To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - znowu to samo - powtorka z rozrywki

astray - Pon 18 Paź, 2010 19:32
Temat postu: znowu to samo - powtorka z rozrywki
takich postow pewnie jest do urzygu
w czwartek ONA wrocila z detoxu, balem sie co bedzie kiedy wroce do domu, oczywiscie byla po alkoholu, poswiecilem jej caly wieczor, nie byla bardzo pijana i dalo sie z nia porozmawiac, wydawalo mi sie ze to dobrze jej zrobi i ze to doceni
w weekend bylismy na uczelni, bylo ok...
ale w poniedzialek musze byc w pracy, a ONA zostala w domu, miala tyle zrobic, tyle zalatwic... znowu to samo, wracam z pracy a ona nawalona, mowi, ze juz nie bedzie walczyc, ze mam jej do niczego nie namawiac, mowi o smierci...
mam tego dosc, nie wiem co robic, jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...
mam tego ku*** dosyc...

stiff - Pon 18 Paź, 2010 19:36

:zalamka: nic dodać nie potrafię...
pterodaktyll - Pon 18 Paź, 2010 19:39

astray napisał/a:
mam tego dosc, nie wiem co robic, jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...
mam tego ku*** dosyc.

Jeżeli potrafisz to wyjdź i już tam nie wracaj................ 8|

Wiedźma - Pon 18 Paź, 2010 19:46

Postępowanie z alkoholikiem polega na przybliżeniu mu dna, od którego będzie mógł się odbić - jeśli zechce.
Bo oczywiście może nie zechcieć i wówczas ugrzęźnie w mule na zawsze,
z taką ewentualnością też trzeba się liczyć.
W praktyce jest to zostawienie go samemu sobie, aby na własnej skórze odczuł konsekwencje swojego picia.
To się nazywa "twarda miłość". Jesteś na to gotowy? Na zostawienie JEJ i zajęcie się sobą?

Klara - Pon 18 Paź, 2010 19:47

pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli potrafisz to wyjdź i już tam nie wracaj................ 8|

Mogę tylko dodać - wydrukuj adresy poradni i mityngów AA w Waszym mieście i zostaw na stole: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=2174#2174

incognito - Pon 18 Paź, 2010 20:02

astray napisał/a:
mam tego dosc, nie wiem co robic, jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...
:zemdlala:
Flandria - Pon 18 Paź, 2010 20:06

astray napisał/a:
mam tego ku*** dosyc...


:pocieszacz:

Agusia 31 - Pon 18 Paź, 2010 20:12

astray napisał/a:
jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...
mam tego ku*** dosyc...
:pocieszacz:
Wiem,że jest Ci ciężko.Niestety nie mozna pomoc alkoholikowi,ktory nie chcę przestać pić. Trzeba walczyć o siebie...

Jacek - Pon 18 Paź, 2010 20:13

cześć astray :)
pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli potrafisz to wyjdź i już tam nie wracaj.

potwierdzam Ptera słowa
ale gdy się zdecydujesz na ten krok
wyczekaj aby Ona była trzeźwa
tak aby zrozumiała że coś traci
nie obwiniaj się że ją zostawisz i przez to Ona się zniszczy
gdy zostaniesz zniszczy was Ona obu

pietruszka - Pon 18 Paź, 2010 20:24

astray napisał/a:
poswiecilem jej caly wieczor

Jesteś gotów poświęcić jej całe życie?
astray napisał/a:
mam tego dosc, nie wiem co robic, jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...

A może jednak warto coś zmienić? Może na początek znajdź najbliższą poradnię leczenia alkoholizmu i współuzależnienia i pogadaj ze specjalistą? Życie z czynnym alkoholikiem może człowieka wykończyć :(

Małgoś - Pon 18 Paź, 2010 20:49

astray napisał/a:
mam tego dosc, nie wiem co robic, jutro znowu pojde do pracy i znowu bedzie to samo...
mam tego ku*** dosyc...


zostaw ją jeśli możesz...
skoro była na detoksie to kolejnym krokiem powinna starać się o terapię, ale ona widocznie nie chce nie pić!

przykre to, wiem... :pocieszacz:

astray - Pon 18 Paź, 2010 21:01

dzieki za wasze posty...

przebudzila sie i ma pretensje, ze nie chce jej przytulic, polozyc sie z nia do lozka, a ja jestem w k***, nie mam nastroju na przytulanki, sluchanie jak gada glupoty, albo cos mi tam wypomina, bo zawsze przypomina jej sie 1000 rzeczy.... nie mam ochoty sie klocic... chcialbym byc teraz sam, tyle, ze nie mam co ze soba zrobic i dokad uciec...

ONA byla juz na 7 tygodniowej terapii niestacjonarnej, nawkladali jej madrosci do glowy, ONA duzo wie i chce to przerwac, ale twierdzi ze nie ma sily, ja moge jej pomoc, ale tylko wtedy kiedy jest trzezwa, wtedy cokolwiek do niej dociera, wydaje sie wszystko rozumiec i sama jest nieszczesliwa ze swoim piciem...
po terapii zaczela chlac znowu 2 tyg temu kazala sie zawiezc na detox, przekonalem ja by tam zostala do konca czyli 10 dni, bo po 3 dniach chciala wychodzic, to ja przerazalo, po detoxie wali znowu...

zna wszystkie adresy, chodzila na mitingi, wyszukalem jej rozne terapie, tez stacjonarne, na stacjonarną nie chce na razie pojsc, bo chce najpierw skonczyc studia, zostaly jej 2 semestry.... no i ma duzo pracy, bo prowadzi dzialalnosc... tylko, ze jak bedzie tak dalej, to ch** z tego bedzie, ze studiow, pracy i naszego zycia, bo ja dlugo nie wytrzymam...

pije, kloci sie ze mna, mowi rozne nieprzyjemne rzeczy, a nastepnego dnia przeprasza i mowi, ze to co mowila wczoraj jest nie wazne....

Klara - Pon 18 Paź, 2010 21:08

Wiesz co Astray? TY JESTEŚ WSPÓŁUZALEŻNIONY!
Zacznij od terapii dla siebie I TO JAK NAJSZYBCIEJ!
W tym czasie podejmiesz decyzję co zrobić z Waszym związkiem.

astray - Pon 18 Paź, 2010 21:19

Klara: najprawdopodobniej masz racje... nie wiem jak powinienem sie zachowywac i co robic... chodzic na jakies spotkania dla wspoluzaleznionych? jak to wyglada?
wszystko to w sumie jest dla mnie nowe, bo JEJ picie... wszystko potoczylo sie bardzo szybko... moze poltora roku, rok...

pietruszka - Pon 18 Paź, 2010 21:22

W poradniach masz zarówno indywidualne spotkania z terapeutą, jak i terapię grupową. Oprócz tego są grupy samopomocowe - Al-anon dla bliskich alkoholika.
Klara - Pon 18 Paź, 2010 21:25

Tu masz sporo wiadomości na ten temat: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Adresy ośrodków prowadzących terapię są te same, jak dla alkoholików, tylko sama terapia jest inna.
Grupy Al-Anon skupiają w większości kobiety, ale w tej do której uczęszczałam było pięciu panów.
Na początek polecam Ci przeczytanie "Zaczarowanego koła zaprzeczeń"
To wszystko o czym tu piszę znajdziesz pod podanym linkiem.

astray - Pon 18 Paź, 2010 21:41

dzięki
Małgoś - Pon 18 Paź, 2010 22:02

astray napisał/a:
bo JEJ picie... wszystko potoczylo sie bardzo szybko... moze poltora roku, rok...


pomyśl o sobie, bo się wypalisz, zgorzkniejesz i już żadna nie będzie miała z Ciebie pożytku :lol:

A tak całkiem już na serio, to jej możesz pomóc w jeden sposób - pokazując swoją wolę i siłę. Ona jest chora i jeśli okażesz sie zbyt miękki ona zawsze to wykorzysta, bo tak działają mechanizmy tej choroby. 8|

pterodaktyll - Pon 18 Paź, 2010 22:05

Małgoś napisał/a:
jeśli okażesz sie zbyt miękki ona zawsze to wykorzysta, bo tak działają mechanizmy tej chorob

Nazywa się to, że stwarzasz jej "komfort picia". Wie, że może na Ciebie liczyć we wszystkim. Dopóki jej tego komfortu nie wytrącisz (np. wyprowadzając się) to raczej możesz zapomnieć o jakichkolwiek zmianach w jej życiu.

Małgoś - Pon 18 Paź, 2010 22:10

pterodaktyll napisał/a:
stwarzasz jej "komfort picia". Wie, że może na Ciebie liczyć we wszystkim


...a po kolejnym wygłupie doskonale potrafi urobić taki miękki materiał by znów mieć ten komfort. Bo wie, że wszystko zostanie jej odpuszczone.... i tak w kółko.

pterodaktyll - Pon 18 Paź, 2010 22:15

Małgoś napisał/a:
. i tak w kółko

kwadratura koła to pikuś przy naszej umiejętności manipulacji innymi

Małgoś - Pon 18 Paź, 2010 22:20

pterodaktyll napisał/a:
kwadratura koła to pikuś przy naszej umiejętności manipulacji innymi


no ba, w końcu w trakcie choroby nauka nie idzie w las... ćwiczenia czynią mistrza a i determinacja jaka :krzyk: Te schowki, preteksty, tylko źli koledzy wokół, no i świat na trzeźwo jest nie do zniesienia :p

pterodaktyll - Pon 18 Paź, 2010 22:23

Małgoś napisał/a:
. ćwiczenia czynią mistrza a
:tak:
Małgoś napisał/a:
determinacja jaka :krzyk: Te schowki, preteksty,
:tak:
Małgoś napisał/a:
tylko źli koledzy wokół,

Małgoś napisał/a:
świat na trzeźwo jest nie do zniesienia
:szok: :tak:
Żeglarz - Pon 18 Paź, 2010 23:22

Ahoj Astray zrgvr

Widzę, że jedziemy na tym samym wózku. Tylko Ty jesteś tam, gdzie ja byłem dwa lata temu. Życzę Tobie tego, żebyś za jakiś czas był tu gdzie ja teraz jestem.

Wszystko co zostało napisane powyżej w pełni jest prawdą.

Tylko terapia może Tobie pomóc, żeby wyjść z tego (nie uciec). Tylko wówczas odzyskasz równowagę, pewność siebie, kontrolę nad swoim życiem i tylko wówczas będziesz w stanie faktycznie pomóc swojej żonie, którą widzę, że bardzo kochasz. Ale, tak jak to już zostało napisane, musi to być miłość mądra, rozsądna, twarda. Jak mi powiedziała moja terapeutka, najlepszą pomocą jest brak pomocy. Musisz najpierw pomóc sobie, wówczas będzie mógł pomóc żonie.

Trudne kroki przed Tobą, serce będzie się buntowało, ale kieruj się rozumem, a rozum Twój krzyczy, że tak dalej być nie może.

Pierwszy krok, to znajdź psychologa, terapeutę dla współuzależnionych i przy jego pomocy, poukładaj swoje emocje. Wówczas dojrzejesz do dobrych rozwiązań.

Życzę Tobie powodzenia. :okok:

PS. Jeżeli chcesz to kontaktuj się ze mną na pw. Możemy pogadać.

Jacek - Wto 19 Paź, 2010 08:36

astray napisał/a:
ONA byla juz na 7 tygodniowej terapii niestacjonarnej, nawkladali jej madrosci do glowy, ONA duzo wie i chce to przerwac, ale twierdzi ze nie ma sily

uwierz to prawda - i w takiej sytuacji czynnego alkoholika pobudza do działania silny wstrząs
w postaci jakiegoś przeżycia (zrozumienia że coś się traci )
zdrowie,konflikt z prawem,utrata rodziny te są najczęściej spotykane
w moim przypadku było to odejście żony z dziećmi
w mojej głowie od razu zaczęło coś świtać
od tamtego zdarzenia już nie sięgam po alkohol i to już trwa ładnych parę lat
a rodzinkę znowuż mam w komplecie

evita - Wto 19 Paź, 2010 09:27

Witaj astray :)
jestem żoną alkoholika i doskonale cię rozumiem co teraz czujesz :/

astray napisał/a:
mam tego ku*** dosyc...

ręce opadają a bezsilność doprowadza do szewskiej pasji ale uwierz zarówno mnie jak i wielu innym na tym forum, że wcale tak nie musi być ! możesz choć w małej części zniwelować w sobie te wredne kołtuniące się myśli a to już będzie jakiś krok do przodu, do nieco normalniejszego życia. Nie daj się ubezwłasnowolnić :okok:

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 11:21

Żeglarz napisał/a:
Tylko wówczas odzyskasz równowagę, pewność siebie, kontrolę nad swoim życiem


Mnie mój teraputyzujący się intensywnie luby powiedział, że mam pisać afirmacje "Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie"..... no to ja piszę. Bo kurcze im bardziej się staram rozwiązać stare supły tym więcej problemów mi się pojawiało :/

kasica - Wto 19 Paź, 2010 13:21

mi pomogła terapia dla współuzależnionych...trwała 1,5 roku...zanim jednak tam trafiłam moja bezsilność wobec pijącego męża kazała mi uciekać z domu...i na tamten dzień to była najsłuszniejsza decyzja w moim życiu...w końcu zabrałam mu komfort picia- o czym wtedy nie miałam zielonego pojęcia.....po roku nie było efektów...szłam z pozwem do sądu gdy wydarzył się cud...mąż chciał popełnić samobójstwo...chciał bo żyje...ale rypnąć musiał o swoje dno...by dziś znowu być moim mężem...
milutka - Wto 19 Paź, 2010 14:09

astray napisał/a:
mam tego ku*** dosyc...
Witaj Asray :) ...Wiesz ile razy ja wypowiadałam te słowa ?od kiedy skorzystałam z pomocy dla siebie tutaj na forum i z terapii używam ich znacznie rzadziej .Trudno jest pojąc jak można pomóc komuś kogo się kocha zostawiając go samemu sobie ...a jednak ..to na prawdę pomaga ,choć u mnie te rezultaty sa mało widoczne ale są i zapewne jest to jakiś krok do przodu .Dopiszę się do słów przedmówców i proponuję Ci terapię po której zrozumiesz na prawdę wiele ,dzięki której będziesz wiedział jak postępować by takich słów używać na prawdę rzadko :pocieszacz:
astray - Wto 19 Paź, 2010 19:55

Dzięki wszystkim za słowa otuchy...
Najgorsze jest chyba to, że ciezko mi zyć normanie, zawalam studia, nie dla tego, ze tak się poświęcam, tylko nie mam po prostu głowy do nauki... gdy planuje sobie zrobic w domu to czy tamto, np przygotować się do pracy na następny dzień, spotyka mnie niespodzianka, wracam z pracy i jest bania, jakieś kłótnie, gadanina bez sensu...
Postanowiłem, że nie będę z nią rozmawiał po pijaku, przytulał kiedy prosi, po prostu jestem wtedy *ku**** i nie mam ochoty, po drugie rozmowa nie ma sensu, bo i tak nic do niej nie dociera, ONA wtedy gada w kółko bez sensu i obraza się twierdząc, że jej juz nie kocham i ją olewam... No i oczywiście jestem zły i niedobry, bo przecież ONA jest chora, a ja taki bezduszny...

Nie wiem, czy dobrze myśle, tak chyba wlaśnie powinienem postępować... czy mam rację?


Dziś oczywiście jest to samo.

Klara - Wto 19 Paź, 2010 20:01

astray napisał/a:
czy mam rację?

Masz rację, bo rozmowa z osobą pijaną nie ma sensu.
Nie ma też sensu dawanie się wkręcać w jałowe spory.
astray napisał/a:
ONA jest chora, a ja taki bezduszny...

Choroby się leczy.
Ta choroba niszczy chorego i wszystkich wokół.

CHŁOPIE IDŹ NA TERAPIĘ!!!!!! :krzyk:

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 20:02

astray napisał/a:
Nie wiem, czy dobrze myśle, tak chyba wlaśnie powinienem postępować... czy mam rację?


Dziś oczywiście jest to samo.


jeśli czegoś Ty nie zmienisz to ZAWSZE BĘDZIE TO SAMO!
Ona wie, że jest chora ale leczyć się nie chce!!! Rozumiesz?! Jej jest tak wygodnie!

A Tobie?

milutka - Wto 19 Paź, 2010 20:12

Cytat:
Nie wiem, czy dobrze myśle, tak chyba wlaśnie powinienem postępować... czy mam rację?
Masz rację ...ale powinieneś opanować emocje bo nerwami nic nie wskórasz ,wiem ,że to nie jest łatwe ale możliwe .Bądź stanowczy w tym co mówisz ale nie nerwowy ,to daje więcej takiej osobie do myślenia .O ile jest na tyle trzeźwa by myśleć cokolwiek :roll:
anakonda - Wto 19 Paź, 2010 20:13

astray napisał/a:
Dziś oczywiście jest to samo.



przetnij to szybko nie ma sensu sie meczyc.

astray - Wto 19 Paź, 2010 20:28

jeszcze niedawno myslalem, ze uda mi sie ja upilnowac, że zabiore jej alkohol, wytropie, opirdolę ale du** to się nie sprawdza, pomylsalem wieć PIJ GŁUPIA, pij ile wlezie, ja ci nie zabronie i nie przekonam, wszystko zalezy od ciebie
Dzis kiedy chciala, zebym ją przytulił i polozyl się z nia do łózka, powiedziałem, ze dzisiaj wybrała zamiast mnie 7 piw, wybor nalezy do niej

Probuje mnie brac na litość, bo przecież jest chora, biedna i potrzebuje mojej miłosci, a ja ja olewam, kiedy powiedziałem, że bedziemy się przytulać jak bedzie trzeźwa, to spytala co bedzie jak bedzie pila miesiąc? Odpowiedziałem, że wybór nalezy do niej. Obraziła się.

Mam w sumie czyste sumienie, kiedy jest trzezwa staram się ja podtrzymac na duchu, przypominam jej o jej zaletach i o tym ze nie ma powodow aby uciekac w alkohol, i ze gdyby nie on, to mialaby fajne zycie. Jest fajną, lubianą i docenianą przez innych osobą. Ma dobry zawod, jest fachowcem, ludzie sie z nią liczą, a problemy i stresy ma kazdy. Gdybym zapijał kazdy swoj stres, to dawno bym lezał w grobie.
Znajdowalem jej terapie, wozilem na detox, odwiedzalem w szpitalu, pocieszalem, zachecalem do wychodzenia na mitingi, kino, kolacja, zeby bylo jej milo, ale to wszystko g***o daje i tylko przez chwile jest fajnie. Potem mowi, że ona nie ma sily zeby z tym walczyc, jest chora i nie da rady. A ja wiem ze ja jej nie wyleczę.

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 20:31

astray napisał/a:
Znajdowalem jej terapie, wozilem na detox, odwiedzalem w szpitalu, pocieszalem, zachecalem do wychodzenia na mitingi, kino, kolacja, zeby bylo jej milo, ale to wszystko g***o daje i tylko przez chwile jest fajnie. Potem mowi, że ona nie ma sily zeby z tym walczyc, jest chora i nie da rady. A ja wiem ze ja jej nie wyleczę.

Chłopie!! Przecież Ty chcesz wytrzeźwieć za nią. To kompletnie bez sensu......

milutka - Wto 19 Paź, 2010 20:38

pterodaktyll napisał/a:
Chłopie!! Przecież Ty chcesz wytrzeźwieć za nią. To kompletnie bez sensu......
Wszystko się zgadza Ptero ,tylko o tym wiedza osoby które juz sięgły po pomoc i zaczerpnęły "języka" w tym temacie a Astray do tej pory myślał ,że w ten sposób jej pomaga :roll:
astray - Wto 19 Paź, 2010 20:47

To znaczy, ze mam ja zostawic zupelnie sama nawet jesli ONA chce się leczyc? Teraz to juz nie wiem jak jest, bo zglupialem, ale do niedawna mowila, ze chce sie leczyc, tylko potrzebowala wsparcia, na detox sama kazala sie zawiesc. Co prawda w pierwszy dzien po powrocie znowu sie napila, twierdzi, ze to silniejsze od niej i chyba oczekuje pomocy.

Wiecie, ona nie jest z tych alkoholikow, ktorzy twierdza, ze nie sa alkoholikami. Ona wie , ze ma problem z alkoholem, wie, ze jak wypije to ma dola, jest zla na siebie, traci szacunek do samej siebie, placze i wie , ze mnie krzywdzi, a jednak nie potrafi się pohamowac

stiff - Wto 19 Paź, 2010 20:49

astray napisał/a:
twierdzi, ze to silniejsze od niej i chyba oczekuje pomocy.

Bo to prawda...
Jakimś wyjściem jest terapia zamknięta...

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 20:50

pterodaktyll napisał/a:
Chłopie!! Przecież Ty chcesz wytrzeźwieć za nią. To kompletnie bez sensu......


Ciekawe ile czasu chłopak jeszcze będzie się łudził, że może to zrobić za nią...
A ona ma gdzieś co on czuje, myśli... może i jest jej czasem głupio, może płacze, że jest chora i bezwartościowa i nie ma siły się leczyć... ale bankowo nie myśli. By to sie stało musi walnąć mocno o dno, a by to sie stało trzeba odebrać jej komfort picia czyli kopnąć w d**ę! I powiedzieć dlaczego się to robi! Albo dziewczyna podkuli ogon i pójdzie po raz kolejny i w końcu ZACZNIE SIĘ LECZYĆ albo.... chłopak uratuje swoje życie :/

astray - Wto 19 Paź, 2010 20:51

mysle ze jej bylo by wygodnie gdybym głaskał i całował ją pijaną... miałaby szumek w głowie i pocieszenie ode mnie i wszystko byloby rozowo...
Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 20:52

stiff napisał/a:
Jakimś wyjściem jest terapia zamknięta...


moim zdaniem jedynym...

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 20:52

astray napisał/a:
mysle ze jej bylo by wygodnie gdybym głaskał i całował ją pijaną... miałaby szumek w głowie i pocieszenie ode mnie i wszystko byloby rozowo...


A jak by było Tobie?

stiff - Wto 19 Paź, 2010 20:52

astray napisał/a:
mysle ze jej bylo by wygodnie gdybym głaskał i całował ją pijaną...

To fakt, ze takiej pomocy oczekuje, ale Ty możesz jej pomoc znaleźć terapie...

stiff - Wto 19 Paź, 2010 20:53

Małgoś napisał/a:
A jak by było Tobie?

Gdyby sie przyłączył do balangi, to pewnie świetnie... :evil2"

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 20:55

stiff napisał/a:
Gdyby sie przyłączył do balangi, to pewnie świetnie... :evil2"


Właśnie...
Ale chyba chłop jest z tych, co inaczej chcą żyć... i całe szczęście :roll:

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 20:55

astray napisał/a:
ona nie jest z tych alkoholikow, ktorzy twierdza, ze nie sa alkoholikami. Ona wie , ze ma problem z alkoholem, wie, ze jak wypije to ma dola, jest zla na siebie, traci szacunek do samej siebie, placze i wie , ze mnie krzywdzi,

Genialna manipulantka a ja myślałem, że to ja jestem mistrzem świata
astray napisał/a:
mam ja zostawic zupelnie sama nawet jesli ONA chce się leczyc?

Jeżeli naprawdę chce, to sama pójdzie na detoks i terapię bez Twojej pomocy
astray napisał/a:
nie potrafi się pohamowac

Bo po prostu nie chce......tak jak jest teraz to dla niej wymarzona sytuacja....zrozumże to wreszcie.

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 20:56

astray napisał/a:
i wszystko byloby rozowo...


z różem trzeba uważać
jak za różowo to wiocha fsdf43t

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 20:57

Flandra napisał/a:
ak za różowo to wiocha

i kto to mówi........... g45g21

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 21:00

pterodaktyll napisał/a:
astray napisał/a:
Znajdowalem jej terapie, wozilem na detox, odwiedzalem w szpitalu, pocieszalem, zachecalem do wychodzenia na mitingi, kino, kolacja, zeby bylo jej milo, ale to wszystko g***o daje i tylko przez chwile jest fajnie. Potem mowi, że ona nie ma sily zeby z tym walczyc, jest chora i nie da rady. A ja wiem ze ja jej nie wyleczę.

Chłopie!! Przecież Ty chcesz wytrzeźwieć za nią. To kompletnie bez sensu......


Ptero ma rację, to naprawdę jest bez sensu.

Ja robiłem dokładnie tak samo jak Ty. I czy coś pomogło? Nic. Były coraz większe wymagania i ja byłem coraz "gorszy", bo zamiast pocieszać, przytulać denerwowałem się, kazałem sie leczyć itd.

W kwietniu wyprowadziłem się z córkami z domu. Człowieku, "życie jak w Madrycie" :rotfl: Spokój, cisza, wszystko we właściwym porządku. Teraz tak naprawdę widzę ile mnie to kosztowało. Spotykamy się prawie codziennie, ale bez jej uciążliwego bagażu. I wie, że wrócimy dopiero wtedy, gdy upora się ze swoimi problemami.

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 21:02

astray, Ja bym zrobiła tak: pogadała bym z nią dlaczego nie chce się leczyć skoro wie, że jest chora. Jeśli powie że nie ma sił i takie tam *p**** to powiedzieć jej że JA W TAKI SPOSÓB DALEJ ŻYĆ NIE CHCĘ, WÓZ ALBO PRZEWÓZ - DECYDUJ
I zapytać ją w jaki sposób wyobraża sobie swoje dalsze życie. Przycisnąć ją!
A jeśli dalej będzie beczeć u jęczeć, że Ty jesteś ten Be to bierz nogi za pas.... nie lituj się nad kimś, kto Ciebie jedynie wykorzystuje....

astray - Wto 19 Paź, 2010 21:02

byloby do du-py, po prostu nie lubię jej pijanej i bełkoczącej i uwazam, że nie zasluguje na przytulanki, chociaż jest mi jej żal

do balangi sie nie mam zamiaru przyłaczac, nie piję przy niej, nie piję z nią, nie chodzę z nią do znajomych (no tak to znowu poswiecenie, bo w kolko siedzimy w domu, ale po prostu nie da sie spotkac z ludzmi zeby nie bylo gdzies jakiegos alkoholu)
i moze mnie blagac, ale w zyciu jej nie kupie zadnego alkoholu, kiedys mnie probowala prosic, zebym jej kupil piwo, ale kazalem jej sie puknąć w glowę, zabronic jej nie mogę, bo jej nie upilnuje, ale niech sobie zapyla do sklepu sama

astray - Wto 19 Paź, 2010 21:09

Żeglarz napisał/a:

Ja robiłem dokładnie tak samo jak Ty. I czy coś pomogło? Nic. Były coraz większe wymagania i ja byłem coraz "gorszy", bo zamiast pocieszać, przytulać denerwowałem się, kazałem sie leczyć itd.


wiesz co, wlasnie niedawno pomyslalem, zreszta pisałem to juz, chyba byloby najfajniej dla niej gdyby wolno było jej pić, a ty wracasz szcęśliwy do domu z roboty, w reku kwiaty, buziaki, przytulanki, sexik, ona ci nawija, ty siedzisz i słuchasz przejety, co ona ci tam mądrego mowi, dyskutujesz, pocieszasz, znowu sexik... i jest i pijana i kochana i sczęsliwa, no po prostu za***iscie :)

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 21:12

astray napisał/a:
niech sobie zapyla do sklepu sama

I niech wreszcie zajmie się swoim problemem SAMA BEZ TWOJEJ POMOCY!!!!

stiff - Wto 19 Paź, 2010 21:14

pterodaktyll napisał/a:
I niech wreszcie zajmie się swoim problemem SAMA BEZ TWOJEJ POMOCY!!!!

A ty w którym miejscu zauważyłeś jakaś formę pomocy ... :roll:

incognito - Wto 19 Paź, 2010 21:14

pterodaktyll napisał/a:
I niech wreszcie zajmie się swoim problemem SAMA BEZ TWOJEJ POMOCY!!!!



.. o tak,tak..!

astray - Wto 19 Paź, 2010 21:15

Małgoś napisał/a:
astray, Ja bym zrobiła tak: pogadała bym z nią dlaczego nie chce się leczyć skoro wie, że jest chora. Jeśli powie że nie ma sił i takie tam *p**** to powiedzieć jej że JA W TAKI SPOSÓB DALEJ ŻYĆ NIE CHCĘ, WÓZ ALBO PRZEWÓZ - DECYDUJ


Jaka byla kiedys zdziwiona, kiedy po pijaku mi zakomunikowala, ze musimy sie rozwiesc, a ja odpowiedziłem "dobra" :) myslala, że bedę ja prosił, a ja "spoko, rozwodzimy się" :)

ale ona gada rozne glupoty, na nastepny dzien, mowi, ze mnie kocha i zebym jej nie zostawial, bo jestem najwazniejszy w jej zyciu.

ale masz rację, juz jej wczesniej sugerowalem, ale teraz jej powiem wyraznie, ze po prostu dlugo tak nie wytrzymam i albo alkohol, albo ja

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 21:16

stiff napisał/a:
w którym miejscu zauważyłeś jakaś formę pomocy

Poczytaj sobie ten wątek od początku............... :bezradny:

stiff - Wto 19 Paź, 2010 21:16

incognito napisał/a:
.. o tak,tak..!

A może Ty, bo ja widzę tylko usprawiedliwianie sie i argumentowanie swojej obojetnosci,
bo skoro jest tak zle, to co z nia jeszcze robi...

stiff - Wto 19 Paź, 2010 21:18

pterodaktyll napisał/a:
Poczytaj sobie ten wątek od początku....

Czytałem...
Detox to żadne rozwiązanie...

stiff - Wto 19 Paź, 2010 21:22

astray napisał/a:
Znajdowalem jej terapie, wozilem na detox, odwiedzalem w szpitalu, pocieszalem,

Sorki...
To przeoczyłem... :szok:

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 21:23

astray napisał/a:
teraz jej powiem wyraznie, ze po prostu dlugo tak nie wytrzymam i albo alkohol, albo ja


bądź twardy, niech zobaczy, że nie da rady Cię urobić... bo pewnie już nie raz się przekonałeś jaka słodka potrafi być i jak zgrabnie potrafi odwrócić kota ogonem. A to wszystko by mieć święty spokój do picia...

Po prostu musisz myśleć o tym, czego TY chcesz, bo masz do tego prawo! Przecież nie chcesz oglądać za kilka lat wraku kobiety trzęsącej się w delirium... Teraz ona ma pracę, bo jeszcze jakoś potrafi się pozbierać do kupy, ale to minie, ta choroba postępuje zawsze... zacznie zawalać, olewać obowiązki... a Ty będziesz krążył wokół niej! A przecież jej niańką nie jesteś!

Klara - Wto 19 Paź, 2010 21:27

Astrayyyyy :krzyk:
IDŹ NA TERAPIĘĘĘĘĘĘ!!! :krzyk:

http://old.psychologia.ed...&id=167&lang=pl

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 21:29

astray napisał/a:
na nastepny dzien, mowi, ze mnie kocha i zebym jej nie zostawial, bo jestem najwazniejszy w jej zyciu.


Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony? :wysmiewacz:

stiff - Wto 19 Paź, 2010 22:02

Zle się z tym czuje, ze tak du** dałem w poważnym temacie... 8|
To jedynie mnie usprawiedliwić częściowo może, ze po powrocie z pracy
nie widzę możliwości, aby przebrnąć przez 300 - 400 postów...
Wszystkich zainteresowanych przepraszam...

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 22:04

stiff napisał/a:
Zle się z tym czuje, ze tak du** dałem w poważnym temacie..

To poczuj się lepiej..........i nie bierz do głowy :lol2:

incognito - Wto 19 Paź, 2010 22:07

Żeglarz napisał/a:
Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony?


.. ja miałam takiego samego męża!!!! :smieje:

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 22:11

incognito napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony?


.. ja miałam takiego samego męża!!!!


To może są jakieś KLONY!? Wszystkim KLONOM mówimy nasze stanowcze NIE! :wysmiewacz:

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:11

incognito napisał/a:
.. ja miałam takiego samego męża!!!! :smieje:


to wszystko są jakieś klony jednej osoby.... 8)
czasem tylko płeć się zmienia ale nic poza tym.... :p

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:11

Żeglarz, w tej samej sekundzie wysłaliśmy to samo :wysmiewacz:
Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 22:15

Małgoś napisał/a:
to wszystko są jakieś klony jednej osoby....


Małgoś, chyba odkryliśmy nie rozpoznane dotąd zjawisko. Musimy to opublikować, może dostaniemy Nobla. :wysmiewacz:

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:17

Żeglarz napisał/a:
Musimy to opublikować, może dostaniemy Nobla. :wysmiewacz:


hmmm.... jakby tak jakąś kaskę za to dostać to czemu nie :mgreen:

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 22:17

Małgoś napisał/a:
Żeglarz, w tej samej sekundzie wysłaliśmy to samo :wysmiewacz:


Co to może oznaczać???

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:19

Żeglarz napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Żeglarz, w tej samej sekundzie wysłaliśmy to samo :wysmiewacz:


Co to może oznaczać???


Że za dużo filmów s-f oglądaliśmy :lol2:

beata - Wto 19 Paź, 2010 22:20

astray napisał/a:
jeszcze niedawno myslalem, ze uda mi sie ja upilnowac, że zabiore jej alkohol, wytropie, opirdolę ale du** to się nie sprawdza,
Fakt,nie sprawdza się.Ja swojego czasu byłam cieniem swego męża,ale jak piszesz...du**.to nic nie dało.Dalej pił.
astray napisał/a:
Znajdowalem jej terapie, wozilem na detox, odwiedzalem w szpitalu, pocieszalem, zachecalem do wychodzenia na mitingi, kino, kolacja, zeby bylo jej milo, ale to wszystko g***o daje i tylko przez chwile jest fajnie.
Wiesz...myślę,że Ty trochę za bardzo się starasz,a Ona to wykorzystuje.I nie dość,że pije i nic nie robi w kierunku zaprzestania,to jeszcze gra rozkapryszoną księżniczkę. :roll:
Ratuj siebie....póki jeszcze możesz. 8|

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 22:21

Astray cierpi, a my tu se żarty stroimy! :nono:

Ale niech wie, że można być wesołym i radosnym mimo takich przeżyć. I, że jemu też jeszcze wróci radość i uśmiech na twarzy :)

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:22

beata napisał/a:
nic nie robi w kierunku zaprzestania,to jeszcze gra rozkapryszoną księżniczkę. :roll:


typowy pasożyt :/

Żeglarz - Wto 19 Paź, 2010 22:25

Małgoś napisał/a:
beata napisał/a:
nic nie robi w kierunku zaprzestania,to jeszcze gra rozkapryszoną księżniczkę. :roll:


typowy pasożyt :/


Jako znany powszechnie "łowca wampirów" szykowałbym kołek osikowy i czosnek :tak:

pterodaktyll - Wto 19 Paź, 2010 22:28

Żeglarz napisał/a:
Co to może oznaczać???

Że zaraz wylądujecie tam gdzie ja przeważnie ląduję g45g21

Małgoś - Wto 19 Paź, 2010 22:30

Żeglarz napisał/a:
Astray cierpi, a my tu se żarty stroimy! :nono:

Ale niech wie, że można być wesołym i radosnym mimo takich przeżyć. I, że jemu też jeszcze wróci radość i uśmiech na twarzy :)


dokładnie tak ;)

jak ja weszłam na forum gdy czułam się totalnie zwątpiona to właśnie przynajmniej trochę się pośmiałam... ale i sił nabrałam na powiedzenie DOSYĆ TEGO DOBREGO, ZNUDZIŁO MNIE TAKIE NIC NIE ROBIENIE.... A byłam naprawdę pewna swego! Bo to w końcu też moje życie i chcę żyć szczęśliwie. Czy to tak wiele dla alkoholika "zacząć się leczyć"? Czego się boi? Że przestanie pić?...... Nic innego mu nie grozi... A mnie patrzącej na to co ona robi zdecydowanie to szkodzi :/

Kinga26 - Śro 20 Paź, 2010 12:30

incognito napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony?


.. ja miałam takiego samego męża!!!! :smieje:



buhahahaha :lol2:

Jeśli mogę dodac coś od siebie ...
Przypomina mi się sytuacja podobna do Twórcy tego wątku.
Mój małżonek zdolny młody człowiek, i jego powroty do domu.
W teczce ćwiatreczka, w rekłamówce w aucie 7/8 piw.To poczatek weekandu.
Potem grill z jego rodzinką.
Ja biedna nieszczęśliwa siadałam z nim.
Za godzine nie dawałam już rady, kiedy mój małżonek dopiero sie rozkręcał.
Nie klinowałam się kolejnego dnia, sumienie i poczucię obowiązku było silniejsze.
był czas kiedy moje współuzaleznienie sięgało tego że w wieku 25 lat towarzyszyłam małzonkowi w jego balangach, bo chciałam być super crazy extra żona. :lol2:
Wiesz, mogłam w ten sposób sama wpaśc w nałóg ....
Ale wyszłam z tego współuzaleznienie .... można sobie z tym poradzić
I nawet nie wiesz, jakie to zycie staje się piekne, jakich nabiera barw ...

POWODZENIA

Tomoe - Śro 20 Paź, 2010 12:47

Żeglarz napisał/a:
Spotykamy się prawie codziennie, ale bez jej uciążliwego bagażu. I wie, że wrócimy dopiero wtedy, gdy upora się ze swoimi problemami.


Wiesz co ja ci powiem Żeglarzu?
Ty twierdzisz, że idziesz do przodu, że się dzięki terapii uwolniłeś ze współuzależnienia.
A ja widzę, że się zatrzymałeś i tkwisz "w rozkroku".
Moim zdaniem główną motywacją podtrzymywania kontaktów z Ewą jest twoja potrzeba kontrolowania jej i sprawdzania jej postępów. Podstawiasz jej "marcheweczkę" żeby ciągle ją widziała. Usiłujesz w ten sposób wyierać na nią wpływ.
Tak to widzę.
Nie potrafisz jej zwrócić wolności, aby sama zdecydowała, co chce zrobić ze swoim życiem.
Nie potrafisz zerwać z nią kontaktów, bo straciłbyś ją z oczu i straciłbyś swój wpływ na nią, możliwość wywierania na nią presji.
Tego się boisz.
Bo nie potrafisz się wyrzec kontrolowania jej.
Nie jesteś wyleczony ze współuzależnienia.

Tomoe - Śro 20 Paź, 2010 12:55

astray napisał/a:
jest mi jej żal(...)


Mylisz litość z miłością?
Cierpisz z powodu jej picia, ale jesteś z nią, bo chcesz jej pomóc?

Błąd!!! Ona to doskonale wyczuwa i wykorzystuje. Pogrywa sobie na twoim poczuciu odpowiedzialności i twoim współczuciu.
Wie, że jest chora i oczekuje wsparcia w chorobie?
Najwyraźniej czerpie bardzo wiele profitów i korzyści ze swojej choroby.
A kto jej stwarza do tego idealne warunki? Kto jej te profity i korzyści daje?

Rozważ dwie rzeczy:
Jakie ona ma korzyści z tego układu - i jakie ty sam masz korzyści z niego.
Jakieś korzyści musisz mieć, bo przecież gdybyś ponosił same straty, to by cię już dawno w tym układzie nie było.
Co z tego masz że z nią jesteś?

Agusia 31 - Śro 20 Paź, 2010 13:22

Żeglarz napisał/a:
incognito napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony?


.. ja miałam takiego samego męża!!!!


To może są jakieś KLONY!? Wszystkim KLONOM mówimy nasze stanowcze NIE! :wysmiewacz:

:brawo: :brawo: :okok:

czarna róża - Śro 20 Paź, 2010 20:51

Typowa manipulatorka..mówisz do niej..albo ja albo alkohol....dla mnie odpowiedż jest oczywista..na tym etapie kiedy z nią jesteś i ona wie że może z tobą pogrywac..wybierze alkohol..może kiedy ciebie straci coś zacznie do niej docierac..a i to nie wiadomo..Dopóki alkoholik może pic bez żadnych konsekwencji..(utrata zdrowia,rodziny,pieniędzy...itd) to będzie chlac aż miło a Ty będziesz tańcowac razem z nią koło butelki..pomyśl o sobie chłopie bo tylko to możesz zrobic a Ona musi przestac pic dla SIEBIE..nie dla Ciebie.
astray - Śro 20 Paź, 2010 22:09

Klara napisał/a:
Astrayyyyy :krzyk:
IDŹ NA TERAPIĘĘĘĘĘĘ!!! :krzyk:


Wcale się sie bronię :)

astray - Śro 20 Paź, 2010 22:10

Żeglarz napisał/a:
astray napisał/a:
na nastepny dzien, mowi, ze mnie kocha i zebym jej nie zostawial, bo jestem najwazniejszy w jej zyciu.


Zaczynam się zastanawiać, czy my nie mamy czasem tej samej żony? :wysmiewacz:


moze tak być :)

astray - Śro 20 Paź, 2010 22:14

beata napisał/a:
Wiesz...myślę,że Ty trochę za bardzo się starasz,a Ona to wykorzystuje.I nie dość,że pije i nic nie robi w kierunku zaprzestania,to jeszcze gra rozkapryszoną księżniczkę. :roll:


nie mam doswiadczenia w byciu wspoluzaleznionym, to bardzo szybko sie potoczylo, nigdy w zasadzie nie znalem ludzi z tym problemem, dlatego rozmawiam z wami, żeby sprobowac dowiedziec sie o co chodzi, chyba przynajmniej na poczatku trzeba sporobowac pomoc, sprawdzic czy sie da i czy to ma sens, mialbym nieczyste sumienie gdybym nie zrobil nic

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 22:20

astray napisał/a:
chyba przynajmniej na poczatku trzeba sporobowac pomoc, sprawdzic czy sie da i czy to ma sens, mialbym nieczyste sumienie gdybym nie


sorki, że zapytam..... ile już jesteście razem?

incognito - Śro 20 Paź, 2010 22:32

Kinga26 napisał/a:
Ale wyszłam z tego współuzaleznienie


... ja nie i popadłam .. 9 lat temu jak odeszła ... a nie chcę się powtarzać!.. dzis wiem ze jestem alkoholiczką i współuzaleznioną... :tak:

astray - Śro 20 Paź, 2010 22:32

hej
wiecie jaki mamy dzis dzien?... dzis mamy dzis 3 dzien jej picia... nuuuda.... mialem dzis pare spraw na miescie, wiec wcale mi sie do domu nie spieszylo, wlasnie wrocilem, ONA ululana, szkoda ze zasnela w dresie, bo bedzie wstawala zeby sie przebrac w pizame :) no chyba ze mocno spi, ale tylko jedna puszka po browarze stoi.... eee pewnie wydoiła wiecej tylko skitrała gdzies ... nuuuda ciage to samo :)
juz sie smieje , bo chyba zaczynam to miec w du***, szkoda tylko, ze utrudnia moje zycie, bo swoje niech sobie rozpie-prza.... wczoraj z nowu poklocila sie z matka i jeszcze mnie wkreca w to, bede mial z tesciową krzywe kluchy przez nią.

Jutro niby mamy isc do banku razem, ale nie sądzę, żeby jej się to udało, więc chyba też nie ma co się spieszyc do domu, w piątek mamy wykłady, ale ona na pewno nie pojdzie bo nie bedzie w stanie, pojadę sam po pracy, jak wrócę wieczorem to bedzie bańka, w sobotę albo wstanie do szkoły , albo nie, jak nie to znowu bania, w niedziele bedę chyba w domu, no to może zrobi sobie dzień przerwy.... no to tydzien zaplanowany :)

Moi drodzy nie uchylam się od terapii, jestem nowy w temacie i ciekawy wiedzy, tylko co ciekawego mi moga tam powiedziec, ze mam zajac sie soba, zostawic alkoholika samemu sobie, nie stwarzac mu komfortu picia? w sumie zdobywane stopniowo doswiadczenie prowadzi do tego, ze samemu dochodzi sie do podobnych wnioskow... po malutku, krok po kroku czlowiek dojrzewa, uczy sie. facetowi jest latwiej odejsc. Nie mamy dzieci, teszcze troche, a miarka się przebierze, nie mam duzo do stracenia. Jeszcze nie jestem na radykalne kroki gotowy z kilku wzgledów, ale pęknąc cos we mnie może.

astray - Śro 20 Paź, 2010 22:34

Małgoś napisał/a:

sorki, że zapytam..... ile już jesteście razem?


4 lata

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 22:45

astray napisał/a:
Małgoś napisał/a:

sorki, że zapytam..... ile już jesteście razem?


4 lata


To sporo...

Wiesz co to jest współuzależnienie? Poczytaj sobie troszkę to na forum, jest tego od metra... ale ja Ci teraz już napiszę co od razu rzuca się w oczy: że każde Twoje zdanie to ONA, a nie TY, mało piszesz o sobie, a dużo o niej, co robi, jak robi, kiedy robi i co zapewne zaraz zrobi... Nie rozumiesz, że to jest chore? Że zachowujesz sie jak jej niańka i opiekunka, że nie masz swojego życia? Czy w ciągu dnia też ciągle zastanawiasz sie co ona teraz robi, czy pije? Głowę daję ,ze TAK!
Czy w tym związku jest miejsce dla Ciebie i Twoich potrzeb?

Ale wiesz co jest pocieszające? To, że naukowcy twierdzą, że okres zauroczenie mija po 4 latach... Magiczne 4 lata macie już za sobą... Teraz przyjdzie pora na bilans, a ten zawsze musi wyjść na zero ;)

incognito - Śro 20 Paź, 2010 22:46

astray napisał/a:
4 lata


oj długo?!a moze ? podobno pierwsze 7 najgorsze.. :milczek:

incognito - Śro 20 Paź, 2010 22:53

Małgoś napisał/a:
Wiesz co to jest współuzależnienie?
Małgoś napisał/a:
to ONA, a nie TY,
Małgoś napisał/a:
zachowujesz sie jak jej niańka i opiekunka, że nie masz swojego życia?
Małgoś napisał/a:
Czy w ciągu dnia też ciągle zastanawiasz sie co ona teraz robi, czy pije
Małgoś napisał/a:
Czy w tym związku jest miejsce dla Ciebie i Twoich potrzeb?


Małgoś ja to zrozumiałam dopiero po ...chyba 15 latach.. ale juz po 13 latach se dogadzałam ... ale z innego powodu... uwielbiam Twoje posty.. bo sa tym wszystkim co bym chciała powiedziec... ( z kompresem oliwy ryzowej na karku.. po 510 km, no mam raj bez starszyzny)...( to tylko zdanie wtracone?).. juz nie bedę ..nie chcę do smietnika adm!!













:) :)

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 23:04

incognito napisał/a:
uwielbiam Twoje posty.. bo sa tym wszystkim co bym chciała powiedziec...


To bardzo miłe... tym bardziej, że ja też bardzo lubię Twoje i chyba podobne żywoty wiodłyśmy :buziak: Ja też zbyt długo zwlekałam z decyzją, wmawiałam sobie wiele bzdur i zapominałam o tym czego JA chcę tak naprawdę od życia i że mam prawo po to odważnie sięgać ;)

astray - Śro 20 Paź, 2010 23:12

Małgoś napisał/a:
każde Twoje zdanie to ONA, a nie TY, mało piszesz o sobie, a dużo o niej, co robi, jak robi, kiedy robi i co zapewne zaraz zrobi... Nie rozumiesz, że to jest chore? Że zachowujesz sie jak jej niańka i opiekunka, że nie masz swojego życia? Czy w ciągu dnia też ciągle zastanawiasz sie co ona teraz robi, czy pije? Głowę daję ,ze TAK!



Masz rację, ale to logiczne, że myslisz o tym co jest przyczyną tego, że nie czujesz sie komfortowo.
Jesli analizuję swoja sytuację, to szukając przyczyn docieram do NIEJ i JEJ picia, bo od tego sie wszystko zaczyna.

A pomysleliscie, ze warto sie zastanowic nad przyczynami picia? A moze czesciowo tu jest pies pogrzebany? Np wiem, ze ONA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze.
Tyle ze w obecnej sytuacji, ja na pewno nie bede staral sie o dziecko. Nie potrzebne mi sa dodatkowe problemy , a dziecku matka alkoholiczka.

astray - Śro 20 Paź, 2010 23:15

Małgoś napisał/a:
Ja też zbyt długo zwlekałam z decyzją


czasem jak was czytam , to odnoszę wrazenie, ze terapia wspouzaleznionych sprowadza sie do tego, aby delikwentowi uswadomic ze jedynym wyjsciem jest odejsc i jej celem przekonanie aby sie odwazyl zrobic ten krok. myle się?

Flandria - Śro 20 Paź, 2010 23:16

astray napisał/a:
ONA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze.


problem faktycznie ogromny, ale nie każda kobieta w takiej sytuacji szuka ukojenia w alkoholu ...

"Dziś myślę, że alkoholikiem to ja byłem od urodzenia, a przynajmniej od wczesnego dzieciństwa. Tyle, że nadużywać alkoholu zacząłem późno, bo po trzydziestce. Dotarło bowiem do mnie, że problemem alkoholika nie jest alkohol. A jest nim niedojrzałość emocjonalna, brak odporności na stresy, frustracje, rozczarowania, zawody. Nieumiejętność radzenia sobie z uczuciami a nawet ich rozpoznawania i nazywania. Kompleksy, nieumiejętności i lęki. Ale alkohol – nie. Jest on jedynie skutkiem, a nie przyczyną."
to tekst napisany przez alkoholika z zaprzyjaźnionego forum http://www.alko.opole.pl/alko3-0.html

astray - Śro 20 Paź, 2010 23:19

Flandra napisał/a:

problem faktycznie ogromny, ale nie każda kobieta w takiej sytuacji szuka ukojenia w alkoholu ...


ja jej nie usprawiedliwiam

tylko zastanawiam sie, czy zastanowienie sie nad tym co przyczynilo sie do popadnecia w alkoholizm nie moze pomoc

incognito - Śro 20 Paź, 2010 23:20

Małgoś napisał/a:
tym bardziej, że ja też bardzo lubię Twoje i chyba podobne żywoty wiodłyśmy :buziak: Ja też zbyt długo zwlekałam z decyzją, wmawiałam sobie wiele bzdur i zapominałam o tym czego JA chcę tak naprawdę od życia i że mam prawo po to odważnie sięgać ;)


Dziś jak jechałam przez Żyrardów na południe to tak sobie myslałam o Małgoś gzieś obok.. jak juz dotarłam na ten ..paskudy śl.. i staszyznę odwiozłam do jej zamku... to pierwsze było kompres potem tel czy sie dobrze czuje no i waidomośc .. bliska mi osoba bo bratowa mojego śp taty jest w warszawie z Cicago przyleciała... tak , tak myslałam o Tobie.. muszę koniecznie ... poznac tak wsaniała kobietę... tak pomyslałam!! :skromny:

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 23:25

astray napisał/a:
A pomysleliscie, ze warto sie zastanowic nad przyczynami picia?


Oczywiście, że tak... ale tym zajmują się fachowcy i ona sama na terapii. Ty nie możesz jej leczyć. Możesz jej pomóc wspierając ją w jej staraniach o siebie samą na terapii, ale wszystko ona sama będzie musiała przerobić... ale by tak sie zaczęło dziać ona musi mieć naprawdę powyżej kokardek takiego pijanego życia. Bez tego to wciąż będzie jedynie użalania sie nad sobą, które niczego pozytywnego nie wnosi. Co jej to daje, że biadoli nad sobą? Jeśli chciałaby mieć dziecko, to najpierw może niech pomyśli czy dziecko chciało by mieć taką pijaną mamę, która nie nakarmi, nie wykąpie, nie pogada bo śpi pijana... Ty sie chłopie pilnuj, bo możesz wpaść jak śliwka w kompot i będziesz skakał przy dwóch osobach :/

Flandria - Śro 20 Paź, 2010 23:46

astray napisał/a:
tylko zastanawiam sie, czy zastanowienie sie nad tym co przyczynilo sie do popadnecia w alkoholizm nie moze pomoc


mój ojciec jest alkoholikiem
moja matka wyszła za niego m.in. po to, żeby go "ratować" - myślała, że jak stworzy mu dom, rodzinę to facet przestanie pić - przeliczyła się :/
nie pamiętam ile razy słyszałam o powodach picia mojego ojca - biedny Adaś-sierotka, źli, starsi bracia, na których nie mógł zupełnie liczyć go rozpili, bla bla bla bla :bezradny:

użalanie się nad alkoholikiem to pułapka
to są sprawy, które powinny zostać rozegrane pomiędzy samym alkoholikiem a jego terapeutą - kimś kto obiektywnie (bez zbędnych emocji) jest w stanie spojrzeć na sytuację

Moja terapeutka każe mi płakać. Mówi, że dzięki temu - jeśli wyrzucę z siebie trudne emocje, zrobi się miejsce na coś nowego. Może Twoja żona też powinna nauczyć się płakać ? nauczyć się mówić o tym co ją tak bardzo boli ?
Nasz organizm jakoś tak funkcjonuje, że tłumione emocje kotłują się w nas, sprawiając nam więcej krzywdy. Dopóki będzie je uśmierzać alkoholem - nic się nie zmieni :/ Będzie stała ciągle w tym samym miejscu, co najwyżej zrobi parę kroków w tył :/

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 23:51

astray napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ja też zbyt długo zwlekałam z decyzją


czasem jak was czytam , to odnoszę wrazenie, ze terapia wspouzaleznionych sprowadza sie do tego, aby delikwentowi uswadomic ze jedynym wyjsciem jest odejsc i jej celem przekonanie aby sie odwazyl zrobic ten krok. myle się?


Bo to jest tak, że miłość to nie tylko dawanie, ale wymiana.
Ja zakochując sie w moim trzeźwiejącym alkoholiku rok temu w ogóle nie miałam pojęcia co to współuzaleznienie. Ale coś mnie tknęło, by pogrzebać w necie i znalazłam... I zauważyłam, że i ze mną coś takiego zaczyna się dziać, że zamiast cieszyć się z randki ja się zastanawiam w jakim stanie on będzie, co robi gdy się nie widzimy... zwyczajnie zaczęłam go obwąchiwać, kontrolować, traciłam zaufanie! A bardzo tego nie chciałam, bo co to za związek gdy zaufania brak? Czy ktokolwiek może być szczęśliwy w takim związku?

Małgoś - Śro 20 Paź, 2010 23:54

incognito napisał/a:
tak , tak myslałam o Tobie.. muszę koniecznie ... poznac tak wsaniała kobietę... tak pomyslałam!! :skromny:


Ja to myślę, że poznamy się w realu... ;) Ale jeszcze nie wiem kiedy 8)
Ale nie słodź mi tak bardzo, bo mi piórka wyrosną :lol2:

Małgoś - Czw 21 Paź, 2010 00:04

Flandra napisał/a:
użalanie się nad alkoholikiem to pułapka
to są sprawy, które powinny zostać rozegrane pomiędzy samym alkoholikiem a jego terapeutą - kimś kto obiektywnie (bez zbędnych emocji) jest w stanie spojrzeć na sytuację


zgadzam się w całej rozciągłości!
My jesteśmy partnerami a to zobowiązuje do współpracy obie strony, jeśli jedno choruje to ono się leczy u lekarza, my możemy jedynie wspierać duchowo, dopingować, ale nie wolno nam brać na swoje bary ciężaru jego/jej leczenia bo to nie nasza choroba.
Czy kochająca, mądra matka idzie za dziecko do szkoły, odrabia za nie lekcje, spełnia każdy kaprys? Nie można nauczyć się żyć za dziecko usuwając mu każdą przeszkodę, ale można cieszyć się z jego osiągnięć! I dopiero wtedy ono się czuje naprawdę kochane i docenione.

incognito - Czw 21 Paź, 2010 00:27

Flandra napisał/a:
mój ojciec jest alkoholikiem
moja matka wyszła za niego m.in. po to, żeby go "ratować" - myślała, że jak stworzy mu dom,


Flandra nigdy tego nie mówiłam na tym forum!! pochodzę z tzw dobrej rodziny .. ngdy w domu nie było alkoholików nie było alko w dziadkach.. no i co ja jestem jedyna tzw słabej d... pokierowałam swoim z yciem tak jak pokierowałam oderwłam sie od pepowiny mamusi ale tatko był dla mnie wszystkim.. no i mąz który miał byc na jego podobieństwo.. no i co d..a blada.. mój kierunek był i co popadłam ... i teraz moge o sobie powiedzieć tak ta panienka z dobrego domu jest alkoholiczką dzięki czemu? komu? samej sobie.. bo tak pokierowała własnym zyciem.. tak,tak! no i co .. nic .. musze, chcę, czy nie ale nie chcę tak żyć jak przed 2 laty.. wiem , ze zawiodłam..itd,itp.. a teraz .. moje szczęscie, moje zycie,, a najważniejsze , ze ..... nie ! jestem szczęsliwa... bo to jestem ja, JA Inca, czy Ewcia, czasami mnie to wkurza , ze wiecej potrafię powiedziec o sobie jako Inca niż jako Ew... :tupie: 325t5

Flandria - Czw 21 Paź, 2010 00:27

tak przyszło mi jeszcze do głowy [tyle,że to już przemyślenia z pogranicza domorosłej psychologii], że kobieta boi się, że ją zostawisz (czuje się bezwartościowa, niegodna, niewystarczająco dobra itd - problem bezpłodności to poważna sprawa) i być może taki właśnie lęk dodatkowo ją pcha do alkoholu ...

znam mnóstwo facetów, którzy nie są w stanie sobie wyobrazić, że mogliby wychowywać cudze dziecko ... na słowa "adopcja", "rodzina zastępcza" itp reagują wręcz histerycznie
Rozmawialiście o tym jak wyobrażacie sobie Waszą wspólną przyszłość, nawet jeśli nie będziecie mogli mieć biologicznie swojego dziecka ?

No i jak TY czujesz się z tym wszystkim ? [Tzn. nie odpowiadaj mi tutaj na te wszystkie pytania :mgreen: ]

incognito - Czw 21 Paź, 2010 00:32

Małgoś napisał/a:
bo mi piórka wyrosną



no i dobrze tak trzeba piórek nigdy za wiele... a dawałyśmy sobie je urywać..(pozwoliłam sobie na takie stwierdzenie.). teraz My jak mawiaja politycy tacy czy inni :)

incognito - Czw 21 Paź, 2010 00:38

Flandra napisał/a:
że mogliby wychowywać cudze dziecko


Flandra ja już pisałam na tym forum o tym ze moja piwerorodna miała 3 miesiace jak odeszłam od pierwszego meża... powód .. poczytaj!... on wspaniały cudowny i jaki rezultat ? teraz o nim nie chce słyszeć!!! odcięła się od niego... ale to dłuższe .. dyspoty....!!! :bezradny:

Małgoś - Czw 21 Paź, 2010 07:44

Flandra napisał/a:
znam mnóstwo facetów, którzy nie są w stanie sobie wyobrazić, że mogliby wychowywać cudze dziecko ... na słowa "adopcja", "rodzina zastępcza" itp reagują wręcz histerycznie


Ja mam taką zaprzyjaźnioną parkę... Ona jest za, on niby też, ale... w rozmowie tłumaczył mi jak to u facetów wygląda i w sumie go rozumiem... Bo oni nie mają takich zasobów macierzyństwa jak kobieta, potrafią pokochać, być odpowiedzialnymi opiekunami, ale w głębi będzie zawsze czuł, że to nie jego geny (?)... A przecież oni są zaprogramowani na maksymalne rozmnażanie, naturę ciężko oszukać :/

Klara - Czw 21 Paź, 2010 07:51

astray napisał/a:
A pomysleliscie, ze warto sie zastanowic nad przyczynami picia? A moze czesciowo tu jest pies pogrzebany? Np wiem, ze ONA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze.

Żeby zacząć dochodzić przyczyn, ona najpierw musi przestać pić. Nie jesteś w stanie uszczęśliwić jej na siłę. Ona musi dążyć sama (z ew. Twoją pomocą) do swojego szczęścia.
Jeżeli pójdziesz na terapię, dowiesz się więcej o tym, jak działa ta choroba.
To nieprawda, że terapia doprowadza do odejścia od partnera. Można się też nauczyć żyć obok. Obok jego alkoholizmu. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że to również nie bywa skuteczne, bo nikt nie wie co może sprawić, żeby konkretny alkoholik zaczął się leczyć, a jest i tak wyniszczające dla całej rodziny w sytuacji gdy tzw. twarda miłość nie skutkuje.

Astray! Przestań traktować ją jak dziecko! Ona jest dużą dziewczynką i powinna zacząć ponosić konsekwencje swojego picia!
Przestań zdmuchiwać pyłki sprzed jej stóp, bo dla niej jest to sytuacja komfortowa.
Ona przecież NIC NIE MUSI!
Trzymaj się!
IDŹ NA TERAPIĘ! :prosi:
JESTEŚ WSPÓŁUZALEŻNIONY!
:krzyk:

ZbOlo - Czw 21 Paź, 2010 07:55

Małgoś napisał/a:
będzie zawsze czuł, że to nie jego geny (?)... A przecież oni są zaprogramowani na maksymalne rozmnażanie, naturę ciężko oszukać

...w przyrodzie, gdy lew "zdobędzie" samice z małymi, zagryza obce potomstwo... taki świat, takie samce....

Małgoś - Czw 21 Paź, 2010 07:59

Klara napisał/a:
JESTEŚ WSPÓŁUZALEŻNIONY! :krzyk:


i to bardzo...
najgorsze jest to, że chłopak chce być kochającym i do rany przyłóż, ale to za mało! To nie wystarczy by zmotywować chorą osobę by ta zaczęła sama walczyć o swoje życie i bez tego wypalą się oboje 8|

Małgoś - Czw 21 Paź, 2010 08:01

ZbOlo napisał/a:
Małgoś napisał/a:
będzie zawsze czuł, że to nie jego geny (?)... A przecież oni są zaprogramowani na maksymalne rozmnażanie, naturę ciężko oszukać

...w przyrodzie, gdy lew "zdobędzie" samice z małymi, zagryza obce potomstwo... taki świat, takie samce....


Człowiek powie, że ma mózg, uczucia.... ale nie wyprze się instynktu zachowania genów

Agusia 31 - Czw 21 Paź, 2010 08:43

astray napisał/a:
NA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze

Zawsze znajdzie sobie powód żeby pić. Dziś to jest ,że nie może zajść w ciąże, a gdyby było dziecko to np to,że płacze byłoby powodem do picia...Alkoholik sam doskonale wynajduje sobie problemy,żeby móc się napić.Rozpęta dziką burzę z niczego,żeby móc wlać w siebie dawkę...A na koniec jeszcze obwini Ciebie, bo coś tam...

astray napisał/a:
ze warto sie zastanowic nad przyczynami picia?

Nie Ty powinieneś to robić. Nie Ty siedzisz w jej głowie. A zresztą przyczyna do picia znajdzie się zawsze:pada deszcz pije, słońce pije..

czarna róża - Czw 21 Paź, 2010 09:01

Wiesz..jesteś z nią to jesteś ten najgorszy..zostawisz ją to będziesz ostatnim draniem..do picia każdy powód jest dobry..teraz to pierwotny problem-niemożnośc zajścia w ciążę,wyparł problem alkoholowy,dziś to twoja ukochana pije bo..deszcz pada..bo ktoś na nią krzywo spojrzał,bo ty jej nie przytuliłeś..a jako współuzależniony to Ty czujesz się winny ..prawda? Uwierz proszę że picie to tylko jej problem,ale tylko Ty w tej chwili ponosisz za JEJ picie konsekwencje.
evita - Czw 21 Paź, 2010 09:30

astray napisał/a:
Np wiem, ze ONA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze.

mój szwagier przepił blisko 30 lat swojego życia ponieważ (wg niego) żona nie mogła mieć dzieci. Każde jego zapicie to była awantura z tego powodu i wygarniał jej ten fakt łaciną podwórkową. Wtórował mu w tym jego ojciec oczywiście również alkoholik a że ten był wyjątkowo chamski to ja osobiście słysząc takie przytyki dawno poszłabym w cholerę jasną :uoee: a ta maleńka chudzinka tak trwała w tej kołomyji twierdząc, że kocha i poczeka na lepsze czasy. No i doczekała się :) mąż nie pije już ok 10 lat a może i wiecej , zrobili sobie badania i się okazało, że to niedoszły tatuś jednak jest bezpłodny :shock: przeprasza ją za te wszystkie obraźliwe epitety do tej pory :wysmiewacz: dzieci nadal nie mają ale za to wybudowali sobie domek swoich marzeń i w najbliższą sobotę przeprowadzają się do swojego nowego szczęśliwego bo trzeźwego gniazdka :)

Tomoe - Czw 21 Paź, 2010 12:56

To bardzo dobrze, że ona nie może zajść w ciążę.
Jaką matkę miałoby to dziecko? :szok:

astray - Czw 21 Paź, 2010 17:06

Agusia:
Czarna Roza:

Macie racje dziwczyny, kazdy powod do picia jest dobry.

A odnosnie dziecka i jego ewentualnego braku w przyszlosci... trudno, przeciez sie nie zabije z tego powodu, wiem ze kobieta to bardziej przezywa niz facet, bo czuje sie niepelnowartosciowa, bedąc nieplodna.... nigdy nie dalem zonie odczuc, ze to dla mnie duzy problem, ale oczywiscie ona zawsze wie swoje

incognito - Czw 21 Paź, 2010 17:41

Tomoe napisał/a:
To bardzo dobrze, że ona nie może zajść w ciążę.


Tomoe czy Ty masz dzieci!!! :(

incognito - Czw 21 Paź, 2010 17:49

astray napisał/a:
ze jedynym wyjsciem jest odejsc


Mnie w tym utwierdzili terapeuci... jakbym tego nie zrobiła to chlałabym do dzis tak jak on

Flandria - Czw 21 Paź, 2010 18:04

astray napisał/a:
nigdy nie dalem zonie odczuc, ze to dla mnie duzy problem, ale oczywiscie ona zawsze wie swoje

a jak często o tym rozmawiacie ? bo może warto "rozdrapać tę ranę" ? ustalić jak wyobrażacie sobie Waszą wspólną przyszłość ?

no a poza tym - skoro to taki duży problem, to może zamiast na terapię alko, po prostu powinna iść pogadać z jakimś psychologiem, który zna temat problemu bezpłodności ?
albo poszukać jakiejś grupy wsparcia - osób z takimi problemami ?

Agusia 31 - Czw 21 Paź, 2010 18:04

incognito napisał/a:
astray napisał/a:
ze jedynym wyjsciem jest odejsc


Mnie w tym utwierdzili terapeuci... jakbym tego nie zrobiła to chlałabym do dzis tak jak on

Tak niestety jest ,że czasami trzeba odejść żeby pijący nie zniszczył do końca... :beczy: Mnie jednak patrzenie, gdy spotykamy sie, na mojego ex pijącego utwierdza tylko w przekonaniu,że robię dobrze. Nie chcę być taka jak on PIJANA :zalamka:

Klara - Czw 21 Paź, 2010 18:18

Flandra napisał/a:
może zamiast na terapię alko, po prostu powinna iść pogadać z jakimś psychologiem, który zna temat problemu bezpłodności ?

Nie zamiast, tylko równocześnie.
Alkoholiczka powinna przede wszystkim leczyć alkoholizm. Dziecko jej nie wyleczy z choroby :(

Elissa25 - Czw 21 Paź, 2010 18:20

Klara napisał/a:
Nie zamiast, tylko równocześnie.
Alkoholiczka powinna przede wszystkim leczyć alkoholizm. Dziecko jej nie wyleczy z choroby :(

Zgadzam się z Klarą.

Flandria - Czw 21 Paź, 2010 18:25

Klara napisał/a:
Nie zamiast, tylko równocześnie.


może być równocześnie :)

chodziło mi tylko o to, że ta kobieta musi najpierw znaleźć POWÓD do tego, żeby chcieć normalnie funkcjonować.

incognito - Czw 21 Paź, 2010 18:36

Agusia 31 napisał/a:
Nie chcę być taka jak on PIJANA


...ale skąd mój ex nie pije :smieje: jak twierdzi... to ja jestem alko.... no bo on obecnie nie pije 3 razy w tygodniu tylko raz ale przez 3 dni :smieje: :smieje:

a ja nie chcę pić !!!!

incognito - Czw 21 Paź, 2010 18:41

Flandra napisał/a:
problem bezpłodności ?


a czy to jest juz 100% pewne , mam w rodzinie ... kobitka przechodziła 3 razy in vitro... no i nic..traciła dziecko... adoptowali chłopczyka jak miał 1 miesiąc potem dziewczynkę no i bach trzecie urodziła własne... a ojciec rany jak on kocha całą te trójkę jednakowo!! :>

Klara - Czw 21 Paź, 2010 19:48

Flandra napisał/a:
chodziło mi tylko o to, że ta kobieta musi najpierw znaleźć POWÓD do tego, żeby chcieć normalnie funkcjonować.

Rozumiem o co Ci chodzi, ale jeżeli ona jest uzależniona, to musi najpierw zająć się właśnie tym.
Gdyby problem przypuszczalnej bezpłodności zechciała załatwić zanim się uzależniła, byłoby wszystko jasne.
Teraz nawet wyleczona z bezpłodności nie byłaby w stanie udźwignąć macierzyństwa, które wiąże się z wyrzeczeniami i bardzo często koniecznością panowania nad emocjami, a ona przecież emocje rozładowuje alkoholem :(

Flandria - Czw 21 Paź, 2010 20:18

Klara napisał/a:
nie byłaby w stanie udźwignąć macierzyństwa


nie potrafię się z tym zgodzić
to jaką byłaby(będzie) matką zweryfikowałoby(zweryfikuje) życie

nie można na podstawie informacji, że ktoś pije wyciągać takich wniosków
w ogóle nie znamy przecież tej kobiety :roll:

Klara - Czw 21 Paź, 2010 20:42

Cytat:
to jaką byłaby(będzie) matką zweryfikowałoby(zweryfikuje) życie

Myślę, że lepiej tego nie sprawdzać na żywym organizmie - na dziecku :(

Bywało, że miałam kontakt z dziećmi matek - alkoholiczek.
To nie były ani szczęśliwe, ani dobrze rozwinięte dzieci 8|

Wiesz, co to jest FAS?

Flandria - Czw 21 Paź, 2010 20:52

Klara napisał/a:
Wiesz, co to jest FAS?

wiem

zdaje się, że Kicajka ma w swoim podpisie taki tekst "mam prawo tu być".
No więc, oświadczam wszem i wobec, że nawet jako córka alkoholika, mało tego - jako bardzo nieszczęśliwa córka alkoholika mam prawo tu być. I nie chodzi mi bynajmniej o to forum.
Mam prawo błądzić, cierpieć, mieć dzieci, nie mieć dzieci, decydować o sobie i swoim życiu.
jasne, że fajnie byłoby gdyby mój ojciec alkoholikiem nie był, a matka nie była taką pozbawioną ciepłych uczuć osobą - ale nawet jeśli tak się nie stało to i tak jest dobrze

I jako alkoholiczka też miałabym te wszystkie prawa. Nawet jeśli moje dzieci miałyby zespół FAS i byłyby nieszczęśliwe.
Poza tym - tak naprawdę nikt tu nie wie, jak duży problem ma ta kobieta. Być może wraz z wiadomością o tym, ze jest w ciąży straciłaby ochotę na jakikolwiek alkohol ?

pterodaktyll - Czw 21 Paź, 2010 20:54

Flandra napisał/a:
to jaką byłaby(będzie) matką zweryfikowałoby(zweryfikuje) życie

Nie chrzań Flandra. Wyobrażasz sobie taki eksperyment na niemowlęciu czy małym dziecku?
Flandra napisał/a:
nie można na podstawie informacji, że ktoś pije wyciągać takich wniosków

Ty chyba w ogóle nie zdajesz sobie sprawy co to jest alkoholizm............

Flandria - Pią 22 Paź, 2010 13:48

Klara napisał/a:
Mnie się zdawało, że chodzi o to, aby CZYNNA alkoholiczka nie starała się o urodzenie dziecka przed podjęciem terapii i przed zaprzestaniem picia.


ja już tu kiedyś pisałam, że w dużej mierze czuję się jak alkoholiczka w takim rozumieniu w jakim sformułował to Meszuge

astray napisał/a:
ONA byla juz na 7 tygodniowej terapii niestacjonarnej, nawkladali jej madrosci do glowy, ONA duzo wie i chce to przerwac, ale twierdzi ze nie ma sily


ja i żona Astraya różnimy się mniej więcej tym, że ja nie pamiętam kiedy ostatnio coś piłam, nie przywiązuję wagi do alkoholu
no i tym, że mój problem to nie jest bezpłodność

nikt tu nigdzie nie pisał, że Astray i jego żona starają się teraz o dziecko

ja się sprzeciwiłam ocenianiu jej "z góry" jako złej matki i niczemu więcej

oczywiste jest, że pijąca w ciąży kobieta wyrządza dziecku ogromną krzywdę, oczywiste jest, że nikt kto jest pijany nie powinien opiekować się dzieckiem, bo to ogromnie groźne

Tomoe - Pią 22 Paź, 2010 14:23

astray napisał/a:

A pomysleliscie, ze warto sie zastanowic nad przyczynami picia? A moze czesciowo tu jest pies pogrzebany? Np wiem, ze ONA jest nieszczesliwa miedzy innymi z tego powodu, ze ma problem z zajsciem w ciaze.
Tyle ze w obecnej sytuacji, ja na pewno nie bede staral sie o dziecko. Nie potrzebne mi sa dodatkowe problemy , a dziecku matka alkoholiczka.


Na szczęście autor wątku zachował jeszcze resztki zdrowego rozsądku.
Choć dał się zmanipulować alkoholiczce, która mu wmawia, że pije dlatego, że ma trudności z zajściem w ciążę.

Flandria - Pią 22 Paź, 2010 14:36

nie chodzi o to dlaczego pije
chodzi o to dlaczego nie potrafi znaleźć w sobie siły, żeby przestać pić

to oczywiście tylko moje, subiektywne, nieaawoskie, nieterapiowe podejście, które zakłada, że po drugiej stronie jest przede wszystkim wartościowy człowiek, a dopiero później alkoholik

mam taką wadę, że wierzę w ludzi

Tomoe - Pią 22 Paź, 2010 14:37

Miałaś ze mną nie rozmawiać.
Tomoe - Pią 22 Paź, 2010 14:47

Flandra napisał/a:

chodzi o to dlaczego nie potrafi znaleźć w sobie siły, żeby przestać pić


Znasz odpowiedź na pytanie, dlaczego większość alkoholików nie potrafi znaleźć w sobie siły, żeby przestać pić?
Znasz odpowiedź na pytanie, dlaczego ta kobieta nie potrafi znależć w sobie siły, żeby przestać pić?
Znasz lekarstwo na ten problem?
To wypisz receptę na to swoje lekarstwo.
Czekam.

emigrantka - Pią 22 Paź, 2010 15:13

Nie moze zajsc w ciaze ?? ciekawa jestem jak dlugo pije? ,bo czesto gesto bywa tak ,ze to wlasnie alkoholizm sprawia trudnosci w splodzeniu dzieciaka
znam dwie osoby ,ktore dopiero po rocznej abstynecji zaszly w ciaze
organizm wczesnie byl nazbyt obciazony ...

Flandria - Pią 22 Paź, 2010 15:16

tak naprawdę to nie chodzi mi o alkoholików tylko o mnie

potrzebna mi odpowiedz na pytanie "PO CO?" - szukam jej od ponad 3 lat i nie znajduję
utknęłam w bezsensie
mogę mieć wszystko, ale PO CO mi to ?
ale to co napisał Astray o swojej żonie .... dało mi do myślenia - jest dla mnie jak światełko w tunelu
malutkie, mgliste, ale może to TO ? :)

Jerzy Kołodziej, coach biznesu, powiedział kiedyś, że najważniejsze, kluczowe pytanie dla każdego człowieka brzmi "Gdzie jest Twoja nadzieja?". Ja nie potrafiłam na to pytanie sobie odpowiedzieć. Tak czytając to, co pisał Astray, pomyślałam sobie a może potrzebne mi pytanie pomocnicze typu: "Gdzie tę nadzieję utraciłam?"

Wiecie, że ludzie, którzy całkowicie stracili nadzieję umierają ? Pisał o tym chyba Antoni Kępiński, nie jestem pewna, ale podobno to prawda.

Halibut napisał/a:
„I choć więcej mam wątpliwości, niż pewności.
To ważne jest dla mnie by poszukiwać światła.
Bo nawet jak błądzę.
To droga staje się celem,
zmusza do wysiłku i daje poczucie sensu.”


uwielbiam Cię Hali ! :)

Tomoe napisał/a:
To wypisz receptę na to swoje lekarstwo.

NADZIEJA

astray - Pią 22 Paź, 2010 20:51

Flandra napisał/a:


chodziło mi tylko o to, że ta kobieta musi najpierw znaleźć POWÓD do tego, żeby chcieć normalnie funkcjonować.


wlasnie o to mi chodzilo

aazazello - Pią 22 Paź, 2010 21:01

Flandra napisał/a:
ja już tu kiedyś pisałam, że w dużej mierze czuję się jak alkoholiczka w takim rozumieniu w jakim sformułował to Meszuge


Flandro, Flandro . Zaprawdę powiadam ci: nie wiesz co piszesz i życzę ci aby tak pozostało.

Flandra napisał/a:
ja i żona Astraya różnimy się mniej więcej tym, że ja nie pamiętam kiedy ostatnio coś piłam, nie przywiązuję wagi do alkoholu
no i tym, że mój problem to nie jest bezpłodność



Mniej więcej, tylko tyle i aż tyle. Jeszcze raz przeczytaj, proszę, to co napisałem powyżej.

aazazello - Pią 22 Paź, 2010 21:09

[quote="Flandra"]nie chodzi o to dlaczego pije
chodzi o to dlaczego nie potrafi znaleźć w sobie siły, żeby przestać pić

Tomoe napisał/a:
Znasz odpowiedź na pytanie, dlaczego większość alkoholików nie potrafi znaleźć w sobie siły, żeby przestać pić?
Znasz odpowiedź na pytanie, dlaczego ta kobieta nie potrafi znależć w sobie siły, żeby przestać pić?


Tomoe:
Znasz lekarstwo na ten problem?

Flandra napisał/a:
NADZIEJA


I już, takie to proste.
Flandra napisał/a:
to oczywiście tylko moje, subiektywne, nieaawoskie, nieterapiowe podejście, które zakłada, że po drugiej stronie jest przede wszystkim wartościowy człowiek, a dopiero później alkoholik

mam taką wadę, że wierzę w ludzi


Ja również, ale selektywnie. Całe moje doświadczenie każe mi selektywnie wierzyć w czynnych alkoholików.

Klara - Pią 22 Paź, 2010 21:11

Astray!
Mój mąż często z rozbrajającą szczerością mawiał, że KAŻDY powód do picia jest dobry.
Tak też było.
Jeżeli jednak nie mógł znaleźć powodu, szybciutko wywoływał sprzeczkę pod byle jakim pretekstem (mogło być to dowolne słowo które akurat wypowiedziałam, albo jakieś odległe zdarzenie) i obrażony wychodził żeby się napić.
Gdy po czasie wykazywałam mu, jak się zachował, najczęściej przyznawał mi rację, po czym cytował to swoje powiedzenie i już.

W jakiejś lekturze dla współuzależnionych przeczytałam kiedyś, że próba dochodzenia przyczyn czyjegoś alkoholizmu jest podobna do chęci podrapania się tam, gdzie słońce nie dochodzi.

Flandria - Pią 22 Paź, 2010 21:34

aazazello napisał/a:
Tomoe napisał/a:

Znasz lekarstwo na ten problem?



Flandra napisał/a:
NADZIEJA


I już, takie to proste.


łatwo napisać, bo to jedno słowo
ale na tym kończy się cała prostota tegoż :/

Flandria - Pią 22 Paź, 2010 21:44

aazazello napisał/a:
Flandra napisał/a:
ja już tu kiedyś pisałam, że w dużej mierze czuję się jak alkoholiczka w takim rozumieniu w jakim sformułował to Meszuge


Flandro, Flandro . Zaprawdę powiadam ci: nie wiesz co piszesz i życzę ci aby tak pozostało.


oj widzę, że mnie już zaszufladkowałeś
jeśli Ci tak łatwiej - to sobie szufladkuj :)

Masakra - Pią 22 Paź, 2010 21:46

Ja, dla przykladu, wiem dosyc malo o wspoluzaleznieniu totez mnie prawie w tym dziale nie widac :D
po pierwsze- nie szkodzic :mgreen:

O alkoholizmie cos tam kiedys slyszalem wiec powiem, ze faktycznie nie wiem jaka matka bylaby w/w kobita bo jej nie znam. ale to dotyczy tylko jej trzezwej
Znajac w pewnym stopniu chorobe alkoholowa, dam sobie pewna czesc ciala pociac na talarki, ze osoba uzaleniona i czynnie pijaca absolutnie nie nadaje sie do opieki na czymkolwiek co zyje, nie mowiac juz o czlowieku. Byc moze przez 29 dni miesiaca bylaby wzorowa matka- ja tego nie neguje. 31 dnia siegnelaby po alkohol i w tym momencie traci kontrole i wszelka odpowiedzialnosc nawet za siebie sama... wiec co dopiero za kogos. Reszte, co podpowie wyobraznia komu... moze wypadek z udzialem dziecka (to moze byc moment), moze jakies zaniedbanie, moze maly pozar... To tylko kwestia czasu. :roll:
Jesli pije dosc czesto to doprowadziloby do calej gamy procesow patologii, o ktorych nie chce mi sie nawet rozpisywac- mysle, ze kazda myslaca osoba wie jakie rzeczy dzieja sie w rodzinach alkoholowych...

pterodaktyll - Pią 22 Paź, 2010 21:49

Przypomniała mi sie stara bajka.....
a właściwie anegdota........
"Jak ktoś mówi że masz ośle uszy, to daj mu w pysk. Jeśli ktoś drugi mówi to samo, to na wszelki wypadek przejrzyj się w lustrze, może rzeczywiście masz................."

Masakra - Pią 22 Paź, 2010 22:01

ja lubie braci Grimm ;)
Flandria - Pią 22 Paź, 2010 22:10

astray, na tym forum znalazłam link do jakiegoś warszawskiego ośrodka leczenia niepłodności, w którym są tez specjaliści od psychoterapii: http://www.nerwica.com/ps...o-c-t20087.html

na pewno takich ośrodków w całym kraju jest więcej
może będą mogli jakoś pomóc

pietruszka - Pią 22 Paź, 2010 23:07

Szukanie dla kogoś , za kogoś powodów, dla których miałby przestać pic jak dla mnie mocno trąca współuzależnieniem. I nadkontrolą.

Nadzieja jako lekarstwo na alkoholizm? Ależ ja podawałam., podsuwałam tysiące sposobów na tacy, żeby tylko On przestał pić.
Kiedy ja straciłam nadzieję, i byłam gotowa jemu ją również odebrać, coś mu się w tej łepetynie ruszyło i sam poszedł po pomoc dla siebie. A i tak to był cud, w większości przypadków to nie działa 8| Alkoholizm jest paskudną chorobą. Śmiertelną i nieuleczalną. [/b]

Jras4 - Pią 22 Paź, 2010 23:46

pietruszka napisał/a:
Śmiertelną i nieuleczalną. [/b]
tak twierdzimy tu na ziemi ale jest Ktoś nad nami ..

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group