To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Do poczytania, do przemyślenia... - MINDFULNESS

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 20:58
Temat postu: MINDFULNESS
Mindfulness jest sztuką świadomego życia, gdyż poprzez systematyczną samoobserwację i badanie natury własnego umysłu daje możliwość znalezienia harmonii, radości i mądrości w życiu. Polega na rozwijaniu umiejętności pełnego skupiania uwagi na tym, co się w danej chwili, tu i teraz doświadcza (doznaniach, myślach i emocjach). Skupiania, w którym przyjmujemy i akceptujemy to, co doświadczamy w bieżącej chwili, takim jakim to jest, bez nawykowego oceniania i przywiązywania się do tego. W ten sposób pozwalamy, aby to co pojawiło się w polu uwagi odeszło, dając miejsce kolejnym, zawsze bieżącym doświadczeniom.


Ta uważna samoobserwacja umożliwia przerwanie nawykowego błędnego koła, w którym często bezwiednie reagujemy na pojawiające się wewnętrzne i zewnętrzne wrażenia (bodźce), awersją, lękiem i innymi intensywnymi, zwykle negatywnymi emocjami. Dzięki rozwijaniu mindfulness, pojawia się bowiem „przerwa" pomiędzy spostrzeżenie bodźca i nawykową reakcją na niego, dająca nam możliwość bardziej świadomej i zrównoważonej reakcji.

http://www.mindfulness.co...id=45&Itemid=53

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 21:07

to mi się kojarzy z Mindfulness

D. Millman – “Droga miłującego pokój wojownika”

Dwaj mnisi, jeden stary a drugi bardzo młody, wracali błotnistą leśną ścieżką do swego klasztoru w Japonii. Podeszli do ślicznej kobiety, która stała bezradnie na brzegu mulistego, szybko płynącego strumienia.

Widząc, że jest w potrzebie, starszy mnich wziął ją na ręce i przeniósł przez wodę. Ona uśmiechała się do niego, oplatając ramionami jego szyję, aż on delikatnie postawił ją na drugim brzegu. Kobieta podziękowała, skłoniła się, a mnisi w ciszy podążyli w dalszą drogę.

Kiedy zbliżali się do bram klasztoru, młody mnich nie mógł już dłużej wytrzymać.

– Jak mogłeś brać w ramiona piękną kobietę? – wybuchnął – Takie zachowanie nie przystoi mnichowi!

Stary mnich popatrzył na towarzysza podróży i odparł:

– Ja zostawiłem ją na brzegu. A ty nadal ją niesiesz.

http://zenforest.wordpres...-zadreczaj-sie/

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 21:08

a to powiedzenie mojego znajomego:

Jest takie piękne, stare, chińskie powiedzenie: "Niedopita herbata zostawia ślad na szklance", a mówi ono mniej więcej o tym, że niedopita herbata zostawia ślad na szklance... :)

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 21:37

nie wiem czy to też jest Mindfulness, mnie się z tym kojarzy i chyba na tym etapie jestem (czy raczej staram się być)

Anthony de Mello "PRZEBUDZENIE" fragment

KRAINA MIŁOŚCI
Gdybyśmy tak naprawdę odrzucili iluzje, wraz z tym co nam dają lub czego nas pozbawiają, bylibyśmy czujni. Konsekwencje niepodjęcia takiego działania są przerażające i nie do uniknięcia. Tracimy zdolność przeżywania miłości. Jeśli chcesz kochać, musisz na nowo nauczyć się patrzeć, a jeśli chcesz wiedzieć, musisz rzucić swój nałóg. Tylko tyle. Wyzwól się ze swej zależności. Rozerwij sieć, jaką omotało cię społeczeństwo dławiąc twe jestestwo. Musisz się uwolnić. Na zewnątrz wszystko będzie szło jak dawniej, ale pomimo iż nadal będziesz w świecie, nie będziesz już z tego świata. W głębi serca staniesz się wolny, w końcu całkowicie samotny. Twoja zależność od narkotyku całkowicie obumrze. Nie musisz iść na pustynie, jesteś pośród ludzi, ciesz się ich obecnością. Nie mają już jednak władzy nad tobą, która pozwala im uszczęśliwiać lub unieszczęśliwiać ciebie. To właśnie oznacza samotność. W takim odosobnieniu twoja zależność obumiera. Rodzi się zdolność do miłości. Nie spoglądaj już na innych jak na środek narkotycznego zaspokajania. Tylko ten, kto już tego próbował, zna okropności tego procesu. Jest jak zaproszenie do śmierci. Jest jak zabranie biednemu narkomanowi jedynej radości życia, jaką znal. Czy da się zastąpić ja smakiem chleba i owoców, czystym tchnieniem porannego powietrza, słodyczą wody z górskiego potoku? Walcząc z objawami głodu i pustką w sobie, których doświadcza teraz, gdy nie dostaje narkotyku, niczym tej pustki nie jest w stanie zapełnić. Czy moglibyście wyobrazić sobie życie, w którym wyrzekacie się przyjemności czerpanej z jednego choćby słowa uznania lub oparcia głowy na czyimś ramieniu, dodającego trochę otuchy? Pomyślcie o życiu, w którym nie jesteście emocjonalnie od nikogo zależni; tak, że nikt nie ma już mocy uszczęśliwiania lub unieszczęśliwiania was. Nie zgadzacie się na to, by potrzebować jakiejś konkretnej osoby, aby być kimś szczególnym dla kogoś, ani na to, by zwać kogoś „swoim”. Ptaki mają swe gniazda, lisy swe nory, ale ty nie będziesz miał gdzie schronić głowy w swej podróży przez życie. Jeśli kiedykolwiek dotrzesz do tego stanu, dowiesz się w końcu, co to znaczy widzieć w sposób jasny, nie zamglony lękiem ani pragnieniem. Każde słowo ma wówczas swoją wagę. Widzieć w sposób jasny i nie przyćmiony przez lęk i pragnienia. Poznasz wówczas, co to znaczy kochać. Aby jednak dojść do krainy miłości, trzeba przejść przez ból śmierci, gdyż kochać ludzi oznacza nie potrzebować ich, umrzeć dla tej potrzeby i być całkowicie samotnym.

Jak można tam się dostać? Dzięki nieustannej świadomości, poprzez nieskończoną cierpliwość i współczucie, jakie miałbyś dla narkomana. Przez rozwijanie w sobie chęci kosztowania tego, co w życiu dobre, jako przeciwwagi wobec narkotyku. Co zaś jest w życiu dobre? Umiłowanie pracy, którą lubisz wykonywać dla niej samej, umiłowanie śmiechu i bliskości z ludźmi, do których się nie przywiązujesz, nie uzależniasz emocjonalnie, choć ich towarzystwo przynosi ci radość. Dobrze jest oddać się takiemu działaniu, w które możesz zaangażować się całym sobą; działaniu, które samo w sobie przynosi ci tyle radości, że sukces, uznanie czy aprobata po prostu nie mają żadnego znaczenia. Pomocny może też okazać się powrót do natury. Porzuć tłum, idź w góry i w ciszy obcuj z drzewami, kwiatami, zwierzętami, ptakami, z morzem, chmurami, niebem i gwiazdami.

Mówiłem już wam o tym, jakim ćwiczeniem duchowym jest przypatrywanie się przedmiotom, uświadamianie sobie ich obecności wokół siebie. Trzeba mieć nadzieję, że słowa znikną, pojęcia rozpłyną się, a ty zobaczysz i wejdziesz w kontakt z rzeczywistością. Jest to lekarstwo na samotność. Zazwyczaj usiłujemy leczyć swą samotność poprzez emocjonalne uzależnianie się od innych ludzi, poprzez liczne towarzystwo i hałas. To nic nie daje. Wróć do przedmiotów, wróć do przyrody, idź w góry. Wówczas poznasz, że serce przywiodło cię na rozległa pustynie osamotnienia, że nie ma tam nikogo, kto by cię pocieszył, absolutnie nikogo.

Z początku będzie się to wydawać nie do zniesienia, ale tylko dlatego iż nie jesteś nawykły do samotności. Jeśli zdołasz wytrwać przez jakiś czas, pustynia nagle zakwitnie miłością. Twoje serce wybuchnie śpiewem. Będzie tam panowała wieczna wiosna, porzucisz narkotyk i staniesz się wolny. Pojmiesz wówczas, czym jest wolność, czym jest miłość i szczęście; czym jest rzeczywistość, prawda, czym jest Bóg. Będziesz wiedział, wiedza twa wkroczy poza pojęcia i uwarunkowania, nałogi i przywiązania. (...)

http://www.geocities.com/...l#_Toc477044856

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 21:53

Eckhart Tolle "Nowa ziemia", fragment

Najważniejszym i podstawowym związkiem w twoim życiu jest relacja z TERAZ, albo raczej z tym,
jaką formę to TERAZ przybierze - z tym co jest, lub co się wydarza. Jeśli twój związek z TERAZ jest
dysfunkcjonalny, to ta dysfunkcja odbije się na każdej relacji i w każdej sytuacji jaką napotkasz.
Najprostsza definicja ego to – dysfunkcjonalny związek z chwilą obecną. To właśnie w tej chwili
możesz zadecydować, jakiego rodzaju relację chcesz mieć z teraźniejszym momentem.
Kiedy osiągniesz już pewien poziom świadomości (a skoro to czytasz to prawie na pewno jest to
faktem) jesteś w stanie decydować jakiego rodzaju związek chcesz mieć z chwilą obecną. Czy chcesz,
aby ten moment był przyjacielem czy wrogiem? Chwili obecnej nie da się oddzielić od życia, tak więc
tak naprawdę decydujesz jakiego rodzaju związek chcesz mieć z życiem. Kiedy podejmiesz już
decyzję, aby ten moment był dobrym druhem, pierwszy krok należy do ciebie – stań się przyjazny w
stosunku do niego, witaj go z radością - niezależnie w jakim przebraniu przychodzi. Wkrótce
zobaczysz wyniki. Życie odpowie ci tą samą przyjaźnią, na twojej drodze staną pomocni ludzie,
pojawią się sprzyjające okoliczności. Jedna decyzja zmienia całą twoją rzeczywistość. Jednak musisz
ją podejmować wciąż na nowo – aż stanie się naturalnym sposobem życia.

http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=Nowa_ziemia

Borus - Pon 05 Paź, 2009 21:55

Bardzo interesujący tekst. Właściwie to jest to, co chciałbym osiągnąć. Wiele z tego już posiadam, chociaż jeszcze sporo przede mną. Najciekawsze jest to, że potrzebowałem klęski, żeby móc zacząć wygrywać i żyć tak, jak zawsze chciałem tzn. móc być po prostu sobą...
Flandria - Pon 05 Paź, 2009 22:03

Borus napisał/a:
Najciekawsze jest to, że potrzebowałem klęski, żeby móc zacząć wygrywać i żyć tak, jak zawsze chciałem tzn. móc być po prostu sobą...


to tak jak ja :/

Borus - Pon 05 Paź, 2009 22:29

A co jeszcze ciekawsze, to mimo wszystkich złych doświadczeń, upokorzeń, przeżyć -
wcale nie uważam swego życia za przegrane i nawet cieszę się, że przebudzenie nie przyszło wcześniej. Ale to już zupełnie inna historia ;)

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 22:46

przeglądam jeszcze "Przebudzenie" Anthony de Mello
i to też jest istotne:

KRAINA MIŁOŚCI (c.d.)
"Kiedy tutaj dziś szedłem, ktoś zadał mi pytanie, czy nigdy nie czuję się podle. Człowieku, czuję się teraz i czułem się tak niegdyś. Mam swoje ataki. Ale to nie trwa długo, naprawdę nie trwa. Co robię? Krok pierwszy: nie identyfikuję się z tym. Mam kiepskie samopoczucie. Zamiast się tym przejmować lub poddawać irytacji, staram się zrozumieć to, że jestem przygnębiony, rozczarowany, czy z różnych powodów poobijany. Krok drugi: przyznaję się, że to uczucie jest we mnie, nie w innych. Na przykład nie w osobie, która nie napisała do mnie listu. Nie w świecie zewnętrznym, lecz we mnie. Dopóki myślę, że przyczyna tego stanu znajduje się na zewnątrz mnie, czuję się usprawiedliwiony w utrzymywaniu tego uczucia. Nie mogę powiedzieć, że każdy czuje w ten sposób; w rzeczywistości tylko idioci tak czują, tylko ludzie pogrążeni we śnie. Krok trzeci: jeszcze raz nie identyfikuję się z tym uczuciem. „Ja” nie jest tym uczuciem. „Ja” nie jest samotne.

„Ja” nie jest przygnębione. „Ja” nie jest rozczarowane. Rozczarowanie jest tam tylko obecne, istnieje, można je obserwować. Będziecie zdziwieni tym, jak prędko znika. Wszystko, czego jesteście świadomi, zmienia się. Zmieniają się chmury. Dokonując tej obserwacji, uzyskacie też wgląd w przyczyny, dla których chmury w ogóle się pojawiły.

http://www.geocities.com/...l#_Toc477044856

Flandria - Pon 05 Paź, 2009 22:59

Borus napisał/a:
wcale nie uważam swego życia za przegrane i nawet cieszę się, że przebudzenie nie przyszło wcześniej


mam coś podobnego :)

Borus - Wto 06 Paź, 2009 06:00

Spędziłem nad tymi tekstami ponad godzinę, wczytując się w treść w ciszy i skupieniu;
i właściwie to nic dodać, nic ująć :)

Ale,żeby nie było zbyt poważnie, to zastanawiam się, dlaczego ten rwący strumień był mulisty? ;)

Wiedźma - Wto 06 Paź, 2009 06:17

Borus napisał/a:
dlaczego ten rwący strumień był mulisty?

No tak.
Przecież to fizycznie niemożliwe... chyba... :drapie:

Terhenetar - Wto 06 Paź, 2009 08:43

wlasnie dlatego, ze byl rwacy :D
Jagna - Wto 06 Paź, 2009 09:49

Flandra , dziękuję 8) Moje ulubione klimaty :okok:

Borus napisał/a:
mimo wszystkich złych doświadczeń, upokorzeń, przeżyć -
wcale nie uważam swego życia za przegrane i nawet cieszę się, że przebudzenie nie przyszło wcześniej. Ale to już zupełnie inna historia ;)


To tak jak u mnie :) Właśnie ten czas, ten moment, dlatego nie żałuję niczego i przestałam żyć w poczuciu winy. Wszystko ma swój czas, a teraz jest własnie dobry :)

Flandria - Pią 09 Paź, 2009 10:32

Sprawdź swoją uważność 8)

Ile podań wykonała drużyna białych ? :mgreen:


Flandria - Pią 09 Paź, 2009 10:32

Sprawdź swoją uważność (2)

Kto zabił ? 8)


gonzo - Sob 17 Paź, 2009 09:19

Jestem wśród Was od wczoraj, pochłaniam teksty niczym odkurzacz, temat mindfulness jest mi niezmiernie bliski, gdyż moje zachowanie właśnie od niedawna jest dość podobne. Nie potrafiłem go zidentyfikować i ubrać w ramy, a dzięki Tobie Flandro pojąłem jego istotę i zrozumiałem, :brawo: iż to co robię jest dobre i ma sens. :brawo:
Flandria - Sob 17 Paź, 2009 12:42

cieszę się :)
powodzenia :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group