To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Bohaterowie

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 12:41
Temat postu: Bohaterowie
Kilka słów do was- żyjących w trzeźwości alkoholików.
Ze szczerego serca gratuluje i podziwiam was... Naprawdę... Jesteście bohaterami pod każdym względem, mistrzami...
Nie każdy potrafi sięgnąć dna i odbić się na powierzchnie. Przyjąć na klate wszystko co los złego dał. Stoczyć walkę z kacem moralnym i w trzeźwości spojrzeć w tył i pogodzić się z tym kim byliście... I iść do przodu z podniesionym czołem.
Bohaterami dla mnie i bohaterami dla swych rodzin i bliskich...
Ja... Ja nie wiem czy będąc na waszym miejscu poradziła bym sobie.
Jestem pełna podziwu moi drodzy.

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 12:43

Truskawka napisał/a:
Jestem pełna podziwu moi drodzy.

...wow... i to tak od poniedziałku... takie miłe słowa... :skromny:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 12:44

Hihi Zasłużyliście w 100%
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 12:51

Truskawka napisał/a:
Ze szczerego serca gratuluje i podziwiam was

serdeczne dzięki Truskaweczko :skromny:
ja jednak nie uważam się za bohatera z tego powodu
raczej za kogoś kto zrozumiał jak powinno wyglądać przejście po przez życie

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 12:52

Truskawka napisał/a:
Hihi Zasłużyliście w 100%

...dla mnie, teraz jest to "wybranie rozsądku". Bo czy można mówić o bohaterstwie jeśli ma się do wyboru życie, albo śmierć. Poza tym - jeśli my alko - jesteśmy bohaterami, to kim są nasi najbliżsi...????

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 12:56

Najbliżsi? Otóż mam swoja teorię na ten temat ;) Myślę, że najbliżsi są po prostu Aniołami, którzy prowadzili nad wami opiekę, przez te wszystkie ciężkie dni, tygodnie, lata. Jednak gdybyście nie byli tego warci, nie zostali by przy was...
ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 12:58

Truskawka napisał/a:
Myślę, że najbliżsi są po prostu Aniołami

...o cholera, zamurowało mnie.... no ale może... :)

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 12:58

Truskawka napisał/a:
Jednak gdybyście nie byli tego warci, nie zostali by przy was...

...właśnie tak mówię swojej "małżowince".... ;)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:01

Ps. Mam głupie pytanie... Bardzo głupie, ale musze spytać... Co to znaczy "DDA"?
Pati - Pon 06 Cze, 2011 13:01

Truskawka napisał/a:
Ja nie wiem czy będąc na waszym miejscu poradziła bym sobie.

Tydzień temu powiedziałam to samo na swojej terapii :skromny:

Pati - Pon 06 Cze, 2011 13:02

Dorosłe Dziecko Alkoholika
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:02

Truskawka napisał/a:
"DDA"

Dorosłe Dziecko Alkoholika

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 13:03

Truskawka napisał/a:
Co to znaczy "DDA"?

...Dorosłe Dzieci Alkoholików...

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:03

O! Dzięki Pati. Może powinnam to wiedziec, ale jestem tutaj nowa... Eh... Trochę mi wstyd.
Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:04

Truskawka napisał/a:
najbliżsi są po prostu Aniołami, którzy prowadzili nad wami opiekę, przez te wszystkie ciężkie dni, tygodnie, lata. Jednak gdybyście nie byli tego warci, nie zostali by przy was...

To o mnie. :)
Tu się mylisz Koleżanko, bo większość tu obecnych preferuje kopa w d**ę dla alkoholika od najbliższych. Z resztą, nie będę pisał za nich.
U mnie było inaczej, moi bliscy mnie nie zostawili, pomogli, nadal pomagają. Może dlatego to budzi zawiść, taka droga, bo narzeczona mnie nie zostawiła, nie przepiłem życia.
Z resztą, na każdego działa co innego, może i niektórzy potrzebują wszystko stracić, ja nie.

Oczywiście, dopiero trzeźwieje ponad 5mieś, więc nic nie wiem. :)

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:05

ZbOlo napisał/a:
Dorosłe Dzieci Alkoholików..

ty to musisz wszystko podwójnie widzieć :mgreen:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:07

Marc-elus jestem pełna podziwu.
Ja też nie wyobrażam sobie porzucenia "moich alkoholików" <--- może dziwnie to zabrzmiało ale u mnie cała rodzina poza mamą jest alkoholikami.
Ja wierzę po prostu, że to nie wasza wina. Przecież nikt nie chce stać się alkoholikiem. Nigdy nie wiadomo na kogo to trafi i kiedy przekroczy sę ta cienka granica od "relaksowania się" do alkoholizmu. I wiem... Jestem święcie przekonana że gdyby to wszystko było takie proste nie było by alkoholików. Więc trzeba was wspierać, tak jak chorego na raka, czy cukrzycę, czy z wadą serca czy chorego na cokolwiek innego, bo nikt z was nie wybierał.

Pati - Pon 06 Cze, 2011 13:07

Truskawko nic się nie wstydź tylko zajrzyj do działu DDA i będziesz wszystko powolutku rozumiała :okok:
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:07

Truskawka napisał/a:
O! Dzięki Pati. Może powinnam to wiedziec, ale jestem tutaj nowa... Eh... Trochę mi wstyd.

pfitam :beba:
kiedyś dawno temu wyczytałem takie powiedzonko
"kto pyta - wstydzi się raz,kto wstydzi się zapytać - wstydzi się całe życie"

Pati - Pon 06 Cze, 2011 13:09

Jacek napisał/a:
kto pyta - wstydzi się raz,kto wstydzi się zapytać - wstydzi się całe życie

Potwierdzam :mgreen:

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:09

Truskaweczko, tylko że czasem wspieranie ma taką formę iż alkoholik ma komfort picia, a to prowadzi do dalszego picia. Pamiętaj o tym.
Myślę że dużo zależy od samego "zainteresowanego".

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 13:11

Marc-elus napisał/a:
Oczywiście, dopiero trzeźwieje ponad 5mieś, więc nic nie wiem. :)

...dlaczego od razu nic.... wiesz tyle, ile wie alkoholik po 5 miesiącach niepicia....
Marc-elus napisał/a:
U mnie było inaczej, moi bliscy mnie nie zostawili, pomogli, nadal pomagają. Może dlatego to budzi zawiść, taka droga, bo narzeczona mnie nie zostawiła, nie przepiłem życia.

...podobnie było ze mną - z tą różnicą, że mam żonę i dzieci, które mnie nie zostawiły...

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:15

ZbOlo napisał/a:
podobnie było ze mną - z tą różnicą, że mam żonę i dzieci, które mnie nie zostawiły...

Pomogło Ci wsparcie, ZbOlo?
ZbOlo napisał/a:
wiesz tyle, ile wie alkoholik po 5 miesiącach niepicia....

Sądzisz że każdy alkoholik po 5mieś nie picia wie tyle samo? Ci co chodzą na terapie, myślą, starają się, wiedzą tyle samo do tych co jadą na "d***" i nadal myślą że tylko "za dużo pili" wcześniej? Pomyśl sam ZbOlo... ;) Ale tutaj to nie miejsce na dyskusje o tym....

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:16

Marc- elus wiem o co Ci chodzi. Nie można ułatwiac mu picia. Rozumiem. Staram sie aby spotykali się z konsekwencjami picia. Obrażam sie kiedy mówią do mnie coś zlego i dopiero po długiej rozmowie i przeprosinach wybaczam. Gdy nie mają pieniędzy na swoje zachcianki mówię, że nie dostaną bo mają co jeść i gdzie mieszkac a to jest najwazniejsze a na zachcianki trzeba sobie zasłużyć nie pijąc. Staram się cały czas poruszac ten temat w rozmowach z nimi aby nie był on tematem tabu, tylko żeby cały czas musieli się z nim "zmierzać" na nowo. Aby czuli że my wiemy... I tego nie chcemy.
ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 13:18

Marc-elus napisał/a:
Pomogło Ci wsparcie, ZbOlo?

...bardzo...
Marc-elus napisał/a:
Sądzisz że każdy alkoholik po 5mieś nie picia wie tyle samo?

...wszyscy jesteśmy różni... nie ma tak, że każdy alko po 5 miesiącach wie tyle samo. Myślę, że każdy z nas ma inną ilość wiedzy...

Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 13:21

Chyba jestem w tym towarzystwie w mniejszości, bo ani nie czuję się bohaterką, ani nie miałam przy sobie wspierających aniołów.
Przeciwnie - gdy miałam już dość picia i zaczęłam się leczyć z alkoholizmu, było to bardzo nie na rękę zarówno mojemu ówczesnemu partnerowi, jak i mojej mamie i moim siostrom.

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:22

Truskawka napisał/a:
Ja wierzę po prostu, że to nie wasza wina. Przecież nikt nie chce stać się alkoholikiem.

ja jednak w pełni biorę za siebie odpowiedzialność tego wyboru
nie zdawałem sobie sprawy jedynie w którym momencie stanę wciągnięty pod alkoholika
lecz powinienem zdać sobie sprawę z samego picia alkoholu zanim po niego sięgałem
a samo sięganie było moim wyborem
nie piłem alkoholu do 21 roku życia (mniej więcej wtenczas to się zaczęło)
a więc wiedziałem przed tem że alkohol jest "be"
w jednej chacie mieszkałem z rodziną wujostwa i wiedziałem jak on potrafił nadużywać alkoholu
a więc miałem jakąś wiedzę wpływu alkoholu na człowieka
a mimo tego wszystkiego mój wybór padł ,aby wyciągnąć rękę po kieliszek
tak,jestem chory
lecz nie zastawiam się tą chorobą
dzięki temu wiem że to mój umysł jest chory i staram się nad tym panować
pamiętać kim jestem ,aby przypadkiem nie zapomnieć w chwili zawachania
i nie wyciągnąć ręki po szkło z zawartością alkoholu

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:23

Tomoe, ale ważne że Ci się udało kochana!
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:26

Jacek to było wspaniałe co napisałeś. Wydaje mi się że ważna jest dla alkoholika własnie ta świadomośći- świadomość zagrożenia i świadomość skąd ono wynika, a ty doskonale zdajesz sobie sprawę, z tego wszystkiego.
Byle tak dalej.

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 13:27

Tomoe napisał/a:
Przeciwnie - gdy miałam już dość picia i zaczęłam się leczyć z alkoholizmu, było to bardzo nie na rękę zarówno mojemu ówczesnemu partnerowi, jak i mojej mamie i moim siostrom.

...mój anioł też teraz, czasami się wkurza, że ma trzeźwego, wartościowego pełnowartościowego partnera....

Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 13:28

Truskawka napisał/a:
Tomoe, ale ważne że Ci się udało kochana!


Co to znaczy "udało się"? Jak to rozumiesz?
Alkoholizm to choroba a nie loteria.
W loterii "udaje się" trafić główną wygraną.
Alkoholizm się leczy a na swoją trzeźwość się pracuje.

Jest coś co nas łączy, Truskaweczko: ja, tak jak ty, mam czynnych alkoholików wśród swoich bliskich. Mój nieżyjący już ojciec był alkoholikiem. Pił do końca życia. Moja mama od 30 lat jest czynną alkoholiczką. Uzależniła się od alkoholu w wieku około 40 lat. Teraz ma 70 lat i pije. Moje siostry tez bardzo dużo piją.

A kto w twojej rodzinie jest alkoholikiem, jeśli można wiedzieć? :)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:30

Bo nasze współuzaleznienie jest tak samo skomplikowane jak wasze uzależnienie... :P
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 13:31

Nie rozumiem.
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:32

Pani modernator każe mi powiedzieć że ja to tez miałam dzisiaj konto Patuchaa, bo twierdzi że was oszukuję. A ja tylko chciałam zacząć rozmowę od początku. Każdy ma prawo zacząć od nowa. Ale jeśli uważacie że to oszustwo to ok. Sory.
Klara - Pon 06 Cze, 2011 13:33

Marc-elus napisał/a:
Może dlatego to budzi zawiść,

???? :shock:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:34

Nie rozumiem Klara?
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 13:35

Truskawka napisał/a:
ja to tez miałam dzisiaj konto Patuchaa


Aha.

Klara - Pon 06 Cze, 2011 13:37

Truskawka napisał/a:
Nie rozumiem Klara?

Pytam Marc-elusa o jaką zawiść mu chodzi :(

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:37

Marc-elus napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
wiesz tyle, ile wie alkoholik po 5 miesiącach niepicia....

Sądzisz że każdy alkoholik po 5mieś nie picia wie tyle samo?

myślę że Zbyszek to trafnie ujął
po sobie mogę powiedzieć że najważniejsza we mnie była chęć nie picia,dla siebie
bo wtenczas pochłaniałem wiedzę ,bo chciałem
a gdy odbębniłem terapię i po pół roku zapiłem,to w tym pół roczku ,nie naumiałem się nic
bo terapię odbębniłem bo tak chciała żona
tak więc jak to Zbyszek nazwał tyle ile po i w nas
tyle ile my sami chcemy pochłonąć i tyle na ile nasz charakter własny potrafi pojąć (przyswoić) nie ważne jak kto,byle skutek był na pozytywnie

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:37

Udało się. Moim zdaniem Ci się udało i będę się tego trzymać. Przecież mogłaś skończyć jak twój śp. tato, ale nie skończyłaś... Mogłaś skończyć jak Twoja mama Tomoe i pić do później starości, ale skorzystałaś z pomocy lekarzy i terapi podejrzewam i Ci się UDAŁO podleczyć (nie użyję tu słowa wyleczyć gdyż alkoholizmu sie nie da wyleczyć).
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:44

Truskawka napisał/a:
a ty doskonale zdajesz sobie sprawę

teraz sobie zdaję,wtenczas byłem za głupi aby się na to wysilić

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:45

Klara napisał/a:
Pytam Marc-elusa o jaką zawiść mu chodzi

O taką jaką ja spotkałem czy Jones, w związku z zachowaniem się naszych partnerek.
Spotkałem też jednego alkoholika co tak zacięcie forsował "sięgnięcie dna" że jakby zapił to sam by pod most poszedł.
Z resztą, pewnie to dalej te iluzje, więc nie kontynuujmy. :D

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:47

Jacek napisał/a:
po sobie mogę powiedzieć że najważniejsza we mnie była chęć nie picia,dla siebie

:brawo: Cytować, cytować, wyryć w kamieniu i wysłać w kosmos, żeby nasi intergalaktyczni bracia w trzeźwieniu mogli się dowiedzieć o co w tym chodzi. ;)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:48

Zawiść u ludzi występuje zawsze. Jak mój brat nie pił jakiś czas to sąsiedzi (powiedzmy jego koledzy) jak tak, to go nie widzieli a jak nie pił i chciał siedzieć w domu bo czuł się jeszcze słaby na wyjście do ludzi to cały czas do niego dzwonili i namawiali na "piwko pod bramą"! To straszne!
Nie bronię go teraz bo wiem, że gdyby nie chciał to by nie wypił, ale jako normalni ludzie powinni go wspierac a nie namawiać.

Klara - Pon 06 Cze, 2011 13:49

Marc-elus napisał/a:
O taką jaką ja spotkałem czy Jones,

Może teraz byś nie obracał w żart objawów nawrotu.... kto wie?
No i nie generalizuj, bo ja np. nie odeszłam od męża, a on nie przestał pić...

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:50

Dodam że byli to ludzie którzy przed przerwą jak pił to go olewali i nie mieli ochoty się z nim spotykać.
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:50

Marc-elus napisał/a:
nasi intergalaktyczni bracia

Tomku jaką ty w końcu wiarę masz ???

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:52

Jacek napisał/a:
Tomku jaką ty w końcu wiarę masz ???

A co nie wierzysz w kosmitów? ;)

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 13:54

Cytat:
Tomku jaką ty w końcu wiarę masz ???

Miałem na myśli wszystkie istoty rozumne, odróżniające dobro od zła, mające uczucia. Jak mają uczucia to jest prawdopodobne że i nałogi, choć niekoniecznie alkoholizm, bo to związane z metabolizmem danej rasy ;)

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 13:56

Truskawka napisał/a:
Jacek napisał/a:
Tomku jaką ty w końcu wiarę masz ???

A co nie wierzysz w kosmitów? ;)

widzisz Truskaweczko kosmos to moja pasja i polatać tam chen wysoko
a pytanie które zadałem Tomkowi ,on z pewnością zrozumiał

yuraa - Pon 06 Cze, 2011 13:56

Truskawka napisał/a:
Pani modernator każe mi powiedzieć że ja to tez miałam dzisiaj konto Patuchaa


z Puchatej Truskawka powstała
wiedzy i doswiadczenia nagle nabrała
tamta niesmiala, brata ratować chciała
Truskawka za rad udzielanie sie zabrala

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:59

ok. Sorki :oops:
Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 14:01

Truskawka napisał/a:
A co nie wierzysz w kosmitów?

To nie jest kwestia wiary, po prostu prawie na pewno inteligentne życie gdzieś tam istnieje.
Tylko na tyle daleko że nie należy wypatrywać UFO wieczorami. ;)
Długa to historia, ale kiedyś bardzo lubiłem astronomie. Istnieje nawet wzór na obliczenie prawdopodobieństwa napotkania śladów działań innych istot rozumnych, z oczywistych względów jest teoretyczny. :)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:01

Yuraa ja ratować go będę chciała całe życie. Nigdy nie odpuszczę. Dla jego dobra i mej rodziny. A rady udzielać będe gdyś żyjąc kilkanaście lat pod jednym dachem z alkoholikami (jak już wspomniałam wczesniej tata jest alkoholikiem odkąd pamiętam i dziadek od kilku lat) wydaje mi się że mam trochę doświadczenia.
Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 14:02

yuraa napisał/a:
z Puchatej Truskawka powstała
wiedzy i doswiadczenia nagle nabrała
tamta niesmiala, brata ratować chciała
Truskawka za rad udzielanie sie zabrala

A już myślałem że jesteśmy bohaterami g45g21

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:02

I nie byłam Puchata tylko Patucha (od Patrycji). :)
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:03

A nie jesteście?
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:06

A dlaczego ani taty ani dziadka nie próbujesz namówić na leczenie, tylko akurat brata?
ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 14:07

Truskawka napisał/a:
Pani modernator każe mi powiedzieć że ja to tez miałam dzisiaj konto Patuchaa, bo twierdzi że was oszukuję. A ja tylko chciałam zacząć rozmowę od początku. Każdy ma prawo zacząć od nowa. Ale jeśli uważacie że to oszustwo to ok. Sory.

...oby nie:

.... ;) ;) ;) ;) ;) ...

Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:08

Marc-elus napisał/a:
Tylko na tyle daleko że nie należy wypatrywać UFO wieczorami.


a SETI ? :mgreen:

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:09

Truskawka napisał/a:
A rady udzielać będe gdyś żyjąc kilkanaście lat pod jednym dachem z alkoholikami (jak już wspomniałam wczesniej tata jest alkoholikiem odkąd pamiętam i dziadek od kilku lat) wydaje mi się że mam trochę doświadczenia.

Pewnie tak...
To jeszcze powiedz nam kto z Twoich bliskich przestał pić i wiedzie godne życie?
Jeśli jest ktoś taki, to Twoje rady mogą okazać się wartościowe... :roll:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:10

Bo nie czuję się w stanie. Tata ma nas w du***! Nigdy nie ma go w domu. Nigdy zresztą nie było. Wychodzi z domu do pracy o 7.00, wraca o 15.00 zjeść i wypić tanie wino. Wychodzi. Wraca o 21.00-22.00 i idzie spać. Nie interesują go nasze problemy. Nie obchodziło go nigdy gdy coś było nie tak w moim życiu. NIGDY nie było go gdy go potrzebowałam. Z moją mamą nie żyją już dawno jak małżeństwo... Nie pomogę mu, bo on mnie nawet nie kocha. Jemu nie da się naet postawić ultimatum bo on ma nas gdzieś. Dziadka zaś zostawiam babci. Nie czuję się na siłach brać wszystkich na swoją głowę. Brat zaś jest młody, ma wiele życia przed sobą. I jest cudownym człowiekiem... Gdybyście go poznali na trzeźwo. Wtedy jest taki opiekuńczy i czuły i dobry... Szkoda że tak żadko bywa trzeźwy.
Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:11

Truskawka napisał/a:
A rady udzielać będe gdyś żyjąc kilkanaście lat pod jednym dachem z alkoholikami (jak już wspomniałam wczesniej tata jest alkoholikiem odkąd pamiętam i dziadek od kilku lat) wydaje mi się że mam trochę doświadczenia.


No to masz kilka lat doświadczeń w mieszkaniu pod jednym dachem z czynnymi alkoholikami. W zasadzie to nawet nie doświadczenia, a życie jakie Cię zastało, a którego nie chcesz albo boisz się zmienić. Bo zamiast wyprowadzić się i ratować siebie, nadal tkwisz w tym prywatnym piekle. I wygląda na to, że jesteś jedyną nieszczęśliwą w tym domu...
I jakich to rad chcesz nam udzielać na tej podstawie??

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:14

Dobrze Kochani czyli określcie się:
Nie chcecie mnie na tym forum rozumiem tak?
Bo przepraszam bardzo ale 80% z was to alkoholicy, którzy kiedyś rujnowali życie swoim bliskim a dziś są trzeźwi i wiodą normalne życie. Dostaliście od rodziny drugą szansę. Udzielono wam pomocy, a nagle okazujecie się tak mało tolerancyjni, że macie problem gdy próbuje komuś pomóc?

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 14:16

Truskawka napisał/a:
Dobrze Kochani czyli określcie się:
Nie chcecie mnie na tym forum rozumiem tak?

...jeśli chodzi o mnie, to chcę byś pozostała... a zrobisz jak uważasz...

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:16

Jonessy: uważam że moje rady mogą pomóc ludziom którzy żyją w takich warunkach jak ja- tak, tak uważam, bo ja jednak nadal żyje- nie poddałam się a nie było lekko. I uważam że mogę pomóc tym ludziom dobrym słowem. Nie wygrać z alkoholizmem w rodzinie ale przetrwać wiesz? Bo wbrew pozorom mimo że nie jestem alkoholiczką to wyobraź sobie że też sięgnęłam dna. Ale się podniosłam. Jak chcesz się wypowiadac na mój temat to najpierw przeczytaj mój pierwszy post a będziesz wiedział po co tu jestem.
Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:16

Truskawka napisał/a:
macie problem gdy próbuje komuś pomóc?

Żeby komuś pomóc, trzeba wiedzieć jak. Z tego co piszesz wynika, że Ty nie wiesz.
Próbujemy Ci to uzmysłowić, a nie pozbyć się Ciebie z forum.

Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:17

Truskawka napisał/a:
Dobrze Kochani czyli określcie się:
Nie chcecie mnie na tym forum rozumiem tak?

Nie kochana, to ty się określ, czy chcesz na tym forum być czy nie.
I czy chcesz nam udzielać wsparcia i rad, i podziwiać alkoholików-bohaterów, czy może chcesz wysłuchać naszych rad i wziąć od nas trochę naszego doświadczenia i wsparcia.

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:17

Wiedźma przeczytaj notke którą napisałam powyżej do Jonessy.
ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 14:17

Truskawka napisał/a:
Udzielono wam pomocy, a nagle okazujecie się tak mało tolerancyjni, że macie problem gdy próbuje komuś pomóc?

...ja nie widzę u siebie braku tolerancji... :(

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:17

Tomoe chcę tego i tego czy to złe?
Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 14:18

Flandra napisał/a:
a SETI ?

No proszę, nie spodziewałem się że ktoś zna ten skrót. :)
SETI w obecnej postaci upada, bo to tylko nasłuch, a jak wiesz pewnie fale biegną przez próżnie z prędkością światła jedynie. Więc jeżeli założymy iż nasłuch trwa od powiedzmy 50lat(załóżmy że wtedy komunikat został wysłany) to właśnie dobiegły nas komunikaty które zostały wysłane nie dalej jak 461.376.000.000.000 km od nas. To całkiem niedaleko w skali wszechświata. A co to jest 50lat w sali wieku wszechświata? Nic. Po prostu niezwykle ciężko "zgrać" się dwóm cywilizacjom żeby w odpowiednim czasie jedna nadała a druga odebrała.
Oczywiście to teoretyczne rozważania. :mgreen:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:18

ZbOlo nie widzisz jej? To dlaczego wy mogliście zacząć od zera w życiu a ja nie mogę zacząć od zera tylko na FORUM?
Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:18

Truskawka napisał/a:
Bo nie czuję się w stanie. Tata ma nas w du***! Nigdy nie ma go w domu. Nigdy zresztą nie było. Wychodzi z domu do pracy o 7.00, wraca o 15.00 zjeść i wypić tanie wino. Wychodzi. Wraca o 21.00-22.00 i idzie spać. Nie interesują go nasze problemy. Nie obchodziło go nigdy gdy coś było nie tak w moim życiu. NIGDY nie było go gdy go potrzebowałam. Z moją mamą nie żyją już dawno jak małżeństwo... Nie pomogę mu, bo on mnie nawet nie kocha. Jemu nie da się naet postawić ultimatum bo on ma nas gdzieś. Dziadka zaś zostawiam babci. Nie czuję się na siłach brać wszystkich na swoją głowę. Brat zaś jest młody, ma wiele życia przed sobą. I jest cudownym człowiekiem... Gdybyście go poznali na trzeźwo. Wtedy jest taki opiekuńczy i czuły i dobry... Szkoda że tak żadko bywa trzeźwy.


No to przepraszam za poprzedni post. Trochę mi głupio teraz że tak napisałem.
Wiesz, jesteś fajna dziewczyna i bardzo mi Cię żal i szkoda. Niepotrzebnie marnujesz życie na alkoholika. Popatrz w lustro - usiłując walczyć z wiatrakami sama siebie krzywdzisz. A każdy dzień stracony na "walce o niego" to Twój dzień stracony. Z tego co ja wiem (a tu przepraszam od razu wszystkich z mojego "resortu") alkoholicy to nieźli egoiści. Tak więc, przypuszczam, że najpierw brat wykorzysta Cię do cna, a jak jakimś cudem przestanie pić, to i tak będzie uważał że to tylko i wyłącznie jego zasługa.

Ty masz 21 lat. Życie przed Tobą. Młodość już straciłaś w piekle. Czas pokazać sobie, że można dorosłość spędzić w miłym świecie. Że można znaleźć kogoś, kto Tobie pomoże, zadba o Ciebie. Komu rano będzie zależeć na wiedzy jak się czujesz i jaki masz humor.

O tym co masz zrobić z bratem i resztą rodziny już Ci powiedzieliśmy. To oni pierwsi odwrócili się du**mi do Ciebie. Czas najwyższy zrobić to samo. Być może jest życie po śmierci, gdzie Ci tysiąckroć odpłacą za dobroć, ale póki co dla mnie to nie jesteś dobra a jesteś robiona w jelenia przez pijacką rodzinkę. A życie na tym padole łez masz tylko jedno. I tylko od Ciebie zależy, czy będziesz z niego tak zadowolona, że będziesz chciałą je przeżyć jeszcze raz, czy zaczniesz go nienawidzić.

Moja rada - nie ratuj brata. Ratuj siebie.

Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:19

Truskawka napisał/a:
Tomoe chcę tego i tego czy to złe?

Chcieć - to ty możesz i tego, i tego.
Problem w tym że ty nie potrafisz - ani udzielać nikomu skutecznej pomocy, ani z niczyjej pomocy skorzystać.

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:19

Zresztą ZbOlo Ty nie okazałeś tutaj braku toleracji. Trochę zgeneralizowałam.
Pati - Pon 06 Cze, 2011 14:20

Truskawka napisał/a:
uważam że moje rady mogą pomóc ludziom którzy żyją w takich warunkach jak ja- tak, tak uważam

Uważam,zę to nie jest życie tylko wegetacja.
A powiedz Truskawko co takiego robisz dla siebie tylko i wyłącznie dla siebie w tym całym bałaganie?

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:20

Truskawka napisał/a:
Wiedźma przeczytaj notke którą napisałam powyżej do Jonessy.

Czytam wszystko uważnie i notka, o której piszesz nic nie zmieniła w moim postrzeganiu Ciebie.
Piszesz, że się podniosłaś z dna? A na czym to podniesienie się polega?
Przecież ciągle żyjesz pod jednym dachem z czynnymi alkoholikami... Gdzie tu sukces?

Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:25

Truskawka napisał/a:
ZbOlo nie widzisz jej? To dlaczego wy mogliście zacząć od zera w życiu a ja nie mogę zacząć od zera tylko na FORUM?


Przecież każdy dał Ci radę. A Ty z każdym się posprzeczałaś. Następnie zarzuciłaś fochem. potem założyłaś nowe konto i nas oszukiwałaś, aż Ci moderacja nie zwróciła uwagi.

Masz problem, my chcemy Ci pomóc. Ale Ty nie chcesz pomocy od nas. Nie wiem czy Ty wiesz sama czego od nas oczekujesz. Co mamy zrobić? Zapewnić że będzie lepiej?

Niejeden z nas zrobił świństwo rodzinie. Niejeden z nas zrobił rzeczy których się wstydzi. Ale wiesz co łączy większość z nas tutaj?

My sami chcieliśmy zacząć trzeźwieć. Bo my sami mieliśmy dosyć naszego życia. Nie nasze żony, matki, kochanki, meżowie, siostry, babcie, bracia. Ba, w większości nawet przypadków położyli na nas "lachę" i skreślili nas. Co wielu z nas pomogło. Taki kop w d**ę, dlatego też namawiają Cię do niczego innego, jak do zrobienia tego dla brata co im pomogło. Ja moją żonę siłą chciałem zawlec na terapię dla współuzależnionych, żeby sobie pomogła. Bo mnie samemu ja pomagam, terapeuta mi pomaga, grupa wsparcia mi pomaga, dekadencja mi pomaga. A kto jej pomoże? Kto tobie pomoże?

Dziewczyno, przeczytałem Twój wątek cały, wierz mi. Może to Ty powinnaś przeczytać nasze???

Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:25

Pati napisał/a:
Truskawka napisał/a:
uważam że moje rady mogą pomóc ludziom którzy żyją w takich warunkach jak ja- tak, tak uważam

Uważam,zę to nie jest życie tylko wegetacja.


Amen

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:26

Przede wszystkim Wiedźmo sukcesem jest to że żyję. Że żyjąc w takim "świecie" tzn w jednym pokoju z rodziną gdzie cały czas były awantury, potrafiłam się na tyle wyedukować, że teraz mogę mieć godną pracę i dbać chociażby o siebie. Sukcesem jest to, że w tych chwilach słabości gdy krwawiły nadgarski pojawiła się chwila nadziei i wiary. Sukcesem jest to, że wszystko co w życiu osiągnęłam zawdzięczam sobie. I myślę, że w tej kwestii mogę poradzić innym młodym dziewczynom które żyja w takim domu.
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:27

Jonesy- dziękuję za miłe słowa :) Nie musi Ci być głupio. Każdy czasami odnosi milne wrażenie, bo wiesz- ja mam trochę podły charakterek (chyba niestety po tacie :P ).
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:27

Idź do ośrodka terapii uzależnień i współuzależnienia po pomoc dla siebie.

I zrób to jak najszybciej.

ZbOlo - Pon 06 Cze, 2011 14:27

Truskawka napisał/a:
To dlaczego wy mogliście zacząć od zera w życiu a ja nie mogę zacząć od zera tylko na FORUM?

...nigdzie nie mówiłem, że nie możesz zacząć od zera... dla mnie możesz... :okok:

Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:27

Truskawka napisał/a:
żyjąc w takim "świecie" tzn w jednym pokoju z rodziną gdzie cały czas były awantury, potrafiłam się na tyle wyedukować, że teraz mogę mieć godną pracę i dbać chociażby o siebie. Sukcesem jest to, że w tych chwilach słabości gdy krwawiły nadgarski pojawiła się chwila nadziei i wiary. Sukcesem jest to, że wszystko co w życiu osiągnęłam zawdzięczam sobie.


masz rację, to ogromny sukces :)
gratuluję :)

Marc-elus - Pon 06 Cze, 2011 14:28

Jonesy napisał/a:
Masz problem, my chcemy Ci pomóc. Ale Ty nie chcesz pomocy od nas.

A ja myślę że pomocy chce, ale nie w takiej postaci jaką dostanie.
Truskawko, nie spodobają Ci się rzeczy jakie tu przeczytasz... ale w większości będzie to prawda.

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:28

Jonesy problem to ja miałam z tym, że ktoś mi wpierał że prokuratr nie składa wniosku do sądu, a nie do tego co reszta pisała.
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:29

Idź jak najszybciej po pomoc dla siebie.

Twoje problemy nie pochodzą z tego forum i nie znajdą rozwiązania na tym forum.
Potrzebujesz szybkiej fachowej pomocy.

Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:29

Truskawka napisał/a:
Przede wszystkim Wiedźmo sukcesem jest to że żyję. Że żyjąc w takim "świecie" tzn w jednym pokoju z rodziną gdzie cały czas były awantury, potrafiłam się na tyle wyedukować, że teraz mogę mieć godną pracę i dbać chociażby o siebie. Sukcesem jest to, że w tych chwilach słabości gdy krwawiły nadgarski pojawiła się chwila nadziei i wiary. Sukcesem jest to, że wszystko co w życiu osiągnęłam zawdzięczam sobie. I myślę, że w tej kwestii mogę poradzić innym młodym dziewczynom które żyja w takim domu.


I co chcesz im doradzić? Że mają w takim domu siedzieć? Nie ratować siebie? Że mają utrzymywać pijaków? Dawać im pieniądze na jedzenie? Poprawiać komfort chlania?

Boszsze, a gdzie ja i moje problemy "cukierniane"...

PS. Nie zrozum mnie źle, jestem pełen podziwu, dla tego wszystkiego. Ale jeszcze więcej teraz mi Cię szkoda. Uciekaj stamtąd i nie patrz się za siebie.

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:31

Jonesy ale dlaczego najpierw nie zapytasz dlaczego tkwie w tym domu a później będziesz oceniał? Nie. Nie poprawiam im komfortu picia. Jestem tutaj bo mam jeszcze MATKE! A to cudowna kobieta i nie zasłużyła na to, aby została z nimi sama!
Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:31

Jonesy napisał/a:
Że mają w takim domu siedzieć? Nie ratować siebie?

hello
ona ma dopiero 21 lat
co miała wcześniej zrobić ?
w wieku 8 lat "wziąć rozwód" z rodzicami?

przeżyła sporo trudnych chwil, jest czego jej gratulować
w dużym stopniu sama jest bohaterką

Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:33

Truskawka napisał/a:
A to cudowna kobieta i nie zasłużyła na to, aby została z nimi sama!

ta cudowna kobieta nie ma 5 lat, więc na pewno potrafi o siebie zadbać i może się wyprowadzić z domu (chcieć to móc)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:34

Wiecie... Są na tym świecie ludzie którzy mają tak samo mało odwagi jak ja... Nie wszyscy sa doskonali... I ja tu po to jestem, dla tych ludzi którzy tak samo tkwią w tym bagnie jak ja, bo się boją. Bo tak! Boję sie! Boję się tego, że gdy się wyprowadze z moim narzeczonym to oni jeszcze bardziej nie dadzą mi żyć! Boję się założyć rodzinę, bo boję się że moje dzieci będą świadkami odwiedzin pijanego barta! Boję się mojej imprezy ślubej... Bo boję się tego co tam się stanie... Ale wiem, że są tacy ludzie jak ja- racy mało idealni i po to tutaj jestem. Żeby się z nimi jednoczyć.
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:35

Flandra, ja wiem że ona jest dorosła... Wiem, ale wiesz- ona jest moją najlepszą przyjaciółką, naprawdę. Dawała mi w życiu co tylko mogła... Ciężko mi ją opuścić, wiedząc jaką mamy sytuacje.
Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:36

Może zacznijmy raz jeszcze od początku:

Patuchaa1990 napisał/a:

Przeraża mnie ta sytuacja, gdyż mój brat posiadł całe nasze życie. Moja rodzina funkcjonuje w ciągłym strachu. Doszło do tego, że moja babcia wpadła w problemy psychiczne i staje się prowodyrem awantur. Krzyki nie mają końca. Ciężko jest nam żyć i normalnie funkcjonować. Najgorzej jest z moją matką. Ona bardzo kocha mojego brata i nie potrafi pogodzić się z tym, że to on niszczy siebie i nas a nie kto inny. Winę za całe zajście zgania na babcię i towarzystwo, gdyż mieszkamy w okropnej dzielnicy. Babcia z kolei zgania winę na matkę. Matka jest przerażona. Chodzi podłamana i nie posiada celu życia. Wydaje mi się, że jestem najsilniejsza z całej rodziny i myślę najbardziej racjonalnie więc proszę o jakies rady, które będę mogła szybko zrealizować. Nie będę ukrywać, że mi również jest ciężko, ponieważ od kilku lat mam stałego partnera i chciałabym założyć rodzinę, a wiem że nie mogę zostawić mojej rodziny samej bo stanie się tragedia... Boję się, że on w amoku kiedyś zabije mamę bądź babcię.


Dziewczyno, idź do ośrodka terapii uzależnień po pomoc dla siebie.

Pati - Pon 06 Cze, 2011 14:38

Możesz odpowiedzieć na wcześniej zadane pytanie przeze mnie Truskawko?
Truskawka napisał/a:
dbać chociażby o siebie

W jaki sposób to robisz opisz proszę? :)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:38

Chciałabym, ale mama czuję się za niego odpowiedzialna. Myślisz że nie próbowałam Tomoe wyrwać ją z tego domu? Bardzo chciałam. Szukałam nawet jakiś tanich mieszkań, jednak ona nie chce się z tąd wyrwać. Myślę, że Twoja rada którą wysłałeś mi na pw będzie najlepsza- pójdę do ośrodka i zacznę leczenie od siebie.
Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 14:39

Truskawka napisał/a:
Wiecie... Są na tym świecie ludzie którzy mają tak samo mało odwagi jak ja... Nie wszyscy sa doskonali... I ja tu po to jestem, dla tych ludzi którzy tak samo tkwią w tym bagnie jak ja, bo się boją. Bo tak! Boję sie! Boję się tego, że gdy się wyprowadze z moim narzeczonym to oni jeszcze bardziej nie dadzą mi żyć! Boję się założyć rodzinę, bo boję się że moje dzieci będą świadkami odwiedzin pijanego barta! Boję się mojej imprezy ślubej... Bo boję się tego co tam się stanie... Ale wiem, że są tacy ludzie jak ja- racy mało idealni i po to tutaj jestem. Żeby się z nimi jednoczyć.


Myśląc tymi torami nigdy nie wyprowadzisz się z narzeczonym, nigdy nie będziesz miała przyjęcia ślubnego i nigdy nie będziesz miała dzieci, które mógłby próbować odwiedzać Twój brat alkoholik. Bo żeby próbować, to trzeba wiedzieć gdzie odwiedzać, a jak nie masz adresu to Ci się nie uda. Tymczasem będziesz tkwić w tym bagnie wespół z "cudowną matką" która sama nie umiała zapewnić Tobie dobrego życia i wyprowadzić się od ojca i męża pijaka.

Ja wiem, że te słowa Cie bolą, uwierz mi, że my usiłujemy pomóc Tobie w tym momencie. Na pewno nie twojemu bratu, ale Tobie. To ty jesteś tu ofiarą nie on. I na szczęście podświadomie coś Cię tu ściągnęło. Teraz czytaj, przyswajaj, płacz jak musisz, wrzeszcz, pyskuj a nawet ubliżaj. Ale na Boga, dziewczyno, ratuj siebie. Nie niszcz sobie życia w wieku 21 lat.

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:39

Truskawka napisał/a:
Przede wszystkim Wiedźmo sukcesem jest to że żyję

My tu też z pomocą bożą żyjemy, a niektórzy nawet godnie i satysfakcjonująco.
Ty jeszcze nie, ty ciągle potrzebujesz pomocy, więc nie powinnaś udzielać rad,
lecz uważnie słuchać co inni mają do powiedzenia.

Tomoe - Pon 06 Cze, 2011 14:40

Tę samą radę powtórzyłam ci kilkakrotnie tutaj, na forum. I to nie ja sugerowałam wyprowadzkę twojej mamy z domu.
Naprawdę powinnaś iść po pomoc bo zdaje mi się, że jesteś teraz w bardzo kiepskim stanie psychicznym.
Forum ci nie pomoże. Idź do fachowców, zanim się całkiem rozsypiesz.

Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:41

Truskawka napisał/a:
Boję się mojej imprezy ślubej...


zupełnie Ci się nie dziwię :pocieszacz:
ale możesz przecież wziąc cichy ślub ... albo znaleźć jakieś inne rozwiązanie ...

Truskawka napisał/a:
Ciężko mi ją opuścić, wiedząc jaką mamy sytuacje.

rozumiem Cię
tyle, ze w ten sposob nie dajesz swojej mamie szansy na to, żeby żyła swoim życiem ...
w dodatku marnujesz swoje własne życie ... a masz tylko jedno :(

Truskawka napisał/a:
Boję się tego, że gdy się wyprowadze z moim narzeczonym to oni jeszcze bardziej nie dadzą mi żyć!

a w jaki sposób mogą Ci zaszkodzić?

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:41

Pati: dbanie o siebie to dbanie duchowe o swoje emocje. Myślę, że najlepszym sposobem są dla mnie częste wizyty w kościele, spotyaknie się ze znajomymi, wyjazdy w weekendy. Skłamałabym tutaj mówiąc że ubieram się w drogich butikach i lubię robić sobie jakieś prezenty. Ale usiłuje psychicznie o siebie dbać.
Zresztą jeśli chodzi o rzeczy materialne- nie brakuje mi niczego. Mam ubrania, kosmetyki... Jesli mam ochotę zjeść coś dobrego to to robię... Jeśli mam ochotę wyjść do kina- również. No- to by było na tyle :)

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:42

Jonesy napisał/a:
płacz jak musisz, wrzeszcz, pyskuj a nawet ubliżaj

Nie rozpędzaj się, Jonesy - żadnego ubliżania tu nie będzie! :nono:

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:42

Flandra mogą nachodzić mnie pijani i wszczynać awantury.. I co ja wtedy będę miała zrobić? Pozwolić pobić się mojemu bratu z moim narzeczonym? Nie byłabym w stanie. Zadzwonić na policje? Bałabym się zemsty....
Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:44

Truskawka napisał/a:
mama czuję się za niego odpowiedzialna
Truskawka napisał/a:
jednak ona nie chce się z tąd wyrwać


jest dorosła - ma prawo decydować o swoim życiu, prawda ?

ma do zostania w tym domu takie samo prawo jak do wyjazdu w podróż dookoła świata, albo ścigania się w wyścigach samochodowych czy skoków spadochronowych :)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:48

Nie, ubliżania nie będzie, bo ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego co piszesz Jonesy. I wiem że masz rację, jednakże... Kurcze to wszystko nie jest takie proste.
Co do mojego stanu psychicznego natomiast, nie wiem na jaką "wyglądam" na forum, ale wydaje mi się że nie jestem w najgorszej formie, za to wiele ludzi mówi mi, że jestem zbyt dojrzała jak na swój wiek. To chyba taki jeden mały mankament, taki feler, ale poza tym mam się w miarę ok.

Pati - Pon 06 Cze, 2011 14:52

Truskawka napisał/a:
Ale usiłuje psychicznie o siebie dbać.

Ja zadbałam o swoją psychikę kiedy odeszłam od męża alkoholika.
O dziwo ma się dobrze żyje i pije nadal.
Jeśli nie pójdziesz do specjalisty to cienko to wszystko widzę.
Wiem,że Ci jest ciężko.
Poczytałaś dział DDA i Współuzależnienie? :)

Flandria - Pon 06 Cze, 2011 14:54

Truskawka napisał/a:
Flandra mogą nachodzić mnie pijani i wszczynać awantury..

po pierwsze: nie musisz ich wpuszczać do domu

po drugie: możesz wezwać policję:
Truskawka napisał/a:
Bałabym się zemsty....

niepotrzebnie
jeśli będziesz konsekwentnie, za każdym razem wzywać policję, oni (on) będzie się raczej bać policji niż myślec o zemście

i to nie jest moja opinia a specjalisty od radzenia sobie z przemocą
nie potrafię tego tekstu znaleźć na tym forum (wydawało mi się, że też tu to wrzucałam) dlatego podaję linka do "sąsiadów": Zawsze wzywaj policję

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:55

Dzięki Flandra, a co do Twojej wypowiedzi Pati to nie wiem gdzie znaleźć te działy? :oops:
Pati - Pon 06 Cze, 2011 14:58

Truskaweczko na stronie głównej naszego forum są takie wytłuszczone wyrazy sprubój na nie kliknąć poczytaj sobie :)
Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 14:58

Truskawka napisał/a:
nie wiem gdzie znaleźć te działy?

Dział Współuzależnienie jest tu gdzie teraz piszesz.
Dział DDA jest tutaj: http://komudzwonia.pl/alkoholizm.php?f=64

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 14:59

OKi dzięki Pati już się za to zabieram :)
Pati - Pon 06 Cze, 2011 15:00

Nie ma sprawy tylko nie tak od ''czapy''.
Spokojnie nie nerwowo:)
O rany nie wierzę,że ja to mówie hi :szok:

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 15:24

Truskawka napisał/a:
uważam że moje rady mogą pomóc ludziom którzy żyją w takich warunkach jak ja

Truskaweczko a teraz ja Tobie dam radę
nie w tym kierunku się podchodzi do alkoholika aby on przychodził na gotowe
Truskawka napisał/a:
wraca o 15.00 zjeść

w ten sposób wspierasz alkoholika i nigdy do niego nie dotrzesz
podobnie dobrym słowem
po takim słowie to on się troszkę poużala ,lecz nie dotrze do niego sens bagna w jakim się babrze

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 15:48

Jacku tylko jak wiesz ja nie jestem żoną tylko córką i to nie ja przygotowuje mu obiad. Niestety nie mogę wpłynąć na każde zachowanie członków mojej rodziny.
Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 16:06

A powiedz no mi, co zrobisz, gdy zdarzy się przypadkiem zupełnym, że braciszek Twój zachleje się na śmierć?

Albo co zrobisz, gdy któregoś pieknego, albo i nie pieknego dnia, w delirce wyskoczy na was z nożem, bo mu się będzie wydawało że Dart Vader go ściga? I zacznie siec zapamiętale swoim mieczem świetlnym dobytym z szuflady na sztućce?

Siedzisz dziewczyno na beczce prochu.

Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ten Twój narzeczony to byt realny czy byt przypuszczalny? Innymi słowy żyje on, czy dopiero marzysz o nim? Pytam, bo jakby moja kobieta żyła w takim piekle to wziąłbym ją chociażby do siebie - pełnoletnia jesteś, pełnoletni i on (o ile istnieje).

Jedni Ci powiedzą - że facetów możesz mieć wielu, matkę jedną. Cóż, ja zawsze sobie mówiłem, że to nie z matką a z żoną będę do końca życia. Póki co nie przejechałem się na tym, chociaż "cudowna kobieta" sączyła jad przez 8 lat naszego związku...

Po prostu wyprowadziłem się z domu i powiedziałem, że będziemy rozmawiać gdy nabiorą rozumu. Pomału nabierają chyba...

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 17:08

Jonesy mój narzeczony jest realny. Jestem z nim ponad 5 lat czyli w sumie od "dziecinnych lat". To wszystko widzisz nie jest takie proste jak Ci się wydaje. Narzeczony mieszka z rodzicami w nie największym mieszkaniu i nie sądzę, żeby oni chcieli mnie u siebie... Natomiast szczerze mówiąc ja też nie chciałabym żerować na nich. Planujemy w najbliższym czasie wyprowadzkę jednak ja dopiero skończyłam liceum (kończyłam go zaocznie ponieważmiałam ogromne załamanie psychiczne gdy chodziłam do dziennego technikum i byłam zmuszona je przerwać). Szkoła uniemożliwiała mi normalną pracę, gdyż w każdej wymagają pracy również w soboty, więc z "normalnej" musiałam zrezygnować. Od trzech lat (tyle co trwała szkoła zaoczna) pracuje na ryneczku, gdzie pracując 4 dni w tygodniu, dostając 5zł na godzine zarabiam miesięcznie 640zł. Teraz planuję iść na studia, ale muszę zaczekać na wyniki matury. W najgorszym przypadku chciałabym zrobic technika. Dalsza nauka komplikuje znów chęć lepszej pracy i lepszych zarobków... Eh... Mój chłopak sam nie wiele zarabia. Tzn w sumie ma nie najgorszą pensję za to do pracy dojeżdża 20km dziennie co tez trochę niszczy jego budżet. Bardzo chcielibyśmy w końcu się ustatkować, jednak jak widzisz to wszystko nie jest takie łatwe jak by się w to wgłębić. Najpierw każde z nas musi ułożyć swoją sytuację materialną.
A wracając do mojego Misia, to uwierz mi- on naprawdę psychicznie mnie wspiera. Bardzo. I (co nie zdarza się u wielu) akceptuje w pełni moją sytuacje rodzinną. Nie ucieka. Stara się wyjść na przeciw.
Ale dzięki Jonesy. Dzięki za zainteresowanie :) :):)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 17:09

PS. Gdybyście tęsknili ;) ja raczej najprędzej pojawię się dopiero jutro :) Buziaki
Jacek - Pon 06 Cze, 2011 17:45

Truskawka napisał/a:
Jacku tylko jak wiesz ja nie jestem żoną tylko córką

tak wiem i wiem że w tej chwili mówimy o twych staraniach pomocy do twego brata
ja pisałem uogólniając przykład do zachowań (dotarcia) do alkoholika
a raczej co w jaki sposób nie dociera do alkoholika
a ten obiad to był tylko przykład jeden z wielu i zamiast tego obiadku wstaw sobie inną czynność,pasującą do twego brata
na ten przykład - czy on się sam opiera,żywi itp
a ty jemu wspierając dobrym słowem ,przyczyniasz się do tego jego obiadku (podanego pod nosek)

Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 19:05

Jacek: rozumiem teraz już. Wiesz ja staram się podchodzić do niego bardzo krytycznie- naprawdę. Wiem, że to może zabrzmieć egoistycznie ale wydaje mi się, że jestem w miarę rozważną i uporządkowaną rozmową i staram się w taki własnie (rozważny) sposób postępować z moim bratem. To że go kocham i wyrażam się tutaj bardzo czule na jego temat nie znaczy że taka jestem w stosunku do niego.
W moim zachowaniu codziennie, kilka godzin powtarzam mu jak bardzo jego zachowanie jest nie dobre, niedozwolone. Uświadamiam mu, że jestem na niego bardzo zła i wogóle. Robię to w sposób spokojny, ale stanowczy. Co do tych powiedzmy "obiadków", nie będę kłamać że ich nie ma (pod słowem obiadki rozumiem tutaj twoje uogulnienie), jednakże nie wynikają one z mojej strony, lecz ze strony mamy i babci. Poniekąd próbuję je rozumieć gdyż są one zastraszane i bardzo poddatne na negatywne emocje. Ja natomiast staram się być ich przeciwieństwem. Pozdrawiam i dziękuję :)

pterodaktyll - Pon 06 Cze, 2011 21:02

Truskawka napisał/a:
Ze szczerego serca gratuluje i podziwiam was... Naprawdę... Jesteście bohaterami pod każdym względem, mistrzami...
Nie każdy potrafi sięgnąć dna i odbić się na powierzchnie. Przyjąć na klate wszystko co los złego dał. Stoczyć walkę z kacem moralnym i w trzeźwości spojrzeć w tył i pogodzić się z tym kim byliście... I iść do przodu z podniesionym czołem.
Bohaterami dla mnie i bohaterami dla swych rodzin i bliskich...
Ja... Ja nie wiem czy będąc na waszym miejscu poradziła bym sobie.
Jestem pełna podziwu moi drodzy.

A ten panegiryk na cześć, to z jakiej okazji, jeśli można spytać? :mysli:

stiff - Pon 06 Cze, 2011 21:07

pterodaktyll napisał/a:
A ten panegiryk na cześć,

Na Twoja Ptero... :D

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 21:08

Truskawka napisał/a:
rozumiem teraz już. Wiesz ja staram się podchodzić do niego bardzo krytycznie- naprawdę.

wybacz moje śmiałe określenie,lecz nie rozumiesz
jeśli chcesz dawać jakieś rady,to musisz mieć jakieś doświadczenie
które jest poparte jakimiś wynikami pozytywnymi
a moje doświadczenia w temacie o którym mówisz (piszesz) wygląda tak
w moim życiu były ważne dwie kobiety
moja żona,i moja matka (dzieci były jeszcze małe)
żona należała do tych ,co to dawała mnie do zrozumienia po krytyce - przede wszystkim straszyła rozwodem i odejściem
zaś matka,starała się tłumaczyć łagodnie - dawała przykłady wuja
a żaden z tych nacisków ze strony tych kobiet,nie docierał do mnie
piłem sobie jak by nic ,a nawet nie robiąc sobie nic z tych rad
zareagowałem dopiero gdy żona wprowadziła obietnicę rozwodu i odejścia w życie
a więc coś co zaczynałem tracić
coś na czym mnie zależało
te obiadki a raczej gdy by ich nie podawać ,też by nie gwarantowały ze strony alkoholika
że odstawi alkohol,lecz może to jednak zwrócić jego uwagę
że coś się dzieje z jego strony nie teges

luana - Pon 06 Cze, 2011 21:10

Cytat:
Na Twoja Ptero...
______________

wlasnie, posluchaj jak to brzmi
Ptero, latajacy nasz bohater ;)

pterodaktyll - Pon 06 Cze, 2011 21:15

stiff napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
A ten panegiryk na cześć,

Na Twoja Ptero.
luana napisał/a:
Ptero, latajacy nasz bohater

Pardon...co dzisiaj braliście???? :mysli:

Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 21:22

Truskawko, jedyne rady, jakie według mnie mogłabyś udzielać, to te, spod znaku Bear Grylls - jak przeżyć w domu pełnym alkoholików. Przeszłaś próby samobójcze dziewczyno, to Ty potrzebujesz pomocy, nie oni. To Tobie trzeba udzielać rad, nie Ty masz radzić.
Poczytaj swoje posty od początku - jedna wielka huśtawka nastrojów. Wykończysz się.
I wybacz, ale jak planujesz ślub ze swoim wybrankiem "jak już się ustatkujecie" a póki co Ty będziesz w piekle a on w niebie, to ja to czarno widzę. Myślę, że jeżeli obaj jesteście rzeczywiście dorośli, jesteście razem już 5 lat i się kochacie, to warto porozmawiać z jego rodzicami. To nie pasożytnictwo, jak będziesz im dokładać do rachunków, jedzenia i czynszu. Jakoś trzeba zacząć. Ja mieszkam z żoną i dwójką dzieci u teściów w jednym pokoju. I teraz na spokojnie myślimy o budowie. Ale wierz mi, że jak pasożyt się nie czuję i nigdy nie czułem. A miałem sytuację że byłem na gigancie przed ślubem i też u nich pomieszkiwałem. To przecież też ludzie i mają podobno być kiedyś Twoją rodziną. Myślę, że jak stosunki Twojego narzeczonego z nimi są w miarę poprawne, to po 5 latach waszego związku oni wiedzą wile na temat Twój i Twojej rodziny.

Truskawko, zauważ, że od jakiegoś czasu nikt już nie doradza Ci na temat który założyłaś - jak pomóc bratu. To alkoholik pierwszy musi chcieć sobie pomóc. Wtedy można ewentualnie coś zrobić. To co ma tu miejsce to raczej dramatyczna walka o Ciebie. Szkoda, że Ty tego nie widzisz i wszystko zbijasz. Nie dociera do Ciebie żaden racjonalny argument. Totalnie jakby walić grochem o ścianę.

Siedzisz dziewczyno z własnej woli w domu, gdzie popełniłaś niejedną próbę samobójczą i usiłujesz pomagać ludziom, którzy mają Cie kompletnie w du***. A jeżeli Twoja mama jest taką cudowną osobą, jak o niej piszesz, sama kazałaby Ci *pie**al* za przeproszeniem stamtąd jak najszybciej. Ja nie zostałbym tam ani jednego dnia. I wierz mi, nie zostawiłbym tam swojej kobiety ani jednej chwili dłużej.

k***a, nie mieści mi się w głowie jak ten Twój narzeczony, może zasypiać spokojnie u siebie, wiedząc, że Ty po kilku próbach samobójczych nadal tkwisz w tym piekle.

Co jeszcze trzeba zrobić, żeby Ci otworzyć oczy???

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 21:30

Truskawka napisał/a:
akceptuje w pełni moją sytuacje rodzinną.

I uważasz, że to dobrze? Akceptuje fakt, że żyjesz w ciągłym stresie i zagrożeniu?
Moim zdaniem facet powinien zrobić tak jak napisał Jonesy - zabrać swoją kobietę z takiego miejsca.
Argument, że dorosły mężczyzna mieszka u rodziców wcale mnie nie przekonuje -
przecież, jak piszesz, dobrze zarabia, mógłby wynająć dla Was mieszkanie, choćby skromne.

Jacek - Pon 06 Cze, 2011 21:37

Wiedźma napisał/a:
Truskawka napisał/a:
akceptuje w pełni moją sytuacje rodzinną.

I uważasz, że to dobrze? Akceptuje fakt, że żyjesz w ciągłym stresie i zagrożeniu?

i tu mnie się nasuwa odpowiedź,jak to na współuzależnionego przystało
a mianowicie,może nasza Truskaweczka kryje sytuacje rodzinne
a przynajmniej ich większość
dlatego jej ukochany nie wiele wie o sytuacji

Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 21:39

Jacek napisał/a:
może nasza Truskaweczka kryje sytuacje rodzinne
a przynajmniej ich większość
dlatego jej ukochany nie wiele wie o sytuacji

Ale wówczas nie powinna pisać, że on "akceptuje w pełni" :roll:

rufio - Pon 06 Cze, 2011 22:09


Jacek - Pon 06 Cze, 2011 22:10

Wiedźma napisał/a:
Ale wówczas nie powinna pisać, że on "akceptuje w pełni" :roll:

nie wiem może czego nie doczytałem
lecz pisać można że się akceptuje w pełni
tyle że ta pełnia może być różna
ona może być z przekazu a nie samych doświadczeń
a sam przekaz może być nie pełny
a i odbiór może być na swoje wyrozumienie
zazwyczaj pod emocją przekazującego
a jakie to były emocje - tego już się nie dowiemy

Jonesy - Wto 07 Cze, 2011 10:16

No i gdzie sama zainteresowana?
Odpuściła sobie?

ZbOlo - Wto 07 Cze, 2011 10:18

Jonesy napisał/a:
No i gdzie sama zainteresowana?
Odpuściła sobie?

...może wdraża nasze sugestie...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:00

Zainteresowana była w pracy.
Wiecie... Dziwią mnie trochę wasze wypowiedzi... Więc zapytam krótko i zwięźle: czy jest na tym forum jakaś osoba która wyszła z "współuzależnienia"? Nie zrozumcie mnie źle, ale czy jeśli w rodzinie ma się tylu alkoholików jest się wstanie przestać być współuzależnionym czy przestaje się nim być wtedy gdy alkoholik się leczy?

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:03

Odnosząc się jeszcze do wypowiedzi poprzednich- mój chłopak jest w pełni poinformowany, sam czasem był świadkiem upijania się mojej rodziny. A tak poza tym to nigdy, przenigdy nie kryłam się przed nikim jaką mam rodzinę, bo jej się nie wybiera. Ją się po prostu kocha. Moje towarzystwo, przyjaciele, ludzie w pracy... Wszyscy wiedzą jak żyję. Nigdy nie miałam problemów z rozmową o tym, bo nie mam się czego wstydzić- to nie ja piję, to nie moja wina.
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:04

Ps. Czemu cały czas poruszacie temat "mojego dawania rad"? Siedzę grzecznie pokorna a wy dalej swoje :( :( :( :( :( :( :(
staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:08

Witaj Truskawko,
Nie piję już troszeczkę, a moja żona nadal wykazuje wszystkie cechy współuzależnienia...
Nie chce słyszeć o żadnych alanonach czy terapiach. Twierdzi że ona jest zdrowa :bezradny:
A testy które jej pokazałem głupie...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:09

Jonesy napisał/a:
No i gdzie sama zainteresowana?
Odpuściła sobie?

Ja nigdy nie odpuszczam :evil2"

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:11

Do Staaw: no właśnie o to mi chodzi. Uważam że my- współuzależnieni- jak sama nazwa wskazuje jesteśmy tak samo w du*ie jak wy, kiedy pijecie. To nie jest takie proste dać sobie luz i zająć się sobą. Więc dlaczego nikt nie potrafi zrozumieć mojej osoby?
staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:15

Truskawka napisał/a:
Do Staaw: no właśnie o to mi chodzi. Uważam że my- współuzależnieni- jak sama nazwa wskazuje jesteśmy tak samo w du*ie jak wy, kiedy pijecie. To nie jest takie proste dać sobie luz i zająć się sobą. Więc dlaczego nikt nie potrafi zrozumieć mojej osoby?
Wybacz, ale nie rozumiem tej wypowiedzi...
Mimo że jestem trzeźwy żona chce kontrolować, martwi się nad miarę kiedy jestem smutny, zły (zamykam się wtedy by nikomu krzywdy nie zrobić), pyta gdzie idę, kiedy wrócę...
Kiedyś poszedłem na Mszę na 21... piękna noc była, robiłem zdjęcia... wróciłem o 3 rano a ona czekała i wąchała mnie... (dzwoniłem, powiedziałem by poszła spać, ja wrócę nad ranem bo robię zdjęcia).

staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:20

Truskawka napisał/a:
Odnosząc się jeszcze do wypowiedzi poprzednich- mój chłopak jest w pełni poinformowany, sam czasem był świadkiem upijania się mojej rodziny.

Ja też wiedziałem że w rodzinie mojej żony pije się troszeczkę ponad przeciętną...
Ona nie zauważyła że ja też jestem alkoholikiem, co mi bardzo pasowało...

Nie oskarżam Twojego chłopaka, zwracam tylko uwagę na Twój problem współuzależnienia...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:22

Chodzi mi o poprzednie wypowiedzi ludzi z forum. Zarzucają mi, że nie umiem zająć się sobą, że powinnam odejść z mojego domu itd. Ja wiem, że oni chcą dobrze, ale wydaje mi się że nie rozumieją pojęcia "współuzależnienie". Bo wydaje mi się że to głębsze niż się może wydawać, nawet na podstawie Twojej żony- Ty nie pijesz a ona nadal w głowie ma przerażanie i strach... Trudno jest przestać być współuzależnionym...
olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:23

Truskawka napisał/a:
To nie jest takie proste dać sobie luz i zająć się sobą.


No na tym polega współuzależnienie, czyż nie? wiem, że to brzydkie uczucie, ale mi Cię szkoda. Marnujesz sobie życie, zamiast cieszyć się młodością...Jako siostra, jak dla mnie masz słabszą siłę przebicia... żonom, ukochanym, kochankom się nie udaje :( a większy miewają wpływ niż rodzeństwo...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:24

Wiem, że wy- nie pijący alkoholicy, macie ogromnie silną walę i wiele chęci do walki i pewnie ciężko jest zrozumieć nam- współuzależnionych, ale my naprawdę będąc większość życia pod wpływem waszej choroby jesteśmy dość słabi. Takie jest moje zdanie.
Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:24

Truskawka napisał/a:
Nigdy nie miałam problemów z rozmową o tym, bo nie mam się czego wstydzić- to nie ja piję, to nie moja wina.

wow :)
to już połowa sukcesu :)

Truskawka napisał/a:
czy jeśli w rodzinie ma się tylu alkoholików jest się wstanie przestać być współuzależnionym czy przestaje się nim być wtedy gdy alkoholik się leczy?

jest jeszcze coś takiego jak syndrom DDA, mówiąc bardzo ogólnikowo to coś w rodzaju syndromu stresu pourazowego + braki w procesie wychowawczym z dzieciństwa (brak dobrych wzorców itp)

olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:24

Truskawka napisał/a:
a wiem, że oni chcą dobrze, ale wydaje mi się że nie rozumieją pojęcia "współuzależnienie".

a to już chyba żart?? tu siedzi tyle wspóluzależnionych, że tylko Mod ich może zliczyć...i sugerujesz że nie rozumieją istoty swojego problemu?

staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:25

Truskawka napisał/a:
Chodzi mi o poprzednie wypowiedzi ludzi z forum. Zarzucają mi, że nie umiem zająć się sobą, że powinnam odejść z mojego domu itd. Ja wiem, że oni chcą dobrze, ale wydaje mi się że nie rozumieją pojęcia "współuzależnienie". Bo wydaje mi się że to głębsze niż się może wydawać, nawet na podstawie Twojej żony- Ty nie pijesz a ona nadal w głowie ma przerażanie i strach... Trudno jest przestać być współuzależnionym...


Radzą Tobie bardzo dobrze...
Rozpoczynasz terapię i odstawiasz wyzwalacze (ja alkohol, Ty alkoholika)...
Żona moja MOŻE przestać być współuzależnioną, tylko z niewiadomych mi powodów NIE CHCE...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:26

olimpijka napisał/a:
Jako siostra, jak dla mnie masz słabszą siłę przebicia...

Masz 100% rację. Ale wiesz- ja jestem bardzo upartym człowiekiem i jak postawie sobie cel to dążę do niego aż do skutku. Wierzę, że mi się uda. Jestem naiwna? Byc może, ale gdyby nie wiara i nadzieja to kim byłby człowiek?

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:27

Nie, nie mówię Olimpijko o osobach współuzaleznionych tylko o niepijących alkoholikach z którymi rozmawiałam. Nie oburzaj się, wystarczy spytać.
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:28

Ps. Ja widzę, że na tym forum to wszyscy jacyś nerwowi.
Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:28

Truskawka napisał/a:
ja jestem bardzo upartym człowiekiem i jak postawie sobie cel to dążę do niego aż do skutku


no to witaj w klubie :)

tylko nie zdziw się, jeśli za 10 lat będziesz wrakiem człowieka ...

warto stawiać sobie realistyczne cele
zmienianie drugiego człowieka jest nierealistyczne
równie dobrze mogłabyś walczyć ze słońcem o to, żeby nie grzało tak bardzo na Saharze ...

Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:29

Truskawka napisał/a:
Ps. Ja widzę, że na tym forum to wszyscy jacyś nerwowi.


większość :mgreen:

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:29

Staaw wydaje mi się, że ona nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu, tak jak Ty zapewne nie zdawałeś sobie sprawy będąc na początku alkoholikiem. Być może...
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:31

Flandra ja nie chcę go zmieniac tylko wyleczyć.

Flandra napisał/a:
większość

Normalnie strach sie odezwać. Na drugi raz będę bardziej zważała na każde napisane słowo bo chwila nie uwagi i opier*ol murowany. :lol:

olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:32

Truskawka napisał/a:
jak postawie sobie cel to dążę do niego aż do skutku

Twój wybór...mądrzy na tym forum mawiają "mądrych wyborów życzę" mnie by było szkoda życia...
Truskawka napisał/a:
dyby nie wiara i nadzieja to kim byłby człowiek

wolałabym z wiarą i nadzieją kreować swoje życie aby było lepsze i pełniejsze..co też robię.
Truskawka napisał/a:
nie mówię Olimpijko o osobach współuzaleznionych tylko o niepijących alkoholikach z którymi rozmawiałam. Nie oburzaj się, wystarczy spytać.

wybacz, ale w swojej wypowiedzi nie doprecyzowałaś :) poza tym mam prawo się lekko oburzyć jeśli ktoś zarzuca mi niewiedzę w temacie, w którym się orientuję..

Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:33

Truskawka napisał/a:
Flandra ja nie chcę go zmieniac tylko wyleczyć.


chcesz zmienić jego zachowanie
poza tym - alkoholizm jest niewyleczalny
każdy tutaj, nawet jeśli nie pije od kilkunastu lat, nadal jest alkoholikiem

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:33

Co do mojej poprzedniej wypowiedzi: źle to ujęłam. Ja nie chcę go wyleczyć tylko pomóc mu się wyleczyć.
Wiecie, mówicie że tyle lat tkwię w tym bagnie i nic nie robię, ale myślicie że ja tak od zawsze zdawałam sobie sprawę z tego co się dzieje? Musiałam dojrzeć aby zrozumieć, że w moim domu jest ogromny problem. Do tego musiałam również dojrzeć do tego aby przynać się sama przed sobą że jestem współuzależniona...
Ja dopiero teraz zaczynam do wszystkiego dochodzić, wszystko rozumieć.

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:34

Flandra napisał/a:
poza tym - alkoholizm jest niewyleczalny

Wiem, że jest niewyleczalny, ale jak inaczej to ująć? "chcę mu pomóc się PODLECZYĆ"? Może byc i tak.

Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:34

Truskawka napisał/a:
przynać się sama przed sobą że jestem współuzależniona...


zdaje się, że przyznać się przed sobą, że jest się osobą współuzależnioną to przyznać, że nie ma się wpływu na alkoholizm swoich bliskich ...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:35

O masakra... Mam pytanko: PALICIE PAPIEROSKI?
Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:36

Truskawka napisał/a:
PALICIE PAPIEROSKI?


ja nie palę

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:37

EH... Szkoda
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:38

Flandra mogę miec do Ciebie mało dyskretne pytanie?
olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:38

Truskawka napisał/a:
PALICIE PAPIEROSKI?

a Twoje pytanie prowadzi do pokazania jak trudno opanować nałóg? to ja od razu powiem, że szkodliwość społeczna palenia jest na zupełnie innym poziomi, czyż nie? więc nie co porównywac.

Klara - Wto 07 Cze, 2011 17:39

Truskawko!
Proszę :prosi:
Przeczytaj to uważnie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:39

Nie olimpijka nie chciałam nic porównywać kochana. Chciałam wam powiedziec żebyśmy sobie zapalili, bo robi się nerwowo.
Flandria - Wto 07 Cze, 2011 17:39

Truskawka napisał/a:
Flandra mogę miec do Ciebie mało dyskretne pytanie?


hmmm
oczywiście, że możesz :)
ale weź pod uwagę, że ja mogę na nie nie odpowiedzieć :mgreen:

staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:40

Truskawka napisał/a:
Staaw wydaje mi się, że ona nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu, tak jak Ty zapewne nie zdawałeś sobie sprawy będąc na początku alkoholikiem. Być może...
A Ty zdajesz sobie sprawę?
Ja przestałem pić bo czułem że kończy się moje życie...
Żona ułatwiała mi picie...
Nawet kiedy raz na jakiś czas miała dosyć i robiła mi awanturę, była to dobra okazja by się napić bo mam złą żonę....

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:40

Klara już czytam
Klara - Wto 07 Cze, 2011 17:40

Truskawka napisał/a:
PALICIE PAPIEROSKI?

Ja przestałam palić 10 lat temu :D

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:41

Flandra jak to jest z Tobą? Jak żyjesz?
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:43

Klara na razie przeczytałam akt I i może powiesz że jestem głupia albo znowu wszyscy się oburzycie ale tu jest wszystko inaczej niż było u mojego brata.
Klara - Wto 07 Cze, 2011 17:45

Truskawka napisał/a:
tu jest wszystko inaczej niż było u mojego brata.

Skup się na tym, jak reaguje i co robi otoczenie

Edit: .... i koniecznie doczytaj do końca.

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:45

Klara napisał/a:
Ja przestałam palić 10 lat temu

Brawo :)

Jacek - Wto 07 Cze, 2011 17:45

Truskawka napisał/a:
Nigdy nie miałam problemów z rozmową o tym, bo nie mam się czego wstydzić- to nie ja piję, to nie moja wina.

ciągnąc to zdanie dalej
" rodzina niech zadba o siebie,gdyż są dorosłymi ludźmi,a ja zadbam sama o siebie "
bo inaczej całe życie będę z własnego wyboru
Truskawka napisał/a:
- Na pustyni jest się trochę samotnym.
- Równie samotnym jest się wśród ludzi.

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:47

Klara ja wiem, już czytam dalej. Moja mama to Prowokator.
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:47

... i wybawcą też.
Jacek - Wto 07 Cze, 2011 17:48

Truskawka napisał/a:
albo znowu wszyscy się oburzycie

Truskaweczko ja bynajmniej nie mam powodu do oburzenia na ciebie

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:49

i ofiarą...
Klara - Wto 07 Cze, 2011 17:50

Truskawka napisał/a:
Moja mama to Prowokator.

Truskawka napisał/a:
... i wybawcą też.

Uczestnicy "gry" zamieniają się rolami....
Bądź obiektywna i umieść tam również siebie :tak:

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:50

Słuchajcie Kochani ja znikam na jakieś 10-15 minutek. Przeczytam to sobie dokładnie, spokojnie i na głos. Nie tęsknijcie za mocno. :lol:
olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:51

powiem Ci tak, w takim układzie w jakim żyjesz to jak dla mnie walka z wiatrakami...mama, babcia...gdyby wszyscy mieli taką postawę jak ojciec - może by coś z tego wyszlo..chodzi mi o totalną ignorancję rzeczywistości związanej z bratem..
btw - ja wiem, że każdy alko ma swoje dno...tylko te dna są na różnej głębokości... mojemu eks do osiągnięcia dna nie wystarczył rozwód :) więc pije sobie dalej, od czasu do czasu mnie prześladuje i właśnie stracił baaaaardzo dobrą pracę... jednym słowem sugeruję -szkoda Twojego życia.

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:51

Klara napisał/a:
Bądź obiektywna i umieść tam również siebie

Skąd ja wiedziałam że to napiszesz hihi

staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:52

Klara napisał/a:
Bądź obiektywna i umieść tam również siebie :tak:

Właśnie. Rozmawiamy o Tobie, gdzie Ty się znajdujesz w tym teatrzyku z alkoholikiem w roli głównej...

Jacek - Wto 07 Cze, 2011 17:52

Truskawka napisał/a:
Ja nigdy nie odpuszczam :evil2"

no to sobie wyobraź ,gdy ja nie odpuszczałem,to chlanie mnie się trzymało
popuściło gdy ja sobie odpuściłem

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 17:53

Dobrze Kochani a powiedzcie mi tylko jedno: dlaczego nie wierzycie że oni z tego wyjda skoro kilku z was się udało?
Gdyby brat oddał sie na leczenie? Mogło by pomóc?

staaw - Wto 07 Cze, 2011 17:54

Ja wierzę że można z tego bagna wyjść...
Nie wierzę że ktoś wyjdzie przy pomocy Twojej czy kogokolwiek innego prócz siebie samego...

Jacek - Wto 07 Cze, 2011 17:55

Truskawka napisał/a:
Nie tęsknijcie za mocno.

nie cierpie rozstań
no dobra idź powoli
wracaj szybko

Klara - Wto 07 Cze, 2011 17:56

Truskawka napisał/a:
Gdyby brat oddał sie na leczenie? Mogło by pomóc?

Leczenie jest skuteczne TYLKO WTEDY, gdy pacjent SAM TEGO CHCE.

Jacek - Wto 07 Cze, 2011 17:57

Truskawka napisał/a:
powiedzcie mi tylko jedno: dlaczego nie wierzycie że oni z tego wyjda

nigdzie tak nie napisałem
a moja wiara w to że można im pomóc
jest taka że tu z tobą o tym piszę

olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 17:57

Truskawka napisał/a:
dlaczego nie wierzycie że oni z tego wyjda skoro kilku z was się udało?

wiesz dlaczego? powiem szczerze jak to było w moim przypadku..mnie było szkoda czasu na czekanie aż ktoś sobie uświadomi, że ma problem..a potem szkoda było mi czasu na życie w strachu, że może zapić w każdym momencie... nie lubię mieć miecza katowskiego nad głową.. jednostki bywają różne..jednym się udaje, innym nie. dałam wystarczającą ilość szans, żeby odpuścić. kijem rzeki nie zawrócę.

stiff - Wto 07 Cze, 2011 18:16

Truskawka napisał/a:
Gdyby brat oddał sie na leczenie? Mogło by pomóc?

Do tej decyzji jak do każdej innej trzeba dojrzeć... :roll:
Musimy najpierw chcieć przestać pic i być przy tym przekonanym,
ze chcemy zrobi9c to dla siebie i tylko dla siebie...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:18

Już przeczytałam Klara, to dało mi wiele do myślenia.
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:20

A czy to dobry znak jeśli brat mi mówi, że wie że jest alkoholkiem i chcę przestac pić? Te słowa nie dają blasku gdyż mimo tych słów on nadal pije... Ale wiecie- dlatego chcę jakoś mu pomóc, bo on się prosi o pomoc... Wiem, że to nie usprawiedliwia tego, że się nie leczy, że my się nie leczymy. Ale ja własnie dlatego trafiłam na tą stronę. Aby dowiedziec się jeszcze więcej na temat alkoholizmu, uświadomić w tym moją rodzinę i spróbowac coś z tym zrobić.
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:22

Flandra... Rozumiem teraz...
stiff - Wto 07 Cze, 2011 18:24

Truskawka napisał/a:
A czy to dobry znak jeśli brat mi mówi, że wie że jest alkoholkiem i chcę przestac pić? Te słowa nie dają blasku gdyż mimo tych słów on nadal pije...

To forma usprawiedliwienia, do nic nie robienia z problemem,
bo skoro alko to pic musi i zmienić się tego nie da...
To takie pokrętne myślenie alko, a wiem coś w tym temacie, bo tez tak miałem...
Truskawka napisał/a:
Ale wiecie- dlatego chcę jakoś mu pomóc, bo on się prosi o pomoc...

Jakiej pomocy oczekuje, bo może być tak ze szuka wspólnika nie tyle do picia,
co dzielenia się konsekwencjami...

staaw - Wto 07 Cze, 2011 18:25

Truskawka napisał/a:
A czy to dobry znak jeśli brat mi mówi, że wie że jest alkoholkiem i chcę przestac pić? Te słowa nie dają blasku gdyż mimo tych słów on nadal pije...

Często mówiłem na kacu mojej żonie że jestem świnią, nie wartym spojrzenia...
Wtedy mnie przytulała i "kochała" jeszcze bardziej. A ja cieszyłem się że tym razem udało mi się uniknąć konsekwencji.
Po takiej akcji oczywiście zgodnie z przysięgą nie piłem... tydzień, max miesiąc (jak mocniej narozrabiałem)...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:26

Marny ze mnie współnik :P
Flandria - Wto 07 Cze, 2011 18:26

Truskawka napisał/a:
że my się nie leczymy


chcesz pomóc?
daj przykład a nie wykład :)

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:27

Ja uciekam na śniadanio-obiado-kolacje kochani, bo zapomniałam dzisiaj zjeść :/
Jacek - Wto 07 Cze, 2011 18:28

Truskawka napisał/a:
A czy to dobry znak jeśli brat mi mówi, że wie że jest alkoholkiem i chcę przestac pić?

również wielu palaczy zdaje sobie sprawę kim są i też by chcieli rzucić palenie
nazywa się to chcę chcieć

stiff - Wto 07 Cze, 2011 18:29

Truskawka napisał/a:
Marny ze mnie współnik :P

To się okaże, bo każdy alko jest świetnym manipulantem i strategiem,
tak omotać potrafi otoczenie, ze inni zaczynają myśleć podobnie jak on... :D

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 18:30

Manipulantom stanowcze NIE! :D :D
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 19:29

Czy groźby alkoholika są prawdziwe? Czy mówienie w stylu "Ja Ci kur*o zaraz pokażę!" mam brać na serio i się bać czy ignorować?
staaw - Wto 07 Cze, 2011 19:34

W tym momencie można się bać, człowiek jest nieobliczalny... Najlepiej wezwać policję, po kilku interwencjach założyć niebieską kartę...
Na drugi dzień taki "supermen" jest łagodny jak baranek i udaje że nie pamięta co było wczoraj...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 19:38

staaw napisał/a:
założyć niebieską kartę...

Mój brat posiadał już niebieską kartę. Jest ona wazna niestety tylko 30 dni. Po drugie policjanci którzy "interweniowali" byli bardzo nie kompetentni, gdyż najpierw nas wysłuchali po krótce, po czym uśmiechneli się do mojego brata i powiedzieli "Spoko. Nie denerwuj się. Pogadamy kiedyś jak jak nie będzie nikogo w domu na spokojnie". Coś w tym stylu w każdym bądź razie pokazując, że guw*o możemy mu zrobić.
A uwierz mi staaw, że dzwoniłam juz kilka razy. Wiesz ile czekałam na policje? Najmniej 1h 10 min. Wiesz dlaczego tyle jadą? Bo mieszkam na takiej dzielnicy, że oni mają nas w du***! Masakra :(

staaw - Wto 07 Cze, 2011 19:40

Złóż skargę... działa... (znam to z opowieści współuzależnionych, więc nie mogę potwierdzić własnym doświadczeniem).
Ważne byś na drugi dzień nie odwoływała zeznań, wtedy rzeczywiście nie tylko ręce opadają...

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 19:47

Wiesz na jednej z interwencji poznałam bardzo fajnego policjanta. Widząc mnie w środku w nocy, w powyciąganej piżamie, z trząsącymi się rękoma chyba się trochę wzruszył. Kiedy w natłoku słów wypowiadanych raz przez mamę, raz przez babcię no i kontra mojego brata zobaczył, że jestem jedyną racjonalnie i logicznie myślącą osobom w tym domu zabrał mnie do drugiego pokoju i zaczeliśmy rozmawiać. Wzruszył ramionami i powiedział, że nie jestesmy w stanie nic zrobić, że co z tego że go zabiorą na izbę skoro za chwile go wypuszczą i wruci z podwojoną agresją. Że co z tego że damy go na odwyk skoro on po dwóch dniach się wypisze... Że żal mu nas, ale nasze polskie prawo jest do d****y. Miał rację....
staaw - Wto 07 Cze, 2011 19:49

Truskawka napisał/a:
Wzruszył ramionami i powiedział, że nie jestesmy w stanie nic zrobić, że co z tego że go zabiorą na izbę skoro za chwile go wypuszczą i wruci z podwojoną agresją.
Kłamał. Z izby tak łatwo nie wypuszczają, wiem bo byłem. Papierów się nie chciało cwaniaczkowi wypełniać. Z izby się wychodzi po badaniu alkomatem. Pijanych nie wypuszczają...
Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 19:52

Eh... Wiem, bo mój brat juz tam był. Ale nie z naszego powodu, a dlaczego bo robił burdy na dworze. I trzeźwy nie wyszedł... Wiesz- to moje miasto mnie dobija. Nawet nie wiesz jaki tu mamy bur*del :( Czasami tak bardzo chcialabym wyjść i iść... I odejść po prostu od wszystkich i wszystkiego tak bardzo daleko. I zostawić swoje wszystkie emocje gdzies w tyle, żeby sie nie martwić. I tak żyć sobie... Po prostu żyć...
staaw - Wto 07 Cze, 2011 19:54

Truskawka napisał/a:
I odejść po prostu od wszystkich i wszystkiego tak bardzo daleko. I zostawić swoje wszystkie emocje gdzies w tyle, żeby sie nie martwić. I tak żyć sobie... Po prostu żyć...
Czy to znaczy że jednak podjęłaś decyzję o leczeniu SIEBIE i uprzykrzaniu życia BRATU i policji?
olimpijka - Wto 07 Cze, 2011 19:56

Truskawka napisał/a:
asami tak bardzo chcialabym wyjść i iść... I odejść po prostu od wszystkich i wszystkiego tak bardzo daleko. I zostawić swoje wszystkie emocje gdzies w tyle, żeby sie nie martwić. I tak żyć sobie... Po prostu żyć...

to zrób to. dorosła wszak jesteś.

Klara - Wto 07 Cze, 2011 19:57

Tu masz wyczerpujące informacje na temat Niebieskiej Karty: http://www.psychologia.ed...-komisjach.html
Z własnego doświadczenia wiem, że zgłoszenia się nie przedawniają.

Jeśli policjanci ociągają się z interwencją, zażądaj numeru służbowego, następnie napisz skargę do komendanta posterunku (w dwóch egzemplarzach - jeden dla Ciebie), po czym zanieś osobiście na posterunek i na obu zażądaj pieczątki potwierdzającej złożenie pisma.
Zapewniam Cię, że skuteczność tego jest piorunująca - sprawdziłam.

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 20:05

Już przeczytałam. Zachowam na zawsze. Będę wiedzieć następnym razem jakie mam prawa.
stiff - Wto 07 Cze, 2011 20:24

Truskawka napisał/a:
I odejść po prostu od wszystkich i wszystkiego tak bardzo daleko. I zostawić swoje wszystkie emocje gdzies w tyle, żeby sie nie martwić. I tak żyć sobie... Po prostu żyć...

Co Cie powstrzymuje, aby to zrobić... :roll:

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 20:26

Nie mam gdzie uciec... Ucieczka fizyczna nie pomoże. Muszę zacząć od umysłu Stiff. I zacznę.
stiff - Wto 07 Cze, 2011 20:27

Truskawka napisał/a:
Muszę zacząć od umysłu Stiff. I zacznę.

To jest jakieś wyjście, ale zadbaj przede wszystkim o siebie... :roll:
Dobrych wyborów życzę... :)

Truskawka - Wto 07 Cze, 2011 20:29

Wzajemnie... jak to się mówi "Truskawkowych snów" ;)
pterodaktyll - Wto 07 Cze, 2011 21:18

Truskawka napisał/a:
na tym forum to wszyscy jacyś nerwowi.

Na pewno nie....... :lol2:

ZbOlo - Wto 07 Cze, 2011 21:36

pterodaktyll napisał/a:
Truskawka napisał/a:
na tym forum to wszyscy jacyś nerwowi.

Na pewno nie....... :lol2:



...ja jestem wyjątkowo spokojny człowiek, niech Ptero powie... ;)

pterodaktyll - Wto 07 Cze, 2011 21:39

ZbOlo napisał/a:
ja jestem wyjątkowo spokojny człowiek, niech Ptero powie..

Mówię........JEST..... :tak:

Jonesy - Wto 07 Cze, 2011 22:02

Weź Truskawka pogadaj sobie z Blanetem. On Ci na pewno doradzi, kto wam wszystkim pomoże. A poza tym ma wielką cierpliwość i zrozumienie dla ludzkiej krzywdy, jaką doświadcza niewątpliwie Twój brat.
Ale przecież tak naprawdę Ty nie chcesz sobie pomóc - ty obwiniasz o to co Ciebie spotkało, a nawet nie Ciebie, a jego, wszystko i wszystkich - że miasto złe, że polskie prawo, że dzielnica, że policja, że karta, że zgłoszenia, że odwyk, że izba... O miejscu gdzie nie możesz czuć się bezpiecznie bo wyzywają cię od ku*** i grożą mówisz "dom", rodziców którzy na to pozwalają nazywasz "cudownymi".
Po czym siedzisz sobie na forum i za przeproszeniem "pi***olisz o du*** maryni" a i tak i ja i Ty obaj wiemy, że nic z tego nie będzie. Na terapię nie pójdziesz, bo przecież to nie Ty potrzebujesz pomocy, przecież to Ty chcesz pomóc bratu, a dodatkowo jezcze wszystkim innym współuzależnionym. Do Ciebie nie dociera, że rad udzielają Ci współuzależnieni, którym się udało uwolnić od ciężaru albo tak, że partner zmarł, albo partnera zostawili, albo się leczy. Ale żaden ze współuzależnionych partnera nie wyleczył. Dodatkowo doradzają Ci ludzie z "resortu" - którzy sami przećwiczyli manipulowanie innymi, upijanie się, zwalanie winy na innych. Ale Ty nadal swoje. A jak ktoś usiłuje Ci otworzyć oczy od razu oskarżasz go o nerwowość.
Dlatego ja ze swojej strony już podziękuję za doradzanie Ci czegokolwiek, za krótko trzeźwieję i tego typu akcje są dla mnie zbyt niebezpieczne.
Powodzenia Ci życzę z całego serca. Wierz mi, będzie Ci bardzo potrzebne.

ZbOlo - Śro 08 Cze, 2011 06:26

Marc-elus napisał/a:
Potwierdzam, krążą słuchy że poszedł do lekarza i wyszło że ma ciśnienie 0/0 :p

...aż tak spokojny to - mam nadzieję - będę, za co najmniej 50 lat... ;)

ZbOlo - Śro 08 Cze, 2011 06:38

Marc-elus napisał/a:
Mój Tata jest lekarzem,

...ci lekarze, mój brat na egzaminie pomylił gałkę oczną z nerwem wzrokowym z jądrem z nasieniowodem. Aha, brat jest nadal lekarzem.... ;)

ZbOlo - Śro 08 Cze, 2011 07:51

Marc-elus napisał/a:
Słyszałem że okuliści często diagnozują ślepą kiszkę :D

...i przepisują szkła kontaktowe... ;)

yuraa - Śro 08 Cze, 2011 08:20

ja slyszalem o przypadku że pozorant na egzaminie miał ręce zabandażowane więc studentka postanowila załozyc mu opaske do mierzenia ciśnienia na szyję
ZbOlo - Śro 08 Cze, 2011 08:24

yuraa napisał/a:
ja slyszalem o przypadku że pozorant na egzaminie miał ręce zabandażowane więc studentka postanowila załozyc mu opaske do mierzenia ciśnienia na szyję

...w końcu puls sprawdzała tam właśnie.... ;)

Pati - Śro 08 Cze, 2011 11:52

Truskawka napisał/a:
Czy groźby alkoholika są prawdziwe?

Tak są prawdziwe.
Z tym,że dla mnie to manipulowanie a niżeli groźby.
Moi rodzice to alkoholicy jak uciekłam z domu to właśnie do alkoholika.
Wzięłam z nim ślub i tak sobie żyłam w tym wpółuzależnieniu.
Po latach nie dałam rady psychicznie i fizycznie więc się rozwiodłam.
Znalazłam sobie nowego mężczyznę.
Jak go poznałam to myślałam,że ''Pana Boga za stopy złapałam''.
Okazało się,że też alkoholik.
Wytrzymałam następne parę latek i się rozwiodłam.
Była podczas małżeństwa próba samobójcza czyli wieszał się i trafił do szpitala na detoks.
Groził mi,że mnie zabije.
Próbował skakać przez okno bo nie dałam sobą manipulować,że to niby przeze mnie(teraz bardzo żąłuję,żę go powstrzymałam przed tym skokiem trzeba mi było jeszcze go popchnąć i mu pomóc :mgreen: )
Piszę to po to żeby Ci naświetlić Truskawko,że Ciebie też to może spotkać jest to baaaardzo prawdopodobne.
Mam ogromny problem z komunikacją miedzyludzką przez to co w życiu przeszłam bo nikomu nie ufam.
Wyszłam z tego współuzależnienia mimo to po 3 latach od rozwodu poszłam na terapię grupową dla współuzależnionych.
Uczęszczam także na terapię grupową DDA :)
Tobie proponuję to samo zrobić.
To Twoje życie i Twój wybór czy dalej będziesz tkwiła w tym bagnie.
Jedno jest pewne z tego się wychodzi jeśli tylko się bardzo chce.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group