To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - powrót po latach...

bila - Pon 09 Gru, 2013 16:23
Temat postu: powrót po latach...
Witajcie! Chciałam się z Wami podzielić wiadomością i zapytac, co Wy na to.
Kiedyś pisałam tu post o tym, że mój były mąż pomaga mi i stara się być obecny w życiu moim i dzieci. Bałam się, czy za dużo sobie nie wyobraża, czy nie liczy na nic więcej.
Mąż pracuje nad sobą, od 3 lat jest w AA, od roku jest trzeźwy. To dla mnie ogromna radość :D . Był przy mnie, kiedy go potrzebowałam, wspierał. W czerwcu tego roku udało mi się przebaczyć mu wszystko, co było złe między nami, poczułam się lekka i wolna, ale nie mogłam wyobrazić sobie nas razem. Dużo pracuję nad sobą, nie jestem już tą samą kobietą.
Zmarła jego mama, z którą mieszkał, razem z dziećmi wspieraliśmy go, opiekowaliśmy się nim i jego mamą, zanim zmarła. Nasze dzieci są już dorosłe, studiują.
Od wakacji były zabierał mnie na rowery, teraz chodzimy z kijkami, wczoraj byliśmy razem w górach z jego znajomymi, częściowo AA, którzy, jak i on, pracują nad sobą. Widzę w nim wielkie zmiany na lepsze, wiem, że są szczere. Układa nam się pięknie.

Dlaczego piszę? Otóż boję się, a nasze dzieci niezbyt entuzjastycznie podchodzą do tego, że coraz bliżej jesteśmy ze sobą. Proszę, napiszcie, co o tym sądzicie? Pozdrawiam forumowiczów

endriu - Pon 09 Gru, 2013 16:34

mieszkacie osobno?
bila - Pon 09 Gru, 2013 16:38

Tak, ale ostatnio były nockował..... :oops:
cool - Pon 09 Gru, 2013 16:40

hej bila :)
bila - Pon 09 Gru, 2013 16:41

hej, hej :-)
endriu - Pon 09 Gru, 2013 16:44

moim zdaniem
daj mu jeszcze rok,
ja dopiero po 2 latach niepicia zacząłem trzeźwieć

olga - Pon 09 Gru, 2013 16:45

to zalezy tylko od Ciebie........zwiazek dwojga ludzi zawsze niesie jakies tam konsekwencje...........jesli jestes gotowa na zmiany w swoim zyciu to czemu nie?
bila - Pon 09 Gru, 2013 16:50

Olga, przez te lata (11 lat) byłam w kilku związkach, ale teraz jest inaczej... Chyba przez te lata nie spotkałam mężczyzny, który do tego stopnia ofiaruje mi siebie...
Wiesz, o co mi chodzi?
Wtedy było łatwiej.
To nasze ,,MY" jest tak nazwane byciem znów razem od kilku dni... Trudno mi spędzić dzień bez niego, ale trudno mi przyjąć to do końca...

matiwaldi - Pon 09 Gru, 2013 16:51

cześć 8)

bila napisał/a:
Otóż boję się, a nasze dzieci niezbyt entuzjastycznie podchodzą do tego, że coraz bliżej jesteśmy ze sobą. Proszę, napiszcie, co o tym sądzicie?



pisałaś ,że dzieci są dorosłe ........

jestem po rozwodzie,mam dorosłe dzieci i nie pozwalałem się Im wtrącać do naszego rozwodu i pewnie nie pozwolę ,aby dzisiaj się wtrącali do mojego życia......ale trzeba przyznać,że i ja tej zasady przestrzegam ......nie wtrącam się w Ich sprawy,lecz służę pomocą,albo radą ,tyko ,gdy poproszą .......

jeżeli w czasie rozwodu wmieszałaś dzieciaki ....to trudno Im się dzisiaj dziwić ...... bo pewnie boją się "powtórki z rozrywki...."
jedyne co możesz zrobić,a właściwie możecie razem,to swoim zachowaniem uspokoić dzieciaki,że radzicie sobie z nową sytuacją .....

żadne zapewnienia,obiecanki nic nie dadzą.......ale pewnie o tym wiesz.........
8)

Klara - Pon 09 Gru, 2013 16:53

Witaj Bilo! :)

Rzeczywiście należałoby Tobie i Twojemu byłemu mężowi pogratulować tego, że Ty jesteś szczęśliwa, a on trzeźwy i pewnie też szczęśliwy.
W czasie leczenia współuzależnienia i uczestnictwa w Al-Anon spotkałam się z wieloma przypadkami ponownego schodzenia się, a nawet ponownego ślubu.
Jednak nie odważę się nic Tobie radzić, bo wiem, że jeśli jest choć cień wątpliwości, to należy albo czekać aż one się rozwieją, albo być ostrożnym.
Jako że byłaś żoną czynnego alkoholika przypuszczam, że potrafisz odróżnić "trzeźwienie" pozorowane od prawdziwego trzeźwienia...
Decyzję o stopniowym zbliżaniu się, lub nie, do byłego męża musisz jednak podjąć sama.

bila - Pon 09 Gru, 2013 16:55

Matiwaldi, nie pozwalam wtrącać się do mojego życia dzieciom, ale ich zdanie jest dla mnie ważne. Powiedziałam byłemu, że bardzo mi na tym zalezy, by pracował nad relacją z dziećmi.
Co to znaczy ''wmieszałam dzieciaki" w czasie rozwodu? :/ Niedy nie ograniczałam ich kontaktów ani widzeń. Tato jest ZAWSZE dzieciom potrzebny.

matiwaldi - Pon 09 Gru, 2013 17:14

Cytat:
Co to znaczy ''wmieszałam dzieciaki" w czasie rozwodu?



samo pytanie co o tym sądzą .....już jest wmieszaniem,bo skłania do zajęcie stanowiska ,albo nie daj Boże do opowiedzenia się po jednej ze stron........


zapytałaś ,więc odpowiadam z własnego doświadczenia....mój post to nie atak,więc nie musisz się bronić.....
8)

Krzysztof 41 - Pon 09 Gru, 2013 17:30

bila napisał/a:
Otóż boję się, a nasze dzieci niezbyt entuzjastycznie podchodzą do tego, że coraz bliżej jesteśmy ze sobą

Twoje życie twoje wybory.
Jeżeli jesteś szczęśliwa i chcesz dać kolejną szansę to dlaczego nie? zawsze można spróbować stworzyć związek od nowa musisz słuchać swego serca a nie życzliwych Ci ludzi.

bila - Pon 09 Gru, 2013 20:12

Matiwaldi, ja się dzieci nie pytałam. Po prostu, poznaję po tonie głosu, kiedy gadam z nimi przez telefon, że robiliśmy z tatą razem to czy owo...

Decyduję zawsze sama, bo to moje życie, ale dzieci są ważne.

bila - Pon 09 Gru, 2013 20:17

Klara, Olga, dziękuję za wsparcie
szika - Pon 09 Gru, 2013 20:25

Witaj Bila. Mam podobną sytuację jak Ty. Rozstałam się mężem pijącym wiele lat temu. U mnie jest tak, że my od poczatku dbaliśmy z męzem aby dzieci miały z nim kontakt. My również cały czas kontakt utrzymujemy. Głownie rozmawiamy o dzieciach, mamy również już wnuczkę, wspaniałą, półtoraroczną. Ja poprostu nie wyobrażam sobie nie rozmawiac z byłym męzem. Bywało też, że jeździłam z nim na rowerze, byliśmy nawet raz na festiwalu w Opolu, na kabaretonie. Nasze dzieci traktują to zupełnie normalnie. Ostatnio córka (21 lat) żaliła mi się, że kobieta mojego byłego spotkała się z jego siostrą, a o nich - dzieciach jakos ani słówka, ani propozycji poznania się. Chciałaby widać poznać jego dziewczynę. Poczuła sie pominięta.
Co do związku to czemu nie, jesli się kochacie to przecież połączyło Was coś kiedyś wielkiego, jesli oboje chcecie... ja na Twoim miejscu w ogóle bym nie patrzyła co na to dzieci... One w końcu odejdą do swojego zycia, właściwie już odeszły, co one mają do twojego, Waszego zycia? A co jesli nawet będą niezadowolone? To co? Powiesz mężowi koniec?
Ja to coś tak czuję w kościach, że Ty sama być może nie do końca pozwalasz sobie na bycie szczęsliwą... czy się mylę? Boisz się tego szczęscia i miłości? Czy aby na pewno chodzi tu o dzieci? Czy to nie przykrywka dla innych obaw?
Nawet jesli tak, to nic w tym strasznego ani złego - tak uwazam. Tez bym się obawiała.
Ja akurat mam tak, że nie wyobrazam sobie powrotu do męża. Ale z przyjemnością pojadę z nim na wycieczke rowerową jesli tak się złoży:)

margo - Wto 10 Gru, 2013 12:12

Cześć Bila! :) Niestety nie mam doświadczeń podobnych do Twoich, zatem nic konkretnego Ci nie powiem. Trzymam jedynie kciuki za Ciebie, żebyś podjęła dobrą dla siebie decyzję :)
pietruszka - Wto 10 Gru, 2013 19:15

A może dobrym pomysłem byłoby jednak zapytanie dzieci, czego konkretnie się obawiają? Może to jedynie strach o Ciebie, może... widzą coś więcej. Oczywiście i tak to Twoja autonomiczna decyzja.
Z mojego podwórka - Mój Pietruch tak jakoś okrzepł w swojej abstynencji po około dwóch latach od zaprzestania picia, wtedy tak chyba w pełni poczułam sie w miarę bezpiecznie, zaczęłam mieć znów zaufanie do niego, do jego odpowiedzialnych decyzji, do bardziej odpowiedzialnego podejścia do życia, finansów.

Sama wiem, jak trudno włączyć rozum, gdy chodzi o związek kobiety i mężczyzny. Ale w przypadku związku współuzależnionej i alkoholika, moim zdaniem, pójście na uczuciowy żywioł - hmmm... może być dość lekkomyślne. Czyli porządek we własnej głowie, w miarę realistyczna ocena porządku w głowie partnera i ogólnie całej sytuacji, dobrze przygotowany plan B (a zatem niezależność finansowa, niezależność towarzyska, niezależność emocjonalna, itd). Oczywiście - nie chodzi o to, by od razu zakładać najgorsze, ale by mieć gwarancję własnego poczucia bezpieczeństwa.

bila - Wto 24 Gru, 2013 11:47

Pozdrawiam świątecznie wszystkich. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. W tym roku czekają nas wspólne Święta Bożego Narodzenia, rodzinne i ciepłe, które szykujemy razem. Okazuje się, że wielu znajomych i krewnych bardzo cię cieszy, dużo dobrego wynika z tego naszego comebacku ;-)
Mam wielką nadzieję, że się uda. Oboje nad tym pracujemy.
Spokojnych, Zdrowych i Radosnych Świąt!!!!

bila - Wto 07 Sty, 2014 10:21

Pozdrawiam z Nowym Rokiem wszystkich!!!
Chciałam Wam napisać, że mieszkamy z byłym mężem u mnie i bardzo fajnie się nam układa. Przetrwaliśmy już pierwszą kłótnię, spędzilismy Święta i powitaliśmy Nowy Rok. Były mąż zachowuje trzeźwość, oboje pracujemy nad sobą i swoimi relacjami.
Nie jesteśmy ideałami, ale tworzymy razem inny niż poprzedni, związek. Myślę, że lepszy. Nadal dużo chodzimy, wróciliśmy do jazdy na nartach. Poznajemy wzajemnie swoich znajomych, cieszymy się każdym dniem. Wśród znajomych niektórzy otwieraja się, mówią o swoich problamach z alkoholem. Dużo dobrego się dzieje.
Zaskoczyło mnie to, że nasze rodziny (rodzeństwo, moja mama) odbierają nasz nowy zwiazek bardzo przychylnie.
Dzieci uczą się cieszyć nowym układem między mamą i tatą.
Mamy dużo planów na ten rok 2014. :papa:

Klara - Wto 07 Sty, 2014 10:36

bila napisał/a:
Mamy dużo planów na ten rok 2014. :papa:

Życzę Wam, żeby się spełniły i tego, abyście obydwoje mogli być siebie pewni.

bila - Wto 07 Sty, 2014 10:55

pietruszka napisał/a:
w przypadku związku współuzależnionej i alkoholika, moim zdaniem, pójście na uczuciowy żywioł - hmmm... może być dość lekkomyślne. Czyli porządek we własnej głowie, w miarę realistyczna ocena porządku w głowie partnera i ogólnie całej sytuacji, dobrze przygotowany plan B (a zatem niezależność finansowa, niezależność towarzyska, niezależność emocjonalna, itd). Oczywiście - nie chodzi o to, by od razu zakładać najgorsze, ale by mieć gwarancję własnego poczucia bezpieczeństwa.

Pietruszko, dzieki za radę, masz jak najbardziej rację. Ja też uważam, że niezależność jest ważna. Tyle lat sama sobie radziłam, i nie mam zamiaru rzucac się bezkrytycznie w ten związek. Nie zakładam z góry, że teraz ,,bedziemy żyli długo i szczęśliwie", choć mam taka nadzieję. Życie pisze takie scenariusze....

MILA50 - Wto 07 Sty, 2014 14:32

bila napisał/a:
Były mąż zachowuje trzeźwość, oboje pracujemy nad sobą i swoimi relacjami.


jak dla mnie -rewelacja :)

bila - Śro 22 Sty, 2014 15:29

Śpieszę donieść, że nadal dobrze się układa. Postanowiłam raz w miesiącu, gdy mąż jedzie na mityng otwarty, towarzyszyć mu- na jego prośbę. Mamy w planie konsultację u terapeuty, by doradził, nad czym powinniśmy popracować.
Byliśmy na balu maskowym- to była dla niego kolejna próba, bo sporo osób piło alkohol. Zniósł to dzielnie, a myślę, że było mu niełatwo. Wytańcowaliśmy się, hoho!
Pozdrawiam :papa2:

endriu - Śro 22 Sty, 2014 19:02

bila napisał/a:
Byliśmy na balu maskowym- to była dla niego kolejna próba, bo sporo osób piło alkohol.

po co go ciągniesz na takie bale
zaraz zapije

bila - Czw 17 Kwi, 2014 10:55

ednriu, nie zapił :) zaliczylismy jeszcze 2 imprezy w karnawale i jest ok. Zapisalismy się na zajęcia z tańca towarzyskiego. Teraz ćwiczymy Tango argentyńskie :hura: polecam!!!
Dzieci przywykają, zresztą rzadko są w domu. Mój miły odnajduje miejsce w domu. Potrzeba mu szafy, a nam razem sypialnię (moja była przechodnia i najmniejsza, więc trzeba zamienić się z synem, ale to jakos przebolał spokojnie). Kanapy w salonie za małe na nasza czwórkę, hehe, więc zbieramy kasę na jakis narożnik.
Aha, i sadzimy we dwójkę krzaczki owocowe! To bardzo nas cieszy, bo widac, jak z naszego związku rośnie cos dobrego (nie, żeby nie rosło nic innego fsdf43t )
Mój były aktualny pierwszy raz wędzi sam szynkę. Jestem z niego dumna
WESOŁYCH ZDROWYCH TRZEŹWYCH ŚWIĄT!!!!

eremita - Czw 17 Kwi, 2014 14:24

Pisałaś Bilo, że On, mimo, ze byłaś w innych związkach, daje Ci najwięcej. Wasz nowy, odnowiony związek też mu wiele daje i na pewno pomaga w trzeźwości (tyle fajnych rzeczy robicie razem).
Pozdrawiam

zołza - Czw 17 Kwi, 2014 19:01

bila napisał/a:
To bardzo nas cieszy, bo widac, jak z naszego związku rośnie cos dobrego


A jednak :szok: stara miłość nie rdzewieje :lol2:

bila - Wto 22 Kwi, 2014 09:15

Święta, święta...Dzieci były w domu i nie wszystko jest OK cf2423f . Bycie razem po latach nie jest takie łatwe. Syn i córka jeszcze nie przebaczyły do końca ojcu, są nieufna. Mój były-aktualny jest około 50-tki, a to znaczy, że ma swoje nawyki, powiedzonka, które powtarza. Wiele rzeczy mu się u dzieci nie podoba np.że za mało pomagają w domu, a wie, ze żadne z nich nie było przez niego wychowywane i nie będzie. Może myślał, że teraz będziemy żyć ,,długo i szczęśliwie" a żadne z nas, ani ja, ani dzieci- nie jesteśmy ideałami :szok:
Syn po prostu jak najczęściej ucieka z domu, w domu jest uprzejmy i grzeczny. Córka otwarcie wypomina ojcu swoje krzywdy(a była bardzo przez niego poniżana i gnębiona), ten próbuje przeprosić, ale też uważa, że córka ,,przesadza". Tłumaczę mężowi, że córka ma prawo do takich uczuć i ma prawo o nich mówić(chciałabym, żeby syn też powiedział o tym głośno),a on musi tego wysłuchać. Niestety, mąż w takiej sytuacji usprawiedliwia się, a to działa na córkę jak przysłowiowa ,,płachta na byka". Doszła w końcu do wniosku, że taktyka syna jest dobra, ona tez zamierza unikać kontaktów z tatą.
W Wielkanoc mąż wybuchł gniewem gdy dzieci tłumaczyły mu, jak się rozkłada nasz stół. Dla nich był to dowód na to, że tato się nie zmienił.
Bolało mnie, gdy na osobności córka powiedziała mi, jak z synem doszli do wniosku, że ja winduję męża w górę, ale on mnie ciągnie w dół.
To dla mnie trudne, nie zamierzam ,,odpuścić sobie" dobrych relacji z dziećmi. Nie mówcie, że one odchodzą, a on będzie ze mną. To ważne, żeby między nimi było lepiej. Nie zamierzam też wybierać między nimi.
Ja wiem, życie nie jest łatwe...

aniad - Wto 22 Kwi, 2014 10:49

Bila a zastanawialiście się na terapią rodzinną?
Skoro mąż już trzeźwy może udałoby się z pomocą fachowców poukładać jakoś relacje,może dzieciaki zechciałyby skorzystać z takiej formy wsparcia z zewnątrz? Czy wasze dzieci korzystały z jakiejś pomocy w związku z chorobą alkoholową ojca? Tak jak piszesz, dzieci mają prawo do wyrażania swoich opinii i nic dziwnego, że usprawiedliwienia nie są mile słyszaną odpowiedzią, tu potrzeba przeprosin i zaopatrzenia starych ran, "tak ale" po prostu nie działa.
To nie jest łatwe, dzieci pewnie wciąż mają poczucie krzywdy i zwyczajnie się boją... tu potrzeba czasu i cierpliwości na wypracowanie zaufania ale to samo nie przyjdzie, trzeba się starać i to po stronie męża uważam, że jest piłka w grze. Budowanie od nowa relacji z dziećmi to chyba największe wyzwanie dla trzeźwiejącego alkoholika. Rzekłabym, że po tym najłatwiej poznać czy i jak alkoholik trzeźwieje.

Dbaj o siebie i pamiętaj, że mąż - jak zechce - znajdzie sposób...

bila - Śro 23 Kwi, 2014 13:29

Aniad, dzięki za radę. Terapia rodzinna jest trudna logistycznie, bo dzieci na studiach. Rozmawiam dużo z mężem, oboje cały czas się rozwijamy, w połowie maja mamy wyjazd terapeutyczny i bardzo na to liczę, że w indywidualnym kontakcie z terapeutą mąż omówi i sprawę dzieci. Przede wszystkim- dziś rano doszliśmy do wniosku, że mąż nie wybaczył jeszcze nieżyjącym teściom i może stąd tak trudno mu jako ojcu...

Ja mam doświadczenie jako terapeuta, choć nie pracuję z uzależnieniami. Jednak nie mogę być terapeutą męża.
Przybija mnie ta sytuacja, ale wierzę, że damy radę.

Klara - Śro 23 Kwi, 2014 13:41

bila napisał/a:
Przybija mnie ta sytuacja, ale wierzę, że damy radę.

Wiesz Bilo, nie odzywałam się w tym wątku, bo nie mam własnych doświadczeń z trzeźwiejącym alkoholikiem, jednak uderzyło mnie to, co wytłuściłam w cytacie.
Wygląda to tak, jakbyś się czuła odpowiedzialna za niemęża i po mojemu jest to niedobre.
Przecież ułożenie stosunków jest jego problemem. Umiał ponownie zabiegać o Ciebie, to powinien też potrafić poradzić sobie z nieufnością dzieci.
Z tego co czytam na forum w dziale Alkoholizm wiem, że trzeźwiejący wyznaczają grubą kreskę między tym co było, a tym co jest, gdyż wiedzą, że nie mogą zmienić przeszłości. Wydaje im się, że bliscy też tak powinni i nie dopuszczają do siebie świadomości o wielkich pokładach żalu jakie po tamtym czasie pozostały.
Może wystarczy, gdy uświadomisz mężowi, że powinien pracować na zaufanie dzieci i że ono nie nadejdzie tak szybko.

aniad - Śro 23 Kwi, 2014 13:43

Bila, myślę, że raz na dwa tygodnie godzinę czy dwie warto byłoby postarać się zorganizować na takie spotkanie. To ważne dla was wszystkich, z jednej strony na pewno czas i praca nad sobą ale z drugiej warto sięgnąć po każdą możliwość aby sobie tę wyboistą drogę choć trochę ułatwić.

Wiem, jak ciężko jest dzieciakom w rodzinie trzeźwiejącej, mój mąż i ja jesteśmy w terapii od września ub. r., teraz także nasza córka 15-letnia korzysta ze wsparcia psychologa. Jak tylko ogarniemy ten pierwszy bałagan na pewno skorzystamy z terapii rodzinnej.
U nas aktualnie bardzo spokojnie, dogadujemy się i widzę, że mąż się bardzo zmienia, stara się ale nieraz niestety pojawiają się takie "kwiatki", że mam wątpliwości czy nam się uda jeszcze to wszystko poskładać do kupy.

Trzymam kciuki za was, żebyście wszyscy odnaleźli na nowo drogę do siebie :)

bila - Śro 23 Kwi, 2014 13:53

Klara, myślę, że masz rację. Nie ja powinnam o to zadbać. Nie ja, tylko on.
Pewnie, że on to wie, że ma nad tym pracować i że potrzebny jest czas.
Dziękuję :buziak:

Aniad, spróbujemy...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group