To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - "Toksyczni rodzice" Susan Forward

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 01:09
Temat postu: "Toksyczni rodzice" Susan Forward
"Oto grzebię moje fantazje o dobrej rodzinie. Oto grzebię moje nadzieje i oczekiwania
odnośnie moich rodziców. Oto grzebię moje fantazje, że było coś takiego, co mogłam
zrobić jako dziecko, aby ich zmienić. Wiem, że nigdy nie będę miała takich rodziców, jakich
chciałabym mieć i opłakuję tę stratę. Ale akceptuję ją. Niech te fantazje odpoczywają w
pokoju."

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 01:40

"Drogi tato.
Chcę powiedzieć ci coś, czego jeszcze nigdy przedtem ci nie powiedziałam. Przede wszystkim chcę ci wyjaśnić, dlaczego w ostatnich miesiącach spędziłam tak niewiele czasu z tobą i mamą. Może to cię zdziwi i zaniepokoi, ale nie chciałam się z tobą widywać, ponieważ boję się ciebie. Boję się uczucia bezradności i twoich słownych ataków. Boję się ci zaufać, a potem znów doznawać twojego uczuciowego odrzucenia.
Pozwól mi to wyjaśnić.

(To właśnie mi zrobiłeś)

Kiedy byłam małą dziewczynką, pamiętam tego ojca, który kochał mnie, podziwiał i troszczył się o mnie. Ale kiedy dorosłam, wszystko to zmieniło się. Kiedy miałam około jedenastu lat stałeś się bardzo okrutny dla mnie. Ciągle mówiłeś mi, że śmierdzę. Obwiniałeś mnie za wszystko, co się nie udawało. Obwiniałeś mnie kiedy zgubiłam stypendium. Obwiniałeś mnie kiedy Bob (brat Carol) upadł i zranił się. Obwiniałeś mnie, kiedy złamałam nogę. Obwiniałeś mnie, kiedy mama na krótko od ciebie odeszła. Kiedy mama odeszła, byłam pozbawiona jakiegokolwiek emocjonalnego wsparcia. Opowiadałeś mi zbyt wulgarne dowcipy, mówiłeś jak sexy wyglądam w swetrze, traktowałeś mnie jakbyśmy byli na randce, albo mówiłeś mi, że wyglądam jak ulicznica. Kiedy miałam dwanaście lat, nie miałam już rodzicielskiej opieki. Jestem pewna, że miałeś trudne przejścia w tych latach, ale okropnie mnie wtedy raniłeś. Może nawet nie miałeś takiej intencji, ale to wcale nie znaczy, że mniej mnie to bolało. Gdy miałam piętnaście lat, jakiś mężczyzna próbował mnie zgwałcić, a ty zrzuciłeś winę na mnie. I ja rzeczywiście uwierzyłam, że to była moja wina, bo ty tak mi powiedziałeś. Kiedy byłam w ósmym miesiącu ciąży z moim synem, mąż zbił mnie, a ty powiedziałeś, że musiałam zrobić coś okropnego, że doprowadziłam go do takiej wściekłości. Ciągle mówiłeś mi o wszystkich tych okropnych rzeczach, które robiła matka. Powiedziałeś mi, że nigdy mnie nie kochała, że wewnątrz jestem ohydna, że nie mam mózgu.

(Tak się wtedy czułam)

Czułam się przerażona, upokorzona i zakłopotana. Zastanawiałam się dlaczego przestałeś mnie kochać. Tęskniłam za tym, aby znów być małą córeczką tatusia, i zastanawiałam się nad tym, co takiego uczyniłam, że musiałam cię stracić. Obwiniałam siebie za wszystko. Nienawidziłam się. Czułam się niekochana i obrzydliwa.

(Tak to wpłynęło na moje życie)

Byłam poważnie okaleczona jako człowiek. Wielu mężczyzn zachowywało się brutalnie wobec mnie i zawsze myślałam, że to moja wina. Kiedy Hank zbił mnie, napisałam do niego list z przeprosinami. Cierpiałam na godny ubolewania brak wiary w siebie, w moje zdolności oraz to, że jestem coś warta.

(Tego chcę od ciebie teraz)

Chcę, abyś wyraził skruchę za to, że byłeś takim okrutnym, beznadziejnym ojcem. Chcę, abyś przyznał, że krzywdy, jakie mi wyrządziłeś, zraniły mnie i sprawiły ból. Chcę, abyś przestał atakować mnie słowami. Ostatnim razem zdarzyło się to, kiedy widzieliśmy się u Boba i poprosiłam cię o radę w sprawie interesów. Wrzeszczałeś na mnie bez żadnego powodu. Nienawidziłam cię za to. Uległam wówczas, ale już nie będę tego tolerować w przyszłości. Chciałabym, abyś przyznał, że dobrzy ojcowie nie patrzą pożądliwie na swoje córki, że dobrzy ojcowie nie ubliżają i nie upadlają swoich córek, że dobrzy ojcowie chronią swoje córki. Przykro mi z tego powodu, że nie mieliśmy ze sobą takiego kontaktu, jaki moglibyśmy mieć. Straciłam bardzo wiele przez to, że nie mogłam obdarzyć miłością ojca, którego tak bardzo chciałam kochać. Nadal będę przysyłać ci kartki i podarunki, ponieważ to sprawia mi przyjemność. Jeśli jednak będę chciała się z tobą zobaczyć, będziesz musiał zaakceptować moje zasady. Nie znam cię za dobrze. Nie wiem, jakie były twoje cierpienia i jakie były twoje lęki. jestem ci wdzięczna za to, że ciężko pracowałeś, że zapewniłeś mi godziwe utrzymanie i że zabierałeś mnie na miłe wakacje. Pamiętam, jak mówiłeś mi o drzewach i o ptakach, o ludziach i polityce, o sporcie, geografii, o tym jak się mieszka pod namiotem i jak jeździ na łyżwach. Pamiętam, że często się śmiałeś. Może będziesz chciał wiedzieć, że znacznie lepiej powodzi mi się w życiu. Mam wspaniałych, wspierających przyjaciół, dobry zawód i syna, którego podziwiam.
Proszę, przyjmij mój list i napisz do mnie. Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy zacząć od nowa.
- Carol"



to są wybrane fragmenty z "Toksyczni rodzice" Susan Forward

Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 12:51

Czytałam kilka ksążek z cyklu "toksyczni"- "Toksyczne namiętności", "Toksyczni ludzie", są już "Toksyczne dzieci" (sic!).
Sporo prawdziwych zdarzeń, wiele metod wychodznia z tych rodzinnych zawiłości.
Miałam moment w moim życiu, że skupiłam swoją uwagę na radykalnym wybaczaniau, ale jak się okazało, to nie było to, i teraz wiem, że to nie metoda na wszystkie bolączki.

Dopiero nieco obiektywizmu nabrałam po warsztatach ustawieś systemowych wg.B. Hellingera, trodne początkwo do zaakceptowania przeze mnie, ale widzę rezultaty, więc to chyba byl dobry kierunek.
I nie oceniam już rodziny, rodziców i żadnego wybaczania czy rozliczania. I dzieje mi sie dobrze :)

Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 12:59

No przeciez słyszę i widzę, że Ci dobrze ;) :p

To mnie nie podpuszczaj 8)

Ate - Śro 01 Kwi, 2009 13:06

Jagna napisał/a:
Czytałam kilka ksążek z cyklu "toksyczni"- "Toksyczne namiętności", "Toksyczni ludzie", są już "Toksyczne dzieci" (sic!).
Sporo prawdziwych zdarzeń, wiele metod wychodznia z tych rodzinnych zawiłości.
Miałam moment w moim życiu, że skupiłam swoją uwagę na radykalnym wybaczaniau, ale jak się okazało, to nie było to, i teraz wiem, że to nie metoda na wszystkie bolączki.

Dopiero nieco obiektywizmu nabrałam po warsztatach ustawieś systemowych wg.B. Hellingera, trodne początkwo do zaakceptowania przeze mnie, ale widzę rezultaty, więc to chyba byl dobry kierunek.
I nie oceniam już rodziny, rodziców i żadnego wybaczania czy rozliczania. I dzieje mi sie dobrze :)
Wiesz co Jagus, troche jednak przesady w tym wszystkim, bo kierujac sie trescia tych ksiazek nietoksyczni rodzice po prostu nie istnieja, jak swiat swiatem rodzicie wychowuja dzieciaki, i trudno uniknac pewnego schematu, ktory potem okresla tych samych rodzicow jako toksycznych. Jesli pomyslisz o sobie jak matce tez zanjdzeisz cechy toksyczego rodzica, ja juz nie czytam tego typu pozycji, nic nie ejst w zyciu czarne albo biale :/
Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 13:12

Dokładnie TAK Ate :) To właściwie do mnie dotarło, i to napisałam. Właśnie na hellingerowskich warsztatach usłyszałam( aż mną ze złości zatrzęsło wtedy!) "jakim prawem oceniasz rodziców, nie wybaczaj, bo stawiasz się ponad nimi, jak łaskodawca, a jesteś ich dzieckiem, jacy by nie byli, to oni dali Ci życie, nie masz pojęcia co ich spotkało, dlaczego tak robili, więc nie rób z siebie Boga, oceniając i wybaczając" Oczywiście to tylko jeden z epizodów tych warsztatów, ale...wiele , naprawdę wiele w moim postrzeganiu świata się zmieniło, choć łatwe nie było.
Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 13:26

Nie czytałam innych "toksycznych" książek. Książka Susan Forward jest polecana przez psychologów itp.
Bynajmniej nie chodzi w niej o to, żeby znienawidzić swoich rodziców :) Fakt, czytając ją poczułam złość, ale z drugiej strony uświadomiłam sobie jak wiele "żartów", słów i zachowań moich rodziców nadal we mnie tkwi i jak bardzo przeszkadza mi egzystować.
Jeśli czegoś z tym nie zrobię, to będę powielać tamte zachowania i sama stanę się toksycznym rodzicem.

Nie chcę przez to powiedzieć, że książkę trzeba koniecznie przeczytać - jeśli masz za sobą 35 tysięcy innych książek, terapię to ta jedna książka niewiele zmieni.

Ja po prostu polecam tę książkę i tyle. :)
O ustawieniach systemowych wg.B. Hellingera słyszałam - podobno są niezłe, ale nie miałam okazji w nich uczestniczyć.

List "przepisałam", bo miałam podobnie jak "Carol". Czytając go uświadomiłam sobie, jak zachowania mojego ojca wpływały i wpływają na moje relacje z mężczyznami. Jeszcze tego do końca nie przemyślałam, nie przetrawiłam itd, ale wygląda na to, że biorę na siebie całe poczucie winy, za to co oni (moi faceci) wyprawiali / wyprawiają.

Ate - Śro 01 Kwi, 2009 13:30

Flandra napisał/a:
wg.B. Hellingera słyszałam - podobno są niezłe,
interesowalam sie kiedys nimi, ale uslyszalam tez mase negatywow, na razie temat odpuscilam, wiem tez od osob bardziej kompetentnych ode mnie, ze tego typu ustawienia mozna robic z chwila gdy psychika nie ejst zbyt mocno rozchwiana, bo dochodzi do uwolnienia ogromnych , czesto bardzo nieprzyjemnych emocji :?
Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 13:33

Flandro, każdemu - co mu potrzebne na daną chwilę. Być może Tobie pomoże i wielu innym także, ja oprócz tego , że wiedziałam już co jest na rzeczy z tych książek, to nic z nich do zycia nie wzięłam, tylko pielęgnowałam dalsze urazy i krok w krok wytykałam mechanizmy, które dostrzegałam u ojca. I dalej nic się nie działo.
Ale to u mnie, Ty możesz mieć inaczej , czego Ci życzę.

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 13:46

Jagna napisał/a:
tylko pielęgnowałam dalsze urazy i krok w krok wytykałam mechanizmy


wymyśliłam sobie sposób, który pozwala mi się tych mechanizmów pozbyć

tak po krótce pisząc:
w tej chwili szukam ich w sobie - samo uświadomienie sobie istnienia takich czy innych mechanizmów pozwala mi nie poddawać sie im więcej, a przynajmniej nie w aż takim stopniu :)

nie chodzi o to, żeby obwiniać, oceniać itp rodziców - tylko o to, żeby wychwycić destrukcyjne zachowania (najczęściej niezamierzone), które wpłynęły na to jaka jestem teraz.

Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 13:52

Zmiany w samym sobie , jak najbardziej pożądane :)
To właściwie istota przemiany jakiejkolwiek, bo skoro już wiemy, że innych nie zmienimy, to trzeba zacząć od siebie.
Rozwój osobisty, rozwój duchowy...jakkolwiek to nazwać, mnie to sprawia satysfakcję, i widzę ile jeszcze pracy przede mną .

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 14:09

Flandra napisał/a:
które wpłynęły na to jaka jestem teraz.

A jaka jesteś, jeżeli mogę spytać... :roll:

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 14:11

niektórzy mówią, że doskonała :skromny:
w sumie sporo osób tak twierdzi :/

mam skłonności do depresji, nerwicę, problemy w pracy, facetowstręt i nie potrafię gotować
a sprzątać też nie lubię :D

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 14:16

Flandra napisał/a:
mam skłonności do depresji, nerwicę, problemy w pracy, facetowstręt i nie potrafię gotować
a sprzątać też nie lubię :D
Flandra napisał/a:
że biorę na siebie całe poczucie winy, za to co oni (moi faceci) wyprawiali /


Możesz to jakoś pozbierać do kupy, bo sensu sie w tym trudno doszukać... :roll:

Ate - Śro 01 Kwi, 2009 14:16

Flandra napisał/a:
niektórzy mówią, że doskonała :skromny:
w sumie sporo osób tak twierdzi :/
bardzo rzadko kiedy ocena innych odpowiada prawdzie obiektywnej jesli dotyczy mojej osobowosci. ludzie z reala, w wiekszosci mysla tez ze jestem doskonala, super odwazna, daje sobie rade ze wszystkim, jestem nie do zdarcia,przebojowa i takie tam, a wiesz Flandra ile w tym prawdy? NIC
Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 14:17

Wymieniłaś swoje niechciejstwa, czy tam jakies malutkie braki. A zalety, co myslisz o sobie, czy dobrze? Lubisz siebie?
Ja zaczynam siebie wreszcie lubić, mówić i myśleć o sobie z szacunkiem, a było tak fatalnie z tym :roll:

Ate - Śro 01 Kwi, 2009 14:19

prawdziwi tak w 100% to jestesmy chyba tylko wtedy gdy jestesmy sami 8|
stiff - Śro 01 Kwi, 2009 14:27

Ate napisał/a:
prawdziwi tak w 100% to jestesmy chyba tylko wtedy gdy jestesmy sami 8|

Nigdy nie jesteś sama, bo przecież jesteś z sobą... :roll:

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 14:32

stiff napisał/a:
Możesz to jakoś pozbierać do kupy, bo sensu sie w tym trudno doszukać...


jestem (choć mam nadzieję, że to czas przeszły) "matką polką" (czy raczej "matką teresą") - kobietą, która widzi wokół samych ludzi z problemami, i te problemy rozwiązuje
przez wiele lat tkwiłam w związku, w którym facet miał mnie ewidentnie w ....., zostawiłam go i nadal sama siebie obwiniam za tę sytuację ..., martwię się o niego itd

facetowstręt i problemy w pracy mam od niedawna
robię jakieś piorunujące wrażenie na facetach czy coś - rzadko słyszą "nie" - może je źle wymawiam ... - nic strasznego się nie stało, ale trzymam się teraz na dystans, bo najnormalniej w świecie się boję

nerwica wynika chyba głównie z problemów w pracy - od 2 lat mam makabre, muszę coś w końcu zmienić, ale nie potrafię podjąć decyzji


czy myślę o sobie dobrze ?
nie zawsze, ale raczej tak :)
jakiś czas temu ustaliłyśmy z moją mamą, że jestem najpiękniejsza na świecie :mgreen:
jeszcze nie znalazł się śmiałek, który by temu zaprzeczył :skromny:

rufio - Śro 01 Kwi, 2009 14:39

Flandra napisał/a:
nie znalazł się śmiałek, który by temu zaprzeczył :skromny:

Orany- :szok: jedna zabija za orgazm
Druga zabije za to że "lustereczko nie powie żem najpiekniejsza na swiecie " Koniec swiata i ostatni gasi swiece :szok:

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 14:40

Flandra napisał/a:
estem (choć mam nadzieję, że to czas przeszły) "matką polką" - kobietą, która widzi wokół samych ludzi z problemami, i te problemy rozwiązuje
przez wiele lat tkwiłam w związku, w którym facet miał mnie ewidentnie w ....., zostawiłam go i nadal sama siebie obwiniam za tę sytuację ..., martwię się o niego itd


witaj w klubie :)

Flandra napisał/a:
jakiś czas temu ustaliłyśmy z moją mamą, że jestem najpiękniejsza na świecie


witaj w klubie :)

posłuchaj- nie masz co siebie obwiniać bo zawsze wina jest po środku, ja to przeżyłam więc wiem co mówię- myśl o sobie- a na facetów kiedyś przyjdzie pora - ja co prawda 2009 ogłosiłam rokiem bez facetów ale mam nadzieje że w 2010 już będzie lepiej- daj sobie czas- odpocznij- poukładaj wszystko i kup sobie książkę kucharską- wszystkiego można się nauczyć :)

rufio - Śro 01 Kwi, 2009 14:45

utopia napisał/a:
kup sobie książkę kucharską

Kup "Raz do roku w Skiroławkach " tam sa lepsze przepisy :wysmiewacz: :szok:

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 14:55

utopia napisał/a:
nie masz co siebie obwiniać bo zawsze wina jest po środku

z tym się nie zgodzę
kiedyś też tak uważałam ....
czasem wina jest po prostu całkowicie po jednej stronie
choćby dlatego, że jesteś na imprezie i ta "druga strona" jest całkowicie pijana ...

Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 14:58

Flandra napisał/a:
jakiś czas temu ustaliłyśmy z moją mamą, że jestem najpiękniejsza na świecie
jeszcze nie znalazł się śmiałek, który by temu zaprzeczył


Nie ośmielę się :)

Może to mój wiek, zbliżam się do 40, ale coś zaczęłam przewartościowywać swoje postrzeganie siebie i świata.
Uroda Ok, ważna, dbać o siebie, akceptowac swój wygląd...jednak latka lecą i co dalej? Poczęłam więc, do środka zaglądać samej siebie i o te walory bardziej dbać, bo jak młodość przeminie, one mi pozostaną jedynie, może aż.
A z Tymi mężczyznami-partnerami. Przyjdzie odpowiednia pora , to i taki mężczyzna się pojawi, jak będziesz gotowa, Ty sama :)
Miłego dnia i zmykam już 8)

Jagna - Śro 01 Kwi, 2009 15:00

Flandra napisał/a:
czasem wina jest po prostu całkowicie po jednej stronie
choćby dlatego, że jesteś na imprezie i ta "druga strona" jest całkowicie pijana ...

Albo facet bije kobietę...Może głupio zabrzmi...ale PO CO ona jest z kimś takim?
Dlaczego wybiera właśnie takich mężczyzn. Mówiąc tu o winie jednej strony, można popaść w pułapkę.

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 15:02

Flandra napisał/a:
choćby dlatego, że jesteś na imprezie i ta "druga strona" jest całkowicie pijana ...

To nie do końca tak jest... :roll:
To nie byla pierwsza impreza na której sie opił wiec wystarczyło zostawić go w domu i po kłopocie wiec wina po środku... :p
Kazda teorie można tak nagiąć, ze w końcu wyjdzie na to, ze to Tobie wydawało sie, ze on byl pijany itd... :D

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 15:05

Jagna napisał/a:
Albo facet bije kobietę...Może głupio zabrzmi...ale PO CO ona jest z kimś takim?

To typ kobiety szukających wrażeń... :D
A tak na serio to ja tego nie potrafię zrozumieć jak można tak żyć... :roll:
Mam na myśli bijącego faceta i przyjmującą razy kobietę, to bez sensu... 8|

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 15:10

Jagna napisał/a:
Albo facet bije kobietę...Może głupio zabrzmi...ale PO CO ona jest z kimś takim?
Dlaczego wybiera właśnie takich mężczyzn. Mówiąc tu o winie jednej strony, można popaść w pułapkę.


akurat pisząc o winie "drugiej strony" miałam na myśli facetów, których wcześniej nie znałam ...

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 15:26

Flandra napisał/a:
akurat pisząc o winie "drugiej strony" miałam na myśli facetów, których wcześniej nie znałam ...

Uporządkujmy to... :roll:
Chcesz powiedzieć, ze oni sa winni czegoś tam, choć jeszcze ich nie znałaś... :roll: :p

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 15:43

stiff napisał/a:
Uporządkujmy to...
Chcesz powiedzieć, ze oni sa winni czegoś tam, choć jeszcze ich nie znałaś

winni !! :mgreen:
napaści na mnie czy też napastowania

niektórym się wydaje, że jak kobieta jest miła, to to znaczy "weź mnie" albo coś takiego :? :/

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 16:11

Flandra napisał/a:
niektórym się wydaje, że jak kobieta jest miła, to to znaczy "weź mnie" albo coś takiego


Ja to zawsze mam ale, ale Ale były dwie i jedna dawała, a druga nie... :D
Moze masz cos takiego w sobie, ze przyciągasz facetów czy tego chcesz czy nie... 8)
Dlatego inaczej Cie odbierają i po prostu nieświadomie wywołują w Tobie
reakcje odwrotna do oczekiwanej ...
Niektóre kobiety potrafią to wykorzystać i świetnie sie przy tym bawić...
Przekuj to w swoja zaletę i problem sam sie rozwiąże... :D

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 17:14

stiff napisał/a:
Niektóre kobiety potrafią to wykorzystać i świetnie sie przy tym bawić...


dokładnie- to cala tajemnica :)

wiesz ja nie znam Twojej historii ale wystarczy chyba powiedzieć NIE - może nie jasno dajesz sygnały? - wiesz ja tez musiałam się tego nauczyć- czasem wystarczy w żart wszystko obrócić- takie końskie zaloty.

myślę że dużo złości jest w Tobie i dlatego wszystko kojarzy Ci się z walka- tez tak miałam - zaraz po rozwodzie- a teraz? teraz potrafię powiedzieć - sorry gościu za wysokie progi :P

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 17:36

myślę nad tym wszystkim ...
raz znalazłam się w takiej sytuacji, że gdyby nie to, że nie byliśmy sami to nie wiem co by się stało ... - facet był totalnie oporny na moje "nie" (zbyt dużo alkoholu wypił) - sama nie byłam w stanie NIC zrobić i ta sytuacja mnie tak bardzo przeraziła ...
było kilka innych, a później to już każde zainteresowanie nawet typu "maślane oczy" i "wzdychania" wywoływało we mnie strach
nie chcę być dotykana, jeśli nie mam na to ochoty ...

na razie sobie "odpoczywam" - nie chodzę na żadne "imprezki", nie umawiam się nawet na kawę i raczej staram się nie zostać sam na sam z kimś kogo nie znam zbyt dobrze

odkąd przeczytałam ten list z "Toksycznych rodziców" ... zastanawiam się jaki wpływ miało moje dzieciństwo na moje postrzeganie tych relacji ...
"dobrzy ojcowie nie patrzą pożądliwie na swoje córki" - to jest coś, co muszę sobie przepracować

właśnie przypaliłam obiad 8) :wysmiewacz:

stiff - Śro 01 Kwi, 2009 17:42

Flandra napisał/a:
właśnie przypaliłam obiad 8) :wysmiewacz:

I tylko dlatego, ze o facetach piszesz... :wysmiewacz:
Fatum czy sos... :D

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 17:45

hmmm wiesz - mój ojciec odszedł od nas gdy miałam 7 lat- a do tego momentu ciągle mi powtarzał że jestem jego księżniczką i jestem śliczna jak obrazek :) potem poszedł w cholerę i zrobił sobie inną córeczkę :( nie widziałam go 20 lat - potem umarł

na pewno to wszystko ma wpływ na to że nie potrafię związać się z mężczyznami, tak już maja DDA podobno - :( faktem jest że u mnie się bardzo zgadza to że boje się odrzucenia i może też z tego wynikają te związki "bezsensu" - wiesz może lepiej nie chodzić na imprezy gdzie jest alkohol- ja tez nie lubię pijanych facetów :(

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 18:05

akurat TO nie wydarzyło się na imprezie, tylko na ulicy, w nocy - wracałam do domu z koleżanką i doczepili się "kolesie", trochę się wygłupiałyśmy i pomyśleli sobie, że jesteśmy pijane ..., ten jeden chyba się nie zorientował, że jednak tak nie jest ...

nie wydarzyło się nic strasznego, ale przeraził mnie sam fakt, że sama NIC nie byłam w stanie zrobić ...
zastanawiam się czy moje przeżycia z dzieciństwa (nie byłam molestowana, ale "tatuś" składał mi dziwne propozycje) mają wpływ na to, że tak bardzo to przeżyłam :?

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 18:11

utopia napisał/a:
to wszystko ma wpływ na to że nie potrafię związać się z mężczyznami

ostatnio odkryłam, że wiele zwykłych zdarzeń ma dla mnie ogromne znaczenie
np. opiekuję się ludźmi wokół gdy są smutni, urażeni itd, bo kojarzy mi się to z tym, że jeśli "tatuś" był smutny, to wychodził i po jakimś czasie wracał "pewny siebie" i "odważny" i często wynikała z tego powodu masakra :/
czyli "wywnioskowałam" w dzieciństwie, że wszyscy wokół muszą być szczęśliwi, żeby nie było jakiejś masakry ...
i przez ponad 20 lat funcjonowałam w tym bezsensownym mechaniźmie :|

tak mi się wydaje, że odkrywanie tych schematów we własnym postępowaniu i odnoszenie ich do dzieciństwa - bezpośrednio do konkretnych sytuacji - pomaga je zakończyć ...

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 18:17

Flandra napisał/a:
(nie byłam molestowana, ale "tatuś" składał mi dziwne propozycje)


Flandra - to tez jest molestowanie :( przykro mi bardzo

czy Ty masz swojego indywidualnego terapeutę?

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 18:19

utopia napisał/a:
czy Ty masz swojego indywidualnego terapeutę?

miałam

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 18:20

Flandra napisał/a:
tak mi się wydaje, że odkrywanie tych schematów we własnym postępowaniu i odnoszenie ich do dzieciństwa - bezpośrednio do konkretnych sytuacji - pomaga je zakończyć ...


oczywiście że tak tylko nie można tego robić samemu- Kochana - musi nadzorować to terapeuta - właśnie w naszych przypadkach DDA - tu bardzo łatwo źle zinterpretować wspomnienia i tłumaczyć je na teraźniejszość

ja boje się terapii DDA i może nigdy jej nie zrobię ale wiele spraw przegadałam ze swoim terapeutą - np. wspominałam tate w dobrych sytuacjach - nawet sobie parę przypomniałam a myślałam że TYLKO był zły.

Flandria - Śro 01 Kwi, 2009 18:53

utopia napisał/a:
ja boje się terapii DDA i może nigdy jej nie zrobię ale wiele spraw przegadałam ze swoim terapeutą - np. wspominałam tate w dobrych sytuacjach - nawet sobie parę przypomniałam a myślałam że TYLKO był zły.


Terapia DDA to "pikuś" :)
Uczysz się rozpoznawać uczucia, stawiać granice, uczysz się być "egoistką" w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Stajesz się sobą - w jakimś sensie dopiero się "rodzisz".
Nie ma czego się bać :)

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2009 19:16

przerobiłam parę tematów na indywidualnych spotkaniach i starczy- egoistka to ja jestem bez terapii g45g21
Wiedźma - Sob 04 Kwi, 2009 05:53

Uporządkowałam trochę ten wątek,
offtopicki przeniosłam tam:
O cytowaniu
Jesteśmy czubeczki


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group