To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Wolność?

Dziubas - Pon 30 Sty, 2012 21:33
Temat postu: Wolność?
Chciałbym poruszyć temat, który mnie ostatnio nurtuje. Wolność i co ona oznacza dla trzeźwiejącego alkoholika. Refleksje jakie mnie naszły po przemyśleniu tematu, uświadomiłem sobie ograniczenie mojej wolności przez alkohol. Alkohol, okazuje się, zabrał mi więcej niż dotąd uważałem. Zabrał mi hobby, sport, wreszcie młodość(choć dalej młody się czuję :skromny: ). Zdałem sobie sprawę, że takie rzeczy jak, wędkarstwo, które kiedyś lubiłem, później było tylko wymówką do picia. Narty, na których jako dziecko lubiłem jeździć, przerodziły się w pretekst do wyjazdu na popijawę. Mógłbym tak wymieniać bez końca. Poczułem się okradziony i zniewolony. Teraz chcę to zmienić, rozliczyć się z przeszłością i ,tak jak gdzieś już napisałem, wybaczyć sobie. Może ktoś będzie chciał podzielić się swoimi, w tym temacie, przemyśleniami,doświadczeniem. Będę wdzięczny. :)
Krzysztof 41 - Pon 30 Sty, 2012 21:51

Dziubas napisał/a:
Alkohol, okazuje się, zabrał mi więcej niż dotąd uważałem.

Ty nie obwiniaj alkoholu to nie on Ci zabrał wszystko to tylko ty byłeś na tyle głupi i mu to sam wszystko oddałeś to podstępna bestia jak dasz raz to za jakiś czas oddasz resztę :bezradny:

Dziubas - Pon 30 Sty, 2012 21:56

Krzysztof 41 napisał/a:
to podstępna bestia jak dasz raz to za jakiś czas oddasz resztę
To mniej więcej miałem na myśli. Ale to nic nie wnosi :mgreen:
Krzysztof 41 - Pon 30 Sty, 2012 22:01

Dziubas napisał/a:
wybaczyć sobie.

Wiesz ja juz sobie dawno wybaczyłem to wszystko co straciłem i co robiłem postanowiłem zmienić swoje życie i nie wracać do strat jakie poniosłem ciężko jest żyć ze świadomością a mogło być tak lub inaczej czasu nie cofnę i nic nie naprawię muszę żyć chwilą obecną dniem dzisiejszym i tylko nie zapominam kim jestem abym więcej nie popełniał błędów. :)

pterodaktyll - Pon 30 Sty, 2012 22:07

Dziubas napisał/a:
Poczułem się okradziony i zniewolony

To nie tak. Sam od czasu do czasu się nad pewnymi sprawami tego typu zastanawiam. Nie cofnę czasu ale przynajmniej mogę bez przeszkód i obaw cieszyć się tym, co jeszcze mam. Wyobraź sobie, że latami marzyłem o rejsie po morzu i bałem się jak cholera pojechać z powodów oczywistych. Marzenie zrealizowałem już będąc trzeźwym. To mam się "pałowac" że dopiero teraz czy cieszyć, że jednak zrealizowałem. Piszesz o nartach. 25 lat nie miałem desek na nogach. Zacząłem jeździć dopiero po wytrzeźwieniu i to samo pytanie. Ja raczej nie rozpatruję tego wszystkiego w kategoriach czy alkohol mi coś zabrał. To ja sobie odebrałem pewne możliwości a teraz próbuje to w jakiś sposób "nadrobić" choć wiem, że wszystkiego i tak mi się nie uda, zresztą jest to nawet niemożliwe ze względu na mój wiek, chociaż czuję się tak jak Ty, będąc o ileś tam lat starszy :mgreen:

_$$$$_ - Pon 30 Sty, 2012 22:09

Sluchaj kolego z niczego nie rezygnujesz,wiele jest sybtacji psychodleicznych,mozesz wejsc w swoja podswiadomosc i zrzucisz ciezar emocjonalnyi(zajrzec w glab siebie)........to jak po zapiciu oczy sie otwieraja i dozysz do doskonalosci......tzn ..........jesli potrafisz wyciagnac wnioski...........
Dziubas - Pon 30 Sty, 2012 22:16

Krzysztof 41 napisał/a:
Wiesz ja juz sobie dawno wybaczyłem to wszystko co straciłem i co robiłem postanowiłem zmienić swoje życie i nie wracać do strat jakie poniosłem
Uświadomiłem sobie dopiero nie dawno te straty o których napisałem. Obawiam się tylko, że im głębiej będę 'grzebał", tym więcej będę miał do rozliczenia :szok:
yuraa - Pon 30 Sty, 2012 22:20

_$$$$_,
hej dolarowy
dobry obyczaj nakazuje na tym forum przywitac sie najpierw
a nie tak ni z gruszki ni z marchewki

a jesli zamierzasz tu reklamować odmienne stany swiadomości i
_$$$$_ napisał/a:
wiele jest sybtacji psychodleicznych,

środki do nich prowadzące to wylecisz z hukiem

yoytek - Pon 30 Sty, 2012 22:29

Zajrzysz wgłąb siebie i ... zawał.
Krzysztof 41 - Pon 30 Sty, 2012 22:39

Dziubas napisał/a:
Obawiam się tylko, że im głębiej będę 'grzebał", tym więcej będę miał do rozliczenia

Więc nie grzeb nic to Ci nie da jedynie wpadniesz w depresję i jeszcze głoda złapiesz żyj dniem bież od życia to co możesz wziąć teraz będąc trzeźwy i się ciesz :okok: bo życie może być piękne jak będziesz tego chciał :)

Dziubas - Pon 30 Sty, 2012 23:05

yoytek napisał/a:
i ... zawał
Nie koniecznie
Krzysztof 41 napisał/a:
wpadniesz w depresję
Tą już mam za sobą i nie dam się jej ponownie :nono:
Krzysztof 41 - Pon 30 Sty, 2012 23:10

Dziubas napisał/a:
Tą już mam za sobą i nie dam się jej ponownie :nono:

Nigdy nie mów nigdy jak będziesz rozmyślał o tym co było i się nie cofnie to wszystko jest możliwe :bezradny:

Dziubas - Pon 30 Sty, 2012 23:25

Krzysztof 41 napisał/a:
jak będziesz rozmyślał o tym co było i się nie cofnie
Ja chcę się z tym "rozliczyć, pogodzić", a nie szarpać :skromny:
Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 07:23

Krzysztof 41 napisał/a:
Nigdy nie mów nigdy
Nie mówię, nigdy. Depresja, którą miałem, była wywołana alkoholem. Czasami myślę, że to mogło być "preludium" deliry i jakbym nie poddał się leczeniu, to doprowadził bym do niej :(
yoytek - Wto 31 Sty, 2012 08:05

Dziubas napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:
jak będziesz rozmyślał o tym co było i się nie cofnie
Ja chcę się z tym "rozliczyć, pogodzić", a nie szarpać :skromny:

To trzeba zrobić raz i nie wracać. Najlepiej poszukać kogoś zaufanego, z którym pogadasz o tym.

Alkoholik72 - Wto 31 Sty, 2012 08:12

Albo zabrać się za realizację programu wspólnoty. Właściwie zrealizowany daje szansę na prawdziwe poznanie siebie, poznanie prawdziwych przyczyn naszego postępowania - pozwala też definitywnie rozliczyć się z przeszłością, wybaczyć sobie ( dla mnie to właśnie było najtrudniejsze) - i zacząć naprawdę nowe życie...
Ale najlepiej robić to z drugim bardziej doświadczonym alkoholikiem...
Pozdrawiam wszystkich
Jerzy

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 08:19

Alkoholik72 napisał/a:
Albo zabrać się za realizację programu wspólnoty
Alkoholik72 napisał/a:
pozwala też definitywnie rozliczyć się z przeszłością, wybaczyć sobie ( dla mnie to właśnie było najtrudniejsze)
Właśnie zaczynam, i stąd te przemyślenia. Zdaję sobie sprawę, że droga każdego z "nas" jest indywidualna, Ale mam nadzieję, że poznanie doświadczeń innych pomoże mi uporać się z tym. Przy czym zaznaczam, że nie szukam gotowego rozwiązania. :)
Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 08:27

Dziubas napisał/a:
Ja chcę się z tym "rozliczyć, pogodzić",

Program 12 Kroków.

Edit: Nie zauważyłem posta Alkoholika 72 :oops:

Alkoholik72 - Wto 31 Sty, 2012 08:44

Cieszę się że właśnie zaczynasz. Myślę że te 12 zdań, te dwanaście szczebli poukładane są w doskonałej kolejności... I dobrze jest zabrać się za nie po kolei. Bo przed 4 czy 6 jest jeszcze 1..2..3.. Jeżeli zabrałeś się za to ze sponsorem - porozmawiaj z nim o tym. :) :)
To naprawdę działa - z tym że sam nie dał bym rady zrealizować go właściwie. Zmanipulował bym program jak wszystko na początku drogi..

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 09:03

Alkoholik72 napisał/a:
Jeżeli zabrałeś się za to ze sponsorem - porozmawiaj z nim o tym
Tak, za tydzień mam kolejne spotkanie. :)
Alkoholik72 - Wto 31 Sty, 2012 09:08

:brawo:
I zawsze jest jeszcze telefon...

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 09:13

Alkoholik72 napisał/a:
I zawsze jest jeszcze telefon...
Widziałem się z nim wczoraj na mitingu, będę się widział w poniedziałek i we wtorek. :)
Halibut - Wto 31 Sty, 2012 09:36

Dziubas napisał/a:
Chciałbym poruszyć temat, który mnie ostatnio nurtuje. Wolność i co ona oznacza dla trzeźwiejącego alkoholika. Refleksje jakie mnie naszły po przemyśleniu tematu, uświadomiłem sobie ograniczenie mojej wolności przez alkohol. Alkohol, okazuje się, zabrał mi więcej niż dotąd uważałem. Zabrał mi hobby, sport, wreszcie młodość


Przeze mnie uzależnienie od alkoholu było odbierane, jako forma zniewolenia. Alkohol odbierał mi możliwość wolnych wyborów, tak w sprawach oczywistych, jak to, że nie chciałem pic a piłem jak i w sprawach znacznie ważniejszych będących konsekwencja picia np. to, że wieczorami zamiast realizować swoje zainteresowania rozsiadałem się na fotelu i odurzony procentami pogrążałem się w wymuszonej bezczynności a na drugi dzień cierpiałem na potężnego kaca i żałowałem straconego czasu. Słowem we własnym życiu nie byłem panem własnego postępowania. Właśnie to poczucie utraty wolności, możliwości stanowienia o własnym postępowaniu było najsilniejszym bodźcem w podjętej walce z piciem. Co do poczucia straty: - na pewno przez alkohol utraciłem wiele, ale nie ma we mnie poczucia straty, rozpatruje to na zupełnie innej płaszczyźnie. Wydaje mi się, że po prostu taka była moja droga, żeby się zmienić i coś zrozumieć, musiałem doświadczyć tego, co doświadczyłem. Dzisiaj bardziej jestem skłonny cieszyć się tym, co mam, niż martwić się tym, co utraciłem. Bo rozumiem to w bardzo prosty, może nawet w prostacki sposób, żeby zrozumieć jak żyć i osiągnąć to, co teraz mam, musiałem doświadczyć tego, co doświadczyłem. Wydaje mi się, że dla mnie nie było skrótów i niewiele mogłem przyspieszyć, po prostu taka była moja droga i takie było moje tempo zmian.

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 09:43

Halibut napisał/a:
Właśnie to poczucie utraty wolności, możliwości stanowienia o własnym postępowaniu
Właśnie o to chodzi. Ja jestem przy pierwszym kroku i żeby go przerobić próbuje uzmysłowić sobie jak bardzo alkohol ograniczał moją wolność. :)
Marc-elus - Wto 31 Sty, 2012 09:55

Halibut napisał/a:
Dzisiaj bardziej jestem skłonny cieszyć się tym, co mam, niż martwić się tym, co utraciłem.

Podpiszę się wszystkimi czterema łapami... :D
Szkoda czasu na płakanie nad rozlanym mlekiem.
Dziubas, nie do Ciebie personalnie, ale właśnie rozpamiętywanie strat przypomina mi trochę żal na los że jesteśmy chorzy na śmiertelną chorobę, która może prowadzić do degeneracji.
Jesteśmy, fakt, ale naprawdę, ludziom zdarzają się większe tragedie w życiu, a oni są uśmiechnięci, wykorzystują jak najlepiej mogą czas który jest im dany...
Przeszłość minęła, obchodzi mnie tylko w takim stopniu w jakim pomoże mi sprawić żeby jej błędy się nie powtórzyły....
Pomyśl sobie, że wolność oznacza możliwość wyboru. My taką mamy. :)

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 10:22

Marc-elus napisał/a:
Przeszłość minęła, obchodzi mnie tylko w takim stopniu w jakim pomoże mi sprawić żeby jej błędy się nie powtórzyły....
I w tym kontekście chcę nad tym pracować, nie rozpamiętywanie strat, lecz zdanie sobie sprawy jakie ograniczenia wolności spotkały mnie przez alkohol.
Marc-elus napisał/a:
Pomyśl sobie, że wolność oznacza możliwość wyboru. My taką mamy.
Dodam tylko "już" :)
Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 10:27

Chyba zawsze miałem wolność wyboru, pić - nie pić? Tylko nie chciałem jej mieć.
Przymus picia był silniejszy? Był? Czy chciałem, żeby był?
Przecież jednak dokonałem właściwego wyboru.
Miałem wybór, czy nie?

Marc-elus - Wto 31 Sty, 2012 10:44

Gonzo.pl napisał/a:
Chyba zawsze miałem wolność wyboru, pić - nie pić? Tylko nie chciałem jej mieć.
Przymus picia był silniejszy? Był? Czy chciałem, żeby był?

Hmmm wygodnie by było sądzić że nie byliśmy w stanie. Nasza znajomość problemu, być może stan w jakim byliśmy, wykluczał wyrwanie się z "krainy czarów".
To by było dobre usprawiedliwienie, jednocześnie odsuwające "winę"..... :D
Jaka jest prawda... chyba się nie dowiemy. :)
Gonzo.pl napisał/a:
Miałem wybór, czy nie?

To jakbyś zapytał, czy w średniowieczu ludzie mogli przestać wierzyć w zabobony i "ruszyć do przodu"...
Teoretycznie mogli, ale ich sposób myślenia i warunki w jakich byli kategorycznie zamknął im tą drogę, dziś nikt nie zastanawia się dlaczego, ba, nawet nikomu nie przyjdzie do głowy że była inna droga....

szymon - Wto 31 Sty, 2012 10:56

Cytat:
uświadomiłem sobie ograniczenie mojej wolności przez alkohol


cos w tym jest... zatkałem sobie jedną dziurkę w durszlaku i jest to jakieś ograniczenie, można to tak nazwać.
wcześniej całe ciśnienie, cała moja siła parła właśnie w tą jedna dziurkę.
nie wiedziałem, ze jest jeszcze 10 000 innych dziurek.
teraz odkryłem i odkrywam na nowo jak można odcedzić makaron.
to ograniczenie bo inaczej nie potrafię go nazwać, pokazało mi poprzez ten "durszlak" jak wspaniałe moze być życie, co tam jedna dziurka.
dużo się mówi,
że poprzez chorobe docenia się to co się ma,
że trzeźwiejący alkoholik dojrzewa szybciej niż "normalny"
że dociera w końcu do mnie to, o co biega w życiu.
to jest naprawdę za***iste!

Halibut - Wto 31 Sty, 2012 10:58

Gonzo.pl napisał/a:
Chyba zawsze miałem wolność wyboru, pić - nie pić? Tylko nie chciałem jej mieć.
Przymus picia był silniejszy? Był? Czy chciałem, żeby był?
Przecież jednak dokonałem właściwego wyboru.
Miałem wybór, czy nie?


Dobre pytanie. Wydaje mi sie jednak, że źle postawione. Moim zdaniem to nie kwestia tego czy chciałem czy nie chciałem się napić, czy przymus picia był silniejszy czy też chciałem żeby był. To raczej kwestia tego, że nie potrafiłem i nie umiałem radzić sobie w życiu inaczej. Dopiero świadomość problemu i uzyskanie wewnętrznej gotowości do zmiany pozwalają na udana próbę rzucenia picia. Na świadomą i skuteczna decyzję – nie chcę pic. Jeżeli powyższe nie nastąpi to możliwość wyboru jest tylko kwestia teoretyczną, i z reguły skazaną na niepowodzenie, bo nie posiada się narzędzia potrzebnego do podjęcia skutecznej decyzji, w postaci pełnej świadomości problemu i gotowości do jego zastosowania. Reasumując, można założyć, że istnieje pewna granica, przed którą można chcieć i nic z tego nie wynika, po przekroczeniu, której można podjąć z pewnym prawdopodobieństwem skuteczna drogę do realizacji – nie chcę pić.

pterodaktyll - Wto 31 Sty, 2012 11:01

Halibut napisał/a:
– nie chcę pić

CHCĘ NIE PIĆ :)

szymon - Wto 31 Sty, 2012 11:04

pterodaktyll napisał/a:
CHCĘ NIE PIĆ :)



CHCĘ BYĆ TRZEŹWY :p

rufio - Wto 31 Sty, 2012 11:04

A ja tam niczego nie żałuje ani nie mam zamiaru kruszyc kopi o to co było i co robiłem . Robiłem to co robiłem co w danym momencie mi sprawiała przyjemnośc , to co mi dawało zadowolenie . No teraz z perspektywy lat i wiedzy która nabyłem można by powiedzieć , że nie do końca ja sam kierowałem swoimi myslami i uczynkami i co z tego ? Wazne , że sprawiało mi tamto frajde . Bo to ja tam byłem i ja to robiłem . Nieraz wracam do niektórych sytuacji na podstawie dzisiejszych bodzców które przypominaja przeszłośc i co ? Ano nic - troche zażenowania i również uśmichu - może nostalgii . Ale to juz było i ja wtedy tam byłem - jedynie moge żałowac ale to z perspekty dnia dzisiejszego , że cos tam nie zrobiłem gdzies tam nie byłem . Wtedy liczyło sie tak jak dzisiaj - chwila obecna - tu i teraz .A jak jest różnica między tamtym a tym ? Niby powinienem wiedziec - w/g mnie taka , że wtedy swiat był za mgła a teraz nie . Ktoś może powiedziec nie kierowałeś wtedy swoim życiem i uczynkami . Może a może nie - do pewnego momentu żyłem bo tak chciałem a potem żyłem bo mi było tak wygodnie a nastepnie bo inaczej nie umiałem a teraz ? Na początku nowego zycia żyłem bo inaczej nie szło , bo musiałem tak zacząc życ bo nie było wyjścia - nastepnie żyłem bo chciałem a teraz żyje tak bo mi sie to podoba z pewna nutka dekadencji bo nie mam innego wyjścia aby żyć .
O tu jest mała pułapka - mieliśmy niby wolnośc ale z pewna dozą niewolnictwa - bo alkohol - teraz też mamy wolność wyboru ( nawet może większą ) ale i tu jest małe niewolnictwo - bo alkohol .I jak z tego wynika tak naprawde do końca nigdy wolny nie będe z tą różnicą , że poprzednio ten niewolnik kierował mną a teraz ja zdając sobie z tego sprawe trzymam go na smyczy i ode mnie zależy czy go spuszczę czy nie .
Halibut fajnie napisał i ja sie z tym zgadzam - kazda czynność i działanie jest podyktowane czymś . Musiało tak byc , żeby było dzisiaj - bo jak inaczej potrafiłbym pisac takie mądre słowa w takiej formie . Nie należy żałowac tego co się zrobiło bo bo powinno uczyc a żałować tylko tego czego nie ma lub tego co sie nie zrobiło z takich a nie innych przyczyn . Czy po latach ktos bedzie sie zastanawiał dlaczego cos nie zostało zrobione czy tylko bedzie stwierdzenie faktu , ze nie zostało zrobione . Czy stwierdzenie , że cos tam nie zostało zrobione przed laty z powodów które zostało wyjasnione zmieni fakt , że nie zostało zrobione . Raczej nie -

prsk

Jonesy - Wto 31 Sty, 2012 11:30

Z perspektywy czasu, ostatniego roku (łącznie z zapiciem w sierpniu) stwierdzam, że jestem niesamowicie szczęśliwym człowiekiem teraz. A mimo to przecież, wcale nie jest tak fajnie.
Realizuję się jak mogę, rozwijając tak fizycznie jak i intelektualnie i duchowo. Pogodziłem się też Bogiem, jestem o wiele mniej agresywny. Mechanizmy jakich nauczyłem się używać w tym okresie pomagają mi też w innych, z pozoru niezwiązanych z tematem sytuacjach.
Żałuję tylko jednej rzeczy - że tak brakuje mi czasu żeby sobie na wszystko pozwolić (żeby doba miała te 36 godzin).
A chciałbym tylko jednego - żeby alkohol był dla mnie tym samym, czym obecnie są tusze do oczu, szminki, stopy procentowe, stężenia roztworów itd - nic nie znaczącym *p****, o którym nie myślę.
Wtedy będę mógł napisać, a nawet powiedzieć, że jestem autentycznie szczęśliwym człowiekiem. Bo to, że teraz świadomie wybieram drogę trzeźwości i abstynencji, że idąc na imprezę karnawałową myślę o tym, że nie chcę się napić, to wcale nie taki komfort o jaki mi chodzi. Gdy będę szedł na imprezę karnawałową i moim jedynym zmartwieniem będzie jaki krawat założyć do koszuli, a na inne rzeczy nie będę zważał - wtedy będę czuł komfort, o który mi chodzi. Wtedy będę czuł wolność.

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 11:31

rufio napisał/a:
Czy po latach ktos bedzie sie zastanawiał dlaczego cos nie zostało zrobione
Nie chodzi mi oto "dlaczego", ani o stwierdzenie faktu
rufio napisał/a:
że cos tam nie zostało zrobione przed laty z powodów które zostało wyjasnione zmieni fakt , że nie zostało zrobione
Chodzi mi o zdanie sobie sprawy, że alkohol "ograniczył moją wolność". O uznanie tego że "...przestałem kierować własnym życiem". Chcę pójść dalej i zacząć nim kierować, rozwijać się. Do tego, myślę, jest mi potrzebne "rozliczenie się z przeszłością"
_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 11:35

Jonesy, tak sie nie da w przyadku alko,to juz jest w Twojej glowie- podswiadomosci do konca zyca....
yoytek - Wto 31 Sty, 2012 11:39

Ja byłem w całkowitej zależności wobec alkoholu i właściwie dopiero teraz dostrzegam rozmiary tej zależności. Paradoksalnie pomogło mi w tym rzucenie palenia. Chcę zachować pamięć o tamtych stanach, choć niekoniecznie, codziennie odświeżaną.
szymon - Wto 31 Sty, 2012 11:43

Dziubas napisał/a:
przestałem kierować własnym życiem


to tylko taki tłumaczenie z org, wg mnie jest troszeczkę nie do przyjęcia, nie biore tego dosłownie,
choć czytam to niekiedy w niedzielę ;)

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 11:46

szymon napisał/a:
troszeczkę nie do przyjęcia
Przeze mnie do przyjęcia , w pewnym sęsie :)
_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 11:47

szymon, to juz mozesz otwierac flache....
rufio - Wto 31 Sty, 2012 11:48

Dziubas napisał/a:
Chodzi mi o zdanie sobie sprawy, że alkohol "ograniczył moją wolność"

Alkohol niczego Ci nie ograniczył - to Ty pozwoliłeś sobie założyc ograniczenia związane z alkoholem - zacznij nazywać po imieniu pewne sprawy
- Ty piłeś
- Ty ograniczyłeś
- Ty pozwoliłeś
- Ty pozbawiłes sie wolności
Alkohol był tylko elementem Twoich działań - katalizatorem Twych uczuć
Dziubas napisał/a:
O uznanie tego że "...przestałem kierować własnym życiem".

Tak przestałes a dlaczego ? BO PATRZ WYŻEJ .

Jonesy napisał/a:
Wtedy będę czuł wolność.

Nigdy nie bedzie pełnej wolności patrz
Jonesy napisał/a:
moim jedynym zmartwieniem będzie jaki krawat założyć do koszuli,

Ale to " niewola " jest kontrolowana i zdajesz sobie sprawe z jej uwarunkowań . Jest różnica miedzy poczuciem zniewolenia a niewolą - Ze zniewoleniem jesteśmy sobie sami dać rade - znależć rozwiazanie - z niewola juz nie jest tak do końca proste .

Jonesy - Wto 31 Sty, 2012 11:53

_$$$$_ napisał/a:
Jonesy, tak sie nie da w przyadku alko,to juz jest w Twojej glowie- podswiadomosci do konca zyca....


Alkoholizm to nałóg, nikotynizm również.
Paliłem od 8 klasy podstawówki, czyli od 15 roku życia. Rzuciłem gdy miałem 24 lata. Ostatnie dwa lata paliłem po dwie, trzy paczki dziennie.
Gdy wchodzę do sklepu papierosy dla mnie nie istnieją. Szeroko zauważane wcześniej promocje L&M czy Marlboro obecnie przechodzą niezauważone, nie mam pojęcia ile kosztuje paczka papierosów, bo mnie to kompletnie nie interesuje.
Jakiś czas temu, firma która dostarcza nam tonery sprezentowała mi pudełko cygar (mają drugą firmę, która się cygarami zajmuje). Anyway - leżały te cygara sobie w robocie, aż w końcu stwierdziłem że może sobie zapalę, tak "dla prestiżu" - odruchy wymiotne, krztuszenie się i zawroty głowy.
Wyroby nikotynowe kompletnie przestały dla mnie istnieć, nawet tabaka, którą swego czasu lubiłem się poraczyć, dla przeczyszczenia zatok.
Wchodząc do sklepu ich nie widzę. Nie przeszkadzają mi ludzie palący, nie obniżają mojego komfortu - wiszą mi po prostu. Jedyne co mnie drażni to smród papierosa, podobnie jak smród palącej się opony czy liści drzew.
Dlaczego z alkoholem nie miałoby być podobnie?

_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 11:56

Jonesy, bo nikotynizm nie degraduje psychiki tak jak alko......Ty napradwe nie widzisz roznicy ?To dwie calkowicie rozne systancje......
Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 11:58

rufio napisał/a:
- Ty piłeś
- Ty ograniczyłeś
- Ty pozwoliłeś
- Ty pozbawiłes sie wolności
Częściowo się z tym zgadzam.
rufio napisał/a:
Ale to " niewola " jest kontrolowana i zdajesz sobie sprawe z jej uwarunkowań . Jest różnica miedzy poczuciem zniewolenia a niewolą - Ze zniewoleniem jesteśmy sobie sami dać rade - znależć rozwiazanie - z niewola juz nie jest tak do końca proste .
To jest sedno, do tego dążę. Chcę uwolnić się ze zniewolenia. Ale "sam" to chyba nie dam rady :mysli:
szymon - Wto 31 Sty, 2012 12:00

_$$$$_ napisał/a:
to juz mozesz otwierac flache....


od razu jak się pojawiłeś to Cię polubiłem, kompanie :skromny:

Jonesy - Wto 31 Sty, 2012 12:02

_$$$$_ napisał/a:
Jonesy, bo nikotynizm nie degraduje psychiki tak jak alko......Ty napradwe nie widzisz roznicy ?To dwie calkowicie rozne systancje......


Z tym podejściem jest Ci łatwiej, prawda?
Bo po co się starać skoro to psychika jest zdegenerowana?
Głupiego tłumaczenia moim zdaniem.

_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 12:05

Jonesy, zawsze bedziesz mial dyskomfort picia,cudow nie ma...wypierzesz mozg ?
Jakos nie pojmuje Twojego toku rozumowania.

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 12:07

Zgadzam się z Zielonym. Tak się nie da.
Gorzej.... uważanie, ze taki stan sie osiągnęło, byłoby naprawdę groźne.

_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 12:10

JW
To jakbys byl na polu minowym,jedno glupie wspomiwnie moze wywolac ciag picia....
I nie zaominaj kim jestes........

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 12:10

_$$$$_ napisał/a:
dyskomfort picia
:mysli:
Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 12:15

Jonesy napisał/a:
Żałuję tylko jednej rzeczy - że tak brakuje mi czasu żeby sobie na wszystko pozwolić (żeby doba miała te 36 godzin).
Nie rozpędzaj się, bo się możesz zachłysnąć :p
Jonesy - Wto 31 Sty, 2012 12:24

Potraficie skutecznie zdemotywować każdego, nawet największego optymistę.
Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 12:28

Jonesy napisał/a:
Potraficie skutecznie zdemotywować każdego, nawet największego optymistę.

:pocieszacz:
to tak na wszelki wypadek. Może to jakas euforia szkodliwa... :p

Jonesy - Wto 31 Sty, 2012 12:31

Gonzo.pl napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Potraficie skutecznie zdemotywować każdego, nawet największego optymistę.

:pocieszacz:
to tak na wszelki wypadek. Może to jakas euforia szkodliwa... :p


Przecież pisałem wyraźnie, że stan, w którym alkohol będzie mi obojętnym produktem jest stanem o jakim marzę, a nie jakiego doświadczam.
Euforia nie ma tu nic do rzeczy chyba, euforii brak. Jest natomiast radość z kolejnego trzeźwego poranka, a obecnie już wczesnego popołudnia.

Ale cieszę się że działacie mając na uwadze moje dobro :okok:

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 12:38

Jonesy napisał/a:
Ale cieszę się że działacie mając na uwadze moje dobro
:tak:
Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 12:56

Jonesy napisał/a:
Przecież pisałem wyraźnie, że stan, w którym alkohol będzie mi obojętnym produktem jest stanem o jakim marzę, a nie jakiego doświadczam.

A ja napisałem wyrażnie
Cytat:
Tak się nie da.
Gorzej.... uważanie, ze taki stan sie osiągnęło, byłoby naprawdę groźne.

Oczywiscie moim zdaniem :p
Jonesy napisał/a:
Ale cieszę się że działacie mając na uwadze moje dobro

Jak zwykle. I zawsze do usług. :lol2:
;)

rufio - Wto 31 Sty, 2012 12:59

Gonzo.pl napisał/a:
Tak się nie da.
Gorzej.... uważanie, ze taki stan sie osiągnęło, byłoby naprawdę groźne.

Oczywiscie moim zdaniem :p

Nie zgadzam sie - jest to stwierdzenie z gatunku _ tak bo tak - skoro ja - mi obojetny jest szpinak to dlaczego nie może byc obojetny alkohol ? Jak to róznica ?

_$$$$_ - Wto 31 Sty, 2012 13:08

rufio napisał/a:
mi obojetny jest szpinak to dlaczego nie może byc obojetny alkohol ? Jak to róznica ?


Zasadnicza szpinak nie uzaleznia....

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 13:09

rufio napisał/a:

Nie zgadzam sie -

No i super....
A szpinak nie jest mi obojętny - albo go spożywam, albo nie.

Dziubas - Wto 31 Sty, 2012 14:37

yoytek napisał/a:
Ja byłem w całkowitej zależności wobec alkoholu i właściwie dopiero teraz dostrzegam rozmiary tej zależności.
Ja również, i zaczynam dostrzegać. Podchodzę do tego z pewnym dystansem, rozliczyć-tak, oceniać- tak, ale bez wbijania sobie cierni w serce, bez rozpamiętywania. Co się stało, to się nie odstanie, nie mam na to żadnego wpływu :bezradny:
yoytek - Wto 31 Sty, 2012 16:04

"...bo obok zdrowej dyscypliny, bądź łagodnym dla siebie"
yuraa - Wto 31 Sty, 2012 16:20

_$$$$_ napisał/a:
Zasadnicza szpinak nie uzaleznia....

dobra wystarczy, szpinak też zielony.
uzytkownikom wyjaśnienie sie należy
_$$$$_, zwyczajowo zwany zielonym co w jezyku esperanto tlumaczy sie verdo
i mam na to dowody

a regulamin zabrania podwójnych osobowosci

cxvcv54g cxvcv54g cxvcv54g
obaj

szymon - Wto 31 Sty, 2012 16:26

yuraa napisał/a:
verdo


to TY mi chciałeś butelkę otwierać?
niegrzeczny jesteś Verduś :p

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 17:02

Przeczucia mnie nie myliły.....


yoytek - Wto 31 Sty, 2012 18:35

yuraa napisał/a:
_$$$$_ napisał/a:
Zasadnicza szpinak nie uzaleznia....

dobra wystarczy, szpinak też zielony.
uzytkownikom wyjaśnienie sie należy
_$$$$_, zwyczajowo zwany zielonym co w jezyku esperanto tlumaczy sie verdo
i mam na to dowody

a regulamin zabrania podwójnych osobowosci

cxvcv54g cxvcv54g cxvcv54g
obaj

Nie aPROXYmował się?

yoytek - Wto 31 Sty, 2012 19:03

Chyba chodzi o to , aby se klaki nie robić... też, lub zakładać organizacji mafijnej o charakterze alkaidy.
rufio - Wto 31 Sty, 2012 19:08

yoytek napisał/a:
charakterze alkaidy.

To już mamy a przynajmniej szefową tej zaszczytnej organizacji . :szok:

moonyain - Wto 31 Sty, 2012 19:19

Właśnie też mnie to zastanawia... czy po jakimś czasie można uzyskać do alkoholu taką samą obojętność jak do papierosów.
Po 4 miesiącach bez papierosa, nie myślałem o nich już prawie wcale.
Po 4 miesiącach bez alko niewiele zmieniło się w stosunku do tego co było na początku;]

yoytek - Wto 31 Sty, 2012 19:58

rufio napisał/a:
yoytek napisał/a:
charakterze alkaidy.

To już mamy a przynajmniej szefową tej zaszczytnej organizacji . :szok:

Ma kilka kont?

yoytek - Wto 31 Sty, 2012 20:05

moonyain napisał/a:
Właśnie też mnie to zastanawia... czy po jakimś czasie można uzyskać do alkoholu taką samą obojętność jak do papierosów.
Po 4 miesiącach bez papierosa, nie myślałem o nich już prawie wcale.
Po 4 miesiącach bez alko niewiele zmieniło się w stosunku do tego co było na początku;]

Założyłem na podstawie doświadczeń uzależnionych, że jestem alkoholikiem/nikotynistą do końca życia. I poprzestałem na konstatacji tego faktu. W wielu wypadkach teraz nie muszę wiedzieć "do końca".

pterodaktyll - Wto 31 Sty, 2012 20:13

yoytek napisał/a:
Ma kilka kont?

tiaaa.......głównie w Szwajcarii i na Kajmanach g45g21

moonyain - Wto 31 Sty, 2012 20:18

yoytek napisał/a:

Założyłem na podstawie doświadczeń uzależnionych, że jestem alkoholikiem/nikotynistą do końca życia. I poprzestałem na konstatacji tego faktu. W wielu wypadkach teraz nie muszę wiedzieć "do końca".


Wiem, że alkoholikiem/palaczem jest się do końca. Ale nie wiem co ma wspólnego to, co napisałeś z tym nad czym ja się zastanawiam:) Uznajesz fakt bycia alkoholikiem i leczysz się, ale nie zastanawiasz jakie będą efekty tego leczenia?

yoytek - Wto 31 Sty, 2012 21:47

Nie.
Nie wiem w jakim kierunku się to rozwinie. Przykładowo ja dziś próbuję wprowadzić w życie to co wczoraj przeczytałem. Dziś też zdobyłem kontakt do psychologa, z którym być może będę pracował. Tak sądzę, że to konsekwencja życia 24 godzinami. Zresztą podstawą aktywnością jest u mnie rozwój duchowy oparty o 12cie kroków.

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:02

moonyain napisał/a:
czy po jakimś czasie można uzyskać do alkoholu taką samą obojętność jak do papierosów.

Można -

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 22:06

Pisałem już kiedyś, że moim celem nie jest życie wśród pijących, życie wśród alkoholu, życie wśród osób które kierują się ęnnymi niż moje wartościami.
A na co komu dążenie do takich stanów, pozostawiam jego własnej ocenie.
A bez myśli o alkoholu można żyć i nie jest to wcale trudne do osiągnięcia. ;)
Wystarczy odpowiednio wcześnie rozpoznawać sygnały głodu alkoholowego i odpowiednio wcześnie reagować.

moonyain - Wto 31 Sty, 2012 22:06

rufio napisał/a:
Można -


mówisz to na podstawie własnych doświadczeń?

pterodaktyll - Wto 31 Sty, 2012 22:07

rufio napisał/a:
moonyain napisał/a:
czy po jakimś czasie można uzyskać do alkoholu taką samą obojętność jak do papierosów.

Można -

I ja to potwierdzam

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:11

moonyain napisał/a:
mówisz to na podstawie własnych doświadczeń?

TAK tylko na tej podstawie - mozna nie jest to łatwe ale możliwe - ja na te chwile doprowadziłem te odczucia do takiego samego poziomu jak te które odpowiadaja za wrażenia na temat zimy - koncertu Dody lub warkotu samochodu - to po prostu jest i jest mi to obojetne .

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:13

Gonzo.pl napisał/a:
Wystarczy odpowiednio wcześnie rozpoznawać sygnały głodu alkoholowego i odpowiednio wcześnie reagować.

Gonzo odwal sie od głodu do cholery - nieraz mam wrażenie , że Ty jestes non stop na głodzie i jeszcze na dodatek w nawrocie . Zaraza z takim mysleniem .

prsk

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 22:15

coś nie tak z Tobą dzisiaj?
dlaczego odnosisz moje słowa do siebie?

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:19

Gonzo.pl napisał/a:
dlaczego odnosisz moje słowa do siebie?

Dlaczego jak komentuje Twe słowa zaraz musze je odnies do Siebie / Nic z tego te słowa to TYLKO komentarz na temat twego dyzurnego tematu głodu i nawrotów i nic wiecej . Nie ma żadnego drugiego- piatego dna . Capito ?
A po za tym Księzycowy zadal pytanie czy alkohol bedzie obojetny - kiedys - dla niego tak samo jak przelatujacy balon ? I dostał odpowiedz bez żadnych podtekstów a Ty musiałes wsadzic swe coś do odpowiedzi zamiast odpowiedzieć krótko i zwięźle ?

moonyain - Wto 31 Sty, 2012 22:19

rufio napisał/a:
TAK tylko na tej podstawie - mozna nie jest to łatwe ale możliwe


pterodaktyll napisał/a:
I ja to potwierdzam


No jeśli jest tak jak piszecie, to jest to pocieszające na pewno. Nawet jak to bardzo bardzo odległa perspektywa, to lepsza nawet taka niż żadna.

Gonzo.pl - Wto 31 Sty, 2012 22:21

Ja u Ciebie wcale nie podejrzewam drugiego dna.
rufio napisał/a:
I dostał odpowiedz bez żadnych podtekstów a Ty musiałes wsadzic swe coś do odpowiedzi zamiast odpowiedzieć krótko i zwięźle ?

A mogę odpowiadać tak jak chce i co chcę?
Nerwowyś cos ostatnio. Brak czegoś?

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:23

moonyain napisał/a:
Nawet jak to bardzo bardzo odległa perspektywa, to lepsza nawet taka niż żadna.

Tu nie ma reguły jednemu zajmuje to dwa lata innemu 4 a jeszcze innemu całe życie - to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie - jak bedziesz chciał życ i jak wykorzystasz wiedze z terapii i innych źródeł . Mi to zajeło 3,5 roku .

prsk

rufio - Wto 31 Sty, 2012 22:24

Gonzo.pl napisał/a:
nie podejrzewam drugiego dna.

No to gut i niech żyje " Kaskada "

prsk

pterodaktyll - Wto 31 Sty, 2012 22:25

moonyain napisał/a:
Nawet jak to bardzo bardzo odległa perspektywa, to lepsza nawet taka niż żadna.

Czy bardzo odległa, to zależy w głównej mierze od Ciebie i Twojej chęci trzeźwienia

Dziubas - Śro 01 Lut, 2012 07:52

Halibut napisał/a:
Dobre pytanie. Wydaje mi sie jednak, że źle postawione. Moim zdaniem to nie kwestia tego czy chciałem czy nie chciałem się napić, czy przymus picia był silniejszy czy też chciałem żeby był. To raczej kwestia tego, że nie potrafiłem i nie umiałem radzić sobie w życiu inaczej. Dopiero świadomość problemu i uzyskanie wewnętrznej gotowości do zmiany pozwalają na udana próbę rzucenia picia.
W wieku ok20 lat zgubiłem dużą sumę pieniędzy, reakcją na to był zakup flachy i kilkudniowy ciąg. Czy to była wymówka żeby się napić, czy nieumiejętność poradzenia sobie z trudnymi emocjami? Teraz, gdy przyznałem się do problemu i poznałem mechanizmy alkoholizmu, jest mi łatwiej nad tym zapanować. Jak dotąd się udaje. Zdaję sobie sprawę, że zaniechanie działań w kierunku trzeźwości i rozwoju osobistego, może mnie cofnąć do stanu w którym nie chcę się znaleźć .
pterodaktyll - Śro 01 Lut, 2012 11:08

Dziubas napisał/a:
Czy to była wymówka żeby się napić, czy nieumiejętność poradzenia sobie z trudnymi emocjami?

Oczywiście, że to drugie.

Jerzyk - Śro 01 Lut, 2012 11:49

Dziubas, Czy mogę zapytać o ten mechanizm alkoholizmu ?? Jak on działa?? Bo ja nie pije prawie 50 miesięcy i mam wrażenie że ja trzeźwy,. to nie jestem?
Dziubas - Śro 01 Lut, 2012 11:58

Jerzyk napisał/a:
Dziubas, Czy mogę zapytać o ten mechanizm alkoholizmu ?
Cześć Jerzyk, tu miałem na myśli regulowane uczuć za pomocą alko, i jego wpływ na emocje. :)
Marc-elus - Śro 01 Lut, 2012 12:01

Jerzyk napisał/a:
Bo ja nie pije prawie 50 miesięcy i mam wrażenie że ja trzeźwy,. to nie jestem?

Możesz nie pić i 15lat, a "trzeźwym" nie być. Abstynencja to jedno, a trzeźwe myślenie(w którym nie ma alkoholowych mechanizmów) to drugie.
Oczywiście, czynny alkoholik nie osiągnie tego drugiego....

yoytek - Śro 01 Lut, 2012 12:06

Marc-elus napisał/a:
Jerzyk napisał/a:
Bo ja nie pije prawie 50 miesięcy i mam wrażenie że ja trzeźwy,. to nie jestem?

Możesz nie pić i 15lat, a "trzeźwym" nie być. Abstynencja to jedno, a trzeźwe myślenie(w którym nie ma alkoholowych mechanizmów) to drugie.
Oczywiście, czynny alkoholik nie osiągnie tego drugiego....

Aby uzupełnić tu chodzi też o adekwatne reagowanie, odczuwanie i inne: przepracowane kompleksy, zadośćuczynienie za krzywdy, a po tym powinna się pojawić własna aktywność np pomoc innym alkoholikom. Pewnie i tak nie wszystko wymieniłem :)

salien - Śro 01 Lut, 2012 12:09

Jerzyk,
wpisz sobie w google "mechanizmy alkoholizmu", "mechanizmy uzależnienia", "mechanizm iluzji i zaprzeczeń", czy inne podobne frazy i masz tam całą kopalnię wiedzy w tym temacie.
To nic, że nie pijesz 50 miesięcy. Jesteś trzeźwy jedynie pod tym względem, że nie masz we krwi alkoholu.
Ale Twoje myślenie ciągle może być i pewnie jest "pijane".
Nie myl trzeżwienia z abstynencją.
Trzeźwienie to proces. Długotrwały. Wymaga pracy nad sobą, uczenia się na nowo rozpoznywania emocji, uczuć, nazywania ich, wyrażania.
Naprawdę w necie znajdziesz mnóstwo na ten temat.
Ale samo czytanie na niewiele się zda, jesli nie zaczniesz działać.

Powodzenia,
salien

szymon - Śro 01 Lut, 2012 16:58

jakbym zrobił coś bardzo złego... (regulamin forum) i zostałbym banitą....

to przyjełabyś mnie s powrotem pod skrzydła, jakbym ładnie przeprosił? :skromny:

Wiedźma - Śro 01 Lut, 2012 17:01

szymon napisał/a:
przyjełabyś mnie s powrotem pod skrzydła, jakbym ładnie przeprosił? :skromny:
ffg65
yoytek - Śro 01 Lut, 2012 17:39

Bo to był Jerzyk- walker
jamesjamesbond - Śro 01 Lut, 2012 17:51

Cytat:

wpisz sobie w google "mechanizmy alkoholizmu", "mechanizmy uzależnienia", "mechanizm iluzji i zaprzeczeń", czy inne podobne frazy i masz tam całą kopalnię wiedzy w tym temacie.
To nic, że nie pijesz 50 miesięcy. Jesteś trzeźwy jedynie pod tym względem, że nie masz we krwi alkoholu.
Ale Twoje myślenie ciągle może być i pewnie jest "pijane".
salien


http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=745

http://www.alkoholizm.jaw...opic.php?t=2556

Ale fakt że określenie jest swoiście okrutne. Jakiś szczęśliwiec ma np 50 miesięcy bez alkoholu i mówi mu się, że nie- jesteś nadal "pijany", czy "picie na sucho"- inna sprawa.

Janioł - Śro 01 Lut, 2012 17:54

jamesjamesbond napisał/a:
Ale fakt że określenie jest swoiście okrutne. Jakiś szczęśliwiec ma np 50 miesięcy bez alkoholu i mówi mu się, że nie- jesteś nadal "pijany", czy "picie na sucho"- inna sprawa.
james ? jorgusia nie znasz ? on trzeźwy od 4 sekund w porywach do 40 sekund , stały bywalec ze stałym problemem wskazującego na spożycie (początkowo też dałem się nabrac na Jerzyka)
pterodaktyll - Śro 01 Lut, 2012 18:01

jamesjamesbond napisał/a:
określenie jest swoiście okrutne.

Masz jakiś lepszy pomysł? Dziwie sie jak czytam co piszesz, w różnych tematach zresztą. Robisz wrażenie (na mnie) jakbyś chciał koniecznie zapomnieć o tym, że masz problem z alkoholem i ciągle znajdujesz sobie tematy zastępcze, żeby tylko nie zająć się tym co powinno być dla Ciebie najważniejsze. Parę tygodni temu napisałeś, źle jest chleję, pomóżcie a zamiast słuchać, co do Ciebie mówią ludzie, którzy mają ten sam problem, ciągle usiłujesz "pomóc" wszystkim jak leci (głównie współuzależnionym), nie bacząc czy masz jakieś pojęcie w temacie, w którym się odzywasz czy nie. Może rzeczywiście określ się czego oczekujesz od forum, bo tylko "komentujesz" raz bardziej, raz mniej, ale bez sensu.........moim zdaniem

grzesiek - Czw 02 Lut, 2012 09:13

pterodaktyll napisał/a:
. Może rzeczywiście określ się czego oczekujesz od forum, bo tylko "komentujesz" raz bardziej, raz mniej, ale bez sensu.........moim zdaniem

:okok: moim też. Popieram.Na problemy nie związane z alkoholizmem można pisać w innych miejscach.

Jonesy - Czw 02 Lut, 2012 10:00

Ja bym to dosadniej ujął o wiele, dlatego też powstrzymam się i przyklasnę modowi :brawo:
Dziubas - Pią 03 Lut, 2012 07:19

jamesjamesbond napisał/a:
Ale fakt że określenie jest swoiście okrutne. Jakiś szczęśliwiec ma np 50 miesięcy bez alkoholu i mówi mu się, że nie- jesteś nadal "pijany", czy "picie na sucho"- inna
Odpowiem, bo tow sumie trochę w temacie jest.
James, cóż okrutnego widzisz w tym określeniu?Przecież to prawda, a może to Ci przeszkadza? Myślę, że praca nad sobą "trzeźwienie",odciąga, a i "obrzydza", myśli o alkoholu. Nie "chodzę na mityngi", nie" uczęszczam na terapię", ale pracuję nad sobą, na mityngu,terapii i poza nimi.James, tak myślę, że to jest Twój problem, Ty "uczęszczasz", ale nic nie robisz dla swojego trzeźwienia. Zamiast chłonąć wiedzę przekazywaną przez innych, Ty "zbierasz" dykteryjki, "mądrości ludowe" i *p****, szukasz tematów zastępczych, wytłumaczenia dla swojego alkoholizmu. Może zajmij się sobą, a nie syceniem nas *p****, wyszukiwaniem dla siebie usprawiedliwienia.
Pokory życzę.

jamesjamesbond - Pią 03 Lut, 2012 07:30

Swioiście okrutne to jest, i smutne. A że nie jest może dla ciebie specjalnie kardynalnie ważne to nie trzeba od razu oceniać (AA "nie oceniamy") że to "*p****". Napisałem to na poważnie trochę refleksyjnie nie żeby siebie czy kogoś odciągać od pracy nad sobą.

Może zlikwidujcie tu np. dział Hyde Park rozmowy na każdy temat- też odciąga? Nie bądź taki bardziej papieski od papieża.

Nie napiszę: więcej pokory, bo chyba nie mam uprawnień fsdf43t

Kujawiak - Pią 03 Lut, 2012 07:43

jamesjamesbond napisał/a:
Swioiście okrutne to jest, i smutne. A że nie jest może dla ciebie specjalnie kardynalnie ważne to nie trzeba od razu oceniać (AA "nie oceniamy") że to "*p****".

James jak chcesz tak bardzo przestrzegać zasad AA to opowiadaj o sobie , a nie ciągle ktoś, coś , gdzieś!

Marc-elus - Pią 03 Lut, 2012 09:43

jamesjamesbond napisał/a:
Może zlikwidujcie tu np. dział Hyde Park rozmowy na każdy temat- też odciąga? Nie bądź taki bardziej papieski od papieża.

Z tym akurat po części się zgodzę(ale nie "do Ciebie", Dziubas fsdf43t ).
"Wieszcze" zapić, inkwizytorzy tropiący nawroty, dość łatwo wydają osądy.
W części przypadków mają racje, ale w części zbyt ochoczo ferują wyroki. Czasem pewnie próbują "się podbudować" takimi stwierdzeniami.

Zauważcie, Estera napisała ostatnio że ludzie niepijący w towarzystwie pijących
Cytat:
są traktowani jako podejrzane dziwolągi


Jakby napisał to alkoholik(w dodatku trzeźwiejący krótko), o jeeeezzzuuuu, masakra, zaraz pojawiłyby się głosy: "to Twoje myśli, urojenia", "wstydzisz się swojej choroby", "ciągnie Cię do pijących" itd.
A prawda jest taka że sytuacje bywają różne, różne są grupy ludzi, itd. Może się tak zdarzyć iż stwierdzenie Estery będzie adekwatne do danej sytuacji, obiektywne.

Moim skromnym zdaniem, trzeba zachować umiar. Dla mnie trzeźwienie i moja choroba nie jest całym światem, rzeczy których uczą na terapii nie są biblią. Są bardzo ważne, nigdy o tym nie zapominam, ale nie dajmy się zwariować wyszukując w każdej myśli chęci do picia.

rufio - Pią 03 Lut, 2012 10:54

Marc-elus napisał/a:
nie dajmy się zwariować wyszukując w każdej myśli chęci do picia.

Moim zdaniem szukając w kazdym działaniu i mysli chęci do wypicia swiadczy to o nie końca zrozumiałe przepracowanie czasu terapii . Jakby nie do końca pogodzenie sie z tym problemem . A moze traktowania zycia i tego wszystkiegoco sie dzieje wokół z tym jednym - musze /chce się napic . Taka koncentracja zycia wokoł mego nie picia i szukanie symptomów u innych , ze chca sie napic . Takie monotematyczne podejście do dnia codziennego jakby nie było innych powodów do złego samopoczucia - humorów itp .
Marc-elus napisał/a:
Dla mnie trzeźwienie i moja choroba nie jest całym światem

Bo i nie jest - jest tylko jednym z elementów dnia - uważa to za nie zupełnie normalne budzenie sie z mysla - "jestem alkoholikiem i dzis nie pije - a wieczorem - jestem alkoholikiem i dzis sie nie napiłem "To tak jakby rano mówic sobie " jestem niskiego wzrostu i znowu beda mnie mijac na ulicy wyżsi ludzie " . I caly czas sie tym dołowac .

prsk

Gonzo.pl - Pią 03 Lut, 2012 11:01

Marcel, Ciebie podbudowuje, ze ktos ma nawrót?
Nazywasz to wyrokiem, osadem, inkwizycją...
Według Ciebie nawrót to coś....no własnie jakiego? Wstydliwego, zaraźliwego, gorszego?
W tym fragmencie widzę totalne niezrozumienie PODSTAW terapii, co zreszta potwierdza praktyka.
Pomoc drugiemu alkoholikowi nazywasz podbudowywaniem się. Ty po prostu nie pojmujesz, że trzeźwiejacy alkoholicy sa wobec siebie szczerzy pomocni, łaczy nas ta sama choroba.
A druga osoba jest wdzięczna za rozmowę, za sugestię, za pomoc w zauwazeniu głodu i radzeniu sobie z nim. Nie traktuje ich tak jak Ty, jako atak.
Na tym forum pierwszy raz zetknałem się z jakimiś chorymi pogladami i do dzisiaj ich nie pojmuję....

szymon - Pią 03 Lut, 2012 11:13

Marc-elus napisał/a:
Moim skromnym zdaniem, trzeba zachować umiar. Dla mnie trzeźwienie i moja choroba nie jest całym światem, rzeczy których uczą na terapii nie są biblią. Są bardzo ważne, nigdy o tym nie zapominam, ale nie dajmy się zwariować wyszukując w każdej myśli chęci do picia.


moim wiele znaczącym zdaniem,
nie należy popadać w skrajności,
jakkolwiek ja to pojmuję. 54rerrer

Marc-elus - Pią 03 Lut, 2012 11:34

rufio napisał/a:
"To tak jakby rano mówic sobie " jestem niskiego wzrostu i znowu beda mnie mijac na ulicy wyżsi ludzie "

Dla mnie koncentracja życia wokół niepicia to chyba oznaka że dana osoba nie potrafi żyć normalnie, "normalnie" czyli jak normalny, szczęśliwy człowiek.
Gonzo.pl napisał/a:
Marcel, Ciebie podbudowuje, ze ktos ma nawrót?

Skąd ten pomysł? Przecież wiesz że nie. Pisałem o "brylowaniu", lub jak to powiedział Szymon, "ociekaniu" trzeźwieniem.
Gonzo.pl napisał/a:
Pomoc drugiemu alkoholikowi nazywasz podbudowywaniem się. Ty po prostu nie pojmujesz, że trzeźwiejacy alkoholicy sa wobec siebie szczerzy pomocni, łaczy nas ta sama choroba.

Widzisz, pomoc, bardzo dobra sprawa, dzielenie się doświadczeniem, jak najbardziej.
Jednak, nie ja pierwszy zauważyłem, że czasem na forum ta "chęć pomocy" sięga czasem za daleko. "Diagnozowanie" nawrotu(z wielką pewnością siebie "doktora") po przeczytaniu dwóch zdań uważasz za chęć pomocy? A i takie przypadki tu widziałem, i nie tylko ja. Przypadki zupełnie nietrafione w swoich "diagnozach".
Łapanie się jednego słówka w danej wypowiedzi, podczas gdy może być tak że to jedno słówko było po prostu nieprecyzyjnym wyrażeniem się.
szymon napisał/a:
nie należy popadać w skrajności,

Dokładnie to miałem na myśli. Jednak, nie wszyscy w swojej "chęci pomocy" to rozumieją.

rufio - Pią 03 Lut, 2012 11:56

Marc-elus napisał/a:
Dla mnie koncentracja życia wokół niepicia to chyba oznaka że dana osoba nie potrafi żyć normalnie, "normalnie" czyli jak normalny, szczęśliwy człowiek.

O własnie tak -

Gonzo.pl - Pią 03 Lut, 2012 12:03

Marc-elus napisał/a:

Dla mnie koncentracja życia wokół niepicia to chyba oznaka że dana osoba nie potrafi żyć normalnie, "normalnie" czyli jak normalny, szczęśliwy człowiek.

Czy to własnie nie jest owo dowartosciowywanie się, o którym piszesz?
Bo znowu o innych.... a niech oni sobie żyja jak chca, nie uwazasz?

Marc-elus - Pią 03 Lut, 2012 12:16

Gonzo.pl napisał/a:
Czy to własnie nie jest owo dowartosciowywanie się, o którym piszesz?

Nie, to subiektywna(jak prawie każda) ocena z mojego punktu widzenia. Z resztą, Rufus jak widać też tak sądzi.
Gonzo.pl napisał/a:
a niech oni sobie żyja jak chca, nie uwazasz?

Pewnie, jeżeli komuś jest dobrze z tym, przecież nie będę przekonywał że jest mu źle.
Jednak, być może nie wie co traci.
A może jest tak że ktoś ma inne potrzeby niż moje, nie interesuje go "szczęście" w klasycznym rozumieniu tego słowa, a jedynie "szczęście w koncentracji wokół niepicia"?
Tak naprawdę, to przecież nie bronie komuś szczęścia, jeżeli kroczy swoją drogą.
Pomyśl też o tych "zdiagnozowanych". Być może nie chcą żeby wprowadzano ich w błąd? Jako "błąd" traktuje wciąganie ich w "koncentracje....". Dmuchać na zimne, to dobra taktyka, ale dmuchać tak żeby dostać hiperwentylacji? Chyba nie za bardzo....
Acha, zapomniałem dodać: moim zdaniem. :skromny:

Gonzo.pl - Pią 03 Lut, 2012 12:19

Marc-elus napisał/a:
Z resztą, Rufus jak widać też tak sądzi

To tylko potwierdza mój wniosek.

pterodaktyll - Pią 03 Lut, 2012 12:22

Marc-elus napisał/a:
moim zdaniem.

Moim zdaniem Marcel, masz rację, ale..........najpierw trzeba dokładnie"przepracować" swoje cele i metody ich osiągnięcia. Bez tego nasza podświadomość alkoholowa czy prędzej czy później się odezwie i mamy problem.............

Marc-elus - Pią 03 Lut, 2012 12:33

pterodaktyll napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
moim zdaniem.

Moim zdaniem Marcel, masz rację, ale..........najpierw trzeba dokładnie"przepracować" swoje cele i metody ich osiągnięcia. Bez tego nasza podświadomość alkoholowa czy prędzej czy później się odezwie i mamy problem.............

Tak. Granica między "nie-koncentecją życia wokół niepicia" a straceniem celu z oczu.... może być bardzo cienka.... :)

Dziubas - Śro 08 Lut, 2012 10:02

Zeszły tydzień miałem dość skopany. Miałem dużo roboty,końcówka budowy, odbiory zaplanowane na koniec tygodnia, ogólnie nerwówka. A mój wspólnik w poniedziałek zapił i ciągnął cały tydzień, a że jestem od niego trochę uzależniony( samochód), to nie mogłem nic dokładnie zaplanować. Nie wiedziałem jak pojadę do roboty, kiedy i z kim, chaos. Dałem radę skończyć z jednio dniowym poślizgiem przy jego obecności-nieobecności. Byłem mocno wku... na niego, ale "zdrowo", na to że nie robi i komplikuje mi pracę, a nie na to, że mnie "kusi". Paradoksalnie pomogło mi to spojrzeć na swój alkoholizm z takiej... "trzeźwej" strony. Widząc wszystkie mechanizmy uzależnienia "na żywo", widziałem siebie z przed ponad roku. To doświadczenie było mi bardzo pomocne. Dodam tylko, że zastanawiam się nad zerwaniem współpracy, ale sytuacja jest dość skomplikowana i nie wiem czy mi się uda.
kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:07

Dziubas napisał/a:
Dodam tylko, że zastanawiam się nad zerwaniem współpracy, ale sytuacja jest dość skomplikowana i nie wiem czy mi się uda.

Sławku...
Ja myślę, że najpierw powinieneś się rozejrzeć za czymś konkretnym, zanim zerwiesz współpracę, bo działanie pod wpływem impulsu zwykle bywa zgubne, wiem coś o tym...
Z tego co i jak piszesz, wydaje mi się, że myślisz nad tym, jak wybrnąć z tego układu, aby wyciągnąć dla siebie jak najwięcej doświadczeń...
I dobrze...
Tak trzymaj, a ja za Ciebie kciukasy trzymam ..., Greku...

Ps. Widziałeś, co tam się ostatnio dzieje...?

kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:14

Dziubas napisał/a:
Tam bida aż piszczy :( Mam informacje od znajomych.

Nioooooo
Niekoniecznie chciałabym uprawiać tu politykę, ale myślę, ze ta "bida", to tak trochę na własne życzenie, nie sądzisz...? Te pręty na budynkach..., zamieszkanych budynkach... :mysli:

Dziubas - Śro 08 Lut, 2012 10:18

kosmopolitanka napisał/a:
działanie pod wpływem impulsu zwykle bywa zgubne
Masz rację, dla tego najpierw chcę znaleźć konkretny "zamiennik" :mgreen: Próbuje podchodzić do tematu na "zimno", nie kierować się emocjami. Kiedyś tak zrobiłem, pod wpływem "pijanego" impulsu wykopałem pracownika, a później żałowałem. :(
kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:20

Ja zwykle żałuję tego, co robię pod wpływem impulsu, stąd wszystkie moje problemy...
Nioooooo
To patrz i ucz się... afc4fvca

kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:22

Dziubas napisał/a:
Nie inaczej :mgreen:

No chociaż jeden nie udaje Greka ... :brawo:

cool - Śro 08 Lut, 2012 10:23

kosmopolitanka napisał/a:
Ja myślę, że najpierw powinieneś się rozejrzeć za czymś konkretnym, zanim zerwiesz współpracę, bo działanie pod wpływem impulsu zwykle bywa zgubne, wiem coś o tym...

Dzieki z te spostrzeżenie ,przypomiałaś mi jak w taki sposób zwlniłem sie z pracy :(
a kąsekwecjie byly nieciekawe ,teraz wiem że sie nie podejmuje pochopnie decyzji wtedy w 2008 to decyzją doprowadzilem do sytuacji że zapilem

Dziubas - Śro 08 Lut, 2012 10:26

kosmopolitanka napisał/a:
To patrz i ucz się...
Patse i siem ucem Pani Psor :mgreen: żyć :skromny:
kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:33

Żebyś Ty wiedział nawrocik, ile ja straciłam w taki sposób...

Ale było, minęło i to se ne wrati...
Więc głowa do góry i do przodu...
Najważniejsze są wnioski...
Jest takie przysłowie...
Jak już się wykolebiesz i padniesz, to wstań z czymś w dłoniach...
Chyba Ate ma to, jako motto...

cool - Śro 08 Lut, 2012 10:36

wlasnie dziś zamierzam pokrudce to opisać myśle wlaśnie nad tematem ,po tych dyskusjach :) pozdrowinka
kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:38

nawrocik napisał/a:
myśle wlaśnie nad tematem

Jak przerąbałem część życia...
nawrocik napisał/a:
pozdrowinka

Ja również pozdrawiam... :)

kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:39

esaneta napisał/a:
:nie: to Klarcia

Być może, ale mnie urzekło... :skromny:

kosmo - Śro 08 Lut, 2012 10:43

esaneta napisał/a:
nie tylko Ciebie :skromny: stąd pamiętam u kogo jest to motto w stopce fsdf43t

Nu baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Klara, to moja idolka... :sztama:

Dziubas - Nie 12 Lut, 2012 18:33

szymon napisał/a:
że poprzez chorobe docenia się to co się ma,
że trzeźwiejący alkoholik dojrzewa szybciej niż "normalny"
że dociera w końcu do mnie to, o co biega w życiu.
to jest naprawdę za***iste!
:okok: Właśni to wszystko zaczynam dostrzegać. Zaczynam cenić to co mam, a nie "uganiam się" za mrzonkami. Czy dojrzewam? Na pewno tak, przecież zatrzymałem się w rozwoju emocjonalnym w wieku 18-20 lat (jak nie wcześniej), więc mam co nadrabiać :)
Jędrek - Nie 12 Lut, 2012 19:01

Dziubas napisał/a:
Poczułem się okradziony i zniewolony. Teraz chcę to zmienić, rozliczyć się z przeszłością i ,tak jak gdzieś już napisałem, wybaczyć sobie. Może ktoś będzie chciał podzielić się swoimi, w tym temacie, przemyśleniami,doświadczeniem. Będę wdzięczny.


mnie przywaliły po zatruciu i po zrozumieniu wyrzuty sumienia...
ponad dwa lata nie potrafiem sobie wybaczyć. Myślę, że dlatego że byłem sam.
Od momentu rozpoczętej pracy ze sponsorem świat zaczął się zmieniać...znaczy moje spojrzenie na świat i ludzi. I zaczynam żyć... i dobrze mi tak...Tylko żeby mi się w głowie nie poprzewracało :)

Dziubas - Nie 12 Lut, 2012 19:16

Jędrek napisał/a:
Tylko żeby mi się w głowie nie poprzewracało
Ostatnio "odkryłem" mój (chyba) największy wyzwalacz. Niby przerabiałem to na terapii, wiadomo coś tam pisałem, że miejsca, ludzie, pieniądze itp. Bzdury! Doszedłem do tego, że największym wyzwalaczem jest dla mnie kraj, w którym mieszkałem kilka lat. Grecja, bo o niej mówię, za każdym razem gdy pomyślę o odwiedzeniu znajomych w Grecji włącza mi się myślenie o ewentualnym "urlopie" od abstynencji. Wczoraj zdałem sobie sprawę, że myślenie o tym wywołuje u mnie strach. To chyba dobrze, że zaczynam mieć świadomość co mi "grozi" :skromny:
Dziubas - Sob 28 Kwi, 2012 09:42

Chcę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami.
Wiele razy słyszałem o zapiciach, że są one "wpisane" w chorobę.
Jakoś z tym się nie zgadzam. Uważam, że jest to zostawianie sobie furtki do chlania.
Mogę się zgodzić, że nawroty i głody są "wpisane" w chorobę, ale to ode mnie zależy, czy zachlam.
Zamykając sobie furtki/możliwości powrotu do picia dbam o siebie
i swoją trzeźwość :skromny:

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 09:54

Dziubas napisał/a:
nawroty i głody są "wpisane" w chorobę,

a każdy głód alkoholowy i każdy nawrót choroby alkoholowej można zatrzymać (przerwać) w każdym momencie.
Trzeba chcieć.
:okok:

Dziubas napisał/a:
Wiele razy słyszałem o zapiciach, że są one "wpisane" w chorobę.

Z podobnych teorii jest jeszcze taka, że Ziemię dźwigają na grzbietach cztery ogromne słonie. ;)

pterodaktyll - Sob 28 Kwi, 2012 10:43

Gonzo.pl napisał/a:
Dziubas napisał/a:
nawroty i głody są "wpisane" w chorobę,

a każdy głód alkoholowy i każdy nawrót choroby alkoholowej można zatrzymać (przerwać) w każdym momencie.
Trzeba chcieć.

Wszystko na ten temat :)

szymon - Sob 28 Kwi, 2012 11:36

pterodaktyll napisał/a:
Wszystko na ten temat :)



kolega dziubek napisał, ze są czy nie są...
kolega gonzuś coś tam napisał, że trzeba chcieć
kolega pteruś, że wszystko w temacie

a właśnie, że nie wszystko :nerwus:
mi zależy na tym, żeby nie dopuścić do głodu i nawrotu, bo przecież wpisane...
merdamy ogonem, wtedy gdy chcemy
nie ogon merda nami
a żeby to robić, ja zmieniłem całe moje życie, caaaałe
po to, by nie dopuszczać do tego, co wpisane w nie :p

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 11:40

Cytat:
mi zależy na tym, żeby nie dopuścić do głodu i nawrotu, bo przecież wpisane...
merdamy ogonem, wtedy gdy chcemy
nie ogon merda nami
a żeby to robić, ja zmieniłem całe moje życie, caaaałe
po to, by nie dopuszczać do tego, co wpisane w nie

:serce: :serce: :serce:

Dziubas - Sob 28 Kwi, 2012 11:51

szymon napisał/a:
kolega dziubek napisał, ze są czy nie są...

Napisałem, że mogę się zgodzić... :mgreen:

kosmo - Sob 28 Kwi, 2012 12:39

Dziubas napisał/a:
Mogę się zgodzić, że nawroty i głody są "wpisane" w chorobę, ale to ode mnie zależy, czy zachlam.

Zgadzam się z tym, co napisałeś Sławku, bo właśnie ostatnio sama miałam taką sytuację. Mogłam się napić, ale podziękowałam. Bo to ja decyduję o sobie. Fakt, że zaraz się ewakuowałam z miejsca zagrożenia, ale mam nadzieję, że i dla mnie przyjdzie taki czas, kiedy nie będę musiała uciekać od okazji, że potrafię i dam radę wysiedzieć do końca na przykład imienin mamuśki. Są 1. lipca. Już wiem, że będzie uroczysty obiad, jak znam zwyczaje w domu, to brat wyciągnie jakiś alkohol. Nie mogę i nie chcę narzucać im swojego warunku, że będę jeśli nie będzie wódki czy wina. Ale jeżeli tylko w minimalnym stopniu wyczuję dla siebie zagrożenie, to po prostu się zmyję, ot co... :)
Tylko jeszcze nie mam prezentu... :(

Klara - Sob 28 Kwi, 2012 12:54

Mam nadzieję, że to co napiszę, będzie w tym temacie akuratne.
Dziś rano usłyszałam relację z urodzin pewnego znajomego, który (tak się składa) jest wieloletnim AA-owcem.
Uroczystość odbyła się w lokalu i była absolutną niespodzianką dla solenizanta.
Został na nią podstępem ściągnięty z pracy.
Na stołach stał alkohol, bo oprócz ludzi niepijących (kolegów z AA) byli także pijący.
Wszyscy się świetnie bawili, a na końcu okazało się, że wszystkie butelki pozostały nietknięte.
Przez całą imprezę nikt nie pił.

Dziubas - Sob 28 Kwi, 2012 13:08

Klara napisał/a:
Przez całą imprezę nikt nie pił.

To raczej do działu ciekawostki :wysmiewacz: ,
a na poważnie, ciekawe, jaki wpływ na innych mogą wywrzeć niepijący ;)

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 13:19

W którymś już temacie zauważam, często też słyszę na mitingach i w rozmowach, takie wyobrażenia, że sensem trzeźwego życia jest przebywanie wśród alkoholu. Że ten osiągnął trzeźwość, komu to "nie robi".
Że po to pracuje się nad zmianą swego życia i swego rozumowania, by siedzieć wśród pełnych kieliszków.
A dla mnie to właśnie są te pootwierane furtki, o których pisze Dziubas i wyobrażenia, marzenia może, osób, które jeszcze swojej bezsilności nie uznały.
Nie potrafią sobie wyobrazić życia bez alkoholu.
Mnie on nie jest do niczego potrzebny w życiu. Już nie.

szalaput - Sob 28 Kwi, 2012 16:10

u mnie to jest tak ze jakos nie bywam tam gdzie jest alkohol,ani prywatnie ani w pracy jest nieobecny,instynktownie czuje gdzie moze byc i tam nie ide jesli nie musze,po co mi to,
nie dawno zaszedlem do znajomego takiego z pracy bez zapowiedzi,pili wygladali jak lumpy,zachowanie tez pozostawialo wiele do zyczenia,usiadlem na chwilke,kawy odmowilem,wymienilem kilka zdan i podziekowalem za goscine,nie wkrecalem sie wyszedlem,no i spokoj,
pozatym sama obecnosc alkoholu teraz nie robi na mnie wrazenia,przechodze obok niego codziennie,jest obecny w kolorowych witrynach sklepow,po sobocie jak ide rano niedopite butelki i puszki na ulicy,porozlewane,on jest ale ja go juz nie widze,
boje sie natomiast pijanych ludzi ,pijanych zachowan,wrogiego zaczepnego belkotu,czesto tez agresji,tego sie boje,nie jestem jeszcze na tyle mocny,zrownowazony by zachowac spokoj :nono:

Janioł - Sob 28 Kwi, 2012 19:32

szymon napisał/a:
po to, by nie dopuszczać do tego, co wpisane w nie
i to nie jest do końca możliwe bo wynika chociażby z chroniczności choroby alkoholowej , no chba że loczku jesteś na tyle wszechwładny by móć idealnie ogarnąć każdy z elementów trzeżwienia i radzenia sobie z mechanizmami choroby. One są i się zdarzają czasami nie zależnie od naszego chcę lub nie chce wystrczy tylko w momencie pojawienia się pierwszych objawów (głód) lub sygnałow ostrzegawczych (nawrót) wiedzieć co mam robić , być szczególnie czujnym i uważnym
Jędrek - Sob 28 Kwi, 2012 21:04

szymon napisał/a:
mi zależy na tym, żeby nie dopuścić do głodu i nawrotu, bo przecież wpisane...

trening czyni mistrza :)

szymon - Sob 28 Kwi, 2012 21:11

Andrzej napisał/a:
One są i się zdarzają czasami nie zależnie od naszego chcę lub nie chce wystrczy tylko w momencie pojawienia się pierwszych objawów (głód) lub sygnałow ostrzegawczych (nawrót) wiedzieć co mam robić , być szczególnie czujnym i uważnym


najdroższy mój litościwy :skromny:
ja to inaczej troche robie...
walnołem se na kartce papieru kiedy pojawia się głód, kiedy nawrót,
jak robie "to"
lub myślę o "tym"
a jeszcze jak zobaczę "tamto"
to wtedy mi się pojawiają głody czy nawroty albo jeszcze inne ssawki.
no to se mówie:
po co mam robić "to",
po co mam myśleć o "tym"
albo jeszcze patrzeć na "tamto"
proste jak drut i jasne jak słońce

ja nie korzystam se słownika wyrazów terapii, mitingów i innych dziwów.
narzędzia mi tam dali a jak się nimi posłużę, to już moje jest.
prosta kartka i kawałek pisadła

szalaput - Sob 28 Kwi, 2012 21:22

tez mam nawroty z roznym nasileniem,pijane myslenie,
czasem bardzo silne objawy z duzem bolem glowy i glowa zabita chorymi historiami,
oj czasem to mi ciezko sie z tym wszystkim polapac

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 21:26

Ja potraktowałem to jako naukę radzenia sobie coraz lepiej z każdym kolejnym razem.
I tak trochę myślę jak Andrzej, trochę jak Szymon...
Ale najważniejsze jest moje gonzowe myślenie i radzenie sobie. :)

Jędrek - Sob 28 Kwi, 2012 23:04

szymon napisał/a:
..ja nie korzystam se słownika wyrazów terapii, mitingów i innych dziwów.
narzędzia mi tam dali a jak się nimi posłużę, to już moje jest.
prosta kartka i kawałek pisadła

No jakie to proste.... no cóż- podobno najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze :)

pterodaktyll - Sob 28 Kwi, 2012 23:08

Jędrek napisał/a:
podobno najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze

Na podstawie własnych doświadczeń również ośmielam się tak twierdzić

Whiplash - Sob 28 Kwi, 2012 23:19

Gonzo.pl napisał/a:
Mnie on nie jest do niczego potrzebny w życiu. Już nie.

A zdrowi ludzie są Ci do czegoś potrzebni w życiu?
Oni nie muszą chować alkoholu, mogą pić.
Sztuką jest znaleźć równowagę. Nie pchać się w miejsca gdzie ten alkohol może nam zaszkodzić, ale też nie bać się panicznie takich sytuacji. Bo nauczenie się obojętności jest nie furtką do powrotu do picia, a furtką do powrotu do normalnego życia.

Moim zdaniem :tak:

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 23:36

Whiplashu, ja się odniosłem do konkretnych wypowiedzi i konkretnych sytuacji, to raz.
Nigdzie nie napisałem, że boję się jakiejś sytuacji. Bo nie boję się żadnej, wiem jak zareagować, co zrobić, ewentualnie gdzie iść po pomoc. To dwa.
Dziś byłem u ludzi zdrowych. Oni piją, bo pić mogą. Piją, kiedy jest okazja. Piją na tańcach. Widocznie moja wizyta nie jest okazją, bo alkohol się nie pojawił. ;) A gdyby się pojawił, patrz wyżej. To po trzecie.
Cytat:
Mnie on nie jest do niczego potrzebny w życiu. Już nie.

A to nie jest obojętność? A co?

Mam wrażenie, ze Twój post jest tym, o czym pisałem wcześniej, szukaniem, już nie furtki, ale choćby szczelinki, by jednak być bliżej....

Edit:
Cytat:
normalnego życia.

No właśnie, ten słynny zwrot....
Uważasz, ze twoje życie teraz jest nienormalne?
Bo moje jest wreszcie normalne. Jak najbardziej normalne.

Jędrek - Sob 28 Kwi, 2012 23:47

pterodaktyll napisał/a:
Jędrek napisał/a:
podobno najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze

Na podstawie własnych doświadczeń również ośmielam się tak twierdzić

No więc rozumiem, że celem życiowym dla Was jest umieć nie dopuścić do nawrotów...
to wygodne... a co jak ten cel zostanie osiągnięty???
Można wtedy się.....???

Gonzo.pl - Sob 28 Kwi, 2012 23:48

Jędrek napisał/a:

No więc rozumiem, że celem życiowym dla Was jest umieć nie dopuścić do nawrotów...
to wygodne... a co jak ten cel zostanie osiągnięty???
Można wtedy się.....???

A skąd Tyś to wywnioskował? :shock:

Jędrek - Sob 28 Kwi, 2012 23:51

Gonzo.pl napisał/a:
A skąd Tyś to wywnioskował?

No tak jakoś inżynier mnie skłonił do podsumowania....
dodatkowo wspomniawszy "moja sprawa" i zachowanie niektórych nadętych userów....

Whiplash - Sob 28 Kwi, 2012 23:55

Gonzo.pl napisał/a:
Nigdzie nie napisałem, że boję się jakiejś sytuacji. Bo nie boję się żadnej, wiem jak zareagować, co zrobić, ewentualnie gdzie iść po pomoc. To dwa.


A czy ja napisałem, że napisałeś? :roll: Ja napisałem że bać się nie należy, a obojętność w tym pomaga.

Gonzo.pl napisał/a:
No właśnie, ten słynny zwrot....
Uważasz, ze twoje życie teraz jest nienormalne?
Bo moje jest wreszcie normalne. Jak najbardziej normalne.


Widzisz, ja uważam, że moje jest normalne. Bo nie muszę się martwić, że flaszka za chwilę na mnie wyskoczy zza rogu. Ona za tym rogiem może sobie być... Dla mnie obojętna, nie zauważę jej nawet. A żeby się przed nią bronić - musiałbym ją zauważyć ...

Jędrek - Sob 28 Kwi, 2012 23:57

Whiplash napisał/a:
Ona za tym rogiem może sobie być... Dla mnie obojętna, nie zauważę jej nawet. A żeby się przed nią bronić - musiałbym ją zauważyć ...

Oooo...i cel został osiągnięty.....
I teraz można się....????

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 00:01

Whiplash napisał/a:
a obojętność w tym pomaga.

Bo dla mnie nie ma czegoś takiego jak obojętność... zawsze jest reakcja- mojego mózgu zwłaszcza :) I nie chcę się uczyć obojętności...
Bo mogę zacząć dosrywać ludziom takim jak plusio... z bezpiecznego dla siebie dystansu siedząc wygodnie w foteliku przed monitorkiem

Whiplash - Nie 29 Kwi, 2012 00:01

Jędrek napisał/a:
I teraz można się....????

Można :tak:

Tylko co? :drapie:

A możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi? Czy ty uważasz że ja nie mam innej roboty tylko trzeźwieć cały czas? Trzeba czasem jeszcze żyć... A to ostatnio zajmuje mi sporo czasu.

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 00:04

Whiplash napisał/a:
Tylko co?

Na kimś wyrzyć, komuś dosrać, kogoś poniżyć itp. itd.....

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 00:06

Whiplash napisał/a:
Czy ty uważasz że ja nie mam innej roboty tylko trzeźwieć cały czas?

I nie rozumiem tego zdania.......?????????
Whiplash napisał/a:
Trzeba czasem jeszcze żyć

Małą sprzeczność widzę związaną z moim mało ugruntowanym światopoglądem w trzeźwym życiu...
Pozwolę sobie dorzucić:
http://www.psychologia.ed...ga-zyciowa.html

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 00:09

Jędrek napisał/a:
dodatkowo wspomniawszy "moja sprawa" i zachowanie niektórych nadętych userów....

Chyba coś przeoczyłem, ale to nieistotne. Wolę zająć się sobą, niż plotkowaniem o userach, czy userkach.
Trochę przypomina mi to, tak krytykowane tutaj, codzienne siedzenie na mitingach i stwarzanie pozorów życia.
Whiplash napisał/a:
Czy ty uważasz że ja nie mam innej roboty tylko trzeźwieć cały czas? Trzeba czasem jeszcze żyć... A to ostatnio zajmuje mi sporo czasu.

Rozumiem, że Ty tu widzisz jakąś sprzeczność, tak?
A właściwie, tak jak Jędruś, nie rozumiem.
Zresztą od kilku już dni coraz mniej Cię rozumiem. A i za bardzo się nie staram.

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 00:18

Gonzo.pl napisał/a:
Zresztą od kilku już dni coraz mniej Cię rozumiem. A i za bardzo się nie staram.

Może ja się niepotrzebnie zacząłem starać....
Samo forum to nie wszystko :) trzeba jeszcze żyć :) zwłaszcza żyć :)

Whiplash - Nie 29 Kwi, 2012 00:30

Gonzo.pl napisał/a:

Rozumiem, że Ty tu widzisz jakąś sprzeczność, tak?

Nie tyle sprzeczność co różnicę.

Życie i trzeźwienie idą w parze, ale nie są tym samym. Znalezienie właściwych dla siebie proporcji pozwala na czerpanie z obu tych czynności radości.
Czego Wam i wszystkim życzę! Dobranoc :)

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 00:42

Whiplash napisał/a:
Nie tyle sprzeczność co różnicę.

Cytat:
Życie i trzeźwienie idą w parze, ale nie są tym samym.

Po półtorej godziny jestem w tym samym miejscu i przy tym samym wniosku. Piszesz to wyraźnie i kilkakrotnie.
Widzisz róznicę miedzy trzeźwym życiem a normalnym życiem. I ty chcesz żyć tym normalnym życiem, jakkolwiek tam sobie je wyobrażasz, bo na trzeźwienie nie masz czasu.
Ale po co ja powtarzam po Tobie....

Whiplash - Nie 29 Kwi, 2012 00:48

Gonzo.pl napisał/a:
Widzisz róznicę miedzy trzeźwym życiem a normalnym życiem.

:nie:
Między życiem a trzeźwieniem.
Gonzo.pl napisał/a:
bo na trzeźwienie nie masz czasu

a gdzie to napisałem? z tego co pamiętam to napisałem:
Whiplash napisał/a:
Znalezienie właściwych dla siebie proporcji pozwala na czerpanie z obu tych czynności radości.

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 00:50

A kuku.... :)
Whiplash napisał/a:
Czy ty uważasz że ja nie mam innej roboty tylko trzeźwieć cały czas? Trzeba czasem jeszcze żyć..

Whiplash - Nie 29 Kwi, 2012 00:58

Ech gonzo...
Tam napisalem ze nie mam zamiaru trzezwiec caly czas
To nie to samo co nie mam czasu na trzezwienie...
:bezradny: probujesz mi cos udowodnic? Bo cos Ci nie wychodzi :bezradny:

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 01:05

Nie zamierzam. I jak napisałem, zbytnio się nie staram. Jesteś już dużym chłopcem.
Whiplash napisał/a:
nie mam zamiaru trzezwiec caly czas

To daje się zauważyć.

Dobrej nocy, na mnie pora.
Jutro znowu od rana to cholerne trzeźwienie. Co za życie. :uoee:

:luzik:

kosmo - Nie 29 Kwi, 2012 01:42

A ja myślę, że od kiedy przyznałam się do tego, że jestem alko, tym samym pogodziłam się z faktem, że do końca życia nie mogę, ba nie wolno mi już nigdy pozostać obojętną na flachy, balangi, impry, na których leje się wóda... Słyszę, widzę, że nawet po kilku, kilkunastu latach abstynencji ludzie zapijają... Pamiętam, jak trzepnęło mną o glebę, kiedy na terapii pojawił się gość i przyznał się do zapicia po bodajże 9 latach trzeźwości. Dlatego uważam na siebie, dbam o komfort i bezpieczeństwo, unikam sytuacji, gdzie mogę być narażona na pokusę, czy choćby potem, po powrocie do domu na wszechogarniający stan paniki, że mogłam nie oprzeć się wypiciu drinka. Żyję normalnie, a zarazem nienormalnie. Nie przeszkadza mi to jednak w niczym, a już najmniej w normalnym funkcjonowaniu. Mówię sobie w chwilach zwątpienia, że mam tak, jak ludzie po przeszczepie, już do końca życia muszą brać określone leki i już...
szymon - Nie 29 Kwi, 2012 05:41

Cytat:
Oooo...i cel został osiągnięty.....


nie lubię określenia "osiągnięty cel" - wolę droga do celu, to jest mój cel - ta droga.
w wolnym tłumaczeniu to jak, orgazm nie na końcu, a w trakcie całego stosunku.

Marc-elus - Nie 29 Kwi, 2012 06:07

Whiplash napisał/a:
Życie i trzeźwienie idą w parze, ale nie są tym samym.

O ile życie nie zawsze jest trzeźwieniem, to trzeźwienie zawsze jest życiem.... :roll: :mgreen:

smokooka - Nie 29 Kwi, 2012 06:13

Jak Was poczyta ktoś kto dopiero "zaczyna" to mu się od razu odechce. :uoee:
matiwaldi - Nie 29 Kwi, 2012 06:19

Marc-elus napisał/a:
O ile życie nie zawsze jest trzeźwieniem, to trzeźwienie zawsze jest życiem..

podoba mi się.....proste i prawdziwe.... fajne....

kosmo - Nie 29 Kwi, 2012 06:29

smokooka napisał/a:
Jak Was poczyta ktoś kto dopiero "zaczyna" to mu się od razu odechce.
To wg Ciebie powinniśmy cenzurować wypowiedzi...? :szok:
piotr7 - Nie 29 Kwi, 2012 09:17

Prawdziwego alkoholika poznaje się po tym jak kończy a nie po tym jak zaczyna. :rotfl:
cool - Nie 29 Kwi, 2012 09:19

piotr7 napisał/a:
Prawdziwego alkoholika poznaje się po tym jak kończy a nie po tym jak zaczyna. :rotfl:


chyba tak początki są takie same .a końce mogą być bardzo różne ;)

Urszula - Nie 29 Kwi, 2012 09:30

kosmopolitanka napisał/a:
Mówię sobie w chwilach zwątpienia, że mam tak, jak ludzie po przeszczepie, już do końca życia muszą brać określone leki i już...

Mam to samo! :lol:
O alkoholu staram się nie myśleć, trzeźwieniem się nie upajam, ale leki stosuję.

Dziubas - Nie 29 Kwi, 2012 09:43

Rozgorzała piękna dyskusja o trzeźwieniu :mgreen:
Dla jednych jest to sposób na życie, dla innych droga do "normalności".
Dla mnie jest sposobem, nauką. Nauką "normalności", reakcji na emocje,
życia zgodnie z zasadami moralnymi, które przez ponad dwadzieścia lat
były mi obce i które łamałem.
Jest szansa, ze gdy nauczę się tego wszystkiego powrócę do "normalności".
"Normalność" piszę w cudzysłowie, bo normalny to ja nie będę, zawsze będzie
obok mnie mój alkoholizm, o którym lepiej żebym nie zapominał.
Gdybym "znormalniał" za bardzo istniała by możliwość, że moje,
pozamykane dotąd furtki, pootwierają się, a to najszybsza droga do zapicia.
Czyli, jeżeli chcę pozostać "normalny", nie mogę zapomnieć o mojej chorobie. :)
Nie ma dla mnie znaczenia, czy będę kiedykolwiek "mógł" przebywać wśród ludzi spożywających,
na dzisiaj mi to zwisa. Nie stronie od kawiarni, cukierni itp. Nie chodzę do "mordowni",
bo miejsca gdzie się chla, a nie popija mi przeszkadzają.
Nie przeszkadza mi jak chłopak z dziewczyną piją drinka w lokalu, przeszkadza mi jak
podchmielony dobrze gość/goście zamawiają następne i następne.
To mi przypomina moje zachowania i dla tego czuję dyskomfort przebywania w takim towarzystwie :)

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 10:04

Cytat:
Jak Was poczyta ktoś kto dopiero "zaczyna" to mu się od razu odechce.

Czy ktoś mi wyjaśni, o co chodzi tej kobiecie? Od jakiegoś czasu robi takie uwagi.
Czy forum ma być książką naukową pisaną pod kogoś w/g pani Smokooki?
Co ty w ogóle kobieto wiesz o alkoholizmie?

Tajga - Nie 29 Kwi, 2012 10:45

Dziubas napisał/a:
Może ktoś będzie chciał podzielić się swoimi, w tym temacie, przemyśleniami,doświadczeniem. Będę wdzięczny. :)


Fajny wątek Dziubas.
WOLNOŚĆ?
Dla mnie alkoholiczki to kojarzy się przede wszystkim z uwolnieniem od kontrolowania mojej osoby przez rodzinę. Uwolniłam się od podejrzeń, ,obwąchiwania, sprawdzania.
Kiedy dwadzieścia lat temu byłam w prawie rocznym ciągu zostałam prawie ubezwłasnowolniona, odebrano mi klucze do mieszkania, pieniądze, rozliczano z czasu.
Po dłuższym czasie zdecydowano, że mam się zapić, umrzeć, Oni się od tego odcinają. Zamknęli parasol ochronny, zwrócili WOLNOŚĆ. Mogłam sobie iść, i otworzyć własnymi kluczami swój dom. I tego dnia się już nie napiłam, i bardzo długo
też nie.

Pomyliłam jednak wolność osobistą, z wolnością od obsesji alkoholowej.
W ogóle się nie zajmowałam swoją trzeźwością. Poza "nie spożywaniem" nie robiłam nic. To, że ja nic nie robiłam, nie znaczy oczywiście, że nie robił za mnie tego mój mózg. Piłam potem jeszcze nie raz.

Teraz jestem wolna od kontroli, wolna od podejrzeń. Od obsesji alkoholowej nie będę NIGDY. Żeby o tym nie zapomnieć chodzę na mitingi, czytam fora alkoholowe.

Ta odzyskana WOLNOŚĆ JEST BEZCENNA.

Nawet jestem wolna od czegoś brzydkiego :oops:

Uświadomił mi to jeden z userów z tego forum. Dziękuję Ci jeszcze raz, TY wiesz.... :)

pterodaktyll - Nie 29 Kwi, 2012 11:10

Jędrek napisał/a:
więc rozumiem, że celem życiowym dla Was jest umieć nie dopuścić do nawrotów...
to wygodne... a co jak ten cel zostanie osiągnięty???
Można wtedy się.....???

Dla mnie wynika z kolei to, że nic nie zrozumiałeś. Mógłbyś mi przybliżyć jak wyobrażasz sobie osiągnięcie takiego celu, jak długo ma on trwać i w jaki sposób chcesz się przekonać, że już go osiągnąłeś?

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 13:18

Whiplash napisał/a:
probujesz mi cos udowodnic? Bo cos Ci nie wychodzi

Bo nie da się udowodnić czegoś komuś kto wie lepiej :)
Ja się nie staram, ale Gonzo jest niezmordowany :)

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 13:22

pterodaktyll napisał/a:
Dla mnie wynika z kolei to, że nic nie zrozumiałeś. Mógłbyś mi przybliżyć jak wyobrażasz sobie osiągnięcie takiego celu, jak długo ma on trwać i w jaki sposób chcesz się przekonać, że już go osiągnąłeś?

Jeżeli do mnie piszesz, to tam na końcu są znaki zapytania. Zgadza się - nie rozumiem osiągania braku czegoś, co musi być, bo "wpisane jest w chorobę"....
No i dalszy ciąg jak u mnie w głowie...
Może .... niekończąca się radość i szczęście nieopisane będą uwieńczeniem tej pracy...?

Dziubas - Nie 29 Kwi, 2012 13:26

Jędrek napisał/a:
niekończąca się radość i szczęście nieopisane

Do nirwany dążysz? :szok:

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 13:34

Dziubas napisał/a:
Do nirwany dążysz?

Ja?? Moje zdania opatrzone są znakami zapytania dlatego, że nie rozumiem, tego co niektórzy chcą osiągać.... No ale ja nie muszę wszystkiego rozumieć...

pterodaktyll - Nie 29 Kwi, 2012 17:28

Jędrek napisał/a:
nie rozumiem osiągania braku czegoś, co musi być, bo "wpisane jest w chorobę"..

To jest "dobry początek" dawania sobie przyzwolenia na ten "nawrót" Moim zdaniem rzecz jasna, tym bardziej, że nie zauważam u siebie żadnych symptomów tego "wpisanego w chorobę" nawrotu i to już parę lat. Jest to kwestia odpowiedniego treningu podświadomości, żeby właśnie nie zrobiła takiego "psikusa". Oczywiście cały czas, moim zdaniem ............

szymon - Nie 29 Kwi, 2012 17:45

Jędrek napisał/a:
No ale ja nie muszę wszystkiego rozumieć...


po co se komplikować... tak jak strzelec robi proste strzały, tak mądry człek prosto myśli :skromny:

Whiplash - Nie 29 Kwi, 2012 18:06

pterodaktyll napisał/a:
. Oczywiście cały czas, moim zdaniem ............
A właśnie że moim :tak:
pterodaktyll - Nie 29 Kwi, 2012 18:21

Cytat:

pterodaktyll napisał/a:
. Oczywiście cały czas, moim zdaniem ............
A właśnie że moim

no to..........naszym :mgreen:

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 21:34

szymon napisał/a:
Jędrek napisał/a:
No ale ja nie muszę wszystkiego rozumieć...


po co se komplikować... tak jak strzelec robi proste strzały, tak mądry człek prosto myśli :skromny:

A chory człowiek?

szymon - Nie 29 Kwi, 2012 21:37

Jędrek napisał/a:
A chory człowiek?


a chory człowiek zamiast prostej strzały robi sprężynę i z tego chce strzelać

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 21:37

Dziubas napisał/a:
O co chodzi?

Sorki Dziubas, ale nasunęła mi się wątpliwość... :szok:

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 21:39

szymon napisał/a:
a chory człowiek zamiast prostej strzały robi sprężynę i z tego chce strzelać

rykoszety lepiej wychodzą.
No to masz odpowiedź. Jestem chory. Ty najwyraźniej zdrowy.
I już wątpliwość wyjaśniona.

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 21:53

Dziubas napisał/a:
To nie do ciebie się tyczyło tylko do Smokookiej

"Co mnie dotyka to mnie dotyczy"
Dopiero co pouczałem o niezaśmiecaniu wątków, a tu się wpieprzyłem w wywody dziwne:) No i w Twój wątek :)

Dziubas - Pon 30 Kwi, 2012 08:23

Whiplash napisał/a:
Bo nauczenie się obojętności jest nie furtką do powrotu do picia, a furtką do powrotu do normalnego życia.

Uważam, że nie specjalnie trzeba się starać i myśleć o osiągnięciu obojętności, a wręcz przeciwnie. Staram się jak najmniej myśleć o takich sprawach. Nie dążę na siłę do osiągnięcia jakiś celów.

Przedwczoraj przechodziłem koło akademików, a tam, o zgrozo, impreza, grille, muzyka, kupa młodzieży, nawet ogrodowy basen studenciaki wystawili.
Przeszedłem koło tego podziwiając fantazję młodzieńczą w/w. Wczoraj stwierdziłem, że nie widziałem alkoholu, nie wierzę żeby go schowali na czas mojej defilady, JA GO PO PROSTU NIE WIDZIAŁEM :)

Dziubas - Śro 02 Maj, 2012 05:27

pterodaktyll napisał/a:
Jest to kwestia odpowiedniego treningu podświadomości,

i nauczenia się świadomych reakcji na emocje. Moim zdaniem, oczywiście :mgreen:

Dziubas - Wto 15 Maj, 2012 07:08

Wczoraj dopadło mnie rozdrażnienie.
Do południa było OK, ale zaraz po zaczęło się poddenerwowanie.
Miałem kilka spraw niezbyt przyjemnych do załatwienia i chyba dla tego gorzej się poczułem. "Katalizatorem" była jedna osoba.
Poszedłem na miting i, niestety rozdrażniłem się jeszcze bardziej.
Cały czas zdawałem sobie sprawę ze stanu w jakim się znajduję,
lecz "wyładowanie" tych emocji mogło dotknąć boleśnie tą osobę, więc "przykisiłem" to w sobie.
Na szczęście istnieje telefon, przez który można zadzwonić do przyjaciół i pogadać, wyzbyć się emocji.
Do tego spacer i trochę się "naprostowałem".

Gonzo.pl - Wto 15 Maj, 2012 08:28

Pewnie trzeba znaleźć złoty środek między nie szkodzeniem komuś, a nie szkodzeniem sobie.
Tylko jak? :lol:

Mysza - Wto 15 Maj, 2012 09:00

Gonzo.pl napisał/a:
nie szkodzeniem komuś, a nie szkodzeniem sobie.

nooo... myślę, że nie szkodzić sobie to powiedzieć co się myśli i co w głowie siedzi...(w tej akurat sytuacji) z tym łatwiej bo to chodzi o nas samych, a my przecież wiemy co siedzi jeśli potrafimy tam zaglądać :)

gorzej z innymi, bo takie stwierdzenie, że nie powiem czegoś (wg mnie nie przedstawię faktów) bo mogę skrzywdzić druga osobę... to, że ją skrzywdzę... wymyśliłam sobie sama zgodnie z własnymi odczuciami...tak jak ja bym się poczuła jeśli ktoś by mi tak powiedział...co poczuje ta osoba nie wiemy...jak się zachowa - nie wiemy...a jeśli usłyszy to co myślę i zastanowi się nad tym i spróbuje coś zmienić?
Świadomie nie piszę, że ta osoba usłyszy prawdę...bo to będzie moja prawda, albo jeszcze kilku innych osób..nasze spojrzenie na sprawę.

Jeśli ktoś nie ma np podobnego spojrzenia i traktowania własnej pracy jak np większość...to wydaje mi się i można by przypuszczać, że i spojrzenie będzie miał inne na uwagi usłyszane w temacie tejże pracy...


"chronienie" kogoś przed naszym wrażeniem, bo "mi się tak wydaje"... trochę mi pachnie współuzależnieniem...i podobnymi mechanizmami...a nie jest to dobre jak wiadomo :)
Inna sprawa, że czasem bardzo trudno się temu oprzeć...tej "ochronie"
A dzieje się tak... z powodu mojego lęku na Twoja reakcję ...tak bym to wytłumaczyła :)

najważniejsze to zdawać sobie z tego sprawę, bo później już łatwiej reagować :)

Gonzo.pl - Wto 15 Maj, 2012 09:15

To właśnie mi się w głowie kołacze, ba, ja to wiem.
Ale, rzadko, bo rzadko, staram się "chronić" innych. Może to też moja ucieczka przed odpowiedzialnością, przed trudną sytuacją?
Nie dalej, jak wczoraj zachowałem się szczerze i otwarcie i ani nie przyniosło to pożytku komuś, bo odebrał moje słowa po swojemu, ani mnie, bo nie zostały zrozumiane moje intencje, ani słowa.
Ja Ci Mysza, bardzo dziękuję za to, co napisałaś.

Tajga - Wto 15 Maj, 2012 09:31

Gonzo.pl napisał/a:
Ale, rzadko, bo rzadko, staram się "chronić" innych. Może to też moja ucieczka przed odpowiedzialnością, przed trudną sytuacją?


Może to zadbanie o siebie?

OSSA - Wto 15 Maj, 2012 09:39

Gonzo.pl napisał/a:
Pewnie trzeba znaleźć złoty środek między nie szkodzeniem komuś, a nie szkodzeniem sobie.
Tylko jak?


Dziubas napisał/a:

Na szczęście istnieje telefon, przez który można zadzwonić do przyjaciół i pogadać, wyzbyć się emocji.
Do tego spacer i trochę się "naprostowałem".


Cytat:
lecz "wyładowanie" tych emocji mogło dotknąć boleśnie tą osobę, więc "przykisiłem" to w sobie.


Moim zdaniem nie chodzi o "wyładowywanie" emocji na kimś, czasem warto pogadać z kimś życzliwym , kto spojrzy na problem z dystansu i wysłucha, doradzi coś konstruktywnego.

Później już bez emocji "wyładowywania" możemy powiedzieć tej osobie, co nas rani, niepokoi, przeszkadza. Druga strona przyjmie to do siebie lub nie , ale my nie będziemy czuli się winni, że daliśmy się ponieść emocjom, unikniemy :klotnia: .

Mysza - Wto 15 Maj, 2012 09:49

Gonzo.pl napisał/a:
Nie dalej, jak wczoraj zachowałem się szczerze i otwarcie i ani nie przyniosło to pożytku komuś, bo odebrał moje słowa po swojemu

Nie jest powiedziane, że ten ktoś nie wróci do Twoich słów, nie będzie chciał zastanowić się nad tym co powiedziałeś...
nie zawsze jest tak, że chcemy się zająć od razu tym co nas boli, lub budzi sprzeciw...
Gonzo.pl napisał/a:
nie zostały zrozumiane moje intencje, ani słowa.

Ale chciałeś i je przekazałeś... :) po co, w jakim celu? zrobiłeś to dla kogoś żeby mu "pomóc", czy dla siebie, bo uważałeś że powinieneś tak...a nie inaczej?

Wiemy, że możemy "śnić swój sen"...wolny od różnych, złych przyzwyczajeń... ale od tej wiedzy i chęci wprowadzenia tego w życie...dzieli nas siła powrotów do tego co łatwiejsze, bo wpojone w nas od lat, do naszych słabostek, zwyczajów, niedoskonałości... naszych schematów
sztuką jest potrafić to zmieniać :)

Gonzo.pl napisał/a:
Ja Ci Mysza, bardzo dziękuję za to, co napisałaś.

proszę :dyga:

Dziubas - Wto 15 Maj, 2012 13:42

I ja wam dziękuję ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group