WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Nie umiem sobie sama poradzić!
marzena.kl - Pon 15 Gru, 2014 20:19 Temat postu: Nie umiem sobie sama poradzić! Mam na imię Marzena.Po krótce chciałabym opisać swój problem i liczę na Waszą pomoc.Od 19 lat trwam w "chorym związku" Mój mąż jest chorobliwie zazdrosny.W domu spędziłam 18 lat,gdyż nie pozwolił mi pracować.Wiem że może brzmi to absurdalnie ale niestety tak było.W każdym mężczyznie widzi mojego kochanka,gdy ataki swojej zazdrosci zmiesza z alkoholem padaja wyzwiska takie jakich żadna kobieta nie chciałaby słyszeć.Po każdej awanturze przeprasza po czym znowu robi to samo.Kontroluje moj telefon,wydzwania po 50 razy dziennie.Problem ten się nasilił gdy w marcu poszłam do pracy.Nie wiem co mam robić.Wiem jedno ja tego człowieka nienawidzę a jednak dalej siedzę w tym chorym związku.Czasami zastanawiam się po co ja żyje .Pomóżcie
Klara - Pon 15 Gru, 2014 21:18
Mam do Ciebie taką prośbę: Wśród nas raczej trudno znaleźć specjalistę/kę w leczeniu chorób psychicznych. Nasza pomoc może polegać na tym, że podzielimy się z Tobą swoim doświadczeniem, a jest ono takie, że większość z nas borykała się z problemem alkoholizmu swojego męża/partnera.
Na tym tle często zdarzają się prawdziwe, wyimaginowane czy też wymyślone w celu manipulacji emocjami wybuchy zazdrości, ale dość łatwo je zlekceważyć i nie przejmować się pijanym gadaniem.
Dlatego w Powitalni padło pytanie, czy Twój mąż nadużywa alkoholu, czyli - czy przede wszystkim powinien leczyć alkoholizm, czy też jest psychicznie chory, a alkohol spożywa sporadycznie. Jeśli jest chory, to chyba problem jest większy i obawiam się, że przez internet się z tym nie uporasz
Nie napisałaś też, co poradził Ci psychiatra. Może dał Ci jakieś wskazówki w tym względzie?
Wiedźma - Pon 15 Gru, 2014 21:23
Jeżeli mąż jest alkoholikiem, to może mieć zespół Otella - chorobliwą zazdrość o podłożu alkoholowym.
Wtedy przede wszystkim trzeba zająć się terapią odwykową. W innym przypadku może to być choroba psychiczna...
Thomasson - Pon 15 Gru, 2014 21:32
Cześć Marzena
Trudny temat... eh... Ale najpierw warto dostrzec że szukanie pomocy na internetowym forum wśród anonimowych krytykantów wypełnionych po brzegi swoimi "mądrościami" jest dość ryzykowne, ale z odrobiną dystansu i szczęścia może trafisz na tych bardziej rozsądnych.
Najlepszy jest żywy człowiek, przyjaciółka, psycholog czy ktoś taki ale skoro piszesz tutaj to rozumiem że nie masz (lub nie dostrzegasz) innej możliwości.
Jestem w trakcie rozwodu, rozpoczynam nowy rozdział w życiu, i szukam wsparcia bo ex małżeństwo zostawiło dużą dziurę w moim stylu/trybie życia. Tkwiłem w toksycznym związku i pewnie do dzisiaj tak by było gdyby nie odważna decyzja mojej małżonki. Sam nie potrafiłem, jako narkoman mam dużą odporność na sytuacje patologiczne.
Musiałem sobie odpowiedzieć na kilka pytań:
Czy kocham/akceptuje sam siebie?
Czy chce być w tym związku?
Co czuje do małżonki? (miłość, litość, pogardę, wstyd itd., raczej mix uczuć niż jedno konkretne)
Czy jest możliwe jakoś naprawić związek mając bagaż trudnej przemocowej przeszłości?
Z przemocą jest podobnie jak z nałogiem, nie leczony rozwija się, pogłębia. Im więcej zależności w związku tym trudniej go zakończyć. Byłem uczestnikiem terapii dla osób stosujących przemoc (pewnie nie ja jeden na tym forum), wysłuchałem różnych historii. Często przemoc jest obustronna (zwłaszcza psychiczna) ale winny zawsze będzie alkoholik. Czasami ofiara chce być ofiarą i dokłada wszelkich starań by ten stan utrzymać.
Zobacz jakie masz alternatywy, jak stoisz ekonomicznie bo pieniądze są istotne, czy jest ktoś kto może pomóc ( rodzice, rodzeństwo). Sprawy emocjonalne da się poukładać. I nie pisz "nie umiem sobie z tym sama poradzić", wyrzuć słowo "nie" i "sama". Ja czułem wielką bezsilność wobec własnego małżeństwa, najgorsze uczucie jakie poznałem. Przyjaciel powiedział mi " rodzisz się i umierasz sam więc zostań sam dla siebie przyjacielem i troszcz się o siebie"
pozdrawiam
marzena.kl - Pon 15 Gru, 2014 22:23
Mąż nie chce się leczyć ani iść do psychologa bądź psychiatry.Twierdzi że to ja powinnam się leczyć.Czy jest alkoholikiem hmm pije codziennie 3-4 piwa a w soboty zalewa się w tzw trupa.Wiem że doradców jest ogrom i nie wszystkie rady powinnam sobie brać do serca ale liczę na jakieś wskazówki co robić, dokąd udać się po pomoc.Kwestie finansowe jak dla mnie są najmniej istotne,wiem że dam sobie radę.Ja poprostu mam problem z odejściem od niego chociaż wiem że go nie kocham a wręcz nienawidzę.
marzena.kl - Pon 15 Gru, 2014 22:30
Klara psychiatra powiedział mi że dla tego związku nie ma przyszłości i że On nigdy się nie zmieni.Więc powinnam jak najszybciej to zakończyć,ale sęk w tym że nie wiem jak to zrobić.Wiem i jestem pewna że go nie kocham ale jak głupia trwam w tym od 19 lat.Całe życie spedziłam z alkoholikiem pierw ojciec teraz On i powiem tak - mam już dość takiego życia.
pterodaktyll - Pon 15 Gru, 2014 22:30
marzena.kl napisał/a: | dokąd udać się po pomoc |
Może do przychodni na ul. Puszkina? Byłaś tam?
pietruszka - Pon 15 Gru, 2014 22:36
Thomasson napisał/a: | na internetowym forum wśród anonimowych krytykantów wypełnionych po brzegi swoimi "mądrościami" |
czujesz się krytykowany? zawsze możesz to zgłosić moderacji lub do Admina.
marzena.kl napisał/a: | Twierdzi że to ja powinnam się leczyć. |
A nie będzie zazdrosny o terapeutę czy psychologa?
marzena.kl napisał/a: | Czy jest alkoholikiem hmm pije codziennie 3-4 piwa a w soboty zalewa się w tzw trupa. |
hmmm... nie brzmi to dobrze... może fajnym pomysłem byłoby pójście na jakiś miting otwarty Al-anon? Spotkasz tam kobietki (a czasem i panów), które żyją/żyły z alkoholikami, a możliwe, że spotkasz tam i takie, które doświadczyły mniej lub bardziej nasilonych objawów zespołu Otella. Mogłabyś się przekonać, czy zobaczysz coś wspólnego w ich i Twoim doświadczeniu.
esaneta - Pon 15 Gru, 2014 22:36
Marzeno, jestes klasycznym przypadkiem wspoluzaleznienia.
Z ta dysfunkcja nalezy zwrocic sie do Osrodka Terpii Uzaleznien.
Tam po przepracowaniu jej z terapeuta i/ lub grupa terapetyczna inaczej mozna zobaczyc swoj zwiazek a dzieki temu podjac decyzje.
Witaj na forum
marzena.kl - Wto 16 Gru, 2014 05:23
Pietruszka będzie zazdrosny,będzie wyzywał ale ja muszę coś z tym zrobić.Mam dosyć takiego życia.Muszę iść do kogoś kto doda mi sił , naprowadzi co dalej z tym zrobić.Wiem że będzie mnie nękał,straszył że się zabije ale cóż ile lat można znosić takie traktowanie.
Maciejka - Wto 16 Gru, 2014 07:37
Witaj
Musisz coś zrobić ze swoim zyciem? A może by tak zacząć chocby od telefonu w któreś z tych miejsc https://www.google.pl/web...20w%20olsztynie
badź skorzystać z propozycji moderatorów.....
zołza - Wto 16 Gru, 2014 07:56
marzena.kl napisał/a: | psychiatra powiedział mi że dla tego związku nie ma przyszłości i że On nigdy się nie zmieni.Więc powinnam jak najszybciej to zakończyć |
Krótko i na temat
marzena.kl napisał/a: | że go nie kocham a wręcz nienawidzę. |
Teraz tylko musisz podjąć decyzję ...i odejść Myślę nawet , że podjęłaś już taką decyzję skoro trafiłaś na forum , masz nadzieję jedynie potwierdzić jej słuszność.
Oczywiście w trakcie tych zmian w swoim życiu powinnaś zadbać o swój stan psychiczny ,zgłosić się do psychoterapeuty a także skorzystać z grupy wsparcia dla osób współuzależnionych.
Dojrzałaś do zmian , chcesz posmakować życia - to najprawdopodobniej Twój czas
Klara - Wto 16 Gru, 2014 07:58
marzena.kl napisał/a: | Muszę iść do kogoś kto doda mi sił , naprowadzi co dalej z tym zrobić. |
To jest właściwa motywacja.
Pterodaktyll wymienił ulicę przy której mieści się poradnia:
pterodaktyll napisał/a: | Może do przychodni na ul. Puszkina? |
Dobrze by było, żebyś poszła za tą wskazówką.
Na wszelki wypadek podaję Ci link, gdzie znajdziesz też inne poradnie w Twoim mieście: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
Do wybranej poradni możesz pójść lub zadzwonić i umówić się na pierwsze spotkanie z terapeutą, a później dowiesz się, co dalej.
Może się zdarzyć, że termin pierwszego spotkania nie będzie natychmiastowy, więc w tym czasie możesz się zwrócić po wsparcie do grupy samopomocowej Al-Anon.
Tu są adresy z całej Polski. Znajdź taką, która będzie Ci odpowiadała: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Możesz tam wejść "z ulicy". Nie trzeba się zapowiadać, ani rejestrować.
Życzę powodzenia
marzena.kl - Wto 16 Gru, 2014 18:20
Skorzystam na pewno z kazdej waszej wskazówki.Jutro zaczynam działać.
Klara - Wto 16 Gru, 2014 18:38
marzena.kl napisał/a: | Jutro zaczynam działać. |
Świetnie!
Trzymam Cię za słowo!
Mam nadzieję, że pochwalisz się terminem pierwszej rozmowy z terapeutą i wrażeniami z pierwszego Twojego spotkania na mityngu Al-Anon
marzena.kl - Wto 16 Gru, 2014 18:44
Zrobię to na pewno.
She - Wto 16 Gru, 2014 18:46
marzena.kl napisał/a: | Jutro zaczynam działać. |
Działaj Marzena, działaj
Ja też podobnie jak Klara będę czekać na relację z Twoich pierwszych kroków ku nowemu życiu
Będzie bolało. Czasami bardzo.
Ale uwierz mi że warto świadomie przeżyć ten ból... i zacząć żyć naprawdę
She - Śro 17 Gru, 2014 21:24
Puk puk... Jest tam kto?
Odezwij się Marzena i daj znać co udało Ci się zrobić
marzena.kl - Wto 23 Gru, 2014 06:47
Tak wiec jestem zapisana na wizyte na pstrowskiego,po swietach zakladam sprawe o rozwod tylko z tymi mitingami mam problem bo nie umiem nic znalezc. I troszke trema by mnie zzerala przed pierwszym sptkaniem.Dziekuje wam za mile slowa
Maciejka - Wto 23 Gru, 2014 07:27
Super. Co do tremy to kto jej nie miał. Najtrudniej jest się przełamać, pokonac wstyd , potem jest łatwiej i moze na początku warto zacząć od spotkania ze specjalistą. Na takich mitingach zwykle jest przyjazna i ciepła atmosfera i nawet nie musisz nic mówic na początku starczy , że tam po prostu pójdziesz.
http://www.informator.nie...ogloszenia.html
Klara - Wto 23 Gru, 2014 07:53
marzena.kl napisał/a: | jestem zapisana na wizyte na pstrowskiego,po swietach zakladam sprawe o rozwod |
Szybko podejmujesz decyzje. Brawo!
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po Twojej myśli.
Na mityngu spotkasz ludzi, którzy doskonale rozumieją Twój problem i albo też mają, albo już rozwiązali podobne. Tak, że nie masz się czym stresować.
Powodzenia!
pietruszka - Wto 23 Gru, 2014 08:38
Też się strasznie bałam, a na dodatek wstydziłam iść na pierwszy miting, bo drodze nogi mi się robiły jak z gumy. I poryczałam się na pierwszym spotkaniu, ale jaka ulga była, że w końcu nie jestem z tym wszystkim sama. marzena.kl napisał/a: | ak wiec jestem zapisana na wizyte |
Brawo to ważny krok
marzena.kl - Wto 23 Gru, 2014 17:52
Ale nie powiem ze sie nie boje.Boje sie jak cholera ale tak zyc dalej nie chce.
Maciejka - Wto 23 Gru, 2014 18:27
marzena.kl napisał/a: | Ale nie powiem ze sie nie boje.Boje sie jak cholera ale tak zyc dalej nie chce. |
A jak chcesz dalej zyc? Co masz zamiar zrobić z tym lękiem czy strachem?
Pamiętam jak ja kiedys sie bałam poszukac pomocy a właściwie nie tyle sie bałam co wstydziłam wyjśc z tym problemem na zewnątrz do ludzi a jak już wyszłam to dalej potoczyło sie jakoś samo z moja silna determinacją i samozaparciem.
Przyzanie się do swoich uczuć to juz spory krok naprzód.
|
|