WSPÓŁUZALEŻNIENIE - KONIEC
Naiwna71 - Pią 30 Maj, 2014 22:43 Temat postu: KONIEC WITAM NA IMIĘ MAM BEATA.JESTEM WREDNĄ ZAZDROSNĄ JĘDZĄ OBSESYJNIE ZAZDROSNĄ A NAWET WEDŁUG NIEKTÓRYCH MAM SYNDROM OTELLA.MOŻE I TAK.TO FAKT OSTATNIO MU ROBIŁAM JAZDY CZASEM Z BŁAHYCH POWODÓW.WCZEŚNIEJ TAK NIE MIAŁAM TO SIĘ ZACZĘŁO 4 LATA TEMU PO SMS OD MOJEGO MĘŻA DO MOJEJ KOLEŻANKI TROCHĘ STARSZEJ OD NASZEJ CÓRKI SMS O TREŚCI EROTYCZNEJ I JEGO FANTAZJACH NA JEJ TEMAT KOLEŻANKA POKAZAŁA MI TEGO SMS KRZYSIEK PRZEPROSIŁ EWELINĘ I POWIEDZIAŁ ŻE JA MIAŁAM GO ZOSTAWIĆ JAK ZOBACZĘ TEGO SMS A JEGO TO ZMOBILIZUJE DO ODSTAWIENIA BUTELKI NIBY UWIERZYŁAM ALE GDZIEŚ ZOSTAŁA MALEŃKA DRZAZGA KTÓRA KUŁA OD CZASU DO CZASU.ALE NAJGORSZE ZACZĘŁO SIĘ 2 LATA TEMU .NAWIĄZALIŚMY KONTAKT Z RODZINA BRATA MOJEGO OJCA I MIĘDZY INNYMI Z MOJĄ KUZYNKĄ NA KTÓRĄ MÓJ MĄŻ ZERKAŁ Z BŁYSZCZĄCYMI OCZAMI UŻYWAŁ TONU JAKIM ODZYWAŁ SIĘ DO MNIE WIEKI TEMU I TAMA SIĘ PRZERWAŁA WYGARNĘŁAM MU CO O TYM MYŚLĘ ON Z KRZYKIEM ZAPRZECZAŁ. A WCZORAJ ZAWALIŁ SIĘ MÓJ POPĘKANY ŚWIAT POWIEDZIAŁ ŻE ZAKOCHAŁ SIĘ W NIEJ JAK ZOBACZYŁ JĄ PIERWSZY RAZ ŻE BRONIŁ SIĘ PRZED TYM ALE NIE DAŁ RADY I NA DODATEK STWIERDZIŁ ŻE TO MOJA WINA ŻE TO JA GO DO TEGO PCHNĘŁAM NORMA NIEDAWNO USŁYSZAŁAM ŻE JA ZROBIŁAM Z NIEGO ALKOHOLIKA JEST MI PRZYKRO JEMU CHYBA TEŻ POCZUŁ SIĘ NIEDOBRZE I LEŻY POD KROPLÓWKĄ W SZPITALU ALE POMIMO WIELU BURZ W NASZYM ZWIĄZKU BYŁO TEŻ BŁĘKITNE NIEBO I BARDZO BYM CHCIAŁA ABY ZNOWU BYŁO ALE TO CHYBA NIEMOŻLIWE ZWŁASZCZA PO JEGO STRONIE.ROZMAWIAŁAM DZIŚ Z MOJĄ KUZYNKĄ POWIEDZIAŁAM JEJ CO CZUJE KRZYCHU DO NIEJ NIBY MÓWI ŻE NIE MIAŁA O TYM POJĘCIA BYŁA TROCHĘ ZSZOKOWANA I BYŁO JEJ PRZYKRO Z MOJEGO POWODU I PO ZA TYM JEST MOJĄ KUZYNKĄ I NIE MOGŁABY BY MI CZEGOŚ TAKIEGO ZROBIĆ.POWIEDZIAŁAM MĘŻOWI O TEJ ROZMOWIE Z MARTĄ I WŚCIEKŁ SIĘ ŻE TO ZROBIŁAM BO MÓWI ŻE NIE BĘDZIE MÓGŁ PATRZEĆ JEJ W OCZY I RESZCIE TEJ RODZINY A TAKŻE URWĄ SIĘ KONTAKTY A CIEKAWE CZY POMYŚLAŁ CO JA CZUJE I JAK SIĘ W TYM ODNAJDUJĘ.W KOŃCU SIĘ ODWAŻYŁAM I NAPISAŁAM TO ABYŚCIE ZOBACZYLI OD MOJEJ STRONY A NIE TYLKO KRZYSZTOFA 41
leon - Pią 30 Maj, 2014 22:44
Czesc
pietruszka - Pią 30 Maj, 2014 22:46
Beata, czy czytałaś pamiętniki Krzysztofa?j a poza tym...Witaj
Estera - Pią 30 Maj, 2014 22:51
Witaj 😊
czy przez ten caly czas robiłaś coś dla siebie? W sensie terapii lub grupy AlAnon? Mówi sie, że alkoholizm to choroba całej rodziny. Doświadczenia wielu kobiet tutaj to potwierdzają
margo - Pią 30 Maj, 2014 22:57
Witaj u nas na forum
Naiwna71 - Pią 30 Maj, 2014 23:20
NIE NIE CZYTAŁAM JEGO PAMIĘTNIKÓW .
leon - Pią 30 Maj, 2014 23:33
Mi kiedys tez zona reputacje na tym forum zaczela niszczyc,polityka rodzinna...,mysle,ze cos nie tak poszlo i bedziesz malzonka do pionu stawiac...,moze od razu napisz w czym rzecz.. ,bo ta bajka powyzej jest bardzo wzruszajaca...,juz ci wspolczuje...
pietruszka - Pią 30 Maj, 2014 23:39
Wysłałam PW.
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 05:37
Hej. Odpisałam Ci Olga na PW. ale nie wiem czy doszło bo kiepsko idzie mi z tym ustrojstwem w zasadzie jestem molem książkowym i komputer tylko umiem włączyć i wyłączyć
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 05:46
Pewnie nie doszło będę próbować do skutku a tyle się napisałam
Borus - Sob 31 Maj, 2014 06:11
Cześć Beato...
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 06:24
Leon nie wiem dokładnie o co Ci chodzi z tą reputacją sugerujesz że niszczę mężowi reputacje.
olga - Sob 31 Maj, 2014 06:29
witam
Klara - Sob 31 Maj, 2014 07:08
Witaj Beatko!
Utopia5 napisał/a: | Pewnie nie doszło |
Twój post do Pietruszki zniknie z działu "Do wysłania" wówczas, gdy Ona go odbierze.
Tak więc poczekaj cierpliwie.
Utopia5 napisał/a: | W KOŃCU SIĘ ODWAŻYŁAM I NAPISAŁAM TO |
Ten, który przeżył koszmar życia w rodzinie alkoholowej wie, że obie strony mają swoje opowieści, toteż tak, jak Leonowi żona nie zepsuła reputacji, bo zszargał ją sobie sam, natomiast ukazał się jej wielki problem, a ona nie przyjęła uwag, tak i Ty Beatko przeczytasz od nas głównie radę, żebyś zajęła się SOBĄ i zaczęła żyć SWOIM życiem.
Jesteś piękną kobietą i szkoda, żeby do końca wyłącznym celem Twojego życia było zamartwianie się tym, co myśli, lub o czym nie myśli Twój mąż.
Na początek mam dla Ciebie lekturkę:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=83172#83172
http://komudzwonia.pl/vie...p=102022#102022
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=67305#67305
Wiedźma - Sob 31 Maj, 2014 07:22
Cześć Beata
Mam dwa słowa w kwestii formalnej - sugerowałabym Ci zmianę nicku,
ponieważ na forach alkoholowych istnieje już jedna bardzo znana Utopia
i obawiam się, że możesz być z nią mylona i będzie dochodziło do nieporozumień.
Wymyśl, proszę, jakiś inny nick i daj mi znać, a ja Ci go ustawię w Twoim profilu.
Pozdrawiam
pietruszka - Sob 31 Maj, 2014 09:59
Doszło, odpisałam
zołza - Sob 31 Maj, 2014 10:01
Cześć Utopia
Chciałabym Cię powitać na forum ale też i szczerze zapytać po co to robisz...Czemu ma służyć wyciąganie spraw związku na światło dzienne i opowiadanie o swoim partnerze na forum (tym bardziej ,że wszyscy tu go znamy). Przykre jest to gdy sie czyta żale zranionej zapewnie ale też i niezdrowo zazdrosnej kobiety , która usiłuje ( próbuje) zniszczyć wizerunek Krzyśka na forum. Jak dla mnie opowiadanie co on zrobił ( lub też i nie zrobił ) nie ma tu nic do rzeczy. Fajnie by było gdybyś pisala o sobie i swoich uczuciach z tym związanych a nie szukała winnego i wskazywała nam go palcem. Jak dla mnie chłopak nic złego nie zrobił ...Zakochał sie i to jego jedyny grzech. Uczuć sie nie wybiera ,one poprostu przychodzą i odchodzą. Według mnie zachowal się fer...nie poddał się zauroczeniu ...przyznał sie do niego . I tyle...Nic z tym nie zrobił. Nadal jest z Toba i to chyba o czymś świadczy ,jego szczerość też. ( może ,że Ci ufa ,może ,że jesteś dla niego ważna, może ,że mu na Tobie zależy - a moze wszystkie odpowiedzi naraz ?) Popracuj nad własnym poczuciem wartości... Nie wszystko kręci sie wokół faceta
Serdecznie pozdrawiam
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 10:05
Dzięki wszystkim za posty i powitania.Wiedźmo niema sprawy zmień na Naiwna71
Jacek - Sob 31 Maj, 2014 10:06
cześć Beatuś
miło było cię poznać w realu, i nie uważam abyś była wredna,,,jak to opisujesz
ale przyznam,mało kojarzę aby gościł uśmiech na twej twarzy
spróbuj więcej się uśmiechać ,,życie jest zbyt krótkie,aby marnować se je na fundowanie dodatkowych problemów
myślę ze szczera rozmowa i wspólne wybaczenie swych wybryków,wam pomoże stanąć na nogi
ale w tej rozmowie nie zalecam aby se wygadywać ,do gardeł doskakiwać ,oczu wydrapywać
a raczej pomyśleć o swej własnej przyszłości i ku niej się kierować
pozdrawiam,Jacek
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 10:36
Dzięki Zołza za twój post.Masz racje ale ja chciałam właśnie opisać co czuje.Nie chce nikogo oskarżać .Masz racje że coś w tym jest że jeszcze przymnie jest. Chciałabym to naprawić bo kiedyś łączyło nas coś wyjątkowego ale w którymś momencie się pogubiłam i teraz mam na co zasłużyłam a do tego ten mój jęzor który wyprzedza myśli
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 10:42
Dzięki Jacek za bardzo miły i pocieszający post bardzo bym chciała to naprawić co zniszczyłam ale jest chyba za późno
Wiedźma - Sob 31 Maj, 2014 10:50
Naiwna71 napisał/a: | Wiedźmo niema sprawy zmień na Naiwna71 |
Czary mary Utopio5 zamieniam Cię w Naiwną71
Wiedźma - Sob 31 Maj, 2014 10:53
Mam jeszcze jedno pytanie: czy konta Utopia71 i zawiedziona 07 także Ty założyłaś?
Jacek - Sob 31 Maj, 2014 11:00
Naiwna71 napisał/a: | Dzięki Jacek za bardzo miły i pocieszający post bardzo bym chciała to naprawić co zniszczyłam ale jest chyba za późno |
nie Beatuś,nigdy nie jest za późno
ja swój związek ratowałem ok 2 lat
tak właściwie w tym czasie nie wiele mogłem zrobić ,jedynie co,,to siebie zmienić
odstawiłem alkohol i nauczyłem się bez niego żyć
no i zrozumiałem ze w rodzinie ,nie są ważne tylko moje potrzeby,ale również są dzieci,żona
Beatuś,ja miałem problem jaki przechodziłem,podobny waszemu
a może nawet w gorszej sytuacji byłem
ale zapewniam Cię,tylko od was,od Ciebie zależy jak do tego podejdziesz
zołza - Sob 31 Maj, 2014 11:20
Naiwna71 napisał/a: | Chciałabym to naprawić bo kiedyś łączyło nas coś wyjątkowego ale w którymś momencie się pogubiłam i teraz mam na co zasłużyłam a do tego ten mój jęzor który wyprzedza myśli |
Coś wyjątkowego co Was łączyło nie przemija ... jest w Was tylko schowało sie pod warstwą kurzu , brudu , wzajemnych oskarżeń , niechęci i widzenia wszystkiego tylko i wylacznie przez pryzmat własnych( często innych niż tej drugiej osoby ) potrzeb. Rozumiem to ,że Krzysztof ma do Ciebie pretensje... Nikt ...ale to nikt ( tym bardziej własna żona) nie ma prawa wywlekać jego intymnych uczuć i ogłaszać to osobom obcym ( mówie o tej kuzynce ) To jego uczucia ( czy też poprostu zwykłe zauroczenie ,bądź chwilowa fascynacja mężczyzny po 40-stce inną kobietą) i tylko on ma prawo o nich mówić ( bądź też nie) . Myślę ,że powinniście trochę posprzątać Wasz zwiazek , zetrzeć kurz ,oczyścić atmosferę , wpuścić świeżego powietrza .Zaczać na nowo zabiegać o siebie . Mężczyzna ma swoje fochy ale mądra , kochająca kobieta ma na niego wiekszy wpływ niż Ci sie wydaje. Uśmiechnij sie do niego ...n iech poczuje ,ze jesteś po jego stronie. Nie oceniaj go ... Bądź przy nim Stara miłość nie rdzewieje
Wymaga tylko pielęgnacji i dobrej konserwacji raz na jakiś czas
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 15:39
Bardzo ci dziękuje Zołzo za twoje mądre posty ,dały mi dużo do myślenia
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 15:48
Wiedźmo nie ja to konto założyłam już wcześniej Krzysztof pokazał mi je i stwierdziliśmy że założyła je nam najbardziej bliska osoba o co zapytana potwierdziła.Strasznie przeżywa tą sytuację między nami
Wiedźma - Sob 31 Maj, 2014 15:55
Czyli żadne z kont: Utopia71 ani zawiedziona07 nie należą do Ciebie?
Tak dopytuję, żeby mieć pewność, bo gdyby któreś było Twoje - musiałabym je zgodnie w regulaminem zdezaktywować.
smokooka - Sob 31 Maj, 2014 16:06
Beata, witaj ja nieustająco i może naiwnie, ale szczerze i z całego serca wierzę, że miłość zawsze znajdzie sposób, żeby wygrać. Jeśli chcesz się upewnić, czy "coś" jest Twoje to puść to. Jeśli wróci - to wiadomo - jest Twoje, jeśli odejdzie - to nigdy Twoje nie było...
Znając trochę Krzyśka i widząc co piszesz Ty mam dla Was dobrą wróżbę. Ale przy Twojej pracy nad sobą, przy Krzyśka pracy nad sobą. Czasem trzeba dać sobie pomóc specjalistom, terapeutom, innym doświadczonym osobom. Związek i miłość to zbyt ważna sprawa, żeby zawsze liczyć tylko na siebie i na swoje zwichrowane emocje.
Jesteśmy tylko ludźmi i to daje nam prawo błądzić, zmieniać postanowienia i wracać na dobrą drogę z podróży. Nikt nie jest świętym aniołkiem.
Powodzenia
zołza - Sob 31 Maj, 2014 16:42
Naiwna71 napisał/a: | Bardzo ci dziękuje Zołzo za twoje mądre posty ,dały mi dużo do myślenia |
Zawsze o usług
Trzymam za Was kciuki
Tajga - Sob 31 Maj, 2014 18:33
Wszystko ładnie pięknie, ale pomyśleliście jak się z tym czuje Krzysztof?
Słoneczko - Sob 31 Maj, 2014 18:33
smokooka napisał/a: | Jeśli wróci - to wiadomo - jest Twoje, jeśli odejdzie - to nigdy Twoje nie było... | Jeżeli coś kochasz puść to wolno... Coś w tej filozoficznej myśli jest intrygującego Ja wiem, że nie mamy nawet prawa nikogo na przymus zatrzymywać... Ja wyznaję teraz w życiu maksymę: "Żyj i pozwól żyć innym" (Jak ja chcę i tak jak inni chcą). Ja dodam od siebie jeszcze, że na tyle, póki mi nic z innych strony nie zagraża, wówczas załączy się we mnie obrona moich granic
pietruszka - Sob 31 Maj, 2014 18:49
Tajga napisał/a: | ale pomyśleliście |
Wy, to znaczy kto?
leon - Sob 31 Maj, 2014 18:56
Naiwna71 napisał/a: | Leon nie wiem dokładnie o co Ci chodzi z tą reputacją sugerujesz że niszczę mężowi reputacje. |
Zolza w pierwszym poscie w zasadzie wyrazila,o co mi chodzi,ale sprecyzuje,jesli sobie zyczysz,zatem uwazam,ze nie powinno sie zalatwiac spraw rodzinnych na forum publicznym,gdyz jak uwazam Krzysztof zaufal Ci,podal nick i forum w ktorym uczestniczy,a Ty naduzylas tego zaufania wywlekajac sprawy waszego zwiazku na publiczne forum,to tak w skrocie
Tajga - Sob 31 Maj, 2014 18:57
pietruszka napisał/a: |
Wy, to znaczy kto? |
Forumowicze a kto, ale jak nie WY to kto?
pietruszka - Sob 31 Maj, 2014 19:04
Myślę o tym, ale nie widzę optymalnego rozwiązania...
Duszek - Sob 31 Maj, 2014 19:12
Witaj Beatko
Zarejestrowałaś się na forum i tak nasuwa mi się pytanie: w jakim celu...czy na prawdę szukasz pomocy, wsparcia, rady, czy chcesz ratować siebie, swój związek...
Pytam, gdyż po przeczytaniu Twojego pierwszego posta mam dziwne wrażenie, że bardzo pogubiłaś się w swojej drodze.
Naiwna71 - Sob 31 Maj, 2014 23:17
Szukam pomocy i wsparcia a także chciałabym ratować nasz nasz związek.Czy to coś złego.A co do wywlekania spraw naszego związku to pisałam tego posta spontanicznie przelewając ból i gorycz w słowa.W czasie pisania nie analizowałam czy robię dobrze czy źle pisząc na publicznym forum.Po prostu chciałam to wyrzucić z siebie i co Leon ześlesz mnie za to na pohybel .I wiecie co dzisiaj pierwszy raz od wielu dni w miare normalnie się do siebie odnosiliśmy .Według mnie,bo nie wiem czy druga strona tez tak uważa
leon - Sob 31 Maj, 2014 23:21
Naiwna71 napisał/a: | Po prostu chciałam to wyrzucić z siebie i co Leon ześlesz mnie za to na pohybel |
Nie mam bozej mocy,wiec,czuj sie bezpieczna,nigdzie Cie nie zesle,a spontaniczna reakcja wyrazana o dlugoletnim uzytkowniku forum...,coz,jesli to komus pomoze...,niech bog prowadzi...
esaneta - Sob 31 Maj, 2014 23:21
Naiwna71, witaj
A ni lepiej byłoby, gdybys poszukała sobie SWOJEGO miejsca w wirtualnej przestrzeni?
Ja uważam, że tak jest zdrowiej.
rybenka1 - Sob 31 Maj, 2014 23:23
Witaj Naiwna .
fairy - Nie 01 Cze, 2014 13:13
Ja byłam piekielnie zazdrosna kiedyś. To była moja obsesja.
Wyleczył mnie z tego właśnie mój mąż.
Gdzies przeczytałam wywiad z Janem Nowickim, opowiadał że miał skłonności do znikania. i że największy podziw wzbudza w nim jego była żona Márta Mészáros. Kiedyś wrócił po 2 latach nieobecności zupełnie niespodziewanie, a ona jakby nigdy nic zrobiła mu herbatę nie pytając o nic.
"Nie jesteś zła? nie spytasz nawet gdzie byłem tyle czas???"
Na co ona odpowiedziała "Skoro cię nie było to widocznie miałeś jakieś wazne powody aby zniknąć"
Pomyślałam że to zupełna przeciwność mojej zzdrości, nadgorliwości i postanowiłam przestać przesladować męża, niechaj robi co chce.
Pomyślałam że jeśli kocha to sam zadzwoni, miłość to wolny wybór a nie więzienie.
W ogóle przestałam dzownić do męża, wypytywać go, szpiegować, sprawdzać.
Pewnego dnia zadzownił z pretensją "Cały dzień się nie odzywam a ty nawet nie spytasz gdzie byłem?! nie obchodzi cię co sie ze mną dzieje?!"
Odpowiedziałam jak Marta - jesteś dorosły, uznałam że jak będziesz miał ochotę to sam zadzownisz"
I tak wyleczyłam się z zazdrości.
A mój mąż ma taka pracę że był zawsze otoczony studentkami, czasem dzowniły do niego, ale mnie to już nie ruszało.
Inna sprawa że bez zaufania nie ma związku.
smokooka - Nie 01 Cze, 2014 14:06
fairy napisał/a: | Pomyślałam że jeśli kocha to sam zadzwoni, miłość to wolny wybór a nie więzienie.
W ogóle przestałam dzownić do męża, wypytywać go, szpiegować, sprawdzać.
Pewnego dnia zadzownił z pretensją "Cały dzień się nie odzywam a ty nawet nie spytasz gdzie byłem?! nie obchodzi cię co sie ze mną dzieje?!"
Odpowiedziałam jak Marta - jesteś dorosły, uznałam że jak będziesz miał ochotę to sam zadzownisz" |
Piękne!!!
pietruszka - Nie 01 Cze, 2014 15:44
fairy napisał/a: |
Gdzies przeczytałam wywiad z Janem Nowickim, opowiadał że miał skłonności do znikania. i że największy podziw wzbudza w nim jego była żona Márta Mészáros. Kiedyś wrócił po 2 latach nieobecności zupełnie niespodziewanie, a ona jakby nigdy nic zrobiła mu herbatę nie pytając o nic.
"Nie jesteś zła? nie spytasz nawet gdzie byłem tyle czas???"
Na co ona odpowiedziała "Skoro cię nie było to widocznie miałeś jakieś wazne powody aby zniknąć"
|
Dwa lata? No chyba bym jednak nie wytrzymała....
Też kiedyś częściej dzwoniłam do Pietrucha, takie tam proste , kiedy wracasz, o której będziesz (zwykle miałam na myśli, o której obiad nastawic ). Pietruch pracuje z kolegą, którego żona ma obsesję zazdrości T kontroluje go na każdym kroku i sam wręcz przesiąkł strachem o nadkontrolę. Z kiilka razy usłyszałam, "a Ty co, kontrolujesz mnie?" (Chodziło o trzy telefony wykonane w tygodniu ) No to przestałam dzwonić. Obiad sobie może włożyć sam do mikrofali, jak mnie nie będzie w domu, to od razu na zawał nie zejdzie, więc rzeczywiście, po co mam dzwonić?
No i teraz sam do mnie dzwoni czasem to ja muszę korygować tę ilość telefonów, bo mi w pracy przeszkadza.... a ja mam więcej bezpłatnych minut
Naiwna71 - Nie 01 Cze, 2014 17:15
Własnie się obudziłam nigdy nie śpię w dzień to chyba po tych prochach od lekarza który stwierdził silną nerwicę.Jak zasypiałam Krzychu był jak się obudziłam był tylko list ze musi pobyć w samotności i mam nie pisać i nie dzwonić a kusi jak diabli chociaż wiem że to by jeszcze bardziej wszystko popsuło.Nie rozumiem tylko po co po jakimś czasie przysłał sms że jak przeczytam list to mam wysłać pustego sms .Najlepiej będzie jak wyjdę z domu bez telefonu i nie będę wysyłać ani pustego ani pełnego sms.Pojadę rowerem na spacer to może po drodze zgubie w przydrożnym rowie część stresu i nerwów
zołza - Nie 01 Cze, 2014 17:27
Naiwna71 napisał/a: | Najlepiej będzie jak wyjdę z domu bez telefonu i nie będę wysyłać ani pustego ani pełnego sms.Pojadę rowerem na spacer to może po drodze zgubie w przydrożnym rowie część stresu i nerwów |
Też uważam ,że to najlepsze wyjście.
Nie dajmy sie zwariować
pietruszka - Nie 01 Cze, 2014 17:30
Świetny pomysł
zołza - Nie 01 Cze, 2014 17:34
fairy napisał/a: | Kiedyś wrócił po 2 latach nieobecności zupełnie niespodziewanie, a ona jakby nigdy nic zrobiła mu herbatę nie pytając o nic. |
No cóż ...
życie zna różne przypadki ...U mnie zastałby zamknięte drzwi i wymienione zamki. Bo w tym wypadku nie ma mowy o chorej zazdrości , natomiast jest mowa o całkowitym braku szzacunku do drugiej , bliskiej osoby
pietruszka - Nie 01 Cze, 2014 17:39
Była taka już wcześniej, Penelopa, 20 lat czekała, gdy mąż się włóczył gdzieś po świecie. Ale wtedy to telefonów nie było i w ogóle to bajka była....
Wiedźma - Nie 01 Cze, 2014 18:01
zołza napisał/a: | w tym wypadku nie ma mowy o chorej zazdrości , natomiast jest mowa o całkowitym braku szzacunku do drugiej , bliskiej osoby |
Oczywiście - zaufanie zaufaniem, ale kobita może się po prostu najnormalniej w świecie martwić, że coś mu się stało.
pietruszka napisał/a: | Penelopa, 20 lat czekała, gdy mąż się włóczył gdzieś po świecie. |
Ładne mi gdzieś a to u czarodziejki Kirke, a to u nimfy Kalipso, a to cholera wie u jakich jeszcze lasek.
I jeszcze żonie zalotników wymordował po powrocie - zazdrośnik jeden!
Naiwna71 - Śro 11 Cze, 2014 05:07
Znowu piszę .Dzisiaj wyjeżdżam ze swoją połówką do pracy być może ostatni raz. Nie wiem co z nami będzie za wiele sobie nie obiecuje , ale jeszcze się nie poddaję.w Nim taż jest pełno emocji i rozterek .Ech czy wszystko musi być takie skomplikowane ale w sumie to my sobie komplikujemy wiele spraw i przyczyniamy się do rozwoju pewnych sytuacji .Ale mam nadzieję na lepsze jutro. Trzymajcie za mnie kciuki.Mój terapeuta powiedział że jak tylko wrócę mam natychmiast się umówić na wizytę.Na pewno tak zrobię
Klara - Śro 11 Cze, 2014 06:50
To nie jest dobrze, że przerywasz terapię, zanim ją jeszcze na dobre zaczęłaś
Jednakże życzę Tobie/Wam powodzenia i przynajmniej poprawnych relacji
Jacek - Śro 11 Cze, 2014 08:41
Naiwna71 napisał/a: | Trzymajcie za mnie kciuki |
za was
margo - Śro 11 Cze, 2014 11:05
Trzymam tez
milutka - Czw 12 Cze, 2014 06:17
fairy napisał/a: | Ja byłam piekielnie zazdrosna kiedyś. To była moja obsesja.
Wyleczył mnie z tego właśnie mój mąż.
Gdzies przeczytałam wywiad z Janem Nowickim, opowiadał że miał skłonności do znikania. i że największy podziw wzbudza w nim jego była żona Márta Mészáros. Kiedyś wrócił po 2 latach nieobecności zupełnie niespodziewanie, a ona jakby nigdy nic zrobiła mu herbatę nie pytając o nic.
"Nie jesteś zła? nie spytasz nawet gdzie byłem tyle czas???"
Na co ona odpowiedziała "Skoro cię nie było to widocznie miałeś jakieś wazne powody aby zniknąć" | ...Ja bym od zmysłów odchodziła ...co się stało ...gdzie jest itp.....a po powrocie owszem zrobiłabym herbatę ale z cyjankiem
milutka - Czw 12 Cze, 2014 06:19
Naiwna71 napisał/a: | Trzymajcie za mnie kciuki. |
Słoneczko - Czw 12 Cze, 2014 09:13
Klara napisał/a: | To nie jest dobrze, że przerywasz terapię, zanim ją jeszcze na dobre zaczęłaś
Jednakże życzę Tobie/Wam powodzenia i przynajmniej poprawnych relacji | Podpisuje się pod tym Klaro
Naiwna71 - Nie 15 Cze, 2014 16:37
Czytając jeden z wątków pod tytułem jak się zachowywać ? przeczytałam o pisaniu dzienniczka .W obecnej sytuacji gdy nie mam kontaktu z terapeutą i nie potrafię zapanować nad swoim zachowaniem pomimo waszych rad i terapeuty dalej powtarzam błędy i sytuacja między mną a partnerem się pogarsza zamiast polepszać może spróbować przelać to na papier jak mówi powiedzenie on wszystko przyjmie a mi może ulży jak opiszę to co czuję i przeżywam
zołza - Nie 15 Cze, 2014 16:44
Naiwna71 napisał/a: | może spróbować przelać to na papier jak mówi powiedzenie on wszystko przyjmie a mi może ulży jak opiszę to co czuję i przeżywam |
Dobry pomysł chociaz jeszcze lepszym sposobem było by głośno wypowiedzieć a nawet wykrzyczeć to co Cie boli , gniecie , wkurza...Zawsze znajdzie się miejsce gdzie będziesz mogła dać upust wypełniającym Cię emocjom. Balon zbyt mocno i długo pompowany wcześniej czy poźniej pęknie z hukiem ( i to zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie)
Klara - Nie 15 Cze, 2014 17:15
Często gdy czytam o problemie wyrzucenia z siebie emocji, przypomina mi się post dziewczyny, która pisała, że tam gdzie mieszkała był wiadukt, po którym przejeżdżały pociągi robiąc w tym miejscu niemiłosierny hałas.
Stawała pod tym wiaduktem i gdy przejeżdżał pociąg krzyczała, ile sił w płucach.
Naiwna71 - Nie 15 Cze, 2014 17:15
Fajnie by tak było to wykrzyczeć ale w sytuacji jakiej jestem i nie na terenie Polski bezpieczniej będzie mi to przelać na papier bo nie ma tu takiego miejsca do wykrzyczenia i pomyślą że coś ze mną nie tak
zołza - Nie 15 Cze, 2014 17:21
Naiwna71 napisał/a: | i pomyślą że coś ze mną nie tak |
A co Cię to niech sobie myślą
pietruszka - Nie 15 Cze, 2014 17:55
Na wywalenie złości jeszcze przydatne są na przykład:
Walenie w poduszkę,
Wyżycie się na kartce papieru
Szybki bieg, intensywny spacer (w ogóle ruch fizyczny)
Sprzątanie
Rwanie chwastow
Mi osobiście najlepiej "robią" intensywne ruchy ramion, jak przy grze w tenisa ziemnego + trening autogenny (ogólnie mnie wycisza i rozluźnia napięte mięśnie)
A aby wyrzucić takie nadmiary złości to pisałam o niej listy, z tym, że potem czytałam je u terapeuty...
Dzienniczek też się przydaje, ale bardziej do samoobserwacji, i odkrywania różnorodności uczuć, niż klasycznie do "wywalania"
Naiwna71 - Nie 15 Cze, 2014 20:25
Hejo właśnie też pomyślałam o sprzątaniu i wyżyłam się mopem na schodach a co do pisania pisałam aż mnie ręka boli do tego ulubiona muzyczka z mp 3 na razie pomogło i mam nadzieję że tak nadal będzie akurat w tej chwili lepiej się czuję po tym pisaniu niż po prochach od doktora ale i tak je wezmę to może dzięki takiemu połączeniu będę spokojnie spać
pietruszka - Nie 15 Cze, 2014 20:49
Super,
Naiwna71 - Wto 17 Cze, 2014 20:19
Dzisiaj znowu pisałam miałam super nastrój w końcu mogłam się skupić na czytanej książce a tu mój mąż powiedział jedno słowo za dużo i dałam się sprowokować i i dobry nastrój pękł jak bańka mydlana.I wiecie on się cieszył ze udało mu się to zrobić bo powiedział mi ze poczułam to co on ostatnio czuł ,że ja tak właśnie jemu robiłam.A trzęsłam się jak bym miała delirium .Muszę się bardzo starać żeby nie dać się sprowokować ech ciężko będzie
KaTre - Wto 17 Cze, 2014 20:21
Klara - Wto 17 Cze, 2014 20:26
Naiwna71 napisał/a: | Muszę się bardzo starać żeby nie dać się sprowokować ech ciężko będzie |
Myślę, że na takie zachowania najlepszym sposobem jest promienny uśmiech i słowa: "jak zwykle masz rację", po czym odwrócenie się na pięcie i robienie swego.
Wygląda na to, że wzajemnie się ranicie i byłoby dobrze, gdyby któreś z Was przerwało ten zaklęty krąg.
nieufna - Czw 19 Cze, 2014 19:31
Dziewczyny napiszcie jak sobie radzić ze smutkiem ?
milutka - Czw 19 Cze, 2014 19:39
ja sobie teraz już nie robie z tego jakiegoś problemu ...jakjestem smutna to jestem smutna i basta ...popłaczę sobie ,poużalam nad sobą bo tak się czuję ,,nie staram się na siłę zakładać maski jak dawniej i robić coś na co nie mam ochoty ...ale czasem jak dla mnie pomaga jazda samochodem i głośna muzyka,dopóki w baku coś jest -to mój taki sprawdzony dla mnie sposób ale ostatnio o mały włos nie przypłaciłam mandatem ...
Skarbie wszelkie sposoby typu wyjście z domu ,nie bycie samą ,jazda rowerem ,kawa z koleżanką czy kolegą wszystko byle by się czymś zająć ...ale ja z autopsji wiem ,że trzeba sobie czasem na ten smutek pozwolić
Linka - Czw 19 Cze, 2014 19:44
nieufna napisał/a: | Dziewczyny napiszcie jak sobie radzić ze smutkiem ? |
ja zaglądam na forum, coś napiszę , poczytam...
czasem tak mnie to wciąga, że o własnych smutkach zapominam
czytam książki, takie z happy endem..
to wtedy kiedy nie mogę wyjść z domu..
.bo najlepsze dla mnie są kontakty z innymi ludźmi, telefon do przyjaciółki, czasem niespodziewany telefon od kogoś.
nieufna - Czw 19 Cze, 2014 19:50
Dzięki -chyba najbardziej odpowiedni do mojego smutku jest ruch .Sprawdziłam,że jak pozwalam sobie na smutek,to wpadam w taki dół,że trudno mi z niego wyjść.
Jacek - Czw 19 Cze, 2014 19:57
nieufna napisał/a: | chyba najbardziej odpowiedni do mojego smutku jest ruch |
no to proponuję ,wypiekać placki
dużo ruchu,no i słyszałem że słodycze wspomagają na wesołość
nieufna - Czw 19 Cze, 2014 20:16
Po słodyczach to robią mi się oponki a tego nie lubię.Wolę rower. albo.
Jacek - Czw 19 Cze, 2014 20:21
nieufna napisał/a: | Po słodyczach to robią mi się oponki a tego nie lubię. |
no i o to chodzi ,,słodycze dla mnie mają być
nieufna - Czw 19 Cze, 2014 20:31
Jacek dla Ciebie
Jacek - Czw 19 Cze, 2014 20:49
nieufna napisał/a: | Jacek dla Ciebie |
dziękuję
Mar123 - Czw 19 Cze, 2014 21:15
Ostatnio z takim przygnębieniem poradziłem sobie, pisząc o tym w swoim temacie. I znalazłem sposób: pomyślałem, za co w tym dniu mogę być wdzięczny Bogu i podziękowałem za kolejny trzeźwy dzień. A na co dzień znajduję godzinę lub więcej na rower lub spacer, aby zapobiegać takim nastrojom.
nieufna - Czw 19 Cze, 2014 21:46
Mar123 ja też tak mam.Postanowiłam zająć się moim smutkiem i aktywnie go zwalczać .I to mi służy.
Naiwna71 - Pią 20 Cze, 2014 22:35
Dziękuję bardzo za wszystkie posty .Dopiero teraz odczytałam bo pracujemy a po pracy to pan okupuje laptopa. Klara napisał/a: |
Myślę, że na takie zachowania najlepszym sposobem jest promienny uśmiech i słowa: "jak zwykle masz rację", po czym odwrócenie się na pięcie i robienie swego.
Wygląda na to, że wzajemnie się ranicie i byłoby dobrze, gdyby któreś z Was przerwało ten zaklęty krąg |
Klaro spróbuję Twojej rady jak zwykle życiowo bardzo mądrej .Ja chyba za bardzo go naciskam z podjęciem pewnych decyzji to samo było gdy pił i przynosiło odwrotny skutek.Teraz historia się powtarza tyle że nie chodzi o picie ale ja się tak samo zachowuję.Wiem że powinnam dać mu czas ale tak ciężko żyć
w niepewności .Wiem że sobie szkodzę tym naciskaniem a dalej to robię
Naiwna71 - Pią 20 Cze, 2014 22:40
Jacku ja bardzo lubię piec zresztą miałeś okazję skosztować mojego sernika ale w obecnej sytuacji podejrzewam że byłyby same zakalce
Naiwna71 - Pią 20 Cze, 2014 22:42
Chyba spróbuję się położyć i usnąć bo rano w pracy będę nieprzytomna
Klara - Sob 21 Cze, 2014 07:21
Naiwna71 napisał/a: | tak ciężko żyć w niepewności |
Spróbuj sobie wyobrazić sytuację, że nagle, z jakichś powodów, zostałabyś sama.
Czy dałabyś sobie radę od tej całkiem przyziemnej strony, czyli - czy poradziłabyś sobie finansowo?
Odrzuć na chwilę uczucia i spróbuj sobie wyobrazić jak mogłabyś żyć, oraz poszukać w myślach kogoś znajomego, co właśnie radzi sobie w takiej sytuacji.
Naiwna71 - Sob 21 Cze, 2014 19:56
Wyobrażam sobie i nie widzę tego zbyt różowo w ostateczności musiałabym się pozbyć domu bo nierealne jest samemu utrzymać dom finansowo a do tego dochodziły by względy sentymentalne gdyż razem go tworzyliśmy i to nie tylko mury ale i uczucia
pietruszka - Sob 21 Cze, 2014 22:12
Wyobraź sobie nowe...
Naiwna71 - Nie 22 Cze, 2014 17:48
O to chodzi Pietruszka ze nie potrafię przynajmniej w tej chwili nowego uczucia jestem romantyczką aż do bólu i po tylu latach beznadziejnie zakochana Miałam parę pokus i okazji ale nie wykorzystałam tego bo wierzę (wierzyłam?) w prawdziwą miłość
Klara - Nie 22 Cze, 2014 17:51
Beata!!!!!!
OBUDŹ SIĘ!!!
My tu mówimy o ŻYCIU na własny rachunek.
Samodzielnie. Bez wieszania się na facecie!!!
Linka - Nie 22 Cze, 2014 17:52
Naiwna71 napisał/a: | i po tylu latach beznadziejnie zakochana |
myślę, że jest to podstawa, by zawalczyć o ten związek
zołza - Nie 22 Cze, 2014 17:57
Naiwna71 napisał/a: | bo wierzę (wierzyłam?) w prawdziwą miłość |
pietruszka - Nie 22 Cze, 2014 18:00
A dlaczego nowe skojarzyło Ci się TYLKO z facetem i miłością do niego?
Naiwna71 - Nie 22 Cze, 2014 21:30
Czytałaś cytat z Biblii który zamieściła Zołza właśnie dlatego i mam jeszcze nadzieję na to nowe lepsze razem z nim a mówią że nadzieja umiera ostatnia a we mnie trochę jej jest
pietruszka - Nie 22 Cze, 2014 22:30
Beatko, mi nie chodziło o siłę miłości, ale o to, ze niedobrze opierać cały swój świat o jedną osobę.
Gdzie Twoje pasje, własne , swoiste tylko Tobie spojrzenie na świat, własne myśli, upodobania? Po to jesteśmy od siebie różni, by się nawzajem ubogacać, a nie opierać się tylko na innym człowieku. Bo gdy nas zza mało, zawsze jest ryzyko, że zechcemy oprzeć się na kimś i opleść go jak bluszcz. A on się udusi. Pocieszające jest, że mimo wszystko wewnątrz jest zwykle i tak pełno, tylko po prostu zapominamy o sobie.
Gdy zaczynałam zdrowieć przede wszystkim wpierw odszukalam sama siebie. Przypomniałam sobie siebie sprzed związku, jakie miałam aspiracje, marzenia, kim byłam, ZANIM zostałam dziewczyną alkoholika.
Kochasz samą siebie, Beato?
Halibut - Pon 23 Cze, 2014 09:05
Święte słowa. Niektórzy żyją w przekonaniu, że ich wewnętrzne problemy rozwiąże znalezienie właściwego partnera i kiedy zaczną z nim wspólne dzielić dni, to ich życie zmieni się na lepsze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nabierze tempa, zniknie pustka, pojawi się pogoda i sens życia. Niestety to tak nie działa, druga osoba nie wypełni naszej pustki, możemy to zrobić tylko sami. Takie błędne przekonanie odbiera nam poczucie sensu działania, powoduje, że zrzucamy z siebie odpowiedzialność, za prace nad sobą, rozwój. Czekamy na partnera, który za nas w magiczny sposób rozwiąże nasze problemy. Tymczasem to my nie jesteśmy gotowi do prawdziwego związku, szukamy podpory w, około której będziemy mogli się opleść jak bluszcz, żeby stanąć pewniej na własnych rozchwianych nogach. Nie myślimy o tym, ze możemy go przytłoczyć własnym ciężarem.
Słoneczko - Pon 23 Cze, 2014 22:59
pietruszka napisał/a: | Gdzie Twoje pasje, własne , swoiste tylko Tobie spojrzenie na świat, własne myśli, upodobania? Po to jesteśmy od siebie różni, by się nawzajem ubogacać, a nie opierać się tylko na innym człowieku. Bo gdy nas zza mało, zawsze jest ryzyko, że zechcemy oprzeć się na kimś i opleść go jak bluszcz. | Tak to wyglądało i w moim przypadku, na całe szczęście moje stanęlam oko w oko z sama sobą Halibut napisał/a: | druga osoba nie wypełni naszej pustki, możemy to zrobić tylko sami. Takie błędne przekonanie odbiera nam poczucie sensu działania, powoduje, że zrzucamy z siebie odpowiedzialność, za prace nad sobą, rozwój. | sensownie i tak właśnie rzeczywistość wygląda również moim zdaniem Halibut napisał/a: | Czekamy na partnera, który za nas w magiczny sposób rozwiąże nasze problemy. | a to już iluzja i to obłudna
Naiwna71 - Wto 24 Cze, 2014 20:33
Jak na razie to w wyniku pewnych spraw mam takiego doła ze nie mam chęci do niczego ale muszę sobie jakoś z tym poradzić .Dziękuję wam za dobre rady wiem że macie rację ale na razie to wszystko mnie przytłacza i przerasta
pterodaktyll - Wto 24 Cze, 2014 20:36
Cytat: | na razie to wszystko mnie przytłacza i przerasta |
Nikt nie twierdził, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie
Halibut - Wto 24 Cze, 2014 20:47
Naiwna71 napisał/a: | Jak na razie to w wyniku pewnych spraw mam takiego doła ze nie mam chęci do niczego |
Uszy do góry, za oknem świeci słońce, trzeba tylko rozsunąć załony
Naiwna71 - Śro 25 Cze, 2014 20:56
Oj świeci to włoskie słońce i jednak lepiej nie odsłaniać tych zasłon bo można ducha wyzionąć ale tak poważnie nie mam zamiaru się jeszcze poddawać jeszcze znajdę trochę siły jestem spod znaku barana a mówią ze są uparte i na razie znajdę w sobie resztki sił do walki z przeciwnościami
Klara - Śro 25 Cze, 2014 21:01
Naiwna71 napisał/a: | na razie znajdę w sobie resztki sił do walki z przeciwnościami |
Nie wiem, co to za przeciwności. Jeśli jakieś obce, to pewnie trzeba z nimi walczyć i życzę Ci zwycięstwa, ale jeżeli to te, które mam na myśli, proponuję Ci odpuścić i zająć się sprawianiem SOBIE przyjemności.
Zadbaniem o siebie, o swój odpoczynek i dobrą zabawę - nawet w pojedynkę
Naiwna71 - Śro 25 Cze, 2014 21:29
[quote="Klara"]Jeśli jakieś obce, to pewnie trzeba z nimi walczyć i życzę Ci zwycięstwa,[/quote
Będę walczyć nie poddam się tak szybko
Duszek - Śro 25 Cze, 2014 21:40
A ja Ci powiem...
Naiwna71 - Sob 28 Cze, 2014 22:41
Wczoraj prosiłam mojego M żeby pomógł mi walczyć z moim problemem i nic zero odpowiedzi.A dzisiaj rano w pracy (dobrze że szefa nie było )dał mi piękny wykład terapeutyczny że mam go o nic nie prosić o żadne dawanie szans że to ja muszę nad sobą pracować żeby on zechciał ze mną być powiedział mi że jestem jak gdyby na diabelskim młynie wjeżdżam na górę zaczyna być dobrze a tu ciach hamulec puszcza i lecę w dół a muszę zrobić tak żeby te hamulce działały i ni puszczały ale jak ciężko tym bardziej że mój M mi niczego nie ułatwia
pterodaktyll napisał/a: | Nikt nie twierdził, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie |
Ale nie poddam się tak łatwo
Estera - Sob 28 Cze, 2014 22:54
Naiwna71 napisał/a: | Wczoraj prosiłam mojego M żeby pomógł mi walczyć z moim problemem i nic zero odpowiedzi. | .
A po co? jak może Ci pomóc i dlaczego? Sama masz się sobą zająć i swoją terapią. Poza tym Ty nie masz walczyć tylko się leczyć i terapeutyzować. masz problem i dla samej siebie powinnaś chcieć coś z tym zrobić.
Naiwna, cały czas mam wrażenie, że nie bardzo chcesz rozumieć co Ci tu dziewczyny piszą. Zobacz ile razy padło tu w komentarzach, żebyś zajęła się sobą. Jeśli rzeczywiście chcesz skutecznie popracować nad swoim problemem, to pracuj z terapeutą, grupą wsparcia, AlAnonem, ale jego w to nie mieszaj. Co tak naprawdę jest Twoim celem: uzdrowienie własnych emocji czy zatrzymanie faceta przy sobie za wszelką cenę, a może jeszcze coś innego? Odpowiedz sobie sama na to pytanie, nie musisz tu pisać. Znalezienie uczciwej i szczerej odpowiedzi może Ci pomóc znaleźć właściwą drogę. Zastanów się, ze może w tym wykładzie terapeutycznym było trochę racji. Przecież z jakiegoś powodu Ci to wszystko mówi.
Naiwna71 - Nie 29 Cze, 2014 05:09
Estera dobrze rozumiem co piszą.Chcę pracować nad sobą i chcę odzyskać zdrowe emocje ale także chciała bym odzyskać uczucie jakim darzył mnie mój M .Estera czy to coś złego.Złe jest to że tracę panowanie nad sobą i wszystko nad czym pracuję diabli biorą.
Maciejka - Nie 29 Cze, 2014 05:40
Trening czyni mistrza kolezanko, nie udalo sie za piątym razem to uda się za dziesiatym .
matiwaldi - Nie 29 Cze, 2014 06:46
Naiwna71 napisał/a: | ale także chciała bym odzyskać uczucie jakim darzył mnie mój M |
czyli tak naprawdę chcesz zmienić Jego ,a nie siebie .......
już kiedyś cytowałem G.G.Márquez...:
"....nie kocham Cię za to kim jesteś ,ale za to ,jaka jesteś ,kiedy przebywam z Tobą ....."
Klara - Nie 29 Cze, 2014 08:28
Naiwna71 napisał/a: | Chcę pracować nad sobą i chcę odzyskać zdrowe emocje |
Nie uzyskasz tego samym chceniem, Beatko. Tego trzeba się nauczyć od takich, którzy wiedzą jak to zrobić - tylko terapia może Ci w tym pomóc.
Naiwna71 napisał/a: | także chciała bym odzyskać uczucie jakim darzył mnie mój M . |
Zobacz, im bardziej się starasz, tym gorsze są stosunki między Wami.
Kiedyś usłyszałam, że błędem jest gdy się postępuje ciągle tak samo w nadziei, że coś to zmieni.
Moim zdaniem żaden, ŻADEN mężczyzna nie jest wart tego, żeby stosować specjalne zabiegi w celu uzyskania łaskawego spojrzenia z jego strony.
Jesteś wartością dla siebie i zacznij SIEBIE cenić.
Machnij ręką na faceta i sprawdź, ile sama jesteś warta.
SPRÓBUJ - CO CI SZKODZI???
matiwaldi - Nie 29 Cze, 2014 09:01
Klara napisał/a: | Jesteś wartością dla siebie i zacznij SIEBIE cenić.
Machnij ręką na faceta i sprawdź, ile sama jesteś warta. |
i takie podejście może sprawić,że Twoja wartość zainteresuje faceta........... często Tego, na którym Ci zależy ......
Słoneczko - Nie 29 Cze, 2014 09:06
Klara napisał/a: | Kiedyś usłyszałam, że błędem jest gdy się postępuje ciągle tak samo w nadziei, że coś to zmieni.
Moim zdaniem żaden, ŻADEN mężczyzna nie jest wart tego, żeby stosować specjalne zabiegi w celu uzyskania łaskawego spojrzenia z jego strony. | Klaro, ja tak postępowałam było jeszcze gorzej.
Naiwna71 napisał/a: |
Chcę pracować nad sobą i chcę odzyskać zdrowe emocje |
Naiwna posłuchaj...
wszystkie zabiegi z mojej strony, by wzbudzić pozytywne emocje, takie jakie ja chciałam, żeby je posiadał w drugi człowiek spaliły na panewce ,
a to dlatego, ze nie można i nie da sie nikogo zmienić jeśli sobie ten ktoś tego nie życzy
Trwając w terapii nauczyłam się dbać o swoje emocje i psychiczne pozytywne realne nastawienie do otoczenia,
zaczęłam zauważać ten świat tu i teraz,
a nie wyimaginowany przez samą mnie.
Bardzo chciałam, by świat wyglądał tak jak ja sobie go stworzyłam
i tak jak oczekiwałam, żeby był i te przeklęte przekonania
i ta niska samoocena
Przeciez jestem do licha wartościową osobą (teraz to wiem w 100%)
Nic z tego mojego fantazjowania nie wyszło
W czasie terapii, (a była i jest nadal bardzo solidna)
zaczęłam żyć swoim życiem i zobaczyłam świat zupełnie inaczej.
Czar prysł, oczekiwania prysły, iluzja prysła i poczułam ulgę
Teraz żyję w prawdziwym świecie opartym na rzeczywistości, nie przebarwiam,
nie oczekuję, nie mam nadziei
i w konfrontacji z prawdą nie czuję się zawiedziona
margo - Nie 29 Cze, 2014 10:00
Słoneczko napisał/a: | ja tak postępowałam było jeszcze gorzej. |
Słoneczko, aa też tak próbowałam postępować, też było jeszcze gorzej. Wiesz dlaczego? Bo to nie był ten facet, bo mu nie zależało, więc to mi pokazało, że nie było sensu się starać w ogóle nigdy - bo jemu nigdy na mnie nie zależało. Kiedy ja przestałam się starać właściwie nie było już o co walczyć, bo gdyby nie mój chory upór, to niczego by nie było już dawno... Oczywiście piszę tutaj tylko o swojej sytuacji.
Słoneczko - Nie 29 Cze, 2014 10:12
margo napisał/a: | Bo to nie był ten facet, bo mu nie zależało, więc to mi pokazało, że nie było sensu się starać w ogóle nigdy | jeśli piszemy o czynnym alko, to wiem doskonale, że czynnemu zależy tylko i wyłącznie na sobie i swoim komforcie, by pic, pic pić, i nieważne jakim schematem, czy to weekendowo, czy z przerwami, czy codziennie, czy też w ciągach. Ważne dla alko, by pić!
p.s. Sorki Naiwna, ze tutaj sie wpisujemy, ale posty są na miejscu tak uważam. Lepiej zobrazować fakty przez doświadczenia współuzależnionych....
margo - Nie 29 Cze, 2014 10:20
Słoneczko napisał/a: | jeśli piszemy o czynnym alko |
Niestety, ale wydaje mi się, że jeśli piszemy o kimkolwiek. Podawanie się na srebrnej tacy nic nie da, jeśli druga osoba nie chce A przez bycie nachalnym możemy tylko jeszcze bardziej zniechęcić, zamiast przyciągnąć. Wiem coś o tym, bo mam dość duży problem z nachalnością, w momencie, kiedy mi na kimś zależy. Zazwyczaj przynosi to odwrotny skutek
Słoneczko - Nie 29 Cze, 2014 12:30
margo napisał/a: | Słoneczko napisał/a:
jeśli piszemy o czynnym alko
Niestety, ale wydaje mi się, że jeśli piszemy o kimkolwiek. |
margo napisał/a: | A przez bycie nachalnym możemy tylko jeszcze bardziej zniechęcić, zamiast przyciągnąć. | zgadzam sie margo
Naiwna71 - Nie 29 Cze, 2014 16:19
Słoneczko nie przepraszaj piszcie wszystko z czego mogę wyciągnąć wnioski tym bardziej że przez pewien czas nie będę miała dostępu do terapeuty to będę korzystać z waszych rad i faktycznie że te moje starania odnoszą odwrotny skutek nawet mój M powiedział że myślał że jak przyjedziemy do Włoch to nasze relacje się poprawią a jak na razie przez moje naciskanie się zrobiło gorzej
Klara - Nie 29 Cze, 2014 16:26
Myślałaś o tym, żeby wrócić do Polski na terapię?
Skoro sytuacja się pogarsza, to może jedyną szansą byłoby oddalenie i dzięki temu nabranie dystansu, co obojgu Wam mogłoby pomóc.
Nie mówię, że scaliłoby związek, ale mogłoby dać Wam szansę na spokojne zastanowienie się nad tym, co dalej....
Naiwna71 - Nie 29 Cze, 2014 19:13
Klaro to nie takie proste bo ja tu zarabiam wszystko się rozbija o te cholerne pieniądze niby szczęścia nie dają ale bez nich nie jest zawesoło
Klara - Nie 29 Cze, 2014 19:24
No tak....
Naiwna71 - Wto 01 Lip, 2014 21:51
Wczoraj mój M zaczął zostawiać telefon jak wychodzi .Kusiło mnie jak diabli żeby zajrzeć sprawdzić sms i spróbowałam zająć myśli czymś innym i wiecie udało się.Dzisiaj rano znowu miałam okazję zaglądnąć ale już mnie nie kusiło.Taki maleńki kroczek ale ucieszył nie na długo .Bo tak zaogniłam później sytuację że później cofnęłam się kilka dużych kroków do tyłu bo zaczęłam temat tej drugiej i nakręciłam się jak diabli.Mszę teraz popracować żeby ją jakoś wyrzucić z głowy będzie ciężko ale będę próbować niestety ze wszystkim naraz nie można sobie tak szybko dać rady jakby się chciało,ale pomimo wszystko cieszy mnie że już nie kusi mnie grzebanie w jego telefonie i mam nadzieję że powoli uda mi się zwalczyć inne moje wariactwa
Słoneczko - Śro 02 Lip, 2014 05:50
Nadzieja jest złudna. Z mojego doświadczenia wiem, że sama bym sobie nie poradziła. Pomoc przyszła ze skutkiem pozytywnym, gdy ja bardzo chciałam wyjść ze współuzależnienia. Nie miałam już nadziei tylko odpowiednie narzędzia i wiedzę żeby działać. Z czasem moje myślenie się zmieniło i zobaczyłam jak bardzo żyłam dla alko, świat to on, bez niego czułam się zrozpaczona,
mój świat nie istniał. To było chore myślenie.
Pomocy udzielili mi fachowcy,
zarówno terapeuci.
jak i ci którzy byli już długoletnimi trzeźwymi alkoholikami,
jak i ci, którzy wyszli z zaburzeń współ...
Naiwna, pomyśl aby trafić na skuteczną terapię. Zaczniesz żyć swoim życiem,
spełniać się i zobaczysz jak dobrze jest żyć
w zgodzie ze sobą,
bez kontroli,
niskiej samooceny,
bez manipulacji,
bez iluzji,
źle pojmowanej miłości
i innych zaburzeń.
Życzę ci słusznych wyborów.
Żyj kobieto i pozwól żyć innym.
szika - Śro 02 Lip, 2014 08:43
Naiwna71 napisał/a: | dobrze rozumiem co piszą.Chcę pracować nad sobą i chcę odzyskać zdrowe emocje ale także chciała bym odzyskać uczucie jakim darzył mnie mój M .Estera czy to coś złego.Złe jest to że tracę panowanie nad sobą i wszystko nad czym pracuję diabli biorą. |
Naiwna ja Cię rozumiem. Przeżyłam podobną sytuację. Podobną, a jednak różną, bo wtedy gdy ja się dowiedziałam o zdradzie, sama również zdradzałam. Jednakże moje winy nie miały wpływu na to co przeżyłam gdy odkryłam, że mąż też. Wcale mi nie było lżej.
W mojej sytuacji było tak, że ja byłam w trakcie terapii, gdy to się stało, gdy się dowiedziałam. Niestety wszystkie terapie wzięło w łeb, a mnie potrzebna była interwencja kryzysowa, przeżyłam szok pourazowy. Do terapii wróciłam dopiero po prawie dwóch latach...
Uczucia, zachowania, o których piszesz nie są mi obce. To było na tamten moment nie do opanowania. Silniejsze ode mnie. Żal, wielki, przeogromny ból, poczucie winy, poczucie krzywdy, cały świat mi się zawalił. Błagałam Boga abym choć trochę zaczęła nad tym panować, ale to tylko pogarszało sprawę...
Współuzależnienie - oczywiście, że tu Dziewczyny bardzo słusznie piszą i radzą... najlepiej jak potrafią. To dobra droga. Zanim jednak osiągniesz gotowość - niestety trzeba przeżyć ten uraz. Inaczej sie nie da.
Teraz dobrze by było gdybyś miała chociaż jedna osobę, której mogłabyś wywalać swój żal i swoją wściekłość. Te uczucia sa naturalne i tłumienie ich przyniesie tylko szkodę. W Twoim stanie - teraz - wydaje Ci się, że wywalanie tego męzowi coś da, że On Ci pomoże...nic bardziej mylnego...
Spójrz... On uczciwie, chciał byc w porządku - powiedział Ci o swoich uczuciach. Nie jestem Twoim mężem ale domyślam się, że było mu cięzko i pragnął odczuć ulgę, może oczekiwał, że mu pomożesz. Sama widzisz jak to wygląda, że niestety ale Ty nie jestes w stanie pomóc mężowi, ani On Tobie. Skutek tych zwierzeń jest najprawdopodobniej dokładnie odwrotny do tego jakiego się spodziewał.
To jest naturalne i nic w tym nie ma dziwnego. Masz prawo czuć się tak jak się czujesz. Wściekłość, która az rozsadza Cię od środka, poczucie, że ziemia Ci się usunęła spod nóg, utracone marzenia i plany, świat się rozsypał na maleńkie kawałeczki, nic już nigdy nie będzie takie jak było...
Potrzebny jest czas... emocje opadną... ale zanim to nastąpi pozwól sobie na ból, pozwól sobie na przeżywanie, pozwól sobie na cierpienie... pewnego dnia się podniesiesz...wiesz juz jaką drogą masz/chcesz iść... podniesiesz się i pójdziesz
Kto wie? Może to jest właśnie to Twoje dno, o którym często mówią alkoholicy? Że potrzebowali tego dna aby sie od niego odbić? I tego Ci serdecznie i życzliwie życzę
Mała - Śro 02 Lip, 2014 10:43
Oj długo mnie tu nie było...
Prześledziłam od początku Twoje posty i JUŻ widzę jak bardzo się zmieniłaś - ile goryczy udało Ci się pozbyć - pisząc tutaj...
Może, chwilowo, póki nie masz możliwości kontaktu z terapeutą - ulgę przyniesie Ci właśnie pisanie? - Nawet wyrzucanie emocji na papier, kiedy nie masz dostępu do kompa, może przynieść ulgę! Tylko najlepiej potem to spalić, nie czytać...po co znów się nakręcać? Ja tak czasem robiłam.
Ciekawe jest też, co zauważyłam na swoim przykładzie i widzę także u innych współ-:
w początkowej fazie trzeźwienia (pierwsze tygodnie,czasem miesiące...) naszych alko-, gdy jeszcze nie poszłyśmy na terapię, całkowicie ograniczamy się do rozmów z naszym alko-. Wydaje się nam, że skoro on już jest trzeźwy (tylko fizycznie ;/ ) to jest już gotów na rozwiązywanie problemów z przeszłości, że mamy już super-trzeźwego faceta i że jest w stanie ponieść całkowitą odpowiedzialność za swoje pijane życie... Znów widzimy w nim odpowiedzialnego partnera i przyjaciela, a przecież to jest kompletnie nowy człowiek! Jest jak dziecko, które dopiero uczy się raczkować... Dziś widzę, jaki błąd popełniałam, zrzucając na głowę mojemu Kaktusowi problem mojego współ-. Dziś mu współczuję
A za Ciebie Kochanie trzymam kciuki
Jesteś dzielna! walcz dalej o siebie!
Naiwna71 - Śro 02 Lip, 2014 23:26
Ja nie mam bo niego żalu o to co zrobił wybaczyłam mu czuje tylko ogromna nienawiść do niej.Jest mi przykro z jego powodu tym bardziej ze ta druga która go nby kocha zrobiła coś o czym nie będę tu pisać po prostu zagrała na jego emocjach i ja chyba jestem nie normalna bo pocieszałam męża który mnie zdradził że to tylko są wstrętne zagrywki podstępnej osoby tylko on tego zaślepiony nie widzi i po czasie okazało się że miałam rację.Wiele kobiet z zemsty chciałoby się odegrać i zdradzić ale mnie to nie pociąga ,czułabym tylko potem do siebie niesmak a tylu tu przystojnych Włochów inna by może zrobiła w mojej sytuacji .A teraz znowu poważnie dzisiaj a w sumie patrząc na zegar to wczoraj nie podnieśliśmy na siebie głosu i w miarę normalnie rozmawialiśmy.Stwierdziliśmy zgodnie że już jesteśmy zmęczeni fizycznie i psychicznie tą sytuacją.Mój M spytał czy na jakiś czas nie moglibyśmy spróbować wyrzucić z głów tej sprawy.Powiedziałam że ja próbuję.Nie wiem co dalej bedzie czas pokaże.Dzięki za wasze posty .Idę spać
Słoneczko - Sob 05 Lip, 2014 08:42
Naiwna71 napisał/a: | Stwierdziliśmy zgodnie że już jesteśmy zmęczeni fizycznie i psychicznie tą sytuacją. | czas najwyższy by odpocząć
pietruszka - Sob 05 Lip, 2014 11:00
Naiwna71 napisał/a: | czas pokaże |
to może w międzyczasie kanon lektur współuzaleznionych:
"Koniec współuzależnienia", "Małżeństwo na lodzie", "Współuzależnienie w rodzinie alkoholowej. Czym to się je i jak się tym nie udławić?"...
;
Naiwna71 - Nie 06 Lip, 2014 17:20
Dzięki Pietruszka już jeden tytuł mi mój M ściągnął w wersji elektronicznej nie mogę znaleźć pietruszka napisał/a: | "Współuzależnienie w rodzinie alkoholowej. Czym to się je i jak się tym nie udławić?"... | tej pozycji w wersji e-booka a chętnie bym przeczytała może ktoś z was ma taką albo linka skąd mogę pobrać , bo nie mam dostępu do wersji tradycyjnej
Naiwna71 - Nie 06 Lip, 2014 17:24
Ten tytuł pietruszka napisał/a: | "Koniec współuzależnienia" | mam przesłała mi jedna z dziewczyn z forum
Maciejka - Nie 06 Lip, 2014 17:25
A może tak ; Trudna nadzieja, Poza kontrolą do poczytania jeszcze
Klara - Nie 06 Lip, 2014 18:42
Naiwna71 napisał/a: | nie mam dostępu do wersji tradycyjnej |
Gdy wrócisz do Polski, będziesz mogła sobie kupić:
http://www.akuracik.com
/wspoluzaleznienie+w+rodzinie+alkoholowej+czym+to+sie+je+i+jak+sie+tym+nie+udlawic,72280057,1,i2.html
pietruszka - Nie 06 Lip, 2014 22:50
No... nie wszystkie książki mają swoje odpowiedniki elektroniczne. Większość czytałam w formie papierowej. A i na początek przypadła mi do gustu "Buty mojego męża"
Naiwna71 - Pon 07 Lip, 2014 19:13
Czytam i sporo zachowań opisanych mogę dopasować do siebie .Ostatnio miło minęła sobota niedziela też do pewnego momentu wystarczyła iskierka i pojawiła się w mojej głowie persona non grata i tak się rozkręciłam że nie mogłam przestać gadać sama już nie wiedząc co i miły nastrój znikł jak bańka mydlana.Ciężko panować nad pewnymi odruchami .Wracam do czytania i wyciągania wniosków.
Naiwna71 - Pią 11 Lip, 2014 22:09
Wczoraj doszło miedzy nami do niemiłej wymiany zdań i mój M wyszedł z domu .Dzisiaj powiedział mi ze stał przed półką w sklepie z alkoholem i nie mam pojęcia ile go to kosztowało żeby się powstrzymać.Zgadza się nie mam pojęcia skłamałabym gdybym powiedziała ze wiem mogę tylko się domyślać, jaką wewnętrzną walkę toczył ze sobą.Jestem dumna z niego ze wygrał z tym.A ja mam nauczkę żeby nie mówić nic pod wpływem emocji , że trzeba poczekać aż opadną i wtedy spróbować na spokojnie powiedzieć co nas boli
Jacek - Pią 11 Lip, 2014 22:55
Naiwna71 napisał/a: | nie mam pojęcia ile go to kosztowało żeby się powstrzymać. |
wyobraź sobie że stoisz przed lufą karabinu,i jesteś w takim napięciu nerwowym,że jest ci obojętne co za chwilę się stanie
jednak przebłysk myśli masz ,że jeszcze żyjesz,ale co zrobić kiedy w głowie szum
po wszystkim niepijący alkoholik,postawiony w takiej sytuacji ,ma odczucie takie samo jak by uciekł z przed lufy karabinu maszynowego
pietruszka - Sob 12 Lip, 2014 00:37
Naiwna71 napisał/a: | A ja mam nauczkę |
jego trzeźwość to jest JEGO trzeźwość.A Ty co, masz się z nim cackać, byleby bieduś nie zapił? Sorry, ale jak dla mnie to jest szantaż i manipulacja. Alkoholik dobrze wyedukowany i ustabilizowany SAM odpowiada za swoją trzeźwość. I nie ma tu zwalania winy na niepogodę, emocje współmałżonki, śmierć kotka, pieska, choroba bliskiej osoby, utrata pracy, itd...
Jeżeli mnie poniosą emocje- to i owszem - może być mi wstyd, że pod wpływem emocji zachowałam się niekonstruktywnie, odpowiadam za te emocje przed sobą, ale NIE PONOSZĘ ODPOWIEDZIALNOŚCI za ewentualne złamanie abstynencji przez alkoholika. KONIEC i kropka.
Jeżeli bym dziś, po pięciu ponad latach zapaliła papierosa, bo się na przykład pokłóciłam z Pietruchem i zrobiłabym to pod wpływem emocji - to odpowiadam za to JA i TYLKO JA.
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 07:06
Pewnie zostanę ostro skrytykowana za to co napiszę ale muszę to zrobić.Tak do końca nie zgadzam się z tym co napisałaś Pietruszka. Tak nie ponosiłabym winy gdybym zachowywała się normalnie a on by się napił,albo z błahego powodu pietruszka napisał/a: | zwalania winy na niepogodę, emocje współmałżonki, śmierć kotka, pieska | .
Ja zrobiłam taką wojnę że święty by nie wytrzymał i byłam pewna że wróci pod wpływem i byłam bardzo zaskoczona że wrócił trzeźwy i podziwiam go za to tym bardziej po przeczytaniu postu Jacka Jacek napisał/a: |
wyobraź sobie że stoisz przed lufą karabinu,i jesteś w takim napięciu nerwowym,że jest ci obojętne co za chwilę się stanie
jednak przebłysk myśli masz ,że jeszcze żyjesz,ale co zrobić kiedy w głowie szum
po wszystkim niepijący alkoholik,postawiony w takiej sytuacji ,ma odczucie takie samo jak by uciekł z przed lufy karabinu maszyno |
Uważam jak w tym powiedzeniu była przyczyna jest skutek.Teraz możecie się zgodzić albo nie ale musiałam napisać co ja o tym myślę
Jo-asia - Sob 12 Lip, 2014 07:34
Naiwna71, nie jesteś odpowiedzialna za alko,
jesteś odpowiedzialna, za siebie
chcę Ci coś pokazać
Naiwna71 napisał/a: | byłam pewna że wróci pod wpływem i byłam bardzo zaskoczona że wrócił trzeźwy |
Twoje współuzależnienie.. tak Tobą kieruje
Ty też manipulujesz.. podświadomie, oczekujesz tego.. aby zapił
nie obwiniaj.. siebie za to, tak działają mechanizmy i warto o tym pamiętać
gdy, się czuję winna lub skrzywdzona, najprościej mi jest zrzucić te uczucia na innych
tak robiłam większość mojego życia
dzisiaj wiem, że jeśli tak się czuję... nikt nie jest temu winny, ja również
dziś, jednak nie przelewam mojej frustracji na, kogoś
szukam przyczyn u siebie
Jacek - Sob 12 Lip, 2014 08:41
pietruszka napisał/a: | jego trzeźwość to jest JEGO trzeźwość. (...) zrobiłabym to pod wpływem emocji - to odpowiadam za to JA i TYLKO JA. |
dokładnie jestem tego samego zdania - kreska w kreskę,kropka w kropkę
Naiwna71 napisał/a: | Tak do końca nie zgadzam się z tym co napisałaś Pietruszka. |
moja droga,w śrud AA-owców,krąży takie powiedzenie - " nie Ty jemu wlałaś do gardła ,, nie Ty jemu odstawisz od pyska"
jeszcze dopowiem,do poprzedniej mej wypowiedzi
ja stałem przed taką lufą karabinu,i choć mijający czas zaciera pamięć wydarzeń
ja dokładnie pamiętam tamto wydażenie
jeno dziwne że nie pamiętam przyczyny,jaką do tego się doprowadziłem (sam)
pamiętam jeno że była sprzeczka o coś - a ja zrobiłem się taki niedorajda
niedorajda bo zamiast szukać rozsądku (rozsądnego rozwiązania)
to pamiętam że za wszelką cenę nie chciałem się napić ,,pobiegłem wtenczas,u nas na oddział od uzależnień,,aby pogadać z drugim alkoholikiem i z siostrami - co tam akurat służbę miały
pewnie i dobrze zrobiłem ze się ratowałem
jednak po wszystkim był nie pokój,,bo skoro nie chciałem się napić,to po co to wszystko
a może ja chciałem pić ???
może szukałem,tylko usprawiedliwienia w ukrytej podświadomości
tak czy siak,,wyszło na dobre,,a co by nie wyszło,za to ja byłem odpowiedzialny
bo to byłem "ja",moje całe ciało,umysł, i myśli - za które czyny ja odpowiadam
DanaN - Sob 12 Lip, 2014 09:39
pietruszka napisał/a: | ale jak dla mnie to jest szantaż i manipulacja |
dokładnie to samo chciałam napisać
Naiwna71 napisał/a: | powiedział mi ze stał przed półką w sklepie z alkoholem i nie mam pojęcia ile go to kosztowało żeby się powstrzymać |
myślałaś nad tym w jakim celu On powiedział Ci o tym?
pterodaktyll - Sob 12 Lip, 2014 09:43
Naiwna71 napisał/a: |
Ja zrobiłam taką wojnę że święty by nie wytrzymał i byłam pewna że wróci pod wpływem i byłam bardzo zaskoczona że wrócił trzeźwy |
Dlaczego im dłużej czytam to co piszesz, tym bardziej mam niejasne przeczucie, że gdyby Twój się wreszcie napił, poczułabyś ulgę i wszystko wskoczyłoby znowu w stare schematy w których, jak sądzę, czułabyś się najlepiej........
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 10:10
To jesteś w błędzie ani świadomie ani podświadomie nie chcę żeby zapił żeby zmarnował te lata w trzeźwości .Nie można brać wszystkich współuzależnionych pod jedną kreskę jesteśmy bardziej lub mniej współuzależnieni a do tego trzeba dodać ze każdy ma inny charakter i inną psychikę i ani ja nie mogę powiedzieć na sto procent co ktoś myśli i czuje w danej sytuacji i nikt do końca nie wie co ja myślę i czuję
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 10:17
Ulgę bym poczuła nie gdyby się napił wprost przeciwnie czuła bym podle lecz na pewno poczułabym ją gdyby raz na zawsze skończyła się sprawa z persona non grata.I oto chodzi a nie oto żeby zapił czy to tak ciężko zrozumieć.Czy wszyscy tu myślą tylko zawężonymi schematami.
smokooka - Sob 12 Lip, 2014 10:20
Mam podobne odczucia jak Pterek, niestety i to nie z powodu Naiwna71 napisał/a: | Nie można brać wszystkich współuzależnionych pod jedną kreskę j | bo nie przykładam do Ciebie żadnej miary, nawet rzadko czytam co piszesz, bo nie chcę wchodzić w tak intymne, jak Wasze sprawy. Jednak wrażenie, że czekasz aż Krzysiek zapije mam - gdzieś między wierszami czytam, że wtedy przejmiesz kontrolę, że będziesz pewniejsza że nie odejdzie. No to podzieliłam się intuicją i zrobisz z tym co chcesz Pozdrawiam
pterodaktyll - Sob 12 Lip, 2014 10:24
Naiwna71 napisał/a: | ja nie mogę powiedzieć na sto procent co ktoś myśli i czuje |
Ja też i dlatego napisałem, że "mam niejasne przeczucie"
smokooka napisał/a: | czekasz aż Krzysiek zapije mam - gdzieś między wierszami czytam, że wtedy przejmiesz kontrolę, że będziesz pewniejsza że nie odejdzie. |
Coś podobnego i mnie się po głowie pałęta........
smokooka - Sob 12 Lip, 2014 10:28
Cytat: | Czy wszyscy tu myślą tylko zawężonymi schematami.
| Widać WSZYSCY
szymon - Sob 12 Lip, 2014 10:32
Naiwna71 napisał/a: | Czy wszyscy tu myślą tylko zawężonymi schematami. |
chłap wraca trzeźwy do domu, Twoje wielkie zaskoczenie, potem opisujesz to w internecie - kto tu ma zawężony schemat? weź sie za siebie
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 11:08
smokooka napisał/a: | że wtedy przejmiesz kontrolę, |
Nigdy nie miałam kontroli nawet jak pił mój M jest samcem typu alfa i w okresie kiedy pił tak i teraz nie nie daje się kontrolować ani manipulować , chociaż pół żartem pół serio mówiłam mu żeby odrobinkę pozwolił mi też porządzić
smokooka - Sob 12 Lip, 2014 11:36
W moim odczuciu to co dziś piszesz to objawy współuzależnieniowego nawrotu. Po jakimś czasie przyjmowania "do wiadomości" realnego spojrzenia na siebie dziś wszystko negujesz. Nie opowiadajmy sobie o tym jak to Naiwna71 napisał/a: | Nigdy nie miałam kontroli | bo to nie prawda jest i tyle. Dziś tego po prostu nie widzisz, bo masz taką a nie inną kondycję psychiczną.
pietruszka - Sob 12 Lip, 2014 11:45
Beatko, wiesz jaka to ulga - zrzucić z siebie lęk o zapicie partnera? Zrzucić z siebie odpowiedzialność za jego trzeźwość? Nadopiekuńczość nie jest w tej chorobie miłością - jest współuzależnieniem.
Cytat: | Pewnie zostanę ostro skrytykowana |
Nie stoimy po innych stronach barykady. Po prostu działałam, myślałam podobnie jak Ty. Wydawało mi się, że kochająca osoba MUSI troszczyć się o zdrowie drugiej osoby, chodzić na paluszkach, żeby bidulek miał jak najlepsze warunki do trzeźwienia, jeszcze chwila to bym mu z chęcią korektę gramatyczną prac na terapię bym zrobiła Ale tak podpowiada współuzależnienie, kręcimy się wokół "trzeźwiejących" alkoholików jak oni wcześniej wokół butelki. A co najgorsze - TAKIE zachowanie - akurat w tej chorobie szkodzi. Alkoholik ma sam wypracować sobie własną trzeźwość , ma sam zdobyć narzędzia - umiejętności, jak sobie radzić w nawrotach. I żonie/dziewczynie nic do tego. A jeśli alkoholik WIESZA się na drugiej osobie z tym problemem to pozostaje jedynie mantra: "masz swojego terapeutę/ grupę wsparcia/ AA/przyjaciela alkoholika". Wydaje się okrutne? Ale to właśnie zdrowa miłość w tej chorobie, chociaż jak to mówią terapeutycznie - twarda ta miłość.
wampirkowa - Sob 12 Lip, 2014 11:48
twarda milośc a jeśłi to nie skutkuje???
to co żyć do kńca życia z osobą która ma gdzieś siebie i innych???
pietruszka - Sob 12 Lip, 2014 11:59
wampirkowa napisał/a: | skutkuje |
A to ma skutkować na kimś? Dla mnie to po prostu zdrowa miłość do drugiego człowieka z uwzględnieniem zdrowej dbałości o siebie, co widać w określonych, konsekwentnych zachowaniach. Miłość nie ma być narzędziem kontroli, nacisku, wywieraniem wpływu. ta tak zwana twarda miłość to TYLKO albo i aż nie szkodzenie drugiej osobie (i sobie)
Duszek - Sob 12 Lip, 2014 13:24
Naiwna71 napisał/a: | To jesteś w błędzie ani świadomie ani podświadomie nie chcę żeby zapił żeby zmarnował te lata w trzeźwości |
Świadomie nie chcesz na pewno, ale Twoja podświadomość wariuje...jak to bywa u współuzależnionych w takich sytuacjach...
Pamiętam szok jak zapił, ale pamiętam też wewnętrzną "dziwną" ulgę. Dziś już wiem dlaczego...to terapia pozwoliła mi do tego dojść.
Czytając Ciebie nasuwa mi się takie pytania...mianowicie co jest powodem, że
Naiwna71 napisał/a: | Ja zrobiłam taką wojnę że święty by nie wytrzymał |
???
Ps. nie musisz mi odpowiadać, jak nie chcesz, ale może sobie.
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 14:24
M powiedział mi o tym że stał przed półką z alkoholem nie po to żeby mną zmanipulować tylko z tego powodu że ostatnio mówimy sobie wszystko co czujemy robimy i myślimy i przez to dochodzi do tych spięć ale cały czas staramy się pohamować emocje i i jak czujemy że robi się niemiło M mówi cisza na jakiś czas żeby nie doszło do .Powiedział też ze to że nie sięgnął po butelkę zrobił wyłącznie dla siebie bo ma bez tego wystarczająco dużo kłopotów i nie potrzebuje nowych.I naprawdę pomimo tego co wszyscy mi sugerują że chcę żeby zapił to bardzo ale to bardzo się mylicie.Nie chcę nad nikim mieć władzy szczerze to nie chciałabym za męża safanduły facet powinien być męski i nie chciałabym pantoflarza .Ostatnio strasznie nam się namieszało w związku do czego się przyczyniłam w dużym stopniu, zgubiła mnie pewność siebie.Zobaczymy co będzie ,, rzeczą ludzką jest błądzić''i od nas zależy czy się odnajdziemy
Słoneczko - Sob 12 Lip, 2014 14:40
Naiwna71 napisał/a: | Zobaczymy co będzie ,, rzeczą ludzką jest błądzić''i od nas zależy czy się odnajdziemy |
Cytat: | nam...zobaczymy... nas... odnajdziemy.... |
Naiwana, a gdzie jesteś ty sama w sobie?
Pisz za siebie, w liczbie pojedynczej, o sobie, o swoich uczuciach.
Cały czas krążysz wokół swojego M
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 14:45
Słoneczko faktycznie masz rację tak piszę bez zastanowienia.Piszę i tak jakoś wychodzi samo z siebie
Słoneczko - Sob 12 Lip, 2014 14:51
Naiwna71 napisał/a: | tak jakoś wychodzi samo z siebie | Naiwna od tego jesteśmy, żeby naprawiać celowniczek.
Myślisz, ze ja na początku swojej drogi ku zdrowieniu nie kręciłam się wokół
bo "on, "my", "oni", ona, "one"?
Do czasu, az wreszcie poczułam siebie i swój światek
a pisanie i mówienie o sobie przyszło spontanicznie,
teraz ja,
moja kolej,
ja działam, itp.
Pracujesz nad sobą i to dobra strona medalu
Powolutku
Klara - Sob 12 Lip, 2014 15:10
Beatko, im dłużej czytam o Waszych przejściach, tym bardziej nabieram pewności, że oboje, powtarzam - OBOJE potrzebujecie terapii każdy dla siebie.
Mała - Sob 12 Lip, 2014 15:23
Przyłączam się do słów Klary. Ja też tak robiłam "bo on", "bo jemu", "bo jego"... I Dopiero na maratonie dla współ- zrozumiałam, że popełniam paskudny błąd. Bo takim zachowaniem i nadmierną (wtedy mi się tak nie wydawało)dbałością o niego - nie tylko mu nie pomagam, ale wręcz Przeszkadzam w trzeźwieniu!
Słoneczko - Sob 12 Lip, 2014 18:50
Klara napisał/a: | tym bardziej nabieram pewności, że oboje, powtarzam - OBOJE potrzebujecie terapii każdy dla siebie. |
Popieram Klaro
mala3440 napisał/a: | nie tylko mu nie pomagam, ale wręcz Przeszkadzam w trzeźwieniu! | ot sedno zaburzeń współ....
Naiwna71 - Sob 12 Lip, 2014 20:32
Oj ciężko z tą terapią ja też mu to sugerowałam ale jest na nie.Dzięki za wasze posty .Oj tak wszystko idzie powolutku.Ostatnio gdybym się uparła mogłam jechać do Mediolanu bo kolega jechał z moim M w interesach kusiło żeby jechać ale powiedziałam sobie nie .Niech to będzie mój mały kroczek zostanę i wypiłuję sobie paznokcie ,poczytam o współuzależnieniu.Były takie dwa wyjazdy i przeżyłam kilka dobrych godzin i dobrze nawet się czułam.A faceci mogli sobie pogadać o swoich sprawach bez podsłuchującej baby.
Klara - Sob 12 Lip, 2014 20:45
Naiwna71 napisał/a: | ja też mu to sugerowałam ale jest na nie |
W takim razie że tak powiem, wypnij się na niego i gdy wrócisz do Polski biegnij na terapię DLA SIEBIE.
Czasem tak jest, że gdy żona zaczyna się na serio leczyć, mąż podąża za nią, ale jeśli tego nie zrobi, kobieta już nie lamentuje. Staje na własnych nogach i rusza do przodu bez tej chwiejnej i niepewnej podpórki, za jaką uważała partnera.
Spróbuj! Zobaczysz, że zupełnie inaczej zaczniesz odbierać to, co się między Wami dzieje.
szika - Sob 12 Lip, 2014 21:19
Hejka Naiwna.
ja Ci powiem od siebie tak: gdy mi sie pojawia tylko pomysl aby mojemu menowi powiedziec ze mam mysli o alkoholu (bo glodow od dawna nie mam), zwlaszcza gdy jest miedzy nami napiecie, to jest to dla mnie sygnal do mozgownicy, ze manipuluje i to w paskudny sposob...
na szczescie !!! na moim nie robi to wrazenia
podpisuje sie - dajesz sie wciagac w manipulacje ...
anuszka - Nie 13 Lip, 2014 07:08
Naiwna71 napisał/a: | Ja zrobiłam taką wojnę że święty by nie wytrzymał i byłam pewna że wróci pod wpływem i byłam BARDZO zaskoczona że wrócił trzeźwy i podziwiam go za to tym bardziej po przeczytaniu postu Jacka |
No ja mialam to samo myslalam , ze cos za duzo powiedzialam , ze zrobilam klotnie to poszedl szukac alkoholu , a tak mysli wspouzalezniona , w zdrowym zwiazku tak by nie bylo -wiec zgadzam sie z PIetruszka .TO Twoj alko ma problem z emocjami , to on sie musi z tym uporac inaczej kazde niepowodzenie moze byc nawrotem , A ty co masz chodzic wkolo niego na palcach , tak wygladac ma Twoje zycie? .Oprawic go w ramke lepiej i powiesic na scianie jako ikonke bo udalo mu sie nie kupic butelki,
Sory , to znow jest Twoja manipulacja nim ; tak uwazam
DanaN - Nie 13 Lip, 2014 09:58
Naiwna71 napisał/a: | Oj ciężko z tą terapią ja też mu to sugerowałam ale jest na nie |
a Ty jakie masz zdanie na temat własnej terapii?
Słoneczko - Nie 13 Lip, 2014 10:03
Naiwna71 napisał/a: | Oj ciężko z tą terapią ja też mu to sugerowałam ale jest na nie | I znowu On Klara napisał/a: | Czasem tak jest, że gdy żona zaczyna się na serio leczyć, mąż podąża za nią, ale jeśli tego nie zrobi, kobieta już nie lamentuje. Staje na własnych nogach i rusza do przodu bez tej chwiejnej i niepewnej podpórki, za jaką uważała partnera. | sprawdziłam to własnym byciu i niebyciu A teraz jestem
Naiwna71 - Nie 13 Lip, 2014 19:46
szika napisał/a: | dajesz sie wciagac w manipulacje .. |
anuszka napisał/a: |
Sory , to znow jest Twoja manipulacja nim |
Nikt nikim nie manipuluje no może ja trochę próbuję nim ale nie na odwrót po prostu mówimy sobie prawdę nawet tą bolesną .Doszłam do wniosku że właśnie brak szczerych rozmów doprowadził do wielu naszych obecnych problemów .Zamiast mówić sobie szczerze co nas boli zamiataliśmy wszystko pod dywan myśląc że wszystko się samo ułoży i na pozór tak było.Jednak to wszystko gdzieś się nawarstwiało a teraz wypłynęło z procentami.Dlatego mówimy sobie prawdę a wszyscy stwierdzają że to albo manipulacja albo współuzależnienie inaczej mówiąc jakby się nie obrócił du** zawsze z tyłu
pietruszka - Nie 13 Lip, 2014 21:27
A kto powiedział, że prawdą nie można manipulować?
Beatko, a możesz spróbować pisać zaczynając od "ja", a nie od "my"?
Naiwna71 - Pon 14 Lip, 2014 06:26
pietruszka napisał/a: | Beatko, a możesz spróbować pisać zaczynając od "ja", a nie od "my |
Mogę a nawet muszę , lecz sprawy o których pisałam dotyczyły nas dwojga i chcąc przedstawić sytuację musiałam pisać w liczbie mnogiej
pietruszka - Pon 14 Lip, 2014 08:31
Naiwna71 napisał/a: | muszę |
nic nie musisz... ale to dobre ćwiczenie, by się "oddzielić" emocjonalnie. Mi na samym początku zaimek "Ja" nie chciał przejść przez usta. A tu warto, na przekór sobie nawet... dla własnego zdrowia psychicznego... To też forma owego magicznego "zajęcia się sobą".
Ile razu na początku mojej drogi słyszałam "zajmij się sobą", na terapii, na forum... a ja z lubością tylko "on i on"... ewentualnie "my". A czasem warto sobie przypomnieć , co to znaczy JA, dopiero wtedy MY nabiera ewentualnego sensu.
Naiwna71 - Śro 16 Lip, 2014 11:06
Hej nie pisałam ostatnio bo miałam trochę zajęć .Fakt ze niektórych dołożyłam sobie sama ale w celach leczniczych jak zaczynał brać mnie negatywny nastrój.Zaczynam patrzeć na wszystko z dystansem i próbuje nie brać wszystkiego do siebie.
Naiwna71 - Śro 16 Lip, 2014 12:05
Czytam temat ,,Niech mnie ktoś przytuli " i przeczytałam post sziki z dnia 06 luty 2014 na temat bólu który zawiera bardzo mądre przesłanie .Będę się starała wcielić w moje życie twoje słowa jako motto przewodnie.Będzie bardzo trudno ale spróbuję.Wiem że te słowa nie były skierowane do mnie ale dziękuję Ci za nie .Wiele osób wyszło by dobrze na tym gdyby się do nich zastosowało
pietruszka - Śro 16 Lip, 2014 12:35
To może ja przypomnę ten post:
szika napisał/a: | Wysłany: Czw 06 Lut, 2014 09:52
ten ból jest zrozumiały, on zalega... ból tłumiony tak własnie bedzie "wyłaził" w najmniej oczekiwanych momentach, choć już wydaje się nam, że wszystko pieknie ładnie..
mnie pomogło w zmniejszeniu tego bólu - jego akceptacja...
masz prawo ten ból czuć i to jest ok... od Ciebie będzie zależało co z tym bólem zrobisz..
uwierz mi - wykrzyczenie tego bólu "sprawcy" w twarz wcale nie pomoże... no bo niby jak? chwilowa ulga ale dalej to nie będzie to...
akceptacja, akceptacja i jeszcze raz akceptacja...
w wybaczeniu pomogło mi zrozumienie "sprawcy"... że działał z dobrymi intencjami, natomiast nie potrafił inaczej, tak postepował jak na dany moment wydawało mu się słuszne...
pomogło zobaczenie, że własnie ja tak robiłam... raniłam, krzywdziłam a przecież miałam takie dobre intencje, chciałam dobrze... ale... nie umiałam inaczej, nikt mnie wcześniej tego nie nauczył a wzorce jakie czerpałam z otoczenia również były destrukcyjne...
gdy tak podeszłam do samej siebie i do otaczających mnie ludzi - wybaczyłam... sobie i innym też... już nie gniecie, już nie boli... choć to wcale nie koniec jeszcze mojej drogi ...
jednakże niezbędny warunek zanim za to się zabrałam... było to wyrazenie tego całego mojego gniewu... i wcale nie moim krzywdzicielom... a drugiemu człowiekowi, który to uszanował i pozwolił mi na to... np tu na forum... na terapii indywidualnej... |
Naiwna71 napisał/a: | Wiele osób wyszło by dobrze na tym gdyby się do nich zastosowało |
To zwykle część terapii i część programu Al-anon...
Ale do wybaczenia nie może zbyt szybko dojść, to też jest rodzaj procesu, zbyt szybki przysypanie, zagarnięcie pod dywanik wcześniej czy później wyłazi... Ważnym elementem tego procesu (moim zdaniem) jest dopuszczenie do siebie uczuć bólu, zranienia, rozczarowanie, ale także gniewu, poczucia krzywdy, złości, potem dalsze przeżycie żałoby, poczucia straty i nieodzownego z nim smutku... Bez dopuszczenia do siebie tych zakopanych zwykle emocji - moim zdaniem - wybaczenie jest powierzchowne, i wcześniej czy później poczucie krzywdy wróci czkawką w najmniej oczekiwanych momentach.
Jo-asia - Śro 16 Lip, 2014 12:38
pietruszka napisał/a: | do wybaczenia nie może zbyt szybko dojść, to też jest rodzaj procesu, zbyt szybki przysypanie, zagarnięcie pod dywanik wcześniej czy później wyłazi... Ważnym elementem tego procesu (moim zdaniem) jest dopuszczenie do siebie uczuć bólu, zranienia, rozczarowanie, ale także gniewu, poczucia krzywdy, złości, potem dalsze przeżycie żałoby, poczucia straty i nieodzownego z nim smutku... Bez dopuszczenia do siebie tych zakopanych zwykle emocji - moim zdaniem - wybaczenie jest powierzchowne, i wcześniej czy później poczucie krzywdy wróci czkawką w najmniej oczekiwanych momentach. |
myślę..czuję podobnie
Naiwna71 - Śro 16 Lip, 2014 13:22
pietruszka napisał/a: | wcześniej czy później poczucie krzywdy wróci czkawką w najmniej oczekiwanych momentach. |
Odczułam to na własnej skórze.Był już płacz , wyrzuty ,gniew.Może czas z tym skończyć.Wymieść to co pod dywanem na szufelkę i i stopniowo do śmietnika.Wiem że to długi proces bo łatwiej i szybciej jest zrobić bałagan niż później to posprzątać.Dzięki dziewczyny za mądre słowa.
Naiwna71 - Nie 20 Lip, 2014 20:46
Hej .Ostatnio nie pisałam bo byłam zajęta robieniem wojny mojemu .Już myślałam że trochę sprawa przyschła ze mi mija żal o wiadomo o kogo ale zaczęłam za dużo myśleć i wylał się żal i gorycz i dawaj musiałam robić awantury przez cztery dni tak się rozkręciłam .Wczoraj mówię jadę się przejechać rowerem A mój mówi jedź tylko a ja się napiję .Od razu mi przeszła ochota na jechanie . Mówię to nie jadę a on i tak mnie nie upilnujesz. Pomyślałam sobie to fakt i pojechałam. Wróciłam mój spał i był trzeźwy . dzisiaj też się zaczął dzień paskudnie ale na szczęście jakoś się wszystko unormowało i mieliśmy udaną wycieczkę w góry i nie wiem jak druga strona ale ja się wyluzowałam i w miarę mam dobre samopoczucie .Oczywiście nie wiem na jak długo ale nie będę się martwić na zapas
Klara - Nie 20 Lip, 2014 20:49
Naiwna71 napisał/a: | Ostatnio nie pisałam bo byłam zajęta robieniem wojny mojemu |
Brak mi słów
Naiwna71 napisał/a: | A mój mówi jedź tylko a ja się napiję . |
Obydwoje jesteście siebie warci
Duszek - Nie 20 Lip, 2014 22:46
zachowanie twojego męża bardzo mi przypomina sytuację jak mój (wtedy jeszcze) popłynął...wtedy był w terapii i jak dotąd płynie dalej...
Naiwna, u Was bez terapii niestety nie ma szans na spokojne życie, moim zdaniem oczywiście.
Naiwna71 - Pon 21 Lip, 2014 07:54
Klara napisał/a: | Obydwoje jesteście siebie warci |
Klaro wiele lat temu usłyszałam coś podobnego od mojej mamy powiedziała że dobraliśmy się jak w korcu maku
smokooka - Pon 21 Lip, 2014 07:57
Naiwna71 napisał/a: | Już myślałam | czas najwyższy zacząć znowu myśleć.
Normalny pijacki dom nam przedstawiłaś w ostatnim poście. I nie ważne kto pije, nie ważne czy w ogóle ktoś pije. Atmosfera jest tragiczna i meliniarska. Nic się nie zmieni, jak będziecie dalej tańczyć to samo. żadne z was nie zmienia NICZEGO w swoim zachowaniu. Jakaś masakra. Przykro się to czyta, bo i każdego szkoda i moje własne mi się przypomina. Zwariowałabym i umarła do dziś, gdybym nie ruszyła tyłka na terapię 2,5 roku temu.
Naiwna71 - Pon 21 Lip, 2014 12:38
smokooka napisał/a: | Atmosfera jest tragiczna i meliniarska. |
Czuje się urażona szczególnie tym słowem meliniarska.Rzeczywiście atmosfera ostatnio jest tragiczna ale nie meliniarska nawet wtedy gdy mój pił .Zastanów się nad tym co piszesz .Są różne stadia upadku ale do meliniarstwa jest i było baaaardzo daleko w naszej rodzinie
szika - Pon 21 Lip, 2014 12:43
myślę, że smokooka miała na mysli wrażnienie jakie odniósłby każdy kto słuchałby tego co w waszym domu sie dzieje z zewnatrz...
na przykłąd sąsiedzi....
jesli słyszą regularnie wrzaski moga być przekonani, że u Was się chleje i to równo...
ja mam podobne skojarzenia... jak czytam...
ja gdy słyszę gdzieś sąsiadów, którzy awanturują się zawsze widze oczyma wyobraźni nawalonych ludzi...
Beatko czy Wy macie dzieci? one sa świadkami tych awantur?
Klara - Pon 21 Lip, 2014 12:50
Naiwna71 napisał/a: | Są różne stadia upadku ale do meliniarstwa jest i było baaaardzo daleko w naszej rodzinie |
Smokookiej pewnie chodziło o atmosferę, ale odpowiadam jakby za nią nie dlatego, że chcę Ją zastąpić (broń mnie Boże przed tym), ale dlatego, że pamiętam jak jedna z al-anonek wspominała, że bardzo, ale to bardzo, do przesady dbała o czystość w swoim domu i o to, żeby jej wiecznie pijany mąż był zadbany.
Wydawało jej się wtedy, że w jej domu nie ma patologii, która kojarzyła jej się zawsze z PRAWDZIWYM wg. niej alkoholizmem.
Powiem szczerze, że ja też zawsze dbałam o to, żeby w domu wyglądało należycie, żeby się dokształcać, rozwijać i dziecię posłać do stosownych szkół i jak obuchem w głowę uderzyła mnie ta myśl, która po długim czasie do mnie dotarła - MÓJ DOM JEST PATOLOGICZNY.
U Ciebie Beatko nie płynie alkohol i ani Ty, ani mąż nie chodzicie pijani, ale jak widzisz, niewiele z tego wynika
Czytasz twarde słowa, ale one nie są po to, żeby Ciebie obrazić, a po to, żeby może wreszcie COŚ do Ciebie/do Was dotarło, bo jak widać dotychczasowe przytulaski nic nie dały
Maciejka - Pon 21 Lip, 2014 12:57
Słowem można być pijanym nie pijac alkoholu a zachowania współuzaleznionych czynnych róznia sie zwykle tym od alkoholikow zachowań ,ze wspól sa trzeźwe a raczej suche ale na takim haju i to u was się działo to takie awantury dla rozładowania napięcia jakby nie mozna było spokojnie spróbowac pogadać co kogo boli i co komu dolega tylko dzikie wrzaski itp itd.
smokooka - Pon 21 Lip, 2014 14:46
Dzięki dziewczyny za wyręczenie mnie
a tobie Naiwna powiem tylko, że ważyłam każde słowo. Bo dla mnie moje słowa i myśli stają się coraz ważniejsze.
Maciejka - Pon 21 Lip, 2014 15:25
Smoku ja napisałam jak to widze tylko
Słoneczko - Pon 21 Lip, 2014 19:09
Klara napisał/a: | Czytasz twarde słowa, ale one nie są po to, żeby Ciebie obrazić, a po to, żeby może wreszcie COŚ do Ciebie/do Was dotarło, bo jak widać dotychczasowe przytulaski nic nie dały | nic dodać nic ująć Naiwna71 napisał/a: | Hej .Ostatnio nie pisałam bo byłam zajęta robieniem wojny mojemu .Już myślałam że trochę sprawa przyschła ze mi mija żal o wiadomo o kogo ale zaczęłam za dużo myśleć i wylał się żal i gorycz i dawaj musiałam robić awantury przez cztery dni tak się rozkręciłam | i co? widać dumna jesteś z tego, bo aż tańczysz z tej swojej zawiści.
Naiwna71 napisał/a: | wszystko unormowało i mieliśmy udaną wycieczkę w góry i nie wiem jak druga strona ale ja się wyluzowałam i w miarę mam dobre samopoczucie |
W poście aż huczy od radości
Oboje żyjecie w świecie iluzji
Twój/i jego dysfunkcyjny pseudo sielankowy nastrój zapewne mnie się wcale a wcale nie udzielił, i nie udzieli
Naiwna71 - Pon 21 Lip, 2014 19:49
Po głębszym zastanowieniu nad z waszymi słowami muszę się z nimi zgodzić.Ja sama jak słyszę gdzieś domową awanturę t nie kojarzę jej od razu z piciem ale robi mi się tak jakoś nie przyjemnie i czuję nie smak.A tak w ogóle to w czasie tych awantur to bardziej słychać Mojego bo ja potrafię się opanować .Wiem że jego strasznie szybko można wyprowadzić z równowagi ,próbuję się powstrzymywać ale rozumiecie kobietki że pewne rzeczy bolą i czasami nie można za panować nad sobą gdy wszystko jest świeże.
Naiwna71 - Pon 21 Lip, 2014 20:02
Cytat: | W poście aż huczy od radości |
Do sielankowego nastroju daleka droga po prostu poczułam się lepiej bo góry chodzenie po nich i obserwowanie przyrody wycisza mnie , po prostu poczułam się choć na chwilę lepiej.Bo Mój nie za bardzo i właśnie dzisiaj mówił mi że mu wstyd przed sąsiadami .A ja nie mam pojęcia co się ze mną stało nie poznaję siebie i też mi wstyd że zachowuje się jak nie cywilizowana.
Naiwna71 - Pon 21 Lip, 2014 20:13
Szika mamy córkę ma 23 lata,mieszka z chłopakiem ,nie jest świadkiem awantur , ale wie co między nami się dzieje .Nie może tego pojąć jak do tego doszło , mówi przecież wy się tak kochaliście. Pomimo problemów z alkoholem Mój był i jest wspaniałym ojcem i córka obdarza go dużym autorytetem.Pomimo młodego wieku teraz rozmawiając z nami wydaje się bardziej dojrzała od nas.Jest dla nas wspaniałym darem od losu.
Słoneczko - Wto 22 Lip, 2014 06:30
Naiwna71 napisał/a: | A ja nie mam pojęcia co się ze mną stało nie poznaję siebie i też mi wstyd że zachowuje się jak nie cywilizowana. | A ja mam pojęcie.
Brak porządnej terapii
szika - Wto 22 Lip, 2014 06:39
Beatko Twoje emocje są zrozumiałe i jak najbardziej na miejscu, są ok!
Pamiętaj są Twoje i tylko Twoje..
ważne co z tymi emocjami zrobisz, to zalezy wyłącznie od Ciebie..
spróbuj spojrzeć na te emocje, poobserwowac je jakby z boku, zaakceptować, że są, dac sobie samej zgodę na ich odczuwanie...
paradoksalnie takie zaopiekowane emocje trwają krócej, nie są tak destrukcyjne..ważne aby nie opanowywały Ciebie całej na długi czas... pamiętaj...one są chwilowe i miną...
kontakt z przyrodą to bardzo dobry sposób na rozładowanie przykrych emocji...
chyba kazdy ma swój sposób na rozładowanie, który najlepiej działa...
u mnie to było sprzatanie, albo na przykład malowanie mieszkania... jakies zajęcie, które wymagało ruchu...
sama widzisz, że sposób rozładowania, który stosujesz nie przynosi Tobie nic dobrego... odczuwasz potem poczucie winy, że robiłaś rzeczy, których byś nie chciała robić...te awantury nie zmieniają Waszej relacji, Ciebie ani Twojego męża... nakręca się tylko spirala nienawiści...
pofantazjujmy... a gdyby tak np wsiąść na rower? trzasnąć chociaż z dychę albo biegiem trzy kółka wokół skweru... sama znajdziesz najlepsze sposoby dla Ciebie...
chodzi o to aby nie pozostawać w tych emocjach i w piekiełku wojny... wyjśc z tego...
bardzo mozliwe że po takim odsunięciu się i rozładowaniu wrócisz do domu zupelnie z innym nastawieniem....
jeszcze jedna ważna rzecz...
emocje są wynikiem naszych myśli... to mysli napędzają tę energię...
spróbuj zaobserwować jakie myśli Ci towarzyszą gdy zbliża się piekło...
możesz je nawet spisać...
zapewne są to powtarzalne "zestawy mysli" ...
warto je uchwycić i obejrzec w chwilach gdy jestes spokojna...
zobaczyć, że odtwarzaja się jak schemat, wiadomo, że po jednej pojawia się druga, trzecia według pewnego planu...
samo wyciągnięcie tego na poziom swiadomy, poobserwowanie juz jest lecznicze...
mnie takie cos pomaga...
szika - Wto 22 Lip, 2014 07:05
jako przykład, który możesz wziąć "na tapete" w tej chwili niech bedzie ta sytuacja z postem Smokookiej wczoraj... (Smokuś przepraszam, że pozwolę sobie tę sytuację wykorzystać )
w pierwszej chwili gdy przeczytałaś post jakie mysli się pojawiły?
hipotetycznie: "jak one mogą tak napisac?", "przeciez nic o mnie nie wiedzą", "my - melina??? niemozliwe!" ... itd etc... mniej więcej w tym stylu...
potem odeszłas od komputera i nabrałas dystansu... wróciłaś i zaczęłaś czytać jeszcze raz... zmienił się Twój sposób myślenia, bo już zapewne spokojniejsza być może wyobraziłas sobie, że Ty będąc świadkiem awantur u sąsiadów miałabys podobnie...
zmieniły się mysli, zmieniło sie nastawienie emocjonalne...łatwiej Ci było przyjąc, że w tych słowach była zyczliwość i dobre intencje...
podkreslam - teraz fantazjuję bo Ty sama wiesz najlepiej co myslałaś...
chodzi mi o pokazanie mechanizmu...
matiwaldi - Wto 22 Lip, 2014 07:49
szika napisał/a: | chodzi mi o pokazanie mechanizmu... |
a na "mechanizmach" Szika zna się ,jak mało która kobieta ........
i nie ma w tym ani trochę ironii......
Słoneczko - Wto 22 Lip, 2014 10:01
matiwaldi napisał/a: | szika napisał/a: | chodzi mi o pokazanie mechanizmu... |
a na "mechanizmach" Szika zna się ,jak mało która kobieta ........
i nie ma w tym ani trochę ironii...... |
Naiwna71 - Wto 22 Lip, 2014 10:15
szika napisał/a: | zapewne są to powtarzalne "zestawy mysli |
Tak najpierw napływają te same myśli dotyczące jednej sprawy zaczynam analizować i masz rację mechanizm zostaje wprawiony w ruch.Mi też pomaga sprzątanie ,czytanie tylko ostatnio tak ciężko mi się skupić przez te cholernie natrętne myśli są upierdliwe jak komary , nie chcesz ich a one wracają .Cały czas szukam odpowiedniego środka na skuteczne pozbycie się ich.Na razie od ostatniej awantury trochę się uspokoiłam .Myśli napływają ciśnienie się podnosi ale staram się nad tym panować i nie wybuchać i przekierować myśli na inne sprawy.
szika - Wto 22 Lip, 2014 10:40
napisz sobie te myśli na kartce... te najwazniejsze dla napędzania sie kół zębatych mechanizmu...
napisz i przeczytaj na spokojnie...
potraktuj z czułością i życzliwością.... zaakceptuj... one takie są i tyle i nic poza tym... te mysli to chwile, które mijają... ale sa Twoja własnością... spróbuj nie oceniac ich czy są złe czy dobre... nie odrzucaj...
cały widz polega na tym aby nie odrzucac na siłę, nie odpychać, a przetransformowac na inne... dobre... na takie które dadzą poczucie miłości...
to trudne ale możliwe
trzymam kciuki
Mała - Wto 22 Lip, 2014 11:38
Szika ma rację - nie blokuj w sobie emocji - tylko wyrzuć je z siebie - np.na kartkę, czy tutaj na forum...
Na początku pisałam tutaj jak szalona - często nawet nie wysyłałam tych postów zwyczajnie je tylko z siebie wyrzucałam i czytając ponownie - żeby sprawdzić gramatykę - czułam ulgę, że to już tak bardzo nie boli, że już się wyzłościłam...
olga - Wto 22 Lip, 2014 11:52
Ja za chinskiego boga nie moge zrozumiec po kiego diabla Wy jeszcze razem jestescie? Ranicie sie nawzajem a uparcie w tym wszystkim tkwicie zycie jest tylko jedno, nie szkoda go?
Tylko nie pisz, ze go kochasz bo nie wierze. Uczepias sie go jak bluszcz a on Ciebie.
pterodaktyll - Wto 22 Lip, 2014 12:17
Cytat: |
Ja za chinskiego boga nie moge zrozumiec po kiego diabla Wy jeszcze razem jestescie? Ranicie sie nawzajem a uparcie w tym wszystkim tkwicie zycie jest tylko jedno, nie szkoda go?
Tylko nie pisz, ze go kochasz bo nie wierze. Uczepias sie go jak bluszcz a on Ciebie. |
Pozwolisz, że się pod tym podpiszę wszystkimi kończynami jakie posiadam. Jeśli możesz odpowiedz mi na pytanie, czemu to wszystko ma służyć?
Naiwna71 - Śro 23 Lip, 2014 20:45
pterodaktyll napisał/a: | Tylko nie pisz, ze go kochasz bo nie wierze |
Oczywiście co niektórzy wiedzą wszystko najlepiej ,co inni czują myślą,więc najlepiej będzie jak zostawię to bez komentarza
pterodaktyll - Śro 23 Lip, 2014 20:51
Naiwna71 napisał/a: | najlepiej będzie jak zostawię to bez komentarza |
Ja jednak pozwolę sobie powiedzieć, ze gdyby mnie ktoś w ten sposób "kochał" to pewnie zwiałbym jak najdalej......... Moim zdaniem taka"miłość" nie służy niczemu i nikomu.....sorry
ale co ja tam wiem.......
zołza - Śro 23 Lip, 2014 22:00
Czasami miłość to za mało by być razem
pannaJot - Śro 23 Lip, 2014 22:35
Tylko gdzie w tej całej sytuacji miłość?
olga - Czw 24 Lip, 2014 04:54
czy z milosci krzywdzi sie drugiego czlowieka?......................to nie jest milosc Naiwna
anuszka - Czw 24 Lip, 2014 07:00
Ja tez mam emocje , uczucia z ktorymi sie nie radze np to sa -zal ,poczucie odrzucenia , zlosc
Mysle , ze kazdy czlowiek ma takie trudne emocje w kazdym z nas tkwi jakas zadra poprostu sa ludzie , ktorzy nauczyli sie nad nimi panowac , ci co nie panuja i ci co sie tego ucza
Ja sie ucze -choc to cholernie trudne :
Słoneczko - Czw 24 Lip, 2014 15:59
Miłość nie krzywdzi
Miłość iluzoryczna i toksyczna - TAK
Cytat: | Miłość jest nie tylko szczytem dobroci, ale też szczytem mądrości. |
- cytat skradziony z sieci
|
|