WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Wewnętrzne dziecko.
smokooka - Śro 28 Mar, 2012 12:27 Temat postu: Wewnętrzne dziecko. Każdy ma w sobie swoje wewnętrzne dziecko, taki rdzeń osobowości, niosący sobą ładunek uczuć, emocji, nagromadzonych w dzieciństwie. Znałam ten termin wcześniej, ale traktowałam temat pobieżnie, bez zagłębiania się w siebie. Dziś "dostałam po łbie" podczas wizyty u terapeutki. Poryczałam się, oczywiście powstrzymując to, tłumacząc, że jak już się popłaczę to wpadnę w histerię. Nie umiem płakać.
Ten nagromadzony ładunek pączkuje w nas całe życie, póki nie odkryjemy, że to nasze dziecko jest. Właśnie - jakie jest Twoje wewnętrzne dziecko, co czuje? Czego mu brakuje? Kto mu to może dać? Jak mu to dać?
smokooka - Śro 28 Mar, 2012 12:35
Moje wewnętrzne dziecko jest strasznie niedokochane, nie wie dlaczego nie zasługuje na czułość, jest smutne, samotne, pozbawione skrzydeł.
Czuje, że żeby się nie wiem jak starało, nie zostanie to dostrzeżone, jest zaniedbane emocjonalnie, niewidoczne, nie docenione, beznadziejne. Brak mu całusków, przytulania, zrozumienia, pocieszenia, miłości, bycia ważnym, mądrym, utalentowanym, zauważonym, brak mu pieszczot i spełnienia marzeń.
Na pytania kto może mu to dać i jak nie umiem odpowiedzieć, znaczy - domyślam się, że ja sama mogę nakarmić swoje wewnętrzne dziecko tym czego nie dostało w dzieciństwie od rodziców, od kogokolwiek, ale jak to zrobić nie mam pojęcia.
Klara - Śro 28 Mar, 2012 12:52
smokooka napisał/a: | ale jak to zrobić nie mam pojęcia. |
Niby wiedziałam, że to wewnętrzne dziecko istnieje i że trzeba je w sobie dopieszczać, ale gdy próbowałam w myślach odpowiedzieć na Twoje pytanie, to w żaden sposób nie wychodziła mi żadna spójna odpowiedź, więc jak to w takich razach bywa - sięgnęłam po ściągawkę: http://www.eneteia.pl/ind...id=276&Itemid=1
yul-ya - Śro 28 Mar, 2012 12:52
Moje wewnętrzne dziecko jest bardzo podobne do Towjego smokooka i też nie mam pojęcia kto mu to wszystko, czego mu brakuje, może dać. Do tej pory myślałam, że mężczyzna (zastępczy ojciec??), ale to oczywiście nieprawda bo ono jest nienasycone i chce więcej i więcej. Studnia bez dna. Efektem moich poszukiwań było wplątywanie się w coraz bardziej niszczące układy i niemożność uwolnienia się z nich.
Również nie mam pojęcia jak mogę się sama nim (tym mom dzieckiem) zaopiekować. Może trzeba było zacząć nad tym pracować zaraz po usamodzielnieniu się? Niestety wiele lat polegających na poszukiwaniu tej opieki w kolejnych facetach utrwaliło mi się jak jakiś nawyk, którego nie umiem zmienić. I mimo tego, że teraz od jakiegoś czasu jestem sama i bardziej świadoma wszystkiego, niewiele zmienia, bo nadal nie mam innego pomysłu i wciąż tęsknię za bliskim związkiem.
smokooka - Śro 28 Mar, 2012 13:00
Takie "biedne" wewnętrzne dziecko wiąże się z dużą niedojrzałością emocjonalną dorosłego, a ten "biedny" dorosły usiłuje stworzyć coś z niczego. Nie mając odpowiedniego wzorca na łapu capu, po omacku tworzy nowe związki, daje życie, wpada w problemy, mota się, a wszystko dlatego, że sam siebie nie kocha, nauczony przez opiekunów takiego traktowania siebie.
Mam nadzieję, że terapeutka nauczy mnie, powie jak pokochać siebie, ale faktem jest, że byłam raptem na paru spotkaniach z nią, (wydawało mi się i trochę nadal mi się wydaje, że co ona tam wie) a ja odkrywam wciąż nowe prawdy o sobie dzięki niej, dzięki jej pytaniom i akceptacji. Uczy mnie też zrozumieć i zaakceptować wszystkie trudne sprawy. Zakładam, że to taki startowy etap, żeby zabliźnić te cholerne rany i odzyskać świadomość.
rufio - Śro 28 Mar, 2012 13:02
Polecam książkę A. Quinna tego aktora od "Greka Zorby " tytuł " Grzech pierworodny " rewelacyjne studium dziecka w ciele dorosłego mężczyzny - jest to jego autobiografia .
Flandria - Śro 28 Mar, 2012 13:03
ja na początku kiedy myślałam o swoim wewnętrznym dziecku widziałam niemowlę albo dziewczynkę tak głęboko schowaną, że absolutnie nie miałam do niej dostępu. Jak nawiązać kontakt z kimś kto nie ma nawet na to ochoty?
z czasem zaczęło mi to iść trochę łatwiej, kiedy w sytuacjach, w których było mi smutno oczami wyobraźni przytulałam i pocieszałam tę małą-mnie. Czułam się dzięki temu lepiej
smokooka - Śro 28 Mar, 2012 13:10
Moja dziewczynka siedzi na podłodze po turecku, bawi się sama i mówi do siebie w swoim języku. Czasem siedzi za choinką i robi na drutach szalik. Sama. nikomu nie potrzebny szalik.
A tak w ogóle, to nie umiem się bawić z dziećmi. Swoimi dziećmi, nie znajduję w tym dla siebie zabawy. Oczekuję, że same się sobą zajmą. Oczywiście staram się to likwidować, siadam i bawię się, ale ciężko mi to przychodzi. Nikt mi nie pokazał jak to się robi
Uczę się. Starszy syn trochę już zostanie zaniedbany "podłogowo" bo ma 15 lat ale z młodszym rocznym maluchem siadam na tej podłodze uparcie, ale parzy mnie skubana w du**sko. Staram się mimo wszystko RAZEM się bawić. Kocham ich. Będę pokonywać swoich rodziców. Nie zostawię tak moich synów jak ja byłam pozostawiona sama sobie,
Jacek - Śro 28 Mar, 2012 13:11
smokooka napisał/a: | domyślam się, że ja sama mogę nakarmić swoje wewnętrzne dziecko tym czego nie dostało w dzieciństwie od rodziców, od kogokolwiek, ale jak to zrobić nie mam pojęcia. |
przestać oczekiwać ...
zacząć zauważać
ja dzieciństwo miałem ,spełnione w otoczeniu miłości
choć nie miałem ojca za to miałem mamę i dziadków
a wiesz kto mnie dawał najwięcej oznak miłości ??? tak to była mama
a wiesz do kogo czułem największe uczucie miłości ???
to była kobieta,która najwięcej mnie ganiła,różne uwagi zwracała
i nie zauważyłem tego gdy byłem dzieciakiem,ale zrozumiałem będąc już młodziencem
ze te czy inne uwagi były dane z miłości o zamartwianie się o mnie
nawet tak bardzo lubiane prze zemnie słodycze za które mnie ganiła - "wszystko musiałeś zjeść a inni jeszcze mają"
"zęby ci się od tego słodkiego psują" "znowu przyniosłeś złe stopnie"
tą kobietą była moja Babunia
to ona przez to podejście nauczyła mnie doceniać siebie i patrzeć na świat i innych z innej perspektywy - jakim było darzenie uczucia miłości
to dzięki temu dziś wiem że choć moja żona nie mówi mnie słowa "kocham cię" ,nie oznacza ze jest oziębła na to uczucie
po prostu w śród zagonionych obowiązków i starań jakie czyni - wiem że jestem i w nich ja
powtórzę więc słowa
przestać oczekiwać ...
zacząć zauważać
smokooka napisał/a: | zrozumienia, |
eeetam ja cię rozumiem
smokooka napisał/a: | pocieszenia |
smokooka napisał/a: | całusków, przytulania |
smokooka napisał/a: | i spełnienia marzeń. |
marzenia są piękne ,,,czasem piękniejsze aniżeli się okazują speunione
marzenia należy mieć ,,, i nie koniecznie je spełniać
spełnione rozczarowują,nie są takie jak oczekujemy
dlatego nigdy z nich nie rezygnuję
czasem po prostu je mam ,wiedząc że mnie nie stać na nie
a czasem mnie cieszy że mogę spełnić je komuś
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 13:31
Szukanie opieki nad własnym wewnętrznym dzieckiem na zewnątrz zwykle się źle kończy. Tylko ja (a raczej dorosły i rodzic we mnie) potrafi się nim zaopiekować, zatroszczyć o jego potrzeby, a czasem i przywołać do porządku. A najważniejsze to przede wszystkim dostrzec, zauważyć w sobie tę cząstkę osobowości, bo to ona jest spontaniczna, ciekawa, chce się bawić, bywa smutna, czasem płacze. Kobiety mają łatwiej - mają intuicję i jeśli jej tylko zaufają potrafią odnaleźć w sobie to wewnętrzne dziecko. I intuicyjnie się nią zaopiekować.
Mnie moja psycholożka w kółko męczyła "trzema krzesłami". Jedno krzesło reprezentowało dziecko, drugie dorosłego, trzecie rodzica (opiekuńczego bądź karzącego). I w kółko musiałam na nich siadać i wczuwać się, jak na daną rolę reagują te części osobowości. Trochę się na nią wściekałam (znaczy się na moją psycholog) bo ile można, ale można... aż dotrze się i zaakceptuje swoją każdą cząstkę. To nie znaczy, że to wewnętrzne dziecko przestanie się złościć, że przestanie płakać, gdy będzie mu źle, przestanie dostawać głupawki ze śmiechu - wręcz przeciwnie... choć można sprawić, że będzie miało mniej powodów do złości czy płaczu.
Swoją drogą to trudniej było mi w sobie zaakceptować tego rodzica, a dokładnie te aspekty osobowości, które dostałam niejako w bagażu od własnych rodziców, a szczególnie tego surowego, wymagającego, czasem dowalającego, złośliwego wręcz "wewnętrznego rodzica" tym bardziej, gdy doszłam do punktu, że nie wszystko można w sobie zmienić - niektóre cechy charakteru są wyryte jak w kamieniu - i czasem trzeba też zaakceptować te mniej lubiane cząstki osobowości, te takie mniej ładne, bo "dziecko" ma prawo sobie takie być, od "rodzica" wymaga się więcej, a on nie zawsze jest taki doskonały, ale jest. I cały ambaras w tym, by "dorosły" w nas też rósł w siłę, bo on powie spokojnie do rodzica "uspokój się", do dziecka "widzę Cię i zauważam".
Ze swojej strony polecam "Żyć w rodzinie i przetrwać" John Cleese, Robin Skynner, akurat swojego czasu słuchałam sobie audiobooka. Super do słuchania w czasie stania w korkach w samochodzie. Też jest o wewnętrznym dziecku.
Klara napisał/a: | sięgnęłam po ściągawkę: |
Hmmm... tej książki nie czytałam - wydaje się ciekawa, a ten list do siebie:
Cytat: | Drogi Duży Ryszardzie!
Przyjdź, proszę, i zabierz mnie. Od czterdziestu lat siedzę w szafie. Jestem przerażony. Potrzebuję cię.
Mały Ryszard |
Cudeńko
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 13:34
Jacek napisał/a: | marzenia są piękne ,,,czasem piękniejsze aniżeli się okazują speunione
marzenia należy mieć ,,, i nie koniecznie je spełniać
spełnione rozczarowują,nie są takie jak oczekujemy
dlatego nigdy z nich nie rezygnuję
czasem po prostu je mam ,wiedząc że mnie nie stać na nie
a czasem mnie cieszy że mogę spełnić je komuś |
Jacuś Ty jesteś jak miód na moje serce
Flandria - Śro 28 Mar, 2012 13:45
smokooka napisał/a: | A tak w ogóle, to nie umiem się bawić z dziećmi. |
ja mam odwrotnie
dzieci do mnie ciągną (czasem nawet zdarzało się, że jeśli pojawiałam się gdzieś ja i mama dziecka to dziecko biegło najpierw do mnie, później do swojej mamy)
jest taki dosyć prosty sposób na to, żeby potrafić bawić się jak dziecko, ja tę swoją pozytywną dziecięcość rozwijałam w ten sposób, a mianowicie: robić coś pierwszy raz
To może być jakakolwiek bzdura typu wrócić do domu inną drogą niż zwykle, w restauracji zamówić coś czego się wcześniej nie jadło/nie piło itp itd
Przy takiej postawie wyrabia się w samym sobie taką dziecięcą ciekawość świata i ekscytację tym co nieznane Polecam
szymon - Śro 28 Mar, 2012 14:19
Flandria napisał/a: | Polecam |
a ja się utożsamiam z dzieckiem i zachowuję się podobnie jak ono, myślę jak ono (łatwo mi to przychodzi )
wtedy dziecko bawi się najlepiej, moim zdaniem.
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 14:22
szymon napisał/a: | a ja się utożsamiam z dzieckiem |
Widać Szymek jeszcze nie zgubiłeś tego "wewnętrznego dziecka w sobie". A jak z dorosłym? Z tego co widzę, również się rozwija
Jacek - Śro 28 Mar, 2012 14:23
pietruszka napisał/a: | Jacuś Ty jesteś jak miód na moje serce |
to miłe że mogłem komuś sprawić przyjemność
a wiesz na czym polegają moje marzenia ???
miło jest marzyć ,ale za nic w świecie za nimi ganiać
za młodu marzył mnie się samochód ... był drogi
dziś w miarę swych upodobań skromnych ... był by dostępny
ale i tak była by to gonitwa ... a zaś za jego utrzymaniem
nie,nie,nie chcę
dlatego jest marzenie,tak skromne i tak ulotne,i tak pociągające jak potrzeba wypicia kieliszka alkoholu dla funkcjonowania w mym życiu
ani samochód,ani alkohol nie są już w mych marzeniach
jedyne prawdziwe marzenie za którym ganiałem ostatnio
było odzyskanie tom co stracił przez alkohol
udało mnie się tego dokonać
i wiem ile to kosztuje starań ,aby znów nie stracić ,aby było takie jakie jest teraz
przynajmniej od czasu do czasu trza coś dołożyć
trzeba rozpalać ,aby nie przygasało,aby nigdy nie wygasło
cheba nie muszę mówić że mowa o moich dziewczynach
i wcale nie muszę dawać tak wiele w ten wkład
gdyż dziś wcale nie dla mnie jest męczące bycie ojcem,mężem
mam jeszcze jedno ciche marzenie
i coraz częściej o nim myślę
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 14:25
Jacek napisał/a: | i coraz częściej o nim myślę |
to życzę, żeby się spełniło ( i niekoniecznie żywiło się sweterkami - dobrze się domyślam?)
Jacek - Śro 28 Mar, 2012 14:28
szymon napisał/a: | a ja się utożsamiam z dzieckiem i zachowuję się podobnie jak ono, myślę jak ono |
gdzieś tam kiedyś słyszałem takie zdanie
"chłop to taki duży dzieciak"
przyznaję,coś w tym jest
lublu swoje zabawki
Jacek - Śro 28 Mar, 2012 14:29
pietruszka napisał/a: | to życzę, żeby się spełniło ( i niekoniecznie żywiło się sweterkami - dobrze się domyślam?) |
no co ty ??? mole mnie tu wciskasz
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 14:43
takiego większego mola
Jacek - Śro 28 Mar, 2012 15:08
pietruszka napisał/a: | takiego większego mola |
aaa tego
szymon - Śro 28 Mar, 2012 16:58
pietruszka napisał/a: | A jak z dorosłym? Z tego co widzę, również się rozwija |
rezygnuje ze swoich wszystkich urojeń na temat umysłu i świata, wybieram moją prawdziwą rzeczywistość
pietruszka - Śro 28 Mar, 2012 17:02
szymon napisał/a: | rezygnuje ze swoich wszystkich urojeń na temat umysłu i świata, wybieram moją prawdziwą rzeczywistość |
fiu fiu... jak tak dalej pójdzie to będzie z Ciebie całkiem poskładany człowiek
szymon - Śro 28 Mar, 2012 17:52
pietruszka napisał/a: | jak tak dalej pójdzie |
to nie idzie a płynie, nie macham rączkami pod prąd, w poprzek rzeki.
ufam sobie, kieruje własnym życiem
kasiek - Śro 28 Mar, 2012 20:34
no popatrz smokooka - ten sam temat dziś poruszałam na terapii... na razie mała Kasia jest strasznie daleko ode mnie. czeka na akceptację, tego że w ogóle jest... poza tym strasznie pragnie pochwały swoich działań i osiągnięć. no i potrzebuję usłyszeć - kocham Cię za to, że jesteś.
smokooka - Śro 28 Mar, 2012 20:37
No to miałyśmy ciężki dzień...
beata - Czw 29 Mar, 2012 10:24
smokooka napisał/a: | Moje wewnętrzne dziecko jest strasznie niedokochane, nie wie dlaczego nie zasługuje na czułość, jest smutne, samotne, pozbawione skrzydeł.
Czuje, że żeby się nie wiem jak starało, nie zostanie to dostrzeżone, jest zaniedbane emocjonalnie, niewidoczne, nie docenione, beznadziejne. Brak mu całusków, przytulania, zrozumienia, pocieszenia, miłości, bycia ważnym, mądrym, utalentowanym, zauważonym, brak mu pieszczot i spełnienia marzeń | Też tak miałam.I to do niedawna.Szykałam słów kocham wszędzie gdzie się dało.Motałam się.Wiesz kiedy mi przeszło?Gdy poczułam,że mąż nie kocha.I nie chodzi tu o same słowa.Ja po prostu czuję tę miłośc.Dzięki temu coraz bardziej lubię siebie.Może jeszcze nie kocham,ale bardzo lubię.I czuję,że jest ze mną ta mała ja.I Ją kocham,tę mnie małą.Uśmiecha się do mnie.
smokooka - Czw 29 Mar, 2012 10:43
Wiesz Beata, mój mąż mnie kocha, to pierwsza po starszym synu z pierwszego małżeństwa, osoba, której miłość czuję. Nie ogarniam jej, bo jak to? - mnie można kochać praktycznie bezwarunkowo?
Ale to pokręcona miłość, bo przecież w jakie związki może pakować się takie poranione dziecko jak ja?
Jak pije to wiadomo, jakimi schematami wszystko przebiega. Jak nie pije, to jest najlepszym dla mnie człowiekiem jakiego mogę sobie wyobrazić.
KICAJKA - Czw 29 Mar, 2012 12:07
Tak czytając Was myślę sobie:
Ja terapii nie przechodziłam ale..
dzięki "Sile Wyższej" i rodzicom (ich podejściu do wychowania chyba),
zawsze gdzieś w podświadomości siedziało to dziecko jak za dawnych lat
na podłodze,na dywanie -czytało książki,rysowało,telewizję oglądało,
malowało,dyskutowało,pytało, słuchało-czasem z wypiekami na twarzy
opowieści starszych osób,opiekowało się i bawiło ze zwierzętami,
bawiło się z innymi,zabawiało dzieci krewnych,znajomych,rodzeństwa.
Tak mam do dziś,ja "stara baba" siadam na podłodze,bawię się z królikiem,
rozmawiam z córką,rozmawiam i dyskutuję z jej znajomymi,wygłupiam się,
śmieję do łez - niektórzy głupio na mnie patrzą ale mnie jest z tym dobrze
A co mi tam,czuję się jak dziecko w dobrym ciepłym domu - jak za dawnych lat
Wszystko to co było dobre i miłe pielęgnuję dalej i myślę,
że z tego właśnie czerpię swoją siłę i spokój
smokooka - Czw 29 Mar, 2012 12:24
Wspaniale Kicajuś, dlaczego odczuwam Cię jako ciepłą, przytulną kochaną kobitkę
Flandria - Czw 29 Mar, 2012 12:35
beata napisał/a: | Gdy poczułam,że mąż nie kocha. |
mnie też w dużej mierze podbudowała miłość partnera
tyle, że ... po jakimś czasie okazało się, że ma mnie jednak totalnie w d....
Nie można opierać swojego poczucia własnej wartości, swojego wewnętrznego dziecka na kimś z zewnątrz. Bo można je bardzo łatwo osierocić A wtedy można się totalnie pogubić ...
Mysza - Czw 29 Mar, 2012 12:46
tak sobie myślę Kicku, że ta Twoja siła i spokój o których piszesz
KICAJKA napisał/a: | Wszystko to co było dobre i miłe pielęgnuję dalej i myślę,
że z tego właśnie czerpię swoją siłę i spokój |
to właśnie wynika z tego
KICAJKA napisał/a: | niektórzy głupio na mnie patrzą ale mnie jest z tym dobrze |
Twoje małe dziecko, nie musi, nie czuje potrzeby czy obowiązku aby zadowolić wszystkich dookoła, co i tak by się nie udało, więc nie czuje zawodu, frustracji, zniechęcenia wystarczy mu, że zadowala Ciebie dorosłą ...
Tobie małej i dorosłej Kicajce jest z tym dobrze, znalazłaś tą harmonię między małym dzieckiem a dorosłym i stamtąd pewnie wypływa ... Twoja siła spokoju
KICAJKA - Czw 29 Mar, 2012 12:55
myszaczek napisał/a: | znalazłaś tą harmonię między małym dzieckiem a dorosłym i stamtąd pewnie wypływa ... Twoja siła spokoju |
Dzięki kochany Myszaczku - ja nie uczona,nie terapeutyzowana
ale chyba jakaś "szósta klepka" i to czego nauczyłam się na grupach
pomaga mi pielęgnować siebie wraz z tymi małymi drobiazgami,
ktore gdzieś tkwią w podświadomości - myślę,że o tym nie wolno zapominać
Mysza - Czw 29 Mar, 2012 13:00
Flandria napisał/a: | Nie można opierać swojego poczucia własnej wartości, swojego wewnętrznego dziecka na kimś z zewnątrz. Bo można je bardzo łatwo osierocić A wtedy można się totalnie pogubić ... |
Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że najpierw należałoby wypracować i utwierdzić się w swoim poczuciu wartości a dopiero później wchodzić w związki i kontakty bardziej bliskie.... tylko to pewnie za idealne by było
chociaż na pewno mniej bolesne w przyszłości, przy ewentualnym niepowodzeniu
Mysza - Czw 29 Mar, 2012 13:10
KICAJKA napisał/a: | pomaga mi pielęgnować siebie wraz z tymi małymi drobiazgami,
ktore gdzieś tkwią w podświadomości - myślę,że o tym nie wolno zapominać |
tak....często nawet nie potrafimy zajrzeć do tej podświadomości, często dopiero tego się uczymy, szperamy, przekopujemy, grzebiemy, co tam siedzi, jacy jesteśmy, czego chcemy, do czego dążymy....
wszystko bierzemy tak z grubsza, ogólnie... i zdarza się, że zostajemy z pustymi rękami bo okazuje się, że goniliśmy za czymś....co tylko chwilowo wydało się nam pożądanym, a tak w zasadzie do niczego to nam nie było potrzebne...
Czasem warto zwolnić, zatrzymać się w tym pędzie, jak mówiła moja terapka, by odkryć siebie
beata - Czw 29 Mar, 2012 18:43
Flandria napisał/a: | Nie można opierać swojego poczucia własnej wartości, swojego wewnętrznego dziecka na kimś z zewnątrz | Opierać nie,zgadzam się z Tobą w zupełności,ale (nie wiem czy się dobrze wyrażę)dobrze mieć kogoś kto rozbudzi w nas miłość do siebie,aby potem móc ją pielęgnować.Już samemu.
Flandria - Czw 29 Mar, 2012 18:54
beata napisał/a: | Opierać nie,zgadzam się z Tobą w zupełności,ale (nie wiem czy się dobrze wyrażę)dobrze mieć kogoś kto rozbudzi w nas miłość do siebie,aby potem móc ją pielęgnować.Już samemu. |
hmmm
na pewno nie jest źle, kiedy ktoś nas kocha i jest blisko
beata - Czw 29 Mar, 2012 18:55
Flandria napisał/a: | na pewno nie jest źle, kiedy ktoś nas kocha i jest blisko | Wiem,tym bardziej,że On uczy mnie miłości,której nikt mnie nie nauczył w dzieciństwie.
evita - Czw 29 Mar, 2012 19:27
szymon napisał/a: | a ja się utożsamiam z dzieckiem i zachowuję się podobnie jak ono |
a wiesz drogi zięciu, że i ja mam podobnie ? chyba już nigdy nie dorosnę i nie spoważnieję
Jak swego czasu weszłam na te forum sama sobie zrobiłam niezłe pranie mózgu w swoim pamiętniku. Przerobiłam całe swoje życie odkąd sięgam pamięcią, wylałam może łez, otwarłam się nie tylko przed sobą ale i przed moimi bliskimi z mego otoczenia ... spłynęło po mnie wszystko jak woda. Oczyściłam się, wybaczyłam i ... teraz w moich wspomnieniach pozostało już tylko to co warto wspominać
Tamten pamiętnik poleciał już w kosmos a moje wewnętrzne dziecko cieszy się z tych krótkich chwil kiedy to było kochane i pieszczone
szymon - Czw 29 Mar, 2012 19:53
evita napisał/a: | chyba już nigdy nie dorosnę i nie spoważnieję |
chyba albo skaka
spoważnieć bym nie chciał, bo lubię siebie takim jakim jestem.
a dorastać to dorastam i to w piorunującym tempie
niestety fizycznie już wszystko rozwiniete i się powiększać nie chce, wystarczy...
evita napisał/a: | Oczyściłam się, wybaczyłam i ... teraz w moich wspomnieniach pozostało już tylko to co warto wspominać |
u mnie to nastąpiło w przeciągu jednego dnia, rzekłbym nocy wręcz...
obudziłem się i już po wszystkim, świat stał się lepszy
evita - Czw 29 Mar, 2012 20:01
szymon napisał/a: | niestety fizycznie już wszystko rozwiniete i się powiększać nie chce |
no popatrz ... a ja się powiększam, ku mojej rozpaczy
szymon napisał/a: | u mnie to nastąpiło w przeciągu jednego dnia, rzekłbym nocy wręcz... |
zdolniacha z ciebie no ale i ja szybko dałam sobie z tym radę
szymon - Czw 29 Mar, 2012 20:07
evita napisał/a: | a ja się powiększam |
kochanego ciałka nigdy nie za wiele
evita napisał/a: | zdolniacha z ciebie no ale i ja szybko dałam sobie z tym radę |
bo to rodzinne jest
kasiek - Czw 29 Mar, 2012 20:14
KICAJKA napisał/a: | A co mi tam,czuję się jak dziecko w dobrym ciepłym domu - jak za dawnych lat |
żeby się tak czuć, trzeba ten ciepły dom mieć, a przynajmniej pamiętać, że oprócz złych chwil były i dobre...
a ponieważ z dobrymi wspomnieniami u mnie krucho, mała Kasia siedzi gdzieś tam i krzyczy, a nikt jej nie słyszy. bawię się z Cyrylem, rozmawiam, ba nawet śmieje, ale i tak mój syn (lat 3 i pół) pyta: mamo, a gdzie ty teraz jesteś. wróć do mnie! a jak ja mam wrócić, skoro sama jeszcze nie wiem gdzie jestem
przepraszam smokooka, że tak osobiście się wypowiedziałam w Twoim wątku...
smokooka - Czw 29 Mar, 2012 20:29
Kasiek, przecież to temat otwarty, dziękuję Ci, że chciałaś ...
Jacek - Czw 29 Mar, 2012 20:30
szymon napisał/a: | spoważnieć bym nie chciał, bo lubię siebie takim jakim jestem. |
a to ty wtedy tam w Ślesinie to nie byłeś poważny???
ależ Michasiu,ja bym to nazwał zupełnie poważnym zachowaniem
co najwyżej z humorem wesołka ,ale takowe zachowanie jest szczere
przynajmniej ja tak to odbieram
mnie niekiedy moja żona poprawiała za moje podobne zachowanie
więc następnym razem próbowałem się zachować poważnie - czyli się nie odzywając
nawet takie zachowanie starałem wprowadzić gdy moja żona nie była przy mnie
i co ??? i nic,bo doszedłem do wniosku że takim jestem
i to nie że ja z tego zachowania nie wyrosłem,jeno po prostu taki jestem
a starając się być inny - poważniejszy
to czułem się jak bym wlazł w inną skórę - w skórę kogoś mnie obcego
wróciłem więc wew swoją skórę,a żona się już z tym pogodziła
szymon - Czw 29 Mar, 2012 20:55
Jacek napisał/a: |
a to ty wtedy tam w Ślesinie to nie byłeś poważny???
ależ Michasiu,ja bym to nazwał zupełnie poważnym zachowaniem
co najwyżej z humorem wesołka ,ale takowe zachowanie jest szczere
przynajmniej ja tak to odbieram
|
to teraz siem zmieniłem troche i wygląda to na wesołe zachowanie z poważnym humorem
no bo ja jestem szczery, jest to powszechnie uznawane za zaletę ale:
nie mówię kłamstwa niepotrzebnego
nie mówię prawdy nieprzyjemnej
mówię prawdę we właściwym czasie, która pomaga ale jest nieprzyjemna
nie mówię prawdy niepotrzebnej a przyjemnej
chce mówić we właściwym czasie to co prawdziwe i przyjemne.
taki zwykły młodzian, co to ma całe życie przed sobą
evita - Czw 29 Mar, 2012 20:57
szymon napisał/a: | bo to rodzinne jest |
Pati - Sob 31 Mar, 2012 19:03
smokooka napisał/a: | Właśnie - jakie jest Twoje wewnętrzne dziecko, |
Moja maleńka Pati ma 8 lat i jest wspaniała,kochana,nieufna,lgnie do dobrych ludzi.
smokooka napisał/a: | co czuje? |
Kocha mnie,nie chce już nigdy zostać sama,lubi kiedy poświęcam Jej czas,kiedy się o Nią troszczę
smokooka napisał/a: | Czego mu brakuje? |
Odwagi.
smokooka napisał/a: | Kto mu to może dać? |
Ja i tylko ja.
Pracując nad sobą.
smokooka napisał/a: | Jak mu to dać? |
Jest to dla mnie czasami ciężka praca,ale efekt zajefajny
Zmieniam swoje nawyki,uczę się czego nie porafię np.bliskości przy czym polecam książkę ,,Lęk przed bliskością''-Janet G. Woititz:)
Oraz ,,Powrót do swego wewnętrznego domu''-John Bradshaw (z tej książki są wspomniane listy do wewnętrznych dzieci)
smokooka - Sob 31 Mar, 2012 19:16
Zazdroszczę Ci trochę Pati, ale jestem na drodze od niedawna do udobruchania mojej małej Agnieszki.
Pati - Sob 31 Mar, 2012 19:27
smokooka napisał/a: | jestem na drodze od niedawna do udobruchania mojej małej Agnieszki. |
Jesteś na tej drodze to najważniejsze
Spoko kochana.
Powolutku,pomalutku
Maleńkimi kroczkami aby do przodu.
Zapomniałam jeszcze dopisać,że moja Patunia i ja lubimy jeździć na łyżwach na rolkach i tańczyyyyyć uwielbiamy i robimy to
Będzie dobrze
|
|