czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Historia jakich wiele tutaj
matylda35 - Czw 09 Sie, 2012 18:02 Temat postu: Historia jakich wiele tutajMoja historia jest taka jakich wiele tutaj.Przez ostatnich pięć lat moje zycie skupiało się i kręciło wokół alkoholika.Zaczęło się od zawalania pracy, ale ja głupia załatwiałam mu zwolnienia lekarskie, usprawiedliwiałam i kłamałam, aby alkoholik mógł dalej spokojnie pić.W międzyczasie alkoholik wpadł na pomysł, aby założyć firmę i tutaj mój największy błąd, że nie zrobiłam rozdzielności majątkowej, efekt jaki został to ogromne długi.Od tamtej pory coś zaczęło we mnie pękać i złożyłam wniosek o alimenty, alkoholik trochę się wystraszył.Dziękuje Bogu, że pomimo wielu wątpliwości obietnic, że on już zrozumiał,że nie będzie pić itd doprowadziłam sprawę do końca choć nie raz miałam ochotę wycofać ten pozew.Sielanka trwała trzy miesiące, trochę odbiliśmy się, kupiliśmy samochód, który muszę sprzedać.Niestety alkoholik poszedł na całość a we mnie coś pękło i dostał kopa w zad, bo w końcu uświadomiłam sobie, że on ciągnie mnie w dół.Tydzień nie ma już pijaka w domu a ja zostałam z trójką dzieci, ogromnymi długami,bez sensu życia.matiwaldi - Czw 09 Sie, 2012 18:10
matylda35 napisał/a:
bez sensu życia
nie do końca bez sensu....
matylda35 napisał/a:
z trójką dzieci
pietruszka - Czw 09 Sie, 2012 18:25
matylda35 napisał/a:
on ciągnie mnie w dół.Tydzień nie ma już pijaka w domu a ja zostałam z trójką dzieci, ogromnymi długami,bez sensu życia.
no to pora Matyldo zacząć odzyskiwać ten sens W sumie to zrobiłaś kroczek do przodu ... zauważyłaś, że on ciągnie Cię w dół... To teraz powolutku masz szansę wygramolić się z tej dziury... Mi w tym pomogła terapia i Al-anon...KICAJKA - Czw 09 Sie, 2012 19:07 Jeden krok zrobiłaś to trzeba zrobić następny,
poszukać pomocy aby znaleźć ten sens w życiu..
Ja też znalazłam pomoc w Al-anon Małgoś - Czw 09 Sie, 2012 19:42 Z tego co wiem, to rozdzielność majątkową można zrobić w każdym momencie więc nie zastanawiaj się nawet i rób, o alimenty natychmiast składaj i nie ma przebacz w tym temacie. Nie możesz zostać sama z tym wszystkim, a gdy chłop poczuje, że nie żartujesz to może prędzej się ogarnie (z naciskiem na może).
Myśl za siebie i dzieci matylda35 - Czw 09 Sie, 2012 20:27 Niestety, jeśli chodzi o rozdzielność majątkową to nie działa wstecz, wszystkie długi, które powstały przed wpłynięciem tego wniosku są wspólne, alimenty mam zasądzone i są u komornika, muszę czekać około dwóch miesięcy żeby dostać je z funduszu.esaneta - Czw 09 Sie, 2012 20:32 Ale zrobiona jak najszybciej moze uchronić Cię przed kolejnymi "pomysłami" męza.Małgoś - Czw 09 Sie, 2012 20:57
esaneta napisał/a:
Ale zrobiona jak najszybciej moze uchronić Cię przed kolejnymi "pomysłami" męza.
Dokładnie to miałam na myśli, bo rozwodu jak zrozumiałam nie ma więc wspólnota majątkowa wciąż jest aktualna.
Mi kiedyś babeczka w banku doradzała jak najszybciej zrobić tę rozdzielność, ale ja jeszcze się wahałam... skutkiem czego utrzymywałam 4 -osobową rodzinę, opłacałam wszystkie rachunki sama.pannamigotka - Czw 09 Sie, 2012 20:58 Matyldo, można uzyskać rozdzielność majątkową wsteczną, znam osobę, która taką uzyskała, mąż narobił długów bez jej wiedzy. Jest ona rzadko orzekana, ale jest możliwa.matylda35 - Pią 10 Sie, 2012 08:49 Jeśli chodzi o długi to nic nie zmienię.Chciałabym się dowiedzieć od was o leczeniu współuzleżnienia, na razie byłam u psychiatry, niemoc fizyczna i psychiczna.Trochę się boję, ale widząc po postach bardzo wielu pomaga.Wiecie czego boję się najbardziej, że jak zwykle ulegnę, uwierzę, wiem że trzeba stawiać twarde warunki, czy gdyby poszedł się leczyć a to jest jedyny warunek jego powrotu to czy jest sens dalszej walki czy dać mu tą szansę.Ciemna jestem jak postępować z pijakami.esaneta - Pią 10 Sie, 2012 08:51
Cytat:
Ciemna jestem jak postępować z pijakami.
nie potrzebujesz tej wiedzy, skup się na sobie. I koniecznie zgłoś się na terapię dla osób współuzależnionych olga - Pią 10 Sie, 2012 09:30
matylda35 napisał/a:
czy gdyby poszedł się leczyć a to jest jedyny warunek jego powrotu to czy jest sens dalszej walki czy dać mu tą szansę.
Mojemu pijakowi żadne stawianie warunków nie pomogło Nie ma na to reguły, jednakże uleganie i niekonsekwencja na pewno nic dobrego nie przyniosą, Tobie też.rufio - Pią 10 Sie, 2012 10:34 Szanse to mu możesz dać po dwóch latach a teraz to mecz gościa o kasę na wszelkie możliwe i nie możliwe sposoby a z tymi kredytami to jest szansa tylko potrzebny jest dobry prawnik
- Czy kredyty były zaciągane na firmę ?
- Czy długi są firmowe ?
- Czy byłaś wspólnikiem firmy ?
- Jaka była prawna osobowość firmy ?matylda35 - Pią 10 Sie, 2012 10:45 Ja jestem na początku drogi do odzyskania siebie i taka rozmowa bardzo mi pomaga, dzielę się swoimi wątpliwościami, chyba zaczynam rozumieć, żebym zajęła się sobą, a pijak co ma zrobić to zrobi.Dziękuję za kubły zimnej wody, jeszcze mam w sobie duzo sprzeczności.A co do firmy, tak długi są firmy, nie bylam wspólnikiem, firma jednoosobowa.Zobowiązania wobec firmy to głównie zus urząd skarbowy, niezapłacone faktury.Komornik jest u nas częstym gościem.rufio - Pią 10 Sie, 2012 10:55 Czy firma była zarejestrowana na NIP-ie osobistym męża czy osobnym ?rufio - Pią 10 Sie, 2012 11:17 Jeżeli chodzi o ZUS i US to się nie wywiniesz a pozostałe zaległości jeżeli powstały od 2011 i nie ma na nich Twojej zgody jest szansa , że się wywiniesz . Tu potrzebujesz dobrej papugi - a tak w ogóle to skąd jesteś ?Mysza - Pią 10 Sie, 2012 11:17
matylda35 napisał/a:
czy gdyby poszedł się leczyć a to jest jedyny warunek jego powrotu to czy jest sens dalszej walki czy dać mu tą szansę.Ciemna jestem jak postępować z pijakami.
witaj matyldo35
Rozstałam się z mężem półtora roku temu. Długów mieliśmy ( i mamy) tyle, że można by dom wybudować i pewno jeszcze by zostało...
Poszłam do banku i podpisałam umowy ugodowe...minimalne raty przez jakiś okres... później trochę wyższe, dało mi to jako taki spokój, czas na zajęcie się sobą, chwilę oddechu by nie szarpać się ze sobą, co będzie, jeśli dalej będzie pił...
Gdzie się tylko dało byłam, negocjowałam warunki, podpisywałam ugody, rozkładałam na mniejsze raty...
Zajęłam się swoją terapią, swoimi zainteresowaniami, kontaktami z ludźmi, którzy znali i rozumieli moje problemy.
Powoli dawało mi to pewność siebie. Stawałam na nogi i "prostowałam kręgosłup".
Odcięłam się od myśli o jego chorobie i jego ewentualnej abstynencji.
Zrozumiałam że moje życie ode mnie tylko zależy i tylko ja mogę sprawić by było lepsze.
Nie rozmyślałam nad tym co będzie jeśli on będzie pił, i za ile czasu będę mogła mu dać szanse.
Nie interesowało mnie to zupełnie, bo komu dawać i jakie szanse...???
I wiesz co? Dzisiaj wiem, że to mnie uratowało
Jestem odpowiedzialna za samą siebie, tak jak i mój mąż jest odpowiedzialny za samego siebie, za swoją chorobę, za swoje niepicie, za swoją trzeźwość....
Jestem JA, pewna tego czego chcę, pewna tego jak to ma wyglądać, jak to osiągnąć...
I "wczoraj" taka JA, jaką sama sobie wypracowałam, mogła spróbować i dać sobie i mężowi...jeszcze jedną szansęMałgoś - Pią 10 Sie, 2012 12:09
matylda35 napisał/a:
Jeśli chodzi o długi to nic nie zmienię.Chciałabym się dowiedzieć od was o leczeniu współuzleżnienia, na razie byłam u psychiatry, niemoc fizyczna i psychiczna.Trochę się boję, ale widząc po postach bardzo wielu pomaga.Wiecie czego boję się najbardziej, że jak zwykle ulegnę, uwierzę, wiem że trzeba stawiać twarde warunki, czy gdyby poszedł się leczyć a to jest jedyny warunek jego powrotu to czy jest sens dalszej walki czy dać mu tą szansę.Ciemna jestem jak postępować z pijakami.
Jeśli zgłosisz się do specjalisty tematycznego (sam psychiatra może nie posiadać wystarczającej wiedzy) czyli na terapię dla współuzależnionych albo przynajmniej do Al-Anon to zrozumiesz co pomaga... A to naprawdę niewiele bo zajęcie się sobą a nie chorym. Można się tego nauczyć, albo przypomnieć. Tylko to poprawia jakość naszego życia, tylko my sami potrafimy na tą jakość wpłynąć. A robimy to zajmując się sobą samą. Niby takie proste, a jednak wiele trzeba przełamać w sobie by skupić się na sobie, działać z myślą o sobie, warunkować swoimi potrzebami. To nauka zdrowego egoizmu Klara - Pią 10 Sie, 2012 13:04 Matyldo!
Tu masz najważniejsze wiadomości dla Ciebie: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Są tam również adresy ośrodków leczenia uzależnień, gdzie odbywają się też zajęcia terapeutyczne dla osób współuzależnionych.
Polecam Ci równolegle - terapię i mityngi Al-Anon.matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 14:36 Dziękuje ci Myszko za podpowiedż, może faktycznie trzeba negocjować i trochę przesunąć to w czasie.Ja wiem, że psychiatra nie jest od leczenia mojego współuzależnienia, ale mój stan psychiczny wymagał niestety leczenia lekami, na razie jest ok. Jeśli chodzi o terapię, to jaka czy ta grupowa czy indywidualna, czy taka i taka.esaneta - Sob 11 Sie, 2012 14:46 Matyldo, wszystko ustalą Ci w osrodku terapeutycznym, zazwyczaj zaczyna się od indywidualnej i po jakims czasie wdraza grupową. W ośrodkach tez są psychiatrzy wyspecjalizowani własnie w naszych jednostkach chorobowych matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 14:55 Dzięki wielkie, mam nadzieję, że dam radę. Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że ja też potrzebuję pomocy przez tego pijaka.staaw - Sob 11 Sie, 2012 14:58
matylda35 napisał/a:
Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że ja też potrzebuję pomocy przez tego pijaka.
Nie do końca...
Wybrałaś pijaka bo JUŻ byłaś chora...esaneta - Sob 11 Sie, 2012 15:50
matylda35 napisał/a:
Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że ja też potrzebuję pomocy przez tego pijaka.
mnie też nic takiego w głowie nie zaświtało, nawet jak stałam przed drzwiami ośrodka terapeutycznego, to w głowie kołatała się myśl: "Pójdę tam, oni mi powiedzą, co mam z nim (alko) zrobić a ja wtedy to zrobię i bedzie po sprawie"esaneta - Sob 11 Sie, 2012 15:51
staaw napisał/a:
Wybrałaś pijaka bo JUŻ byłaś chora...
Stasiu, przypominam, że współuzaleznienie nie jest chorobą - to DYSFUNKCJA matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 15:53
Cytat:
Nie do końca...
Wybrałaś pijaka bo JUŻ byłaś chora...
hm, jeszcze siebie tak nie przeanalizowałam, nie mówię tak, nie mowie nie.staaw - Sob 11 Sie, 2012 16:11
esaneta napisał/a:
staaw napisał/a:
Wybrałaś pijaka bo JUŻ byłaś chora...
Stasiu, przypominam, że współuzaleznienie nie jest chorobą - to DYSFUNKCJA
Umówmy się że to skrzywiony celownik...
Celujesz w dorodnego jelenia a trafia Ci się biedny miś...
Zresztą... choroba czy dysfunkcja, cholernie utrudnia życie...matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 16:19 Rozbawiłeś mnie z tym biednym misiem, ale tak masz rację, biedny misio zawsze mówił, że wszyscy są ble.staaw - Sob 11 Sie, 2012 16:30
matylda35 napisał/a:
biedny misio zawsze mówił, że wszyscy są ble.
Znamy się? matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 17:03 Jeśli jesteś tym biednym, kolejnym misiem to pewnie tak.staaw - Sob 11 Sie, 2012 17:15
matylda35 napisał/a:
kolejnym misiem
Przeszedłem tresurę w Ośrodku Leczenia Uzależnień.
Teraz jestem samcem alfa w moim stadzie... szymon - Sob 11 Sie, 2012 17:29 cześć Matylda matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 17:35 Witam cię Szymonie.pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 17:58
Cytat:
Przeszedłem tresurę w Ośrodku Leczenia Uzależnień.
Teraz jestem samcem alfa w moim stadzie..
szymon - Sob 11 Sie, 2012 17:59 i co panienka robi przy sobocie? pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 18:03
szymon napisał/a:
co panienka robi przy sobocie?
Co to? Nastepna alfa? staaw - Sob 11 Sie, 2012 18:07
pterodaktyll napisał/a:
szymon napisał/a:
co panienka robi przy sobocie?
Co to? Nastepna alfa?
Widzę że Air Foce One przyleciał...pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 18:13
staaw napisał/a:
Widzę że Air Foce One przyleciał...
matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 18:16 No cóż sobota jak każda, szkoda, że wcześniej was nie znalazłam.pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 18:17
matylda35 napisał/a:
szkoda, że wcześniej was nie znalazłam.
Wszystko ma swój czas i miejsce staaw - Sob 11 Sie, 2012 18:20
matylda35 napisał/a:
szkoda, że wcześniej was nie znalazłam.
Też żałuję...szymon - Sob 11 Sie, 2012 18:24
matylda35 napisał/a:
szkoda, że wcześniej was nie znalazłam.
ale to wszystko da się naprawić matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 18:42 Też mam taką nadzieję, w końcu zaczynam naprawiać własne życie.Miesiąc temu żaliłam się przyjaciółce, że jestem już za stara na zmiany, byłam gotowa życ tak dalej.Zrozumiałam, że na zmiany nigdy nie jest za póżno.staaw - Sob 11 Sie, 2012 18:46
matylda35 napisał/a:
Miesiąc temu żaliłam się przyjaciółce, że jestem już za stara na zmiany
Moja żona jest dwa lata starsza od Ciebie...
(a ciągle mnie zaskakuje)pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 18:50
matylda35 napisał/a:
Miesiąc temu żaliłam się przyjaciółce, że jestem już za stara na zmiany,
Dziecko!! o czym Ty gadasz? matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 19:14 Niestety, pozwoliłam doprowadzić się do takiego stanu, kiedy czułam się zerem, zastanawiałam się co ja takiego złego zrobiłam w życiu, że Bóg pokarał mnie taką łajzą. Teraz, powoli zaczynam rozumieć, że muszę walczyć o siebie i o dzieci a ten bydlak niech robi sobie co chce.pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 19:16
matylda35 napisał/a:
Niestety, pozwoliłam doprowadzić się do takiego stanu, kiedy czułam się zerem,
Nie wiń siebie. Jesteśmy mistrzami świata w manipulowaniu innymi a zwłaszcza swoimi bliskimi
do czasu az nie zaczniemy trzeźwieć staaw - Sob 11 Sie, 2012 19:19
pterodaktyll napisał/a:
do czasu az nie zaczniemy trzeźwieć
Wtedy jesteśmy jeszcze skuteczniejsi... matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 19:23
staaw napisał/a:
Wtedy jesteśmy jeszcze skuteczniejsi...
nie załamuj mnie staaw - Sob 11 Sie, 2012 19:25
matylda35 napisał/a:
staaw napisał/a:
Wtedy jesteśmy jeszcze skuteczniejsi...
nie załamuj mnie
W działaniu, chciałem powiedzieć...
Kończy się gadanie a zaczyna czyn... pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 19:28
staaw napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
do czasu az nie zaczniemy trzeźwieć
Wtedy jesteśmy jeszcze skuteczniejsi..
szymon - Sob 11 Sie, 2012 19:33
matylda35 napisał/a:
zastanawiałam się co ja takiego złego zrobiłam w życiu, że Bóg pokarał mnie taką łajzą.
tu jest podstawowy błąd w myśleniu.
wszystko co robisz źle, to nie jest grzech, za który spotyka Cię kara.
złe postępowanie to błędy, które można naprawić, poprawiać, wyjaśniać itp
a jak już o Bogu wspomniałaś, to On dał Ci taki sygnał, że to właśnie TERAZ zaczynasz żyć od nowa, bazując na ogromniastym doświadczeniu.
co zrobisz, to Twoje, jak pomyślisz, tak będziesz miała matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 19:56 [quote]W działaniu, chciałem powiedzieć...
Kończy się gadanie a zaczyna czyn...
Nie zrozumiałam sugestii, wielki szacunek
Małe sprostowanie nie jestem zbyt wierzącą osobą, a ten tekst to zawsze mówiłam w złości, bo już nie mogłam racjonalnie nic sobie wytłumaczyć.szymon - Sob 11 Sie, 2012 19:58
matylda35 napisał/a:
nie jestem zbyt wierzącą osobą
jak to mówią ... chwała Bogu matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 20:04 Amen.Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 20:05
matylda35 napisał/a:
zastanawiałam się co ja takiego złego zrobiłam
Nic nie zrobiłaś świadomie, masz duży potencjał by dawać się wykorzystywać Jesteś słaba i on to czuje, wie na ile może sobie pozwolić a widocznie może na wszystko staaw - Sob 11 Sie, 2012 20:19
matylda35 napisał/a:
Małe sprostowanie nie jestem zbyt wierzącą osobą
Nie można być trochę w ciąży...
Albo jesteś wierząca albo odrzucasz istnienie Boga, czy innego bytu nadprzyrodzonego.
Z moich doświadczeń wynika że wiara i chodzenie do kościoła to dwa odrębne tematy...matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 20:57 Uważam, że dyskusje o Bogu i polityce są BEZ SENSU, to jest osobista sprawa każdego człowieka i niech tak pozostanie.
Wiesz Małgosiu masz rację, mam ogromny potencjał aby dawać się wykorzystywać-niestety.staaw - Sob 11 Sie, 2012 21:03
matylda35 napisał/a:
Uważam, że dyskusje o Bogu i polityce są BEZ SENSU, to jest osobista sprawa każdego człowieka i niech tak pozostanie.
Co do polityki się zgadzam, jeżeli jednak przeczytasz TO zrozumiesz dla czego zapytałem o Boga Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 21:09
matylda35 napisał/a:
mam ogromny potencjał aby dawać się wykorzystywać-niestety.
Cieszę się że dobrze mnie zrozumiałaś. Ja też mam taki potencjał jak wiele innych mi szkodliwych. A uzmysłowiłam sobie to dzięki związkowi z alkoholikiem (aktualnie trzeźwym od dwóch lat). Po nitce do kłębka doszłam, że to nie z moimi partnerami jest coś nie teges tylko ze mną, bo to ja spośród wielu wybierałam tych "bardziej zakręconych" Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 21:12
staaw napisał/a:
A tak blisko siebie mieszkamy...
i nawet masz na imię jak mój tatuś matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 21:17 Dlatego mówię, że kwestia wiary to jest prywatna sprawa człowieka, ja nie potępiam ludzi wierzących i niewierzących.Jeśli człowiek znajduje silę i oparcie w Bogu, to wszystko jest w porządku.Dlatego napisałam, że takie dyskusje są bez sensu, bo każdy ma prawo do swojej wiary, swoich przekonań i niech tak pozostanie.matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 21:27
Małgoś napisał/a:
bo to ja spośród wielu wybierałam tych "bardziej zakręconych"
Wiesz Małgosiu u mnie było tak samo. "Normalny" facet wydawał mi się nudny, im bardziej zakręcony, tym większa była moja fascynacja. Trochę tych popaprańców było.Małgoś - Sob 11 Sie, 2012 21:31 matylda35, Jeśli zaufasz Sile, Mocy która jest w Tobie to wystarczy... grunt, byś ją dostrzegła. Bo nieświadomie ale jednak napisałaś "za co Bóg mnie pokarał", coś tam jednak miałaś w podświadomości matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 21:43 Tak Małgosiu, mam w podświadomości ukrytą wiarę w Boga, podejrzewam, że wielu ludzi ją ma, w takiej wierze mnie wychowano i nigdy nie próbowałam tej wiary wyrzucić z mojej głowy. Na dzień dzisiejszy nie szukam oparcia w Bogu i nie powierzam mu swoich problemow.A ten tekst zawsze mówiłam, kiedy nie mogłam logicznie wytłumaczyć zachowań mojego pijakaesaneta - Sob 11 Sie, 2012 21:50 nie probuj logicznie ogarnąc alkoholizmu, bo to nielogiczna choroba. Przyjmij to za pewnik, ze taka dziwna choroba po prostu istnieje. Mnie po takich przemysleniach ogromnie ulzyło.matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 21:55
esaneta napisał/a:
nie probuj logicznie ogarnąc alkoholizmu
Już nie probuję rufio - Sob 11 Sie, 2012 22:01 Matyldo dostanę od Ciebie jakąś odpowiedź ? Znaczy tematem finansów ?pterodaktyll - Sob 11 Sie, 2012 22:01
matylda35 - Sob 11 Sie, 2012 22:27
rufio napisał/a:
Matyldo dostanę od Ciebie jakąś odpowiedź ? Znaczy tematem finansów ?
Jesli chodzi o długi firmy, to jak pisałam, zus, skarbówka oraz niezaplacone faktury za paliwo, i za sprzet, to jest już u komornika.Kredyty mamy przed 2011rmatylda35 - Sob 11 Sie, 2012 22:46 Dzięki za wspaniałą piosenkę, polecam Dean Martin "Mambo Jtaliano" przypomniałam sobie o niej, bardzo kiedyś lubiłam jej słuchać.Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 08:46
matylda35 napisał/a:
Na dzień dzisiejszy nie szukam oparcia w Bogu i nie powierzam mu swoich problemow
Problemy swoje to i tak tylko Ty możesz rozwiązać, ale te obce pozostaw innym... po co masz dźwigać cudze? Jednym z takich problemów jest choroba męża, nie ma sensu zamartwianie się nią, bo to nie Twoje Naszym (kobiet ze skrzywionym celownikiem) największym chyba problemem jest nadmierne skupianie się na cudzym życiu zamiast na swoim. Bo my takie do rany przyłóż jesteśmy Mistrzynie rozwiązywania cudzych supłów, a na nasze własne już nam czasu brakuje.matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 09:01 Oczywiście Małgosiu masz rację, ale teoria swoje a praktyka swoje.staaw - Nie 12 Sie, 2012 09:02
matylda35 napisał/a:
Oczywiście Małgosiu masz rację, ale teoria swoje a praktyka swoje.
Właśnie dzięki terapii i AlAnon teoria stanie się spójna z praktyką... Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 09:08
staaw napisał/a:
matylda35 napisał/a:
Oczywiście Małgosiu masz rację, ale teoria swoje a praktyka swoje.
Właśnie dzięki terapii i AlAnon teoria stanie się spójna z praktyką...
zgadza się, samej raczej trudno się tego nauczyć...
Ja dlatego na DDA idę, i już nie mogę się doczekać choć z drugiej strony trochę się boję. ale wiem, że sama nie dam rady.matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 09:09 Już o tym wiem, ja dopiero kilka dni temu dowiedziałam się o tym, że jestem współuzależniona, oczywiście z takiej terapii skorzystam.Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 09:15 matylda35, No to najważniejsze już wiesz... Teraz łatwiej ci będzie pozbywać się balastu Klara - Nie 12 Sie, 2012 09:19
matylda35 napisał/a:
oczywiście z takiej terapii skorzystam.
Czy już masz termin pierwszego spotkania?
Jeśli czegoś nie doczytałam, to z góry przepraszam matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 09:29 Jak pisałam, najpierw musiałam skorzystać z pomocy psychiatry. We wtorek mam kolejną wizytę w przychodni, tam zapiszę się na indywidualną terapię.Klara - Nie 12 Sie, 2012 09:30
matylda35 napisał/a:
We wtorek mam kolejną wizytę w przychodni, tam zapiszę się na indywidualną terapię.
Tak, o psychiatrze czytałam.
Czy ta przychodnia to ośrodek leczenia uzależnień?matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 09:35 Tak, wiem już do kogo mam się zwrócić. Bardzo pomogła mi moja koleżanka, która również z takiej terapii korzysta.Klara - Nie 12 Sie, 2012 09:46 Jeszcze chciałam dodać słówko na temat mityngów Al-Anon.
Pisałaś, że nie jesteś gotowa mieszać Boga do swojego życia, a Staaw akurat wkleił Ci Preambułę i 12 stopni, gdzie jest mowa o Sile Większej od nas.
Byłoby dobrze, gdyby Ciebie to nie zniechęcało, gdyż grupy dobrze pracujące na programie są wolne od wpływów religijnych.
Oczywiście - jak wszędzie gdzie są ludzie - bywają i grupy często odwołujące się do religii katolickiej.
Jeśli mieszkasz w większym mieście, najlepiej jest odwiedzić wszystkie istniejące grupy i pozostać przy tej, która wydaje się najbardziej odpowiednia.
Należy pamiętać, że terapia ma swój początek i koniec, a jeśli potrzebne jest wsparcie poza terapią, to Al-Anon jest jedynym miejscem gdzie zostaniesz zrozumiana.staaw - Nie 12 Sie, 2012 09:53
Klara napisał/a:
Ciebie to nie zniechęcało, gdyż grupy dobrze pracujące na programie są wolne od wpływów religijnych.
DOKŁADNIE. Dla tego pytałem czy odróżniasz WIARĘ od RELIGII...
Klara napisał/a:
Oczywiście - jak wszędzie gdzie są ludzie - bywają i grupy często odwołujące się do religii katolickiej.
Osobiście nie chodził bym na taką grupę...
Uważam że nie pozwala na rozwój duchowy poprzez narzucanie wyższości dogmatu nad uczuciem...Tomoe - Nie 12 Sie, 2012 11:08
matylda35 napisał/a:
nie szukam oparcia w Bogu i nie powierzam mu swoich problemow
A on ci się nie narzuca.
On sobie spokojnie czeka. matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 18:20
Tomoe napisał/a:
A on ci się nie narzuca.
On sobie spokojnie czeka.
I myślę, że to jest najodpowiedniejsza puenta. Dziękuję ci Tomoe. rufio - Nie 12 Sie, 2012 18:39
Tomoe napisał/a:
On sobie spokojnie czeka
Na co / Na kogo ? Tego moja droga nie możesz być pewna bo nie jesteś jego powiernicą ani tym bardziej spowiedniczką .matylda35 - Nie 12 Sie, 2012 18:55 Dajmy już temu spokój, bo nie wiem jak zakończyć tą dyskusję. Mam wielu znajomych głęboko wierzących, nie wierzących, innej wiary i to mi nie przeszkadza, dla mnie liczy się człowiek, jego osobowość, to co ma do powiedzenia, to jakim jest człowiekiem a nie jego wiara.leon - Nie 12 Sie, 2012 19:08
matylda35 napisał/a:
Dajmy już temu spokój, bo nie wiem jak zakończyć tą dyskusję. Mam wielu znajomych głęboko wierzących, nie wierzących, innej wiary i to mi nie przeszkadza, dla mnie liczy się człowiek, jego osobowość, to co ma do powiedzenia, to jakim jest człowiekiem a nie jego wiara.
Amenmatylda35 - Śro 15 Sie, 2012 00:19 Byłam dzisiaj ponownie u mojego psychiatry, ale to chyba pomyłka, dal mi leki po których tylko śpię, odnioslam wrażenie, że traktuje mnie jakbym przychodziła tylko po zwolnienie lekarskie, zresztą póki co muszę ciągnąć tym zwolnieniem, bo i tak mają mnie wywalić a w międzyczasie szukać nowej pracy, terapeuta na urlopie do 24 sierpnia,pijak pokazał się po dwoch tygodniach, znudziło mu się spanie na ławkach i tyle.Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 11:31
matylda35 napisał/a:
Byłam dzisiaj ponownie u mojego psychiatry, ale to chyba pomyłka
Ano właśnie... Tacy bywają lekarze którzy podobno mają pomagać A zwolnienie dobra sprawa skoro już wiesz, że jesteś do odstrzału.
Do 24 sierpnia niedaleko (ja mam na ten sam dzień ustaloną rozmowę) damy radę Jeszcze tylko ciut ponad tydzień.staaw - Śro 15 Sie, 2012 11:40
Małgoś napisał/a:
Tacy bywają lekarze którzy podobno mają pomagać
Psychiatra jest od wypisywania leków. Do pomagania są psycholog i terapeuta...matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 11:53
Małgoś napisał/a:
Do 24 sierpnia niedaleko (ja mam na ten sam dzień ustaloną rozmowę) damy radę
Mam nadzieję, bo nie wytrzymuję sama ze sobą.NIC MI SIĘ NIE CHCE ROBIĆ!!!!!!!!Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 11:59
staaw napisał/a:
Psychiatra jest od wypisywania leków
Dla mnie lekarz to lekarz, powinien leczyć
matylda35 napisał/a:
nie wytrzymuję sama ze sobą.NIC MI SIĘ NIE CHCE ROBIĆ!!!!!!!!
A od dawna te leki łykasz?
Po ok 2 tygodniach powinny zacząć działaćstaaw - Śro 15 Sie, 2012 12:04
Małgoś napisał/a:
Dla mnie lekarz to lekarz, powinien leczyć
A specjalizacje sobie porobili z nudów?
(właściwie nawet okulista powinien umieć odebrać poród...)Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 12:07
matylda35 napisał/a:
pijak pokazał się po dwoch tygodniach, znudziło mu się spanie na ławkach i tyle.
A ty go wpuściłaś i pozwoliłaś jak gdyby nigdy nic położyć się do łóżeczka?Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 12:08
Małgoś napisał/a:
staaw napisał/a:
Psychiatra jest od wypisywania leków
Dla mnie lekarz to lekarz, powinien leczyć
No, racja. I leczy. Farmakologicznie. Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 12:36
staaw napisał/a:
A specjalizacje sobie porobili z nudów?
nie no... z powołania
Tomoe napisał/a:
No, racja. I leczy. Farmakologicznie.
Dobrze by było, gdyby choć tę farmakologię odpowiednio dobierali
Ja nigdy nie potrzebowałam .. na szczęście, dlatego nie mam zdania matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 13:21
Małgoś napisał/a:
A od dawna te leki łykasz?
Drugi tydzień się zaczyna
Tomoe napisał/a:
A ty go wpuściłaś i pozwoliłaś jak gdyby nigdy nic położyć się do łóżeczka?
Starsza córka go wpuściła, bo ja z bliżniakami byłam na spacerze. Zapowiedziałam mu tylko, że jak przyjdzie nietrzeżwy do domu to wzywam policję. Słuchaj Tomoe ja jestem teraz w takim stanie, że sama ze sobą nie daję sobie rady, on jest gdzieś obok. Zresztą tego człowieka mam gdzieś, nie wiem jak skutecznie pozbyć się go z mojego życia.Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 14:36
matylda35 napisał/a:
Słuchaj Tomoe ja jestem teraz w takim stanie, że sama ze sobą nie daję sobie rady, on jest gdzieś obok. Zresztą tego człowieka mam gdzieś, nie wiem jak skutecznie pozbyć się go z mojego życia.
A czy to przypadkiem nie z powodu życia z tym człowiekiem jesteś teraz w takim stanie, w jakim jesteś?
Czy może zanim się z nim związałaś, już byłaś w takim stanie?
Małgoś - leki antydepresyjne, nawet te najnowszej generacji, mają swoje efekty uboczne.
Brałam taki lek przez kilka miesięcy w ubiegłym roku, gdy wychodziłam z toksycznego związku i cierpiałam na zespół stresu pourazowego, więc mogę się odwołać do własnego doświadczenia.
W pierwszym okresie przyjmowania leki przeciwdepresyjne z grupy SRRI - czyli inhibitory wychwytu serotoniny - wywołują m.in. senność i dają takie nieprzyjemne uczucie "odrealnienia" - tak jakbyś miała na głowie kask kosmonauty, z taką szybką oddzielającą cię od realnego świata. Miłe to nie jest, ale przechodzi z biegiem czasu.
Mój psychiatra, oprócz przepisywania mi leków, zalecał równoczesne korzystanie z psychoterapii lub grup samopomocowych.pietruszka - Śro 15 Sie, 2012 15:16
Tomoe napisał/a:
W pierwszym okresie przyjmowania leki przeciwdepresyjne z grupy SRRI - czyli inhibitory wychwytu serotoniny - wywołują m.in. senność
ja akurat poczucia odrealnienia nie miałam , za to u mnie na przykład efektem ubocznym wchodzenia na leki jest ziewanie
Antydepresanty zwykle zaczynają działać po dwóch tygodniach od rozpoczęcia terapii farmakologicznej, w pełni... nawet później. Ale farmakologia to jedno, terapia współuzależnienia nie mniej ważna. To na tej drugiej nauczyłam się sobie radzić emocjonalnie, nauczyłam się technik relaksacji, oduczyłam się zbyt szybkiego reagowania na czynniki stresogenne.
matylda35 napisał/a:
nie wiem jak skutecznie pozbyć się go z mojego życia.
Jesteś teraz gotowa na ostateczne rozwiązania?
Myślę, że warto zadbać o siebie (terapia, grupy samopomocowe), wzmocnić się, zasięgnąć informacji, by nie popełniać zbyt wielu błędów. Gorąco zachęcam Cię do zajrzenia na Al-anon, bo jest duża szansa, że spotkasz tam kobietki, które chętnie podzielą się swoim doświadczeniem, bo wiele z nich przechodziło to, co przechodzisz teraz. U mnie w grupie są i rozwódki, i te, co zostały ze swoimi trzeźwiejącymi bądź nie mężami-alkoholikami. Istna skarbnica wiedzy jak korzystać z dostępnych źródeł pomocy, jak przejść przez rozwód, rozdzielność majątkową, jak odciąć się od alkoholika, by żyć spokojnie, szczęśliwie i godnie.Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 15:34
pietruszka napisał/a:
u mnie na przykład efektem ubocznym wchodzenia na leki jest ziewanie
Ja miałam ten efekt uboczny przez pięć miesięcy brania leku, aż do jego całkowitego odstawienia.
Non stop ziewałam i bardzo mnie to krępowało.
Chyba nawet ci się w tym okresie na to żaliłam...
Na szczęście ja już w tym okresie byłam fizycznie odizolowana od swojego "czynnika stresogennego".
I jeździłam na Al-Anon. Szczerze mówiąc włączyłam sobie wtedy ten Al-Anon jako "doraźne pogotowie antystresowe" i to przyniosło efekt.
Teraz już nie jeżdżę. Zresztą tamta grupa się rozlatywała.
(Jakoś nam się ostatnio w regionie rozlatują kolejne grupy Al-Anon...)
Leków zresztą już też nie biorę. pietruszka - Śro 15 Sie, 2012 15:57
Tomoe napisał/a:
bardzo mnie to krępowało.
no coś w tym jest... ja miałam takie napady, że rozmawiając z moją poprzednią szefową nie mogłam się opanować całe szczęście, że u mnie to przeszło, bo dla mnie to był dość irytujący skutek uboczny (szczególnie w różnych relacjach społecznych ).Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 16:59
Tomoe napisał/a:
nieprzyjemne uczucie "odrealnienia" - tak jakbyś miała na głowie kask kosmonauty, z taką szybką oddzielającą cię od realnego świata. Miłe to nie jest, ale przechodzi z biegiem czasu.
Moja mama tak miała... reagowała z opóźnieniem i taka była ciąąąągle ziewająca, ale przeszło jej to. Łykała długo przy okazji walki z nowotworem
matylda35 napisał/a:
Zapowiedziałam mu tylko, że jak przyjdzie nietrzeżwy do domu to wzywam policję.
Matylda, pamiętaj by nie rzucać słów na wiatr... Lepiej nic nie mówić niż nie dotrzymać słowa. Tak tylko uprzedzam, bo w sumie nie wiem jak mąż się zachowuje i może rzeczywiście warto by ich wezwać jak np będzie namolny, nie da spać itp Do mnie kiedyś przyjechali i to bardzo szybko bo eks robił szopki o 2 w nocy matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 17:34
Małgoś napisał/a:
Matylda, pamiętaj by nie rzucać słów na wiatr...
on wie, że już nie rzucam słów na wiatr, z wielkimi wyrzutami sumienia, ale sprawę alimentów doprowadzilam do końca.Jeśli chodzi o leki, to mi się po nich spać chce, lekarz powiedział, że postawią mnie na nogi-zobaczymy.
Tomoe napisał/a:
A czy to przypadkiem nie z powodu życia z tym człowiekiem jesteś teraz w takim stanie, w jakim jesteś?
Czy może zanim się z nim związałaś, już byłaś w takim stanie?
Nie wiem, odkąd pamiętam złe emocje tłumiłam głęboko w sobie, zawsze znalazłam sobie zajęcie, żeby o tym nie myśleć, czasami doba była za krótka, żeby się ze wszystkim wyrobić.Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 17:39
matylda35 napisał/a:
sprawę alimentów doprowadzilam do końca
A on ci te alimenty płaci, czy dostajesz je z funduszu, czy jak to jest załatwione?matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 17:48 Tydzień temu zaniosłam do komornika wyrok, z mojej niewiedzy mogłam zrobić to wcześniej.Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 18:03 Aha, czyli wyrok jest, ale pieniędzy z niego nie masz. Ani ty, ani twoje dzieci.
Doprowadź zatem sprawę naprawdę do końca. Do skutecznej realizacji i egzekucji wyroku.
Wtedy przynajmniej będziesz miała jakieś finansowe zabezpieczenie, a nie tylko długi - wspólne z alkoholikiem.matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 18:40 Ty Tomoe potrafisz człowieka podnieść na duchu, ja od tygodnia wiem, że istnieje takie słowo jak współuzależnienie, tak, wszystko co do tej pory robiłam to z myślą o tym, żeby ten bydlak przestał chlać, ale nie wiedziałam, że ja mu pomagam tylko w spokojnym piciu.
Alimenty były po to, żeby go nastraszyć, pomogło na dwa czy trzy miesiące, rozbrykał się i znowu zaczął chlać.Alimenty to świeża sprawa.staaw - Śro 15 Sie, 2012 18:45
matylda35 napisał/a:
Ty Tomoe potrafisz człowieka podnieść na duchu
Za to Ją lubię...
matylda35 napisał/a:
bydlak
Za to słowo kiedyś dostałem czerwoną kartkę.
To nie jest bydlak, tylko chory człowiek...Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 18:51
matylda35 napisał/a:
Alimenty były po to, żeby go nastraszyć
Tak myślałam. Tylko sama widzisz, jakie masz efekty.
Teraz go już więcej nie "nastraszaj" tylko działaj konsekwentnie dla swojego dobra i dobra swoich dzieci.
Bo "nastraszanie" nie skutkuje.matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 18:55
staaw napisał/a:
To nie jest bydlak, tylko chory człowiek...
z sił opadam!!!!!!!!Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 18:57 Nie opadaj z sił, taka jest prawda.
Alkoholizm to choroba.
Kiedy się dowiesz co to za choroba i jakie ma objawy - to może przestaniesz oczekiwać od człowieka chorego umysłowo normalnych, zdrowych zachowań.matylda35 - Śro 15 Sie, 2012 19:05 Przyznaję, że o alkoholizmie niewiele wiem, ale powoli nadrabiam.staaw - Śro 15 Sie, 2012 19:11
matylda35 napisał/a:
alkoholizmie niewiele wiem, ale powoli nadrabiam.
Właściwie nie musisz więcej wiedzieć niż to że jest to choroba niezawiniona a człowiek nią dotknięty nie jest do końca poczytalny nawet jeżeli tego dnia (a nawet tygodnia) nic nie pił...
W tym przypadku znacznie większy pożytek będzie jak zaczniesz zgłębiać tajniki współuzależnienia... Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 19:12 Dużo się dowiesz na swojej terapii współuzależnienia.
Pierwszy etap tej terapii - to edukacja w temacie czym jest uzależnienie i czym jest współuzależnienie. Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 19:14
staaw napisał/a:
Właściwie nie musisz więcej wiedzieć niż to że jest to choroba niezawiniona a człowiek nią dotknięty nie jest do końca poczytalny nawet jeżeli tego dnia (a nawet tygodnia) nic nie pił...
No niezupełnie...
Współuzależnione na swoich terapiach zdobywają praktyczną, przydatną dla nich, naukową wiedzę o uzależnieniu. Nieco większą niż napisałeś. Małgoś - Śro 15 Sie, 2012 19:15
matylda35 napisał/a:
Przyznaję, że o alkoholizmie niewiele wiem, ale powoli nadrabiam.
Poczytaj o chorobie męża jak najwięcej... dla własnego spokoju Gdy przestaniesz go nienawidzić poczujesz dużą ulgę...
Nie piszę tego by go tłumaczyć, ale on naprawdę myśli "inaczej"...
I dlatego tak ważne i pomocne Wam obojgu jest to. byś działała z głową. Ktoś musi ją mieć staaw - Śro 15 Sie, 2012 19:18
Tomoe napisał/a:
Nieco większą niż napisałeś.
Osobiście twierdzę że współuzależnienie to znacznie większa wiedza niż alkoholizm, mimo że to TYLKO dysfunkcja Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 19:21 Stasieńku, leczenie współuzależnienia, aby było efektywne, powinno trwać od trzech do pięciu lat.
Tymczasem pełny program terapii uzależnień - podstawowy i pogłębiony - można zrobić w półtora roku.
Wielu specjalistów uważa, że ze współuzależnienia jest znacznie trudniej wyjść niż z czynnego alkoholizmu.
A osoby, będące równocześnie alko i koalko, wyzwalają się ze współuzależnienia dopiero po jakichś siedmiu - ośmiu latach od zaprzestania picia.
O ile w ogóle odkryją u siebie ten problem. staaw - Śro 15 Sie, 2012 19:25
Tomoe napisał/a:
Wielu specjalistów uważa, że ze współuzależnienia jest znacznie trudniej wyjść niż z czynnego alkoholizmu.
Nie jestem specjalistą, ale uważam podobnie....esaneta - Śro 15 Sie, 2012 20:14
Tomoe napisał/a:
staaw napisał/a:
Właściwie nie musisz więcej wiedzieć niż to że jest to choroba niezawiniona a człowiek nią dotknięty nie jest do końca poczytalny nawet jeżeli tego dnia (a nawet tygodnia) nic nie pił...
No niezupełnie...
Współuzależnione na swoich terapiach zdobywają praktyczną, przydatną dla nich, naukową wiedzę o uzależnieniu. Nieco większą niż napisałeś.
Zgadzam się z Tobą, Tomoe.
Ja na początku swojej terapii zakomunikowałam terapce, że w nosie mam tę całą chorobe mojego alko i nie chcę o tym rozmawiać
Po okołu 10 mcach sama zaczęłam dopytywać, było mi to bardzo pomocne, bo znając mechanizmy działania osoby uzależnionej, wiedziałam jak się bronić Tomoe - Śro 15 Sie, 2012 20:18 No i o to chodzi. Żeby znać mechanizmy i żeby się skutecznie bronić.
Bynajmniej nie chodzi o to, żeby alkoholika usprawiedliwiać ani tym bardziej o to żeby ponosić za niego konsekwencje jego choroby.Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 09:30 To prawda, znajomość zasad choroby, mechanizmów w niej występujących pozwala na skuteczną obronę przed negatywnymi jej skutkami, ktore nas dotykają. Pozwala również, choć nie jest to łatwe, na zachowanie szacunku do osoby chorej jako do człowieka.matylda35 - Czw 16 Sie, 2012 09:39
Małgoś napisał/a:
ale on naprawdę myśli "inaczej".
Chyba to do mnie w końcu dociera, bo dyskusja z nim kosztuje mnie naprawdę wiele zdrowia, koniec pogawędek z nim, bo to i tak do niczego nie prowadzi. Trochę będę was jeszcze zanudzać, bo terapia dopiero po 24 sierpnia, sezon urlopowy.matylda35 - Czw 16 Sie, 2012 09:42
Żeglarz napisał/a:
na zachowanie szacunku do osoby chorej jako do człowieka
Wiesz mogę czuć litość, ale szacunek?Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 10:12 Oczywiście nie jest to łatwe, ale możliwe, gdy się zrozumie, że na objawy tej choroby chory nie ma wpływu, albo wpływ ma bardzo ograniczony, dopóki nie podejmie skutecznego leczenia. Tak samo jak osoba chora na płuca nie ma wpływu na występujący kaszel.Małgoś - Czw 16 Sie, 2012 10:17
matylda35 napisał/a:
dyskusja z nim kosztuje mnie naprawdę wiele zdrowia
Ano właśnie, ponosisz duże straty energetyczne, uczuciowe. A on jeszcze bardziej zapętla się w swoich chorych myślokształtach. Dlatego najlepiej dawać proste komunikaty i konsekwentnie robić swoje. Gdy zostanie sam ze sobą może zechcieć leczyć się i pracować nad sobą. On to może, ale choroba zabrała mu świadomość tego. To nie on nie chce się leczyć bo jego teraz jakby nie ma. To co jest nie pozwala mu czuć prawdziwie, myśleć logicznie i działać rozsądnie.
matylda35 napisał/a:
Wiesz mogę czuć litość
To nie ma sensu, bo jemu nie pomożesz a sama możesz źle się czuć z tą litością. Najlepiej moim zdaniem jest zaakceptować fakt jego choroby i zająć się sobą a jego zostawić w spokoju. Niech żyje po swojemu, może zacząć go to uwierać... choć wcale nie powiedziane że tak będzie Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 10:24 Matyldo poczytaj o systemie iluzji i zaprzeczeń. Z osobami funkcjonującymi w nim nie możliwości rozsądnej komunikacji. Wszystkie osoby czynnie uzależnione w nim tkwią.Tomoe - Czw 16 Sie, 2012 10:41 Dodam jeszcze, że on nie znika automatycznie po odstawieniu środka uzależniającego.
Dlatego uzależnienie się leczy.Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 11:11
Tomoe napisał/a:
nie znika automatycznie po odstawieniu środka uzależniającego
To prawda. Jednak skuteczne leczenie możliwe jest dopiero po wyzwoleniu się z tego systemu. A do wyzwolenia się z niego bardzo pomocne jest osiągnięcie tzw. dna. Wstrząs, który powoduje stanięcie w prawdzie przed samym sobą.Tomoe - Czw 16 Sie, 2012 12:43
Żeglarz napisał/a:
Jednak skuteczne leczenie możliwe jest dopiero po wyzwoleniu się z tego systemu.
Widzę to nieco inaczej.
Skuteczne leczenie - moim zdaniem - to takie, którego efektem jest rozbrojenie tego systemu. To rozbrajanie jest procesem.
Natomiast wstrząs zwany "dnem" - to jest dopiero wybicie pierwszej malutkiej szczeliny w tamie.
Ale to już jest coś, bo jak wiadomo - każda tama pęka od szczeliny. Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 14:39 matylda35 - Czw 16 Sie, 2012 14:43
Żeglarz napisał/a:
Matyldo poczytaj o systemie iluzji i zaprzeczeń.
No i poczytałam, zaczynam poważnie myśleć o rozwodzie, ja chyba sama do tej pory żyłam w świecie iluzji. Żeglarz - Czw 16 Sie, 2012 15:00
matylda35 napisał/a:
ja chyba sama do tej pory żyłam w świecie iluzji
Każdy współuzależniony żyje w takim świecie, dopóki mu się oczy nie otworzą.matylda35 - Nie 02 Wrz, 2012 06:13 Długo mnie nie było w moim wątku, ale zbyt wielkich zmian też nie ma. Alkoholik był w domu przez trzy tygodnie, było w miarę znośnie, szukał pracy, napisał cv i od czwartku go nie ma. A zresztą to jego życie, ja powoli rozumiem, że nic nie mogę zrobić w kwestii jego picia, tylko chcę zatrzymać karuzelę,na której wszyscy się kręcimy bo mnie już bierze na wymioty. Najbardziej mnie teraz nurtuje pytanie, jak mam rozmawiać z dziesięcioletnim dzieckiem, co mam jej powiedzieć, bo jest już trochę za duża żeby ją okłamywać.Klara - Nie 02 Wrz, 2012 08:50
matylda35 napisał/a:
jak mam rozmawiać z dziesięcioletnim dzieckiem, co mam jej powiedzieć, bo jest już trochę za duża żeby ją okłamywać.
Gdy zaczniesz z nią rozmawiać, to przekonasz się, że ona wie więcej o zachowaniu ojca (i Twoim) niż Ci się wydaje. Jeśli będzie mówiła, wysłuchaj spokojnie.
Z Twojej strony może paść informacja, że tata jest chory, że jest uczulony na alkohol i w związku z tym nie powinien go pić, ale uzależnienie go do tego zmusza.
To jednak nie oznacza, że rodzina musi się na to zgadzać, bo jeśli ktoś jest chory, to powinien się leczyć.
W związku z tym będziesz zmuszona podjąć pewne kroki, żeby Was (córkę i siebie) ochronić przed skutkami tej choroby.matylda35 - Nie 02 Wrz, 2012 08:58 Chyba już najwyższa pora, żeby taką rozmowę odbyć. Wspomniałam już, że alkoholika nie ma od kilku dni, a moja córa stwierdziła, że go ZNOWU wywaliłam z domu.esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 10:17 wiesz, kiedys mnie bardzo bolało, ze mąz pije a dzieci mają żal do mnie, zmieniło się to, gdy zaczęłam z nimi o tym rozmawiac i przestałam zajmowac się piciem/niepiciem męza.matylda35 - Nie 02 Wrz, 2012 10:34 Picie czy nie picie tego popaprańca obchodzi mnie coraz mniej, stwierdzę nawet, że jak go nie ma w domu jest o niebo lepiej. Nadeszła chyba już pora, aby odciąć się od niego, bo leczyć się to on na pewno nie pójdzie-bo nie chce, jest na etapie, on biedny a wszyscy są bleeeeeeeeeeee.esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 10:50 mnie tez nie obchodziło, ale podobnie, jak Ty teraz pełna byłam zalu i złosci do niego. Brałam się za trudy zycia i jak tur parłam do przodu. Dzieci miały wyprane, ugotowane etc. Ale nie wiedziały, co się takiego dziwnego w domu dzieje, były bardzo pogubione. Technicznie je obrobilam, ale emobjonalnie były przeze mnie zaniedbane matylda35 - Nie 02 Wrz, 2012 10:58
esaneta napisał/a:
Technicznie je obrobilam, ale emobjonalnie były przeze mnie zaniedbane
no właśnie, otwieram oczy, że dzieci też mają emocje, że czas zająć się nimi i sobą, że tyle czasu i mojej energii poświęciłam pijakowi i po co? KICAJKA - Nie 02 Wrz, 2012 17:37 Ja tłumaczyłam,że tata chory,bo to choroba.
Powinien się leczyć(u mnie akurat leczył się kilka razy do roku-
przez kilka lat).
Więc jeśli go nie było dłużej to oznaczało:
-ciągi w piciu
-leczenie
Jeśli się nie leczy to wyrządza krzywdę nam ale i sobie też.
My jednak nie mamy na to wpływu,musi sam chcieć się leczyć.
Moje dziecię miało stczność z tematem przez rozmowy ze mną,
a takrze kontakt z trzeźwiejącymi alko
w Klubie Abstynenta.
Najważniejsze rozmawiać nie "zamiatać" bo dzieci nie rozumieją,
nieprawda widzą i wiedzą więcej niż my myślimy. matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 09:04 Czemu mam wrażenie, .ze to ja tak naprawdę przegrywam. Zostałam sama z trójką dzieci, z długami, z problemami. A on co beztrosko sobie chla i ma wszystko w d....ie!pterodaktyll - Pon 03 Wrz, 2012 09:09
matylda35 napisał/a:
Czemu mam wrażenie, .ze to ja tak naprawdę przegrywam.
Jak sobie wymyślisz, tak będziesz miała............
matylda35 napisał/a:
Zostałam sama z trójką dzieci, z długami, z problemami.
Czy święty spokój nie jest tego wart?
matylda35 napisał/a:
on co beztrosko sobie chla i ma wszystko w d....ie!
Na podstawie własnych doświadczeń w tej materii mogę Cię zapewnić, że żaden tego typu "błogostan" nie trwa wiecznie a przebudzenie się jest prawdziwym koszmarem dla alko............olga - Pon 03 Wrz, 2012 09:11
matylda35 napisał/a:
Czemu mam wrażenie, .ze to ja tak naprawdę przegrywam.
Ja też kiedyś miałam takie wrażenie. Czułam sie pokrzywdzona przez los i wszystkich ludzi wokół. Z czasem to minęło.matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 09:32
pterodaktyll napisał/a:
Jak sobie wymyślisz, tak będziesz miała...
takie są fakty a nie wymyślam, co mi ze świętego spokoju, jak zostałam ze wszystkim sama a zresztą wszystko jest do d...y. pterodaktyll - Pon 03 Wrz, 2012 09:58
matylda35 napisał/a:
takie są fakty a nie wymyślam,
Nie to miałem na myśli. Jeżeli w swoim umyśle "zakodujesz", że przegrywasz, to istotnie masz spore szanse na to, że tak będzie w istocie. Na każdy, ale to absolutnie każdy fakt można spojrzeć co najmniej z dwóch stron. Coś na zasadzie, czy szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta.
Cytat:
co mi ze świętego spokoju,
A nic.........widocznie jeszcze nie nauczyłaś się tego doceniać......
Cytat:
zostałam ze wszystkim sama
Nie Ty pierwsza ni ostatnia.......
matylda35 napisał/a:
zresztą wszystko jest do d...y.
Jeżeli rzeczywiście tak myślisz, to będziesz tak miała.........matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 10:08
pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli rzeczywiście tak myślisz, to będziesz tak miała
może dzisiaj mam zły dzień, głowa mi pęka od problemów. Tomoe - Pon 03 Wrz, 2012 10:09
pterodaktyll napisał/a:
Na każdy, ale to absolutnie każdy fakt można spojrzeć co najmniej z dwóch stron. Coś na zasadzie, czy szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta.
Oczywiście,bo można sobie zadać pytanie:
Czy rezygnacja z toksycznego, szkodliwego dla mnie i moich dzieci związku z czynnym alkoholikiem - to porażka czy sukces?
Bo moim zdaniem umiejętność rezygnacji z takiego niszczącego związku to wyraz dojrzałości, odpowiedzialności i zwycięstwo zdrowego rozsądku nad mrzonkami - czyli SUKCES.pterodaktyll - Pon 03 Wrz, 2012 10:19
matylda35 napisał/a:
może dzisiaj mam zły dzień, głowa mi pęka od problemów.
No to nie będę Cie już dzisiaj "dręczył" matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 10:19 Czując się na pozycji przegranej, chodzi mi głównie o to, że to ja muszę sprzątać g***o jakie zostawił a on sobie dalej tkwi w tym swoim zapijaczonym świecie. Jego nie obchodzą długi, to, że córka nie ma wszystkiego do szkoły itp itd.Tomoe - Pon 03 Wrz, 2012 10:34
matylda35 napisał/a:
to ja muszę sprzątać g***o jakie zostawił
Hej, hej, pobudka!
Weź proszę pod uwagę, że ty również jesteś współautorką tego g***a.
Płacisz teraz nie tylko za niego, ale również za swoje własne błędne decyzje.
Więc sprzątasz nie tylko po nim, ale też po sobie.
Wyjdź z roli ofiary. Poczuj swoją własną odpowiedzialność.szymon - Pon 03 Wrz, 2012 10:48
Tomoe napisał/a:
Hej, hej, pobudka!
Weź proszę pod uwagę, że ty również jesteś współautorką tego g***a.
hej hej... dobrze napisane... hej hejmatylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 10:56 Hej, hej czyli rada na dzień dzisiejszy nawalić się, mieć wszystko gdzieś. Tak odczuwam wasze rady. Na razie.Tomoe - Pon 03 Wrz, 2012 11:02 Pozostawić alkoholikowi ponoszenie konsekwencji jego alkoholizmu, a sobie pozostawić ponoszenie konsekwencji swojego współuzależnienia.
Mysza - Pon 03 Wrz, 2012 11:08
matylda35 napisał/a:
Hej, hej czyli rada na dzień dzisiejszy nawalić się, mieć wszystko gdzieś.
rada na dziś, to...
Tomoe napisał/a:
Wyjdź z roli ofiary. Poczuj swoją własną odpowiedzialność.
matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 11:20
Tomoe napisał/a:
Pozostawić alkoholikowi ponoszenie konsekwencji jego alkoholizmu,
no coś mi tu nie gra, bo on nie ponosi żadnych konsekwencji, chyba, że sie zapije. Nie mam takiego zaplecza finansowego, żeby placić jego długi i swoje.
Mysza napisał/a:
Wyjdź z roli ofiary. Poczuj swoją własną odpowiedzialność.
czyli na czym polega odpowiedzialność osoby współuzależnionej, że dała się nabić w butelkę.Mysza - Pon 03 Wrz, 2012 11:29
Cytat:
czyli na czym polega odpowiedzialność osoby współuzależnionej, że dała się nabić w butelkę.
odpowiedzialność osoby współuzależnionej polega tym samym co odpowiedzialność każdej zdrowej dorosłej osoby, czyli
na przyznaniu się do własnych błędnych decyzji,
na ponoszeniu konsekwencji swoich decyzji
i na kreowaniu swojego własnego życia, a nie na biernym braniu udziału w tymże...i czekaniu co życie przyniesie...
bo wiesz co przyniesie? ... jedynie śmiecieolga - Pon 03 Wrz, 2012 11:32 Skieruj swoje działanie, całą swoja energię na rozwiązywanie swoich własnych spraw. Odetnij myślenie od niego. Szkoda Twojej energii.Tomoe - Pon 03 Wrz, 2012 11:35
matylda35 napisał/a:
no coś mi tu nie gra, bo on nie ponosi żadnych konsekwencji, chyba, że sie zapije
(...)
na czym polega odpowiedzialność osoby współuzależnionej, że dała się nabić w butelkę.
Owszem, zapije się.
A wcześniej będzie się stopniowo staczał na dno.
A na czym polega odpowiedzialność osoby współuzależnionej?
Przeczytaj swój pierwszy post jaki napisałaś w tym temacie.
Zobacz ile tam jest TWOICH błędów, za które teraz płacisz.
A przecież ty jestes trzeźwa. Nie podejmowałaś tych decyzji pod wpływem alkoholu.
matylda35 napisał/a:
Przez ostatnich pięć lat moje zycie skupiało się i kręciło wokół alkoholika.Zaczęło się od zawalania pracy, ale ja głupia załatwiałam mu zwolnienia lekarskie, usprawiedliwiałam i kłamałam, aby alkoholik mógł dalej spokojnie pić.W międzyczasie alkoholik wpadł na pomysł, aby założyć firmę i tutaj mój największy błąd, że nie zrobiłam rozdzielności majątkowej, efekt jaki został to ogromne długi.Od tamtej pory coś zaczęło we mnie pękać i złożyłam wniosek o alimenty, alkoholik trochę się wystraszył.Dziękuje Bogu, że pomimo wielu wątpliwości obietnic, że on już zrozumiał,że nie będzie pić itd doprowadziłam sprawę do końca choć nie raz miałam ochotę wycofać ten pozew.Sielanka trwała trzy miesiące, trochę odbiliśmy się, kupiliśmy samochód, który muszę sprzedać.Niestety alkoholik poszedł na całość a we mnie coś pękło i dostał kopa w zad, bo w końcu uświadomiłam sobie, że on ciągnie mnie w dół.Tydzień nie ma już pijaka w domu a ja zostałam z trójką dzieci, ogromnymi długami,bez sensu życia.
matylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 11:57 No właśnie, jestem zła na siebie, na swoją głupotę, na to, że nie probowałam wcześniej szukać informacji. Jak pierwszy raz weszłam na to forum, dopiero oczy mi się otworzyły.Ja tutaj dowiedziałam się, że istnieje takie słowo jak współuzależnienie. Dzisiaj mam naprawdę zły dzień. pterodaktyll - Pon 03 Wrz, 2012 12:07 Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważna, staraj się być szczęśliwa...........
olga - Pon 03 Wrz, 2012 12:09 kopnij w tyłek, wykreśl ze swojego życia i zacznij żyć po swojemu
ja tak zrobiłam i nie żałuję
samej nielekko ale z alko tragiczniematylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 12:11
pterodaktyll napisał/a:
Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważna, staraj się być szczęśliwa...........
no humor mi się poprawił, bo znalazłam kupca na samochód, trochę z ceny zeszłam, ale może być. Tomoe - Pon 03 Wrz, 2012 13:18 kahape - Pon 03 Wrz, 2012 16:45 Popatrz na to tak
matylda35 napisał/a:
w końcu uświadomiłam sobie, że on ciągnie mnie w dół. Tydzień nie ma już pijaka w domu
czyli... już nie ciągnie. A zatem wypływasz na powierzchnię
matylda35 napisał/a:
zostałam z trójką dzieci, ogromnymi długami,bez sensu życia.
bez garba na plecach w postaci nachlanego, nieodpowiedzialnego faceta.... na pewno jest lżej.
Z całą resztą spraw i tak byłaś sama. Od dłuższego czasu. Mało!! Latałaś, załatwiałaś... a sytuacja i tak wymykała ci się z rąk, nieprawdaż?
Teraz masz spokój. Tak jak sobie ustalisz, zaplanujesz -> tak się stanie, tak będzie.
Jest to przecież jakaś stabilizacja. I to jest niewątpliwy plus w Twojej obecnej sytuacji.
Ponadto...
Odpadnie ci masa rzeczy związanych z jego osobą. Niech sobie sam radzi, jest przecież dorosły.
Rączki umieją podnosić kieliszek to i inne rzeczy tez potrafią.
matylda35 napisał/a:
jestem zła na siebie, na swoją głupotę....
dobra, wystarczy. Nie dokopuj już sobie. Nie wiedziałaś i tyle. Ale już wiesz. Prawda?
Buźka. Bądź dobrej myśli.
pozdrmatylda35 - Pon 03 Wrz, 2012 19:24
kahape napisał/a:
bez garba na plecach w postaci nachlanego, nieodpowiedzialnego faceta.... na pewno jest lżej.
pi.......lę bydlaka, dzisiaj poczułam taką nienawiść do niego, że byłabym go w stanie zatłuc. Ale jest już ok, chwila słabości. kahape - Wto 04 Wrz, 2012 09:56
matylda35 napisał/a:
pi.......lę bydlaka, dzisiaj poczułam taką nienawiść do niego, że byłabym go w stanie zatłuc
ta złość nie jest taka zła, popycha do działania, pozwala spojrzeć na sprawę z innej strony...
Kiedyś pewna koalka tak napisała:
Maja312 napisał/a:
Życie mi upłynie na przekonywaniu go,że jest alkoholikiem.
I tak źle i tak niedobrze.
Niech to szlag trafi, cholera jasna, że też mi się trafił taki wybrakowany egzemplarz.
Mam tego dość!
Chyba sobie w końcu znajdę jakiegoś fajnego kochanka i skończę z tym etosem męczennicy.
Właściwie to nie mam nic do stracenia.
I tak ponad 20 lat w plecy.
A właściwie to co ja się tak jego uczepiłam???????
Objawienie, Pan i Władca, Wszechmogący ,Gromowładny Ósmy Cud Świata! ....
A do diabła z nim - znalazłam sobie zajęcie - obserwować pijaka!
Kretynka
A najbardziej wściekła jestem na siebie za tę rolę ofiary!
Biedulka ,pogrążająca się w otchłań rozpaczy bo PAN MAŁŻONEK po raz milionowy narąbał się.
Ten wyraz smutku i troski na twarzy bo PAN MĄŻ nachlał się.
Żenada!
Niech spie...a, więcej nie dam się nabrać!"
tak Matyldo, więcej nie daj się nabrać!
pozdrolga - Wto 04 Wrz, 2012 10:01 tylko dlaczego aż tyle czasu musi upłynąć zanim zaczniemy to rozumieć?
Teraz sie temu dziwie a kiedyś "jeszcze jedna szansa" to było coś tak naturalnego jak to, że co dzień wstaje Słońcematylda35 - Wto 04 Wrz, 2012 10:23
kahape napisał/a:
Niech spie...a, więcej nie dam się nabrać!"
leon - Wto 04 Wrz, 2012 10:26
olga411 napisał/a:
:mysli: tylko dlaczego aż tyle czasu musi upłynąć zanim zaczniemy to rozumieć?
Z milosci do drugiego czlowieka,tak mi wychodzi Klara - Wto 04 Wrz, 2012 10:28
leon napisał/a:
Z milosci do drugiego czlowieka,tak mi wychodzi
Taka "miłość" nazywa się współuzależnieniem leon - Wto 04 Wrz, 2012 10:31
Ta odmiana jest niszcząca.
Głównie tego, który tą "miłością" darzy uzależnionego.leon - Wto 04 Wrz, 2012 10:36
Klara napisał/a:
Ta odmiana jest niszcząca.
Głównie tego, który tą "miłością" darzy uzależnionego.
jednak nie zmienia to postaci rzeczy,ze potega milosci jest wielka,o czym swiadczy nadmienione powyzej 20 lat....olga - Wto 04 Wrz, 2012 10:37
leon napisał/a:
Z milosci do drugiego czlowieka,tak mi wychodzi
Klara napisał/a:
Taka "miłość" nazywa się współuzależnieniem
taka "miłość" to jedna wielka iluzjaleon - Wto 04 Wrz, 2012 10:39
olga411 napisał/a:
taka "miłość" to jedna wielka iluzja
jesli iluzja to niezwykle przekonywujaca,jesli potrzeba 20 lat,zeby to zrozumiecolga - Wto 04 Wrz, 2012 10:40
leon napisał/a:
,jesli potrzeba 20 lat,zeby to zrozumiec
mnie troche mniej było potrzeba co nie zmienia postaci rzeczyleon - Wto 04 Wrz, 2012 10:42
olga411 napisał/a:
co nie zmienia postaci rzeczy
wlasnie olga - Wto 04 Wrz, 2012 10:46 Myslę, że "kocha" sie wspomnienie tego kogoś, kocha sie go takim jakim był i strasznie pragnie się uczynić go takim właśnie. Dużo czasu potrzeba aby to zrozumieć i przyjąć do siebie.leon - Wto 04 Wrz, 2012 10:50
olga411 napisał/a:
Myslę, że "kocha" sie wspomnienie tego kogoś, kocha sie go takim jakim był i strasznie pragnie się uczynić go takim właśnie. Dużo czasu potrzeba aby to zrozumieć i przyjąć do siebie.
Tak,milosc to szeroki pakiet uczuc i emocji... Klara - Wto 04 Wrz, 2012 10:58
leon napisał/a:
milosc to szeroki pakiet uczuc i emocji...
Leon, Ty nie rozumiesz...
To nie jest miłość, to przywiązanie do wyobrażenia człowieka, to uwikłanie, to chora, wydumana współzależność i bezsensowne dążenie do zmiany drugiego człowieka w kogoś, kim on nigdy nie był i nie będzie Linka - Wto 04 Wrz, 2012 11:14
Klara napisał/a:
Leon, Ty nie rozumiesz...
To nie jest miłość, to przywiązanie do wyobrażenia człowieka, to uwikłanie, to chora, wydumana współzależność i bezsensowne dążenie do zmiany drugiego człowieka w kogoś, kim on nigdy nie był i nie będzie
a jak cholernie bolało jak sobie to uświadomiłam matylda35 - Wto 04 Wrz, 2012 11:20
Linka napisał/a:
a jak cholernie bolało jak sobie to uświadomiłam
i chyba to najbardziej rozwala, bo trzeba zamknąć rozdział bajki o księciu. Linka - Wto 04 Wrz, 2012 11:24
matylda35 napisał/a:
Linka napisał/a:
a jak cholernie bolało jak sobie to uświadomiłam
i chyba to najbardziej rozwala, bo trzeba zamknąć rozdział bajki o księciu.
rozwaliło mnie totalnie rok temu, ale wyleczyło
zamykam powoli ten rozdział...leon - Wto 04 Wrz, 2012 11:38
Klara napisał/a:
Leon, Ty nie rozumiesz...
Moze po prostu patrze na to slowo i wszystko co sie z nim wiaze,nieprofesjonalnym,lekko naiwnym okiem.Moze,nie majac przygotowania teoretyczni-praktycznego,ktore Ty Klaro prawdopodobnie posiadasz,wierze w istnienie bezkrytycznej milosci,mimo,ze mam na karku 50-ke i powinienem z tej racji bardziej racjonalnie widziec ten temat.Biada mi naiwnemu...Klara - Wto 04 Wrz, 2012 12:34
leon napisał/a:
Moze po prostu patrze na to slowo i wszystko co sie z nim wiaze,nieprofesjonalnym,lekko naiwnym okiem.
Tu nie o słowo chodzi, bo wprawdzie każdy rozumie miłość po swojemu, ale nikt raczej nie bierze pod uwagę cierpienia, lecz szczęście.
Moje przygotowanie jest wyłącznie praktyczne, bo jest to wieloletnie życie pod jednym dachem z alkoholikiem, który nigdy nie wytrzeźwiał, a przestał pić dopiero po śmierci.
On do końca twierdził, że mnie kocha i że owszem, pije i zaniedbuje, ale skoro nie odeszłam, to znaczy, że nie jest jeszcze tak źle.
Nie odeszłam, bo na końcu pozostało mi już tylko kalkulowanie, a z niego wynikało, że mniej stracę i ja i jeszcze ktoś, gdy zostanę na miejscu. Zaznaczam, że straty psychiczne nastąpiły, zanim się otrząsnęłam z tej durnej, współuzależnionej niby miłości
Obawiam się Leonie, że Ty patrzysz na współuzależnienie właśnie z tej strony, z jakiej widział m.in. mój mąż. Bez zagłębiania się w szczegóły.
Jest, nie odeszła, więc kocha, a że cierpiała i cierpi?
No cóż.... "...miłość ci wszystko wybaczy...."
A figę! leon - Wto 04 Wrz, 2012 12:38
Klara napisał/a:
.miłość ci wszystko wybaczy...."
Moze i Masz racje z ta figa,w Twoim przypadku,ale powyzsze zdanie mi sie podoba.. Klara - Wto 04 Wrz, 2012 12:44
leon napisał/a:
powyzsze zdanie mi sie podoba..
To są słowa przedwojennej piosenki i nie mają wiele wspólnego z realiami życia.
Ja mu niczego nie wybaczyłam leon - Wto 04 Wrz, 2012 12:54
Klara napisał/a:
To są słowa przedwojennej piosenki i nie mają wiele wspólnego z realiami życia.
Tak,Klaro piosenke oczywiscie znam,brzmi tak idealistycznie,nieskazitelnie,czysto.Fajnie by bylo,zeby zycie bylo takie proste,lecz jest niestety inaczej,to prawda..Lecz mysle jednak,ze trzeba miec jakis cel,wzorzec do ktorego trzeba dazyc...Klara - Wto 04 Wrz, 2012 12:58
Marc-elus napisał/a:
Może już czas......
Nie wybaczyłam za życia.
Teraz już nie rozpamiętuję, bo po co?
Matyldo, przepraszam za offtopa!
Jeśli będzie trzeba, zrobię z tym porządek.kahape - Wto 04 Wrz, 2012 13:02
matylda35 napisał/a:
Linka napisał/a:
a jak cholernie bolało jak sobie to uświadomiłam
i chyba to najbardziej rozwala, bo trzeba zamknąć rozdział bajki o księciu.
Yuraa to nam zapodał;
"..........współuzależnione są jak księzniczki uparcie całujace, latami całymi żabę w nadzieji że zmieni sie ona w księcia.
Żaba niestety się nie zmienia a księżniczki z czasem staja się starymi zgorzkniałymi ropuchami........"
Matyldo, nie bądź ropuchą, bądź... Kobietą!
pozdrleon - Wto 04 Wrz, 2012 13:05
kahape napisał/a:
latami całymi żabę w nadzieji że zmieni sie ona w księcia.
A to nie wiedzialem,ze jestem basniowa zaba z bajki JaKaJA - Wto 04 Wrz, 2012 13:26 takie zdanie przeczytałam gdzieś : "dojrzałość to umiejętność wyjścia z sytuacji jakie są zagrażające" czy jakoś tak. do tego lęk przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie i mamy dramaty zyciowe,moje,wasze,tysiąca kobiet i mężczyzn.... z miłością niewiele ma to wspólnego,niestety bo jeśli nie ma we mnie miłości do samej siebie,jak mogę dać miłość komuś innemu skoro obce mi to uczucie. i dalej,jeśli nie umiem wybaczyć sobie to jak mam wybaczyć komukolwiek? skoro,też nie rozumiem tego uczucia. matylda35 - Wto 23 Paź, 2012 09:09 Witajcie, trochę mnie nie było, ale czasu nie marnowałam. Chodzę na terapię indywidualną i grupową. Tak naprawdę to dzięki wam ruszyłam tyłek i zrobiłam kroczek do przodu, nie jest lekko, ale tak musi widocznie być.Klara - Wto 23 Paź, 2012 09:59
matylda35 napisał/a:
Chodzę na terapię indywidualną i grupową.
Super, Matyldo!
Tylko czemu jesteś tak oszczędna w słowach? matylda35 - Wto 23 Paź, 2012 10:30 Terapia indywidualna rozwala mnie to grzebanie w przeszłości, wracanie do tego na co nie mam już wpływu.Klara - Wto 23 Paź, 2012 10:40
matylda35 napisał/a:
Terapia indywidualna rozwala mnie
Matyldo!
Nasza Pietruszka zawsze mawia, że trzeba te puzzle rozsypać, żeby później poskładać je na nowo i wtedy robi się lżej i taka poukładana zaczynasz nowe - świadome życie.
Ten proces boli, ale później powinno być już tylko lepiej pietruszka - Wto 23 Paź, 2012 11:01
Klara napisał/a:
Ten proces boli, ale później powinno być już tylko lepiej
nawet sobie nie wyobrażasz jak potem robi się lżej...
Niestety amputacja garba, który wrastał tyle lat musi boleć. W najgorszych chwilach jak mantrę sobie powtarzałam:"jak boli to działa". Bo według mnie taka jest prawda o terapii. Największe postępy u mnie okupiłam godzinami wylanych łez, wewnętrznego niepokoju, rozchwiania... Terapia to nie tabletka przeciwbólowa- to czasem operacja na żywca. Ale tabletka przeciwbólowa nie likwiduje przyczyny bólu. Terapia daje taką szansę.
matylda35 - Wto 23 Paź, 2012 11:05 Niestety, nie mam jeszcze w sobie tyle siły, by zakończyć swój związek z alkoholikiem.matylda35 - Wto 23 Paź, 2012 11:10 Wiem Pietruszko, trafiłam na wspaniałą osobę, która powiedziała mi, że na początku trzeba pocierpieć , aby póżniej było już tylko lepiej. pietruszka - Wto 23 Paź, 2012 11:38
matylda35 napisał/a:
Niestety, nie mam jeszcze w sobie tyle siły, by zakończyć swój związek z alkoholikiem.
spokojnie... jak chodzisz na terapię to powoli tę siłę odbudujesz... A może jeszcze i Al-anon? Dla mnie mitingi były właśnie takim ładowaniem akumulatorów... Bo widziałam babeczki, które już były dalej ode mnie i mogłam "doładować się" ich energią i nadzieją, którą dawały na lepsze, spokojniejsze życie.matylda35 - Śro 07 Lis, 2012 11:28 Mam pytanko. Wczoraj byłam na terapii grupowej i dołączyła do nas nowa kobitka. Typowa historia żony alkoholika. No właśnie chodzi mi o moje odczucia, terapia skupiła się na niej, bo cały czas opowiadała jaki jej mąż to bydlak, ona wszystko poświęca a on nic itd itp, parę miesięcy wtórowałabym jej a wczoraj po dwóch godzinach wyszłam cholernie zmęczona, nie chciało mi się słuchać jej, zero empatii. I tak się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku pterodaktyll - Śro 07 Lis, 2012 11:44
matylda35 napisał/a:
po dwóch godzinach wyszłam cholernie zmęczona, nie chciało mi się słuchać jej, zero empatii. I tak się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku
Moim zdaniem jak najbardziej esaneta - Śro 07 Lis, 2012 14:18
matylda35 napisał/a:
się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku
zdecydowanie tak, ilez mozna wysłuchiwać podobnych historii, zważywszy na fakt, ze samej ma się własną podobną, jesli nie identyczną.
Ja po pewnym czasie byłam zniecierpliwona opowieściami świeżych.
I wcale nie sądziłam, ze cos mi dolega, przeciwnie, zaczęłam się zastanawiać nad zakończeniem terapii. matylda35 - Pią 23 Lis, 2012 10:00 Ja nie nadaję się do życia z czynnym alkoholikiem. Nie wiem co mnie trzyma przy tym *p****. Zrobiłam sobie bilans, same minusy. Nie ma pracy, nie ma sexu, nie ma wsparcia, nic nie ma. Szczerze to mam na jego widok odruchy wymiotne, wczoraj jak przyszedł nawalony miałam ochotę go ale co to da. Mam w sobie tyle złej energii, pytanie czy to już moje dno, żeby go w końcu kopnąć. Do du** z tym wszystkim. matylda35 - Pią 23 Lis, 2012 10:31 Jest mi żle mam doła, myślałam, że dam radę bez prochów więc je wywaliłam, a tu wszystko wraca. pannamigotka - Pią 23 Lis, 2012 10:32
matylda35 napisał/a:
Nie wiem co mnie trzyma przy tym *p****.
ja już wiem, 2 sprawy, ale dowiedziałam się tego na terapii. Teraz myślę, że te 2 sprawy są niewarte takiego życia. Ja też się nie nadaję do takiego życia, ja już nie mam siły tego ciągnąć.pannamigotka - Pią 23 Lis, 2012 10:33
matylda35 napisał/a:
Jest mi żle mam doła, myślałam, że dam radę bez prochów więc je wywaliłam, a tu wszystko wraca.
Nie pocieszę, bo mi też jest tragicznie, tak tragicznie, jak nie było od miesięcy... ale pobeczę se z Tobą, jeśli pozwolisz matylda35 - Pią 23 Lis, 2012 10:36
pannamigotka napisał/a:
ale pobeczę se z Tobą, jeśli pozwolisz
razem rażniej matylda35 - Pią 23 Lis, 2012 10:52
pietruszka napisał/a:
A może jeszcze i Al-anon
chyba przyszła na mnie pora, żeby skierować tam swoje kroki, bo tak naprawdę to nie mam z kim pogadać. Terapia grupowa jest ok, ale ostatnio wkurzyła mnie nowa panienka i nie miałam ochoty iść tam w tym tygodniu. Co za dzień olga - Pią 23 Lis, 2012 11:11 Pobeczałabym z Wami, ale tak naprawdę to nie mam powodu
Dziewczyny, jedno jest pewne, do du** z takim życiem.KICAJKA - Pią 23 Lis, 2012 15:59 Mnie tylko emocjonalne odcięcie się od mena
pozwoliło przetrwać jego picie i późniejsze trzeźwianie.
Trzeba stalowych nerwów, samozaparcia i konsekwencji.
Jeśli nie to szkoda zdrowia i życia marnować. pannamigotka - Pią 23 Lis, 2012 16:34
olga napisał/a:
Dziewczyny, jedno jest pewne, do du** z takim życiem.
Do identycznych wniosków dziś doszłam.pannamigotka - Pon 03 Gru, 2012 08:43 Co u Ciebie Matyldo?Słoneczko - Śro 19 Gru, 2012 11:23 matylda35, przeczytałam Twój wątek. I ten cytat mi utkwił w głowie...
olga napisał/a:
Myślę, że "kocha" sie wspomnienie tego kogoś, kocha sie go takim jakim był i strasznie pragnie się uczynić go takim właśnie. Dużo czasu potrzeba aby to zrozumieć i przyjąć do siebie.
Olga ma rację Moje działania w trwaniu przy partnerze wzięły sie właśnie z tego powodu. A to nie tedy droga. Alko musi sam dojść do takiego momentu, by zechciał być takim, jakim my Go pokochałyśmy. W przeciwnym wypadku miłość przeradza się w nienawiść, żal, złość, stajemy sie bezradne (a tak nie jest). Dłuuugo tęsknimy za tym, naszym super mężczyzną, za kimś i za czymś, co może juz nigdy nie wróci. Dziś stwierdzam, ze już nigdy tak samo nie będzie. Niestety, albo i stety, jeśli my zmienimy swoje pozytywne nastawienie do siebie samych i za priorytet przyjmiemy własne zdrowienie
Pozdrawiam Cię Matyldo ciepło
Zmieniajmy to, co możemy zmienić, jesteśmy Paniami swojego losu i życia, wiec żyjmy po swojemu, we własnym szczęściu i spokoju
Przecież nie chcemy być p a t o l o g i cz n ą rodziną pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 15:56
Słoneczko73 napisał/a:
Alko musi sam dojść
Wcale nie musi, albo chce albo nie chce staaw - Śro 19 Gru, 2012 16:50
Słoneczko73 napisał/a:
Alko musi sam dojść do takiego momentu, by zechciał być takim, jakim my Go pokochałyśmy.
Problem w tym że ja teraz jestem całkiem innym człowiekiem niż w dniu ślubu...
Na szczęście żonka pokochała tego nowego (co nie oznacza że idealnego) faceta Słoneczko - Śro 19 Gru, 2012 17:08
pterodaktyll napisał/a:
Wcale nie musi, albo chce albo nie chce
Masz racje, to słowo musi i chce robi ogromną różnicę. Tak, tak, masz słuszną rację jak będzie chciał to sie zmieni. To współ... odezwało się automatycznie we mnie
staaw napisał/a:
Na szczęście żonka pokochała tego nowego (co nie oznacza że idealnego) faceta
W przeciwnym wypadku miłość przeradza się w nienawiść, żal, złość,
ja jestem niestety na tym etapie, ale terapia indywidualna i grupowa pozwala mi coraz "trzeżwiej" oceniać sytuację. Słoneczko - Pią 21 Gru, 2012 11:24
matylda35 napisał/a:
terapia indywidualna i grupowa pozwala mi coraz "trzeżwiej" oceniać sytuację.
Powolutku, malutkimi kroczkami, ja też kroczę moja droga - i efekty są jak najbardziej pozytywne pannamigotka - Pią 21 Gru, 2012 15:55
Słoneczko73 napisał/a:
jakim my Go pokochałyśmy
stajemy sie bezradne
tęsknimy za tym, naszym super mężczyzną,
zmienimy
przyjmiemy
Zmieniajmy
żyjmy
Słoneczko, nie umniejszaj swoich problemów, pisz o sobie, nie o 'nas', 'nich'.Słoneczko - Pią 21 Gru, 2012 16:26
pannamigotka napisał/a:
Słoneczko, nie umniejszaj swoich problemów, pisz o sobie, nie o 'nas', 'nich'.
Aż tak źle to odebrałaś
Nic nie umniejszam w swoim życiu, na prawdę A moze jednak
Ale skoro tak to widzisz to zacznę faktycznie pisac wylącznie za siebie.
Byłoby ok gdyby tak- Słoneczko73 napisał/a:
Alko jak zechce to sam dojdzie do takiego momentu, by zechciał być takim, jakim Go pokochałam. W przeciwnym wypadku miłość przeradzała się w nienawiść, żal, złość, stawałam sie bezradna (a tak nie było). Dłuuugo tęskniłam za tym, moim super mężczyzną, za kimś i za czymś, co może juz nigdy nie wróci. Dziś stwierdzam, ze już nigdy tak samo nie będzie. Niestety, albo i stety, jeśli ja zmienię swoje pozytywne nastawienie do siebie samej i za priorytet przyjmę własne zdrowienie
I dziękuje za zwrócenie mi uwagi - to ważna uwaga dla mojego Ja pannamigotka - Pią 21 Gru, 2012 16:35
Słoneczko73 napisał/a:
Alko jak zechce to sam dojdzie do takiego momentu, by zechciał być takim, jakim Go pokochałam. W przeciwnym wypadku miłość przeradzała się w nienawiść, żal, złość, stawałam sie bezradna (a tak nie było). Dłuuugo tęskniłam za tym, moim super mężczyzną, za kimś i za czymś, co może juz nigdy nie wróci. Dziś stwierdzam, ze już nigdy tak samo nie będzie. Niestety, albo i stety, jeśli ja zmienię swoje pozytywne nastawienie do siebie samej i za priorytet przyjmę własne zdrowienie
Jak dla mnie dużo lepiej- poważnie matylda35 - Czw 25 Kwi, 2013 17:34 Witam ponownie, dawno nie pisałam w swoim wątku, ale jestem z wami codziennie. U mnie jak na razie same zmiany. Alkoholik wywalony z domu, od dzisiaj jestem bezrobotna, terapia grupowa zaliczona, pozostaje mi indywidualna. Stanęłam trochę w miejscu, rozmawiałam o rozstaniu z mężem z moją terapeutką, ona namawia mnie do tego żeby złożyć wniosek o jego przymusowe leczenie, ja osobiście jestem dość sceptycznie do tego nastawiona i raczej złożę wniosek o rozwód. Psychicznie jestem rozwalona Klara - Czw 25 Kwi, 2013 17:39
Nie smutaj się Matyldo!
Dziewczyny mówią, że rozwód to nie koniec świata, a początek nowego życia.
Pracę natomiast straciłaś, bo czeka gdzieś na Ciebie nowa, lepsza i lepiej płatna, tylko poszukaj
Jeśli nie wierzysz, zapytaj Esanetę matylda35 - Czw 25 Kwi, 2013 17:52
Klara napisał/a:
Dziewczyny mówią, że rozwód to nie koniec świata, a początek nowego życia.
akurat to mnie najmniej boli, mamy w domu ŚWIĘTY SPOKÓJ, bez niego jest lepiej, mniej nerwów. Bardziej dołuje mnie jak ogarnę to wszystko finansowo, chodzi mi o kredyty, jeszcze zasiłek dostanę dopiero za trzy miesiące, bo cholera w kadrach napisała mi rozwiązanie za porozumieniem stron, mam jeszcze dorywczą pracę, ale to połowa mojej wypłaty, mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.matylda35 - Czw 25 Kwi, 2013 18:42 Muszę popracować nad sobą, swoim ja, poczuciem własnej wartości. Czemu czuję się nikim, czy będąc tyle lat w toksycznym związku, aż tak zaniżyłam swoją wartość, pozbyłam się swojej godności, przebojowości. To poczucie niskiej wartości doprowadza do tego, że potrafię rozpłakać się na ulicy, dzisiaj o mało nie wpadłam pod samochód, bo znowu chciało mi się wyć. Tak mnie wzięło dzisiaj na refleksje. o i znowu beczę Klara - Czw 25 Kwi, 2013 18:55
matylda35 napisał/a:
o i znowu beczę
Nie becz!
W wątku Mamy_Meli wkleiłam linki dla Ciebie o możliwości zwolnienia z kosztów sądowych.
Nawet wzór pozwu wraz z wnioskiem się znalazł pietruszka - Czw 25 Kwi, 2013 19:25
matylda35 napisał/a:
o i znowu beczę
a może rozmrażasz się z zamrożonych uczuć? Poza tym utrata pracy i wizja ostatecznego rozwiązania małżeństwa - to przecież smutne i stresujące wydarzenia . Twoje uczucia są przecież całkiem normalne w tej sytuacji. no ale po smutku, tak jak po nocy przychodzi nowy dzień, nowe radości. Może są już za rogiem? Zobacz jak w tym roku ciągnęła się zima, ale jak przyszła wiosna, to prawie mamy lato Może i u Ciebie tak szybko obróci się na korzyść pterodaktyll - Czw 25 Kwi, 2013 20:49
matylda35 napisał/a:
rozmawiałam o rozstaniu z mężem z moją terapeutką, ona namawia mnie do tego żeby złożyć wniosek o jego przymusowe leczenie, ja osobiście jestem dość sceptycznie do tego nastawiona i raczej złożę wniosek o rozwód
Ja też jestem sceptycznie nastawiony do tego "leczenia". Słusznie prawisz o tym rozwodziematylda35 - Pon 17 Lis, 2014 12:08 Witam ponownie, daleko ten mój wątek. Na forum jestem codziennie, ale jakoś tak głupio było się odezwać. No ale psycha mi siada totalnie i mam czynną potrzebę bycia tutaj. Witam ciepło wszystkich. pterodaktyll - Pon 17 Lis, 2014 12:11 Ooo...Matylda wróciła margo - Pon 17 Lis, 2014 12:18 Czesc esaneta - Pon 17 Lis, 2014 22:20 Witaj ponownie
Co sprawilo, ze po tak dlugim okresie milczenia postanowilas sie odezwac?matylda35 - Wto 18 Lis, 2014 02:13 No cóż, wejście na to forum uratowało mi życie, ale trochę czasu zajęło mi pogodzenie się rzeczywistością. Terapia nie pomogła, bo i pomóc nie mogła z moim podejściem. A teraz jest mi żle, mam w sobie dużo złych emocji,tłumione tyle lat wychodzą ze zdwojoną siłą. Na terapię też wróciłam, indywidualna i grupowa, teraz poszłam tam dla siebie. Póki co na razie jestem dumna z tego, że rzuciłam palenie a teraz zrzucam nadprogramowe kilogramy, ale z tym jest trochę trudniej Kami - Wto 18 Lis, 2014 02:14 witajpietruszka - Wto 18 Lis, 2014 11:00
matylda35 napisał/a:
teraz poszłam tam dla siebie
ale drogę już znałaś
matylda35 napisał/a:
rzuciłam palenie
Gratuluję, dla mnie to wciąż duży sukces (już blisko 6 latek)Mała - Wto 18 Lis, 2014 11:41
matylda35 napisał/a:
Na terapię też wróciłam
I to jest pierwszy mały kroczek
matylda35 napisał/a:
rzuciłam palenie
Kolejny mały kroczek
matylda35 napisał/a:
teraz zrzucam nadprogramowe kilogramy, ale z tym jest trochę trudniej
Ale idziesz do przodu dziewczyno!
ja też się przyłączam!
Cytat:
teraz poszłam tam dla siebie
I to jest najlepsze! Właściwe nastawienie - to połowa sukcesu! matylda35 - Sob 06 Gru, 2014 12:07 Dziękuję za powitanie. Krótko opiszę co u mnie się zmieniło. No cóż mąż wybrał się na terapię zamkniętą ( z moją małą pomocą ), póki co nie pije prawie pół roku. Łatwo nie jest, przyzwyczajona do samotnego życia, bez jego rad, wtrącania się, jego opinii, jest inaczej, czy lepiej nie wiem. Na pewno jest lżej, bo on w końcu przypomniał sobie, że jest facetem i zaczyna się tak zachowywać, chodzi mi tutaj o prace domowe, opał na zimę, drobne remonty, chociaż nauczyłam obsługiwać się męskie sprzęty, robić drobne naprawy w domu, nie musiałam prosić o pomoc a i dzięki temu parę groszy zostawało w kieszeni. Tak jak pisałam wcześniej chodzę na terapię indywidualną i grupową (po raz drugi ), ale opłacało się, inaczej teraz czerpię wiedzę a i dziewczyny są super. Klara - Sob 06 Gru, 2014 14:02
matylda35 napisał/a:
chodzę na terapię indywidualną i grupową (po raz drugi ), ale opłacało się, inaczej teraz czerpię wiedzę a i dziewczyny są super.
To jest świetna wiadomość Matyldo!
Ta o terapii i półrocznej abstynencji Twojego męża też jest niezła i życzę Wam, żeby wszystko poszło w dobrym kierunku.matylda35 - Nie 01 Lut, 2015 09:44 Smutno mi od jakiegoś czasu. Ciężko mi jest zapomnieć o wszystkich świństwach jakie zrobił mi mój mąż. Jak wybaczyć, zaufać na nowo? pietruszka - Nie 01 Lut, 2015 14:48
matylda35 napisał/a:
Smutno mi od jakiegoś czasu. Ciężko mi jest zapomnieć o wszystkich świństwach jakie zrobił mi mój mąż. Jak wybaczyć, zaufać na nowo?
To bardzo trudny i powolny proces. Paradoksalnie, mi pomogło zajęcie się samą sobą, praca nad czwartym stopniem w Al-anon, wiedza o alkoholizmie, umiejętność odróżnienia, co zrobił człowiek, a co człowiek chory na alkoholizm. No ale też zmiany i zachowanie Pietrucha miały tutaj znaczenie. Ale pamiętam, jak trudny to czas emocjonalnie milutka - Śro 04 Lut, 2015 09:13
Cytat:
Smutno mi od jakiegoś czasu. Ciężko mi jest zapomnieć o wszystkich świństwach jakie zrobił mi mój mąż. Jak wybaczyć, zaufać na nowo?
pozwól sobie na taki stan nic na siłę ....może to zabrzmi śmiesznie ale zawsze po lekkim zachmurzeniu wychodzi słoneczko
Nie da się uśmiechać kiedy w środku coś uwiera...wiem to po sobie ....dostawałam rady typu wyjdz z domu ,idz do fryzjera ..zrób coś dla siebie -owszem robiłam ale to było na siłę i przyszedł wieczór a smutek wracał z podwojoną siłą ....teraz w takich dniach pozwalam sobie na taki stan ....leżę ,,odpoczywam ,,,rozmyslam ...nic nie robię i nie mam z tego powodów wyrzutów ..czasem sobie popłaczę bo to pomaga ...a jak już poużalam się sama nad sobą samo jakoś przechodzi i zaczynam myśleć co będzie nie nad tym co było ...ale nad tym co będzie dzisiaj czy jutro...za daleko staram się z planami nie uciekać bo te myśli też mnie przerażają ....
Piszesz,że ciężko Ci zapomnieć o wszystkich świństwach jakie zrobił Ci mąż .....tego sie nigdy nie zapomni nie da się wymazać z pamięci czegoś co zostawiło skazę na psychice....i prędzej czy później będzie się do tego wracać jednak można nauczyć się żyć tak by tego nie rozpamiętywać ,,,nie cofać się do tego co było tylko cieszyć się chwilą i tym co jest ...to jest trudne sama wiem po sobie ale czasu się kochana nie cofnie ..Dużo dużo uśmiechu życzę matylda35 - Śro 11 Lut, 2015 11:06
pietruszka napisał/a:
wiedza o alkoholizmie, umiejętność odróżnienia, co zrobił człowiek, a co człowiek chory na alkoholizm.
i właśnie z tym mam największy problem, ale chyba powoli wychodzę z dołka. Zaczęłam ćwiczyć, składam podanie o pracę, może dokończę studia. W końcu odizolowałam się od męża emocjonalnie, nie kontroluję, nie wypytuję, nie sprawdzam telefonu i o zgrozo jest mi fajnie. Mam nadzieję że już zaczynam zdrowieć, dziękuję dziewczynki za ciepłe słowa BARBARA - Śro 11 Lut, 2015 11:52
Cytat:
W końcu odizolowałam się od męża emocjonalnie, nie kontroluję, nie wypytuję, nie sprawdzam telefonu i o zgrozo jest mi fajnie. Mam nadzieję że już zaczynam zdrowieć, dziękuję dziewczynki za ciepłe słowa
Życzę ci aby ci się udało, abyś się nie pogubiła w tym tak jak ja matylda35 - Czw 12 Lut, 2015 12:23 No tak cieszyłam się, że emocjonalnie odcięłam się od męża, ale dziś na wizycie dowiedziałam się że coś za coś. Uznałam bezsilność wobec lubego, ale zastąpiłam to intensywnymi ćwiczeniami, bo mogę kontrolować swoją wagę, swoje posiłki itd. Mimo ogromnego wysiłku jaki wkładam w to moje emocjonalnie zdrowienie, cieszę się że wróciłam na terapię i czuję ogromną ulgę, że mogę wyrzucić z siebie cały ten syf, który zalegał baaardzo długo. Mała - Pią 13 Lut, 2015 09:34
matylda35 napisał/a:
cieszę się że wróciłam na terapię i czuję ogromną ulgę, że mogę wyrzucić z siebie cały ten syf, który zalegał baaardzo długo
I to jest plus! Dbaj o siebie dalej - powolutku, a wszystko się poukłada! BARBARA - Wto 28 Kwi, 2015 21:13 Matyldo, gdzie się podziałaś, odezwij się matylda35 - Sob 30 Maj, 2015 07:03 Basiu pojawiam się i znikam Niestety byłam jakiś czas w szpitalu, ale wszystko jest już w porządku. Klara - Sob 30 Maj, 2015 07:19