To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Krok po kroku do lepszego życia

Asiula - Śro 25 Sty, 2012 00:17
Temat postu: Krok po kroku do lepszego życia
Witam wszystkich. Przedstawiłam się już troszkę w Powitalni a że chciałabym tu zagościć na dłużej to założyłam swój temat :)

Wszyscy piszecie, że trzeba się odciąć od męża alkoholika, zostawić go ze swoją chorobą bo tylko wtedy jest w stanie zatrybić, że to już jego dno. Po odejściu z domu tak robiłam – nie dzwoniłam jeśli naprawdę nie musiałam, nie pytałam o nic, nie interesowałam się, traktowałam obojętnie itd. Na początku robił mi z tego powodu wyrzuty, że jestem zimna, że uknułam sobie plan, że chce go na dobre zostawić, że chce zabrać mu dziecko itd. Potem zmienił taktykę. Zrobił się milszy, przestał atakować. Nie zabraniam mu kontaktów z dzieckiem więc bardzo często do mnie dzwoni i spotykamy się raz na kilka dni. Ja mam wtedy ochotę przywalić mu w ten zapity łeb a on... przytula się, całuje, mówi jak mu źle samemu, jak bardzo potrzebuje zapewnienia że jeszcze jest dla nas szansa, że bez tego leczenie nie ma sensu... (Przypomnę, że niedawno zaczął terapię. Moim warunkiem jakiejkolwiek wspólnej przyszłości jest leczenie i życie na trzeźwo.)

Wiem! Wiem! To jego kolejna próba szantażu i grania na emocjach. Jak nie będę go ładnie głaskać po główce, to on nie będzie w stanie się wyleczyć i oczywiście to będzie moja wina.

Przyznam, że po pięciu latach życia z alkoholikiem ciągle łapię się na myśli, że jeśli zostawię go samego sobie to będę współwinna pogłębianiu się jego choroby. To jest najgorsza myśl jaka mnie teraz prześladuje. Tak więc moje zadanie na najbliższy czas to zastanowić się jak z tym moim okazem postępować i rozmawiać, żeby nie pomyślał przypadkiem że mnie ugłaskał, ale też by nie tworzyć dodatkowych napięć.

Krzysztof 41 - Śro 25 Sty, 2012 00:21

Asiula napisał/a:

Wiem! Wiem! To jego kolejna próba szantażu i grania na emocjach.

Niekoniecznie.
Asiula napisał/a:
że jeśli zostawię go samego sobie to będę współwinna pogłębianiu się jego choroby.

Nawet tak nie myśl ty jesteś odpowiedzialna za siebie nie za niego.

Asiula - Śro 25 Sty, 2012 00:29

Krzysztof 41 napisał/a:

Niekoniecznie.


A no właśnie. Na razie nie umiem rozgryźć jego motywów.

Krzysztof 41 - Śro 25 Sty, 2012 00:38

Musisz poczekać niech się stara i pokaże że naprawdę chce być trzeźwy daj czas czasowi jak mawiają zobaczysz za parę lat lepiej żyć razem lecz osobno i cieszyć się swoim życiem niż z obiecującym poprawę alkoholikiem to tak jak na bombie z opóźnionym zapłonem.
Flandria - Śro 25 Sty, 2012 01:06

Witaj :)
Asiula napisał/a:
Tak więc moje zadanie na najbliższy czas to zastanowić się jak z tym moim okazem postępować i rozmawiać, żeby nie pomyślał przypadkiem że mnie ugłaskał, ale też by nie tworzyć dodatkowych napięć.

łoj, na jego myśli absolutnie nie masz wpływu
poza tym - nawet jeśli sobie pomyśli, że Cię ugłaskał to zawsze możesz go wyprowadzić z błędu :mgreen:

myślałaś o terapii dla siebie?

Asiula - Śro 25 Sty, 2012 08:10

Tak, myślałam o terapii, ale na razie nie mogę się przemóc.
Klara - Śro 25 Sty, 2012 08:22

Asiula napisał/a:
jeśli zostawię go samego sobie to będę współwinna pogłębianiu się jego choroby.

W Hazelden na bramie ośrodka odwykowego widnieje napis: NIE PRZEZ CIEBIE PIJE I NIE DLA CIEBIE PRZESTANIE.
Oznacza to, że nie masz żadnego wpływu na to, czy on przestanie pić, czy będzie to robił nadal.
Twoje odejście może rzeczywiście nim wstrząsnęło i dzięki temu do pijanej głowy przyjdzie rozum, ale równie dobrze może pić dalej i robiłby to także w każdej innej sytuacji.
Dlatego nie zastanawiaj się nad tym, co by było gdyby...., rób swoje i pozostaw sprawy własnemu biegowi.

esaneta - Śro 25 Sty, 2012 08:25

Asiula napisał/a:
ale na razie nie mogę się przemóc.

Kiedy juz Ci sie uda przemóc i tam trafisz, uwierz mi, że bedzie Ci żal każdej chwili, kiedy się przed terapią wzbraniałaś.
Miałam tak samo - wiele, wiele lat.

Żeglarz - Śro 25 Sty, 2012 09:48

Asiula napisał/a:
jeśli zostawię go samego sobie to będę współwinna pogłębianiu się jego choroby. To jest najgorsza myśl jaka mnie teraz prześladuje.

Prześladuje Cię, bo masz zbyt małą wiedzę na temat jego choroby i tego jak ona wpływa na Twoje myślenie.
Asiula napisał/a:
moje zadanie na najbliższy czas to zastanowić się jak z tym moim okazem postępować i rozmawiać

Czy już wiesz jak chcesz się do tego zadania zabrać?

pterodaktyll - Śro 25 Sty, 2012 11:04

Asiula napisał/a:
spotykamy się raz na kilka dni. Ja mam wtedy ochotę przywalić mu w ten zapity łeb a on... przytula się, całuje, mówi jak mu źle samemu, jak bardzo potrzebuje zapewnienia że jeszcze jest dla nas szansa, że bez tego leczenie nie ma sensu...

Nie daj się na to nabrać, on co prawda wierzy w to co mówi ale to jeszcze choroba przez niego przemawia a nie rzeczywiste jego potrzeby. Postępowałem dokładnie tak samo z żoną.................

Asiula - Śro 25 Sty, 2012 15:53

Żeglarz napisał/a:
Czy już wiesz jak chcesz się do tego zadania zabrać?

No dobra, przemogłam się :roll: Zadzwoniłam do ośrodka i umówiłam się na przyszły tydzień.
Kroczek do przodu.

Flandria - Śro 25 Sty, 2012 15:54

Asiula napisał/a:
Zadzwoniłam do ośrodka i umówiłam się na przyszły tydzień.

:okok:

Klara - Śro 25 Sty, 2012 16:13

Asiula napisał/a:
Kroczek do przodu.

Powiedziałabym, że zrobiłaś wielki krok, a za tydzień pójdziesz dalej :brawo:

Krzysztof 41 - Śro 25 Sty, 2012 17:40

Cytat:
Kroczek do przodu.

Dzisiaj mały kroczek :brawo: :brawo: :brawo:
Jutro wielki krok :brawo: :brawo: :brawo:

pterodaktyll - Śro 25 Sty, 2012 22:28

:okok: :okok: :okok:

esaneta - Czw 26 Sty, 2012 10:49

Asiula napisał/a:
Kroczek do przodu.

No nie bądź taka skromna Asiu - to ogromny krok, gdyz my współ*** mamy ogromna niechęć do zmian i tkwimy tak w tych swoich niezdrowych schematach i naszej beznadziei. A nie da się zmienic swojego życia bez wprowadzania w nim zmian.

Asiula - Czw 26 Sty, 2012 11:44

esaneta napisał/a:
No nie bądź taka skromna Asiu - to ogromny krok...

Wiesz, coś w tym jest. Ku mojemu zdziwieniu babka w rejestracji po prostu pogratulowała mi tej decyzji i w sumie to sprawiała wrażenie lekko zaskoczonej, że tak sama z siebie tam zadzwoniłam.
Co do niechęci do zmian - im bardziej jestem świadoma mechanizmów rządzących uzależnieniem i współuzależnieniem, tym bardziej chce mi się coś z tym zrobić. A wcześniej myślałam, że tak chyba musi już być, taki mój los...

esaneta - Czw 26 Sty, 2012 11:56

Asiula napisał/a:
tak chyba musi już być, taki mój los...

Wcale nie musi, Twój los (i tylko Twój) zależy wyłącznie od Ciebie samej - Twoich wyborów, decyzji, działań.
Na początku mojej drogi myslałam identycznie, jak Ty i sądziłam, że to normalność.

Izzy - Czw 26 Sty, 2012 14:21

Asiula super, duży buziak dla Ciebie :buzki:

tak w ogóle to witaj :)

Asiula - Nie 05 Lut, 2012 00:09

Witajcie po krótkiej przerwie :)

Męczą mnie zmienne nastroje :( Mój alko miał ostatnio kilka dobrych dni. Oj jaki był miły, grzeczny i nawet trzeźwy. I ja głupia zaczęłam sobie robić nadzieję, że może już zrozumiał. A jakiego biednego, samotnego misia z siebie robił. Pojechałam do niego, przywiozłam zakupy bo w lodówce światło, zrobiłam obiad, poprosił o troche kasy na benzynę, dałam, żeby biedaczyna miał jak na terapie dojechać. No i wieczorem zatankował, szkoda tylko, że nie paliwo. Ojjjjjj ja durnowata. Zrobiłam tak po raz ostatni. Właściwie to jest mi już obojętne co z nim będzie. Jestem strasznie tym wszystkim zmęczona. Nie mam siły z nim gadać ani ochoty go oglądać. Przestałam odbierać telefon bo według niego to ja jestem niedobra, odwracam się od niego w takim trudnym momencie a on teraz nie może być sam. Ale widze przecież, że po każdym moim geście dobrej woli on zaczyna czuć się pewnie i myśli, że i tak mu wybacze :?
Zczynam się powoli oswajać z myślą, że to na prawde koniec tego związku. Tylko ta huśtawka nastrojów.... W jednym momencie jestem pełna optymizmu, że przecież dam sobie rade. Ale za chwile dopada mnie poczucie życiowej porażki. Żeby tego było mało, gdzie nie wyjde to widze uśmiechniętych rodziców z dziećmi, na zakupach, w przychodni, na spacerze. Serce mi ściska.

Jestem po pierwszej rozmowie w ośrodku. W przyszłym tygodniu idę na następną, na razie terapia indywidualna. Po pierwszym spotkaniu jestem pozytywnie nastawiona i myślę, że choć trochę pomogą mi poukładać sobie wszystko w głowie :)

Klara - Nie 05 Lut, 2012 09:12

Asiula napisał/a:
Jestem po pierwszej rozmowie w ośrodku.

To dobrze, że zaczniesz terapię,
Nauczysz się stosować tzw. "twardą miłość" - to jest właśnie to, co sobie akurat uświadomiłaś - pomoc alkoholikowi polega na niepomaganiu.
Asiula napisał/a:
gdzie nie wyjde to widze uśmiechniętych rodziców z dziećmi, na zakupach, w przychodni, na spacerze. Serce mi ściska.

Asiu, to tylko Twoje wrażenie.
Skupiasz się na widoku tego, czego najbardziej pragniesz, a świat jest także pełen ludzi samotnych, smutnych i nieszczęśliwych. Świat jest różnorodny i niedługo to zauważysz :pocieszacz:

Asiula - Pią 10 Lut, 2012 23:09

Poradźcie proszę w następującej kwestii - jak to jest z rozdzielnością majątkową tzn. czy od momentu jej ustanowienia (notarialnie) nie będę musiała odpowiadać za żadne długi męża? Co z sytuacją, gdy on w przyszłości zaciągnie kredyt i nie poinformuje banku o rozdzielności? Co jak zapukają do moich drzwi po niespłacone raty? I jak ma się sprawa z ZUSem i skarbówką (on ma działalność) - czy ich trzeba jakoś informować o takich sprawach żeby mnie nie ścigali?

Ehhh, chyba czas zgłębić kolejną dziedzinę - prawo majątkowe :szok: i poszukać prawnika co bym w samych skarpetkach nie została :tupie:

Klara - Sob 11 Lut, 2012 08:45

Asiula, tu masz niektóre wiadomości na ten temat: http://www.bankier.pl/wia...mi-1349986.html
Wpisz sobie w Google hasło "Rozdzielność majątkowa" i będziesz miała co czytać.
Przypuszczam też, że uzyskasz odpowiedź na swoje wątpliwości.

Asiula - Pią 24 Lut, 2012 20:35

Robię kolejne kroczki. W sprawie mojego poprzedniego wpisu - jestem umówiona z notariuszem na poradę prawną i ustalenie szczegółów odnośnie, jak to się fachowo nazywa, umowy majątkowej małżeńskiej. Mąż się bardzo chętnie zgadza bo bez tego nie weźmie żadnego poważnego kredytu. Chodzę na terapię, mogę się wygadać, zdobywam cenne wskazówki i upewniam się, że podjęłam słuszną decyzję. Ogólnie cieszę się tym co mam, myślę pozytywnie, w wolnym czasie poszerzam swoją wiedzę zawodową, co daje mi dużo satysfakcji. Fajnie jest znowu się rozwijać, iść do przodu :)

Żeby nie było tak różowo to mam też gorsze chwile. Mój alko nie do końca rozumie, że sama terapia to nie wszystko abym wróciła. Przydałoby się jeszcze trochę abstynencji... 8| I trochę jakieś inicjatywy, bo póki co to tkwi w marazmie. Martwi mnie to, ale wiem że sam musi dojść, że nie tędy droga. Bardzo staram się nie żyć jego nastrojami, skupiam się na sobie. Dobija mnie jeszcze jego rodzinka - generalnie w ich oczach to ja się nie wyprowadziłam od męża jedynie przez jego alkoholizm. Ba, ja to według nich uciekłam z domu, życie mnie przerosło i chyba mam depresję! Boże jedyny, wybacz, że wzywam Twe imię na daremno, ale odzywają się mnie zwierzęce instynkty jak o tym myślę. Rozszarpałabym na kawałki. :zeby: :zeby: :zeby:

Klara - Pią 24 Lut, 2012 20:47

Asiula napisał/a:
według nich uciekłam z domu, życie mnie przerosło i chyba mam depresję!

A nie podejrzewają, że masz kochanka? :D

Asiula - Pią 24 Lut, 2012 20:53

Hehe, jak minie kolejny miesiąc i nie wrócę, to bardzo możliwe, że i taką teorię przedstawią.
Asiula - Sob 25 Lut, 2012 19:36

Tadam! Wysnuli jeszcze lepszą teorię! Dowiedziałam się dziś, że szwagierka ze swoim chłopem rozpowiadają wszem i wobec, że mój mąż to przeze mnie pije! Bo ja ponoć za bardzo wymagająca jestem... Ha!!!

Jątrzą bo moja wyprowadzka z pewnych względów była im bardzo, ale to bardzo na rękę i już niewiele mnie dziwi w ich wykonaniu ale krew mnie zalała jak usłyszałam, że rozpowiadają tak obcym ludziom :wnerw:

Klara - Sob 25 Lut, 2012 20:29

Asiula napisał/a:
mój mąż to przeze mnie pije!

"Nie przez Ciebie pije i nie dla Ciebie przestanie" - Znasz to, prawda?

Nie przejmuj się, nie słuchaj ani gadania ludzi wokół Ciebie, ani tego, co mają Ci (z satysfakcją) do przekazania od rodziny męża.
Rodzina się jakoś usprawiedliwia, bo pewnie im jest głupio, a nie umieją się inaczej zachować.
Ty się tym nie zajmuj i rób swoje.
Trzymaj się Asiula! :buziak:

Linka - Sob 25 Lut, 2012 20:33

Asiula napisał/a:
że mój mąż to przeze mnie pije


taa, moja teściowa jak mnie zostawił z trójką malutkich dzieci i poszedł w tango na cały tydzień, powiedziała, że z domu go wygnałam..
ludzie gadali i gadać będą, trzeba robić swoje.

Asiula - Sob 25 Lut, 2012 21:10

Klara napisał/a:
"Nie przez Ciebie pije i nie dla Ciebie przestanie" - Znasz to, prawda?

Tak Klaro, napisałaś mi to na samym początku i bardzo Ci za to dziękuję. Mam to zdanie w głowie i dzięki temu nie zbaczam z obranej drogi czyli bycia konsekwentną.

Linka napisał/a:
taa, moja teściowa

Teściowe... Tego co powiedziała moja teściowa nie napiszę. Jest to tak bzdurne, że szkoda słów.

Asiula - Sob 25 Lut, 2012 22:09

Miałam iść spać ale... może jak się wygadam będzie mi lepiej...

Niestety to gadanie jego rodziny to nie wszystko.

Mój alko daje czadu. Myślałam że wizja utraty rodziny jest jego dnem. Okazuje się, że bagno jest znacznie głębsze. Skończyły się mu pieniądze a chęć picia ogromna. Do tej pory pił w samotności, w ukryciu. Dowiedziałam się jednak, że z braku kasy zaczął chodzić po okolicy i szukać kompanów do picia. Wpadł w ciąg więc na tym skończy się pewnie jego terapia. Zresztą i tak była bez sensu bo cały czas popijał. Ale teraz to już pojechał na całego.

Czuję się dzisiaj jakbym dostała obuchem w łeb. Bo to właściwie oznacza koniec. On po prostu nie chce skończyć z piciem, to jeszcze nie jego czas. Dla mnie oznacza to podjęcie trudnych decyzji, nie mogę już dłużej czekać aż się opamięta bo... nie mam już za co żyć. Dom, w którym on został, wybudowaliśmy na kredyt. Za dawnych dobrych czasów nie było problemu z pieniędzmi ale od 1,5 roku on nie daje ani złotówki na utrzymanie, ani na ratę, ani na rachunki, ani na dziecko, na nic. Póki miałam oszczędności jakoś dawałam rade ale teraz, gdyby nie pomoc moich rodziców, to nie miałabym na jedzenie dla dziecka. Chciałabym sprzedać ten dom, bo rata pochłania 75% mojej wypłaty ale... On, Pan na włościach, się nie zgadza! No pewnie, za nic nie płaci a żyje sobie wygodnie w nowym domu. Skoro stacza się coraz niżej zaczynam się bać, że zacznie wynosić rzeczy z domu albo zrobi tam niedługo meline. Teraz ten wymarzony dom stał się kulą u nogi. Gdybym się jej pozbyła mogłabym w miarę komfortowo żyć. Nie wiem jak to rozegrać, boję się, że będzie szedł w zaparte i dopiero sąd rozstrzygnie sprawę. A płacić trzeba. Żyć też :(

Klara - Sob 25 Lut, 2012 22:13

Szybciutko zacznij załatwiać jedno z trzech wyjść:
- rozdzielność majątkową,
- separację - wtedy rozdzielność jest automatyczna,
- rozwód

Asiula - Sob 25 Lut, 2012 22:26

W sprawie rozdzielności jestem umówiona z notariuszem. Obawiam się jednak, że tylko wyjście nr 3 definitywnie rozwiąże problem.
igła - Nie 26 Lut, 2012 01:25

Asia, to okropne jak nagle wyraznie zaczynamy widziec, ze sprawy nie maja sie tak jak sobie je w glowie ukladamy, z nadzieja i wiara, ale pod dyktando ich picia. I jak to picie rujnuje nasze spokojne zycie do ktorego mamy prawo, przeciez.

Nie dosc ze do kitu rodzinne zycie, to jeszcze trzeba wydawac kase na porady prawne, zmagac sie z jego rodzina, z sama soba, a oni pija w najlepsze - nieszczesliwi i zagubieni.

Zycze Ci Asiula tego, czego samej sobie. Stapania po ziemi z otwartymi oczami i dostrzegania zycia takiego jakim jest. Z jednej strony, obdartego z udawania i szukania dobrych checi tam, gdzie ich nie ma, a z drugiej strony bez dokopywania samym sobie. Chyba po prostu przeniesienia wiary, nadziei i milosci z naszych facetow, na nas samych. Zebysmy kochaly same siebie, wierzyly w siebie i mialy nadzieje ze same damy sobie rade.

Asiula - Pon 27 Lut, 2012 09:10

igła napisał/a:
jak to picie rujnuje nasze spokojne zycie

Momentami ciągle jeszcze nie mogę uwierzyć w to wszystko co się dzieje, w głowie się nie mieści, że przez alkohol można wszystko zniszczyć. Ale jak to mówią, co nas nie zabije, to nas wzmocni.

igła napisał/a:
Zycze Ci Asiula tego, czego samej sobie.

Dziękuję Ci bardzo.

Klara - Pon 27 Lut, 2012 09:23

igła napisał/a:
Zebysmy kochaly same siebie, wierzyly w siebie i mialy nadzieje ze same damy sobie rade.

Dziewczyny!
Przez lata dźwigacie na sobie garb w postaci alkoholika, radzicie sobie za dwóch i nawet przez myśl Wam nie przejdzie, że po zrzuceniu garba, robi się lżej :szok:
Nie to, żebym Wam przygadywała, bo ze mną też tak było :oops:
Zrzućcie z pleców tego garba, wyprostujcie się i zobaczcie, jak dobrze się żyje bez balastu!

Asiula - Pon 27 Lut, 2012 21:16

Klaro jesteś nieocenioną skarbnicą złotych myśli i wskazówek :buziak:

Klara napisał/a:
dźwigacie na sobie garb

Czasem mam wrażenie że jest podwójny, jak u wielbłąda, hehe ;)

Myślę sobie, że mój największy problem to strach przed podejmowaniem decyzji, tych ważnych, ostatecznych. Za często poddawałam się tzw. losowi, robiłam to, czego inni ode mnie oczekiwali, a nie to czego sama chciałam. Nie oszukuję się - jeszcze przed ślubem miałam sygnały, że mój chłop pije co najmniej ryzykownie i wychodząc za niego sama pozwoliłam aby ten garb urósł do imponujących rozmiarów. Teraz czas go amputować a to musi trochę poboleć.

olga - Pon 27 Lut, 2012 21:26

Klara napisał/a:
Przez lata dźwigacie na sobie garb w postaci alkoholika, radzicie sobie za dwóch i nawet przez myśl Wam nie przejdzie, że po zrzuceniu garba, robi się lżej :szok:


Święta racja, wiem coś o tym, ja już zrzuciłam. Życie jest piękne, trzeba tylko otworzyc oczy.

pterodaktyll - Pon 27 Lut, 2012 21:54

Asiula napisał/a:
Myślę sobie, że mój największy problem to strach przed podejmowaniem decyzji, tych ważnych, ostatecznych.

To problem wszystkich współuzależnionych...............alkoholików zresztą też :bezradny:

Żeglarz - Pon 27 Lut, 2012 22:03

Klara napisał/a:
Zrzućcie z pleców tego garba, wyprostujcie się i zobaczcie, jak dobrze się żyje bez balastu!

Oj, jak dobrze, jak dobrze :)
Szczerze polecam, przeżywam to, wiem co mówię :)

głęboka otchłań - Wto 28 Lut, 2012 02:30

Klara napisał/a:
Przez lata dźwigacie na sobie garb w postaci alkoholika,



Klara ja dzwigam 2 garby, a radzę sobie za trójkę hehe ( ale się przechwalam ).

Narazie zrzucam dekagramy, jak się zsumują w miarę upływu czasu to może niezły bagaż wyjść.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group