WSPÓŁUZALEŻNIENIE - O terapii
Renata - Pią 16 Lis, 2012 16:27 Temat postu: O terapii Witam wszystkich serdecznie. Czytam to forum od dłuższego czasu i chciałabym przedstawić moje pytania odnośnie terapii.
Najpierw o sprawie która mi się dzisiaj zdarzyła. Mój syn od półtora miesiaca chodzi na terapię do poradni p-a. Chodzi 2 - 3 razy w tygodniu, w tym ma dwa spotkania grupowe i od czasu do czasu terapie indywidualną.
Ponieważ ja mam trudności w porozumiewaniu się z synem, poszłam dzisiaj do tej poradni z prośbą o pomoc. Niestety terapeuta odmówił mi, odesłał mnie do innej poradni. Odmówił dlatego, że nie chciał aby pacjent obawiał się że jakieś informacje o nim mogą do mnie dochodzić i odwrotnie. Mam pytanie: czy ktos z Was ma podobne doświadczenia?
matiwaldi - Pią 16 Lis, 2012 16:29
cześć
jeżeli w Twoim mieście jest kilka poradni uzależnień to zupełnie naturalne postępowanie.....
a Twój syn ile ma lat ????
staaw - Pią 16 Lis, 2012 16:33 Temat postu: Re: O terapii Witaj Renato,
Renata napisał/a: | terapeuta odmówił mi, odesłał mnie do innej poradni. Odmówił dlatego, że nie chciał aby pacjent obawiał się że jakieś informacje o nim mogą do mnie dochodzić i odwrotnie. Mam pytanie: czy ktos z Was ma podobne doświadczenia? |
Uważam że terapeuta uczynił bardzo słusznie...
Stanisław.
Renata - Pią 16 Lis, 2012 16:35
Prawie 40.
OSSA - Pią 16 Lis, 2012 16:36
Renata napisał/a: | Odmówił dlatego |
To zupełnie normalne, ja nigdy nie chodziłam to tej samej poradni co mój były. Kiedy syn nie radził sobie z atmosferą w domu poleciłam mu moją terapkę, ale ta odmówiła i zapisała go do innego psychologa w tej samej poradni.
Renata - Pią 16 Lis, 2012 16:42
Dziekuję Matiwaldi i Staaw za opinie. Pewnie się zgłoszę do tej innej poradni. Ossa, a czy ci terapeuci kontaktuja się ze sobą w danej sprawie?
leon - Pią 16 Lis, 2012 16:43
Czesc
staaw - Pią 16 Lis, 2012 16:48
Renata napisał/a: | czy ci terapeuci kontaktuja się ze sobą w danej sprawie? |
Renato, a możesz SZCZERZE powiedzieć po co Ci ta informacja?
szymon - Pią 16 Lis, 2012 16:50
Renata napisał/a: | Prawie 40 |
a czy Pani chce przypadkiem kontrolować tego "starego" BYKA ?
smokooka - Pią 16 Lis, 2012 16:53
Renata, Twój syn to dorosły człowiek, mający prawdopodobnie wszelkie nieograniczone prawa obywatelskie, czemu chcesz ingerować w jego terapię w jakikolwiek sposób?
Z pewnością warto udać się do terapeuty współuzależnień, co pomoże Ci spojrzeć na siebie w nieskalany alkoholizmem syna sposób.
Witam Cię
Klara - Pią 16 Lis, 2012 16:54
Witaj Renato
Czy wiesz coś o współuzależnieniu?
OSSA - Pią 16 Lis, 2012 16:57
Renato witaj , może napisze coś więcej o sobie i problemie z jakim się pojawiłaś na forum w powitalni.
Ela współuzależniona
pterodaktyll - Pią 16 Lis, 2012 17:40
Witam
Krzysztof 41 - Pią 16 Lis, 2012 17:57
Witam
olga - Pią 16 Lis, 2012 18:48
witaj Renato
Jo-asia - Pią 16 Lis, 2012 18:52
Witaj Renata,
bunia - Pią 16 Lis, 2012 18:56
Witaj
Renata - Pią 16 Lis, 2012 18:57
Dziekuję wszystkim za powitania!
Szczerze mowiąc nie wiem teraz co napisać. A co gorsze nie wiem z czym pójśc do tego nowego terapeuty. Szukalam pomocy w kwestii porozumienia sie z synem. Mój syn jest niepełnosprawny, nie z powodu alko, ma kilka innych powaznych chorób. Nie jestem pewna czy jego terapeuta wie o tym, ponieważ syn raczej ukrywa swoje trudności i zwykle mu sie to udaje. Nie wiem zatem, czy moje kłopoty w komunikacji z synem wynikaja z tych jego chorób czy raczej ja cos nie tak robię. I tu potrzebuję jakiejś podpowiedzi. Ale pewnie trzeba abym temu "swojemu" terapeucie opowiedziała co i jak ale czy ja potrafie to obiektywnie zrobić - mam wątpliwości. Więc dla mnie jest to jakaś zapętlona sytuacja.
staaw - Pią 16 Lis, 2012 19:04
Renato, możesz przybliżyć jakiego typu są to choroby?
Czy uniemożliwiają synowi samodzielne funkcjonowanie?
Co do terapeuty... pogadaj po prostu o tym co Cię boli, dalej pójdzie z górki...
Renata - Pią 16 Lis, 2012 19:21
@Staaw. Tak, mocno ograniczają samodzielne funkcjonowanie. I niestety skutki tego sa takie, że syn coraz bardziej zamyka się w 4 ścianach. On sobie zdaje sprawę ze swoich ograniczeń i stara się tak zachowywać aby to nie było widoczne. Przy kontaktach powierzchownych, okazjonalnych, rzeczywiście jest nieźle. Ale do samodzielnego życia to nie wystarcza.
Dlatego zależało mi aby jego terapeuta przypatrzył mu się z tych różnych stron. Ja nie chciałabym kontrolować terapii syna, zwłaszcza że syn jest okropnie wrażliwy na punkcie swoich trudności i nie dopuszcza mnie do swoich "tajemnic". Pewnie byłby strasznie zły gdyby sie dowiedział że ja coś powiedzialam o nim, a ja myślę że jesli terapeuta nie zna tych "tajemnic" to nie jest dobrze dla terapii.
@Klara. Wiem tyle co z tego forum. Dość dużo czytam.
olga - Pią 16 Lis, 2012 19:24
Renato przecież on ma 40 lat To nie jest nastolatek. Nie przeżyjesz życia za niego, ani terapii też.
staaw - Pią 16 Lis, 2012 19:25
Renata napisał/a: | ja myślę że jesli terapeuta nie zna tych "tajemnic" to nie jest dobrze dla terapii. | Ja myślę że dobrze było by gdybyś go zostawiła samego z tą terapią...
Do odkrycia "tych" tajemnic terapeuta dojdzie sam.
Czy syn SAM zdecydował się na terapię, czy go jakoś przymusiłaś?
pterodaktyll - Pią 16 Lis, 2012 19:26
olga napisał/a: | Renato przecież on ma 40 lat |
Wydaje mi się, że to Renata ma te 40 lat........
Ale tylko tak mi się wydaje.......
Renata - Pią 16 Lis, 2012 19:27
Dobrze, w przyszłym tygodniu ide do tego "mojego" terapeuty.
@staaw. Życie go przymusiło. Zapijał się do granic, halucynacje, potwory jakieś. Sam poszedł.
olga - Pią 16 Lis, 2012 19:27
matiwaldi napisał/a: | a Twój syn ile ma lat ???? |
Renata napisał/a: |
Prawie 40. |
staaw - Pią 16 Lis, 2012 19:42
Renata napisał/a: | Życie go przymusiło. Zapijał się do granic, halucynacje, potwory jakieś. Sam poszedł. |
To myślę że ma duże (ale bez przesady) szanse poradzić sobie bez Twojej pomocy...
Jak będziesz pomagać, odbierzesz mu wszystkie szanse...
Taka głupia choroba jest to...
Klara - Pią 16 Lis, 2012 19:46
Renata napisał/a: | Wiem tyle co z tego forum. Dość dużo czytam. |
W takim razie wybierasz się do terapeuty zajmującego się współuzależnieniem?
pietruszka - Pią 16 Lis, 2012 20:01
Witaj Renato, niepisaną zasadą jest, że para, czy też tak jak u Was matka i syn nie powinni mieć tego samego terapeuty. Myśmy chodzili do jednej poradni, bo była odpowiednia liczba terapeutów, ale do dwóch różnych osób, no i niestety później nie brałam udziału w zajęciach prowadzonych przez terapeutkę mojego Pietrucha.
O tych dodatkowych schorzeniach syna pogadaj właśnie z terapeutą, do którego się sama zgłosisz. Myślę, że on będzie najlepiej wiedzieć, czy te schorzenia mogą przeszkadzać Twojemu synowi w terapii i czy jest potrzeba poinformowania o tym terapeuty swojego syna. Myślę, że na terapii współuzależnienia możesz się sporo dowiedzieć, jak porozumiewać się z synem. Zyskasz trochę wiedzy na temat samego alkoholizmu, ale i tego, jak gadać z alkoholikiem, jak zadbać o swoje potrzeby, jak jasno komunikować swoje potrzeby, jak mówić o swoich uczuciach.
Renata - Pią 16 Lis, 2012 20:53
Tak, Klaro, do terapeuty od współuzależnień.
Dzięki, Pietruszko, teraz mi się rozjaśnia powoli po co tam mam iść.
Klara - Pią 16 Lis, 2012 21:21
Renata napisał/a: | Tak, Klaro, do terapeuty od współuzależnień. |
Jeśli przypadkiem nie przeczytałaś "Zaczarowanego koła zaprzeczeń", to polecam:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
rufio - Pią 16 Lis, 2012 21:29
Pomagałaś mu pić ?
Kupowałaś mu flaszku ?
Nie ? To to jak sam się prawie zapił to i sam będzie potrafił się wydostać z tego marasu .Po prostu nie przeszkadzaj i zajmij się swoją głową .
prsk
Renata - Śro 26 Gru, 2012 16:01
Tak się to skończyło - syn wyjechał. Mi napisał że gdzieś zagranicę.
U terapeuty "dla mnie" nie byłam, nie zdążyłam nawet ale i nie chciałam.
Swoja drogą nie mogę do dzisiaj zrozumieć jak to jest: pacjent jest pod opieką terapeuty. Do terapeuty zgłasza się rodzina w której ten pacjent żyje. I terapeuty nie interesuje to, jak sie pacjent w domu zachowuje? Jak rodzina go widzi? Moja głowa za mała. Przecież taki pacjent może na terapii opowiadac dokładnie co chce - może sie przedstawic jako Napoleon albo Batman... Może byc bezdomnym albo Billem Gatesem - wszystko zależy od jego fantazji. A terapeuty naprawdę nie interesuje wywiad z rodziną???
Co do postepowania z alkoholikiem to jeszcze jeden kwiatuszek. Człowiek zabrany z prywatnego domu przez pogotowie po próbie samobójczej, zawieziony do szpitala psychiatrycznego na izbę przyjęć, z adnotacja o próbie samobójczej w dokumentach z pogotowia. W szpitalu lekarka dyżurna stwierdza 2,5 promila alkoholu o 22.00 i wysyła człowieka do Izby wytrzeźwień /mimo że w szpitalu jest oddział terapii alko, jest detox itp i są miejsca!/ z adnotacją o próbie samobójczej w skierowaniu. Z izby wytzreźwień następnego ranka o 7,00 zostaje wypisany i wywalony za próg, zabierają mu na pokrycie kosztów wszystkie pieniądze jakie ma przy sobie i wypisują. W zupełnie obcym mieście, człowiek z ciągle 1,5 promila alkoholu, który nie wie jak się dostać do domu i nie ma na to środków jest wywalony za drzwi. Na telefoniczne zapytanie rodziny jak to sie stało, że został wywalony a nie odwieziony na oddział kierujący, odpowiadają że nie mają takiego obowiązku. na pytanie z jakim poziomem alkoholu został wypisany odpowiadają że nie badali poziomu alkoholu. Całe szczęście że miał jeszcze kredyty na komórce i mógł zadzwonic po pomoc do rodziny. Czy ktoś to może pojąć?
Klara - Śro 26 Gru, 2012 16:21
Renata napisał/a: | U terapeuty "dla mnie" nie byłam, nie zdążyłam nawet ale i nie chciałam. |
Szkoda Renato, bo gdybyś poszła, nie zajmowałabyś teraz swoich myśli tym, czy terapeuta ma obowiązek traktować dorosłego alkoholika jak dziecko w okresie szkolnym.
W sprawie izby wytrzeźwień nie potrafię nic powiedzieć, wiem natomiast że na oddział odwykowy alkoholik jest przyjmowany na własną prośbę, lub po skierowaniu go przez sąd.
Edit:
Tu znalazłam informacje o izbach:
ZADANIA IZB WYTRZEŹWIEŃ
- sprawowanie opieki nad osobami w stanie nietrzeźwości;
- udzielanie osobom w stanie nietrzeźwości świadczeń higieniczno-sanitarnych;
- udzielanie osobom w stanie nietrzeźwości pierwszej pomocy w nagłych wypadkach;
- prowadzenie detoksykacji dla osób wyrażających na to zgodę, jeżeli izba posiada odpowiednie pomieszczenie, urządzenia, wyposażenie i odpowiednio wykwalifikowany personel;
- informowanie o szkodliwości nadużywania alkoholu oraz motywowanie do podjęcia leczenia odwykowego.
Źródło: http://samorzad.infor.pl/...ytrzezwien.html
Słoneczko - Śro 26 Gru, 2012 21:35
Witam Cię Renato
pannamigotka - Śro 26 Gru, 2012 21:46
Renata napisał/a: | Czy ktoś to może pojąć? |
Że zajmujesz się sprawami dorosłego syna? Jesteś współuzależniona, pewnie, że jestem w stanie pojąć.
Wiem też, jak to strasznie wyniszcza, niestety. Terapia (nie w sensie pójścia na terapię syna, żeby wypytać co i jak) pomogłaby Ci odzyskać spokój. Albo chociaż grupa wsparcia... Tam znajdziesz specjalistów, a na al-anon zobaczysz, jak można fajnie żyć, gdy wychodzi się ze współuzależnienia, że życie może być jeszcze kolorowe i to wszystko jest.. w Tobie, a nie w innych. Nigdy nie jest za późno na zmiany. Jeden z moich ulubionych cytatów: "Nie ma znaczenia, z jakiego punktu startujesz, ważne jest dokąd zmierzasz" Zig Ziglar.
Renata - Wto 08 Sty, 2013 21:44
@pannamigotka. Nie zajmuję się sprawami syna już. Po prostu wyjechał gdzieś nie zostawiając adresu, więc nawet nie mogę się zajmować jego sprawami.
A co sobie myślę o terapii to inna sprawa. Uważam za skandal że w postępowaniu psychoterapeutycznym nie włącza się do terapii środowiska w którym chory żyje. Uważam, że służy to tylko jednemu: aby wszelkimi sposobami obniżyć koszty terapii i ukryć jej ewentualne błędy. Interes chorego jest sprawą dziesiątorzędną. Lekarz nawet gdyby chciał włączyć rodzinę do terapii to wisi nad nim ustawa o ochronie danych. To taka sama ustawa jak ta, która umożliwia rządowi nieudzialania odpowiedzi na pytania ludzi pod pretekstem ochrony tajemnicy gospodarczej albo jakiejś innej. Dzięki takim ustawom mamy tak jak mamy. I w terapii i w gospodarce i w ogóle w rzeczywistości w jakiej żyjemy.
Chorzy, szczególnie psychiatryczni, z tak zwanej dużej i małej psychiatrii, ale także chorzy somatyczni z różnych względów nie są w stanie upomnieć się o swoje sprawy. Jakie to rodzi skutki? A no takie, że w obronie ich interesów nie ma kto stanąć. Tylko nie mówcie że od tego jest rzecznik praw pacjenta.
Na świecie istotny progres w zakresie postępowania z chorymi brał się najczęściej stąd, że jakiś chory miał w bliskiej rodzinie wpływową osobę, której stan bliskiego chorego leżał na sercu. I wtedy taki wpływowy człowiek poruszał niebo i ziemię, żeby ułatwić życie i leczenie swojego chorego, żeby zmienić ustawodawstwo. Tak było w przypadku istotnej zmiany w podejściu do niepełnosprawnych w USA. Dopóki w rodzinie Kennedych nie pojawiła się chora niepełnosprawna, nic się w USA dobrego nie działo. Dopiero jej los tak zmotywował wujków senatorów i prezydenta, że USA stały się przykładem dla innych krajów w postępowaniu z niepełnosprawnymi.
W Polsce takim pozytywnym przykładem jest Stowarzyszenie Primum Non Nocere. Pozytywnym dlatego, że jego założyciel i prezes spełniał równocześnie 2 warunki: 1. został ciężko pokrzywdzony przez lekarzy, 2. znalazł w sobie wiele desperacji i siły aby upomnieć się o swoje sprawy a jeszcze upominać się o sprawy innych ludzi pokrzywdzonych przez polski system ochrony zdrowia.
Chory rzadko jednak ma taką siłę przebicia jak wspomniany wyżej prezes. Dlatego musi mieć wsparcie rodziny lub przyjaciół. Nie można go zostawić samego i powiedzieć, że wynik terapii tylko od niego zależy. Jeśli tak ktoś mówi, to albo nie rozumie istoty terapii - niezależnie od tego, czego terapia dotyczy - albo chce usprawiedliwić niewydolność systemu lecznictwa.
Ja piszę to już z uwagi na innych chorych, nie ze względu na interes mojego syna. Piszę to w nadziei, że ktoś z rodzin chorych potrafi się skutecznie upomnieć o należny ich choremu szacunek i właściwą opiekę w chorobie. Jeśli tak się nie stanie, to bardzo szybko osiągniemy poziom kraju czwartego świata także i w zakresie opieki państwa nad chorymi.
Ustawa o ochronie danych osobowych bezwzględnie to umożliwia.
pannamigotka - Wto 08 Sty, 2013 21:58
Renato, ubierasz w ładne słowa jedno bardzo brzydkie- nadkontrola.
Jeśli alkohol kupował sobie sam, to sam powinien sobie z tym poradzić, ponieważ bliska osoba nie jest w stanie pomóc czynnemu alkoholikowi. Wiedziałabyś o tym, gdybyś terapię rozpoczęła. Uznałabyś swoją bezsilność. Pomogłoby to Tobie. Niby już się nie zajmujesz sprawami syna (bo uciekł?), ale nadal jesteś współuzależniona, bo ze współuzależnienia nie wychodzi się poprzez odcięcie od uzależnionego, ale przez ciężką pracę na terapii oraz na programie Al-Anon. Ty nie szukasz pomocy dla siebie a dla tych chorych, uzależnionych, chorych psychicznie, czyli syna nie ma w pobliżu, ale Ty nadal nie żyjesz swoim życiem, a życiem innych, słabszych, których można kontrolować.
z różnych względów nie są w stanie upomnieć się o swoje sprawy.
Przecież jeśli upoważnią kogoś do informacji, to nikt nie robi problemów...
staaw - Wto 08 Sty, 2013 22:00
Ja przestałem pić kiedy mama przestała mnie kontrolować.
Umarła...
pietruszka - Wto 08 Sty, 2013 22:08
Renata napisał/a: | Uważam za skandal że w postępowaniu psychoterapeutycznym nie włącza się do terapii środowiska w którym chory żyje |
Ja byłam na terapii współuzależnienia, podczas gdy mój partner alkoholik był na terapii swojego alkoholizmu... W ten sposób byłam niejako "włączona" w postępowanie terapeutyczne. Ale każde z nas pracowało nad sobą. Co nie znaczy, że miałam konsultować z jego terapeutą jego postępy w leczeniu. Do dentysty nie chodzę z nim, to jego zęby (może miałabym donieść, że nie dba o zęby tak jak powinien, nie dość często używa nitki dentystycznej, czy nie szczotkuje języka ). Jego zęby, jego ból i jego leczenie, dorosły jest.
Alkoholik nie jest na tyle osobą chorą, że należałoby go ubezwłasnowolnić.
We współuzależnieniu bardzo charakterystyczne jest zjawisko nadkontroli, nadopiekuńczości... Moim zdaniem ta chęć czynnego uczestnictwa w terapii osoby uzależnionej jest niezdrowa dla osoby blisko związanej z alkoholikiem. Ba... taka ingerencja jest również bardzo niezdrowa dla samego alkoholika. Najbardziej docenia się własne, samodzielne decyzje, wybory, refleksje... A tym bardziej w alkoholizmie ważne jest pozwolenie na samodecydowanie, nabieranie umiejętności samodzielnego, odpowiedzialnego, dojrzałego życia. Choć dla współuzależnionej głowy na początku wydaje się to niemożliwe i z tej miłości utrudnia się i nieraz .spowalnia nieświadomie cały proces terapeutyczny
Dziubas - Wto 08 Sty, 2013 22:47
Może jeszcze kiedyś zajrzysz?
" Kiedy twoja matka złościła się na ciebie, nie mówiła, że coś z nią jest nie tak, mówiła natomiast, że z tobą dzieje się coś złego. W przeciwnym bowiem razie nie dawałaby się ponieść złości. Dokonałem, Matko, wielkiego odkrycia, że kiedy jesteś zła, to jednak coś z tobą jest nie tak. Zatem zamiast złościć się na mnie, lepiej byłoby, byś zajęła się sobą, problemem twojej złości. Zastanów się nad nim i rozwiązuj go. To nie jest mój problem. To, czy ze mną dzieje się coś złego czy też nie, przeanalizuję sam niezależnie od twojej złości."
Anthony De Mello - "Przebudzenie"
szymon - Wto 08 Sty, 2013 23:49
10/10
Agulka76 - Śro 09 Sty, 2013 11:27
Dziubas napisał/a: |
" Kiedy twoja matka złościła się na ciebie, nie mówiła, że coś z nią jest nie tak, mówiła natomiast, że z tobą dzieje się coś złego. W przeciwnym bowiem razie nie dawałaby się ponieść złości. Dokonałem, Matko, wielkiego odkrycia, że kiedy jesteś zła, to jednak coś z tobą jest nie tak. Zatem zamiast złościć się na mnie, lepiej byłoby, byś zajęła się sobą, problemem twojej złości. Zastanów się nad nim i rozwiązuj go. To nie jest mój problem. To, czy ze mną dzieje się coś złego czy też nie, przeanalizuję sam niezależnie od twojej złości."
Anthony De Mello - "Przebudzenie" |
Mądre słowa...
Ja właśnie wrzeszczę na dzieci, bo się złoszczę a to ja mam problem nie one... one mogą go mieć przeze mnie za kilka lat, jak nie zajmę się swoją złością...
smokooka - Śro 09 Sty, 2013 11:31
Agulka76 napisał/a: | jak nie zajmę się swoją złością... |
Agulka, ze dwa tygodnie spokojnie minęły odkąd rozmawiałyśmy o wyładowaniu Twojej złości, co przez ten czas zrobiłaś terapeutycznego?
Skakanie po tematach i mówienie o niej niestety nie załatwia sprawy. Może wizyta u psychiatry pomogłaby a dodatkowo warsztaty terapeutyczne i terapeuta indywidualny? Wołasz w kilku tematach o pomoc, ale nie robisz nic.
pterodaktyll - Śro 09 Sty, 2013 11:32
Agulka76 napisał/a: | wrzeszczę na dzieci, bo się złoszczę a to ja mam problem nie one |
Dobrze, że to zauważasz ale to dopiero początek........
Agulka76 napisał/a: | one mogą go mieć przeze mnie za kilka lat, jak nie zajmę się swoją złością... |
A to to masz jak w banku.........
Agulka76 - Śro 09 Sty, 2013 11:51
smokooka napisał/a: | Agulka76 napisał/a: | jak nie zajmę się swoją złością... |
Agulka, ze dwa tygodnie spokojnie minęły odkąd rozmawiałyśmy o wyładowaniu Twojej złości, co przez ten czas zrobiłaś terapeutycznego?
Skakanie po tematach i mówienie o niej niestety nie załatwia sprawy. Może wizyta u psychiatry pomogłaby a dodatkowo warsztaty terapeutyczne i terapeuta indywidualny? Wołasz w kilku tematach o pomoc, ale nie robisz nic. | Do psychiatry chodzę już dłuższy czas. Biorę leki, które pomagają i mniej się wydzieram.
Terapię mam co tydzień, a od lutego prawdopodobnie idę na grupową.
Staram się codziennie coś robić dla siebie mimo, ze z dziećmi, najlepiej na świeżym powietrzu, bo to mi pomaga. Ostatnio jeżdżę z dziećmi na łyżwach Nie potrafię tylko sama ze sobą pobyć, bez dzieci,Poświecić czas tylko sobie... To nie jest tak, ze tylko tu siedzę i narzekam.
Piszę sobie pamiętnik uczuć, czytam go i analizuję, wyłapuję sytuację w których mnie to dopada i staram się w tedy być czujna. Np wyłapuję że narasta we mnie złość podczas odrabiania lekcji z synem i czuję że zaraz wybuchnę to mu mówię że muszę na chwilę wyjść i idę na balkon pooddychać świeżym powietrzem. Jednak zdaję sobie sprawę że to potrwa zanim nauczę się panować nad sobą. Pisanie o tym bardzo mi pomaga. Może nie powinnam tak wszędzie... nie wiem.. jeśli nie powinnam to proszę niepotrzebne posty pokasować.
pannamigotka - Śro 09 Sty, 2013 11:53
A moim zdaniem to duży krok, że Agulka potrafi się otwarcie przyznać do swoich wad, że zna ich konsekwencje. Poza tym chodzi na terapię. Szczerość to podstawa w leczeniu, szacun Agulka
pterodaktyll - Śro 09 Sty, 2013 11:56
Agulka76 napisał/a: | . Pisanie o tym bardzo mi pomaga. Może nie powinnam tak wszędzie... nie wiem.. jeśli nie powinnam to proszę niepotrzebne posty pokasować. |
Jak masz to w sobie gdzieś dusić to lepiej pisz i nie przejmuj sie gdzie.....
smokooka - Śro 09 Sty, 2013 12:00
Agulka76 napisał/a: | Do psychiatry chodzę już dłuższy czas. Biorę leki, które pomagają i mniej się wydzieram.
Terapię mam co tydzień, a od lutego prawdopodobnie idę na grupową.
Staram się codziennie coś robić dla siebie mimo, ze z dziećmi, najlepiej na świeżym powietrzu, bo to mi pomaga. Ostatnio jeżdżę z dziećmi na łyżwach Nie potrafię tylko sama ze sobą pobyć, bez dzieci,Poświecić czas tylko sobie... To nie jest tak, ze tylko tu siedzę i narzekam.
Piszę sobie pamiętnik uczuć, czytam go i analizuję, wyłapuję sytuację w których mnie to dopada i staram się w tedy być czujna. Np wyłapuję że narasta we mnie złość podczas odrabiania lekcji z synem i czuję że zaraz wybuchnę to mu mówię że muszę na chwilę wyjść i idę na balkon pooddychać świeżym powietrzem. Jednak zdaję sobie sprawę że to potrwa zanim nauczę się panować nad sobą. Pisanie o tym bardzo mi pomaga. |
A no to bardzo dobrze, wydawało mi się, że korzystasz tylko z pomocy terapeuty, z którego kompletnie nie jesteś zadowolona.
O psychiatrze piszę, bo mój mąż miał dobierane leki nie raz, nie działały w pożądany sposób, a teraz po zmianie wreszcie widać dużą poprawę, nie ten sam człowiek. Nie ta sama ja. Może i Ty możesz coś jeszcze zmienić? Dopasować?
Agulka76 - Śro 09 Sty, 2013 12:05
smokooka napisał/a: | Może i Ty możesz coś jeszcze zmienić? Dopasować? |
Może... Ostatnio właśnie mi zmienił leki... a właściwie dołożył..
Z terapeuty jestem zadowolona. To raczej z siebie nie jestem... ale to inna bajka..
|
|