To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Co było dla Was najtrudniejsze w trzeźwieniu męża/partnera?

michal22 - Sob 16 Lut, 2013 16:51
Temat postu: Co było dla Was najtrudniejsze w trzeźwieniu męża/partnera?
Hej,

staram się zrozumieć sytuację mojej żony, proszę Was o pomoc - co było dla Was najtrudniejsze w trzeźwieniu męża/partnera?

Pozdrawiam,

ulena - Sob 16 Lut, 2013 17:08

michal22 napisał/a:
najtrudniejsze w trzeźwieniu męża/partnera?

dla mnie najtrudniejsze były jego wybuchy , które powodowało nawet jedno słowo, nigdy nie wiedziałam co zaszkodzi co będzie powodem do draki, mało tego sama się nastawiałam no to złe że pewnie nieświadomie swoją postawą (nawet nie słowami) powodowałam awanturę , miałam np tak, że dość dobrze jeżdżę autem (zasługa męża trza mu przyznać ) i nie mam problemów, a jak tylko wsiadał mąż jako pasażer rzadko, bo rzadko ale się zdarzało , ja zaczynałam jechać jak jakiś adept niedouczony, aż wstyd się przyznać jakie błędy popełniałam , aż kiedyś sobie powiedziałam- dość !!! i od tamtej pory już nie myślę o tym ,że mąż siedzi obok tylko po prostu jadę i jest oki. Być może Ty też tak masz, ale wiem jedno najgorsza jest taka niepewnośc - jak się dzis zachowa, czy bedzie dobrze czy będzie źle

ewa29 - Sob 16 Lut, 2013 17:18

Witaj :) Czytałam Twoje wątki tylko nie wiem czy Twoja żona chodzi na terapie dla współuzależnionych jeśli tak to ok natomiast nie o to mi chodzi ale uważam że wasze relacje są do kitu i najlepiej gdybyście razem wybrali się do terapeuty bo z tego co wiem są terapie rodzinne.Ja chodzę na terapie grupową dla współ i nasza terapeutka ostatnio nawet sama mówiła że przychodzą do niej małżeństwa bo już byli jedną nogą na sprawie rozwodowej i właśnie jak do niej chodzili to okazało się że teraz zupełnie w ich relacjach nastąpiła duża poprawa nawet nie myślą o rozwodzie no ale 2lata do niej przychodzili :)
Powiem szczerze że Ja osobiście nie jestem za tym aby się od razu rozwodzić :)

michal22 - Sob 16 Lut, 2013 17:20

Dzięki, Ewa, tj pisałem, w ub. roku chodziliśmy na terapię, na której zdaniem terapeutki żona nawet nie próbowała wgryzać się w temat, potem wesolutko ją zakończyła, a potem poprosiła o świstek żeby dołączyć go do papierów rozwodowych.

A relacje, tj ja sam widzę, one się nie uzdrowią już same. Ten moment już minął.

ewa29 - Sob 16 Lut, 2013 17:38

To w takim razie Twoja żona ma problem ze sobą a wiem że terapia na pewno jej jest niezbędna a to że tak się zachowuje Twoja żona to uważam że nie może sobie poradzić z tym że w Tobie z kolei nastąpiła zmiana bo raz że nie pijesz to jeszcze pewnie chodzisz na mitingi terapie i dbasz o siebie co oczywiście jest jak najbardziej pozytywne dla mnie że poświęcasz więcej czasu dla siebie no ale żona pewnie nie może tego zaakceptować i stąd te jej niedociągnięcia ale pewne jest że gdyby chodziła na terapie i al-anon i zadbała o siebie to może zrozumiałaby to czego jak ja to widzę nie rozumie albo po prostu nie chce zmian. :) No ale samo nic się nie zadzieje na lepsze :)
pietruszka - Sob 16 Lut, 2013 17:51

tak z pamięci: jego drażliwość,moje poczucie krzywdy, oddanie władzy (wcześniej to ja musiałam o wszystkim myśleć, a tu nagle zachciało mu się wtrącać w sprawy, którymi wcześniej musiałam sama zarządzać)m jego chęć oddzielenia grubą kreską przeszłości, tak jakby nie istniało życie przed zaprzestaniem picia (dla mnie był to ciąg zdarzeń, dla mnie nie zaczynało się żadne nowe życie, więc nie miałam potrzebny udawać, że nie mam własnej historii), moja złość, moja chęć odwetu :wstyd: , moje oczekiwania zadośćuczynienia, jego nadymanie się swoim bohaterstwem (phi... ale mi bohaterstwo nie pić ;) ), to, ze tak jak wcześniej świat kręcił się wokół jego picia, tak samo oczekiwał, ze świat będzie się kręcił wokół jego niepicia...

akurat tak było u nas (z tym, ze ja sama byłam w czasie terapii, więc zdobywałam świadomość i uczyłam się nazywać to, co się działo wtedy i ze mną)


Jest taka książeczka Anny Dodziuk: "trzeźwieć razem" - pewne cechy tego etapu zdrowienia rodziny są bardzo podobne u wielu par.

michal22 - Sob 16 Lut, 2013 17:56

ewa29 napisał/a:
To w takim razie Twoja żona ma problem ze sobą a wiem że terapia na pewno jej jest niezbędna a to że tak się zachowuje Twoja żona to uważam że nie może sobie poradzić z tym że w Tobie z kolei nastąpiła zmiana bo raz że nie pijesz to jeszcze pewnie chodzisz na mitingi terapie i dbasz o siebie co oczywiście jest jak najbardziej pozytywne dla mnie że poświęcasz więcej czasu dla siebie no ale żona pewnie nie może tego zaakceptować i stąd te jej niedociągnięcia ale pewne jest że gdyby chodziła na terapie i al-anon i zadbała o siebie to może zrozumiałaby to czego jak ja to widzę nie rozumie albo po prostu nie chce zmian. :) No ale samo nic się nie zadzieje na lepsze :)


Ewcia, dziękuję Ci serdecznie za dobre słowa.

Niestety, żona wniosła o rozwód, nie zainteresowana terapią. I ja dorastam powolutku do zaakceptowania tego, co ona robi. Dorosła jest.

ewa29 - Sob 16 Lut, 2013 18:16

Cytat:
Niestety, żona wniosła o rozwód, nie zainteresowana terapią. I ja dorastam powolutku do zaakceptowania tego, co ona robi. Dorosła jest.

A może po prostu nie jest w stanie ci wybaczyć za ten ciężar jaki nosiła na plecach kiedy piłeś i nie myślałeś o tym żeby przestać.Teraz kiedy przestałeś pić i zmieniłeś swoje życie ona z kolei nie jest w stanie Tobie dalej zaufać że już tak zostanie i boi się że spotka Ją to co przeżyła kiedy piłeś.Dlatego też woli się rozwieść takie moje zdanie :roll:

Scarlet O'Hara - Sob 16 Lut, 2013 18:55

ewa29 napisał/a:
.Teraz kiedy przestałeś pić i zmieniłeś swoje życie ona z kolei nie jest w stanie Tobie dalej zaufać że już tak zostanie i boi się że spotka Ją to co przeżyła kiedy piłeś.Dlatego też woli się rozwieść takie moje zdanie :roll:


A może nie ma już co robić?
On przestał pić więc nie jest jej już do niczego potrzebny.
Nie będzie już mogła być tą lepszą ,cierpętnicą a on tym gorszym.
Teraz kiedy wydawałoby się ,że powinno być lepiej ona już nie ma co robić w tym związku.
Może nie potrafi się odnaleźć ?

staaw - Sob 16 Lut, 2013 18:58

Scarlet O'Hara napisał/a:

A może nie ma już co robić?
On przestał pić więc nie jest jej już do niczego potrzebny.
Nie będzie już mogła być tą lepszą ,cierpętnicą a on tym gorszym.

Skarlet, gdyby nie te 300km co nas dzieli ucałował bym Cię za te słowa...
(Ciebie może nie wymażą smołą i w pie...rzu nie wytarzają)

pterodaktyll - Sob 16 Lut, 2013 19:02

staaw napisał/a:
Skarlet, gdyby nie te 300km co nas dzieli ucałował bym Cię za te słowa...

Wyprzedziłeś mnie tym razem.
Mogę tylko dodać, że przyczyną tego stanu rzeczy może być również tryb życia michala22. Pisał, że chodzi na mityngi AA, SLAA i coś tam jeszcze. To zajmuje sporo czasu a ja znam takie przypadki, że ktoś tak się zapamiętał w tym trzeźwieniu i terapiach, że mu życia na życie już nie wystarczało. Może i podobnie jest w tym przypadku?

michal22 - Sob 16 Lut, 2013 19:06

pietruszka napisał/a:
tak z pamięci: jego drażliwość,moje poczucie krzywdy, oddanie władzy (wcześniej to ja musiałam o wszystkim myśleć, a tu nagle zachciało mu się wtrącać w sprawy, którymi wcześniej musiałam sama zarządzać)m jego chęć oddzielenia grubą kreską przeszłości, tak jakby nie istniało życie przed zaprzestaniem picia (dla mnie był to ciąg zdarzeń, dla mnie nie zaczynało się żadne nowe życie, więc nie miałam potrzebny udawać, że nie mam własnej historii), moja złość, moja chęć odwetu :wstyd: , moje oczekiwania zadośćuczynienia, jego nadymanie się swoim bohaterstwem (phi... ale mi bohaterstwo nie pić ;) ), to, ze tak jak wcześniej świat kręcił się wokół jego picia, tak samo oczekiwał, ze świat będzie się kręcił wokół jego niepicia...

akurat tak było u nas (z tym, ze ja sama byłam w czasie terapii, więc zdobywałam świadomość i uczyłam się nazywać to, co się działo wtedy i ze mną)


Jest taka książeczka Anny Dodziuk: "trzeźwieć razem" - pewne cechy tego etapu zdrowienia rodziny są bardzo podobne u wielu par.

Dzięki pietruszka. Widzę wiele moich własnych cech w tym, co piszesz i owszem, teraz widzę, że mogą one przeszkadzać. Najwyraźniej więcej miłości mi potrzeba w tym wszystkim :-)

Scarlet O'Hara - Sob 16 Lut, 2013 19:08

staaw napisał/a:

Skarlet, gdyby nie te 300km co nas dzieli ucałował bym Cię za te słowa...
(Ciebie może nie wymażą smołą i w pie...rzu nie wytarzają)


:buzki: dziękuję

ewa29 - Sob 16 Lut, 2013 19:16

Scarlet O'Hara napisał/a:
A może nie ma już co robić?
On przestał pić więc nie jest jej już do niczego potrzebny.
Nie będzie już mogła być tą lepszą ,cierpętnicą a on tym gorszym.
Teraz kiedy wydawałoby się ,że powinno być lepiej ona już nie ma co robić w tym związku.
Może nie potrafi się odnaleźć ?

Tak samo myślę i zgadzam się z tym i też miałam to samo dodać co napisałaś wyprzedziłaś mnie :)

pietruszka - Sob 16 Lut, 2013 19:43

Michał, może przyda Ci się to:
http://www.prometea.pl/in...?list=go&idx=93

michal22 - Sob 16 Lut, 2013 20:20

Dzięki duże. Gdzies to chyba kiedyś czytałem.

Generalnie trudny temat. Nagle klapka w mojej głowie zrobiła PSTRYK, otworzyłem się na całkoształt świata, a nie tylko na koniec mojego własnego nosa i... zrozumiałem jedną rzecz. Boże, miej nad nami litość. Jak widzę jak to wszystko jest zagmatwane, zakręcone, trudne do rozplątania... to i dobrze, że to widzę. Bo widzę, że sam ze wszystkim nie podołam.

KICAJKA - Nie 17 Lut, 2013 09:51

Dla mnie najtrudniejsza była jego chęć nadrobienia zaległości-
zwłaszcza w stosunku do córki -
dla dziecka trzeba być a nie tylko dawać.
No i oczywiście jego bohaterstwo -"klękajcie narody",
"dywany z kwiatów"-ja już nie piję.
Wielokrotne leczenia zamknięte z terapią-
roczne a nawet dwu letnie abstynencje-
za każdym razem te same błędy.
Na szczęście ja wiele lat wcześniej,
nim na dobre przestał pić,
znalazłam pomoc dla siebie,
potrafiłam sobie z tym radzić.

pietruszka - Nie 17 Lut, 2013 09:56

KICAJKA napisał/a:
No i oczywiście jego bohaterstwo -"klękajcie narody",
"dywany z kwiatów"-ja już nie piję.

przyznam się szczerze, że we mnie odzywały się wtedy mordercze instynkty :wstyd:

KICAJKA - Nie 17 Lut, 2013 10:33

Ja byłam w takich momentach "zgryźliwa"-
"przecież to normalne,że nie pijesz,
bo jesteś chorym alkoholikiem" ;)

pietruszka - Nie 17 Lut, 2013 10:36

KICAJKA napisał/a:
Ja byłam w takich momentach "zgryźliwa"-
"przecież to normalne,że nie pijesz,
bo jesteś chorym alkoholikiem" ;)

ja niestety jeszcze nie wiedziałam, ze to takie "normalne" (dopiero stawiałam pierwsze kroki na terapii i w Alanonie więc patrzyłam spode łba i gryzłam się ze swoją złością...

KICAJKA - Nie 17 Lut, 2013 10:45

pietruszka napisał/a:
(dopiero stawiałam pierwsze kroki na terapii i w Alanonie więc patrzyłam spode łba i gryzłam się ze swoją złością..

Ja miałam farta,że załapałam od razu o co biega
w al alonowskim w temacie :skromny:
a reszta to mój "charakterek" - mówię co myślę,
jak trzeba to kulturalnie ma "iść w pięty" ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group