To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - a co będzie gdy....

sabatka - Wto 02 Gru, 2014 11:47
Temat postu: a co będzie gdy....
kiedyś z wami tu byłam później na trochę znikłam teraz jestem znowu.

niektórzy mnie znają, inni są nowi więc tak w mini skrócie skrobnę o sobie...

mam 27 lat, jestem współuzależniona, jestem żoną alkoholikiem wspólnie z tyfusem wychowywaliśmy dwoje jego dzieci z pierwszego małżenstwa i najmłodszego wspólnego.
w tej chwili mieszkam u mojej matki z najmłodszym, a tyfus został na mieszkaniu z dwójką swoich.
przez 6 lat kiedy szlajaliśmy się po wynajmach płąciliśmy kupe kasy, było jeszcze w miarę ok. tyfus jeszcze coś próbował ze sobą robić, terapeutyzował się, aż do momentu gdy dostaliśmy nasz własny socjal.
po dwóch miesiącach zaczął wychodzić z domu co dziennie łazić do "koleZanki" olewać mnie dzieci dom, 4 razy wrócił po piwie, w końcu nie wytrzymałam tego że wszystko jest na mojej głowie a on olewa i się zabrałam do matki.

od 30 października jestem u niej, tyfus daje na życie, sprząta uu siebie gotuje zajmuje się dziećmi i domem. jednym słowem wzór cnót. chodzi do psychologa przy poradni leczenia uzależnień i współ.
ja chodzę do psychologa w punkcie interwencji kryzysowej, tydzień temu zaczęłam staż w PCPR w biurze.

na razie nie decyduje co dalej, odpoczywam. w styczniu będe się zastanawiać i ogólnie taki jest plan :)

yuraa - Wto 02 Gru, 2014 11:55

cześć Sabat, fajnie że wróciłaś do nas. :)
masz olbrzymią wiedzę o współuzaleznieniu więc nie będę komentował

sabatka - Wto 02 Gru, 2014 12:16

yuraa ja po to właśnie wróciłam, bo wiedzę mam ale w głowie. teraz dopiero próbuję ją stosować
Linka - Wto 02 Gru, 2014 12:29

sabatka napisał/a:
bo wiedzę mam ale w głowie. teraz dopiero próbuję ją stosować

to tak jak ja w niektórych dziedzinach...witaj

sabatka - Wto 02 Gru, 2014 12:31

hej Linka, :)
OSSA - Wto 02 Gru, 2014 12:51

sabatka, witaj ,
pterodaktyll - Wto 02 Gru, 2014 13:35

sabatka napisał/a:
wiedzę mam ale w głowie.

To i tak dobrze, że nie gdzie indziej.,... ;)
Cześć Sabat :buziak:

pietruszka - Wto 02 Gru, 2014 17:19

cześć Sabatko :)
A haftujesz dalej?

She - Wto 02 Gru, 2014 18:43

Witaj Sabatko :)

:kwiatek:

esaneta - Wto 02 Gru, 2014 20:52

witaj ponownie Sabat :)
sabatka - Śro 03 Gru, 2014 07:28

pietruszka napisał/a:
A haftujesz dalej?


oczywiście, ale osatnio więcej używam szydełka, bombki gwiazdki i te inne świąteczne sprawy
:)

sabatka - Śro 03 Gru, 2014 07:30

he hej, She, Esaneta, Pietruszko, Ptero i Ossa

:lol2: :lol2: :lol2: :lol2: :lol2:

smokooka - Śro 03 Gru, 2014 10:47

Hej Sabatka! :)
sabatka - Śro 03 Gru, 2014 10:56

hej smokooka, ergr
Borus - Śro 03 Gru, 2014 14:10

Cześć Młoda... :mgreen:
sabatka - Śro 03 Gru, 2014 14:16

jak już wspominałam. wyprowadziłam się od tyfusa zabierając najmłodszego a zostawiając mu średnią. szkoła się zainteresowała wcześniej naszą sytuacją, wiedzieli że mójmąż nawala, że go ciągle nie ma. Gdy wyprowadziłam się, oni: P.Dyrektor, Psycholog i Pedagog strasznie byli niepocieszeni sytuacją no bo przecież zostawiłam dwójkę mężowi i bez opieki są i powinnam wrócić albo ich też zabrać itd. niejako zaakceptowali sytuację że ja będe teraz obserwować męża co robi w domu i co robi żeby wytrzeźwieć i spłacić długi.

wczoraj dzwonili do niego ze szkoły że my dzieci wyróżniamy dzieci że najmłodszy ma najlepiej a starsze są porzucone. że ja już powinnam wrócić bo przecież mąż zaczął chodzić do psychologa [3 razy w plu]. napsuli mi krwi do wieczora miałam zły chumor. no i trochę dałąm się wkręcić w tą ich manipulację. tyfus podłapał temat i cos pisać zaczął jak ja to ich nie przytulałam, ale go uciełam mówiąc teraz już z wami nie mieszkam to ich nie przytulam. a są rzeczy ważniejsze np jeść pić ubranie posprzątane itd.tego nigdy nie brakowało a teraz radź sobie sam.

c.d.n.

sabatka - Śro 03 Gru, 2014 14:17

cześć Borus :)
Wiedźma - Śro 03 Gru, 2014 15:02

sabatka napisał/a:
a teraz radź sobie sam.

Cieszę się, Sabat, że w końcu podjęłaś taką decyzję :okok:
A ciało pedagogiczne niech się wypcha - to są dzieci Tyfusa, a nie Twoje
i pretensje mogą mieć przede wszystkim do niego.
Miał w Tobie opiekunkę dla swoich dzieci, to mógł Cię szanować
a nie chlać i latać do koleżanki! Noż kuźwa! Jeszcze tego brakowało! :[
Nie daj się wmanewrować w żadne powroty. Niech mu koleżanka dzieciaki przytula! :foch:

sabatka - Pią 05 Gru, 2014 07:40

koleżankę już pożegnał

ale mnie się wracać jeszcze nie widzi :boisie:

sabatka - Pią 05 Gru, 2014 07:44

[3 razy w plu].

a dziś ma lekarza i za tydzień psychologa znó, ma zdecydować czy pojedzie na 6 tygodni na zamkniętą czy będzie na grupe chodził na 17.oo raz w tygodniu.

i tu i tu widzi problem

a ja?? jak się chce to się szuka sposobu a jak nie to przeszkód :) jego sprawa niech robi co chce.

Wiedźma - Pią 05 Gru, 2014 09:28

sabatka napisał/a:
mnie się wracać jeszcze nie widzi :boisie:

Sabat! :zdziwko: No nie wierzę! 34dd
Zacznij wreszcie szanować siebie, dziewczyno!

Kami - Pią 05 Gru, 2014 10:34

Witaj Sabatka :)
sabatka - Pią 05 Gru, 2014 10:45

Wiedźma napisał/a:
sabatka napisał/a:
mnie się wracać jeszcze nie widzi :boisie:

Sabat! :zdziwko: No nie wierzę! 34dd
Zacznij wreszcie szanować siebie, dziewczyno!


ok ok. masz rację :oops:

sabatka - Pią 05 Gru, 2014 10:46

hej Kami,
pietruszka - Pią 05 Gru, 2014 10:51

też mnie to jeszcze niepokoi... I wcale mi nie chodzi o sam fakt powrotu, czy odejścia na zawsze, ale na miłość boską,nawet jak dziewczyny chcecie wracać na stare śmieci, (chociaż ileż razy można to przerabiać na nowo :( to dopiero marnowanie własnego życia) to dajcie się wykazać tym chłopom. A nie, że zamydli oczy bajkami, obietnicami bez pokrycia, a ona myk i z powrotem. No niestety przy alkoholizmie jest tak, że aby można nieco rokować pozytywnie (z dużym naciskiem na nieco) trzeba czasu i konkretnych działań. Czyny nie słowa, i to nie czyny przez tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, a konkretne działania, świadczące nie tylko o zajęciu się swoją trzeźwością, ale w ogóle życiem.
Ot - z dzisiejszej perspektywy sama widzę, kiedy "trzeźwienie" Pietrucha zamieniło się w konkretne planowane podejście do życia, to były miedzy innymi: podjęcie decyzji o powrocie do zawodu, przejście przez kurs pozwalający na nowo uaktualnić uprawnienia, podejście do egzaminu, znalezienie pracy, kolejna zmiana na inną, oferująca stabilniejsze warunki zatrudnienia i ułatwiające zachowanie HALTu (godziny pracy, zarobki, warunki, styczność z pijącymi), utrzymanie tej pracy, zajęcie się odpowiedzialne matką po udarze, i po prostu codzienność- stabilizacja zachowań, odpowiedzialność co do codziennych domowych obowiązków i ogólnie po prostu - nasze wzajemne relacje, komunikacja, itd. I to nie zajęło miesiąca, czy dwóch. To były dopiero pierwsze dwa lata i to przecież dwa lata pod opieką terapeuty, czyli z pewną taką niejaką osłoną i pokierowaniem w dobrym kierunku. Oczywiście z zachowaniem pełnej abstynencji, bo sama abstynencja, to według mnie dopiero wierzchołek góry lodowej.

A i tak, po dziewięciu latach tego naszego zdrowienia - mam wciąż świadomość, że to związek podwyższonego ryzyka, który nakłada pewne inne dodatkowe ograniczenia, że mam pamiętać o tym, gdzie pod skarpetkami w szafie leży plan B.

Nie spiesz się Sabatko. Wypuść z rąk, jak wróci to jest Twoje, jak nie wróci - nigdy Twoje nie było.

sabatka - Pią 05 Gru, 2014 10:59

pietruszka napisał/a:
No niestety przy alkoholizmie jest tak, że aby można nieco rokować pozytywnie (z dużym naciskiem na nieco) trzeba czasu i konkretnych działań. Czyny nie słowa, i to nie czyny przez tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, a konkretne działania, świadczące nie tylko o zajęciu się swoją trzeźwością, ale w ogóle życiem.
pietruszka napisał/a:
Nie spiesz się Sabatko. Wypuść z rąk, jak wróci to jest Twoje, jak nie wróci - nigdy Twoje nie było.


dokładnie tak to widdzę. początkowo postawiłam płotek że napewno w tym roku nie wrócę. teraz się zastanawiam na przesunięciu go do końca stażu :szok: głupia w tym wszystkim jestem więc na razie muszę słuchać mądrzejszych. czasem mam wrażenie że nie zależnie co robię i tak ktoś cierpi cf2423f

pietruszka - Pią 05 Gru, 2014 11:19

sabatka napisał/a:
głupia w tym wszystkim jestem więc na razie muszę słuchać mądrzejszych.

wyrzuć ze słownika słowo "głupia". :nunu: i słowo "mądrzejsi" zresztą też. To etykietki, a jeszcze na dodatek po co się porównywać? Sama jak myślę o sobie sprzed lat, kiedy taplałam się w związku z czynnym alkoholikiem, pozwalałam na powroty już po 24 godzinach, bo bukiet kwiatów, bo obietnice, że już nigdy, za to zawsze, ajlaviu, buzi, buzi i znów właziłam w to samo znajome błotko się taplać, to nie mówię o sobie głupia. Przecież ja nie miałam wtedy pojęcia, jaka ta choroba jest, zero wiedzy, zero doświadczenia, ba... ja nawet nie miałam pojęcia z jak bardzo chorym człowiekiem żyłam, jak bardzo sama byłam chora. Gdy zdobyłam już tę wiedzę, to to już mnie zobowiązało wewnętrznie do dojrzewania, a wtedy dobrą drogą okazało się korzystanie z wiedzy osób bardziej doświadczonych, które przeszły tę drogę co ja, a niektóre zabrnęły w bardziej mroczne zaułki. I to był kubeł lodowatej wody na moją łepetynkę. Niekoniecznie chciałam powielać ich doświadczenia: żyć 40 lat z czynnym alkoholikiem, spłacać jego długi, być eksmitowaną z własnego domu z powodu jego zobowiązań, poczynionych po pijaku, odwiedzać go w psychiatryku, same wylądować w psychiatryku, znaleźć go nieżywego na ławce pod blokiem, jechać do prosektorium rozpoznać zwłoki, siedzieć w więzieniu za nieopanowanie gniewu i wykorzystanie noża jako argumentu w czasie kłótni, przeżywać próbę samobójczą dziecka, które nie wytrzymało psychicznie takiego obciążenia, wyć na pogrzebie syna DDA i narkomana ... Wiesz, że ta lista może się ciągnąć w nieskończoność?

Mądrością dopiero jest umiejętność wsłuchania się w historie innych z pokorą, że i mnie może być pisany taki los i działanie, by swoje życie, w końcu dar, potraktować jednak inaczej.

Chodzisz Sabat gdzieś na grupę wsparcia, na Al-anon?

sabatka - Pią 05 Gru, 2014 13:32

pietruszka napisał/a:
Chodzisz Sabat gdzieś na grupę wsparcia, na Al-anon?

jeszcze nie, ale chce sobie coś poszukać najlepiej on line, bo nie bardzo mam jak załatwić opiekę do najmłodszego.

na razie tylko psycholog terapii rodzinnej w ośrodku interwencji kryzysowej.
ale jestem z niej bardzo zadowolona co wcale nie znaczy że ona mówi to co ja chcę usłyszeć. ale umie ubrać w słowa moje uczucia kiedy ja nie potrafię ich nazwać.

takie wrażnienie mam że ona mnie bardzo dobrze "
czuje"

pannaJot - Pią 05 Gru, 2014 17:03

Sabat a gdzie Tytus na tę terapię chodzi? U nas w ośrodku nie ma żadnej grupy początkowej raz w tygodniu i to na taka godzinę :bezradny:
milutka - Pią 05 Gru, 2014 20:09

Witaj Sabatko :buziak:
yuraa - Pią 05 Gru, 2014 22:02

sabatka napisał/a:
chce sobie coś poszukać najlepiej on line

po prostu wpisałem w google :
mityngi alanon online
http://www.al-anon.org.pl/emityng/Spotkania.html

Mała - Sob 06 Gru, 2014 01:37

Witaj Sabatka!
Kurczę :boisie: czytam to i przerażenie mnie ogarnia! Zgadzam się w pełni z Wiedźmą i Pietrusią!
Sama tkwię jeszcze w związku z "trzeźwiejącym?" alko i gdybym miała wreszcie zrobić odwagę, to, co Ty zrobiłaś (odejść), to bym się nie wracała... Ja wiem, że serce boli, bo w tamtym domu pozostała jeszcze 2 dzieci, ale... Dziewczyno, Tyfus?, tak go nazywasz? (mój jest Kaktus :rotfl: ), ewidentnie kręci. Kaktus ma początku zaczął od dziennej (8godz.codzień + 2 dni w mieś.w weekend na warsztaty), potem po ok.4mieś. zaczął 2 etap - trzeźwienia (tym razem - sam chciał), terapia 2 razy w tyg. po 2 godz. Nie skończył. Trzeźwiał jeszcze "sam" :/ ok.1,5 roku i znów..."poszedł na grzybki"... :blee:
Zbyt szybko zaufałam mu ponownie i pozwoliłam się do siebie zbliżyć emocjonalnie.
I teraz znów mam koszmar.
Proszę Cię - jeżeli udało Ci się znaleźć odwagę i oddzielić od niego - nie pozwól mu się tak szybko zmanipulować, jak zrobiłam ja. Bo jest szansa, że ten czas oddzielenia - pozwoli wam obydwojgu zdecydować, co zrobicie dalej z własnym życiem.
Współczuję serdecznie tamtej 2 dzieci, ale... :(
Walcz o siebie :papa2:
"Zdrowa Mama - zdrowe dzieci" - dopiero teraz to rozumiem... :pocieszacz:

sabatka - Pon 08 Gru, 2014 07:42

yuraa napisał/a:
sabatka napisał/a:
chce sobie coś poszukać najlepiej on line

po prostu wpisałem w google :
mityngi alanon online


też to znalazłam tylko akurat co środe wracam do domu koło 21wszej.
Mała napisał/a:
Zdrowa Mama - zdrowe dzieci"

:tak:

sabatka - Pon 08 Gru, 2014 07:44

pannaJot napisał/a:
Sabat a gdzie Tytus na tę terapię chodzi? U nas w ośrodku nie ma żadnej grupy początkowej raz w tygodniu i to na taka godzinę :bezradny:


a psycholog Janusz jest??

esaneta - Pon 08 Gru, 2014 07:49

Sabat! Hslo.kontrola Ci sie wlacza. Ns co Ci ta wiedza? :tupie:
sabatka - Pon 08 Gru, 2014 08:16

nie wiem w sumie. jego trzezwienie jego sprawa muszę sobie o tym przypominać
pannaJot - Pon 08 Gru, 2014 09:06

esaneta napisał/a:
Sabat! Hslo.kontrola Ci sie wlacza. Ns co Ci ta wiedza? :tupie:


A to ja Sabatkę wpakowałam w myślenie.Ciekawość mnie jakaś zżerać zaczęła :(

sabatka - Pon 08 Gru, 2014 09:20

no to teraz zżeramy się we dwie :/
sabatka - Pon 08 Gru, 2014 09:33

żre mnie ta ciekawość a co będzie gdy mnie oszukuje? gdy dalej się spotyka z tą pannicą z rynku? kupił drugą karte sim o której nic nie wiem? ne chodzi do tego janusza? ten janusz z poradni wcale nie istnieje? oj młyn mi się rozkręcił w głowie.

chyba sobie wyhaftuję napis na ścianę TO NIE TWOJA SPRAWA

wiem że nie powinnam się interesowac jego leczeniem i problemami, ale to wie moja głowa a serce boli :(

wiem że zaraz mnie tu do pionu postawicie, ale musiałam gdzieś to wywalić żeby nie zrobić czegoś głupiego, żeby ciśnienie mi opadło :/

dzięki że jesteście

She - Pon 08 Gru, 2014 10:27

Sabat, to jego trzeźwienie i jego sprawa.
Co będzie jeśli Cię oszukuje? A co było do tej pory gdy Cię oszukiwał?
Do czego potrzebna jest Ci taka wiedza?
Nawet jeśli Cię oszukuje to przecież Twój świat nie powinien się przez to walić.

W głowie kochana, w głowie :)

Znajdź sobie jakieś twórcze zajęcie i nawet na siłę, ale kieruj myśli w inną stronę.
Masz jakieś hobby, potrafisz wymienić rzeczy, czynności które sprawiają Ci radość?
Spróbuj nad tym pomyśleć i wypisz je sobie na kartce.
A po ich wypisaniu choćby nie wiem co się działo zrób choć jedną rzecz dziennie dla siebie.
Teraz Ty jesteś najważniejsza, jego zostaw w spokoju :beba:

sabatka - Pon 08 Gru, 2014 10:33

mam bombki i staż.
i mam fajną brytfankę do której wsadzę krpika na wigilię, teraz szukam przepisów więc zajęłam się czymś innym niż tyfusem :)

sabatka - Wto 09 Gru, 2014 10:41

wigilijny amok ogarnął mnie na całego., teraz tyfus sobie może co chce robić gadać byle mi w pieczeniu nie przeszkadzał :rotfl:
sabatka - Wto 09 Gru, 2014 12:38

zaraz kompa oddaje bo inny pracownik będzie dziś korzystać. więc wpadnę jutro dopiero.

wczoraj kupiłam sobie dwa tuniko sweterki, nowiutkie i śliczne. teraz gdy sama zarządzam moimi dochodami stać mnie na ubrania które chcę, na jorurciki małemu co dzień na pierdółke czasem, co wcale nie jest rozrzutnością, gdyż mając staż w urzędzie nie mogę jak lump wyglądać. a moje stare ubrania się do wieszania prania na strychu nadają. nigdy nikt nie kupił mi w jednym miesiącu prawie kurtki butów i kilku par spodni i bluzeczek dwóch nowych. i jeszcze coś pod choinkę bęzie i nikt mi nie wyżyga nie będzie marudzić ż za dużo za drogo nikt mnie nie będzie wciskać w poczucie winy ani oskarżenie. bo wszystko zaplanuję ja tak żeby na wszystko wystarczyło!!

:radocha: :radocha: :radocha:

Klara - Wto 09 Gru, 2014 14:09

sabatka napisał/a:
nikt mnie nie będzie wciskać w poczucie winy ani oskarżenie

Patrz, ile młodych lat poszło na tę naukę :buziak:

sabatka - Śro 10 Gru, 2014 08:08

trudne to.
najbardziej chyba wyzbycie się złudnych nadziei i wiary w dobro wrodzone

She - Śro 10 Gru, 2014 08:29

Sabatko najtrudniejsze dla mnie było pogodzenie się z rzeczywistością, przyjęcie do wiadomości faktu że wszystko wokół mnie wygląda nie tak jak sobie wyobrażałam.
Pogodzenie się z tym że żyłam złudzeniami :uoee:
Pojawiła się niechęć do siedzenia na huśtawce emocjonalnej która była wpisana w codzienny byt.
Gdy się z tym pogodziłam świat stał się inny. Nie jest lekko, wciąż mam jeszcze mnóstwo rzeczy do nadrobienia.
Ale jest lepiej, pewniej i przede wszystkim spokojniej :)

sabatka - Śro 10 Gru, 2014 09:13

ja przez pierwsze parę dni kompletnie nie umiałam się odnaleźć. znajoma uświadomiła mnie że w końcu doświadczam normalności
Linka - Śro 10 Gru, 2014 16:01

sabatka napisał/a:
trudne to.
najbardziej chyba wyzbycie się złudnych nadziei i wiary w dobro wrodzone

Trudne, potwierdzam:
mną huśtało tak bardzo, że menopauzę u siebie zdiagnozowałam :szok:
ale trzeba to przejść tak jak choroby wieku dziecięcego.
:pocieszacz:

pietruszka - Śro 10 Gru, 2014 16:15

ponoć tak się wychodzi z fizycznego uzależnienia od skoków adrenaliny...
oj pamiętam tę huśtawkę, pamiętam... w końcu się zaczęło uspokajać, trochę czasu trwało zanim się uspokoiłam i polubiłam ten spokój.

sabatka - Czw 11 Gru, 2014 06:25

Tyfus to potrafil mi podniesc cisnienie, a raczej ja mu na to pozwalalam. Nie umialam inaczej.
OSSA - Czw 11 Gru, 2014 10:06

sabatka napisał/a:
Tyfus to potrafil mi podniesc cisnienie, a raczej ja mu na to pozwalalam. Nie umialam inaczej.


Sobatko z mojego doswiadczenia wiem, ze najtrudniej odciac sie emocjonalnie od partnera,. Moj byly tez mi co chwile podnosi cisnienie, czasem drobiazg wyprowadza mnie z rownowagi. Tylko problem w tym , ze tak naprawde ja mu pozwalam wlazic z buciorami w moje zycie i burzyc moj spokoj.

Musze powolutku odcinac te toksyczne relacje, czego i tobie zycze :buziak:

Wiedźma - Czw 11 Gru, 2014 13:47

sabatka napisał/a:
Nie umialam inaczej.

A co zrobiłaś? :roll:

sabatka - Pią 12 Gru, 2014 08:47

Wiedźma napisał/a:
sabatka napisał/a:
Nie umialam inaczej.

A co zrobiłaś? :roll:


teraz nic. kiedyś jak on coś stękał do mnie to ja się wściekałam.

teraz decyduję czy chcę się wkurzyć czy chcę to olać i nie przejmować się. jestem osobno i ja decyduję czy dam się ponieść czy go z ignoruję. jego pretensje są jego pretensjami, już nie są charakterysy=tyką mojej osoby :P

Wiedźma - Pią 12 Gru, 2014 08:57

Aha. Teraz już rozumiem...
sabatka - Pią 12 Gru, 2014 14:01

wczoraj wykrochmaliłam ostatnie bombki :)

tyfus też dzwonił do mnie, bo dzieciaki dają mu czadu niesamowicie. w końcu się przekona że wcale ne są takie milusie i tylko przytulaj. kiedy ja mu zwracałam uwagę że z którymś jest problem to nie do końca mi wierzył. a teraz ma jazdy takie że ja się cieszę że mnie tam nie ma,
mój najmłodszy jakoś mi takich problemów nie sprawia, i nawet spokojniejszy, woli bajkę książke keybord itp rzeczy od szalonych małpich skoków i wrzasków.


pan szkolny psycholog mnie rozwalił:
powiedział do najstarszego, że tata przegina z tymi lekcjami że mu każe aż tyle robić

:zemdlal:

sabatka - Pią 12 Gru, 2014 14:34

przed chwilą dzwoniła moja mama że w szkole powiedzieli ze dzieciaki poszly do niej do domu a ona chce najmlodszego wziąść do miasta. tyfus w robocie, ja w pracy nikt nic nie wie, gdzie oni poleżli.
jedno co mi przychodzi do głowy to
nie mój cyrk nie moje małpy

ale mi jest nie dobrze z niepokoju :zemdlal:

Klara - Pią 12 Gru, 2014 14:42

sabatka napisał/a:
ale mi jest nie dobrze z niepokoju

Zawiadom Tyfusa i niech on się tym martwi.

sabatka - Pią 12 Gru, 2014 14:48

zawiadomiłam, ale nie posiadam w głowie pstryka z napisem wyłąćz martwienie się a baaardzo szkoda :/ dbrze że mam plan na po pracy i niezamierzam ich zmieniać. moje dziecko jest pod opieką mojej mamy, a skoro jego dzieci nie rozumiejąze do 17,00 powinny na świetlicy siedzieć to on musi im to wytłumaczyć.

ja tylko boje się że wymyślą coś głupiego że coś im się stanie :uoee:

Klara - Pią 12 Gru, 2014 14:53

sabatka napisał/a:
nie posiadam w głowie pstryka z napisem wyłąćz martwienie się

sabatka napisał/a:
ja tylko boje się że wymyślą coś głupiego że coś im się stanie :uoee:

Dobrze Cię rozumiem - z jednej strony konsekwencja, ale z drugiej strach od dzieci :(
Jeśli jednak Tyfus już wie, to pewnie zadziała...

sabatka - Śro 17 Gru, 2014 10:05

z zapytaniem do was przychodzę, od jakiegoś czasu razważam sytuację kupowania dzieciomróżnych drobiazgów.

moja mama wychodzi z założenia ze starsze mają ojca to niech im kupuje, i kupuje tylko najmłodszemu soczek na przykład. dzieci są w jednej szkole i dziś przyszła średnia do najmłoszego i pytała czy babcia tez jej kupiła, na co babcia: niech ci ojciec kupi

ja wiem ze to dzieci tyfusa, i wiem że zadnego obowiązku ja ani moja matka nie mamy wobec nich, bo tyfus ma dbać o ich wyzywienie itd

ale do hu*a czy ta moja matka jest tak nie reformowalna i bez serca że durnych soczków żałuje??????????????

sorry musialam bezsilność wywalić bo nie chce się z tym szaarpać w głowie :(

Wiedźma - Śro 17 Gru, 2014 10:26

Myślę, że to są sprawy między Tobą a Tyfusem, ewentualnie z przekazaniem Waszych ustaleń babci.
Ale dzieci nie powinny w tym uczestniczyć, a już niedopuszczalne jest to co babcia zrobiła.
Przecież dziecko to tylko dziecko, niezależnie czy Twoje czy Tytusa i niczym sobie nie zasłużyło na to,
żeby osoba dorosła - dotąd bliska, bo babcia - sprawiała mu taką przykrość. Brrr... :/

sabatka - Śro 17 Gru, 2014 10:42

ja mogę sobie ustalać, nawet z tyfusem. babcia i tak swoje wie.
trudno jest miz nią mieszkać, kiedy ciągle musze uważać żęby nie dać jej szansy żeby mogła narzucić mi swoje zdanie.
już nie mówiąc o pilnowaniu w łazience. (to straszne ale wczoraj już tak miałam dość że chciałam jej powiedzieć schowaj śię do swojej jamy, na szczęście w porę ugryzłam się w język)


mojaj mama po pierwsze jest totalnie kontrolująca. chora, bierze leki na depresję i nerwice i bardzo samotna, ale nie dopuszcza nikogo do siebie

OSSA - Śro 17 Gru, 2014 12:28

sabatka, ja jestem u mojej mamy opiekuje sie po operacji, ona z lozka co chwile wydaje mi dyspozycje, zrob to, zrob tamto, nie tak, nie owak, gryze sie w jezyk, ale wczoraj juz przeszla siebie, przy jej siostrze wdawala mi dyspozycje jak gotowac zupe. Na co jej siostra, powiedziala trzeba bylo ja za mlodu nauczyc gotowac, a nie teraz musztrowac. Niestety czasem bardzo trudno wytrzymac z wlasna matka, zwlaszcza jak jest sie od niej zalezna. Gdybym musiala mieszkac tu dluzej to szczerze wolalabym z bylym, on jest mimo wszystko mniej marudny.

Ps.Czytam o twoich relacjach z dziecmy Tyfusa i strasznie mi ich zal, chyba powinniscie porozmawiac

OSSA - Śro 17 Gru, 2014 12:34

Masz prawo ukladac sobie zycie jak ci sie podoba, oczywiscie nie musisz opiekowac sie jego dziecmi, nie masz obowiazku ich utrymywac, ale to tylko dzieci i nie jest im teraz latwo, chcialas im stworzyc dom, zastapic im matke, a teraz?
sabatka - Śro 17 Gru, 2014 13:47

OSSA napisał/a:
chcialas im stworzyc dom, zastapic im matke, a teraz?


próbuję na tyle ile mogę dalej być ich mamą.
tu nie kwestia że ja im nie chce soku czy wafelka kupić bo jak mam na tyle kasy to zawsze kupuje. tu jest kwestia mojej mamy która chociaż ma to woli im nie kupić, nie dokońca się pogodziła z tym że mam 3je dzieci, uważa że tylko jeden rodzony. uważam że zachowała się dziś po chamsku i jej to powiedziałam, dzieci niczemu winne i powinny być równo traktowane.

nie będe się wpędzać w poczucie winy. tyfus decydował że chce miec trójkę i on musi zadbać o dzieci. tyle że tamtymi matka się nie interesuje więc zostaje tylko tata. najmłodszy ma mnie i nie zamierzam go zaniedbywać.

z resztą nawet były takie pomysły że jak chcę się wyprowadzać to powinnam całą trojkę wziąść ze sobą, a tyfus by został sobie bez obowiązków na dużym mieszkaniu z całą wypłatą i alimentami w kieszeni.

padłabym na pysk szybciej niż bym się wyprowadziła w takiej sytuacji.

po za tym głownie dlatego się wyprowadziłam, bo wszystko zostało na mojej głowie i zostałam w tym sama

sabatka - Śro 17 Gru, 2014 13:48

OSSA napisał/a:
a teraz?

a teraz próbuję zadbać o siebie i najmłodszego.

sabatka - Śro 17 Gru, 2014 13:50

OSSA napisał/a:
Czytam o twoich relacjach z dziecmy Tyfusa i strasznie mi ich zal
gdzie??
czy żal ci ich z mojego powodu?

sabatka - Śro 17 Gru, 2014 14:14

Cytat:
OSSA napisał/a:
a teraz?

a teraz próbuję zadbać o siebie i najmłodszego.


za późno żeby zedytować tego posta.
nie powinnam tak napisać, bo nie wiem o czym ty myślisz co masz w głowie.
co teraz robię, a co powinnam twoim zdaniem robić??

Wiedźma - Śro 17 Gru, 2014 14:32

sabatka napisał/a:
co teraz powinnam twoim zdaniem robić??

Przede wszystkim nie powinnaś obwiniać siebie na zaistniałą sytuację.
Każdy rodzic ma obowiązek dbania o swoje dzieci - to właśnie robisz, dbasz o najmłodszego.
A Tyfusa obowiązkiem w ramach dbania o swoje dzieci było szanować kobietę, która zastępowała im matkę.
Olał to, nie szanował Ciebie, chlał, zdradzał, więc Twoje odejście było konsekwencją jego postępowania.
Tyfus jest odpowiedzialny za to co teraz przeżywają jego dzieci, nie Ty.
To jest dorosły człowiek, powinien przewidzieć czym się to wszystko skończy.

sabatka - Czw 18 Gru, 2014 08:40

No to do kompletu zapalinie oskrzeli się przyplątało :-(
sabatka - Wto 30 Gru, 2014 07:44

wydobrzałam,święta odświętowałam, dzieciaki prze hapyy. dostały play station 2 używaną, ale za to kilka fajnych gier do tego. karp smakował wszystkim i nawet córka która ryb nie lubi zjadła spory kawałek. :) najstarszemu za to posmakowały moje śledzie po kaszubsku, w 1 dzień swiąt byliśmy u teściów, też było miło i grzecznie.

niestety moja mama wybrała wigilię u koleżanki :(
tyfus ma jakieś depresyjne nastawienie, dla tego rzadziej dzwonie do niego. jego fochy jego sprawa.

Klara - Wto 30 Gru, 2014 08:38

sabatka napisał/a:
niestety moja mama wybrała wigilię u koleżanki :(

Nie bardzo umiem czytać między wierszami, ale tak mi wyszło, że zaprosiłaś na tę Wigilię Tyfusa z dziećmi i mama zrezygnowała ze wspólnej Wigilii w proteście przeciwko temu?
sabatka napisał/a:
rzadziej dzwonie

Sabatko, jeśli od niego odeszłaś, to PO CO utrzymujesz z nim kontakt?

Kami - Wto 30 Gru, 2014 08:43

sabatka napisał/a:
tyfus ma jakieś depresyjne nastawienie, dla tego rzadziej dzwonie do niego. jego fochy jego sprawa.

otóż to :okok:
sabatka napisał/a:
niestety moja mama wybrała wigilię u koleżanki

jej wybór jej wola ale za to Ty jesteś fajną matką :buziak:
sabatka napisał/a:
w 1 dzień swiąt byliśmy u teściów, też było miło i grzecznie.

bo tak powinno być w Święta a z drugiej strony Sabatko to miłe, bo z tego wniosek, że Twoi teście Cię doceniają
tak trzymaj a ułoży się wszystko :kciuki:

sabatka - Wto 30 Gru, 2014 08:46

wigilia była u tyfusa i moja mama była zapraszana kilka razy przezemnie. miałam nosa że coś kombinuje, określiła się dopiero 24 rano że nie przyjdzie.

Klara napisał/a:
to PO CO utrzymujesz z nim kontakt?

dzieci głównie

sabatka - Wto 30 Gru, 2014 08:47

Kami napisał/a:
Twoi teście Cię doceniają
raczej się nie wtrącają. wiedzą że miałam powody się wyprowadzić
Klara - Wto 30 Gru, 2014 08:50

sabatka napisał/a:

wigilia była u tyfusa i moja mama była zapraszana kilka razy przezemnie.

Aha, rozumiem :tak:
Sądziłam, że w ramach protestu wyszła ze swojego domu, do którego zaprosiłaś Tyfusa.
sabatka napisał/a:
dzieci głównie

To rzeczywiście ważne, ale może z dziećmi spotykałabyś się jakoś inaczej, a Tyfusa zostawiła bez kontaktu, bo po co takie odchodzenie? Taka "ciuciubabka" wydaje mi się trochę bez sensu, ale może mi się tylko tak wydaje....

sabatka - Wto 30 Gru, 2014 14:18

Klara napisał/a:
Sądziłam, że w ramach protestu wyszła ze swojego domu, do którego zaprosiłaś Tyfusa.


nie zrobiła bym tak chamskiej rzeczy.


jest mi bardzo przykro i wściekła jestem na siebie i na koleżanki z którymi mam staż.

jak byłam na l 4 rozmawiały z dyrektorką żeby mnie przenieść do innego działu bo raz pomyliłam adres i raz nie wysłałam tego co trzeba.

przykro mi, bo się staram a one mi zamiast wprost to za plecami. :(

sabatka - Śro 31 Gru, 2014 07:29

dziś jak na złość spóżniłam się 2 minuty i akurat weszła dyrektorka też 17 po z pytaniem dlaczego się spoźniam :zemdlal: przeprosiłam i zwiałam :zemdlal:
Klara - Śro 31 Gru, 2014 08:42

No, masz pecha :( :pocieszacz:
Może Nowy Rok przyniesie Ci Sabatko więcej szczęścia - życzę Ci tego :kciuki:

sabatka - Śro 31 Gru, 2014 08:44

raz szczęście a dwa przestawiam dziś budzik 10 minut w tył
sabatka - Śro 31 Gru, 2014 11:27

ja pierdziele,koleżanka przed chwiląą rozmawiała przez telefon że coś gdzieś za dużo zostało wysłane. naskakra nic do mnie jeszcze nie powiedziała, a ja się boje zapytać czy to ja wysłałam. :beczy:
sabatka - Pią 02 Sty, 2015 07:34

dobra to ja wysłałam. zapytałam,ale powiedziała że trudno i skseruje to co powinno zostać u nas z kopii. być może nie będzie zadymy.

później byłotylko gorzej, spotkanie życzeniowe u dyrekcji z lampką szampana. stałąm tam jak ten kołek prze 15 minut słuchając fałszywych podśmiechuiek i życzeń masakra jakaś. smród alko mnie dobijał nie wiedziałam czy się rozbeczeć czy zemdleć czy zwiać???? na szczęście zaraz wszyscy się pożegnali i mogłam to wylać umyć szklankę i wyjść do domu

pietruszka - Pią 02 Sty, 2015 10:44

sabatka napisał/a:
dobra to ja wysłałam
sabatka napisał/a:
i skseruje to

Sabat... a to jakieś dokumenty? A myślałam, że chodzi o kasę :roll:
Kochana, na stażu jesteś? No to znaczy, że się uczysz...a kto się uczy - ten popełnia więcej błędów zanim się nauczy. Jeżeli podczas stażu popełnisz WIELKI BŁĄD, to moim zdaniem, dużo winy jest po stronie osoby, która Cię uczy i powierzyła Ci zbyt odpowiedzialne zadanie lub/i nie miała odpowiedniej opieki nad Tobą w tym czasie.

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 11:53

na stażu jestem, o żadną kase nie chodzi i całe szczęście. tylko listy adresuję.

czuje że stres wychodzi mi każdym porem. jeszcze chwila i do domu

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 12:59

teraz to już jazda na całego. sekretarka poszła sobie do domu bo miała godziny wolne, a mniedosekretariatu przerzucili. za ścianą Pani Dyrektor drzwi otwarte wszystko słychać. jeden faks już odebrałam bez problemu ale jak ktoś przylezie albo zadzwoni i będzie czegośchciał,a ja nie będe wiedziała co powiedzieć to chyba zejde nazawał.

:zemdlal:
przeszkolenie na serketeriat trwało 5 minut i mam Dyrektorki pytać w razie czego. :zemdlal:

mam nadzieje dożyć do 15,15

pietruszka - Pią 02 Sty, 2015 13:09

sabatka napisał/a:
mam nadzieje dożyć do 15,15

spoko... trzymam kciuki :kciuki: to zawsze lepsze od klatki z lwem ;) albo basenu z rekinami...

staaw - Pią 02 Sty, 2015 13:12

sabatka napisał/a:

przeszkolenie na serketeriat trwało 5 minut i mam Dyrektorki pytać w razie czego. :

To pytaj :)
Najlepiej zaraz o coś zapytaj by widziała że jesteś i się wcale nie boisz...

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 13:35

pytałam i nic nie palnęłam nawet :)
nawet odebrałam i przełączyłam 3 rozmowy :lol2: i jeszcze żyje :)

mimo to żołądek mi koziołki fika :stres:

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 13:42

pietruszka napisał/a:
lepsze od klatki z lwem

nie boję się kotów akurat. mój Charlie 5 kilo kota w kocie bawi się ze mną niezbyt delikatnie i dalej go kocham

pietruszka - Pią 02 Sty, 2015 13:53

sabatka napisał/a:
mój Charlie 5 kilo kota

no lew ciupinkę więcej waży :wysmiewacz:
moja teściowami kiedyś sprzedała dobry patent na lęk przed urojonymi autorytetami, typu szef, czy ktoś kto ma wobec nas jakąś przewagę (na przykład rozeźlony klient) - wyobraź sobie ją/jego nago... sprawdziłam... działa, tylko trzeba umieć powstrzymać się od śmiechu :wysmiewacz:

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 14:28

ja raczej mam lęk przed zawaleniem niż autorytetami
pietruszka - Pią 02 Sty, 2015 14:31

sabatka napisał/a:
ja raczej mam lęk przed zawaleniem niż autorytetami

:tia: perfekcjonistka, hę?

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 14:32

próbuję ale raczej kiepsko mi to idzie.
pietruszka - Pią 02 Sty, 2015 14:36

sabatka napisał/a:
próbuję ale raczej kiepsko mi to idzie.

co? odzwyczajanie się od potrzeby bycia doskonałą? nikt nie jest doskonały... nikt nie umie obsługiwać sekretariatu "od urodzenia".

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 14:43

moje wewnętrzne dziecko jest już tym zmęczone, tą szarpaniną. trochę próbowałam odpuszczać odpoczywać, ale tu w pracy znów się spinam.

nawet moja psycholożka zadała mi zagdakę nad którą myślę od listopada

" co w sobie lubię"?

ostatnio ułatwiła mi zadanie mówiąc że jeśli nic nielubię to mam sobie wybrać jakąś część mnie konkretnie i ją spróbować polubieć. np oczy :wysmiewacz:

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 14:55

przeklenstwo-perfekcjonizmu-nieustanne-wymagania-moga-wywolywac-stany-chorobowe

przeczytałam sobie o perfekcjonizmie i chyba raczej to co bym chciała jest perfekcyjne, a to co zrobię.. no cóz rzadko mnie zadowala

Tosia - Pią 02 Sty, 2015 15:09

sabatka, Moja psychilog tez zadala mi to pytanie, co w sobie lubie, tez mialam z tym problem. . az ktorejs wizyty odpowiedzialam jej, lubie swoje piersi :skromny: :skromny: ale sie masmialysmy. Odpowiedzialam szczerze :skromny: :skromny:
Na pewno masz w sobaie cos co lubisz :kwiatek: :kwiatek: Pozdrawiam i czekam na Twoja ocene, co w sobie lubisz? :pocieszacz:

sabatka - Pią 02 Sty, 2015 15:11

oczy lubię :) kiedy się śmieją szczególnie, błyszczą a jak sobie linerem kreski strzele i nowiutką 2000 kalorii na rzęsy.... cudo :)
Tosia - Pią 02 Sty, 2015 15:33

sabatka, no widzisz jednak cos masz, oczy to zwierciadlo duszy :skromny: :skromny:
sabatka - Pią 02 Sty, 2015 19:30

nawet jak coś jest ok, to ja zawsze szukam co by tu jeszcze poprawić. chcę z tym prszystopować, bo to wykańcza a i tak całego świata nie ogarnę :)
za to mam dziecko przewspaniałe. co wieczór sam mi przypomina że musi syrop na alergię łyknąć :)

dziś nic nie zawaliłam drggb drggb

sabatka - Pon 05 Sty, 2015 08:28

wczoraj miałam dość trudną rozmowę z tyfusem.
stawiać się zaczął że ile on ma czekać aż ja wróce do niego.
że z nim sypiać nie chcę, bo jestem samolubna i patrzę tylko na swoje potrzeby i zachcianki, że on musi wszystko zmieniać a ja nic.

jakoś do niego nie dociera że dla mnie ustalenia są proste. nie mieszkam z tobą to nie sypiam. w końcu zaczynam widzieć siebie i robić coś dla siebie i najmłodszego. to go boli,bo przed tem ja bylam gdzieś na końcu szarym jak czasu wystarczy i energii jeszcze na mnie. teraz już wiem że to ważne. fsdf43t
chciałabym podjąć także terapię małżeńską, ale jeszcze muszę się zorientować w terminach itd. może to jeśli nie pozwoli nam być ze sobą to może pozwoli rozstać się z dystansem jak normalni ludzie bez zadymy. :roll:

noc w koszmarach oczywiście reakcja organizmu, na stres. o dziwo śnił mi się były z przed x lat, który móił że mnie kocha i takie tam. :wysmiewacz:

staaw - Pon 05 Sty, 2015 09:20

Sabat, terapia małżeńska to raczej dla uratowania małżeństwa. Nie uczą tam jak się rozstać bez zadymy...

Czego od niej oczekujesz?

szika - Pon 05 Sty, 2015 10:14

staaw napisał/a:
Nie uczą tam jak się rozstać bez zadymy...

tez uczą... jakby co..

sabatka - Pon 05 Sty, 2015 11:59

nauczyć się tak mówić żeby tyfus rozumiał o co mi chodzi i tak go słuchać, abym wiedziała o co jemu chodzi i umieć rozgraniczyć jego manipulacje od rzeczywistości
staaw - Pon 05 Sty, 2015 12:17

Czyli chcecie, zwłaszcza Ty, być razem?

Bo jak na mój rozum sygnały nadajesz sprzeczne...

(dzięki Sziko, nie wiedziałem że są takie terapie)

sabatka - Pon 05 Sty, 2015 13:32

bo sama nie wiem co mam robić
Klara - Pon 05 Sty, 2015 14:04

sabatka napisał/a:
sama nie wiem co mam robić

On to wyczuwa i dlatego Tobą manipuluje.
Czuje, że odeszłaś, żeby mu coś zamanifestować, a wiesz, gdzie alkoholik ma takie manifesty!(?)

sabatka - Pon 05 Sty, 2015 14:12

nie wiem odeszłam bo już mialam dość bycia w tym w cczym byłam, bo bym kogoś poszarpałą za mocno "doslownie"
bo nie mogłam już wytrzymać.

nie chce mi się już bawić w udowadnianie jemu że jest tak czy tak a ma być inaczej
chciałabym na prawdę zacząć robić coś nowego z naszym małżeństwem, osiągnąć next level

a tu ganiamy za ogonkiem w kółko :shock:

staaw - Pon 05 Sty, 2015 14:48

sabatka napisał/a:

chciałabym na prawdę zacząć robić coś nowego z naszym małżeństwem, osiągnąć next level

A czego chce Tyfus?
Jakby co to trzeba dwojga do małżeństwa...

Może się okazać że to czego oczekuje Tyfus jest dla Ciebie nie do przyjęcia i wice wersal.
Co wtedy?

sabatka - Śro 07 Sty, 2015 08:03

staaw napisał/a:
że to czego oczekuje Tyfus jest dla Ciebie nie do przyjęcia i wice wersal.


no właśnie po to terapia by była, przy osobie trzeciej i do tego mającej doświadczenie przy patologiach rodzinnych, a także prowadzącej terapię małżeńską, być może uda nam się doprecyzować to czego na prawdę potrzebujemy i chcemy w sposób zrozumiały dla drugiej strony.
i na tej podstawie decydować,.
jak by co pozew gotowy już mam...

sabatka - Śro 07 Sty, 2015 12:32

czy wypada mi się cieszyć z nowej pralki??? tyfus kupił nową ariston 9 kg wsadu.

w końcu sobie kupił to po cholere się cieszyć ceewd

OSSA - Śro 07 Sty, 2015 12:58

sabatka, z moich obserwacji wynika, że chcesz do niego wrócić, odeszlas fizycznie, mieszkasz u matki, ale emocjonalnie ciągle jesteś z tyfusem, zanim się obejrzysz będziesz pralka, sprzatala itd. w jego mieszkaniu i na jego warunkach. Nie gniewaj się ale on jest cwany, gdzie znajdzie gosposie na cały etat bez wynagrodzenia. Wrócisz , tylko odejść będzie jeszcze trudniej,
sabatka - Śro 07 Sty, 2015 13:18

OSSA napisał/a:
że chcesz do niego wrócić

nie do końca.

OSSA napisał/a:
tylko odejść będzie jeszcze trudniej,

tak

tylko jeśli już wrócę wszystko miałoby już być ładnie i cacy abym nie musiała znów odchodzić. wiem że to myślenie życzeniowe i nic nie wnosi.

JaKaJA - Śro 07 Sty, 2015 17:42

zanim to zrobisz (cokolwiek-wrócisz,czy odedziesz na dobre) bardzo dobrze to przemyśl i pooglądaj SWOJE emocje i uczucia a także to czego NAPRAWDĘ chcesz ,tak uczciwie. Manifestacje i manipulacje na Nas alkoholików nie działają :bezradny: ba! zawsze będziemy o krok do przodu-świadomie czy nieswiadomie :bezradny: tak sobie też pomyslałam,ze powrót do Mamy to chyba nie był najszczęśliwszy wybór-z dwu stron robią Ci kisiel z głowy :uoee: Jeśli się myle,przepraszam,ale z tego co czytam racjonalnie nie działasz :bezradny: :buziak:
sabatka - Pią 09 Sty, 2015 09:02

Jaka staram się wybierać najlepsze wyjścia, ale w obu domach są dysfunkcje i tak szczerze to mojej mamie też potrzebna terapia, ale jej dobrze ze sobą i nie chce nic zmieniać to trudno.
OSSA - Pią 09 Sty, 2015 09:19

sabatka, w tej sytuacji nie ma dobrego wyjscia, musisz wybierac miedzy dzuma a cholera. Mieszkanie u matki , jej dysfunkcjami, fochami, na jej warunkach, z tylko jednym dzieckiem, bo ona nieakcetuje dzieci Tyfusa.

Powrot do domu Tyfusa, szybciej niz ci sie wydaje wrocisz do dawnego schematu, gosposi na pelen etat , on dalej bedzie mial flaszke i kolezanki, a ty co najwyzej kolejne dziecko, by ci glupoty nie byly w glowie.

Wiesz mi nie raz odchodzilam, kiedys mieszkalam przez rok u rodzicow , bo dzieci byly male, a on sprzedal, przechlal wszystko co mialo jakas wartosc. Pozniej pracowal, przez jakis czas nie pil, odkupil dawne sprzety, starszy musial isc do pierwszej klasy, wrocilam z nadzieja, ze bedzie dobrze a wyszlo jak zwykle.

Tylko ja bylam jeszcze slabsza , przeciez nie moglam co chwile zmieniac dziecku szkoly, a samodzielnie nie bylam w stanie sie wowczas utrzymac w Poznaniu.

sabatka - Pią 09 Sty, 2015 11:12

OSSA napisał/a:
dzuma a cholera.

między tyfusem a znerwicowaną depresantką.



OSSA napisał/a:
szybciej niz ci sie wydaje wrocisz do dawnego schematu

po te terapia i ustaalenie zasad

OSSA napisał/a:
Wiesz mi nie raz odchodzilam

wierzę ci i to jest najbardziej prawdopodobny schamat działania jeśli nic nie zrobimy ze sobą

OSSA - Pią 09 Sty, 2015 11:41

sabatka, nie mogę cytować z komórki, ustalenia , umowe muszą przestrzegać dwie strony, jeślitylko jedna bedzie to wszystko co "ustalicie" możesz włożyć między bajki. Terapia nie ma nic do tego, co zrobisz jak tyfus znowu zacznie spotykać się z koleżankami, a ty będziesz musiała zająć się domem i trójka dzieci. Powiesz sorry umawialismy się inaczej, a on będzie miał to w d***, co znowt wyprowadzisz się do matki, zostawiając jego dzieci. Sobatko zrobisz jak zechcesz, to twoja decyzja, ty i dzieci będziecie w razie niepowodzenia największymi przegranymi. Terapia nie rozwiązuje problemów, tylko trochę łagodzi skutki. Cała pracę i tak trzeba wykonać samemu.
OSSA - Pią 09 Sty, 2015 11:54

Wiele lat temu na terapii poznałam pewną panią, przyjaznimi się do dziś, ona odeszła od męża, wyprowadzila się z synem i wynajela mieszkanie. Mąż poszedł na dwutygodniowy odwyk, wrazil skruche i prosił by wróciła. Osobiście odradzam jej to, prosiłam by jeszcze chwilę poczekala. Wróciła sama dorosły syn został w tym wynajętym mieszkaniu. Po miesiącu od jej powrotu mąż zaczął pić, życie pod jednym dachem wróciło do "normy" zresztą jej mąż pije do dziś choć od tametej rozmowy minęło ponad 10lat. Syn zerwał kontak z obiegiem rodziców, założyl rodzinę. Ona została w tym samym miejscu tylko, bardziej poobijana emocjonalnie. Ty jesteś bardzo młoda , mam syna w twoim wieku, to piękny wiek.,nasz szansę zacząć wszystko od nowa. Poznać fajnego partnera, z tyfusem będzie tylko trudniej. Ludzie się nie zmieniają, zwłaszcza , że na terapię chcesz chodzić tylko Ty
sabatka - Pią 09 Sty, 2015 12:19

OSSA napisał/a:
że na terapię chcesz chodzić tylko Ty

nie napisałąm że tylko ja.
tylko ja to chodzę do swojej psycholożki

z nim będziemy do wspólnego chodzić.


OSSA napisał/a:
Ludzie się nie zmieniają,

nie wierzę w to akurat.
to po co te wszystkie grupy i terapie skoro ludzie się nie zmieniają???
po co to forum skoro ludzie się nie zmieniają?? przecież WY się pozmienialiście. Czy udajecie tylko?

pterodaktyll napisał/a:
No no ...nie poznaję Koleżanki
czy to było do mnie?
Maciejka - Pią 09 Sty, 2015 12:23

Zmieniaja sie Sabatko i bywa, ze tak bardzo , ze potrzeba czasu i dystansu żeby przyjrzec sie tej nowej Ja jaka pojawiła sie po wykonanej pracy. Wiem już dlaczego niektorzy jak ze mna gadają to ostroznie na wyczucie. Gdzieś im coś zginelo pojawiło sie coś nowego, dotąd nieznanego.
OSSA - Pią 09 Sty, 2015 12:30

sabatka. Wierzylam, ze moj byly maz sie zmieni podjal nie jedna terapie, bo chcialam ja, bo taki warunek postawil pracodawca , bo ...... wierzylam ten ostatni raz, kolejny tym razem na pewno ostatni, kiedy ode mnie odszedl, wierzylam, ze cos zrozumial , ze teraz faktyczne zaczal sie leczyc. Caly czas zapewnia mnie , ze mu na mnie zalezy, dla mnie organizowal romantyczne wakacje z okazji moich 50 urodzin, tylko co z tego jak w tym samym czasie kupowal flaszke. Jak do tego swojego mieszkania zabral pudlo z kieliszkami , ktore ja wynioslam do piwnicy, bo ustalilismy, ze moim domu sie nie pije.
OSSA - Pią 09 Sty, 2015 12:41

sabatka, nie slowa zapewnienia tylko czyny sie licza. Tyfus bys wrocila obieca ci wyprawe na Marsa jesli tylko pozwoli mu zapewnic sobie komfort picia. Moze niech on najpierw zacznie sie zmieniac, a ty poprzygladaj sie z bezpiecznej odleglosci , jak uznasz z czasem, ze przestrzega waszych ustalen to wrocisz , a przynajmniej nie zorganizujecie dzieciom kolejnej rewolucji.
JaKaJA - Pią 09 Sty, 2015 12:53

Ludzie się zmieniają tylko wówczas gdy CHCĄ się zmienić-a,że wielu nie chce bo to cieżkie to zupełnie inna bajka :bezradny: Mieszkanie pod jednym dachem z kimś toksycznym powoduje,że wszystkie terapie mozna sobie wsadzić ....gdzieś albo międlić je wiele lat a to dlatego,że mózg jest przyzwyczajony do jednego schematu myślenia-dobrze mu z tym i bezpiecznie,wiec zawsze,absolutnie zawsze bedzie próbował znaleźć szczelinę przez jaką sie przeciśnie stary,nawykowy sposób postępowania i działania-terapia ma na celu to zmienić przez trening nowego-ale jak ma to się stać gdy na terapii (przez godzinę) ktoś nam "wdrukowuje" nowy program a my wracamy do domu i ktoś kolejny- abarot na starym jedzie -mózg jest wygodny,bardzo wygodny i by nie spalać niepotrzebnej energii automatycznie i niezauważanie wraca do starego bo się wówczas nie musi męczyć -nawet tego nie wyłapujemy,bo jak z myciem zębów-pewne czynności i sposób myslenia stają się automatyczne. Przez to,coś co inni robią np. w rok-bo mają możliwość pełnego skupienia i uważności własnie na to nowe,bez zewnetrznych,dodatkowych "negatywnych" bodzców tak innym 5 lat to mało :bezradny: miedzy innymi dlatego terapia zamknięta jest dla alkoholików jedną ze skuteczniejszych i sypie sie gdy po wyjściu,nie ma chęci lub możliwości zmian wokół siebie i/ lub kontynuacji intensywnego leczenia. To logiczne jest ,ale cieżko to akceptujemy (my ludzie) bo wysiłek jest be-mózg ma setkę innych ważnych zadań-oszczedza energie jak może,więc im starszy tym bardziej wygodny i leniwy a tu mu na nowo myślec inaczej każą-jasne,jasne,już się przestawiam :glupek2: 34dd ;)
OSSA - Pią 09 Sty, 2015 13:03

JaKaJA, bardzo sie roznimy w wizji postrzegania swiata , ale tym razem musze przyznac ci racje, zadna terapia nic nie da jesli bedzie pod przymusem. Oczywiscie mozemy zmienic siebie, ale to musi wynikac z wewnetrznej potrzeby i chceci zmian. To nie nastapi ani szybko, ani bezbolesnie, czasem to jak z niewygodnymi butami, cisna, uwieraja, nie da sie chodzic, wiec zostawiamy je w kącie ubieramy stare rozlazle lapcie, bo tak zwyczajnie jest wygodnie.

Zycie z trzezwiejacym alkoholikiem tez nie nalezy do latwychi przyjemnych, raptem zaczyna wtracac sie w dziedziny zycia, w ktorych to my mielismy wylacznosc, ma swoje zdanie, czegos chce i o cos sie czepia. Nie pozwoli soba manipulowac, bo nie tylko alkoholik manipuluje, ja tez bylam w tym dobra, na jego poczuciu winy nie jedena rewoluje w domu zrobilam.

JaKaJA - Pią 09 Sty, 2015 13:50

Ossa nie racja lub jej brak jest w tym wszystkim ważna-ale zmiana jakości życia i jesli ktoś tu,na forum pomocowym prosi o pomoc w dostrzeżeniu tego i owego i podpowiedzi jak to zmienić -naturalnym jest,że usłyszy (przeczyta) pare,lub parenaście podpowiedzi,doświadczeń i ogladów tego co widzi/wyczytał ktos inny. Co z tym zrobi-jego rzecz ,ale jak sama wiesz,można tak do usranej śmierci pytać,czytać i nic z tego nie wyniknie bo sam zainteresowany nie ma ochoty przyjmowac tego co niewygodne do wiadomości ,tak jak można nie pić na d*** lub innej wszywce,tak i można "leczyć się" na forum pomocowym siedząc w trolowni ,tylko wówczas o zmianie jakiekolwiek mowy być nie może-no bo niby jak ona ma nastapić ? :bezradny: Pewnie odbierzesz to co napisałam personalnie,ale nie o Tobie myśle w tym wypadku lecz miedzy innymi o sobie samej-zobaczyłam wyraźnie raz i drugi jak to działa ,zrozumiałam zalezności i dlatego napisałam to,co napisałam post wyżej. Jeśli komus pomoże-fajnie,jesli nie-tez nic się nie stanie-bo tak czy inaczej w ogólnym rozrachunku rozwój osobisty to coś czego NIKT absolutnie NIKT nie jest w stanie ani przyspieszyć,ani "przeskoczyc" -każdy ma swój czas,swoją drogę i swoje miejsce a są i tacy co ani nie chca,ani nie potrzebują się rozwijać i to też jest jak najbardziej ok. czy mi się to podoba czy nie :bezradny: -omijam manipulantów,unikam wampirki emocjonalne,zamykam drzwi przed kłamcami,lawirantami i innymi cwaniaczkami tego swiata i dobrze mi tak ,bo ja chcę zmienić jakość mojego życia ,ale to ja,własnie tak,własnie tu i teraz. ;)
sabatka - Pią 09 Sty, 2015 14:23

i dlatego wlasnie trzeci miesiac siedze u matki. czekam obserwuje, próbuje trochę nad sobą pomyśleć. nic na siłe
tyfus mói że chce terapii, ok możemy spróbować. ale decyzje czy wróce czy nie podejme ja,

wszelkie uwagi powyżej są bardzo trafne. żeby móć trzeba chcieć :kwiatek:

OSSA - Pią 09 Sty, 2015 15:09

sabatka napisał/a:
i dlatego wlasnie trzeci miesiac siedze u matki. czekam obserwuje, próbuje trochę nad sobą pomyśleć. nic na siłe
tyfus mói że chce terapii, ok możemy spróbować. ale decyzje czy wróce czy nie podejme ja,
wszelkie uwagi powyżej są bardzo trafne. żeby móć trzeba chcieć :kwiatek:
. Tyfus powie wszystko cocchcesz uslyszec, tylko co robi dla swojej trzeźwości i poprawy relacji między wami. Odpowiedź sobie, nie na forum, tylko sobie, czy naprawdę on chce się zmienić, czy tylko tak mówi byś do niego wróciła.
JaKaJA - Pią 09 Sty, 2015 15:22

Nalepszy tekst jaki ja usłyszałam : ale ja nie chcę rozwodu bo Cię kocham ale nie moge się zmienic,bo taki jestem :mgreen: :smieje:
pietruszka - Pią 09 Sty, 2015 15:24

sabatka napisał/a:
zekam obserwuje, próbuje trochę nad sobą pomyśleć.

czyli w pewnien sposób przygotowujesz się do podjęcia decyzji, bo chyba nie chcesz tak czekać do us...nej śmierci, albo co może być nie mniej bolesne... swojej decyzji nie warunkujesz tylko tym, co postanowi Tyfus? - W tym ostatnim wypadku to już by i tak nie była Twoja decyzja, a jego. A może warto, byś TERAZ, mając możliwość oglądu sytuacji z dystansu - podjęła swoją własną, świadomą i dojrzałą decyzję?

Ponieważ kiedyś, na innym forum, przybrałam nick decyzja - to słowo jest dla mnie bardzo ważne. I chyba jest ważne dla każdej ze współuzależnionych, ba .... dla każdej osoby, przeżywającej jakiś kryzys życiowy, z tym, ze zwykle koalki mają duży problem z podejmowaniem tychże decyzji.

Poszukaj w necie informacji o technikach decyzyjnych, procesie decyzyjnym, a potem spróbuj usiąść na tej miękkiej części ciała, i z kartką i z długopisem popracuj nad swoją decyzją. Tak czasem robię, gdy czuję, że gdzieś lewituję, trwam w zawieszeniu, czekając na Bógwico. Podjęcie decyzji - to punkt, kiedy człowiek przestaje się z sobą kopać jak z koniem, a zaczyna widzieć jasną drogą w tym tunelu życia. I wie dokąd chce iść bez względu na to, co zrobią inni. I to się nazywa właśnie, według mnie, wolność jednostki. To odcięcie wszelkich pępowin, zależności emocjonalnych, które nas krępują i zatrzymują w miejscu, gdy obok mija życie. Trzymam kciuki Sabat, zebyś zobaczyła dokąd chcesz iść.

A tak a marginesie Ci powiem, że bez tej samoświadomości prawa do wyborów - nawet związek dwojga ludzi jest, moim zdaniem, skazany na porażkę. Nawet jeśli decyzja na przykład brzmi - zgodnie z moimi przekonaniami, które mają dla mnie najwyższe znaczenie - zamierzam zostać w takim toksycznym związku. Bo to też decyzja, byleby mieć świadomość, co to rzeczywiście oznacza, jakie konsekwencje poniesie się, jakie poniosą na przykład dzieci i inne osoby z mojego otoczenia. Odpowiadam za swoje decyzje, ale je podejmuję, nawet jakby były najgłupsze, ale nie czekam, aż ktoś inny je za mnie podejmie.

OSSA - Pią 09 Sty, 2015 16:16

JaKaJA napisał/a:
Nalepszy tekst jaki ja usłyszałam : ale ja nie chcę rozwodu bo Cię kocham ale nie moge się zmienic,bo taki jestem :mgreen: :smieje:
mój były w sądzie na sprawie rozwodowej powiedział, że mu na mnie zależy, ale jest alkoholikiem i się nie zmieni (raz powiedział prawdę) , dlatego wnosi o rozwód bez orzekania o winie. Tylko ja jeszcze kilka lat wierzyłam, że skoro mu zależy to przestanie pić, pewnie gdyby mnie nie zostawił nadal byśmy razem mieszkali.
sabatka - Pon 12 Sty, 2015 07:31

Cytat:
Odpowiadam za swoje decyzje, ale je podejmuję, nawet jakby były najgłupsze, ale nie czekam, aż ktoś inny je za mnie podejmie.


nie chcę decydować pod wpływem chwili. nie chcę też czekać na nie wiadomoc co, myślę że powolinadchodzi czas na podjęcie decyzji, ale na spokojnie, nie w nerwie czy euforii.

dziś spróbuję zadzwonić do terapeutki rodzinnej i umówić jakiś termin.

chcę także do weterynarza zadzwonić i umówoć mojego kocurka na zabieg. mam go ponad pół roku i powinnam dawno to zrobić. chyba coś czuje wąsem bo wczoraj przytulny był jak nigdy

pietruszka - Pon 12 Sty, 2015 12:16

Rozmowę o kotach przeniosłam tu:
http://komudzwonia.pl/vie...p=761237#761237

sabatka - Czw 15 Sty, 2015 13:55

termin do psycholożki rodzinnej na 30 stycznia (ja +tyfus)
do mojej psycholożki na 16 stycznia (ja sama)
do pastora na 16 stycznia (ja + tyfus ) plus kartka z zadaniem domowym

może zaczniemy ustalać co nie hula w naszym małżeństwie. może pomyślimy jak i nad czym pracować?
jak na razie tyfus jest bardzo zainteresowany mną, co robię jak się czuje itp.
żal żę trochę późno zaczął i wątpie że długo tak wytrzyma

Klara - Czw 15 Sty, 2015 14:11

sabatka napisał/a:
może zaczniemy ustalać

sabatka napisał/a:
może pomyślimy

Jakoś nie mogę się oprzeć odczuciu, że to TY zaczniesz ustalać i TY pomyślisz, a Tyfus dla świętego spokoju przytaknie, wykona jakieś pozorowane ruchy które będą do Twojego powrotu, a później..... i tak w kółko :(

Żeby nie było - w tych staraniach jakoś bardzo przypominasz mi mnie samą Sabatko :(

pannaJot - Czw 15 Sty, 2015 14:14

sabatka napisał/a:
termin do psycholożki rodzinnej na 30 stycznia (ja +tyfus)
do mojej psycholożki na 16 stycznia (ja sama)
do pastora na 16 stycznia (ja + tyfus ) plus kartka z zadaniem domowym

Kto umówił te wszystkie wizyty?

sabatka - Czw 15 Sty, 2015 14:19

ja wiem czego chcę tylko jakoś nie mogłam nigdy tego od tyfusa się dowiedzieć. możę w "bezpiecznym" środowisku przymediatorze w końcu usłyszę jakieś ogarnięte myśli czego on tak na prawdę chce. być może to co chcę usłyszeć ale możliwe że okaże się że on ma całkowicie inny pogląd na to jak powinno wyglądać małżeństwo. samo umówienie się na terapię nie przesądza zgody.

ja właśnie siebie ostatnio nie poznają za bardzo. bardzo często nie daję się wciągać w gierki mojej matki, potrafię powiedzieć do tyfusa "twoje dziecko twoja odpowiedzialność" kiedyś się tego bałam bardzo bo "co będzie jak tak powiem to będe najgorszą matką na świecie i świat się zawali".
nie muszę nic idowadniać nikomu matce ani tyfusowi. staram się czuć dobrze w sytuacji, jesli czuję że ktoś mi narzuca to stawiam płotek :)

sabatka - Czw 15 Sty, 2015 14:20

ja
ja
tyfus

Wiedźma - Czw 15 Sty, 2015 17:47

sabatka napisał/a:
ja
ja
tyfus

No tak - Ty Was umawiasz z psychologami, a Tyfus z pastorem -
oczywiście, żeby ratować małżeństwo, bo co innego może pastor doradzić?
Widzisz, Sabaty, Ty chcesz zmian, on chce powrotu do tego co było. Nie widzisz tego?
Po cholerę Ci ten pastor? Będzie Ci przemawiał do sumienia i grał na uczuciach macierzyńskich,
powoływał się na świętość przysięgi małżeńskiej. Tytus ma w nim sojusznika i dlatego Was umówił.

Wiedźma - Czw 15 Sty, 2015 17:49

sabatka napisał/a:
do pastora na 16 stycznia (ja + tyfus ) plus kartka z zadaniem domowym

Co to za zadanie domowe? :shock:

sabatka - Pią 16 Sty, 2015 07:29

Wiedźma napisał/a:
Będzie Ci przemawiał do sumienia i grał na uczuciach macierzyńskich,
powoływał się na świętość przysięgi małżeńskiej. Tytus ma w nim sojusznika i dlatego Was umówił.


to nie jest typowy kościół z typowym księdzem, więc nie myśl stereotypami. Tyfus powinien mieć w nim wzór, bo on umie zająć się domem żoną dziećmi i pomocą.

i wcale na siłę nie obstaje za moim powrotem a i z tyfusem potrafi solidnie porozmawiać.
tyle że to zależy od tego czy tyfus chce słuchać.

ilekroć wspomnę o moim zborze czy pastorze ktoś się jerzy i wie co tam usłyszę. nie każdy ksiądz jest typowy i stereotypowy, niektórzy nawet posiadają wiedzę z zakresu uzależnień. to nie jest zwykły typowy KK.

sabatka - Pią 16 Sty, 2015 07:44

Wiedźma napisał/a:
Co to za zadanie domowe?

prowokujące przyglądnięcie się swojemu małżeństwu i partnerowi.

sabatka - Pią 16 Sty, 2015 07:45

Wiedźma napisał/a:
bo co innego może pastor doradzić?


np terapię małżeńską poza tym to są luźne rozmowy a nie terapia

Klara - Pią 16 Sty, 2015 08:15

sabatka napisał/a:
to są luźne rozmowy a nie terapia

Sabatko, te rozmowy z pastorem macie już od kilku lat.
Nie widzisz, że Tyfusowi to wszystko - mówiąc brutalnie - "zwisa i powiewa"?
Z jego strony są to tylko ruchy pozorowane :(

sabatka - Pią 16 Sty, 2015 08:54

no i po to własnie ten psycholog od 30 stego
OSSA - Pią 16 Sty, 2015 08:59

sabatka, zrób tak żebyś ty była szczęśliwa , bez oglądania się na innych. To twoje życie, twojego dziecka , ostatecznie wy będziecie ponosić konsekwencje. Pamiętam jak byłam w twoim wieku w bardzo podobnej sytuacji dwoje małych dzieci , mieszkałam kątem u rodziców. Moje rodzeństwo i rodzina zrób tak, zrób siak, dobrych rad ...... ale kiedy poprosiłam o konkretną pomoc w wynajeciu mieszkania choćby na krótki czas.Ten kupował , tamten jechał na wczasy. Madrowanie nic nie kosztuje, ale faktyczną pomoc już tak, ostatecznie jak się nie obrocisz tak ty będziesz ponosić konsekwencje swojej decyzji. Może jeszcze trochę warto poczekać i zobaczyć czy jesteś w stanie z tyfusem stworzyć rodzinę. Nie zafundujesz dzieciom emocjonalnej jazdy,.......
sabatka - Pią 16 Sty, 2015 09:38

OSSA napisał/a:
Madrowanie nic nie kosztuje, ale faktyczną pomoc już tak, ostatecznie jak się nie obrocisz tak ty będziesz ponosić konsekwencje swojej decyzji. Może jeszcze trochę warto poczekać i zobaczyć czy jesteś w stanie z tyfusem stworzyć rodzinę.


Osska ja czekam, to że w styczniu zaczniemy rozmawiać przy psychologu nie oznacza że w lutym wróće do niego. ja chce najpierw ustalić czy to co on chce od żony a ja od męża ma szansę się spotkać w jednym punkcie. jeśli nie to zawsze można żonę/ męża wymienić

Jo-asia - Pią 16 Sty, 2015 11:57

Mnie się podoba...ten pomysł i z pastorem i psychologiem.
Bez względu na efekt.
Dla Ciebie....to szansa na zrozumienie siebie...w związku.
Ja...odmówiłam. Mąż poszedł sam ze sobą ;)
A wspólnie....ze sobą, przerobilismy sami ze sobą. ;)
Tyle co się dowiedziałam.....poznałam.....zrozumiałam......żadne wcześniejsze romowy, terapie mi nie dały.
A przy okazji...nam :)

Jo-asia - Pią 16 Sty, 2015 12:02

:rotfl:
Tak mi się...przypomniało.
Pierwsze rozmowy, na trudne tematy.....pisałam..lub on pisał.
I tak samo...było z odpowiedzią.

sabatka - Pią 16 Sty, 2015 12:35

Jo-asia napisał/a:
Dla Ciebie....to szansa na zrozumienie siebie...w związku.

właśnie o to mi chodzi

ja już nie myślę w ten sposób idż tyfusie się napraw.

ja wiem też że ja mam namieszane w głowie i układam to powoli. nawet jeśli z tyfusem wyjdzie że mamy inne wobec siebie plany i przyszłościowo nawiąże jakiś inny związek to przecież dalej będe miała tak samo namieszane w głowie. teraz mam szansę coś w sobie naprawić

Jo-asia - Pią 16 Sty, 2015 12:37

Dokładnie tak.
Mądra z Ciebie....kobieta :)

Klara - Pią 16 Sty, 2015 14:21

OSSA napisał/a:
To twoje życie, twojego dziecka , ostatecznie wy będziecie ponosić konsekwencje.

Taaa... nie przypomnę rozmów naszych z Sabatką przed Jej ślubem, bo nie były prowadzone w otwartej części. Ona właśnie ponosi konsekwencje tamtego kroku. Który to już rok??? :mysli:
Jak tak dalej będzie, to obudzi się za 30 lat z ręką w nocniku tak jak Ty.....
...i ja :(
OSSA napisał/a:
Nie zafundujesz dzieciom emocjonalnej jazdy,.......

Dzieci te jazdy mają już fundowane cyklicznie od urodzenia.

Wiedźma - Pią 16 Sty, 2015 14:44

sabatka napisał/a:
to nie jest typowy kościół z typowym księdzem

No daj Boże, daj Boże - oby okazało się, że wiesz co robisz... :modlisie:

OSSA - Pią 16 Sty, 2015 18:01

Klara napisał/a:
Jak tak dalej będzie, to obudzi się za 30 lat z ręką w nocniku tak jak Ty.....
...i ja



Klara już wiele razy zwracałam ci uwagę, że nie chcę z tobą rozmawiać, a ty ciągle próbujesz mieszać w moim nocniku. :nono: Żyj i daj żyć innym :prosi:

Klara - Pią 16 Sty, 2015 18:09

OSSA napisał/a:
nie chcę z tobą rozmawiać, a ty ciągle próbujesz mieszać w moim nocniku.

Jasne, mogłam nie pisać do Ciebie, tylko odnieść się do Twoich słów w taki sposób, w jaki Ty to powyżej zrobiłaś w stosunku do tego, co napisałam wcześniej do Sabatki.
Odniosłaś się do tego, co ja napisałam nie wskazując wprost na mnie, więc odpowiedziałam Ci, ale wprost, więc nie narzekaj.
Nie odzywam się do Ciebie w Twoich wątkach, ale w innych nie próbuj mi zabraniać, bo nie masz takiego prawa.

OSSA - Pią 16 Sty, 2015 20:43

Klara napisał/a:

Taaa... nie przypomnę rozmów naszych z Sabatką przed Jej ślubem, bo nie były prowadzone w otwartej części. Ona właśnie ponosi konsekwencje tamtego kroku. Który to już rok??? :mysli:
Jak tak dalej będzie, to obudzi się za 30 lat z ręką w nocniku tak jak Ty.....
...i ja :(


Tak dla przypomnienia moich praw, które uważam, że złamałaś ww. postem


Cytat:
1. Wypowiadamy się tylko we własnym imieniu.
Każdy post na tym forum wyraża poglądy i opinie wyłącznie jego autora.
Nie używamy uogólnień (np. typu: "wszyscy tak mają").
Piszemy o własnych doświadczeniach, uczuciach, przekonaniach. Nie teoretyzujemy.

2. Nie oceniamy, nie krytykujemy, nie osądzamy.
Prosimy o szacunek dla siebie nawzajem -
szczególnie wtedy, gdy nie zgadzamy się z czyjąś wypowiedzią.

sabatka - Pon 19 Sty, 2015 08:03

ja wiem że ja i dzieci ponosimy konsekwencje, chodzi o to by byly jak najlepsze, lub jeśli złe jak najłagodniejsze. u mojej matki także ponosimy konsekwencje, nie jest tam miło i spokojnie i nie wyobrażam sobie że moglibyśmy tam być na stałe.

w tej chwili ani perspektyw na dalszy staż jeszcze mi zostało 5 tygodni, ani na osobne mieszkanie.

ale mam swoich ludzi w jednej firmie, to może uda się wkręcić na produkcję na dwunastki. tylko nie wiem jak sobie poradzę :bezradny:

Klara - Pon 19 Sty, 2015 08:21

sabatka napisał/a:
na produkcję na dwunastki.

To znaczy na dwunastogodzinny dzień pracy?

sabatka - Pon 19 Sty, 2015 08:25

tak dwa dni od 6 do 18 dwa wolne dwa 18-6 rano 4 wolne
Klara - Pon 19 Sty, 2015 08:30

To trudne :(
Mama zajęłaby się Młodym w czasie, gdy Ty byłabyś w pracy?

sabatka - Pon 19 Sty, 2015 08:32

Klara napisał/a:
Mama zajęłaby się Młodym w czasie, gdy Ty byłabyś w pracy?


powiedzmy.

w zależności od tego jaką jazde by akurat miała jej by wypadło tylko przy drugiej zmianie popołudnie, resztę by tyfus robił.

na razie o tym nie myślę jeszcze chwilę mam pracę 7-15 więc teraz jest idealnie tylko jedynka by się przydała dodatkowa na koncie c4fscs

OSSA - Pon 19 Sty, 2015 21:30

sabatka napisał/a:
ja wiem że ja i dzieci ponosimy konsekwencje



Dokładnie o tym pisałam w tej sytuacji nie ma idealnego rozwiązania, mieszkanie z toksyczną matką na jej warunkach, z dala od dzieci tyfusa, dla których byłaś/jesteś mamą lub a tyfusem j67j6 . Ot z deszczu pod rynnę. :kciuki: :kciuki: :kciuki: za nową pracę i oczywiście mądrych wyborów życzę. :buziak:

sabatka - Wto 20 Sty, 2015 07:31

OSSA napisał/a:
Ot z deszczu pod rynnę.

i bądź tu mądry na tym głupim świecie.

ale na szczęście uczę się odróżniać to na co mam wpływ od tego na co nie mam.
matki nie przewalczę więc zostaje się pogodzić z tym że jest jaka jest i nie forsować na siłe mojego zdania aby unikać kłótni przy małym (no chyba że chodzi o lekcje, tu babcia nie ma nic do gadania)

sabatka - Śro 21 Sty, 2015 10:10

pracuje z durnymi babsztylami :(

spisy robię z segregatorów, mam 3 szafy do przerobienia. mam wypisywać osoby plus czy są decyzje czy w trakcie.

no i sobie pisze mozolnie przerzucam te segregatory. sprawdzam czy są te decyzje czy nie a te babsko do mnie ty pracuj a nie czytaj.

ja rozumie że tajemnice itd.
ale do cholery akąd mam wiedzieć co napisać w tym głupim spisie nie czytając co jest w środku.

jedna Pani Co Wszystko Wie z wiecznym problemem Jak-Ty-Możesz-Tego-NIe-Wiedzieć

i druga Ociekająca-Idealnością.

jak dobrze że niedługo luty

Klara - Śro 21 Sty, 2015 10:19

sabatka napisał/a:
pracuje z durnymi babsztylami :(

Co się znowu wydarzyło? :pocieszacz:

OSSA - Śro 21 Sty, 2015 12:05

sabatka, jesli w tych segregatorach sa dokumenty poufne do, ktorych ty jako stazyta nie powinnas miec dostepu to odpowiada ten pracownik , ktory dal ci polecenie robienia spisow. W kazdym biurze sa roznego rodzaju uklady i koterie, dlatego rob swoje, a tymi uwagami sie nie przejmuj . Ja na szczescie pracuje z facetami, oni sa latwiejsci w obsludze, jak im cos nie pasuje puszcza wiazanke , po chwili kazdy robi co do niego nalezy.
sabatka - Śro 21 Sty, 2015 12:26

OSSA napisał/a:
Ja na szczescie pracuje z facetami

ja też chcę
rzuć mi paru

a tak na serio to pierwszy raz w życiu spotkałam tak zadufane, nieszczere, samolubne, pozoranckie, fałszywe i nadymane baby

a może to tylko ja jeste nieprzystosowana do tego zakłamanego śiwata??

sabatka - Śro 21 Sty, 2015 12:36

czasem chciałabym umieć robić tak innych jak oni mnie
Tosia - Śro 21 Sty, 2015 13:04

sabatka, Ja tez, ja tez nieraz bym chciala tak byc, ale to nie takie proste . Ty jestes inna, One sa inne i dzieki Bogu za to! :mgreen:
Usciski i trzymam kciuki :pocieszacz:

sabatka - Śro 21 Sty, 2015 14:03

jestem bardzo ciekawa dzisiejszego mitingu :) i mam nadzieję że tym razem nie zapomnę o nim. tydzień temu zapomniałam, miałam z małym akcję angina :/
sabatka - Czw 22 Sty, 2015 14:50

dziś dzień na spokojnie :)
Klara - Pon 26 Sty, 2015 09:05

sabatka w innym wątku napisał/a:
terapka mnie wkurzała, i czułam że próbuje mi po prostu wsadzić swoje racje do głowy.
takie narzucanie było dla mnie zbyt niewygodne

Uderzyło mnie to, co napisałaś, bo z jednej strony unikasz "niewygody" (prawdy w oczy), a z drugiej strony wciąż ściągasz na siebie problemy z którymi wcale Ci nie jest wygodnie :(

sabatka - Pon 26 Sty, 2015 10:10

Klara napisał/a:
prawdy w oczy

prawda prawdą, przyjmuję ją jako fakt, bez emocji przynajmniej próbuję.

nie lubię narzzucania czyichś rozwiązań sposobów, bo ja muszę tak zrobić jak ktoś chce i koniec.


ja chcę sama o sobie decydować i być może próbować czyichś rozwiązań, ale nie być z góry zobowiązana do wybranych działań, bo wszystkie inne złe

pietruszka - Pon 26 Sty, 2015 11:57

sabatka napisał/a:
ja chcę sama o sobie decydować i być może próbować czyichś rozwiązań, ale nie być z góry zobowiązana do wybranych działań, bo wszystkie inne złe

Też mam gdzieś w głowie kod "wiem lepiej, chcę po swojemu, jestem inna i sama wiem, co dla mnie najlepsze". Strasznie to dla mnie szkodliwe, bo ten brak pokory nie raz wodził mnie po manowcach, zamiast szybciej trafić na właściwe ścieżki.

U mnie chyba to był... sprzeciw wobec autorytetów. Paradoksalnie - odzywa się we mnie wtedy dziecko, które buntuje się przeciw apodyktyczności rodziców. Moja terapka jest zwolenniczką tzw. analizy transakcyjnej i nieraz stosowała metodę trzech krzeseł. By znaleźć rozwiązanie w kółko kazała mi się (również fizycznie) przesiadać na trzy kolejne krzesła i obserwować problem jako Dziecko, jako Rodzic (i sprawdzić, czy to Rodzic opiekuńczy czy karzący) i jako Dorosły, który potrafi zintegrować w sobie te trzy postacie.

I ot, choćby tak błahy problem jak zapytanie się o najbliższą knajpkę z jedzeniem w mieście, którego nie znam.
To postać Rodzica we mnie (będącego odbiciem postawy rodzica rzeczywistego ) apodyktycznie nakazuje mi zapytać kogoś z miejscowych, gdzie można najbliżej, tanio i smacznie zjeść. Dziecko we mnie się buntuje (nie będę się podporządkowywać, nie lubię nakazów, ja sama znajdę odpowiedź. Skutek jest taki, że godzinami krążę po okolicy, sama szukam kafejki internetowej by sprawdzić, gdzie jest jakieś bistro, mam odcisk na nodze, odmrażam sobie uszy, zjadam niesmaczny posiłek, za który przepłacam, itd.


Jeśli jednak mam w sobie dość rozwiniętego Rodzica o aspekcie opiekuńczym i wspierającym (a tu mam braki, bo wzorzec z domu rodzinnego kiepski) sama sobie mówię, że sobie na pewno świetnie poradzę, że odnajdę dobre dla siebie rozwiązanie.
Dorosły we mnie korzysta ze zdobytej życiowej wiedzy. Wie, że najprościej, najodpowiedzialniej , najszybciej jest - skorzystać z doświadczeń kogoś, kto wygląda na miejscowego, więc podchodzę do osoby, która pracuje w pobliskim sklepiku i pytam się, gdzie można zjeść tanio, dobrze, smacznie, zdrowo. I dowiaduję się, że tuż za rogiem, po drugiej stronie ulicy jest przytulna knajpka.

Wciąż we mnie jest to zbuntowane dziecko, które wkurza się na głos surowego rodzica, który wie lepiej, co dla mnie jest dobre. Ale już częściej słyszę też tego rodzica, który mówi wiesz, poradzisz sobie. A wtedy i Dorosły umie rozróżnić pomiędzy na złość babci odmrożę sobie uszy" a odpowiedzialnym, dorosłym działaniem.

sabatka - Pon 26 Sty, 2015 12:58

tu nie chodzi o kod wiem lepiej, chcę po swojemu
ale o możliwość wyboru i poczucie sprawczości, żeby nie ponosić konsekwencji czyichś wyborów ale moich własnych

Maciejka - Pon 26 Sty, 2015 13:19

To mamy tak samo Sabatko, ja tez wole mieć wybór niż tzw, przymus bo tak ma być i juz . Wolę posłuchac róznych rowiązań ale decyzje i tak podejme sama.
pietruszka - Pon 26 Sty, 2015 14:50

sabatka napisał/a:
ale o możliwość wyboru i poczucie sprawczości, żeby nie ponosić konsekwencji czyichś wyborów ale moich własnych

ale któż Ci broni?
tylko jest różnica, pomiędzy dziecięcym sprawdzaniem, czy ogień rzeczywiście parzy a wkładaniem łapy w ognisko.

ot, TERAZ, dla mnie dorosłość kojarzy się z wykorzystywaniem przy podejmowaniu decyzji z zarówno własnej wiedzy, własnych doświadczeń oraz korzystaniem z cudzej wiedzy, której nie mam już potrzeby sprawdzać empirycznie. Fakt, ze jeśli ta wiedza podana jest w formie trudnej dla mnie do zaakceptowania, w formie "zrób tak, czy tak" - bardzo trudno mi uspokoić tego zbuntowanego brzdąca we mnie, który ma ochotę zrobić na przekór, na złość, odwrotnie, inaczej, nawet jeśli tak naprawdę mój wybór będzie zły. No, ale odmrożone uszy - to i tak mnie będą boleć, a nie jakąś tam babcię, której zachciało mi się "zrobić na złość".

sabatka - Wto 27 Sty, 2015 09:03

pietruszka napisał/a:
dorosłość kojarzy się z wykorzystywaniem przy podejmowaniu decyzji z zarówno własnej wiedzy, własnych doświadczeń oraz korzystaniem z cudzej wiedzy,


właśnie o taką formę korzystania z czyichś doświadczeń mi chodzi. o wybór i odpowiedzialność

sabatka - Pią 06 Lut, 2015 12:11

we wtorek zaczęłam warsztaty szkoły dla rodziców.
1. psychologowie udowodnili że do lat 10ciu żadne dziecko nie robi tego co robi na złość lub specjalnie ale po to żeby osiągnąć swój cel.
2. funkcjonujemy wg stereotypów wychowawczych wg których sami byliśmy wychowani lub całkowicie przeciwnie.


dziś do psychologa z tyfusem idę. ciekawa jestem tej wizyty.

no i szukam pracy, jeszcze 19 dni mam tutaj. :krzyk:

Mała - Pią 06 Lut, 2015 18:08

Sabatko trzymam mocno za Ciebie kciuki! :kciuki:
Ja sobie przez jakiś czas powtarzałam: Źle już było, teraz musi być lepiej! :luzik:
W końcu w to uwierzyłam i...udało się :radocha:
Pora na Ciebie! ergr Ja w Ciebie wierzę!
ps.I nie tyko ja :mgreen:

a - dziękuję za to:
sabatka napisał/a:
1. psychologowie udowodnili że do lat 10ciu żadne dziecko nie robi tego co robi na złość lub specjalnie ale po to żeby osiągnąć swój cel.
2. funkcjonujemy wg stereotypów wychowawczych wg których sami byliśmy wychowani lub całkowicie przeciwnie.

...zupełnie o tym zapomniałam, a to święta prawda!

sabatka - Sob 07 Lut, 2015 13:51

No i się posypało. :-( byliśmy wczoraj u terapki rodziny i postawiła warunek tyfusowi, że ma zrobić konsultacje u terapeuty uzależnień czy może robić terapię rodzin. On się wkurzył bo terapeuta w poradni chciał zeby chodził na grupy lub zamkniętą. Więc pewnie by powiedział ze na rodzinną nie jest gotow. To jego problem. Ale mi jest przykro :-(
Wiedźma - Sob 07 Lut, 2015 14:07

No więc zobaczyłaś intencje Tyfusa - chce mieć rodzinę w komplecie, nie rezygnując jednocześnie z alkoholu.
To tak w trywialnym skrócie.

Duszek - Sob 07 Lut, 2015 14:19

sabatka, mi terapeuta od razu powiedział, że bez terapii uzależnienia i współuzależnienia nie ma mowy o rodzinnej. Ty to też już wiesz. Przykro mi :pocieszacz:
Mam wrażenie, że to tylko Ty chcesz wszystko ratować, jakoś nie widzę tu drugiej strony :bezradny:

sabatka - Sob 07 Lut, 2015 18:39

Druga strona za duzo gada za malo robi.

Trudno się mówi i żyje się dalej.

Tylko ten ból cholerny uwiera :(

pietruszka - Sob 07 Lut, 2015 18:51

sabatka napisał/a:
Tylko ten ból cholerny uwiera :(

:pocieszacz:

wiem jak to boli, gdy okazuje się, ze zapatrywania drugiej osoby nie są zgodne z naszymi. Sęk w tym, że iluzją jest wizja związku, że szli dalej, przytuleni, patrząc w jednym kierunku. W rzeczywistości to tuptanie dwoma (!) osobnymi ścieżkami, jeden idzie żwirową, drugi na przykład kalosze ciężko wyciąga z błota, czasem po prostu te ścieżki idą równolegle, czasem się do siebie bardziej zbliżając, czasem meandrują, rozwidlają się, by spotkać się za chwilę, a czasem się rozchodzą. Najtrudniej dać sobie na to zgodę, dać też zgodę na to partnerowi, że to właśnie tak wygląda, a nie wierzyć, ze poszli przytuleni gdzieś ku wschodowi słońca. Życie to nie harlequin, nie kończy się na romantycznym pocałunku w pięknej scenografii.

sabatka - Czw 12 Lut, 2015 13:45

czy możliwe jest żeby co większe cyrki tyfusa odbijały się na mojej odporności na wirusy???

coś mi to podejrzane się wydaje.
w listopadzie (po wyprowadzce) zapalenie krtani
przed wigilią zapalenie oskrzeli
luty (po akcji w weekend) po południu idę do lekarza bo dętka jestem ale znowu podejrzewam oskrzela. dętka jestem :(

ankao30 - Czw 12 Lut, 2015 13:48

sabatka,
Witaj w gronie :pocieszacz:
Mi już mija.

Dużo zdrówka życzę. :papa:

sabatka - Czw 12 Lut, 2015 13:51

hehe. jałmużnę dostałam to mogę iść po jakieś recepty

ankao30 napisał/a:
Witaj w gronie


już trzeci raz witamw gronie w tym sezonie, to o dwa zadużo. :/
ankao30 napisał/a:
Dużo zdrówka życzę.

dzięki wzajemnie.

pietruszka - Czw 12 Lut, 2015 13:53

sabatka napisał/a:
czy możliwe jest żeby co większe cyrki tyfusa odbijały się na mojej odporności na wirusy???

stres zmniejsza odporność, humor zwiększa odporność

Kiedyś trafiłam na badania, potwierdzające, że oglądanie komedii w kinie (znacznie bardziej niż w pojedynkę, samemu w domu) zwiększa odporność - organizmy badanych produkowały więcej komórek odpornościowych we krwi.

O tu fajny artykuł na temat śmiechu:
http://kobieta.onet.pl/zd...ma-zartow/ws6cy

sabatka - Czw 12 Lut, 2015 13:58

ja już chyba nie mam odporności :beczy:
OSSA - Czw 12 Lut, 2015 14:32

sabatka:buziak: zdrówka życzę
pietruszka - Czw 12 Lut, 2015 14:34

sabatka napisał/a:
ja już chyba nie mam odporności :beczy:

a co konkretnie robisz, aby tę odporność wzmocnić?

Odpukuję, bo zima się jeszcze nie skończyła, ale mam pracę polegająca na kontakcie z ludźmi, więc ryzyko zarażenia się jakąś paskudą zawsze jest, ale tej zimy jeszcze nie chorowałam, jak obok mnie ludziska kładą się co rusz do łóżek.
w kwestii odporności: łykam witaminy, staram się jeść dużo owoców i warzyw, jem teraz dużo strączkowych, kwaśnej kapusty, jabłek, dużo w kuchni używam mrożonej pietruszki, jem często ryż z kurkumą i kardamonem z sosem czosnkowym własnej roboty, często piję sok z buraka (to już ze sklepu), łykam tran, staram się wysypiać częściej chodzić na spacery, choć te ostatnio to częściej w weekend. No w domu mam mniej stresu, praca może kiepska, niepewna i kiepsko płatna ale jakaś jest. Z małego finansowego zawirowania powolutku wychodzimy, nie jest może cudowanie, ale jest przyzwoicie. A i byłam na zlocie podniosłam sobie na pewno odporność poprzez śmiech. na razie u mnie działa.

A co Ty Sabatko robisz dla swojej odporności? Acha - palisz? Jak paliłam to znacznie częściej dopadały mnie infekcje.

sabatka - Czw 12 Lut, 2015 23:11

Łykam witaminy dziś tran jeszcze kupiłam. Warzywa i owoce tez staram się zawsze mieć w domu. Myślę ze to moze byc wina stresów ostatnich no i oczywiście zapominania o sobie, odkladania siebie na potem. Chcę dbać o siebie teraz, ale coś cienko mi wychodz. Dostalam antybiotyk i w poniedziałek chcę iść do kontroli
Mała - Pią 13 Lut, 2015 09:55

Sabatko u mnie też wszelkie, notoryczne zaziębienia były efektem stresu. Pietruszka ma rację! :tak:
Organizm nie ma jak się już bronić, trzeba mu pomóc :pocieszacz: chocby tranem i spacerami i nie odkładaniem "na później" własnego odpoczynku. Ktoś mądry, chyba tu na forum, ostatnio powiedział: "Człowiek powinien pracować 8 godzin, mieć 8 godzin czasu dla siebie i 8 godzin snu"...Kurczę, a kto z nas jest w stanie tego dokonać??? Dlatego zaburzamy naturalny rytm i organizm się buntuje.
Aha, dodam jeszcze jedną radę do rad Pietrusi - korzystaj z każdej dostępnej dla Ciebie terapii, spotkania u psychologa, czy zwyczajnie u przyjaciółki. Wyrzucaj swoje problemy "na zewnątrz" i nie duś ich w sobie. To jak pozbywanie się trucizny z organizmu - też mu pomaga
:pocieszacz:

sabatka - Śro 18 Lut, 2015 23:26

korzystam z czego się da. Chodzęna szkole dla rodziców do mojej psych o i z tyfusem mielismy. On chyba podszedl do tematu powaznie. Byl dzis u swojego terap po zaswiadczeie. Nie dostal go, ale umowil sie na piatek.


Ja mam oskrzela, i l 4
Nienwidze mojego tel. WariujeklawiaTura i pisac sie nie da
:mysli: :bezradny: 34dd

sabatka - Pią 13 Mar, 2015 23:37

tyfus zapisał się na terapię zamkniętą na 15 kwietnia ma jechac do Milikowic? albo Milicza? nie pamiętam i w nosie to mam
niech mu kochanka siedzi z dziecmi.
może ona mu ich popilnuje te 6 tygodni.

ja przed Bogiem już nie jestem jego żoną od 1 marca, a na pewno i wcześniej mu się zdarzały sexiki na boku

OSSA - Sob 14 Mar, 2015 10:00

Sobatko :pocieszacz: :pocieszacz: czas wyjść z tego kręgu iluzji i zaprzeczeń, uregulować sprawy formalnie, jesteś jeszcze bardzo młoda całe życie przed tobą, szkoda czasu na taką szarpaninę.
OSSA - Sob 14 Mar, 2015 21:47

JaKaJA napisał/a:
Ossa oooooo :shock: co Ty mówisz??? formalnie powiadasz ,uregulować, hmmmmmmm i to wszystko załatwi????? :mysli: :mgreen:



Nie wszystko od razu, na emocje uczucia nie ma paragrafu, natomiast rozwód i osobne mieszkanie pozwala nabrać dystansu i spokoju.Od kilku miesięcy nie mieszkam z byłym, nie mam z nim kontaktu, nie ma kluczy do mojego mieszkania (teraz już tylko mojego) i jest mi dobrze. Póki to było nasze mieszkanie zawsze miał prawo wejść, wyjść , wrócić nawalony i nic nie mogłam zrobić. Gdyby chciał mógł sprowadzić babę i zamieszkać w pokoju obok (na szczęście on tego nigdy nie zrobił). Dla mnie rozwód nie jest końcem, a początkiem nowego lepszego życia.

JaKaJA - Sob 14 Mar, 2015 22:10

OSSA napisał/a:
Dla mnie rozwód nie jest końcem, a początkiem nowego lepszego życia.
czekaj no,a Ty kiedy się rozwiodłaś Oska bo jakoś mi umknęło :mysli: Twój zostawił Cię chyba jakieś kilka miesięcy temu dopiero o ile dobrze pamiętam ? :mysli: ale mogę się mylić,taka jestem nieuważna ostatnio. :beba:
Dobra,zapaliłam,pomyślałam i pod tą złośliwością było ukryte- na takie stany to jest terapia potrzebna to po pierwsze,po drugie zacznij od siebie.

OSSA - Sob 14 Mar, 2015 22:44

JaKaJA napisał/a:
zekaj no,a Ty kiedy się rozwiodłaś Oska bo jakoś mi umknęło


Formalnie wiele lat temu, ale niestety wówczas nie było mnie stać by postawić kropkę nad " I ", nie miałam dokąd pójść z dwójką uczących się synów, nie miałam możliwości go spłacić by zamieszkać sama z synami. Mimo formalnego rozwodu mieszkaliśmy pod jednym dachem, aż on stwierdził po pięciu wizytach na izbie w ciągu jednego tygodnia, że taniej będzie jak sobie wynajmie mieszkanie, bo powiedziałam mu, że pijany do domu nie wejdzie, a on nie chciał pić dalej.

Pomieszkał sam dwa miesiące , chlał dzień w dzień, po czym sam załatwił sobie "turnus" w ośrodku zamkniętym, teraz nadal mieszka u siebie, czasem rozmawiamy o dzieciach, wnuczce, ale już bez emocji.
To rozstanie ostatecznie wszystkim wyszło na zdrowie, on od powrotu z ośrodka jest trzeźwy, pracuje, co miesiąc przelewa alimenty na młodego :luzik: .

JaKaJA napisał/a:
po drugie zacznij od siebie.


Jak widzisz zaczęłam od siebie, uporządkowałam wszystko, żyję sama i jestem szczęśliwa.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group