To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Rozbiłem małżeństwo .

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 21:58
Temat postu: Rozbiłem małżeństwo .
Miałem nawrót picia ,teraz jestem znowu trzeźwy podjąłem terapie . Jednak żona nie chce dać mi kolejnej szansy już naprawdę nie nie wiem jak błagać . Proszę o pomoc cf2423f .
pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:02

norbert-l napisał/a:
Proszę o pomoc

Napisz coś więcej o sobie............"pomagierów" tu do licha i trochę...Witaj... :)

Masakra - Nie 25 Lip, 2010 22:02

Czynem nie slowem. Pokaz jej, ze naprawde sie zmieniles. To wymaga czasu (alkoholik chcialby wszystko na juz) i gwarancji zadnej nie ma jednak jak Cizalezy to probuj
norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 22:10

Wiem że zbyt szybko oczekuje przebaczenia ,rany są zbyt świeże. Ale błagam chociaż o iskierkę nadziei ,odcięła się ode mnie zupełnie nie mam żadnej możliwości dialogu . Jedyne co nas jeszcze łączy to 8 letni syn .
pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:12

norbert-l napisał/a:
błagam chociaż o iskierkę nadziei

Kogo?? Forum czy żonę?

Masakra - Nie 25 Lip, 2010 22:15

norbert-l napisał/a:
Ale błagam chociaż o iskierkę nadziei

Jesli o mnie chodzi to odpada. Nie doroslem jeszcze do powaznego zwiazku.
A tak serio to napisz cos wiecej, przedstaw sie, napisz cos o sobie...

Mysza - Nie 25 Lip, 2010 22:17

pterodaktyll napisał/a:
Kogo?? Forum czy żonę?

Ptero, miej litość :)

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 22:19

Wierzę że są tu osoby potrafiące mnie naprowadzić na odpowiednią drogę postępowania .
Tacy którzy popełnili podobny błąd a jednak wszystko naprawili .

Flandria - Nie 25 Lip, 2010 22:22

norbert-l napisał/a:
Jednak żona nie chce dać mi kolejnej szansy już naprawdę nie nie wiem jak błagać

błagać ? :drapie:
kobietę się zdobywa a nie bierze na litość ...

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:23

norbert-l napisał/a:
Jednak żona nie chce dać mi kolejnej szansy już naprawdę nie nie wiem jak błagać .
Witaj.
Czy żona chodzi a terapię lub Al-ANon?

pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:24

norbert-l napisał/a:
Tacy którzy popełnili podobny błąd a jednak wszystko naprawili

A i owszem, zacznę od siebie. Rozbiłem DWA małżeństwa, przechlałem własciwie całe swoje dorosłe życie i na podstawie swoich doświadczeń mogę Ci powiedzieć, że szanse na uratowanie związku masz prawie żadne a poza tym jak się "przyłożysz" do terapii o której piszesz, to najprawdopodobniej zmian jakie zajdą w Tobie nie wytrzyma Twoja żona, o ile rzeczywiście jeszcze uda Ci się ją ubłagać o szansę pozostania a i wcale nie jest pewne, że Ty będziesz jeszcze chciał pozostać w tym związku.

Jacek - Nie 25 Lip, 2010 22:25

witaj Norbi
norbert-l napisał/a:
żona nie chce dać mi kolejnej szansy

a przypomni sobie kiedy ty jej dałeś,gdy błagała???

pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:26

myszaczek napisał/a:
Ptero, miej litość

Znasz mnie przecież..........nie da rady.. :bezradny:

luk33 - Nie 25 Lip, 2010 22:27

Witaj Robercie.

Ja zrypałem temat.
Ratuj co masz bo im dalej z alkiem tym gorzej.
I nie piszę tu o kasie ale o życiu.
Samemu się borykam z takimi problemami z których kiedyś się śmiałem.

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:28

norbert-l napisał/a:
Proszę o pomoc
Nie naciskaj Jej.
Jacek - Nie 25 Lip, 2010 22:31

pterodaktyll napisał/a:
norbert-l napisał/a:
błagam chociaż o iskierkę nadziei

Kogo?? Forum czy żonę?

słuszne pytanie
szukaj tej iskierki w sobie
nie w żonie ,nie w forum a w sobie
tylko wtenczas coś zdziałasz

pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:31

beata napisał/a:
Nie naciskaj Jej

kogo Beti.......pomocy ma nie naciskać?? :mysli: to może niech naciśnie ENTER

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:33

pterodaktyll napisał/a:
pomocy ma nie naciskać??
Żony ma nie naciskać.
Ptero.... :nono:

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 22:33

Moja bez wątpienia zgubna przygoda z alkoholem zaczęła się około 3 lat temu ,nie wiem co mi odbiło ,nigdy nie piłem towarzysko tylko sam zapijałem swoje smutki w zaciszu garażu. Po jakimś czasie zaczęło się między nami psuć . W ubiegłym roku odbyłem terapie w ośrodku leczenia uzależnień , wszystko było ok. ja nie piłem żona była szczęśliwa . Nie wiem co mi odbiło znowu zacząłem .wiem jedno na pewno jak mam postępować ze sobą nie wiem jednak co z tą kobietą kurą bardzo kocham .
beata - Nie 25 Lip, 2010 22:38

norbert-l napisał/a:
wszystko było ok. ja nie piłem żona była szczęśliwa . Nie wiem co mi odbiło znowu zacząłem
Stracić zaufanie drugiej osoby jest bardzo łatwo....odbudować je natomiast bardzo trudno.
pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:38

norbert-l napisał/a:
.wiem jedno na pewno jak mam postępować ze sobą

Najpierw zajmij się tym....i tylko tym....
norbert-l napisał/a:
nie wiem jednak co z tą kobietą kurą bardzo kocham

Nic nie zrobisz, musisz dać jej czas i musi widzieć, że naprawdę chcesz trzeźwieć ale decyzję podejmie ona a nie Ty. Może masz jeszcze jakąś szansę, w końcu nie trwało to tak długo a kobiety naprawdę potrafią wiele wybaczyć.........

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 22:46

.[/quote]Witaj.
Czy żona chodzi a terapię lub Al-ANon?[/quote]
Tak chodziła wtedy razem ze mną i obawiam się że jej obecne postępowanie to efekt tamtych rozmów z psychologami .

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:50

norbert-l napisał/a:
obawiam się że jej obecne postępowanie to efekt tamtych rozmów z psychologami .
Słusznie się obawiasz.
beata - Nie 25 Lip, 2010 22:52

Jeśli mogę coś poradzić.W tym momencie zajmij się swoją trzeźwością.Reszta w końcu sama się ułoży.
I nie marudź Jej,nie naciskaj,nie jęcz.Zajmij się sobą. :pocieszacz:

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 22:56

Gdybym chociaż wiedział jak to zatrzymać . z tego co wiem we wtorek jedzie do sądu to sie dzieje za szybko .Będę cierpliwy tylko jak to zatrzymać .
pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:58

norbert-l napisał/a:
z tego co wiem we wtorek jedzie do sądu to sie dzieje za szybko .Będę cierpliwy tylko jak to zatrzymać

Niejedna duszyczka na tym forum już składała pozwy....nie przejmuj się tak bardzo

beata - Nie 25 Lip, 2010 23:03

norbert-l napisał/a:
z tego co wiem we wtorek jedzie do sądu to sie dzieje za szybko .
Ale to chyba będzie separacja,a nie od razu rozwód?
norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 23:07

Moja jedyną nadzieją jest jeszcze nasz syn z którym mam kontakt i nikt mi go nie broni , absolutnie nie myślę co kolwiek próbować przez niego załatwiać i tak jest za mały ,ale będę go odwiedzał jak tylko będę mógł i się nim opiekował może to doceni i przy okazji zobaczy że się zmieniam.
yuraa - Nie 25 Lip, 2010 23:14

cześć Norbert.
du** ci sie pali to dopiero ratunku szukasz?
nie piłeś rok po terapii a co poza tym robiłes , dla siebie , swojej trzeźwości dla małżeństwa wreszcie?? skąd wiesz że była szczęsliwa?? powiedziała Ci??
szczęśliwa a po jednym zapiciu leci do sądu z papierem na rozwód??
a Ty byłes szczęśliwy ze swoim niepiciem?? co zrobiłes by nie wrócic do picia??

norbert-l - Nie 25 Lip, 2010 23:15

Dziękuję za słowa otuchy i za to że chcieliście ze mną porozmawiać . Idę spróbować przetrwać tą noc.
jutro się odezwę
Pozdrawiam.

Wiedźma - Pon 26 Lip, 2010 03:43

Składa pozew? Mądra kobieta.
Gdyby tego nie zrobiła, dalej byś olewał sprawę.

Nie kombinuj, nie spekuluj - zacznij naprawdę trzeźwieć.
Wróci do Ciebie gdy zobaczy zmiany - to dobrze, nie wróci - trudno,
Ty masz być trzeźwy bez względu na to co ona zdecyduje.
I wbij sobie do głowy, że to nie jest ratowanie małżeństwa, tylko życia.

beata - Pon 26 Lip, 2010 05:52

yuraa napisał/a:
szczęśliwa a po jednym zapiciu leci do sądu z papierem na rozwód??
Zdziwiłbyś się Yuraa jak szybko niektóre kobiety stają na nogi po terapii.Jeżeli jest konsekwentna,mogła dać Mu jeszcze jedną szansę,i jeżeli jej nie wykorzysta...złożyć pozew.I pewnie teraz wywiązuje się ze swojego postanowienia.

Norbert jeśli można wiedzieć jak długo trwało Twoje zapicie?

norbert-l - Pon 26 Lip, 2010 07:11

Wiedźma napisał/a:
Składa pozew? Mądra kobieta.
Gdyby tego nie zrobiła, dalej byś olewał sprawę

Wiem ze mądra wiem że powinienem dostać porządnego kopa ,właśnie takiego dostałem .

Klara - Pon 26 Lip, 2010 07:27

Witaj Norbercie! :)
Uważam, że mają rację ci, którzy mówią żebyś zajął się swoją trzeźwością i pracował na zmianę opinii o sobie.
Czy żona wybaczy Ci po raz kolejny, tego nikt nie wie.

Znałam takie małżeństwo, które pogodziło się na sali sądowej, ale po roku żona i tak "odwiesiła zawieszenie" mimo, że mąż nadal nie pił i rozwiedli się.
Słyszałam też wypowiedź innej (szczęśliwej wtedy) żony, która akurat wyszła ponownie za mąż za swego byłego męża - trzeźwego od kilku lat alkoholika.

Nikt Ci tu jednak nie da przepisu na to, jak masz postępować, żeby na pewno sie udało.

evita - Pon 26 Lip, 2010 08:07

Witaj Norbercie :)

norbert-l napisał/a:
wszystko było ok. ja nie piłem żona była szczęśliwa

pewnie, że była szczęśliwa bo zobaczyła światełko w tunelu :) wyobrażam sobie jej radość i euforię na myśl o tym, że w końcu jej życie zaczyna wracać do normalności. Wiem co czuła bo ja sama również kiedyś wpadłam w taki zachwyt nad wspólną przyszłością .... Niestety dostała obuchem w łeb :/ i tu ponownie sobie wyobrażam sobie co ona czuje teraz . Ta pustka i wewnętrzne wypalenie jest czymś czego nikomu nie życzę ... dobrze, że była o tyle mądrzejsza od innych sobie podobnych i uczęszczała na mityngi i terapie. To co teraz robi jest jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji. A ty ? Martw się swoją trzeźwością i daj spokój żonie. Daj jej odpocząć od siebie bo zapewne bardzo tego pragnie. Daj jej żyć swoim, normalnym, spokojnym życiem. Pozwól jej ułożyć swoją przyszłość tak jak tego pragnie . Choć uwierz mi, że tak do końca te pobożne życzenia nigdy się żonie nie spełnią ponieważ twój alkoholizm skutecznie wypalił skazę na duszy i umyśle :/

evita - Pon 26 Lip, 2010 08:28

Norbercie a gdyby jednak twoja żona dała ci kolejną szansę to jak właściwie sobie wyobrażasz waszą wspólną przyszłość ? co jej możesz zaoferować ?
rufio - Pon 26 Lip, 2010 08:57

Ano zgadza sie - rozbiłes - nie dotrzymałes słowa - zrobiłeś z Siebie a przede wszystkim z Żony kawałek zjełczałego masła . Ty Ja teraz prosisz - błagasz - łzy - zaklecia i takie tam inne - a co było jak Ona Cie prosiła itd- itp . Co zrobiłes pojechałes na d*** i zwieracze były okej tylko woli zabrakło . Zawrzyj z zona kontrakt - pisemny - ja tak zrobiłem - zasuwam na terapie i do rozmowy wrócimy za pół roku - jezeli zobaczy zmiany na tak to przedłuzamy go na kolejne pół roku jezeli nie to zgodnie z kontraktem rozstajemy sie i koniec" pieśni nad szczytami" . PO KOLEJNYM PÓL ROKU JEŻELI JEST OK TO JESTESMY RAZEM ALE NA JEJ WARUNKACH . Jak miną dwa lata i bedziecie razem a Ty nie bedziesz pił można bedzie powiedziec o częściowym wypełnieniu kontraktu i zyjcie dalej miło i przyjemnie . Mówie o częsciowym bo w pełni nigdy nie będzie wypełniony - to taka choroba - i jej zaufanie juz nie takie - nie będzie lekko ale moze być miło - i pamietaj o czerwonym swietle na przejściu dla pieszych .prsk
Jras4 - Pon 26 Lip, 2010 09:33

norbert-l napisał/a:
.Będę cierpliwy tylko jak to zatrzymać .
powiem tak ..to nie ty masz to zatszymywać ..twoja rola w tej bajce to tylko ,,Norbert pszemawia nie gębą a czynami ,, potem sprubuj z nią porozmawiać powiedzieć że coś zrozumiałeś choć to kłamstwa bendzie .....kup kwiaty ale czasem nie idz po piwku i pamientaj nienamawiaj jej do wycofania pozwu bo to cie zpali na amen no i wbji sobie do łaba że to ty narozrabiałeś A to że ona poszła po rade do psychologa to bardzo doże ......myslałeś że co że bendziesz chlał a ona zawsze pszebaczy ..i niepłacz jej w rękaw bo jak mówi Flondra kobiety nie lubią płaczących szmaciaży ....
yuraa napisał/a:
? co zrobiłes by nie wrócic do picia??
zapisz sobie to nad łuszkiem A i wiesz co taka moja rada kup sobie wielką księę AA ona mówi prawde poczytaj twoja żona poszła po pomoc a ty byłeś na terapi i co z tego zrozumiałeś wielkie NIC....
Jras4 - Pon 26 Lip, 2010 09:36

A i wiesz co nie pytaj sie pjiaków takich jak ja czy ty Ale Alanonek ... ja kiedy poszłem po jakimś roku niepicia na zaproszenie pań dużo starszych odemnie na miting Alanonu i se posłuchałem to myślałem że pijak to gorsza menda od hitlerowca bo zabjia na raty tak powoli ...
KICAJKA - Pon 26 Lip, 2010 13:52

Witam Cię Norbert :) Ja dopiero po ponad dwóch latach nie picia przez obecnego męża i zmianach w zachowaniu uwierzyłam,że może być lepiej.Przez wiele lat brałam udział w spotkaniach Al-anon ale nie po to,że przestanie pić,tylko dlatego,że mnie było źle i musiałam swoje życie zmienić i tak poukładać aby jego picie nie miało (lub w małym stopniu) wpływu na moje życie i córki. :) Wytrwałości życzę :)
norbert-l - Pon 26 Lip, 2010 14:59

W ani jednym swoim poście nie napisałem że jest inaczej niż twierdzicie , jednak widzę że jest wiele osób które za wszelką cenę próbują jeszcze dokopać . Proszę uwierzcie mi byłem na dobrej drodze zboczyłem z niej ale jestem wstanie wkroczyć na nią z powrotem a w zasadzie już to zrobiłem .
Widzę że muszę poradzić sobie sam niestety .

Jras4 - Pon 26 Lip, 2010 15:04

Cytat:
Widzę że muszę poradzić sobie sam niestety .
A myślałeś że ktoś dotknie Cie różdżką i już po sprawie .... dobrze że pojąłeś że tylko ty możesz poradzić sobie sam bo tylko ty nabroiłeś ...A to co ludzie ci piszą to prawda ..... A powiedz co sie stało że zeszyłeś z drogi tszeżwośći co ....
Mysza - Pon 26 Lip, 2010 15:12

norbert-l napisał/a:
Widzę że muszę poradzić sobie sam niestety .

oczywiście, że wytrzeźwieć musisz sam..... :)
norbert-l napisał/a:
widzę że jest wiele osób które za wszelką cenę próbują jeszcze dokopać .

tutaj nie ma osoby, która chciałaby Ci dokopać, tutaj są osoby, które albo z jednej albo z drugiej strony (czyt. alkoholicy i współuzależnione) dosięgnął problem alkoholizmu...
a jeżeli ktoś pisze "ostrzej" a nie głaska po głowie, to tylko i wyłącznie po to, żebyś się głębiej nad pewnymi rzeczami zastanowił ...
a tak w ogóle to witaj, bo wczoraj Cię nie powitałam :)

pterodaktyll - Pon 26 Lip, 2010 15:38

norbert-l napisał/a:
widzę że jest wiele osób które za wszelką cenę próbują jeszcze dokopać

Człowieku!! Może zrozum wreszcie to, że dokopałeś sobie sam i to na własne życzenie, żeby nie powiedzieć, że strzeliłeś sobie samobója i nie usiłuj myśleć kategoriami, że ktoś tutaj próbuje Ci dokopać, bo tak naprawdę, to mnie jest wszystko jedno czy się pogodzisz z żoną czy kopnie Cię w przysłowiową d..... Jeśli ktoś coś ci tu doradza, to tylko na bazie swoich doświadczeń, żebyś zaczął poważnie myśleć o całej sprawie a nie jęczał jak za przeproszeniem ...............

evita - Pon 26 Lip, 2010 17:22

norbert-l napisał/a:
widzę że jest wiele osób które za wszelką cenę próbują jeszcze dokopać

a ja widzę, że twoje myślenie nic a nic się nie zmieniło ! TY CHCESZ ! ty chcesz, żeby było tak jak było, żeby żona była taka jaka była, żeby dała ci szansę, żeby cię znów kochała, żeby wiernie czekała, oprała, ugotowała, żeby nie marudziła, żeby du*y dawała, żeby dziecko wychowała itp itd i duuuuużo by jeszcze wymieniać
Ja piszę z perspektywy takiej żony i po raz kolejny pytam : A CO W ZAMIAN ZA TO ? CO MASZ DO ZAOFEROWANIA ? odpowiesz pewnie, że swoją trzeźwość. A jaką ona ma gwarancję, że ty będziesz tym razem trzeźwy dłużej niż rok ? że nie zapijesz już nawet po miesiącu ? wiesz jak będzie wyglądać jej życie u twojego boku gdyby została ? będzie w obłędzie myślenia o tobie, o tym co ją dzisiaj czeka, przyjdzie trzeźwy czy może zapije, a jak już przyjdziesz do domu to będzie zerkać w twoje oczy, słuchać twoich słów czy się czasem nie plączesz żeby sprawdzić czy czasami nie jesteś po piwku ! a jeśli już w swojej skołatanej duszyczce dojdzie do wniosku, że jednak dzisiaj nic nie piłeś to tuż po oddechu ulgi jej podśwaidmość znowu zacznie nadawać na falach wątpliwości - a co będzie jutro ? będzie obok ciebie na palcach chodziła, żebyś broń Boże się nie zdenerwował w tej swojej pseudo trzeźwości bo to może być wyzwalaczem. Bo problemy, takie zwyczajne jak u wielu innych rodzin, są super okazją do zapicia robaka. Dziecko hałasuje ? ciiiiii !!! bo tatuś jest zmęczony ! a tak naprawdę to będzie tylko kolejna myśl o tym żebyś czasami nie poszedł zapić.
Norbert bardzo bym chciała, żebyś zrozumiał swoją żonę a jeśli tak naprawdę, szczerze i do końca zrozumiesz to będzie połowa twojego sukcesu więc powtarzam - daj jej spokój a ona da ci dwa spokoje w zamian i tylko od ciebie zależy co ty z nimi zrobisz :)

milutka - Pon 26 Lip, 2010 17:27

norbert-l napisał/a:
Widzę że muszę poradzić sobie sam niestety .
Tak ...sam się w to bagno wpakowałeś tak więc sam sobie radź .....przecież jak piłeś i dobrze sie bawiłeś nie myślałeś wtedy o żonie ...teraz jak Ci bieda to o niej sobie przypomniałeś ,że ją kochasz?....Witam Cię serdecznie i gratuluję gustu :) bo Twoja żona to naprawdę mądra i rozsądna kobieta .
Jacek - Pon 26 Lip, 2010 18:23

norbert-l napisał/a:
Widzę że muszę poradzić sobie sam niestety .

oki :okok: Norbercik
męska decyzja :)
coś pojąłeś po tych naszych wypowiedziach
bo wiesz dlaczego ja tu jestem???
ja tu jestem aby sobie pomóc

Małgoś - Pon 26 Lip, 2010 20:06

A co tam, "dowalę" Ci troszkę... ;)
Nagrabiłeś sobie, pewnie nie raz obiecywałeś żonie że przestaniesz pić, a ona nie raz wierzyła... Ale poty dzban wodę nisi póki mu się ucho nie urwie. No i stało się...

A teraz co? Masz dwa wyjścia: pić dalej (skoro tak to lubisz) albo...

Tak jak my koalki uczymy się zajmować sobą, tak Ty teraz zrób dokładnie to samo. A co z tego wyniknie? ..............
Każdy człowiek ma prawo wybierać, może matka Twoich dzieci postanowi z kimś innym iść dalej przez życie, może zechce być singielką? Tego nie wiadomo...

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 15:21

Witam widziałem się dzisiaj ze swoja małżonką , w końcu zaczyna do mnie docierać że już od dawna była u kresu sił . Doszedłem do wniosku że niech robi jak uważa chociażby z tego względu że ją bardzo kocham i chcę uszanować jej decyzję . mamy ciągle coś wspólnego syna i to chyba dla niego muszę być pokorny .
Mam tylko nadzieję że nie załamię się psychicznie a czuję że jestem u kresu .

pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 15:30

norbert-l napisał/a:
Mam tylko nadzieję że nie załamię się psychicznie a czuję że jestem u kresu

Czy masz możliwość wyjechania chociaż na kilka dni? Pomoże Ci to popatrzeć z dystansu na problem i może znajdziesz jakiś sposób na "ogarnięcie" całej sprawy a przede wszystkim siebie. Sprawdzona metoda.......... :)

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 15:39

Myślałem o tym i mam taką możliwość . Ale niestety muszę pracować , bo jak stracę pracę to już całkiem bagno.
pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 15:44

norbert-l napisał/a:
jak stracę pracę to już całkiem bagno.

Nie da się ukryć.........cholera..

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 15:51

norbert-l napisał/a:
Witam widziałem się dzisiaj ze swoja małżonką , w końcu zaczyna do mnie docierać że już od dawna była u kresu sił . Doszedłem do wniosku że niech robi jak uważa chociażby z tego względu że ją bardzo kocham i chcę uszanować jej decyzję

:okok:
Norbert,teraz mogę ci powiedzieć co ja przeszedłem
właściwie to nie warto się rozpisywać,gdyż bym tylko powielił twoją sytuacje w jakiej się znalazłeś obecnie
ja tak samo jak i u ciebie było
po odbytej terapii nie piłem jakiś czas
aż wpadła mnie do głowy myśl (skoro tyle wytrzymałem to jedno piwko nie zaszkodzi)
i zaciągnąłem aż do momentu kiedy wręczyła mnie małżonka papier na rozprawę rozwodową
i w tym że momencie nogi jak z waty,i prośby i błagania,bez skuteczne
ale było warto tego kopa dostać - dziś tak uważam,
bo należał mnie się za to co jej zrobiłem
bo dziś nie piję
Norbert,uzbrój się w cierpliwość bo warto
małżonka może wrócić jutro,za miesiąc,za rok
ale również może mieć już inne plany
plany które żadna siła nie zmieni
moja małżonka zmieniła decyzję po dwóch latach

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 15:51

Przez moje picie i tak wpadłem w tarapaty finansowe ale jakoś z tego wyjdę .
Teraz muszę zarobić na siebie i oddać jakieś pieniądze na syna .

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 15:57

Jeszcze gdybyście mogli mnie pokierować w sprawach mieszkania itd.. czy to możliwe ?
Dom jest żony przepisali go jej rodzice ,mieszkaliśmy w nim 13 lat .Teraz to ona z niego się wyprowadziła do swoich rodziców ,ja w nim mieszkam dalej . Nie mam pojęcia jak się zachować?

Klara - Wto 27 Lip, 2010 16:18

Myślę, że wypadałoby zapytać żonę, jakie ma plany "względem domu".
Może wynajmie Ci w nim pokój? :roll:

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 16:21

Nie każe mi się z niego po prostu wyprowadzić mówiąc że nie mogła by ze mną pod jednym dachem .
pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 16:22

Klara napisał/a:
e wypadałoby zapytać żonę, jakie ma plany "względem domu".
Może wynajmie Ci w nim pokój?

Przerabiałem to na własnej skórze. Marny pomysł........dla obydwóch stron niestety..

losowynick - Wto 27 Lip, 2010 16:26

Norbert spójrz prawdzie w oczy. Ileś tam lat w ch. grałeś a kobita czekała na zmianę i czekała i co? I g..o Dopiero jak cię rzuca to ty tu się nagle pojawiasz na forum z wielką skruchą. Proponuję trochę pokory. Wszystko jest do uratowania ale trzeba zacząć od siebie. I robić to dla siebie nie dla niej ! Zrozumieć że to wszystko przez twoje zachowanie się stało! I jak zmienisz zachowanie to inni ludzie w tym żona zmienią stosunek do twojej osoby! Obudzić się i pomyśleć Boże jaki ja byłem głupi przez te lata a teraz śmiem jeszcze prosić żonę o coś? Z jakiej perspektywy? Powinienem zamknąć pijacki(bez urazy) dziób i wziąść się za robotę (szeroko pojętą) pracę nad sobą i nie tylko!

Obudzenia życzę i wszystkiego dobrego !!!

Urszula - Wto 27 Lip, 2010 16:26

norbert-l napisał/a:
Jeszcze gdybyście mogli mnie pokierować w sprawach mieszkania itd..

A jak jest Twoja sytuacja mieszkaniowa? Macie wspólne?

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 16:27

Klara napisał/a:
Myślę, że wypadałoby zapytać żonę, jakie ma plany "względem domu".
Może wynajmie Ci w nim pokój? :roll:

tak Norbercie to mądra decyzja by była
może wyproś kącik na czasz aż sobie coś nie znajdziesz
zdaj sobie sprawę że to są straty i konsekwencje podjęte przez nasze chlanie
teraz masz nie pić i być normalnym
nie oczekuj nagrody za to że nagle przestałeś pić

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 16:40

Kolego losowynick uważasz że miałem się tu pojawić jak byłem zapity .Teraz trzeźwieję .
Jras4 - Wto 27 Lip, 2010 16:45

no a z tym mieszkaniem .. musisz sie wyprowadzić niemasz prawa zostać ..masz prace czy nie ... no i podiełeś jakieś leczenie ...
losowynick - Wto 27 Lip, 2010 16:54

norbert-l napisał/a:
Kolego losowynick uważasz że miałem się tu pojawić jak byłem zapity .Teraz trzeźwieję .


Dobrze Norbert miło Cię tu widzieć chodzi mi tylko że samo nie picie nie wystarczy.

Urszula - Wto 27 Lip, 2010 17:04

Sorry, Norbercie, nie doczytałam, że dom jest żony i dlatego wyskoczyłam z tak głupim pytaniem jak Flipi z konopi.
Ale czytam, odpisuję i jednocześnie odbieram telefony, coś mi się pokićkało...

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 20:33

Jras4 napisał/a:
... no i podiełeś jakieś leczenie ...

Tak podjąłem byłem u psychiatry miałem wizytę u teraþeuty , nawiązałem kontakt z klubem AA w mojej okolicy
o którego istnieniu nawet nie miałem pojęcia jak do tej pory . Nie wiem co mogę więcej zrobić .
Chciałem dostać wszywkę czy zastrzyk ale to podobno teraz nie możliwe ?

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 20:38

norbert-l napisał/a:
Chciałem dostać wszywkę czy zastrzyk ale to podobno teraz nie możliwe ?

daj se z tym spokój - mnie też moja terapeutka tego odradziła
meetingi meetingi meetingi jeszcze raz meetingi
no może jeszcze jakiś klub abstynenta
wszystko to gdzie są ludzie z podobnymi problemami

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 20:44

Wiem że z tą wszywką to przesada że ja mam chory umysł a nie ciało ale chciał bym tak na wszelki wypadek .
Może ktoś zna nazwę leku i gdzie go zdobyć?

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 20:51

norbert-l napisał/a:
ale chciał bym tak na wszelki wypadek

co masz na myśli ???

losowynick - Wto 27 Lip, 2010 20:57

Norbert :
1 wierzysz w szkodliwość picia wódki?

2 uważasz że to przez picie twoje problemy?

3 uważasz że jesteś alkoholikiem?

norbert-l - Wto 27 Lip, 2010 20:58

Po prostu chcę zrobić wszystko co możliwe .
1.TAK
2.TAK
3.TAK

losowynick - Wto 27 Lip, 2010 22:50

4. Uważasz że jesteś zdolny dotrzymać abstynencji na okres dłuższy niż jakiś tam okres czasu?
5. Przeraża cie perspektywa życia bez alkoholu czy widzisz szansę i czujesz podświadomie że można bez tego żyć i się obejść tak jak cukrzyk obchodzi się np. bez słodkości i jest na ścisłej diecie?

losowynick - Wto 27 Lip, 2010 22:52

Widze że te 3 x tak to edytowane były :P
norbert-l - Śro 28 Lip, 2010 07:37

Przepraszam że zamilkłem ale też potrzebuję spać .
Widziałem się wczoraj ze swoją jeszcze małżonką nie prosiłem nie błagałem po prostu przeprosiłem za to jakim jestem skur.........em .

losowynick - Śro 28 Lip, 2010 17:14

sku czy nie sku nie pogrążaj się tylko zacznij działać i mimo wszystko pozytywnie myśleć.
pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 17:25

norbert-l napisał/a:
nie prosiłem nie błagałem po prostu przeprosiłem za to jakim jestem skur.........em

Dobry początek, ale dopiero początek......

norbert-l - Śro 28 Lip, 2010 18:39

Właśnie wróciłem z mitingu jestem pozytywnie naładowany mieć człowieka na wyciągnięcie dłoni i z nim pogadać o tym co nas łączy i boli .Wiem na pewno na forum nie dostanę takiej pomocy i wsparcia jak właśnie tam .
pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 18:41

norbert-l napisał/a:
.Wiem na pewno na forum nie dostanę takiej pomocy i wsparcia jak właśnie tam .

To na pewno.............

norbert-l - Śro 28 Lip, 2010 18:47

Tak że myślę nie będę zadawał wam pytań trudnych . Będę dzielił się swoimi sukcesami .
pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 18:51

norbert-l napisał/a:
nie będę zadawał wam pytań trudnych

Dlaczego?? Nie krępuj się........
norbert-l napisał/a:
Będę dzielił się swoimi sukcesami .

No to czekam........... :)

Kulfon - Śro 28 Lip, 2010 18:56

norbert-l napisał/a:
Tak że myślę nie będę zadawał wam pytań trudnych


a jakie to :mysli:

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 21:21

yuraa napisał/a:
do śmietnika sio z watku nowego uczestnika forum o bezinteresownej konsumpcji tam do skutku gadać i o brylancikach

Nie czepiaj siem. Chcieliśmy mu dać brylanciki naszych genialnych umysłów. Wyszło jak zwykle...... 8|

norbert-l - Czw 29 Lip, 2010 15:34

Daliście mi te brylanciki wszystko pojąłem . Ale teraz wiem że siedząc na forrrrrrrrrrrrrrrrum nic nie zdziałam , co naj wyżej mogę użalać się nad sobą może źle to określiłem ale wiecie co mam na myśli .
Małgoś - Czw 29 Lip, 2010 16:07

norbert-l napisał/a:
siedząc na forrrrrrrrrrrrrrrrum nic nie zdziałam


ja dodałabym, że siedząc tylko na forum niczego nie zdziałasz 8)

Urszula - Czw 29 Lip, 2010 16:20

norbert-l napisał/a:
co naj wyżej mogę użalać się nad sobą

Norbercie, samo użalanie się nad sobą nie pomoże. Nie pomoże też samo forum. Ale... ale kiedy wywleczesz na wierzch wszystkie swoje gorzkie żale, przeczytasz, co napisałeś i co Ci na to odpowiedzieli forumowicze, to już jest coś! Daje kanwę do myślenia - naprawdę pomaga! Możesz popatrzeć na siebie i swoje zachowania z boku, oczyma ludzi, którzy nie są Ci nieżyczliwi, a wręcz przeciwnie.
Bierz się za terapię, walcz o rodzinę i z forum też nie rezygnuj.
Trzymam kciuki!!!

Urszula - Czw 29 Lip, 2010 19:31

Ha! Dopiero dzisiaj przeczytałam dokładnie od dechy do dechy Twój wątek i faktycznie, Twoja sytuacja jest niefajna!
Ale coś mi się przypomniało.
Jeśli masz ochotę, poczytaj, uprzedzam, że post nie będzie krótki, bo jestem gadułą i w dwóch zdaniach niczego wyjaśnić nie umiem.
Przypomniała mi się opowieść jednego z moich nauczycieli, któremu świat się zawalił na głowę w momencie, gdy żona wniosła pozew o rozwód.
W jego przypadku nie chodziło o alkohol. Lubił młode dziewczyny. "Życzliwi", oczywiście donosili o tym żonie, to i owo jeszcze ubarwiając, aż wreszcie kobita miała dość. Pozbierała z mieszkania wszystkie swoje Lary i Penaty, zostawiła mu na stole list z informacją, że wyjeżdża, rozpoczyna nowe życie i... ślad po niej zaginął.
Długo trwało, zanim ustalił gdzie się ukryła, a kiedy już ustalił, próbował nawiązać jakiś kontakt. Bezskutecznie.
Dzień w dzień dzwonił do niej do pracy, dzień w dzień zjawiał się pod drzwiami wynajętego przez żonę mieszkania i zawsze odchodził z kwitkiem. Nie chciała słuchać przeprosin, nie chciała słuchać zapewnień, że teraz wszystko się zmieni i nie chciała dać mu szansy na rozpoczęcie wszystkiego od nowa.
P. profesor na pierwszą rozprawę rozwodową (tzw. ugodową) zjawił się z ogromnym bukietem róż. Wręczył go żonie na korytarzu. Nie przepraszał, nie błagał po raz kolejny o wybaczenie. Wręczył róże w podziękowaniu za dotychczasowe wspólnie przeżyte lata.
Kobicinka się pobeczała i oświadczyla "i tak nigdy ci nie wybaczę!", niemniej pierwsze lody zostały przełamane. Zgodziła się na rozmowę przed następną rozprawą.
Na następnej rozprawie sąd orzekł rozwód z winy męża. Poszli do knajpy przypieczętować wyrok.
Już jako "obcy sobie ludzie" zaczęli się po pewnym czasie spotykać i... wzięli ślub ponownie! Dzieci nie mieli, więc praktycznie w grę wchodziła jedynie jakaś wspólnota majątkowa...
A Ty masz syna! I jeśli faktycznie zależy Ci na żonie (nie tylko na dachu nad głową, pod którym mógłybyś sobie swobodnie dalej pociągać alko), to to jest już pierwszy punkt zaczepienia.
Daj babie trochę czasu. Daj sobie trochę czasu. Z dnia na dzień nikt nie wytrzeźwiał i Twoja żona też o tym wie (chyba wykarobowleś jej to już na skórze, nie?).
Być może jej zaufanie będziesz musiał odzyskiwać przez lata całe, ale jeszcze nic straconego! Nawet jeśli żona zapragnie ułożyć sobie życie z kimś innym, to przecież pozostaje Ci dziecko!
Jeśli nie będziesz pił, nikt nie może Ci ograniczyć praw rodzicielskich.
Trzymaj się!Trzeźwiej!
Na trzeźwo, powolutku, znowu ułożysz sobie świat.

norbert-l - Pią 30 Lip, 2010 19:23

Witam byłem dzisiaj u syna .........
Urszula - Pią 30 Lip, 2010 20:04

norbert-l napisał/a:
byłem dzisiaj u syna .........

No i co? Ucieszył się Twoją wizytą?
Jak zareagowała Twoja żona?
Miałeś okazję pogadać z nią sam na sam?
Miałeś okazję pobawić się z synem? Nie wiem... pograć z nim przez chwilę w nogę, pobawić się ulubionymi autkami, albo może pospacerować i pogadać "jak mężczyzna z mężczyzną"?
Napisz, jak przebiegło to spotkanie!
Mam nadzieję, że nie usiłowałeś go przekupić jakimś prezentem, by zyskać jego przychylność...

norbert-l - Sob 31 Lip, 2010 06:05

Tak spędziłem z nim trochę czasu , nie niczym nie próbuję go przekupić bo to chyba nie o to chodzi chcę dać mu siebie w najczystrzej postaci kiedy spostrzegłem że jest mną znudzony to się zabrałem.
Z żoną się nie widziałem może to i dobrze ona nie potrafi się zdobyć na szczerą rozmowę tak wielką urazę żywi do mnie .

Małgoś - Sob 31 Lip, 2010 12:07

norbert-l napisał/a:
Tak spędziłem z nim trochę czasu , nie niczym nie próbuję go przekupić bo to chyba nie o to chodzi chcę dać mu siebie w najczystrzej postaci kiedy spostrzegłem że jest mną znudzony to się zabrałem.
Z żoną się nie widziałem może to i dobrze ona nie potrafi się zdobyć na szczerą rozmowę tak wielką urazę żywi do mnie .


Żal mi Twoich bliskich... Ale robiąc wreszcie coś dobrego dla siebie powodujesz, że to się udziela innym. Wasze relacje zostały zabite, zalane gorzałą, teraz trzeba czasu by proces odkręcić w dobrą stronę. Jeśli naprawdę Ci na tym zależy to uda się.
A żona.... tylko ona wie jak bardzo ją boli i być może nie chce już Ci ufać, dlatego bezpieczniej dla Was obojga będzie dać sobie czas...
Czyli tylko czas i konsekwencja... :pocieszacz:

Urszula - Sob 31 Lip, 2010 12:39

norbert-l napisał/a:
ona nie potrafi się zdobyć na szczerą rozmowę tak wielką urazę żywi do mnie .

Chyba się jej nie dziwisz?
No, fajnie to Ty teraz nie masz...

norbert-l - Nie 01 Sie, 2010 15:13

wiem nie dziwię jej się wcale dostała ode mnie w kość teraz mi się odpłaca ma do tego prawo zasłużyłem sobie .
Jednak ciągle uważam że powinna mi dać szansę abym mógł naprawić swoje draństwo nie wiem jak to mogę uczynić czasem i tym że dam jej święty spokój . Mamy syna który potrzebuje opieki lada moment pójdzie do szkoły dopiero dostanie w kość a ja co mam się na to biernie patrzeć z boku .

Flandria - Nie 01 Sie, 2010 15:22

norbert-l napisał/a:
Jednak ciągle uważam że powinna mi dać szansę abym mógł naprawić swoje draństwo


a ja uważam (i to moje osobiste zdanie), że ona nie musi Ci absolutnie niczego dawać ...
skoro była zbrodnia musi być i kara
brak kary prowadzi do demoralizacji, po co mielibyśmy się starać, gdyby wszystkie grzeszki uchodziłyby nam bezkarnie ?
norbert-l napisał/a:
ma do tego prawo zasłużyłem sobie

skoro zasłużyłeś, przyjmij to z pokorą, to (moim zdaniem) najlepsze co możesz zrobić

Małgoś - Nie 01 Sie, 2010 16:18

norbert-l napisał/a:
powinna mi dać szansę abym mógł naprawić swoje draństwo


może dostrzec w Tobie innego człowieka jeśli jej go pokażesz! I to jest w zasięgu Twoich możliwości
ale nie możesz oczekiwać, że ona nadal będzie chciała z Tobą być... wiele razy ją zawiodłeś, nie wyobrażasz sobie jakie spustoszenie w nas kobietach robi życie w ciągłym napięciu, powroty nadzieji i nagła ich utrata. Potrafisz sobie coś takiego wyobrazić?
W pewnym momencie w nic już się wierzy!

Conradus78 - Nie 01 Sie, 2010 18:56

Zdrowiejąc uczę się, by nie mieć oczekiwań. Nie znaczy to, że nie mam marzeń, planów, czy dążeń. Zdaję sobie jednak sprawę, że kiedy piłem moje oczekiwania dotyczyły rezultatów, a te kiedy się nie sprawdzały przynosiły zawód. Dziś mam oczekiwania wobec własnego postępowania, a z rezultatem pozostaje mi się pogodzić... albo i nie. Tylko po co, skoro i tak go nie zmienię. Staram się przeżywać to, co sam powinienem, nie koncentrując się na tym, co powinien drugi człowiek. Staram się zdawać sobie sprawę z tego, że wobec mnie w ostatecznym rozrachunku drugi człowiek tylko może, nie zaś powinien.
Jras4 - Nie 01 Sie, 2010 19:23

norbert-l napisał/a:
który potrzebuje opieki
ale ty nie nadajesz sie do opieki ...co jej po tobie ...nie myslałeś o synu wcześniej ...to jak mój Dziad....
norbert-l - Pon 02 Sie, 2010 15:30

Co do syna to źdżiwili byście się jakim oczkiem w głowie dla mnie jest .i zawsze był .
Co do mojego życia to pracuję nad sobą .w środę idę na wszywkę czy to teraz zastrzyk , tak dla pewności .

emigrantka - Pon 02 Sie, 2010 15:40

norbert-l napisał/a:
w środę idę na wszywkę czy to teraz zastrzyk
daj spokoj z tymi metodami nie wiem czy jest ktos kto po wszywce nie poplynalby
ja widze takie dzialanie jako forme przymusu bezposredniego ....

Jacek - Pon 02 Sie, 2010 15:45

norbert-l napisał/a:
Co do syna to źdżiwili byście się jakim oczkiem w głowie dla mnie jest .i zawsze był

spoko ,mam 4 córki to wiem jak to jest
no może z maleńką przerwą na picie
no dobra z dużą przerwą
norbert-l napisał/a:
Co do mojego życia to pracuję nad sobą .w środę idę na wszywkę czy to teraz zastrzyk

czyżby brak pewności siebie???
nadal polecam odstawienie tego zamiaru
on działa tylko mylnie na umysł - gdyż bywa tak że już się tylko czeka aż się skończy
a gdy nabierzesz pewności bez wspomagaczy to już wiesz że to twoje

norbert-l - Pon 02 Sie, 2010 15:48

Nie wiem też tak słyszałem że to zapijają czy cośtam z tym robią wiem jedno ja się już boję i nie będę próbował . po za tym będę miał czas żeby się pozbierać naprawić swój chory łeb .
norbert-l - Pon 02 Sie, 2010 15:53

[quote="Jacek"]
norbert-l napisał/a:
- gdyż bywa tak że już się tylko czeka aż się skończy
a gdy nabierzesz pewności bez wspomagaczy to już wiesz że to twoje

Ja już wiem że to moje ale powiedzcie mi co więcej mogę zrobić tylko nie mówcie mi o cierpliwości .

Jacek - Pon 02 Sie, 2010 15:55

po takim zabiegu będziesz se myślał na razie nie mogę
i tak ładnych parę razy,aż się skończy i bęc
a pomyśl skoro teraz masz obawę to i z pewnością moje zdanie powyżej jest słuszne
a gdy sam będziesz walczył bez wspomagacza,to pod strachem będziesz dążył do nie napicia
a co do gwarancji,to w obu przypadkach nie masz
więc z dwojga ja proponuję to bez wspomagacza
i pewnie nie ja jeden jestem tego zdania

Klara - Pon 02 Sie, 2010 15:58

Norbert!
Czy Ty NA PEWNO jesteś w terapii? :shock:

emigrantka - Pon 02 Sie, 2010 16:00

no dobra abstrachujac od cierpliwosci napisze

daj czas czasowi :D
pomysl teraz ile cierpliwosci musialy miec do Ciebie osoby z najblizszego otoczenia ,ile zjedzonych nerwow ,placzu ile??

Jacek - Pon 02 Sie, 2010 16:00

norbert-l napisał/a:
tylko nie mówcie mi o cierpliwości

czymś zająć tą nie cierpliwość
poczytać na temat "AA"
raz w tygodniu na meeting AA
tam wyłowić jakiegoś miejscowego rozmówce - i można się spotykać
ładna pogoda,wziąć żonkę i synka na spacer
po prostu wszystko to co robi normalny trzeźwy człowiek

Flandria - Pon 02 Sie, 2010 16:03

norbert-l napisał/a:
ale powiedzcie mi co więcej mogę zrobić tylko nie mówcie mi o cierpliwości .

w jakiej sprawie coś zrobić ?
chodzi Ci o trzeźwość czy o zaufanie rodziny ?

norbert-l - Pon 02 Sie, 2010 16:07

Nie wiem ciężko mi się wdać w polemikę , taka decyzję podjąłem puki co .
Na razie jestem zbyt rozbity aby myśleć narozrabiałem i teraz muszę cierpieć nie sądziłem że to aż tak będzie bolało każdy kolejny dzień jest coraz gorszy a wiem że to dopiero początek .
leki od lekarza odstawiłem bo mnie strasznie otumaniały i nie byłem w stanie pracować .

norbert-l - Pon 02 Sie, 2010 16:16

Klara napisał/a:
Norbert!
Czy Ty NA PEWNO jesteś w terapii? :shock:

Tak jestem dwa razy w tygodniu ośrodek raz miting i nie wiem co mi odwaliło byłem w kościele bardzo mnie to wyciszyło .

Borus - Pon 02 Sie, 2010 18:00

Straszak pod postacią wszywki działał na mnie jakieś 3-4 miesiące;
potem wypiłem jedno piwo na próbę - nic strasznego się nie stało, więc stopniowo zwiększałem dawkę, aż doszedłem do tygodniowych ciągów, gdy pijany byłem praktycznie bez non stop 8|
Piszę tygodniowych ciągów, bo pomiędzy nimi robiłem przerwy, również tygodniowe, żeby odrobić zaległości w pracy... cud, że w tym czasie, jeżdżąc po pijanemu, nikogo na drodze nie przejechałem... :szok:
Na szczęście moje "szczęście" po około pół roku skończyło się...wjechałem na drzewo, rozwaliłem auto w drzazgi, sam jakimś cudem wyszedłem prawie bez szwanku, ale coś się w łbie przestawiło... ;)
Wprawdzie potrzebowałem jeszcze trochę czasu i strat, żeby zacząć trzeźwieć, ale dzięki mitingom AA oraz terapii (w moim przypadku zamkniętej) zdołałem poukładać swój świat na nowo.
Z żoną się rozwiodłem, ale to już zupełnie inna historia... :skromny:

pterodaktyll - Pon 02 Sie, 2010 19:28

norbert-l napisał/a:
w środę idę na wszywkę czy to teraz zastrzyk , tak dla pewności

Oznajmiam Ci uprzejmie, że zamiast Twojej głowy będzie myślała du** i w związku z tym jest to pomysł głupi. Żeby nie było wątpliwości, przerabiałem to na sobie ileś tam razy....

Urszula - Pon 02 Sie, 2010 19:39

norbert-l napisał/a:
dostała ode mnie w kość teraz mi się odpłaca

Nie możesz pisać, że Ci się "odpłaca"!
Ona ma po prostu dość szarpaniny z alkoholikiem, który zawiódł ją na całej linii.
Wyobraź sobie odwrotną sytuację: Ty jesteś trzeźwy, dbasz o wszystko, a Twoja żona chleje!!!
Oczywiście, kocha i Ciebie, i syna, ale olewa domowe obowiązki. Olewa wychowanie synka, olewa pracę, olewa wszystko, co tylko można, bo alko każe jej olewać, a ona bezwolnie poddaje się uzależnieniu...
Pogodziłbyś się z tym bez mrugnięcia okiem?

Flandria - Pon 02 Sie, 2010 19:49

Urszula napisał/a:
Oczywiście, kocha i Ciebie, i syna, ale olewa domowe obowiązki. Olewa wychowanie synka, olewa pracę, olewa wszystko, co tylko można, bo alko każe jej olewać, a ona bezwolnie poddaje się uzależnieniu...

i od czasu do czasu wypisuje jakieś bzdury gwoździem na karoserii Twojego samochodu :wysmiewacz:
ale oczywiście jest jej niezmiernie przykro jak wytrzeźwieje :mgreen:

[taki żarcik fsdf43t ]

Urszula - Pon 02 Sie, 2010 21:01

norbert-l napisał/a:
tylko nie mówcie mi o cierpliwości .

Norbercie, tu właśnie cierpliwości trzeba!
Dzień za dniem i krok po kroku. Nie uda się dzisiaj, to być może uda się jutro? Pojutrze? Za rok?
Wiem sama po sobie, bo mój małżonek nie odzywał się do mnie przez miesiąc, kiedy zostałam wywalona z roboty na zbity ryj za chlejstwo. Z moją pracą pan mąż wiązał wielkie nadzieje (wybawienie z długów, uzyskanie ubezpieczenia zdrowotnego, itd., itp.)! Zawiodłam i miałam ochotę popełnić samobójstwo.
Teraz, kiedy nie piję, z każdym dniem jest lepiej. Co prawda, pan mąż w dalszym ciągu na mnie warczy i wypomina mi to, co utraciliśmy przez mój pociąg do alko, ale docenia w jakimś sensie moje starania, jeśli chodzi o trzeźwienie.

GALAHAD_54 - Pon 02 Sie, 2010 21:27

Zajrzalem tu jakos tak przez 'przypadek' i przeczytalem wszystkie te posty.
Oczywiscie,ze calkowita racje ma pterodaktyll i kazdy kto przeszedl pelna terapie to o tym doskonale wie.
Norbert, dla Ciebie jest tylko jedna rada - terapia w osrodku zamknietym (chyba tak to sie nazywa). Zadna dochodzaca i jakies tam inne.
Tam dowiesz sie co sa nawroty do picia jak je u siebie zaobserwowac i co wtedy robic.
Slowo 'wpadka' czesto slychac ja na mityngach AA u tych co nie przeszli terapii i wiecznie wpadaja i wpadaja...
Masz przestac pic dla siebie a nie dla zony. Wtedy sie wszystko zmieni. Ale gwarancji nie ma za to jest szansa. Teraz jej nie masz i miec nie bedziesz.

pterodaktyll - Pon 02 Sie, 2010 21:31

Witaj Sir Galahad. Widzę, że problem alkoholizmu nie jest Ci obcy :)
Jacek - Pon 02 Sie, 2010 21:38

GALAHAD_54 napisał/a:
Oczywiscie,ze calkowita racje ma pterodaktyll

nio, a to mój serdeczny kolega jest c4fscs

pterodaktyll - Pon 02 Sie, 2010 21:44

Jacek napisał/a:
to mój serdeczny kolega jest
:skromny:
norbert-l - Czw 05 Sie, 2010 11:32

Dziś w nocy chciałem skończyć ze sobą ,sam nie wiem w jaki sposób się odwiązałem i złapałem grunt pod nogami jakoś to ochłonąłem i czym prędzej poszedłem do lekarza .Nawsadzał we mnie leków jestem w pół przytomny . Boję się kolejnej nie przespanej nocy .Norbert..
Flandria - Czw 05 Sie, 2010 11:37

:pocieszacz:

antydepresanty zaczynają odpowiednio działać dopiero po jakimś czasie :?
trzymaj się :)

beata - Czw 05 Sie, 2010 11:39

norbert-l napisał/a:
Dziś w nocy chciałem skończyć ze sobą ,
Cóż....ja też miewam ciągoty w tym kierunku,ale zadam Ci pytanie,które zadaja mnie i ja je sobie zadaję.
Co Ci to da?
Poza tym,czy pomyślałeś o dziecku?Jakie chciałbyś aby miał o Tobie wspomnienia za powiedzmy 30 lat?CO chciałbyś aby opowiadał swoim wnukom?To,że mój tata to świetny facet,któremu udało się zerwać z nałogiem,poświęcał mi mnóstwo czasu,mam fajne wspomnienia?Czy...mój ojciec to pijak,który odebrał sobie życie?Nawet nie warto o Nim wspominać,bo zbyt wiele krzywd mi wyrządził?
Trzymaj się chłopie i puknij w czoło,aby odgonić głupie myśli. :pocieszacz:

Wiedźma - Czw 05 Sie, 2010 11:41

Staraj się nie zostawać sam.
Masz jakichś bliskich, z którymi mógłbyś teraz pobyć? Rodziców, czy przyjaciół...

Znajdź sobie jakieś zajęcie na noc, gdybyś nie mógł zasnąć.
Żebyś nie zagłębiał się w sobie i nie bił z myślami.

Jras4 - Czw 05 Sie, 2010 11:43

Wiedźma napisał/a:
ał się w sobie i nie bił z myślami.
ooo właśnie one mogą cie nawet zabić ...
norbert-l - Czw 05 Sie, 2010 12:12

Jestem sam i to mi dobija do łba najgorsze są noce i moje poczucie winy .
A z synem wszyscy dobrze wiedzą że w końcu ona zacznie nas od suwać od siebie pod byle pretekstem zostanę na końcu z bagażem alimetów i to wszystko .

Flandria - Czw 05 Sie, 2010 12:21

Marsjanie i Wenusjani rozpoczynają życie od nowa napisał/a:
Są ludzie, którzy po rozpadzie związku trzymają się kurczowo swego zranienia wynikającego z tego, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Są też inni, którzy uporczywie trzymają się własnego poczucia winy spowodowanego tym, że tak, a nie inaczej postąpili wobec partnera. Poczucie zranienia i poczucie winy są ze sobą nierozerwalnie związane. Jest tak dlatego, że to wybaczenie stanowi lek na jedno i na drugie. Chcąc się uwolnić od zranienia, musimy wybaczyć komuś innemu. A pragnąc uwolnić się od poczucia winy, musimy wybaczyć sobie.
Jeżeli nie nauczyliśmy się wybaczać innym, to będzie nam trudno wybaczać sobie.
Jeżeli po rozpadzie związku nęka nas uporczywe poczucie winy, to znak, że nie
uleczyliśmy jeszcze swojego serca. Często zdarza się tak, że nie potrafimy wybaczyć sobie dopóty, dopóki nie czujemy, że wybaczyli nam inni.

Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nie jest wcale konieczne, by wybaczył nam nasz były partner,. Przekonanie, że musi on nam wybaczyć, bo inaczej nie będziemy mogli żyć w zgodzie ze sobą, zbytnio nas ogranicza. Powinniśmy je więc odrzucić. Chcąc sobie pomóc, napiszmy list, w którym wyznamy swoje błędy, przeprosimy go oraz wyrazimy nadzieję, że i on nam kiedyś wybaczy. To na razie wystarczy. Następnie znajdźmy sobie terapeutę lub grupę wsparcia i zacznijmy zwierzać się ze wszystkiego, co wywołuje w nas poczucie winy.
Fakt, że terapeuta i uczestnicy grupy zaakceptują nas bez osądzania, pomoże nam wybaczyć sobie.


sorry za wymondrzanie, ale akurat czytałam ten fragment :)

Wiedźma - Czw 05 Sie, 2010 12:38

norbert-l napisał/a:
Jestem sam

To znaczy - mieszkasz sam. Ale przecież nie żyjesz na pustyni.
Masz chyba jakiś dom rodzinny - rodziców, rodzeństwo, innych krewnych...
A co z przyjaciółmi, kolegami, znajomymi? Wyjdź do ludzi, chłopaku!
Może poproś kogoś z bliskich, żeby zanocował u Ciebie, albo Ty idź do niego.
Nie zostawaj sam! Szukaj pomocy! Ratuj się!
Niedługo leki zaczną działać i zły nastrój minie, ale zanim to nastąpi
musisz na mocy własnego rozsądku zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Małgoś - Czw 05 Sie, 2010 13:20

Flandra napisał/a:
Marsjanie i Wenusjani rozpoczynają życie od nowa napisał/a:
Są ludzie, którzy po rozpadzie związku trzymają się kurczowo swego zranienia wynikającego z tego, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Są też inni, którzy uporczywie trzymają się własnego poczucia winy spowodowanego tym, że tak, a nie inaczej postąpili wobec partnera. Poczucie zranienia i poczucie winy są ze sobą nierozerwalnie związane. Jest tak dlatego, że to wybaczenie stanowi lek na jedno i na drugie. Chcąc się uwolnić od zranienia, musimy wybaczyć komuś innemu. A pragnąc uwolnić się od poczucia winy, musimy wybaczyć sobie.
Jeżeli nie nauczyliśmy się wybaczać innym, to będzie nam trudno wybaczać sobie.
Jeżeli po rozpadzie związku nęka nas uporczywe poczucie winy, to znak, że nie
uleczyliśmy jeszcze swojego serca. Często zdarza się tak, że nie potrafimy wybaczyć sobie dopóty, dopóki nie czujemy, że wybaczyli nam inni.

Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nie jest wcale konieczne, by wybaczył nam nasz były partner,. Przekonanie, że musi on nam wybaczyć, bo inaczej nie będziemy mogli żyć w zgodzie ze sobą, zbytnio nas ogranicza. Powinniśmy je więc odrzucić. Chcąc sobie pomóc, napiszmy list, w którym wyznamy swoje błędy, przeprosimy go oraz wyrazimy nadzieję, że i on nam kiedyś wybaczy. To na razie wystarczy. Następnie znajdźmy sobie terapeutę lub grupę wsparcia i zacznijmy zwierzać się ze wszystkiego, co wywołuje w nas poczucie winy.
Fakt, że terapeuta i uczestnicy grupy zaakceptują nas bez osądzania, pomoże nam wybaczyć sobie.


sorry za wymondrzanie, ale akurat czytałam ten fragment :)


dobry tekst... :okok:

mój eks zaczął popadać w takie paranoje jak autor wątku, ostro było, temat samobójstwa też się pojawił. Nie wiem, czy próbował w ten sposób osiągnąć jakiś manipulatorski efekt, czy rzeczywiście czuł aż taką beznadzieję... Ale okazało się, że wczoraj załatwił sobie terapię! Bo u niego jest problem z okiełznaniem emocji, nie da się z nim spokojnie rozmawiać, a wymuszanie to nie metoda.

Kurcze, kiedyś podśmiewałam się z tych wszelkich terapii a okazało się, że wszyscy wokół mnie łącznie ze mną samą tego potrzebują..... i robią to :shock:

pterodaktyll - Czw 05 Sie, 2010 13:56

Małgoś napisał/a:
kiedyś podśmiewałam się z tych wszelkich terapii

Trzeba było widzieć mnie. Rżałem jak kto głupi...... 8|

Małgoś - Czw 05 Sie, 2010 14:17

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
kiedyś podśmiewałam się z tych wszelkich terapii

Trzeba było widzieć mnie. Rżałem jak kto głupi...... 8|


Bo jak się okazuje życie weryfikuje wszystko... 8|

milutka - Czw 05 Sie, 2010 15:26

norbert-l napisał/a:
Dziś w nocy chciałem skończyć ze sobą ,sam nie wiem w jaki sposób się odwiązałem
Norbert ...czy ty uważasz ,że już wszystko stracone?...masz przed sobą życie które możesz zmienić i wyjść na prostą ....wystarczy sięgnąć po fachowa pomoc i tego chcieć ....chcesz żeby twój syn miał Cię za tchórza który wolał się poddać i skończyć z sobą niż naprawić błędy i żyć w miarę godnie ....Trzymaj się :pocieszacz:
pterodaktyll - Czw 05 Sie, 2010 16:48

norbert-l napisał/a:
Dziś w nocy chciałem skończyć ze sobą

Moje gratulacje. Chcesz być zapamiętany przez syna jako tchórz i słabeusz? Taki przykład odpowiedzialności chciałeś mu zafundować?
norbert-l napisał/a:
nie wiem w jaki sposób się odwiązałem i złapałem grunt pod nogami

Tym razem pomogła Ci pewnie Twoja podświadomość, ale za następnym możesz nie mieć już tyle szczęścia
norbert-l napisał/a:
Boję się kolejnej nie przespanej nocy

To przeleć się przed snem parę kilometrów i zmachaj się fizycznie jak pies..........
A PRZEDE WSZYSTKIM WEŹ SIĘ WRESZCIE W GARŚĆ!! JESTEŚ MĘŻCZYZNĄ CZY NIE DO CHOLERY!!!!

pterodaktyll - Czw 05 Sie, 2010 16:49

Małgoś napisał/a:
jak się okazuje życie weryfikuje wszystko

Nioooo. Mnie zweryfikowało, że wrogowi bym tego nie życzył.......

evita - Czw 05 Sie, 2010 17:17

Norbert wybacz ... ale jak czytam ciebie to tak jakbym słuchała mojego mena w przerwach między ciągami :/ ze szczególnym akcentem na " w przerwach" twoje słowa skłaniają mnie ku myślom, że lada dzień zaczniesz znowu pić . Teraz starasz się wziąć znów żonę na litość i na obiecanki choć głośno nie potrafisz się do tego przyznać. Za parę dni ostatecznie twoje nadzieje zostaną rozwiane i stwierdzisz wówczas - po co to ? dla kogo mam się męczyć ? czemu mam się nie napić ? i popłyniesz ... więc proponuję ci żebyś może jednak zdecydował się na terapię zamkniętą . Będziesz miał "żywe" towarzystwo i wspólny temat a i efekty wówczas będą dużo szybsze twojej terapii :) chciałam ci jeszcze dowalić coś nt tego jak to ponoć twoja żona teraz się odpłaca ale dam już sobie i tobie spokój :pocieszacz: weź się w garść i pomyśl o tym jak może być jeszcze pięknie :) a jak nie wierzysz, że i alkoholik może przeżyć swoje życie w szczęściu i niejednokrotnie lepiej niźli ci co nie wpadli w szpony tego nałogu to poczytaj sobie wątek naszej forumowej , najbardziej szczęśliwej chyba na świecie alkoholiczki kiwi :) http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2035
niedługo wróci z wakacji to pewnie i ona sama odezwie się w twoim wątku na potwierdzenie moich słów ;)

losowynick - Pią 06 Sie, 2010 14:54

hehe Norbert bez urazy nie rozśmieszaj mnie.
Urszula - Pią 06 Sie, 2010 20:01

norbert-l napisał/a:
Dziś w nocy chciałem skończyć ze sobą ,sam nie wiem w jaki sposób się odwiązałem

I chwała Bogu!!!
Ja też miałam myśli samobójcze, kiedy wyleciałam za chlejstwo z roboty. Jakimś cudem nie skoczyłam na szyny przed przejeżdżającą kolejką, choć specjalnie w tym celu udałam się autobusem na stację...
Dzisiaj cieszę się, że tego nie zrobiłam!
Im dalej w las, tym więcej drzew - im więcej trzeźwych dni, tym łatwiej trzeźwieć. Trzymaj się!!!

Może uśmiechniesz się, kiedy napiszę Ci jak to było z pewnym Czukczą?

Czukcza skarży się przyjacielowi:
- Żyć mi się już nie chce! Żona uciekła z geologiem. Córka uciekła z geologiem. Syn uciekł z geologiem. Dwa renifery mi zdechły, psy zagryzł w tajdze wściekły wilk. Pieniędzy nie ma, zapasy ryby się skończyły, a nowych nałowić nie mogę - głodno, chłodno i nie ma nawet do kogo gęby otworzyć. Chyba się powieszę...
Przyjaciel na to:
- Oj, biedny ty, biedny! Na twoim miejscu też bym się powiesił.
Rozstali się w smutku.
Na drugi dzień przyjaciel idzie do jarangi Czukczy, bo trzeba przecież jakiś pogrzeb zorganizować...
Wchodzi i widzi, że Czukcza wisi na sznurku nad wygasłym paleniskiem za jedną nogę.
- Ty co? -pyta - Chciał się życia pozbawić a za nogę się powiesił? Sznurek trzeba było na szyję założyć!
- Próbował ja na szyję, ale wtedy wódki nie przełkniesz...

anakonda - Pią 06 Sie, 2010 22:12

pterodaktyll napisał/a:
A PRZEDE WSZYSTKIM WEŹ SIĘ WRESZCIE W GARŚĆ!! JESTEŚ MĘŻCZYZNĄ CZY NIE DO CHOLERY!!!!


A co to ma za znaczenie?

Ale prawda co prawda jedynie bys pokazal zonie ze jednak slaby z ciebie gosc i ze miala racje>idz do psychologa na grupy aa w chwilach ciezkich zadzwon nawet na jakis nr anonimowy przyjaciel wyzal sie to pomaga ewentualnie na terapie zamknieta rob cos.

Jacek - Sob 07 Sie, 2010 10:35

anakonda napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
A PRZEDE WSZYSTKIM WEŹ SIĘ WRESZCIE W GARŚĆ!! JESTEŚ MĘŻCZYZNĄ CZY NIE DO CHOLERY!!!!


A co to ma za znaczenie?

no jak to a nie???
ma synka,ale czy posadził drzewko,a chałupę postawił
oczywiście ja to mówię w przenośni
gdyż będąc w wojsku,to zasadziłem cały las
a jako budowlaniec,to ile tych chałup już na postawiałem
i mieszkać mam gdzie
ale wiem że jeszcze tego drzewka,tego drzewka nie posadziłem
ale wiem że idę w tym kierunku i to co mężczyźnie (ojcu) przystało jeszcze do zrobienia

pterodaktyll - Sob 07 Sie, 2010 11:54

anakonda napisał/a:
co to ma za znaczenie?

A co? Dla ciebie nie ma znaczenia jakim jesteś ojcem i facetem???

kiwi - Sob 07 Sie, 2010 12:54

Hallo Norbert !!!!!
Wszystko przeczytalam bardzo dokladnie.Ale co sie z Toba teraz dzieje,ostatni raz napisales tu w czwartek ??!!! Napisz jak ci dzisiaj idzie !!!!
Nie ma sytuacji bez wyjscia !!!! Powolutku wszystko wyjdzie i ulozy sie u Ciebie na dobre !!!! Juz Emigrantka to napisala "daj czas czasowi ". Musisz to wszystko chwilowo przetrzymac,badz dobrej mysli !!!!!
Serdecznie pozdrawiam
Kiwi


Anakonda napisal (to chyba do mnie) "Kiwi jestes tylko pylkiem w wszechswiecie" zgadzam sie z tym calkowicie !!!! Ale zebys wiedzial jakim fajnym pylkiem jestem !!! I pylek pylkowi nie rowny !!!! A jeszcze do tego trzezwy pylek,zadowolony i usmiechniety....jakie to szczescie i zadowolenie !!!!!
Norbert....bedzie dobrze !!!! trzymaj sie i odezwij !!!!!

Jacek - Sob 07 Sie, 2010 13:00

kiwi napisał/a:
Ale co sie z Toba teraz dzieje,ostatni raz napisales tu w czwartek

a widzisz Kiwuniu sama dawno nie zaglądałaś,bo inaczej byś wiedziała że to
kiwi napisał/a:
"Kiwi jestes tylko pylkiem w wszechswiecie"

w miejscu imienia każdy z nas tam widzi swoje imię :)

kiwi - Sob 07 Sie, 2010 13:11

Dziekuje za informacje Jacku,ale dalej nic nie kapuje...Hi...Hi...
Jacek - Sob 07 Sie, 2010 14:05

kiwi napisał/a:
Dziekuje za informacje Jacku,ale dalej nic nie kapuje...Hi...Hi...

no dobra to zaczynamy od początku
wpisz sobie takie zdanie - dokładnie je przepisz
"kocham cię [ you] "
i wyśli po czym je przeczytaj
miłej zabawy :)

anakonda - Sob 07 Sie, 2010 15:25

pterodaktyll napisał/a:
anakonda napisał/a:
co to ma za znaczenie?

A co? Dla ciebie nie ma znaczenia jakim jesteś ojcem i facetem???



W tak ekstremlnej sytuacji emocjonalnej plus uzaleznienie nie ma wiekszego znaczenia kto kim jest . Ale sens przeslania twojego jest dobry chopie wez te resztki sil idz na detoks terapie zamknieta , uzalanie sie nad soba plus picie nic ci nie pomoze a wrecz bedzie jeszcze gorzej .

pterodaktyll - Sob 07 Sie, 2010 15:28

anakonda napisał/a:
sens przeslania twojego jest dobry chopie wez te resztki sil idz na detoks terapie zamknieta , uzalanie sie nad soba plus picie nic ci nie pomoze a wrecz bedzie jeszcze gorzej .

Dokładnie tak, więc weź się w tą garść... :)

Jacek - Sob 07 Sie, 2010 15:50

anakonda napisał/a:
W tak ekstremlnej sytuacji emocjonalnej plus uzaleznienie nie ma wiekszego znaczenia kto kim jest

wręcz przeciwnie ma ,gdyż zapomniał o tym i to właśnie doprowadziło go to sytuacji,gdzie
dosięgły go emocje ekstremalne i wpędziły w uzależnienie

anakonda - Sob 07 Sie, 2010 16:02

Jacek napisał/a:
anakonda napisał/a:
W tak ekstremlnej sytuacji emocjonalnej plus uzaleznienie nie ma wiekszego znaczenia kto kim jest

wręcz przeciwnie ma ,gdyż zapomniał o tym i to właśnie doprowadziło go to sytuacji,gdzie
dosięgły go emocje ekstremalne i wpędziły w uzależnienie



tu sie wylacza myslenie jest tylko silne napiecie i iracjonalne myslenie dodaj do tego alkohol i zaczyna sie szalenstwo

norbert-l - Sob 07 Sie, 2010 17:06

Witam nie odzywałem się od czwartku ale nie mogłem się wyrwać z amoku dopiero dzisiaj jest jakiś lepiej o ile jest wogule lepiej . Ale przynajmniej ddisiaj mogę sklecić coś sensownego .
Żona chce mnie wyżucić z domu wiem i rozumię że nie chce żyć pod jednym dachem z takim draniem jak ja ale nie mam do kąd iśc jestem sam .

Klara - Sob 07 Sie, 2010 17:16

Norbert! Możesz sobie wynająć pokój.
Jacek - Sob 07 Sie, 2010 22:24

Klara napisał/a:
Początkowo chciałam zostawić rozmowę Jacka i Anakondy, gdyż myślałam że Norbertowi przyda się coś z tej wymiany informacji, ale na specjalne życzenie Jacka wydzieliłam temat

eeech ci moderatorzy muszą mieć ostatnie zdanie
gdy bym się nie odezwał to i tak bym był tam gdzie jestem :skromny:

norbert-l - Nie 08 Sie, 2010 10:17

Ten dom to nie jest tylko moje miejsce do spania jest to także mój warsztat pracy ,jestem hydraulikiem mam w zabudowaniach zgromadzony cały swój warsztat pracy . Nie mam na myśli paru par spodni które bym mógł zabrać ze sobą w jednej walizce ,ale masę narzędzi i materiałów które umożliwiają mi pracę . to nie jest takie proste wyprowadzić się .
Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 10:24

norbert-l napisał/a:
Ten dom to nie jest tylko moje miejsce do spania jest to także mój warsztat pracy ,jestem hydraulikiem mam w zabudowaniach zgromadzony cały swój warsztat pracy . Nie mam na myśli paru par spodni które bym mógł zabrać ze sobą w jednej walizce ,ale masę narzędzi i materiałów które umożliwiają mi pracę . to nie jest takie proste wyprowadzić się .


Jeśli kompletnie nie masz gdzie się wyprowadzić to przynajmniej doceń to, że masz dach nad głową i ostro weź się za siebie, od zaraz! Ni tylko d*** i nie picie. Przecież możesz postarać się terapię zamkniętą, przestaniesz myśleć o głupotach i użalać się nad sobą.
Osobiście uważam, że nie masz wyjścia...zresztą pomyśl sam co będzie jeśli tego nie zrobisz.

Jacek - Nie 08 Sie, 2010 10:45

norbert-l napisał/a:
Ten dom to nie jest tylko moje miejsce do spania jest to także mój warsztat pracy ,jestem hydraulikiem mam w zabudowaniach zgromadzony cały swój warsztat pracy . Nie mam na myśli paru par spodni które bym mógł zabrać ze sobą w jednej walizce ,ale masę narzędzi i materiałów które umożliwiają mi pracę .

na razie tylko narzekasz i się żalisz - a przecież tylko sobie zawdzięczasz że znalazłeś się w takiej sytuacji jakiej jesteś
Norbi a myślisz że mnie ktoś pomógł gdy odeszła żona
co najwyżej dał dobrą radę - i tu nie z każdej dało się skorzystać
Norbi to naprawdę nie koniec świata ,gdy minie któryś rok,potwierdzisz moje słowa
ale dziś skup się na trzeźwości - nad życiem ,nad udanym życiem

Flandria - Nie 08 Sie, 2010 11:17

norbert-l napisał/a:
jestem hydraulikiem mam w zabudowaniach zgromadzony cały swój warsztat pracy


czyli potrzebujesz czegoś więcej niż tylko pokoju ...
znalezienie miejsca dla siebie i swoich rzeczy to fajne wyzwanie :)
może popytaj znajomych, albo jakieś biura pośrednictwa nieruchomości - coś znajdziesz :)
kto wie, może uda Ci się nawet stworzyć w ten sposób coś niesamowitego?

trzymam kciuki

Elissa25 - Nie 08 Sie, 2010 20:04

norbert-l napisał/a:
Wierzę że są tu osoby potrafiące mnie naprowadzić na odpowiednią drogę postępowania .
Tacy którzy popełnili podobny błąd a jednak wszystko naprawili .


Wchodząc w to pytanie spodziewałam się, że przeczytam jak to rozbiłeś komuś romansem małżeństwo :wysmiewacz:
Napiszę Ci tylko, że chciałabym, żeby post był autorstwa ojca mojej 11 miesięcznej córeczki.
Jest czynnym alkoholikiem, ale jeszcze o tym nie wie. Mam nadzieję, że jeszcze.. że kiedyś to zrozumie. Na razie to mnie i moją rodzinę wini za rozpad naszej rodziny. Nie będę Ci opowiadać tej historii, będziesz chciał to wejdziesz w moje posty..
Jak to naprawić? Zabiegaj o nią, przypomnij początki znajomości, kiedy świata poza sobą nie widzieliście.Walcz o rodzinę, bo łączy Was nie tylko syn, ale AŻ!!!
A gdy będziesz chciał porozmawiać to możesz napisać na priv. Twoja historia stała mi się bliska, bo chciałabym by była moją. Może choć Tobie się uda :pocieszacz:

Elissa25 - Nie 08 Sie, 2010 20:06

Flandra napisał/a:
kobietę się zdobywa a nie bierze na litość ...


Zgadza się, gdy P. przytulał mnie, chciał się "przepraszać", mówił, że nas kocha.. Było mi trudno, ale to była litość, a nie przebaczenie 8|

Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 20:09

Elissa25 napisał/a:
Jak to naprawić? Zabiegaj o nią


A ja myślę, że przede wszystkim Norbert powinien zabiegać o siebie! Kogo ma docenić ta kobieta? Jak bardzo mąż zalazł jej za skórę, że zdecydowała się na rozstanie? Przecież to takie oczywiste! Dla niej to musiał być horror, koszmar i czy Norbert przypadkiem nie chce ugłaskać jej obietnicami by nadal być bożą krówką?
kobiety z natury są łagodniejsze, cierpliwsze, ale niestety zbyt często jest to wykorzystywane...

Elissa25 - Nie 08 Sie, 2010 20:11

norbert-l napisał/a:
Moja jedyną nadzieją jest jeszcze nasz syn z którym mam kontakt i nikt mi go nie broni , absolutnie nie myślę co kolwiek próbować przez niego załatwiać i tak jest za mały ,ale będę go odwiedzał jak tylko będę mógł i się nim opiekował może to doceni i przy okazji zobaczy że się zmieniam.


P. nie spotyka się z córką, co utwierdza mnie w przekonaniu, że się myli mówiąc, że to ja zabieram jej dzieciństwo, bo nie będzie mieć pełnej rodziny.

Jacek - Nie 08 Sie, 2010 20:20

Małgoś napisał/a:
kobiety z natury są łagodniejsze, cierpliwsze, ale niestety zbyt często jest to wykorzystywane...

ja moją kobietę zdobywałem dwa razy
i za każdym razem byłem wystawiany na długą próbę cierpliwości
cheba nie muszę mówić że egzamin zdany :skromny:

Elissa25 - Nie 08 Sie, 2010 20:22

Małgoś napisał/a:

A ja myślę, że przede wszystkim Norbert powinien zabiegać o siebie!
Małgoś napisał/a:
kobiety z natury są łagodniejsze, cierpliwsze, ale niestety zbyt często jest to wykorzystywane...

Pewnie masz rację, Małgoś.
Pokaż swoim postępowaniem, że może liczyć na Twoją abstynencję.
Jeśli nie uratujesz małżeństwa to przynajmniej nie będziesz pił, a to już coś.

Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 20:29

Jacek napisał/a:
Małgoś napisał/a:
kobiety z natury są łagodniejsze, cierpliwsze, ale niestety zbyt często jest to wykorzystywane...

ja moją kobietę zdobywałem dwa razy
i za każdym razem byłem wystawiany na długą próbę cierpliwości
cheba nie muszę mówić że egzamin zdany :skromny:


Myślę, że jeśli komuś naprawdę zależy, to na głowie stanie... a Ty Jacuś jesteś tego żywym przykładem ;)

Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 20:31

Elissa25 napisał/a:
Pokaż swoim postępowaniem, że może liczyć na Twoją abstynencję.


przede wszystkim chodzi o to ma być pełnowartościowym facetem, na którym można polegać 8)

pterodaktyll - Nie 08 Sie, 2010 21:15

Małgoś napisał/a:
jęczenie nie zawsze takie znowu złe

Tylko pod warunkiem, że jest to konstruktywne jęczenie a nie jęczenie dla samego jęczenia... :p

norbert-l - Nie 08 Sie, 2010 21:16

Witam właśnie wróciłem z mitingu A.A .Pracuję nad sobą jak tylko się da .
Po tych spotkaniach wiem na pewno ,że najpierw muszę ze sobą dojść do ładu a nie ratować małżeństwo .
le nie wiem ciągle jak skrócić ten czas oczekiwania .

Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 21:17

pterodaktyll napisał/a:
konstruktywne jęczenie


dokładnie takie miałam na myśli :p

Małgoś - Nie 08 Sie, 2010 21:18

norbert-l napisał/a:
najpierw muszę ze sobą dojść do ładu a nie ratować małżeństwo .


dokładnie tak :tak:

norbert-l napisał/a:
nie wiem ciągle jak skrócić ten czas oczekiwania .


podobno każdy alkoholik chciałby efekty już, natychmiast, ale tak się nie da...

pterodaktyll - Nie 08 Sie, 2010 21:26

norbert-l napisał/a:
nie wiem ciągle jak skrócić ten czas oczekiwania

Nie masz na to najmniejszego wpływu, więc daj sobie spokój i zajmij się sobą

Flandria - Nie 08 Sie, 2010 21:31

norbert-l napisał/a:
nie wiem ciągle jak skrócić ten czas oczekiwania .


im intensywniej go wykorzystasz, tym bardziej skrócisz :)

Borus - Pon 09 Sie, 2010 05:08

Małgoś napisał/a:
podobno każdy alkoholik chciałby efekty już, natychmiast, ale tak się nie da...
...rzekłbym, że nie tylko alkoholik... ;)
a do ćwiczenia cierpliwości proponuję mobilny internet... :mgreen:

norbert-l - Pon 09 Sie, 2010 21:41

Cytat:
podobno każdy alkoholik chciałby efekty już, natychmiast, ale tak się nie da...

Wim że może za szybko oczekuję że nastąpi .Ale robię naprawdę wszystko aby pozbierać siebie ,narzuciłem sobie duże tępo i ja sam po sobie widzę duże zmiany , znajomi mi to mówią że jestem innym facetem ,
wytrwam na pewno cz coś to da nie wiem da na pewno samego, ale chciał bym aby to zauważyła moja rodzina .

Małgoś - Pon 09 Sie, 2010 21:52

norbert-l napisał/a:
ale chciał bym aby to zauważyła moja rodzina


zauważy na pewno... ale odbudować zaufanie nie jest łatwo... bądź wytrwały i cierpliwy

przecież chora sytuacja ciągnęła się długo, postaraj się ich zrozumieć, oni są zmęczeni, boją się "powrotu do przeszłości"....

stiff - Pon 09 Sie, 2010 21:57

norbert-l napisał/a:
narzuciłem sobie duże tępo
norbert-l napisał/a:
ale chciał bym aby to zauważyła moja rodzina .

Straconego czasu nie nadrobisz, ale ten który sobie podarowałeś
możesz wykorzystać na maksa... :roll:
W Twoim myśleniu jest pewien zasadniczy błąd, bo oczekujesz, ze wszyscy zaczną Cie podziwiać,
a to nie tak, Ty wracasz do normalności i nie oczekuj z tego powodu jakiś szczególnych względów,
bo zawód może mieć dl;a Ciebie katastrofalne skutki...
Robimy to wszystko związane z nasza trzeźwością tylko dla siebie,
a to, ze inni na tym skorzystają musimy traktować jako efekt przyjemny,
ale uboczny...
Powodzenia... :)

milutka - Pon 09 Sie, 2010 22:04

norbert-l napisał/a:
wytrwam na pewno cz coś to da nie wiem
...a jak nie da?...a jak żona nie będzie chciała wrócić do Ciebie?....Narzuciłes sobie tempo i efekty już sa ale czy na pewno liczysz się z tym ,że Twoje starania zostaną odrzucone ...i co wtedy?zaczniesz pić od nowa?....pomyśl o tym ...dla kogo i czemu tak na prawdę nie pijesz ;) życzę trafnych decyzji :)
anakonda - Pon 09 Sie, 2010 22:37

norbert-l napisał/a:
Cytat:
podobno każdy alkoholik chciałby efekty już, natychmiast, ale tak się nie da...

Wim że może za szybko oczekuję że nastąpi .Ale robię naprawdę wszystko aby pozbierać siebie ,narzuciłem sobie duże tępo i ja sam po sobie widzę duże zmiany , znajomi mi to mówią że jestem innym facetem ,
wytrwam na pewno cz coś to da nie wiem da na pewno samego, ale chciał bym aby to zauważyła moja rodzina .



:rotfl:

pterodaktyll - Pon 09 Sie, 2010 23:11

norbert-l napisał/a:

wytrwam na pewno cz coś to da nie wiem da na pewno samego, ale chciał bym aby to zauważyła moja rodzina .

to wytrwaj i odczep sie na razie od tej nieszczęsnej rodziny i tek Ci na razie nie uwierzą

Urszula - Wto 10 Sie, 2010 16:29

pterodaktyll napisał/a:
to wytrwaj i odczep sie na razie od tej nieszczęsnej rodziny i tek Ci na razie nie uwierzą

Nie ma też żadnej gwarancji, że uwierzą po czasie... Ale nadzieję zawsze trzeba mieć i nie wywieszać białej flagi "bo oni i tak mi nie wierzą".
Przeczytaj cały wątek Pterodaktyll'a. Łatwo miał? A już dwa lata nie pije!
Tobie też się uda! Musi. Jeśli tylko będziesz tego naprawdę chciał.

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 16:40

Urszula napisał/a:
Przeczytaj cały wątek Pterodaktyll'a.

Chyba za dużo od niego wymagasz...... ;)

Urszula - Wto 10 Sie, 2010 17:50

pterodaktyll napisał/a:
Chyba za dużo od niego wymagasz......

Chyba nie.
Ja przeczytałam i jeszcze żyję.

Janioł - Wto 10 Sie, 2010 17:53

Urszula napisał/a:
jeszcze żyję.
z naciskiem na jeszcze fsdf43t
Urszula - Wto 10 Sie, 2010 18:12

andrzej napisał/a:
z naciskiem na jeszcze

A jak! :lol:
"Co cię nie zabije, to cię wzmocni".
Mnie przykład trzeźwienia Ptero dodaje optymizmu. ;)

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 20:59

Urszula napisał/a:
Mnie przykład trzeźwienia Ptero dodaje optymizmu

To masz więcej szczęścia ode mnie ;)

norbert-l - Śro 11 Sie, 2010 20:54

Witam ,coś mi zaczyna dobijać do łba z fazy jęczenia i użalania się nad sobą do jakiejś innej jaszcze nie wiem jak ja określić .
powoli zaczynam patrzeć na to z innej perspektywy ,.Męczyła się ze mną moja żona i syn i nie wiem czy tak najbardziej ja sam , mają c wyrzuty sumienia że znowu będzie na mnie zawiedzona znowu położę się bez prysznica spać znowu rzucę łachy byle gzie a następnego dnia włożę te same brudne i litania była by jeszcze długa.
teraz muszę o sobie myśleć sam teraz kiedy utrzymuję abstynęcję widzę że to nawet nie jest takie trudne a nawet przyjemne .
Gorzej będzie miała moja żona :szarpanina z dzieckiem rano do szkoły po południu ze szkoły zakupy i cały dom na wsi ::ciągłe awarie w zimie śnieg na ją jedną samą .
A ja będę miał to wszystko gdzieś i będę się na jęj męczarnię patrzył z boku .
Kasa tak: dostawała ode mnie całą zarobioną co do grosza a teraz alimenty a będzie to 5-6 razy mniej.
tak że nie wiem kto komu zada większą pokutę .
Ja będę trzeźwym facetem z poukładanym światem a ona tylko z poczuciem dumy i że mi dowaliła.
Aja tak naprawdę czuję się nagrodzony stanę się w końcu trzeźw z dnia na dzień coraz bardziej trzeźwy .
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 20:59

O cholera............ Norbi :okok: Jakbym samego siebie widział....................... :szok:
stiff - Śro 11 Sie, 2010 20:59

norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

Cholera, a ja chciałem wszystko naprawiać, kiedy wytrzeźwiałem... :roll:
Kończyłem terapie, a juz bylem po rozwodzie, choć o tym nie wiedziałem...
Przeżyłem zawód, ale nie wróciłem do picia...

Wiedźma - Śro 11 Sie, 2010 21:18

norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

O ja pi***lę 34dd
A mnie uczyli na terapii, że twarda miłość ma przybliżyć dno :?

norbert-l napisał/a:
Ja będę trzeźwym facetem z poukładanym światem

Daj Ci Boże...

pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 21:19

Wiedźma napisał/a:
mnie uczyli na terapii, że twarda miłość ma przybliżyć dno

A nie mówili, że trzeba się od niego odbić??

Wiedźma - Śro 11 Sie, 2010 21:20

Myślisz, że Norbert już się odbił? :drapie:
pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 21:22

Wiedźma napisał/a:
Myślisz, że Norbert już się odbił?

Myślę, że ma spore szanse, jeżeli rzeczywiście tak myśli

Flandria - Śro 11 Sie, 2010 21:24

norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.


swoją drogą to to co napisałes powinna chyba przeczytać każda kobieta, która kończy 18 lat ...
być może dzięki temu byłoby nam łatwiej kończyć związki, które nam nie odpowiadają, dla dobra swojego i dla dobra partnera
ja zawsze kiedy zrywałam miałam wrażenie, ze robię facetowi wielkie świństwo, miałam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, więc kiedy przyjeżdżał, żeby mnie błagać, zebym go nie opuszczała ...
ech ..

dziękuję Norbert za to co napisałeś :)

Masakra - Śro 11 Sie, 2010 21:28

bo czasem to faktycznie jest nagroda jakby na to popatrzec z perspektywy czasu.
Mi po mojej ostatniej poza lozkiem nie brakuje nic. Na poczatku bylem smutny i nieprzekonany czy chce to konczyc. Teraz po uplywie czasu bilansujac wszystko za nic bym do niej nie wrocil.
No i swiat grzesznych dziewczat stoi przede mna otworem :skromny:

Jacek - Śro 11 Sie, 2010 21:34

norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

doznałem tych samych odczuć

Mysza - Śro 11 Sie, 2010 21:37

norbert-l napisał/a:
tak że nie wiem kto komu zada większą pokutę .

a pomyślałeś, że może to nie o pokutę chodzi... że może ona już po prostu nie potrafi z Tobą żyć, mieszkać, oddychać tym samym powietrzem...

norbert-l napisał/a:
ona tylko z poczuciem dumy i że mi dowaliła.

ona z poczuciem, że zrobiła coś w dobrym kierunku, by sobie i dziecku poprawić warunki życia...
piszę jako, jeszcze żona alkoholika...przychodzi taki moment....że w du.....e Was mamy i nie interesuje nas czy wam dowalimy czy nie...ważne jest dla nas, żeby się oderwać, uciec..i wreszcie żyć jak ludzie....
i sorry...takie moje odczucie, ale odnoszę wrażenie, że bardzo manipulujesz....

Flandria - Śro 11 Sie, 2010 21:37

Jacek napisał/a:
doznałem tych samych odczuć


??
to dlaczego wróciłeś do żony ?

Masakra - Śro 11 Sie, 2010 21:41

bo jest pantoflem :wysmiewacz:

myszaczek napisał/a:
przychodzi taki moment....że w du.....e Was


Mi tez czesto przychodza takie momenty :skromny:

Janioł - Śro 11 Sie, 2010 21:42

Masakra napisał/a:
bo jest pantoflem
jak wrócił to bumerang , ja też wróciłem po roku
pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 21:42

myszaczek napisał/a:
.takie moje odczucie, ale odnoszę wrażenie, że bardzo manipulujesz..

Tak, ale na czymś trzeba się oprzeć, żeby się wyprostować psychicznie.
myszaczek napisał/a:
...przychodzi taki moment....że w du.....e Was mamy i nie interesuje nas czy wam dowalimy czy nie

I dlatego jeżeli nie wymyślimy sobie jakichś mechanizmów obronnych, to "płyniemy" z powrotem
.....a co do reszty......... :bezradny: ....życie.....

Mysza - Śro 11 Sie, 2010 21:49

pterodaktyll napisał/a:
ale na czymś trzeba się oprzeć, żeby się wyprostować psychicznie.

tak, ale dlaczego znowu, wykorzystując kogoś, kto i tak już wystarczająco wycierpiał... czy to musi być powód, żeby się "prostować'??? Dlaczego trzeba tłumaczyć sobie, że z tym co zrobiła...to ona jest przegrana... a ja i tak wygram, bo wytrzeźwieje....
to jakieś ....chore 8|

anakonda - Śro 11 Sie, 2010 21:50

potwierdzam chore , chyba komus sie zalaczaja mechanizmy dumy itd
pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 21:51

myszaczek napisał/a:
...to ona jest przegrana... a ja i tak wygram, bo wytrzeźwieje

W tej "grze" nikt nie wygrywa.... 8|
myszaczek napisał/a:
to jakieś ....chore

.....niestety, tak..........

Flandria - Śro 11 Sie, 2010 21:52

myszaczek napisał/a:
że z tym co zrobiła...to ona jest przegrana...


Norbert nie napisał przecież, że jego żona jest przegrana, ale że finansowo, logistycznie itp będzie miała gorzej niż w momencie gdy byli razem

anakonda - Śro 11 Sie, 2010 21:52

pterodaktyll napisał/a:
W tej "grze" nikt nie wygrywa....


jak nie wygrywa ona ze w koncu normalnie zacznie zyc

i byc moze on jak bedzie trzezwy

Mysza - Śro 11 Sie, 2010 21:53

pterodaktyll napisał/a:
W tej "grze" nikt nie wygrywa.... 8|

ale niektórzy odnoszą takie wrażenie...
co rozumiem anakonda potwierdza swoim postem:
anakonda napisał/a:
potwierdzam chore , chyba komus sie zalaczaja mechanizmy dumy itd

Wiedźma - Śro 11 Sie, 2010 21:54

Jacek napisał/a:
norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

doznałem tych samych odczuć

Co Ty mówisz, Jacuś??? 34dd
Z tego co wcześniej pisałeś o sobie wynikało coś wręcz przeciwnego :|

Mysza - Śro 11 Sie, 2010 21:55

Flandra napisał/a:
Norbert nie napisał przecież, że jego żona jest przegrana,

hmmm... a ja wyczytałam dokładnie to w jego poście, czego Ty twierdzisz, że nie napisał...
ciekawe dlaczego...

pterodaktyll - Śro 11 Sie, 2010 21:58

anakonda napisał/a:
wygrywa ona ze w koncu normalnie zacznie zyc

Wbrew pozorom to nie takie proste. Alkoholizm to choroba całej rodziny a nie tylko tego delikwenta który pije
anakonda napisał/a:
byc moze on jak bedzie trzezwy

O ile potrafi sobie to życie od podstaw, na nowo zorganizować

Masakra - Śro 11 Sie, 2010 21:58

W kazdym razie norbert nawet jak bedzie zle to i tak zle nie bedzie :mgreen:
Jestes facetem- drapieznikiem, lowca, zdobywca. Zawsze sobie poradzisz a kobiet na swiecie wiecej niz nas ;)

Mysza - Śro 11 Sie, 2010 22:06

norbert-l napisał/a:
.Męczyła się ze mną moja żona i syn i nie wiem czy tak najbardziej ja sam , mają c wyrzuty sumienia że znowu będzie na mnie zawiedzona znowu położę się bez prysznica spać znowu rzucę łachy byle gzie a następnego dnia włożę te same brudne i litania była by jeszcze długa

to były jego męki, jak pił....
norbert-l napisał/a:
Gorzej będzie miała moja żona :szarpanina z dzieckiem rano do szkoły po południu ze szkoły zakupy i cały dom na wsi ::ciągłe awarie w zimie śnieg na ją jedną samą

norbert-l napisał/a:
dostawała ode mnie całą zarobioną co do grosza a teraz alimenty a będzie to 5-6 razy mniej.

no, a to będą teraz jej męki....
znaczy...straciła...bo już nie te pieniądze, i śniegu nie będzie miał kto sprzątnąć i dziecka do szkoły zawieźć.... sama będzie musiała.... biedna i naiwna...a ja trzeźwy będę....

pogratulować myślenia....domyślam się trzeźwego, czym jeszcze bardziej przerażającego...

Jacek - Śro 11 Sie, 2010 22:08

Wiedźma napisał/a:
Jacek napisał/a:
norbert-l napisał/a:
Składając pozew o rozwód dała mi nagrodę na jaką ja sam nie mogłem się zdobyć.

doznałem tych samych odczuć

Co Ty mówisz, Jacuś??? 34dd
Z tego co wcześniej pisałeś o sobie wynikało coś wręcz przeciwnego :|

pisałem może i inaczej ale odczucia te same
przypomnę moje słowa
dostałem kopniaka po przez odejście żony i wniesienie na sprawę rozwodową
ale za ten kopniak jestem jej wdzięczny - bo to on mnie postawił na nogi
a przecież sam jakoś nie mogłem się na to zdobyć

norbert-l - Czw 12 Sie, 2010 06:07

Coraz bardziej zastanawiam się nad sensem ratowania tego związku .Obawiam się ze moja abstynęcja i trzeźwość może jej nie wystarczyć przecież dalej będę Norbertem .Nie wiem czy miała dość mojego picia czy mnie jako człowieka nie stanę się księciem z bajki ciągle będę Norbertem .Nie wiem jak mam na to patrzeć może nakłonię ją do powrotu może odwlekę rozwód a po 2 latach i tak to się rozleci bo nie będę w stanie sprostać jej oczekiwaniom .
jolkajolka - Czw 12 Sie, 2010 07:22

Wydaje mi się,że próbować ratować trzeba. Tylko nie za wszelką cenę. Jeśli mielibyście patrzeć na siebie wilkiem do końca życia,to lepiej zakończyć to,dopóki jeszcze jest czas. I rozstać się w zgodzie,bez złości i uraz. Ale to wymaga pracy...
milutka - Czw 12 Sie, 2010 07:33

norbert-l napisał/a:
Coraz bardziej zastanawiam się nad sensem ratowania tego związku .Obawiam się ze moja abstynęcja i trzeźwość może jej nie wystarczyć przecież dalej będę Norbertem .Nie wiem czy miała dość mojego picia czy mnie jako człowieka nie stanę się księciem z bajki ciągle będę Norbertem
Norbercie nie wiem co czuje Twoja żona ale na swoim przykładzie wiem ,że od męża oczekuję trzeźwości i dla mnie to jest najważniejsze a co z tym idzie wzajemnego szacunku ,poczucia bezpieczeństwa i prawdomówności ....a w moim przypadku jak również w przypadku Twojej żony zostałyśmy tego przez alkohol pozbawione ...i teraz rzeczywiście pytanie czy jest sens ratowania tego związku ?wszystko zależy od Twojej żony -jak bardzo ją skrzywdziłeś ,jak bardzo straciła zaufanie .Nawet jeśli Ci wybaczy i wróci do Ciebie będzie Wam ciężko naprawić te relacje ale przy współpracy i obydwojga jest to możliwe .Sam musisz ocenić realnie na ile Twój alkoholizm popsół relacje między Wami ....jedynie o czym Cię mogę zapewnić to Twoja żona na pewno nie chce widzieć w Tobie księcia z bajki tylko na pewno zależy jej na swoim dawnym Norbercie którego pokochała ...przy którym czuła się bezpiecznie mimo jego wad które czasami były atutem ;) życzę trafnych wyborów :)
Małgoś - Czw 12 Sie, 2010 13:54

norbert-l napisał/a:
Coraz bardziej zastanawiam się nad sensem ratowania tego związku .

Jeśli tak czujesz, to daj sobie na wstrzymanie. Najpierw popracuj nad trzeźwieniem porządnie, a potem sam zobaczysz co i jak...
norbert-l napisał/a:
trzeźwość może jej nie wystarczyć przecież dalej będę Norbertem

Dokładnie tak... Oboje jesteście ludźmi i zmieniacie się, już nie jesteś takim samym Norbertem co np 10 lat temu.. Prawda? Ona zresztą też. I to czy chcecie iść przez życie dalej razem może się zmieniać, trzeba to uszanować i zaakceptować, bo przecież nic na siłę się nie wskóra.
norbert-l napisał/a:
i tak to się rozleci bo nie będę w stanie sprostać jej oczekiwaniom .

A tu gadasz jak jakiś za przeproszeniem niedowartościowany gość (co w obecnej sytuacji jest zrozumiałe)... Pamiętaj, że lecząc się nie tylko pozbywasz się alko ze swojego życia, ale tworzysz siebie nowego, lepszego bo pracujesz nad sobą. Co daje Ci pewność, że to Ty nie sprostasz wymaganiom a nie odwrotnie?! Skąd wiesz, że żona stojąc w miejscu, nie pracując nad sobą nie zacznie Tobie nie odpowiadać? Nie znam Was obojga, nei wiem jakie żona ma zainteresowania, pasje, ale wiem, że wyterapeutyzowany, trzeźwy alko odkrywa nowe życie, a Ty jeszcze nei wiesz jakie ono może być. Więc nie pomniejszaj swojej wartości, nie zastanawiaj czy ona Ciebie jeszcze zechce. To czas pokaże.
A Ty rób swoje.

Jacek - Czw 12 Sie, 2010 14:19

norbert-l napisał/a:
Nie wiem jak mam na to patrzeć może nakłonię ją do powrotu może odwlekę rozwód a po 2 latach i tak to się rozleci bo nie będę w stanie sprostać jej oczekiwaniom .

nie wiesz jak na to patrzeć
to co tu ostatnio wypisujesz,to ja wnioskuję że chcesz za wszelką cenę z siebie zrobić
takiego niewiniątka
a co ty sobie myślisz że dla niej były ważne tylko twoje monety
a gdzie ty byłeś jak ona sprawowała opiekę nad chorym synkiem (a ile to razy się przytrafiło)
no jasne ty masz kasę leki wykupisz i po sprawie
a czy choć raz położyłeś dłoń na synka główce i rzekłeś - kocham cię mały
a czy zdarzyło ci się mijać z żoną w drzwiach kuchennych i zamiast ją przepuścić
objąć w pół i szepnąć do uszka - kocham cię
nic z tych rzeczy prawda - no to wiedz że od tych rzeczy nic nie może się równać
nawet twoja marna kasa
a ty jeszcze się wydziwiasz że nie możesz sprostać jej oczekiwaniom
ona na to oczekiwała przez cały okres twojego chlania
Norbi nie wydziwiaj,weś się poprostu za swoje trzeźwienie
a cała reszta przyjdzie w swoim czasie,scenariusz życia ci ją wypisze

Małgoś - Czw 12 Sie, 2010 14:27

Jacek napisał/a:
a czy zdarzyło ci się mijać z żoną w drzwiach kuchennych i zamiast ją przepuścić
objąć w pół i szepnąć do uszka - kocham cię


:chmurka:

Małgoś - Czw 12 Sie, 2010 14:43

Jacek napisał/a:
Norbi nie wydziwiaj,weś się poprostu za swoje trzeźwienie
a cała reszta przyjdzie w swoim czasie,scenariusz życia ci ją wypisze


I o to chodzi... użalanie i lamenty nic nie dają. I dobrze, bo chłopina ma wreszcie okazję znormalnieć, dorosnąć, dojrzeć.
Ja kiedyś lamentowałam, że moje dzieci będą miały niedzielnego tatusia, że będę sama musiała jakoś dawać sobie radę z dużo mniejszą zawartością portfela i wszelkimi innymi niedogodnościami. Ale jak życie pokazało było skromniej ale lepiej bo spokojniej. A z czasem nawet nieskromnie ;) A po jakimś czasie okazało się, że sama potrafię zarobić więcej niż mąż, młodsze dziecko skończyło przedszkole to i opłaty się zmniejszyły i już w ogóle żyć nie umierać. A tatuś swoim wcześniejszym postępowaniem wypracował sobie taką niechęć we mnie, że nawet próba zejścia się nie pomogła. Samo życie...

norbert-l - Czw 12 Sie, 2010 21:03

Miałem sen :tak wyobraźcie sobie że przez cały okres mojego picia nigdy nie śniłem .
żyłem w sumie jak jakaś maszyna , rano praca na kacu po pracy ćwiartka szybki obiad i dalej jak maszyna na robótkę tam też kolejna ćwiartka , dom i sen i nigdy mi się nic nie śniło. A tu nagle sen piękny sen a zarazem okrutny .
: śniłem że żona do mnie wróciła i było ok. a najgorsze było że się przebudziłem i dostrzegłem puste kąty i w środku mnie samego .

stiff - Czw 12 Sie, 2010 21:07

norbert-l napisał/a:
a najgorsze było że się przebudziłem i dostrzegłem puste kąty i w środku mnie samego .

Najgorsze to by było, gdybyś sie przebudził, a obok Ciebie leży jakaś maszkara,
a Ty nie pamiętasz skąd ja wytrzasnąłeś i co ona obok Ciebie robi,
a o tym co mogla robić nie wspomnę... g45g21

olainska - Nie 10 Paź, 2010 17:26
Temat postu: NORBERTA JUŻ NIE MA
NORBERTA JUŻ NIE MA
stiff - Nie 10 Paź, 2010 17:29

Możesz jaśniej... :roll:
olainska - Nie 10 Paź, 2010 17:33

JAŚNIEJ JUŻ NIE MOŻNA
NIE POMÓGŁ MU NIKT SAM SOBIE POMÓC NIE POTRAFIŁ

Flandria - Nie 10 Paź, 2010 17:34

przykro mi :(
Bebetka - Nie 10 Paź, 2010 17:34

:(
milutka - Nie 10 Paź, 2010 17:55

olainska napisał/a:
NORBERTA JUŻ NIE MA
:( ................
Agusia 31 - Nie 10 Paź, 2010 18:09

:( Przykro mi bardzo...
Kolejny dowód na to,że ta choroba jest śmiertelna.... :(

Małgoś - Nie 10 Paź, 2010 18:28

:(
kiwi - Nie 10 Paź, 2010 18:30

Przykro mi bardzo...
yuraa - Nie 10 Paź, 2010 18:36

przykre to :(
Klara - Nie 10 Paź, 2010 18:37


Małgoś - Nie 10 Paź, 2010 18:37

olainska napisał/a:
NORBERTA JUŻ NIE MA


czy zrobiliśmy wszystko co mogliśmy :roll:

Wiedźma - Nie 10 Paź, 2010 19:20

O mój Boże...


Kulfon - Nie 10 Paź, 2010 19:32


KICAJKA - Nie 10 Paź, 2010 19:33

Przykre :( [*]
pterodaktyll - Nie 10 Paź, 2010 19:49

Widać tak mu było pisane..........przykro mi........
rufio - Nie 10 Paź, 2010 20:30

Ano - przeszedł na druga strone - cokolwiek to znaczy . :swieczka:
jolkajolka - Nie 10 Paź, 2010 20:43

Tak mi przykro...tyle jeszcze życia przed nim było...
Już wielu alkoholików wokół mnie odeszło...

olainska - Nie 10 Paź, 2010 20:59

został ból i wiele pytań bez odpowiedzi
Flandria - Nie 10 Paź, 2010 21:14

olainska napisał/a:
został ból i wiele pytań bez odpowiedzi


:pocieszacz:

Masakra - Nie 10 Paź, 2010 21:28

Widac Bog mial co do niego inne plany

:(

stiff - Nie 10 Paź, 2010 21:31



Przykre to, ale nikogo nie można za to obwiniać,
bo każdy z nas decyduje jak chce żyć... :roll:
Faktem jest ze będąc pijącym alko, przestałem kierować swoim życiem,
ale i nikt ani nic nie było wstanie mnie zmotywować do zmiany stylu życia...
Do dziś nie rozumiem co takiego w moim życiu się zadziało,
ze jednak zatrzymałem to błędne kolo...

beata - Nie 10 Paź, 2010 22:41

Brak słów.
Bardzo mi przykro. :(

ZbOlo - Pon 11 Paź, 2010 07:01

...szkoda człowieka... :(
emigrantka - Pon 11 Paź, 2010 07:33

[*]
pietruszka - Pon 11 Paź, 2010 10:38

[*]
evita - Pon 11 Paź, 2010 11:33

zatkało mnie :zalamka:
Lili - Pon 11 Paź, 2010 14:59

Nie znałam go, ale każda taka wiadomość powoduje smutek.
Niedawno z powodu alkoholu zmarł mój wujek, jeszcze wcześniej znajomy,
Kiedy ojciec był na odwyku zmarł tam chłopak w moim wieku... Miałchyba 18 lat.
Tragedie...

rybenka1 - Pon 11 Paź, 2010 21:39

Straszny mnie smutek ogarnal.
Żeglarz - Pon 11 Paź, 2010 22:02

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niech mu świeci na wieki wieków. Amen.
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

czarna róża - Wto 12 Paź, 2010 11:06

Nie wypowiadałam się bo nie umiałam Norbertowi nic poradzic...ale tak bardzo mi przykro że mu się nie udało...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group