To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - mam dość.

joanka - Pią 07 Lut, 2014 07:52
Temat postu: mam dość.
witajcie,

dawno nie pisałam, jakoś radziłam sobie.
ale teraz za chwilę mnie coś trafi.
chodzę na terapię, wszystko pięknie, z zewnątrz widać, że robię postępy - to opinia innego psychologa - a tu co się dowiaduję ? że teraz przyszła pora, żeby spróbować zadziałać tak, by mąż mój czynny alkoholik zaczął się leczyć.
jak mam to zrobić ? dlaczego ja ? jak nakłonić dorosłego faceta na terapię, który nie uznaje psychoterapeutów ? jak to się dzieje, że nie mam pojęcia o sobie samej czego pragnę, jakie mam plany na przyszłość ?

proszę pomóżcie mi to poukładać ...

piotr7 - Pią 07 Lut, 2014 08:05

Witaj

Moim zdaniem jeżeli alkoholik nie dojrzał sam do tego kroku to Ty nie jesteś w stanie Go przekonać .

Piotr alkoholik

anuszka - Pią 07 Lut, 2014 08:06

ja nie wiem dlaczego ty masz naklonic swego faceta na terapie ?????
nie rozumiem kto Ci to powiedzial ??
nic nie zrobisz nie jestes w stanie , on sam musi chciec ja tez chcialam swego zleczyc zmieniac ale wszedzie slyszalam , ze moge zmienic tylko siebie i w koncu to zaakceptowalam ;
Joanka Nie jestes Bogiem nie masz w sobie takiej mocy a zreszta Bog tez nas uczynil wolnymi ludzmi dal nam wolna wole
Zajmij sie soba dbaj o siebie ja tez malymi kroczkami ucze sie tego
:buzki:

joanka - Pią 07 Lut, 2014 08:09

hmmm
moze źle sfomulowałam.
mam pokazywac konsekwencje picia. i żądać leczenia.
mogę żądać ?
i mam żyć w piekle ?
albo to na to zle patrzę,
umiem już zająć się sobą, nie zwracać uwagi na humory, zaczepki i resztę.

olga - Pią 07 Lut, 2014 08:12

mysle, ze chodzi o te tak zwana interwencje
to zalezy od Ciebie czy chcesz sie angazowac czy tez nie

Klara - Pią 07 Lut, 2014 08:23

Tego, kto Ci tak poradził poproś o pomoc w przeprowadzeniu interwencji: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html

Mnie się jednak wydaje, że chodzi o coś innego.
Piszesz, że sama sobą się zajmujesz, ale pytanie, czy zajmujesz się też mężem? - pierzesz mu, gotujesz, sprzątasz po nim?

Eila - Pią 07 Lut, 2014 08:25

joanka napisał/a:
mam pokazywac konsekwencje picia. i żądać leczenia


O ile z pierwszą częścią zdania się zupełnie zgadzam ...to drugiej nie rozumiem...nie możesz od niego żądać leczenia :nie: przecież to Jego życie prawda????

Ja też żyję z alkoholikiem i powiem Ci co robię aby pokazać mu jego konsekwencje picia.
Ostatnoi coraz śmielej sobie poczyniam,ale zdaję sobie sprawę ,że im lepiej jest mnie tym gorzej dla Niego ...spada wciąż w dół...i tu moja wezsilność :bezradny:
Ale o tych konsekwencjach....
Niczego nie robię za Niego ...jego zaniedbania ...jego sprawa ...nie sprzątam po nim kiedy jest pod wpływem..nie reaguję na jego obecność ,nie rozmawiam ...jednym słowe traktuję jak powietrze :mgreen:
Kiedy pije nie śpie z nim o innych sprawach nie wspominając :lol2:
A ostatnio zostawiłam Go na imprezie...po prostu wyszłam postawiłam mu warunek wypijesz kieliszek...to ja wychodzę...i wyszłam .Z relacji znajomej wiem że wszyscy byli oburzeni MOIM zachowaniem!!!!! dajesz wiarę MOIM nie Jego :shock: Ale ja mam to w nosie co ktoś myśli i mówi na mój temat.Dodam ,że w naszych środowisku mój mąż uchodzi za wzór cnót a to na imprezie to był tylko mały nie znacząćy incydent...stąd ich reakcja mnie nie dziwi :tak:

joanka - Pią 07 Lut, 2014 08:35

Klara napisał/a:

Piszesz, że sama sobą się zajmujesz, ale pytanie, czy zajmujesz się też mężem? - pierzesz mu, gotujesz, sprzątasz po nim?


ze sprzątaniem jest różnie. nie lubię bałaganu..
czasem gotuję.
piorę jeśli wrzuci rzeczy do kosza.

sądzisz Klaro, że to za dużo jest ?

olga - Pią 07 Lut, 2014 08:40

joanka napisał/a:
sądzisz Klaro, że to za dużo jest ?


to jest wszystko czego potrzeba alkoholikowi zeby mu bylo wygodnie zyc
(sorry, nie do mnie pytanie bylo :skromny:

joanka - Pią 07 Lut, 2014 08:44

sprzątanie w zwykłym sensie a po pijackich wybrykach powinnam znowu ! usiciślić.

nic się nie stalo Olgo, dziękuję, potrzebuję rozmowy.

wiem, że gdzie popełniam błędy bo są chwile, gdzie daję się mu zastraszyć.

w życiu z alkoholikiem nie może być "zwyczajnie" "normalnie" ?

olga - Pią 07 Lut, 2014 08:49

joanka napisał/a:
w życiu z alkoholikiem nie może być "zwyczajnie" "normalnie" ?

z moich doswiadczen wynika, ze niestety nie :bezradny:

Klara - Pią 07 Lut, 2014 09:04

olga napisał/a:
nie do mnie pytanie bylo :skromny:

...i dobrze, że odpowiedziałaś.

Olga dobrze prawi Joanko :)

leon - Pią 07 Lut, 2014 09:24

Czesc joanka :>
Mała - Pią 07 Lut, 2014 10:50

Hej joanko :buziak:
Klara napisał/a:
Tego, kto Ci tak poradził poproś o pomoc w przeprowadzeniu interwencji: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html

Wspaniała rada. To trudne do wykonania, ale moliwe. Ja na szczęście miałam oparcie w jego rodzinie.
joanka napisał/a:
w życiu z alkoholikiem nie może być "zwyczajnie" "normalnie" ?

Może - ale z TRZEŹWYM alkoholikiem. Z czynnym - nie :nie:
joanka napisał/a:
umiem już zająć się sobą, nie zwracać uwagi na humory, zaczepki i resztę.

:brawo: Połowa sukcesu za Tobą c4fscs
Możesz - kiedy będziesz na to gotowa - postawić mu ultimatum:
Albo się leczy, albo wynocha za drzwi. Ale wtedy potrzebna jesst konsekwencja.
Główka do góry :luzik: Klara dała Ci wspaniałą radę :)

pietruszka - Pią 07 Lut, 2014 11:13

mala3440 napisał/a:
joanka napisał/a:
w życiu z alkoholikiem nie może być "zwyczajnie" "normalnie" ?

Może - ale z TRZEŹWYM alkoholikiem. Z czynnym - nie :nie:

hmmm... wszystko zależy, co się rozumie pod tą normalnością...
osobiście zaryzykuję, że NAWET z trzeźwym alkoholikiem to nie jest do końca normalne życie...
z czynnym, moim zdaniem, to życie zawsze mocno emocjonalnie nadszarpnięte... i w ciągłym stresie... :/

joanka - Pią 07 Lut, 2014 14:10

[quote="mala3440"]Hej joanko :buziak:
Klara napisał/a:
Tego, kto Ci tak poradził poproś o pomoc w przeprowadzeniu interwencji: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html

Wspaniała rada. To trudne do wykonania, ale moliwe. Ja na szczęście miałam oparcie w jego rodzinie.

ja też tak myślałam, ale zdanie zmieniłam.
w tej chwili czuję się samotna dość z tym problemem.

i jakoś nie widzę wyjścia .

Mała - Pią 07 Lut, 2014 15:48

joanko dasz sobie radę - kiedy TY będziesz na to gotowa. To Ty wybierzesz czas i miejsce. Ja potrzebowałam ponad 2 miesięcy - od momentu podjęcia decyzji - że w końcu to zrobię, do jej wykonania.
My możemy Ci tylko radzić i trzymać kciuki za Ciebie słoneczko :pocieszacz: ale to od Ciebie zależy czy, kiedy i z czego skorzystasz :buzki:

joanka - Pią 07 Lut, 2014 16:06

masz rację Mała :*
Mała - Pią 07 Lut, 2014 21:16

54rerrer
Kawa - Nie 09 Lut, 2014 11:33

Joanko, mnie terapeutka też namawia na konkretnie działania, żebym np. zgłosiła współmałżonka do komisji... Nie jestem jeszcze gotowa... Terapeutka twierdzi, że widocznie jest mi dobrze tak jak jest 8|
Za niedługo kończy mi się kontrakt NFZ.. za mną kilkanaście spotkań terapeutycznych, a jedyne osiągnięcie to takie - że poszłam do pracy i mam jakiś tam dochód.

Pozdrawiam i powodzenia.

Linka - Nie 09 Lut, 2014 12:14

Kawa napisał/a:
a jedyne osiągnięcie to takie - że poszłam do pracy i mam jakiś tam dochód.
nie jedyne a wielkie, wszak o pracę dziś naprawdę trudno :buzki:
joanka - Pon 10 Lut, 2014 10:12

Kawa napisał/a:
Joanko, mnie terapeutka też namawia na konkretnie działania, żebym np. zgłosiła współmałżonka do komisji... Nie jestem jeszcze gotowa... Terapeutka twierdzi, że widocznie jest mi dobrze tak jak jest 8|


ja się boję konkretnych działań, tym bardziej, że teraz jest w miarę spokojnie. więc jak tu wyskoczyć z żądaniem : natychmiast idź się lecz ? a poza tym, tak sobie myślę, trzeba mieć plan, co jeśli on powie, że nie pójdzie się leczyć ? powinnam dokładnie wiedzieć co wtedy mam zrobić .. a ja nie wiem ... dokąd pójść z 2 dzieci ? zresztą dlaczego to ja mam się wynieść z domu a nie on ?

no właśnie , a jak to było u Was ? jak wygląda początek terapii alkoholika ?

pietruszka - Pon 10 Lut, 2014 10:33

Byłam zdecydowana na rozstanie. Już nie chciałam jego ratować a Siebie. W sumie - to było dla mnie spore zaskoczenie, że podjął abstynencję i leczenie. Właściwie chciałam mieć czyste sumienie, więc powiedziałam: "zostajesz, ale tylko pod tym warunkiem".
joanka - Pon 10 Lut, 2014 10:40

ale czy Twoje zachowanie było wynikiem tego, że on coś zrobił ? w sensie, powiedział coś, zrobił coś złego ?
szika - Pon 10 Lut, 2014 10:42

joanka, pomyśl, pofantazjuj... jak będzie za 10 lat? co wtedy będziesz czuła? w jakiej będziesz sytuacji?
on się nie zmieni, Ty nic w swoim życiu nie zmienisz, jedynie co to będziesz zgorzkniała, zła na świat i siebie, zawiedziona... pomyślisz (być może) "że ja wtedy 10 lat temu nic nie zrobiłam a mogłam????!!!!"
troche pofantazjowałam w Twoim imieniu, może Ty masz inne pomysły... polecam... pomyśl...

Mała - Pon 10 Lut, 2014 11:24

Jak było u mnie?
Byłam w 8miesiącu ciąży. Starszy maluch 1,5roczku. Miałam dość. Mój Pan Kaktus znów wywinął numer. Szkoda mówić. Coś we mnie pękło. Podjęłam decyzję, ale nikomu nicjeszcze nie powiedziałam. Potrzebowałam jeszcze 2 mieś. - do jego następnego koszmarnego wyskoku, żeby już nie mieć nic do stracenia. Ale przez ten czas, dodawałam sobie odwagi i obmyślałam wszelkie warianty:
kto się ma wyprowadzić, dokąd, co zrobić, jeśli nie podejmie leczenia...
I w końcu to zrobiłam.
:hura:

pietruszka - Pon 10 Lut, 2014 11:32

joanka napisał/a:
ale czy Twoje zachowanie było wynikiem tego, że on coś zrobił ? w sensie, powiedział coś, zrobił coś złego ?

po prostu byłam tam zmęczona jego piciem, jego obietnicami, ciągłą niepewnością, byłam na skraju załamania nerwowego, ostatkiem sil chciałam się ratować...
współuzależnienie jak wódka odbiera powoli wszystko, dobre samopoczucie, poczucie bezpieczeństwa, miłość, przyjaciół, zdrowie...

joanka - Pon 10 Lut, 2014 11:33

szika napisał/a:
joanka, pomyśl, pofantazjuj... jak będzie za 10 lat? co wtedy będziesz czuła? w jakiej będziesz sytuacji?


włąśnie na ten temat rozmawiałam ostatnio z terapeutką. że u mnie nie ma za 5 lat, za 10. u mnie jest dziś, tu i teraz. nie widzę przyszłości. ani siebie, ani nas.
tu mam zdaje się pole do pracy nad sobą.

tak Mała, tak właśnie myślałam. trzeba poczekać do wyskoku, do tego czasu opracować plan .. i ... zadziałać ...

boję się...

Klara - Pon 10 Lut, 2014 11:38

mala3440 napisał/a:
kto się ma wyprowadzić, dokąd, co zrobić, jeśli nie podejmie leczenia...

Dodam jeszcze Joanko, że w tym czasie (w czasie biegnącym do następnego wyskoku) mogłabyś przejrzeć w internecie swoje prawa w wypadku agresji, lub też wtedy, gdybyś podjęła decyzję o rozwodzie lub separacji.
No i warto byłoby załatwić formalnie rozdzielność majątkową oraz alimenty.
Wszystkie wiadomości znajdziesz w necie.

Co ja zrobiłam?
Przede wszystkim - czego nikomu nie polecam - nie wyprowadziłam się, ani nie eksmitowałam męża. Szkoda mi było opuszczać domu, w którego powstanie włożyłam wiele wysiłku i wyrzeczeń, nie umiałam też wyrzucać męża, który był współwłaścicielem.
Najpierw poszłam na terapię i na Al-Anon. Mąż też po jakimś czasie zgłosił się na leczenie, ale mimo kilku pobytów w ośrodkach zamkniętych nie przestał pić, bo nie każdy alkoholik przestaje.
Później postanowiłam wprowadzić w życie to, co w moich warunkach mogłam:
- oddzieliłam się fizycznie wyprowadzając się ze wspólnego pokoju.
- wzywałam policję, gdy próbował robić awantury (w jego wypadku były to pierwsze próby, ale nie dopuściłam do pogorszenia się sytuacji),
- rozdzieliłam finanse i przestałam mu gotować i prać.

Mąż zmarł 5 lat temu :bezradny:

joanka - Pon 10 Lut, 2014 12:10

Klaro, ale to co przedstawiasz mi to wariant takiej .. hmm .. wojny.
wiem wiem trzeba twardo ...
moze Mała ma rację, może jeszcze do tego nie dorosłam ...

dlaczego tak ważne jest to pranie i gotowanie ?
nie potrafię tego zrozumieć, że to tak proste czynności zapewniają sposobność do picia ...
ja od dawna już, ponieważ mój jest wybredny jeśli chodzi o jedzenie, nie kieruję się jego gustem jedzeniowym, biorę pod uwagę siebie i dzieci ...

szika - Pon 10 Lut, 2014 12:20

Jak Cie czytam Joanko to mam wraznie, że Ty bardzo byś chciała dopasowac siebie i dzieci do otoczenia - pijacego alkoholika...
Dopasować, dostosować, żyć w zgodzie, nie narażać się, broń Boże urazić męża... no w ogóle najlepiej wszystkim dogodzić...
ok... jesli nie zalezy Ci na swoim zyciu to chociaż pomyśl o dzieciach...
poczytaj watki osób z działu DDA... poczytaj w necie co dziecku robi rodzina alkoholowa...
od siebie Ci powiem.. mnie nie tyle skrzywdzili dorośli alkoholicy gdy byłam mała... najbardziej skrzywdziła mnie matka - była tak pochłonieta układaniem swojego zycia z kolejnymi pijącymi facetami, skupiona na swoim nieszczęściu, że zupełnie o mnie zapomniała... a ja płacę za jej błędy do dziś...
ja z kolei zrobiłam to samo ale w druga stronę - nadopiekuńczość, bo nie chcę być jak matka, ja moim dzieciom dam wszystko co najlepsze...
nie wiem co jest gorsze... :(

olga - Pon 10 Lut, 2014 12:25

joanka napisał/a:
dlaczego tak ważne jest to pranie i gotowanie ?
nie potrafię tego zrozumieć,

zdrowa rodzina to jak sprawny mechanizm, kazdy ma jakies zadania do wypelnienia
jakie zadania ma on?

pietruszka - Pon 10 Lut, 2014 12:35

joanka napisał/a:
nie potrafię tego zrozumieć, że to tak proste czynności zapewniają sposobność do picia ...

ot ... chodzi o to by a) ponosił konsekwencje swojego picia i niewywiązywania się z hmmm... obietnic małżeńskich, a tak... cóż... ma ugotowane, posprzątane - to widać żonka z niego zadowolona, dba o niego, miód, cud, orzeszki
b) zdrowy mężczyzna potrafi w razie czego sam zadbać o siebie, nie zaniedba higieny, żywienia się, alkoholik w czasie postępującej choroby... zaczyna się zaniedbywać, i to nie TY masz ponosić konsekwencje jego zaniedbań, nie masz tworzyć iluzji przed światem, że wszystko jest Ok, on w wyprasowanej koszuli, a wieczorem zasypia z piwem w ręku na kanapie, albo pod nią... takie postępowanie może przybliżyć jego dno...

Mar123 - Pon 10 Lut, 2014 12:36

Dlaczego tak ważne jest to pranie i gotowanie?

Przez cały okres picia gdy przychodziłem do domu, to miałem ciuchy uprane, jedzenie podane, dach nad głową więc nie miałem motywacji do zmian. Miałem komfort picia, bo nie widziałem jego skutków. Dopiero stan psychiczny, emocjonalny, w jakim się znalazłem, spowodował, że ujrzałem swoje życie (nie-życie) i stwierdziłem, że tak dalej nie chcę. Może, gdyby tak o mnie nie dbano, zapragnąłbym coś wcześniej zmienić.

kahape - Pon 10 Lut, 2014 13:47

joanka napisał/a:
dlaczego tak ważne jest to pranie i gotowanie ?
traktujesz go jak małego chłopca. Ma wyprane, ugotowane, podane pod nos....
Rachunkami pewnie też się nie przejmuje, bo ty robisz wszystko i wszystko załatwiasz (przecież nie dasz mu pieniędzy, jeszcze przechleje).

"Rączki umieją podnosić kieliszek, to prać, gotować, sprzątać.. też potrafią"
joanka napisał/a:
teraz jest w miarę spokojnie.
no, no... "ząb nie boli ale dziura jest dalej." Jeżeli nie pójdzie do lekarza, ząb się odezwie prędzej czy później.
Tzn. na razie nie chleje, ale po okresie abstynencji przychodzi okres picia. Jak to w ciągach alkoholowych.

Poza tym - obiecałaś w zdrowiu i w chorobie - alkoholizm to choroba śmiertelna. Chcesz patrzeć i czekać aż się zapije na śmierć?
On nie wie, siedzi w ciemnej dziurze zalany wódą po czubek głowy, ale ty wiesz.
pozdr

Klara - Pon 10 Lut, 2014 14:19

joanka napisał/a:
to co przedstawiasz mi to wariant takiej .. hmm .. wojny.

Wojna jest wówczas, kiedy dwie strony walczą o coś.
U nas było tak, że zapowiedziałam co zrobię jeśli.... no i MUSIAŁAM być konsekwentna.
Czasem to zadziała i alkoholik przestaje pić. U nas tak się nie stało, ale właściwie byłam wolna od obowiązków związanych z "zacieraniem śladów" po zachowaniu mojego męża. Śladów tak estetycznych - wietrzenie śmierdzących pomieszczeń, sprzątanie po różnych przygodach itd. Co będę wymieniała, przecież to na pewno znasz... ale również śladów w moim zachowaniu takich jak chociażby udawanie, że w rodzinie wszystko jest w porządku.
No i nie było żadnej walki, lecz swego rodzaju "porozumienie stron".
Nikt nikomu nie wchodził w drogę, a wydatki związane z utrzymaniem domu dzieliliśmy sprawiedliwie.
Niestety, po śmierci okazało się, że są długi, które musiałam spłacić, gdyż nie przeprowadziłam rozdzielności majątkowej.
Na szczęście mąż zaczął je zaciągać w miarę późno i ich wysokość mnie nie powaliła, ale i tak dość boleśnie nadszarpnęła budżet.

Mała - Pon 10 Lut, 2014 18:31

joanka napisał/a:
tak Mała, tak właśnie myślałam. trzeba poczekać do wyskoku, do tego czasu opracować plan .. i ... zadziałać ...

:) Nie musisz joanko "czekać do wyskoku". Tak było w moim przypadku.

joanka napisał/a:
moze Mała ma rację, może jeszcze do tego nie dorosłam ...

Może być tak, że poczujesz się gotowa dużo wcześniej i będzie to "zwyczajna" rozmowa z przedstawieniem drugiej stronie swoich oczekiwań (nie pijesz - idziesz się leczyć) i konsekwencji wynikających dla niego z ewentualnego nie wywiązania się z "umowy" (nie zaczął się leczyć) - składam pozew o alimenty.To tylko przykłady
Warto już teraz zacząć za to przygotowywać się do decydującej rozmowy.

Polecam zajrzeć do Niezbędnika Współuzależnionych tutaj na forum
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Jest w nim też zakładka - "Plan B...". Warto mieć taki plan. Ja tak zrobiłam - uprzedziłam bliską Przyjaciółkę, że może być sytuacja, kiedy będę z Maluchami wiać do niej. Miałam przygotowaną paczkę z dokumentami i troszkę pieniążków na bilety. Obawiałam się najgorszego.
I jeszcze jedno - masz prawo się bać. To jest normalne :pocieszacz: "Bój się i rób". Działaj - dasz sobie radę!
Możesz poprosić o pomoc w przygotowaniach terapeutkę?

Kawa - Wto 11 Lut, 2014 13:54

Joanko - Dziewczyny mają tu w 100% rację...
Trzeba zadbać o siebie; ja też ostatnio się pogubiłam.... nie jestem już tak konsekwentna, nie stawiam granic, jak wcześniej. I wiem dlaczego tak robię.... ale przyrzekłam sobie, że naprawię swoje ostatnie błędy....

A nasi mężowie... no cóż.... po co mają się leczyć, jak wszystko gra.... poza tym, że żona ględzi, marudzi to wszystko jest w jak najlepszym porządku.... czas na zmiany!

justyna210 - Pią 14 Lut, 2014 13:16

Czesć wy też tak macie mojego mężą nie obchodzi nic ale totalnie muszę stoczyć wielodniową batalię żeby załatwił choć jedną rzecz Wszystko jest na mojej głowie od domu po nawet samochód czy opał na zimę mam już tego dość. Tylko do sklepu wie jak pujsć nie pytając mnie o zdanie
Maciejka - Pią 14 Lut, 2014 13:33

Cześc Justyna tez tak miałam ale juz dawno nie mam . P prostu zajęłam się swoim życiem a maż zajął się swoim piciem . Tak na serio to poszukaj pomocy dla siebie a męża zostaw w spokoju. Idx np; na Al- Anon i posłuchaj co mówią inne osoby w podobnej do twojej sytuacji.
justyna210 - Pią 14 Lut, 2014 14:59

hej staram się zająć swoim życiem już od jakiegoś czasu nie szukam butelek pustych rzadziej pełnych i po prostu olewam go jak tylko potrafię ale żyć trzeba rachunki zapłacić i choć jedną rzeczą chciała bym się z nim podzielić a on nawet potrafi się zapytać czy może sobie zrobić kanapkę jakby lodówka była na kłódkę
:lol2:

Maciejka - Pią 14 Lut, 2014 15:01

W sumie to słyszałam na mityngu AA; A ja do tego co w lodówce to się dołozyle , że sobie moge tak brac jak swoje.....
justyna210 - Pią 14 Lut, 2014 15:10

ale ja mu nie zabraniam chodziło mi ot że on nie ma swojego zdania i potrafi się zapytać o każdą głupotę jak małe dziecko
Maciejka - Pią 14 Lut, 2014 15:12

Ja tego nie napisałam. Tak między nami to choroba alkoholowa jak postępuje a postepuje to człowiek może nawet oduczyć się pisać i uzywać telefonu .tzw. "debilizm"
justyna210 - Pią 14 Lut, 2014 15:23

mam wrażenie że jest już blisko

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group