To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Nie potrafię żyć swoim życiem.

bogna - Nie 20 Paź, 2013 20:45

Witajcie .Jestem na forum od kilku dni,do tej pory tylko czytałam ale wreszcie muszę coś napisać ,jestem żoną alkoholika od 25 lat,od dwóch lat uczęszczam na spotkania współuzależnionych i terapię indywidualną,od miesiąca jestem zła na siebie ponieważ nic z tego mi nie wychodzi . Nie potrafię żyć sama swoim życiem i w dalszym ciągu nie mogę pogodzić się z tym że mój mąż pije.Kocham go po mimo ciągłych złych rzeczy i przykrości jakie mi robi(mówi),ostatnio myślę o zgłoszeniu go na przymusowe leczenie.Proszę może ktoś mi podpowie czy to dobry pomysł. :beczy:
Klara - Nie 20 Paź, 2013 20:53

Witaj Bogno :)

Zaczęłaś coś robić, żeby się fizycznie oddzielić od męża?


P.S.
Wydzielę Twój post w oddzielny wątek.
Mogłabyś zaproponować tytuł?

olga - Nie 20 Paź, 2013 21:00

witaj :)

Moze zly pomysl to nie jest ale zadnej gwarancji nie daje. Ja zglosilam :bezradny: nasze malzenstwo juz nie istnieje

pannamigotka - Nie 20 Paź, 2013 21:02

bogna napisał/a:
ostatnio myślę o zgłoszeniu go na przymusowe leczenie

Cześć, a może założysz własny wątek?
Różne są tu opinie nt zgłaszania. Ja sama jestem raz za a raz przeciw, w zależności od sytuacji, bo przecież każdy ma inną.
Powiem jak u mnie było- kiedy nie miałam już żadnej nadziei, że się w końcu ogarnie, kiedy widziałam, że nie idzie do terapeuty, jak go prosiłam, że nie robi nic, jest coraz gorzej- wtedy zagroziłam, że go zgłoszę. Ale byłam już w stosownym miejscu dowiadywać się, miałam znajomego w komisji i już wtedy wiedziałam, ze to zrobię Powiedziałam mojego alkoholikowi, że ma tydzień (lub 2 nie pamiętam) na podjęcie terapii, jak mi nie pokaże papierka to go zgłoszę. Przestraszył się i poszedł. Jestem zadowolona z tej decyzji i uważam, że wtedy była to jedna z ostatnich desek ratunku. Ale musisz pamiętać, że to nie daje gwarancji sukcesu, nie będę się wdawać w szczegóły, zresztą wszystko jest opisane w moim wątku.
Np koleżanka zgłosiła męża i on wytrwał na terapii rok i po roku wrócił do chlania :( Inna koleżanka też zgłosiła, poszedł na leczenie zamknięte i też chleje :(
Najważniejsze, że ronisz coś dla siebie, no ale czy na pewno dla siebie czy jednak dla męża?
Ta grupa to Al-anon? Poczytaj w literaturze jak najwięcej o pierwszym stopniu. Jest idealny dla Ciebie.

Linka - Nie 20 Paź, 2013 21:10

bogna napisał/a:
ostatnio myślę o zgłoszeniu go na przymusowe leczenie

ja już byłego męża zgłosiłam, trafił na zamkniętą
zaczął pić zaraz po wyjściu i pije do dzisiaj,
ale miałam spokojnych kilka tygodni,
a on już wie gdzie szukać pomocy.

bogna - Nie 20 Paź, 2013 21:24

Dziekuję za wsparcie i,mój mąz miał już roczny okres nie picia ale ten czas dla mnie był wielkim piekłem,był zazdrosny ciągle mnie kontrolował a nawet rozpoczął naukę w tej samej szkole zaocznej wtedy gdy dowiedział się że ja tam chodzę,to było okropne .Wychodziłam z lekcji a on stał już pod drzwiami,wstydziłam się tego,Był też czas około pół roku jak nie pił i poszedł na terapię bo wyprowadziłam się z domu a on najeżdżał i prosił abym wróciła więc to był warunek.Przerwał terapię bo uznał że to głupoty. Najgorsze jest w tym wszystkim to że ja go nadal kocham i za to też jestem wściekła na siebie.Właśnie wtej chwili siedzę i myślę co się znim dzieje bo wyjechał samochodem i nie wraca a eż wiem że to prze ze mnie ponieważ wróciłam ze szkoły i około 16 i on już spał po piciu i żeby nie robić awantury pojechałam do kościoła i to go na pewno ku***ło bo wyszłam nic nie powiedziawszy.Ale wiem też że jak bym była w domu to też tak by mogło być. Domyślam się że on robi mi tym na złość,ale o tym dlaczego tak uważam to opowiem innym razem :beczy:
Linka - Nie 20 Paź, 2013 21:32

bogna napisał/a:
Właśnie wtej chwili siedzę i myślę co się znim dzieje bo wyjechał samochodem i nie wraca a eż wiem że to prze ze mnie ponieważ wróciłam ze szkoły i około 16 i on już spał po piciu i żeby nie robić awantury pojechałam do kościoła i to go na pewno ku***ło bo wyszłam nic nie powiedziawszy

Bogna, czy Ty widzisz co piszesz?
Ty masz prawo wyjść tam gdzie chcesz a juz na pewno do kościoła.
Jego zazdrość jest chora, a zachowania to przemoc.

Pojechał samochodem...jest pijany, a Ty zastanawiasz się czy jemu nic się nie stało, czy może kogoś zbić po drodze?

yuraa - Nie 20 Paź, 2013 21:32

cześć Bogna
bogna napisał/a:
wyjechał samochodem i nie wraca a eż wiem że to prze ze mnie

ale Ty zakrecona jesteś dookoła niego.
dwa lata terapii :shock:
bogna napisał/a:
ja go nadal kocham

akurat
kochasz wyobrażenie sprzed 20 lat
on juz nigdy taki nie będzie

olga - Nie 20 Paź, 2013 21:33

bogna napisał/a:
wiem że to prze ze mnie ponieważ

......kazdy powod do picia jest dobry a brak powodu tez jest powodem....on musi znalezc usprawiedliwienie dla siebie
chodzac tyle czasu na terapie jeszcze tego nie wiesz?

olga - Nie 20 Paź, 2013 21:34

yuraa napisał/a:
bogna napisał/a:
ja go nadal kocham

akurat

to nie milosc, to wspoluzaleznienie...

yuraa - Nie 20 Paź, 2013 21:35

bogna napisał/a:
od dwóch lat uczęszczam na spotkania współuzależnionych i terapię indywidualną

pozwala Ci ?

szika - Nie 20 Paź, 2013 21:38

witaj Bogna..
dwa lata terapii to bardzo dużo długo, ale jak Cie czytam mam wrażenie jak bys jeszcze nawet nie zaczęła... to moje wrażenie, nie odbierz tego przeciwko sobie... szkoda mi Ciebie...

bogna - Nie 20 Paź, 2013 22:00

Co do tytułu to nie mam pojęcia,ja jeszcze nie bardzo wiem jak tu wszystko działa,.I tak mój duży sukces że napisałam.
Masz rację ja zdaję sobie sprawę że to tak wygląda jakbym nie zaczęła jeszcze terapi ,ja się nie odbieram tego żle ale ja nie wiem co się ze mną dzieje.?
Tak, ja się bardziej boję oto żeby komuś nie zrobiła krzywdy albo sam żeby nie zrobił z siebie kaleki bo to ja musiała bym przy nim chodzić . ja wiem dokładnie że to także jest współuzależnienia ale jak ja go widzę tracę głowę.
Tak wogóle to ja mieszkania na wynajętym przez 1,5 roku a 2 miesiące temu wróciłam do naszego domu ponieważ wyprowadziłam się od niego i z własnego domu dlatego że psychicznie nie wytrzymałam ,trafiałam kilka razy na odział psychiatryczny i jestem po przeszczepie nerki od 8 lat.Te 1,5 roku to dla mnie był ciężki ale bardzo dobry czas.Chciałabym napisać wam o sobie jak najwięcej ale widzę że przez te nery wszystko kupy się nie trzyma.

olga - Nie 20 Paź, 2013 22:05

bogna napisał/a:
jak ja go widzę tracę głowę.

bogna napisał/a:
Chciałabym napisać wam o sobie jak najwięcej ale widzę że przez te nery wszystko kupy się nie trzyma.

:drapie:
manipulujesz sama soba.....
umierasz z niepokoju o niego...przykry to stan strasznie, znam go z autopsji ale wierz mi - uleczalny

Linka - Nie 20 Paź, 2013 22:06

bogna napisał/a:
Te 1,5 roku to dla mnie był ciężki ale bardzo dobry czas

myślę, że przede wszystkim spokojny, prawda?

ja bardzo przezywałam jak mąż zaczął pracować w delegacji..
a potem potrafiłam docenić tę ciszę i spokój, jaki był w domu bez niego.

Też mi sie kiedyś wydawało, że nie potrafię bez niego żyć,
że go kocham...wszystko prysło jak bańka mydlana w jednej tylko chwili.

szika - Nie 20 Paź, 2013 23:33

Bogna, a sorki, że zapytam, nie musisz oczywiście odpowiadać, a jak u Ciebie z alkoholem?
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 05:58

Witaj Bogna :) Jak ja zaczęłam chodzić na terapie i mi nie szło to pytalm siebie; czy ja chce wyzdrowieć? Potem zmieniłam swoje nastawienie z mogę coś zrobić póxniej na robię to teraz. Teraz sie leczę ze współuzależnienia , robie to dla siebie i mojej rodziny, z tyłu głowy miałam nadzieje na uratowanie kiedyś tam za kilka lat małżenstwa. Wszystko się udało oprócz tego ostatniego , mąż się zapił sam na własną odpowiedzialność bez dawania przeze mnie dla niego komforu picia.

druga sprawa; jak mąż leżał w szpitalu i miał niewydolność kążeniowo- oddechową przestraszyłam sie , że wróci do nas do domu i bedzie sparaliżowany albo coś innego i ja będę musiała sie nm opiekować. Podobna sytuacja była u mojej cioci. Miałam jeszcze wtedy do niego dużo żalu i poczucia krzywdy za wyczyny po pijaku i za to , że zniszczył mi i dzieciom życie byłam przerażona i wściekła , ze opieka nad nim spadnie na mnie. Jak pokazał czas to były tylko moje czarne scenariusze mąż za kilka dni zmarł, nie odzyskał przytomności.

szymon - Pon 21 Paź, 2013 06:14

bogna napisał/a:
Chciałabym napisać wam o sobie jak najwięcej ale widzę że przez te nery wszystko kupy się nie trzyma.


spokojnie :)
ja gratuluje odwagi, ze napisałaś o sobie na ogólnopolski forum
często tak właśnie zaczynamy, bo łatwiej, bo nikt nas niewidzi, bo jesteśmy anonimowi
ja tam wiem, ze jesteś normalną kobietą z marzeniami, potrzebami, radosciami i smutkami... tylko ten alkoholik :uoee:

sama napisałaś, ze był za***isty okres w Twoim życiu, jak mieszkałaś sama
napisałaś, zę byłaś dwa lata na terapi - napisze dziołcha, że nic a nic nie widać, że byłaś
nie weirz nigdy czynnemu alkoholikowi!
jedno jego słowo a Ty lecisz za nim jak ta (nie napisze tego, ale taka jest prawda)
jeden gest, a Ty jak wojsku salut :takjest:
na paluszkach czasami nie chodzisz wieczorami, zeby bo nie zbudzić ze snu, zeby się biedaczek wyspał dobrze?
większość kobiet myśli tak: to moje wina ze pije, jakbm zrobiła to czy tamto, to może by nie pił i siedzą w domach ujarane alkoholizmem gnajka, który ma głęboko w du*** to, co jego baba przeżywa

alkoholik to taki typ, ze pomimo pijackiego myślenia, bez jakiejkolwiek logiki, wymyśli wszystko, by zwalić winę za swoje postępowanie i picie na najbliżych, na rodzinę, na sytuacje w Polsce, na perdzącego koguta ganiającego kury po podwórku... wszyscy źli, tylko nie on
o sposobach na zorganizowanie alkoholu, na wymyślenie pretekstu, byliśmy/jesteśmy mistrzami
najważniejsze: to nie Twoja wina, że alkoholik pije - pije, bo jest uzależniony

zespół Otello - taka choroba, często występuje razem z alkholizmem, chorobliwa i bezpodstawna zazdrosć o partnera, moze kobiety koleżanki coś Ci podpowiedzą więcej

witam ciepło i pozdrawiam :)

pannamigotka - Pon 21 Paź, 2013 06:27

bogna napisał/a:
pojechałam do kościoła i to go na pewno ku***ło
bogna napisał/a:
nie wraca a eż wiem że to prze ze mnie
bogna napisał/a:
bogna napisał/a:
myślę co się znim dzieje bo wyjechał samochodem i nie wraca
bogna napisał/a:
nadal kocham i za to też jestem wściekła na siebie.
bogna napisał/a:
ale jak ja go widzę tracę głowę.

A teraz powiedz, co to za terapia... :tia:

leon - Pon 21 Paź, 2013 08:52

Czesc :>
Dora - Pon 21 Paź, 2013 09:44

Zgłoszenie kogoś na przymusowe leczenie to moim zdaniem taka zemsta małej dziewczynki, ja Ci pokażę, pożałujesz.. Będziesz zamkniety za to co zrobiłeś. W gruncie rzeczy dosyć żałosne zagranie ! Nikogo nie wyleczysz przymusem, żeby trzeźwieć trzeba tego naprawdę chcieć. A w ten sposób możesz dużo stracić, a nie ugrać. Ale jak juz podkreśliłam, to moje zdanie :)
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 10:20

Dora ja też zgłosiłam swego męża na leczenie przymusowe ale w celu żeby zaczął sie leczyc i żeby nadal byc pełna rodzina nie wchodziła w grę zemsta ale chęć pomocy wszystkimi mozliwymi wtedy dostępnymi mi środkami. Nie wiedziałam , ze najprościej jest zostawić go samemu sobie i zająć się swoim problemem , leczeniem swojej dysfunkcji.
Linka - Pon 21 Paź, 2013 11:44

Dora napisał/a:
Zgłoszenie kogoś na przymusowe leczenie to moim zdaniem taka zemsta małej dziewczynki,

w mnie nie było chęci zemsty a jedynie chęć ratowania człowieka.
Dora napisał/a:
Nikogo nie wyleczysz przymusem,

nie zaprzeczam, że skutecznosc takiego leczenia jest niska, ąle sama osobiście spotkałam
kilka osób , które w ten sposób rozpoczęły trzeźwienie.

olga - Pon 21 Paź, 2013 12:20

No to jeszcze ja dolacze do kolezanek :tak: wtedy jeszcze przez mysl mi nie przechodzilo zeby sie mscic, chcialam ratowac mojego meza i ojca moich dzieci, pragnelam z calego serca zeby przestal pic, zeby pracowal, zarabial, zebysmy spedzali razem czas tak jak to bylo wczesniej, zeby byl normalny, zebym mogla z nim rozmawiac jak z czlowiekiem, zeby byl mi oparciem. Chwycilam sie KRPA jak tonacy brzytwy, rozpaczalam, ze to tak dlugo musi trwac, staralam sie "zalatwic" odwyk poprzez znajomosci bo myslalam, ze jak juz tam pojdzie to go uzdrowia a ja odzyskam tego dawnego oddanego rodzinie, pracowitego, zapobiegliwego Zbyszka :glupek2:
Dora - Pon 21 Paź, 2013 13:28

I pomogło Olgo ? Ja nie znam żadnego alkoholika który kontynuował przymusowe leczenie, a wiele grup mitingowych odwiedziłam, i wielu opowieści wysłuchałam :bezradny:
olga - Pon 21 Paź, 2013 13:46

Dora napisał/a:
I pomogło Olgo ?

no nie :bezradny: ale tu o intencje chodzi, chcialam naprawde jak najlepiej, i o moje sumienie, przyszedl czas, ze stwierdzilam, ze zrobilam wszystko co tylko mozliwe zeby mu pomoc (tak jak te pomoc wtedy rozumialam)

Estera - Pon 21 Paź, 2013 13:52

witaj bogna,
u mnie było tak: pił, sprawdzał mnie, kontrolował, oskarżał, obiecywał poprawę, udawał, że coś robi ze swoim uzależnieniem, podejrzewał mnie o romanse, nie pił, ale też nie trzeźwiał, oskarżał, wyznawał miłość, podsłuchiwał mnie, śledził, krzyczał, miał swoją wizję tego kim jestem (czyt. ku**ą), ale chciał dla mnie dobrze, bo mnie kochał, kajał się, a chwilę potem wyzywał itd. itp. długo by pisać. specjalnie w takim chaosie to napisałam, bo tak wyglądało moje życie. a ja? tak bardzo go "kochałam", że sama zaczynałam wierzyć w te wszystkie brednie, które wygadywał. jeszcze chwila i zrobiłby ze mnie kompletną wariatkę swoimi manipulacjami :? wiele razy myślałam: koniec, nie dam się tak traktować, ale potem on przychodził taki biedny, nieszczęśliwy, pijany mimo że wcale nie chciał, ale w pracy było nieprzyjemnie, albo światła na rogu się za szybko zmieniły albo sznurówki się splątały no i traciłam głowę :roll:
na szczęście dotarło do mnie, że nawet w mini-ułamku on nie przejmuje się tak mną jak ja nim, ma mnie gdzieś, a do tego wszystkiego moje tracenie głowy, to nic innego jak zakodowane w głowie zadanie bycia "pi****oną siostrą miłosierdzia" :szok: a w żołnierskim skrócie: MUSIAŁAM zacząć myśleć o sobie i zmianie myślenia, bo wylądowałam w szpitalu m.in. z jego powodu.

życzę Ci, żebyś otworzyła oczy i umysł na świat, pomogła sobie i znalazła spokój. trochę to trwa, wymaga sporo wysiłku, ale warto. mi się udało.

p.s. nie wysyłałam go na żadne leczenie. nie czułam, że mam prawo decydować za niego.

Dora - Pon 21 Paź, 2013 13:55

Musicie mi wybaczyć, ale mnie ten temat osobiście dotyka, nie wiem czemu... Może dlatego że jestem alkoholiczką i myśl o jakimkolwiek ubezwłasnowolnieniu mnie, nawet w imię miłości i troski napawa mnie obrzydzeniem ! Na pewno nie przyniosłobyto spodziewanego rezultatu w moim przypadku, podejrzewam że po odsiedzeniu terapii, odpłaciłabym pięknym za nadobne, oraz zerwała wszelkie kontakty z "taką" rodziną. I nikt by mi nie wmówił że to dla mojego dobra :nerwus: Postarajcie się wejść w położenie alkoholika, zrozumieć go.. Ja też rozumiem że są alkoholicy agresywni, wtedy należy sie bronić, ale od tego jest policja i sądy, a od takiego co przeszkadza bo leży i śmierdzi należy się po prostu odciąć, zostawić go samemu sobie, tak chce żyć więc niech tak żyje - jego wybór do cholery !!!
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 14:00

Dora ja napisałm tylko o swojej motywacji nic do ciebie nie mam. Na mojego tez nie podziałało po 16 dniach wyszedł narąbany i jeszcze więcej chlal i robił awantury ale wtedy priorytem było mieć zawsze pod ręką telefon i na policję potem dostał wyrok za znęcanie z czego połowę odsiedział i ja dopiero na terapii po ustawieniech zrozumiałm nadzieje , że ma nas w du***, że nie ma nadziei , że po po moich iluzjach a jeszcze coś mnie trzymało i była nadzieja do konca nawet jak był nieprzytomny.
Linka - Pon 21 Paź, 2013 15:08

Dora napisał/a:
a od takiego co przeszkadza bo leży i śmierdzi należy się po prostu odciąć

to powiedz co zrobić jak leży i śmierdzi w e wspólnym pokoju,
bo drugi zajmuja dzieci...przynajmniej one nie wysłuchują jego krzyków przez sen a smród czuć niestety w całym domu

Dora - Pon 21 Paź, 2013 15:11

Wyeksmitować ?
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 15:12

A ja się nie da bo wlaściciel?
Dora - Pon 21 Paź, 2013 15:15

To niestety, ale w swoim domu wolno mu śmierdzieć, więc jeśli przeszkadza to trzeba się samemu eksmitować :bezradny:
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 15:16

A sprawiedliwośc poszła do nieba i zabrała ze sobą drabinę
Linka - Pon 21 Paź, 2013 15:17

Dora napisał/a:
To niestety, ale w swoim domu wolno mu śmierdzieć, więc jeśli przeszkadza to trzeba się samemu eksmitować :bezradny:

to jest nasz wspólny dom i naszych dzieci, nikt mi lokalu zastępczego nie da ani nie mam za co wynająć, to jest wieś,
nie rozumiem też dlaczego mam dzieciom odbierać dom

Dora - Pon 21 Paź, 2013 15:22

Proponuję za każdym razem jak przyjdzie pijany - baranka ościanę i wzywać policję, a potem szybko na obdukcję i do sądu. Moment go zamkną :blee: Żona mojego znajomego alkoholika tak zrobiła, szybko dostał nakaz eksmisji z własnego domu. A to wyjątkowo spokojny człowiek był, napił sie i kładł, nawet nie dyskutował :zalamka:
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 15:24

Tak a ja musiałm nie raz ucieczka przez okno się ratować i co wtedy? Jakos taki spokojny był a po pijaku to nagle mógł z bykiem za rogi się brać. 8|
Linka - Pon 21 Paź, 2013 15:26

Dora napisał/a:
Proponuję za każdym razem jak przyjdzie pijany - baranka ościanę i wzywać policję, a potem szybko na obdukcję i do sądu
nie zniżę się do kłamstwa
Dora napisał/a:
A to wyjątkowo spokojny człowiek był, napił sie i kładł, nawet nie dyskutował :zalamka:

ex jest taki sam, może chcesz z nim zamieszkać ? :p

Dora - Pon 21 Paź, 2013 15:32

Dokładał się do utrzymania ? Zreszta ta dyskusja nie ma sensu, przecież mimo tego że pil, też musiał się gdzieś podziać, więc gdzie miał pójść jak nie do swojego domu ? Współuzależniona nigdy nie zrozumie alkoholika, nie pojmie co to jest obsesja picia, i zawsze będzie twierdziła ze "gdyby chciał, to by nie pił" ! Szkoda naszej szarpaniny słownej tutaj i moich nerwów. Pas, niech każdy zostanie ze swoją racją...
Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 15:35

ja na swojego znalazlam sposób bał sie policji dostał od parę razy bo skoczył chyba z siekierką do nich i wyniósł się do garażu do domu nie wchodził bo bał sie , że nie wytrzyma , zacznie burde a ja zadzwonie na policje .
szika - Pon 21 Paź, 2013 15:57

perełka napisał/a:
A ja się nie da bo wlaściciel?


nie jestem pewna czy się nie da, ostatnio tak na luzie rozmawiałam z policjantem przy innej okazji i jakieś moje zdziwko było gdy mi powiedział, że można dostac eksmisję z własnościowego gdy notorycznie zakłóca się porządek publiczny czy jakoś tak... perełka dopytywałas u prawnika?

Dziubas - Pon 21 Paź, 2013 16:04

Dora napisał/a:
Postarajcie się wejść w położenie alkoholika, zrozumieć go..

a postaraj się może Dora wbić w tych dziewczyn buty, co?
I jeszcze jedno...Alkoholik czasem się otrząsa z amoku picia,najczęściej nie dzieje się to samoczynnie,lecz pod wpływem jakiegoś impulsu (u mnie była to "eksmisja" z domu+jeszcze parę czynników), zwanego w kręgach AA dnem.
Więc dla czego nie miałaby jakaś małżonka podwyższyć dna swojemu mężowi,w celu ratowania go?

Dora - Pon 21 Paź, 2013 16:23

A jeśli się nie otrząsnie, i własciwie za co karać człowieka nieagresywnego, spokojnego, którego jedyną winą było zapadnięcie na nieuleczalną chorobę zwaną alkoholizmem ?
staaw - Pon 21 Paź, 2013 16:24

Dora napisał/a:
A jeśli się nie otrząsnie, i własciwie za co karać człowieka nieagresywnego, spokojnego, którego jedyną winą było zapadnięcie na nieuleczalną chorobę zwaną alkoholizmem ?

Dla przykładu?

Dziubas - Pon 21 Paź, 2013 16:25

Dora napisał/a:
karać
? To nie kryminał, ale leczenie!!
Dora - Pon 21 Paź, 2013 16:28

Jedno i to samo Dziubas ! Jeśli ktos sam nie chce to jest to przymus bezpośredni i zamknięcie, ech... !
olga - Pon 21 Paź, 2013 16:29

Dora napisał/a:
oraz zerwała wszelkie kontakty z "taką" rodziną.

ojjj ciężka sprawa była ze zrywaniem tych więzów, wołami nie można go było wypchnąć z mieszkania :beba: uparcie nas kochał i chciał z nami być
Cytat:
nikt by mi nie wmówił że to dla mojego dobra

rzeczywiście nie dał sobie tego wmówić ale co się nie robi dla własnej wygody, sam się zgłosił jeszcze przed terminem przymusowego leczenia, odbębnił osiem tygodni, wrócił z zeszytem pełnym notatek i ustami pełnymi frazesów na temat trzeźwienia i poszedł wesoło pić zadowolony, że obowiązek spełnił dobrze
Dora napisał/a:
a od takiego co przeszkadza bo leży i śmierdzi należy się po prostu odciąć, zostawić go samemu sobie, tak chce żyć więc niech tak żyje - jego wybór do cholery !!!

a gdzie obowiązek wobec rodziny, wobec dzieci? zrobił i na tym jego rola ma sie skończyć....toż to nie buhaj rozpłodowy tylko człowiek, mówisz, że on ma wybór - a jaki wybór ma jego żona - matka dzieciom? to było oczywiście moje myślenie z okresu najsilniejszego wspóluzależnienia, teraz wiem - głową muru nie przebijesz, szkoda czasu i zdrowia

Linka - Pon 21 Paź, 2013 16:29

wyprowadzenie się od alko, nie zawsze jest rozwiązaniem..
kilometr ode mnie mieszka taki właśnie ******...nie wiem jak go określić
sam w dużym domu ,
żona po ostatnim pobiciu uciekła z dziećmi do matki, śpią na materacach w jednym pokoju
a ten jeszcze nachodzi , wydzwania, zanim dojedzie policja sporo nerwów natruje,
aha sprawę w sądzie żonie założył , że do rachunków się nie dokłada,
adwokata wynajął a na dzieci grosza nie daje.

Ps.robimy offtopa w wątku nowej userki, może do mojego wątku to przenieść :mysli:

Dziubas - Pon 21 Paź, 2013 16:31

Dora napisał/a:
Jedno i to samo Dziubas
nie :mgreen:
Dora - Pon 21 Paź, 2013 16:33

Nie robimy off topa, myślę że załozycielka wątku ma możliwośc spojrzeć w szerszy sposób na sprawę przez tę naszą pisaninę :tak:
olga - Pon 21 Paź, 2013 16:38

Dora ja nie wiem czemu tak emocjonalnie do tego podchodzisz? Przecież wszystkie dziewczyny piszą, że chciały jego dobra, dobra rodziny i dzieci. Przymusowe leczenie z reguły się nie sprawdza ale zdarzają się wyjątki. Dlaczego nie użyć przymusu jeśli może to przynieść pozytywny skutek? Moja koleżanka wiele lat temu "wsadziła" za takie kratki swojego ojca. Ten mścił na nią przez cały okres pobytu w tym więzieniu. Wyszedł i nie zaczął pić. Jest trzeźwy coś około dziesięciu lat. Jak ze strzelbą po pijanemu za nią biegał (myśliwy) tak teraz szanują się i nie raz jej dziękował.
Linka - Pon 21 Paź, 2013 16:46

Dora napisał/a:
i własciwie za co karać człowieka nieagresywnego, spokojnego,


ten cichy i spokojny człowiek
niedawno zapomniał o patelni pozostawionej na gazie i spalił pochłaniacz
a spał tak mocno po alkoholu, że zapomniał, że ma małą córeczkę pod opieką,
a ja przez okno w kotłowni do domu wchodziłam.
Dora napisał/a:
Jeśli ktos sam nie chce to jest to przymus bezpośredni i zamknięcie, ech... !

A czy ja chciałam sama w środku zimy z dziećmi zostać?
jak wstawałam było 15*C najpierw trzeba było w piecu napalić
potem szybko do pracy, czasem jeszcze przez zaspy się przekopać..

staaw - Pon 21 Paź, 2013 16:47

olga napisał/a:
Przecież wszystkie dziewczyny piszą, że chciały jego dobra, dobra rodziny i dzieci.

No...
Moja mama tak pragnęła mojego dobra że dopiero pięć lat po śmierci jej wybaczyłem...

Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 16:51

szika napisał/a:
perełka napisał/a:
A ja się nie da bo wlaściciel?


nie jestem pewna czy się nie da, ostatnio tak na luzie rozmawiałam z policjantem przy innej okazji i jakieś moje zdziwko było gdy mi powiedział, że można dostac eksmisję z własnościowego gdy notorycznie zakłóca się porządek publiczny czy jakoś tak... perełka dopytywałas u prawnika?


Szika jestes tu od niedawna i pernie nie wiesz, że mojego alko nie wśród żywych. Na twoje pytanie odpowiedź brzmi tak dopytywałm od tego zaczęłam moją drogę do przerwania przemocy i ratowania siebie i rodziny. Może teraz jest inaczej ale jego był dom na tamten czas i mógł do sprzedać razem z rodzina mało tego wydzierżawił ziemię razem z nami.

Dora - Pon 21 Paź, 2013 16:51

A kto zostawia małą córeczkę z alkoholikiem ?! A po za tym nic nie poradzę ze mam taki stosunek do tej sprawy, niesamowicie irytuje mnie i już ! Brzydzę się wszelaką przemocą, a dla mnie przymusowe leczenie jest zamachem na prawo do wolności i decydowania o sobie pijącego. Wolałabym mieszkac pod mostem niż pójść na przymusowe leczenie ! I to jest moje ostatnie zdanie w tym temacie, a ja słów na wiatr nie rzucam....
szika - Pon 21 Paź, 2013 16:51

Dora napisał/a:
za co karać człowieka nieagresywnego, spokojnego, którego jedyną winą było zapadnięcie na nieuleczalną chorobę zwaną alkoholizmem ?

za chorobę nie, ale za to co robi pod wpływem owszem tak... jestem za tym, zeby kobietom alkoholiczkom odbierać prawa rodzicielskie, sorry ale co to za matka, która zieje dziecku w nos... nawet jesli jest najspokojniejsza na świecie... pomijam aspekt finansowy, alkohol kosztuje, juz samo to wymaga wyciągnięcia konsekwencji... nie istnieje coś takiego jak spokojny alkoholik, alkoholizm zawsze niesie przykre konsekwencje dla uzaleznionego i jego otoczenia...

a nasza Bogna to nie wiem czy się jeszcze pokaże :( trochę trudne pytania zostały Jej zadane...

Linka - Pon 21 Paź, 2013 16:54

Dora napisał/a:
A kto zostawia małą córeczkę z alkoholikiem ?!

masz rację, to on powinien pracować a nie ja,
ja powinnam być z dzieckiem

Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 16:56

Myślę, że Bogna wróci jak ją przycisną wątpliowości, bezradność...
olga - Pon 21 Paź, 2013 17:05

staaw napisał/a:

olga napisał/a:
Przecież wszystkie dziewczyny piszą, że chciały jego dobra, dobra rodziny i dzieci.

No...

Staśku coś o buhaju rozpłodowym też pisałam...... pewnie, że każdy człowiek decyduje o sobie ale z zwalniać się obowiązków ojcowskich to nie fair wobec dzieci

OSSA - Pon 21 Paź, 2013 18:00

Linka napisał/a:
to jest nasz wspólny dom i naszych dzieci, nikt mi lokalu zastępczego nie da ani nie mam za co wynająć, to jest wieś,
nie rozumiem też dlaczego mam dzieciom odbierać dom


Linka poruszyłaś ważna kwestie, brak pieniędzy i perspektyw na lepsze życie powoduje, że tkwimy w tym g*** po szyję i tylko pilnujemy by się nie utopić. Nie oceniam Ciebie, to raczej refleksja nad moim własnym życiem , u mnie akurat zmieniło się na lepsze nie kierowałam na przymusowe leczenie, przestałam truć o terapii i nie pilnuje czy chodzi na AA. Zajęłam się własnym życiem, pozwoliłam mu ponosić wszystkie konsekwencje jego decyzji i od roku mam trzeźwego partnera obok siebie. Fakt mi było łatwiej, mam dorosłe dzieci i każdy ma prawo do swojego życia, a że mimo wszystko chcemy być razem to już zupełnie inna sprawa.

szika - Pon 21 Paź, 2013 18:41

perełka napisał/a:
Szika jestes tu od niedawna i pernie nie wiesz, że mojego alko nie wśród żywych

perełka sorry, dopero teraz jak napisałaś to skojarzyłam z Twojego wątku...

Maciejka - Pon 21 Paź, 2013 18:44

Nic się nie stało szika :buziak: :buzki:
bogna - Pon 21 Paź, 2013 19:23

hej wróciłam,nawet nie pomyślałam o tym żeby nie wrócić. alkoholu ja nie nadużywałam nigdy a od kiedy choruje nie pije żadnego alkoholu ponieważ biorę leki. wątpliwości i beznadziejność zawsze były ja nie umiem ich się pozbyć,to są moi towarzysze życia. co do zgłoszenia mojego męza na leczenie to nie zemsta i żaden kaprys,mamy kredyt do spłacenia a ja sama nie dam rady spłacać ponieważ jestem na rencie,oczywiście dorabiam jako niania ale to nie wiele a poza tym to jest facet 47 lat wiec jeszcze mógłby porządnie pożyć tym bardziej że syn niedawno się ożenił i zostaliśmy sami no i może w niedługim czasie doczekamy się wnuków. a tak naprawdę to musiałabym opisać swoje życie chyba od początku abyście mogli minie zrozumieć.
olga - Pon 21 Paź, 2013 19:29

pisz :okok: to pomaga
szika - Pon 21 Paź, 2013 19:47

pisz... po kawałku, tyle ile możesz... przeciez nigdzie sie nie spieszy... mi pisanie bardzo pomogło...
Duszek - Pon 21 Paź, 2013 20:13

Dora napisał/a:
Postarajcie się wejść w położenie alkoholika, zrozumieć go..

Wcześniej wielokrotnie próbowałam, ale niestety :bezradny:
A czy Ty kiedyś próbowałaś zrozumieć sytuację drugiej strony...czy widziałaś strach, lęk, rozpacz a przede wszystkim bezradność w oczach dzieci, czy wiesz co znaczy brak środków do życia, czy wiesz co się czuje jak chce się uciec i nie ma dokąd a dodatkowo jest się jeszcze odpowiedzialnym za swoje dzieci...
Wybacz, ale wydawało mi się, że ojciec mojego dziecka nigdy jej nie zrobił krzywdy, przecież jak przychodził to tylko spał, to nic (?) że nie przychodziły do niej koleżanki, to nic (?), że czasem musiałyśmy stać pod drzwiami godzinę, bo zamknął drzwi od środka. Tylko skąd ta nienawiść i wstyd...
Myślę, że oba położenia są beznadziejne i nie ma prostych rozwiązań.

Duszek - Pon 21 Paź, 2013 20:14

bogna, a tak w ogóle to witaj, bo zapomniałam się wcześniej przywitać. :)
bogna - Pon 21 Paź, 2013 20:14

to od początku,mój mąz był pierwszym i jak do tej poru jedynym facetem jakiego miałam,zaszłam z nim w ciąży jak miałam niecałe 15 lat on 22 i urodziłam syna,kochałam go i kocham nadal( chociaż jak mieszkałam sama przez 1,5 roku myślałam że uwolniłam się od tej chorej miłości,a jednak koleżanki z terapii współuzależnionych powtarzały mi że z tego co i jak mówiłam to go nadal kocham a ja się bardzo złościłam na nich).jak skończyłam 16 lat pobraliśmy się chociaż on mnie wtedy o to nie poprosił tylko jego mama powiedziała to za niego "bo co ludzie powiedzą" ale ja bardzo tego chciałam i to był mój błąd.on już wtedy dużo popijał z kolegami bo jak to na wsi ale ja myślałam że jak będziemy razem to będzie inaczej zresztą wtedy ja nie miałam żadnego pojęcia o alkoholiżmie ponieważ u mnie w rodzinnym domu tego nie było,alkohol był tylko od święta. sory że zanudzam,narazie to tyle.postaram się pisać dalej mój życiorys ale pomalutku.
bogna - Wto 22 Paź, 2013 19:51

coś mi się wydaje że nie potrzebnie zaczynałam od początku
Maciejka - Wto 22 Paź, 2013 19:53

Bogna nie pękaj pisz to pomaga wywalisz z siebie będzie lżej. :pocieszacz: :buziak:
zołza - Wto 22 Paź, 2013 19:53

bogna napisał/a:
coś mi się wydaje że nie potrzebnie zaczynałam od początku


Potrzebnie :okok: Nikt nie ma zamiaru Cie tu oceniać. ;)

Klara - Wto 22 Paź, 2013 19:57

Wszystko jest dobrze Bogna.
To co piszesz, to przecież samo życie :pocieszacz:
Endriu jest nieokrzesany i nie wie, kiedy ugryźć się w klawiaturę zanim coś napisze, ale zaczniemy tu nad nim pracować, to się poprawi ;)

bogna - Wto 22 Paź, 2013 20:18

jednak i tak uważam że resztę zostawię dla siebie. niestety Endriu ma rację ale to już przepadło ,stało się
olga - Wto 22 Paź, 2013 20:21

Endriu powinien w lep dostac :nerwus:
Klara - Wto 22 Paź, 2013 20:29

olga napisał/a:
lep

W co? :shock:

Cytat:
jednak i tak uważam że resztę zostawię dla siebie

Część w której teraz piszesz jest widoczna nawet dla niezalogowanych, więc jeśli masz jakieś sprawy, o których wolałabyś nie informować zbyt wielu osób, to rzeczywiście pisz tylko to, co możesz.

pietruszka - Wto 22 Paź, 2013 23:49

bogna napisał/a:
sory że zanudzam,narazie to tyle.postaram się pisać dalej mój życiorys ale pomalutku.

Nie zanudzasz, pisz Bogna, pisz. Czasem warto wyrzucić z siebie to co boli.

olga - Śro 23 Paź, 2013 05:04

Klara napisał/a:
W co? :shock:


ahaaa :mysli: w leb bo lby czyli w glowe :smieje:
to przez ten brak polskich literek tak mi sie we lbie kielbasi :smieje:

bogna - Śro 23 Paź, 2013 22:17

dzięki ,a gdzie mam pisać aby nie czytali niezalogowani. ja jeszcze nie za bardzo orientuję się na tym forum.
a co do pytania o terapię to terapia jest jak najlepsza tylko ze mną jest coś nie w porządku i ja to dobrze wiem,nawet często wstydzę się tego sama przed sobą,jestem na siebie zła!!! :bezradny:

pannamigotka - Czw 24 Paź, 2013 07:53

Nie bądź dla siebie taka surowa.
Może czas poznać siebie i w efekcie... polubić? Tak się żyje dużo łatwiej i przyjemniej.

Klara - Czw 24 Paź, 2013 08:16

bogna napisał/a:
a gdzie mam pisać aby nie czytali niezalogowani.

Jeśli bardzo chcesz się schować, możesz pisać tu: http://www.komudzwonia.pl/viewforum.php?f=48
Tyle, że w tym dziale jest dużo nie zawsze poważnych tematów.
Jeśli pozostaniesz na naszym forum, będziesz mogła starać się o przyjęcie do grupy Pamiętnikarzy. Tu jest regulamin:
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=81

Jeśli jednak mam być szczera, to pisząc w internecie, zawsze trzeba brać pod uwagę to, że trafi się osoba, która nie przemyśli swoich reakcji i palnie komentarz, który zaboli.
Jeśli to weźmiesz pod uwagę i będziesz brała dla siebie tylko to, co dla Ciebie dobre, wówczas możesz pisać wszędzie - tu również, a jakieś osobiste szczegóły o których nie chcesz informować, możesz pozostawić dla siebie.
Nie przejmuj się wszystkim tak mocno i pisz Bogna!
Wyrzuć tu swoje kłopoty i problemy, a samo napisanie o nich powinno być pomocne :buziak:

Maciejka - Czw 24 Paź, 2013 08:21

Klara napisał/a:
która nie przemyśli swoich reakcji i palnie komentarz, który zaboli.


To ty Klara oczekujesz , że każdy będzie brał pod uwage twoje samopoczucie żeby przypadkiem nie zabolało? Nawet jesli zaboli to jest sygnał, ż ejest coś w tym miejscu do zrobienia a z drugiej strony to nikt nie sziedzi w czyjejś głowie i nie wie co kogo może zabolec.

olga - Czw 24 Paź, 2013 08:24

Bogna, daj spokoj :beba: powiedz sama czy o dziecku, ktore sie kocha mozna powiedziec, ze pojawilo sie zbyt wczesnie, wstydzic sie tego, szczegolnie teraz po latach? Co by Twoje dziecko powiedzialo gdyby sie o tym dowiedzialo? Olej durne uwagi bo jeszcze nie raz mozesz sie z tym spotkac a naprawde warto pisac bo raz, ze wyrzucisz z siebie to co boli, dwa - dostaniesz mnostwo cennych, dotyczacych Twojej sytuacji, informacji, trzy - dostaniesz wsparcie a niekiedy kopa w d*** jak bedzie potrzeba, cztery - nie bedziesz sama, zawsze bedziesz miala do kogo klawiature otworzyc. To naprawde pomaga :okok:
Maciejka - Czw 24 Paź, 2013 08:40

Wiem jak Olga napisała post to skojarzyłam o kim mowa nie umiem czytac w myślach i nie wiem co ktoś ma na myśli lub jakie ma intencje :oops:
bogna - Pią 25 Paź, 2013 21:02

kocham swojego syna najbardziej na świecie,niestety los był dla mnie okrutny i mam go jednego jedynego!!! jest to jedyna sytuacja w moim życiu której nie żałuje.
pannamigotka - Pią 25 Paź, 2013 21:21

bogna napisał/a:
jest to jedyna sytuacja w moim życiu której nie żałuje

żałowałam tylu rzeczy, decyzji, ale nigdy tej o urodzeniu córki :) Wiek nie ma tu nic do rzeczy :)

bogna - Sob 09 Lis, 2013 19:34

Witam wszystkich,sory że nie odzywałam się tak długo ale coś nie miałam ochoty ani pisać ani gadać :zmeczony: -dla mnie to strasznie dziwne ,to nie w moim stylu.chyba coś ze mną nie tak ale szczerze to już za wami zatęskniłam.Nawet ostatnio na terapii nie miałam natchnienia gadać. W domu w miarę spokój nie wiem czym to jest spowodowane ale zapala mi się kontrolka.Nie to że nie popija mój mąż ale jest spokój,może zadziałało to że zapowiedziałam zgłoszenie go na przymusowe leczenia? (ale to moja ,pewnie głupia teoria).A tak naprawdę to za krótko jeszcze żeby mieć jakąś nadzieję (u mnie gdzieś zagubiona po drodze) POZDRAWIAM
Klara - Sob 09 Lis, 2013 19:54

bogna napisał/a:
może zadziałało to że zapowiedziałam zgłoszenie go na przymusowe leczenia?

Napisz, ale tak szczerze - zgłosisz go, gdy znowu zacznie pić?

bogna - Sob 09 Lis, 2013 23:07

tak,zgłoszę go, to już postanowiłam,nawet zadzwoniłam już do gminy gdzie dowiedziałam się jak przebiega procedura. chociaż jak powiedziałam mu że go zgłoszę to wyrażnie i donośnie odpowiedział mi że to jego życie a mi nic do tego. zakomunikowałam też to synowi żeby nie był zdziwiony
pterodaktyll - Sob 09 Lis, 2013 23:09

bogna napisał/a:
jak powiedziałam mu że go zgłoszę to wyrażnie i donośnie odpowiedział mi że to jego życie a mi nic do tego.

I co gorsza miał rację..............

milutka - Sob 09 Lis, 2013 23:21

pterodaktyll napisał/a:

bogna napisał/a:
jak powiedziałam mu że go zgłoszę to wyrażnie i donośnie odpowiedział mi że to jego życie a mi nic do tego.

I co gorsza miał rację..............
_________________
:shock: ...no ale zgłosić może tak dla ..... :rotfl:
pannamigotka - Nie 10 Lis, 2013 00:01

bogna napisał/a:
tak,zgłoszę go

No teraz nie masz innego wyjścia :evil2"
Powodzenia :)

bogna - Nie 10 Lis, 2013 21:13

...tak wiem że ma rację, ale uważam że to ja go muszę oglądać i wąchać jego smrody,i oczywiście wymówek i wyzwisk po jego upojeniu jakby nie była mieszkamy pod jednym dachem :zalamka: . powiedziałam mu że w takim razie jest jeszcze jedno wyjście...a mianowicie wyprowadzka jego z naszego domu. starczy znoszenie tych wszystkich rzeczy a nawet jeszcze gorszych!!! :zmeczony:
pannamigotka - Nie 10 Lis, 2013 21:34

bogna napisał/a:
starczy znoszenie tych wszystkich rzeczy a nawet jeszcze gorszych!!!

Podejrzewam... :mama:

Klara - Nie 10 Lis, 2013 21:54

bogna napisał/a:
powiedziałam mu że w takim razie jest jeszcze jedno wyjście...a mianowicie wyprowadzka jego z naszego domu.

Pierwszy raz mu to powiedziałaś, Bogna?

bogna - Nie 10 Lis, 2013 22:06

Myślę że wiele z nas MAMKOWAŁO...Tak,właśnie pierwszy i mam nadzieję że ostatni. chociaż przyznam się szczerze że czasami zastanawiam się czy aby uda mi się wytrwać w postanowieniu, nigdy nawet nie zadzwoniłam po policję...chociaż powinnam była...ale wstyd ludzi było!!! dopiero niedawno to zrozumiałam :prosi: trzymajcie kciuki za mnie
Żeglarz - Nie 10 Lis, 2013 22:13

:kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:
bogna - Nie 10 Lis, 2013 22:29

DZIĘKI!!! :D :D :D
Klara - Pon 11 Lis, 2013 09:58

bogna napisał/a:
trzymajcie kciuki za mnie

Masz jak w banku: Za Twoją konsekwencję :kciuki:

Maciejka - Pon 11 Lis, 2013 13:10

:kciuki: :kciuki:
olga - Pon 11 Lis, 2013 13:11

a ja se popatrze co z tego bedzie 23r
bogna - Pon 11 Lis, 2013 21:02

Wielkie dzięki.a Ty Olga popatrz,popatrz sobie nie mam nic przeciwko ,czy Ty zawsze robiłaś dobrze?Nie znam twojej historii.ja już pisałam że mam nadzieję(chociaż pierwszy raz ją mam)że wytrwam w swoim postanowieniu.Chyba zawsze bałam się podjąć jakiejkolwiek decyzji w swoim życiu,jestem raczej sobą mało stanowczą ,nigdy nie wiedziałam czy dobrze postępuję.strasznie mi było i czasami jest jeszcze ciężko z tym żyć.Jeszcze do dawna najlepszym wyjściem dla mnie było popełnić samobójstwo,od niedawno powiedziałam sobie że nie dam takie satysfakcji mojemu PANU!!!
to nie tak że się tłumaczę ale cieszę się że jednak coś niecoś zmieniło się w moim myśleniu :radocha:

olga - Pon 11 Lis, 2013 21:31

bogna napisał/a:
a Ty Olga popatrz,popatrz sobie nie mam nic przeciwko ,czy Ty zawsze robiłaś dobrze?

Tjaaaaa :nie: straszylam, zglaszalam na przymusowe leczenie, wycofywalam, wyganialam z domu, przyjmowalam z powrotem az wreszcie zaskoczylo ale ile ja sie z tym wszystkim umeczylam.......gdyby kazda wspoluzalezniona mogla skorzystac z doswiadczenia kolezanek i uszczędzić sobie swojego dna byloby wspaniale ale niestety wszystko trzeba przezyc na wlsnej skorze zeby moc chciec cos zmienic :bezradny:

milutka - Wto 12 Lis, 2013 08:51

bogna napisał/a:
już pisałam że mam nadzieję(chociaż pierwszy raz ją mam)że wytrwam w swoim postanowieniu.Chyba zawsze bałam się podjąć jakiejkolwiek decyzji w swoim życiu,jestem raczej sobą mało stanowczą ,nigdy nie wiedziałam czy dobrze postępuję.strasznie mi było i czasami jest jeszcze ciężko z tym żyć.Jeszcze do dawna najlepszym wyjściem dla mnie było popełnić samobójstwo,od niedawno powiedziałam sobie że nie dam takie satysfakcji mojemu PANU!!!
to nie tak że się tłumaczę ale cieszę się że jednak coś niecoś zmieniło się w moim myśleniu
Długo się zastanawiałam czy odezwać się w Twoim wątku czy nie ..na ile pomogę na ile zaszkodzę -nie wiem ...Kochana ja również bałam się podjąć jaką kolwiek decyzję jeśli chodzi o mojego alko ...jak sobie przypomnę początki tutaj na forum,weszłam wtedy z całkiem innym problemem a przy okazji zaczęłam dostawać inne informacje ,zaczęło do mnie docierać ,że to co robię ,co się dzieje to nic innego jak znęcanie psychiczne ,manipulacje nade mną biedną współuzależnioną ...te pojęcia dopiero teraz wiem jakie mają znaczenie ,wtedy to były tylko słowa pisane .Dostałam wtedy dużo ,dużo rad jak mam postępować z moim alko ...oj ileż było we mnie radości jak mu się postawiłam ,rzucałam słowa na wiatr ,straszyłam ileż razy mu obiecałam,że się wyprowadzę -ba nawet to zrobiłam ale po jakimś czasie wróciłam ,on się na jakiś tydzien-dwa zmieniał a ja szczęśliwa ,że jednak ta moja "pseudo konsekwencja "coś daje ...dziś się z tego śmieję jak postępowałam ale wiem ,że to był początek zmiany swojego życia ,,na kilku sparzeniach się sama doszłam do wniosku ,że bez konsekwencji w tym co mówiłam nic nie zdziałam ....straszyłam ,że go zgłoszę na leczenie ,że jak będzie robił awantury wezwę policję ,że zgłosze go o znęcanie psychiczne i tylko straszyłam ,,,aż któregoś dnia kiedy mi powiedział ,że mam do domu nie wracać bez rachunku za wydane pieniądze na paliwo -było to 50zł to mam do domu nie wracać bo siekiera wisi na płocie :( ...wtedy miałam już dość ...wezwałam policję zabrali go pijanego ,na drugi dzien zgłosiłam na policji o znęcaniu psychicznym i oni skierowali sprawę do sądu ,oraz zgłosiłam go na leczenie ...jak zaczęły mu powiadomienia pocztą o tym przychodzić dopiero wtedy zaczęła się gehenna :roll:
Różnie bywało ,poprzez wyzwiska po pijaku ,potem płacz i prośby bym wycofała ,później przestał dawać pieniądze na życie myśląc ,że jak nie będę miała za co żyć wrócę w jego łaski ,ile razy usłyszałam od niego niemiłe słowa ,ile razy próbował manipulować mną ,ile razy sytuacje były na ostrzy noża :( długo mogłabym opisywać ..aż w koncu doszłam do tego ,że wygoniłam go na piętro ,ma to również w wyroku sądowym ,że nie może zbliżać się do mnie i do dzieci pod wpływem alkoholu a po trzeźwemu za moją zgodą ..wiele mnie te wszystkie decyzje kosztowały ,bardzo wiele ..jednak po jego ostatnim leczeniu tej konsekwencji mi zabrakło ,uwierzyłam ,że skoro był na leczeniu nie będzie już pił ,że do niego coś dotarło ,że teraz to już będzie lepiej ,,i rzeczywiście nie pił jakiś ..miesiąc chyba bo popijał po kryjomu a ja biedna Basia chciałam wierzyć ,że nie pije i broniłam się przed prawdą aż zaczął przychodzić do domu pijany ,zaczęło się wszystko od nowa ,tak więc konsekwentnie od nowa wyrzuciłam wszystkie rzeczy na dół i powiedziałam ,że taka była umowa ,skoro zaczął pić wybrał alkohol nie rodzinę ...oddzieliłam go znowu od nas ale nie dla tego bo tego chciałam ale dla tego ,że już teraz wiem ,że tak trzeba .Obecnie przebywa kolejny raz na leczeniu przymusowym i dziękuję Bogu ,że go wzięli bo mimo ,że był oddzielnie robił wszystko bym nie zapomniała o jego istnieniu ,używał po pijaku tak grzecznych ale jakżesz dobitnych słów ,że czasem nie miałam siły wyjść z domu ,musiałam się wypłakać ,ogarnąc i dopiero iść ..Uwierz mi kochana ,że gdybym tylko miała możliwośc wyprowadziłabym się już dawno ,psychicznie jestem na to gotowa jednak fizycznie jest to póki co nie realne .Podejmuję decyzje które mnie wiele kosztują ,na początku były to decyzje takie by on nie pił ,teraz takie by nie pozwolić się krzywdzić ..tylko to na dzien dzisiejszy mnie wszystko przerosło ale poniekąd poprzez moje błędne decyzje których nie brakowało dziś jestem o ten
' jeden szczebelek mądrzejsza " ...ale wiem ,że konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja może pomóc ,nie rzucanie słów bez znaczenia ,nie straszenie bo to tylko "pokarm"dla alkoholika ,taka używka na której może wykanczać nas długie lata ...Powiem Ci jeszcze jedno ,decyzje które zaczęłam podejmować były dla mnie wyzwaniem ,nie byłam pewna czy dobrze robie ,przeciwstawiłam się nie tylko jemu ale również przerwałam stereotyp w rodzinie ,że alkoholik może się zmieni ,może zacznie myśleć ,że trzeba się modlić by tak się stało ..ja przestałam czekać na cud i tym samym straciłam połowę rodziny ,bliscy odwrócili się ode mnie ,uważając ,że to ja zła jestem ,że przecież nie on pierwszy nie ostatni ,szukałam u nich akceptacji której nie dostałam ale to tylko dla tego ,że decyzje które podejmowałam były dla mnie trudne i nie byłam ich pewna .Długa przede mną droga by osiągnąć spokój taki wewnętrzny spokój ale nie poddają się ....ale nie na złość jemu tak i dla jego satysfakcji tak jak Ty to napisałąś i dlatego to zacytowałam ale tym razem już dla siebie :) Bogna życzę Ci kochana takich refleksji do jakich ja dochodzę ,pewnie dla innych to pikuś ale dla mnie dużo ;) wiem ,że kiedyś dojdziesz do tego bo z czynnym alkoholikiem niestety tak będzie ale jedyne co Ci mogę poradzić byś skróciła sobie cierpień nie oglądaj się za siebie ,na boki ,zacznij konsekwentnie podejmować decyzję i jak tylko poczujesz ,że masz watpliwości napisz tutaj o nich ...po kilku takich "kopniakach "ruszysz dalej a zobaczysz ,że WARTO było się męczyć . :buziak: Aha ,,,i jak cię złapie jakiś dołek popłacz sobie -to też w jakiś sposób pomaga -nic na siłę ;) a decyzję kiedy będziesz miała zejść z tego świata zostaw TEMU NA GÓRZE -niech tak trudne decyzje on podejmuje ty masz wiele swoich innych ;) :pocieszacz: pozdrawiam :buzki:

Dora - Wto 12 Lis, 2013 15:54

milutka napisał/a:
Obecnie przebywa kolejny raz na leczeniu przymusowym i dziękuję Bogu ,że go wzięli bo mimo ,że był oddzielnie robił wszystko bym nie zapomniała o jego istnieniu ,używał po pijaku tak grzecznych ale jakżesz dobitnych słów
Właśnie, grzecznie, acz dobitnie protestował przeciwko zmienianiu go ! Ciekawa jestem ile razy można "leczyć" przymusowo ?
Maciejka - Wto 12 Lis, 2013 16:00

Dora do skutku alko lub koalko zalezy , które szybciej spasuje :mgreen:
bogna - Wto 12 Lis, 2013 17:22

zdenerwowałam się bo napisałam taaaaaaaki długi post i gdzieś mi zginął :beczy:
Klara - Wto 12 Lis, 2013 17:30

Nie denerwuj się Bogna! :pocieszacz:
Przeczytaj to: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=858 i następnym razem będziesz wiedziała, jak odzyskać tekst :)

bogna - Wto 12 Lis, 2013 18:08

dzięki dzięki dzięki
dzięki wielkie Milutka - bardziej się przydała.
uważam że trzeba próbować wszystkiego,napewno wtedy gdy musimy być skazane na mieszkanie z nimi pod jednym dachem,tak jak ja :bezradny:

Klara - Wto 12 Lis, 2013 18:40

bogna napisał/a:
trzeba próbować wszystkiego

Nie próbować, lecz podjąć decyzję i REALIZOWAĆ! :tak:
Alkoholik wyłapie i wykorzysta każde zawahanie i każdą niekonsekwencję.

Dora - Wto 12 Lis, 2013 21:29

A przymus leczenia, to taka mała zemsta. Niestety nieskuteczna. Każdego można podać i niech się biedny tłumaczy... Odwleka tylko podjęcie decyzji o rozstaniu. A wzmaga poczucie zemsty i odwetu !
Klara - Wto 12 Lis, 2013 21:34

Dora napisał/a:
A przymus leczenia, to taka mała zemsta.

Oj, Dora!
Zauważ, że rzadko się zdarza, żeby któraś z nas wchodziła do wątku obcego alkoholika i obwiniała go o swoje problemy.
Masz kłopot, napisz o tym w dziale "Alkoholizm", a nie wylewaj swoich frustracji na Bogu ducha winną dziewczynę.
Robisz to zresztą nie po raz pierwszy, więc proszę, żebyś się powstrzymała od takich uwag.

Dora - Wto 12 Lis, 2013 21:37

Nie powstrzymam się, gdyż tak jako alkoholiczka myślę !
Klara - Wto 12 Lis, 2013 21:38

Wolisz mieć zablokowaną możliwość pisania w tym dziale?
Dora - Wto 12 Lis, 2013 21:44

A proszę bardzo, działaj Klaro :luzik:
Klara - Wto 12 Lis, 2013 21:46

Porozmawiam o tym z Pietruszką, bo Ona tu ma decydujący głos i z Wiedźmą, która ma moc blokowania.
:idzie:

Dora - Wto 12 Lis, 2013 21:51

Ja i tak nic już nie piszę na forum, chyba ż cos mnie bardzo zbulwersuje, wtedy się odzywam. Jak widzę niepotrzebnie. Ogólnie widzę ze przeszkadzam więc powinnam zniknąć z forum, nie zabierać głosu, co też uczynię.....
Dziubas - Wto 12 Lis, 2013 21:55

Dora napisał/a:
Ja i tak nic już nie piszę na forum, chyba ż cos mnie bardzo zbulwersuje,

A cóż jest w tym takiego bulwersującego w tym wątku,że tak Cię poruszyło?
To, że, być może, uratują kogoś od śmierci?

Dora - Wto 12 Lis, 2013 22:03

Dziubas napisał/a:
To, że, być może, uratują kogoś od śmierci?
tylko kogo ?
pietruszka - Wto 12 Lis, 2013 22:07

Dziubas napisał/a:
A cóż jest w tym takiego bulwersującego w tym wątku,że tak Cię poruszyło?

Widzę Doro, że bardzo osobiście podchodzisz (nie raz pierwszy) do kwestii tzw. pseudo-przymusowego leczenia, dotyczącego zupełnie Ci obcej osoby, na dodatek przemocowca. Rozumiem, że masz jakieś osobiste powody by utożsamiać się z osobą, którą (zgodnie z obowiązującym prawem) sąd skierował na leczenie. Rozumiem, że uważasz, że żona alkoholika mści się w ten sposób na alkoholiku? Moim zdaniem widzisz bardzo przez własny ekran, ekran swojego życia i swoich doświadczeń, nie dopuszczając innego spojrzenia na problem. Zapytam się wprost: czy Ciebie Doro zgłoszono na tzw. przymusowe leczenie?

Janioł - Śro 13 Lis, 2013 05:08

Dora napisał/a:
tylko kogo ?
kogokolwiek , alkoholika bo być może się opamięta , pieszego którego nie przejedzie alkoholik bo jest na leczeniu , żonę alkoholika bo jej nie zabije , alkoholika bo być może nie zabije go współuzależniona żona w beznadziei i bezsilności wobec jego nałogu , możliwości jest wiele
olga - Śro 13 Lis, 2013 06:19

Dora napisał/a:
A przymus leczenia, to taka mała zemsta. Niestety nieskuteczna.

Czasami, rzadko to sie zdarza, jednak skuteczna.

Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 06:51

ja na przymusowe leczenie skierowałam męża po to żeby uratować jego, małżenstwo, gospodarstwo rolne czyli miejsce pracy i żeby rodzina była pełna o zemście nie było mowy ani takiego myślenia nawet.
milutka - Śro 13 Lis, 2013 08:53

Perełko powiem Ci jak to było u mnie .Ja na leczenie zgłosiłam go wówczas wtedy gdy zobaczyłam ,że to o czym się dowiedziałam tutaj to prawda ,to ,że choroba u alkoholika postępuje i ,że będzie coraz gorzej ,że te chwilowe przerwy w piciu będą coraz krótsze a agresja narastać .Miałam sporo wątpliwości jak zareagują bliscy ,sąsiedzi a przede wszystkim bałam się jego ale poszłam za ciosem bo wiedziałam ,że jest to jedyne wyjście .Nie było w tym ani cienia chęci zemsty ani zrobienia na złość .Ale przyznam szczerze ,że jak pierwszy raz poszedł na leczenie nie myślałam o jego zdrowieniu ,o tym ,że to coś pomorze ,cieszyłam się spokojem w domu ,było mi ciężko ale miałam spokój ,Gdy go odwiedziłam tam zobaczyłam ,że się angażuje w tą terapię ,że jego myślenie powoli się zmienia i na chwilkę uwierzyłam ,że może to coś da ,że nie będzie pił .Teraz jest na tym przymusowym leczeniu które i tak musiałby odbyć czy by pił czy nie ,odwoływał się oczywiście do sądu by zmienili mu na leczenie w poradni odwykowej bo leczenie stacjonarne już odbył ale nie nie przychylili się do jego prośby .Teraz już go nie odwiedzam ,nie robie sobie nadziei tylko wzięłam się wreszcie za siebie ,,,wiem ,że zgłoszenie go na leczenie było moją mądrą decyzją a co inni o tym sadzą i czy uważają ,że to jemu na złość mnie nie interesuje ,to nie inni przebywają z nim pod jednym dachem ,nie inni nie śpią po nocach i w takich sytuacjach to nie inni cierpią -oni udają ,że nie widzą wtedy bo tak im wygodniej a ja z dziećmi cierpiałam .Dziś z pełną świadomością mogę powiedzieć ,że jesli mu się coś stanie to przynajmniej będę mogła spojrzeć innym w oczy bo ja zrobiłam wszystko co mogłam by mu pomóc a na złość to robiłam sobie martwiąc się innymi nie sobą i dziećmi .Perełko damy radę kochana :buzki: :buziak:
endriu - Śro 13 Lis, 2013 08:56

perełka, uratowałaś go?
Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 09:21

Basieńko po ostatniej moje krytyce twojego postu miałąm obawy czy odzywac się w twoim temacie , ze odbierzesz to jako atak na siebie chociaż tak nie jest. Moge od czasu do czasu coś skrobnac u ciebie? :prosi:

Endriu nie utatowałam go ale intencje nie były agresywne ale chciaąłm zeby się leczyl , żyl i cieszył się jak rosną dzieci i chciałam byc z nim do starości. Uratowałąm z at o siebie , swoją rodzine , niepelną to niepełną ale dałysmy sobie radę. Uważam , że gdybym wtedy nie poszukała pomocy , nie postąpiła w tamten sposób to kto wie gdzie bym dzisiaj była czy w ogóle bym uszła z zyciem.

Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 09:49

W nawiazaniu do pytania Andrzeja jest jeszcze jeden aspekt o którym wszyscy wiedzą a nikt nie mówi chociaż Basia do tego nawiazała. Chodzi o zamknięcie ust ludziom , którzy nie rozumieją w jaki sposób pomóc sobie i być może alkoholikowi. Mam na myśli najbliższa rodzine i dobre rady w stylu wszyscy piją co to z achłop jak nie wypije, jak chłop baby nie bije to jej wątrobą gnije. Na pogrzebie jego rodzinka zaatakawała mnie , ze doprowadziłam do jego smierci na to ja krótko i na temat wlanęłam ; Ja przynajmniej coś robiłam a wy ręcę pozakładali pod litery i czekali aż umrze więcej nikt nie odwazył sie mnie zaczepiac , nie odzywali się do mnie ale i nie atakowali. Zrobiłam wszystko co było możliwe żeby ratowac jego życie i swoją rodzine ale na górze ktoś tam zdecydował inaczej a ja doceniłam tzw, ' błogosławioną winę' czyli chorobe alkoholową męża i wykorzystałam szansę żeby przyjrzeć sie swojej dysfunkcji i swoim zaburzeniom ., problemom i zabrac sie za naprawe swojego życia , za leczenie swojej duszy , samej siebie to jest to podziękowanie jakie dostałąm od męża pośmiertnie i od losu odnalazłam siebie , nowe , lepsze, piękniejsz, spokojne zycie i wspaniała osobę jaką jestem .
milutka - Śro 13 Lis, 2013 10:43

perełka napisał/a:
Basieńko po ostatniej moje krytyce twojego postu miałąm obawy czy odzywac się w twoim temacie , ze odbierzesz to jako atak na siebie chociaż tak nie jest. Moge od czasu do czasu coś skrobnac u ciebie?
nie Perełko ,nie pisz ,najlepiej schowaj się do szafy i udawaj ,że mnie nie znasz :szok: :buzki: Pewnie ,że nie zawsze jestem w stanie dobrze zrozumieć co kto do mnie napisał a tym bardziej w ostatnim czasie kiedy moje emocje są chwiejne ale właśnie po to do mnie piszesz bym ja mogła powiedzieć jak to jest u mnie ,jak ja to rozumuję a w między czasie mam okazję wejrzeć w głąb siebie bo może rzeczywiście jest coś nie tak ze mną ,z moim postępowaniem ?...to podobno nazywa się dyskusja i wyrażanie swoich poglądów ;) A ,że czasem się z nimi nie zgadzam to nic innego jak mój pogląd ,moje zdanie ...niby jestem osobą otwartą i rozgadaną ale uwierz mi ,że z trudem przychodzi mi rozmowa na poważne tematy z innymi ...do tej pory zakładałam maski i udawałam ,że wszystko jest ok a taka rozmowa jest łatwiejsza .Pisz kochana i niczego się nie bój :buzki:
Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 12:44

Jeszcze mam trochę do powiedzenia co do przymusowego leczenia;
We współuzaleznieniu jak i uzaleznieniu jest czasem tak dochodzi się do punktu , że tonący brzytwy się chwyta nawet jeśli jeśli się nią pokaleczy to ja złapie w nadziei , ze mimo okaleczeń jednak sie uratuje . Podobnie myśli osoba współuzależniona mówię oczywiście o sobie w pewnym momencie życia doszłam do punktu gdzie nic już nie działalo i postanowiłam spróbowac każdego sposobu o jakim usłysze żeby tylko to przerwac . O takim leczeniu dowiedziałam sie od trzeżwiejacego alkoholika , który byl po różnych terapiach , kursach, warsztatach PRO.



Słyszałam gdzieś zdanie że trzeźwiejacy alkoholik chcąc dokuczyć swojej żonie , która nie miałą problemu bo to on przeciez ma cos ze sobą zrobic powiedział; Współuzależnienie to cięzka choroba . Owszem jest to ciężkie zaburzenie ale nie jest ono chorobą.

Bogna już ide z twojego tematu :buzki:

endriu - Śro 13 Lis, 2013 15:45

wydawało mi się że, współuzależniona ma siebie leczyć a nie alkoholika, owszem zgłosić można go do leczenia czy sądu, ale nic poza tym...
Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 15:53

Andrzej a ja gdzies napisałam , ze robiłam co poza zgłoszeniem go na leczenie i gdzie to napisałam , ze robiłam , leczyłam swego alkoholika?
bogna - Śro 13 Lis, 2013 18:58

nie musisz uciekać Perełko,pisz to przy okazji ja poczytam i dowiem się czegoś więcej
co do wcześniejszych postów Dory, nie zgadzam się z jej zdaniem,ale ma prawo mieć swoje zdanie tylko dlaczego aż tak ją to porusza.? :nerwus:

Maciejka - Śro 13 Lis, 2013 19:00

Zazwyczaj co nas dotyka to nas dotyczy ale za Dorę nie moge mowic jedynie za siebie. :bezradny:
bogna - Śro 13 Lis, 2013 19:12

oczywiście że porusza,bo to moje życie z alko i moja decyzja co z tym zrobię
Maciejka - Czw 14 Lis, 2013 08:53

Taka mi refleksja się pojawiła;
Jak alko pije to to rzutuje na rodzinę a jeszcze jak jest na cyku agresywny to najważniejszą sprawą jest przerwac przemoc . Wiadomo , że alko nie piej bo chce ale dlatego, że jest to przymus , ze inaczej nie może i zajęcie się swoim życiem dla osoby współ jest sprawą drugorzędna i na pierwszy lan wychodzi przerwac piekło i zaczyna się od tłumaczenia, stawiania sprawy na ostrzu norza, szantażu a jak to nie działa to np; napisaniem do GKRPA o interwencje , potem oni kierują sprawę do sądu jak rozmowa nie działa, potem z kolei jak nie działą sądowe zobowiazanie do leczenia to idą dalsze kroki czyli np; odcięcie się od czynnego alko np; poprzez rozdzielnosc majątkową , separację jeśli nadal jest afresja alko się odgrywa to częśc osob decyduje się na zgłoszenie przestępstwa co czasem skutkuje sprawą o znęcanie i wyrokiem . Tak było w moim przypadku i po koleji realizowałam te kroki przy wsparciu chłopców z AA i kuratorki z Sadu Rodzinnego chociaż ja nigdy nie miałam kuratora na karku.

szika - Czw 14 Lis, 2013 13:41

Janioł napisał/a:
Dora napisał/a:
tylko kogo ?
kogokolwiek

na mojej terapii paru mężczyzn z tzw przymusu utrzymało abstynencję, niestety ani jedna kobieta z nakazu sądu nie uratowała sie, dzieci poszły do rodzin zastępczych albo do domu dziecka :(

bogna - Czw 14 Lis, 2013 22:00

jedno co dobrego do tej pory zrobiłam to rozdzielność majątkową fsdf43t
a może istnieje iskierka nadziei :mysli:

Klara - Czw 14 Lis, 2013 22:01

bogna napisał/a:
a może istnieje iskierka nadziei :mysli:

Na co? :shock:

bogna - Pią 15 Lis, 2013 22:48

że nie przechleje -też, ale też na...sama już nie wiem na co
chociaż nadzieja matką głupich a każda matka swoje dzieci kocha,więc?
chyba coś ze mną nie tak? :(

Klara - Sob 16 Lis, 2013 07:35

bogna napisał/a:
nadzieja matką głupich

Bogna, pamiętasz ile to już lat żyjesz tą nadzieją? :(
Nie czas wreszcie wyskoczyć z tego grona?

olga - Sob 16 Lis, 2013 07:59

masz nadzieje, ze go postraszysz ta rozdzielnoscia? z moich doswiadczen wynika, ze plonne Twoje nadzieje
Maciejka - Sob 16 Lis, 2013 09:40

Ja do końca miałąm nadzieje , ze maz zacznie się leczyć i stworzymy razem fajna rodzinę poprawioną . Za tą nadzieją było oczekiwanie takie jak napisałam wyżej i lęk przed rozpoczęciem życia na włąsny rachunek czyli lęk przed dorosłością , samodzielnością.
Klara - Sob 16 Lis, 2013 16:02

perełka napisał/a:
Ja do końca miałąm nadzieje

Problem polega na tym, że alkoholik w lot wyczuwa każdą niepewność i gdy partnerka tylko grozi, albo tylko chce, żeby on się zmienił, to najczęściej z takich starań nic nie wynika.
On się może także nie zmienić nawet wtedy gdy zostanie sam, ale to już nie jest problem żony, bo ona po prostu postanowiła się z nim fizycznie i emocjonalnie rozstać.

bogna - Sob 16 Lis, 2013 16:44

ja już mam rozdzielność od roku
mój alko nie zmienił się nawet wtedy jak się wyprowadziłam na 18 miesięcy,ja myslę że nawet było mu lepiej
mam wrażenie że obawia się tego zgłoszenia na przymusowe a szczególnie teraz gdy planuje zmianę pracy
pogubiłam się w tym życiu i muuuuuszę czekać na koniec :beczy:

Klara - Sob 16 Lis, 2013 16:53

bogna napisał/a:
pogubiłam się w tym życiu i muuuuuszę czekać na koniec :beczy:

...na koniec zagubienia? :roll:

bogna - Sob 23 Lis, 2013 18:52

zrobiłam to-zadzwoniłam po policję,ale jadą już około 2 godzin :beczy: :szok:
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 18:54

dzwoń jeszcze raz! nie wiem gdzie mieszkasz, ale to przesada, śmiało dzwoń, pytaj dlaczego jeszcze ich nie ma
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:00

dzwoniłam ale oni mają jak zwykle wytłumaczenie :szok: boje się
szika - Sob 23 Lis, 2013 19:01

a co on wyprawia? :(
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:02

przyjadą czy nie przyjadą, czego się boisz?
BARBARA - Sob 23 Lis, 2013 19:05

Zadzwoń i powiedz że stoisz na dworze bo boisz się wejść do domu
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:08

boję się bo zrobiłam to pierwszy raz,mam wyrzuty sumienia
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:10

No to nie masz powodu się bać przecież, jakie wyrzuty sumienia? Że czułaś się zagrożona i wezwałaś stosowne służby, które zresztą nie przyjechały jeszcze?
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:10

nie wiem czy dobrze zrobiłam bo się uspokoił chyba się wystraszył
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:12

bardzo dobrze zrobiłaś, a jak policja przyjedzie to zrelacjonuj im co się działo dokładnie. Zadbaj o to żeby zrobili notatkę służbową. A mąż miał się zastanowić co wyprawia że żona aż policję wzywa, więc wszystko działa tak jak powinno.
szika - Sob 23 Lis, 2013 19:13

najwazniesze że sie odwazylaś... uwierz mi - to dla Twojego i jego dobra... wiem co mówie jestem alko...
BARBARA - Sob 23 Lis, 2013 19:13

A nie boisz sie że jak odwołasz to znowu zacznie, jak przyjadą to zapytają co się działo a ty im opowiesz jak się zachowywał, oni zdecydują co dalej.
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:15

tak naprawdę to słownie dał mi popalić a to mnie bardzo boli,zresztą mam dosyć tych wekendowych pić jego i kłótni ,co tydzień mu darowałam ale przebrał miarkę
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:16

przemoc emocjonalna to wciąż przemoc... nie wycofuj się bo dopiero tym możesz sobie zrobić krzywdę na przyszłość
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:17

dzięki za wsparcie ,mam nadzieję że to coś pomoże ,tylko póżniej te jego docinki i szyderstwa
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:19

najpewniej się zamknie, nie będzie pyskował. uspokój się Bogna i bądź z siebie dumna! Zadbałaś o swoje poczucie bezpieczeństwa, tylko Ty jeszcze tak zakręcona jesteś że nie wiesz że masz prawo czuć ulgę i pewność siebie.
szika - Sob 23 Lis, 2013 19:19

od siebie Ci powiem - ja czasami upijałam się na agresywnie, okrutnie wyzywałam męża, dzieci... :( żałuję ze ktos wczesniej nie wezwał policji na mnie, może bym uratowała pare lat mojego zycia... ale nigdy nikt nie zareagował więc hulaj dusza, czułam sie bezkarna :(
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:20

będę się tego trzymała bo to ja wyjdę na idiotkę,tylko że nadal ich nie ma,dzwoniłam 1raz o 17.06
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:22

dzwoń znowu, nie poddawaj się bo i policjanci potrafią się ociągać, zawalcz, żeby potraktowali Cię poważnie
szika - Sob 23 Lis, 2013 19:22

daleko jest posterunek?
BARBARA - Sob 23 Lis, 2013 19:22

A co im powiedziałaś bo do mnie to dojeżdżali bardzo szybko, dziwne że w 2 godziny nie dojechali
bogna - Sob 23 Lis, 2013 19:37

właśnie byli, na razie dostał pouczenie i ja też co mogę dalej robić ,ale słyszę znowu odgrażanie się
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 19:41

To albo Ty mu zamknij twarz argumentem, albo dzwoń natychmiast po nich z powrotem, są niedaleko :)
bogna - Sob 23 Lis, 2013 20:08

wyzwał mnie za to co zrobiłam i poszedł dalej pić,zabrałam mu klucze od domu ale najgorsze to jest to że syna poinformowałam o ty i on też przez telefon zrobił to samo i jeszcze powiedział coś bardzo przykrego "że nie jestem jego matką"BOLI :beczy:
bogna - Sob 23 Lis, 2013 20:08

jednak chyba zrobiłam żle :beczy:
smokooka - Sob 23 Lis, 2013 20:10

nie chcesz odczuć korzyści z tego, że zadbałaś o swój spokój. Syn Cię obroni przed mężem? Przed gadaniem? Obrażaniem?

Spodziewałaś się że syn będzie dumny?

Maciejka - Sob 23 Lis, 2013 20:10

Zrobilaś dobrze a jak przyjdzie nawalony i będzie robił burde to dzwoń na policje i niech go zabieraja a syn ...przykro mi. :pocieszacz: :buziak:
BARBARA - Sob 23 Lis, 2013 20:20

bogna napisał/a:
jednak chyba zrobiłam żle

To są twoje słowa czy syna ? On tak myśli czy ty, może zaproś go do was niech z nim pomieszka i zobaczy jak on się zachowuje :pocieszacz:

bogna - Sob 23 Lis, 2013 20:34

powiedziałam mu żeby zabrał ojca do siebie ale wiem też że albo będą razem pić albo TATUś będzie grzeczny przy synu,według niego to ja żle robię całe życie, a dziś to on rozmawiał z ojcem przez telefon i stwierdził że ojciec nie był pijany to ja wymyślam ,tylko to ja muszę wysłuchiwać. zresztą i tak mnie oskarżają i tak ,jak bym nie zrobiła to będzie żle.
zabrałam mu klucze od domu a że były tam też od samochodu to też są u mnie

smokooka - Sob 23 Lis, 2013 20:39

Bogna skoro nie możesz na syna liczyć to po co z nim rozmawiałaś o policji? Wiedziałaś że Cię skrytykuje i zagra Ci na emocjach, mogłaś się tego spodziewać... Zrobiłaś to żeby nie cieszyć się spokojem po wyjściu męża - to taka nałogowa chęć ulegania złemu nastrojowi, a jak nie ma powodu to coś się zawsze wymyśli.
Wg. mnie dziś masz swoje bardzo ważne święto - odzyskałaś możliwość zapewnienia sobie bezpieczeństwa, a Ty kochana siedzisz, boisz się, bolą Cię słowa syna i męża..

BARBARA - Sob 23 Lis, 2013 20:39

To nie masz nic do stracenia a do zyskania spokój i własne zdrowie :pocieszacz:
bogna - Sob 23 Lis, 2013 20:47

macie rację ,ale ja nigdy nie mówiłam co się dzieje w domu nikomu a synowi także jak się wyprowadził i to mnie obwiniali o wszystko jak się wyprowadziłam z domu więc teraz postanowiłam go informować co się dzieje ja wcześniej zawsze tylko obiecywałam oni mysleli że mnie nie stać na to,tylko że się pomylili,
z resztą zawsze była moja wina więc tak naprawdę nic nowego ale to BOLI

Klara - Sob 23 Lis, 2013 21:50

Bogna, może się zdarzyć, że dziś znów będziesz musiała wzywać policję.
Jeśli przyjadą, to ZAŻĄDAJ żeby zrobili notatkę z interwencji, oraz ZAŻĄDAJ założenia Niebieskiej Karty.
Jeśli będą się ociągać, ZAŻĄDAJ podania numerów służbowych i JUTRO idź na posterunek i złóż skargę do ich komendanta.
Skarga powinna być w dwóch egzemplarzach. ZAŻĄDAJ pieczątki z datą na tym, który zatrzymasz DLA SIEBIE.

W wolnej chwili tu: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026 poczytaj o przemocy.

bogna - Nie 24 Lis, 2013 21:09

Klaro na szczęście jak wyszedł po interwencji tak nie wiem o której wrócił ponieważ byłam w szkole ,jak wróciłam o 15.30 to już spał oczywiście pijany w trzy d...y i oczywiście zasikany,nadal śpi a jutro z tego co usłyszałam to rano jedzie w trasę.
jak była policja to na pewno spisali notatkę a o to żeby założyli mu kartę prosiłam ale oni na razie pouczyli go i stwierdzili że nie jest taki pijany i że następnym razem będzie gorzej jak przyjadą do niego.
dzięki za wsparcie

smokooka - Nie 24 Lis, 2013 21:46

Bogna czyli wreszcie się uspokoiłaś trochę i poczułaś się bezpieczniejsza?
bogna - Pon 25 Lis, 2013 18:28

tak uspokoiłam się a teraz zastanawiam się jak to wszystko rozwiązać dalej ,ja mam już dosyć tych nerw dostałam już raz DRUGIE ŻYCIE a trzeciego już nie będzie kto mi dać a przy takich nerwach to ta nerka długo nie wytrzyma.Najgorsze że nie wiem jak to wszystko zrobić ,wiem że muszę zacząć od rozmowy z nim ale nie mogę tego zrobić sam na sam bo my nie potrafimy ze sobą rozmawiać,tak było od początku.
może ktoś mi podpowie :prosi:
A najgorsze to to że po 2 dniach chlania pojechał w trasę o 3 nad ranem,przecież może komuś zrobić krzywdę.

pietruszka - Pon 25 Lis, 2013 19:16

bogna napisał/a:
muszę zacząć od rozmowy z nim


Masz nadzieję, że masz w zanadrzu takie argumenty, że przestanie pić? :shock:
Z mojego doświadczenia: z czynnym alkoholikiem się nie gada, szkoda czasu i energii. Wobec czynnego alkoholika się działa. Czyny a nie gadanie (najczęściej jest to odbierane gderanie upierdliwej żony, czyli... kolejna okazja, co by się napić).

Ja bym Bogna zaczęła od siebie... u mnie to zadziałało.

bogna - Pon 25 Lis, 2013 20:55

niestety ja już kiedyś zaczęłam od siebie ale to dla mnie nie wyszło dobrze, ja teraz muszę zrobić porządek z majątkiem i swoim małżeństwem,taki mam zamiar ale nie wiem co z tego będzie więc o tym muszę z nim porozmawiać
pietruszka - Pon 25 Lis, 2013 21:03

bogna napisał/a:
ja teraz muszę zrobić porządek z majątkiem i swoim małżeństwem,taki mam zamiar

A co zamierzasz? Rozstać się, złożyć pozew o rozwód, zdecydować się na rozdzielność majątkową? Założyć sprawę o alimenty? Do tych spraw... nie potrzebujesz gadać z alkoholikiem, lepiej już pogadać z prawnikiem... Czy znów chcesz raczej mężem wstrząsnąć, pogrozić paluszkiem, że: "jeśli ty nie zrobisz tak, to ja..."?

Co dla Ciebie znaczy :"zająć się sobą"?

iwonka1000 - Wto 26 Lis, 2013 10:25

Trzymam za Ciebie kciuki i choć jestem tu nowa i nie mam takiego doświadczenia jak inni,to mam doświadczenie życiowe i gratuluje Ci odwagi z ta policją.Ja tyle razy obrywałam i nawet nie przyszło mi na myśl aby tak zrobić.Dopiero na terapii zrozumiałam ze powinnam była tez dzwonić.A obawy sa zawsze ,czy czasem nie zrobiłam żle...nie mysl o tym,nie przejmuj się synem.POWODZENIA
bogna - Wto 26 Lis, 2013 21:46

Dzięki Iwonko 1000,ja też zdobyłam takie wiadomości na terapii
Pietruszko ja już mam rozdzielność ,rozwód mi nie potrzebny a najgorsze jest to że mamy własny dom i kredyt na niego a nie mam zamiaru mieszkać z alko pod jednym dachem.on się nie wyprowadzi i ja drugi raz tego nie zrobię. a co do zajęcia się sobą to rozpoczęłam naukę, wyprowadziłam się z domu i było ciężko finansowo ale spokój. to ja płaciłam dużo kasy za wynajem a on mieszkał jak pan i na dodatek prawnie on na tym zyskuje ''bo to ja wyprowadziłam się z domu i nie miałam dowodów na to że to z jego powodu''.I tak zle i tak niedobrze :bezradny: :zmeczony:

Linka - Wto 26 Lis, 2013 21:52

bogna napisał/a:
a nie mam zamiaru mieszkać z alko pod jednym dachem

a duży ten dach?
da się tak podzielić dom, żebyście sobie w drogę nie wchodzili?

pietruszka - Wto 26 Lis, 2013 22:08

bogna napisał/a:
a co do zajęcia się sobą to rozpoczęłam naukę, wyprowadziłam się z domu i było ciężko finansowo ale spokój. to j

Myślałam o takich mniejszych kroczkach? O rozwijaniu pasji,własnym rozwoju zawodowym, spotkaniach z przyjaciółmi, robieniu czegoś tylko dla siebie, może o terapii (własnej), grupie wsparcia? Dla mnie zajęcie się sobą to nauka stawiania własnych granic, praca nad własnym poczuciem wartości, itd... robienie mnóstwa interesujących i inspirujących rzeczy bez udziału drugiej strony. Ot takie życie "jak gdyby go nie było"

bogna - Wto 26 Lis, 2013 22:43

niestety nie da się podzielić tak abyśmy nie wchodzili sobie w drogę,myślałam o tym ale niestety nie ma możliwości zrobić osobnego wejścia i tu jest właśnie problem.
Uczę się ale nawet już na to mineła mi ochota ,przyjaciół nie mam ,na nic nie mam ochoty nawet na to żeby żyć :zalamka:

pietruszka - Wto 26 Lis, 2013 22:54

bogna napisał/a:
Uczę się ale nawet już na to mineła mi ochota ,przyjaciół nie mam ,na nic nie mam ochoty nawet na to żeby żyć :zalamka:

też tak miałam :pocieszacz:

Klara - Śro 27 Lis, 2013 08:33

Bogna, a czy możesz wydzielić sobie przynajmniej osobny pokój?
Luksusem byłaby jeszcze kuchnia i łazienka, ale czy kombinowałaś od tej strony?

bogna - Śro 25 Gru, 2013 01:21

Witam...
Życzę wszystkim spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :buzki:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group