12 KROKÓW - o dogmatach i dogmatykach
yuraa - Wto 29 Mar, 2011 17:09 Temat postu: o dogmatach i dogmatykach znalazłem w archiwum biuletynu "Mityng"
(a tak naprawdę Meszuge mi podpowiedział) tłumaczenie artykułu z Grapevine z 1999
A MOŻE OGON MACHA PSEM...
[Does the Tail Wag the Dog. Grapevine, June 99]
Po ponad sześćdziesięciu latach istnienia, AA przypomina mi szczęśliwego, zdrowego psa, wesoło merdającego ogonem. Z tym ogonem kojarzy mi się sposób niesienia posłania programu AA, poprzez dzielenie się doświadczeniem, siłą i nadzieją. „Jacy byliśmy, co się stało i jak jest teraz" – to niezmienna, trwała podstawa dzielenia się. Ale też sugestia, by brać z owego dzielenia to, co uważamy za dobre dla siebie, gdyż nie zawsze to, co pomaga innym musi działać w naszym życiu. Właśnie to Bill W. dostrzegł już w najwcześniejszych latach AA, jeszcze przed powstaniem Wielkiej Księgi. W setkach indywidualnych opowieści odkrył codzienny, indywidualny triumf nad uzależnieniem od alkoholu. Z tych połączonych doświadczeń powstała podstawa do tego, co Bill nazwał Dwunastoma Sugestiami/Krokami - przypis redakcji/. Miały one być przewodnikiem dla innych, ale nie dogmatami. Bowiem sekretem sukcesu AA stało się dzielenie się doświadczeniem duchowym bez odwoływania do dogmatów. I to jest podstawowa różnica między wspólnotą a religiami oraz przyczyna tego, że dogmatyczne religie nie były w stanie dać alkoholikom takiej nadziei jak AA.
Wstępujący do AA są zachęcani by po prostu słuchać opowiadanych historii czerpiąc z nich odwagę i nadzieję, czasem zgadzając się z Billem a czasem nie. Rezultat, zwykle pomyślny, przypomina szczęśliwego i trzeźwego aowskiego psa merdającego swym własnym ogonem. Kroczącego własną ścieżką ku zdrowiu, chociaż ta ścieżka została odnaleziona dzięki dzieleniu się innych alkoholików swoim życiem. W duchowości bowiem każdy może pomóc każdemu.
Alkoholizm został zdefiniowany jako „fizyczne uczulenie połączone z obsesją psychiczną i pustką duchową". Leczenie tej trójczłonowej ludzkiej ułomności stało się tak skuteczne w AA po prostu dlatego, że indywidualne dusze dzielą się z innymi swą osobistą drogą do zdrowia. Ale ostatnio niektórzy nowoprzybyli do AA uważają, że zostali uzdrowieni na terapii, gdzie wprowadzono ich w 12 Kroków. Otrzymali duchowy tekst kroków i zostali nauczeni odnosić się do niego nieustannie. Pewna kobieta mówi, że stosuje kroki kolejno, według numerów. Powiada, że są one słowem Bożym dla każdego aowca. A nauczyła się tego na terapii... Gdy terapia, od której należało oczekiwać, że zajmie się aspektami choroby alkoholowej, wkracza na duchowe terytorium AA, to jej owocem jest zniszczenia duchowości. Wtłoczenie kogokolwiek w 12 Sugestii Billa W. , traktowanych jako dogmaty – co proponuje terapia i niektórzy zdezorientowani aowcy – przypomina ogon merdający psem.
Jeżeli martwota duchowa alkoholika ma zostać czymś wypełniona w AA, to lepiej żeby to było indywidualne duchowe dzielenie się doświadczeniem, siłą i nadzieją. Robienie dogmatów z Kroków, Tradycji czy Koncepcji to zniszczenie duchowej Wspólnoty i przekształcenie AA w sektę.
Kult dogmatów nie poddaje się łatwo. Jak pisał św. Paweł: „Tylko Duch daje życie; litera zabija". Ciągle żywy nawyk definiowania formuł i dogmatów
/ małych, średnich, dużych / nie omija nawet AA. Ogon wciąż próbuje merdać psem!
Ale szansa dla alkoholików istnieje ciągle ponieważ wszędzie tam, gdzie dwóch albo trzech spotyka się by dzielić się duchem – tam możliwe jest zdrowie.
http://www.mityng.net/20003707.html
Urszula - Czw 31 Mar, 2011 06:39
yuraa napisał/a: | Wtłoczenie kogokolwiek w 12 Sugestii Billa W. , traktowanych jako dogmaty – co proponuje terapia i niektórzy zdezorientowani aowcy – przypomina ogon merdający psem. |
Oj, to, to, to! To właśnie!!!
Podpisuję się pod powyższym tekstem wszystkimi czterema kończynami.
Kiedyś ktoś tu, na tym forum, zadał mi uszczypliwe pytanie: "A ile Kroków już przerobiłaś?".
Otóż, ja nie "przerabiam" Kroków
Usiłuję przerobić własne życie tak, by stało się znośnym bez sięgania po znieczulacz w postaci alko. Usiłuję naprawić wszystko, co spierniczyłam przez lata chlejstwa. Usiłuję wynagrodzić najbliższym wszelkie zaniedbania powstałe na skutek nadużywania przeze mnie alkoholu. Usiłuję oswoić nałóg i nauczyć się istnienia obok "pocieszacza".
Szczerze?
Obojętna jest mi kolejność Kroków.
Obojętne jest mi, ile z nich już "przerobiłam".
Owszem, są mi niejako drogowskazem, ale z akcentem na "niejako".
I dziękuję Panu Bogu, że w Chicago miałam możliwość skorzystania z innych form terapii, niż tylko mitingi AA.
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 09:50 Temat postu: Re: o dogmatach i dogmatykach
yuraa napisał/a: | Meszuge mi podpowiedział |
Ten sam Meszuge, który ostatnio do jednego alkoholika napisał tak?
Meszuge napisał/a: | Ja już widzę, że nie jesteś w stanie pisać o Programie i poszczególnych Krokach, bo po prostu nie masz o tym pojęcia |
Dodam tylko, że oceniony w ten sposób rozmówca nie pije ponad 20 lat, a jego sponsor, z którym pracuje nad programem od 18 lat, nie pije od 32 lat.
No cóż, jak widać, ksywka "Meszuge" zobowiązuje...
Znajdź ty sobie Jureczku innego podpowiadacza.
yuraa - Czw 31 Mar, 2011 10:16
Tomoe napisał/a: | Ten sam Meszuge, |
ten sam Świr co po hebrajsku tłumaczy się Meszuge
widzisz Alicjo, kazdy ma prawo na podstawie napływających doń informacji wyciągać swoje wnioski i oceniać rozmówcę, przy czym spora część pieprzy że nie ocenia.
coraz częsciej dociera do mnie że staż abstynencji nie jest żadnym miernikiem trzeźwości.
czasem podpowiadacz z miesięcznym stażem abstynencji palnie tekst że oczy się otwierają szeeeroko
Marc-elus - Czw 31 Mar, 2011 10:21
No to ja dołożę:
http://www.alko.opole.pl/alko4-49.html
"uwagą wysłuchałem też wypowiedzi, z której wynikało, że alkoholik, który nie pracuje ze sponsorem, który nie „robi” Programu, może czuć się jakby gorszy, a entuzjazm i zapał tych, którym dzięki realizacji Programu życie dynamicznie zmienia się na lepsze, może odbierać jako swego rodzaju presję. Na dokładkę, już po mityngu, na temat tej wypowiedzi usłyszałem jeszcze uwagę, że to bardzo dobrze, bo widać, jak inni tracą komfort nieskończonego trzeźwienia, którego jedynym konkretnym elementem jest chadzanie po mityngach.
Otóż nie – nie dobrze! Moim skromnym zdaniem, nie dobrze. Jest to poważny błąd, który wyjaśniać może chyba tylko zapał neofity. Odbieranie komfortu, wywieranie presji, motywowanie do działania, są to pewnie elementy zakresu obowiązków terapeuty w poradni odwykowej, ale czy mają należeć do arsenału środków stosowanych przez członków Wspólnoty AA, podczas mityngów AA? Nie sądzę…"
Już wiem dlaczego Tomoe nie lubi Meszuge:
"Dobrze się dzieje – praca ze sponsorem, korzystne zmiany w życiu, a przede wszystkim w relacjach z bliskimi, dbałość o własne zdrowie (papierosy, zęby), służby pełnione w AA, trzeźwość, odpowiedzialność, rozwój osobisty… Dobrze się dzieje, ale – nic na siłę. Przy mityngowym stole jest miejsce dla każdego, kto chce przestać pić, bez względu na to, jaki sposób na osiągnięcie tego celu dla siebie wynalazł. A ja mam się raczej starać, żeby ludzie, z którymi się stykam, byli w stanie ze mną wytrzymać, niż zajmować się odbieraniem innym komfortu, czy też wywieraniem na nich jakiejś presji.
pterodaktyll - Czw 31 Mar, 2011 12:09
yuraa napisał/a: | staż abstynencji nie jest żadnym miernikiem trzeźwości. |
Całkowicie się z tym zgadzam...
aazazello - Czw 31 Mar, 2011 13:30
pterodaktyll napisał/a: | yuraa napisał/a:
staż abstynencji nie jest żadnym miernikiem trzeźwości.
Całkowicie się z tym zgadzam... |
Hmm... w/g mnie zawsze będzie różnica pomiędzy nie pijącym miesiąc a utrzymującym abstynencję 10 lat, nawet jeśli ten ostatni niczego w kierunku trzeźwości nie robi, pewne zmiany w mózgu zachodzą niezależnie od niego.
aazazello - Czw 31 Mar, 2011 13:32
Marc-elus napisał/a: | Już wiem dlaczego Tomoe nie lubi Meszuge: |
Marcellusie, prawdziwy gołąbek pokoju z ciebie, w dodatku telepata.
Marc-elus - Czw 31 Mar, 2011 13:51
To nie temat do takich rozważań, ale...
aazazello napisał/a: | mnie zawsze będzie różnica pomiędzy nie pijącym miesiąc a utrzymującym abstynencję 10 lat, nawet jeśli ten ostatni niczego w kierunku trzeźwości nie robi, pewne zmiany w mózgu zachodzą niezależnie od niego. |
Robisz błąd bo w "zmianach mózgu" liczysz tylko okres od ostatniego kieliszka. Popatrz na to ile dany delikwent pił wcześniej, z jakim "rozpędem", jaki poziom intelektualny i mentalny reprezentuje.
aazazello napisał/a: | Marcellusie, prawdziwy gołąbek pokoju z ciebie, w dodatku telepata. |
Żeby pewne rzeczy wywnioskować nie trzeba być żydowskim naukowcem są pewne rzeczy o których możesz nie wiedzieć, ciekawe dlaczego Tomoe nie działa na forum Meszuge tylko tutaj?
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 14:07
yuraa napisał/a: |
widzisz Alicjo, kazdy ma prawo na podstawie napływających doń informacji wyciągać swoje wnioski i oceniać rozmówcę, przy czym spora część pieprzy że nie ocenia |
Owszem, pod warunkiem, że są to prawdziwe, wiarygodne informacje. W przeciwnym wypadku mówimy o plotce, lub wręcz pomówieniu czy też oszczerstwie. A plotka, pomówienie i oszczerstwo to formy wyrażania agresji.
aazazello - Czw 31 Mar, 2011 14:14
Marc-elus napisał/a: | Robisz błąd bo w "zmianach mózgu" liczysz tylko okres od ostatniego kieliszka. Popatrz na to ile dany delikwent pił wcześniej, z jakim "rozpędem", jaki poziom intelektualny i mentalny reprezentuje. |
Nawet wysoki poziom intelektualny i mentalny, jak również okres picia nie wpłyną na tempo zmian w mózgu, jest to proces niezależny od człowieka. Jakby to...To mniej więcej tak, jak z ryzykiem wystąpienia zawału po zaprzestaniu picia. Po okresie 10 lat od zaprzestania palenia ryzyko jest takie jak u niepalących nigdy. Proces zdrowienia i tyle.
Marc-elus napisał/a: | są pewne rzeczy o których możesz nie wiedzieć, ciekawe dlaczego Tomoe nie działa na forum Meszuge tylko tutaj? |
Masz rację, nie wiem nic na ten temat, myślę, że to jej sprawa. Mnie jednak chodziło o to, że zrobiło się to bardzo osobiste z twojej strony. Nie wiem dlaczego, ale mam takie wrażenie i uważam, że bez osobistej wycieczki tekst, który zacytowałeś byłby jasny i zrozumiały.
verdo - Czw 31 Mar, 2011 14:21
Międzynarodowa grupa naukowców odkryła, że mózg potrafi naprawiać szkody wyrządzane mu przez spożywany w nadmiernych ilościach alkohol.
aazazello napisał/a: | również okres picia nie wpłyną na tempo zmian w mózgu |
Badacze ostrzegają jednak, że zgubny nałóg trzeba rzucać jak najszybciej, ponieważ im dłużej się pije, tym mniejsze szanse na regenerację mózgu.
Najważniejszym dla alkoholików wnioskiem wypływającym z tego badania jest, że abstynencja się opłaca i daje mózgowi szansę na przywrócenie właściwego poziomu neuroprzekaźników i efektywniejszą pracę — tłumaczy dr Andreas Bartsch Uniwersytetu w Wuerzburgu.
Badania na zwierzętach wykazały, że u dorosłych alkohol może przerwać rozwój nowych neuronów. Picie dużych ilości alkoholu w czasie ciąży wpływa także na rozwój mózgu płodu.
Andreas Bartsch i inni naukowcy z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii oraz Włoch badali zdolność mózgu do regeneracji, mierząc wielkość, anatomię oraz funkcjonowanie tego narządu u 15 uzależnionych kobiet oraz mężczyzn. Pomiary wykonywano dwukrotnie: przed i w 7 tygodni po zaprzestaniu picia. Dzięki zaawansowanym metodom obrazowania wykazano, że w 38 dni po zakończeniu picia alkoholu objętość mózgu pacjentów wzrosła średnio o blisko 2% (Brain). Wolontariusze wypadali też lepiej w testach oceniających ich koncentrację oraz uwagę, zwiększył się także poziom mózgowych neuroprzekaźników.
Warto dodać, że wszyscy uczestnicy badań rzucili picie bez farmakoterapii.
Ludzki mózg, a zwłaszcza istota biała, posiada niezwykłą zdolność samoodtwarzania się — konkluduje Bartsch.
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 14:26
Nie działam na tamtym forum, ponieważ poprosiłam o usunięcie stamtąd mojego konta. Nie chcę w tamtym forum uczestniczyć.
Konto Tomoe zostało po mojej prośbie zablokowane, lecz nie zostało usunięte.
Jeśli ktoś chce poznać szczegóły - może poczytać tamto forum.
Marc-elus - Czw 31 Mar, 2011 14:32
aazazello napisał/a: | Nawet wysoki poziom intelektualny i mentalny, jak również okres picia nie wpłyną na tempo zmian w mózgu, jest to proces niezależny od człowieka |
Tu się moim zdaniem całkowicie mylisz, dlaczego u jednego można spokojnie, terapią raz w tygodniu działać, a inny zwiałby z Alcatraz byle walnąć lufę a potem tam wrócił na drugą? To spore uproszczenie, ale nie próbuj mówić że czas i stopień intensywności picia nie mają wpływu na umysł.
aazazello napisał/a: | bez osobistej wycieczki |
Postaram się ich unikać, ale jest jak jest
pinocchio - Czw 31 Mar, 2011 21:17 Temat postu: Re: o dogmatach i dogmatykach
Tomoe napisał/a: | Dodam tylko, że oceniony w ten sposób rozmówca nie pije ponad 20 lat, a jego sponsor, z którym pracuje nad programem od 18 lat, nie pije od 32 lat. | O ja pitolę...
Prawdziwi bohaterzy programowego trzeźwienia, można byłoby powiedzieć.
Tylko, że gdy zupełnie niedawno wywalałaś z hukiem z domu takiego jednego "wiecznego studenta", też bodaj z 20-letnim programowo-trzeźwieniowym stażem, to coś tam pisałaś, iż widać to nic nie gwarantuje, itd..., itp..
No i może słusznie pisałaś, wtedy.
Bo to, że jegomoście "dłubią w krokach" dwie dekady, to co?
No kolana klękać przed nimi trzeba?
Tylko z powodu tego dłubania?
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 21:30
Cześć Pinokio.
Jak zwykle - na posterunku, jak tylko jest okazja dowalić...
Z przyczajki, jak snajper, ja pierdzielę...
Że też ci się, chłopie, jeszcze chce...
pinocchio - Czw 31 Mar, 2011 21:36
Dopóki będziesz brała wyciągniętą w swoim kierunku pomocną i życzliwą dłoń…
za ręką, która chciałaby Ci "dowalić"…
marnie widzę jakieś ewentualne postępy w Twoim zdrowieniu.
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 21:43
Oj, Pinokio, a ja bym ci powiedziała, gdzie ja mam twoje oceny moich postępów w zdrowieniu... ale mi się nie chce.
A poza tym ja grzeczna dziewczynka jestem więc się nie będę wyrażać.
Zbyt duża odległość geograficzna i mentalna jest między nami, żebyś ty mnie mógł swą pomocną dłonią dosięgnąć. Ja się przez internet nie leczę.
Choć, oczywiście, doceniam twoje wysiłki aby mnie chociaż od czasu do czasu dotknąć.
Ale nie łudź się - nie dosięgniesz.
staaw - Czw 31 Mar, 2011 21:43
pinocchio napisał/a: | Dopóki będziesz brała wyciągniętą w swoim kierunku pomocną i życzliwą dłoń… |
I myślisz że tą pomocną dłonią jest dyskredytowanie wszelkich autorytetów?...
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 21:50
Stasiu, daj spokój...
Nie warto.
pinocchio - Czw 31 Mar, 2011 21:56
staaw napisał/a: | pinocchio napisał/a: | Dopóki będziesz brała wyciągniętą w swoim kierunku pomocną i życzliwą dłoń… |
I myślisz że tą pomocną dłonią jest dyskredytowanie wszelkich autorytetów?... |
Co masz na myśli pisząc o wszelkich autorytetach?
Byłbyś uprzejmy zrobić ich listę oraz objaśnić mi w w jaki sposób każdy z tych autorytetów dyskredytuję?
To mogłaby być ciekawa, przydatna, dyskusja.
Bez tego, Twoja wypowiedź jakoś tak demagogicznie brzmi.
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 22:00
Mówiłam że nie warto, Stasiu?
Dałeś mu pożywkę i teraz on się dopiero zacznie rozkręcać...
staaw - Czw 31 Mar, 2011 22:04
Wspominałeś o 80% lekarzy, teraz piszesz że roczna (jak moja) abstynencja może być więcej warta niż czyjaś, 30 letnia, film z papieżem...
Na tym poziomie dyskusja jest bezsensowną, jestem fanatykiem, moherem, resztę możesz sobie dopisać wg uznania...
Kiedyś opluwałem autorytety, ale to przeszłość...
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 22:50
yuraa napisał/a: |
coraz częsciej dociera do mnie że staż abstynencji nie jest żadnym miernikiem trzeźwości.
czasem podpowiadacz z miesięcznym stażem abstynencji palnie tekst że oczy się otwierają szeeeroko |
U mnie było tak:
Kiedy trafiłam do AA, nie piłam już dwa miesiące.
Kiedy pierwszy raz się odezwałam, nie piłam już trzy miesiące.
I potem tak gdzieś do roku trzeźwości strasznie dużo na tych mityngach gadałam. Byłam niezwykle elokwentna, dokonywałam wiekopomnych odkryć, wiedziałam już wszystko a nawet jeszcze więcej...
I wiesz co ci jeszcze powiem? Okropnie mnie wtedy ci "kombatanci" w AA wk***iali. Bo oni tak tylko słuchali, uśmiechali się tak jakoś głupkowato i kiwali głowami. I wygłaszali te swoje monologi, klepiąc po kilka razy to samo...
Boże, jacy oni byli *ku********cy!!!
A pewnego dnia na mityngu dotarł do mnie fragment jednego zdania z książki "Anonimowi Alkoholicy", który brzmiał: "Jeżeli pragniesz tego co my w AA posiadamy..."
I wtedy ja poczułam - nie zrozumiałam, tylko poczułam - co oni posiadają, a czego mi brakuje.
I dotarło do mnie, że kiedy mam non stop włączony nadajnik, to odbiornik mi nie działa i nic do mnie nie dociera.
I wtedy zaczęłam nie tylko słuchać, ale i słyszeć.
I teraz jestem trzeźwa dopiero siódmy rok...
I to bynajmniej nie jest koniec roboty...
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 06:02
staaw napisał/a: | teraz piszesz że roczna (jak moja) abstynencja może być więcej warta niż czyjaś, 30 letnia |
Jeżeli negujesz to zdanie, to znaczy że nie może. To gratuluje, kto tu jest fanatykiem... Wartość człowieka mierzona ilością dni nie picia, super.....
Tomoe - Pią 01 Kwi, 2011 06:23
Jeśli tak mało ważna jest dla ciebie liczba dni niepicia - to właściwie dlaczego się dzisiaj nie napijesz?
W końcu dzisiaj - to tylko jeden dzień.
Jakie to ma znaczenie czy będziesz przez ten jeden dzień trzeźwy czy pijany?
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 06:45
Tomoe napisał/a: | dlaczego się dzisiaj nie napijesz? |
To proste, nie pije bo nie chce przykrych konsekwencji jakie może nieść za sobą choćby jedno piwo. Nie chce już pić, bo dla mnie to trucizna. Jednocześnie, nawet jakbym się napił, to świat pewnie by się nie zawalił. Jacek określił to ładnie: głupio by się było zresetować.
Tak, głupio, bo postanowiłem nie pić. Jednocześnie jeżeli bym zrobił reset na 1000dniu czy 100tnym, nie ma znaczenia, taki sam przypadek.
Poznałem paru alkoholików niepijących po kilkanaście lat, co mogę o nich powiedzieć?
Wyglądają na życzliwych, ciepłych ludzi. Tak samo jak wielu tych po kilka miesięcy.
Liczy się człowiek, a człowiek to nie liczba od ostatniego picia, to kultura, intelekt, mentalność... Picie ma wpływ na te rzeczy, oczywiście, ale nie ma co mówić że ktoś kto przeszedł terapie lub dwie, walczy od wielu lat, zapił raz a teraz nie pije, czy liczba powiedzmy miesiąca ma w jego wypadku znaczenie?
Nie ma co onanizować się liczbami, czas jest o tyle dobry że uczy, kto nie pije 10lat i przeżył w tym czasie różne "ciekawe" momenty w których był narażony na pokusy, ok, jest bogatszy w doświadczenie, łatwiej mu rozpoznać, obronić się przed wrogiem.
Tomoe napisał/a: | Jakie to ma znaczenie czy będziesz przez ten jeden dzień trzeźwy czy pijany? |
Od kiedy to napicie kończy się na jednym dniu lub nie ma konsekwencji przez jakiś czas dla alkoholika? Na terapie marsz, douczyć się!!!
Tomoe - Pią 01 Kwi, 2011 06:54
Marc-elus napisał/a: |
Poznałem paru alkoholików niepijących po kilkanaście lat, co mogę o nich powiedzieć?
Wyglądają na życzliwych, ciepłych ludzi. Tak samo jak wielu tych po kilka miesięcy.
|
A jak długo ich znasz? Jak dobrze ich poznałeś? Czy to jest bliska znajomość, czy raczej powierzchowna? Ile tak naprawdę o nich wiesz?
Jeśli dla ciebie miesięczna czy roczna abstynencja jest tyle samo warta co trzydziestoletnia, to dlaczego tak bardzo ci zależy na tym żeby swoją abstynencję przedłużać?
Przecież mógłbyś ją zakończyć dziś, bez przedłużania co dziennie o jeden trzeźwy dzień.
Skoro trzymiesięczna jest tyle samo warta co trzydziestoletnia - to rozumiem że twoja trzymiesięczna ci w zupełności wystarczy - a na trzydziestoletniej ci nie zależy?
Dlaczego miałoby ci zależeć, skoro trzy miesiące to jest dla ciebie to samo co trzydzieści lat?
Naprawdę przestałeś pić tylko dlatego że tak postanowiłeś?
I nic więcej ci do tego nie było potrzebne oprócz twojego własnego postanowienia?
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 07:03
Tomoe napisał/a: | A jak długo ich znasz? Jak dobrze ich poznałeś? Czy to jest bliska znajomość, czy raczej powierzchowna? Ile tak naprawdę o nich wiesz? |
Znam ich mało, prawie w ogóle, dlatego nie mogę się na ten temat więcej wypowiedzieć.
Tomoe napisał/a: | Jeśli dla ciebie miesięczna czy roczna abstynencja jest tyle samo warta co trzydziestoletnia, to dlaczego tak bardzo ci zależy na tym żeby swoją abstynencję przedłużać? |
Nie zależy mi na liczbie, zależy mi na tym żeby alkohol nie dokonywał zniszczeń w moim życiu, z tego punktu widzenia czym dłużej nie pije tym więcej zyskuje.
Tomoe napisał/a: | Skoro trzymiesięczna jest tyle samo warta co trzydziestoletnia |
Nie jest tylko samo warta, bo jak napisałem ten co nie pije przez ileśtam lat jest bogatszy w doświadczenie. Tylko tyle, ale też aż tyle. Jednocześnie ten sam człowiek ma osobowość i intelekt, a więc te rzeczy determinują jego JA, tak sądzę... Bogatsze o to doświadczenie.
Tomoe napisał/a: | Naprawdę przestałeś pić tylko dlatego że tak postanowiłeś? |
Tomoe napisał/a: | to rozumiem że twoja trzymiesięczna ci w zupełności wystarczy |
Patrz pkt 2 tego posta
Nie pije nie dla samego nie picia, tylko żeby być wolnym od złych rzeczy jakie niesie za sobą picie.
Tomoe - Pią 01 Kwi, 2011 07:18
Marc-elus napisał/a: | czym dłużej nie pije tym więcej zyskuje
(...)
ten co nie pije przez ileśtam lat jest bogatszy w doświadczenie.
Tylko tyle, ale też aż tyle.
Jednocześnie ten sam człowiek ma osobowość i intelekt, a więc te rzeczy determinują jego JA, tak sądzę... Bogatsze o to doświadczenie.
|
BINGO.
Życzę ci zatem, żeby za trzydzieści lat twoja osobowość i twój intelekt były bogatsze o doświadczenie trzydziestu lat niepicia.
Ale pamiętaj że nazbierasz sobie te trzydzieści lat doświadczenia, którego teraz jeszcze ci brakuje, tylko jedną metodą - dodając sobie codziennie tylko jeden dzień abstynencji.
I pamiętaj, że do tego nie wystarczy ci twoje postanowienie.
Tak jak nie wystarczyło ci ono do tego żebyś przestał pić - tak samo nie wystarczy ci do tego, żeby nie wracać do picia.
Bo, jak powiada jeden mój przyjaciel, który jest trzeźwy ponad 20 lat - przestać pić to nie jest żadna sztuka. Każdy głupi potrafi przestać. Sztuka polega na tym, żeby już do picia nie wracać.
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 07:43
Dlatego mam pokorę w sobie, która jednocześnie nie wyłącza mojego myślenia.
Wiedźmo forum szwankuje, Tomoe widzi moje posty, trzeba coś z tym zrobić
Żartuje tylko, nie zamierzam się kłócić miłego dnia...
EDIT: zastanów się nad tym artykułem z pierwszego postu, jak i nad wypowiedzą Meszuge, nie znam go, nie wiem nic o nim, ale dobrze napisał....
Tomoe - Pią 01 Kwi, 2011 07:51
Widzę twoje posty, kiedy czytam forum niezalogowana.
Przecież jesteś moderatorem na innym forum, więc się świetnie na tym znasz i doskonale wiesz kiedy ignor działa a kiedy nie działa...
I doskonale wiesz, moderatorze, że w każdej chwili można ignora wyłączyć.
Ja ci to mam tłumaczyć?
Przecież masz doświadczenie...
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 07:56
Tomoe napisał/a: | Widzę twoje posty, kiedy czytam forum niezalogowana. |
Na "naszym" forum większość działów jest niedostępna dla niezalogowanych, więc mi to nie przyszło do głowy
Tomoe napisał/a: | I doskonale wiesz, moderatorze, że w każdej chwili można ignora wyłączyć. |
Pewnie, ale tutaj mamy taki ignor bez ignora, więc traci trochę sens że jest włączony, jak jest... Myślałem że właśnie wyłączyłaś, dlatego żartowałem.
Tomoe - Pią 01 Kwi, 2011 08:07
Dobrze myślałeś. Wyłączyłam, żeby z tobą pogadać. W dialogu ignor zdecydowanie by mi przeszkadzał.
A skoro już sobie rozmawiamy, to ci jeszcze powiem, że zwróciłam na uwagę na to co napisałeś - że masz w sobie pokorę, która ci nie wyłącza myślenia.
Wiesz co jest niezwykle ważne w trzeźwieniu? Nawet ważniejsze od myślenia? Dobry kontakt ze swoimi uczuciami. Słuchaj nie tylko swoich myśli, słuchaj też swoich uczuć.
Twój wewnętrzny nauczyciel na pewno jest w tobie, ale niekoniecznie i nie zawsze znajdziesz go w swojej głowie...
Sięgaj głębiej.
pinocchio - Pią 01 Kwi, 2011 08:14
staaw napisał/a: | Wspominałeś o 80% lekarzy, teraz piszesz że roczna (jak moja) abstynencja może być więcej warta niż czyjaś, 30 letnia, film z papieżem...
Na tym poziomie dyskusja jest bezsensowną, jestem fanatykiem, moherem, resztę możesz sobie dopisać wg uznania...
Kiedyś opluwałem autorytety, ale to przeszłość... | No to się trochę wyjaśniło.
A konkretnie dwie sprawy:
1. mylisz mnie z kimś innym, bo nigdy nie pisałem o żadnych 80% lekarzy, o żadnym filmie z papieżem,, itd...
2. skoro uważasz dyskusję za bezsensowną, to jej po prostu nie wszczynaj,
pozdrawiam,
staaw - Pią 01 Kwi, 2011 18:18
pinocchio napisał/a: |
1. mylisz mnie z kimś innym, bo nigdy nie pisałem o żadnych 80% lekarzy, o żadnym filmie z papieżem,, itd...
2. skoro uważasz dyskusję za bezsensowną, to jej po prostu nie wszczynaj,
|
Przepraszam, istotnie, miałem otwarte kilka kart i pomyliłem Ciebie z kimś innym w kwestii lekarzy i papieży.
Jednak to nie zmienia mojej wiary w autorytety, którą słowami:
pinocchio napisał/a: |
Bo to, że jegomoście "dłubią w krokach" dwie dekady, to co?
No kolana klękać przed nimi trzeba?
Tylko z powodu tego dłubania?
|
próbujesz podważyć.
Dziękuję Ci za lekcję że argumentować trzeba ostatnimi postami, a nie wyciągać z archiwum odgrzewanych kotletów...
Przepraszam jeszcze raz.
spec_50 - Nie 03 Kwi, 2011 09:37 Temat postu: Re: o dogmatach i dogmatykach
Tomoe napisał/a: | yuraa napisał/a: | Meszuge mi podpowiedział |
Ten sam Meszuge, który ostatnio do jednego alkoholika napisał tak?
Meszuge napisał/a: | Ja już widzę, że nie jesteś w stanie pisać o Programie i poszczególnych Krokach, bo po prostu nie masz o tym pojęcia |
Dodam tylko, że oceniony w ten sposób rozmówca nie pije ponad 20 lat, a jego sponsor, z którym pracuje nad programem od 18 lat, nie pije od 32 lat.
No cóż, jak widać, ksywka "Meszuge" zobowiązuje...
Znajdź ty sobie Jureczku innego podpowiadacza. |
A w mojej ocenie, ten "świr" /Meszuge/, wykazał się cierpliwością i odpornością na inwektywy Twoje i tego Twojego znajomego alkoholika pod swoim adresem,a tym samym dał przykład,że panuje nad swymi emocjami.Że nie tylko przestał pić...
Dobrze,że są tacy "podpowiadacze" jak On.
Czytam również to,co pisze "yuraa" i mam wrażenie,że stać Go na to,żeby sobie sam dobierał swoich "podpowiadaczy".
I też dobrze,że na tym forum jest ktoś taki ,jak "yuraa"
Pozdrawiam wszystkich!.
stiff - Nie 03 Kwi, 2011 10:06
spec_50 napisał/a: | A w mojej ocenie, ten "świr" /Meszuge/, |
Rozumiem ten cudzysłów i w mojej ocenie, to gruba przesada,
kiedy ktoś tak o nim pisze,ale poświecić życie dla trzeźwości,
to zbyt rozumne nie jest...
pinocchio - Nie 03 Kwi, 2011 14:16
Staaw,
nie ma sprawy, nie mam pretensji. Pomyłka może się zdażyć każdemu czlowiekowi.
Już raczej mógłbym mieć pretencje to takich osób jak Tomoe, która z pełnym wyrachowaniem pisze pod moim adresem takie brednie, jak wczesniej w tym wątku.
staaw napisał/a: | Jednak to nie zmienia mojej wiary w autorytety, którą słowami:
pinocchio napisał/a: |
Bo to, że jegomoście "dłubią w krokach" dwie dekady, to co?
No kolana klękać przed nimi trzeba?
Tylko z powodu tego dłubania?
|
próbujesz podważyć. |
W jaki sposób podważyć? Jakie autorytety?
Określenie o dłubaniu nie jest mojego autorstwa.
Zasłyszałem (a, raczej "zaczytałem") to na forach, właśnie od wieloletnich trzeźwiejących.
O, na przykład tutaj znajdziesz rozmowę na ten temat:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=93912#93912
Nie długość "trzeźwienia" czyni z człowieka autorytet.
W tej akurat sprawie uważam, że im szybciej się wytrzeźwieje tym lepiej.
stiff - Nie 03 Kwi, 2011 16:49
pinocchio napisał/a: | Nie długość "trzeźwienia" czyni z człowieka autorytet.
W tej akurat sprawie uważam, że im szybciej się wytrzeźwieje tym lepiej. |
Dokładnie tak...
staaw - Nie 03 Kwi, 2011 17:03
stiff napisał/a: | pinocchio napisał/a: | Nie długość "trzeźwienia" czyni z człowieka autorytet.
W tej akurat sprawie uważam, że im szybciej się wytrzeźwieje tym lepiej. |
Dokładnie tak... | Jednak roczny trzeźwik, mieniący się mocarzem nad mocarze jest nawet nie śmieszny, jest żałosny...
Na trzeźwienie trzeba czasu...
Kulfon - Nie 03 Kwi, 2011 17:19
staaw napisał/a: | Jednak roczny trzeźwik, mieniący się mocarzem nad mocarze jest nawet nie śmieszny, jest żałosny... |
a ja nawet roku abstynecji nie mam
szymon - Nie 03 Kwi, 2011 17:24
Kulfon napisał/a: | a ja nawet roku abstynecji nie mam |
nie martw się mój kulfonie, medalu i tak nie dostaniesz...
conajwyżej moje gratulacje
Jacek - Nie 03 Kwi, 2011 17:34
Kulfon napisał/a: | a ja nawet roku abstynecji nie mam |
nie ważne
ważne ile wziąłeś do siebie z tego okresu co już masz
Jacek - Nie 03 Kwi, 2011 17:37
loczek napisał/a: | conajwyżej moje gratulacje |
no to jest nas już dwóch
co czeka na ciebie Adasiu na stacji zwanej "roczek"
Kulfon - Nie 03 Kwi, 2011 17:46
Jacek napisał/a: | ważne ile wziąłeś do siebie z tego okresu co już masz |
w sumie to nie wiele, nadal depcze w miejscu,
z ta roznica ze wiekszosc czasu na trzezwo
staaw - Nie 03 Kwi, 2011 18:00
Kulfon napisał/a: | Jacek napisał/a: | ważne ile wziąłeś do siebie z tego okresu co już masz |
w sumie to nie wiele, nadal depcze w miejscu,
z ta roznica ze wiekszosc czasu na trzezwo |
A to że do domu idziesz po prostej to pies? Ile kilometrów już zaoszczędziłeś
Jacek - Nie 03 Kwi, 2011 18:06
Kulfon napisał/a: | z ta roznica ze wiekszosc czasu na trzezwo |
ważne że rozróżniasz te okresy i które korzyści przynoszą
ja gdy zacząłem smakować swej trzeźwości
wpatrzyłem się w styl pewnego starszego aowca
a na jego 5 lecie trzeźwości ,gdzie on się wyraził
- miałem już kilka pierwszych rocznic
miałem i kilka 2,3,4,ale po raz pierwszą 5 obchodzę
a gdy ja postanowiłem coś powiedzieć ująłem to tak
- kolega X może i nie trzeźwiał przykładnie
ale wyrażał się i jego opowieści były przykładne
i to ja na tych przykładach jego wypowiedziach ,trzeźwiałem
aż do dziś
co by znaczyło że brałem do siebie to co uznałem za pomocne dla mojego trzeźwienia
i poskutkowało
stiff - Nie 03 Kwi, 2011 19:02
staaw napisał/a: | Na trzeźwienie trzeba czasu... |
To fakt, ale kiedy trzeźwość sama w sobie staje sie sposobem na życie,
traktuje sie jak religie, to już nieporozumienie...
staaw - Nie 03 Kwi, 2011 19:21
stiff napisał/a: |
To fakt, ale kiedy trzeźwość sama w sobie staje sie sposobem na życie,
traktuje sie jak religie, to już nieporozumienie... |
Z tym się zgadzam, przegięcie w KAŻDYM kierunku jest szkodliwe
|
|