WSPÓŁUZALEŻNIENIE - ...?
olinka - Śro 05 Paź, 2011 21:24 Temat postu: ...? Cześć, jestem jedną z wielu żon alkoholików. Mój obecny dramat jest kontynuacją mojego dzieciństwa . Mój ojciec jest alkoholikiem... od zawsze pamiętam awantury w domu. Krzyki, wrzaski, rękoczyny. Raz, gdy był w alkoholowym amoku groził mi nożem, że mnie zabije. Na szczęście udało mi się uciec. Mama=kobieta walcząca o normalną rodzinę. Starała się nas (mnie i brata) chronić przed ojcem. Ale trauma pozostała... Zawsze zarzekałam się, że moim dzieciom takiego piekła nie zafunduje..... I tu poniosłam wielką porażkę. Związałam się z alkoholikiem. Od mniej więcej 0.5 roku mój mąż leczy się u psychiatry. Bierze leki. Byłam przekonana, że to już duży krok i że tym razem się uda.....ale po tych kilku spokojnych miesiącach wczoraj znowu "zapił". Dziś rano odprowadził dzieci do przedszkola po czym oddał się "swojej przyjemności". Do pracy już nie dotarł- co gorsze pracujemy razem. Za każdym razem kiedy on zapija ja zarzekam się że to już koniec, że to ostatni raz był... że czas z tym skończyć.... ale nadal w tym tkwię. Nie potrafię znaleźć w sobie wystarczająco siły żeby odejść bo: bo sobie nie poradzę, bo są dzieci - które chcą mieć ojca, bo są wspólne zobowiązania, bo co inni powiedzą, bo taki mam wzorzec wyniesiony z domu rodzinnego (żeby próbować). Najgorsze jest to, że mam świadomość tego, że tym sposobem funduję swoim dzieciom ten sam koszmar, który ja przeszłam w domu rodzinnym. Jak znaleźć w sobie siłę, żeby w końcu zrobić pierwszy krok w kierunku normalności? Pomocy....
pterodaktyll - Śro 05 Paź, 2011 21:30
olinka napisał/a: | Jak znaleźć w sobie siłę, żeby w końcu zrobić pierwszy krok w kierunku normalności? Pomocy.... |
Witaj, jak tu wpadną nasze Al-Anonki, to wszystko Ci powiedzą
endriu - Czw 06 Paź, 2011 05:56
Olinka
Na razie czytaj
pietruszka - Czw 06 Paź, 2011 06:47
olinka napisał/a: | pierwszy krok |
al-anon lub/i wizyta w poradni leczenia alkoholizmu i współuzależnienia
tylko tyle i aż tyle
olga - Czw 06 Paź, 2011 07:01
Witaj Olinko - Olga współuzależniona
Babeta35 - Czw 06 Paź, 2011 07:10
Witaj Olinko-Beata współuzależniona od wszystkich
Klara - Czw 06 Paź, 2011 08:23
Witaj Olinko
Przeczytaj wszystko to, co zawiera link który Ci podał Endriu i posłuchaj rady Pietruszki.
Gdybyś nie trafiła na adresy terapii i Al-Anonu, to ułatwię Ci życie
Terapia: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Wydzielam Twoje posty w oddzielny wątek.
martolinda - Czw 06 Paź, 2011 09:26
witaj Olinko! wiem, co czujesz, jestem w podobnej sytuacji i nie mnie radzić, ale wiem jak trudne jest odejscie . tez tkwie w takim zwiazku(tylko nie mam doswiadczen z ojcem alkoholikiem-na szczescie). takze codziennie sie zarzekam, ze jutro cos z tym zrobie,a nadal w tym tkwie i nadal zyje nadzieja...
szkoda mi corki i wiem, ze ona potrzebuje ojca, tylko ze wiem tez ze potzrebuje szczesliwej matki i odpowiedzialnego ojca, a nie takiego ktorego nic nie obchodzi tylko czubek wlasnego nosa.
jestem z toba i trzymam kciuki za podjecie dobrych krokow:)
KICAJKA - Czw 06 Paź, 2011 13:17
Witam Cię olinko
ZbOlo - Czw 06 Paź, 2011 13:42
olinka napisał/a: | Cześć, jestem jedną z wielu żon alkoholików. |
...cześć... ZbOlo, jeden z wielu alkoholików....
Borus - Czw 06 Paź, 2011 13:53
Cze3ść Olinko...
Estera - Czw 06 Paź, 2011 16:33
witaj Olinko
Estera-współuzależniona
Słuchaj Pietruszki i Klary, to bardzo mądre kobiety, które niejednej z nas pomogły (mi osobiście też). Ze swojego podwórka mogę dodać, że bez terapii i od niedawna spotkań al-anon tkwiłabym dalej w kalejdoskopie nieszczęścia, iluzji, braku poczucia własnej wartości itp. Powoli widzę światełko w tunelu. Warto pocierpieć, żeby teraz być tu gdzie jestem.
Trzymam kciuki za Ciebie
pterodaktyll - Czw 06 Paź, 2011 17:09
Babeta35 napisał/a: | Beata współuzależniona od wszystkich | Znaczy siem ode mnie też?
małami - Czw 06 Paź, 2011 18:24
Witam Cię Olinko, doskonale Cię rozumiem, sama przechodzę przez to wszystko choć na szczęście znalazłam tyle siły by odejść od męża i uwierz mi lepszej decyzji nie mogłam podjąć. Jeszcze trochę i żyjąc z nim pod jednym dachem chyba bym zwariowała. Ale zdaję sobie sprawę, że nie każda kobieta ma się gdzie wyprowadzić, a podjęcie takiej decyzji jest bardzo trudne. olinka napisał/a: | Za każdym razem kiedy on zapija ja zarzekam się że to już koniec, że to ostatni raz był... że czas z tym skończyć.... ale nadal w tym tkwię. Nie potrafię znaleźć w sobie wystarczająco siły żeby odejść bo: bo sobie nie poradzę, bo są dzieci - które chcą mieć ojca, bo są wspólne zobowiązania, bo co inni powiedzą, bo taki mam wzorzec wyniesiony z domu rodzinnego (żeby próbować). | To samo robiłam, też za każdym razem gdy mąż pił zarzekałam, ze to koniec ale później wymiękałam, też nie potrafiłam znaleźć w sobie siły, żeby odejść. Walczyłam o to, żeby mąż wogóle nie pił - bez skutku.Walczyłam o to,żeby chociaż pił mniej, próbowałam ograniczać jego picie - bez skutku. W końcu dotarło do mnie, że jego nie uratuję, bo on sam tego nie chce, za to mogę uratować siebie i dzieci. Musisz działać, bo czekanie nic nie zmieni, a sytuacja będzie się pogarszać. Polecam Ci terapię, książki, artykuły na temat alkoholizmu i współuzależnienia no i oczywiście to forum Mi bardzo pomagały rozmowy z przyjaciółką, z mamą, które wiedziały dobrze co się dzieje i zawsze pomagały mi jakoś stanąć na nogi w trudnych chwilach. olinka napisał/a: | bo są wspólne zobowiązania, | też takie posiadam, ale trzeba szukać jakiegoś rozwiązania, na pewno nie jest to powód, żeby żyć z alkoholikiem. olinka napisał/a: | bo co inni powiedzą | a co Cię inni obchodzą?Inni mają swoje życie, to ty musisz się użerać z alkoholikiem i cierpieć. To Twoje życie i tylko ty możesz je zmienić. olinka napisał/a: | bo taki mam wzorzec wyniesiony z domu rodzinnego (żeby próbować) | To zmień ten wzorzec, żeby Twoje dzieci go nie powielały olinka napisał/a: | bo są dzieci - które chcą mieć ojca | Dzieci chcą mieć trzeźwego ojca. olinka napisał/a: | bo sobie nie poradzę | Pewnie, ze sobie poradzisz! Skoro wytrzymujesz to wszystko to jesteś silną kobietą. Będzie dobrze, tylko nie czekaj na cud. Działaj.
OSSA - Czw 06 Paź, 2011 18:28
Witaj Olinka
Elżbieta współuzależniona od 25 lat.
Ania80 - Czw 06 Paź, 2011 18:59
Witam Olinko - Ania powolutku, powolutku wychodząca ze współuzależnienia
Będzie dobrze, wystarczy odważyć się i działać
Wierzę, że i Tobie się uda
olinka - Czw 06 Paź, 2011 20:38
Witam Was ponownie... Dziękuje za miłe słowa... niezwykle ciężko jest o tym wszystkim czytać
Najtrudniej jednak uświadomić sobie problem i fakt potrzeby pomocy z zewnątrz. Dzisiaj jest kolejny parszywy dzień, po kolejnej nieprzespanej nocy.... Kontynuacja dnia poprzedniego. Mój mąż oczywiście dzisiaj zapił po raz kolejny, na jego nieszczęście nie miał pieniędzy na to, by się totalnie zapić. Jak wróciłam z pracy oczywiście próbował wyprowadzić mnie z równowagi i wyżebrać jakieś pieniądze... ale nic z tego. Gdy już widział, że nic nie osiągnie powiedział mi otwarcie, żebym mu "pomogła, bo on musi się dopić". Później oświadczył, że jak dzisiaj się już na umór upije to jutro już nie zapije...Nie dałam się. Wymusiłam na nim, żeby wziął leki, które przepisuje mu psychiatra (a których ostatnio nie brał) i na szczęście zasnął... Mam właśnie przed oczami jego "zwłoki" i nzastanawiam się, czy mi jeszcze w ogóle zależy: na nim, na nas....na tym co mamy.
Czytam to forum i staram się obudzić w sobie siłę, która pomoże zrobić mi krok "na przód". Czytam to forum i płacze.... z bezsilności, z własnej niemocy..... nie raczej z tego powodu, że jestem "cykorem" i nie potrafię postawić na swoim, na moim szczęściu na moim i dzieci szczęśliwym życiu. To jest jakieś parszywe chore toksyczne przywiązanie. Dotarło jednak do mnie, że potrzebuję pomocy tylko tak trudno jest mi o nią poprosić... chyba dla tego, że boję się niezrozumienia, odrzucenia....
Jonesy - Czw 06 Paź, 2011 20:51
olinka napisał/a: | Później oświadczył, że jak dzisiaj się już na umór upije to jutro już nie zapije... |
O kurde. Do tej pory sądziłem że takie akcje tylko w "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" są możliwe, a w normalnym życiu to nie przejdzie...
25 lat powiadasz? Uciekaj dziewczyno, uciekaj póki sił starczy w nogach, płucach i innych kończynach.
Mówię to ja - Bartek alkoholik
Klara - Czw 06 Paź, 2011 20:53
olinka napisał/a: | chyba dla tego, że boję się niezrozumienia, odrzucenia.... |
Ani na terapii, ani na grupach samopomocowych Al-Anon nikt Ciebie nie odrzuci.
Tam są dziesiątki i setki takich zagubionych, obolałych ludzi jak Ty i jak my wszystkie byłyśmy.
Idź po pomoc Olinko!
Zobaczysz, że znajdziesz rozwiązanie swoich problemów!
Znajdziesz też przyjaciół. Sprawdź, a się przekonasz.
szymon - Czw 06 Paź, 2011 21:01
olinka napisał/a: | Czytam to forum i płacze.... z bezsilności, z własnej niemocy..... nie raczej z tego powodu, że jestem "cykorem" i nie potrafię postawić na swoim, na moim szczęściu na moim i dzieci szczęśliwym życiu. |
czytaj i słuchaj co inni podpowiadają, znajdź gdzieś na dnie troszkę siły by ci pomogła przetrwać twoje wahania.
powodzenia
olinka - Czw 06 Paź, 2011 21:14
Mam taki kołowrotek myśli, że sama się w tym gubię. Już nie potrafię na niczym innym skupić swojej uwagi jak na tym człowieku który mnie tak cholernie rani. Zdawało się, że jest już wszystko na dobrej drodze.... cieszyłam się (jak naiwniak) tymi kilkoma miesiącami jego abstynencji. Twierdził, że zmienił podejście. Sam chodził na terapię, pilnował leków. Ale cóż z tego, skoro znowu obudził się w nim ten "potwór". Macie racje, czas wiziąć swoje życie w garść i zmienić je. Nie mam prawa zniszczyć dzieciom ich życia (chociaż i tak to zrobiłam, bo na ojca wybrałam im alkoholika; nie potrafię sobie tego wybaczyć, bo sama wiem z własnego dzieciństwa co to znaczy). Bardzo się cieszę, że znalazłam to forum...
małami - Pią 07 Paź, 2011 06:10
olinka napisał/a: | cieszyłam się (jak naiwniak) tymi kilkoma miesiącami jego abstynencji. Twierdził, że zmienił podejście. Sam chodził na terapię, pilnował leków. | No widzisz teraz już wiesz, że kilka miesięcy to za mało, żeby można było mówić o jakimś sukcesie. Może następnym razem ostrożniej i z dystansem podejdziesz do jego "cudownych" zmian. Musisz zrozumieć, że nie jesteś w stanie mu pomóc, no chyba, że zasadzając mu mocnego kopa w d..... Będąc z nim, znosząc to wszystko na pewno nic się nie zmieni. Jesteś młoda, całe życie przed Tobą nie zmarnuj go, walcz o siebie i dzieci,o wasze szczęście i spokój. Zapisz się na terapię, zobaczysz że warto! W olinka napisał/a: | Macie racje, czas wiziąć swoje życie w garść i zmienić je | No właśnie, podejmuj mądre decyzje, działaj i bądź konsekwentna.
Mysza - Pią 07 Paź, 2011 09:54
olinka napisał/a: | Od mniej więcej 0.5 roku mój mąż leczy się u psychiatry. Bierze leki. Byłam przekonana, że to już duży krok i że tym razem się uda.... |
witaj
jakbym czytała samą siebie....dwa lata temu mój mąż też się leczył...brał leki.... uwierzyłam, że będzie dobrze, że nigdy więcej nie napije się...bo leki, bo przy nich się nie powinno....poczułam się jak w raju...na reszcie koniec....z tej radości...wzięłam następny kredyt o naiwności...po pół roku skończył się raj...a po roku zaczęło się piekło.
Nie powtarzaj moich błędów, trzymam kciuki
KICAJKA - Pią 07 Paź, 2011 10:38
Olinko -kiedy ja chciałam wyrwać się z piekła alkoholizmumojego mena życia,nie było jeszcze profesjonalnych terapii.
Trafiłam do Al_anon i przetrwałam 7 lat burz i zawirowań,tylko dzięki spotkaniom grupy.
Tam nauczyłam się jak żyż obok problemu,pomagając sobie i dziecku (gdy zaczynałam-jeszcze się nie urodziło)
To,że men przestał pić(wielokrotne terapie,leczenia odwykowe zamknięte,wszywki) było dla mnie miłą niespodzianką
Ty masz już możliwość korzystania z profesjonalnej pomocy w różnych miejscach-nie czekaj naiwnie,że coś się zmieni tylko zmieniaj sama swoje życie,bo wszędzie jest pełno takich osób jak Ty, z takimi samymi problemami.
Życzę Ci abyś nauczyła się konsekwentnie działać dla swojego dobra a tym bardziej dobra małych dzieci.
rufio - Sob 08 Paź, 2011 20:08
Prędzej pójdzie do Tesco ku[ic puszke farby niż na jakiekolwiek spotkanie .
Jeszcze za mało -
Jeszcze nie tyle łez
Jeszcze ułuda w głowie się tli
Jeszcze nie ten czas
|
|