czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Alternatywne metody leczenia alkoholizmu?
Sid Vicious - Czw 02 Wrz, 2010 18:18 uslyszalem, wyczytalem i sie dowiedzialem, ze sa nowe i inne sposoby leczenia niekontrolowanego picia. wynika z tego ze AA to nie jest jedyna alternatywa aby poradzic sobie z problemem. tylko mnie tu zaran nie sprowadzac na jedyna wlasciwa i sluszna droge. Teraz każdy myśli, że jak ma nalepkę „alkoholik”, to jest zwolniony z obejrzenia innych możliwości. a takowe sa, co wiadomo ze wielu radzi sobie juz bez terapi i wsparcia, ale nie o tym mowa. terapelci wypowiadaja sie ze zegnamy sie z pojeciem holizmu, a co za tym idze, szukac nalezy przyczyn, ktore znajduja sie w zaburzeniach emocjonalnych. ble, ble naukowe gadanie, ale mowi sie ze mozna wrocic do kontrolowanego picia. coz, opinie a i moze doswiadcznia wasze, prosze. ktos juz sie spotkal z tematem? pozdrawiam Wiedźma - Czw 02 Wrz, 2010 18:20 Hej, Sid!
Myślę, ze to temat nie na Powitalnię.
Przenoszę go do Alkoholizmu.Sid Vicious - Czw 02 Wrz, 2010 18:23 no to witam w nowym miejscu pogaduszekstiff - Czw 02 Wrz, 2010 19:09
Sid Vicious napisał/a:
ale mowi sie ze mozna wrocic do kontrolowanego picia.
Tez o tym słyszałem, ale na dzis nie widzę takiej potrzeby, aby do picia
jakie by ono nie było wracać...
Sadze, ze alkoholik taki jak ja nie ma co liczyć na powrót do picia,
bo i zdrowie ledwo podreperowane, a i straty w przypadku niepowodzenia byłyby
nie do odrobienia...kiwi - Czw 02 Wrz, 2010 19:22 Hallo Sid Vicious !!!!
Ja to samo mysle co Stiff !!!!!
Ja dla siebie wybralam droge calkowitej trzezwosci,i bardzo pilnuje i trzymam sie mojej Trzezwosci.Dla mnie to dobra droga.Zeby w to "alkoholowe bagno"nigdy juz nie wpasc ,to jest bardzo wazne dla mnie.Z alkoholem to nie bylo zycie,to byla meczarnia !!!!!
dzisiaj mialam dobry dzien....bo trzezwy !!!!
Serdecznie pozdrawiam
Kiwi
Stiff,co tam dobrego u Ciebie slychac ? Zadowolony jestes z nowej pracy ? jak mozesz to opisz troche.Tomek - Czw 02 Wrz, 2010 19:30
Sid Vicious napisał/a:
uslyszalem, wyczytalem i sie dowiedzialem, ze sa nowe i inne sposoby leczenia niekontrolowanego picia. wynika z tego ze AA to nie jest jedyna alternatywa aby poradzic sobie z problemem. tylko mnie tu zaran nie sprowadzac na jedyna wlasciwa i sluszna droge. Teraz każdy myśli, że jak ma nalepkę „alkoholik”, to jest zwolniony z obejrzenia innych możliwości. a takowe sa, co wiadomo ze wielu radzi sobie juz bez terapi i wsparcia, ale nie o tym mowa. terapelci wypowiadaja sie ze zegnamy sie z pojeciem holizmu, a co za tym idze, szukac nalezy przyczyn, ktore znajduja sie w zaburzeniach emocjonalnych. ble, ble naukowe gadanie, ale mowi sie ze mozna wrocic do kontrolowanego picia. coz, opinie a i moze doswiadcznia wasze, prosze. ktos juz sie spotkal z tematem? pozdrawiam
Poza tym, że temat był prowadzony na tym forum i możesz go sobie odgrzebać to chciałbym zauważyć w Twojej wypowiedzi pewien system myślenia, piszesz:
o bardzo ważnych rzeczach, jak:
- jakimś problemie z syndromem noszenia nalepki "alkoholik" - sory bracie ja jestem dumny, że jestem trzeźwy i nijak ujmy mi nie przynosi to, że jestem alkoholikiem. ba native peple z ameryki, czyli indianie uznają, że honorowymi obywatelami ich narodów i godnymi powielania ich wzorców są min. ludzie, którzy czynnie staneli w obronie swoich narodów, ale również i ci, którzy zwyciężyli swój nałóg od alkoholu lub narkotyków - mógłbym więć pretendować do miana bohatera narodowego gdybym był indianinem
- nie wiem czy wielu (jak piszesz) radzi sobie bez terapi i wsparcia, no i skąd są te dane i czy nie jest to pewien znany mi mechanizm wynikający z uzależnienia od alkoholu
- piszesz: "ble, ble, ble - taka tam naukowa gadanina" - czyli wnioskuję, że to co uważasz za naukę jest dla Ciebie oczywistą bzdurą, ciekawi mnie przy tym na czym opierasz swój wizerunek otaczajacej Cię rzeczywistości i czy nie jest to kolejny mechanizm z serii tych związanych z alkoholizmem
- czy chciałbyś pić kontrolowanie? pewnie tak, nic trudniejszego powinieneś zwrócić się do kompetentnej osoby, niestety terapeuty (słowo niestety wpisałem specjalnie, gdyż z tonu Twojego postu może wynikać, że troszkę jest to dla Ciebie jakiś małoistotny lub wstydliwy element trzeżwienia}.
- cóż mam ponadto wrażenie, że na tym forum są sami specjaliści (w tym ja) od kontrolowanego picia, ale niestetry obdarci już dawno ze złudzenia samokontroli w tej dziedzinie, czyli jakby to powiedzieć sami specjacliści, ale już niestety nie czynni zawodowoHalibut - Czw 02 Wrz, 2010 19:30 Te alternatywne sposoby leczenia dotyczą niewielkiej części uzależnionych.
Polegają na ciężkiej pracy z psychoterapeutą i dużej determinacji i zaangażowaniu.
Oczywiści pewnie istnieją przypadki uzależnionych, którzy poradzą sobie sami.
Nawet wśród śmiertelnie chorych zdarzają cudowne wyzdrowienia.
A tak naprawdę po cholerę ci kontrolowane picie, wiesz o tym, że według definicji to pięćdziesiątka dziennie maksymalnie cztery razy w tygodniu. Jeżeli pijesz więcej znaczy, że nie kontrolujesz. Interesuje cię to?Jacek - Czw 02 Wrz, 2010 19:37
Sid Vicious napisał/a:
mowi sie ze mozna wrocic do kontrolowanego picia
w młodości,jakoś alkohol mnie nie pociągał
po wpadce w alkoholizm,przyniósł wielkie straty
dziś o nim nie myślę,bo dawno już doszedłem do tego
że wcale mnie nie potrzebny aby cieszyć się życiemTomek - Czw 02 Wrz, 2010 19:41 Halibut!
weż przestań, oczywiście można pracować nad trzeźwością jak ktoś jest czynny, nawet przy alkoholu, ale żaden terapeuta behawioru nie polepszy jak kolo cały czas jest na bani, se można terapeutyzować...
stosuje się pewne leki wyłanczajace działanie alkoholu na organizm, możesz pić i nie masz przyjemności z picia - wogle jakaś bzdura, wymyślili taki myk by mozna było podawać terorystom jak zarządaja gołdy, ale ten myk nie pozwala im się upić - nie mogą wtedy zrobic pijanej małpy z kałachemSid Vicious - Czw 02 Wrz, 2010 20:10 stiff, nie chodzi mi o to zeby z siebie robic kroliki doswiadczalne, tyle ze temat nowy a i ciekawy. lecz dokonczymy jutro, ok. dopisze wiecej szczegolow, rano sie widze z moja terapeltka, a i wypytam wiecej. Wazne: program dotyczy osob z dlugim stazem abstynecji!!!Halibut - Czw 02 Wrz, 2010 20:22
Tomek napisał/a:
Halibut!
weż przestań
Co to znaczy behawioru nie polepszy?
Bechawioryzm myszką dzisiaj trąci.
W całym koktajlu ludzkiej psychiki i uwarunkowań reakcje są podobne ale nie takie same.
Ja osobiście daleki jestem od mechanistycznego podejścia do świata.
Powiem tak prosto jak laik istnieją różne rodzaje picia wśród uzależnionych, istnieją różne podejście emocjonalne do problemu picia wśród uzależnionych. Są tacy którzy po jednej pięćdziesiątce wpadają w ciąg dwutygodniowy i nic przed piciem ich nie powstrzyma dopóki nie padną nieprzytomni w rowie w drodze do monopolowego, ale są i tacy którzy upijają się regularnie tylko w niedziele bo w tygodniu mają inne zajęcia, jedni i drudzy są alkoholikami. Są tacy którzy z lękiem myślą o kolejnym zapiciu i uważają je za wielką klęskę i są tacy którzy patrzą na to przez palce nie przykładając do tego żadnej wagi. Słowem różnic jest wiele. Zmierzam jednak do tego, w śród uzależnionych jest pewien procent ludzi którzy mogą pić kontrolowanie i przechodzić terapie pijąc, oczywiście kontrolowanie, wpadki się zdarzają ale sami terapeuci radzą żeby się nimi nie przejmować, oczywiście jeżeli nie ma postępów znaczy diagnoza błędna, delikwent do kontrolowanego picia się nie nadaje i przechodzi na pełne niepicie. Co do prawd głoszonych przez AA nie wypowiadam się najważniejsze, że pomaga, dla mnie to zamierzchła historia. A co do leków to działają mniej więcej tak jak piszesz, są uważane jako pomocne, choć ich skuteczność jest ograniczona i są uważane za kontrowersyjna.stiff - Czw 02 Wrz, 2010 21:03
Tomek napisał/a:
czyli jakby to powiedzieć sami specjacliści,
Tego nie da się ukryć... Halibut - Czw 02 Wrz, 2010 21:12
Tomek napisał/a:
sami specjacliści, ale już niestety nie czynni zawodowo
stiff napisał/a:
Tomek napisał/a:
czyli jakby to powiedzieć sami specjacliści,
Tego nie da się ukryć...
Nawiązując do słów Tomka ja jestem specjalistą czynnym zawodowo Stiff.
A ty specjalistą w spoczynku. stiff - Czw 02 Wrz, 2010 21:16
Halibut napisał/a:
ja jestem specjalistą czynnym zawodowo Stiff.
A ty specjalistą w spoczynku.
Przyznam szczerze, ze bardzo mnie to cieszy... Halibut - Czw 02 Wrz, 2010 21:18 Przyznam szczerze, że mnie też... Tomek - Czw 02 Wrz, 2010 21:20
Sid Vicious napisał/a:
ale mowi sie ze mozna wrocic do kontrolowanego picia.
-żal po stracie?
no dobra jeśli ktoś wytrzeżwiał i żyje z zasadami trzeźwego zycia na ciul mu gorzoła, piwsko, winko lub kumys itd, na na jaki ciul - już nie potrzebuje pomocnika do usmierzania swojego bólu wewnetrznego, umie radzić sobie z róznymi problemami, ze samym sobą itp - wytłumaczcie mi po kiego grzyba mu alkohol?
no tak, oczywiście ktoś może przebiegle stwierdzić, ze jak smakuje kilka rodzajów serów pleśniowych to musi popłukać usta winem, ok jest kilka podobnych sytuacji życiowych tak skrajnie niepotrzebnych do szczęścia w porównaniu z trzeżwym obrazem rzeczywistości...Halibut - Czw 02 Wrz, 2010 22:15
Tomek napisał/a:
no dobra jeśli ktoś wytrzeżwiał i żyje z zasadami trzeźwego zycia na ciul mu gorzoła, piwsko, winko lub kumys itd, na na jaki ciul - już nie potrzebuje pomocnika do usmierzania swojego bólu wewnetrznego,
No właśnie trafnie to ująłeś, jeżeli wytrzeźwiał i już nie potrzebuje uśmierzacza to znaczy że psychicznie pokonał problem, a to powinno znaczyć, że gorzała mu na ciul, morze ale nie musi się napić. A po co pić? A czemu nie. Jeżeli wyzdrowiałeś to nie ma znaczenia czy się napijesz czy nie, to jest poza tobą. Pewnie, że alkoholik musi podchodzić do napicia się z rozwagą, ale bez lęku, jeżeli się boi to znaczy, że coś jest nie tak, że nie może sobie zaufać, że problem ciągle istnieje. Problem leży w zlikwidowaniu przyczyny, która powoduje potrzebę jak to napisałeś uśmierzania bólu wewnętrznego, jak zwał tak zwał. Jednym słowem nie ma przyczyny nie ma skutku. Jeżeli dalej istnieje przyczyna a ty nie pijesz, to albo znalazłeś inne uśmierzacze, albo żyjesz nie uśmierzony, w ciągłym wewnętrznym bólu i dysonansie.Flandria - Czw 02 Wrz, 2010 22:26
Halibut napisał/a:
Problem leży w zlikwidowaniu przyczyny, która powoduje potrzebę jak to napisałeś uśmierzania bólu wewnętrznego, jak zwał tak zwał.
a jesteś pewien, że zawsze tak jest ?
bo ja słyszałam (ale nie wiem na ile to wiarygodne), że przy bardzo zaawansowanym alkoholiźmie zmienia się metabolizm i nawet drobne ilości alkoholu mogą nieźle namieszać - innymi słowy, w jakimś tam stadium nie można się pozbyć uzależnienia fizycznegostiff - Pią 03 Wrz, 2010 05:07
Halibut napisał/a:
Jeżeli dalej istnieje przyczyna a ty nie pijesz, to albo znalazłeś inne uśmierzacze, albo żyjesz nie uśmierzony, w ciągłym wewnętrznym bólu i dysonansie.
Z tym, ze jeśli czujesz sie nieuśmierzony jak to określiłeś,
to masz wybór, a będąc trzeźwym decyzje podejmujesz świadomie...
A po za tym ból istnienia jaki przezywalem pijac i cierpiac z niczym
nie ma porównania...
Wiedziałem, ze za sobą pozostawiam zgliszcza, a nie potrafiłem tego zatrzymać,
a dziś jestem szczęśliwym człowiekiem, choć tez mnie czasami dopadają chandry,
a wtedy na sekundę wraca stare myślenie, ale tylko na sekundę i na tym sie kończy...ZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 07:22 ...moja metoda leczenia alkoholizmu polega na tym, że "stawiam" sobie alkohol na półce gdzie są podpaski, szminki, odrdzewiacz, pończochy... czyli tam gdzie są rzeczy, które są mi nie potrzebne do życia... Nie palę 24 lata i papierosów "nie zauważam". Dlatego dla mnie "rewolucyjne" metody kontrolowanego picia, są - mówiąc delikatnie - "o kant du** oprzeć"..., bo ja postawiłem sobie za cel, by poznawać świat beż alkoholu...jal - Pią 03 Wrz, 2010 07:54 Kto bogatemu zabroni - eksperymentować z różnymi metodami robienia "z ogórka kiszonego świeżego".
Jest pokusa znalezienia metody nauczenie alkoholika picia kontrolowanego - temat na NOBLA... ale póki co bez efektów.
PD - januszHalibut - Pią 03 Wrz, 2010 08:02
stiff napisał/a:
dziś jestem szczęśliwym człowiekiem
Ta metoda jest dobra, która skuteczna, innych kryteriów nie widzę.
Pewnie dla każdego trochę inna.
ZbOlo napisał/a:
Nie palę 24 lata i papierosów "nie zauważam"
Mam tak samo z fajkami od lat 10, kilka razy w tym czasie zapaliłem papierosa, najczęściej na bani ale do nałogu nie wróciłem.
Flandra napisał/a:
a jesteś pewien, że zawsze tak jest ?
Są pewne zasady ogólne, ale na pewno bywa różnie, mnie terapeutka powiedziała, że w wielu przypadkach wypicie niewielkich ilości alkoholu może grozić nawrotem, że alkoholik powinien do końca życia zachować wyważoną pozbawianą lęku rozwagę.
Jednym słowem w dużej mierze są to sprawy indywidualne.ZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 08:04
jal napisał/a:
Jest pokusa znalezienia metody nauczenie alkoholika picia kontrolowanego
...moje pytanie jest takie: dlaczego usilnie szukamy sposobu na to, by choć troszkę napić się alkoholu? Dlaczego nie myślimy tak o mleku, o coli, toniku...Halibut - Pią 03 Wrz, 2010 08:11
jal napisał/a:
Jest pokusa znalezienia metody nauczenie alkoholika picia kontrolowanego - temat na NOBLA... ale póki co bez efektów.
Wiesz mogę ci kilka tyłów książek podesłać bo mi się już gadać nie chce.
Jest cała dziedzina psychologii uzależnień, która się tym zajmuje i osiąga dobre efekty.
Jak już pisałem dotyczy to tylko części uzależnionych, nie każdy na taką terapię się nadaje.Halibut - Pią 03 Wrz, 2010 08:16
ZbOlo napisał/a:
sposobu na to, by choć troszkę napić się alkoholu?
Zbolo tu nie chodzi o to, paradoksalnie chodzi o ułatwienie wyjścia z nałogu. Po pierwsze nie ma radykalnych zmian przyzwyczajeń a po drugie uczysz sie wroga kontrolować. Bo jak wcześniej pisałem picie jest problemem wtórnym, w czasie takiej trapi leczysz przyczynę, czyli swoją chorą psychikę. A picie jest na marginesie.jal - Pią 03 Wrz, 2010 08:25
Halibut napisał/a:
jal napisał/a:
Jest pokusa znalezienia metody nauczenie alkoholika picia kontrolowanego - temat na NOBLA... ale póki co bez efektów.
Wiesz mogę ci kilka tyłów książek podesłać bo mi się już gadać nie chce.
Jest cała dziedzina psychologii uzależnień, która się tym zajmuje i osiąga dobre efekty.
Jak już pisałem dotyczy to tylko części uzależnionych, nie każdy na taką terapię się nadaje.
Efekty są wtedy gdy je widzę... a jaka jest rękojmia że ten NAUCZONY nie sięgnie po alkohol z rozmachem - ŻADNA.
Może nadają się ci którym wydaje się że są uzależnieni...
Papier wszystko przyjmie, szczególnie gdy chodzi o pieniądze
PD - januszZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 08:27
Halibut napisał/a:
A picie jest na marginesie.
...Hali, mnie chodzi o poukładaniu sobie życia bez alkoholu, jako chemik-technolog spożywczy, zapewniam Cię, że wraz z pokarmem dostarczasz organizmowi niezbędne ilości C2H5OH. Chodzi mi o to, żeby nauczyć się "bawić życiem" bez JAKICHKOLWIEK dodatków, m.in. alkoholu... Halibut - Pią 03 Wrz, 2010 08:32
jal napisał/a:
jaka jest rękojmia że ten NAUCZONY nie sięgnie po alkohol z rozmachem
Jest dwu letnia gwarancja i sześcioletnia rejkojmia, w tym czasie bezpłatny serwis w każdym barze, no i ma się rozumieć co pół roku przegląd gwarancyjny u młodej uroczej psychoseksoterapeutki. Halibut - Pią 03 Wrz, 2010 08:34
ZbOlo napisał/a:
"bawić życiem" bez JAKICHKOLWIEK dodatków, m.in. alkoholu...
Zbolo mijamy się słowami mówimy, o tym samym celu tylko o różnych drogach.jal - Pią 03 Wrz, 2010 08:44
Halibut napisał/a:
jal napisał/a:
jaka jest rękojmia że ten NAUCZONY nie sięgnie po alkohol z rozmachem
Jest dwu letnia gwarancja i sześcioletnia rejkojmia, w tym czasie bezpłatny serwis w każdym barze, no i ma się rozumieć co pół roku przegląd gwarancyjny u młodej uroczej psychoseksoterapeutki.
Dzięki - chyba w to pójdę...
Pozdr. Pd- januszZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 09:08
Halibut napisał/a:
Zbolo mijamy się słowami mówimy, o tym samym celu tylko o różnych drogach.
...ja bym chciał kroczyć przez ten świat bez używania środków, które mi obraz tego świata zniekształcają... i już. Jeśli mamy ten sam cel... no to super!ZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 09:09
Halibut napisał/a:
młodej uroczej psychoseksoterapeutki
...Hali! To jest chwyt poniżej pasa... wiesz, że jestem czuły na uroki płci pięknej... i na koty... rufio - Pią 03 Wrz, 2010 12:44 Jak długo istnieje i bedzie istniał alkoholizm tak długo beda się odbywały dysputy na temat - picia kontrolowanego - Picie kontrolowane co nie którzy juz maja za soba a jeszcze paru bedzie próbowac - nie ma i nie bedzie zadnego złotego półśrodka na ten temat - ja tam nie widze w sobie zadnego sensu picia kontrolowanego a jak mam zacząć to do krwi ostatniej -
zadne tam półśrodki albo albo - to tak jakby jechac na rowerze i jednocześnie go pchac . Na te chwile nie mam na to ochoty a co bedzie później to sie zobaczy - przeciez = nigdy nie mow nigdy= prskemigrantka - Pią 03 Wrz, 2010 13:17
ZbOlo napisał/a:
. i na koty...
reasumujac ,kreca Cie kocciaki ;-)
Ale wracajac do tematu , picie kontrolowane ,spotkalam sie z ulatka grupy wsparcia
w Niemczech ,ktora reklamowla sie ,ze to wlasnie u nich nauczysz sie pic konrolowanie
W mojej glowie powstal galimatjas ,,to tyle mi mowiono ze nie ma powrotu do
picia kontrolowanego ,ja to jak najbardziej zaakceptowalam i jest mi z tym dobrze,
odrzucam jakiekolwiek mysli z tym zwiazane jednakowoz wiem ze jest taka idea
nie mam pojecia kto to wymysli i po co?
Obecne metody leczenia nie sa zbyt skuteczne jesli chodzi o ilosc osob, ktore przestaly
i nie wracaja do nalogu ba! okresla sie je mianem "wybrancow Boga" ,tak wiec uwazam ze nowe metody sa jak najbardziej pozadane .ZbOlo - Pią 03 Wrz, 2010 13:27
emigrantka napisał/a:
kreca Cie kocciaki ;-)
...bardzo...
emigrantka napisał/a:
W mojej glowie powstal galimatjas
...dlatego uważam, że trzeba i warto trzymać się stwierdzenia, że dla alko nie ma picia kontrolowanego... bo na świecie mało jest
emigrantka napisał/a:
"wybrancow Boga"
...a więcej "poddanych diabłu"Flandria - Pią 03 Wrz, 2010 13:45 specjalnie dla Was
bardzo ciekawy artykół ... cyt..... Alkoholicy uczeni są między innymi kontrolowanego picia – by na przykład nauczyć się wypijać jedno piwo i na tym poprzestawać. Jeśli zaś zdarzy im się „pójść w cug”, to oczywiście nie można przejść nad tym do porządku dziennego, ale nie należy też dochodzić do wniosku, że wszystko (to jest cały dotychczasowy trud walki z nałogiem) zostało stracone. Choć programy tego typu nie są jeszcze powszechne, wiele wskazuje na to, że są znacznie bardziej skuteczne od tradycyjnych....................
kiedyś próbowałam na ten temat sie wypowiedzieć ale nie byłam do końca przekonana co do słuszności mojego zdania ....ale cieszę sie ,że takie programy zaczynają mieć swoich zwolenników .Jednak uważam ,że nie dla każdego alkoholika a przynajmniej nie w każdym stadium picia powinno sie proponować "picie kontrolowane ".Tomoe - Pią 03 Wrz, 2010 14:47
Tomek napisał/a:
jeśli ktoś wytrzeżwiał i żyje z zasadami trzeźwego zycia na ciul mu gorzoła, piwsko, winko lub kumys itd, na jaki ciul
No właśnie.
Ja nie piję. Po prostu nie piję. I dobrze mi z tym. Jacek - Pią 03 Wrz, 2010 15:03
Halibut napisał/a:
jeżeli się boi to znaczy, że coś jest nie tak, że nie może sobie zaufać, że problem ciągle istnieje
dokładnie Hali
i dlatego alkoholizm to choroba umysłu
gdy nie używam alkoholu,to mam kontrole nad umysłem
a że zdałem sobie sprawę że już nigdy nie będę i nie dla mnie to,i że nie potrzebne mnie do niczego
to przez wiele lat nie mam żadnych kuszących wpadek ,i myśli o próbie kontrolowanym łykaniu alkoholu
i co ważne żadnych potrzeb mówienia o pociągu do alko czy żalu po stracie alko
Hali możliwe że łykanie kontrolujesz
ale nie mów że masz kontrole nad umysłem
skoro potężne umysły mają problem nad rozwiązaniem tegoTomek - Pią 03 Wrz, 2010 17:22 Ja jakoś nie mam zaufania do mojego organizmu przyzwyczajonego przez 25 lat do podpierania się alkoholem we wszystkich możliwych sytuacjach (takie picie na cztery różne sposoby) by teraz, pomimo załatwienia paru ogonów, oddać swoją wolność w ręce odruchów psa pawłowa lub też oddać się w niewole picia kontrolowanego, bo picie kontrolowane to dla mnie całkowite zniewolenie,
zresztą jestem juz starym człowiekiem, większość życia juz za mną, nie mam powodów by tracić smak prawdziwego zycia, takiego jakie jest, tracić czasu (który teraz już nie wlecze sie, ale zapiepsza galopem), siedzieć przed barem i patrzeć się na motocykl, siedzieć w barze na keji i patrzeć się na jacht, kochać się pijany i obudzić się z kacem fizycznym i moralnym itd - ja juz nie mam na to poprostu czasu...
Polska to chyba jedyny kraj na świecie, gdzie alkoholików leczy się w takich ilościach "za darmo".
Nawet takie organizacje jak Błekitny Krzyż, gdzie całkowita abstynencja jest sztandarowym założeniem terapii wprowadzają terapie picia kontrolowanego. Oczywiście wprowadza się taką terapie komercyjnie za ciężkie pieniądze (minimum 2tys euro/miesiąc) tłumacząc to pokrętnie demokratycznymi tradycjami oraz modelowaniem u pacjenta programu redukcji szkód ( jak alkoholik ma kase to mozna go obciagnąć, mechanizmy uzaleznienia działają, ale dla mnie jest to chore, bo i tak przyznaje się na konferencjach naukowych, że program kontrolowanego picia jest jedynie elementem części programu osadzonego w fazie kontemplacji i daje możliwośc do podjęcia decyzji przez pacjenta o całkowitej abstynencji),stiff - Pią 03 Wrz, 2010 17:39
Halibut napisał/a:
nie każdy na taką terapię się nadaje.
I tu jest pies pogrzebany, bo na jakiej podstawie można stwierdzić,
ze ktoś się nadaje lub nie ...
Ty Hali może jesteś jeszcze na takim etapie pijaka pospolitego,
który może sobie eksperymentować, ja bylem już na dnie i odeszła mi ochota,
aby ponownie sie tam znaleźć, nawet przy minimalnym ryzyku,
ze tam wrócę...
I uwierz mi, ze nie jest to związane ze strachem,
a tylko i aż, zdroworozsądkowe i racjonalne myślenie odrzuca taki eksperyment...milutka - Pią 03 Wrz, 2010 18:53
stiff napisał/a:
I tu jest pies pogrzebany, bo na jakiej podstawie można stwierdzić,
ze ktoś się nadaje lub nie ...
choćby na takiej Stiff ,że tak Ty jak i wielu tutaj którzy nie piją macie już swoje lata i przepraszam za wyrażenie ale "spieprzone przez alkohol życie" i w nie piciu pomaga Wam również fakt ,że tego życia wam już wiele nie zostało (choć ja Wam życzę 100lat a nawet dłużej )i najwyższa pora się opamiętać .....A weź takiemu młodemu człowiekowi powiedz ,że do końca życia ma się już nie napić ....na wielu przykładach i wielu osobach nawet na tym forum mamy przykład ,że takiej presji nie wytrzymują i po jakimś czasie sięgają po alkohol .Może zbyt obrazowy ale taki jest mój punkt widzenia w tej sprawie .jal - Pią 03 Wrz, 2010 18:58
milutka napisał/a:
stiff napisał/a:
I tu jest pies pogrzebany, bo na jakiej podstawie można stwierdzić,
ze ktoś się nadaje lub nie ...
choćby na takiej Stiff ,że tak Ty jak i wielu tutaj którzy nie piją macie już swoje lata i przepraszam za wyrażenie ale "spieprzone przez alkohol życie" i w nie piciu pomaga Wam również fakt ,że tego życia wam już wiele nie zostało (choć ja Wam życzę 100lat a nawet dłużej )i najwyższa pora się opamiętać .....A weź takiemu młodemu człowiekowi powiedz ,że do końca życia ma się już nie napić ....na wielu przykładach i wielu osobach nawet na tym forum mamy przykład ,że takiej presji nie wytrzymują i po jakimś czasie sięgają po alkohol .Może zbyt obrazowy ale taki jest mój punkt widzenia w tej sprawie .
Dlaczego miałby się nie napić - przecież to jest jego życie i może wybierać...
PD - januszmilutka - Pią 03 Wrz, 2010 19:03
jal napisał/a:
Dlaczego miałby się nie napić - przecież to jest jego życie i może wybierać...
pewnie ,że masz rację ...tylko poczucie winy ,że to zrobił doprowadza go do dalszego picia ...oczywiście mówimy tutaj o młodym człowieku który ma problem z alkoholem i chce podejmuje się terapii......stiff - Pią 03 Wrz, 2010 19:04
milutka napisał/a:
na wielu przykładach i wielu osobach
Przecież ja w wieku 26 lat już wiedziałem, ze jestem alkoholikiem
i tez sądziłem, ze kiedyś zacznę kontrolowanie pic...
Pilem jeszcze 19 lat wiec o czym piszesz...milutka - Pią 03 Wrz, 2010 19:09
stiff napisał/a:
Przecież ja w wieku 26 lat już wiedziałem, ze jestem alkoholikiem
i tez sądziłem, ze kiedyś zacznę kontrolowanie pic...
a czy w tym czasie ....czyli w wieku 26lat kożystałes z pomocy jaka jest terapia ?....bo ja mówię między innymi o tym co jest w artykule od Flandry..Halibut - Pią 03 Wrz, 2010 19:12
stiff napisał/a:
Ty Hali może jesteś jeszcze na takim etapie pijaka pospolitego,
który może sobie eksperymentować, ja bylem już na dnie i odeszła mi ochota,
aby ponownie sie tam znaleźć, nawet przy minimalnym ryzyku,
ze tam wrócę...
I uwierz mi, ze nie jest to związane ze strachem,
a tylko i aż, zdroworozsądkowe i racjonalne myślenie odrzuca taki eksperyment...
Stiff nie mam żadnych wątpliwości masz sto procent racji, ja piję inaczej mnie jest łatwiej i dla tego mogę spróbować innej drogi, tu nie chodzi o wartościowanie, ale o drogę do wyleczenia. Gdybym pił i był uzależniony jak ty picie kontrolowane byłoby samobójstwem. Stiff tu nie chodzi o to kto ma większe jaja wież mi mam do ciebie szacunek i podziwiam cię za to kim jesteś i co osiągnąłeś mimo swojej choroby.stiff - Pią 03 Wrz, 2010 19:12
milutka napisał/a:
.czyli w wieku 26lat kożystałes z pomocy jaka jest terapia ?
Z wielu możliwości korzystałem, ale oszukiwałem sie, ze mnie alkoholizm nie dotyczy...
A Ciebie to nie rozumie, dlaczego sadzisz, ze młody człowiek bez alko żyć nie może... milutka - Pią 03 Wrz, 2010 19:21
stiff napisał/a:
A Ciebie to nie rozumie, dlaczego sadzisz, ze młody człowiek bez alko żyć nie może...
bo sama jestem młoda i widze co sie wokół dzieje .....być może nie potrafię ując tego w słowa ale myślę ,że warto było by zmienić system terapii bo z doświadczenia wiemy ,że na 100 którzy podejmują terapie około 10 żyje w trzeźwości i sa to zazwyczaj osoby które już maja swoje lata a reszta zapija ....i jak dla mnie to zbyt niskie statystyki i może warto było by spróbować innej formy leczenia .stiff - Pią 03 Wrz, 2010 19:24
milutka napisał/a:
może warto było by spróbować innej formy leczenia .
To spróbuj, a później podziel sie wrażeniami... milutka - Pią 03 Wrz, 2010 19:27
stiff napisał/a:
To spróbuj, a później podziel sie wrażeniami...
jeśli będę miała problem z alkoholem to spróbuję i obiecuję ,że podzielę się z Tobą swą wiedza stiff - Pią 03 Wrz, 2010 19:37
milutka napisał/a:
stiff napisał/a:
To spróbuj, a później podziel sie wrażeniami...
jeśli będę miała problem z alkoholem to spróbuję i obiecuję ,że podzielę się z Tobą swą wiedza
Nie ma powodu, abyś pomyślała, ze az tak źle Ci życzę...
Generalnie chodzi o to, ze jeśli ktoś ma predyspozycje, aby zostać alkoholikiem,
to może skorzystać z naszych doświadczeń i zaprzestać picia na tyle wcześnie,
aby zminimalizować lub nie dopuścić do strat w swoim życiu,
które często są nie do odrobienia...kkk - Pią 03 Wrz, 2010 19:56
milutka napisał/a:
.A weź takiemu młodemu człowiekowi powiedz ,że do końca życia ma się już nie napić .
Mam lat 28 i : kiedys powiedziano mi ze jedynym sensownym "rozwiązaniem" w przypadku mojej choroby alkoholowej bedzie zachowanie całkowitej abstynencji, i na szczeście obok mnie znaleźli się ludzie którzy powiedzieli mi zebym : DZIŚ się nie napiła.
Kurcze juz jakiś czas to działa Sid Vicious - Pią 03 Wrz, 2010 20:05 jestem mile zaskoczony iloscia odpowiedzi mam dzisiaj gosci, dolacze do dyskusji moze w nocy, moze jutro. nawet nie mam czasu przeczytac........ ale nadrobie lekture. 24h wffyskim Sid Vicious - Pią 03 Wrz, 2010 20:12
Halibut napisał/a:
Wiesz mogę ci kilka tyłów książek podesłać bo mi się już gadać nie chce.
Jest cała dziedzina psychologii uzależnień, która się tym zajmuje i osiąga dobre efekty.
Jak już pisałem dotyczy to tylko części uzależnionych, nie każdy na taką terapię się nadaje.
nie oparlem sie jednak nie czytaniu, mimo gosci.... przyjmujemy postawe czysto hipotetyczna, cos jak o istnieniu zycia na innej planecie prosze o tytuly Sid Vicious - Pią 03 Wrz, 2010 20:54
stiff napisał/a:
Generalnie chodzi o to, ze jeśli ktoś ma predyspozycje, aby zostać alkoholikiem,
to może skorzystać z naszych doświadczeń i zaprzestać picia na tyle wcześnie,
aby zminimalizować lub nie dopuścić do strat w swoim życiu,
które często są nie do odrobienia...
szczeze zycze kazdemu aby skorzystal, ale to se ne da. kiedy byles w przeczkolu pani zadala pytanie, kim chcesz byc kiedy bedziesz dorosly? pilotem, marynarzem, doktorem, aktorem...... slyszles gdzies zeby male dzieci chcialy byc pijakiem? przykre, ale o tych predyspozycjach nie dowiemy sie zanim sie ujawnia, zwykle jest za pozno. nowatorskie programy potrzebuja doswiadczen, jak wiele mozemy zawdzieczac wiedzy o anatomi czlowieka dzieki doktorowi mengele.... pomyslal by kto?
Tomek!!! podjeles temat w ciekawy sposob, "czy alkoholizm jest odruchem Pawlowa?" .... czym jest i czy wogole jest holizmem?Małgoś - Pią 03 Wrz, 2010 22:43 Czytałam wsio, ale wypowiadać się raczej nie będę... bo za mała jestem
Napiszę za to, że poznałam babeczkę która potrafi wypić jednego kielonka i NIC... nie wywołuje to w Niej głodu.... Podobno jest 1% takich alkoholików, którzy mogą... A może to kwestia przepracowania czegoś, tak dogłębnie...
Może uda mi się zaprosić ową kobietę tutaj, na forum... ale to nic pewnego, bo Ona przestała już żyć swoją chorobą, zmieniła wszystko, żyje inaczej. Jak sama mówi o sobie alko nie jest jej do niczego potrzebny, choć spokojnie może sobie golnąć... Ale po co?!rufio - Pią 03 Wrz, 2010 22:46
Małgoś napisał/a:
spokojnie może sobie golnąć... Ale po co?!
I to jest kwistesencja picia kontrolowanego - skoro kontroluje to i po co ?Małgoś - Pią 03 Wrz, 2010 23:19
rufio napisał/a:
Małgoś napisał/a:
spokojnie może sobie golnąć... Ale po co?!
I to jest kwistesencja picia kontrolowanego - skoro kontroluje to i po co ?
Dokładnie... Ale by do takiego stanu dojść trzeba wiele pracy, naprawdę rzetelnej nad sobą, swoimi wartościami... To jak powrót do korzeni, idealnego dzieciństwa... gdzie takie tematy jak alko nie istnieją... bo po co to komu?Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 00:14 po co? to zupelnie inna czesc.......... mozna by zadac pytanie po co ktos tworzy rodzaj terapi, ktory nie wymaga abstynecji? dla zachety czynnych, szczytne. dla nauki? moze dla przyszlych pokolen. nie rzecz w tym, po co, ale czym jest holizm? czy mogli bysmy nosic w sobie nadzieje, ze kiedy znajdziemy pierwotna basic - np przyczyne buntowania sie komorek w fazie mitozy, umielibysmy zpobiegac zachorowaniom na raka - w przypadku popadniecia w alkoholizm analogicznie?
czym jest? to pytanie stawiaja naukowcy od czasu prohibicji w ameryce, najpierw byl dziwactwem, potem przypadloscia, potem choroba, holizmem, dzisiaj sie mowi zaburzeniem. odpowiedz w tym widoczna, mowiac po ludzku, ze jestesmy alkoholikami, bo mamy cos nasrane w naszych emocjach. gdy zrobi sie z tym pozadek, bedziemy mogli korzystac ze smaku plesniowego sera z winem bez konsekwencji przpicia wszystkiego co jest dla nas wazne. mowi sie wprost, potrzebni sa alkoholicy zeby zobaczyc czy to dziala!!!
badania takie prowadzono juz wczesniej w USA? w 60 latach LECZONO ALKOHOLIZM ZA POMOCA TERAPI I LSD, 70% pacjentow uznano za wyleczonych, spodobala mi sie pewna wypowiedz:" zostalbym jeszcze raz alkoholikiem, dla powtorzenia tej terapi." w 70 latach uzywanie LSD zostalo karalne, uchwalil kongres. nie pamietam gdzie to czytalem, dosyc dawno, mogl to byc stary NG albo SCIENCE. ktos powiedzial jeszcze raz ciekawe Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 00:31
Małgoś napisał/a:
le by do takiego stanu dojść trzeba wiele pracy, naprawdę rzetelnej nad sobą, swoimi wartościami.
Malgosiu, czesto szukamy zamiennikow swojego holizmu... osoby z zaburzeniami emocjonalnymi dowiaduja sie o fakcie po fakcie i zazwyczaj przez przypadek. nie chce byc odebrany przez Ciebie negatywnie, ale od 1 maja minely 4 miesiace = ok 120 dni. 1286 postow to 10 na dzien. podpis pod nickiem forumoholiczka. poprostu zauwazylem, nic osobistego
Małgoś napisał/a:
To jak powrót do korzeni, idealnego dzieciństwa... gdzie takie tematy jak alko nie istnieją... bo po co to komu?
wiec nie chodzi o alko
pozdrawiam serdecznie, twoj post byl pod reka, nie czuj sie wybrana Flandria - Sob 04 Wrz, 2010 01:02
Sid Vicious napisał/a:
mozna by zadac pytanie po co ktos tworzy rodzaj terapi, ktory nie wymaga abstynecji?
różne są uzależnienia
ja miałam duży problem z zaburzeniami odżywiania - najpierw (przez parę lat) kompletnie nic nie jadłam, później jadłam praktycznie wszystko w takich ilościach, że masakra
i co ? w takiej sytuacji trzeba znaleźć złoty środek, nie można przecież przestać się odżywiać
możliwe jest tylko - używając analogii - odżywianie kontrolowane, choć tak de facto to nie ma nic wspólnego z kontrolowaniem, po prostu trzeba to "puścić" - zjadłam tabliczkę czekolady ? ok, widocznie z jakiegoś tam powodu było mi to potrzebne, nie jadłam nic przez cały dzień ? ok, widocznie byłam tak zajęta, że zapomniałam o jedzeniu - zdarza się
Musiałam się nauczyć samej sobie wybaczać. Kiedy przestałam się zadręczać tym ile zjadłam, co zjadłam, kiedy zjadłam, jak to wpłynie na moją sylwetkę - cały ten problem po prostu odszedł w niepamięć.
Mogę się tylko domyślać co czuje alkoholik, ale poczucie winy chyba musi być ważnym czynnikiem w tym wszystkim...., tym bardziej, że zwiększane jest przez otoczenie dodatkowymi wyrzutami, pretensjami itp
Nie chcę tu oczywiście przez to powiedzieć, że alkoholizm i bulimia to to samo i powinno być tak samo leczone. Wiem tylko (z własnego doświadczenia), że gdyby mi zakazano jedzenia np. czekolady i liczyłabym dni, miesiące i lata swojej czekoladowej abstynecji, to na pewno przez długi czas byłoby mi trudniej funkcjonować. Może to śmiesznie zabrzmi, ale podczas okresów intensywnego odchudzania miałam sny czekoladowe Założyłam się z przyjaciółką, że nie zjem ani kawałka czekolady. Zakład trwał rok - wytrzymałam, tyle, że jakieś pół roku później nie potrafiłam się powtrzymać i rozpoczeła się bulimia ...
Biorąc to wszystko pod uwagę - ja po prostu nie kupuję systemu jaki preferuje AA, z tymi wszystkimi rocznicami, upokarzaniem ludzi ("zerowaniem licznika" itp), ciągłym gadaniem o alkoholu (=niepiciu) itpSid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 01:41
Flandra napisał/a:
że alkoholizm i bulimia to to samo i powinno być tak samo leczone.
niestety to to samo. chcialbym zwrocic twoja uwage, ze zapominanie o zjedzeniu jest wynikiem jakiegos bardzo wciagajacego zajecia. nie wazne co ciebie tak pochlania ze zapominasz zjesc, wazne ze jest to tez uzaleznienie. definicja uzaleznienia jest przymus spozywania jakis substancji i wykonywania jakis czynnosci. mnie tez sie zdarza byc pochlonientym czyms, ze zapominam o bozym swiecie .... a to juz sygnal, ze trzeba uwazac. zatrzymac sie, rozejzec sie wokolo, gdzie moze jest ktos, kto z tego powodu cierpi, jesli nie ty sama. tez mi daleki jest patetyzm AA i rezim na d***, bez zastanowienia sie dlaczego. nie traktuje alkoholizmu jako chemicznego uzaleznienia, widze to jako chorobe duszy. we wszystkim czego sie podejmuje, odnajduje ze juz ktos wczesniej tego probowal... juz to znamy ... zamienniki, pracoholizm, przerost ambicji.
ale
Flandra napisał/a:
Kiedy przestałam się zadręczać tym ile zjadłam, co zjadłam, kiedy zjadłam, jak to wpłynie na moją sylwetkę - cały ten problem po prostu odszedł w niepamięć.
gdyby tak potraktowac alko?
kkkkurddde, jeszcze mozna by flaszke wymyslec Flandria - Sob 04 Wrz, 2010 02:00
Sid Vicious napisał/a:
ale
Flandra napisał/a:
Kiedy przestałam się zadręczać tym ile zjadłam, co zjadłam, kiedy zjadłam, jak to wpłynie na moją sylwetkę - cały ten problem po prostu odszedł w niepamięć.
gdyby tak potraktowac alko?
kkkkurddde, jeszcze mozna by flaszke wymyslec
pisząc o zadręczaniu miałam na myśli czyny przeszłe. Zamiast "stało się, trudno" zadręczałam się tym, że się stało, a to prowadziło do ... kolejnej ogromnej porcji jedzenia
Przeszłości zmienić się nie da. Wybaczyłam sobie bycie słabą, ułomną, wybaczyłam sobie swoje błędy, w końcu (!) byłam dla siebie wyrozumiała, dzięki temu łatwiej mi było zastanowić się czego tak naprawdę się od życia chcę Zamiast budzić się rano z myślą "co by tu zjeść", zaczęłam się budzić z myślą "co by tu fajnego zrobić" Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 02:30
Flandra napisał/a:
"co by tu fajnego zrobić"
chyle czolostiff - Sob 04 Wrz, 2010 05:21
Sid Vicious napisał/a:
jak wiele mozemy zawdzieczac wiedzy o anatomi czlowieka dzieki doktorowi mengele...
Spytaj ofiary tych eksperymentów co sadza na ten temat... stiff - Sob 04 Wrz, 2010 05:24
Flandra napisał/a:
Zamiast budzić się rano z myślą "co by tu zjeść", zaczęłam się budzić z myślą "co by tu fajnego zrobić"
Na objad oczywiście...
A poważnie, to w tym jednym zdaniu podsumowałaś istotę terapii... stiff - Sob 04 Wrz, 2010 05:29
Sid Vicious napisał/a:
LSD,
Skoro o tym wspominasz, to pewnie nie masz pojęcia,
jak działa i jakie sa konsekwencje zażywania tego narkotyku... Wiedźma - Sob 04 Wrz, 2010 07:36
Cytat:
potrzebni sa alkoholicy zeby zobaczyc czy to dziala!!!
Aha, czyli ciągle faza eksperymentalna.
No nie wiem, może na przykład taki Mario by sie na to pisał,
ale ja za królika doświadczalnego w imię dobra przyszłych pokoleń robić nie zamierzam.
Ja się ze swoim alkoholizmem uporałam i inne metody są mi zbędne.
Nawet gdyby tamten eksperyment się powiódł i mogłabym wrócić do kontrolowanego picia,
to nie wiem, czy bym chciała
Raczej nie, bo alkohol przestał być mi do czegokolwiek potrzebny
(do dezynfekcji używam wody utlenionej )
i żyje mi się teraz znacznie lepiej niż w czasie gdy go używałam.milutka - Sob 04 Wrz, 2010 07:42
stiff napisał/a:
milutka napisał/a:
stiff napisał/a:
To spróbuj, a później podziel sie wrażeniami...
jeśli będę miała problem z alkoholem to spróbuję i obiecuję ,że podzielę się z Tobą swą wiedza
Nie ma powodu, abyś pomyślała, ze az tak źle Ci życzę...
wcale tak nie pomyślałam ...jest okej Stiff normalnym jest ,że ja nigdy tak do końca nie będę wiarygodna tak jak ty i wielu innych -bo nie mam z alkoholem jak na razie problemu ...ale co nie oznacza ,że nie piję wcale -bo piję od czasu do czasu ale potrafię nad tym zapanować .Swoje wypowiedzi opieram na wiedzy ,obserwacjach co sie dookoła mnie dzieje ale również na sytuacji jaka panuje w moim domu .Jednak mimo wszystko na własnym przykładzie mogę powiedzieć ,że odkąd sięgnęłam po pomoc tutaj na forum i terapię radzę sobie ze swoimi emocjami bez sięgania po alkohol a jak w swoim poście pisałam wcześniej zdarzyło mi sie kilka razy pić z poczucia bezsilności i gdybym tego w porę nie zatrzymała nie wiadomo jak to by się skończyło ...a zapewniam Cię ,że niejedna osoba w sytuacji takiej jak ja się obecnie znajduję nie wytrzymała by presji bez odpowiedniej pomocy z zewnątrz .Małgoś - Sob 04 Wrz, 2010 07:52
Sid Vicious napisał/a:
Malgosiu, czesto szukamy zamiennikow swojego holizmu..
Zgadzam się... To wynika z ułomności człowieka, ale z drugiej strony nie zwalnia od pracy nad sobą przez całe życie, bo przecież nic nie stoi w miejscu. Dziś jest to, jutro coś innego.
A ja jak słusznie zauważyłeś jestem wręcz maniaczką forumową Ale bywam w necie tylko wtedy, gdy brak mi czegoś innego.. bo jednak zdecydowanie wolę kontakt w realu milutka - Sob 04 Wrz, 2010 07:55
Sid Vicious napisał/a:
Flandra napisał/a:
że alkoholizm i bulimia to to samo i powinno być tak samo leczone.
niestety to to samo. chcialbym zwrocic twoja uwage, ze zapominanie o zjedzeniu jest wynikiem jakiegos bardzo wciagajacego zajecia. nie wazne co ciebie tak pochlania ze zapominasz zjesc, wazne ze jest to tez uzaleznienie.
... .Bulimia,anoreksja.. tak jak alkoholizm jest chorobą o podłożu psychicznym ....i jesli nie zjedzenie było by powodem jakiegoś bardzo wciągającego zajęcia mielibyśmy gotowe antidotum na alkoholizm ....wystarczyło by sie czymś ciekawym zając i odechciało by się pić ...po co wtedy te terapie ,fora itp......Te choroby leczy się sie również terapią i nigdy nie ma pewności czy pacjent nie wróci do nałogu .Tomek - Sob 04 Wrz, 2010 08:30
Flandra napisał/a:
Sid Vicious napisał/a:
mozna by zadac pytanie po co ktos tworzy rodzaj terapi, ktory nie wymaga abstynecji?
Musiałam się nauczyć samej sobie wybaczać.
Kiedy przestałam się zadręczać tym ile zjadłam, co zjadłam, kiedy zjadłam, jak to wpłynie na moją sylwetkę - cały ten problem po prostu odszedł w niepamięć.
Mogę się tylko domyślać co czuje alkoholik, ale poczucie winy chyba musi być ważnym czynnikiem w tym wszystkim...., tym bardziej, że zwiększane jest przez otoczenie dodatkowymi wyrzutami, pretensjami itp
Biorąc to wszystko pod uwagę - ja po prostu nie kupuję systemu jaki preferuje AA, z tymi wszystkimi rocznicami, upokarzaniem ludzi ("zerowaniem licznika" itp), ciągłym gadaniem o alkoholu (=niepiciu) itp
Całkowicie jestem za radykalnym samowybaczaniem!
Radykalne samowybaczanie jako metoda terapeutyczna jest od kilku lat wykorzystywana w teriapiach wszystkiego - nawet ubóstwa - tak to też pewien rodzaj holizmu. Z radykalnym samowybaczaniem spotkałem się około 25 lat temu zajmując się...(to jest nieważne czym, praktycznie wszystkie powazne systemy filozofii relijnych uznają, ze ten element jest niezbędny do pełnego samorozwoju,
za niepoważne systemy religijne uznaje te, które wpędzają w poczucie winy np. teorią twierdzącą, że bóg umarł za grzechy swoich wyznawców - to kolejny krok na załapanie kolejnego holizmu)
Flandro, mnie osobiście wydaje się, że nie ma jakiejkolwiek różnicy pomiędzy holizmami. Jednostka zmieniona swoim holizmem nie jest wolna, jej zdolność postrzegania samej siebie jak i otoczenia jest zmieniona na tyle, ze może w taki czy inny sposób wpływać na siebie samą lub otoczenie - co ma niebagatelne znaczenie, gdyz fałszuje rzeczywisty oraz świata.
To jest tak, że Ty wybaczjąc swoją bulimie, ja wybaczając też sobie pare rzeczy zmieniamy świat(właściwie go nie zmieniamy, ale ukazujemy jego prawdziwy obraz), można zadać pytanie czy to dobrze czy żle, sadzę, że dobrze ponieważ sposób postrzegania nie jest przykrytry "zasłoną" np. bulimi - za Twoją sprawą świat stał sie bardziej prawdziwy, choć w może niewielkim stopniu, ale zawsze...
Taki sam stosunek mam do wszelkich środków psychoaktywnych - są one poprostu zasłonami rzeczywistości, mniej lub bardziej świadomie tak ich używałem (dla własnych niewybaczonych potrzeb, ale i dla przyjemności i eksperymentów ze świadomością).
Ja kupuje całkowicie system AA (nie uczestnicze w tym systemie), ale wynika to ze świadomosci tego, ze fizyczność i duchowość wpływają na siebie, jedno z drugim jest związane.
System AA w uporzadkowany sposób, w pierwszym etapie, w radykalny sposób wpływa na zmiany fizyczne co powoduje stopniowe zmiany biochemiczne w organiźmie, dalsza właściwa praca warsztatowa nad kolejnymi krokami to praca nad duchowością i utrwaleniem tym samym pewnych zmian biochemicznych.
Ja jednak wybrałem swoją osobista droge (nie wiem czy słuszną, czas pokaże), jesli pracuje np. nad odrzuceniem (oczywiście trzeba dojsć do tego co tam w nas siedzi, a posiadanie świadomości problemu jest pierwszą najtrudniejszą sprawą) to poddaje się temu uczuciu na wszystkie możliwe sposoby, opierając się nawet na uczuciu odrzucenia jakie miałem chlając (może wydać się to zupełnym wariactwem, ale gdyby było trzeba żeby dobrze to poczuć i poznać dałbym się spokojnie zamknąć w grobowcu; bez obaw nie zamykałem się w grobowcu, ale np, odcinałem się w jaskiniach od bodżców zewnetrznych), potęguje to uczucie, zaprzyjaźniam sie wręcz z nim i analizuje cały czas co się we mnie dzieje, przewaznie dochodzi samoistnie do samowybaczenia, wybaczenia innym. Kiedyś robiłem to sam, ale uznałem, ze jest to na tyle mało konfortowe i niebezpieczne, że obecnie raczej wspieram sie innymi mniej lub bardziej obeznanymi z tymi "sztuczkami" osobami.
To może już wystarczy tych przydługich wariacji Jacek - Sob 04 Wrz, 2010 10:55
Małgoś napisał/a:
poznałam babeczkę która potrafi wypić jednego kielonka i NIC
powiedzmy sobie,że do życia nam jest potrzebne
powietrze,zwykła źródlana woda,i coś prostego na przekąskę
a cała reszta jest wmówioną potrzebą
ta reszta to coś co wydaje się niezbędne,a jest tylko środkiem pośrednim
to dążenie do władz
do bogactwa
do bycia idealnym (ja tu jestem najlepszy,nie zastąpiony)
i wreszcie poczucie bezpieczeństwa (mieć to wszystko)
no i alkohol tego nie dał,ale pozwolił poczuć coś co można nazwać
luz nad wszystkim (pokazał przez to jak można się przy nim poczuć na luzie)
machnąć na wszystko ręką,i w trans zapomnienia
mnie alkohol pomagał na moją nieśmiałość - dziś już mnie nie jest potrzebny
bo zrozumiałem że i bez niego mogę se dać radę
więc po co mnie alkohol - więc po co mnie kontrolowanie nad nim
tak naprawdę to ja nie piłem aby być śmiały - a po to aby o tej nieśmiałości zapomnieć
i dlatego ta cała kontrola polegała na wypiciu do oporu (raz a dobrze)
tyleż że ta potrzeba była codziennie
dziś gdy już wiem że i bez alkoholu daje rade i panuję nad tą nieśmiałością
to po co mnie kontrolowane picie
mój umysł się z tym pogodził i ja sam o tym wiem że mnie nie jest potrzebny wspomagacz
więc co tu paraskać się nad kontrolowaniem
a co do opanowania kontroli nad nałogiem i jak działa na to umysł
to właśnie do puki wiem że nie chcę,bo nie ma potrzeby to kontroluję tym
a gdy pomyślę że potrzebuję,że bez tego się nie da - to umysł zaczyna krążyć w okuł tego
taki mały przykładzik ,gdy poprosiłem właściciela budowy o podrzucenie paczki papierosów,gdy podjedzie drugi raz
obiecał być za godzinę
ja przez tę godzinę spokojnie robiłem swoje
właściciel dokładnie przybył po dwóch godzinach
to ta druga godzina wydawała się być wiecznością
zamiast ścian które szpachlowałem,to widziałem zegarek i wolno płynący na nim czas
dlatego uważam że problem nie tkwi w kontrolowanym piciu
a w zrozumce na co mnie to potrzebne i czy wogle potrzebneFlandria - Sob 04 Wrz, 2010 10:56
Tomek napisał/a:
Całkowicie jestem za radykalnym samowybaczaniem!
nie wiem co to radykalne samowybaczanie
ja po prostu podchodziłam do każdego kawałka czekolady (nawet jeśli sprowadzał się do paru tabliczek) na zasadzie "widocznie było mi to potrzebne". Nie muszę przecież wiedzieć jak funkcjonuje np. moja trzuska, wystarczy, że wiem, że jest mi potrzebna i że mój organizm jakoś sobie sam z tym radzi. Mój organizm jest mądrzejszy niz ja.
Więc kiedy jadłam mnóstwo czekolady to pewnie dlatego, że było mi to z jakiegoś powodu potrzebne. Nawet jeśli racjonalnie rzecz biorąc takiego powodu nie byłam w stanie zauważyć.Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 12:21
stiff napisał/a:
Spytaj ofiary tych eksperymentów
z szacunku dla ofiar nie napisze nazwiska z duzej litery.
stiff napisał/a:
Skoro o LSD
wspomniany sposob zbiegal sie w czasie z terapia leczenia uzaleznienia od morfiny weteranow wojny w wietnamie, leczono ich heroina.
Małgoś napisał/a:
nie zwalnia od pracy nad sobą przez całe życie
zwolnionym proponuje radykalizm, bez zadawania zbednych pytan, ALE! mzona tez uzaleznic sie od wlasnej terapi.
Tomek napisał/a:
To może już wystarczy tych przydługich wariacji
Filozow to czlowiek ktory trzezwo mysli jak pjany§§ wczoraj dostalem to mailem. kazdy przyjmuje swoj sposob doskonalenia siebie, ale moze to przypominac zakupy w supermarkecie, nie zawsze najladniej opakowana czekolada ma najlepszy smak. rzecz w tym ze jedni terapelci nas lecza a ich koledzy ze szkolnej lawki nas uzalezniaja czym sie da. taki juz ten swiat jest... bez skrupulow. o etyce lekarskiej wspomne " przedewszystkim nie szkodzic pacjentom".
Tomek napisał/a:
powazne systemy filozofii relijnych uznają, ze ten element jest niezbędny do pełnego samorozwoju,
za niepoważne systemy religijne uznaje te, które wpędzają w poczucie winy
to sluszna i cenna uwaga anusiak - Sob 04 Wrz, 2010 16:15 Przperaszam, ze nie przeczytalam calego tematu ale nie chce mnie sie
Jesli juz ktos to zauwazyl, to przepraszam za powtorke.
Ja uwazam, ze do metod alternatywnych trzeba podchodzic bardzo ostroznie. Ja mam sklonnosc do uzaleznien i zachowan kompulsywnych. Jesli pije to na maksa, jesli jem to na maksa, jesli sie odchudzam to na maksa etc.
dla mnie kontrolowane picie to nie rozwiazanie, bo musialabym miec wiele lat terapii, ktora wymiotla by te moje zachowania kompulsywne.
A i tak nigdy nie moge miec gwarancji, ze to powroci.
Dlatego ja, poki co, jade na terapii indywidualnej i d*** Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 19:15
anusiak napisał/a:
a uwazam, ze do metod alternatywnych trzeba podchodzic bardzo ostroznie.
dzis alternatywa, jutro mysl przewodnia. kazdy mysli ze jak ma etykiete alkoholik to jest zwolniony z obejzenia innych mozliwosci. zdarza sie, ze jednym wystarczy zmienic towarzystwo i kulture picia, aby alkohol nie powodowal spustoszenia w ich zyciu, ale nie sadze zeby byl to sposob dementacji swojego postrzegania swiata. w dazeniu do doskonalosci i czystosci umyslu odrzucamy wszystkie zbedne substancje chemiczne i czynnosci, ktorych wykonywac nie musimy... tylko czy kazdy, jak juz przestal pic, musi byc doskonaly.... doswiadczylem jak wiele korzysci przynosi mi abstynecja i CHCE WIECEJ!!! czy ten mechanizm nie jest juz nam znany.
dazenie do wladzy, poczucia bezpieczenstwa, do szczescia. co badz to badz, jest to dazenie, kazde wymaga poswiecen i/lub ofiar. jakie zastosowanie ma terapia radykalnego wybaczenia do ubustawa? czy nie bedzie lekarstwem praca, czy ofiara nie bedzie lenistwo? milowy krok, jasne!!!! tylko ze w przypadku pijanstwa nie jest to tak oczywiste i po to nam sa te cale terapie, fora i mitingi. no, ale zawsze mozna experymentowac z kwasem. Jacek - Sob 04 Wrz, 2010 19:17
Sid Vicious napisał/a:
koledzy ze szkolnej lawki nas uzalezniaja czym sie da
w takim przypadku był by to wymus pod groźbą
a za zwyczaj ma to pokaz reklamowy
a więc mamy wybór
jedynie możemy swej ciekawości (lub słabości do niej) zawdzięczać że nas umysł daje się pokusie
i tylko jego możemy o to winić że daliśmy się namowie próbkowaniaSid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 20:16
Jacek napisał/a:
a więc mamy wybór
latwo powiedziec
postaram sie to wyswietlic jak najjasniej. zulowi lub cpunowi nie potrzeba juz nic wiecej do szczescia, jak tylko tej jedynej substancji. w du*** sie ma wszystkie zdobycze cywilizacji, nie potrzeba pieniedzy, poza niezbednym zaspokojeniem potrzeb.specyficzna pokora jest postawa, w ktorej czlowiek godzi sie z bezdomnoscia, brakiem srodkow do funkcjonowania w przyjetych standartach. po odstawieniu, ulegamy naturalizacji spolecznej, podejmujemy prace, znajdujemy dom, potrzebna nam woda w kranie, prad, telefon, internet, telewizja.... mozna by powiedziec, ze to brak pokory jest przyczyna buntu, ktory w efekcie doprowadza nas do zerwania z nalogiem, a potem pokornie adoptujemy sie do zycia w cywilizowanym spoleczenstwie godzac sie na zycie takie, jak zyja inni. REKLAMA wiec jest czyms powszechnym i probowanie oferowanych prodoktow raz jest wyborem a raz koniecznascia asymilacji.
a wiec co czujesz podpisujac dwuletni kontrakt na swiadczenie uslug telekomunikacyjnych? mozesz probowac i wziasc telefon na karte i nic w tym zlego. mozesz probowac takze kokainy, heroiny, papierosow, kawy, alkoholu, obys tylko wiedzial kiedy podpiszesz cyrograf. to jest sztuka zycia i tez tu jest pies pogrzebany. dzisiaj uzalezniamy sie od wszystkiego, od gier, hazardu ( totolotek ) internetu, telefonu, paliwa do samochodu, elektrycznosci, zakopow, zdobywania pieniedzy na splate kredytow. raz nieswiadomie, raz swiadomie, bo to normalny standart wspolczesnego zycia. a wielu chcialo by byc niezaleznym i zyc w gorach, jesc owoce wlasnej pracy, pic zrodlana wode i oczywiscie miec domek z bateria sloneczna rufio - Sob 04 Wrz, 2010 20:39 I z tego wynika ze jednak pije kontrolowanie - wiem co jest dobre a co złe dla mnie na przykład .Jacek - Sob 04 Wrz, 2010 21:20
Sid Vicious napisał/a:
zulowi lub cpunowi nie potrzeba juz nic wiecej do szczescia, jak tylko tej jedynej substancji. w du*** sie ma wszystkie zdobycze cywilizacji, nie potrzeba pieniedzy, poza niezbednym zaspokojeniem
przez te jego w "w du*** sie ma wszystkie zdobycze cywilizacji"
ma większe potrzeby i wymagania po przez zdobywanie na to kasy
niż moje
gdyż ja już dawno nie marzę o skarbonce którą zwiemy samochód
co daje mnie wielki spokój
a na skromny domek i płynący w nim prąd ,woda ,gaz
wystarcza skromna pensja
jest jeszcze sprawa jadła i popitki
ale mam ci ja jeszcze pracującą żonę
jedyne w nadmiarze zbyteczne przyjemności to papierochy i internet
i zdaje sobie sprawę że kiedyś będzie trza z tego zrezygnować,a może i nie Małgoś - Sob 04 Wrz, 2010 23:33
Sid Vicious napisał/a:
Małgoś napisał/a:
nie zwalnia od pracy nad sobą przez całe życie
zwolnionym proponuje radykalizm, bez zadawania zbednych pytan, ALE! mzona tez uzaleznic sie od wlasnej terapi.
Nie to miałam na myśli... tylko ciągły rozwój, by nie osiąść w nihilizmie, marazmie umysłowym. Bo życie to ruch, działanie.. Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 23:39 wroce do mysli wiodacej
zrownojac uzaleznienie od internetu i alkoholu jako jeden i ten sam mechanizm, proponuje sie ta sama metode terapi. a wiec, internaucie nikt nie karze wyzucic komputera, ani nie korzystac zupelnie z internetu. dlaczego? bo jest to wspolczesne narzedzie, ktorego zalety sa powszechnie znane. natomiast alkoholikowi i hazrdziscie odradza sie korzystanie, to jasne, ale przeczy teori jednoliniowej terapi. nie bede pytac dlaczego jest to tak wazne, aby caly swiat nauczyc kozystac z umiarem, ale widze ze to jest cel. okazuje sie ze niekorzystanie przynosi wolnosc, ale nie da sie nie korzystac z niczego, wiec nieprzyjemne poczucie zniewolenia mozna utopic w naduzywaniu. odpowiedz sama sie znajduje, do czego w tym wszystkim potrzebna jest pokora. dobra starczy tych wariacji, i tak nic nie wymysle, Małgoś - Sob 04 Wrz, 2010 23:40 A tak od siebie.. i w temacie alternatywnych metod
odważę się stwierdzić, że....
co Wy na to....?Sid Vicious - Sob 04 Wrz, 2010 23:41
Małgoś napisał/a:
tylko ciągły rozwój, by nie osiąść w nihilizmie, marazmie umysłowym. Bo życie to ruch, działanie..
wiedzialas, kiedy to napisac, bo mnie wlasnie jakis marazm umyslowy dopadl dzieki, dzieki, dzieki Małgoś - Sob 04 Wrz, 2010 23:42
Sid Vicious napisał/a:
wiedzialas, kiedy to napisac
czuja mam Flandria - Nie 05 Wrz, 2010 00:58
Małgoś napisał/a:
odważę się stwierdzić, że....
taaaa
moja matka też tak uważała Jacek - Nie 05 Wrz, 2010 08:08
Sid Vicious napisał/a:
zrownojac uzaleznienie od internetu i alkoholu jako jeden
a co to za dziwne porównanie
- alkohol jest zabutelkowany
- internet w komputerku
gdy po użyciu komputerka,odejdziesz - to odejdziesz
gdy po użyciu zawartości butelki,od niej odejdziesz - to zawartość zabierasz ze sobąSid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 10:10
Jacek napisał/a:
po użyciu komputerka,odejdziesz - to odejdziesz
gorzej jak od niego odejsc nie umiesz... chodzi o to ze w kolejnej wersji leczenia uzaleznien, nie bedziemy musieli calkowicie rezygnowac z podmiotu uzaleznienia, totez od jakiegos czasu terapelci, zaleznie od przekonan i wieku, proponuja ograniczenie picia. tak samo jak przy sicioholizmie czy pracoholizmie nie ma mowy o calkowitym odstawieniu... tak samo mozna to leczyc, bo to to samo.Jacek - Nie 05 Wrz, 2010 10:24
Sid Vicious napisał/a:
totez od jakiegos czasu terapelci, zaleznie od przekonan i wieku, proponuja ograniczenie picia.
czy to twoje zdanie,podparte doświadczeniem???
bo moje w odróżnieniu teoretycznych terapeutów - jest podparte praktyką,takiej nieskuteczności
nawet w przypadku jednego kielunka na w odstępie kontrolowanym
to i tak wraca w okuł niego myślunek o nim
co w przypadku całkowitym odstawieniu jest na tyle bezpiecznym że w czasie załamki nie ma o nim myślunku
Sid Vicious,a powiedz co ty tak dużo o tym myślunkujesz
czyżby
"Niepicie jest proste,jeżeli nie ma się żalu po stracie."jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 10:28 Moim skromnym, babciojagowym zdaniem, z alternatywnymi metodami leczenia alkoholizmu jest podobnie jak z leczeniem raka u bioenergoterapeuty lub innego specjalisty chińskiej medycyny ludowej. Jeśli ktoś w to wierzy, takową metode wybiera, to jego zbójeckie prawo. Nie wiedzieć czemu, jestem zwolenniczką metod tradycyjnych, nienowatorskich, stricte naukowych. Na pocieszenie powiem, że Baby Jagi czasem się mylą Sid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 10:47 doswiadzcznia z kalkoholem to mam przykre... to moje doswiadczenia
rozwoj nauki to inna nitka klebuszka....
klebuszka w pewien sposob stymulowanego, sprowadzonego do tematow spolecznych w imie wypoczynku od osobistych spraw, do ktorych i tak i tak wrocic bedzie trzeba... ale to juz inna historia.
zal po stracie ... to uczucie maszeroje razem z innymi przez zawilosci i pokretnosci klebuszka uczuc, mysli i emocji.... szczegolnie gdy suply w nim zaciskaja sie pod presja kurczacego sie czasu. zastosowalem wobec siebie rezim nie myslenia o.... przekierawanie automatycznie nastapilo ale rezim dzisiaj sie konczy i trzeba bedzie pomyslec nad robota, oczywiscie w robocie.jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:08 Hmm, w sumie patrzę na to chyba z innej płaszczyzny niż, ponieważ żal po stracie już u mnie przeminął. Pozostało gorzkie uczucie zniesmaczenia Jacek - Nie 05 Wrz, 2010 11:12
Sid Vicious napisał/a:
rozwoj nauki to inna nitka klebuszka...
dlatego moje zdanie jest podobne do
jaga700 napisał/a:
jestem zwolenniczką metod tradycyjnych
Sid Vicious napisał/a:
zastosowalem wobec siebie rezim nie myslenia o.... przekierawanie automatycznie nastapilo
a tu jest dowód na to że nie staż jest ważny
a jakość pracy i wkład w niąSid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 11:12 w moim wypadku nie wiem czy przeminie, nasila sie w trudniejszych chwilach. moze na starosc, na emeryturze, na bujanym fotelu przed kominkiem zaznam spokoju... zaznam, ale troche pozniej stiff - Nie 05 Wrz, 2010 11:14
jaga700 napisał/a:
Pozostało gorzkie uczucie zniesmaczenia
Ja to i ta pigułkę przełknąłem, choć sporadycznie temat wraca,
kiedy poczuje sentyment do alko... jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:17 Dla mnie super metodą, nie wiem czy alternatywną , są wspomnienia sytuacji z mego życia wziętych, wstydliwych i upokarzających, a wytworzonych pod wpływem. A także doznania somatycznie dnia nastepnego. Jakoś to wystarcza... stiff - Nie 05 Wrz, 2010 11:21
jaga700 napisał/a:
są wspomnienia sytuacji z mego życia wziętych, wstydliwych i upokarzających,
Przychodzi taki cz\as, ze przestajemy rozpamiętywać przeszłość,
a żyjemy dniem dzisiejszym , bo każdy przynosi coś nowego,
a przynajmniej tak powinno być, jeśli właściwie korzystamy ze swojej trzeźwości... jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:22 Hm, życie ma to do siebie, że jest nieprzewidywalne. Dla jednego dobra jest córka, dla drugiego teściowa.Sid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 11:32
stiff napisał/a:
Przychodzi taki cz\as, ze przestajemy rozpamiętywać przeszłość,
a żyjemy dniem dzisiejszym , bo każdy przynosi coś nowego,
a przynajmniej tak powinno być, jeśli właściwie korzystamy ze swojej trzeźwości...
miedzy rozpamietywaniem a pamietaniem jest zdrowa roznica, niewatpliwie o to wlasnie chodzi Sid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 11:33
jaga700 napisał/a:
Dla jednego dobra jest córka, dla drugiego teściowa.
a gdzie miejsce dla zony jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:36 Ponoć w kuchni stiff - Nie 05 Wrz, 2010 11:40
Sid Vicious napisał/a:
miedzy rozpamietywaniem a pamietaniem
Ja mam to zakodowane, ze to jest zle i nie muszę w danym momencie zagrożenia
przywoływać demonów przeszłości... jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:41 No ja też mam gdzieś zapisane na kartce w kieszeni i nie muszę jej już nawet wyciągać... stiff - Nie 05 Wrz, 2010 11:41
Sid Vicious napisał/a:
a gdzie miejsce dla zony
jaga700 napisał/a:
Ponoć w kuchni
Zona czy kochanka to ma błyszczeć i pachnieć przede wszystkim,
inaczej to pomoc domowa... jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:42 Zależy jak długi ma łańcuch pterodaktyll - Nie 05 Wrz, 2010 11:47
stiff napisał/a:
Zona czy kochanka to ma błyszczeć i pachnieć przede wszystkim,
inaczej to pomoc domowa.
jaga700 napisał/a:
Zależy jak długi ma łańcuch
To te alternatywne metody leczenia z alkoholizmu? jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:48 Jak alternatywa, to na całego...stiff - Nie 05 Wrz, 2010 11:50
pterodaktyll napisał/a:
alternatywne metody leczenia z alkoholizmu?
Seksoholizmu, chyba... jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:52 Tego nałogu nie posiadam jeszcze w swej kolekcji Sid Vicious - Nie 05 Wrz, 2010 11:55 alternatywnie skrajne metody obslugi zony.
alternatywnie skrajna metoda bylo 3-dniowe upojanie sie internetem
alternatywnie gadamy o czyms innym, alternatywie proponujac alternatywe od niej samej.
niedziela? kur... to juz po weekendzie?
alternatywne sposoby spedzenia weekendu, to temat na nastempny weekend, nie bedacy alternatywa dla siebie samego pozdrawiam, zycie wzywa jaga700 - Nie 05 Wrz, 2010 11:57 El kurczakos, ale się w dyskuchy wciągłam A tu czas myć głowę i psy wyprowadzić... Halibut - Pon 06 Wrz, 2010 08:01 Widzę, że przeważa opcja zepchnięcia w niebyt i pozbawienia prawa sensu istnienia wszystkich innych metod i teorii leczenia alkoholizmu odmiennych od tych, które znamy. Na zasadzanie: my dobrze wiemy, co jest dobre, bo myśmy to już przeżyli, doświadczyli, wyleczyliśmy się a zresztą swój rozum mamy. Jak już brak innych argumentów to piszemy leczenie alternatywne, doświadczalne, w domyśle niesprawdzone, nieskuteczne to nie dla nas starych weteranów niech sobie jacyś tam wariaci próbują a my doświadczeni i poważni ludzie dobrze wiemy, dokąd to prowadzi. Widzę, że najwięcej emocji budzi picie kontrowane. Ciekaw jestem, dlaczego. Nauka i świadomość o uzależnieniach jest w Polsce bardzo zacofana. Z moich rozmów z terapeutami jasno wynika, że jest możliwe takie picie. W Polsce, gdy ktoś jest uzależniony to wbija mu sie do głowy jak szkodliwy jest alkohol i do czego może doprowadzić, i że wyleczenie polega w głównej mierze na niepiciu, nie interesując się wcale skąd się wzięło uzależnienie. Może jeszcze raz powtórzę picie kontrolowane to żadne bajki, ani żadna nowość, alkoholików, którzy po różnych terapiach piją kontrolowanie są miliony. Takie terapie zapoczątkowano w Stanach Zjednoczonych o ile dobrze pamiętam w latach 80 ubiegłego wieku i trwają z powodzeniem do dzisiaj, tylko dzisiaj już na całym świecie, w Polsce również w prywatnych klinikach uzależnień nawet w średniej wielkości miastach. Picie kontrolowane tak naprawdę nie powinno być celem samym w sobie, jest zaledwie czymś pomocniczym w leczeniu alkoholizmu czy raczej uzależnienia i jako takie nie powinno budzić żadnych sensacji. Sprawa wygląda mniej więcej tak albo uczą kogoś pić kontrolowanie i pije kontrolowanie do końca życia, do końca życia musi świadomie kontrolować picie, bo jest ciągle uzależniony od alkoholu, albo zastaje wyleczony z alkoholizmu (uzależnienia) i bolesne kontrolowanie picia traci sens i znaczenie. Bo picie przestaje być problem. Nie możemy jednak łączyć picia kontrolowanego z nowymi sposobami leczenia uzależnień, bo to są dwie różne sprawy. Kluczem tutaj jest rozumienie i podejście do samego uzależnienia, co go powoduje, jak go wyleczyć i w jakim stopniu jest uleczalne.Wiedźma - Pon 06 Wrz, 2010 08:32 Hali, czemu dziwisz się takim a nie innym reakcjom trzeźwych alkoholików?
Przecież to oczywiste, że skoro mają metodę, która zadziałała,
nie chcą wracać do eksperymentu, który wszak może się nie udać.
Natomiast zauważ, że metoda kontrolowanego picia wzbudza największe zainteresowanie
czynnych alkoholików, bądź z bardzo krótkim stażem abstynencji,
czyli tych, którzy ciągle nie chcą rozstać się z alkoholem.ZbOlo - Pon 06 Wrz, 2010 08:48
Halibut napisał/a:
Widzę, że przeważa opcja zepchnięcia w niebyt i pozbawienia prawa sensu istnienia wszystkich innych metod i teorii leczenia alkoholizmu odmiennych od tych, które znamy.
Hali, ja trzymam się opcji totalnej abstynencji, bo nie potrzebuję alkoholu w życiu. Gorzała wyrządziła mi tyle krzywd w życiu, że mam jej po prostu dosyć. Poza tym, po ludzku, boję się. Boję się tzw. "lejcy"... jak wskoczę na konia pt. wóda, to mnie poniesie... w dal. Nie neguję nowinek naukowych, parę lat studiów wyrobiło u mnie ciekawość, ale jeszcze nie jestem gotowy. Jestem ciekawy, czy są jakieś badanie porównawcze: ile osób, uzależnionych od alkoholu, utrzymuje stan picia kontrolowanego, a ile "przepadło"... etc.yuraa - Pon 06 Wrz, 2010 08:49 ale po co uczyć sie pic kontrolowanie ?
znaczy sie pić i sie nie uwalić ?? to po jaka cholere pić?
dla walorow smakowych?- bez sensu, alkohol jest niesmaczny
dla towarzystwa??- bez sensu, pilem dla siebie i zawsze chciałem jak najwięcej wydoić.
dziś nie pije dla siebie i dobrze sie czuje w kregach w których sie obracam.
mi jest naprawde nie potrzebna umiejetność kontrolowanego piciajaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 09:42 Halibut, ależ próbuj swej alternatywy, daj znać jak Ci idzie. Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 09:44
yuraa napisał/a:
ale po co uczyć sie pic kontrolowanie ?
myślę, że po to:
yuraa napisał/a:
Z trzydziestu ludzi ktorzy przewinęli się przez terapię razem ze mną zostało troje plus jedna która umarła trzeźwo po pięciu latach nieprzerwanego niepicia.
AAowskie metody terapii chyba nie są zbyt skuteczne ...
zresztą, specjaliści, z którymi miałam do czynienia mówili mi wyraźnie, że standardowa terapia alkoholowa uczy tylko i wyłącznie niepicia, jest bardzo powierzchowna
na terapię DDA/DDD alkoholik może iść dopiero po 2 latach abstynencji, więc od razu nasuwa się pytanie - ile osób jest w ogóle w stanie ją podjąć ?
a to terapia DDA/DDD jest właśnie terapią właściwą, antyuzależnieniową terapiąjolkajolka - Pon 06 Wrz, 2010 09:49 – Na spotkaniach Smart Recovery nie modlimy się, nie odmawiamy “Ojcze Nasz” i nie zawodzimy pieśni – mówi Gerstein. – Nie pokładamy nadziei w siłach nadprzyrodzonych i nie oczekujemy, że ludzie będą tu przychodzili w nieskończoność. Przychodzą, zdrowieją i żyją dalej.
Gdyby coś takiego było u nas chętnie bym spróbowała. Ale na razie robi karierę jedynie na zachodzie.ZbOlo - Pon 06 Wrz, 2010 10:10
jolkajolka napisał/a:
nie modlimy się, nie odmawiamy “Ojcze Nasz” i nie zawodzimy pieśni
...u mnie na AA też tego nie robimy...
jolkajolka napisał/a:
ludzie będą tu przychodzili w nieskończoność
...a jak my się lubimy... jaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 10:16 Terapia Krótkoterminowa Skoncentrowana na Rozwiązaniu BSFT
w praktyce leczenia uzależnień
Nawet wieloletni, chroniczni alkoholicy mogą się zmienić i zacząć kontrolować swoje życie. (I. K. Berg)
Terapia Krótkoterminowa Skoncentrowana na Rozwiązaniu (Brief Solution Focused Therapy - SFT, czy jak obecnie się często mówi – Podejście Skoncentrowane na Rozwiązaniu) powstała w końcu lat 80 w USA. Jej prekursorami byli Steve de Shazer i Insoo Kim Berg, terapeuci, superwizorzy i nauczyciele wielu psychoterapeutów na całym świecie, do grona ich uczniów piszący te słowa miał zaszczyt od 1990 też się zaliczać.
SFT nie jest podejściem psychoterapeutycznym ograniczającym swoje zastosowanie do problematyki uzależnień, wręcz odwrotnie: to uniwersalny model pomagania ludziom, który znajduje również zastosowanie w leczeniu problemów związanych z uzależnieniami. Rozwijany przez wielu współpracowników i kontynuatorów de Shazera i Berg, do Polski dotarł szybko, bo już w 1990. Szybko zyskał sobie uznanie i podobnie jak na całym świecie stosowany jest przez szkolonych przez nas[1] praktyków w wielu obszarach pomagania.
***
o Uzależnienie nie jest niczym szczególnym. Uzależnienie jest tylko jedną z wielu przypadłości, z jakimi przychodzi się ludziom zmagać, jednym z wielu różnorodnych problemów, z jakimi ludzie zgłaszają się – lub nie zgłaszają – do terapii.
o Uzależnienie jest szczególnym problemem, z jakim przychodzi ludziom się zmagać. Jest specyficznym rodzajem problemu, a w zasadzie zespołem problemów, wywołanym przez specyficzne przyczyny i podległym specyficznych mechanizmom, a ponadto w specyficzny sposób wpływającym na ludzkie życie i związki.
O ile pierwsza teza wzbudza u wielu osób niepokój lub irytację, o tyle druga przyjmowana jest zwykle ze zrozumieniem i akceptacją, jako rodzaj aksjomatu, obowiązującego obecnie. Czy słusznie? Myślenie dywersyfikujące, obecne we współczesnych podejściach klinicznych, będące skutkiem analitycznego i racjonalistycznego sposobu uprawiania nauki, skutkuje budowaniem coraz nowych bytów w nauce, niekoniecznie wprowadzając nowe jakości w sposobie jej uprawiania. Uszczegółowanianie, różnicowanie – inaczej myśli się o uzależnieniu od alkoholu, inaczej – od leków, czy od narkotyków. Rodzą się nowe byty, wspierane dodatkowo walką o dofinansowania dla placówek ZAJMUJĄCYCH-SIĘ-CZYMŚ-CAŁKIEM-INNYM. Pozwalam sobie wątpić w słuszność takiego postępowania - dzielenia pomagania ludziom na coraz mniejsze odcinki, tworzenia i kurczowego pilnowania swojej „wyjątkowej” specjalności. Prowadzi to do coraz większej specjalizacji, a jednocześnie ignorancji w innych obszarach dotyczących ludzkiego życia.[2]
Człowiek, a zwłaszcza jego funkcjonowanie psychologiczne jest wynikiem wielu wzajemnie sprzężonych ze sobą oddziaływań, zarówno czynników społecznych (bieżących i przeszłych) oraz biologicznych (konstytucjonalnych i aktualnych), a być może także innych (mówi się tu zwykle o duchowości człowieka). Specjalizacja i różnicowanie zachodzące w obszarze pomagania ludziom w zakresie problemów uzależnienia prowadzi – bo musi – do wielu uproszczeń. Niekorzystnych i ograniczających możliwości działania terapeutów.
Powyższy wywód, choć może wydawać się odległy od tematu, prowadzi do stwierdzenia o znaczeniu fundamentalnym: zależnie od rodzaju trującej substancji przyjmowanej przez człowieka, organizm reaguje różnymi objawami uszkodzenia(zatrucia), ale nie różnymi uzależnieniami.[3] Zasadne jest zatem raczej myślenie o człowieku w sytuacji problemowej (który używa alkoholu w sposób problemowy), a nie człowieku uzależnionym od alkoholu.[4] W dalszym ciągu artykułu stosować wprawdzie będę pojęcie uzależnienia od alkoholu, ale uwagi moje można zastosować także do innych form kłopotów, jakie mają ludzie. Odnoszą się bowiem do Człowieka.
Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniu nie zajmuje się uzależnieniem od alkoholu jako jakimś szczególnym bytem. Samo stwierdzenie problemu z alkoholem jest traktowane jedynie jako opis problemu, który spowodował zgłoszenie po pomoc.
Zajmujemy się raczej oczekiwaniami klienta co do zmiany jego życia. Człowiek zgłaszający się do terapii i opisujący problemy z używaniem alkoholu informuje nas o tym, że w jego życiu w związku z używaniem alkoholu występuje problem. Prosimy go raczej o przedstawienie celu, jaki chce osiągnąć w trakcie pracy z terapeutą, a nie o stwierdzenie, że alkohol jest problemem. Cel może być całkowicie inny.
Nie czyni się przy tym tutaj założenia, że zgłoszenie czy nawet uznanie własnych problemów z alkoholem jest równoważne z gotowością do jakiejkolwiek zmiany, czy przerwania picia lub do chęci trwałej abstynencji. Ważnym dla właściwego przebiegu pracy w tym modelu jest fakt braku zainteresowania terapeuty dla jakiejś zmiany (choćby najsłuszniejszej społecznie lub ideologicznie), a życzliwe zainteresowanie i nieustanne wpieranie zmiany pożądanej przez klienta. Nie chodzi przy tym - jak twierdzą niektórzy - o całkowity indyferentyzm moralny, relatywizm, czy obojętność na ludzki ból. Człowiek jest – jak wiadomo - całością, systemem złożonym i wzajemnie zależnym, nie jest więc ważne w jakim miejscu rozpocznie się pracę na zmianą. Właściwie prowadzona praca nad poprawą życia człowieka musi doprowadzić - wcześniej raczej niż później - do konkluzji o koniecznym przekonstruowaniu obszarów dotkniętych patologią.
Określenie celu do terapii, który byłby ważny i korzystny dla klienta jest podstawową umiejętnością skutecznego terapeuty. Poświęcenie uwagi zagadnieniom ważnym dla klienta pozwala na znalezienie jego motywacji do zmiany. [5] Zmorą psychoterapii (także odwykowej) jest pokutujące od czasów Freuda widmo oporu pacjenta przed zmianą. Oporu, który trzeba przełamać dla dobra pacjenta. Pacjent nie przejawia oporu sam z siebie, pacjent (właśnie pacjent, a nie klient, jak wolimy w SFT nazywać osobę korzystającą z pomocy, aby podkreślić jej udział w terapii i podmiotowość) reaguje całkowicie logicznym sprzeciwem – „oporem” – na przymuszanie go do zmiany określonej dla niego przez wszechwiedzącego terapeutę. Rolą terapeuty SFT jest zauważenie i wzmocnienie motywacji własnej klienta, aby była pomocą w terapii i wsparciem dla niego w zmianie, a nie skłanianie go do określonej poprawy.
SFT nie zajmuje się problemami, ani ich rozwiązywaniem. Nie interesuje nas określenie celu: „Przestać pić”, ponieważ nie mówi to nic o tym, czego chce klient.
W SFT nacisk położony jest na budowanie pozytywnego życia, a nie na rozwiązywanie jakichkolwiek problemów[6]. Paradoksalne jest, że terapeuci w wielu szkołach pomagania deklarują pracę nad poprawą życia klienta, ale swoją uwagę poświęcają głównie usuwaniu z ich życia problemów. Czynią tak, mimo werbalizowania rozumienia „znaczenia objawów w życiu pacjenta”, czyli de facto decydując się na usuwanie elementu z definicji ważnego dla pacjenta.[7] Czasami takie postępowanie uzasadniane jest dodatkowo koniecznością analizy problemu dla znalezienia rozwiązania.
W pracy z osobami uzależnionymi czynnikiem, który trzeba brać pod uwagę, jest często tunelowe myślenie przejawiające się w nastawieniu na „zaprzestanie picia”[8]. Terapeuci przyjmując takie deklaracje jako dobre określenie celu natychmiast znajdują się w tej samej matni co ich pacjenci, do tego nie mając zwykle wsparcia w ich współpracy. Nie ma w tym niczego dziwnego, jako, że człowiek pijący problemowo sam nie jest do końca zorientowany w tym, jak rozumieć swoją sytuację i jakie decyzje dotyczące używania alkoholu chce podjąć. Jednak ten tunelowy sposób widzenia rzeczywistości utrudnia im refleksję nad zmianą w życiu: „Co się ma zmienić?! Chcę przestać pić! Reszta będzie taka sama!”. To oczywista nieprawda, jeśli popatrzy się na odmienione życie tych spośród naszych klientów-pacjentów, którzy poradzili sobie z używaniem alkoholu. Uleczyła ich zmiana życia, a nie - życie zmieniło się na skutek wyleczenia skutkującego nie-piciem. Dlatego ważne jest szukanie celu wystarczająco dobrego, aby warto było przestać pić. Pomocą w tym może być już sam fakt zgłoszenia, zawierający efekt jakiejś refleksji nad swoją sytuacją i poczucie bezradności w przeprowadzeniu poprawy samemu, ale także powstrzymanie się lub ograniczenie używania alkoholu.[9]
SFT nie zajmuje się problemami. Gdyby w wiedzy i rozumieniu problemu znajdował się klucz do rozwiązania, pijący człowiek wiedziałby najlepiej jak sobie poradzić i nie zgłaszał się do terapii. Problem nie zawiera rozwiązania i dlatego trwa. Rozwiązania trzeba szukać poza nim, w radzeniu sobie klienta, w lepszych chwilach jego życia.
Właśnie tam, w czasie tzw. „wyjątków”[10] uruchamiane przez klienta były jego własne zasoby, umiejętności radzenia sobie z problemem. Fakt ich istnienia potwierdzi każdy człowiek skłoniony do refleksji nad tym, czy kiedyś przez chwilę poradził sobie lepiej, np. powstrzymał się od napicia alkoholu, mimo namów kolegów. Fakt takiej chwilowej poprawy (w kontekście całej sytuacji, w której przeważa picie problemowe) zwykle tłumaczony jest przez otoczenie pacjenta jako objaw jego słabej lub złej woli (czyli paradoksalnie – na jego niekorzyść!) – „przecież może nie pić!” albo „on ma słabą wolę, nie da sobie rady” – a przez terapeutów ignorowany, jako nie znaczący. Niesłusznie.
Dowodzi on, że klient rzeczywiście umie powstrzymać się od picia, ale nie posiada motywacji lub nawyku korzystania z tej umiejętności. [11] To przykład wyjątku, ale przypadkowego, a nie wolicjonalnego. Terapia może mimo to oprzeć się na istnieniu takiego wyjątku i szukać sposobów na jego utrwalenie.
Czasem napotykamy tu na brak przekonania klienta, czy niezbędna jest abstynencja. Siła utrwalonego wzorca życia związanego z używaniem alkoholu, określonymi kontaktami społecznymi, rytmem dnia, etc. powoduje, że ludzie wahają się, rozważając możliwe alternatywne sposoby postępowania. Terapeuta SFT nie jest zainteresowany określonym wyborem[12], a do tego wiemy dobrze o automotywującym charakterze własnego doświadczenia człowieka. Z tego powodu – jeśli nie niesie to zbytniego ryzyka dla klienta lub innych osób – można podjąć próby poszukiwania sposobów właściwego utrwalania wyjątków – np. ograniczania picia, etc. Zaskakującym skutkiem takiego postępowania jest wzrost motywacji klienta do zmiany, do podejmowania odpowiedzialności[13] i współpracy z terapeutą. Elementy zachowania klienta bardzo pomocne w każdej formie pomagania.
Porażki, które przy tym mogą się zdarzyć, są zwykle mniej groźne niż utrata przez klienta zaufania do terapeuty lub wstyd przed powrotem do terapii - jeśli prorokowaliśmy mu jego przegraną, aby próbować powstrzymać go przed sprawdzeniem swojego „głupich”pomysłów.
Ważną sprawą jest okazywana i przede wszystkim autentyczna akceptacja dla osoby klienta, jaką musi posiadać terapeuta. Terapeuta SFT jest osobą życzliwie przyjmującą opowieści klienta, niezależnie od tego, co podpowiada mu jego wiedza kliniczna. Nie oznacza to oczywiście głupoty, ani amnezji terapeuty, raczej jego skłonność do zadawania klientowi na podstawie własnej wiedzy i doświadczenia pytań, zmierzających do zrozumienia jego powodów do określonych sądów i wyborów – tak długo oczywiście, póki są one zgodne z prawem.[14] Jest to wymóg stawiający terapeucie wysokie wymagania, co do umiejętności dystansowania się do własnych sądów wartościujących i zdolności aktywnego słuchania.
To duża różnica w stosunku do tradycyjnego modelu terapii (zwłaszcza zaburzeń takich jak uzależnienie), zakłada bowiem, że klient miał ważne powody, dla których coś zrobił, a nie że zaprzecza (czyli kłamie), czy jest pod wpływem nieświadomych mechanizmów obronnych. Korzyścią z takiego sposoby myślenia i postępowania jest budowanie zaufania i odpowiedzialności klienta, który nie musi i nie jest w żaden sposób zachęcany do wyjaśniania swego postępowania przy pomocy tłumaczenia się. Interesuje nas radzenie sobie, lepsze postępowanie w przyszłości – ważne są więc raczej wnioski, niż usprawiedliwienia.
To właśnie następny ważny dla SFT element – monitorowanie poprawy (czy szerzej: zmiany) i wyciąganie na jej podstawie wniosków do zastosowania w następnych krokach do realizacji.
Ten element pracy jest obecny w trakcie przede wszystkim następnych spotkań, gdy klient może relacjonować swoje postępy w drodze do własnego celu i ewentualne refleksje nad koniecznymi modyfikacjami postępowania.
Istotnym elementem pracy w modelu Skoncentrowanym na Rozwiązaniu jest nieustanne wzmacnianie pozytywnych elementów w zachowaniu klienta. Dokonywane jest to dzięki życzliwemu nastawieniu terapeuty, podkreślającego osiągnięcia lub pozytywne refleksje klienta w trakcie całej sesji, a także na jej koniec każdego spotkania terapeutycznego w formie pozytywnej informacji zwrotnej. Nie jest to bezkrytyczne chwalenie, ale raczej przedstawienie ważnych i dobrych dla osiągnięcia postępu zachowań i przemyśleń klienta, o których dowiedzieliśmy się od niego.
Wiele osób mogłoby w tym miejscu zapytać o sposób realizacji takiego postępowania terapeutycznego, czyli o techniki terapeutyczne. SFT nie koncentruje się na używaniu specyficznych, szczególnych technik.[15] Używać można wielu znanych technik, ale ważne jest ich nastawienie na szukanie i wspieranie poprawy, a nie zgłębianie porażek i patologii klienta.
Zamiast przywiązywać się do jakichś technik czy schematów zdrowienia SFT stara się być elastyczne i dopasowywać się do konkretnego klienta i jego potrzeb i nie oczekiwać, że klient dopasuje się do naszego modelu postępowania.
Kryteria sukcesu i zakończenia terapii w SFT to osiągnięcie celów zakładanych przez klienta lub innych pozytywnych zmian w zadowalającym dla niego zakresie.[16] On określił, czego chce i tylko on wie, czy już to osiągnął. Nawet jeśli wiemy[17], co jeszcze powinien zmienić – bądźmy mu wdzięczni, że nam zaufał i poświęcił swój czas. I tyle.
I na koniec: niech was nie zwiedzie prostota. Jak powiedział terapeuta SFT Michael Hjerth: „Skrzypce mają tylko jeden smyczek i cztery struny. Grają pięknie. Ale czy jest łatwo nauczyć się na nich pięknie grać?”
Żeby być dobry terapeutą SFT dobrze jest dużo wiedzieć i umieć. A dodatkowo - nie dać się tej wiedzy ograniczyć.
***
Dobre rady dla terapeuty
• Pamiętaj, że żaden problem nie będzie trwać wiecznie.
• Zaufaj mądrości klienta. Założyciele AA dali sobie radę bez terapeutów, bo znaleźli własną drogę.
• Pamiętaj, że każdy ma jakąś motywację. Szukaj jej i zastanawiaj się, jak jej użyć.
• Rób to, co działa – przyśpieszysz zdrowienie. Nie ma konieczności wywoływania dużych zmian - małe są wystarczające.
• Pamiętaj, że rozwiązania są niezależne od problemów. Zawsze są jakieś lepsze chwile- szukaj ich.
• Nie rób rzeczy niepotrzebnych, które spowolniają zdrowienie, nie utrudniaj klientowi.
• Pytaj, zbieraj informacje, komentuj – zawsze na temat dobrych rzeczy (wywiad pozytywny, zalecenia, docenianie radzenia sobie, decyzje o zaprzestaniu, starania udane lub tylko starania, szukanie pomysłów gdzie indziej).
• Proponuj tylko to co, klient może przyjąć – nie to, co Ty chcesz lub uważasz za ważne – to stanowi o różnicy między pomaganiem a manipulacją
• Okazuj szacunek i akceptację klientowi – to czyni nas ludźmi, daje poczucie wartości w sytuacji, gdy nie czujemy swojej siły, jesteśmy bezradni.
• Miej wiarę w siły klienta i spodziewaj się od niego dobrego, dopasowania się do Twojej pozytywnej opinii – aby znów poczuć przyjemność bycia słusznie chwalonym!
• Dawaj uwagi adekwatne do możliwości, oparte na realiach – bo nadmiarowe będą odrzucone jako sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
***yuraa - Pon 06 Wrz, 2010 10:50
Flandra napisał/a:
AAowskie metody terapii chyba nie są zbyt skuteczne ...
a ja myslę ze to nie metody tylko ludzie zawodzą. w Wielkiej Księdze AA na stronie 49 stoi:
"Rzadko sie zdarza by doznał niepowodzenia ktos kto postepuje zgodnie z naszym programem, nie wracają do zdrowia ludzie , którzy nie chcą, nie potrafia lub nie mogą w pełni poddać się naszemu- prostemu przeciez programowi"
podkreslenie moje
Bill spytany po wielu latach od napisania Anonimowych Alkoholików czy zmienił by cos w tekście odpowiedział ze usunąłby słowo Rzadko ze strony 49, bo jesli ktos stosuje program AA nie wraca do picia nigdyFlandria - Pon 06 Wrz, 2010 11:14
yuraa napisał/a:
w Wielkiej Księdze AA na stronie 49 stoi:
a to nie jest tak, że odstawiliście alkohol a uzależniliście się od AA ?
wiesz co Yuraa zdziwiło mnie najbardziej w tamtym Twoim tekście, którego fragment tu zacytowałam ? Zastanawiałeś się czy swój sukces zawdzięczasz temu, że chodzisz na kilka grup AA. Tak jakby Twoje prawdziwe życie - oddana, kochająca żona, dzieciaki nie miały na Twoją trzeźwość żadnego wpływu
To tak jakby Twoje życie sprowadzało się tylko do "wielkiej księgi", do Billa, do grup i temu podobnych jaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 11:30 Uzaleznienie od AA może u niektórych zastąpić uzależnienie od alko. Nie mam tu nikogo konkretnego na myśli, a jedynie własne obserwacje osób ze Wspólnoty.ZbOlo - Pon 06 Wrz, 2010 11:37
jaga700 napisał/a:
Uzaleznienie od AA może u niektórych zastąpić uzależnienie od alko
...myślę sobie, że tak właśnie jest... znajoma psychoterapeutka powiedziała, że w pracy z alkoholikami rozpoczyna od uzależnienia delikwenta od siebie, by "zastąpić" alko... nie pytajcie jak to robi, bo nie wiem. Człowiek to w ogóle uzależniony typ: od jedzenia, od oddychania, od (no dobra!) seksu... etc...yuraa - Pon 06 Wrz, 2010 11:37
Flandra napisał/a:
Zastanawiałeś się czy swój sukces zawdzięczasz temu, że chodzisz na kilka grup AA. Tak jakby Twoje prawdziwe życie - oddana, kochająca żona, dzieciaki nie miały na Twoją trzeźwość żadnego wpływu
To tak jakby Twoje życie sprowadzało się tylko do "wielkiej księgi", do Billa, do grup i temu podobnych
to nie tak że żyje tylko sprawami AA, na moja trzeźwość maja wpływ wszystkie codzienne zdarzenia, wszystko co mnie otacza, także oddana kochajaca zona i dzieciaki.
a program i zasady AA to jakby instrukcja postepowania bo kiedy próbowalem zyc po swojemu to jakos nie wychodziło. żyję czy staram sie zyć zgodnie ze swoim sumieniem, wg drogowskazow AA na tyle ile jestem na dana chwile w stanie udxwignąć.
jesli chodzi o ilość czasu spędzanego wsrod AA to jest to teraz znacznie mniej niz kiedyś ale nie przestaje zyc wg pewnych zasad po opuszczeniu salki mityngowejjal - Pon 06 Wrz, 2010 11:38
jaga700 napisał/a:
Uzaleznienie od AA może u niektórych zastąpić uzależnienie od alko. Nie mam tu nikogo konkretnego na myśli, a jedynie własne obserwacje osób ze Wspólnoty.
Mimo wszystko chyba mniej szkodliwe niż od alkoholu...
PD - januszZbOlo - Pon 06 Wrz, 2010 11:43 Moim głównym nurtem życia jest rodzina i praca. AA jest dla mnie enklawą, momentem tylko dla mnie, spotkaniem z ludźmi, którzy podobnie jak ja, są "posiekani ranami" przez życie. Tu mnie szanują (w pracy nie zawsze), tu mnie słuchają (w rodzinie nie często). Poza tym (jak pisał Yurra) pobieram tu instrukcje, narzędzia i wskazówki. I wreszcie, tu mogę głośno powiedzieć: "... mam na imię ZbOlo i jestem alkoholikiem...".Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 11:47
yuraa napisał/a:
a program i zasady AA to jakby instrukcja postepowania bo kiedy próbowalem zyc po swojemu to jakos nie wychodziło
czyli można powiedzieć, że sam sobie nie ufasz ? że uważasz, że Twoje osobiste wybory są złe ?
jeśli tak, to kim jesteś jako człowiek ?
jal napisał/a:
jaga700 napisał/a:
Uzaleznienie od AA może u niektórych zastąpić uzależnienie od alko. Nie mam tu nikogo konkretnego na myśli, a jedynie własne obserwacje osób ze Wspólnoty.
Mimo wszystko chyba mniej szkodliwe niż od alkoholu...
na początek pewnie ok, ale co dalej ? jaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 12:28 Pewnie mniejsze, ale czasem kiedy słucham na mitingach co poniektórych, nie dobrze mi się robi, tak są zacietrzewieni i zapatrzeni jedynie w swój punkt widzenia. Zero tolerancji, oczywiście nie wszyscy.Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 14:40
Flandra napisał/a:
AAowskie metody terapii chyba nie są zbyt skuteczne ...
droga Flandro ,nie ma czegoś takiego jak metody AAowskie
jest program AAowski - który jest sprawdzony i jeszcze nikogo nie zawiódł
a w programie tym jest zaznaczone - kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
a to znaczy że nie program a człowiek zawodzi
jolkajolka napisał/a:
Na spotkaniach Smart Recovery
cytuję --- z smart rekowery
"Ze Smart Recovery ludzie dokonują zerwania z nałogiem sami. Podstawą naszego programu jest wiara w to, że istota ludzka posiada w sobie zdolność, by pokonać najgorsze uzależnienia."
ta metoda to żadna inna jak AAowska
w AA też się mawia - w chorobie alkoholowej nikt nam nie pomoże jeśli sami sobie nie pomożemy
to nic innego jak chcieć to móc
świetni to ujęła Ewa
Wiedźma napisał/a:
Przecież to oczywiste, że skoro mają metodę, która zadziałała,
nie chcą wracać do eksperymentu, który wszak może się nie udać.
Natomiast zauważ, że metoda kontrolowanego picia wzbudza największe zainteresowanie
czynnych alkoholików, bądź z bardzo krótkim stażem abstynencji,
czyli tych, którzy ciągle nie chcą rozstać się z alkoholem.
i to pasuje do stosowania programu,nie ważne jakiego czy AA,czy Smart Recovery
ważne aby chcieć samemuFlandria - Pon 06 Wrz, 2010 14:59
Jacek napisał/a:
a w programie tym jest zaznaczone - kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
a to znaczy że nie program a człowiek zawodzi
okrutne podejście Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 15:01
Flandra napisał/a:
to dlaczego napisałeś :
Jacek napisał/a:
ta metoda to żadna inna jak AAowska
i tu mnie masz Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 15:03
Flandra napisał/a:
Jacek napisał/a:
a w programie tym jest zaznaczone - kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
a to znaczy że nie program a człowiek zawodzi
okrutne podejście
w AA mawia się że program AAowski to taki zamiennik tabletki
a która tabletka jest słodziutka ??? Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 15:08
Jacek napisał/a:
kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
Jacek napisał/a:
a która tabletka jest słodziutka ???
Jacek, ale tu nie chodzi o to czy tabletka jest słodka czy nie
jeśli lekarz przepisuje mi leki i one nie działają to nie usłyszę od niego, że zawiodłam
usłysze raczej, że widocznie ten lek nie jest dla mnie odpowiedni
To ogromna różnica.
Też sobie mogę wymyślić wspaniałą metodę, na spółkę z koleżanką Alą, napisać wielką księgę i wmawiać wszystkim, że jeśli nasza wspaniała metoda się u nich nie sprawdziła to znaczy, że są beznadziejni Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 15:14
Flandra napisał/a:
jeśli lekarz przepisuje mi leki i one nie działają to nie usłyszę od niego, że zawiodłam
usłysze raczej, że widocznie ten lek nie jest dla mnie odpowiedni
alkoholizm jest od zarania dziejów
leczenie skuteczne od niedawna
Bill Wilson napisał te słowa kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
lekarz (terapeuta) karze się do nich stosować
wiedząc o tym że nie ma zamiennika na inny lek (skuteczny/jejszy)Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 15:20
Jacek napisał/a:
leczenie skuteczne od niedawna
ale o jakiej skuteczności Ty mówisz ?
4 ludzi na 30 ? to jest skuteczność ? Tomoe - Pon 06 Wrz, 2010 15:26 Bajka o meduzach
Pewien staruszek wybrał się z wnuczką na spacer brzegiem morza. Traf chciał, że tego dnia morze wyrzuciło na piasek setki meduz. Pochylił się starzec, choć ciężko mu było, wziął do ręki meduzie istnienie i wrzucił do wody. Później drugie, trzecie i dziesiąte. Dzielnie pomagała mu przy tym dziewczynka.
Obserwował to stary rybak i westchnął:
- Ludzie, co wy robicie? Codziennie sztorm wyrzuca tysiące meduz! Wasze działanie nie ma sensu!
A dziadek, którego krzyż już od schylania bolał, wyprostował się i rzekł:
- Może dla ciebie nie, ale dla każdej z tych meduz, które wrócą do wody ma to, gwarantuję ci, kolosalne znaczenie.Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 15:35
Flandra napisał/a:
ale o jakiej skuteczności Ty mówisz ?
4 ludzi na 30 ? to jest skuteczność ?
Flandruniu, pisałem powyżej o działaniu skuteczności i zawodzeniu człowieka
Flandruś bez obrazy ale teraz jesteś w tej grupce tych 26
którym czebno powtarzaćFlandria - Pon 06 Wrz, 2010 16:03
Jacek napisał/a:
Flandruniu, pisałem powyżej o działaniu skuteczności i zawodzeniu człowieka
Flandruś bez obrazy ale teraz jesteś w tej grupce tych 28
którym czebno powtarzać
od ponad 10 lat (dokładnej daty nawet nie jestem w stanie określić) nie mam żadnych problemów z zaburzeniami jedzenia
jem wszystko na co mam ochotę itd itd
gdyby nie pytania w testach DDA o zachowania kompulsywne w przeszłości i to, że czytam fora alko, nawet bym nie pamiętała, ze miałam kiedyś jakieś problemy tego rodzaju
nigdy nie chodziłam do Anonimowych Żarłoków (czy jak to się nazywa ), nie leczyłam anoreksji/bulimii terapią, nie wiem co to 12 kroków a jakoś z tego wyszłam
poza tym - od tamtego czasu od niczego się nie uzależniłam
więc nie mów mi Jacuś, że jestem w jakiejś grupce jolkajolka - Pon 06 Wrz, 2010 16:45 Ja do fachowców od AA nie należę,bo na mityngi nie chodzę. Wiem natomiast,że mi pomogła terapia,a w zasadzie jedna terapeutka. Znam wieloletnich mityngowców,którzy pozapijaji. Chyba uniwersalnej recepty na zdrowienie nia ma. Cóż,być może kiedyś zapiję,ale tymczasem wystarcza mi przyjaciólka z AA i Dekadencja.Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 16:54
Halibut napisał/a:
Ciekaw jestem, dlaczego. Nauka i świadomość o uzależnieniach jest w Polsce bardzo zacofana.
wlasnie mamy okazje zrobic krok naprzod.
Temat chwicil i ciekawie sie rozwija. nie w kwesti tej, aby wyrazac slusznosc swojej drogi, ktora i tak kazdy ma inna, ale zeby nie uprawiac owego zacofania. ewolucja nauki raczej przynosi pozadane efekty i moze wlasnie celem leczenia uzaleznien bylo by nie byc uzaleznionym. jednem odpowiada czle zycie byc alkoholikiem, ale nie pic...; wzbraniac sie od cukierka z rumem, czy sera z winem ( walory smakowe istnieja ) i ganiacv na spotkania AA, drugiemu nie. i wlasnie z powodu istnienia tego drugiego, pojawiaja sie nowe programy, metody i inne wynalazki. celem nie jest utrzymywanie abstynecji, tylko bycie od nalogu wyleczonym. gdyby alkohol jedynym srodkiem i zastepowal pewne braki, nie znalibysmy innych uzaleznien, dlatego uwazam ze AA posluguje sie zamiennikiem ( jezeli nie bedziesz spotykal sie z innymi trzezwiejacymi alkoholikami to napewno bedziesz pil ).
ZbOlo napisał/a:
Tu mnie szanują (w pracy nie zawsze), tu mnie słuchają (w rodzinie nie często). Poza tym (jak pisał Yurra) pobieram tu instrukcje, narzędzia i wskazówki.
ja takiego szczescia nie mam, nie znajduje wspolnego jezyka, ale sa mili i zyczliwi.
Jacek napisał/a:
kto w pełni korzysta z tego programu ten w pełni trzeźwieje,zawodzi ten który obrał drogę na skróty
inna nie znaczy, ze na skroty, kazdy wie ze jest wielu, ktorzy radza sobie bez tej drogi. ten sposob, dla mnie, to jakby nazucenie sobie "religi", wiecznego przytakiwania i zaprzestania samodzielnego myslenia. w kazdym badz razie program jest skuteczny, ale marginuje jednostke ( wywrotowa to juz szczegolnie ) na koszt grupy. moze nie wszystkie grupy sa takie konserwatywne.
Jaga700, ciekawy artykol, wydrukuje i popracuje nad nim.
Sid Vicious, jednostka wywrotowa ..... pozdrawiamyuraa - Pon 06 Wrz, 2010 18:37
Flandra napisał/a:
czyli można powiedzieć, że sam sobie nie ufasz ? że uważasz, że Twoje osobiste wybory są złe ?
jeśli tak, to kim jesteś jako człowiek ?
ależ cale zycie dokonuje wyborow i sa to moje wybory, niemniej jednak wynikajace z różnych zewnętrznych czynników.
kiedy bylem w szkole i nie umialem zrobic zadania to ściągalem od dobrego ucznia a nie od dwójarza podobnie teraz nie umiejąc sobie radzić z pijanstwem dołączyłem do grupy ludzi ktora w jakis sposób sobie radzi. akurat czynniki zewnetrzne spowodowały że trafilem na terapię w takim akurat kształcie w osrodku prowadzonym przez niepijacego alkoholika.
jednym z wymogów tej terapii było uczestnictwo w AA, po jakims czasie usłyszałem o kilkuprocentowej skuteczności ale uwierzylem że to odemnie zalezy by być w tych kilku procentach.
rozpatrując mój przypadek terapia i AA jest skuteczne w 100% od 2800 coś tam dni.
no 2834.
nie twierdze jednak że jest to jedyna metoda w dązeniu do trzeźwości, jak ktoś chce niech szuka swojej. ja jak ta mroweczka będe przy swoim mrowisku sie kręcił.
bo mrowisko beze mnie trwac bedzie ja bez mrowiska nie.
dla mnie to aksjomatFlandria - Pon 06 Wrz, 2010 18:47
yuraa napisał/a:
kiedy bylem w szkole i nie umialem zrobic zadania to ściągalem od dobrego ucznia a nie od dwójarza podobnie teraz nie umiejąc sobie radzić z pijanstwem dołączyłem do grupy ludzi ktora w jakis sposób sobie radzi.
świetne porównanie stiff - Pon 06 Wrz, 2010 18:49
Halibut napisał/a:
Widzę, że przeważa opcja zepchnięcia w niebyt i pozbawienia prawa sensu istnienia wszystkich innych metod i teorii leczenia alkoholizmu odmiennych od tych, które znamy.
Myślę, ze to nie tak, a po prostu mamy sprawdzone metody,
które dają szanse trwałego zaprzestania picia,
a czasu na eksperymenty zazwyczaj nie mamy,
bo eksperymentowaliśmy przez większość życia...
Na takie innowacje potrzebny jest czas i kasa, a niewielu z nas na to stać,
bo aby doprowadzić sie do stanu nieużywalności, przepijamy ogromne pieniądze...
W moim przypadku, to bezprzedmiotowa dyskusja, bo dziś kiedy wszystko
poukładałem i miałbym forsę na eksperymenty, to wiem,
ze w żadnym przypadku to mi sie nie opłaca...
Nie pije te parę lat i nie narzekam na brak szczęścia,
abym musiał je dopełniać alkoholem...
Dobrych wyborów życzę... Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 18:57
yuraa napisał/a:
nie umialem zrobic zadania to ściągalem od dobrego ucznia
wynika z tego ze AA polega na sciaganiu, a ci, ktorzy zadanie odrobili, zyczliwie dziela sie, z tymi ktorzy poradzic sobie sami nie potrafia. Ale nie wszyscy w szkole sciagali, i nawet jesli teraz mieli by zostac do tego zmuszeni, to pewnie i tak nie podobal by sie sposob na rozwiaznie zadania. pewnie dlatego, ze samemu sie go nie rozwiazalo
trzeba szukac wlasnej drogi, dobrze ze pojawia sie coraz szersze pole wyboru, nie zakladaj z gory, ze proponuja je "dwojarze". szukanie tez jest sposobem.
zycze wszystkim kolejnego, trzezwego dnia, a sobie - odejsc od kompa.Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 18:58
Flandra napisał/a:
od ponad 10 lat (dokładnej daty nawet nie jestem w stanie określić) nie mam żadnych problemów z zaburzeniami jedzenia
jem wszystko na co mam ochotę itd itd
gdyby nie pytania w testach DDA o zachowania kompulsywne w przeszłości i to, że czytam fora alko, nawet bym nie pamiętała, ze miałam kiedyś jakieś problemy tego rodzaju
nigdy nie chodziłam do Anonimowych Żarłoków (czy jak to się nazywa ), nie leczyłam anoreksji/bulimii terapią, nie wiem co to 12 kroków a jakoś z tego wyszłam
poza tym - od tamtego czasu od niczego się nie uzależniłam
więc nie mów mi Jacuś, że jestem w jakiejś grupce
Flandruniu,dlaczego mnie o tym piszesz???
a ja ci powiem dlaczego
bo mimo że ja tobie napisałem (użyłem słów cytuję)
Jacek napisał/a:
Flandruś bez obrazy
to choć nie wiedziałem jakich użyjesz zdań
to dokładnie wiedziałem że będą obronne na dalszy ciąg zdania które zacytowałem
Jacek napisał/a:
Flandruś bez obrazy ale teraz jesteś w tej grupce tych 26
i teraz przez tę twoją reakcję będzie mnie łatwiej wyjaśnić,jak działa umysł człowieka
żaden umysł danego właściciela ,nie chce dopuścić do swej świadomości że jest gorszy
ale wystarczy się temu poddać - aby odkryć w czym tkwi słabość
odkrył to Billi Wilson i to wystarczyło aby sobie pomóc
a stworzony przez niego program AAowski ,był po to aby pomóc i uświadomić to innym
a był oparty na jego własnych doświadczeniach że najlepiej tę swoją słabość
wyznać przed drugim człowiekiem - on takowego znalazł
i był nim drugi alkoholik - z czasem stali się przyjaciółmi
i na takim przykładzie tworzyli AA owskie grupki
i kto nie chce tego zrozumieć - zamykając się w sobie (dusząc dumę)
ten to po stronie tej grupki w 26 osobowej z 30 wspomnianych przez ciebie
Flandra napisał/a:
od ponad 10 lat (dokładnej daty nawet nie jestem w stanie określić) nie mam żadnych problemów z zaburzeniami jedzenia
Flandruniu moje gratulacje dokonania
i nie ważne czy dokonałaś to przy pomocy terapeuty czy sama
przeca to możliwe że sama mogłaś tego dokonać
Bill też nie miał w tym doświadczeń to on sam na to wpadł że jest słaby i to go wzmocniło
Flandra napisał/a:
poza tym - od tamtego czasu od niczego się nie uzależniłam
przyjrzy się jednak dobrze sobie
kiedyś w "Fokusie" wyczytałem że pewna pani (nie pamiętam kto i kim była)
twierdziła że w nas jest po kilka uzależnień ,a że nie było tam nadmienione jakiekolwiek
więc zaczołem szukać w sobie co kolwiek i nie odszukałem
a może to te moje słodycze
a może to ten mój optymizmstiff - Pon 06 Wrz, 2010 19:01
Sid Vicious napisał/a:
wynika z tego ze AA polega na sciaganiu,
Odpowiedz sobie na pytanie czym jest postęp,
bo przecież tylko korzystając z wiedzy minionych pokoleń
możemy w miarę bezpiecznie poruszać sie po tym świecie,
korzystając z doświadczeń innych...Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 19:02
jolkajolka napisał/a:
tymczasem wystarcza mi przyjaciólka z AA i Dekadencja.
Joluś to ważne podejście - nie wiem o czym tam se gadacie ale pewnie podobnie gadali Bill i Bob Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 19:05
Sid Vicious napisał/a:
inna nie znaczy, ze na skroty
cheba nie do mnie z tym
kiedyś tak uważałem - dziś już nie
a tu na tym forum mnie pokazali że można inaczej (można nie uczęszczać)Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 19:10
Jacek napisał/a:
odkrył to Billi Wilson
skoro odkryl, to nie sciagal wiec kazdy z nas moze odkrywac.
obroncy AA-owskiej, nie mieszajcie kontrolowanego picia " nazwa fatalna " i innych metod terapi do jednego zla. wiekszosc poszukiwan i tak opiera sie na doswiadczeniach AA i 12 krokach, lecz moze nie przyjmuje do konca jedynego i slusznego program. Bill Wilson zrobil wiele dobrego dla wielu, ale nie sadze, zeby twierdzil, ze tylko on jeden ma racje i tylko on wie jak sie a alkoholikami obchodzic!!!
to jest temat wciaz otwarty i bardzo przedmiotowy
chyba jednak posiedze przy kompie Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 19:13
Jacek napisał/a:
Flandruniu,dlaczego mnie o tym piszesz???
bo dziwnie się czuję pisząc o alternatywnych formach terapii nie będąc alkoholiczką
ja nie wiem jak to jest mieć problem z alkoholem i jest mi naprawdę niezręcznie się w tym temacie udzielać
mam swoje doświadczenia z anoreksją/bulimią i często, kiedy czytam co piszecie widzę podobieństwa, dlatego tylko pozwoliłam sobie z Wami o tym podyskutować
poza tym - nie wszystko u mnie ok, nie czuję się w pełni spełniona jako kobieta czy nawet człowiek, przede mną jeszcze trochę zmagań z samą sobą na terapii
choć - jak pisałam wcześniej - wydaje mi się, że od dłuższego czasu żadne uzależnienia się mnie nie imają, więc tę część życiowej lekcji odrobiłam na conajmniej czwórkę z plusem jaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 19:15 Sid, zgadzam się z Tobą, nie powinno się dokumentnie zafiksować na jednej dziedzinie, ponieważ to uwstecznia.Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 19:15
Jacek napisał/a:
można inaczej (można nie uczęszczać)
to akurat zaden wybor
jezeli tak postrzegasz wybor, to musialbym przyznac ci racje, ze bez AA marne szanse.
nowe programy sa, tylko jak widac nikt nie ma doswiadczenia ALBO ( ALE - tez lubie )
sa na tyle skuteczne, ze nikt nie loguje sie na forach dla alkoholikow, bo nie ma takiej potrzebyJacek - Pon 06 Wrz, 2010 19:24
Sid Vicious napisał/a:
skoro odkryl, to nie sciagal wiec kazdy z nas moze odkrywac.
i słusznie
jeden z wielkich ,a mam tu na myśli Leonardo Da Vinci rzekł
kto się nauczył od swego nauczyciela,a dalej nie robił ponad to
to nie robił nic (prócz powtarzania)
zacytowałem z pamięci Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 19:29
Flandra napisał/a:
ja nie wiem jak to jest mieć problem z alkoholem i jest mi naprawdę niezręcznie się w tym temacie udzielać
ależ dlaczego nie,jeśli masz taką potrzebę
i fajnie że podkreślasz że nie jesteś w tym szpecem
co nie musi oznaczać że nie masz żadnego pojęcia
ja tylko powiem że palaczowi nałogowemu nie będącemu alkoholikiem trudno pojąć alkoholika
a zdawało by się takie podobne nałogiSid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 19:30
Jacek napisał/a:
kto się nauczył od swego nauczyciela,a dalej nie robił ponad to
to nie robił nic (prócz powtarzania)
Jacek - Pon 06 Wrz, 2010 19:33
Sid Vicious napisał/a:
Jacek napisał/a:
można inaczej (można nie uczęszczać)
to akurat zaden wybor
nie zrozumiałeś
ale to moja wina bo nie rozwinąłem zdania sorkiSid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 19:36 wiem, zorientowalem sie,
mimo to i tak uwazam, ze ci ktorzy radza sobie bez 12 krokow, w jakims stopniu kozystaja z osiagniec AA, albo tez je sami odkrywaja, nie majac pojecia czym jast AA.Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 19:45 widzisz, nawet w kontrowersyjnym piciu kontrolowanym fatalna nazwa, powiedzialbym w piciu nie wyzadzajacym szkod wymagany jest okres abstynecji, aby wykluczyc pewien mechanizm picia niekontrolowanego. osobiscie nie widze sensu w piciu takim, gdzie mialbym sobie odmierzec ilosci i czas przerw pomiedzy nim, wiec z czala pewnoscia nie chodzi o to by czlowiek sie meczyl[*]. bezwarunkowa abstynencja to zasada kazdej terapi i tu sie nie roznia, niewzne czy celem jest abstynencja, picie bez konsekwencji, czy pozbycie sie problemu.
[*]niektorzy placa grube pieniadze, gdyz etyka pewnych sfer wymaga uczestniczenia w roznych sytuacjach, gdzie podaje sie alkohol i czesem trzba wrecz z kims wypic.
a jezeli jest popyt, to musi odpowiedziec podaz, tylko szkoda, ze niema wsrod nas nikogo, kto by mogl o takiej terapi opowiedziec i o jej efektachjaga700 - Pon 06 Wrz, 2010 19:48 ciekawy ten wasz dyskursyuraa - Pon 06 Wrz, 2010 19:57
Sid Vicious napisał/a:
Jacek napisał/a:
odkrył to Billi Wilson
skoro odkryl, to nie sciagal
to troche inaczej bo jednak sciągał tyle że wybiórczo i lekko uelastycznił.
a sciagal z obserwacji dzialalności tzw "Oxford group" , ktore dzialały w USA przed powstaniem AA, stosowały bardzo rygorystyczne zassady uczestnictwa m.in absolutne poddanie kontroli Bożej.
Oxford group nie przetrwały próby czasu ze względu na uwikłanie w polityke i malwersacje finansowe.
Cytat:
ale nie sadze, zeby twierdzil, ze tylko on jeden ma racje i tylko on wie jak sie a alkoholikami obchodzic!!!
no i dobrze nie sadzisz bo na str 306 "Anonimowi alkoholicy wkraczaja w dojrzałość" stoja słowa Billa Wilsona :
"bardzo niefortunny dla AA okazałby sie dzień w którym uznalibysmy że mamy monopol na uzdrawianie pijaków. Mysle ze powinnismy popierać każdą działalność badawczą w tej dziedzinie czy to dotyczy umysłu czy tez ciala"Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 20:19
yuraa napisał/a:
str 306
sypiesz jak ksiadz z Bibli. nie uwazasz jedna ze to lekka przesada z jaka AA-owczy traktuja ta ksiazke. William Griffith Wilson napisal, ale nie chce w prozne tematy wchdzic, poprostu, napisal ksiazke, calkiem niezly poradnik, jak przestac pic i utrzymac abstynencje. skoro dodal te slowa na str 306, to doskonale sobie zdawal sprawe co sie w grupach AA uprawia. szacun dla niegoyuraa - Pon 06 Wrz, 2010 20:27
Sid Vicious napisał/a:
nie uwazasz jedna ze to lekka przesada z jaka AA-owczy traktuja ta ksiazke
uważam,
w wiekszości , w całej masie aowców niewielu jest takich co przeczytali całość.
ale sa tacy co znaja strony 49-50, 72 i 143-144 a krzyczą że coś niezgodne z AA jest bo w książce tego nie ma.
to podobnie jak z obrazonymi uczuciami religijnymi gdy Nerghal podarl starą książkę mało znaczącej sekty znad morza Martwego, która to sekta dziwnym zrzadzeniem losu rozrosla sie do niebywałych rozmiarówSid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 20:40
yuraa napisał/a:
sekta
roznica jest dla mnie zasadnicza. AA laczy sie w jakim stopniu z etyka lekarska, mimo, ze jest nieprofesjaonalnym czyms terapeltycznym. etyka ta mowi " przedewszystkim nie szkodzic ( pacjentowi )". sekta tez ma swoj kodeks etyczny, ktory mowi " przedewszystkim nie szkodzic ( sobie )"
nie czytalem tez calej, ale wiem ze taka dyskusja nie szkodzi..... lecz nie wszystkim dyskutowanie o tym czego w ksiazce nie ma, przypada do gustu. czasami wydaje sie to zalosne, a czasami rozumiem, ze sa tacy, ktorzy potrzebuja kieratu, bo przez myslenie, mogli by flaszke wymyslec.
dzieki za rozmowe, dokonczymy nastepnym.
wszystkim - dobrego wieczorupterodaktyll - Pon 06 Wrz, 2010 20:41
Sid Vicious napisał/a:
szkoda, ze niema wsrod nas nikogo, kto by mogl o takiej terapi opowiedziec i o jej efektach
Kiedyś rozmawiałem o tym ze swoim terapeutą i powiedział, że to właściwie nie ma sensu bo obwarowane jest tyloma zakazami i nakazami, że szkoda fatygi...................Sid Vicious - Pon 06 Wrz, 2010 20:49
pterodaktyll napisał/a:
zakazami i nakazami, że szkoda fatygi...................
mam nadzieje, ze to nie jest jedyna dostepna alternatywa.
interosowala by mnie wypowiedz kogos, kto byl!!! alkoholikiem i juz nie jest.
przeciez to jest internet, moze sie znajdzie
do jutra, hejHalibut - Pon 06 Wrz, 2010 20:52 No proszę Sid Viciousl sprowokował prawdziwą elektryzującą dyskusję na temat nowych metod leczenia alkoholizmu. Zalogował się na naszym forum z prośbą o radę a jak widać sam może nam wiele doradzić. I co ciekawe jest na tyle otwarty i obiektywny, że dostrzega pozytywy i wady wszystkich poruszanych przez nas sposobów widzenia problemu wychodzenia z chlania. Czytam z zapartym tchem. I tak pomyśleć, że jeszcze niedawno picie kontrolowane było tematem tabu. Choć prawdę mówiąc picie kontrolowane niewiele znaczy w leczeniu uzależnień i tak naprawdę podnoszenie tego tematu do rangi sporu nasuwa podejrzenie o chęci skierowania właściwego tematu na wątki poboczne. Ale jak przerobiliśmy ten wątek to może i uda się przerobić następne, znacznie ważniejsze. Mam dzisiaj mało czasu, ale jutro chętnie przyłączę się do dyskusji. Pozdrawiam was wszystkich gorąco.
Nie ważne jak, ważne żeby być wolnym od uzależnień i szczęśliwym, w naszym wypadku kryterium osiągnięcia pełnego zdrowia jest osiągniecie stanu poczucia niezależności od przedmiotu zniewolenia, czyli pełne wyzwolenie od uzależnienia. Nie jestem skłonny w sprawach istotnych dla mojego życia do kompromisu i dla tego szukam drogi całkowitego wyzwolenia. Nigdy dobrowolnie nie zadowolę się półśrodkami. A serce i gwiazdy na niebie, jak również osiągnięcia współczesnej psychologii uzależnień mówią, że jest możliwe całkowite wyzwolenie od uzależnień. Oczywiście nie wszystkim może się udać, ale w AA nie pić też nie wszystkim się udaje a uwolnić się od alkoholizmu i osiągnąć wolność od uzależnienia nielicznym. Moim zdaniem tak jak napisał Sid Viciousl większość tych, którym się udało nie loguje się na Forach takich jak nasze, po co mieli by się logować dla nich problem nie istnieje, jest jedną z wielu zamkniętych historii ich życia.stiff - Pon 06 Wrz, 2010 20:52
Sid Vicious napisał/a:
interosowala by mnie wypowiedz kogos, kto byl!!! alkoholikiem i juz nie jest.
Nasz przyjaciel Mario jest ekspertem w tym temacie...
Moze kiedy znów zacznie kontrolować picie to do nas zajrzy... pterodaktyll - Pon 06 Wrz, 2010 20:54
Cytat:
interosowala by mnie wypowiedz kogos, kto byl!!! alkoholikiem i juz nie jest.
W realu tacy nie istnieją...poszukaj w zaświatach.......jal - Wto 07 Wrz, 2010 13:56
pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
interosowala by mnie wypowiedz kogos, kto byl!!! alkoholikiem i juz nie jest.
W realu tacy nie istnieją...poszukaj w zaświatach.......
Nawet jak będzie robił takie wrażenie - to tylko znaczy że był źle zdiagnozowany...
Nie ważne jak, ważne żeby być wolnym od uzależnień i szczęśliwym, w naszym wypadku kryterium osiągnięcia pełnego zdrowia jest osiągniecie stanu poczucia niezależności od przedmiotu zniewolenia, czyli pełne wyzwolenie od uzależnienia
oto wlasnie chodzi. jezeli kto kolwiek zna taka terapie, to moge byc krolikiem doswiadczalnym. wspolczena oferta proponuje trzymanie swojego nalogu w szachu. doprowadzenie do pelnego zdrowia nie wywolywaloby takiej reakcji na temat "kontrolowanego picia" ( fatalna nazwa).
jal napisał/a:
Nawet jak będzie robił takie wrażenie - to tylko znaczy że był źle zdiagnozowany...
to bledne myslenie, jesli nie dzisiaj, to w przyszlosci pojawi sie ktos taki. albo juz przyglada sie... i smieje sie z naszych dylematow.
Halibut napisał/a:
Ale jak przerobiliśmy ten wątek to może i uda się przerobić następne, znacznie ważniejsze.
masz zupelna racje, ten watek nie wniosl niczego nowego i raczej juz nie wniesie, ale zawsze mozna do niego wracac. nie umniejsza to kilku cznnym wypowiedziom, ja uzupelnilem swoja wiedze, aczkolwiek nie przyjmuje pesymismu, ze nic sie nie zmieni.
nastepny watek? bardzo chetnie, Halibut!!! zaproponuj
dzisiaj z mniejsza aktywnoscia wezme udzial, bo nie mam wiele czasujaga700 - Wto 07 Wrz, 2010 19:46 Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, żeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, żeby coś się działo."
C. BukowskiHalibut - Wto 07 Wrz, 2010 20:06
Sid Vicious napisał/a:
nastepny watek? bardzo chetnie, Halibut!!! zaproponuj
Wydaje mi się, że aby uporządkować nasze rozważania i nie popaść w chaos, musimy przyjąć pewien porządek. Jeżeli chcemy rozmawiać o leczeniu alkoholizmu najpierw musimy powiedzieć sobie, co to jest alkoholizm. Jeżeli zbudujemy tu definicję alkoholizmu, na którą się zgadzamy, to będzie ona punktem odniesienia do dalszych rozważań, wtedy możemy pójść dalej, jeżeli nie to znowu każdy będzie mówił o czymś innym.Halibut - Wto 07 Wrz, 2010 20:16
jaga700 napisał/a:
Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, żeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, żeby coś się działo."
Kolego... Ja piję nawet wtedy, gdy nie wiem, dlaczego.
Żeby nie robić długich wywodów, powiem wprost dla picia nie potrzebuje powodów. Jacek - Wto 07 Wrz, 2010 20:23
Halibut napisał/a:
Ja piję nawet wtedy, gdy nie wiem, dlaczego.
a zaś są skutki takowe
Halibut napisał/a:
Kolego...
to Koleżanka drogi Halibutkustiff - Wto 07 Wrz, 2010 20:30
Halibut napisał/a:
Żeby nie robić długich wywodów, powiem wprost dla picia nie potrzebuje powodów.
Pijesz, bo lubisz i po temacie...
Na zdrowie... Halibut - Wto 07 Wrz, 2010 20:33 Czego można wymagać od pijaka, jak nie potrafi odróżnić drogi mądrości od drogi do destrukcji to pleć też może pomylić. Ale w tym wypadku odniosłem się do autora cytatu, który sądząc z imienia był płci męskiej.
To kolega drogi JacutkuHalibut - Wto 07 Wrz, 2010 20:34
stiff napisał/a:
Pijesz, bo lubisz i po temacie...
No właśnie i po temacie.
Jakie to proste.Jacek - Wto 07 Wrz, 2010 20:41
Halibut napisał/a:
To kolega drogi Jacutku
no to wszystko OK
pod warunkiem że sam wierzysz w to co piszeszHalibut - Wto 07 Wrz, 2010 20:50
Jacek napisał/a:
pod warunkiem że sam wierzysz w to co piszesz
A ty wierzysz w to co piszesz?
Czasami doginamy rzeczywistość do naszych ułomności.
A nasze ułomności tłumaczymi zasadami twardej rzeczywistości. Sid Vicious - Wto 07 Wrz, 2010 21:53
Halibut napisał/a:
Jeżeli zbudujemy tu definicję alkoholizmu, na którą się zgadzamy, to będzie ona punktem odniesienia do dalszych rozważań, wtedy możemy pójść dalej, jeżeli nie to znowu każdy będzie mówił o czymś innym.
to mi sie podoba, szczegolnie lubie wysokie poprzeczki.
jeszcze raz
Halibut napisał/a:
na którą się zgadzamy
wspolnie?
Co to jest alkoholizm?
Alkoholizm jest chorobą. Definicja choroby brzmi: "Jest to proces patologiczny objawiający się zaburzeniem czynności organizmu". Alkoholizm może rozwinąć się bardzo szybko, w ciągu kilku miesięcy lub też powoli, w wyniku długotrwałego nadmiernego picia. Alkoholika często uważa się za osobę o słabej woli ponieważ nie potrafi powstrzymać od picia we właściwym momencie. W istocie jednak, alkoholik jest człowiekiem chorym, cierpiącym z powodu kompulsji, czyli niepohamowanego przymusu picia. Wypicie kieliszka alkoholu powoduje niemożność powstrzymania się od dalszego picia. W oficjalnych raportach oceniających co kilka lat skutki spożycia alkoholu w naszym kraju podaje się szacunkowo, że wśród blisko 20 milionów pijących Polaków od 2 do 4 milionów cierpi na alkoholizm w różnych stadiach zaawansowania choroby. Jest naszczęście wśród tej liczby pare tysiecy niepijacych którym udało się odzyskać trzeźwość i powrócić do normalnego, zdrowego życia bez alkoholu.
google - pierwszy wynikSid Vicious - Wto 07 Wrz, 2010 22:17 Obecnie istnieją dwie najczęściej przyjmowane zasady definiowania i klasyfikowania zaburzeń związanych z używaniem alkoholu, sformułowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, Urazów i Przyczyn Zgonów (ICD) oraz w Klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM).
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=36Halibut - Śro 08 Wrz, 2010 21:28 Sid Vicious,
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś z nami. Odpowiem z pewnym opóźnieniem raz, że muszę przygotować się do odpowiedzi, chciałbym to zrobić rzetelnie. A dwa to jestem teraz zajęty w sobotę wyjeżdżam za granicę, w Polsce będę za tydzień, licząc od końca tego tygodnia. A tak w skrócie moim zdaniem całkowite wyleczenie jest możliwe w większości wypadków, oczywiście przy, uzyskaniu pewnego stopnia świadomości i odwagi, czy raczej otwartości do zmiany samego siebie. A jak wiadomo mało, kto chce zmienić siebie, to boli. Łatwiej nie pić będąc alkoholikiem, posiadając nieświadomie wypracowany mechanizm znieczulenia inaczej mówiąc uzależnienia, które przybiera róznorakie zwodnicze formy. Zresztą mam wrażenie, że o tym wiesz.Sid Vicious - Czw 09 Wrz, 2010 07:15 z zadowoleniem przyjmuje nie powieszchowne podejscie do tematu tez sie przygotuje, a wiec ciekawie sie zapowiada. mnie tez nie bedzie w weekend, ale moze znajde siec. milego zagranicowania, et bonne voyage!Tomek - Czw 09 Wrz, 2010 17:53
Sid Vicious napisał/a:
trzeba szukac wlasnej drogi
dawno mnie tu nie było (kilka dni szedłem swoją droga), i własnie zastanowiło mnie to stwierdzenie, no wszyscy jak jeden mąż (no nie słyszałem o jednej żonie) będący na tym forum właśnie to robią Tomek - Czw 09 Wrz, 2010 18:09
Halibut napisał/a:
A jak wiadomo mało, kto chce zmienić siebie, to boli.
ładny kwiatek Halibucie, bo jeśli boli to może ten ktoś nie z powodu "niechcenia" czyli jakiegos tam lenistwa, lecz z powodu podświadomego strachu przed bólem nie chce sie zmienić, więc może zdanie tak brzmiące jest fałszywym wyrzutem
ba powiem wiecej wielu się boi bo podswiadomie wie, że to nie jeden ból tylko cały szreg odsłaniania zasłon, to cała seria "bóli" to ciężka praca nad sobą, to konieczność zmian osób najblizszych (nawet jeśli tego nie chcą i nie chce tego sam zmieniajacy się) itd itp - tak więc proces nie mający nic wspólnego z jakims lenistwem jakie może sugerować cytowane zdanie
ponadto ból w organiźmie zawsze jest sygnałem ostrzegawczym i czując go zawsze lub prawie zawsze unikamy go - to wszystko jest ludzkie,
proces zmian jest raczej dla desperatów lub ....
znam wiele osób, które prędzej sie zasamobójczą, niż uczynią pierwszy kroczek ku zmianie by siebie ratowaćSid Vicious - Czw 09 Wrz, 2010 23:36
Tomek napisał/a:
konieczność zmian osób najblizszych
powiedzmy tak, to pierwsza zmiana i pierwszy proces, ktory nawet oporu wlasnego, ulega zmianie w sposob taki, ze osoby byle nam najblizesze, ale przy upartej abstynencji przestaja byc atrakcyjne, nie tyle oni dla nas, ale my dla nich.
Tomek napisał/a:
że to nie jeden ból tylko cały szreg odsłaniania zasłon,
znajomi, to poczatek, potem kazdy ma swoje orzygody, bardzo wazna, w drodze trzezwienia, jest konfrontacja ambicji z realnoscia ich zrealizowania ( inaczj mowiac pokora ). nasze aspiracje sa karmione drobnymi osiagnieciami, jakie uzyskujemy dzieki upartemu postanowieniu "nie pije". nie watpliwie, te ogromne sukcesy nie sa niczym niezwyklym, dla ludzi, ktory problemu z uzaleznieniem nie maja, ale dla alkoholika, to zyciowe sukcesy. skoro moge osiagnac to, czego nie udalo mi sie przez cale zycie, to znacz ze moge i gora kazac zlozyc poklon przedemna? otoz rozczarowanie bywa powodem frustracji, i uczucie przegrania na starcie wyswietla sie wielkimi literami BEZ SENSU!!! ale praca tu powinna sie zaczac, a nie zakonczyc!!!, to wazny moment, zeby zdac sobie sprawe, czym jest trzezwosc. w odroznieniu od urojen o niej ( trzezwosci ) w trakcie czynnego picia. jest to brutalne zetkniecie sie z rzeczywistoscia, ktora rzadzi sie realnymi prawami, bez zludzen.
miara tego moze byc przyklad, ze kazdy z nas, alkoholik potrafi zawsze sie napic i nie potrzebuje miec stalych dochodow, a mimo to pjany bedzie. przelozmy to na ambicje. " jak przez rok nie bede pic, to w przyszlym roku zaczne budowe domu" ( jeszcze pracy nie znalazlem). to tylko przyklad, ale mowi o co chodzi. potrzeba zmierzenia sie z samym soba, to nie to co zmiana znajomych, jednak jest niezbedna. mozna tego nie przerobic, znalesc sobie wiare i wierzyc z Bog, jakolwiek go pojmyjemy, pokieruje nasym losem, ale nie koniecznie na tym polega pokora. moim zdaniem, to jest cos czego zdrowy czlowiek nie musi sobie nazywac, bo ma to w sobie, a alkoholik jest kims, kto nie wyszedl z pod klosza rodzicow i pokory do regol swiata ( brutalnych ) nie zakceptowal. przezntuje sie to w dwojakii sposob, "koguta" albo "pokornej owcy". nie wazne jak, ale wyraza bezsilnosc, nie wobec alkoholu, ale nieadaptacji. wynika z tego, ze jedno z drugimjest powiazane, gdyz nalog sam w sobie jest czynnikiem desocjalizacyjnym, a desocjalizacja jest powodem nalogu. istnieje jeszcze cos, powszechnosc dezadopcji, tworzy swiat w ktorym wyrzutki spolecznstwa znajduja swoich, i w ten sposob tworzy sie wirtualny swiat " wszyscy pija". wbrew pozorom, jest nas 5%!!!!! ale otoczeni samymi soba, wydaje nam sie ze rzadzimy.
......... prrrrry
stukam w klawiature, co mi "slina na ezyk przyniesie"....... nie nie, pisze palcami
SID POZdRAWiA