WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Bo to moja historia
myszka24 - Sob 05 Paź, 2013 23:18 Temat postu: Bo to moja historia Witam wszystkich!
Poczytałam troszke na tym forum i przyznam się że też jestem współuzależniona..
Mam 24l. Z moim chłopakiem jestem 4 lata.
Gdy się poznaliśmy nie pił. Ale przyszły święta i okazja to się napił. I zaczoł się dziwnie zachowywać bo chciał jechać gdzieś autem a ja mu schowałam klucze..
Powstała granda więc postanowił iść na piechotę.. A ja z jego rodziną zostałam w domu. Wtedy jeszcze nie znałam go tak dobrze i nie wiedziałam co jest grane. Ale z czasem wychodziło.. utrzymywał kontakt ze swoją byłą w ukryciu przede mną, dzień przed walentynkami pisał jej że ,,ja zgwałci" a we walentynki był dla mnie taki romantyczny.. dowiedziałam sie o tym dopiero w kwietniu że tak napisał i był pod wpływem.. Ale do tej pory czasem dzwoni i nie powiedział jej o mnie tylko się miga od rozmowy o mnie bądz wcale nie odbiera..
W sylwestra dziewczyna z którą był tzw '' pierwsza miłość'' zaczeła mi wysyłać serduszka na dobranoc a później pisać do niego gdzie automatycznie usuwał sms-y.. Więc zprostowałam ją troche ze powiem jej przyszłemu slubnemu i do tej pory spokuj z pisaniem.. ale mamy wspolnych znajomych i jak '' mój'' tam jest szuka zaczepki do rozmowy żeby mu sie pochwalić co to nie ona.. ale jak jesteśmy razem omija szerokim łukiem..
Poszliśmy na disco potańcówkę i ja byłam kierowcą a on trzeźwy.. i tam spotkaliśmy znajomych i wypił tylko jedno piwo i .. znajoma która leci na niego nie kryjąc tego poprosiła go o taniec i poszedł - co mnie w***ło ponieważ sam nauczył mnie tego że nie ważne jaka impreaza to pierwszy taniec jest nasz.. i poszedł a później zaczeli co raz bardziej wtapiać sie w tłum.. więc zrobiłam odbijanego - ona sie obużyła a on był zły i nie chciał tańczyć.. wiec prosić sie nie będe - stwierził że jest zły że mu nie ufam i ze za bardzo jestem zazdrosna..
a jeszcze przed tym byliśmy nad możem tzn on tam pracował a mnie wził ze sobą bo w życiu moża nie widziałam .. i pewnego wieczoru wybralismy sie na impreze z jego kumplami.. siedzielismy przy stoliku i bylo ok.. poszlismy tanczyc a jego kumple podpuscili go ze jak jest ze mna to nie poderwie zadnej innej.. pijanemu 2 razy nie mow.. i tak tez zrobil zaczoł udawać ze mnie nie zna i zakrecil sie kolo 3 malolat i sie z nimi bawil.. nie wytrzymalam i podeszlam i udezylam w polik.. odeszlam.. poszedl za mna na zewnatrz powiedzial ze mnie nie kocha i ma mnie w du***.. bramka w miedzy czasie powiedziala ze go nie wpuszcza bo za bardzo pijany.. ok wiec powiedzialam mu ze rano wracam do domu z jego szefem .. poszlam do domku.. ale cos mnie tknelo i sie wrocilam z powrotem.. zastalam go jak uzeral sie z bramka zeby wejsc.. hah poprawilo mi to humor.. i jak mnie dojrzal jak chcialam niby wejsc na sale to zaczol mowic ze mnie kocha itp a ja powiedzialam ze go nie znam i weszlam sama - jak kuba bogu tak bog kubie- weszlam zabralam bluzy i zgarnelam go do domu.. Aż tu nadszedł wielki dzień .. Brak funduszu na picie i padaczka alko wiek 27 lat. Dostał ja w kuchni , nie panikowalam bo juz nie raz mialam z tym doczynienia , mam brata młodszego chorego a on i jego mamusia krytykowali mnie z tym na kazdym kroku .. uratowalam mu zycie bo sie dusil , jezyk łykał, był cały siny.. bez zastanowienia palec w buzie i wyciągnełam ten jezyk.. lekko przygryziony ale nic powaznego.. pogotowie przyjechalo zbadali, chcieli go zabrac ale nie chcial.. jestesmy na etapie czekania w kolejce do lekarza.. wspieram go ale.. nie dawno przyjechala do sasiadów niby kolezanka z dziecinstwa z daleka.. i powiedzial ze on dostal zaproszenie i idzie a o mnie ani slowem i poszedl ale wczesniej sie klucilismy i jak bylam zaplakana i spuchnieta to wtedy powiedzial ze moge isc z nim.. poszlam ale pozniej pod wplywem emocji.. siedzieli sami na dworze troszke tez tam grande zrobilam , powiedzialam jej ze jak chce zeyc z alko to niech go bierze ale tez niech duzo zarabia bo nie wyrobi z jego piciem.. powiedzial ze mi tego nie wybaczy i to moja wina.. ehe na zlosc siedzial do 1.30 teraz pisza , ma jej zdj na kompie, ja oczywiscie walczylam o swoje , grozilam odejsciem ale byl zupelnie obojetny i cos mnie zatrzymalo .. nie mam na tyle sily .. walcze z tym ale sama nie dam rady .. w poniedzialek mam pierwsza wizyte u terapeuty.. nie wiem co mam zrobic caly czas to boli, zmienialam sie , nie bylam tak agresywna nigdy , zdaje sobie sprawe jak mnie zniszczyl.. teraz nie umiemy gadac od kad nie pije albo jest zajety na kompie i nie slucha co mowie , albo przed tv, albo zmeczony. najgorsze jest to ze nie chce gadac bo dla niego to ja wymyslam, czepiam sie blachostek, jak nie ma alkocholu.. on wcale nie widzi problemu .. chcialbym miec na tyle sily by odejsc,, 3 lata w ciaglym piciu łacznie liczac 1 tydz przerwy przez 3 lata.. Po ostatniej akcji nie wiem czy go jeszcze kocham..
myszka24 - Sob 05 Paź, 2013 23:23
przez 4 lata usłyszałam tylko 1 komplement.. a obce dziewczyny.. znajome slysza je od niego na bierzaco..
czy to ze mną jest coś nie tak ;\
vilemo - Nie 06 Paź, 2013 06:59
Witaj Myszko
Napiszę ci to, co zapewne potwierdzą inni z tego forum- skoro nic cię z nim nie łaczy , nie macie dzieci, domu wspólnych finansów- wiej jak najdalej i jak najszybciej.
Dzieki temu szybciej staniesz na nogi.
Sama widzisz jak się zachowuje w stosunku do ciebie- to palant nie facet.
Tylu fajnych chłopaków jest na świecie a ty będziesz tkwić przy nim?
Bierz nogi za pas, zobaczysz że od razu poczujesz się lepiej.
Anonymous - Nie 06 Paź, 2013 07:13
I powiedzcie mi, po co takie gady jak ten z opisu chodzą po świecie?
zołza - Nie 06 Paź, 2013 07:18
Witaj Myszko
Czytam co piszesz i oczom nie wierze
Dziewczyno czy Ty naprawdę uważasz ,że tworzycie ze swoim chłopakiem jakiś tam zwiazek,że cokolwiek was łaczy ? Twoja historia w moim mniemaniu jest przerazajaca. Dwoje młodych ale dorosłych ludzi a zachowanie jak w przedszkolu. On utrzymuje znajomosc ze swoja była,Ty robisz pokazówki na imprezach by mu dopiec. On Cie ignoruje ,Ty zachowujesz sie jakbyś go nie znała.
Ani jedno słowo w Twej opowieści nie swiadczy o tym,ze cokolwiek was łączy ,ze ktoremus z was zalezy na drugiej osobie. Nie wiem czy jestes współuzalezniona czy tez nie ale jak dla mnie ta znajomość niszczy was oboje I im szybciej to do was dotrze-tym lepiej. Po co siedziec w czymś co nic nie daje dobrego a jedynie niszczy Twoje samopoczucie,poniza Cie ,a jemu daje władzę nad Tobą- bo nadal z nim jesteś.
Odejdź -póki nie jest za późno. To Twoje życie i Twoje wybory.Bądź szczęsliwa. Masz takie prawo
pannamigotka - Nie 06 Paź, 2013 07:50
zołza napisał/a: | Odejdź -póki nie jest za późno. |
Taaa, teoria teorią a współuzależnienie to nie grypa. To tak jakby alkoholikowi napisać- po prostu przestań pić To takie logiczne i rozsądne, najlepiej dziś . Skąd więc lata picia u takich delikwentów, skąd więc przypadki, że koleś przepił 3/4 życia i teraz zgrywa wielce- guru - trzeźwienia, skąd przypadki, a nawet większość, że ludzie nie odchodzą od picia?
Po pierwsze Myszko, dobrze, że tu napisałaś i to napisałaś prawdę, to się da wyczuć, że nie kręcisz.
Jest Ci bardzo źle, może nawet to Twoje jakieś tam dno, może to ten czas na otrzeźwienie?
Super, że idziesz na terapię. Tam dowiesz się co to jest współuzależnienie, co to choroba alkoholowa, podbudujesz własna wartość, pewność siebie, a może nawet pozbędziesz się tych niefajnych cech osoby współuzależnionej. Powiem Ci, że mnie bardzo polepszyła się jakość życia po podjęciu terapii- niezależnie od panujących czynników zewnętrznych, a więc warto.
Kiedy na początku terapii sama myśl o ewentualnym rozstaniu z alkoholikiem (choć wtedy tego chciałam) napawała mnie lękiem i byłam przerażona. Teraz wiem, że go kocham, daję mu wsparcie, ale doskonale poradzę sobie bez niego. Nie ma lęku i przerażenia.
Pewnie wiesz o mityngach Al-anon, uzyskasz tam wsparcie i program zdrowienia. Jest to jednak w przeciwieństwie do terapii program duchowy, więc nie każdemu musi odpowiadać.
Trzymaj się no i pisz co u Ciebie!
aaa i jeszcze jedno
myszka24 napisał/a: | przez 4 lata usłyszałam tylko 1 komplement.. |
Możesz mi powiedzieć po co Ci są komplementy od alkoholika, w dodatku puszczającego się na prawo i lewo?
W ogóle po co Ci komplementy z zewnątrz? Jeśli sama będziesz znała swoją wartość, to nie będzie Cię dotykać krytyka, a i komplementy nie będą tak potrzebne.
Zadanie domowe od Migotki- napisz 10 swoich zalet- obojętnie czy będą to cechy charakteru, umiejętności czy może fizyczne cechy.
zołza - Nie 06 Paź, 2013 08:03
pannamigotka napisał/a: | Taaa, teoria teorią a współuzależnienie to nie grypa. To tak jakby alkoholikowi napisać- po prostu przestań pić To takie logiczne i rozsądne, najlepiej dziś |
Migotka W mojej wypowiedzi zastrzegłam sobie,ze mało wiem o współuzależnieniu
Napisałam co myslę o ich zwiazku - o ile wogóle tak to mozna nazwac...Gdzie tu uczucie,miłośc,bliskośc...To tylko przepychanki i rozczarowania . Po co ? Czy to jest warte tych łez ?
Jak dla mnie nie
pannamigotka - Nie 06 Paź, 2013 08:10
zołza napisał/a: | Migotka W mojej wypowiedzi zastrzegłam sobie,ze mało wiem o współuzależnieniu
Napisałam co myslę o ich zwiazku - o ile wogóle tak to mozna nazwac...Gdzie tu uczucie,miłośc,bliskośc...To tylko przepychanki i rozczarowania . Po co ? Czy to jest warte tych łez ?
Jak dla mnie nie |
Zimna, z punktu osoby zdrowej, zdrowo myślącej tak własnie jest, mało tego- założę się, że Myszka doskonale wie, że tak jest. I w zasadzie może i dobrze, że są takie głosy (rozsądku), natomiast jeśli ktoś wie trochę więcej, bo ma takie doświadczenia, to po prostu wie, że dopóki nie zrobi porządku w swojej głowie, z własnymi emocjami, to nie odejdzie od pijusa, a jeśli odejdzie, to znajdzie sobie 2 razy gorszego. Dlatego ja namawiam do rozpoczęcia pracy nad sobą, nie nad alkoholikiem, a wszystko przyjdzie z czasem- i siły na rozstanie, może na zdrowy związek, może alko się opamięta i pójdzie za nią.
A o ich związku myślę to samo- mało tego miałam podobny związek- nie oparty na miłości a na strachu. Straszne to było.
zołza - Nie 06 Paź, 2013 08:19
pannamigotka napisał/a: | Dlatego ja namawiam do rozpoczęcia pracy nad sobą, nie nad alkoholikiem, a wszystko przyjdzie z czasem- i siły na rozstanie, może na zdrowy związek, może alko się opamięta i pójdzie za nią. |
Myszka - trzymaj sie tego . Migotka wie co mówi
Ja bedę trzymać kciuki i czytać co sie u Ciebie dzieje . Powodzenia
leon - Nie 06 Paź, 2013 10:08
Czesc
Jacek - Nie 06 Paź, 2013 11:01
cześć zakochana Myszko
odkochaj się jak najszybciej
a właściwie to zastanów się,co Ty tak naprawdę w nim kochasz
bo to co opisujesz,to niekochający cię alkoholik
margo - Nie 06 Paź, 2013 11:15
Cześć Myszko. Bardzo mi to przypomina moją historię i mojego już byłego chłopaka... Mi bardzo pomogła książka "Emocjonalne wampiry" Alberta J. Bernsteina, szczególnie początkowe rozdziały. Trzymaj się
myszka24 - Pon 07 Paź, 2013 10:25
Dziekuje wszystkim za te komentarze, chodzi o to że mama nauczyła go opieki że wiecznie musi być w centrum uwagi jak dziecko.. a przez to nie dajee mi myślec o sobie .. ale jestem w trakcie otwierania wlasnej działalnosci i staram sie o dotacje wiec teraz staram sie skupic na sobie i potrzebna mi bedzie terapia bo samej mi ciezko.. a jemu juz zle bo nie na nim temat sie skupia.. zazdrosny jest.. ale mam wsparcie u jego siostry..
myszka24 - Pon 07 Paź, 2013 10:30
w sumie to jego ojciec ma straszne problemy z alko.. jak wypije to rzuca sie na zone z piesciami.. ona poswiecila mu cale zycie skupiajac sie na nim a nie na dzieciach .. one maja o to żal.. ale dobrego przykladu z ojca nie ma .. ojciec tez tak robi ale z czasem zrozumial bledy i jak jest trzezwy to nie pochlebia tego co syn robi.. tlumaczy mu ze to blad.. ale stary juz na leczenie chyba sie nie nadaje.. zdarzaja sie interwencje policji ale na tym stop .. jego zona nie ma sumienia na wiecej jak to twierdzi.. moj chlopak czuje sie bogiem jemu wolno wszystko a ja mam siedziec w domu najlepiej .. ale zrobilam sie niezalezna jesli chodzi o prawko wiec to tez juz mu przeszkadza..
pietruszka - Pon 07 Paź, 2013 10:41
Witaj Myszko, a ja się tak zapytam lubisz siebie choć troszeczkę? Chciałabyś mieć rodzinę, dzieci? Czy jesteś pewna, że z tym człowiekiem?
olga - Pon 07 Paź, 2013 11:18
Kobieto czy Ty musisz z nim byc? skazana jestes? przestepstwo jakies popelnilas? Jak czytam to co napisalas to mam wrazenie, ze wyrok odbywasz.......Ty nie masz swiadomosci, ze mozesz zyc normalnie......cieszyc sie zyciem, miec zwykle troski dnia codziennego ale i radosci....Rzuc to wszystko w cholere i nie miej poczucia przegranej a wrecz przeciwnie - zwyciestwa (nie nad nim, bo nie o satysfakcje z jego cierpienia, tesknoty za Toba tu chodzi) nad soba sama, nad swoim wspoluzaleznieniem. Wiesz co Ciebie przy nim trzyma? Wspoluzaleznienie wlasnie. Nie myl tego z miloscia do niego. Poczytaj o wspoluzaleznieniu.....Zadajesz sobie bol w imie niewiadomo czego....
myszka24 - Wto 08 Paź, 2013 08:27
właśnie chodzi o to że wiem że miłość mnie przy nim nie trzyma.. jeżeli chodzi o rodzine i dzieci.. tak chce miec.. jestem na tyle odpowiedzialna ale nie wiem czy napewno z nim.. on nie ma za grosz odpowiedzialności..co mnie niszczy.. bo o wszystkim ja zawsze musze myslec a i tak cos zle wyjdzie.. wiem ze nie musze z nim byc.. kazdy mi to mowi.. ale licze ze moze sie cos zmieni.. tak mnie zmanipulowal ze nie wiem czy sama dam rade..
myszka24 - Wto 08 Paź, 2013 08:29
a wczoraj byłam u pani od współuzależnienia i w następny wtorek bedziemy podejmować kroki.. jak jej opowiedziałam wszystko to była przerażona chodzi o to ze tak młoda osoba i takie zachowanie..
Klara - Wto 08 Paź, 2013 08:31
myszka24 napisał/a: | ale licze ze moze sie cos zmieni.. |
Nie licz na to, Myszko
Na takiej niepewności nie można budować życia.
myszka24 napisał/a: | tak mnie zmanipulowal ze nie wiem czy sama dam rade.. |
W czym on jest Tobie pomocny? W czym Ci pomaga? W jakich wypadkach możesz na nim polegać?
pannamigotka - Wto 08 Paź, 2013 08:49
Klara napisał/a: | Na takiej niepewności nie można budować życia. |
Jak nie? Ja znam panią, która ma 60 lat i nadal czeka i nadal ma nadzieję i nadal jest wręcz przekonana, że lada moment...
Pytanie, czy CHCESZ czekać no i ile.
olga - Wto 08 Paź, 2013 08:50
myszka24 napisał/a: | właśnie chodzi o to że wiem że miłość mnie przy nim nie trzyma.. jeżeli chodzi o rodzine i dzieci.. tak chce miec.. jestem na tyle odpowiedzialna ale nie wiem czy napewno z nim.. on nie ma za grosz odpowiedzialności. |
Poszukaj logiki w tym co napisalas......nie kochasz go ale chcesz miec rodzine, nie wiesz czy z nim ale nie jestes pewna choc jest zupelnie nieodpowiedzialny wiec gdzie Twoja odpowiedzialnosc za te ewentualna rodzine z nim.....Chyba, ze traktujesz go jako dawce nasienia.....Mozesz byc pewna, ze po swiecie chodza dawcy z nasieniem o duuuuzo wyzszych parametrach. Jestes mlodziutka, masz duze szanse spotkac kiedys chlopaka, ktory da Ci znacznie wiecej jak tylko to. Zaslugujesz na milosc, szacunek, troske, cieplo, czas dawany tylko Tobie.
pietruszka - Wto 08 Paź, 2013 08:50
myszka24 napisał/a: | była przerażona chodzi o to ze tak młoda osoba |
ale za to ile masz życia przed sobą na zmianę
myszka24 napisał/a: | wiem ze nie musze z nim byc.. |
ale chcesz?
margo - Wto 08 Paź, 2013 08:52
Cud nad Wisłą zdarzył się tylko raz niestety też na niego liczyłam... w końcu przestał pić na chwilę... i co? i nadal bagno... Pomyśl teraz o sobie! Bo kto będzie o Ciebie dbał jak nie Ty... trzymaj się
pannamigotka - Wto 08 Paź, 2013 09:21
pietruszka napisał/a: | ale chcesz? |
Chyba raczej BOI SIĘ.
Nikt nie chce mieć TAKIEGO życia. Tak jak nikt nie chciał zostać alkoholikiem. Lęk trzyma przy butelce, przy osobie, która nas krzywdzi. Chore, nietrzeźwe myślenie. To się da zmienić, ale trzeba podjąć leczenie, co koleżanka uczyniła, dajcie czas czasowi
pietruszka - Wto 08 Paź, 2013 14:28
pannamigotka napisał/a: | Nikt nie chce mieć TAKIEGO życia. |
Nie jestem taka pewna, czasem się po prostu... innego nie zna . A bywa coś, co jest chyba znacznie gorsze - brak wiary w to, że zasługuje się na coś lepszego.
No ale to właśnie da się zmienić właśnie dzięki terapii.
myszka24 - Wto 08 Paź, 2013 14:39
teraz zaczynam sie zachowywać jak jego matka z tym ze ona ma gorzej.. ale nadal jest i nie chce nic zmieniac.. a ja chce .. nie chce tu mieszkac z nimi ale wynajac wlasny kat a nie chce tez wracac z powrotem do domu bo glupio mi bedzie przed rodzicami a poza tym juz nie mam gdzie bo przyszla bratowa z bratem zajeli moj pokoj .. utrzymam sie sama bez problemu a jesli bedzie chcial isc ze mna to ok ale najpierw musi znalezc porzadna prace a nie tak na dorobku jak teraz.. ale coz wychowanie mamusi.. na kazdym kroku pokazuje ze pieniazki mu da i jemu tak wygodnie .. na chwile obecna on sie napewno nie wyprowadzi..
olga - Wto 08 Paź, 2013 14:47
myszka24 napisał/a: | bedzie chcial isc ze mna to ok |
przysposobilas go czy co?
myszka24 napisał/a: | najpierw musi znalezc porzadna prace |
najpierw to terapia, terapia i terapia.....bo tu jest jego glowny problem ale Ty go do tego nie zmusisz
zmykaj od niego i zajmij sie swoimi sprawami a jego zostaw w spokoju
olga - Wto 08 Paź, 2013 14:48
myszka24 napisał/a: | teraz zaczynam sie zachowywać jak jego matka |
aaaaa co masz na mysli?
margo - Wto 08 Paź, 2013 21:22
Dziewczyno, Ty masz problem z tym, że on pije, czy że jest maminsynkiem?
myszka24 - Śro 09 Paź, 2013 13:06
mam problem że pije.. a co do maminsynka to też czasem nim jest.. bo my z reguły sie nie kłucimy tylko wtedy gdy jego matka go nastawi.. po pijanemu jeszcze jakos to było a teraz to juz kompletna kaplica.. nie moge sie przyzwyczaic do niego ale trzezwego.. chociaz zachowuje sie tak że jest trzezwy a rozum pijany bo caly czas robi co chce zupelnie jak w alko..
Maciejka - Śro 09 Paź, 2013 13:32
Myszko24 a znasz taką piosenkę? Przestań Kochanie ciągle mi grozić , ze życie sobie ze mną ułożysz
szika - Śro 09 Paź, 2013 13:42
myszka24 napisał/a: | nie moge sie przyzwyczaic do niego ale trzezwego.. chociaz zachowuje sie tak że jest trzezwy a rozum pijany bo caly czas robi co chce zupelnie jak w alko.. |
bo nie jest trzeźwy najwidoczniej... nalezy odróżnić abstynencję (dietę bezalkoholową) od trzeźwienia czyli zmiany swojego sposobu myślenia z chorego na zdrowy...
myszka24 - Pon 14 Paź, 2013 09:47
chciałabym żeby poszedł do psychiatry .. przydałoby mu się ale na razie nie chce o tym słyszeć
Linka - Pon 14 Paź, 2013 09:51
myszka24 napisał/a: | chciałabym żeby poszedł do psychiatry .. przydałoby mu się |
taaaa, my zawsze wiemy co dla nich najlepsze
a może napisz : chcę iść do psychiatry, psychologa ...przydałoby mi się
pterodaktyll - Pon 14 Paź, 2013 09:58
myszka24 napisał/a: | chciałabym żeby poszedł do psychiatry .. przydałoby mu się |
A może zamiast wysyłać innych, należałby tak samej się przejść do rzeczonego specjalisty......
evita - Pon 14 Paź, 2013 10:00
Witaj myszka24
W zasadzie powyzej wszystko juz napisano i teraz tylko od ciebie zalezy czy przyswoisz sobie te porady czy podobnie jak twoj chlopak ( myszka24 napisał/a: | chciałabym żeby poszedł do psychiatry .. przydałoby mu się ale na razie nie chce o tym słyszeć | )
nie slyszysz co do ciebie mowia
pannamigotka - Pon 14 Paź, 2013 11:38
evita napisał/a: | nie slyszysz co do ciebie mowia |
tak jest łatwiej
yuraa - Pon 14 Paź, 2013 11:56
Linka napisał/a: | taaaa, my zawsze wiemy co dla nich najlepsze |
ostatnio przeczytałem takie zdanie
' współuzależniona to taka osoba , której nawet tonącej w ostatniej sekundzie zycia przebiegnie przed oczyma życie alkoholika'
pietruszka - Pon 14 Paź, 2013 12:03
yuraa napisał/a: | ' współuzależniona to taka osoba , której nawet tonącej w ostatniej sekundzie zycia przebiegnie przed oczyma życie alkoholika' |
dobre
myszka24 - Śro 16 Paź, 2013 09:09
Witam.
Wczoraj byłam u pani terapeutki i tak jak wy zadała mi to pytanie .. co ja tam jeszcze robie.. ok rozumiem i sama wiem że czuje się źle w tym związku .. ale ja naprawde nie mam gdzie wrócić, dokąd pójść...
nie mam przyjaciół którzy by mnie przygarneli.. u rodziców nie ma miejsca.. mieszkam na wsi i to nie jest takie proste.. narazie jestem spłukana ale staram sie stanąc na wlasne nogi.. ze wsparcia unijnego chce otworzyć własną firme i oszczędzac na jakies lokum.. nic innego mi nie pozostało..
Straszne jest to uczucie gdzie nie ma się gdzie podziac..
pannamigotka - Śro 16 Paź, 2013 11:05
myszka24 napisał/a: | co ja tam jeszcze robie. |
Terapeutka udziela Ci... rad?
To powinno być bezpieczne miejsce w tym względzie.
Duszek - Śro 16 Paź, 2013 15:39
myszka24 napisał/a: | ale ja naprawde nie mam gdzie wrócić, dokąd pójść...
nie mam przyjaciół którzy by mnie przygarneli.. u rodziców nie ma miejsca.. mieszkam na wsi i to nie jest takie proste.. |
hm...wiesz jak pomyślę sobie ile lat ja tak sobie mówiłam
mechanizm iluzji i zaprzeczeń działał u mnie doskonale...Tylko, że ja o tym nie miałam pojęcia, po prostu wierzyłam w to, co podsuwała mi moja podświadomość...
A wiesz dlaczego...bo tak było łatwiej, nie musiałam podejmować żadnej decyzji, dokonywać zmian...
I to właśnie terapeutka takimi i podobnym pytaniami otwierała mi oczy na to jaką iluzję wokół siebie stworzyłam. To nie były rady a raczej pytania i zadania typu: zrób listę za i przeciw, zrób plan dochodów i wydatków, itd. Tak było u mnie.
myszka24 napisał/a: | ok rozumiem i sama wiem że czuje się źle w tym związku |
Na początek nie dołuj się jeszcze bardziej...pomału na wszystko przyjdzie czas...
Na razie chodź na terapię i słuchaj terapeutki a przede wszystkim siebie...
myszka24 - Czw 17 Paź, 2013 08:10
nie zamierzam wcale rezygnować z terapii wrecz przeciwnie chce ja kontynuowac bo wiem ze jest mi potrzebna .. terapeutka nie radzi mi ale zadaje mi dużo pytan co daje mi bardzo duzo do myslenia.. to tez nie jest iluzja ale to ze brat z bratowa zajeli mi moj pokuj.. a przez mojego chlopaka stracilam wiele kontaktow bo twierdzil ze wszystkie moje kolezanki sa kur.... ale w koncu ktoregos razu otworzyly mi sie oczy ze to jest manipulacja i probuje odciac mnie od rodziny i znajomych.. nie skonczylo sie z tym.. dosc.. nie mam zamiaru ulegac jego humorkom.. na to wszystko potrzeba czasu..
dziękuje duszek
pannamigotka - Czw 17 Paź, 2013 09:40
myszka24 napisał/a: | a przez mojego chlopaka stracilam wiele kontaktow |
Częścią terapii jest właśnie odzyskiwanie straconych kontaktów.
Mysza - Czw 17 Paź, 2013 09:56
myszka24 napisał/a: | przez mojego chlopaka stracilam wiele kontaktow bo twierdzil ze wszystkie moje kolezanki sa kur.... |
on twierdził i nie musiał się z nimi przyjaźnić, a Ty jak twierdziłaś, skoro piszesz, że kontakty straciłaś?
przez kogo straciłaś? Przez niego, czy przez swoje zamknięte oczy?
myszka24 napisał/a: | w koncu ktoregos razu otworzyly mi sie oczy |
myszka24 - Czw 17 Paź, 2013 12:41
zabronił mi kontaktu z nimi, bałam sie go ale balam sie tez go stracic.. kontakty stracone przez moje zamkniete oczy..
Anna B - Pią 18 Paź, 2013 14:07
Witaj dziewczynko
Z tymi kontaktami to zapewne jest tak że z jednej strony się boisz że alko Cie zostawi jak wybierzesz ich a nie jego a z drugiej strony tak naprawdę sami współuzależnieni są sobie winni.Bo co to znaczy że on albo ona mi zabrania?? A może pomyśl tak że wśród tych znajomych to są właśnie tacy ludzie że jak alko pójdzie w diabły to oni Ci pomogą??
A druga rzecz to wstyd pewnie powiedzieć ze ma się do czynienia z regularnym pijakiem prawda??Nie wolno się bać to im powinno być wstyd jak się zataczają jak narobią głupot a nie Tobie .Spróbuj to nie takie trudne powiedzieć sobie i innym ze masz w domu alkoholika i potrzebujesz natychmiast pomocy!!!!!!Opis Twój ze brak Ci sił do życia mnie osobiście przeraził ......
pietruszka - Pią 18 Paź, 2013 19:05
Hmmm.... ja pamiętam, jak zaczęłam się izolować od znajomych. Wpierw był nie raz wstyd, bo spotkania towarzyskie kończyły się upiciem Pietrucha, potem jeszcze przez jakiś czas spotykałam się ze znajomymi sama, mimo, że nieraz nasłuchałam się różnych bzdur o moich znajomych od Pietrucha (pewnie za mało pili ). Potem... czułam się brzydka, zaniedbana, smutna, więc nie chciałam się pokazywać znajomym w takim stanie, przecież znali mnie jako fajną, wesołą osobę, miałam coraz mniej ochoty na zabawę, coraz trudniej było zmusić się do uśmiechu, robić dobrą minę do złej gry, w końcu straciłam ochotę na jakiekolwiek wyjścia i spotkania z ludźmi, coraz bardziej czułam się jakbym żyła w gęstej mgle, w jakimś kokonie. Nawet jak już gdzieś szliśmy z Pietruchem (do jego znajomych rzecz jasna) to tyle się nasłuchałam przed wyjściem (przytyłaś, jak ty wyglądasz, uśmiechnij się, załóż coś innego), że traciłam ochotę na cokolwiek i tak coraz częściej zostawałam sama...w domu... gdzie czułam się bezpieczniej. Moje poczucie wartości stoczyło się w głęboki dół i jęczało donośnie. A do tego wstyd, że związałam się z takim człowiekiem, że nie potrafię go zmienić, ani nie potrafię odejść.
I tak z dość towarzyskiej Pietruszki powstała zgorzkniała, zgarbiona młoda-stara...
Dobrze, że ten proces jest odwracalny.
|
|