To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Wóz albo przewóz ?

zołza - Sob 15 Sie, 2015 09:22
Temat postu: Wóz albo przewóz ?
Bajka o sklepowym wózku
Pewnego razu wózek się zepsuł. To normalne, czasem się zdarza. Zabrano go więc na zaplecze sklepu, do warsztatu, gdzie uszkodzonym wózkom przywraca się sprawność. Po kilkunastu dniach wózek został naprawiony przez fachowców, ale… Tu właśnie zaczął się problem, bo wózkowi bardzo spodobało się w warsztacie i wcale nie rwał się do powrotu do swoich normalnych zadań. Wymyślał co trochę kolejne problemy techniczne: a to był jeszcze niegotowy do pracy, a to coś miał jeszcze do posmarowania… Prawda jednak była taka, że w warsztacie czuł się znakomicie – ludzie o niego dbali, a wieczorami, gdy mechanicy już sobie poszli, mógł całymi godzinami opowiadać, wraz z innymi uszkodzonymi wózkami, dramatyczne historie na temat awarii, od których ze zgrozy smar zastygał im w łożyskach.
Jakimś cudem naszemu wózkowi udało się w taki sposób spędzić w warsztacie okres tak długi, że w konsekwencji zapomniał, jak się pracuje i do czego został stworzony. Zaczęło mu się nawet wydawać, że najważniejszym elementem „życia” sklepowego wózka są właśnie te godziny spędzone w warsztacie na snuciu długich i pasjonujących opowieści o uszkodzeniach, awariach, wypadkach oraz ich nie mniej frapujących okolicznościach. Jednak pewnego razu cierpliwość mechaników się wyczerpała i zwyczajnie wykopali wózek do roboty, ale wtedy…
Nie, nie wiem, co było wtedy – ja nie jestem sklepowym wózkiem. Jestem człowiekiem, alkoholikiem i coraz częściej odnoszę wrażenie, że zdecydowanie lepiej byłoby – dla wszystkich – gdybym przyglądał się, uczestniczył i pomagał innym alkoholikom, gdy ci się podnoszą, zamiast w nieskończoność międlić stare historie swoich i cudzych klęsk i upadków.
Przysłowie, które bardzo lubię mówi, że statki są bezpieczne w porcie, ale nie po to je zbudowano, by tam stały…
autor Meszuge https://www.facebook.com/groups/459999170713571/

Tajga - Sob 15 Sie, 2015 10:02

zołza napisał/a:
zdecydowanie lepiej byłoby – dla wszystkich – gdybym przyglądał się, uczestniczył i pomagał innym alkoholikom, gdy ci się podnoszą, zamiast w nieskończoność międlić stare historie swoich i cudzych klęsk i upadków.

W tym stwierdzeniu jest coś nie halo :bezradny:
Międlenie historii cudzych upadków to jest właśnie pomoc, ofiarowanie czasu na wysłuchanie jest wielkim darem dla kogoś.
Mój czas poświęcony komuś, jest już Jego czasem, mój czas... w którym
mogłabym robic wiele innych rzeczy.
Mój czas poświęcony innym, moje świadectwa to jest pomoc.
Tak to działa, w dwie strony :bezradny:
Statki (ludzie) zabierają z portu ładunek, zabierają cudze historie, uwalniają od balastu, i wiozą tam gdzie te moje własne historie są oczekiwane.
Statek stojący w porcie przynosi straty, człowiek nie robiący nic w kierunku zdrowienia
szkodzi sobie.

zołza - Sob 15 Sie, 2015 10:26

Poddałam temat( jak dla mnie bardzo ciężki) wiec pójdę dalej :)
Tajga napisał/a:
Międlenie historii cudzych upadków to jest właśnie pomoc, ofiarowanie czasu na wysłuchanie jest wielkim darem dla kogoś.

Ja chyba nie czuję AA - chociaż naprawdę bardzo się staram ...raz w tygodniu uczęszczam na mitingi i daje z siebie co mogę ...ale słuchając kolejny raz tych samych opowieści coś się ze mną dzieje , aż mi sie w żołądku przewraca - każdorazowo jak Staszek , Jacek , Marysia czy Zuza podnosi rękę wiem juz co powiedzą , co zrobią - dziwnie się z tym czuję :bezradny:
Tajga napisał/a:
Mój czas poświęcony innym, moje świadectwa to jest pomoc.

Dałam sie namówić by pojechac na inne grupy , dzielić się tym co przeżyłam , co mam , mówiłam raz , drugi , trzeci ...i kolejny . Co z tego moje kolejne wypowiedzi nie zawierały już kszty uczuć , mówiłam mechanicznie bez emocji , jak dobrze przygotowaną rolę ( pomimo tego ,ze to moje prawdziwe doznania) . Jednym zdaniem czuję się jak małpa w Zoo.
Może ze mną jest coś nie haloo :mysli: a może za dużo oczekuję ? ceewd

Tajga - Sob 15 Sie, 2015 10:34

zołza napisał/a:
Co z tego moje kolejne wypowiedzi nie zawierały już kszty uczuć , mówiłam mechanicznie bez emocji

Może to przetrenowanie?
Może trzeba troche poczekać w magazynie jak ten wózek? :mysli:

pterodaktyll - Sob 15 Sie, 2015 10:44

Tajga napisał/a:
Międlenie historii cudzych upadków to jest właśnie pomoc, ofiarowanie czasu na wysłuchanie jest wielkim darem dla kogoś.

Na pewnym etapie trzeźwienia niewątpliwie tak.
zołza napisał/a:
Ja chyba nie czuję AA -

Ja rzekłbym, że już nie czuję AA. Był czas, że było nieodzownym i jednym z najważniejszych elementów mojego trzeźwienia, ale kiedy zacząłem mieć takie odczucia jak Ty, to przestałem chodzić na mityngi. Nie można wszak ciągle tkwić w tym samym miejscu i ciągle słuchać, przypominać, powielać i wałkować tych samych schematów. Rozwój to ewolucja a nie stagnacja i jak słusznie zauważyłaś, nie ma znaczenia czy to będzie ta czy inna grupa. Zmian i ich metodologii, mając już duży bagaż własnych doświadczeń, można szukać wyłącznie w samym sobie, swoim postrzeganiu rzeczywistości, prawdy, a nie szukaniu ich ciągle na mityngach. Jak to napisałaś w tej przypowieści......"cierpliwość mechaników się wyczerpała i zwyczajnie wykopali wózek do roboty," Do roboty nad samym sobą, zamiast bez końca wieszać się na innych.......
Nie oznacza to oczywiście tego, że zapominam kim jestem i zaraz zacznę głosić wszem i wobec, że wytrzeźwiałem, jak niektórzy "ozdrowieńcy". Byłem, jestem i będę do końca alkoholikiem, tyle tylko, że zmieniłem rodzaj "lekarstwa" na tę chorobę.

Jo-asia - Sob 15 Sie, 2015 11:05

zołza napisał/a:
Może ze mną jest coś nie haloo a może za dużo oczekuję ?

wszystko z Tobą ok :)

bajka, od której zaczęłaś temat, Ty się identyfikujesz z wózkiem.. natomiast, ktoś.. musi pracować w warsztacie :)

Bardzo mi, dźwięczały słowa... w uszach, jak ci się nie chce iść na mityng..leć tam tym bardziej
Długo trwało, nim przestałam je słyszeć. Od tej pory, na mityngach bywam i czuję się tam dobrze (a miałam prawie jak Ty).

Tajga - Sob 15 Sie, 2015 11:08

pterodaktyll napisał/a:
Ja rzekłbym, że już nie czuję AA.

Każdy ma swoją drogę.
Nie czułam również, i zachalałam się po ośmiu latach.
Teraz czuję cały czas, a że chodzę rzadziej na mitingi to inna sprawa. :bezradny:

pterodaktyll - Sob 15 Sie, 2015 11:31

Tajga napisał/a:
Nie czułam również, i zachalałam się po ośmiu latach.

Dlatego też jak napisałem powyżej:
"Nie oznacza to oczywiście tego, że zapominam kim jestem i zaraz zacznę głosić wszem i wobec, że wytrzeźwiałem, jak niektórzy "ozdrowieńcy". Byłem, jestem i będę do końca alkoholikiem, tyle tylko, że zmieniłem rodzaj "lekarstwa" na tę chorobę."
Zbyt cenny jestem dla siebie samego, żeby lekceważyć samego siebie.

Tajga - Sob 15 Sie, 2015 11:39

pterodaktyll napisał/a:
Zbyt cenny jestem dla siebie samego, żeby lekceważyć samego siebie.

I to jest słuszna koncepcja... jak mówi jedna skamielina c4fscs

zołza - Sob 15 Sie, 2015 11:41

Jo-asia napisał/a:
Bardzo mi, dźwięczały słowa... w uszach, jak ci się nie chce iść na mityng..leć tam tym bardziej

Dokładnie tego cały czas się trzymam i chodzę bo tak trzeba, wypada , bo...jestem alkoholiczką...bo pownnam utożsamiać się z grupą ...bo wzięłam a nie oddaję ...bo ...Bardzo dużo tego , ale jedno ma dla mnie kolosalne znaczenie - boję się zostać sama . :boisie:
pterodaktyll napisał/a:
Nie oznacza to oczywiście tego, że zapominam kim jestem

Ja też ani nie zapomniałam ani nie zapomnę . Jestem uzależniona , jestem alko i tego nic nie zmieni . Tylko teraz to już nawet nie boli :)

Jacek - Sob 15 Sie, 2015 11:44

Tajga napisał/a:
Każdy ma swoją drogę.

święta prawda :okok:
i ważne to - że ją ma :tak:
a ten kto jej nie ma ,będzie szukał
krytykując innych,że są złe,ble,powtarzające,czy też ciągle zmieniające
jak ten wózek,co to się w historie innych upodobał

zołza - Sob 15 Sie, 2015 11:51

Jacek napisał/a:
krytykując innych,że są złe,ble,powtarzające,czy też ciągle zmieniające
jak ten wózek,co to się w historie innych upodobał

Jacuś a gdzie w tym wszystkim doczytałeś się krytyki z mojej strony. Opisuję swoje uczucia , wrażenia i ani przez myśl mi nie przeszło by kogoś zniechęcać do takiej drogi , sama uczepiłam się jej jak ostatniej deski ratunku - tylko może jestem zbyt dużą egoistką , chcę tylko brać ...a tam już nie bardzo mam co :P

ankao30 - Sob 15 Sie, 2015 11:52

Ja trochę inaczej zrozumiałam bajkę. Piękna, ale zawsze mam problem co autor miał na myśli. Moje odczucie jest takie iż sama ostatnio nie jestem zwolenniczką dzielenia się na mityngu przykrymi doświadczeniami z okresu picia. Lubię mówić co jest dziś, ostatni okres np miesiąc dwa, nie dalej. Lubię słuchać o tym dziś, problemach, radościach, działaniach itp.
Mam podobnie, chodzę na dwie grupy. Jedna mała, praktycznie zamknięta, bowiem rzadko ktoś nowy przychodzi, a i frekwencją nie można się pochwalić (od 3do max 7 osób) no i tu historie te same. Ale właśnie ta grupa jest inna, jedyna, co mnie ciągle tam coś ciągnie. Druga natomiast duża, historie różne, choć też się powtarzają, ale nie przeszkadza mi to. Wiesz zawsze mogę iść jeszcze na inne grupy. Tam na pewno nie znam historii.

A co do bajki zrozumiałam, że mam działać, pracować, nie siedzieć na mityngu i gadać w kolko o przykrych rzeczech. Mam pracować na krokach i iść w świat dalej przekazywać. Nie trzymać się kurczowo jednego. Tak to ja zrozumiałam.

Jo-asia - Sob 15 Sie, 2015 11:54

zołza napisał/a:
boję się zostać sama .

z jednej strony się bałam a z drugiej... no właśnie.. coś mnie odpychało
to "coś", nie miało nic wspólnego z pomniejszaniem roli AA-owców czy mityngów
choć formę buntu, przyjęło
i zrobiłam, to co czułam.. mając cały czas rękę na pulsie
i Forum, najmocniejszą rolę tu odegrało, dla mnie
przy czym, świadomość siebie.. przez cały ten czas, jest dla mnie priorytetem :)

margo - Sob 15 Sie, 2015 12:13

A ja to rozumiem tak, że czym innym jest ciągłe taplanie się we własnym błocie i nawracanie do tego co było, a czym innym dawanie świadectwa. Z zewnątrz może to się niczym nie różnić, ale jest to kwestia podejścia do tego "po co to robię?", czy po to, żeby siedzieć w ciągłym swym nieszczęściu, wręcz chwalić się nim, czy jedynie w formie przypomnienia/pomocy, wszak chodzi chyba o to, żeby nie zapomnieć? ;)
Jacek - Sob 15 Sie, 2015 12:14

zołza napisał/a:
Jacuś a gdzie w tym wszystkim doczytałeś się krytyki z mojej strony.

Zołzuś,nie bierz proszę mojej wypowiedzi tak osobiście do siebie
przyznaję jest podobna,przypominająca mniem takowe z realu z mego meetingu
i właśnie takowe z meetingu mniem przypomniały i te miałem na myśli
a na dowód zacytuję coś co u twojej wypowiedzi niema
Jacek napisał/a:
czy też ciągle zmieniające

Jacek - Sob 15 Sie, 2015 12:20

zołza napisał/a:
tylko może jestem zbyt dużą egoistką , chcę tylko brać ...a tam już nie bardzo mam co :P

ooo ładny języczek :skromny:
to że tu poruszyłaś ten temat,to już coś dałaś od siebie - spójż ilu zainteresowanych
więc gdzie ten egoizm
na pewno nie w tym że coś chciałaś z myślą dla siebie,a korzystają również inni

pietruszka - Sob 15 Sie, 2015 12:52

Tajga napisał/a:
Może trzeba troche poczekać w magazynie jak ten wózek? :mysli:

hmm... chodzę na mitingi alanonowskie, teraz po kilku latach przerwy wróciłam, bo czuję taką potrzebę, program zbliżony, więc pozwolę sobie zabrać głos, bo temat ciekawy.

Może problem nie leży w warsztacie? Może miting tylko na początku jest takim warsztatem naprawczym? Może czas by stał się raczej rodzajem wózkarni, miejsca, dokąd można zjechać się po ciężkiej pracy, podzielić się tym, co się zdarzyło, zrzucić nadmiar emocji, podzielić się problemem. Na przykład jak radzić sobie w czasie pracy, gdy o wózek opiera się osoba niepełnosprawna. Może inny wózek ma podobne doświadczenia? I się podzieli?

Tak sobie pomyślałam, że tak jak dana osoba w pewien sposób dochodzi do określonego stopnia (kroku w AA) tak i pewien sposób grupa jako całość też reprezentuje pewien poziom hmmmm.... "przerobienia" programu. Gdy większość stanowią osoby, które zatrzymały się na początku, to osobie, które chce głębiej popracować nad sobą, może się już nudzić. Gdy zachowane są dobre proporcje i w grupie są osoby na różnym poziomie rozwoju (rzeczywistym a nie opowiadanym) to można jeszcze nad sobą popracować.
Na mojej grupie czuję się fajnie, nawet teraz po latach,wciąż są osoby, z których doświadczeń wciąż czerpię, i coraz mniej dotyczy to współuzależnienia, a po prostu życia gdzieś tam ze współuzależnieniem w tle. Właśnie życia (!) I to myślę, że jest ważne. W pewnym momencie mnie mnie interesuje, co dzieje się tylko w warsztacie (ile można w tym warsztacie siedzieć!), bardziej mnie interesuje jak wykorzystywać to wszystko w normalnym życiu.

I przepraszam, ze jako alanonka się Wam wcinam, ale w końcu miting to miting.

ankao30 - Sob 15 Sie, 2015 12:59

pietruszka,

Też tak myślę, ale nie umiem tak tego przedstawić. Zgadzam się z Tobą i nie ważne jaką grupę tu opisujesz.

Zołza ciekawy temat. :>

zołza - Sob 15 Sie, 2015 13:09

Pietrucha :buziak: dobrze ,ze wpadłaś ( czekałam na Cię ) . A tak serio bardzo podoba mi się Twój tok myślenia i czasami mam wrażenie ,że jesteś jedną z najbardziej trzeźwych przykładów na tym forum ( :luzik: nie ma znaczenia ,że jesteś alanonką hihi)
pietruszka napisał/a:
a po prostu życia gdzieś tam ze współuzależnieniem w tle. Właśnie życia (!)

To sobie wezmę ( oczywiście zamienię słowo współuzależnienie na uzależnienie ) ;)

pietruszka - Sob 15 Sie, 2015 14:26

zołza napisał/a:
czasami mam wrażenie ,że jesteś jedną z najbardziej trzeźwych przykładów na tym forum ( :luzik: nie ma znaczenia ,że jesteś alanonką hihi)

eee... złudzenia... wciąż sporo roboty przede mną... ale mam na to w końcu całe życie :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group