To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - bezsilność

green - Pon 23 Lip, 2012 09:36
Temat postu: bezsilność
Witam, w moim słowniku jeszcze kilka lat temu słowo to nie istniało. Prawdę mówiąc poznałam je dopiero na terapii i jego moc...
Przenoszę się tu, ponieważ u mnie historia z moim ex znów się powtarza. Związek dawno zakończony, nadzieja umarła. Pije, chyba ćpa. Nie wiem. Co kilka dni jest na mnie "szturm". Non stop telefony, smsy (błagalne o spotkanie lub rozmowę). Przechodziłam to tysiące razy.
Zawsze ulegałam, tzn. do czasu.Teraz kompletnie nie reaguje.
Po co w sumie to wszystko piszę? Po co, żebyście kobietki i faceci, wiedzieli, że można się odciąć.
Pozostał mi jedynie żal. Żal człowieka, ale pracuję nad tym, by pogodzić się z tym, że nie mam absolutnie wpływu na jego życie.
Miłego dnia!

Klara - Pon 23 Lip, 2012 10:12

green napisał/a:
bezsilność (...) w moim słowniku jeszcze kilka lat temu słowo to nie istniało.

Tak, tak :tak:
Ja się nawet szczyciłam tym, że jestem silna, że sobie ze wszystkim radzę, a nawet (!!!) w końcu doprowadzę do tego, że ten facet przestanie pić. Tylko muszę wymyślić jakiś skuteczny sposób.
Na pewno jest gdzieś taki sposób, na pewno jest.... - tak sobie dywagowałam :wysmiewacz:
green napisał/a:
żebyście kobietki i faceci, wiedzieli, że można się odciąć

Potwierdzam :tak:

olga - Pon 23 Lip, 2012 10:31

Klara napisał/a:
Potwierdzam


Ja też.

kahape - Pon 23 Lip, 2012 11:27

Klara napisał/a:
Ja się nawet szczyciłam tym, że jestem silna, że sobie ze wszystkim radzę, a nawet (!!!) w końcu doprowadzę do tego, że ten facet przestanie pić. Tylko muszę wymyślić jakiś skuteczny sposób.
Na pewno jest gdzieś taki sposób, na pewno jest.... - tak sobie dywagowałam :wysmiewacz:
a ja nawet myślałam, że jak znajdę taki sposób to on będzie mnie kochał za to do końca świata i jeden dzień dłużej.
"Bezsilność" (wobec drugiej osoby) - to takie proste słowo a jakże trudno je w sobie odnaleźć. Ale potwierdzam- da się.
pozdr

olga - Pon 23 Lip, 2012 11:31

A ja nawet nie pamietam czy myślałam, że ja mam na to sposób. :mysli: nieeee, no imałam sie różnych metod, ale tak do koca to chyba nie wierzyłam, ze to coś pomoże. Wiedziałam, że ten sposób jest w nim i jeżeli będzie chciał go użyć to użyje a jeżeli nie to nie. No i nie użył.

Ja miałam dobrych, doświadczonych nauczycieli. Radzili nie kopać sie z koniem. No, troche musiałam się pokopać bo nie uwierzyłabym jakby nie bolało.

Klara - Pon 23 Lip, 2012 12:09

olga411 napisał/a:
Ja miałam dobrych, doświadczonych nauczycieli.

No widzisz... a ja - z jednej strony - oprócz tej swojej pewności, że sobie poradzę, bo przecież kto jak kto, ale ja nie dam rady????? :wysmiewacz: ; miałam jeszcze z różnych stron informacje, że on jest sympatyczny i uczynny i ach i och, tylko ja z nim NIE UMIEM POSTĘPOWAĆ :szok:
Moje myślenie więc przypominało to, o ogonie - "skoro tyle osób ci mówi, że go masz, to się przynajmniej obejrzyj". Tak więc tym bardziej uwierzyłam, że mam gdzieś ten sposób i go na okrągło w sobie szukałam, zamiast odpuścić :(

olga - Pon 23 Lip, 2012 12:55

Nigdy nie przyszło mi do głowy, ze on pije bo ja jestem nie w porządku. Nigdy nie pomyslałam, że to ja mam cos w sobie zmienić żeby on przestał. W nim widziałam problem a nie w sobie, dlatego pewniee miałam świadomość, ze niewiele mogę. Po 15 latach wspólnnego życia wiedziałam, że go nie zmienię i wiedziałam, że nie przestanie w imię miłości do mnie bo przez ten czas coś się z ta miłościa stało (utonęła w butelce, to sobie uświadomiłam z czasem)
Jacek - Pon 23 Lip, 2012 13:05

green napisał/a:
Po co w sumie to wszystko piszę? Po co, żebyście kobietki i faceci, wiedzieli, że można się odciąć.
Pozostał mi jedynie żal. Żal człowieka, ale pracuję nad tym, by pogodzić się z tym, że nie mam absolutnie wpływu na jego życie.

ja również potwierdzam że to znakomity i skuteczny odruch działania
ja to przedstawiam od tej drugiej strony gdyż jestem - może tak
mam na imię Jacek,jestem alkoholikiem
dopuki moja żona próbowała wszystkiego aby mnie pomóc - prośbą czy groźbą
nie przynosiło żadnych rezultatów,ja wciąż swoje,a Ona w stan cierpienia wgłębiała się coraz bardziej
aż któregoś dnia zabrakło jej sił i zrozumiała że nie ma wpływu na moje życie
odseparowała się,odeszła zabierając dzieci
i to jej pomogło,zajęła się sobą
a nie wiedząc że ten zwlekany odruch działania,zajęcia się sobą,właśnie rozwiązał sprawę
bo w moim przypadku,dał mnie "kopa" takiego wstrząsa,który mnie pozwolił zauważyć ze coś cennego tracę po przez picie alkoholu
dziś po dwuletniej separacji jesteśmy razem ,a ja ciągle pielęgnuję swoją trzeźwość
i nie zapominam że mam kochającą żonę

KICAJKA - Pon 23 Lip, 2012 18:49

Klara napisał/a:
Ja się nawet szczyciłam tym, że jestem silna, że sobie ze wszystkim radzę, a nawet (!!!) w końcu doprowadzę do tego, że ten facet przestanie pić. Tylko muszę wymyślić jakiś skuteczny sposób.
Na pewno jest gdzieś taki sposób, na pewno jest.... - tak sobie dywagowałam green napisał/a:
żebyście kobietki i faceci, wiedzieli, że można się odciąć


Potwierdzam

Dokładnie jak ja i też potwierdzam- da się :skromny:

green - Wto 24 Lip, 2012 18:36

Ciężko mi...wszystko jest tak świeże. Czy przyjdzie jego opamiętanie? kilka dni temu skończył ciąg, znów "szturm", musiałam wyłączyć telefon. Błagania w smsach o chwile rozmowy. Byłam nieugięta, odpisałam, że chcę spokoju i mam już wszystkiego dość. Wieczorem musiałam zajrzeć do klubu, serce krajało mi się na myśl o tym, co musi się z nim dziać, co się będzie najprawdopodobniej dziać...? To takie chore. Telefon milczy od dwóch dnia, a ja się niepokoję. Dobrze, że mam Was i Klub :)
Klara - Wto 24 Lip, 2012 18:43

green napisał/a:
serce krajało mi się na myśl o tym, co musi się z nim dziać, co się będzie najprawdopodobniej dziać...?

Green, to co zacytowałam oznacza, że jesteś od niego oddzielona fizycznie, a psychicznie jesteś z nim nadal silnie związana.
Chodzi o to, żebyś całkowicie zerwała z nim kontakt (nawet esemesowy), żebyś przestała tracić energię na zastanawianie się nad tym, co on robi, lub czego nie robi i czy się opamięta.
Po prostu będzie, co ma być. TY NIE MASZ NA TO ŻADNEGO WPŁYWU.

green - Wto 24 Lip, 2012 18:48

OJ jak bardzo dziękuję Ci za te słowa. Ogólnie jestem nastawiana na takie działanie, tzn jego brak w stosunku co do jego osoby. Ale widzę, że dopadają mnie jakby takie "chwile słabości" kiedy rzeczywiście myślę i martwię się. Bardzo mnie zmanipulował swego czasu i karmił szczegółami jak to ciężko jest mu na zejściu (w grę wchodzą także narkotyki), byłam manipulowana także samobójstwem. A prawda jest taka, że pewnie dobrze się teraz bawi. dziękuje Ci Klaro :)
pterodaktyll - Wto 24 Lip, 2012 18:53

green napisał/a:
A prawda jest taka, że pewnie dobrze się teraz bawi.

Dokładnie tak o ile pamiętam swoje wyskoki w tej materii............nie masz kompletnie żadnego wpływu na to co zrobi.

Klara - Wto 24 Lip, 2012 18:58

green napisał/a:
pewnie dobrze się teraz bawi

...a jeśli nawet teraz cierpi, to pamiętaj, że dzieje się to wyłącznie na jego życzenie i tylko on może to zmienić.
Trzymaj się, choć czasem jest to trudne :pocieszacz:

wlod - Wto 24 Lip, 2012 19:15
Temat postu: Doswiadczenie
Co napisze jest zapewne nie po myśli Twojego meza ,ale potwierdzam ze winnas zamknąc dostęp do siebie i nawet jak przestanie pic dac mu polroczna lub nawet roczna kwarantanne bo inaczej nie przestanie pić znam to bo jestem alkoholikiem i troche juz nie piję.Pozdrawiam
Nie pije dzisiaj

green - Wto 24 Lip, 2012 19:27

Dziękuję pięknie za słowa prawdy i otuchy. Sama jestem alkoholiczką i wiem, że był okres taki, jakbym zapomniała, jaka sama byłam typem przesiąkniętym kłamstwem. Cały czas, blisko 3 lata czekałam, aż przyjdzie opamiętanie. Ze może w końcu nadejdzie TEN MOMENT. Non stop byłam manipulowana, przechodziłam już jego jedne leczenie odwykowe (później szczerze przyznał się, ze to tylko dla załagodzenia sytuacji miedzy nami), a ja jak słodka idiotka wierzyłam, że to już ostatni raz. Ledwo wyszłam z nawrotu, od roku dochodzę do siebie. Od kilku miesięcy mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Doceniam swoją trzeźwość jak nic na świecie. Ciesze się z możliwości wychowywania tak cudownej istoty jaką jest moja córka. Po stracie pięknego i ukochanego psa, wzięłam następnego i ostro go szkolę (bo jestem miłośniczką ras dużych :) ). Nadzieja już umarła, pozostał jakiś lęk o niego. Ale dzięki Wam pokonałam tą "swoją chwilę słabości" i natrętne myśli odeszły. A przypomniało mi się, jak ja potrafiłam obiecywać, kłamać, płakać, błagać i przysięgać. Takie myśli pozwalają mi także doprowadzić się do pionu...Tylko, że kiedyś w końcu powiedziałam DOŚĆ! I dzięki Ci Panie za to :D
jal - Śro 25 Lip, 2012 05:55

green - wspieram ciepło. :)
green - Sob 29 Wrz, 2012 09:55

Witam Was ciepło :) czytam systematycznie, zaglądam codziennie i jestem na bieżąco. Dziś jednak stało się coś, co kompletnie wytrąciło mnie z równowagi i czuję się bardzo. Nie mogę zorganizować dnia, tak aby się z kimś spotkać. Z jednej strony cieszę się, że mam plan tak dziś napięty, bo nosi mnie niemiłosiernie...
Otóż, dziś przypadkiem dowiedziałam się, że mój ex, o którym pisałam, umawiał się przez portale erotyczne z jakimiś paniami w czasie naszego bycia razem. Nie mam 100% pewności, ale pijany (wnioskuję po pisowni), chyba żeby....nie wiem? Dobić mnie? W tym czasie kiedy to się miało dziać (te panie), to usilnie zabiegał o moje względy, chciał wrócić, poszedł nawet do ośrodka się leczyć... to tym bardziej boli i uświadamia mnie w przekonaniu z jak chorym człowiekiem miałam do czynienia. Ja już jestem etap dalej, nie interesuję się jego życiem, wiem że pije i bierze narkotyki. Pal sześć jego nałogi, pogodziłam się z tym, że nie mam na niego wpływu i nie zależy mi na nim kompletnie. Ale teraz co ze mną? Nie zaraził mnie niczym, bo nie spaliśmy ze sobą bardzo długo, a ja na bieżąco się badam. Ale co tu pisać? Jestem zdruzgotana!! Nie umiem pojąc tego, do czego można się posunąć i jeszcze się tym chwalić.
Ja też nie byłam święta, ale nigdy nie zdradziłam żadnego mojego partnera.
Widać, że rożni są ludzie, nawet różni alkoholicy.
Pozdrawiam i przepraszam, że tak chaotycznie, ale nie umiem pozbierać myśli.

olga - Sob 29 Wrz, 2012 10:04

:mysli: Nie odcięłaś sie od niego emocjonalnie. :( Gdyby tak było, nie miało by to dla Ciebie znaczenia. Potrzebny jest czas. Przyjdzie taki moment kiedy będzie ci to obojetne co on robił i dlaczego. Daj czas czasowi, zajmij głowę czym innym żeby nie myśleć. Poza tym, pomyśl, co za różnica: butelka czy panienka. On i tak Cie porzucił.
Małgoś - Nie 30 Wrz, 2012 22:23

olga411 napisał/a:
Nie odcięłaś sie od niego emocjonalnie


na to potrzeba czasu...
Kiedyś czytałam o dwóch latach, ale pewna nie jestem.

olga - Nie 30 Wrz, 2012 22:36

Małgoś napisał/a:
Kiedyś czytałam o dwóch latach, ale pewna nie jestem.

Nie wiem ile czasu potrzeba. To tak jak żałoba, Trzeba zaakceptować i pogodzi sie ze stratą, jakby nie byo, kiedy bliskiej osoby. Nie jest to proste ale mozliwe.

green - Pon 01 Paź, 2012 05:59

Witam, dziękuję za odpowiedzi. Wiem, że nie odcięłam się jeszcze emocjonalnie, wszystko jest bardzo świeże. Strasznie mnie to denerwuje i najcięższe są wieczory.Ale nie jestem sama i jakoś sobie radzę. Dziś wybieram się na grupę, więc na pewno to poruszę. Poza tym, planuję szybciej się pozbyć tego jegomościa z głowy.
Małgoś - Pon 01 Paź, 2012 09:19

green napisał/a:
Strasznie mnie to denerwuje i najcięższe są wieczory


Mój eks też mnie zdradził i pamiętam ze właśnie te wieczory były bolesne. Wtedy zaczęłam popijać do monitora. Ale na szczęście musialam się pilnować, bo rano do pracy i stosunkowo szybko żale wyblakły. Najciekawsze bylo, gdy dotarlo do mnie, że ja bez tego człowieka jestem spokojniejsza i co najważniejsze - RADZĘ SOBIE. A tego się bardzo obawiałam.
Życie bywa przewrotne.

green - Pon 01 Paź, 2012 11:02

Witam, nie mogę zacząć popijać wieczorami, bo jestem alkoholiczką :) ) Na szczęście mam tak wspaniałe wsparcie w realu, że jakoś sobie radzę. Wiecie co, najgorsze jest to, że ja nie myślę o tym, że on pije czy ćpa itd. Doszłam do jako takiej równowagi w tej kwestii. Wpływu nie mam i pogodziłam się z tym. mnie strasznie zezłościła ewentualna zdrada. To mnie zakuło w samo serce.Żaden mój partner nigdy mnie nie zdradził i tu chyba odzywa się mój egocentryzm. No, jak że on mógł :) ))) Niestety przypomniałam sobie siebie za "czasów świetności" i wiem, że mimo że się jakoś trzymałam, po wódzie dopiero ma się ochotę. Ech...Miłego dnia!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group