To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

leo - Sob 16 Cze, 2012 07:03
Temat postu: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę
Witam, Jestem Leo.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Bez przyjaciół, kolegów, znajomych. Bez kobiety. Życie zawsze traktowałem zabawowo. Lekko, łatwo i przyjemnie. Życie odwzajemniało moją sympatię, dając mi łatwość i beztroskę przechodzenia przez nie. Sens mojemu życiu nadawało przebywanie w dobrym towarzystwie, beztroskie zabawy wypełnione atrakcjami i zachciankami oraz kobiety.
Zabawom, wyjazdom, imprezom, podróżom towarzyszyły zawsze alkohol i narkotyki. Coraz częściej i coraz więcej. Narkotyki odrzuciłem, w zasadzie, na samym początku.
Rozsmakowałem się za to w alkoholu. Mogłem i piłem początkowo niewiele i z pewną nieśmiałością, z czasem zawsze i wszędzie, kiedy tylko była okazja a ona była cały czas. Nie będę szczegółowo tego opisywał, w każdym razie nie teraz.
Rodzinę, matkę, ojca, rodzeństwo odrzuciłem, kiedy zaczęli przeszkadzać mi w moim życiu. Zaczęli zawadzać, umoralniać, przemawiać do sumienia i rozumu. Wyprowadziłem się. Z czasem zerwałem całkowicie kontakty, przestałem nawet dzwonić po alkoholu.
Zamieszkałem z przyjaciółmi, ale kiedy moje zabawy poszły dalej a oni zostali w miejscu, wyprowadziłem się, kupiłem mieszkanie, mieszkam w nim do dziś.
Kobiety. Kochałem kobiety. Kochałem je krótko, powierzchownie i fizycznie. Uwielbiałem je oczarowywać, rozkochiwać, dostarczać burzy uczuć, utrzymywać w napięciu emocjonalnym i seksualnym. Porzucałem je, kiedy tylko nadto zbliżałem się do nich emocjonalnie lub, kiedy mnie nużyły.
Teraz jestem sam i myślę, że jeszcze długo tak pozostanie.
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.
Zerwałem kontakty ze wszystkimi ludźmi, których znałem, obracałem się tylko wśród nowych znajomych i nieznajomych, którzy tak jak ja lubili wypić.
Nie wiem, jakim cudem nie zwolniono mnie z pracy. Przecież nie dlatego, że nigdy nie piłem w pracy, bo zawsze byłem wczorajszy. Nie wiem i nie pytam. Jeszcze nie pytam.
Moje życie to było jedno wielkie zło. Moje życie było złe, aż do środy popielcowej. Obudziłem się. Obudziłem się z myślą: Leo jesteś gó***m i gówniane jest twoje życie, wykończysz się, zachlejesz się. Dzisiaj pierwszy dzień postu, dzień postanowień Wielkanocnych, przestań chlać, Leo. Wstań i ogarnij się, idź do kościoła, módl się, żałuj za swoje życie parszywe. Nie wiem skąd myśl taka, bo wiara to nie była moja mocna strona, to nie była nawet słaba strona, wiary we mnie, po prostu, nie było.
Nie poszedłem do pracy. Poszedłem do kościoła, modliłem się, aby Bóg obdarzył mnie wiarą, dał mi siłę, żeby zrobił ze mną cokolwiek bylebym tylko przestał pić. Modliłem się i trochę przysypiałem, modliłem, usnąłem, znowu rozmawiałem z Bogiem. Spędziłem tak w kościele kilka godzin. Nagle, spłynął na mnie spokój, poczułem ciepło, które rozlewało się po całym ciele, poczułem miłość swoją do Boga i miłość Boga do mnie. Poczułem siłę, która płynie z tej miłości. Wiedziałem już, że tak długo, jak długo będę czuł tę miłość, jak długo zawierzę, zaufam i dam się prowadzić Bogu, tak długo ta siła będzie moją opoką, będzie mnie prowadzić i nie będę pić. Wyszedłem z kościoła. Nie posypałem nawet głowy popiołem. Ludzie zaczęli zbierać się w kościele a mnie, w stanie, w jakim byłem, popiół wydał się pustym rytuałem.
Wróciłem. Spojrzałem na mieszkanie i wiedziałem, co mam zrobić. Otworzyłem wszystkie okna, wietrzyłem mieszkanie i moje dotychczasowe życie. Musiałem zmienić w moim życiu wszystko, dosłownie wszystko. Mogłem pozostać tylko fizyczny ja, nic więcej. Umyłem naczynia, kuchnię, łazienkę, sprzątnąłem pokoje, wyrzuciłem wory butelek i śmieci. Stopniowo pozbywałem się z domu wszystkiego, rozdałem lub wyrzuciłem ubrania, meble, zasłony, pościel, poduszki, kołdrę, sprzęt, telewizor, kompa. Dosłownie wszystkiego, nawet drzwi od szaf wnękowych. Wymalowałem mieszkanie, wyremontowałem łazienkę, kupuję powoli nowe meble, lodówkę, ubrania, poduszki, kołdrę. W ubiegłym tygodniu kupiłem telewizor, przypomniałem sobie jak kocham piłkę nożną. Wyszorowałem mieszkanie pierwszego dnia. Było czysto, coś mi przeszkadzało, coś śmierdziało: papierosy. Rzuciłem.
Wziąłem urlop, nikogo nie wpuszczałem i prawie nie wychodziłem. Przez dwa tygodnie niewiele jadłem, dużo piłem. Psychicznie czułem się dobrze. Byłem silny i tak się czułem. Dużo rozmawiałem z Bogiem, myślałem o swoim przeszłym i przyszłym życiu. Jak żyć, co robić, czego nie robić. Kogo unikać, do kogo się zbliżyć. Gdzie bywać, których miejsc unikać. Mało spałem. Fizycznie byłem wrakiem. Przez wiele dni miałem telepkę, tiki oka, biegunkę, wymioty, serce mi łomotało, pociłem się, byłem mokry a usta to była jedna wielka rana. Przenicowałem się, ale nie piłem i nie paliłem. Stopniowo, w okresie trzech tygodni, organizm wrócił do normy.
Bóg był moją opoką a dom azylem, twierdzą i pozostało tak do dzisiaj.
Musiałem czymś zapełnić pustkę w mojej osobowości, którą do tej pory wypełniał tylko alkohol.
Mam kompa służbowego, więc musiałem pozbyć się również dostępu do internetu, zbyt wiele godzin przesiedziałem, pijąc, w sieci. Gry, hazard, fora, wszystko pod wpływem alkoholu. Nie chciałem wracać do tego. Mam dostęp w pracy, ale korzystam tylko służbowo, bo nowy ja nie chce okradać pracodawcy z czasu, za który mi płaci i tak jest dobrze. Pozostaje mi tylko smartfon i z niego czasami korzystam.
Powoli zaczynam sobie przypominać, co lubiłem, jak spędzałem wolny czas. Dobrze zaczęły mi robić spacery po lesie, książki, kino, teatr.
Powoli, bardzo powoli uczę się czerpać z tego przyjemność. Księgarnie, antykwariaty, kina i teatry to również miejsca, gdzie próbuję nawiązywać relacje towarzyskie. Zerwałem wszystkie kontakty z osobami, z którymi kiedykolwiek piłem, a więc ze wszystkimi. W moim życiu społecznym, poza pracą, jest pustka. Jestem sam. Nawiązałem kilka wartościowych znajomości i może pójdzie to w dobrą stronę i przekształci się w coś więcej, ale powoli spokojnie. Jestem bardzo ostrożny w poznawaniu ludzi.
Kobiety. Brak. Mam czas i tym razem nie szukam powierzchowności, urody i seksu. Oczekuję miłości.
Rodzina. Rodzice, rodzeństwo. Jeszcze nie mam odwagi. Jeszcze nie jestem gotowy. Nie wiem jak mam im opowiedzieć o tym wszystkim, jak prosić o wybaczenie, jak naprawić krzywdy.
Nie wiem jaszcze, czy przeprowadziłem uczciwy rachunek sumienia, czy przypomniałem sobie wszystkie moje winy. Nie tylko w stosunku do mojej rodziny, ale wobec wszystkich ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Jest ich wielu i win jest wiele, wciąż wypływają z niepamięci nowe. Dwa razy zwątpiłem, dwa razy zapomniałem skąd przybywam. Dwa razy upadłem. Dwa razy się upiłem.
Pierwszy raz, w drugi dzień świąt spotkałem znajomych, mało pijących ludzi ze szkoły. Były święta, ja czułem się dobrze, poszliśmy coś zjeść, zamówili piwo, wino, kto tam, co lubi, ja wodę. Nie wiem, jak to się stało, ale ocknąłem się, kiedy wstawaliśmy od stołu a ja miałem już w sobie kilka piw. Żal, bolesny upadek mojego ego. Do dzisiaj nie wiem jak to się stało, chociaż domyślam się, dlaczego tak się stało. Nie dopiłem się. Upadłem i wstałem.
Drugi raz upadłem, w bardzo podobnych okolicznościach, w długi majowy weekend.
Pycha, pycha mnie zgubiła, zbytnia wiara w swoje możliwości. Już to wiem, już jest jej we mnie mniej, ale ciągle jest.
Bałem się weekendu czerwcowego, ale nauczyłem się unikać ludzi i miejsc, które doprowadziły do moich upadków. Wyjechałem i chodziłem po górach. Było wspaniale.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Jestem w tej chwili sam. Smutne to i żałosne. Muszę rozliczyć się z przeszłością i poskładać siebie oraz swoje życie na tyle, aby zacząć prawdziwie żyć.
Żyłem w piekle, jestem w czyśćcu, ale czuję boże wsparcie i mam nadzieję na szczęśliwe życie.

Wiedźma - Sob 16 Cze, 2012 07:27

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Leo!

Piękna opowieść, wspaniale mi się czytało, tylko ten zgrzyt na koniec - dwa zapicia :uoee:
Widocznie samo objawienie nie wystarczy, żeby poradzić sobie z uzależnieniem.
Chcesz nie pić, ale nie wiesz JAK to zrobić.
Ja miałam podobnie (tyle, że bez objawień, niestety :bezradny: )
Szamotałam się ze sobą i swoim alkoholizmem ładnych parę lat,
zanim poszłam po rozum do głowy i po pomoc i wiedzę do specjalistów.
Na terapii dowiedziałam się co i jak robić, żeby być trzeźwą.
Myślę, że dobrze by było, gdybyś zrobił tak jak ja.

Pozdrawiam i życzę dobrych wyborów

Ewa - alkoholiczka i lekomanka :toja:

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 07:28

Nie jesteś sam. Jestem z Tobą. :)
Bardzo bliskie jest mi Twoje doświadczenie Boga. Mnie w podobny sposób opuścił przymus picia.

Żeby nie pić, wystarczy zrobić tylko jedną rzecz - zmienić całe swoje życie.
Zmieniłeś bardzo dużo w sobie, w swoim otoczeniu. Ale nie wszystko. A może te zmiany to tylko pozory? Czyste ściany, czyste ręce i obolała dusza.... Nią by trzeba się zająć. Na przeszkodzie szczęściu stoją urazy, lęki, krzywdy, emocje.

Myślałeś o terapii i mitingach AA? Tam nie będziesz sam, i nie myślę tu o czysto fizycznej obecności ludzi.
Program 12 Kroków to duchowe narzędzie kształtowania własnego życia.

A w dzień urodzin życzę Ci spokoju ducha. :kwiatek:

Klara - Sob 16 Cze, 2012 07:42

23r
W Dniu Urodzin życzę Ci trzeźwości

Dora - Sob 16 Cze, 2012 07:45

I ja ostani raz upiłam się w Wielki piątek, narobiłam tak dużo głupot, zgubiłam pieniądze i tak cieżko to odchorowałam, że uznałam to za znak od Boga i pić przestałam. Wróciłam na terapię, pracuje nad sobą i trzymam się zasady - dziś nie piję. Wszystkiego dobrego w urodzinki, nie picia życzę :kwiatek:
Jacek - Sob 16 Cze, 2012 08:06

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin,wytrwałości w postanowieniu
i aby się wypełniła pustka,jaka ci doskwiera
prawda że ją odczuwasz??? i jest nią rodzina,,,a raczej jej brak
pędź do nich,nie przepraszaj,proś o wybaczenie

bunia - Sob 16 Cze, 2012 08:45

Wszystkiego dobrego w Dniu Urodzin Leo :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Mysza - Sob 16 Cze, 2012 08:49

Najlepsze życzenia urodzinowe Leo


cierpliwości i konsekwencji w układaniu własnego życia
Aśka współuzależniona :)

Adalbert - Sob 16 Cze, 2012 09:10

Najlepszego...
ARTURO - Sob 16 Cze, 2012 09:39

Wszystkiego dobrego w dniu urodzin !
Miło się czytało - podziwiam - masz dużo siły - ja sam bym sobie nie poradził - dobrze że żona wypchneła mnie na terapię.
Z tą moją rodziną ( mamą ) jest tak - mam wyżuty sumienia że przez tyle lat jej nie zauważałem , zbywałem , a widzę że zawsze mogłem i mogę na nią liczyć - nie mogę się zebrać aby jej to jakoś wynagrodzić, wyjaśnić .... - i choć jest już dobrze to czuję że jest jeszcze daleko ...

powodzenia i pomyśl o rodzinie - jesteś młody ale czas i Tobie ucieka ...

kamo - Sob 16 Cze, 2012 10:16

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin 100 LAT.
Możesz zmienić swoje życie i pierwszy krok już poczyniłeś.
Kilka osób już napisało a Ja się do tego dołączę iż możesz zrobić następny krok i sięgnąć po terapie i zacząć chodzić na mityngi AA.
Ja właśnie taką drogę wybrałem i nie żałuje ani jednego dnia z trzeżwego życia a Pan Bóg mnie w tym wspiera także i ciebie wesprze,wystarczy Go poprosić o wsparcie czego z całego serca Tobie życzę....... :mgreen:

Krzysztof 41 - Sob 16 Cze, 2012 10:35

Najlepszego niech Ci się wiedzie w trzeźwieniu :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
olga - Sob 16 Cze, 2012 10:45

Wszystkiego dobrego z okazji urodzin życzy Olga.
Jakby co - jestem współ

sabatka - Sob 16 Cze, 2012 10:51

wszystkiego najlepszego.

:D

leo - Sob 16 Cze, 2012 11:11

Dziękuję za życzenia, wzruszyłem się.
Byłem na spacerze, w lesie. Piękna pogoda, świeżość i różnorodność zielenii, śpiew ptaków, cisza, spokój. Regeneruję się w taki sposób dwa, trzy razy w tygodniu. Mnie wystarczy.
Oczywiście mam świadomość, że sama łaska wiary nie wystarczy. Jest ona dla mnie opoką, podstawą, na której buduję swoje nowe ja, która tworzy bazę dla mojego niepicia. Daję sobie prawo do upadków, jest jeszcze we mnie pycha i zwątpienie, ale wiem, że nie jestem doskonały. Staram się zacząć wszystko od nowa, zerwałem symbolicznie lub faktycznie ze wszystkim co mnie łączyło z piciem.
Wiem, że jestem pełen zwątpień, słabości, lęków, obaw, ale staram się, bardzo się staram pracować nad sobą. Jestem otwarty na wdzystko, co może sprawić, że lepiej i pełniej rozwinę się, zmienię w pożądanym kierunku.
Piszecie o tetapii, mitingach aa, krokach. Podzielcie się ze mną swoim doświadczeniem, pogłebijcie to , co zostało zasygnalizowane. Ja chcę być przekonanym, jestem otwarty i czekam.
Rodzina. Jeszcze nie. Dzisiaj nie. Wiem, że nie ucieknę od odpowiedzialności za słowa i czyny, ale jest we mnie jeszcze zbyt wiele pychy.

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 11:16

Cytat:
Piszecie o tetapii, mitingach aa, krokach. Podzielcie się ze mną swoim doświadczeniem, pogłebijcie to , co zostało zasygnalizowane. Ja chcę być przekonanym,

Ej, ej, chłopie... ;)
Ja Cię do niczego nie będę przekonywał ani namawiał.
Ty tworzysz swoje życie. Tak, ja ci zasygnalizowałem, Ty bierz, co Tobie się przyda.

A jak sam nie przeżyjesz - nie poczujesz.

leo - Sob 16 Cze, 2012 11:20

Obawiam się, że nie do końca jasno przekazałem swoje myśli, Gonzo. Chcę być przekonanym, czyli jestem otwarty, ale dlaczego ma to się ograniczać do słów: idź na terapię, aa, kroki rozwoju. Proszę tylko o wasze doświadczenia i wiedzę, nic więcej.
Jras4 - Sob 16 Cze, 2012 11:22

leo napisał/a:
, jestem w czyśćcu
nie ..nie jesteś na to trzeba zasłużyć czynami
Alkoholik72 - Sob 16 Cze, 2012 11:25

Witaj
Wystarczy że pochodzisz trochę po tematach. A tak naprawdę - o terapii najlepiej przekonać się osobiście jak na nią pójdziesz.. o wspólnocie - jak weźmiesz udział przez kilka miesięcy w mitingach i podejmiesz działanie... itd itd..
Jak będziesz miał problem ze zrozumieniem czegoś konkretnego - na pewno znajdą się ludzi którzy ci pomogą to zrozumieć.
Tak naprawdę nie ważne jaką drogę wybierzesz. Ważne jest byś podejmował codzienne działanie nad sobą samym, poznał siebie i zaczął zmienia to co powoduje kłopoty...
Wszystko zależy od tego co czego szukasz. I co jesteś w stanie zrobić by odmienić swoje życie. Ja wiem do czego doprowadziłem i wiem że logiczne myślenie nie było moją najmocniejszą stroną . Dlatego zamiast kolejny raz postępować po swojemu - posłuchałem doświadczeń wielu ludzi którzy przez to przeszli. Po co wywarzać otwarte drzwi ...
Pozdrawiam ciepło
Jerzy

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 11:27

Cytat:
A jak sam nie przeżyjesz - nie poczujesz.

Czy to da się przekazać słowami?

Nie potrafię, nie wiem co Ci napisać. Może poczytaj forum, znajdź interesujące Cię tematy, wypowiedzi trzeźwiejących alkoholików.

Dla mnie to jest cud przebudzenia, dorastania, odpowiedzialności, poznania siebie, wolności, uczuć.

Nie rozumiesz? Ja też. :)

pterodaktyll - Sob 16 Cze, 2012 11:56

Wszystkiego najlepszego i rozsądnych wyborów życiowych Ci życzę :)
pchor - Sob 16 Cze, 2012 12:12

nigdy nie będziesz szedł sam

Wszystkiego najlepszego Kolego !

Co do terapii czy mitingów to mnie już ręce i usta bolą od namawiania ludzi na terapię :) Ja byłem i czuję że bez niej by mnie nie było. Nauczyłem się też jednego. Ci co mają na nią trafić trafiają nawet bez specjalnych namawianek, Ci co nie chcą na nią trafić nie trafią...
Jesteś duży chłopak sam zdecydujesz :)
Pozdrawiam !

leo - Sob 16 Cze, 2012 12:46

Poprawcie mnie proszę, jeśli źle zrozumiałem. Nie wszystko łapię. To co dla was jest oczywistą oczywistością dla mnie jest nowością. Potrzebuję trochę czasu, aby przyswoić terminologię i skróty myślowe. Nie wiem również, czy wszyscy jesteście zgodni w tym, że jest jedna droga do nie picia, tzn udział w terapii, udział w mitingach aa i udział w rozwoju duchowym-krokach. Czy tylko zespolenie tych trzech elementów daje szansę na abstynencję? Czy ktoś szedł inną drogą np wykorzystując tylko jeden sposób? Czy ktoś nie skorzystał z żadnego z tych elementów i doszedł do abstynencji własną drogą? Jak Anthony Hopkins, z którym czytałem niedawno wywiad, a który nie korzystał z żadnej pomocy i nie pije od ponad 20 lat.
Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 12:49

Fragment z Wielkiej Księgi AA zatytułowany "Jak to działa":

... Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina, tacy się po prostu urodzili. Z natury swojej nie są w stanie pojąć, a tym bardziej rozwinąć sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich szanse na powodzenie są znikome. Istnieją także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych lub umysłowych, ale wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość wobec siebie.

Historie naszych zmagań, opublikowane w tej książce, ukazują w ogólnych zarysach, kim byliśmy, co się z nami stało i jacy jesteśmy obecnie. Jeżeli czytelnik tej książki podejmie decyzję, że pragnie tego, co my w AA posiadamy i gotów jest uczynić wszystko, aby ów cel osiągnąć, wtedy jest już przygotowany do postawienia pierwszych kroków. Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie. Sądziliśmy, że potrafiliśmy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę, ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić Was, bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie próbowali się trzymać starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie.

Pamiętajmy przy tym, że mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem podstępnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy.

pchor - Sob 16 Cze, 2012 12:58

sam piszesz że próbowałeś innej drogi ale dwa razy zapiłeś :roll:
zapewniam CIę że znajdziesz wielu którzy uważają że można inaczej ! Pytanie tylko ilu z nich wytrzeźwieje ? terapia to nawet nie leczenie alkoholizmu ale leczenie swojego całego postępowania względem siebie i innych.

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 13:09

Nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy.
To jedno z moich ulubionych powiedzonek.

Mogę mówić i pisać tylko o sobie, o swoim życiu i o swoich przemyśleniach.
Próbowałem innej drogi i to niejednokrotnie, przysięgi przed sobą, przysięgi przed Bogiem, samozaparcie, silna wola, cuda niewidy.
Moja abstynencja nigdy nie trwała dłużej niż pół roku, nawet po leczeniu szpitalnym.
Dlaczego? Bo nie zmieniłem swojego uzależnionego myślenia. Bo tkwiłem w urazach, krzywdach, oszustwach. Bo nie zmieniałem siebie i swojego życia.
Widzę, że i Twoja samodzielna droga skończyła się fiaskiem.

kosmo - Sob 16 Cze, 2012 13:46

Leo, ja mówię tylko i wyłącznie w swoim imieniu...
Więc, nie piję od 6. sierpnia ubiegłego roku i mam z tego powodu wiele satysfakcji, nie jakiegoś głupiego samozadowolenia, ale zwyczajnie, jestem z siebie dumna.
Od początku mojej drogi ku trzeźwemu życiu i myśleniu poszłam na terapię indywidualną i grupową. Baaaaaaaaa, nawet zmusiłam Baśkę, moją terapeutkę, aby mnie przyjęła.
A kiedy wszystko ułożyło się po mojej myśli nadszedł czas na brak czasu.
Do miasta, w którym miałam terapię było daleko, na indywidualną zresztą też, ale ze względu na zawód, jaki wykonuję musiałam iść właśnie tam, nie bliżej, aby nie paść ofiarą małomiasteczkowego polowania na czarownice. W pracy oczywiście powiedziałam komu trzeba, że jestem alko i udzielono mi wszelkiego wsparcia, ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że zbyt wiele osób absorbuję swoim problemem i zaniechałam wyjazdów "po wiedzę". Teraz, z perspektywy czasu nie żałuję, chociaż przyznam się, że na początku miałam stracha, jak stąd na Kamcztkę.
Każdy ma swoją drogę i metody, ja mam też swoją, ale mam też Przyjaciela, który jest czasami buforem pomiędzy mną, a światem i co najistotniejsze, zawsze, ale to zawsze ma dla mnie czas...
Na szczęście teraz już coraz rzadziej zaczepiam go w celu "terapeutycznej" rozmowy, ale potrafimy gadać o tak zwanej du*** Maryni godzinami i nie zauważamy nawet, jak mija godzina za godziną...
Dla mnie są to bezcenne chwile, bo któż zrozumie alko lepiej, niż inny alko...
Decyzję i tak musisz podjąć sam, nikt Ci w tym nie pomoże ani nie wyręczy.

Powodzenia i mądrych wyborów życzę... :)

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 14:07

Czytałam jednym tchem .....Witaj i Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
piotr7 - Sob 16 Cze, 2012 14:49

wszystkiego najtrzezwiejszego :kwiatek:
Czarny - Sob 16 Cze, 2012 15:27

Leo wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, i Obyś kolejnych nie Musiał spędzać sam i trzeżwości, trafnych decyzji oraz konsekwencji w ich realizowaniu, wszystkiego Naj....!Ja również jestem alkoholikiem.Alkoholizm jest chorobą i jako taką trzeba leczyć.Kilka lat będąc przekonany że jestem uzależniony miotałem się próbując poradzić sobie samemu.Nie jest to możliwe, tylko kolejne porażki, upokorzenia, niedotrzymane przysięgi, obietnice.Wszystko kończyło się po jakimś czasie powrotem do picia.Dopiero zgłosiłem się na terapię(w moim przyp zamkniętą-8tygodni, następnie pogłębiona), oraz uczęszczam na mityngi. To mi pozwala od 12kwietnia 2010r nie pić , stałem się bardziej otwarty, uspokojony, na pewno szczęśliwszy.Czyli poradnia lub ośrodek leczenia uzależnień i równolegle poszukaj mityngu AA. Powodzenia!!!
Czarny - Sob 16 Cze, 2012 15:37

Leo jeszcze jedno ! Świetnie że wróciłeś do zainteresowań i pasji. Pozwala to zapełnić pustkę po alkoholu, która po jakimś czasie może człowieka dopaść.Powodzenia.
Borus - Sob 16 Cze, 2012 16:17

Wszystkiego dobrego, Leo... :kwiatek: :)

no i oczywiście, witam Cię... :)

Wuśka. - Sob 16 Cze, 2012 16:19

Wszystkiego najlepszego. :kwiatek:
kosmo - Sob 16 Cze, 2012 16:26

g6jyfn
leo - Sob 16 Cze, 2012 16:42

Serdecznie dziękuję za życzenia. Miło
Zobaczyłem jaki jestem żałosny. Siedzę w swojej samotni i biczuję siebie swoją samotnością. Marne to.
Zaprosiłem kilkoro znajomych na obiad. Przytulna, rodzinna restauracyjka, dobre jedzenie, miłe towarzystwo, sympatyczna atmosfera. Dziwne w tym wszystkim było to, że nikt nie pytał, dlaczego spotykamy się w knajpce bez alkoholu. Cały czas zadziwia mnie to, że niepijący nie pytają o alkohol. Nowość, dobra nowość. Dostałem kilka książek. Cieszę się, że wyszedłem z domu.
Jesteście miłymi ludźmi i myślę, że życzliwymi, więc uznaję, że wasze rady są dobre. Daje się jednak zauważyć pewien podział na zwolenników terapii i mitingów aa. Rozumiem wiec, że obie drogi uważane są przez was za prowadzące do celu i nie są obowiązkowe, że można dokonać wyboru albo, albo. Teraz rozumiem sens życzeń mądrych wyborów. Tak, ale o mądrości wybory dowiadujemy się na końcu drogi a nie na jej początku, więc w tym wypadku mądry wybór to ten, który opiera się na waszym doświadczeniu, a wy dokonywaliście wyborów bazując na wyborach waszych poprzedników itd. Uf, strasznie to skąplikowane a jestem dopiero na pooczątku drogi.
Ja nie próbuję innej drogi, ja szukam właściwej dla siebie. Tak napiłem się. Dwa razy, ale czy terapia lub mitingo dają pewność, że się nie upiję?
Fragment twkstu, który przytoczył Gonzo daje gwarancję, że jeśli poddam się uczciwie programowi to nie doznam niepowodzenia. Ja oddałem się całkowicie swojej wierze, swojemu Bogu.Postępuję uczciwie wobec siebie i otoczenia. Nie żywię urazy, nie kradnę drzewek w lesie, nie jeżdżę bez bileti, nie daję łapuwek policjantom i prezentów w urzędach, płacę podatki, nie wykorzystuję czasu pracy do zabawy w internecie lub załatwiania prywatnych spraw. Jestem więc uczciwy, nikogo nie krzywdzę i nie oszukuję. Dokonałem uczciwego rachunku sumienia a pomimo tego codziennie dokonuję go od nowa, bo codziennie sydobywam kolejne winy z niepamięci. Postępuję zgodnie z dekalogiem i kazaniem na górze. Zdarzają mi się potknięcia i wpadki, ale zmieniam siebie, swój sposób myślenia, swoje życie.
Jeśli z życzliwości mówicie do mnie, że skorzystanie z terapii i mitingów daje mi większą szansę na szczęśliwe życie, bo przerabialiście to na własnej skórze, upadaliście i powstawaliście, to ja wam wierzę.
Przepraszam za literówki, ćwiczę swoją cierpliwość na smartfonie, proszę o wurozumiałość

Wiedźma - Sob 16 Cze, 2012 17:08

Piszesz o gwarancji i o szansie...
Nic ani nikt nie da Ci gwarancji na trzeźwość, za to szanse masz tym większą,
im większe będzie Twoje zaangażowanie i motywacja.
I wcale nie musisz wybierać między terapią a mityngami AA, wręcz przeciwnie -
równoległe zastosowanie obu tych ścieżek zwiększy Twoje szanse.
Niektórzy z nas wybrali po jednej z nich, inni obie - myślę, że bezpieczniejsi są ci drudzy
(mimo, że sama zaliczam się do tych pierwszych :| )

Jacek - Sob 16 Cze, 2012 17:08

leo napisał/a:
Ja nie próbuję innej drogi, ja szukam właściwej dla siebie. Tak napiłem się. Dwa razy, ale czy terapia lub mitingo dają pewność, że się nie upiję?

tak :tak: i to w stu procentach - to są narzędzia
a weźmy sobie taki przykład,postawię przed tobą flaszkę z alkoholem
i czy ona sprawi że ją wypijesz???

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 17:17

Leoś :) mój pierwszy dzień bez alkoholu to 09.09.09. Nie wybierałem sobie żadnej "magicznej" daty, żadnego punktu zwrotnego, dopiero po kilku miesiącach zauważyłem, że taka ładna data mi się trafiła. :)
Ale nie o tym...
Tego samego dnia byłem na mitingu AA, jeszcze roztrzęsiony, jeszcze nie wiedziałem po co tam idę. Ja, odludek , samotnik i odrzucony, dostałem tam tyle akceptacji i miłości, tyle zrozumienia. Ci ludzie nie pili. I wiedzieli co robić, żeby nie pić. Byli zadowoleni z życia, zaprzyjaźnieni ze sobą, czyści, dobrze ubrani, jeździli samochodami. Pomyślałem sobie, o kurcze, oni coś wiedzą, czego ja nie wiem. Ale się dowiem....
Od tego dnia przez ponad miesiąc codziennie byłem na mitingach.
Oprócz tego zaraz następnego dnia znalazłem sobie terapię.
Terapia dała mi wiedzę o chorobie alkoholowej, narzędzia by radzić sobie z głodami alkoholowymi, nawrotami. Pogłębiona terapia to już była praca na swoich uczuciach, emocjach, poznawanie i zmiana siebie.
W moim, a i w wielu przypadkach najlepsze efekty dało połączenie terapii i mitingów, to się wspaniale uzupełnia. Terapia to "przedmioty ścisłe", mitingi to "przedmioty humanistyczne". To takie moje własne określenie. :)

Moja ponad dwuletnia terapia za mną. Mitingi pozostały, mniej więcej raz w tygodniu.

Ja nie potrafię tak na zawołanie opisać, jak ogromnie zmieniło się moje życie. jak ogromnie zmieniło się moje myślenie, mój ogląd świata.
Jak ogromnie zmieniłem się ja.

Trzeźwienie to proces, więc codziennie coś robię dla swojej trzeźwości.

Gwarancja? Od kogo chcesz gwarancji?
Ja gwarancji nie żądałem.
Ja błagałem o pomoc.
I potrafiłem ją wykorzystać.

leo - Sob 16 Cze, 2012 17:36

Mam problem z komunikacją. Źle to ująłem. Ja nie oczekuję gwarancji, użyłem tego słowa jako skrótu myślowego do tekstu z książki, którą przytoczył Gonzo. Tam jest napisane, że uczciwi, postępijący zgodnie z programem mają szansę, graniczącą z pewnością, że powiedzie się im.
Teraz się zgubiłem. Wiedźma i Gonzo piszą, że nie ma pewności. Książka Gonza, że jest duża szansa. Jacek napisał, że daje pewność w 100%.
To jak jest?
W twoim pytaniu Jacku jest jakiś haczyk? Uważam, że nie sprawi, że ją wypiję, decyzję podejmuję ja. Świadomie czy też podświadomie, ale ja.

Tajga - Sob 16 Cze, 2012 17:50

leo napisał/a:
ale czy terapia lub mitingo dają pewność, że się nie upiję?



Jacek napisał/a:
tak :tak: i to w stu procentach - to są narzędzia


Jacuś, oniemiałam.
Czy Ty żartujesz???
Czy to ja żartów nie łapię?

Może jestem jakimś dziwolągiem nie mieszczącym się w statystyce,
ale miałam za sobą dwie półtoraroczne terapie, chodziłam na mitingi i zapiłam.

Zgubiła mnie pycha, i chora wiara w to , że jestem "uleczona".

Na mitingi nosiłam tylko własne cztery litery, rozum zostawał w domu.
Nie każdy od razu zaskoczy w temacie, ja się wyłamałam z tych 100 %.

Więc można mówić o 99%, a i to jest bzdurą.

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 17:51

Cytat:
Trzeźwienie to proces, więc codziennie coś robię dla swojej trzeźwości.

To z mojego posta. :)

Moim zdaniem o to tu chodzi, żebym to ja chciał nie pić, żebym to ja chciał być trzeźwy (a to nie to samo, wierz mi), żebym to ja chciał chcieć.
Program działa, kiedy ja działam.

Cudownej pigułki na alkoholizm nie ma, o tym też już się przekonałeś.
Zresztą mnie ona już nie interesuje.
Alkohol nie jest mi do niczego w życiu potrzebny.

kamo - Sob 16 Cze, 2012 17:53

Najprościej podjąć terapię i chodzić na mityngi,sam się przekonasz jak to jest i co tobie odpowiada.
Mnie żona do jednego i drugiego namawiała długi czas lecz dopiero jak sam doświadczyłem mityngów to zdałem sobie sprawę z tego jakim byłem głupcem że tak długo zwlekałem z pójściem.Na terapię poszedłem bo chciałem bardziej poznać chorobę,nauczyć się radzić z emocjami,jak rozpoznawać głód alkoholowy i wiele innych przydatnych mi rzeczy.
Dzisiaj jestem wdzięczny żonie że namówiła mnie bym poszedł zobaczyć jak tam jest.Dzięki terapii i mityngom jestem trzeżwy a jedno i drugie świetnie się uzupełnia.
By być nadal trzeżwym i się rozwijać zamierzam nadal uczęszczać na mityngi.Spróbuj sam i podejmij decyzje która będzie dla ciebie najlepsza.

Tajga - Sob 16 Cze, 2012 17:59

kamo napisał/a:
By być nadal trzeżwym i się rozwijać zamierzam nadal uczęszczać na mityngi.


No właśnie.
Zapomniałam napisać, że teraz uczęszczam regularnie na mitingi, wyjeżdżam z AA na Dni Skupienia, Zloty Radości, i nie mam zamiaru odstąpić od tego.
Dzięki temu żyję spokojnie, i na trzeźwo.

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 18:11

Gonzo.pl napisał/a:
Cudownej pigułki na alkoholizm nie ma, o tym też już się przekonałeś.



w moim wypadku okazała się tą pigułką cudowną choroba ...która mnie niestety dotknęła .... :uoee:

chociaż i przed nią nie piłam kilka miesięcy bo nie chciałam już pić.....

leo - Sob 16 Cze, 2012 18:11

Mnie, Tajgo, również zgubiła pycha, widać działa ona niezależnie od tego, czy nie pijesz kilka dni, miesięcy, a pewnie i lat.
Nie mogę zrozumieć tych słów o cudownej pigułce na alkoholizm, Gonzo. To istnieje możliwość leczenia farmakologicznego? Piszesz również, że jest różnica pomiędzy byciem trzeźwym a nie piciem. Jaka?
Kamo, terapia jest od tego, żeby nauczyć się radzić sobie z emocjami, rozpoznawać głód. Czy to znaczy, że wszyscy pijący mają jakieś problemy z emocjami? Rozpoznawać głód? O co chodzi?

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 18:13

leo napisał/a:
Rozpoznawać głód? O co chodzi?



tego właśnie uczysz się na terapii...... :)

leo - Sob 16 Cze, 2012 18:14

Wampirzyco, nie piłaś przed tem i nie chciałaś pić? Nie rozumiem, możesz to wyjaśnić?
leo - Sob 16 Cze, 2012 18:17

Alkoholizm to choroba emocji? Znaczy się, że jeśli jestem alkoholikiem, to mam zaburzenia psychiczne?
wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 18:18

leo napisał/a:
Wampirzyco, nie piłaś przed tem i nie chciałaś pić? Nie rozumiem, możesz to wyjaśnić?



Leo trzeźwieć zaczęłam wcześniej ...zapisałam się na terapię.....bo sama nie chciałam już pić nikt mnie nie zmusił do Tego...............

a w międzyczasie niedawno zachorowałam i lekarze powiedzieli mi że jak się napiję alkoholu to po mnie ...

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 18:20

leo napisał/a:
Alkoholizm to choroba emocji? Znaczy się, że jeśli jestem alkoholikiem, to mam zaburzenia psychiczne?


tego również dowiesz się na terapii...... :skromny:

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 18:24

Leo, ja napisałem, że nie ma cudownej pigułki na alkoholizm.
O leczeniu farmakologicznym niech sie wypowiedzą ci, którzy z niego korzystali.

Nie pić, to ja nie piłem wiele razy, czasem tydzień, czasem miesiąc, raz nawet pół roku. Na tzw. d***, cały czas myśląc o alkoholu, wybuchając nerwami, użalając się jak mi ciężko. Mimo iż nie piłem, alkohol nadal był centrum mojego życia.

Trzeźwość to radosne, normalne życie, w którym alkohol nie jest do niczego potrzebny.
Inne myślenie, inne wybory, inne priorytety, inne potrzeby.

Wiedźma - Sob 16 Cze, 2012 18:39

leo napisał/a:
Alkoholizm to choroba emocji? Znaczy się, że jeśli jestem alkoholikiem, to mam zaburzenia psychiczne?

Zaburzenia psychiczne? Nie, co najwyżej emocjonalne, chociaż też niekoniecznie.
Uzależniamy się się z powodu nieumiejętności radzenia sobie z emocjami -
okazują się one tak trudne do zniesienia, że potrzebny jest znieczulacz.
Używany często - uzależni i nie ma większego znaczenia czy będzie on chemiczny czy inny.

leo - Sob 16 Cze, 2012 18:40

Wampirzyco, jeśli nie zaprzeczasz, to potwierdzasz. Czyli jadę w tej chwili w forumowym autobusie pełnym nieprzewidywalnych szajbusów? Hahaha, podoba mi się to, naprawdę podoba się mi ta myśl.
Nie piję wtedy, kiedy kipię złością i centralnym punktem mojego życia jest alkohol.
Trzeźwieję wtedy kiedy jestem radosnym człowiekiem a o alkoholu myślę, że go nie potrzebuję. Chyba zbyt skomplikowane, ale zaczynam przyzwyczajać się, że nie wszystko od razu rozumiem.

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 19:01

leo napisał/a:
Czyli jadę w tej chwili w forumowym autobusie pełnym nieprzewidywalnych szajbusów?

Chyba jednak czegoś nie zrozumiałeś... ;)
Alkoholik pije, bo nie potrafi na trzeźwo radzić sobie z emocjami.
Tego mi.in. uczy terapia.
Ja nie piję, ile nie piję i myślę, że coraz lepiej potrafię przezywać swoje emocje.

Wiedźma - Sob 16 Cze, 2012 19:13

leo napisał/a:
Czyli jadę w tej chwili w forumowym autobusie pełnym nieprzewidywalnych szajbusów?

My nazywamy siebie raczej Czubeczkami :skromny:

34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 34t5hsdd 433

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 19:23

Ja przede wszystkim zmieniłam swoje myślenie ...dawniej żadne zakazy lekarzy czy choroby nie powstrzymały by mnie przed napiciem się co w konsekwencji skończyło by się moim zgonem :/


ja nie chce pić ....i dziś nie piję :)


wiem że źle robię ....ale typuję 2:1 dla Polski :cwaniak:

kosmo - Sob 16 Cze, 2012 19:26

Cytat:
To jak jest?
Jest tak, jak Ty chcesz i postanowisz.
Koniec i kropka.
A tak w ogóle to myślę, że za bardzo rozwodzisz się nad tym jak, gdzie, kiedy ...
Jak ta panienka... i chciałabym i boję się...
Musisz podjąć decyzję i konsekwentnie się jej trzymać, jak diabeł sołtysa inaczej du** blada....
Houk... :)

leo - Sob 16 Cze, 2012 19:30

Czubeczkani, a jednak, wiedziałem, nawet ładniej, cieplej a sensu nie traci. Zaczyna mi się tutaj podobać. Atmosfera bez nabzdyczenia bardziej mi odpowiada.
Obawiam się Gonzo, że dobrze zrozumiałem. Skorzystałem z uprzrjmości wujka gugla a ten wyguglał ku mojemu niezachwytowi, że alkoholizm to zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowań, nieuleczalne w dodatku, z możliwością powrotu do picia nawet po wielu latach. Wujaszek potwierdził również wasze słowa, że leczenie to tylko terapia uzależnień i samopomocowe grupy wsparcia aa. W sumie to dosyć przygnębiające.

leo - Sob 16 Cze, 2012 19:36

Jeśli zabawię tutaj dłużej, a myślę że tak będzie, przekonacie się, że lubię wiedzieć a co za tym idzie pytać. Przepraszam, taki jestem.
Oczywiście, że 2:1 dla nas. Teraz pytanie brzmi z kim zagramy w ćwierćfinale, czy aby na pewno z Niemcami?

wampirzyca - Sob 16 Cze, 2012 19:37

kosmopolitanka napisał/a:
A tak w ogóle to myślę, że za bardzo rozwodzisz się nad tym jak, gdzie, kiedy ...
Jak ta panienka... i chciałabym i boję się...



to samo pomyslałam :)

Wiedźma - Sob 16 Cze, 2012 19:45

leo napisał/a:
Teraz pytanie brzmi z kim zagramy w ćwierćfinale, czy aby na pewno z Niemcami?

Ale z tym zagadnieniem to bardzo proszę udać się tam: typujemy wyniczki
Porządek musi być! :nono:

Gonzo.pl - Sob 16 Cze, 2012 20:00

leo napisał/a:
Obawiam się Gonzo, że dobrze zrozumiałem.

Myślę, że jednak nie. :) Terapia pomoże ci to zrozumieć.
leo napisał/a:
nieuleczalne w dodatku,

Tak. alkoholizm jest nieuleczalny, a to znaczy, że alkoholik nigdy nie będzie potrafił kontrolować swego picia. alkoholizm w dodatku jest śmiertelny.
A to o czym piszesz, chore emocje, to nie jest skutek picia.
leo napisał/a:
Wujaszek potwierdził również wasze słowa, że leczenie to tylko terapia uzależnień i samopomocowe grupy wsparcia aa. W sumie to dosyć przygnębiające.

A dlaczego niby? :shock:
Dla mnie nie było w tym nic przygnębiającego. Sama radość.
Pędziłem na terapię i mitingi jak na skrzydłach, bo bardzo chciałem nie pić.
A Ty..... Czy Ty nie chcesz pić? :mysli:

Jacek - Sob 16 Cze, 2012 21:58

leo napisał/a:
W twoim pytaniu Jacku jest jakiś haczyk? Uważam, że nie sprawi, że ją wypiję, decyzję podejmuję ja. Świadomie czy też podświadomie, ale ja.

dokładnie tak :okok:
podobnie jest z meetingiem i terapią ,,,jeśli nie ty wykorzystasz co ci przekażą to sam meeting czy terapia nic nie znaczy

pchor - Sob 16 Cze, 2012 22:18

Jacek napisał/a:
,jeśli nie ty wykorzystasz co ci przekażą to sam meeting czy terapia nic nie znaczy

że pozwolę sobie zobrazować :)
"Konia do wodopoju doprowadzić można zawsze, zmusić do picia już się nie da "
jak mawiają starzy górale ;)
leo nic Ci się kolego nie stanie jak sam spróbujesz. W necie recepty na sukces nie znajdziesz co najwyższej garść wskazówek i drogowskazów. Ewentualnie dobre słowo na drogę. Nic więcej. Trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoim uzależnieniem i się leczyć jak każdy porządny chory na tym świecie :)
leo jak mawiał z kolei inny leo "podążaj za nami na jasną stronę księżyca, krok po kroku" ;)
ale mi się dziś na intelektualizacje bierze :szok:

kamo - Sob 16 Cze, 2012 22:44

leo napisał/a:
Kamo, terapia jest od tego, żeby nauczyć się radzić sobie z emocjami, rozpoznawać głód. Czy to znaczy, że wszyscy pijący mają jakieś problemy z emocjami? Rozpoznawać głód? O co chodzi?


A czy ty nie uciekłeś w alkohol i imprezy aby uciec przed rodziną?
Bo odczuwałeś takie a nie inne emocje?
Dlaczego np odciąłeś od całego świata i zamknąłeś się w czterech ścianach?
Zadaj sobie te pytania a uzyskasz odpowiedż czy twoje emocje poukładane i czy sobie z nimi radzisz.
Nie wiem czy wszyscy pijący mają problem z emocjami ale sądzę że tak bo ja jak z czymś sobie nie radziłem w życiu to piłem,np chciałem zapić jakąś porażkę życiową zamiast zakasać rękawy i wziąść się do roboty.
Zapiłeś dwa razy bo po krótkiej abstynencji spotkałeś znajomych i sama knajpa może być dla ciebie wyzwalaczem lub wystawa alkoholi w barze a na podchmielonym gościu tej knajpy kończąc.Wyzwalacze prowadzą do głodu alkoholowego i w ten sposób zapiłeś.
Objawów głodu alkoholowego jest dużo i właśnie na terapii można dowiedzieć się jakie i jak sobie z nimi radzić.
Podam taki przykład z własnego życia.Po wyjściu ze szpitala z oddziału detoksykacyjnego znalazłem pracę.Codziennie rano jadąc do ów pracy wstępowałem po drodze do sklepu po bułeczki i za każdym razem przechodziłem obok stoiska z alkoholem.Minął miesiąc i zamiast bułeczek nie wiadomo czemu kupiłem piwo.Dzisiaj wiem dlaczego tak postąpiłem ale w tedy niekoniecznie i uwierz że na tamten moment nie chciałem wracać do picia a miałem już półtora miesiąca abstynencji.Narażałem się na wyzwalacze a mój umysł podpowiadał mi że jedno mogę przecież tyle czasu już nie piję.I tak po miesiącu znowu piłem na umór.Nie wiem czy jestem w stanie dokładnie tobie wytłumaczyć ale wiem gdzie możesz zasięgnąć informacji od specjalisty w kwestii alkoholizmu.W poradni leczenia uzależnień.W necie znajdziesz adresy poradni.

rybenka1 - Sob 16 Cze, 2012 22:48

Leo wszystkiego dobrego i wytrwałości w swoim postanowieniu . :kwiatek: :buzki:
Czarny - Sob 16 Cze, 2012 23:11

LEo terapia da Ci niezbędną podaną w sposób skondensowany wiedzę o chorobie alkoholowej, sposobami rozpoznawania objawów, mechanizmów, radzenia sobie z głodem alkoholowym, rozpoznawania sygnałów ostrzegawczych nawrotu ... i wiele innych spraw , zagadnień-przyjdzie na to czas.Trudno w kilku postach opisać wielomiesięczną terapię.Teraz to znajdż poradnię, lub ośrodek leczenia uzależnień, zgłoś się i podejmij terapię.Wszystkiego po kolei się dowiesz.Uczestnictwo w mityngach pomoże utrzymać Ci abstynencję, pozna wiele osób o podobnym problemie, którzy zawsze Ci pomogą, dalej to praca na programie-kroki pozwolą zmienić jakoś Twojego Życia.Gwarancja zależy głównie od Twojego podejścia, konsekwencji a na początek ... wyboru, tzn podjęcia działań-leczenia(mityngi to też rodzaj leczenia)lub marzeń dotyczących dalszego życia.Czyli terapia plus mityngi. Powodzenia!!!
leo - Nie 17 Cze, 2012 09:14

Bylem wczoraj, po meczu, smutny i przygnębiony. Bedzie mi brakowac tych emocji, poczucia jedności, dumy, ciarek przechodzacych po ciele podczad grania Mazurka.
Nie moglem usnąć naladowany adrenaliną i tym, co od was usłyszałem. Zastanawiałem sie co ze mną jest nie tak, ze nie odczywam radosci, kiedy dowiaduje sie, ze jestem nieuleczalnie chory, ze jestem zaburzony psychicznie i moje zachowania sa zaburzone. Nie znalazlem odpowiedzi, dlaczego mnie to nie cieszy. Coz, nam czas. Czytalem rowniez wiele o chorobie, glodach, objawach, haltach, nawrotach, terapiach, krokach. Mam szum w glowie. Bylem rano w lesie, chcialem sobie to poukladac, nie udalo sie,potrzebuje wiecej czasu i troche dystansu. Staram sie prowadzic regularny tryb zycia, wiec zle przespsna noc wybila mnie troche z rytmu.
Dziekuje za zyczenia i rady.

Wiedźma - Nie 17 Cze, 2012 09:31

leo napisał/a:
Zastanawiałem sie co ze mną jest nie tak, ze nie odczywam radosci, kiedy dowiaduje sie, ze jestem nieuleczalnie chory, ze jestem zaburzony psychicznie i moje zachowania sa zaburzone. Nie znalazlem odpowiedzi, dlaczego mnie to nie cieszy.

A uważasz, że powinno Cię to cieszyć? 34dd

Skąd taki wniosek? :drapie:

Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 09:36

Cytat:
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Po co chodzisz ciemną doliną?
W każdej chwili możesz z niej wyjść, choćby na miting.

Jacek - Nie 17 Cze, 2012 09:49

leo napisał/a:
Zastanawiałem sie co ze mną jest

nie wiem co z tobą jest,,,ale u mnie to było tak
gdy nasi przegrali ,i już miałem okazje i wytłumaczenie dlaczego sięgałem po alkohol
gdy nasi wygrali,no to jak tego nie oblać,zawsze było jakieś wytłumaczenie
a dziś gdy bym sam se dawał radę z nie piciem,,,to by było po prostu że nie chcę pić
a że jestem po terapii i chodzę na meetingi to rozumię że to coś więcej niż tylko nie chcę pić
to również przeżywane emocje,jak z tymi meczami,,,gdzie się szuka ucieczkę w alkohol
i jest do tego każda dobra wyszukana okazja
czasem nawet - zdrowie mamy,bo jak nie mamy to nie pijemy

wampirzyca - Nie 17 Cze, 2012 09:51

leo napisał/a:
Zastanawiałem sie co ze mną jest nie tak, ze nie odczywam radosci, kiedy dowiaduje sie, ze jestem nieuleczalnie chory, ze jestem zaburzony psychicznie i moje zachowania sa zaburzone



Jak ja sie tak czułam....terapeutka powiedziała mi że mam prawo się tak czuć....w końcu alkohol był dla mnie bardzo ważny przez długi okres czasu......musisz sobie dać czas ....i poczytaj sobie o fazach trzeżwienia......... :)

leo - Nie 17 Cze, 2012 09:58

No nie uwazam, ze powinno mnie to cieszyc, ale Gonzo napisal, ze to dla niego byla sama radosc, jest doswiadczonym alko, wiec staram sie dociec jak mocno jestem zaburzony, ze mnie to nie cieszy. Nic a nic.
Jacku zastanawialem sie, co jest ze mna nie tak odnosnie tego, co napisalem powyzej a nie meczu. Sport, widowisko, duzo roznych emocji, szybko mijaja, zostaje troche adrenaliny.
Psalm Dawida to najbardziej wzmacniajaca modlitwa jaka znam, rowniez bardzo poetycka

rufio - Nie 17 Cze, 2012 10:04

Przestań dywagować i tak prawdopodobnie samemu nie załapiesz - idź na terapie tam i otworzą głowę ( jeżeli pozwolisz na to ) i będziesz mniej kombinował a więcej realizował - masz na te chwilę i entuzjazm i ochotę wykorzystaj to .
wampirzyca - Nie 17 Cze, 2012 10:13

leo napisał/a:
Psalm Dawida to najbardziej wzmacniajaca modlitwa jaka znam, rowniez bardzo poetycka



nie wiem nie czytałam :)

uważam również że we wszystkim trzeba zachować umiar. również z przesadnym modleniem się i kontemplowaniem ...itd

Oczekiwanie że Siła Wyższa za nas wszystko rozwiąże jest swojego rodzaju wygodnictwem...i lenistwem :p ......ale to tylko moje zdanie

Jacek - Nie 17 Cze, 2012 10:32

leo napisał/a:
Jacku zastanawialem sie, co jest ze mna nie tak odnosnie tego, co napisalem powyzej a nie meczu.

Leonciu :beba: to z meczykiem był jeno malutki przykładzik
ja meczy nie oglądam (jakimś cudem te 3 oglądałem jak stary kibic - oczywista mówię o biało czerwonych)
a ty nie miałeś się skupić w mojej wypowiedzi na treści o meczach ,a jedynie na sobie jakie wnoszą emocje w ciebie z przeżyć z zewnątrz - w tym przykładzie były mecze
spójrz na to
leo napisał/a:
Sport, widowisko, duzo roznych emocji, szybko mijaja, zostaje troche adrenaliny.

samo wydarzenie sportu,widowisk mija,z tym związana adrenalina również
ale ważny jest czas teraźniejszy - ten moment gdy ona jest
bo to właśnie wtenczas nasza podświadomość zaczyna mnie kusić,,,podsuwa myśli i szuka w nich do ....
no właśnie jeśli tego nie zauważę to skączę tam gdzie te myśli mnie doprowadzą
jeśli będę na to uważał ,jeśli nad tymi emocjami będę pracował to nauczę się je zauważać,rozróżniać w porę zauważać
podobnie jak napisałeś w tytule -
leo napisał/a:
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

gdy pójdziesz taką ciemną,mroczną doliną i zauważysz reklamę "tyskiego"
a nie zauważysz jak twoja podświadomość nakierowuje cię myślą jakie to dobry smak,może jedno nie zaszkodzi,to nie zauważysz jak znajdziesz się w sklepie
podobnie przeżywa się emocje po ...meczu,gdy kolega w pracy coś zrobi nie po twojej myśli i wiele podobnych ...
choroba uznana nazwą - "alkoholik" nie skupia tylko na alkoholu wypitym
a na emocjach jakie należy zauważać ,,,gdyż to one są przyczynkiem tej choroby
a tkwią w podświadomym napędzie mechanizmów ,nad którymi musiałem się nauczyć rozróżniać i do tego jest potrzeba wiedza terapeutyczna
ja nawet po terapii zapiłem,ale było to dla mnie nauką,gdzie dziś wykorzystuję to jako dopełniacz wiedzy nabytej na terapii
i dziś chodź już zadziej,ale chodzę na meetingi,które potrafią mnie trzymać w pionie
źle - dzięki którym ja potrafię trzymać się w pionie już któryś ładny roczek

kamo - Nie 17 Cze, 2012 10:36

wampirzyca napisał/a:

Oczekiwanie że Siła Wyższa za nas wszystko rozwiąże jest swojego rodzaju wygodnictwem...i lenistwem :p ......ale to tylko moje zdanie


W moim przypadku to było myślenie marzeniowo-życzeniowe

leo - Nie 17 Cze, 2012 10:38

Kamo, wiem dlaczego odcialem sie od calego swiata. Zrobilem to bo caly znany mi swiat byl swiatem pijanym, wiec kiedy przestalem pic, odrzucilem go. Otacza mnie teraz pustka, ktora staram sie wypelnic nowymi sprawami i nowymi ludzmi. Posuwam sie do przodu, ale to wymaga czasu, ale ja jestem cierpliwy.
Omijam monopolowe, omijam knajpy i restauracje z alkoholem, omijam miejsca, staram sie unikac sytuacji, ktore kojarza mi sie z piciem. Tyle to juz wiem. Nowscia sa dla mnie informacje o glodach. Dowiedzialem sie w nocy o HALT. Ladna nazwa i wiesz co w zasadzie przestrzegam halt. Brakuje mi tylko ludzi, abym nie czul sie sam, nie samotny, ale sam. Nie mam problemow z nawiazywaniem znajomosci, ale nie wybieram jak leci, robie to starannie, lepiej miec czworo przyjaciol niz 40 znajomych.
Mysle, ze wiedza o alko to nic skomplikowanego, zmiana zaburzonych zachowan wymaga trzymania sie regul i zasad, wymaga czasu, ale tez nie wymaga wielkiego zachodu. Wiedze mozna zdobyc samemu, zachowania rowniez mozna wytrenowac, co prawda szybciej i z mniejsza liczba popelnionych bledow, pod okiem trenera, ale mozna to zrobic samemu.
Problemem sa zaburzenia psychiczne. Dla nie pijacych zmiana zaburzonej psychiki jest niemozliwa, coz dopiero dla pijacych. Bez terapii prawdopodobnie nie dam rady. Wiara to mocny fundament, ale specjalista rowniez wydaje sie niezbedny.

kamo - Nie 17 Cze, 2012 10:57

Cytat:
Mysle, ze wiedza o alko to nic skomplikowanego, zmiana zaburzonych zachowan wymaga trzymania sie regul i zasad, wymaga czasu, ale tez nie wymaga wielkiego zachodu. Wiedze mozna zdobyc samemu, zachowania rowniez mozna wytrenowac, co prawda szybciej i z mniejsza liczba popelnionych bledow, pod okiem trenera, ale mozna to zrobic samemu.
Problemem sa zaburzenia psychiczne. Dla nie pijacych zmiana zaburzonej psychiki jest niemozliwa, coz dopiero dla pijacych. Bez terapii prawdopodobnie nie dam rady. Wiara to mocny fundament, ale specjalista rowniez wydaje sie niezbedny.






skoro tak uważasz to dlaczego dwa razy zapiłeś?

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:02

Hmm, umiar jest wskazany we wszystkim, tez tak uwazam, ale kto ustala kryteria umiaru? Oto jest pytanie. Zart , ale pod rozwage.
Nie traktuje Boga jak zalatwiacza lub chlopca na posylki. Sam zalatwiam swoje sprawy. Zawsze.
Nie rozumiem dlaczego nazywacie Boga sila wyzsza. Uwazam, ze albo sie wierzy w Boga i nazywa Bogiem, albo uznaje tylko swiat przyrody z jego chemia i fizyka i nie dodaje sie do niego zadnej nadprzyrodzonosci w postaci sily wyzszej, bo uznanie sily wyzszej prowadzi nas wprost do koncepcji boga i nalezy nazywac go Bogiem.

kamo - Nie 17 Cze, 2012 11:08

leo napisał/a:
Hmm, umiar jest wskazany we wszystkim, tez tak uwazam, ale kto ustala kryteria umiaru? Oto jest pytanie. Zart , ale pod rozwage.
Nie traktuje Boga jak zalatwiacza lub chlopca na posylki. Sam zalatwiam swoje sprawy. Zawsze.
Nie rozumiem dlaczego nazywacie Boga sila wyzsza. Uwazam, ze albo sie wierzy w Boga i nazywa Bogiem, albo uznaje tylko swiat przyrody z jego chemia i fizyka i nie dodaje sie do niego zadnej nadprzyrodzonosci w postaci sily wyzszej, bo uznanie sily wyzszej prowadzi nas wprost do koncepcji boga i nalezy nazywac go Bogiem.


Dlatego nazywamy Pana Boga Siłą Wyższą ponieważ są ludzie innych wyznań lub ateiści.
Szanując drugiego człowieka i prawo do jego wierzeń,nie chcę ranić czyichś uczuć takiego właśnie używam określenia jak Siła Wyższa którą dla mnie jest Pan Bóg

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:09

Kamo, przeciez sami napisaliscie, ze pomimo wiedzy wyniesionej z terapii upijaliscie sie. Dlaczego? Czy ty rowniez w trakcie terapii, pomimo calej posiadanej wiedzy, upiles sie? Czy istnieje mozliwosc, ze pomimo ukonczonej terapii, zakladam ze ja skonczyles, upijesz sie? Czy istnieje szansa, ze upijesz sie pomimo tego, ze chodzisz na mitingii aa?
Wiem dlaczego upilem sie, wiem w jakich okolicznosciach, i cos mi mowi, ze gdybym chodzil na tetapie rowniez moglbym upic sie.
Rozumiem, ze terapia w tym zakresie pozwala szybciej nabyc wiedze i wytrenowac pewne zachowania, ale nic poza tym.

kamo - Nie 17 Cze, 2012 11:10

Jeśli twoją miarą zachowania umiaru jest zapijanie co jakiś czas a tak wynika z tego co piszesz to możesz olać terapie i mityngi
yuraa - Nie 17 Cze, 2012 11:11

leo napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego nazywacie Boga sila wyzsza.

to z AA, ktora to wspólnota skupia ludzi róznych wyznań jak też zupelnych agnostyków.
dla kogos moze byc nie do przyjęcia że Bóg ( katolicki) jest ważniejszy od Manitou czy Shivy

bywa tak że przychodzi ktoś mocno z Bogiem skłócony , odrzucający istnienie Boga.
i slyszy:
na początek uwierz w cokolwiek wiekszego od ciebie, sam nie dajesz rady a tu zobacz ja też nie dawałem a uwierzyłem że ta grupa trzeźwych ludzi (sila wiekszaa ode mnie jednego) wie jak osiągnąć trzeźwość i w niej trwać

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:13

Dalej nie rozumiem, bo przy calym szacunku, ale wyznawcy innych religii nazywaja boga bogiem lub bogami, tylko nadaja im rozne imiona.
Natomiast z ateistami jest sprawa o tyle prosta, ze oni z definicji uznaja tulko swiat fizyki i chemii, wiec ich problem swiata nadprzyrodzonego wogole nie dotyczy.

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:15

Kamo, jak mogles polaczyc w jedno zdanie moja wypowiedz o umiarze i moje pytania o zapijania na lub po terapii? Wyjasnij mi to prosze, bo nue rozumiem tego polaczenia
leo - Nie 17 Cze, 2012 11:17

Dziekuje Yura, juz rozumiem. Masz sympatyczny awatar
kamo - Nie 17 Cze, 2012 11:18

Alkoholizm to choroba zwodnicza podstępna i śmiertelna.
Zapiłem na terapii i będąc w AA.Powód był taki że niedostatecznie się przykładałem do zaleceń terapeutów a wręcz je podważałem.Dałem się oszukać własnemu umysłowi i nie radziłem sobie z emocjami.To napisałem w wielkim skrócie.
Mogę dodać że nie traktowałem poważnie swojej choroby,chciałem się leczyć na swoich warunkach a to nie ja dyktuje warunki i jeśli nie spełnie pewnych warunków to mogę zapić.

yuraa - Nie 17 Cze, 2012 11:19

leo napisał/a:
Czy ty rowniez w trakcie terapii, pomimo calej posiadanej wiedzy, upiles sie? Czy istnieje mozliwosc, ze pomimo ukonczonej terapii, zakladam ze ja skonczyles, upijesz sie? Czy istnieje szansa, ze upijesz sie pomimo tego, ze chodzisz na mitingii aa?

oczywiście że jest mozliwośc że sie napiję, nie znam przyszłości.
dzisiaj mam nadzieje wytrwać w trzeźwości.

kiedyś po trzech latach niepicia podniosłem z trawnika puszke piwa zgubioną przez kogoś.
cała wiedza z terapii wyparowala w ułaamku sekundy,
jedna myśl otworzyc i duszkiem wychlać
uratowalo mnie że do najblizszej ławki kilkadziesiąt metrow było.
zanim doszedłem ocknąlem sie i j***m puszka o asfalt

kamo - Nie 17 Cze, 2012 11:23

leo napisał/a:
Kamo, jak mogles polaczyc w jedno zdanie moja wypowiedz o umiarze i moje pytania o zapijania na lub po terapii? Wyjasnij mi to prosze, bo nue rozumiem tego polaczenia


Po prostu jedno zdanie wystarczy by to wyjaśnić.Z tego co piszesz wnioskuje że jesteś inteligentny.
jak chcesz się leczyć z umiarem to co tu więcej pisać,nie da się leczyć na pół gwizdka i tyle.

kosmo - Nie 17 Cze, 2012 11:23

Cytat:
Dalej nie rozumiem, bo przy calym szacunku, ale wyznawcy innych religii nazywaja boga bogiem lub bogami, tylko nadaja im rozne imiona.
Ty jak dziecko we mgle...
Jak pójdziesz i poznasz zasady bycia członkiem wielkiej rodziny AA, zrozumiesz wszystko. Teraz powinieneś skupić się na tym, aby ponownie nie sięgnąć po alko...
Determinacja, z jaką napisałeś pierwszy post trochę mnie sprowokowała do "śledzenia" Twoich poczynań, bo przypomniała mi się moja w momencie, kiedy postanowiłam nie pić.
Teraz czytam o Twoim zapiciu i już mi się włączyło czerwone światło, bo używasz wielu słów poddających w wątpliwość fakt zaprzestania picia.
Jedno musisz zapamiętać do końca życia, jeśli chcesz jeszcze pożyć i dochować się dzieci, wnuków, a mianowicie, że w swoim obecnym życiu nie wolno już Ci sięgnąć po alko...
Houk. :)

rufio - Nie 17 Cze, 2012 11:23

leo napisał/a:
Mysle, ze wiedza o alko to nic skomplikowanego, zmiana zaburzonych zachowan wymaga trzymania sie regul i zasad, wymaga czasu, ale tez nie wymaga wielkiego zachodu

No no zdanie które powinno być zapisana i przekazywane wszystkim następnym pokoleniom . Jaja sobie robisz ? Raczej tak - życzę niewielkich zachodów . Cholera a mnie zajęło to przeszło dwa lata - chyba jestem gamoń ?!

prsk

kosmo - Nie 17 Cze, 2012 11:24

kamo napisał/a:
nie da się leczyć na pół gwizdka i tyle.
Tak, jak nie da się być w połowie w ciąży... ;)
leo - Nie 17 Cze, 2012 11:27

Kamo, przepraszam i mam nadzieje, ze nie potraktowales tego osobiscie. Nie znam twojej historii i zadawalem pytania raczej retoryczne a nie osobiste. Jeszcze raz przepraszam. Upewniles mnie swoim przykladem w tym, ze nieznanymi drogami chadza nasza nieswiadomosc i jak wazne jest scisle przestrzeganie zasad.
Yura dziekuje za bardzo sugestywny przyklad. Wyrzucilem z domu pierwszego dnia wszystko co mialem do picia, nie trzymam zadnego w domu, wlasnie tak jak napisales o tej laweczce, w ostatecznosci bede musial wyjsc z domu a w drodze do sklepu lub na stacje, moge sie rozmyslic

Jonesy - Nie 17 Cze, 2012 11:34

Leo, jak na kogoś, kto tam mocno chce zacząć trzeźwieć, strasznie zacięcie rzucasz sobie pod nogi te same kłody, które Ci koledzy dekadenci usiłują od kilku dni usuwać.
Możesz chodzić na terapię, ale nie musisz.
Możesz chodzić na grupę wsparcia, ale nie musisz.
Możesz chodzić na mitingi, ale nie musisz.
Możesz trzeźwo żyć, ale też nie musisz.
Ale nie rób sobie cyrków, że ludzie przez paręnaście stron cierpliwie Ci tłumaczą, to co u nich zadziałało, a Tobie już nawet teraz nie pasuje pojęcie "Siły Wyższej", bo jak pewna mądra kobieta kiedyś mi napisała - na terapię i mitingi, wchodzi się z pokorą pochylonym będąc, bo tam niskie są drzwi.
I prawda jest taka, że jeżeli by Ci naprawdę zależało na trzeźwości (być może zależy, ale to nietrzeźwy jeszcze umysł robi Ci kuku, o czym do końca nie wiesz), to uwierz mi - leciałbyś w te pędy na pierwszy z brzegu miting, aby sprawdzić na własnej skórze to czy te "oszołomy z dekadencji" mają rację, a nie siedział online od kilku dni i malkontencił, że "Siła Wyższa" to nie Bóg, że Bogi są różne. Jak Ci nie odpowiada "Siła Wyższa" to zamień we wszystkich poradach pojęcie "Siła Wyższa" na Bóg i po sprawie.
Teoretyczne rozwiązywanie problemów alkoholowych zazwyczaj kończy się zapiciem w praktyce.

Sorry jeżeli Cię brutalnie sprowadzam na ziemię, ale nie jestem zwolennikiem klepania akonto przyszłego trzeźwienia :bezradny:

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:38

Mysl, ze nie moge sie napic do konca zycia nie jest mi obca, wiecej nigdzie nie napisalem, ze o tym marze lub tego chce. Leczenie alkoholizmu wymaga zachowania calkowitej abstynencji, to czesc tej wiedzy, ktora nie jest obszerna i jest prosta do przyswojenia. Zmiana zaburzonych zachowan wymaga posiadania tej wiedzy i przstrzegania zawartych w niej zasad. Jest to rowniez proste do przyswojenia, ale lepiej to robic pod okiem doswiadczonego trenera. Natomiast zmiana zaburzonej psychiki wymaga bezwzglednie pracy z terapeuta. Tak napisalem i nie wykluczam, ze wymaga to minimum dwoch lat, bo i te dwa to chyba malo
Czarny - Nie 17 Cze, 2012 11:40

Leo po prostu uznaj siłę większą od Twojej własnej przejawiającej się w wiedzy doświadczeniu, profesjonaliżmie ludzi zajmujących się terapią i bez zbędnego intelektualizowania (nie Masz na razie wiedzy),podejmij jej zalecenia.Ponadto terapia to nie tylko sama sucha wiedza, lecz również psychoterapia.Czyli jak Byś ograniczył się jedynie do zapoznania z wiedzą z literatury, internetu, ...itd. jest to niewystarczające bez terapii. Mityngi AA również są w pewnym sensie terapią, tylko nie prowadzoną przez profesjonalistów lecz samych alkoholików(uzależnionych, nie tylko alkoholicy korzystają z dobrodziejstwa mityngów).Niestety leczyć Musisz się Sam ani Bóg, ani żadna inna Siła Wyższa nie zrobi tego za Ciebie!!! Powodzenia
rufio - Nie 17 Cze, 2012 11:41

leo napisał/a:
Mysl, ze nie moge sie napic do konca zycia nie jest mi obca, wiecej nigdzie nie napisalem, ze o tym marze lub tego chce. Leczenie alkoholizmu wymaga zachowania calkowitej abstynencji, to czesc tej wiedzy, ktora nie jest obszerna i jest prosta do przyswojenia. Zmiana zaburzonych zachowan wymaga posiadania tej wiedzy i przstrzegania zawartych w niej zasad. Jest to rowniez proste do przyswojenia, ale lepiej to robic pod okiem doswiadczonego trenera. Natomiast zmiana zaburzonej psychiki wymaga bezwzglednie pracy z terapeuta. Tak napisalem i nie wykluczam, ze wymaga to minimum dwoch lat, bo i te dwa to chyba malo


Wysiadam z tego metra - :szok:

kosmo - Nie 17 Cze, 2012 11:43

leo napisał/a:
zadawalem pytania raczej retoryczne
:buahaha:
leo - Nie 17 Cze, 2012 11:47

Prosze szanowne towarzystwo o wybaczenie, ze zadaje pytania, ktorych wedlug was nie powinuenem zadawac. Prosze o pelna liste, bedzie mi latwiej nie urazic was.
Mam chyba problem z jasnym przekazywaniem mysli lub, w co trudno mi uwierzyc, osoby ktore do mnue pisza nie czytaja tego co napisalem wczesniej.
Nie wiem jak mam to jasniej napisac: jest dla mnie oczywista oczywistoscia, ze tylko terapia jest w stanie zmienic zaburzona psychike alkoholika i uznaje ze tylko ona moze mi pomoc

zimna - Nie 17 Cze, 2012 11:53

hejo Leo :)
Jak Ci sie już znudzi chodzenie po ciemaku albo sobie główkę rozwalisz, to zasuwaj na mityng :buzki:

Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 11:56

Leo, ja się cieszyłem idąc na terapię, na miting, że dowiem się czegoś nowego, co pomoże mi nie pić. Nie cieszyłem się z choroby, zresztą wtedy nic o niej nie wiedziałem.
A ze jestem alkoholikiem wiedziałem od dawna, tylko tej myśli do siebie nie dopuszczałem.
Jak można dopuścić do siebie, że nie jestem jak inni ludzie, ze cale moje myślenie jest tylko matrixem, nie inteligencją, że moje agresywne zachowania to nie doskonałe radzenie sobie tylko patologia.
Otóż można i to jest dopiero podstawa dalszej pracy.
Czy zapijałem? Tak, piłem po wcześniejszym pobycie na oddziale. Dlatego, że nic do mnie nie dotarło, że nie zmieniłem swoich zachowań i swojego myślenia.
Sytuacja była dokładnie taka jak Yury, znalazłem na trawniku dwie puszki piwa. Tylko ja je wypiłem. I piłem kolejne pół roku bez przerwy.
Tu nie wiedza, teoria jest najważniejsza, a praktyka. Inaczej wystarczyłoby wykuć książkę na pamięć.

Jacek - Nie 17 Cze, 2012 11:58

leo napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego nazywacie Boga sila wyzsza.

nie rzecz w tym kto i dlaczego właśnie Boga nazywa siłą wyższą
bo i można tą siłą wyższą nazwać ludzi z meetingu jak i tu z forum
nazwanie kogoś lub czegoś siłą wyższą ma się na równi aby zrozumieć siebie,,,że jestem słabszy w tej grze,,,że nie dam rady bez kogoś ,,,że muszę to znaczenie uznać
i dlatego poddaję się tej sile wyższej
gdyż za nim się wspieram przed uznaniem tej siły wyższej to są właśnie wyniki zapicia
gdzie uważam że ja potrafię sam,,,gdzie jeszcze raz sam podejmuję próbę kontrolowanego picia
a to dlaczego niektórzy właśnie tę siłę wyższą znajdują w Bogu,to powiem za siebie
gdyż uważam że On jest nade mną,że to w nim znajduje wyższość (bo i tak uważałem zawsze)
ale i również tę siłę znalazłem na grupie AA-owskiej (meetingach) na terapii i również w sobie - ale wyłącznie wtenczas gdy ją uznałem
gdy zrozumiałem że walka w pojedynkę jest absurdem
gdy uznałem moją słabość - tak ciężkie przeżycie jakim było przyznania że "Ja"jestem słaby
ale to właśnie mnie wzmocniło,jak w powiedzeniu - "to co nas nie zabije,nas wzmocni"

leo - Nie 17 Cze, 2012 11:58

Zmeczyliscie mnie okrutnie, jade na obiad.
kosmo - Nie 17 Cze, 2012 11:59

Cytat:

Prosze szanowne towarzystwo o wybaczenie, ze zadaje pytania, ktorych wedlug was nie powinuenem zadawac


Przestań się fochać.
http://sjp.pwn.pl/slownik...anie_retoryczne

leo - Nie 17 Cze, 2012 12:07

Kosmo, wiem co to sa pytania retoryczne, ale dzieki za linka, i dokladnie w tym sensie to napisalem, inni forumowicze pisali wczesniej o swoim upijaniu sie w trakcie i po terapii
Tajga - Nie 17 Cze, 2012 12:10

leo napisał/a:
Czy istnieje szansa, ze upijesz sie pomimo tego, ze chodzisz na mitingii aa?


Może lepiej słowo "szansa" zamienić na możliwość?

Czy Ty czytasz po łepkach, czy wybierasz to, co dla Ciebie jest akurat wygodne?

Wczoraj napisałam TO.

ale miałam za sobą dwie półtoraroczne terapie, chodziłam na mitingi i zapiłam.

Zgubiła mnie pycha, i chora wiara w to , że jestem "uleczona".


Leo, sądzę, że gdybyś naprawdę chciał nie pić, chciał sie zmieniać, to nie dywagowałbyś

"a może lewą nogą, a może prawą, a może jeszcze sobie posiedzę"

Masz świadectwa ludzi którzy kiedyś byli tacy jak TY, dlaczego negujesz?

Zadajesz pytania o Siłę Wyższą, Boga...był taki czas, że do piekła
na kolanach po rozpalonym tłuczonym szkle węglach bym szła, żeby tylko być trzeźwa.

Czarny - Nie 17 Cze, 2012 12:56

leo napisał/a:
jest dla mnie oczywista oczywistoscia, ze tylko terapia jest w stanie zmienic zaburzona psychike alkoholika i uznaje ze tylko ona moze mi pomoc
No to do dzieła!!!kontakty z poradnią lub ośrodkiem znajdziesz w internecie, następnie telefon i dalej!Tu może troszkę potrwać-formalności, ale nie koniecznie.Mityngi przeważnie przy parafiach.Na mityng czy otwarty czy zamknięty jako że Pragniesz Zaprzestać Picia(jedyny wymóg-na zamkniętym), przychodzisz, mówisz że Jesteś pierwszy raz... i tyle.Nie odkładaj działań na potem, mówię to z własnego doświadczenia-niestety! Szkoda czasu, straconych, może jak w moim przypadku lat.Powodzenia!
pchor - Nie 17 Cze, 2012 13:11

a Ty wogóle alkoholik jesteś ? ja jak byłem na takim etapie to raczej koncentrowałem się na darciu szat, rozpamiętywaniu ran, wstyd i żal mnie przepełniał ... Ty tu przepytywankę robisz jak jakiś uczniak co do pracy dyplomowej się szykuje ... nie pasuje mi to co piszesz ni w ząb do alkoholika ... ja pisałem, wielu pisało. Takie problemy na tym etapie to ja jeszcze nie widziałem że ktoś rozkminiał. Nie podoba Ci się terapia czy mitinigi to weź książkę przyswój prostą wiedzę i napisz za jakiś czas jak Ci poszło :)
endriu - Nie 17 Cze, 2012 14:30

kosmopolitanka napisał/a:
że w swoim obecnym życiu nie wolno już Ci sięgnąć po alko...

ale dostałem *j**** na terapii jak tak kiedyś powiedziałem

piotr7 - Nie 17 Cze, 2012 14:30

tak siedzi w mechanizmach po uszy
kosmo - Nie 17 Cze, 2012 14:31

endriu napisał/a:
ale dostałem *j**** na terapii jak tak kiedyś powiedziałem
Opowiedz...
Dlaczego? :mysli:

piotr7 - Nie 17 Cze, 2012 14:34

terapeuta myślał o reinkarnacji :hura:
endriu - Nie 17 Cze, 2012 14:43

nie mogę myśleć o tym, że do końca życia nie mogę się już napić,
nie piję dzisiaj, program 24h,
do końca życia to tak odległy czas, że myśl o tym, że czegoś już nigdy nie zrobię może mnie nakręcić wręcz przeciwnie - do zapicia

kosmo - Nie 17 Cze, 2012 14:46

endriu napisał/a:
do końca życia to tak odległy czas, że myśl o tym, że czegoś już nigdy nie zrobię może mnie nakręcić wręcz przeciwnie - do zapicia
Aha, no i właściwie chyba miał rację, bo to takie ostateczne, że trąci sloganem. Ale ja tak sobie to utrwaliłam z jednej moich pierwszych rozmów tutaj na forum. Teraz mam podobnie do niektórych, nie piję dzisiaj. Dzięki za wyłożenie.
Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 14:54

pchor napisał/a:
a Ty wogóle alkoholik jesteś ? ja jak byłem na takim etapie to raczej koncentrowałem się na darciu szat, rozpamiętywaniu ran, wstyd i żal mnie przepełniał ... Ty tu przepytywankę robisz jak jakiś uczniak co do pracy dyplomowej się szykuje ... nie pasuje mi to co piszesz ni w ząb do alkoholika ...

Pchor, chyba siedzisz w mojej głowie :mysli:

Jacek - Nie 17 Cze, 2012 15:39

endriu napisał/a:
kosmopolitanka napisał/a:
że w swoim obecnym życiu nie wolno już Ci sięgnąć po alko...

ale dostałem *j**** na terapii jak tak kiedyś powiedziałem

nie napisałeś od kogo,ale wnioskuję że od kogoś co wiedzę przechodził teoretycznie
mnie takie uznanie pomogło i to właśnie gdy to uznałem,zatrzasnąłem za sobą furtkę
endriu napisał/a:
do końca życia to tak odległy czas, że myśl o tym, że czegoś już nigdy nie zrobię może mnie nakręcić

u mnie nie był to plan na przyszłość,to było zdanie sobie jaka jest prawda
po czym stosowałem aż do dziś to
endriu napisał/a:
nie piję dzisiaj, program 24h,

endriu - Nie 17 Cze, 2012 17:27

tak, to było info od terapeutki

Jacek, już dawno zauważyłem, że Ty jesteś ewenementem jeśli chodzi o zalecenia terapeutyczne,
masz swój sposób na trzeźwość i OK, może kosmo będzie miała taki jak TY,
np. przebywanie wśród pijących współpracowników tylko Tobie chyba nie szkodzi,
np. postawisz flaszkę przed sobą i wiesz, że ona nie sprawi, że się napijesz,
ja bym pewnie się napił, dlatego wolę słuchać się terapeutów...
i nie przebywać wśród pijących i flaszek

Jacek - Nie 17 Cze, 2012 18:15

endriu napisał/a:
np. przebywanie wśród pijących współpracowników tylko Tobie chyba nie szkodzi,
np. postawisz flaszkę przed sobą i wiesz, że ona nie sprawi, że się napijesz,

ależ Andrzejku,mnie też to dotyczy
a jedynie to że zdałem sobie sprawę że do końca mych dni nie powinienem ruszać alkoholu
daje mnie to że w sytuacjach na przykładach podanych przez ciebie,,,mnie pomaga
Andrzeju co ty za terapeutkę miałeś???
mnie moja ostrzegała przed piciem kontrolowanym
a skoro terapeuci ostrzegają przed takim incydentem,to nie mogą jednocześnie twierdzić że
endriu napisał/a:
nie mogę myśleć o tym, że do końca życia nie mogę się już napić,

piotr7 - Nie 17 Cze, 2012 19:05

ale przecież program 24 godzin mamy zamiar stosować do końca życia
więc gdzie tu sprzeczność?

Janioł - Nie 17 Cze, 2012 19:28

piotr7 napisał/a:
24 godzin mamy zamiar stosować do końca życia
przez najbliższe 24 h
Jacek - Nie 17 Cze, 2012 20:16

piotr7 napisał/a:
ale przecież program 24 godzin mamy zamiar stosować do końca życia
więc gdzie tu sprzeczność?

Piotrusiu żartujesz prawda???
powiedzieć sobie o stosowaniu to se mogemy
a stosować to już praktyka i gdzie występuje podświadomość,która potrafi psocić figle
i wiem co mówię bo stosując te 24 godzinne praktyki ,nachodziły mnie głupawe myśli
gdzie je wyłapałem i sobie zdałem sprawę że mnie się furtka uchyla
więc od tamtego momętu powiedziałem to co mnie na terapii nauczono
to że alkoholik do końca życia powinien unikać alkoholu ,bo nie ma picia kontrolowanego
i wtenczas poczułem że ta furtka się zatrzasnęła
ale i na tym nie zaprzestałem pracy nad sobą bo spotkałem się z groźniejszą sytuacją
to była reakcja połączona głupawych natrętnych myśli w sytuacji stresowej
te ostatnie zdanie to tak dla Andrzeja(Endriego),bo on mnie rozumuje jak bym się przechwalał
a ja tylko ostrzegam na przeżyciach własnych doświadczeń i to co na nich mnie przyniosło dobry rezultat

piotr7 - Pon 18 Cze, 2012 07:06

Ja przerobiłem ,po pełnym zrozumieniu kroku pierwszego,;
nigdy nie będę mógł pić na:
już nigdy nie będę MUSIAŁ pić
od tego momentu moje emocje osiągnęły poziom constans
jestem spokojny i odporny na sytuacje, które mnie kiedyś nakręcały
prawdę mówiąc ,olewam je
liczy się teraz dzień dzisiejszy,szczerość w kontaktach z innymi ludzmi i z sobą

Jacek - Pon 18 Cze, 2012 13:00

piotr7 napisał/a:
już nigdy nie będę MUSIAŁ pić

i słusznie Piotrusiu :okok:
no prawda jak to złagadza myślenie własnego sumienia,jak człowiek wynajduje dla własnych potrzeb ,dla własnej obrony swego ego - tego swojego"ja"
aby poczuło się jak najmniej obciążone
bo widzisz Piotrusiu ja o sobie wolę myśleć wsio równo - może to być tak
piotr7 napisał/a:
już nigdy nie będę MUSIAŁ pić

a może być i tak
piotr7 napisał/a:
nigdy nie będę mógł pić

gdyż zdałem sobie sprawę że alkohol do niczego mnie nie jest potrzebny
i w dodatku nie jest mnie żal po jego stracie
i dał mnie to do zrozumienia pierwszy krok i późniejsze nauki
między innymi to że alkoholik jest niezły w iluzji i zaprzeczaniu
a to
piotr7 napisał/a:
już nigdy nie będę MUSIAŁ pić

jest jak dla mnie - jedno z takich iluzji
bo to po takim zakręceniu znaczenia słów ma omamić moje "ja" aby było samopoczucie lepszejsze,abym się poczuł nie naciskany jakimś wymuszeniem czy przymusem
Piotruć nie zrozum że ja ci to mówię abyś tak stosował
jeśli ty się z tym twoim dobrze czujesz to tego się trzymaj
tak naprawdę to takie słowa są dobre dla początkujących
ale ktoś kto już w tym siedzi powinien coś więcej osiągnąć swą pracą

Tajga - Pon 18 Cze, 2012 13:23

piotr7 napisał/a:
już nigdy nie będę MUSIAŁ pić
od tego momentu moje emocje osiągnęły poziom constans
jestem spokojny i odporny na sytuacje, które mnie kiedyś nakręcały
prawdę mówiąc ,olewam je


:tak: :tak: :tak:

Mnie takie myślenie tez pomaga w byciu taką jaką jestem teraz.

Nie MUSZĘ już pić, bo wiem dlaczego MUSIAŁAM pić.
Ta wiedza daje mi wolność!!!
WIEM, i decyduję o sobie.

Jeszcze lepiej brzmi...MOGĘ, ale JUŻ NIE CHCĘ

Dora - Pon 18 Cze, 2012 14:29

Coś mi się przypomniało - przeróbka tego psalmu (autorstwa mojego eks):

Chociarz bym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę,
bo sam jestem najgorszym sk.......ynem w całej dolinie !

kamo - Pon 18 Cze, 2012 14:31

Dora napisał/a:
Coś mi się przypomniało - przeróbka tego psalmu (autorstwa mojego eks):

Chociarz bym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę,
bo sam jestem najgorszym sk.......ynem w całej dolinie !


twórcza poezja fiu fiu..... :p

Dora - Pon 18 Cze, 2012 14:46

On wogóle był bardzo tfurczy i finezyjny :zalamka:
kamo - Pon 18 Cze, 2012 15:04

tylko polotu brak......... :p
leo - Pon 18 Cze, 2012 16:42

Spędziłem wczoraj miły dzień. Umówiłem się. Był obiad, kino, kawiarnia, spacer, plaża, obeszło się bez akonta od szefa, ale był też bukiet róż. Jestem oczarowany. Nie spieszę się, rozsmakowuję się w niej, powoli, łyżeczka po łyżeczce. Poznaję ją, jest to nowe, zachwycające doświadczenie. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, postępuję inaczej, inne są moje oczekiwania.  
Dziękuję za wczorajszą lekcję. Wiele można się od was nauczyć. Przede wszystkim nowa dla mnie nomenklatura: zapicie-wypicie alkoholu przez usiłującego zachować abstynencję alko oraz bardzo ciekawe rozróżnienie na alko trzeźwiejących (w żadnym wypadku nie trzeźwych!) oraz nie pijących, jadących na d***, bardzo ładne określenie. Dziękuję, że pozwoliliście mi w tak łatwy i prosty sposób załapać różnicę pomiędzy trzeźwiejącym a nie pijącym, jadącym na d***. Myślę, że nie rozgryzłbym tego bez waszego udziału. Przyznam, że wpadłem na to dzisiaj rano, ale w prosty sposób. Wystarczy podzielić wasze wypowiedzi skierowane do mnie, niezależnie od tego, czy je akceptuję i czy podobają mi się czy nie, bo sens wielu dociera później, na dwie kolumny. W jednej kolumnie spokojne, cierpliwe, zrównoważone tłumaczenie. To proste, to są ci trzeźwiejący. Spokojni, życzliwi ludzie, nie naładowani złością i agresją, nie szydzący, nie manipulujący wypowiedziami. Zmuszający do myślenia, dający klarowne informacje. To widać i czuć. Od nich warto się uczyć, dla nich warto tutaj być, do takich wzorców dążyć. Myślę, ze tak budują się autorytety.
W drugiej kolumnie naładowane zniecierpliwieniem, złymi emocjami i agresją oraz nieżyczliwością wypowiedzi. Nawet, jeśli przyświecają im początkowo dobre intencje, szybko przeradzają się w osobisty atak, w którym zapominają o idei. To również proste, to ci jadący na d***. Naprawdę ciekawe. Myślę, że tacy również są bardzo potrzebni, jako antybohaterowie. Jako przestroga: jeśli zaniedbasz, zlekceważysz, nie będziesz przestrzegać, żyć w zgodzie z sobą, to taki będziesz. Dziękuję, nie wiem, czy nie przekonali mnie bardziej do konieczności podjęcia terapii.   Do rzeczy. Mam ponownie kilka pytań. Taki jestem i proszę o cierpliwość. Coż myślę, że ludzie są różni, jedni rozdrapuja rany, inni szukajà wiedzy a rozdzieranie szat pozostawiają na inne rozmowy. Czy jestem alko? Pewnie tak, ale jeszcze nikt mi tego nie powiedział. Może wy potraficie postawić taką diagnozę, bo sądzę że łatwiej jest dać w palnik niż nie pić i być może wasza diagnoza ułatwi mi wybór.
Zaopatrzyłem się w dzienniczek głodu alkoholowego. Ciekawa sprawa, rzeczywiści pozwala w łatwy i przejrzysty sposób zorientować się w stanie własnego ja i jak bliski jestem od, uwaga, uwaga już wiem :-), zapicia. Czy dzienniczek wypełnia się na bieżąco, czy wystarczy podsumowanie dnia. Trudno go trzymać pod ręką w ciągu dnia, ale z drugiej strony, wieczorem o wielu sprawach mogę zapomnieć i wieczorem może być również za późno na reakcję. Jakie są wasze doświadczenia? Czy wieczorne posumowanie jest wystarczające? Nie rozumiem jednego punktu: trudności w abstynenckim myśleniu. Wyjaśni ktoś o co chodzi?  
Program HALT.
Hungry i Tired- myślę, że radzę sobie dosyć dobrze, od kiedy przestałem pić, prowadzę higieniczny tryb życia. Obowiązkowe śniadanie, pięć posiłków dziennie, jedno, góra dwa espresso dziennie. Pracuję, co prawda, około 10 godzin, ale w zasadzie nie przynoszę pracy do domu, czasami się nie da, wypoczywam, śpię 7-8 godzin dziennie. Mocno kusi mnie, aby zagadać do biegaczy, których mijam w lesie, przy nich czuję się jak emeryt, przyłączyć się, ale jeszcze czuję się trochę fizycznie zrujnowany. Może to tylko wymówka?  
Angry- zaczynam dzień od modlitwy, kończę modlitwą, to mnie uspokaja, dodaje energii, pomimo tego w ciągu dnia bywam napięty, rozdrażniony, czuję złość w sobie, złość, której nie mogę przypisać do realnego zdarzenia, mam trudności z pozbyciem się tej złości. Jakie wy macie sposoby na rozładowanie złości? Jak radziliście sobie ze złością w początkowych okresach?  
Lonely - początkowo wybrałem samotność, jako sposób na całkowite zerwanie z przeszłością, nie widziałem innego sposobu. Czułem silne wsparcie w Bogu i byłem sam, ale nie samotny. Zacząłem nowe życie, poznaję nowych ludzi, zbliżam się do nich, ale powoli i ostrożnie, nie mam problemów w kontaktach z ludźmi, ale z tymi, z których uczynię kolegów, koleżanki i przyjaciół, chcę się lepiej poznać, dlatego spędzam z nimi coraz więcej czasu, a rozmowy są mniej powierzchowne. Kobieta…Rodzina…Potrzebuję czasu.  
44 km/h ponad w terenie zabudowanym, rogatki miasta, w zasięgu wzroku żadnego budynku, stali, 8 punktów i 500 zł. Dostałem 2 punkty i 50 zł. Nie daję łapówek. Złość i po chwili radość, wszystko jest względne, przecież nadal muszę wydać 50 zł i mam na koncie dodatkowe 2 punkty karne.   Dzwoniłem do czterech ośrodków, w każdym z nich jestem umówiony na rozmowę w przeciągu kilku tygodni.

szymon - Pon 18 Cze, 2012 16:58

leo napisał/a:
jadących na d***, bardzo ładne określenie.


nie karm się ekscytacją :uoee:
załóżmy, ze jesteś koniem wyścigowym,
by koń wygrywał dajesz mu dobrze żreć,
ale nie to co najlepsze, nie same smakołyki,
nie cukier i marchewki, bo do zakrętu nie dobiegnie,
nie karmi się tak wyścigowych koni...
to tak jakbyś jadł same witaminki,
będziesz głodny po nich
potrzebujesz czegoś pożywnego do jedzenia
przemyśl to dokładnie :skromny:

kamo - Pon 18 Cze, 2012 17:43

Witaj Leo.Ja nie będę stawiał ci diagnozy bo od tego są specjaliści i najlepiej w tej kwestii zdaj się na ich opinię.
Jeśli chodzi o program HALT to chodzi by stosować się do tego co w nim jest zawarte.Piszesz że nie jesteś samotny bo masz Pana Boga,to nie o to chodzi lecz byś w miarę możliwości przebywał jak najwięcej z ludzmi.Będąc sam w domu Ja osobiście zaczynam czasami myśleć o piciu i zaczynam się nakręcać co jest niebezpieczne.
Napisałeś że modlisz się rano i wieczorem a i tak w ciągu dnia czujesz napięcie,zdenerwowanie.Dla mnie pomaga "Modlitwa o Pogodę Ducha"(jeśli jej nie znasz to ci ją zacytuję)którą odmawiam kiedy dopadają mnie różne stresy czy chwile zwątpienia.
Dzienniczek głodu wypełniałem zawsze wieczorem co zajmuje kilka minut i przyznam że bywało tak że nie chciało mi się tego robić ale się zmuszałem.




Ps.Nie masz mnie za co przepraszać..... :mgreen:

wampirzyca - Pon 18 Cze, 2012 18:29

leo napisał/a:
Kobiety. Kochałem kobiety. Kochałem je krótko, powierzchownie i fizycznie. Uwielbiałem je oczarowywać, rozkochiwać, dostarczać burzy uczuć, utrzymywać w napięciu emocjonalnym i seksualnym. Porzucałem je, kiedy tylko nadto zbliżałem się do nich emocjonalnie lub, kiedy mnie nużyły



znałam takich mężczyzn..........ten typ jak to mówią ,,tak ma''.............myślisz że tak szybko się zmieniłeś.... :)

że tej kobiety tak samo nie potraktujesz? a jak cię znuży......

pchor - Pon 18 Cze, 2012 18:37

to taki post modernistyczny Jacek Soplica vel ks. Robak :)
Gonzo.pl - Pon 18 Cze, 2012 18:55

Leoś, nie strzelaj do posłańca ;) ale wyleję na Ciebie kubełek zimnej wody.
Mam wrażenie, że zacząłeś nie od tej strony...
Fajnie, że zacząłeś wieść jakieś życie towarzyskie. Jednak na zawirowania uczuciowe wybrałeś sobie najgorszy z możliwych okres. Nie dajesz sobie rady ze swoimi emocjami. Czy potrafisz nie obciążać nimi kogoś? Czy potrafisz nie brać na siebie czyichś emocji?
Czy już nauczyłeś się jak nie skrzywdzić kogoś i jak nie skrzywdzić siebie?
Ja mogłem tak powiedzieć po jakimś półtora roku pracy nad sobą, poczuć się na siłach. A i tak, oczywiście, życie pokaże jak jest naprawdę.
Nawet zalecenia terapeutyczne są takie, by w pierwszym roku trzeźwienia nie wchodzić w nowe związki, nie podejmować także innych ważnych decyzji życiowych. Dlaczego? Bo myślenie może nie być racjonalne.

Twoje posty są bardzo analityczne, usiłujesz zrozumieć sens każdego słowa, poukładać je w tabelkach, szufladkach, ogarnąć rozumem. Ale serca i zapału nie widzę.
Czyżby szykował się kolejny teoretyk trzeźwienia? Oby nie.

leo napisał/a:
Dzwoniłem do czterech ośrodków, w każdym z nich jestem umówiony na rozmowę w przeciągu kilku tygodni.

A to co? Będziesz jakiś ranking robił?
Tabelki? Szufladki?

leo - Pon 18 Cze, 2012 19:00

Kamo, ciesze sie, ze cie nie urazilem. Co robisz, kiedy mysli o piciu powoduja, ze zaczynasz sie nakrecac? Jakie masz ba to sposoby?
Wampirzyco, uwazasz, ze nie powinienem probowac? Czuje, ze jest zupelnie inaczej, narazie ppstepuje inaczej, chce, zeby bylo inaczej. Nie lubie siebie tamtego.
Szymonie, nie ekscytuje sie wyrazm d***, chyba ze ten cytat byl przypadkowy, uwazam go tylko a dosadny.
Sydaje mi sie, ze nie karmi sie konia przed wyscigiem, ale glowy za to nie dam. Czymzesz jq mam sie karmic, Symonie? Slowo boze nie wystarczy?
Pchor, ty sam wiesz najlepiej jaki jest twoj problem. Btw z reguly tego nie robie, ale tylko z reguly, jesli silisz sie na wyrafinowany sarkazm,
to nie rob bledow ortograficznych, bo to nie wyglada dobrze w takim zestawieniu

leo - Pon 18 Cze, 2012 19:05

Gonzo, to co mam teraz zrobic, co mam jej powiedziec, to fantastyczna dziewczyna.
Wszystko analizuje, zbieranie, analiza i porzadkowanie informacji, to czesc mojej pracy.
Nie robie rankingu, ale lubie, jesli moge, miec mozliwosc wyboru.

kosmo - Pon 18 Cze, 2012 19:11

leo, Nie dziel piszących do Ciebie na dobrych i złych policjantów.
Nie analizuj nas, tylko przyglądaj się z największą uwagą sobie.
Myślę, że nie przyszedłeś tu po głaskanie i poklepywanie po pleckach, a po rzetelną, bo opartą na doświadczeniu wiedzę.
Jeśli chociaż w jednym procencie wątpisz, czy jesteś alko, to nie trzeźwiejesz, nie zaczniesz drogi ku zdrowiu.
Moim substytutem alko stały się (niestety) fajki i praca, od dzisiaj nie palę, ale decyzję podjęłam w sobotę. Wypaliłam cały zapas i finito. Inni piją hektolitrami kawę, jeszcze inni wracają do swoich pasji zarzuconych w czasie chlania.
W chwilach zwątpienia słucham muzyki, a jeśli już bardzo świat mnie wkurzy to tego...

Gonzo.pl - Pon 18 Cze, 2012 19:12

Cytat:

Gonzo, to co mam teraz zrobic, co mam jej powiedziec,

O co jeszcze zapytasz? Ciśnie mi się coś na język... :mgreen:
Dostajesz informacje, ode mnie, od innych. Przetwarzaj je, porządkuj... I wyciągaj swoje wnioski.
leo napisał/a:
Pchor, ty sam wiesz najlepiej jaki jest twoj problem. Btw z reguly tego nie robie, ale tylko z reguly, jesli silisz sie na wyrafinowany sarkazm,
to nie rob bledow ortograficznych, bo to nie wyglada dobrze w takim zestawieniu

Wypadasz z roli Leoś. To takie przewidywalne, agresja i cynizm, kiedy ktoś dotyka prawdy.

BTW w postach pchora nie widzę żadnych błędów, a i z Jego wnioskami się zgadzam.

wampirzyca - Pon 18 Cze, 2012 19:26

leo napisał/a:
Czuje, ze jest zupelnie inaczej, narazie ppstepuje inaczej, chce, zeby bylo inaczej. Nie lubie siebie tamtego.



dobrze piszesz na razie ....................nie lubisz siebie tamtego ...co nie znaczy że nim dalej nie jesteś............

a jak tamten wróci ......

pamiętaj ta dziewczyna ma uczucia.... :nunu:

kamo - Pon 18 Cze, 2012 19:42

leo napisał/a:
Kamo, ciesze sie, ze cie nie urazilem. Co robisz, kiedy mysli o piciu powoduja, ze zaczynasz sie nakrecac? Jakie masz ba to sposoby?


Napisałem już w poprzednim poście ale powtórzę.
Modlitwa o Pogodę Ducha mi pomaga,spacer,film,czasami coś poczytam lecz w takich momentach ciężko mi się skupić.
Rozmowa z drugim alkoholikiem(chyba najbardziej pomocna).
Każdy sposób jest dobry ażeby odwrócić swą uwagę od myśli o piciu lub tego co się z nim kojarzy.

leo - Pon 18 Cze, 2012 19:45

Powodzenia w rzucaniu, Kosmo.
Coz Gonzo, jesli nie widzisz i sie zgadzasz, to nie jest moj problem, w mojej szkole uczylismy sie o postmodernizmie, tyle. Agresja i cynizm powiadasz, nawet jesli sa we mnie, daje sobie czas i szanse na poprawe, nie pije 7 tygodni. Jesli sarkastyczny i agresywny slownie jest ktos, nie pijacy o wiele dluzej, to sadze, ze ma bardzo powazny problem. Znosze zlosliwosci z reguly cierpliwie, ale widzisz czasami upadam i nie nadstawiam drugiego policzka. Skoncz z ta tajemniczoscia, bo za nia nic nie stoi. Nic o mnie nie wiesz, poza tym co moze byc wspolne dla wszystkich alko. Tez mi rewelka.
Wampirzyco, tego sie bajbardziej boje, ze moze wrocic tamten facet.

Klara - Pon 18 Cze, 2012 19:45

Gonzo.pl napisał/a:
w postach pchora nie widzę żadnych błędów

Postmodernistyczny.

wampirzyca - Pon 18 Cze, 2012 19:50

leo napisał/a:
Wampirzyco, tego sie bajbardziej boje, ze moze wrocic tamten facet.



nawet sobie nie wyobrażasz jak cię rozumiem......

ale nad tym trzeba pracować....i człowiek nie zmienia się tak szybko w dwa miesiące.....

Gonzo.pl - Pon 18 Cze, 2012 19:54

Myślę, że już udzieliłem Ci wszystkich potrzebnych na początek informacji.
Moja rola skończona.
W Twoje gierki nie wchodzę, znam to wszystko aż zbyt dobrze.

A czy ktoś ma problem, czy nie ma problemu.... Myślisz, ze to Twój problem?
Jeszcze na dobre nie zająłeś się sobą, a już zajmujesz się innymi? Oceniasz?
Masz ku temu jakieś podstawy?

Powodzenia w zmienianiu siebie, nie innych. :)

Gonzo.pl - Pon 18 Cze, 2012 19:57

Cytat:
Postmodernistyczny.

A, dzięki. :) Skupiłem się na wcześniejszym poscie Pchora.

pchor - Pon 18 Cze, 2012 20:01

odwracaj kolego kota ogonem i udawaj kogo tylko chcesz. Ja siądę i popatrzę ... Takich mądrali, analizatorów wielu się przewija, niewielu zostaje ... zobaczymy Robaku jaką Ty historię napiszesz ... ja Ci dobrze życzę ! jak każdemu zresztą ... trzymaj się i nie napinaj się tak bo nie warto !
szymon - Pon 18 Cze, 2012 20:05

leo napisał/a:
Sydaje mi sie, ze nie karmi sie konia przed wyscigiem, ale glowy za to nie dam


masz rację, nie wystawiłbym głodnego, wychudzonego konia do wyścigu z kulawą noga.
no... ale róże czynią cuda...

Wonder - Pon 18 Cze, 2012 20:24

Jeśli chodzi o to
leo napisał/a:
Kobiety. Kochałem kobiety. Kochałem je krótko, powierzchownie i fizycznie. Uwielbiałem je oczarowywać, rozkochiwać, dostarczać burzy uczuć, utrzymywać w napięciu emocjonalnym i seksualnym. Porzucałem je, kiedy tylko nadto zbliżałem się do nich emocjonalnie lub, kiedy mnie nużyły.

Miałam bardzo podobnie, ale w stronę mężczyzn, zawsze z kimś byłam lubiłam te emocje, rozkochiwanie w sobie kogoś, skupiałam się na tych emocjach na tym, że czułam się cały czas podekscytowana, wykorzystywałam to jak działałam na mężczyzn dla samych emocji, działały jak narkotyk…
Po pierwszym podejściu zaprzestania picia myślałam identycznie, że sobie poradzę, że teraz jestem inna i jednocześnie mogę trzeźwieć i z kimś być, teraz już na poważnie, zdrowo i z uczuciami. Samo zauważenie wtedy choroby w moim głupim, chorym rozumowaniu oznaczało bycie zdrowym emocjonalnie. Niestety w moim przypadku przez chore emocje skończyło się jak zawsze, ale z porządnym kopniakiem w moje du**sko, bo inaczej to zaplanowałam, inaczej sobie to wyobraziłam a i tak mimo to nieświadomie szukałam tych chorych emocji w zastępstwie alkoholu, więc były jeszcze bardziej nasilone niż wcześniej. Jakieś złudne nadzieje, że stworze zdrowy związek skoro sama ze sobą wtedy tworzyłam toksyczne relacje. Nie skupiłam się na najważniejszym - na trzeźwieniu, nie na samym nie piciu, ale trzeźwieniu tym emocjonalnym również.

leo - Śro 20 Cze, 2012 16:35

Wampirzyco, Szymonie, Wonder, rozumiem, co chcecie mi przekazac. Dziekuje wam, wiem, ze chcecie podzielic sie ze mna swoimi doswiadczeniami, przestrzec przed wejsciem do rzeki, w ktorej byliscie. Myslalem o tym, nie moge w tej chwili z niej zrezygnowac. Nie chce. Jestem czlowiekiem, na ktorego duzy wplyw maja autorytety, ide na terapie, jesli terapeuta zaleci mi rozstanie, zobacze. Z reguly stosuje sie do zalecen lekarza.

Dzisiaj byl dzien ocen pracowniczych. Kiepsko. Wyrazny spadek produktywnosci, nisko zostalem oceniony. Najgorsza ocena od siedmiu lat, czyli od czasu kiedy zaczalem dla nich pracowac, jesze na studiach. Trudno w to uwierzyc, ale to moja jedyna praca, nie zmienialem jej. Lubie to co robie. Siedze na goracym piecu. Jesli beda zwolnienia, lece w pierwszej kolejnosci a z kiepskimi referencjami ciezko bedzie dostac cos dobrego. Mam dola.

Gonzo.pl - Śro 20 Cze, 2012 16:44

Pomyśl...
Czy dół, nerwy, rozpamiętywanie, picie zmienią cokolwiek w tej sytuacji? W jakiejkolwiek sytuacji? Myślę, że tylko mogą ją pogorszyć.
Nie, nie namawiam na bagatelizowanie i olewanie. :)
Namawiam na wyciągnięcie konstruktywnych wniosków i naprawę sytuacji póki jest czas.
Czyli mówiąc po ludzku - tyłek w troki i do roboty.

Przemas - Śro 20 Cze, 2012 16:46

Przeczytałem to wszystko i mam szoka :shock: od 15tego do dziś (5dni) powstał ogromny post ,a przemyślenia i analizy kolegi Leo jak na 5dni niesamowite, właściwie to chcesz nie pić czy lubisz sobie popisać ?
Przez miesiąc tu się nie pokazywałem aby sobie troszkę poukładać w głowie to co tu wyczytałem ,na tym forum o chorobie alko.

wampirzyca - Czw 21 Cze, 2012 07:32

leo napisał/a:
Dzisiaj byl dzien ocen pracowniczych. Kiepsko. Wyrazny spadek produktywnosci, nisko zostalem oceniony. Najgorsza ocena od siedmiu lat, czyli od czasu kiedy zaczalem dla nich pracowac, jesze na studiach. Trudno w to uwierzyc, ale to moja jedyna praca, nie zmienialem jej. Lubie to co robie. Siedze na goracym piecu. Jesli beda zwolnienia, lece w pierwszej kolejnosci a z kiepskimi referencjami ciezko bedzie dostac cos dobrego. Mam dola


wcale mnie to nie dziwi :bezradny:
ja zdazyłam w porę sie otrząsnąć......nie zdazyłam sobie nagrabic w pracy.....ale duzo sie wtedy spóźniałam..............w porę mnie ktos ostrzegł i wróciłam na normalne tory...

Uważam ze zawsze ....ale to zawsze przez picie spada wydajność ...kreatywnośc w pracy...zespół abstynencyjny....obniżenie nastroju.....itd nie służą napewno....

grzesiek - Czw 21 Cze, 2012 09:39

leo napisał/a:
Dzisiaj byl dzien ocen pracowniczych. Kiepsko. Wyrazny spadek produktywnosci, nisko zostalem oceniony. Najgorsza ocena od siedmiu lat, czyli od czasu kiedy zaczalem dla nich pracowac, jesze na studiach. Trudno w to uwierzyc, ale to moja jedyna praca, nie zmienialem jej. Lubie to co robie. Siedze na goracym piecu. Jesli beda zwolnienia, lece w pierwszej kolejnosci a z kiepskimi referencjami ciezko bedzie dostac cos dobrego. Mam dola.

Czytając to co napisałeś,widzę,że masz świadomość konsekwencji swojego picia.
Po to na terapii wykonuje się listę zysków i strat spowodowanych piciem,by otworzyć oczy i uświadomić błędy oraz konsekwencje postępowania. Teraz widzisz,że Twoja praca, wyniki,pasja są zagrożone. Nie da się utrzymać pracy bez zmiany postępowania. Masz przed sobą sytuację,która może doprowadzić do tego,że będzie to pierwszy krok do szybkiego osiągnięcia dna,lub szybka reakcja na zmianę postępowania,życia i funkcjonowania.Wybór należy do ciebie.

leo - Śro 04 Lip, 2012 12:45

Wrocilem wlasnie z osrodka terapeutycznego. Szedlem z dusza na ramieniu. Nie wiedzialem, co mnie czeka, balem sie. Osdodek wyglada calkiem przyzwoicie. Swiezo, czysto, ladne meble. Siedzoalem, czekalem, mialem scisniety zoladek. Przez glowe przelatywaly rozne mysli, lacznie z uciekaj. Terapeutka sympatyczna, mila, zyczliwa. Rozmowa, pytania. Chwila przerwy. Przyszedl terapeuta. Rzeczowy. Pytania, rozmowa. Diagnoza: picie szkodliwe. Jestem szczesliwy. Strach minal, kamien spadl mi z serca. Pogoda paskudna, zimno, wietrznie, deszcz pada a ja jestem radosny. Ciesze sie, ze nie jestem chory. Alkoholizm to straszna, nie cieszaca sie spoleczna aprobata choroba, ale dosyc o tym, sami wiecie o tym najlepiej. Zaproponowano mi program terapeutyczny dla osob pijacych szkodliwie, bo jak terapeuta slusznie zauwazyl, nastepny przystanek to alkoholizm a z nim ida zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowan. Zgodzilem sie. Grupa rusza po wakacjach.
Chce wam podziekowac za rady oraz skierowanie mnie do osrodka terapeutycznego. Z jednej rady nie skorzystalem i bardzo mnie to cieszy, nie zerwalem z dziewczyna. Pracuje rowniez po 12-14 godzin, mam co nadrabiac, musze poprawic ocene.
Dziekuje wam. Zycze wam powodzenia w leczeniu. Vae victis.

yuraa - Śro 04 Lip, 2012 17:10

chciałem cos napisać
ale po co ?
leo napisał/a:
Grupa rusza po wakacjach.

no to masz chłopie całe wakacje na szczęsliwe picie szkodliwe

Klara - Śro 04 Lip, 2012 17:26

yuraa napisał/a:
to masz chłopie całe wakacje na szczęsliwe picie szkodliwe

Teraz, jak to napisałeś, przypomniało mi się, jak Masakra relacjonował wynik swojej pierwszej wizyty u terapeutki.
Oznajmił, że pani orzekła, iż on nie ma problemu.
Później przyznał się, że ściemniał..... :roll:

yuraa - Śro 04 Lip, 2012 17:34

Klara napisał/a:
przypomniało mi się, jak Masakra

wiesz że mi się też Masakra z 2009 przypomniał

leo - Śro 04 Lip, 2012 18:18

Hmm. Nie przypominam sobie, abym wspominal, ze pije lub mam zamiar pic, wiec podobne sugestie, sa co najmniej niesmaczne i nie na miejscu. Nie mam rowniez zwyczaju klamac i "sciemniac", wiec wypraszam sobie podobne insynuacje. Coz, nie mnie, ale sadze rowniez, ze nie wam, oceniac prace i kompetencje terapeutow.
gregor71 - Śro 04 Lip, 2012 18:46

leo napisał/a:
Zaproponowano mi program terapeutyczny dla osob pijacych szkodliwie

Jak wygląda leczenie?
Czy wymagana jest całkowita abstynencja?
Czy uczą jak nie pić bardziej szkodliwiej?

zimna - Śro 04 Lip, 2012 19:07

gregor71 napisał/a:
Czy wymagana jest całkowita abstynencja?
Czy uczą jak nie pić bardziej szkodliwiej?

Czy uczą pić kontrolowanie ? :napoleon:

leo - Śro 04 Lip, 2012 19:08

Nie wiem, jak wyglada taki program. Nie pytalem o szczegoly.Terapeuta powiedzial, ze z reguly sa to ludzie mlodzi, ktorych terapia ma ustrzec przed alkoholizmem. Do jesieni maja zebrac grupe. Opisze, na czym polega ten program.
yuraa - Śro 04 Lip, 2012 19:18

leo napisał/a:
Zaproponowano mi program terapeutyczny dla osob pijacych szkodliwie,

wygooglalem:
Cytat:
Tekst został usunięty przez administratora na żądanie właściciela strony, z której został zaczerpnięty.
Za naruszenie praw autorskich administracja komudzwonia.pl przeprasza autora.



linka nie podam bo nie będe kasy nabijał prywatnym klinikom

Dziubas - Śro 04 Lip, 2012 19:22

yuraa napisał/a:
Tekst został usunięty przez administratora na żądanie właściciela strony, z której został zaczerpnięty.
Za naruszenie praw autorskich administracja komudzwonia.pl przeprasza autora.

A jednak uczą :wysmiewacz:
Ciekawe czy ten trening to praktyczny jest, czy tak na sucho :mysli:

szymon - Śro 04 Lip, 2012 19:25

leo napisał/a:
Ciesze sie, ze nie jestem chory


tak stwierdził lekarz
jakie Ty masz zdanie na ten temat?

powiem Ci jaki ja miałem przypadek ze swoją osobą:
powiedziałem chłopu w białym faruchu tak; "panie, ja nawet nie wiem jak piwo wygląda, nie wiem po ile alkohol sprzedają i gdzie"no i chłopina mnie pósciła wolno ...

po pięciu latach żona dała mi ultimatum, niespełniłem - chlałem dalej
po sześciu latach żona odchodzi na zawsze
po 7,5 roku rozwód

nie pije alkoholu od 20 listopada 2010r
pozdrawiam i życze powodzenia

leo - Śro 04 Lip, 2012 19:40

Rozumiem wasze intencje. Nie wiem co zdecydowalo o tym, ze specjalista nie uznal, ze jestem alko: brak klinowania, jak moglem wypic tylko flaszke wodki dawniej, tak moge dzisiaj a moze to, ze moge przestac pic kiedy o tym zdecyduje. Nie wiem, pytan bylo sporo, nie pytalem. Jestescie bardzo sceptyczni. Czy jesli zostalem zdiagnozowany jako pijak, nie alko, powinienem, prewencyjnie, poddac sie terapii dla alko a nie dla pijacych szkodliwie. Jaki bylby sens takiego przedsiewziecia?
gregor71 - Śro 04 Lip, 2012 19:52

leo napisał/a:
Moje życie było złe, aż do środy popielcowej. Obudziłem się. Obudziłem się z myślą: Leo jesteś gó***m i gówniane jest twoje życie, wykończysz się, zachlejesz się. Dzisiaj pierwszy dzień postu, dzień postanowień Wielkanocnych, przestań chlać, Leo. Wstań i ogarnij się, idź do kościoła, módl się, żałuj za swoje życie parszywe.


Ale to nic ,bo

Cytat:
Znajdziemy ci, z pomocą terapeuty, taki model picia, który nie będzie powodował zagrożeń i negatywnych konsekwencji w Twoim życiu

Cudotwórcy w tych prywatnych ośrodkach są.Potrafią zatrzymać siłą woli rozpędzoną już lokomotywę.

Jras4 - Śro 04 Lip, 2012 19:56

W dalekich stepach Mongolii
..w traperskim szałasie mieszka Szaman ...być może on widział białego jednorożca ...

Marc-elus - Śro 04 Lip, 2012 20:05

gregor71 napisał/a:
Znajdziemy ci, z pomocą terapeuty, taki model picia, który nie będzie powodował zagrożeń i negatywnych konsekwencji w Twoim życiu

Zdrowy człowiek sam wie jak to zrobić, sam widzi że coś się złego dzieje i potrafi sobie z tym dać radę... terapeuta niepotrzebny.
No ale przecież kasę można wyciągnąć.....

leo - Śro 04 Lip, 2012 20:17

Wasz sceptycyzm zaczyna byc zabawny. Czy ja pisalem, ze osrodek jest prywatny, cz zaczyna tutaj tracic paranoja? Osrodek jest jak najbardziej panstwowy. Nazywa sie WOTU. Z szamanizmem akurat kojarzy mi sie cos innego, ale o tym sza i nie rozumiem, jak mozna poddawac w watpliwosc istnienie bialych jednorozcow. Bez przesady.
piotr7 - Śro 04 Lip, 2012 20:19

jeżeli to jest ośrodek prywatny to oni mają niestety rację
piotr7 - Śro 04 Lip, 2012 20:21

nie wiedziałem :milczek:
Klara - Śro 04 Lip, 2012 20:38

Ciągle umyka mi z pamięci, jak to jest z tym testem na alkoholizm.
Zdaje się że tak: kup 30 butelek piwa (czy co tam lubisz) i codziennie wypijaj tylko jedno (lub jeden kieliszek).
Jeśli starczy Ci na cały miesiąc, to znaczy, że nie jesteś alkoholikiem.

Jeśli coś pokręciłam, poprawcie - proszę :prosi:

Marc-elus - Śro 04 Lip, 2012 20:47

Klara napisał/a:
poprawcie - proszę

Ok, ja znam wersje z tym żeby ten trunek postawić sobie np na regale, cały czas na widoku.
A prawda jest taka iż dobry d-ścisk i to pewnie przetrzyma, coby sobie i całemu wszechświatu udowodnić że jest zdrowy.

Leo, ja nie mówię że jesteś uzależniony, jednak z Twoich wcześniejszych wypowiedzi wyraźnie widać że masz problem z alkoholem.
Potraktuj go poważnie.
A i terapeuta też może się mylić.... tym bardziej że opiera się tylko na tym co pacjent powie. Ze swojego doświadczenia wiem że nie wszystko na pierwszej wizycie powiedziałem. Nie dlatego że kłamałem lub zatajałem. Po prostu część rzeczy sam wyparłem z mojej głowy, opowiedziałem jak JA to widzę, a patrzenie miałem skrzywione.
Co dalej zamierzasz?

Jędrek - Śro 04 Lip, 2012 20:52

leo napisał/a:
Rozumiem wasze intencje. Nie wiem co zdecydowalo o tym, ze specjalista nie uznal, ze jestem alko:..... Czy jesli zostalem zdiagnozowany jako pijak, nie alko, powinienem, prewencyjnie, poddac sie terapii dla alko a nie dla pijacych szkodliwie. Jaki bylby sens takiego przedsiewziecia?

Nie wiem o co chodzi?? Czy ten specjalista łaził za Tobą krok w krok i obserwował Twoje zachowania pare lat??? Dla mnie każdy ma wpływ na diagnozę przez kogoś....całe pijane życie symulowałem na zewnątrz że piję bo lubię.... i nikt mi nie miał prawa zarzucić alkoholizmu.
A różnicy między pijakiem a alkoholikiem nie widzę żadnej. Słyszałem kiedyś (co mnie rozśmieszyło), że pijak pije bo chce, a alkoholik pije bo musi :) Śmiechu warte.
Ja się oszukiwałem 19 lat że wszystko jest ok żygając po kątach, klinując, rwąc filmy, wydając regularnie dzień w dzień pieniądze na alkohol. Jak ktoś się chce okłamywć to jego problem. A zganianie na nieudolność specjalistów też nie jest wyjściem.
"Diagnozę każdy może postawić sobie sam". Trochę uczciwości wystarczy. JA JEJ NIE MIAŁEM JESZCZE 2 LATA PO ODSTAWIENIU ALKOHOLU :)

Jonesy - Czw 05 Lip, 2012 07:42

No i super Leo. Powiedzieli Ci co powiedzieli, zapasowało Ci to i ok. Ja tam tego nie neguję.
To co teraz? Jakie plany na wakacje? Będziesz jeszcze u nas pisywał czy jako zdiagnozowany niealkoholik olewasz forum i napiszesz dopiero na jesień po wakacjach, jak Cię ZA tak połamie, że nie będziesz wiedział gdzie jesteś? Czy jednak znowu uderzysz, wzorem starej i złotej zasady "jak trwoga to do Boga", do kościoła, żeby się modlić całodniowo i prosić o kolejne cuda?

Aha, jeszcze jedno pytanie, ale takie już *j**** ważne, bo wynikające z mojego autentycznego zainteresowania:

leo napisał/a:
Witam, Jestem Leo.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Bez przyjaciół, kolegów, znajomych. Bez kobiety. Życie zawsze traktowałem zabawowo. Lekko, łatwo i przyjemnie. Życie odwzajemniało moją sympatię, dając mi łatwość i beztroskę przechodzenia przez nie. Sens mojemu życiu nadawało przebywanie w dobrym towarzystwie, beztroskie zabawy wypełnione atrakcjami i zachciankami oraz kobiety.
Zabawom, wyjazdom, imprezom, podróżom towarzyszyły zawsze alkohol i narkotyki. Coraz częściej i coraz więcej. Narkotyki odrzuciłem, w zasadzie, na samym początku.
Rozsmakowałem się za to w alkoholu. Mogłem i piłem początkowo niewiele i z pewną nieśmiałością, z czasem zawsze i wszędzie, kiedy tylko była okazja a ona była cały czas. Nie będę szczegółowo tego opisywał, w każdym razie nie teraz.
Rodzinę, matkę, ojca, rodzeństwo odrzuciłem, kiedy zaczęli przeszkadzać mi w moim życiu. Zaczęli zawadzać, umoralniać, przemawiać do sumienia i rozumu. Wyprowadziłem się. Z czasem zerwałem całkowicie kontakty, przestałem nawet dzwonić po alkoholu.
Zamieszkałem z przyjaciółmi, ale kiedy moje zabawy poszły dalej a oni zostali w miejscu, wyprowadziłem się, kupiłem mieszkanie, mieszkam w nim do dziś.
Kobiety. Kochałem kobiety. Kochałem je krótko, powierzchownie i fizycznie. Uwielbiałem je oczarowywać, rozkochiwać, dostarczać burzy uczuć, utrzymywać w napięciu emocjonalnym i seksualnym. Porzucałem je, kiedy tylko nadto zbliżałem się do nich emocjonalnie lub, kiedy mnie nużyły.
Teraz jestem sam i myślę, że jeszcze długo tak pozostanie.
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.
Zerwałem kontakty ze wszystkimi ludźmi, których znałem, obracałem się tylko wśród nowych znajomych i nieznajomych, którzy tak jak ja lubili wypić.
Nie wiem, jakim cudem nie zwolniono mnie z pracy. Przecież nie dlatego, że nigdy nie piłem w pracy, bo zawsze byłem wczorajszy. Nie wiem i nie pytam. Jeszcze nie pytam.
Moje życie to było jedno wielkie zło. Moje życie było złe, aż do środy popielcowej. Obudziłem się. Obudziłem się z myślą: Leo jesteś gó***m i gówniane jest twoje życie, wykończysz się, zachlejesz się. Dzisiaj pierwszy dzień postu, dzień postanowień Wielkanocnych, przestań chlać, Leo. Wstań i ogarnij się, idź do kościoła, módl się, żałuj za swoje życie parszywe. Nie wiem skąd myśl taka, bo wiara to nie była moja mocna strona, to nie była nawet słaba strona, wiary we mnie, po prostu, nie było.
Nie poszedłem do pracy. Poszedłem do kościoła, modliłem się, aby Bóg obdarzył mnie wiarą, dał mi siłę, żeby zrobił ze mną cokolwiek bylebym tylko przestał pić. Modliłem się i trochę przysypiałem, modliłem, usnąłem, znowu rozmawiałem z Bogiem. Spędziłem tak w kościele kilka godzin. Nagle, spłynął na mnie spokój, poczułem ciepło, które rozlewało się po całym ciele, poczułem miłość swoją do Boga i miłość Boga do mnie. Poczułem siłę, która płynie z tej miłości. Wiedziałem już, że tak długo, jak długo będę czuł tę miłość, jak długo zawierzę, zaufam i dam się prowadzić Bogu, tak długo ta siła będzie moją opoką, będzie mnie prowadzić i nie będę pić. Wyszedłem z kościoła. Nie posypałem nawet głowy popiołem. Ludzie zaczęli zbierać się w kościele a mnie, w stanie, w jakim byłem, popiół wydał się pustym rytuałem.
Wróciłem. Spojrzałem na mieszkanie i wiedziałem, co mam zrobić. Otworzyłem wszystkie okna, wietrzyłem mieszkanie i moje dotychczasowe życie. Musiałem zmienić w moim życiu wszystko, dosłownie wszystko. Mogłem pozostać tylko fizyczny ja, nic więcej. Umyłem naczynia, kuchnię, łazienkę, sprzątnąłem pokoje, wyrzuciłem wory butelek i śmieci. Stopniowo pozbywałem się z domu wszystkiego, rozdałem lub wyrzuciłem ubrania, meble, zasłony, pościel, poduszki, kołdrę, sprzęt, telewizor, kompa. Dosłownie wszystkiego, nawet drzwi od szaf wnękowych. Wymalowałem mieszkanie, wyremontowałem łazienkę, kupuję powoli nowe meble, lodówkę, ubrania, poduszki, kołdrę. W ubiegłym tygodniu kupiłem telewizor, przypomniałem sobie jak kocham piłkę nożną. Wyszorowałem mieszkanie pierwszego dnia. Było czysto, coś mi przeszkadzało, coś śmierdziało: papierosy. Rzuciłem.
Wziąłem urlop, nikogo nie wpuszczałem i prawie nie wychodziłem. Przez dwa tygodnie niewiele jadłem, dużo piłem. Psychicznie czułem się dobrze. Byłem silny i tak się czułem. Dużo rozmawiałem z Bogiem, myślałem o swoim przeszłym i przyszłym życiu. Jak żyć, co robić, czego nie robić. Kogo unikać, do kogo się zbliżyć. Gdzie bywać, których miejsc unikać. Mało spałem. Fizycznie byłem wrakiem. Przez wiele dni miałem telepkę, tiki oka, biegunkę, wymioty, serce mi łomotało, pociłem się, byłem mokry a usta to była jedna wielka rana. Przenicowałem się, ale nie piłem i nie paliłem. Stopniowo, w okresie trzech tygodni, organizm wrócił do normy.
Bóg był moją opoką a dom azylem, twierdzą i pozostało tak do dzisiaj.
Musiałem czymś zapełnić pustkę w mojej osobowości, którą do tej pory wypełniał tylko alkohol.
Mam kompa służbowego, więc musiałem pozbyć się również dostępu do internetu, zbyt wiele godzin przesiedziałem, pijąc, w sieci. Gry, hazard, fora, wszystko pod wpływem alkoholu. Nie chciałem wracać do tego. Mam dostęp w pracy, ale korzystam tylko służbowo, bo nowy ja nie chce okradać pracodawcy z czasu, za który mi płaci i tak jest dobrze. Pozostaje mi tylko smartfon i z niego czasami korzystam.
Powoli zaczynam sobie przypominać, co lubiłem, jak spędzałem wolny czas. Dobrze zaczęły mi robić spacery po lesie, książki, kino, teatr.
Powoli, bardzo powoli uczę się czerpać z tego przyjemność. Księgarnie, antykwariaty, kina i teatry to również miejsca, gdzie próbuję nawiązywać relacje towarzyskie. Zerwałem wszystkie kontakty z osobami, z którymi kiedykolwiek piłem, a więc ze wszystkimi. W moim życiu społecznym, poza pracą, jest pustka. Jestem sam. Nawiązałem kilka wartościowych znajomości i może pójdzie to w dobrą stronę i przekształci się w coś więcej, ale powoli spokojnie. Jestem bardzo ostrożny w poznawaniu ludzi.
Kobiety. Brak. Mam czas i tym razem nie szukam powierzchowności, urody i seksu. Oczekuję miłości.
Rodzina. Rodzice, rodzeństwo. Jeszcze nie mam odwagi. Jeszcze nie jestem gotowy. Nie wiem jak mam im opowiedzieć o tym wszystkim, jak prosić o wybaczenie, jak naprawić krzywdy.
Nie wiem jaszcze, czy przeprowadziłem uczciwy rachunek sumienia, czy przypomniałem sobie wszystkie moje winy. Nie tylko w stosunku do mojej rodziny, ale wobec wszystkich ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Jest ich wielu i win jest wiele, wciąż wypływają z niepamięci nowe. Dwa razy zwątpiłem, dwa razy zapomniałem skąd przybywam. Dwa razy upadłem. Dwa razy się upiłem.
Pierwszy raz, w drugi dzień świąt spotkałem znajomych, mało pijących ludzi ze szkoły. Były święta, ja czułem się dobrze, poszliśmy coś zjeść, zamówili piwo, wino, kto tam, co lubi, ja wodę. Nie wiem, jak to się stało, ale ocknąłem się, kiedy wstawaliśmy od stołu a ja miałem już w sobie kilka piw. Żal, bolesny upadek mojego ego. Do dzisiaj nie wiem jak to się stało, chociaż domyślam się, dlaczego tak się stało. Nie dopiłem się. Upadłem i wstałem.
Drugi raz upadłem, w bardzo podobnych okolicznościach, w długi majowy weekend.
Pycha, pycha mnie zgubiła, zbytnia wiara w swoje możliwości. Już to wiem, już jest jej we mnie mniej, ale ciągle jest.
Bałem się weekendu czerwcowego, ale nauczyłem się unikać ludzi i miejsc, które doprowadziły do moich upadków. Wyjechałem i chodziłem po górach. Było wspaniale.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Jestem w tej chwili sam. Smutne to i żałosne. Muszę rozliczyć się z przeszłością i poskładać siebie oraz swoje życie na tyle, aby zacząć prawdziwie żyć.
Żyłem w piekle, jestem w czyśćcu, ale czuję boże wsparcie i mam nadzieję na szczęśliwe życie.


Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???

Wiedźma - Czw 05 Lip, 2012 07:52

Jonesy napisał/a:
Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???

:okok:

Tajga - Czw 05 Lip, 2012 07:57

Jonesy napisał/a:
Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???


A to jest TEN leo????? ;)

Marc-elus - Czw 05 Lip, 2012 10:03

Leo napisał/a:
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.

Jones, na pewno to powiedział, ino terapeuta przecież rozumny człek, wie że "wszyscy piją"..... :rotfl:

Tajga - Czw 05 Lip, 2012 10:23

leo napisał/a:
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.


leo napisał/a:
Ciesze sie, ze nie jestem chory.


Leo, tak po znajomości forumowej dam Ci radę.
Zmień lekarza. Ten Ciebie okłamuje.

Leki, zmęczenie, myśli o śmierci i dalsze picie, nie są NA PEWNO
typowymi zachowaniami przy "piciu szkodliwym".

wampirzyca - Czw 05 Lip, 2012 10:35

co alkoholik nie wymyśli zeby pic dalej 23r
JaKaJA - Czw 05 Lip, 2012 12:34

:mgreen: :mgreen: :mgreen:
dawno się tak nie uśmiałam :wysmiewacz:

Dora - Czw 05 Lip, 2012 12:40

Jak to ładnie w innym wątku Szymon napisał: "nie picie jest bardzo proste - trudniejsze jest nie dogryzanie drugiemu" :smieje:
NANA - Czw 05 Lip, 2012 12:47

W "nie dogryzaniu drugiemu " na pewno pomogłoby asertywne zachowanie . :>
kosmo - Czw 05 Lip, 2012 12:50

NANA napisał/a:
W "nie dogryzaniu drugiemu " na pewno pomogłoby asertywne zachowanie .
Akurat w tym temacie najważniejsze wydaje się wszelką "naprawę" zacząć od siebie. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
Pozdrawiam. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group