WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Kolejne kroczki w zdrowieniu
smokooka - Śro 22 Lut, 2012 23:30 Temat postu: Kolejne kroczki w zdrowieniu Cześć jestem Agnieszka i postanowiłam niedawno poddać się, przyznać do bezsilności i pogodzić się z chorobą męża-partnera. Kocham go ale tylko jak jest trzeźwy, nienawidzę, kiedy poddaje się nawrotom choroby. Nie trawię tej huśtawki i dlatego zaczęłam odwiedzać mitingi Al-anon i rozpoczęłam dopiero co terapię. Już kieeedyś zabrnęłam we współuzależnieniu stanowczo za daleko, zatracając kompletnie siebie, gdzieś po drodze zaliczyłam swoje dno, od którego odbiłam się z pomocą psychiatry, potem trochę znów o sobie zapomniałam a teraz chcę odzyskać na dłużej zdrowy rozsądek. Mam nadzieję, że znajdując wszędzie, gdzie się udaję pomoc, będę też mogła tę pomoc przekazać dalej. Tu będę czasem pisać o swojej sprawie i serdecznie zapraszam do wszelkiego komentowania i na miękko i na twardo
Flandria - Śro 22 Lut, 2012 23:47
Witaj
yoytek - Czw 23 Lut, 2012 00:09
Smokooka hej
Jras4 - Czw 23 Lut, 2012 04:10
smokooka napisał/a: | zapraszam do wszelkiego komentowania i na miękko i na twardo | Czy napewno tego chcesz Szalona hehe
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 08:10
Dzięki Flandra i serdeczne uściski,
Witajcie Yoytek i Iras, a na twardo i na miękko to przecież jaja jakieś
yuraa - Czw 23 Lut, 2012 08:25
smokooka napisał/a: | Kocham go ale tylko jak jest trzeźwy, nienawidzę, kiedy poddaje się nawrotom choroby |
huśtawki tak mają że sie coraz bardziej bujają
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 08:26
Aż się w końcu urywają
Ale to nie musi oznaczać złego końca Yuraa, prawda? Zobaczymy co będzie.
Klara - Czw 23 Lut, 2012 09:19
smokooka napisał/a: | Aż się w końcu urywają
|
Niektórzy mówią, że w górze niebo, a na dole g****
Zasada jest taka, że z reguły wpada się w to g****
smokooka napisał/a: | teraz chcę odzyskać na dłużej zdrowy rozsądek |
...a nie na zawsze?
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 09:37
Według tej zasady, warto nic nie robić, bo i tak w g****
A co do rozsądku, nie wiem na ile, nigdy nie mówię że coś na zawsze, bo są sprawy niezależne ode mnie, na dłużej - to mi wystarczy.
Klara - Czw 23 Lut, 2012 09:41
smokooka napisał/a: | Według tej zasady, warto nic nie robić, bo i tak w g**** |
Coś tam się zawsze przyczepi, ale jeśli się dobrze przygotujesz i zgrabnie zeskoczysz, to nie wpadniesz po uszy, a w każdym razie nie utoniesz.
Po wszystkim pachnąca kąpiel i do przodu....
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 10:02
Liczę na to, że jestem już po kąpieli
pterodaktyll - Czw 23 Lut, 2012 10:32
yuraa napisał/a: | huśtawki tak mają że sie coraz bardziej bujają |
smokooka napisał/a: | Aż się w końcu urywają |
I tu powstaje zasadniczy problem. Jeśli upadniesz
"tylko" na tzw. 4 litery, to jeszcze nie tragedia, najwyżej sobie d....potłuczesz, ale jesli spadając skręcisz sobie kark, sytuacja staje się o wiele bardziej poważna. Umiejętność "spadania" z tej "huśtawki" to też sztuka, której trzeba się nauczyć, żeby przeżyć i w ogóle żyć
Jacek - Czw 23 Lut, 2012 11:13
smokooka napisał/a: | a na twardo i na miękko to przecież jaja jakieś |
no i jeszcze są sadzone i w cieście
w placku znaczy siem
KICAJKA - Czw 23 Lut, 2012 12:04
Agnieszko warto się wszystkiego chwytać aby "się wyprostować"
Kiedy przyjdą efekty wtedy można myśleć co dalej
Możne(wiem po sobie) sie wyprostować na baaardzo dłuuuugo,
tylko trzeba nieustannie nad tym pracować
i nie zapominać kim się jest
Życzę Ci aby się powiodło na prawdę na długo
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 14:46
Kicajko, jestem chyba właśnie na tym etapie prostowania się i łapię wszystkie dłonie i sposoby treningu kręgosłupa, właśnie aby odnaleźć siebie tego się i trzymać dziękuję za Twoje slowa.
olga - Czw 23 Lut, 2012 19:31
witaj Agnieszko - Olga współ.
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:32
Witaj Olga miło mi
olka - Czw 23 Lut, 2012 19:48
Witaj Agnieszko.Olka alkoholiczka i narkomanka.
Toffi - Czw 23 Lut, 2012 19:49
Witaj Smokooka:) Ja też Agnieszka:)
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:50
Cześć Olka, cześć razem raźniej
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:50
Toffciu, bo my Agnieszki to fajne jesteśmy, nie?
olka - Czw 23 Lut, 2012 19:51
smokooka napisał/a: | razem raźniej | samej to tylko jedno wymyślę...flaszkę i tak to jest niestety.
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:53
A ja się zakałapućkam (jakie głupie słowo i nie podkreśla go ) zamotam i odpadnę znowu z dobrej drogi. Tak to już jest. Samotność to chyba najgorsze doświadczenie.
olga - Czw 23 Lut, 2012 19:55
Trzymaj się foruma to dobrą drogą pójdziesz.
olka - Czw 23 Lut, 2012 19:57
smokooka napisał/a: | Samotność to chyba najgorsze doświadczenie | moim zdaniem bezsilność jest jeszcze gorsza,bo to uczucie mnie przerasta.Na samotność człowiek ma wpływ,na bezsilność wobec kogoś nie i to jest okropnie trudne.
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:57
Forumy chyba lepiej mi będą robić niż mitingi. Ale to chyba ze względu na różnicę wieku na dwóch grupach.
olga - Czw 23 Lut, 2012 19:59
smokooka napisał/a: | Forumy chyba lepiej mi będą robić niż mitingi. |
Jak będziesz zbaczać z trasy raz dwa ktoś Cię wyprostuje
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 20:01
A to tak, nie rezygnuję z niczego, na terapię też zaczęłam chodzić. Trza się lubić, kochać i szanować. A ze zrozumieniem przychodzi spokój.
olga - Czw 23 Lut, 2012 20:24
Alleluja i do przodu siostro.
Wiedźma - Czw 23 Lut, 2012 20:33
A czemu Wy tak tłumnie tutaj witacie Smokooką?
Toć ona ma swój wątek w Powitalni, tam se ją witajcie
olga - Czw 23 Lut, 2012 20:36
Wiedźma napisał/a: | ona ma swój wątek |
nie wiedziałam
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 16:31
Jutro kolejny miting, tam gdzie się ostatnio wkurzyłam kiedy prowadząca przerwała wypowiedź dziewczynie, ale w zasadzie racja jak zwykle stała gdzieś po środku. Część kobitek zmroziło, część stanęła po stronie prowadzącej. I jak zwykle wszyscy mają swoje racje. Nie istotne, nie po to zaczęłam tam chodzić, żeby się przejmować nie swoimi problemami Mój Jarek też ma tam swój miting, w niedziele jeździmy w jedno miejsce na dwie różne grupy. Właściwie nie mogę się już doczekać, bo jeszcze nie "czuję" mitingów dla Al-anonek a wiem że kiedyś zacznę Jak chodziłam na otwarte AA to lepiej się tam czułam.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 16:49
smokooka napisał/a: | prowadząca przerwała wypowiedź dziewczynie |
Gdy Ty będziesz prowadziła, to prawdopodobnie określisz czas wypowiedzi, a gdy się ktoś będzie za bardzo rozwodził, albo zbaczał z tematu, to będziesz zmuszona do dyscyplinowania.
Takie życie
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 16:52
Temat można by było rozwlekać, ale dziewczyna nie mówiła długo, mówiła na temat, wyglądało to na osobiste animozje, a nie uzasadnione działanie. Chora sytuacja wśród chorych babek. Nie istotne, jednym się to podobało innym nie, a argumenty były nie obiektywne.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 16:57
W mojej grupie miałyśmy limit długości wypowiedzi - jednorazowo max (zdaje się) 5 minut.
To tzw. "sumienie grupy" decyduje o takich sprawach i być może ta grupa ma jakieś ustalenia, o których nie wszyscy wiedzą?
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 17:03
Fakt, że ja jestem nowa, ale po za mną same stare wyjadaczki, w wieku zresztą ode mnie wyraźnie starszym. Ale i tak niezależnie od wszystkiego ile osób tyle opinii, więc nie ma się czym przejmować i trzeba się zająć swoimi sprawami. Limitu czasowego określonego nie ma w żadnej z dwóch grup na które chodzę.
olka - Sob 25 Lut, 2012 17:09
U mnie też nie ma limitu co do czasu wypowiedzi,ani co do czasu trwania mitingu.Każdy może wyjść kiedy chce jak mu cos nie pasi.
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 17:11
Moje mitingi są śmiertelnie poważne, niestety, kobitkom brakuje takiego zwykłego luzu,umartwiają się nawet na przerwach, może za jakiś czas zaobserwuję jakieś zmiany.
Linka - Sob 25 Lut, 2012 17:20
smokooka napisał/a: | Moje mitingi są śmiertelnie poważne, niestety, kobitkom brakuje takiego zwykłego luzu |
a może Ty wniesiesz w te grupy coś nowego, świeżego, trochę radości?
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 17:23
Się zobaczy dziękuję za optymizm co do mnie ale prędzej szlag mnie trafi, jak mnie będą przybijać
Pogodę ducha to ja mam, tylko mądrości nie styka czasami.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 17:28
Chodziłam na grupę która powstała jako jedna z pierwszych w Polsce i bardzo wielką wagę przywiązuje się na niej do tradycji.
Wszystko musiało być zgodnie z planem i nie było żadnych odstępstw.
Luz był dopiero na kawie, na która gremialnie szłyśmy po mityngu i tam odbywał się drugi - luźny i radosny...
Limit czasowy musiał być, gdyż zawsze było obecnych 30 - 40 uczestników (także kilku mężczyzn).
rufio - Sob 25 Lut, 2012 17:31
Tia trzym się foruma
To wróci Ci babska duma
Mityngami się nie przejmuj
Tam swe troski zdejmuj
W końcu tu zawitałem
Bo jeszcze się z Tobą nie witałem
Kiedy już zasady zrozumiesz
Wtedy spokój poczujesz
Nie zawsze czubków idzie zrozumieć
Pamiętaj - nie wszystko trzeba umieć
Na niektórych będziesz klnąć
Ale to pomoże Ci nie pęknąć
Nie zawsze będziemy pomocni
Ale w tym co robimy - jesteśmy mocni
prsk.
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 17:33
To zrozumiałe, że zasady są i trzeba je respektować, ale ja po mitingu nie będę chodzić na kawę, sushi jak kobitki, bo po pierwsze mam maleńkie dziecko, po drugie nie szukam w tym wszystkim koleżanek tylko w formule mitingu i w stopniach chcę znaleźć drogę na życie. Reszta przyjdzie z czasem, także pokora i akceptacja wobec inności.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 17:34
smokooka napisał/a: | Reszta przyjdzie z czasem, także pokora i akceptacja wobec inności. |
Tak jest
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 17:35
No to żeś Rufio mnie zaimponował!!! Gratulacje, dziękuję, że Ci się chciało i witam się serdecznie
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 19:07
No właśnie! Czytając różne wątki nie zauważyłam historii kiedy oboje w związku trzeźwieją, on alkoholik ona współuzależniona. Nic o parach, które razem wychodzą ze swoich bagien i udaje im się tworzyć szczęśliwy zdrowszy związek. Przecież praktycznie wszyscy my, i alkoholicy i współuzależnieni marzymy o tym, czy nikomu się to nie udaje?
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 19:17
smokooka napisał/a: | . Nic o parach, które razem wychodzą ze swoich bagien i udaje im się tworzyć szczęśliwy zdrowszy związek. |
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że szalenie ciężko jest budować od nowa stary związek? Ten, który wytrzeźwiał, jest już najczęściej innym człowiekiem. Partner tego trzeźwiącego pamięta cały czas sytuacje sprzed trzeźwienia. Czasem jest to trauma nie do przezwyciężenia. Jak w takich realiach można coś budować, odbudowywac na innych zasadach, których ani jedna ani druga strona tak naprawdę do końca nie akceptuje, ze względu własnie na te "zaszłości".........
smokooka napisał/a: | czy nikomu się to nie udaje? |
Czasem się jednak udaje ale od razu mówię, że nie wiem za jaką cenę..........
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 19:20
Ech, nie o to mi chodziło, jeden trzeźwieje, drugi wydobywa się ze współuzależnienia, pracują na d sobą, rozmawiają, są razem.
Janioł - Sob 25 Lut, 2012 19:22
problem w tym -moim zdaniem- że na początku drogi i wychodzenia z okresu picia że terapie dla alkoholików i współuzależnionych są nakierowane na zajęcie się sobą i kuszą egoizmem, sam miałem i chyba mam ze bardzo łatwo przyswajałem hasła typu , zajmij się teraz sobą , na związek przyjdzie czas , jak chcesz kochać innych jak nie kochasz siebie itp. mało jest takich ośrodków które pomagają razem przejśc prze ten trudny okres, znam wiele par wychodzących z nałogu jednego z nich i rzadko sa to opowieści z cyklu miodem i mlekiem płynące
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 19:26
smokooka napisał/a: | Ech, nie o to mi chodziło, jeden trzeźwieje, drugi wydobywa się ze współuzależnienia, pracują na d sobą, rozmawiają, są razem. |
Oglądałas ostatnio jakiś amerykański melodramat?
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 19:27
Ciekawe, czy to moje współuzależnienie czy to ja go kocham Ja znam odpowiedź, on zna odpowiedź, życie napisze scenariusz. A który związek jest "normalny" i co to znaczy i który nie jest melodramatem na przestrzeni lat???
Klara - Sob 25 Lut, 2012 20:49
smokooka napisał/a: | nie zauważyłam historii kiedy oboje w związku trzeźwieją |
Na naszym forum są: Pietruszka - współ. i Jej partner, Myszaczek z Dziubasem (chyba jeszcze nie są razem), Jurek z Bunią, był Staaw i Wuśka, Beata(?).... jeszcze by się ktoś znalazł, ale w tej chwili nie przychodzi mi do głowy.
yuraa - Sob 25 Lut, 2012 20:51
no i jeszcze od niedawna Nawrocik z Moniką
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 20:51
Klara, dziękuję ja chcę wierzyć że będzie dobrze, po prostu, a że po drodze są kłopoty i problemy to raczej normalne w każdym związku.
esaneta - Sob 25 Lut, 2012 20:56
yuraa napisał/a: | no i jeszcze od niedawna Nawrocik z Moniką |
chyba Izzy i Andrzej....ale ostatnio cos rzadko tu bywają
Linka - Sob 25 Lut, 2012 20:58
Cytat: | Klara, dziękuję ja chcę wierzyć że będzie dobrze |
wierzyłam przez ostatnie 4 lata, ale się nie udało
esaneta - Sob 25 Lut, 2012 21:02
smokooka napisał/a: | czy to moje współuzależnienie czy to ja go kocham |
smokooka napisał/a: | ja chcę wierzyć że będzie dobrze |
na ten moment proponowałabym tego typu rozważania odłozyć na bok.
Zdecydowanie bardziej polecam prace nad sobą.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 21:03
smokooka napisał/a: | chcę wierzyć że będzie dobrze |
Nie rób sobie za wielkich nadziei.
Jeśli ma być dobrze to będzie, ale pamiętaj, że tylko nikły procent podejmujących leczenie utrzymuje abstynencję na dłużej.
Nastawiaj się na dobre dziś i SWÓJ komfort życia. Nie uzależniaj go od tego, w jakim stanie, w jakim nastroju, w jakiej kondycji jest alkoholik, bo polegniesz.
Klara - Sob 25 Lut, 2012 21:05
Linka napisał/a: | wierzyłam przez ostatnie 4 lata, ale się nie udało |
esaneta napisał/a: | proponowałabym tego typu rozważania odłozyć na bok. |
Patrzcie dziewczyny!
Prawie to samo napisałyśmy!
To jest druga strona tego samego medalu
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 21:05
Klara napisał/a: | Nastawiaj się na dobre dziś i SWÓJ komfort życia. Nie uzależniaj go od tego, w jakim stanie, w jakim nastroju, w jakiej kondycji jest alkoholik, bo polegniesz. |
Pozwól Klaro, że podpiszę sie pod tymi słowami wszystkimi skrzydłami jakie mam
Dziubas - Sob 25 Lut, 2012 22:33
Klara napisał/a: | Myszaczek z Dziubasem (chyba jeszcze nie są razem) | No jeszcze nie , ale ja czuje się teraz bliżej Myszaczka, niż wtedy gdy chlałem
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 22:37
Dziubas napisał/a: | ja czuje się teraz bliżej Myszaczka, |
A jak z tym czuje się rzeczony Myszaczek?
Dziubas - Sob 25 Lut, 2012 22:43
pterodaktyll napisał/a: | A jak z tym czuje się rzeczony Myszaczek? | A, to już sam rzeczony musi napisać, jak zechce
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 23:25
Ależ to jest wszystko popaprane, niesiemy w sobie błędy pokoleń, które narastają z każdym źle postawionym krokiem, chcąc się z tego wyrwać, przerwać spiralę zaprzeczeń, złudnych nadziei, własnej ślepoty, powinniśmy pogodzić się, że być może stracimy wszystko na czym chcieliśmy budować nowe. Ale nawet tego nie da się przewidzieć, chcemy realizować plan, jakikolwiek i jakkolwiek, ale musimy mieć świadomość, że może nam nie wyjść z własnej lub niezależnej winy. Chcemy kochać, tę osobę, lub inną, przeraźliwie boimy się samotności i godzimy się na wymuszone na sobie kompromisy. Czasem wymuszamy je sami na sobie, czasem ktoś wpływa na nasze decyzje. Zawsze ponad naszą miłością własną, do siebie, jest ktoś lub coś, nadrzędnego. Myślę tu o np. dzieciach, dla których zrobimy i robimy wszystko dla ich dobra, nie mając pewności co jest dla nich dobre. Namotałam Z tyłu głowy świdruje nas zawsze jakaś myśl, jakieś doświadczenie z przeszłości, z dzieciństwa, z innych wcieleń za tego czy poprzedniego życia. Taka przeszkadzajka, która upierdliwie zbacza nas z obranej drogi, jakiś wyrzut sumienia, czy słowa matki, czy łzy w czyichś oczach, a my dalej na terapię, na miting, na forum. I tak perpetuum mobile, samonapędzające się indywidualności, które staną jak umrą. A wszystko to dla zdrowia psychicznego i świecie, w którym już nie wiadomo co jest normą. Z obserwacji wnioskuję, że nie ma nikogo, kto nie zetknął się z uzależnieniami, swoimi lub najbliższych. Zastanawiam się często, co jest normalne, co to znaczy, normalna rodzina, normalny człowiek, normalne uczucie, zdrowe myślenie, zdrowy rozsądek. Żyjemy w zakłamaniu, wstydzie i nadziei. Najczęściej nie potrafiąc inaczej, po omacku, w totalnej hipokryzji, z maską na twarzy. Lubię sobie tak stanąć z boku. Popatrzeć, pomyśleć. I sama w tym funkcjonuję.
rufio - Sob 25 Lut, 2012 23:40
smokooka napisał/a: | z maską na twarzy. |
Gdzies tu jest taki temat
Krzysztof 41 - Nie 26 Lut, 2012 01:10
smokooka napisał/a: | czy nikomu się to nie udaje |
Są tacy którym to się udaje
smokooka napisał/a: | pracują na d sobą, rozmawiają, są razem. |
Najważniejsza zasada
Andrzej napisał/a: | mało jest takich ośrodków które pomagają razem przejśc prze ten trudny okres |
No nie wiem moim zdaniem nie istnieją takie ośrodki z zasady leczenie odbywa się indywidualnie nie w parach gdzie psycholog pracuje nad dwojgiem
smokooka napisał/a: | czy to moje współuzależnienie czy to ja go kocham |
Czas Ci pokaże
smokooka napisał/a: | ja chcę wierzyć że będzie dobrze |
Jak obydwoje będziecie tego chcieli i naprawdę się kochacie, jest jeszcze między wami uczucie i chcecie być razem, jak włożycie dużo pracy i będzie wam obojgu zależało to wam się uda.
Mi i mojej współ jak do tej pory się udaje bywało ciężko ale życie potrafi płatać niespodzianki
pietruszka - Nie 26 Lut, 2012 03:17
Krzysztof 41 napisał/a: | smokooka napisał/a:
czy nikomu się to nie udaje
Są tacy którym to się udaje |
to się samo nie udaje... to cieżka praca
obydwóch stron, to jak remont starego budkynku, który trzeba odgrzybić, zabezpieczyć przed wilgocią, skuć tynki do gołej cegły, zastosować odpowiednie impregnaty, zaszplachlować dziury, wygładzić nierówności, ło matko dużo tej roboty
dużo łatwiej i taniej nową chałupę wybudować
no ale jak się lubi wyzwania i kocha domy z duszą
Jras4 - Nie 26 Lut, 2012 03:39
Cytat: | Ależ to jest wszystko popaprane, | takie ma być niema nic normalnego na tym świecie
Mysza - Nie 26 Lut, 2012 14:11
Dziubas napisał/a: | pterodaktyll napisał/a: | A jak z tym czuje się rzeczony Myszaczek? | A, to już sam rzeczony musi napisać, jak zechce |
rzeczony Myszaczek...nie zechce napisać ...
rufio - Nie 26 Lut, 2012 14:16
myszaczek napisał/a: | rzeczony Myszaczek |
A Kocur ?
Mysza - Nie 26 Lut, 2012 14:23
rufio napisał/a: | A Kocur ? |
Rufik... a Kocur zgodnie ze swoją kocią naturą się przyczaił
miłej niedzieli wszystkim
rufio - Nie 26 Lut, 2012 14:47
myszaczek napisał/a: | kocią naturą się przyczaił |
Zrozumiał i nawzajem
KICAJKA - Nie 26 Lut, 2012 20:09
smokooka napisał/a: | Przecież praktycznie wszyscy my, i alkoholicy i współuzależnieni marzymy o tym, czy nikomu się to nie udaje? | Mnie /nam jakoś się udało
Ja w swoim życiu wcześniej nie spotkałam się nigdy z uzależnieniami (tylko papierosy),
mena poznałam 30 lat temu -pijącego i chciałam ratować...
oczywiście z wiadomym skutkiem
Po roku ślub odwołałam bo men był w zamknietym ośrodku na laczeniu... na daremnie
Przez 5 lat było wywalanie go z mojego życia-jego leczenia i powroty
W końcu ja poszłam na Al_anon a on od terapii do terapii,
od zapicia do zapicia,więcej poza domem niż w domu -tak jeszcze przez 7 lat.
Ja konsekwentnie wdrażałam w życie całą wiedzę zdobytą,żyjąc sobie obok/mimo.
Od 18 lat mam "nowego/starego/trzeźwego mena"
-dzięki ciężkiej pracy nad sobą obojga -
może ktoś postronny powie,że nie jest to idealne życie,
jednak dla nas całkiem normalne/
nawet lepsze niż myślałam,że będzie
smokooka - Nie 26 Lut, 2012 20:10
I dziękuję Wam bardzo za Waszą historię to ma sens
smokooka - Nie 26 Lut, 2012 22:41
Dziś na mitingu po raz pierwszy poczułam się swobodniej, jakoś inaczej spojrzałam na te kobitki, dałam głos pierwszy raz po podniesieniu ręki a nie zachęcana do wypowiedzi. Chyba jednak zrozumiem, po co mi to Cieszy mnie, że pojęłam, że anonimowość daje mi możliwość pozbycia się oporów przed ujawnieniem swoich myśli i przeżyć. Negatywne doświadczenia z "koleżaneczkami" zablokowały moją zdolność do zwierzeń. A tu nawet jak mnie "przeplotkują" to i tak nie wyjdzie to poza wspólnotę bo nie ma po co i nie ma o czym mówić, w końcu same też nie chwalą się swoimi problemami poza grupą. To jeden plus, a poza nim, dostrzegam rosnącą pokorę, zaczynam się nie przejmować tym że mam jakieś własne zdanie na temat poszczególnych osób, bo ani mnie ani im nie jest ono do niczego potrzebne. Ha! złapałam się na tym, że różnica wieku - ja jestem najmłodsza - może mi nawet zrobić dobrze, bo znacznie wcześniej zaczynam swoje zdrowienie. Myślę też o zdrowym egoizmie, oboje z Jarkiem mamy nadzieję, że jakoś z tego wyleziemy. Mam też pomysł swojej terapii u psycholog, bo po przemyśleniach już chyba wiem, skąd u mnie wzięły się stereotypowe zachowania współuzależnionej. I mój Jarek nie ma z tym kompletnie nic wspólnego na szczęście.
rufio - Nie 26 Lut, 2012 23:11
smokooka napisał/a: | Myślę też o zdrowym egoizmie, |
To jest podstawa działania w tej dziedzinie - czy się komuś podoba czy nie bez tego żadne z nas/was nie ruszy z miejsca . Na początku jest JA - JA potem JA - JA a później dopiero reszta .
kelpi - Pon 27 Lut, 2012 00:04
smokooka napisał/a: | Chyba jednak zrozumiem, po co mi to |
Gadać, gadać, i jeszcze raz gadać...
Początkiem wspólnoty była noc, kiedy to Bill i Bob przegadali do rana i nie napili sie alkoholu Ot, lekarstwo
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 16:52
Mój mężczyzna pojechał dziś gdzieś, miał tam pojechać, było to zaplanowane, wiedziałam o tym, ale oczywiście uroiłam sobie, że wróci po powiedzmy dwóch godzinach, a wrócił po czterech. Nie mamy teraz kasy, więc nie ładujemy telefonów. Oczywiście już miałam durne myśli, nerwy i bzdety. Wkurza mnie to, że tak reaguję, na mitingach sugerują w takich sytuacjach, żeby na to zobojętnieć co on robi, a na terapii mam prawo do uczuć i myśli. Nie umiem znaleźć złotego środka dla siebie, aby nie zadręczać się natrętnymi myślami. No właśnie, natręctwo myśli, bo same przychodzą, tłumaczę sobie, że to bez sensu a one dalej nadciągają. Niedawno tłumaczyłam to sobie przeczuciami, ale Jarek pił i ściemniał, więc to rzeczywiście normalne i naturalne, bardziej jak przewidywanie niż natręctwa, teraz o kolejny etap zmądrzał,(jakby w grze jakiejś przeszedł o level wyżej) coś się przełamało, na to wygląda, a ja ściągam takie bzdety w swój nastrój. Muszę coś z tym zrobić, bo mnie to wytrąca z rozsądku.
Klara - Pon 27 Lut, 2012 17:16
smokooka napisał/a: | Nie umiem znaleźć złotego środka dla siebie, aby nie zadręczać się natrętnymi myślami. |
Mnie kiedyś sponsorka na Al-Anon (i współ. i alkoholiczka) powiedziała słowa, które dziś tu padły, bo powtarzam komu się da.
Powiedziała mi: "Oddziel się od tego".
Niby nic - takie zwykłe zdanie, a ja uczepiłam się go jak tonący, bo moja sytuacja była niewesoła. Ile razy żołądek ściskał mi się w stresie, powtarzałam sobie to zdanie. Jak mantrę.
Nie przypuszczałam, że takie "zwykłe gadanie" może pomóc - wbrew logice, ale przecież współuzależnionym posunięciom często jest brak logiki, prawda?
Trochę mi się wydaje, że Ty ciągle tego swojego mężczyznę prowadzisz za rączkę jak chłopczyka w krótkich spodenkach.
Nie chcesz, żeby dorósł?
esaneta - Pon 27 Lut, 2012 17:19
To o czym piszesz to projektowanie, typowe dla nas współ*, mnie terapka poradzila tzw metodę STOP. Kiedy tylko zaczynam się nakręcać mówię sobie STOP! i prźekierowuję mysli w innym kierunku, po kilku probach załapalam
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:20
Widzisz Klaro, ja to wszystko wiem, wcielam w życie, ale myśli i tak przychodzą. Jak jakieś "obce" w mojej głowie.
Klara - Pon 27 Lut, 2012 17:23
smokooka napisał/a: | myśli i tak przychodzą |
To jest proces, ale trzeba nad tym pracować.
Patrz, Esaneta ma inny sposób - któryś powinien pomóc.
Po jakimś czasie.
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:27
jakoś się z tego uwolnię, w końcu coś "na siebie" wymyślę, każda musi dojść do tego sama, dojrzeć jakby, a olśnienie spadnie i da obuchem w łeb. Ja potrzebuję sposób na siebie, ale w końcu może się uda.
pietruszka - Pon 27 Lut, 2012 17:46
smokooka napisał/a: | Oczywiście już miałam durne myśli, nerwy i bzdety. Wkurza mnie to, że tak reaguję, na mitingach sugerują w takich sytuacjach, żeby na to zobojętnieć co on robi, a na terapii mam prawo do uczuć i myśli. |
To "lęk,że zapije"? Na początku miałam takie jazdy, że jak Pietruch wracał później z mitingu, z pracy, nie odebrał telefonu - to włączały mi się takie lęki. Na początku nawet nie umiałam tego nazwać, czego konkretnie się bałam. U mnie pod tym wszystkim był lęk, że zapije, że wróci "stare". Akurat mi dobrze zrobiło skonfrontowanie się z tym lękiem. Sporządziłam sobie listę działań, na wszelki wypadek (podobną robiłyśmy tu na forum) i schowałam do szafy. Ot ... w razie czego wiem, co mam zrobić. Oczywiście wcale nie chcę, żeby tak się zdarzyło, ale sama świadomość, że wiem, co mogłabym zrobić w sytuacji kryzysowej bardzo mnie uspokoiła.
A na takie natrętne myśli zwykle zaciskałam zęby i starałam zająć się czymś, co mocno potrafiło mnie zająć, czymś, na czym potrafiłam się skoncentrować i w miarę pochłonąć. ponoć pomaga gumka recepturka na nadgarstku i strzelanie się z niej, gdy przychodzą głupie myśli. Ale tego nie próbowałam.
Klara - Pon 27 Lut, 2012 17:50
pietruszka napisał/a: | Sporządziłam sobie listę działań, na wszelki wypadek (podobną robiłyśmy tu na forum) |
Tu jest: http://komudzwonia.pl/vie...p=127078#127078
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:50
Dzięki Pietruszka to właśnie tak jest, a lista działać jeszcze nie gotowa, działania podejmuję (mam nadzieję, że podejmOWAŁAM) w zależności od sytuacji. Spakować się nie mam dokąd, policji jeszcze nie umiałam wezwać do domu, kiedyś wzywałam pogotowie, jak się na torach szlajał szantażując mnie, to spierd.... aż się kurzyło
A strzele se z gumy w staniku jak mnie dopadnie znowu na szczęście wrócił w odpowiednim stanie.
Muszę zająć się tą listą, jak pogrzebie na forum to pewnie znajdę?
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:52
Dziękuję Klaro jak Ty wiesz co ja napiszę
pietruszka - Pon 27 Lut, 2012 17:53
Klara napisał/a: | Tu jest: |
Klaro jesteś niezawodna
pietruszka - Pon 27 Lut, 2012 17:55
smokooka napisał/a: | A strzele se z gumy w staniku |
no to też całkiem ciekawy pomysł Czemu ja na to nie wpadłam?
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:56
Może masz zgrabne jędrne i nie nosisz? A z recepturką to jakoś idiotycznie do ludzi
pietruszka - Pon 27 Lut, 2012 18:08
smokooka napisał/a: | Może masz zgrabne jędrne i nie nosisz? |
tia... jak się miało dwadzieścia lat
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 18:10
Czy raz dwadzieścia czy dwa razy dwadzieścia, co to za różnica
pietruszka - Pon 27 Lut, 2012 18:15
smokooka napisał/a: | co to za różnica |
teraz muszę kręgosłup odciążyć
smokooka napisał/a: | co to za różnica |
no u mnie podwójna prawie no ale o tym w wątku o odchudzaniu
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 18:18
No właśnie - najwyżej w odchudzaniu. Wiem dlatego starsze dwudziestolatki różnią się wagą od tych młodszych dwudziestolatek - żeby je można było łatwiej dostrzec
Ja też mam dwa razy dwadzieścia, żeby mnie było lepiej widać
smokooka - Śro 29 Lut, 2012 19:21
Byłam dziś na kolejnej sesji u psycholog, to dopiero druga, ale jak teraz myślę to JUŻ druga, kurde boję się - uświadomione mam już najcięższe dla mnie problemy z całego życia, są w zasadzie dwa do przerobienia i zabliźnienia, po to aby wziąć się za te "mniejsze" ale strasznie się blokuję przed powrotem do starych, zakopanych uczuć, żeby je przerobić trzeba grzebnąć w dzieciństwie i muszę uporać się z matką i jej wpływem na moje całe życie. Dopiero teraz widzę powolutku, dlaczego mimo jej śmierci od ponad trzech lat nadal nie myślę o niej dobrze i z miłością, chociaż ciężko przeżyłam żałobę, nie zdążyłyśmy NIGDY porozmawiać tak jak ja chciałam. Nawywijała mi w życiu chociaż pozornie nic się nie działo nadzwyczajnego i fizycznie przemocowego. Tak, boję się. Terapeutka też zaleciła mi grupę od marca, nie wiadomo jeszcze kiedy.
pietruszka - Śro 29 Lut, 2012 19:39
smokooka napisał/a: | Tak, boję się. |
To normalne, że się boisz... Każdy unika bólu (no chyba, że ma jakieś psychotyczne zaburzenia), a tykanie takich spraw zwykle boli. Ale wiesz, jak przeszłam to, to poczułam niesamowitą ulgę, jakbym zrzuciła bagaż z pleców, który nosiłam przez lata. Ale po to musiałam wypłakać , wykrzyczeć z siebie cały zapiekły ból, na nowo poczuć siebie jako bezradne dziecko... trudno było, ale wiem, że warto. I jak miałam czasem dość to powtarzałam sobie, jak boli to znaczy, że się leczy, to znaczy, że pod tym przyschniętym strupem była gangrena, a więc trzeba było wyczyścić ranę, zasypać antyseptycznym środkiem i dać czas, żeby się zagoiło.
Zdrowienie czasem wymaga odwagi, ale uważam, że warto było. Pomimo bólu, który po drodze przeżyłam.
smokooka - Śro 29 Lut, 2012 19:48
Dziękuję Pietruszko, wiem o tym, po to to wszystko zaczęłam hurtem robić, żeby odgrzebać po pierwsze genezę swoich emocji, swojego chłodu wobec partnera, chcę to zabliźnić, bo właśnie ten czas od śmierci mamy dał mi do myślenia, i wreszcie odkryłam Amerykę w wieku prawie 40 lat, jak jakiś dzieciak. Ile czasu zmarnowałam odkąd "zaczęłam" w ogóle jakieś zainteresowanie sobą. Szkoda mi go, ale się nie odstanie. Grunt, że i tak jestem najmłodsza na Al-anon, więc podejrzewam, że w mojej dzielnicy mogę być z siebie zadowolona, że poszłam zanim wnuki mi starszy syn przyniesie Ale ja nienawidzę płakać i przyznawać się do słabości. Zastanawiam się czy bardziej jestem współ czy dda. Albo nawet ddd jeszcze. W sumie alkoholizm ojca bardziej wpłynął na matkę a ta na mnie ze swoją apodyktyczną psychiczną przemocą. Ja alkoholizm ojca olewam chociaż z nim mieszkamy. On i nasza czwórka. Chociaż alkoholizmu Jarka nie umiem tak samo "olać" bo w inny sposób mnie dotyczy, choć nie powinien. Obyśmy tylko z tego zakręcenia oboje wyszli, tak jak teraz każde z nas na własne konto pracuje.
pietruszka - Śro 29 Lut, 2012 19:55
smokooka napisał/a: | W sumie alkoholizm ojca bardziej wpłynął na matkę a ta na mnie ze swoją apodyktyczną psychiczną przemocą. Ja alkoholizm ojca olewam chociaż z nim mieszkamy. |
alkoholizm to poniekąd choroba całej rodziny. Wszyscy działają w jakimś paradelirycznym zaklętym kręgu. smokooka napisał/a: | wreszcie odkryłam Amerykę w wieku prawie 40 lat, jak jakiś dzieciak. |
Niektórzy nie odkrywają tej Ameryki przez całe życie.
esaneta - Czw 01 Mar, 2012 09:46
pietruszka napisał/a: | Wszyscy działają w jakimś paradelirycznym zaklętym kręgu. |
Ano właśnie ..... Smokooka, przejrzyj może to, jesli jeszcze nie miałaś okazji:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
smokooka - Czw 01 Mar, 2012 12:27
Esaneta, przejrzałam drugi raz, strasznie ciężko się z tego kręgu wyrwać, najpierw się go nie widzi, potem nie chce się go widzieć, potem dłuuugo dłuuugo nic a potem się chce, ale się boi. Jestem teraz na tym ostatnim stopniu, ale podejmuję go z jako taką świadomością. Oj będzie się działo, kiedyś muszę w końcu nie tylko przyznać ale i uznać, że rodzina mnie pokaleczyła i jeszcze im wybaczyć i zacząć żyć bez oglądania się na ich (ojca już tylko) zdziwienie. Niby żona kolejnego alkoholika, ale on mimo wszystkich najgorszych "występów" niewiele mi dokopał w stosunku do rodziców i pierwszego męża i oczywiście do mnie samej w pierwszej kolejności. Mam taki teraz chaos w głowie, jak się w tym grzebię, że ciężko mi przyjąć jakąkolwiek chronologię od czego zacząć, mam chęć brać się za wszystko naraz, ale wiem że polegnę, najpierw jednak muszę zagoić matkę. Chyba...
Klara - Czw 01 Mar, 2012 16:57
smokooka napisał/a: | najpierw jednak muszę zagoić matkę. Chyba... |
A nie SWOJE współuzależnienie???
pietruszka - Czw 01 Mar, 2012 17:13
smokooka napisał/a: | że ciężko mi przyjąć jakąkolwiek chronologię od czego zacząć, mam chęć brać się za wszystko naraz, ale wiem że polegnę, najpierw jednak |
porozmawiaj z terapeutką, co uważa, że warto ruszyć wpierw
smokooka - Czw 01 Mar, 2012 17:26
Po rozmowach z terapeutką na pierwszy plan cały czas wychodzi relacja z matką, zaburzony dom rodzinny, współuzależnienie wywodzi się stamtąd, nie wiem czy bardziej nie jestem DDD ale to jedno i to samo. Na obecnego męża bardziej świadomie reaguję niż na rodzinę i pierwszego męża. Co prawda popełniam mnóstwo błędów, ale do niedawna nie wiedziałam jak bardzo jestem zaburzona a i teraz wcale tego do końca nie wiem. Mam nadzieję zmienić stereotypowe myślenie i reakcje, powolutku i oby konsekwentnie.
pietruszka - Czw 01 Mar, 2012 17:36
Ale grupową to masz mieć terapię współuzależnienia?
smokooka - Czw 01 Mar, 2012 20:54
Powiem Ci szczerze Pietruszka, że nie wiem, chodzę do ośrodka, który powstał w tym roku dopiero, grupa dla alkoholików jest już, a dla współ i innych ma się utworzyć. Zapytam następnym razem.
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 08:37
Od poniedziałku zaczynam chodzić też na grupę, psycholog nazwała ją informacyjną dla współuzależnionych. Na ostatnim spotkaniu przybliżyła mi sprawę stawiania granic, niby prosty termin, ale jak zaczęłam się zastanawiać to zupełnie nie umiałam ich egzekwować zamiast popadać w nerwy. Z drugiej strony moje postępowanie podczas ostatniego chlania nie było złe, kiedy J. uwierzył że to koniec i że go wygoniłam z domu - poszedł natychmiast na terapię i codzienne mitingi. Ogarnia się. Ja też się ogarniam.
pietruszka - Pią 16 Mar, 2012 16:52
smokooka napisał/a: | sprawę stawiania granic, niby prosty termin |
termin prosty - drożenie w życie - troszkę trudniejsze... ale nabiera się wtedy szacunku dla siebie i swoich potrzeb, no wiadomo, skąd bierze się złość i często poczucie krzywdy.
No weszłaś smokooka w fascynujący czas odkrywania świata w pewien sposób "na nowo". Życzę wielu owocnych odkryć
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 17:11
Dzięki Pietruszka. Odkrywam - coraz szerzej otwieram oczy.
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 18:37
smokooka napisał/a: | coraz szerzej otwieram oczy. |
Ze zdumienia?
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 18:55
Tak Pteruś, tak
Na Siłę Wyższą tak te ślepia wybałuszam i czasem ze zdumienia.
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 18:58
smokooka napisał/a: | Na Siłę Wyższą tak te ślepia wybałuszam i czasem ze zdumienia. |
Robi wrażenie.............prawda?
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 19:00
Oj robi robi, wiesz, ja widywałam te przejawy troski o mnie, ale nie zawsze wykorzystywałam jak się należy narzędzia. A bo ja taka gapa jestem już
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 19:04
smokooka napisał/a: | ja taka gapa jestem już |
Wszyscyśmy ślepaki takie..............do czasu oczywiście
staaw - Pią 16 Mar, 2012 19:06
pterodaktyll napisał/a: | smokooka napisał/a: | ja taka gapa jestem już |
Wszyscyśmy ślepaki takie..............do czasu oczywiście |
Właśnie... kiedy przyjeżdżasz?
pietruszka - Pią 16 Mar, 2012 19:07
pterodaktyll napisał/a: | Wszyscyśmy ślepaki takie. |
niby to różne zwierzątka, na przykład szczeniaczki rodzą się ślepe, a ludzie to tak od razu widzę, czasem sobie myślę, że czasem długo mamy jednak zamknięte te oczka. Bielmo jakieś czy co. A terapia to taka operacja usunięcia katarakty.
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 19:08
nie katarakty tylko katastrofy
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 19:10
pietruszka napisał/a: | terapia to taka operacja usunięcia katarakty. |
Czuję w tym jakąś żaluzję....
staaw - Pią 16 Mar, 2012 19:12
pterodaktyll napisał/a: | pietruszka napisał/a: | terapia to taka operacja usunięcia katarakty. |
Czuję w tym jakąś żaluzję.... | W kwietniu już świat będzie w lepszych kolorach...
pietruszka - Pią 16 Mar, 2012 19:29
pterodaktyll napisał/a: | Czuję w tym jakąś żaluzję.... |
no jak Ty bierzesz wszystko do siebie Klasyczny egocentryczny alkoholik
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 19:33
pietruszka napisał/a: | Klasyczny egocentryczny alkoholik |
No pewnie
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 21:46
Słuchajcie, powiedzcie mi jak postąpić? Było dziś ciężko między nami od rana, mała scysja, nie odzywanie się, jakieś takie g wisiało w powietrzu. Później był na mitingu potem bla, bla, potem wychodziłam z maluszkiem na spacer i zażądał żebym mu zostawiła ze 20 zł. Położyłam grubsze na stole i wyszłam. Jak wróciłam J. nie było, kasy nie było, więc wiadomo co pomyślałam że będzie (J. nie pije dopiero od miesiąca z kawałkiem). Wrócił nadal obrażony i zły, ale powoli zaczął się rozpogadzać i jest jako tako. NIE NAPIŁ SIĘ!
Co mam zrobić - coś powiedzieć, że się bardzo cieszę czy coś, czy potraktować to jako oczywistość i nie mówić nic?
staaw - Sob 17 Mar, 2012 21:50
Przestań kontrolować na co wydaje pieniądze
Poważniej... Pochwalisz czterdziestolatka że ładną kupkę zrobił?
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 21:50
smokooka napisał/a: | Co mam zrobić - coś powiedzieć, że się bardzo cieszę czy coś, czy potraktować to jako oczywistość i nie mówić nic? |
Oczywiście to drugie. Nie przez Ciebie pił i nie dla Ciebie ma trzeźwieć, tylko dla siebie. Tak myślę. Możesz się do niego uśmiechnąć i tyle
cool - Sob 17 Mar, 2012 21:55
smokooka napisał/a: | (J. nie pije dopiero od miesiąca z kawałkiem). Wrócił nadal obrażony i zły, ale powoli zaczął się rozpogadzać i jest jako tako. NIE NAPIŁ SIĘ! |
po prostu jest na głodzie , moim zdaniem dawanie kasy to błąd , a potem zastanawianie się co zrobi on sam musi wziąść odpowiedzialność za to czy wypije czy nie ??????
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 21:56
Dobrze że zapytałam, bo mnie to męczyło:)
A z tą kontrolą kasy, to jakby to powiedzieć, u nas beznadziejnie krucho... ale zarobił sam, oddał mi jak zwykle, to mu dałam. Co z tego, że gdyby przepił to bym go wyrzuciła z domu, jak znowu pusto byłoby w garach? A tak nie wiem czy wydał, nie wiem na co, samo wyjdzie w praniu.
To ja nic nie mówię, dobrze, że chociaż tu mogę napisać że się strasznie cieszę, może terapia i mitingi w końcu są na poważnie, a nie na odwal się.
staaw - Sob 17 Mar, 2012 22:00
smokooka napisał/a: | może terapia i mitingi w końcu są na poważnie, a nie na odwal się. | Tego szybko się nie dowiesz...
Zauważyłem jednak że kiedy faceta traktuje się jak dorosłego jakoś szybciej mądrzeje
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 22:01
staaw napisał/a: | Zauważyłem jednak że kiedy faceta traktuje się jak dorosłego jakoś szybciej mądrzeje |
A wiesz, że coś podobnego mi też po głowie chodzi. W końcu też jesteśmy jakiś taki myślący gatunek (choć nie zawsze, trzeba przyznać )
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 22:02
Kasę położyłam, nie pytałam na co, nie komentowałam tylko wyszłam. A czy dam czy nie dam to jak napisałeś - on jest odpowiedzialny czy się napije czy nie. Więc to nie ma znaczenia. Jakoś zawsze umiał wytrzasnąć, więc uniknęłam tylko w ten sposób ewentualnej "jazdy" na ten temat kto zarobił i kto zrobił co innego. Zadbałam o swój święty spokój najlepiej jak w danej chwili mogłam.
staaw - Sob 17 Mar, 2012 22:06
Wszystko zrobiłaś dobrze.... oprócz późniejszego nakręcania się na co wydał...
pietruszka - Sob 17 Mar, 2012 22:06
Ja bym Smoczku tylko zastanowiła się, czy jesteś w stanie pozbyć się tego lęku o niego ?
cool - Sob 17 Mar, 2012 22:10
staaw napisał/a: | oprócz późniejszego nakręcania się na co wydał... |
jest to mi bardzo bliskie , gdyż nie rozumiem dlaczego moja druga połowa czasami tak się o mnie stresuje skoro ja wiem że to ja odpowiadam za swoje nie picie
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 22:10
Staaw, nie nakręcałam się, przeleciało i przycięłam w locie myśli.
Pietruszka, jeszcze nie umiem pozbyć się lęku, bo nie umiem oddzielić "poczucia miłości" od "zaufania że dorośnie". Staram się, trochę wychodzi ale potrzebuję czasu i doświadczania.
staaw - Sob 17 Mar, 2012 22:11
nawrocik napisał/a: | staaw napisał/a: | oprócz późniejszego nakręcania się na co wydał... |
jest to mi bardzo bliskie , gdyż nie rozumiem dlaczego moja druga połowa czasami tak się o mnie stresuje skoro ja wiem że to ja odpowiadam za swoje nie picie |
Też piszę o swoim doświadczeniu
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 22:14
Z Jarkiem się nie podzieliłam ani jedną myślą o tym dziś i jestem z siebie zadowolona, nie pytam, nie wącham, no przyjrzałam się czy trzeźwy, trochę dla siebie a głównie dla dzidziusia, żeby wiedzieć, czy jest bezpieczny.
staaw - Sob 17 Mar, 2012 22:15
I fajnie Smoczku, pytanie jest... ile Ciebie to kosztuje?
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 22:18
staaw napisał/a: | pytanie jest... ile Ciebie to kosztuje? |
Nie wiesz? Przecież pisała, że 20 zeta
cool - Sob 17 Mar, 2012 22:18
smokooka napisał/a: | Z Jarkiem się nie podzieliłam ani jedną myślą o tym dziś i jestem z siebie zadowolona, nie pytam, nie wącham, no przyjrzałam się czy trzeźwy, |
moim zdaniem o tym też trzeba rozmawiać jak jest ok , bo wiem że czasami jak jestem na głodzie potrafiłem wyglądać jakbym pił ????? I co wtedy teraz już mniej ale tak było
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 22:19
Znacznie więcej mnie kosztowało trzy lata temu, nie wiem ile dziś.
Żeglarz - Sob 17 Mar, 2012 22:31
smokooka napisał/a: | chociaż tu mogę napisać że się strasznie cieszę, może terapia i mitingi w końcu są na poważnie, a nie na odwal się. |
Ach ta ciągle rodząca się nadzieja. Tak piękna i wspaniała rzecz, a dla współuzależnionych istna zmora.
Dzisiaj się cieszysz, jutro będziesz płakać, pojutrze znów się będziesz cieszyć. I tak będziesz się smoku bujała na tej huśtawce emocjonalnej, aż Ci się zrobi niedobrze.
Najważniejszą sprawą dla osób współuzależnionych jest odłączenie się emocjonalne. Zejście z tej wiecznej hustawki.
Życzę Ci, żeby udało się to Tobie jak najszybciej.
Pozdrawiam, Paweł
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 22:32
Jak to zrobić? To takie niewyobrażalne.
cool - Sob 17 Mar, 2012 22:34
Żeglarz napisał/a: | Najważniejszą sprawą dla osób współuzależnionych jest odłączenie się emocjonalne. |
hej żeglarzu mam pytanie czym co twoim zdaniem oznacza odcięcie się emocjonalne , czy to jest dobre dla związku ?????????
Żeglarz - Sob 17 Mar, 2012 22:47
nawrocik napisał/a: | czy to jest dobre dla związku ????????? |
Odpowiem w ten sposób:
Wszystko co jest naprawdę dobre dla jednego, dobre jest dla obojga.
Tylko partner osoby uzależnionej odłączony od niej emocjonalnie (co wcale nie znaczy, że jej nie kochający) jest w stanie kochać "twardą miłością" i być konsekwentnym, gdy zajdzie taka potrzeba. Inaczej twarda miłość będzie sprawiać tak olbrzymie cierpienie, że zastosowanie jej będzie prawie niewykonalne.
cool - Sob 17 Mar, 2012 22:52
Żeglarz napisał/a: | i być konsekwentnym, gdy zajdzie taka potrzeba |
to akurat rozumiem że ja jako osoba uzależniona muszę mieć stawianą granicę , ale jak odnieść się do stwierdzenia że alkoholik nawet trzeźwiejący jest zagrożeniem ????????? nie pewności ok bo nigdy nie powiem że nie wypije nie mam 100% pewności
Żeglarz - Sob 17 Mar, 2012 22:53
smokooka napisał/a: | Jak to zrobić? To takie niewyobrażalne. |
Najczęściej odbywa się to przez doznane cierpienie, zadane przez osobę którą się kocha.
Ale chyba można też poprzez wzrost samoświadomości i pracę nad sobą. Poprzez terapię.
Piszę chyba, bo ja niestety przeszedłem tą pierwszą drogę.
staaw - Sob 17 Mar, 2012 22:54
Pawle, przetłumaczę na pijackie...
Nawrociku,
Ile razy Cię wnerwiało że partnerka obwąchuje, sprawdza czy puszek nie schowałeś, pyta o której wrócisz ze zwierzęcym strachem w oczach?
Teraz facet trzeźwieje.... a ona nadal chce niańczyć niemowlę...
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 22:55
staaw napisał/a: | a ona nadal chce niańczyć niemowlę... |
Żeglarz - Sob 17 Mar, 2012 23:02
nawrocik napisał/a: | jak odnieść się do stwierdzenia że alkoholik nawet trzeźwiejący jest zagrożeniem ????????? |
Nie wiem do końca co masz na myśli? O jakim zagrożeniu myślisz?
Każda osoba uzależniona należy do grupy ryzyka, bo jak wiemy choroba ta jest nieuleczalna i nigdy nie będzie pewności, czy nie powróci. Moja żona powróciła do uzależnienia po 18 latach abstynencji.
Jeżeli jest ryzyko to możemy mówić i o zagrożeniu. Zagrożeniu dla stabilności związku, zagrożeniu dla spokoju partnera itd.
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 23:25
Ja już mam jedno niemowlę. Potrzebuję mężczyzny w domu. Dzięki temu, że nie poruszyłam tematu pieniędzy i trzeźwości mam poczucie, że nic nie zepsułam.
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 23:40
smokooka napisał/a: | Potrzebuję mężczyzny w domu. |
No i tu właśnie jest pogrzebany przysłowiowy pies.....
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 23:41
Jak to Pteruś z Tobą bywało?
pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 23:49
smokooka napisał/a: | Jak to Pteruś z Tobą bywało? |
Ano właśnie tak i w momencie kiedy wytrzeźwiałem i chciałem być partnerem okazało się to już niemożliwe..........za duży "balast" się za mną ciągnął i szlag trafił 23 lata małżeństwa. Zresztą znaczna część związków "pada" w pierwszym roku trzeźwości delikwentów, bo wytrzeźwiawszy chcemy być dla Was partnerami, decydentami, chcemy podejmować decyzje a Wy z kolei pamiętacie nas jako kompletnie nieodpowiedzialnych i niedojrzałych emocjonalnie facetów, na których nigdy nie można było liczyć i taki "przeskok" niejednokrotnie wywołuje w was taki szok, że związki się rozpadają. To oczywiście w dużym uproszczeniu ale mniej więcej tak to działa. Weź to również pod uwagę, że jeśli Twój wytrzeźwiej to będziesz miała w domu faceta, którego niby znasz ale kompletnie innego. Czy jesteś gotowa na taką zmianę? Pozwolisz żeby decydował o Twoim życiu i Twoich dzieci?
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 23:53
Nie wiem kim będzie. Widzę za to, że się spieszy.
smokooka - Sob 17 Mar, 2012 23:56
Nie wiem też kim ja będę za rok. Siebie spowalniam, bo też chciałabym już. A moja terapia ledwo się zaczyna.
pietruszka - Nie 18 Mar, 2012 00:04
smokooka napisał/a: | mam poczucie, że nic nie zepsułam. |
wiesz co Smoczku, warto nauczyć się, że masz prawo wrzasnąć, krzyknąć, fochać się, obrazić, pójść sobie na kawkę z przyjaciółkami, zostawić na stole i tysiąc złotych, a to jego zadanie się nie napić. Baaa... usuwając mu pyłki sprzed nóg tylko utrudniasz dojrzewanie, bo dojrzeć i stać się odpowiedzialnym (facetem czy babką) to mierzyć się z trudnymi sytuacjami na trzeźwo, podejmować odpowiedzialne i przemyślane decyzje, samodzielne. Czas by man zaczął zakładać długie spodnie zamiast przykrótkich spodenek.
Nie sprawisz zakładając mu ochronny klosz, że on dojrzeje. Nie może być tak, że byle stres potem zdmuchnie tę jego trzeźwość jak domek z kart. Wiem, ze to trudne - całe życie uczy się nas kobiety i wpaja, że mamy być opiekunkami, troskliwymi i dbającymi o naszych mężczyzn. Tylko, że... zwykle najbardziej boli w kwestii uzależnionego partnera, ze on tym partnerem nie potrafi być, nie radzi sobie ze stresem i emocjami. Chciałybyśmy mieć oparcie, a same stajemy się podporami, takimi tyczkami, po których się pną trujące bluszcze.
czas przestać być podpórką, a dać rosnąć samodzielnie. Jak będziesz tak kontrolować jego wydatki, to co? Myślisz, ze jak znajdzie dychę na ulicy to pobiegnie się napić? Czas przestać być mamusią dla bobaska, czas mu dać szansę dorosnąć.
pterodaktyll - Nie 18 Mar, 2012 00:04
smokooka napisał/a: | . Widzę za to, że się spieszy. |
Nie jest to dobry prognostyk. Pośpiech dobry jest przy łapaniu pcheł...........tak myślę
smokooka napisał/a: | Siebie spowalniam, bo też chciałabym już. A moja terapia ledwo się zaczyna. |
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 00:08
Pietruszko, z czego wywnioskowałaś że kontroluję jego wydatki, poważnie pytam, bo ja tego nie widzę.
pietruszka - Nie 18 Mar, 2012 00:15
Cytat: | zażądał żebym mu zostawiła ze 20 zł. Położyłam grubsze na stole i wyszłam. Jak wróciłam J. nie było, kasy nie było, więc wiadomo co pomyślałam że będzie |
Cytat: | A z tą kontrolą kasy, to jakby to powiedzieć, u nas beznadziejnie krucho... ale zarobił sam, oddał mi jak zwykle, to mu dałam. Co z tego, że gdyby przepił to bym go wyrzuciła z domu, jak znowu pusto byłoby w garach? A tak nie wiem czy wydał, nie wiem na co, samo wyjdzie w praniu. |
To nie jest kontrolowanie kasy?
Samo myślenie o tym, na co wydał to nieszczęsne 20 zł jest formą kontrolowania. Czy on ma prawo do posiadania jakiś drobnych na swoje wydatki? Ja rozumiem, że ty zarządzasz domową kasą, ale czy on ma cokolwiek do gadania?
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 00:15
Tak czy siak, jego 5 lat prób trzeźwienia wyglądało książkowo, identycznie jak znane nam historie, z czego 3,5 roku przypadło na mnie. Teraz jest trochę inaczej. Ja zaczęłam się leczyć. Ja chcę żyć inaczej, otrząsam się z dzieciństwa i pierwszego małżeństwa, bo to przez nie nie umiem. A że se chłopa takiego wzięłam, trudno, chory. Jak nie będzie zdrowiał, to ja będę o lata świetlne od niego i będę pewna że sobie poradzę. Już jestem pewna że sobie poradzę. Odkąd się rozwiodłam 8 lat temu sobie radzę i mimo wszystko jest coraz lepiej. Ale bardzo powoli.
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 00:22
No tak, faktycznie tak to wygląda, u nas 20 zł to nie są drobne, a położyłam 100 - połowę jego zarobku z tego tygodnia. Umiał skombinować sobie na chlanie, to niech sobie radzi dalej. Ja nie umiem. Dlatego kontroluję kasę - trzymam ją i planuję wydatki na 4 osoby, ale jego wydatków nie kontroluję bo nigdy nie dowiem się prawdy ani ile miał, ani skąd ani na co wydał.
U nas "drobne wydatki" to właśnie jedzenie, pieluszki i same poważne rzeczy (mamy 200-400 zł tygodniowo na 4 osoby). Nie ma na drobne wydatki, ja też nie mam. Stąd moje liczykrupstwo. Nie ma do gadania bo nie ma o czym gadać jeśli chodzi o finanse.
A przez ostatni miesiąc nie pracował w ogóle.
pietruszka - Nie 18 Mar, 2012 01:01
smokooka napisał/a: | U nas "drobne wydatki" to właśnie jedzenie, pieluszki i same poważne rzeczy |
wiesz, u nas jedna z poważniejszych pierwszych rozmów dotyczyła właśnie finansów. W naszym domu teraz oboje decydujemy o kasie. To nie tyle chodzi o to kto konkretnie płaci za czynsz, prąd, kto robi zakupy, bo się po prostu dzielimy obowiązkami, i oboje mamy świadomość, co i ile kosztuje. A jak coś szwankuje, to siadamy razem i staramy się znaleźć wspólne rozwiązanie.
Żeglarz - Nie 18 Mar, 2012 09:53
pietruszka napisał/a: | siadamy razem i staramy się znaleźć wspólne rozwiązanie. |
Tak, to jest możliwe, ale z trzeźwą i dojrzałą osobą.
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 09:59
Pietruszko, Jarek trzeźwieje, owszem - od miesiąca - ja jeszcze nie wiem jako go traktować, aczkolwiek rozmawiać o wydatkach rozmawiamy, a dotychczas cala odpowiedzialność za "zarządzanie" finansami i tak spadała na mnie, bo nie miałam na kogo liczyć w tej kwestii i w wielu innych. Ja zaczęłam odrobinę zarabiać na Allegro, ale generalnie to jestem w domu z dzidziusiem i nie wybieram się do pracy "na zewnątrz" do co najmniej przedszkola, mam nadzieję rozkręcić "biznes" ale kupę czasu potrzebuję, bo nie mam z czego kupować konkretnych ilości towaru. Strasznie muszę rzeźbić, żeby było co jeść i za co rozwijać się w kierunku działalności gospodarczej, bo jeszcze długo nie będzie mnie stać na zus i podatki. Jak mam odddać to zarządzanie?
staaw - Nie 18 Mar, 2012 10:06
Najpierw drobne obowiązki... Niech sam sobie bilet kupuje, kosmetyki, niech ma jakieś drobne na przyjemności...
Nie namawiaj go raczej do zakupów spożywczych...
Rozmawiajcie o wydatkach i je razem planujcie (nawet te codzienne: chleb czy masło)...
Jak sama kupisz drzem porzeczkowy, pewnie zje, ale może wolał by agrestowy?
pietruszka - Nie 18 Mar, 2012 10:33
smokooka napisał/a: | Jak mam odddać to zarządzanie? |
nie chodzi o oddawanie, chodzi o dopuszczenie, choćby po to, żeby wiedział ile kosztuje codzienne życie. My akurat usiedliśmy i spisaliśmy konkretnie ile, co kosztuje, ile możemy wydać na dzień, itd.
zdaję sobie sprawę, że jego trzeźwość jest taka świeżutka, ale myślę, że przesadny parasol na głową mu nie pomoże.
I tak Jak Staaw pisze, małymi kroczkami.
staaw napisał/a: | Nie namawiaj go raczej do zakupów spożywczych... |
Ciężkie zakupy? a dlaczego nie ma pomóc, co on niedorozwój jakiś? Piwo go z półki zaatakuje i zacznie gonić?
Smoczku, ja wiem, że to początki, sama się też uczyłam takiego popuszczania kontroli. A nie jest łatwo zaufać na nowo. Przez nadmierną kontrolę nie uchronisz go przed piciem.
Żeglarz napisał/a: | Tak, to jest możliwe, ale z trzeźwą i dojrzałą osobą. |
Żeglarzu, Smoczkookowy zdaje się ma króciutki staż abstynencji - ale myślę, że nie należy traktować go jak dzidziusia. Nikt nie dojrzeje, jeśli będzie się go traktować jako niezdolnego do jakiegokolwiek działania.
staaw - Nie 18 Mar, 2012 10:37
pietruszka napisał/a: |
staaw napisał/a: | Nie namawiaj go raczej do zakupów spożywczych... |
Ciężkie zakupy? a dlaczego nie ma pomóc, co on niedorozwój jakiś? Piwo go z półki zaatakuje i zacznie gonić? |
Żebyś wiedziała jak atakuje...
Sklep spożywczy to jeden z silniejszych wyzwalaczy, nawet alkoholu może w nim nie być...
pietruszka - Nie 18 Mar, 2012 10:41
staaw napisał/a: | Żebyś wiedziała jak atakuje...
Sklep spożywczy to jeden z silniejszych wyzwalaczy, nawet alkoholu może w nim nie być... |
ja tam z Pietruchowym się nie pimpkałam, pamiętaj - jestem wredną Al-anonką i zwolenniczką twardej miłości
A co Wuśka robi sama bidulka zakupy?
staaw - Nie 18 Mar, 2012 10:46
pietruszka napisał/a: | A co Wuśka robi sama bidulka zakupy? |
Z pół roku sama...
Miałem kłopoty żeby do kiosku wejść...
Teraz ciężkie robię ja, drobne Wuśka...
Nam starcza na codzienny chleb, masło i konserwę, nie przedźwiga się...
pietruszka napisał/a: | jestem wredną Al-anonką |
Odniosłem inne wrażenie...
Jacek - Nie 18 Mar, 2012 11:09
smokooka napisał/a: | Pietruszko, Jarek trzeźwieje, owszem - od miesiąca |
ojej
ja bym tego jeszcze nie nazwał trzeźwieniem,,,a raczej przerwą w niepiciu
ja to bym skorzystał z tych poleceń,co to na odpowiedzialność są próbą
a więc jeśli się chce związać z partnerem to (i partnera omijamy,bo już jesteś)
ale nie zaszkodzi podsunąć kwiatków do opieki,i jeśli wytrzymają przez rok to wtenczas można pomyśleć o piesku (pieska też bym ominął)
no bo jak wytrzyma rok i kwiatki z nim to można ocenić na sukces że trzeźwieje i jest odpowiedzialny
ja akurat to nie stosowałem ,,,ale miałem ten przypadek z przypadku
gdy żona mnie zostawiła samego z kwiatkami i psiaczkiem
wszystko przeżyło
a co do kwiatków,co nie bardzo się znałem bo przedtem się tym nie opiekowałem
to nawet się postarałem o małą wiedzę ,która polegała na tym że lepiej mniej podlewać niż za dużo
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 11:15
Mam nadzieję Jacku, że kwiatki z nim przeżyją (a nie na nim). A zwierzątka już są w dużych ilościach
A po jakim czasie uważasz, że powinnam ten proces nazwać trzeźwieniem?
Janioł - Nie 18 Mar, 2012 11:16
smokooka napisał/a: | A po jakim czasie uważasz, że powinnam ten proces nazwać trzeźwieniem? | myślę że nie czas a postawa ma rację bytu i to co z sobą robi jak się zmienia i co soba prezentuje
smokooka - Nie 18 Mar, 2012 11:19
Tez jestem tego zdania co Andrzej. Powoli się przyglądam, widuję nowe reakcje, zachowania, lepsze, inne, nieznane.
To nie tak, że Jarek nigdy nie szedł po coś "domowego" do sklepu, chodził, czasem chodzi odkąd trzeźwieje, kończy się teraz to dalszą trzeźwością, zresztą przecież wiem, że to niezależne od pieniędzy.
Jacek - Nie 18 Mar, 2012 11:26
smokooka napisał/a: | A po jakim czasie uważasz, że powinnam ten proces nazwać trzeźwieniem? |
nie ma na to określenia,,,w końcu zaczyna się od zera do nadal
ale trudno jest mówić o miesiącu że to już jest ta trzeźwość
zdarza się że co niektórzy notorycznie tak mają - miesiąc przerwy,,,miesiąc chlania
ja bym się przypatrzył jego zachowaniu - konkretnie temu jak on się wypowiada
jeśli mówi że na pewno już nie wypije i się stara - to nie jest to
jeśli jednak to robi, i widać że na tym jemu zależy (z naciskiem na jemu - a nie dla innych)
to to jest właśnie to
czasem to trudno wyczuć ,ale nie aby było nie możliwe
nie może też brzmieć jak obietnica - bo ile było tych obietnic
to ma być widoczne ,będzie też latał na meetingi (choć nie koniecznie) ale na coś co jemu odpowiada co jemu przyniesie tę pomoc
ewa29 - Pon 22 Kwi, 2013 20:10
Cytat: | Ewka mieszkasz z bombą tykającą w pokoju obok. |
Zdaje się ,że Ty smokooka też mieszkasz z ojcem nadużywającym alkoholu, i też nie pracujesz, korzystasz z zasiłku mops, a Twoje piękne robótki to jak na razie tylko "się robią", ani są zrobione, ani zarabiasz w ten sposób. Czy Ty sobie myślisz, że Ja się do cholery nudzę przy dwójce małych dzieci?! żeby sobie koralikami się bawić? A Twój partner zapija!,więc jaki masz dom zdrowy??,bomby czasem nie ma tykającej??
A i jeszcze jedno widać nie jesteś sama,która korzysta z mopsu,a ludzie na takich zapier...
Wybacz,ale sama masz nie poukładane życie do czyjegoś wchodzisz.
smokooka - Pon 22 Kwi, 2013 20:14
Ewuniu a po kiego szukasz zaczepki? Moje życie jest poukładane, szczęśliwe i spokojne. A ten temat, którego tak się naszukałaś umarł ponad rok temu śmiercią naturalną Wygłupiłaś się koncertowo
Duszek - Pon 22 Kwi, 2013 21:29
Ewo niepotrzebnie odbierasz słowa niektórych jako atak na swoją osobę.
Bije od Ciebie duża złość, którą moim zdaniem próbujesz przelać na innych. Czy to dobre uczucie...
To, co się stało to się już nie odstanie, więc nie ma sensu teraz tego na nowo "rozgrzebywać". Czy to, że jesteś teraz w takiej sytuacji to już tragedia...
Moim zdaniem NIE. Możesz jeszcze zmienić wiele!
ewa29 napisał/a: | A i jeszcze jedno widać nie jesteś sama,która korzysta z mopsu |
A co do MOPSu to został on powołany, aby pomagać ludziom w różnych sytuacjach, więc nie rozumiem
Jeśli chodzi o moje zdanie to większy problem widzę w placówkach typu zakład karny. Czasem mam wrażenie, że ludzie tam osadzeni są na wczasach a nie w ramach kary i resocjalizacji. Informacje na temat kosztów utrzymania więźniów są dostępne w internecie i można je sobie przyrównać do kosztów utrzymania np. wychowanków w domach dziecka.
smokooka napisał/a: | Moje życie jest poukładane, szczęśliwe i spokojne |
pannamigotka - Wto 23 Kwi, 2013 09:15
Ewo, nie mm pojęcia dlaczego chciałaś sprawić przykrość Smokookiej, ale może dobrze, że odgrzebałaś stary temat, bo przeglądam go po raz pierwszy i zastanawiają mnie słowa Pietruszki
pietruszka napisał/a: | Ale po to musiałam wypłakać , wykrzyczeć z siebie cały zapiekły ból, |
Ja też przerabiam dzieciństwo i na indywidualnej i teraz również na grupowej tym się będziemy zajmować.
Na ind. dużo razy mówiłam o bardzo przykrych sytuacjach, przemocy, znęcaniem się i ani łezki nie uroniłam. Raz jak opowiadałam o sytuacji szpitalnej, jak rodzice mnie nie odwiedzili, a po miesiącu nieobecności w domu nie spytali jak było... uroniłam 1, słownei JEDNĄ łezkę. I zasnatawiam sie, czy bez tego krzyku, pokazania swojego gniewu, rozładowania tego, czy coś dalej z tym zrobię. Ja boję się płakać, krzyczeć, bo wtedy czuję, że mogę popłynąć i tego nie zastopować. P tej bolesnej godzinie na ter. ind. kiedy opowiedziałam to płakałam przez kilka dni, tak mnie to rozwaliło.
smokooka - Wto 23 Kwi, 2013 09:44
pannamigotka napisał/a: | Ja boję się płakać, krzyczeć, bo wtedy czuję, że mogę popłynąć i tego nie zastopować. | Mam dokładnie to samo, wczoraj z Iwonką właśnie rozmawiałam o tym, że nie chcę do tego wracać, bla, bla, że co to da, że to i tak było i nie zniknie. A potem pod jej wpływem doszłam do wniosku, że mnie to zatruwa, żadna z moich chorób nie wzięła się znikąd przecież. Sama sobie robię krzywdę trzymając te emocje w sobie i nie zmieniając ich w coś konstruktywnego. Moja matka wobec mnie była po prostu wredną, podłą osobą i tak mi nawbijała do głowy i do tyłka bzdur, że wciąż siebie nie doceniam sama. Poczucie wartości z poziomu - nieskończoność dopiero oscyluje gdzieś wokół +1 mimo, że moje życie zmieniło się diametralnie w ciągu raptem roku. Zero dumy z siebie, zero docenienia własnej pracy. To ludzie mi uświadamiają, że zrobiłam wielkie COŚ a ja mówię, że przeskoczyłam. Obiektywnie to wiem, ale wciąż jakoś wstydzę się i boję uwierzyć że jestem wartościowa, bo przecież to by zmieniło całe moje życie w sensie postrzegania siebie. No jak to - ja wspaniała, fantastyczna, mądra i cudowna, a na dodatek jeszcze piękna?????? Nie możliwe! I tak siedzę z tym jak półmózg. I dalej się boję, że nie zatrzymam łez, że za bardzo znienawidzę kogoś kogo wypada czcić jak świętą krowę, a jeszcze nie daj Boże zrozumiem ją i wybaczę. I taką ciężką pracę ma ze mną moja Iwonka terapeutka. To co najgorsze w swoim życiu trzymam sobie jakby to było jakieś wybitne dzieło sztuki i nikomu nie chcę oddać tego bólu, cierpienia, samotności, niesprawiedliwości, niedokochania, zerowej czułości, zerowego porozumienia, zerowej rozmowy, zerowego docenienia, nijakiej nauki, bicia, obrażania, wyśmiewania, pogardy, noż kurna!
pannamigotka - Wto 23 Kwi, 2013 09:55
smokooka napisał/a: | była po prostu wredną, podłą osobą i tak mi nawbijała do głowy i do tyłka bzdur, że wciąż siebie nie doceniam sama. Poczucie wartości z poziomu - nieskończoność dopiero oscyluje gdzieś wokół +1 mimo, że moje życie zmieniło się diametralnie w ciągu raptem roku. Zero dumy z siebie, zero docenienia własnej pracy. To ludzie mi uświadamiają, że zrobiłam wielkie COŚ |
Piszesz o mnie!
Wyszłam z domu rodzinnego z ujemnym poczuciem własnej wartości.
Od sierpnia staram się, z pomocą Al-Anonek, terapeutki, podnosić je. I stwierdzam, że udaje się, ale powolutku i mam wrażenie, że to praca na cale życie. żeby nie zapomnieć, jak ważna jestem, jak mądra! jaka fajna Może nawet , dla niektórych... ładna?
Ciągła praca, ciągła, ale widzę efekty. Podam dwa banalne sytuacje z wczorajszeo dnia- niby nic, a ja cieszę się jak bobas co to pierwszy raz przeszedł się sam po pokoju
1. Prowadzę rozmowę przez telefon przedszkolny ( w przedszkolu), miałam ważną rzecz do omówienia (występ córki), jak rozpoczynałam rozmowę, nie było nikogo chętnego do skorzystania, moja rozmowa była krótka, może 1min, max 2. A tu ktoś mnie klepie po plecach I babka niemiłym tonem, że ona musi skorzystać! Uśmiechnęłam się i spokojnie wysłuchałam przedszkolanki przez telefon, podziękowałam jej za przygotowanie córy i odłożyłam słuchawki. Uwierz mi, że pół roku temat rzuciłabym słuchawką a potem bym jeszcze przepraszała, że żyję
To samo na basenie, wszystkie kabiny zajęte, ja myję włosy, a babka stanęła na przeciwko mnie i czeka z wymowną miną A ja nie uciekam jak oparzona z poczuciem winy tylko spokojnie myję się, spokojnie opłukuję i spokojnie odchodzę
"mam takie samo prawo być tutaj"
smokooka - Wto 23 Kwi, 2013 10:02
pannamigotka napisał/a: | "mam takie samo prawo być tutaj" | No ba! Na mitingu AA w mojej grupie któregoś razu było o winie. W sensie oczywiście nie alkoholu tylko winy którą obarczamy, o poczuciu winy, o doświadczaniu krzywd i krzywdzeniu. No i tak sobie myślałam, że ja nie umiem przepraszać i że już wiem dlaczego! A to dlatego, że wieczne obarczanie mnie winą za wszystko, wszyściusieńko co tylko się da wymyślić spowodowało, że ja nie jestem w stanie rozpoznać kiedy rzeczywiście coś przeskrobię. Szczerze mówiąc, niby prosta myśl, zwyczajna, a tak bardzo mi pomogła odnaleźć problem, że szok. Klapki z oczu odpadły za jednym posunięciem dosłownie, ja po prostu zamknęłam się na odczuwanie że jestem winna tak bardzo, że nie dość, że nie dostrzegałam swoich błędów to jeszcze bałam się obwinić kogoś za swoje krzywdy, bo podskórnie wiedziałam, jak to boli. Teraz się to jakoś inaczej i łatwiej układa w mojej głowie. I przepraszam nie tylko jak nadepnę komuś na nogę w autobusie
pietruszka - Wto 23 Kwi, 2013 18:51
pannamigotka napisał/a: | I stwierdzam, że udaje się, ale powolutku i mam wrażenie, że to praca na cale życie |
potwierdzam, no przynajmniej ja właśnie robię sobie powtórkę... ale jak to bywa z czynnościami już raz nauczonymi szybciej wracam na dobre tory...
pannamigotka napisał/a: | I zasnatawiam sie, czy bez tego krzyku, pokazania swojego gniewu, rozładowania tego, czy coś dalej z tym zrobię. |
nie wiem, każdy jest indywidualna jednostką. Mi to było potrzebne. Fakt, że płakałam często, prawie bez powodu, że zdarzały się godziny łez, dni prawie całe przepłakane, trudno było mi poradzić sobie ze wstydem, kiedy płakałam publicznie, na grupowej, na mitingu, czy nawet w parku. Dobrze, ze tyle ile było we mnie smutku, nie było tyle złości, a może złość się szybciej wypalała, wykrzykiwała, smutek zaś po prostu tak ma, ze jest bardziej rozłożony w czasie...
Ale nie tylko głowa jest teraz wolna, ale całe moje ciało - ja to czuję - uwolniło się od takich niewyrażonych emocji z dzieciństwa, tak jakby puściły mi wiecznie napięte mięśnie rąk, karku, krtani. Czasem jeszcze coś mi się po drodze przypinało, ale coraz rzadziej, z coraz mniejszą intensywnością. Te największe smutki i złości i inne przykre uczucia już chyba wywaliłam. Dzięki temu jestem bardziej tu i teraz. Wybaczyłam, pogodziłam się, czasem może mi trochę smutno, jak coś sobie wspomnę, obejrzę starą fotografię.
i co ciekawe po tym wszystkim znalazłam takie zapomniane zdjęcie z mojego dzieciństwa, pewnie mam tam z 10-12 lat. I jakim szokiem było dla mnie - widzę, że jestem na nim szczęśliwa, roześmiana. A więc bywało i tak. I to zdjęcie to tak jakby mi mała Pietruszka przesłała z przeszłości z podziękowaniem, że się nią zaopiekowałam. Lubię tak myśleć
pannamigotka - Wto 23 Kwi, 2013 19:47
pietruszka napisał/a: | i co ciekawe po tym wszystkim znalazłam takie zapomniane zdjęcie z mojego dzieciństwa, pewnie mam tam z 10-12 lat. I jakim szokiem było dla mnie - widzę, że jestem na nim szczęśliwa, roześmiana. |
Jakiś miesiąc spotkało mnie coś podobnego...
ale mimo to czułam ból oglądając te zdjęcia. Po prostu jeszcze muszę sporo w tej materii zrobić, żeby mi się lepiej żyło. Na razie jestem na etapie przypominania sobie tych moich wspomnień, bo większość z nich zapomniałam. Na terapii powolutku wszystko do mnie wraca, sprawia mi to ból, ale... czuję, że tak ma być, że fakt, że sobie to schowałam gdzieś tam w mózgu i nie zaglądam tam i zapomniałam... że to mi wcale nie pomogło, nie żyło mi się lepiej. No więc jestem na początku drogi, kiedy sobie poprzypominam? Kiedy coś z tym zrobię- nie wiem, ale dziękuję Pietruszko za Twój wpis, jak zawsze pomocny.
|
|