamowite uczucie :)

Jras4 - Śro 05 Lip, 2017 00:14

dziadziunio napisał/a:
jak wygląda, jak wyglądać powinna normalność? :mysli:
czy jestes szalony ? pytasz alkoholików i alanonek ? hehhaha przestan cpac dobra ..
dziadziunio - Śro 05 Lip, 2017 12:33

Mała napisał/a:
Bursztyny


Bursztyny były chyba moim pierwszym zachowaniem z którego radość, czerpała moja partnerka a w efekcie, czerpać zacząłem i ja. Jak byliśmy nad morzem, bezustannie gadała o bursztynach. O tym, że ona jeszcze nigdy bursztyna nie znalazła i ble, ble, blr, i jak ja kiedyś czterolistną koniczzynę traktowała jak ludzki żart. Postanowiłem jej w tym znajdywaniu trochę popomagać, i idąc przed nią rozsypywałem burstyn to tam, to tu. Cieszyła się i chociaż nikt w tych rejonach nigdy bursztynu nie znalazł była jedyną która temu zaprzeczała. W końcu przyjechali teście i zaprosiła ich na wspólne poszukiwania. Miałem jeden wielki i przepołowiłem go na pół, jeden podrzuciłem partnerce a drugi po paru kilomatrach teściowej. W domu jednak złożyły je do kupy i pasowały do siebie jak ulał. Dziwiły się, że jeden tu a drugi kawałek o parę kilomatrów dalej. Dziś wiem, że o wszystkim od zawsze wiedziała, że chciała aby bawił się i uśmiechał się.... a uśmiech w tamten czas bardzo trudno było wywołać jeszcze na mojej buzi... :bezradny:

Było tak. Miłego dnia. :pocieszacz:

Mała - Śro 05 Lip, 2017 19:27

dziadziunio napisał/a:
Postanowiłem jej w tym znajdywaniu trochę popomagać
dziadziunio napisał/a:
Dziś wiem, że o wszystkim od zawsze wiedziała, że chciała aby bawił się i uśmiechał się.... a uśmiech w tamten czas bardzo trudno było wywołać jeszcze na mojej buzi...

:serce: Takie drobiazgi - a jakie ważne dla nas :serce:
...
Czasem nie trzeba wiele, by komuś sprawić radość...Kiedy tak bardzo kocha się tą drugą osobę - nie mając nic w dłoniach, z tego "nic" potrafimy stworzyć cuda...
...Kiedy urodziła się nasza mała - przyszedł do szpitala fotograf. Pytał o zgodę na umieszczenie w tutejszym tygodniku - zdjęć naszych maluszków. Koleżanki z sali chętnie się zgodziły - ja...po prostu się nie odzywałam...I nagle coś wpadło mi do głowy - szatański pomysł :evil2"
(wg.prawa - dzieci spoza związku małżeńskiego, po urodzeniu, z automatu dostają nazwisko matki. Dopiero w USC, przy rejestrowaniu dziecka - ojciec może uznać dziecko - w tym wypadku w akcie urodzenia zostaje wpisane nazwisko ojca)
Z uśmiechem zwróciłam się do sympatycznego pana. Gdy pytał o nazwisko - podałam - nazwisko ojca małej! :D Partnerowi nic nie powiedziałam o małym psikusie, tylko kazałam kupić ten tygodnik...
tego się nie spodziewał :D Trzeba było widzieć jego oczy, kiedy pokazałam mu zdjęcie małej! :chmurka:
...On zrobił mi niespodziankę w USC. Zgodnie podaliśmy 1 imię. I wtedy Tata małej podał jako drugie imię...moje. Nie byłam w stanie się odezwać...
Choć mała wygląda jak kopia Tatusia - drugie imię ma po Mamusi. I z dumą wszędzie i wszystkim ją przedstawiam - obydwojgiem imion! :mama:

dziadziunio - Śro 05 Lip, 2017 19:59

Jeszcze jak nie urodziła się mała, rozmawialiśmy na temat jej imienia. Znaczy nie potraiłem zrozumieć dlaczego staje mi okoniem i nie chce tak jak chciałem ja. Wszystkie zawsze i wszędzie nie stawiały oporu a ta ze wszystkim pod prad. Byłem w tamten czas pewny, że żyję z piedykniętą ale nie małem już(całe szczęście) nic aby się temu sprzeciwić. Mała więc ma na drugie, tak jak chciałem ja a na pierwsze, tak jak nie chciałem ja...ha, ha, ha. :bezradny:
Dziś od rana ulewa a potem tak jak wczoraj pełne słońce. Wspaniały dzień, jak zresztą każdy który przeżywam od nie tak dawna. :tak:
Miłego wieczorka, jutro rozpalamy kominek i robimy sobie bal. :muza:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Śro 05 Lip, 2017 20:47

:mgreen: Miłego wieczorku! I dobranoc! :papa2:
Tosia - Czw 06 Lip, 2017 21:24

Super Was czytać,tyle z Was czerpię,to co piszecie jest dla mnie siłą.Dziekuje. Tyle chce powiedziec, a czasu brak.
Mala, Przyjacielu serdeczne uściski.

Mała - Pią 07 Lip, 2017 00:54

Tosiu :> ja też dużo się uczę od Was :) Nie tylko ja zaskakuję dziadziunia. On mnie też :) Bo patrzy innymi oczami na moje przejścia. Pokazuje mi świat z innej strony - niż widzę go ja. A jednocześnie - okazuje się, że mamy podobne marzenia, pragnienia... Bo obydwoje jesteśmy ludźmi :mgreen: Uczymy się od siebie wzajemnie :) Miło jest mieć takiego partnera do rozmowy...Dzięki temu - obydwojgu jest nam łatwiej - zrozumieć tą drugą stronę tego samego medalu - alko-współ.

:) dzięki Dziadziuniowi zrozumiałam wiele przyczyn, leżących u podstaw postępowania alkoholika. Łatwiej mi jest zrozumieć powody jego postępowania - tym samym jest mi łatwiej pogodzić się z przeszłością. MOJĄ przeszłością. :) I ona już tak nie boli :)

Odkrywam też w sobie wiele nowych rzeczy :) przypominam, co było "przed", zanim związałam się z pierwszą uzależnioną osobą... I wracam do dobrych wspomnień. Znów przypominam sobie - co kiedyś lubiłam robić. Jaka byłam. I zmieniam się. Otwieram... :)

Znów czuję się jak motyl. Ale już się nie boję. Mam swoje pudełko z otwartym wieczkiem, ale jego ściany są teraz z tęczowego szkła :) teraz myślę o nim - to jest mój Dom :) I moje skrzydła też zaczynają wreszcie lśnić. Jakbym na nowo poczuła magię życia, po wielu latach choroby :)

Tobie też Tosieńko tego życzę :buziak: Bo w wielu aspektach - jesteś tak bardzo do mnie podobna! Mam wrażenie, że Tobie też ktoś kiedyś podciął skrzydła. Ale one odrastają! :mgreen: I niesamowicie z tego się cieszę :lol2:

Obie wciąż uczymy się asertywności. Obu nas życie nie rozpieszczało, a jednak - mimo, że pozamykałyśmy się w sobie - nie poddałyśmy się :)
Czasem zastanawiam się, skąd w takich wrażliwych, delikatnych wewnętrznie kobietkach - bierze się taka siła, żeby mimo wszystko walczyć o siebie?

Spokojnej nocy! :buziak:

sc43545

dziadziunio - Pią 07 Lip, 2017 11:33

Mała napisał/a:
Czasem zastanawiam się, skąd w takich wrażliwych, delikatnych wewnętrznie kobietkach - bierze się taka siła, żeby mimo wszystko walczyć o siebie?



Bonus jaki na nas czeka po przejściu całej drogi, jest niewspółmierny do poniesionych nakładów. W końcu wiemy jak wygląda szczęście, jak powinna wyglądać normalność i jak jest kiepsko gdy nolmalności jest tu wewnatrz, nas, ciągle brak. Nikt nie pragnie być idealnym, lecz nawet jak byś chciała zatrzymać tego nie masz szans. :tak: To fascynujące, że mogę w tym uczestniczyć i mogę w końcu.... w końcu mogę.... coś chcieć, a czegoś nie chcieć w sobie..... mieć. :bezradny:
Nad morzem deszcz idziemy na mokry spacer i tyż dobrze. ;)
Pozdrawiam hurtem obie i ciepło obie, przytulam :pocieszacz:

Mała - Pią 07 Lip, 2017 22:51

sc43545 :pocieszacz:
Miałam dziś cudowny dzień :> Taki normalny - rodzinny :lol2:
Coraz częściej zdarza mi się załatwiać od razu sprawy, które kiedyś gnębiły mnie dniami, miesiącami...Gniotłam je w sobie, chowałam żal i udawałam, że wszystko jest ok, że ktoś miał prawo mnie zranić, a ja najwyraźniej na to zasłużyłam...
Teraz załatwiam je od razu. Trudne rozmowy z dziećmi - o moich uczuciach, z partnerem - o tym, co się ze mną dzieje... Nie chowam już w sobie żadnej krzywdy, nie pozwalam, by latami mnie zjadało poczucie winy, że czymś sobie zasłużyłam na takie traktowanie... :)
Widzę, jak zamykam za sobą trudną przeszłość.
I widzę...jak lawina zdarzeń znów rusza. Już ruszyła... :lol2: i to pozytywnych zdarzeń...
Już się nie boję poprosić kogoś o pomoc. Już się nie boję, że usłyszę słowo "nie". już się nie boję - powiedzieć - "przepraszam, nie miałam odwagi zapytać Cię osobiście, bo stchórzyłam :) Masz prawo mi odmówić - a ja się nie pogniewam :) I dalej będę lubić Cię tak samo!" :mgreen: Już się nie boję - że muszę sobie radzić ze wszystkim sama. Dziś już wiem, że mam koło siebie także dobrych ludzi, którzy tylko "czekają", żeby móc "odwdzięczyć się" za coś co kiedyś dla nich zrobiłam.Coś, co dla mnie było tak błahe, że nawet tego nie pamiętam, a dla tego kogoś bardzo ważne.
Trochę czuję się tak, jak ponad 2 lata temu - kiedy musiałam załatwić mnóstwo urzędowych spraw, żeby uregulować sytuację materialną dzieci.
Ale dziś już nie czuję takiego przerażenia jak kiedyś. Dziś się cieszę i już nie mogę doczekać finału tej "lawiny" :D
...Już nie komplikuję spraw prostych. Nie przepraszam po 1500 razy za to, że żyję.
Dziś jestem z siebie dumna :) I z mojej Rodzinki :D
...Byłam dziś w urzędzie - wyjaśnić jedną sprawę. pod oknami urzędu - grasowała moja Rodzinka - bawiący się chłopcy i Tata z Maleńką na ręku. Urzędnikom na ten widok buzie się uśmiechały, a ja z dumą mogłam pochwalić się - To moja Rodzinka! :serce: Cudownie jest móc popatrzeć na nich wszystkich trochę jakby "z zewnątrz". Z pozycji osoby - która jest obserwatorem. Dziś już wiem, dlaczego ludzie często nam się tak przyglądają i patrzą z rozbawieniem :) Bo stanowimy naprawdę niesamowitą całość ;) Robimy dużo zamieszania, dużo hałasu, ale...jednocześnie jesteśmy niesamowicie zgrani. Wystarczyło nam zaledwie kilka sekund - żeby cała 5 "spakowała swój dobytek" (tzn.dzieci znalezione skarby, a my - nosidełko i składane krzesełko) i odjechała w kierunku domu...Bez zamieszania, krzyków typu: zapnij pas,zgubiłeś czapkę,znów się ubrudziłeś!, po co Ci te szyszki, zaśmiecasz tylko samochód!...
...Na zakupach jest podobnie :) Najpierw ludzie patrzą z zaskoczeniem, że mamy przy sobie 3,albo 4 dzieci i zabieramy ze sobą 2 duże wózki sklepowe. Potem natykają się na nas po kilka razy w markecie i ...w którymś momencie chyba podświadomie zaczynają nas szukać wzrokiem. I uśmiechają się...Nasze dzieci nie biegają jak szalone po sklepie, nie wrzeszczą - Mamo ja chcę to! Tylko cieszą się, kiedy mogą pomóc mi pchać wózek sklepowy. Kiedy mogą mi pomóc przynieść coś z półki i ułożyć w koszu. kiedy z radością rwą się do wykładania rzeczy na ladę, a jak już są opłacone - pakują z powrotem do wózka. Znajomych ze sklepu - już nie dziwi, że młoda mama robi zakupy z kartką ;) A gdyby jeszcze wiedzieli - że tą kartkę pomagają jej ułożyć dzieci! :rotfl: I nie ma na niej tylko słodyczy - ale jest mąka (na chlebek Mamy i naleśniki Taty), mleko do płatków, owoce... chłopcy potrafią przypomnieć: Mamo - Tacie kończy się kawa, sama mówiłaś! ...
Fajnie jest tak żyć. Mówić wprost, co się czuje, a nie udawać, że pada deszcz, kiedy ktoś pluje Ci w twarz...
Ale na to wszystko - trzeba czasu i odwagi. Czasu - żeby rozplątać wszystkie bolące zaległości, kłamstwa i niedomówienia, i odwagi - żeby sobie powiedzieć - tak, jestem współuzależniona, ale chcę coś z tym zrobić! Chcę z tego wyjść!
:)
I ja to mam. Bo wreszcie się "obudziłam z letargu" i uznałam swój problem. Ale wciąż się uczę. Uczę się podnosić głowę do góry i ...zwyczajnie pytać - co zrobiłam nie tak?...Jak Twoim zdaniem można to zmienić?
I mam odwagę wysłuchać konstruktywnej krytyki. I wyrobić sobie własne zdanie i podjąć decyzję - co z tym fantem dalej zrobić? jak następnym razem nie popełnić takiego samego błędu. Jak nie dać się wgonić w poczucie winy i wkręcić w cudze matactwa. odcinać toksyczne znajomości i pomagać tym - którzy są na początku drogi - etapu, który ja już przeszłam. I idę dalej :)
cieszę się, że tu jestem. I że mam odwagę pisać o tym wszystkim. Kiedyś nie umiałam. I to też jest pozytywne! :mgreen:
Spokojnej nocy Ludziki! :buzki:

sc43545 Gosia

dziadziunio - Sob 08 Lip, 2017 10:29

Mała napisał/a:
Jak nie dać się wgonić w poczucie winy i wkręcić w cudze matactwa. odcinać toksyczne znajomości



Moim szczęściem było, że nigdy nie poszukiwałem przyjaciół na ,,siłę,,. Wchodząc do AA zawsze stałem z boku, bardzo długo przyglądając się otacającej mnie rzeczywistości, panujących w niej realiach, zasadach i przebywajacym tu ludziom. Tak miałem i tak nadal całe szczęście mam. Nie kręci mnie ilość a jakość ludzi wokoło mnie zgromadzonych i zbliżają mnie do nich słowa w wypowiedziach płynące z ich ust. Przeszedłem dużo i często wiem czy był tam i o tym mówi, czy też wyczytał to z jakiś pięknych, ładnie oprawionych w pergaminy ksiąg.
Miło mi Ciebe Gosiu czytać i uczyć się od Ciebie wszystkiego tego, czego jeszcze mi brak. :pocieszacz:
Dziś przyjeżdzają dziadek i babcia i fajnie jest...mamy też festiwal Indii......ciągnie mnie do nich. :tak:
Pozdrawiam serdecznie. :pocieszacz:

Mała - Sob 08 Lip, 2017 11:51

dziadziunio napisał/a:
nigdy nie poszukiwałem przyjaciół na ,,siłę,,. Wchodząc do AA zawsze stałem z boku, bardzo długo przyglądając się otacającej mnie rzeczywistości, panujących w niej realiach, zasadach i przebywajacym tu ludziom. Tak miałem i tak nadal całe szczęście mam. Nie kręci mnie ilość a jakość ludzi wokoło mnie zgromadzonych i zbliżają mnie do nich słowa w wypowiedziach płynące z ich ust. Przeszedłem dużo i często wiem czy był tam i o tym mówi, czy też wyczytał to z jakiś pięknych, ładnie oprawionych w pergaminy ksiąg

:lol2: jakbym czytała o sobie samej! tylko AA zamieniłabym na Al-anon :lol2: A to, co pozwoliłam sobie podkreślić - kieruję się tym cały czas :)
...Niestety - do toksycznych ludzi - musiałam zaliczyć także kogoś z najbliższej rodziny :( ...
Ale tak jest lepiej - bezpieczniej i spokojniej dla mnie.
dziadziunio napisał/a:
Dziś przyjeżdzają dziadek i babcia i fajnie jest

trochę Ci zazdroszczę kilkupokoleniowej rodziny :skromny:
Ale bawcie się dobrze! ergr

dziadziunio - Sob 08 Lip, 2017 14:04

Mała napisał/a:
trochę Ci zazdroszczę kilkupokoleniowej rodziny



Jeszcze nie tak dawno był z nami, pradziadek małej. Był pierwszym człowiekiem do którego poczułem szacunek. A jednak w dzień jego pogrzebu zapiłem i to ja.... byłem ważniejszy, w ten dzień..... niżli on. :beczy: Alkoholizm ma swoje prawa i nie zmieniony podąża swoimi, starymi drogami. :bezradny:
Było tak. :tak: i tak to, w tamten czas jeszcze we mnie działało. :bezradny:
Dziś przyjaciół mam wielu i wiem, że z każdym dniem wciąż ich przybywa. Mam i wrogów, których jest z każdym dniem coraz mniej. zv4v
Miłego dnia, uśmiechnij się. :pocieszacz:

Mała - Sob 08 Lip, 2017 21:13

dziadziunio napisał/a:
A jednak w dzień jego pogrzebu zapiłem i to ja.... byłem ważniejszy, w ten dzień..... niżli on.

To dziwne - że w momentach wielkiego stresu - odczuwamy niesamowity spadek własnej wartości, wydaje nam się, że jesteśmy nic nie znaczymy, że nikt nas nie zauważa, naszego bólu... :( i w naszej rozpaczy - próbujemy w różny sposób zwrócić na siebie uwagę...Potrzebujemy wtedy kogoś,coś co sprawi, że nasz ból stanie się najważniejszy...A nie osoba, dla której przyszliśmy na taką ceremonię :zalamka: .
...Wstyd się przyznać, ale ja też kiedyś poczułam coś takiego. Tylko zadziałałam inaczej - musiałam wtedy mieć przy sobie kogoś - tylko dla siebie. Kogoś, kto skupi się tylko i wyłącznie na mnie. Dla kogo będę w tym momencie najważniejsza. Ja i mój ból...
:) Dziś jest inaczej. Dziś wiem, ile jestem warta. Ale nie zadzieram nosa. Dostałam w życiu już taką lekcję pokory, że starczy mi jej na zawsze ;)
I powoli, wśród otaczających mnie osób - przestaję mieć opinię indywidualistki, a zaczynam zdobywać sobie szacunek. Za swoją szczerość i brak podtekstu w każdym zdaniu. I to jest miłe :)
Starzy znajomi - zaczynają szukać ze mną częstszego kontaktu - zaczyna im się podobać ta nowa ja :)
A mi jest piekielnie miło - kiedy widzę, że próbują postępować podobnie. I że bardzo im to ułatwia życie :) Stają się bardziej pogodni, bardziej otwarci, spokojniejsi...łatwiej rozwiązują swoje problemy...
Bo tak naprawdę - to my sami potrafimy skomplikować sobie życie najbardziej ;)

:mgreen: uśmiecham się! I to całą sobą! sc43545 Gosia

dziadziunio - Sob 08 Lip, 2017 22:10

Mała napisał/a:
Wstyd się przyznać,


Chyba żartujesz?
Wszystko o czym piszę i mówię przeżyłem. Taki byłem, tak miałem ale już tak u mnie, ze mną nie jest. Nie szokuję chociaż kiedyś tak myślałem, czasami jak mam spikerkę dla ludzi spoza AA obawiam się mówić o wszystkim, potem zadają pytania i samo leci, wychodzę bez wstydu. Często mile żegnany i zapraszany kolejny raz. :bezradny: :zmeczony:
Spoko, pisz o wszystkim....zwłaszcza o seksie.... :mysli: oczywiście żatuję. :P
Buziole śpij dobrze, :pocieszacz:

Mała - Sob 08 Lip, 2017 22:16

dziadziunio napisał/a:
zwłaszcza o seksie.... oczywiście żatuję.
:buahaha: kiedyś, będąc w grupie kolegów, zarzuciłam im, że gadają w kółko o jednym. Usłyszałam krótką ripostę :mgreen: "ale o d...e nie ma plotek!" :wysmiewacz: Najpierw mnie zamurowało. A potem przyznałam mu rację! :rotfl:

Spokojnej nocy - no chyba, że masz inne plany ;) ale to już za drzwiami alkowy :lol2:

:buzki:

Tosia - Sob 08 Lip, 2017 22:23

Gosiu,eh jakie to piękne imie:-) Przeszlas trochę w swym życiu,az łzy sie cisną do oczu.....Ty wiesz, tyle bym chciala powiedzieć, napisac. ..ale moje wewnetrzne ja wciaz boi sie tak do końca otworzyc. Jednego jestem pewna, jestes dobrą kobietą,to czuje sie nawet przez monitor,mojego zardzewialego :-) tableta.
Dziadziunio,moj Ty przyjacielu,Ty tez sporo przezyles,i tak jak Ty i ja i Inne osoby wciaz ucze sie czegos nowego. To co otrzymuje od innego alkoholika, jest bezcennym darem dla mnie.
buziaki Gosiu,Dziadziunio
24h bez alkoholu.

dziadziunio - Sob 08 Lip, 2017 23:06

Tosia napisał/a:
Gosiu,eh jakie to piękne imie


A jak Ty Przyjacielu, masz na imię? :mysli:

Mała napisał/a:
ale o d...e nie ma plotek!"


Kiedyś byliśmy w Zakopanym piliśmy u mnie w służbowym i przyszła nasza koleżanka. Jeden temat tak jak i w Twoim opisie i wszystko o stosunkach męsko, damskich. Koleżanka siedzi nic nie pije i tylko się czerwieni w pewnej chwili mówi, ze ona by tak nie potrafiła, że jej to nie potrzebne, że jej to się w pale nie mieści.. itp, itd
A z Waldkiem na Kielcach jak było? pytam z ciekawości..
A z Tomkiem na Terespolu? ponawiam pytanie
A z.......popatrzałem jej w oczy, pytając...... mam wymieniać dalej?
U nas faceci bardziej plotkowali niż dzewczyny i jak któraś poszła, wszyscy wiedzieli..Wiedziałem i ja...
Ale byłem palant....ale od razu wyszła i mogliśmy dalej pić i gadać o wszystkim.. :beczy:
Jutro wyjeżdzamy, od rana masa roboty. spadam :pocieszacz: .

Mała - Nie 09 Lip, 2017 10:46

Tosia napisał/a:
Ty wiesz, tyle bym chciala powiedzieć, napisac.

Tosieńko Kochana! Wiesz dlaczego piszę? Tak naprawdę - nigdy nie lubiłam mówić o sobie dużo. Nie jestem typem gaduły. Nadal - jeśli jestem w towarzystwie - wolę słuchać, obserwować...Czasem wyrwie mi się trafna riposta i jest kupę śmiechu. Nawet mój partner ostatnio powiedział, że on prawie nic o mnie nie wie, o mojej przeszłości...A to przecież mnie ukształtowało.
Piszę - bo wiem, że powinnam :) Żeby na własnym przykładzie - pokazać, że można żyć inaczej :)
Piszę, żeby wszystkim tym, której jej zabrakło - dać nadzieję. Piszę dla ludzi - którzy mają podobne sytuacje jak ja, ale nie mają odwagi zapytać - jak ja kiedyś.
Piszę dla ludzi - którzy są tacy - jak ja kiedyś.
Dla ludzi, którzy mają takie problemy - jak ja kiedyś.
I dla ludzi, którzy kiedyś mi pomogli - otwierając się przede mną, tak jak ja robię to teraz, choć nie było im łatwo wracać do smutnej przeszłości. Piszę głównie dla nich - żeby im podziękować :) Że czas, który mi poświęcili, żeby dać mi nadzieję i wyrwać z dołka - nie poszedł na marne :kwiatek:
Piszę to wszystko dla ludzi - którzy to czytają :)
Nawet jeżeli nic nie napiszą - to i tak jakiś post da im do myślenia :) Być może pomoże :pocieszacz:
I piszę - też dla siebie :) Bo za jakiś czas - będę mogła to znó przeczytać i zobaczyć - jak dużo zmian w sobie dokonałam :)
Czasem nie odnoszę się do posta, który ktoś napisał, bo moja gonitwa myśli sprawia - że zwyczajnie o tym zapominam...Ale i tak jestem za niego wdzięczna i każdy jest dla mnie ważny :kwiatek:
...Kiedyś czytałam książkę - "Trzeźwieć razem". Dała mi dużo do myślenia - nie tylko ze względu na rady tam zawarte - a w tamtym czasie - mi niezbędne. Zwyczajnie - są tam relacje z obu stron związków będących w relacji alko-współ. Dzięki temu - łatwiej mi było dogłębnie zrozumieć całą sytuację - spojrzenie z obu stron. Widziałam, jak te relacje się uzupełniają :)
Dlatego właśnie jest mi miło - że znalazłam partnera do wzajemnej dyskusji. I ja i Dziadziunio, pisząc tutaj, wzajemnie się od siebie uczymy, nieświadomie sobie pomagamy - zrozumieć tą drugą stronę naszego medalu - związku :)
Widzę po sobie, jak dużo dzięki tym rozmowom zyskałam. Jak dużo spraw bieżących i z przeszłości rozwiązałam. I przestały boleć :)
Dzięki tym rozmowom - zyskałam mnóstwo spokoju wewnętrznego. I zyskał mój związek. :buziak:
Jak wiele urazów z przeszłości - po prostu sobie mija. Sama czuję - jak dojrzewam wewnętrznie. I to jest miłe - bo staję się spokojniejszą Mamą i partnerką :)
Coraz rzadziej zdarzają się sytuacje, że ktoś w moim otoczeniu - dotknie jakiegoś tematu, a ja - znikam, kulę się w sobie ze strachu i zamykam się znów. Nauczyłam się rozmawiać z innymi otwarcie - wreszcie patrząc im prosto w oczy i mówić - to, czy tamto mi się nie podoba. To, czy tamto sprawia że czuję się tak czy owak.
Nauczyłam się wreszcie otwarcie mówić o swoich uczuciach.
Nauczyłam się - jak chronić i nie pozwalać przekraczać innym swoich granic - i to bez złości, obrażania się, awantur.
Nauczyłam się - że nieprawdą jest, że w każdym związku muszą być kłótnie. Że wystarczy odrobina asertywności z obu stron, szczera rozmowa na bolące nas tematy i szczera chęć z obu stron - by odnaleźć kompromis.
Nauczyłam się też - że nie trzeba zawsze ukrywać łez. Że to żaden wstyd, czasem płakać ze wzruszenia, czy smutku.
Zaczął mnie tego uczyć mój partner, a teraz uczę się już sama - dzieląc się doświadczeniami głównie w tym temacie forum :)
Nie nauczyłam się tylko jednego ;) Czasem piszę tak szybko, że wciąż (nie wiem dlaczego?) często zamiast "a" wstawiam "ą" :smieje:
dziadziunio napisał/a:
U nas faceci bardziej plotkowali niż dzewczyny

;) jedni i drudzy plotkują po równo, tylko na różne tematy ;) Takie jest moje zdanie...Problem polega na tym, że niskie poczucie własnej wartości sprawia, że kobietom wydaje się, że faceci plotkują tylko i wyłącznie o nich, a mężczyznom - analogicznie :wysmiewacz:
Łatwiej jest nam plotkować o innych - żeby tylko odwrócić uwagę od samych siebie :bezradny: ...
Dlatego nauczyłam się plotkować - o babskich sprawach ;) :dzieci, lakiery do paznokci, kosmetyki które lubię (a jestem bardzo wybredna!), ciuchy...
Jeśli ktoś potrzebuje "się wygadać" - wysłucham, bo wiem, że potrzebuje wyrzucić z siebie emocje i jest mu lżej :) Ale nie wyrabiam sobie opinii na temat tej oplotkowywanej osoby - tylko na podstawie zdania jednej strony. sama obserwuję i wyrabiam sobie o niej własną opinię. I to, co mi ktoś w nerwach powierzył - nie wychodzi poza mnie. :milczek:
Fajne jest to, że mój partner to szanuje. I w drugą stronę działa to tak samo. :okok:
Po wyjściu jakiegoś "gościa" który był u nas się wyżalić - chwilę rozmawiamy o swoich odczuciach, na temat, który właśnie usłyszeliśmy. Ale nie oceniamy. Zostawiamy jego życie jemu samemu. Chyba, że poprosi o pomoc przy rozwiązaniu jakiegoś problemu. Nie ingerujemy w związki innych. Bo wiemy - że w nasz, też próbowano i próbują co niektórzy ingerować. Ale my na to nie pozwalamy. I właśnie dlatego wciąż jesteśmy razem, kochamy się i szanujemy. Dlatego wciąż taką radość sprawia nam, kiedy ta druga strona robi nam małe niespodzianki. Bo w ten sposób - nie tylko dajemy, ale i nie oczekując nic - dostajemy coś w zamian. Tak właśnie wygląda związek partnerski. Taki, jakiego zawsze chciałam :mgreen:

sc43545 Gosia

ps.dzisiaj rano mój mężczyzna wstał pierwszy (tzn - ja do małej wstawałam już kilka razy od 4.45 rano) i zrobił śniadanie dla wszystkich. Dzieci, siebie...moje przyniósł mi do łóżka. Zaskoczyło mnie to. Bo "z automatu" to ja wstaję pierwsza i robię kawę dla niego i śniadanie dla dzieci. A dzisiaj akurat byłam kompletnie niedospana i nieprzytomna :) Chociaż nie pracuję tak ciężko jak on. Zrobił to (moim zdaniem) - bo chciał mi sprawić przyjemność. Pokazać, że docenia to, że choć nie mam oficjalnej, pisemnej umowy o pracę w domu na bieganie dookoła niego i 4 urwisów - on docenia ile się napracuję, nasprzątam i nakombinuję, żeby wszystko w domu grało :mgreen: I to jest przemiłe! Bo wcale tego nie oczekiwałam :buzki:

dziadziunio - Nie 09 Lip, 2017 18:07

Mała napisał/a:
patrząc im prosto w oczy

Bardzo długo nie potrafiłem rozmawiać w ten sposób, moje oczy uciekały na zewnątrz postaci i tam, jakoś było im lżej. Już nie kłamałem lecz mój mózg widząc twarz, ze mną rozmawiającego tworzył wyobrażenia o tym co on, sobie na mój temat pomyśli. Jeden grymas, uśmieszek nie tam gdzie go oczekiwałem lub śmiech i zgroza. Projekcja była zawsze, bardzo dla mnie krzywdząca a wyobrażenia bezustannie wbijały mnie w ziemię. Miałem, mam nadal chory mózg i bardzo trudno było mi się z nim znależć w otaczającym mnie świecie. W końcu nauczyłem się patrzeć komuś prosto w oczy lecz robiłem to wbew sobie..... nie było we mnie zgody abym musiał tak postępować. Dziś rozmawiam patrząc w oczy i w du*** mam co sobie ktoś na mój temat myśli, ale to. tak mam dziś.... bardzo długo nie mogłem, nie potrafiłem :zalamka: sobie z tą dolegliwością poradzić.

Wróciliśmy do domu..
Pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Nie 09 Lip, 2017 18:59

dziadziunio napisał/a:
Dziś rozmawiam patrząc w oczy i w du*** mam co sobie ktoś na mój temat myśli
c4fscs Ja też - wreszcie mam tak samo! A nie było to łatwe...Ale warto zacząć się tego uczyć - patrząc w oczy najbliższej nam osoby :)

sc43545

dziadziunio - Nie 09 Lip, 2017 20:41

Mała napisał/a:
patrząc w oczy najbliższej nam osoby


Bardzo dobry sposób,.Tylko trudno jest mieć, to co sobie...ONA na nasz temat pomyśli... w tyle. :mysli:

Mała napisał/a:
Bo w ten sposób - nie tylko dajemy, ale i nie oczekując nic - dostajemy coś w zamian


Kiedyś wracaliśmy znad morza i tak jak, i dziś trzeba było posprzątać chałupę. Chata wielka, z piętrem na górze i pokojami w których wszędzie syf. Zaczynamy sprzątać ja pokoje a moja z teścową sprzątanie zaczynają od kuchni. Jadę, jadę i zjeżdzam na parter a tutaj bezruch stały jak stały..... i myją, wciąż to co już dawno przecież umyte i wyszorowane na glanc.Ciśnienie mi skoczyło, ze skali skoku brak a te nic tylko szoru, szoru. Posprzątałem wszystko, wszystko na błysk a one nadal sprzątają kuchnię. W końcu myjąc lodówkę urywają kapilarę i wychodzi niezły szajs. Wracamy a ja jadę i całą drogę się nakręcam, bo niby jak mam wytrzeżwieć w takim jeszcze bardziej niż ja nawalonym świecie? Na drugi dzień idę do terapeutki i wszystko jej opowiadam, czekam na wsparcie na współczucia jakiś ludzki ruch a ta mi gada, ze tak przecież powinno być. Tak wyglądać powinna symbioza, wspólne się we wszystkim wyręczanie, ty szybko a one we dwójkę dokładnie i na glanc.
Wyszedłem z jej gabinetu i usiadłem pod drzwiami...
Krzysiu nie dasz rady, wszystko jest przeciwko tobie. :bezradny:
Zrobiłeś dzieciaka walniętej babce i jeszcze twoje dziecko, pierdykniętą babcie ma. I jakby jeszcze było ci za mało to dostałeś kompletnie pop****oną terapeutkę. Byłem załamany. :boisie:
Mówiła dobrze...zrozumiałem to dopiero za cztery lata, dziś często się z tego, tamtego śmiejemy.
Ale było tak. :skromny:
Często piszesz o symbiozie i miło mi czytać to... :tak:
Podrawiam serdecnie :pocieszacz:

Mała - Pon 10 Lip, 2017 11:56

dziadziunio napisał/a:
Często piszesz o symbiozie i miło mi czytać to...

:) Nie jest to łatwe do osiągnięcia, ale możliwe :) I ciągle trzeba nad tym pracować...
Ostatnio, mój partner, chcąc mi pomóc - wziął się za sprzątanie kuchni...Jest malutka, ale duża Rodzinka sprawia - że po jednym posiłku - jest do zmywania cały stos...Po kilkunastu minutach od doprowadzenia jej do porządku - wyglądała jakby przeleciał przez nią cały tabun wściekłych głodomorów. Złapał się za głowę i nie mógł w to uwierzyć. Powiedziałam tylko - bez złośliwości!:"Teraz rozumiesz kochanie,dlaczego tyle czasu spędzam w kuchni?" Pokiwał tylko głową i przytuliliśmy się... Zrozumiał. I mimo, że pracuje i studiuje dziennie - stara mi się pomagać. :)
Wiem ile to go kosztuje...Bo widzę, jak bardzo jest zmęczony, kiedy uda mu się wrócić z pracy do domu. Teraz na szczęście jest już po egzaminach. W przeciągu roku - bywa, że prosto z pracy-jedzie prosto na uczelnię i wieczorem pada na nos. Ale mimo to - stara się jeszcze ze mną porozmawiać - co u mnie, jak spędziłam dzień. Docenia to, że kiedy wraca - podstawiam mu talerz z ciepłym jedzeniem pod nos. I czasem wykłócam się z nim ;) , żeby zjadł coś ciepłego choć raz dziennie, a nie tylko suche kanapki...Bo sama wiem, jak to jest, kiedy przez kilka dni nie ma się czasu nawet na chwilę usiąść zjeść normalny obiad.
Decyzję o jego studiach - też podejmowaliśmy razem :) Tzn.on bardzo chciał, a ja chciałam mu pomóc. Wiedzieliśmy, ile nas to będzie kosztowało. Teraz, kiedy czasem jest trudno, i sobie i jemu powtarzam, że to są tylko konsekwencje naszych wyborów :) I że to było jego marzenie - żeby o tym nie zapominał :tak:
A ja? też mam swoje plany ;) I mogę je realizować nawet w domu, przy dzieciach :mgreen: Też chcę się uczyć dalej. Chwilowo - tylko korespondencyjnie :mgreen: Później, gdy dzieci będą już bardziej samodzielne - chcę pójść do szkoły językowej. W tej chwili też nie próżnuję, mimo ustawicznego niedosypiania :mgreen: - mam przecież internet, samouczki...
Tak to wygląda. Staramy się z całych sił. Jeśli jedno z nas nie może załatwić jakiejś sprawy - drugie stara mu się pomóc. Np.nie mogę wyjść na zakupy - bo mała ma katar i nie chcę jej bardziej zaziębić - on robi zakupy prosto po pracy - listę zakupów dostaje w sms ;) Jest problem ze znalezieniem materiałów do nauki - w wolnych chwilach siedzę w necie i ich wyszukuję. Potem tylko podrzucam mu linki do stron...
Obydwoje mamy świadomość - że to drugie stoi za nim murem. I to wzajemne wsparcie - daje nam niesamowitą siłę.
Każde z nas już przeszło swoje piekło. Razem - już też sporo przetrwaliśmy. Ale przecież "Wszystko co złe, jest po coś..." ;)
dzięki temu - jesteśmy obydwoje silniejsi. I żadne z nas już nie wyobraża sobie życia bez tej drugiej połówki! :mgreen:

sc43545

dziadziunio - Pon 10 Lip, 2017 16:51

Mała napisał/a:
Później, gdy dzieci będą już bardziej samodzielne - chcę pójść do szkoły językowej


Kiedyś cierpiałem z uwagi na brak wykształcenia, dziś wiem, że tak miało ze mną, u mnie być. Miałem to wszystko przejść z wykształceniem, jakie zdobyłem więc żadnym. Wszystko to, co było mi potrzebne miałem w zasięgu swoich rąk. Pieniądze na alkohol i układy które pozwalały mi pić nawet jak pieniędzy tych, już było brak. Skończyłem ciekawe ,,studia,, i to z wyróżnieniem gdyż pomimo tego, ze bardzo się atarałem i robiłem wszystko aby do tego nie doszło, nadal żyję. :bezradny:
Jutro mała wyjedza na ponad dwa tygodnie, cieszy się a ja cieszę się razem z nią. :pocieszacz:
Miałem iść dziś na miting, ale pakowanie, pranie i inne przyjemności przedwyjazdowe pokrzyżowały moje plany.
Spoko, jutro pójdę.
Miłego, przytulam :pocieszacz:

Mała - Pon 10 Lip, 2017 22:37

:mgreen: ja na szczęście nie mam już kompleksów, z tego powodu że nie mam studiów...Moja Mama mi zawsze powtarzała - jak ważne jest wykształcenie i stawiała za wzór siebie (miała skończoną tylko zawodówkę i ciężko pracowała całe życie - dla mnie tego nie chciała) i moją siostrę, która zawsze super się uczyła i miała szansę nie pracować tak ciężko jak Mama.
Do zawodówki - poszłam na złość Mamie - bo chciała mnie zmusić do skończenia liceum.
Do wieczorówki - poszłam dla siebie - jednocześnie pracując ciężko w sklepie.
Do studium policealnego poszłam bo...Chciałam :) Ale wciąż czułam się "gorsza" i wciąż byłam "zdolna ale leń" :( ...Do czasu. Uczyłam się tam 3 języków jednocześnie. Od angielskiego zmieniali się nam często nauczyciele, aż..."You are a poliglot!" usłyszałam od jednej z nauczycielek. Coś mi się odblokowało. Ze średniej 3,2 w 1semestrze, zrobiłam 5,4 w drugim semestrze. Chodząc na dodatkowy hiszpański. Mało tego - pociągnęłam za sobą innych - którzy wcześniej nie wierzyli - że potrafią...
Dziś jestem z siebie dumna. Nauka języków przychodzi mi bardzo łatwo :)
Nie muszę - ale chcę :)
Do tego, żeby zacząć wierzyć w siebie - czasem wystarczy jedno dobre słowo - od obcej bezstronnej osoby! :mgreen:
Dlatego warto dzielić się wspomnieniami - nie tylko tymi złymi, ale też i dobrymi :)

:buzki:
Mała sc43545

Mała - Wto 11 Lip, 2017 21:30

...dzień na wariackich papierach... :szok: Dzisiaj kuleje trochę moja asertywność...Coś jak de javu sprawia, że znów wchodzę w stare tryby i zaczynam działać jak automat. Byle tylko mieć chwilę spokoju...Zaraz jednak rozglądam się wokół i przy sobie widzę ludzi, których bardzo kocham. I którzy kochają mnie za to, jaka jestem. nie za to - jaka byłam kiedyś...I przychodzi otrzeźwienie - znów wraca ta prawdziwa ja. Ta, której wydobycie zajęło mi ponad 2 lata. Uśmiecham się wtedy i znów jestem szczęśliwa :> Bo wiem, że gdybym znów wpadła w mechanizm współuzależnienia, moi bliscy wcale by nie byli szczęśliwi :( Bo moje dzieci cieszą się z takiej Mamy - jaka jest teraz - uśmiechnięta nie tylko oczami, ale i sercem :mgreen: A mój partner - walczył ze mną o mnie przez ponad 2 lata - żebym wreszcie była sobą :) Nie taką, jak mnie wcześniej ukształtowali uzależnieni partnerzy, automatem, który kręci się tylko wokół alkoholika, ale taką jaką jestem teraz - czasem nieprzewidywalną, spontaniczną, raz pełną energii, a raz - najchętniej wtuloną w niego przez cały dzień. Taką, jaką mnie lubi najbardziej :) Mnie samą :>
na szczęście wiem, że powodem takiego zachowania - jest zwykłe przemęczenie i niedospanie...
Ale dzięki temu - wiem jak czuje się alkoholik, kiedy przez jakiś czas narusza program HALT i w końcu dochodzi do "nawrotu"...Suchego kaca...
Ale na ten temat - lepiej potrafią się wypowiedzieć alkoholicy. Nie ja.
Gosia. Współuzależniona. Mała

sc43545 Dobrej Nocy wszystkim czytającym! :buzki:

Mała - Śro 12 Lip, 2017 11:56

:muza: "tired to being sorry" enrique iglesias

https://www.youtube.com/watch?v=X86S5oZzzh4
(nie mogłam wstawić filmiku - bo prawdopodobnie mój antywirus - blokuje mi to)

"Maybe you were right
But baby I was lonely
I don't want to fight
I'm tired of being sorry

Eighth and Ocean Drive
With all the vampires and their brides
We're all bloodless and blind
And longing for a life
Beyond the silver moon

Maybe you were right
But baby I was lonely
I don't want to fight
I'm tired of being sorry
I'm standing in the street, yeah
Crying out for you
No one sees me
But the silver moon

So far away so outer space
I've trashed myself I've lost my way
I've got to get to you"

tłumaczenie:
"Może miałaś racje
Ale kochanie, byłem samotny
Nie chcę walczyć
Mam już dość przepraszania

Skrzyżowanie Ósmej aleji i Ocean Drive
Pełne wampirów i panien młodych
Jesteśmy wszyscy bladzi i ślepi
I pragniemy życia
Ponad srebrnym księżycem

Może miałaś racje
Ale kochanie, byłem samotny
Nie chcę walczyć
Mam już dość przepraszania
Stoję na ulicy
Wołając do ciebie
Nikt mnie nie widzi
Tylko srebrny księżyc

Tak daleko - gdzieś w przestrzeni
Zniszczyłem siebie - zgubiłem drogę
Muszę się dostać do ciebie"

Chodzi to za mną już od kilku dni. Kojarzy mi się z wiecznym przepraszaniem, że żyję. I z samotnością w związku.
Jak bardzo dalekie jest to, co miałam kiedyś, od tego co mam teraz.
Choć nadal jestem współ. A od 2 lat w związku z trzeźwym alko.
Tylko, że teraz, ten związek - jest typowo partnerski :) Co czasem jest wyjątkowo trudne, bo mamy zupełnie dwa przeciwstawne charaktery...
Na bazie własnych doświadczeń - widziałam wcześniej, jakimi egoistami byli moi uzależnieni pseudo-partnerzy. Ja z kolei byłam nadopiekuńcza. I wzajemnie się uzupełnialiśmy. Ale czy na pewno obie strony były szczęśliwe? Nie wydaje mi się. Ani ja, ani oni.

dziadziunio napisał/a:
Zawsze chciałem otworzyć taki temat.
No, właśnie. Jaka powinna być?
Kiedyś w mityngowej przerwie, rozmawiałem z kolegą. Chwalił się, że znalazł w końcu kobietę swojego życia, że wszystko widzi jego oczami, czuje, myśli i marzy o tym samym co on..


No właśnie :( Czy ta druga strona powinna być identycznie dopasowana do tej pierwszej? Lubić i robić to samo co ona?...Może na początku jest to cudowne, wspaniałe, fascynujące, że tak się uzupełniają. Ale moim zdaniem - z czasem staje się nudne... Bo miłość - żeby trwać - potrzebuje ciągłych emocji. Nie podlewany kwiat - w końcu usycha. Wkrada się nuda. I samotność. Choć z kimś się jest. Choć obok nas ktoś żyje...No właśnie - obok...
Ale nie każdy tak ma :) Czasem takie związki trwają latami i nigdy się nie kończą. To wszystko zależy - od czego? Od nas samych, od tego, czego naprawdę od życia chcemy. Od naszego wrodzonego charakteru. A nie od tego, jak ukształtowało nas życie. W moim przypadku - to, że jestem DDA i współ - sprawiło, że do tej pory szukałam niewłaściwego partnera. Ale zawsze chciałam mieć swoją spokojną przystań. I te dwie rzeczy sprawiały - że zawsze wybierałam źle. W końcu obydwoje zaczynaliśmy się męczyć...Pojawiała się samotność, niezrozumienie. gdzie popełniliśmy błąd, dlaczego nie umiemy dogadać się ze sobą, tak jak wcześniej?... :zmeczony: Dlaczego "wypaliła" się nasza miłość?...

Przed chwilą przeżyłam nie małe zaskoczenie. Dawno temu, zanim stałam się współ, byłam tylko DDA i dzieckiem z cechami ADHD. Zrobiłyśmy z siostrą jakiś test - jakim typem charakteru jesteś. Wyszło mi - że sangwinikiem. Dziś zrobiłam ten test ponownie. Okazało się wg.klasyfikacji René le Senne, że jestem flegmatykiem! :szok: A przecież Ci, którzy mnie znają, wiedzą jak wszędzie mnie pełno! :smieje:
Ale dało mi to do myślenia. Jak bardzo moja dysfunkcja (współuzależnienie) mnie zmieniła. A mam świadomość, że kiedy wreszcie uda mi się zacząć i skończyć pełną terapię - być może okażę się zupełnie jeszcze inną osobą! :shock: I chyba mnie trochę przerasta. Może właśnie dlatego, teraz, gdy następują we mnie różne zmiany, jestem trochę wystraszona nimi. Bo nie wiem, co wyjdzie z mojego charakteru za chwilę. xcc
Ale ważne, że mój partner to akceptuje. Podejrzewam, że nie czuje się z tym za dobrze. Dlatego ostatnio wyjątkowo często z nim rozmawiam. Mówię mu o tym co czuję - co się we mnie zmienia, przywraca i jak czuję się z tym ja - że czasem się boję. Ale zawsze będę jego Małą. Bo po raz pierwszy w życiu - nie mam żadnych wątpliwości co do partnera, którego sobie wybrałam. Po raz pierwszy w życiu - nie ma żadnego "ale". Chociaż jest alkoholikiem. Choć ciągle towarzyszy mi niepewność - czy jego choroba nie wróci. Ale wiem, że nie mam na to wpływu. Więc to po prostu zaakceptowałam :)
Akceptacja - rozmowa - asertywność... tylko to pierwsze towarzyszy mi od zawsze. Te 2 kolejne - są dla mnie nowe. Choć mój partner uczy mnie tego już od początku :buziak:

Już chyba wiem, co wywołuje we mnie takie retrospekcje... Dojrzałe macierzyństwo. Świadomość, że ten mały Ludzik - ma już swój charakter. Nie dalej jak wczoraj mówiłam o tym mojemu mężczyźnie. I prosiłam, żebyśmy obydwoje się postarali - żeby tego, który ma, nie zmieniać. Bo taki jest cudowny. Obydwoje możemy za to się postarać - żeby ominęło ją to, co spotkało nas. Ale na to do końca też nie mamy wpływu :) Możemy się tylko starać. Ze wszystkich sił. Żeby ten Ludzik nigdy nie doświadczył na własnej skórze - co to jest współ i alko. Ale to wszystko zależy już tylko od Tego Na Górze... :) Dla mnie przyszedł po prostu czas, kiedy dojrzałam emocjonalnie na tyle - by pogodzić się ze swoją metryką i wreszcie zacząć robić coś z własnym życiem. I ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu - co nie znaczy, że zamierzam założyć wełniane papucie, usiąść w bujanym fotelu z ziółkami w rękach, a kolanami okrytymi kocem - zacząć powoli już odchodzić! O nie! Nie ja! :dokuczacz: Za dużo jeszcze mam do zrobienia w tym życiu! Teraz jest po prostu mój czas. Czas na bycie szczęśliwą Kobietą Mamą i Partnerką! :mgreen:
I Wam też tego życzę! :buzki:

Mała sc43545

Mała - Śro 12 Lip, 2017 13:54

ps.Tekst źródłowy piosenki i tłumaczenia - www.tekstowo.pl
http://www.tekstowo.pl/pi...eing_sorry.html

dziadziunio - Śro 12 Lip, 2017 20:45

Mała napisał/a:
Może miałaś racje
Ale kochanie, byłem samotny
Nie chcę walczyć
Mam już dość przepraszania

Skrzyżowanie Ósmej aleji i Ocean Drive
Pełne wampirów i panien młodych
Jesteśmy wszyscy bladzi i ślepi
I pragniemy życia
Ponad srebrnym księżycem

Może miałaś racje
Ale kochanie, byłem samotny
Nie chcę walczyć
Mam już dość przepraszania
Stoję na ulicy
Wołając do ciebie
Nikt mnie nie widzi
Tylko srebrny księżyc

Tak daleko - gdzieś w przestrzeni
Zniszczyłem siebie - zgubiłem drogę


Nie chcę, nie mogę, nie potrafię tak. Być nadal tak już nie może....
Nie umiem jeszcze, lub.... jeszcze nie potrafię tak, umieram....więc.... może rację masz....i...to ja..

Mała napisał/a:
Muszę się dostać do ciebie


Spoko. Przytulam :pocieszacz:

Mała - Śro 12 Lip, 2017 21:34

:shock: ojej Dziadziunio...Nie chciałam Ci sprawić przykrości! Nie to było moim celem, nawet nieświadomym! :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
...to tylko...po prostu moje myśli :(
...Takie sytuacje - już wiele razy mi się w życiu zdarzały :( Że niechcący kogoś trafiałam w czuły punkt :( Dawni przyjaciele - nazwali mnie przez to "czarownicą". Bawiło mnie to, że czasem nie trzeba było mi słów, a potrafiłam po jednym spojrzeniu "ogarnąć" ogół sytuacji. Czasem tłumaczyłam to niesamowicie silną intuicją - czasem empatią.
Ta piosenka chodzi za mną od kilku dni. Ale dopiero dziś miałam wolniejszą chwilę (małą akurat nic nie bolało) i miałam możliwość usiąść i zebrać myśli do kupy. A przy okazji dowiedzieć się o sobie czegoś nowego (że nie jestem sangwinikiem, tylko flegmatykiem ;) haha).
Chyba od zawsze byłam raczej obserwatorem, niż osobą w centrum zainteresowania. Nie miałam siły przebicia - więc nawet jak coś mądrego palnęłam - rzadko kto miał możliwość zripostować. Od zawsze więc pisałam...Pisałam...pisałam...Tak na gorąco wyrzucałam z siebie myśli. Za jakiś czas wracałam do tych tekstów i sama nie byłam w stanie się nadziwić - ile w nich mądrych myśli :glupek:
Tutaj też - pisałam pod wpływem emocji - na gorąco...Potem sprawdziłam tylko pisownię...I obudziła się moja mała-Mała :mama:
Przytulam cieplutko - głowa do góry - widziałam dziś tęczę - to dobry znak :) Tobie też jej życzę
:pocieszacz:

dziadziunio - Śro 12 Lip, 2017 22:20

Mała napisał/a:
ojej Dziadziunio...Nie chciałam Ci sprawić przykrości! Nie to było moim celem, nawet nieświadomym!


A Ty przepraszam, o czym? :rotfl:
Chciałem tylko zaznaczyć, że czasami jak już nie jesteśmy w stanie, niczego zrozumieć i w sposób logiczny wytłumaczyć, należy spojrzeć na to z drugiej strony.
I muszę a nie, chcę ma wtedy pełne, naszej sytuacji wytłumaczenie....
Chcieć mogę jak widzę, jak nie widzę nie sposób niczego zmieniać i dlatego... muszę... jest jedyną alternatywą. :bezradny:
c4fscs

Mała - Czw 13 Lip, 2017 11:43

:[ Prowokator! :figielek:
...a j się dałam złapać :szok:
:rotfl:

Od zawsze towarzyszy mi muzyka ;) I albo mnie wycisza, albo nakręca...Dziś na topie są góralskie piosenki...Bo w połowie jestem góralką - choć zakochaną całym sercem w morzu!
...Tak więc z racji paskudnej pogody - dzisiaj zaczęłam od "Wyseł Jasiek do Barani" a w tej chwili leci sobie "Ściernisko" Golec uorkiestry" 5t4b
...Szkoda tylko, że po ojcu odziedziczyłam słuch muzyczny - głosu już nie :p ...współczuję moim dzieciom, że muszą tego słuchać :smieje: - najmłodsza szybko się znudziła i poszła spać ;)
Czasem zabawne jest to - co dziedziczymy po rodzicach - nie tylko wygląd i charakter - ale też zdolności ;) Dobrze, że na szczęście nie wszystkie skłonności są dziedziczne ;)

sc43545 ...i jestem współ :dokuczacz:

staaw - Czw 13 Lip, 2017 12:16

Mała napisał/a:
:[ Prowokator! :figielek:
...a j się dałam złapać :szok:
:rotfl:

Tyle lat z alkoholikami i jeszcze nie przywykłaś? :szok:
:lol2: :rotfl: :lol2:

Mała - Czw 13 Lip, 2017 12:59

staaw, :mgreen: nie :mgreen:
I świadczy to tylko o tym - że wciąż :mgreen: jestem współ :p
A dobrze mi tak :wysmiewacz:

:buziak:

staaw - Czw 13 Lip, 2017 13:04

Mała napisał/a:

I świadczy to tylko o tym - że wciąż jestem współ

:nie:
świadczy to o tym że alkoholicy mają szczęście do dobrych kobiet. :rotfl:
(przynajmniej niektórzy)

Mała - Czw 13 Lip, 2017 13:14

staaw napisał/a:
alkoholicy mają szczęście do dobrych kobiet.
(przynajmniej niektórzy)
Ty i mój mężczyzna - na pewno! :okok:
Ucałuj ode mnie swój Skarb - za to że jest :mgreen:
:buzki:

...ja pikolę - laptop gra na cały regulator, coraz dziwniejsze piosenki (ostatnio przeskoczył na "Rudą" :smieje: ), mała Mała znów śpi, chłopcy urządzają w pokoju wojny na poduszki a ja...tańczę lambadę przy zmywaniu naczyń :] Same czubki w tym domu :rotfl:

i dodam jeszcze (dla wszystkich nas nieznających): BEZ alkoholu można się super bawić - wystarczy nakręcić się muzyką :hejka:

dziadziunio - Czw 13 Lip, 2017 21:47

Mała napisał/a:
Prowokator!

staaw napisał/a:
jeszcze nie przywykłaś?



Chyba, wpadacie w obsesję? :P
Jaka prowokacja? Zaciekawiły mnie słowa i napisałem :bezradny:
Przepraszam :skromny:
:rotfl:
Padam na pysk, byłem dziś na fajnym mitingu. dobrej nocy :)
Mała :pocieszacz:

Mała - Czw 13 Lip, 2017 22:09

dziadziunio napisał/a:
Chyba, wpadacie w obsesję?
;) nie - po prostu Ciebie prowokujemy :dokuczacz: :rotfl:
dziadziunio napisał/a:
Mała :pocieszacz:

Dziękuję! Ja też już uciekam - miałam naprawdę fajny dzień - taniec mnie jednak wykańcza...ale ile satysfakcji daje! g4g412
Miłego wieczorka i do jutra Ludziki!

sc43545

dziadziunio - Czw 13 Lip, 2017 22:21

Mała napisał/a:
po prostu Ciebie prowokujemy


:zeby:

Lepiej zróbcie sobie sepuku z łuku. Nawet nie macie pojęcia jak mogłaby się, taka prowokacja zakończyć :rotfl: .
Dawno nie byłem prowokowany i sam nie wiem, jakby mogło się to, to skończyć. :bezradny:
zvrrv

Śpij dobrze. spadam :pocieszacz:

Mała - Pią 14 Lip, 2017 10:31

dziadziunio napisał/a:

Mała napisał/a:
po prostu Ciebie prowokujemy
:zeby:

:buahaha: udało się! :pocieszacz: Dziadziunio
...przez te żarty już się tak zakręciłam, że nie wiadomo, kto komu dał się złapać na prowokację ;) Ważne, że było trochę śmiechu :mgreen: :mgreen:
Bo śmiech to najlepsze lekarstwo :radocha:


a propo sepuku z łuku ;) wiecie jakie jest najlepsze lekarstwo na ból głowy? : piącho-piryna :bije: i buta-pirazol (tu powinna być emotka z kopniakiem)! :rotfl: Osobiście wolę trzecią opcję - wałko-terapia :laskabije:
:rotfl:

Zapomniałam już prawie - do wczoraj - jak ogromny wpływ ma na mnie muzyka...Jak kiedyś często, żeby poprawić sobie humor - zamykałam drzwi pokoju, wkładałam do odtwarzacza płytę i ...zaczynałam od muzyki poważnej...Stopniowo - dochodziłam do gorących rytmów - samby, flamenco...muzyka cygańska...I zaczynałam najpierw delikatnie się bujać - a potem już tańczyłam do upadłego...Sama. Zawsze sama. Tylko w taki sposób potrafiłam z siebie wyrzucić emocje.
z czasem, kiedy już "zdarzały" się jakieś dyskoteki - kiedy w końcu wychodziłam na parkiet - słyszałam mnóstwo komplementów, że pięknie się poruszam, ale...No właśnie. Nie umiałam tańczyć z kimś, w parze...Podświadomie, kiedy partner próbował mnie w tańcu prowadzić, zaczynał się problem - natychmiast robiłam się sztywna jak kij. Nie pozwalałam prowadzić się żadnemu mężczyźnie... :( Tak, jakbym podświadomie - chciała zachować, uchronić samą siebie w tej ostatniej dziedzinie, w której byłam dobra - przed męską ingerencją...Bo wystarczająco dużo miałam jej w swoim życiu ze strony niewłaściwych partnerów...
...Ale chyba rok temu - stał się cud. Pojechaliśmy na rocznicowy miting otwarty. Były przemówienia, gratulacje, ważne osobistości, poczęstunek i ...no właśnie. Tańce. Najpierw stałam w kącie, przeszczęśliwa - że ludzie potrafią się tak cudownie bawić bez alkoholu...Że ludzie z różnych warstw społecznych - są tutaj równi...I wszystkim buźki się śmiały :)
Szczególnie zafascynował mnie jeden niepozorny człowieczek. Niski, drobnej budowy mężczyzna, w starym znoszonym płaszczu i za dużych, starych butach...Niby nikt szczególny, ale - duma go wprost rozpierała. Z czego był taki dumny? Ze swojej trzeźwości. A ja byłam dumna z niego. To był starszy człowiek, widać było - że przeszedł niejedno, ale sam dał sobie radę. Sam w sensie wewnętrznym - sam podjął decyzję o nie piciu i sam, mimo trudnych warunków materialnych - dał sobie radę z problemami. Za jedyne wsparcie uznając właśnie mitingi AA. Widziałam jak gratulował mu (nie na forum publicznym) burmistrz miasta - pan w garniturze...I żałuję, że wtedy nie miałam odwagi do niego podejść i pogratulować mu sama, że nie miałam odwagi powiedzieć mu, że go podziwiam. Że mimo trudnych warunków, radzi sobie. Zresztą, co by to dało? On i tak wiedział :) I było w nim tyle pokory!...
...Taniec. Na początku wyszłam na parkiet sama. Potem dołączył na chwilę mój partner. Z początku znów włączyła się moja blokada i sztywność, ale w chwilę później spojrzałam w ukochane oczy i dotarło...Że temu mężczyźnie - choć jest alko- mogę w pełni zaufać. Blokada ustąpiła. Pozwoliłam się prowadzić. Zaufałam :) I potem było już lepiej...Tańczyłam, rozmawiałam z różnymi mężczyznami :) Przestałam się bać, że znów jakiś facet będzie miał nade mną kontrolę. Bo to zależy tak naprawdę tylko ode mnie :) Czy będę na tyle asertywna - żeby postawić granice w momencie, w którym uznam, że przesunięcie ich dalej - je zaburzy. I znów zaburzy moje poczucie własnej wartości...

Z tego spotkania wróciłam przeszczęśliwa. I chciałabym znów znaleźć się wśród tych ludzi :) Znów poczuć tak bezpiecznie. Ja współuzależniona - w ogromnym gronie trzeźwych alkoholików :mgreen:

I znów wraca do mnie pytanie - Jaka powinna być partnerka alkoholika?
:mgreen: Chyba znam już na nie odpowiedź. Normalna. Zwyczajna... Ale jednocześnie na tyle silna, żeby ponieść ciężar choroby jej partnera. Nie pozwolić mu się zdominować, gdy ma złe dni. Umieć ponieść konsekwencje choroby partnera i dalej być sobą :) I zaakceptować go takiego - jaki jest :)

Człowiek to takie dziwne stworzenie - któremu ciężko żyć w całkowitym odosobnieniu. Potrzebuje drugiej osoby - by móc do kogo się odezwać, żeby nie zapomnieć mowy, że potrzebuje mieć kogoś, kto ma czasem ma odmienne zdanie, żeby mieć nad czym myśleć i nie zapomnieć używać mózgu, potrzebuje kogoś, kto się do niego przytuli - żeby poczuć ciepło w sercu i potrzebuje kogoś...Także do prokreacji :p

"I tym optymistycznym akcentem" :rotfl: zakończę na razie swoją wypowiedź, ponieważ efekt mojej prokreacji (Po-tomek) też :rotfl: domaga się uwagi

:buzki:
sc43545

Jędrek - Pią 14 Lip, 2017 12:09

Mała napisał/a:
Umieć ponieść konsekwencje choroby partnera i dalej być sobą I zaakceptować go takiego - jaki jest

Nie mogłem pozostać takim jakim byłem, bo sam z sobą nie dawałem sobie rady.
Postanowiłem po dwóch latach d*** i depresji pójść drogą rozwoju duchowego...
Pojawił się Zakroczym.
Poprosiłem o pomoc trzeźwiejącego dłużej alkoholika o sponsorowanie.
Zacząłem się interesować zawartością Pisma Świętego.
Wtedy usłyszałem od żony, że jestem świętoszek..... ledwie zacząłem coś z tym robić :(
Na dziś wiem, że sam z siebie niewiele jestem w stanie.
Mogę zaakceptować zmiany w świecie i zmiany wokół mnie.
Ale nie mogę akceptować siebie takiego jakim jestem.
Ja mam się rozwijać. Program 12 kroków jednoznacznie o tym mówi.
Mam wyzbywać się swoich wad i złych nawyków... Mam szukać przewodnictwa bożego, bo sam ciągle błądzę.... i mam dzielić się swoim doświadczeniem, żeby ktoś kto zechce mógł z niego skorzystać.

Mała - Pią 14 Lip, 2017 14:51

Jędrek, i bardzo dobrze zrobiłeś :brawo:
Pisząc "takiego jaki jest" chodziło mi bardziej o jego wrodzony charakter, tzn.np - że jest cholerykiem, albo lubi wędkowanie i nie ma siły - która by go w weekend od wędki oderwała ;)
Piszę ze swojego punktu widzenia, a dzięki temu, że Ty się odezwałeś - czegoś też się nauczyłam :) :
Jędrek napisał/a:
Mogę zaakceptować zmiany w świecie i zmiany wokół mnie.
Ale nie mogę akceptować siebie takiego jakim jestem.
Ja mam się rozwijać.

Dziękuję!

...I właśnie po to są takie dyskusje - żeby wzajemnie się uczyć, rozwijać i nie popełniać po raz kolejny tych samych, życiowych błędów :]

sc43545 pozdrawiam serdecznie!

dziadziunio - Pią 14 Lip, 2017 16:36

Jędrek napisał/a:
Na dziś wiem, że sam z siebie niewiele jestem w stanie.
Mogę zaakceptować zmiany w świecie i zmiany wokół mnie.



Oczywiście tylko te, które Tobie odpowiadają i nie komplikują, zbytnio Twojego życia. Wszysttkie inne przyjmiesz, zaakceptujesz tylko i wyłącznie w sytuacji braku innej alternatywy lub gdy te.... zostaną na Tobie w jakikolwiek.... inny sposób wymuszone.

Jędrek napisał/a:
Ale nie mogę akceptować siebie takiego jakim jestem


Brak innych alternatyw... bardzo szybko wymusi, działania zmieniające dzisiejszy stan rzeczy.

zv4v

staaw - Pią 14 Lip, 2017 16:53

dziadziunio napisał/a:
Jędrek napisał/a:
Na dziś wiem, że sam z siebie niewiele jestem w stanie.
Mogę zaakceptować zmiany w świecie i zmiany wokół mnie.



Oczywiście tylko te, które Tobie odpowiadają i nie komplikują, zbytnio Twojego życia. Wszysttkie inne przyjmiesz, zaakceptujesz tylko i wyłącznie w sytuacji braku innej alternatywy lub gdy te.... zostaną na Tobie w jakikolwiek.... inny sposób wymuszone.


Mnie można tylko poprosić, wymuszanie nic nie da.
No chyba że wiertłem trójką w kolanie...

Nawet kiedy nie bardzo mi coś pasuje rozsądek mówi że powinienem...

dziadziunio - Pią 14 Lip, 2017 17:14

staaw napisał/a:
No chyba że wiertłem trójką w kolanie...


Staaw :mysli:

Przepraszam, ze zapytam....
Pić przestałeś gdyż.... Ciebie poproszono? czy też zaistniała sytuacja wymusiła na Tobie leczenie, czy też zaprzestanie picia?
Wiertłem to się inne rzeczy wymusza....najczęśczęściej schowki... z filmów piszę, nie z bocznych zainteresowań.

zv4v

staaw - Pią 14 Lip, 2017 17:52

dziadziunio napisał/a:

Przepraszam, ze zapytam....
Pić przestałeś gdyż.... Ciebie poproszono? czy też zaistniała sytuacja wymusiła na Tobie leczenie, czy też zaprzestanie picia?

Tak. Poprosiła mnie moja jedyna żona.

dziadziunio - Pią 14 Lip, 2017 18:31

Cytat:
Tak. Poprosiła mnie moja jedyna żona.


A przeprasam po raz drugi :mysli: 8|
....co wpłyneło i co się wydarzyło, że .....poprosiła? :P
I ile było w tym prośby, a ile grożby? :rotfl:
Pozdrawiam serdecznie :skromny:

staaw - Pią 14 Lip, 2017 18:44

dziadziunio napisał/a:

I ile było w tym prośby, a ile grożby? :rotfl:
Pozdrawiam serdecznie :skromny:

Dziadziuniu, czy zawsze jeżeli coś wykracza po za Twoje horyzonty umysłowe, wyśmiewasz zamiast zrozumieć?

Groźby nie było...

Żegnam ozięble...

dziadziunio - Pią 14 Lip, 2017 19:32

staaw napisał/a:
Żegnam ozięble...



Twój wybór, ja Ciebie prosił nie będę. :bezradny:
Miłego dnia, pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

szymon - Pią 14 Lip, 2017 19:41

staaw napisał/a:
Żegnam ozięble...
Cytat:
dziadziunio


on zimny, on zimny asfe534
ona gorącaaa sdfgdrg
on nie che, on nie chce xcc
ona go trąca :cacy1:
i całe ciaaało na niego kładzie :cyce:
ruszaj sie, ruszaj sie :nerwus:
ty stary dziadzie :spiewa:

sc43545 sc43545 sc43545

Mała - Pią 14 Lip, 2017 19:50

szymon! :buahaha:

...
:nunu: ta emotka je moja --> sc43545 (co je Twoje, to je moje, co je moje to nie rusz :p )

sc43545 Mała

Linka - Pią 14 Lip, 2017 22:56

staaw napisał/a:
Tak. Poprosiła mnie moja jedyna żona.

Nie znam drugiego takiego przypadku.
Cóż, cuda się zdarzają.

staaw - Sob 15 Lip, 2017 02:08

Linka napisał/a:
staaw napisał/a:
Tak. Poprosiła mnie moja jedyna żona.

Nie znam drugiego takiego przypadku.
Cóż, cuda się zdarzają.

Tak. Bezinteresowna i mądra miłość jest cudem...

dziadziunio - Sob 15 Lip, 2017 11:02

Linka napisał/a:
Nie znam drugiego takiego przypadku.


Ja także.
Lecz zarówno widać Ty, jak i ja otoczeni jesteśmy, byliśmy przez ludzi bezsilnych wobec alkoholou i z uwagi na to, nie kierujacymi już swoim zyciem. Ludzie który jeszcze mogą, potrafią są zdolni podejmować świadome decyzje do ludzi takich. jeszcze...moim zdaniem... nie należą. :skromny:

Linka napisał/a:
Cóż, cuda się zdarzają.


Więc, nie widzę w tym zadnych cudów, tylko świadomą jeszcze normalność. :bezradny:

Miło mi Ciebie widzieć. :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 16 Lip, 2017 14:48

W Szczecinie od rana zapowiadał się deszcz i w końcu pada. Byłem dziś na mitingu, stęskniłem się za nimi a, że z chodzeniem mam kłopoty to i mitingów w moim zyciu z automatu mniej. Mała dzwoni rzadziej i już w pełni się w nowym otoczeniu poukładała. Mają całą masę zajęć i wciąz są na wyjazdach, więc i nudzić chyba nie ma się czym. Moja wpadła na pomysł pomalowania chaty, więc i ja nudził zbyt bardzo, się nie będę. Muszę jeszcze wykosić działkę, więc wszystko jak zwykle mam ponapine na maksa.
No i już się napadało. :bezradny:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Pon 17 Lip, 2017 14:28

:mgreen: A u nas padało dopiero dziś...Ale tylko trochę. Za to gdzieś niedaleko musiała pogoda się porządnie "poawanturować" - bo poranek spędziliśmy bez dostępu do netu i z problematycznym (z mojej strony) zasięgiem telefonu. Najwyraźniej znów awaria anteny nadawczej... Tutaj to jest norma :) Przywykłam i traktuję to jako coś normalnego :)
Za to...wykorzystaliśmy ten czas na bycie razem :skromny: Nie zmarnowaliśmy go - bo każda taka chwila jest piękna :serce:
...Wczoraj znów przeżyłam kolejny piękny Rodzinny wyjazd na ryby :mgreen: Ciche ustronne "zadupie" nad Bugiem, przyjaźni ludzie z sercem na dłoni...Udane połowy (oczywiście wszystko wróciło do wody!) i mnóstwo pięknych chwil, uwiecznionych na moich zdjęciach...
...Zdjęcia...

Mała - Pon 17 Lip, 2017 14:32

...Są jeszcze takie miejsca, gdzie ludzie poruszają się takimi łodziami. Ręcznie wyprofilowane w łuk deski łodzi, wąskie, długie wiosło ze szpikulcem na końcu - do odpychania się od dna...
Mała - Pon 17 Lip, 2017 14:58

...segregując zdjęcia - zauważyłam, że ostatni raz - byliśmy tam aż rok temu! :shock:
Ten czas to była dla mnie zaledwie chwila i to niezmarnowana chwila! A wydawałoby się, że czas dla mnie stanął w miejscu...
Kiedyś nie miałam tylu cudownych chwil. Tkwiłam w miejscu, godząc się na wszystkie żądania i wymagania mojego Pana alko- i myśląc, że tylko na tyle zasłużyłam. Dziś wiem, że wcale tak nie musi być. Wystarczyło podjąć próbę wyjścia ze skorupy współuzależnienia. I co? I nic mnie nie zabiło, nie zmiażdżyło, tak jak się spodziewałam. Żyję. Pełnią życia. Czuję - że kocham i jestem kochana :) Mam cudowne dzieci :)
Dziś...Podczas tych wyjazdów wracają też tamte wspomnienia. Ale jeżeli są smutne - zamieniam je miejscami, jak zdjęcia w albumie - ze starych smutnych, na nowe - szczęśliwe...Tak właśnie było wczoraj. Nasz najmłodszy synek - bawiąc się nową wędką od tatusia - złowił...okonia! Stanął mi przed oczami mój okoń sprzed lat. Wróciły wspomnienia...

dziadziunio - Pon 17 Lip, 2017 21:02

Mała napisał/a:
Ale jeżeli są smutne - zamieniam je miejscami, jak zdjęcia w albumie - ze starych smutnych, na nowe - szczęśliwe...Tak właśnie było wczoraj.


Kiedyś bardzo, bardzo dawno temu, był w Szczecinie śp profesor Osiatyński. Mówił, ze wystarczy obrucić czapkę na głowie. aby zmienić ciąg swoich myśli i nikt jego w tamten czas nie rozumiał. Dziś i ja tak mam i ja potrafie tak u siebie zrobić. To bardzo trudne i bardzo czasochłonne wyzwanie, dające jednak frajdę i zabawę której się już w swoim życiu, nie spodziewałem......Ale tak jest ,,dziś,, jeszcze zaledwie ,,wczoraj,, było to dla mnie kosmiczną więcz astrologią :krzyk: .
Cieszę się, ze i Ty tak masz :okok: .
Padam na pysk, przytulam :pocieszacz:

Mała - Pon 17 Lip, 2017 21:47

dziadziunio napisał/a:
Cieszę się, ze i Ty tak masz
:mgreen:
...pierwszego i jedynego okonia, złowiłam na wyjeździe "na ryby" :/ z moim dawnym (teraz już śp.- zapił się) partnerem i jego kolegą. Myśleli, że jak wezmą sobie "babę" to oni będą pić i łowić ryby - a ja będę im robić kawę i skrobać ryby...Nic bardziej mylnego. Dla świętego spokoju - dali mi spinning, ale...nie pokazali jak go używać :szok: i powstał mały problem :rotfl: Bo z racji uzdolnień artystycznych - lubię zabawę kolorami :) Zaczęłam sobie zmieniać woblerki i blaszki - ile się dało :mgreen: Potem machałam tym do wody i patrzyłam - jak daleko poleci i jak pięknie w tej wodzie wiruje...I się zaczęło...
Panowie byli na mnie wściekli. Oni chcieli sobie w spokoju siedzieć i pić na łódce, a ja...zaczęłam wyciągać ryby jak szalona. Na coś - co nie miało racji bytu na tych wodach! ...Pod wieczór kazali mi to skrobać :glupek: . Niestety - z racji tego, że byłam kompletnie zielona także w tej materii - z ryby została sieczka... Zdążyłam tylko zwiać na łódkę i odbić od brzegu, ich zostawiając z petardą butelek i stosem ryb na brzegu. Było ich około 50 (ryb). A ile ja się wtedy nasłuchałam!!! 2 starych wędkarzy nic nie złowiło, a tu taka małolata, co nie wie, za który koniec kija trzymać i... Dobiłam do brzegu dopiero jak skończyli skrobać wszystkie i mnie kląć. :) następnego dnia zostawili mnie w namiocie ;)
Stał się wtedy cud - wrócili wieczorem w miarę trzeźwi i z 3 szczupakami :mgreen: (oj chyba wsiadłam im na ambicję! :evil2" ). 3 dzień - rano "zaprawa", a potem "rybki" i przeprawa... :blee: tzn. jeden haftował na brzegu, a drugi haftował z łódki, bo nie miał siły z niej zejść. Tak mu się w głowie kręciło! :mgreen: A ja - z nudów, oczywiście spinning i moje woblerki (blachy mi już pozabierali - za dużo na nie nałąpałam :mgreen: ). W skrzynce z różnymi gratami - znalazłam starą wytartą blaszkę, a w moim plecaku - czerwony lakier :) I się zaczęło...
Ten okoń miał tylko ok.500g, ale o mało mnie nie wciągnął do wody. Na moje szczęście - chłopak, który był na łódce, na mój wrzask "urwie mi spinning!!!" natychmiast wytrzeźwiał i zabrał go ode mnie. Jak wyciągnął go z wody, okazało się...że na końcu żyłki wisi sobie, na mojej świeżo malowanej blaszce - piękny okoń :mgreen:
Tym razem zostawili mi blachę, ale zabrali spinning. I natychmiast obydwaj wytrzeźwieli. Siedzieli jeszcze kilka godzin z kijami i ...nic. A ja wściekła - mogłam tylko rozwiązywać krzyżówki :[
Nigdy więcej nie zabrali mnie na ryby :p ale jedno piękne wspomnienie i zdjęcie okonia - zostało :)
Wczoraj, to wspomnienie wróciło. Tym razem piękniejsze. Bo na tym wyjeździe - alkoholu nie było :) Było tylko wspólne, rodzinne wędkowanie... :chmurka:
I zmieniło się zdjęcie w moim albumie przykrych wspomnień :okok:
Miłego wieczorka!

sc43545

dziadziunio - Wto 18 Lip, 2017 21:54

No i prawie pomalowane, okna pomyte i działka wykoszona. Ale jazda, już dawno tak się nie natyrałem i nie byłem tak miło zmęcony. Lubię tak padać na pysk i czuć tu wewnątrz siebie.... to co dziś czuję. Zmęczenie i kawał dobrej roboty, która przed rozpoczęciem mnie przerażała. Mała dzwoni, lecz telefony są coraz rzadzsze, więc i jej wkomponowanie w otaczający ją tłum coraz głębsze i bardziej przyjazne :mysli:
spadam do łóżka, dobranoc :pocieszacz:

Mała - Wto 18 Lip, 2017 22:17

dziadziunio napisał/a:
Lubię tak padać na pysk i czuć tu wewnątrz siebie.... to co dziś czuję

Tego nie trzeba nazywać :) To się po prostu czuje... :chmurka:
dziadziunio napisał/a:
jej wkomponowanie w otaczający ją tłum coraz głębsze i bardziej przyjazne

:) omija ją to, czego my musieliśmy uczyć się na nowo, po "wyjściu"(?) z u- albo współ- uzależnienia... Nie ma w niej niepotrzebnego strachu przed akceptacją ze strony otoczenia - w "na nowo" rozpoczynanym życiu... Po prostu... Uczy się życia :) I tak powinno być.
Mam nadzieję, że nasze dzieci ominie nasz problem ;)

Spokojnej nocy! :papa2:

sc43545

dziadziunio - Śro 19 Lip, 2017 06:13

Mała napisał/a:
Mam nadzieję, że nasze dzieci ominie nasz problem


Pamietam jak trafiłem na Pocztową i zacząłem jeżdzić na grzyby. W samochodie prawie sto lat abstynencji i ja, cały czas zastanawiałem się czego te gady odemnie chcą? Moim szczęściem było o czym piszę wielokrotnie to, że przepiłem w swoim życiu wszystko i nie miałem nic. Więc czego mogą odemnie chcieć? Tak samo było z moją partnerką i jej rodzicami nie mogłem odgadnąć o co w tym wszystkim chodzi. Nie mam nic i niczego już przecież w swoim życiu nie mogę się spodziewać, czego mogę odemnie oczekiwać i gdzie ukryty jest w tym wszystkim hak?
Traktowałem wszystkich i po wszystkich spodziewałem się tego czego spodziewać mogłem się po sobie. Wciąż knułem, kopałem dołki i ukrywałem pułapki w które co jakiś czas kogoś łapałem i tak uważałem postępuje cały otaczający mnie swiat i wszyscy mieszkający w nim ludzie. Mała mnie zaskoczyła ona nie mogła, nie potrafiła, nie miała uzdolnień pozwalających jej przeciwko mnie knuć.
I tak to się zaczeło..... :mysli:
Już dzwoniła wsystko ok. :blee:
Za tydzień wraca. Tęsknię. :hura:
Miłego dnia, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Śro 19 Lip, 2017 20:54

dziadziunio napisał/a:
Mała mnie zaskoczyła
itd. Tak tylko rodzice potrafią kochać... To się nazywa bezwarunkowa miłość :mama: bez wzgledu na to, co przeżyliśmy w przeszłości, jak bardzo jesteśmy podejrzliwi...Kiedy taki maluszek spojrzy na nas raz i drugi, uśmiechnie się, czy przestanie płakać - bo wzięliśmy go na ręce...Przytuli się...Serce mięknie jak wosk, a wszystkie uprzedzenia idą w kąt :>
dziadziunio napisał/a:
Już dzwoniła wszystko ok. :blee:
Za tydzień wraca. Tęsknię. :hura:

:evil2" Słowa przeczą uczuciom ;) córeczka Tatusia - "oczko w głowie" :mgreen: Tylko nie ganiaj ewentualnych kawalerów ze śrutówką ;)
...ja niestety - odkryłam dziś, że nie wszystkie problemy współuzależnieniowe - są za mną...dla kogoś - jestem w stanie zrobić wszystko, ale jeżeli chodzi o mnie - :bezradny: nadal pojawia się blokada...
Koleżance na spacerze zepsuł się wózek dziecięcy. Została z niczym. odpaliłam internet, znalazłam potrzebną rzecz - ogłoszenie aktualne! :hura: , zadzwoniłam (ja - która ma blokadę na rozmowy telefoniczne - chyba od zawsze!) dogadałam się z sympatyczną panią i...Sprawa załatwiona. Wózek na jutro do odbioru :mgreen:
...a trzy dni temu nie umiałam wziąć do ręki telefonu, żeby zadzwonić i spytać, czy ogłoszenie o wymarzony dla mnie mebelek - jest aktualne... :zalamka: Ale w takich momentach - mam świadomość - że mam wsparcie w postaci partnera :buziak: Zadzwonił, załatwił, przywieźli, złożyli w całośc :lol2: I dziś siedzę sobie wygodnie w nowym foteliku (prezent :skromny: od mojego mężczyzny) przy ślicznym biureczku...które sobie wymarzyłam :mgreen:
...Czasem się zastanawiam, jak to było wcześniej - w "starym" życiu. Przecież wtedy, mimo obecności partnera (czynnego alko) - radziłam sobie sama... :bezradny:
To zabawne - jak ważne może być najbliższe 24h - dla mnie też :okok:
Bo dziś - nie patrzę na wczoraj. Dziś - patrzę z uśmiechem nie tylko na twarzy - ale i w sercu!

5grv moje szczęście wraca - pora na wspólną kolację (bez świec - bo to za duże zagrożenie pożarowe ;) za to przy blasku satelit - przesuwających się po niebie...Wieczorem całkiem dobrze je widać! Nawet w mieście!

ergr

dziadziunio - Śro 19 Lip, 2017 21:19

Mała napisał/a:
dla kogoś - jestem w stanie zrobić wszystko, ale jeżeli chodzi o mnie - nadal pojawia się blokada...



Kiedyś poszedłem na Pocztową. Podczas przerwy podszedł do mnie gość i zapytał mnie czy nie mam przypadkiem, niepotrzebnych mi kółek od komarka.
- Nie, nie mam. odpowiedziłem zdziwiony.. skąd takie pytanie?
- Ale, może wiesz kto takie ma? albo popytasz znajomych... może ktoś znajdzie?
- A Ty co? widziałeś mnie kiedyś jak śmigam na komarku? skąd niby miałbym takie mieć? odpowiedziałem już zły, że klient nie świeci widać, gdzie dół a gdzie góra. :[
Odszedł. A ja wróciłem na drugą część mitingu i już nie słuchałem o cym mówią tylko zastanawiałem się jak załatwić mu takie kółka? :mysli:
Wtacając do domu już wiedziałem co zrobić aby mu pomóc, pisałem już na forach i na nich poprosiłem dla niego o pomoc. :radocha:
Cała europa szukała dla niego tych kół i w końcu przysłał je chłopak ze skandynawi :muza:
Dziś lubię pomagać ale w tamten czas to był mój pierwszy raz. Waldek jest dziś moim najlepszym przyjacielem i pomagaliśmy sobie jeszcze nie raz. :pocieszacz:
Nic mnie to nie kosztowało a ludzie, są ludzcy i tak a nie inaczej, przecież powinno być. :pocieszacz:
Skończyłem, padam na ryj. dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 19 Lip, 2017 21:53

Mała napisał/a:
Tak tylko rodzice potrafią kochać... To się nazywa bezwarunkowa miłość



Jestem alkoholikiem i miłość...nie miała z tym wiele wspólnego :beczy:
Zaskoczyła mnie :bezradny: mogło się to dla niej skońcyć tragicznie. :boisie:
Gdybym odebrał to jako grę z jej strony :oops:


Mała napisał/a:
bez wzgledu na to, co przeżyliśmy w przeszłości



Szedłem na pełnym automacie. Nie miałem ucuć wyższych, o miłości mogem dużo mówić, byłem zbyt słaby, aby się temu przeciwstawić. Alkoholizm to nie je bajka i jak oglądasz telewizję to wiesz, że często tak bywa....

:plask:

Mała - Czw 20 Lip, 2017 12:55

Ale w porę to zrozumiałeś! I tego się teraz trzymaj...to było!
teraz - jest: czuję?... :>

TV mam, ale mam wystarczająco dużo "brazylijskich telenoweli" w prawdziwym życiu, żeby sobie jeszcze nią głowę zawracać :blee:
...Jakiś czas temu, świadomie, zrezygnowałam z oglądania TV. telewizor został - ale dla gości ;)

W którymś momencie - zorientowałam się - że przemoc z TV i tak do mnie dociera...Co i rusz, ktoś donosił mi, że ojczym skatował , a matka zabiła własne dziecko... :blee: :zalamka:
To mnie tylko dobijało. Zaczęłam więc kombinować, jak tu spędzić czas - unikając zbędnych atrakcji... :> Rozwiązanie okazało się proste! I tak lubię zajęcia manualne, zaraziłam tym więc moje maluchy. Do tego doszły zdrowe spacery, czas na świeżym powietrzu...
odbiornik jest dalej w pokoju...Bo przecież nie tylko ja jestem w tym domu :mgreen: A dzieciom służy do oglądania bajek (jeżeli już - max godzina i to bajki bez przemocy - zgrane na tzw.pena).
Staram się po prostu chronić siebie. Nauczyłam się już - że jeśli ja o siebie nie zadbam - nikt za mnie tego nie zrobi - tak jak zrobiłabym to ja :bezradny: Przecież nikt nie siedzi w mojej głowie i nie wie, że np.w tej chwili (ustawicznie :wysmiewacz: ) bolą mnie stopy i powinnam je położyć wyżej, czy użyć kremu :) A że mam maluszka w domu - często robię takie rzeczy np.w trakcie karmienia (tzn.ja w fotelu,a nogi wędrują na łóżko ;) ).

:pocieszacz:

dziadziunio - Czw 20 Lip, 2017 19:07

Mała napisał/a:
Staram się po prostu chronić siebie


:P
Kiedyś zauważyłem, że nasze wspólne spacery, wspólne zakupy, wspólne wyjścia do rodziny czy znajomych zawsze kończą się sprzeczkami i przesileniami których miałem dość. Aby więc chronić spokój rodzinny :mysli: i marginalnie także swoje zdrowie psychiczne postanowiłem, że zaczniemy wszędzie chodzi oddzielnie. Ja z małą i jej mama z małą osobno, magia i dalszy rozwój uzalenienia o którym nikt nie mówi. Chroniłem siebie tak bardzo, że w końcu zostawałem sam w domu a, że jeszcze w tamten czas i ze sobą było mi żle...więc gorzej być już nie mogło.
Jestem alkoholikiem i nadal bujanie, w swojej głowie jeszcze często mam, jesteś wspól i nie bądz pewna, ze już wszystko w pełnej harmoni, już w głowie swojej masz. :figielek:

To co jest dobre dla Ciebie, nie zawsze będzie najlepsze dla Twoich dzieci.. :bezradny:

Pozdrawiam serdecnie i przyjacielsko przytulam :pocieszacz:

Mała - Czw 20 Lip, 2017 19:46

dziadziunio napisał/a:
jesteś wspól i nie bądz pewna, ze już wszystko w pełnej harmoni, już w głowie swojej masz.
:mgreen: wcale nie jestem pewna :mgreen: Nie uchronię dzieci przed całym złem świata...Ale jak najdłużej się da - będę się starała :)
:dokuczacz: A Ty mnie nie strasz, bo od września obaj chłopcy idą do przedszkola...Staram się jeszcze o tym nie myśleć...bo :beczy:
dziadziunio napisał/a:
To co jest dobre dla Ciebie, nie zawsze będzie najlepsze dla Twoich dzieci...

:tak: Dlatego już od jakiegoś czasu uczę się dawać im możliwość wyboru - np.jazda na rowerku po podwórzowym żużlu, czy zabawa na placu zabaw - gdzie są różne dzieci - także czasem agresywne :( ...lub nastolatki, które czasem bluzgają :(
Moi chłopcy wiedzą - co znaczy człowiek bezdomny. Dlaczego ktoś na ulicy krzyczy na własne dziecko. Dlaczego czasem nie kupię im lizaka - bo akurat w tej chwili nie mam pieniążków...Mieszkamy w mieście, widzimy dużo i staram im się przekazać swoją wiedzę...I to - jak reagować na takie sytuacje... Mam w domu małe dziecko. Oni wiedzą, że jak mała płacze - można podejść i pomachać jej grzechotką. Ale jeżeli nadal się nie uspokaja - trzeba natychmiast zawołać Mamę albo tatę - jeżeli jeszcze nie usłyszeli i nie przybiegli. Ale wiedzą też, że nie wolno im jej podnosić. Bo są jeszcze za mali, mają za mało siły i mogliby zrobić jej krzywdę upuszczając... :) Mamy naprawdę mądre dzieci :medal: Co swoje już przeszli. Teraz jest czas - kiedy wreszcie mogą być po prostu dziećmi :) I oby to trwało jak najdłużej...
:) Wiem o czym mówisz...Moja Mama była współ. Ja - byłam chowana pod zbyt dużym kloszem. Ale i tak jestem jej wdzięczna, za to, że w którymś momencie pozwoliła mi popełniać własne błędy :) Wiem jak dużo ją to kosztowało... Staram się nie popełniać jej błędów - ale...i tak pewnie je robię ;) Czas pokaże. Chłopcy sami dokonają kiedyś wyboru - w którą stronę pójść... My będziemy mogli je tylko zaakceptować... Mała-Mała też. Na szczęście dopiero za jakiś czas ;)

sc43545

dziadziunio - Czw 20 Lip, 2017 20:12

Mała napisał/a:
dopiero za jakiś czas


Ten czas nadejdzie szybciej niż myśisz. Przedszkole, szkoła, wyjazdy na kolonie, obozy to szkoła życia i bezlitosność dzieci, które szczere są do bólu. Zbytnia ochrona, dobre rady i najlepsze naszym zdaniem wyjścia najlepszymi dla nich wcale być nie muszą. Świat w którym zyliśmy odszedł w zapomnienie i dziś podwórkowe zabawy nijak się mają do potrzeb dzieci i ich najnormalniejszego rozwoju. W szkole grupy, które tworzyły się już w przedszkolach.... ja mam to, a ten tego nie ma...on to ma a wy mi tego nie chcecie kupić....... :bezradny: .
Wszystko przed Tobą...zazdroszczę. :rotfl:
Buziole :buzki:

Mała - Czw 20 Lip, 2017 20:29

dziadziunio napisał/a:
bezlitosność dzieci, które szczere są do bólu.
:( niestety wiem - przerobiłam to na własnej skórze... a to:
dziadziunio napisał/a:
on to ma a wy mi tego nie chcecie kupić

...przerabiamy z najstarszym synem :mgreen: I jest na to metoda - chłopcy mają założone skarbonki. Na pytanie - "a kupisz mi...?" reaguję : jeżeli masz tyle pieniążków w skarbonce - możemy kupić. "Ale jemu rodzice kupili! :nerwus: " odp. ale ja nie jestem jego rodzicami, a Ty nie jesteś nim. Jesteś moim (imię) i ja Cię Kocham :serce:
To drugie, to po części metoda odwrócenia uwagi ;) ale jednocześnie zwrócenia uwagi na coś ważniejszego - uczucia :) Bo dla niego jestem Ciocią, ale...bardzo ważną i wyjątkową! :mgreen:
dziadziunio napisał/a:
Wszystko przed Tobą...zazdroszczę. :rotfl:

:mgreen: Na razie przyjmuję to ze stoickim spokojem. Bo mam świadomość - że jest to nieuchronne - jak słońce po burzy :) Przecież nasi rodzice też to przerabiali, prawda?... :figielek:

sc43545

dziadziunio - Czw 20 Lip, 2017 20:54

Mała napisał/a:
Przecież nasi rodzice też to przerabiali, prawda?...




Prawda Mała, prawda. :pocieszacz:
Mam nadzieję, że się nie wtrącam. Tak tylko piszę i się dobrze bawię.
Mała dzwoniła, że burza i, że się bardzo boi...mamusia jej bardzo współczuje...
Zaproponowałem...... aby pojechała..... i ją przytuliła... zv4v
Kocham obie, tak mam :pies:
Fajnie jest :pocieszacz:

Mała - Czw 20 Lip, 2017 22:22

dziadziunio napisał/a:
Mam nadzieję, że się nie wtrącam. Tak tylko piszę i się dobrze bawię.

I dobrze :) Bo dużo dzięki temu mi się przypomina i zdaję sobie sprawę, ile trudu poniosła moja Mama w wychowaniu naszej 3 :evil2" :evil2" :evil2" :smieje:
Jak mi jest źle i nie radzę sobie z którymś urwisem - przypominam sobie, co robiła w takiej sytuacji moja Mama... I jest mi lżej, bo nie ja pierwsza to przechodzę i jest mi łatwiej - zrozumieć ją i docenić :) Że choć jak ja - była współ - dobrze wychowała swoje dzieci. Że choć nie doczekała się ode mnie wnuków - w takich chwilach mam wrażenie - że jest przy mnie :) I jest mi lżej :serce:
dziadziunio napisał/a:
Zaproponowałem...... aby pojechała..... i ją przytuliła...
ach Ty złośliwcu :nunu: pomogło? Mamusi?... ;) Mi takie komentarze ze strony partnera czasem pomagają - choć w pierwszej chwili mam ochotę go zamordować ;) Potem przychodzi otrzeźwienie - przecież chłopcy są już duzi! I muszą być samodzielni :) Bo w przeciwnym razie - musiałabym ich trzymać do końca życia w pampersach i karmić ...butelką :shock:

łomatko! Ani mi się sni! :dokuczacz:

sc43545

dziadziunio - Pią 21 Lip, 2017 15:14

Mała napisał/a:
Bo w przeciwnym razie - musiałabym ich trzymać do końca życia w pampersach i karmić ...butelką


Czasami jedynym wyjściem aby uciec od nadmiernej miłosci, jest wysłanie dziecka na kolonie, na obóz, do przedszkola, szkoły gdzie nauczy się tego, czego w domku nie ma szans. Miłość także może zabijać a jej nadmiar, doprowadzi do tego prędzej czy pózniej, Często mówię o tym, że bez współuzależnionych nie byłoby na tym świecie ani jednego alkoholika i bez alkoholika nie byłoby Was. sc43545
To pierwsze błędne kółko z wielu błędnych kół w tym uzależnieniu. zv4v

Mała napisał/a:
pomogło? Mamusi?...


Tak.. otrzeżwiło ją w przeciągu chwili, dawniej był drążył w konsekwencji dążąc do tego aby udowodnić jej, ze jest nienormalna. A dziś tylko się uśmiecham i do końca swojego życia nie zrozumiem dlaczego dla dziecka była i jest tak plastyczna a dla mnie była kamienna, nieustępliwa, niezmienna, jedyna jakiej na tamten czas potrzebowałem. :krzyk:

Miłego :pocieszacz:

Mała - Pią 21 Lip, 2017 16:01

dziadziunio napisał/a:
bez współuzależnionych nie byłoby na tym świecie ani jednego alkoholika i bez alkoholika nie byłoby Was.
:brawo: Święta prawda!
dziadziunio napisał/a:
do końca swojego życia nie zrozumiem dlaczego dla dziecka była i jest tak plastyczna a dla mnie była kamienna, nieustępliwa, niezmienna, jedyna jakiej na tamten czas potrzebowałem.

:shock: przecież jeszcze nie jest koniec Twojego życia?...A już umiałeś sobie sam na to odpowiedzieć :kwiatek: Ona to wiedziała i kochała Was obydwoje - więc starając się być najlepszą Matką i Partnerką - była dla Was taka, jakiej potrzebowaliście :) Choć wcale jej nie było z tym łatwo :) Ale zobacz ile osiągnęła! Masz odwagę jej teraz powiedzieć - co do niej czujesz. Masz odwagę napyskować komuś - jeżeli Cię wku... Masz odwagę - mówić to, co myślisz :) I to na trzeźwo!
Tego właśnie chciała - żebyś był sobą :)

sc43545

dziadziunio - Pią 21 Lip, 2017 17:05

Mała napisał/a:
Masz odwagę jej teraz powiedzieć - co do niej czujesz



Nie przeginaj. Wszystkiego to z przyzwyczajenia jeszcze jej nie mogę powiedzieć.
Jeszcze jest strach i jeszcze chwilami nie rozumiem :zalamka: o........... co......w........tym.......wszystkim....chodzi...? :bezradny:
Dlatego nie mogłem z dnia na dzień być nowym, innym, radosnym i szczęśliwym człowiekiem. Mogłem przestać pić i cały byłby w tym pic :mysli:
Piłem alkohol a alkohol pustoszył mój mózg..muszę sformatować go od początku...cudów nie będzie.. :tak:
Buziole, idziemy na jarmark :buzki:

dziadziunio - Pią 21 Lip, 2017 21:01

Lubię jarmarki, rynki i jak jeszcze jeżdziłem po Polsce, zwiedzałem wszystkie istniejące w większych miastach. Coś w nich jest, coś co mnie pociąga i daje adrenalinę której nie czuję przebywając w sklepach czy marketach. Trochę połaziliśmy, coś tam zjedliśmy i postanowiliśmy pójść do kościoła. Wciąż mi daleko do boga i jeszcze dalej mi do kościelnych władz ale dziś jakoś tak pod prąd. Pisałem już o tym, ze posiadam dobry sprzęt i dziś już rzadko lecz kiedyś jeszcze jeżdziłem często do lasu aby w nim sobie poszperać. Kiedyś wchodząc do lasu prosiłem Boga aby pomógł mi coś tam znależć, ale w pewnym momencie przestałem go o cokolwiek prosić, żyłem i było mi po prostu wstyd o cokolwiek więcej go prosić. A dziś prosiłem modląc się jak nigdy jeszcze dotąd i jakby było tego mało czułem, że On mnie słucha. Chciałbym jeszcze coś mieć lecz wiem, że jestem na to zbyt mały i moje starania bez jego pomocy niczego już w moim życiu i moim wypadku nie zmieną. Uśmiecham się i mam niezły ubaw, ciekawy co też z tego wyniknie?
Fajny dzień i nawet jak mi nie pomoże i tak będę go do takich zaliczał. :radocha:
W Szczecinie upał i dopiero teraz jest czym oddychać, byłem już z psem i zaraz ogladniemy jakiś film i idzemy spać. :uoee:
dobranoc :pocieszacz:

Tosia - Pią 21 Lip, 2017 21:51

Fajnie sie Was czyta,sporo od Was biorę.Krótko bo padam.Buziaki Przyjacielu,Mała uściski.
dziadziunio - Pią 21 Lip, 2017 23:10

Tosia napisał/a:
Fajnie sie Was czyta,sporo od Was biorę.


A nam, mam nadzieję, że i Małej też, miło jest Ciebie u nas, widzeć. :radocha:
Mała była tak współuzależniona, że to ja musiałem założyć jej temat. Wstydziła się, ale one tak mają :rotfl:
Żartuję oczywiście. Fajnie, że wpadłaś Przyjacielu. Często mi Ciebie brakuje lecz wiem, że pierzesz pieluchy i nie masz czasu na *p****. :bezradny:
Przytulam obie hurtem, buziole spadam do łóżka. :pocieszacz:

Mała - Sob 22 Lip, 2017 17:59

dziadziunio napisał/a:
muszę sformatować go od początku...cudów nie będzie..

Ona nie wie - jaki będziesz - a mimo to, chce byś był sobą. Kocha Cię tak bardzo - że chce dla Ciebie jak najlepiej. Skoro TY nie wiesz, jaki jesteś, kiedy jesteś sobą - to kto to może wiedzieć? :bezradny: nikt.
dziadziunio napisał/a:
Chciałbym jeszcze coś mieć lecz wiem, że jestem na to zbyt mały i moje starania bez jego pomocy niczego już w moim życiu i moim wypadku nie zmieną. Uśmiecham się i mam niezły ubaw, ciekawy co też z tego wyniknie?
;) Kiedyś zauważyłam - że Bóg (lub Siła Wyższa) ma nieziemskie poczucie humoru ;) Dzisiaj - po twoich słowach, zaczęłam najpierw zastanawiać się, czy nie jest przypadkiem alko...Odrzucając kolejne hipotezy na jego temat - doszłam do jednego wniosku: KAŻDEGO z nas stworzył na swój wzór. A, że jego cech jest nieskończenie wiele - stworzył różnych ludzi...Na swój wzór - nie tylko wyglądem, ale i charakterem.Z wadami i zaletami, nałogami i przyzwyczajeniami...Ale starał się po jednej dla każdego...Bo nikt nie ma takiej siły - jak On i tak silnych ramion, żeby udźwignąć to wszystko, co znosi On...A jednocześnie dał nam wolną wolę, żebyśmy samo mogli komplikować sobie życie ;) i ma z nas niezły ubaw :smieje:
Tosia napisał/a:
,sporo od Was biorę
My od Ciebie też :mgreen: odzywaj się więc Kochana! :buzki: To jest temat otwarty do dyskusji dla wszystkich userów forum a nie zamknięty dialog dwójki oszołomów ;)
ergr Tosiu
najzabawniejsze jest to - że nigdy z [b]Dziadziuniem/b] się wcześniej nie spotkaliśmy i nie znając się wzajemnie - zaczęliśmy zawzięcie dyskutować...i tak do dziś robimy :p

dziadziunio napisał/a:
Mała była tak współuzależniona, że to ja musiałem założyć jej temat. Wstydziła się, ale one tak mają :rotfl:
:buahaha: :rotfl: :smieje:
"bez komentarza" - :buahaha: ...bo mam opluty monitor :mgreen:

Dla Was obydwojga: :buziak: :buziak:

ergr ( wyjątkowo rozbawiona :rotfl: --> grg45 )

dziadziunio - Sob 22 Lip, 2017 19:52

Mała napisał/a:
oszołomów



Wypraszam sobie. Często bywałem oszołomiony, przez alkohol i robiłem głupie rzeczy.
Oszołomiony a oszołom to chyba duża różnica?
Wszyscy którzy to przeczytali niech pamiętają, ze każdy z naszej dwójki.... pisze tylko o sobie.
:pocieszacz: sc43545 :pocieszacz:

Wróciłem z mitingu. Byłem pewny, ze jak zacząłem Boga prosić o pomoc, powróciły marzenia i chęć życia. Że będę od wczoraj bardziej delikatny, mniej agresywny i znacznie bardziej opływowy, Nic z tego mówiłem i bohaterowie pojedyńczo opuszczali salę..... obrażeni tylko nie wiem na kogo?
Fajny dzień w Szczecinie deszcz, jutro miting i nikt nie będzie wychodził :pocieszacz: .

Jras4 - Sob 22 Lip, 2017 21:27

dziadzju to moja baba
bo noge złamne czy nosa

Tosia - Sob 22 Lip, 2017 22:03

:smieje: :smieje: :smieje: :smieje: Az musialam usiąść.
Oj Iras :rotfl:

Mała - Sob 22 Lip, 2017 22:30

dziadziunio napisał/a:
Mała napisał/a:
oszołomów

Wypraszam sobie.

Mała napisał/a:
To jest temat otwarty do dyskusji dla wszystkich userów forum a nie zamknięty dialog dwójki oszołomów

sc43545 :glupek: ...Napisałam tak, bo przez chwilę miałam wrażenie, że czytający nasze posty - obawiają się odezwać, wziąć udział w dyskusji, a przecież im więcej ludzi pokazuje swoje zdanie - tym dyskusja ciekawsza :)
Wcale nie uważam, że jesteśmy "oszołomy" - o "nie!" :mgreen: Ja się wręcz piekielnie cieszę - że znalazłam fajnego partnera do dyskusji. :kwiatek:
dziadziunio napisał/a:
każdy z naszej dwójki.... pisze tylko o sobie.
potwierdzam :tak:
dziadziunio napisał/a:
bohaterowie pojedyńczo opuszczali salę..... obrażeni tylko nie wiem na kogo?
bo prawda boli... :bezradny: Czasem jednak bywa - że za bardzo...I że jeszcze nie jest właściwy czas, na zrozumienie tego
Kiedyś, w trudnym dla mnie momencie - zaczęłam się nad sobą użalać i dostałam parę słów prawdy, zamiast pocieszenia :beczy: Dziś wiem, że ta dziewczyna miała rację, ale...wtedy jeszcze nie byłąm na to gotowa. Musiałam po prostu dojrzeć bardziej, dowiedzieć się więcej na temat mojej dysfunkcji, poukładać, pogodzić ze swoją przeszłością, żeby jej słowa, z tamtych chwil - zrozumieć jako dobrą radę, a nie złośliwość. Dziś - jestem za nie wdzięczna :) W tamtym czasie - zwyczajnie, to ona miała większą wiedzę i gotowość do podjęcia terapii - niż ja. Ja wtedy jeszcze nie byłam na to gotowa... :( dziś - jestem :) Może i z nimi tak jest?... :mysli:
dziadziunio napisał/a:
Fajny dzień w Szczecinie deszcz, jutro miting i nikt nie będzie wychodził
Więc - "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" ;)

Jras4 Pewnie że Twoja sc43545 ! (Ale i tak Ci nikt nie uwierzy, że jesteś dla mnie taki, jaki jesteś :mgreen: - a jesteś - naprawdę! ergr )

Tosia napisał/a:
:smieje: Az musialam usiąść.
:smieje: Brawo Tosiu :smieje:
Dobrze, że Wiedźma ma wyrozumiałość dla swoich Czubeczków, jak matka dla swoich dzieci - bo za niektóre moje posty - już dawno, zamiast różowych - nosiłabym czerwone ko-kartki na warkoczykach! sc43545
Wiedźma i moderatorzy - :buzki: za wyrozumiałość dla mnie...

Dzisiaj :mama: (niedospana i przemęczona, ale szczęśliwa Mama ząbkującego malucha)

staaw - Nie 23 Lip, 2017 05:25

Mała napisał/a:

Jras4 Pewnie że Twoja sc43545 ! (Ale i tak Ci nikt nie uwierzy, że jesteś dla mnie taki, jaki jesteś - a jesteś - naprawdę! ergr )

I właśnie dla tego warto gadanie zamienić w czyn.
Jak nauczała jedna matka założycielka z Tenczyna...

dziadziunio - Nie 23 Lip, 2017 13:05

Jras4 napisał/a:
dziadzju to moja baba
bo noge złamne czy nosa



Wczoraj się wystraszyłem, nie bywam na zlotach, nie mam pojecia co też się tam wyrabia :krzyk:
Przypomniałem sobie jednak, że pisałaś coś o studowaniu i Iras z automatu odpadł :rotfl:
Pozdrawiam serdecznie Mała :pocieszacz: Tosia Przyjacielu :buzki:

staaw - Nie 23 Lip, 2017 13:36

Nie mam wątpliwości że Jras połamałby każdego kto skrzywdzi jego Maleństwo.
Ja również... :skromny:

dziadziunio - Nie 23 Lip, 2017 15:08

staaw napisał/a:
Nie mam wątpliwości że Jras połamałby każdego kto skrzywdzi jego Maleństwo.
Ja również...



A Ty Staaw, przepraszam co? jak?........sam siebie cytujesz?

43f3
Pozdrawiam :pocieszacz:

staaw - Nie 23 Lip, 2017 15:15

dziadziunio napisał/a:
sam siebie cytujesz?

Gdzie widzisz cytat (prócz tego posta)?
dziadziunio napisał/a:
43f3

Wyjmij watę z uszu i wsadź sobie do ust, na mityngu słyszałem że podobno pomaga :evil2"

dziadziunio - Nie 23 Lip, 2017 15:37

staaw napisał/a:
Wyjmij watę z uszu i wsadź sobie do ust, na mityngu słyszałem że podobno pomaga


:bezradny:

Jras4 - Nie 23 Lip, 2017 17:51

widzę Dziadu że zaczepisz ... powiem ci tak .. nie goń sie ale przygon sie
co znaczy sam sie wez za chalc i przyciagnji sie
a co do połamania .. no cuż wolisz rece czy nogi ?

Jras4 - Nie 23 Lip, 2017 17:55

staaw napisał/a:
Wyjmij watę z uszu i wsadź sobie do ust,
ja słyszałem o slomie z bótów
jako miłosnik pokoju ostrzegam cie zejdz z drogi kąfrontacji !!!!
myslisz ze znasz alanony ?
myslisz ze wiesz co one myslą ?
jest\li tak to znaczy jestes szalencem i sam sobie styczek załozysz na szyje a drugi z kamieniem na nogi i zepchnesz go w przepaśc
Nik nie wychodzi normalny po spotkaniu z ,,Czarnym Szwadronem Śmierci .,, a jesli wyjdzie ma wielkie szczescie że wyszedł choć jest już warzywem
ja czytam raz na jaiś czas co pisałes tu i ogarnia mnie smutek
przestan zyc złudzeniami

staaw - Nie 23 Lip, 2017 18:20

Tak więc widzisz Dziadziuniu... Mała i Wuśka to dziewczyny którym należy się większy szacunek niż rodzonej ślubnej...
Mała - Nie 23 Lip, 2017 19:12

dziadziunio napisał/a:
Wczoraj się wystraszyłem, nie bywam na zlotach, nie mam pojecia co też się tam wyrabia
Przypomniałem sobie jednak, że pisałaś coś o studowaniu i Iras z automatu odpadł

Nie stało się to na zlocie, tylko z czasem :) Z czasem budowała się przyjaźń i zaufanie. Wzajemna pomoc w problemach i zmartwieniach. Na zlocie tylko poznaliśmy się "w realu". To uczucie odkryliśmy duuuużo później. I było dla mnie kompletnym zaskoczeniem! :shock:
1 maja przyszła na świat nasza córeczka.
W październiku - mój partner zacznie 3 rok studiów :) Dodam że - dziennych. Jednocześnie pracując.
Nie wiem, jaki jest dla innych. Wiem za to - jaki jest dla mnie :) Ciężko uwierzyć - prawda?... Ale tak po prostu jest :) Widzisz dziadziuniu, czego potrafi dokonać trzeźwy alkoholik, jeżeli tylko tego chce? Cuda. Po prostu potrafi dokonać cudów! :mgreen:
Czy gdybyś wiedział - kim jest mój partner - uwierzyłbyś mi? Nie sądzę. ;)
A dzięki swojej niewiedzy - na ten temat - :) wyrobiłeś sobie zdanie o mnie samej - na bazie tego, jaka naprawdę jestem ja sama. A nie z kim jestem.
:) Ci, którzy mieli okazję widzieć nas na zlotach - widzieli na własne oczy - jak wygląda nasza Rodzinka. I sami wyrobili sobie o nas własne zdanie :) Mój punkt widzenia już poznałeś :)
Ja - wiem jedno - nie ma stereotypów. Nie ma standardów, jakimi muszą kierować się ludzie, żeby byli razem szczęśliwi. Człowiek - to człowiek :) Każdy jest inny i każdy potrzebuje kogoś innego, by jego życie stało się pełniejsze. Ja to mam. I ku mojemu ciągłemu zaskoczeniu - z dnia na dzień - staje się silniejsze :)
Jestem tym kim jestem:

Wysłany: Nie 18 Cze, 2017 19:59
Mała napisał/a:
:) Jestem współuzależniona. Jestem partnerką alkoholika.

I jestem z nim szczęśliwa :mgreen: Bo jestem - sobą sc43545

Mała - Nie 23 Lip, 2017 19:18

staaw napisał/a:
Tak więc widzisz Dziadziuniu... Mała i Wuśka to dziewczyny którym należy się większy szacunek niż rodzonej ślubnej...

I tu chyba polemizowałabym z lekka ;) Bo slubnej dziadziunia też należy sie taki sam szacunek! :medal:

sc43545

staaw - Nie 23 Lip, 2017 19:25

Mała napisał/a:
staaw napisał/a:
Tak więc widzisz Dziadziuniu... Mała i Wuśka to dziewczyny którym należy się większy szacunek niż rodzonej ślubnej...

I tu chyba polemizowałabym z lekka ;) Bo slubnej dziadziunia też należy sie taki sam szacunek! :medal:



Tu nie ma nad czym deliberować. Sama napisałaś:
Mała napisał/a:

Ja - wiem jedno - nie ma stereotypów. Nie ma standardów, jakimi muszą kierować się ludzie, żeby byli razem szczęśliwi. Człowiek - to człowiek :) Każdy jest inny i każdy potrzebuje kogoś innego, by jego życie stało się pełniejsze.


Skoro każdy człowiek jest inny to i szacunku wymaga innego.
Moją Wusię uwielbiam jak królową, Ciebie szanuję jako żonę władcy zaprzyjaźnionego królestwa.
No chyba że kozę i lwa chcesz karmić tymi samymi suchymi miotłami...

Mała - Nie 23 Lip, 2017 19:30

staaw napisał/a:
No chyba że kozę i lwa chcesz karmić tymi samymi suchymi miotłami...
xcc Absolutnie nie! ffg65 Mioteł to ja wolę używać do latania 5grv

sc43545

staaw - Nie 23 Lip, 2017 19:32

Mała napisał/a:
Mioteł to ja wolę używać do latania

Pamiętaj dobrze nasmarować... ;)

Mała - Nie 23 Lip, 2017 19:35

:mgreen: oleju Ci u mnie dostatek ;) ...w głowie! :smieje:
staaw - Nie 23 Lip, 2017 19:40

Mała napisał/a:
:mgreen: oleju Ci u mnie dostatek ;) ...w głowie!

Raczej miałem to na myśli:
http://czarownice.com/mas...aprawde-lataly/

Mała - Nie 23 Lip, 2017 19:57

:mgreen: Jaka piękna!

ale to nie moje zdjęcie :P

dziadziunio - Nie 23 Lip, 2017 21:06

Fajne zdjęcie :hura:
W Szcecinie od rana się chmurzyło i zapowiadał się wielki deszcz. Trochę pokropiło i przeszło, tak to z tym deszczem jest :bezradny: Byłem dziś na mitingu, mówiłem o tym samym co wczoraj i nikt nie wyszedł, lecz tutaj mówię o sobie już od lat a tam tylko od czasu do czasu lub jak kto woli, co jakiś czas. Fajny dzień i kolejne ciekawe doświadczenie udowadniające mi, że idę tam, gdzie mam iść :plotki:
Mała dzwoni i chce już wracać, tęskni tak samo jak i my, za nią. Jutro muszę iść do lekarza, kończą mi się leki i muszę poprosić o nowe. :krzyk:
Trzeba sprzątać we wtorek wraca. :)
Miłego :pocieszacz:

Tosia - Nie 23 Lip, 2017 21:39

dziadziunio, Dbaj o siebie, bo masz dla kogo.Sciskam.
Wyobrazilam sobie moją corczke. ..na koloniach wrrr,az mam dreszcze:-)
Spokojnej nocy,Przyjacielu.

dziadziunio - Nie 23 Lip, 2017 21:43

Tosia napisał/a:
Sciskam.



Ja także. Jestem z Ciebie dumny. :tak:
:pocieszacz:

Jras4 - Pon 24 Lip, 2017 16:15

teraz za Toskensie wziełeś ?
staaw - Pon 24 Lip, 2017 17:08

Jras4 napisał/a:
teraz za Toskensie wziełeś ?

Iras, a mąż Tośki podpisał z nami pakt o wzajemnej pomocy militarnej?
Za frajer nie będziemy chyba walczyć, to nie RWPG...

dziadziunio - Pon 24 Lip, 2017 19:40

staaw napisał/a:
Iras, a mąż Tośki podpisał z nami pakt o wzajemnej pomocy militarnej?



Ty Staaw z każdym być wszedł w układ. aby tylko było na Twoim....

dfg56s

Już jest spakowana, byłem załamany spisywaniem listy co ze sobą bierze, ale wyszło na dobre. Wróci bez strat, w tamtym roku jej mama przeżyła szok, wróciła prawie z pustą walizą. W Szczecinie pochmurno i wieczorem zapewnie lunie, fajny dzień w domu błysk i wszystko poustawiane w rządki. Jeszcze jedno wyjście z psem i do łóżka, cieszę się jak dzieciak, ze dzieciak wraca.
Miłego :pocieszacz:

staaw - Pon 24 Lip, 2017 19:45

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
Iras, a mąż Tośki podpisał z nami pakt o wzajemnej pomocy militarnej?



Ty Staaw z każdym być wszedł w układ. aby tylko było na Twoim....


Nie z każdym mi po drodze ale mam kilkoro przyjaciół sprawdzonych w ogniu czego i Tobie życzę...

dziadziunio - Pon 24 Lip, 2017 19:48

staaw napisał/a:
Tobie życzę



Spoko, dziękuję.
:)

Mała - Pon 24 Lip, 2017 20:29

sc43545
U nas lało wczoraj...Najpierw się drzwi na klatkę otworzyły, potem walnęły balkonowe a następnie na klatkę...W pierwszej chwili myślałam, że ktoś po prostu drzwiami trzasnął a to - tylko przeciąg...I się zaczęło...Szaro za oknem, wicher hulał jak "w kieleckim na przystanku" ;) a daleko na horyzoncie - żółte niebo i smugi wody - wylewanej jakby z wiadra...
Nas ominęło bokiem - tylko troszkę popadało i poszło dalej...Z daleka - fajnie było obserwować poziomo uderzające pioruny...
dzisiaj dostałam kilka zdjęć, z miejscowości odległej o 150km. Wczoraj tam byliśmy. Widziałam miejsca ze zdjęć. Wyjeżdżaliśmy zanim zaczął padać drobny deszczyk...Zadyma przyszła później. I tam, gdzie wczoraj byliśmy - woda jeszcze dziś - stała po kostki...
Fajnie jest z daleka obserwować takie zjawiska. Gorzej - być w ich centrum... :(
Wystarczy chwila, żeby nasze życie obróciło się o 180stopni. Ale tego - żeby na dobre - trzeba chcieć i dążyć do tego. :) Dlatego trzeba się cieszyć każdą nadchodzącą chwilą. Każdą - wykorzystać na maksa. Tak, żeby gdy nagle przyjdzie po nas ktoś z "Drugiej strony życia" - nie żałować, że je sobie zmarnowaliśmy :)
I tak właśnie robię :mgreen: Cieszę się chwilą - tak jakby każdy dzień - był pierwszym dniem mojego nowego życia :kwiatek:
Pozdrawiam serdecznie!

sc43545 (zmęczona ząbkowaniem małej-Małej - ale szczęśliwa :mama: )

dziadziunio - Pon 24 Lip, 2017 20:54

Mała napisał/a:
Cieszę się chwilą - tak jakby każdy dzień - był pierwszym dniem mojego nowego życia


Należy zachowywać się tak.... jakby każdy dzień... był..... gdyż, przecież może..... być... ostatnim w naszym życiu..... :bezradny:
Zazdroszczę dzieciakom..ząbkowania.. :beczy:
Dobranoc :papa2:

Mała - Pon 24 Lip, 2017 21:45

dziadziunio napisał/a:
może..... być... ostatnim w naszym życiu.....
:) Może...Ale nie trzeba do tego podchodzić tak pesymistycznie ;)
Bo jeśli ktoś już prawie był po tamtej stronie życia, docenia dar życia. I nową szansę jaką dostał. Dlatego - warto żyć, myśląc pozytywnie...
Papierosy - skracają nam życie...
Alkohol - skraca nam życie...
Czasem zrobić to może inny człowiek :(
Wiele lat żyłam w przeświadczeniu - że każde życie kończy się śmiercią i nigdy wtedy nie pomyślałam - że jest coś "pomiędzy"...Dlatego nauczyłam się cieszyć z tego, co ktoś mi chciał dać. Ktokolwiek...Dlatego właśnie mam za sobą kilka związków z uzależnionymi partnerami...
A moje "pomiędzy" zaczęło się niespodziewanie...Tuż przed 40. Postanowiłam zmienić swoje życie. Miałam już dość życia jako współuzależniona w chorym związku. Z alkoholikiem, który nie chciał leczyć się - dla siebie. Powiedział wprost. Że nie chce przestać pić...
Nie miałam wtedy siły walczyć dla siebie...postanowiłam więc walczyć o siebie - dla moich dzieci :)
I dziś jestem szczęśliwa. W nowym związku. Z partnerem, który dawno temu - zaczął walczyć o siebie - dla siebie :)
To dzięki niemu jestem dziś taką, jaką jestem - sobą :) To on nauczył mnie - że nie warto się poddawać. Że jeżeli wydaje nam się, że wszystko się skończyło - trzeba zacząć od początku :) To on nauczył mnie - że wyrzucanie z siebie zbędnych emocji - nie jest czymś złym...
Dziś, rozmawiając z kimś - potrafię patrzeć mu prosto w oczy. Dziś, kiedy mi się coś nie podoba - mówię o tym wprost. Bez złości. Nie duszę tego w sobie...Nie obwiniam siebie o to, że ktoś miał prawo sprawić mi przykrość, bo...
Dziś - potrafię bez złości i złośliwości zaznaczyć swoje granice. Uczę się asertywności. a jeżeli mnie coś wnerwi - potrafię rzucić talerzem do zlewu (zapominając, że duralex też się tłucze ;) ) bo - nadal jestem sobą i nie zamierzam "wyżywać się" na kimś, kto nie jest niczemu winien... Tak jak ja kiedyś byłam. I znosiłam wszystko cierpliwie, nawet jeżeli nie miałam pojęcia gdzie może leżeć moja wina...
Warto więc ciągle próbować od nowa :) Nawet, jeżeli raz się potkniemy - warto znów wstać z kolan i ruszyć do przodu.
"Ja już nie mam siły! dlaczego ja już nie mam siły???..." - ponad 2 lata temu - tak krzyczałam z płaczem do telefonu..."To nic. Znajdzie się ta siła. Możesz na chwilę stanąć. Odpocząć. Ale pamiętaj - nigdy się nie cofaj" - te słowa usłyszałam w odpowiedzi :) Miał rację :) Te słowa do mnie wracają, kiedy widzę dziewczyny, które zaczynają iść tą samą drogą - którą ja zaczęłam 2 lata temu... To właśnie te słowa, ta odpowiedź, dały mi siłę, by ruszyć dalej. I znaleźć się w tym miejscu - w którym jestem dziś. Ja, Mała. Współuzależniona. Partnerka trzeźwego alkoholika :) Warto? Warto!

:buzki:
Mała sc43545

dziadziunio - Pon 24 Lip, 2017 22:08

Mała napisał/a:
Może...Ale nie trzeba do tego podchodzić tak pesymistycznie



A kto pisał o pesymiżmie? :mysli:
W jednym i drugim znajdziesz to samo, o czym napisałaś na górze. :bezradny:
Padam na ryj, dobranic :pocieszacz:

Wiedźma - Wto 25 Lip, 2017 08:29

Jras4 napisał/a:
co do połamania .. no cuż wolisz rece czy nogi ?

Iras, Ciebie to już całkiem porąbało? 8|
Weź no się chłopie ogarnij, bo to co napisałeś ktoś może potraktować jako groźby karalne! :nerwus:
:yellow:

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 11:15

staaw napisał/a:
Nie z każdym mi po drodze ale mam kilkoro przyjaciół sprawdzonych w ogniu



Na alkoholowych forach, piszę prawie od dziesięciu lat. Tyle też mniej więcej czasu, przebywam pomiedzy alkoholową braciom na mitingach, Nigdy nie poszukiwałem pomiędzy nimi przyjaciół i nie wchodziłem także w grupy zbyt głośnych, moim zdaniem sprawdzonych w bojach, weteranów. Zawsze stałem z boku i ze zdziwieniem zielonej żaby przyglądałem się temu, co wewnatrz tych grup się wyrabia. Do dziś nie przepadam za tymi ugrupowaniami w których głównym prawem jest to, że kto z nami.... jest nasz... a kto przeciw nam... staje się z miejsca .....naszym..... wrogoiem. Dziś mam przyjaciól, lecz żaden z nich nie poszedłby za mną w dym, gdybym nie miał racji. Nawet by mi do głowy nie przyszło aby któregokolwiek z nich nazwać moim przyjacielem tylko dlatego, że widzi swiat tak jak ja i tylko tak jak ja, swiat ten odbiera. :mysli:
Atakuje ludzi za to, ze mają inne zdanie niż jego pobratyńcy i czesto komfabulując fakty bryzga jadem nie tylko osaczoną ofiarę, lecz także posówa się do tego aby zaatakować jego partnera... czy też nawet...jego dzieci... :krzyk:
Nie tędy droga :bezradny:
Moi przyjaciele sami się znależli i dziś uwierz mi, mam ich niewielu mniej niżli Ty. :tak:

Mała już wróciła, opalona na maksa i szczęśliwa. Dostałem prezent na imieniny, o których zapomniałem :radocha: Urosła i schudła.
Wszyscy, znaczy mała, mama i teście wyjeżdzają w czwartek, więc tylko pranie, pakowanie i wio. Odpocznę, popiszę i nadrobię stracony czas. :okok:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

staaw - Wto 25 Lip, 2017 11:23

dziadziunio napisał/a:

Na alkoholowych forach, piszę prawie od dziesięciu lat.

Z ilu Cię wyrzucili bez prawa powrotu?

(zaczepiasz, więc musiałem się zniżyć do poziomu którym się brzydzę)

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 11:38

staaw napisał/a:
Z ilu Cię wyrzucili bez prawa powrotu?


Z jednego. Przecież Wiesz. :tak:

staaw napisał/a:
którym się brzydzę


To nie rób tak :bezradny: I jakie zaczepiasz? Dlaczego odebrałeś to jako atak? Napisałem tylko o sobie i swoim spojrzeniu na otaczający, mnie świat. :mysli:

Pozdrawiam serdecznie :)

staaw - Wto 25 Lip, 2017 11:43

dziadziunio napisał/a:
Dlaczego odebrałeś to jako atak?

Nie atak tylko zaczepkę.
Może wynika to z traumy w dzieciństwie której nie przepracowałem.
Cholernie nie lubię jeżeli ktoś uważa że ma jakoś, to ja mam mieć tak samo.
A jeżeli moje doświadczenia nie pokrywają się z doświadczeniem ktosia to znaczy że konfabuluję...

staaw - Wto 25 Lip, 2017 11:59

Konkretny przykład:
Pamiętasz naszą rozmowę o fotografii?
Zaśmiałeś możliwość wyboru między ratowaniem dziecka a zrobieniem fotki bo Ty (czy małżonka, nie pamiętam) trzaskacie fotki hurtowo...

Otóż ja ze 100 fotek pokazuję tylko kilka, reszta, moim zdaniem, to ostatni kicz. Na widokówkach z nad Zalewu Szczecińskiego są lepsze...

Nie wiem na ile przekonała Ciebie nasza rozmowa z Małą że robienie zdjęć to nie tylko szybkie naciskanie migawki...

Zdjęcie które robiłem (aparatem) ni mniej ni więcej tylko 20 minut.
Później godzina w programie graficznym...
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=872406#872406

A to że wszyscy alkoholicy to łobuzy (mówiąc oględnie) bo Ty byłeś łobuzem... to już się chyba przyzwyczaiłem i nie drażni mnie...

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 12:05

staaw napisał/a:
Nie atak tylko zaczepkę.



To tylko słowa. Bronisz się używając słow których, jak napisałeś się brzydzisz, a jak obrona to i atak.

Spoko :)

staaw - Wto 25 Lip, 2017 12:09

dziadziunio napisał/a:
Bronisz się używając słow których, jak napisałeś się brzydzisz, a jak obrona to i atak.

Nie słów a metod się brzydzę. Pierwsza wersja posta nieco się różniła od wysłanej.
Poziom obrzydzenia okazał się większy od chęci dokopania Tobie.
(Teraz wygląda jakbym się chwalił, co tam...)

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 12:17

staaw napisał/a:
A to że wszyscy alkoholicy to łobuzy (mówiąc oględnie) bo Ty byłeś łobuzem... to już się chyba przyzwyczaiłem i nie drażni mnie...


Przecież ja mówię i piszę tylko i wyłącznie o sobie. Byłem w tym ponad trzydzieści lat, ja taki już byłem....ale alkoholizm, nawet po zaprzestaniu picia, nadal się rozwija. :bezradny:
O zdjęciach i ich robieniu nie wiem, nic. Chociaż na temat moich, naszych awantur i wojny z moją partnerką, mógłbym napisać książkę. Dziś wiem, że to jest dla niej bardzo ważne i wiem także, że ważne może, ich robienie być i dla Ciebie. Nie neguję więc, ani też nie polecam mnie nie kręci i nie znam się. :bezradny:

Spoko, muszę wyść w Szczecinie leje. :)

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 12:23

staaw napisał/a:
od chęci dokopania Tobie



Możemy się kopać :bezradny: .......tylko ja już stary i zmeczony jestem :rotfl: :mysli: ......i to nie ma ,przecież sensu? :okok:
Spadam, miłego :)

staaw - Wto 25 Lip, 2017 12:28

dziadziunio napisał/a:

Możemy się kopać

No popatrz, a ja sobie pomyślałem że przyjaciółmi raczej nie będziemy, jednak mamy szansę na porozumienie.
W każdym razie ja jestem otwarty na propozycje wojny lub pokoju...

dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 13:07

staaw napisał/a:
jednak mamy szansę na porozumienie


I niech tak zostanie. :tak:
Porozumienie to jednak nie jednolitość, jednostajność i jeden sposób postrzegania. Jeszcze nie raz zapewne się pokopiemy. Lecz po tym co, dziś.....ból będzie mniejszy. :okok:
Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie, miłego dnia :)

staaw - Wto 25 Lip, 2017 13:36

Dziadziuniu, w takim razie z przyjemnością oświadczam Tobie iż Twoje akta zostały usunięte ze starej, założonej jeszcze w dzieciństwie, teczki... ;)


dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 14:01

staaw napisał/a:
oświadczam Tobie iż Twoje akta zostały usunięte



Ja także zrezygnowałem z rezerwacji, na pociąg do Twojej miejscowości a przygotowany i naoliwony już sprzęt zakopałem, na powrót w lesie. :rotfl:
Spadam :)

staaw - Wto 25 Lip, 2017 14:04

:buahaha: :okok:
Linka - Wto 25 Lip, 2017 15:54

Nic a nic nie rozumiem z tego Waszego pisania panowie.
Czy trzeba być facetem, czy alkoholikiem by wyłapać takie niuanse?
ceewd


edit:
uznałam, ze mi do niczego to rozumienie niepotrzebne :beba:

staaw - Wto 25 Lip, 2017 16:00

Linka napisał/a:

uznałam, ze mi do niczego to rozumienie niepotrzebne :

I to jest słuszna koncepcja Aluśka... :rotfl:

Jras4 - Wto 25 Lip, 2017 17:15

dziadziunio napisał/a:
Ja także zrezygnowałem z rezerwacji, na pociąg do Twojej miejscowości a przygotowan
ja dojade rowerem jak by co .. mozesz liczyć na niezła walkę
dziadziunio - Wto 25 Lip, 2017 19:28

Linka napisał/a:
Nic a nic nie rozumiem z tego Waszego pisania panowie.



I to napisała kobieta, która zawsze mnie, w mig rozumiała... :skromny:
Mój stan, się pogarsza. :mysli:
Przytulam :pocieszacz:

biegnacazwilkami - Wto 25 Lip, 2017 23:45

Lekko spóźniona chcę Ci Krzysiu złożyć indywidualne, najserdeczniejsze życzenia Imieninowe, wszystkiego dobrego, 100 lat w zdrowiu i radości:) :kwiatek:
biegnacazwilkami - Śro 26 Lip, 2017 00:28

Przy okazji imienin Krzysztofa zerknęłam Krzysiu na Twój wątek...sory, że rzadko Cię czytam, ten ciągły brak czasu...bloga też jeszcze nie czytałam...nie wiem, czy masz wielu czy nie wielu przyjaciół, czy w ogóle mamy w dorosłym życiu czas i miejsce na przyjaźń....chcę Ci jednak powiedzieć, że mimo że się osobiście nigdy nie spotkaliśmy, wciąż mam w telefonie Twój numer telefonu....obok wielu innych nieaktualnych dziś i nie potrzebnych numerów, to fakt, ale,zawsze gdy mimo woli wpada mi w oczy, usmiecham się....i wiesz co, jestem pewna, że podobny usmiech na twarzy, sympatii i serdecznej pamięci pojawia się u większości osób które na tych wszystkich Forach o których wspominasz, miały okazję Cię czytać. Cóż, miałeś i gorsze chwile, fakt....jestem jednak pełna podziwu dla zmian jakie przez te 9 lat gdy się od czasu do czasu spotykamy, widzę u Ciebie...w pisaniu...w myśleniu...mam nadzieję że i w życiu. Jeśli ktoś Cię nie lubi, jego strata, nie da się wszystkich zadowolić. Jeśli jednak uda się nam sprawić komuś radość, życie nabiera sensu, jestem pewna, że masz takich chwil " na sumieniu" więcej, czego Ci serdecznie życzę ....partnerka alkoholika, jeśli jest również jego przyjaciółką, raczej nie ma potrzeby i czasu wypisywać się na forach internetowych....tak, nie wiem, czy w dorosłym życiu mamy miejsce i czas na przyjaźń...a może tylko nie łatwo nam zawiązywać przyjaźnie? Przeciwnie niż w dzieciństwie....
dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 07:51

Miło Ciebie widzieć, zrobiłaś mi frajdę. Dziękuję. :buzki:
Telefon już nie ważny. Przywołałaś wspomnienia czasu gdy wciąż miałem nadzieję, że ten dzień, będzie w końcu... ostatnim dniem mojej, wiecznej męki. Na bloga przyjdzie czas, ja także dawno już tam nie zaglądałem, byłem pewny, że kończąc będę mógł w końcu odpocząć a jak widać wciąż jeszcze żyję. Może jeszcze dom? gdyż drzew to zarówno nasadziłem jak i wyciąłem, w swoim życiu w bród.
Jesteś dla mnie bardzo cennym znajomym, gdyż byłaś partnerką najważniejszej osoby, jaką spotkałem w swoim życiu. Trzymaj się. :pocieszacz:
Od wczoraj leje, leje i nawet na chwilę nie przestaje lać. Byłem na Pocztowej, bardzo stęskniony za ludzmi którzy tam się pojawiają, tworząc klimat który nie ma sobie równych, Dziewczyny piorą i się pakują, wciąż się przytulając i na okrągła gadając jak nakręcone. Kiedyś mnie to wkurzało a dziś fajnie się przy nich bawię. :plotki:
Zapowiada się fajny, chociaż deszczowy dzień. :)
Miłego :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 08:45

Lipiec to czas urlopowy, ale nie ustalony to ....bumelka... xcc
Mała gdzie jesteś? g4g412
Pozdrawiam :)

Jras4 - Śro 26 Lip, 2017 17:09

dzieadziunio .postanowiłem napisac ci cos bardzo waznego
otóz dziś odkryłem brakujace ogniwo w teori Darwina
czytając twoie posty i widząc kolege w pracy kłucacego sie z innym doszedłem do wniosku że to drugi Ty
z ta jednak róznica że Ty nie kszyczysz czy nie machasz rekami jak tamten nieszczesnik
ale zato nadrabiiasz pisaniem pocieszajace dla Ciebie jest to że i Darwin choc twierdził że jest od małpy tez pisał

Jras4 - Śro 26 Lip, 2017 17:14

wyjasnie ci tez znaczenie przełomowych wynalazków wczesniejszych niz epoka kamienia w dziejach swiata
wiec tak .. do tychczas twierdzono że najwazniejszym wynalazkiem byłomkoło
otóz nie bo drewniana pałka do bicia innych
zastanowaiasz sie pewnie a co to za wielkie odkrycie
juz tłumacze nie chodzi o sama pałkę ale o jej zastosowanie o odkrycie do czego mozna ja zastosowac
wyobraż sobie niewielki staw w dzungli i tam siedzi krokodyl i kolejno wyzera biedne malpy
a pszecież musza pić i krokodyl to wie i czeka
az tu wielka niespodzianka .. stado małp wpada z pałami i nieczego nie swiadomego krokodyla zaczyna napiepszac ..ale nie tylko pałkami ale i walić w łep głazami a przy tym nieludzko wyć z radości
tak pojawiło sie pojecie ,,dzicz ,,

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 18:39

Jras4 napisał/a:
tak pojawiło sie pojecie ,,dzicz ,,


Może to i jest jakieś odkrecie, lecz... afc4fvca
Krokodyl nie zjada małp dlatego, że lubi to robić lecz tylko z uwagi na to, że został tak zaprogramowany. Jest drapieżnikiem i tak wygląda kształt całego jego zywota. Nie zastanawia się czy jest to dobre czy złe, mądre czy też głupie...po prostu tak ma i tak już z nim jest. Być może jakby wiedział i inaczej sformatowany miał mózg, mógłby zostać np... mistrzem świata w pluciu na odległość, lecz po cóż mu to? On umie polować na małpy, o których napisałeś. a których nad stawem o którym donosisz, jest całe mnóstwo. Małpy także nie romyslają o tym co dobre a co złe i cały horror Twojej opowieści jest w tym, aby krokodyl małpy nie przechytrzył. Małpy byłyby w takim wypadku grube, krokodyl z głodu by zdechł a z braku naturalnych wrogów ich mnogość zasrałaby cały las, w którym i tak nie byłoby czego zjeść i...i...tak klops...Zostały by z tymi pałkami a kamieniami rzucałyby w siebie, aż do skutku... :mysli:
A tak prawdę mówiąc o co Tobie chodzi i do czego zmierzasz? :bezradny:
A jak jest z alkoholizmem i alkoholikami..Może ja zacznę a Ty skończ?
Pijąc i wprowadzając do swojego kwioobiegu alkohol uszkadzasz mózg, z mijajacym czasem i ilościom wprowadzonego do wnętrza trucizny następują upośledzenia których nie da rady już cofnąć, czy też farbą zamalować.Cudów nie będzie i być nie ma już skąd... To wprawdzie nie ręka, która raz urwana nigdy nie odrośnie, lecz strata ta nie pozwala .....
Pozdrawiam Ciebie serdecznie ;)


Linka.....wybacz. :beczy:

staaw - Śro 26 Lip, 2017 19:01

dziadziunio napisał/a:

Linka.....wybacz. :beczy:

Linka, nie wierz żadnej kropelce, to są krokodyle łzy alkoholika...

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 19:25

staaw napisał/a:
łzy alkoholika

c4fscs

Jras4 - Śro 26 Lip, 2017 20:21

dziadziunio napisał/a:
że lubi to robić lecz tylko z uwagi na to, że został tak zaprogramowany.

ale małpy juz nie ,one zaczeły myslec i walczyc .. i o to tu chodzi

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 21:24

Jras4 napisał/a:
zaczeły myslec



Może masz i rację i aby tak było. Lecz to byłby cud a te nie istnieją... :bezradny:
Moim zdaniem, zaznaczam jeszcze raz...moim zdaniem i tak jak i Ty, ja mam prawo takie mieć, będzie tak. :bezradny:
Jras4 napisał/a:
walczyc



Walczyły z zagrożeniem, walczyć będę także i z podziałami które aby nie było zamieszania i tego o czym już napisałem muszą, jeszce raz zaznaczam muszą zaistnieć. Ten siedzi wyzej a niby dlaczego? ten bzyka osiem a ja tylko cztery albo o zgrozo mam złe geny i bzykać wcale nie będzie można mi....Złe geny a co to dla małpy jest? Ten pije pierwszy a ten ostatni, pośrodku nich, ten je młode pędy a temy zostają badyle i kora ze starych drzew itp, itd...
Jeden pomyśli, że zabili przecież krokodyla wspólnie więc niby jakie podziały i przydział lepszych miejsc. Chwyci za kamień i rzuci a jego kumpel pomyśli, że rację pełną ma, chwyci za kij. I w mig jeden drugiego, trzeci czwartego, zakatrupii...
I to jest .....moim...zdaniem dzicz, gdyż dzieje się to wszystko w jednym, bliżniaczym gatunku..
Witam Ciebie siedecznie, jeżeli się nie zgadzasz, nie jesteś gorszy ani ja gorszy od Ciebie nie jestem tyż. Jesteśmy ludzmi a to jest jedno.... z wielu co nas łączy. Kiedyś jeszcze oboje, mieliśmy akwaria :pocieszacz:

Mam dość, dziewcyny jutro wyjeżdzają.....odpocznę...i się wyśpię, :rotfl:
Dobranoc, pozdrawiam Was serdecznie, dużo się od Was nauczyłem :pocieszacz:

:pocieszacz: Linka wybacz, przepraszam :pocieszacz:
Staaw :rotfl:

Mała - Śro 26 Lip, 2017 22:00

:mgreen: jestem obecna! Wczoraj miałam kiepski dzień :oops: - dziś już jest ok ;) Mała-Mała śpi, pora więc na cappucino...

dziadziunio, staaw - dopiero nadrobiłam zaległości w czytaniu i wiecie co? :brawo: Tak się zachowują dojrzali mężczyźni! :okok:
Lineczko nawet nie próbuj zrozumieć ;) ...

Strasznie jestem dzisiaj pozytywnie nakręcona... Spędziłam dziś przemiły dzień, po wczorajszym zmęczeniu psychiczno-fizycznym - rano został mi tylko potworny ból pleców...Ale szybko minął - jak tylko zobaczyłam piękny uśmiech malutkiej :mgreen:
...Znów wróciły wspomnienia - a propo fotografii...Moment, kiedy po raz pierwszy trzymałam aparat w ręku. Dobry aparat. Należał do mojego (wtedy) partnera alko. Jechaliśmy pociągiem, on spał, a ja nie mogłam się napatrzeć na widoki za oknem...Tak mam wpojone - że nie ruszam bez pozwolenia niczyich rzeczy, które są dla tej osoby wyjątkowe - bo uważam to za kradzież :( . Wtedy akurat - nie mogłam go dobudzić, a wiedziałam, że jeśli nie "zatrzymam" tych obrazów zza okna na kliszy - nigdy więcej ich nie zobaczę...Wzięłam aparat i kilkakrotnie kliknęłam...Potem znów...Mijamy Malbork i ja znów...Nagle mój partner obudził się i zobaczył, co robię. Zabrał mi aparat i sam zaczął klikać, ale zamek krzyżacki był już poza jego zasięgiem. Obraził się wtedy na mnie - że nie obudziłam go wcześniej. Zrobiło mi się przykro, więc "łaskawie" pozwolił mi wziąć aparat i klikać dalej fotki...To był kliszowy aparat. Taki sam model - mam u siebie dziś :mgreen: . I wszystko było ok. Do czasu. Mój (wtedy) partner lubił robić zdjęcia, miał do tego wyczucie. Dlatego poświęciłam wtedy swoje oszczędności i kupiłam mu na imieniny aparat i obiektyw za (wtedy) prawie 3 tysiące... Po dojeździe na miejsce, postanowił, że skoro tak bardzo kocham morze - to pokaże mi podstawy fotografii, żebym zabrała sobie "ładne widoczki" do domu, na pamiątkę...Zaczął mnie uczyć, ale...nie byłam w stanie pojąć wszystkiego...Był bardzo cierpliwy. Do czasu...Do czasu gdy odebraliśmy zdjęcia z wywołania...Każde swoją kliszę. Nie dostałam wtedy więcej już aparatu do ręki. Dopiero dziś wiem dlaczego. On już wtedy wiedział - że mam do tego talent. A ja nie miałam pojęcia - że nieświadomie "wsiadłam" mu na ambicję.
Pozwolił mi brać aparat do ręki i zaczął uczyć mnie jego obsługi - bo w swoim egoizmie myślał, że będzie mógł "wykazać" się przede mną, że jest we wszystkim lepszy niż ja...A ja i tak zawsze patrzyłam na niego jak na boga. Nawet kiedy mówił, że nigdy go nie zostawię, bo nie dam sobie bez niego rady...To był mój pierwszy długoletni związek. To właśnie wtedy stałam się współuzależniona...Nawet kiedy się rozstaliśmy - wierzyłam mu. Przez kilka kolejnych miesięcy - żyłam w ciągłym strachu - że pod koniec miesiąca nie będę miała co jeść. Tak jak mi powiedział. I marzyłam, żeby wrócił, choć jednocześnie bałam się go jak ognia. Gdyby nie wsparcie przyjaciół - pewnie bym to zrobiła :zalamka: Tak mocno byłam od niego uzależniona...
Dziś mam w posiadaniu kilka aparatów foto. Robię zdjęcia kiedy chcę i mam w nosie czyjąś krytyczną opinię. Sama segreguję swoje zdjęcia na: dobre, super i "do kosza".
Co dzień zamykam za sobą jakiś rozdział smutnej przeszłości. Dojrzewam :) Widzę ile jestem warta. I nie chcę już wracać do dawnej mnie - do tej, która musiała mieć przy sobie kogoś, kto nią pokieruje, powie co, jak i kiedy ma zrobić, żeby było dobrze, do tej - która jako swoje - uznawała zdanie innej osoby. Ja - Mała - współuzależniona - partnerka trzeźwego alkoholika.
...Ale nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć przy sobie mojego obecnego partnera :>
czasem tak jest - że ktoś, kto zupełnie nie pasuje do kogoś innego - dla nas jest idealny.
Wiecie, kim - wg mnie - jest idealny dla nas partner? To wcale nie ktoś, kto nie ma wad. Bo takich ludzi nie ma. To wcale nie ktoś, kogo sobie kiedyś wyobrażałyśmy jako cudownego księcia na białym koniu, który podjeżdża pod naszą zaklętą wieżę, wspina się do nas po bluszczu i ratuje z rąk złej czarownicy ;)
...Ideał - to ktoś zwyczajny. Człowiek, który ma swoje wady i zalety...Ale to człowiek, którego wady nam po prostu nie przeszkadzają. Jesteśmy w stanie je zwyczajnie zaakceptować. I z wzajemnością. A zalety? Są miłym dodatkiem do tego człowieka... :) A jeżeli jeszcze przy okazji, połączy nas wzajemne uczucie?... :skromny:
Dopiero dziś - jestem w stanie zamknąć za sobą tamten rozdział życia. I dopiero dziś - wiem, że był mi potrzebny. Po co? Bo jestem w stanie zrozumieć dużo więcej. Tamto "piekło" było mi potrzebne po to - żebym zrozumiała, czym jest "niebo" ;) Wtedy - nie byłam gotowa, żeby docenić to - co mam teraz. Spokój i ciszę. Wolność. Wzajemne wsparcie i szacunek do odmiennego zdania mojego partnera. Zaufanie...itd.itp. :) Długo mogłabym wymieniać ;) Wtedy - nie byłam na to gotowa. Teraz jestem

sc43545 Spokojnej nocy ludziki! I dziękuję dziadziunio! Znów zamknęłam za sobą kolejny etap smutnej przeszłości! :milczek:

Mała - Śro 26 Lip, 2017 22:02

dziadziunio napisał/a:
jeżeli się nie zgadzasz, nie jesteś gorszy ani ja gorszy od Ciebie nie jestem tyż.
:brawo:
biegnacazwilkami - Śro 26 Lip, 2017 22:04

Krzysiu, mam dla Ciebie zagadkę:
co to jest:
gdy masz to w małżeństwie, musisz się liczyć z rozwodem...., gdy nie masz tego w samochodzie,musisz liczyć się z mandatem....

Mała - Śro 26 Lip, 2017 22:17

biegnacazwilkami napisał/a:
partnerka alkoholika, jeśli jest również jego przyjaciółką, raczej nie ma potrzeby i czasu wypisywać się na forach internetowych
a dlaczego by nie?... :)
biegnacazwilkami napisał/a:
nie wiem, czy w dorosłym życiu mamy miejsce i czas na przyjaźń
mamy :) tylko nie zawsze trafiamy na właściwych ludzi bo
biegnacazwilkami napisał/a:
nie łatwo nam zawiązywać przyjaźnie?
- tak. Dlatego, że jesteśmy bardziej dojrzali i doświadczeni, mamy poważniejsze problemy i wymagamy więcej. Nie zadowalamy się już "plotkowaniem" o ewentualnych "narzeczonych" ;) jak w dzieciństwie, czy wieku nastoletnim...
Ale w "dorosłym życiu" (jak to ładnie nazwałaś) doceniamy bardziej przyjaciół, którzy nam zostali z lat wcześniejszych. Bo są to sprawdzeni przyjaciele. Tak w każdym bądź razie - widzę ten świat ja. To tylko moja opinia. I szanuję Twoją - jeżeli jest odmienna. Bo każdy z nas - jest innym, unikatowym człowiekiem i każdy z nas, ma swoją historię, która go ukształtowała i żyje w innych realiach...
Pozdrawiam serdecznie Miłego wieczorka
sc43545

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 22:17

biegnacazwilkami napisał/a:
Krzysiu, mam dla Ciebie zagadkę


Od poczatku pisałem, ze ja po zawodówce jestem :bezradny:

Odp..
pedał..
Gdy masz go w domu, musisz się rozwieżć, gdyż babka cię nie kręci, a gdy brak ci go w samochodzie nie wyhamujesz, rozwalisz brykę i zapłacisz mandat... :beczy:
:rotfl:

dziadziunio - Śro 26 Lip, 2017 22:24

Mała napisał/a:
dziękuję dziadziunio!


To ja Tobie, dziękuję. :)
Jeszcze nie czytałem tak prawdziwie, napisanego posta. svkl
Lecę spać, prać skończyło dobranoc. sc43545

staaw - Czw 27 Lip, 2017 03:44

Mała napisał/a:

dziadziunio, staaw - dopiero nadrobiłam zaległości w czytaniu i wiecie co? :brawo: Tak się zachowują dojrzali mężczyźni!

Przez internet łatwo :beba:
Prawda wychodzi na jaw kiedy musisz zmienić wołgę w sejczento nie mając nawet gumowego młotka... :rotfl:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 04:06

Ja ostatnio stchórzyłem przed dwudziestoma facetami pod bronią mając w plecaku jedynie siekierę :bezradny:
Może to był rozsądek? :mysli:
W każdym razie ich sanitariuszki do dzisiaj nie mogę zapomnieć... :chmurka:

Może powinienem negocjować? :mysli:

Whiplash - Czw 27 Lip, 2017 07:30

staaw napisał/a:
Ja ostatnio stchórzyłem (...) mając w plecaku jedynie siekierę


Rozwiązania siłowe są dobre przy pukaniu się w czoło... Siekierą czasem też może być...

Janioł - Czw 27 Lip, 2017 07:44

Whiplash napisał/a:
Rozwiązania siłowe są dobre przy pukaniu się w czoło... Siekierą czasem też może być...
Rozwiązania siłowe tracą sens kiedy komar siądzie Ci na jajkach
staaw - Czw 27 Lip, 2017 07:49

Whiplash napisał/a:
Siekierą czasem też może być...

Nie zdążyłbym :bezradny:
Zanim bym ją wyjął z plecaka salwa drużyny strzelców zamieniłaby mnie w durszlak...

staaw - Czw 27 Lip, 2017 07:54

Janioł napisał/a:
Rozwiązania siłowe tracą sens kiedy komar siądzie Ci na jajkach

To już zależy tylko od oszacowania szansy zwycięstwa.
Że boli? Cóż, każda wojna niesie straty po obu stronach... :rotfl:

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 08:07

Cześć.
Skończyły mi się tabletki przeciwbólowe i miałem iść do lekarza, ale oczywiscie nie poszedłem. Myślałem, ze twardziel jestem i nie spałem całą noc, dawno już tak nie dostałem po kitniaku. Zawsze bałem się taletek a tych biorę całą masę, więc pomyślałem, ze jak wytrzymam to przełamie.....ale w du*** mam. Dziewczyny spakowane i gotowe do wyjazdu i jak to one, wyjadą zapewne dopiero pod wieczór.
Spoko.
Biorę dziś wole, padam na pysk. Mała, proszę rządz. :pocieszacz:
Będę się nudził, Staaw prześlij mi proszę, zdjęcie tej sanitariuszki, miłego. :prosi:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 08:13

dziadziunio napisał/a:

Będę się nudził, Staaw prześlij mi proszę, zdjęcie tej sanitariuszki

Niestety, nie miałem odwagi poprosić o zezwolenie na publikację wizerunku więc musisz zadowolić się tym. Przepraszam...
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=872406#872406

Sądzę jednak że wyobraźnię masz nie mniej bujną jak ja więc dorysujesz sobie czego nie widać...

Jacek - Czw 27 Lip, 2017 08:15

staaw napisał/a:
To już zależy tylko od oszacowania szansy zwycięstwa.

no,nie wiem,nie wiem
bo zanim oszacujesz - komar wzzzzzzzzzzzzz
a strata może być
staaw napisał/a:
po obu

staaw - Czw 27 Lip, 2017 08:18

..właściwie nie sanitariuszka, teraz nazywa się to ratownik pola walki...

Jacek napisał/a:

bo zanim oszacujesz - komar wzzzzzzzzzzzzz

Takiego generała wywaliłbym ze sztabu bez prawa do emerytury...

Jacek - Czw 27 Lip, 2017 08:23

staaw napisał/a:
teraz nazywa się to ratownik pola walki...

bynajmniej,przydała oj przydała by się taka temu generałowi

staaw - Czw 27 Lip, 2017 08:31

Jacek napisał/a:
staaw napisał/a:
teraz nazywa się to ratownik pola walki...

bynajmniej,przydała oj przydała by się taka temu generałowi

Na szczęście marszałek baczy by generałowie nie zajmowali się bzdetami zamiast pracować... ;)

Jacek - Czw 27 Lip, 2017 08:39

staaw napisał/a:
Na szczęście marszałek baczy by generałowie nie zajmowali się bzdetami zamiast pracować... ;)

pusty worek z pozostałościami,to bzdet??? :shock:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 08:41

Jacek napisał/a:
staaw napisał/a:
Na szczęście marszałek baczy by generałowie nie zajmowali się bzdetami zamiast pracować... ;)

pusty worek z pozostałościami,to bzdet???


Wybacz Jacku ale tego posta nie rozumiem... poproszę jaśniej...
Mówisz o molestowaniu sanitariuszek przez generałów czy źle zaplanowanej bitwie?
Bo ja o pierwszym...

staaw - Czw 27 Lip, 2017 09:06

staaw napisał/a:

dziadziunio napisał/a:

Będę się nudził, Staaw prześlij mi proszę, zdjęcie tej sanitariuszki

Niestety, nie miałem odwagi poprosić o zezwolenie na publikację wizerunku więc musisz zadowolić się tym. Przepraszam...
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=872406#872406

Sądzę jednak że wyobraźnię masz nie mniej bujną jak ja więc dorysujesz sobie czego nie widać...


Chyba głowę mam bardziej chorą niż myślałem, od godziny nie opuszcza mnie myśl że żądając dowodu/zdjęcia chciałeś mnie złapać na kłamstwie...

Jak jest?

Jacek - Czw 27 Lip, 2017 09:10

staaw napisał/a:
Bo ja o pierwszym...

że co???że generał se siekierą zrobił "kuku" i jeszcze jemu amory w głowie
ja cie kręce,to mają gdzieś takowych generałów???
Stasiu,oczywiście że ja piszę o potrzebie pomocy opatrunku dla generała
dobra koniec temat,bo przez atak małego komara,biedny generał zrobił sobie "kuku"
został wyrzucony z izby chorych na pysk i jeszcze bez możliwości otrzymania renty
a taki dzielny był w służbie i ofiarny na posterunku
i co jemu się ostało
"skorupki"
jak nom wszystkim ,,,,,za ofiarność

staaw - Czw 27 Lip, 2017 09:15

Jacek napisał/a:

dobra koniec temat,bo przez atak małego komara...

Zawsze zaczyna się od pierwszego kieliszka... :rotfl: :rotfl: :rotfl:

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 10:32

staaw napisał/a:
Chyba głowę mam bardziej chorą niż myślałem, od godziny nie opuszcza mnie myśl że żądając dowodu/zdjęcia chciałeś mnie złapać na kłamstwie...

Jak jest?


Miałem i jeszcze czasami tak miewam. Wszędzie spiski, miny, dołki. okopy i kolczasty drut.. :rotfl:
A jest tak..Jestem prosty jak droga z balkonu wieżowca głową w dól, nie potrafię tego zdjęcia otworzyć, lub też nie mam takiego osprzętu :bezradny:
Co mam chwalić, lub jak Ciebie skopać skoro obrazu mi brak? :zmeczony:
Miłego, spadam :)

staaw - Czw 27 Lip, 2017 10:38

dziadziunio napisał/a:
nie potrafię tego zdjęcia otworzyć, lub też nie mam takiego osprzętu

Tu niczego nie trzeba otwierać, klikasz w link i powinieneś zobaczyć zdjęcie...
Ono jest czarnobiałe i "w ołówku", taki był mój zamysł...

(Inne zdjęcia na forumie widzisz? )

Mała - Czw 27 Lip, 2017 10:45

dziadziunio napisał/a:
Biorę dziś wole, padam na pysk. Mała, proszę rządz.
dziadziunio :pocieszacz: bidoku... Odpoczywaj, ja już tu porządek :evil2" zaprowadzę :smieje: o tak:
:wiking:
...
:rotfl: oj chłopaki, ale się uśmiałam! :okok: I tak powinno być! Zaczynać dzień - z uśmiechem na twarzy - to lubię!
...Dziadziunio - niestety, takie mamy prawo, że bez wcześniejszego pozwolenia - nie wolno upubliczniać zdjęć obcych osób :( A jeśli już zapytasz - cały urok tej osoby i sytuacji - pryska, bo przed aparatem większość ludzi "blokuje się" przestaje być naturalna - niestety. Zaufaj mi jednak na słowo ;) Widziałam oryginał tego zdjęcia i aż się zapowietrzyłam...Jest naprawdę piękne :) dla fotografa. Nie ważne są na nim kolory, otoczenie - tylko - emocje! obiekt - dziewczyna, jest naprawdę śliczna, ale...to też mało ważne ;) ta sanitariuszka trzyma w ręku chyba książkę, jest tak zamyślona, jakby...Choć w mundurze - wygląda jak nimfa wodna nad potokiem :)

staaw napisał/a:
Chyba głowę mam bardziej chorą niż myślałem, od godziny nie opuszcza mnie myśl że żądając dowodu/zdjęcia chciałeś mnie złapać na kłamstwie...

Jak jest?
Dziadziunio wziął dziś urlop zdrowotny, więc jeżeli pozwolisz, ja Ci odpowiem - bo chyba wiem o co chodzi :lewatywa:
Staaw - jakie jest najlepsze lekarstwo dla dziecka, kiedy np.rozbije sobie kolano? Mama. Albo Tata. Pocałują w kolanko, przytulą i ból przechodzi! Tak właśnie działa ludzki mózg. Kiedy masz stres - organizm produkuje adrenalinę - żebyś miał siłę go przezwyciężyć. Kiedy jest Ci źle - popatrzysz sobie na coś ładnego, co Cię ucieszy - organizm zaczyna produkować endorfiny i od razu jest Ci lepiej :lol2:
Czasem jednak ból wewnętrzny (psychiczny, lub fizyczny) jest tak silny - że nie jesteśmy w stanie go opanować...Wtedy potrzebujemy pomocy z zewnątrz... :bezradny: Dlatego ludzie wymyślili różne specyfiki w formie tabletek...(np.antybiotyk)
...To mi przypomniało - moje zachowanie w trakcie jakiejś choroby. Ja mam zwiększoną odporność na ból (problemy z kręgosłupem), ale trenowałam ją całymi latami... :( Mam gdzieś w głowie dzwonek alarmowy - jeśli muszę wziąć jakąś tabletkę... Może dlatego, że moja prababcia była zielarką?... Swojego czasu - dużo czytałam na temat ziół i się tym interesowałam...

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 10:57

staaw napisał/a:
powinieneś zobaczyć zdjęcie...


Klikam i widzę....napis nieznajoma....i białą pustą ramkę..


aż takiej wyobrażni to ja nie mam..... :bezradny:
Ale ja, jakbym zdjęcia robił i nauczył się przesyłać linki..... robiłbym takie rzeczy... :skromny:
ale Ty chyba jeszcze, już nie? :mysli:
Zresztą, innych też nie widzę.. :tak:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 10:58

Mała jeszcze dodam od siebie...
Chłopaki już żyli poligonem... a ona czytała myślami lata świetlne od miejsca w którym się znajdowała.
Spokój, zamyślenie/skupienie na książce.
To co mnie w niej urzekło...

staaw - Czw 27 Lip, 2017 11:00

dziadziunio napisał/a:
.napis nieznajoma....i białą pustą ramkę..
aż takiej wyobrażni to ja nie mam.....

:buahaha:

To coś w ustawieniach przeglądarki... Nie pomogę przez net... :bezradny:

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 11:08

Jest Mała, ja znikam. :skromny:
Miłej zabawy :pocieszacz:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 11:12

...Ale z innej bajki - i do śmiechu :mgreen: Znów włączył mi się McGyver ;) Wczorajsza sytuacja:
Wzięłam całą trójkę dzieci i z wózkiem powędrowałam po ziemniaki na obiad. Sklepik mieści się w tej samej kamienicy, co my, tylko wejście jest z drugiej strony . Daleko nie jest (na szczęście mamy z małym dzieckiem ;) ). Pod sklepem, trzymając poręcz wózka - odruchowo próbowałam zablokować nogą oba hamulce i...trach, odpadło mi kółko. W pierwszej chwili zgłupiałam :shock: A w następnej - chwaliłam jak mogłam, śmietnik w damskiej mini-torebce (wchodzi tylko portfel,telefon i mała paczka chusteczek higienicznych - i też trzeba się napuzlować, żeby to wszystko weszło :smieje: ). Chwilę to zajęło - ale wózek został naprawiony...Czym? Spinaczem do papieru :wysmiewacz:
:) Trzeba sobie radzić w życiu - jak umiemy...Tak nas matka natura stworzyła - wszystko czego potrzebujemy - jest dookoła nas - trzeba tylko umieć to odnaleźć :)
...Czym bawiliście się jako dzieci, gdy nie było jeszcze komputerów i gier wideo?...Ja - budowałam mini-miasteczka - szałasy i domki dla wróżek - z patyczków i kamyczków, listków... :) i zostało mi to do dziś. i staram się tym też zarazić dzieci :) bo dziś wiem - że w taki sposób - nawiązują się też silne ale zdrowe - relacje rodzinne :)

staawdokładnie! :tak:
dziadziunio oglądasz forum z telefonu? Może tu tkwi problem? ja posługuję się laptopem :bezradny: Trzeba zapytać o to naszego forumowego znawcę - bo to też ciekawe...

Whisplash :krzyk: jaki może być powód, że niektórzy nie widzą żadnych zdjęć wrzuconych na forum?
Z góry dziękuję :kwiatek:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 11:15

Jacek napisał/a:
tym bardziej że ta opowieść z siekierą w plecaku jest opowieścią życiową
Jest :mgreen: i współczuję temu generałowi :cacy1:
staaw - Czw 27 Lip, 2017 11:18

Mała napisał/a:
Trzeba sobie radzić w życiu - jak umiemy...Tak nas matka natura stworzyła - wszystko czego potrzebujemy - jest dookoła nas - trzeba tylko umieć to odnaleźć

Po co szukać kiedy można zadzwonić do serwisu lub adwokata? :beba:
Tylko w razie "W" okazuje się że nie można nigdzie zadzwonić i trzeba białymi majtkami na kiju machać bo pomocy znikąd a same nie potrafią...

Mała - Czw 27 Lip, 2017 11:30

433 ja wolę tak: 2ff3
...w epoce kamienia łupanego - nie było telefonów...ani majtek :shock: więc jak sobie radzili jaskiniowcy? oj chyba do śmietnika poleci nasza rozmowa :smieje: i tam będziemy moderować :wysmiewacz:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 11:32

Mała napisał/a:
jak sobie radzili jaskiniowcy?

Kamieniami łupanymi lub maczugą :evil2"

szymon - Czw 27 Lip, 2017 11:37

i upolowaną kobietę, zawsze ciągnięto za włosy, nigdy za nogę... bo by piach naleciał do sc43545 środka
Jacek - Czw 27 Lip, 2017 11:37

staaw napisał/a:
Tylko w razie "W" okazuje się że nie można nigdzie zadzwonić i trzeba białymi majtkami na kiju machać

Stasiu,proszę Cię
nie bujaj już więcej moją wyobraźnią
tym bardziej że jutro mam spotkanie z Pterem

Mała - Czw 27 Lip, 2017 11:40

A czym ja dzisiaj porządki robię? Na forum --> cczxc
W życiu --> :baba:
...haha - poważnie - idę robić makaron do zupy ;) Do tego bardziej mi się wałek przyda :D A w prawdziwym życiu - nie przemoc fizyczna, ale słowa, są najlepszą bronią :) Chodzi mi o to - żeby w związku, nawet trudnym - alko-współ - rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Wtedy każdy związek - ma większe szanse na przetrwanie i bycie szczęśliwszym :)

sc43545 Mała, partnerka alkoholika :serce: - współuzależniona, ale nie od niego :)

staaw - Czw 27 Lip, 2017 11:41

Jacek napisał/a:

Stasiu,proszę Cię
nie bujaj już więcej moją wyobraźnią

Jacku, to otwórz oczy i miast sobie wyobrażać rozejrzyj się co się dzieje na świecie.
To jest straszne tylko niedługi czas... :pocieszacz:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 11:43

Mała napisał/a:
A czym ja dzisiaj porządki robię? Na forum --> cczxc
W życiu --> :baba:

Tę pałę to odłóż na miejsce... ;)

esaneta - Czw 27 Lip, 2017 12:13

Ponieważ mam urlopowy czas, zaczęłam zaglądać do tego wątku.
Stwierdzam, że im częściej tu bywam, tym mniej rozumiem, o co tu chodzi. 34dd

EDIT: jedno wiem natomiast, że autor wątku z kompa forumuje.
Problem niewidocznych obrazków może tkwić w ustawieniach przeglądarki. Jest taka opcja "wyłącz obrazki" (chyba?). Jeśli jest zaznaczona, to należy ją odhaczyć.

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 12:17

staaw, chyba też ma urlop ,bo wszędzie go jest pełno :lol2:
esaneta - Czw 27 Lip, 2017 12:19

czerwonamila napisał/a:
staaw, chyba też ma urlop ,bo wszędzie go jest pełno :lol2:

No właśnie.
A miał sprzątać, bo jutro Wuśka wraca :hihi:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 12:24

esaneta napisał/a:

A miał sprzątać, bo jutro Wuśka wraca

Kuchnia błyszczy a w salonie niewiele roboty zostało.
(Ostatnimi czasy w sprzątaniu się wprawiłem... ;) )

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 12:26

Też bym chciała sobie sprzątać pokoje, kuchnie zamiast uczyć się na inżyniera.. zxczxc
staaw - Czw 27 Lip, 2017 12:29

czerwonamila napisał/a:
Też bym chciała sobie sprzątać pokoje, kuchnie zamiast uczyć się na inżyniera.. zxczxc

:pocieszacz:
Już niedługo maleńka...

Wyjdziesz za mąż, urodzisz piątkę dzieci i będziesz mogła sprzątać, prać i gotować do woli... :rotfl:

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 12:33

esaneta napisał/a:
staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Też bym chciała sobie sprzątać pokoje, kuchnie zamiast uczyć się na inżyniera.. zxczxc

:pocieszacz:
Już niedługo maleńka...

Wyjdziesz za mąż, urodzisz piątkę dzieci i będziesz mogła sprzątać, prać i gotować do woli... :rotfl:

Ja widzę inny scenariusz: jako świetny fachowiec w swojej branży, dziewczyna dostanie świetną robotę i będzie sobie mogła zatrudnić gosposię :p

Oh dzięki :)
Haha to też dobra wizja,ale jeśli będę robiła to co lubię :] W innym wypadku nie będzie gosposi :roll:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 12:35

esaneta napisał/a:
dziewczyna dostanie świetną robotę i będzie sobie mogła zatrudnić gosposię

Albo, po terapii, znajdzie chłopaka kochającego Ją do szaleństwa jak ja moją Wusię... :p

Który o 4 rano będzie zmywał cichutko by nie obudzić swojego szczęścia...

(nie wygaszam, bo tu i tak śmietnik się zrobił... :rotfl: )

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 12:52

esaneta napisał/a:
czerwonamila, życzę Ci tego, byś robiła to co lubisz, za godziwe wynagrodzenie :)

P.s. Mój młodszy brat obronił się dopiero w wieku 36 lat, ale teraz pracuje w branży, która zawsze była jego pasją :] . No i wynagrodzenie godziwe tez przy tym ma.
Nigdy nie jest za późno :)

Dzięki :)
Wiecie co jest moim marzeniem?
Zostać psychoterapeutą i przejść swoją terapię.

staaw - Czw 27 Lip, 2017 12:53

esaneta napisał/a:
ten świetny partner tez nie zawadzi

Ten już zajęty... :rotfl:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 12:55

czerwonamila napisał/a:

Zostać psychoterapeutą i przejść swoją terapię.

To jest niemożliwe...
Sama siebie nie wyterapeutyzujesz żebyś doktorat wszechnauk psychologicznych zrobiła...

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 12:59

staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:

Zostać psychoterapeutą i przejść swoją terapię.

To jest niemożliwe...
Sama siebie nie wyterapeutyzujesz żebyś doktorat wszechnauk psychologicznych zrobiła...

Haha mam na myśli kształcić się w tym kierunku :)
Chcę zacząć od siebie w tym sensie.

staaw - Czw 27 Lip, 2017 13:09

czerwonamila napisał/a:
staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:

Zostać psychoterapeutą i przejść swoją terapię.

To jest niemożliwe...
Sama siebie nie wyterapeutyzujesz żebyś doktorat wszechnauk psychologicznych zrobiła...

Haha mam na myśli kształcić się w tym kierunku :)
Chcę zacząć od siebie w tym sensie.

O tym porozmawiamy za jakiś czas.
Ja też chciałem być terapeutą.... i wielu innych alkoholików...
Fakt że niektórzy z nich są dzisiaj świetnymi terapeutami, reszcie przeszło...

(na współ i DDA się nie znam, nie wiem czy chciały)

Mała - Czw 27 Lip, 2017 13:13

staaw napisał/a:
Sama siebie nie wyterapeutyzujesz żebyś doktorat wszechnauk psychologicznych zrobiła...
Kiedyś przyjaciółka mi powiedziała - że jestem dla niej najlepszym psychologiem... :shock:
I tak było. Dlaczego? Bo najlepszym psychologiem - przyjacielem dla innych jest ten, kto ma największy bajzel w swoim życiu. Wtedy tak było. W swoim życiu - nie radziłam sobie zupełnie. Ale dzięki temu, paradoksalnie, byłam w stanie wczuć się w sytuację innych i doskonale im doradzałam... :bezradny:

sc43545 (z rękami w mące i wałkiem w ręce ;) - makaron już prawie skończony - a ja chwilami nos tu wściubiam ;) )

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 13:22

staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:

Zostać psychoterapeutą i przejść swoją terapię.

To jest niemożliwe...
Sama siebie nie wyterapeutyzujesz żebyś doktorat wszechnauk psychologicznych zrobiła...

Haha mam na myśli kształcić się w tym kierunku :)
Chcę zacząć od siebie w tym sensie.

O tym porozmawiamy za jakiś czas.
Ja też chciałem być terapeutą.... i wielu innych alkoholików...
Fakt że niektórzy z nich są dzisiaj świetnymi terapeutami, reszcie przeszło...

(na współ i DDA się nie znam, nie wiem czy chciały)


No jestem ciekawa jak to będzie.. czy mi też przejdzie??
Znaczy się wpierw sama siebie muszę ogarnąć i to jest najważniejsze. Ale powiem Wam,że ja od technikum się tym interesuje. Zamiast słuchać na lekcji polskiego czy matematyki ja sobie czytałam ,, charaktery,, czasopismo psychologiczne :]

staaw - Czw 27 Lip, 2017 13:29

Mała napisał/a:
Ale dzięki temu, paradoksalnie, byłam w stanie wczuć się w sytuację innych i doskonale im doradzałam...

Oczywiście że tak, mi też pomagasz :serce:

Ja odniosłem się się do tego że czerwona chce pomagać sobie jako terapeuta.
Niestety nie da się poznać koloru kropki na czole bez lusterka. Drugiego człowieka znającego problem...

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 13:37

Mój wujek nawet stwierdził ,że powinnam zostać psychologiem :)
Nie mam pojęcia kto się nadaje na tego typu zawody. Myślałam o zrobieniu mgr ,ale nie wiadomo czy mi pozwolą po studiach rolniczych :?

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 13:44

Człowiek zmęczeniem i bólem wykończony na łożu legł, wstaje i oczy ze zdziwienia przeciera. Napisali tyle, że mi zajełoby to kilka lat. zv4v
Mała przepraszam, czy była już u nas.....dziś.... Kiwi? sc43545
Fajnie tu, ciepło i wesoło.....może wpadnie? :mysli:
Moje jeszcze nie wyjechały i wciąż się pakują.....oczywiście ja, jak zwykle wszystko z trzeciego piętra znoszę do samochodu......nagrzeszyłem, cieszy mnie pokuta...ma. zxczxc
Miłego, pozdrawiam Wszystkich, dalej pakuje :beczy: a wieczorm będę... już tęsknił :bezradny:

staaw - Czw 27 Lip, 2017 13:44

czerwonamila napisał/a:

Nie mam pojęcia kto się nadaje na tego typu zawody.

Każdy kto jest w stanie więcej słuchać niż mówić. No i trochę wiedzy by się przydało, choć terapeuci mówią że najwięcej uczą się od pacjentów...

No i umiejętność udźwignięcia cudzych problemów bez angażowania się w nie...

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 13:46

Właśnie trzeba umieć ,, słuchać ,, :)
staaw - Czw 27 Lip, 2017 13:49

czerwonamila napisał/a:
Właśnie trzeba umieć ,, słuchać ,,

Mnie nie ucz, ja za stary na nauki jestem... :rotfl:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 13:49

czerwonamila napisał/a:
wpierw sama siebie muszę ogarnąć i to jest najważniejsze
:brawo: czerwonamila "załapałaś" na czym polega załatwianie spraw - począwszy od najważniejszych - po kolei! super! A jeśli Ci się kiedyś uda spełnić swoje marzenie o byciu psychoterapeutą - to ja, jako współuzależniona, zapisuję się pierwsza na wizytę :mgreen:
staaw - Czw 27 Lip, 2017 13:52

Mała napisał/a:
ja, jako współuzależniona, zapisuję się pierwsza na wizytę

Ja, alkoholik, na drugą :skromny:
Ale jestem ciężkim przypadkiem więc zarezerwuj sobie środy o 8:30 do 2022 roku...

czerwonamila - Czw 27 Lip, 2017 13:53

Mała napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
wpierw sama siebie muszę ogarnąć i to jest najważniejsze
:brawo: czerwonamila "załapałaś" na czym polega załatwianie spraw - począwszy od najważniejszych - po kolei! super! A jeśli Ci się kiedyś uda spełnić swoje marzenie o byciu psychoterapeutą - to ja, jako współuzależniona, zapisuję się pierwsza na wizytę :mgreen:

staaw człowiek uczy się całe życie! ;)

Coś tam skapowałam :) Mam nadzieję,że pierwszym pkt. będzie zdanie inż! cholerka :krzyk:
Mała Ty sobie sama dobrze radzisz z Swoimi problemami , terapeuta nie potrzebny! :buzki:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 14:02

staaw napisał/a:
No i umiejętność udźwignięcia cudzych problemów bez angażowania się w nie...
... :oops: ja też kiedyś chciałam zostać psychoterapeutą...i byłam na dobrej do tego drodze ;) (w związku z czynnym alko) - na szczęście w bibliotece szkolnej znalazłam książkę na ten temat...Zrezygnowałam po 3 stronach...Nic z tego nie zrozumiałam :bezradny:
Ale to, co zacytowałam z wypowiedzi Staawa - myślę, że właśnie TO było moim głównym problemem :(
dziadziunio trzeba było nie wstawać sc43545 teraz pokutę musisz odprawiać :rotfl:
Kiwi?...Chyba ma urlop... :evil2" Niestety - nawet gdyby wpadła do nas i tak nie zobaczę jej postów :milczek:

sc43545 (makaron gotowy, synkowie pomogli kroić 4g5 4g5 )

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 19:03

Przepraszam Ewa. :skromny:
Przyznaje popełniłem poważny błąd, i nigdy już nie pozostawię tematu w rękach osoby tak niepoważnej, nieodpowiedzialnej i niekontrolującej co się w tym temacie wyrabia. Jednak chciałbym trochę ją wytłumaczyć, gdyż Ona nie ma nad tym kontroli. Aby to udokumentować, pozwolę sobie przywołać cytat, a w cytacie tym jej słowa. :tak:
Mała napisał/a:
rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...

Jak widać uzależnionym można być nie tylko, od alkoholu i gierek związanych z jego zdobywaniem, lecz także od rozmów lub jak piszesz pogaduszek. Zatem proszę o wyrozumiałość gdyż Ona chwilami, czyni co czyni i wcale nie wie... co chwilami wokół czyni się. :bezradny:

Oczywiscie żartuję. :rotfl:
Pojechały, bez kłutni i napięcia którymu jeszcze, pięć lat temu nie sposób było zapobiec. Byłem już z psem i czekam na telefon, ze dojechały. Się popieprzyło....już jest mi ich brak. Ale to miłe i tak a nie inaczej powinno być. :zmeczony:
Miłego, Mała fajnie sobie poradziłaś ale jazda, i jaki fajny tłum :pocieszacz:
Będą wygaszać, spoko :plotki:

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 20:39

Swój wiek już masz, zapomniałeś i prawo takie już masz :radocha:
pozdrawiam ;)

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 20:59

Ne tylko Ty, tak miewasz i nie tylko Linka, którą mając okazję przepraszam. :bezradny:
Prześledziłem wszystkie dziś wpisane posty i przyznaję, ja takę nie rozumiem wielu z nich, lub tak jak i Wy nie umiem czytać......... ze zroumieniem. :mysli:
Idę spać dobranoc. :pocieszacz: :buziak:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 21:07

dziadziunio chyba wszyscy z urlopów wrócili ;) Bo jakby forum ożyło.... ;) Ale zaraz będzie zlot i znów przez chwilę będzie cicho...ale tylko przez chwilę ;)

Miło jest dowiedzieć się, że coś, co przeżyło się na własnej skórze - jest dla kogoś ważne...Ale ważne, żeby w tym wszystkim nie popaść w zbytnią pychę i nie nadąć się jak balonik...Bo wtedy wystarczy jedna malutka szpileczka i bum! a potem smr... przepraszam wstyd. :)
Cały czas chodzą mi po głowie słowa Biegnącej:
biegnacazwilkami napisał/a:
partnerka alkoholika, jeśli jest również jego przyjaciółką, raczej nie ma potrzeby i czasu wypisywać się na forach internetowych

...zaczęłam zastanawiać się - dlaczego tyle piszę. Przecież mój partner - jest także moim przyjacielem :) ...
A jednak ja mam tą potrzebę. I chyba już wiem, dlaczego...
Zawsze byłam typem samotnika, ekscentryka. Ciężko mi było nawiązywać znajomości, przyjaźnie... Zawsze ceniłam sobie małą, ale sprawdzoną liczbę prawdziwych przyjaciół...I tak zostało mi do dziś. Ale - w miarę mojego rozwoju wewnętrznego, zmian, które zachodzą we mnie, jako współuzależnionej...Zmieniło się także moje podejście do ludzi. Przestałam być samotnikiem. Co nie znaczy - że muszę być od razu w centrum zainteresowania! O nie - to nie ja! Ale zwyczajnie - lubię porozmawiać z innymi ludźmi (rozmawianie z samą sobą już mi się znudziło ;) ) i usłyszeć inne opinie na ten sam temat...
Ale nie jest to głównym powodem, dla którego piszę tak dużo i to akurat w TYM temacie...
Głównym powodem jest fakt - że się zmieniam. Idę do przodu, pokonując kolejne etapy w kierunku wyleczenia się ze współuzależnienia...Dzięki spojrzeniu innych alkoholików na moją przeszłość - jako współuzależnionej - widzę ją jakby ze strony moich byłych, uzależnionych partnerów. I jest mi ich łatwiej zrozumieć. I zrozumieć ich postępowanie w danej sytuacji i...to, jak działa ta choroba. Dzięki temu - łatwiej jest mi za sobą zamknąć pewne, bardzo bolesne etapy mojego życia...Dzięki temu - pozbywam się z serca i pamięci - kolejnych kamieni...I poczucia winy - "bo gdybym zrobiła tak, jak on chciał, to byłoby inaczej". Nieprawda. Gdybym zrobiła, tak jak on chciał - byłabym dalej na tym samym etapie życia, w tym samym dole współuzależnienia. A nawet współuzależniłabym się bardziej... :zmeczony:
Osobie współuzależnionej - powtarza się przede wszystkim - "Idź na terapię". A co zrobić, jeśli chwilowo nie ma się takiej możliwości?... Czekać na cud? Czy działać?...
Ja działam. Rozmawiam, dopytuję... Ciekawi mnie świat. :) Dziwnym zrządzeniem losu, od czasu jak jestem dość aktywna w tym temacie - ociepliły się moje stosunki ze znajomymi z tego forum :) I nie zamierzam już pozwolić, by te rozmowy znów zamilkły. Bo są mi niezbędne do życia. Bo uczę się zupełnie nowych rzeczy - niekoniecznie związanych ze stosunkami - alko-współ. Dzięki tym rozmowom - zauważyłam jedną ważną rzecz - kiedy zaczynam się zamykać w sobie - przestaję prawie odzywać do innych i koncentruję tylko na swoim partnerze i rodzinie - znów wracają moje współuzależnieniowe nawyki :( ...A to nie jest dobre ani dla mnie, ani dla mojego partnera, ani rodziny :blee:
Uczę się od innych :) Inni uczą się ode mnie.
Przyszłam, zaczęłam pisać w tym temacie - z myślą o tym, żeby podziękować tym - którzy kiedyś dzielili się ze mną swoimi przeżyciami i jak z tym sobie poradzili. Przyszłam - dla innych ludzi...I co?
I to się właśnie zmieniło...Dopiero dziś to do mnie dotarło :oops: Dziś - jestem tu - DLA SIEBIE. Dzisiaj mój balonik pękł :oops: I to sama go przebiłam. I nie żałuję tej lekcji pokory :>
Może i nie będę już tak często mówić "dziękuję za te słowa" - ale i tak będę za nie wdzięczna :kwiatek:

Dobrze mi tu jest z Wami wszystkimi! :buzki:

sc43545 Miłego wieczorka!

Linka - Czw 27 Lip, 2017 21:09

dziadziunio napisał/a:
Linka, którą mając okazję przepraszam.

Krzysztof, nie masz za co przepraszać, naprawdę. :buzki:

Jacek - Czw 27 Lip, 2017 21:25

Mała napisał/a:
Dziś - jestem tu - DLA SIEBIE.

czasem,trza przystanąć,pomyśleć,przeanalizować,,,aby było coś zrozumiałe
pisz Maleńka,pisz -uwielbiam jak piszesz
a to by znaczyło że lubię i potrzebuję gdy piszesz

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 21:43

Mała napisał/a:
bo gdybym zrobiła tak, jak on chciał, to byłoby inaczej". Nieprawda. Gdybym zrobiła, tak jak on chciał - byłabym dalej na tym samym etapie życia, w tym samym dole współuzależnienia. A nawet współuzależniłabym się bardziej...


Widzisz ten temat jest bardzo ważny, gdyż on, ten Twój były.. nie chciał wcale żle. W tym o czym mówił była sama prawda, i nie było grama kłamstw. Nie widział tego, tak jak Ty możesz spojrzeć na to dziś ...nie miał na to szans......gdyż już widzieć, rozumować.. nie miał czym.
Dlaczego to takie trudne? Dlaczego tak łatwo jest oceniać...... tych wszystkich...... którzy nie mieli już siły....... i żadnych szans........ :tak:
Jeszcze dużo przed nami gadania, ale ja padam dziś już, po prostu na pysk.
Dojechali, pokój zarypiasty, widok z okna tyż, mała tęskni, duża tęskni i fajnie jest.
.ku*** ktoś musiał zostać z psem a tam opcjii z psem po prostu nie było...
spoko. spadam już trzeci raz. dobranoc :hejka:

dziadziunio - Czw 27 Lip, 2017 22:01

Linka napisał/a:
Krzysztof, nie masz za co przepraszać, naprawdę.


Tak sobie wczoraj trochę z Tobą pofolgowałem, a dziś przyszły przemyślenia.
Jesteś dla mnie wyjątkowa a tak ze mną, u mnie.. już nie powinno być.
Jesteś wyjątkowa...zrozumiałaś, przepraszam... nadal głupio mi :prosi:
Przytulam i spadam, dziś już cwaty raz. Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Czw 27 Lip, 2017 22:33

Jacek napisał/a:
potrzebuję gdy piszesz
Dziękuję Jacuś - ja też tego potrzebuję! :buzki:

dziadziunio napisał/a:
Widzisz ten temat jest bardzo ważny, gdyż on, ten Twój były.. nie chciał wcale żle.
dziadziunio napisał/a:
Jeszcze dużo przed nami gadania

Dokładnie...i gdyby nie rozmowy (już nie tylko naszej dwójki :radocha: ) w tym temacie - nadal bym tego nie wiedziała...I nadal tkwiłabym w miejscu. A tak - rozwijam się :kwiatek: i dlatego wlaśnie jest mi to potrzebne :tak:

małe sprostowanie:
1 partner - 6-letni związek, alkoholik...pod koniec - w grę zaczęły wchodzić także inne używki
2 partner - 4-letni związek - uzależniony od leków...
poprzedni partner - uzależnienie krzyżowe...
Do niedawna - nie umiałam się pogodzić jedynie z pozostałością przeszłości, jaka wciąż we mnie tkwiła po 1 partnerze. I to właśnie z tą przeszłością się ostatnio pożegnałam...I bardzo mocno mi ulżyło :)
I myślę, że jemu też - na pewno o tym wie - bo już od kilku ładnych lat - jest po tamtej stronie życia. Nie miał tyle szczęścia, żeby w porę dostrzec swój problem i zacząć o siebie walczyć...Szkoda mi go. To był młody chłopak. Miał jeszcze szansę na zbudowanie na nowo swojego życia. Niestety - alkohol był silniejszy od niego. [*]

;) To dobrze, że Mała i Duża już tęsknią :) - Szybciej minie im czas do powrotu - do Ciebie :mgreen: A Ty - nie będziesz miał żalu - że nie mogłeś pojechać ;) "Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło"

Spokojnej nocy! sc43545

Jacek - Pią 28 Lip, 2017 08:24

Mała napisał/a:
Dziękuję Jacuś

Gosiu,to ja dziękuję,za to że jesteś :buzki:

dziadziunio - Pią 28 Lip, 2017 12:53

W końcu mam tabletki i przestaje boleć, kupowałem inne lecz dzięki nim, co prawda znikał ból lecz całą noc nogi mnie kręciły. Tak jak wczoraj nie spałem nic i tak jak poprzednio padam na pysk. Dziewczyny dzwonią co jakiś czas, informując co tam u nich ciekawego się dzieje, ciszę się gdyż z tego co słyszę dobrze się bawią. Przemalowywuje jeden z pokoi, gdyż kolor rzeczywiście inaczej wyglądał w katalogu a inaczej na scianie i wyszła kiszka, teraz będzie lepiej. Jutro i pojutrze chciałbym iść na miting a w środę nałykany tabletek pojadę na grzyby, już po pierwszym wysypie ale i tak dobrze będę się bawił. W Szczecinie słońce i chmury pomiędzy którymi jego blask przebija się do ziemi.
Fajny dzień, fajnie jest jak nic, mnie nie boli. :bezradny:
Miłego :pocieszacz:

Jras4 - Pią 28 Lip, 2017 16:28

watek małp podejme za jakiś czas i wyjkasnie pod katem historyczno naukowym o co w tym chodzi
dziadziunio - Pią 28 Lip, 2017 16:48

Będę czekał. Zawsze jesteś mile widziany. :)
W Szczecinie lało a teraz pełne słońce. Od piątego żaglowce i już się cieszę, lubię jak są i nie przeszkadzają mi nawet piwosze którzy degostują chmiel na każdym kroku.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie, idę z psem. :)

Mała - Pią 28 Lip, 2017 19:00

Tutaj pogoda w kratkę ;) Ale w sercu - świeci słońce. Załatwiłam ważną sprawę i jestem z siebie dumna :mgreen: Bo dzięki rozmowom tutaj, dzięki wsparciu, jakie niespodziewanie stąd dostałam - miałam odwagę dziś rozmawiać o sobie - patrząc komuś prosto w oczy :mgreen:
Czasem wystarczy jeden uśmiech od nieznanej nam osoby, mijanej na ulicy - byśmy sami zaczęli się uśmiechać :mgreen: Ja wczoraj dostałam tutaj tyle uśmiechów i ciepłych słów - że starczyło mi jeszcze na dzisiaj :>
Dziadziunio nie zapomnij zrobić kilku fotek tych żaglowców i wrzucić tutaj - trochę tęsknię za morzem :(
A grzyby - świetny pomysł! Ja je z pewnością będę zbierać...na zdjęciach :smieje: - bo jak zwykle - ja zbieram same niejadalne ;)

Miłego wieczorka ludziki!...Część już na zlocie... :chmurka:
sc43545

dziadziunio - Nie 30 Lip, 2017 02:15

Wstałem dopiero w południe, odespałem nie przespane nocy i malowanie. Byłem na mitingu i już nikt nie wychodził, nie mogłem zasnąć więć wziąłem się za sprzątanie i już mam glanc. Dziś przez cały dzień nie padał deszcz a to w ostatnim czasie cud. Rano miting a potem pojadę wykosić działkę, gdyż już napewno zarosła. :mysli:
Fajny dzień, mnóstwo pracy i zmeczenie, które da mi spokojny sen. :)
Spadam, miłego :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 30 Lip, 2017 10:33

W Szczecinie upał od samego rana. Dzwoniły dziewczyny i nadciąga do mnie burza, fajnie bo już nie było czym oddychać. Jestem już po mitingu, było fajnie i cały poświęcony był sprawie seksu. Te same osoby, ten sam sprzęt lecz jego używanie całkowicie odmienne od poprzedniego, wyrobienie, wypracowanie innych sposobów i całkowicie inne od poprzedniego podejście do sprawy. Miło mi jest zawsze słuchać takich wypowiedzi, patrząc na ludzi mówiących szczerze, o swoich pragnieniach, potrzebach i marzeniach. I tu miałem szczęście, gdyż mój wiek sprawił, że moje potrzeby znacznie już zmalały, od seksu bardziej byłem uzależniony niż od alkoholu. :mysli:
Fajny dzień, czekam na deszcz nie musiłbym kosić działki :skromny:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 30 Lip, 2017 17:03

Oczywiście domowe pogodynki pomyliły kierunek wiatru i deszczu ni... hu, hu. Ale wykosiłem i mam już z głowy a teraz się chmurzy, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zrobione zakończone i może lać. Jutro jeszcze miting i choć to Pocztowa i cała wyprawa, umówiłem się i trzeba jechać. Jutro wraca duża a mała zostaje z teściami i będzie robiła co chce, lubię patrzeć jak nimi kręci i wyrywa zakupy o jakich z nami, nawet nie ma szans pogadać. Manipulacja na poziomie piątej klasy podstawówki, więc już przerasta swój wiek. Jak pozwalają będą musieli mieć twarde d*** na starość gdyż robić będzie, z nimi co tylko będzie chciała. Na tym świecie nie ma knąbrnych, upartych i nie szanujących swoich rodziców dzieci, nie ma także na nim głupich szczekajacych na wszystkich, gryzących dokoła, totalnie po***anych psów.. :bezradny: .
Ja także nie pojawiłem się znikąd, byłem bydlakiem ale tylko takim na jakiego kształt pozwolił otaczający mnie świat i mieszkający, w około mnie ludzie... :plask:
Muszę się położyć. Piszę gdyż widzę, ze wszyscy piśmienni, wyjechali. :rotfl:
Miłego, spadam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 30 Lip, 2017 21:58

Byłem już z psem i wyrzuciłem śmieci, w domu błysk ale i tak niczego nie zauważy. svkl Spoko. Narobiłem się i troche popisałem, będzie z tego parę kromek chlaba i tak ma być. Lecę z nóg ale uwielbiam taki stan zmęczenia, gdyż spał będę.. być może znowu do południa. sc43545 O mało nie zapomniałem nakarmić ich chomika, ale byłby raban zv4v
Idę spać, dobranoc g4g412

staaw - Nie 30 Lip, 2017 22:05

dziadziunio napisał/a:
O mało nie zapomniałem nakarmić ich chomika

Przypilnuj żeby połknął. Z chomikiem gorzej jak z dzieckiem, zamiast jeść, kitra po kątach jedzenie... :rotfl:

(widzisz już fotki ? )

Mała - Nie 30 Lip, 2017 22:06

dziadziunio napisał/a:

Wysłany: Dzisiaj 3:15
Wstałem dopiero w południe,
:smieje: 3:15 - południe? :mysli:
dziadziunio napisał/a:
Miło mi jest zawsze słuchać takich wypowiedzi, patrząc na ludzi mówiących szczerze, o swoich pragnieniach, potrzebach i marzeniach.
:okok: I właśnie tak powinno być na mitingach - jeśli naprawdę chce się SOBIE pomóc - trzeba być szczerym wobec SIEBIE :)
dziadziunio napisał/a:
nie musiłbym kosić działki
:nono: leniuszek ;)
...ostatni Twój post (Dzisiaj 18:03): Brawo za szczerość! Ja zawsze mówiłam - Rodzice są od wychowywania, dziadkowie od rozpieszczania ;) A że moje dzieci praktycznie nie mają dziadków - pozwalam na to ciociom i wujkom...oczywiście w granicach rozsądku! :mgreen: Rozpieszczać - nie rozpuszczać! :mgreen:
... ;) Piśmienni wyjechali, ale co niektórzy - już wrócili :mgreen:

To był cudowny dzień - Rodzinny wyjazd na ryby...mnóstwo radości, frajdy, zabawy...Fajne miejsce (jak zwykle totalne zadu... :smieje: Z daleka od hałasu, wrzasków, sklepów, ...ludzi :) I mnóstwo cudownych zdjęć - które kiedyś przypomną potomnym - jak niewiele funduszy trzeba - by naprawdę dobrze się bawić :mgreen: I to BEZ alkoholu...
To - co mnie dziś zaskoczyło - jak wspaniale jesteśmy zorganizowani. Że spakowanie w nasze nieduże autko - 5-osobowej rodzinki, wraz z całym osprzętem wędkarskim, krzesełkami, stolikami, jedzeniem, zabawkami, książką itp.itd - zajmuje nam dosłownie kilka minut...Bez zbędnego chaosu i zamieszania :) Bez złości kłótni i "zapomniałem tego" :beczy: "zapomniałam tamtego" :beczy: ... :) Bez umawiania się - "Ty zrób to, ja tamto"... Po prostu automatycznie robimy swoje... Po równo dzielimy się obowiązkami - jedno pomaga drugiemu... :) Uzupełniamy się :zgoda:
...Nurkujące w wodzie perkozy - ustawiłam wreszcie aparat, cyk, a tu?...Żadnego nie ma na zdjęciu! :szok: ...powód? Wszystkie 5 jak na komendę zanurkowały w poszukiwaniu rybek :mgreen:
...jaskółki...1 para...2 para... :chmurka: I tylko rozwrzeszczane stado mew zagłuszało tą harmonię przyrody...Zwierzęta są jak ludzie - jedne zgrane jak wielka rodzina, drugie latają parami - trzecie - głośne i hałaśliwe...wiele hałasu o nic... Takie grupy ludzi właśnie dziś widzieliśmy... My jesteśmy jak te perkozy... Para na kajaku - jak jaskółki, a ludzie, na mijanej plaży i młodzi przy swoim aucie c44vc - jak te mewy :(
Tak jest zbudowany świat... Ale to od nas zależy - do której grupy - chcemy należeć... :)

Jak to powiedział ktoś trafnie: "dobrych wyborów życzę" i pozdrawiam serdecznie wszystkich czytających
sc43545 Mała

Mała - Nie 30 Lip, 2017 22:08

staaw napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
O mało nie zapomniałem nakarmić ich chomika

Przypilnuj żeby połknął. Z chomikiem gorzej jak z dzieckiem, zamiast jeść, kitra po kątach jedzenie... :rotfl:

(widzisz już fotki ? )

I odbeknął! chomik jest jak małe dziecko :smieje:

Mała - Nie 30 Lip, 2017 22:10

dziadziunio napisał/a:
i tak niczego nie zauważy.
zauważy! :cacy1: tylko nic nie powie...ale i tak ciepło mu się na serduszku zrobi! :okok: Z tego właśnie składa się nasze życie :papa2: Spokojnej nocy!
staaw - Nie 30 Lip, 2017 22:18

Mała napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
i tak niczego nie zauważy.
zauważy!

... czego jeszcze nie zrobił... :rotfl:

Mała - Nie 30 Lip, 2017 22:32

staaw :buahaha:
Czasem tak też wygląda "partnerstwo" ;) Ale czasem warto się delikatnie upomnieć :skromny: ...o buziaka, a nagrodę - przytulenie - odebrać sobie samemu :milczek:
I od razu robi się nam lżej :radocha:

dziadziunio - Pon 31 Lip, 2017 10:27

Mała napisał/a:
upomnieć


Kiedyś jak się upomniałem to, aż jej kapcie z nóg spadały. Byłem pewny, że zadziała jak u innych i już od progu zawsze będzie mnie chwaliła, ale ta jest wyjątkowa i niezmienna. Oczywiście upominam się, lecz także nauczyła mnie, że nie zrobiłem niczego wyjątkowego i taka w zyciu rola ma...ha, ha, ha. :radocha:
staaw napisał/a:
czego jeszcze nie zrobił...



Raczej co... zrobiłem ponad planowo.. :bezradny:
Kropki farby na obudowie akwarium, niepotrzebne zbierane od lat bajery, które ja z uporem maniaka pakuję zawsze w kartoniki które ustawiam tak, aby zauważyła na samym wierzchu. Chomik nie nakarmiony tym co trzeba i rybki które się za nią stęskniły. Gdyż wszystko gdy jej nie ma... po prostu rozsypuje się svkl
staaw napisał/a:
kitra po kątach jedzenie



Mój zawsze ma zdziwione oczy gdyż nie wie po cóż worki swoje ma?
Dostaje tyle żarcia, ze jak moja sprząta jego akwarium, potrzebuje zawsze aż dwóch reklamówek aby to wszystko wyrzucić.. :dzierga2:
W Szczecinie chmurno i zaraz lunie. Fajnie, ze wykosiłem i spokój z działką mam.
Dziś miting i latam tak jak dawniej gdy byłem na wiecznym głodzie, lubię to miejsce i ludzi którzy zawsze tam są. :pocieszacz:
Miłego, spadam :pocieszacz:

Mała - Pon 31 Lip, 2017 22:39

:mgreen: Masz naprawdę kochaną, mądrą kobietkę, która zna cię najlepiej na świecie...lepiej niż ty sam! :mgreen:
...U nas dzisiaj piekielny upał...Większość dnia przechodziłam jak ćma - snując się z kąta w kąt - żadna robota się mnie nie trzymała, dobrze, że chociaż mam dzieci, które mnie w takich chwilach budzą lepiej niż kawa :wysmiewacz: ...łazienka zalana, kuchnia zalana, stół w kuchni zalany...zakręcony zawór spłuczki w toalecie - żeby znów podłogi nie zalało :evil2" Ale to tylko moi chłopcy :rotfl:
Dzisiejszy bilans jest i tak pozytywny - nic nie zostało doszczętnie zdemolowane, wszystko nadal nadaje się jeszcze do użytku, ściany kamienicy stoją jak stały, dach na swoim miejscu :rotfl: Tylko chyba moja głowa nie ;) ...przegrzała się czy cuś? :szok: ...zwyczajnie miałam dziś "gorszy dzień"...Wróciły wspomnienia - z "kiedyś". Smutne wspomnienia...
Dobrze, że to już za mną. Jeszcze nie do końca - bo do tego jest mi potrzebny terapeuta, ale...powolutku te moje życiowe puzelki układają się na właściwych miejscach :) ...
Przeglądałam dziś zdjęcia z niedzielnego wyjazdu... Zaskoczyło mnie nagle - jak bardzo wyrośli mi synowie... I jak bardzo się zmienili. W ich oczach - jest teraz więcej radości - niż kiedyś, w starym życiu...
A jednocześnie - są tak "dorośli", odpowiedzialni. I cieszę się - że mogłam im dać to - czego ja nie miałam :) Trzeźwy dom. Szczęśliwe dzieciństwo...Potłuczone kolanka po jeździe na rowerkach...Skoki do wody po kostki - oczywiście w ubraniach :mgreen: robienie czapek z gazety...beztroski taniec i śmiech na całego... :chmurka:
...A kiedyś, jako dziecko non stop słyszałam - "jaki ojciec, takie dzieci"...i bałam się. Bałam się, że będę przychodzić wykończona z pracy, będę musiała zrobić jeszcze obiad "z niczego", pokłócić się z partnerem, "opędzlować" dzieci za nieodrobione lekcje, albo pozaginane rogi w zeszytach...Że będę patrzeć na swoje dzieci - które mimo, że mnie kochają - jednocześnie się mnie boją...Że nie będę umiała im powiedzieć, że ich kocham... Nie ma tego. My - rozmawiamy ze sobą. Okazujemy sobie uczucia. Potrafimy okazać złość, radość, miłość...
Chłopcy potrafią bez powodu podbiec, przytulić się i powiedzieć na głos - "Kocham Cię!" Bez względu ma miejsce, czas i ludzi nas otaczających :)

...Kiedy dzisiaj chłopcy kładli się spać - była u mnie koleżanka. Obie mamy małe dzieci. I wiecie co? Zanim się położyli - jak zwykle przyszli przytulić się na dobranoc - do mnie, do siostrzyczki (Tatuś akurat był w pracy)...I do mojej koleżanki :mgreen: Zaskoczyło ją to kompletnie. Ale miło zaskoczyło!...Obie się dużo od siebie uczymy - nie tylko "plotkujemy" o kosmetykach, ale dzielimy się także radościami i zmartwieniami...W chwili obecnej - prócz mojego partnera, to jedyna osoba, z którą mogę całkowicie szczerze porozmawiać twarzą w twarz - patrząć jej prosto w oczy :) I cieszę się, że czuje się u mnie swobodnie i bezpiecznie :)
Człowiek to "zwierzę stadne". Bez obecności innych - "dziczeje", "cofa się w rozwoju ;) "...Tak przynajmniej kiedyś było ze mną...I już nie chcę wracać do tamtego "odosobnienia". Do tej całkowitej samotności, braku prawdziwych przyjaciół, zamknięcia we własnym świecie i udawania przed wszystkimi - że jest okay - mimo, że serce rozpada się na kawałki...
Dobrze mi jest :)

...kilka dni temu - znalazłam ten napis w necie... :) I jak tylko znajdę odpowiedni kawałek deseczki - zamierzam na niej wypalić te słowa i powiesić sobie na ścianie. Żeby zawsze mi przypominały - że mam za co podziękować, kiedy zabraknie mi sił...

sc43545 Spokojnej nocy wszystkim!

dziadziunio - Wto 01 Sie, 2017 07:20

Mała napisał/a:
mądrą kobietkę


Dziś to wiem i wiem, że tak jest.. :)
Jednak przez bardzo długi okres czasu, przez czas poczatkowych moich przemian pewny byłem, ze jest z nią inaczej. Czasami wtulony w siebie przeklinałem czas, gdy staneła na mojej drodze pewnym bedąc, że spotkałem kobietę intelektualnie otumanioną. Nie pasowała do zadnego z moich znanych scenariuszy i nie chciała za nic jak inne wpleść się w znany, zroumiany i przyjazny mi swiat. Czasami mówiła, ze bardzo mnie kocha a ja nie majac nic i niczego sobą nie reprezentując po prostu bardzo długo w to nie wierzyłem. Miłość to dla mnie w tamten czas był seks a po urodzeniu małej, znacznie mi go ograniczyła...miłość więc i ograniczenie seksu za nic mi w tym wszystkim się zgrać nie potrafiło :bezradny:
Wykuła, ukształtowała mnie na nowo..... :tak:
W kuchni u nas, wisi makatka a na niej słowa, podobne tym które powyżej zamieściłaś. Ja także często w głąb tych słów zaglądam a patrząc na nie, zawsze uśmiecham się.
Miłego dnia Maluchu. Pozdrawiam Was serdecznie :pocieszacz:

Mała - Wto 01 Sie, 2017 12:49


Mała - Wto 01 Sie, 2017 12:55

:muza: - powyższy film został wstawiony na specjalne życzenie :mgreen: Proszę o chwilę cierpliwości - z pewnością wytłumaczymy - dlaczego właśnie ten i tu

sc43545 (internetowa tleniona blondynka ;) )

dziadziunio - Wto 01 Sie, 2017 13:49

Mała napisał/a:
internetowa tleniona blondynka


No co Ty? :mysli:
Nie widzę co wkleiłaś :bezradny: Mam nadzieję, że to o co prosiłem. :skromny:
Dziękuję :pocieszacz:

Mała - Wto 01 Sie, 2017 18:47

:mgreen: ...prawie mi się mózg zagotował, zanim net i wszelkie jego haczyki - pozwoliły mi wstawić ten film...nie WIDZĄC co naprawdę wklejam... :szok: Na szczęście udało się!...
Nie jest to co prawda - to, co opisałeś :( , kadry są inne...ale...wszystko inne mi blokowało - w ogóle nie pozwalało na podgląd :( Dobrze, że jestem w połowie góralką, więc uparta ze mnie dzioucha! ...
...więc wreszcie znalazłam właściwy! :lol2:


Ta muzyka jest cudowna... :chmurka:

sc43545

ps. o godzinie 17 gdy zawyły syreny...stałam na balkonie...dzieci nie wiedziały co się dzieje - powiedziałam im krótko - Dziś jest Rocznica Powstania...Składałam hołd tym którzy walczyli dla nas...Tatuś Wam więcej opowie...(Bo któż zrobi to lepiej jak nie historyk? Dumna z niego jestem :mgreen: Z tego jak rozwija swoją pasję...)

dziadziunio - Wto 01 Sie, 2017 21:39

Mała napisał/a:
Na szczęście udało się!...


Jutro oddaję komputer, jak zainstalują sprawdzę.... gdyż będę widział. :beczy:

.
Mała napisał/a:
Dziś jest Rocznica Powstania..


Ta bardzo smutny dla mnie dzień. Wojna jest straszna, jedyne co gorsze, to utrata wpływów, statutu i władzy. Bohaterowie gdyż tak jest, zgineło ich ponad dziesięć tysięcy. Ludności cywilnej ponad dziesięciokrotnie więcej, o wyburzonym mieście nie wspomnę, wojna dobiegała końca, wielu z nich zarówno z jednej jak i drugiej strony dozyłoby do jej końca. A wszystko przez paru polityków z Londynu i ich marzeniach o władzy.... :bezradny:
Ja tak to widzę i smutno mi. :mysli:

Jras4 - Wto 01 Sie, 2017 22:59

dziadziunio napisał/a:
Ja tak to widzę i smutno mi. :mysli:

mylisz sie i to bardzo
widze ze nie wiele wiesz o sutaci politycznei wtedy a juz mniej o sowietach i ch działaniach za frontem
i to co robili juz po wojnie jako nowy okupant
mówisz przezyli by a ja ci powiem nie dali przezyć nikomu

Jras4 - Wto 01 Sie, 2017 23:03

mówisz mazeniach władzy a ja pytam nad czym ?
przeciesz wiedzieli ci w Ladynie ze sprzedali nas w Jałcie zelazna kurtyna zapadła
rozumiesz zapadła ,,a w takim razie wiedzieli i ci z Dwoódców co tam siedzieli
ale decyzje o walce podieto własnie w warszawie
i podieli ja ci dowódcy co okupacje spedzali nie na wakacjach w Angli ale własnie w kraiu

staaw - Śro 02 Sie, 2017 03:28

Przekonany jestem że dzięki powstaniu Polska miała mniej przerąbane niż państwa które zostały później nazwane "republikami bałtyckimi"...

A że zginął kwiat młodzieży. Prawdziwych patriotów? W filmie "Miasto 44" (uważam że przereklamowanym) jest scena która mówi wszystko.
Ojciec powstańca zamiast wspierać syna, choćby doświadczeniem, zwiewa z miasta ratując mamonę...
Do dzisiaj właśnie młodzież jest nadzieją że ani Niemcy ani Rosjanie nas nie zniewolą...
A komformiści, hedoniści wolą pieczętować woskiem niż krwią. Za zachowanie status quo gotowi są do każdej podłości ze zdradą włącznie...

Janioł - Śro 02 Sie, 2017 05:40

polecam książkę "Obłęd 44"
staaw - Śro 02 Sie, 2017 05:57

Widziałem jak ktoś czytał tę książkę w metrze.
Tytuł mi się nie spodobał, ale w historii nie codzi o gusta a o fakty więc
zamierzam ją przeczytać... tak trochę "na siłę" by ktoś nie zarzucił mi ciasnoty umysłowej czy innego fanatyzmu...

I tak dopuki nie przeżyjemy (oby nie) tego co Polacy wycierpieli od Niemców (państwa Hitleria nie było w tamtych czasach) nie zrozumiemy do końca motywów zrywu...

dziadziunio - Śro 02 Sie, 2017 07:28

Jras4 napisał/a:
mylisz sie i to bardzo



Zapewne i nie ma w tym niczego złego. Napisałem tylko o kosztach i ofiarach tego zrywu, których dziś nikt nie ukrywa, ani także nie zamazuje. :bezradny:

Jras4 napisał/a:
ale decyzje o walce podieto własnie w warszawie
i podieli ja ci dowódcy


Jeżeli myślisz, ze taką decyzję mogli podjąć bez akceptacji Londynu..Ty się mylisz...i także nie ma w tym niczego złego. :bezradny:

Miłego dnia, pozdrawiam :)

Jras4 - Śro 02 Sie, 2017 08:18

dziadziunio napisał/a:
ąć bez akceptacji Londynu..Ty się mylisz...
mogli i podjeli decydowali wojskowi Rząd jedynie akceptował
staaw napisał/a:
że zginął kwiat młodzieży. Prawdziwych patriotów? W filmie "Miasto 44"

ten kwiat ginoł juw o woele wczesniej bo od 39 r i o wiele puzniej bo do 53

a jesli ktos mysli że sowieci pozwolili by im żyć czy sie jakoś dogadali
to puzniejsze wydarzenia daja odpowiedz

Janioł - Śro 02 Sie, 2017 08:24

Cytat:
a jesli ktos mysli że sowieci pozwolili by im żyć czy sie jakoś dogadali
mieliby przynajmniej szanse na ucieczkę.....lub.....patrz Brygada Świętokrzyska
staaw - Śro 02 Sie, 2017 08:33

Janioł napisał/a:
Cytat:
a jesli ktos mysli że sowieci pozwolili by im żyć czy sie jakoś dogadali
mieliby przynajmniej szanse na ucieczkę.....lub.....patrz Brygada Świętokrzyska

Chyba że do amerykańskiej strefy okupacyjnej...
Inaczej NKWD wspólnie z MO i tak by ich wytłukło i poukładało np. na powązkowskiej łączce...

Oczywiście dyskusję tę traktuję na zasadzie "coby było gdyby było", jedynie znerwia mnie gadanie że powstanie to głupota i lepiej było dogadać się z wrogami...
Niemcy dadzą czosnek Rosjanie wódkę i jakoś da się żyć...

Mała - Śro 02 Sie, 2017 10:54

:) To Powstanie - to kawał naszej pięknej historii... Na tamtą chwilę - było konieczne...
W chwili obecnej natomiast JA uważam, że lepiej jest najpierw próbować się porozumieć - niż od razu napadać na innych... I my i każdy z naszych sąsiadów - ma coś ważnego, co potrafi zaofiarować innym :)
...Podobają mi się niemieckie samochody - za to, jak bardzo są dopracowane i że są tak wytrzymałe na naszych polskich drogach :P
...Podobają mi się dawne rosyjskie aparaty foto: smiena, zorka, zenit...
...Lwów (stara i nowa część miasta :) ), Wilno...I wiele innych miejsc, które warto zobaczyć...
To ludzie, w których rośnie bezpodstawna agresja (A.Hitler) i niestety uda im się "dorwać" do władzy...Powodują straszne krzywdy..."Ludzie ludziom zgotowali ten los"(Zofia Nałkowska). A przecież, gdybyśmy kierowali się tylko agresją, szybko byśmy się wyniszczyli wzajemnie? Tak jak wcześniej w tym temacie:
dziadziunio napisał/a:
Chwyci za kamień i rzuci a jego kumpel pomyśli, że rację pełną ma, chwyci za kij. I w mig jeden drugiego, trzeci czwartego, zakatrupii...

A przecież ludzie tym różnią się od zwierząt, że ewoluowali na tyle - by rozsądnie myśleć! :bezradny:
..."Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać..." Już wiem, kto wpoił mi te słowa :skromny: . Mój Partner. Teraz zbiera tego efekty :smieje: bo czasem mam wrażenie, że za dużo gadam (pod nickiem, w awatarze - mam jasny przykład: "trajkotka" :wysmiewacz: )
:milczek: pora więc pozwolić się innym ;)

sc43545

dziadziunio - Śro 02 Sie, 2017 20:31

Mała napisał/a:
..."Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać..."



Dziś śmieję się widząc takie słowa i sens którego za nic nie potrafiłem znależć we wspólnym ze sobą rozmawianiu. Partnerka otwierała buzię a ja wiedziałem już, o czym będzie gadać o bzdurach, o bzdetach i nic nie znacącej przecież szarości. W tamten jeszcze czas uważałem, że rozmawiać trzeba tylko o konkretach, o esensji w esensji i sednie sprawy Tak, tylko ile mozna gadać o spełnieniu i sensie egzystencji, o rzeczach ważnych i to tylko tych z wyższej pułki? W końcu któregoś dnia musiałem dostrzec przecież, ze dalej, już tak nie da rady i wszystko co związane ze sprawami wielkimi, zostały w pełni przez nas wyczerpane.
To jedna z trudniejszych przemian i wyzwanie, któremu nie każdy sprostać będzie potrafił. Dziś rozmawiamy o wszystkim chociaż nie wszystko jeszcze mogę jej powiedzieć, i czasami jeszcze aby jej nie ranić nie mogę być w pełni sobą....lub też co bliższe, sobą jescze w pełni, nie mogę być, na dziś :mysli:
Prace w toku. :tak:
Byliśmy na zakupach a grzybów nie ma :bezradny:
pozdrawiam, miłego :pocieszacz:

Mała - Śro 02 Sie, 2017 22:58

dziadziunio napisał/a:
grzybów nie ma
:beczy: a ja na weekend liczyłam :beczy:
...ale nic dziwnego - takie upały...
Chłopcy dzisiaj oglądali "zaczarowany ołówek" i pytali, czy pojedziemy na grzyby...Oni też tęsknią za lasem, jak ja ;) ...dziś cieszę się, że tyle ich nauczy-liśmy... Bo pod tym względem - wzajemnie się uzupełniamy. Tata opowiada historie o partyzantach i uczy - jak zbierać grzyby i przetrwać w lesie, a ja...robię zdjęcia "grzybów" (z reguły niejadalnych ;) ), ludzików, przyrody...Pokazuję, jakie skarby można w lesie znaleźć...Kolorowy ślimak, bażant, dzięcioł, mech...kurka, jakiś jadalny grzyb...(Tata!!! co to jest? - Koźlarz) :smieje:
...Trzeba więc będzie, zwyczajowo - znów poszukać fajnego miejsca na błogie lenistwo... 3r23 (akurat - ja i bezczynne spędzanie czasu! :rotfl: )
...fajne jest to - że obydwoje z partnerem, lubimy po prostu spakować "pinkiel" (jak to mówił mój dawny kolega) i...jechać przed siebie :mgreen: aż nam coś do głowy wpadnie, albo odnajdziemy jakieś zapomniane, spokojne miejsce...często zarośnięte, bez tłumów ludzi, śmieci...I wszędzie potrafimy się zaaklimatyzować...Wracają wtedy wspomnienia - z czasu, kiedy jeszcze nie byliśmy razem, a mój obecny partner - wtedy próbował dać mi odrobinę wytchnienia od...smutnej rzeczywistości... :(
Pamiętam szczególnie jeden z takich wyjazdów. Cała 3 urwisów była wtedy przy nas. To był wyjazd nad wodę...Chłopcy się kąpali, Tata próbował złowić jakieś żyjątko, żeby pokazać chłopcom żywą rybkę, a ja...siedziałam na piasku i pokazywałam im, jak zrobić własne jezioro i zbudować miasto z piasku...(W międzyczasie oczywiście wycierałam zziębniętych, suszyłam ręczniki, wyganiałam zaskrońca z własnego buta, robiłam kanapki, rozlewałam picie...itd. jak to typowa współ - co nie usiedzi na miejscu :smieje: )...
Polną drogą szła sobie grupka młodych ludzi. Myśleliśmy z początku, że to hałaśliwe towarzystwo - ma trochę w czubie, ale...nie :) Oni po prostu cieszyli się życiem i...naszym widokiem :shock: "Dzień dobry! Dzień dobry! ...itd". Jak tylko młodzi przeszli - spojrzeliśmy na siebie kompletnie zaskoczeni, bo...Ci młodzi wzięli nas za pełną, szczęśliwą Rodzinę! ...Tego dnia - zdarzyło się to jeszcze raz - z innymi ludźmi...
Wtedy się z tego śmieliśmy - dziś - wiemy że obcy ludzie widzieli więcej od nas - niż my sami! :skromny:
Obcy, przypadkowi ludzie uświadomili nam - że jesteśmy właśnie dla siebie...
Trochę to potrwało jednak - zanim przestaliśmy się przed tym bronić.

I dziś - jestem tu, gdzie jestem :) tu i teraz :)
sc43545 i jest mi z tym dobrze - choć jeszcze długa droga przede mną! Ale warto. Bo życie mamy tylko jedno!

dziadziunio - Czw 03 Sie, 2017 09:11

Mała napisał/a:
i jest mi z tym dobrze


:pocieszacz:

Mała zadzwoniła i złożyła cały pakiet zamówień na sobotę, czyli na dzień jej powrotu. Blachę ciasta drożdzwego, picie, obiad a w jego składzie karkówka, film na wieczór i miejsce w naszym łóżku gdyż się stęskniła i nie chce spać u siebie. Narobiła młynu za którym już bardzo tęskniłem. W Szczecinie przygotowania do żaglowców, zrobili już mosty przez Odrę i przyjechało wesołe miasteczko. Pięć lat temu, łaziliśmy tam i moja robiła mnóstwo zdjęć gotojąc mnie na zywym ogniu. Byłem jak bomba wciąż nafutroowana i tykająca jak zardzewiały budzik. Wczoraj oglądaliśmy tamte zdjęcia i patrząc na moją ,,tamtą morde,, było mi siebie, po prostu zal. No ale taki był mój jeszcze czas i taki stan, który nie pomagał mi zbyt wiele i na zbyt dużo jeszcze nie miałem jeszcze szans. Patrzyłem na swoją partnerkę i jej młodą twarz, przeszła ze mną wiele i wciąż ze mną jest.....uśmiechnąłem się do siebie i powróciła, wieczne..... zapytanie..
- czego ona odemnie..chce? zv4v
Pozdrawiam serdecznie, miłego :pocieszacz:

Mała - Czw 03 Sie, 2017 13:19

dziadziunio napisał/a:
czego ona odemnie..chce?
odpowiedź jest prosta :mgreen:
Ciebie :serce:

...tak mi się ostatnio nasunęło...że bez względu na to, czy jesteśmy po terapii, czy jeszcze przed(moim zdaniem)...Niektóre nawyki/zwyczaje z naszej dysfunkcji/choroby - zostają nam chyba na zawsze. Tak jak blizna po operacji - może być prawie nie widoczna, ale - zawsze z nami zostaje:
trzeźwy alkoholik - ma swój plan, spędzenia najbliższych 24h w trzeźwości. I uparcie, choć często nieświadomie dąży do tego, żeby wszystko grało, żeby wszystkie te punkty wykonać...
współuzależniona - odruchowo "kombinuje", zamiast np.tak jak ja - iść zrobić sobie herbatę i usiąść, wypić ją w spokoju...Ja, zanim dojdę do czajnika, mam już po drodze sprzątniętych kilka rzeczy (bo nie stały na swoim miejscu), zamiecioną podłogę(bo lubię chodzić na bosaka, a dzieci nakruszyły), wytarty stół (bo coś się na nim rozlało) i...w tym momencie przypominam sobie - po co poszłam do kuchni :skromny: ...wracam oczywiście bez herbaty, za to z purpurowymi policzkami i zwyczajnie idę się przytulić do mojego partnera...Mówię mu wtedy - ile dla mnie znaczy i że cieszę się - że zwyczajnie jest...
Patrząc na swój związek partnerski - chwilami współczuję mojemu partnerowi ;) i podziwiam za cierpliwość do mnie...Choć czasem takie sytuacje bywają zabawne, albo efekty - są bardzo miłe...zanim partner wróci z pracy i zamknie za sobą drzwi - ma już obiad na stole, czajnik na herbatę się grzeje, woda wstawiona do lodówki...Kiedy jesteśmy "na rybach" - zanim podejdzie do stolika - ma wystawiony swój kubeczek/szklankę, kawa w termosie stoi pod ręką...resztę - np.kanapki - robimy już razem :buziak:

a właśnie :shock: ...czy współ- po terapii też tak robią? Bo czasem się zastanawiam, czy nie mylę faktu dbania o mojego partnera z nadgorliwością? :prosi:

sc43545

staaw - Czw 03 Sie, 2017 13:40

Mała napisał/a:
..czy współ- po terapii też tak robią? Bo czasem się zastanawiam, czy nie mylę faktu dbania o mojego partnera z nadgorliwością?

Jedna nieterapeutyzowana współ też tak robi.
Kiedy zaczynam przed nią uciekać wie że przegięła i (odrobinę) odpuszcza.
Wtedy wracam...

Jras4 - Czw 03 Sie, 2017 22:23

ktos powiedział brygada swietokszyska ..owszem ale czy ten ktos wie co sie z nia stało a raczej z tymi co zostali w kraju ?
ale niechce mi sie juz przekownywac czy było potrzebne czy nie byo
jedno wiadomo napewno skączyli by na łączce jak tysiące tych co chcieli tylko zyc

Mała - Pią 04 Sie, 2017 23:26

Jras4 ergr fajnie, że tu wpadłeś ...zapomniałam, że nie czytasz "debilnych kulek" :rotfl:

staaw napisał/a:
nieterapeutyzowana

:wstyd2: to jest nas już 2...

...Dziwny był ten dzisiejszy dzień...Kolejny dzień upału - który mnie zwyczajnie wykańcza. Jakimś dziwnym trafem jednak - mój mózg postanowił skupić się jednak na tytule i początku tego tematu...
Partnerka alkoholika

Czy zawsze jest to współuzależniona, jak ja?...Niekoniecznie...
Wszystko zależy od tego - czego oczekujemy...I na którym etapie życia jesteśmy. Bo zmieniamy się cały czas, dojrzewamy...I na każdym z etapów życia - mamy inne potrzeby, oczekiwania względem partnera. Czy więc jest konieczne, by na każdym z tych etapów - zmieniać partnera? Moim zdaniem - nie...
Ważne jest za to, by określić swoje oczekiwania względem...drugiego człowieka, który ma przy nas być. Bo alkoholik - to przede wszystkim - człowiek... Współuzależniony/-a to też człowiek. To nie alkoholik wiąże się ze współuzależnioną/alkoholiczką/DDA/DDD ...To człowiek wiąże się z człowiekiem :)
...dzisiaj nastąpiła we mnie kolejna zmiana...zniknął kolejny lęk, dotyczący alkoholu. I wiem, że tych zmian będzie coraz więcej...Ale wiem też jeszcze coś - że mój Partner - akceptuje ten fakt. Bo poznał i pokochał - Kobietę, nie współuzależnioną. Dla mnie - jest Mężczyzną. Nie tylko alkoholikiem :) I z takim człowiekiem - chcę być :serce:

Ten temat został otwarty 2 lata temu...
Ponad 2 lata temu - zostałam tytułową Partnerką alkoholika :) I dziwne, że do niedawna - nie trafiłam na niego (temat). I dziś - wiem dlaczego...Bo potrzebowałam ponad 2 lat by być tym, kim jestem. Być taką, jaką jestem. Wiedzieć to, co wiem teraz. I uczyć się od innych - tak jak to robię tutaj... :)

yuraa napisał/a:
Niech będzie sobą, zwłaszcza nie zwalcza uczuć

Dopiero dziś zrozumiałam te słowa... :kwiatek: Bo dopiero dziś do nich dojrzałam.
yuraa, dziadziunio dziękuję Wam za ten temat. I wszystkim, którzy się tu wypowiadali.Jeszcze wiele się od Was mogę nauczyć!
i zamierzam pisać tu dalej, po to by dalej się rozwijać, uczyć nowych rzeczy...I zamykać za sobą kolejne rozdziały smutnej przeszłości. No - chyba, że w końcu Was zanudzę :milczek:

Spokojnej nocki Ludziki! sc43545

dziadziunio - Pią 04 Sie, 2017 23:57

Mała napisał/a:
zamierzam pisać tu dalej



Ten temat nabrał kolorytu gdy Ty się w nim pojawiłaś. Więc pisz. :tak:
Mała napisał/a:
Jeszcze wiele się od Was mogę nauczyć


:rotfl: Jeżeli myślisz o seksie, to odpada. Ucz się od partnera. :rotfl:
No i są. Jeszcze nie kompletne, ale wszystkie nabrzeża są prawie pełne. Na ulicach pełno obcokrajowców, wielu z nich o innym kolorze skóry lub rysach daleko odbiegających od naszych. Wesołe miasteczko furczy na całego i tylko przymykamy oczy gdyż jak wróci mała to kasy pójdzie całe mnóstwo. Połaziliśmy parę godzin patrząc i podziwiając żaglowce na które można będzie wchodzić dopiero jutro. Dziś można było tylko na brazylijski, na którym zresztą byliśmy. Mała siedzi już na walizkach a jutro będzie tam łazić razem z nami.
Fajny dzień, jutro miting w niedzielę też i też z tego się cieszę.
Padam na pysk. Dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 05 Sie, 2017 11:30

Taka impreza jak zlot żaglowców w pełni zależna jest, od warunków pogodowych. Jak na razie idzie dobrze i od rana było slicznie, lecz teraz już naciągneło chmur i nikt nie wie jak to się skończy. Ciasto drozdzowe upieczone i pięknie pachnie w całej chacie. Przepis na to ciasto dostałem na alkoholowym forum i chociaż było to wiele lat temu to nadal robię tylko takie. Wszystkim smakuje, jest proste w robociżnie i nie ma, zbytniego przy nim bałaganu. Wszystko jest ok poza tym, że mieszam je przy pomocy wiertarki i chociaż wielu pukało się w głowę dziś wszyscy robią, tak jak ja. Mała pojechała z teściami jeszcze do niemiec do krainy truskawek i przyjedzie dopiero pod wieczór. Zapowiada się kolejny fajowy dzień tym bardziej, że wieczorem idę na miting. :radocha:
Lecimy na zakupy i po pieniądze do banku których, jutro nad Odrą pójdzie nam cała masa, :bezradny:
Chyba nie będzie padać i fajnie jest. :mysli:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 05 Sie, 2017 16:06

No i pada, co prawda nie zbyt ulewnie lecz pada. Ludzi to nie zraża i, i tak wszyscy walą na Wały, gdie zabawa trwa. Mała już śmiga w kierunku Szczecina i ostrzy język na jedzenie którego mnóstwo dla niej przygotowaliśmy. Byliśmy na zakupach i wydaliśmy kupę siana, pełno ludzi i samochodów pomiedzy którymi trudno przejechać. Mam nadzieję, że wróci przed mitingiem ale jak nie to i tak ma się do kogo poprzytulać. Jakoś tak pomalutku mieszczę się już w tym, otaczającym mnie swiecie, ale jak one się do siebie tulą, ja nie wiem jeszcze co mam w takich chwilach robić? Jak wrócę będę miał wyłączność i jakoś w taki czas jest mi lżej. W domku czyściutko, wymalowane i posprzatane na błysk, w lodówce mnóstwo zakupów a w szafkach poukrywane prezenty. Obiad gotowy i przygotowany pod zamówienie. :)
Fajny czas, lecz strasznie pomału mi płynie i dlatego tyż z nudów trochę marudzę. :mysli:
Przepraszam :beczy:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Tosia - Sob 05 Sie, 2017 21:08

Szkoda ze tak malo czasu mam,ale czytam Was. ..ciesze sie ze jesteście.Piszcie,to dla mnie, zlapanie oddechu.
Dziadziunio, dla mnie mozesz sie nudzić i marudzić :rotfl:
Mała :buzki:
Pamietaj,24h bez alkoholu,z dawką uśmiechu.
Pozdrawiam Przyjacielu:-)

Mała - Sob 05 Sie, 2017 22:10

54rerrer
...
dziadziunio napisał/a:
Jeżeli myślisz o seksie, to odpada. Ucz się od partnera

:buahaha:

Wiesz co mnie wczoraj zaskoczyło, kiedy pisałam tego wcześniejszego posta?...Zdolności ludzkiego umysłu - do pomijania rejestrowania w pamięci tego, co dla nas niewygodne :mysli:
Do wczoraj - z początku tego tematu, pamiętałam tylko twoje pierwsze pytanie:"jaka powinna być...?" i jedną z odpowiedzi: "klasyczna współuzależniona..."
Wczoraj, po raz en-ty czytając ten temat od początku - nagle zaczęłam zauważać więcej...
Poważne odpowiedzi, żarty i śmiechy, odpowiedzi - pytaniem na pytanie :) Jak w Wielkiej Rodzinie.
Ilu ludzi - tyle odpowiedzi, tyle różnych zdań :) I każde jest wartościowe, każde daje do myślenia.
...Jakiś czas temu zauważyłam u siebie zdolność do celowego "zapominania", niekiedy strasznych przeżyć. I dopiero kiedy przychodził "właściwy" czas właściwy moment - nagle je sobie "przypominałam"...Po to - by znaleźć rozwiązanie - jak je zaakceptować, żeby więcej bólu już nie sprawiały...
Jak to się dzieje, że zanim urodzi się małe dziecko, już ma swój charakter? czy nałogi - też się dziedziczy?... :mysli: Jak to się dzieje, potrafimy w sobie zablokować ból - pozornie go zablokować?...
I jak to się dzieje - że nasz umysł - potrafi pewne fakty "wyprzeć" z pamięci na jakiś czas, po to, żeby nie sprawiały nam psychicznego bólu?
...
Czasem zastanawiam się - po co ludzie stworzyli alkohol. I dlaczego niektórzy ludzie mają większe skłonności do uzależnień. Przecież gdyby znaleźć metodę - żeby zablokować w mózgu zdolność do uzależniania się - nie byłoby alkoholików...ani współuzależnionych...ani DDA... Ale wtedy też nie byłoby mnie sc43545 Nie byłoby Małej. Nie byłoby forum o takiej tematyce... I pewnie nie byłoby mnie tutaj - gdzie teraz jestem :mgreen:
A jestem. Jest alkohol i jest Mała która dawno temu się współuzależniła. I dziś wiem - po co mi było to potrzebne...
Po to - żebym właśnie tutaj, na tym forum - mogła znaleźć tylu bliskich mi ludzi. I mojego Partnera :serce:

dziadziunio napisał/a:
Przepis na to ciasto dostałem na alkoholowym forum i chociaż było to wiele lat temu to nadal robię tylko takie.

...w ten sposób - podświadomie tworzy się "tradycja: 23r ...założę się, że za jakiś czas - Twoja mała, jeśli w porę nie pozna tego przepisu - będzie próbowała go odtworzyć i przekazać go swoim dzieciom...Ten smak i zapach :) Ale będzie go kojarzyła z czymś innym niż Ty - ze szczęśliwym dzieciństwem I Tatą, który ją kochał i poświęcał jej mnóstwo czasu :) ja też mam takie swoje próby odtworzenia smaków z dzieciństwa...I to już kilka udanych - chleb, podpłomyki...ciasto...Gdzieś jednak w podświadomości - mój umysł je zachował :) I zamierzam je przekazać moim chłopcom...Być może kiedyś z nich skorzystają :chmurka:
dziadziunio napisał/a:
Jakoś tak pomalutku mieszczę się już w tym, otaczającym mnie swiecie, ale jak one się do siebie tulą, ja nie wiem jeszcze co mam w takich chwilach robić?

...Słuchaj swojej intuicji...Przyjdzie czas, że będziesz wiedział. Będziesz po prostu na to gotowy :) A one będą na to czekać. I w pełni to docenią! :pocieszacz:
dziadziunio napisał/a:
w szafkach poukrywane prezenty
:radocha: już sobie wyobrażam rekcję! :radocha:
To jeden z takich małych gestów - okazywania sobie wzajemnej czułości w związku :skromny:
dziadziunio napisał/a:
Fajny czas, lecz strasznie pomału mi płynie i dlatego tyż z nudów trochę marudzę.
Przepraszam
NIE marudzisz ;)
Dobrze robisz... :okok:
:pocieszacz:

:mgreen: spędziłam dziś cudowny dzień :) Częściowo był zaplanowany, a częściowo - był cudowną niespodzianką :mgreen: Piknik w środku miasta - na brukowanym kostką podwórku, prowizoryczny stół z pieńka i kartonu po pizzy, siedziska z sosnowych sękatych bali...I zgrane towarzystwo - wśród butelek...z wodą gazowaną :smieje: W którymś momencie bawiłam się już tak dobrze, że zapomniałam o otoczeniu :rotfl: Byli tylko Ludzie :mgreen: ...Do rzeczywistości wróciłam w momencie, w którym poczułam czyjś baczny wzrok - uparcie szukający butelek z alko- wśród nas :smieje: i wybuchłam śmiechem na myśl - że gdyby przyjechała policja - też mieliby spory ubaw!... Bo nie znaleźliby nic - do czego mogliby się "przyczepić" ;) Sympatyczne było także to - że jedna z sąsiadek, wracających ze spaceru z małym dzieckiem - też do nas podeszła i chwilę z nami pobyła, pośmiała, podyskutowała :)
Taka atmosfera - panuje właśnie na naszych "forumowych zlotach" :chmurka: I ludziom "z zewnątrz", przyzwyczajonym, że taki humor można mieć tylko po alko- czasem ciężko to zaakceptować :bezradny: ...a przecież wystarczy się czasem przyłączyć :) Podejść - zagadać ...
Czasem smutno mi - że ludzie w większych miastach - tak mocno izolują się od siebie...Są tak zapracowani, że brakuje im czasu - na zwykłe czułości wśród bliskich sobie osób, czy zwykły usmiech do mijanego właśnie sąsiada...A to czasem bardzo dużo daje! Może właśnie dlatego tak tęsknię za wsią?...
Finisz imprezy - to stos pustych butelek po wodzie, uprzątniętych do kontenera,1 dziecko z potłuczonymi kolankami po "wypadku na głupim rowerze!" :milczek: ,porządek w miejscu, w którym "piknikowaliśmy" i uśmiech na wszystkich twarzach :mgreen:
czasem nie trzeba dużo - by dać jeszcze więcej

Życzę Wam Spokojnego wieczoru
Z uśmiechem na twarzy - szczęśliwa Partnerka Alkoholika sc43545

Mała - Sob 05 Sie, 2017 22:11

Tosia, :buzki: Śmiech to zdrowie! Śmiej się jak najczęściej - to najlepszy, naturalny "dopalacz" i lekarstwo! :okok:
dziadziunio - Sob 05 Sie, 2017 22:28

Tosiu Przyjacielu jak miło Ciebie, u nas widzieć. :hura:
Pozdrawiam Ciebie i Twoją Malutką serdecznie, znaczy nie tą o której myślisz, lub też pomyśleć sobie mogłaś. :dokuczacz:
Mała jest już w domu, przez godzinę nie zamykała jej się buzia, jadła i gadała, gadała i jadła. Wyrosła i jest ju prawdziwą kozą, nogi, stopy ma tak wielkie jak jej mama i jak leży pod kołdrą to wieje jej po plecach. Śmieje się na głoś i tego śmiechu, najbardziej było mi brak. Byłem na mitingu, było fajnie. Wspaniałe wypowiedzi o tym co który ze sobą robi i z czym ma kłopoty, trudności a nie o krokach które już przerobił a które są kolejnymi, w jego przerabianiu. Dziś na WAłaxg były koncerty i przyjechał także sam Andrzej na którego nie gwizdano. Jutro po mitingu lecimy i spędzimy tam większość dnia, mam nadzieję, ze nie będzie lało. :bezradny:
Padam na pysk, mała już spi. zv4v
Dobranoc, pozdrawiam :pocieszacz:
Mała ale siem rozpisałaś. Dziś lece do łóżka, jutro przeczytam.. :mysli: Nie mam sił :prosi:
Przepraszam :buziak:

staaw - Nie 06 Sie, 2017 04:43

Mała napisał/a:
dziecko z potłuczonymi kolankami po "wypadku na głupim rowerze!"

Myślę że rower był takim jakim być powinien a dziecku zabrakło umiejętności... :p

dziadziunio - Nie 06 Sie, 2017 06:25

staaw napisał/a:
Myślę że rower był takim jakim być powinien a dziecku zabrakło umiejętności...


Pewnie, że rowerek był odpowiedni. Mamusia zajęta rozmową, rozmową, rozmową nie przypilnowała i dziecko zrobiło sobie kuku :rotfl:
Żart....... :skromny:
Dobra lecę na miting, miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 06 Sie, 2017 10:17

No i już po mitingu, bomba. :hura:
Dziewczyną wyschną włosy i idziemy na Wały, będziemy fajnie się bawić.
Rano było czyste niebo a teraz chmury, bez deszczu i aby tak juz zostało. :mysli:
Wrócimy wieczorem i przeczytam. Przepraszam Maluchu. :bezradny:
Miłego dnia, pozdrawiam :pocieszacz:

czerwonamila - Nie 06 Sie, 2017 10:18

Jak było na mitingu ? fsdf43t
dziadziunio - Nie 06 Sie, 2017 10:25

czerwonamila napisał/a:
Jak było na mitingu ?



Fajnie i długo będę miting ten pamietał. Świetne wypowiedzi i sporo emocji. :plask:
To jest jedyne miejsce w Szczecinie, gdzie miting trwa półtorej godziny, bez przerwy. Takie zasady i pomimo oporu bez problemów się zaaklimatyzowaliśmy. Poszedłem na luzie i na luzie wyszedłem, jak zawsze dostajesz to.... czego szukasz. :bezradny:
Miło mi jest Ciebie, u nas widzieć. :buziak:
Pozdrawiam i spadam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 06 Sie, 2017 17:57

Wpadliśmy tylko coś zjeść i wracamy. Ale jazda i jakie żaglowce, chyba wszystkie? Kasa idzie jak woda a, że mała nie chce na niczym jeżdzić sama to i my na zmianę mamy niezły ubaw. Kiedyś byłoby mi wstyd, być może czułbym zażeniowanie i jakiś wewnętrzny opór aby z nią jechać na diaelskim młynie a dziś, dziś było wspaniale. Przynieśliśmy jakieś rozdawane piłki i szczęście, ze nie chce już brać rozdawanych na każdym kroku balonów. Pogoda dopisuje, lato w pełnej krasie i deszczu ani jednej kropli. Jak wieczorem wrócimy, wszyscy padniemy na pysk i spać będziemy bez problemów aż do rana. Jutro miting i Pocztowa... która ma najlepszy, oczywiście jak dla mnie mikroklimat.
Fajny dzień i wątpię abym wieczorem miał jeszcze siłę, jeszcze Wam pomarudzić. :mysli:
Miłego :buziak:

dziadziunio - Nie 06 Sie, 2017 22:44

Mała napisał/a:
odtworzenia smaków z dzieciństwa


Jak byłem mały, maja babcia robuła takie .......coś......Ser był w tamtych czasach tani i to ten biały jak i ten żólty. Nie szanowało się go tak jak dziś i nie było takich możliwości jego dłuższego przetrzymywania. Dużo zarówno jednego jak i drugiego zostawało i moja babcia brała te wszystkie pozostałości i na patelni razem je smażyła. Już nie pamiętam jak z tym wszystkim było lecz na pewno dorzucała tam jeszcze dużo kopru i w efekcie końcowym powstawał serek topiony którego smak w ustach czuję, gdy Wam to wszystko tu opisuje. :rotfl: Może ktoś robi coś takiego, moe wie jak się to, to robi? :beczy:
Wróciliśmy mała już spi. Był dziś u nas Jarek, ale tylko w katedrze na mszy i pojechał. Z warszawy na mszę do Szczecina, chyba w stolicy pozamykali kościoły? :mysli:
Spadam, dobranoc. Siem dziś napisałem, przepraszam :pocieszacz:

Klara - Pon 07 Sie, 2017 06:58

dziadziunio napisał/a:
Może ktoś robi coś takiego, moe wie jak się to, to robi? :beczy:

Ser smażony :mniam:
Moja mama robiła to z własnego (białego) sera od własnej krowy, a ja w zamierzchłych czasach też czasem sobie na to pozwalałam.
Należy zostawić pokruszony biały ser, wymieszany z odrobiną sody oczyszczonej, w naturalnej temperaturze do czasu, aż zacznie się "rozpływać" i pojawia się na nim leciutki biały nalot - początek pleśni.
Następnie w garnuszku rozpuścić masło i na nim smażyć ten ser cały czas mieszając do momentu aż się rozpłynie i tak długo, dopóki się da, bo po jakimś czasie przywiera do dna i się przypala. Jeśli ktoś lubi kminek, powinien dosypać go w trakcie smażenia.
Uwaga!!! Było to możliwe w czasach "zaprzeszłych". Obecnie ilość konserwantów uniemożliwia ten proces, gdyż ser w trakcie tego dojrzewania gorzknieje zamiast kwaśnieć :(
Może się natomiast udać komuś, kto kupuje sery prosto ze wsi.
Warunek: ten ser powinien być mocno odciśnięty - jak najmniej wilgotny.

Mała - Pon 07 Sie, 2017 07:54

Klara, :buzki: Dziękuję!
...mam dostęp do wiejskiego sera :evil2" przecież mieszkam na zadu...! :radocha:
Widzisz Dziadziunio, jakie to fajne i proste? I wystarczyło zapytać :mgreen:
...Ja z dzieciństwa zapamiętałam głównie chleb prosto z pieca, który dla mojej Babci zbudował Dzidziuś...Prawdziwy wiejski kaflowy piec - na wierzchu fajerki, niżej, z jednej strony - palenisko na drewno, a z drugiej strony drzwiczki do pieczenia chleba... Pamiętam, jak najpierw ciasto rosło w drewnianej dzieży - wystruganej przez dziadziusia...Potem Babcia znów to mieszała z mąką (pamiętam, że po zbiorze zboża - jechaliśmy wozem do młyna i po 2 godzinach, wracaliśmy tą samą drogą - ale z mąką) i bach - do pieca! Rany, ale to był zapach!...Właśnie załapałam 34dd - ja robię go identycznie! Tylko mój - rośnie w misce wielkości prodiża i jest pieczony w elektrycznym piekarniku :skromny: Ale przepis wypracowałam sobie sama! :mgreen: Czyżby pamięć dziedziczna?... :mysli: ...coraz częściej chodzi mi to głowie...
Wczoraj dyskutowałam na ten temat z partnerem i doszłam do wniosku, że najlepszymi np.mechanikami - są właśnie ludzie, u których wiedza jest przekazywana z pokolenia na pokolenie...I tak naprawdę to dobrze, że każda "rodzina" specjalizuje się głównie w jednym kierunku...Bo w przeciwnym razie - ludzie zaczęliby być samowystarczalni, nie potrzebowaliby partnerów do wspólnego życia i z nudów - chyba by poumierali zaraz po nauczeniu się wszystkiego, co im potrzebne do życia...Paradoks :glupek:
Więc jednak dobrze, że ludzie są tak skonstruowani, że nie wystarcza im czasu - na wykształcenie w sobie wszystkich zdolności...I że każdy z nas jest inny...Dzięki temu - wzajemne się uzupełniamy :)
...
Wczoraj to ja padłam ;) Zawsze po powrocie z "ryb" i jak zwykle - zawziętej dyskusji w trakcie jazdy, na przeróżne tematy, jestem tak wykończona - że zwyczajnie "urywa mi się film" :skromny:
I jak zwykle - znów przywiozłam całkiem fajne zdjęcia...Coraz więcej jest czarno-białych. Coraz częściej - czuję że wraca moja pasja, że podcinane przez lata skrzydła - wreszcie odrastają... I kto tego dokonał? Ja. Mała. Dzięki pomocy i wsparciu - mojego partnera - trzeźwego alkoholika :lol2:

i jeszcze coś - wczoraj, zanim się rozbiwakowaliśmy - jak zwykle sprzątałam najpierw najbliższe otoczenie, żeby uczynić je bezpieczniejszym dla dzieci...Wreszcie nie sprawia mi problemu - sprzątanie pustych, starych puszek po piwie...Wcześniej drażniły mnie i wywoływały strach. :) Na szczęście to już minęło! :radocha:

sc43545 Miłego dnia Ludziki!

dziadziunio - Pon 07 Sie, 2017 12:07

Klara napisał/a:
Należy zostawić pokruszony biały ser, wymieszany z odrobiną sody oczyszczonej, w naturalnej temperaturze do czasu, aż zacznie się "rozpływać" i pojawia się na nim leciutki biały nalot - początek pleśni



Dziękuję Klaro. :)
Powróciły dziecinne wspomnienia i zapachy, z tamtych minionych już bezpowrotnie dni.
Buziole :buziak:
Mała napisał/a:
znów przywiozłam całkiem fajne zdjęcia...


My mamy ze wszystkich żaglowców. Dobrze, ze na te małe, prywatne nie wpuszczali gdyż zabrakłoby nam miejsca. :brawo:
Mała napisał/a:
...Ja z dzieciństwa zapamiętałam głównie chleb prosto z pieca


Nie daleko od mojego domu, była piekarnia wojskowa. Wszyscy jako dzieciaki i zawsze, gdy chleb był wyciągany z pieca, zbieraliśmy się w około czekajac aż wojaki nas zawołają. Dawali nam wielkie bochny, które siedząc na bunkrach rozrywaliśmy, patrząc jak bucha z nich para. Najlepsza była gorąca skórka, tego zapachu i smaku także nie zapomnę, do końca swoich dni.
Mała nie tylko wczoraj padła na buzię, ale takze dziś otawierając tylko oczy zarzekała się, ze dziś nigdzie nie wychodzi. Oczywiście już się zmieniło i zaraz wychodzimy, ale zdążyłem posprzatać i zrobić obiad, który będzie jak znalazł na powrót. Mama podbierze mi ją na Wałach a ja będę mógł pójść na miting.
Fajnie jest. Miłego :pocieszacz:

Mała - Pon 07 Sie, 2017 12:17

dziadziunio napisał/a:
Fajnie jest
:okok: I tak powinno być :mgreen:
dziadziunio - Pon 07 Sie, 2017 19:49

Nie zdążyłem na miting,,, moja,, trochę się spóżniła i było po balu. :rotfl:
Kiedyś już miałbym broń którą bez sprzeciwu zawsze w chwili zagrożenia bym przeciwko niej wykorzystał a dziś wiem już, ze może się spóżnić i spóżnić także, mogę się i ja. Na mitingach często mówię o tym, ze najlepszą partnerką dla alkoholika, byłaby kulawa. Oczywiście nie mam niczego do osób utykajacych, czy też kulawych zaznaczając przy okazji, że i ja do takich ludzi, już dziś należę i sam utykam. :bezradny:
Mówiąc o tym zawsze chodzi mi o oszczędność, gdyż żyjąc z kulawą nie musiałbym marnować czasu wymyślając przywary, ułomności i intelektualne okaleczenie abym poniżając ją, robić mógł co tylko bym chciał. Wystarczyłoby jesteś kulawa i tak każdego dnia, tylko po to aby sam, czuć się w swojej skórze lepiej i jakoś w zgodzie ze samym sobą mógłbym, do końca pić. :krzyk:
Smutno mi, gdyż kiedyś wystarczyło mi zaledwie cztery, góra osiem miesięcy aby z miss polonii zrobił pokrakę, z mądrej często wykształconej, imbecyla a ze świętej, porządnej kobiety zwykła zdzirę. zxczxc
Po roku już same wierzyły, że tak jak mówię z nimi jest...... :beczy:
Pozdrawiam serdecnie, miłego :pocieszacz:
Z Tą, Tej także próbowałem swoje sztuczki zaimpregnować, ale........nie z Nią....... takie numery Bruner zv4v

Tibor - Pon 07 Sie, 2017 20:19

Cytat:
Kiedyś już miałbym broń którą bez sprzeciwu zawsze w chwili zagrożenia bym przeciwko niej wykorzystał a dziś wiem już, ze może się spóżnić i spóżnić także, mogę się i ja. Na mitingach często mówię o tym, ze najlepszą partnerką dla alkoholika, byłaby kulawa

Cytat:
Mówiąc o tym zawsze chodzi mi o oszczędność, gdyż żyjąc z kulawą nie musiałbym marnować czasu wymyślając przywary, ułomności i intelektualne okaleczenie abym poniżając ją, robić mógł co tylko bym chciał

Cytat:
Smutno mi

Cytat:
Mamusia zajęta rozmową, rozmową, rozmową nie przypilnowała i dziecko zrobiło sobie kuku

dziadziunio, czy aby na pewno wszystko w porządku? Nie mogę być w twojej skórze i odczuwać tego samego. Po twoich wpisach (niektórych) przyjąłem, że gdybym ja to pisał, to może warto by było obejrzeć się za siebie czy nie urósł mi ogon. Tylko proszę nie obrażaj się, bo ze swojego doświadczenia wiem też, że nawet najdelikatniejsze zwrócenie uwagi innemu alkoholikowi - przyjmowane jest jak atak.

Mała - Pon 07 Sie, 2017 21:02

34dd Współczuje więc moim byłym partnerom...ja podobno zawsze byłam nadopiekuńcza i nikt normalny nie wytrzymał ze mną długo :rotfl:
...ostatnio coraz częściej zastanawiam się, ile cech osoby współuzależnionej - jeszcze we mnie tkwi, a ile z nich - to po prostu moja natura... :bezradny:
I wychodzi na to - że coraz mniej we mnie współ- a coraz więcej "normalnej" :szok: ruchliwej, wszędobylskiej Małej, w której naturze jest robienie 3 rzeczy naraz 46uj7y
:smieje:
...Coraz mocniej rozwijam skrzydła :) Coraz mniej we mnie strachu przed ludźmi i kontaktem z nimi, za to - coraz większa chęć życia :lol2:
Coraz więcej też we mnie otwartości, szczerości i asertywności...
...Zabawna rzecz - ja, która zazwyczaj miałam problem z rozmowami telefonicznymi - dziś działałam jak centrala telefoniczna - próbując zgrać 4 ludzi - żeby załatwić 2 różne sprawy. I udało się. Jeden z moich telefonicznych rozmówców - śmiał się w głos, kiedy dzwoniłam do niego po raz drugi, finalizując transakcję :) I to bez złośliwości. Chyba zwyczajnie już dawno nie spotkał kogoś tak szczerego i konkretnego :mgreen: :D A ja - nie dość, że uzyskałam rzecz niezbędną mi przy rozwijaniu pasji - to jeszcze nieświadomie poprawiłam owemu panu humor :mgreen:
...Bo czasem wystarczy zwyczajnie uśmiechnąć się do mijanej na ulicy osoby - by ten uśmiech - do nas powrócił - w momencie, w którym potrzebujemy go najbardziej :) Dobro powraca...Uśmiech też! :lol2:


Milutkiego wieczorka z uśmiechem na twarzy!
sc43545

dziadziunio - Pon 07 Sie, 2017 21:09

Tibor napisał/a:
Tylko proszę nie obrażaj się, bo ze swojego doświadczenia wiem też, że nawet najdelikatniejsze zwrócenie uwagi innemu alkoholikowi - przyjmowane jest jak atak.



No co Ty? :rotfl:
Przecież oboje wychodzimy z tego samego? I oboje jesteśmy alkoholikami? Skąd więc pomysł, abym Twój wkład pracy, odebrać mógł jako atak? :mysli:
Dziękuję ;)
Pozdrawiam serdecznie :)

,

Mała - Pon 07 Sie, 2017 21:33

Tibor napisał/a:
nawet najdelikatniejsze zwrócenie uwagi innemu alkoholikowi - przyjmowane jest jak atak.

nie - jeżeli robi to drugi alkoholik - w dobrej wierze :) (w każdym bądź razie - moim zdaniem). :milczek:

sc43545

dziadziunio - Pon 07 Sie, 2017 21:39

Mała napisał/a:
więcej "normalnej


No to w tym temacje jest nas, już dwoje.


:smieje:

Dobrej nocy zv4v

staaw - Wto 08 Sie, 2017 05:36

Mała napisał/a:
3
...Zabawna rzecz - ja, która zazwyczaj miałam problem z rozmowami telefonicznymi - dziś działałam jak centrala telefoniczna - próbując zgrać 4 ludzi - żeby załatwić 2 różne sprawy. I udało się. Jeden z moich telefonicznych rozmówców - śmiał się w głos, kiedy dzwoniłam do niego po raz drugi, finalizując transakcję :) I to bez złośliwości. Chyba zwyczajnie już dawno nie spotkał kogoś tak szczerego i konkretnego :mgreen: :D A ja - nie dość, że uzyskałam rzecz niezbędną mi przy rozwijaniu pasji - to jeszcze nieświadomie poprawiłam owemu panu humor

Też kupiłem pewną rzecz przez telefon i nie mogę się doczekać kiedy małżonków i dzieci położymy spać by móc całą noc oddawać się wspólnej pasji... :chmurka:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 05:39

Mała napisał/a:
Tibor napisał/a:
nawet najdelikatniejsze zwrócenie uwagi innemu alkoholikowi - przyjmowane jest jak atak.

nie - jeżeli robi to drugi alkoholik - w dobrej wierze :) (w każdym bądź razie - moim zdaniem).

Ja jeszcze muszę mieć pewność że alkoholik który zwraca mi uwagę jest trzeźwy.
Nie mylić z brakiem promili...

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 06:46

staaw napisał/a:
położymy spać by móc całą noc oddawać się wspólnej pasji...



My także. Jak tylko mała pójdzie spac, układamy do rana puzzle. Kiedyś uwielbialiśmy robic inne rzeczy..... ale to było tak dawno temu, że już zapomniałem jakie?.......
zv4v

Miłego dnia. W Szczecinie piękne niebieskie niebo i bedzie kolejny, upalny dzień. :papa:
Pozdrawiam c4fscs

staaw - Wto 08 Sie, 2017 06:49

Wiesz Dziadziuniu...
Ja wracam do pasji z wieku młodzińczego.
Tak dawno nie miałem w rękach żelazicyjanku że nieco obawiam się tej pierwszej nocy... :stres:

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 06:54

staaw napisał/a:
żelazicyjanku


Ja prostak jestem i nie wiem nawet co i do czego to, to jest?
:bezradny:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 07:03

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
żelazicyjanku


Ja prostak jestem i nie wiem nawet co i do czego to, to jest?
:

Spokojnie :luzik:
Wielu inżynierów z lepszego sortu też nie wie bez pomocy gugla.
Uspokoję Ciebie tylko że nie planujemy rytualnego samobójstwa, wręcz przeciwnie :rotfl:

W swoim czasie wszystko zrozumiesz... :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 07:11

staaw napisał/a:
wręcz przeciwnie


A co ma wspólego.
staaw napisał/a:
żelazicyjanku

Z rozmnażaniem....
:mysli:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 07:25

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
wręcz przeciwnie


A co ma wspólego.
staaw napisał/a:
żelazicyjanku

Z rozmnażaniem....
:mysli:

Nic.
Substancja owa jest trucizną...

Więcej informacji możesz uzyskać w szczecińskim PIKu (dane sprzed kilku lat, nie wiem czy nadal) lub odemnie kiedy się wyda jakie szaleństwo planujemy z Małą :p

Tibor - Wto 08 Sie, 2017 07:29

Znajomość internetowa jest specyficzna, bardzo, ale to bardzo powierzchowna. Ja z kolei znam się tylko na swoim alkoholiźmie. Nie na twoim, ani na innym, ale na swoim trochę tak.

Być może doświadczyliście w życiu takich oto sytuacji; wielu wokoło widziało, że z Józkiem dzieje się coś niedobrego, ale nikt nie zareagował (łącznie ze mną), bo słyszałem: "to jest jego życie" "taka jest ta choroba" "on wie co robić" itd, Oczywiście nie trudno się z tym zgodzić, ale jakiś czas później spotkaliśmy się na Józka pogrzebie. To są jednak przykłady z realnego świata, gdzie mniej lub więcej znamy się.

Tutaj jest świat wirtualny. Niemal nikogo stąd nie znam więc sugeruje się tylko i wyłącznie tym co piszesz, piszecie. Jakiś czas temu zmarł jeden z tutejszych użytkowników. Dostrzegałem, że od jakiegoś czasu w jego pisaniu jest coś niepokojącego, jednak ani ja, ani nikt inny nie reagował, by nie być posądzonym o wtykanie nosa w nie swoje sprawy (tak było ze mną). Później w rozmowach kuluarowych usłyszałem, że wiele osób widziało tą jego zmianę zachowania, ale wobec powyższych, nikt nie zwrócił uwagi na ogólnym forum.
Być może tylko i wyłącznie w dobre imię swoje? Żeby nie stracić własnej reputacji?

To jest to, co mną kierowało. Nie zważać na własną reputację, jeśli widzę coś (dla mnie) niepokojącego - zareagować. Może lepiej 100 razy zrobić tak za dużo, niż raz za mało.

staaw - Wto 08 Sie, 2017 07:39

Tibor napisał/a:

Być może tylko i wyłącznie w dobre imię swoje? Żeby nie stracić własnej reputacji?

A dopuszczasz myśl że dla niektórych użytkowników sytuacja była beznadziejna?
Przez net możemy wspierać tylko kogoś kto pragnie zmian...

Tibor - Wto 08 Sie, 2017 07:59

staaw napisał/a:
A dopuszczasz myśl że dla niektórych użytkowników sytuacja była beznadziejna?

Ależ oczywiście że dopuszczam. Skąd ja mogłem, mogę wiedzieć?
Czy to w jego przypadku czy w każdym innym.

staaw - Wto 08 Sie, 2017 08:03

Tibor napisał/a:
staaw napisał/a:
A dopuszczasz myśl że dla niektórych użytkowników sytuacja była beznadziejna?

Ależ oczywiście że dopuszczam. Skąd ja mogłem, mogę wiedzieć?
Czy to w jego przypadku czy w każdym innym.

To dobrze.
Poczułem się dotknięty słowami że to lęk przed utratą reputacji sprawił że nie reagowałem.
Temat tej tragicznej śmierci uważam za zamknięty...

Mała - Wto 08 Sie, 2017 09:45

Tibor napisał/a:
jeśli widzę coś (dla mnie) niepokojącego - zareagować

I bardzo dobrze zrobiłeś choć ja, jako współ-, nie wiem o co chodzi, ale instynkt podpowiada mi - że nie muszę wiedzieć :milczek:
dziadziunio napisał/a:
Z rozmnażaniem....
:smieje: otóż nie :milczek:
staaw napisał/a:
Ja wracam do pasji z wieku młodzieńczego.
otóż tak :milczek:
staaw napisał/a:
jakie szaleństwo planujemy z Małą
54k9l 5t4b 34123 1rfv "będzie, będzie zabawa rg5th67j
...ja tez wracam do moich pasji...
Tibor - szkoda, ze znasz tak mało ludzi stąd... :( ...Dla mnie - do pewnego czasu - to były tylko nicki na monitorze...Później zaczęło się to powolutku zmieniać :) Co prawda - na początku ogarniało mnie przerażenie - przed poznaniem kogoś w realu, obawiałam się zawieść swoje wyobrażenia o innych, obawiałam się, że ja zawiodę kogoś...Przecież w sieci można być każdym! I wiesz co? To się zmieniło :mgreen: Na PLUS.
Kiedyś - miałam tu swój temat, gdzie mogłam pisać otwarcie - bo nie znałam nikogo stąd i nikt nie znał mnie. Czułam się anonimowa - a więc bezpieczna :blee:
Dziś - piszę otwarcie, bo znam sporo ludzików stąd - osobiście :skromny: I wiem, że oni znają mnie. I dzięki temu - teraz też czuję się bezpieczna :pocieszacz: Bo jeżeli zaczną następować we mnie jakieś niepokojące zmiany - ktoś zawsze zwróci mi na to uwagę...I będę mogła w porę zareagować :okok:

:) Wracając do tematu i do jego autora - nie znamy się osobiście. JESZCZE. Ale liczę na to, że przyjdzie właściwy moment, we właściwym czasie i miejscu kiedy się spotkamy :) I ciekawa jestem - nie wyglądu tej drugiej osoby - ale tego czy...nasza dyskusja pozwoli dojść do słowa innym w naszym otoczeniu :smieje:

Pozdrawiam Was serdecznie - pogoda zapowiada się dzisiaj piękna
sc43545

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 10:04

Tibor napisał/a:
Znajomość internetowa jest specyficzna, bardzo, ale to bardzo powierzchowna.


Taka będzie i być musi, gdy piszemy tylko o sprawach na które wyrażamy swoją ,,głupią,, zgodę. Gdy dokonamy selekcji o tym mogę, a o tym mi nie wypada..
Gdy czujemy wstyd przed ...swoimi.... którzy myślą tylko, że są inni niż my, że oni nigdy, że oni inaczej, lub też wcale ble, ble, ble.... :bezradny:
....A tu luz....
:rotfl: I czekam jak Mała zacznie pisać w końcu o seksie i poznam kilka pozycji, o których nie miałem pojecia. :rotfl:
Mała dopiero wstała i idziemy na spacer. :)
Miłego dnia :pocieszacz:

Tibor - Wto 08 Sie, 2017 10:36

[quote="Mała"]
Tibor napisał/a:
Tibor - szkoda, ze znasz tak mało ludzi stąd... :( ...Dla mnie - do pewnego czasu - to były tylko nicki na monitorze...Później zaczęło się to powolutku zmieniać :) Co prawda - na początku ogarniało mnie przerażenie - przed poznaniem kogoś w realu, obawiałam się zawieść swoje wyobrażenia o innych, obawiałam się, że ja zawiodę kogoś...Przecież w sieci można być każdym! I wiesz co? To się zmieniło :mgreen: Na PLUS.

Nie mam z tym w ogóle problemu. Tzn jeśli chodzi o jakieś obawy. Dwukrotnie tutaj zdarzyło się, że to ktoś wycofał się ze spotkania ze mną.

Mała - Wto 08 Sie, 2017 10:58

Tibor ja piszę tylko o sobie... :) A jeżeli zaistnieje możliwość spotkania z Tobą - ja skorzystam :okok:
...Coraz częściej natykam się na forum, na Twoje mądre wypowiedzi. Nie znaczy wcale to, że Ci "słodzę" :dokuczacz: Nie jest to w mojej naturze. Zwyczajnie jestem ciekawa człowieka, który za nimi stoi :tak:

Mówię o moim problemie. Kiedyś. To dzięki ludzikom z forum, nauczyłam się otwarcie mówić o swoich problemach. Nie ukrywać ich i nie pisać, że jest różowo, skoro naprawdę jest szaro :blee:
Bo jeżeli chcę coś naprawić - nie mogę ignorować rdzy i pokrywać jej lakierem. A ja chcę zrobić coś z moją dysfunkcją. Tylko chwilowo - nie mam możliwości pójść na terapię. Druga sprawa - to fakt, że łatwiej mój czubek nosa jest dostrzec innej osobie - niż mi samej :glupek:

Muszę zmykać - dzieciaczki domagają się mojej uwagi, nie wiem nawet - czy "z sensem" dopisałam tego posta :wysmiewacz: Wybaczcie i do zobaczenia później!

sc43545

staaw - Wto 08 Sie, 2017 11:34

dziadziunio napisał/a:
I czekam jak Mała zacznie pisać w końcu o seksie i poznam kilka pozycji, o których nie miałem pojecia.

Obawiam się iż się nie doczekasz.
Mała jest współ, a tam u nich... wiesz... czyny, nie słowa liczą się... :rotfl:

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 12:21

staaw napisał/a:
Obawiam się iż się nie doczekasz.


Spokojnie. Ona dopiero się rozkręca, ja cierpliwy jestem. :bezradny:
Mała, oczywiście żartuję....... jak nie chcesz, to nie pisz :rotfl:

staaw napisał/a:
czyny


Staaw trochę pomyliłeś, zapomniałeś dopisać jedno n....
One zawsze myślały, że czynnny to problem, a zawieszony to problemu brak.
Dopiero po czasie zauważyły, że jedyna różnica to zapach alkoholu, którego u zawieszonego brak. :rotfl:

Mała nie chce spacerować. Jutro idziemy na Arkonkę i będziemy cały dzień, chlupać się w wodzie.
Miłego :pocieszacz:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 13:02

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
Obawiam się iż się nie doczekasz.


Spokojnie. Ona dopiero się rozkręca, ja cierpliwy jestem.

Widzisz już zdjęcia? Mam takie jedno pasujące... ;)

Ja preferuję bardziej aktywne formy polowania... :rotfl:

dziadziunio napisał/a:

staaw napisał/a:
czyny


Staaw trochę pomyliłeś, zapomniałeś dopisać jedno n....
One zawsze myślały, że czynnny to problem, a zawieszony to problemu brak.
Dopiero po czasie zauważyły, że jedyna różnica to zapach alkoholu, którego u zawieszonego brak.

Akurat zapach to najmniejsza różnica.
Dla tego tak często kobiety które przy czynnym wytrwały długie lata, przy zawieszonym nie dają rady wytrwać kilku :bezradny:
Nie zapomniałem. Mówiłem o czymś innym...

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 14:13

staaw napisał/a:
Widzisz już zdjęcia? Mam takie jedno pasujące...


To widzę. Oddałem komputer aby mi zaintalowali odpowiednią przegladarkę ale potem się przestraszyłem, ze przy okazji mi coś wykasują a mam na nim wszystko, całego bloga. Czekam no powrót syna z urlopu, poproszę aby mi zainstalował i wtedy będę miał już ok. :tak:
Skoończyłem już z polowaniem, czasami jeszcze czuję się jak zwierzyna ale to tylko takie moje przyzwyczajeniowe, automaty. Minie, prace w toku.. :mysli:

staaw napisał/a:
często kobiety które przy czynnym wytrwały długie lata, przy zawieszonym nie dają rady wytrwać kilku

Fakty przerastają wyobrażenia i sny. Wszyscy w około trąbią, ze terapia zmieni wszystko i jakby chłop przestał pić, byłby złoty..... a tu du**. Chciałby złoty być, ale już nie może..... :bezradny:
A może..może tylko nie chce?
Chętnie na ten temat porozmawiam. :zeby:

staaw napisał/a:
Nie zapomniałem. Mówiłem o czymś innym...

Wiem o czym napisałeś...ale....ja ....to taki jestem jeszcze porozwalany, że...śmiech. :prosi:
Miłego, spadam :pocieszacz:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 14:39

dziadziunio napisał/a:
Chciałby złoty być, ale już nie może.....
A może..może tylko nie chce?
Chętnie na ten temat

A może chce wreszcie zająć należne miejsce?
Ma dość bycia popychłem?
No ale to wymaga by pani domu oddała część władzy... a to trudne. Nie będzie przecież udawała idiotki kiedy wszystko robi lepiej od pijaka.
Nawet nieczynnego...

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 14:51

staaw napisał/a:
a to trudne


Trudne...ale nie, niewykonalne. :tak:
Nie robi wszystkiego lepiej, boi się i to jest zdrowy strach. O wiele cenniejszy od zdrowego egoizmu, który u egoisty nie ma prawa zaistnieć... :bezradny:
Idziemy na spacer, miłego :pocieszacz:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 17:03

dziadziunio napisał/a:
boi się i to jest zdrowy strach. O wiele cenniejszy od zdrowego egoizmu, który u egoisty nie ma prawa zaistnieć... ::

Strach jest zdrowy kiedy prowadzi do realnej oceny sytuacji, w przeciwnym wypadku jest strachem destrukcyjnym.
Chorym...
Co do egoizmu... uważam że zdrowy nie istnieje...

Mała - Wto 08 Sie, 2017 18:57

dziadziunio napisał/a:
Staaw trochę pomyliłeś, zapomniałeś dopisać jedno n....
:buahaha:
staaw napisał/a:
Dlatego tak często kobiety które przy czynnym wytrwały długie lata, przy zawieszonym nie dają rady wytrwać kilku
:bezradny:
dziadziunio napisał/a:
Wszyscy w około trąbią, ze terapia zmieni wszystko i jakby chłop przestał pić, byłby złoty.....
...dlatego obydwoje partnerzy powinni iść na swoje terapie...
staaw napisał/a:
to wymaga by pani domu oddała część władzy...
- niestety, tak to wygląda przede wszystkim u współ- które nie przeszły swojej terapii...
Może i byłam tylko 2-krotnie na warsztatach i nie przeszłam jeszcze pełnej terapii, ale miałam mądrą terapeutkę ergr Basiu! To od niej - dowiedziałam się, jak zmienia się alkoholik po terapii..i dlaczego jego partnerka - też powinna ją podjąć. Bo on - zaczyna uczyć się jakby nowego życia - podejmować własne decyzje i ponosić ich konsekwencje...A ona (bez terapii) nadal jest w stosunku do niego nadopiekuńcza :bezradny:
Czy ja na pewno nadal jestem współ??? :shock: Może nie dostanę po głowie od innych współ - za t co napisałam powyżej :smieje:
Oj panowie - zaskoczyliście mnie bardzo pozytywnie :kwiatek:

sc43545

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 20:41

staaw napisał/a:
Chorym...


Każde z zachowań przy chorym partnerze, pachnie chorobą i jest jak najbardziej normalnie, naturalne i zachowawczo....obronne. I z tego powodu One także, do osób zdrowych siebie zaliczyć już nie mogą. Wyjątkiem jest Mała, ale Mała to jest Mała... i farta ma. :mysli:

staaw napisał/a:
Co do egoizmu... uważam że zdrowy nie istnieje...


A mi sę wydaje, ze na tę dziwnie nazwaną dolegliwość, powinny cierpieć wszystkie współuzależnione. Chroniąc siebie i swoje istectwo, paradoksalnie chroniłyby także i swoich partnerów, zmuszając ich do zmian i postępowania zgodnego z zasadami, o których rzadko który z nas...... ma zielone chociażby pojęcie :bezradny:
Zdrowy egoizm jest także potrzebny alkoholikowi.... dobrze jest, gdy pojawi się w czasie gdy potrafii, nauczy się on, już rozróżniać dobre od złego, zrozumie różnorodność kolorów i ich odcieni i pojawi się już w srodku niego, tak zwany złoty środek nie pozwalajacy mu już, tego wykorzystać przeciwko swojej partnerce a w efekcie i paradoksalnie, przeciwko sobie samemu.
To, ze mam inne zdanie nie świadczy o tym, ze w tym co napisałeś, sensu brak. :pocieszacz:
Ja tak to widzę, przepraszam :skromny:
Jak miałem dziewięć lat, mój ojciec kupił wielkiego arbuza i dał mi go, abym zaniusł go na górę. Po drodze mi wypadł i było po arbuzie. Dziś kupiliśmy takiego ponad dziesięć kilo i o mało nie stało mi się tak drugi raz. Coś zrozumiałem i w tamten czas donieść go nie miałem nawet szans.
Dobranoc, pozdrawiam i spadam. Jutro Arkonka i cały dzień w wodzie, dziś się więc nie myję :hura:

staaw - Wto 08 Sie, 2017 20:53

dziadziunio napisał/a:
Wyjątkiem jest Mała, ale Mała to jest Mała... i farta ma. :

Znam więcej takich Małych.
Moim zdaniem to nie fart a gotowość do wprowadzania zmian mimo strachu.
Bój się i rób, jedna z mądroś i AlAnonu którą im "podkradłem"...

dziadziunio - Wto 08 Sie, 2017 21:15

staaw napisał/a:
Moim zdaniem to nie fart a gotowość do wprowadzania zmian mimo strachu.


I tutaj się w pełnej, pełni z Tobą zgodzę.
Próbowałem zastraszyć ją ze wszystkich stron,{ piszę o swojej} wykorzystałem wszystkie znane i unowocześniane metody i nic.....Ona nigdy się mnie nie bała.
Żeby była jasność wszystko opisuję z perspektywy czasu i zmian jakie we mnie powstały. Nie widziałem tego, nie mogłem tego zobaczyć. Zawsze działo się tak z innymi a z Tą nie wyszło, jak dziś na nią patrze..... wyjść nie miało nawet szans. :mysli: Ona się specjalnie dla mnie, urodziła :bezradny:
Kocham ją. :skromny:
dobranoc :pocieszacz:

staaw - Śro 09 Sie, 2017 06:48

Z tym "zdrowym" egoizmem to widzę tak:

Oddaję krew... dużo krwi bo wielu ludzi jej potrzebuje, oszukuję w stacjach krwiodastwa że od poprzedniego pobrania upłynął wymagany czas
=> współuzależnienie

Oddaję krew regularnie w sposób nieszkodzący mojemu zdrowiu
=> altruizm

Nie zawracam sobie głowy bzdurami, żyję dla siebie.
=>egoizm

Osobiście krwi nie oddaję, realizuję zdrowe zachowania w inny sposób, krew to tylko przykład...

staaw - Śro 09 Sie, 2017 07:02

...przykład czwarty, miał być żart a okazało się poważne...

Oddaję krew zgodnie z zasadami by dostać czekoladę...

nie wiem jak nazwać to zachowanie...

dziadziunio - Śro 09 Sie, 2017 10:04

staaw napisał/a:
nie wiem jak nazwać to zachowanie...


Biznes? :mysli:

Mała modliła się całą noc i wymodliła, pogoda kiepska i z Arkonki nici. Wcale się jej nie dziwię, w szkole po dwie godziny dziennie pływania to i mozna mieć dość wody. Idziemy na trampoliny i tam wyskacze się tak, że boję się jej dać obiad przed wyjściem. Mamy zepsuty telewizor a raczej pilota i tylko jeden kanał, odpoczniemy nad morzem wcale nie ma telewizji i tam odpoczywam. Ktoś wyrzucił listwy przypodłogowe i leżą obok śmietnika, wioska ale listwy takie potrzebuję i już od wczoraj tańczę.. zastanawiając się co, a raczej jak to zrobić aby nikt nie zobaczył mnie podbiwrajacego te listwy.
Jakiś się zrobiłem nie do życia, musiałym jechać na drugi koniec miasta, potrzebuję długie więc nie weszłyby mi do samochodu, tracić czas i siano a tu leżą pod oknem i się czaję jak rak do żółwia. Kosmos.. :bezradny:
Fajny dzień, pozdrawiam. :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 09 Sie, 2017 19:31

Naskakała się tak, że schodziła nagrzana, aż para z niej buchała. Musieliśmy posiedzieć i poczekać aby ostygła gdyż ludzie pukali by się po głowach. Wracając poszliśmy na plac zabaw których w Szczecinie, jest całe mnóstwo. Wciąż powstają nowe i z każdym kolejnym rokiem, jest ich w moim miescie coraz więcej. Tak prawdę powiedziawszy zdążyli z funduszy europejskich, narobić tego całą masę i dobrze, gdyż jak już zabiorą nam kasę dzieciaki, będą miały się na czym bawić. Często obok placów są fontanny i to takie, jakich jako mały chłopiec, nie miałem nawet szansy zobaczyć. Robione są w miejscach w których były tzw zbiorniki wodne, dla straży pożarnej i aż strach pomyśleć co będzie, jakby tak nagle wybuchła wojna? Jeden baton, w wodociągi i klops, susza. :bezradny:
Fajny dzień, jak była mała nie miałem kłopotu i to ja decydowałem gdzie pójdziemy. A teraz muszę się dopasować chyba, że mam coś ważnego..zrozumie. :)
Pozdrawiam, miłego :pocieszacz:

Mała - Śro 09 Sie, 2017 23:33

staaw napisał/a:
...przykład czwarty, miał być żart a okazało się poważne...

Oddaję krew zgodnie z zasadami by dostać czekoladę...

nie wiem jak nazwać to zachowanie...

chęcią zysku? :mysli: ...nie wiem ;)
Moi rodzice byli honorowymi dawcami...Robili to - bo chcieli. Wierzyli w to, że komuś to pomoże...Że kiedy im będzie potrzebna - ktoś dla nich zrobi to samo...
Zdrowy egoizm - moim zdaniem:
Oddaję krew, bo wychodzi mi to na zdrowie...A że przy okazji dostanę czekoladę? Oddam ją zmęczonej pielęgniarce, która mimo 12 godzin pracy - wciąż podchodzi do pacjentów z uśmiechem, choć słania się na nogach, albo dzieciom bo... po prostu lubię ich szczęśliwe minki! :mgreen:

dziadziunio napisał/a:
się czaję jak rak do żółwia
:smieje: kombinujesz jak współuzależniona! Weż taśmę klejącą, zbierz te listwy i sklej razem - skoro to wioska - możesz spokojnie przejechać z otwartym bagażnikiem :) Nie zapomnij tylko o czerwonej chorągiewce na końcu! I proponuję - zrób to w jasny dzień. Po ciemku - ludzie będą tym bardziej się interesować, a w dzień - na bezczelnego, a co! :mgreen:
(ja bym jeszcze przyczepiła sobie z tyłu naklejkę - "Mamo ja wariat!" - patrząc na to - każdy by się popukał w czoło, poszedł dalej i...szybko zapomniał ;) taka dziwna natura ludzka... :bezradny: )

...jakaś zamyślona dzisiaj jestem...wielkimi krokami zbliża się wrzesień i...coraz bardziej przeraża mnie - pójście chłopców do przedszkola :beczy:

dziadziunio napisał/a:
Wyjątkiem jest Mała, ale Mała to jest Mała... i farta ma.

Jeżeli mówicie o mnie... może nie tyle "farta" co...mądrego partnera :lol2:
...Oj, co on ze mną przerobił :stres: ...Ostatnio miałam mu okazję za to podziękować :kwiatek: Przypomniałam mu - jaka byłam, kiedy mnie poznał...Małe, biedne, zastraszone zwierzątko...Jedynie przy dzieciach - umiałam być sobą :) można? Można! :lol2: trzeba tylko mocno chcieć!
...Dość często mam ostatnio okazję obserwować toksyczne rodziny, związki...nauczyłam się już nie ingerować...Wspierać, ale nie stawać po żadnej ze stron, bo przecież prawda zawsze leży po środku. Tak jak to kiedyś zrobił dla mnie mój obecny partner...Był po prostu Przyjacielem. Wysłuchiwał, kiedy musiałam się wygadać. Wspierał, kiedy podjęłam jakąś decyzję...Ale nigdy nie narzucał własnej. Choć dziś wiem, że się w nim wtedy gotowało...
Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, gdzie są podstawy mojego bezruchu - w dążeniu do zmian. Bo nagle, ni stąd, ni zowąd zrozumiałam - że mimo, że odeszłam od chorego na alkoholizm partnera - dalej powracają typowe współuzależnieniowe zachowania :( ... Powodem tego - byli właśnie toksyczni ludzie ze "starego świata" którzy nadal próbowali wciągać mnie w swoje problemy :zalamka: długo to trwało...Ale dziś jest, jak jest :) dziś potrafię być wsparciem - jednocześnie nie angażując się emocjonalnie, nie wchodząc w skórę tej osoby. Staram się podpowiedzieć możliwe rozwiązania spraw urzędowych - sama przecież przechodziłam podobne sytuacje! Ale nie narzucam się...Jeżeli ktoś pisze wprost - potrzebuję Twojej pomocy - staram się zrobić to, co mogę, a następnie odciąć się od problemu wewnętrznie - bo zwyczajnie nie mam wpływu na dalszy bieg wypadków, nie jestem tą osobą i tylko do niej należy wybór jednej z wielu opcji - jak postąpi dalej :bezradny: "Robię to, co mogę, a resztę pozostawiam swojej Sile Wyższej" - takie piękne słowa kiedyś usłyszałam i dziś już umiem je też zastosować... :)
A wiecie - od kogo się tego nauczyłam? od alkoholików :smieje: - ja! współuzależniona :rotfl:
I znów wracają do mnie moje własne słowa: alko- i współ- to dwie strony tego samego medalu. A ten medal - to po prostu - życie!

Buziaki na dobranoc! sc43545

dziadziunio - Czw 10 Sie, 2017 08:38

Mała napisał/a:
Robili to - bo chcieli.


W mojej pierwszej pracy, kolega uległ wypadkowi i jego rodzice, apelowali o oddawanie krwi. Oddawali wszyscy oddawałem ja i tak to się zaczeło. Potem była komuna i wszystko na kartki, były małe dzieci i czekolada której nie można było zdobyć. Oddawałem potem z przyzwyczajenia, dziś po moich przejściach moja krew może zarówno być niesamowicie wręcz przydatna, jak i niespodziewanie wręcz niebezpieczna. Nie oddaję już stary jestem, lecz jak oddawałem czułem się lepiej, lepiej jako człowiek. :skromny:
Mała napisał/a:
a w dzień - na bezczelnego, a co


Jak skończyłem pisać tamtego posta wyszedłem i bez oporu, wybrałem sobie to czego potrzebowałem. Podszedł sąsiad i on także wybrał sobie to co pozostało. Listwy są stare i takich już nie robią, a do tego są czasem, słońcem i lakierem odpowiednio pomalowane i posiadają koloryt jakiego nie dobierzesz. Leżą na balkonie, jak wrócimy znad morza, będę docinał i układał tam gdzie leżą te, które mi nie odpowiadają.
Śmieję się gdyż nie wiem nawet, skąd ten opór i wioska i o której poprzednio pisałem. :P
Mała napisał/a:
może nie tyle "farta" co...mądrego partnera


Jedno drugiego nie wypiera i o tym, farcie pisałem :tak:
Chodzę na mitingi, słucham wypowidzi, znam ludzi...farta masz. :bezradny:
A dzieci? Dzieci dorastają i czas im dać na dorastanie ich, szansę.
Jaka byś nie była i jakbyś się nie starała, nie dasz im tego co dostaną w przedszkolu. To ich pierwsza wojna i pole na którym muszą...muszą nauczyć się poruszać. To nie jedynaki i już swoje podstawy życia w grupie mają. Głowa go góry skalpel w rękę i linki.... tnij... :tak:
Buziole, spadam.
Idziemy na spacer i może zbajeruję ją na działkę. :pocieszacz:

Mała - Czw 10 Sie, 2017 11:59

dziadziunio napisał/a:
jak oddawałem czułem się lepiej, lepiej jako człowiek
:tak: I to było właściwe, zdrowe emocjonalnie do tego podejście :brawo:
dziadziunio napisał/a:
nie wiem nawet, skąd ten opór i wioska
To nasze stare nawyki - włącza się tryb "kombinatora" : to nie może byc takie proste, gdzie jest haczyk? :evil: Ciekawe, że obie strony "medalu" mają też cechy wspólne :luzik:
dziadziunio napisał/a:
Dzieci dorastają
...itd. Dziękuję - pomogło :pocieszacz:

Miły mam dzisiaj dzień...Mała rano trochę marudziła, ale zanim się do niej doczołgałam - moi synkowie już przy niej byli - pogrzechotali zabawkami i szybko usłyszałam z łóżeczka jej śmiech...
Wróciły wspomnienia...Jak "musiałam" zajmować się młodszym bratem, wyjącym w wózku, by rodzice mogli choć chwilę odpocząć, albo zająć się innymi ważnymi sprawami - typu np.przygotowanie obiadu dla całej rodziny...Pamiętam, jak było mi źle - że mimo, że się staram, braciszek wyje coraz głośniej :beczy: Wtedy nie miałam świadomości - że może mieć zwyczajnie mokrą pieluchę, albo jest głodny! I cieszę się, że jestem w takim miejscu życia, że moje dzieci - mogą ale nie muszą mi pomóc :) Wyrabia to w nich odpowiedzialność i...bardzo bliskie więzi :serce: ...Często podchodzą do małej Małej, a ona się do nich śmieje, gada po swojemu...Zabawne jest też patrzenie na to, jak nasze dzieci się podobierały - synkowie - najstarszy z najmłodszym świetnie się dogadują, a średni synek - uwielbia z wzajemnością naszą córeczkę :mgreen:
Chłopcy wiedzą, że mogą np.pomachać małej grzechotką, włożyć w rączkę misia, pogłaskać ją, czy podac pampersa...Ale wiedzą też, że nie wolno im jej np.podnosić - bo zwyczajnie mogliby upuścić i zrobić jej krzywdę - a tego nie chcą :bezradny:
Cieszę się że nasze dzieci są ze sobą tak blisko. Że mamy okazję wychowywać ich tak, a nie inaczej...Że one nie widzą - matki współuzależnionej i ojca - alkoholika. One widzą - szczęśliwych kochających rodziców. Najlepszych dla nich - jakich mogą mieć. Moi rodzice też tacy byli - mimo nałogu/dysfunkcji - starali się dla nas najlepiej - jak mogli...Dawali nam to, co mogli...Siebie.
Tak jest też z Twoją małą Dziadziunio! Ona po prostu widzi to - co nam przesłania świadomość naszej choroby, czy dysfunkcji. Bo przecież ja - jestem przede wszystkim człowiekiem, kobietą, Mamą, partnerką...a dopiero potem współuzależnioną! :mgreen:
To właśnie w nas widzą nasze dzieci...Przede wszystkim rodzica. Kochanego rodzica :)

sc43545 :mama:

dziadziunio - Czw 10 Sie, 2017 14:38

Mała napisał/a:
Dziękuję - pomogło


Nie dziękuj. Czytając o Twoich obawach i strachach wiem, ze moja jest normalna, gdyż i ona jakby tylko mogła, małą nosiłaby w torebce i wciąż ją głaskała. :bezradny:
Spoko. :pocieszacz:
Zapomniałem rano napisać. :krzyk:
Wczoraj jak wyszedłem z psem wieczorem widziałem, że cały Szczecin tańczy. Pogoń wygrała z Lechem 3;0. Nie jestem kibicem, chociaż lubię oglądnąć dobry mecz. Mam jednak kilku znajomych dla których Pogoń święta jest, cieszyłem się tym, ze i oni na pewno z wyniku się cieszą. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś Szczecin i Poznań był z innych galaktyk więc radość wielka. :figielek:
Wróciliśmy właśnie z działki. Wykosiłem całą, trawa rośnie jak głupia. Mała świetnie się bawiła podlewając i robiąc bagno na całości, potem bańki i mycie całego chodnika. :radocha:
Fajny dzień i dziś padnę sobie na pysk. :pocieszacz:

Mała - Czw 10 Sie, 2017 17:01

dziadziunio napisał/a:
cieszyłem się tym, ze i oni na pewno z wyniku się cieszą
:okok:
Tak niewiele nam do szczęścia potrzeba, żeby było nam dobrze! :radocha:
...Może i się wydawać - że ja mam tych powodów więcej - bo patrzę na świat okiem fotografa...Bo gdzie sie nie obejrzę, widzę piękne widoki...Bo nie mam zmartwień...Nic bardziej mylnego.
Jestem zwykłym człowiekiem z przeszłością, ze swoimi urazami i traumami, których nie umiem się pozbyć. Mam swoje zmartwienia, obawy, strachy...Ale co by to dało, gdybym tylko o nich mówiła? :bezradny: ...Dałoby tylko tyle, że ludzie, którzy są mi niezbędni do dalszego rozwoju emocjonalnego - szybko by sie ode mnie odwrócili, lub chociaż zaczęli unikać. Nie do końca mnie - ale mojego odwiecznego narzekania :blee: I wcale bym się im nie dziwiła :smieje: Fakt - pozytywne nastawienie do życia - mam w naturze :) Ale to MÓJ wybór, że wolę się smiać niż płakać. To MÓJ wybór, że cieszę się, kiedy pada deszcz (bo rośliny też go potrzebują do życia - bo to dzięki nim mamy tlen i żywność...). to Mój wybór - że jestem teraz tu - gdzie jestem :) ...Wiele lat obwiniałam się o to, że to JA byłam winna rozpadom moich związków partnerskich...Bo to JA je kończyłam. Dziś - już nie. :) Bo dziś wiem - że gdybym wtedy nie podjęła takiej, a nie innej decyzji - nie byłoby mnie tu - gdzie jestem :) Być może - nie byłoby w ogóle mnie...A jestem :) I miejsce, gdzie jestem - jest konsekwencją MOICH wyborów :) Dziś wiem, że gdyby nie to wszystko, co mnie do tej pory w życiu spotkało - nie byłabym tak "jenteligentna" :smieje: jak jestem teraz. I nie umiałabym tak czerpać z wiedzy innych, jak robię to teraz :) I wykorzystuję ją - w pozytywnych celach - rozwijam samą siebie. Mam marzenia. Żyję nimi i staram się je realizować - w miarę możliwości!
Dzisiaj akurat - miałam od ran "dzień lenia" ;) z łóżka wyciągnęły mnie dopiero sygnały - że mała Mała jest głodna :mniam: po chwili dopiero zorientowałam się, że w najlepsze trwa straszna burza. Waliło równo, woda wlewała się do środka przez uchylone okna...Jak gruchnęło raz - moi chłopcy wskoczyli do łóżek i nakryli się kocami...Poszłam, pocieszyłam, wytłumaczyłam - że to musiało trafić w piorunochron - dlatego był taki straszny huk i trzask...Włączyłam im bajkę z Kubusiem Puchatkiem, gdzie prosiaczek boi się burzy...Ja! Która do niedawna sama jej się tak bałam! I przestałam właśnie dzięki nim! :smieje:
Kiedy człowiek popatrzy na te nasze malutkie miniaturki, kiedy pomyśli sobie, że kiedyś był taki sam...I bał się tak samo... :) Wraca wtedy choć na chwilę - dziecięca ufność i jednocześnie zrozumienie - dla tego małego Ludzika...jeszcze nie zepsutego naszymi nałogami, używkami...
Warto raz na jakiś czas - wrócić do tych uczuć :) I po prostu - być sobą! :lol2:

sc43545 (chyba się za bardzo rozpisałam ;) - oczywiście, jak to ja - w "międzyczasie" zrobiłam 1500 różnych rzeczy i odpowiedziałam na drugie 1500 pytań "Mamo, a dlaczego...?")
rg5th67j
Pogoda cudna - miłego wieczorka!

dziadziunio - Czw 10 Sie, 2017 20:50

Mała napisał/a:
...Wiele lat obwiniałam się o to, że to JA byłam winna rozpadom moich związków partnerskich...Bo to JA je kończyłam. Dziś - już nie.



Byłem dziś na mitingu i było o zadośćuczynianiu. :tak:
Od ponad dziewięiu lat zmieniam się z kazdym mijającym dniem. Każdego kolejnego budzę się lepszy, bardziej gotowy do kolejnych zmian i jeszcze bardziej pokorniejszy, niż zasypiałem. Najwięcej osób krzywdziłem w ostatniej fazie mojej choroby i robiłem tak tylko i wyłącznie, aby mnie odsunięto, aby mi już nie pomagano i pozwolono w końcu odejść w nicość, gdyż wydawała mi się ona lepsza, niż zycie, czy też rzeczywistość w które,j bezsensownie tkwię. I za co niby mam przepraszać i czemu, niby miałbym żle, się z tym czuć?
Moje przeprosiny inaczej wyglądałyby cztery lata temu, inaczej trzy, a inaczej będą wyglądały za lat tych dziesięć. Zmieniam się i ludzie wokoło mnie chodzą uśmiechnięci, zasypiają spokojni i spokojni także kończą swój sen.
Żyję w zgodzie z ogólnie przyjetymi zasadami, nie krzywdzę i moje życie, nie wygląda tak jak wtedy gdy piłem. :)
Mam iść do swoich dzieci i powiedzieć im przepraszam? popatrrzeć w oczy i powiedzieć wybaczcie?
Dorosłem i wiem już, że przepraszam to zbyt mało, a wybaczyć nie wszystko można... :skromny:
Czasami jest mi ciężko, gdy sobie przypomnę tamten czas, jest mi potwornie i żle, ale tak jak i oni, ja muszę z tym żyć.. :bezradny:
Mamy kontakt nie taki jak bym chciał ale mamy....i to jest cud i z ich strony wybaczenie a raczej zrozumienie mojej choroby. :mysli:
Miłego, smutno mi. Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Czw 10 Sie, 2017 22:29

dziadziunio napisał/a:
tak jak i oni, ja muszę z tym żyć..
Mamy kontakt nie taki jak bym chciał ale mamy....i to jest cud i z ich strony wybaczenie a raczej zrozumienie mojej choroby.
:pocieszacz: Na wszystko trzeba czasu...Ja też go potrzebowałam - żeby być taką, jaką jestem teraz...Każdy potrzebuje inną ilość czasu - na zmiany. Daj im po prostu czas. Ty się zmieniasz...One też. Ale niekoniecznie w tym samy czasie... One najwyraźniej potrzebują go więcej. Bądź cierpliwy i okazuj im to...W końcu przyjdzie właściwy czas - że i one dojrzeją do zmian! :okok:
:pocieszacz:

:radocha: Mam wreszcie nowego "halogena"! :radocha: Tamta lampka nocna - waliła wszystkim po oczach jak na przesłuchaniu (także przesłuchującym :rotfl: ). Ta wreszcie - świeci tylko na klawiaturę i...choć ma 4 poziomy nasilenia światła - to tylko 1 guziczek - wreszcie coś stworzonego dla mnie! I jej obsługę opanowałam bez czytania instrukcji obsługi :smieje:

sc43545

Matinka - Czw 10 Sie, 2017 23:27

Jakiś czas temu mogłam posłuchać o zadośćuczynieniu, zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, zapadło w pamięć. Przepraszam, ale pozwolę sobie, przekazać to w odniesieniu to tego, co piszesz, a jednocześnie będzie poza tym przykładem...
dziadziunio napisał/a:
Najwięcej osób krzywdziłem w ostatniej fazie mojej choroby i robiłem tak tylko i wyłącznie, aby mnie odsunięto, aby mi już nie pomagano i pozwolono w końcu odejść w nicość, gdyż wydawała mi się ona lepsza, niż zycie, czy też rzeczywistość w które,j bezsensownie tkwię. I za co niby mam przepraszać i czemu, niby miałbym żle, się z tym czuć?

Krzywda jest krzywdą niezależnie od powodów, które do niej doprowadziły.
dziadziunio napisał/a:
Mam iść do swoich dzieci i powiedzieć im przepraszam? popatrrzeć w oczy i powiedzieć wybaczcie?

Dorosłem i wiem już, że przepraszam to zbyt mało, a wybaczyć nie wszystko można...

A jednak nie można udawać, że się nic nie stało, a "przepraszam" to tylko konieczny wstęp, dalej powinno nastąpić wynagrodzenie krzywdy i to w taki sposób, w jaki poszkodowany by tego chciał. Czyli co, mogę dla Ciebie zrobić? Z pełną gotowością do realizacji. Tyle po Twojej stronie. Czy druga strona będzie chciała Cię wysłuchać, czy przyjmie przeprosiny, czy zażyczy coś w zamian, czy wybaczy czy zapomni...?
To już od Ciebie nie zależy, ale zrobiłeś co mogłeś, co było w Twojej mocy.
Zadośćuczynienie ma na pierwszym miejscu dobro drugiej osoby.
I trzeba wielkiego wyczucia i znajomości sytuacji, żeby wiedzieć czy takie działanie przyniesie pożytek czy szkodę. Bo bywa i tak, że lepiej jest demonów z przeszłości nie budzić...

dziadziunio - Pią 11 Sie, 2017 07:14

Matinka napisał/a:
A jednak nie można udawać, że się nic nie stało, a "przepraszam"


Ja tego nie napisałem...
Poszedłem kiedyś do domu w którym mieszkali, jeszcze moi synowie. Wszedłem do kuchni gdzie mój starszy syn, położył płytki na jej ścianie. Wszystko wyglądało wspaniale i było położone, tak jak należy.Poczułem dumę i tak bardzo chciałem mu o tym powiedzieć oraz sedecznie go do siebie przytulić. To był już czas, gdy urodziła się mała i kiedy na temat ojcostwo wiedziałem już znacznie, znacznie więcej i bałem się bardzo, się bałem, że on mnie po prostu odepchnie. Jak na to popatrzę dziś miałby do tego pełne prawo. :plask:
Dziś moi synowie mają już swoje rodziny, jestem potrójnym dziadkiem i obaj nie piją alkoholu. Jak mógłbym im oddać dzieciństwo, strach który czułi a którego nie powinni czuć. Czas gdy powinienem uczestniczyć w ich dojrzewaniu, a podczas którego nie było mnie już. :beczy:
Gdy na siebe wpadniemy, rozmawiamy..chociaż czując to co czuję trudno mi jest z tym. Dzwonimy do siebie i dobrze jest. :(
Starszy pomógł założyć[założył] mi bloga....i tylko w ten sposób, mogę przeprosić ich.
Może kiedyś będę mogł, kupić dla nich domy, założyć obok lasek w którym rosłyby grzybki..Ale dziciństwa ich, już nie oddam im...i z tym muszę żyć.. :mysli:
Masz Matinka rację, ale każdy naprawia tak jak umie....o zadośćuczynieniu nie ma nawet mowy. :pocieszacz:
Pozdrawiam serdecz :pocieszacz: nie

dziadziunio - Pią 11 Sie, 2017 11:13

Dzisiaj dziewczyny robią ciasto, jabłecznik jak mi zakomunikowały. Poszliśmy z małą robić zakupy i wszystko zgodnie z kartką, jest już kupione. Jakiś kosmos masło Polskie, chyba dlatego tylko, że Polskie, droższe jest od Fińskiego, które zawsze było najdroższe. Polskie które jeszcze nie tak dawno kupowane w zestawie po trzy kosztowało dychę, dziś w pojedynkę kosztuje siedem złotych. Chyba pójdę się pomodlić i prosić o zmieny gdyż jak tak dalej pójdzie, pójdziemy z torbami. Jedno co było w promocji i w przecenie to wódka i chyba robić zaczynamy tak jak w krajach byłego Związku Radzieckiego :hura: Im więcej nawalonych.... tym lepiej. :cwaniak: Mieliśmy z małą fajne zamiary, iść tam i tam, zrobić to i tamto ale w Szczecinie deszcz i pochmurno i z naszych planów, jak zwykle nici. Chodzimy na zywioł i bawimy się jak małe dzieciaki, mała dzwoni do mamy i mąci jej w pracy, z której jak tak dalej pójdzie wywalą, ją na zbity dziób. Zachciało jej się bobu, idzemy gdzieś do warzywniaka a potem gotowanie i konsumcja, lubię z nią być. zv4v
Fajno jest, dziś bez mitingu. W domu błysk, w nocy popiszę, aby spłacić ciasto i bób. :rotfl:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Pią 11 Sie, 2017 20:13

Dziś i jutro w Sczecinie pokaz fajerwerków. Mała przyklejona do szyby modli się aby przestało padać, gdyż pada. Do wyjścia z domu zostało nam pięćdziesiąt minut i oboje się modlimy, gdyż deszcz zabija nam całą frajdę. Chyba trochę przechodzi, dziś dwa pokazy i jutro także dwa. Jak była malutka raz poszliśmy i bardzo jej się podobało a dziś mamy szansę iść we dwójkę. gdyż jej mamy to nie kręci. Kolejny raz po wykoszeniu działkowej trawy leje, tak jakbym miał spisany pakt. :bezradny:
Bardzo fajny dzień, pomimo tego, ze odwiedziła nas babcia. Już dawno zacząłem znosić, bez bólu obecność teściów. Nad morze także jedziemy razem a jak dawniej nas odwiedzali i pojechali na wycieczkę potrafiłem wymontować, drzwi od ich pokoju i na zewnątrz je pomalować. Inteligentni araz się spakowali i już ich nie było. :beczy:
Dobrej nocy, przestaje padać :hura:

Mała - Pią 11 Sie, 2017 21:57

dziadziunio napisał/a:
bawimy się jak małe dzieciaki
:lol2: I tak powinno być :radocha:
dziadziunio napisał/a:
w nocy popiszę, aby spłacić ciasto i bób
:smieje: :okok:

:) Życzę wiec wam miłej zabawy...i trochę zazdroszczę :mgreen:

sc43545 (dzisiaj padam na nos ;) - był wypad nad wodę...i trochę smiechu! Do jutra! Spokojnej, a co niektórym - owocnej pisemnej - nocy! :papa:

dziadziunio - Pią 11 Sie, 2017 23:35

Już wróciliśmy, orgazm w granulkach. :hura:
Widziałem wiele nowego, znaczy fajerwerków... nawet takie które płoneły w wodzie. Dużo łodzi ale tych małych, prywatnych i pisuary dla facetów całkowicie odkryte w których swoją potrzebę może załatwiać, multum luda na raz. Jak doszliśmy na Wały przestało padać i nie pada, nawet teraz. :bezradny:
Jutro miting, w niedzelę też i juz się cieszę. Mała już spi, padła jak ogłuszona wystrzałami kawka, chrapie. Fajnie mi z nią było na tym pokazie, może jutro będzie chciała iść znów? zobaczymy? :mysli:
Dobrej nocy :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 12 Sie, 2017 11:41

Dziś także idziemy, na pokaz sztucznych ogni. :dokuczacz:
Wczoraj ludzi było mnóstwo, lecz mniej niż w ładny dzień. Dzięki temu mieliśmy świetne miejsce i nie wracaliśmy w takim tłoku jak zawsze. Od rana pada, więc może do wieczora będzie już padaniem zmęczone, i zrobi się ładnie? Byliśmy z psem i po zakupy ale jeszcze jedziemy samochodem po większe, cięsze i gabarytowo nie do przyniesienia. :mysli:
Zapowiada się kolejny fajny dzień, wieczorem przed pokazem, miting i pójdę na niego jeszcze spokojniejszy niż wczoraj. :)
Od poniedziałku jedziemy nad morze i mam nadzieję, ze pogoda się już do tego czasu wyklaruje i będzie fajniej. :)
Miłego, spadam. :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 12 Sie, 2017 17:33

I już po zakupach..zakupy jak ona dawniej wyglądały? :szok:
Byłem tak na futrowany i tak nakręcony, że jak wychodziliśmy z domu, dymiłemr jak wulkaniczna lawa. Wchodziliśmy do sklepu i zaczynało się polowanie, wyłapywałem wszystko to, do czego mogłem się czepić. Tego za dużo, a to po cóż nam, to jeszcze jest w szafce i jakbyś była dobrą gospodynią to Ty a nie ja, powinnaś wiedzieć co jest co. A cóż to nasze dziecko w sklepie wyrabia, przecież nie ma żadnych zahamowań, wszystko chce i wszystko od Ciebie dostaje, robisz co chcesz i wszystko wyglada po prostu do du**..... :zalamka:
Parę zaledwie wymian zdań i nie istnieje już, jako partnerka, jako kobieta, jako matka, jako człowiek :krzyk:
Cała do du** jest :beczy: .
ku*** jak sobie przypomnę tamten czas i moje w nim działanie... dziwię się, że ta kobieta ze mną wytrzymała. Twarda była i nadal jest, nigdy nie pozostawała mi dłużna i wojna trwała u nas cały czas...Przeżyliśmy i dzisiejsze nasze zakupy wyglądają jak sielanka i w sierpniu, wieczny maj.
Fajnie tak.. być i pamietać jak było ,,wczoraj,, a jak wygląda i funkcjonuje to dziś. Mordowałem ją po parenaście razy dziennie, całe szczęście tylko w myślach swoich, lecz na wszystkie znane jak i nie poznane jeszcze, mordunku okrutne sposoby. :bezradny:
Nie miałem nic i w tym był, na tamten mój czas, jej wielki fart.. :mysli: .
Idę na miting, będzie o Bogu, który także farta miał :plask:
Miłego, pozdrawiam i spadam :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 12 Sie, 2017 20:29

No i już po. ;)
Kolega miał spikerkę i chociaż dużo było o Bogu, wciąż do niego ciągnie mnie. Znaczy do kolegi, z którym nawet jadąc na grzyby, nigdy nie nudzę się. Idzie trochę inaczej niż ja, wybrał tą samą lecz troszkę inna niż, moja droga. Dawniej odbierałbym go jako nawiedzonego, a dziś jest bardzo ciekawym elementem, otaczajacej mnie rzeczywistości. Dobrze mi się go słuchało, mówił o sobie, swoim życiu i przemianach jakich dokonał. O dzieciach i swojej partnerce, która jest tak samo wymagająca od niego, jak moja odemnie i nie ma zmiłuj się. :plask:
Istny fart w nie farcie zxczxc
Tak prawdę mówiąc, nie byłeś nikim wyjątkowym pijąc i wyjątkowym nie jesteś także, nie pijąc już. Do roboty, jak zakończył i pełną, rację miał, ma..ha, ha, ha :rotfl:
Dobra idziemy na Wały, we trójkę :tak:
Fajowy dzień, miłego wieczora :pocieszacz:

Mała - Sob 12 Sie, 2017 20:59

dziadziunio napisał/a:
orgazm w granulkach
:buahaha: :okok:

...

Było cudownie...Najpierw niespodziewany postój i kilka cudnych zdjęć, później - miejsce docelowe i...cudownych fotek coraz więcej...
Coś do mnie dotarło - dopiero kiedy wracaliśmy. Że siedzę w aucie, lewą ręką głaszcząc po policzku malutką, a prawą...wciąż trzymam aparat na kolanach!
W przeciwieństwie do poprzednich uzależnionych partnerów - ten nie podcina mi skrzydeł. On mi je pomaga rozwijać!!! Wspiera, pomaga, stara się zrozumieć, że muszę i to w tej chwili zrobić jakąś fotkę...Potrafił cofnąć się autem - żebym mogła bez wysiadania,przez otwarte okno zrobić dobre ujęcie...
Wspiera mnie. Jest cierpliwy i wyrozumiały - choć czasem z pewnością się w nim gotuje ;) Nie do końca rozumie, o co chodzi w tej fotografice, ale słucha mnie i akceptuje to, co fascynuje mnie... W drugą stronę działa to podobnie. Mamy dwie różne pasje - czasem pewnie zdarza się, że nie rozumiemy dokładnie, o czym mówi ta druga osoba (tak jest w każdym bądź razie w moim przypadku) ale i tak potrafimy się wzajemnie wysłuchać...
I już dziś wiem - że za jakiś czas - te pasje połączymy...
Wystarczy tylko chcieć :lol2: I naprawdę się postarać! :okok:

sc43545 :fotka:

dziadziunio - Sob 12 Sie, 2017 23:38

Mała napisał/a:
choć czasem z pewnością się w nim gotuje


Tego gotowania z każdy mijającym dniem, będzie mniej. Parcie pary na gwizdek mniejsze, mniejsze i mniejsze. Az w końcu nadejdzie taki dzień, gdy jest Tobie z, w tym dobrze i zrozumiesz, że tak właśnie powinno to wyglądać i, że tak powinno być. Że od tego jesteś, aby wspierać a nie ciągle, wiecznie, bezustannie negować, cofając w nicość....
Mała napisał/a:
zrobić dobre ujęcie...

Dziś podczas pokazów ogni sztucznych, moja zrobiła siedemsetdwadzieścia zdjęć. Strasznie dużo i nie było więcej, gdyż.....tylko tyle zdjęć miesci się na karcie :rotfl:
Spoko. Widowisko zarypiaste, dziś pokazywali Luxemburczycy i Szwajcarzy, było pysznie. Naszym zdaniem najlepsi byli Szwajcarzy, którzy już po wszystkim, wyświetlili na niebie wielkie, czerwone serce. :brawo:
Szczytowanie bez wytrysku :P
Mamy te zawody co roku i chyba nowe, nie ośmieli się zmieniać starego? :plask: ale kto to wie? Tu chyba chodzi tylko o to, aby wszystko było nasze, bez względu czy dobre czy złe?
Kiedyś mój koleś powiedział, że jedyne co jest gorsze od alkoholizmu to polityka i chyba coś w tym jest.....
Padam na pysk, mała już chrapie, a jutro wstanie o jedenastej. A ja rono na miting i fajnie jest :tak: :hura:
Śpij dobrze i życzę Wam aby wspólne, wspaniale wypaliło i było wspaniałym śladem po WAszym tu przebywaniu. Dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 13 Sie, 2017 06:43

no i pies się najszybciej wyspał, rzadając wyjścia i rannego spaceru. Fajnie, wszystko już posprzątane i na ulicach i trawnikach wygląda jakby wczoraj nic się w moim mieście nie działo. Chyba w nocy robią porzadek? gdyż od rana słowo honoru piękny glanc. Będzie piękny dzień, słońce już świeci i sprawia, że wstając nawet nie byłem zły. Chce mi się spać lecz, jakbym obok kobit legł to, napewno bym nie wstał na miting. Mam klucze i już mi nie wypada zaspać, chociaż wiem, ze nic by się wielkiego nie stało. :bezradny:
Popołudnie mam wolne, dziewczyny jadą na swoje zakupy i jestem im zbędny, mało chyba bym im przeszkadzał. Fajnie tak, mieć w końcu naturalnie i bez wkładu własnego wszystko poukładane. No może jeszcze nie wszystko, ale prace w toku i nie mogę i nie chcę ich, już zatrzymmywać. :bezradny:
Jestem w ciągu i to jest najpiękniejszy życia mojego ciągggggggggg. :skromny:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 13 Sie, 2017 11:07

Już po mitingu.
Ktoś miał rację mówiąc, ze nie ma złych mitingów, są tylko takie do których jeszcze nie dorosłem. Fajnie tak pomiędzy nimi siedzieć i słuchać o czym mówią, cieszyć razem z nimi i smucić się, gdy któreś z nich, ma problem. Fajne wypowiedzi i sprawy z których o jednych wiedziałem, a o innych nie miałem nawet zielonego pojęcia. Uczę się i wchodzi we mnie wszystkimi stronami, chłonę jak bąbka i wciąż mi mało. :mysli: Wyjeżdzamy dopiero we wtorek i dobre przysłowie mówi nie planuj gdyż, nie znasz dnia ani godziny :klotnia: Jeszcze jutro miting i mogę jechać nad morze, odpocząć od mitingów i stęsknić się za ludzmi, do których mi coraz bliżej. Moje już wyjeżdzają a ja do wyra myk i już mnie, nie ma :bezradny: Pośpię to będę mógł, trochę w nocy popracować. :zalamka:

Spadam, miłego :pocieszacz:
Tośka Przyjacielu, gdzie jesteś? :krzyk:

Mała - Nie 13 Sie, 2017 21:24

dziadziunio napisał/a:
wspólne, wspaniale wypaliło i było wspaniałym śladem po WAszym tu przebywaniu
NIE dziękuję 54rerrer

:mgreen: Dzisiaj Rodzinka w komplecie :) Totalny chaos, zamieszanie, stado małp harcujących po łóżkach i podłodze po "godzinie policyjnej"...Wystarczyło, że wyszłam na chwilę do drugiego pokoju, wracam - a tu dwóch delikwentów zalicza kąty :shock: Dzieci mają niespożytą energię :rotfl: ...mała Malutka też nie odstaje od swoich braci! Ma dopiero 3 miesiące, a wędruje po łóżeczku jak nakręcana zabawka. I zawzięcie próbuje odkryć - jak poruszać się do przodu na czworakach???... Dostałam dzisiaj ataku śmiechu, jak zobaczyłam ją na łokciach i kolankach, bujającą się w przód i w tył...Zaskoczona padła na brzuch i spojrzała na mnie zdziwiona - "Czemu się Mamusiu śmiejesz?"...
:) I tak jest w całym naszym życiu - upadamy i wstajemy, próbujemy na nowo wstawać, uczymy się na nowo poruszać - znajdujemy pomocną dłoń - służymy nią innym, stawiającym pierwsze kroki...
Odchodząc ze swojego "starego życia" zostawiłam za sobą kilka spalonych mostów. Ludzi, którzy zawiedli w momencie, w którym ich najbardziej potrzebowałam. Potem odcięłam się od jeszcze kilku toksycznych osób...
A dziś odkryłam - jak mało ludzi jest w moim otoczeniu - na których mogę liczyć w każdej chwili...Nie na odległość, ale takich, którzy w jednej chwili rzucają wszystko i biegną na pomoc. I zaskoczyło mnie to. Dało do myślenia...Że potrafię dostać pomoc - z najmniej oczekiwanej strony... :) Powoli zwykła znajomość i wsparcie w drobnych sąsiedzkich sprawach zaczyna przeradzać się w coś więcej... Że warto otwarcie rozmawiać o takich zwykłych codziennych sprawach, uczuciach...Że komuś one mogą jednak pomóc :) I kolejny raz - cieszę się - że jednak postanowiłam zacząć pisać w tym temacie - "nie tylko kiedy jest źle, ale także kiedy jest dobrze" :) I kolejny raz dostałam nauczkę od mojej Siły Wyższej (Tego Na Górze), że mimo, że pozornie wydaje mi się, że jestem samowystarczalna - wciąż potrzebuję obecności takich "Cichych Aniołów" w moim życiu...
Kim jest dla mnie taki "Anioł"?...To ktoś zwyczajny. Ktoś, kto ma swoje wady i zalety, jest zwyczajnym człowiekiem. Ale we właściwym czasie i momencie - nagle staje na naszej drodze i czasem wtrąci jedno słowo, które doda nam sił do dalszej walki z przeciwnościami losu, a czasem...Poda dłoń - kiedy ni w 5 ni w 9 przewrócimy się na równej drodze ;)
I nigdy nie wiemy - kiedy my sami stajemy się takimi "Cichymi Aniołami" ;)
Warto pisać, mówić, dzielić się swoimi doświadczeniami...Opowiadać o sobie, pozwolić "wygadać się" innym... :)
Często ostatnio słyszę słowo "dziękuję" od pewnej osoby...Za to - że może przyjść, wygadać się, wyżalić...I wychodzi od nas spokojniejsza, szczęśliwsza, naładowana pozytywną energią :)
Tak samo jest - o ile dobrze pamiętam - na mitingach...Bez względu na to - czy jest to spotkanie AA, cz Al-anon. Trochę Ci tego dziadziunio zazdroszczę - że tak często możesz na nie śmigać! Ale i na mnie przyjdzie właściwy czas! :luzik:
Ja - która zawsze byłam typem samotnika i indywidualistki - dziś najlepiej czuję się w otoczeniu ludzi :) Uśmiecham się do nich, a oni odpowiadają tym samym :) - czasem z zaskoczeniem w oczach...
Bo nikt nigdy, tak zwyczajnie, bez powodu - tego dla nich nie zrobił :bezradny:
A warto...bo "dobro powraca!"

:mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen:

sc43545 Spokojnej nocy albo owocnego pisania! Wybór zawsze należy do nas! :buzki:

dziadziunio - Nie 13 Sie, 2017 22:22

Mała napisał/a:
już dziś wiem - że za jakiś czas - te pasje połączymy...


I tego Wam, życzyłem......... :mysli: Zmęczona jesteś :rotfl:

Mała napisał/a:
NIE dziękuję


Chyba aby nie, zapeszyć? :plotki:

Mała napisał/a:
dziadziunio zazdroszczę


Zdaję sobie sprawę jak wielką przewagę mają ludzie, mieszkający w dużych miastach. Mogę wybierać mitingi i to nie tylko z uwagi na wolny dzień, lecz także na pojawiającą się nagle, niepotrzebną mi i niezagospodarowaną godzinę...... :P
Napiszę, gdyż to nie minie się z prawdą, ze gdybym mieszkał gdzie indziej, w jakiejś małej miejscowości.... już dawno, byłoby po mnie :bezradny: ....i nie musielibyście czytać aż tylu bzdur :rotfl:

Dobra spadam. Dobrej nocy :pocieszacz:

yuraa - Pon 14 Sie, 2017 11:24

dziadziunio napisał/a:
Naszym zdaniem najlepsi byli Szwajcarzy, którzy już po wszystkim, wyświetlili na niebie wielkie, czerwone serce. :brawo:

też tam byłem i też uważam że byli najlepsi
przeżyjmy to jeszcze raz


dziadziunio - Pon 14 Sie, 2017 12:03

Nie mogę jeszcze, zobaczyć zxczxc
Syn wróci z urlopu to, może mi pomoże? :bezradny:
Przed drugim dniem byłem na mitingu, miałem gest i zaprosiłem wszystkich na pokazy :rotfl:
Widziałem całą masę ,,naszych,, z kilkoma się sciskałem i zarówno moja ,jak i moje dziecko patrzą na to, już bez zdziwienia. Jak widzę na ulicy dwóch facetów, którzy się obściskują od razu wiem, ze albo pedały albo AA owcy. :mysli: Ja nadal nie jestem rozrywkowy, ale warto było to zobaczyć :radocha:
Miłego Jurek, serdecznie pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Pon 14 Sie, 2017 14:18

yuraa napisał/a:
przeżyjmy to jeszcze raz
ergr dzie-ku-ję!!! To było cudowne! i to był mój "pierwszy raz"... :skromny:
dziadziunio napisał/a:
Zmęczona jesteś
:oops: aż tak bardzo było widać?... mimo to starałam się tu zajrzeć, choć na chwilę...
Załatwiło mnie wczoraj moje współuzależnieniowe, głupie - "sama sobie poradzę!"
I ogromnie się cieszę, że tu jestem. Bo bardzo dużo już się nauczyłam i wciąż uczę - od moich szanownych kolegów alkoholików g6jyfn g6jyfn g6jyfn ...Przede wszystkim - uczę się wciąż - prosić o pomoc, jeżeli już wiem, że sama nie dam rady...Ale jest to piekielnie trudne :(
dziadziunio napisał/a:
już dawno, byłoby po mnie ....i nie musielibyście czytać aż tylu bzdur
:rotfl:
To prawda :) i dawno już byłoby po mnie - gdyby nie pomoc forum ergr

A teraz - ja uciekam ;) ale tylko chwilowo :milczek:

sc43545 do zobaczenia niedługo :fotka: :radocha:

dziadziunio - Pon 14 Sie, 2017 14:32

Mała napisał/a:
to był mój "pierwszy raz"...

g45g21

W Twoim wieku to.....cud..

zv4v


Trzymaj się :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 15 Sie, 2017 11:04

I nagle pod wieczór, padła komenda...
- jedziemy dziś.
I jesteśmy już nad morzem od wczoraj, dotarliśmy o 23,30. Ale wstając już byliśmy na miejscu i jest ok. Wszystko zaniedbane, nie wykoszone i brudne, od switu tyram jak wół. Siedzimy do końca wakacji, muszę dużo pisać........ a więc mało, mnie będzie widać. :papa2:
Odpoczniecie :dokuczacz:
Wczoraj zdążyłem jeszcze być na mitingu, na jego połowie. Jestem naładowany, spokojny i wypoziomowany. Czekam na deszcz, liczę na grzyby, ale jak ich nie będzie... nie będzie mi żal. :tak:
Spadam, fajne mam to swoje życie :mysli: O co w tym wszystkich chodzi? :bezradny:
Miłego pozdrawiam. Mała trzymaj się :pocieszacz:

Mała - Wto 15 Sie, 2017 19:46

dziadziunio napisał/a:
fajne mam to swoje życie
:brawo: "I tak trzymaj!!! Nie popuszczaj" - jak mówił inny przesympatyczny alkoholik - niestety znany mi tylko z radia :(
dziadziunio napisał/a:
O co w tym wszystkich chodzi?
Nie kombinuj! :nono:
dziadziunio napisał/a:
Odpoczniecie
:figielek: akurat ;) nudno bez Ciebie będzie! Ale "są rzeczy ważne i ważniejsze" więc trzymam :kciuki: za te "ważniejsze!!! c4fscs

sc43545 Mała się trzyma i nie odpuszcza :mgreen:
piekielnie dużo mi daje - już nie tylko pisanie tutaj, ale i...rozmowy z Wami wszystkimi :buzki:
Mam wrażenie, że chwilowo - chyba stanęłam w miejscu, nie rozwijam się tak mocno, jak wcześniej, ale...wiem, że to tylko chwilowe - że to tylko czas na oddech, zanim znów ruszę jak torpeda :smieje:
Dużo ostatnio rozmawiam z moim partnerem - z dziećmi...I nie jest to tylko wymiana zdań na temat pogody :figielek: Raczej są to trudne rozmowy.
Jeszcze nie wiem co jest tego powodem, podejrzewam tylko - że to jakaś zmiana, która we mnie zaszła... Być może - zrobiłam się bardziej otwarta, bardziej przystępna dla innych? :mysli:
Takie rozmowy - jak np.dziś - zaczynają głównie nasze dzieci...A ja już ich nie unikam. Staram się jedynie wytłumaczyć obiektywnie - podać fakty, które uniemożliwiają nam powrót w pewne miejsca, a nie wyrzucam z siebie smutku i nienawiści...Nie narzucam chłopcom swojej opinii na temat pewnych osób...Chcę, by wyrobili sobie swoją...
:) Potrafię już wyznaczyć granicę.
Potrafię być asertywna.
Potrafię - upomnieć się o to, by mnie także wysłuchano.
Nie zamykam się w sobie jak "konserwa" :smieje:
Zaczynam dbać o swoje wnętrze...
Potrafię już przyjąć czyjąś pomoc...
Nie obwiniam się o całe zło tego świata
I...najważniejsze...dla mnie... - nie boję się już obecnych wszędzie butelek i puszek po alkoholu... :skromny:
Współczuję tylko tym, którzy przychodzą w piękne miejsca - tylko po to, żeby je opróżnić i rzucić w krzaki - jakby próbowali sami przed sobą ukryć swój problem...
Bo oni nie wiedzą - jak dużo tracą, uciekając przed prawdziwym, trzeźwym życiem - w alkohol.
Jestem Mała. Partnerka trzeźwego alkoholika. I jestem z siebie dumna! sc43545

Mała - Śro 16 Sie, 2017 22:10

:mgreen:
I jest super! Stałam przed chwilą na balkonie, pod niebem pełnym gwiazd i dziękowałam Temu Na Górze - za wszystko co mi dał. Za cudownego partnera stojącego tuż obok mnie, za tych partnerów, dzięki którym jestem tym - kim jestem, za naszą Rodzinkę...Za tych, których juz nie ma - wśród nas, bo oni dalej nad nami czuwają... :)
...
Ciężko jest mi pisać tylko przy światełku z monitora laptopa ;)
Jutro sie odezwę - a dzisiaj - spokojnej nocy Kochani! :buzki:

sc43545 Mała

staaw - Czw 17 Sie, 2017 04:17

Mała napisał/a:
:Stałam przed chwilą na balkonie, pod niebem pełnym gwiazd

Chcesz o tym porozmawiać?
Życie, mimo że bywa okrutne, jest jednak zbyt piękne by wychodzić na balkon... ;)

Mała - Czw 17 Sie, 2017 16:23

:mgreen: Ten balkon jest na 1 piętrze i mam z niego ładny widok... :mgreen: Na tamten balkon - mogę co najmniej wystawić 1 nogę...i zaraz zabrać ja z powrotem :smieje:
Spedzam cudowny czas z Rodziną...Moją i mojej Chrzestnej Mamy...Tu jest po prostu cuuuudownie! :radocha:
Tata wędruje z wózkiem, mama z aparatem, a nasze 3 pozostałe "aparaty" skaczą, biegają, szaleją i...wieczorem padają na nos...
:) Dużo rozmawiamy...To miejsce sprawiło - że otworzyłam się jeszcze bardziej, rozmawiam dosłownie o wszystkim...Wczoraj - dotarło do Nas coś cudownego - świadomość, po co tyle przeszliśmy. obydwoje z partnerem i każde z nas - z osobna...I jak bardzo różnią się nasze rodziny - od tej, którą tworzymy teraz...I że ona się powiększa :)
Musieliśmy sporo przejść, żeby docenić to, co mamy teraz. Docenić ludzi, których mamy przy sobie...Ludzi, którzy nas nie zawiedli w trudnych chwilach. I nadal stoją po naszej stronie...

Cudowne uczucie - zmykam - mała Mała mnie woła! ergr
Wasza sc43545

dziadziunio - Czw 17 Sie, 2017 22:08

A u mnie leje. Będą grzybki. :brawo:
Padam na pysk, spadam :bezradny:
dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pią 18 Sie, 2017 22:23

:> jesteśmy już w domku...
Spędziłam 3 cudowne dni z rodziną...Zero czasu na głupoty ;) , za to mnóstwo czasu - spędzonego wspólnie na świeżym powietrzu...Wspólnie. Czytanie bajek, grill, obiady, śniadania, kolacje, wycieczki na miasto...Czasem patrzenie w gwiazdy, czasem rozmowy przy filiżance cappucino, czy herbaty, czasem wspólne przygotowywanie obiadu...I wszystko razem...
W starym życiu - mając przy sobie czynnego alkoholika - musiałam ze wszystkim radzić sobie sama. Mało tego - większość jego obowiązków - też była przerzucana na mnie.
Efekt? Kiedy związałam się z kolejnym partnerem - mając świadomość, że jest trzeźwym alkoholikiem - nienormalne było dla mnie, że ten człowiek, tak zwyczajnie chce mi pomagać...Wszędzie widziałam podstęp: "Jeżeli on teraz coś dla mnie robi - za chwilę będę musiała mu się czymś odwdzięczyć i na pewno mi się to nie spodoba :( ", "Co on ode mnie chce?" "może jak zrobię obiad, zanim wróci z pracy, to będzie miał lepszy humor?" I zaczynała się gonitwa myśli i rąk, żeby "zawczasu" zrobić wszystko, czego ewentualnie mógłby oczekiwać, żeby nie miał powodu do złego humoru, czy "przyczepienia się" do czegoś...
Niemiłosiernie się wtedy nakręcałam, biegałam jak szalona, żeby tylko zasłużyć na jeden uśmiech mojego mężczyzny...Ja sama. A on wcale tego nie oczekiwał...Wracał z pracy i prosił tylko o jedno - "usiądź ze mną na ławce...Przytul się po prostu..." A ja znów - tabun myśli w głowie, że już zrobiłam jakiś błąd, czegoś nie dopatrzyłam i czeka mnie bura, albo chociażby jakaś złośliwość z jego strony...Siadałam przy nim i...trzęsłam się ze strachu - sztywna jak kij od szczotki...
...I nic złego się nie działo...Po prostu zwyczajnie siedzieliśmy, tuliliśmy się do siebie i...rozmawialiśmy...I to też było dla mnie dziwne, nowe...Tak niesamowite - wręcz niemożliwe.
Takie - normalne...I wtedy już w mojej głowie następował totalny chaos i kocioł...Bo przecież zawsze marzyłam o takim spokoju i normalności, a kiedy to dostałam - nie wierzyłam, że to możliwe...że dzieje się to naprawdę...

Musiało minąć ponad 2 lata - żebym mój oszołomiony szczęściem mózg - w końcu się wyciszył, uspokoił i zrozumiał. Że to jest możliwe i że dzieje się to naprawdę...
Przy tym człowieku - jestem w pełni szczęśliwa. Tworzymy Rodzinę, o jakiej zawsze marzyłam - ale nie wierzyłam, że jest to możliwe...a JEST!

I taki związek - potrafi stworzyć współuzależniona z trzeźwym alkoholikiem.
Bo przede wszystkim - obydwoje jesteśmy ludźmi :) i o tym nigdy nie zapominajmy :buzki:

sc43545 Wasza Mała

Mała - Sob 19 Sie, 2017 21:28

:wysmiewacz: "i masz babo placek" :smieje:
a właściwie - chlebek ;) bo współuzależniona - potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji :mgreen: W nocy "znikł w niewyjaśnionych okolicznościach" chleb przeznaczony na śniadanie dla dzieci? To sobie go upiekę :mgreen: Tak mnie "wyszkolili" moi poprzedni partnerzy...I dzisiaj jestem im wdzięczna za szkołę życia - jaką od nich dostałam...
Mam już za sobą żal, że kiedyś tyle przeszłam. Powoli, małymi kroczkami - ruszam znów do przodu...Przestałam czuć się ofiarą, nad którą trzeba się użalać, bo kiedyś jej partner ciągle pił i stosował różne rodzaje przemocy...
Dziś jestem wdzięczna za to - co przeżyłam. Bo spotykam na swojej drodze ludzi - którzy są w takiej sytuacji, jak ja kiedyś...i już nie tylko współczuję i na nowo znów przeżywam własną przeszłość - ale potrafię konkretnie powiedzieć, co ja w takiej sytuacji zrobiłam. I czego żałuję, że zrobiłam zbyt późno...I mam w sobie na tyle odwagi, żeby nie podawać za przykład jakiejś hipotetycznej koleżanki, tylko właśnie siebie...
Dziś już wiem, ile odwagi kosztowało mojego obecnego partnera, a wtedy jeszcze "tylko" Przyjaciela, mówienie o swoich własnych doświadczeniach. Bo dziś sama to robię...
...Jedno mnie tylko martwi :( . Że z racji mojej dysfunkcji, automatycznie dzielę ludzi na 3 grupy:
współuzależnionych
alkoholików
i "normalnych" - tzn.ludzi niedotkniętych tymi dwoma powyższymi przykładami... :(
Rozmawiając chwilę z kimś, szybko, podświadomie, klasyfikuję swojego rozmówcę...I kiedy się na tym łapię - robi mi się przykro z tego powodu :oops: .Ale mam nadzieję, że to kiedyś minie...tak jak minął mój strach przed wszędobylskimi butelkami i puszkami z lub po alkoholu... I dopiero wtedy - będę mogła powiedzieć, że "już nie jestem współuzależniona" :wysmiewacz: ale to chyba niemożliwe :P

Jest też pozytywna strona tej dysfunkcji :mgreen: Bo to właśnie dzięki niej, znalazłam się na tym forum. I dzięki niej - znalazłam tutaj tylu naprawdę wspaniałych ludzi. Z "obu stron medalu" :> I za to Wam dzisiaj dziękuję :buzki: (a komu - to już wiedzą sami zainteresowani! :milczek: )

Spokojnej nocy ludziki! sc43545

Mała - Nie 20 Sie, 2017 22:17

...Miałam dziś koszmarny dzień...
Wyszło jednak z tego coś dobrego :) Wreszcie dałam sobie przyzwolenie na okazywanie emocji. Już ich nie ukrywam w sobie samej - tym samym nie niszcząc siebie - tak jak robiłam to kiedyś :)
I coraz częściej - mniej we mnie nawyków współuzależnionej - a coraz więcej asertywności :)

Dziś jestem już piekielnie zmęczona - emocjonalnie...ale szczęśliwa. Bo mam przy sobie partnera - w którym mam pełne wsparcie :buziak:

sc43545 Spokojnej nocy Ludziki!

dziadziunio - Pon 21 Sie, 2017 13:57

Mała napisał/a:
Bo przecież zawsze marzyłam o takim spokoju i normalności, a kiedy to dostałam - nie wierzyłam, że to możliwe...że dzieje się to naprawdę...


Ten spokój który pojawił się w moim nowym domu, był dla mnie koszmarnie niewygodny. Niby zawsze marzyłem aby w takim czymś żyć, ale jak nastał kompletnie nie potrafiłem się w nim znależć. To było coś nowego, nieznanego i przerażającego, nie znałem tego i z początku nie potrafiłęm w tym żyć. :bezradny:

Mała napisał/a:
Dziś jestem wdzięczna za to - co przeżyłam.


Czyli jak?
Pewne cechy nabyte i wyniesione z rodzinnego domu, pozwalały aby przy Tobie i bez Ciebie, rozwijał się ktoś kto, ze zwykłego pijaczyny przpoczwarzył się w efekt końcowy...alkoholika? :mysli:

Grzybów nie ma, zrobiłem sobie dzień wolnego gdyż już mi się po nocach śni, dalszy ciąg akcji.
Odpoczywam jednak, łażąc na spacery i świetnie kontaktyując, się z małą. Kolejne fajne dni i przeżycia na które chyba nie zasłużyłem. Przyjechała partnerka i jutro już wyjeżdza, kocham obie ale coś ze mną nie tak....wolę być tylko z małą.. Tak jakbym był zazdrosny, jakbym cierpiał z powodu mi jej zabierania? Głupie to... ale tak jeszcze mam. :krzyk:
Pojechali na konie a ja dostałem wolne.
spadam, idę z psem. :pies:
Pozdrawiam Mała... świetnie sobie radzisz. :hejka:

Mała - Pon 21 Sie, 2017 23:07

dziadziunio napisał/a:

Mała napisał/a:
Dziś jestem wdzięczna za to - co przeżyłam.


Czyli jak?

:) Umiałam wyciągnąć z tamtego życia właściwe wnioski i nie powtarzać więcej - tych samych błędów. Umiem docenić to - co mam teraz. Szacunek, przyjaźń, miłość i całe ciepło - jakie dostaję ze strony obecnego partnera... Umiem...wyczuć moment, kiedy nawet trzeźwy alkoholik - nieświadomie próbuje mnie znów "wsadzić" w ramy uzależnienia :mgreen: Jestem dużo...mądrzejsza?...To chyba niewłaściwe słowo...Może zwyczajnie - mam więcej doświadczenia, z którego korzystam w trudnych (nie tylko dla mnie!) sytuacjach. Potrafię rozładować trudną sytuację...np.chyba wczoraj - w sklepie: Pijany w 3biedronki klient zaczął się rzucać do ekspedientki, która chciała mu pomóc...Rozładowałam żartem emocje wiszące już w powietrzu...Pani za ladą - uśmiechnęła się i tym samym - rozładowała swoje niepotrzebne zdenerwowanie, klient wyszedł ze sklepu i chyba po chwili zapomniał, że chciał nakręcić zadymę, a ja...Zdziwiłam się, że jestem taka...mądra??? :shock:
dziadziunio napisał/a:
Kolejne fajne dni i przeżycia na które chyba nie zasłużyłem

Nie zasłużyłeś. Ty na nie zapracowałeś! :okok: Twoja mała - zna trzeźwego, wspaniałego ojca...Nie alkoholika :pocieszacz:
dziadziunio napisał/a:
...wolę być tylko z małą..
23r może dlatego - że chcesz się nią nacieszyć?...Że chcesz jej dać to wszystko - czego Ty nie dostałeś?...To nie jest nic nienormalnego - tak właśnie buduje się silna więź rodzica z dzieckiem 4g5
dziadziunio napisał/a:
świetnie sobie radzisz.
:radocha: Dziękuję!
...Za mną kolejne trudne dni i rozmowy z partnerem i dziećmi...Coraz lepiej sobie radzimy jako rodzice :medal:
Coraz więcej cudownych zdjęć przybywa w moim albumie :mgreen: Nie tylko "rodzinnym", ale także...tym z odwiedzonych miejsc! Powolutku, coraz mocniej, wykluwa się nasze wspólne "dziecko" ;) Nasz pomysł na połączenie naszych pasji...
Dzisiaj byliśmy w cudownym miejscu...Najmłodszy - zaczął wypytywać: "Mamo, a co to?..." Zaczęłam mu czytać tabliczki, a Tata uzupełniał resztę historii tego miejsca...
Kiedy wracaliśmy - opowiedziałam chłopcom o swoim dzieciństwie - jak jeździłam z rodzicami wzdłuż i wszerz Polski...Że widziałam miejsca, którymi rodzice byli zachwyceni - a ja znudzona :blee: Bo co takiego fascynującego jest w kamieniu??? Czy jakiejś wodzie płynącej ze skały???...Gdyby chociaż tam był jakiś plac zabaw :blee: "Kiedyś, ktoś zacznie opowiadać Wam o jakimś cudownym miejscu, a Wy - w którymś momencie, przerwiecie mu i powiecie: zaraz, przecież ja tam byłem! Tylko byłem mały..." :) I wtedy docenią to - co robimy dla nich teraz :)
Tak jak dziś - doceniłam to ja... :kwiatek:

sc43545 Spokojnej Nocy Ludziki! Dziadziunio dobrze, że się pokazałeś c4fscs ...dalej trzymam za Ciebie kciuki! :kciuki: (ale chwilowo tylko jedną ręką - bo drugą muszę zostawić do pisania :dokuczacz: )

Mała - Wto 22 Sie, 2017 00:17

Cytat:
"wsadzić" w ramy uzależnienia

EDIT: powinno być:"wsadzić" w ramy współuzależnienia

...dopiero zauważyłam błąd :oops:
chyba za dużo ostatnio na ten temat myslę ;) Wszystko przez to - jak często ostatnio zauważam - jak wiele wspólnych cech ma osoba uzależniona i współuzależniona... Nic więc dziwnego, że tak się uzupełniamy! :rotfl:

dziadziunio - Wto 22 Sie, 2017 18:49

Mała napisał/a:
Umiałam wyciągnąć z tamtego życia właściwe wnioski i nie powtarzać więcej - tych samych błędów. Umiem docenić to - co mam teraz. Szacunek, przyjaźń, miłość i całe ciepło - jakie dostaję ze strony obecnego partnera... Umiem...wyczuć moment, kiedy nawet trzeźwy alkoholik - nieświadomie próbuje mnie znów "wsadzić" w ramy uzależnienia Jestem dużo...mądrzejsza?...To chyba niewłaściwe słowo...Może zwyczajnie - mam więcej doświadczenia, z którego korzystam w trudnych (nie tylko dla mnie!) sytuacjach. Potrafię rozładować trudną sytuację...np.chyba wczoraj - w sklepie: Pijany w 3biedronki klient zaczął się rzucać do ekspedientki, która chciała mu pomóc...Rozładowałam żartem emocje wiszące już w powietrzu...Pani za ladą - uśmiechnęła się i tym samym - rozładowała swoje niepotrzebne zdenerwowanie, klient wyszedł ze sklepu i chyba po chwili zapomniał, że chciał nakręcić zadymę, a ja...Zdziwiłam się, że jestem taka...mądra???


:luzik:
Ok. Tak było pzry wychodzeniu ze współuzależnienia. :tak:
Mi chodziło o cechy, które posiadałaś na starcie. :bezradny:
Jaka byłaś, wiążąc się z alkoholikami i w jaki sposób pogłębiało się, Twoje współuzależnienie? :mysli:
Miłego, spadam do soboty. :zmeczony:

Mała - Śro 23 Sie, 2017 10:00

dziadziunio napisał/a:
Jaka byłaś, wiążąc się z alkoholikami i w jaki sposób pogłębiało się, Twoje współuzależnienie?

jednym zdaniem - małe biedne wystraszone zwierzątko...
Taka byłam. Przez otoczenie postrzegana byłam jako pogodna, zawsze uśmiechnięta, ale bardzo zamknięta w sobie osoba...Małomówna...Tylko przy dzieciach - ujawniał się mój prawdziwy charakter: otwartość, poczucie humoru, dziecinna wręcz radość i szczerość...TYLKO przy dzieciach...Kiedy na swojej drodze napotykałam ewentualnego przyszłego partnera - natychmiast się do niego dostosowywałam, podporządkowywałam mu. Dziś wiem - że TO właśnie - było moją latarnią na czubku głowy :P Że właśnie to ich do mnie przyciągało. Taki wzorzec partnerki życiowej wyniosłąm z domu rodzinnego. Zawsze od siebie wymagałam najwięcej...Od innych - oczekiwałam tego samego, ale...Nigdy im o tym nie mówiłam...Starałam się jedynie własnym przykładem - dać do zrozumienia chciałabym, żeby traktowano mnie tak - jak ja traktuję innych...
Oprócz tego - byłam jeszcze DDA...
Dzisiaj nie wiem, czy jeszcze jestem ;) Po prostu się nad tym nie zastanawiam :beba:
Nadal akceptuję innych - takimi jakimi są. Chyba że chcą coś zmienić w swoim życiu - wtedy jestem w stanie wyciągnąć do nich rękę i postarać się pomóc :) Nie narzucam się jak kiedyś, nie próbuję zawczasu "wybiec przed szereg" i spełnić czyjeś życzenie, zanim temu komuś wpadnie do głowy myśl - że tego by chciał, że jest mu to potrzebne...

Jakiś czas temu - dostałam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie:
"gdzie kończy się współuzależnienie a zaczyna dbanie o partnera?"...
"Wszystko zależy od tego, czy "musisz", czy "chcesz"...". Prosta odpowiedź najpierw zaskoczyła mnie kompletnie. Dosłownie zgłupiałam - dziwiąc się, że jeszcze na to nie wpadłam...
"Ja chcę, naprawdę chcę, nie muszę!!!" :lol2:
W tym momencie spadła mi zasłona z oczu...I właśnie wtedy - zaczęłam zastanawiać się - czy aby na pewno ja wciąż jestem typową współ- ???...
Zaskakujące - jest także to:
dziadziunio napisał/a:
Tak było przy wychodzeniu ze współuzależnienia.

Bo tego etapu u siebie - nie zauważyłam :shock:
Być może dlatego - że cały czas miałam w głowie jedno założenie - że ze współuzależnienia - nie da się wyjść bez terapii...
A już jakiś czas temu - zwróciła mi na to uwagę Olga, zadając pytanie, jakie cechy współuzależnionej - jeszcze posiadam...
Olga :kwiatek: Dziękuję - dopiero dziś to zrozumiałam :]
Ja po prostu...Widzę zmiany w sobie, ale - najtrudniej jest dostrzec czubek własnego nosa ;) Nie przyszło mi do głowy - że jestem w trakcie wychodzenia ze swojej dysfunkcji... :shock:
Życie jest naprawdę pokręcone :smieje: Do tego, że stałam się współ- potrzebni mi byli alkoholicy...Do tego, żebym zaczęła "wychodzić ze współ-" też był mi potrzebny alkoholicy! :smieje:
Oj, te dwie strony medalu - są ze sobą nierozerwalne! c4fscs

sc43545 Pozdrawiam serdecznie wszystkich - dzisiaj mój mózg dostał niezłą petardę zaskakujących informacji! :rotfl: Oj, mam o czym myśleć przez cały dzień! :okok:

Klara - Śro 23 Sie, 2017 12:48

Mała napisał/a:
byłam jeszcze DDA...
Dzisiaj nie wiem, czy jeszcze jestem ;)

Nie jesteś już dorosłym dzieckiem alkoholika? :shock:
Mała napisał/a:
I właśnie wtedy - zaczęłam zastanawiać się - czy aby na pewno ja wciąż jestem typową współ- ???...

Nie obraź się Mała, za to, co teraz napiszę, ale jak dla mnie jest to zdanie z gatunku: "Jestem innym (lepszym) alkoholikiem" lub też "Nie jestem już alkoholikiem, bo wyzdrowiałem/łam" :bezradny:

olga - Śro 23 Sie, 2017 16:22

Mała napisał/a:
A już jakiś czas temu - zwróciła mi na to uwagę Olga,

wywolalas mnie do tablicy wiec jestem :] i odpowiadam: nooo
Klara napisał/a:
Mała napisał/a:
byłam jeszcze DDA...
Dzisiaj nie wiem, czy jeszcze jestem ;)

Nie jesteś już dorosłym dzieckiem alkoholika?


Klaaarciuuu, to, ze Mala jest dzieckiem alkoholika i to doroslym to fakt, tego sie zmienic nie da i nie ma sobie co tym glowy zawracac :beba:
Malej chodzi o cechy DDA nad ktorymi da sie pracowac i mozna sie ich pozbyc

Mała - Śro 23 Sie, 2017 16:24

Klara nie zamierzam się obrazić za szczerą odpowiedź :nie: Raczej mogę za nią tylko podziękować :buziak: Bo przecież...Jeszcze nie udało mi się przejść pełnej terapii... Jeszcze mimo wszystko moja wiedza - jest zbyt mała, żeby postawić samej sobie diagnozę...i nawet nie zamierzam tego robić bez pomocy terapeuty! Dlatego wciąż zadaję różne pytania i naprawdę czekam na odpowiedź... Na chwilę obecną - obserwuję tylko różne zmiany, zachodzące we mnie samej i piszę o nich - bo naprawdę mnie zaskakują...
Całe życie uczyłam się tylko na własnych błędach. Tatę straciłam wcześnie. Z Mamą baaaardzo rzadko rozmawiałyśmy na trudne tematy...A od kilku lat - jej też nie ma...
To - co się ze mną dzieje - jest dla mnie zupełnie nowe. I tak naprawdę - prócz ludzików na forum - nie mam nikogo, kto już przerabiał takie zmiany... Oczywiście oprócz mojego partnera, ale...on na mnie patrzy inaczej - nie jak na kogoś obcego, wobec kogo jest się bardziej obiektywnym, tylko - jak na kobietę, którą kocha...I akceptuje ją taką, jaką jest :pocieszacz: Bez względu na to - jak bardzo ona się zmienia...
:) Jeszcze raz - dziękuję Klara! Bardzo dużo mi to dało i - przede wszystkim - uspokoiło
:kwiatek:

Dobrze mi tutaj sc43545

Jras4 - Śro 23 Sie, 2017 16:39

wracając do małp
małpy w tym czasie dziliły sie na białe i czarne
czarnych było całe stada i multumy niezliczone
ale białe były wieksze i nieliczne
co do przełomowych wynalazków
mówi sie koło katapulta czy inne takie
ale mała czarna małpa wynalazła a raczej odkryła co mozna zrobić z oderwanym konarem czy kamieniem sporych rozmiarów
przemoc istaniała juz wczesniej ale to odkrycie pozwoliło nie tyle na eskalacje przemocy co na obrone przed zagrozeniem którego wczesniej nie dało sie uniknąc i trzeba było składac ofiare wrzucając jedna czy dwie małpy na pożarcie

Jras4 - Śro 23 Sie, 2017 16:42

o odkryciu ognia i zastosowaniu go napisze innym razem
w dziale upiekli go zywcem

Klara - Śro 23 Sie, 2017 19:42

olga napisał/a:
Malej chodzi o cechy DDA nad ktorymi da sie pracowac i mozna sie ich pozbyc

Aaaaa... tak....sobie, złapałam Małą za słówko ;)
Mała, przepraszam.... :prosi:

...a teraz poważnie:
Mała napisał/a:
Bo przecież...Jeszcze nie udało mi się przejść pełnej terapii... Jeszcze mimo wszystko moja wiedza - jest zbyt mała, żeby postawić samej sobie diagnozę...

Bardzo możliwe, że się mylę, ale na skutek obserwacji osób które wyszły ze współuzależnienia, a także własnych reakcji w różnych sytuacjach, wychodzi mi, że wystarczy jeden "pstryk", jakieś przykre przejścia związane z bliskimi osobami, gdy schowane już i przyklepane współuzależnieniowe cechy wyskakują na wierzch jak z katapulty. Podobnie nawrót jak u alkoholika który nagle znajdzie się w oparach wyzwalacza.
Pocieszające jest to, że osobie świadomej swoich (schowanych) dysfunkcji łatwiej jest je połapać oraz ponownie zakopać i przyklepać.

Mała - Śro 23 Sie, 2017 22:21

Klara, :buziak:
Olga dokładnie tak jest :oops: tylko czasem za szybko piszę (wyrzucam z siebie myśli), i zapominam, że nikt nie siedzi w mojej głowie...więc nie zawsze wszystko dokładnie napiszę :kwiatek:
Klara napisał/a:
na skutek obserwacji osób które wyszły ze współuzależnienia, a także własnych reakcji w różnych sytuacjach, wychodzi mi, że wystarczy jeden "pstryk", jakieś przykre przejścia związane z bliskimi osobami, gdy schowane już i przyklepane współuzależnieniowe cechy wyskakują na wierzch jak z katapulty. Podobnie nawrót jak u alkoholika który nagle znajdzie się w oparach wyzwalacza.
Pocieszające jest to, że osobie świadomej swoich (schowanych) dysfunkcji łatwiej jest je połapać oraz ponownie zakopać i przyklepać.
- teraz już rozumiem... Z racji tego, że jako "królika doświadczalnego" - mogę na chwilę obecną traktować tylko siebie (mam bardzo znikomy kontakt z innymi współ- w realu ) - Klaro jak najbardziej przychylam się do Twojej opinii... Zdarzały mi się już takie "pstryki". Jest ich jednak teraz, po dwóch latach w tym związku - coraz mniej i to właśnie ja sama je szybko wyłapuję i niweluję... :mysli: a to ciekawe... Jeszcze w zeszłym roku - robił to mój partner...
:mgreen: Najzabawniejsze jest to - że niektóre cechy, które wcześniej brałam za zachowania osoby współuzależnionej i których obawiałam się "stracić" przy "wychodzeniu" z tej dysfunkcji - są moimi cechami wrodzonymi :radocha: np.to - że jest mnie wszędzie pełno, że odpoczywam w ruchu, a wieczorem - zwyczajnie "padam na nos" ;) Ja po prostu tak lubię - lubię to zmęczenie fizyczne, kiedy wiem, że wszystko co chciałam zrobić w domu - udało mi się wykonać :) Czuję się wtedy po prostu spełniona - jako kobieta i jako Mama 4g5
Kiedyś - chciałam nauczyć się piec chleb - bo bałam się braku go w domu... - teraz uwielbiam go piec - bo widzę, jak wszystkim smakuje...
Kiedyś - uważałam za swój obowiązek postawienie zmęczonemu po pracy partnerowi obiad pod nos - czasem nawet późnym wieczorem...- Teraz robię to - bo chcę! Bo uwielbiam ten uśmiech na jego twarzy i to ciepłe spojrzenie, kiedy wieczorem wraca zmęczony z pracy (jak to mówi - "o suchym r...") a ja wyciągam dla niego spośród różnych "zawiniątek" ciepły posiłek...
Kiedyś - świętem dla mnie było - kiedy partner zjadł z nami wspólny posiłek - nawet jeżeli to były tylko kanapki... - Dziś - staramy się wszyscy jeść go razem...Nawet nasza malutka (o ile akurat nie śpi) siedzi w nosidełku wśród nas...
Właśnie dlatego to pytanie, które tutaj wcześniej zadałam - "gdzie kończy się współuzależnienie a zaczyna dbanie o partnera?"... " było dla mnie takie ważne... :buzki:

I każde pytanie, odpowiedź, która tutaj padnie - daje mi do myślenia... Czasem - do niektórych wypowiedzi wracam po jakimś czasie i dopiero wtedy zaczynam rozumieć ich sens :mgreen: Dopiero wtedy przychodzi "olśnienie" :rotfl: że przecież to było tak proste - a ja byłam tak ślepa :glupek:
Ale na wszystko musi przyjść właściwy czas i miejsce :) A ja już swoje znalazłam - przy boku mojego partnera...Nie - w określonym miejscu na ziemi, jak myślałam wcześniej i cierpiałam strasznie, kiedy je "straciłam" :zalamka: ... Prawdziwą Rodzinę i Dom - tworzą przede wszystkim Ludzie. Dopiero dziś to wiem... :skromny:

Dziwny dzisiaj miałam ten dzień...Ale przemiły :mgreen: Mnóstwo załatwiania urzędowych spraw (wrzesień :szok: ),a potem - miły wypad w ciekawe miejsce... Dziś, teraz, na chwilę obecną - nie zwracam już uwagi na wszędobylskie puste opakowania po alko... Dziś - patrzę na ludzi. I czuję, kiedy sama jestem obserwowana ;) I już nie zastanawiam się, czy może "mam coś na czole", czy może "mam dziurę na rękawie" ;) Dziś cieszę się, kiedy moje zachowanie wywołuje uśmiech na twarzach innych :mgreen: I też się do nich uśmiecham :mgreen: Nigdy nie wiadomo - kiedy ten uśmiech do nas wróci - ale wiem, ile potrafi dać :mgreen:

I tym optymistycznym akcentem...

kończę na dzisiaj moją przydługą pisaninę sc43545
:buzki:

ps.Jras4 chyba zaczynam "łapać" o co chodzi z tymi małpami... ;) Pisz dalej, mnie to zaciekawiło... :okok:

dziadziunio - Czw 24 Sie, 2017 17:17

Klara napisał/a:
ale na skutek obserwacji osób które wyszły ze współuzależnienia, a także własnych reakcji w różnych sytuacjach, wychodzi mi, że wystarczy jeden "pstryk", jakieś przykre przejścia związane z bliskimi osobami, gdy schowane już i przyklepane współuzależnieniowe cechy wyskakują na wierzch jak z katapulty.



:brawo:
Klara, chylę głowę. :pocieszacz:

Iras śpię po dwie godziny na dobę, wrócę we wrześniu. :bezradny:
Pozdrawiam :)

Jras4 - Czw 24 Sie, 2017 19:50

wrócisz to bedziesz a nie to nie ..tyle
Mała - Czw 24 Sie, 2017 20:13

dziadziunio napisał/a:
śpię po dwie godziny na dobę
...i tym samym naruszasz program HALT! :nunu:
...ale za to - czekam na efekty :milczek: ...potrzebny będzie wózek dziecięcy?... ;)
Żartuję - sama dziś padam na nos...
Życzę więc wszystkim miłego wieczorka! :papa:

sc43545

dziadziunio - Czw 24 Sie, 2017 22:35

Mała napisał/a:
...i tym samym naruszasz program HALT!


:zeby:
Wiem, ale tak mnie to podnieca,,, :mysli:
Nie mogę spać, a prochów nie chcę brać :bezradny:
Jestem w dobrej kondycji, przyjechała ,,moja,, i nawet się ucieszyłem.. :mysli:
Jest jak jest i tak, a nie inaczej ma ze mną, u mnie być :plask:
Spoko, dobranoc :pocieszacz:

Jras4 - Pią 25 Sie, 2017 10:04

Cytat:
Jestem w dobrej kondycji, przyjechała ,,moja,, i nawet się ucieszyłem.. :mysli:

żandarm

Mała - Pią 25 Sie, 2017 10:27

Jras4 napisał/a:
żandarm
Jras4 ty się swojego nie boisz :figielek:

sc43545 żandarm :laskabije:
...
:smieje:

Mała - Pią 25 Sie, 2017 22:39

dziadziunio napisał/a:
tak mnie to podnieca
;)
Każdy z nas ma takie swoje "bezpieczne" podniety... Dobrze, kiedy tą funkcję spełnia nasza pasja, talent, gorzej - kiedy próbujemy zastąpić ją - niebezpieczną używką... :zalamka: Bo ona często prowadzi tylko w jednym kierunku :grob:
Pewne spotkanie dzisiaj, spowodowało u mnie nawrót wspomnień z poprzedniego związku. Padło pytanie - czy chciałabym czegoś od tego człowieka...I zrobiło mi się go żal (byłego partnera)...Bo on wybrał drogę uzależnienia. Póki jednak żyje - póty ma szansę na wybranie właściwej - trzeźwej drogi...
Ja swoją wybrałam 2 lata temu. :) Bo dziś - z "małego wystraszonego zwierzątka" zamieniłam się w ... :mysli: Tą ocenę pozostawię innym :mgreen:

:) "Czasem bywa różnie, kwadratowo i podłużnie" :smieje: ale ważne, żeby się nie poddawać. Nawet kiedy zabraknie nam sił - do walki "o siebie dla siebie" - znaleźć powód - dla którego warto żyć :) Warto rozwijać siebie, swoje pasje... :fotka:
Jak to pięknie śpiewała Stanisława Celińska: "Uśmiechnij się! Jutro będzie lepiej!" :smieje:

Do jutra Ludziki! padam na nos - sc43545

dziadziunio - Sob 26 Sie, 2017 09:04

Jras4 napisał/a:
żandarm

g45g21

Nie ma takiej opcji.
,,Moja,, to takich cwaniaczków jak ja, wiąże w pęczki i ustawia po kątach.
zv4v

Mała - Nie 27 Sie, 2017 12:54

:oops: No i tak..."czepiam" się dziadziunia, że narusza program HALT, a sama to robię... Ale tak wygląda macierzyństwo w późnym wieku :skromny: szczególnie kiedy maleństwo już zaczyna ząbkować a ząbków nie widać :bezradny: i do tego jeszcze próbuje raczkować...
Wczoraj padłam jak "betka", to efekt - kilku ostatnich, bardzo wyczerpujących dla mnie fizycznie i emocjonalnie dni...
Nie można było jednak uniknąć powrotów do wspomnień z przeszłości - jeśli sytuacja tego wymagała (sprawy urzędowe 8| ).
A mi zdarzyły mi się 2 takie sytuacje... W jednej - mimo wszystko - tym razem udało mi się jednak uniknąć tego "pstryk" w głowie, o którym wcześniej pisała Klara. O dziwo natomiast - miałam w głowie cały czas wyjący na czerwono alarm z napisem: "uważaj, ktoś próbuje znów wsadzić Cię w ramy współuzależnienia!" i nie dałam się.
W drugiej sytuacji - pomógł mi mój partner ( :plask: ), zwracając uwagę, że "zachowuję się jak kiedyś"...
:) Na szczęście - dzięki forum (Ludzikom stąd) wiedziałam, co mam zrobić...Ale potrzebowałam jego wsparcia. I dostałam je... :buziak:
Teraz już rozumiem, dlaczego związek trzeźwego alko- ze współuzależnioną - jest tak trudny...
Wiedziałam o tym od dawna - od terapeutki, ale wtedy tego nie rozumiałam do końca...Do wczoraj, przekładałam jej słowa jedynie na poprzedni związek (w czasie którego te słowa usłyszałam), nie przyszło mi nawet na myśl - że odrywając się od partnera, od którego byłam uzależniona (czyli współuzależniona :mgreen: ) nadal i zawsze, będę współ... Nawet wchodząc w nowy związek...
Dziś już wiem i rozumiem o wiele więcej niż wczoraj.
Dziś - już mam pewność - że nawet jeżeli "wyjdę" ze swojej dysfunkcji - będzie ona ze mną całe życie.
I do jego końca - ZAWSZE będę już

sc43545 współuzależniona Mała

Mała - Pon 28 Sie, 2017 23:59

...Kolejny trudny dzień za mną...Kiedyś nie wiedziałam, że tak bardzo będę przeżywać koniec sierpnia... :uoee:
...Pamiętam swój pierwszy dzień w zerówce...I to, jak bardzo byłam wtedy przerażona - nagle zostawiona sama - bez rodziców, wśród obcych dzieci...Pamiętam jednak też - że właśnie tego pierwszego dnia - kolega z klasy nauczył mnie wiązać sznurówki... :)
..pierwsze literki, sylaby, odkrycie - że nie wiadomo kiedy zaczęłam czytać...I że nie umiem czytać na głos! :shock: ...Później odkryłam - że są książki - które pochłaniają mnie bez reszty...I wsiąkłam w ten świat...przygód, magii, czarów...Potrafiłam tak się zaczytać, że nie słyszałabym, gdyby obok mnie spadła bomba :rotfl:
Fajnie jest przypomnieć sobie swoje główne marzenie: być jak najszybciej dorosłym i iść do pracy :nerwus:
:smieje: dziś wiem, jak było ono naiwne ;) Dziś rozumiem Mamę - która mówiła: ciesz się, że jesteś dzieckiem!
Dopiero dziś, kiedy już sama jestem Mamą - potrafię docenić to - czego mnie nauczyła...Mimo, że było jej trudno, bo pracowała, wychowywała 3 urwisów, zajmowała się domem...Bo Taty prawie nie było...A jak już był - to z reguły spał... Dziś wiem, że niekoniecznie było to "zmęczony po pracy"...
Dziś wiem, ile ją kosztowało, by dać nam w miarę "normalny" dom. I wiem też, że wychowała nas najlepiej, jak umiała :buziak:

Teraz - wracam do bajek z dawnych lat...Czytam je moim chłopcom...Robię to, co chciałam kiedyś - by zrobiono dla mnie... :)

Spokojnej nocy sc43545

Mała - Wto 29 Sie, 2017 13:55

:) rano płacz - razem z moją ząbkującą małą malutką, a po południu...wieeeelka radość :mgreen:
Życie jest czasem przewrotne, ale..."Wszystko jest po coś, w jakimś celu...". Im szybciej odpuszczamy to, czego nie jesteśmy w stanie dokonać - tym szybciej znajduje się rozwiązanie problemu. Nie znaczy to jednak - że powinniśmy nie robić nic, położyć się i leżeć :P , zostawić wszystko w rękach naszej Siły Wyższej...
Wręcz przeciwnie. jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć - trzeba zebrać się w sobie i nie bać, że czasem los nam rzuca kłody pod nogi, tylko przeskakiwać je ;) i dążyć w swoim kierunku :) A kiedy uda juz nam się zrobić wszystko - co tylko mogliśmy - pozostaje tylko czekać...Z pokorą. Nie złościć i nie narzekać, że SW "mogłaby się pospieszyć", albo (do naszej SW)"zrób to dla mnie, a ja w zamian zrobię to czy tamto dla Ciebie"... Z Bogiem nie ma żartów... Choć uważam, że On ma poczucie humoru - to przecież ON jest Bogiem, nie my :nono:
Tak jak kiedyś usłyszałam: "robię wszystko, co w mojej mocy, a resztę zostawiam Bogu..." - tak teraz robię...I nie buntuję się przeciwko jego woli...Akceptuję ją, jakakolwiek by była...Po prostu wiem - że On, Ten Na Górze, ma wobec mnie większy plan...I chce dla mnie dobrze :)
I jestem mu za to wdzięczna :> każdego dnia...

sc43545

dziadziunio - Wto 29 Sie, 2017 23:12

Mała napisał/a:
Z Bogiem nie ma żartów... Choć uważam, że On ma poczucie humoru - to przecież ON jest Bogiem, nie my


Pamiętam jeszcze czas, podczas którego nasze spotkanie zakończyć by się mogło, jego unicestwieniem. Wielu z WAs nie miałoby dziś, ani do kogo się już pomodlić ani w kogo także wierzyć :plask: . Byłem wściekły na cały otaczający mnie świat i wszystkich mieszkających tu ludzi, okaleczony tym co dziło się w mojej głowie i totalnie bezsilny wobec alkoholu. O wszystko to, co działo się w około mnie i wewnatrz mnie, obwiniałem Boga i jego jakże dziwne na tamten czas, poczucie humoru.
Dziś tak jak piszesz, jestem pewny, że u mnie ze mną... być tak miało. Że miałem to wszystko przejść i tak właśnie, zycia mojego scenariusz, został gdzieś tam napisany.
Dziś za wszystko tamto i wszystko to co dziś mnie spotyka, mógłby Go bez bajeru w samo du**sko pocałować. Gdyż gdybym nie był tam i tego wszystkiego bym nie przeżył, nie widziabłym tak dokładnie, tak rzetelnie i tak kolorowo wszystkiego, jak widzę..... to dziś.....
Kimkolwiek jesteś......dziękuję Ci.
pozdrawiam, miłego :pocieszacz:

Mała - Śro 30 Sie, 2017 22:30

dziadziunio napisał/a:
gdybym nie był tam i tego wszystkiego bym nie przeżył, nie widziabłym tak dokładnie, tak rzetelnie i tak kolorowo wszystkiego, jak widzę..... to dziś.....
:tak: :brawo:
...Dokładnie tak jest - choć nie zawsze "łatwo :nerwus: " nam przychodzi pogodzić się z tym, co On dla nas zaplanował...To wszystko, co się dzieje w naszym życiu - jest po coś. Ale gdybyśmy wiedzieli po co - od razu z nudów byśmy wybierali się na tamten świat ;)
Nie "łatwiej" tylko trudniej, ale lepiej dla nas jest - nie znać swojej przyszłości...Tak przynajmniej uważam - patrząc na swoją przeszłość - kiedyś się na nią buntowałam, czasem pytałam - dlaczego ja?dlaczego teraz?...Potem dotarło. I wtedy obudziła się we mnie niesamowita pokora - dla Jego planów...I już nie pytam: dlaczego ja? tylko - jak długo jeszcze to musi trwać? Czy wytrzymam?...I robi mi się ciepło na sercu...I wiem, że wytrzymam :)
...
Rano - znów miałam kocioł w głowie. :beczy:
Wieczorem, po kilku rozmowach - dotarło - co naprawdę mi jest. Skąd powód do takich nerwów i płaczu. A jeszcze rano - zwalałam na wszystkie problemy świata i hormony, pogodę... :P
Chłopcy w piątek idą do przedszkola...Do tej pory nie rozstawałam się z nimi codziennie i na tyle godzin :zalamka: TO mnie boli...A raczej bolało. Bo ufam innym - że potem, będę doceniać więcej wolnego czasu dla siebie... :) I już mi jest trochę lżej. Do tego - po dzisiejszym spotkaniu w przedszkolu - doceniłam siebie. To - jak bardzo są samodzielni i ile pracy włożyłam w ich wychowanie. I jako Mama - jestem z siebie dumna! :medal:
Nie jestem już nadopiekuńcza. To dla mnie ogromny krok! Bo tego kiedyś bałam się najbardziej :skromny:

Padam już prawie na nos ;)
Dobrze, że się dziadziunio pokazałeś :buziak:
Bo brakuje mi rozmów z Tobą :mgreen:

Spokojnej nocy! sc43545

Matinka - Czw 31 Sie, 2017 08:37

Mała napisał/a:
Rano - znów miałam kocioł w głowie.

Wieczorem, po kilku rozmowach - dotarło - co naprawdę mi jest. Skąd powód do takich nerwów i płaczu. A jeszcze rano - zwalałam na wszystkie problemy świata i hormony, pogodę...

Chłopcy w piątek idą do przedszkola...Do tej pory nie rozstawałam się z nimi codziennie i na tyle godzin TO mnie boli...A raczej bolało. Bo ufam innym - że potem, będę doceniać więcej wolnego czasu dla siebie... I już mi jest trochę lżej. Do tego - po dzisiejszym spotkaniu w przedszkolu - doceniłam siebie. To - jak bardzo są samodzielni i ile pracy włożyłam w ich wychowanie. I jako Mama - jestem z siebie dumna!

Nie jestem już nadopiekuńcza. To dla mnie ogromny krok! Bo tego kiedyś bałam się najbardziej

Mała :buziak: znam te uczucia i pamiętam, jak moje dziewczyny szły do przedszkola.
Jest nieprzyjemne uczucie, że dziecko trzeba zostawić i świadomość, że kończy się jakiś etap w życiu - silnego połączenia dzieci z domem. Ale to tylko część tego, co zachodzi i to część, którą nasz strach niepotrzebnie powiększa, bo tak naprawdę dzieje się wiele dobrego i pożytecznego, potrzebnego dzieciom i całej rodzinie. I to rozstanie też jest ważnym doświadczeniem.
Ten niepokój, ten żal jakoby się coś traciło, trzeba sobie przetłumaczyć. Rozstanie nie jest długie (może 4-5 godzin), ale w przedszkolu ten czas jest wypełniony na maksa, dla dzieciaków to naprawdę fajna przygoda, zobaczysz, jak szybko się uczą i o ile są bogatsze. A ten świat jest tak ciekawy, że dzieciak, jak tylko wejdzie do swojej sali zaraz zapomina o rozstaniu z rodzicem. Pamiętam, jak córka prosiła mnie żebym jej pomachała przez okno, jak już pójdzie do dzieci. Ja sterczałam przed budynkiem targana emocjami, a ona często zapominała - pochłaniały ją nowe sprawy. I tak ma być. Teraz wiem, że na tym polegał rozwój i dziecka i mój też. A potem była radość spotkania i wygadania się ;) A jaka duma z nauczonych rzeczy - nie wszystkie może wzbudzą Twój zachwyt :mgreen: ;) Ale duma będzie, gwarantuję!
Twoje przekonanie i nastawienie do tego wydarzenia są bardzo ważne, bo dzieciaki jak radary to odbierają.
Ja oprócz swoich dzieci zaprowadzałam też inne, więc mam wiele obserwacji z przedszkolnej szatni ;) Jeśli rodzic jest zdenerwowany, boi się, to dziecko mu wtóruje płaczem. A jak jedno dziecko płacze to często następne się przyłączają w zbiorowej solidarności ;) Im więcej przytulania i tłumaczenia tym robi się gorzej. Najlepiej jak pani szybko dziecko zabiera do sali.
To dla dzieci jest przełom i nowość, dadzą sobie świetnie radę, nic im nie grozi, ale muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i czuć wspólną radość uczestniczenia w tej przygodzie :)
A ta wolna chwilka! też bardzo Ci się przyda.

Mała - Czw 31 Sie, 2017 10:00

Matinka dziękuję :buziak:
Widziałam wczoraj dzieci, które nie mogły oderwać się od swoich rodziców...I widziałam, jak szczęśliwa i samodzielna była moja 2...Obawiałam się jednego - że mimo, że są tak otwarci - nie będą umieli nawiązywać znajomości, że nie będą umieli współgrać z innymi dziećmi...I ten strach też minął. A ja zrozumiałam - że obrazowałam swoje lęki z dzieciństwa - na nich dwóch. Na szczęście tak nie było.
Zastanawiające - jak bardzo nasze lęki wychodzą na wierzch, kiedy jesteśmy obserwatorami własnych dzieci...Dobrze jest wiedzieć, co we mnie jeszcze siedzi i nad czym powinnam popracować. Ale będzie co ma być :mgreen: Zobaczymy - jakie zmiany szykuje mi moja SW!
I już się na nie cieszę :lol2:

Chwila spokoju - pora zająć się sobą :olga: a nie tylko 46uj7y
:rotfl:

Pozdrawiam was serdecznie sc43545

dziadziunio - Pią 01 Wrz, 2017 01:06

Mała napisał/a:
Zastanawiające - jak bardzo nasze lęki wychodzą na wierzch, kiedy jesteśmy obserwatorami własnych dzieci...Dobrze jest wiedzieć, co we mnie jeszcze siedzi i nad czym powinnam popracować. Ale będzie co ma być


Spoko. Im szybciej dasz im spokój. tym prędziej będą samodzielni i ze siebie dumni.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy, jedziemy na maksa i wyjeżdzamy dopiero w niedzielę wieczorem. Bardzo fajnie spędziłem ten cały czas, napisałem co miałem napisać i zrobiłem nówkę z domku. Wszystko mi się udawało i nie miałem ani jednej, złej chwili, czy też podłego nastroju. Nie było grzybów, chociaż na świąteczny bigos posuszyłem i po jedntm dziennie ale znajdywałem. Wrócę to pojedziemy i nazbieram, w Goleniowie podobno wysyp.
Bardzo owocny czas i doświadczenia jakich się już nie spodziewałem, zmieniam się nadal i sam już decyduję co jeszcze mi, we mnie nie odpowiada.

dziadziunio - Pią 01 Wrz, 2017 01:37

Internet chodzi tutaj jak, żółw po drabinie. Rzadko znajduję czas aby coś skrobnąć ale to, co się dzieje zakrawa na fatum. Znika, ucieka i znów się pojawia jak kiedyś gdy jeszcze piłem :skromny:
Dobra spadam spać, o szóstej z psem...nie ospuści :bezradny:
Miłego pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Pią 01 Wrz, 2017 12:13

:mgreen: dzisiaj poszli 1 dzień - sami. Z przedszkola wyszłam uśmiechnięta. Wszystko było super do czasu...kiedy zobaczyłam Jrasa z małą na ręku...bo z automatu - rozejrzałam się za resztą naszej Rodzinki i w ryk :beczy: Ale już mi przeszło :milczek:
dziadziunio napisał/a:
napisałem co miałem napisać
hurrra! wreszcie wracasz... :skromny: czasem dyskutownie samej ze sobą - daje mierne efekty :smieje:
dziadziunio napisał/a:
zmieniam się nadal i sam już decyduję co jeszcze mi, we mnie nie odpowiada.
:brawo: właśnie to dzieje się też ze mną...Super uczucie prawda?...
dziadziunio napisał/a:
chodzi tutaj jak, żółw po drabinie
:buahaha:
:pocieszacz: najwyraźniej te przeszkody z internetem - są w zamiarach SW. Trzeba tylko poczekać - żeby zrozumieć, jaki był jej cel?...Być może chodzi o spędzanie z rodziną większej ilości czasu? ... :mysli: Ale to wie tylko "Ten Na Górze" :mgreen:

Ja dzisiaj o 6rano - miałam spacer po całym mieszkaniu ;) poszłam spać po 1 w nocy, a o 6 latałam jak fryga, żeby zgrać wszystko przed wyjściem do przedszkola: ubranka, śniadanko, dzieci...itp.itd.Tysiąc pomysłów na minutę :glupek:

Po powrocie z przedszkola - urwałam się na chwilę i...pomyliłam wejścia do sklepu :shock: Wcześniej (wydawało mi się tylko) - był tam sklep z butami (kalosze), a nagle...wchodzę do sklepu typu "wszystko od 5zł"...I nie wyszłam stamtąd z pustymi rękami :P ale z wymarzonymi puzzlami dla starszego synka, na które już jakiś czas oszczędzał :mgreen:
...A sklep z kaloszami był tuż obok - identyczne, tylko 2 wejście - po takich samych schodkach :smieje: Tak dzisiaj pocieszyła mnie moja SW :rotfl:
Do zobaczenia troszkę później - zaraz wychodzę odebrać chłopców :hejka:

sc43545

Matinka - Sob 02 Wrz, 2017 13:13

Mała napisał/a:
dzisiaj poszli 1 dzień - sami. Z przedszkola wyszłam uśmiechnięta. Wszystko było super do czasu...kiedy zobaczyłam Jrasa z małą na ręku...bo z automatu - rozejrzałam się za resztą naszej Rodzinki i w ryk Ale już mi przeszło

Trzeba się przyzwyczaić do nowej sytuacji, po weekendzie też tak trochę trudniej, ale potem już z górki :)
Mała napisał/a:
Po powrocie z przedszkola - urwałam się na chwilę

I o to też chodzi! :okok:

Mała - Sob 02 Wrz, 2017 23:29

:) wciąż dla mnie dziwne jest to "urywanie się"...Choć od dawna partner powtarza mi, że powinnam... I od dawna wiem, że dzieci są z nim bezpieczne... tak po prostu... Niby wiem, że mam do tego prawo i pełne wsparcie partnera, ale...mojej głowie jest to ciężko wytłumaczyć :(
...Nie umiem wtedy spokojnie "połazić" tylko idę jak torpeda w wyznaczonym kierunku i wracam jeszcze szybciej...jakbym znów bała się, że dostanę opier, że za długo mnie nie ma...nawet jeżeli jest to tylko 10minut...
Ponad 2 lata temu - właśnie z podobnego toku rozumowania, nie byłam w stanie ruszyć się gdziekolwiek - bez zgody i aprobaty partnera...Dlatego wtedy zaniedbałam al-anon... Pomagały mi tamte spotkania, ale! Mój "pan i władca" - widząc, że czuję się po nich lepiej - chyba obawiał się utraty kontroli nade mną...zaczynał wtedy skutecznie mi utrudniać te wyjścia...
Nawet, kiedy się ode mnie wyprowadził - bałam się opuszczać swój dom. Bo miałam złudne wrażenie - że on może w każdej chwili do mnie wrócić i będzie znów zły - że wyszłam gdziekolwiek...Starałam się za każdym razem - zabezpieczać najwazniejsze dla mnie wtedy przedmioty...a z tym, czego nie mogłam zabrać lub schować - żegnałam się za każdym razem - jakbym widziała to po raz ostatni...Straszne uczucie!
Teraz jest inaczej...Planuję zapisać się do biblioteki...Wiem, gdzie są najważniejsze dla mnie punkty miasta...Mogę wyjść w każdej chwili (najczęściej z całą 3 lub z 1 najmłodszą), wrócić kiedy mi sie podoba i...nie bać się kłótni... Szczególnie to ostatnie jest dla mnie bardzo ważne :)

Padam na nos...Dobrej nocy Ludziki! sc43545

Mała - Nie 03 Wrz, 2017 21:28

:) przemiły dzień...
Od jakiegoś czasu - próbuję w domu wprowadzać kilka zmian...I to codziennie, żeby weszły mi w nawyk :skromny:
Okazuję innym więcej zaufania - jeśli chodzi o obowiązki domowe, czy względem dzieci...Wcześniej, jeśli małą przewinął, przytulił bo płakała, ktoś inny prócz mnie - czułam się źle, jakbym kogoś zawiodła...Kiedy ktoś za mnie np.pozmywał naczynia - było mi wstyd - że nie zdążyłam... :skromny: Nieważne, czy byłam akurat w toalecie, czy byłam zajęta innym obowiązkiem... :skromny:
Dziś zauważyłam tego efekty...Moje Ludziki - mają ze sobą bliższy kontakt niż miałam kiedykolwiek ja ze swoim rodzeństwem...Dzieci - wręcz przepadają za sobą wzajemnie...Są naprawdę blisko i mimo różnic wiekowych - cały czas szukają swojego towarzystwa :>
...Kiedy Tata, czy Ciocia - przewija małą - potrafię usiąść w miejscu i patrzeć na to z rozczuleniem, jak przy okazji się bawią ze sobą... Nawiązują bliższą więź :>
Już nie jestem tak bardzo nadopiekuńcza jak kiedyś :) Choć wciąż muszę sobie samej o tym przypominać :oops: - i nie jest to łatwe :rotfl:
...Wróciłam do wieczornego czytania bajek chłopcom - bez względu na to, czy mała śpi, czy nie...Bo bardzo mi tego brakowało :skromny: Mała w tym czasie - albo jest tulona w ramionach Taty, albo karmiona przeze mnie, albo...grasuje sobie po dywanie :rotfl: i rozśmiesza chłopców :)
...Znów pojawiło się wspólne wykonywanie prac domowych - przeprowadzane w formie zabawy :lol2: np. zwykłe wkładanie worka na śmieci - chłopcy robią z czystego worka - balona, machając nim zawzięcie, póki nie napełni się powietrzem i przez chwilę pozwalając mu frunąć w powietrzu :lol2:
...Razem znów układamy puzzle...pilnując tylko - żeby mała żadnego nie dopadła i nie próbowała go zjeść :wysmiewacz:
...razem przygotowujemy posiłki, lub pozwalam chłopcom - stojąc tuż obok - przygotowac sobie proste śniadanie - płatki na mleku...Po kolei dysponuję, który ma wyjąć miseczki, łyżeczki, wziąć płatki, wyjąć mleko...
Wciąż jeszcze czuję się dziwnie - nie "wyręczając" ich we wszystkim, tak jak robiłam to jeszcze kilka miesięcy temu...Jakbym coś "zawalała", nie dotrzymywała jakiegoś obowiązku, ale...wiem, że robię dobrze :) I nawet już raz miałam okazję komuś powiedzieć, że "kiedyś jakaś dziewczyna będzie miała z nich pociechę" :)
Zaczynam byc z siebie dumna...I mniej zmęczona ;) Mam więcej czasu dla Rodzinki...Na zabawy, przytulenie, rozmowę... :) Coraz odważniej zaczynam wyrażać swoje zdanie, a nie tylko dusić je w sobie. Potrafię poprosić o pomoc - kiedy widzę, że nie daję sobie rady i potrafię ją przyjąć...

...Dzisiaj już jestem wykończona...Ale dumna z siebie... Bo mam naprawdę fajną Rodzinkę sc43545

Tosia - Nie 03 Wrz, 2017 21:42

uwielbiam Was czytać,szczerze padam...ale i tak musialam przeczytać. Wciąż od Was biorę. ..energie,i dzieki Wam jestem, nadal szczesliwa:-)
Przyjacielu,usciski ślę
Piszcie, piszcie:-)

Mała - Pon 04 Wrz, 2017 10:03

Tosia, :buzki:
Ja też - chociaż raz dziennie muszę tu zajrzeć :skromny:
Emocje związane z oderwaniem się od dzieci - ich pójściem do przedszkola - zupełnie mnie wykańczają...Odprowadzam chłopców uśmiechnięta i zadowolona, wychodzę z przedszkola i standardowo - w płacz...Całą drogę do domu...Tak mocno jestem z nimi związana. Tak trudno jest mi zaakceptować jeszcze - że ktoś inny może zadbać o nich - podobnie, albo może nawet lepiej na chwilę obecną - niż ja...
A przecież wiem - że robię dobrze.
Po powrocie z przedszkola - weszłam dziś do pokoju chłopców i ...przeżyłam niemałe zaskoczenie :shock:
W pokoju było posprzątane, łóżeczka pościelone...Czyściutko - jakby dopiero ktoś skończył tu sprzątanie...A przecież jeszcze godzinę temu - było tu dwóch małych urwisów i kompletny chaos! Dumna jestem z tych moich maluchów :serce: Bo dziś wiem, że dobrze ich wychowaliśmy...Ja i mój partner :skromny:

...Kilka dni temu - panie przedszkolanki - nie mogły uwierzyć - że starszy nigdy wcześniej nie chodził ani do przedszkola, ani na żadną grupę...Tak bardzo go chwaliły - za to, jak współpracuje z innymi dziećmi, jak bardzo jest pomocny, uczynny...Teraz wiem, co jest tego powodem...Dawno temu - moim marzeniem - było zostać właśnie przedszkolanką. Niestety - nie wyszło. Dziś mając tyle dzieci na głowie - zupełnie nieświadomie spełniam to marzenie. Tylko teraz - ze względu na małą - mam dla nich mniej czasu na zabawę :( Ale mimo wszystko - starałam się im przekazać wszystko - co sama umiem. I chyba się udało :mgreen:

Dzisiaj też - widzę, jak bardzo ważne jest dla dzieci - wychowywanie w pełnej rodzinie. Gdzie jest i Mama i Tata. Bo tych dwoje - bardzo się uzupełnia :)

oj, musiałam się wygadać :kwiatek: Teraz pora na mój czas wolny... :olga: :manicure: itp, itd ;) I już nie mogę doczekać się - jak ruszę z kursami językowymi - nie zdziwcie się wtedy - jak zacznę pisać na forum po hiszpańsku :smieje:

Buziaki i do zobaczenia! sc43545

Mała - Wto 05 Wrz, 2017 22:40

"buenas nachos" ;)
... nie pamiętam z jakiego to filmu - ale śmieszy mnie to do dziś :smieje:
Dzisiaj pierwszy dzień - powrotu z przedszkola - bez płaczu ;) Potrzebowałam wczoraj kubła zimnej wody na głowę, żeby się obudzić...i przestać zamykać w sobie :)
Czasem kubeł zimnej wody od Przyjaciela - jest lepszy niż przytulenie...A Ona - zna mnie najlepiej...lepiej niż ktokolwiek. Zawsze pierwsza ode mnie wiedziała - kiedy ze mną zaczyna dziać sie źle...Kiedy znów staję się mała-malutka-maleńka...I zawsze znajdywała drogę - by do mnie dotrzeć.
Wczoraj po raz kolejny zrozumiałam, jak łatwo wrócić w stare schematy współuzaleznienia...I że czasem człowiek robi to sam sobie...Że wystarczy jakaś pozornie błaha, zupełnie niezwiązana z przeszłością sytuacja - w której jednak tkwi jakiś znajomy z przeszłości element i w ułamku sekundy - następuje nawrót...Spuszczona głowa, stała trasa spacerowa, zero impulsywnych zachowań... Moim punktem powrotu we współuzależnienie - jest chyba rutyna. Zajęcia, które narzucam sobie - by robić je automatycznie, codziennie, o określonej porze...Wszystko po to, aby ułatwić sobie życie i zorganizowac wolny czas - wspólny dla Rodziny...I mimo, że dochodzą mi nowe obowiązki - ja nie dzielę się nimi z innymi, nie umiem poprosic o pomoc, tylko próbuję znów upchnąć je w ramy czasowe mojego dnia...
A przecież ja też mam prawo chwili wolnego dla siebie! tylko wciąż o tym zapominam... :glupek2:

Ale dziś już wiem, gdzie i kiedy pojawiają się moje sygnały ostrzegawcze - uważaj Mała znów zaczyna się nawrót Twojej dysfunkcji! ...Tym razem jednak - spisałam je sobie na kartce i zamierzam nosić ze sobą. Tak jak kiedys widziałam na filmie - alkoholik, który wychodził z nałogu - nosił przy sobie zakręconą butelkę z wyzwalaczem...Wtedy uważałam to za szczyt ryzyka - powrotu do nałogu...Dziś wiem, przekładając to na moją kartkę - jak wielką pomocą - była w tym filmie - ta butelka w torbie...Że nie była wcale szczytem ryzyka. Była przypomnieniem - masz wybór - ale jeśli wybierzesz butelkę - wrócisz do starego życia - chcesz tego?...
Ja już nie chcę... :)

Uh, już nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia! Zmienić schemat - w który wpadłam - to mój podstawowy cel na jutro! :radocha:
I wiem, że mi się uda :)
Bo nie wiem co jutro będzie :mgreen: I właśnie to - jest moją podstawą do przełamania mojej rutyny :okok:

trzymajcie się Ludziki i ciepłej nocy - u nas pada i ogólnie pogoda na zewnątrz jest brrrr :/
Gdzie się podziewa Twój net Dziadziunio? :krzyk:
Bez Ciebie jakoś smutno i nudno mi sie zrobiło :rotfl: ;)
:pocieszacz:

sc43545 Dobranoc!

dziadziunio - Śro 06 Wrz, 2017 07:46

Mała napisał/a:
Gdzie się podziewa Twój net Dziadziunio?


Przepraszam. Odsypiam i składam się w jedność, dłonie mam jak dwa bochny chleba. Całe poranione, całe obolałe..muszę odpocząć. :bezradny:
Mała już w szkole, pływa na basenie. Przez całe wakacje prawie, że nie wchodziła do wody, miała dość i nawet ją w tym rozumiałem. W tym roku jeszcze więcej basenu i pływa po dwie godziny dziennie, pływa chętnie i ten jej odpoczynek, był jej widać potrzebny. Trochę robie w chacie, dużo śpię i chodzę na mitingi...słucham..... nic nie mówiąc i fajnie jest. Szykujemy ię na grzyby, pojedziemy jak dawniej i nazbieramy całą masę.
Bardzo fajnie dajesz sobie radę, piszesz raz dziennie i jest ok.. :tak:
Miłego, pozdrawiam. :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 06 Wrz, 2017 07:49

Mała napisał/a:
"buenas nachos"
... nie pamiętam z jakiego to filmu - ale śmieszy mnie to do dziś


Kiedyś oglądałem czeskiego pornola, na którym była scena i facet krzyczał...
Zdanka pozór, będę,,,,,, tryskał.....
Do dziś się z tego śmieję... :mysli:
Buziole :buziak:

Mała - Śro 06 Wrz, 2017 20:26

:mgreen:
Koszmaru ciąg dalszy... :evil2"
Dzisiaj spałam aż 3 godziny! :hura: I pewnie zaraz padnę, ale nie darowałabym sobie, gdybym się nie odezwała :>
...Mimo niedospania, mimo przemęczenia, mimo ...wszystko - udało nam się dzisiaj na kilka chwil (może godzinę :mysli: ) uciec na wieś... :chmurka: Tak po prostu - żeby pobyć razem...
Do dziś - Zapomniałam jak grają świerszcze...Zapomniałam jak pachnie leśne powietrze...Zapomniałam - jak to jest kroić bochenek chleba krótkim małym scyzorykiem :smieje: i rwać wiejską kiełbasę, żeby nakarmić towarzystwo :chmurka:
Zmęczenie natychmiast poszło w kąt...Widziałam tylko przed sobą zakochane oczy i uśmiech przeznaczony tylko dla mnie :) Widziałam mrówkę, która chodziła mi po stopie... I wrócił mój wewnętrzny spokój :>
Jak ekspresowy kalejdoskop - przeleciała mi przed oczami moja cała przeszłość i znów wróciła jedna myśl: że żadne rzeczy materialne - nie są ważne jak to - co mam przy sobie :> Moją Rodzinkę. Ona jest bezcenna... :serce:
Ale trzeba było wielu lat różnych przejść, by docenić to, co mam teraz :)
A teraz - nie jest najważniejsze, to co złe przeszłam. Teraz - jest najważniejsze moje dziś. Moje najbliższe 24h. Bo chwila - która trwa teraz i radość, którą mam w sercu - nigdy się nie powtórzy :) Ale niech tych szczęśliwych chwil - będzie jak najwięcej :)
I tego Wam wszystkim życzę. Tego - by cieszyć się każdym dniem :) Trudniejszym, łatwiejszym, ale - naszym... :lol2:

Spokojnej Nocy! Padnięta - Mała sc43545

dziadziunio - Czw 07 Wrz, 2017 11:00

[quote="Mała"]Dzisiaj spałam aż 3 godziny! [/quot}

g45g21
Ja odsypiam, wczoraj spałem dziewięć godzin :tak:
Uważaj, na halt :rotfl:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Czw 07 Wrz, 2017 21:17

:rotfl: halt - to ja sobie własnie powiedziałam :rotfl: tylko po polskiemu :wysmiewacz:
...I zaraz naprawdę idę spać - a nie...sprzątać :wysmiewacz:
Oszczędzę więc dzisiaj wszystkich i nie będę zanudzać długim czytaniem :>
Tak więc :milczek:

Spokojnej nocki! :idespac:
Mała sc43545

Tosia - Czw 07 Wrz, 2017 21:30

Mała, Mnie ne zanudzasz, lubie Cie czytac.Dziadziunio Ciebie tez lubie czytac,choć wciaz malo mam czasu to nie. .usneła bym bez Was:-)
Pozdrawiam Was:-)

dziadziunio - Czw 07 Wrz, 2017 22:14

Tosia napisał/a:
to nie. .usneła bym bez Was:-)


A Ta jak zwykle, tylko o seksie :mysli:
Fajnie Ciebie Przyjacielu, u nas gościć :pocieszacz:
Ja także, padam na nos :bezradny:
Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pią 08 Wrz, 2017 13:38

:buahaha: To ja dzisiaj chociaż - "Dzień dobry!" Powiem ;) Bo jakos tak wszyscy wczoraj chyba pousypialismy ...
dziadziunio - Pią 08 Wrz, 2017 16:43

Czasami jestem męczony pisaniem, jestem i mam prawo tak właśnie mieć. :bezradny:
Wxzoraj byłem na mitingu rocznicowym, na którym to koleżanka swiętowała swoją drugą już rocznicę. Jescze pamiętam jej pierwsy rok abstynencji i czas który zleciał niewiadomo kiedy? Pstryk i już dwójka.
Znaczy dla mnie gdyż jej, zapewne ten czas bardzo się dłużył i wielokrotnie miała podczas niego siebie samej dość. :mysli:
Nie mamy autka aby jeżdzić na grzyby a bez ich zbierania, jakoś samych nas, jest w sobie nas, mniej. :rotfl:
Dzwonię do ludzi znad morza i załatwiam wszystko tak, aby na wiosnę było nam lżej. Poznałem tam także człowieka który zna się na stawach, i być może pomoże mi jakoś z tym moim blącym lepiej funkcjonować :skromny:
Podocinałem listwy i powymieniałem te, które mnie denerwowały. Wygląda fajnie i fajnie jest.
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Pią 08 Wrz, 2017 17:33

:mgreen: A ja dzisiaj wreszcie poczułam swój wolny czas - spędzony nawet bez malutkiej :mgreen:
Dziwne to wszystko. Miałam tak wbite w głowę, że dzieci są moja nierozerwalną częścią, że wydawało mi się nienormalne - w moim przypadku, żeby gdzieś zostawić dzieci i ...po prostu sobie gdzieś połazić. Poświęcić czas sobie...
:mgreen: Ale wykorzystałam ten wolny czas - na maxa! :mgreen:
I zaczynam się nim cieszyć...I co najciekawsze - żadne domowe obowiązki z tego tytułu nie ucierpiały :smieje: a ja miałam czas nawet na cappucino z sąsiadką!...Podczas gdy nasze małe córeczki - zapoznawały się i wspólnie wymieniały zabawkami - leżąc na grubym dywanie...To może brzmieć zabawnie, ale jak to ostatnie zobaczyłam - to aż wstałam, z wrażenia - z szeroko otwartą buzią. Bo tej wymiany - dokonywały dwie dziewczynki w wieku: 4 i 8 miesięcy...Oj, zaczyna tu się piękna przyjaźń - i to nie z piaskownicy - ale już "z wózka" :smieje:
To może wydawać się zupełnie oderwane od głównego tematu, ale...jednak nie jest.
A o co chodzi? O mnie. O moje współuzależnienie. O to - że do tej pory byłam nauczona przez byłych życiowych partnerów tego - że nie ważne o której godzinie i porze wróci do domu - ja mam obowiązek zawsze w nim byc i czekać na niego z ciepłym obiadem...A może wtedy pan i władca raczy na mnie zwrócić uwagę...
W tym związku tego nie ma. Obecny partner - od zawsze starał się mnie "wypychać" do ludzi, delikatnie "popychać", motywować do zawierania znajomości i wybierania samej sobie - które mi odpowiadają...Ale długo tego nie robiłam. Tak mocno miałam wbite w głowę stare nawyki :blee: I tak długo trwało zrozumienie tego z mojej strony - o co mu chodzi, że w końcu przestał o tym mówić...
Doszłam wreszcie do tego punktu. Że potrafię na ulicy zapytać obcą osobę o drogę...Niestety - zdaję sobie sprawę - że gdybym była na terapii - ten punkt osiągnęłabym szybciej :( No cóż...Na wszystko trzeba czasu :) W końcu i ja go znajdę :>
Inna zabawna rzecz - z wczoraj. Spotkałam na mieście starszą panią, której delikatnie pomogłam. I nie skończyło się na zwykłym - "proszę" i ucieczce w swoim kierunku - żeby tylko nie podjąć rozmowy (bo może akurat zadzwoni mój telefon i PiW będzie miał odrobinę czasu na łaskawe poświęcenie mi czasu - a jak nie odbiorę - to sie obrazi i oczywiście znów bedę winna ja :( ), tylko ucięłyśmy sobie dość długą zabawną pogawędkę :> Najfajniejsze z tego były jej słowa: "Mam dopiero 80lat..." :lol2: Podejście tej kobietki do życia - sprawiło - że i mi udzielił się dobry nastrój i ...zamiast, jak w starym życiu - sprzed obecnego związku, gnać na złamanie karku do domu i siedzieć tam i czekać na "cud" ;) - po prostu poszłam sobie z wózkiem na spacerek...Nie w takie miejsce, które "powinnam" pójść, ze względu na małe śpiące w wózeczku dzieciątko (czyli np.park, plac zabaw), ale...tam gdzie akurat poniósł mnie mój instynkt fotografa. I nie żałuję :)
Coraz częściej idąc ulicą - podnoszę głowę do góry, patrzę na ludzi, zabytki mnie otaczające...Czytam tabliczki pamiątkowe...Szukam elementów, które mnie interesują...kiedyś także była to architektura - ale z historią u mnie kiepsko ;) - ale się nie martwię. Bo od historii - to ja mam już jednego Ludzia w Rodzinie! :medal:
I jestem z nas dumna :mgreen:
Miłego wieczorka ludziki - może jeszcze wpadnę później - teraz - jest najwyższy czas i pora na puzzle z dziećmi :lol2:

sc43545

dziadziunio - Sob 09 Wrz, 2017 00:00

Mała napisał/a:
...Wróciłam do wieczornego czytania bajek chłopcom


Kadego dnia przed snem, opowiadam małej bajkę. Mamy swoje ,,światy,, z których to, ona podaje dwie, trzy pochodne a ja opowiadam specjalnie dla niej, ułożoną bajkę. Fajny mam ten łeb i fajnie też potrafię opowiadać wkomponowując w opowiadane wszystkie wymyślone przez nią dane. Kiedyś dziecko miało zasnąć natychmiast, w chwili gdy było mi to na rękę i najbardziej mi to odpowiadało, przeważnie bodzcem do tego, był czekający mnie z jej mamą seks. Poganiałem, zdenerwowany, że wciąż marudzi i na złość mi, nie chce spać .Dziś opowiadam, sam jescze przeciągając to w długi czas, odpowiadając na wciąż nowe, pojawiające się ciekawe jej pytania.
Jak byliśmy nad morzem pozwoliła trochę mi to wszystko pozmieniać. W namiotach które są w każdej nadmorskiej miejscowości kupiliśmy filmy i oglądaliśmy je przed snem. Zawsze były to bajki a w tym roku kupiliśmy cztery płyty o zwierzętach. :mysli:
Opowieść o życiu..David Attenborough......dwie części............... i
Lowcy...jak wyżej.
Polecam. Mała oglądała z wypiekami na twarzy i bardzo wiele z filmów tych, dla siebie wzieła. Już chyba wyrasta z bajkowych światów i chociaż trochę mi żal, to jest to normalna i naturalna kolej rzeczy. :tak:
W szkole minął pierwszy tydzień, są pierwsze oceny i pierwsze sprzeczki z koleżankami. :bezradny:
Mogłem jutro jechać na grzyby, ale wolałem zostać z dziewczynami i z nimi spędzić jutrzejsy dzień. 8|
Muszę jechać na działkę i ją wykosić....brrrrry :krzyk:
Dobra spadam bo przynudzam. dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 09 Wrz, 2017 10:03

Pies już przed szóstą ściągnął mnie z wyrka, poszliśmy na spacer i pomyślałem, że nie ma co, o tym(działce) ze strachem dalej myśleć. Wróciliśmy, a ja wziąłem herbatę i pojechałem na działkę. Zarosła aż mi się włosy zjeżyły, ale już jest po wszystkim i mam spokojną głowę. Nie przerwałem nawet na chwilę i nie napiłem się herbaty, ale fajowo było zobaczyć i poczuć to co, się działo w mojej głowie......... Bonus.... :mysli: . Mam kolegę w AA który kiedyś kupił sobie działkę, Krzychu mam działkę zasieję trawę i będę sobie pod drzewem kimał. Dziś się z tego śmiejemy, gdyż na działce jak i w domu, zawsze znajdzie się coś do zrobienia. Z dziewczynami jedziemy na zakupy, które od nie tak dawna, lubię tak jak i one. Wieczorem miting i już się cieszę, jutro rano także i także mam z tego już radochę. A grzyby? jeszcze będą....spoko. :bezradny:
Zapowiada się fajowy dzień :hura:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Sob 09 Wrz, 2017 21:54

:mgreen:
Wspólne, rodzinne wyjście...I oglądanie i słuchanie "na żywo" Jana Pietrzaka. Śmiechu mieliśmy co niemiara...I wzruszenia też :) I podpisana książka i ...zdjęcia :fotka: I...wrażenie - że kiedyś już się spotkaliśmy...Co ciekawsze - w jego oczach też zapalił się jakiś błysk - jakbym mu kogoś przypomniała...A przecież wiem, że na pewno nie. Ale - bardzo możliwe - że znał moją mamę, a ja jestem do niej bardzo podobna... :fotka:
Wracając spacerkiem do domu - mieliśmy nieprzyjemność :( oglądać niemiły obrazek...Człowieka leżącego pod ścianą...po c44vc ... Smutny widok...I smutne porozumiewawcze spojrzenie z partnerem...
...Szkoda czasem patrzeć - jak ludzie marnują sobie życie przez nałóg...
A przecież każdy ma wybór.
Dzisiaj - zobaczyłam na własne oczy - jak ogromne zmiany zaszły we mnie - jeżeli chodzi o moje lęki. :) Dziś już nie boję się wszędobylskich butelek. Szkoda mi tylko ludzi - którzy po spożyciu ich wracają do domu chwiejnym krokiem, albo...poobijani, jak ten leżący pod ścianą człowiek...
Jak bardzo potem cierpią ich rodziny i bliscy... :(
A przecież wystarczy im czasem pokazać - że mają wybór. Że nie muszą postępować tak - jak im dyktuje środowisko - w którym się rodzą, dorastają, żyją...
:) Dziadziunio - dlatego tak cieszę się, kiedy piszesz o mitingach, o spikerce... Wspominam miting rocznicowy w Radzyniu Podlaskim - na którym miałam zaszczyt być :medal:
I wspominam czas - kiedy sama myślałam, że mogę być uzależniona, jak mój Tata...Ale jednak nie jestem.
I nie warto ryzykować, żeby przekonać się, czy się jest, czy nie... Bo ryzykujemy nie tylko własne przekonanie się - ale także życie. Nie warto też - pić z uzależnionym partnerem - żeby tylko "zatrzymać go w domu", bo to i tak nie działa...A znam niestety przypadki, że właśnie tak współuzależnione - stały się alko... :(
Smutny ten temat.
Ale warto wiedzieć o takich rzeczach i potraktować je jako przestrogę. Nie marnować życia - na niepotrzebną walkę - skoro i tak każdy człowiek - jest bezsilny wobec alkoholu...
Ale to tylko moja opinia - moje spojrzenie - na moje życie :)

Jestem Mała.Współuzależniona i DDA. Ale także szczęśliwa partnerka - cudownego dla mnie człowieka sc43545

Mała - Nie 10 Wrz, 2017 19:26

NO i się rozłożyłam...Nic na to wczoraj nie wskazywało - że dziś wstałam jak połamaniec :( Zaziębienie dopadło mnie na całego. Dzisiaj przespałam pół dnia, razem z małą malutką. Ale nie ma tego złego...itd. :mgreen:
Wstałam, a tu - w kuchni posprzątane, obiad dawno zrobiony, dzieci nakarmione, partner uśmiechnięty i...niespodzianka - ciemny, własnoręcznie przez niego upieczony chlebek :hura: Tego akurat nie umiem jeszcze zrobić - a strasznie go lubię... :skromny:
Cudownie się poczułam. Bo wiem - że nawet kiedy ja coś zawalę - mogę liczyć na mojego partnera...W taki sposób - pokazał mi - że docenia to wszystko - co codziennie robię ergr
c4fscs
A teraz zmywam się spać dalej...Niestety takie też - są efekty łamania programu HALT 325t5

sc43545

dziadziunio - Pon 11 Wrz, 2017 00:06

Mała napisał/a:
NO i się rozłożyłam...


Kobieto, puchu marny. Ty, tylko o jednym :krzyk:

Mała napisał/a:
efekty łamania programu HALT


Chyba nie? :mysli:

Piszesz..

.
Mała napisał/a:
A przecież każdy ma wybór.


i....

Mała napisał/a:
A przecież wystarczy im czasem pokazać - że mają wybór


Kara musiała przyjść...i przyszła. :dzierga2:

Wspaniałe mitingi i niesamowicie mądre wypowiedzi..bajka :skromny:
Dziewczyny były z dziadkami cały dzień, na targach rolniczych gdzieś pod Pyrzycami. Było wspaniale jak mówią i nawet nie jestem zły, że wspaniale bezemnie mogło im być sc43545
Zrobiłem im obiad z ciastem i lodami...żarli aż miło było mi popatrzeć.....
Cały dzień przy garach..padam na pysk..ale jestem szczęśliwy :muza:
Dobranoc :pocieszacz:

Matinka - Pon 11 Wrz, 2017 16:50

Mała, zdrówka życzę! :buziak:
Dzięki za wpisy, czytam je z wielkim zainteresowaniem i z uśmiechem :)

Mała - Pon 11 Wrz, 2017 19:50

:beczy: mamy kompletną awarię prądu :( wrócę jak tylko to naprawią :( Dobrze że istnieje coś takiego jak laptop i mobilny modem :pocieszacz:
sc43545
:swieczka:

dziadziunio - Pon 11 Wrz, 2017 20:10

Mała napisał/a:
awarię prądu


Był i z przyczyn obiektywnych, chwilowo nie ma..... ale będzie....norma :mysli:
Jak byłem na terapii w Stanominie położyli w naszym pokoju gościa, pochodził i mieszkał w jakiejś małej mieścini w Białostockim. Przed snem zawsze opowiadaliśmy newsy z naszego życia, co? jak? kiedy? z kim? i w jakiej pozycji. Opowiadaliśmy wszyscy opowiadał i on, mówił o swojej mieścinie i tym co może wyczyniać, bezkarnie w niej ksiądz. Po trzech dniach wieczornej spowiedzi zapytałem przestraszony, czy aby jest już u nich założony prąd? Prąd był lecz ksiądz też był, i to ponad prawem, w tamten czas jeszcze nie przypuszczałem, że w Polsce może dojść aż do takiej przemiany..... :plask:
Myliłem się, jak zawsze w tamten czas... :bezradny:

Pozdrawiam Mała, jak wróci prąd napisz jeszcze cosik :pocieszacz:

Mała - Pon 11 Wrz, 2017 21:28

:hejka: :radocha: :hura: jeeeeeestem!
:lol2:
Była mi ta awaria potrzebna - żeby przekonać się chyba - na kogo mogę liczyć w chwilach załamki...Bo niby drobiazg, chwilowy brak prądu - ale...To siedzenie w ciemności, gdzie i tak siada mi wzrok i wpatrywanie się w okno - kiedy pojawi się ekipa naprawcza...To była makabra...To czekanie - tak mi znajome z dawnych lat...Powrót dawnych wspomnień, kiedy w domu byłam sama z dwójką dzieci i ...czekałam, czekałam, czekałam...Czekałam, aż ktoś podejdzie do furtki i zadzwoni...Wpadnie choć na chwilę, zapytać się - jak się czujesz, co u Ciebie...
Dziś to czekanie było trochę inne...Wiedziałam, gdzie jest mój partner (w pracy) i że denerwuje się tak samo jak ja, że myśli o mnie, czyta moje sms - choć nie może odpisać, bo ma urwanie głowy...Miałam się komu wygadać (sms) i nie do końca byłam sama...Wiedziałam, że tak samo czeka moja sąsiadka, która ma 2 małych dzieci...I jeszcze ktoś - na innym końcu telefonu - czeka, że dam jej znać, że już jest ze mną ok. Choć sama przeżywa teraz gorsze piekło...I prócz dzieci - ma tylko mnie...
Wiesz Dziadziunio - ja rozumiem tego człowieka z Białostocczyzny... Niestety - ksiądz to też człowiek, na szczęście - nie każdy jest taki :( np. ten, którego znam ja :) ...On tez ma swoje za uszami, ale za swoich parafian i ludzi bliskich jego sercu - jak ja, Jras i nasze dzieci - oddałby wszystko :milczek: A miałam okazję rozmawiać z nim zaledwie 2 razy i tylko raz - na osobności..."Ale żeście się dobrali...Teraz rozumiem, czemu T.tak się gotuje, kiedy ktoś próbuje o Tobie powiedzieć coś złego :mgreen: "...
Odchodząc ze "starego życia" przekonałam się - kto tak naprawdę dobrze mi życzył - z ludzi których znałam wcześniej...a przez kogo - byłam zwyczajnie wykorzystywana...Bo było mu ze mną wygodnie :blee:
Dziś nawiązuję nowe znajomości...Szybko potrafię się przekonać - kto naprawdę życzy mi dobrze, a nie jestem dla niego tylko "wygodna".
I wciąż zaskakuje mnie - że ktoś z tej pierwszej grupy ludzi - tak zwyczajnie potrafi mi zaofiarować pomoc i to zupełnie bezinteresownie :> Fajnie jest spotykać na swojej drodze takich ludzi. Bo "dobro powraca" :mgreen:
...Tak z innej bajki...Kogoś dzisiaj nieźle zaskoczyłam :radocha: Najpierw - "jakie śliczne zdjęcie!"a zaraz potem - zmarszczone brwi i...wyraz niedowierzania. Przez dobrych kilkanaście minut ta dziewczyna nie mogła wydusić z siebie słowa. Bo nie mogła uwierzyć - że na tym zdjęciu - jest ktoś bliski jej sercu :> Patrzyła tylko i patrzyła i prawie przestała oddychać...Aż jej musiałam przerwać - bo by mi się udusiła! :smieje:
Obiecałam jej coś jeszcze - że takich zdjęć będzie więcej - wystarczy tylko, że częściej będę z nimi przebywać :lol2: Fajnie jest komuś robić takie niespodzianki! I czuć się docenionym. A przecież to nic nie kosztuje - ot, 1 kliknięcie migawki aparatu...
...
już nie chcę wracać do "starego świata". Do ciągłego czekania na coś, na kogoś...Teraz sama działam. Podejmuję decyzje. Lepsze, gorsze - ale moje :) Uczę się - jak być samodzielna. Ale mam też otwarte serce dla wszystkich - którzy potrzebują mojej pomocy tak samo - jak kiedyś potrzebowałam jej ja. I dostałam ją. Z najmniej oczekiwanej strony :wysmiewacz: Bo Małej-współuzaleznionej pomógł nie kto inny - ale właśnie - trzeźwy alkoholik...Ktoś - kto wtedy - pozornie powinien być dla niej największym zagrożeniem. A jednak nie był. Okazał się za to wtedy - wspaniałym przyjacielem. I dziś - nadal z nią jest. I co zabawne - to grono bliskich jej sercu, alkoholików, powiększa się :) I obie strony czerpią z tego równe korzyści. Bo przecież alko i współ - to dwie strony tego samego medalu...

Matinka fajnie wiedzieć, że do nas zaglądasz! :buzki:

łomatko, znowum siem rozpisałam! :glupek:
to tera idem dalej nadrabiać stracony na "czekaniu" czas. :) Właściwie nie tak do końca stracony ;) bo spędziłam trochę więcej czasu z całą trójką urwisów :buzki: póki nie padły :rotfl:

Zmykam - dalej nadrabiać zaległości :) Dobrze mi tu... :buziak:

sc43545

dziadziunio - Pon 11 Wrz, 2017 23:34

Mała napisał/a:
Wiesz Dziadziunio - ja rozumiem tego człowieka z Białostocczyzny... Niestety - ksiądz to też człowiek, na szczęście - nie każdy jest taki np. ten, którego znam ja ...On tez ma swoje za uszami, ale za swoich parafian i ludzi bliskich jego sercu - jak ja, Jras i nasze dzieci - oddałby wszystko A miałam okazję rozmawiać z nim zaledwie 2 razy i tylko raz - na osobności..."Ale żeście się dobrali...


Napisałem o tym gdyż tak, jakoś skojarzyło mi się z brakiem u Ciebie prądu. Tak było, byłem tam i mieszkałem z nim w jednym pokoju.
Co do księży to masz rację, oni take są tylko ludzmi. Znam tych z jednej i drugiej strony medalu. Takich którzy zamiast do pierdla poszli do seminarium i takich którzy zostali księżmi z powołania. Podczas stanu wojennego, byłem naocznym świadkiem rozdawania darów płynących do nas z zagranicy. Patrzyłem na tych którzy uczciwie pomagali ogółowi i takich których towar z tirów sprzedawany był w specjalnie powstałych dla nich sklepach.
i jeszcze jedno o czym musę napisać. :skromny:
Moja przemiana trwałaby szybciej, gdybym zrozumieć mógł w jaki sposób coś nagannego, nie ludzkiego, chamskiego i podłego działało bez sprzeciwu drugiej strony, przez wiele lat lub też, przez cały mój związek. Czemu nie było sprzeciwu, czemu nie było narzekania, skarg i łez rozumiem dopiero dziś. Nie sposób trafić było do mnie, jescze trzy lata temu. Nie zrozumiałbym..w czym rzecz? i o co ten szum?
Nie sposób trafić jest do społeczności w której pedofilia, należna, normalna, standartowa jest od setek lat i nikomu nigdy nie przeszkadzała...nie zrozumieją...w czym rzecz? i o co ten szum? :bezradny:

Spadam spać, dobranoc :pocieszacz:

dromax - Wto 12 Wrz, 2017 09:44

A ta tak zwana "partnerka" to kto? 8|
:szok: Ni pies ni wydra...
Jaką rolę ma ta partnerka spełniać? Czy ona ma się bzykać z tym alkoholikiem czy tylko ma mu towarzyszyć bez bzykania?

deratyzator - Wto 12 Wrz, 2017 12:04

Dromax nie zrozumiałeś. Tu chodzi o trójkąt z księdzem w roli głównej :lol2: :lol2:
dromax - Wto 12 Wrz, 2017 13:07

deratyzator napisał/a:
Dromax nie zrozumiałeś. Tu chodzi o trójkąt z księdzem w roli głównej :lol2: :lol2:

:radocha: Aha...pojmuję...

Mała - Wto 12 Wrz, 2017 13:09

dromax, deratyzator, :figielek:

Dziadziunio wiem doskonale o czym mówisz...Dla kogoś - kto nie jest od dziecka wychowywany w takich, a nie innych warunkach, jak ten człowiek z tych okolic - nie jest normalne takie zachowanie - jak zachodzi czasem tam...
Niestety takie miejsca - też jeszcze są...Gdzie od dziecka jesteśmy chowani wśród zasad, które obowiązują jedynie w tym, a nie innym środowisku. I Przyjmujemy to jako normę. Taka wieś - jest zamkniętym klanem - w którym ludzie zawierają związki między sobą, swoje sprawy załatwiają między sobą - wśród własnej społeczności i nie dopuszczają do tego klanu - nikogo z zewnątrz...Spoza społeczności...A jeśli ktoś z tej społeczności - próbuje, chce żyć inaczej, zmienić schemat...jest z reguły przez to społeczeństwo - odrzucany :( Smutne to... I to - że ludzie którzy nadal żyją w takim społeczeństwie - często nawet nie chcą zmienic schematu..."Bo tak było od dziada pradziada...Pił i bił ojciec, piję i ja i mój syn też będzie..." - to akurat przykład, który kiedys usłyszałam i który mnie przeraził.
W jakiś dziwny sposób, ludzie w większych miastach - też czasem żyją w takich schematach. I mimo pozornie wysokiego wykształcenia - nie mają świadomości - że można ten schemat zmienić.
np.Dziecko alkoholika - nie ma wyboru - jeśli chodzi o to - czy będzie DDA. Ale ma wybór - jeśli chodzi - o podjęcie terapii w tym kierunku. NIE MUSI mieć cech DDA.
Ja - mój Tata był alkoholikiem. Moja Mama - współuzaleznioną, bez terapii i świadomości - że może ją podjąć...
Ja - jako dziecko - wyniosłam z domu wzorce zachowania kobiety współuzależnionej. I to uznałam za normę...Byc może dlatego właśnie - przyciągałam do siebie partnerów - którzy byli uzależnieni...Ale w którymś momencie - dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak terapia dla alkoholika. Jeszcze wtedy nie wiedziałam - że istnieje terapia dla współ. I że ja też - poprzez swojego 1 partnera - nią jestem...
Kiedy wreszcie to do mnie dotarło - podjęłam próbę zmiany schematu wyniesionego z domu. Co oczywiście - nie podobało się mojemu otoczeniu :(
Efekt - nie skończona terapia. Ale nie zamierzam się poddać :) Chcę na nią pójść i ją przebrnąć do końca. Bo samemu - nawet mimo silnej motywacji i uporu w dążeniu do pozbycia się cech osoby współuzależnionej - jest piekielnie trudno i ta walka - nigdy się nie kończy... :bezradny:
...
:) Dzisiaj znów mam za sobą mnóstwo załatwionych urzędowych spraw :glupek: wrzesień - norma...Ale - co ciekawsze - tym razem, to ja sama podjęłam swoje decyzje i sama je doprowadziłam do końca. A jeszcze niedawno - nie umiałam podjąć najprostszej decyzji - "co dziś zrobić na obiad?" - bez konsultacji i konkretnej decyzji - ze strony partnera :smieje:
I dopiero teraz doceniam - jak dużą wolność i swobodę - daje mi mój partner...Jak duże zaufanie mam z jego strony. Kiedyś mnie ta wolność przerażała. Dziś juz nie. Dziś - doceniam wreszcie to - że jestem wolnym człowiekiem. Mam wolną wolę i swobodę podejmowania własnych decyzji. I że sama dla siebie - tez jestem ważna! :lol2:
Zmykam na razie - bo mimo paskudnej, zapłakanej pogody - czeka mnie jeszcze wędrówka po dzieci do przedszkola...
Ale dziś - taka pogoda - też mnie cieszy :mgreen: Bo wiem, że w weekend będą grzyby :evil2"

sc43545 współuzależniona

dromax - Wto 12 Wrz, 2017 13:20

MAŁA>>>>>>>>>>
Cytat:
dopiero teraz doceniam - jak dużą wolność i swobodę - daje mi mój partner...Jak duże zaufanie mam z jego strony. Kiedyś mnie ta wolność przerażała. Dziś juz nie. Dziś - doceniam wreszcie to - że jestem wolnym człowiekiem. Mam wolną wolę i swobodę podejmowania własnych decyzji. I że sama dla siebie - tez jestem ważna!

:uoee: A ten tzw. partner to kto? Znaczy to nie mąż - rozumiem. Czyli "kocia łapa".
Jak ty jesteś wolna gdy na "kocią łapę" żyjesz z tzw. partnerem?
"Kocia łapa" nie daje wolności!
To jest zniewolenie.

Wiedźma - Wto 12 Wrz, 2017 16:05

dromax napisał/a:
A ten tzw. partner to kto?

Nawet nie wiesz jak się narażasz, Dromcio! :szok:
:pala:

dziadziunio - Wto 12 Wrz, 2017 18:59

Wiedźma napisał/a:
Nawet nie wiesz jak się narażasz, Dromcio


No i....była kiedyś Zielona Góra, została tylko dziura w ziemi..
:plask:

dziadziunio - Wto 12 Wrz, 2017 22:01

Mała napisał/a:
Bo wiem, że w weekend będą grzyby


A u nas, wciąż grzybów brak.. :[
Jak byliśmy nad morzem latałem codziennie, blisko bo blisko ale codziennie. Codziennie też znajdywałem jednego, dwa, góra trzy i byłem zadowolony. W dzień wyjazdu także poszedłem i znalazłem czternaście, które oddałem sąsiadom. Zaczynał się wysyp a u nas, sto dwadzieścia kilometrów dalej, wciąż posucha. :beczy:
Byłem dziś na rynku i ani jedego podgrzybka, fatum jakieś czy co? :plask:
W domu nie włączyli jeszcze centralnego, to i tak nie maiłbym z nimi co robić. Rodzina nie konsumuje grzybów a i ja przy nich, jakoś odszedłem a może dla mnie samego, mi się nie chce?
Co innego suszone tych zawsze potrzeba i wszyscy w rodzinie i ja.... je używają. Jak włączą CO będzie można za darmo, suszyć je na kaloryferach i będzie ok. :okok:
Na mitingowych przerwach wciąż o grzybach gadamy i w końcu na nie, pojedziemy. Kiedy? jak pojawią się u mnie pod sklepem i będę widział, ze już są. :klotnia:
W dpmu spokój i cisza, która mnie już nie przeraża i do której po prostu przywykłem. Lubię ją. :pocieszacz: Wczoraj byłem na rocznicowym a i moja rocznica już niebawem.. :bezradny:
fajnie jest. :tak:
Dobranoc, pozdrawiam

dziadziunio - Śro 13 Wrz, 2017 16:38

Dziś u nas trochę padało a teraz świeci piękne słońce. Grzybki rosną i jest to dla nich najlepszy czas, niedługo żniwa. Planowali jutro jechać, lecz nikt się nie wyrywa i zrezygnowaliśmy. Jutro miting i Pocztowa która w Szczecinie nie ma sobie równej, chociaż jak twierdzą terapeuci tylko tu, się nie trzeżwieje :rotfl: Mała już zaaklimatyzowana zrówno w szkole jak i na basenie, pogodzona również z tym, że dwa razy w tygodniu musi chodzić na dodatkowy angielski. Fajnie mi tak jest, na nią patrzeć i podziwiać jej startowe rozwijanie, które w przyszłości będzie wykładnią jej życiowego powodzenia.
Na dole pod nami robią sklep, wiercą od rana do wieczora...urywa łeb :[ ale trzeba nam to przeżyć :tak:
Pozdrawiam, miłego :pocieszacz:

Mała - Śro 13 Wrz, 2017 16:58

dziadziunio napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Nawet nie wiesz jak się narażasz, Dromcio


No i....była kiedyś Zielona Góra, została tylko dziura w ziemi..
:plask:

:buahaha:
...
Przepraszam :oops: musiałam się chwilę opanować... :ohoho: ...
Wiedźma dziękuję :kwiatek:

... :) Już mi trochę lepiej...
Tak bardzo poszłam za tym moim dziwnym czasem tokiem rozumowania...że aż zaczęłam czytać nasz temat od początku...
I nagle dzwonek w mojej głowie, gdzieś cichutko brzęczący - rozdzwonił się jak dzwon Zygmunta :szok: .
Bo...Tak bardzo skupiłam się na sobie i swojej dysfunkcji, na swoim związku partnerskim (alko-współ), że nie zauwazyłam także innych opcji...A przecież one są!
...Znałam kiedyś jedno cudowne małżeństwo. Dwie połówki. Na początku - miałam świadomość tylko tego - że ona jest trzeźwą alko, a on, kiedyś był jej terapeutą...Że wiele lat trwali w przyjaźni, potem przyszła dojrzała miłość, a jeszcze później - pobrali się...Patrząc na nich - człowiekowi rosło serce z dumy...Jak oni się wspierają, szanują, kochają...tak często rozmawiają na trudne tematy - głównie dotyczące różnych uzależnień. Zaskoczeniem - było dla mnie, ale tylko w pierwszej chwili odkrycie, że...On też jest trzeźwym alko. Ale tylko w pierwszej chwili...Bo w następnej - dotarło do mnie to - o czym pisałam już wcześniej, a co zrozumiałam właśnie dzięki tej dwójce ludzi i co jest w związku - najważniejsze...Że oni - dla siebie - są przede wszystkim ludźmi...
Żałuję, że go już nie ma na tym świecie...Bo to był cudowny człowiek, który na zawsze zostanie w moim sercu.

No i nie mogę się opanować! Znam jeszcze jeden wspaniały dla mnie przykład związku alko-alko. Oni też odkryli ten cudowny sekret i: "dla siebie - są przede wszystkim ludźmi...". I nie wyobrażam sobie jednego - bez drugiego. ergr ergr

...Ciekawa jestem jeszcze tylko jednej z opcji - związku współ-współ...Jak oni sobie ze sobą radzą?...Bez terapii - obydwoje, bądź też tylko jedno z nich?...Ale może zbyt daleko odbiegam właśnie od tematu głównego więc :milczek:

A co się dzieje, gdy trzeźwy, lub trzeźwiejący alkoholik - spotyka na swojej drodze życiowej kobietę nie obarczoną koalkoholizmem, czy uzależnieniem?...Tutaj mogę tylko gdybać i miło by było, gdyby ktoś zechciał sprostować - być może błędne moje rozumowanie :kwiatek: :
czy jeśli taka kobieta w porę zorientuje się w skutkach uzależnienia partnera i nie podda się jego manipulacjom - czy mimo wszystko - staje się współuzalezniona, nawet jeżeli nie nabierze cech związanych z tą dysfunkcją?...
No i sama sobie "dałam zagwozdkę" do myślenia :evil2"

Reasumując - najważniejsze w związku jest zrozumienie dla drugiej osoby i całkowita jej akceptacja. Wsparcie, szacunek... Jeżeli są - wtedy dwoje ludzi - może naprawdę zdziałać cuda!
dziadziunio napisał/a:
Na dole pod nami robią sklep, wiercą od rana do wieczora...urywa łeb ale trzeba nam to przeżyć

:pocieszacz: mam nadzieję - że jakiś Wam przydatny...pomyśl, potem - tylko w kapciach tup-tup po mleko i płatki dla Twojej małej :)
...
A ja dziś zwiedziłam pół miasta. Miałam już dość siedzenia w domu...I odkryłam - jak dużo mi dało - pójście chłopców do przedszkola...Powoli zaczynam się uczyć - co zrobić z moim wolnym czasem...I jak łatwo jest lawirować po wąskich chodnikach - tylko z wózkiem, bez przyczepek po obu jego stronach :D I jak cudownie jest móc pójść - gdzie się tylko chce, a nie tylko trzymać głównej drogi, jezdni i znaków drogowych :hura:

:buzki: sc43545

dziadziunio - Śro 13 Wrz, 2017 18:29

Mała napisał/a:
A co się dzieje, gdy trzeźwy, lub trzeźwiejący alkoholik - spotyka na swojej drodze życiowej kobietę nie obarczoną koalkoholizmem, czy uzależnieniem?...Tutaj mogę tylko gdybać i miło by było, gdyby ktoś zechciał sprostować - być może błędne moje rozumowanie



Nie musisz zbytnio gdybać, ani także ja... nie muszę Ciebie prostować :mysli:
Po to właśnie napisałem bloga i w nim, możesz dokładnie się poprzyglądać jak wyglądają początki takiego zwiążku, i jakie muszą.....muszą zapanować w nim realia aby miał jakiekolwiesz szanse powodzenia.... :bezradny:
Zapraszam. Pisać umiesz to i czytać, powinnaś być nauczona :rotfl:
Przytulam :pocieszacz:
A sklep pod nami o całkowicie innym profilu niż bułki.... :szok:

dziadziunio - Śro 13 Wrz, 2017 18:56

Napisałem o wymuszonych realiach, gdyż tylko w nich....nie może dojść do.....

Mała napisał/a:
staje się współuzalezniona,


W innych realiach..........inaczej być nie może. :plask:

:bezradny:

Mała - Śro 13 Wrz, 2017 19:45

dziadziunio napisał/a:
Zapraszam. Pisać umiesz to i czytać, powinnaś być nauczona
:buahaha:
rzeczywiście :mgreen: czytać zaczęłam wcześniej jak pisać... i chętnie znów tam zajrzę, bo ostatnio jakoś zaniedbałam to moje czytanie 325t5 (tzn.tego co mnie interesuje, nie wliczam w to bajek na dobranoc :oops: )...

:) Nie pojedziemy w weekend na grzyby, ale... :mgreen: znów w magiczny sposób zadziałała moja Siła Wyższa, czyli - jak ja to nazywam, żeby nie nadużywać Jego imienia na daremno - Ten Na Górze :mgreen:
Poszłam do koleżanki i...niedawno wróciliśmy. Z wiaderkiem pięknych prawdziwków. Tutaj jest wysyp :rotfl: Oj będą pierogi z grzybami na święta! (nie przepadam za nimi - ale nie tylko ja jestem w tym domu - to raz, a dwa...dla mnie to tradycja wigilijna :) ). No cóż - grzybki rosną "jak grzyby po deszczu" :rotfl:

dziadziunio napisał/a:
o całkowicie innym profilu niż bułki....
oj :( ... :pocieszacz:

...Ja mam na dole kamienicy ciąg różnych sklepów...Mydło i powidło ;) Tylko zejść 2 piętra niżej, okrążyć kamienicę i wyjść "na ulicę" :) Dobrze jest mieć do wszystkiego blisko :) I właściciel sklepu, podjeżdżający na zaplecze od strony naszego wyjścia z budynku jest przemiły :) Fajnie jest tak - codziennie widzieć czyjś uśmiech na twarzy i słyszeć - "Dzień dobry sąsiadko! Jak pani dzieci urosły! " ...a ja puchnę z dumy, kiedy moi chłopcy od razu krzyczą: "Dzień dobry panu! Idziemy do przedszkola!" :) Od razu człowiekowi się humor poprawia - nawet kiedy jest zaspany i przemęczony, albo ma kiepski dzień...

Nasz średni synek idzie ewidentnie w moje zainteresowania...Zdaje się, że on też będzie molem książkowym :olga: hihi
Najmłodszy synek - idzie w Tatusia. Kocha wszystkie samochody! A w szczególności czerwone :rotfl: (nie ważne - że jego Mama chciała albo zostać przedszkolanką, albo mechanikiem samochodowym, albo...bibliotekarką :lol2: ). I pewnie będzie podobnej postury jak jego idol. Tatuś :>
Najstarszy - jeszcze trudno powiedzieć...na razie jest na etapie zbierania wszelakiej mądrej wiedzy...Książeczki dla dzieci - to dla niego nuda :blee: Na obecnym etapie - zafascynowany jest sportem - wymagającym dużej ilości ruchu (np.piłka nozna) i...ogólnie - astronomią...planetami...kosmosem...Faktami, nie bajkami :) Jak powstała ziemia, jak zbudowane są planety...
Czasem zastanawiam się - kim będą te nasze małe ludziki...I wiem jedno - na pewno będziemy ich wspierać - w rozwijaniu swoich pasji, zainteresowań...Taka przecież jest rola Rodzica :) I cieszę się z tego...Choć nie zawsze jest to łatwe :zmeczony:

Fajnie jest :>
Czasem trzeba naprawdę w życiu sporo przejść - żeby zrozumieć jak dużo - się potem dostaje...Jak ważne - są czasem zwykłe proste gesty...Czułość...Wsparcie partnera...Ciepło domowego ogniska...Przyjaźń.

I to jest sedno :>

Miłego wieczorka! sc43545

dziadziunio - Śro 13 Wrz, 2017 20:08

Mała napisał/a:
Czasem trzeba naprawdę w życiu sporo przejść - żeby zrozumieć jak dużo - się potem dostaje



Litwo Ojczyzno moja...........................itd
i tak jest, ze wszystkim :bezradny:
Spadam spać, przytulam :pocieszacz:

Mała - Śro 13 Wrz, 2017 22:02

dziadziunio napisał/a:
Litwo Ojczyzno moja...........................itd

i moje:
"Wszystko co złe nas w życiu spotyka - jest w jakimś celu...kiedyś zrozumiemy dlaczego"
:tak:
Cieszę się Dziadziunio - że Ty to też już zrozumiałeś :buziak: :pocieszacz:
I tym optymistycznym akcentem ( :buziak: ) kończę dzisiejsze "nadawanie audycji" :rotfl:
Bo moja głowa już chyba robi zwarcie i mruga jak latarnia morska... :wysmiewacz:
Ale jutro znów macie mnie na głowie! :evil2"

Spokojnej nocy wszystkim! sc43545

dziadziunio - Śro 13 Wrz, 2017 22:46

Mała napisał/a:
Ale jutro znów macie mnie na głowie!


I mnie tyż.
Trzeba było nie chlać i się, nie współuzależniać.
Pokuta, musi być.

g45g21

Dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 14 Wrz, 2017 08:29

Mała napisał/a:
dla mnie to tradycja wigilijna


Jak byłem mały i żyła jescze moja babcia, wigilia była czasem wyjątkowym. Na nią i na swięta zjeżdzała się do nas calutka rodzina, z całej Polski. Była zawsze ciocia z Gdańska i cała jej rodzina, wujek z Torunia :rotfl: z całą swoją watahą i wszyscy poukrywani na codzień po całym Szczecinie. Święta te, pamiętał będę do końca swojego życia i był to wspaniały, szczeniacki i beztroski dla mnie czas. Nie chciałbym, ale pamietam także święta i czas podczas którego, potrafiłem popsuć wszystko co boskie. Ten świąteczny czas, te przygotowania, zakupy, choinka, nastrój i ja... i mnie..... jakoś w tym wszystkim nagle mniej. Jak zrobiłem zadymę, skasowałem choinkę, rozwaliłem meble wracałem znowu na piedestał....i nie bóg, święta, choinka, prezenty i cały ten pic, tylko ja byłem w tamten czas..... najważniejszy...... :skromny:
Smutne to..i muszę z tym żyć. :bezradny:
W Szczecie pochmurno, muszę wyjść po zakupy i na spacer z psem. Potem po małą do szkoły i odprowadzić ją na angielski, po nim idziemy z małą do kina i jeszcze nie wiem na co? Ja... ją zapraszam i ja..... kupuję dla nas bilety...w końcu mam pieniądze...mam i ja.... :okok:
Fajny czas.
Miłego pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Czw 14 Wrz, 2017 12:25

dziadziunio napisał/a:
Trzeba było nie chlać i się, nie współuzależniać.
:buahaha: ...naprawdę muszę wytrzeć monitor... i na co mi to było?... :smieje:
A w ogóle to dzień dobry wszystkim sc43545

dziadziunio - Czw 14 Wrz, 2017 14:33

Mała napisał/a:
naprawdę muszę wytrzeć monitor



I z czego rechotasz?
Jakby nie chlal,i lub się nie współuzależniali, mogliby np.
- pooglądać z żoną pornolka
- pójść na wspólny spacer
- poczytać dziecku, bajki przed snem
- posłuchać radia Maryja
A tak to tylko, partnerka alkoholika i kolejne wynurzenia Małej i Krzysia. :mysli:
I tak do śmierci, lub też o jeden dzień dłużej... :klotnia: .
Spadam na angielski i do kina. :bezradny:
miłego :pocieszacz:

Mała - Czw 14 Wrz, 2017 21:44

dziadziunio napisał/a:
A tak to tylko, partnerka alkoholika i kolejne wynurzenia Małej i Krzysia.
:buahaha: ...
dziadziunio napisał/a:
Jak zrobiłem zadymę, skasowałem choinkę, rozwaliłem meble wracałem znowu na piedestał....i nie bóg, święta, choinka, prezenty i cały ten pic, tylko ja byłem w tamten czas..... najważniejszy......
Smutne to..i muszę z tym żyć.
:pocieszacz: Ważne, że o tym wiesz. I że Twoja Mała - takich świąt nie uświadczy...
Bo nasze dzieci nie są wychowywane przez alko i współ, ale przez Tatę i Mamę 4g5
Ważne, że przerwaliśmy, albo przynajmniej próbowaliśmy przerwać smutne tradycje. Że staramy się pokazać naszym dzieciom - jak może wyglądać "normalne" w miarę życie...My dwoje wiemy - czym jesteśmy obciążeni, co "narozrabialiśmy" w przeszłości... One nie.
Chyba 3lata temu - odkryłam z przerażeniem, że mój starszy synek - już ma zachowania DDA... Przeraziło mnie to...
Dziś już tego nie ma. Nie wątpię, że on wiele pamięta z tamtego czasu, ale...Dziś zachowuje się jak normalne dziecko... :mgreen:
...
:) To ciekawe...Często - rozmawiając z Tobą Dziadziunio, mam wrażenie, że prowadzimy coś w rodzaju audycji radiowej...Typu: "wieczorne rozmowy na trudne tematy" i wiesz co? Fajnie się z tym czuję :lol2:
Czasem jakiś "słuchacz" odezwie się w "eterze" i wtedy rozmowa staje się jeszcze ciekawsza :) ...
To tak pozornie - bez sensu - dla mnie jednak ten sens ma...Kiedyś często słyszałam, że przez telefon mam przemiły głos...Jednak - na chwilę obecną, nie zdobyłabym się na prowadzenie takiej audycji...A pisać - od zawsze lubiłam :) Czasem robię to z prędkością karabinu maszynowego ;) a czasem piszę tylko jedną i do tego lewą ręką :rotfl: (a jestem praworęczna) - np.podczas karmienia małej...
Ale zawsze - cieszę się, gdy skądś dociera do mnie sygnał - że ktoś tego słucha/czyta. Bo pamiętam - jak bardzo ja kiedyś potrzebowałam posłuchać takich rozmów w radio...I mimo, że nie udzielałam się w nich - dużo mi dawały...
Dlatego też, z powyższego powodu - w dniu jutrzejszym, znów będziemy męczyć "słuchaczy", trując i trajlując o "trudnych tematach" w naszym Dekadenckim "eterze" :evil2" I tak "do końca świata i o jeden dzień dłużej" (jak to mówi J.Owsiak :mgreen: )

Do zobaczenia/usłyszenia jutro! :hejka:

A teraz muzyka na dobranoc


sc43545

dziadziunio - Pią 15 Wrz, 2017 12:03

Mała napisał/a:
To ciekawe...Często - rozmawiając z Tobą Dziadziunio, mam wrażenie, że prowadzimy coś w rodzaju audycji radiowej...Typu: "wieczorne rozmowy na trudne tematy" i wiesz co? Fajnie się z tym czuję
Czasem jakiś "słuchacz" odezwie się w "eterze" i wtedy rozmowa staje się jeszcze ciekawsza ...
To tak pozornie - bez sensu - dla mnie jednak ten sens ma...Kiedyś często słyszałam, że przez telefon mam przemiły głos...Jednak - na chwilę obecną, nie zdobyłabym się na prowadzenie takiej audycji...



:smieje:

Iras alarm, Twoja kobieta...fruwa w marzeniach.
Przez ponad dwadzieścia lat nie miałem żadnych marzeń. Byłem tu, nie będąc tu wcale i każdego wieczora modliłem się tylko o to, aby już rano się nie obudzić. Smutny i tragiczny dla mnie czas. Jednak nie zmarnowałem go, wciąż na siebie patrząc i ucząc się mnie takiego, jakim w tamten czas byłem
Dziś wszystko mi się spełnia, spełniają się nawet sny o których nie sposób byłoby mi, nawet jakbym mógł, pomarzyć. Przewrotne jest to życie i chociaż bardzo,, bardzo dawno temu zamordowałem we sobie całą byłem pewny nadzieję, to jednak wbrew już wszystkiemu, gdzieś tam.... się we mnie, nadal tliła. :skromny:
Zaraz lecę po małą. Wczoraj wspaniale spędziliśmy popołudnie a dziś Shrek, i chociaż oglądaliśmy go już dziesiątki razy, będziemy się bawić tak jakby dziś, był ten pierwszy raz. Zrobiłem galaretkę trzykolorową a przed filmem zrobimy jeszcze wiadro popcornu i będziemy żreć. W Szczecinie raz słońce, raz deszcz i fajnie jest. :dokuczacz:
Jutro miting i grupa od której dużo biorę. W niedzielę kolejny i grupa na której zaczynałem swoją drogę. Musę jescze wyjść z psem i wyrzucić śmieci :tak:
Spadam, miłego :pocieszacz:

Mała - Pią 15 Wrz, 2017 16:22

:mgreen:
oj fruwam, fruwam... :mgreen: I jest mi z tym dobrze :> Bo coraz więcej marzeń z dawnych lat - wraca do mnie i się spełnia :> Albo przynajmniej mam komu o tym powiedzieć :mgreen: (Jras). I nie jestem wyśmiewana - jak to było w "dawnym życiu" tylko...zwyczajnie o tym rozmawiamy :>
A wiesz, że jednym z marzeń mojego mężczyzny były studia?...I historia?... :mgreen: I podjął je już 2 lata temu - z pełnym poparciem z mojej strony :mgreen:
Ja - od zawsze marzyłam żeby znaleźć swój talent. Później - kiedy go wreszcie odkryłam - chciałam go pielęgnować, rozwijać...Ale nie marzyłam o żadnym drogim sprzęcie. Robiłam fotki tym - co miałam pod ręką (telefon, lub pożyczona cyfrówka). Kiedy ostatnio rozleciał się mój zabytkowy sprzęt - Jras po prostu przyniósł mi...nowy aparat. Powiedział wprost - że nie rozumie, jak ktoś może się tym pasjonować, ale widzi - jaką mi to sprawia frajdę. Powiedziałam mu krótko: dla mnie aparat - dla Ciebie historia... Zrozumiał natychmiast :)
Mamy tylko 1 życie. I warto je wykorzystać w pełni - pamiętając tylko o jednym - nie krzywdzić innych!...
...
"Cztery świece
Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały.
Pierwsza powiedziała: - Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.

I płomień tej świecy zgasł.

Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.

Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją.

Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają - swoich bliskich.

I nie czekając długo i ta świeca zgasła.

Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności!

I zapłakało.

Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.

Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.


Autor nieznany "
( źródło: http://adonai.pl/opowiadania/duchowe/?id=57 )

nie pamiętam, skąd znam to opowiadanie...Ale wiem - że mnie wzruszyło juz dawno temu - prostotą i ponadczasowością. I że trafiło do mnie w momencie - kiedy myślałam, że moja nadzieja już zgasła. :)
I tak jest...Od tej jednej, ostatniej świecy - potrafiły rozpalić się ponownie - 3 pozostałe...

Do zobaczenia trochę później - dziś w komplecie będzie caaaaała moja Rodzinka! :radocha:

sc43545

Mała - Pią 15 Wrz, 2017 19:20

:radocha:
wprost nie mogę uwierzyć! wracają na antenę moje ulubione audycje radiowe! Właśnie się dowiedziałam :mgreen: a dopiero wczoraj o nich pisałam! :muza: :hura:
5t4b

dziadziunio - Pią 15 Wrz, 2017 20:25

Mała napisał/a:
nie krzywdzić innych!...


Nie pamiętam już kiedy?
Lecz jestem pewny, ze było to już ładnych parę lat wstecz, kończąc dzień i pisząc wieczornego posta zamieszczałem coś takiego :tak: .......... i można to sprawdzić...... :tak:
W dniu dzisiejszym udało mi się, nikogo nie skrzywdzić...... :bezradny:
Tak miałem parę lat temu i już wiedziałem, że powinna to być jedna z ważniejszych życiowych zasad. którą w przyszłości powinienem się kierować..
Raz wychodziło innym razem jeszcze nie :krzyk:
Dziś tak mam, już na stałę.. :okok:
Oglądamy Shreka i zaraz idziemy spać....wspaniały dzień. :muza:
Dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 16 Wrz, 2017 08:12

Napisałem o tym, że mam tak już na stałe..... lecz jak wszyscy wiemy, nie mam jeszcze tak. :nunu2:
Sporadycznie zdarzają się, spotykają mnie zdarzenia i sytuacje które w przeciągu chwili jeszcze potrafią zburzyć mój wewnętrzny spokój. O tym wszystkim i faktach które pokazują mi, że alkoholikiem jestem na zawsze, pięknie napisała kiedyś Klara i tak jak pisała z tym jest.
Takich sytuacji i zachowań wymykających mi się spod kontroli, jest coraz mniej i dziś rzadko zadzałam już ,,z automatu,, jak dawniej. :bezradny:
Być może kiedyś, być może za kilka lat wyeliminuję i to, to...prace w toku. :tak:
W Szczecinie pełne słońce a mój pies pozwolił mi dziś pospać, na spacerze byliśmy dopiero o ósmej i jest to pierwszy jego taki stan. Kocham go. :pies:
Jedziemy na zakupy a potem na Wały na jarmark któóóry dziś tam jest. Wieczorem miting i.........fajno jest. :muza:
Miłego, dnia. :pocieszacz:

Mała - Sob 16 Wrz, 2017 20:45

dziadziunio napisał/a:
alkoholikiem jestem na zawsze, pięknie napisała kiedyś Klara i tak jak pisała z tym jest
:tak: Tak samo jak ja...Raz współuzależniona - nawet kiedy wyjdę z dysfunkcji - i tak nią zostanę na zawsze :) ...I jakoś dobrze mi z tym. Bo mając tego świadomość, wiem, czego mam się po sobie spodziewać, na jakie sygnały ostrzegawcze mam uważać i gdzie szukać ewentualnej pomocy - gdyby nastąpił nawrót dawnych zachowań :)

dziadziunio napisał/a:
Takich sytuacji i zachowań wymykających mi się spod kontroli, jest coraz mniej
:okok: - ja tez tak czasem mam...
Ale - gdybyśmy w ogóle nie starali się tego zmienić, tylko tkwili w starych schematach :blee: ...na pewno nie byłoby nas tutaj...A być może obydwoje już bylibyśmy po tamtej stronie życia, nie mając szansy na zmianę czegokolwiek... :dusza:

:) Ja dzisiaj również miałam fajny dzień...Niby nic - mała pozwoliła mi dłużej pospać (pomijając kilkakrotne karmienie w nocy ;) ), chłopcy przyszli się rano przywitać i przytulić...Malutka znów patrzyła zaskoczona - że jest ich trzech... :mgreen:
Nagrałam dziś filmik - jak najstarszy się wygłupia z dmuchaną, kolorową piłką - a ona śmieje się w głos :lol2:
Miałam dziś trochę czasu dla siebie - na babskie :plotki: , wypicie herbaty z koleżanką, patrzenie na rozbawioną 6 maluchów... :mgreen: Ogólnie - czuję się super! I już nie mogę się doczekać 24 września - kiedy przed 22 włączę sobie radio i znów usłyszę głos... Krzysztofa i Rudej :rotfl: Zabawny jest ten zbieg okoliczności - bo tutaj - w tym temacie - jest
dziadziunio napisał/a:
A tak to tylko, partnerka alkoholika i kolejne wynurzenia Małej i Krzysia
:lol2:
...Dziadziunio, a pamiętasz, co powodowało Tobą kiedy pisałeś tego posta?...
dziadziunio napisał/a:
Nie 01 Lis, 2015 18:22 Partnerka alkoholika
Zawsze chciałem otworzyć taki temat. :cwaniak:

Widzisz, jak bardzo zmieniłeś się od tamtej pory? :kwiatek:
Ja widzę - jak bardzo zmieniłam się od czasu - kiedy napisałam w tym temacie tego posta...

Mała napisał/a:
Nie 18 Cze, 2017 19:59
Jestem współuzależniona. Jestem partnerką alkoholika.

Widzę, jak bardzo był to dla mnie przełomowy moment...jak wiele zmian zaszło we mnie od tamtej pory :) I jak bardzo - chcę się zmieniać nadal! :hura: Ale do tego potrzebuję innych ludzi...Z różnym podejściem do świata, innym od mojego zdaniem...
I wciąż z zaskoczeniem odkrywam - jak bardzo w moim sercu i umyśle - brzmią słowa Desideraty... :> Choć kieruję się nimi zupełnie nieświadomie...
Życzę Wam wszystkim miłego wieczorka :buzki:

sc43545 Mała współuzależniona

dziadziunio - Sob 16 Wrz, 2017 21:24

Mała napisał/a:
Widzisz, jak bardzo zmieniłeś się od tamtej pory?


Jestem alkoholikiem i nie byłoby dla mnie zdrowym abym ja, pewnym był tych zmian. Gdyż mogłoby, być po mnie. :plask: Miło mi, ze Ty je dostrzegasz, że mojej partnerce jest lżej żyć obok mnie, że moje dziecko innego niż dziś, mnie nie zna. :mysli:
Byłem dziś na mitingu i miałem szczęście, słuchać spikerki nad spikerkami. Facet trochę po trzydziestce mówił o sobie i tym co ze sobą w przeciągu ostatnich, pieciu lat porobił. Niesamowicie głęboki w siebie wgląd i niespotykanie dogłębna, znajomość zagadnienia jaką jest choroba alkoholowa. Miło było mi go posłuchać i być tam obok niego a poza tym wspaniały dzień. :okok:
Padam na ryj, miłego, dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 17 Wrz, 2017 05:12

Śmieję się od rana, gdyż wczoraj pochwaliłem psa a dziś ściągnął mnie z łóżka, już o piątej. Zmieniliśmy mu karmę i trochę z tego powodu nam świruje, tak jak ze wszystkim, tak i z tym przejdzie mu po przystosowaniu. :pies: W Szcecinie bezchmurne niebo i zapowiada się pogodny, piekny dzień. O ósmej idę przygotować salę aby na dziewiątą wszystko było na tip, top. Od lat już przygotowuję sam, a po mitingu sprzątać pomagają wszyscy i tak mniej więcej powinno być :bezradny: . Pokazały się grzyby i w podszczecińskich lasach jest wysyp, idę więc nie tylko na miting lecz także ustalić i podopinać naszą, wtorkową na nie.. wyprawę :hura: . Dziewczyny śpią jeszcze w najlepsze a ja nauczyłem się tak po domu przemieszczać i tak funkcjonować aby wychodząc z psem czy na miting, ich nie pobudzić. :dokuczacz: Zawsze w niedzielę śpią w najlepsze i często jak wracam z kościolą to jeszcze kimają w siebie wtulone. Miło mi tak na nie popatrzeć i zastanowić się w czym jeszcze mogłbym im pomóc. :pocieszacz:
Na pewno dziś wyciągną mnie na jakąś wycieczkę po sklepach i placach zabaw a, ze wcoraj mała porobiła wszystkie lekcje, nie mam czym... się przed nimi bronić :mysli:
Dobra spadam, miłego dnia :pocieszacz:
Mała, Twoja kolej :P i gdzie jest Tosia :plotki: :klotnia: :krzyk:

Tosia - Nie 17 Wrz, 2017 20:47

dziadziunio, Uwielbiam Was czytac,dajeciemi spokoj:-)
U mnie grzyby mozna kosić,duzo. Ostanie dni, to zupa z kurek,prawdziwki w smietanie, krokiety,pizza grzybowa:-) Nie wspominając o sloikach, sporo tego, a las mam za drogą :rotfl: Ciesz sie, uwielbiam gotowac.
Widze z u Ciebie spokoj,ciesze sie.. Tak powinno byc. :rotfl:
Uściski dla Was,no i dla Małej :kwiatek:

dziadziunio - Pon 18 Wrz, 2017 07:44

Tosia napisał/a:
Widze z u Ciebie spokoj,ciesze sie.. Tak powinno byc.



Ja także czuję ten wewnętrzny i od zawsze oczekiwany, przezemnie spokój :) . Nie wiem jak to działa, ale jak coś u nas napiszesz zawsze czuję, że ma to sens. Jesteś takim moim dopełnieniem i jak coś natworzysz wiem, ze wszystko jest ok. :bezradny:
Dziekuję, że jesteś :pocieszacz:
W Szczecinie mgła, jutro jedziemy na grzyby i już się cały chichram. Dziś miting i nasze wspólne wszystkiego dopinanie, tak aby wszystko jutro, zagrało na tip, top.
Mała już w szkole a partnerka na zwolnieniu lekarskim i leży w łóżku. Kiedyś taki stan rzeczy i soboty, niedziele rozbijały cały wewnętrzny mój spokój a dziś jest, gdyż jest i nawet się z tego cieszę. :skromny:
Mała nie pisze i boję się, ze pourywało jej ręce. Gdyż innych opcji i wytłumaczenia zaistniałej sytuacji, dla mnie brak :mysli:
Spadam, muszę popisać, trochę porobić w domu i posprzątać gdyż po sobocie i niedzieli... zawsze armagedon :beczy:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Tosia - Pon 18 Wrz, 2017 20:29

dziadziunio, tak jak i ja czuje dopelnienie,czytajac Twoj temat.Spokoj, stabilizacje.
Pozdrowienia,i szybkiego wyzdrowienia, dla Partnerki.
Szczerze jak moj maz przyniesie mi grzyby,wywalę Go:-) mam juz dość,moja wątroba chce odpocząÇ od grzybkow :mgreen:
Pogody ducha, a Mała pewnie ma urwanie glowy przy Malutkiej:-)
Pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Pon 18 Wrz, 2017 21:02

:mgreen: juz jestem obecna! Tosiu jak zwykle masz rację :mgreen: Właśnie ją odłożyłam...

Wczoraj o 5 z łóżka wyrwała mnie mała... :beczy: :krzyk: ...Poprzestawiały jej się godziny spania i "tańczyła" z nami aż do 7. Po czym - ona padła, ja padłam i...po 10 minutach znów " :krzyk: Meme!" ... :smieje:
dziadziunio napisał/a:
nie byłoby dla mnie zdrowym abym ja, pewnym był tych zmian. Gdyż mogłoby, być po mnie. Miło mi, ze Ty je dostrzegasz, że mojej partnerce jest lżej żyć obok mnie, że moje dziecko innego niż dziś, mnie nie zna.
:tak:
Kiedyś już o tym pisałeś, że napracowałeś się, nasprzątałeś...a partnerka i tak :nie: ...
Cały czas mi to "dzwoniło" w głowie, ale "rozgryzłam, o co chodzi - dopiero wczoraj...Że alkoholika nawet z długim stażem trzeźwości, nie można za bardzo chwalić - bo niestety robi mu się krzywdę :( ...A niestety współ , tak często mają - że będąc szczególnie w chorych związkach - podkoloryzowują teraźniejszość (a tym samym - dają swojemu alko komfort picia :( ) np.fakt - partner śpi zalany w 3 biedronki, a ona mówi - jest zmęczony po pracy...Mało tego - ona w to wierzy. Tak właśnie kiedyś robiłam. Doprowadziłam się do takiego stanu - że wszyscy wokół mówili mi - on jest po spożyciu, a ja twardo - "Nie, ja nic nie czuję!" I niestety tak było :( ...Byłam najzwyczajniej w świecie tak przyzwyczajona do tego "zapachu", że w końcu przestałam go zauważać... Później było mi wstyd...Ale po zakończeniu tego związku - znalazłam w sobie odwagę - by o tym powiedzieć. Ludziom, ktrych wcześniej - nieświadomie okłamywałam :zalamka:
Widzisz Dziadziunio - znów się od Ciebie czegoś nauczyłam :medal:
...
Tosiu :buzki:
Dziadziunio ma rację...Jedno Twoje zdanie wystarczy - żeby wszystko zrozumieć :] Nawet jak tylko czasem puścisz buziaka, albo pokażesz, że jesteś - to tak jakby ktoś inny - powiedział milion słów...
Są tacy ludzie :) Rzadko na nich trafiamy - ale sama ich obecność sprawia - że człowieka ogarnia niesamowity spokój wewnętrzny...Tobie Tosiu wystarczy powiedzieć jedno słowo - a Ty i tak zrozumiesz całą, zagmatwaną sytuację...Ja też mam takie wrażenie :> ...I kiedy zbyt długo (nawet 1 dzień :smieje: ) nie ma Cię na forum - zaczynam się o Ciebie martwić :buziak: A przecież wiem, że tak jak ja masz maluszka w domu - którym musisz się zająć, do tego Rodzinka ci się powiększyła i przybył jeszcze jeden maluszek :serce: i masz mnóstwo zajęc... A jednak - znajdujesz czas - żeby wpaść i do nas! :pocieszacz: Dziękuję! :buzki:
...
Ja dzisiaj mam od rana w domu szpital 8| miałam już dość tego przeciągającego się zaziębienia więc ...zabrałam się za doprowadzenie siebie i maluchów do porządku...Mleko z miodem, sok z czarnego bzu, tran, witaminy dla dzieci, rosół, cały dzień pod kołderkami, drzemka w ciągu dnia, witaminy w naturalnej postaci (owoce)... :mgreen: Wreszcie wieczorem widać jakieś efekty...Podejrzewam - że w środę wreszcie wrócą do przedszkola :)
I jeszcze jedna ważna rzecz...Nigdy nie wiadomo - kiedy nasz, wydaje się mało ważny gest - jest dla kogoś - jak brakujący kawałek układanki...
Ludzie są tylko ludźmi. Mają swoje wady i zalety...Ale jesteśmy sobie niezbędni - do tego, żeby żyć.
Mam dziś za co dziękować mojej SW. Za człowieka, który dziś - w pewnym momencie - urósł w moich oczach, przez te krótkie kilka chwil - do rangi "Anioła" :mgreen: Drobny (ale dla mnie bardzo ważny) problem, który od wczoraj mnie nurtował i telefon od Przyjaciela - we właściwym momencie i właściwym czasie - sprawił - że dręczące mnie zmartwienie - zniknęło jak za mignięciem czarodziejskiej różdżki ergr
I za to dziś - dziękuję! Za to że Ten Na Górze - udowodnił 2 zwykłych szarych ludzi - jak bardzo są sobie niezbędni...

I oby jak najwięcej takich "Cichych Aniołów" w naszym życiu - zawsze w momencie kiedy jest nam to naprawdę niezbędne :>



Spokojnej nocy Wszystkim! sc43545

Edit: momencie --> życiu :skromny:

dziadziunio - Pon 18 Wrz, 2017 21:30

Mała napisał/a:
...Że alkoholika nawet z długim stażem trzeźwości, nie można za bardzo chwalić - bo niestety robi mu się krzywdę ..



Znaczy, nie do końca tak. :nie:
Miałem totalnie porypany beret i wciąż mi się wydawało, że za wszystko powinienem być chwalony, nagradzany i kwiaty powinno się rozsypywać u moich stóp. Nie rozumiałem, ze wszystko co robię jest całkowicie naturalne i nie wymaga, ciągłego nagradzania i mówienia o tym jaki to ja wspaniały, wybitny i niezastąpiony. A do tego nie piłem i to już powodowało to, że mój porypany łeb tak to, to wszystko interpretował. Dziś Ona robi jedno, ja drugie a mała trzecie...... jedyne z tej trójki... to mała która jest częściej niż inni, chwalona i nagradzana..... ale tak póki co, być jeszcze musi...i jest :tak: .
Znowu nam nie wyszło z grzybami, kolega od samochodu nie może i klops. :[ Znaczy jedziemy wszyscy indywidualnie i wieczorem składamy sobie relację co?, jak? i gdzie?
Muszę odprowadzić małą do szkoły a potem istny zryw, gdyż o ósmej czterdzieści pięć ma busa i jadę na grzybki....Mam cały dzień wolny, więc biorę dwa wiadra i jadę odpoczywać. Małej zakładają jutro stały aparat na zęby, więc mama zabierze ją ze szkoły i pojedzie do specjalisty. a ja na grybkach. Wiadara już umyte stoją, kaloszki gotowe, ciuszki i jedzenie tyż....
Lecę do wyra trza się wyspać. Jutro ciężki dzień, noga boli. Ale moze za rok, nie będę mógł już jechać więc trzeba wykorzystać :bezradny:
Dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pon 18 Wrz, 2017 21:49

dziadziunio napisał/a:
Jutro ciężki dzień
Dasz sobie radę :pocieszacz:
...Kolega mówił - że jest ich tyle, że nie trzeba prawie wchodzić w las :smieje: ...szedł drogą i zbierał! Wiaderko na grzyby - też znalazł...przy drodze :smieje:

:pocieszacz: Spokojnej nocy!

(przepraszam za błędy - chyba piszę z prędkością karabinu maszynowego ;) aż mi :manicure: poodpryskiwał :smieje: ale - nadrabiam zaległości :mgreen: )

dziadziunio - Pon 18 Wrz, 2017 23:06

No i jestem tak nakręcony, że ze spania nici. :tak:
Kiedyś podniecały mnie kobiety, kręcił seks i poznawanie wciąż nowych pozycji a dziś podnieca mnie grzybobranie i niejsca, w których nie byłem już rok. :plask:
No cóż dobrze, że jeszcze coś mnie potrafi zakręcić i cieszyć się trzeba, z tego co się mmmmmmmmaaaaaaaaaaaaa. ha, ha, ha. g45g21
Mam co robić, nie zmarnuję tej bezsennej nocy. :bezradny:
Śpijcie dobrze, dobrze Wam c4fscs

dziadziunio - Wto 19 Wrz, 2017 05:44

No i jest w końcu świt. :cwaniak:
Bardzo pracowita noc, tak miało być. Nie potrafiłem zakończyć dwóch opowiadań, sam siebie wpędzając w kozi, ślepy róg. W nocy poszły oby dwa bez problemowo i jak pisze Mała, było z tym spaniem.. tak jak miało być. Dziewczyny jeszcze kimają a ja byłem już z psem, kupiłem bułki i tramwajowe bilety aby jak wstaną nie mieć niepotrzebnego zawieruszenia. :bezradny:
Opróżniło się się nam małe akwarium i stało suche, jak poranny kac. Poszliśmy z małą do zoologicznego i kupiliśmy kraby, dziś w nocy chcąc nie chcąc trochę się im poprzypatrywałem. Biorę już ze wszystkiego i ze wsystkich, nauczyłem się coś tam, dla siebie brać. One także mają swoje zachowania i nawyki z których uczyć się życia mohę od nowa. W domu istne zoo, mamy chomika który nauczył się odsuwać szybę i wyskakakiwać z akwarium na bezbronne dla niego pokoje i rybki których z każdym rokiem nam przybywa, mamy psa który ma już trzynaście lat a zachowuje się chwilami jak małolat. Przez chwilę mieliśmy karaluchy lecz wytępiliśmy je bez znieczulenia, pod nami sklepy i walą na spacery w każdym możliwym kierunku. :klotnia:
Dobra spadam, treba budzić dziewczyny z małą do szkoły i na grzyby...wioooooo. :mysli:
Miłego :pocieszacz:

Mała - Wto 19 Wrz, 2017 21:45

:mgreen:
A my dzisiaj kolejny dzień przymusowego - dziś --> sanatorium...Mleko z miodem, rosół, syrop, tran, sok malinowy... Nawet malutka wypiła dzisiaj pół szklanki rosołu!
Wizyta u księdza, zakupy...i znów - byliśmy na "celowniku" obserwowani przez mijających nas ludzi, zaskoczonych spokojem i radością w nas panujących - mimo rozrabiającej przy nas 3 maluchów ;) Tzn, chłopcy biegali dookoła nas, a Malutka - dyskutowała z Tatą - próbując przeforsować - żeby wziął ją znów na ręce :rotfl: ...Taki mały ludzik, taka miniaturowa kobietka, a jaką już ma siłę przebicia! Bo...oczywiście postawiła na swoim i zapadła cisza... :smieje:
...Chyba muszę ich częściej zostawiać razem ze sobą - tak dobrze się dogadują! :rotfl:
Takie drobiazgi - wspólny posiłek, zakupy, czy wykonywana razem jakaś praca (np.rozpakowywanie zakupów) a jak bardzo potrafią zbliżyć rodzinę!... Każdy czuje się potrzebny, każdy czuje się doceniony... :)
Niby niewiele dziś zrobiliśmy, ale...Czas wspólnie spędzony czas - daje niesamowite poczucie zadowolenia... :) Chłopcy padli po kolacji "jak betki", malutka - też już skończyła "łazikowanie" i śpi - wtulona w misia...Ja też zaraz idę w jej ślady :idespac:

Spokojnej nocy Ludziki! Jutro...będzie co ma być sc43545

dziadziunio - Śro 20 Wrz, 2017 10:13

No i ja, jak to ja. :szok:
Jedyny z całej grupy który pojechał na niewypale. Wszyscy nazbierali pełne wiadra a ja jak baran, wracałem z prawie pustymi wiadekami. Spoko, jeszcze tam gdzie byłem nie wyrosły i jak znalazł będą na jutro. Spędziłem piękny dzień i wspaniale się bawiłem, grzybów nie dużo ale nazbierałem a, że włączyli już u mnie centralne, wspaniale pachnie nimi w całej chacie. Jutro jak już napisałem jadę kolejny raz i wiem już, że nazbieram więcej niż wczoraj. ;)
Dziś także chyba wszyscy, są na grybach gdyż dzwonię od rana i głucha cisza. Jutro w mitingowej przerwie będzie o czym gadać i z czego...czyli ze mnie....się pośmiać. Tego także się już naumiałem i śmiech już, mnie nie irytuje. :P
W domku spokój, mojej lepiej już i nawet to nasze wspólne ciągle, ze sobą przebywanie, dobrze nam poszło. Uczymy się siebie na wzajem, i nie tylko ja wprowadzam w siebie zmiany pomocne nam w doskonaleniu tego, co nas łączy. :skromny:
W Szczecinie piękna pogoda i ładny dzień. Rozkopali znowu centrum i robią jedną, z głównych ulic. Trudno się poruszać i dojechać gdziekolwiek ale treba się pomęczyć aby było lepiej i wygodniej :bezradny: .
Zapowiada się kolejny ciepły i wspaniały dzień.. :muza:
I takiego Wam wszystkim, z całego swojego serducha życzę :pocieszacz:

Tosia - Śro 20 Wrz, 2017 21:23

No,i jak tu Was ne kochac:-) dziekuje ze jesteście.
Dziadziunio,dawaj do mnie, grzyby, kosą mozna zbierac.U mnie juz zakaz chodzenia na grzyby:-)
Usciski dla Was,piszcie, bo to dla mnie miód na sercu:-)
Lece spac, rano pobodka ok 7:-)
24h bez alkoholu,jutro kopytka, az sie ciesze na tą zabawe. :buzki:

dziadziunio - Śro 20 Wrz, 2017 21:53

Tosia napisał/a:
Dziadziunio,dawaj do mnie, grzyby, kosą mozna zbierac



Spokojnie. :cwaniak:
To, ze jako jedyny wracałem prawie z pustym wiaderkiem nie znaczy wcale, żem walnięty. Ślepy już jestem i tyle, znalazłem jednak ze czterdzieści maluchów tak małych, ze trudno było mi je dostrzeć. Rosły jeden dzień, jedną noc i kolejny dzień i następną noc i na jutro... będę i ja.... tam kosą kosił. :P
W okresie gdy są grzyby słabo sypiam, chodzę jak nawalony i rozmyślam tylko o nich. Uwielbiam łazić i gadać do siebie i chociaż wiem, ze to nie zdrowe, dziwne i *j****, jestem pewien, że w lesie nikt tego nie zobaczy i nie będzie, się ze mnie śmiał :dokuczacz: . ,,Moja,, nadal w domu więc mam pełen luz i mogę śmigać, co prawda muszę odprowadzić małą do szkoły a potem pełen zryw, ale kręci mnie to poranne przesilenie, niepewność zdążę nie zdążę i napięcie sięgające gwiazd.
A we mnie spokój i luz, gdyż jak nawet nie zdążę pojadę następnym... :plotki:
Wsiadam do busa biorą pięć złotych i wiozą mnie na miejsce ponad czterdzieści kilometrów, za pięć złotych tramwajem i autobusem wyjadę zaledwie trzy kilometry poza miasto i mogę nazbierać tylko pieczarki. g45g21 g45g21
Dobra idę spać :rotfl: a jak nie, to będę pisał.
Miłego, dobranoc Przyjacielu :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 20 Wrz, 2017 22:53

A Ty, Mała gdzie się podziewasz? :mysli:
Sezon urlopowy już, zakończony :rotfl:
Mam nadzieję, ze nie jesteś chora? :krzyk:
Śpij dobrze :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 21 Wrz, 2017 04:48

Ale numer, położyłem się i spałem aż do teraz, kosmos.
A Ciebie Mała nadal nie ma. :beczy:
Szkoda, bo Wiesz ja na grzyby jadę, a Ty o niczym nie Wiesz. svkl
Nie pada, a przecież mogłoby, tak być :mysli:
Nie wieje, a u nas to częste, :mysli:
nawet Bóg mi sprzyja :hura:
Będzie wspaniały, piękny i owocny dzień. :tak:
Pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Czw 21 Wrz, 2017 07:54

:mgreen: pewnie, że będzie wspaniały dzień! :lol2:
...U mnie niestety od nowa szpital. Wczoraj padłam, nie wiem kiedy - nawet komp się w końcu znudził czekaniem i sam wyłączył :rotfl:
Ale to nic, nie mam czasu na leżenie, jak 3 dzieci domaga się opieki. Dzisiaj już nie będę głupia i nie wypuszczam ich spod kołder, nawet jak będą mi udowadniać, że są super zdrowi! ...Bo ja - to nie mam czasu na chorowanie :rotfl:
Papier "podaniowy" do "zasmarkanego interesu" idzie kilometrami...Tzn. daliśmy sobie już sobie spokój z chusteczkami w kartonikach, kupiłam zgrzewkę 24rolki (ale nie te do jeżdżenia ;) ) miękkiego papieru toaletowego i robimy wyścigi - kto trafi do kosza, bez wstawania z łóżka...
:szok: ...Byłam wczoraj na badaniach, 2 chorowitków wcisnęłam sąsiadce, małą zabrałam ze sobą - bo spała i jadła przez sen. Zrobiła furorę podczas czekania na naszą kolej...Śmiała się, łaziła po ławeczce, przewracała z pleców na brzuch, albo - trzymana na rękach - wspinała nogami po moim brzuchu...Nerwowa atmosfera z powodu dzikich tłumów w przychodni - została migiem rozładowana przez tego brzdąca...Pielęgniarka, która mnie ostatni raz widziała 5 miesięcy temu, przed porodem - nie dowierzała własnym oczom - jak mała już łazikuje... :rotfl:
U nas znowu pada - ale to dobrze - niech inni zbierają grzyby, ja już trochę mam, a poza tym - chłopcom nie jest smutno, że nie chodzą do przedszkola :)
Jak małą nie śpi - pakuję ich do naszego łóżka, puszczam muzykę i uczymy się piosenek przedszkolnych...Starszy non stop - siedzi nad literkami...Powiedziałam mu kiedyś - że na razie zna pojedyncze literki, ale jak nauczy się je składać - pozna caaaałe, ciekawe historie...Teraz zbieram tego efekty...Tak jak kiedyś mnie rodzice, tak i jego ja już złapałam na czytaniu książek pod kołdrą...Oczywiście w nocy - przy świetle latarni z zewnątrz :/ (ja miałam latarkę)...
No - dzieci zadbane i zaopiekowane ;) jeden w łóżku ukłąda puzzle, drugi dostał stos książeczek i ołówek do pisania literek...Trzecie łobuziątko grucha sobie na łóżku, turlając się we wszystkie możliwe strony i skrzecząc ze śmiechem jak wrona...Co chwila kłóci się z zabawkami. Oj - pyskata będzie, zupełnie jak nie ja :smieje: ...Juz współczuję jej starszym braciom, wpatrzonym w nią jak w obrazek, co będzie jak będzie starsza! :smieje: Ze mnie był niezły urwis - nie było drzewa, na które bym nie weszła...A ona? ...Będzie kręciła braćmi jak wiatrakami - ale - już widzę, że cała 4 pójdzie za sobą w ogień... :serce:
Nawet nie macie pojęcia - jakie to dla mnie ważne. dziecko - wychowywane przez alko i współ, w domu, gdzie nie było przyzwolenia na okazywanie emocji, potrafiło mimo wszystko - sama będąc już dorosłą kobietą - stworzyć swoim dzieciom inny, niż ono miało - Dom. Jestem z siebie dumna - bo udało mi się zrobic to - o co przez całę życie starała się moja Mama, ale...nie mając wsparcia ze strony swojego partnera życiowego, a potem go tracąc... :bezradny: ...wychowała nas najlepiej jak umiała. I za to zawsze będę jej wdzięczna - gdziekolwiek teraz, po tamtej stronie życia przebywa - wiem, że widzi moje starania i jest ze mnie dumna :)

sc43545 Uciekam, po mi się dzieciaki nudzą i zaczyna się wypełzanie spod kołder ;) Może jeszcze uda mi się wpaść później :buzki:
ps. Strasznie tęsknię za Wami i myślami jestem cały czas tutaj. Ale - na szczęście nie mam czasu na myślenie o głupotach :P

dziadziunio - Czw 21 Wrz, 2017 22:59

Nie kosiłem wprawdzie, ale wiadro pełne. Same małe, same tyci, tyci i albo nie rosną, albo wycieli :bezradny:
Pojedziemy po niedzieli, sprawdzić jak wygląda rzecz? :klotnia:
Byłem na mitingu a grzybki oddałem potrzebującym, czyli takim którzy je spożywają. Co prawda uruchomili już u mnie CO ale grzeje tylko aby, aby i już te przywiezione poprzednio wyrzuciłem. :beczy:
Jak jadę na grzyby i wchodzę do lasu chyba jestem szczęśliwy? piszę chyba gdyż nawet nie mam pojęcia jak to jest? :krzyk:
Fajny ciepły i udany dzień, jutro ma być taki sam...i będzie... jak ma być. :P
Padam na ryj, dobrej nocki. :pocieszacz:

Mała - Pią 22 Wrz, 2017 09:09

dziadziunio napisał/a:
Same małe, same tyci, tyci
uwielbiałam je w occie... :chmurka:
dziadziunio napisał/a:
grzybki oddałem potrzebującym
:buzki: za to - my też mieliśmy szczęście być potrzebującymi! :radocha:
dziadziunio napisał/a:
Jak jadę na grzyby i wchodzę do lasu chyba jestem szczęśliwy? piszę chyba gdyż nawet nie mam pojęcia jak to jest?
Kiedy wchodzisz do lasu - przestań analizować, "wyłącz mózg" i myślenie ;) a zacznij...czuć....Zapach...Słyszeć...dźwięki...Pozwól oczom błądzić bez celu, chłoń kolory i widoki...Wtedy zrozumiesz - co znaczy być szczęśliwym :) Niekoniecznie w lesie!
...Ja uwielbiam las. W szczególności sosnowy. Przy takim się wychowywałam. Kiedy wchodzę do lasu - to na jego granicy zostawiam wszystkie zmartwienia i kłopoty, rzeczy "do załatwienia" i ogólnie zmartwienia całego świata...Cały ten mój codzienny pęd, żeby ze wszystkim zdążyć...Zaczynam najpierw słyszeć, potem czuć, a na końcu - widzę...Schowane wszędzie zwierzątka, grzyby, kolorowe liście, drzewa...Jestem wtedy tylko ja i las...Jedność. Nie idę wtedy wg.wyznaczonej trasy, nie w konkretnym celu, ale...tam gdzie mnie oczy poniosą, po mchu, przez paprocie, kierując się do moich ukochanych sosen, albo szukając białych brzóz...
Nogi niosą mnie same i zawsze wtedy znajdę coś cudownego - a to bażant z czerwoną piersią, a to lisica odciągająca mnie od młodych, a to...o? Brązowy kapelusz? podgrzybek?... ;) Nie znam się na grzybach, jak zaniosę do domu - ktoś mi powie, czy to się nadaje :smieje:
Tak właśnie od zawsze robiłam...Kiedy celowo szłam na grzyby - prawie nic nie znajdowałam :( A kiedy szłam na spacer do lasu - grzyby same prowadziły mnie od jednego do drugiego :rotfl: Jakby czekały właśnie na mnie :mgreen: Tak po prostu jest...Kiedy wchodząc do lasu, zapominamy o "nowoczesnym" świecie i potrafimy włączyć w sobie "dziecko natury"...Sama natura przychodzi nam z pomocą i podsuwa swoje dary... :) Myśli błądzą mi wtedy po dawnych czasach, kiedy ludzie byli zdani na łaskę "bogów" nie "bogów", przed wyprawą na polowanie - odprawiali rytuały i prosili o powodzenie na polowaniu...A jego wynik - pozytywny, czy nie - przyjmowali z pokorą...Nie stawiali sobie za cel - przynieść dzika i 3 sarny, czy wcześniej - kawał mamuta, ale prosili Matkę Naturę (swoją SW) - żeby im się powiodło...I cieszyli się ze wszystkiego, co udało im się zdobyć :)
Bo przecież człowiek jest dzieckiem Natury! I wystarczy odrobina pokory wobec niej - aby z chęcią przyszła mu z pomocą... :>

Miłego Dzionka - Mała mała daje dziś popalic :[ "Charakterna Baba" jak to stwierdził Jras :wysmiewacz: I miał rację!

sc43545 Szpitalu w domu cd....A ja już kombinuję, gdzie tu wyrwać się na Al-anon... :pocieszacz:

dziadziunio - Pią 22 Wrz, 2017 13:23

Mała napisał/a:
Jestem wtedy tylko ja i las...Jedność



Tam gdzie dziś jeżdzę na grzyby, jeżdzić zacząłem jakiś czas temu. Było jeszcze ze mną cienko i byle co potrafiło moje flaki rozwalić po ścianach. Wsiadałem do busa i wysiadałem z niego ponad czterdzieści kilomatrów od domu. W kieszeni miałem tylko na powrotny bilet i wsio. Zbieram grzyby wzdłóż drogi na Świnoujście, cały pic polega na tym, że wzdłóż.... to już nic grzyby przypominającego, nie rośnie wycięte w pień przez zatrzymujących na poboczu swoje samochody, cwaniaczków. Trzeba było mi wejść głębiej w las, a lasu nie znałem, mój stan daleko jeszcze odbiegał od kompasowej harmoni i orientacji w czymkowiek nie tylko w życiu, lecz i świata naszego pokierunkowaniu. Gubiłem się wiec często, sam nie wiedząc nigdy, gdzie jestem i aby było zabawniej... jak ten wyjazd się dla mnie tego dnia skończy. Potrzebowałem jeszcze adrenaliny której nie robiąc już niektórych rzeczy, mój organizm nadal produkował w nadmiarze a którą w jakiś sposób musiałem z orginizmu swojego wydalić. Te podświadowe zachowania, pomysły sam nawet nie wiem skąd? sytuacje same z siebie pojawiające się w moim życiu i przypadkowi ludzie takimi jakimi są.... uratowali mi w końcu moje marne życie i dziś, jest już ze mną tak jak jest.
Pamiętam taki jeden dzień gdy już miałem wszystkiego dość, grzyby ciężkie a ja nie wiem gdzie mam w końcu już iść. Oczywiście w tym moim jeszcze tamtym zakłamaniu nie mogłem się do tego przyznać, więc wiem gdzie idę, gacie mam już pełne, ryczeć mi się chce.. ale tak ma przecież być..
Spotykam człowieka na rowerze i pytam w którym kierunku muszę iść.
Pokazuje mi całkowicie odmienny od, obranego przeze mnie kurs...
I jak myślisz..... zareagował mój po***any całkowicie, jeszcze łeb?
Szedłem oczywiście tak jak mi powiedział, tylko dlatego, ze miałem po prostu już dość.
Nie wierzyłem w to co mi nagadał, pewnym będąc, że wróci glizda do domu i będzie się ze mnie śmiał, że specjalnie skierował mnie żle i będzie miał z tego wieczny ubaw....
Mówił dobrze i świetnie mnie pokierował..do dziś pewnie bym tam jeszcze szedł....
Dlaczego w niego nie wierzyłem? dlaczego sądziłem, ze powiedział mi żle?
Gdyż ja byłbym zdolny takie coś komuś zrobić, nie w lesie ale robiłem podobnie, ludziom już nie raz.... zxczxc
Do końca swoich dni zycia, będę uczył się na nowo. Na nowo gdyż z tego w czym żyłem, nie mogę w sobie zostawić.prawie....nic.. :krzyk:
Korzystając z okazji, ze mi się to przypomniało.....dziękuję temu człowiekowi, że zjawił się w tamten dzień...Dziękuję gdyż mnóstwo się od niego naumiałem na tamten mój. mojego życia czas :skromny:

Siem rozpisałem, przepraszam :pocieszacz:

Mała - Pią 22 Wrz, 2017 20:17

dziadziunio napisał/a:
dziękuję temu człowiekowi, że zjawił się w tamten dzień...
I ja też jestem mu za to wdzięczna...Bo dzięki temu - JESTEŚ.
:) To ciekawe - ze dopiero z perspektywy dłuższego czasu - jesteśmy w stanie rozpoznać Cichego Anioła...Jedna jego rada - a zobacz jakich zmian w swoim życiu dokonałeś c4fscs
...Kiedyś - ja też poznałam takiego Cichego Anioła...I do dziś mamy ze sobą bardzo bliski kontakt...To właśnie ona, wyrwała mnie z jednego chorego związku...Ale zrobiła to dopiero - gdy ja podjęłam decyzję...Tylko nie umiałam jej zrealizować...I była przy mnie gdy rozpadał się kolejny...I jest ze mną do dziś...
kiedyś jej o tym powiedziałam. O tym - że jest dla mnie takim Aniołem i dlaczego...Najpierw się śmiała: "chyba z różkami", a potem - zrozumiała...I widziałam jak rośnie jej z radości serducho. Nie z dumy. Nie z pychy. Ale z tego - że ona, taka...wg.niej - nic nie znacząca osóbka, tak dużo mi w życiu dała...
I to poszło dalej...Zrozumiała, że nawet nie mając nic - można dać jeszcze więcej :) Bo w człowieku - zawsze jest dobro i zło - ale tylko od nas zależy - które z nich wybierzemy :podszepty:
...
Nigdy nie mamy pewności - czy droga, którą wybierzemy - jest właściwa. Tego dowiadujemy się dopiero po czasie...Ale wystarczy odrobina pokory i wiara w swoją SW, żeby nawet nasza błędna decyzja - zamieniła się we właściwy wybór :)

I tym optymistycznym akcentem, kończę na dzisiaj nadawanie ;)
Z nowego miejsca, w starym pokoju - nadawała do was Mała sc43545
(moje Kochane biureczko zmieniło stary kąt przy piecu - na nowy - przy oknie :) - jednym słowem - z piecucha - staję się człowiekiem otwartym na świat :wysmiewacz: )

dziadziunio - Pią 22 Wrz, 2017 21:23

Mała napisał/a:
Bo w człowieku - zawsze jest dobro i zło - ale tylko od nas zależy - które z nich wybierzemy



Bo we mnie wciąż, wilki dwa
oblicze dobra, postura zła,
walczą ze sobą nieustannie
wygrywa ten, którego dziś ja karmię......

Jutro miting i fajny dzień. Rano jadę na rynek kupić doniczkę, której tylko jeszcze mi do szczęścia brakuje. :bezradny:

dobranoc c4fscs

dziadziunio - Sob 23 Wrz, 2017 06:57

Mała napisał/a:
eśmy w stanie rozpoznać Cichego Anioła


Codziennie wychodząc rano z psem, rozmawiam ze stojącym pod sklepem człowiekiem. Dziś jakbyście nie wiedzieli, zostało jeszcze równo sto dni do końca roku :P . Wiem to od tego człowieka, który każdego ranka informuje mnie, ile jeszcze w tym roku jest dni. Nie wiem co przeżył, ani też co się stało, że jego sytuacja wygląda na dziś dzień tak jak wygląda, ale jest stałą wizytówką rozpoczynającego się dnia i jak, go pod sklepem nie widzę...martwię się. :krzyk:
O dziewiątej jadę na rynek. Dziewczyny wtulone w siebie jeszcze śpią i jest to także moja stała wizytówka i świadomość, ze wszystko nadal jest ok. Na rynku jest coś w rodzaju niemieckiego flumarku [ nie wiem jak się to, pisze...ale tak to się wymawia]. I tam spotykam także wielu swoich znajomych, więksość z nich to nasi, to ludzie tak jak i ja, opatulonych uzależnieniem od alkoholu i w ten sposób próbujący jako tako, utrzymać się na powierzchni. Uwielbiaim tam przebywać i patrzeć na reczy, przeglądać drobiagi które oni, ze sobą przytargali. Pogadam, potarguję i częśto kupię coś naprawdę wartościowego. Na rynku także są nowe owoce i warzywa na których zakup dziewczyny zrobiły mi wczoraj długą kartkę. :beczy:
Jak wrócę, pojedziemy zapewne gdzieś razem i będziemy swietnie bawili, się aż do wieczora. O dziewiętnastej miting i tak też, zakończę dzisiejszy dzień. :bezradny:
Dobra spadam, miłego :pocieszacz:

Mała - Sob 23 Wrz, 2017 09:37

Klara napisał/a:
"pchli targ"
och jak ja tęsknię za takimi miejscami!...Tutaj jeszcze takiego nie znalazłam :bezradny: ...
:)
Jak zwykle dzień zaczęty z uśmiechem, bo...Otwieram oczy - a tu, przed moim nosem, leży moja drobinka, wpatruje się we mnie z uśmiechem i czeka, jak otworzę oczy, żeby trochę "pogadać" :klotnia:
...Wczoraj wieczorem - zdarzyło mi się coś przemiłego...Pisałam niedawno o audycjach radiowych, prowadzonych jakiś czas temu przez twojego imiennika Dziadziunio. Od kilku dni z innego portalu wiem - że wracają - i to już dziś! :radocha: Ale zastanawiające - jest dla mnie coś innego...Że tych samych audycji - słuchali ludzie, których znam stąd, z forum!!! :radocha: Mało tego - poskutkowało to zawarciem nowej, na razie wirtualnej znajomości z kimś, kogo na razie znałam tylko ze słyszenia...Ale to nie wszystko...
Tutaj - na forum, poznajemy się od tej "głębszej", trudniejszej strony...Od strony swoich kłopotów i zmartwień, ale także małych radości...Dzielimy ze sobą smutki - nie mając pewności - czy "nick" który z nami pisze, rozmawia, dyskutuje - jest prawdziwą osobą - czy tylko (jak to się zdarza w necie) podszywa się pod kogoś - kto na nas czyha...
Czasem mamy szczęście poznać się osobiście i wtedy ta więź - albo rozsypuje się w drobny mak, albo - staje się jeszcze silniejsza... :) Czasem zostajemy później "tylko" znajomymi, a czasem...Tego się nie mówi na głos, ale się czuje - wiemy, że mamy wsparcie w tej drugiej osobie - bez względu na czas, miejsce i sytuację...czasem nawet z drugiego końca kuli ziemskiej. Wiemy wtedy - że mimo dzielących nas różnic - zawsze mamy wsparcie w tej drugiej osobie. Bo łączy nas nie język urzędowy, czy podobne hobby, ale...podobne przejścia...wspólny strach przed nawrotem nałogu, czy - dysfunkcji...
Dopiero dziś zrozumiałam w pełni istotę mitingu AA, czy spotkania al-anon...To nie tylko "wygadanie się" o tym, co nas boli...To także świadomość - że ktoś, komu podajemy rękę przy wspólnej modlitwie o Pogodę Ducha - ma za sobą podobne przejścia - jak my...I dlatego, mimo, że kompletnie czasem nas nie zna - rozumie nas lepiej niż Ci - którzy znają nas całe życie...
Dopiero dziś zrozumiałam to słowo "Przyjacielu"...
Tosiu, Dziadziunio i bardzo Wam za to dziękuję :buzki: :buzki:
;) Za dużo się dzisiaj dzieje w mojej głowie, zbyt szybko biegną myśli, żebym mogła nadążyć z przekształcaniem ich w słowa... Dlatego przepraszam was wszystkich czytających tę pozornie bezładną pisaninę :kwiatek: ...Z czasem, kiedy to wszystko się mi w głowie ułoży - postaram się napisać jaśniej. :prosi: więc o cierpliwość :buziak:
Zmykam na razie do małego ludzia 4g5 ...na szczęście pozostała dwójka zajęła się puzzlami :smieje: ...
I chyba muszę zainwestować w pieluchomajtki ;) Bo mój mały ludź - nie poleży spokojnie nawet chwili...Prawdziwy struś pędziwiatr - i cała Mamusia :buahaha:

:papa: sc43545

dziadziunio - Sob 23 Wrz, 2017 10:44

Klara napisał/a:
Flohmarkt - targ staroci (u nas mówi się też "pchli targ")


Dziękuję Klaro. :buziak:
Pchli targ i tak też, będę teraz pisał. :tak:
Wróciłem nie było nic ciekawego, kupiłem maliny. W mieście po siedem piędziesiąt, na rynku po trzy osiemdziesiąt....ku..re..stwo.. :krzyk:

Mała napisał/a:
Otwieram oczy - a tu, przed moim nosem, leży moja drobinka


KIedyś, gdy już nie chciało mi się żyć, pojechałem na Ukrainę i tam na wiosce spędzałem swój urlop. Każdego rana budząc się pijany jeszcze.... lub też pijany nadal, otwierałem oczy a wokoło mojego wyra stali ludzie, czekali i jak tylko zauważyli, ze nie śpię wkładali mi w rękę kubek samogonu.....i tak od świtu... do zmierzchu.... przez wiele, wiele dni. Bryyyyyyyyyyyyyyy.. :beczy:

Mała napisał/a:
twojego imiennika Dziadziunio


Krzysztofa miałem zaszczyt poznać osobiście. Przyjechał kiedyś do Szczecina i poświęcił dla mnie swój czas. Byłem młody oszczynek i nie piłem w tamten czas osiem miesięcy a on znalazł dla mnie czas. To było niesamowite dla mnie wyróżnienie i mnóstwo, wszystko od niego w tamten czas dostałem. Dał mi wszystko w jednej zaledwie pigule, lecz w tamten mój czas... nie miałem jeszcze czym tego odczytać..... :beczy:
Zapiłem jeszcze trzykrotnie...ale tak napisany był mój los. :bezradny:
Lecimy w rejony, będzie fajowy dzień :pocieszacz:

deratyzator - Sob 23 Wrz, 2017 16:08

Dziadziunio Ty bajkopisarz jesteś czy raczej fantasta? :radocha: :radocha: :radocha: :lol2:
Zapytam tak jak i Ty mnie pytałeś :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Mała - Sob 23 Wrz, 2017 18:34

dziadziunio napisał/a:
tak napisany był mój los
:pocieszacz:
Ale w chwili obecnej mam zaszczyt znać Cię jako trzeźwego alkoholika i czerpać garściami z tego, co wydobędziesz ze swojego doświadczenia :mgreen: Nie ma więc tego złego... ;) Przynajmniej dla mnie :skromny: ...Bo dużo korzystam na Twoim doświadczeniu...Rozliczam się ze swoją smutną przeszłością i ...mogę już o niej mówić bez żalu :)
Ale nie tylko moja przeszłość na tym skorzystała...Teraźniejszość też.
Pamiętam - jak na samym swoim początku - byłam przerażona, kiedy ktoś o sobie mówił: jestem alkoholikiem...Dla mnie to równało się temu gościowi spod budki z piwem :( I wiałam gdzie popadło ... :blee: .Stopniowo - nauczyłam się rozróżniać słowa - trzeźwy, od czynny...Jeszcze później, zaczęłam rozumieć - jak ciężka jest to choroba...
A ogrom pokory - jaką pokazał mi Jacek na pierwszym Licheńskim zlocie...już zupełnie mnie rozłożył na łopatki... :kwiatek: I właśnie od niego - jej się nauczyłam...Stopniowo, powoli... :) Ale z każdym dniem rozumiałam coraz więcej... I teraz macie mnie taką, jaką macie :figielek:
...I powoli staję się taka - jak na samym początku pięknie napisał Yuraa. Staram się nie ukrywać uczuć...być sobą...Choć to pierwsze, z racji tego, że podobno jestem (?) introwertykiem - nie jest łatwe ;)
Ale wiem, że jest to potrzebne...Bo dopóki jest Dekadencja (i niech trwa wiecznie! :radocha: ) dopóty ktoś - kto tego potrzebuje - trafi na ten temat, poczyta sobie...i ...być może zrozumie wcześniej niż ja - co się z nim dzieje...co się dzieje w jego życiu...i...prędzej podejmie właściwe kroki :) a w każdym bądź razie - prędzej niż ja :wysmiewacz:
...
trochę rozbita dzisiaj jestem :szok: Wszystko przez to przeciągające się przeziębienie i wieczne niedospanie...Chwilami mam energi, że fruwam pod sufitem, a chwilami...Czuję się jak przekłuty balonik :zmeczony: .Ale plan sprzątania na dzisiaj - wykonany :hura:
Zmykam zaraz - ogarnąć pobojowisko po kolacji - a o 22 siadam do audycji on-line...Nareszcie! :lol2:

:buzki: sc43545

Mała - Sob 23 Wrz, 2017 18:44

Edit:
Audycja dopiero juuuutro! :beczy:



:rotfl:

dziadziunio - Sob 23 Wrz, 2017 23:15

deratyzator napisał/a:
Zapytam tak jak i Ty mnie pytałeś


A Ty przepraszam, przed kim się tłumaczysz? :plotki:
Przede mną abym, nie poczuł się urażony? :radocha:
Przede sobą aby z tym co robisz, nie czuć się żle? :rotfl:
Przede wszystkimi aby pokazać jakiś Ty, to ozdrowiały? :rotfl:
A może próbujesz mnie, zastraszyć? pokazująć, że jak dalej będę pytał, to Ty konfabulować potrafisz fakty? :plask:
:mysli:
Nie boję się Ciebie. :bezradny:
Nie mamy wspólnych interesów, wspólnych dzieci, ani też wspólnej sypialni z której mógłbyś mnie wyrzucić..... :bezradny:
Nie utrzymujesz mnie a więc także nie jesteś w stanie odciąć mnie od pieniędzy, ubrań czy też jedzenia..... :bezradny:
Cóż :tak:
Będę dalej więc zapytowywywał licząc na to, że w końcu mi rzeczowo odpowiesz. :P
Przepraszam
g45g21
Padam na ryj.
Wspaniały dzień, chociaż nie zdążyłem już pójść na miting :bezradny:
Dobrej nocy :pocieszacz:

deratyzator - Nie 24 Wrz, 2017 10:21

Dziadunia nie ładnie odpowiadać pytaniem na pytanie tym bardziej, że ja odpowiadam na Twoje pytania.
A gdzie to wyczytałeś, że ja przed kimkolwiek się tłumaczę.?
Dziadziunio Ty faktycznie jakieś fantazje i rojenia wypisujesz.
Ja próbuję Cię zastraszyć? :wysmiewacz: :wysmiewacz: Kiedy? Gdzie?
Dziadziuniu nie bój się. Strach , lęk bardzo często poprzedza upadek. Nie lepiej się go wyzbyć? Zapewniam Cię, że z mojej strony nic Ci nie grozi, nawet takiej myśli nie miałem by Ciebie skrzywdzić :lol2: :lol2:
Nie przepraszaj Dziadziunia. No bo za co mnie przepraszasz?
Dziadziunio jeszcze jedno - ,,Ty konfabulować potrafisz fakty? " Faktów nie da rady konfabulować.
Aaaa i na moje pytanie odpowiedziałeś już tym postem. Dzięki.

Pogody Ducha Dziadziuniu :D :lol2: :radocha: :radocha:

dziadziunio - Nie 24 Wrz, 2017 19:49

Byłem na fajnym mitingu, koledze przedwczoraj urodziła się córka. Fajnie tak słyszeć, że pomimo kłopotów ze sobą, wieczych przesileń uderzających w nas i naszych bliskich, pojawiają się na tym swiecie nowe istoty, które być może będą silnym ogniwem i spoiwem, które pozwoli pogodzić się nam z samymi sobą, eliminując przesilenia z którymi przecież, nic dobrego w parze nie idzie :hejka: .
Po mitingu pojechaliśmy na zakupy i place zabaw z których wróciliśmy zaledwie przed chwilą. Mała wciąż rośnie i ciągle pojawiają się związane z tym kłopoty. Wyrosła z kurtki na zimę i trzeba kupić jej nową, kostium na basen pije ją pod pachami i także trzeba było nam jej, go wymienić. :zalamka:
We wtorek rocznica kogoś kto jest dla mnie bardzo, bardzo bliski. Rozmyślam o prezencie i tym aby był przydatnym, pomocnym i śmiesznym zarazem, przywołującym z automatu pozytywne już tych dni wspomnienia. :P
We wtorek od rana jadę na grzyby i już moja morda, wesoło się do lustra uśmiecha.
W Szczecinie ciepło i słonecznie, spędziliśmy wspaniały, pogodny i wesoły dzień. :)
Dziewczyny już myją zęby gdyż, mają ich pełne japy więc jest co robić...ja mam ich już o wiele, wiele, wiele, wiele mniej to i roboty, przy nich prawie brak :beczy:
Zaraz idziemy wszyscy spać. dobranoc :pocieszacz:

Mała - Nie 24 Wrz, 2017 22:08

Z trolem się nie dyskutuje, trola się ignoruje ;) ...
Mam taką sąsiadkę (jeszcze, bo podobno się wyprowadza - i tak już od miesiąca... :smieje: ), która zawzięcie twierdziła, że nas dobrze zna(ja jej nie), a jak jej powiedziałam "Dzień dobry" ...To uciekła... :smieje: Żeby to chociaż ciemna noc była - a to jasny dzień! :smieje:
...
Dzisiaj Dzień dla Rodziny... :) Każdy robił co chciał - byle by być blisko siebie :)
Co ciekawe...obserwując dzisiaj moje brzdące - powróciło do mnie wspomnienie z przeszłości...Kiedy takie chwile - zdarzały się, choć niezmiernie rzadko - również w mojej dysfunkcyjnej rodzinie...
...Wigilia...Wspólna wieczerza...Choinka i prezenty...Wspólne ich rozpakowywanie i dzielenie się każdym drobiazgiem :chmurka:
...kiedyś, w starym życiu - był we mnie tylko ból i żal...że życie dało mi ojca, który pije i nie umie odwzajemnić ciepła, które próbuję mu okazać na swój dziecięcy sposób... Czułam się wciąż odpychana :(
Dziś wiem, że tak nie było. Dziś wiem - że on po prostu nie umiał okazać mi tego - co miał w sercu. Ale chciał...
A wystarczyło - pogodzić się z przeszłością, zaakceptować ją taką, jaka jest, bo innej mieć nie będę :pocieszacz:
Czasem wybaczenie - potrzebuje czasu...Ale kiedy przyjdzie - przynosi też ukojenie i spokój wewnętrzny :)
dziś wiem, że nie warto ciągle rozdrapywać ran z przeszłości...bo wtedy nigdy nie ruszy się do przodu...
Mi się udało. Małymi kroczkami, ale w końcu ruszyłam z miejsca. I idę dalej :) I juz nie myślę o sobie, jak o ofierze losu, która przeszła przez piekło, ale - czerpię z mojej przeszłości doświadczenie, które jest mi potrzebne w teraźniejszości i niezbędne na przyszłość :okok:

Spokojnej nocki Ludziki! :muza:

sc43545

dziadziunio - Nie 24 Wrz, 2017 23:37

Mała napisał/a:
Dziś wiem - że on po prostu nie umiał okazać mi tego - co miał w sercu. Ale chciał


To jest jakieś powichrowanie, pouderzeniowe.... svkl
Często było mi smutno i zle, czułem się samotny i zagubiony. Siedziałem zły na cały świat a patrząc na ,,moją,, krzątającą się po chacie marzyłem aby podeszła i się tak ni z tego, ni z owego.... do mnie przytuliła........
A jak podchodziła i chciała...tak uczynić......
Odpychałem.....miałem tak, miałem tak.... długi czas zxczxc
I...nie ma w tym już kropli alkoholu...jest za to w tym.....cały mój alkoholizm.. :dzierga2:
Z naciskiem na ...........mój......... :tak:
buziole :pocieszacz:

Mała - Pon 25 Wrz, 2017 08:19

dziadziunio, :pocieszacz:
To wredne choróbsko ma różne oblicza...Czasem uderza w najmniej spodziewaną sferę życia... :pocieszacz:
Ale ma też to do siebie - że w miarę trzeźwienia - z każdym dniem jest coraz lepiej :)
...
Chłopcy poszli do przedszkola...Pierwszy dzień po chorobie...Jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić - że w domu cisza i nie ma biegania...Jeszcze jestem "w biegu" i planuję, co zrobimy za chwilę, kiedy syrop na kaszel, kiedy owoce, kiedy mleko z miodem...Puzzle, gra planszowa, rysowanie...
;) jakoś muszę sobie znów zaplanować te pół dnia bez nich... :smieje:
...
Dobra - czas na "kawę" z Tatą - póki jeszcze nie poleciał do pracy :kawa: tzn - Tata kawę, mała-Mała - mleko, a ja sobie zaszaleję, a co! Pora na kubek gorącej zielonej herbaty :smieje:
Buziaki i do "później" ludziki!
dziadziunio :pocieszacz:

sc43545

dziadziunio - Pon 25 Wrz, 2017 21:15

Mała napisał/a:
trzeźwienia -


Trzeżwienie? a cóż to, takiego jest? :mysli:
Wyzbywanie się starych przyzwyczajeń, nawyków i sposobu postępowania oraz zachowania i zastępowanie ich całkowicie nowymi, wyuczonymi dopiero co, często ciepłymi jeszcze i co ważne nie znanymi przez nas często, od zawsze. To co nie znane, obce, nie będzie przez nas przyjmowane w sposób przyjazny i przez nas z zadowoleniem oczekiwany. :P
Dlatego też, jeżeli zmiany nie zostaną na nas wymuszone w jakikolwiek, błachy nawet sposób nigdy do nich w nas, nie ma prawa dojść :klotnia: .
Trzeżwienie przypomina zdrowy masochizm. Gdyż tylko jako krzywda nasza, może być przez nas w początkowej fazie odbierany. Na bonus, zdrowe spojrzenie i prawidłowy osąd przebytej drogi, męki i znoju przyjdzie nam poczekać kilka, lub też kilkanaście lat. :plask:
Dlatego też trudno jest podjać aż takie wyzwanie i zmieniać częstokroć coś, czego nie sposób nam samym jest zobaczyć...... :plask: .
I tu ogromną rolę w trzeżwieniu odegrać może i powinna partnerka. Ona widzi to czego nam, nie sposób jest dostrzec i tylko ona może nam o tym zakomunikować...... :bezradny:

Pod przemyślenia, dobrej nocy xbtny

dziadziunio - Wto 26 Wrz, 2017 06:32

W Sczecinie pochmurno i tylko cudem, jeszcze nie pada. Miałem dziś pojechać na grzyby ale w szkole zorganizowali dzięń hiszpański i chce to zobaczyć, chce tam być. Dziś rocznica Oli, która jest bardzo mocnym ogniwem mojej dotychczasowej drogi i która pięknie po prostu trzeżwieje. Może pojadę dziś zrobić działkę, gdyż w piątek wyjeżdzamy na parę dni nad morze i znowu narobi się czasowo, działkowy syf.
Na grzyby na pewno jutro, kaloryfery furgoczą już na całego,więc jest co z nimi robić.
Zapowiada się kolejny fajny i ciekawy dzień. :)
Pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Wto 26 Wrz, 2017 19:44

dziadziunio napisał/a:
tu ogromną rolę w trzeźwieniu odegrać może i powinna partnerka. Ona widzi to czego nam, nie sposób jest dostrzec i tylko ona może nam o tym zakomunikować......
:brawo:
...Zgadza się. Pamiętam z terapii - jak mówiono o tym - że zmiany w zachowaniu alkoholika (mówię tu akurat o nawrocie) - najszybciej i najłatwiej - może wyłapać właśnie jego najbliższe otoczenie - tzn.Rodzina, która jest tuż obok...I to właśnie oni powinni pierwsi zwrócić mu na to uwagę...Zanim będzie za późno. Nie znaczy to jednak, że powinni się obwiniać, jeśli dojdzie (niestety) do przerwania trzeźwości...
Tak niestety właśnie jest - że często my sami - na ostatnim miejscu zwracamy uwagę na to - co się z nami dzieje...Właśnie dlatego - do życia są nam potrzebni inni ludzie...I jeżeli są dla nas wsparciem - tym bardziej powinno się ich szanować...I trzymać blisko siebie :mgreen:
...dziś wiem, jak trudno mi było kiedyś "wyłapać" i dlaczego, takie sygnały ostrzegawcze od mojego (wtedy) partnera...Byłam od niego zbyt mocno uzależniona psychicznie. Emocjonalnie. I wydawało mi się - że także finansowo... :glupek2:
Dziś - dzięki wiedzy czerpanej z forum - potrafię także u siebie, "załapać" moment nawrotu...
I nie szukam dla siebie wytłumaczenia - że "jeszcze nie przeszłam pełnej terapii" :nono: .Tylko mimo mojego "nie chce mi się", "przecież nic się nie dzieje!", na siłę wychodzę do ludzi...Rozmawiam...Czytam posty innych...Bo w moim przypadku - zazwyczaj zaczyna się od drobiazgu - niemożności wygadania się komuś, osłabionej koncentracji z powodu choroby, przemęczenia...A przecież mój nawrót - jest szkodliwy nie tylko dla mnie :( Bo przecież ja sama - też jestem partnerką alkoholika! I mój powrót do dawnych zachowań - jest także zagrożeniem dla niego :zalamka:
...Trudny jest taki związek...Ale nie niemożliwy :rotfl: !

...Muszę jeszcze trochę nad tym pomyśleć, ale już nie dziś ;) Dziś już moja głowa nie myśli...Chyba pora na sen :buzki:
dziadziunio :pocieszacz:

Spokojnej nocy! sc43545

dziadziunio - Wto 26 Wrz, 2017 20:52

Mała napisał/a:
dzięki wiedzy czerpanej z forum - potrafię także u siebie, "załapać" moment nawrotu


Kiedyś na mitingowej przerwie ktoś mi opowiadał, jak bardzo go wzieło. Że się przestał myć i o siebie dbać, że bał się wyjść z domu i miał wstręt przed rozmowami z kimkolwiek, że nie mógł wcale podnieść się z łóżka i najlepiej już zostałby, w nim na stałę.
Stałem i słuchając go byłem pewny, że bajeruje, że przecież nie można do tego doprowadzić i nie powinno do tego nigdy dojść, dojść oczywiście u mnie jak pełem byłem przekonania i napompowałem się nim, aż pod sam sufit swój... :bezradny:
A za miesiąc zaledwie.....przeżywałem to sam.. :beczy:
Mała napisał/a:
...Trudny jest taki związek...Ale nie niemożliwy

Znam takich związków wiele i wiem, że trudniej im.... niż innym..Ale masz rację...jest to całkowicie możliwe.... :pocieszacz:
Wspaniały miting i wypowiedzi, które nadal dudnią w mojej głowie. Ola wyglądała po prostu cudnie, i czuła się wspaniale..było to widać, słychać i czuć.. :tak:
Jutro teściu zabiera nas na grzyby, jedziemy we dwóch. Blisko trochę zaledwie za Głębokie, lecz grzyby są podobno wszędzie...aby tylko wokól nich, był las... :hejka:
Dziś i jutro... wspaniały dzień. :tak:
Dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 27 Wrz, 2017 00:57

No i mam chorego psa. Jest jak odkurzacz, idzie i trzeba mieć oczy w około głowy aby ustrzec go od zjedzenia czegokolwiek. Lizie i tylko wącha a jak wyczuje coś do jedzenia, to tylko myk i nie ma. A potem jak dziś ogon przy ziemi, wymioty i kupa, kopy się wcale nie trzymająca. Kiedyś byłbym wkurzony, być może na niego obrażony i zły a dziś tylko pisnął i już byłem ubrany i gotowy do wyjścia. Przeważnie po dwóch, trzech dniach diety mu przechodzi jak trwa nadal , wszystko kończy się u weterynarza na zastrzykach i kosztach z którymi mając psa, trzeba być w pełni pogodzonym. :pies:
Jeszcze w uszach brzmią mi mitingowe wypowiedzi i fajnie było tam, pomiędzy nimi wczoraj być. :skromny:
Rano małą do szkoły i biegiem do teścia, odpalamy auto i jedziemy jeszcze po kolegę, do którego tak prawdę mówiąc, jutro pojadą wszystkie nazbierane grzyby :tak: .
Ale się cieszę, będzie wspaniały i ciepły dzień. :P
W piątek jedziemy nad morze, jedziemy wszyscy, teście też. Mam trochę tam roboty, na której jednak myśl morda mi się uśmiecha. Zostaniemy aż do wtorku a tam grzybów także w pyte musi być. Palę w kominku i suszę je na miejscu, nie będzie więc zadnych strat. :radocha:
Fajnie jest i tak będę miał już do końca swoich dni, to ani moja nagroda, ani zasługa, ani także kara..taki napisano dla mnie scenariusz i tak, nie inaczej dziś mam. :bezradny:
Dziękuję...Kimkolwiek jesteś :pocieszacz:
Spadam spać, dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 27 Wrz, 2017 12:50

Cała nasza grzybowa wyprwa, trwała trochę ponad trzy godziny. Byliśmy w Bartoszewie i piszę o tym tylko dla tych, którzy wiedzą gdzie to jest, Jeżdziłem tam zbierać grzyby gdy byłem jeszcze, kompletnie pogubiony. Fajne tereny i gatunki których nie znajdziesz aż tylu w innych podszczecińskich lasach, jest dużo prawdziwka, są kanie a jak dobrze poszukasz znajdziesz także rydze. :okok:
Teścia zostawiliśmy na parkingu a sami w las, umówiliśmy się za dwie i pół godziny i po tym czasie mieliśmy już, wiaderka wypełnione po same brzegi. Teściu pozostał gdyż jest najstarszy i najpoważniejsze kłopoty z chodzeniem ma, znaczy wszyscy już kuleją.. ale my na jedną... a on już na obie, nogi. :rotfl:
Jakie też było nasze zdziwienie gdy po powrocie zobaczyliśmy, ze nie nazbierał wcale od nas mniej. :tak: Wziął laskę i powolutku połaził sobie w około parkingu, pobił nas na głowę w prawdziwkach gdyż znalazł ich aż dwanaści,e a my tylko po pięć :bezradny:
Wypoczeliśmy i fajowo się bawiliśmy. Powtórzymy to jeszcze nie raz. :cwaniak:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Tosia - Śro 27 Wrz, 2017 21:44

dziadziunio, ciesze sie, Przyjacielu ze u Ciebie wszystko gra:-)
Mała, pisz, uwielbiam Was czytac,chyba mnie to wycisza,no nie chyba ale napewno:-)
Spokojnej nocy zycze, sciskam:-)
A u nas grzyby można kosić,te jadalne i te nie jadalne:-)
24h bez alkoholu

Mała - Śro 27 Wrz, 2017 23:05

:notak:
...kolejna zarwana noc za mną i przede mną ...
Mały Ludzik uparł się, że dzień jest od rozrabiania (i prawie w ogóle nie śpi - no chyba że 3 sekundy ;) ) a noc - od głowy zawracania :szok:
Ale nie darowałabym sobie, gdybym choć na chwilę do Was nie zajrzała :buzki:
Aha - mój mały brzdąc bierze twardo przykład ze swojej równie niewielkiej przyjaciółki - tzn. łapie się kogokolwiek, czegokolwiek i...po prostu sobie staje i suszy bezzębną cudowną buzię :>
A mój program HALT leży zmięty i podeptany w koszu na śmieci...I czeka, na cud - aż małej przejdzie ;) Ciekawe po kim ona ma taki ośli upór svkl

:buzki: Spróbuję się przespać - dłużej niż 10 minut! :smieje:

sc43545

dziadziunio - Śro 27 Wrz, 2017 23:21

Tosia napisał/a:
dziadziunio, ciesze sie, Przyjacielu ze u Ciebie wszystko gra:-)


Jak zawsze miło mi, nam Ciebie Przyjacielu u nas widzieć. :radocha:
Wszystko gra i jest ok, gdy i Ty do nas zaglądasz :pocieszacz:
Żyję inaczej, spokojniej i w pełnej, pełni spełnenia. :tak:
Wsystko co robię robię tak aby już nikt nie musiał po mnie poprawiać, mam to. Nie umiem już czegoś pozostawić nie zakończonego, kulejącego czy też szpetnego. :plask:
Z małą mam taki kontakt, którego nawet w prostocie swojej nie potrafię prawidłowo ponazywać. Z partnerką tak jak nigdy i nigdy nawet, aby tak mogło się stać nie mogłem sobie pomarzyć. :bezradny:
Dzieją się rzeczy dziwne, spotykam na swojej drodze niesamowitych ludzi, z którymi mi ciepło i którym ciepło jest obok mnie. Odnowiłem kontakty i od pażdziernika wracają do nas, na mitingi studenci. :hura:
Nigdy nikt mi niczego nie obiecywał a jak zaczynałem z tym coś robić, często bywało.... byłem załamany, zmęczony i wykończony poza wykończenia stan... :beczy:
Ale Przyjacielu było warto, warto było być tam i po tym dopiero, znależć się tu gdzdie jestem dziś. :mysli:
Śpij dobrze, przytulam Ciebie delikatnie i zawsze gdzieś tam obok Ciebie jestem :pocieszacz:
:krzyk: Mała a Ty gdzie? :krzyk:
No.... tylko się wydarłem i już jest :rotfl:

dziadziunio - Czw 28 Wrz, 2017 09:45

W Sczecinie piękny, słoneczny dzień.
Jakby mnie noga nie bolała zapewne i dziś byłbym już w lesie, i tak to zrozumiałem czemu ta dolegliwość mnie, bidnego spotkała. :radocha: Dziś mała na angielski a po nim ja, idę na miting, wyjedzamy jutro a jak nie zdążymy, wyjedziemy w sobotę od rana..spoko :mysli: . Jak już pisałem mam tam trochę przyjemnej roboty i trzeba mi będzie, rynny wywalić poza, ogrodzenie terenu. Od początku, od zawsze woda z rynnien lała się prosto pod fundamenty, lała się tak, że po zimie mamy w małym pokoju i kuchni grzyb na ścianie. :[ Jak wyprowadzę odpływ poza teren, najlepiej na ulicę.....będzie mogło zacząć schnąć i wszystko powróci do pionu w którym od zawsze nigdy nie stało. :bezradny: Obiecałem małej hamak na wiosnę i już zaczynam się za nim rozglądać i poszukiwać :plotki:
Muszę jeszcze pomóc, nazbierać małej kasztanów do szkoły oraz muszę zrobić działkę..spoko zdążę.. :tak:
Teraz dopiero nastał czas i wypoziomował się już mój stan, na tyle abym,, muszę,, zmieniać, zamieniać zaczął powolutku na.....chcę... :plask:
Miłego :pocieszacz:
.

Mała - Czw 28 Wrz, 2017 20:16

dziadziunio napisał/a:
Wypoczeliśmy i fajowo się bawiliśmy.
:buzki: I tak trzymać! :radocha:
...Czasem do szczęścia nie trzeba przecież tak dużo! :lol2:
Moja Mama zawsze powtarzała - że dopóki ma dwie zdrowe ręce do pracy - chleba jej nie zabraknie :) Ale dopiero teraz, kiedy sama jestem Mamą, rozumiem głębiej, ile ją takie słowa - wypowiadane z uśmiechem kosztowały :) Pracowała przecież po kilkanaście godzin, łapała dodatkowe fuchy, dbała o dom - najlepiej jak umiała...Nie wiem, kiedy znajdowała czas na sen...Teraz często sama mam podobnie - tylko ja pracuję w domu...
Zawsze byłam bardzo ruchliwą osobą, współuzależnienie w tym temacie niewiele zmieniło :smieje: Lubię, kiedy moi mężczyźni i jedna mała kobietka są dopilnowani, najedzeni, zadowoleni...
Drobiazgi...a potrafią przynieść tyle radości! Wczoraj, rozśmieszyła mnie biedronka...Schowała się na żywopłocie, "pod namiotem" z pajęczyny. Takie malutkie stworzonko, a takie sprytne! Pokazałam to chłopcom, a zaraz potem - przy wyjściu z przedszkola - dołączyły się do nas i inne dzieci. I one też uśmiechały się - że "biedronka zrobiła sobie namiot!" :smieje:
Dzisiaj - kolejny drobiazg...Udało mi się wreszcie "dopaść" jeden z podręczników dla starszego synka...Dałam mu go, kiedy odbierałam go z sali...Jego radość - była niesamowita...Bo niestety - przez nasz domowy szpital wcześniej - byłam trochę "do tyłu z potrzebnymi rzeczami do przedszkola.
A jutro - starszy synek idzie do kina :mgreen:
Młodszy jest tak zachwycony przedszkolem - że kiedy go odbieram - na buzi pojawia mu się smutna podkówka :( Powiedziałam mu w końcu, że pani, która go uczy w przedszkolu - też ma pewnie dzieci i domek i też za nimi tęskni...Przemyślał chwilę - po czym padło całkiem logiczne, dziecinne wytłumaczenie: Mamusiu - ja w dzień będę spał w przedszkolu, a w nocy w domku :mgreen: I to mi wystarczyło za wszystko :serce:
Wczoraj też udało mi się osiągnąć kolejny mały sukces :medal: Chłopcy mają skarbonki i uczą się oszczędzać. Wczoraj rano, mały wypatrzył sobie gazetkę z ukochanym malutkim resorakiem. Powiedziałam, że jeśli ma wystarczająco pieniążków w skarbonce - może go sobie kupić sam i obiecałam po południu mu ją przynieść...Gdy go odbierałam - dałam mu skarbonkę (taki duzy plastikowy lizak) do rączki i razem poszliśmy do tego kiosku...Sam podał pani skarbonkę i wybraną gazetkę...I był dumny z siebie, kiedy odbierał resztę - wraz z wymarzoną gazetką! :radocha:
...
dziadziunio napisał/a:
warto było być tam i po tym dopiero, znależć się tu gdzie jestem dziś

Dokładnie :okok: Choć tylko my sami wiemy, ile pracy i wysiłku psychicznego i fizycznego kosztowało nas pójście taką, a nie inną drogą :kwiatek:
...
I wiecie co? Jestem z siebie dumna :mgreen: Że jestem tym - kim jestem dziś. Bo czasem trzeba przejść przez piekło, żeby docenić to - czym jest niebo :)

Ta piosenka - to wyjątkowa dedykacja...dla mojego partnera ergr
Zasłużył sobie. Za to - że po prostu jest sc43545

:pocieszacz: Mała-Gosia, współuzależniona i partnerka trzeźwego alkoholika

(edit:HTML) :skromny:

Mała - Czw 28 Wrz, 2017 20:21

Tosia, :buzki: a mi jest niesamowicie miło - że do nas zaglądasz...Marzę o tym i wiem, że w końcu to nastąpi...Że wreszcie na którymś zlocie - wreszcie będę miała tą przyjemność Was poznać! :radocha: Dzisiaj - nawet kiedy tylko o tym myślę - już mi to sprawia niesamowitą frajdę :lol2:
Cieplutko przytulam i spokojnej nocy! :buzki:

dziadziunio - Pią 29 Wrz, 2017 08:11

I znowu znikam.
Mała, wszystko na Twojej głowie. :bezradny:
pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Pią 29 Wrz, 2017 08:40

dziadziunio, dużo zdrówka! :pocieszacz: I bawcie się dobrze :okok:
Mała zabiera się do pracy... :cwaniak:
:pocieszacz:

Mała - Pią 29 Wrz, 2017 20:55

:pocieszacz:
Jakoś mi takoś - bylejakoś... ;)
Niedosypianie i zarwane noce - dają już o sobie znać...Coraz częściej "zawieszam się" i śpię z otwartymi oczami - jak moja malutka...Jej też szkoda czasu na sen - bo przecież jest tyle ciekawych rzeczy do odkrycia! :smieje: Dzisiaj dopadła kolorowego kalosza: nakrzyczała na niego, potem się z nim pokłóciła, a potem rzuciła na niego z "zębami", których jeszcze - nie ma...Finisz? Kalosz przetrwał oblężenie, a mała - z płaczem wylądowała w naszych ramionach... Z jednej strony - staraliśmy się ją pocieszyć, a z drugiej - chichraliśmy się nad jej główką - że taka mała a taka zadziorna...
Czasem zastanawiam się - czy nasi rodzice też mieli z nami tyle ubawu?...
Czy im też było tak trudno, kiedy pierwszy raz wędrowaliśmy do szkoły?...
Jak moja Mama znosiła nasze pierwsze zakochania?...
...
Zwyczajnie - mam teraz trochę trudniejszy czas...Bo nawet ta kilkugodzinna rozłąka z chłopcami - daje mi nieźle w kość ;) Mimo, że zaczynam ją już doceniać. Bo dużo łatwiej jest np. mi iść do urzędu i "zabawiać" tylko 1 dziecko, a nie latać dookoła i mieć oczy ze wszystkich stron głowy :szok:

"Uśmiechnij się! Jutro będzie lepiej!" :muza: Stanisława Celińska
:buzki: Do jutra Ludziki!

sc43545

Mała - Sob 30 Wrz, 2017 20:31

:mgreen:
jeszcze żyję... Dzisiaj - pobudka "zupełna" - na "równe nogi" już o 6. Nawet nieźle - biorąc pod uwagę, że spałam bez przerwy ok.3 godziny ;)
...Wspólnie spędzony na pracy :siekiera: czas - znów sprawił, że wróciło mnóstwo wspomnień...
Pamiętam - jak mój Tata tynkował domek, który wtedy wynajmowaliśmy...Lubił budowlankę i wykończeniówkę...Szczególnie - zapamiętałam go z kielnią w dłoni...Uśmiechał się wtedy - jak prawie nigdy...Szkopuł polegał na tym, że on tynkował na zewnątrz, a my z siostrą - od wewnątrz...Serkami homo...drzwi... 325t5 Dzisiaj, kiedy widzę gdzieś, pomalowane przez dzieci ściany - najpierw uśmiecham się z rozczuleniem...Dopiero potem myślę o kosztach, jakie będą musieli ponieść rodzice - żeby to naprawić, zamalować...
Może właśnie dlatego, mam w sobie tyle wyrozumiałości wobec dzieci - bo sama byłam w pewnym momencie mojego dzieciństwa - niezłym "demonkiem z piekła rodem" ;)
Patrząc dzisiaj na swojego partnera z malutką, na jego kolanie - stanęło mi przed oczami jedno zdjęcie z moich dziecięcych lat...Wydawało mi się, że mój Tata-alkoholik - nigdy nie okazywał nam uczuć...A jednak...na pewno były takie momenty...Bo na tamtym zdjęciu - może jestem troszkę starsza niż teraz nasza córeczka, ale siedzę dokładnie tak samo...A mój Tata - też się tak uśmiecha...
Chłopcy są coraz bardziej samodzielni...starszy coraz mniej wywraca się na rowerku, coraz lepiej radzi sobie na zakrętach...Młodszy dzisiaj udawał zygzaka - na hulajnodze, a ja...miałam chwilami rozbieżnego zeza, kiedy próbowałam wzrokiem nadążyć za nimi obydwoma...
...A lada moment - dołączy do nich i nasz najmłodszy "Struś Pędziwiatr!" :smieje: bo ilością kipiącej z niej energii - nie ustępuje braciom :rotfl:
Dobrze mi tutaj - gdzie jestem teraz. Może nie zawsze jest różowo, ale...Nie jestem już bezradną ofiarą losu...A w każdym bądź razie - siebie za taką już nie uważam. Nie tak jak kiedyś - kiedy bałam się zostawać na noc sama w domu, bez partnera, bo wydawało mi się, ze pod jego nieobecność - na pewno zdarzą nam się wszelkie kataklizmy tego świata...A przecież tak nie było! Tylko tak mi się wówczas wydawało...
Dużo pracy nad sobą jeszcze przede mną...Ale - warto. Warto czasem wyrwać się spod skrzydeł uzależnionego partnera i...zacząć nowe życie. Dla siebie :>

Zmykam - Buziaki Ludziki i Spokojnej nocy! Mała kończy na dziś - nadawanie :rotfl:

sc43545

Mała - Nie 01 Paź, 2017 20:23

:mgreen:
Mała-malutka dała dziś popis swoich umiejętności :> Ja ją próbuję wyjąć z łóżeczka, a tu - coś nie pozwala...Próbuję ją delikatnie posadzić i...znów niespodzianka - nie mogę...W pierwszej chwili myslałam, że ubranko jej się o coś zaczepiło, podtrzymując więc ją delikatnie w pozycji prawie pionowej - odsunęłam się troszkę od łóżeczka i...wtedy dostrzegłam o co chodzi. Mały urwis po prostu złapał się szczebelka i nie chciał puścić :shock: Mało tego. Po chwili do pierwszej łapki dołączyła i druga, po czym nasze najmłodsze dziecko podciągnęło się i najspokojniej w świecie zaczęło sobie ogryzać brzeg łóżeczka. W wyprostowanej pozycji stojącej...Dzisiaj o 8.05 rano - minęło dokładnie 5 miesięcy jak się urodziła. Rozbraja mnie ten urwis. Ale i szokuje swoimi wyczynami. Lada moment przyjdzie pewnie dzień, kiedy obudzę się i zobaczę nie dwoje, ale troje biegających na co dzień po domu ludzików...A przecież dopiero co - grzecznie leżała sobie w łóżeczku... :smieje:
:) Niedziela - Dzień dla Rodziny - jak mówi moja koleżanka z dawnych lat :) I tego staramy się pilnować...
...To niby drobiazgi, takie jak wspólnie przygotowany i zjedzony obiad, sprzątanie po nim, oglądanie bajek, zabawa...Ale - tak właśnie buduje się silna więź...I nie ważne co się robi - byle razem...
Pamiętam niedziele z mojego dzieciństwa...Jeśli była taka możliwość, Mama brała dyżury w szpitalu...Tata standardowo - w ten dzień był z nami. Z tego też powodu - nie cierpiałam tego dnia...Bo wszystko toczyło się według ustalonego trybu pod jego dyktando :( A jeśli ktoś wyłamał się ze schematu - miał przegwizdane :bezradny: ...
Dziś - każdy niedzielny obiad - jest dla mnie wyjątkowy :) Bo nikt nigdzie się nie spieszy, mamy czas, żeby chwilę po obiedzie porozmawiać, pożartować, pośmiać się z wyczynów najmłodszego obżartucha 4g5 ... Czasem my dwoje - dorosłych, patrzymy się na siebie i zastanawiamy - jak dwoje tak potłuczonych przez życie los ludzi - może mimo wszystko - dać swoim dzieciom - normalne dzieciństwo... :) I cieszę się z każdego dnia. Że Ten Na Górze dobrze wiedział co robi - dając mi na życiowej drodze te wszystkie kamienie...Bo gdyby nie to - przez co przeszłam - nie byłabym taka jak jestem teraz :) I nie miałabym przy sobie tych wszystkich ludzi - których mam teraz :)
W całym domu pachnie świeżo upieczonym chlebem :) Na drewnianym stole - stoją własnoręcznie ulepione - wielkoludaśne pierogi :) Przy kaflowym piecu - pachnie sosnową żywicą drewno, które wczoraj wspólnie rąbaliśmy i nosiliśmy... Najedzone dzieci śpią pod kołderkami - każde w swoim ukochanym łóżeczku... Czego mi więcej do szczęścia potrzeba? :>
...Dziś mam to - czego zawsze od życia chciałam. Spokojnej przystani. I dostałam ją :buziak:
Wam też - życzę spełnienia marzeń!

:buzki: Spokojnej Nocy Ludziki!
Mała współuzależniona sc43545

dziadziunio - Nie 01 Paź, 2017 21:44

Mała napisał/a:
Bo gdyby nie to - przez co przeszłam - nie byłabym taka jak jestem teraz


:tak:
Kiedyś na Pocztowej kolega opowiadał o swojej rozmowie z księdzem. Mówił, że ten nazwał go, wybrańcem.
Siedziałem zastanawiając się czemu użył takiego określenia? i w tamten czas wymyśliłem sobie, że pewnie dlatego, że za życia byłem już w piekle.
Dziś wiem już, czemu wszyscy którzy wychodzą z uzależnienia należą do, tych wybranych. Urodzić się jako człowiek, jak człowiek żyć człowieczy stąd odchodzić to szczyt człowieczeństwa.....lecz tak może wielu. :mysli:
Urodzić się jako człowiek, stać się bydlakiem, jak bydle żyć i opuszczać ten ziemski raj, w pełni człowieczy. To szczytowanie przy którym poprzedni szczyt... wygląda uwierzcie mi, zaledwie jak lichy pagórek.......i tego dokonać mogą, tylko nieliczni..... :tak:
Wybrani, wyjątkowi.........nie mylić z.......... uzdrowionymi.......
g45g21
To Mała, moim zdaniem, Twój najlepszy post. Idziesz w górę, rozwijasz się, fajnie z Tobą tutaj, być... ;)
dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 01 Paź, 2017 22:13

Chodziło mi o to, że nie wystarczy..... cudowne uzdrowienie. Potrzebna jest całkowita przebudowa swojej poprzedniej struktyry. Zbudowanie i zabudowanie się od nowa, od podstaw, od zera bo z tamtym i stamtąd nie można w nowe swoje życie, wnieść nic. :bezradny:
Jedyny cud, jakiego osobiście doświadczyłem to ten, że wciąż żyję.... :tak:
Nie chciałem....uwierzcie mi.....przepraszam.. :beczy:
g45g21

dziadziunio - Pon 02 Paź, 2017 21:46

Byłem dziś, na fajnym mitingu. Na Pocztową zaczeli przychodzić nowi i jest ich coraz więcej, fajnie. Jak jeszcze ja byłem młody i po raz pierwszy zaczynałem, chciałem coś z tym zacząć robić, to straszono mnie Pocztową.
- broń Boże nie idz na Pocztową, bo tam starzy alkoholicy, rozpieprzą cię w pył.
Nie poszedłem wystrachany na amen a dziś czasami rozmyślam, czy aby jak bym, tam trafił już w tamten czas, moja męka nie trwałaby o wiele krócej?
Nie ma co rozmyślać, dobrze jest. Lepiej póżno niż wcale?
Mała...... a Ty co? urlop, seks? czy choroba? :rotfl:
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i mam nadzieję, że Ciebie nie zmogło?
46uj7y
Odpoczywaj :pocieszacz:

Mała - Pon 02 Paź, 2017 22:41

...tak odpoczywam... :wysmiewacz: ... 46uj7y :buahaha:
Przy trójce energicznych urwisów jest co robić...Chyba sobie turbodopalacze do butów zamontuję...takie jak chyba w jakiejś części "Mario bross"?...
:mgreen: Żartuję! Współuzależniona - sama dla siebie potrafi być najlepszym dopalaczem :wysmiewacz: A ja w szczególności... 5grv
:) Starszy synek już od kilku dni zbierał kasztany, ale dopiero dziś udało mi się wygospodarować trochę czasu i w 5 usiedliśmy z naszymi skarbami i wykałaczkami...robić ludziki...Przy okazji odkryłam, jak dużą wiedzę mają nasze dzieci...Może i nie potrafią nazwać jednym słowem, tego, co zrobiły, raczej robią to opisowo, ale...na początek u młodszego synka - powstał...satelita!...Potem - do mojego ludzika dorobił ciężar i powstał...Siłacz! A starszy - zrobił własnoręcznie drugą żyrafę - "żeby się kochały..." :serce: ( :skromny: zerkając przy okazji na mnie i partnera :> )
...Kiedy byłam mała - wychowywałam się tuż przy małym sosnowym lasku...Pełno było tam szyszek i patyczków...Non stop coś z nich budowałam, a moja wyobraźnia nie miała granic...Zostawiałam potem swoje własnoręcznie wykonane zabawki pod jakimś drzewem, a następnego dnia - cieszyłam się, kiedy usłyszałam, że jakieś dziecko znalazło zwierzątko z szyszek, które zostawił mu tam krasnoludek... :radocha:
Miło tak było dzisiaj siedzieć sobie na drewnianej podłodze, patrzeć, jak śmieją się nasze dzieci, a w piecu słyszeć buzujący ogień...
...Starszy synek stara się po swojemu czytać siostrzyczce bajki, a ona siedzi na dywaniku - zapatrzona w niego jak w obrazek...I czasem przewraca mu strony książeczek, a on co chwila wymyśla dla niej nowe historie...
...Pamiętam, jak mając kilka lat i nie umiejąc jeszcze czytać - swoim opowiadaniem - uśpiłam gromadę starszych i młodszych od siebie dzieci...Tak po prostu - przeniosłam ich w świat swojej wyobraźni...
Dziś nadal to robię...tuląc maluchy do snu...Zamykają oczka, a ja zaczynam im opowiadać jakąś historię, której ciąg dalszy - mają dopowiedzieć sobie oni sami...A rano, po przebudzeniu - przychodzą przywitać się, przytulić i opowiedzieć, jakie fantastyczne mieli sny! Że latali po orbicie, albo ścigali się z innymi samochodami, albo poznali fajne ludziki na innej planecie... :) Cudowna jest taka rodzinka, gdzie, chociaż panuje nieustający harmider - cały czas czuć ciepło bijące z każdego nawet najmniejszego serduszka i wciąż można napotkać czyjeś małe, uśmiechnięte oczka... :buziak:
Można? Można! Trzeba tylko mocno chcieć...I na chciejstwie nie skończyć :rotfl:
Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale świat jest tak skonstruowany - że jeśli wystarczająco długo dążymy do celu - potrafimy go osiągnąć...A potem postawić następny i następny...Ważne, żeby przy tym jednak nie krzywdzić innych... Mieć do siebie wzajemny szacunek - nawet jeżeli mamy różne poglądy... Świat i tak jest pełen różnych chorób i kataklizmów, po co dokładać sobie jeszcze kolejnych zmartwień?...Lepiej uśmiechnąć się do kogoś...Czasem przytulić, powiedzieć miłe słowo... Kiedyś ten uśmiech do nas wróci :mgreen: I to w najmniej spodziewanym momencie, ale dokładnie wtedy - kiedy najbardziej będzie nam potrzebny... :)
Spokojnej Nocy Ludziki i "kololowych snów!" - jak mówi nasz najmłodszy synek

sc43545 :buzki:

dziadziunio - Pon 02 Paź, 2017 23:00

Jest wiele konkursów literackich, na które powinnaś zacząć już wysyłać swoje przygotowane wcześciej...np....opowiadania.... :tak:
Nagrody są spore i chociaż dość duża tam konkurencja, to można zostać zauwżonym, kub też można, po prostu zacząć... istnieć. :mysli:
Pogadajcie z Irasem i wyślij, parę prac...to nie boli :klotnia:
Wygrana nawet głównej lub też głównych nagród, w konkursach nie zwalnia Ciebie od dalszego uczestnictwa i współprowadzenia nadal, naszego tematu.... :okok:
Po prostu, zrób to :krzyk:
Spadam spać. dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 02 Paź, 2017 23:11

Cytat:
jest w jakimś celu...kiedyś zrozumiemy dlaczego"



Zobacz na dokładny czas w który wkleiłem, poprzedniego posta... svkl
Nic. nie dzieje się przypadkowo. g4g412
Do roboty :krzyk:
grg45

Mała - Wto 03 Paź, 2017 20:30

dziadziunio napisał/a:
Wygrana nawet głównej lub też głównych nagród, w konkursach nie zwalnia Ciebie od dalszego uczestnictwa i współprowadzenia nadal, naszego tematu....
:mgreen: Cokolwiek byś nie robił i tak się szybko mnie nie pozbędziesz :smieje: no - może się zdarzyć chwilowy poślizg z powodu jakiejś awarii (laptopa - była już 2-krotnie, prądu - też 2-krotnie...chyba tylko jeszcze amnezji nie przeżyłam...a może zapomniałam? :mysli: )
Jak wygram nagrodę pieniężną - to najpierw zapłacę wszelkie opłaty za forum - żebyście mnie jeszcze długo musieli znosić :figielek: (w tym roku już mnie ktoś ubiegł :beczy: ... :rotfl: ), a jak wycieczkę do Hono-Lulu - oddam na dekadenckim "Pchlim targu" :mgreen:
dziadziunio napisał/a:
Nic. nie dzieje się przypadkowo.
:mgreen: A ja myślałam, że o północy to tylko duchy straszą...a nam dwojgu też się zdarza :rotfl: chociaż to jeszcze nie Haloween! :czaruje:
...Nie wiem, jak to się dzieje, ale samo codzienne "wejście" w Nasz temat - uspokaja mnie natychmiast... Może właśnie dlatego, ostatnio najczęściej - wpadam tutaj wieczorami - umordowana odwieczną walką z 3 udomowionymi wikingami i jedną rozbrykaną księżniczką :zmeczony:
...Wieczór...Kiedy czasem - w dzieciństwie, bywałam na wsi u dziadków - uwielbiałam tą porę dnia...Na dworze robiło się ciemno, "choć oko wykol", widać było za to na niebie - wszelkie możliwe gwiazdy...Świerszcze grały jak szalone, gdzieniegdzie zaszczekał pies...I ta niesamowita cisza...Zero przejeżdżających samochodów...Czasem muzyka dobiegająca z remizy nieopodal...Babcia dokładająca drew do pieca kaflowego...Historie, które opowiadał o czasie wojennym Dziadziuś...Szklanka ciepłego mleka, szybka toaleta i bach - do łóżek, pod pierzynę...Jeszcze chwila zabawy - w "kto najszybciej znajdzie stopami butelkę z gorącą wodą" i...przychodził słodki sen...A rano znów - blaszany kubek mleka prosto od krowy, piętka okrągłego chleba (musiał być okrągły - żeby tych piętek było więcej :smieje: ) i...wypad na świeże powietrze! :rotfl: Na wsi - nawet własnoręcznie wygrzebane z ziemi malutkie ziemniaczki, upieczone w gorącym popiele - smakowały najlepiej :mniam: Tu jabłko, tam gruszka, śliwka, podarte spodnie, rozbite kolana, lodowata woda w strudze...Tam wszystko smakowało i pachniało inaczej...
...Może właśnie dlatego, choć urodziłam się i prawie całe życie mieszkałam w mieście - tak bardzo ciągnie mnie na wieś...
I znów się rozmarzyłam :rotfl:
Znów padam na nos...Uciekam - dalej bujać w marzeniach, zanim was zanudzę! :buzki:

sc43545 Mała - partnerka trzeźwego alkoholika - czyli, jak to ktoś ciągle powtarza: "ni pies ni wydra" :smieje:

dziadziunio - Wto 03 Paź, 2017 21:48

Mała napisał/a:
Cokolwiek byś nie robił i tak się szybko mnie nie pozbędziesz



Wiem.... i to jest chyba, jedyna pewna. Oczywiście tuż po tej, że księżyc kręci się w około ziemi, a ziemia chyba, w du*** to ma? :mysli:
Nie jestem nikim wielkim i za nikogo, takego się nie uważam. Przeżyłem swoje życie, tak jak przeżyłem i to, że nadal żyję to jak pisałem już, jedyny poznany w moim życiu cud. Za parę dni będę obchodził, swoje pięćdziesięte siódme urodziny i już o dwa lata ,,przeżyję,, czas jaki pomiędy ludzmi, spędził tutaj mój ojciec. Niesamowite, gdyż zawsze byłem pewny, że nie uda mi się, dożyć jego lat. Ledwo już łażę i bez tabletek przeciwbólowych ani na krok, nie ruszę się z domu. Jestem cymbał i mam ledwo zasadnicze wykształcenie chociaż z wykształceniem, niewiele ma ta szkoła wspólnego. Moje wykształecenie to ponad trzydziestoletni okres podczas którego. wciąż byłem pod wpływem alkoholu, a którego wpływ nawet po czteroletniej abstynencji, nadal dostrzegam w moim życiu, kazdego dnia. Pisze teksty które muszą przejść, przez ręce dwojga ludzi..Dwoje ludzi gładzi je... aby były dla innych, w pełni czytelne.. Jestem alkoholikiem, byłem w piekle a Ty piszesz już gotowce. bez zadnej roboty, gotowe z miejsca do druku.. :[ .
Po raz pierwszy żałują żem alkoholik a nie współuależniony..skąd Ty to masz? :krzyk:

Spadam spać, jak pisałem ledwo już łażę a jutro będę, latał po lesie i szukał grzybów..wieczorem będę umierał, i być może umrę.....ale umrę szczęśliwy..i tak ma być. :rotfl:
dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 03 Paź, 2017 22:46

A propo pisaniny, to jest, to coś..... co pomaga mi przeżyć, co robi, że jest mi trochę lepiej, znacznie lżej..
Mój blog jest surogatką, nie był puszczony jeszcze przez żadne, wygładzające tekst, dłonie.
Dziś mój syn, wkleił dalszy ciąg tego bloga, rozdział pt...... Staśki......
Jak chcecie się pośmiać i zobaczyć co kiedyś, myślałem na temat Warszawiaków, zapraszam....Ewa przepraszam :pocieszacz:
Przy okazji możecie poprzyglądać się alkoholizmowi, alkoholizmowi na który cierpiałem, chorowałem i cierpię, choruję nie raz, jeszcze................ dziś................
spadam spać, o szóstej na grzyby :radocha:
Ewa, przepraszam za samoreklamę xcc

Mała - Śro 04 Paź, 2017 10:43

dziadziunio napisał/a:
Moje wykształcenie to ponad trzydziestoletni okres podczas którego. wciąż byłem pod wpływem alkoholu, a którego wpływ nawet po czteroletniej abstynencji, nadal dostrzegam w moim życiu, kazdego dnia.
:) I to 30-letnie doświadczenie - jest w tej chwili więcej warte, niż szkoła którą skończyłeś...Bo to - co przeżyłeś - potrafisz teraz ująć w ramy i podzielić się tym z innymi...Wiesz co dajesz swoim pisaniem każdemu, kto chce to czytać?...Krok 12 AA. "niesiesz posłanie..."
...Doświadczenie, które w sobie nosisz - jest bezcenne...Pomyśl - jak sam się czujesz na mitingu - kiedy słuchasz fajnej spikerki?...I pomyśl teraz - tak samo czuje się całe mnóstwo ludzi - którzy czytają nas, tu - na forum, czy na Twoim blogu...A widziałam ile już ma wyświetleń. I to nie ja tyle ich zrobiłam :smieje:
Robisz to - co kiedyś, ktoś zrobił dla Ciebie. I być może, trafi na tą naszą pisaninę ktoś - kto we właściwym momencie swojego życia - zatrzyma się, zastanowi i...może pójdzie na terapię, zanim zacznie do reszty marnować sobie życie?...Ciąg dalszy tej historii - wychodzi z terapii, poznaje kobietę swojego życia, która ma ogromną szansę nie stać się współuzależnioną, a ich dzieci - nie będą DDA...
Teraz już widzisz, ile dobrego dajesz z siebie innym?...
dziadziunio napisał/a:
Po raz pierwszy żałują żem alkoholik a nie współuależniony..

:beba: E tam - gadka dwóch współuzależnionych - nie stworzyłaby "całego medalu" i nie powstałby temat "Partnerka alkoholika" :rotfl: Gdybyśmy we dwójkę z moim partnerem - nie byli tak bardzo różni - prawie, że w każdym calu - pewnie szybko byśmy się sobą znudzili ;) A tak? Ciągle coś się dzieje! :lol2: I ziemia nie jest płaska, tylko okrągła, a magnes ma dwa końce o różnych biegunach :>
dziadziunio napisał/a:
skąd Ty to masz?
:buahaha: z pierwszego chorego związku...Ponad 20 lat temu :mgreen: Zabawne - że ja też potrzebowałam aż tylu lat, żeby zacząć mądrzeć :glupek2:
...Wy (mam na myśli wszystkich trzeźwych alkoholików, z którymi choć chwilę miałam okazję rozmawiać osobiście, obserwować, słuchać lub choćby z Wami pisać) - nawet nie macie pojęcia, ile mi już od siebie daliście...Jak bardzo właśnie dzięki Wam - zmieniam się każdego dnia...O ile łatwiej jest mi radzić sobie ze swoją przeszłością i...także zacząć wreszcie realizować plany na przyszłość :)
...Dawno temu, po kolejnym zakończonym chorym związku - umiałam na siebie patrzeć tylko jak na ofiarę, którą życie skrzywdziło - stawiając na jej drodze kolejnych alkoholików - poczynając od ojca. Trzeba było dużo czasu, dużo rozmów, tu, na forum i w realu - żeby coś wreszcie zaczęło się we mnie zmieniać...Żebym przestała patrzeć na każdego alkoholika - jak na wroga, którego celem jest skrzywdzenie mnie "biednej współuzależnionej" :blee: .Dziś mówię po prostu - alko i współ - to dwie strony tego samego medalu. Dziś - nie starczyłoby mi dnia - żeby wymienić wszystkich - którzy mi pomogli w tej przemianie...
I to jest także jeden z powodów - dla którego tu wciąż jestem i piszę...Dziękuję więc wszystkim - uzależnionym i współuzależnionym za każde słowo - które od Was dostałam:



Dziś na wszystko patrzę inaczej... :>
Dziś już nie jestem ofiarą. Jestem sobą. Przede wszystkim człowiekiem :)
Nie jest łatwo dokonać w sobie takich zmian. Ale jedno wiem na pewno - jest WARTO! :radocha:
Warto dzielić się swoim doświadczeniem, nie ważne, dobrym, czy złym...Bo przecież na błędach też się uczymy :)
Trzeba tylko chcieć...Chcieć zrobić ten pierwszy - najtrudniejszy mały krok...Przyznać się przed sobą - "jestem alkoholikiem...", "jestem współuzależniona..." :kwiatek:
Potem, następne kroczki - będą już łatwiejsze! :okok:
Trzeba tylko chcieć! :buzki:

Zmykam na razie ;) Obowiązki wzywają...Na przyjemności przyjdzie czas wieczorem :milczek:
Jacek a placek może być?...Smacznego!


Do zobaczenia wieczorkiem!
sc43545

czerwonamila - Śro 04 Paź, 2017 11:12

Mała piszę to do Ciebie ,ale dla SIEBIE Skąd wiesz ,że jesteś sobą? Poznałaś się już na prawdę jaka jesteś ? Wszystko widzisz jak na dłoni ? :buzki:


Ja teraz chcę robić więcej rzeczy dla SIEBIE :lol2: Dla swojej przyjemności, słodyczy :kwiatek:

dziadziunio - Śro 04 Paź, 2017 11:21

Całe szczęście czas gdy chciałemm leczyć i na siłę pomagać innym już dawno, mam poza sobą i dobrze, że nikogo podczas tego czasu udalo mi się nie, zabić. :mysli:
Wróciłem już, grzybów nie ma. Znaczy są, lecz stoją wysyszone i ponadgryzane przez ślimaki. Nazbierałem połowę wiaderka i będę je suszył, skurczone i skręcoe w wiór, skryją żałosny stan i opłakany wygląd, zachowując jednak swoje smakowe parametry, które będzie czuć w świątecznym bigosie. :cwaniak:
Dobra też spadam, mam co robić. :bezradny:
Nara :pocieszacz:
Czerwonamilo, miło Ciebie widzieć :pocieszacz:

czerwonamila - Śro 04 Paź, 2017 11:45

dziadziunio napisał/a:
Całe szczęście czas gdy chciałemm leczyć i na siłę pomagać innym już dawno, mam poza sobą i dobrze, że nikogo podczas tego czasu udalo mi się nie, zabić. :mysli:
Wróciłem już, grzybów nie ma. Znaczy są, lecz stoją wysyszone i ponadgryzane przez ślimaki. Nazbierałem połowę wiaderka i będę je suszył, skurczone i skręcoe w wiór, skryją żałosny stan i opłakany wygląd, zachowując jednak swoje smakowe parametry, które będzie czuć w świątecznym bigosie. :cwaniak:
Dobra też spadam, mam co robić. :bezradny:
Nara :pocieszacz:
Czerwonamilo, miło Ciebie widzieć :pocieszacz:


A jeśli teraz mnie widzisz, bo ja widzę siebie swoje myśli ?
Udzielałam się na wątku Twoim,ale nie widziałam siebie a może nie chciałam być widziana. :szok:
Mam wrażenie ,że wchodzę na ciut wyższy poziom swojej świadomości..
A jeśli odkrywanie siebie to nieskończoność tak jak BÓG? :lol:

dziadziunio - Śro 04 Paź, 2017 13:13

czerwonamila napisał/a:
A jeśli odkrywanie siebie to nieskończoność tak jak BÓG?


Może tego Boga to tak, we wszystko już nie mieszajmy, On i tak ma co robić. :krzyk:
Odkrywanie siebie to nieskończoność, pełna prawda i niczego już nie można, tutaj dodać ani niczego już, z tego ująć. :P
Chodzę na mitingi pewnej grupy która w tekstach początkoych, czytanych na wstępie, lub jak wolisz na początku mitingu używa słów.
- Chodzi nam o postęp duchowy a nie o duchowy ideał.
Albo podobnie..... lecz sens jest taki sam.. :klotnia:
Widzisz jeżeli już ruszysz z miejsca i dokonasz pierwszych, w swoim wnętrzu zmian, to zmiany te......początkowe...... wymuszą kolejne...kolejne..kolejne i powstaje kółko którego Ty, jako człowiek nie jesteś w stanie, już zatrzymać.... :skromny:
Wpadasz w ciąg, tym razem jednak ciąg pozytywnych zmian, na których przebieg nie masz jakiegolwiek już wpływu. Aby to jednak zobaczyć trzeba coś ze sobą robić. :rotfl:
Nie możesz np..
Być ok, dla swojego partnera a w stosunku do innych... być wulgarna, odpychająca, bezlitosna i zła........Tak siem, poza początkowy etapem nie da...I tu być może widać Boską rękę i jego zamiary, wobec nas... :bezradny:
Chcesz nie chcesz i tak jako człowiek,,,, dążyć będziesz, do ideału...
Nie oceniam słów przez kogoś wplecionych, w teksty początkowe......Ludzie tam nie piją, a o to przecież na samym początku, się rozchodzi.
g45g21
Miłego, spadam :pocieszacz:
Fanie, że jesteś. Pozdrawiam :buzki:

czerwonamila - Śro 04 Paź, 2017 13:20

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
A jeśli odkrywanie siebie to nieskończoność tak jak BÓG?


Może tego Boga to tak, we wszystko już nie mieszajmy, On i tak ma co robić. :krzyk:
Odkrywanie siebie to nieskończoność, pełna prawda i niczego już nie można, tutaj dodać ani niczego już, z tego ująć. :P
Chodzę na mitingi pewnej grupy która w tekstach początkoych, czytanych na wstępie, lub jak wolisz na początku mitingu używa słów.
- Chodzi nam o postęp duchowy a nie o duchowy ideał.
Albo podobnie..... lecz sens jest taki sam.. :klotnia:
Widzisz jeżeli już ruszysz z miejsca i dokonasz pierwszych, w swoim wnętrzu zmian, to zmiany te......początkowe...... wymuszą kolejne...kolejne..kolejne i powstaje kółko którego Ty, jako człowiek nie jesteś w stanie, już zatrzymać.... :skromny:
Wpadasz w ciąg, tym razem jednak ciąg pozytywnych zmian, na których przebieg nie masz jakiegolwiek już wpływu. Aby to jednak zobaczyć trzeba coś ze sobą robić. :rotfl:
Nie możesz np..
Być ok, dla swojego partnera a w stosunku do innych... być wulgarna, odpychająca, bezlitosna i zła........Tak siem, poza początkowy etapem nie da...I tu być może widać Boską rękę i jego zamiary, wobec nas... :bezradny:
Chcesz nie chcesz i tak jako człowiek,,,, dążyć będziesz, do ideału...
Nie oceniam słów przez kogoś wplecionych, w teksty początkowe......Ludzie tam nie piją, a o to przecież na samym początku, się rozchodzi.
g45g21
Miłego, spadam :pocieszacz:
Fanie, że jesteś. Pozdrawiam :buzki:

Ja teraz forum doglądam,bo mam dużo czasu :) Dla SIEBIE ;)

Tak masz rację zgadzam się z tym w 100% Dochodzę do wniosku ,że każdy terapeuta pracuje dla swojego dobra. ON ma odbicie w NAS i on widzi z czym musi sobie jeszcze popracować. Działa to w obie strony.

Ja teraz staram się zwrócić uwagę na swoje emocje czytając posty. Typu co mnie *ku****** i zastanawiam się DLACZEGO?

A jeszcze JEDNO może mnie coś wkurzać coś co było dla mnie rok temu wartością ważną i myślałam ,że jej nie zmienię a teraz Zmiana nastąpiła o 180* ?

Mała - Śro 04 Paź, 2017 17:41

czerwonamila napisał/a:
Skąd wiesz ,że jesteś sobą?
dziadziunio napisał/a:
Odkrywanie siebie to nieskończoność
:tak: Dziadziunio napisał dokładnie to - co napisałabym Ci ja...
...Moje zmiany - moje odkrywanie samej siebie - zaczęło się na pierwszym licheńskim zlocie...Tam po prostu byłam sobą, niczego nie kryłam, na nic nie musiałam uważać - "co ludzie powiedzą???"...
Jak mi się to udało? Wyszło samo...Ja po prostu - poczułam się tam w pełni bezpieczna. W pełni akceptowana. Tam - nie byłam "inna". Tam - byłam wśród swoich :) Tam - byli tam ludzie, którzy znali mnie już od tej "najgorszej", "najtrudniejszej" strony - moich zmartwień i kłopotów...A mój wygląd zewnętrzny - nie miał dla nikogo żadnego znaczenia :)
...Kolejne zmiany - przychodziły stopniowo...Działy się same...I wciąż się dzieją :lol2:

dziadziunio napisał/a:
Całe szczęście czas gdy chciałem leczyć i na siłę pomagać innym już dawno, mam poza sobą i dobrze, że nikogo podczas tego czasu udalo mi się nie, zabić.

:smieje: więc masz tak samo jak ja c4fscs .Teraz, jak mi przyjdą do głowy takie rzeczy - mówię sobie: nic na siłę, wszystko młotkiem i...wybijam sobie tym młotkiem głupotę "naprawiania" całego swiata :glupek2:
Bo każdy ma swój czas i miejsce, swoją "gotowość" na ruszenie z miejsca... :)

...Nabiłam dzisiaj kilometrów i już to w stopach czuję...Ale jestem z siebie zadowolona :) Bo zrobiłam wszystko - co w mojej mocy, a resztę zostawiłam swojej SW :>

I wszystko jest tak - jak być powinno... :tak:
Na dworze jesienna słota - pozdrawiam cieplutko i słoneczka w sercach życzę! :buzki:

sc43545 Spokojnego wieczoru!

dziadziunio - Śro 04 Paź, 2017 20:28

czerwonamila napisał/a:
Zmiana nastąpiła o 180* ?


Mój dzisiejszy przyjaciel a jeszcze nie tak dawno... mój zaciekły wróg, w złości swojej oznajmił wszech i wobec, ze on dokonał jeszcze większych w swoim zyciu zmian..Takich aż o trzysta sześdziesiąt stopni i, że on się tym nie chwali, gdyż skromny jest :bezradny:
I jak to Andrzej podsumował, mówiąc.....ale ku***.... za***isty kot. :)
I to, jest Pocztowa... :tak:
Zapraszam to jedyne Szczecińskie miejsce, w którym można na nowo się narodzić, jak i czasami ze śmiechu....umrzeć na zawsze.
g45g21
Miłego :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 05 Paź, 2017 07:07

czerwonamila napisał/a:
Skąd wiesz ,że jesteś sobą?


Pytanie nie do mnie, ale spróbuję napisać jak z tym u mnie, było a jak jest. :skromny:
Dziś podejmuję decyje i nikt i nic, poza mną... nie ma na nie wpływu. Kiedyś mogłem się zarzekać, przysięgać i pewnym być, że się nie napiję ale nie miałem na to żadnego wpływu. Wystarczyło, aby ten silniejszy wewnątrz mnie trochę nademną popracował i już było pozamiatane. :tak:
Jak zaczynałem pisywać na temat swojego alkoholizmu, częstokroć bywałem jeszcze w tym wszystkim pogubiony :beczy:
No bo, w jaki sposób przekanać kogoś normalnego, że było nas dwóch?...i, że często tych dwóch, się ze sobą spierało? idiotyzm dla innych..... jest alkoholową normalnościom i przebywając, żyjąc w tym, każdy o tym wie. Pisząc bloga próbuje pokazać jak to wyglądało i jak z tym kiedyś we mnie było. To trudne i wiem, ze tak nie próbował jesżcze nikt. :skromny:
Dziś jestem jednym, lub też raczej przewagę już nad tamtym, ogromną mam....ale kiedyś, podjąć decyzji, jakiejkolwiek nie miałem żadnych, znikomych szans. Po prostu działo się :bezradny:
Spadam na grzyby. w Szczecinie lekki deszcz, spoko nie jestem z cukru :plotki:
Miłego :pocieszacz:
Jako ciekawostę napiszę jeszcze, ze trzeżwienie można ropocząć w chwili wyrównania, jednego z drugim. Dlatego taż ważne są zmiany i budowa swojej mocnej osobowości. Do tej chwili można nie pić tylko na d*** i w ten sposób w nieskońconość utrzymywać swoje niepicie trzeżwościom niewiele mającą wspólnego..
To oczywiście tylko moje zdanie... :rotfl:

czerwonamila - Czw 05 Paź, 2017 08:08

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Skąd wiesz ,że jesteś sobą?


Pytanie nie do mnie, ale spróbuję napisać jak z tym u mnie, było a jak jest. :skromny:
Dziś podejmuję decyje i nikt i nic, poza mną... nie ma na nie wpływu. Kiedyś mogłem się zarzekać, przysięgać i pewnym być, że się nie napiję ale nie miałem na to żadnego wpływu. Wystarczyło, aby ten silniejszy wewnątrz mnie trochę nademną popracował i już było pozamiatane. :tak:
Jak zaczynałem pisywać na temat swojego alkoholizmu, częstokroć bywałem jeszcze w tym wszystkim pogubiony :beczy:
No bo, w jaki sposób przekanać kogoś normalnego, że było nas dwóch?...i, że często tych dwóch, się ze sobą spierało? idiotyzm dla innych..... jest alkoholową normalnościom i przebywając, żyjąc w tym, każdy o tym wie. Pisząc bloga próbuje pokazać jak to wyglądało i jak z tym kiedyś we mnie było. To trudne i wiem, ze tak nie próbował jesżcze nikt. :skromny:
Dziś jestem jednym, lub też raczej przewagę już nad tamtym, ogromną mam....ale kiedyś, podjąć decyzji, jakiejkolwiek nie miałem żadnych, znikomych szans. Po prostu działo się :bezradny:
Spadam na grzyby. w Szczecinie lekki deszcz, spoko nie jestem z cukru :plotki:
Miłego :pocieszacz:
Jako ciekawostę napiszę jeszcze, ze trzeżwienie można ropocząć w chwili wyrównania, jednego z drugim. Dlatego taż ważne są zmiany i budowa swojej mocnej osobowości. Do tej chwili można nie pić tylko na d***ścisku i w ten sposób w nieskońconość utrzymywać swoje niepicie trzeżwościom niewiele mającą wspólnego..
To oczywiście tylko moje zdanie... :rotfl:


Cieszę się ,że dostałeś taką mądrość od życia.
Ja teraz jestem na etapie wyprowadzki z domu. Czas na zmianę otoczenia, na poznanie kim teraz jestem ;)
Grupa DDA zakończona jak i terapia. Szczerze mówiąc przez ostatnie 3 tygodnie dążyłam do tego aby odkryć swoje dziecko i zakończyć grupe DDA jak i terapię. Jaki wynik?
Zaakceptowałam to kim jestem i skąd pochodzę.

Mała - Czw 05 Paź, 2017 09:52

czerwonamila napisał/a:
Zaakceptowałam to kim jestem
...a t dopiero początek :okok: Teraz pora zacząć odkrywać samą siebie - jaka jesteś naprawdę :)
...To - jaka ja jestem - przy moim niskim poczuciu własnej wartości...Zaskoczyło mnie kompletnie...
Do tego momentu - nigdy nie czułam się dobrze w dużej grupie ludzi. Kiedy z kimś rozmawiałam - miałam "klapki na oczach" tylko na tą osobę....Często unikałam patrzenia w oczy - nawet rozmówcy :bezradny: I nagle coś się zmieniło - znalazłam się w dużej grupie ludzi, gdzie każdy był do mnie przychylnie nastawiony, nikt nie chciał celowo sprawić mi przykrości...To było dla mnie zupełnie nowe...I kiedy kolejne forumowe nicki zamieniały mi się w żywe postacie i uśmiechały się na mój widok z ogromną radością w oczach...To było niesamowite przeżycie :mgreen: JA - potrzebowałam do "bycia sobą" - po prostu pełnej akceptacji ze strony otoczenia. To mi dało poczucie bezpieczeństwa. Fakt - że nikt nie próbował narzucić mi swojego zdania, że nikt, nie próbował mnie zmienić...Tylko każdy akceptował taką - jaką jestem :mgreen: ... :skromny: Po raz pierwszy w życiu - czyjaś krytyka - ale konstruktywna, powiedziana ze szczerą troską, od serca, a nie ze złośliwością...Nie sprawiała mi przykrości :) Ale dawała do myślenia :]
...W poprzednich związkach - wg.partnerów - nigdy nie umiałam zrobić nic wystarczająco dobrze...Zawsze było coś nie tak...Za mało, niewystarczająco...Źle. "Do niczego się nie nadajesz!" och - jak często ja to wtedy słyszałam!...
Teraz - dziś - już tego nie ma :) "Ile zrobisz, tyle będzie dobrze! Przecież nie jesteś robotem!" - Teraz często słyszę właśnie takie słowa :skromny:
...Dziś wiem - jak to jest - czuć się docenioną...Jak ważne jest wracać do domu z uśmiechem i radością wykonywać swoje obowiązki, a nie - wracać ze strachem, że czegoś jeszcze nie zdążyłam zrobić...
Nawet wczoraj...Mając świadomość - że nie zdążę z przygotowaniem obiadu na stałą godzinę, po prostu napisałam sms do partnera z prośbą o pomoc w przygotowaniu go...Bez strachu. Za to z radością - że choć obydwoje jesteśmy przemęczeni - znów będziemy mogli zrobić coś razem :) I było fajnie...Nawet dzieci nam pomagały!
A dzisiaj? Zamierzamy robić z chłopcami różne papierowe cudeńka :) I już się cieszę na wspólnie spędzony czas :radocha:
Zmykam na razie - bawcie się dobrze i nie rozrabiajcie :buzki:

ergr

czerwonamila - Czw 05 Paź, 2017 12:25

A ja może opowiem coś z innej beczki.
Dziś dostałam telefon z Holandii ,że będę mieć rozmowę kwalifikacyjną o godzinie 14:00
I wiecie co? boję się,ale też i chcę tego wyjazdu.
Mam przekonanie ,że wszystko i tak będzie na moje życzenie więc jedynie czego mogę się bać to SIEBIE swoich lęków wytworzonych w głowie.

czerownaA - Czw 05 Paź, 2017 12:49

Ja jestem, a dokładnie byłąm partnerką alkoholika przeszło 4 lata. Nie miałam sił i motywacji, aby się uwolnić, dopóki w naszym związku nie pojawiły się dzieci. Partner chwiliwo wtedy wytrzeźwiał, obiecywał detoks w ośrodku (***), anie dla mnie jego słowa po długich latach nałogu nie miały już znaczenia.


Edit-
usunęłam nieregulaminowy link,
proszę zapoznać się z naszymi zasadami:

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=42300#42300
:gdera:

czerwonamila - Czw 05 Paź, 2017 12:54

czerwonaA ciekawy nick! ;)
dziadziunio - Czw 05 Paź, 2017 13:04

czerwonamila napisał/a:
Dziś dostałam telefon z Holandii ,że będę mieć rozmowę kwalifikacyjną o godzinie 14:00


Trzymam kciuki, powodzenia :pocieszacz:

czerwonamila napisał/a:
I wiecie co? boję się,ale też i chcę tego wyjazdu.


Moja córka, jak jedzie na wycieckę lub ma zawody pływackie, zawsze czuje to samo.
Przytulam ją i zawsze mówię, że to normalne, ja także tak mam. :bezradny:

Miłego i napisz jak, Tobie poszło?

:buziak:

czerwonamila - Czw 05 Paź, 2017 13:18

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Dziś dostałam telefon z Holandii ,że będę mieć rozmowę kwalifikacyjną o godzinie 14:00


Trzymam kciuki, powodzenia :pocieszacz:

czerwonamila napisał/a:
I wiecie co? boję się,ale też i chcę tego wyjazdu.


Moja córka, jak jedzie na wycieckę lub ma zawody pływackie, zawsze czuje to samo.
Przytulam ją i zawsze mówię, że to normalne, ja także tak mam. :bezradny:

Miłego i napisz jak, Tobie poszło?

:buziak:


Czekam nadal za rozmową... Ah jestem spięta i zestresowana. Ale podobno najlepiej myśleć tak,że tą pracę się już ma :D

czerwonamila - Czw 05 Paź, 2017 13:57

Dostałam tę pracę w Holandii. Mam zacząć od pon i mam 2 zmiany . Boję się. Boję się nowego nie znanego.
Mała - Czw 05 Paź, 2017 21:06

czerownaA napisał/a:
Nie miałam sił i motywacji, aby się uwolnić, dopóki w naszym związku nie pojawiły się dzieci. Partner chwiliwo wtedy wytrzeźwiał, obiecywał detoks w ośrodku (***), anie dla mnie jego słowa po długich latach nałogu nie miały już znaczenia.

:pocieszacz: Witaj czerwonaA! ...A skąd mi takie słowa,uczucia i sytuacja są znajome?...Z własnego życia...Kiedy zabrakło mi siły - żeby walczyć dalej o siebie, dla siebie...Postanowiłam walczyć o siebie - dla dzieci :mgreen: Zrobiłam to i dziś... Jestem szczęśliwą partnerką wspaniałego człowieka :)
Miło, że do nas wpadłaś :) Zapraszam częściej! :buziak:

czerwonamila,
czerwonamila napisał/a:
Boję się. Boję się nowego nie znanego.
:mgreen:
:pocieszacz: A pamiętasz, jak bałaś się podjęcia terapii?...Masz ją już za sobą! :lol2:
Pamiętasz, jak bałaś się egzaminu?...Masz go już za sobą!!! :radocha:
:) za każdym razem, kiedy w życiu mamy przed sobą jakiś zakręt - to choć chcemy w niego wejść, nie wiemy co za nim jest...I stąd nasz strach :zalamka: Ale to jest normalny stan rzeczy - można to jedynie zaakceptować...
Zobacz - wyjazd do Holandii - jest konsekwencją Twojego wyboru :tak: A pamiętasz jak jeszcze niedawno, było Ci trudno podjąć jakąkolwiek własną decyzję? I zobacz - jak pięknie sobie radzisz!
masz prawo się bać :pocieszacz: ale masz też prawo się cieszyć! Bo wybrali właśnie Ciebie! :radocha: Może i jedziesz w znajome miejsce, teren, ale...jedziesz tam jako nowa Ty! I wiesz co? Myślę, że to wspaniała rzecz! Bo to tak - jakbyś zaczynała nowe życie! Bez smutnej, trudnej przeszłości...Jedziesz tam - jako TY - nowa TY i...jedyne co mogę Ci życzyć tak od serca - to : Bądź sobą, a wszystko będzie dobrze! :buziak: Dasz sobie radę, lepiej, gorzej, ale - to Twoje życie a świat - stoi dla Ciebie otworem! :buziak: :brawo: Wierzę w Ciebie i :kciuki: !!!

...Jesień...Piękna, złota polska jesień...Trochę zapłakana (ale za to są grzyby! - nawet u mnie na miniaturowym skwerku znalazłam 2 podgrzybki :smieje: ), trochę wietrzna...ale - piękna :)
To czas, kiedy z sadów zbiera się jabłka...Pamiętam te, które zbieraliśmy z jabłonek u Babci i dziadka...Leżały potem na strychu, poukładane na sianie...Wchodziło się na strych i...wchłaniało nieziemski zapach...Znosiliśmy te jabłka na dół do kuchni, Babcia obierała je tak, że cała skórka była jednym wąskim paseczkiem...Nam, wnuczkom - prawie nigdy to się nie udawało :( A robiliśmy nawet zawody - czyja skórka z jabłka będzie najdłuższa! :rotfl:
...Później w domu pachniało pyszną szarlotką... I choć za nią nie przepadam, wciąż próbuję odtworzyć w smaku - przepis mojej Babci...
...zabawne - jak daleko ostatnio zaczynam sięgać w przeszłość. Jeszcze nie tak dawno - starałam się od swojej przeszłości - oddzielić grubą krechą. Bo pamiętałam jedynie smutek i żal, że "znów mnie życie pokarało czynnym alkoholikiem :beczy: " :smieje: ...
W końcu ją zaakceptowałam. Zrozumiałam - że ona jest mi potrzebna - nie po to, żeby się ciągle zadręczać, ale po to...żeby wyciągnąć z niej wnioski i nie popełniać więcj tych samych błędów... I co? I znów jestem Partnerką alkoholika :smieje: Ale tym razem - Nie jestem tylko partnerką...Jestem też Kobietą, Matką...sobą :skromny: Czuję się doceniana i kochana. Bo mój partner - jest dla mnie przede wszystkim - dobrym Człowiekiem :>

Zmykam już Kochane Ludziki...Zmęczenie "ząbkowaniem" naszego "Strusia Pędziwiatra", który mimo 5 miesięcy już raczkuje, siada i, chwilami mam wrażenie że także się "teleportuje - z miejsca na miejsce - daje już o sobie znać...Spokojnych, kolorowych snów wam życzę i trzeźwych 24h :buzki:

sc43545 się na dziś odmeldowywuje ;)

dziadziunio - Czw 05 Paź, 2017 22:14

czerwonamila napisał/a:
Dostałam tę pracę w Holandii. Mam zacząć od pon i mam 2 zmiany . Boję się. Boję się nowego nie znanego.


Gratuluję a strach jest zdrowy, normalny i naturalnie wytłumaczalny. :bezradny:
O wiele bardziej naturalnie wytłumaczany, niż zdrowy egoizm u...... egoisty.
g45g21
Spoko, radę dasz. :pocieszacz:
Powodzenia :buzki:

dziadziunio - Pią 06 Paź, 2017 11:09

W Szczecinie nawet ładna pogoda. Wczoraj przez cały dzień padał deszcz, słyszę dziś, jak w lesie rosną, wychodzą małe grzyby. Pojedziemy zrywać je w tygodniu, może we środę. :luzik:
Byłem wczoraj na mitingu na którym z uwagi na mecz, było mało ludzi. Dziś już sam nawet nie wiem, czy kręci mnie duża ilość, czy też miły rodzinny prawie nastrój. Miting to mitygn i wszystko jedno jaka ilość, byleby na nim i pomiędzy swoimi być. :tak:
W niedzielę ognisko na Głębokim, które organizuje Szczecińska Angora, jadę rano wzniecić ogień i prygotować wszystko. Będą kiełbasy i masa ludzi jedzących ją i rozmawiając o tzw du*** Maryny :mysli:
Jutro w domu mamy gości i dziś cały związany z tym dym, zakupy, porządki i młyn który jednak już mi nie przeszkadza. :bezradny:
Piorę swoje rzeczy i rozwieszam je po całej chacie, aby jutro nie było z tego powodu, zbyt wielu krępujących firanek. :skromny:
Fajny dzień. Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

czerwonamila - Pią 06 Paź, 2017 14:05

dziadziunio napisał/a:
W Szczecinie nawet ładna pogoda. Wczoraj przez cały dzień padał deszcz, słyszę dziś, jak w lesie rosną, wychodzą małe grzyby. Pojedziemy zrywać je w tygodniu, może we środę. :luzik:
Byłem wczoraj na mitingu na którym z uwagi na mecz, było mało ludzi. Dziś już sam nawet nie wiem, czy kręci mnie duża ilość, czy też miły rodzinny prawie nastrój. Miting to mitygn i wszystko jedno jaka ilość, byleby na nim i pomiędzy swoimi być. :tak:
W niedzielę ognisko na Głębokim, które organizuje Szczecińska Angora, jadę rano wzniecić ogień i prygotować wszystko. Będą kiełbasy i masa ludzi jedzących ją i rozmawiając o tzw du*** Maryny :mysli:
Jutro w domu mamy gości i dziś cały związany z tym dym, zakupy, porządki i młyn który jednak już mi nie przeszkadza. :bezradny:
Piorę swoje rzeczy i rozwieszam je po całej chacie, aby jutro nie było z tego powodu, zbyt wielu krępujących firanek. :skromny:
Fajny dzień. Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Jak czytam ten post robi mi się jakoś przyjemnie na sercu. Wyczuwam w Twoim życiu spokój i słodką monotonie :D

Ja jutro wyjeżdżam o godz. 21:20 do NL
Pojadę całą noc. Jaki wniosek? Chciałam dorosłości i nowości proszę bardzo :) Zaczyna się nowy cykl, nowy etap :radocha:

dziadziunio - Pią 06 Paź, 2017 16:53

czerwonamila napisał/a:
Zaczyna się nowy cykl, nowy etap



Fajnie, powodzenia... :buzki: :buziak: :buzki:
Napisałem poprzez przeoczenie Angora, oczywiście powinno być Agora.
Przepraszam :skromny:

Mała - Pią 06 Paź, 2017 21:42

czerwonamila napisał/a:
Chciałam dorosłości i nowości proszę bardzo Zaczyna się nowy cykl, nowy etap
:brawo:
...
Drugi dzień z rzędu ledwo powłóczę nogami...Lampka rezerwy przemęczenia fizycznego - chyba już się przepaliła, ale... Pod wieczór zdarzyło się coś, co postawiło mnie na równe nogi...
"Mama!"...To jedno słowo - sprawiło że łzy popłynęły mi jak głupie... :beczy:
Pierwsze wyraźnie powiedziane słowo naszego malutkiego Strusia Pędziwiatra :serce: A jeszcze wczoraj zakładałam się z jej Tatą - że na pewno jej pierwszym słowem będzie: Tata...Tak bardzo za nim przepada... :>
jedno słowo - a tyle radości :radocha:



:) Chyba nic mądrzejszego już dzisiaj nie napiszę ;) Agu Agu... :mgreen:
Spokojnej Nocy! sc43545

Matinka - Pią 06 Paź, 2017 22:09

Mała napisał/a:
Pierwsze wyraźnie powiedziane słowo naszego malutkiego Strusia Pędziwiatra

Fajna wiadomość! Cieszę się z Tobą :D
Mała napisał/a:
Drugi dzień z rzędu ledwo powłóczę nogami...Lampka rezerwy przemęczenia fizycznego - chyba już się przepaliła
To jeszcze coś dorzucę ;)

dziadziunio - Pią 06 Paź, 2017 23:48

Mała napisał/a:
"Mama!"...


A Iras mówił, że tata.
Mataczenie w zeznaniach.
Proponuję, pierwsze słowo...baba.
Wilk syty i owca cała.
afc4fvca
Fajnie macie :pocieszacz:
Dobranoc :buzki:
Witaj Matinka :)

dziadziunio - Sob 07 Paź, 2017 15:00

Dziś w Szczecinie chwilę pada i parę, chwil nie. Fajnie a grzybki rosną, przynieśli dziś u mnie pod Netto ale były nieciekawe i jeszcze nie.. te czarne, jesienne...... te na które wciąż czekamy :nerwus: .
Jeszcze pojedziemy raz nad morze, zamknąć sezon i tam sobie polatam do bólu. Dziś nie idę na miting, nie chce mi się i prawo mam, już tak miewać i mieć. :klotnia:
Jutro nie jadę na ognisko, kolega z którym razem tworzymy tzw służby jedzie jutro na ryby a któryś z nas dwóch musi.. dobrze jak jest. :plask:
Dzieciaki już się rozeszły a ,,moja,, pojechała porozwozić je po domach i dobrze gdyż sprzątać będziemy aż do poniedziałku. Dzieci w domu to istny skarb, lecz szóstka to już armagedon, znaczy było fajnie, lecz przywykłem już do spokoju, ciszy i stabilności. A przy takiej liczbie wciąż się zastanawiasz co jeszcze im się zbije? i co jeszcze a okno wyleci? :skromny:
Jutro jadę po mitingu na działkę i będę cały dzień pisał Sam nie wiem jak... ale dopiero co wyrównałem wszystko na blat a tu już, są ponaglenia. Spoko. :bezradny:
Jestem zmęczony chociaż patrząc na małą i jej twarzowe wypieki warto było zmierzyć się z tym, co we środku swoim mam i nie narobić jej nawet małej, maluteńkiej, malućkiej wioski... :brawo:
Fajnie jest. Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Mała - Sob 07 Paź, 2017 23:30

dziadziunio napisał/a:
A Iras mówił, że tata.
:mgreen: Byliśmy pewni - że pierwsze będzie Tata!!! A tu kompletna niespodzianka :radocha:
dziadziunio napisał/a:
szóstka to już armagedon,
:buahaha: święta prawda :smieje:
dziadziunio napisał/a:
co jeszcze im się zbije?
czyjaś głowa? :mysli:
dziadziunio napisał/a:
co jeszcze a okno wyleci?
telewizor? :rotfl:
dziadziunio napisał/a:
patrząc na małą i jej twarzowe wypieki warto było zmierzyć się z tym, co we środku swoim mam i nie narobić jej nawet małej, maluteńkiej, malućkiej wioski...
:brawo:
Dzieci są niesamowitą siłą napędową :skromny: ...Właśnie przed chwilą jedno odłożyłam do łóżeczka, a drugiemu podawałam ciepłe mleko z miodem...A przecież ledwo trzymam się na nogach! :rotfl:
...Po śmierci Taty - Mama wychowywała nas zupełnie sama...Dziś wiem, ile ją to kosztowało :buziak:
Choć ja - mam przy sobie naprawdę dobrego człowieka - za partnera...Ale przy trójce urwisów - i tak jest co robić! :smieje:
Wsparcie...czasem wystarczy jedno przytulenie ze strony partnera, żeby cały emocjonalny dołek - został zasypany ;)
Szczera rozmowa...Wyrzucenie z siebie wszystkich lęków, zmartwień...Zrozumienie z tej drugiej strony...Czasem tylko jedno słowo czy gest...A tak dużo znaczą! :serce:
:) Czasem, kiedy jest nam w życiu za dobrze ;) przestajemy doceniać tych, których mamy przy sobie...Uznajemy taki stan rzeczy za normalny...Że jest tak jak powinno być i nie trzeba się starać, bo tak będzie dalej...A przecież takie podejście - to pierwszy krok do wkroczenia w związek nudy i przyzwyczajenia! brrr...
Dlatego warto pamiętać - jak ważny dla nas jest ten ktoś - kto jest tuż obok nas...Okazywać mu szacunek, zrozumienie...Czasem podejść, przytulić...Tak po prostu - bez powodu :>
Za to - że jest...Że jest przy nas każdego dnia. Że widzi nas rozczochranych, w wymiętej piżamie, zakatarzonych, w podłym humorze... :) I nie mija obojętnie :pocieszacz: Czasem nic nie powie, czasem tylko zmarszczy brwi, zastanawiając się, jak nam pomóc, poprawić humor... :buziak:
Takie małe gesty - mają wielką moc :serce: Bo nie pozwalają nam zapomnieć - że bez tej drugiej połówki - nie byłoby nas, takich jakimi jesteśmy...
Wystarczy przypomnieć sobie film: "seksmisja", gdzie prawie wszyscy mężczyźni wyginęli, albo zostali "znaturalizowani"...Co prawda kobiety umiały stworzyć sobie pod ziemią wspaniałe "państwo" ale...Gdzie było tam miejsce na ciepło domowego ogniska? Na czułość?...
Uczucia - to coś co jest nam dane - byśmy nie stali się robotami - maszynami...Warto się nimi dzielić...Bo smutek dzielony z przyjacielem - to smutek o połowę mniejszy. A radość z nim dzielona - to radość podwójna :buzki:

A jak jest waszym zdaniem? Pozdrawiam Was cieplutko :buziak:
sc43545

dziadziunio - Nie 08 Paź, 2017 14:55

Mała napisał/a:
robotami - maszynami



I taki byłem.. zxczxc
Powoli, systematycznie, nie zauważalnie z każdym dniem podczas którego tkwiłem pod wpływem uzależnienia pozbywałem się z mojego wnętrza, totalnie zbednego mi i przeszkadzającego w dalszym rozwoju uzależnienia...człowieczeństwa.
Czlowieczeństwa które samo nie powróci i cudów nie bedzie, trzeba je na powrót w sobie odtworzyć. Przepiłem zbyt wiele lat i nie miałem z czego ani regenerować, ani też pobudzać tego cudu, do powrótu gdyż wspomnień, nawet było we mnie brak. Musiałem metodą prób i błędów stworzyć coś, o czym nie miałęm nawet zielonego pojęcia.
Dobrze mi poszło i dziś to mam. :figielek:
Mała napisał/a:
podejść, przytulić


Aż się uśmiechnąłem. :rotfl:
Jak chcesz zobaczyć do czego doprowadził mnie alkoholizm i jak u mnie było z tym przytulaniem, poczytaj bloga :mysli: . Pośmiejesz się i zobaczysz jak pustym byłem pustakiem i jak, nie rozumiałem niczego.. co otacza mnie.
Poznasz, obaczysz, dotkniesz także sposób, jedyny jaki był na mnie skuteczny w tamten czas. Dziecinnie prosty i ukazujący z jak wspaniałą kobietą, jestem dziś. :pocieszacz:

Byłem dziś na mitingu i nawet siadłem za stołem. Rzadko to robię, lecz dziś czytanie szło mi sprawnie i chyba znowu, mam coś poza sobą. W środę jedziemy na grzyvy i fajnie jest, wczoraj lało cały dzień. Jestem na działce, ogień furczy w kominku a ja siedzę i piszę.. :]
Do Was też...w przerwie. :mysli:

Wracam do roboty, miłego :pocieszacz: .

dziadziunio - Nie 08 Paź, 2017 14:56

:zeby:
Przepraszam, poszło dwa razy. :bezradny:
Przepiłem tyle lat, że jeszcze mi się ręce trzęsą...
g45g21
.

Mała - Nie 08 Paź, 2017 20:37

:buahaha: dziadziunio!


...szukając czegoś w sieci zabawnych napisów - znalazłam coś, co idealnie do Ciebie wg.mnie pasuje...Chodzi o zaufanie :) Zobacz...


...Cały czas zastanawiam się nad tym - że przecież w ogóle się nie znamy (jeszcze - osobiście :mgreen: ), a tak dobrze mi tutaj...
Tyle moich uczuć przelanych zostało na te strony... :> I dobrych i złych...
Jak to się dzieje, że czasem łatwiej nam zaufać obcym ludziom, niż tym, z którymi jest się najbliżej na co dzień?... :mysli:
...Ostatnie dni - mam wrażenie, że mam w głowie cały kosmos ;) Tzn. Nachodzą mnie jakieś dziwne, zupełnie nie powiązane ze sobą refleksje, rozrzucone po moim umyśle, jak gwiazdy na niebie...Zaczynam, tak jak dziś - szukać zabawnych napisów, a kończę refleksją - dlaczego łatwiej mi się rozmawia z tymi, którym jeszcze nigdy nie spojrzałam w oczy?... Czyżbym zamieniała się w filozofa?... A może to efekt jesiennego nastroju?...
Ja, która do tej pory - zazwyczaj stałam mocno nogami na ziemi - nagle mam chwile zamyślenia nad tym - czy istniejące gdzieś na odległej galaktyce, bardziej niż my, zaawansowane życie - patrzy na nas z rozbawieniem, czy rozczuleniem?... Bo, że ono gdzieś jest - nie mam żadnych wątpliwości...
To Jras jest historykiem, ale ja...od zawsze fascynowała mnie archeologia...Starożytne cywilizacje i pozostawione przez nich niesamowite budowle... Czy powstały jedynie za pomocą ludzkich rąk, przy udziale genialnych architektów tamtego okresu? Czy pomogli im "bogowie" którzy przylecieli z nieba?... Wyspa wielkanocna...Piramidy Majów...
...I znów gonitwa myśli w mojej głowie...
Co zostanie po nas, kiedy nas zabraknie?... :> Dzieci...Nasze największe, najpiękniejsze skarby :mama:

dziadziunio napisał/a:
jak pustym byłem pustakiem i jak, nie rozumiałem niczego.. co otacza mnie.
:) Nie byłeś pustakiem...Byłeś - w tamten czas - po prostu sobą...Na tyle, na ile mogłeś być :) Pustak - trwa póki się nie rozpadnie...Ty - za to - zapragnąłeś zmian i...zrobiłeś to! Stałeś się bardziej ludzki - niż Ci się wydaje :pocieszacz:
I myślę, że właśnie to w Tobie zobaczyła Twoja partnerka...Potencjał. Ona już wtedy, kiedy spotkała Cię po raz pierwszy - widziała w Tobie to, czego jeszcze wtedy "On" nie widział... Bo "On" był człowiekiem na parapecie, palącym jednego fajka za drugim...A ona - jedną z tych osób - wchodzących do pokoju, witających się z każdym serdecznie :>
Moja dawna przełożona, kiedy jej czasem narzekałam (jeszcze będąc w szkole średniej), że mam pecha do chłopaków - często mi powtarzała: "Co komu przeznaczone, to mu na drodze rozkraczone" :smieje: ...Dziś rozumiem, co miała na myśli. Dla każdego musi przyjść odpowiedni czas i moment, kiedy mamy szansę przewrócić swoje życie do góry nogami :) Zakochać się, wyjść z nałogu, zacząć walczyć o siebie, żeby wyjść z dysfunkcji...Czasem taką iskrą, która sprawia - że chcemy dokonać totalnych zmian - jest ktoś, czasem coś... A wszystko dlatego - że tak jesteśmy skonstruowani - że mamy uczucia :> Trzeba tylko odpowiedniej motywacji - żeby je z siebie wydobyć :)
One są w każdym z nas...Bez względu na to, jak głęboko próbujemy je ukryć, znieczulić się :)
...
Zawzięcie - w każdej wolnej chwili czytam twojego bloga...Niektóre momenty - tak mocno tkwią mi w pamięci - że wracam do nic ponownie...Czytam jeszcze raz....I rozumiem coraz więcej. Tylko z racji tego, że jestem współuzależniona :mgreen: - przekładam je na swoje życie...I wiesz co? Za każdym razem dochodzę do wniosku, że tak naprawdę - to wcale się nie różnimy :smieje: Bo obydwoje jesteśmy Ludźmi :rotfl:
dziadziunio napisał/a:
z jak wspaniałą kobietą, jestem dziś
- dodam jeszcze: jedną jedyną idealną - stworzoną właśnie dla Ciebie :lol2: Ja też tak mam :mgreen: I już nie wyobrażam sobie przy swoim boku nikogo innego :mgreen: Ten Na Górze - ma jednak poczucie humoru! Wiedział co robi, czyniąc mnie wiele lat temu współuzależnioną (na moje własne życzenie :glupek2: )...Bo gdybym nie przeszła tego, przez co przeszłam - nie umiałabym docenić tego - co mam teraz :kwiatek:
A teraz - jest mi z tym dobrze :>

sc43545 Dzisiaj - zakręcona jak sprężyna zegarka ;)

dziadziunio - Nie 08 Paź, 2017 22:30

Mała napisał/a:
One są w każdym z nas...Bez względu na to, jak głęboko próbujemy je ukryć, znieczulić się



Na mojej drugiej terapii, terapeutka kiedyś do mnie rzekła.
- Pan, panie Krzysztofie nie ma uczuć wyżsych, poprzez tyloletnie picie alkoholu wyekspediował pan je w kosmos. Nie ma ich pan i mieć ich pan już nie będzie, znikły, zanikły, zostały wykasowane na amen. :plask:
W pierwszej części swojego wyroku nie myliła się nawet o ułamek milimetra, nie miałem. Nie tylko wyszych lecz i innych tym mniejszych również. :radocha:
Co zaś do drugiej części jej wyroku to jestem zywym dowodem na to, ze się strasznie myliła.
Dziś chciałbym jeszcze spotkać ją, porozmawiać, przekonać, poprosić ją aby już nigdy, nikomu takich dyrdymałów nie *p**** w ludzkie uszy, że cokolwiek co genetycznie jest w nas na starcie włożone, może ulec stałemu wykasowaniu kiedykolwiek, nawet po stu, dwustu latach picia wódy. :prosi:
Spadam spać, dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 08 Paź, 2017 22:44

czerwonamila napisał/a:
Ja jutro wyjeżdżam o godz. 21:20 do NL



Mam nadzieję, ze jak będziesz już na miejscu i trochę się tam poukładasz, dasz znać czy wszystko jest ok? :tak:
Pozdrawiam Ciebie serdecznie. :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 09 Paź, 2017 06:11

Mała napisał/a:
Zawzięcie - w każdej wolnej chwili czytam twojego bloga



Czytając tego bloga, będziesz wiedziała o mnie wszystko. Kończąc czytać go, nie będzies wiedziała o mnie nic. :P
Będę już dalej, głęiej niż przeczytany przed chwilą zaledwie przez Ciebie tekst. Będę już innym człowiekiem, odbiegającym od formy o której donoszę na zakńczenie bloga. I to jest fascynujące i to jest bonus, dla którego warto jest dokonać tej przemiany. :brawo:
Picie alkoholu można przerwać w każdej chwili,można także zatrzymać proces trzeżwienia :bezradny: .
Zatrzymać się i w stadium poczwarki, pozostać już na wieczny, swój czas. :plask:
.....Tylko......po co.....taki jakiś....nijaki stan..

Miłego, dnia. Dziś miting i Pocztowa :radocha:

Mała - Pon 09 Paź, 2017 09:05

Matinka :buzki: W tej gonitwie myśli - niestety palce nie nadążąją za tokiem rozumowania ;) Z opóźnieniem, ale: Dziękuję Ci za przemiłe słowa! ergr a obrazek...Próbuję tak robić, tylko jeszcze nie zawsze mi się udaje :smieje:
Ale dążę do tego :luzik:
dziadziunio napisał/a:
Nie ma ich pan i mieć ich pan już nie będzie
:radocha: a moim zdaniem, nie było jej celem "dobicie Cię" tylko właśnie: :plask: i udało jej się :hura: Tym jednym prawdopodobnie "klapsem" zmobilizowała Cię do działania :mgreen: Bo terapeuta nie jest Bogiem i nie zrobi nic za nas...On ma na celu zmobilizowanie nas i nauczenie samodzielnego myślenia :tak: I myslę, że cel ten osiągnęła :luzik:
...Gdyby Cię wtedy zaczęła pocieszać i głaskać - chciałbyś trzeźwieć dalej?...Wiedząc, że to nowe, trzeźwe życie - będzie tylko na "pół gwizdka"?...Nijakie?...
dziadziunio napisał/a:
Czytając tego bloga, będziesz wiedziała o mnie wszystko. Kończąc czytać go, nie będzies wiedziała o mnie nic.
Dokładnie!!! :brawo: Bo człowiek ciągle podlega zmianom...Ale tylko wtedy - jeśli naprawdę tego chce! :mgreen: I jesteś tego doskonałym przykładem:
dziadziunio napisał/a:
Będę już innym człowiekiem, odbiegającym od formy o której donoszę na zakńczenie bloga. I to jest fascynujące i to jest bonus, dla którego warto jest dokonać tej przemiany.


dziadziunio napisał/a:
Picie alkoholu można przerwać w każdej chwili,można także zatrzymać proces trzeżwienia

I to jest bardzo mądre zdanie, które ujmuje całą istotę alkoholizmu...Dlatego właśnie alkoholikiem zostaje się na całe życie...I jeżeli jeszcze raz zobaczę gdzieś słowa "jestem byłym alkoholikiem" (po raz pierwszy przed kilku laty - w książce Nory Roberts) moja reakcja będzie zawsze taka sama: :buahaha: ...
:oops: Jednocześnie proszę o wybaczenie wszystkich alkoholików - te słowa to nie złośliwość - ale po prostu - zrozumienie - jak ciężka jest to choroba...I mam pełen szacunek dla tych - którzy muszą z tym żyć :kwiatek:
...A ja znów mam mały szpital w domu... :bezradny: no nic - mleko z miodem idzie litrami, ale lepsze to - niż faszerowanie dziecka prochami :blee: Na szczęście - na razie rozłożył się tylko 1 ludź tzn. ja też, ale nie mam czasu na chorowanie :rotfl:
Ze wszystkich swoich skrzyneczek i pudełeczek za to - powoli wyciągam różne artystyczne "przydasie" : kolorowe papiery, ozdobne dziurkacze, brokaty, kleje itp, itd :rotfl: Zapomniałam już, ile radości mi kiedyś sprawiało kombinowanie z pracami plastycznymi...A dzieci mi teraz o tym przypominają :hura: I dobrze się dzięki temu bawimy :mgreen:
Zmykam - do zobaczenia wieczorkiem! :buzki:

sc43545 --> :lewatywa:

dziadziunio - Pon 09 Paź, 2017 09:31

Mała napisał/a:
Warto się nimi dzielić...Bo smutek dzielony z przyjacielem - to smutek o połowę mniejszy. A radość z nim dzielona - to radość podwójna



Chwalisz mnie, więc i ja powinienem, chcę Ciebie pochwalić. :mysli:
W tym jednym zdaniu, jest cała esensja życia. :tak:
Świetne, dziękuję :brawo:
Przytulam, buziole :pocieszacz:

czerwonamila - Pon 09 Paź, 2017 17:12

Może ja coś napiszę.
W Holandii dostałam pracę w administracji , jednak najgorsze jest to ,że pracuje z facetami jest tylko jedna kobieta z którą będę się zmieniać.
Ja nie wiem jak ja mam podejść do faceta, który pracuje tutaj 2 lata i powiedź mu ,żeby coś zrobił. Przecież on zna tą firmę na wylot.
Brygadzista spytał się czy szybko się uczę ja na to ,że ciężko mi siebie oceniać ha ha :)
Mam zaufanie do przestrzeni,ale nie wiem czy warto mieć zaufanie do pracowników.

Mała - Pon 09 Paź, 2017 19:09

dziadziunio, :skromny: 54rerrer Dziękuję! :buziak: :pocieszacz:

czerwonamila, jak fajnie że jesteś! :radocha:
czerwonamila napisał/a:
najgorsze jest to ,że pracuje z facetami
:shock: ja to bym się cieszyła... :mgreen: Nie wiem dlaczego tak od zawsze miałam, ale zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami, później z mężczyznami...Zawsze mieli mnie za fajnego kumpla, a kiedy przychodziło otrzeźwienie - że jestem dziewczyną, kobietą - najpierw było chwilowe zaskoczenie - a potem już pełny luz! Ważne dla nich było - że nie próbuję ich "brać na słabą kobietkę", tylko jeśli już coś razem robimy - staję na równi z nimi i się nie oszczędzam (przynajmniej w grach i zabawach ;) )...Dzięki temu - nieświadomie zdobywałam ich szacunek. Za co? Za bycie sobą. Jesli czegoś nie umiałam - zwyczajnie im to wprost mówiłam: możesz mi pomóc? Bo chyba nie dam sobie z tym rady... :bezradny: ...Nie brałam na "śliczne oczka", nie udawałam głupiej...Bo wtedy za taką by mnie mieli :bezradny: ...Facet to takie fajne stworzenie - któremu trzeba powiedzieć wprost, czego się oczekuje (jeśli czegoś w pracy nie wiesz) i zwyczajnie powiedzieć mu dziękuję - kiedy Ci pomoże :) Aha i jeszcze jedno - oprócz słowa "dziekuję" działa też szczery uśmiech :mgreen: ...a potem powrót do swojej pracy. W pracy - trzeba być po prostu koleżanką, a po...wtedy można poflirtować, jeśli ma się ochotę ;) Dla mnie - facet w pracy - oznaczał zawsze skarb :) Bo można było nie tylko poprosić o pomoc przy przenoszeniu cięższych rzeczy, ale także - normalnie, na luzie porozmawiać :luzik:
I jeszcze jedno...Bądź pewna - że oni tak samo, na początku, nie będą pewni - jak się do Ciebie odnosić - jak i Ty do nich...To jest normalne! :luzik:
Bądź po prostu sobą czerwonamila a napewno dasz sobie radę! :okok: :kciuki:
:buzki:

cdn.

czerwonamila - Pon 09 Paź, 2017 19:27

Mała napisał/a:
dziadziunio, :skromny: 54rerrer Dziękuję! :buziak: :pocieszacz:

czerwonamila, jak fajnie że jesteś! :radocha:
czerwonamila napisał/a:
najgorsze jest to ,że pracuje z facetami
:shock: ja to bym się cieszyła... :mgreen: Nie wiem dlaczego tak od zawsze miałam, ale zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami, później z mężczyznami...Zawsze mieli mnie za fajnego kumpla, a kiedy przychodziło otrzeźwienie - że jestem dziewczyną, kobietą - najpierw było chwilowe zaskoczenie - a potem już pełny luz! Ważne dla nich było - że nie próbuję ich "brać na słabą kobietkę", tylko jeśli już coś razem robimy - staję na równi z nimi i się nie oszczędzam (przynajmniej w grach i zabawach ;) )...Dzięki temu - nieświadomie zdobywałam ich szacunek. Za co? Za bycie sobą. Jesli czegoś nie umiałam - zwyczajnie im to wprost mówiłam: możesz mi pomóc? Bo chyba nie dam sobie z tym rady... :bezradny: ...Nie brałam na "śliczne oczka", nie udawałam głupiej...Bo wtedy za taką by mnie mieli :bezradny: ...Facet to takie fajne stworzenie - któremu trzeba powiedzieć wprost, czego się oczekuje (jeśli czegoś w pracy nie wiesz) i zwyczajnie powiedzieć mu dziękuję - kiedy Ci pomoże :) Aha i jeszcze jedno - oprócz słowa "dziekuję" działa też szczery uśmiech :mgreen: ...a potem powrót do swojej pracy. W pracy - trzeba być po prostu koleżanką, a po...wtedy można poflirtować, jeśli ma się ochotę ;) Dla mnie - facet w pracy - oznaczał zawsze skarb :) Bo można było nie tylko poprosić o pomoc przy przenoszeniu cięższych rzeczy, ale także - normalnie, na luzie porozmawiać :luzik:
I jeszcze jedno...Bądź pewna - że oni tak samo, na początku, nie będą pewni - jak się do Ciebie odnosić - jak i Ty do nich...To jest normalne! :luzik:
Bądź po prostu sobą czerwonamila a napewno dasz sobie radę! :okok: :kciuki:
:buzki:

cdn.


Dzięki mała za odpowiedź i pomoc :)
Pomogłaś mi tymi słowami.
Cały czas będę poznawać siebie do końca życie teraz o tym wiem... Swoje ciemne strony jak i jasne :)

Mała - Pon 09 Paź, 2017 19:45

czerwonamila napisał/a:
Cały czas będę poznawać siebie do końca życia
:pocieszacz: dokładnie tak jest... :) ...W różnych sytuacjach - Twoje odruchowe reakcje - mogą być zupełnie różne - w zależności od tego, jak je potraktuje Twoja podświadomość... np.miłe słowo od jednego kolegi - uznasz za np.lizusostwo (on coś ode mnie chce!), a ten sam komplement od innego kolegi - sprawi Ci frajdę - bo uznasz go za szczery :) ...Najlepiej nie kierować się schematami - tylko słuchać własnej intuicji :okok: Ona nam często najlepiej podpowiada :) Ja wiem, że dasz sobie radę :mgreen: Bo podjęłaś wyzwanie od życia :mgreen: Nie zostałaś w starym domu, w starym schemacie...Ty podjęłaś walkę o własne "ja" własne życie...Chcesz je przeżyć po swojemu :) Nie zawsze będzie to łatwe, ale...warto! Bo to, co osiągniesz - zawdzięczać będziesz tylko sobie samej :okok: I kiedyś będziesz z siebie dumna, zobaczysz! A na razie mocno cię przytulam - głowa do góry i...po prostu bądź sobą! ergr

(te moje cdn - to po prostu pisanie na raty - z przerwami na karmienie małej...dzisiaj rano - zaczęłam coś pisać, malutka mnie oderwała do karmienia a post...został nie wysłany i niechcący skasowany...Bywa ;) Dlatego doszłam do wniosku, że piszę i wysyłam od razu - najwyżej potem dokończę ;) ...albo usnę i skończę jutro :smieje: )

:buzki: sc43545

dziadziunio - Pon 09 Paź, 2017 21:18

czerwonamila napisał/a:
Może ja coś napiszę



Pisz, pisz zawsze jesteś tu mile widziana. :tak:
Mała napisała wszystko, więc do roboty. :mysli:
Przytulam delikatnie :pocieszacz:
Mała napisał/a:
Facet to takie fajne stworzenie

Podoba mi się, buziole :buzki:
Spadam spać. :lece:
Byłem dziś na Pocztowej i znowu zobaczyłem, dwie nowe twarze. :okok:
Fajnie jest :brawo:
Padam na ryj, dobranoc :pocieszacz:

czerwonamila - Wto 10 Paź, 2017 17:11

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Może ja coś napiszę



Pisz, pisz zawsze jesteś tu mile widziana. :tak:
Mała napisała wszystko, więc do roboty. :mysli:
Przytulam delikatnie :pocieszacz:
Mała napisał/a:
Facet to takie fajne stworzenie

Podoba mi się, buziole :buzki:
Spadam spać. :lece:
Byłem dziś na Pocztowej i znowu zobaczyłem, dwie nowe twarze. :okok:
Fajnie jest :brawo:
Padam na ryj, dobranoc :pocieszacz:

Dziś się w pracy poryczałam. Kierownik powiedział ,że on potrzebuje dziewczyny-suki ostrej.
Ja taka nie jestem. Nie będę krzyczeć na facetów. Wyglądałabym jak błazen
Szczerze mówiąc było mi przykro.

staaw - Wto 10 Paź, 2017 17:44

czerwonamila napisał/a:

Ja taka nie jestem. Nie będę krzyczeć na facetów. Wyglądałabym jak błazen

I tak trzymaj.
Każdy nie będąc w zgodzie ze sobą wygląda jak błazen, choćby przez megafon się darł.
Powiedziałaś kierownikowi że w życiu więcej załatwiłaś prośbą niż krzykiem?

czerwonamila - Wto 10 Paź, 2017 17:59

staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:

Ja taka nie jestem. Nie będę krzyczeć na facetów. Wyglądałabym jak błazen

I tak trzymaj.
Każdy nie będąc w zgodzie ze sobą wygląda jak błazen, choćby przez megafon się darł.
Powiedziałaś kierownikowi że w życiu więcej załatwiłaś prośbą niż krzykiem?


ano że raczej wolę być na stopie ja jestem OK i ty jesteś OK

dziadziunio - Wto 10 Paź, 2017 19:48

czerwonamila napisał/a:
Szczerze mówiąc było mi przykro


Nie tylko Tobie byłoby przykro, spoko przeżyłaś. :bezradny:
Jutro pokaż mu, ze jego pitolenie nie zrobiło na Tobie żadnego wrażenia i, że się go nie boisz. Po jakimś czasie zauważy to, a po paru próbach poniżenia ciebie, odpuści. :radocha:
To tylko facet, sprawdza teren :skromny:
Może jeszcze pomiędzy Wami tak być, jak napisałaś. :mysli:

Cytat:
ja jestem OK i ty jesteś OK


Do tej pory bądz ok wobec siebie i nie pozwól, nikomu sobą pomiatać.
Ściskam delikatnie i trzymam za Ciebie kciuki. :buzki:

Mam jedną prośbę. Nie kopiuj całych poprzedzających Twoją wypowiedz postów, partnerkę alkoholika robisz nam, poprzez to kilometrową. :bezradny:
To normalna prośba, nie obrażaj się i proszę. pisz. :pocieszacz:

Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne, wiesci od Ciebie. :buziak:

Tosia - Wto 10 Paź, 2017 21:17

A tak mnie naszlo, dziadziunio. .. jak tłumaczysz krok dziesiaty?
Wiesz jak lubie pytac, a tak malo mam czasu...
Mała, czerwonamila,staaw pozdrawiam, piszcie to dla mnie naturalne uzdrowienie:-)
Dobranoc,24h bez alkoholu

dziadziunio - Wto 10 Paź, 2017 21:55

Tosia napisał/a:
jak tłumaczysz krok dziesiaty?


Jak? Normalnie, w jedyny logiczny sposób, w który można ten krok wytłumaczyć.
Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przynając się do popełnianych błędów.
Prowadząc dokładny i szczegółowy obrachunek moralny, dochodzimy w końcu do przekonania, ze nie zawsze mamy rację, że jesteśmy normalni, omylni i mamy prawo do popełniania błędów.
Kiedy możemy mówiąc o czymś i mając pełne przekonanie o słuszności naszych słów, z miejsca przyznać się do popełnianych błędów?
Kiedy dokonujemy w swoim wnętru zmian, i to co dziś widzimy jako czerwone..czerwonym jutro wcale a wcale, dla nas być już nie musi. Zmieni się gdyż my inaczej już jutro możemy sprawy te widzieć odbierać, postrzegać i rozumieć :bezradny:
Krok ten pozwala nadal likwidować nam w sobie trzymający nas wciąż, w nieładzie egoizm. Bardzo szybko, przyzwalając sobie i dając sobie pełne prawo do popełniania błędów, po chwili zaledwie prawo takie damy i innym, otaczającym nas ludziom.

To tak szybko, bez zastanowienia... :bezradny:
Pytaj.. zaokrąglę, wygładzę i chociaż mogę się mylić...to pełną rację mam :mysli: ...mam ją,, na moje dziś.. :tak:
Dobranoc Przyjacielu miło, ze wpadłaś, martwiłem się :pocieszacz:

Mała - Śro 11 Paź, 2017 12:12

czerwonamila napisał/a:
Ja taka nie jestem. Nie będę krzyczeć na facetów. Wyglądałabym jak błazen
czerwonamila napisał/a:
raczej wolę być na stopie ja jestem OK i ty jesteś OK
:brawo: ...I jesteś sobą :) :pocieszacz: To nie zawsze jest łatwe, czasem nieprzyjemne, ale...za jakiś czas - przekonasz się, że warto :pocieszacz: Cieszę się bardzo - że potrafiłaś wypowiedzieć swoje zdanie i że umiesz go bronić :hura: Choć nie jest to dla Ciebie łatwe...Ale wiesz co? Możesz byc dumna z siebie - że to zrobiłaś! I jeszcze coś - cieszę się, że nie zamykasz, chowasz w sobie problemów i zmartwień - bo tym samym - pomagasz sobie :buziak: Cieszę się, że jesteś, że dajesz znać :pocieszacz:

dziadziunio napisał/a:
Jutro pokaż mu, ze jego pitolenie nie zrobiło na Tobie żadnego wrażenia i, że się go nie boisz. Po jakimś czasie zauważy to, a po paru próbach poniżenia ciebie, odpuści.
To tylko facet, sprawdza teren
(...)
Do tej pory bądz ok wobec siebie i nie pozwól, nikomu sobą pomiatać.

Dziadziunio ma rację! Sam jest facetem, więc wie co mówi! A ja tylko dodam jeszcze raz: Bądź sobą... Ludzie, których spotykamy na naszej drodze - zawsze będą próbowali na nas wpłynąć, zmienić... Ukształtować na swój wzór...I często robią to nieświadomie :bezradny: Ważne, żeby nie denerwować się i nie poddawać :okok:
:) Szacunek - to coś, co zdobywa się z czasem...Nie zawsze przychodzi łatwo, ale...wart jest zdobycia go. Twój kierownik powiedział że "potrzebuje ostrej"? Ale Ty taka nie jesteś i nie musisz być (kierownik nie widzi - więc mogę sobie na to pozwolić - do niego --> :P ) Możesz za to w pracy postarać się być stanowcza. To początki Twojej nowej pracy - a one często bywają trudne...Ale wiem, że dasz sobie radę - bez powodu nie wybrali przecież WŁAŚNIE CIEBIE na to miejsce! :okok: Możesz być z siebie dumna! :brawo:

...A ja mam za sobą zarwaną noc...Malusia ząbkuje i do tego jeszcze przyplątał się jej katar :( ...Ramię mnie boli od noszenia jej i prób usypiania w nocy... Przepraszam, jezeli piszę znów trochę skrótowo, ale - lepiej napisać mniej niż same głupoty :smieje:
Przytulam Was wszystkich cieplutko - robię sobie właśnie chwilę przerwy - i idę rozpalic w piecu. Dość szpitala w domu :buzki: Buziaki - przytulaki dla wszystkich :buzki: :pocieszacz: :buzki: :pocieszacz: :buzki: :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 11 Paź, 2017 18:52

Czerwonamilo i jak tam u Ciebie ?
Widziałem Ciebie zalogowaną....i......cisza.
Pisz proszę jak? i co? :mysli:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

czerwonamila - Śro 11 Paź, 2017 19:51

[quote="dziadziunio"]Czerwonamilo i jak tam u Ciebie ?
Widziałem Ciebie zalogowaną....i......cisza.
Pisz proszę jak? i co? :mysli:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz: [/quotehey]

Dziś było dobrze w pracy
Jak wiadomo raz będzie z górki raz pod górkę.. Początki zawsze są ciężkie, jednak jak tutaj piszę jest mi jakoś lżej na sercu.

Na pewno będę pisać w Twoim wątku dzięki :D

dziadziunio - Śro 11 Paź, 2017 20:07

czerwonamila napisał/a:
Jak wiadomo raz będzie z górki raz pod górkę




E tam wiadomo. Najważniejsze, że Ty o tym doskonale Wiesz i przyjmujesz to, jako normalną kolej reczy, a nie kłody rzucane Tobie pod nogi.. :tak: .

czerwonamila napisał/a:
Na pewno będę pisać w Twoim wątku dzięki


Jak Wiesz jest nas tutaj dwoje, uwazaj. :krzyk:
Babki jakieś, dziwne są. :bezradny:
A Mała jak wiesz radzi sobie z Irasem, więc lepiej jej nie wku***j i pisz raczej u nas, niż u mnie... serdecznie Ciebie oboje, zapraszamy.. :buzki:
Trzymaj się i proszę nie cytuj mojego poprzedniego, tylko pisz.
Dojdziemy co do czego, spoko :bezradny:
Miłego, dobranoc :pocieszacz:

Tosia - Śro 11 Paź, 2017 21:06

Mała, dzis tak krotko,trzymaj sie dzielni.Choroby znikną,:-)
Dziadziunio,dziekuje za odpowiedz

dziadziunio - Śro 11 Paź, 2017 22:08

Tosia napisał/a:
Dziadziunio,dziekuje za odpowiedz


Spoko. Jak mi się we łbie zmieni, skoryguję.. :bezradny: .
Przytulam,, dobranoc :pocieszacz:

czerwonamila - Czw 12 Paź, 2017 15:20

Wyrzucili mnie z tego stanowiska. Niby zly angielski .. a i tak pracowalam z polakami.
staaw - Czw 12 Paź, 2017 16:55

czerwonamila napisał/a:
Wyrzucili mnie z tego stanowiska. .

Nie wyrzucili, tylko ślepcy nie zauważyli że nie jesteś suką a kobietą.
Teraz naprawili pomyłkę... :rotfl:

czerwonamila - Czw 12 Paź, 2017 17:23

tak ale teraz czuję się oszukana i zła.
dziadziunio - Czw 12 Paź, 2017 18:22

czerwonamila napisał/a:
tak ale teraz czuję się oszukana i zła.


Ale co? jak? :mysli:
Wrracasz do Polski, czy też zostałaś wyznaczona na inne stanowisko? :bezradny:
Opisz co się u Ciebie, co z Tobą dzieje się.. :lol2:
Przytulam, ciepło pozdrawiam :pocieszacz:

czerwonamila - Czw 12 Paź, 2017 19:12

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
tak ale teraz czuję się oszukana i zła.


Ale co? jak? :mysli:
Wrracasz do Polski, czy też zostałaś wyznaczona na inne stanowisko? :bezradny:
Opisz co się u Ciebie, co z Tobą dzieje się.. :lol2:
Przytulam, ciepło pozdrawiam :pocieszacz:

Miałam jedną myśl: A może Wawa i sprówać w policji ?
Ale jeśli ja nie umiem wytrwać w Holandii to co dopiero w policji ha ha
Chod jestem dumna z siebie ,że przełam lęki odzywania się do facetów-pracowników i kierowników.

dziadziunio - Czw 12 Paź, 2017 20:35

czerwonamila napisał/a:
Chod jestem dumna z siebie ,że przełam lęki odzywania się do facetów-pracowników i kierowników



No to masz z tego wszystkiego, parę plusów. I na nich się, skup.
Spadam spać, padam na ryj. delikatnie przytulam. Dobranoc :pocieszacz:
Mała Zmień mnie trochę, proszę :buzki:

Mała - Czw 12 Paź, 2017 23:26

dziadziunio napisał/a:
lepiej jej nie wku***j
:buahaha:
Ludzie którym dobrze życzę, nie są w stanie mnie wku... :lol2: No - chyba, że na przekór samym sobie robią jakieś głupoty ;)
A czerwonamila radzi sobie najlepiej jak potrafi, dobrze jej życzę i widzę, jak się stara :okok: A że jej nie umieją docenić? To ich problem :beba:
Czerwonamila :pocieszacz: a ja myślę, że JESZCZE nie wiedzą, co stracili! Ich problem! Ty sobie poradziłaś najlepiej, jak umiałaś!!! :okok: Pokazałaś, że nie dasz sobie "jeździć po głowie" i jesteś sobą - i za to - :brawo:
czerwonamila napisał/a:
Wyrzucili mnie z tego stanowiska
...czyli przesunęli na inne? (ten powód który Ci podali...To nie prawda, moim zdaniem - po prostu wymówka, ale za mało wiem, zeby to analizować - moim zdaniem - Twój angielski jest ok!)...Pisz malutka, pisz! :buziak:
staaw napisał/a:
ślepcy nie zauważyli że nie jesteś suką a kobietą
:tak: Jesteś sobą! :brawo:
czerwonamila napisał/a:
jestem dumna z siebie
i takich powodów do dumy - życzę Ci jak najwięcej!!! :buziak: ...Jesteś dzielna, kobietko, nie poddawaj się, pisałam Ci już, ja wiem, że Ty sobie dasz radę! Początki zawsze są trudne :pocieszacz: ale Ty jesteś naprawdę wartościową kobietką, ja to wiem :pocieszacz:
...
Dziś odbyło się wielkie sprzątanie, bo w sobotę czeka nas "impreza"... I wiecie co? Jestem padnięta jak "pies pluto", ale taka szczęśliwa!!! Bo to będzie pierwsza taka "impreza", dla naszych dzieci...W domu - w którym nie ma i nie będzie ani grama alkoholu :skromny: ...
...Dużo wspomnień, dużo rozmów dzisiaj miało miejsce :) ...Znów zauważyliśmy - jak bardzo się uzupełniamy...I jak dobrze nam wychodzi wspólna praca! :lol2:
I to jest to - o czym zawsze marzyłam - spokój...stabilizacja...świadomość - że mogę liczyć na partnera, kiedy mi samej brakuje już do czegoś sił :buziak: W takich chwilach, przypomina mi się piosenka Czerwonych Gitar i słowa, które dawno, dawno temu - wciąż sobie powtarzałam, w momentach - kiedy było mi naprawdę źle: "Nie jesteś sama! Nie jesteś sama!"...

:) Naprawdę mi tu dobrze...I w domu i...tutaj - z wami :buzki:
dziadziunio
czerwonamila
Tosia
staaw
...i wszyscy, którzy tu dzisiaj zajrzeli :buziak: Dziękuję, że do nas zaglądacie, czytacie, piszecie...bo dzięki temu, wiem, że nawet, jeśli cały dzień spędzę w 4 ścianach - mam wrażenie, że spotykam się z tysiącem ciekawych ludzi :kwiatek:

sc43545 i do zobaczenia! :buziak: :pocieszacz:
dziadziunio napisał/a:
Mała Zmień mnie trochę, proszę
Ani mi się śni! :figielek:
ale fajnie jest obserwować zmiany, których Ty sam dokonujesz 23r

dziadziunio - Pią 13 Paź, 2017 08:20

Mała napisał/a:
Ani mi się śni!

zv4v

Siem uśmiałem. Jesteś uzależniona od tego tematu, wiem gdyż i ja tak mam. :plotki:
Mała dziś poszła ze szkołą do kina. Będzie miała fajny typowo rozrywkowy dzień. Wymienili mi w końcu tabletki przeciwbólowe. Brałem już trzy razy dziennie po cztery a bywało już, że i w nocy dobierałem. Byłem porozwalany gdyż alkohol jak się okazało, dziwnym trafiem nie rozwalił mi wątroby a tabletki byłem pewny zrobią mi to, już lada dzień. Wczoraj wziąłem pierwszą, wieczorem przed snem i spałem calutką noc, odprowadziłem małą do szkoły i o dziewiątej druga myk. Następna dopiero o dziewiatej wieczorem i tak chyba powiino być.. a jak nie? to i tak bardziej mi to odpowiada niż poprzednie.
Operacje mam, już na koniec marca i szukam tak jak radziliście dalej. Może się uda, wczoraj także lekarz dał mi skierwanie na regenerację. Pójdę a co mi tam, nie zaszkodzi.
W Szczecinie piękny dzień i chociaż jak byłem rano z psem, było zimno to teraz wyszło słońce i bajka już na zewnatrz, przepięknie ciepła jest.
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

czerwonamila - Pią 13 Paź, 2017 16:12

Hejka, podobno nie nadawałam się na jakość bo miałam nie za ciekawe podejście. Może byłam zbyt bezpośrednia i bezczelna. Chodź ja lubię konkret i taka jestem. No cóż mam produkcję i chyba muszę to docenić. Zamknąć papę i robić. :roll:
dziadziunio - Pią 13 Paź, 2017 16:23

czerwonamila napisał/a:
Zamknąć papę i robić


No i w końcu, zrozumiałaś.... :brawo: Mi zajeło to kilka lat :beczy:
Teraz musisz trochę dorosnąć, trochę zmężnieć, jakkolwiek to brzmi i nauczyć się ustalać zdrowe i chroniące, Ciebie granice.
Pisz proszę cały czas i mów o tym, co się w Tobie wyrabia. To wspaniała, nauka dla Ciebie i świetna lekcja, dla innych.
Przytulam delikatnie, pozdrawiam :pocieszacz:

czerwonamila - Pią 13 Paź, 2017 16:27

No tak,ale czułam się strasznie oszukana, było mi głupio i przykro.

Teraz muszę mniej gadać ciut. Szczerze mówiąc nie wiem o czym można gadać w pracy, O swoim życiu warto?

Popełniłam znów ten sam błąd stawiałam się na produkcji a na moje miejsce są kolejne osoby. Teraz mi wstyd za siebie.

dziadziunio - Pią 13 Paź, 2017 16:35

czerwonamila napisał/a:
O swoim życiu warto?


Gadaj o du*** Maryny. Jak kogoś poznasz bliżej i będziesz mogła, mu zaufać...mów o sobie i swoim życiu.. :bezradny: .
Jeszcze nie raz pomylisz się w tym co czujesz, myślisz i widzisz i nie raz dostaniesz kopa. Ale inaczej się nie da, a na błędach innych ludzi, mogła będziesz uczyć się, tak jak i ja, dopiero za kolejnych paręset lat...
g45g21
Musę wyjść, jutro mamy gości...sześcioro gośći :krzyk:
Muszę coś dla nich prygotować. Wieczorem wrócę..
Mała, gdzie jesteś? zxczxc

czerwonamila - Pią 13 Paź, 2017 17:47

dziadziunio napisał/a:

Gadaj o du*** Maryny. Jak kogoś poznasz bliżej i będziesz mogła, mu zaufać...mów o sobie i swoim życiu.. .


A ja gadałam o swoim toku myślenia na cały głos przy 5 osobach i liniowej. Chyba się zamknę w sobie. Z drugiej str. nie chce mi się gadać o obaidach i pogodzie. Albo poucze się z chłopakiem obok angielskiego. On ma dobry poziom.

staaw - Pią 13 Paź, 2017 18:27

... a gdybyś tak gadała o d*** po angielsku...

Rozumiem Ciebie, też nie lubię gadać o bzdetach ale z ludźmi inaczej się nie da. Jak milczysz to się wywyższasz, jak powiesz coś szczerze zostanie to użyte przeciw Tobie, jedynie opcja "pogoda" jest w miarę bezpieczna...

dziadziunio - Pią 13 Paź, 2017 21:25

Jak przestałem pić, zawsze chciałem rozmawiać o sprawach ważnych. Najlepiej o mnie i tym, że nie piję i jestem dzielny, jak harcerz w deszcz. Maja partnerka gadała o wszystkim i o niczym wg tego co w tamtecz czas widziałem i słyszałem, gadała wciąż o niczym. Ale ile moża rozmawiać na temat esensji, w esensji swojego spełnienia? Nauczysz się, dziś gadam o wszystkim i o wszystkim już piszę na forum, tym forum. Żeby to zobaczyć potrzebowałem kilku lat, Ty masz to w prezencie od Staawa, którego korzystając z okazji bardzo, serdecznie pozdrawiam. :pocieszacz:
Miłego, jutro siedmioro gości...chata w pył. :pocieszacz:

dziadziunio - Pią 13 Paź, 2017 23:16

Mała, ja Tobie trochę obrysuję ten Twój czas antenowy, i wymuszę Twoje się w temacie, pojawianie. W niedzielę, oddaje sprzęt do wypoziomowania. Brak mi odpowiedniej przeglądarki, w blogu coś jako wieśniak, dotknąłem i nie chodzi jak powinien, nowy tekst do wklejenia i wszystko już na tip, top. Oddam w dobre ręce i nie magę ani ponaglać, ani straszyć nie mam czym..muszę czekać i jak Czerwonamila zamknąć dziób. Nie będziesz miała wyjścia i będziesz zmuszona, ciągnąć to sama. :dokuczacz:
To tak jak z alkoholizmem...zmiany muszą zostać wymuszone, bez wymuszenia, nie będzie żadnych zmian :tak: .
Buziole, brakuje mi tutaj, Ciebie :bezradny: .
dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pią 13 Paź, 2017 23:35

dziadziunio napisał/a:
Jesteś uzależniona od tego tematu, wiem gdyż i ja tak mam
:buahaha: Wiedziałam! Wiedziałam, że oprócz bycia tytułową "Partnerką alkoholika", coś mnie jeszcze ciągnie do tego tematu... :smieje: Wreszcie wiem co :mgreen: Uzależnienie! ...od naszego temtu :mgreen:
?Ale to chyba bezpieczne? :mysli: czy może powinnam iść na terapię?... :rotfl:
dziadziunio napisał/a:
Pisz proszę cały czas i mów o tym, co się w Tobie wyrabia. To wspaniała, nauka dla Ciebie i świetna lekcja, dla innych.
:okok: :pocieszacz: W pełni się zgadzam :)
Uważaj tylko - żeby nie uzależnić się od tego tematu tak jak my dwoje! :pocieszacz:
czerwonamila napisał/a:
Chyba się zamknę w sobie
:krzyk: nie rób tego! Bo to najłatwiejsza droga do tego, by być taką - jaką byłaś przed terapią... :pocieszacz:

...Dopadł mnie dziś kompletny stres...Po prostu - starałam się, żeby wszelkie przygotowania do soboty wyszły super i żeby ten dzień był dla naszych dzieci naprawdę wyjątkowy - że z tej ogromnej, narastającej radości - spadłam nagle na kompletne dno. Ale stara metoda - usiądź w kącie, gdzie Cię nikt nie znajdzie i wypłacz się - nadal działa :rotfl: Pomogło...
:) Tak już mam...Im bardziej mi na czymś zależy - tym mocniej zamykam się w sobie, nie umiem poprosić o pomoc, wszystko staram się zrobić do perfekcji i...w końcu pękam - jak zbyt mocno nakręcona sprężynka zegara... Ale potem tylko chwila smutku, jedno przytulenie bliskiej osoby i - jest już wszystko Ok. :)
Teraz już wiem - że dam sobie radę :) Bo dziś, będzie szczególny dzień...Dzień Naszych Dzieci :serce: :serce: :serce:
I wiem, że nawet jeżeli coś mi nie wyjdzie - to i tak, jestem najlepszą Mamą, jaką mogę być :)
...Odezwę się do was wieczorkiem, jak całe towarzystwo się rozejdzie i rozjedzie... ;)
...A co mi tam - jutro mamy piękną uroczystość - chrzest...Ksiądz odprawi specjalnie dla nas mszę...I w ogóle będzie super! Jakkolwiek by nie było! :radocha:
Dziadziunio - delikatnie Cię przytulam - żeby Ci gnatów nie połamać ;) Bo jak będziesz ze mną pisał?... :smieje:
Buziaki Kochane Ludziki! Do wieczorka!

:buzki: sc43545

ps.Zaczęłam pisać koło 22...Jak tylko Malutka mi padła :smieje: i chyba przysnęłam :buahaha: , zanim wysłałam - zobaczyłam jeszcze to:

dziadziunio napisał/a:
będziesz zmuszona, ciągnąć to sama.


:mgreen: :cwaniak: - żeby mi tylko klawiatura się nie przegrzała :evil2"

:buziak: sc43545 (teraz już naprawdę uciekam spać! :buzki:

dziadziunio - Sob 14 Paź, 2017 06:46

Mała napisał/a:
chrzest...


To piękne przeżycie i trzeba tam być, gdyż jak nie, to potem kościól tobie trochę życie, skomplikuje.
Bez tego papierka ani rusz, do góry. I ani pierwszej komuni, ani ślubu i jeszcze kłopot przy chrzcie dzieci, jakoby była to ich wina, że niewierni spłodzili ich :krzyk: .
My mamy w maju komunię, wszystko już furczy i mała lata z koleżankami na różaniec. :radocha: Ja nie cykam, chociaż w chacie będzie piętnaście luda. Jestem już w tak dobrym stanie, że cieszę się i rozmyślam, co też im na stół przygotować? :hura:
Będzie dobrze Mała a za parę godzin będzie, już po wszystkim.
Trzymam kciuku i gratuluję, gdyż to wyjątkowy dzień. :tak:
Napisz wieczorem jak już adrenalina z Ciebie zejdzie i jak poczujesz.... wiesz już przecież..co.. :mysli:
Miłego, pozdrawiam i jestem, tam z Wami :pocieszacz:

czerwonamila - Sob 14 Paź, 2017 13:43

Powiem wam ,że jak pracuję tak przy rozkręcaniu tych maszynek to mi się gadać nawet nie chce. Bo to trzeba myśleć przy tym :rotfl:

Akceptuje to ,że jestem nieśmiała. Myślałam ,że jestem śmiała ,ale ja jestem nieśmiała ha ha

dziadziunio - Sob 14 Paź, 2017 15:24

czerwonamila napisał/a:
Myślałam ,że jestem śmiała ,ale ja jestem nieśmiała ha ha


Witam w nieskończonym świecie, własnego siebie poznawania. Naucz się tym bawić, gdy w innym zestawie, zniechęcisz się. :mysli:
To bonus, który jednak żle pojmowany odebrany może być przez Twoje wnętrze, jako kara. Nie za długo zobaczysz i zrozumiesz, że jest was dwoje i zabawa, zacznie się na całego.... zv4v
Zazdroszczę Tobie, chciałbym uczestniczyć w tym, jeszcze raz. zxczxc
Baw się dobrze i nie bój się, przecież nie możesz...... siebie skrzywdzić.... :prosi:
Pisz o wszystkim, chociaż byłaby to tylko Twoim zdaniem *p****. Życie właśnie z tych *p**** się składa i w tym cały życia koloryt i cudowny, jego sens.
Miłego, pozdrawiam. :pocieszacz:
Z małą jest osiem dziewczynek, chyba wszystkie z jej klasy. Ale jazda i wyzwanie z którym sobie już na pewno, poradzę. Wprawę powoli, już we sobie mam :krzyk:
g45g21

czerwonamila - Sob 14 Paź, 2017 15:46

Ja mam odbicie w dwóch moich koleżankach z pracy: szalona nie rozsądna, nieśmiała. Ja widzę to. Dziewczyna z którą rozmawiam rumieni się kiedy faceci z niej żartują . Ja też tak mam! :)
Obok mnie podróżuje dziewczyna która nie ma domu cały czas jest w ruchu. Prawie jak ja! :)

dziadziunio - Sob 14 Paź, 2017 17:40

czerwonamila napisał/a:
szalona nie rozsądna, nieśmiała


Czyli jak?
Stoisz jakby z boku i widzisz, obserwujesz je obie?
Jako trzecia?
:mysli:

czerwonamila - Sob 14 Paź, 2017 18:24

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
szalona nie rozsądna, nieśmiała


Czyli jak?
Stoisz jakby z boku i widzisz, obserwujesz je obie?
Jako trzecia?
:mysli:

Tak. Cały czas są jakieś zmiany. Poznaje kogoś nowego etc. :roll:

Mała - Sob 14 Paź, 2017 19:53

:skromny: jestem...Choć adrenalina trwa dalej :radocha: Wiecie dlaczego? Bo byli przy nas sami cudowni Ludzie...Tylko bliscy - Nam i naszym dzieciom. Rodzice i Chrzestni z Rodzinami...
Ksiądz specjalnie dla nas (dla DZIECI!!!) odprawił mszę...Nikogo obcego, nieznanego nam - w kościele nie było...I to właśnie było cudowne i wyjątkowe :serce:
...Po raz pierwszy w życiu - staliśmy ramię w ramię w pierwszej ławce - ja i moja Rodzinka. Nie ważne - że ze wzruszenia, uśmiechałam się i płakałam jednocześnie, przez całą mszę :mgreen: Nie ważne - że nogi trzęsły mi się jak galareta, że głos odmawiał posłuszeństwa...
Po raz pierwszy i jedyny w życiu - czułam się tak wyjątkowo :> Bo wreszcie ktoś inny zobaczył w nas to - co ja czuję w sercu cały czas...Że jestem dumna z Rodziny - którą noszę w sercu...
"Bo czasem Rodzinę się ma, a czasem jest to wybór serca..." - te słowa, napisałam dawno temu...w bajce którą pisałam dla moich 3 przyszywanych synów. najstarszy z nich - jest już pełnoletni :) Ale cała 3 - nosi tą bajkę w serduszkach - do dziś :>
...Cudowne przeżycie...
Dlaczego akurat ten chrzest jest dla mnie taki ważny? Nie ze względu na to - "co powiedzą ludzie?". To akurat mam w nosie, choć czasem ludzkie języki potrafią zadać wyjątkowo celny cios. Ważny był DLA MNIE - dla tego - co noszę w sobie. Bolało, że ja - która nie wierzę, ja po prostu WIEM, że ON istnieje...mam dzieci - które nie należą do Jego dzieci... :zalamka:
Dziś już nie wstydzę się tego, że moje dzieci nie były ochrzczone. Dawno temu - Ja - zrobiłam wszystko, żeby do tego doprowadzić, ale... nie było to zależne tylko ode mnie. I dziś - już wiem, dlaczego wtedy, w tym starym życiu - tak wyszło...Przecież wszystko jest po coś, w jakimś celu :> Ale nie będę Was zanudzać niepotrzebnymi wywodami :milczek:
Faktem jest - że już nie mam współuzależnieniowego poczucia winy, że czegoś nie dopilnowałam :mgreen: Do tego jeszcze...Nasze dzieci - mają takich Rodziców Chrzestnych - o jakich dla nich marzyłam. Nie takich - którzy mają kupę kasy i mogą kupić dzieciom fajne prezenty :( ...marzyłam o takich - którzy największe bogactwo - mają w sercu :mgreen:
Do tego jeszcze zabawne słowa księdza po mszy...Pytanie o starszego synka i celowe przekręcenie jego nazwiska ;) Kiedy sprostowaliśmy - padło krótkie zdanie z jego strony - "już niedługo... :mgreen: " Ale jeszcze Wam nic nie powiem :figielek:

czerwonamila napisał/a:
Akceptuje to ,że jestem nieśmiała

Akceptujesz SIEBIE - bez względu na to - jaka jesteś :brawo:
dziadziunio napisał/a:
Życie właśnie z tych *p****ł się składa i w tym cały życia koloryt i cudowny, jego sens.
Dziadziunio pięknie to ująłeś :buziak:
czerwonamila napisał/a:
cały czas jest w ruchu. Prawie jak ja!
i ja! :radocha:
Z Twoich słów - wysunął mi się jeden główny wniosek...Ty, po terapii - dopiero zaczynasz odkrywać siebie - to jaka jesteś...I wciąż jest to dla Ciebie niespodzianką :pocieszacz: Ale to miła niespodzianka, która potrwa jeszcze wiele lat :>
...Kiedyś - wydawało mi się, że jestem piekielnie nieśmiałym introwertykiem...Dziś wiem, że nie. Dziś nazywam to inaczej - ja po prostu jestem "obserwatorem"...
I wiesz co?...Patrząc na Ciebie - obserwuję zmiany - jakich kiedyś dokonywałam ja sama...Na sobie samej...Tylko mi - zajmowały one dużo więcej czasu :buziak: Jesteś dużo bardziej odważna, dużo bardziej śmiała i zmieniasz, kształtujesz i odkrywasz siebie samą - dużo szybciej - niż robiłam to ja...I trochę Ci tego zazdroszczę ;) Ale bardzo miło mi jest patrzeć na Ciebie :buziak: Pisz więc ile wlezie! Ja też, z przyjemnością poczytam, bo nawet jesli tego nie widzisz - mocno trzymam kciuki za Ciebie! Bo JESTEŚ wartościową dziewczyną :tak: potrzeba ci tylko czasu, żeby s w t uwierzyła! :kciuki:

dziadziunio napisał/a:
wyzwanie z którym sobie już na pewno, poradzę
:pocieszacz: Wierzę w Ciebie! I wiem już - ile może Cię to kosztować, dlatego właśnie: :pocieszacz: Przyjacielu!

Zmykam na razie :papa:

cdn ;)

sc43545

dziadziunio - Sob 14 Paź, 2017 21:01

czerwonamila napisał/a:
Tak. Cały czas są jakieś zmiany. Poznaje kogoś nowego etc.


Stop. :mysli:
To nie ten temat, temat,,,,,,,,,,, cudowne uzdrowienie,,,,,,,,,,,,, jest w dziale fantastyka..

g45g21

Napisze jak moim zdaniem wygląda..ć może, Twój stan na dziś, a Ty proszę się do tego, co przeczytasz, odnieś...napisz. :bezradny:
Masz dwie koleżanki, znajome u których zauważyłaś swoje cechy...szalona nie rozsądna i nieśmiała.
Gubisz się nie wiedząc co, jest co? Bo masz wszystko to co one i nie ma w tym niczego złego ale....Ty nie umiesz tych swoich cech uruchomić w odpowiedniej swojej, życia chwili. Czyli być szalona kiedy trzeba i nieśmiała kiedy można taką być.
Brak Tobie pewności i doświadczenia, że Twój stan odpowiada ogólnym oczekiwaniom? Lub też Twojemu wyobrażeniu, na temat ten?

Pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 14 Paź, 2017 21:51

Dzieciaki już porozjeżdzały się po domach, chociaż już zaczeły gadać i umawiać się, na wspólne u nas spanie. Było fajnie, chociaż jak pisałem już przywykłem i pokochałem na stałę spokój, ciszę i luz który czuję, będąc w domu tylko we trójkę. Mała oglądneła krainę lodu i padła jak kawka a my nawet niewiele mieliśmy do sprzątania. Jadły to co im napitrasiłem a ja czułem w środku radość a uczucia od niedawna przecież, we środku swoim mam. :skromny:
Jutro miting i muszę zanieść zakupy, których narobiłem całą masę, lubię niedzielę i ten poranny mitingm dający mi siłę na cały, kolejny, ciężki dzień. Będą ludzie od grzybów i czuję, że wszystko już podopinamy na tip top, aby w tygodniu na nie pojechać. Pokazują się zielonki, ale podgrzybek wciąż mokry, brzydki i nijaki taki jak widziałem dziś na ryneczku. :zmeczony:
Padam na ryj, daję wprawdzie radę i wszystko jest ok, ale przypalam się nadal, delikatnie na ruszcie a wiczorem mam dość. :bezradny:
Dobranoc, spadam do łóżka. :pocieszacz:
Mała obiecała jeszcze cdn, więc powinna jeszcze być. A ja cieszę się, razem z Nią :pocieszacz:

Mała - Sob 14 Paź, 2017 22:50

:mgreen: Nie darowałabym sobie, gdybym jeszcze choć na chwilę - nie zajrzała :mgreen:
Dziadziunio odpocznij trochę...martwię się o Ciebie - patrząc na to - jak ostatnio chocby ja funkcjonuję... :pocieszacz: I nie chodzi mi o to - żebyś nie pisał, tylko...żebyś odpoczął trochę fizycznie :pocieszacz:
...Już mi się zdarzyło - że zasnęłam w środku pisania posta tutaj...I zorientowałam się dopiero rano :oops: Zdarzyła mi się też zarwana noc z ząbkującą małą...I ciężkie tego efekty, choć nadrabiałam miną :skromny:
Traf chciał, że obydwoje (zmiennicy ;) ) mamy taki czas - kiedy pali nam się lampka rezerwy... :) . Mam wrażenie, że teraz - częściej piszę jakieś głupoty, niż wcześniej...Że wcześniej - moje przemyślenia - naprawdę mocno trzymały się tematu :bezradny: i że powinnam dać z siebie więcej...I wtedy włącza mi się lampka "stop!" "Kobieto - znów popadasz w mechanizm współuzależnienia! nie dasz rady zrobić więcej, niż masz na to siły!" itd...
:pocieszacz:
Człowiek to nie perpetuum mobile. Człowiek - to tylko i aż - Człowiek :okok: Ma prawo do lepszych i gorszych dni...Do zmęczenia...Do radości i do smutków :) A my jesteśmy przede wszystkim ludźmi :)
Dlatego czasem piszę tylko o "głupotach"...Bo nie mam siły na więcej...Ale ktoś - kto nas czyta - wie, dlaczego tak jest :pocieszacz:
A internet i forum - to taka fajna rzecz, że posty raz tu napisane - zostają...I nawet jeśli ktoś nie zajrzy, nie odezwie się teraz - zrobi to za jakiś czas..I wtedy wszystkie słowa tu zawarte - będą dla niego napisane jakby teraz...dopiero co przed chwilą..."na gorąco"... :) I być może wyciągnie dla siebie właściwe wnioski...A byc może - że nie "z nudów", ale by zrozumieć nas i wszystkich tu piszących ( :buzki: ) - cofnie się tak jak ja czasem - do początku tematu i znów znajdzie jakieś ciekawe rozwiązanie swojego problemu?... Ja tak czasem robię. Bo przychodzi dla mnie właściwy czas, żeby zrozumieć coś - czego na początku, czytając pierwszy, drugi i kolejny raz - wtedy nie zrozumiałam...A teraz wreszcie tak :tak:
Widzisz - ten temat - jest jak książka...Znajdzie ją każdy, kogo tylko zainteresuje tytuł...albo ludzie :) Tylko TA książka - jest wyjątkowa...Bo wciąż przybywa jej stron. I być może nigdy nie ulegnie zakończeniu :buziak: I za to jestem szczególnie wdzięczna wszystkim piszącym, lub tylko czytającym...Jesteście dla nas ważni! Bo dzięki Wam - my wciąż się uczymy :)

Cieplutko Was pozdrawiam - "pies Pluto" (którego dziś fizycznie wypluto ;) ) na dziś - idzie grzecznie na swoje posłanie i zamierza zapaść w słodki sen...A Wam - życzę miłego czytania i potem - odpoczywania :buzki:

sc43545 Wasza Mała

czerwonamila - Nie 15 Paź, 2017 08:57

dziadziunio napisał/a:
Napisze jak moim zdaniem wygląda..ć może, Twój stan na dziś, a Ty proszę się do tego, co przeczytasz, odnieś...napisz.
Masz dwie koleżanki, znajome u których zauważyłaś swoje cechy...szalona nie rozsądna i nieśmiała.
Gubisz się nie wiedząc co, jest co? Bo masz wszystko to co one i nie ma w tym niczego złego ale....Ty nie umiesz tych swoich cech uruchomić w odpowiedniej swojej, życia chwili. Czyli być szalona kiedy trzeba i nieśmiała kiedy można taką być.

Może tak: wyparłam wczoraj swoją nieśmiałość i dostałam cały samochód nieśmiałych ludzi, więc już wiem że to moje fsdf43t

Czasem się gubię co to jest, tak masz rację :p
Może w pracy czasem jestem za bardzo śmiała a może tak przystopować i pracować a mniej gadać?
Brak rozsądku- chce spotkac sie z holendrem i samemu jechać autobusem do Tiburgu

dziadziunio - Nie 15 Paź, 2017 10:26

czerwonamila napisał/a:
Brak rozsądku- chce spotkac sie z holendrem i samemu jechać autobusem do Tiburgu


Jak to mawiają..Twój cyrk, Twoje małpy...Twoje decyzje, Twoje koszty i Twoja ........ :bezradny:
Pisz jak tam Tobie, z Tobą idzie? :mysli:
Mała napisał/a:
Człowiek to nie perpetuum mobile. Człowiek - to tylko i aż - Człowiek


Pisklaku, spojnie...piszę ponaglam, pośpieszam, ale to przecież żarty :bezradny:
Jak wiesz dziś oddaję komputer do naprawy i znikam z forum. Nikt a w szczególności ja nie chcę, abyś przysypiała przy komputerze albo też, zawalała swoje sprawy. Ja więc znikam a Ty wywieś kartkę, że czas swój poświęcasz rodzinie i jest ok. :bezradny:
ciepło pozdrawiam, delikatnie przytulam i już mnie nie ma. zv4v
A Ty zrób jak chcesz, nic nie jest ważniejsze od Twojej rodziny, Twojego wypoczynku i Ciebie.
:pocieszacz: :buzki: :pocieszacz:
Jestem już po mitingu, istny orgazm w granulkach. :radocha:
Jestem naładowany na maksa i cały dzisiejszy dzień. Zaczynamy jeżdzić na grzyby, przestajemy wciąż, o nich gadać. :okok:
Pa :pocieszacz:

czerwonamila - Nie 15 Paź, 2017 11:10

I tak tu bede zyc sama wiec bede jezdzic autobusami sama. Wlasnie sprzatalam salon i kuchnie. Mam alkoolika na domu i nie wiem jak sie z nim odnosic
dziadziunio - Nie 15 Paź, 2017 11:23

czerwonamila napisał/a:
Mam alkoolika na domu i nie wiem jak sie z nim odnosic


Jeżeli Tobie przeszkadza i masz z nim jakiś kłopot, spróbuj się go pozbyć, albo sama zmienić miejsce zamieszkania.
Ale może tak masz napisany scenariusz i on miał, tam z Tobą być? Może masz popatrzeć i się, temu poprzyglądać? może masz, z tej uciążliwości, coś dla siebie wziąć?
Muszę oddać kompa. Pisz nadal, na pewno ktoś Tobie odpisze i trochę pomoże, przytuli, będzie z Tobą i obok Ciebie.
przytulam, trzymaj się :pocieszacz:

Mała - Nie 15 Paź, 2017 11:50

dziadziunio napisał/a:
Pisklaku, spojnie...piszę ponaglam, pośpieszam, ale to przecież żarty
:mgreen: ja sie martwię o Ciebie, a Ty o mnie :mgreen: Miłe to jest :mgreen:
...Dziś właśnie mamy Dzień dla Rodziny :) Siedzimy sobie wszyscy w jednym pokoju, ale każdy zajmuje się swoimi zabawkami :D Ważne, że jesteśmy razem, jest nam ciepło i dobrze :chmurka: Nawet najstarszy synek do nas sam dziś zadzwonił! :radocha:
...Wciąż mam w myślach ten wczorajszy dzień...Kościółek i księdza na Moim Kochanym Zadupiu...Myślałam, że wyprowadzając się stamtąd - straciłam je, ale dziś...Wiem, że będę tam wracać :mgreen: Bo mam do kogo ;)
czerwonamila
Cytat:
Mam alkoolika na domu i nie wiem jak sie z nim odnosic
- tak, jak Ci podpowiada intuicja :)
Kiedy przeszkadza - pogonić miotłą!
Kiedy jest miły - być sobą :)
Może faktycznie to taka próba od losu - taka szansa dla Ciebie, na możliwość obserwowania z bliska, jak wygląda choroba alkoholowa? Może to test, czy faktycznie chciałabyś zostać psychologiem, albo terapeutą?...Ty sama będziesz wiedziała najlepiej :)
Pamiętaj tylko o jednym - z alkoholikiem (czynnym) nie wolno wypić nawet jednego piwa...Bo potem może Ci już nie dać spokoju, a ten problem jest dla Ciebie zbędny :pocieszacz:
Zmykam na razie
cdn.

sc43545 - czas na malowanie paznokci - na kolorowo, wbrew paskudnej pogodzie :lol2:

czerwonamila - Nie 15 Paź, 2017 15:25

Mała napisał/a:
Może faktycznie to taka próba od losu - taka szansa dla Ciebie, na możliwość obserwowania z bliska, jak wygląda choroba alkoholowa? Może to test, czy faktycznie chciałabyś zostać psychologiem, albo terapeutą?...Ty sama będziesz wiedziała najlepiej


Może masz rację ,że to jakiś test sprawdzenie mojej osoby. Któż to wie. Podłogę elegancko posprzątał.

Mała - Pon 16 Paź, 2017 08:07

czerwonamila napisał/a:
Podłogę elegancko posprzątał.
:mgreen: Więc jednak jest przydatny ;)
Wszystko zależy od Ciebie...Od tego, co Ty czujesz w stosunku do niego i czy Tobie przeszkadza jego obecność...
Widzisz, na szczęście - ten człowiek to nie Twoja rodzina. Od niego możesz w każdej chwili odejść, wyprowadzić się...Z rozstaniem z rodziną - nie jest tak łatwo...Bo serce do niej zawsze wraca - nawet jeżeli łączyły z nią złe wspomnienia :(
Kiedy jesteś w jego pobliżu, zwróć szczególną uwagę na swoje uczucia - co się z Tobą dzieje w środku? Czujesz niechęć, ciekawość, smutek, złość, obojętność?....Potrafisz nazwać te uczucia wewnątrz siebie? I to nie sugerując się tym - co napisałam?...Spróbuj potem spisać je sobie na kartce i zastanowić się - co możesz z tym zrobić?...Czy unikać go, czy traktować jak zwyczajnego człowieka - bo - to przecież też człowiek :)
:pocieszacz:

Główka do góry czerwonamila nie jest łatwe podejmowanie własnych decyzji, ale...Powiem ci, że warto :) Ja kilkakrotnie - podejmowałam błędne decyzje...I do pewnego momentu - tylko ja ponosiłam tego konsekwencje...Później także moje dzieci...Efekt? Na szczęście w końcu udało mi się trafić na warsztaty (2-krotnie, trwające po 8 godzin przez tydzień) i tam trochę rozjaśniło mi się w głowie...Wreszcie podjęłam właściwą decyzję. O rozmowie z moim - wtedy partnerem. Wykonanie jej - znów zajęło mi sporo czasu. Decyzja o rozstaniu - była wspólna. Dla mnie - piekielnie trudna, ale...tym razem wreszcie wiem - że właściwa :)
to - takie moje wspomnienia. Tobie za to życzę - żeby ominęły Cię moje błędy :) Na szczęście - wsparciem dla Ciebie - jest ukończona terapia i wiedza stamtąd wyniesiona. Skorzystaj z niej - masz okazję!
Przytulam cieplutko! :pocieszacz:

sc43545

Mała - Pon 16 Paź, 2017 12:45

czerwonamila przypomniało mi się jeszcze coś, czego wcześniej, spiesząc się - nie napisałam :skromny: A to jest dla Ciebie ważne i raz już to kiedyś zauważyłaś i powiedziałaś otwarcie :mgreen: I bardzo mi sie to podobało:
Nikt z nas nie jest wyrocznią.
Każdy z nas pisze o sobie - a Twój przypadek, Twoja decyzja - może być zupełnie inna!
Ważne - żeby wysłuchać różnych opinii ale (i to najważniejsze!) ostateczną decyzję - podjąć samemu, bo tylko Ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji :) I wiem - że Ci się to uda...Uwierz w siebie - dasz sobie radę! :kciuki:

sc43545

dromax - Pon 16 Paź, 2017 16:21

dziadziunio napisał/a:
Oczywiście mam na myśli partnerkę, która jest pomocna przy wychodzeniu z uzależnienia. Zalety, wady, etc
Bez alkoholu...również oczywiście. :bezradny:
pozdrawiam :)

:uoee: Mnie tak zwana partnerka kojarzy się raczej z kobietą, z którą dany alkoholik żyje, czyli również współżyje. Taka partnerka jest przeważnie współuzależniona do potęgi entej.
:roll: Poza tym niby kto to jest partnerka? Przecież to nie żona - czyli "kocia łapa".

Maciejka - Pon 16 Paź, 2017 16:25

dromax napisał/a:
niby kto to jest partnerka? Przecież to nie żona - czyli "kocia łapa".


A Ty co na straży moralności stoisz i kościoła?
Partnerka to kobieta przede wszystkim.

Jacek - Pon 16 Paź, 2017 17:19

dromax napisał/a:
kto to jest partnerka? Przecież to nie żona - czyli "kocia łapa".

"łapki opadają" :skromny:

czerwonamila - Pon 16 Paź, 2017 19:13

co do mojej pracy- dziś pracowałam z dziewczyną która mieszka w NL 2 lata i ma tu wszystko rodzinę i do PL nie wraca. Jest po studiach i też chce się uczyć j. holenderskiego. Tak jak ja. Czasem do odbicie ludzi jest dziwne.

Wiem od ludzi ,że jestem spokojna to oni mi to pokazują.

olga - Pon 16 Paź, 2017 20:39

Jeśli mogłabym wybierać to wolałabym być psią łapa :/
Mała - Pon 16 Paź, 2017 20:53

czerwonamila napisał/a:
Wiem od ludzi ,że jestem spokojna to oni mi to pokazują.
:brawo:
Ważne - że potrafisz na spokojnie wyrazić swoje zdanie i...obronić je :) Nie pozwalasz już wchodzić sobie na głowę :) (mi się to niestety ciągle jeszcze zdarza :bezradny: ) :pocieszacz:

olga napisał/a:
wolałabym być psią łapa
;) nie ma to jak przytulna niedźwiedzia łapa Jrasa :pocieszacz:

Z dedykacją dla pana D. : "do serca przytul psa..." :muza:


sc43545

Mała - Wto 17 Paź, 2017 20:52

...Cisza i spokój... ;) Pozornie... Mała ząbkuje, starszy synek zamierza się pochorować, nie zdążyłam na czas zrobić obiadu, bo miałam pilny telefon i musiałam wszystko rzucić i lecieć, ale :mgreen: w tej rodzince to norma...
Przed chwilą znowu telefon...Awaryjna sytuacja, mój Kochany kierowca ma zawieźć dziecko sąsiadki do szpitala...
...Ustawiczne przemęczenie i strach - czy moje maluchy - też się przypadkiem nie rozłożą :( ...
Ale - zamiast narzekać i niepotrzebnie się bać - jeszcze mam siłę się uśmiechać :) Bo wszystko w rękach mojej SW.
Dziś zrobiłam wszystko, co mogłam. Więcej już nie mogę - bo to zakrawałoby na powrót we współuzależnieniowe schematy :rotfl:
Co dziś osiągnęłam? Uśmiech na twarzy urzędnika, który niestety musiał mi przekazać negatywną odpowiedź. I to nie złośliwy, ale szczery :) Pani urzędnik starała się jak mogła, ale...wynik był niezależny od niej. Podziękowałam więc jej i szczerze życzyłam miłego dnia wszystkim w pokoju :) I tak siedzą po godzinach i zawaleni są papierologią, po co im kolejne zmartwienie? :) Przecież "Wszystko jest po coś..." Czas pokaże po co :)
Wyszłam z urzędu, podeszłam do naszego autka a tam...kupa śmiechu :lol2: A prym wiedzie nasza Malutka istotka, zabawiana przez tatusia i dwójkę braci :> Cudowny obrazek...Taki maluszek, a potrafi przynieść tyle radości! :radocha: Czasem potrafi mnie już doprowadzić do szału swoim uporem, ale jeśli wyczuje, że już mam dość - nagle przestaje się złościć, patrzy mi prosto w oczy i...uśmiecha się...Rozbraja mnie tym kompletnie :mgreen:
...Coraz częściej wspina się w górę, po różnych rzeczach...Staje sobie przy nich...A jej ulubioną zabawką - okazują się damskie torebki :smieje: i to nie ich zawartość, ale ciąganie ich za sobą za pasek po całym pokoju...Taka mała istotka - a jaki charakterek! Cały Tatuś :mgreen:
...Fajnie jest patrzeć na takiego maluszka...fajnie jest wiedzieć, że on ma jeszcze przed sobą całe życie...I mieć cichą nadzieję, że na zawsze zachowa ten swój słodki uśmiech :>
...Zmykam - pora odpocząć...Spokojnej nocy Ludziki! :buzki:

sc43545

olga - Śro 18 Paź, 2017 16:41

Mała napisał/a:
A jej ulubioną zabawką - okazują się damskie torebki :smieje: i to nie ich zawartość, ale ciąganie ich za sobą za pasek po całym pokoju...Taka mała istotka - a jaki charakterek! Cały Tatuś :mgreen:


no nie mow, ze ulubionym gadzetem Irasa sa damskie torebki bo w to nie uwierze ;)
juz sobie wyobrazam jak idzie do pracy z Twoja torebka na ramieniu :rotfl: :rotfl: :rotfl:

staaw - Śro 18 Paź, 2017 16:56

olga napisał/a:
Mała napisał/a:
A jej ulubioną zabawką - okazują się damskie torebki :smieje: i to nie ich zawartość, ale ciąganie ich za sobą za pasek po całym pokoju...Taka mała istotka - a jaki charakterek! Cały Tatuś :mgreen:


no nie mow, ze ulubionym gadzetem Irasa sa damskie torebki bo w to nie uwierze


Pewnie wolała by nosić ładownice, gdyby mamusia pozwoliła...

Borus - Śro 18 Paź, 2017 17:54

staaw napisał/a:
Pewnie wolała by nosić ładownice

Może chlebak? :mysli:
a chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia
granatów... :mgreen:

staaw - Śro 18 Paź, 2017 17:56

Borus napisał/a:
staaw napisał/a:
Pewnie wolała by nosić ładownice


a chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia
granatów...

:buahaha:

Kiedy córcia była w gimnazjum kupiłem jej na urodziny:



Cieszyła się że pasuje do koloru paznokci... :rotfl:

smokooka - Śro 18 Paź, 2017 22:10

wszystkiego najlepszego Dziadziu :)
Tosia - Śro 18 Paź, 2017 22:49

Jeszcze polnoc nie wybila,zdążylam :kwiatek:
Tak szybko, ale Ty wiesz ile dobrego i milości Ci zyczę.Spelnienia marzeń,zdrowia i pociechy...z zycia,bo Ono jest najcudowniejsze :-)
Przyjacielu,sciskam najmocniej jak tylko moje dlonie potrafią.
STO LAT:-)
24h bez alkoholu:-)

Mała - Czw 19 Paź, 2017 09:21

olga :buahaha: łomatko! Jras i moja torebka..."Nigdy w życiu!" :rotfl: staaw, Borus, :buzki:
Macie rację! Ten malutki urwis będzie pewnie nosił damską mini-torebkę - tzw."cegłóweczkę" ;) o zawartości... :milczek: :rotfl:
Ja, jako dziecko - zawsze nosiłam w plecaczku kawałek sznurka i malutki składany scyzoryk :skromny: ...teraz mi się to dopiero przypomniało...I trochę zostało do dziś :rotfl: Tylko sznurek - zamienił się w nitkę igłe i agrafkę, a nożyk - w małe ostre nożyczki i plaster na kolano ;)
...Zawsze się przez to koledzy dziwili - że ja wszędzie jestem w stanie sobie poradzić - nawet zbudować szałas - kiedy pozornie nie ma z czego :evil2" Może właśnie dlatego - od zawsze łatwiej jest mi porozumieć się z męską płcią :skromny:
Tośmy się dobrali ;) Jrasa wystarczy z maczeta puścić do lasu, a pewnie zbudowałby osiedle ;) Mi wystarczy mały nożyk i kawałek sznurka i tez sobie wszędzie poradzę :rotfl:

...Wczoraj dzień spędzony z Rodziną...A dzisiaj - oglądałam obrazki Rodziny - które namalowały w przedszkolu nasze dzieci :> Tata("jest duży, bo ma duży brzuch!"- słowa synka) z Malutką na ręku, Mama z koszykiem na owoce, chłopcy, ogródek, słoneczko... Śmiałam się kiedy mi to opisywali :serce: ... Coraz częściej, patrząc na program nauki w przedszkolu - jestem dumna z siebie, z tego, jak wychowujemy dzieci...Jak bardzo wpajamy im - jakie wartości są w życiu najważniejsze...Dom. Rodzina. Jedność. Zaufanie.Wzajemna pomoc i wsparcie...
Jras, który wczoraj odbierał chłopców z przedszkola - nasłuchał się też pochwał od jednej z mam. Bo starszy synek pomagał młodszej koleżance - przy ubieraniu się...A mi - do dzisiaj się tym nikt nie pochwalił...No tak - męska solidarność ;) Panowie mają już swoje tajemnice...
Dzieci...czasem ma się ochotę je udusić - bo tak potrafią nam jednym słowem dokuczyć, a czasem - bo są tak słodkie... :> Ale nie wyobrażam sobie życia bez nich...Bez mojej Rodzinki... :serce:
...Trochę smutno mi dziś rano było, kiedy wychodziliśmy do przedszkola i przez okno machał do nas mąż naszej sąsiadki...Chłopcy pytali - czy Ciocia z małą są już w domku...Musiałam im wytłumaczyć - że są takie momenty, kiedy Rodzice czasem się rozdzielają, np.kiedy jedno z dzieci bardzo mocno choruje i jest w szpitalu...I dlaczego jest tak wtedy ważne, żeby mimo wszystko - trzymać się razem i pomagać sobie :)
Bo Ciocia jest z jedną córeczką w szpitalu, a Wujek - z drugą malutką - w domu...Że bardzo tęsknią za sobą... I w tym momencie moi chłopcy jednocześnie się do mnie przytulili, a potem jeszcze mocniej złapali boki wózka ze swoją siostrzyczką i uśmiechnęli do niej...
Coraz więcej, w miarę dorastania - jest takich momentów, kiedy zachowanie naszych dzieci - chwyta mnie mocno za serce...Kiedy widzę w nich - siebie samą, a w sobie - moją Mamę...
...
Pora wrócić do rzeczywistości i nakarmić małego Głoda ;) :mama:

Krzysiu - przeczytasz jak wrócisz - wszystkiego naj, naj, naj! :kwiatek:
Uciekam - do zobaczenia później! :buzki:

sc43545

czerwonamila - Czw 19 Paź, 2017 16:02

Muszę coś napisać. Pomagałam w pracy koleżance obok byłam miła i chyba za miła.
Ona się mnie pyta czy znajdę jej w kiedy przypada 1.11. J na to ,że nie mam czasu bo pracuje. Ona na to : jesteś piz** Czy problem jest w mojej osobie? Jak dla mnie przekroczyła granicę. :[

olga - Czw 19 Paź, 2017 16:30

czerwonamila napisał/a:
czy znajdę jej w kiedy przypada 1.11. J


ze co? :drapie:

czerwonamila - Czw 19 Paź, 2017 16:45

czy znajdę jej datę w telefonie, bo ona akurat nie zabrała telefonu ze sobą. Rozumiesz? Ale dlaczego tak na mnie powiedziała?
Tibor - Czw 19 Paź, 2017 18:15

Prawdopodobnie dlatego że jest chora. Może spróbuj jej wybaczyć, bo prawdopodobnie ona nawet nie wie, że jest chora. Ale ty też nie próbuj jej tego mówić. 😊
czerwonamila - Czw 19 Paź, 2017 18:17

Tibor napisał/a:
Prawdopodobnie dlatego że jest chora. Może spróbuj jej wybaczyć, bo prawdopodobnie ona nawet nie wie, że jest chora. Ale ty też nie próbuj jej tego mówić. 😊


ale wiesz co? najłatwiej doszukiwać się na zewnątrz. A ja jednak przeszukuje swoje myśli,ale nic znaleźć nie mogę. Kiedyś bym powiedziała: co widzisz to Twoje. Dziś już raczej nie.

Tibor - Czw 19 Paź, 2017 19:44

czerwonamila napisał/a:
Ale dlaczego tak na mnie powiedziała?

czerwonamila napisał/a:
ale wiesz co? najłatwiej doszukiwać się na zewnątrz. A ja jednak przeszukuje swoje myśli,ale nic znaleźć nie mogę.

Sorry, chyba cie nie rozumiem. Dlaczego ona tak powiedziała chcesz doszukać się w sobie??? Wykończysz się psychicznie w ten sposób.

P.S. przepraszam dziadziunio, że w twoim wątku, wierzę, że nie masz mi za złe :)

czerwonamila - Czw 19 Paź, 2017 20:09

No ok , masz rację wszystkiego wiedzieć nie mogę.

Mój terapeuta powiedział,że na wszystkie pytania nie muszę znać odpowiedzi. :roll:


Ja już trak mam ,że się doszukuję.

Mała - Pią 20 Paź, 2017 01:02

czerwonamila napisał/a:
Ja już tak mam ,że się doszukuję.
:pocieszacz: Nie tylko Ty...ja też się jeszcze na tym czasem łapię...Ale jeśli po przeanalizowaniu "w lewo, w prawo i na odwrót" - nie jestem w stanie doszukać się swojej winy - odpuszczam. Nie drążę tematu bo - przecież każdy ma prawo mieć gorszy dzień i coś palnąć... :bezradny: Tak jak zrobiła to Twoja koleżanka z pracy. W takim wypadku - po prostu przestaję analizować i "odpuszczam" - jakby nic się nie stało...
czerwonamila napisał/a:
Jak dla mnie przekroczyła granicę.
Moim zdaniem też. Ale być może działała w emocjach i tego nie wie...Nie warto więc tego roztrząśać i się niepotrzebnie stresować (choć na pewno było to przykre :pocieszacz: ) bo - w przeciwnym wypadku:
Tibor napisał/a:
Wykończysz się psychicznie w ten sposób.

...Czasem na swojej drodze spotykamy ludzi, z którymi nam "nie po drodze"...To znaczy, po prostu - zwyczajnie, żebyśmy nie wiem jak się starali i tak nie nawiążemy z nimi bliższych kontaktów. Bywa... Kiedyś, mając bardzo zaniżone poczucie własnej wartości - marzyłam o tym, żeby wszyscy mnie lubili :( i strasznie cierpiałam, jeśli mimo moich wszelkich starań - ktoś nie darzył mnie sympatią...
Dziś już wiem, że nie z każdym mogę się porozumieć. Bo każdy z nas jest inny, ale ma takie samo prawo do życia - jak i ja. A że ma inne zdanie? To jego zdanie. Ja mam swoje i tego się trzymam :milczek:
...znów dzień na wariackich papierach, ale znalazł się i czas na nadprogramowy - spacer z Malutką :mgreen: Zabawnie było patrzeć, jak siedzi w wózeczku i cieszy się widokiem z nowej perspektywy ;)
...Coraz częściej,, segregując jakieś moje drobiazgi, zakopane do niedawna w niektórych pudłach - doszukuję się niedokończonych prac, pomysłów... Coraz bardziej mnie zaskakuje ile rzeczy zostawiłam niedokończonych, bo zabrakło mi czasu, albo materiałów... :) Ale nie czuję się z tym źle...Wręcz przeciwnie - odgrzebuję stare pasje, a jest tego! :radocha: Ale na razie nic nie planuję ;) No - może poza stołem warsztatowym, gdzie moglibyśmy we dwójkę naprzemiennie pracować :) Fajnie jest mimo wszystko - mieć tak szerokie spektrum zainteresowań. Bo jeśli sytuacja nie pozwoli na wykonanie jednej z prac - zawsze można znaleźć inne zajęcie :rotfl: Ważne - żeby nie zanudzić się na śmierć, co oczywiście w moim przypadku - jest chyba niemożliwe :smieje: (typowa współuzależniona - w ciągłym ruchu i nie mam czasu na odpoczynek 46uj7y - tylko sprzęty inne: aparat foto, kolorowy papier ksero, pistolet do kleju, wypalarka do drewna, a dzisiaj jeszcze zamarzył mi się sprzęt do wycinania dowolnych kształtów w drewnie :smieje: )...
...Z rozczuleniem odgrzebuję te wszystkie wspomnienia, pomysły...Bo dziś - mam przy sobie partnera, który nie podcina mi skrzydeł. Nie stopuje każdego mojego pomysłu, ani nie kombinuje od razu, jak wykluwający się dopiero pomysł - przełożyć na finanse - oczywiście spożytkowane w wiadomym celu c44vc . A ja - odwdzięczam mu się podobnie - wspieram w jego pasjach. Doszukuję się wspólnych mianowników i kiedy trzeba i on tego potrzebuje - potrafię służyć radą lub pomysłem...
Nawet dziś - zaczęło się od przekładania kilku kolorowych szali, a...skończyło się na tym - że na ścianie nad łóżeczkiem malutkiej - powstała piękna dla nas obydwojga pamiątka...Z kartką ze szpitala, na której jest godzina urodzin i płeć naszego maleństwa, 2 kolorowe szale i ...test ciążowy z napisem "Julcia", oprawiony w złotą rameczkę (ozdobne wnętrze z małej bombonierki :smieje: ). Oj pomysłów mam co niemiara i co prawda - ząbkowanie małej daje mi się nieźle we znaki, ale...czasu mam chyba coraz więcej ;) A może tylko mmi się wydaje, że moja doba ma 32h? :smieje:

;) A jednak przychodzi czas na sen :) I dobrze mi z tym. Pora więc powiedzieć Wam - dobrej, spokojnej nocy! :idespac:

ergr

dziadziunio - Pią 20 Paź, 2017 01:16

Cytat:
przepraszam dziadziunio, że w twoim wątku, wierzę, że nie masz mi za złe
_________________


Chyba żartujesz?
Ludzie którzy wiedzą coś, na temat tego uzalenienia. zawsze chętnie są tutaj... widziani. A mój mózg zawsze, Ciebie za osobę taką, odbiera. :pocieszacz:
Trochę od Was odpocząłem. :mysli:
I chyba nie jestem uzależniony od netu? Było mi nawet dpbrze, chociaż ciekawy byłem co się tutaj, u Was, wyrabia? :skromny:
Pochodziłem na mitingi, nie byłem na grzybach. :bezradny:
Nadal pogłębiam stabilizację w której siedzę już dziś, polatałem po sklepach . Kupiłem parę ciuchów, trochę peirdów i wydałem całą kasę którą dostałem na urodziny. Dziękuję za życzenia i pamięć. :buziak:
Już ponad dwa lata przeżyłem czas jaki żył mój tata.....cud :tak:
Sprzęt działa wyśmienicie i wszystko, mam pozakładane...Chyba? gdyż... Jeszcze nie sprawdzałem :bezradny:
Dobra, spadam spać :pocieszacz:

O. Mała też jeszcze nie śpi. Przytulam :pocieszacz:

olga - Pią 20 Paź, 2017 04:48

Dlaczego tak na Ciebie powiedziała?..... bo jest zwykła prostaczka, cham, niewychowana....a Ty się doszukujesz niewiadomo czego :beba:
dziadziunio - Pią 20 Paź, 2017 17:07

olga napisał/a:
bo jest zwykła prostaczka, cham, niewychowana


Czasami, coraz rzadziej ale jednak... i ja zachowam się, w taki właśnie sposób. Znaczy podobny i jest tak zawsze, gdy zostanę zaskoczony otaczającą mnie sytuacją. Gdy sytuacja ta, lub osoba zachowa się inaczej, niż byłem na to przygotowany. A jednak nie uważam siebie już, za prosataczka, czy też niewychowanego chama :P .
Mam w środku swoim zachowania i sposoby postępowania, wtopione we mnie z poprzedniego życia i może przyjdzie mi żyć z tym do końca moich dni. Czasami jest to silniejsze niż ja, a w całkowitej ekstremie wywali mi wszystko...bez problemu i oporu, z mojej strony... na wierzch :bezradny:

czerwonamila napisał/a:
Ja już trak mam


Jeżeli więc, pozwalasz sobie na pewne ,,stałe, przywary,, pozwolić musisz i innym, być takimi jacy są.
grg45
Miłego pozdrawiam :buzki:

olga - Pią 20 Paź, 2017 17:20

Uważasz, że użycie epitetu:"pi***", "ch**" nie jest przejawem braku kultury? :roll:
staaw - Pią 20 Paź, 2017 17:24

dziadziunio napisał/a:
olga napisał/a:
bo jest zwykła prostaczka, cham, niewychowana


Czasami, coraz rzadziej ale jednak... i ja zachowam się, w taki właśnie sposób. [...] A jednak nie uważam siebie już, za prosataczka, czy też niewychowanego chama

Mam rozumieć że rzucasz bluzgi z pełną kulturą i używasz chusteczki? :rotfl:

dziadziunio - Pią 20 Paź, 2017 17:41

olga napisał/a:
Uważasz, że użycie epitetu:"pi***", "ch**" nie jest przejawem braku kultury?


Napisałem tylko jak to, jak z tym, u mnie jest.....czasami sytuacja pozwoli wynurzyć się staremu i nie mam na swoje zachowanie, żadnego wpływu. Chodzę na mitingi i wiem, ze nie tylko ja, tak miewam i mam.
A czy to jest kulturalne, czy też nie, nie ma w takiej chwili znaczenia...dzieje się i już. :bezradny:

staaw napisał/a:
Mam rozumieć że rzucasz bluzgi z pełną kulturą i używasz chusteczki?


Czasami ręce mi opadają, jeżeli tak czasami nie miewasz? Skąd się tutaj wziąłeś?
g45g21
Żart, przytulam :pocieszacz:
Miłego :buzki:

olga - Pią 20 Paź, 2017 17:49

Ale personalnie do kogoś czy tak po prostu "w powietrze"?
Kląć jest zdrowo. Ja często przeklinam sama do siebie, w domu....ale nie kieruję tego do kogoś...przez gardło by mi nie przeszło....w sytuacji gdy ktoś mnie zezlosci zazwyczaj odwracam się na pięcie a przeklinam na niego w domu, wtedy lecą wszelakie k***, ch*** itd....

dziadziunio - Pią 20 Paź, 2017 18:07

olga napisał/a:
..w sytuacji gdy ktoś mnie zezlosci zazwyczaj odwracam się na pięcie a przeklinam na niego w domu, wtedy lecą wszelakie k***, ch*** itd....


:pocieszacz:
Pisałem już Tobie, że masz piękne imie? :skromny:
Pozdrawiam serdecznie :)

Mała - Pią 20 Paź, 2017 19:25

:mysli:
Yuraa
Nie wiem w którym wątku zadałam to pytanie o ocet, ale Yuraa! Baaaardzo Ci dziękuję! :kwiatek:
Gnębiło mnie to już od jakiegoś czasu, czy moje upodobanie do ogórków w tej zalewie, lub synka - do śledzi, nie jest nieświadomą prowokacją w stosunku do partnera :skromny: Ot niewiedza... g6jyfn fny

A teraz wracam do tematu sc43545
Dziadziunio!!! :radocha: :pocieszacz:
dziadziunio napisał/a:
Trochę od Was odpocząłem.
:smieje:
dziadziunio napisał/a:
I chyba nie jestem uzależniony od netu?
nie, ale od tematu - tak :figielek:

:mysli:
...Zdarzyło mi się kiedyś, w pracy...Musiałam być "jednocześnie" ( 46uj7y ) w trzech miejscach, obsługując kilka różnych maszyn. Byłam już tak zmęczona ciągłym bieganiem z ciężarami - że - jak to powiedziała współpracująca ze mną koleżanka:
"Wpadłaś tutaj, pier... koszykiem i powiedziałaś: Idź się powieś... Gdybym Cię nie znała, obraziłabym się na Ciebie!" :shock: Takie miałam oczy jak to usłyszałam...Bo z mojej strony - sytuacja wyglądała tak: złapałam ciężki koszyk z pościelą, wpadłam z nim do suszarni, wypadł mi z rąk z głośnym łomotem, wyszłam do koleżanki, ledwo oparłam się o blat stołu pracowniczego, poprosiłam:"Jeśli byś miała chwilkę, idź powieś te obrusy, proszę!" i powlokłam się do pierwszego pomieszczenia powyłączać maszyny i zakończyć tam pracę - żeby wrócić pomóc koleżance... :bezradny:
Tak naprawdę - niestety znamy tylko relację z tej sytuacji z jednej strony. A co myślała koleżanka czerwonejmili mówiąc coś takiego?....Chyba tylko ona wie - co naprawdę miała na myśli. A jak zareagowała czerwonamila? Właściwie do takiej sytuacji. Miało prawo jej być przykro :pocieszacz: Szkoda tylko mi jej samej - bo po co ma się zadręczać?Moim zdaniem - może spróbować albo wyjaśnić tą sytuację z koleżanką, która użyła wulgarnych słów, albo - próbować zapomnieć, unikając kontaktu z tą dziewczyną. :bezradny:
...
sc43545 Rodzinka 6+ w komplecie :radocha: :buzki:

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 06:59

Dziewczyna ktora wyrazila to wulgarne slowo na mnie:odkupila mi moja zlamana spinke. Mysle ze ONA czuje sie jak prostaczka :) Fakt faktem kazdy ma inna swiadomosc.
Jacek - Sob 21 Paź, 2017 08:44

Mała napisał/a:
pytanie o ocet, ( ... )
Gnębiło mnie to już od jakiegoś czasu, czy moje upodobanie do ogórków w tej zalewie, lub synka - do śledzi, nie jest nieświadomą prowokacją w stosunku do partnera :skromny: Ot niewiedza...

Gosiu,przepraszam że tak to ujmę słowami - "Ot nadal jest niewiedzą ..."
Gosiu,jeśli zdecydowałaś na wspólne życie z partnerem,to Twoim prawem jest zadbanie o swoje życie - już taki wybór to również zadbanie
a partner ma zadbać sam o swoje i Ty nie jesteś w stanie tego zmienić
jeśli Ty chcesz sobie pomóc sytuacją taką aby nie drażnić "tym czy owym"swego partnera
to najlepsza będzie szczera rozmowa z nim
inaczej będziesz miała wieczny konflikt obaw
dla mnie na ten przykład "ocet" nie ma skojarzeń takich jak u Ciebie
a ogórki zdecydowanie wole kiszone i to właśnie one mogą bardziej się kojażyć z zagrychą czy sam śledzik co lubi pływać i na pewno nie w zalewie octowej
nie będę tu nadmieniał również kolorystyki czy kształtów,bo na prawdę to co dla mnie czy Ciebie,to partnera mogą być zupełnie inne skojarzenia
to coś w rodzaju "gusta" a o gustach może jedynie się wyrazić sam zainteresowany

Mała - Sob 21 Paź, 2017 12:31

Jacek napisał/a:
najlepsza będzie szczera rozmowa z nim
Jacuniu ergr i dziękuję zv4v
...Kiedyś już na ten temat rozmawialiśmy. Na szczęście - obydwoje byliśmy zgodni prawie we wszystkim - że nie chcemy tego w naszym domu :mgreen: Wyjątkiem - wtedy były dla mnie batoniki firmy Wedel :( Z tym trudno mi było się pogodzić, ale...na to też znalazłam metodę i z tym też sobie poradziliśmy :) Jeżeli mam na coś takiego ochotę - zwyczajnie uprzedzam o tym partnera - że nie dostanie w najbliższym czasie buziaka :bezradny: i jem go przy nim, a jeżeli nieświadomie zdarzyło mi się - że zjadłam coś na alkoholu (cukierki) - również go o tym poinformowałam. I zostały usunięte z zasięgu moich rąk i oczu :) Tak już mam, że cukier - jest tym elementem, z którego mój organizm czerpie ogromną ilość energii, potrzebnej mi do funkcjonowania. Bez niego - jestem osowiała, śpiąca i otępiała...Zupełnie nie jestem sobą :( Kilkakrotnie w życiu już robiłam badania - czy przypadkiem nie ma to związku z cukrzycą - ale - zwyczajnie - NIE.Przynajmniej na razie ;)

Nie unikam alkoholu ze względu na partnera. Unikam go ze względu na siebie. Nie jestem od niego uzależniona, ale wywołuje złe, smutne wspomnienia :( To z jednej strony - a z drugiej - czasem mam ogromną ochotę na słodycze, które go zawierają :bezradny: Mogę zwyczajnie siedzieć - w towarzystwie osób pijących np.wino, ale nie usiedzę nawet sekundy - jeśli zobaczę butelkę z wódką, czy piwem :( ...
Jeszcze niedawno moje przerażenie wywoływały też wszędobylskie puste opakowania po alkoholu... Na szczęście - w miarę jak przychodzi akceptacja dla mojej przeszłości - ten strach mija... Mam nadzieję, że i z kolejnymi lękami, w miarę upływu czasu - dam sobie radę :) I to właśnie dzięki Wam :kwiatek:
Świadomie też, ze względu na siebie, nie na partnera, podjęłam jakiś czas temu decyzję o tym - że nie chcę już w ogóle pić. I co dziwne - poczułam ogromną radość z tego powodu :mgreen: obecność więc trzeźwego alkoholika w domu - w MOIM przypadku - w jakiś przewrotny sposób - ogromnie mi pomogła. Nie do końca rozumiem, dlaczego tak jest, ale po prostu akceptuję taki stan rzeczy. Na razie - póki nie uda mi się w końcu wreszcie trafić na terapię i zrozumieć więcej....
Ostatnio niestety odkryliśmy, że jeden z medykamentów który mieliśmy w domu - jest na alkoholu. Został w tempie ekspresowym eksmitowany z domu, ale...Po tej właśnie sytuacji - znów obudziły się moje następne obawy - właśnie dotyczące konkretnie octu i przetworów z nim związanych. Stąd moje pytania :)
I za wszystkie odpowiedzi serdecznie dziękuję! :buzki:

sc43545

Aha - to jest właśnie jeden z naszych kontrastów: Jras woli śledzie w oleju, a ogórki kiszone, ja i średni synek - ogórki konserwowe i śledzie w occie :smieje: Dużo jest w nas takich zabawnych kontrastów! Juz kiedyś komuś powiedziałam - że jeśli ktoś chce najlepiej dowiedzieć się co JA lubię, a wie, co lubi mój partner - najprościej jest poszukać przeciwieństwa jego ulubionej rzeczy :smieje:
I to nas właśnie spaja właśnie najmocniej sc43545

Jacek - Sob 21 Paź, 2017 13:17

Mała napisał/a:
najprościej jest poszukać przeciwieństwa jego ulubionej rzeczy :smieje:
I to nas właśnie spaja właśnie najmocniej sc43545

i wcale się temu zjawiskowi nie dziwię :nie:
ja sam u mej partnerki szukam przeciwieństwa mojego :skromny:

dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 13:51

g45g21
Czytam i nie wiem, śmiać się mam czy też, płakać?
A co się dzieje, gdy sama rozmowa nie zmieni niczego? gdy zachwania naszego partnera wypływają z jego podświadomości. Nie ma w tym ani złej woli, ani też złośliwości o którą podejżewałem zawsze cały swiat?
Wymagania, rozmowy której głównym zadaniem jest ułozenie sobie partnera ki pod siebie, jednostronne zrozumienie marnej sytuacji w której ja...ja...ja się znajduję, znalazłem..Zmień się ku*** mać, gdyż nie potrafię tak zyć, ty się zmień....ha ha ha..
A jak wyglądać będzie to przy chrapaniu, które zrywa papę z dachu i nie pozwala nam ani spokojnie się wyspać, ani też normalnie żyć...Normalnie.... czyli zgodniie z naszym na ten temat, wyobrażeniem.....ha ha ha...
A gdzie on i jego, na temat życia wyobrażenie ?
Mój pies chrapał, chrpał tak, ze woda w czajniku w kuchni się gotowała, a mi brakowało częstokroć tchu. Rozmawiałem z nim częstokroć, płacząc prawie, strasząc i przekonując. ze dalej nie mogę, już tak żyć.....i nic...
Złośliwe bydle, jeszcze więcej chrapało i w du*** to moje...moje...moje nieprzystosowanie, do jego chrapania miało..
Ja gadałem on chrapał i lada chwila doszłoby gdyż musiałoby, dojść do naszej konfrontacji... I nagla tak z dnia na dzień, przestał, zrozumiał, skumał, przestaszył i się podemnie w końcu ułożył. Miałem przecież rację...... zrozumiał..... jakże mądrego mam psa. :plotki:
Wczoraj obudziłem się w nocy....... i co?
Chrapie jak dawniej, jest taki jaki był....tylko ja...kocham go i przestałem w końcu się na tym, na tej pi***ole... skupiać.....pozostał sobą, tylko dlatego, ze nie rozumie człowieczego języka..ha ha ha :pocieszacz:
Miłego, pozdrawiam :plask:

Jacek - Sob 21 Paź, 2017 14:07

dziadziunio napisał/a:
A co się dzieje, gdy sama rozmowa nie zmieni niczego?

nie ma czegoś takiego
rozmowa nie jest po to aby zmienić partnera czy też jemu nadać nakazy
a po to aby partnera(ke) zrozumieć i abym ja się zmienił
zakładam rodzinę wiążę się z partnerką i ją akceptuję jaka jest
a rozmowa ma w tym pomóc a ni tworzyć konflikta
dziadziunio napisał/a:
Mój pies chrapał, chrpał tak, ze woda w czajniku w kuchni się gotowała,

a moja pani psiurka se lubi głośno poszczekać
a ja jej nie szkole biore taką jaka jest
a na uwagi sąsiadów (przeważnie pań) odpowiadam że to też pani
w godzinach od 22 do 6 nie rozmawia głośno

dromax - Sob 21 Paź, 2017 16:46

Jacek napisał/a:
zakładam rodzinę wiążę się z partnerką i ją akceptuję jaka jest
a rozmowa ma w tym pomóc a ni tworzyć konflikta

:roll: Trudno tu mówić o zakładaniu rodziny z tak zwaną "partnerką". Bo niby ta partnerka to kto? Ni to żona ni to narzeczona. Ni pies ni wydra...Rodzinę to raczej zakłada się wchodząc w związek małżeński.

dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 17:10

Cytat:

Trudno tu mówić o zakładaniu rodziny z tak zwaną "partnerką". Bo niby ta partnerka to kto? Ni to żona ni to narzeczona. Ni pies ni wydra...Rodzinę to raczej zakłada się wchodząc w związek małżeński.

Tak mi się coś wydaje kolego, że już od dłuższego czasu, bierzesz sobie parę piwek siadasz do kompa,, pijesz i szukasz guza. Świat wirtualny tak w sobie ma, ze nie jestem w stanie, Tobie tego udowodnić, lecz jestem pewny, ze tak właśnie jest. :mysli:
Może więc Ty mi udowodnisz, że jestem w błędzie? :P
Miłego, pozdrawiam :)

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 17:11

A,zona to żona ani pies ani wydra ani inne zwierzę.
Nawet żart słyszałam.
-Dlaczego pan młody przenosi panne młoda przez próg?
-A widziałes żeby sprzęt agd sam chodził/

staaw - Sob 21 Paź, 2017 18:27

dziadziunio napisał/a:

Tak mi się coś wydaje kolego, że już od dłuższego czasu, bierzesz sobie parę piwek siadasz do kompa,, pijesz i szukasz guza.

Ja uważam wprost przeciwnie. Parę piwek (później już poszłooo ) nauczyło mnie że samo niepicie nie wystarczy bym. wyzdrowiał i stał się znośnym dla otoczenia...

dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 18:35

dromax napisał/a:
...Rodzinę to raczej zakłada się wchodząc w związek małżeński


Często, przy wódce chwaliłem się, że wybrałem sobie żonę, w stosuku do której nie muszę używać przemocy. Jej stopy były wielkości moich dłoni. Zawsze mówiłem, że inną to trzeba nieżle trzepnąć, aby upadła, a moją z uwagi na małą do ziemi przyczepność, wystarczy zaledwie jednym palcem tknąć. :bezradny:
Taki, żart i taki człowiek, jakim w tamten czas byłem ja... :skromny:
Smutno mi zxczxc
Perełko, miło jest mi Ciebie widzieć :pocieszacz:

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 18:48

Może zarobie szmate a jeśli to różową albo fioletowa prosze tylko jasną.
Zapytam z przekory trochę; A czynny alkoholik to kto niby bo człowiek napewno ale jaki to mąż, ojciec, partner - właściwie to kto jest?

staaw - Sob 21 Paź, 2017 18:58

perełka napisał/a:
A czynny alkoholik to kto niby bo człowiek napewno ale jaki to mąż, ojciec, partner - właściwie to kto jest?

Sparingpartner dla czynnej współuzależnionej... :p

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 19:01

A dla nieczynnej wspóluzaleznionej? Kobiety? :p
staaw - Sob 21 Paź, 2017 19:03

perełka napisał/a:
A dla nieczynnej? Kobiety?

Po co komu nieczynna kobieta? :rotfl:

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 19:06

Klawiatura Ci szwankuje nie ma takiego wpisu :mgreen:
staaw - Sob 21 Paź, 2017 19:09

perełka napisał/a:
Klawiatura Ci szwankuje nie ma takiego wpisu :mgreen:


Cytat:
Ostatnio zmieniony przez perełka Dzisiaj 20:05, w całości zmieniany 1 raz


To nie moja klawiatura a Twoje niezdecydowanie... :dokuczacz:

Mała - Sob 21 Paź, 2017 19:10

Jacek napisał/a:
rozmowa nie jest po to aby zmienić partnera czy też jemu nadać nakazy
:tak:
właśnie na tym polegała nasza rozmowa...Czego mam się wystrzegać - żeby jemu nie stwarzać poczucia zagrożenia... :smieje: Dzisiaj się z tego śmieję :smieje: Bo okazało się, że obydwoje staramy się unikać tego samego - choć z różnych powodów :) I nie chodziło mi o konkretne zachowania czy przyzwyczajenia - ale rzeczy materialne - czyli właśnie alkohol, czy butelki, karafki itp.
Zachowania, nawyki - to było naturalne - że każdy z nas, z racji wieku, ma swoje przyzwyczajenia - których nie mamy ochoty zmieniać :) ani u siebie, ani u partnera - pozostaje zaakceptować :mgreen:
Tylko jedną rzecz chciałam w sobie zmienić...dla siebie samej :skromny: ...Nauczyć się gotować :rotfl:
...Postanowiliśmy spróbować być razem...Ja z dwójką dzieci, jego synek dojeżdżający raz na jakiś czas, dla niego - troje nowych ludzi w domu, więcej hałasu powodowanego notorycznie przez dzieci, mniej miejsca na swoje drobiazgi, ubrania, więcej zamieszania w domu...ale też dodatkowe ręce do pracy, czy proste potrawy - przygotowywane na jego przyjazd z pracy...
Dla mnie - nowe miejsce, nowe możliwości, więcej swobody w poustawianiu wszystkiego po swojemu, brak stresu - że ktoś będzie zły na mnie, bo znów spaliłam czyjś ulubiony garnek, albo przesunęłam czyjeś kosmetyki, żeby zrobić miejsce na rzeczy dzieci... :) I możliwość - żeby wreszcie być sobą :mgreen:
Jeśli miałam ochotę krzyknąć, albo puścić głośniej muzykę - nie miałam sąsiadów, którym hałas by przeszkadzał...Zyskałam więc więcej swobody praktycznie w każdej dziedzinie...Mogłam wreszcie przestać się stresować: "co ludzie powiedzą?"
Jednym słowem - dostałam to, czego na tamten moment bardzo potrzebowałam, choć...nagła swoboda, brak ustawicznej kontroli i zaufanie ze strony partnera - spowodowały u mnie na początku - ogromny stres. Bo wtedy byłam jak małe zastraszone zwierzątko, które - całe życie żyjące w niewoli - nagle wypuszczono na wolność...

Dziś...Pogoda nie pozwoliła nam na wypad z 4 zasmarkańców do lasu :( ale! od czego ma się głowę! :lol2:
Wspólnie z dziećmi spędziliśmy czas na zabawie - zakończony robieniem masek z papieru i przemianą naszych trzech urwisów w ...biegające po mieszkaniu 3 postacie z kreskówek: wróbelka, zig zaka i spidermena! :rotfl:
Dziwnie tak trochę - przypominać sobie, jak kiedyś robiło się "coś z niczego"...tylko wtedy - dla siebie...jak kiedyś - obcy ludzie chwalili moje rysunki, a ja...Nie wierzyłam im. Bo w domu rodzinnym - wszystko robiłam źle. Niewystarczająco. Za słabo. Niedokładnie...
Dziś jestem odpowiedzialna sama za siebie i dzieci. I juz mnie to nie napawa przerażeniem. Dziś - mam przy sobie partnera a nie dyktatora jakim był mój uzależniony Tato. Dziś...mam większą Rodzinę, niż miałam kiedykolwiek... :)

I jest tak, jak kiedyś pisałeś Dziadziunio o przyjaciołach...
Kiedyś - zabiegałam o nich usilnie, ale mimo to - zawsze zostawałam sama...Jeśli nie chciałam dostosować się do jakiegoś towarzystwa. Jeżeli nie chciałam z nimi pić alkoholu, czy palić fajek, chodzic na wagary... :blee:
Dziś - ludzie którzy przy mnie są - sami mnie znaleźli, zaakceptowali taką, jaką jestem i za to mnie szanują :) I z wzajemnością :kwiatek: I grono tych sprawdzonych znajomych, czy przyjaciół - wciąż się powiększa :skromny:
:p przepraszam za tak chaotyczną pisaninę - ale powodem jest jak zwykle - tym razem cztery cudownie ruchliwe postacie z tysiącem małych, ale dla nich ogromnie ważnych problemów. Mały człowiek i jego ogromna ciekawość świata - zazwyczaj prowokuje mnóstwo pytań i dylematów nie mogących czekac nawet sekundy na ich rozwiązanie - bo przecież - za chwilę następne pytanie zastąpi to pierwsze :rotfl:
Uwielbiam moją Rodzinkę! :serce:

sc43545 Pora zamienić trzy Tasmany na grzecznie śpiące dzieci :rotfl: oj, nie łatwe to jest! :buzki:
Spokojnej nocy! Bez dylematów ;)

dromax napisał/a:
Ni to żona ni to narzeczona. Ni pies ni wydra
A skąd wiesz? :milczek:
dromax napisał/a:
Rodzinę to raczej zakłada się wchodząc w związek małżeński.
wg.prawa - częsciowo tak...No bo przecież - matka, ojciec, babcia - to też rodzina, a z nimi nie musisz brać ślubu :smieje:
perełka :buahaha: dobre! :okok:
:mgreen: staaw jak dobrze Was dwoje widzieć znowu razem w dyskusji :buziak: :buziak:

Jacek - Sob 21 Paź, 2017 19:16

dromax napisał/a:

:roll: Trudno tu mówić o zakładaniu rodziny z tak zwaną "partnerką". Bo niby ta partnerka to kto? Ni to żona

tak dromaksiku masz słuszną rację :tak: :okok: nie można założyć rodziny z żoną ,gdyż Ona już jest czyjąś żoną
Dromciu powiedz lepiej co tam u ciebie słychać -widze że poziom trzymasz
a znamy się jeszcze z "forum Romkowego"
to forum jeszcze istnieje???co tam u nich słychać
opowiadaj Dromciu,miło cię posłucham :)

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 19:17

Jacus szumy i zakłócenia w opowieści wyczyśc.
dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 19:26

Przepraszam. :bezradny:
Perełka od perły. czy też pochodzisz ze Szczecina?
:mysli:

Maciejka - Sob 21 Paź, 2017 19:28

Pochodze teżna p ale z Podlasia a teraz piszę z Aborygendlandii :mgreen:
a perełka bo w jakimś tam języku Małgosia znaczy perła.

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 20:08

Co zrobic jak ludzie klamia? Pytam sie o droge a ktos klamie zxczxc
Tibor - Sob 21 Paź, 2017 20:10

czerwonamila napisał/a:
Co zrobic jak ludzie klamia? Pytam sie o droge a ktos klamie zxczxc

Jesteś pewna, że kłamie? A może się pomylił/a?

yuraa - Sob 21 Paź, 2017 20:12

dziadziunio napisał/a:
Perełka od perły. czy też pochodzisz ze Szczecina?
:mysli:

Dziadziuniu , nie tylko w Szczecinie są Perełki ;)

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 20:16

Tibor napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Co zrobic jak ludzie klamia? Pytam sie o droge a ktos klamie zxczxc

Jesteś pewna, że kłamie? A może się pomylił/a?
holenderka ktora nie zna angielskiego? To jest niemozliwe..
czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 20:22

Mloda osoba? Mloda holenderka?
czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 20:25

:o pocieszyles mnie dzieki ;)
czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 20:41

Nie znam jezyka i boje sie byc oszukana. Boje sie ze sie zawiode ale ok. Akceptuje to ze do konca zycia zawiode sie na kims waznym. Chyba to klucz :)
dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 20:42

yuraa napisał/a:
Dziadziuniu , nie tylko w Szczecinie są Perełki


Nie wiedzałem. :bezradny:
Myślałem, ze tylko :bezradny:
dzięki. :)
Pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 21:01

czerwonamila napisał/a:
Co zrobic jak ludzie klamia? Pytam sie o droge a ktos klamie


Kiedyś na teraputycznych zajęciach, dowiedziałem się, że ten kto kłamie nie patrzy, w Twoje oczy. Nie kłamałem już ale w oczy innych, patrzeć nie potrafiłem. Przepiłem ponad trzydzieści lat, trzydzieści lat wiecznie na scenie, obserwowany wciąż, przez cały otaczający mnie świat. Aktor który aktorstwa nie uczył się w szkołach, ale życie nauczyło go aktorskiej gry, nie mającej sobie, nigdzie równej. :plask:
Bardzo szybko więc, nauczyłem się patrzeć w oczy innych i to bez względu na to, czy mówiłem prawdę, czy też żartowałem. :P
Dziś mam to i w sposób naturalny nie kładąc nacisku na jakieś po***rdolone przesądy, mam naturalnie w sobie to, i ja... :skromny:
Miłego :pocieszacz:

Mała - Sob 21 Paź, 2017 21:04

dziadziunio napisał/a:
Myślałem, ze tylko
A Siedlce to co? :figielek:
Małgorzata - z greckiego, od słowa margarites znaczy właśnie "Perła" :mgreen:
(Dziadziunio już swoją perełkę znalazł :kwiatek: )
:pocieszacz: sc43545

dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 21:16

Mała napisał/a:
A Siedlce to co?


Po moim rozwodzie już, dałem do gazety matrymonialnej ogłoszenie a w nim tylko jedno, wszystko jednak mówiące zdanie... :bezradny:
Kobieta, dla której warto żyć, pilnie poszukiwana. :zlezka:
Odzew był taki, że dostałem świra.... ale nie o tym, chciałem napisać...
Poznałem jedną kobietę z Siedlec, która przyjechała do Szczecina. Spędziliśmy wspólne trzy tygodnie i chociaż straciłem w tamten czas, już pracę, to były to wspaniałe dwadzieścia jeden dni i nocy, które pamiętał będę do końca życia. :buzki:
Lubię Siedlce, znam mnóstwo kolejarzy z Waszego miasta, i jakoś tak blisko mi. :pies:
:pocieszacz:

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 21:19

Mam wrazenie ze jestem mega niesmiala zamknieta w sobie jak mam gadac po angielsku boje sie tego bo wiem ze bede musiala ta bariere przelamac
Mała - Sob 21 Paź, 2017 21:27

Cytat:
wiem ze bede musiala ta bariere przelamac
a ja wiem, że dasz sobie radę :kciuki:

Tibor, dziadziunio, :buzki:

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 21:29

Spotkalam sie z holendrem i to nie mij ex ja chcialam jego osobowosc :( nie wiem co sie dzieje.. 8|
Jacek - Sob 21 Paź, 2017 21:32

dziadziunio napisał/a:

Bardzo szybko więc, nauczyłem się patrzeć w oczy innych i to bez względu na to, czy mówiłem prawdę, czy też żartowałem.

błąd w myśleniu naukowo jest stwierdzone
i taki ktoś jak twierdzisz musiał by być naprawde wyszkolony aby się to jemu udało ukryć
ale również i obserwator musi być bystry i uważny
i nie nazywa się to
dziadziunio napisał/a:
jakieś po***rdolone przesądy

tylko ma nazwę "mowa ciała" i tego nie oszukasz
a więc czerwonamila jeśli kogoś o coś spytasz (na przykład o drogę)
bacznie obserwuj jego oczy
jeśli ta osoba skręci wzrok w prawo - oznacza że szuka w pamięci prawdy
jeśli jednak skręci wzrok w lewo - szuka czegoś zmyślonego (a zmyślone to nieprawdziwe)
czasem trudno wyłapać szybki krótki odruch ,ale nie ma osoby która by tego nie zrobiła
tak samo jak z pączkiem - spróbuj ugryź nie oblizując się
to jutro po pączki :cwaniak:
tak to są fakty i można nawet sprawdzić na sobie

czerwonamila - Sob 21 Paź, 2017 21:35

Ok dzieki. Mam wrazenie ze faceci wychwytuja moja delikatnosc subtelnosc poniekad uleglosc. To nie jest dobre jesli jest sie samemu w Holandii.
dziadziunio - Sob 21 Paź, 2017 22:03

Jacek napisał/a:
tylko ma nazwę "mowa ciała" i tego nie oszukasz


W przedszkolu, nie każde,,, ale rzadko które, dziecko umie liczyć...do dziesięciu.
Na studiach to samo dziecko liczy już, bez probemu i bez granic.
To się nazywa rozwój, standard i normalna, kolej rzeczy.
Nie wiem ile lat przepiłeś i co się stało, że chciałeś, musiałeś przestać pić?.
Strzelę tak i to chyba z nadwyżką? przypuśćmy, że dwadzieścia lat..
Zapytam Ciebie delikatnie czy za kolejne jeszcze dwanaście, żyłbyś jeszcze? czy już Troje prochy rozsiewałby po kątach wiatr.?
Mylisz się i to nie pierwszy raz,. Postaraj się, ważyć to co i o czym, piszesz...gdyż nie każdy poprzestaje, na przedszkolnej szkółce jazdy.. :bezradny:
To tyle, mam nadzieję, ze nie obraziłem i, ze w końcu zrozumiesz, że alkoholizm to rózne piony i poziomy, o których niektórzy tu, nie mają nawet zielonego pojęcia.
Nikogo nie chciałem obrazić, napisałem tylko o sobie, swoim życiu i powiedziałbym to Tobie, patrząc teraz prosto..... w oczka Twoje. Smutno mi. :krzyk:
Miłej nocy. dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 00:16

Dziś nie poszedłem na miting. Chociaż po raz pierwszy, spikerkę miała para. Byłem na działce, na której to grabiłem liście i pakowałem je, do worków, Teściu wróci to wrzucimy w samochód, oddamy do ekoportu i działka będzie mogła już czekać, do wiosny. Znaczy zrobiłem połowę, jutro pozostałość i jeszcze teściowa, musi popodcinać róże. Lubię działkę, chociaż partnerka za nią nie przepada i automatycznie i mała, tak ma. Dziś popisałem sobie trochę i miejsce to, bardzo mi w robocie mojej, służy. Jutro rankiem, miting a po nim jadę skończyć zarówno działkę jak i kolejne, dziewiętnaste już opowiadanie. Wczoraj dzwoniła do mnie Pani która to, przyprowadza do nas studentów, nie długo więc będziemy ich u ,,siebie,, ,gościć. Lubię jak są i jak salka nasza, pęka w szwach. :okok:
Dziś fajny dzień, chociaż końcówka jego, trochę mnie przydusiła. :skromny:
Spoko, było tak, jak miało być :bezradny:
Lecę do wyra. dobrej nocy i do jutra, a w zasadzie to, już do dziś. :pocieszacz:

czerwonamila - Nie 22 Paź, 2017 08:24

Musze znow cos napisac. Przyznaje. Sie ze jestem krucha, wrazliwa delikatna i wiem ze potrzebuje energii meskiej. Wypieralam to. Oszukiwalam siebie. 8|
Mała - Nie 22 Paź, 2017 08:58

Uczucia... :>
Każdy z nas je ma. Różne, w różnych chwilach...Bez tego byśmy chyba nie istnieli jako ludzie. Prawdopodobnie bylibyśmy maszynami. Choć i (z tego co obserwowałam na różnych filmach o tematyce fantastycznej) one też starają się przyswoić uczucia...
Dziadziunio
Czerwonamila
Wszystko jest ok :pocieszacz: Jesteśmy ludźmi - nasze serca pracują, nasze mózgi myślą, podejmując współpracę i wypowiadając, nazywając bodźce które docierają do naszych końcówek nerwowych, czy jakkolwiek nazwałby to ktoś mądrzejszy ode mnie...
Czasem jest to złość, czasem smutek, czasem radość...Ważne by je umieć nazwać i w tych, które działają na nas demobilizująco w życiu - tzn.zniechęcają do działania - nie pozostawać zbyt długo...

Przepraszam - cdn.
najmłodsza :beczy:

Mała - Nie 22 Paź, 2017 09:49

cd.
dziadziunio napisał/a:
popisałem sobie trochę i miejsce to, bardzo mi w robocie mojej, służy.
:) Znalazłeś swoją "samotnię" :) Twoje miejsce - gdzie czujesz całą gamę swoich uczuć...Potrafisz je nazwać? :kwiatek:
czerwonamila napisał/a:
Przyznaje. Sie ze jestem krucha, wrazliwa delikatna i wiem ze potrzebuje energii meskiej.
czerwonamila napisał/a:
Oszukiwalam siebie.
:pocieszacz: pięknie nazwałaś to, co się z Tobą dzieje...I wiesz co? Doszłaś do sedna swojego problemu - wiedząc, co czujesz - będzie Ci odrobinę łatwiej teraz coś z tym zrobić :)
Ja - przed chwilą - uczucie ogromnego zaskoczenia...nasz średni synek jednak odziedziczył talent plastyczny po rodzicach biologicznych...Stojąc przy tablicy - nieświadomie zaczął rysować na niej to - co widzi tuż za oknem balkonowym...
Dziadziunio - nie wydaje mi się, że Twoja partnerka nie lubi Twojej "samotni". Miejsca, które nastraja Cię do pisania...Ona raczej wyczuwa, że to miejsce jest dla Ciebie wyjątkowe i nie chce zakłócać tej atmosfery swoją obecnością, żeby tego nie zmienić. Wiesz dlaczego? Bo chce - żebyś pisał dalej...Tak jak piszesz...W ten sposób Cię nieświadomie wspiera :buziak:
czerwonamila Twoje uczucia - moim zdaniem - świadczą o tym - że po prostu Twoje serduszko jest gotowe na...większe, pełniejsze uczucie - ono po prostu potrzebuje dopełnienia, miłości...Jesteś śliczną kobietką o wrażliwym serduszku, wszystko bierzesz do siebie mocniej, głębiej... :pocieszacz: Trudny jest ten stan, w którym teraz jesteś, ale - jak każde uczucie - też potrzebny :pocieszacz: Marna pociecha, takie słowa - skoro w tej chwili, nie słowa, ale potrzebna Ci jest konkretna rada :bezradny: Ale wiesz co? nie takie smutne uczucia już pokonywałaś! Przed terapią - miałaś ich dużo więcej, byłaś w dużo trudniejszej sytuacji a teraz - jesteś dużo silniejsza, i dużo mądrzejsza o wiedzę zdobytą na terapii. Może spróbuj ją wykorzystać? Może wyjście do ludzi, spacer do parku, czy w jakieś miejsce, gdzie jest duży tłum - mogłoby Ci pomóc, poczuć się mniej samotnie?...Nie wiem...Za mało znam sytuację w której teraz jesteś...Trudny jest taki moment - kiedy samodzielnie musisz podjąć włąsną decyzję, ale wiesz co? Właśnie tego wcześniej chciałaś - podejmować własne decyzje, sama kierować własnym życiem, być może właśnie to jest próba od Twojej Siły Wyższej? Co zrobisz? Znajdziesz rozwiązanie w tej sytuacji, jednym słowem - pójdziesz do przodu, czy - zostaniesz w miejscu w którym jesteś teraz i nie zrobisz nic... :bezradny: Jedno tylko pamiętaj - nigdy nie jesteś sama. W każdej chwili, jest choćby tu, na forum - ktoś, kto o Tobie myśli i czyta to, co napisałaś...I być może jest tak samo samotny jak Ty?...I ważne jest dla niego to - co piszesz, bo być może tak samo jak Ty - nie umie w tej chwili podjąć własnej decyzji i czeka na Twój ruch? :buziak: A ja wiem - że dasz sobie radę, bo jesteś dzielna i wychodziłaś już z większych opresji! :kciuki:
cdn. ergr

Jacek - Nie 22 Paź, 2017 10:21

dziadziunio napisał/a:
Nikogo nie chciałem obrazić, napisałem tylko o sobie, swoim życiu i powiedziałbym to Tobie, patrząc teraz prosto..... w oczka Twoje.

eee :beba: dlaczego byś zaraz miał kogoś obrazić
przeca piszesz że "piszesz o sobie"
a patrząc prosto w oczy (jak to opisałeś) jest odbierane jako "agresja"
i nie jest to o tym moje zdanie - opisy tego typu znajdziesz w googlach wystarczy wpisać hasło "mowa ciała"
Krzysiu,dlaczego po tym mentalnym wpisie mam odbiór Twój ,jako "złośnika"
jeśli Tobie zależało na takim przekazie,to Ci się udało
dziadziunio napisał/a:
mam nadzieję, ze nie obraziłem i, ze w końcu zrozumiesz, że alkoholizm to rózne piony i poziomy,

nie Krzysiu,nie obraziłeś
i nie dzielę alkoholików na żadne piony
jeśli mnie nie lubisz,przeszkadzam że tu piszę,to powiedz to w prost

czerwonamila - Nie 22 Paź, 2017 11:49

Moze zaczynam zauwazac swoje kobiece cechy i nie mowie tylko jestem silna twarda a reszte odrzucam.
dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 12:51

Jacek napisał/a:
eee dlaczego byś zaraz miał kogoś obrazić


No i kamień z serca. :hejka:

Jacek napisał/a:
Krzysiu,dlaczego po tym mentalnym wpisie mam odbiór Twój ,jako "złośnika"
jeśli Tobie zależało na takim przekazie,to Ci się udało


Byłem zły, ze post ten trafił właśnie do Ciebie. Że napisałem go, podpierając się tym, co napisałeś. Przepraszam :zmeczony:

Jacek napisał/a:
nie dzielę alkoholików na żadne piony


Ja także nie :bezradny: Napisałem, ze alkoholizm posiada wiele pionów i poziomów. I tylko od czasu w nim Twojegop przebywania zależy, ilu im się podczas swojego upodlania, poprzypatrujesz.
Napisałem to aby uzmysłowić różnice, które w sposób naturalny i należny zależą tylko i wyłącznie od czasu podczas którego jesteśmy pod działaniem uzależnienia. Alkoholizm tak jak każda z chorób rozwija się proporcjonalnie do mijającego czasu. Jest wielu takich jak ja, takich którzy już nie mieli żadnych szans i żadnego u innych zrozumienia. Jakbym tak trafił gdzieś, na malutką mieścinę w której to jest..... tylko kilku, niepijących i trzymajacych się na d*** bohaterów, zginąłbym. Nie miałbym żadnych szans, żadnych szans na przeżycie.....zaciukali by mnie, nie rozumiejąc i nie mając żadnych szans, aby zrozumieć moje zapijania....... .jak myślisz ilu jest takich, jak ja....?
:siekiera:

Pozdrawiam serdecznie i pisz proszę, zawsze jesteś tutaj, mile widziany. :pocieszacz:

Byłem na mitingu. Na działkę jadę jutro, dziś mam problemy z przemieszczaniem i do tego jeszcze rano lało. Piszę w domu i tyż mi dobrze idzie. Spoko.
Miłego :pocieszacz: .

Jacek - Nie 22 Paź, 2017 13:54

dziadziunio napisał/a:
Byłem zły, ze post ten trafił właśnie do Ciebie. Że napisałem go, podpierając się tym, co napisałeś.

nie ważne jak się zaczęło - ważne że dobrze się skończyło :okok:
Krzysiu,mam taką radę - ale się nie obraź bo to o tych oczach
i nie wyczytasz tego w "mowie ciała"
jeśli chcesz dobrze wypaść patrząc komuś w oczy i aby nie być odbierany za agresywnego
wtenczas swój wzrok kieruje się na brodę
ten co na niego patrzysz odbiera (widzi) że patrzysz jemu w oczy (ale wzrok nie jest odbiorem agresywnym)
dziadziunio napisał/a:
.jak myślisz ilu jest takich, jak ja....?

czy masz na myśli tych co sobie sami pomagają ???
i tych co kłody pod nogi rzucają???
a czasem i nawet sami te kłody se wrzucalim???
tak ,siła w uporze dążenia i wysiłku samemu sobie ,daje dużo :tak:
a takich to trochu jest powiem,nie mało
i mimo że te kłody były dla każdego różnej wielkości

dromax - Nie 22 Paź, 2017 16:08

Jacek napisał/a:
dromax napisał/a:

:roll: Trudno tu mówić o zakładaniu rodziny z tak zwaną "partnerką". Bo niby ta partnerka to kto? Ni to żona

tak dromaksiku masz słuszną rację :tak: :okok: nie można założyć rodziny z żoną ,gdyż Ona już jest czyjąś żoną
Dromciu powiedz lepiej co tam u ciebie słychać -widze że poziom trzymasz
a znamy się jeszcze z "forum Romkowego"
to forum jeszcze istnieje???co tam u nich słychać
opowiadaj Dromciu,miło cię posłucham :)

:szok: Jestem na kilku forach związanych z uzależnieniami, nie pamiętam, które to Romkowe.
a fason trzymam - to już ponad 25 lat życia w abstynencji i w dodatku jako uzdrowiony...

dromax - Nie 22 Paź, 2017 16:13

dziadziunio napisał/a:
Cytat:

Trudno tu mówić o zakładaniu rodziny z tak zwaną "partnerką". Bo niby ta partnerka to kto? Ni to żona ni to narzeczona. Ni pies ni wydra...Rodzinę to raczej zakłada się wchodząc w związek małżeński.

Tak mi się coś wydaje kolego, że już od dłuższego czasu, bierzesz sobie parę piwek siadasz do kompa,, pijesz i szukasz guza. Świat wirtualny tak w sobie ma, ze nie jestem w stanie, Tobie tego udowodnić, lecz jestem pewny, ze tak właśnie jest. :mysli:
Może więc Ty mi udowodnisz, że jestem w błędzie? :P
Miłego, pozdrawiam :)

:roll: Dziaduniu - to się tobie tak wydaje - jak sam stwierdzasz. Ja jestem uzdrowiony, wyleczony ale abstynent - bo ten styl życia mnie się podoba - czyli bezalkoholowy. Tak...tak - dziaduńku.
Ta twoja pewność to jak widzę jest warta funta kłaków - dziadkuniu.

dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 19:37

dromax napisał/a:
Dziaduniu - to się tobie tak wydaje - jak sam stwierdzasz. Ja jestem uzdrowiony, wyleczony ale abstynent - bo ten styl życia mnie się podoba - czyli bezalkoholowy. Tak...tak - dziaduńku.
Ta twoja pewność to jak widzę jest warta funta kłaków - dziadkuniu


Snajper jestem, z każdej odległości walę prosto w dyszkę.....
:dzierga2:
Dwadzieścia pięć lat, to wynik którego nie można się wstydzić... :brawo:
Tylko w jaki sposób, dokonałeś tego podliczenia? :mysli:
Miłego zv4v

dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 19:50

Jacek napisał/a:
nie ważne jak się zaczęło - ważne że dobrze się skończyło



Także jestem tego, pewien. :pocieszacz:

Jacek napisał/a:
tak ,siła w uporze dążenia i wysiłku samemu sobie ,daje dużo
a takich to trochu jest powiem,nie mało
i mimo że te kłody były dla każdego różnej wielkości


Nie ma niezdobytych szczytów, czy też nieosiągalnych celów. Wszystko zależne jest tylko, od stopnia naszej determinacji. :skromny:

Miłego Jacku, pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 19:58

Mała napisał/a:
Potrafisz je nazwać?


Ja już tak....a jak z tym, jest u Ciebie?
:rotfl:

Mała napisał/a:
Dziadziunio - nie wydaje mi się, że Twoja partnerka nie lubi Twojej "samotni". Miejsca, które nastraja Cię do pisania...Ona raczej wyczuwa, że to miejsce jest dla Ciebie wyjątkowe i nie chce zakłócać tej atmosfery swoją obecnością, żeby tego nie zmienić. Wiesz dlaczego? Bo chce - żebyś pisał dalej...Tak jak piszesz...W ten sposób Cię nieświadomie wspiera


Napisałem już. Moja partnerka nie lubi naszej działki i z uwagi na to , nasze dziecko na działkę nie jeżdzi.
Nie ma w tym niczego złego, ja też wolę mandarynki, bardziej niż granaty.
Martwię się o Ciebie. Może trochę otwórz okna i przewietrz troszkę głowę, niech ostygnie minimalnie... :pocieszacz:
Spoko, przytulam serdecznie :buziak:

staaw - Nie 22 Paź, 2017 20:01

dziadziunio napisał/a:
wolę mandarynki, bardziej niż granaty.

Nie wiesz co dobre. :beba:
Żadna mandarynka nie da ci tego co granat... :rotfl:

Jacek - Nie 22 Paź, 2017 20:01

dromax napisał/a:
nie pamiętam, które to Romkowe.

no niewiem czy jeszcze działa bo zapodziałem gdzies adres
ma ktoś może???
Romek był tam szefem forum ,a moderatorem Jobael - może teraz coś ci przypomina
dromax napisał/a:
a fason trzymam - to już ponad 25 lat życia w abstynencji i w dodatku jako uzdrowiony...

no proszę,pełny szacunek dla Ciebie
a możesz coś powiedzieć o tym uzdrowieniu???
ja poproszę moderatora o zrobienie nam osobnego tematu,aby my tu Krzysiowi offtopa nie robili

Maciejka - Nie 22 Paź, 2017 20:02

A granaty sa przepyszne :mniam:
staaw - Nie 22 Paź, 2017 20:07

perełka napisał/a:
A granaty sa przepyszne

Może, nie jadłem...

Mała - Nie 22 Paź, 2017 20:15

czerwonamila napisał/a:
jestem silna twarda
:pocieszacz:
znam to z autopsji...Kiedy było mi w życiu ciężko i źle - robiłam "dobrą minę do złej gry" i sama siebie przekonywałam, że nic mnie nie zrani...Choć w środku serce rwało się na strzępy i prosiłam Boga, żeby ten dzień się już skończył...A jutro wstał nowy, lepszy, piękniejszy :mgreen:
Co osiągnęłam, udając przed sobą samą, że jestem twardsza niż rzeczywiście byłam?...
...To - że zapomniałam - kim i jaka - jestem naprawdę...
Udawałam twardą kobietę, a jednocześnie lgnęłam za najmniejszym przejawem czułości do mężczyzn, którzy byli akurat dla mnie najmniej właściwi... I tak, z "tylko"( ;) ) DDA stałam się też współuzależnioną...
Dziś - jest już trochę inaczej. I wciąż się to zmienia. Pozwalam sobie na to - by czuć się w pełni kobietą. Nie tylko wyglądem. Nie robię z siebie twardej sztuki, która wszystko potrafi (nawet jak nie potrafi) i podejmuje każde wyzwanie (nawet wiedząc, że mu nie podoła), próbując udowodnić wszystkim dookoła - jaka jest twarda i że wszelkie złośliwości spływają po niej jak po przysłowiowej kaczce...
Pozwalam sobie na śmiech, na płacz, na siłę i na słabość... Staram się bronić swoich granic, kiedy widzę, że je ktoś narusza... Uczę się prosić o pomoc - kiedy wiem, że czemuś nie podołam... Nie jestem maszyną. Nie jestem robotem :)
Jestem sobą! A jeśli ktoś tego nie akceptuje? :beba: to jego problem! :wysmiewacz: Nie mój! fny

sc43545 Mała - współuzależniona. Nie robot, nie maszyna - ale kobieta, Matka, Ukochana Ciocia i...Partnerka Trzeźwego Alkoholika :mgreen:
Spokojnej nocy! :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 20:17

staaw napisał/a:
Żadna mandarynka nie da ci tego co granat...



Wiem.
Szczególnie rzucony ,w rozweselony tłum.
:mysli:

Maciejka - Nie 22 Paź, 2017 20:22

Granaty trzeba jeśc mają pyszny sok bo jak rzucisz to poplamisz ubranie i odplamiacz nie pomoże.
Jacek - Nie 22 Paź, 2017 20:49

przeca granat to kolor jak nim mozna rzucać tym bardziej zjesć ??? :roll:
Maciejka - Nie 22 Paź, 2017 20:52

co Ty w markecie nie byłeś i nie widzialeś, takie fajne rudawe na sztuki sprzedawane :p
staaw - Nie 22 Paź, 2017 21:10

perełka napisał/a:
co Ty w markecie nie byłeś i nie widzialeś, takie fajne rudawe na sztuki sprzedawane

Tymi z marketu to sobie krzywdę można zrobić.
Polecam markowe...

https://www.militaria.pl/...6_sp_p72419.xml

Jacek - Nie 22 Paź, 2017 21:12

perełka napisał/a:
takie fajne rudawe

no przeca mówie ze granat
to jak moze być rude :]

staaw - Nie 22 Paź, 2017 21:14

Jak rude to raczej nie granaty...


dziadziunio - Nie 22 Paź, 2017 22:03

perełka napisał/a:
takie fajne rudawe na sztuki sprzedawane


Stary już jestem, potencja..ł już nie ta..ten. zxczxc
Kiedyś to bym sobie parę...naście kupił...i bym się wcale nie bał, że....

staaw napisał/a:
Tymi z marketu to sobie krzywdę można zrobić.


Tylko bym brał... :P
a dziś...to....to......to, nie mam pieniędzy.. :bezradny:
:radocha:
I tyż dobrze :bezradny:
Fajnie się bawicie?
Wygaszać..proszę :krzyk:
:pocieszacz: :buzki: :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 23 Paź, 2017 00:26

Skończyłem. :radocha:
Jestem zmęczony i chociaż był to dla mnie bardzo ciężki dzień, to uważam go za bardziej udany, od poprzednich, jestem szczęśliwy chociaż o szczęściu ciągle zbyt mało wiem............. :skromny: .
Skończyłem pisać opowiadanie i wyjaśniła się sprawa z Jackiem, który byłem pewny mógł, gdyż mógl :mysli: mieć do mnie żal. :tak:
W domu wszystko w porządku i wszystko działa na tip top, tip top z którym jestem już pogodzony i który już, mnie nie straszy. Nigdy jeszcze nie żyłem w takim spokoju i harmoni w jakiej żyję dziś, nie mam obaw i żadnego nawet, najmniejszego strachu. :plask: Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie i wszystko wiem to i czuję, będzie tak, jak ma być. :bezradny:
Mała jest zarypiasta a i dużej już, dużo do tego okreslenia.. nie brakuje. Kocham je, chociaż o uczuciu tym wiem, wciąż zbytnio, zbyt mało. :skromny: .
Byłem dziś na wspaniałym mitingu i chociaż skrócili nam czas jego trwania, to i tak było przyjemnie i miło. Kiedyś skupiłbym się na władzach kościelnych, tracąc siły i marnując czas, ze zabiereają nam piętnaście minut naszego czasu, o dziś wiem, ze inaczej nie mogli i tak musiało dziś.. tylko z nami być. :figielek:
Fajny dzień a jutrzejszy, będzie taki sam. :P
Rano mała do szkoły i działka, popołudniu miting i Pocztowa, którą uwielbiam tak samo jak ludzi, tam razem ze mną, zgomadzonych. :tak:
Potem dom i spokój a wiecorem gdy ,,moje, już śpią, będę pisał i tak. ma, i powinno od zawsze być. :bezradny:
Miłego, dobranoc :pocieszacz:

Mała - Pon 23 Paź, 2017 09:41


Znikam na kilka dni...Bawcie się dobrze!

sc43545 - chwilowo na L4 od siebie samej ;)

Jacek - Pon 23 Paź, 2017 10:05

Mała napisał/a:
Znikam na kilka dni...Bawcie się dobrze!

łee 8| bez Ciebie,jaka to zabawa

czerwonamila - Pon 23 Paź, 2017 10:55

Wiecie co jest najlepsze dostalam do mieszkania przyszlego zolnierza. Nie wiem czy to jakis znak? A ja chcialam isc na policje :) alkoholik znikl. Nie mieszka juz tutaj.
dziadziunio - Pon 23 Paź, 2017 11:53

Mała napisał/a:
chwilowo na L4 od siebie samej


Dawno nie byłem w Siedlcach, przyjadę sprawdzić czy odpoczywasz?
zv4v
Jak wrócisz, ja pójdę, jedziemy nad morze. :hura:
Przytulam Pisklaku, miłego :pocieszacz:

Jacek napisał/a:
jaka to zabawa

svkl
no właśnie, prosiłem wczoraj...wygaszaj.
Bo w pysk. :zeby:
g45g21

czerwonamila napisał/a:
przyszlego zolnierza

:bezradny:
No i sprawa, problem sam się rozwiązał.
A co to znaczy, przyszły żołnierz?
Czy to tak, jak w Polsce, Gość który za pół roku ma zostać generałem?

Końcę już działkę. Pogodę mam świetną, chociaż wciąż palę w kominku. Posiedzę i popiszę a potem, prosto na miting i do domu. :tak:
Fajnie ;)
Miłego :pocieszacz:

czerwonamila - Pon 23 Paź, 2017 12:03

GOŚCIU chce iść do legii francuskiej. CHARAKTER TO on ma :) Patrzę na niego jak na moje odbicie lustrzane lęki, pragnienia.
Przed wyjazdem powiedziałam sobie,że zarobię pieniądze na policję w PL. Może to jakiś znak? Tak, tak tylko ja to wiem ;)

Alkoholik znikł. Zaakceptowałam ten lęk :lol:

dziadziunio - Pon 23 Paź, 2017 12:31

czerwonamila napisał/a:
Alkoholik znikł.


A Ty przepraszam, co insynuujesz?
Że jak inne, tak jak i Ty. Nie pójdą na skargę, ani na policje to ich alkoholicy.. także sami znikną... a w ich miejsce pojawią się, przystojni żołnierze?
:dzierga2:
Jak wrócisz zadecydujesz co z tą policją?
Pozdrawiam i znikam :pocieszacz:

czerwonamila - Pon 23 Paź, 2017 12:44

nie rozumiem TWOJEGO postu jest jakiś na opak. :mgreen:
dziadziunio - Pon 23 Paź, 2017 13:17

To żart.
przepraszam :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 23 Paź, 2017 19:09

czerwonamila napisał/a:
Przed wyjazdem powiedziałam sobie,że zarobię pieniądze na policję w PL


Może napisz trochę, o Twoich planach na przyszłość?
I dlaczego praca w policji?
Oczywiście jak chcesz?
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

czerwonamila - Wto 24 Paź, 2017 08:34

Jeszcze nie mam klarownej decyzji. Mysle ze jestem silna psychicznie ale znam i poznaje swoje slabosci. A jaka praca ma wyzszy cel? Produkcja? :roll:
dziadziunio - Wto 24 Paź, 2017 10:46

czerwonamila napisał/a:
A jaka praca ma wyzszy cel? Produkcja?



Nie mam pojęcia co do tego wszystkiego ma cel? Ale każde życiowe zajęcie, każda praca którą w swoim życiu wykonujesz, ma bardzo głęboki sens.
NIe piszę o pieniądzach które powinny i słusznie, zapewnić Tobie odpowiedni wikt i opierunek i takich z których powinnaś jeszcze zaspokajać swoje inteletualne, potrzeby gdyż tak a nie inaczej powinno na tym świecie być. Dziwnym jest to, że jedynymi osobami które zdają sobie z tego sprawę, są politycy i szefowie różnorakich politycznych kolporacji których Ty jako szarak jednak wybierasz.
Świat i życie nie jest sprawiedliwe a jedyną sprawiedliwość jaką znam jest ta, ze wszyscy musimy jednak, kiedyś umrzeć :plask: Trzeba znależć w tym wszystkim, jakiś inny bardziej ukryty, znaczniej niewidoczny i niedotykalny gołym okiem sens. :okok:
Praca której poświęcać będziesz swój czas i swoje siły, powinna dawać Tobie spełnienie. Jeżeli zarobki w niej pozwolą pokryć jako tako Twoje wydatki to resztę zadowolenia da i tego możesz być pewna, Twoje pełne spełnienie.
Pieniądze, władza to nie wszystko, chociaż wszystko to, wciąż jest w zasięgu zwykłych buraczanych głów. Trzeba umieć z nich korzystać :mysli:
Pieniądze miałem już, władzę absolutną także i skończyłem na mitingu AA..ha ha ha.
Nie proszę Boga o nic, wstyd mi, wszystko mam i wciąż przecież, żyję :bezradny:
Nigdy już nie chcę mieć wielkich pieniędzy i władzy. Żadnej, nawet takiej malutkiej, która pozwala mi wciskać ignora, temu komu chcę zxczxc
Odrobina władzy, to moja śmierć, to moje ponowne się zatrzymanie, cofanie, agonia i wstyd :krzyk:
Miłego, pozdrawiam, :pocieszacz:
A policja to dobry pomysł, masz czas zastanów się i przemyśl, wszystkie za, jak i przeciw :pocieszacz:

czerwonamila - Wto 24 Paź, 2017 11:32

wiesz co? skręcanie maszynek przez 10 h może mieć jakiś cel?
Wątpię w to.
Tak muszę wszystko przemyśleć. W HOLANDII także mogę być policjantem , jest to możliwe.
TYlko ,że ja jestem polką i mam służyć Holandii? Dziwnie :)

dziadziunio - Wto 24 Paź, 2017 12:55

czerwonamila napisał/a:
Wątpię w to.


Zdobycie funduszy które, będą pomocne aby zdobyć zawód, przejść szkolenie na policjantkę...
I cel i sens :dokuczacz:
Rozglądaj się, szukaj plusów i przestań, ryczeć...
Buziole :buziak:

czerwonamila - Wto 24 Paź, 2017 13:31

No wiem wiem ale na moje otoczenie przestrzen daje pomysly. Wszystko nagle sie klaruje i dostaje pod nos :figielek:
dziadziunio - Wto 24 Paź, 2017 19:05

czerwonamila napisał/a:
Wszystko nagle sie klaruje i dostaje pod nos



To znaczy jak? :skromny:
Czujesz, że jesteś pod opieką, kogoś większego? :bezradny:
:pocieszacz:

staaw - Wto 24 Paź, 2017 19:26

czerwonamila napisał/a:
wiesz co? skręcanie maszynek przez 10 h może mieć jakiś cel?

Zbyt późno zrozumiałem że jedynym celem pracy jest zarobienie na życie i realizację pasji.
Kiedy praca staje się pasją nazywa się to pracoholizmem.
czerwonamila napisał/a:

W HOLANDII także mogę być policjantem , jest to możliwe.

Żeby panienka z pałą po Amsterdamie chodziła :szok:
Ten świat oszalał... :bezradny:

dziadziunio - Wto 24 Paź, 2017 20:06

staaw napisał/a:
Ten świat oszalał...


Piłem, nie pije i nic się nie zmienia. :bezradny: :p
To nie ja, byłem, jestem chory..... ale świat. :mysli:
Ozdrowiałem, zmieniam temat. :dokuczacz:
Tylko Staaw nie próbuj zaprzeczać. :[ Tylko ja mogę wiedzieć....... jestem chory.... czy też chory jestem...już nie :hura: .
pozdrawiam :pocieszacz:

staaw - Wto 24 Paź, 2017 20:25

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
Ten świat oszalał...


Piłem, nie pije i nic się nie zmienia.


Zmienia się :)
Kiedyś mężczyźni bronili kobiet, dzisiaj kobiety muszą same o siebie się troszczyć.
Dać takiemu "mężczyźnie" w rurkach pistolet to jeszcze sam się postrzeli... :bezradny:

dziadziunio - Wto 24 Paź, 2017 21:40

staaw napisał/a:
Dać takiemu "mężczyźnie" w rurkach pistolet to jeszcze sam się postrzeli...


Albo spudłuje....jak wielu innych.
:dzierga2:

czerwonamila - Śro 25 Paź, 2017 02:03

Ja chce byc po stronie kobiet. Tak jakby uczyc kobiety byc kobietami? :roll:
dziadziunio - Śro 25 Paź, 2017 16:13

czerwonamila napisał/a:
Ja chce byc po stronie kobiet. Tak jakby uczyc kobiety byc kobietami?



Czy czujesz już, że dałabyś radę takiemu wyzwaniu? :mysli:
Każdy chciałby leczyć, uzdrawiać i dawać dobre rady ale nie każdy jest już na to gotowy.... :bezradny:
Co tam dziś, u Ciebie? :prosi:
Pozdrawiam, miłego. :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 25 Paź, 2017 22:49

Byłem dziś w klubie, zobaczyć znajomych, pogadać i poodychać dobrym powietrzem. Tak prawdę mówiąc, nie znam zbyt wielu osób które podążają drogą jakiegokolwiek programu. Nie znam także wielu, którzy specjalizują się w czytaniu, podążaniu wg kroków, tradycji czy innych hospicji..Jak sugerowano mi, namawiano mnie, abym wziął sobie sponsora i zaczynałem się za nim rozglądać, zawsze zapijałem. Tak u mnie, ze mną było i dziś wiem, ze tak a nie inaczej, u mnie miało być. :bezradny:
Dzięki temu nie wpadłem ze skrajności w skrajność, i dziś wygląda ze mną tak jak ma być. :plask:
Sponsor jaki by nie był, jest człowiekiem omylnym, popełnia błędy które popełniam i ja. Przekazując innym sposób postrzegania, metody zrozumienia, docierania do sedna, chcąc nie chcąc przekaże je w sposób widziany swoimi oczami, czyli w sposób ,,wykolejony,,. :glupek:
I myk, następny, kolejnemu. Kolejny, następnemu i drukujemy, powielamy standard... daleko odbiegający od oczekiwanego, wspótworząc ludzi którym także, do ludzi w prawdziwym słowa tego znaczeniu......nie po drodze.. zxczxc . .
Dziś cieszę się, ze idę bez sponsora. Że samodzielnie uczyłem się na błędach swoich i swoich maluteńkich sukcesach. :skromny:
Jeden nie tak.... postawiony kroczek, jedna noga wystawiona przed drugą, zbyt wcześnie i nie pijesz wprawdzie już, lecz pozostajeszz w stadium niepijącej poczwarki, na wieki....wieków.....na Twoje zawsze, już....na amen.
zv4v
Miłego, padam na ryj. Dobranoc :pocieszacz:

czerwonamila - Czw 26 Paź, 2017 01:44

A czy ja mowie ze chce tego teraz?;)
dromax - Czw 26 Paź, 2017 08:23

dziaduńku napisał/a:
Byłem dziś w klubie, zobaczyć znajomych, pogadać i poodychać dobrym powietrzem. Tak prawdę mówiąc, nie znam zbyt wielu osób które podążają drogą jakiegokolwiek programu. :pocieszacz:

:roll: A co to za klub? Ja to nazywam klubem WIEWIÓRKA. Czy to o takim klub chodzi?

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 09:49

dromax napisał/a:
A co to za klub? Ja to nazywam klubem WIEWIÓRKA. Czy to o takim klub chodzi?




Kolegę, widzę trzyma jeszcze wczorajsze. :mysli:
Nie dolewaj już i nie pisz dziś więcej. Pogubisz się i robiąc wioskę innym, tak prawdę mówiąc, narobisz po raz kolejny....... jej sobie, samemu.....
g45g21

czerwonamila napisał/a:
A czy ja mowie ze chce tego teraz?;)


To, że o tym nie mówisz, wcale nie świadczy o tym, ze nie chcesz tak, tego.... już od dziś..

zv4v
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 09:56

dromax napisał/a:
dziaduńku napisał/a:




A to zgłaszam, do moderatorów.
Zmiana nicków i ingerencja w teksty już wpisywane....może prowadzić do czego np. takiego..
dromax napisał/a:
Wczoraj w Zilonej Górze, podczas spaceru spojrzałem w lustro i się wystraszyłem. Osoba którą w nim zobaczyłem wcale a wcla nie była mną. Jestem inteligentnym, przystojnym facetem, którego głowa rozmiarami swoimi sięga gwiazd...


:bezradny:

czerwonamila - Czw 26 Paź, 2017 10:14

Ale mysle o tym wiec pewnie myslami tworze niektore sytuacje
dromax - Czw 26 Paź, 2017 10:25

dzieduszka - dziadzio napisał/a:

Kolegę, widzę trzyma jeszcze wczorajsze. :mysli:
Nie dolewaj już i nie pisz dziś więcej. Pogubisz się i robiąc wioskę innym, tak prawdę mówiąc, narobisz po raz kolejny....... jej sobie, samemu.....
g45g21


:roll: Ty coś bredzisz...O co tobie biega? Toż to jakiś bełkot...

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 10:31

dromax napisał/a:
dzieduszka - dziadzio napisał/a:



Po raz kolejny proszę o pomoc... A po załatwieniu sprawy, proszę poprawić mój nick.... na prawidłowy...
dromax napisał/a:

Ty coś bredzisz...O co tobie biega? Toż to jakiś bełkot


Zatrzymaj się... :dzierga2:

czerwonamila - Czw 26 Paź, 2017 10:33

Jeszcze jedno: czasem mam wrazenie ze za duzo daje milosc uczuc osoba z pracy :/ albo ja pojecia myle?
dromax - Czw 26 Paź, 2017 10:54

dziadek napisał/a:
Po raz kolejny proszę o pomoc... A po załatwieniu sprawy, proszę poprawić mój nick.... na prawidłowy
Zatrzymaj się... :dzierga2:

:szok: A tobie co? Z księżyca spadłeś?

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 12:05

dromax napisał/a:
A tobie co? Z księżyca spadłeś?


Prosiłem, nie dopijaj już, Zostaną ślady, którym nawet Ty... nie będziesz potrafił... zaprzeczyć....ani ich już..... skorygować..
dfg56s

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 14:38

czerwonamila napisał/a:
milosc uczuc osoba z pracy albo ja pojecia myle?



Chyba? mylisz...
Miłość, to znacznie wyższa półka, niż relacje wewnątrz.... pracownicze..... :bezradny:
Chyba, ze nie maszynki.... jak napisałaś, skręcasz?. Tylko zajmuszesz się czym innym. :mysli:
Miłego, przytulam :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 26 Paź, 2017 23:10

Wczoraj pisałem o tzw niepijących poczwarkach, których plaga też zawitała na nasze forum.
Św.p już profesor Osiatyński, pisał i głosił, ze nieważne co by się nie działo, co byś nie wyrabiał i z czym byś nie miał prblemu nie wolno zapić..Robię to , nie robię tego ale...nie piję, jakby nie picie alkoholu było jakąkolwiek warością.
Poczwarka odbiera nie picie, jako wartość nadrzędną, jako zyciowe niesamowite osiągnięcie, zezwalające mu na robienie, nadal tego co chce. Wszystko podemnie nic ze mnie i cacy jest.. Jej małogabarytowy mózg, odebrał to jako zezwolenie na wszystko, taki pewnego rodzaju imunitet polityczny zezwalający mu i tłumaczący jego każde zachowanie.
napier***m żonę..ale nie piję. Babcie straszę prądem...ale nie piję. Terroryzuję i straszę dzieci...ale nie piję. Kopię swojego psa..ale nie piję...
I fajnie jest...
picie alkoholu można przerwać w kazdym momencie, proces trzeżwienia można zatrzymać w każdej chwili.... zxczxc
Spadam spać..a za dzisiejsze swoje przemyślenia, punkt pomocowy przysługujacy mu sprawiedliwie, przydzielam koledze...Dromax...dziękuję. :pocieszacz:
Dobranoc :pocieszacz:

staaw - Pią 27 Paź, 2017 03:45

dziadziunio napisał/a:

Św.p już profesor Osiatyński, pisał i głosił, ze nieważne co by się nie działo, co byś nie wyrabiał i z czym byś nie miał prblemu nie wolno zapić..Robię to , nie robię tego ale...nie piję, jakby nie picie alkoholu było jakąkolwiek warością.

Zgadzam się z profesorem Osiatyńskim, samo niepicie nie jest żadną wartością, zapicie nie jest najgorszą rzeczą jaka może mi się przydarzyć.

Ważne czy moje niepicie poprawia moje relacje z bliskimi czy czekają aż zacznę pić i dam im spokój...

Twój post uzupełnię jeszcze jednym przykładem: nie piję i wyzywam innych (gorszych) od poczwarek :dokuczacz:

dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 07:38

staaw napisał/a:
Zgadzam się z profesorem Osiatyńskim


Prosiłem, czytaj parę razy, gdyż jak widać bywam, jestem często przez Ciebie, nie rozumiany.
sc43545
Profesor Osiatyński nie żyje już i chociaż jestem, pełen szacunku dla jego dokonań, jest on mędzy innymi, współtwórcą pokazywanego, przeze mnie podgatunku. :bezradny:
Czekam z ciekawością na Twoje uzupełnienie i...obiecują.... przeczytam je kilkrakrotnie.. :krzyk:
Bez urazy Stasiu, pozdrawiam z nieustającym szacunkiem. Krzysztof :pocieszacz:

Linka - Pią 27 Paź, 2017 08:49

staaw napisał/a:
i wyzywam innych (gorszych) od poczwarek

Poczwarka jest stadium rozwojowym, a nie przezwiskiem, czy obelgą.

Janioł - Pią 27 Paź, 2017 08:57

Linka napisał/a:
Poczwarka jest stadium rozwojowym,
biorąc pod uwagę efekt (motyl)...to raczej niedorozwojowym ;)
staaw - Pią 27 Paź, 2017 09:22

Janioł napisał/a:
Linka napisał/a:
Poczwarka jest stadium rozwojowym,
biorąc pod uwagę efekt (motyl)...to raczej niedorozwojowym ;)

... dokładnie, dla tego uznałem słowa Dziadziunia za wyzwisko, choć powinienem nazwać pompowaniem ego kosztem maluczkich...

Jacek - Pią 27 Paź, 2017 10:00

dziadziunio napisał/a:
napier***m żonę..ale nie piję.

przyznam,że to bardzo określenie dosadne
ale również może być sytuacja że żona powie lekkimi określającymi słowami
- "a mogłeś to zrobić" będącym w stadium pełnego motyla - zastanowi się z przyznaniem raciji
a w innym stadium będąc,łobudzi się wew nim złość - "jak mogła mniem takowo potraktować" i jeszcze przy tym siem tłumaczenia i co gorsze niechcący wyślizg przezwisk

dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 12:14

staaw napisał/a:
choć powinienem nazwać pompowaniem ego kosztem maluczkich


Zamieszczanie swoich mądrości, w tematach w których ktoś, nie potrafii ze sobą jeszcze rady, sobie dać. Umieszczanie głupich podśmie........ków w temacie kogoś, kto zapił i który nadal nie potrafii, sobie, ze samym sobą, rady nadal dać. To jest pompowanie sztucznego ego, i pokazywanie swojej wyższości nad maluczkimi..... a takich Twoich postów, z tematów innych pogubionych ludzi, jestem w stanie pokazać Tobie........ całe stosy.... :dokuczacz:
Ale inteligentny jesteś, szukasz u mnie więc i bez trudu, znajdziesz i swoje. :zeby:

Pozdrawiam Ciebie serdecznie, zycząc miłego... pogodnego dnia.

Tibor - Pią 27 Paź, 2017 12:36

dziadziunio napisał/a:
jest on mędzy innymi, współtwórcą pokazywanego, przeze mnie podgatunku

Aż mną wstrząsnęło. Jakbym doktryny nazistowskie czytał. Ech.

dziadziunio napisał/a:
a takich Twoich postów, z tematów innych pogubionych ludzi, jestem w stanie pokazać Tobie........ całe stosy...
. To fakt, zawsze znajdę to co chcę znaleźć.

Ja z kolei Tobie staaw pragnę podziękować za wyważone głosy. Nie w tym wątku, ale bardzo mi pomogłeś niedawno swoimi kilkoma wpisami :hejka:

dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 14:29

Tibor napisał/a:
Jakbym doktryny nazistowskie czytał. Ech.


g45g21

Spoko. :skromny:
To partnerka alkoholika, a nie mein kampf a ja nie mam gustu i nie jestem malarzem pokojowym, zajmuję się, czymś innym. :tak:
Tu nie o przynależność rasową, genertyczne priorytety, czy rasowe kstałty się rozchodzi. tylko o odpowiednią, gruntowną i rzeczową selekcję ogórków kiszonych z uwagi na ich, stopień ukiszenia, koloryt skórki i ich świadomość w temacie..... :bezradny:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Tibor - Pią 27 Paź, 2017 14:37

Tak nie bardzo rozumiem. Że ci mocno ukiszeni są podgatunkiem alkoholika, a ci mniej ukiszeni są tylko alkoholikami, a ci wcale nie ukiszeni są ogórkiem gatunkowym?

Co miałeś na myśli to twoje, a ja po raz pierwszy będąc tu na forum, miałem chwilowo chęć zgłoszenia tego do moderatorów. Piszę tu ok. 15 miesięcy i wchodziłem wielokrotnie w różnego rodzaju emocjonujące dla mnie polemiki, ale nigdy wcześniej nie poczułem czegoś takiego, dla mnie nieprzyzwoitego.

Twoje małpy z resztą.

staaw - Pią 27 Paź, 2017 15:13

dziadziunio napisał/a:
[ Umieszczanie głupich podśmie........ków w temacie kogoś, kto zapił i który nadal nie potrafii, sobie, ze samym sobą, rady nadal dać. To jest pompowanie sztucznego ego, i pokazywanie swojej wyższości nad maluczkimi..... a takich Twoich postów, z tematów innych pogubionych ludzi, jestem w stanie pokazać Tobie........ całe stosy.... :

Nie pamiętam. :bezradny:
Wskaż proszę, bardzo mi pomożesz w uzupełnieniu mojej listy osób które skrzywdziłem... :prosi:

Maciejka - Pią 27 Paź, 2017 15:53

dziadziunio napisał/a:
staaw napisał/a:
choć powinienem nazwać pompowaniem ego kosztem maluczkich


Zamieszczanie swoich mądrości, w tematach w których ktoś, nie potrafii ze sobą jeszcze rady, sobie dać. Umieszczanie głupich podśmie........ków w temacie kogoś, kto zapił i który nadal nie potrafii, sobie, ze samym sobą, rady nadal dać. To jest pompowanie sztucznego ego, i pokazywanie swojej wyższości nad maluczkimi..... a takich Twoich postów, z tematów innych pogubionych ludzi, jestem w stanie pokazać Tobie........ całe stosy.... :dokuczacz:
Ale inteligentny jesteś, szukasz u mnie więc i bez trudu, znajdziesz i swoje. :zeby:

Pozdrawiam Ciebie serdecznie, zycząc miłego... pogodnego dnia.



Moze nie powinnam się odzywać ale .... nie widze w tym wpisie Krzysztof szacunku, widze postawe; Ja nie ok- Ty nie ok.
Podobno postawy ludzi to nasze odbicia , pewnie sama mam problem z szacunkiem.
Porównywanie sie z innymi to tez chyba do przepracowania.....

staaw - Pią 27 Paź, 2017 18:14

perełka napisał/a:

Moze nie powinnam się odzywać ale ....

Dla czego nie powinnaś? Jest gdzieś napisane że odzywać się mogą tylko wielbicielki Krzysztofa?
Ja też niezbyt miło jestem widziany w tym wątku...

Maciejka - Pią 27 Paź, 2017 18:18

Bo nie jestem alkoholiczką ? Mi też z tą poczwarką to średnio na jeża jakoś tak..... Każdy ma prawo miec wlasne zdanie a jak czytam, ze moja prawda jest właściwa to widze/ słysze agresje. Przewrażliwienie?
Janioł - Pią 27 Paź, 2017 18:20

perełka napisał/a:
widze/ słysze agresje. Przewrażliwienie?
Raczej realna ocena moim zdaniem
dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 20:28

Tibor napisał/a:
Twoje małpy z resztą.


Jakby to były tylko moje małpy, nie byłoby problemu. :bezradny:
Sprawa jest głębsza i myślę, że i Tobie popatrzenie, na te ,,moje,, małpy może, przynieść korzyść. :dokuczacz:
Tibor napisał/a:
miałem chwilowo chęć zgłoszenia tego do moderatorów

I na cóż chciałeś się skarżyć...? :skromny:
Każdy z moderatorów jak i właścieli forum doskonale wie, że wszyscy jesteśmy ludzmi, wszyscy alkoholikami ale choroba alkoholowa jak kazda, rozwija się proporcjonalnie do płynącego pod jej wpływem czasu. Jesteśmy alkoholikami lecz jedni z nas upośledzeni chorobą alkoholową, są w stopniu podstawowym jakkolwiek to dla Cieiue brzmi, w sposób średni i ciężki. Jakby na to nie patrzć to wychodzenie z niej w początkowej fazie i nie zakłóconym jeszcze w pełni, logicznym myśleniu jest bardziej prosta niż w stadium średnim kiedy już tego logicznego rozumowania i postrzegania jest o wiele mniej. Przy zaburzeniach ciękich, poza zaifekowanym mózgiem nie masz nic....i tylko zbieg przypadków, splot zdarzeń i przypadkowo postawieni na Twojej drodze ludzie, mogą Ciebie jeszcze z opresji, tej uratować..Podobnie jset przy wylewie i porażeniach kończyn. jest lekkie, średnie i ciężkie cóż więc Ciebie tak dziwi? i co?
Tibor napisał/a:
dla mnie nieprzyzwoitego.

Sprawiło abyś napisał takią brednię? :krzyk:
To pzoostawiam już tylko Tobie, do przemyśleń przed... spokojnym snem.
Dobranoc :pocieszacz:
Nie piszę o niczym nowym i nikomu nie ubliżam. Pokazuję to, czego być może nigdy, nikt zobaczyć nie będzie chciał i robię to, nie dla siebie a dla takich którzy są do mnie podobni i nie wystaczy im już zrozumienie tematu, gdyż tak jak ja kiedyś myśleć logicznie nie mają już czym.
Co mam jeszcze Tobie napisać?.....Wybacz mi, że przeżyłem...nie chciałem...ale tak miało ze mną i u mnie być.... :plask:
Być może kiedyś pochylisz się nad bezdomnym a patrząc mu w oczy zrozumiesz, żeś nie od niego mądrzejszy tylko, ze on, już nie miał..... zadnych szans... zxczxc
Ja już dam sobie radę i nie boję się niczego...ale...nie każdy tak ma... :krzyk:

Tibor - Pią 27 Paź, 2017 20:54

dziadunio napisał/a:
cóż więc Ciebie tak dziwi?
Nie dziwi, a przeraża. Rozumiem, że ty wiesz jakiego rodzaju upośledzenia piciem ja doznałem? Rozumiem, że wiesz komu spoglądałem, a komu nie w oczy???

Całkiem możliwe, że ja sam jestem tym podgatunkiem... może w takim razie poszukam wsparcia gdzie indziej.

dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 21:23

Tibor napisał/a:
może w takim razie poszukam wsparcia gdzie indziej


A z Tobą, dzisiaj co? :bezradny:
Nawet w złości, podczas pisania poprzedniego posta do głowy, mi nie przyszło aby Ciebie tak nazwać, czy w taki sposób o Tobie, pomyśleć..A głowę to ja mam jeszcze chorą jak i Ty. :mysli:
Spokojnie, gdzie uciekać chcesz? i czego, dziś szukasz? :)
Dobranoc, śpij dobrze i daj na luz. :pocieszacz:

Jacek - Pią 27 Paź, 2017 21:38

powiem wam coś
wiecie dlaczego mam u dołu takowy podpis???
Jacek napisał/a:
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."

moja psiurka na mój widok się cieszy i macha ogonkiem,jestem dla niej kimś ważnym
a więc nie jestem dla niej zgniłym,kiszonym ogórkiem,ani poczwarką
tak to Ona widzi,ta moja psiurka
mimo że mnie się zdarza spóźnić z nią na spacer ,czasem krzyknąć na nią ,skrócić spacer
nie pobawić z nią kiedy tego chce ,nie poszmerać za uszkiem
a mimo tego,Ona na mój widok merda ogonkiem,i nigdy nie zdarzyło jej się o tym zapomnieć
tak ten jej gest mnie zawstydza i to on ze mnie robi kiszonego ogóra i poczwarkę
dla tego mam ten wpis,aby przypominał mnie o tym
podkreślam że mój wpis nie jest żadną sugestią czy przypisem innych osób
jest o mnie i mej wspaniałej przyjaciółce :pies:

dziadziunio - Pią 27 Paź, 2017 23:39

czerwonamila napisał/a:
Ale mysle o tym wiec pewnie myslami tworze niektore sytuacje



Wyobrażnia to nic złego. Bez marzeń trudno żyć. :bezradny:
Czerwonamilo gdzie jesteś? :mysli:
Jesteś zalogowana i nic nie piszesz. Stało się coś? :mysli:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 01:58

Jest okey :) kochany jestes ze tak sie troszczysz :) :mgreen: nie wiem czy to kolejny znak ale pracuje z jedna kobieta i jest to alkoholiczka...
dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 03:24

czerwonamila napisał/a:
jedna kobieta i jest to alkoholiczka...


Nie każdy od kogo poczujesz alkohol, czy też który..a lubi wypić, jest alkoholikiem. To trochę bardziej, skomplikowane.... :mysli:
czerwonamila napisał/a:
kochany jestes

Moja partnerka i córka także tak uważają. Ale miłe to i dziękuję. :skromny:
A co tam u Ciebie? jak praca? Jakie przemyślenia? jak w domu i jak zachowuje się, przyszły żołnierz? Jak znosisz. rozłąkę z domem? i jak podoba się Tobie w innym, obcym kraju? :mysli:
Muszę przespać się chciaż, ze trzy godziny :bezradny:
Jutro ciężki dzień i miting, na którym chcę być. :muza: :
Miłego, pozdrawiam. Pisz, proszę i trzymaj się :pocieszacz:

yuraa - Sob 28 Paź, 2017 13:09

a tak Dziadziuniu na poprawę humoru w Twoim wątku sobie pozwolę.

idę dziś rano z zakupami, skręcam za kioskiem i widzę pięć metrów przed sobą wielki dekolt,
no taki że już nic innego nie widzę, nawet tego faceta co właściceilkę dekoltu trzyma za rękę.
a on do mnie - Jurek bo sie przewrócisz i się śmieje , bo widział gdzie patrzę.
a to Marcin kolega z AA był

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 15:06

yuraa napisał/a:
Marcin kolega


g45g21


Kolega Marcin jak miewam, albo jest w wiecznym nawrocie, albo jest już dalej niż ja.
Chyba nie tęsknię za czasem, gdy za moją kobietą ogladali się wszyscy. Dostawałem świra. Dziś jestem z najpiękniejszą i rzadko kto, się za mią oglądnie... :bezradny:
Stary już jestem, starość jest wesoła, chcę tak jak dawniej lecz zapomniałem już, co mnie w tym wszystkim kręciło? :beczy:
Dziś miting u Przylaciól Billa W. Spikerę prowadzi Zbyszek i będzie mówił, na temat tradycji. Początek o godz 19.00. Piszę o tym, gdyż każdego tygodnia dostaję SMS a z wiadomością co u nich. Czytają nas także ludzie ze Szczecina a w ten sposób będzie szybciej, niż telefonicznie. :mysli:
Mam nadzieę, że niczego nie łamię i, że Ewa nie pośle mnie za to na stos. :boisie:
Pozdrawiam Jurek, wpadnij dziś lub jutro na Ducha, miło będzi mi, Ciebie zobaczyć. :pocieszacz:
Krzysztof :skromny:

blanet - Sob 28 Paź, 2017 15:42

dziadziunio napisał/a:
Stary już jestem,


żartowniś .... :mgreen:

Jacek - Sob 28 Paź, 2017 17:26

dziadziunio napisał/a:
Dziś jestem z najpiękniejszą i rzadko kto, się za mią oglądnie... :bezradny:

a placki piecze ???

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 18:44

Picie alkoholu w busie po pracy to chyba nie normalne jest.
dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 20:42

Jacek napisał/a:
a placki piecze ???


Nie. Jacku jesteś pewny, że z tego powodu nikt się za nią, nie ogląda.. :boisie: .
Czekaj, czekaj...żuje gumę...może to jest główny powód... a nie placki? :tak:
g45g21
Pozdrawiam, Ciebie serdecznie. Miłego wieczora ;)

Czerwonamilo, jakby prowadziła znaczy była kierowcą nie normale...a tak to normalne i kto, jej zabroni? Zwłaszcza po pracy? :bezradny:
Skup się na sobie i tym co się wewnątrz Ciebie wyrabia...inni są jacy są. Nie Tobie ich oceniać, ich krytykować i wciąż pretensje, do wszystkich mieć.. :[ .
Pozdrawiam, przytulam i weż się w garść. zv4v
Wróciłem z mitingu. Zawsze główny nacisk kładłem na kroki, tradycje, tradycyjnie pomijając. Gościu ciekawie nam to wszystko wyłuszczył i chociaż, od dziś wiem po co, one są. :tak:
Oglądam pingwiny i spać, padam na ryj. :bezradny:
Dobranoc. :pocieszacz:

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 20:48

witam ponownie,
mam potrzebę założenia swojego wątku. Chcę z siebie to wszystko wylewać i wiem ,że tutaj mogę.

WIEcie czego tak szukam/szukałam w Holandii? opieki ze strony faceta. Akceptuje to,że będę to robić do końca życia, boli mnie to.
Jestem sama w obcym kraju, akceptuje to ,że do końca życia będę poszukiwać niebezpiecznych sytuacji. Akceptuje to cholera... Jestem nierozważna. :beczy:
BOJE się co jeszcze tutaj zobaczę. :oops:

Patrze na innych, bo widzę w nich moją osobę do cholery!

dlaczego te rzezy dopiero po czasie docierają do mnie? czy to jest poznawanie siebie? :roll:

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 20:55

czerwonamila napisał/a:
witam ponownie,
mam potrzebę założenia swojego wątku.


Może? może ktoś pomoże Czerwonejmili i wydzieli jej wątek? :bezradny:
Wejdą dziewczyny, które lepiej znają damską psychikę, niżli ja i jej pomogą, poprowadzą, przytulą? :)
Będę tam Czerwonamilo i ja. :tak:
Powodzenia :pocieszacz:

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 20:59

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
witam ponownie,
mam potrzebę założenia swojego wątku.


Może? może ktoś pomoże Czerwonejmili i wydzieli jej wątek? :bezradny:
Wejdą dziewczyny, które lepiej znają damską psychikę, niżli ja i jej pomogą, poprowadzą, przytulą? :)
Będę tam Czerwonamilo i ja. :tak:
Powodzenia :pocieszacz:


ja nie rozumiem tego- ja cały czas coś z siebie wydobywam nowego fakt to boli. ALE to tylko ja tak mam? na pewno nie. To jak radzą sobie inni ludzie? :|

Jacek - Sob 28 Paź, 2017 20:59

dziadziunio napisał/a:
Nie.

to możesz być spoko o mniem
chociaż c,c,c, co Ty mi z tą gumą wyjeżdzosz
niech tam se żuje byle placki piekła
TY TY :nono: coś kręcisz to guma to do Lichenia nie chcesz przyjechać bo by samom zostawił
Ty "ogórku" :p

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 21:08

czerwonamila napisał/a:
ALE to tylko ja tak mam? na pewno nie. To jak radzą sobie inni ludzie?


Odkrywanie boli, zmiany boleć muszą. :tak:
Następnie przyjdzie zaciekawienie, fascynacja i zadowolenie... :mysli:
Zadowolenie dopiero po bólu, znacznie po...Norma, standard. :bezradny:
Przytulam :pocieszacz:

Jacku, ja jeszcze nie jeżdzę i nie chadzam na balety... :bezradny:
Spoko, przyjdzie czas :pocieszacz:

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 21:12

teraz płacze,ale pozwalam sobie na to.
ALE WIECIE CO? cieszę się,że ludzie mi wprost mówią o tym co wyrabiam. NAWET po angielsku !

przecież nikt mną się nie może zaopiekować , tylko ja sama sobą. zxczxc

SZUKAŁAM tego opiekuna i dostałam ,ale teraz to widzę, pewnie za chwilę zniknie bo przestane dawać energię tej myśli.

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 21:26

czerwonamila napisał/a:
przecież nikt mną się nie może zaopiekować , tylko ja sama sobą.


W takim stanie, możesz i dokonasz zwykle, złrgo wyboru. Może to jeszcze nie Twój czas i nie, Twoje miejsce. :tak:
Daj czas, czasowi :bezradny:
Mała, gdzie Ty jesteś? :krzyk:
:pocieszacz:

czerwonamila - Sob 28 Paź, 2017 21:28

dziadziunio napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
przecież nikt mną się nie może zaopiekować , tylko ja sama sobą.


W takim stanie, możesz i dokonasz zwykle, złrgo wyboru. Może to jeszcze nie Twój czas i nie, Twoje miejsce. :tak:
Daj czas, czasowi :bezradny:
Mała, gdzie Ty jesteś? :krzyk:
:pocieszacz:


nie bój się wiem,że muszę dać czas czasowi .CZUJĘ to ;)

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 21:33

czerwonamila napisał/a:
nie bój się


g45g21

Byłem tam, gdzie nawet strach już, nie mieszka. :bezradny:
Spoko. muszę iść już spać. Jutro rano miting. :zmeczony:
Spij dobrze i odpocznij trochę :pocieszacz:

Tosia - Sob 28 Paź, 2017 21:41

dziadziunio, łał,tyle sie dzieje u Ciebie,na dziś tylko spokojnej nocy,padam. Przyjacielu,pamietaj uśmiech, 24bez alkoholu, ja wciąż dziekuje ze jesteś.
Mała, brakuje mi Ciebie:-)

dziadziunio - Sob 28 Paź, 2017 21:52

Ty jak zawsze poprawisz mnie, za cały dzień.
Przyjecielu ja także, dziękuję Tobie, ze jesteś.
Przytulam i lecę do wyra.
:pocieszacz: :buzki: :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 29 Paź, 2017 07:42

blanet napisał/a:
żartowniś ....


Witam Ciebie. Fajnie, że jesteś.
:tak:
Czerwonamila napisała o bólu i łzach a ja kożystając z przestawienia zegarków, i czasu który dostałem w prezencie napiszę o radości, którą można po pewnym czasie. z tego minionego już, cierpienia brać. :bezradny:
Parę dni temu pojechaliśmy na zakupy do sklepu ekologicznego, o sklepach ekologicznych i trudnościach moich w aklimatyzacji z tym dziwnym stworem macie w blogu i zapraszam gdyż warto. :klotnia:
Ale nie o tym miało być :plask:
Popsuł nam się samochód, znaczy rozrusznik i klops stoimy. Znaczy,,moja,, nie ma pojęcia co się stało a ja wiem już przecież, że wychechłała prąd z akumulatora do zera i wszystkiemu jak zwykle ona winna jest. :krzyk:
Nakręcam się na maksa i tylko cudem jeszcze nie wybucham gdyż nadal, same tylko zakupy w ekologicznym po prostu, przerastają mnie.
Tłumaczę ,,mojej,, jak i co? z zapalaniem na pych, łapię klienta i pchamy. Mały mamy samochodzik więc żadnych kłopotów nie ma przy zapalaniu go na pych. Kawałek zaledwie i pyk jedzie. Tylko ku*** mać, czemu nie zatrzymuje się jak należy i na mnie nie czeka, tylko jedzie sobie w pi***.
Zostałem jak palant w gnoju i chyba, gdyż nie widzałem aż para mi, ze mnie, każdym otworkiem moim. pozamnie bucha..
Dziś się z tego śmieję dziś tak mam ale w tej chwili zamordowałbym ją w przeciągu zaledwie chwili, lecz jej nie ma obok mnie. Odjechała cztery ulice dalej a ja idę bluzgam pod nosem i widzę ją. kara będzie, kara w końcu musi przyjść, miarka się przebrała.
Mijam pierwsze skrzyżowanie i już bluzgam sobie pod nosem, jakby mniej, mijam drugie i już w złości swojej uśmiecham się gdyż, jeszcze nikt... przecież mi nigdy aż takiego numeru nie wywinął. Mijam trzecie i już dobrze ze mną na powrót jest. A wchodąc do samochodu z uśmiechem już na ustach, zapytałem tylko czy bała się, aby jej nie zgasł? i dlatego odjechała tak daleko sobie w świat? Bała się i wszstko jest ok.
Cztery skrzyżowania, z trzynasta metrów a jakie zmiany sposobu postrzegania, tej samej przecież sytuacji?...
Ten ból i te łzy warte są, aby po czasie móc, czym takim bawić się. Zobaczyć to, podotykać, poobracać i wziąć tyle z tego, ile tylko się da.
Piszę szybko i przepraszam za tego pisania stan, spieszę się i czas już na mnie wychodzić. :bezradny:
Miłego, pozdrawiam, spadam :pocieszacz:

czerwonamila - Nie 29 Paź, 2017 08:51

dziadziunio,
Cieszę się,że jesteś i mnie wspierasz ;) dziś czuję się lepiej , jednak jak wcześniej napisałeś to wszystko do czegoś jest potrzebne.


Może od listopada zacznę angielski w grupie , przy okazji poznałabym nowych ludzi. ;)

Dziś pojadę do marketu rowerem. Cieszę się jak dziecko :wysmiewacz:

dziadziunio - Nie 29 Paź, 2017 11:48

czerwonamila napisał/a:
Cieszę się jak dziecko


Nie napiszę o tym złośliwie, ale Ty jeszcze jesteś dzieckiem.
23 lata to piękny wiek.
Nie ma niczego złego w takiej radości, masz ją Ty i co gorsza miewam ju czasami tak i Ja. Fajnie jest tak i to czuć.
A propo uczuć, to dziś byłem na najwspanialszym mitingu, w moim życiu. Ludzie mówili o sobie i o tym co się w nich wyrabiało i wyrania gdy wprowadzali w siebie zmieny zgodne z dziesiątym krokiem. Słuchając ich zdałem sobie sprawę, ze słucham ich, słyszę o czym mówią i widzę ich flaki gdyż zmiany takie właśnie są...
Mówili o sprawach tak ważnych i sytuacjach tak trudnych, ze nawet nie słyszałem, bluzgania które co rusz, wyrywało się im z ust.
Nie krytykuję i nie oceniam lecz ktoś pisał tutaj o wszystkich otwartych mitingach i tym, że oni nie mają niczego do ukrycia. Chodze na te mitingi i słyszę tam.....zrobiłem piąty krok i popłynaeły mi łzy....Nawet nigdy nie powie nawet, czy po policzkach, czy po ścianie gdyż taki z oczu jego był przy tym trysk.
Nie dziwi mnie, ze nie mają nic do ukrycia..... skoro gadają wciąż, o niczym a nigdy o sobie...
W Szczecinie otworzyli nie dawno nowe atrakcje, tzw kule, na Manhatanie. Dziś idę tam z małą i tam też mieć będzie rozione swoje urodziny. Cieszę się jak.....Czerwonamila i wcale mi nie wstyd.
Co chwila leje deszcz a wciąż wieje silny wiatr, cienko ale i tak będzie to jeden z najlepszych moich życiowych dni.
Miłego i spadam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 29 Paź, 2017 13:03

Jestem zarypany pracą i sprzęt mój, tego nie wytrzymuje. Nie mam nawet czasu poprawić posta, tak aby wszystko w nim grało. :mysli: Przepraszam. :skromny:
Całe szczęście wraca Mała i będzie, nam lżej. :hejka:
Buziolei jeszcze raz przepraszam, za pośpiech i tekstowe niedociągnięcia.
:skromny:

czerwonamila - Nie 29 Paź, 2017 13:37

dziadziunio, jestem dzieckiem i bede do konca zycia :) :rotfl:
Mała - Nie 29 Paź, 2017 14:34

:olga: narobiłam sobie zaległości ;)

dziadziunio napisał/a:
picie alkoholu można przerwać w kazdym momencie, proces trzeźwienia można zatrzymać w każdej chwili....

to bardzo ważne słowa...Dlatego pozwoliłam je sobie podkreślić :skromny:
Współuzależnioną będę całe życie - ale nie muszę przez całe życie zachowywać się jak osoba obarczona tą dysfunkcją. Bo mam ją w głowie, nie noszę na co dzień tabliczki z napisem - jestem współuzależniona, DDA i kiedyś...itp. Mogę, wiedząc jak temu zapobiec - nie wpadać znów w ramy współuzależnienia... :szok: Kiedyś, bardzo mądrze - napisała o tym Klara
...nie mogę tego teraz znaleźć :bezradny: ja to rozumiem - ale nie umiem ubrać w słowa tak mądrze jak ona :kwiatek:
Tak samo (moim zdaniem) - jest z alkoholikiem. Żaden człowiek nie nosi tabliczki "alkoholik". Ale wie - że nim jest. I żeby znów nie wpaść w ramy nałogu - obowiązuje go bezwzględny zakaz spożywania alkoholu... Tak w każdym bądź razie w skrócony i prosty sposób pojmuję to ja i więcej na ten temat :milczek:

staaw napisał/a:
Ważne czy moje niepicie poprawia moje relacje z bliskimi czy czekają aż zacznę pić i dam im spokój...

oj... :skromny: ...jedną z moich współuzależnieniowych cech i mojego myślenia wcześniej było właśnie to czekanie...aż alkoholik zacznie pić :bezradny: ... I to był mój najgorszy błąd. Czekanie... Dopiero dziś to wiem i rozumiem. Że traciłam bezcenny czas z mojego życia. Lata, miesiące i dni - których nikt mi nie zwróci. Bo mam tylko jedno życie, a czas mija nieubłaganie. I dziś już tego bezcennego czasu nie marnuję. Tylko zajmuję się własnym życiem :figielek:

Akcja z gasnącym samochodem... :buahaha: - ja bym zrobiła tak samo jak ona...I dziękowałabym mojej SW, gdyby mój mężczyzna postąpił tak samo jak Ty g6jyfn

czerwonamila napisał/a:
rowerem. Cieszę się jak dziecko
:radocha:
dziadziunio napisał/a:
Cieszę się jak.....Czerwonamila i wcale mi nie wstyd.
:>
A ja dodam od siebie - dzisiaj - podczas powrotu ze sklepu - też odkryłam - że nadal w sobie mam tą "dziecięcą radość". I tez i nie jest wstyd! :kciuki:
Cała sytuacja polegała na tym - że ...oglądał się za mną dużo młodszy chłopak...Gdyby wiedział, że ta przeskakująca przez kałuże sarenka ma na karku 40+ i urodziła już 3 dzieci :smieje:

czerwonamila dobrze, że jesteś... :pocieszacz: :buziak:

cdn. :buzki:
sc43545

Mała - Nie 29 Paź, 2017 19:42

Piosenka:

Hasiok & Maciej Maleńczuk - "Synu"

"Synu - mam z Tobą do pogadania.
Tym razem jednak porozmawiamy... naprawdę,
a nie tak jak zawsze.
Sznur od żelazka niech wisi na razie.

Wiem, że bywało różnie między nami
Często kurator przychodził z psami,
Ale ja cię biłem dla twego dobra,
Żebyś wiedział co trzeba, a czego nie można.

Zostawmy to, bo chodzi o życie!
O twoje synku, by ci było dobrze.
Nie tak jak mnie... Chcę żebyś pożył
W luksusie, Lexusie, a ja tego dożył.

Najpierw po flachę skocz do nocnego,
Kup na mój dowód - ojca swojego
Wiem, jeszcze starej kartki zgubiłem
Czep się tramwaja, ja swoje przeżyłem!

Synu, ja Ci dobrze radzę
Synu, ja Cię poprowadzę
Przez życie dobrymi radami
Byś wyszedł na ludzi, a nie drzwiami.
(...)
Tak jak ja zrobiłem krzywdę swemu ojcu -
Liczył na mnie potem przestał w końcu
Się nawet odzywać, na śmierć się zapił.
Nawet nie myślę byś tak potrafił
Zawieść rodziców, co wszelkie nadzieje
Pokładają w Tobie, weź się za siebie!
Bo inaczej jak skończysz to możesz zobaczyć,
Patrz, która godzina? A matka wciąż w pracy...
(...)
Synu, ja Ci dobrze życzę,
Synu, ja na Ciebie liczę,
Byś nie był jak ten Twój tata
d**ą, a nie pępkiem świata.
(...)
Lecz tobie się uda! Może w polityce
Osiągniesz sukces, będą dumni rodzice
I z posła i szefa największej partii,
Tymczasem jednak - twój tata się martwi,
Bo z tego co widzę, to nic nie robisz,
By życie ułatwić chociażby sobie,

Przynajmniej już wiesz co na stare lata
Poradzić synowi tak jak mnie mój tata
(...)"
(żródło: http://www.tekstowo.pl/pi...nczuk,synu.html )

Trafiłam na tą piosenkę przypadkiem. I niesamowicie mnie "ruszyła"...Celowo nie wrzucam linku do wideo - jeśli ktoś chce je obejrzeć - robi to na własne ryzyko :dokuczacz:
... Ruszyła mnie przede wszystkim - szczerość tego człowieka, alkoholika, który próbuje na swój sposób - uchronić syna, przed swoim losem...On wierzy w to, ze uda mu się uchronić swego syna przed losem, który dotknął jego i jego tatę...
i szkoda mi - że nie pomyślał o tym - że On też - może jeszcze swój los poprawić...Że nie musi pić...
Tak jak lata temu - ja, nie wiedziałam, że mogę zrobić coś z tym - w czym tkwię. I przekora losu sprawiła - że na terapię - wyciągnął mnie wtedy partner, który zaczynał swoją drogę ku trzeźwości. Fakt - najpierw ja go "zmobilizowałam" do jej zaczęcia :smieje:

Smutna ta piosenka. Chociaż pełna refleksji...i chociaż część z nich musiałam z siebie wyrzucić. Reszta na razie zostaje w mojej głowie ;)

:pocieszacz: dobrze mi tu z Wami...Malutka odzyskuje już powoli siły po chorobie i staje przy czym się da ;) Wczoraj obudziła mnie skwierczeniem w środku nocy - niepatomna - szukam jej pod kocykiem, żeby pogłaskać po główce, uspokoić, że Mama jest...a ona nagle odzywa się tuż obok mojej głowy - najspokojniej w świecie - stojąc sobie w łóżeczku... :shock:
Musiałam strasznie głupio w pierwszej chwili wyglądać w oczach malutkiej, ale po pierwszym zaskoczeniu - śmiałam się po cichu już sama do siebie - a mała, utulona w ramionach, uśmiechała się do mnie przez sen :mama: Przezabawne są takie malutkie stworzonka... sc43545

Spokojnej nocy Ludziki!


czerwonamila - Nie 29 Paź, 2017 20:18

MAŁA super ,że piszesz. ZAwsze jak piszesz to cała sobą. Ja tak nie potrafię.
Ja zawsze jak piszę to o konkretnych rzeczach :)

dziadziunio - Nie 29 Paź, 2017 20:33

czerwonamila napisał/a:
Ja zawsze jak piszę to o konkretnych rzeczach


A Ty Mała wciąż tylko, o *p****..

g45g21

Fajnie, że już jesteś :pocieszacz:

Mała - Nie 29 Paź, 2017 21:19

czerwonamila potrafisz :) Piszesz tak - jak tylko TY potrafisz :buzki:

:mysli: o p...ołach? Bo ja sama jestem Mała Pier...a sc43545

:rotfl:

Jacek - Nie 29 Paź, 2017 21:55

Mała napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
picie alkoholu można przerwać w kazdym momencie, proces trzeźwienia można zatrzymać w każdej chwili....

a ja się z tym nie zgadzam ,bo to jak bym się godził że to kontroluję

dziadziunio - Nie 29 Paź, 2017 22:47

Mała napisał/a:
I dziękowałabym mojej SW, gdyby mój mężczyzna postąpił tak samo jak Ty


A przepraszam za co byś, dziękowała? Za to, że zachował się i postąpił tak, jak powinien? :[
,,Moja,, uważała, że nic się nie stało i wszystko było jak należy. I dlatego z nami u nas jest, jak jest.... :tak:
Tylko od Ciebie zależy kiedy przestaniesz modlić się o normalność i dziękować za to, co inaczej nie ma, prawa być... :mysli:
To Ty współuzależniona, masz pełny wpływ na zmiany, następujące u Twojego partnera, lub też na to, że zmian tych, jest brak. On niczego nie zobaczy, nie zrozumie i sam nigdy się nie skuma. Często... gdyż nie widzi, lub też nie ma ,,czym,, zobaczyć i zrozumieć, jeszcze częściej gdyż mu nie przystoi, a najczęściej z wygodnictwa, lenistwa i nechciejstwa...ha, ha, ha :plask:
Spadam spać. Fajnie, ze wróciłaś i jesteś, brakowało i to nie tylko mi, Ciebie u nas w temacie.
Dobranoc, pozdrawiam Wszystkich dla Ciebie ważnych, jak i wszystkich tych, ważnych dla Ciebie mniej. :pocieszacz:
Jacku, jakbyś mógł, trochę szerzej. :bezradny:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 00:09

Zapomniałem jeszcze napisać o jednej, przyziemniej bardziej sprawie :P .
Jak już pisałem w pustym akwarium po rybkach, zaczeliśmy z córką hodować kraby. Często siedzę w nocy pisząc jakieś bzdety i jakoś tak, przyjemniej jest mi, gdy widzę je obok siebie. Bardzo się we dwoje staraliśmy, aby stworzyć im warunki, podobne tym w których żyją na wolnosci. Muszle, piasek, woda, roślinki a dziś patrzymy, jeden zdechł. :beczy:
Żałoba, złość i zdziwienie gdyż musiliśmy, po prostu coś spieprzyć. Ale trudno, ostał nam się jeszcze jeden. wziąłem woreczek i myk go i do kibla. :tak:
Siedzę piszę dalej i oczom nie wierzę gdyż widzę w akwarium nadal dwa, ale radocha. Okazało się, ze zrzucił tylko zbyt małe już ubranie i po prostu, się przepoczwarzył. Jest piękny i błyszczy aż, a my się cieszymy, że jednak podoba się im u nas i trafiliśmy w ich, wymagania i ich gust. :okok:
No teraz mogę iść spać, jutro ciężki dzień i miting na Pocztowej. :radocha:
A dziś wspaniale się bawiłem patrząc jak mała się wspina, zjeżdza i skacze na dmuchańcach. Fajny pomysł i piękny obiekt. Drogo ale takie coś musi kosztować. :bezradny:
Miłego :pocieszacz:
.

staaw - Pon 30 Paź, 2017 04:51

dziadziunio napisał/a:

To Ty współuzależniona, masz pełny wpływ na zmiany, następujące u Twojego partnera, lub też na to, że zmian tych, jest brak. :

Zdanie prawdziwe jedynie przy założeniu że partnerka ma dla alkoholika większą wartość niż darmowy sex, żarcie i piwo na kaca.
Wtedy istotnie może mieć wpływ na resocjalizację alkoholika.
Sam. tak mam.
W większości jednak przypadków o których czytałem na forum tak nie jest.
Facet woli się zapić niż posłuchać żony...

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 09:10

staaw napisał/a:
Facet woli się zapić niż posłuchać żony...


Będzie CHCIAŁ się zapić i będzie o tym w pełnej, pełni przekonany.
g45g21
Próbowałem jednak i wiem, że nie wyjdzie. Wola ni jak.. się ma do instynktów... :plask:
Włączy się instynkt samozachowawczy i taki papierowy tygrys, raz dwa zaryje nosem w blat. Znam tysiące takich papierowych tygrysów, jestem nim ja i uwierz mi, jesteś nim także i Ty...... :mysli: .
Zabranie mu możliwości dalszego cwaniakowania i postawienie go pod murem bez żadnych szans, dalszej manipulacji.gry... zmusi go do zmian i ratowania, swojego marnego żywota... :bezradny:
To podobnie jak u szczura. Wrzucony do wanny z wodą pływać będzie tylko, zaledwie kilka minut i utonie. Jednak jak przed upływem tego czasy podasz mu pomocną dłoń, jakiś kawałek deski po której, będzie mógł wyjść i się uratować. Wrzucomy ponownie pływał będzie, nim utonie ponad godzinę, lub nawet dwie......Mijając miejce w którym poprzednio udało mu się wyjść, wciąż będzie deseczki tej wypatrywał a co będzie myślał...domyśl się sam.. c44vc

Pozdrawiam Ciebie serdecznie, życząc miłego dnia. :pocieszacz:
W Szczecinie piękne słońce. ;)

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 09:19

[quote="dziadziunio"]
Będzie CHCIAŁ się zapić i będzie o tym w pełnej, pełni przekonany.

Próbowałem jednak i wiem, że nie wyjdzie. Wola ni jak.. się ma do instynktów...
Włączy się instynkt samozachowawczy i taki papierowy tygrys, raz dwa zaryje nosem w blat. Znam tysiące takich papierowych tygrysów, jestem nim ja i uwierz mi, jesteś nim także i Ty...... .
Zabranie mu możliwości dalszego cwaniakowania i postawienie go pod murem bez żadnych szans, dalszej manipulacji.gry... zmusi go do zmian i ratowania, swojego marnego żywota...
To podobnie jak u szczura. Wrzucony do wanny z wodą pływać będzie tylko, zaledwie kilka minut i utonie. Jednak jak przed upływem tego czasy podasz mu pomocną dłoń, jakiś kawałek deski po której, będzie mógł wyjść i się uratować. Wrzucomy ponownie pływał będzie, nim utonie ponad godzinę, lub nawet dwie......Mijając miejce w którym poprzednio udało mu się wyjść, wciąż będzie deseczki tej wypatrywał a co będzie myślał...domyśl się sam.. [/quo




Mój alkoholik poszedł do więzienia mimo , ze miał wybór albo leczenie albo więzienie, wolal stracic rodzinę, dzieci, byc sam jak przestać pić, wolał jeśc chińskie zupki jak zrezygnowac z picia, miał w poważaniu kazdego kto próbował odwieśc go od picia, wolał zniszczyć wszystko , zdrowie, pracę, nawet życie jak przestac pić. Nie każdy alkoholik przestaje pic za życia, nie

każdy wybiera życie bez alkoholu.

Nie dozył ani do bycia dziadkiem , ani do zdobycia wykształcenia przez dzieci ani nawet do ukończenia przez najmłodsze podstawówki. Alkohol to trucizna, prędzej czy pózniej zabija.

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 09:51

perełka napisał/a:
Mój alkoholik poszedł do więzienia mimo , ze miał wybór albo leczenie albo więzienie, wolal stracic rodzinę, dzieci, byc sam jak przestać pić, wolał jeśc chińskie zupki jak zrezygnowac z picia, miał w poważaniu kazdego kto próbował odwieśc go od picia, wolał zniszczyć wszystko , zdrowie, pracę, nawet życie jak przestac pić.


Alkoholik to jeden z nielicznych, który potrafi zrobić sobie samemu krzywdę, tylko po to aby postawić na swoim, lub też kogoś ukarać. :P
Więzienie jest dla ludzi, wiem gdyż ciągle, nieustannie tak mówiłem... gdy już nie skutkowało nic innego. Poszedłbym tam tylko po to, aby udowodnić żonie, że dla mnie to nic. Żyłbym tak karmiąc się tym moim głupim spełnieniem, być może do końca. Miałem tak, byłem tam. :tak:
Napisałem o całkowitej ekstremie o żyć, być i nie żyć, nie być czyli o miejscu z którego już trudno czerpać jakiekolwiek spełnienie i radość postawienia na swoim. O budzącym się instynkcie i miejscu z którego już się nie wraca. zv4v
A więzienie? Babcie prądem..więzienie także, jest dla ludzi :bezradny:

Miłego :pocieszacz:

staaw - Pon 30 Paź, 2017 10:15

dziadziunio napisał/a:
[Znam tysiące takich papierowych tygrysów, jestem nim ja i uwierz mi, jesteś nim także i Ty...... :mysli: .
Zabranie mu możliwości dalszego cwaniakowania i postawienie go pod murem bez żadnych szans, dalszej manipulacji.gry... zmusi go do zmian i ratowania, swojego marnego żywota... :

Dziadziuniu, ja zawsze stawiam na swoim i żadne stawianie pod ścianą nie poskutkuje, czego dowody możesz sobie poczytać w moich postach sprzed 2 lat. Musiałem rozbić sobie łeb na schodach by dotarło...

Nie patrz więc proszę przez pryzmat dziadzioocentryzmu a fajnie będzie nam się rozmawiać.

Ocenianie mnie zawsze zakończy się ripostą...

ps:
Nie wskazałeś mi postów w których wyśmiewam alkoholików mimo że zarzuciłeś mi to...

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 10:27

staaw napisał/a:
Ocenianie mnie zawsze zakończy się ripostą...



Gdzie spostrzegłeś tam ocenę, Twojej osoby?
Mnie nie wystraszysz, ja się nie zwinę w kłębek... bojąc się Twoich zachowań i Twoich słów......
zv4v
staaw napisał/a:
Nie wskazałeś mi postów w których wyśmiewam alkoholików mimo że zarzuciłeś mi to...

Czytasz wyrywkowo, wyciągasz tylko to, co jest Tobie ,,pomocne,,.....Doczytaj do końca i zrób, jak napisałem.
:dzierga2:
Miłego dnia :)

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 10:38

staaw napisał/a:
Dziadziuniu, ja zawsze stawiam na swoim



Nie zauważyłem. :mysli: :evil2"
Przepraszam ale być może będę, jestem pierwszym który w du*** to Twoje stawianie, na swoim ma. :bezradny:
Pa, pa, pa
g45g21
Miłego :pocieszacz:

Jacek - Pon 30 Paź, 2017 10:52

perełka napisał/a:
Mój alkoholik poszedł do więzienia mimo , ze miał wybór albo leczenie albo więzienie, wolal stracic rodzinę, dzieci, byc sam jak przestać pić, wolał jeśc chińskie zupki jak zrezygnowac z picia, miał w poważaniu kazdego kto próbował odwieśc go od picia, wolał zniszczyć wszystko , zdrowie, pracę, nawet życie jak przestac pić. Nie każdy alkoholik przestaje pic za życia, nie

każdy wybiera życie bez alkoholu.

Perełeczko,a co to jest wolność???
w filmie pt "Lot"głównego bohatera wybór,właśnie więzienie zrobiło z niego człowieka wolnym
a decyzja założenia rodziny,czy z człowieka nie robi w jakimś sensie odbioru swobody (wolności)
człowiek nie urodził się bo chciał - jest to po za jego wolnym wyborem
gdzie właściwie jest ta wolność
czy jak decyduje się na samotność to jest wolny
czy śmierć uwalnia
wolność jest jedynie wymysłem i zależy od nas samych jak te wolność widzimy i jak ją sobie ułożymy

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 11:22

Jacek ja to napisałam bo dziadziunio napisał, ze każdy alkoholik przestanie pic jesli tylko dostanie odpowiedni impuls albo kopa w literki. Przykład mojego meza i nie tylko pokazuje dobitnie, ze nie kazdy. Nie chciałam zeby on poszedł do więzienia tylko na odwyk zeby był jak inni ludzie, szukałam tzw recepty na uratowanie dorosłego człowieka wbrew jemu samemu. Siedział za wieloletnie znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną a nie za wlewanie w siebie alkoholu.
dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 11:37

perełka napisał/a:
ze każdy alkoholik przestanie pic


Perełko ja już od jakiegoś, bardzo długiego czasu, nie zajmuję sobie głowy.. pytaniem pić, czy nie pić? :P
Nie piszę takżę już dawno o aktywnych alkoholikach i wiecznym pytaniu jak powyżej. :bezradny:
Piszę o abstynetach, niepijących ludziach i sobie.... jako takim. :skromny:
Przytulam :pocieszacz:

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 12:37

Dziadziunio a ja widze , ze odrzucasz inny punkt widzenia jak Twój i często nie masz racji a innych wyśmiewasz, i takie zachowanie mi się nie podoba bo świadczy o braku szacunku i do siebie i do innych. To pisanie z takiej pozycji; ja wiem lepiej a inni nie maja racji- protekcjonalizm to sie chyba nazywa i jest formą agresji. Każdy ma prawo do swojego widzimisię nawet jeśli dla innych jest ono.... głupie, śmieszne, dziecinne, nie do przyjecia, jedyną prawda absolutna itp itd.
Jacek - Pon 30 Paź, 2017 12:41

Cytat:

Jacek ja to napisałam bo dziadziunio napisał, ze każdy alkoholik przestanie pic jesli tylko dostanie odpowiedni impuls albo kopa

Perełeczko,ależ ja nigdzie nie piszę sprzeciwu dla twojej wypowiedzi :buziak:
powiedzmy doczepiłem się jedynie do słowa "wolność" w Twej wypowiedzi i postanowiłem wyrazić swej wiedzy na ten temat :skromny:
dziadziunio napisał/a:
Perełko ja już od jakiegoś, bardzo długiego czasu, nie zajmuję sobie głowy.. pytaniem pić, czy nie pić? :P
Nie piszę takżę już dawno o aktywnych alkoholikach i wiecznym pytaniu jak powyżej. :bezradny:
Piszę o abstynetach, niepijących ludziach i sobie.... jako takim. :skromny:

widzisz Perełko,o Krzysia możemy być spokojni :okok:
On już potrafi kontrolować swoim i innych życiem

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 13:04

Wiem Jacek , ze o napisaleś o wolnosci a ja uznaję inny punkt widzenia i nie szukam ani racji ani sprawiedliwości. Nie ma u mnie przyzwolenia ani na kontrole ani na agresje , no dobra może troche bronie Staśka mimo , ze on sam sobie świetnie radzi z tym radzi. Bardziej mi po drodze z postawami Staśka chociaz nie wszystkim i pewnie stąd się bierze jakas potrzeba zabierania głosu w tym temacie. Zauwazyłam nie tylko u siebie , ze czasem jest tak cięzko chociaz tolerowac ten inny punkt widzenia , inne rozumienie wielu rzeczy jesli to odbiega od moich standardów, postaw...
dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 14:12

staaw napisał/a:
Facet woli się zapić niż posłuchać żony...

Jacek napisał/a:
On już potrafi kontrolować swoim i innych życiem

perełka napisał/a:
no dobra może troche bronie Staśka


Kiedyś wcisnelibyście mnie, w fotel. Trzech mówi więc ogon masz, zgoda. Ale nie w alkoholowej rodzinie... :P
A dziś..siem uśmiałem i tyle. :bezradny:
Miłego dnia, pozdrawiam :)
.

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 14:17

A w niealkoholowej rodzinie to mozna zachowywac się agresywnie w bardziej lub mniej wyrafinowany/ delikatny/ niedelikatny/ bardziej otwarcie/ w białych rękawiczkach lub czarnych?
Mój ojciec nie pił, był tzw normalnym człowiekiem co to sobie towarzysko wypije a potem 3 dni choruje i dajcie mi spokój bo głowa boli a dlaczego wszystkie dzieci , żonka cierpieli i dlaczego otoczenie mówiło; Co do ch..... chłopie robisz.

staaw - Pon 30 Paź, 2017 14:17

dziadziunio napisał/a:

staaw napisał/a:
Nie wskazałeś mi postów w których wyśmiewam alkoholików mimo że zarzuciłeś mi to...

Czytasz wyrywkowo, wyciągasz tylko to, co jest Tobie ,,pomocne,,.....Doczytaj do końca i zrób, jak napisałem.

Myślałem że mam do czynienia z człowiekiem honoru który udowodni swoje słowa lub przyzna że się zagalopował.
Wygląda na to że myliłem się...

Jacek - Pon 30 Paź, 2017 14:25

perełka napisał/a:
Zauwazyłam nie tylko u siebie , ze czasem jest tak cięzko chociaz tolerowac ten inny punkt widzenia , inne rozumienie wielu rzeczy jesli to odbiega od moich standardów, postaw...

no i widzisz,tu się kłania moja wypowiedź o "wolności"
i nie o samą "wolność"chodzi a o punkt jej widzenia - każdy będzie miał swój ,,, a tak naprawdę nie istnieje
to inne rozumowanie,również zastanawia czy to coś aby tak wygląda jak wygląda
a może zupełnie inaczej się ma do wyglądu jako go rzeczywistość przedstawia
odstawmy "wolność" to forum to wolni od "alkoholu" weźmy na przykład "alkohol"
nie można zakazać produkcji tylko dlatego że jest "bllle"
ale czy on jest "blle"??? neuu ,,, ci co po niego sięgają również nie uważają go za "blle"
prawda że "blle"jest gdzieindziej
perełka napisał/a:
no dobra może troche bronie Staśka mimo , ze on sam sobie świetnie radzi

jeśli mamy na myśli tego samego Staśka,to ja również uważam że on nie jest "blle"
i też uważam że świetnie potrafi sobie radzić
jest jedno małe ale ,,, zbyt bardzo ma to swoje "moje mojsze" i je wypowiadając bez zgłębienia w sobie nim ciska na zewnątrz
ale cuż to jest jego,to cały On ja to szanuję
perełka napisał/a:
Nie ma u mnie przyzwolenia ani na kontrole ani na agresje

a taka agresja kontrolowana??? no myślę że to zdrowsze niż kumulowanie w sobie :skromny:

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 14:32

Cytat:
Myślałem że mam do czynienia z człowiekiem honoru który udowodni swoje słowa lub przyzna że się zagalopował.
Wygląda na to że myliłem się...


A ja myślałem, ze pisze z człowiekiem dorosłym. ;)
W ten sposób w Twoim wieku.... to już nie wypada. :bezradny:
A Ty Perełko jeeżli jesteś stronnicza to, wypada chyba nie zabirać chciażby z tego powodu głosu. O agresji, już tutaj nie tak dawno pisałaś ale o białych i czarnych rękawiczkach...pierwszy raz...brawo rozwijasz się :brawo:
I tyle mam nadzieję w Waszym temacie, w tym temacie :mysli: .
Na riposty i zaczepki nie będę już, odpowiadał. :tak:
Szkoda mi czasu. :bezradny:
zv4v

Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 14:33

Wiesz , taka agresja kontrolowana to zalezy jak z niej czerpac bo skierowac przeciwko sobie to np; boli głowa, obzeram się , a potem ćwicze biegi na czas....do łazienki, albo ucierpi niechacy talez, coś wypadnie z reki, zapomne czegoś nagle. Dobra agresja to taka siła , moc jak ją przerobić na energię to można np; szybciej chodzić , porzatac mieszkanie albo coś dojrzeć w sobie.
Maciejka - Pon 30 Paź, 2017 14:38

Nie jestem stronnicza, napisałąm że blizej mi do postaw Staśka jak do Twoich. Ok. uszanuję Twoją prośbe i nei bede tu sie udzielac. Zanim zaczniesz pisac , ze D, czy S nie trzeźwieje popatrz w lustro i na swój spsoób trzeźwienia a potem chocby wzorem Deratyzatora zaczniesz nawracać na swoją droge i uczyć innych rozumu. Tak odbieram Twoje wpisy skierowane do innych w tym temacie. Bay
Jacek - Pon 30 Paź, 2017 14:44

dziadziunio napisał/a:
Na riposty i zaczepki nie będę już, odpowiadał. :tak:

noo :tak: słyszałem że to sztuką jest i wbicie gwoździa w serce - gdy zaczepiany nie odpowie na zaczepkę
ale z doświadczenia wiem,że mało kto potrafi tej sztuki :skromny:

Jacek - Pon 30 Paź, 2017 14:55

perełka napisał/a:
Bay

noo nie ,,,nie uciekaj bo nam wszystkie tematy wygasną
kuża noga :nerwus: co otwierom a tam temat nie przeczytany Pamietnik albo z 3,DDA albo jako współ o jeden co to partnerka alkoholika no to mi sie pysk uśmiecho bedzie co czytać może i co popisać a tu mosz uciekają pogoniają :notak:
siedż Perła,,,chcioł temata to mu go damy :cwaniak:

Mała - Pon 30 Paź, 2017 17:19

Jacek napisał/a:
Mała napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
picie alkoholu można przerwać w kazdym momencie, proces trzeźwienia można zatrzymać w każdej chwili....

a ja się z tym nie zgadzam ,bo to jak bym się godził że to kontroluję

:szok: w życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby to kontrolować! xcc
ja to zdanie Dziadziunia zrozumiałam trochę inaczej...

"picie alkoholu można przerwać" - że można, ale nie zawsze się chce, potrafi, zrobić ten krok - tzn - podjąć terapię, iść do specjalisty od spraw uzależnień itd...
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając... :bezradny: :(

dziadziunio napisał/a:

Mała napisał/a:
I dziękowałabym mojej SW, gdyby mój mężczyzna postąpił tak samo jak Ty


A przepraszam za co byś, dziękowała? Za to, że zachował się i postąpił tak, jak powinien?

Tak. gdybym była w chorym związku, z czynnym alko. Tym samym oznaczałoby to - że jestem dość mocno od niego współuzależniona :szok:
Na szczęście teraz takiego problemu nie mam sc43545 ...i prawa jazdy też nie :smieje:

dziadziunio napisał/a:
To Ty współuzależniona, masz pełny wpływ na zmiany, następujące u Twojego partnera
:mysli: tak - jeżeli zachowuję się jak typowa współ, tzn. stwarzam mu tzw.komfort picia - piorę brudne ciuchy, gotuję obiadki na kaca, tłumaczę w pracy - że jest chory (zamiast - pijany) itp.itd.
dziadziunio napisał/a:
lub też na to, że zmian tych, jest brak.
również w tym samym wypadku - tak kiedyś robiłam. Do czasu. Aż na chwilę zmądrzałam - wysłałam go na orbitę - tzn.terapię. Od tamtego momentu minęło kilka lat, zaszło wiele zmian - on przerwał terapię, obydwoje dokonaliśmy swoich wyborów, ja jestem tutaj a on...Nie wiem gdzie. I nie jest mi ta wiedza potrzebna :figielek:
dziadziunio napisał/a:
Okazało się, ze zrzucił tylko zbyt małe już ubranie i po prostu, się przepoczwarzył.

Tak samo przewrotny los potrafi zrobić nam piękne niespodzianki :pocieszacz:
...Bo czasem wszystko musi się rozsypać zupełnie, żeby móc zacząć życie od nowa :>

dziadziunio napisał/a:
Alkoholik to jeden z nielicznych, który potrafi zrobić sobie samemu krzywdę, tylko po to aby postawić na swoim, lub też kogoś ukarać.
:bezradny: niestety...

:) Perełka, Staaw, Jacek - a ja się cieszę, że tu jesteście...Bo każda Wasza odmienna niż moja myśl - daje mi do myślenia :mysli:

:buzki:
sc43545

Jacek - Pon 30 Paź, 2017 20:02

Mała napisał/a:
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając..

no tak lecz nie w każdej chwili
ja to na przykład nie wiem czym mądrym czy szalonym
bo i nawet byś mnie teraz dawała milion abym się napił alkoholu
nie zrobię tego :nie:
no i teraz u czytających narosły myśli "głupek" "nie mądry"
no i to właśnie są osoby które potrafią kontrolować proces trzeźwienia
ja nie :nie:
Mała napisał/a:
"picie alkoholu można przerwać" - że można, ale nie zawsze się chce, potrafi, zrobić ten krok

no właśnie,i tu wybrałem nie stosowny czas
bo chociaż nikt nie dawał mniem miliona,ja to zrobił dla Baby
"no i teraz się narodzi rzesza myśli damskich" - "głupek głupek " :glupek:
bynajmniej potwierdzą mój czyn ,,,,mojej głupoty
no cóż ...jeśli ktoś stawia miłość ponad wszystko
to jest skory do popełniania takich głupich uczynków
no i jestem w kropce,mieszane uczucia mądrym czym szalonym
niby mogę przerwać niby to kontroluje - alem w tym jezde :glupek:

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 21:19

Mała napisał/a:
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając...


I znowu się mylisz... :bezradny:
Zapicie kończy okres abstnencji, wykasowyjąc tylko licznik. To tylko jednak... jest dla niektórych wszystkim, i zapicie jest życiową ich porażką i totalna ich katastrofą. :mysli:
Zapicie niczego poza tym nie zmienia, jeżeli wprowadziłeś, wpisałeś w siebie jakiś zmiany, to zmiany te w tobie pozostają, będziesz już je w sobie miał. Nie pijąc tylko i będąc dumnym z rosnącego licznika, nie wpowadzając żadnych zmian, jest się nadal nawalony w trzy du** i wszystko co masz... to taśma z niepotrzebnym nikomu, licznikiem. Nie pijesz wprawdzie, lecz jeżeli masz nadzieję, że wytrzeżwiałeś, jesteś w błędzie. Jeżeli masz złudną nadzieję, ze stoisz w miejscu, także jesteś w błędzie...... gdyż jak widać.... alkoholizm w tobie, nadal się rozwija i zamiast, rozwijać się...ubożejesz.. :bezradny:

Miłego wieczorka ;)

dziadziunio - Pon 30 Paź, 2017 21:41

Oczywiście nie namawiam do zapijania, to jedna trudniejszych dróg. Kazde zapicie jak wszyscy wiemy, może się skończyć smiercią. Mówię i przekonuję do dokonywania zmian swojego wewnętrznego kształtu, który uniemożliwia nam tak prawdę powiedziawszy wszystko, a przedewszystkim nigdy, nie poiwoli ani nam, ani nikomu w około nas. być szczęśliwym i w pełni spełnionym..
:bezradny:

Jacek - Pon 30 Paź, 2017 22:46

dziadziunio napisał/a:
Mała napisał/a:
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając...


I znowu się mylisz... :bezradny:
Zapicie kończy okres abstnencji,
dziadziunio napisał/a:
Mała napisał/a:
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając...


I znowu się mylisz... :bezradny:
Zapicie kończy okres abstnencji, wykasowyjąc tylko licznik. To tylko jednak... jest dla niektórych wszystkim, i zapicie jest życiową ich porażką i totalna ich katastrofą. :mysli:
Zapicie niczego poza tym nie zmienia, jeżeli wprowadziłeś, wpisałeś w siebie jakiś zmiany, to zmiany te w tobie pozostają, będziesz już je w sobie miał. Nie pijąc tylko i będąc dumnym z rosnącego licznika, nie wpowadzając żadnych zmian, jest się nadal nawalony w trzy du** i wszystko co masz... to taśma z niepotrzebnym nikomu, licznikiem. Nie pijesz wprawdzie, lecz jeżeli masz nadzieję, że wytrzeżwiałeś, jesteś w błędzie. Jeżeli masz złudną nadzieję, ze stoisz w miejscu, także jesteś w błędzie...... gdyż jak widać.... alkoholizm w tobie, nadal się rozwija i zamiast, rozwijać się...ubożejesz.. :bezradny:

Gosiu,czegoś nie wiem,zapiłaś??? :roll:

Mała - Wto 31 Paź, 2017 08:45

dziadziunio napisał/a:

Mała napisał/a:
"proces trzeźwienia można zatrzymać" - niestety zapijając...


I znowu się mylisz...
Bo nie jestem alkoholiczką sc43545 Tylko współuzależnioną sc43545 Może właśnie dlatego się uzupełniamy, tworząc dwie strony medalu...tego samego medalu!
...Wczoraj sobie znów gdybałam, co by było, gdybyśmy z partnerem byli identyczni :glupek2: identyczny wzrost, siła, zainteresowania....brrr! xcc Pewnie zanudzilibyśmy się, albo zakłócili na amen! Bo albo szybko skończyłyby się nam tematy do rozmowy, albo pożarlibyśmy się o drobiazg, którego obydwoje nie jesteśmy wykonać...bo nam się np nie chce, mamy do tego uraz itp....
Podobnie jest z naszymi nałogami, dysfunkcjami, zainteresowaniami - dzięki temu, że jesteśmy tak różni i mamy wzajemnie uzupełniającą się wiedzę, tematy do rozmów nigdy nam się nie kończą :klotnia: :smieje: i jeżeli ja czegoś nie wiem - Jras mnie uświadamia. Jest tylko jeden warunek - muszę go o to zapytać :rotfl:

Jacek napisał/a:
Gosiu,czegoś nie wiem,zapiłaś???
:oops: szybko mnie rozgryzłeś...wszystko przez zbyt dużą butelkę mleka :beczy:
;)

sc43545
do zobaczenia później! moja siła mniejsza mnie wzywa :mama:

Jacek - Wto 31 Paź, 2017 09:04

Mała napisał/a:
Jacek napisał/a:
Gosiu,czegoś nie wiem,zapiłaś???
:oops: szybko mnie rozgryzłeś...

jaa - neuu :nie:
ja tylko wnioskowałem z tego tam opisu
który wyraźnie kogoś opisuje i na pewno nie samego autora
czyli co...gdybanie to tam ,z tym licznikiem :roll:

czerwonamila - Wto 31 Paź, 2017 18:51

jak gadać z ludźmi zjaranymi ziołem? u mnie większość na produkcji jest na zielsku.
Mała - Wto 31 Paź, 2017 20:41

Jacek my po prostu pisaliśmy o własnych doświadczeniach...na szczęście z przeszłości :mgreen:
dzięki tym rozmowom - dostaję w Waszych postach mnóstwo odpowiedzi na pytania dręczące mnie od lat...Czasem nawet nie umiem sprecyzować konkretnego pytania, żeby je postawić :bezradny:
...Dawno temu, po wyjściu z pierwszego chorego związku, kiedy jeszcze nie miałam pojęcia, że już jestem współ, miałam okazję rozmawiać z kimś, kto akurat wtedy - był w początkowej fazie trzeźwienia... Wiem ile wtedy go kosztowała rozmowa ze mną, odpowiedzi na trudne, dręczące mnie pytania... Co się stało, że przerwał wcześniej abstynencję...jego opowiadanie o (teraz dopiero wiem jak to się nazywa :( ) piciu kontrolowanym... O tym, jak bolesne było dla niego przebudzenie - że alkohol jest jednak silniejszy od niego...I nigdy do niego nie może wrócić. Bo straci coś dla niego najważniejszego na świecie. Rodzinę. Jednocześnie - przyznał - że wobec alkoholu...jest bezsilny... Jego już nie ma na tym świecie. Jego choroba byłą jednak silniejsza od niego. Ale za tamtą rozmowę...Zawsze będę miała do niego ogromny szacunek.
Dlatego tak ważne są dla mnie rozmowy z Wami tutaj...Ja nie zawsze wiem, jakie pytanie zadać - żeby uzyskać właściwą odpowiedź...Dlatego takie ważne dla mnie było, kiedy dziadziunio tak opisowo opowiadał o swojej przeszłości...Bo zawsze mogłam z tego wziąć coś dla siebie...A kiedy dołączało się do nas jeszcze więcej osób - tych odpowiedzi, na pytania, których nie umiałam zadać - było jeszcze więcej :mgreen: :buzki:
:kwiatek: zv4v

czerwonamila napisał/a:
jak gadać z ludźmi zjaranymi ziołem?
nie gadać. nie da się :bezradny:
:mysli: to znaczy - dałoby się - gdybyś paliła to zielsko tak samo jak oni :blee: Ale czy warto?...

Dawno temu - miałam okazję pracować na produkcji z chłopakiem, który niestety - brał coś na "przyspieszenie"...To była masakra...Nie dało się z nim pracować, strach było się do niego zbliżyć, gdyż potrafił nagle zrobić się agresywny :( Szkoda mi było na niego patrzeć - taki młody, a już tak niszczył sobie życie...
czerwonamila bądź sobą :pocieszacz: Jak się z kimś nie da porozmawiać normalnie - odpuść, nie zmuszaj się do rozmowy...Nie próbuj dostosować się do innych... Poza pracą - też masz życie, prawda? :pocieszacz: Wiem, że na obczyźnie - nie jest Ci łatwo, ale - coś chyba mi się wydaje, że pisałaś już o jakichś planach nauki języka?...Może tam znajdzie się ktoś - przy kim będziesz mogła być sobą i kto nie będzie próbował Cię zmienić?...Już tak ładnie zaczęłaś sobie radzić - w trudnych warunkach - sama w obcym kraju :pocieszacz: a jednak potrafiłaś znaleźć nawet tam coś - co lubisz (jazda rowerem?)? :pocieszacz: :buziak:
Odzywaj się, przynajmniej wiem, że sobie radzisz ergr

Bertrand Russell:

"W cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności."

Spokojnej nocy! sc43545

czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 06:44

Spoko. Moj wniosek : nie pasuje tutaj albo powinnam sama zajarac ha ha
staaw - Śro 01 Lis, 2017 08:35

czerwonamila napisał/a:
Spoko. Moj wniosek : nie pasuje tutaj albo powinnam sama zajarac ha ha

Wiem że to żart ale...
Jako 20 latek nie pasowałem do pijaków w pracy, dzisiaj jestem alkoholikiem...

Mała - Śro 01 Lis, 2017 10:42

czerwonamila podoba mi się Twoje poczucie humoru - dystans do samej siebie :) Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jeśli chcesz się śmiać z innych, najpierw naucz się śmiać z samej siebie :mgreen: Takich ludzi jak Ty - nie sposób nie lubić :buziak:
:pocieszacz: przyjdzie właściwy czas i moment - właściwe towarzystwo - samo Cię znajdzie :pocieszacz:
...Ale zauważyłam coś jeszcze - etap, który dość niedawno ja przechodziłam. Nagle, każdego poznanego człowieka, zaczęłam klasyfikować: DDA, współuzależniona, alkoholik, przemocowiec itp.itd. I nie było to dla mnie miłe :( Raczej przerażające. Nagle wszędzie dookoła zaczęłam widzieć tylko ludzi z dysfunkcjami i uzależnieniami...Na szczęście to minęło...Znów patrzę na ludzi - jak na ludzi. I widzę zwyczajnych ludzi :) I co ciekawe - pomocą okazały się właśnie rozmowy z Wami... Nie wiem, skąd się nagle wziął we mnie ten lęk, ale cieszę się, że juz minął. Bo to było bardzo męczące :/


staaw właśnie to mnie zawsze ciekawiło...skąd u nas predyspozycje do takich a nie innych uzależnień...
Wiem, że czasem można uzaleznić swój organizm od jakichś rzeczy (np. od słodyczy), ale jak to się dzieje z głową, umysłem?... :mysli: Może ja błędnie rozumuję (bardzo proszę o wyprowadzenie mnie z błędu :skromny: ) ale np. mój organizm jest uzalezniony od dużej ilości cukrów - jeśli mu ich nie daję - funkcjonuję jak zombi - nie mam na nic siły, myślę i rozumuję z dużym opóźnieniem, chodzę jak śnięta ryba (o ile ryby chodzą ;) ). Ale mój umysł - już nie ma problemu z odstawieniem, lub ograniczeniem słodyczy... Nie rzucam się na nie przy każdej okazji, nie obżeram nimi do granic możliwości... Raczej jestem wybrednym słodyczoholikiem ;)

sc43545

czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 16:21

staaw, ok akceptuje to ,że mam predyspozycję do ćpania chlania. OKEJ spoko ;) praca jest mną, tylko dopiero jak ktoś mi powiedział jak to działa. Na początku myślałam ,że to ludzie po prostu mega otwarci ;D serio ;) może naiwne ale tak myślałam.
czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 16:39

i jeszcze coś. co ja mam robić w firmie gdzie nawet kierownicy działów są zjarani ?
jedynie też zajarać.

staaw - Śro 01 Lis, 2017 16:44

czerwonamila napisał/a:
i jeszcze coś. co ja mam robić w firmie gdzie nawet kierownicy działów są zjarani ?
jedynie też zajarać.

Odpowiem jak stary nudziarz:
Pracując w mojej pierwszej pracy w warsztacie samochodowym gdzie nawet szef pił, pijąc ze starszyzną, miałem życie dużo lżejsze i kasę większą niż reszta kociarstwa (młodych).
Jednak cena za luksus okazała się bardzo wysoka... :bezradny:

czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 16:48

staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
i jeszcze coś. co ja mam robić w firmie gdzie nawet kierownicy działów są zjarani ?
jedynie też zajarać.

Odpowiem jak stary nudziarz:
Pracując w mojej pierwszej pracy w warsztacie samochodowym gdzie nawet szef pił, pijąc ze starszyzną, miałem życie dużo lżejsze i kasę większą niż reszta kociarstwa (młodych).
Jednak cena za luksus okazała się bardzo wysoka... :bezradny:


A ja odpowiem CI jako mądra kobieta: ten tekst o zajaranie to była ironia. JEDNIE co mam do dyspozycji zmaine miejsca zamieszkania i pracy. DAŁAM ogłoszenie o pokój teraz dzwonie o pracę. :D

staaw - Śro 01 Lis, 2017 16:51

czerwonamila napisał/a:
mądra kobieta

Domyślałem się ale wolałem mieć pewność... :rotfl:

czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 16:53

staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
mądra kobieta

Domyślałem się ale wolałem mieć pewność... :rotfl:



a jednak powątpiewasz :p ale
ja sama jeszcze powątpiewam szukam, upewniam się czy czasem ja jestem NIENORMALNA a oni NORMALNI :roll:

staaw - Śro 01 Lis, 2017 17:03

czerwonamila napisał/a:
upewniam się czy czasem ja jestem NIENORMALNA a oni NORMALNI

Mocno filozoficzne pytanie.
Wybór nie jest między byciem normalnym a nienormalnym a między byciem sobą a byciem cząstką tłumu. A jak napisał Le Bon (czy jak się to pisze) w swojej "psychologii tłumu" zbiorowa inteligencja tłumu jest równa najmniej inteligentnej jednostce w tym tłumie...

Teraz pytanie: czy chcesz być częścią popkultury MTV czy być sobą odkrywać nowe szlaki.
To drugie jest niestety trudniejsze...

Tworząc normy w demokracji trzech debili zawsze przegłosuje jednego mędrca... :bezradny:

Mała - Śro 01 Lis, 2017 17:32

czerwonamila napisał/a:
jako mądra kobieta:
:mgreen: :brawo: Gdybym mogła, to za Twoje słowa i poczucie humoru - ucałowałabym Cię i przytuliła! :radocha:
Podoba mi się ta osóbka która w Tobie tkwi! ergr

czerwonamila - Śro 01 Lis, 2017 18:00

staaw napisał/a:
Teraz pytanie: czy chcesz być częścią popkultury MTV czy być sobą odkrywać nowe szlaki.
To drugie jest niestety trudniejsze...

Ja już wybrałam dawno, chce być sobą. Przez to chcę zmiany pracy i swojego pokoju! ;)

Tworząc normy w demokracji trzech debili zawsze przegłosuje jednego mędrca...
Mała napisał/a:
Gdybym mogła, to za Twoje słowa i poczucie humoru - ucałowałabym Cię i przytuliła!
Podoba mi się ta osóbka która w Tobie tkwi!


To dopiero początek ,ale wiem że i będę tutaj użalać się nad sobą. 8|
Staram się coraz mniej pisać, jednak pisząc tutaj jakoś mi lżej :)

o teraz nawet w kuchni mnie obgadują,że chce zmienić prace ;D
ja do siebie powiedziałam: ee tam, nie interesuje mnie to nawet co gadają :lol2:

Mała - Pią 03 Lis, 2017 08:28

czerwonamila napisał/a:
pisząc tutaj jakoś mi lżej
i o to chodzi :)
czerwonamila napisał/a:
o teraz nawet w kuchni mnie obgadują,że chce zmienić prace ;D
ja do siebie powiedziałam: ee tam, nie interesuje mnie to nawet co gadają
:brawo:

Znów coś we mnie się zmienia...I dokonuję tych zmian sama, dzieją się wewnątrz mnie...
Pojawiła się większa asertywność, więcej wiary we własne siły. Czasem czuję się jak ptak, który miał do niedawna - związane rzemieniem skrzydła. Który nigdy nie szybował wśród chmur. A teraz - oglądam je z góry :)
I to dzieje się wewnątrz mnie...jeszcze tego na zewnątrz nie widać.
Podobnie jak czerwonamila - mam w nosie że inni mnie obgadują :radocha:
Stawiam sobie określone cele i do nich dążę. Coraz mniej o tym mówię - że chciałabym mieć to, tamto...Tylko szukam okazji do zdobycia tego, znajduję, umawiam, mam... :) Przeszłam od słów i nieosiągalnych marzeń - do czynów :)
I nie proszę już kogoś o zrobienie czegoś - "bo ja nie umiem :bezradny: ". już się nie boję. załatwiam sama. teraz prosze już tylko wtedy - kiedy, oceniając własne siły - naprawde wiem, że czegoś nie zrobię. i nie potrzebuję nikomu udowadniać, że jestem herosem, który nikogo nie potrzebuje i wszystko zrobi sam :)

cdn.

Mała - Pią 03 Lis, 2017 22:03

:mgreen: "Dzień Strusia Pędziwiatra"
...Moje nogi są 3km przede mną, a głowa...chyba 5 za ;)
Mały ludzik chyba lada moment założy 1 buciki...Właśnie padł - śmiejąc się jeszcze przez sen :mama:

Ja. Coraz rzadziej - pozwalam sobą manipulować. Za to coraz częściej - doprowadzam swoje plany do końca. I nie pozwalam ich rozmydlić...Cieszę się, że jestem teraz na tyle silna wewnętrznie - żeby nie pozwolić sobie na "słomiany zapał". Że jeśli już podejmę jakąś decyzję i zamierzam ją zrealizować - nie czekam na cud, że ktoś się domyśli, że powinien mi pomóc, bo ja taka "mała biedna sierotka"...Dziś, jeśli potrzebuję pomocy - proszę o nią. I na każde ewentualne "ale", czy "jak będą takie a takie okoliczności...", mam krótką ripostę ;)
Biurko.
Już od jakiegoś czasu - usilnie szukałam jakiegoś mebelka dla chłopców, w rozsądnej cenie, przy którym spokojnie mogliby odrabiać lekcje :) (starszy jest w przedszkolu - ale objęty nauczaniem początkowym, młodszy - 4-latek, też już ma swój pierwszy elementarz - z literkami). Wczoraj, przez przypadek - zobaczyłam w necie coś - na widok czego aż się zapowietrzyłam...Nic szczególnego, na dodatek droższe, niż przewidywałam, ale...Nie mogłam się napatrzeć...I jeszcze wczoraj wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Dziś - stoi już w pokoju chłopców...Dlaczego jest dla mnie takie ważne?...
...pamiętam jak sama odrabiałam lekcje...Jak mało miejsca miałam na rozłożenie zeszytów, na elementarz...Jak szybko wieczorem musiałam wyłączyć światło i iść się położyć - bo "Tata jest zmęczony po pracy"...
Dziś nasze dzieci mają swój pokój. Każdy z chłopców - ma swoje łóżko. Teraz także i swoje biureczko (a właściwie biuro! :smieje: - bo wygląda to najpierw jak szafa - otwiera się dwie połówki drzwi i wygląda jak biurko księgowej dużej firmy :rotfl: ). Ale jestem z niego dumna. Bo nie pozwoliłam sobie tego pomysłu wybić z głowy. I doprowadziłam go do końca. I wiecie co? Jak już wylądowało u nas...Wszyscy byli z niego dumni i szczęśliwi :lol2:
A ja? Rosnę z dumy. Nie zadzieram nosa, ale dumna jestem z siebie - że staję się tak bardzo samodzielna, że nie jestem aż tak bardzo zależna od kogoś - jak byłam kiedyś :kwiatek:

Tak dla żartu - na dobranoc:


sc43545 spokojnej nocy i do jutra!

Mała - Sob 04 Lis, 2017 22:54

8|
Piekielnie trudne jest stawianie granic. Szczególnie osobom bliskim...W szczególności - własnym dzieciom :(
Tym bardziej, że nie mam właściwych wzorców i uczę się na własnych błędach...Tym bardziej - że jeszcze nie mam za sobą wiedzy z terapii...
Przez to wszystko, co dzieje się w mojej głowie, coraz częściej łapię się na tym, że coraz częściej - znów zamykam się w sobie...Do tego jeszcze mały struś pędziwiatr, który piekielnie ciężko znosi ząbkowanie...A właściwie to ja chyba ciężej - bo cały czas poruszam się z "przyczepką" przyszczypniętą do moich nóg i spodni ;) ...albo na rękach...dzisiaj złapałam się na tym - że chyba szybciej i lepiej zniosłam jej poród, niż kolejny dzień wyrzynania się ząbków widmo :smieje: Zmęczenie psychiczne podsuwa człowiekowi czasem najdziwaczniejsze myśli!
Ale wszystko mija natychmiast, kiedy tylko mała-malutka sie uśmiechnie :mgreen: ...Śmieliśmy się dzisiaj, że gdyby nie uszy - śmiałaby się dookoła głowy... Wygląda wtedy dokładnie jak ta emotka: :mgreen:
Coraz częściej tez myślę o moich rodzicach...jak oni czuli się, kiedy nagle dotarło do nich, że dzieci im nagle powyrastały z leżenia, siadania i tylko raczkowania...Że nagle zaczęły zadawać trudne i niewygodne pytania...I wiem, że są ze mnie dumni :serce:
...Wchodzę dziś do kuchni i...staję nagle jak wryta...Za mną mój partner, a przede mną...na podłodze, tyłem do mnie siedzi jego miniaturka :mgreen: ...Zamurowało mnie...Do tego - ten ludź za mną - nosi spodnie, a ten przede mną - krótką sukieneczkę :rotfl:
I dziwnie się z tym wszystkim czuję...Bo mój czas - biegnie w ekspresowym tempie...Dopiero co przecież zaczęłam nowe życie... :>
I jest dobrze. Tak - normalnie! :mgreen:
Tak - jak zawsze chciałam :) Choć niezupełnie w takiej kolejności - w jakiej chciałam ;) Ale Ten Na Górze - wie, co robi :] I tak ma być :okok:

Spokojnej nocy! sc43545

Mała - Nie 05 Lis, 2017 21:13

:)
Kolejny śliczny dzień...Coraz więcej elementów życiowej układanki wskakuje na miejsce...
Coraz częściej zaskakuje mnie, że to, o czym kiedyś marzyliśmy, już się stało...i nawet tego nie zauważyliśmy :>
...tak właśnie działo się na początku naszego związku...Kiedy nasi chłopcy zaczęli do siebie mówić "braciszku"...Kiedy już zaczęli - podtrzymaliśmy to. I nawet w czasie najgorszych kłótni pomiędzy nimi - nie pozwoliliśmy im o tym zapomnieć...Dzisiaj do mnie dotarło - że to, o czym oni wtedy mówili - pół roku temu stało się rzeczywistością...Bo to maleńkie ogniwo ich łączące - jest ich maleńką, uwielbianą przez wszystkich trzech - siostrzyczką.
Od najstarszego - dostałam dziś przepiękny prezent...Specjalnie dla mnie upozowane przez niego zdjęcie :>
...Pamiętam pierwsze zdjęcie portretowe, które sama mu kiedyś zrobiłam. I pamiętam, jak serce mnie bolało, kiedy patrzyłam na nie, widząc na zdjęciu twarz dziecka, a spojrzenie dojrzałego człowieka...
dziś już tak nie jest. Dziś mały śmieje się całym sobą :>
A ja cieszę się, że cała trójka chłopców...ma w miarę normalne dzieciństwo :)
Więc jednak można... :) Trzeba tylko mocno chcieć :) I nigdy sie nie poddawać :> Bo póki życia - póty nadziei!


sc43545 Wam też życzę - spełnienia marzeń!

dziadziunio - Nie 05 Lis, 2017 21:40

Mała napisał/a:
Znów coś we mnie się zmienia...I dokonuję tych zmian sama, dzieją się wewnątrz mnie


Dawno mnie nie było. Napiszę o zmianach które zainstalowane mam już na stałe, a które to, wchodząc we mnie nauczyły mnie szacunku i poszanowania, do mnie samego. Jesteśmy nad morzem, pogodę mamy wyśmienitą i chociaż co jakiś czas popaduje, to i tak jest najwyśmieniciej jak, mogłoby być.
Przed wyjazdem robiłem działkę, sprzątałem liście, pakując je do worów i przygotowując do przedzimowej wywózki. Pakowałem, pakowałem aż zabrakło mi worków, dawniej resztę zgarnąłbym na kupę i laska... jak będzie czas... dokończę. Oczywiście czas potrzebny był mi na inne cele i tak to, zawsze rozpoczętą robotę kończył za mnie..nazwijmy go..ktoś. Teraz już tak nie potrafię, weszło we mnie i trzyma mnie mocno za mordę. kiedyś więc laska a dziś nie mogę zasnąc i jest mi z takim czymś po prostu żle. Wziąłem więc worki i pierwszego jrszcze przed cmentarzem o siódmej rano wsystko pokończyłem.
Teraz siedzę nad morzem i mam spokojną i wypoziomowaną głowę, tutaj także bardzo dużo jest roboty i także i tu nie mogę już zostawić po sobie ani jednego już babola.
Jutro wracamy i fajno jest. Mała się cieszy gdyż jutro nie idzie do szkoły, jest szczęśliwa i wiecznie uśmiechnieta. Wszyscy jesteśmy ciągle uśmiechnęci, morze o tej porze to jest coś, niesamowitego. Nie lubię sezonu, tłoku, tłumu, ścisku, syfu i upałów, teraz jest w sam raz.
Napisałem już wszystko to co chciałem i to, co miałem napisać jakkolwiek to brzmi. Zchodzę do podziemia i będę pisał po jednym poscie co tydzień, co dwa tygodnie i wszystko.
Jestem tu gdzie mam być, z tymi których kocham i którzy kochają i mnie..gdzie mi będzie lepiej?
Gdzie lepiej może mi być?
Miłego, pozdrawiam serdecznie. Spadam.:pocieszacz:
Mała, jestem pod wrażeniem, świetnie dajesz sobie radę, przytulam. Cieszę się, że u Ciebie także wszystko jest ok :pocieszacz:

Mała - Pon 06 Lis, 2017 12:42

dziadziunio napisał/a:
Jestem tu gdzie mam być, z tymi których kocham i którzy kochają i mnie..gdzie mi będzie lepiej?
:serce: też tak mam :serce:
dziadziunio napisał/a:
jestem pod wrażeniem
Dziękuję :skromny:

:pocieszacz: sc43545

oczywiście - cdn. :smieje: (bo znów się "przeprowadzam" :milczek: :smieje: )

Mała - Pon 06 Lis, 2017 21:55

;)
Jestem już wykończona...Fizycznie :)
Ale szczęśliwa.
Robiliśmy dzisiaj małe przemeblowanie. Tzn. Moje ukochane biureczko znów zmieniło miejsce zamieszkania - tym razem przeprowadziło się do innego pokoju ;) .Niby drobiazg, ale ile spokoju dzięki temu zyskałam :radocha:
Nasi chłopcy dojrzewają...Bracia - pomiędzy którymi jest niewielka różnica wieku - ale już widoczne różnice w zainteresowaniach...Potrzebują coraz więcej miejsca na swoje osobiste drobiazgi, ulubione przedmioty...Coraz więcej przestrzeni. Postawiliśmy więc w końcu dać im możliwość - by każdy z nich zyskał więcej swojej przestrzeni i...na dniach - każdy z nich będzie miał już swój pokój i będzie odpowiedzialny za swoją przestrzeń...
Patrzyłam dzisiaj na nich, na malutką i trudno mi było przyjąć do wiadomości - kiedy tak szybko zaczęli dorastać...
Starszy uwielbia spędzać wieczory - z książką w ręku... Nie dla niego już zbyt proste gry planszowe, czy puzzle z dużych elementów. Dla niego - wyzwaniem jest ułożenie obrazka z minimum 1000 kawałków! :smieje: A ja wciąż pamiętam, jak leżał sobie w łóżeczku i potrafił patrzeć się nawet pół godziny w jeden punkt...Potem powoli przekręcał główkę, znajdował inny punkt widokowy i znó poświęcał mu czas na kontemplację :shock:
Młodszy - od maleńkiego zafascynowany był samochodami...Jego pierwsza ukochana zabawka-przytulanka - to maleńki resorak, który podał mu jego niewiele starszy, ale już chodzący -
kuzynek :)
Malutka...turbodopalacze w tych maleńkich nóżkach i uśmiech dookoła głowy :mgreen: Wszędzie jej pełno, jest wszystkożerna, a jak coś jej nie pasuje - potrafi temu czymś przyłożyć, albo rzucić pół metra dalej, pyskując zabawce z niesamowitą energią :smieje: jakbym siebie widziała - kiedy idę się wyzłościć do kuchni, rzucając garkami do zlewu :smieje: Ale to nieodrodna córka swojego Tatusia :>
Fajna jest taka duża Rodzinka...Fajnie jest czuć, że jest się częścią całości...Że jest się kochaną, potrzebną, bez której te wszystkie tak różne elementy - nie tworzyłyby tak pięknej całości... :serce:
Ja też - "jestem tu, gdzie mam być" sc43545
I tak ma być! Spokojnej Nocy Ludziki! Jutro ciąg dalszy przygotowań do niespodzianki dla chłopców - bo My - rodzice, już postanowiliśmy - ale chłopcy - jeszcze nie wiedzą ;) Że dostaną od nas to - o czym marzyli - swoje miejsce. Swój kawałek małego świata - taki tylko dla siebie, gdzie będą mogli marzyć i śnić, gdzie będą mogli oklejać ściany swoimi wymarzonymi plakatami, obrazkami :)
Czas pozwolić im w końcu pozwolić rozwijać się bardziej :)

:buzki:

Mała - Wto 07 Lis, 2017 23:47

:]
...
I to by było na tyle :milczek:
:smieje:

A poważnie: wszystko jest tak - jak ma być...

sc43545

Mała - Śro 08 Lis, 2017 13:45

:evil: mała Malutka wciąż daje popalić...Na złość wszystkiemu - przyplątał się jej znów katar :(
Dużo się dzieje...Nie tylko u mnie, ale i w bliskim mi otoczeniu...
:) Już za miesiąc - najpiękniejsze w roku święta :) W tym roku - będzie jeszcze weselej i Rodzinniej! :radocha: Bo będziemy mieli gości :lol2: :radocha:
Odcięcie się od starego świata - sprawiło, że gdy wreszcie to wszystko, co za sobą zostawiliśmy - legło w gruzach i zaczęło budować się nowe :) Nowe znajomości, nowe zalążki przyjaźni :) Ale nie tylko...Stare znajomości - zaczynają, albo już pozamieniały się w bliższe relacje...Bardziej ciepłe i tak jakby...Rodzinne? :>
Trudno to wszystko opisać. To dzieje się w tak delikatny sposób, że w pierwszej chwili tego nie zauważamy... :)
Chłopcy rosną nam jak na drożdżach. Cała 3. Mała tez ich goni - na swój sposób, na razie na czworakach :smieje:
Jest dobrze...

cdn. postaram się! ergr

Mała - Śro 08 Lis, 2017 22:31

:mgreen: Chwila spokoju - nareszcie! :roll: ...moja pora na gorącą herbatę i chwilę spokoju ;) , kiedy poświęcam sobie samej czas - na przegląd dnia...Co się udało zrealizować, czemu poświęcić więcej czasu w następnych dniach, co powinno być zrobione w trybie nie cierpiącym zwłoki... Niczym słowa piosenki "jaki był ten dzień, co darował, co wziął, czy mnie wyniósł pod niebo, czy rzucił na dno?"...



:) Dzisiaj mogę być z siebie dumna...wszystko, co sobie zaplanowałam na minimalną ilość czasu - kiedy nie noszę małej - udało się wykonać. I to nawet ponadplanowo :smieje: A wystarczyło - przesunąć na godzinę - wskazówki zegara ;) Starszy synek miał do odrobienia pracę domową...Literki - na które dziś patrzyłam z zaskoczeniem - tak szybko i sprawnie, a do tego tak równo i ładnie mu dziś wyszły! Tym razem - bez żadnych poprawek gumką - z mojej strony :mgreen: Na początku myslałam - że jego motywacją było nowe biureczko i kredki, ale...Po wszystkim okazało się - że miał jedną, główną i niesamowicie motywującą go opinię...Swojej pani z przedszkola :mgreen: Powiedział - że jeśli zrobi to ładnie - to pani go pochwali! ...W mojej obecnej sytuacji - kiedy wciąż gryzą mnie wyrzuty sumienia, że tak mało czasu poświęcam na ich naukę - jest to dla mnie ogromną ulgą...Wcześniej - non stop robiliśmy coś razem - uczyliśmy się pisać literek, czytaliśmy (np.książeczki, gdzie część słów zastąpiona jest obrazkami), poznawaliśmy świat, pory roku...Uczyłam ich wszystkiego - co wiem ja, w miarę ich nieustających pytań o świat :) I już zbieram tego plony...Szacunek do ludzi. Do różnych zawodów. Tłumaczę - jak ważna jest nauka - by robić kiedyś to - co kochamy najbardziej...I jak czasem trzeba ciężko pracować - by osiągnąć to - czego się chce...
Ja sama mam kilka wyuczonych zawodów. A pracowałam w jeszcze kilku innych :) I dziś tego nie żałuję - jestem raczej z siebie dumna :mgreen: Wciąż się uczę, wciąż marzę o poznaniu innych przydatnych mi umiejętności - by w miarę możliwości - znów rozwinąc swoje pasje - gdy tylko nadarzy się okazja :>
Młodszy synek nie do końca mógł się dziś zdecydować - czy bardziej woli zostać kierowcą dostawczej ciężarówki, czy mechanikiem samochodowym...Spokojnie mu więc wytłumaczyłam - że jedno nie wyklucza drugiego! Że jeśli będzie tylko chciał - będzie mógł być np.mechanikiem samochodowym i naprawiać auta, a jednocześnie - może zarobić dużo pieniążków i kupić sobie taki duży samochód i nim jeździć :) Bo bycie kierowcą - nie koliduje z innymi zawodami :)
Może i nam dorosłym - wydać się to śmieszne, ale...Dla małego dziecka to potrafi stanowić duuuuży dylemat! :pocieszacz:
I od rozwiązywania takich właśnie dylematów - jesteśmy my...Z naszą wiedzą i zdobytym już doświadczeniem... Możemy uspokajać, motywować...pobudzać ambicję... :mgreen: fajnie jest być dzieckiem :) Ale chyba jeszcze fajniej - rodzicem - choć nie jest to łatwe zadanie 8|
...I tak zatacza się krąg życia...Dziecko - które się uczy od dorosłych...Dorosły - który przekazuje swą wiedzę dzieciom...które za jakiś czas - stają się dorosłymi...I koło się zamyka - tocząc znów dookoła...
Najważniejsze - żeby przekazać następnemu pokoleniu - właściwe wzorce :) Nie narzucać, ale wspierać, kiedy będzie stawiało pierwsze kroki - w dorosłym życiu...
...
Spokojnej nocy!

sc43545

(edit: HTML)

Mała - Czw 09 Lis, 2017 09:33

:) "I stał się cud..." ;)
Wystarczyło tylko raz rzucić hasło - "Chłopcy wstajemy!" i, co prawda w zwolnionym tempie - ale pierwszy raz nie musiałam od rana biegać i wszystkich popędzać, że spóźnią się do przedszkola... :)
Wystarczyło tylko lekko "postraszyć" - jak nie zdążysz - to po prostu nie pójdziesz... :bezradny:
...Dzięki temu - mała jakimś cudem nie wstała zbyt wcześnie, ja zdążyłam wypić cappucino, zrobić chłopcom śniadanie, podgrzać wiecznie uciekające mi mleko - a że nie wypili i nie zjedli? Ich wybór! I nawet nie musiałam zrywać się godzinę wcześniej, żeby wszystko grało...Po prostu - wrzuciłam na luz i pokazałam - że mi to "wisi" :smieje:
Czasem więc warto - zamiast biegać i starać się ze wszystkich sił - przestać innych wyręczać. Postawić granicę - stop. Ja teraz mam czas na kawę! - Nie. Chwilę możesz poczekać. -Nie - dasz sobie radę sam, wystarczy spróbować... I nagle okazuje się, jak bardzo są samodzielni, że znów potrafią sami przygotować sobie ubranka do przedszkola, zasunąć suwaki, pościelić łóżka... Itp. A nie - pozwolić znów wpakować w ramy współuzależnienia - tzn.bieganie, nakręcanie się, robienie 5 rzeczy naraz...
...A niestety ostatnio pozwoliłam się w to wkręcić. pojawiła się tzw."spychologia". Coś się komuś nie chciało zrobić? Nie robił. Czekał, że mamie zacznie to przeszkadzać i ona to zrobi...I zrobiłam. STRAJK :rotfl:
Ale powoli wszystko wraca do normy...Nareszcie.
Zmykam - przemeblowania ciąg dalszy. I mam nadzieję - że dziś - chłopcy będą już spać - każdy w swoim pokoju... :radocha:

Do zobaczenia później! sc43545

mIśka - Czw 09 Lis, 2017 23:13

Cytat:
stop. Ja teraz mam czas na kawę!

Super. Też tak chcę, tylko mi to ciągle często nie wychodzi. :bezradny:

Mała - Czw 09 Lis, 2017 23:37

mIśka :pocieszacz: wiem... :pocieszacz:
Mi zajęło 2 lata wypracowanie tego :bezradny: i to mimo wsparcia ze strony partnera! Nie jest to łatwe, ale możliwe do osiągnięcia...Jak widać po mnie :mgreen:
Najszybszą drogą - jaką można sobie pomóc - jest terapia współuzależnień...

... :) Z takich milszych rzeczy - jakie mi się ostatnio zdarzyły... Natknęłam się wczoraj w przedszkolu na ogłoszenie o wycieczce do muzeum i fabryki bombek w W. :shock: :mgreen: :radocha: Przecież to moje rodzinne strony! I wiecie co? łezka mi się zakręciła w oku...i to z przyjemnością... :) Jeszcze niedawno - ni huhu nie zaciągnięto by mnie i wołami w stare znajome okolice. A wczoraj - ucieszyłam się - że mój starszy synek tam pojedzie! :tak: W tym mieście przecież przyszedł na świat :chmurka:
Poza tym - już wychodzi z niego mały artysta...a w ramach wycieczki - jest także własnoręczne ozdabianie bombek - podobnie robiła kiedyś jego mama i jego Ciocia :) Oj budzą się we mnie stare dobre sentymenty! :chmurka:
...
Chłopcy już dzisiaj śpią w swoich pokojach...Jeszcze trochę mamy chaosu w pokojach, ale...Widzieliśmy ich radość - kiedy zrozumieli - ile zyskali przestrzeni :hejka:
A jutro - będzie z nami także najstarszy synek! Już wszyscy nie możemy się doczekać 5t4b :radocha1: cg45g i będzie nie 1 ale dwa strusie pędziwiatry w domu :smieje:
jest mi - po prostu dobrze g4g412



Do jutra! sc43545

Mała - Pią 10 Lis, 2017 22:05

:mgreen:
Z góry przepraszam za błędy, ale już prawie zasypiam z nosem na klawiaturze :wysmiewacz:
Nie mogłam się jednak pohamować i musiałam zajrzeć :oczyska:
Dziś Rodzinka w komplecie :> :> :> :> :> :>
Cudownie jest patrzeć, jak po kolei wędrują za sobą jeden za drugim, a za nimi - na czworakach - malutki Struś Pędziwiatr :rotfl:

Kupa śmiechu jest z naszymi urwisami - ale jak ich nie kochać ? :chmurka:
Zmykam ludziki :buzki:

:idespac:
sc43545


czerwonamila - Sob 11 Lis, 2017 09:12

to może ja podam parę słów do mikrofonu ;)
Mała mimo ,że masz partnera przypuszczam ,że czujesz się samotna. Pamiętaj masz zawsze siebie i tylko siebie :buzki:
Ja zaakceptowałam to ,że do końca życia będę sama. 8|
MOJE życie w Holandii jest dobre. Często płakałam przyznaję się i pewnie będę płakać. Zimny pokój i praca przez 3 dni, tego się nie spodziewałam :|

Najgorsze jest ,że ludzie piją w pracy przed pracą po pracy. Można ująć w skrócie ,że są upici w pracy i nikt im nie zwraca uwagi na to! :|
Wczoraj byłam w holenderskiej agencji w sprawie nowej pracy. Rozmawiałam po angielsku , więc szacun dla mnie heh :brawo:

Mała - Sob 11 Lis, 2017 23:42

czerwonamila...mogę Ci tylko dać buziaka...
:milczek:
I pogratulować -
czerwonamila napisał/a:
Wczoraj byłam w holenderskiej agencji w sprawie nowej pracy. Rozmawiałam po angielsku , więc szacun dla mnie heh
:brawo: Pewnie że szacun! :>
We mnie coś się ostatnio zablokowało...Jakbym stanęła w miejscu i stare życie - nałożyło się na to obecne. I dzieje się to tylko w mojej głowie - nie w rzeczywistości :bezradny: Chyba zwyczajnie ostatnio za dużo mam rozmyślania o moim byłym (sprawy urzędowe :( ) i rozmów z synkiem o jego biologicznym Tacie...
Ty za to idziesz jak burza :radocha: i niesamowicie mnie to cieszy! :buziak:
...
:) Dzisiaj przekonałam się ponownie - jak dobrym pomysłem było przeniesienie średniego synka do osobnego pokoju :) Najstarszy i najmłodszy - świetnie się dogadują i mają wspólne pomysły na aktywną zabawę. Średni - woli siedzieć przy biureczku, pisać literki, czytać książki... Ale potrafią też bawić się wspólnie - turlać z kanapy na podłogę, wycinać puzzle, rysować :) A malutka chodzi za nimi jak miniaturowy kotek i bez przerwy piszczy z radości :rotfl:
I jest tak jak powinno być :mgreen:
Uciekam spać - Trzymajcie się cieplutko w tą pogodowo-zmienną noc :buzki:

sc43545

czerwonamila - Nie 12 Lis, 2017 08:14

Mała napisał/a:
czerwonamila...mogę Ci tylko dać buziaka...
:milczek:
I pogratulować -
czerwonamila napisał/a:
Wczoraj byłam w holenderskiej agencji w sprawie nowej pracy. Rozmawiałam po angielsku , więc szacun dla mnie heh
:brawo: Pewnie że szacun! :>
We mnie coś się ostatnio zablokowało...Jakbym stanęła w miejscu i stare życie - nałożyło się na to obecne. I dzieje się to tylko w mojej głowie - nie w rzeczywistości :bezradny: Chyba zwyczajnie ostatnio za dużo mam rozmyślania o moim byłym (sprawy urzędowe :( ) i rozmów z synkiem o jego biologicznym Tacie...
Ty za to idziesz jak burza :radocha: i niesamowicie mnie to cieszy! :buziak:
...
:) Dzisiaj przekonałam się ponownie - jak dobrym pomysłem było przeniesienie średniego synka do osobnego pokoju :) Najstarszy i najmłodszy - świetnie się dogadują i mają wspólne pomysły na aktywną zabawę. Średni - woli siedzieć przy biureczku, pisać literki, czytać książki... Ale potrafią też bawić się wspólnie - turlać z kanapy na podłogę, wycinać puzzle, rysować :) A malutka chodzi za nimi jak miniaturowy kotek i bez przerwy piszczy z radości :rotfl:
I jest tak jak powinno być :mgreen:
Uciekam spać - Trzymajcie się cieplutko w tą pogodowo-zmienną noc :buzki:

sc43545

Mała
Kiedy w moim życiu było źle cały czas siedziałam tutaj i pisałam, czekałam aż ktoś mi odpisze da mi jakiś pomysł.Czasem się wkurzałam,że odpowiadają nie zgodnie z tym co ja myślę! i mówiłam sobie o nie, nie i tak zrobię po swojemu oni tak mnie nie znają. :D

Masz partnera prawda? Gdzie on jest ? Myślę ,że to co piszesz na forum powinnaś jemu mówić.

Matinka - Nie 12 Lis, 2017 11:40

Czerwona Milo, tak, piszę o sobie i zwracam uwagę na to, co mnie porusza. Ale podzielę się tymi refleksjami, bo to, co moje pochodzi też od innych.

czerwonamila napisał/a:
WIEcie czego tak szukam/szukałam w Holandii? opieki ze strony faceta. Akceptuje to,że będę to robić do końca życia, boli mnie to.

Jestem sama w obcym kraju, akceptuje to ,że do końca życia będę poszukiwać niebezpiecznych sytuacji. Akceptuje to cholera... Jestem nierozważna. :beczy:

BOJE się co jeszcze tutaj zobaczę.


czerwonamila napisał/a:
Ja zaakceptowałam to ,że do końca życia będę sama. 8|

Ja akceptuję to, co mi odpowiada, albo to czego nie mogę zmienić - np. przeszłości nie mogę zmienić. A to, co w przyszłości to dla mnie niewiadoma. Jednak układam dobry scenariusz, bo wierzę, że podświadomość realizuje moje przekonania.
Jeśli powiem "chcę być sama" to będę omijać ludzi na swojej drodze, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie dam im żadnej szansy na poznanie i zbliżenie.
Ale ja tego nie chcę. Ty też piszesz, że taka perspektywa Cię boli, nie podoba Ci się - to po, co się tego trzymać? Po co tak określać swoją przyszłość?
Też byłam w Holandii, młodsza od Ciebie, ale ze starszym bratem - miałam opiekę. Jakieś dwa miesiące tam pracowaliśmy. Cele były dwa: trochę zarobić a przy okazji poznać "zagranicę" (w tamtych czasach to był całkiem inny świat). Oba cele zostały zrealizowane i chwalę sobie to doświadczenie.
A jakie Ty masz cele do zrealizowania w Holandii? I w jakim czasie? To warto wiedzieć i zobaczyć, czy to się udaje. Czy gra jest warta świeczki?
czerwonamila napisał/a:
mam potrzebę założenia swojego wątku

Napisałaś to jakiś czas temu, czy coś stoi na przeszkodzie?
Pozdrawiam serdecznie! 98l9i

czerwonamila - Nie 12 Lis, 2017 13:44

Cieszę się,że odpowiadacie na moje posty ;)
Matinka
Wiesz co?
Ja akceptuję,że też tak może być że do końca życia będę sama. Jednak chcę mieć męża, chłopka i dawać mu swoją miłość :kwiatek:
Ja poznaję ludzi, nawet wychodzę na pizze z holendrami.
Jak na razie nie myślę nawet o powrocie do PL chcę tutaj żyć. Chyba ,że wrócę i pójdę na polską policję.
Jestem sama,ale jakoś cieszę się sobą i swoim własnym życiem! :brawo:

Nie mam znajomych rodziny ,jestem sama Lubię to. Lubię rower , spacer po lesie. I tak każdy z nas jest sam w tłumie ludzi ze swoimi myślami. Pomóc sobie możemy tylko my sami!

Może ponownie założę kiedyś swój wątek :roll:

baryłka - Nie 12 Lis, 2017 23:58

czerwonamila napisał/a:
I tak każdy z nas jest sam w tłumie ludzi ze swoimi myślami. Pomóc sobie możemy tylko my sami!

niby racja że każdy jest sam ze swoimi myślami ale jak ma się bliską osobę to można się tymi myślami podzielić i wtedy jest łatwiej fsdf43t
I dobrze mieć przy sobie takiego " Anioła " który w razie potrzeby poda nam pomocną dłoń :skromny:

Mała - Pon 13 Lis, 2017 00:03

czerwonamila napisał/a:
mówiłam sobie o nie, nie i tak zrobię po swojemu oni tak mnie nie znają.
:okok:
czerwonamila napisał/a:
Masz partnera prawda? Gdzie on jest ? Myślę ,że to co piszesz na forum powinnaś jemu mówić.
:oops: No właśnie...powinnam i - nie umiem. I jest mi z tym cholernie źle...

Niestety - wiem skąd się to u mnie wzięło. I zdaję sobie sprawę - że nie jest to wina mojego partnera...Tylko spraw urzędowych związanych z moim byłym partnerem. Nagromadziło się ich trochę i teraz mają ciąg dalszy... Przykro mi jest - ale w związku z moim byłym - toczy się w sądzie sprawa, której nie ja nadałam bieg. Tzn.nie bezpośrednio. Zostałam tylko powiadomiona o tym, że została skierowana do sądu w związku z nieściągalnością alimentów. I że zostało umorzone drugie postępowanie, wszczęte z ramienia innego urzędu - w tej samej sprawie... Już niedługo minie 2 lata, jak widzieliśmy się po raz ostatni... Do tego ostatnio, przeglądając różne zabawki, książeczki, starszy synek przypomniał - od kogo je dostali...Od swojego biologicznego ojca... :zalamka:
to wszystko sprawiło, że wróciły do mnie paskudne wspomnienia z końca poprzedniego związku...Potworna samotność i niezrozumienie - jak można po prostu "zapomnieć" o własnych dzieciach... Co dzień przecież patrzę przecież na mojego partnera, który jest przeciwieństwem tamtego...
Razem mamy 4dzieci. I nie ma - to jest moje dziecko, to jest twoje...One są wszystkie nasze i to nic - że najstarszy synek mówi do mnie "Ciociu!" Kochamy całą 4 jednakowo. I oni siebie też :)
...Niestety to dzieje się tylko w mojej głowie i...nie umiem o tym powiedzieć mężczyźnie - który jest tuż obok mnie - dosłownie na wyciągnięcie ręki...
...Ostatnio - jestem po prostu piekielnie przewrażliwiona - jak wróci z pracy i nie przytuli natychmiast po otwarciu drzwi. Jak ma zajęte ręce, bo akurat niesie ciężkie siatki z zakupami, a ja chcę właśnie teraz się przytulić...Przestałam też zauważać ciepłe gesty z jego strony...I nie robię tego świadomie :(
Do tego kilka ostatnich sytuacji - gdzie w tym roku wystąpiło jakieś zagrożenie życia, w jego bliskim otoczeniu, a mnie akurat przy nim nie było...
Ja się zwyczajnie chyba boję go stracić. Bo zbyt długo czekałam na kogoś takiego jak on. Taki zwyczajny człowiek - ale dla mnie wyjątkowy. Właśnie taki - jakiego zawsze potrzebowałam!
I tego wszystkiego nie umiem mu powiedzieć. Że boję się go stracić.
A przecież rozmawialiśmy dzisiaj...I nie umiałam się przełamać. On wciąż pyta - jak Ci pomóc? Co Ci jest?...A ja nie umiem odpowiedzieć :[ :beczy:

Dzięki czerwonamila :buziak:

Zmykam - zanim znów dopadnie mnie jakiś głupi dołek ;)
Spokojnej nocki Ludziki! :pocieszacz:

Mała - Pon 13 Lis, 2017 12:24

:)
...ulżyło. Nie umiałam powiedzieć - więc napisałam. Wyrzuciłam z siebie cały swój strach o niego...
Zrozumiał.
...Nawet nie zauważyłam, kiedy wróciłam do formy z początków mojego pobytu na forum. Wiecznie wystraszonej Małej, bojącej się własnego cienia, ale pokazującej wszystkim, że wszystko jest ok.
Głupie przemęczenie - a potrafi dokonać w psychice człowieka - ogromnych spustoszeń i całe lata pracy nad sobą - posłać w :evil:

Pora się pozbierać, a nie udawać, że nic się nie dzieje...


:kwiatek:

baryłka - Pon 13 Lis, 2017 13:23

Mała napisał/a:
I tego wszystkiego nie umiem mu powiedzieć. Że boję się go stracić.
A przecież rozmawialiśmy dzisiaj...I nie umiałam się przełamać. On wciąż pyta - jak Ci pomóc? Co Ci jest?...A ja nie umiem odpowiedzieć


Mała, musisz się otworzyć przed swoim partnerem . To nie jest proste ale aby Wasz związek był szczęśliwy musisz to zrobić .
Kiedyś też tak miałam , oddzielałam się murem , udawałam silną i że sobie radzę . A gdy sobie nie radziłam to i tak zamykałam się we własnym świecie . Było mi z tym "poprawnie " a nawet wydawało mi się że rewelacyjnie . Ale - wydawało mi się tylko !
Nie zdawałam sobie sprawy z tego że takim zachowaniem bardzo krzywdzę swojego partnera :zalamka:
Może myślisz że on tego nie odczuwa , nie przeżywa ? Mylisz się . On doskonale odczuwa to wszystko a to przekłada się na to że będziecie się oddalać .
Gdy ja w końcu to zrozumiałam i potem w rozmowach wspominaliśmy te chwile to dowiedziałam się jak bardzo te moje zachowanie wpływało na to że nasz związek się psuł .
Ja myślałam że wszystko jest ok , w zasadzie mówiłam mu to co myślałam że on chce słyszeć , a jak miałam złe dni to stawałam się egoistką tzn jest mi źle i już .
On zaś strasznie się tym przejmował , martwił . Aż w końcu powoli zaczynał mieć dość takiego związku . I pomimo tego że bardzo mnie kochał , to czuł że ten związek staje się dla niego toksyczny :(

Dobrze że w porę się ocknęłam :szok: w zasadzie pomogła mi to zobaczyć i zrozumieć moja przyjaciółka .

Dlatego Mała , jeśli ten związek jest dla Ciebie ważny to zacznij ten MUR który postawiłaś powoli burzyć . Otwórz się przed partnerem . Daj mu coś od siebie też ! Pamiętaj - on doskonale czuje że coś tam skrywasz w sobie, że zamykasz się 8|
Zadbaj o swojego Anioła :kwiatek:

baryłka - Pon 13 Lis, 2017 13:24

Mała napisał/a:
Pora się pozbierać, a nie udawać, że nic się nie dzieje...


i tak Trzymaj ! Powodzenia :brawo:

dziadziunio - Pon 13 Lis, 2017 20:17

czerwonamila napisał/a:
Myślę ,że to co piszesz na forum powinnaś jemu mówić



Napiszę jak ja... bym postąpił, gdybym tylko miał..... taką możliwość.
Gdyby moja partnerka czytała alkoholowe forum i śledziła na jaki temat i o czym piszę, wykorzystałbym to przeciwko niej. Pisał bym tylko o tym i na temat tego, co mi pomiędzy nami nie odpowiada lub też, przerysowywałbym na plus jej zalety aby w ten sposób zasygnalizować i pokazać jej, kształt do jakoego powinna podążać aby pomiędzy nami, wszystko było jak najbardziej ok... :skromny:
Magia, w której czarów brak :mysli:
Ale to ja...jestem alkoholikiem i gra po prostu, od zawsze.... mnie przerasta...ła. Inaczej nie mógłbym postąpić, musiałbym zrobić....tak.. :bezradny:
Moja na całe swoje i moje szczęście, w du*** ma alkoholowe fora i moje na nich pisanie...
Takie więc pogrywki.... także szczęście moje.... nie z jej ligi.. :beczy:
g45g21 g45g21 g45g21 g45g21 g45g21

baryłka - Pon 13 Lis, 2017 23:22

dziadziunio napisał/a:
Moja na całe swoje i moje szczęście, w du*** ma alkoholowe fora i moje na nich pisanie...


i to jest zdrowy układ / związek ! :brawo: najgorsze są "podchody" :boisie:

dziadziunio - Wto 14 Lis, 2017 19:36

baryłka napisał/a:
zdrowy układ / związek !


Układ, związek wszystko jedno, aby jednak razem ze sobą być należy szczególnie wyjątkowo, zadbać o higienę takiego wspólnego żywota. Dlaczego szczególnie? dlatego, że alkoholizm wciąż mniej jest poznany, zrozumiany niż całość kosmosu i wszyscy znawcy, bardzo mało na temat tego... co?, jak?, skąd? i dlaczego? wiedzą.
Aby żyć z kimś takim jak ja, trzeba mieć niesamowite wręcz wyczucie, niebywałe wręcz zdecydowanie jak i niespodziewanie silnie, stabilną osobowość.
Mała napisał/a:
Ja się zwyczajnie chyba boję go stracić. Bo zbyt długo czekałam na kogoś takiego jak on. Taki zwyczajny człowiek - ale dla mnie wyjątkowy. Właśnie taki - jakiego zawsze potrzebowałam!
I tego wszystkiego nie umiem mu powiedzieć. Że boję się go stracić.

Moja partnerka nigdy by mi czegoś takiego, ani nie napisała ani także nie mogłaby, mi tego powiedzieć...
Dlaczego?
Dlatego, ze sam nawet nie wiem, co tam we środku swoim mam i nie mam pojęcia, jakbym mógł na takie słowa z jej ust, zereagować? :skromny:
Uśmiecham się gdyż byłoby to istne sepuku z jej łuku i samobójczy strzał w oba jej piękne kolana, gdyż ja nie mógłby tego, po prostu nie wykorystać. :bezradny:
Skąd Ona to wie? nie mam pojęcia lecz wiem, ze wie o tym doskonale. :mysli:
Znaczy kocha mnie i jestem dla niej osobą, bardzo ważną,. Czuję to każdego dnia i wiem o tym doskonale lecz wiem także i o tym doskonale, że w razie czego, że w razie jakiegoś stanu W doskonale sobie bezemnie poradzi, że da sobie świetnie radę i o tym już także, przekonała i udowodniła mi to, nie raz. :tak:
Tylko tak można było, raz na zawsze ustawić mnie.... w rządku. :tak:
Oczywiście napisałem tylko o sobie, o mnie.... jako takim. :zlezka:
A jak wiecie mie jestem nikim wyjątkowym, więc mam tak samo, jak wielu z Was. :P
g45g21

Spadam na dwa tygodnie, miłego :pocieszacz:

Mała - Wto 14 Lis, 2017 23:32

baryłka dziękuję! postaram się...mocniej :)

dziadziunio napisał/a:
Pisał bym tylko o tym i na temat tego, co mi pomiędzy nami nie odpowiada lub też, przerysowywałbym na plus jej zalety aby w ten sposób zasygnalizować i pokazać jej, kształt do jakoego powinna podążać aby pomiędzy nami, wszystko było jak najbardziej ok...

:) Tego akurat nie robię :)
Przerobiłam już śledzenie moich postów przez byłego... :figielek:
Teraz...po prostu mam gorszy czas :( Niestety złapałam się na tym - że znów otoczyłam się murem. Ale powoli zaczynam go znów rozbijać. A przynajmniej próbuję

Buziaki i do zobaczenia jutro!

:figielek:

baryłka - Śro 15 Lis, 2017 00:31

Mała napisał/a:
znów otoczyłam się murem. Ale powoli zaczynam go znów rozbijać. A przynajmniej próbuję


weź młotek i rozwal ten MUR ! cczxc
Wiem że to trudne ale jak bardzo się chce to dasz radę fsdf43t
Taki MUR to nic dobrego i jak najszybciej trzeba go zlikwidować , bo może zdarzyć się tak, że jak za późno go w końcu rozbijesz to NIKOGO wokół już nie będzie :mysli:

Mała - dasz radę ! :buzki:

Mała - Czw 16 Lis, 2017 00:18

Zgłaszam sprzeciw :p
przeciwko bolesnemu ząbkowaniu u dzieci!
Wszelkie próby napisania posta przed północą - zostały skutecznie storpedowane i uniemożliwione przez miniaturową wersję Jrasa w spódnicy... :P

dzień zajęty pozytywnym myśleniem i działaniem :mgreen:
A teraz zwyczajnie - padam na nos...

Spokojnej nocy! sc43545 :idespac:

Mała - Czw 16 Lis, 2017 11:48

Chwila ciszy i spokoju na cappucino...
Mała wymęczyła mnie do granic możliwości.Nie wiem, skąd w małych dzieciach bierze się tyle energii! Ale sama też nie była lepsza ;) ...
Trudno samemu sobie postawić konkretną diagnozę - co się z nami dzieje. Bo zazwyczaj sam zainteresowany, dowiaduje się ostatni...
Nawet nie zauważyłam, kiedy potworne przemęczenie zamieniło się w depresję... Cały czas wydawało mi się, że wszystko jest ok, że wystarczy odespać (niemożliwe przy malutkim dziecku :mgreen: ) i wrócę znów do formy... :figielek: Nic bardziej mylnego! Bo zapomniałam - że fizyczne zmęczenie - można zregenerować snem, odpoczynkiem, ciepłą kąpielą z pachnącym olejkiem i książką w ręku, ale...co ze zmęczeniem psychicznym??? O tym zapomniałam... Przestałam słuchać muzyki, przestałam czytać nowe książki, zaprzestałam realizowania moich artystycznych zapędów... Cały dzień spędzony na czekaniu - aż mała zaśnie, kiedy się przebudzi na karmienie, na którą zrobić obiad partnerowi, kiedy chłopcy wrócą z przedszkola, jak im zająć czas, co zrobić na kolację itp.itd. A czekanie - skracałam sobie wykonywaniem piętrzących się domowych obowiązków :( Co z tego, że partner mi mówił: "usiądź, odpocznij!" skoro ja miałam stertę prasowania, a akurat mała usnęła? Co z tego, że moje dzieci już od dawna potrafią pościelić łóżeczka i zająć się sobą? Nie, ja musiałam być wszędzie pierwsza i robić wszystko za wszystkich...A potem padałam na nos... :bezradny:
Wczoraj powiedziałam sobie dość. Nie mam ochoty znów za kogoś sprzątać. Nie mam ochoty wstydzic się za chłopców - że mają bałagan w pokojach...I co? Tata wrócił z uczelni, dzieci oglądały bajkę, uprzednio oczywiście - z własnej woli posprzątawszy w pokojach :) Struś Pędziwiatr bawił się na podłodze w najlepsze, ogryzając szczoteczkę do zębów, a ja? Wreszcie usiadłam z książką w ręku... :) Ale żeby było zabawniej - to nie zwykłe czytadło - tylko: Kuchnia góralska :rotfl: Wróciło trochę wspomnień z dziecięcych lat, a że książka zawiera nie tylko przepisy, ale i trochę historii, pięknych zdjęć zabytków, opisów tych miejsc...Znów odezwało się moje chciejstwo ;) ..."Moskole" były chyba dzień wcześniej, zawzięłam się więc na robienie podpłomyków ściśle wg.przepisu z tej książki...I jak to ja - w ostatniej chwili zmieniłam koncepcję. Efekt? 4 razy piekłam bułeczki. Co z tego mam? Moje niskie poczucie własnej wartości - znów wywindowało się na właściwy poziom :D , jak tylko moi panowie się do nich dopadli... :mniam: Następne w planach są "Fizoły" (skąd moi przodkowie brali takie nazwy? :wysmiewacz: ) ...ale z racji mojego dzisiejszego nastroju - w lodówce czeka na wykończenie - ciasto na "leniwe" :smieje:
I mam do tego prawo :mgreen:
cdn. - jak mi się jeszcze uda ;)

sc43545


Maciejka - Czw 16 Lis, 2017 13:20

Wiesz co Mała? Gdyby mi ktoś tak napisał jak Krzysiek wyżej do Ciebie to kopnęlabym go w źić i załozyła własny temat i pisała to co potrzebuję. Ja tu widze cały obraz autora i mówi on wszystko. Zrobisz jak zechcesz Twoja decyzja.
Tosia - Czw 16 Lis, 2017 22:25

Troche poźno,ale mam pytanie... dlaczego nie mógłbyś tego nie wykorzystać, znaczy pełnej świadomości, że jestem kochany, potrzebny i nie zastąpiony....?
Mala,uwielbiam Cie, i wiem, a morze i nie wiem, ale jestes mi mega bliska.
Dziadziunio,odpoczywaj,ja też odpoczywam:-)
24h bez alkoholu,z Przyjaciólmi:-)

Mała - Pią 17 Lis, 2017 23:18

Tosia napisał/a:
jestes mi mega bliska.
I wzajemnie! :buzki:
Tosia napisał/a:
24h bez alkoholu,z Przyjaciólmi:-)
:radocha:
...kolejna zarwana noc :zmeczony:
Dziś pobudka była koło 4 rano... 8|
Tata przejął urwisa na chwilę - więc pora złapać choć 5 minut snu :smieje:
ale nie mogłam się pohamować, żeby do Was nie zajrzeć :buzki:

Perełka dziękuję że się odezwałaś :buzki:
Padam na nos - jutro będę mysleć ;)

sc43545

Mała - Sob 18 Lis, 2017 22:03

Dzień na wariackich papierach :szok:
4 dzieci w domu, w tym jedno spokojne, jeden "szybcior" i dwa strusie pędziwiatry :wysmiewacz:
Ale spędziliśmy cudowny dzień :mgreen:
W 5 - bo Tatę wysłaliśmy w kibinimater, żeby się dobrze bawił :mgreen:
...Pierwsze słowa jakie usłyszałam po jego powrocie to... "Mała jesteś wielka!" :skromny:
...Już dawno nie widziałam go tak szczęśliwego i radosnego :) ...Ostatni raz, chyba wtedy, kiedy nasz najmłodszy synek - złowił swoją pierwszą w życiu rybę - na miniaturową wędkę, którą mu kupił Tata :> Był wtedy z niego tak niesamowicie dumny! :>
...Zabawna sytuacja z wczoraj: Tata wchodzi do pokoju, trójka starszych urwisów robi "tornado" (tzn.tylko regał stoi na swoim miejscu - jeszcze! :smieje: ), a dzieci biegają z łomotem z pokoju do pokoju i...zamiast zwyczajowego opier-papier, słyszę: "Kocham Was chłopcy!" Aż mi łzy stanęły w oczach, a malutka w moich ramionach uśmiechnęła się przez sen :chmurka:
...Mała spędziła dziś prawie cały dzień z braćmi. Okazuje się, że kiedy nie wchodzę jej "w oczy", potrafi godzinami przesiedzieć koło nich, biegających, skaczących, wariujących dookoła niej...Oczywiście z krótkimi przerwami na jedzenie :smieje: Dzisiaj zachwyt dzieci wzbudziła trójkolorowa galaretka. Mała-malutka najpierw nie wiedziała, jak to sklasyfikować, a po chwili, gdy poczuła, że zimno dobrze jej pomaga na bolące dziąsełka...Nie nadążałam nabierać na łyżeczkę! :smieje: Mały urwis co chwila teleportuje się z miejsca na miejsce i nigdy nie wiadomo, czy znajdzie się ją stojącą przy krzesełku w kuchni, czy wędruje akurat bokiem przy wersalce :aniol: Nic tylko - drugi Jras, ale w spódnicy :rotfl:

Cudowny dzień :skromny: Czasem do szczęścia - nie trzeba dużo...A jeszcze milej - gdy ktoś to docenia :buzki:

Spokojnej nocy! sc43545

Tosia - Nie 19 Lis, 2017 22:21

Eh, to nocne pisanie, morze,może,dawno takiej wpadki nie mialam,:-)no może 1,5roku temu:-)
A tak serio,zmeczenie dobilo mnie,może nie zmeczenie ale brak 8h treningu, brakuje mi tego,choc przy Szkrabie jest co robic,jednak to nie to samo.
Pojawiają sie sny alkoholowe,niepokoi mnie to.
Mała,,masz niezly ubaw z urwisami,tak ma byc:-)
Dziadziunio wracaj..
24h bez alkoholu,dobrze ze wytrwalam.

Mała - Śro 22 Lis, 2017 09:02


Chwilowa awaria usunięta :)
Oj dzieje się dzieje - tym bardziej, że zbliżają się święta i w przedszkolu chłopców coraz więcej różnych atrakcji...
Marzy mi się urlop na Bahamach :smieje: pod palmami, na leżaku, sok pomarańczowy w ręku :chmurka: ale pomarzyć dobra rzecz ;)
Mały Ludzik wymaga coraz więcej uwagi, a ja nie umiem rozciągnąć doby ponad standardowe 24h :D
Zmykam więc na razie :buzki:

Mała - Nie 26 Lis, 2017 17:49

:] Moje przemęczenie sięga już zenitu ;) Ale od czego jestem Matką?... Takie stworzenia mają chyba niewyczerpane źródło energii! :lol2:
Tak niedużo mi do szczęścia potrzeba - dziś wystarczył po prostu dzień spędzony w przemiłym towarzystwie :mgreen:
...Wśród tych wszystkich pasji, które mam - brakuje tylko czasu i możliwości na realizowanie ich...A czasem zwyczajnie - na podzielenie się z kimś swoimi zainteresowaniami...Dzisiaj dostałam to w skoncentrowanej pigułce - w gronie bliskich mi ludzi :buzki: I od razu chce się żyć :radocha: ...szkoda tylko, że nogi mnie już tak bolą od łażenia z Małą-malutką (uczepioną łapkami z tyłu moich spodni :smieje: ) - bo najchętniej - skakałabym z radości :hura:
...
Chłopcy zawzięli się za własnoręczne zrobienie papierowych bombek do przedszkola ;) Takich jak robi mama...Trochę opornie im to idzie - ale od czego mają pomocników w postaci elfów św. Mikołaja? :mikolaj: ...Po cichu elementy bombek składają się wieczorami same - ale ostateczny kształt - nadamy im już razem :) Bo przecież muszą powiedzieć, że to oni zrobili, a Mama tylko trochę pomagała! :rotfl:
Starszy synek - ewidentnie idzie w kierunku artystycznym... i gastronomicznym :>
Młodszy - ma silne zapędy w kierunku samochodowym...Ma dopiero 4latka, a już myśli o szkole dla mechaników samochodowych...
I te ich pasje - nie zmieniają się już od ponad 2 lat :chmurka:
A my? Rodzice?...Staramy się ich w tym wspierać.Na tyle na ile możemy...Wiedzą, zainteresowaniami... Nie mówimy, nie wpieramy im, że muszą skończyć ten zawód co my, że muszą kochać to samo - co my... :nie: Pozwalamy im wybrać własną drogę i bez względu na to - jaką wybiorą ostatecznie - nadal będziemy ich wspierać... Bo przecież to Nasze Dzieci! :serce:
Już ciekawi mnie - kim będzie ten nasz najmniejszy stworek...Na razie tylko obserwuję i ewidentnie da się zauważyć jedno - że nie da sobie w kaszę dmuchać! :nerwus: Przewróciła się i uderzyła o podłogę? Wściekła się i napyskowała podłodze po swojemu :evil: Głodna jest - a obok stoi talerz z jedzeniem? Od czego ma ręce? - od razu trzeba złapać jedzenie w obie garście i wpychać do buzi... :rotfl: ...Oj, nieodrodna córeczka Jrasa! :smieje:
Zmykam do swojej rodzinki :serce:
Mamy naprawdę cudowne dzieci i ....Przy nich człowiek zapomina o wszystkim co złe, o całej smutnej przeszłości :>
Każdy Rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej...Ale niektórym rodzicom - tym, którzy nie wynieśli właściwych wzorców ze swoich domów - jest trochę trudniej. Ale warto się starać. Bo radość z tego - jak rosną i dojrzewają nasze dzieci - sprawia, że nasza przeszłość - rozpływa się we mgle :)
Dumna z Nas jestem :serce:

sc43545

Mała - Śro 29 Lis, 2017 22:29

:roll:
Starszy synek jedzie jutro w rodzinne okolice... A ja chyba bardziej przeżywam jego wyjazd niż on sam :szok:
...Miałam dzisiaj w jego sprawie, rozmowę z jego wychowawczynią i...przeżyłam niemałe zaskoczenie...Jak bardzo jest rozwinięty. Jak ogromną wiedzę posiada z dziedzin - których, według przedszkolnego programu - wcale mieć nie musi. Że z jednej strony - są niedociągnięcia w nauce, w porównaniu z dziećmi, które chodzą do przedszkola od 3 roku życia (a on poszedł dopiero 1 rok!) a z drugiej strony - że jest wyjątkowo rozwinięty, dojrzały, opiekuńczy, ma ogromny zakres innej wiedzy, wychowania, zachowania... "Gratuluję dziecku takich rodziców, a Rodzicom takiego dziecka"..."Pani już nic nie musi robić, proszę mu tylko w domu pozwolić się bawić!" (na moje - nauczyłam go wszystkiego, co umiem sama...) :serce:
Wychodziłam stamtąd niesamowicie dumna. Zniknęło moje poczucie winy - że czegoś nie dopilnowałam, że za mało czasu ostatnio poświęcam chłopcom - a na pewno mniej - niż przed urodzeniem Małej-Malutkiej Gosi :mama:
...Jeszcze dużo jednak pracy przed nami. Mam jednak świadomość tego - że nie jesteśmy już z tym wszystkim sami.Z jego pamięcią o przeszłości... Że prócz naprawdę ciężkiej pracy naszej dwójki, jako rodziców w przywróceniu mu "normalności" i życiowej stabilizacji - będzie nas także wspierało przedszkole... :)
...
Mała- malutka - przeżywała dzisiaj horror szczepienia... :beczy: :[ :nerwus: 4 ukłucia za jednym zamachem - to dużo :( Ale dzielnie je przeszła, po czym, kiedy napad złości minął - pokazała co potrafi... :smieje: I jak jest silna. Na oczach pielęgniarek podniosła się z czworaków na wyprostowane nóżki, kucała, wstawała sobie, trzymając się mnie jedną ręką, znów kucała, próbując podnieść z podłogi niewidoczny przedmiot...gadała po swojemu, próbowała powtarzać jakieś słowa... :shock:
Ale to wszystko trzeba zobaczyć na własne oczy - bo uwierzyć jest trudno :milczek:
fakt faktem - w uporze i jedzeniu - nieodrodna córka Jrasa! :mgreen: Wystarczy dać jej tylko miskę z burakami albo makaronem...Tego nie da się opisać - to trzeba zobaczyć :smieje:
Jest po prostu - dobrze. I tak ma być :buzki:

Zmykam odpoczywać Spokojnej Nocy! sc43545

dziadziunio - Czw 30 Lis, 2017 01:11

Mała napisał/a:
Wychodziłam stamtąd niesamowicie dumna. Zniknęło moje poczucie winy - że czegoś nie dopilnowałam, że za mało czasu ostatnio poświęcam chłopcom - a na pewno mniej - niż przed urodzeniem Małej-Malutkiej Gosi


:brawo:


Jak mała poszła do przedszkola, teściowa przyniosła dla mnie.... newsa.
- Krzychu, wszystkie wychowawczynie są zafascynowane małą. Jest przygotowana na maksa i przewyższa wszystkich o ,,,włos,,, :brawo:
To było miłe, nie miałem nic i cieszyć za bardzo, nie miałem się z czego. Wszystko jeszcze w tamten czas odbierałem na opak, ale to......było mi niesamowicie pomocne i zbawienne..
W niedzielę mamy na mitingu studentów, wszystko wraca do normy.
Mała pozdrawiam serdecznie, trzymaj się i nie przejmuj się tymi, który już dawno powinni o sobie pisać w swoim temacie....tylko w jakim temacie? i o Kim? g45g21
Tosiu Przyjacielu jeszcze nie dziś..przepraszam.. :pocieszacz:
Miłego, pozdrawiam. Spadam :pocieszacz:
Perełko buziole :mysli:

Maciejka - Czw 30 Lis, 2017 05:41

O a to z jakiej okazji? Dziadziunio najpierw mi piszesz spadaj a teraz buziole i ta emota. Nie rozumiem :bezradny:
Matinka - Czw 21 Gru, 2017 19:30

Halo, Mała! Co tam słychać? Czemu Rozgłośnia nic nie nadaje? :shock: ;) Wierni słuchacze się niepokoją :szok: Mam nadzieję, że Cię rozbrykana rodzinka nie wykończyła! ;) Pozdrawiam ciepło! :buziak:
dziadziunio - Sob 30 Gru, 2017 01:00

No właśnie. :mysli:
Przyznam Mała, że mnie ten stan rzeczy niepokoi. Nie wiem co się dzieje, zamilkłaś tak nagle :krzyk:
Ja już nie mam, miewam czasu. Jak chcesz, lub też nie chcesz już pisać, napisz mi na PW i zamkniemy temat.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok.
Buziole :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 07 Sty, 2018 00:21

Przepraszam.
Czy ktoś wie, co dzieje się z, u Małej? :bezradny:
Pozdrawiam. :pocieszacz:

smokooka - Nie 07 Sty, 2018 22:25

U Malej czy u Tosi? Mała to jakoś żyje zdaje mi się, a Tosia mnie niepokoi...
Mała - Wto 09 Sty, 2018 09:38

Dzień dobry! :)
Moja Mama zawsze mówiła, że "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". I miała rację
Ale kiedy jestem tutaj - mam ochotę powiedzieć "wszędzie dobrze, ale na Dekadencji najlepiej"
Długo mnie nie było - co nie znaczy że zapomniałam o Was. To nie tak. Nie zapomniałam, tylko...Nie dałam sobie rady...Nie wiadomo kiedy osłabienie fizyczne przerodziło się w gorsze samopoczucie...I tak powolutku sobie sama wykopałam pod sobą dołek i w niego dobrowolnie,c hoć z opaską ślepca na oczach - po prostu weszłam i przycupnęłam w kąciku...
Nie powiem, żeby było mi tam dobrze, ale zwyczajnie nie miałam siły żeby stamtąd wyjść. Do tego jeszcze tyle się działo...Dzień przed wizytą w sądzie - spędziłam kilkanaście godzin w szpitalu na badaniach. Wyszłam na własne żądanie - nie wytrzymałam już tęsknoty za dziećmi. Wiedziałam, że są zadbane i bezpieczne w domu z Tatą, ale...płacz małej w telefonie sprawił, ż w jednej sekundzie podjęłam decyzję. Wytrzymałam tylko do zakończenia kroplówki, podpisałam dokumenty i po prostu poszłam do domu...Nie chciało mi się nawet wzywać taksówki :) Nogi same rwały się do mojej Rodzinki :D
Sprawa w sądzie - niepotrzebny strach. Będę jeszcze wzywana w bliżej nieokreślonym terminie...I po strachu. Na razie ;)

Święta. Cudowny czas. Spędzony nie tylko z Rodzinką, ale także z ludźmi - którzy stają mi się coraz bliżsi. Tylko że też nie miałam czasu odpocząć. Wręcz przeciwnie - miałam pod opieką jeszcze jednego, na dodatek ząbkującego ludzika pod opieką. Ale to była wyższa konieczność...Sama byłam kiedyś w podobnej sytuacji i z przyjemnością, mimo przemęczenia - pomogłam. Bo mi wtedy - nie miał kto pomóc.
Jest w Świętach Bożego Narodzenia jakiś cud...Nie tylko zmienia się atmosfera i ludzie stają się dla siebie milsi, ale - dzieją się także inne cuda...zwykła kolęda puszczona we właściwym momencie, przez właściwą osobę sprawiła, że dla mnie stał się mały cud. Poczułam przy sobie obecność kogoś, za kim po ponad 7 latach - wciąż tęsknię...Moja Mama...I wiem, że nie była sama :) Przyprowadziła ze sobą wszystkich bliskich mi ludzi, którzy odeszli już na tamtą stronę życia :serce: z którymi nie miałam możliwości się pożegnać...Przez kilka chwil - czułam ich bliską obecność, ciepło na policzku, jakby głaskała mnie po nim moja Kochana Mama :) Przez te kilka momentów - znów miałam możliwość poczuć się "Mała", jak kiedyś, kiedy siadałam przyszywanej babci, wujkowi, cioci - na kolanach. I te kilka chwil - dało mi niesamowitą siłę :serce: Przypomniałam sobie wszystkie piękne momenty ze wszystkich możliwych Wigilii z dzieciństwa :mikolaj:
ergr dziękuje Ci za to Kochana!
A jak jest teraz? No cóż - po prostu życie...Mała Jraska w spódnicy znów "ząbkuje" i po raz kolejny tych ząbków ani widu, ani słychu :smieje:
Sukcesem było dla mnie wczoraj przespanie 4 i pół godziny jednym ciągiem :D I tak już od 5-ciu miesięcy z krótkimi przerwami.
Ale jeszcze żyję. Matki to jednak prawdziwe, wyjątkowe perpetuum mobile ;)
:buzki: zmykam na razie :)
Ale dziękuję wszystkim, którzy o mnie myślą i martwią się ergr
Jestem i o Was nie zapominam. Tylko często jestem tak zmęczona, że zanim dojdę do kompa - wolę paść na łóżko i choć chwilę poleżeć ;)
aha - z takich zabawnych sytuacji: Jras ostatnio aż się zapytał: "Po kim ona jest taka upar..." i już nie kończył zdania, tylko obydwoje zaczęliśmy się śmiać :) Bo ewidentnie - charakterk Mała Julcia Małgosia - ma po Tatusiu! :smieje:
:buzki:

dziadziunio - Wto 09 Sty, 2018 22:52

Miło Ciebie widziec... :skromny:
Fajnie jest.. :radocha:
Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie Krzysztof :pocieszacz:

smokooka - Wto 09 Sty, 2018 23:15

ergr
Mała - Czw 18 Sty, 2018 10:50

:mgreen: korzystam z chwili, że Mała Gosia poczłapała do braci... i nie jojczy, jak tylko zobaczy mnie przy lapku ;)
5-miesięczne czekanie wreszcie zakończone sukcesem :hura: tzn. Mamy już 2 zęby --> sc43545
:buahaha: tzn. nie ja - tylko Mała-mała :rotfl:
W domu chwilowy sajgon i zniszczenia po codziennym przelocie tajfunu zwanym "trzy demonki" ;)
Wczoraj wreszcie doczekaliśmy się śniegu, niestety chłopcom tak zmarzły pewne części ciała, że nie udało im się ulepić bałwana... Ale przynajmniej wrócili mokrzy od śniegu i szczęśliwi :tri:
A bałwan też się ulepił ;) ktoś z sąsiadów zrobił nam niespodziankę i przed naszym oknem tzn.2 piętra niżej :smieje: ) postawił pięknego uśmiechniętego bałwana :mgreen:
...
Z takich małych drobiazgów....:
1.Dostałam mojego wymarzonego kwiatka :> tzn. nigdy, nikomu o tym nie powiedziałam, ale zawsze marzyłam, żeby dostać...owoc ananasa! :smieje:
2.Moje placki z brzoskwiniami - zrobiły w domu furorę! :hura: Moje niejadki nie mogły sie ich nachwalić i musiałam robić powtórkę następnego dnia :shock: Jeszcze nie widziałam - żeby cos tak wsuwali! I żeby to nie miało tony cukru w sobie :smieje: (w orginale - to zwykłe placki z jabłkami - tzn.gęste ciasto - podobne jak na naleśniki i zamiast jabłek - brzoskwinie z puszki)
...
Zmykam na razie :buzki: Mała Gosia ostatnio prawie nie pozwala mi na siedzenie przy kompie, nawet kiedy jej puszczam muzykę - od razu pakuje mi się na kolana, wali łapkami w klawiaturę i ściąga na podłogę wszystko, co się da :evil2" Ma przy tym najcudowniejszy uśmiech na świecie - nie sposób sie więc na nią gniewać :mama: a prawie wogóle już nie śpi w dzień - no chyba że 1 raz - 5 minut czujnej drzemki :smieje: ...Do tego potrafi jeszcze grasować do 3 w nocy, wstawać o 6 i kilka razy jeść w czasie snu. Skąd się bierze w niej tyle energii??? Ale to nic - najstarszy był podobno taki sam :mgreen: Też mu było szkoda czasu na sen! :rotfl:
:buzki: Mała :) 5grv

Mała - Czw 18 Sty, 2018 20:15

:mgreen: Chwila przerwy, małaMała dorwała swoją większą kopię w męskiej wersji, a 3 diabełków już śpi....więc ja korzystam!
dzisiaj był Dzień Komety :>
Nasz najstarszy - przyszedł z prośbą - żeby pójść później spać - bo chciałby zobaczyć kometę.... Wiem, jak bardzo jest zafascynowany i to juz od dawna, planetą ziemią, kosmosem, innymi planetami... Szybko więc (oczywiście jedną ręką, bo na drugiej mała sc43545 ) wyszukałam w necie - kiedy będzie można zobaczyć na niebie kometę... cf2423f oj nieprędko! Ale od czego jest wyobraźnia?... Najpierw puścilam chłopcom film o lecących kometach (naukowy!) a w międzyczasie - przygotowałam materiały: pojedyncza dziecięca skarpetka, jednorazowa reklamówka, gumka recepturka i kawałki kolorowej bibuły - na ogon komety...Dalej robiliśmy już razem - reklamówka w skarpetkę, zwinąć w kulkę, w szparę skarpetki włożyć paski bibuły i...gotowe!!! Po kilku minutach - 3 komety latały po pokoju jak szalone, a mała śmiała się jak pętana sc43545
No i muszę zmienić moją standardową emotkę, bo tą odziedziczyła już małaMała :smieje:
Tata wrócił z zajęć i już w korytarzyku powitały go przelatujące kolorowe obiekty :shock:
... :mgreen:
Potem był już czas - tylko dla Rodziny, na przytulanki i opowiadanie o wrażeniach z czasu kiedy go nie było...A! zapomniałam! Chłopcy też zrobili nam niespodziankę! Wcześniej - sami zbudowali na piętrowym łóżeczku "kino", zrobili nam bilety i zaprosili na spektakl...Było cudownie :mgreen: Był smok, księżniczka i rycerz i..."żyli długo i szczęśliwie! A jutro ma być ciąg dalszy...pt."Jak księżniczka i rycerz budują dom, a smok im przeszkadza" :mgreen: Autorzy - nasza kochana trójka urwisów! ergr ergr ergr
...Dużo tego :okok: A wystarczy ruszyć wyobraźnią!


5grv Zmiatam - miniaturka Jrasa wzywa! Spokojnej nocy Ludziki!

smokooka - Czw 18 Sty, 2018 20:26

Mała napisał/a:
smok im przeszkadza"
wypraszam sobie takie insynuacje :beba:
rufio - Czw 18 Sty, 2018 22:08

Te Smoczyco pełć zmieniłas sc43545
Mała - Pią 19 Sty, 2018 09:54

smokooka :buahaha: ...Smoczku przepraszam, ale to autorski pomysł najstarszego, który wcielał się w tą właśnie postać g6jyfn ...
Trochę to trudne, ale ja wiem, że on w ten sposób odwzorowywuje przeszłość. I zmienia ją. Bo tym razem - smok nie wychodzi zwycięsko, tzn - księżniczka i rycerz - zostają razem, a smok, choć nie zabity - odchodzi niepyszny... Trudne to, ale wiem dzięki temu, co się dzieje w jego psychice i możemy nad tym pracować :) Ostatnio dużo rozmawia na trudne tematy - z Tatą, ze swoją Mamą...Bo ze mną już się nagadał :skromny: Dostał ode mnie wyczerpujące informacje na ten temat. Ale mi było łatwiej - bo w tamtym czasie nie byłam w sytuację uwikłana emocjonalnie... To taki trochę trudnyokres, ale - tak czasem wygląda czas - kiedy goją się stare rany :bezradny:
...A u nas od samego rana kocioł :wysmiewacz: tzn mamy cyrk i zoo i dom wariatów w jednym. Meble (chyba)jeszcze stoją w pokojach dzieci - a ja najspokojniej w świecie miałąm czas na przygotowanie ciasta dla chłopaków zv4v Ciekawe czy tym razem też się uda? ergr
sc43545

Mała - Pon 22 Sty, 2018 20:49

:mgreen: puk?puk? jest tu ktoś? ...
Sporo emocji i przemyśleń mnie dzisiaj dopadło... :) Ale robię z tym porządek. Nie czekam na zmiany. działam, choc nie jest to łatwe :foch:
Spokojnej nocy Ludziki! :idespac:

Mała - Wto 23 Sty, 2018 21:54

:oops: ...no i sprawa się rypła fsdf43t Małej malutkiej - idą wszystkie zęby naraz... masakra, ale dajemy radę! sc43545
Mała - Wto 30 Sty, 2018 00:38

"I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa."

:) jeszcze żyję ;) ...
Ostatni tydzień - daje mi nieźle w kość...ale tylko fizycznie :mgreen: Niedospanie - to już standard, ale jakbym miała nie dość ząbkowania miniaturki - to maluchy dopadło jeszcze jakieś paskudne choróbsko i cała trójka jest na antybiotykach. A żeby było śmieszniej - każde na innym i inne dawki... :zalamka: Ale radzę sobie - po prostu nie mam czasu na chorowanie :mgreen:
...Wieczorami więc, żeby jakoś nie ogłupieć do końca - puszczam sobie muzykę...Dzisiaj akurat losowo trafiłam na tą piosenkę i przywołała piękne wspomnienia...
Kiedyś grała ją na gitarze moja siostra...Uwielbiałam jej wtedy słuchać - bo wkładała w nią całe serce, swoje doświadczenie i życiową mądrość... :serce: Rzadko teraz rozmawiamy - z reguły przez czata - bo - zwyczajnie - dzieli nas w tej chwili ponad 2000 km... Ale z przyjemnością obserwuję zdjęcia, które wrzuca na portal... Znów maluje...Znów tworzy. Jestem z niej dumna :]
Dziadziunio rzadko tu teraz bywasz - ale muszę Ci kolejny raz przyznać rację :mgreen: kiedy pozwolimy odejść staremu światu - starym, toksycznym pseudo-przyjaźniom - nie wiadomo kiedy pojawiają się nowe...Dużo bardziej wartościowe, niż nam by się wcześniej wydawało...I rodzą się same, mimo, że o nie nie zabiegamy :> Mój swiat zaczął się wypełniać ludźmi, którzy odnajdują się w nim tak - jakby byli tam od zawsze... :skromny: I dopiero dziś dostrzegam - jak bardzo byłam kiedyś samotna... I że im bardziej zabiegałam o czyjąś sympatię, tym bardziej zawodziłam się na ludziach, którzy nie byli mi przeznaczeni...A wystarczyło posłuchać się mądrzejszych i powoli zadbać o siebie - moje dobre samopoczucie, moje małe radości...Spokój wewnętrzny...wiarę we własne możliwości :)
Nie wiadomo kiedy nagle zaczęłam "strzelać" żartami na prawo i lewo, bez zastanowienia, a ludzie wybuchają szczerym śmiechem, zanim zdążę zastanowić się, co powiedziałam :rotfl:
Tak jak wczoraj, słuchając radiowej audycji i uczestnicząc w niej pisemnie :wysmiewacz:
Fajnie jest czasem komuś przywrócić wiarę w ludzi - tak jak kiedyś ktoś - przywracał ją mi :kwiatek:
Dobrze mi jest - tak - po prostu :buziak:

Spokojnej nocy tym - którzy mogą się wreszcie położyć spać :buzki: A jeśli ktoś ma jeszcze ochotę posiedziec ze mną do 3 w nocy (antybiotyk) - wystarczy włączyć sobie fajną muzykę i pomyśleć - że gdzieś ta na swiecie - jest mnóstwo ludzi takich jak on i że NIGDY NIE JEST SAM :buzki:

Mała

Maciejka - Wto 30 Sty, 2018 08:24

Dobrze się Ciebie czyta Mała, taką normalnosc i spokój i poukladanie tu widać.
Życie jest proste , sami je komplikujemy, chcociaż czasem bywa trudo, ciężko. Czym promieniujesz to przyciagasz, co dajesz to dostajesz, co chcesz to masz itd i itp.

Linka - Wto 30 Sty, 2018 08:37

Małgosiu, ja tak czysto technicznie.
W nocy można budzik ustawić, mnie w każdym razie by obudził..
A swoją drogą zawsze tak ustawiałam podawanie leków, by w nocy nie wstawać.
Przerwa nocna może być trochę dłuższa.
Całusy dla całej rodzinki.

Mała - Pią 02 Lut, 2018 19:37

perełka napisał/a:
Życie jest proste , sami je komplikujemy, chcociaż czasem bywa trudo, ciężko. Czym promieniujesz to przyciagasz, co dajesz to dostajesz, co chcesz to masz itd i itp.


:brawo: PerełkoWieeelki buziak dla Ciebie za te słowa! W pełni się w tym z Tobą zgadzam ergr
Linka napisał/a:
W nocy można budzik ustawić
... :oops: robiłam tak, ale...wstyd się przyznać - jestem tak przemęczona, ze już mnie nie budzi :( Dzwonki i wibracje mam ustawione na maxa, ostatnio Jras o mało zawału nie dostał, kiedy nagle w środku nocy zaczął mi dzwonić! I gdyby nie to, że akurat karmiłam małą-malutką...pewnie bym nie słyszała :skromny:
:mgreen: Ale nie jestem jedyna na świecie, która ma dużą Rodzinę i tak ruchliwe dzieci :mgreen: Więc nie narzekam, tylko się cieszę - przecież tego chciałam :mama:
...I tu muszę zaznaczyć - mała-malutka - potrafi już nie spać cały dzień. Rano łapie tylko drzemkę, wstaje znów koło 11-12, po czym szaleje cały dzień do 24... Dobrze, że po 22 wraca Tata i przejmuje naszego strusia pędziwiatra! Bo ja najchętniej wtedy - odkręciłabym własne stopy i pozwoliła im wisieć na kołku :smieje:
...dzisiaj bawiliśmy się znów w gotowanie. Wczoraj chłopcy robili ze mną rosół, dziś pomidorówkę, a na kolację - placki z jabłkami :mniam: ...Ostatnio coraz częściej wciągam ich w gotowanie... Gdybyście widzieli, jak młodszy robił ze mną schabowe i mizerię na obiad!!! Chory, a walił w te kotlety tłuczkiem, jakby zależało od tego jego życie :smieje: potem wkładaliśmy w jajko, w bułkę - a na patelnię już tylko ja. Młody za to obserwował, jak im się na patelni zmienia kolor i...był zachwycony! A ja tym bardziej, kiedy zjadł aż dwa duże schabowe!!! Powiedziałam mu (żartem, ale z bardzo poważną miną :evil2" ), żeby wyjmował to jedzenie z kieszeni, bo nie wierzę, że zjadł. A on mi na to - "Ale ja nie mam kieszeni?..." A po chwili śmieliśmy się już obydwoje :rotfl: :rotfl:
...
Czy ktoś widział naszą Tosię? czyżby u niej też szalał zasięg? :krzyk: Tosia, martwimy się o Ciebie ergr
Zmykam, pora myć i kłaść moje urwisy... I coś jeszcze...Strasznie już tęsknię za naszym najstarszym :pocieszacz: Ale skoro nie ma Dziadziunia (nieobecny usprawiedliwiony! :mgreen: ) to sama się przytulę - a co! :pocieszacz: :buziak:
Cieplutko Was wszystkich przytulam ergr i do zobaczenia!

Mała - Sob 03 Lut, 2018 17:13

:szok: szok. Mój młodszy niejadek - poprosił dziś o kupienie mielonego mięsa... :shock:
"Mamusiu, zrobimy takie okrągłe, w bułkę, w jajko i potem w taką okrągłą bułkę z keczupem!" :mgreen:
...Wiecie już, co mój niejadek zażyczył sobie na obiad?... :smieje:
Hamburgery!!!
:mgreen: I zrobiliśmy je :mniam: Od "a do z" - od płaskich kotletów mielonych ze smażoną cebulką i serem żółtym, po pokrojenie warzyw - które chłopcy samodzielnie wkładali do bułek :lol2: Do tego keczup i sos ze śmietany, musztardy i majonezu :lol2:
...I dziecko, które ostatnio nie chciało jeść nawet rosołu - nagle wsuwa mi kilka kotletów i jeszcze mówi - że lubi paprykę i ogórka! :shock: I że te kotlety są lepsze niż w przedszkolu! :chmurka:
...a ja nadal jestem lewa noga stołowa w gotowaniu :smieje:
...A wystarczyła mała motywacja w postaci fartuszka "dla kucharza" (tak mówią o nim chłopcy) i możliwość mieszania, dokładania i doprawiania wszystkiego - samemu :mgreen: Mało tego - każdy kolejny posiłek - ustalam z chłopcami. Pytam - na co mają ochotę, mówię, co mamy w kuchni, a co trzeba dokupić i co z tego, co mamy - możemy zrobić :mgreen: ...Mamy ser biały? Możemy zrobić oponki, albo kluski leniwe :) Mamy pomidora, ogórka, paprykę słodką i śmietanę? Możemy zrobić sałatkę do obiadu, albo - do hamburgerów :mgreen: jest jajko, mąka, jabłka? Robimy placki z owocami! Albo tak jak wcześniej - z brzoskwiniami z puszki! Chłopcy byli nimi zachwyceni... A z mąki jajka smietany i margaryny - można zrobić kruche ciasteczka i do tego ciepłe mleko :mniam:
:) Ale tak niestety ostatnio wygląda karmienie niejadków po chorobie :bezradny:
A na kolację - zamierzamy zrobić kiełbasiane plasterki smażone na patelni. cały pic polega na tym - że kiełbasa swojskiej roboty - nagle na patelni wygina się w śmieszne kapelusze-łódeczki :> Do tego obowiązkowy (niestety) keczup i wreszcie moje niejadki coś jedzą... :)
Nie powiem, żeby takie jedzenie mi odpowiadało...ale cóż! Trochę jeszcze musimy wytrzymać - póki chłopcy znów nie nabiorą apetytu :foch:
:) A z takich małych radości...Struś pędziwiatr mówi już coraz więcej, wręcz czasem pyskuje! :evil2"
Pierwsze jej słowa (od samego poczatku):
- nie! (na moje- Julka chodź zmienimy pampersa!)
- ej no! (papugowała po najmłodszym :smieje: )
- mama...
- tata...
-Gosia...
:serce:
Poza tym - jej uśmiech jest dla nas bezcenny! sc43545

:buzki: Zmykam! 5grv

Mała - Śro 14 Lut, 2018 19:00

:aniol: No i diabli :evil2" wzięli całego posta... ;)


w skrócie: dyskoteka zasmarkana - zakichana
trwa już u nas od samego rana 5t4b

Wam też życzę miłej zabawy! Serdecznie pozdrawia sanitariuszka Małgorzata - z domowego szpitala sc43545

Jędrek - Śro 14 Lut, 2018 20:34

Mała napisał/a:
:aniol: No i diabli :evil2" wzięli całego posta... ;)

Skąd wiesz, że diabli?

Mała - Pią 16 Lut, 2018 17:48

Jędrek :buahaha: ...masz rację - nie wiem :mgreen: tylko sobie tak gdybam ;) Aniołki tego raczej nie zrobiły, bo złosliwość nie jest w ich naturze... :mysli: ...Czarownice trzymają się razem, więc z tej strony też ataku być nie powinno... zrgvr Więc metodą dedukcji i eliminacji tylko wszyscy diabli mi zostali! :smieje:

...a swoją drogą - właśnie takiego diabełka w spódnicy dostała jakiś czas temu moja córcia od swojej Babci :mgreen: I co? I strzał w 100! :smieje: Bo mój :aniol: ma swój charakterek...po Tatusiu! :buahaha:

czerwonamila - Pią 16 Lut, 2018 19:45

Mała- cieszę się,że odezwałaś się po długiej przerwie! ;)
dziadziunio - Pią 16 Lut, 2018 20:49

A ja się cieszę, że jesteście tu Obie. :dzierga2:
Pozdrawiam serdecznie. :buziak:
Fajnie Was widzieć :pocieszacz:
Brakuje mi tylko Tosi. svkl

Mała - Pią 16 Lut, 2018 22:33

czerwonamila, dziadziunio, :buziak: :pocieszacz: :) Cały czas mam domowy szpital... Pociesza mnie tylko fakt - że nas Mama też miała troje i...chorowaliśmy jej jednocześnie :wstyd: i bardzo często... Maluchy mi próbują zdrowieć na zmianę ale c jest poprawa u jednego to wystarczy mała utrata czujności i...drugi zaraża go od nowa :( ...
Ale skoro moja Mama to wytrzymała - mi się też uda! :mgreen:
Buziaki! sc43545


smokooka - Pią 16 Lut, 2018 22:47

Mała - zdrówka!!!!



Ludziki, co jest z Tośką? Poproszę o jakieś informacje

Mała - Sob 17 Lut, 2018 15:17

:krzyk: Tosia!


bo wyślemy za Tobą list gończy :bezradny:



...
Ludziki! ktokolwiek ma numer kontaktowy do Tosi - błagam - niech da znać - choćby tylko, że żyje...sporo ludzi tu na nią czeka :prosi:

Smoczku :kwiatek: nie-dziękuję i nie-całuję, żeby Cię nie zarazić - ale: :pocieszacz: Przytulić - mogę :papa:

dziadziunio - Sob 17 Lut, 2018 23:11

Mała napisał/a:
Ludziki! ktokolwiek ma numer kontaktowy do Tosi


Kiedyś miałem i zmieniłem telefon. :beczy:
Tosia była i jest, dla mnie bardzo ważną osobą z tego bloga. NIe mam teraz czasu aby nadal się tutaj udzielać, ale martwię się.... a martwię się o innych.... dopiero od, nie tak dawna. :bezradny:
Daj Przyjacielu znać, wysłałem do Ciebie PW a nie odpisanie przez Ciebie, samoistnie już niepokoi.
Może ktoś inny ma, to niech użyczy..... za jej zgodą oczywiście. :mysli:
Padam na ryj, pozdrawiam serdecznie. :pocieszacz:

Mała - Pon 19 Lut, 2018 16:53

dziadziunio napisał/a:
martwię się o innych.... dopiero od, nie tak dawna.
:pocieszacz: Ty - czujesz :kwiatek: fajne uczucie prawda? :radocha:
U mnie dzisiaj przesilenie...Ledwo trzymam się na nogach, ale nie darowałabym sobie, gdybym do Was nie zajrzała ergr

Mała - Czw 22 Lut, 2018 14:35

:mgreen: Ja pikole! 5 lat temu o tej porze gnałam po schodach na 3 piętro, na KTG, przeskakując co drugi schodek...Bratowa z małym synkiem na ręku ledwo, z zadyszką za mną nadążała... To nic, że ręką podnosiłam co chwila do góry wielki opadający już brzuch :smieje: I co? I badanie nic nie wykazało...tzn - że małemu nie spieszy się na świat :smieje: ta... Pożegnałam się z siostrami, życząc im miłego weekendu (akurat był piątek) i pojechałyśmy z bratową do domu... Kilka godzin później - znów zobaczyłam się z tymi samymi siostrami :shock: :mgreen: ...A półtorej godziny później - Mały był na świecie. :mama:
A dziś - chłopcy mają już 9-miesięczną, łobuzującą na równi z nimi - siostrzyczkę-urwisa :aniol:
Maluchy rosną nam jak na drożdżach, a my - jako Rodzice - rośniemy z dumy. Bo mimo, że nie mieliśmy właściwych wzorców, mimo, że jedno z nas jest alko, drugie współ... Wychowujemy nasze dzieci najlepiej na świecie! :serce:
Mamy dom "wolny od alkoholu", jak to pięknie kiedyś nazwała nasza forumowa koleżanka :buzki:
Nie dlatego, że musimy - dlatego, że chcemy :mgreen: I jest nam z tym dobrze!
Zmykam na razie - dziś mamy Wyjątkowy Dzień dla Rodziny! ergr

Mała - Czw 22 Lut, 2018 21:28

:mgreen: ...W wielkim biegu - nie dopisałam, dlaczego ta, a nie inna piosenka...
Jras zapytał - co takiego ładnego gdzieś gra...Wróciły wspomnienia...
Kiedy urodził się Guziczek - pierwsza piosenka, którą usłyszałam tuż po porodzie - to był mój ukochany "Mały Elf" Haliny Frąckowiak :serce:
Kiedy przyszedł na świat Pchełka...To była właśnie ta piosenka: "...Wystarczyła mi, chwila niewielka, byś imię miał, byś po prostu się stał!..." :serce:
Przy 3 porodzie - na sali nie było radia, ale kiedy zostałam na chwilkę sama z tą kruszynką - nieświadomie zaczęłam jej śpiewać: "Bo Julia i ja..." Nie wiadomo kiedy, poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam głowę i zobaczyłam roześmiane, zachwycone oczy pana doktora :skromny: Trochę się speszyłam - bo "słoń mi na gardło, nie na uszy nadepnął ;) " (tzn.mam słuch muzyczny, ale głosu już nie :smieje: ), ale...Wariatowi, do tego tak szczęśliwemu jak ja - w takiej chwili wszystko wolno! :mgreen:
I tak to było z naszymi maluchami :mama: Cudne wspomnienia...I zostają w sercu na zawsze!
A teraz Kochani - spokojnej nocy - jutro czeka mnie poligon wojskowy z 4 cudownych diabełków tasmańskich! ergr


Mała - Sob 24 Lut, 2018 14:34

:mgreen: na poprawę humoru - ciąg dalszy - ulubiona piosenka naszej Kruszynki - oczywiście z ukochanymi różowymi postaciami na 1 planie :smieje:



A u nas urodzinek najmłodszego synka ciąg dalszy - z balonami w roli głównej i w Rodzinnej atmosferze :lol2:
Uwielbiam takie dni ergr

Mała - Czw 01 Mar, 2018 08:47

:mgreen: Pisałam ostatnio o *p****, ale to były ważne dla mnie *p**** - bo w międzyczasie pozwoliły mi poukładać sobie w głowie - co tak naprawdę dzieje się w moim życiu - ściśle związanego z tematem głównym...
Dziadziunio muszę Ci dziś podziękować za nasze rozmowy. Dużo mi dały w czasie, kiedy chwilowo Cię nie ma :buziak:
Partnerka alkoholika - czasem musi być twardą kobietą. Dawno temu - wydawało mi się, że taka nie jestem. Choć usłyszałam to od pani psycholog - której bardzo ufałam. Dziś wiem, że to prawda. A tym trudniej...jeżeli jeszcze nie było się na terapii :oops:
No i wkręciłam samą siebie w nawrót...współuzależnienia. Znów zaczęłam mieć koszmary z poprzedniego związku, myliłam zdarzenia, poprzedni związek w mojej psychice - nałożył mi się na obecny :glupek2:
Zaczęłam obrazować mój problem - na mojego partnera. Wydawało mi się, że już wiem co zaraz będzie, że znów zostanę sama z dziećmi i...Nagle dotarło - że to nie tak. Że ja nie jestem w związku z alkoholikiem, ale z cudownym człowiekiem. I że nasze chwilowe zmartwienia - po prostu sprawiły, że bylismy bardziej nerwowi - bo chcieliśmy wzajemnie przed sobą chronić tą drugą połówkę przed naszymi drobnymi zmartwieniami. A wystarczyło zastosować radę którą sama (ja!!!) bez przerwy powtarzałam: rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... :kwiatek:
A tak ze zwykłego życia: mróz, mróz i jeszcze raz mróz! A w domu cieplutko :chmurka: :serce:
I jest do kogo się przytulić :pocieszacz:
I jest dobrze :pocieszacz:

Miłego dnia Kochane Ludziki! sc43545

Maciejka - Czw 01 Mar, 2018 11:26

Mała napisał/a:
Partnerka alkoholika - czasem musi być twardą kobietą. Dawno temu - wydawało mi się, że taka nie jestem. Choć usłyszałam to od pani psycholog - której bardzo ufałam. Dziś wiem, że to prawda. A tym trudniej...jeżeli jeszcze nie było się na terapii


Wiesz co Mała.....podziwiam Cię , ze pomimo doswiadczeń z jednym alko miałaś na tyle odwagi żeby zwiazać sie z innym. Ja bym nie zaryzykowała, po prostu dlatego ,ze coś tam wiem o chorobie alkoholowej i bym bała się żyć na bombie zegarowej. Jestem po terapii i myślę sobie , ze świetnie sobie radzisz bez niej. Nie każdej partnerce alkoholika terapia wspóluzaleznienia jest neizbedna do satysfakcjonującego życia, podobnie jak nie kazdemu dda/ddd terapia jest potrzebna. Swietnie tez sobie radzisz jako matka.

Maciejka - Czw 01 Mar, 2018 11:28

Terapia to nie cudony środek na wszsytko, to tylko daje wgląd w siebie i arzędzia do radzenia sobie z samą sobą, asertywnosc pomaga okreslić gdzie koczę sie ja a zaczyna inny człowiek ale to od konkretnej osoby zalezy czy i jak te narzędzia i zasób wiedzy wykorzysta i czy wogóle coś z tym zrobi. Terapia sama w sobie to tylko schemat leczenia od pacjenta zalezy czy bedzie sie do tego stosował czy wyrzuci receptę do kosza lub w inne miejsce.
Mała - Czw 01 Mar, 2018 11:39

perełka napisał/a:
Mała napisał/a:
Partnerka alkoholika - czasem musi być twardą kobietą. Dawno temu - wydawało mi się, że taka nie jestem. Choć usłyszałam to od pani psycholog - której bardzo ufałam. Dziś wiem, że to prawda. A tym trudniej...jeżeli jeszcze nie było się na terapii


Wiesz co Mała.....podziwiam Cię , ze pomimo doswiadczeń z jednym alko miałaś na tyle odwagi żeby zwiazać sie z innym. Ja bym nie zaryzykowała, po prostu dlatego ,ze coś tam wiem o chorobie alkoholowej i bym bała się żyć na bombie zegarowej. Jestem po terapii i myślę sobie , ze świetnie sobie radzisz bez niej. Nie każdej partnerce alkoholika terapia wspóluzaleznienia jest neizbedna do satysfakcjonującego życia, podobnie jak nie kazdemu dda/ddd terapia jest potrzebna. Swietnie tez sobie radzisz jako matka.


Perełko...I za to powinnam Ci przyłożyć punkt pomocowy...(nie mogę - bo oficjalnie - pomimo porozumienia z autorem,nie jest to mój temat) Trafiłaś mnie prosto w serducho. . Zamiast tego - baaaardzo Ci dziękuję!

Maciejka - Czw 01 Mar, 2018 11:43

Nie ma sprawy. Taka prawda widziana moimi oczami. Czasem trudno jest popatrzec na siebie z dystansu a z boku inni widzą to samej ciezko jest zobaczyć. :buzki:
Mała - Czw 01 Mar, 2018 11:47

perełka napisał/a:
Terapia to nie cudony środek na wszsytko, to tylko daje wgląd w siebie i arzędzia do radzenia sobie z samą sobą, asertywnosc pomaga okreslić gdzie koczę sie ja a zaczyna inny człowiek ale to od konkretnej osoby zalezy czy i jak te narzędzia i zasób wiedzy wykorzysta i czy wogóle coś z tym zrobi. Terapia sama w sobie to tylko schemat leczenia od pacjenta zalezy czy bedzie sie do tego stosował czy wyrzuci receptę do kosza lub w inne miejsce.

A to jest bardzo ważne i w pełni się z tym zgadzam. To do nas należy wybór, co zrobimy z narzędziami, które dostaliśmy...Ja cały czas miło wspominam swoje 2-krotne tygodniowe warsztaty dla Rodziców AA, współuzależnionych, DDA i DDD na których byłam. I wciąż staram się stosować narzędzia, które tam mi pokazano...
I nie tylko. Dużą wiedzę, wyniesioną też stąd, z forum i rozmów z Wami - także w realu - staram się stosować - jeżeli zachodzi taka potrzeba. Ale chyba wciąż mi mało! :rotfl:
I dobrze mi tutaj! ergr

Maciejka - Czw 01 Mar, 2018 11:50

Jesli dzieci, rodzina i Ty jestescie szczęśliwi to wystarczy. Nie ma i nie bedzie perfekcyjnych rodziców. ;)
Kami - Czw 01 Mar, 2018 11:57

Mała napisał/a:
Zaczęłam obrazować mój problem - na mojego partnera.

Bo to tak zwana niepewność......
Mała napisał/a:
Wydawało mi się, że już wiem co zaraz będzie, że znów zostanę sama z dziećmi i...

I co by było gdyby tak sie stało? Dałabyś radę być sama teraz już z trójką maluchów?
Mała napisał/a:
Że ja nie jestem w związku z alkoholikiem, ale z cudownym człowiekiem.

Alkoholik też człowiek z tym, że nigdy nie masz gwarancji.......

Czytam Cię Mała i dla mnie Twoje opisy to taka reklama by utwierdzić (między innymi i mnie, respektując zasady piszę tylko o sobie) jak dobrze Ci jest w życiu. Przekonujesz na stronach przede wszystkim samą siebie, bo ja odczytuję te wpisy jako ogromną niepewność w trosce o wszystko.
Może się mylę, ale mnie brak terapi za to logika i forumowe wpisy utwierdziły w jednym. Wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
Też mam partnera,którego kocham, mam też pracę, którą kocham, moje zarobki i moją niezależność. Jak się partner odkocha i sobie pójdzie, będę miała pracę i niezależność w tym pomimo burzy z piorunami w moim domu będzie ciepło, sycie może tylko bardziej smutno. Ale życie mi się nie zawali.....
Forum dało mi wędkę a rybki sobie łowię.
Ile znaczyłoby Twoje życie bez Jrasa? Dałabyś sobie radę?
Umiesz szczerze odpowiedzieć na te pytania?
Z góry przepraszam to nie jest czepianie tylko pytanie......

Maciejka - Czw 01 Mar, 2018 13:33

Dodam tylko, że obojętnie kto i co napisze w temacie to i tak życia za nikogo nikt nie przezyje i nikt nie wie co dla konkretnej osoby jest dobre. Te wpisy sa jak szwedzki stól , wybór co z tego wziaśc nalezy do czytającego. Mi wpisy o swoich obawach, uczuciach czy troskach pozwalały pewniej sie poczuć, znaleźć potwierdzenie, ze dobrze robię albo poprawić to i owo. Moim zdaniem nie ma dobrych i złych wpisów, mądrych i głupich, potrzebnych i niepotrzebnych, są mniej lub bardziej dojrzałe i skoro sa to sa potrzebne komus tam.
Kazdy z nas jest inny, jednemu potrzebna terapia a innemu inna droga, AL- Anon albo inna forma samopomocy.

Mała - Czw 01 Mar, 2018 13:45

Kami napisał/a:
Dałabyś radę być sama teraz już z trójką maluchów?
Tak :)
Kami napisał/a:
Dałabyś sobie radę?
Tak :)
Kami napisał/a:
Umiesz szczerze odpowiedzieć na te pytania?
:) Tak :)
Kami - Czw 01 Mar, 2018 16:59

No to jak tak to w porządku :)
Mała - Nie 04 Mar, 2018 08:08

:mgreen: Wczoraj był kolejny piękny dzień :rotfl: Prawdziwie rodzinny...Nowa koleżanka, która przychodzi do nas z córeczką, jest po prostu - wyjątkowa...Czuję się jakbyśmy znali się całe wieki! ...Był i wspólnie zrobiony obiad, były i tęczowe galaretki, napadło mnie na kruche ciasteczka, które obowiązkowo wycinały dzieci (i oczywiście w połowie zostawiły nas dwie z tym majdanem do skończenia :P ) i było mnóstwo rozmów i śmiechu i ...wspólne majsterkowanie :mgreen: Nareszcie...
Kiedyś, mieliśmy taki nasz kąt ze stołem roboczym, gdzie wszystkie narzędzia były pod ręką. Teraz nam bardzo tego brakowało :( Ale w końcu nacisnęłam mojego partnera - że chcę mieć trójkątną półkę nad biurkiem...Miała być pojedyncza, udająca podwieszoną, wyszła...podwójna, z możliwością przedłużenia na ścianę :mgreen: I to wszystko w trakcie rozmowy z koleżanką, biegającej i raczkującej 4 dzieci :rotfl:
Malusia oczywiście musiała pokazać swoje. zanim się obejrzeliśmy - w ręku już trzymała młotek, na szczęście nie zdążyła nikomu nim przydzwonić :wysmiewacz: Mamy więc kolejnego majsterkowicza w domu! I to w spódnicy :smieje:
...Do tego jeszcze mój mały majsterkowicz - od kilku dni chwali się, jak ładnie trzyma się w poziomie. I biedna zapomniała wczoraj, że niczego się nie trzyma i jeszcze nie potrafi chodzić. I poszła sobie 3 kroki, zanim dopadła naszej nowozmontowanej półeczki. Na oczach Taty i naszej koleżanki :shock: Tak bardzo chciała dopaść leżące metalowe części... Później zrobiła to jeszcze raz - ale specjalnie tylko dla mnie, patrząc mi się prosto w oczy :serce:
Taki mały szkrab, a tyle z nim ubawu :>
Kiedyś...nie wierzyłam, że nasze dzieci - mogą odnosić się do siebie w tak ciepły sposób. Że nie powielę schematu z dzieciństwa. A jednak można. I wszystko zależy tylko od nas :>

Miłego dnia kochane Ludziki :buzki:

sc43545

Mała - Czw 08 Mar, 2018 13:44

:mgreen: Wszystkiego najlepszego z okazji Naszego święta Kobietki! :buzki:

I to na razie na tyle... ;)

sc43545

Mała - Pią 09 Mar, 2018 10:00

:pocieszacz:
Dzisiaj mam Dzień Lenia...Jestem tak przemęczona, że chodzę jak ślimak ;) I nie tylko chodzę...Myślę też :rotfl: Ale wcale mi to nie przeszkadza. Każdy z nas ma takie dni - warto wtedy zwolnić, zdjąć z głowy sobie wszystkie obowiązki i pozwolić innym - zadbać o siebie... A ja nie jestem sama :> Mam koło siebie ludzi, którzy potrafią zadbać o mnie.
Warto było wreszcie nauczyć się przyjmować pomoc od innych...
Kiedyś, w tych poprzednich, chorych związkach - nie umiałam tego :( Dziś - wiem, że mam wsparcie i w partnerze i niedawno poznanej koleżance :)
Krąg moich znajomych sam się powiększa, bez moich specjalnych starań...Właściwi ludzie -sami się odnajdują dookoła nas :) I jest tak, jak kiedyś pisał Dziadziunio, choć nie powtórzę dokładnie jego słów: Przyjaciele znajdą się sami :>
Zmykam odpoczywać Kochani :buziak:
Do zobaczenia!

sc43545

Mała - Sob 10 Mar, 2018 20:33

:mgreen: Kolejny dzień na wariackich papierach, zakończony wcześniejszym pójściem spać dzieci...popadały nam ze zmęczenia :rotfl:
...Nawet mieszkając w mieście - wciąż mam serce tęskniące za wsią...I nawet tutaj, nie straciłam słuchu wyczulonego na początki nadchodzącej wiosny :) krzyk dzikich gęsi...Pierwszy śpiew wiosennego ptaka...Nadal nie wiem, jak wygląda, jaki jest, ale po prostu wiem - co roku - że to on... I jest dobrze. I wiem, że znów tam wrócę. Na wieś...
Z takich codzienności - ostatni w pełni sprawny aparat - ten w telefonie - też już trafiło :wysmiewacz: po prostu wyświetlacz pękł na pół. I trudno...Czekam. Bo jeszcze nie wiem po co mnie tak "fotograficznie" uziemiło :smieje: Za jakiś czas się dowiem. I jest ok. Bo tak ma być :>
Zmykam kochani

Mała 5grv

Mała - Śro 14 Mar, 2018 10:14

...Stałam dziś na przystanku i ryczałam jak bóbr ze wzruszenia...Starszy synek pewnie mnie nawet nie widział przez przyciemniane szyby autokaru, ale najważniejsze, że byłam...
Lata temu - to moja Mama tak stała na przystanku - wysyłając na 2-tygodniowe kolonie - całą naszą 3. Stała, machała i płakała z uśmiechem na twarzy i w oczach. Była z nas dumna, że powoli już stajemy się samodzielni i wchodzimy w dorosły świat. Że stajemy się odpowiedzialni za własne czyny i zachowanie :)
ja dzisiaj tylko zaprowadziłam do przedszkola 3 (tak, to nie pomyłka!), zostawiłam dwoje pod opieką pań w sali, a trzeci poszedł z grupą do autokaru. potem i ja tam poszłam. i nie ważne, czy mnie widział, czy nie, ale ważne, że byłam :) i machałam gdy odjeżdżali :D
Dobrze po południu - będą z powrotem. A ile atrakcji po drodze!
...Naprawdę jestem tym przedszkolem zachwycona. Dużo się nauczyłam, dzięki niemu - z wywieszonych jadłospisów, z drobnych podpowiedzi przedszkolanek, logopedy...Z opowiadań dzieci.
bardzo dużo się o swoich chłopcach dowiedziałam. Obydwaj mają talent plastyczny. Starszy - także słuch muzyczny - moje podejrzenia - potwierdziła to jego pani. Nauczyli się też mnóstwa rzeczy - które były moją piętą achillesową :oops: Starszy pięknie maluje farbami...Szybko nadrobił zaległości w rozpoznawaniu literek, stara się samodzielnie czytać...Coraz częściej bierze moje książki o starożytnych cywilizacjach, zagadkowych tajemniczych miastach na całym świecie próbuje czytać, dopytuje o rzeczy, które są dla niego nowe... Czasem rozmawiamy jak z dorosłym - o dinozaurach, o teorii wybuchu, o jaskiniowcach, teorii Darwina - jak rozwijali i zmieniali się ludzie...oczywiście - wszystko na jego poziomie, bez fachowych "dorosłych" nazw, tylko dostosowując widzę do - jego poziomu. Wie też jakim złem są używki. I że nie warto ich brać - bo potem trudno z nimi skończyć...Wie, że za dużo dobrego naraz (np.nadmiar rodzynek dosypanych do ciasta) wcale nie znaczy, że ta rzecz będzie nam lepiej smakowała...I potrafi to przełożyć także na inne dziedziny...Wiem, że za jakiś czas - na pewno przyjdzie zapytać - Mamo, mogę spróbować piwa?..I wiem, że mnie to zaboli, ale nie zabronię mu tego. Wiem, że wtedy mu powiem - synku, Mama nie lubi takich rzeczy, bo w przesadzie - robią krzywdę. Ale to do Ciebie należy decyzja. Bo to Twoje życie. Ja nie piję. Bo tak chcę. Bo zbyt dużo widziałam smutku przez tego typu używki...Ale to ja. a ty masz swoje życie :) I jeżeli będziesz potrzebował rady - ja tu jestem. Ale nie będę narzucać Ci swojego zdania...Bo Cię kocham synku...
...
I jest ok... W życiu bywa różnie - kwadratowo i podłużnie :p ale ważne - by zachować spokój wewnętrzny. Wtedy - damy sobie radę ze wszystkim...
Smoczku cały czas mam przed oczami Ciebie i Twój ciepły uśmiech. Twój spokój wewnętrzny. Ja też staram się znów do tego dążyć. Bo zaniedbałam to i nie wyszło mi to na dobre. Wiesz, że mimo, że jesteś (niezbyt) daleko -cały czas jesteś przy mnie i pomagasz mi? Dziękuję za to - że jesteś :mgreen: Bardzo dużo - choć nieświadomie - pomagasz mi teraz ergr

Zmykam - mimo potwornego osłabienia - idę zaraz z małą na spacer...Co mi tam katar! Brak słońca - wychodzi nam już wszystkim bokiem, trzeba wykorzystać więc każdą chwilę ładniejszej pogody, zanim znów się zepsuje :mgreen:
:buzki: Wasza Mała 5grv

smokooka - Śro 14 Mar, 2018 18:58

Mała napisał/a:
Twój spokój wewnętrzny.
przeglądając się w oczach osób obok mnie stwierdzam, że chyba faktycznie osiągnęłam ten upragniony stan. Zawsze o nim marzyłam - święty spokój był jak Święty Graal - pożądany ale nie do namierzenia. Oczywiście ja wciąż widzę ile jeszcze mogę osiągnąć będąc już na tej drodze, którą widzą osoby takie jak Ty Maluszku.
Ja idę i gęba mi się dobrotliwie uśmiecha mimo dżdżu, do własnych myśli, do ludzi, z wdzięczności do tego jak działa u mnie prawo przyciągania. Tak naprawdę to dzieje się wszystko tak, jak sobie wymyśliłam, tylko czasem muszę wykazać się cierpliwością, wiarą że tak się stanie, wiarą w Boga, wiarą w swoją intuicję i podszepty bo one pochodzą bezpośrednio od Niego. Za każdym razem kiedy On mi podpowiada a ja nie posłucham to dostaję po uchu. Ostatnio złapał mnie kanar, bo zapomniałam skasować biletu. Tknęło mnie przystanek przed wysiadaniem i machnęłam ręką, bo już przejechałam 40 minut. No i siups! Kara jest taka że szok. Nie mam pojęcia kiedy to spłacę, ale znów wiem, że nie wolno mi żadnego podszeptu zbagatelizować. Odkąd postępuję zgodnie z nimi to wszystko się układa pięknie i "samo" a ja czuję się dobrym człowiekiem.

czerwonamila - Śro 14 Mar, 2018 19:37

smokooka napisał/a:
Mała napisał/a:
Twój spokój wewnętrzny.
przeglądając się w oczach osób obok mnie stwierdzam, że chyba faktycznie osiągnęłam ten upragniony stan. Zawsze o nim marzyłam - święty spokój był jak Święty Graal - pożądany ale nie do namierzenia. Oczywiście ja wciąż widzę ile jeszcze mogę osiągnąć będąc już na tej drodze, którą widzą osoby takie jak Ty Maluszku.
Ja idę i gęba mi się dobrotliwie uśmiecha mimo dżdżu, do własnych myśli, do ludzi, z wdzięczności do tego jak działa u mnie prawo przyciągania. Tak naprawdę to dzieje się wszystko tak, jak sobie wymyśliłam, tylko czasem muszę wykazać się cierpliwością, wiarą że tak się stanie, wiarą w Boga, wiarą w swoją intuicję i podszepty bo one pochodzą bezpośrednio od Niego. Za każdym razem kiedy On mi podpowiada a ja nie posłucham to dostaję po uchu. Ostatnio złapał mnie kanar, bo zapomniałam skasować biletu. Tknęło mnie przystanek przed wysiadaniem i machnęłam ręką, bo już przejechałam 40 minut. No i siups! Kara jest taka że szok. Nie mam pojęcia kiedy to spłacę, ale znów wiem, że nie wolno mi żadnego podszeptu zbagatelizować. Odkąd postępuję zgodnie z nimi to wszystko się układa pięknie i "samo" a ja czuję się dobrym człowiekiem.


Coś w tych słowach jest... TYlko co masz na myśli przeglądać się w oczach innych? Jeśli widzę ,że ktoś jest bystry tzn. że ja mam też tą cechę? Jeśli widzę,że ktoś jest poważny tzn. że ja też to mam? Czy faktycznie przyciągamy takich samych jak my?

smokooka - Śro 14 Mar, 2018 19:41

obserwuję jak jestem postrzegana, zbieram informacje zwrotne, słucham co mówią do mnie, o mnie, z czym przychodzą, obserwuję jak głębokie zaufanie budzę - wyciągam z tego wnioski.
rufio - Śro 14 Mar, 2018 19:49

Eden !? :mysli:
smokooka - Śro 14 Mar, 2018 19:51

spokój = eden
czerwonamila - Śro 14 Mar, 2018 20:00

smokooka napisał/a:
obserwuję jak jestem postrzegana, zbieram informacje zwrotne, słucham co mówią do mnie, o mnie, z czym przychodzą, obserwuję jak głębokie zaufanie budzę - wyciągam z tego wnioski.


Rozumiem, ja czasem o tym zapominam ;)
Często widzę szacunek dla mojej osoby. Traktowana w pracy jestem jako dama z kulturą. Ok chwalę się ,ale tak jest ;) Wzbudzam szacunek, wiem o tym.

Często słyszę ,że jestem bystra ( jestem) nieśmiała jestem ,bo po angielsku dukam ha ha ;)

Mała - Śro 14 Mar, 2018 21:48

rufio :buahaha: a chociażby! ergr
czerwonamila fajnie, że potrafisz przyjąć i komplement i krytykę :okok: i wyciągasz właściwe wnioski :brawo: Miło popatrzeć, jak idziesz do przodu - śmiało mogę powiedzieć - że...dojrzałaś Czerwonamilo! ergr

A ja mam wreszcie chwilę spokoju przy muzyce...Ale mnie napadło! :smieje:
sami posłuchajcie! ...chciałabym jeszcze kiedyś go zatańczyć... :chmurka:


Mała - Śro 14 Mar, 2018 22:14

esaneta ergr
...w kółko go sobie puszczam! Krzesełko już mi skrzypi od bujania się w jego rytm :smieje: ale emocje, które wywołuje... Są niesamowite prawda? :chmurka:

czerwonamila - Czw 15 Mar, 2018 13:27

czerwonamila napisał/a:
smokooka napisał/a:
obserwuję jak jestem postrzegana, zbieram informacje zwrotne, słucham co mówią do mnie, o mnie, z czym przychodzą, obserwuję jak głębokie zaufanie budzę - wyciągam z tego wnioski.


Rozumiem, ja czasem o tym zapominam ;)
Często widzę szacunek dla mojej osoby. Traktowana w pracy jestem jako dama z kulturą. Ok chwalę się ,ale tak jest ;) Wzbudzam szacunek, wiem o tym.

Często słyszę ,że jestem bystra ( jestem) nieśmiała jestem ,bo po angielsku dukam ha ha ;)



Dzięki Mała! ;)

Mimo wszystko czasem lubię tutaj popisać ;)

Mała - Nie 25 Mar, 2018 10:15

:mgreen: fajnie was wszystkich tu widzieć :>
Oj zaniedbałam ostatnio nasz temat :skromny:
Wszystko przez to - że ostatnio zyskałam coraz większą łatwość w nawiązywaniu kontaktów, nie tylko na forum, ale także i w realu...
nadal łatwiej jest mi pisać, ale...nauczyłam się także rozmawiać...
Wzrosła moja asertywność i poczucie własnej wartości...
:buzki:
I już z tym gadaniem - nie wyrabiam się na zakrętach :smieje:
Wrócę do was później Kochani! :papa:

sc43545 5grv

czerwonamila - Nie 25 Mar, 2018 11:21

Dziś jest piękny dzień! ;)
Mała - Nie 25 Mar, 2018 22:38

czerwonamila :buziak:
Oj był piękny! :chmurka:
Goście, goście, kupa śmiechu, biegające wszędzie dzieci, Mała zasuwająca na 2 nóżkach, chlebek pieczony 2 razy i znów krzyk: ja też chcę tego ciasta! :wysmiewacz: (a to przecież chlebek!) wspólne gotowanie, sprzątanie, obiadek w gronie bliskich ludzi... :mgreen: Uwielbiam takie dni, kiedy...po prostu wszystkim aż chce się uśmiechać :mgreen:
...
I chyba nic mądrego dziś już nie napiszę, więc...Tym optymistycznym akcentem - kończę na dziś nadawanie ;)
Spokojnej Nocki i do zobaczenia :papa:

sc43545

Mała - Wto 27 Mar, 2018 20:57

:mgreen: I tak wygląda dzień na pełnych obrotach...Ledwo już patrzę na oczy, ale nie mogłam się pohamować - żeby co i rusz, w każdej wolnej chwili tu nie zaglądać...
...Patrząc na to, co się dzieje dookoła mnie - widzę, ile zmian w sobie dokonałam...Na lepsze.
Patrząc na ludzi dookoła siebie - widzę jak bardzo kiedyś byłam nieszczęśliwa, ale się do tego nie przyznawałam, nawet przed samą sobą :zalamka:
Dziś często patrzę na siebie - w młodszej prawie 10 lat wersji...Swoje, niezrozumiałe wtedy huśtawki emocjonalne, niskie poczucie własnej wartości, narzucanie się z wdzięcznością każdemu, kto okazał mi choć odrobinę ciepła...A jednak - z tamtego okresu - mam kilkoro prawdziwych Przyjaciół, którzy dostrzegli we mnie cos więcej niż tylko to - co pokazywałam na zewnątrz :)
I to samo - co ja dostałam kiedyś - staram się dziś oddać innym. Bo dziś - rozumiem o wiele więcej - niż wtedy i jestem o całe wieki spokojniejsza i bardziej wyrozumiała,niż kiedyś...
Bez względu na to - czy są to ludzie młodsi czy starsi ode mnie - widzę w nich potencjał, który dawno temu - ktoś zauważył we mnie i ...dał mi szansę, nie odrzucił, tylko wyciągnął rękę i pomógł przejść przez moje emocjonalne burze.
I wciąż się uczę. Samej siebie. Wciąż odkrywam cechy - które chowały się we mnie całymi latami i gdyby nie moje "lustrzane odbicia" z kiedyś - nigdy bym się o nich nie dowiedziała.
I to - co najważniejsze...Pokora wobec tych ludzi - wciąż we mnie rośnie :skromny: Nie czuję się od nich "lepsza" bo ja przez to już przeszłam. raczej podziwiam ich za to - jak sobie radzą w trudnych sytuacjach i ...często miewają lepsze pomysły na rozwiązanie moich starych, a ich obecnych, problemów - niż ja. I za to też - mam dla nich ogromny szacunek...
:milczek:
...A z takich "przyziemnych" spraw ;)
Mała już chodzi na potęgę. Lada moment - zacznie już pewnie biegać...Fizycznie - na buzi, zmienia się coraz mocniej - chwilowo w moją małą kopię :]
Zabawnie jest patrzeć na takiego małego ludzika, który ma tyle pomysłów na sekundę - ile ja chyba nie miałam w ciągu całego życia :smieje: "Jej się nie da nie kochać!" - jakże często ja słyszę od innych ludzi swoje własne mysli :rotfl:
...
Dumna jestem z mojej Rodzinki. Ale chyba najbardziej - z samej siebie :milczek:

Spokojnych snów Kochani i...do zobaczenia! :papa2:

Dziadziunio a co u Ciebie? Jak sobie radzisz?... Jak Twoja Rodzinka :mgreen:
:pocieszacz: :buziak:


Mała - Śro 28 Mar, 2018 19:55

:) Rano miałam trochę stresu, spowodowanego czekającą mnie nieuchronnie urzędową sprawą :beczy: Ale - jak to ja - dałam radę! :mgreen: Po prostu weszłam na forum, poprosiłam o kopniaka na rozpęd...i go dostałam :smieje: I zamierzony cel został osiągnięty :mgreen:
...
Coraz bardziej i coraz więcej zmian zachodzi w moim życiu...Już nie tylko obserwuję, jak to ja, ludzi dookoła mnie, którzy próbują nawiązać z nami bliski kontakt, ale wreszcie wyciągnęłam wnioski i zaczęłam z nimi rozmawiać. Już nie boję się ich przedstawiać - jeżeli tylko ktoś pyta - co na jego temat myślę...I dobrze nam te rozmowy wychodzą :) Cieszę się, że mogę oddać to - co kiedyś - także i od Was - dostałam. Wsparcie, pomocną dłoń, a czasem tylko ucho - żeby wysłuchać kogoś, kto tego potrzebuje...
Tylko dzisiaj - usłyszałam już od dwóch osób - że kiedy do nas przychodzą - czują się spokojniejsze i wychodzą - pełne spokoju wewnętrznego :> I o to nam właśnie chodziło... :]
Mój partner - też uśmiecha się coraz częściej - ot tak, bez powodu :mgreen:
Dzieci są szczęśliwsze, spokojniejsze, bardziej radosne...Często do nas ktoś wpada - a to na kawę, a to - przyniesie coś fajnego dla dzieci i widząc ich radość - cieszy się razem z nimi :lol2: Tak po prostu :]
Czasem wystarczy tylko lekko kogoś "popchnąć" do przodu, delikatnie zmobilizować, dać komuś rękę, albo powiedzieć - dasz sobie radę, ja w Ciebie wierzę! i dzieją się cuda...
...Chyba dojrzewam...ale nie jest to jeszcze menopauza :smieje: Po prostu realizuję swoje marzenia, pasje...I wciąż z zaskoczeniem odkrywam ogrom wiedzy, który tkwił we mnie od lat - a teraz we właściwym momencie - potrafi znaleźć ujście... Wreszcie też - nauczyłam się prosić o pomoc, kiedy jej potrzebuję i nie wstydzę się jej przyjąć :) Trochę to dziwne dla mnie i nowe, ale...to jest po prostu naturalna kolej rzeczy.
I tak ma być :mgreen:
"Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..." :muza: - ta piosenka chodzi za mną już od kilku dni. I to prawda. :buziak:
Zmykam kochani - Łysa Góra czeka (tzn.stos garów do zmywania - po przejeździe stada głodnych hunów, którzy najedzeni - śpią już w swoich łóżeczkach :rotfl: )

Spokojnej nocy! Mała - współuzależniona sc43545

Mała - Nie 01 Kwi, 2018 11:08

:mgreen: Mała łazi, zaraz będzie biegać, tłucze kogo i czym popadnie...rozrabia za 3, braci przepycha , popycha i przewraca ile się da...A oni cieszą się że mają tak cudną siostrzyczkę :mgreen: A ja jej zwracam uwagę - że tak nie można i pouczam chłopców - żeby nie pozwalali sobie tak wchodzić na głowy...
jakże różna jest ta moja Rodzinka, od tej, w której się wychowałam! I chyba dlatego - jestem z niej tak dumna :serce:
Dom który razem tworzymy...Jest taki, o jakim marzyliśmy...Otwarty dla potrzebujących, choć sami mamy niewiele, ale...Ludzie którzy przychodzą tu po pomoc - nie wychodzą z niczym. I wracają potem...Z pełnymi rękami, choć wcale tego nie oczekujemy... "Dobro powraca". Choć to utarty slogan - ale wciąż aktualny - w naszych sercach.
Mamy tylko 1 zasadę...Ten dom - jest "wolny od alkoholu" jak to kiedyś pięknie powiedziała nasza koleżanka z forum...Ci którzy nas odwiedzają - wiedzą o naszym wyborze, naszych zasadach i...szanują je :) I to jest miłe :)
Nie narzucamy ich nikomu. Każdemu tłumaczymy - że to nasz wybór. Bo każdy z nas - ma prawo czuć się tu bezpiecznie :)
Dziękuję. Wam wszystkim. Za to, że dawno temu - daliście mi nadzieję, że tak można :)
I jest ok :mgreen:

sc43545 Nie przejedzcie się tylko w te święta! ergr

Jędrek - Nie 01 Kwi, 2018 19:14

Mała napisał/a:

sc43545 Nie przejedzcie się tylko w te święta! ergr

NO I WYKRAKAŁAŚ :( :nerwus:

Mała - Pon 02 Kwi, 2018 07:57

Jędrek :paluszkiem: pseplasam...


Jeszcze później do Was wpadnę, na razie wpadłam tylko z :kawa: i ...


:hura: Zdrowia i pomyślności! ergr

Mała - Śro 04 Kwi, 2018 07:56

;) No i się doigrałam...Moja ciekawość i otwartość na świat i jego ciekawostki - spowodowały, że wiedza, którą latami w sobie nosiłam i wreszcie znalazła ujście na ciekawej dla mnie grupie - poskutkowały powierzeniem mi odpowiedzialnego stanowiska :medal:
Nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze znajdę w sobie na tyle odwagi, żeby podjąć się jakiejkolwiek odpowiedzialności, poza tą, którą realne życie samo mi narzuciło.
Dlaczego jest to dla mnie tak ważne? Bo kiedyś już byłam odpowiedzialna za grupę ludzi i...nie dałam sobie z tym rady - szybko wysiadłam psychicznie i doszło do przepracowania. Po prostu wzięłam sobie zbyt dużo na głowę. I od tamtej pory - uciekałam przed jakąkolwiek odpowiedzialnością, czy nawet wirtualnym stanowiskiem mi powierzonym. Wolałam stracić ciekawe kontakty z ludźmi, urwać je nagle - niż choćby spróbować :bezradny:
dziś - mam odwagę nie tylko ponosić odpowiedzialność za własne czyny, ale potrafię też przyznać się do porażki i nie robić z tego traumatycznego przeżycia. Mało tego - ktoś docenił moją wiedzę i poczucie humoru i...zostałam przyjęta do grupy - jak stara znajoma :smieje:
I dobrze mi tam. Znów ide do przodu - małymi kroczkami :buzki:

Ale nigdy nie zapomnę - komu i czemu to zawdzięczam. Bo to tutaj uczyłam się stawiać pierwsze kroki - jak małe, wystraszone zwierzątko. A teraz - jest we mnie coraz więcej pewności siebie i wiary, we własne siły - niż kiedykolwiek. I wiem - że dam sobie w życiu radę :lol2:

sc43545 5grv

smokooka - Śro 04 Kwi, 2018 18:30

A co to za grupa o ile to nie tajemna sprawa? Gratulacje! Wyjść ze strefy komfortu zawsze najtrudniej, a jaka potem może być satysfakcja! :buziak:
Mała - Czw 05 Kwi, 2018 07:09

:mgreen: grupa dotyczy tego - co jest mi bliskie: :czaruje:
:smieje: Czyli wszystkiego co "pozaziemskie" ;) wydawałoby się, a tak naprawdę - da się wytłumaczyć w logiczny, naukowy sposób. Wiedza "tajemna" - stosowana od pokoleń i przekazywana z pokolenia na pokolenie :) Najfajniejsze jest to, że "biorę" stamtąd mnóstwo informacji o zwyczajach, historii tych praktyk :) Czyli coś, co mnie zawsze fascynowało. Nie praktykowanie, ale historia tych zwyczajów. Przy okazji jest mnóstwo żartów i śmiechu, choć problemy - poważne. Czasem - wystarczy dać komuś tylko ciepłe słowo, wsparcie, żeby mu pomóc. A czasem... siedzę przed kompem i płaczę ze śmiechu :rotfl: Tak zdrowo, zwyczajnie - z samej siebie :D I inni ludzie - śmieją się razem ze mną - bez złośliwości :) Każdy z nas tego czasem potrzebuje :)
Dzięki tej grupie - coraz lepiej poznaję siebie, uczę się jeszcze bardziej akceptować samą siebie, wszystkie rzeczy, które do tej pory - wydawało mi się, że są "nienormalne", "odstające" od normalnego społeczeństwa. Bo inni ludzie - okazują się być podobni do mnie :) I mają z tego powodu - podobne kompleksy :) Mam dla siebie teraz więcej wyrozumiałości - niż kiedykolwiek wcześniej. I mam w sobie więcej spokoju wewnętrznego i pokory do Siły Wyższej niż wcześniej :mgreen:
Jednym słowem - odnalazłam się tam. A mój mózg - wiecznie głodny tego typu informacji - dostaje ich teraz tyle - że wreszcie czuje się spełniony :mgreen:
A z takich przyziemnych spraw - nasza Mała czarownica - zamieniła się w wampira...Ale w tej rodzinie - to podobno norma :smieje: Małej wyszły już wcześniej 2 dolne 1, a teraz - dołączyły do tego jeszcze 2 górne...2! :rotfl: wygląda na to - że ma strasznie twarde dziąsła i ciężko jej to idzie - ale dajemy radę :mama: przez to jej ząbkowanie - dostaję teraz tyle przytulania, ciepła i miłości, że aż trudno uwierzyć - ile się tego mieści w jednej, małej istotce :serce:

sc43545 Dobrze mi tu z wami :>

Mała - Wto 17 Kwi, 2018 08:42

:mgreen:
wreszcie chwila wolnego...No - może kilka sekund ;)
Wzięłam sobie na głowę sporo obowiązków, ale nie jest mi z tego powodu źle :) wręcz przeciwnie :> jestem wreszcie szczęśliwa, a moja wiedza, zbierana i utykana latami w kącikach pamięci - wreszcie znajduje ujście i - jest pomocna :)
...Sobota. Sezon na ryby - otwarty! :hura: I t jak zwykle - rodzinnie :lol2:
ryb co prawda nie było, ale za to złowiliśmy małego raka :> Widzieliśmy bociany :> Słyszeliśmy i widzieliśmy latającego nam nad głowami skowronka :> Dzikie kaczki....Budki lęgowe dla ptaków, 2 ambony przy granicy lasu...Mieliśmy czas - żeby pograć w piłkę, pobawić się na bosaka w berka, zrobić wymarzony piknik dla starszego synka :serce:
po prostu - codzienny rodzinny dzień... :>
A w poniedziałek -chłopcy poszli do przedszkola - z mnóstwem zaobserwowanych przejawów wiosny :>
Dla nich to dużo :> A dla mnie ich radość - to jeszcze więcej :mama:
mała czarownica - ma już 5 zębów,idą kolejne 2, próbuje juz biegać za braćmi, kłoci się, dyskutuje, pyskuje i i próbuje przeforsować swoje "widzimisię" ;) Ogólnie jest z nią kupa śmiechu. Prawdziwa miniaturka Jrasa - tylko w spódnicy...Jeść - też - ile się da, kiedy się da i co się da :smieje:
muszę teraz zmykać - pora nakarmić małego wampira :rotfl:

Miłego dnia Kochani! ergr

ps. czy Tosia już do nas wróciła?... 8|

smokooka - Wto 17 Kwi, 2018 19:11

Nie ma Tosi cały czas :( naprawdę się martwię co u niej
dziadziunio - Śro 18 Kwi, 2018 14:55

smokooka napisał/a:
naprawdę się martwię co u niej


Ja także i smutno mi. Tośka, odezwij się :prosi:
Pozdrawiam serdecznie. :pocieszacz:

Mała - Nie 29 Kwi, 2018 07:41

8| oby wszystko było u niej dobrze...Jakoś smutno mi bez niej :( ...
Coraz rzadziej do was Kochani wpadam, ale to nie znaczy, że zapomniałam - o nie! ergr
Wręcz przeciwnie! Cały czas noszę Was w :serce:
Bo to tutaj zaczęła się moja droga, mój powrót do "normalności" :) Dzięki Wam - zaczęłam odnajdywać samą siebie, przekonywać się, że to, co do tej pory kryłam przed światem, bo wydawało się tylko moim wyidealizowanym wyobrażeniem o sobie - jest rzeczywistością...
Dzisiaj - mam w sobie więcej pewności siebie - niż kiedykolwiek. Dzisiaj - rozumiem innych bardziej, niż kiedykolwiek... :> I to - co od Was tutaj dostałam - idzie dalej :>
...Coraz częściej mam styczność z ludźmi, którzy zachowują się tak, jak ja - na początku - tutaj... I coraz lepiej ich rozumiem, wiem jak podejść, żeby zmobilizować do dalszej pracy nad sobą :>
:skromny:
Dobrze mi tu z Wami, choć coraz więcej czasu poświęcam na to, co dla mnie najważniejsze i wszystko w jednakowym stopniu - Moja Rodzina i moje pasje :sun:
I dawno już nie byłam tak wyciszona wewnętrznie i tak spokojna :buzki:
Zmykam Kochani - dbajcie o siebie - WARTO! :okok:

sc43545 Mała Gosia - współuzależniona i DDA

Mała - Sob 05 Maj, 2018 18:56

:mgreen: Spędziłam dzisiaj cudowny dzień. Z całą moją Rodzinką. Na MOIM KOCHANYM ZADUPIU!!!
...Może to i trudne do uwierzenia, ale cuda się zdarzają. Wróciłam dziś na miejsce, które prawie 3 lata temu - było początkiem nowej mnie...Tam, gdzie zaczęłam się zmieniać, gdzie odnalazłam radość - w karmieniu kurek, zbieraniu owoców z drzew, pieleniu ogródka...Nie było mnie tam - około 2 lata. I prawie nic się nie zmieniło. Prócz kilku rzeczy - które niestety w "magiczny" sposób ;) zniknęły, wszystko jest po staremu...Tak jak w dniu - kiedy stamtąd uciekałam. Ktoś jednak zadbał o to - co tam tak kochałam...Mój ogródek - jest w takim stanie, w jakim go zostawiłam. Wypielony z większości chwastów. Kamienna ścieżka - skończona w połowie - tak jak ją zostawiłam...Zniknęła z niego tylko nasza ukochana Gloria Dei - róża - która kojarzyła nam się z pierwszym promykiem naszej miłości. Zwyczajnie - ktoś ją ukradł. I próbował ukraść drugą, ale - na szczęście - została odnaleziona i wkopana ponownie...Wiecie przez kogo? Przez tą samą osobę - przez którą straciłam na trochę to miejsce...
Wiedziałam, że tam wrócę. Czułam to - kiedy odchodziłam. I chcę tam wracać :serce:

Znów dużo się w moim życiu zmienia. Pewność siebie i wiara we własne możliwości - rosną w tempie zastraszającym :smieje: Poza drobnymi, życiowymi potyczkami - osiągnęłam to - co było dla mnie najważniejsze. I nie zamierzam na tym poprzestać :skromny: To dopiero początek ;) Teraz po prostu jest czas - kiedy oddaję innym to - co od Was tutaj dostałam. :kwiatek: :buziak:

Zmykam Kochani - domowe obowiązki - wzywają! Serdecznie was wszystkich ściskam i przytulam! Wasza Mała ergr (współuzależniona i DDA oczywiście :wysmiewacz: )

dziadziunio - Sob 26 Maj, 2018 21:30

A tutaj, co się dzieje? :bezradny:
Mała, na urlopie? :mysli:
W Szczecinie upały, za parę dni wakacje. :hura:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Mała - Nie 27 Maj, 2018 09:46

:mgreen: oj tak urlop na całego... :sun:
komp mi wariuje, życie pędzi do przodu a ja chyba stoję w miejscu :szok:
Od wczoraj wracam znów do twojego pytania Dziadziunio z początku tematu - "jaka powinna być partnerka alkoholika?" i już się chyba pogubiłam...
Coraz częściej myślę, że partnerka alkoholika - to prawdziwa supermenka. Dba o dom, Rodzinę...dla niej - doba powinna mieć 48godzin...A może to tylko mój Dom tak wygląda?...
Chyba się pogubiłam...Prawie nie mam czasu dla siebie.
Wczoraj był dla mnie i piękny i jednocześnie smutny dzień. Dzień Matki. Piękny - bo sama jestem Mamą, ale i smutny - bo dokładnie 8 lat temu - odeszła moja Mama.
Mała malutka - biega na potęgę. Rozrabia równo, pyskuje, kłóci się :wysmiewacz: Ale jednocześnie ma cudowne wrażliwe serduszko...
Dwóch starszych - lada moment pójdzie już do szkoły :beczy:
Najmłodszy - przechodzi teraz swoją metamorfozę - z przytulaczka, na supermena, który wszędzie by był i wszystko by zrobił tylko...nie starcza mu na nic czasu :P
...
I wszyscy czekamy. Czekamy - kiedy słowa, które padły - staną się już rzeczywistością, zapisaną na papierze. Na razie - jeździmy tam, traktując to miejsce - jak działkę rekreacyjną. Uwierzę, że jest nasze - kiedy będzie to już prawnie zapisane na papierze. Wtedy z pełną mocą będę mogła już uwierzyć - że "Wróciłam na Moje Kochane Zadupie".
Wiem tylko - że jedno marzenie już mi się spełniło. Dopięłam swego i oby tym razem do końca. Oby ta rodzina wreszcie zakopała topór wojenny i nigdy juz nie wróciła do starych kłótni :>

Co jeszcze? :mgreen: Właśnie przybiegł do mnie nasz najmniejszy długonogi Ludzik :mgreen: Ta Malutka - to biegające żywe srebro. Gdzie się nie pojawi - tam wszędzie przynosi ludziom uśmiech :serce:

sc43545 sc43545 Pięknego dnia Kochani ergr

dziadziunio - Sob 16 Cze, 2018 17:52

Mała napisał/a:
jaka powinna być


Powinna być świadoma powagi sytuacji w jakiej się znajduje. Alkoholik nie należy do partnerów łatwych, lekkich i przyjemnych. Będzie próbował, kierował i manipulował tak, aby w jego,,nowym związku,, wszystko nadal było i kręciło się,, pod niego,, Inaczej nie umie, nie potrafi, nie widzi i nie rozumie...pisę oczywiście o sobie :okok: . Nie dokonałbym żadnych zmian, nie nauczyłbym się niczego i nie narodziłbym się na nowo gdybym do zmian tych, nie został zmusony. :mysli:
Samo nie picie alkoholu i nie bicie partnerki, to trochę mało...hi, hi, hi. :mysli:
W Szczecinie upał, Mała pozdrawiam serdecznie. buziole. :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 08 Lip, 2018 22:09

A tutaj posto i tylko, wieje wiatr. :mysli:
Tosi nie ma, Mała wchodzi tylko czasami i jakoś tak, wszystkiego mniej. :bezradny:
Siedzimy nad morzem i chociaż jesteśmy tutaj już ponad dwa tygodnie, to sezon zaczął się dopiero w piątek. Plaża była pusta i na ulicach ludzi jakby zimą, lecz od piątku ścisk, gwar i burdel jakich w tym kraju mało. Nie lubię tak i nie uwielbiam także ścisku ponad miarę. Woda ciepła, mała pływa do obiadu i zaraz po nim napowrót wskakuje do wody której nie wychodzi aż do wieczora.
Ledwo już łażę, bidro do wymiany a po rehanilitacji wcale nie mogę się ruszać. Byłem na komisji i chyba mi przyspieszą ale z tym to przecież nie wie nikt.
U nas wszystko ok. Tzn normalnie a ja wciąż przecież nie mam pojęcia jak wyglądać powinna normalość. Jest dobrze, znaczy mogłoby być lepiej...ale żyję, żyję a to zakrawa na cud.
Miłego, nie mam nadal czasu.....ale od czasu do czasu...czemu...by....nie.... :bezradny:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 19 Lip, 2018 19:12

Byłem na komisji, która przyspiesza operacje biodra Poszedłem tylko tak, nie wierząc w cuda i swoje szczęście która przecież nigdy mnie nie opuszczało. Wyszedłem zszokowany gdyż tylko jako jedyny, przyszedłem i stałem tam o własnych siłach. Nie wierzyłem w przyspieszenie i poprawę mojego stanu zdrowia a na płatny zabieg, na dzień dzisiejszy, nie mam szans. Wczoraj przyszło orzeczenie i opercja odbędzie się już niebawem, cud. :okok:
Nadal jesteśmy nad morzem i chociaż co rusz pada jest fajnie. :)
Wracamy we wtorek i też się cieszę. :lol2:
Pozdrawiam ciepło, miłego :pocieszacz:

Romuald - Śro 21 Lis, 2018 10:45

Dziadunio! Uważaj na jedno.. mój kolega miał kolanowy zabieg, coś tam mu wymienili i do du**, kolano spuchło podwójnie i małe zgięcie. Był u lekarza znajomego który mu wyjaśnił że wstrzelono mu podróbę.. Masz pojęcie? Zgłupieliśmy.Zgłupieliśmy, a to proste, uważaj na to co ci wymienią. Jak zawsze biznes, swoim z górnej półki,reszta chińszczyzna..
dziadziunio - Sob 01 Lut, 2020 02:12

Dlugo mnie u Was nie było. Zapomniałem już jak się pisze. :krzyk: I jaka to frajda. :muza:

Romuald napisał/a:
Masz pojęcie? Zgłupieliśmy.Zgłupieliśmy, a to proste, uważaj na to co ci wymienią. Jak zawsze biznes, swoim z górnej półki,reszta chińszczyzna..


To nie jest tak. Operację zrobili mi bez pieniędzy i znajomości, normalnie w zwykłym szpitalu. Protezę mam jaką mi wstawili i jaką mieli na stanie. Nie mogłem już chodzić a tabletki przeciwbólowe, żarłem kilogramami. Teraz wieczorami często idę pobiegać z córką po parku i zaomniałem już, co to ból. Spoko, nie jest jak widać z tą nasą służbą zdrowia, aż tak żle.
Nie piję nadal, latam na mitingi i bardzo dbam, aby śmiertalności choroby alkoholowej nie przenosić na bliskich.
Fajnie się porobiło i żyje nam się dobrze.
Pozdrawiam wszystkich znajomych i wszystkich tych którzy tutaj piszą. :tak:
Miłej soboty, spadam. :papa:

Wiedźma - Sob 01 Lut, 2020 06:04

dziadziunio napisał/a:
Dlugo mnie u Was nie było.

Wszelki duch Pana Boga chwali! :zemdlala:


dziadziunio napisał/a:
Fajnie się porobiło i żyje nam się dobrze.

Bardzo miło mi to czytać, lubię dobre wieści :luzik:
Proszę częściej :)

Linka - Sob 01 Lut, 2020 08:26

Jakie dobre wieści. Witaj dziadziuniu. :buzki:
dziadziunio - Sob 01 Lut, 2020 15:52

Linka napisał/a:
Witaj dziadziuniu


Ja Ciebie, także serdecznie witam. :pocieszacz:
Przestałem pisać gdyż obowiązki, troszkę mnie przygniotły. TY chyba wiesz, że urodziła się nam druga córka która niedawno skończyła dwa lata. Teraz już więc jest luz i mogę sobie co jakiś czas, popisać. Jak już się pojawiła to razem z nią przyszedł i mały wstyd. Gdyż ja już taki stary a tutaj takie, małe dziecko.Wstyd już odszedł a dziś w to miejsce pojawiło się pełne spełnienie i ewność, że była to jedna z najlepszytch nasych wspólnych decyzji Duża kocha małą jak siostrę i dzięki temu bardzo szybko, się w tym wszystkim poznajdawała. Nie kształci się już na zdemoralizowanego jedynaka a na wartościową jednostkę umiejącą wszystkim się podzieliś.
Jak ju pisałem, zrobiło się fajnie, przyjemnie, ciepło i wesoło a nigdy jeszcze w moim życiu, tak przecież nie było. :okok:
Ewa pozdrawiam cieplutko. :buziak:
Spadam :hejka:

Linka - Sob 01 Lut, 2020 16:54

Cytat:
TY chyba wiesz, że urodziła się nam druga córka

Wiem i tą wiedza do dziś nie mogłam się podzielić. Cieszę się Waszym szczęściem.
Myśle, ze Twoje córki mają wszystko , co dziecku potrzebne: miłość i poczucie bezpieczeństwa.

dziadziunio napisał/a:
razem z nią przyszedł i mały wstyd

Ja się kiedyś tez wstydziłam ......nie dosyć, ze czwarte dziecko, to jeszcze bezrobocie i alkoholizm męża.....
Dziś młoda kończy najlepsze liceum w mieście, wyrosła na przepiękna kobietę. Jestem z niej dumna.

evita - Sob 01 Lut, 2020 19:39

Ale miło Was czytać z takimi dobrymi wieściami :buzki:
Wiedźma - Sob 01 Lut, 2020 22:03

dziadziunio napisał/a:
ja już taki stary

:notak:


dziadziunio napisał/a:
Ewa pozdrawiam cieplutko.

A dziękuję bardzo, również pozdrawiam :dyga:

dziadziunio - Nie 02 Lut, 2020 02:17

Linka napisał/a:


Dziś młoda kończy najlepsze liceum w mieście, wyrosła na przepiękna kobietę. Jestem z niej dumna.

Gratuluję i bardzo nisko pochylam swoją wciąż, pijaną głowę. :tak:
evita napisał/a:
Ale miło Was czytać z takimi dobrymi wieściami

Witam Ciebie, to miłe, Dziękuję. :buziak:
Byłem wczoraj na mitingu. Chodzę, gdyż mam najbliżej do Przyjaciół Billa. Podoba mi się u nich, zawsze pełna sala i młody wiek przychodzących. Ciszę się, świadomość społeczna wygląda już trochę inaczej, jak za moich początkowych czasów i jestem pewny iż to dobrze wróży. Dziś od rana także mitig i ludzie do których, z którymi, zawsze jest mi cieplutko, przyjemnie i dobrze. Niedługo ferie, duża wyjedzie i chociaż czasami jest jej zbyt dużo w domu to zblizający się czas przyniesie pustkę i żal. Taki właśnie czas pozwala mi póżniej docenić to co mam, i z czego na codzień czasami nie potrafię się najzwyklej, normalnie cieszyć i brać.
Wycieli mi tarczycę i po operacji czasami nie mogę jeszcze w pełni spać. Budzę się i łażę, a od wczoraj truję Wam d***. :krzyk:
Dobra trzeba wracać do łóżka. :zmeczony:
Dobranoc. :papa2:

Wiedźma - Nie 02 Lut, 2020 09:16

dziadziunio napisał/a:
Wycieli mi tarczycę

Łoj... :/

Maciejka - Nie 02 Lut, 2020 10:00

Linka napisał/a:
Ja się kiedyś tez wstydziłam ......nie dosyć, ze czwarte dziecko,

Nie rozumiem Linka, wstydziłaś , ze czwarte dziecko, że wielodzietna rodzina?
Jak miały urodzić się bliźniaki to byłam przerazona , jak sobie poradzę bo starsze były male a męzą interesowało wyłacznie chlanie.
Nie wiem , jak urodził sie brat najmłodszy to moi rodzice też sie wstydzili, bo dorosłe panny , a tu trafił sie maluch jeszcze. Wiadomo, co ludzie powiedzą, pieluchy chowac przed ludźmi, co pomysla potencjalni kandydaci na zięcia.
A kandydaci pomagali kołysać malucha o i to mówli. :lol2:
Pomimo tego ja wbrew rodzicom i dziadkom wyniosłam z domu przekonanie i wpoiłam to swoim dzieciom, ze dziecko to dar, to cud a nie balast, przeszkoda. Zycie to cud, człowiek to cud.

Mój brat też wyrósl na utalentowanego , zdolnego młodego człowieka dzis juz szczęsliwego tatę.
Wynosiliśmy brata na rękach, go nikt nie kołysał , maił duzo rodzeńśtwa to go wykolysali na rękach,

dziadziunio - Nie 02 Lut, 2020 14:20

Maciejka napisał/a:
Nie rozumiem Linka, wstydziłaś , ze czwarte dziecko, że wielodzietna rodzina?

Myślę, że bardziej mąż alkoholik....... że brak perspektyw...... i nadziei na lepsze jutro..... a tu kolejne bez żadnych...... i następne........ bez jakichkolwiek szans, :bezradny:
Linka, przytulam :pocieszacz:
Maciejka napisał/a:
Pomimo tego ja wbrew rodzicom i dziadkom wyniosłam z domu przekonanie i wpoiłam to swoim dzieciom, ze dziecko to dar, to cud a nie balast, przeszkoda. Zycie to cud, człowiek to cud.

A to jest Maciejka piękne i za to Ciebie serdecznie i ciepło rówież przytulam. :pocieszacz:
Byłem na mitingum było jak zawsze przeuroczo. W Szczecinie ciepło byliśmy z małą na spacerze a teraz jest frajda, można się położyć i trochę pospać..... :brawo:
Miłego, pozdrawiam :nono: :tak:

Maciejka - Nie 02 Lut, 2020 14:24

Dobra. To ja doprecyzuje. Przyczepilam się do tego " i" bo gdyby to było, ponieważ, bo , gdyż czy coś innego to jasny przekaz. Natomiast spójnik i zmienia sens wypowiedzi.
Dziadziunio wcześniej nie chciałeś żebym tu pisała to szanuje wybór i napisałam do Linki.
A ja to ja po prostu.

dziadziunio - Nie 02 Lut, 2020 14:32

Maciejka napisał/a:
Dziadziunio wcześniej nie chciałeś żebym tu pisała to szanuje wybór i napisałam do Linki.


Skoro to uszanowałaś. To pisz proszę z pretensjami do Linkki, na pw.... a nie w moim temacie. :mysli:
Żadnych zmian, szkoda czasu i miejsca......... :bezradny:
Zegnam.

dziadziunio - Pon 03 Lut, 2020 15:42

Zmiany.....
Byliśmy kiedyś z córką na parkowym placu zabaw, siedzieliśmy na ławxe po której oparciu spcerował sobie robak. Był przepiękny, uroczo kolorowy i za nic nie zamierzał pokazać nam całej jakże urczej, palety swoich barw. Podstawialiśmy mu palce i swoje dłonie aby oglądnąć go ze wszystkich stron a on omijał je i nasze zakusy wciąż spalały się na panewce. W pewnej chwili córka odgodziła mu drogę ucieczki, a budując z dłoni swoich istny kominek wymusiła zachowanie które w końcu pozwoliło nam oglądać go w całości. Wszedł na jej dłoń i pozwolił aby na niego popatrzeć, gdy nie miał już żadnwj innej alternatywy, gdy nie posiadał już innych dróg i gdy to było jedyną już dla niego możliwością.Popatrzyłem na nią z zachwytem gdyż ma to samo, co i jej matka. Ona także i mnie, tak poprowadziła i ona także i mi, pokazywała tylko jedną jedyną i słuszną jakże drogę. Abym dziś, mógł być właśnie tam gdzie jestem i abym dziś mógł w końcu w słusznym trwać. :mysli:
Skąd ONE to mają? I gdzie istnieje szkoła aby tego, się właśnie nauczyć? :plotki:
Żyję wśród kosmitów i dobrze, ciepło i przytulnie jest mi. :prosi:
Miłego dnia, spadam :pocieszacz:

evita - Pon 03 Lut, 2020 19:22

Piękna historia i jej interpretacja :]
dziadziunio - Pon 03 Lut, 2020 22:15

evita napisał/a:
Piękna historia i jej interpretacja


Dzięki :buziak:
Na mitingach często mówię o tym, że jestem szczęściarzem. Szczęściarzem gdyż udało mi się przepić wszystko, wszystko łącznie z nadzieją i marzeniami. Nie miałem niczego, niczego za czym mógłbym jeszcze się skryć, czym się bronić, czym atakować i w czym trwać. Byłem w pełni przygotowany, bezbronny więc i gotowy do zmian Jedyną wartością jaką miałem ...to śmieszne dziś.... ale tylko i wyłącznie był mój staz, to moje lata przepite i wydawałoby się nikomu niepotrzebne doświadczenie. A jednak, uczepiłem się tego jak tonący brzytwy i dziś, całe szczęście jest już jak jest. No ale dziś jest dopiero teraz, a kiedyś było zwątienie, zapijanie i pewność iż mi się udać po prostu nie może......Byłem pewny, że wyrzucą mnie z AA, gdyż nie potrafiłem utrzymać abstynencji......smutny, bardzo smutny dla mnie czas i abym zapamiętał, pamiętał go do końca swoich dni... :beczy: .
Idę spać,padam na ryj, miałem ciężki dzień. :bezradny:
Dobranoc, pozdrawiam. :pocieszacz:

evita - Wto 04 Lut, 2020 05:36

dziadziunio napisał/a:
Jedyną wartością jaką miałem ...to śmieszne dziś....

od kilku tygodni Twoje "śmieszne dziś" jest dla mnie jedną z najwyższych wartości w moim osobistym rankingu. I każde kolejne takie "śmieszne dziś" znacznie przewyższa wszystko to co było wstecz i pozwala z nadzieją spoglądać w przyszłość g45g

i również pozdrawiam :)

dziadziunio - Czw 06 Lut, 2020 18:24

evita napisał/a:
Twoje "śmieszne dziś"

To piękne, lecz wyrwame z konteksu i namalowane farbami których nie użyłem. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli więc ominę to milczeniem chociaż jescze jest to ,,,,,wbrew mnie.....hi hi hi...
Program 24 godzin jest jedynym najbardziej skutecznym i najczęściej stosowanym przez kazdego z nas.
Tylko dziś. tylko teraz i tylko w tej chwili.......i tak ma być.
Każdy kto myśli inaczej, robi inaczej i jest pewien, że już wzystko ma poza sobą kiedyś przekona się, że robił ..... żle.....
Dziś już nie proszę Boga o nic, wszystko przecież już mam.....ale co wieczór błagam go abym już nigdy, nie był pewien swego. Nie czuł, że jestem wielki i, że w końcu jestem już takim, jakim zawsze chciałem być.....
Dziś bez mitingu, babki u fryzjera robią się na cacy a ja z małą....... w domu......Czekam...... chociaż nigdy tego nie........ umiałem.... :glupek:
Buziole, miłego dnia. :buziak:

evita - Czw 06 Lut, 2020 19:59

dziadziunio napisał/a:
Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli

nawet przez chwilę nie pomyślałam inaczej niż tylko dobrze. Chciałam tylko zwrócić uwagę jak bardzo może się różnić odbiór słowa "dziś" w zależności od sytuacji
dziadziunio napisał/a:
w końcu jestem już takim, jakim zawsze chciałem być

i tego się trzymaj :)
pozdrawiam :kwiatek:

dziadziunio - Czw 06 Lut, 2020 21:32

evita napisał/a:
nawet przez chwilę nie pomyślałam inaczej niż tylko dobrze



Wiem i to już o mnie dobrze świadczy. Oczywiście na dziś dzoeń. Buziole. :bezradny:
Przytulam, dobranoc. :pocieszacz:

dziadziunio - Pią 07 Lut, 2020 14:50

W Szczecinie chlapa i nieprzyjazny świat. Dziś bez mitingu i cieszę się. Czas gdy tam tylko, było mi dobrze i całe szczęscie i ten gdy i tam bywało mi ciężko i żle mam już dawno za sobą i...fajnie mi z tym. Dziś już dobrze czuję się na każdym mitingu tak jak i w domu, jest mi dobrze ciepło i miło. Chodzę dwa razy w tygodniu, tyle potrzebuję a raczej tak już tylko chcę. Chodzę co przykre tylko na połowy i chociaż więm, że robię zle, to znalazłem sobie świetne tego wytłumaczenie. Mam przecież małem dziecko, więc potrzebny jestem i tam. Wróciłem także na Pocztową do której jednak gdy byłem po operacji, było mi niewygodnie i żłe. Wróciłem tam skąd pochodzę i gdzie prawdziwe korzenie wciąż, jeszcze moje tkwią. Długo mnie tam nie było i wielokrotnie trzymałem na uwięzi twarz słuchając gdzie indziej, że tam właśnie wciąż używa się wulgarnych i nieprzyjaznych słów. Bywam tam znów i tam, jak nigdzie indziej widzę to.... co w alkoholiżmie najbardziej itotne. Tu nie mówi nikt, że robiłem krok czwarty i z bólu po twarzy ciekły mi łyz. Lecz tłmaczy co z nim się działo i dlaczego w kroku tym akurat poleciały mu łzy. Cieplo mi pomiędzy nimi i nie zamieniłbym ich.... na żaden inny malowany pic..... Farbowane lisy..... i maski...... których wciąż wokoło mnie pełno.... już prwie wszystkie znam. Ich paleta w tym dziwnym uzależnieniu nie ma przecież ram........ :dokuczacz:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 09 Lut, 2020 22:23

W Szczecinie deszcz i ferie. Duża rankiem wyjechała na ferie, musieliśmy ją odwieść na plac zbiórki więc nie poszedłem dziś na miting, spoko jutro odrobię. Dojechała szczęśliwie i jest już tam gdzie śniegu po pachy. Dobrze, gdyż u nas chyba już śniegu nigdy nie będzie a szkoda i przykro jak człowiek nie może ani po nim pochodzić ani na nim pojeżdzić. Stary już jestem to pamiętam taki czas gdy aby dojść do domu, trzeba było kopać chodniki a na każdym podwórzu było lodowisko. :[ Dziękujemy Wam władni tego świata, że za niedługo na działce będę mógł chodować sobie pomarańcze. :beczy:
Lecę spać, dobrej nocy. :bezradny:

Jras4 - Nie 09 Lut, 2020 22:36

Dziadu ,wiesz co powiedzial pewien klasyk / ?
dziadziunio - Wto 11 Lut, 2020 00:41

Jras4 napisał/a:
Dziadu ,wiesz co powiedzial pewien klasyk / ?



Witaj Tobiaszu :figielek:

Ciekawy aż jestem, co ? o kim? i gdzie?
Ciekawy też jestem na ile się zmieniłeś i czy nadal podążasz w, z góry wiadomym kierunku?
Proszę, cała strona specjalnie dla Ciebie..... :mysli:
Byłem na mitingu, było fajnie i ciekawie :tak: Dzwoniła duża, pełno śniegu i nikt, nie zgania ich ze stoku. Tam gdzie jest aż tak, nie wieje. :klotnia: Odpoczywa i tak powinno być. :brawo:
Spadam spać. dobranoc :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 15 Lut, 2020 15:40

W Szczecinie słońce i przepięknie słoneczny dzień. :radocha:
Duża już jutro wraca i jeszcze tydzień a trzeba będzie wrócić do szkoły. Dziś miting a ostatnio nie bywam na nich często. Jutro studenci, lubię jak nas odwiedzają. To miłe, że chcą poświęcać swój wolny czas i podnosić w ten sposób, kwalifikacje które pomagają potem, w ich ciekawej moim zdaniem, pracy zawodowej. Wszystko mam już zdrowe i powoli przestaję latać po lekarzach. Oczywiście poza wciąż odstającym od całej reszty garnkiem, ale muszę to przyznać o czym wiem z opowieści jest i z nim..... coraz lepiej. :mysli:
Fajnie się robi i może być już, tylko lepiej. :tak:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 16 Lut, 2020 20:48

Było jak zawsze zresztą, bardzo przyjemnie.
Było dwudziestu studentów, a raczej studentek którym poświęcilimy jak zwykle swój czas. Ludzie ci po zakończeniu swojej nauki będą pracowac z ludzmi z rodzinami ludzi.. takich jak my. Ich wyobrażenia, ich wiadmości i świadomśc choroby alkoholowej często mija się z prawdą i ,,tym,, jak i ,,,skąd,, ona pochodzi. Nikt z nich nie wie, że tak specyficznie zbudowany mózg tworzy się latami i, że żaden alkoholik ...nagle... nie wychodzi za obrazka oświadczając wszem i wobec.....oto jestem...jestem alkoholikiem i od dziś dnia, będę was wszystkich dręczył. To długotrwały proces, wieloletni czas i okres, podczas którego można, należy....trzeba przeciwstawić się temu co się przygotowuje.
To podświadome i całkowicie niezaplanowane działania które w efekcie tworzą maszynę z którą nikt z.... obu stron.... nie ma już zadnych szans. :bezradny:
Duża już jest było jak mówi fajowo, więc tylko się cieszyć. :cwaniak:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 18 Lut, 2020 09:05

Wczoraj na mitingu swoją rocznicę obchodził kolega który kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu gdy ja zaczynałm zaledwie swoją drogę opowiadał, jak był w Licheniu i podczas rozmowy z księdzem dowiedził się, że należy do grupy wybrańców. Pamiętam, że mój chory kompletnie mózg podpowiedził mi natychmiast, że zapewne dlatego tylko iż tak jak i ja, za życia swojego już był w piekle i tylko dlatego należy d grupy wybrańców. Dziś wiem już dlaczego każdy z nas może być zaliczany do tej grupy i na czym polega cały misz masz przebywania tam i powolnego powrotu aby na powró stać się w miarę narmalnym człowiekiem.
Urodzić się jako człowiek, jak człowiek żyć i w sposób człowieczy stąd odejść to szczyt człowieczeństwa......ale tak i w ten sposób może każdy i nie ma w tym niczego wyjątkowego.
Urodzić się człowieczy, stać się bydlakiem, jak bydle żyć i jak bydle myśleć i zmienić się na tyle... aby człowieczym stąd odchodzić to szczytowanie przy którym poprzedni szczyt wygląda zaledwie uwierzcie mi jak lichy pagórek. :plotki:
Od lat bawię, zmagam się ze zmianami które na dziś dzień pozwoliły mi stać się na powrót w miarę człowieczy i ludzki. Tylko niewielu będzie mogło w tym uczestniczyć a nielicznym dane będzie oglądać obrazy oglądane oczami zbudowanymi całkowicie od nowa. :bezradny:

Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Czw 20 Lut, 2020 11:30

Zmiany, zmiany, zmiany.....
Dlaczego, aż tak ważnym jest zmiana swoich zachowań, swojego sposobu myślenia i automatycnego postępowania wobec innych, wokoło otaczających nas ludzi?
Wielokrotnie przestawałem pć, lecz nadal robiłem to samo co dawniej. Kiedyś miałem jeszcze na co zwalić....... a to film mi się zerwał,,,,,,, a to byłem pijany i nie wiedziałem co czynię,,,,,,, a to co nagminne//////// zostałem do tego poprostu sprowokowany..
A co zrobić gdy już nie piję i nadal postęuję tak samo??????....
Najlepiej i co jest ogólnie przyjęte.....nic..... :brawo: .
Daj czas czasowi...hi, hi , hi :brawo:
Mój mózg się przepoczwarzy i......i......i na to.....nowe oblicze.....przefarbowany lis.... znajdzie logiczne tylko dla niego wytłumaczenie..... :bezradny:
Miłego dnia, pozdrawiam

dziadziunio - Pią 21 Lut, 2020 13:05

Byłem wczoraj na Pocztowej. Przestałem tam chodzić po operacji biodra bo, daleko bo, tramwaj i cała wyprawa bo, bo tak wyglądała tamta moja...prawda. Znalazłem bliżej, pod nosem i obok własnej kwatery. Tak było mi wygodniej, łatwiej, lżej po cóż utrudniać coś, co i tak w moim tamtym stanie było trudne. :bezradny:
Słuchałem jednak wczorajszych wypowiedzi i wiedziałem, że tutaj właśnie jest moje miejsce. Tutaj są ludzie których znam od lat i tutaj znajduje się więkzość moich przyjaciół. Fajnie tam ciepło, miło i przyjemnie. Czuję ich, słyszę o czym mówią i wiem, że są tacy sami jak .........ja.....ha, ha, ha. :rotfl:
Miłego dnia. :buziak:

dziadziunio - Sob 22 Lut, 2020 12:50

W Szczecinie wietrznie i zimno, czyli norma do której jestemśmy przyzwyczajeni. Dziś zakupy i pomimo tego, że już swietnie sobie radzę robiąc je z malucham,i to zawsze jednak wieczorem po nich, jestem zmęczony. Kiedyś jednak po takim czasie długo musiałem się na powrót składać w całość a dziś wystarczy jeden miting i już zapominam co też się we mnie... tam we środku moim nadal wciąż wyranbia. :[ To bonus mój, za lata które tam spędziłem i pracę którą włożyłem aby dziś już w miarę normalnie uczestniczyć w tym, w czym uczestniczyć się po prostu, dawniej nie dało. Kiedyś próbowałem uciekać, chować się i kryć nie chciałem po prostu mierzyć się tym co wewnątrz siebie mam. Zawsze kończyło się tak samo albo ja nadąsany, albo one obrażone i tak prawdę powiedziawzy nikt nie wiedział o co w tym wzytkim się rozchodzi. Próbowałem zakupy przeczekać i gdzieś z boku przesiedzieć, bo to one były przecież nie takie, wszystkiemu zawsze winne, albo....albo chronić je gdy już widzieć zaczynałem, że to nie one... tylko ....ja....ha, ha, ha :skromny:
Dziś miting który po wszystkim z czym jeszcze sobie nie za bardzo radzę i już.... a następnym razem już będzie leiej, już będzie łatwiej, już będzie lżej....norma i normalna drogą którą idzie mi dziś, dzień już całe szczęście iść. :bezradny:
Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

dziadziunio - Sob 22 Lut, 2020 22:33

No i już. Po zakupach i po mitingu, kolejny dzień można zaliczyć jako ten przeżyty bez alkoholu. Nie potrzebowałem wsperać się mitinowym czaem i wygładzać to co, podczas zakupów zostało zaorane. Bawiłem się dziś wyśmienicie doskonale pamiętając jeszcze niedawny przecież czas, gdy wyjście takie falowało mi cały od nowa, budowany ciągle świat. Przyszło w końcu i chociaż wiem, że jeszcze nie raz przyjdzie mi się z tym zmierzyć,,,,,,,,, :nerwus: to będzie z tym już łatwiej, prościej i coraz mniej skomplikowanie. :P
Jutro miting i kolejny miły i przyjemny dzień. Takich dni Wsystkim Wam z całego mojego serducha, na jutro, na pojutrze, na zawsze. :buziak:
Miłego, pozdrawiam. :buziak:

evita - Nie 23 Lut, 2020 03:55

dziadziunio napisał/a:
Takich dni Wsystkim Wam z całego mojego serducha, na jutro, na pojutrze, na zawsze

oby i zawsze ! samych miłych, lekkich i przyjemnych dla Ciebie również :buzki:

P.S. wprawdzie nie komentuję ale śledzę :okok:

dziadziunio - Nie 23 Lut, 2020 11:08

evita napisał/a:
wprawdzie nie komentuję ale śledzę


Pisz proszę, pisz bez Ciebie nie ma mnie...Jesteś potrzebna i jak każdy z nas jedyna w swoim rodzaju. Bez ukrytych podtekstów, jesteśmy sobie potrzebni... :buziak:
Byłem na mitingu, było fajnie. Dziewczyny się uczą, jutro na powrót już szkoła. otem jedziemy za miasto do lasu na spacer. Zapowiada się fajny dzień. :cwaniak:
Miłego. Miłym także, że wróciłaś. :brawo:

dziadziunio - Nie 23 Lut, 2020 11:24

Tak prawdę powiedziawszy, nie poznaję tego forum.
:bezradny:
Damy czas czasowi i zobaczymy jak się to na powrót, rozwinie. :mysli:
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

evita - Nie 23 Lut, 2020 14:56

dziadziunio napisał/a:
Pisz proszę, pisz bez Ciebie nie ma mnie

To nie takie proste. Jak wiesz, ja to z tej drugiej strony "barykady" ;) trudno mi się wczuć w to co Ty i Tobie podobni przeżywacie i w drugą stronę zapewne działa to podobnie. Znamy zasady ogólne ale teoria bez praktyki to takie bardziej gdybanie niż działanie. Ale próbuję zrozumieć wszelakie Twoje/Wasze rozterki i wątpliwości i podziwiam za wytrwałość w dążeniu do trzeźwości.

Właśnie jestem na etapie wspomnień. Czytam mój osobisty wątek na forum, pisany 11 lat temu i sama siebie nie poznaję. Jakbym to nie ja pisała i walczyła z wiatrakami. Czyli i ta "moja" strona barykady jest dla mnie nie do końca odgadnioną tajemnicą.
I zgadzam się z tym, że
dziadziunio napisał/a:
jesteśmy sobie potrzebni...

nasza siła tkwi w nas ale nie zawsze jesteśmy tego świadomi i warto żeby ktoś z boku nam o tym przypomniał :)

Wiedźma - Nie 23 Lut, 2020 16:15

dziadziunio napisał/a:
Tak prawdę powiedziawszy, nie poznaję tego forum.

Ja też :zdziwko:

evita - Nie 23 Lut, 2020 17:54

Wiedźma napisał/a:
Ja też

:pocieszacz: jest dobrze :okok:

dziadziunio - Nie 23 Lut, 2020 18:52

evita napisał/a:
jest dobrze


Jak nigdy dotąd..... powiedział alkoholik leżąc w końcu, na wymarzonym łożu śmierci :mysli:

Wiedźma napisał/a:
Ja też


Kiedyś mi pomogłaś. Nie odmówiłaś pomocy, kiedy jej potrzebowałem. Czas może już zwrócić swój dług?
Będzie ok, przytulam :buziak:

evita napisał/a:
Jak wiesz, ja to z tej drugiej strony "barykady"


To miłe, że tutaj jesteś. Chociaż z doświadczenia napiszę. że bez Was nie byłoby, ani jednego z nas. To smutne ale tak to wygląda. Dziś żyję tylko dlatego, że spotkałem kogoś kto pokochał inaczej, kto złapał za jaja, wymagał zmian i wszystko razem z moim niepiciem alkoholu miał głęboko m du***.Chciała mieć przy sobie przyjaciela, partnera, człowieka i ojca dla swoich dzieci. Mówiła, że kocha i niczego...... nie robiła...... tak jak ja chciałem.......... :brawo: .
Pękały mi usta gdyż wszystkie..... mnie kochały i wszystkie...... robiły wszytko co chciałem ......i jak chciałem ja ha, ha , ha... :rotfl:
Przytulam serdecnie :buziak:

Linka - Nie 23 Lut, 2020 20:51

dziadziunio napisał/a:
Dziś żyję tylko dlatego, że spotkałem kogoś kto pokochał inaczej, kto złapał za jaja, wymagał zmian

To wszystko prawda, ale z drugiej strony nic by to nie dało, gdyby Tobie na niej nie zależało.
Gdybys nie chciał być właśnie z nią , poszedłbyś dalej, do tej, która wymagań by nie miała.
Napiszesz jaki był powód tego, ze ta właśnie , a nie inna ?

dziadziunio - Nie 23 Lut, 2020 21:16

Linka napisał/a:
Napiszesz jaki był powód tego, ze ta właśnie , a nie inna ?


Jako artysta ze spalonego teatru mógłbym pisać na ten temat poematy. Prawdą jest, że był to całkowity przypadek lub też, że tak właśnie, ze mną u mnie..... miało być. O miłości, zauroczeniu i szacunku mogę porozmawiać dziś. W tamtym czasie nie miałem już nic, niczego co materialne, namacalne czy realnie osiągalne, nie miałem także już i uczuć wyższych które aby w zgodzie ze sobą móc pić, bezlitosnie wymordowałem. Miałem farta, przepiłem wszystko razem z marzeniami.....i... byłem gotowy, przygotowany perfekcyjnie do zmian. Nie miałem wyjścia, nie miałem czym się bronić, za czym schować, czym atakować i jak żyć. Miłość, zrozumienie i inne ciekawe rzeczy przyszły póżniej a nienawiść znikła....... tuż........tuż....... przed nimi. :tak:
Dziś jest fajnie ale tak jest dziś i tylko dlatego,,,,,że...było jak było....i dla mnie inaczej być nie mogło.....majstesztick... :tak:
Przytulam serdecznie :buziak:

Wiedźma - Nie 23 Lut, 2020 22:26

dziadziunio napisał/a:
Kiedyś mi pomogłaś. Nie odmówiłaś pomocy, kiedy jej potrzebowałem. Czas może już zwrócić swój dług?

Nie, nie nie! :nie: Nie masz wobec mnie żadnego długu!
Jeżeli masz ochotę zrobić coś fajnego, to po prostu zrób to od serca, a nie jako spłatę jakiegoś wyimaginowanego długu.


...czy ja tu prowadzę jakąś kasę zapomogowo-pożyczkową? ...hę...? :tia:

dziadziunio - Pon 24 Lut, 2020 08:03

Wiedźma napisał/a:
Jeżeli masz ochotę zrobić coś fajnego, to po prostu zrób to od serca, a nie jako spłatę jakiegoś wyimaginowanego długu.



Spoko. Ja to taka kokietka jeszcze, chwilami jestem. Oboje wiemy, że lubię pisać i, że lubię to robić u Ciebie... :P Jak nie przeszkadzam to będę. :cwaniak:
Martwi mnie, zaskoczony jestem bezruchem i ciszą, którą zastałem. :bezradny:
Przytulam delikatnie. :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 24 Lut, 2020 08:58

dziadziunio napisał/a:
lubię pisać i, że lubię to robić u Ciebie... :P Jak nie przeszkadzam to będę.

Ależ proszę Cię uprzejmie - pisz do woli :luzik:

dziadziunio napisał/a:
Martwi mnie, zaskoczony jestem bezruchem i ciszą, którą zastałem.

Ano fora odchodzą do lamusa... :bezradny:
Ludzie wolą inne formy kontaktu - siedzą na fujzbukach, instagramach czy innych ćwiterach... :beba:
Widziałeś co się dzieje u sąsiadów?
Strefa Problem nie istnieje, AkcjaSOS martwa od paru miesięcy,
u Romcia średnio poniżej jednego posta dziennie dokonuje głównie moderator.
Jedynie Norbi działa dość prężnie, a Meszuge i Dekadencja jako tako się turlają... :frasunek:
Dopóki jest nas tu parę osób, które chcą się spotykać na zlotach i płacić za utrzymanie forum - ciągniemy je sobie...

jal - Pon 24 Lut, 2020 10:21

dziadziunio napisał/a:

Martwi mnie, zaskoczony jestem bezruchem i ciszą, którą zastałem.


Może bym się i odezwał na Twoim wątku ale boję się wytknięcia.że to tylko dla zaufanych.
pozdrawiam :)

Wiedźma - Pon 24 Lut, 2020 10:47

jal napisał/a:
boję się wytknięcia.że to tylko dla zaufanych.

Chwileczkę, chwileczkę - tylko dla zaufanych to są Pamiętniki.
Tutaj jest forum otwarte i pisać każdy może.

dziadziunio - Pon 24 Lut, 2020 11:46

Wiedźma napisał/a:
Ludzie wolą inne formy kontaktu - siedzą na fujzbukach, instagramach czy innych ćwiterach...


A więc normalna kolej rzeczy i postęp, wypeirający to co mniej podręczne, A ja już byłem cały w panice, że to kolejny efekt cieplarniany.... :rotfl:

jal napisał/a:
Może bym się i odezwał na Twoim wątku ale boję się wytknięcia.że to tylko dla zaufanych


Wal śmiało, kimkolwiek jesteś. Jesteś tutaj mile widziany i ja....Tobie ufam... :buziak:
Zrobiliśmy zakupy, dziś Pocztowa. Jest ok.

Miłego, pozdrawiam :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 24 Lut, 2020 16:27

dziadziunio napisał/a:
A więc normalna kolej rzeczy i postęp, wypeirający to co mniej podręczne, A ja już byłem cały w panice, że to kolejny efekt cieplarniany.... :rotfl:

No wiesz - jedno drugiego nie wyklucza, może to właśnie efekt cieplarniany spowodował taką wsteczną ewolucję...? :drapie:

Borus - Pon 24 Lut, 2020 18:00

Cytat:
Ludzie wolą inne formy kontaktu - siedzą na fujzbukach, instagramach czy innych ćwiterach...

To jak w ekonomii - pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy... :bezradny:


:mgreen:

Wiedźma - Pon 24 Lut, 2020 18:05

Borus napisał/a:
pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy...

...ale który wypiera, a który jest wypierany? :drapie:
Bo nie wiem, czy nasza Dekadencja jest tym gorszym pieniądzem czy lepszym? :roll:

Borus - Pon 24 Lut, 2020 18:56

Wiedźma napisał/a:
..ale który wypiera, a który jest wypierany?


no przecież napisałem, który wypiera - gorszy, więc wypierany jest ten lepszy :mysli:

dziadziunio - Pon 24 Lut, 2020 20:18

Borus napisał/a:
który wypiera - gorszy, więc wypierany jest ten lepszy



A jak wygląda to wypieranie jednego przez drugiego w chorobie, alkoholowej? Kiedy odchodzi jeden, pozwalając urodzić się drugiemu/ I czy wystarczy tylko przestać pićććććććććć alkohol aby do tego doprowadzić? :mysli:
Ha, ha, ha, ha. :hejka:
Wróciłem z mitingu, było fajnie :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 24 Lut, 2020 22:49

Borus napisał/a:
napisałem, który wypiera - gorszy, więc wypierany jest ten lepszy

Aha, czyli wracając do analogii - lepsza Dekadencja sc43545 jest wypierana przez gorszego fujzbuka :bezradny:

rufio - Pon 24 Lut, 2020 23:28

Fejzbuk i inne twister nie wymagają myślenia A to jest powoli umiejętność wymierajaca zczc
jal - Wto 25 Lut, 2020 06:34

Za klasykiem:

- myślę więc jestem...
- myślenie ma przyszłość...
- myślał indor o niedzieli...
- łapie Myślenice...
- itp... :)

dziadziunio - Wto 25 Lut, 2020 10:59

Wiedźma napisał/a:
Aha, czyli wracając do analogii - lepsza Dekadencja jest wypierana przez gorszego fujzbuka
rufio napisał/a:
Fejzbuk i inne twister nie wymagają myślenia A to jest powoli umiejętność wymierajaca
jal napisał/a:
Za klasykiem:

- myślę więc jestem...
- myślenie ma przyszłość...
- myślał indor o niedzieli...
- łapie Myślenice...
- itp...


Przepraszam, że ię Wam się wpiierdalam ale tamat mój..Ewa przepraszam.... i pytanie które zostawiłem, nadal zostają bez Waszej odowiedzi, a to..... nie daje mi spokoju. Nie lubicie konkretnych pytań,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,....czy jak ? :bezradny:
Ha, ha, ha
Miłego pozdrawiam..... :buziak:

dziadziunio - Wto 25 Lut, 2020 11:22

Przerpraszam także za wulgaryzm i użyte w poprzednim poście słowa. ale uczyłem ię wychodzenia z tej choroby w Szczecinie na Pocztowej a tam nie mówi się, że robiłem czwarty krok i ciekły mi łzy.... ale ku*** opowiadas isę dlaczego.... mi łzy takowe w tej chwili ciekły... :bezradny:
Przepraszam. :mysli: chociaż to zbyteczne :skromny:
miłego :pocieszacz:
Bułkę przez bibułkę można jeść do końca życia, ale poza smakiem nie ma niczego, w tym innego, nowego, zmieniającego nas na lepsze........ :P

dziadziunio - Wto 25 Lut, 2020 12:10

Kiwi przyznam szzczerze, że nadal nie czyutan tego co wklejasz. Mam problem, a nie Ty go masz....
Szanuję Ciebie gdyż tylko Ty, jako nieleiczna dbałaś o to aby to frum nadal intniało. Dziękuę Tobie z całego serducha i prxzepraszam za standart który miałem wobec Ciebie.....to przykre ale tak było.
Przytualm serdecznie i niezwykle ciepło. przepraszam. :pocieszacz:
Miłego dnia, wybacz mi. Krzysztof.

kiwi - Wto 25 Lut, 2020 12:31

Przepraszam ....pomylkowo to tu zalaczone zostalo .
Prosze Moderatorow o skasowanie ......
Cos mi sie pomylilo z ranka ....za malo kawy wypilam .....Hi....Hi...Hi...

dziadziunio - Wto 25 Lut, 2020 14:34

kiwi napisał/a:
Prosze Moderatorow o skasowanie ......


Czasami a szczególnie już dziś cieszę się, że jedyną dolegliwościom na jaką cierpię jest alkoholizm. mogło przecież mnie porypać kompletnie a nie porypało...dzięki Ci Panie, Panie dzięki Ci,,,,, :mysli:
Hi, hi, hi, hi.... :brawo:
Miłego dnia. :mysli:

jal - Wto 25 Lut, 2020 15:15

dziadziunio napisał/a:
dziś cieszę się, że jedyną dolegliwościom na jaką cierpię jest alkoholizm. mogło przecież mnie porypać kompletnie a nie porypało...


Uzasadniona radość... oby tak dalej !

Linka - Wto 25 Lut, 2020 22:37

dziadziunio napisał/a:
Przepraszam, że ię Wam się wpiierdalam

dziadziunio napisał/a:
Przerpraszam także za wulgaryzm i

dziadziunio napisał/a:
przepraszam

:shock: mogę wiedzieć skąd to całe przepraszanie ? Podmienili Cię, czy co ?

evita - Śro 26 Lut, 2020 04:10

Wiedźma napisał/a:
lepsza Dekadencja

bez dwóch zdań :)
rufio napisał/a:
Fejzbuk i inne twister nie wymagają myślenia

a tu bym polemizowała :mysli: to zależy od rodzaju użytkowania i uwierz mi, że czasem nieźle trzeba pogłówkować :uoee:
jal napisał/a:
- myślenie ma przyszłość...

:okok:
dziadziunio napisał/a:
Czasami a szczególnie już dziś cieszę się, że jedyną dolegliwościom na jaką cierpię jest alkoholizm

oj nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo masz tu rację ! Ciesz się ze swojej trzeźwości i omijaj choroby wszelakie szerokim łukiem :pocieszacz:

dziadziunio - Śro 26 Lut, 2020 08:55

Linka napisał/a:
Podmienili Cię, czy co ?


Coraz częściej już tak mam. Kiedyś nie lubiłem i nie stosowałem tego słowa wcale. Wydawało mi się, byłem pewien wręcz, że wraz z tym słowem idzie w parze z automatu słabość w parze.
Gdzieś w listopadzie duża przestała nam jeść. Ot tak sobie całkowicie z dnia na dzień. Nie potrafiliśmy sobie całkowicie z tym poradzić i nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje?
Gdzieś tam delikatnie, spokojnie gdyż nic nie skutkowało podczas wspólnych rozmów zrozumieliśmy, że jest poprostu chora. Tuż przed sywestrem jej mama zapytała wszystkich jakie noworoczne marzenia ma każdy z nas. Ja oczywiście papierosy, ona nadwagę a duża mówi spokojnie, że ona to chciałaby także schudnąć.
Pamiętam, co się we mnie działo. Wszystkie flaki podeszły mi do góry, mózg o mało nie wyleciał mi z orbity ...bo...
Nogi już grubsze w kolanach niż w udach, a ona marzy o lepszej figurze.
Kiedyś już bym ię darł..już przymuszał i nakazał jeść. Powiedział gdyż bym musiał, że, gdyż, bo.....
A w tamten czas już nic....wiedziałem, że nic już nie działa i chyba już nie mamy szans.
Przeszło z dnia na dzień, dziś już je narmalnie i powoli wraca do norm......
Jak już wszystko było spowroten na normalnych torach, moja partnerka kiedyś się do mnie przytuliła i powiedział jak bardzo się bała i jak bardzo się zmieniłem gdyż kiedyś takie wspólne przejście byłoby koszmarem.....
No to idę zapalić...schodzę po dwa schody..zadowolony i szczęśliwy gdyż jestem w końcu trzeżwy, nowy i godny zaufania...
Wychodzę przed bramę i szukam zapalniczki, szukam, szukam i nic nie mam...
Przy furtce widzę klienta który jara więc podchodzę i mówię aby pożyczym mi zapalniczki gdyż nie wziełem z domu...
ąłem.powiedział klient, odając mi zapalniczkę
Słucham zapytałem?
Wziąłem, powinnien pan powiedzieć wziąłem..
Uśmiechnąłem się szeroko i patrząc proto w jego oczy zapytałem szczerze.
Gościu z prawej czy z lewej wyj***ć ci w pysk?
A gość..... co pan i w długą....
I tak wyglądają moje zmiany i ten nowy, który już wewnątrz mnie mieszka a którego jeszcze potrafi zaskoczyć sytuacja i ludzie......
Wiesz co jest śmieszne.......
Ja lubię to mieć....lubię jeszcze zaskoczyć i być takim jak byłem...
W domu nie mogę i już nie chcę.....nie chcę gdyż nigdy mi na to nie pozwolono, i dziś mogę sam już nie chcieć...
Ale na ulicy, w tramwaju i w sytuacjach gdy mnie coś zaskoczy.... :nerwus:
istna wioska.. :bezradny:
Prace w toku. :krzyk:
przytualam :pocieszacz:

jal - Śro 26 Lut, 2020 11:40

dziadziunio napisał/a:

...No to idę zapalić...schodzę po dwa schody..zadowolony i szczęśliwy gdyż jestem w końcu trzeżwy, nowy i godny zaufania...
Wychodzę przed bramę i szukam zapalniczki, szukam, szukam i nic nie mam...
Przy furtce widzę klienta który jara więc podchodzę i mówię aby pożyczym mi zapalniczki gdyż nie wziełem z domu...
ąłem.powiedział klient, odając mi zapalniczkę
Słucham zapytałem?
Wziąłem, powinnien pan powiedzieć wziąłem..
Uśmiechnąłem się szeroko i patrząc proto w jego oczy zapytałem szczerze.
Gościu z prawej czy z lewej *j****ć ci w pysk?
A gość..... co pan i w długą....
I tak wyglądają moje zmiany i ten nowy, który już wewnątrz mnie mieszka a którego jeszcze potrafi zaskoczyć sytuacja i ludzie......


To faktycznie jest nad czym pracować...

dziadziunio - Śro 26 Lut, 2020 12:30

jal napisał/a:
To faktycznie jest nad czym pracować...



Siem uśmiiałem.....
No bo Wiesz na mitingi latam systematycznie, pracuję nad sobą i nad kształtem wewnętrznym który, już wiem jak powinien wyglądać. To Twoje stwierdzenie bardzo mnie zdziwiło i świadczy dla mnie, że być może masz już to wzystko poza sobą....ale...ale...ale bracie to jest poprostu nie możliwe..... :kwiatek:
Więc co jest grane? :mysli:
Napisz może proszę coś o sobie...bo o innych... każdy umie.... :brawo:
Miło, że jesteś, pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

jal - Śro 26 Lut, 2020 12:46

dziadziunio napisał/a:
jal napisał/a:
To faktycznie jest nad czym pracować...



Siem uśmiiałem.....
Napisz może proszę coś o sobie...bo o innych... każdy umie.... :brawo:


Nie bardzo wiem z czego się uśmiałeś ?
O sobie :
- jestem nadal alkoholikiem,
- nie piję ponad 27 lat,
- przeszedłem wiele terapii i pochodnych,
- jestem w kontakcie z AA,
- uczę się żyć na trzeźwo.
- jestem szczęśliwym człowiekiem.

Pozdrawiam ciepło.

dziadziunio - Śro 26 Lut, 2020 12:58

jal napisał/a:
nie piję ponad 27 lat,


To ile lat przepiłeś i gdzie byłeś, w swojej alkoholowej agoni? Co widziałeś i jak wyglądała, Twoja bezsilność?
Przepraszam a może wypiłeś pierwsze piwo i zwymiotowałeś do maminej torebki.... i to było Twoje totalne dno?
Bardzo jest mi przykro zamieszczać takie pytania w swoim temacie, ale przeczytałem wszystkie Twoje posty i w każdym pouczasz, pokazując jedyną słuszną, prawdziwą oraz prawidłową drogę...
Twoją drogę i to mnie strasznie ubawiło...
Bo tylu ilu nas...tyle dróg. :bezradny: .
Nie krytykuj a nie będziesz, krytykowany. :P
Przytulam serdecznie. :buziak:

dziadziunio - Śro 26 Lut, 2020 16:44

Jak już pisałem gdy zaczynałem coś ze sobą robić, nie miałem nic. Jedyne co przychodziło mi na myśl ,co śmieszne dziś, to lata które spędziłem za pan brat z alkoholem. Śmieszne nie śmieszne ale dobrze na tym wyszedłem. Na terapiach bardzo szybko dostrzegłem, że mój stan jest już ciężki i, że cholernie trudno będzie mi to jeszcze zatrzymać. W AA nigdy nie szukałem przyjaciól, dziś otacza mnie ich cały wianek. Było ciężko gdyż z oczątku ytudno było znależć mi autorytety Na forach alkoholowych również nie szukałem i nie szukam pobratyńców, nie wchodzę w grupy i nie jeżdzę na zloty, tak mam.... tutaj piszę i chce pisać tylko o sobie.

jal napisał/a:
jestem szczęśliwym człowiekiem.


Boże przez moje lata latania na mitingi, widziałem wielu szczęśliwych alkoholików. W moim otoczeniu co przykre im bardziej szczęśliwy tym większy drań.......przykro to pisać....ale ja znam, widzę i wiem.
Wiecie ja nawet nie wiem jak wygkląda szczęcie. Przeżywam fajne nieznane, nieosiągalne kiedyś dla mnie chwile ale czy to szczęście? nie wiem?
Nie jestem już nieszczęśliwy i tym swoim wiecznym nieszczęściem, nie obdarowuje już innych a to jest dla mnie miłe...Byłem wszędzie i widzałem już wszystko, wszystko poza wiekiem trumny zamkniętym tuż nad moją głową.......doszedłem do końca...
Mam dziś wokoło siebie ludzi szczęśliwych, widzę to w ich oczkach i to w zupełności mi na dziś dzień wystarcza.... :skromny: .
:bezradny: ....amen.... :bezradny:
Miłego dnia, w Szczecinie co dziwne nie pada. Dziś bez mitingu, spoko...jest dobrze. :buziak:

jal - Śro 26 Lut, 2020 22:57

Uciekam od Ciebie, bo nie jest to poziom emocji na których funkcjonuję... :(
dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 07:35

jal napisał/a:
Uciekam od Ciebie, bo nie jest to poziom emocji na których funkcjonuję...

No to masz.... problem. :bezradny:
Wiesz już chyba, że .....uciekanie..... to nie sposób na problemy :tak:
Więc jest, jeszcze nad czym.... popracować..... :mysli:
W Szczecinie zapowiada się piękny, słoneczny dzień. Dziś Pocztowa i już mi ciepło.
Pozdrawiam serdecznie :pocieszacz:

Wiedźma - Czw 27 Lut, 2020 10:52

dziadziunio napisał/a:
No to masz.... problem. :bezradny:
Wiesz już chyba, że .....uciekanie..... to nie sposób na problemy :tak:
Więc jest, jeszcze nad czym.... popracować.....

Problem? Nie sądzę.
Dlaczego uważasz, że unikanie sytuacji niekomfortowych jest czymś niewłaściwym i że trzeba pracować, żeby to zmienić?
Mielibyśmy zatem akceptować i dostosowywać się do wszelkich otaczających nas niedogodności?
Nawet do takich, które nie mają wpływu na nasze żywotne interesy? Bo taką jest przecież dla Jala rozmowa z Tobą.
Nie ma ochoty z Tobą gadać, bo mu ta rozmowa nie przynosi przyjemności, a wręcz przeciwnie -
więc idzie sobie w cholerę zająć się przyjemniejszymi sprawami. W imię czego ma się szarpać?
Z kimś dla siebie ważnym pewnie by kontynuował rozmowę. Normalne i zrozumiałe.
A że nazwał to ucieczką? Chyba trochę na wyrost - ja bym raczej powiedziała, że odpuszczam sobie :beba:

Przepraszam, Panowie, że niepytana wcięłam się w Waszą rozmowę :wstyd: :wstyd2:
Życzę miłego, słonecznego dnia i przytulam tak ciepło, no tak ciepło,
że moje klimakteryczne uderzenia gorąca odpadają w przedbiegach!
:sun: :serce: ergr :buzki: :buziak: :pocieszacz: :przytul:

dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 12:51

Wiedźma napisał/a:
Przepraszam, Panowie, że niepytana wcięłam się w Waszą rozmowę


Ale się uśmiałem. Myślałaś może o pracy w dyplomacji? Bo to Wiesz, teraz to wystarczy jednego na oczach kamer w d**ę pocałować, wycisnąć łzy i powiedzieć, że bez niego to by się piłka z górki nie turlała i już placówka... murowana. :mysli:
Cieszy mnie, że coś się zaczyna dziać i że będziemy, zaczniemy rozmawiać o rzeczach ważnych. :cwaniak:
Wiedźma napisał/a:
Dlaczego uważasz, że unikanie sytuacji niekomfortowych jest czymś niewłaściwym i że trzeba pracować, żeby to zmienić


Gdyż moim zdaniem inaczej nie można. Jak spieszę się i chcę dojechać gdzieś tramwajem to pomimo tłoku który w nim panuje zaciskam zęby i wsiadam, gdyż muszę zdązyć......
Albo w du*** mam spotkanie i spóżnienie na nie, czekam na następny. Nikt mi nie zagwarantuje, że w natępnym będzie luz ale....ale...ale ryzykuję...
Łapię taksówkę i w du*** mam mzk....
Lecę do salonu i na spotkanie śmigam nowym bmw....
Wszystko ok, mój wybór i moje zachowania...
Ale jak nie mieszczę się i sygnalizuję to motorniczemu, obarczając go winą za tramwajowy tłok. maesttycznie odchodzę pokazując mój bunt i obrzydzenie. sygnalizuję tylko i wyłącznie mój brak przystosowania i ogrom pracy który jeszcze, muszę włożyć w swój kształt....
Nie wiem czy widać? jak nie to wygładzę to wszystko, w nocy.... :zalamka:
Mała mi skacze, chyba się na nią obrażę.... :mysli: .
On jak twierdzi ma dwadzieścia siedem lat abstynencji...ja dopiero sześć mi jeszcze wolno...jemu już nie wypada....... :muza:
Temat mój...droga wolna.. :bezradny:
Ale forum Twoje, więc serdecznie Ciebie przytulam :buziak:
Miłego :buziak:

Wiedźma - Czw 27 Lut, 2020 14:59

dziadziunio napisał/a:
Myślałaś może o pracy w dyplomacji?

Ja mam na trzecie Dyplomacja :toja: tuż po drugim: Administracja sc43545

dziadziunio napisał/a:
Gdyż moim zdaniem inaczej nie można. Jak spieszę się i chcę dojechać gdzieś tramwajem....

Mówimy o dwóch różnych rzeczach - o sprawach ważnych i nieważnych.
Uznałam, że rozmowa z Tobą była dla Jala na tyle nieważna, że mógł sobie pozwolić na odpuszczenie jej.
Co też uczynił i w czym nie widzę nic niewłaściwego. Pewnie postąpiłabym podobnie.
Natomiast jeśli komuś na czymś zależy, to oczywiście wycofywanie się ze względu na nieprzyjemne emocje nie jest dobrym pomysłem
i przypuszczam, że nasz Szanowny Kolega nie pozwoliłby sobie na coś tak nierozsądnego. I tyle.

Uściski, całuski, przytulaski i wszelkie inne serdeczności 8) :roll:
ergr :buziak: :serce: :pocieszacz: 4g5 :papa:

dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 15:13

Wiedźma napisał/a:
Mielibyśmy zatem akceptować i dostosowywać się do wszelkich otaczających nas niedogodności?


To bardzo ciekawe pytanie?
Mała poszła spać, wreście i tak jak zawsze zresztą dając mi czas i odoczynaek którego potrzebuję gdyż przystosowanie a wewnętrzna wytrzymałość, to dwie całkowicie odrębne sprawy..
Od zawsze od samego początku mojego dreptania, wchodziłem tam gdzie było mi niewygodnie, Powoli, delikatnie brałem wszystko tak, jak było dla mnie namalowane. Kolejki w przychodniach, tłok w tramwajach i brak w sklepach czegoś co potrzebowałem było specjalnie dla mnie napisane. Uczyłem się pokory i schylałem się coraz niżej i niżej i niżej czasami byłem pełny przekonania, że jeszcze chwila a wszyscy będą dymać mnie w kitniak ale w kitniak nie pozwalam się wydymać do dziś. Jestem pewny, że prawdziwej pokory nauczyłem się na zapiciach i mówcie co chcecia ale na niepiciu o wiele trudniej jest się..... jej.....tej prawdziwej nauczyć..lub taż naumieć :P gdyż z nauką to niewiele ma wspólnego. Na małej mi zależy, zależy mi także na większej ale od wielkiej kiedyś byłem zależny..bardzo mi to przeszkadzało,,,, więc gdy tylko stałem się niezależny, bardzo szybko wyszło ze mnie wszystko to, co poprzez zależność długo w serduchu swoim skrywałem........dziś i na niej mi zależy i wiem jak wygląda różnca pomiędzy .....zależy..... od zależny.....
Nie biegam na mitingi rocznicowe i mam na ten temat wyrobione zdanie, chodzę jednak na mitingi rocznicowe ludzi na których mi zależy, których cenię i których szanuję. Nie gadam im, że to zbyteczne czy o Boże chroń, że mitingi nie są robione w tym celu.
Piszę na Twoim Ewa forum i jak by na to nie popatrzeć jestem w pewnym stopniu od Ciebie zależny.
Umarłbym nie wiedząc z kim żyję gdybym się w końcu nie dostosował, Pisze o zakupach które teraz wyglądają już całkowicie inaczej. Uciekałem od nich jak mogłem..... bo to w sklepie Wiesz jedna w jedną uliczkę druga w drugą a trzecia, łazi po sklepie i sama nie wie czego chce? Kretynki, idiotki i ku*** dom wariatów... Wrazaliśmy zawsze jak z wojny, pokaleczeni psychicznie i nikt nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi? A ona, że przecież to tak jakbym flaszkę pił, że mam jechać i w tym uczestniczyć wbrew sobie gdyż tak wygląda moje miejsce i mój świat......Nie chciałem, nie potrafiłem zrozumieć i się przystosować....żyć i pomagać w ich życiu im.....
To nie one tylko..... ja.... byłem tym, które emitował to całe napięcie i ten wybuchowy stan. Gdybym się nie dostosował być może zdychałbym będą przekonany, że to wszystko, to..... one a nie ja...ha ha ha ha :krzyk:
Ale to ja i tak było u mnie. Kolega zaś znajdzie zapewne swoje miejsce..Forum jest duże....To jest moje...chciaż u Ciebie. :rotfl:
Przytulam Ciebie Ewa serdecznie :buziak:


Dobra trzeba kończyć. Dziś miting jest ok. :buziak:

Linka - Czw 27 Lut, 2020 15:50

Tak sobie myśle....Dziadziuniu, to, ze Ty tak masz, nie oznacza, ze inni maja tak samo.
Nie maja i nie muszą.
Może i choroba taka sama, objawy podobne, ale różnic w życiorysach osób uzależnionych całe mnóstwo.
Różni Was prawie wszystko; lata picia, lata trzeźwienia, litraż, stan upodlenia, albo jego brak, wysokość „dna” , poniesione straty i te emocjonalne, i materialne.
Jedni stracili rodziny, inni jeszcze ich nie założyli, a jeszcze inni maja je nadal..
Część zaczęła trzeźwieć mając lat dwadzieścia parę, innym tyle brakowało do setki, a reszta uplasowała się gdzieś po środku.
Nie trzeba być alkoholikiem,żeby być sk***ysynem, ale tez nie każdy alkoholik nim był.

dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 16:00

Linka napisał/a:
Nie trzeba być alkoholikiem,żeby być sk***ysynem, ale tez nie każdy alkoholik nim był.


Każdy alkoholik był kiedyś w takim miejscu z którego wydawało mu się, że jest tylko pijaczkiem. Że gdy przyjdzie odpowiedni czas, powie sobie dość i dość, samo w sobie poprostu nastąpii. Dziś już ta skala została podniesiona, dziś wystarczy tylko pić alkohol, aby zostać zakwalifikowanym do grona alkoholowej braci.
Wiesz co jest śmieszne i zarazem też sprawiedliwe... w tym uzależnieniu?
Żaden alkoholik już nigdy nie będzie na powrót pijaczkiem, ale każdy pijaczek nawet jak przestanie pić.....i nie będzie z tym nic robił.......... będzie..... uwierz mi....... alkoholikiem........ :tak:
Przytulam Linka delikatnie :buziak:

dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 16:20

Całe szczęście wiem już, że nie jestem lepszy od innych...

Cytat:
Nie trzeba być alkoholikiem,żeby być sk***ysynem, ale tez nie każdy alkoholik nim był.


Ale i Ty możesz być pewna, że nie jestem gorszy niż oni.... :bezradny:

Buziole :buziak:

dziadziunio - Czw 27 Lut, 2020 22:36

No i po mitingu i po wieczrnym z cóką bieganiu, trzeba o siebie dbać gdyż obie to taka jeszcze drobnica, że aż strach. Na mitingu fajnie, miło, ciepło i przyjemnie, słuchłem wypowiedzi i jak komuś coś się powiodło cieszyłem się razem z nim a jak ktoś miał smutek to martwiłem się tak jak i on. Kiedyś bywało różnie, jak kogoś nie lubiłem to jak miał kłopoty ....ciszyłem się...a jak radość zazdrościłem...Czy byłem złym człowiekiem? Byłem takim jakim zbudowało mnie życie i szalejące we mnie uależnienie. Dziś chcę żyć kiedyś chciałem pić i tak było... :bezradny:
Fajnie się robi i robi się już prawie, że w całości samoistnie....cud... : :tak:
Miłego, pozdrawiam :buziak:

dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 00:22

Linka napisał/a:
Nie maja i nie muszą.


Jesteś pewna? Dostaję dziwne PW więc chyba piszę o sprawach ważnych. :radocha:
Widzisz, Trzeżwienie to bardzo trudna droga, droga którą nie każdy zdoła iść. Na samym początku należy przestać pić za wszelką cenę i bronić tego niepicia ze wszystkich sił. Ok ale u dużej części już tak pozostaje a jedyną zmianą wprowadzoną jest słowo niepicie przemalowane na dumnie brzmiące słowo trzeżwość. Obrona swoje ,,trzeżwości,, niczym nie różni się od poprzedniej obrony komfortu picia i tak prawdę powiedziawszy jest zaledwie lutrzanym odbiciem, alkoholowej fiurii... :bezradny:
Jedyna zamiana to nie już obrona flaszki..... ale i jak to dumnie brzmi.......,,trzeżwości,,.... piknie jakby to powiedział Pyrkosz... .
Dlatego jak nie mają to przeważnie nabędą, są wyjątki i tutaj przyznam Tobie rację w wyjątkowych wypadkach nie mają i nie muszą ich nabyć..... :mysli:
Ale to kropla........w morzu bezsensu... :bezradny:
Padam na pysk, lecę spać, dobranoc :buziak:

dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 08:31

W Szczecinie zimno i mróz, zapowiada się jednak ładny i słoneczny dzień. Duża idzie dziś z babcią do kina i jak wychodziła do szkoły aż piszczała z zachwytu. Mała jeszcze śpi a ja lubię patrzeć na jej spokojną, otuloną,, beztroską snu twarz. Dziś bez mitingu, muszę zrobić trochę zakupów, posprzątać chatę, trochę popisać i zająć czymś małą. jedziemy na Manhatan kupić jabłka i inne warzywne dodatki. Mięso mamy zrobione więc i z obiadem malutko roboty. :blee:
Jutro wolne i zapewne pojedziemy gdzieś za miasto, może zaniesie nas nad morze. Lubię morze i nadmorską spokojną ciszę która panuje tam o tej porze roku. :pocieszacz:
Zapowiada się fajny dzień...Miłego. :buziak:
No i już wstała....uwielbiam to...

Wiedźma - Pią 28 Lut, 2020 09:14

dziadziunio napisał/a:
Dostaję dziwne PW

Dziwne PW? :mysli:
Mógłbyś napisać o tym coś więcej?

dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 09:50

Wiedźma napisał/a:
Mógłbyś napisać o tym coś więcej?



Napisałem na PW.
Spoko Ewa.
Serdecznie pozdrawiam :pocieszacz:

olga - Pią 28 Lut, 2020 10:30

Cytat:

Słucham zapytałem?
Wziąłem, powinnien pan powiedzieć wziąłem..
Uśmiechnąłem się szeroko i patrząc proto w jego oczy zapytałem szczerze.
Gościu z prawej czy z lewej *j****ć ci w pysk?
A gość..... co pan i w długą....


Ty tak na poważnie? Myślałam, że to jakiś kiepski żart....
Jeśli na poważnie to z jakiego powodu?

dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 12:27

olga napisał/a:
Myślałam, że to jakiś kiepski żart


I niech tak już pozostanie. często żartuję jeszcze.....tak..... jak dawniej..Tak jeszcze miewam.... ale tak już będzie...... nie za długo... :tak:
Prace w toku. :zmeczony:
Przepraszam. :buzki:
Miłego dnia, przytulam :buziak:

dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 21:09

No i kolejny fajowy dzień dobiega końca, jestem męczony ale, lubię tak właśnie mieć. Jutro rano jadę pomóc przyjacielowi pociąć deski a po powrocie, jedziemy na zakupy. Kolejny raz, będę oberwował co się we mnie wyrabia i co kiedyś, zaledwie jeszcze przecież wczoraj sprawiało, że nie potrafiłem nad tym wszystkim, nad sobą zapanować. Zapowiada się fajowy dzień i doświadczenia które są bonusem za cały ten miniony i kiedyś byłem pewien, że bezpowrotnie stracony czas... :tak: .
Jutro miting u Bila i więcej różnic niż tego co nas wspólnie łączy ale wiem, że to miejsce, ten czas i ci ludzie dobrze mi robią.....więc jestem tam gdzie mam być.... :bezradny:
Dziewczyny już się powoli szykują do snu. Patrzę na dwie latorości i cieszę się, że są dwie. Jedna była i była kochana.......ale......kulała i kształtowała się na wiecznie okulawioną...we dwie stanowią całość, całość jednostajnie, wzajemnie się kształtującą i to jest w rodzeństwie jedyne w swoim rodzaju.....kocham wszystkie trzy....dziś tak mam...dziś mogę już tak mieć....i to jest niesamowicie za***iste... :skromny:
Miłego dobrej nocy, spadam :buziak:

evita - Pią 28 Lut, 2020 22:21

Tak może trochę jak przysłowiowa blondyna teraz się wypowiem. Rozumiem, że należy dbać o swoją trzeźwość itp itd ale, że tak codziennie ? Czy mitingi są aż tak bardzo niezbędne każdego dnia ? czy może jesteś wyjątkiem od reguły i nadal nie czujesz się choćby co nieco pewniej w swoim nowym, trzeźwym życiu :mysli:
dziadziunio - Pią 28 Lut, 2020 22:41

Jeszcze mam chwilę, więc napiszę coś o Biilu i tym, co tak bardzo różni nas od siebie.Jestem alkoholikiem lecz także seksoholikiem i człowiekiem, istotą ludzką która uzależniłaby się od wszystkiego z czego mógłaby tylko coś dla siebie wziąć. Seksoholizm mi przeszedł i jest on już poza mną, jest tylko i wyłącznie z uwago na mój wiek i stan. Piszę o tym wcale a wcale się tego nie wstydząc, normalna kolej rzeczy i normalny a nie dziwny, naturalny raczej stan. W AA nie zaleca się aby sponsorem kobiety był facet, nie zaleca się gdyż normalnym torem rzeczy takie zależności zakończyłyby się w łózku....U nich takich zaleceń nie ma, i normalnym jest, że facet sponsoruje babkę...
Słucham u nich i często zastanawiam się jakbym ja też postąpił gdybym stał się wyrocznią, dla jakiejś uroczej latorośli? Chybabym nie potrafił się przeciwstawić i poproadziłbym ją, tam gdzie tylko bym chciał....?czyli do mojego łóżka.... :tak: Ja nie tylko bym tak zrobił...... ale ja musiałbym tak...... kiedyś..... uczynić. Czy jestem gorszy niż inni? chyba nie? i myślę, że kiedyś ten odłam AA..... trafi do prokuratury........ :bezradny:

Tak Was zostawiam. Ciekawe co na ten temat myślicie? :mysli:

Widzę Evita Twojego posta tuż pod moim, więc mogę Tobie odpowiedzieć. Na mitingi chodzę gdyż lubię być tam, gdzie mówią po mojemu i są tacy sami jak ja. Jestem tylko do przerwy ale znam ludzi którzy chadzają codziennie i to na całe.......nie ma w tym niczego złego.... :bezradny:
Ogladasz jakiś serial w telewizji? trwa godzinę albo dwie, widzisz w tym coś dziwnego? chyba nie? i nie ma w tym nic złego.... :buziak: .
Pozdrawiam :buziak:

dziadziunio - Sob 29 Lut, 2020 12:31

Linka napisał/a:
Nie trzeba być alkoholikiem,żeby być sk***ysynem, ale tez nie każdy alkoholik nim był.



Inka jak napiszesz mi, że tylko ja byłem seksoholikiem, złodziejem i przemocowcem to siem....... posikam na dywan....
Napisałem poprzedniego posta sygnalizując tylko jak ja, bym się zachował czy też musiałbym wykorzystać istniejącą lukę........ wprost zapomnianą, lub ułożoną widocznie dla mnie...dla mnie...ja w tamten czas musiałbym popłynąć z prądem....sens, automat.... a nie pod prąd......bez sensu, bunt.....
Nie napisałem także tego posta aby pokazać, że coś takiego się u nich.... nieuchronnie dzieje.
Ale jeżeli ja......to niby czemu...nie inny.... podobnie, lub też bliżniaczo zabudowany jak i ja?
Możliwości są..... a podopieczna zielona, zagubiona i bezbronna jest tak samo łakomym kąskiem.... jak mały ministrant w innej instytucji... wyszkolonej w manipulowaniu innymi...

Byłem u przyjaciela, pomogłem mu trochę w pracy i czuję się świetnie. W Szczecunie leje deszcz..Mała chora zxczxc

Linka - Sob 29 Lut, 2020 16:05

dziadziunio napisał/a:
Inka jak napiszesz mi, że tylko ja byłem seksoholikiem, złodziejem i przemocowcem to siem....... posikam na dywan....

Nie napiszę, bo to nieprawda. Tak samo jak nieprawda jest , ze wszyscy nimi byli.
Natomiast wiem tyle, ile osoby uzależnione o sobie napisały, czy powiedziały. Nic ponadto.

dziadziunio - Sob 29 Lut, 2020 16:10

Przepraszam Linka ,litera mi uciekła :bezradny:
Duże pojechały same na zakupy a, w domu szpital. Mała ma temperaturę i bardzo żle się czuje. Ostatnio wszyscy po kolei, kładliśmy się do łóżek, ją to wszystko omineło ale i na nią widać przyszedł czas. Szkoda mi dziś tych zakupów i kolejnej lekcji których wciąż mi mało. Jak już wiem, jak widzę i jak uda mi się zmienić moje zachwania, wspaniale bawię się pamietając jak było ze mną, u mnie, we mnie... jeszcze zaledwie przecież wczoraj. Czuć jak wszystko wewnątrz gra, gdy podchodzi do góry i ten spokój, ta pewność już, że za chwil zaledwie parę wszystko na powrót się przecież wyrówna. Lubię to czuć i zbierać żniwa włożonej we wszystko pracy....
Mała śpi i martwię się gdyż wiem, że cierpii...Poobserwujemy do wieczora a potem jak nie przejdzie to lekarz i będzie dobrze....tak jakoś pewny jestem, że już nic złego spotkać mnie, nas nie może....ale to przecież nie moja rola i nie ja napisałem mojego życia kształt.....
Fajnie jest.... chociaż dziś smutniej, niż było jeszcze wczoraj...ale i tak musi być..spoko
Miłego. W Szczecinie już piękny słoneczny dzień. :buziak:

dziadziunio - Sob 29 Lut, 2020 22:27

Małej przeszła gorączka, rozrabia jak zawsze i na powrót jest sobą :radocha:
Miting ok. Powiedziałem oczywiście o swoich obawach i tym, co ja Krzyszytof musiałbym zrobić jakbym był sponsorem dla kobiety.Spoko ulżyło mi a po mitingu miałem aż trzydzieści propozycji od kobiet aby...... je poprowadzić,,,,żart..... :wysmiewacz: .
Powiedziałem..... robiąc...... tyle ile mogłem..... na dziś dzień, ale będę się temu przyglądał. Jak już pisałem ulżyło mi..... co prawda nie tak abym z tego powodu nie sypiał po nocach, ale wierciło mnie to od środka i było dla mnie niewygodne...a teraz luz... :mysli:
Najważniejsze, że małej już przeszło i wróciła do ram w których najdardziej nam jej wizerunek odpowiada... :okok:
Jutro rano miting i ludzie co do których mi bliżej niż dalej. Jak z małą będzie ok, pojedziemy sobie poza miasto i wszystko, wróci do norm.. :tak:
Padan na pysk, idę spać. dobrano :buziak: c

Arthur Morgan - Sob 29 Lut, 2020 22:52

dziadziunio, perfekto :|
Jezeli w twoim wieku bede mial takie schizy to wole umrzec teraz :/

dziadziunio - Sob 29 Lut, 2020 23:39

Arthur Morgan napisał/a:
Jezeli w twoim wieku bede mial takie schizy to wole umrzec teraz



Uff. No wreście, się odezwałeś. Piszę te swoje *p**** i piszę i już się obawiałem, że będę musiał wkleić swoje nagie zdjęcia abyś i Ty coś w końcu napisał I proszę, jesteś. Dzięki gdyż tymi zdjęciami dopiero bym sobie kiszki narobił....Miło mi Ciebie gościć, pokaż się bardziej.....chyba, że to już cały Ty?........zapraszam...
. :P

Arthur Morgan - Sob 29 Lut, 2020 23:43

Wiesz co? R%ozp...ierd....ala mnie uprzejmosci :/
Arthur Morgan - Sob 29 Lut, 2020 23:46

Jestem mlodym kryminalista, ktory nawet nie byl na pogrzebie swojego ojca.
Byla to zemsta za to, ze nie kupil mi Amstrada CPC 426 w 1984 roku. :|

dziadziunio - Sob 29 Lut, 2020 23:48

Arthur Morgan napisał/a:
%


Brachu dopij może do końca, i idz, już spać... :mysli:
Wróć jutro, pogadamy... :bezradny:
Dpbranoc :wysmiewacz:

Arthur Morgan - Sob 29 Lut, 2020 23:49

ty, Dpbranoc pustaku 8)
Wal sie na ryj :lol:

[ Komentarz dodany przez: yuraa: Nie 01 Mar, 2020 08:15 ]
za takie teksty
cxvcv54g cxvcv54g cxvcv54g
:yura:

dziadziunio - Nie 01 Mar, 2020 11:31

Arthur Morgan napisał/a:
ty, Dpbranoc pustaku
Wal sie na ryj



No to widzę, że się nie pomyliłem.... :brawo:
Ale o ryju, to bym podyskutował...lubię już swoją twarz... :boisie:
Jurek dziękuję. :tak:
Ostanio byłem na spikerce. Gościu z trzydziestojedno letnim stażem opowiadał i malował kolorowy, obraz swojej inteligencji, Mówł jakie to on ma, niesamowicie wysokie IQ i pełny...nadal swojej... pewności opowiadał o niesamowitej, gdyż własnej drodze.
Kiedyś bardzo, bardzo dawno temu pracowałem w Niemczech na winobraniu, któś dla mnie wyjątkowy, podczas wiecznie tam trwającej alkoholowej libacji napomnął coś, na temat inteligencji ....... uruchomijąc moje ,,,wyjątkowo kolorowe,,IQ...ha, ha, ha
Pamiętam jakby to było zaledwie wczoraj....
-Jasiu, Jasiu a ja....to Twoim zdaniem jestem inteligentny....
Zapytałem ciekawy czy zauważył już moją ,,,nieprzeciętność,,,?
-Do chwili zadania tego pytania..być może jeszcze byłbyś.... jeszcze byłeś....odpowiedział...
Jak dziś słyszę jak ktoś ,,melduje,, mi o swojej ,,inteligencji,,.....zawsze wraca mi ten dzień .....tamten czas i smutno się do siebie uśmiecham... :wysmiewacz:
Tak samo jest z Trzeżwieniem to czy jestem już trzeżwy? czy nie? widać w oczach.... i słychać w słowach naszych bliskich..
.Nie w zachwytach kumpla czy nie daj Boże koleżaniki z mitingowej grupki.... tylko w domku... u siebie.... i ludzi.... którzy mogą na mnie, na ciebie.....w końcu..... liczyć.. :bezradny:
Tam także widzę, zobaczę szczęście.... ich szczęscie.... powinno być dopiero tym co mnie, ......do szczęścia mojego...... być może kiedyś w przyszłości..... zaprowadzi. :P
Byłem na mitingu, było fajnie i ciepło, tak samo jak dziś jest w Szczecinie...Miłego dnia.... :buziak:
Mała już prawie zdrowa...... i wszystko inne to przy tym,,,,, zwykły ch**.. :bezradny:
Miłego, przytulam. :buziak:
I jeszcze raz, dzięki Jurku. Do zobaczenia, mam nadzieję kiedyś.... na Pocztowej. :tak:
.

dziadziunio - Nie 01 Mar, 2020 17:56

Dziś nie piję gdyż nauczyłem się z tym, co wewnątrz siebie mam..... żyć. Po raz pierwszy przeciwiłem się temu co by musiało nastąpić..... jeszcze...... zapijając. Gdy już postanowiłem, że zapiję i kupiłem sobie w końcu flaszkę to nalewając sobie z niej pierwszy kieliszek, wysyłałem sms a do kolegi, że piję.. Piję i tylko tyle...
Idiotyzm...totalny brak mózgiu. Bez planu i bez strategii jeden sms i już.... :bezradny:
Ukryty w tem sens widoczny jest przezemnie dopiero dziś. eliminowałem w ten sposób niepotrzebne mataczenie i zbędną kompletnie zbyteczną dla mnie pracę mojego mózgu. Tylko tak nie musiałem już kombinować czy aby ktoś mnie nie widział i próbować fakt ten jakkolwiek zataić.
Kolega często mówił mi.... zadzwoń przed.....coś zrobimy a nie już w trakcie...ale ja.... jak automat robiłem, nadal swoje.
Wytrzymywałem tyle ile mogłem a potem trach piłem i telefon i już wszyscy wiedzieliwięc nie było co już knuć i kręcić oraz udawać, że nie nastąpiło to...co natąpiło...
Jakbym wyeliminował swój mózg i nakazał karę, za to co się stało.....ha, ha, ha
Tego także w końcu miałem dość więc wykombinowałem aby nie podnosić ręki, bez ltelefonyu już i całkowicie na żywca kupiłem sobie dwieście gran usiadłem w fotelu i wypiłem ze smakiem..móiąc na głos do pustych w około mnie ścian...a teraz pocałujcie mnie w d**ę...kto udowodni mi, że wypiłem?
A tu pukanie do drzwi, więc otwieram a za nimi stoi jeden od nas i próbuje mi coś tam sprzedać..
No i koniec balu, gdyż kto jak kto...ale nasz to i tak poznał, wyniuchał wiedział, że piłem więc ręka w górę....
Tak miało u mnie ze mną być i tak właśnie u mnie było....dziś bym już zapewne nie żył..jakbym raz zataił, zrobiłbym to drugi i trzeci raz...a w końcu byłby sznurek.... :bezradny:
Miłego :buziak:

dziadziunio - Nie 01 Mar, 2020 21:40

Boże jak dobrze, że dzisiejszy dzień w końcu, dobiega końca. Jestem pewny, że biorę udział w obcym przedsięwzięciu i , że nie nasi muszą maczać w tym swoje wydłużone macki. Wczoraj mała nam się rozłożyła a dziś, dołożyło już mi.....chyba w nagrodę?... jeszcze do kompletu, dwie. Wspólne zakupy to przy tym pryszcz a i tam, czasami nie wiem jeszcze, co im z mojej strony grozi? Wszytko w swojej kolejności, jak dopasowane szczelnie zęby, koła zębatego. Inna kolejność i śniadym walący dym. Pierw zakupy i cud gdyż już bez zgrzytów a teraz choroba i trzy istne zwłoki rozłożone bezwładnie w trzech pokojach. Cofnij...ze zwłokami mniejszt kłłopot gdyż wystarczy tylko otworzyć okna dla chłodu, po czterech dniach i na następne trzy, spoko.....a tu, a te Krzysui podaj, Krzysiu przynieś, Krzysiu, Krzysiu, Krzysiu...Tatuiu jak idziesz to i dla mnie przynieś to i tamto i jeszcze to, jakby się uparły i zmówiłyno i mała gwiazda która mówi tylko tata i pokazuje sama, chyba nie wie co? I wiecie co? wspaniale się bawiłem, bawiłem się uroczo i jeszcze nigdy tak często się nie uśmiechałem... Padam na pysk wprawdzie, ale udało mi się ani razu nie buchnąc ani ziajnąć i wywiązać się z nałożonego przez obcych zadania wprawnie, poprawnie i tak, że zdałem kolejny kurs... :tak:

Nagrzeszyłem Panie, nagrzeszyłem..... należy mi się jak poranny wypiek bułek, zmęczonemu piekarzowi....Dziękuję fajno już jest... :bezradny:

dziadziunio - Nie 01 Mar, 2020 23:23

No i poszły spać, dzięki Tobie Panie. Wziąłem( zmiana wprowadzona już na stałe, dziękuję Tobie, kliencie z zapalniczką) prysznic i także idę do łóżka. Moja partnerka od początku jak już pisałem główny nacisk kładła na zmiany, tak nie możesz, ja nie pozwolę się w ten sposób traktować, nie ma we mnie zgody na takie twoje zachowanie itd, itd, itd) wiedziała chociaż nie wiem skąd, że będzie to najważniejsze, w moim dalszym, pryszłym życiu. Zmiany raz wprowadzone pozostały we mnie już na stałe. Dzięki temu zapijając nawet likwidowałem, wykasowywałem nic i tak nie znaczący licznik. Ktoś kto szczał do zlewozmywaka w kuchni, nauczony innych zachowań już nie będzie tak robił nawet jak zapije..ha, ha, ha....
Fajny, chociaż ciężki dla mnie niesamowicie dzień. Dzień pełen mowych nauk chociaż i stare wylazło nie wiem nawet kiedy?....... :skromny:
Jeszcze raz więc przepraszam Ciebie Janiole, przykro mi..dobranoc. :skromny:
:pocieszacz:

dziadziunio - Pon 02 Mar, 2020 09:32

Pisałem wczoraj, tego nocnego już posta i nagle mała zaczeła się,, kręcić w łóżku. Ku...rwa trzeba było to nagrać. W głowie panika, że zaraz obudzi się i jej mama i natychmiast po niej, wstanie i średnia. Zacznie się Krzysiu, Krzysiu, Krzysiu, tatusiu, tatusiu, tatusiu i tato, tato, tato. Jeszce tak szybko wyłączającego komputer człowieka nikt na świecie, nikt z Was nie widział. :rotfl: Boże chwila zaledwie i już, byłem na palcach lecąc nad, podłożem w łóżku. Leżałem pod kołdrą i śmiałem się sam do siebie, chichrałem się tak, że znowu się przeraziłem, że je pobudzę i tak w kółko. Jak istny małolat któru cieszy się, że coś mu się udało skryć...Kocham je bezwarunkowo, dziś mogę już tak mieć i nareście mam...Ale wczorajsze wyzwanie wykończyło mnie na maksa, miałem dość i chociaż było to, niesamowicie słodkie dość..... to dość..... to dość..... i już......
Wyszły i w domu spokój. Mała nie ma już temperatury, je normalnie i bawi się tak jak bawiła się od zawsze. W Szczecinie pochmurno i chociaż ciepło to dziś nie wychodzimy, nie ma co kusić losu. Posprzątamy, zrobimy obiad, muszę popisać... wczoraj bumelka i zaległości,,, które należy odrobić.
Dziś Pocztowa i ryj mój, jak napisał u mnie koleżka, już mi się uśmiecha... :okok:
Wspominając wczorajszą noc i to, co mi się stało wciąż się śmieję..ku*** jak ja lubię, się uśmichać i śmiać...Nie śmiałem się przez wiele, wiele lat...... :bezradny:
Uśmichu i radości, Wszystkim Wam...na dziś, na jutro na zawsze już....Miłego :buziak:

dziadziunio - Pon 02 Mar, 2020 13:42

Dziś nie idzie mi pisanie. Czasami cieszy mnie, że nie piszę(nie żyję) z pisania przemówień dla przyszłego prezydenta, gdyż w tym okresie nie byłoby.... a laska..... posiedzę w nocy i nadrobię tylko ....za braki.... wyrok, ścięcie albo wysyłka do Budapesztu. Zresztą jakbym ja mu coś napisał i on by to przeczytał to sam musiałby pichcią spieprzać z kraju. :okok: Mam zbyt dobry humor, tańczymy z małą, w większej pokoju i wspaniale się bawimy. Tu także widać jak się zmieniłem, jak byłem z większą sam w domu, potrafiłem z nią tańczyć i robić ze sobą co tylko chciała...ale...jak wracała moja z pracy, blokada i paraliż i....... nic.....Nie potrafiłem bawić się z obiema tak jakbym miał jakąś obręcz...na nogach, na ryju i na sercu jakbym się wstydził tego, że jestem człowieczy.....Straszne....... ale przecież, tak było... :bezradny:
Dziś bawię się śpiewam, tańczę i rrobię z siebie wariata( chociaż przecież nie muszę, widać to) i w du*** często mam, jak to wygląda i co sobie ktokowiek, liedykolwiek na mój temat pomyśli, myśli i czuję....
To był dziwny czas i cud, że nie zrobiłem jej krzywdy...byłem całkowicie nieprzewidywalny i bardzo, potwornie wręcz niebepieczny....
Mała robi klik i włącza albo też wyłącza komputer wspaniała zabawa..a ja podchodzę co jakiś czas i próbuję gdyż może teraz akurat, ruszę i będę miał z głowy. Dobra robimy klik klik klik i kończymy na teraz. Czas już zakończyć tą nierówną walkę..... :pocieszacz:
Miłego, pa :pocieszacz:

dziadziunio - Pon 02 Mar, 2020 20:37

I już po mitingu. Było fajnie, padam na pysk, dziewczyny pozwoliły mi się dziś już położyć, więc idę się kłaść. Trochę pośpię, a potem do galopu, na jutro musi być tip top....a we łbie pustka i świst...czyli nic.... :bezradny:
Dobranoc, do jutra. :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 08:12

No i poszło całkiem sprawnie i wyszło nawet nawet. Jak zwykle nie totalnie tak jakbym chciał ale klient zadowolony więc czego więcej chcieć? :mysli:
Mała jeszcze śpi, inne wyszły tam gdzie musza a ja zaczynam, już sprzątać. Kiedyś się gotowałem, no bo jak można było takiego chlewu narobić a dziś, nie tracę już energii, czasu ani sił, nie zastanawiam się, nie podkręcam, robię raz dwa, swoje i mam luz. W Szczecinie pochmurno, więc wyjdziemy, dopiero jak się wypogodzi. Pojedziemy na rynek, muszę kupić jabłka i inne *p****. Wczoraj na mitingu mówiłem o praktykach sponsorimgu facetów i babek i chyba wyjdzie z tego niezły bajzel. Dziś jeszcze mają dzwonić gdziie trzeba i gadać w AA na ten temat....Ktoś sobie chyba niezły burdel, chciał zafundować? podpierając go jeszcze na dodatek górnolotnymi słowanu,,,,,,, Bóg, Honor, Ojczyzna...Tyż piknie.. :bezradny:
Dobra mała podnosi już główkę, :brawo: zaczyna się kolejny dzień. Miłego :pocieszacz:

evita - Wto 03 Mar, 2020 08:13

dziadziunio napisał/a:
Dziś bawię się śpiewam, tańczę i rrobię z siebie wariata

i na tym polega życie :luzik: :brawo:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 11:06

evita napisał/a:
i na tym polega życie


Tak w końcu to wiem....i czuję w końcu, ze nie robię niczego złego.....
Tak się zastanawiam. Co z WAmi jest? Nie ma Tutaj ani jednego z Billa który chciałby wyprostować mój ciąg logicznych skojarzeń? Nie ma nikogo kto by bronił,,,,, kto udowodniłbym mi, że jest inny lepszy niż ja....
Jestem czytany...widzę to na liczniku...ale...ale jak się w to nie,,,, włączycie,,, to i tak kiszka. Czytać w Polsce każdy umie ale mówić i piać widzę... już nie wszyscy....ha, ha, ha. Bez sprzeciwów z Waszej strony pójdę w nieodpowiednim kierunku i być może.... jak będę miał trzydzieścijeden lat abstynencji....mylić nadal będę cwaniactwo ....z ..... inteligencją.
Forum to forum to świetnie, wyinstenizowany, uroczy chociaż dla mniej wprawnym nadal niebezpieczny strasznie świat...ale ...świat.... więc może piszcie, i mówcie o tym co myślicie, z kim o tym rozmwacie i gdzie wyrazcie swoje zdanie? w pracy? wątpię gdyż wioska...w domu tutaj nadal nikt Was nie rozumie a jak rozumie to....... brachu jesteś już ku***..... przemocowcem....innych obcji brak :bezradny:
Zapraszam i wierzę, że zaczniecie pisać,,,, wolę wieczornego koleżkę niż nikogo...
I o raz pierwszy czuję, że jest to normal\ne.. :tak: .
Witam, zapraszam/ buziole. pa :buziak: .
\

pterodaktyll - Wto 03 Mar, 2020 11:15

dziadziunio napisał/a:
Czytać w Polsce każdy umie

Niooo.....
dziadziunio napisał/a:
i mówić

Niooo........
dziadziunio napisał/a:
piać widzę już nie wszyscy.

Od piania kolego to są koguty :p


No to.....pa :papa2:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 11:22

pterodaktyll napisał/a:
No to.....pa


No to masz...problem..
Ha, ha, ha, ha, ha
Posikałem się, chociaż pomimo wieku nie mam problemu z prostatą...Przeczuwałem to( chodzi mi o to, ze kiedyś będziemuy muieli przejśc to......co.....właśnie....się... zaczyna ha, ha , ha ,ha) zobacz, że nie napisałem, że to Ty zacząłeś nie ja... i w końcu,
się stało...... :radocha:
Masz problem, nie ja, jak to zrozumiesz..... daj znać. Jestem tu i tylko od Ewy.... zależy ile jeszce czasu.... mi pozostało...... :bezradny:
Pozdrawiam i ściskam..... w dobrym tego słowa..... znaczeniu..ha, ha, ha
Spadam, chociaż ze swojego tematu trudno spaść... :bezradny:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 12:03

Zastamów się o co.... mnie obwiniasz?
Może o to, że widzę dalej niż Ty?
Może, że wyrażniej?
A może o to, ze spotkałem na swojej drodze kobietę, która od początku, od zawsze i na zawsze nie pozwoliła się w ,, d**ę dymać,, mojemu uzaeżniemu i czychającym na jej poddaństwo słabościom?
Przepraszam nie chciałem..stało się... :P
Parę lat temu już napisałem, ze do tego dojdzie i stało się....ku..rwa nie rób tak abym znowu stał się bogiem i wyrocznią.... :krzyk:
Co ku..wa jest?
Przytulam serdecznie :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 12:39

Moje zmiany są już na tylko głębokie, że nawet na chwilę, nawet przez momenet nie [przeszo mi przez myśl, ze zaatakowałeś mnie dlatego tylko, że byłeś, uczestniczyłeś w tym całym gówniei ,że ,,dymałeś,, młode ,,du**,, tylko dlatego, ze miałeś nad nimi przewagę władzę, większe doświdaczenie...... )jak zwał tak zwał....ku...rwa nieważne przecież tak to.... zwał.....
Proszę doceń to....kiedyś zaledwie wczoraj jeszcze..... byłoby tak, że pomyślał, myślabym tak bym, miał .....i wszystko.... wedle mojej..... logiko.... byłoby logiczne....jak tego nie widzisz to masz problem... :bezradny:
Szanyję Ciebie i tyle...jesteś dla mnie nadal Ktoś.. :tak:
Jakkolwoek to dla Cieboe brmi... :P
Pozdrawiam i spadam do wieczora,,, :pocieszacz:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 12:59

Jsetem tak *ku****, że aż mnie ponosi. :[
Dawniej już by go wsadził na dymanie, wykorzystywanie małolat i byłoby mi lżżej ale szanuję gościa i wiem, że nie mógłby przevież w tym uczestniczyć...
I tu ja mam problem, kiedyś na orbitę i ch** z n im a dzis? przeciż go cenię i szanuję i nie wiem co ku..rwa zrobić z nim...ha, ha,ha..
Mała idzie pać a wraz z naią i ja się zdrzenę....ha h ha
Dobranoc

Janioł - Wto 03 Mar, 2020 15:23

dziadziunio napisał/a:
No to masz...problem..
Jak sobie poradzisz z tym Praptaku ?
dziadziunio napisał/a:
Zastamów się o co.... mnie obwiniasz?
I z tym poczuciem winy, co zrobisz ?
dziadziunio napisał/a:
ze zaatakowałeś mnie
oj nie ładnie agresorze, oj nie ladnie :rotfl:
dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 16:30

no wreście..
Już się bałem, że będę musiał swoją nagą dypę wyeksponować?
Co Wy ku..rwa śpicie? :bezradny:
Bo mała jeszcze spi...hi, hi,hi,hi :buziak:
pozdrawiam :pocieszacz:

pterodaktyll - Wto 03 Mar, 2020 18:06

Janioł napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
No to masz...problem..
Jak sobie poradzisz z tym Praptaku ?
dziadziunio napisał/a:
Zastamów się o co.... mnie obwiniasz?
I z tym poczuciem winy, co zrobisz ?
dziadziunio napisał/a:
ze zaatakowałeś mnie
oj nie ładnie agresorze, oj nie ladnie


:mysli:

Myślicie Janioł, że kol. dziadziunio tak do mnie? :mysli:

Janioł - Wto 03 Mar, 2020 18:21

pterodaktyll napisał/a:
Myślicie Janioł, że kol. dziadziunio tak do mnie?
Wy Praptaku się lepiej nie pytajcie co myślę bo tego to się sam boję ;) i weżcie sobie do serca to pisanie a nie udajecie że deszcz pada :rotfl:
dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 18:29

No pięknie...
Dalej, dalej, dalej....
Ptero gdzie zajdziesz i co? udowodnisz, że co? niby? jak? i gdzie?, że jesteś bardziej trzeżwy?
Wszyscy jesteśmy chorzy nie tylko tu, na forum..... lecz wszędzie i w około..
Hi hi hi..
Ptero daj na luz nie jestem Twoim wrogiem i szanuję Ciebie tak samo jak Janioła...spoko chłopaki i do roboty......
:P

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 18:55

Janioł napisał/a:
Wy Praptaku się lepiej nie pytajcie co myślę bo tego to się sam boję i weżcie sobie do serca to pisanie a nie udajecie że deszcz pada



A Ty co nagle? Poczułeś siłę, koleżkę odnalazłeś obok i co? będziesz nadal tkwił w tych swoich wiecznych nawrotach i terroryzował nimi swoich bliskich do końca swoich, albo ich dni? Nie widzisz brachu nadal ,,tego,, i nie czujesz jak bardzo ,,tooooo,, żałosne?
No to co? powalczymy? ja się nie obawiam ,,walk,, i się ich nie boję.... :bezradny:
Czy piszemy i pomagamy innym? :mysli:
Miłego, bez urazy, pozdrawiammmmmmmm :pocieszacz:

Janioł - Wto 03 Mar, 2020 19:17

dziadziunio napisał/a:
No to co? powalczymy?
unikam walk z profesjonalistami i alkoholem ….źle się kończą..... nie moja bajka
dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 19:23

Janioł napisał/a:
nie moja bajka


Życie Twoich bliskich jednak..... to nie je bajka...to je bitwa....bitwa o życie....
Bez urazy...... spadaj....
:bezradny:

pterodaktyll - Wto 03 Mar, 2020 19:24

:buahaha:
Janioł - Wto 03 Mar, 2020 19:26

dziadziunio napisał/a:
.... to nie je bajka...to je bitwa....bitwa o życie....
nic o tym nie wiesz, więc bądź łaskaw się o tym nie wypowiadać bo masz o tym pojęcie mniej więcej takie jak o trzeźwieniu czyli żadne ……… i
dziadziunio napisał/a:
Bez urazy...... spadaj....
to najlepiej świadczy o braku jakiegokolwiek poziomu i pionu który w trzeźwieniu dość ważny jest
dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 20:32

pterodaktyll napisał/a:
Janioł napisał/a:
nic o tym nie wiesz, więc bądź łaskaw się o tym nie wypowiadać bo masz o tym pojęcie mniej więcej takie jak o trzeźwieniu czyli żad
Janioł napisał/a:
to najlepiej świadczy o braku jakiegokolwiek poziomu i pionu który w trzeźwieniu dość ważny jest


To żeśmy sobie miszczowie pogadali i wybaczcie, jakie mistrzostwo taka pisownia..

:dokuczacz:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 20:51

Ewa...... proszę zabierz mi,...... stąd.... tych dwóch baranów, albo mnie zbanuj.. :muza: .i będzie spokój.. :klotnia:
Pozdrawiam :pocieszacz:

pterodaktyll - Wto 03 Mar, 2020 21:10

Zastanawiające w tym wszystkim jest to, że jedna, żartobliwa uwaga wywołała u autora tego, pożal się Boże, wątku, taką lawinę histerycznych postów.
dziadziuniu, może by tak jakiś psycholog lub psychiatra. Gorąco polecam..........

Pozdrawiam i wychodzę z tego wariatkowa. No to........pa

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 21:20

pterodaktyll napisał/a:
Pozdrawiam i wychodzę z tego wariatkowa. No to........pa


No idz baranie skubać trawę.... :dokuczacz:
Ptero, wróc jak będziesz już gotowy....
Za jakieś dwieście, trzysta lat...hi, hi, hi.......
A drugi..... jak już uśmierci swoją rodzinę...śmiertelność choroby akoholowej przechodzi na bliskich......
Spadać.....pa...

jal - Wto 03 Mar, 2020 21:24

pterodaktyll napisał/a:

...dziadziuniu, może by tak jakiś psycholog lub psychiatra. Gorąco polecam..........


Popieram w całej rozciągłości...

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 22:05

jal napisał/a:
Popieram w całej rozciągłości...


I jesteś jedynym. który mnie dziś nie zaskoczył....

:rotfl: :rotfl: :rotfl:

dziadziunio - Wto 03 Mar, 2020 22:31

pterodaktyll napisał/a:
autora tego, pożal się Boże, wątku


Wiesz co Ptero, a może tak byś u siebie?..tylko, że siebie, to chyba nie ma?... :bezradny:
I po co, mi to było? :mysli:
Zrobiłem swoje, napisałem o Billu.... :figielek:
Dobranoc... :plotki:

dziadziunio - Czw 05 Mar, 2020 08:23

Wczoaj, spędziłem wspaniał dzień. Popołudniu byliśmy nad morzem, dziewczyny biegały i śmiejąc się uciekały z piskiem, przed nadpływającymi falami. Szedłem z boku patrząc na nie z podziwej i wciąż dziwiąc się, ze chcą nadal przy mnie, ze mną być.... :bezradny:
Kocham je i dziś już mogę.. tak wreście mieć. utaj jest mój świat :tak:
Fara alkoholowe są nie dla mnie, zawsze bardxo wiele z nich biorę i brałem... ale to jednak nie mój klimat... :mysli:
Może za jakieś... pięćset lat, sześćset? :rotfl:
Ewa dziękuję Tobie serdecznie i bardzo delikatnie Ciebie, przytulam .... :pocieszacz:
W czerwieni zawsze było mi do twarzy :skromny: No i mała.... zrobi klik, klik, klik i już znikam. :hejka:
Miłego, trzymajcie się :buziak:

dziadziunio - Czw 05 Mar, 2020 14:13

Jeszcze jedno muszę dopisać gdyż, poprzez zwykłe przeoczenie zapomniałem tego uczynić. :bezradny:
Być może jestem jeszcze... zbyt mało stabilny, zbytnio chwiejny, jeszcze porywczy i nie zawsze potrafię w porę zapanować, nad tym co tam wewnątrz mnie fruwa... :krzyk:
Jeżeli więc kogokolwiek skrzywdziłem, pokaleczyłem czy też uszkodziłem? nie było to moim zamiarem i przepraszam z całego swojego serducha... :zlezka:
Byłem z małą na zakupach, tuż przed oknem otworzyli dziś Lidla. Lubię ten sklep i cieszy mnie, że będę miał, do niego tak blisko... :rotfl:
Mała śpi, wykąpana, najedzona i szczęśliwa na tyle tylko, na ile dziś dzień, potrafię już szczęsście jej wyważyć...
Dobra, spadam. Dziś miting i już się cieszę.. :bezradny:
Trzymta się, pa :pocieszacz:

kiwi - Czw 05 Mar, 2020 15:39

Pan Dziadek napisal....Fara alkoholowe są nie dla mnie, zawsze bardxo wiele z nich biorę i brałem... ale to jednak nie mój klimat... to po co sie wysilasz i piszesz ????!!!!......Hi....Hi...Hi....

Ale wracajac od poczatku , nigdy Ciebie nie lubilam i nadal nie lubie ....nic sie nie zmienilo !!!!!

To ze ktos wytrzezwial , to nie znaczy ze jest interesujacy i fajnie i ciekawie pisze ....tu u Dziadka sie to nie sprawdza .....bardzo by chcial ???!!! ....ale choroba alkoholowa bardzo duzo zniszczyla ......to tu to tam .....i teraz jest tak jak jest .....stary czlowiek .....na sile reperowany przez lekarzy ......

To co kiedys napisalam na temat starych mezczyzn i malych dzieci .....jak ktos chce to poszuka i przeczyta .....dalej jestem tego samego zdania .....
Szkoda mi dzieci .....bo .....starzy ludzie umieraja wczesniej .....i zostawiaja mlode sieroty .....oczywiscie na utrzymaniu panstwa ....bo starzy mezczyzni przepili cale swoje zycie i na styrosc so goli i wyportkowani sami przez siebie .....bida z nedza ( ja tak uwazam !!!!!)....bo i tak tez jest ......

A wytlumaczenie swojej zachcianki ...ze starsza corka nie bedzie samolubna ....smieszne i straszne i makabryczne ......najlepiej jeszcze dodac ze Europa sie starzeje i ze oni pomagaja aby byla mloda ......Hi....Hi....Hi.....okropnosc i ogromne zboczenie ( moje zdanie !!!!!)

Nie chcac nikogo obrazac .....ale najbardziej pozytywnie pisza tu Panie z wspolzaleznienia ......to jest czescia ich choroby .....wszystko jedno jaki ten Pan jest i jak nie pije alk. to tym paniom wszystko pasuje ......aby byl i one sie bylyby same .....
Starch przed samotnoscia i brakiem uczuc .......ale to powinno na terapii byc zaleczone ???!!!

Calkowicie przepite i przegrane zycie ....rekompensuje sie przez rozmnazanie .....be ......

Ja bardzo nie lubie takich ludzi !!!!!

Linka - Czw 05 Mar, 2020 20:02

kiwi napisał/a:
wszystko jedno jaki ten Pan jest i jak nie pije alk. to tym paniom wszystko pasuje

Nie życzę sobie takich osobistych wycieczek. Czego jak czego, ale tego akurat dziewczynom z naszego forum zarzucić nie możesz.
To co napisałąś poza tym, jest obrzydliwe :blee:

Tibor - Czw 05 Mar, 2020 21:02

dziadziunio napisał/a:
Fara alkoholowe są nie dla mnie, zawsze bardxo wiele z nich biorę i brałem... ale to jednak nie mój klimat... :mysli:
Może za jakieś... pięćset lat, sześćset?

Napisał ten, który w swoim wątku ma 99 stron i 2950 postów :boisie:

Poza tym, najpierw atakujesz rozmówców- oponentów a potem tekst w stylu "miłego, bez urazy". Przypomina mi to mnie, pijącego alkoholika, kiedy wiedziałem, że źle czynię pijąc a potem przepraszałem ciągle.

W ogóle uważam, że każde zaczynanie słów od np. "nie obraź się, ale..." lub "nie chcę Cie urazić, ale jeśli mam być szczery..." lub "powiem ci szczerze ale nie obraź się..." To już samo w sobie jest nieszczere.

olga - Czw 05 Mar, 2020 21:11

Współczuję tym Twoim dziewczynom....tym małym bo dorosła ma co sobie wybrała.

Kiwi, moim zdaniem, niesłusznie została ukarana. Napisała szczerą prawdę.

Tajga - Czw 05 Mar, 2020 21:20

olga napisał/a:

Kiwi, moim zdaniem, niesłusznie została ukarana. Napisała szczerą prawdę.

Uprzedziłaś mnie , nie zdążyłam.
Też uważam że czerwona kartka dla kiwi to jakaś pomyłka, lub jakaś odmiana forumowej ustawy kagańcowej,
wybiórczej w dodatku.
Dziadunio przez kilkanaśwcie postów ( na moje oko w stanie sporego upojenia alkoholowego)
jeździł sobie po userach, wyzywał od baranów, obrażał nie tylko Janioła, ale i jego żonę, by " w końcu"
zarobić kartkę.
Kiwi jeden post i bach z grubej rury. :blee:

jal - Czw 05 Mar, 2020 21:43

[quote="Tajga"
Dziadunio przez kilkanaśwcie postów ( na moje oko w stanie sporego upojenia alkoholowego)
jeździł sobie po userach, wyzywał od baranów... [/quote]

Też doświadczyłem wielu chamskich epitetów i ocen... ale nie miałem tyle odwagi co Kiwi aby się przeciwstawić więc "uciekłem" .

Tajga - Czw 05 Mar, 2020 21:52

jal napisał/a:

Też doświadczyłem wielu chamskich epitetów i ocen... ale nie miałem tyle odwagi co Kiwi aby się przeciwstawić więc "uciekłem" .

:pocieszacz:
Nie można uciekać, My alkoholicy dosyć się już "nauciekaliśmy", od ludzi żeby nie wyczuli wódy,
od odpowiedzialności, od rodziny bo zawracali d**ę, od siebie nawet uciekaliśmy.

Takie powiedzenie jest " Jak się nie będą Ciebie bali, to się będą z Ciebie śmiali".
Akurat dziadziunio nie jest osobą przed którą trzeba uciekać.
Jal, który normalny, dorosły facet kończy post uściskami, przytulaskami, głaskami, buziolami???
:rotfl: widziałeś to gdzieś poza tym wątkiem?

dziadziunio - Pią 06 Mar, 2020 08:48

Tajga napisał/a:
Nie można uciekać, My alkoholicy dosyć się już "nauciekaliśmy", od ludzi żeby nie wyczuli wódy,
od odpowiedzialności, od rodziny bo zawracali d***ę, od siebie nawet uciekaliśmy.


Wy nadal niczego nie robicie, tylko galopem uciekacie od siebie. :mysli:
Ewa prepraszam, że jeszcze będę się u Ciebie.... bronił....ale... chcuałbym sprawę doprowadzić do końca... :bezradny:
Lubię pisać i lubię pokazywać to, do czego doszedłem, Nie doszedłem do tego, gdyż byłem ponad inteligentny jak klient z ponad trzydziesto letnim stażem, ale tylko dlatego, że po prostu...... zostałem do tego zmuszony.Pisanie jednak to ch....uj nie frajda w porównaniu.... do śmiechu przy czytaniu tych Waszych pirdoł..... Chcecie.....konsekwentnie... dążycie do tego abym to ja... myślał, przekonany, że WWWWy jesteście moim kłopotem, ale to ja.... nie chcąco jestem tym który nie pozwala WWWWAAM spokojnie spać. :mysli: Jedynym dziś moim kłopotem jest to, aby córka moja zrozumiała ułamki a, że z pół, trzy czwarte i ćwiartka byłem od zawsze dobry, to też dla mnie żadem uwierzecie mi kłopot.
Piałem o tym do Ciebie Ewa. ze swietnie się bawię. Bawię się dopiero teraz gdyż, teraz dopiero.... dziś..... jak zniknąłem.... widzę, że to wszystko ma głboko, we sobie ukryty sens... :radocha: Jeden człowiek na malutkiuej szalupce a przeciwko niemu... w chwil..... zaledwie kilka, zwołanemu całemu jurnemu, wilczemu stadiu?
Może byście tak zebrali wspólne siły, aby bronić tego forum? I uratować je od nadchodzącej nieuchronnie zagłady? Pomaże Wam w tym, choć to smutne koronawirus gdyż ludzie z obawy przestaną także i biegać, na mitingi.... :bezradny:
O czym piszę co, aż tak bardzo Was, denerwuję? Co poruszam, że najpierw pedofillia a dziś pijaństwo .....w którym przyznam szczerze..... trochę WAM.... pomogłem?
ku*** gdzie nadal jesteście i w czym tkwicie, że nie pozwalacie i mi tutaj być? W wiecznych nawrotach? czy w lustrzance której przejawem jest wspólne przeciwko mnie, wasze zgodne... tutaj wreście wystąpienie? cczxc
To nie Wy więc jesteście moim problemem ale ja malutki, i bezbronny wobec stada prawdziwych baranów ( przepraszam barany, za porównanie)....ja..Jestem bardziej wartościowy niż myślałem..........ale uwierzcie mi już tak nie jest i nigdy nie będzie...hi, hi, hi, hi
Miłego dnia. :buziak:
Wychodzę z mała na spacer, dziś w Szczecinie pochmurno, ale ciepło i fajnie jest... :radocha:
Ewa przepraszam jeszcze raz ale...ale...ale świetnie się bawię..... :radocha:
Przytulam delikatnie, dziękując, że mnie przytuliłaś i, że zawsze gdzieś tam, z tyłu mnie byłaś... :buziak:
Bez podtekstów erotycznych, pa :rotfl:

dziadziunio - Pią 06 Mar, 2020 09:39

Tibor napisał/a:
Napisał ten, który w swoim wątku ma 99 stron i 2950 postów



Napisałeś trochę mniej niż ja, ale jestem pewien, że nie chciałeś....może nie mogłeś... i przepraszasz....
Wiesz troszkę wszedłem w Twój niesamowity wątek, poczytałem tyćkę i tak...... modlitwa na kolanach rano i wieczorem, wiecne podsumowanie i wieczorne podsumowaanie dnia, rozliczenie z przeszłościo...To tylko parę stron, gdyż nie mam czasu aby tą Twoją wybitność śledzić. Ale pewny już i po tym jestem, ze jesteś od Billa i, ze zrobiłeś ich program....no i co/.... nie krytykowałeś jak pisałem o swoich przypuszczeniach, nie protestowałeś, że piszę o molestowaniu w tym Bogu przychylnym ugrupowaniu..Może...... i nie standartowym i nagminnym.... ale chociaby było nawet jedno takie zachowanie.....to...... ku..rwa o jedno za dużo...
Gdzie byłeś, zaspałeś, nie widziałeś, pominąłeś, :mysli: Miszczu ci jest grane?
A może i sam maczałeś w tym swoje,,, łapki,, i zauważ, że łapki użyłem w przenośni.... :P
Miłego dnia, farbowane liski, miłego dnia...ha, ha, ha ,ha..
Ewa przepraszam serdecznie...przepraszam,,,,, nie chciałem :bezradny:

dziadziunio - Pią 06 Mar, 2020 11:15

Sprzątając kuchnę, zacząłem sam się, do siebie śmiać. została luka....Bo wiecie jak pójdę na kolejny dwuletni urop i po nim, jak Ewa mi pozwoli znowu powrócę..... to być może już????? tak będę umiał pisać, że Tajga po trzecim moim poście uwierzy, ze jestem seryjnym mordercą? i od razu poleci z tym, na policję...hi, hi, hi, hi... :rotfl: :rotfl: :rotfl: .Chciałbym tak.... :mysli:
Spadam już i już , nie marudzę Wam. Tworzcie swoje.... :buziak:

Whiplash - Pią 06 Mar, 2020 11:32

dziadziunio napisał/a:
Chciałbym tak..

To może od razu sam się zgłoś? :mysli:

dziadziunio - Pią 06 Mar, 2020 12:14

Whiplash napisał/a:
To może od razu sam się zgłoś?



Byłem, próbowałem, zgłaszałem. :bezradny:
Powiedzieli, że czekają na telefon potwierdzający od Tajgi.... i koleżki z dwudziestosiedmio letnią abstynencją.... :rotfl:
Miłego, wychodzę z małą. W Szczecinie deszcz. :krzyk:

kiwi - Pią 06 Mar, 2020 13:05

To napisala Linka ....To co napisałąś poza tym, jest obrzydliwe .....dwie osoby ....dwa zdania .....ja nie widze w tym nic obrzydliwego .....tak mysle i tak napisalam !!!!!!

Po pierwsze ....nauczono mnie na terapii mowic prawde .....to dlaczego mam milczec tu na forum ???!!!.....jak mi sie cos nie podoba to pisze . Jestem trzezwa , mam swoje zdanie , i nie wszystkie dziwne rzeczy co tu sa opisywane mi pasuja i jeszcze mam przemilczac .....
I za co dostalam znowu kare ???!!!

Wczoraj spotkalam sasiadke i zapytalam sie co z jej pieskiem ( dawno nie widzialam ) ....odpowiedziala ze byl bardzo chory ....uspiony zostal ....ale mial juz ponad 15 lat.
Mowie do niej ....czas na nowego psiaczka .....a ona mi odpowiada i az zdebialam , bo pasuje do tego co napisalam tutaj i to nie chodzilo o pieska tylko o dzieci !!!!!
Ze ona ma juz 60 lat , a pieski zyja ca 13 czy 15 lat ....i ona by bardzo chciala ale nie wezmie bo ona nie wie jak dlugo bedzie zyla . I jakie to przykre zostawic pieska samego !!!!!!.....wow .....wow .....wow .....
Kurcze ......jakie madre ....dlugoplanowe myslenie u kobiety . Bardzo podziwiam i lubie i szanuje takich ludzi......
Ale to trzeba miec wrodzona inteligencje , pozytywne wychowanie i spokojna aure i pozytywne fluidy ....tak madrze i kulturalnie mowic . Ona martwi sie o zwierzatko o pieska !!!!.....to dlaczego nie mamy martwic sie o dzieci ( ktore przecietnie zyja dluzej niz 15 lat !!!!!).

Fajnie Tajga ze sie odezwalas .....brakowalo mi tu Ciebie !!!!!

I obrazliwe jest nazywanie mnie przez tego Pana Dzidka .....farbowanym lisem !!!!! Wypraszam sobie !!!!!!
Za to powinien dostac jeszcze jedna kare !!!!!

Ja pisze tu na forum, bo lubie !!!! pasuje mi !!!!!
Teraz jeszcze bardziej wiem dlaczego na zadne Grupy AA nigdy nie chodzilam i nie bede chodzic ......bo bym zwariowala siedzac dwie godziny i nic nie mowiac i wysluchiwac takich bylejakich wypowiedzi ......to nie dla mnie .....

Whiplash - Pią 06 Mar, 2020 13:16

kiwi napisał/a:
.to dlaczego nie mamy martwic sie o dzieci ( ktore przecietnie zyja dluzej niz 15 lat !!!!!).

W znakomitej większości przypadków rodzice umierają wcześniej niż dzieci. To naturalna kolej rzeczy - rodzice zazwyczaj są od swoich dzieci starsze. :bezradny:

kiwi napisał/a:
I za co dostalam znowu kare ???!!!


Jak mniemam za:
kiwi napisał/a:
najbardziej pozytywnie pisza tu Panie z wspolzaleznienia ......to jest czescia ich choroby .....wszystko jedno jaki ten Pan jest i jak nie pije alk. to tym paniom wszystko pasuje ......aby byl i one sie bylyby same

Czyli za wrzucenie do jednego wora wszystkich współ z forum i stwierdzenie, że mają pijane zachowania w nosie, byle tylko nie być same. A prawda jest taka, ze dziewczyny walczyły o siebie i takie słowa dotykają je tak samo, jak Ciebie by dotykało, gdyby ktoś Ci wytykał że nie przeszkadza Ci np. to, że sama zachowujesz się jak pijana (np. manipulujesz, kłamiesz, obrażasz).
Żeby nie było niedomówień, NIE TWIERDZĘ, że robisz to co napisałem. Twierdzę, że gdyby tak ci ktoś napisał, to poczułabyś się (a w każdym razie miałabyś prawo się poczuć) urażona.

kiwi napisał/a:
I obrazliwe jest nazywanie mnie przez tego Pana Dzidka .....farbowanym lisem !!!!! Wypraszam sobie !!!!!!
Za to powinien dostac jeszcze jedna kare !!!!!

Nie zauważyłem aby post dziadziunia został przez Ciebie zgłoszony do moderacji :bezradny:

Tajga - Pią 06 Mar, 2020 13:23

Skoro już tak bardzo pragniesz polemiki, konfrontacji, dyskusji, czy czego tam sobie ,to proszę.
Co prawda w przeciwieństwie do Ciebie jestem w pracy (jak każdy zdrowy człowiek o tej porze) , nie wiszę na nikim, sama zarabiam na swoje potrzeby, nie spaceruję całymi dniami po plaży chociaż mam do niej 800 metrów.

No to jedziemy.
dziadziunio napisał/a:
Wiesz troszkę wszedłem w Twój niesamowity wątek, poczytałem tyćkę i tak...... modlitwa na kolanach rano i wieczorem, wiecne podsumowanie i wieczorne podsumowaanie dnia, rozliczenie z przeszłościo..

Uważasz to że Tibor się modli za coś niesamowitego?
To chyba dobrze że się modli, nie ważne do jakiego Boga, do Jahwe, Allacha, parasola czy Siły Wyższej.
Co złego jest w modlitwie???
dziadziunio napisał/a:
Bawię się dopiero teraz gdyż, teraz dopiero.... dziś..... jak zniknąłem.... widzę, że to wszystko ma głboko, we sobie ukryty sens... :radocha:

dziadziunio napisał/a:
Ewa przepraszam jeszcze raz ale...ale...ale świetnie się bawię.....
dziadziunio napisał/a:
Sprzątając kuchnę, zacząłem sam się, do siebie śmiać.


Ty Ty wesoły facet musisz być że tak wszystko Cię bawi, no chyba że to już otępienie alkoholowe :mysli:
dziadziunio napisał/a:
tak będę umiał pisać, że Tajga po trzecim moim poście uwierzy, ze jestem seryjnym mordercą?

Dlaczego po trzeciem?
Tak sugestywnie opisałeś swoje fantazje erotyczne patrząc jak Twoja mała córeczka idzie po schodach do łazienki się kąpać....że uwierzyłam w Twoje preferencje seksualne. Nie tylko ja zresztą.
I to był o ten jeden post za dużo.
Tak usilnie chcesz tu być, zaprzyjaźniać się... ( z Moderatorami oczywiście) że mi osobiście się niedobrze robi.

dziadziunio napisał/a:
No idz baranie skubać trawę....


dziadziunio napisał/a:
To nie Wy więc jesteście moim problemem ale ja malutki, i bezbronny wobec stada prawdziwych baranów


dziadziunio napisał/a:
Miłego dnia, farbowane liski

Zanim przeszedłeś na utrzymanie "partnerki alkoholika" pracowałeś w gospodarstwie rolnym?

MY barany, farbowane lisy, Adminka Ewa, Ewunia
hamuj trochę bo Ci wazeliny zabraknie, :mysli: co prawda olej potaniał, to wierzę że dasz radę.
dziadziunio napisał/a:
Powiedzieli, że czekają na telefon potwierdzający od Tajgi

Fakt, zadzwoniłam, ale do koleżanki żeby dowiedziała się co za ptica z tego dziadziunia
:rotfl:
dziadziunio napisał/a:
i koleżki z dwudziestosiedmio letnią abstynencją....

W pale Ci się to nie mieści, co? Dlatego tak jala wyśmiewasz?

dziadziunio napisał/a:
Fara alkoholowe są nie dla mnie

Nie wiem co to fara, ale fora na pewno.
I tego się trzymaj chłopie.
Idź do szafy, wyjmij długie spodnie i bądź konsekwentny, ile razy można się żegnać, tulić przepraszać, głaskać i jak bumerang wracać.
Bo tego że wrócisz jestem pewna :mgreen:

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 16:22

Nie wiem, tu jakieś śledzenie, kontrola, donosy czy jeszcze coś innego się dzieje , że inne osoby wiedzą kto co robi i do kogo? Są jakieś tajne grupy , kółeczka znajomych czy inne licho? Ja też jestem śledzona? :shock:
pterodaktyll - Pią 06 Mar, 2020 20:11


dziadziunio - Nie 08 Mar, 2020 15:41

Przepraszam lecz bez instrukcjii obsługi, to chyba,?.... ot tak....jak widać?... nie za bardzo, da radę?
Aby temat spadł na dno...byłem uwierzcie mi na wszystkich...Należy pisać nowe posty we swoich tematach..... :bezradny:
Trzeba napisać, albo wklejać tak jak Kiwi...chociaż ostatni o sąsiadce napisała sama i jestem, pełen podziwu... :brawo:
Innej drogi nie ma...no chyba, ze mnie zablokujecie..o co Was proszę... :prosi:
hi, hi, hi, hi :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Byłem dziś na mitingu, było fajnie. Przy okazji..Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet....
pa....

Whiplash - Nie 08 Mar, 2020 16:07

dziadziunio napisał/a:
Innej drogi nie ma...no chyba, ze mnie zablokujecie..o co Was proszę...

Jak Ci tak bardzo zależy, to wiesz, że możesz sobie sam pójść?
:tak:

Jras4 - Nie 08 Mar, 2020 21:14

ludzie tu sie nic nie stało poco te kartki hehe
do Dziada ...człowieku weż kamień w reklamówkę i zacznji sie bic po plecach
na koniec dodam sklasyka ,,spiepszaj dziadu ,, to w formie żartu
nadal nie widze tu zadnej awantury

dziadziunio - Czw 12 Mar, 2020 21:51

Whiplash napisał/a:
Jak Ci tak bardzo zależy, to wiesz, że możesz sobie sam pójść?



I co Miszczu? ( pisownia adekwatna... do umiejętności.....) Mitingi pozamykane, więc napisz troszkę, minimalnie....... o sobieeeeeeeeeeeee......hi, hi, hi
Ludzie tu przyjdą, nie mają gdzie pójść.... :bezradny:
Pokaż siebie i ........zmiany..... jakich we .......sobie...... dokonałeś... już... po zaprzestaniu picia alkoholuuuuuuuu :rotfl:
Byłem na mitingu. W Szczecinie zamknęte na dwa tygodnie..spoko, przeżyjemy
Czy ktoś mnie, w końcu zbanuje?
dobranoc :buziak:

Whiplash - Czw 12 Mar, 2020 22:01

:swieczka:
dziadziunio - Pią 13 Mar, 2020 12:13

Duża nie chodzi do szkoły i jest to, muszę przyznać ciężki dla mnie czas.
Niby...... bez problemu, niby norma..... a jednak nie jest tak, jak zawsze...tylko z małą... Jak duża jeszcze była mała to przywlokłem z mitingów krztusiec i nim.... ją zaraziłem. Oczywiście uważałem, że to nie moja wina.... i po prostu stało się..
Na badania wysyłałem wszystkich wciąż mając nadzieję i pewność, że to nie ja..... to ku***two do domu przyniosłem.. Jak małolat który ostatnio kusił los i pokazywał, że jego problem... ten.... :wysmiewacz: , nie dotyczy...dotykał wyzwańczo mikrofonów i krzeseł od których, po prostu na rzecz patrząc zatrazić się nie daaaaaaaaaaaaa...jakże inne spojrzenie jakże inna perspektywa i inny.... coraz bardziej bliski..... mi świat......
Mała była jeszcze mała i skończyła w szpitalu.... za nią zaraz, do szpitala.... aby ją karmić.... powędrowała i jej mama. A ja biedny zogubiony :uoee: sprawca całego zajścia :rotfl: miałem w sobie nie kończącą się złość do Boga, że mnie.....mnie.... nie pijącego już, aż tak bardzo doświadcza.... Bo one tam...... a ja tu......i nie ma ku*** tak potrzebnego mi, niezbędnego jak mi się wtedy wydawało ...........seksu......... :krzyk:
Mógłbym oczywiście pisać o strachu, o uczuciach takich jak miłość, litość i wartościach o których dziś już mogę porozmawiać...Mógłbym lecz po cóż owijać wszystko w bawełniany ciepły szal....Nie miałem tego jeszcze w tamten czas i moje miejsce..... żal mi było tylko i wyłącznie...... seksu od którego jeszcze w tamten czas....... byłem totalnie wręcz..... uzależniony......
Piszę o tym nie po to, aby pokazać i udowodnić Wam jak bardzo się zmieniłem i, że jestem dziś lepszy, większy, bardziej wartościowy niż Wy. Piszę o tym aby udowodnić....Wam........że nie jestem i nigdy nie byłem gorszy...... niż WY.... :bezradny:
Hi, hi, hi, hi.... :rotfl:
Miłego dnia :pocieszacz:

evita - Pią 13 Mar, 2020 14:34

dziadziunio napisał/a:
Piszę o tym nie po to, aby pokazać i udowodnić Wam jak bardzo się zmieniłem i, że jestem dziś lepszy, większy, bardziej wartościowy niż Wy. Piszę o tym aby udowodnić....Wam........że nie jestem i nigdy nie byłem gorszy...... niż WY....

niech pierwszy rzuci kamieniem itp itd :okok:

pietruszka - Pią 13 Mar, 2020 14:55

Dziwi mnie to stawianie barykad MY/WY.
No ale nie muszę wszystkiego rozumieć.

dziadziunio - Pią 13 Mar, 2020 15:44

O chorobie alkoholowej, specjaliści i naukowcy wiedzą wciąż mniej niż inni wyspecjalizowani w każdej innej dziedzinie ....np... w...o.... kosmosie i działających w nim przeciążeniach, oraz zasadach.... wzajemnych zależności.
Jeden... :okok: .. nie ma szans zaprzeczyć.....mógłby tylko płakać :beczy: lecz wielu zgodnych i wzajemnie się wsperajacych zbuduje w około śiebie ścianę niepewności i przekonanie prawie... iż.... to alkohol był jedynym... ich..... problemem.. :klotnia: .hi, hi, hi, hi :klotnia:
:bezradny: ..A tak być może w pijaństwie jeszcze a.... nie........już...... w alkoholiżmie........... :bezradny:
Każdy wie tylko tyle....ile.. :tak:

Linka napisał/a:
Natomiast wiem tyle, ile osoby uzależnione o sobie napisały, czy powiedziały. Nic ponadto.

Amen. Pozdrawiam Pietruszka. :buziak:

dziadziunio - Pią 13 Mar, 2020 16:09

pietruszka napisał/a:
No ale nie muszę wszystkiego rozumieć



Jednego będącego w wiecznych nawrotach i nadal w ten sposób terrozyjącego ciągle, systematycznie, okresowo swoich bliskich, można byłoby wysłać z tym swoim, jego *j**** na ryby.... i w...... d**ę z nim :rotfl:
:krzyk: .....ale wielu...... albo wszystkich i do tego zgodnych.... to już..... nie da rady..... :krzyk:
przytulam :buziak:

dziadziunio - Sob 14 Mar, 2020 14:20

W Szczecinie piękna, słoneczna pogoda. Jest ciepło, przyjemnie i miło. W sklepach pustki, w tramwajach i autobusach luz, wszystko już prawie pozamykali a policja ze strażą miejską, lata i ściga zbierającą się tu i ówdzie wszędobylską młodzież. :tak:
Dziś nigdzie nie wychodzimy, siedziny w domu i dbamy o to, aby się nie pozabijać.... :klotnia:
Jest fajnie i ciekawy, chociaż nie w pełni jeszcze.. zrozumiały czas. Zamkneli księżnicę i nawet jakbyśmy chcieli, to nie możemy wypożyczyć jakiś filmów czy książek. Wszedłem na pawlacz i znalazłem, zapomniany już, pełen ogladanych kiedyś filmów. Mamy więc co oglądać i czym się bawić. :radocha:
Duża ma wolne i ani myśli się pouczyć i wykorzystać sensownie ten czas. Spoko, norma..... :krzyk:
Z kolegami jestem na telefonach więc, cały czas wiem co?, jak? i gdzie? się z nimi dzieje :luzik:
Poza wszystkim tym co mi dolega nic nowego mi nie doszło :figielek: , dziewczyny zdrowe i wszystko wygląda dobrze. :mysli:
Jutro pojedziemy za miasto, nie mogę już patrzeć na ludzi wracających ze sklepów z pełnymi siatami...Dodaj im Boże rozumu, gdyż papier toaletowy, mąkę i cukier to mają już chyba wszyscy.. :krzyk: .
W sklepach, nie ma mięsa i kurczaków....podobno nie biją :bezradny:
Miłego, podrawiam :buziak:

dziadziunio - Sob 14 Mar, 2020 20:40

Chyba polubię ten wyjątkowy, jakże czas. Uwielbiam wręcz jechać nad morze i zamykać sezon, w ten czas wszystkie uliczki są puste, a nad morzem tylko woda, woda, woda i ja ha, ha, ha, ha. Kocham tam być i widzieć to, czego w sezonie nie uwidzisz. Teraz w Szczecinie to samo, chodniki puste i wszystko prawie wszystko pozamykane. Ludzi jak na lekarstwo a i ci pomykają jacyś mniejsi i bardziej we sobie jakby pogubieni. Bajka.....i bajkowy jakże odpowiadajacy mi świat.....
Ogladamy Harego i dzisiejszy dzień przeszedł nam bez jakiejkolwiek najmniejszej nawet sprzeczki...bajka... po raz wtóry, i czas którego nie pamiętam od zawsze. Cisza która mnie zewsząd ogarnia nie jest już tą, której nienawidziłem gdyż panowała tylko i wyłącznie z tego powodu iż wszyscy mnie się bali.....Dobrze mi z nimi w chacie. Miałem, przezywałem chyba to co wszyscy. Więc najpierw i na mitingach i w domu typowa kiszka... i tu i tam do du** a we łbie istny dym i ciągła walka. Kupa idiotów, debili i wszyscy bez wyjątku to ci.... którzy nigdy mnie nie zrozumieją.....Potem mitingi i w miarę spokojem owinięty czas, podczas którego już wiedziałem, już czułem, ze jestem pomiedzy swoimi... i mogę mówić o wszystkim, i o niczym, jak tylko chcę i jaki tylko mam, wewnętrzny nastrój......
Potem dopiero, dużo... dużo potem dopiero, dom i miejsce w którym mogłem i chciałem mówić i rozmawiać o wszystkim, i niczym jak był tylko na to odpowiedni czas....
Dziś dobrze mi i tam( na mitingach) i tu (w domu) zarówno tam, jak i tu, mogę mówić o sobie i tym co się we mnie, u mnie dzieje.... :tak:
Na mitingach mówię o chorobie i tym co widzę, co robię, i co na ten temat myślę...W domku moja choroba nie istnieje i tak uwierzcie mi( z moimi mechanizmami) jest dla moich bliskich bezpieczniej... :dokuczacz:
Spadam, miłego. :buziak:

dziadziunio - Nie 15 Mar, 2020 11:30

W Szczecinie chłodno chociaż słonecznie. Dziewczyny kończą już robić w kuchni naleśniki, i jedziemy poza miasto. Chcę podstępem wyciągnąc je do lasu i sprawdzić czy aby przypadkiem nie wystają w nim, z trawy grzyby. Przed koronawirusem i całym tym szałem, byłem na Manhatanie i widziałem na własne oczy, klienta który miał wystawione podgrzybki. Mam świra na punkcie grzybów a ostatnio, od dwóch lat przez nogę i inne schorzenia ani razu nie byłem w lesie. Tak jak w nim, nie odpoczywam nigdzie, tak jak tam nie czuję tego wszystkiego co we mnie się budzi na nowo w żadnym, innym miejscu....Trudno straszanie to z nimi przeforsować i wciąż pamiętam nasze wspólne grzybobrania i parasolki nad ich głowami gdyż padał włąsnie deszcz....A teraz kleszcze i koronawirus czychający za każdym iglatym czy też liściastym drzewem....
Czasami się zastanawiam dlaczego z kolegami na mitingu porozumieć potrafię się bez słów, a z nimi muszę wciąż wszystko, przerabiać od nowa?
Bardzo dawno temu rozmawialiśmy we czterech opowiadając sobie coś ciekawego, a klient stojący z boku zapytał nas po cóż, te wszystkie bluzgi wplatane pomiędzy sens naszych wypowiedzi?
- Wie Pan jak opowiadam o mojej wycieczce do Warszawy i chciałbym opisać jak wysoki jest Pałac Kultury, to musiałbym gadać i gadać i gadać...
A jak powiem tylko jedno zdanie np, że Pałac ten, jest po ch** wysoki...
To kumpel od razu wie ile ma pięter, ile wind, ile tarasów i jeszcze na jaki kolor go pomalowali i co znajduje się wokól niego....
I to jest ten problem w komunikacji...z bliskimi...
Ale to ja z nimi, a nie oni ze mną...muszę się bezkofliktowo dogadać...
Idę gadać, może i one mnie zrozumieją/ ale przecież nie muszą...A grzyby będą na bank jesienią...Poczekam... :cwaniak:
Miłego dnia :pocieszacz:

dziadziunio - Nie 15 Mar, 2020 18:26

No i już. Byłem i łaziłem po lesie, grzybów nie ma i do końca życia myśleć będę, skąd ten d*** na Manhatanie je miał?
Pojechaliśmy pierw z dziećmi a gdy one się już nabiegały to wracając, zatrzymaliśmy się na wielkim parkingu, tuż obok lasu i ona nadal biegały a ja poszedłem w las. Łażąc tak po nim i rozglądając się za leśnim runem, rozmyślałem jak z tym wszystkim jest i prawdziwie na to patrząc od czego i kogo zależny jest dziiejszy mój kształt? Odemnie? hi, hi, hi, hi
Kiedyś chciabym pojechać do lasu to bym, je wsadził do bryczki, wyadził w lesie i spróbowały by się tylko nie być zadowolone lub, nie cieszyć się tak samo jak ja....ha, ha, ha....
Potem aproponowałbym bym być może a jak by się nie zgodziły ukarałbym wszystkie trzy ...tak by było...hi, hi, hi....
Maluję oczywiście hi, hi, hi..i..ha, ha, ha lecz uwierzcie mi wcale, a wcale nie chce mi się śmiać...gdyż tak byłoby zapewne i to wcale a wcale jeszcze nie tak dawno temu...
Byłoby gdybym nie spotkał się ze sprzeciwem, gdybym nie napotkał ściany robiłbym nadal tak jak tylko bym chciał...ał, ał, ał...
Jakbym nawet i chciał być taki jaki jestem dziś.... nie wiedziałbym co? i jak? i gdzie? i kiedy?
Podświadomość robiła by swoje i jechałbym po starych torach, po których śmigałem zawsze, od zawsze i gdyby nie one to na zawsze już...
A propo torów to kupiliśmy nowy samochód i on, i nim jedzie się tak jakby, po torach. Fajny dzień i kolejny cenne dla mnie, jakże przemyślenia........gdyż...... :mysli:
Gdyż dziś jestem jaki jestem nie dlatego, że takim chciałem się stać..tylko dlatego, ze nie pozwolono mi, abym pozostał takim jakim się stałem... :krzyk:
No właśnie stałem się...byłem bydlakiem, istotą ludzką tylko wyglądem już ją przypominającą i mającą już, we sobie bardzo mało ludzkich cech.... zapachem już swoim nawet człowieczeństwa nie przypominających.... zxczxc
Lecz tylko na tyle się stoczyłem i na tyle poturlałem się w dól na ile, zezwolił mi otaczający mnie świat i mieszkający, w około mnie ludzie.....resztę zrobiła już bezsilność....i brak moliwości zatrzymania...... :plask:
Cud w tym jest tylko jeden, cudem jest, że nikogo nie zamordowałem... :bezradny:
Pa, miłego dnia :buziak:

dziadziunio - Pon 16 Mar, 2020 20:32

Napisałem już o wszystkim tym, co mnie gdzieś tam dusiło.. :bezradny: .
Na forach alkoholowych pojawiłem się, sam nie wiem czemu? i po co?. Pierwszym moim tematem był alkoholizm prawdziwy...czemu prawdziwy? nie wiem? tak czułem i tak, a nie inaczej miało być :bezradny: .
Potrzebowałem adrenaliny, przestałem zdradzać, kraść, mataczyć oraz kombinować i powstała dziura którą w ten spoób najpełniej można było uzupełnić. :bezradny:
Dziś mam już co robić, kim się zająć i dla kogo co ważne mam żyć... :tak: .
Często wypraliście mnie tutaj doszczętnie ale też i po to, tutaj się pojawiałem... :plask:
Spadam żyć tu.... gdzie, żyć zawsze powinienem. I gdzie życie to, coraz bardziej mi... już odpowiada.. :skromny:
Gdzieś tam smutno mi, gdzieś tam się cieszę...ale...ale...ale już dość.. :bezradny:
pa, miłego wszystkim dnia
.. :pocieszacz:

Wiedźma - Wto 17 Mar, 2020 13:35

Temat zamykam na prośbę jego Autora.
Zacyklukcyk


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group