To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Tak bardzo chcę być wiarygodny.

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 20:34

Bardzo dziękuję za miłe przywitanie.

Tak patrząc na Wasz wiek (sam jestem po 30-stce), jestem bardzo podbudowany.
Dlaczego?
Dlatego, że od dziecka ciągnęło mnie do starszych. Z rówieśnikami prawie nigdy się nie dogadywałem. Na koloniach byłem zawsze w 'starszakach', oczywiście na własne życzenie. Obojętnie jaką podejmowałem pracę, to też zwracałem uwagę na to, aby współpracownicy byli ode mnie starsi.
Nawet w związkach (mimo że przeważnie partnerki były młodsze) to ciągneło mnie do starszych.

Dziwak?

Jeszcze za dzieciaka (czasy podstawówki, później LO) mówiono na mnie: 'stary maleńki'.

beata - Pią 01 Kwi, 2011 20:37

DDDMan napisał/a:
Nawet w związkach (mimo że przeważnie partnerki były młodsze) to ciągneło mnie do starszych.
To tak jak i mnie.Męża mam 8 lat starszego od siebie.Dziwaczka?
DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 20:45

beata napisał/a:
To tak jak i mnie.Męża mam 8 lat starszego od siebie.Dziwaczka?


Czy jesteś DDA/DDD? To podstawowe pytanie.

Widzisz, jak kobieta ma starszego faceta, to normalne. Jak facet ma starszą kobietę - to nienormalne (opieram się teraz o stereotypy). Chodzi mi o dużo starszą/straszego. 8 lat to nic.

Ja w życiu podejmowałem różne ekstrema, ale jak już mam być tak szczery, to potrafiłem w wieku 20. tworzyć luźny związek z kobietą, która była koło 50-tki.

Zresztą ja zawsze byłem uważany za 'hardkorowca', ale o tym może kiedyś tam,


Przepraszam za szczerość.


Edycja: W wieku 20. lat oczywiście. Zresztą tak, to był jeszcze XX wiek ;)

KICAJKA - Pią 01 Kwi, 2011 20:59

DDDMan napisał/a:
Widzisz, jak kobieta ma starszego faceta, to normalne. Jak facet ma starszą kobietę - to nienormalne (opieram się teraz o stereotypy). Chodzi mi o dużo starszą/straszego. 8 lat to nic.
Moja siostra nie ma nic wspólnego z DDD/DDA a po śmierci męża miała faceta najpierw 22 lata młodszego a potem 20 lat starszego 8| Każdy wybiera co mu pasuje ;)
DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:06

KICAJKA napisał/a:
Każdy wybiera co mu pasuje


Uwierz mi nie każdy, a przynajmniej nie DDA/DDD.

My (DDA/DDD) w większości nie umiemy kochać, bardziej jesteśmy z kimś ze względu:
- albo na litość,
- albo by zaspokoić jakieś swoje lub czyjeś wydumane zachcianki.

To nic ze świadomym wyborem nie ma. Naprawdę ;)

beata - Pią 01 Kwi, 2011 21:09

DDDMan napisał/a:
DDD?
Tak.DDD i współuzależniona.
DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:28

beata napisał/a:
Tak.DDD i współuzależniona.


Ok, niektórzy traktują to jako synonim.

beata - Pią 01 Kwi, 2011 21:37

DDDMan napisał/a:
w większości nie umiemy kochać, bardziej jesteśmy z kimś ze względu:
- albo na litość,
- albo by zaspokoić jakieś swoje lub czyjeś wydumane zachcianki.
Fakt.Bardzo długo uczyłam się miłości.Słowa tak proste dla wielu"kocham"po prostu nie chciały mi przejść przez usta.Weszłam w związek bo chciałam się uwolnić od matki.I z deszczu wpadłam pod rynnę.Związałam się z alkoholikiem. 8| W ostateczności nie wyszło mi to na złe,bo mąż nie pije,ja poukładałam sobie zycie,mogę śmiało powiedzieć,ze jestem szczęśliwa.Ale wiele pracy mnie to kosztowało.Wiele czasu zajęło mi poukładanie relacji z córką.
DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:42

beata, gratuluję!
Małgoś - Pią 01 Kwi, 2011 21:42

DDDMan napisał/a:
Uwierz mi nie każdy, a przynajmniej nie DDA/DDD.


Witaj :)

Czy znasz kogoś, kto nie jest DDD?
Bo ja nie znam ani jednej takiej osoby!
Jak się rozejrzę wokół, to każdy z moich znajomych czy gdzieś w rodzinie ma chore korzenie.

A wracając do wyborów... ja też wybierałam starsze towarzystwo, z rówieśnikami nie potarfiłam się dogadać. A jednak eks mąż - młodszy, aktualny partner też. :roll:

beata - Pią 01 Kwi, 2011 21:48

DDDMan napisał/a:
beata, gratuluję!
Dzięki.Wiem,że to głównie moja zasługa,bo to ja chciałam zmienić swoje życie,ale nic mi nie wychodziło dopóki gralam"Zosię samosię".Dopiero gdy poprosiłam o pomoc...zaczęło się coś zmieniać.Krok po kroczku i do przodu.Co nie znaczy,ze teraz jak mi fajnie spoczęłam na laurach.Nadal widzę w sobie niedociągnięcia i staram się je zmienić.
Ostatnio przyłapałam się na tym,że w momencię gdy ktoś mi dopiecze staję się po prostu niebezpieczna.Słownie potrafię wyrządzić komuś znacznie większą krzywdę niż On mnie.Staram się hamować,ale niestety nie zawsze mi to wychodzi. :szok:

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:50

Małgoś, witaj,

Małgoś napisał/a:
Czy znasz kogoś, kto nie jest DDD?
Bo ja nie znam ani jednej takiej osoby!
Jak się rozejrzę wokół, to każdy z moich znajomych czy gdzieś w rodzinie ma chore korzenie.


Pozostawię to bez komentarza;/

Małgoś - Pią 01 Kwi, 2011 21:52

DDDMan napisał/a:
Pozostawię to bez komentarza;/


Właśnie... ot rzeczywistość i tyle 8|

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:53

beata napisał/a:
Dzięki.Wiem,że to głównie moja zasługa,bo to ja chciałam zmienić swoje życie,ale nic mi nie wychodziło dopóki gralam"Zosię samosię".Dopiero gdy poprosiłam o pomoc...zaczęło się coś zmieniać.Krok po kroczku i do przodu.Co nie znaczy,ze teraz jak mi fajnie spoczęłam na laurach.Nadal widzę w sobie niedociągnięcia i staram się je zmienić.
Ostatnio przyłapałam się na tym,że w momencię gdy ktoś mi dopiecze staję się po prostu niebezpieczna.Słownie potrafię wyrządzić komuś znacznie większą krzywdę niż On mnie.Staram się hamować,ale niestety nie zawsze mi to wychodzi.



Dziękuję za szczerość. Ja też po prostu jestem już zmęczony tymi miliardami masek i ciągłego dopytywania, czy się normalnie zachowuję.

Chcę się leczyć!

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 21:57

Małgoś napisał/a:
Właśnie... ot rzeczywistość i tyle


Bardziej niż rzeczywistość Twoja postawa to bagatelizacja problemu.

Gdyby tak było nie byłoby narastających problemów DDA i DDD (poczytaj anglojęzyczne fora, to może zrozumiesz).

Ale myśl jak chcesz, Twoja rzeczywistość na szczęście nie zmienia rzeczywistości realnej ;)


Oczywiście bez urazy ;)

pterodaktyll - Pią 01 Kwi, 2011 21:58

A mnie się takie między 30 a 40 podobają. To ja też już DDDman jestem? :mysli:
Marc-elus - Pią 01 Kwi, 2011 22:00

pterodaktyll napisał/a:
między 30 a 40 podobają

No zdecydowanie, moja narzeczona jest dwa lata starsza ode mnie :mgreen:

Małgoś - Pią 01 Kwi, 2011 22:03

DDDMan napisał/a:
postawa to bagatelizacja problemu.


Jesteś w dużym błędzie sądząc że bagatelizuję.
Zrozumiałam kiedyś, że świata nie zbawię, mam wpływ jedynie na siebie i jeśli coś mi żyć przeszkadza to skupiam się na tym.
Nie jest sztuką usiąść i płakać nad swoim marnym losem, chorą matką, ojcem, mężem. Sztuką jest pomyśleć o sobie... a nie ciągle o nich!

Przeczytaj co mam napisane w podpisie, może wtedy zrozumiesz co mam na myśli.

beata - Pią 01 Kwi, 2011 22:04

DDDMan napisał/a:
tymi miliardami masek
Ja też ich trochę miałam.
Mąż pije?-Maska.A skąd wcale nie.
W domu są awantury?-Maska...nie no czasem się trochę pokłócimy.
Najgorsze maski wkładałam,gdy udawałam,że jestem szczęśliwa,zadowolona z życia.Zakładałam maski,aby ktoś mnie polubił.Chciałam być taka jaką chcieli mnie widzieć ludzie,lub po prostu mi się wydawało,ze Oni tego chcą.Nie miałam swojego zdania,myślałam i mówiłam to co inni. :(
Aż nadszedł dzień gdy zrzuciłam je mam nadzieję,że już wszystkie i powiedziałam.."Hej taka jestem,mam swoje zdanie,czuję złość,radość,nie podoba mi się to czy tamto"Jestem jaka jestem i już.
Kiedyś ciocia napisała mi na gg takie słowa"Jesteś wyjątkowa,jedyna w swoim rodzaju i nie ma takiej drugiej na świecie jak Ty"Dobrze zapamiętałam sobie te słowa.

I wiesz co DDDMan?Ty też jesteś wyjątkowy,jedyny w swoim rodzaju.I nie ma na świecie takiego drugiego jak Ty. :pocieszacz: Postaraj się po prostu w to uwierzyć.

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 22:08

Małgoś napisał/a:
Jesteś w dużym błędzie sądząc że bagatelizuję.
Zrozumiałam kiedyś, że świata nie zbawię, mam wpływ jedynie na siebie i jeśli coś mi żyć przeszkadza to skupiam się na tym.
Nie jest sztuką usiąść i płakać nad swoim marnym losem, chorą matką, ojcem, mężem. Sztuką jest pomyśleć o sobie... a nie ciągle o nich!

Przeczytaj co mam napisane w podpisie, może wtedy zrozumiesz co mam na myśli.



Przeczytaj swoje pytania do mnie, a zrozumiesz swój błąd. Chociaż ja tu nie jestem od wytykania błędów.

Jasne, że przeczytałem. Nawet prześledziłem Twoje wpisy sprzed kilku tygodni.

I?

Wg Ciebie może ja nic nie rozumiem i dalej brnę w zaparte, że mam 'zbawiać' innych.
To jeszcze raz napiszę: wg Ciebie ;)


Myślę, że chociaż niektórzy jasno odczytali moją prośbę.

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 22:12

beata napisał/a:
I wiesz co DDDMan?Ty też jesteś wyjątkowy,jedyny w swoim rodzaju.I nie ma na świecie takiego drugiego jak Ty. Postaraj się po prostu w to uwierzyć.


Dziękuję. Piękne słowa.

Tylko, że ja DDD i współuzależnienie uważam za chorobę, którą trzeba leczyć, nie prochami (chociaż czasami mogą wspomagać, np. w stanach lękowych) a psychoterapią.

beata - Pią 01 Kwi, 2011 22:14

DDDMan napisał/a:
Tylko, że ja DDD i współuzależnienie uważam za chorobę, którą trzeba leczyć, nie prochami (chociaż czasami mogą wspomagać, np. w stanach lękowych)
lub tak jak w moim przypadku w stanach depresyjnych połączonych z myślami samobójczymi.Mnie leki pomogły. :) Oczywiście jako dodatek do pracy nad sobą.
Małgoś - Pią 01 Kwi, 2011 22:19

DDDMan napisał/a:
zrozumiesz swój błąd. Chociaż ja tu nie jestem od wytykania błędów.


Szkoda mi czasu na na takie odbijanie piłeczki. Ty być może masz go nadmiar jak sądzę bo
DDDMan napisał/a:
Nawet prześledziłem Twoje wpisy sprzed kilku tygodni


A zagadałam, bo to co napisałeś w jakiś sposob przyciągnęlo moją uwagę, tyle że nie widzę sensu drążyć w nieskończoność przyczyn skoro już się je zna. Trzeba je zmieniać, działać, dojrzewać do samodzielnego myślenia i stanowienia o sobie a pierwszym poważnym krokiem jest właśnie uświadomienie sobie, że ja i tylko ja mam swoje życie w swoich rękach.

DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 22:25

Małgoś napisał/a:
A zagadałam, bo to co napisałeś w jakiś sposob przyciągnęlo moją uwagę, tyle że nie widzę sensu drążyć w nieskończoność przyczyn skoro już się je zna. Trzeba je zmieniać, działać, dojrzewać do samodzielnego myślenia i stanowienia o sobie a pierwszym poważnym krokiem jest właśnie uświadomienie sobie, że ja i tylko ja mam swoje życie w swoich rękach.


No właśnie. Dlatego nie odbijajmy piłeczki. Ty uważasz, że wszyscy sa DDD ;) I tak uważaj, to Twoje zdanie - wg Ciebie prawdziwe. Właśnie nie mam czasu i energii by cokolwiek komuś uświadamiać, bo i po co?



beata napisał/a:
lub tak jak w moim przypadku w stanach depresyjnych połączonych z myślami samobójczymi.Mnie leki pomogły. Oczywiście jako dodatek do pracy nad sobą.


Tak. Ja zaczynam życie od początku, choć dalej się łapie na przepraszaniu, tłumaczeniu, szukaniu aprobaty itd.

Choć wg niektórych jeszcze nie uświadomiłem sobie, że moje życie w moich rękach ;)

beata - Pią 01 Kwi, 2011 22:51

DDDMan napisał/a:
że moje życie w moich rękach
To jest podstawa do zdrowienia.
DDDMan - Pią 01 Kwi, 2011 22:57

beata,

Ale mam usilnie znowu się tłumaczyć, że sobie to uświadomiłem? ;)

Chyba żartujesz, albo też myślisz, że cały czas chcę, aby moje życie przeżył ktoś inny, czyli że jestem nieuświadomiony ;)

pterodaktyll - Pią 01 Kwi, 2011 23:01

Dyskusja Definitywnie Do du** ............jest :papa2:
beata - Sob 02 Kwi, 2011 06:42

DDDMan napisał/a:
Ale mam usilnie znowu się tłumaczyć, że sobie to uświadomiłem? ;)
Nie.Czytałam Twój wątek w dziale DDA i Ci wierzę.
DDDMan - Sob 02 Kwi, 2011 14:18

beata napisał/a:
Nie.Czytałam Twój wątek w dziale DDA i Ci wierzę.


Zapraszam do przeczytania mojego nowego wpisu w 'Mojej historii ...'



Wracając do porad i ironii niektórych użytkowników ;)

Podkreślam, cenię sobie zarówno swój (no może swój to mniej), jak i innych czas.

Zastanawiam się jednak, czy Marc-elus nie porywa się z motyką na księżyc wyciągając do mnie pomocną dłoń. Zupełnie inny problem, więc szansa zrozumienia jego mnie (i mnie jego) jest bliska niestety zeru.

Więc Marc-elus, jeśli nie zmieniasz zdania co do spotkania, ja też nie zmieniam. To może być ciekawe doświadczenie: niepijący alkoholik + DDD.

Małgoś - Sob 02 Kwi, 2011 22:23

DDDMan napisał/a:
Ty uważasz, że wszyscy sa DDD


Ja napisałam, że nie znam ani jednej takiej osoby,(a nie że wszyscy mają dysfunkcyjne korzenie) co nie oznacza, że wszyscy znani mi ludzie są nieszczęśliwi. Bo wśród DDD znam też szczęśliwych... ale wymagało to od nich wysiłku, pracy nad sobą.

DDDMan - Sob 02 Kwi, 2011 22:51

Cytat:
Ja napisałam, że nie znam ani jednej takiej osoby,(a nie że wszyscy mają dysfunkcyjne korzenie) co nie oznacza, że wszyscy znani mi ludzie są nieszczęśliwi. Bo wśród DDD znam też szczęśliwych... ale wymagało to od nich wysiłku, pracy nad sobą.


W takim razie przepraszam. Pokrętnie zrozumiałem.

Wysiłek, praca nad sobą. Jak najbardziej!

Wiem, że też mogę być szczęśliwym człowiekiem.

Małgoś - Sob 02 Kwi, 2011 23:06

DDDMan napisał/a:
Pokrętnie zrozumiałem.


Jak sięgnąć pamięcią ludziska wychowywali się w rodzinach niekompletnych, z przegięciami w stronę pracy, religii... a jednak niektórym udało się odzyskać równowagę, zdrowe podejście do swojej osoby i otoczenia. Bo jest właśnie tak jak napisałeś, trzeba uświadomić sobie, że mogę być szczęśliwym człowiekiem.
Nie jestem biegła w terapiach, swoje skrzywienia prostowałam raczej sama, ew. przy pomocy przyjaciół i w dłuższym okresie czasu. Ale to znów nie oznacza, że czuję się całkowicie zdrowa, bo pewne kompleksy wciąż ze mnie wyłażą.

Dziś padam na nos, wiosenne porządki dały mi w kość, ale wpadnę jeszcze... ;)

DDDMan - Sob 02 Kwi, 2011 23:34

To buduje, co piszesz. Albo zastosowałaś łagodniejszy styl, albo ja schowałem 'pazury', albo i to i to ;)

Istotnie, nie ma idealnych rodzin, ale są ludzie bardziej i mniej wrażliwi, podatni choćby na zastraszenie, ulegli innym. Tak było w mojej rodzinie. Ojciec terroryzował mnie, moją siostrę, Mamę. Nauczył kłamać, nauczył nienawiści do innych, skłócił Mamę, mnie i siotrę z rodziną, przypiął nam łatkę chorych psychicznie. Mimo to byłem mu wierny jak pies.

Dopiero po ponad 30. latach, ja ogołocony ze wszystkiego, odsunięty od ludzi, skrajnie nieufny zrobiłem sobie SZCZERY rachunek sumienia. I wszystko wyszło...

Zaczynam życie od nowa.

Żeglarz - Pon 04 Kwi, 2011 10:19

Dla wielu osób przebaczenie swojemu oprawcy stało się drogą do zdrowienia.
Mi osobiście również pomogło.

Pozdrawiam, Paweł

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 14:37

Żeglarz napisał/a:
Dla wielu osób przebaczenie swojemu oprawcy stało się drogą do zdrowienia.


Ja uważam, że bez przebaczenia nie ma szansy na własny rozwój, bo trzymanie urazy jest poważną blokadą (głównie energetyczną).

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 14:40

DDDMan napisał/a:
są ludzie bardziej i mniej wrażliwi, podatni choćby na zastraszenie, ulegli innym.


Na szczęście są tacy ludzie..... ;)

Marc-elus - Pon 04 Kwi, 2011 14:53

Żeglarz napisał/a:
Dla wielu osób przebaczenie swojemu oprawcy stało się drogą do zdrowienia.

Małgoś napisał/a:
bez przebaczenia nie ma szansy na własny rozwój

A ja uważam że do przebaczenia potrzeba dwóch stron, jeżeli jedna z nich nie ma choćby minimum refleksji nad swoim zachowaniem czy sytuacją to nie zasługuje na przebaczenie.
A bohater tego tematu zasługuje żeby nie niepokojony ułożyć sobie życie, z dala od ...., tylko omyłkowo nazywanego człowiekiem.

EDIT: Nie zrozumcie mnie źle, mi chodzi tylko o DDDMana, ale sądzę że rozdrapywanie tematu w postaci wybaczania może mu nie służyć, życie to nie bajka....

Żeglarz - Pon 04 Kwi, 2011 19:05

Marc-elus napisał/a:
A ja uważam że do przebaczenia potrzeba dwóch stron, jeżeli jedna z nich nie ma choćby minimum refleksji nad swoim zachowaniem czy sytuacją to nie zasługuje na przebaczenie.

Myślę, że należy rozróżnić przebaczenie od pojednania.
Uważam, że przebaczyć można jednostronnie, owszem żeby się pojednać potrzeba refleksji "złoczyńcy" i skruchy.
Według mnie przebaczenie bardziej jest potrzebne osobie poszkodowanej. Uraza w sercu jest jak niezagojona rana, która ciągle się jątrzy i boli.
Oczywiście to jest moje osobiste zdanie na ten temat. Co prawda, poparte doświadczeniem.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 19:15

Żeglarz napisał/a:
Dla wielu osób przebaczenie swojemu oprawcy stało się drogą do zdrowienia.
Mi osobiście również pomogło.


Mnie przede wszystkim bardzo dużo pomogło odcięcie się od źródła uzależnienia, czyli od mojego ojca.

Już mnie nie sprawdza, nie dzwoni (a wcześniej dzwonił codziennie i musiałem mu zdawać relację z całego dnia) itd.

Przebaczenie swojemu opracy. No tak, ale łatwiej jest chyba przebaczyć alkoholikowi, który się upamiętał, niż człowiekowi, który nie jest w ogóle świadomy swoich błędów i jeszcze ma żal do wszystkich, że się od niego odsuwają, toksyczny wampir, tak? ;)



Marc-elus napisał/a:
A ja uważam że do przebaczenia potrzeba dwóch stron, jeżeli jedna z nich nie ma choćby minimum refleksji nad swoim zachowaniem czy sytuacją to nie zasługuje na przebaczenie.



Otóż to. Ja już próbowałem niemal wszystkich sposobów, by dotrzeć do zatwardziałego serca i umysłu tego człowieka.
Nawet pozornie sobie wybaczyliśmy, ale trwało to kilka dni. To tak jak kajanie się dwóch nienawidzących się kibiców przeciwnych drużyn po śmierci papieża. Ile trwała pozorna zgoda ? ;)

Ty chyba powoli łapiesz o co mi chodzi, a może załapałeś prędzej niż bym się tego spodziewał.

U alkoholika środkiem ucieczki od problemów jest alkohol.
U uzależnionego od ojca środkiem ucieczki jest ktoś, kto mógłby zastąpić ojca.

Alkoholik powinien unikać alkoholu, uzależniony od ojca powinien unikać ojca (i oczywiście nie szukać sobie jego zastępcy).

Alkoholik wie, czym się może skończyć choć niewinny łyk.
Ja wiem, czym się może skończyć choć niewinne spotkanie rodzinne z moim ojcem, rozmowa telefoniczna a nawet myśl o tym sku....synie.


Alkoholik nienawidzi alkoholu.
Ja nienawidzę ojca.


Alkoholik mówi stanowcze NIE i chce wytrwać w swoim postanowieniu.
I ja też mówię stanowcze NIE i chcę wytrwać w swoim postanowieniu.


Może teraz choć trochę przybliżyłem podobieństwa mojego problemu do alkoholizmu.

Klara - Pon 04 Kwi, 2011 19:24

Kiedy poskładałam różne rodzinne opowieści i uświadomiłam sobie (że tak powiem - w całej pełni), że mój apodyktyczny ojciec był DDA, wtedy spokojnie wybaczyłam mu jego zachowanie i to, że się go bardzo bałam nawet wtedy, gdy byłam dorosła i miałam już swoją rodzinę.
Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 20:48

Klara napisał/a:
mój apodyktyczny ojciec był DDA, wtedy spokojnie wybaczyłam mu jego zachowanie


Już kiedyś pisałam tu, że każdy ma swoje życie, doświadczenia i tylko jemu znane powody dla takiego czy innego parszywego zachowania. Ja to sobie tłumaczyłam zawsze tak: on robi tylko tak jak potrafi, widocznie inaczej nie umie. I to mi bardzo pomaga nadal, gdy mam do czynienia z czyjąś niegodziwością. Odcinam się od niej w ten sposób, to nie moje.

Marc-elus napisał/a:
do przebaczenia potrzeba dwóch stron, jeżeli jedna z nich nie ma choćby minimum refleksji nad swoim zachowaniem czy sytuacją to nie zasługuje na przebaczenie.

Przebacza się dla siebie samego, by pozbyć się swojej rany, bólu.
W przypadku DDMana myślę, że najlepszym wyjściem było by definitywne zerwanie kontaktów przy równoczesnym wyraźnym powiedzeniu powodu, tzn że kontakt z ojcem powoduje kolejne cierpienia, utrudnia oczyszczenie się ze złych wspomnień, że nie akceptowalne jest poddawanie się kontroli ojca będąc dorosłym już człowiekiem. DDMan koniecznie powinien ustalić (i jej pilnować) swoją nieprzekraczalną granicę.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 21:56

Małgoś napisał/a:
W przypadku DDMana myślę, że najlepszym wyjściem było by definitywne zerwanie kontaktów przy równoczesnym wyraźnym powiedzeniu powodu, tzn że kontakt z ojcem powoduje kolejne cierpienia, utrudnia oczyszczenie się ze złych wspomnień, że nie akceptowalne jest poddawanie się kontroli ojca będąc dorosłym już człowiekiem. DDMan koniecznie powinien ustalić (i jej pilnować) swoją nieprzekraczalną granicę.


Racja.

Jeszcze raz przytoczę tu podobieństwo do alkoholizmu. Tak jak alkoholik powinien unikać kontaktu z alkoholem, tak też ja kontaktu z ojcem.

Granicą jest sam środek uzależniający. Kilka lat temu spędziłem Wigilię z ojcem i jego klakierami, mimo że bardzo tego nie chciałem. Ojciec wręcz mnie na kolanach prosił, żebym przyjechał i udał, że wszystko jest w porządku. Nie chciałem się dzielić z nim opłatkiem, a on na to: 'to jak to będzie wyglądało, że się nie dzielisz z ojcem?'
No dobra. Przełamałem się i podzieliłem się z nim opłatkiem w duchu życząc mu wszystkiego najgorszego.

I jaki tego efekt? Połamałem się z nim opłatkiem, a za kilka godzin go pobiłem.

Wniosek? Nie strawiłem tej obłudy.

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 22:06

DDDMan napisał/a:
przytoczę tu podobieństwo do alkoholizmu. Tak jak alkoholik powinien unikać kontaktu z alkoholem, tak też ja kontaktu z ojcem.


zgadzam się...
ale poprzestając na ograniczeniu pozostaniesz na tzw d*** ale w głowie, w tobie tej trucizny wcale ubywać nie będzie.

A życie w obłudzie... jeśli ojcu odpowiada - proszę bardzo, ale Ty nie musisz w taki sam sposób, masz swoje życie i swój na nie sposób, a jeśli jeszcze nie masz to szukaj, znajdziesz na pewno.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 22:19

Małgoś napisał/a:
masz swoje życie i swój na nie sposób, a jeśli jeszcze nie masz to szukaj, znajdziesz na pewno.


Jeszcze nie mam, na razie raczkuję. Ale wiem, że znajdę.


Gdy moja Mama umierała powiedziała mi takie słowa: 'obyś nigdy nie był taki, jak ojciec'.
Gdy moja babcia umierała powiedziała mi identyczne słowa.

Ale przecież nie wyjdą z zaświatów i nie staną w mojej obronie ;)

Jednak nie jestem na pozycji straconej, bo mam świadka na prawdziwość mojej historii - moją siostrę. Mam nadzieję, że i wkrótce ona się przebudzi. Póki co panicznie się boi ojca i tkwi w uzależnieniu: nienawidzi go, a dzwoni, jeździ do niego ze swoim synkiem, by dziadek mógł nacieszyć się wnuczkiem.

Jej historia jest bardzo podobna do mojej (też uciekła z domu od ojca), ale i tak zbyt burzliwie wszedłem na to forum, więc na razie spasuję ze szczegółowością ;)

Flandria - Pon 04 Kwi, 2011 22:39

jakoś trudno mi się czyta o przebaczaniu itp

jak (jeśli) przyjdzie odpowiedni czas - to i przebaczenie się znajdzie (samo!)

pisanie o przebaczeniu komuś, kto wiele wycierpiał i nadal nie radzi sobie z sytuacją (ze swoim życiem itp) - z mojego punktu widzenia - jest okrucieństwem i nie powinno mieć miejsca na forach tego typu

z drugiej strony - pisanie o swoich rodzicach, wylewanie żali na forach jest niebezpieczne. Każdy "mondry" może się wypowiedzieć, udzielić "super" rad, skrytykować itp
Osobiście bardzo nie polecam.
Najlepiej zrobić coś takiego na terapii

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 22:49

Flandra napisał/a:
pisanie o przebaczeniu komuś, kto wiele wycierpiał i nadal nie radzi sobie z sytuacją (ze swoim życiem itp) - z mojego punktu widzenia - jest okrucieństwem i nie powinno mieć miejsca na forach tego typu


Może masz rację... ale czy rozpamiętywanie, przyciąganie pamięcią traumatycznych często wspomnień może czemuś służyć (poza oczyszczeniem)?. W odpowiednim czasie będzie co ma być, może nawet dojdzie do przebaczenia... pod warunkiem, że będzie się go chciało, zrozumie się jego potrzebę. Ciągłe unikanie, spychanie tematu nie rozwiązuje niczego.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 22:57

Flandra napisał/a:
z drugiej strony - pisanie o swoich rodzicach, wylewanie żali na forach jest niebezpieczne. Każdy "mondry" może się wypowiedzieć, udzielić "super" rad, skrytykować itp
Osobiście bardzo nie polecam.


A czytałaś moją historię? Pytam, gdyż określiłem tam jasno czego oczekuję.
A do wirtualnych porad jestem bardzo zdystansowany.

Z drugiej strony nie mam absolutnie nic do stracenia (niczego się nie dorobiłem, z rodziną mnie skłócił ojciec, ale w ogóle do nich nie tęsknię).

Mam tylko siebie i to co na mnie (no ciuchy na zmianę też mam, laptop i telefon). I zaczynam życie od początku. Chciałbym nie oglądać się za siebie, tylko żyć przyszłością, a nie przeszłością.
W takim układzie mam tylko i wyłącznie chyba coś do zyskania ;)


Flandra napisał/a:
Najlepiej zrobić coś takiego na terapii


A może być amatorska terapia? Bo chyba na profesjonalną jeszcze gotów nie jestem (m.in. finansowo).


Póki co zainaugurowaliśmy mitingi w Warszawie. Marc-elus, staaw i ja. W jakimś stopniu zaufaliśmy sobie i na razie jest chyba OK.

Flandria - Pon 04 Kwi, 2011 23:56

Małgoś napisał/a:
ale czy rozpamiętywanie, przyciąganie pamięcią traumatycznych często wspomnień może czemuś służyć


to objaw, sygnał, że coś jest nie tak, że coś trzeba sobie przepracować
i dokładnie wiadomo o jaki problem chodzi
"przebaczenie"może tylko ten objaw stłamsić, a co za tym idzie - utrudnić leczenie

DDDMan napisał/a:
A może być amatorska terapia? Bo chyba na profesjonalną jeszcze gotów nie jestem (m.in. finansowo).


to może poszukaj dobrej psychoterapii z NFZet?
jeśli nie DDA/DDD to nerwice itp
Choć w Wawie (z tego co słyszałam) czeka się dosyć długo :/

cokolwiek postanowisz - życzę powodzenia i trzymam kciuki :)

Żeglarz - Wto 05 Kwi, 2011 08:51

Flandra napisał/a:
pisanie o przebaczeniu komuś, kto wiele wycierpiał i nadal nie radzi sobie z sytuacją (ze swoim życiem itp) - z mojego punktu widzenia - jest okrucieństwem i nie powinno mieć miejsca na forach tego typu

z drugiej strony - pisanie o swoich rodzicach, wylewanie żali na forach jest niebezpieczne. Każdy "mondry" może się wypowiedzieć, udzielić "super" rad, skrytykować itp


Według mnie to forum chyba właśnie po to powstało, żeby na nim pisać o swoich problemach i dzielić się swoimi doświadczeniami, a nie tylko po to, żeby było fajnie, miło i przyjemnie.

Flandra napisał/a:
Najlepiej zrobić coś takiego na terapii


W takim przypadku to forum powinno mieć tylko jeden wątek z jednym wpisem brzmiącym np. "wszyscy cierpiący, mający problemy ze sobą lub z bliskimi zgłoście się na terapię". Można by było jeszcze umieścić "listę Klary" z adresami ośrodków i to by było na tyle.

Samo uzewnętrznienie swoich problemów, choćby na tym forum już jest swoistego rodzaju terapią i wielu osobom jest potrzebne.
A o skuteczności dzielenia się doświadczeniami chyba nie trzeba pisać, bo jest to aż nadto widoczne w wielu wypowiedziach tego forum.

DDDMan - Wto 05 Kwi, 2011 15:39

Żeglarz napisał/a:
Samo uzewnętrznienie swoich problemów, choćby na tym forum już jest swoistego rodzaju terapią i wielu osobom jest potrzebne.
A o skuteczności dzielenia się doświadczeniami chyba nie trzeba pisać, bo jest to aż nadto widoczne w wielu wypowiedziach tego forum.



Też tak uważam.

Wielu żyje po prostu złudzeniami (np. mój były kolega - DDA): ja jestem DDA? A skądże.

Sam wyszukiwałem sobie przez niemal 30 lat różnych chorób celem usprawiedliwienia swoich zachowań: ja uzależniony od ojca? A skądże. I maska.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group