ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Najpierw należy pokochać siebie.
kasiowa - Nie 17 Maj, 2015 17:06 Temat postu: Najpierw należy pokochać siebie. Abstynencja coraz dłuższa.Ale to tylko abstynencja, początek mojej drogi... Podnoszę rekę na mittingach, uczę się mówić... Jest inaczej niż na początku mojej przygody z AA. Wtedy nie mówiłam nic, bo wiedziałam lepiej, nie słuchałam, miałam się za lepszą. Myślałam ze umiem pić kontrolowanie. Walczyłam ze swoja choroba, z alkoholem. To był taki ostatni bastion zanim całkiem poległam. Teraz zaczynam od nowa. Ale jedno się zmieniło, przekonałam się ze trzeżwosc nie spłynie na mnie wskutek działania nadprzyrodzonych sił. Ze to wszystko zależy odemnie. Mam plan na swoje trzeźwienie. Owszem boję się tak jak za każdym razem, ale dziś chce działać.
Otóż mam problem. Może mi ktoś doradzi?
Poznałam faceta jakies 3 miesiące temu, spotykamy się, niby jest ale teraz kiedy nie pije widze jakie mam braki:-( Nie umiem z nim rozmawiać, być obok, nawet takich prostych rzeczy jak zapytać o coś co dotyczy NAS. Boję się ze mnie zrani, to jest nieracjonalne ale tak ciężko mi się do niego zblizyc i zaufac. Mam tyle wątpliwości... Wszystkie moje kontakty z mężczyznami były w tonacji alkoholu, nie umiem inaczej reagować. Chce się tego nauczyć ale to wymaga czasu. Nie umiem kochać ponieważ żeby pokochać druga osobe należałoby najpierw chociaż polubić siebie... Może dać sobie spokój z ta znajomoscia i zajac się terapia??? Czuje ze na ten moment nie umiem z nikim być...ale może to moje schizofreniczne urojenia? Co wy na ten temat sadzicie??? Zaryzykować??
zołza - Nie 17 Maj, 2015 17:17
To ani Tobie ani Jemu nie wyjdzie na dobre...To jeszcze nie ten czas i nie ten moment Oczywiście według mnie
pterodaktyll - Nie 17 Maj, 2015 17:34
zołza napisał/a: | jeszcze nie ten czas i nie ten moment Oczywiście według mnie |
I według mnie
ladypank33 - Nie 17 Maj, 2015 18:56
Ja mam tak samo, tez mam od niedawna kobiete, w dodatku ona ma dziecko, a ja nic nie umiem, nic nie wiem, nie mam pieniedzy itp. Ale co? Mam se odpuscic milosc? W ogole czy kiedys bedzie na to czas, bedzie lepiej? A niby czemu? Ucze sie na bieząco, choc boje sie, ze kiedym mna bedzie gardzic za to jaki jestem. Ale innego wyjscia ja nie widze.
zołza - Nie 17 Maj, 2015 19:09
Moje zdanie jest takie - najpierw poukładaj siebie i swoje życie , pogodź się sam ze soba i zaakceptuj siebie a dopiero potem pieprz życie innym ...
ladypank33 napisał/a: | Mam se odpuscic milosc? |
Czy to milość czy pustka/samotność i chęć by kogoś bliskiego mieć przy sobie ?
Sorry W tym stanie w którym jesteś w tej chwili co z siebie możesz dać - strach , lęk , smutek ? Często sama "miłość " to za mało by stworzyć związek
Ann - Nie 17 Maj, 2015 19:11
pterodaktyll napisał/a: | zołza napisał/a: | jeszcze nie ten czas i nie ten moment Oczywiście według mnie |
I według mnie | śmiem twierdzić, że według mnie również..
(sprawdzone organoleptycznie na sobie... znaczy się znam z autopsji itd..)
kasiowa - Nie 17 Maj, 2015 19:12
ladypank33, wiecie czego się boje? ze jak się zaangazuje to będę musiala mu powiedzieć kim jestem i jaka jest moja przeszłość...czy normalny fajny gość będzie chciał pijaczke, narkomanke która była raczej niegrzeczna...Moja przeszłość będzie się za mna ciagnela przez dlugi czas:-( czuje to, ale niechce sobie odpuszczać...:-(
Ann - Nie 17 Maj, 2015 19:13
zołza napisał/a: | Czy to milość czy pustka/samotność i chęć by kogoś bliskiego mieć przy sobie ? | dobrze prawisz...
jak to było? kup sobie roślinkę, jak po roku będzie żyła, kup sobie psa, jak po roku będzie nadal z Tobą, to dopiero myśl dalej..
tak to było?
pterodaktyll - Nie 17 Maj, 2015 19:16
Ann napisał/a: | tak to było? |
Dokładnie tak i co więcej sprawdza sie jak cholera.......
zołza - Nie 17 Maj, 2015 19:18
Kiedyś ktoś mądry powiedział coś w tym stylu( z góry przepraszam za niewielkie przekłamanie )
Gdy zaczynasz trzeźwieć nie wchodź w związki. Na poczatek kup sobie kwiatka w doniczce, pielęgnuj go jak potrafisz-jezeli wytrzyma 6 miesięcy to dobrze. Następnie przygarnij psa -gdy przeżyje rok i nadal bedzie szczęsliwym zwierzakiem jesteś na dobrej drodze Dopiero po tym doświadczeniach możesz wejść w związek Powinno się wtedy udać
ladypank33 - Nie 17 Maj, 2015 19:38
zolza, ale chodzi o to, ze szansa moze minać. Ja wierze, ze milosc jest tylko jedna. Ja np jestem teraz z kobietą, ktora byla moja pierwsza kobietą, jakies 12 lata temu. Rozstalismy, ona nawet wyszla za maz i urodzila dziecko. 12 lat zylismy nie widzac sie. Ale jakos sie tak podzialo...., ze ona tesknila przez te lata, ja tez tesknilem. Byla moim nieralnym marzeniem, a teraz jestem z nią, ha. I to jest niesamowite, czasem w to nie wierze. Mam to odpuscic? Nigdy.
zimna - Nie 17 Maj, 2015 19:42
Cytat: | Chce się tego nauczyć ale to wymaga czasu. Nie umiem kochać ponieważ żeby pokochać druga osobe należałoby najpierw chociaż polubić siebie... Może dać sobie spokój z ta znajomoscia i zajac się terapia??? Czuje ze na ten moment nie umiem z nikim być...ale może to moje schizofreniczne urojenia? Co wy na ten temat sadzicie??? Zaryzykować?? |
Terapia terapia terapia - to najważniejsze , porozmawiaj o tym z terapeutką.
Bardzo mało o sobie napisałaś wiec trudno coś powiedzieć, wypowiem sie ze swojego doświadczenia i obserwacji:
(Pod warunkiem że nie jesteś świeżo odparowaną alkoholiczka która faceta traktuje jak lekarstwo, lub substytut haju alko) .
Żyjemy wśród ludzi trzeźwiejmy wśród ludzi, jeszcze nikt nie nauczył sie bliskości, siedząc sam w domu, itd. i typ,
Jestem w związku i trzeźwieje w związku i mój związek trzeźwieje.
Nowa relacja nie zawsze przychodzi gdy jesteśmy gotowi gdy szukamy, otwieranie sie na nowy związek jest zawsze trudne i ryzykowne
W czasie trzeźwienia to jednak bardzo trudne , wymaga ostrożności, uwagi. Krok do przodu, zatrzymanie -sprawdzanie jak reaguje, czego chce i dalej krok, po omacku, odkrywanie nowych lądów, w świecie- w sobie, to może być wspaniałe ale może być koszmarem. Sadzę, że efekty dla terapii również mogą być dobre, pokonujemy własne leki, słabości, zahamowania, najpierw uświadamiając je sobie , konfrontując sie z nimi, badając, przeżywając. Ale trzeba wcześniej bezwzględnie osiągnąć stabilność emocjonalna, inaczej to stanie sie pułapka która może niszczyć.
Znam świetne dziewczyny które moim zdaniem zbyt długo zwlekały z otwarciem sie na relacje z mężczyznami, właśnie bo; nie były gotowe, bo terapia, jedna, potem druga itd. Na początku myślałam, że to dowód odpowiedzialności, dziś sadze, że bardziej lek i ucieczka przed tym co najgłębiej schowane, najtrudniejsze; dotykamy i leczymy wszystko a to później.
Zakleszczyły sie w swoim strachu, blokadach i stało sie to nie do pokonania, mimo lat w terapii , warsztatów po mimo, ze są świadome, silne, spokojne -nie potrafią funkcjonować w bliskiej relacji, to ogromny problem u alkoholiczek . W rezultacie godzą sie na samotność, twierdząc, że tak im lepiej mają swoje pasje, swoje podopieczne , swoje samodoskonalenie , dla mnie jednak gdy patrze z boku to sromotna kapitulacja przed życiem w czystej postaci .
Odrzucenie tego co najlepsze ale to moje takie tam ... ja bym chciała, że by wszyscy byli szczęśliwi po mojemu a można przecież inaczej chodzę i mędze "weż se kogoś znajdź w końcu
Powodzenia
zołza - Nie 17 Maj, 2015 19:49
ladypank33 napisał/a: | Ale jakos sie tak podzialo...., ze ona tesknila przez te lata, ja tez tesknilem. Byla moim nieralnym marzeniem, a teraz jestem z nią, ha. I to jest niesamowite, czasem w to nie wierze. Mam to odpuscic? Nigdy. |
No to trochę inna para kaloszy Czytam Cię i uśmiecham się do siebie
Może naprawdę jesteś w drodze do domu ...tylko poczekaj proszę aż uporządkujesz trochę własne emocje . Jak czekaliście tyle lat to rok w tą czy w tą niczego nie zmieni . Pomyśl też i o niej - ma za soba już jedno nieudane małżeństwo
Jędrek - Nie 17 Maj, 2015 20:50 Temat postu: Re: Najpierw należy pokochać siebie.
kasiowa napisał/a: |
.....Chce się tego nauczyć ale to wymaga czasu. ..... |
dtstgseete - Nie 17 Maj, 2015 22:16
AA, terapełta, forum - to atrapy zycia prawdziwego. Jeszcze moga wypaczyc... Nie ma to jak prawdziwe relacje, przyjaciele, praca, hobby i na tym gruncie sie zyje prawdziwie. Takie moje zdanie. Majac szanse poznac siebie w relacjach z czlowiekiem zywym w prawdziwym zyciu skorzystalbym z okazji, zamiast biegac na mityngi i sluchac kwękania i opowiesci różnej tresci wolalbym poswiecac czas i zaangazowanie czemus co moze czyms zaowocowac, czyli zwiazkowi (albo dzialce np ) A ze moze sie nie udac, trudno. Zycie czasem boli. Dopoki nie czulbym faktycznie zagrozenia zycia, staralbym sie uczyc i korzystac. A bledow nie popelnia tylko ten, co nic nie robi. Najlepszym sposobem by dobrze plywac czy jezdzic na rowerze mowic w jezyku obcym - jest wejsc do wody, wsiasc na rower, rozmawiac/czytac w tym jezyku.
Hehe pare lat temu pisalem cos zupelnie odwrotnego tu na forum w ktoryms temacie tutaj (w ogole to caly watek tamten moze tez Cie zainteresuje, bo podobne jakies klimaty rozterek tam sa opisane)
http://komudzwonia.pl/vie...ghlight=#382034
Zachowawczy bylem, przestraszony chorobą. Dzis pisze inaczej, zmienilem sie... wyluzowalem
Bo w koncu co takiego zlego moze sie stac.. I tak na cos trzeba umrzec...
A przypomnialo mi sie wlasnie, gdy terapełcie powiedzialem , ze rozstaje sie z moja narzeczona drugi raz to przybral zafrasowana mine jak to znosi jej 5 letni synek... Zasraniec nie zmartwil sie mną choc to ja przylazlem po pomoc i gdybym potrafil sobie poradzic w tej sytuacji, to nie trzeba by martwic sie o smyka, bo nie musielibysmy sie rozstawac. Dlatego rozstalem sie i z narzeczona i z blaznem terapełtą, co od du** strony chce ze mna dysqsje uprawiac. Zeby innym bylo dobrze ze mna, najpierw mnie samemu musi byc dobrze ze soba.( To chyba podobnie mysle, co w tytule tego wątku.)A to najlepiej zycie uczy... Mysle o sobie zeby byc w porzadku z wlasnym sumieniem, co wcale nie musi oznaczac jakiegos chorego egoizmu. A ze ktos zielenieje na ten widok z frustracji, albo jego poglady na zycie okazuja sie g***o warte, to niech negocjuje ze mna jak czlowiek albo uda sie do terapełty psychiatry by sobie z tym radzic..
Nie jestem przeciwnikiem AA i zle by bylo odczytac ten post jako przeciwko AA. Sam se czasem chodze na mityng, a kiedys latalem po kilka razy w tygodniu i bylo skutecznie... ale podobno sami terapełci uzaleznien przestrzegaja, zeby nie przesadzic z tym lekarstwem (ktos mi kiedys tak powiedzial) i probowac życ jak czlowiek.
Tyle moje zdanie. A poki co zamiast zyc, to siedze na kanapie i machajac noga w wytartym kapciu pisze posty na forum
łorety...
dtstgseete - Pon 18 Maj, 2015 00:40
Moje odczucia glosze jako ktos co ma perspektywe czasu. Troche smielszy i odwazniejszy jestem, bo kiedys, gdy bylem wystraszony choroba, to wolalem sie sluchac co inni mi kaza i swoich mysli za bardzo nie miec, skoro mnie one do etanolu zaprowadzaly zawsze...
W kazdym razie chcialem dopisac, ze post powyzej pisalem o mnie. W mojej sytuacji a nie w Twojej. Pisalem o sobie. Bez teoretyzowania i przywolywania mądrych statystyk.
Teoria i statystyka - z jaka sie spotkalem do tej pory i jak sie o tym czesto wspomina, nawet w filmach i jak tu widac tez z postów w tym temamcie, jest jednak raczej malo optymistyczna i mowi, ze w przypadku osob swiezo uczacych sie zycia bez alkocholu to relacje takie o ktorych piszesz sa zagrozeniem, są balastem.
Z drugiej strony... Na terapii na ktorej bylem poznali sie ona i on. Wczesniej sie nie znali byli z innych miejsc.. I zyja ze soba do dzis, zrobili ślub , maja synka. Nie wierzylem ze to mozliwe, wszyscy wokól ostrzegali i medrkowali, oni sami tez przeciez rozumieli...a jednak... Przetrwali...
Zieeeeeew.
Tak tak... medycyna zna rózne przypadki...
Jacek - Pon 18 Maj, 2015 07:57
pterodaktyll napisał/a: | Dokładnie tak i co więcej sprawdza sie jak cholera....... |
niech zgadnę - kaktus
i zanadto podlewałeś
Jo-asia - Pon 18 Maj, 2015 08:12
kasiowa napisał/a: | wiecie czego się boje? ze jak się zaangazuje to będę musiala mu powiedzieć kim jestem i jaka jest moja przeszłość.. |
szczerość.. to podstawa
i nim podejmiesz decyzję, zaczęłabym od tego
od powiedzenia... tego co nam
kasiowa - Pon 18 Maj, 2015 19:40
Tylko że ja niemam nic:-( Miłość? Przecież nie można dać czegoś czego się niema. Rezygnuje. Najpierw muszę zrobić porządek z samą sobą... Za dużo we mnie złości, smutku, uczucia przegrania...nie mam nic co mogłabym mu dać. Zreszta pewnie jak się dowie to sam spieprzy przytomnie...lepiej teraz to zakończyć. Dziekuje za wszystkie rady
Samsara - Wto 19 Maj, 2015 01:16
kasiowa napisał/a: | Zaryzykować?? | za dużo według mnie ryzykujesz, ja porządkuję siebie narazie. kasiowa napisał/a: | Czuje ze na ten moment nie umiem z nikim być.. | Tak trochę mi się już udaje, ale wiem że przyjdzie czas, że nauczę się być po nowemu, z kobietą, z którą jestem 33 lata. Bo ciągle się uczę. Uczymy..
Bo wierzę, bardzo wierzę, że na wszystko przyjdzie czas. kasiowa napisał/a: | Najpierw muszę zrobić porządek z samą sobą. | I tu Cię popieram w całej rozciągłości
ladypank33 - Wto 19 Maj, 2015 17:49
Masz wszystko. Prawdziwe złoto topi sie w ogniu
|
|