evita - Czw 03 Wrz, 2009 17:10 Temat postu: Być albo nie być ... STRESZCZENIE Dokładnie 20 dni temu moje problemy przerosły mnie na tyle, że po mojej głowie zaczęły się panoszyć myśli samobójcze. I tylko myśl o moich dzieciach i miłości do nich górowała nad tym złem  W akcie desperacji zaczęłam szukać w sieci - sama nie wiem czego ... ratunku ? chyba szukałam kogoś kto mnie zrozumie , komu anonimowo będę mogła wypłakać się w kołnierzyk no i na pewno porady co ja mam dalej robić ze swoim życiem ? Być albo nie być ?
Miałam to szczęście, że gdzieś tam i daleko stąd odnalazł mnie Jacek  i przywlókł tutaj za sobą ! Choć niespecjalnie musiał się wysilać bo pewnie i tak wędrowałabym za nim jak za moim światełkiem w tunelu  A dalej to już była cała lawina szczęśliwych trafów !!! Przedstawiłam się w kilku słowach - jestem evita, współuzależniona ... choć nie miałam zielonego pojęcia co te słowo oznacza ! Poznałam WAS wszystkich ! Odnalazłam tutaj ogrom osób, które pomimo swoich osobistych problemów były ze mną przez wiele, wiele jęczących postów. Moje jedno światełko w tunelu stało się tak jasne, że mogłabym nim obdarować jeszcze wiele osób poszukujących swojej drogi jak ja ! Dzięki wszystkim obecnym na tym forum stałam się już kimś innym, choć daleka jeszcze droga przede mną i obym wytrwała w tym co sobie postanowiłam bo ciągle walczę ze swoimi słabościami . Zresztą jak każdy z nas tutaj , choć nasze słabostki czasem się dość drastycznie różnią i wygląda to tak jakbyśmy stali po przeciwnych stronach barykady ! Jednak to nie wojna a pokój sprawia, że człowiek zyskuje na swej wartości ![:]](images/smiles/kwadr.gif ":]")
Nie będę wracać już do tego jak było ale nieraz pewnie będę tutaj pisać jak jest. I jak dziecko będę oczekiwać pochwały gdy na to zasłużę i pogany, gdy coś spitolę 
Streszczenie to napisałam dlatego, że po strasznej awarii forum , wszystko co dotychczas nakreśliłam odleciało w kosmos ! Może to jakiś omen ? Alem się rozpisała  słowami i tak nie oddam tego co myślę więc kończąc dodam tylko, że nic tak dobrego w życiu mi się chyba nie przytrafiło jak to, że jestem tutaj i to w tak doborowym towarzystwie 
Jacek - Czw 03 Wrz, 2009 17:32
to ja
a to wy 
poczkej jeszcze nie wszyscy z wakacji wrócili ale pomału się zlatują ,dziś naprzykład Endriu zajrzał stiff - Czw 03 Wrz, 2009 17:38
Ale musisz przyznać, ze wiele z tego co pisałaś to już historia, ponieważ sporo rzeczy w Twoim życiu wygląda dziś inaczej... 
Wytrwałości i konsekwencji w działaniu życzę...
evita - Czw 03 Wrz, 2009 17:56
masz rację stiff ! wiele się zmieniło i mam nadzieję, że wiele się zmieni
ale historia będzie się sama dalej pielęgnować w pamięci 
Wiedźma - Czw 03 Wrz, 2009 18:01 Widzę, Evito, że i Twój avatarek ewoluuje w optymistycznym kierunku
Ładny! 
Bebetka - Czw 03 Wrz, 2009 18:04 Bardzo mi sie podoba Evito Twój avatar .....bardzo
stiff - Czw 03 Wrz, 2009 18:06
W pamięci może będziesz to miała, ale z czasem przestaniesz to widzieć w tak jaskrawych barwach, kiedy wreszcie zaczniesz normalnie żyć... Ja tez musiałem sie pogodzić z przeszolscia, bo inaczej jak bym mógł żyć... Wiem , ze to nie ta sama sytuacja, ale w podobny sposób dochodzimy do normalności... evita - Czw 03 Wrz, 2009 18:08
się podnoszę jak już wstanę to dopiero będzie
Bebetka - Czw 03 Wrz, 2009 18:10
wierze i życzę Ci tego z całego serca
evita - Czw 03 Wrz, 2009 18:10
no tak ... życie zmusza nas do wielu wyrzeczeń ale też i do chociażby próby zapomnienia tego co było ! tylko cholera gdzieś tam do góry tak nas skonstruowali, że to co dobre szybko się zapomina a złe siedzi w nas jak ta zaraza
Wiedźma - Czw 03 Wrz, 2009 18:11 No a jak wygląda sytuacja domowa, Evito? Jak małżonek? stiff - Czw 03 Wrz, 2009 18:19
Przyjdzie czas, ze te dobre rzeczy, które sie wydarza przyćmią zmory przeszłości...
evita - Czw 03 Wrz, 2009 18:26 sama nie wiem jak wygląda trudno mi zrozumieć tą całą sytuację i odnaleźć się w tym wszystkim ! Kilkanaście razy dziennie słyszę bądź czytam w formie sms, że "ja się zmieniłem, zaczniemy nowe lepsze życie, przecież jak nie piłem to nie byłem taki zły, odzyskam wasz szacunek" itp i mam ochotę nieraz powiedzieć dobra człowieku ! daję ci szansę ! ale jednocześnie biję się z myślami, że to będzie tylko przyzwoleniem do tego, żeby było jak dawniej ! gdy oświadczałam, że będzie separacja i że ma się cieszyć, że nie zgłosiłam go na prokuraturze to spytał - a co ja wam takiego robiłem ?????? ten człowiek nadal nic nie rozumie i jego wybuchy agresji są napewno teraz dużo bardziej spokojne i wynikają chyba ze strachu, że zostanie sam a nie z tego, że zrozumiał !
na poprzednim forum ktoś (nie pamiętam kto) spytał, jakie są moje plany ? czy chcę z nim być i czekać na jego trzeźwienie ? czy chcę go zostawić i zacząć nowe życie ! nie zdążyłam tam odpisać i miałam dość czasu na zastanowienie i ... nie wiem !!! niby marzy mi się nowe życie, choć odrobinę zbliżone do normalności z perspektywą na spokojną starość. Z drugiej strony zaś , rzeczywiście gdy nie pił to był dobry człowiek choć z wadami jak każdy z nas, dobry fachowiec w swojej profesji i wiem, że mnie bardzo kocha choć ta miłość jest chora i boję się, że jak go zostawię to ideał sięgnie bruku i nigdy się nie podniesie, więc czy mam prawo i sumienie przyłożyć rękę do unicestwienia go ? 
stiff - Czw 03 Wrz, 2009 18:34
A nie bierzesz pod uwagę, ze to właśnie może go zmobilizować do działania w kierunku zaprzestania picia...
Jeśli odpuścisz to może okazać sie, ze i Ciebie pociągnie ze sobą na samo dno za co przyjdzie zapłacić już całej rodzinie, a nie tylko jemu... Klara - Czw 03 Wrz, 2009 18:38 Mnie się zdaje, że możesz mu uświadomić (chyba ponownie), że separacja jest szansą i sytuacja może się odwrócić, gdy będzie się skutecznie leczył, czyli rzeczywiście nie będzie pił. Niektórzy alkoholicy mówią że ten czas próby powinien trwać od roku, do dwóch lat. Zresztą mam nadzieję, że za chwilę ktoś jeszcze się na ten temat wypowie. Pytanie o plany zadał Ci chyba Yuraa. Jacek - Czw 03 Wrz, 2009 19:21
mnie też się bardzo podoba taki fajowski żółty
Bebetka - Czw 03 Wrz, 2009 19:22
chyba niebieski 
Jacek - Czw 03 Wrz, 2009 19:36
coś około tego, tyleż że ja bym tego nie nazwał okresem próby a pokazanie że to już nie żarty pokazanie czegoś co do tej pory było obietnicami a teraz stanowcze nie, i aby wbić do łba no to im dłuższy okres tym lepiej bo alkoholik w tym czasie robi wszystko aby się nie napić - czyli nie świadom rozpoczyna program nad swoją trzeźwością Ewitko tak trzymaj a go odzyskasz - jak popuścisz stracisz Jacek - Czw 03 Wrz, 2009 19:38
a widzisz Ty się chybasz a ja wiem na pewno że to niebieski
a o mało byłaś już gotowa przytaknąć 
evita - Czw 03 Wrz, 2009 20:10
ale ciężko chyba rozeznać gdzie kończy się granica żartów i zaczyna się nowe ... Bebetka - Czw 03 Wrz, 2009 20:50
pterodaktyll - Czw 03 Wrz, 2009 21:20
O rany!! Już zaczynam się bać.
Jacek - Czw 03 Wrz, 2009 21:30
Evi masz jakieś wątpliwości Ty te wyrwane żyrandole nazywasz żartem podejrzewam że więcej takich zajść było i to nie żarty z Twojej strony były że chcesz końca tych wyczynów tyleż ze z twego męża strony były przyjmowana te obietnice jako żart bo nigdy do końca nie dotrzymałaś słów jakie jemu mówiłaś że to koniec ,że ma przestać pić bo ,,,,i tp.... Jagna - Pią 04 Wrz, 2009 07:05 Hej Evitko
Szansę dać można i należy partnerowi alkoholikowi, ale leczącemu się, chcącemu swojej zmiany. Twój mąż jak czytam oczekuję, by nie zmieniając nic zmienić Ciebie, byś uległa, uwierzyła...naobiecuje, poprzysięga, popłacze, pobluźni...wszystko abyś uwierzyła, tyle że On nadal tkwi w zaczarowanym kręgu kłamstw i zaprzeczeń. Bo tak określa się chorobę zwaną alkoholizmem. Nie zmieni się nic, będzie powrót do starego...i będzie z czasem tylko gorzej i gorzej, bo choroba postępuję szybko. Tak jak cukrzyca, tak i alkoholizm bez leczenia nie ustąpi, choroba alko sama się nie leczy, ale postępuję i degraduje ciało, duszę i umysł. Z czasem zmiany w mózgu są coraz dotkliwsze i zachowania alkoholika mogą być nieobliczalne. A dziury w mózgu mogą pozostać na zawsze, im prędzej coś zrobi ze sobą , tym większa szansa na regenerację mózgu, duszy i ciała. Evito, nie wątp, że postępujesz słusznie! Ratujesz Siebie, dzieci i...paradoksalnie możesz pomóc jemu, innej drogi na dzisiaj nie widać, bo ON nie chce sam nic robić. Więc działaj TY, tak jak teraz. I wierz całym sercem, że czynisz słusznie i z miłością. Tak z miłością, bo taką miłość do alkoholika, gdy odwracamy sie od niego w celu jego opamiętania nazywa się TWARDĄ MIŁOŚCIĄ. Trzymaj sie się Evitko i nie poddawaj ! Całuski
I specjalnie dla Ciebie Nie poddawaj się http://www.youtube.com/watch?v=60xlQrOYPPs Anonymous - Pią 04 Wrz, 2009 09:21 evito, jesli moge się wtrącić, tylko stanowczością i konsekwencją swojego postępowania, możesz zdziałac cuda w swoim życiu, tylko potrzeba na to czasu, ogromnej cierpliwości i wytrwałości Ci życzę , obys sie nie złamała w tym co robisz. Ps. Aż miło poczytać jak ktos ratuje siebie 
evita - Pią 04 Wrz, 2009 12:09 Widzę, że jak zwykle na was wszystkich można liczyć i nawet sobie nie wyobrażacie ile daje takie wsparcie duchowe !!! Dla mnie to dodatkowy bodziec do działania ! Dzisiaj miałam okropny sen ... że była impreza z okazji roczku mojej Aniki . Jedzenie na stole, goście uśmiechnięci, Anika zdmuchująca swoją pierwszą swieczkę na torcie i przyszedł ON - pijany, brydny, śmierdzący i tłumaczył się, że tylko dwa piwa zaliczył i nic więcej ! Koszmar nie sen
Ja dzisiaj nie będę mogła zbyt wiele czasu poświęcić dla naszego forum właśnie ze względu na jutrzejszą imprezę i bardzo mi przykro z tego powodu bo będzie mi bardzo brakowało Was wszystkich ale znając życie to pewnie będę tak kombinować, że będę wpadać między jedną upichconą potrawą a drugą
montreal - Pią 04 Wrz, 2009 12:23 Pamiętaj, żeby być dobrym człowiekiem, który się kulom nie kłaniał.
Borus - Pią 04 Wrz, 2009 14:49 Jagna, podpisuję się obydwoma ręcyma trzymać krótko na powrozie, bo się urwie i dalej będzie brykał
gocharl - Pią 04 Wrz, 2009 15:32
Witaj Evito....pozwoliłam sobie na zacytowanie pytania Ewy i Twoją odpowiedź bo: -kiedyś dokładnie tak samo myślałam....ja nie wiem jak to wygląda u mnie w domu bo on mówi to ...bo on obiecuje to...bo on opowiada,że się zmieni i przestanie pić...itd...itd... I wiesz co ?...to były jego bleblanie....zupełnie uzasadnione moim postępowaniem...tyle razy obiecywał a ja tyle razy dawałam szansę / haha / że stałam się dla niego niewiarygodna i w pewnym stopniu winna tego,że nie mógł dotrzymać obietnicy...bo niby po co miał to robić jak ja ciągle dawałam szansę... Konsekwencja...konsekwencja i konsekwencja....tylko ona daje szansę na dokonanie zmian ....w swoim życiu ....a tym samym w życiu chorego człowieka który bierze udział we wspólnym pożyciu....poza tym właśnie konsekwencja a raczej jej realizowanie daje siłę do dalszego postępowania..../ mi dała / Nie czekałam na zmiany...nie miałam już sił...spokojnie zajęłam się sobą,swoim życiem...swoimi zainteresowaniami a dla męza byłam uprzejmie konsekwentna ...dwa lata.......pomału moja skuta lodem dusza zaczęła topnieć bo:
- zobaczyłam sens bycia dalej....chciałam tego naprawdę....uwierzyłam,że on również chciał....zmian...trzeźwego i spokojnego życia.... Dzisiaj minęło już sześć lat...różnie bywało...ale tak naprawdę ten upragniony spokój naszych dusz osiągnęliśmy razem dopiero rok temu.... Pozdrawiam Cię serdecznie Gocha evita - Pią 04 Wrz, 2009 16:28
pytanie czy ja tyle wytrwam ? ile człowiek wogóle jest w stanie znieść ? ponoć wiele ale czy musi ? jestem nieomalże pewna, że w najbliższym czasie w moim domu zacznie się powtórka z wątpliwej rozrywki ale jestem też pewna, że moje życie będzie się teraz dzieliło na "przed" i "po" czyli po zalogowaniu się tutaj ! gdyby mnie tu nie było to pewnie 2 tygodnie temu pojechałabym z płaczem po mena, przywiozłabym go do domu i biegała wokół pod dyktando dla świętego spokoju bo przecież on byłby na zasadach chorego co to wrócił taki biedny i wycieńczony ze szpitala po obłożnej chorobie ! Myśląc schematami "ja i on" jakoś nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek i cokolwiek podnieciło moje uczucie do niego na tyle mocno, żebym w duszy nie odczuwała żalu, że nadal tkwię w tym związku a jednocześnie nie wyobrażam sobie, żeby zaczynać wszystko od początku i samotnie. Dlatego też gocharl - szacuneczek, że wytrwałaś i że choć tak długo to trwało to jednak dobiłaś do swojej spokojnej przystani 
montreal - Pią 04 Wrz, 2009 16:36 Evita? Czy jesteś gotowa na Zmiany? evita - Pią 04 Wrz, 2009 16:44
a co masz na myśli konkretnie ? Jacek - Pią 04 Wrz, 2009 17:16
ale czujesz tę jego reakcję inną niż przed tym jak jemu byłaś uległa??? dlatego nie popuszczaj,dlatego teraz to On będzie zauważał Twoje istnienie i że Ty też jesteś ważna i masz prawo do swoich potrzeb evita - Pią 04 Wrz, 2009 18:06
muszę zacząć się przyzwyczajać do tego, że ja coś mogę wogóle potrzebować a jest to dość trudne
kiedyś miałam jakieś tam swoje plany na przyszłość, jakieś marzenia związane z przyszłością zawodową, chciałam się uczyć, dokształcać ale nie mogłam ! gdziekolwiek bym się nie ruszyła, z kimkolwiek bym się nie spotkała, cokolwiek bym nie zrobiła -sprowadzało się do jednego ! To na pewno była moja okazja do zdrady męża i wszyscy mężczyźni wokół mnie bez względu na wiek, sytuację rodzinną i urodę byli moimi kochankami ! a że z racji wykonywanego przeze mnie zawodu moja praca to ja i ok. 30 chłopa to wiadomo jaka była reakcja męża 
jestem raczej zdrowa baba i choroby się mnie nie imają ale kiedyś mnie zmogło nagle bo okazało się, że mam kamienie w woreczku żółciowym no i operacja w związku z tym. Zmuszona byłam zostawić dzieci i męża samych. Pierwszy dzień pobytu w szpitalu - sama słodycz ! Drugi dzień, dzień operacji - to były rozwalone ławki w szpitalnym parku i pół męskiej chirurgi czyli połamańców broniących mnie przed furiatem, który wymyślił sobie, że lekarz który mnie będzie operował to na pewno mój kochanek, że mnie tak bez kolejki wcisnął na zabieg ! wiecie, że ja w czasie gdy byłam pod narkozą słyszałam (a może to moja wyobraźnia) jak o mnie rozmawiają wszyscy , którzy byli na sali operacyjnej ? obgadywali mnie, że ja to żona tego i takiego , który to dzisiaj zrobił to i tamto i że szkoda jej itp... a ja nigdy nie chciałam, żeby mnie ktokolwiek żałował !!!!!!!! wolałam gdy mówili ta to ale jest twarda sztuka ! skończyło się tak, że obudziłam się w trakcie operacji, przeszłam jakąś zapaść, a ja tylko sobie wmawiałam, że nie mogę iść w stronę światła (które widziałam) bo mam dzieci  później było jeszcze gorzej bo mężczyźni z męskiej strony chirurgi czuwali przy mnie jak moi prywatni ochroniarze i choć byłam im wdzięczna za to , to jednak wielce szacowny małżonek wyobraził sobie, że ja już zaliczyłam każdego z nich i stąd ta troska o mnie !
ale mi się dzisiaj na żale zebrało a miało już być tylko lepiej
koniec jęczenia i biorę się za bigos
Jacek - Pią 04 Wrz, 2009 18:13
kurcze tylko nie to  kto zaś będzie sprzątał
spiesz się powoli ,a przy okazji zobaczysz jak i on się przyzwyczaji evita - Nie 06 Wrz, 2009 17:41 witajcie ! przeżyłam moją pierwszą imprezę z trzeźwym-nietrzeźwym mężem w tle ! Impreza przednia bo moja rodzinka bardzo wesoła jest ale już od rana miałam telefony od mamy, braci, siostry od wszystkich ! Jak my mamy się zachowywać w stosunku do Niego ? Tłumaczyłam wszystkim, że to nie jest osoba trędowata i można z nim porozmawiać poza tym to ja mam problem a nie oni - i w sumie nie byłam pewna czy dobrze doradzam ale tak mi dyktował rozum . Impreza rzeczywiście była bardzo udana i tylko ON swoją osobą przeszkadzał siedząc cały czas z boku, bez słowa i nawet w zasadzie bez uśmiechu na twarzy choćby w kierunku wnuczki z okazji jej święta. I znowu wyszło na to, że rodzinka stwierdziła, że taki smutny, biedny, zraniony przeze mnie, że powinnam go przytulić, pogadać, pocieszyć ... wyszłam z sali i wyłam jak wyjec to przecież ja miałam być tą poszkodowaną choć nie żądałam od nikogo współczucia a okazałm się tyranem bez serca !!! i jak tu dojść do ładu z samym sobą ...
Klara - Nie 06 Wrz, 2009 18:46
Ewita, gdyby w moim życiu nie było takich tekstów ze strony rodziny i znajomych, myślę że moje małżeństwo wyglądałoby inaczej, może by się nawet rozpadło, ale nie trwalibyśmy w takim klinczu całe lata. NIE WIEDZIAŁAM że nie mam wpływu na to czy on wypije, czułam się winna tak jak Ty dziś. Ty JUŻ WIESZ. A propos wiedzy - byłaś w sobotę na rozmowie z terapeutą? Jacek - Nie 06 Wrz, 2009 18:48
no otuż to to Ty sama decyduj,oni za ciebie tego nie przeżywają narazie idzie Ci dobrze
pterodaktyll - Nie 06 Wrz, 2009 18:49
Evitko! Trzeba było kopnąć go jeszcze w d**ę a rodzinkę po prostu popędzić, gdzie pieprz rośnie. Pozdrawiam
Flandria - Nie 06 Wrz, 2009 19:07
nie tyranem tylko jędzą
i nie bez serca tylko uzależnioną od komputerka 
to już przecież ustaliłyśmy jakiś czas temu ! 
i tego się trzymaj
a jak trzeba to przywal mietłą albo rzucaj uroki !
stiff - Nie 06 Wrz, 2009 19:14
Tego To Ty raczej nie oczekuj po współbiesiadnikach, kiedy im rozwalasz komfort picia...
Rob swoje i siebie zmieniaj, bo na innych nie masz wpływu... Powodzenia...
evita - Nie 06 Wrz, 2009 20:36 i ponownie dziękuję wam wszystkim za wsparcie duchowe ! jak tylko zaczynam tracić grunt pod nogami to przychodzicie mi z pomocą co jest dla mnie bardzo ważne !!!! już się zastanawiam gdzie ja wam w tej mojej mieścinie mam pomnik usytuować
a na poważnie ... naprawdę ciężko byłoby mi przejść przez to wszystko bez was
evita - Nie 06 Wrz, 2009 20:44
zapomniałam w piątek napisać, że jednak przełożyłam na jutro terapeutę na 15 ! nie dałabym rady bo całe jedzonko przygotowywałam sama na 25 osób a to trochę pracy jest
Jacuś - placki i tort zakupiłam w cukierni
Jutro mam urlop, żeby sobie trochę odpocząć choć przez kilka godzin w samotności w domu a na 15 wizyta, której już nie mogę się doczekać utożsamiam sobie terapeutę z wami wszystkimi i mam nadzieję, że będzie ok !
Jacek - Nie 06 Wrz, 2009 21:52
no i co ,zawsze takie przygotowani to już z Jackiem się będą kojażyć
evita - Pon 07 Wrz, 2009 17:26 Byłam dzisiaj na umówionej wizycie u terapeuty, a właściwie terapeutki ! I ... znowu się zawiodłam tak jak po spotkaniu z panią psycholog ale problem chyba tkwi we mnie a nie w tym, że trafiam na nieodpowiednie osoby ! Moje spotkanie trwało dokładnie 22 minuty i najpierw nie mogłam z siebie nic wydusić bo łzy mnie zalewały zanim cokolwiek czy to ona czy ja powiedziałyśmy a później w gardle ugrzązł mi głos na dobre ja nie wiem co się ze mnie taki płaczek zrobił ostatnio ? wyję na okrągło i mogłabym niezły stawik zapełnić tym moim płaczem zarówno pani psycholog jak i terapeutka to bardzo młode osoby w wieku niewiele ponad 20 lat na oko i nie wiem czemu ubzdurałam sobie, że co oni mogą wiedzieć ? owszem teoria ale ile praktyki mogą mieć ? ja tutaj czuję się u siebie i tutaj przechodzę najlepszą terapię !!! nie poddałam się jednak i będę próbować dalej . W środę idę na terapię zbiorową , może po tym spotkaniu będzie lepiej ? Jeśli jakoś przetrwam to spotkania będę miała co tydzień w środy i co piątek spotkanie indywidualne ale czy wytrwam ...
Flandria - Pon 07 Wrz, 2009 17:30
a czemu miałabyś nie przetrwać ? czego się boisz ? evita - Pon 07 Wrz, 2009 17:34 te dotychczasowe moje spotkania to jakiś jeden wielki niewypał ... męczyłam się tylko i chciałam jak najszybciej wyjść stamtąd i wrócić do domu 
Klara - Pon 07 Wrz, 2009 18:52
Czy Ty Dziewczyno nie zauważyłaś, że na wyposażeniu gabinetu są chusteczki?
Tam się trzeba wypłakać, a poza tym płacz oczyszcza, więc płacz i ciesz się że możesz....
Na psychologię w ok. 80% idą osoby z rodzin w których są problemy. Może te dziewczyny mają po 20 lat "praktyki"? Zobaczysz.... zaufaj im. Terapia grupowa daje najwięcej, więc wszystko będzie dobrze Evitko! evita - Pon 07 Wrz, 2009 19:23
ale jakoś tak mi nie przystoi poza tym ta cisza jaka zapada ! lepiej by było gdybym mogła pisać i płakać sobie jednocześnie
evita - Wto 08 Wrz, 2009 16:30 do du** te moje chęci leczenia się 
psycholożka, terapeutka jak wyżej a dzisiaj ponad godzinę czekałam na prawniczkę i się nie doczekałam ! Mam już pomału wszystkiego dość i chyba zacznę samoleczenie podejrzewam już, że ja z babami się dogadać nie potrafię albo co ? zrezygnowana i wściekła jestem na maxa 
yuraa - Wto 08 Wrz, 2009 16:46 samo życie , nieraz tak bywa że wydaje się iż wszyscy kłody pod nogi rzucają. nie wiem jakimi drogami poszłas ale czy jest u Ciebie Miejski osrodek pomocy Rodzinie albo jakis punkt interwencji kryzysowej. tam powinni udzielic informacji Klara - Wto 08 Wrz, 2009 16:59 Urszula Sipińska Są Takie Dni W Tygodniu "Są takie dni w tygodniu gdy nic mi się nie układa i jak na złość wypada wszystko z rąk. Zasłaniam wtedy okna w najdalszym kącie siadam i sama z sobą chcę do ładu dojść Bo są dni gdy z nieba kapie deszcz nie mówię wtedy nic telefon milczy też. Bo są dni gdy z nieba kapie deszcz zamykam wtedy drzwi po prostu nie ma mnie. (...)" Głowa do góry Evitko! Będzie dobrze! 
Wiedźma - Wto 08 Wrz, 2009 17:28 Ojojoj! Ewka, tylko się nie zniechęcaj! Poszłaś jak burza i nie pozwól jakiejś tam prawniczce czy psycholożce wyhamować Twój zapał! Nie będzie ta, to będzie inna, a tu chodzi o Twoje dalsze życie, o jego jakość i niech ktoś kto lajtowo traktuje swoje obowiązki zawodowe nie wpływa na twoje ważne decyzje, ani nawet na stany emocjonalne... Popatrz na to z takiej strony: a może ktoś tam na górze sprawdza siłę Twojej determinacji i motywacji...?
Jacek - Wto 08 Wrz, 2009 18:03
Ewka ,to ty jeszcze tego nie pojęłaś oczywiście że musisz sama,tyleż aby to zrobić musisz zdobyć jakieś wskazówki więc nie rezygnuj każdy z nas jest w swoim świecie,o który musimy sami zadbać rufio - Wto 08 Wrz, 2009 18:09 Nie jest istotne co zrobisz ! Nie wazne jak to zrobisz ! Niech nikogo nie obchodzi kiedy to zrobisz ! Wazne jest ze jak to zrobisz Bedziesz zadowolona z SIEBIE ! A tych róznych opiniotwórczych opowiadaczy zostaw samych sobie . I to wszystko . Flandria - Wto 08 Wrz, 2009 23:45
zastanawiałam się, co Ci napisać ... i tak - moim zdaniem samoleczenie nie jest możliwe  potrzebni Ci ludzie, którzy się na tym znają, spotkasz mniej lub bardziej kompetentnych, mniej lub bardziej miłych, mniej lub bardziej słownych - jak wszędzie, ludzie nie są idealni
jeśli miałabym Ci coś poradzić to tylko tego, żebyś dała sobie trochę czasu na poznanie terapeutki i dopiero później zdecydowała co dalej a co do samoleczenia - nie zaszkodzi czytaj, dowiaduj się jak najwięcej trzymam kciuki
evita - Śro 09 Wrz, 2009 08:08 Ja nadal się nie poddaję i dzisiaj twardo wybieram się na terapię grupową ale już jestem pełna obaw, że jednak coś będzie znowu nie tak ... Jeśli chodzi o wykorzystanie możliwości to chyba wykorzystałam wszystkie możliwe bo pani spycholog i terapeutka były z dwóch niezlażnych ośrodków wsparcia i obawiam się, że u mnie to już wszystko co mogę osiągnąć ! Zobaczymy jak będzie dzisiaj na terapi
Anonymous - Śro 09 Wrz, 2009 09:22 evito, a może masz taka blokadę przed wypowiadaniem głośno o sobie w towarzystwie psychologa czy terapeutki, bo co innego pisać, a co innego usłyszeć na głos samą siebie. Stąd może ten Twój niepohamowany płacz. Daj sobie czas , kropla drązy skałę, nie poddawaj się. Wiedźma - Śro 09 Wrz, 2009 10:43
A ja jestem dziwnie dobrej myśli, Evito. Twoje dotychczasowe rozczarowania dotyczyły zawodowych pomagaczy, co do których być może miałaś inne oczekiwania niż byli w stanie spełnić. Tymczasem dzisiaj spotkasz sie z osobami mającymi problemy i doświadczenia podobne do Twoich... Dziś może być inaczej, trochę tak jak na naszym forum, gdzie - jak podkreślasz - otrzymujesz wsparcie od nas, naturszczyków 
Flandria - Śro 09 Wrz, 2009 11:23
wysłuchałam wczoraj audycji "Co czuje żona alkoholika" (polecam) i tam padły takie słowa, że czasem osoby, które przychodzą na terapię po prostu płaczą i dzieje się tak nawet przez kilka spotkań z rzędu. Widocznie trzeba się najpierw u terapeuty wypłakać
ttp://www.megatotal.pl/me...zm2=1&zm3=16167 pterodaktyll - Śro 09 Wrz, 2009 11:47
No cóż, lepsze to niż samookaleczenie 
evita - Śro 09 Wrz, 2009 15:34
zapewne masz rację a jeszcze nie tak dawno byłam o krok od tego
szykuję się już na dzisiejszą terapię bez większych emocji i nastawiona na NIE ale idę i może tym razem rzeczywiście miło się zdziwię ? choć mimo wszystko wątpię w to ... evita - Śro 09 Wrz, 2009 20:34 HURA !!! Terapia była po prostu Boska ! I nie będę opisywać szczegółów - dość, że za tydzień napewno też idę
Klara - Śro 09 Wrz, 2009 20:36 Przecież Ci mówiłam, że terapia grupowa to jest TO! (A Ty niewdzięczna, nie wierzyłaś)
Wiedźma - Śro 09 Wrz, 2009 20:37 Ja wiedziałam, że tak będzie! 
Flandria - Śro 09 Wrz, 2009 20:38 to śpiewamy !!
evita - Śro 09 Wrz, 2009 20:39 Ja też miałam taką cichą nadzieję, że będzie ok ale wolałam już głośno nie zapeszać poza tym nie płakałam i choć na początku czaiłam się jak czajnik to później chyba za bardzo się rozgadałam
evita - Śro 09 Wrz, 2009 20:40
bez przesady ale miłe to
Jacek - Śro 09 Wrz, 2009 23:03
ti ti  niedowiarku
evita - Czw 10 Wrz, 2009 13:08
Rzeczywiście nie było tak źle a nawet wręcz przeciwnie bo w końcu znalazłam z kimś wspólny temat w realu oczywiście przy czym po raz kolejny zostałam uświadomiona, że jednak moja sytuacja była, a może jeszcze i będzie, wyjątkowa jeśli chodzi o przemoc w rodzinie a ja zawsze myślałam , że tak jest wszędzie
no ale mam nadzieję, że jednak idzie na lepsze i czekam na kolejne spotkanie
Wiedźma - Czw 10 Wrz, 2009 13:57
Szkoda... Ale powiedz chociaż jak było z oczami - nadal na mokrym miejscu? evita - Czw 10 Wrz, 2009 15:29
wyobraź sobie wiedźmo że nawet łezka mi nie poszła tylko chwilami tak mi się jakoś usta w podkowę robiły i coś w gardle stało ale dałam radę a jak już słuchałam a nie mówiłam to było całkiem ok ja chyba wolę żyć cudzymi problemami niż swoimi przy czym te "obce" kłopoty wydawały mi się nieco wyolbrzymione przy moich ale wiem, że to niesprawiedliwe, że wogóle dopuszczałam się takiej myśli i że nie mam racji ! Choć kilka razy sobie pomyślałam "kobito - jak ja bym chciała być na takim etapie w moim życiu jak ty" ! Ale zaraz potem sobie znowu pomyślałam, że mogę być dla nich przykładem jak to może się zakończyć jeśli teraz czegoś nie zrobią ze sobą i tak już pozostało do końca tej mojej wczorajszej imprezy
evita - Nie 13 Wrz, 2009 19:08 nadszedł mój ulubiony czas w przyrodzie czyli czas grzybobrania oczywiście nie mogłam sobie odpuścić tak pięknej pogody, żeby nie wyruszyć do lasu ! ja już w samochodzie i przychodzi on i się pyta czy też może jechać . No to co miałam powiedzieć ? Przecież samochód mamy wspólny ? No i te zaskoczenie pojechaliśmy, łaziliśmy w ciszy po lesie a mnie było tak jakoś nijako czułam, że mogłabym coś powiedzieć ale nie byłam pewna czy chcę i co i wogóle jakaś skołowana byłam ! Podróż w ciszy też nie była łatwa ale chociaż radio grało ! Okropny dzień
ale za to grzybów w brud
Klara - Nie 13 Wrz, 2009 19:18
Będą teraz smażone, duszone i marynowane  [i](ciekawe kto je czyści, obiera?)
Pisująca tu niekiedy Tomoe miała kiedyś taki fantastyczny podpis pod swoimi postami: "Nie pchaj tego, co się samo toczy..." Gdy nie wiem czy coś przyspieszać, czy dać spokój, powtarzam sobie to zdanie
Wiedźma - Nie 13 Wrz, 2009 19:29 Ano próbuje Cię zjednać pan małżonek, Evito, żeby nie powiedzieć, że robi podchody... Obyś sie tylko nie dała złapać na takie półśrodki. Wspólna wyprawa na grzyby byłaby bardzo fajna, gdyby stała za tym decyzja o powrocie na terapię. W innym przypadku to tylko ściema, która nie powinna mieć dla Ciebie żadnego znaczenia. Tak więc nie Ty jesteś osobą, która miałaby rozpoczynać rozmowę wśród leśnej ciszy... evita - Nie 13 Wrz, 2009 19:32
może tyle, że moje współuzależnienie to efekt wspólnych lat życia z pewnym grzybem 
evita - Nie 13 Wrz, 2009 19:46
myślę, że masz rację Wiedźmo ! jest ostatnio wyjątkowo spokojny co jest aż niemożliwe ! przypomniało mi się jeszcze, że wczoraj w bagażniku znalazłam 0,5 litra wódy i piwko w puszce . Dzisiaj tylko się spytałam czyje to ! Odpowiedział, że chciał to dać mechanikowi za dobrą robotę a rzeczywiście był w piątek u mechanika tylko mechanik nie miał czasu ! Obojętnie co by nie było i po co by ten zapas nie był to i tak nie uwierzę, że to nie ma nic wspólnego z jego alkoholizmem ! Wiedźma - Nie 13 Wrz, 2009 19:49
Mechanik nie miał czasu więc sam sobie winien i flaszki nie dostanie. Ale to nic nie szkodzi, i tak się nie zmarnuje... Proste? Proste! Jacek - Nie 13 Wrz, 2009 20:03
a jak pijał to miał jakieś przerwy w piciu np tydzień,miesiąc
jak mnie junkers gościu naprawiał ,to jemu co najwyżej kawe zaproponowałem a co on zrobił za zapłacone to już nie moja brocha evita - Nie 13 Wrz, 2009 20:17
było tak, że jak kończył ciąg to leżał jak dętka i oddawał wszystko co doustnie przyjmował po czym twierdził, że tylko procent może go uratować więc pił ale nie żeby się upić ale żeby poczuć ! jak już ustawała "trzęsawka" i mógł choć wodę przetrawić to trzymał się bez procentów jakieś 2-3 dni . Po czym zaczynało się od piwka na lepsze spanie, później jeszcze w pracy bo gorąco, potem była już knajpa po pracy bo po drodze i wtedy już U-Booty szły czyli wóda z piwskiem ! zauważyłam, że gdy mieszał wódkę z piwem to miało jakiś wredny wpływ na jego agresję i okrutne zaniki pamięci ! Rozmawiał ze mną i kończąc zdanie nie pamiętał od jakich słów je zaczął ! Teraz po tym moim znalezisku odniosłam wrażenie, że zaczyna robić sobie zapasy i szuka tylko okazji żeby je ruszyć ! I w głębi duszy to ja tylko czekam na to , choć to wredne z mojej strony ! Byłoby to tylko przypieczętowaniem moich wszelkich wątpliwości w tym co teraz robię ze swoim życiem ! Halibut - Nie 13 Wrz, 2009 20:29
Z moją pamięcią też coraz gorzej, sory za szczerość ale pocieszyłaś mnie, bo się bałem, że to początki Alzheimera. Wiedźma - Nie 13 Wrz, 2009 20:29
Wredne? 
Evito, toć wierzyć się nie chce, że możesz mieć jeszcze jakieś wątpliwości... I jeszcze siebie obwiniać! Jednak to współuzależnienie to wyjątkowo upierdliwa przypadłość
Atommyt - Nie 13 Wrz, 2009 20:32
Ja sam jestem alkoholikiem i wiem jak to wygląda z drugiej strony on próbuje podobnie jak ja to robiłem i zapewne wielu innych zagrać na twoich uczuciah i wykorzystać twoje słabe strony . Jeżeli mu na to pozwolisz, to nic w waszym życiu się nie zmieni !
Musisz wiedzieć że alkoholik jest bardzo zręcznym manipulatorem ja coś o tym wiem bo sam taki byłem przez 20 lat mojego picia, całe szczęście sięgnełem swojego dna i dopiero to pozwoliło mi na podęcie decyzji o leczeniu ! Wiem przez co teraz przechodzisz bo przez to samo przechodziła moja kobieta i wiele innych z którymi miałem okazję rozmawiać na ten temat !
Nawet nie wiesz jaki potrafiłem być słodki w okresach kiedy nie piłem byłem wtedy ( według mojej żony ) najlepszym facetem na świecie. Ico z tego? Po jakimś czasie kiedy wszystko wracało do normy ja również wracałem do swojego pijaństwa bo odzyskiwałem komfort picia ! Mam nadzieję że mogłem ci pomóc? Jeżeli chciałabyś coś jeszcze wiedzieć to wal jak w dym będę szczery do bólu !
evita - Nie 13 Wrz, 2009 20:36
hmm... daje do myślenia ! Myślę, że zarówno współuzależnieni jak i alkoholicy mają wiele wspólnego z anorektykiem ! Patrzą na siebie w lustrze i widzą kogoś zupełnie innego niż to jest w rzeczywistości . I dopiero niezły wstrząs - w naszym przypadku kop w du*ę przez życie powoduje, że zaczynamy się widzieć takimi jakimi naprawdę jesteśmy. Mój obraz w lustrze widocznie jest niezbyt jasny jeszcze ... evita - Nie 13 Wrz, 2009 20:40
Tomku dzięki ci śliczne za twój post i dobrze, że tu jesteś bo to właśnie tacy jak wy pomagają tym, którzy nie bardzo potrafią się w tym wszystkim odnaleźć ! Ja jestem na dobrej drodze ku innemu - a przynajmniej powtarzam to sobie po kilka razy dziennie ale nigdy nie wiadomo co i w którym momencie jest w stanie złamać takich jak ja czy olimpijka, która w swoim wątku jakby kopiowała mój życiorys ...
evita - Nie 13 Wrz, 2009 20:42
nie ma się co martwić ! Podobno ta przypadłość tyka tylko osoby inteligentne więc jeśli może to być pocieszeniem to powód do dumy gdy nam Niemiec zacznie figle płatać w pamięci
Wiedźma - Nie 13 Wrz, 2009 20:54
To właśnie jeden z elementów mechanizmu rozproszonego ja 
Bebetka - Nie 13 Wrz, 2009 20:57 A to nie był czasem Andrzeja awatar Wiedźmo?
Wiedźma - Nie 13 Wrz, 2009 21:01 A i owszem
Jacek - Nie 13 Wrz, 2009 21:02
alkoholikowi na terapii zaleca się aby nie miał żadnych kontaktów tego typu jak również kolesi z którymi pił i miejsc gdzie pił myślę że masz podstawy do takiego wrażenia o jego zapasach a ja pytałem czy miał przerwy w piciu,bo pewnie teraz taką ma Atommyt - Nie 13 Wrz, 2009 21:17
Cieszę się że mogłem się na coś przydać i w jakiś sposób pomóc! Mi też pomogli zupełnie obcy ludzie a w tej chwili są moimi przyjaciółmi a jestem człowiekiem który spłaca swoje długi a to jest tylko mikronowa część mojego długu jaki zaciągnęłem u wspólnoty AA
olimpijka - Pon 14 Wrz, 2009 13:51 cześś ewita...teraz ja czytam tak jakbym czytała siebie... w tym tygodniu jest powrót do pseudonormalności...znaczy wytrzeżwiał w sobotę, w piątek jeszcze zawalił wieczór kawalerski baaardzo bliskiego znajomego...a od wczoraj pyta się co chwilę, co mi jest i o co chodzi? bo przecież jjuż nie pije...i pić już nie zamierza...a mnie się serce kraje, bo ze wszystkich sił staram, się nie wiezryć. i znowu szarpią mną wątpliwośći...jak zawsze w takich wypadkach
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 15:50
Witam cię serdecznie nie znasz mnie bo dopiero co dołączyłem do tego elitarnego grona nie wiem czy czytałaś mojego wczorajszego posta do Evity jeżeli nie to proponuję go przeczytać macie identyczny problem jak wszystkie osoby współuzależnione te wszystkie historie są identyczne podobnie jak historie nas alkoholików a to dlatego że mechanizmy uzależnienia działają zawsze w ten sam sposób, być może przyda ci się któraś z informacji tam zawartych
olimpijka - Pon 14 Wrz, 2009 18:27 cześć Atommyt czytałam i to mnie sprowokowało dziś do odezwania się
sprowokowało mnie na tyle że zmieniłam plany i porozmawiałam dziś, nie czekałam - sama nie wiem na co. powiedziałam o planach wniosku o seprację. na spokojnie zupełnie bez emocji, bez żadnych emocji...usłyszałam: - przecież krzywdy ci nie robię - przecież tyle lat minęło i nidgy nic nie mówiłaś - ale ja już nie piję i nie będę pił - przecież miałaś wszystko co chciałaś -przecież piję przez ciebie - przecież jesteś ze mna szczęsliwa to tak w skrócie...pozostawiam bez komentarza bo nie mam sił myślałam że będzie lżej, jak powiem, ale jest jeszcze gorzej..tak bardzo bym pragnęła bliskości, jego ciepła, przytulenia, czułości. tylko że jak się złamię to się Złamię, a nie chcę Klara - Pon 14 Wrz, 2009 19:01 Olu i Evito! Specjalnie dla Was: Syndrom współuzależnienia Zwróćcie też uwagę na literaturę podaną na końcu - to podstawowa lektura dla każdej osoby dotkniętej tym syndromem. Po przeczytaniu nie będziecie już takie same
Flandria - Pon 14 Wrz, 2009 19:03 kiedyś przeczytałam coś takiego: "Głębokie poczucie osamotnienia w połączeniu z ciężarem doświadczanej sytuacji krytycznej bywa dla niejednego z nas nie do zniesienia, przekracza naszą wytrzymałość. Konsekwencją jest zazwyczaj poczucie bezradności i bezsensu życia, brak siły i ochoty, by dalej mocować się z życiem." tekst pochodzi z publikacji "Gdzie się podziało moje dzieciństwo", to fragment artykułu: "Szczypta optymizmu, czyli różne wyjścia z sytuacji bez wyjścia." Alicji Senejko dla mnie rozstanie było naprawdę mega ciężkim przeżyciem, nie miałam wtedy zbyt dużego oparcia i klapa
pomyśl o jakiejś grupie wsparcia, sam internet to za mało na grupie wsparcia będziesz miała kontakt z osobami, które przechodziły lub przechodzą coś podobnego, będziesz zrozumiana - to ważne
nie bądź sama, nie warto
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 19:52
( Zdaje sobie sprawę z tego że to wszystko nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać kiedy czytałem twjego posta to muszę przyznać że zaszkliło mi się oko bo zobaczyłem siebie jeszcze nie tak dawno temu robiłem dokładnie to samo i mogę tylko powiedzieć że setki razy zawiodłem nie tylko swoich bliskich ale także siebie samego bo za każdym razem nałóg okazywał się silniejszy ! I dopiero kiedy któegoś dnia (po 20latach mojego pijaństwa) obudziłem się na potężnym kacu a koło mnie nie było nikogo uświadomiłem sobie że nie tędy droga że coś MUSZĘ z tym zrobić i że muszę się zwrócić o pomoc bo sam nie dam sobie rady i po raz kolejny stoczę się na samo DNO  ! Nawet nie wiesz jak ciężko mi o tym pisać ale jak napisałem wcześniej zaciągnełem dług i uważam że nadszedł czas żeby powoli zacząć go spłacać ! Nie chcę ani nie powinienem udzielać tutaj nikomu rad, ale mogę opisać to co przeżyłem ja i moja rodzina i przez co musieliśmy przejść ! Dlatego jeżeli masz jakieś pytania TY lub ktokolwiek kto jest w podobnej sytuacji to szczerze na nie odpowiem bo tylko tak mogę pomóc komuś ale też samemu sobie i rodzinie :
evita - Pon 14 Wrz, 2009 21:13
Olu ja dopiero tutaj uświadomiłam sobie, że wcale nie jesteśmy wyjątkowe w tym naszym "cierpieniu" ! Twoje zaistnienie na tym forum tylko upewniło mnie w tym przekonaniu ! Ja podobnie jak ty przeżywam dylematy a mój mąż jakby czytał myśli twojego męża i powtarza te same słowa ! Znamy się jak dwie łyse kobyły pomimo, że nie dane nam było zapewne się spotkać Wiesz, że ja znam nieomalże scenariusz tego co teraz przeżywasz ? Patrzysz na niego , trzeźwego, czyściutkiego, bez tego odoru z ust i potulnego jak baranek i już zaczynasz się zastanawiać czy może jednak przytulić się do niego ? bo on teraz taki biedny, chory, no i mnie kocha ! I coraz bardziej w twej pamięci zaciera się obraz sprzed kilku dni kiedy to go tak bardzo nienawidziłaś ! Zresztą teraz nadal go nienawidzisz ale nie tego jaki teraz jest tylko tego wcześniejszego , to jak rozdwojenie jaźni i jakby u twoim boku były dwie różne osoby ! Poza tym jego słowa utwierdzają cię w tym, że wcale nie jest tak źle no bo co on ci takiego zrobił ? Przecież jak nie pije to nieźle zarabia ? Pije za swoje zarobione w końcu a nie jak ci spod budki co żebrzą o puszkę piwa ! Pomaga ci w domowych obowiązkach a wieczorkiem kładzie się przy tobie jak przystało na męża a w nocy jest wykwintnym kochankiem ! A jak już przytuli to wypłaczesz mu się w ramię z nadzieją, że twoje łzy coś zmienią na przyszłość ...
Nie wiem na ile trafiłam w twoje odczucia w tym co napisałam ale u mnie tak właśnie było zawsze ! Przez te cholerne 23 lata takiego życia weszło mi w krew, że należy wybaczać ! Że to ja jestem winna wszystkiemu ! Bo jak idzie pić to dlatego, że go zdenerwowałam , a czym ? czymkolwiek ! Bo obiad był za późno, bo jego ulubione spodnie nie wyprane, bo bałagan, bo nie zarabiam tyle co on, bo dzieci źle wychowane, bo jestem dziwka i tylko szukam okazji, żeby mu rogi przyprawić, bo za często jakieś sms-y do mnie przychodzą, bo za dużo w necie siedzę, bo nie mam ochoty pieprzyć się wtedy kiedy on chce ! Każdy powód jest the best w jego oczach i oszaleć można w takim wariatkowie !!! Myślisz, że ja się teraz nie łamię ? Snuje się wokół mnie i patrzy wzrokiem typu "zakochany kundel" a moje serce chwilami zaczyna bić już w innym kierunku jaki sobie obecnie obrałam ale staram się jak mogę i powstrzymuję ostatnimi resztkami sił przed zmianą mojego postanowienia i tutaj właśnie czerpię swoją siłę do dalszego działania więc zaglądaj na te forum jak najczęściej, pisz jak najwięcej i koniecznie wybierz się na terapię ! Jednym słowem wzoruj się na mnie
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 21:22
Skad ja to znam już wiem byłem dokładnie taki sam a terapia albo grupy wsparcia będą jak naj bardziej wskazane
evita - Pon 14 Wrz, 2009 21:31
prawda jest taka, że boimy się samotności bo nie tak wyobrażałyśmy sobie nasze życie ! Miało być słodko a jest gorzko-kwaśnie bo tak naprawdę mamy w sobie niezliczone pokłady miłości i czułości do obdarowania a nie ma komu podarować bo chciałybyśmy, żeby było choć troszkę normalniej no i ... żeby w końcu zauważono w nas kobietę - nie tę twardą sztukę, która zawsze daje sobie radę tylko w gruncie rzeczy niezaradną istotę, którą od czasu do czasu można by potraktować jak małe dziecko i wziąć pod swoje opiekuńcze skrzydełka
ech... teraz to ja się rozkleiłam i nic mi nie jest lepiej
evita - Pon 14 Wrz, 2009 21:32
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 21:37
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 21:40
Evito nie smuć się bo nie tędy droga musisz być silna i wytrwała
Borus - Pon 14 Wrz, 2009 22:11 Dziewczyny! dopiero śledząc Wasze posty zrozumiałem, co przeżywała moja żona przez wszystkielata mojego pijaństwa. Wiem też, że choćby oni przestali pić, choćby stali się najbardziej na świecie przykładnymi mężami, ojcami, czy kimkolwiek jeszcze... Wy i tak nie będziecie potrafiły zapomnieć swych przeżyć. Czy będziecie mogły żyć z nimi, czy może obok nich - nie mam pojęcia. Moja żona nie potrafiła, przepaść która powstała między nami była zbyt wielka, ale rozstaliśmy się w zgodzie i bez wzajemnego oskarżania się czy kłótni. Wprawdzie to ja wystąpiłem o rozwód, ale zauważyłem, że przyjęła to z wyraźną ulgą. Być może obawiała się, że znów zacznę chlać i dlatego decyzję pozostawiła mnie.... "jeżeli coś kochasz - puść to wolno; jak wróci - jest Twoje, jeżeli nie wróci - nigdy Twoje nie było..."
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 22:19
Jacek - Pon 14 Wrz, 2009 22:28
ja wam to zorganizuję,a wy mnie placki i schaboszczaka
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 22:37
Łomatko. 
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 22:41
Jacuś ale podzielisz się 
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 22:45
Cóż to! Kolejny plackożerca na forum? Chyba muszę otworzyć nowy oddział w klinice 
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 22:58
to może zostanę ordynatorem albo chociaż terapeutą
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 23:01
No dobra. Ale co ja będę z tego miał? 
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 23:03 
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 23:04
Czas pokaże myślę że jakoś się dogadamy  panie doktorze
pterodaktyll - Pon 14 Wrz, 2009 23:07
Ciiiii. 
Atommyt - Pon 14 Wrz, 2009 23:11
 spoko luzik
evita - Wto 15 Wrz, 2009 07:14
Jacusiu u mnie schab masz pewny mam nadzieję, że olimpijka dobra jest w plackach w tej sytuacji
a jeśli już spotkanie to myślę, że organizujecie jakieś zloty i że do tego grona zaliczają się tacy jak ja czy Ola ? chętnie poznałabym osobiście tą śmietankę towarzyską
evita - Wto 15 Wrz, 2009 07:15
dziękuję Tomku 
evita - Wto 15 Wrz, 2009 07:28
pewnie masz rację Borus bo jak już to wcześniej gdzieś tu wspomniałam to co dobre szybko umyka nam z pamięci ale te złe uparcie trzyma się w naszej głowie ! jednocześnie przypomniało mi się jak to wiele lat temu mój mąż wszył sobie disulfiram , po raz pierwszy zresztą bo było jeszcze kilka takich podchodów. Po pierwsze wówczas wydawało mi się, że robi to dla mnie a dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że powód był zupełnie inny . Wypadek po pijaku, utrata pracy i ogólne zawirowania życiowe zmusiły go do tego kroku. Po drugie ... nigdy nie zapomnę tej mojej euforii w jaką wówczas wpadłam. Czułam się jak nastolatka, która na nowo przechodzi swoją pierwszą miłość . Adrenalina buzowała a ja czułam się taka szczęśliwa ! Z pracy na skrzydłach biegłam do domu bo przez 8 godzin rozłąki tęskniłam niesamowicie. Jednym słowem wariatka
i tak było przez 3 miesiące . Potem przyszedł wieczorem do domu, wszedł do kuchni , ja właśnie szłam z talerzem kanapek na kolację i zobaczyłam jego - pijanego. No i zemdlałam kanapki na podłodze , ja też , dzieci przestraszone bo co się mamie stało a ja nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje ! wtedy po raz pierwszy coś we mnie umarło
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 08:00 czułam się podobnie przez długi czas. teraz jak na razie mam przerwę od 6 lipca gdyż tyfus trzeżwieje, ale boję się tego momentu koło dwóch miesięcy bo może pęknąć
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 08:53
Boże, jakie to prwadziwe...iedzę od rana w pracy i ryczę za komputerem. czaem zdarza mi się mały atak histerii z łkaniem i spazmami, takie to prawdziwe Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 08:56
Witam cię serdecznie Evitko ! Zastanawiam się nad tym co napisałaś w myślę że on wie że ma problem i boi śię tego. W moim przypadku było podobnie i też podejmowałem różne próby niepicia ale na ogół z mizernym skutkiem! Co prawda nigdy się nie zaszywałem ale miałem różne okresy całkowitej abstynencji od 2 do 6 miesięcy ale dopóki nie dotknąłem swojego dna nic to nie dawało i za każdym razem wracałem do picia! Co jakieś 1,5 roku rozpieprzałem swoje życie w drobny mak rozstawałem się z żoną traciłem prace miałem kłopoty z prawem ale pomimo tego wszystkiego w dalszym ciągu wracałem do pijaństwa ! I dopiero kiedy dojrzałem do tego żeby przyznać się przed samym sobą że jestem alkoholikiem i sam nie dam sobie z tym rady ale musiało upłynąć 20 lat !
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 09:00
Tylko na Boga, dlaczego wasze dotykanie dna musi rozpieprzac wszystko wokół?? przepraszam wiem że to niesprawiedliwe, ale tak jak pisałam w strasznym stanie jestem evita - Wto 15 Wrz, 2009 09:30 a ja już nie chcę trwać w oczekiwaniu na te dno
chciałabym przeżyć moje życie od nowa
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 09:32 ja też nie ale na razie mój tyfus jakby w się odbił i w górę ciągnął. żyję tą nadzieją. i mam jeszcze nadzieje że nie zapeszam Wiedźmunia zaczaruj mi troszke a ja już buzia w ciup 
evita - Wto 15 Wrz, 2009 09:35
sabatko był na leczeniu albo uczęszcza na teraz na terapie ? Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 09:37
Witam cię Olimpijko ! Współczuję z powodu pieskiego samopoczucia !
W odpowiedzi na twoje pytanie mogę opisać jak ja to widziałem w okresie kidy piłem albo to czego nie widziałem bo alkohol mi na to nie pozwalał ! Otóż kiedy piłem nie dostrzegałem podstawowych kwestii bo nie pozwalał mi na to alkohol, nie widziałem tego że krzywdzę bliskie mi osoby (a może nie chciałem tego widzieć, sam już nie wiem ) wydawało mi się że przecież wszystko jest w porządku bo nie piję w domu nie robię awantur i wogóle wszystko jest cacy bo ja jestem dobry a wszyscy wokół są zli i się mnie czepiają Bóg wie o co (:aniolek: ) ! Myślałem że nikogo nie krzywdzę i dopiero kiedy byłem na terapii i poprosiłem żonę żeby napisała mi w liście co było nie tak w okresie kiedy piłem (aczkolwiek nie było tego w programie terapii) nie było to proste żeby ją do tego namówić ale w końcu mi się udało możesz mi wierzyć na słowo że kiedy juz dostałem ten list to nie byłem w stanie go przeczytać bo za każdym razem kiedy zaczynałem to płakałem jak dziecko i podchodziłem do tego przez kilka dni ale w końcu mi się udało i wtedy zrozumiałem przez co żona musiała przechodzić i jak bardzo ją krzywdziłem nawet teraz kiedy to piszę to łzy cisną mi się do oczu i klnę na samego siebie i na własną głupotę  !
evita - Wto 15 Wrz, 2009 09:38 sabatko dopiero teraz dojrzałam twój wiek pod twoim awatarem ! Nad czym ty dziewczyno się zastanawiasz ?????? Bierz nogi za pas i znikaj czym prędzej od tego człowieka ! Jeśłi tyfus odbije się od dna to już bez ciebie bo ty mu w tym pomożesz swoim odejściem a jesteście tak młodzi, że wówczas każdy z was może sobie jeszcze cudownie ułożyć życie choć już osobno
evita - Wto 15 Wrz, 2009 09:42
mój men wieczorem zasypiał obok mnie ze słowami "kocham cię" na ustach po czym zaledwie kilkanaście godzin później zgrzytał zębami na mój widok albo co gorsza brał się za rękoczyny
Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 09:55
I bardzo dobrze bo ja żeby zmądrzeć czekałem 20 lat i musiałem się staczać na to dno Bóg jeden wie ile razy (bo ja sam nie jestem w stanie tego policzyć)
ale teraz dziękuję tej sile wyższej która mnie do tego natchnęła bo znam wielu takich którzy czekali znacznie dłużej albo nie mądrzeli wcale podstawową zasadą jest żeby uznać swoją bezsilność wobec alkoholu i zacząć szukać pomocy bo bez pomocy innych ludzi (trzezwiejących) znakomita większość poprostu ginie jest to przykre ale niestety jak najbardziej prawdziwe przekonałem się o tym na własnej skórze
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 09:59 tak bardzo tematycznie jest : http://wiadomosci.onet.pl...e,kioskart.html co przestanę ryczeć to znów ryczę... Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:03
Znowu widzę siebie z tą tylko różnicą że nie dopuszczałem się rękoczynów w rodzinie tylko wychdziłem na ulice i tam szukałem okazji żeby się wyżyć i dać komuś po mordzie   za co teraz jest mi wstyd
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 10:08 u mnie to raczej ja reagowałam agresją...bo jak pił to chciałam żeby zostawił mnie w świętym spokoju, a nie przylaził i czegoś chciał i śmierdzący zakłócał mi moja przestrzeń...i ja się tego nie wstydzę. przykro mi ale nie Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:08
głowa do góry ja zawsze kiedy jest mi zle powtarzam sobie "nigdy nie jest tak zle żeby nie mogło być gorzej" i to mi pomaga 
evita - Wto 15 Wrz, 2009 10:08 Olu jak sama widzisz , na podstawie tego artykułu najwyższy czas uderzyć gdzieś w realu po wsparcie ! Jeszcze nie dawno przeżywałam to samo co ty ! Siedziałam w pracy wiecznie uryczana bo nawet nie musiałam czytać co i kto mi odpisał bo samo wejście na forum to fontanna łez teraz też mi się zdażają takie sytuacje ale już o wiele wiele rzadziej ! A jutro mam drugą terapię i już się doczekać nie mogę
Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:15
I moim zdaniem nie masz się czego wstydzić
Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:21
I podobnie jak ja jesteś przykładem na to że terapia i grupy samopomocowe uzależniają ale jest to bardzo pozytywne uzależnienie . Ja też mam dzisiaj grupę i też nie mogę się doczekać 
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 10:25 a ja się boje zadzwonić pterodaktyll - Wto 15 Wrz, 2009 10:28
To wyślij esemesa
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 10:28 nie bój się Olu. ja byłam na kilku spotkaniach na terapii. musiałam zrezygnować ze zgldu na pracę. Tyfus chodzi na terapię, wie że ma problem itd tylko czasami upada. w sumie od lutego 2008 zdarzyło mu się chyba 6 jednorazowych wpadek. jak na dzień dzisiejszy ma ponad 2 miesiące trzeźwienia evita - Wto 15 Wrz, 2009 10:28
ja jak dzwoniłam to przez dobre 5 minut nie mogłam się wysłowić czego ja właściwie chcę ale jakoś poszło ! Moja wizyta z psychologiem - jeden wielki ryk ! moja wizyta z terapeutką - już nie ryczłam tylko wyłam ! a terapia grupowa - poprostu extra sprawa przełam się i prbuj za wszelką cenę !!! Tam naprawdę wszyscy zrozumieją jeśli nawet przez telefon będziesz się niepewnie czuła bo chyba wszystkich są takie początki ...
Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:30
Zapytaj samą siebie czego bardziej się boisz terapii czy dalszego takiego życia w poczuciu osamotnienia
evita - Wto 15 Wrz, 2009 10:30 aha ! była jeszcze rozmowa z dr Daktylem no ale w tym przypadku pełen profesjonalizm naszego doktora nawet nie dopuścił do tego, żeby łzy się polały
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 10:33 ja myślę że boisz się przez to że długi czas udawałaś przed wszystkimi że wszystko jest ok a poźniej nawet przed sobą. a teraz musisz powiedzieć całą prawdę i to obcej osobie. tzn nie musisz, ale wewnętrzenie czujesz taki przymus. po prostu wstydzisz się tego i boisz że to ciebie ocenią jako tą złą i obwinią za wszystko. nie bój się stań z boku i popatrz na to chłodnym okiem Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:35
Znowu widać jak silne są mechanizmy współuzależnienia jeżeli nie zauważyłaś to usprawiedliwiasz Tyfusa
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 10:37 może i tak. nie napisałam przecież że nie pije. o wpadkach powiadomiłam. dla mnie to już nie jest w ramach litości miłosći czy coś tylko fakty i to suche zamiast "tylko możesz wstawić "ale" bo w tym zanczeniu tego słowa użyłam
yuraa - Wto 15 Wrz, 2009 10:39
słyszałem jak mówili że ze wspólalkoholizmu ciężej się wychodzi niz z alkoholizmu.nie wierzylem kiedys. Sabat ty żyjesz jego zyciem, liczyszs jego wpadki , dni trzeźwości pterodaktyll - Wto 15 Wrz, 2009 10:40
Chyba, że ze śmiechu moja droga
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 10:41 właśnie że już nie liczę i może ich było 7 albo 5. nie zastanawiam się coś koło tego. a pamięć do dat mam. i myślę że 6 lipca 2010 będziemy roczek colą oblewać Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:49
a to to co to nie jest usprawiedliwianie może nieświadome ale w moim odczuciu jest aż mi się włos jeży
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 10:51 nie. to podawanie faktów w celu naświetllenia sytuacji. nie czepiaj się słówek Atommyt - Wto 15 Wrz, 2009 10:56
W takim razie przepraszam  i proszę o wybaczenie i dziękuję za wyjaśnienie
sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 11:06
no ja nie wiem w końcu czy wy macie racje czy ja. ja staram się patrzeć na to jako na fakty. może rzeczywiście i to jeszcze nie wychodzi. w każdym razie rano wychodził to był trzeźwy, a ja szykuję się na drugą zmianę teraz milusińscy 
olimpijka - Wto 15 Wrz, 2009 11:07 a ja się przyznaję... mam kalendarz i zapisuję kiedy pije i kiedy nie pije...wręcz prowadzę dokładne statystyki sabatka - Wto 15 Wrz, 2009 11:08 ja próbowałam zapamiętywać ale koło czwartego razy dałam sobie spokój z tym. teraz pamiętam ostatnią date żebym wiedziała na kiedy torta piec
chcę żeby wiedział że doceniam jego wysiłek, ale żebym doceniła to musi być tego troszke
Oli trzymaj się
Flandria - Wto 15 Wrz, 2009 11:54
Sabatka była tylko kilka razy na terapii - gdyby udało jej się po takim czasie z tego wyjść, to byłby chyba raczej cud
przez telefon nikt Cię nie zobaczy - tego rodzaju świadomość czasem mi pomaga, kiedy stresuję się, żeby coś załatwić
poza tym - tam są ludzie, którzy wiedzą z jakim problemem mają do czynienia, nie trzeba im zbyt wiele wyjaśniać, wystarczy zdanie typu "jestem żoną alkoholika, chciałabym się umówić na wizytę w waszym ośrodku" i tyle
montreal - Wto 15 Wrz, 2009 15:21 O maryjo... O czym Wy piszecie?! <chwyta się za głowę i wraca do różańca...> evita - Wto 15 Wrz, 2009 15:23
a który akapit jest nie dość zrozumiały
evita - Śro 16 Wrz, 2009 21:23 jestem po mojej drugiej terapii grupowej ! zdecydowanie to jest lepsze niż indywidualna ale mimo wszystko pół godziny wcześniej zaczęłam się łamać a jakoś mi się tak śpiąco zrobiło, duszno na dworze, może wezmę się lepiej za pranie... co gorsza dobrze wiedziałam, że zaczynam coś kombinować w tym swoim chorym umyśle ! Dlatego też zmobilizowałam się i wyruszyłam na kolejny podbój "nowego"
dzisiaj było kilka nowych - starych "kobitek", których tydzień temu nie było i jedna z nich zdominowała całe nasze spotkanie ! Olu jeśli to czytasz to ja i ty z naszymi problemami to pryszcz na du*ie !!! Nie czuję się upoważniona do powtarzania czyichś problemów ale co najdziwniejsze w tym wszystkim to ja poczułam ulgę słuchając jej zwierzeń !!! Mało tego to ja (między innymi) namawiałam ją na zmiany w swoim życiu ! I choć nadal nie jestem pewna siebie to przynajmniej utwierdziłam się w przekonaniu, że wiem co powinnam zrobić ! Dobrze, że jednak tam dzisiaj poszłam
Atommyt - Śro 16 Wrz, 2009 21:30
Witam Evito cieszy mnie to że robisz postępy i zaczynasz dostrzegać znaczenie jakie mają grupy w naszym życiu ! I może mi się wydaje ale dostrzegam minimalne postępy TAK TRZYMAĆ
Jacek - Śro 16 Wrz, 2009 21:31
ja chodząc na meetingi też bywają czasem gorsze czasem lepsze evita - Śro 16 Wrz, 2009 21:33
minimalne ? myślałam, że na więcej zasługuję
Atommyt - Śro 16 Wrz, 2009 21:39
Evi na wszystko potrzeba czasu a ja tobie "broń mnie ręka boska" nie obieram zasług a wręcz przeciwnie bardzo się z tego ciesze a z czasem na100% przyjdzie czas na więcej
yuraa - Czw 17 Wrz, 2009 10:49
zaiste fenomen siły grupy jest zadziwiający, ale działa i to jak działa Atommyt - Czw 17 Wrz, 2009 11:19
Ano działa tak że mamy poczucie przynależności do grupy, nie czujemy się osamotnieni i możemy korzystać z doświadczeń innych ludzi którzy mają podobne problemy jak my ! Wiem że ja osobiście gdyby nie grupy wsparcia, grupy samopomocowe i AA nie byłbym w tej chwili w miejscu w którym jestem tylko już bym wrócił do picia bądz też nosiłbym się z takim zamiarem  dlatego jestem szczęśliwy że dane mi było poznać te grupy i z nich korzystać  I GORĄCO POLECAM WSZYSTKIM NIE ZDECYDOWANYM ŻEBY SPRÓBOWAĆ BO NAPRAWDĘ WARTO!!!
PAMIĘTAJCIE NIE JESTEŚCIE SAMI   A RAZEM DAMY RADĘ BO PRZECIEŻ W KUPIE SIŁA!!!
evita - Czw 17 Wrz, 2009 12:13 Tak naprawdę to ja cieszę się, że chodzę na te spotkania ale jednocześnie wiem, że nie jest tak jak być powinno ... Nie potrafię mówić o sobie . Żyję cudzymi problemami przy czym swoje odpycham gdzieś na bok i wszystko potrafię skrócić do dwóch zdań
Dzisiaj mnie chwyciło na przemyślenia, może dlatego, że zaczęły mi się piętrzyć problemy ? Jakieś telefony z windykacji i zero pomysłów na wyjście z pasowej sytuacji. Czuję się zaszczuta, załamana, niekochana, niepotrzebna, brzydka, gruba, wredna i ... samotna A lato z ptakami odchodzi
Wiedźma - Czw 17 Wrz, 2009 12:28
Flandria - Czw 17 Wrz, 2009 12:29
daj sobie trochę czasu dopiero zaczęłaś
Atommyt - Czw 17 Wrz, 2009 12:34
Witaj Evito! Z całą pewnością nie jest ci lekko, ale niestety tak to już jest że na szczęście i poczucie bezpieczeństwa wszyscy musimy bardzo ciężko pracować nikt nie obiecywał że będzie lekko to wszystko to ciężki kawałek chleba ale nie można się zniechęcać bo znowu wylądujemy w ślepym zaułku i co wtedy znowu zaczynać całą historię od początku? Ja osobiście na pewno tego nie chcę i chociaż nieraz jest mi naprawdę ciężko to pomimo wszelkich przeciwności brnę cały czas do przodu bo tam widzę swój cel: SZCZĘŚCIE!!! A wiem że po tych złych dniach na pewno nadejdą te dobre które wynagrodzą mi te wszystkie cierpienia i wiem że warto czekać i walczyć z przeciwnościami bo tylko w ten sposób możemy dotrzeć do upragnionego celu i ta myśl zawsze dodaje mi otuchy ! Pamiętaj nie jesteś sama jest bnas wielu i cały czas jesteśmy myślami z Tobą! TAK WIĘC CIERPLIWOŚCI A NA PEWNO BĘDZIE LEPIEJ!!!
Klara - Czw 17 Wrz, 2009 12:42
No, z tego to masz wyjście! Chociaż - czuję to przez skórę - w dalszym ciągu wahasz się czy przeprowadzić separację, to JAK NAJSZYBCIEJ załatw rozdzielność majątkową. Przynajmniej jeden problem miałabyś z głowy! evita - Czw 17 Wrz, 2009 20:46
separacja jest postanowiona i nie waham się nawet przez sekundę ! ale czasu to nie cofnie niestety ... pterodaktyll - Czw 17 Wrz, 2009 20:52
Klara - Czw 17 Wrz, 2009 20:57
To już taka "wspóuzależnieniowa" przypadłość, że zaczynamy się skupiać nad tym co straciłyśmy, zamiast kombinować, ile jest jeszcze przed nami. Jedna babeczka z mojej terapii, uzyskała rozdzielność z datą sporo poprzedzającą czas w którym tę rozdzielność faktycznie uzyskała. Atommyt - Czw 17 Wrz, 2009 21:50
I tym razem muszę się w pełni zgodzić z diagnozą pana doktora oprócz zaleceń pana dołożyłbym jeszcze wyjście do ludzi i jakiś dobry środek przeczyszczający bo jak to mówią przez żołądek do serca
Evi ten ostatni fragment to oczywiści żart żebyś troszkę się uśmiechnęła bo to Ci dobrze zrobi
evita - Pią 18 Wrz, 2009 06:24
to już nie dół tylko kanion
już nie będę jęczeć ... Atommyt - Pią 18 Wrz, 2009 07:10
A masz przy sobie spadochron dla zabezpieczenia
I to się nazywa rzeczowe podejście do sprawy
A tak poważnie to witam cię cieplutko i miło że się nie poddajesz miłego dnia a jutro będzie jeszcze lepsze
Klara - Pią 18 Wrz, 2009 07:34
Evitko, tu możesz się wyjęczeć do woli. Ważne jest, żebyś nie poprzestała tylko na jęczeniu, a to chyba Ci nie grozi, bo jesteś kobietą czynu!
evita - Sob 19 Wrz, 2009 15:24 miałam wczoraj wizytę indywidualną... jest coraz lepiej a przynajmniej wytrzymałam dłużej niż pół godziny, coś tam byłam w stanie wydukać i odłożyłam torebkę na bok bo wcześniej cały czas trzymałam ją na kolanach gotowa w każdej chwili do ucieczki jak to określiła terapeutka chyba idzie ku dobremu choć nadal każda taka wizyta jest dla mnie w pewnym sensie zbędnym dodatkiem. Wszystko co powinnam ze sobą zrobić jest mi wiadome gorzej z wykonaniem zadania no i ten cholerny dołek psychiczny
stiff - Sob 19 Wrz, 2009 15:27
Nie wszystko i nie na raz...
Wszystko wymaga czasu... Powodzenia...
Atommyt - Sob 19 Wrz, 2009 15:44
Witaj Evi fajnie że zauważasz postępy  to w nagrodę i tak trzymaj dalej a wszystko się jakoś ułoży ! A co do dołka to wcześniej czy pózniej on minie i będzie dobrze daję słowo To nie jest tak że pstrykniesz palcami i już po kłopocie to wszystko wymaga czasu cierpliwości i przede wszystkim pracy nad sobą ale kiedy uczciwie tą pracę wykonamy to daję głowę że będzie lepiej wiem to sam po sobie! Powodzenia i trzymam kciuki!
Klara - Sob 19 Wrz, 2009 16:33 Evitko, najważniejsze jest to, że poszłaś na terapię. Teraz wszystko powoli powinno Ci się w głowie układać. W Al-Anon usłyszałam: "Daj czas czasowi", czyli bądź konsekwentna, ale nie wykonuj gwałtownych i nieprzemyślanych ruchów, nie obiecuj tego czego nie będziesz w stanie dotrzymać. Powiedzieli mi jeszcze że wprawdzie jestem bezsilna wobec alkoholizmu mojego męża, ale wcale nie muszę być bezradna (wobec tego co się ze mną dzieje). BĘDZIE DOBRZE
Atommyt - Sob 19 Wrz, 2009 16:57
I to są bardzo mądre słowa których warto się trzymać !!!
Jacek - Sob 19 Wrz, 2009 17:26
raczej nauką a wiadomo pojednej lekcji nie ogarniesz całego roku no nie od razu astronom został Kopernikiem chyba coś pokręciłem,ale mnie to tak się kojarzy
evita - Sob 19 Wrz, 2009 19:00
dobrze powiedziane ... też się dźwignę
po prostu za dużo mi się nazbierało w ostatnich dniach problemów i jeszcze ta moja cholernie męcząca psychicznie praca
ale jutro wyruszam w teren i na łonie natury pewnie odreaguję wszystko
Klara - Sob 19 Wrz, 2009 21:26
Życzę Ci miłych chwil
Zapomnij o wszystkim co jest w domu. ODDZIEL SIĘ OD TEGO! Atommyt - Sob 19 Wrz, 2009 21:29
Znakomity pomysł teraz zaczynasz myśleć konstruktywnie
Klara - Pon 21 Wrz, 2009 19:10 Eeeeviiiitaaaa!
evita - Wto 22 Wrz, 2009 08:15 jestem
i żyję więc proszę mi tu bez nekrologów czasem
ale wszystko mi sie pieprzy w innym kierunku niż być to powinno
w całym moim otoczeniu tj moja rodzina, jego rodzina, przyjaciele, znajomi robią z mena bohatera a ja jestem ta zła zaraza co coś od niego chce i nie wiadomo co 
nadal nie pije, pracuje do wieczora, w sobotę pranie sobie zrobił nawet ! i oczywiście całą niedzielę słuchałam jak to musiał sam sobie poprać bo nie ma żony przecież ... mnie szpilował złośliwie a gdy tylko się ktoś pojawił w pobliżu to zaraz zaczynał słodkim głosem snuć plany na przyszłość, jakie to on remonty będzie robił w domu itp remont o którym mowa planowany jest odkąd pamiętam i nigdy nie doczekał się realizacji a tym czasem od wczoraj jednak men zabrał się za robotę i dom przewraca do góry nogami !!! Powinnam się cieszyć niby ale mnie to wszystko doprowadza do szału i wrzeszczeć mi się chce do księżyca i nie nawidzę tego człowieka a jednocześnie siedzę przy nim i teraz będę przy okazji remontu latać ze szmatą pod jego dyktando
a moje otoczenie i presja jaką mi serwują jest straszna
yuraa - Wto 22 Wrz, 2009 08:39 znaczy małżonek sie trochę wystraszył i próbuje działań pozorowanych. ale nie mysli o najważniejszym - o leczeniu. a otoczenie reaguje ksiązkowo, tylko ze ani bliższa ani dalsza rodzina nie wie co się dzieje między wami a z daleka to sobie mogą wnioski wyciągac. tylko Ty wiesz jak jest naprawdę Bebetka - Wto 22 Wrz, 2009 08:49 Jura, bardzo lubię czytać Twoje wypowiedzi
olimpijka - Wto 22 Wrz, 2009 09:15
powiedzcie mi jak to jest, że najbliższe otoczenie zamiast wspierać to tylko utrudnia?? Wiedźma - Wto 22 Wrz, 2009 09:40
Oni po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, co Ty przeżywasz. Chcieliby, aby wszystko było jak się należy, to znaczy - rodzina w komplecie, obiad na stole, pieniądze na koncie. A jakieś tam drobne grzeszki wybaczane skoro przysięgało się przed ołtarzem na dobre i na złe.
I żeby jakoś się toczyło, sąsiadów w oczy nie raziło. I wogóle jest duże przyzwolenie społeczne na picie mężczyzn. Co to byłby za chłop, gdyby sobie nie wypił? - często się to słyszy, prawda? Przypuszczam, że inaczej by reagowali, gdybyś to Ty wpadła w alkoholizm, bo przecież kobieta alkoholiczka to już ostatnia szmata
... Utrudniają, bo boją się rodzinnych rewolucji... Klara - Wto 22 Wrz, 2009 09:50
Też tak miałam. Dokładnie! Gdy jednak mój mąż stoczył się najniżej jak się da, zostałam z tym sama. No patrz - mówili - jak on strasznie wygląda! Gdy się zapił, na pogrzebie było pełno ludzi - jego "przyjaciół", moich znajomych i... rodzina. A jakże! 
Atommyt - Wto 22 Wrz, 2009 09:58
Wydaje mi się że jest to kwestia stereotypów jakie są bardzo widoczne w naszym społeczeństwie że np.facet który nie pije to d..a a nie chłop że alkoholik to tylko taki typowy "menel" który chodzi ciągle napruty, jest brudny śmierdzi i zbiera złom badz makulaturę i ogólnikowo rzecz biorąc żyje ze zbieractwa a to wszystko to g....o prawda!!! A tak poza tym wszystkim to na najczęściej najbliższe otoczenie nie chce widzieć problemu dlatego że boi się do tego przyznać (nawet przed samym sobą ) że ktoś w rodzinie ma problemy z alkoholem bo to przecież wstyd mieć alkoholika w rodzinie i dlatego uważają że jeżeli nie dopóki nie będą zauważali tego problemu to go tak naprawdę nie ma
olimpijka - Wto 22 Wrz, 2009 10:55
no więc oburzyło mnie oburzenie męża i moich starych na fakt, że głośno powiedziałam w towarzystwie że mam problem...według mojego ojca brudy powinno się prać w domu. tylko że dla mnie to nie brudy, tylko życie... dlaczego wszyscy mają uważać męża za chodzący ideał. dskoro do ideału mu daleko? może ktoś na drugi raz się zasatnowi zanim będzie go namawiał do picia na imprezie? yuraa - Wto 22 Wrz, 2009 10:56 to wam powiem że syn mój, wróć, nasz syn kiedy jeszcze piłem wyraźnie dawał do zrozumienia że to jego matka a moja zona jest winna mojemu piciu. dzisiaj nie wiem co mysli ale wydaje mi się ze jestem dla niego jakims tam autorytetem a do matki ma ze tak powiem inny rodzaj szacunku. tyle że w mojej obecności zachowuje się przykładnie a czasem zona mi sie pożali na zachowanie Tomusia, gdy mnie nie ma Atommyt - Wto 22 Wrz, 2009 11:43 Cytaty; NAJWIĘKSZĄ SZTUKĄ W ŻYCIU JEST ŚMIAĆ SIĘ ZAWSZE I WSZĘDZIE,NIE ŻAŁOWAĆ TEGO CO BYŁO I NIE BAĆ SIĘ TEGO CO BĘDZIE. **************************************** CZŁOWIEKA MOŻNA ZNISZCZYĆ ALE NIE MOŻNA GO POKONAĆ. **************************************** pozdrawiam:-) rufio - Wto 22 Wrz, 2009 11:51
Bo nie mówisz - głosno i wyrażnie - mój maż jes uzalezniony - nie umie pic a jak pije to nie umie sie zachowac - jeżeli twierdzicie ze to nic to zapraszam wieczorem na pokaz umiejetności - zostawiam go wam po tej imprezie a ja sama wracam do domu . Flandria - Wto 22 Wrz, 2009 11:53
każdy widzi, co chce zobaczyć spokój jest największą wartością przecież 
a tak - to trzeba odpowiadać na pytania sąsiadów, rozwód córki to skaza na honorze, co ludzie powiedzą itd itd ja miałam jeszcze mniej argumentów niż Wy - bo mój ex ani mnie nie bił ani nie pił ! więc o co mi chodzi ?
evita - Wto 22 Wrz, 2009 12:06
się mówi ! i jak grochem o ścianę 
olimpijka - Wto 22 Wrz, 2009 12:16
uwierz mi...mówię głośno i bardzo wyraźnie
w moim przypadku - nie. wszystko jest dla ludzi
evita - Wto 22 Wrz, 2009 12:17
ja myślę, że w takiej sytuacji byłoby mi prościej coś komukolwiek wytłumaczyć niż tak jak jest obecnie. Żyjemy w czasach gdy ludzie zdradzają się nawzajem, rozwodzą już bez większych emocji niż to bywało dawniej. Gdybym mówiła, że przestałam kochać, że małżeństwo okazało się pomyłką, że mam kogoś innego pewnie w oczach wszystkich uzyskałabym z czasem aprobatę. A teraz każdy myśli, że ja pałam chęcią zemsty choć nadal kocham i małpa ze mnie bo mogłabym już dać chłopu spokój bo już dostał nauczkę ! Jego brat - alkoholik niepijący 14 lat - jeszcze niedawno serwował swojemu bratu drinki jakby chciał sam sobie udowodnić, że to on jednak jest ten lepszy w rodzinie. Przykładał rękę do pijaństwa mojego męża bardzo często kupując mu alkohol z perfidnym uśmiechem na twarzy. Teraz zaś krytykuje mnie na każdym kroku, że to co robię jest złe ! Że powinnam wspierać męża bo on mnie potrzebuje. Na moje argumenty, że uczęszczam na terapie gdzie słyszę wręcz przeciwne głosy - odpowiada, że to bzdura ! On też się leczył 14 lat temu i wie lepiej ! No i stał się nie pisanym specem w tych sprawach w rodzinie i tak przyszło mi walczyć z wiatrakami
Flandria - Wto 22 Wrz, 2009 12:26
ale ja nie zostałam ani zdradzona ani sama go nie zdradziłam nie przestałam go kochać a on chyba też nie przestał, przynajmniej kochał mnie na swój sposób mniej więcej cały czas tak samo mój ex był po prostu uzależniony od matki, w sumie od całej swojej rodziny mogłam mieszkać albo sama, albo z nim i jego rodzicami itd itd itd w każdym razie, zawsze kiedy chciałam odejść - miał po swojej stronie całą moją rodzinę, która mimo mojego ciągłego marudzenia, że dłużej tak nie wytrzymam była po jego stronie, no bo o co mi chodzi ? miły facet, który nie pije i nie bije, dodam jeszcze, który NIGDY nie zdradza
Flandria - Wto 22 Wrz, 2009 12:47
swoją drogą to chyba jest jedna z rzeczy, których uczymy się na terapii zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie dziwnie o nas myślał albo mówił itd i co z tego ? czy jeśli ktoś sądzi, że np. jestem wredna czy to coś zmienia we mnie, w moim nastawieniu ? nie sądzę! nie będę ani mądrzejsza od czyichś słów typu "geniusz z Ciebie" ani głupsza od słów "ale idiotka". Ludzie sobie różne rzeczy myślą, gadają - tak było jest i będzie - widocznie jest im to do czegoś potrzebne, więc niech sobie mówią
rufio - Wto 22 Wrz, 2009 12:55 Ten jego braciszek jest bardziej pijany niż twój luby . Takie gadanie to rzeczywiscie gwóżdz do trumny - bzdura mowia - pewnie - strch az z nich kipi - za chwile bedziesz mogła ich zagnać do kata - jeżeli mowienie nic nie pomaga - nie mow nic .Zamilknij i rób swoje - zacznij powazne przygotowania do ewakuacji na z góry upatrzone pozycje . Raczej nic sie nie da zrobić - pozwól im życ po swojemu a Ty zacznij swoje . ŻYJ OBOK Z PEŁNA PREMEDYTACJA I Z LEKKA SIE ZACZNIJ USMIECHAC POD NOSEM .Zcznij od ciszy .Cisza bardziej krzyczy niz najgłosniejszy krzyk . Zobaczymy - Mozesz powiedziec że dopóki maz bedzie pil - Ty nie bedziesz z nim chodzic - Nich sam sie zaniesie i przyniesie . evita - Śro 23 Wrz, 2009 13:31 Dzięki wam śliczne za kolejną dobrą porcję porad
Z powodu tego remontu w moim domu nie mam dostępu do netu i tylko z pracy ,w miarę możliwości, mogę coś na szybko skrobnąć co też niniejszym czynię
u mnie same komplikacje - czyli nic nowego sama czuję, że cofam się do tyłu w moich postanowieniach dobrej poprawy i nie potrafię tego pędu powstrzymać i źle mi z tym strasznie
mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze dzisiaj zajrzeć tu na dłużej ... Klara - Śro 23 Wrz, 2009 13:37 Trzymaj się Evitko
Czyżbyś nie osiągnęła jeszcze swojego dna?
Wyjaśnię - mówi się, że osoba współuzależniona (podobnie jak alkoholik) musi spaść na swoje dno, żeby zacząć zmiany. Starania męża przy remoncie, mogą rzeczywiście uśpić Twoją czujność, ale jeżeli tak jest, nie rezygnuj przynajmniej z terapii. W odpowiednim momencie będzie jak znalazł
Wiedźma - Śro 23 Wrz, 2009 14:30 Evito, nie poddawaj się! Wiadomo, że przychodzą chwile zwątpienia, ale pamiętaj zawsze o tym, że jeśli się wycofasz, albo chociaż zatrzymasz, to odbierasz sobie szanse na spokojne i godne życie. Czy chwila oddechu dla tzw świętego spokoju jest tego warta? Każde Twoje zawahanie jest dla Twojego męża sygnałem, że może nadal Tobą manipulować. Jasne, że nie jest Ci łatwo, ale przecież warto podjąć trud. Każdy wysiłek zaowocuje w przyszłości. Trzymaj się!
evita - Śro 23 Wrz, 2009 17:01 ufff... jednak dałam radę przycupnąć gdzieś w kąciku z moim laptopem
moje oddalanie się ... na to składa się wiele czynników choć wiem, że to żadne tłumaczenie ! i nie w tym rzecz, że ja rezygnuję z moich planów na przyszłość ile jest to coraz trudniejsze po depresji naszło mnie na jakąś wściekliznę i ciągle zrzędzę i wrzeszczę na wszystkich bez powodu
... tak właściwie to ja mam powód i czas na to, żeby sobie głośno to powiedzieć ! odkąd pamiętam to ja robiłam wszelkie remonty w domu ! jak dzieci były małe to malowałam mieszkanie pędzelkiem do golenia po kilka metrów dziennie podczas ich snu, żeby nie odstawiać cyrków z wynoszeniem mebli, zwijaniem dywanów i poniewierką , żeby dzieci nie odczuły tego w żaden sposób, że coś się wokół nich dzieje . Wstawałam wcześnie rano, żeby szybko uwinąć się z domowymi obowiązkami a moje mieszkanko zawsze lśniło ! Mąż przez 23 lata jeden jedyny raz pomalował pokój i na tym skończyła się jego rola mężczyzny w domu ... sorki ! jeszcze spłodził dzieci od pewnego czasu moje obowiązki sprowadziłam do minimum ! juz nie myję okien co tydzień tylko raz na miesiąc, pranie nie codziennie ale raz w tygodniu, gotuję obiad na dwa dni bo wtedy jeden dzień mam luzu i tylko wystawna uczta w niedzielę pozostała bez zmian. Wiem, że wokół mnie panuje nieład a właściwie ład ale w skromniejszym wydaniu niż kiedyś. I nie wynika to z mojego lenistwa tylko z niemożności wykonywania takich prostych obowiązków ! Nie potrafię się zmobilizować do pracy mogłabym za to godzinami siedzieć w fotelu, w ciszy, bez światła i w samotności ten remont, o którym od tak dawna właściwie marzyłam, zakłócił porządek mojego życia ! muszę zakasać rękawy i brać się ostro do roboty niestety
co mój men oczywiście wykorzystał na maksa i dodatkowo przemówił innym głosem ! wczoraj usłyszałam, że jak nie przestanę natychmiast jeździć na terapie to zabierze mi samochód i wybije mi z głowy moje lenistwo i wiele wiele innych przykrych słów
za to moi rodzice w siódmym niebie ! i jakiego to oni mają zaradnego zięcia ! i jak się cieszą, że coś robi bo już był najwyższy czas na to, i czemu to ja mu jeszcze obiadu nie ugotowałam bo jak chłop robi to musi porządnie się najeść ! na co ja, że jak ja remontowałam mieszkanie to mnie nikt nie gotował a małżonek w knajpie siedział więc ja może teraz zrobie to samo i pójdę sobie na piwo i wrócę jak już będzie posprzątane ! a cholera co tu dużo pisać ! do du** takie życie i nigdy mi się nie skończy to co się wiele lat temu zaczęło ! i tylko diabli wiedzą po co ja się wogóle urodziłam i w takich przypadkach jak ja - czyli nieudaczników życiowych - jestem za eutanazją !!! pisząc co wyżej, nie było w moim zamyśle jęczenie i użalanie się nad sobą tylko wręcz przeciwnie ! moje wady przerastają moje ego w każdym calu
Wiedźma - Śro 23 Wrz, 2009 17:37
Evka, chyba Cię pogięło! Myłaś okna co tydzień? 
Ja myję dwa razy do roku, no ale może ja jestem flejtuch
Dziewczyno, a właściwie w imię czego Ty się tak zaharowujesz? Chcesz iść żywcem do nieba czy jak? Myślisz, że dzieciom by się krzywda stała, gdybyś te okna myła co drugi miesiąc, albo i co kwartał? Spodziewasz się jakiejś kontroli porządkowej w domu? Przyjdą, przejadą tu i tam białą szmatką i wlepią karę? Flandria - Śro 23 Wrz, 2009 17:39
to jest przemoc psychiczna
działania Twojego męża są działaniami "pod publiczkę" a Twoi rodzice są tą publiczką właśnie, więc się nie dziwię się, że tak reagują, mają prawo reagować jak im się podoba, prawda ? a że zapomnieli, że jesteś dorosłą, odpowiedzialną osobą, która sama potrafi najlepiej zdecydować o swoim życiu i traktują Cie jak małą (w dodatku głupią) dziewczynkę, która nie wie co i jak - to już inna bajka i rozumiem, że Ci trudno
Flandria - Śro 23 Wrz, 2009 17:56
ja jakieś 2 w porywach do 3
moja babcia myła okna co tydzień, ale wtedy mieszkała przy jakiejś hucie czy kopalni - pełno sadzy było w powietrzu Jagna - Śro 23 Wrz, 2009 17:58
Dokładnie tak ! Z samochodem w domu miałam identycznie, w zasadzie rzadko "zasługiwałam" na jazdę nim, do pracy i z pracy z dzieckiem do żłobka jeżdziłam autobusami, a miałam dalekie dojazdy, za to mąż pan i władca jezdził autem. To się zmieniło...gdy kupiłam swój pierwszy samochód- malucha za pieniądze, które zostały mi z książeczki mieszkaniowej. Odtąd już nie musiałam prosić i zasługiwac na auto
Jedynie kolejny szantaż- chciałas to masz, ale utrzymujesz auto sama. No to utrzymuję A skoro ja wszystko i tak sama musze, to po co mi małżeństwo?
Dzisiaj złozyłam pozew o rozwód. Musiałam to napisać, to dla mnie bardzo ważne, historyczne wydarzenie. Ufff
Wiedźma - Śro 23 Wrz, 2009 18:10
No Jagna! Duży krok naprzód!
Flandria - Śro 23 Wrz, 2009 18:11
przykro mi Jaguś
ale jednocześnie cieszę się, bo czeka Cię nowe, lepsze życie
Jagna - Śro 23 Wrz, 2009 18:21
Z pewnością inne to nowy rozdział życia, a jakie ono będzie zalezy w dużej mierze ode mnie, od mojego podejścia. Ja wierzę , jestem przekonana, że nie będę grała już roli ofiary losu, trochę to pracy wymaga, ale wiem, że warto zmieniać się i podejmowac decyzje. Kroczyć na przód a nie tkwic w miejscu i biadolić. A tak robiłam.
Klara - Śro 23 Wrz, 2009 18:52
Huśtawka Twoich nastrojów nie jest niczym dziwnym. W tej chwili nastał w Twoim życiu (chwilowy - ale jak na dotychczasowe "standardy" - w miarę długi) okres spokoju. Dotąd żyłaś miotana skrajnymi emocjami między ciągiem męża, a jego trzeźwieniem jak na huśtawce: góra - dół, niebo - ziemia. No to teraz kiedy tych (chwilowo) tych doznań zabrakło, Twój organizm domaga się tej dawki adrenalinki do której przywykł
Niektórzy mówią - i mają rację - że pod tą huśtawką jest kupa g***a i prędzej czy później się w nie wpada. Nawiązując do prac remontowych Twojego męża, to muszę Ci powiedzieć, że mój miał zawsze w "zapasie" kilka drobnych napraw, które leżały nie zrobione czasami kilka miesięcy, nieraz rok... Kiedy był akurat po ciągu i na poczuciu winy, szybciutko załatwiał te rzeczy i trwało to niedługo, za to efekt był murowany: Co za wspaniały człowiek o złotych rękach, mówili wszyscy wokół
Trzymaj się Evita, a na te teksty o terapii powiedz po prostu, że jesteś dorosła i niczego Ci nie może zabronić. Machnij ręką na ten samochód i jedź sobie autobusem, pociągiem, czy co tam masz pod ręką (choćby rowerem). evita - Czw 24 Wrz, 2009 08:30
taaa.... z domu to wyniosłam wychowanie mamusi takie ! zresztą zarówno mama jak i siostra są niewolnicami własnego domu . Wyobraź sobie, że one nawet skarpetki prasują zresztą do nie dawna i ja tak robiłam bo tak mnie nauczono, że tak trzeba i już ! ale się wyzwoliłam 
evita - Czw 24 Wrz, 2009 08:36
nie wiem czy to jest powód do złożenia tobie gratulacji z tego powodu czy też może kondolencji bo jednak jakby nie patrząc kończy się jakiś rozdział w życiu, który miał wyglądać zupełnie inaczej a skończył się zawiedzionymi nadziejami
wiem natomiast że mogę pogratulować i pozazdrościć jednocześnie odwagi i samozaparcia w tym co sobie zaplanowałaś i realizujesz
evita - Czw 24 Wrz, 2009 08:41
nio !!! huśtawka jakich mało dzisiaj dla odmiany
 od rana mam dobry humor  
Wiedźma - Czw 24 Wrz, 2009 09:07
W moim domu rodzinnym było podobnie - mama zaharowywała się podobnie jak Ty teraz. Mi się szczęśliwie udało nie przyjąć tego dziedzictwa, choć przyznam, że przez szereg lat miałam z tego powodu koszmarne poczucie winy Dopiero niedawno pozbyłam się go,
ale najpierw musiałam przejść przez cały proces ustawiania swojego życia zgodnie z moimi oczekiwaniami. Już wiele spraw udało mi się tak poukładać, inne ciągle czekają Ale może się doczekają
Jacek - Czw 24 Wrz, 2009 09:29
ja też jestem tym szczęśliwcem i do pozmywania trudno mnie zagonić a koszulki się ze mnie zdejmuje świeżo założone aby je wyprasować do ponownego włożenia już podprasowane
pewnie to wyniosły z domu
pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 10:33
Ależ oczywiście że gratulacji.Evita! Zrobienie pierwszego kroku, podjęcia jakiejś decyzji jest najtrudniejsze i to nie tylko dla alkoholika ale i dla każdego. W momencie zrobienia tego pierwszego kroku, umysł zaczyna pracować nad rozwiązaniem problemu a nie tworzeniem teoretycznych, najczęściej "czarnych" scenariuszy typu o jezu ja tego nie potrafię itd itp
A co Cię powstrzymuje przed zrobieniem tego samego? Przemyśl to !! evita - Czw 24 Wrz, 2009 11:48
przede wszystkim brak możliwości wyprowadzki z tej jaskini lwa ! jednocześnie eksmisja tegoż lwa też nie jest możliwa z dwóch podstawowych względów - 1. jest współwłaścicielem domu, 2. jeśli nawet zasłuży sobie na to, żebym prawnie mogła go wyeksmitować to nawet komornik go nie ruszy ponieważ gmina nie ma lokali zastępczych ! wgryzałam się już w ten temat i niestety nasze prawo jest okrutne mamy dom brata Alberta gdzie dorażnie można zamieszkać na krótko . Mieszka tam w tej chwili np młoda dziewczyna z 4 dzieci, która zmuszona była uciekać przed szalejącym mężem ! Mąż od dawna ma nakaz eksmisji i tak jak już wyżej napisałam nie ma go gdzie eksmitować więc kto opuścił mieszkanie ? żona z czwórką dzieci ! bo o nią nikt się nie martwi co ze sobą zrobi !!!! paranoja
Bebetka - Czw 24 Wrz, 2009 11:55
często jest własnie tak, że względy ekonomiczne powstrzymują i opóźniają takie decyzje......smutne to ale niestety prawdziwe i częste - znam to z autopsji
evita - Czw 24 Wrz, 2009 12:14
jak dobrze, że chociaż ktoś mnie rozumie
Klara - Czw 24 Wrz, 2009 13:34
Ja też Cię rozumiem Evito, też tego finansowego węzła nie potrafiłam rozwiązać i trwało wszystko tak długo, aż się samo rozwiązało. Tyle że od chwili gdy sobie pierwszy raz pomyślałam, że dla mojego małżeństwa nie ma już ratunku do tego samorozwiązania minęło siedem lat. Siedem długich lat.....
Jagna - Czw 24 Wrz, 2009 14:33
Do niedawna mówiłam tak samo. Znam tę bezradność. Marazm i poczucie, źe chciałabym cos zmienić ale się boję.Pamiętam , że z takim problemem nieumiejętności podejmowania decyzji zgłosiłam się na warsztaty Hellingera w grudniu zeszłego roku, to była rocznica mojej trzeźwości. No i się podziało, bardzo, bardzo wiele w moim życiu. To ja zaczęłam się zmieniać, stałam się odważniejsza. Mnie pomogło aby przestac sie bać. Ja także obawiałam się kiedyś, że finansowo sama sobie nie poradze, że nie mam mieszkania itd. Nie powiem , że nie mam żadnych obaw, ale wiem jedno gorzej niż przez ostatnie kilka lat mojego małżeństwa teraz być mi nie może. Będzie tylko inaczej, a ja uczynię że lepiej. Mieszkanie , dom można podzielić nakazem sądu. Sprzedaje się nieruchomość i dzieli na pół pieniądze. To juz coś by wystartować z nowym lokum, czasem lepiej skromniej ale spokojniej. Strach ma wielkie oczy, to tylko brak odwagi. Nie bójcie się dziewczyny, chyba...że nie chcecie tam w głębi serca rozstawać się z mężem, i taka opcja byłaby idealna, w koncu małżenstwo to rzecz święta
Bebetka - Czw 24 Wrz, 2009 14:42
Nie wiem, jak Evita ale ja nie miałam na myśli strachu ani bezradności, tylko względy ekonomiczne, które na daną chwilę opóźniają i uniemożliwiają wręcz pewne decyzje
A poza tym, czasami szybko, to wskazane jest łapać, ale pchły
Jagna - Czw 24 Wrz, 2009 14:51
Jeśli brałabym pod uwage względy ekonomiczne, nie odeszłabym pewnie od męża nigdy. A pozew o rozwód kosztuje 600 zł, można zwrócić się o przerzucenie kosztów na męża ze wzgl na trudną sytuacje ekonomiczną, podaje się jedynie dochody z 3 miesięcy. Inne koszty , ale to juz własny wybór to adokat, ale on może byc ale wcale nie musi. pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 16:20
Jak myślisz co robi antylopa jak zobaczy lwa? evita - Czw 24 Wrz, 2009 17:26
masz rację Bebetko ! Strach u mnie też odgrywa ważną rolę ale gdybym miała gdzie i za co mieszkać to pewnie jakbym dobrze zamknęła drzwi od środka i telefon był pod ręką byłoby dużo prościej ! To że koszty rozwodu można pominąć nie jest dla mnie wystarczającym argumentem ! Mam rozwód i co dalej ? tkwimy w jednym mieszkaniu i czekam kiedy się zacznie jazda ? bo wtedy każde zapicie to awantura będzie jak nigdy dotąd ! Trzeba się będzie na mnie wyżyć przecież za to co zrobiłam no nie ? jak zdążę to zawołam policję a jak nie zdążę ? przecież nie pójdę już teraz i nie poproszę o osobistą ochronę bo mój mąż zacznie pewnie niedługo pić ale nie jestem pewna kiedy ! wiadomo jaka byłaby reakcja
Ptero wiem, że antylopa ucieka przed lwem ! ale ona gdzie się nie rozejrzy tam jest jej dom a nas gubi takie cóś jak cywilizacja i potrzeba choćby skrawka dachu nad głową
tak więc jakby nie patrząc to jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę
pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 20:22
Jej dom jest tam gdzie czuje się bezpieczna. A Ty?? Beniamin - Czw 24 Wrz, 2009 23:02 Podsumowanie: piosenką ni mom chęci do roboty .....
Jagna - Czw 24 Wrz, 2009 23:41
Te trwały u mnie zawsze, to znaczy dużo większe pieniądze zarabiał mój mąż, a ja zadawalałam się łaską lub niełaską, mimo że pracowałam. Teoretycznie moja sytuacja finansowa bardzo sie pogorszy, i co dlatego nadal mam w tym tkwić i użalac się, że nie moge nic zrobić, bo kasa...? Dlatego rezygnuję z wielu rzeczy, które miałam, na rzecz spokoju wewnętrznego, na rzecz godnego życia i szacunku do samej siebie.trochę późno, ale dobrze że w ogóle
Dlatego pracuje w dwóch miejscach i przyznam , że większość moich koleżanek z pracy także ma 2 etaty.Okrutne to, ale nie będzie to trwać wiecznie przecież. Dlaczego miałabym sobie nie poradzić, skromniej ale z podniesioną głową. evita - Pią 25 Wrz, 2009 07:06
ja nie mam takiego domu ...
8 h na etacie a popołudniami jeszcze 2x 1/3 etatu - rzeczywiście to mało ! powinnam się jeszcze nająć na stróża nocnego ! Wtedy zamiast lichych 1,6 tysiaka może wyciągłabym już może całe 2 tys. !!! normalnie szaleństwo ! co ja bym z taką górą kasy robiła !
co autor miał na myśli pisząc te zdanie ? cóż takiego Jagno musiałaś sobie odmówić ? jedna wizyta u fryzjera czy kosmetyczki w miesiącu mniej ? a może zamieniłaś perfumy na dezodoranty typu Rexona ? ale masz rację Jagna ! ja też przecież mogę zrezygnować z wielu rzeczy ! Na początek nie zapłacę córce ubezpieczenia w szkole i odpuszczę sobie komitet rodzicielski ! Rachunki w piec a do komornika zadzwonię i powiem, żeby się wypchał sianem na samą myśl o tych najbliższych zmianach w moim życiu aż mi lżej na sercu teraz będzie mnie stać na wynajem mieszkania i nawet na jakieś śniadanka i kolacje mi zostanie A obiady ? a mamy tutaj taką stołówkę dla ubogich to załatwię wejściówkę dla mnie i dla córki
Bebetka - Pią 25 Wrz, 2009 07:08
Nic nigdy nie trwa wiecznie
Powodzenia i wytrwałości życzę w realizacji podjętych decyzji
Bebetka - Pią 25 Wrz, 2009 07:17
Evito, tego nie zrozumie ten, kto nigdy nie był w prawdziwym dołku finansowym
Niemniej jednak, twierdzę, że ze wszystkim mozna sobie w zyciu poradzić......ale co nagle to po diable i tak jak napisałam gdzies wyżej - szybko to mozna łapać pchły. Takie decyzje powinny być przemyślane i na spokojnie realizowane.....w zyciu (a zwłaszcza w naszych polskich realiach) nie ma tak ot...pstryk, rozwód i wszystko jest juz dobrze. Klara - Pią 25 Wrz, 2009 07:22 Evito, jest tu jeszcze jedna sprawa - wspominałaś kiedyś o tym, że Twój mąż zaciągnął dług, no i jeszcze - że nie zawsze pracuje. Kto go wówczas utrzymuje? Płaci w tym czasie na utrzymanie córki? Kto się martwi spłatą długów? evita - Pią 25 Wrz, 2009 09:49 Wszystko się zgadza Klaro ! Tylko, że po ciągach przychodzi jakieś 1 do 1,5 tygodnia pracy i to od rana do wieczora ! w tym czasie ja nie dostaję wprawdzie od niego żadnych pieniędzy na rękę ale już mi odpadają codzienne zakupy bo on zaopatruje lodówkę i chociaż jakąś ratę kredytu zapłaci choć ogromniaste tyły i tak pozostają jeszcze i jest to kropla w morzu ! ale jednak jakaś ta kropelka jest... Nie jest święty w tym czasie bo ledwie dwa dni jest może trzeźwy a później już się zaczyna piwkowanie w pracy a kończy się zahaczeniem o knajpę w drodze powrotnej do domu no a później to już jazda na maksa i cały ciąg wielu dni upijania się do nieprzytomności ale w tych przerwach zawsze jest to jakiś znikomy zastrzyk finansowy ...
pterodaktyll - Pią 25 Wrz, 2009 10:23
W ciągu krótkiego czasu zrobiłaś już bardzo wiele. Nie zatrzymuj się wpół drogi. Tylko Twój upór i chęć diametralnych zmian w Twoim życiu pomoże Ci w wydostaniu się z tego zaklętego koła. To, że dzisiaj nie widzisz rozwiązania swoich spraw nie oznacza, że ono nie istnieje. Po prostu na tą chwilę Ty tego nie widzisz a jutro może okazać się, że "leży przed Tobą" tyle, że wczoraj go nie widziałaś.
Klara - Pią 25 Wrz, 2009 13:25
Nie chodzi o to, żeby Ci coś spadało z łaski Pana, który akurat nie wypił, bo mu na to wątroba nie pozwoliła. Twój mąż jest zobowiązany dzielić z Tobą wydatki po połowie. Po prostu bierz rachunki i żądaj zapłaty połowy należności. Gdybyś się od niego uwolniła, odpadłoby Ci utrzymywanie darmozjada, a poza tym dostałabyś alimenty na uczące się dziecko. Czy rzeczywiście Twoja sytuacja finansowa uległaby tak zasadniczemu pogorszeniu? Usiądź z kartką i policz to sobie.... Jagna - Pią 25 Wrz, 2009 15:53
Ja dokładnie cały czas o tym mówię...Oboje macie dzieci, oboje zaciągniete długi. Także On zobowiązany jest łożyć na utrzymanie rodziny, jeśli tego nie robi nalezycie składasz pozew o alimenty od niego na rodzinę.
U mnie to nie była decyzja PSTRYK, trwało to co najmniej 5-6 lat, ale jeśli miałabym czekac na lepsze czasy pewnie nic bym juz nie zmieniła, bo skąd mi wiedzieć czy finansowa górka kiedyś nadejdzie bym odważyła się podjąć taką decyzję- rozwód.
Tak Evito , zrobiłas już bardzo, bardzo wiele. Nie zniechęcaj się, nie poddawaj teraz. I nie bocz się na mnie, ja życzę Ci dobrze z całego serca i kibicuję. Tylko żal mnie ściska, bo jak czytam Ciebie to widzę...siebie jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Tak myślałam, tak robiłam- czyli bałam się odejść, bałam się samodzielności. A strach ma tylko wielkie oczy
Bebetka - Pią 25 Wrz, 2009 16:04
no własnie, dlatego napisałam wyżej...
bo ja odniosłam wrażenie sugerowania Evicie działania natentychmiast , jak to mówi Ptero
stąd moja wypowiedź, że szybko to można łapać pchły......ale widocznie nie wszyscy czytaja dokładnie moje wypowiedzi - bo i po co? w końcu jestem głupsza od Was
Jagna - Pią 25 Wrz, 2009 16:08 Bebe, a moze powinna reagowac szybciej....moze uniknęłaby tego , co niektórym z nas zdarzyło się przeżyć. Może nie od razu rozwód, ale alimenty na rodzinę, może separacja , która jest odwracalna- by dac mu szansę. Moze to małżeństwo jeszcze będzie dobrze funkcjonowało, ale nierobienie niczego jest zgoda na jego postępowanie. Mój mąż taką zgodę miał, bo nic a nic nie robiłam, a właściwie robiłam- rozpiłam się, zostałam alkoholiczką, leciałam w dół coraz bardziej i bardziej. I to na własne zyczenie. Bebetka - Pią 25 Wrz, 2009 16:16
Z tym jednym akurat się zgodzę....i z tego co się orientuję po postach Evity, ona juz coś robi, jakieś działania podejmuje ale to trwa niestety - dlatego dobrze, że jest tutaj z nami bo jak kazdy z nas ma chwile zwątpienia, niepewności.....dobrze jest jednak bardziej indywidualnie podchodzić do sprawy lub tak rzeczowo, jak np. Klara
Flandria - Pią 25 Wrz, 2009 16:55 ja ostatnio doszłam do wniosku, że nie ma co się porywać z motyką na słońce do tej pory najczęściej właśnie tak postępowałam czyli chciałam mieć to i to - wstawałam i to robiłam albo nie robiłam, bo wydawało mi się to niemożliwe, w obu przypadkach takie postępowanie często zaprowadzało mnie w kozi róg
teraz staram się robić inaczej chcę czegoś, więc najpierw próbuję zdobyć o tym jak najwięcej informacji a dopiero później następuje decyzja czy próbuję to robić czy nie, czasem wymyślam "długoterminową strategię" - grunt to mieć jakiś plan
piszę o tym tutaj a propos tego, co napisała Evita:
może się mylę, ale wydaje mi się Evito, że to co napisałaś to "odgórne założenie" napisane pod wpływem emocji być może to założenie jest jak najbardziej trafne i być może masz zupełną rację, ale ja bym na Twoim miejscu jak najwięcej się dowiedziała im więcej wiem, tym mniej się boję nie warto się kierować samymi emocjami, a tym bardziej lękiem warto szukać rozwiazań - a nóż widelec okaże się, że zmiana wcale nie będzie taka trudna ? powodzenia życzę
stiff - Pią 25 Wrz, 2009 19:54
Ja się koncertuje na krótkoterminowej strategi, a dobry plan to polowa sukcesu...
Wiedźma - Pią 25 Wrz, 2009 19:55 Masz na myśli aż połowę, czy tylko połowę?
stiff - Pią 25 Wrz, 2009 19:57
Polówkę jak już...
evita - Sob 26 Wrz, 2009 08:11 jak zwykle dziękuję za wiele konstruktywnych wypowiedzi i jak zwykle wyciągam wnioski, analizuję, przemyślam za i przeciw, mobilizuję się do działania i kocham was za zaangażowanie
nie jest to wszystko takie łatwe jakby się wydawało i jak już kiedyś wspominałam okres trzeźwości męża jest dla mnie przeszkodą w realizacji moich planów ! dużo prędzej poszłabym do przodu gdyby zapił czyli wszystko wróciłoby do normy sprzed kilku tygodni ! teraz faktycznie uśpił on moją czujność co nie zmienia faktu, że nie przeżywam górnolotnych uniesień z tego powodu a adrenalina nie przyćmiła mi zdolności rozumienia zaistniałej sytuacji. Czaję się z boczku i czekam na to co będzie i nawet gdyby ten okres trzeźwości miał trwać jeszcze dużo dużo dłużej nie sądzę, żeby moje uczucia względem jego uległy poprawie ... nadal czuję się jak zaszczuty pies ale teraz bardziej jak szczeniak, który wie, że kiedyś urośnie na wielkiego brytana a wtedy da sobie radę z byle jakim kundlem
yuraa - Sob 26 Wrz, 2009 09:13
no to uzbruj się w cierpliwość, bo byc może pomyslał: udowodnię q.... i zacisnął zęby i posladki, to może trochę potrwać z moich obserwacji wynika że do trzech miesięcy. wczesniej pisałaś Ewito ze złosci go że na terapię chodzisz, będzie się złoscił bo się boi. konsekwencji i nieustępliwosci zyczę kasiek - Sob 26 Wrz, 2009 10:00
ano właśnie. byłoby łatwiej odejść, gdyby mężowie/partnerzy chlali na okrągło. "niestety" zdarzają im się okresy trzeźwości ja z moim T żyjemy od pijanego piątku do pijanego piątku. dni pomiędzy są przecudne (no, może oprócz soboty, bo ja się nie odzywam, a on skacze dookoła mnie w ramach przeprosin). ale i tak mam zamiar zawinąć żagle. więc evito powodzenia w realizacji planów.
sabatka - Sob 26 Wrz, 2009 11:28 ja też momentami mam dość tyfusich humorków i myślę sobie że gdyby się uchlał to bym mogła chociaż awaanture zrobić. a tak? humorki przechodzą wszystko wracaa do normy a stażyk rośnie
Flandria - Sob 26 Wrz, 2009 11:44 Sabatuś jeśli coś Ci przeszkadza to najlepiej o tym powiedzieć - może on sobie nie zdaje sprawy z tego, że jest uciążliwy ? humorki można wyładować w różny sposób - poprzez sport, pracę fizyczną itd albo niech chociaż na spacer idzie zamiast humorkować w domu stiff - Sob 26 Wrz, 2009 13:02
Aaaaaaa to Cie rajcuje...
stiff - Sob 26 Wrz, 2009 13:04
Jeśli nie maja ogródka, to może chociaż sąsiadowi tyłek skopać...
Flandria - Sob 26 Wrz, 2009 13:07
a nie lepiej skopać sąsiadowi ogródek ?
stiff - Sob 26 Wrz, 2009 13:12
Ogródkiem, to może niech sie nie zajmuje, bo kiedy sąsiadka zacznie mu sie odwdzięczać...
Flandria - Sob 26 Wrz, 2009 13:24
znaczy się, że w naturze ... ?
evita - Sob 26 Wrz, 2009 18:19
znaczy się, że co ? jajka, masełko, serek w dowód wdzięczności ?
Jacek - Sob 26 Wrz, 2009 18:21
joł joł i jeszcze musztardka i kiołbaska
stiff - Sob 26 Wrz, 2009 18:39
To tez...
Jeśli sąsiadka będzie zadowolona cokolwiek miałoby to znaczyć... 
Flandria - Sob 26 Wrz, 2009 18:54
wiesz Stiff, żeby sąsiadka była zadowolona facet musiałby naprawdę się naharować  .. w tym ogródku
Klara - Sob 26 Wrz, 2009 18:57 
drzewnykocur - Sob 26 Wrz, 2009 19:35
Masz rację Jagna, to się nazywa zdrowy rozsądek. sabatka - Nie 27 Wrz, 2009 09:10
eh dzieciaki:) pozdrawiam EWCIU i EVITKO
evita - Nie 27 Wrz, 2009 13:48
również pozdrawiam Sabatko
evita - Nie 27 Wrz, 2009 13:49
Flandria - Nie 27 Wrz, 2009 14:17 co się dzieje Evita ?
evita - Nie 27 Wrz, 2009 14:19 nic się nie dzieje Flandro to moja reakcja na ostrzeżenie Klary
niedziela choć dla mnie pracowita to z powodu tak ogromnej ilości słońca jest cudowna
Klara - Pią 02 Paź, 2009 08:12 Evitaaaaaa!
Gdzie jesteś? Co u Ciebie? Wiedźma - Pią 02 Paź, 2009 08:22 Wczoraj zajrzała na chwilę... Evi, odezwij się! evita - Pią 02 Paź, 2009 08:42 JESTEM !!! I ŻYJĘ
zaglądam tu co chwilę ale niestety w pracy nie mam możliwości pisania a po pracy w domu gruzowisko odezwę się jak tylko będę mogła - tęsknię za wami
Wiedźma - Pią 02 Paź, 2009 08:44
Klara - Pią 02 Paź, 2009 09:25
Niedobrze, że nie możesz pisać, ale dobrze że u Ciebie mniej więcej OK? Coś ślimaczy się ten remont? Boję się, że wiem dlaczego.... Trzymaj się i wracaj!
Borus - Pią 02 Paź, 2009 12:26 Z remontami tak już jest. Coś zaplanujesz, a w końcu okazuje się, że trzeba zrobić o wiele więcej...Ostatnio odnawiałem swój pokój... z dwu dni zrobił się tydzień pozdrawiam
evita - Nie 04 Paź, 2009 21:07 hejka !!! wróciłam do żywych a dokładnie to mam już swoje miejsce w domu gdzie się mogę podziać z moim kompem
bez obaw to moja inwencja twórcza, a właściwie ułańska fantazja tak przedłuża wszystko ! ale skoro już jest i jest chętny do roboty to trza wykorzystać na maksa
za to pokoik będę miała jak z bajki mam nadzieję ....
teraz lecę nadrobić co nieco zaległości na forum choć jest tyle tego że nie wiem od czego zacząć
P.S. w sprawach bardziej istotnych to u mnie bez większych zmian czyli nadal wiszę w próżni ani do przodu ani do tyłu
Klara - Nie 04 Paź, 2009 21:17
Mam wrażenie, że jeszcze sobie trochę "powisisz", aż się coś nie wyklaruje. Mówiąc krótko - nie rezygnuj z terapii i "daj czas czasowi". stiff - Nie 04 Paź, 2009 21:29
Ważne, ze nie leżysz...
Wiedźma - Pon 19 Paź, 2009 08:27 Evito, gdzie Ty się podziewasz? Dawno się nie odzywałaś. Daj chociaż jakiś znak... Jagna - Pon 19 Paź, 2009 08:53 I ja o Tobie myślałam Evito, napisz kilka słów... Pozdrawiam Cię cieplutko
Jacek - Pon 19 Paź, 2009 10:40 Eva
Wiedźma - Czw 29 Paź, 2009 23:36 Evita, co z Tobą?
Wiedźma - Sob 31 Paź, 2009 18:45 Czy może ktoś ma jakiś kontakt z Evitą? Wysłałam do niej maila parę dni temu, ale nie odpowiedziała. Martwię się o nią, zważywszy na jej sytuację domową 
Klara - Sob 31 Paź, 2009 19:46 Ostatnio była na forum 22 października, ale się nie odezwała. Może nie ma ochoty z nami rozmawiać?
Jacek - Sob 31 Paź, 2009 20:27
Eva
yuraa - Sob 31 Paź, 2009 22:25 napisałem do Evity na NK, moze się odezwie Bebetka - Sob 31 Paź, 2009 22:28 Może Evita zwyczajnie nie ma netu albo komputer sie popsuł
yuraa - Nie 01 Lis, 2009 12:05 Evita ma awarię netu ale jest, cała i zdrowa. pozdrawia wszyskich. niedługo będzie Jacek - Nie 01 Lis, 2009 12:12 uff
no to dobra wiadomość
Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 12:25
czyli jakby dobrze oceniałam sytuację 
Jagna - Nie 01 Lis, 2009 13:15 Dobra wiadomość , uff
Jacek - Nie 01 Lis, 2009 13:19
no nie wiem czy ona tak myśli Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 14:46
wyjaśnij mi o co Ci chodzi albo raczej co masz na myśli?
Wiedźma - Nie 01 Lis, 2009 17:06 Uff...
Klara - Nie 01 Lis, 2009 17:13
????
Jacek - Nie 01 Lis, 2009 17:32
ech Renatko,ty to zaraz najgorsze se myślisz no że ja myślę
no my się martwimy co z nią (Evitą) a Evita ma zmartwienie że jej net uciekł Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 17:37
Rozumiem zdziwienie no tak.....skoro awaria netu, to jak Evita odpisała na NK Jurze
Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 17:38
ech Jacuś czasem tak pogmatwasz, że naprawdę nie wiem o co chodzi
Jacek - Nie 01 Lis, 2009 17:40
no bo ja jestem jedyny w swoim rodzaju
Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 17:52
a to na pewno
Jacek - Nie 01 Lis, 2009 18:26
no nie zupełnie to tak do końca bo tylu ilu ludzi na świecie tylu rodzai w samych sobie i to nas różni,dlatego mogę o sobie powiedzieć że jestem jedyny w swoim rodzaju
KICAJKA - Nie 01 Lis, 2009 18:43
Każdy jest inny,a i każdy wyjątkowy na swój sposób,ale niektórzy szczególnie.
yuraa - Nie 01 Lis, 2009 21:16 nie miałem czasu więcej napisać, bo juz na mnie auto trąbilo
ech , pomysleć trochę wystarczyło, wklejam wiadomość od Evity do mnie na NK hej !!! miło, że się ktoś o mnie martwi jeszcze no i co najważniejsze - pamięta ! ja korzystam grzecznościowo teraz z netu ale jutro mam mieć już swój po większej awarii ! Wszystko jednakże w rękach wrednej tepsy u mnie wszystko względnie ok ucałuj wszystkich ode mnie a ja mam nadzieję , że jutro się zjawię osobiście !!!
Dzięki za wiadomość !!! aż mi się pysk uśmiechnął
Klara - Nie 01 Lis, 2009 21:19
cr4c 
Jacek - Nie 01 Lis, 2009 21:27
Jureczku nie spiesz się ja jednak wytrzymam do jutra 
Bebetka - Nie 01 Lis, 2009 21:28
evita - Wto 03 Lis, 2009 13:33 dzień doberek kochani
ja już jestem czynna internetowo od wczoraj tylko wczoraj niestety nie znalazłam chwili wolnej , żeby na spokojnie tu wskoczyć
mam tyle do napisania, że aż nie wiem od czego zacząć !!! nie wspomnę o zaległościach w czytaniu
na początek może buziaczki słodkie ode mnie i dziękuję, że nie zniknęłam z waszej pamięci
Wiedźma - Wto 03 Lis, 2009 13:41 Chwała Bogu, Evito, że jesteś, bo martwiłam sie o Ciebie. Opowiadaj! Mario - Wto 03 Lis, 2009 13:50
Dzięki
evita - Wto 03 Lis, 2009 14:11 no to teraz bardziej na spokojnie mogę zacząć
co u mnie - z remontów nie wychodzę jak narazie , teraz czekam na dekarza ! Men dostał takiego powera na pracę nie tylko tą domową, że patrząc na to z boku można by pomysleć, że chodzący ideał z niego ! Mnie jednak nie przekonał i wg mnie to jest bomba z opóźnionym zapłonem poprostu... Oby wybuchła jak najpóźniej
Moja sytuacja rodzinna ? niestety moje plany pomimo wcześniejszych zapewnień, że dobrnę z nimi do końca , umarły nieomalże w zarodku
Separacji nie ma bo mi odesłali z sądu papiery do uzupełnienia i zrezygnowałam z tego... Rozdzielności nie ma bo zażądali w sądzie świadków !!!!!!!! przynajmniej jednego wiarygodnego i kogo miałam wziąć ? Mojej mamie serce by chyba pękło gdyby miała iść zeznawać bo choć już teraz traktuje męża jak człowieka chorego to bardziej skłania się ku miłości matczynej w stosunku do niego niż jak do zięcia i wiem, że bardzo to przeżywa . Córki też nie miałam sumienia wywlekać przed ławę przysięgłych ! Wiem, że to wszystko jest tylko tłumaczenie mojego właśnego wyrzutu sumienia bo na wszystko znalazłby się jakiś sposób ale póki co jest tak jak jest . Małżonek w sumie stara się teraz jak może bo stwierdził, że ma dużo zaległości do nadrobienia. Nie ma żadnych ataków furiackich i żadnej nerwowości w jego zachowaniu - to chyba nie jest normalne ? Poza tym mogę się w końcu spełniać w mojej pracy społecznej z czego się bardzo cieszę
Po prostu sielanka !!! Ale to wszystko tak tylko wygląda. W gruncie rzeczy ten człowiek stał mi się zupełnie obojętny i mam gdzieś co on zrobi ze swoim życiem. Czy wykorzysta kolejną szansę czy też może zaprzepaści jednak wszystko . Właściwie to jestem zła, że jest teraz tak jak jest bo nagle stał się bohaterem w oczach wszystkich a na moje "czekaj, czekaj on nam jeszcze pokaże" rodzinka wzrokiem mnie zabija. I nie dziwię się też dzieciom bo tak bardzo się teraz cieszą, że jest tak jak jest więc jak ja mam im odbierać tą radość ??? Nawet wnuczka nie płacze już na widok dziadka a wręcz przeciwnie, siedzi mu cały czas na kolanach . No cóż ... reasumując , niby jest lepiej ale czy aby napewno ??? evita - Wto 03 Lis, 2009 14:15 a co do mojego internetu to cała historia !!! walczę z TP do tej pory i wysłałam im rozwiązanie umowy przed terminem i czekam teraz na reakcję ! Mam ochotę do nich wparować z jakimś karabinem maszynowym
W pracy kilka razy się tu logowałam i próbowałam coś napisać ale ze względu na towarzystwo szefa nie dałam rady. Później zaległy urlop musiałam wykorzystać a dzisiaj już jestem w pracy i mam chwilę luzu więc nadaję
evita - Wto 03 Lis, 2009 14:21 jak fajnie jest znowu do was wrócić
a ile mnie czytania czeka
ale nadrobię wszystko z ogromną ochotą
Klara - Wto 03 Lis, 2009 14:42
Pewnie, że jeżeli jest tak jak piszesz, to wypada poczekać. Może akurat w tym JEDNYM WYPADKU stał się cud? Tylko na Twoim miejscu przygotowałabym sobie szczegółowy plan B na okoliczność gdyby ten cud nie trwał zawsze. Tak zresztą radzą na terapii, na Al-Anonie w przypadku gdy partner przestał pić i gdy nawet się leczy, oraz uczestniczy w mityngach AA. No i bądź dobra dla siebie
Flandria - Wto 03 Lis, 2009 14:43 a właśnie - jak terapia ? chodzisz nadal ? Wiedźma - Wto 03 Lis, 2009 15:03
Jednym słowem - odpuściłaś. Zrezygnowałaś z konsekwencji
Oczywiście zdajesz sobie sprawę jaki skutek może to odnieść? Evito, chodzisz na jakąś grupę terapeutyczną, Al-Anon, czy choćby grupę wsparcia? Albo do terapeuty? KICAJKA - Wto 03 Lis, 2009 16:20
"na pewno" to nie mamy żadnego wpływu na to co będzie.Możesz jedynie zadbać o siebie tu i teraz,mieć pod ręką jakąś alternatywę - podporę na której będziesz się mogła w razie czego podeprzeć. Powodzenia,wytrwałości i cierpliwości życzę.
evita - Wto 03 Lis, 2009 18:59
myślę realnie i nie wierzę w taki cud
nie byłam już dwa tygodnie ! terapeutkę zaliczam z taką samą częstotliwością i z przykrością muszę stwierdzić, że jakoś mi to wszystko nie leży na grupowej żyję cudzymi tragediami i czuję się jakbym komuś wchodziła buciorami w życie. Kobiety mają bardzo zróżnicowane problemy przez co szlak mnie trafia jak taka jedna narzeka bo jej mąż nie pozmywał w niedzielę choć jej to obiecał przy czym kolejna nie prześpi nocy bo boi się , że zostanie zamordowana albo wygania całą rodzinę z łóżka, żeby obserwowali jak się wiesza !!! różnica aż nadto istotna choć zdaję sobie sprawę, że dla tej pierwszej być może to jest rodzinna tragedia ! a tuż po terapii ? każdy idzie w swoją stronę ledwo odburkując sobie dobranoc ... brak integracji w grupie to jest to co mnie skutecznie zniechęca do tego. I wcale tu nie chodzi o to, że ja chcę sobie odpuścić terapię bo sprawdzałam nawet czy nie ma innej grupy w mojej miejscowości ale niestety nie . Już się zastanawiam czy nie zacząć dojeżdżać gdzieś dalej bo potrzebuję spotkań ale na pewno nie takich ! Ja nie potrafię się otworzyć wprawdzie i cały tydzień potrafię podsumować jednym zdaniem ale to nie tylko we mnie tkwi problem tylko w braku wzajemnego zrozumienia a sama nie jestem w stanie znieść na swoich barkach cierpień kilkunastu kobitek bo zanadto mnie to przygnębia szczególnie ta jedna nie wyobrażacie sobie co ona przeżywa moje przejścia są niczym ....
evita - Wto 03 Lis, 2009 19:02
Mogłabym teraz zacząć od słów " to nie tak, ja chcę, ja chciałam, ja zrobię choć nie zrobiłam" bo choć to wszystko prawda co w cudzysłów ubrałam to jednak fakt pozostaje gołym faktem więc - masz rację wiedźmo niestety
evita - Wto 03 Lis, 2009 19:03
wiem co jest tu i teraz nie wiem co będzie później i gdzie ... Klara - Wto 03 Lis, 2009 19:43
Nie wiem, czy to miało jakieś znaczenie, ale ja na któreś spotkanie kupiłam kruche ciasteczka, później okazało się, że gdy kupimy herbatę, to spokojnie możemy ją sobie zrobić i tak się zaczęło.... Po terapii spotykałyśmy się "prywatnie" jeszcze dłuższy czas, a i teraz jeszcze czasem się kontaktujemy.
To jest dowód na Twoje głębokie współuzależnienie. NIE JESTEŚ ODPOWIEDZIALNA ZA CAŁE ZŁO TEGO ŚWIATA! Terapia powinna Ciebie tego nauczyć, ale żeby to przyswoić trzeba chodzić na tę terapię!
To jest racjonalizowanie "nicnierobienia" wytłumaczenie że Ty jeszcze nie masz tak źle. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał "gorzej"... To jest tylko oszukiwanie siebie!
Evitko! Przez to co napisałam nie chcę powiedzieć, że powinnaś teraz, natychmiast występować o separację, bo skoro tego nie zrobiłaś skutecznie od razu, to teraz sobie czekaj na następną okazję. Jeśli zrezygnowałaś z terapii, to poszukaj chociaż jakiejś grupy Al-Anon! Nie przestawaj pracować nad sobą, bo obudzisz się znów z ręką w nocniku!
evita - Wto 03 Lis, 2009 20:32
w moim przypadku na takie luksusy dałaby się tylko moja sąsiadka namówić ! Z którą poza grupą i tak się spotykam przy kawusi
tu nie chodzi o to, że czuję się odpowiedzialna tylko o to, że tak bardzo chciałabym pomóc a nie potrafię !!!
pewnie masz rację , zresztą nieco wyżej wspomniałam o tym, że zabijam w ten sposób swoje wyrzuty sumienia ale czynników, które się na to złożyły jest o wiele więcej ...
wbrew pozorom pracuję nad sobą i uwierz mi, że efekty widać gołym okiem
stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:32
Lifting zrobiłaś...
Bebetka - Wto 03 Lis, 2009 20:35
czasem Twoje żarty są naprawdę nie na miejscu
evita - Wto 03 Lis, 2009 20:36
eee tam, zaraz lifting
bez tego też mi nic nie brakuje a nawet wręcz przeciwnie mogłabym obdarować tym czego mam zanadto tu i tam
po prostu zaczęłam twardo stąpać po ziemi i czuję się pewniejsza siebie ! szkoda tylko, że to jest efekt tego, że druga połowa jest trzeźwa a więc i odwagi dużo mniej na awantury
stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:38
Niby dlaczego miały by być...
Adresatka w przeciwieństwie do Ciebie może zna sie na żartach...
Wiedźma - Wto 03 Lis, 2009 20:40
Ano szkoda, bo to oznacza, że swoje samopoczucie uzależniasz od stanu trzeźwości męża. Jak sie to ma do zadbania o siebie, do zajęcia się sobą? Eh, Evito... Chyba Ci korepetycje potrzebne
Bebetka - Wto 03 Lis, 2009 20:40
odpuść sobie ocenianie mnie, ok?
stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:40
Ciesze sie, ze odnalazłaś sie w nowej sytuacji...
Powodzenia...
evita - Wto 03 Lis, 2009 20:41
żartuj sobie stiff do woli byleby tu mi zanadto cmentarnie się nie zrobiło bo przez cały ostatni tydzień jak hiena biegałam od cmentarza do cmentarza i mam już dość żalobnych klimatów
Klara - Wto 03 Lis, 2009 20:41
Taaa, nie na darmo wśród niosących posłannictwo jest pełno osób będących w sytuacji podobnej do Twojej (i do niedawna - mojej). Ja też bywałam taką "Matką Teresą". Innym pomagają, a same coraz bardziej grzęzną w swoim bagienku. Robią dobrą minę, żeby inni nie zorientowali się że dusza w nich wyje z bólu, a tu powinno być odwrotnie: Chcesz pomagać innym, pomóż najpierw sobie! stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:42
Zaraz, przecież to tylko odpowiedz na Twoja ocenę mojego postępowania...
Znaczy Ty dajesz sobie prawo, a mi nie, dziwne...
stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:44
Dawali coś w promocji...
stiff - Wto 03 Lis, 2009 20:45
I to dotyczy również alko...
evita - Wto 03 Lis, 2009 20:47
a może jeśli samopomoc nie bardzo mi wychodzi to chociaż obdarowanie chęcią jej niesienia w przełożeniu na czyny jest też już czymś co poprawia moje samopoczucie ? a jeśli ja się lepiej z tym czuję to znaczy, że jest to już dla mnie jakaś ulga w codziennym jestestwie więc może to nie jest takie głupie ??? cała reszta jakoś się na razie układa więc może wyjść z założenia "carpe diem" i korzystać z dnia ?
Klara - Wto 03 Lis, 2009 20:58
Nie masz pojęcia Evitko, jak szczerze Ci życzę, żebyś była wyjątkiem i żeby właśnie Tobie się udało! evita - Wto 03 Lis, 2009 21:03
to co napisałam zakończyłam pytajnikiem ... nie wiem czy to jest dobre wyjście z sytuacji i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie tędy droga . Stworzyłam sobie jakiś substytut mojego życia i jakoś leci do przodu tylko czym to się zakończy ?
Jagna - Wto 03 Lis, 2009 22:00
Tego nie wie nikt . Witaj Evitko, jak fajnie że znowu jesteś, a już trwały intensywne poszukiwania Evity
Evita Peron była dzielną kobietą z silną osobowością, obdarzona charyzmą i wielkim serce. Wytrwała, dzielnie znosiła ciosy i zniewagę, ale nie odpuściła, walczyła o los swoich rodaków, zwłaszcza los ówczesnych rodaczek. Twój nick Evito od razu skojarzył mi się z Evitą, lubię tę postać, darzę wielkim szacunkiem i podziwem. Walcz kochana o siebie, nie ustawaj....bo jakoś smutno mi na duszy, że poddałaś się w połowie drogi.... Bo pytasz, czy to cud? Że nie pije, nie bedzie pił, tak bez terapii, AA, pomocy z zewnątrz. Otóż w takie cuda nie wierzę, gdyz na własne oczy nie widziałam, co nie znaczy że nie ma. Poznałam mężczyznę na mitingu, który zaczął przychodzić na grupę, dumny....bo nie pił AŻ 7 lat! Podziwiac i ukłony słać, ale biedak się napił , no cóż przeciez nie jest alkoholikiem. Podany przez żone do sądu- musiał rozpocząć terapię, i chodzić na AA, niestety jego sposób bycia- tak zwany d***, albo picie na sucho są nieznośne dla otoczenia, to samo robił przez 7 lat....tyle że życ się z nim nie dawało. Ale mozna nie pic bez terapii? Mozna! Tylko po co męczyc sobą otoczenie, rodzinę, po co sie tak męczyć... Mówię z ironią, bo czasami ma się ochotę komuś takiemu powiedzieć- byłes fajniejszy, znosniejszy gdy piles, idz sie dopij i moze wrócisz, jak naprawdę będziesz chciał. Niepijący na scisku alkoholicy czesto posiłkuja sie zloscia, mówi się ze są uzależnieni od złości- tak postępują, wyzywają się na rodzinie, złośliwościami, często słowną i fizyczna agresją, mają depresje. Wielu idzie grać na automaty(hazard)- taki nowy substytut, nowa adrenalinka, tyle...ze nadal rodzinie pieniędzy brak, nadal nie załatwione sprawy, długi, pożyczki u ludzi itd...albo seks w internecie, całe tony zdjęć , umawiane randki, żona idzie w odstawkę, seks zamęcza doprowadza do wycienczenia, kolejna choroba-a tak naprawdę ta sama- uzalezniony umysł- już nieważne od czego- bo wciąz chory, niedoleczony. Tak działa ten mechanizm. To się dzieje bardzo, bardzo często. Samo nepicie nie wystraczy na leczenie alkoholizmu- to początek, warunek, ale nie leczenie, nie zdrowienie, niestety.... Evitko dbaj o siebie, poswiec sobie czas, a terapia moze byc takim czasem dla Ciebie, przełamiesz sie i jakos juz pójdzie, nie rezygnuj tak łatwo. Fajna dziewczyna z Ciebie i tyle jeszcze cudnego życia przed Tobą, tylko chciej korzystac z niego Trzymaj się cieplutko
Flandria - Wto 03 Lis, 2009 22:17
"jest tak jak jest, a nie tak jak powinno być" to z piosenki, często to sobie powtarzam, pomaga mi się pogodzić ze sprawami, na które nie mam wpływu evita - Śro 04 Lis, 2009 11:33
ja jeszcze konsekwencji nie odczuwam ale jednocześnie wiem, że przyjdzie dzień kiedy będę płakać z tego powodu
mój dom ostatnio stał się oazą spokoju !!! żadnych złości, agresji, zrozumienie, rozmowy ale nie zachłystuję się tym stanem nie skakam ze szczęścia i nie wierzę w to, że tak już zostanie nie mam też jednocześnie do czego się przyczepić bo nie mogę ganić za to, że ktoś niepije, pracuje, stara się, żeby było wszystko ok !
zdaję sobie z tego doskonale sprawę stąd moje niedowierzanie w efekty tej względnej sielanki co zresztą już wyżej napisałam dzięki wam kochani za wasze wszystkie mądrości życiowe brakowało mi tego bardzo ostatnio
Jagna - Śro 04 Lis, 2009 12:04
Borus - Śro 04 Lis, 2009 13:30
kiedyś już pisałem może innymi słowami, ale w tym sensie: - czasem tak bardzo nie wierzymy, że ktoś może się zmienić, że gdy to następuje nie wiemy co z tym zrobić...
evita - Śro 04 Lis, 2009 13:34
święte słowa Borus !!! Lepiej bym tego nie ujęła
KICAJKA - Śro 04 Lis, 2009 14:50
Ja też chciałam zbawiać świat i dla tego związałam się z alkoholikiem.Ale dostałam po głowie i stwierdziłam,że na nic moje starania,to nic nie daje.Cale życie myślałam o innych,bo wyniosłam to z domu rodzinnego.Niestety w sprawie alkoholizmu musiałam się poddać .
Między innymi tu "pies pogrzebany"-Latwiej funkcjonować jeśli mamy o co się czepiać,pretekst do narzekania,lepsze samopoczucie,bo to nie ja zawalam,ma się większą kontrolę nad wszystkim(on nie decyduje,ani nie realizuje,nie reaguje,nie wtrąca się).Typowe zachowanie większości współuzależnionych.Jeszcze brakuje codziennego czekania,pilnowania i nasłuchiwania,kiedy przyjdzie i w jakim stanie.Błędne koło z którego mnie na szczęście udało się wyrwać,choć nie do końca. Tak jak napisała Jagna można nie pić kilkanaście lat bez zdrowienia na terapii,ale za to popadanie w inne nałogi.Samo nie picie,przebywanie wśród osób niepijących,chodzenie do klubu AA,nic nie dało.Nauczyłam się z tym żyć i traktuję go jak "pijącego na sucho".Ostatnio coraz częściej "budzi się z ręką w nocniku",ale my z córką nie ułatwiamy mu życia. evita - Śro 04 Lis, 2009 17:06
moja mama twierdzi, że ja od dziecka szukam sobie przygód tylko, że tych najgorszych na czym niejednokrotnie się traci
w szkole moimi przyjaciółkami nie były te co piątkami świeciły w dzienniku tylko te co były najbiedniejsze i nie koniecznie głupsze przez to. Szkoda mi było osób, które z racji braku akceptacji otoczenia musiały siedzieć w ostatnich ławkach i tak mi jakoś już to zostało ... myślę, że w tym też tkwi problem mojej obecnej sytuacji . Całe życie uważałam, że do każdego trzeba wyjąć rękę kto tego potrzebuje, że trzeba być wsparciem w trudnych chwilach i nie raz jakiś miły gest i dobre słowo mogą zdziałać więcej niźli największe pieniądze !
i to właśnie najbardziej boli ! ta przegrana ! Na początek chęć niesienia pomocy, później człowieka przytłacza bezradność i bezsilność ale nadal przez łzy stara się walczyć o miłość ! Po czym miłość przegrywa wygrywa alkohol miłość z czasem też umiera śmiercią naturalną a teraz nawet łapię się na tym, że w myślach życzę tej byłej miłości wszystkiego co najgorsze i gdzie się podziała ta moja dobroduszność ?
wygrywałam i wygrywam z obcymi a przegrałam z kimś kto powinien mi być najbliższą osobą ... Klara - Śro 04 Lis, 2009 18:13 Nie będę tu się wymądrzała, bo wszystkie "grzechy" które tu wymieniłaś popełniałam, a teraz jestem spokojna, bo mój problem "rozwiązał się sam". Zdążyłam trochę przepracować swoje myślenie i zachowanie, ale na zmianę życia było już za późno. Wobec tego zamiast morałów dedykuję Tobie (nam?! ) artykuł o zdrowym egoizmie:
http://kobieta.interia.pl...egoizmu,1196333 KICAJKA - Śro 04 Lis, 2009 19:58
Klarciu,wszystko to już dawno mam za sobą,przerobiłam dokładnie na początku mojej nowej drogi. Większym problemem jest wytłumaczenie córci,że nie musi być taka jak ja,"najlepsza,najmądrzejsza"itp. itd.Ma być sobą bo taką ją kocham,a nie musi się ze mną porównywać.Już dawno runęłam z piedestału,a ona nie chce tego zauważyć.
KICAJKA - Śro 04 Lis, 2009 20:03
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę,że ja nie przegrałam z alkoholem lecz WYGRAŁAM siebie. To było najważniejsze,że nie dałam się ciągnąć w dół,tylko poszłam inną-swoją drogą.
Klara - Czw 05 Lis, 2009 08:23
To jest ważne. Ja też w którymś momencie zaczęłam tak iść, tylko że na tej drodze co chwilę natrafiałam na wielką, pijaną przeszkodę i zamiast ją usunąć lub obejść i zostawić, mocowałam się z nią nieustannie. Wyczerpana uparcie lazłam tam gdzie chciałam i doszłam, tyle że po drodze było jeszcze wiele kuszących propozycji z które odrzucałam, zajęta kłodą. No i gdy zrezygnowałam z mocowania się, ogarnęła mnie taka niemoc, że nie miałam już siły na radykalne zmiany
evita - Czw 05 Lis, 2009 08:27
artykuł zaliczyłam od dechy do dechy ciekawy tekst i z życia wzięty ale nie do końca o mnie mnie sprawia radość gdy widzę radość drugiego człowieka ! Fakt, że zmęczenie nieraz daje znać o sobie ale czymże ono wobec faktu, że moja radocha sięga szczytu Kilimandżaro
evita - Czw 05 Lis, 2009 08:28
moja niemoc dotyczy się wszystkiego tego co jest związane z moim życiem osobistym wiecznie żyję cudzym życiem ...
Klara - Czw 05 Lis, 2009 08:35
Znalazłaś sobie substytut, żeby zapomnieć o własnych problemach? Właśnie dlatego powinnaś iść na sensowną terapię. Jeżeli ta na którą chodzisz nie odpowiada Ci, poszukaj innej. ZMOBILIZUJ SIĘ EVITKO! WARTO. Jeszcze masz kawał życia przed sobą! Bebetka - Czw 05 Lis, 2009 08:42 Jak Was czytam dziewczyny (a czytam cały czas), to między wierszami odnajduję też czasem siebie
Dzięki temu coraz więcej dowiaduję się również o sobie......fajnie, że o tym wszystkim piszecie
KICAJKA - Czw 05 Lis, 2009 11:08
Właśnie,żyjesz cudzym życiem nie swoim,gdzie w tym jest miejsce dla Ciebie?Wszyscy naokoło Ciebie nie muszą być przez Ciebie uszczęśliwiani i zbawiani,bo w końcu się w tym zatracisz.Teraz Ciebie jako "JA EVITA" nie ma,nie istniejesz. To nie byłoby życie dla mnie,żeby moje dziecko było szczęśliwe to ja też musiałam być szczęśliwa i zadowolona z siebie i swojego życia.
olimpijka - Czw 05 Lis, 2009 12:34 Witaj evito... mam czasem wrażenie że dotyka nas dokładnie to samo:( ten sam etap Wiedźma - Czw 05 Lis, 2009 13:10 Olimpijko, ostatnio stałaś się milcząca...
evita - Czw 05 Lis, 2009 13:13
jest to sposób na "zapomnienie" ale też i sprawia mi on przyjemność !!! czy chęć nadmiernego udzielania się społecznie jest czymś złym ? czy mam to traktować jak chorobę ? Czy zatracanie się w działaniu na rzecz innych jest czymś złym ? ja naprawdę czerpię radość z każdego zakończonego sukcesem obranego przez mnie zadania egoizm - pewnie dobra sprawa ale przez te lata takiego a nie innego życia odzwyczaiłam się dość trwale myśleć tylko o sobie. Pewnie, że jak każdą kobietkę cieszy mnie gdy na poprawę humoru kupię sobie jakiś fajny ciuszek, zaliczę fryzjera czy też pięknie odmaluję sobie paznokcie lubię być zadbana i jak każda pokokietować trochę a gdy znajduję uznanie w oczach płci przeciwnej dusza się uśmiecha to już chyba jest taka nasza wada bądź zaleta wrodzona ale nie jestem w stanie egzystować w ten sposób z dnia na dzień . Mizdrzyć się przed lustrem po kilka razy dziennie i polować na wyprzedażach za fioletowymi botkami bo to jest teraz trendy
dzięki temu forum i tych kilku terapiach jakie zaliczyłam nauczyłam się za to jednego - potrafię powiedzieć NIE :spadaj: tylko, że to NIE ogranicza się do jednej osoby ... do tego, którego jeszcze nie tak dawno wbrew swojej woli chciałam zbawić a teraz nie potrafię wykrzesać z siebie odrobiny litości i czułości, żeby pokazać kłamiąc jednocześnie, że nadal jestem i będę wsparciem. Jeszcze nie tak dawno pragnęłam ja tej czułości, przytulenia, pogłaskania i skomliłam o to jak pies u mojego męża. Nie chciałam być "brana" tylko kochana podczas intymnych zbliżeń. Teraz jest tak, że ta ręka którą tak bardzo pragnęłam poczuć w czułym uścisku stała się dla mnie ręką obcą, wredną, zbędną w moim życiu ... teraz tkwię w oczekiwaniu na bardziej przyjazną dłoń
evita - Czw 05 Lis, 2009 13:32
hej olimpijko dawno mnie tu nie było ale zerkłam do twojego wątku (bo jakżeby inaczej:) ) i w zasadzie niewiele tam nowości jak to już wiedźma zauważyła !
Zapodaj nam choć kawałek siebie z ostatnich dni ! co u ciebie ? Flandria - Czw 05 Lis, 2009 13:41
działanie na rzecz innych jest ok
zatracanie się w działaniu (jakimkolwiek) to katastrofa nie chodzi o to, żebyś biegała po wyprzedażach, ale o to, żebyś potrafiła sprawić sobie przyjemność bez zatracania się w niej
sprawianie sobie przyjemności (jakiekolwiek) nie powinno być ucieczką od własnych problemów pamiętaj, że uciekanie od problemów z reguły sprawia, że te problemy rosną
olimpijka - Czw 05 Lis, 2009 15:08 no u mnie nic się nie zmienia...u prawnika byłam, potem kolejna rozmowa zz Morusem i powtóezenie obietnic sprzed misiąca i znowu się złamałam. Klara - Czw 05 Lis, 2009 17:03
Nie zaliczyłaś kilku terapii, tylko byłaś obecna na kilku zajęciach jednej (dla osób współuzależnionych). To tak, jakbyś poznała kilka pierwszych liter alfabetu i zasiadła do pisania powieści
evita - Pią 06 Lis, 2009 10:45
masz rację Klaro źle to ujęłam
i jeszcze jedno ... ja pamiętam dlaczego tu się znalazłam i mój problem nadal pozostał nierozwiązanym problemem cała reszta to tylko otoczka tego co się dzieje w moim życiu
Jagna - Pią 06 Lis, 2009 11:09 Just !
evita - Pią 06 Lis, 2009 13:50 skąd ta radość Jagienko
Jagna - Pią 06 Lis, 2009 15:05
Odpowiedziałam nie tutaj : Ten "just: miał byc pod Twoja odpowiedzią dla 1andy1, przepraszam
evita - Pią 06 Lis, 2009 16:02
przecież nie musisz przepraszać za co ? zresztą jak już wiem, gdzie ten koment powinien wylądować to tym bardziej się cieszę
evita - Pon 16 Lis, 2009 21:15 witajcie ! niestety troszkę mało mnie znów jest i raczej będzie w najbliższych dniach na forum ponieważ wokół mojej rodziny AH1N1 się kręci
nie ma JESZCZE powodu do paniki ponoć, ale ja i tak panikuję bo o moje dziecko tu chodzi
Klara - Pon 16 Lis, 2009 21:18
To jest pewnik, czy przypuszczenie? Jacek - Pon 16 Lis, 2009 21:19
stiff - Pon 16 Lis, 2009 21:36
Nie można tego bagatelizować, ale jeszcze gorzej popadać w panikę...
KICAJKA - Pon 16 Lis, 2009 21:40 Trzymam kciuki aby wszystko było dobrze 
evita - Wto 17 Lis, 2009 11:57
od wczoraj wieczorem to już pewnik w tym sensie, że ja wraz z moją córką jesteśmy jednymi z ostatnich pacjentów lekarza, który właśnie jest w agonii tuż po naszej wizycie stracił przytomność i już nie odzyskał.
Córka ma grypę nadal ale pod kontrolą a ja czuję się jako-tako więc nie ma się póki co czym martwić tylko czekać co będzie dalej ... jeśli chodzi zaś o tego biedaka lekarza - to wspaniały człowiek, który ostatnie dwa tygodnie krążył między jedną kliniką a drugą pracując ponad siły, zastępując innych chorych lekarzy. Tylko, że tamci teraz wypoczęci wrócą do pracy a on w wieku 32 lat jest w takim stanie w jakim jest strasznie mi go szkoda
Flandria - Wto 17 Lis, 2009 12:06
o matko
Klara - Wto 17 Lis, 2009 12:12
Bądź dobrej myśli Evitko! Trzymam za Was kciuki!
Jacek - Wto 17 Lis, 2009 12:20
gdy zaczynałem czytać to myślałem że to starszy gościu Wiedźma - Wto 17 Lis, 2009 12:20 Trzymaj się, Evito. Ja też jestem z Tobą
Jagna - Wto 17 Lis, 2009 14:35
Czyżby to ten doktor, o którym wczoraj słyszałam na klinice w pracy?
Niedobrze, niedobrze... evita - Wto 17 Lis, 2009 15:17
jeśli słyszałaś o tym we Wrocku to ten
http://wiadomosci.onet.pl...iecko,item.html sprawa jest o tyle już jaśniejsza, że teraz wiem, że muszę siedzieć w domu do końca tygodnia i tyle denerwuję się córcią ale jest coraz lepiej więc na pewno będzie dobrze ! sytuacja zmusiła mnie do tego żeby się "doinstruować" w temacie więc nie panikuję i jeszcze muszę uspokajać całą rodzinkę ! Media nieco sztucznie nagłaśniają sprawę jakby to miało coś pomóc w spadku zachorowań ! Lepiej by było gdyby wzięli się za propagowanie zdrowego stylu życia i jak zapobiegać tego typu chorobie a nie żerować na krzywdzie tych, których to nieszczęście już dopadło pod naszym szpitalem stoją tabuny samochodów z różnych stacji TV i radio jakby czekali tylko na hasło - pacjent umarł ! I znów kolejna sensacja by była. Czekam teraz jeszcze kiedy mój dom żółtą taśmą odgrodzą jako teren skażony ! mam ochotę się napić czegoś mocniejszego i zasnąć
Jagna - Wto 17 Lis, 2009 15:32 Tak o tym lekarzu. Powikłania grypy bywają grożniejsze niz sama grypa
Evito wkleiłam artykuł o grypie, myslę warto przeczytać, ja podobne informacje na temat szczepionek miałam juz około 2 lat temu, od tamtej pory przestałam się szczepić- chociaż pracodawca dawał nam je za darmo. I co ? I nic sie nie dzieje po za tym ze 1-2 razy do roku dopada mnie jakies przeziebienie , moze grypa moze nie grypa, tego sie nigdy nie wie na pewno( chyba ze zrobi sie spec badanie)- a nie robi sie pacjentom. Grunt to bez paniki, wiecej ludzi codziennie umiera z powodu niewydolnosci krazenia i nowotworów, uzaleznien...i wypadkow komunikacyjnych. Flandria - Wto 17 Lis, 2009 15:41 ja stawiam "od zawsze" na profilaktykę, ale nie na szczepionki dobra dieta, suplementy, sport powinnam dodać jeszcze "unikanie stresu", ale to mi ostatnio nie wychodzi
Bebetka - Wto 17 Lis, 2009 16:19
No ja też ......była grypa a teraz jest zapalenie oskrzeli ale to moja wina bo zbagatelizowałam ją i chodziłam pracować do biura. Niby dobrze sie czułam a tu masz. Grypa ma to do siebie, ze daje powikłania właśnie.
No i teraz jestem uziemiona w domu
Borus - Wto 17 Lis, 2009 16:43 Na grypę podobno dla pań dobry jest rumijanek...
Flandria - Wto 17 Lis, 2009 17:09
w łóżku mam zawsze chociaż jednego jaśka
z rumem u mnie trochę gorzej, ale coś się znajdzie
Jagna - Wto 17 Lis, 2009 17:21
Podobno
Rumu nie pijam, a Janka nie znam...przyjdzie mi samotnie leczy grypsko.
Bebetka - Wto 17 Lis, 2009 17:54
lepszy jednak chyba Janek
no to może faktycznie rozejrzyj się za jakimś Jankiem
evita - Sob 21 Lis, 2009 10:33 nasza kwarantanna się skończyła no i oczywiście wszyscy zdrowi jesteśmy
jestem jednakże zaniepokojona tym co się na forum dzieje jakiś wirus chyba zaatakował większość użytkowników, przy czym bardziej obstawiałabym chorobę wściekłych krów a nie AH1N1
tak sobie nawet już podejrzewam, że może nasze dziewczyny jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności są równocześnie tuż przed okresem ? to byłoby jakieś wytłumaczenie
mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo bo nie to było moim celem ! Jagna, Bebetka - wracajcie na forum i przestańcie się już wygłupiać !!!! KICAJKA - Sob 21 Lis, 2009 11:09
Cieszę się,ze wszystko jest już ok.
A na forum rzeczywiście co niektórych ponosi a emocje biorą jak zwykle górę na rozsądkiem.
Miejmy nadzieję,że uspokoją się za jakiś czas,przemyślą i wrócą. 
Wiedźma - Sob 21 Lis, 2009 11:15 Ja też na to liczę i czekam
evita - Wto 24 Lis, 2009 18:53 Dzisiaj byłam jako świadek na rozprawie jaką wniosła moja najbliższa sąsiadka o rozdzielność majątkową. Strasznie to przeżyłam Kobietka wzięła się za siebie troszkę za moją namową, ja utknęłam w martwym punkcie a ona poszła do przodu. Mąż się nie stawił na dwóch poprzednich sprawach więc teraz musiała ściągnąć kilku świadków. Byłam ja, jeszcze jedna sąsiadka, kuzyn męża i dzieci , te pełnoletnie. Moja sąsiadeczka cały czas szlochała, dzieci nie wiele lepiej , obraz nędzy i rozpaczy takie oficjalne przypieczętowanie tego co do tej pory było tajemnicą alkowy no i te wywlekanie brudów, w których dzieci musiały brać udział podłamałam się tą dzisiejszą przygodą niesamowicie
KICAJKA - Wto 24 Lis, 2009 19:10
Wiedźma - Wto 24 Lis, 2009 19:20
Oby tylko nie zniechęciło Cię to i nie kazało zawrócić z drogi
Chociaż ostatnio to sobie przycupnęłaś nieco na poboczu i za bardzo się nie rwiesz do przodu... Co Tam słychać u Twojego męża, Evito? evita - Wto 24 Lis, 2009 20:23
zdecydowanie masz rację kicajko ale przejście przez ten etap prowadzący ku jakiejś tam wolności choćby finansowej jest i tak traumą dla dzieciaków
evita - Wto 24 Lis, 2009 20:30
no cóż ... pracuje od rana do wieczora, grzeczniutki w stosunku do nas wszystkich bez wyjątku, żadnej nerwowości, żadnego widocznego głodu alkoholowego, żadnego wspominania o przeszłości, natomiast dużo planów na przyszłość . Taka sobie pozorna sielanka ja nadal nie wierzę, nadal oczekuję na TEN dzień, który znowu przyniesie rozczarowanie i staram się dzieci uświadamiać, żeby nie zachłystywały się tym nadmiarem spokoju w rodzinie ! ale widzę, że coraz bardziej wierzą tatusiowi w jego opowieści o świetlanej przyszłości nie zważając na moje ostrzeżenia. Dlatego też w dwójnasób boję się dnia kiedy tatko spadnie z piedestału i dzieci przeżyją kolejne rozczarowanie
ja zaś chyba większym zaufaniem obdarzyłabym kundla na ulicy niż jego i chyba nic już tego nie zmieni... zbyt wiele przykrych wspomnień na to nie pozwala
KICAJKA - Wto 24 Lis, 2009 20:43
Ja prędko nauczyłam się na grupach,żeby nie czekać,oczekiwać,spodziewać się itp itd.Żyłam obok,nie myśląc czy będzie dobrze,czy źle i kiedy się potknie lub nie.Stałam,się dużo spokojniejsza,bo nic mi to nie dawało,(myślenie o nim),tylko nerwy stargane a wpływu na to co się stanie żadnego.
Wiedźma - Wto 24 Lis, 2009 20:49
Pamiętam moje przerwy w piciu - kilkumiesięczne, roczne, w porywach nawet do 2 lat... Zapominałam wtedy zupełnie o moim problemie - czułam się dobrze, fajnie mi było, wydawało mi się, że ze mną wszystko OK. No i między innymi to mnie za każdym razem gubiło - że ZAPOMINAŁAM, a raczej wypierałam ze świadomości - no może nie tak zupełnie, ale w każdym razie lekceważyłam problem. Po jakimś czasie dochodziłam do wniosku, że właściwie żadnego problemu nie mam i nic mi się nie stanie, jak sobie odrobinę wypiję. Za każdym razem tak było - gdy tylko kończyły się kacowe tortury, stawałam się "zdrowym i normalnym" człowiekiem. Z nikim nie rozmawiałam o uzależnieniu, a jeśli już to utyskiwałam na pijącego męża, bo ze mną przecież wszystko było OK. Dopiero na terapii zaczęłam wreszcie serio interesować się uzależnieniem, koncentrować na nim uwagę. Przestałam je olewać. I to mi pomogło. Evito, życzę Ci, aby Twój mąż też to zrozumiał
stiff - Wto 24 Lis, 2009 21:51
Inaczej to prowadzicie sielankowe życie...
evita - Sob 28 Lis, 2009 13:34 Coś chyba ze mną jest nie tak ... boję się, że dla odmiany w mojej rodzinie to ja teraz wpadam w nałóg i choć w moim spożywaniu alkoholu nic się nie zmieniło w stosunku do poprzedniego okresu to jednak coraz częściej myślę o tym, że mam ochotę na redsa czy dobrego drinka przy czym nie ma dnia, żebym tak nie myślała . Dzisiaj mój tatko ma imieniny wiec impreza a moja podświadomość mi mówi, że fajnie będzie bo spotkam się z rodzeństwem i będę mogła się wstawić . Wcześniej gdy szanowny małżonek nadużywał zawsze uważałam, że ja nie mogę sobie pozwolić na imprezy z popijawą bo to byłoby już za wiele zapijaczonych mord w jednej rodzinie ale czy to wtedy nie był tylko taki mój wykręt, żeby usprawiedliwić moje ciągotki ? nie wiem co myśleć co gorsza nie specjalnie mi zależy na jakichś tam imprezkach w towarzystwie tylko marzy mi się, ułożyć cały dom do spanka, żeby nikt mi nie przeszkadzał w mojej samotności, żeby usiąść sobie wieczorkiem przed kompem, obok szklanica dobrego "łiskacza" i pobuszować sobie w necie choćby do białego rana. Kiedyś na początku mojego pobytu na tym forum robiłam sobie test i pamiętam, że wyszło mi, żebym uważała czyżbym zlekceważyła te ostrzeżenie ? a może poprostu od zawsze to we mnie siedziało i tylko trzeźwość mena wyzwoliła we mnie to dziadostwo ? jeszcze nie piję ale od myślenia do czynów chyba nie za długa droga
stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:41
Jeżeli masz wątpliwości, a wiesz jak alko dziala na nasza podświadomość, to dopóki panujesz nad tym, to po prostu to zatrzymaj... Pomyśl kiedy najbardziej Cie ciągnie do alko i nie stwarzaj takich sytuacji... Dla mnie takim problemem sa niektóre utwory muzyczne, które powodują, ze odpływam i szybko muszę przerwać słuchanie aby nie pojechać za daleko... Podobnie z deprecha, którą sam sobie funduje bez powodu często, a po co - alko wzywa...
evita - Sob 28 Lis, 2009 13:45
ciągnie mnie chyba tylko dlatego, że wiem, że druga osoba jest trzeźwa i teraz mogę sobie na to pozwolić ! bo ani nie zauważam, żeby to było w ramach deprechy czy też nadmiernej radości z jakiegoś zaistniałego faktu. Po prostu chce mi się odjechać i tyle
stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:49
Zmień coś w swoim życiu, może jest nudne i monotonne...
Zrób coś dla siebie abyś nabrała swierzego powietrza w płuca i świat wtedy zacznie wyglądać inaczej...
evita - Sob 28 Lis, 2009 13:52
może masz rację ? może to jednak swego rodzaju deprecha ? ech ... ta jesień
stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:53
Zrób tak, aby w sercu pojawił sie maj...
Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 13:55
wlasnie evitko, chcesz pokolorowac swiat, znieczulic sie ............. nicht gut
upsss.... troche sie spoznilem z tym postem
Bebetka - Sob 28 Lis, 2009 13:58
Wiśta wio, łatwo powiedzieć - nie zawsze można robić to, na co sie ma ochote
beata - Sob 28 Lis, 2009 14:09 A ja sobie poszłam dzisiaj na spacerek do lasu.Sama.To był czas tylko dla mnie.
stiff - Sob 28 Lis, 2009 14:20
Ale zawsze można znaleźć powód, aby nie robić nic...
Wiesz jak to u mnie dziala, kiedy cos bardzo mi sie nie chce, to zrobię to na przekór sobie i zadziałam tak, aby sobie udowodnić, ze jednak można... Satysfakcja jest wtedy zawsze...
KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 14:53
evitko-Ja kiedyś od czasu do czasu, jak była poważna okazja też sobie różne rzeczy z alko używałam,jednak po roku bycia z tym moim uzależnionym, miałam tak dość,że do dziś mnie zapach każdego drażni.Miałam nawet problem z perfumami jak dostałam w prezencie,używam tylko takie rzeczy które go nie zawierają.
yuraa - Sob 28 Lis, 2009 15:03 a ja myślę Evito ze pojawiła się potrzeba rozładowania napięcia w którym tkwilaś a może nadal tkwisz. chęć ucieczki od nagromadzonych problemów, zapomnienia. a moze jest w tym podswiadoma chęć " ukarania" małżonka- teraz zobaczysz na co mnie stać. Myślę że nie należy tego bagatelizować bo jeżeli masz ciągoty do uzależnienia hamowane dotąd wyższą koniecznościa tzn poczuciem odpowiedzialności, bo ktos musi być trzeźwy, ktos musi czuwać. to teraz hamulce mogą puścić. evita - Sob 28 Lis, 2009 16:04
chyba to tak właśnie wygląda choć może nie dosłownie ... przedtem ty mogłeś to teraz moja kolej ? cholera żebym ja potrafiła zrozumieć samą siebie
kahape - Nie 29 Lis, 2009 11:19
-------------------------------
pozdr kahape - Nie 29 Lis, 2009 11:36
Z drugiej strony.... skąd wiem, że bedzie bolało? Może ja sama nakręcam się i wymyślam? Kiedyś tak było, to pewne. Ale wtedy on pił. Teraz sytuacja zmieniła się. On się zmienił. Jeżeli jeszcze raz nie spróbuję, nigdy nie dowiem się - czy ja.... mogę, czy potrafię być blisko z drugim człowiekiem? I co to tak wogóle dla mnie oznacza? Ta bliskość.... pozdr koka - Nie 29 Lis, 2009 11:38
........nie, mogę gdzieś o tym przeczytac? Bebetka - Nie 29 Lis, 2009 11:46
To chyba nie jest takie proste w przypadku gdy ten człowiek nas w przeszłości ranił, upokarzał i zaznało się wielu cierpień....
A gdzie w tym wszystkim są nasze uczucia? Myślę więc, że nie tylko o strach tutaj chodzi
evita - Nie 29 Lis, 2009 11:53
kilka lat po ślubie men zdecydował się na esperal, wówczas nic nie wiedziałam jeszcze na temat alkoholizmu więc potraktowałam to jak wybawienie i myślałam, że przez dwa lata nie zapije a jak nie zapije to może się odzwyczai już na zawsze ? miałam dwadzieścia parę lat, całe życie przed sobą i ogrom zawiedzionej miłości w sobie więc cieszyłam się tym faktem jak dziecko. Na nowo zaczęłam przeżywać miłość, z pracy wracałam do domu jak na skrzydłach ... a po trzech miesiącach mój mąż nagle stanął w progu domu kompletnie pijany moja reakcja była dziwna bo na ten widok straciłam przytomność na chwilę, potem było może łez i nigdy więcej już nie uwierzyłam ... od tego czasu minęło już 18 lat i kilka wszywek po drodze było, najdłuższa trwała 7 m-cy a ja za każdym razem trwałam w oczekiwaniu na najgorsze tak jak i teraz nie zaufam już chyba nigdy bo nie potrafię. Po upojnej nocy zbyt często nadchodził gorzki dzień
Bebetka - Nie 29 Lis, 2009 12:00 Nawet nie wiesz Evito, jak dobrze Cię rozumiem, ja czuję bardzo podobnie. Jak można zaufać ponownie komuś, kto zawiódł nasze zaufanie tyle razy, ile razy mozna wyciągać dłoń i otwierać swoje serce......ile?
evita - Nie 29 Lis, 2009 12:04
to nie jest takie proste kahape ale wczoraj jeszcze przed spaniem zastanawiałam się nad tym czego ja właściwie chcę i o co mi biega w tym wszystkim ? i wniosek do jakiego doszłam zdumiał mnie samą ale pomyślałam, że raz jeden jedyny chciałabym mu pokazać gdy jest trzeźwy co nam robił robiąc to samo ! Wejść do domu w stanie wskazującym na , śmierdząca, brudna, agresywna tak jak on, wrzeszczeć do niego tymi słowami co on do mnie, zranić jego duszę, niszcząc sprzętu wokół mnie, próbować go wyrzucić przez okno tak jak on mnie, dusić, szarpać, kopać
nie mogę tu dzisiaj pisać bo płaczę a to jest dzień, w którym powinnam się cieszyć więc dzisiaj opuszczam mój wątek
kahape - Nie 29 Lis, 2009 12:09
Ale mnie ze strony męża nie spotkało nic takiego "strasznego". Ot zwyczajne darcie japy przez nachlanego faceta, jakiś tam telerz, obrzucanie mnie błotem za cały świat.... Ale ja przecież nie byłam mu dłużna. Myślę, że też nie mało wycierpiał przeze mnie. Ja zawsze rozdzielałam tych dwóch facetów w jednej osobie (trzeźwy i pijany) i muszę przyznać, że było mi to bardzo pomocne: -ten nachlany, brudny, zaszczany i leżący na trawniku... to nie jest mój mąż. Ja sobie takiego nie brałam, nie zgadzam się na takiego pijaka. Może i podobny ale to jakiś obcy, nieznany mi facet. - ten niepijący.... o tego znam, takiego chcę, na takiego się zgadzam itd Sąsiadka mówiła-pani mąż leży na chodniku. A ja na to - mój mąż? Nie, to nie możliwe to jakaś obca pijanica. Nie znam go. I kropka. Tak samo dzieci nie przyznawały się do pijanego ojca Wtedy serce, sumienie tak bardzo nie bolało... że przecież człowiek, do tego chory, potrzebuje pomocy.... pozdr kahape - Nie 29 Lis, 2009 12:11
No to na zmianę rzeczywiście nie ma co czekać. pozdr krysia Wiedźma - Nie 29 Lis, 2009 20:44
I nawet nie wpadniesz na imprezkę, jaką Ci na górze zorganizowaliśmy?
beata - Nie 29 Lis, 2009 21:03
Przytulam Cię bardzo mocno Słoneczko.
KICAJKA - Nie 29 Lis, 2009 21:10
Płacz jeśli Ci to pomaga I nie zapominaj,że jesteśmy z Tobą.
beata - Pon 30 Lis, 2009 08:40
Oj Evitko to chyba nie jest najlepszy pomysł.Jedyne co na tym zyskasz to kac gigant i ogromny ból głowy.A i jeszcze Twój Alko dopiero miałaby używanie. Gdy przeprowadziliśmy się z Łodzi na wieś,mąż dopiero znalazł się w raju.Na wsi jest wielkie przyzwolenie społeczności do picia,a żona która głośno protestuje jest co najmniej dziwna.Wytrzymałam rok i postanowiłam się odegrać.Już nie pamiętam dlaczego akurat na tej imprezie mąz nie pił.Ale ja za to ostro dałam sobie w palnik.Do tego stopnia,że nie mogłam na nogach ustać i niewiele pamiętam z tej nocy.Rano kac gigant(brr...)Od tamtej pory byłam wyzywana w tak okrutny sposób,że nawet nie chcę przytaczać.A jaki mu moim zachowaniem dałam powód do chlania.
olimpijka - Pon 30 Lis, 2009 10:54 Evita, cześć...uwierz mi o nie jest metoda...wiem, bo tego też próbowałam...nie zyskasz nic, oprócz tego że w pewnym momencie powie ci "przecież ty też pijesz"...Moj mąż akurat nie widzi rżnicy między moim a swoim piciem i stawia między nimi idealny znak rónośći
evita - Pon 30 Lis, 2009 11:52 kochani dzisiaj już na to wszystko inaczej patrzę ! miałam chyba zły dzień a właściwie ostatnie dni
imprezka się odbyła, w palnik dałam sobie tylko małe co nieco i byłam grzeczniutka nie niszcząc niczego nawet kac mnie nie dorwał
a to, że inaczej patrzę już na świat to tylko wasza zasługa !!! jesteście moim lekiem na wszelkie zło i całe życia marzyłam o tym, żeby poznać kiedyś kogoś, komu bez owijania w bawełnę będę mogła szczerze wszystko mówić - a tu proszę !!! nie tylko jedna osoba a nawet całe stado przyjaciół mi się trafiło
dziękuję wam, że jesteście
evita - Pon 30 Lis, 2009 11:54 dzisiaj jest mój ostatni dzień w pracy ! 3 miechy mojego wypowiedzenia upłynęły i od rana mam świetny humor bo żegnam się z stetryczałym d*** a od jutra nowa praca i oby była lepsza
Borus - Pon 30 Lis, 2009 16:12
i dobrze, że nie dałaś ostro w palnik...
KICAJKA - Pon 30 Lis, 2009 18:55
Ja też życzę powodzenia w nowej pracy
I fajnie,że "zemsta" obeszła Was bokiem.
Halibut - Pon 30 Lis, 2009 19:41
Co to za koleś? evita - Pon 30 Lis, 2009 22:25 dziękuję za życzenia powodzenia i mam nadzieję, że spełnią się
to taki gościu, który choćby ze względu na wiek mógłby sobie iść na zasłużony odpoczynek (73 lata) ! a że na dodatek jeszcze dopadła go skleroza to zaczął się wyżywać za swoje niepowodzenia na tych co ma najbliżej, czyli mnie po drugiej stronie biurka troszkę przeszłam przez ostatni rok pracy ale chociaż jemu potrafiłam się postawić od jutra zaczynam nową pracę i co najlepsze pozostaję w branży więc nie będę musiała uczyć się wszystkiego od nowa
myślę, że będzie wszystko ok ... pterodaktyll - Pon 30 Lis, 2009 22:31
Robota to głupota..............
evita - Pon 30 Lis, 2009 22:39
tyż prowda ! jutro składam wymówienie
aleś se fuchę załatwił jak to się robi ?
Jacek - Pon 30 Lis, 2009 22:45
znaczy się ,nie lubimy co robimy pterodaktyll - Pon 30 Lis, 2009 22:45
Lepiej złóż od razu dwa wymówienia...........
evita - Wto 01 Gru, 2009 19:04
przesłanie dotarło do mnie aż nadto dobitnie
evita - Wto 01 Gru, 2009 19:12 no i jestem po pierwszym dniu nowej pracy i teraz mogę wyjaśnić a właściwie jako ciekawostkę wam napisać na czym ta moja zmiana polega
dojeżdżam w te same miejsce, parkuję na tym samym parkingu, idę do tego samego budynku, nawet klucze mam te same wchodzę w ten sam korytarz, do tego samego biura, siadam w tym samym fotelu, odpalam ten sam komputer, tylko płatnik jest o jakieś 40 lat młodszy czyli syn mojego BYŁEGO szefa
niby niewielka zmiana ale BYŁY może mi teraz poskakać
uważam mój dzisiejszy dzień w pracy za bardzo udany
stiff - Wto 01 Gru, 2009 19:16
To rozumiem...
Kulfon - Wto 01 Gru, 2009 19:39
KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 21:17
Super,pozbyłaś się starego tetryka,ha,ha- 
evita - Wto 01 Gru, 2009 21:20
jeszcze nie jestem pewna czy moja kariera zawodowa odmieni się na gorsze czy też będzie jeszcze lepiej jednak ale póki co jest inaczej a stary dzisiaj nie wiedział jak się do mnie odezwać bo wczoraj się ze mną żegnał nie wiedząc, że dzisiaj znów mnie zobaczy
Klara - Wto 01 Gru, 2009 21:23
To jest najlepsze! Evitka, gratuluję!
KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 21:25
To jest dopiero numer,który Ty mu wykręciłaś!!! Ha,ha
Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:32 Dobre!
evita - Wto 01 Gru, 2009 21:36 miałam dobrego sprzymierzeńca w moim działaniu a przede wszystkim kogoś kto docenił moją pracę i moją wiedzę, wbrew własnemu ojcu i narażając się na nieprzyjemności z jego strony co rzeczywiście nie ominęło go dzisiaj
Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:39
Widocznie stwierdził, że jesteś tego warta!
KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 21:43
Tylko pogratulować takiego szefa,
evita - Śro 02 Gru, 2009 18:23 od kilku dni co noc śni mi się, że mój mąż przychodzi z pracy do domu pijany we śnie reaguję na ten fakt jakoś tak na spokojnie i nie jestem specjalnie tym zdziwiona ale na jawie jest gorzej ... całe dnie prześladuje mnie ta myśl co by było gdyby, i pomimo tego, że liczę się z tym, że prędzej czy później ten dzień nadejdzie to siedzę tak jak teraz i z obawą spoglądam w drzwi w jakim stanie wróci okropne uczucie i nie chcę przeżywać tego wszystkiego na nowo
KICAJKA - Śro 02 Gru, 2009 18:33
Kochana mnie też tak męczyło,że byłam o to sama na siebie zła.Dopiero jak zaczęłam chodzić do klubu i na grupy -zrozumiałam,że tylko pogarszam sobie swoje samopoczucie-które może odbić się na dziecku.Nie mam żadnego wpływu na to czy to się zdarzy czy nie,więc po jaką "cholercię" mam się zamartwiać.Jak się zdarzy to zareaguję adekwatnie do sytuacji. To i "modlitwa o pogodę" ducha w każdej sytuacji stresowej zawsze mi pomagały.Tak mam do dziś.
kahape - Śro 02 Gru, 2009 18:49
Nasza terap mówiła: jeżeli tak chcesz - to tak się stanie! tzn. zaczniesz powodować takie sytuacje, robić takie rzeczy, podświadomie, że efekt bedzie "oczekiwany". Nie możesz tak mysleć. To zwyczajne czarnowidztwo. Po co ci to? Jest wiele pytań tego typu: -prędzej czy później mój mąż/dziecko/ja złamie.... nogę, rękę itp -predzej czy później......np. zaleje/spali/zniszczy/przewróci.... mi chatę -prędzej czy później.... wywalą mnie z roboty. .. itd itd Masz nową pracę!!!
Więcej wiary w siebie. Poradzisz sobie
pozdr evita - Śro 02 Gru, 2009 18:54
o tak ! czarnowidztwo to moja specjalność ! zawsze jakieś nieszczęście wykraczę
dzięki wam dziewczyny za wsparcie już mi lżej na duszy
Klara - Śro 02 Gru, 2009 20:10 Evito! Kiedyś mi moja sponsorka powiedziała: Daj sobie spokój. Oddziel się od tego! Zwykle "swoje wiem" i rzadko mi się zdarza podporządkowywać się sugestiom, szczególnie gdy dotyczą takich "czarów", no bo jak tu się oddzielić, kiedy nie da się tego zrobić fizycznie. Tym razem jednak te słowa utkwiły mi w pamięci i kiedy żołądek skręcał się z obawy że za chwilę zobaczę męża pijanego, powtarzałam sobie jak mantrę "Oddziel się od tego". Po jakimś czasie zaczęło działać na chwilę, później na dłużej, a w końcu nauczyłam się żyć oddzielnie. Nie powiem, żeby to co się działo obok było mi całkiem obojętne, jednak nie budziło już takich emocji jak kiedyś. Trzymaj się. Wszystko się ułoży!
olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 09:44 evita, ja przez długi okres wracałam z pracy do domu w poniedziałek z pytaniem czy Morus jest pijaany czy nie... przez pól poniedziałku w pracy moje myśli krążyły tylko wikól tego..o ile nie zadzwonił...bo jak zadzwonił to wszytsko było jasne w pewnym momencie tak pisałyście oddzieliłam się...waliło mnie to bo zaczęłam o przyjmowac za pewnik...skoro był na imprezie w weekend, to znaczy że będzie pił w poniedziałek, wtorek. śtrodę, najpewniej też w czwartek i piątek...i ze nie mam na to wpływu, nawet jakbym wzięła urlop i z d**ą siedziała w dumu. luz
befadka - Czw 03 Gru, 2009 10:20
Doskonale rozumiem co czujecie,tak naprawdę nie mamy na to wpływu.Mamy wpływ na to jak my zareagujemy na tą sytuację.Myśli moje przestały krążyć wokół tego czy zapije gdy ułożyłam sobie plan awaryjny.Analizowałam go długo, co będzie dla mnie najlepsze w tym momencie jak się tak stanie.Sporo było za i przeciw.Podjęłam decyzję i teraz jestem spokojna evita - Czw 03 Gru, 2009 13:02
w moim przypadku to ja dzwoniłam . Zazynałam tuż po przyjściu do pracy czyli zaraz po 7 rano - proszę cię spróbuj wytrzymać i nie pij dzisiaj ! zrób to dla nas jeśli nas kochasz ! Następny telefon za małą godzinę - nie pijesz jeszcze ? to dobrze ! w kolejnej godzinie nie odbiera telefonu więc zaczynam obdzwaniać koleżków - jest mój mąż z tobą ? nie ma ? a nie widziałeś go gdzieś ? i tak do 15 - później wyruszałam na poszukiwania czyli jazda po okolicznych knajpach i próba wyciągnięcia go do domu a jak nie dało rady to próba wyciągnięcia resztek kasy jakiej nie zdążył przepić pół biedy jak nie miał samochodu ale ile razy jeździł tak samochodem ? a odbicia miał niezłe bo oprócz niezliczonych stłuczek zaliczał takie akcje jak np połów raków oczywiście jeżdżąc korytem rzeki samochodem żeby sobie nóg nie zmoczyć. Mogłabym książkę pisać jak wielu z nas zresztą bo dopiero tutaj sobie uświadomiłam, że nie jestem ewenementem na skalę co najmniej krajową
ja własnie się tego uczę i myślę, że z niezłym powodzeniem ale i tak boję się tego co będzie
befadka - Czw 03 Gru, 2009 13:15
Przykre to jest ale uśmiałam się bo wspomnienia moje wróciły.Ile ja kasy nie potrzebnej zmarnowałam na telefon ,taksówki na poszukiwania zaginionego w akcji.Powiem wam na tamten czas myślałam, że tak to tylko ja mam .Przypomniało mi się takie zdarzenie. Moje dziecko miało może wtedy 4 lata i szukaliśmy męża bo akurat wypłatę miał.Po drodze spotkaliśmy mojej mamy znajomą(pobożna,starsza bez problemów) Pyta mnie a wy gdzie się wybieracie,przecież już późno??.Ja jej zaczęłam ściemniać a synuś na to: Czemu kłamiesz mówiłaś ,że idziemy tatusia poszukać żeby całej kasy nie przepił.Czułam się wtedy potwornie. olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 13:54
i własnie ego chcę uniknąc poprzez rozwód... nie mam dzieci i zaczyanm się chyba z tego cieszyć... czytając was, dochodzę do wniosku że ja jednak dziwna jestem... wkurzało mnie jego picie, ale nigdy przenigdy się o niego nie martwiłam...i wtedy i teraz stoję na stanowisku że lepiej by było dla wszystkich żeby właśnie pił sobie z kolegami a nie w domu...zniknął to zniknąl...przynajmniej nie muzę patrzeć na jego zapity pysk... befadka - Czw 03 Gru, 2009 14:05
Im mocniej będziesz sobie to uświadamiać tym więcej zauważysz pozytywów Wiedźma - Czw 03 Gru, 2009 14:10
Ja też tak uważałam, gdy jeszcze byłam z moim starym. On z kolei nie włóczył się nigdzie, tylko w domu chlał
No przecież można było orła odwinąć od samego patrzenia na to! Jeszcze pół biedy, gdy ja też jeszcze piłam - denerwowałam się a często sama łapałam się za butelkę dla wyrównania poziomów
tłumacząc to tym, że na trzeźwo mój mąż jest nie do przetrawienia. No ale kiedy byłam już po terapii, a on nadal robił z domu knajpę - musiałam coś z tym szybko zrobić, żeby znów nie popłynąć. Przez rok wytrzymałam to wszystko, po czym odpaliłam miotłę i tyle mnie widział! 
olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 14:16
a taki etap też był... w celu udowodnienia że ja też potrafię i pokazania jak to wygląda od drugiej strony...wyleczył mnie z tego ukraiński koniaczek wypity w gorącej kąpeli... za bardzo mnie później główka jednak boała żeby się w takie reczy bawić
Wiedźma - Czw 03 Gru, 2009 14:22
Mój cel był zgoła inny - chciałam się napić, a pijany mąż był do tego świetnym pretekstem
No ale ja już wtedy byłam uzależniona, więc nie możemy się pod tym względem porównywać... evita - Czw 03 Gru, 2009 14:22
bo też i masz z czego się cieszyć olimpijko ! wg mnie upraszcza to wiele spraw choć i tak nie jest łatwo
ja na początku wolałam mieć go pod ręką ! Po pierwsze nie upijał się tak bardzo pijąc w domu a po drugie jak już miał dośc to tylko go pchnęłam na łożko i już spał a gdy był poza domem to jak ta głupia biegałam od okna do okna i nasłuchiwałam czy już wraca wiecie, że przez to zaczęłam rozpoznawać szczekanie psów w okolicy ? jak pan wracał do domu to wszystkie zupełnie inaczej ujadały niż na każdego innego człowieka
później nieraz bywało tak, że sama dawałam mu jakieś drobne byleby poszedł z domu i dopił się w trupa tak, żeby nie miał siły podnieść rękę i otwierać gębę ! evita - Czw 03 Gru, 2009 14:25
parę dni temu to ja miałam takie zachętki choć z tą różnicą, że przy trzeźwym mężu ! co gorsza choć nie piję to nadal mam na to ogromną ochotę
olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 14:30
ja też mam...luz... tylko tak dla przyjemności... mnie prawnik zabronił pić przy Morusie... aczkolwiek zaczęłam się obawiać, jak któregoś dnia wyszłam na balkon na pierwszego papierosa, właśnie w czasie takiego kryzysu, kiedy o rozwodzie zaczynałam dopiero myśleć i we łbie pojawiła mi się myśl "ku***...napiłabym się, no" Klara - Czw 03 Gru, 2009 16:39 Ja też kiedyś postanowiłam pokazać, że ja też potrafię. Kupiłam sobie czystą (brrrrr, fuj) i odczekałam, kiedy mój mąż będzie miał przerwę w piciu i będzie w domu. Wrócił z pracy i jak zwykle położył się, a ja w kuchni zaczęłam sobie nalewać. Martwiło mnie, że nic na mnie nie działa. Pamiętam tylko jak mruczał (ciągnąc mnie na tapczan): "Co ty zrobiłaś, jak ty wyglądasz, już nigdy nie będę pił..." Miałam zamiar tak robić po każdym jego ciągu, ale....zapomniałam
Wiedźma - Czw 03 Gru, 2009 18:08 O rany! Klaro! Ale akcja!
olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 21:04 z głupszych chwytów zapobiegawczych coby nie pił, przynajmniej na imprezach towarzyskich, na których w domyśle powinniśmy bawić się razem - wypić szybciej (na więcej mam za słabą głowę i za małą masę) tak żeby poczuł się odpowiedzialny za swoją głupią pijaną żonę
baca - Czw 03 Gru, 2009 21:10 Kurde, chyba mam babe alko! Codziennie musi co wypić. Piwko. JA to komasuję i robie wypłatę w soboty, ona bierze drobne zaliczki. Hej! KICAJKA - Czw 03 Gru, 2009 21:13 Kurcze,ja to chyba odmieniec jestem mnie nigdy nic takiego nie przyszło do głowy 
olimpijka - Czw 03 Gru, 2009 21:15
ano widzisz... to tak jak mnie się zamartwiać zniknięciem wspominanym... mnie się zdarzyło buteli o ściany tłuc...i szybę w drzwiach eką w furii rozbić... do dziś mam blliznę na nadgarstku
baca - Czw 03 Gru, 2009 21:22 Wy baby to jakos dziwnie popadacie w studnię. Tak boleśnie i w rozpaczy. J a bym tak nie mógł. Hej! KICAJKA - Czw 03 Gru, 2009 21:33
 ,kto by się tam smutał z waszego picia.Życie krótki trza siem cieszyć z byle czego.
evita - Czw 31 Gru, 2009 11:38 no i nadszedł czas podsumowania tego starego roku ... wiele razy w ostatnich tygodniach chciałam coś w moim wątku napisać ale w zasadzie nie miałam co ? no bo też tyle sobie obiecywałam, takie plany miałam i wszystko spełzło na niczym zawiodłam sama siebie ... ale przeczytałam dzisiaj wszystko od początku i jednak zauważam duuuże zmiany nie jestem już tym kim byłam logując się tutaj. Moje życie nabrało innych barw ponieważ otwarto mi oczy i wiem jak spoglądać na wiele różnych problemów. Men jednak wytrzymuje w trzeźwości i jakoś mija dzień za dniem w względnym spokoju. Cieszę się chwilą ! ale czas pomyśleć też o Nowym Roku i nowych "niewiadomych" . Nie wierzę w utrzymanie trzeźwości i ze strachem spoglądam w przyszłość. Kiedy znowu nadejdzie ten dzień ? Moja czujność została nieco uśpiona i szybko przyzwyczaiłam się do nowego, trzeźwego trybu życia Choć nadal czuję się ubezwłasnowolniona i bez prawa do swojego własnego życia, odrobiny prywatności to jednak fajnie jest wracać z pracy do domu wiedząc, że moje rodzinne ciepło nadal trwa. Boję się nowego roku i tego co mi przyniesie nadal żyję w strachu przed agresją męża i niczym gejsza stąpam na paluszkach, żeby nie zakłócić jego spokoju ale przeżyję z tym i wiele kolejnych lat byleby moje dzieci były nadal tak radosne jak teraz
konformistka - Czw 31 Gru, 2009 12:14 Życzę Ci Evitko, i sobie przy okazji, a także wszystkim, którzy nie korzystają w pełni z uroków życia i nie czują się z tym dobrze, żeby nabrali odwagi do wprowadzenia zmian i zaczęli wykorzystywać drzemiący w nich potencjał. Bo jeżeli nie teraz to kiedy? Niech rok następny upłynie pod znakiem rozwoju...
yuraa - Czw 31 Gru, 2009 13:24 Evito, musze to napisać, pamiętam jak przyszłaś na forum, jak pisałaś i widze jak piszesz teraz , Muszę przyznac że z podziwem patrzę na to jak rozkwitasz. Niejedna wyterapowana mogłaby się uczyć od Ciebie. życze Ci by 2010 odeszły Twe troski i zmartwienia i spełniły się Twoje marzenia evita - Czw 31 Gru, 2009 14:21
dobre postanowienie na przyszłość
nawet nie wiesz ile przyjemności mi sprawiłeś pisząc to zdanie
Jacek - Czw 31 Gru, 2009 14:23
dziś o tym nie myśl dziś ciesz się z tego co masz bo to krótkie chwile ale to dla nich warto żyć ciesz się jak dziecko na świeżo napadany śnieg one nie myślą że on kiedyś stopnieje Klara - Czw 31 Gru, 2009 18:03
Podpisuję się pod tym obydwiema rękami i życzę Ci, żeby ten stan pozostał jak najdłużej.
Może właśnie w Twoim wypadku STAŁ SIĘ CUD?! Jeżeli nawet wygląda nieprawdopodobnie, to jest dobre i niech tak zostanie
evita - Czw 31 Gru, 2009 19:47
 nie sądzę a nawet jestem przekonana że nie - ale i tak miło czytać to co napisaliście a już łapałam doły ... i wyszłam z tego cało
KICAJKA - Czw 31 Gru, 2009 20:54
Evitko to ja ci życzę na przyszły rok,abyś nauczyła się nie zamartwiać tym co może się zdarzyć złego-bo nie masz na to żadnego wpływu.
A pozytywne myślenie zawsze pomaga.
evita - Nie 24 Sty, 2010 19:42 Kulfon Gaduła Brynol-Kolaborant Pomógł: 4 razy Wiek: 30 Dołączył: 02 Lip 2009 Posty: 586 Wysłany: Dzisiaj 19:40 Evitko nie zrozumialas mnie cheba czy przez ostatnie twoje posuniecia, twoj men sie obudzil ?? czy nadal robi podchody do rzucania w ciebie meblami ?? czy te jego dbanie o dom to tylko slomiany zapal byl ?? czy wzial sobie do serca ?? i jak to sie ma do twoich uczuc do niego ?? pytam, poniewaz obecnie ja boje zaufac sie mojej zonie a ona mi. ile razy probowac wspolnie od nowa ?? _________________ evita - Nie 24 Sty, 2010 19:48 skopiowałam twoje pytanie Kulfi z innego wątku i już odpowiadam
u mnie nadal pozorna cisza, niby tak jak powinno być w każdym normalnym małżeństwie. Meble na swoim miejscu a jak kłótnia to taka normalna ! o bele co i tak jak i u innych to się zdarza. A jak to się ma do moich uczuć do niego ? Nieciekawie niestety jest dla mnie kolejnym meblem w moim otoczeniu i jakoś nie potrafię z siebie wysupłać choćby odrobiny entuzjazmu, że jest tak jak jest ... coś umarło bezpowrotnie i wątpię żeby powróciło, teraz jestem pozorantką co świetnie mi wychodzi chyba
Kulfon - Nie 24 Sty, 2010 20:02 nigdy nie mow nigdy, zobacz jak my dwaj sie zmienilismy przez te pare miesiecy, a kazdy po innej stronie barykady. Najwazniejsze twardo stapac po ziemi
evita - Nie 24 Sty, 2010 20:15
tylko że ja już nie chcę żeby było - no właśnie ? jak ? jak dawniej ?  postanowiłam już nigdy się nie zakochać i oszczędzić sobie ewentualnych perypetii z tym związanych jeszcze tylko muszę nauczyć się kochać i tolerować siebie samą wedle prawideł jakich nauczają na terapii
stiff - Nie 24 Sty, 2010 20:25
Z czasem możesz wpaść na pomysł, aby stać się samowystarczalna...
pterodaktyll - Nie 24 Sty, 2010 20:26
Tego chyba na terapii nie uczą
evita - Nie 24 Sty, 2010 20:27
w XXI wieku raczej to już nie jest większym problemem jeśli to samo mamy na myśli
evita - Nie 24 Sty, 2010 20:28
ale jestem zdolna bestia i sama się nauczę 
KICAJKA - Nie 24 Sty, 2010 20:29
Na szczęście ja mam lepiej,bo sama ze sobą nie mam problemu -prędko zaakceptowałam tą nową Ewę tak samo jak akceptowałam starą do momentu zbuntowania. Myślę,że Adaś ma jakąś szansę -są młodzi poza tym jago problemy nie trwały aż tak długo -powinni się dogadać. Tylko wątpię czy prędko i łatwo to pójdzie
pterodaktyll - Nie 24 Sty, 2010 20:33
W to nie wątpię
stiff - Nie 24 Sty, 2010 20:40
Gdybyś miała jakiś z tym problem, to wpadaj jak w dym, na pewno pomogę ...
evita - Nie 24 Sty, 2010 20:47
w nauce ?
evita - Nie 24 Sty, 2010 20:49
mam nadzieję, że i ja pewnego pięknego dnia obudzę się i stwierdzę, że jestem właśnie na takim etapie
gdyby tak jeszcze jakiś spadek po kimś odziedziczyć to już by było całkiem fajnie
evita - Pon 01 Lut, 2010 11:32 Ostatnio na każdym kroku mam udowadniane, że potrzebuję pomocy a konkretniej leczenia. Uprzejmie informuję, że wiem o tym doskonale i moja niechęć do uczęszczania na terapię nie wynika z tego, że czuję się silna, zdrowa i pozjadałam już wszystkie rozumy ile z tego, że to co zaoferowano mi tu gdzie mieszkam nie odpowiada mi pod każdym możliwym względem. Wiem, że to nie musi być przyjemne jak to pisała Tomoe bo tu nie o spotkanie przy kawusi chodzi ale mam swoje "ale". Nie będę już tutaj uprawiać krytyki i udowadniać co jest nie tak bo już to raz zrobiłam w innym wątku. Mam teraz cholernie złe dni i mam ochotę wyć do księżyca : co ja komu kur** w życiu takiego zrobiłam, że mnie to spotkało dlaczego akurat mnie to spotkało dlaczego to ja akurat mam się leczyć, przecież ja nic nikomu nie zrobiłam
nie mam do nikogo pretensji o to, że wskazuje mi drogę tylko i wyłącznie żal do siebie... wrócę jak mi się humor poprawi ... KICAJKA - Pon 01 Lut, 2010 14:14
Pomyślij i wracaj prędziutko
stiff - Pon 01 Lut, 2010 14:21
Świetny pomysł, ja tez ide sie przewietrzyć i czerep dotlenić...
pterodaktyll - Pon 01 Lut, 2010 14:26
Czapke włóż bo zimno..............
stiff - Pon 01 Lut, 2010 14:28
Włosy mi nie zmarzną...
pterodaktyll - Pon 01 Lut, 2010 14:29
W to nie wątpię...
beata - Pon 01 Lut, 2010 14:55
(bez żadnych podtekstów )
evita - Wto 02 Lut, 2010 09:52
się mię polepszyło co nieco moje smutki pozostają moje i dzięki za wsparcie
evita - Śro 03 Lut, 2010 10:42 tak mnie dzisiaj naszło na rozważania na temat j/w czyli smutki, które łapią od czasu do czasu nie tylko mnie ... Co by było gdyby ? Gdyby alkohol nie zagościł w naszym życiu ? jak ono wyglądałoby dzisiaj ? Czy moja rodzina byłaby normalną rodziną ? a miłość ? czy przetrwałaby przeciwności losu takie dnia codziennego ? Czy nadal kochałabym ? a może nie byłabym już kochana ? Być może znalazłabym się teraz na innym forum pt "Forum wolnych od mężów" bo przecież nie byłabym współuzależniona i znalazłabym w sobie odwagę, żeby odejść ! Nasze życie obfituje w wiele , niekoniecznie przyjemnych atrakcji ściśle związanych z alkoholizmem - a gdyby ich nie było ? Monotonia też bywa zabójcza bez sensu ...
ZbOlo - Śro 03 Lut, 2010 11:43
...właśnie tak myślę - bez sensu... tworzyć nowe koleje naszego życia. Pamiętasz film "Forrest Gump" i piórko unoszone na wietrze... tak naprawdę mały mamy wpływ na nasze życie - wierzę w przeznaczenie. To, że teraz "gadamy" na tym forum jest "dzięki" mojemu alkoholizmowi - dzięki niemu poznałem wielu wspaniałych ludzi... i siebie tak naprawdę! Co umocniło mnie w przekonaniu, że mogę i potrafię wybrnąć z różnych zakrętów życiowych i jazd "po bandzie". Myślę sobie, że (dla mnie) jest dobrze tak jak jest...
evita - Śro 03 Lut, 2010 11:56
wiesz, że ja też zaczynam w to wierzyć ? Mie ma żadnego skutku bez przyczyny wprawdzie ale czy zaistniała przyczyna wynika tylko ze zbiegów okoliczności czy też mamy to już wpisane w scenariusz naszego życia bez możliwości zmiany biegu wydarzeń ?
ja jeszcze nie doszłam do tego rodzaju odmiennego stanu świadomości ale mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną wszystko zależy od tego czy moje "piórko" jeszcze będzie się unosić w powietrzu napędzane wiatrem czy też spadnie z wielkim łomotem na ziemię
ZbOlo - Śro 03 Lut, 2010 12:09
...trzeba wierzyć, że osiądzie na czymś miękkim i ciepłym - oby nie na gó...nie .
evita - Śro 03 Lut, 2010 12:15
z deszczu pod rynnę to już by była masakra a nie życie
ZbOlo - Śro 03 Lut, 2010 12:19
...członek naszej forumowej rodzinki...???
evita - Śro 03 Lut, 2010 15:24
na to wygląda
KICAJKA - Śro 03 Lut, 2010 19:13
Ja też wielokrotnie się nad tym zastanawiałam i sporo wyszło mi na in.plus -to czego się nauczyłam pomogło mi łatwiej znieść inne ciosy,które później jeszcze mnie dopadły.Gdyby nie te wszystkie nauki wyniesione z grup i stosowanie wielu rzeczy do różnych spraw związanych z życiem codziennym -nie wiem co by ze mną się stało.
evita - Śro 03 Lut, 2010 19:18
pewnie i mnie jeszcze nie jedno dopadnie i mam nadzieję, że wyjdę z tego również z podniesioną głową jak ty kicajko
KICAJKA - Śro 03 Lut, 2010 19:50
Ja tylko mogę powiedzieć,że miałam solidne podstawy by tak podchodzić do życia(dom rodzinny i wiele lat Al -anon.)
evita - Czw 04 Lut, 2010 15:35 Już drugi dzień z rzędu wokół mnie padają jak muchy alkoholicy
wczoraj alko-sąsiada pogotowie wzięło (padaczka)
dzisiaj u mnie w pracy odpadł podobnie jeden z pracowników ... zawsze goniłam tych moich chłopaków za pijaństwo w pracy i żeby nie musieć stawać przed dylematem donieść - nie donieść (charakter produkcji wymaga wysokiego poziomu bezpieczeństwa) skrzętnie wyłapywałam im ukryte flaszeczki i chowałam a nawet nieraz wylewałam ! Mówiłam im, że co robią po pracy to ich sprawa ale w pracy nie pozwolę i już ! od grudnia olałam sprawę , dzisiaj jednego z nich odwiozłam do szpitala z obajwami silnego zatrucia ... pod kroplówką teraz leży. Pogrom jakiś czy co ?
ZbOlo - Czw 04 Lut, 2010 15:42
...może ta pogada, brak słońca... yuraa - Czw 04 Lut, 2010 15:44
może pogoda tak dołująco wpływa ale mogłabys wydrukowac karteczki z napisem: "masz problem z piciem?? kliknij: www.komudzwonia.pl spróbujemy Cię wysłuchać" i wtykać nieborakom
evita - Czw 04 Lut, 2010 15:44
gdyby to miało być przyczyną to ja pewnie już ze trzy razy zdążyłabym się w swoim grobie obrócić
pochlało cholerstwo to i ma
ZbOlo - Czw 04 Lut, 2010 23:27
...kiedyś tak o mnie mówili...
evita - Pią 05 Lut, 2010 09:52
a jak teraz mówią
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 09:58
...to zależy kto. Ci, którzy znają moją przeszłość (rodzina)... milczą w napięciu - czy mu się uda (z lekką nutką zadowolenia). Pozostali myślą: "...chłop zaczął płodzić dzieci to się uspokoił..."
evita - Pią 05 Lut, 2010 10:03
gdyby tym sposobem można było wychodzić z uzależnienia to zapewne teraz miałabym całą drużynę piłkarską w domu
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 10:09
...ludzie patrzą i wyciągają wnioski... facetowi urodziła się córeczka nie minęło dwa lata jej życia i "bach" gość przestał chlać... co w efekcie dało drugie narodziny (już w fazie trzeźwiej)... i jak tu nie wierzyć w potęgę seksu...
evita - Pią 05 Lut, 2010 10:20
wychodzi na to, że mogłam tego mojego mena przez te wszystkie lata w łóżku ciągle trzymać a nie doszłoby wówczas do nieszczęścia tylko co ja bym z taką ilością dzieci poczęła
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 12:28
...podobno "bełcikowo" ma wzrastać wraz z ilością poczętych dzieci... może tu jest jakieś wyjście...
olimpijka - Pią 05 Lut, 2010 12:34
niektóry właśnie przez picie płodzenie nie bardzo wychodzi
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 12:40
...toż to ja skończył pić i zaczął płodzić... mam dwie córki - czas na syna...
yuraa - Pią 05 Lut, 2010 16:17
ja bym powiedział najwyższy czas
to napięcie z czasem opadnie, no u mojej rodziny opadło, wygląda na to że uwierzyli we mnie pterodaktyll - Pią 05 Lut, 2010 17:57
Chyba urodzonych....
evita - Pią 05 Lut, 2010 18:00
chyba jednak poczętych bo właśnie wyszła jakaś chora ustawa że becikowe dostanie tylko ta kobieta, która od 10 tygodnia ciąży będzie do lekarza chodzić i to udowodni jak załapie, że jest w ciąży w 11 tygodniu (z różnych przyczyn jest to możliwe) to już du** blada
pterodaktyll - Pią 05 Lut, 2010 18:16
to można całkiem niezły interes na tym zrobić
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 18:58
...powiem żonie to się ucieszy...
...to dobra wiadomość... ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 19:00
...tylko trzeba mieć "mocny budulec"... i od razu "posiewać" minimum bliźniaki... pterodaktyll - Pią 05 Lut, 2010 19:03
Damy radę. Nie takie imprezy się "kładło"
Borus - Pią 05 Lut, 2010 19:04
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 19:05
...to dopiero początek roboty... ale od czegoś trzeba zacząć...
evita - Sob 06 Lut, 2010 09:11 MAM DYLEMAT
moja córka ma koleżankę, Paulinkę. Paulinka 2 m-ce temu wprawdzie skończyła 18 lat ale to jednak dziecko jeszcze. Jej sytuacja rodzinna ? Oprócz niej czwórka rodzeństwa, malutkie mieszkanko rotacyjne (gminne), tata pracowity człowiek gdzieś w Polsce na budowach, matka kompletnie niepracowita i alkoholiczka. Paulina już trzeci tydzień mieszka u nas pokłóciła się z mamą i spytała czy może u nas się przespać i tak została do dziś. Ja zadzwoniłam już tej pierwszej nocy do matki, żeby się nie denerwowała i że jej córka jest cała i zdrowa u mnie i usłyszałam "niech se piz** robi co chce !" chyba pijana była teraz jakby kompletnie zapomniała, że ma córkę a córka też wcale za domem nie tęskni a przynajmniej na to wygląda Mnie ona nie przeszkadza i mogłaby sobie u mnie mieszkać ... przynajmniej do czasu kiedy i u mnie zacznie się nawrót pijaństwa bo wówczas wyszłoby na to, że wpadła z deszczu pod rynnę ale czy tak można ? czy mam jechać porozmawiać z rodzicami ? Matkę widziałam raz w życiu na oczy i kilka razy rozmawiałam przez telefon i nie bardzo zresztą dało się z nią porozmawiać, ojca nigdy nie widziałam. Wiem, że na weekendy zjeżdża do domu - czemu on się o córkę nie upomina ? Z opowieści wynika, że ten chłopina nie wiele ma do powiedzenia w domu i ślepo wykonuje rozkazy żony ale chyba o swoim dziecku nie powinien zapomnieć nie ?
nie mam pojęcia co zrobić z tym fantem ... evita - Sob 06 Lut, 2010 09:15 I jeszcze jedno mi przyszło na myśl ... dziewczyna sobie wzięła chyba za punkt honoru żeby na okrągło u mnie ze szmatą latać niczym kopciuszek . Wiecznie chodzi i sprząta jakby chciała zapłacić tym sposobem za to, że u nas mieszka na co ja oczywiście nie pozwalam !
stiff - Sob 06 Lut, 2010 09:41 Jeśli Ci rzeczywiście nie przeszkadza i nie sprawia kłopotu, to poczekaj az sie coś wyklaruje i wtedy pomyśl co dalej... Klara - Sob 06 Lut, 2010 09:49 Próbowałam się czegoś doczytać i wynika mi z tego, że rodzice nie mają obowiązku sprawować opieki nad pełnoletnim dzieckiem, ale jeżeli się jeszcze uczy, mają obowiązek alimentacyjny: http://www.razemztoba.pl/...ek&nrartyk=2249 Evitko! Rozumiem, że z dobrego serca utrzymujesz dziewczynę, no to nie zabraniaj jej pomagać Tobie. Niech lata z tą ściereczką, a nawet więcej
evita - Sob 06 Lut, 2010 10:04
nie uczy się uczyła się w handlówce i zawaliła ostatni rok ! nikt jej nie zmobilizował pewnie do poprawiania złych ocen miała praktykę w sklepie i tam ją właściciel zostawił po przerwaniu nauki ale od stycznia ma cienki utarg (sklep z tapetami, farbami, dywanami itp) i ją zwolnił nie wykluczając możliwość jej powrotu gdy się polepszy. Myślę, że właśnie stąd wynikła ta awantura w domu bo nie miała kasy, żeby dołożyć mamie na swoje utrzymanie. Rozmawiałam z Paulinką ostatnio o szkole i tak wstępnie skończyło się na tym, że być może da się załatwić, żeby ten ostatni rok skończyła wieczorowo. Muszę rozeznać sytuację w szkole jak to jest, ale boję się, że ja się zaangażuję a jej rodzice mi zrobią jakąś awanturę za to
Klara - Sob 06 Lut, 2010 10:09 Taka młoda i nie szuka innej pracy? Czy ona Ciebie aby nie wykorzystuje....? stiff - Sob 06 Lut, 2010 10:09 Pieprz jej rodzinę, a jeśli możesz dzieciakowi pomoc, to nie ma sie co zastanawiać tylko działaj...
Sama wiesz, ze to taki wiek w którym podejmujemy decyzje na resztę życia, a Twoja pomocna dłoń może okazać sie jedynym wsparciem, które zaowocuje u niej w przyszłości... stiff - Sob 06 Lut, 2010 10:10
Klaro więcej wiary w ludzi...
evita - Sob 06 Lut, 2010 10:15
dopiero miesiąc jest bez pracy i ma obiecane, że będzie przyjęta z powrotem ! Robiła na mieszalni farb i była w tym dobra ! Teraz czeka już w zasadzie na telefon z dobrą wiadomością . Styczeń i luty w handlu jak świat światem zawsze był cienki a czy mnie wykorzystuje ? nie sądzę ... chyba że nie zauważam tego. Nawet chleba nie weźmie do ręki jak jej się nie powie żeby zjadła coś w końcu
to jest chyba to co w swej podświadomości chciałam usłyszeć
beata - Sob 06 Lut, 2010 10:32 Evitko,jeśli faktycznie dziewczyna Ci nie przeszkadza,pozwól jej mieszkać u Ciebie...i może razem uda Wam się wymyślić jakieś wyjście z tej przykrej sytuacji.Dziewczyna już tyle w życiu przeszła i potrzebuje pomocnej dłoni. Cóż z ojcem niby mogłabyś o tej sytuacji porozmawiać,ale co to za ojciec,który nie interesuje się córką.Z drugiej strony nie wiadomo jakich głupot nagadała jej matka...tylko czy nie powinien chociaż do Ciebie zadzwonić i zainteresować się nią?
evita - Sob 06 Lut, 2010 10:37
właśnie, że ona jak widzę czuje się bardzo dobrze i niespodziewanie szybko się zaadoptowała niby żartobliwie ale mówi do nas mam i tato cały czas jest uśmiechnięta i wieczorami wspólnie oglądamy TV
beata - Sob 06 Lut, 2010 10:44
Jesteście naprawdę wspaniali pomagając tej dziewczynie.Nie każdego na to stać.
evita - Sob 06 Lut, 2010 10:47
jeśli chodzi o finanse to nas też na to nie stać ale jak trzech się naje z jednego garnka to i dla czwartego się znajdzie ! tyle tylko, że to jakaś taka chora sytuacja i nie o wspaniałomyślność tu chodzi
beata - Sob 06 Lut, 2010 10:49
stiff - Sob 06 Lut, 2010 11:48
Spróbuj tak nia pokierować, aby stała sie samowystarczalna...
Tylko w ten sposób ma szanse na normalne życie... evita - Nie 07 Lut, 2010 02:56 Paulinka jakby wyczuła sprawę i dzisiaj (a właściwie wczoraj patrząc na godzinę ) poszła do domciu na noc pewnie by została dłużej tylko że wszyscy dzisiaj jechaliśmy do mojej mamy na imieniny i pomimo zaproszenia wycofała się z tej imprezy jakoś tak mi pusto teraz w domu nie chodzi nawet o to, że tęsknię za nią bo bym skłamała ile o to że myślę o niej czy aby na pewno jest w domu ? a jeśli nie to gdzie ?
beata - Nie 07 Lut, 2010 10:19
evita - Nie 07 Lut, 2010 15:52 Już wróciła do domu tzn do nas była u swojej prababci o której nawet nie wiedziałam ale wróciła do nas
Kulfon - Nie 07 Lut, 2010 21:08
... to cheba najlepsze dla niej, na chwile obecna
wytrwalosci Evito
KICAJKA - Nie 07 Lut, 2010 21:33
Czyli wielkie serducho przyjmie pod swoje skrzydełka zabłąkaną duszyczkę 
evita - Nie 07 Lut, 2010 22:22
pewnie każdy z was też przyjąłby pod swój dach i nie ma w tym żadnego bohaterstwa ani też męczeństwa z mojej strony
pytanie tylko co dalej ? jutro będę z nią sama w domu do godz. 15 więc mam nadzieję, że sobie porozmawiamy .... ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:01
...miałem podobną sytuację... kolega z wojska zaczął pracować w Łodzi (pochodził z mazur) i tak przez ponad dwa lata mieszkał z nami (miał hotel robotniczy...). evita - Pon 08 Lut, 2010 08:19
witaj w klubie
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:25
...potem nam to "bokiem wyszło" - ale przedłużyłem sobie "militarne szaleństwa" (przede wszystkim gorzała) o następne dwa lata...
evita - Pon 08 Lut, 2010 08:31
też się obawiam, że bokiem mi to wyjdzie że kiedyś mi tu jej matka wparuje z impetem i zrobi hałas po pijaku
mój men swoje wyjście z wojska opijał ponad pół roku i to bez towarzysza niedoli
a szedł do woja równe 10 dni po naszym ślubie
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:36
...a ja ożeniłem się pięć lat po wyjściu z wojska (studia, tzn. szaleństwa) a'propos: jak to jest "jedni po pięciu latach picia zostają magistrami - a drudzy alkoholikami" (to taki żart mi się przypomniał z czasów "studęckich ").
evita - Pon 08 Lut, 2010 08:40
to jest mniej więcej tak jak wg mnie powinno się robić badania okresowe pracownikom tzn krew i kał ! żeby określić czy pracownik ma robotę we krwi czy w du**e
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:45
...to prawda... evita - Pon 08 Lut, 2010 08:48
przy czym ja dzisiaj zaliczam się do tych drugich i jutro jeszcze też 
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:50
...ja pracuję w nowej firmie od 1 grudnia... i jak widać po mojej aktywności na forum - też ma to drugie...
evita - Pon 08 Lut, 2010 08:54
to mniej więcej tak samo jak ja tzn też od 1 grudnia tyle, że nawet o milimetr się nie zmieniła moja pozycja i ten sam fotel nawet a poza tym to u mnie jest taka bardziej skomplikowana sprawa z tą pracą ale nie narzekam póki co
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 08:57
...ja też - chociaż kierowniczkę widzę zza monitora...
evita - Pon 08 Lut, 2010 09:01
łeee no ! to ty masz luz jak się patrzy ja w pracy mogę wchodzić fragmentarycznie na stronę tylko gdy jestem sama a i to mi się trafia na 2-3 minuty nieraz tylko
kiedyś przez 7 lat pracowałam i siedziałam z szefową przy jednym biurku, oko w oko jaka to była gehenna zgryźliwa, stara panna na dodatek pewnego dnia nie wytrzymałam i w połowie dnia na skrawku papieru napisałam wypowiedzenie pokazałam jej palucha wiadomo w jakim geście i pojechałam do domu ! czułam się jakby mi głaz kilkutonowy spadł z serca taka ulga
yuraa - Pon 08 Lut, 2010 09:07
Evita ja szedłem do wojska 14 dni po ślubie, cóż za podobna historia
evita - Pon 08 Lut, 2010 09:09
a może jeszcze do Krosna Odrzańskiego co ?
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 09:13
...a nie można było się "wykpić" na "jedynego żywiciela rodziny..." ??? evita - Pon 08 Lut, 2010 09:19 dopiero całkiem niedawno spaliłam wszystkie nasze listy jakie do siebie pisaliśmy w tym czasie ... wywlekłam je na wierzch z przepastnej szuflady w chwili jakiejś załamki i chciałam sobie powspominać jak to kiedyś mój mąż mnie kochał i jak słodko do mnie pisał  i się rozczarowałam po wielu latach i czytając wszystko ze zrozumieniem doszłam do wniosku, że tam niewiele jest miłości gdzieś tam pod koniec jakieś kocham, tęsknię itp za to 4-5 stron tylko o tym, że oszaleje jak czegoś nie załatwię, że chce wyjść do domu i wskazówki co mam robić !!! tak więc hodowałam zjełczałe masło na grzejniku wzbogacone skorupkami z jajek żeby mógł żółtaczkę mechaniczną załapać, a jak już urodziłam synka to co tydzień u burmistrza z dzieckiem ręce byłam żeby na jedynego żywiciela rodziny się załapał i takie tam jeszcze inne cuda wianki odstawiałam - ale ja głupia byłam
Listy poszły w piec i tyle było tego mojego wspominania
beata - Pon 08 Lut, 2010 09:27
evita - Pon 08 Lut, 2010 09:29
ło matko to by było ale najpierw do chłopa wzywała teraz do jakiejś baby mam nadzieję, że jednak nie dojdzie do takich niezręcznych sytuacji
beata - Pon 08 Lut, 2010 09:31
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 09:31
...ja moją dziewczynę namówiłem, żeby kwita od ginekologa załatwiła, że jest w ciąży... i pojechałem na przepustkę... evita - Pon 08 Lut, 2010 09:34
ja mojemy na okrągło wysyłałam telegramy z zaproszeniem na ślub potwierdzone w USC i wyszło na to, że mój chłop zaliczał wszystkie wesela w okolicy na bieżąco aż kiedyś ktoś tam u niego zajarzył że to podejrzane więc wysłałam dla odmiany telegram o takiej mniej więcej treści :
Umarł wujek STOP pogrzeb w piątek o 11 STOP i tylko tyle, żeby nie wywoływać wilka z lasu jeszcze w tym samym dniu przyszła do nas upłakana siostra mojego ojca z informacją, że jej mąż umarł a pogrzeb był w piątek o 11
ZbOlo - Pon 08 Lut, 2010 09:39
To jest bardzo drastyczna historia - facet dostał za to trzy miesiąca Orzysza (karna kompania), ale... "uśmiercił" swoje dziecko i na końcu żonę - wszystko miał potwierdzone przez urząd i ... jeździł na przepustki...
beata - Pon 08 Lut, 2010 09:40
evita - Pon 08 Lut, 2010 09:41
tylko dlatego pisałam właśnie tak bezosobowo nie wskazując nikogo imiennie o tym wie do dzisiaj tylko moja mama no i mąż, który w sumie i tak wtedy nie dostał tej przepustki
evita - Pon 08 Lut, 2010 14:09 Próbowałam porozmawiać z tą moją-nie moją Paulą ciężko było bo jak tu zacząć poważnie rozmawiać, żeby dziewczyna nie pomyślała, że ja już mam jej dość i ma się stąd wynosić ale jakoś poszło ... okazało się, że jej tata kiedyś był moim sąsiadem. Jego matka była kobietą lekkich obyczajów i niezłe orgie u niej odchodziły. Dzieci każde z innym, część wylądowała w domu dziecka, jedno babcia na wychowanie wzięła a tata Pauliny został jako jedyny z matką. Z tego co pamiętam to on był nieznacznie opóźniony w rozwoju ale to być może efekt zaniedbania jego wychowania przez matkę teraz w żonie znalazł sobie drugą matkę bo z tego co wywnioskowałam nie jest nic lepsza od swojej teściowej a tata tak jak był kiedyś cielątkiem takim tak jest do tej pory.
Szkoła - nie chce o tym słyszeć a właściwie nie w naszej małej miejscowości. Gdyby mogła dojeżdżać do Wrocławia to tak ale nie tutaj - nie wiem czemu ale jakiś powód musi być ? Jutro, jeśli mechanik zdąży mi wóz podresować, jedziemy do Urzędu Pracy zarejestrować ją no i przy okazji o pracę spytać więc może się obędzie bez rejestracji
pożartować o du**e maryni można z nią zawsze ale rozmowy na takie poważne tematy są baaaardzo trudne ... beata - Pon 08 Lut, 2010 15:16
Smutne ma dziewczyna życie,i to bardzo.Ale może z Waszą pomocą uda się jej wyjść na prostą.
evita - Pon 08 Lut, 2010 15:20
z naszą czy nie naszą pomocą ale oby wyszła na prostą
yuraa - Pon 08 Lut, 2010 22:10 a ja dzisiaj spędzilem dzień z synem i z kolegą syna w centrum wodnym- taki kompleks basenów i atrakcji wodnych. piszę o tym tutaj, bo ten kolega syna. zorientowałem się czy wyczułem że ma problem w domu. chodzi mi o to że spośród wielu kolegów mój Artur najlepiej się kumpluje z kolegą w którego domu jest jakis problem, nie wiem czy alkoholowy. trochę z nim rozmawiałem i normalnie odniosłem wrażenie jakby chciał się zbliżyć, wręcz przytulić, jakby szukał ciepła ojcowskiego. a tak poza tym jak zwykle naszły mnie myśli że starszym dzieciom takich atrakcji nie fundowałem, bo miałem inne priorytety niestety.
pterodaktyll - Pon 08 Lut, 2010 22:12
Czasu nie cofniesz Yurra. Dziwnym trafem byłem wczoraj z synem na nartach i cholera miałem takie same refleksje jak Ty
montreal - Pon 08 Lut, 2010 22:17 Pojechałem kiedyś na MAzury ze znajomymi. była tam koleżanka z pracy mojej siostry, samotna matka z sześcioletnim synem. chłopak fantastyczny, grzeczny, niestety bez ojca (alkoholik, żona sie z nim rozwiodła). I ten chłopak cały czas kręcił się obok mnie. Non stop chodził za mna, koło mnie. Niemalże wchodził mi na siłę na kolana i przytulał się do mnie ten sześciolatek. wszyscy wtedy zauwazylismy, ze on tak jakby próbował traktowac mnie jak jakąś namiastkę ojca. Podobnie, jak opowiadasz, Yuraa. Ja troche na to pozwalałem, bo wydawało mi się, że dzieciak jest szczęśliwy jakos przez te kilka dni. Lubię dzieci, ale nie wiem, czy wtedy nie powinienem jakos stworzyć celowo dystansu, zeby przestał mnie tak traktować? Jacek - Pon 08 Lut, 2010 23:23
Monti nawet nie wiesz jak wspaniałomyślnie stworzyłeś przecudowne i ciepłe wspomnienia temu chłopcu wspomnę że ja też nie miałem ojca a mój wujo miał takiego kumpla od kielicha ja jemu nigdy nie wciskałem się na kolana a te wasze wspomnienia ,przypomniały mnie że ja go bardzo lubiłm nie wiem za co ,chyba po prostu że nie umiał przejść obojętnie koło mnie zawsze tak jakoś ciepło z zainteresowaniem się odezwał evita - Wto 09 Lut, 2010 08:17 jednym słowem wiele jest dzieci wokół nas, które pragną odrobiny miłości, czułości, normalności po prostu ... nawet rozglądać się nie trzeba bo same nas odnajdują KICAJKA - Wto 09 Lut, 2010 12:37 Moja córka jak była malutka znalazła sobie "wujka" w klubie AA(mimo dużego wyboru akurat tylko ten) -jest nim do dziś,mimo że córa dorosła(on będzie obchodził 24 rocznicę trzeźwości). Potem przyprowadzała do domu koleżanki z domów z problemem -miały azyl,spokój,możliwość pomocy w nauce. Niestety tak to nasze życie kręci się wiecznie wokół problemu.
evita - Sob 13 Lut, 2010 11:22 jestem w totalnym szoku i muszę się z wami podzielić tym co mnie tak bardzo zszokowało !!!!!!
o Paulince już wam dość sporo napisałam a teraz ciąg dalszy opowieści ... Do Pauli wczoraj zadzwoniła mama z prośbą, żeby wróciła do domu bo teraz wiele się tam zmieni. Paulinka ucieszyła się myśląc, że mama zmądrzała, przestanie popijać no i stęskniła się za nią ! Zawiozłam ją do domu ale powiedziałam, że jakby co niech dzwoni i wraca do nas ! Właśnie zadzwoniła dzisiaj mama obwieściła, że jest w ciąży i idzie rodzić bo ma skurcze nikt nic nie wiedział w domu ! nie wiem jakim cudem ! Tatko też się dowiedział dzisiaj i postanowił się wyprowadzić do swojej matki ! może to nie jego dziecko ? zresztą 6-te w tej rodzinie nie umiałam wcześniej się ich doliczyć ... Paula od wujka pożyczyła pieniądze i zaprowadziła mamę prywatnie di ginekologa, pierwsza wizyta przez całą ciążę. W domu nie mają kompletnie nic dla tego dzieciątka !!! żadnej pieluszki, łóżeczka ani miejsca na te łóżeczko ja pierd***ę !!!!!!!!!!!!!!! mam straszne nerwy na to wszystko ! chciałam jechać po Paulinkę ale kto się teraz zaopiekuje młodszym rodzeństwem ? kombinuję skąd coś wykopać dla tego dzieciątka ! coś tam znajdę po mojej wnusi ale to tylko jest "coś tam" ! Wysiadłam dzisiaj na maksa po tych wieściach Boże czemu pozwalasz chodzić po świecie takim istotom i jeszcze się rozmnażać chcę pomóc a nie bardzo wiem jak
yuraa - Sob 13 Lut, 2010 11:38 szczena mi opadła. nie potrafię pojąć evita - Sob 13 Lut, 2010 11:57
mnie też "mamcia" już na porodówce a ja oczekuję ... nie wiem na co ? może się okaże że to jakaś ciąża urojona ?
poruszyłam już dziecięcą poradnię psychologiczną gdzie mam koleżankę i pojedzie tam do dzieci w ramach nagłej interwencji bo w tym domu wszyscy siedzą na jednym łóżku w głębokim szoku ! od poniedziałku opieka społeczna też weźmie nad nimi jakiś patronat . Tyle wiem ... teraz czekam czy będzie to dziecko czy nie ? bo jakoś nadal wierzyć mi się w to wszystko nie chce !!! a jeśli będzie ... biorę wóz i pojeżdżę po znajomych i będę zbierać co kto ma a Paulina ? cieszy się, że będzie dzidziuś w domu !!! boi się tego rozwoju wydarzeń a jednocześnie cieszy się ... boję się, że będzie zanadto matkować maleństwu czy to nie efekt współuzależnienia ???
czarna róża - Sob 13 Lut, 2010 12:04 Dokładnie...ona się nie wyrwie..teraz maleństwo w domu,matka ma argument przetargowy.. yuraa - Sob 13 Lut, 2010 12:05
ja to rozumiem i też mi w głowie myśl powstała że jakąś paczkę bym mógł sklecić z ciuszkami. tylko czy to jest pomoc?? czy na pewno w ten sposób pomagasz tym nieodpowiedzialnym ludziom. przecież za dwa lata będzie kolejna ciąża, równie dobrze u Pauli skoro ma takie wzorce. a co tam jacys ludzie coś dadzą i jakos to będzie Jagna - Sob 13 Lut, 2010 12:12
Nie znamy woli Boga, nie nam to osądzać. Jedno jest pewne, rodzina jest nieodpowiedzialna i nie powinna wychowywać tego dziecka, zwłaszcza matka , która jest czynną alkoholiczką. dziecko może wymagac specjalnej troski i opieki, całkiem prawdopodobne że urodzi się z zespołem FAS ( zespół alkoholowy płodu). Pomocą może tu być zgłoszenie tego faktu do opieki społecznej, może dziecko znajdzie nowy , odpowiedzialny dom i rodzinę... To może być pomoc, nie zaś utrzymywanie rodziny, która wciąż pije. evita - Sob 13 Lut, 2010 12:16
gdy mi trochę emocje opadły też zaczynam zauważać, że wiele może być czynników tłumaczących takie a nie inne zachowanie matki i żałuje teraz tych słów
już zgłosiłam ! tyle, że do poniedziałku nie wykonają żadnego ruchu
evita - Sob 13 Lut, 2010 12:19 nie wiem czemu , nie mogę tego pojąć ale tak mnie rozwaliła ta cała historia, że cały czas już nie płaczę tylko wyję w głos ... wszystko mi się trzęsie, musiałam wziąć relanium żeby się trochę uspokoić
Jagna - Sob 13 Lut, 2010 12:23 Evitko jesteś ANIOŁEM
Wiesz, moja najserdeczniejsza przyjaciółka, pięcdziesięciolatka która jest koalkoholiczką i DDA jest także takim aniołem, nie znam osoby bardziej rzyjaznej ludziom niż ONA. Jednak biedulka sama sobie pomóc nie umiała, mąż nadal pije i zdradza, zadłuża rodzinę....Niedawno mieli eksmisję, Ona dzwiga dzielnie wszystko , jednak zeszłego lata upadła- dopadła ją okropna depresja, leki nie pomagały. Namówiłam ją na terapię, nieśmiało poszła. Wczoraj była u mnie, jest o niebo lepiej, zaczęła żyć swoim życiem, ale juz w realu, bo do tej pory jej ostoją był internet i wirtualni przyjaciele od rozwoju duchowego...Hmm, tyle że jej dusza nadal chorowała. Paradokslanie moja choroba alkoholowa pomogła , bo wiedziałam tym razem ja, jak jej pomóc, ta wiedza i moje własne doświadczenie z alkoholizmem i koalkoholizmem. Dzisiaj jest lepiej, terapia działa, Ona wie że to choroba , że można ją leczyć. Jestem z Nią całym sercem i duszą, bo ten Anioł był przy mnie zawsze , teraz czas bym to ja Ją wspierała
P.S Evitko, czy mama Pauli już urodziła? Fakt jej alkoholizmu czynnego nalezy zgłosić już na porodówce, tam może ruszyć machina ratowania malucha. evita - Sob 13 Lut, 2010 12:33
jeszcze nic nie wiem ! czekam na telefon ! na porodówkę miała zadzwonić też pani z opieki, z którą rozmawiałam a której przedstawilam całą sytuację. Chyba nie mnie jeszcze wtrącać się aż tak bardzo w to wszystko ? choć mam ogromną ochotę pojechać do szpitala i ... tak po prostu usiąść obok Paulinki i pobyć z nią w tym jej oczekiwaniu ...
Jagna - Sob 13 Lut, 2010 12:52
Oczywiście, że to nie Twoja rola Evitko
evita - Sob 13 Lut, 2010 13:58 Pauli urodził się braciszek !!! Ponoć zdrowy , 3800 kg dla mnie to znak, że czas coś zacząć działać ...
Borus - Sob 13 Lut, 2010 14:31
Wiedźma - Sob 13 Lut, 2010 14:32 No faktycznie - wyjątkowo duży bobas!
evita - Sob 13 Lut, 2010 14:45 ło matko ale namieszałam oczywiście 3800 g
beata - Sob 13 Lut, 2010 14:52
Evitko...zrobiłas już wystarczająco dużo dla tej rodziny.Co prawda możesz obserwować czy maleństwu nie dzieje się krzywda i w razie czego zareagować,ale nie możesz zamartwiać się i angażować w ich życie.Masz swoje. beata - Sob 13 Lut, 2010 14:55
evita - Sob 13 Lut, 2010 14:57
wiem
no dobra 3,8 kg
beata - Sob 13 Lut, 2010 15:09
evita - Sob 13 Lut, 2010 21:20
tym razem tak ale szczegóły nieco się zmieniły od tej pierwszej wiadomości ...
maleństwo już ma imię Fabian ważył 3870 g dł 57 cm no i 10 punktów dostał ! Paula była u mnie całe popołudnie z rok młodszą siostrą. Trochę porozmawiałyśmy... nie wiem co właściwie o tym wszystkim sądzić bo okazało się, że mama pije ale czasami, nie upija się, nie bełkocze, nie łazi gdzieś na te pijaństwo tylko w domu, w czterech ścianach ... nie wiem czy to była próba wybielenia mamy w zaistniałej sytuacji ? nikomu się nie przyznała, że jest w ciąży bo ... do 5 m-ca miała okres, termin ustalono jej na podstawie USG podczas jedynej jej wizyty u lekarza. Ponoc próbowała to powiedzieć swojemu mężowi, który to odebrał jako żart kwitując mniej więcej słowami "nie żartuj sobie ze mnie ! gdyby tak było to chyba bym się powiesił" wstydziła się też przed dziećmi i ludźmi, że taka stara (35 lat ) i 6-te dziecko !
nie będę komentować co o tym myślę bo ... sama nie wiem właściwie
olimpijka - Sob 13 Lut, 2010 22:49
taa....taka stara...ja mam 31 lat, o dziecko starałam się 15 cykli i nic z tego nie wyszło...ironia losu...jestem zalogowana na stronie zgrupiającej kobiety starające się o dziecko...w różnym wieku...robią wszystko żeby tylko zajść w ciążę...włącznie z wpadaniem w obsesje...a tu proszę...pyk pyk i jest szóste czy siódme, zdrowe na dodatek. ukrywane przez 9 miesięcy, bez żadnych perspktyw...ironia losu, choć można by to nazwać ostrzejszymi słowami evita - Nie 14 Lut, 2010 00:07
i jeszcze należy wierzyć, że to przeznaczenie, że to gdzieś do góry ktoś ułożył koleje naszego życia tak a nie inaczej ... szczyt szczęścia i rozkoszy szlak by to trafił
konformistka - Nie 14 Lut, 2010 15:33
Być może olimpijko to nie ironia ale plus. Spójrz na to z innej strony: czy podjęłabyś decyzję o rozstaniu mając małe dziecko? Może tak, ale byłaby znacznie, znacznie trudniejsza. olimpijka - Pon 15 Lut, 2010 15:11
myślę, że owszem. taki zresztą miałam plan. trudniejsze byłoby jedynie pod kątem prawnym. mentalnie może bym się bardziej nieco whała, ale równie wysoce prawdopodobne że przyspieszyłoby i ułatwiło podjęcie decyzji... nie ma co się zastanawiać.. w ciązy nie jestem
sabatka - Śro 17 Lut, 2010 09:38 mój najmłodszy urodził się 18.04.2007. 12.02.2008 dosłownie rzuciłam wszystkim o ziemie wyprowadziłam się sama z dzeciakiem. to zamknęło jeden rozdział w naszym życiu i zaczęło rozdział pt"próby leczenia" tyfus jest w terapii nie pije teraz od połowy listopada jakoś mam nadzieje że to jets rozdział nr 3 pt" trwała abstynencja"n
evita - Śro 17 Lut, 2010 11:13
życzę ci tego sabatko z całego serca
evita - Śro 17 Lut, 2010 16:09
Fabianek już jest zaopatrzony w łóżeczko, wózek i niezbędne odzienie przynajmniej na początek. A nawet znalazła się dobra duszyczka, która nakupiła na cały miesiąc pampersów a chłopczyk jest śliczny !!! mam ochotę wrzucić tutaj jego zdjęcie
reszta już do mnie nie należy ... i tak mi dzisiaj jakoś nie tak
beata - Śro 17 Lut, 2010 16:11
evita - Śro 17 Lut, 2010 16:12
ehe ale minie zaraz pewnie musi ...
beata - Śro 17 Lut, 2010 16:14
evita - Śro 17 Lut, 2010 16:17
dziękuję Beatko
beata - Śro 17 Lut, 2010 16:20
evita - Śro 17 Lut, 2010 16:28
no ba !
beata - Śro 17 Lut, 2010 16:34
to się pośmiejesz
evita - Śro 17 Lut, 2010 16:35
dawaj Beti i obiecuję, że się nie będę śmiała
beata - Śro 17 Lut, 2010 16:36
beata - Czw 18 Lut, 2010 07:57 [img] 
Dla Evitki
beata - Czw 18 Lut, 2010 07:58 Evitko,moja grzywka jest w śmietniczce
evita - Czw 18 Lut, 2010 08:37
beata - Czw 18 Lut, 2010 08:37 No leć ją zobaczyć
Klara - Czw 18 Lut, 2010 09:14
Już jest tu gdzie trzeba
beata - Czw 18 Lut, 2010 09:32 [img] 
I teraz będe chodzić tak
ZbOlo - Czw 18 Lut, 2010 09:36
...podobny mam kapelusz - spójrz w albumie...
beata - Czw 18 Lut, 2010 09:47
Bebetka - Czw 18 Lut, 2010 09:50
no juz teraz wiem kto mi podprowadził moje kapelusze z kliniki 
pterodaktyll - Czw 18 Lut, 2010 09:58
Łomatko zapachniało westernem
ZbOlo - Czw 18 Lut, 2010 10:09
...właśnie tak....
KICAJKA - Czw 18 Lut, 2010 11:24
Mogę Ci pożyczyć taki sam tylko bordo lub w stylu Rambo - moro jak tam zwą Fajnie
beata - Czw 18 Lut, 2010 15:21
kiwi - Pon 22 Lut, 2010 20:33 Hallo Evita !!!!! przeczytalam to wszystko co tu u Ciebie napisane !!!!! jestem wstrzasnieta (chociaz to ja jestem alkoholiczka).Z jednej strony to bardzo bardzo mi ciebie zal,a z drugiej to jakos jestem zla na ciebie (chociaz cie bardzo polubilam przez to pisanie) ze juz nie wczesniej zaczelas walczyc o siebie !!!!! Mowi sie lepiej pozno jak wcale,ale majac 44 lata i tak poswiecac sie dla meza....to szalenstwo !!!!! Jak bedziemy jeszcze starsze jak teraz to zaluje sie nie tego co sie zrobilo,tylko tego co sie nie zrobilo !!!!! Ale drugiemu dawac rady ...to najprosciej. Wiec i tak zadecydowac musisz sama,jak chcesz i co chcesz. Zycze wybrania tego co dla Ciebie najlepsze !!!! Pozdrowienia kiwi evita - Pon 22 Lut, 2010 20:37
dziękuję kiwi za te mniej i bardziej miłe słowa no i poświęcenie z jakim musiałaś przejść przez tyle stron tego wątku nie będę teraz tutaj po raz kolejny udowadniać dlaczego jest jak jest i bardzo dziękuję za życzenia
evita - Czw 11 Mar, 2010 15:56 cały ostatni tydzień (najbliższy chyba też) spędzam dość intensywnie i brakuje mi czasu na pobyt w domciu. Tak się jakoś złożyło, że nagromadziło mi się tych popołudniowych zajęć ale swoje obowiązki domowe wypełniam nadal należycie w przerwie między jednym zajęciem a drugim
małżonek o dziwo nie protestował nic a nic czym byłam zszokowana ale do wczoraj tylko ...
wieczorem mi oświadczył, że jak ma żyć z taką żoną, której ciągle nie ma a jak już jest to siada do kompa to już lepiej jest iść na piwo a nawet wspomniał, że już jedno zaliczył przy czym zaraz się poprawił i powiedział, że chciał mnie tylko zdenerwować . O dziwo te jego wyznania spłynęły po mnie jakby nic się nie stało, zareagowałam tylko jednym zdaniem - jeśli masz ochotę się napić to jest tylko twój wybór i rób co chcesz bo ja ciebie nie będę błagała o trzeźwość !
Pewnie byłam taka cwaniara bo był trzeźwy i nic nam nie groziło z jego strony ale dzisiaj tak sobie myślę, że chyba mnie ogarnęła jakaś znieczulica i że to chyba nienormalne
tak czy owak w świetle wymiany zdań w innym wątku na temat wspólnego trzeźwienia ja odcinam się na dzień dzisiejszy od tego obiema rękami i nie mam zamiaru poddawać się współuzależnieniu i będę działać świadomie z korzyścią dla siebie pomijając drogi powszechnie uznane za niezbędne do wyleczenia
a czas pokaże czy się myliłam ... Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:00 Spróbował manipulacji i szantażu - i dostał od ciebie sygnał, że to na ciebie nie zadziałało. No i dobrze mu tak! 
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:03
dlatego też dzisiaj upajam się dziką satysfakcją z tego powodu
beata - Czw 11 Mar, 2010 16:13
pterodaktyll - Czw 11 Mar, 2010 16:15
EVITA!!!!! BUZI!!!!!
beata - Czw 11 Mar, 2010 16:19
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:21
kiedy i gdzie
pterodaktyll - Czw 11 Mar, 2010 16:24
Odpowiedź dostaniesz na prive
beata - Czw 11 Mar, 2010 16:25
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:26 nie sądzę, żeby to było powodem do poklasku mojej osobie za takie zachowanie bo to jest zaledwie małe ziarenko piasku w porównaniu do najwyższych szczytów więc nie ma się czym zachłystywać
po prostu zauważam u siebie takie a nie inne reakcje co nie powinno być niczym dziwnym biorąc pod uwagę moje podejście do małżeństwa najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie siedzę w domu, wychodzę do ludzi bez obaw, że w tym czasie być może dach się wali tylko, że to nadal nie jest moją zasługą tylko trzeźwości mena i stąd ten spokój wiem natomiast co chcę zrobić gdyby spełnił jednak swoje groźby i zaczął pić ... o ile jeszcze pozwoli mi to przeżyć bo tego to ja nadal nie jestem pewna ...
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:28
Beti co tak ślepia wybałuszasz ?
beata - Czw 11 Mar, 2010 16:29
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:41
to zależy już tylko od niego
poza tym jak już tak dobrze dzisiaj zaczęłam swój dzień i napisałam małe co nieco to jeszcze się przyznam, że po około trzech latach przerwy wróciłam do ćwiczeń na siłowni gdzie się właśnie za chwilę wybieram, a wczoraj szkoliłam seniorów w Akademii Seniora serfowania po necie i było tak miło, że przedłużyliśmy sobie kurs z dwóch do trzech godzin a z nadejściem wiosny zaczynamy ostro działalność z moim stowarzyszeniem i już jutro robimy pierwsze walne zebranie ustalając plany na najbliższe miesiące a co najważniejsze spotkam się z wieloma wspaniałymi ludźmi
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:42
No i tak się właśnie zachowują współuzależnione. Jak już odniosą jakiś sukces, to od razu podkreślają, że to nic takiego, to tylko taki sobie malutki, nic nie znaczący sukcesik...
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:43
Yes, yes, yes!!! I dopiero teraz o tym mówisz?
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:46
bo to jest malutki sukcesik w stosunku do tego co jeszcze przede mną
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:49
a o czym tu opowiadać ? wobec wielu problemów o jakich się tu czyta to aż wstyd z takimi *p**** do ludzi wychodzić
wiem wiem Tomoe - to współuzależnienie
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:55 A niby co???
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:56
a niby w jakim sensie co ?
KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 16:56
Z Twojej strony to jest i tak duży postęp i właśnie cieszę się z tego.
pietruszka - Czw 11 Mar, 2010 16:59
Evitko, ziarnko do ziarnka... A Ty co myślisz, Kopiec Kościuszki to w jeden dzień usypano? evita - Czw 11 Mar, 2010 16:59
a to i u mnie często się zdarza ! i głupio patrzy jak ja na to zareaguję a ja rzucam spojrzeniem i się odwracam choć serce bije mi jak młot i mam ochotę podbiec i sprawdzić czy to aby na pewno kolejny głupi żart ? evita - Czw 11 Mar, 2010 17:00 a teraz to ja już muszę znikać więc do wieczorka 
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 17:01
A niby co innego, jeśli nie współuzależnienie?
KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 17:05
sabatka - Sob 13 Mar, 2010 20:37 gratuleuje!!! 
evita - Nie 14 Mar, 2010 10:58 wczoraj zaliczyłam imprezę "roczkową" mojego bratanka ! takiej pechowej imprezy dawno jeszcze nie przeżyłam pewnie to przez to, że to był 13-ty najpierw siadł mój samochód, który miał dowieźć gości (120 km) na dwie tury, w ostatniej chwili zdążyliśmy dojechać na mszę. Od rana jubilat poniewierał się po szpitalu z zapaleniem oskrzeli , zaliczył zastrzyki i inhalacje i wrócił wprawdzie do domu ale nie brał udziału w swojej uroczystości mój 6-letni siostrzeniec na sali tak intensywnie biegał, że najpierw w wyniku wypadku wybił sobie zęba , dobrze że to mleczak a później dla odmiany rozwalił sobie głowę o kant stołu ! ale, że ten jest adhd to i tak dobrze, że tylko tak się skończyło dzisiaj od rana nasz roczny Mikołaj wylądował na powrót w szpitalu bo choroba się rozwinęła dalej jednak a mój adhd coś ma dzisiaj zawroty głowy i zaczynam się zastanawiać czy to nie jakiś lekki wstrząs mózgu
oszaleć można biorąc udział w takiej imprezie i dziękuję Bogu, że moje dzieci już wyszły z czasów wczesnego dzieciństwa i po powrocie do domu będę miała odrobinę spokoju
pterodaktyll - Nie 14 Mar, 2010 11:21
Jak to mówią, ....z rodziną to najlepiej..........................
beata - Nie 14 Mar, 2010 14:15 Ale się działo
evita - Pon 15 Mar, 2010 18:04 po raz kolejny dzisiaj stwierdziłam jak wiele dobrego w mym życiu uczynił fakt, że kilka miesięcy temu znalazłam się na tym forum
potrafię już nie tylko pisać ale przede wszystkim myśleć o przeszłości bez emocji. Jeszcze nie dawno napisanie jednego postu na temat mojego życia było okupione fontanną łez a teraz ? wiem, że nic już nie zmienię, nie cofnę przeszłości, mogło być inaczej - to fakt ale skoro nie było to czy muszę się wiecznie obwiniać z tego powodu ? zaczynam już jak alko czerpać radość z mojej inaczej pojętej trzeźwości. Nie jest przyczyną tutaj trzeźwość mena choć pewnie dało mi to czas i spokój na poukładanie sobie co nieco w tej mojej łepetynie z dziećmi nadrabiam stracony czas w sensie, że jestem więcej i częściej dla nich a nie obok nich, to samo również mogę zresztą powiedzieć o sobie, pomału odnajduję w sobie jakiś taki wewnętrzny spokój, który wprawdzie w każdej chwili może zostać zburzony o czym nie zapominam ale jakkolwiek by nie było to nigdy już nie będzie tak jak wcześniej. Zyskałam mądrość życiową, której nie nauczą na żadnym uniwersytecie
wczoraj mój men okazyjnie kupił cały karton wódy ze Słowacji ! spytałam tylko po co ? bo się przyda odpowiedział a po mnie to ponownie spłynęło
No to trochę teraz posłodziłam i to nie tylko sobie może to efekt tego, że od wczoraj męczę się z chorobą i mój mózg zaczął nadawać na innych falach od gorączki ?
cieszę się, że tu jestem ... stiff - Pon 15 Mar, 2010 20:05
Pytanie i konkretna odpowiedz...
Wierze, ze na prawdę tak to czujesz, to fajna rzecz tak sie czuć...
milutka - Pon 15 Mar, 2010 20:10
KICAJKA - Pon 15 Mar, 2010 20:26
Życzę zdrówka,nie daj się przeziębieniu.
evita - Pon 15 Mar, 2010 20:50
dzięki przyda mi się bo coraz gorzej mi jest jakoś
stiff - Pon 15 Mar, 2010 21:41
Idzie wiosna, dobrze jest...
pterodaktyll - Pon 15 Mar, 2010 22:03
Tylko gdzie idzie......
stiff - Pon 15 Mar, 2010 22:14
Na razie w kalendarzu, ale dobre i to...
evita - Wto 16 Mar, 2010 08:46
pewnie, że idzie wiosna co rano wita nas słońce za oknami a gdyby nie spoglądać w dół na ulice to jakoś tak całkiem przyjemnie się robi nie ma co narzekać tylko czekać kiedy w końcu te boćki zaczną nam w swoich gniazdach klekotać
evita - Wto 16 Mar, 2010 11:17 dzisiaj moja córka ma urodziny 21 lat temu ten dzień jej narodzin był piekłem zamiast radością a to za przyczyną mojego mena i jej tatusia jednocześnie każde następne jej urodziny były jednak już samą radością i każdemu życzę tak wspaniałej córki jak moja Martusia, która jest chodzącą oazą spokoju i emanuje wręcz szczęściem
stiff - Wto 16 Mar, 2010 11:25
To jest fajne w całej historii naszego życia, ze pomimo tego, ze nasze życie jakie sobie zafundowaliśmy, dzięki naszym dzieciom nie jest tylko pasmem niepowodzeń...
Dlatego warto walczyć o siebie do końca, bo nigdy nie jest tak, ze wszystko jest stracone... evita - Wto 16 Mar, 2010 11:30
masz rację stiff ! nie wyobrażam sobie pustki jaka by się wokół mnie teraz wypełniła samymi zgorzkniałymi myślami ... wiadomo, że zawsze kochałam moje dzieci jak to matka ale teraz w dwójnasób doceniam dar rodzicielstwa i cieszę się każdą ich najmniejszą radością nauczyłam się też ich słuchać skupiając się na tym a nie błądząc myślami wokół mena
stiff - Wto 16 Mar, 2010 11:45
To tak jak ja... Zatrzymałem sie w ostatnim momencie tuz przed ukończeniem liceum przez córkę... Dziś jest na ostatnim roku studiów i dzieli sie ze mną swymi radościami i smutkami, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze życie na prawdę piękne jest i tylko od nas zależy, jak będziemy z niego korzystać... Podziwiam Ptero, ze jeszcze próbuje cos trwałego zbudować, bo ja jakoś nie mam motywacji, aby i to zrobić... evita - Wto 16 Mar, 2010 11:51
zaprzeczasz sam sobie szybko przechodzisz z zachwytu po brak motywacji ...
ja również podziwiam Ptero ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu i sama również chciałabym stworzyć mój "dom" od podstaw na zdrowych fundamentach. Coś co rozbrzmiewałoby gwarem i radością moich dzieci i wnuków, coś co byłoby naszą przystanią i azylem od wszelakich przeciwności losu fajnie jest mieć taki cel w życiu a jeszcze lepiej zacząć czynnie działać w tym kierunku ! Dom to nie tylko przedmioty, które nas w nim otaczają ...
ZbOlo - Wto 16 Mar, 2010 11:52
...proszę pozdrowić...
stiff - Wto 16 Mar, 2010 11:59
Mierze siły na zamiary tylko... Większość rzeczy robię pod katem dzieci nie zapominając o sobie ...
Ja taki dom staram sie tworzyć i mi sie to udaje, tez na stabilnym fundamencie... Nigdy nie przywiązywałem sie do przedmiotów martwych, ani tez nie czułem nieodpartej potrzeby posiadania czegoś trwałego... nie jestem typem domatora, a najzwyklejszym trampem i tego nie chce zmieniać...
evita - Wto 16 Mar, 2010 11:59
dziękuję bardzo na pewno przekażę tym bardziej, że jako jedyne te moje dziecię wie, że to z Wami spędzam większość mojego wolnego czasu wraz ze mną kibicuje Kasi w powrocie do zdrowia i wraz ze mną trzymała kciuki za tatę Wiedźmy ...
ZbOlo - Wto 16 Mar, 2010 12:02
...no to się chwali i ucałowania od wujka don ZbOla...
evita - Wto 16 Mar, 2010 12:03
Wiedźma - Wto 16 Mar, 2010 12:05
Noooooo, to nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Cię, Evi, o przekazanie latorośli urodzinowych serdeczności od ciotki Wiedźmy!  evita - Wto 16 Mar, 2010 12:08 oczywiście, że przekażę dziękuję
swoją drogą to dziwne bo ja się bardziej cieszę z urodzin Martusi jak ze swoich własnych
Tomoe - Wto 16 Mar, 2010 12:15 To ja też poproszę o przekazanie moich uścisków i skromnego bukieciku dla Martusi.
evita - Wto 16 Mar, 2010 12:17
ale super zaraz przekażę Tomoe dzięki
stiff - Wto 16 Mar, 2010 12:18 Ja tez w tym pedzie zapomniałem...
Złóż życzenia i pozdrów córeczkę...
evita - Wto 16 Mar, 2010 12:22 wszystkie życzenia przekazane a to co mi odpisała poprzez NK talk :
Marta Cecylia ....
12:20 ooo jezu... tyle tego ? Marta Cecylia ...
12:20 dziękuję wszystkim bardzo !!! rufio - Wto 16 Mar, 2010 13:00 Ma córeczka dzis ma urodziny Wszyscy na ciasto i lody do niej pędzimy Stoi w drzwiach nie przygotowana Tylu na raz sie nie spodziewała Gdzie ja ich tylu posadze Zaraz cos wymysle - tylko sie ogładze Temu dam do reki kubek temu szklanke Tam naleje soczek a tam maslanke Juz wstawiam wode na kawe Siądż spożniony tam na ławe Teraz bedziemy sie smiac radośnie Bo moje urodziny to jest juz przedwniosnie Napoleon poezji - Rufio śle też życzenia Niech Ci sie na lepsze zmienia pietruszka - Wto 16 Mar, 2010 13:16 Ciocia Pietrucha też dołącza. Niech pannie Marcie spełnią się wszystkie marzenia
Klara - Wto 16 Mar, 2010 15:31 ...a babcia Klara truchcikiem przybiega zdyszana niosąc skromny kwiatuszek na te 21 Urodziny
yuraa - Wto 16 Mar, 2010 17:07 dziadek Jurek również do życzeń dołącza
KICAJKA - Wto 16 Mar, 2010 17:42 Ciocia Ewa także kica z najlepszymi życzeniami dla Martusi  a za miesiąc ja będę z moim kibicem świętować.
Borus - Wto 16 Mar, 2010 18:38 Dziadek Borus wprawdzie dopiero teraz, ale też przyłącza się do życzeń
...bądź szczęśliwa, Marto...
kiwi - Wto 16 Mar, 2010 18:54 Hallo Evita !!!! Dzisiaj Twoja corka Marta ma URODZINY !!!! Wszystkiego najlepszego zycze Jej !!!!! Ale tez sie czytajac Twoje wypowiedzi usmialam.....napewno zapytasz dlaczego ????? Bo moja corka tez nazywa sie Marta,i to co piszesz o swojej to samo moge napisac o mojej,ale mily zbieg okolicznosci. I ze Tobie tez tak dobrze idzie.....jak to przyjemnie czytac !!!!! Serdecznie pozdrawiam kiwi evita - Wto 16 Mar, 2010 21:40 Moja córeczka Marta wszystkim bardzo bardzo dziękuje za życzenia skopiowałam jej wszystkie co do słowa i była w szoku mamo skąd wszyscy wiedzą, że ja mam urodziny ? przyznałam się bez bicia , że pochwaliłam się wrednie ale też było czym
milutka - Wto 16 Mar, 2010 21:54
dla Twojej córki Marty.Wszystkiego najlepszego.
evita - Czw 18 Mar, 2010 21:59 dzisiaj zaliczyłam sobie ponad godzinę na rolkach nareszcie ciepełko pozwoliło na wybycie w teren jestem padnięta i chyba z nadmiaru tlenu głowa mi pęka ale za to jaka to była jazda no i wiosna w końcu wraca wielkimi krokami
stiff - Czw 18 Mar, 2010 22:15
Co Ty robiłaś na tych rolkach...
beata - Czw 18 Mar, 2010 22:21
Tak mi wiosną zapachniało.
evita - Pią 19 Mar, 2010 08:01
może jeździłam ?
no to też niezły maraton zaliczyłaś
yuraa - Pią 19 Mar, 2010 09:02
eeee ja codziennie chodzę 6 km do pracy , od siedmiu lat. godzinny spacer i czas na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. ZbOlo - Pią 19 Mar, 2010 09:27
...to Laskowik - jak był listonoszem - miał najlepiej...
beata - Pią 19 Mar, 2010 10:16
Moja córka jak o tym usłyszała...powiedziała krótko-Ale siara
ZbOlo - Pią 19 Mar, 2010 10:40
...muszę się chyba uczyć takich zwrotów - córy już rosną...
Wiedźma - Pią 19 Mar, 2010 11:04
SIARA - wstyd, obciach, poruta Tu masz Miejski słownik slangu i mowy potocznej evita - Pią 19 Mar, 2010 11:21
Zbolo czaisz teraz ?
ZbOlo - Pią 19 Mar, 2010 11:22
...czaję... (choć kiedyś oznaczało - picie herbaty )
evita - Pią 19 Mar, 2010 11:26
no to luz a teraz znikam do dalszej ciężkiej pracy
Borus - Pią 19 Mar, 2010 11:40
ZbOlo - Pią 19 Mar, 2010 14:37
...dzięki Wiedźmo, na pewno się przyda... Najstarsza ma już 3.5 roku...
evita - Pią 19 Mar, 2010 15:49
dobrze Zbolo, że w porę zacząłeś wychodzić ze swojego alkoholizmu i co najważniejsze, że czynnie uczestniczysz w dorastaniu twoich córek
mój mąż, ojciec naszych dzieci nigdy : - nie tulił ich do snu - nie czytał bajek - nie głaskał w chorobie - nie był na żadnej wywiadówce szkolnej - nie uczestniczył w żadnej akademii czyli nie słyszał jak dzieci recytują wiersze, śpiewają - nie był na żadnym meczu naszego syna - nie pochwalił za dobre wyniki w nauce - nie zganił za złe również, co najwyżej zrobił pijacką awanturę za całokształt - nie zabrał żadnego z dzieci na spacer (raz wybrał się z synem do cyrku, do którego nigdy nie dotarli bo fajny pub był po drodze więc to się nie liczy )
itp itd ... takich nigdy czego już nie jest w stanie odzyskać mogłabym mnożyć na kilka stron więc naprawdę masz się z czego cieszyć nie ominą cię najważniejsze fakty z twojego życia
evita - Pią 19 Mar, 2010 16:15 Zostałam zaproszona na uroczyste ogłoszenie wyników w plebiscycie na inicjatywę roku 2009 naszego regionu . Oczywiście nie bez powodu zostałam zaproszona ponieważ jednym z głównych faworytów jest również pewien portal, który współtworzę więc mam nadzieję, że to my właśnie wygramy ale tak dokładnie to się okaże dzisiaj o godz. 18 dopiero obojętnie co by nie było to już sam fakt, że zostaliśmy nominowani działa na mnie twórczo i aż się chce dalej pracować tak jak dotychczas a nawet i lepiej
Klara - Pią 19 Mar, 2010 16:24
Trzymam kciuki za zdobycie przez Ciebie głównej nagrody
ZASŁUŻYŁAŚ!
Wiedźma - Pią 19 Mar, 2010 16:47
pietruszka - Pią 19 Mar, 2010 16:51 Też trzymam kciuki Evito
Tomoe - Pią 19 Mar, 2010 16:53 Trzymam mocno.
evita - Pią 19 Mar, 2010 17:03 nie dziękuję, zeby nie zapeszyć
evita - Pią 19 Mar, 2010 21:12 WYGRALIŚMY
stiff - Pią 19 Mar, 2010 21:13
Klara - Pią 19 Mar, 2010 21:14
GRATULUJĘ!!!!
Wiedźma - Pią 19 Mar, 2010 21:17 evita - Pią 19 Mar, 2010 21:24 dzięki śliczne
Borus - Pią 19 Mar, 2010 21:25
gratulacje...
Wiedźma - Pią 19 Mar, 2010 21:27 Łaaaaaaaaaał! Robi wrażenie! 
evita - Pią 19 Mar, 2010 21:28
Noooooooo
yuraa - Pią 19 Mar, 2010 21:31 cieszę się Twoją radością Evito i gratuluję sukcesu olimpijka - Pią 19 Mar, 2010 21:45 gratulacdyjne cmok milutka - Pią 19 Mar, 2010 21:46
beata - Pią 19 Mar, 2010 23:21
pietruszka - Pią 19 Mar, 2010 23:32 Gratulacje
summer4best - Pią 19 Mar, 2010 23:34
a czyż mogło być inaczej? Gratulacje.
KICAJKA - Sob 20 Mar, 2010 11:23
Gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
evita - Pią 26 Mar, 2010 22:15 postanowiłam też sobie dzisiaj ponarzekać ! a co mi tam czasami i mnie jest źle chociaż nikt mi nie zapił (chyba), ja nie piję (na pewno), ale mam jakiś dzisiaj kiepściutki dzień i cholernie mi smutno choć powinnam się cieszyć bo to w końcu święto dzisiaj wiedźmo pozdrawiam i dobrego dalszego ciągu świętowania życzę
a teraz narzekania ciąg dalszy : czegokolwiek się dzisiaj nie dotknę to mi nie wychodzi, cokolwiek nie powiem, nie napiszę to wszystkim przykrość robię, poza tym zostałam strasznie zlekceważona i pewnie dlatego jestem dzisiaj jak jestem dlatego też znikam już i wrócę jak mi się humor poprawi ... oby jak najszybciej bo nie lubię takich załamek i nie chcę popadać w jakieś deprechy ...
beata - Pią 26 Mar, 2010 23:42
Ja chcę jutro widzieć tu post w którym opisujesz co Cię gryzie,bądź dziś gryzło.Jak na spowiedzi.I nie daj Panie Boże,żeby tego postu tu jutro nie było
Wiedźma - Sob 27 Mar, 2010 01:50
Evito, wygadaj się nam, powiedz o co chodzi. Nie wiem, czy będziemy w stanie Ci pomóc, ale daj nam szanse spróbować. Przecież od czegoś ma się przyjaciół, prawda? evita - Sob 27 Mar, 2010 09:38 nic szczególnego się nie stało jak to dobrze, że człowiek codziennie idzie spać a poranek przynosi świeże spojrzenie na wszystko ... wczoraj zaczęło się od mojej pracy, jeżdżę tam dwa-trzy razy w tygodniu tylko bo ponoć kryzys a jak już zajeżdżam to muszę w 8 godz. zrobić to co mi nie raz 3 dni zajmowało skupić się nie idzie na roboce bo szefo ciągle kogoś na kawę sprasza i tak biegam między ekspresem a rysunkami i cholery można dostać z tego narzuconego tempa a później pojechałam z córką na rolki, żeby było gdzie pojeździć to dojeżdżamy ok 3 km, wrócić już nie dałam rady bo auto znowu padło ! tłumaczę temu mojemu ćmokowi, żeby wymienił pompkę od paliwa bo odkąd mamy wymienioną i to na nietypową to ciągle się coś pieprzy a men naprawia wszystko tylko nie to ! niedługo włoży w niego tyle ile by na dobrego merola starczyło nie działa mi wskaźnik paliwa, ciągle przeliczam ile to ja mogę km przejechać i ciągle gdzieś w polach staję bez paliwa ! dzisiaj chyba jakąś cegłę zrzucę na ten mój wóz z okna i tyle go będzie
ogólnie rzecz biorąc same drobnostki ale czasami zbyt wiele się ich zbiera i człowiekowi nerwy siadają ... z gorszych problemów to fakt, że tak właściwie to ja już niewiele co zarabiam moja córka z wnuczką żyją z jednej pensji Marty chłopaka, zawsze na wypłatę robiłam im zakupy dla Aniki czyli jakiś zapas pampersów na miesiąc, kaszki, zupki itp żeby choć tak pomóc. Teraz nie mam takiej możliwości a im bardzo ciężko druga babcia ma w czterech literach wszystko i zachowuje się tak jakby jej wnuczka w ogóle nie istniała a ma tylko jedną !!!
Synek kilka tygodni temu uniósł się honorem bo go kierownik zdenerwował i się zwolnił z pracy. Cwaniak myślał, że wszyscy tylko czekają na niego i z dnia na dzień pracę znajdzie a tu nic z tego nie ma pracy, siedzi w domu i wydzwania do mnie czy nie mam chociaż 5 zł pożyczyć . No masakra jakaś chyba jakąś nerkę sprzedam albo co
zlekceważenie ... to akurat sprawa zbyt osobista i zachowam to tylko dla siebie
dzięki dziewczyny za zaangażowanie w moje problemy
Wiedźma - Sob 27 Mar, 2010 10:33 Oj, Evito... Kłopoty finansowe... Znam, znam oczywiście. Od października jestem bez pracy, żyję z zasiłku 700zł/mies, a i ten kiedyś się skończy
I też nie widzę szansy na prace dla siebie w naszym grajdole. Ty to przynajmniej masz jakieś pomysły biznesowe, szukasz czegoś, starasz się, a ja jestem całkiem zrezygnowana, brak mi energii, aby cokolwiek zmienić. Nerki to bym może nie sprzedawała, ale chyba zacznę grać w jakiegoś totka i modlić się o cud... Ale za to nie mam w domu chłopa, na którego musiałabym się wkurzać!
evita - Sob 27 Mar, 2010 10:38
i na tym się niestety moje pomysły kończą przewertowałam cały internet w poszukiwaniu czegoś normalnego i dusza z tego wyszła
a to akurat jest godne pozazdroszczenia
u mnie już jeden gra i bez skutku a nawet wręcz przeciwnie bym powiedziała
taaa ... ciekawe czy ustawodawca a dokładniej ten, kto ustala tą kwotę zasiłku dałby radę wyżyć z tego przez m-c utrzymując jednocześnie mieszkanie
beata - Sob 27 Mar, 2010 11:57 Czyli dopadła Cię proza życia.... Tak to jest,że kłopoty się kumulują,zbierają i w końcu to wszystko musi znaleźć jakieś ujście.
verdo - Sob 27 Mar, 2010 18:44 Evito a jak tam szanowny malzonek dobrze licze,ze juz 9 mies. nie pije i to bez terapii?
evita - Sob 27 Mar, 2010 18:58 Verdo nadal men się trzyma o dziwo nie pije od sierpnia ale pod koniec więc od września można by liczyć ale trzeźwieje zupełnie inaczej więc sama nie wiem czy można nazwać to trzeźwieniem nie liczy dni, nie unika kontaktu z alkoholem, zakupił ostatnio karton wódki "bo się przyda" po czym rozdaje ją w prezencie, teraz nawet wpadł na genialny pomysł, że skoro lubię redsa malinowego to mi kupi w hurtowni większą ilość bo taniej, tylko nie wiem po co mi aż tyle by było
czasami jest nerwowy ale to każdemu ma prawo się przydarzyć , poza tym wkupuje się inetensywnie w łaski wszystkich wokół tylko ja jakaś taka niezłomna jestem, choć pozory zgodnej rodziny na codzień są zachowane
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:08
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:11
a bo ja to wiem Beti nie zachłystuję się niczym w każdym razie i patrzę na to wszystko realnie choć pewnie jak nadejdzie w końcu ten dzień, który musi nadejść to i tak ziemia umknie mi spod stóp ale jakoś przeżyję i tę porażkę moje całe życie to jedna wielka porażka więc jedna wte czy wewte ... jaka to różnica
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:13
A jak już małżonek ogłosił wszem i wobec,że jest alkoholikiem i nie pije...to się dopiero dziwili.
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:14
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:15
aż tak bardzo to ja nie potrafię pozorować jest po prostu cicho, zgodnie, bez większych awantur, mija dzień za dniem, dzielimy stół, dzielimy łoże ale brakuje tego najważniejszego i pewnie już nigdy tego nie będzie czyli zaufania, miłości, czułości, wzajemnego wsparcia itp itd
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:17
Ale masz nas
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:22
no ale z tobą się nie prześpię
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:25
Zresztą wolnych chłopaków też tu mamy i jestem pewna,że w razie potrzeby Cię wspomogą.
Wiedźma - Sob 27 Mar, 2010 19:26
To typowa dla alkoholika koncentracja na alkoholu. Czarno to widzę, Evito. On się celowo (choć pewnie nie do końca świadomie) pakuje na wyzwalacze i one w końcu zadziałają. On chce pić. Uważam, że to tylko kwestia czasu... Przykro mi...
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:31
a ja zdaję sobie z tego doskonale sprawę ! i naprawdę jestem przygotowana na najgorsze choć zapewne bez jęków, płaczu i lamentu na forum się nie obędzie
verdo - Sob 27 Mar, 2010 19:31
To 7 miesiecy calkiem sporo.Dobrze sobie radzi.Niektorzy wytrzymuja zaledwie kilka dni i to po terapii..
A dlaczego nie,kazdy obiera dla siebie odpowiednia metode,taka jaka mu pasuje.Ja nikogo nie bede krytykowal.Wazane sa efekty,tu je widac... Chyba innych nalogow nie ma...
Dobroduszny czlowiek...
....o zone dba...no same plusy...aaaa i abstynent to przeciez rzadkosc...tylko nie wiem czy to zaleta czy wada...
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:33
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:34
verdo - Sob 27 Mar, 2010 19:36 No co Beato uczucia swoja droga..
emigrantka - Sob 27 Mar, 2010 19:38 Vredo Vredo Vredo beata - Sob 27 Mar, 2010 19:38
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:38
Beti ja naprawdę świetnie sobie teraz daję radę ze swoim życiem więc po co mam iść na terapię ? na wszelki wypadek ? przyjdzie czas, że nie będę z sobą radziła wówczas zacznę szukać pomocy , co zresztą będzie logiczne. Teraz mogłabym iść na terapię po to, żeby porozmawiać o swoich problemach finansowych tyle, że nie sądzę, żeby mi ktoś w tym pomógł
Wiedźma - Sob 27 Mar, 2010 19:39 Oj Verdo.
Daleka droga przed Tobą... beata - Sob 27 Mar, 2010 19:39
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:40
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:45
chciałabym żebyś te efekty dojrzał również za jakiś czas więc nie znikaj z forum tylko czekaj poza tym jak długa jest twoja kariera alkoholika ? chyba nieporównywalna z tą jaką zaliczył mój men teraz to on jest trzeźwy ze strachu ale wzmacnia się z dnia na dzień i kiedyś przestanie się bać
pietruszka - Sob 27 Mar, 2010 19:46
Ja zrozumiałam to tak, że Verdo chciał podkreślić, kogo alkoholik kocha. Niestety zwykle butelkę
Pamiętam, ze jak moje Słoneczko miało kilka tygodni trzeźwości, to czasem zachowywał się, jakby chciał mieć kontakt z alkoholem przeze mnie  "Możesz się przecież napić, kochanie... A kup sobie piwo... Mi to nie przeszkadza..." itd.
Z czasem mu przeszło (albo mu jakąś klepkę wprawili na terapii )
Evitko, przygotuj sobie plan awaryjny, spisz go na karteczce i schowaj... I nie dręcz się tworami wyobraźni. Szkoda energiii
verdo - Sob 27 Mar, 2010 19:46
A co nie wolno jej sie napic? Te posty to juz zmieniaja sens mojej ironicznej wypowiedzi...
Ale Ty cos o wiele mocniejszego.Daj kawalek..
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:48
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:49
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:52
mój plan awaryjny już od dawna jest w mojej głowie poukładany jak przeżyję to dam radę
stiff - Sob 27 Mar, 2010 19:53
Moj brat na tym patencie nie pije juz 5 lat...
Wiec nie rozumie o co masz do niego pretensje, a może Ci przeszkadza, ze przestał pic... beata - Sob 27 Mar, 2010 19:53
pietruszka - Sob 27 Mar, 2010 19:55
Mój to znosił... skrzynkami... Ale to było wcześniej.
A oczywiście mówimy teraz o okresie abstynencji (bo o trzeźwieniu to jeszcze chyba nie ma mowy)... Mój do domu też nie znosił, ale przy wielu innych okazjach to wręcz namawiał. Jakby spróbował przynieśc to domu to... by było: 
beata - Sob 27 Mar, 2010 19:57 Dobre....muszę to mężowi pokazać
evita - Sob 27 Mar, 2010 19:58
to już dawno pisałam, że u mnie też tak jest ! jakby czerpał z tego rozkosz, że inni piją ale ... jego brat nie pije już kilkanaście lat i dokładnie tak samo się zachowuje pełny barek i sprasza gości na drinka a sam siedzi obok no i polewa najczęściej
verdo - Sob 27 Mar, 2010 19:59
Oni jacys nie rozgarnieci sa czy cus... (a pytanie wada czy zaleta togo nikt nie cytucje,moze nie dowidza.. )
No wlasnie chyba,ale wydaje mi sie,ze przeszedlem wiecej niz nie jeden stary alko. Moja kariera 8 lat,moze wiecej...z nikim nie chce sie mierzyc...
pietruszka - Sob 27 Mar, 2010 20:00
pewnie podświadomie liczy na to, że się kiedyś pomyli i sobie też naleje
verdo - Sob 27 Mar, 2010 20:02
Wlasnie o uczucia a nie alkoholizm..To o czym rozmawiamy..
stiff - Sob 27 Mar, 2010 20:07
Większość ludzi żyjących w długich związkach nie jest wcale oparta na uczuciach, a specyficznych uwarunkowaniach, jak choćby wspólnota mieszkaniowa, a także przyzwyczajenia... Kiedy wszystko jakoś funkcjonuje to nikt nie decyduje się na zmiany... evita - Sob 27 Mar, 2010 20:12
ależ ja nie mam pretensji tyle tylko że ciągle siedzę na bombie z opóźnionym zapłonem jakkolwiek by nie dochodził swojej trzeźwości tak samo bym się czuła ... dlatego też jest jak jest i nie przeszkadzam w tym trzeźwieniu, ciesząc się spokojnym trybem życia przynajmniej w takiej dziedzinie życia jakim jest małżeństwo
evita - Sob 27 Mar, 2010 20:15
świetnie powiedziane stiff ! lepiej nie potrafiłabym tego ująć ! verdo - Sob 27 Mar, 2010 20:15
Zgadzam sie w 100%.Milosc i uczucia z czasem bledna...pozostaja przyzwyczajenia. Evita nie dazy sympatia swojego maza alkoholika tylko w ogole meza...
stiff - Sob 27 Mar, 2010 20:16
Czyli nie dopuszczasz takiej ewentualności, ze to początek końca z problemem alko u Twojego męża... Aby sobie udowodnić, ze masz racje, to teraz świadomie lub nie, możesz go utwierdzić w przekonaniu, ze Tobie wszystko jedno, ze spisałaś go na straty... Tylko wtedy po co to ciągniesz... evita - Sob 27 Mar, 2010 20:18
sympatia to równie dobre określenie ! ale z drugiej strony patrząc to nie wiem jakby się potoczyło moje życie gdyby nie alkohol ... być może jest gdzieś w necie forum gdzie to trzeźwe małżeństwa pieją peany na swoją cześć i są szczęśliwi ? ja póki co nie znam takich ....
stiff - Sob 27 Mar, 2010 20:18
Skoro tak, to w czym problem aby tego stanu nie przedłużać... verdo - Sob 27 Mar, 2010 20:20
No przyczyna byl alkohol,tego nie da sie ukryc,ale przeciez milosc Ci wszystko wybaczy...
Klara - Sob 27 Mar, 2010 20:23
Mój mąż to wciąż powtarzał wtaczając się do domu....
stiff - Sob 27 Mar, 2010 20:24
Zauroczenie mija i trzeba sie zmierzyć z rzeczywistością... Czasami z rożnych względów ciągniemy ta furę, posiłkując sie przy tym marzeniami, wspomnieniami i gdybanie co by było, gdyby los dla nas był łaskawszy... Ale złudzeniami "wiecznie" żyć sie nie da, choć niektórym sie ponoć udaje... evita - Sob 27 Mar, 2010 20:26
takich ewentualności dopuszczałam do siebie już tysiące razy więc chyba mogę w końcu popaść w zwątpienie i nie ufać przynajmniej na ten czas ?
świadomie nie udowadniam mu na siłę, że spisałam go na straty ! chcę, żeby sam do tego doszedł w mniej drastyczny sposób ponieważ nie chcę doładowywać sobie na swój kark wyrzutów sumienia, że stałam się jego wyzwalaczem ! poza tym wszystkim jak już to wcześniej gdzieś napisałam względy finansowe są dla mnie bardzo istotne , nie wiem czy nawet nie najważniejsze wiem, że to okrutne co piszę ale taka jest prawda, wcześniej to ja byłam "dostarczycielem" pieniędzy, teraz role się odwróciły
stiff - Sob 27 Mar, 2010 20:32
Przynajmniej masz świadomość, ze coś w Twoim życiu skończyło się bezpowrotnie... Licznik wyzerowany wiec czas na zmiany, takie które by Cie satysfakcjonowały... verdo - Sob 27 Mar, 2010 20:37
....czyli nowy partner zyciowy...ktory pomoże...zapewni szczescie... Samiec z klasa i kasa...
evita - Sob 27 Mar, 2010 20:51
chyba jednak nie taka kolej mi jest pisana a właściwie nie jestem pewna czy to byłoby dla mnie satysfakcjonujące rozwiązanie na dzień dzisiejszy bardziej skłaniałbym się ku samotności ...
jw ... verdo - Sob 27 Mar, 2010 21:13
Jednostka wodki?Czyli srednia ilosc wodki o usrednionej zawartosci alkoholu,po ktorej statystyczny mezczyzna przestaje zwracac uwage na to z kim obudzi sie rano..
nie to nie to...jednostka wojskowa...tylko po co tu...
evita - Sob 27 Mar, 2010 21:19
nazywaj sobie to jak chcesz
a jest taka możliwość ? zawsze sądziłam, że to z kim się budzi rano statystyczny mężczyzna jest mu tak bardzo obojętne jak mnie fakt jaka jest średnia opadów deszczu w moim regionie
stiff - Sob 27 Mar, 2010 22:11
Sadze, ze nijak nie jest Ci to obojętne...
evita - Sob 27 Mar, 2010 22:16
średnia ? akurat tak ! ale jak się skupię to znajdę lepszy przykład ... verdo - Sob 27 Mar, 2010 23:17
To ja nie mieszcze sie w tych statystykach nie spie z facetami,dziecmi czy zwierzetami tylko z... dziewczynami rzecz jasna ...typu modelssss.... W mojej karierze ani razu na drugi dzien nie dopadla mnie amnezja ...zawsze wszystko pamietam...bo warto..
Kroplą atramentu w oceanie spokojnym...
evita - Sob 27 Mar, 2010 23:23
i uważasz, że modelssss to jest wszystko czego ci do szczęścia brakuje ? czy zatrzymałeś się przy którejś na dłużej niż chwilę ? tylko tak szczerze ... bez zbędnego szpanu co jest istotne ? typ "modelsss" jak to określiłeś czy coś więcej ?
evita - Sob 27 Mar, 2010 23:24
ja bym to nazwała "splunięciem" w oceanie spokojnym
beata - Sob 27 Mar, 2010 23:25
evita - Sob 27 Mar, 2010 23:39
eee tam ... piszesz a sama nie wierzysz w to co myślisz a może tak myślisz ? wtedy tylko pozazdrościć
beata - Sob 27 Mar, 2010 23:43
To fragment Desideraty Evitko. Dla mnie jest jak modlitwa.Bardzo lubię jej słuchać I wierzę w to co piszę.
beata - Sob 27 Mar, 2010 23:45 Znasz Desideratę? KICAJKA - Nie 28 Mar, 2010 09:31
pterodaktyll - Nie 28 Mar, 2010 10:29
Muszę przyznać, że też sięgam po tę mądrość. evita - Nie 28 Mar, 2010 13:32
pewnie, że znam jak chyba wszyscy, którym problem alkoholizmu nie jest obcy
dzięki za PW Beti
verdo - Nie 28 Mar, 2010 19:14
Tutaj lekko przesadzilem,ale tylko leciutko...
To tylko taka przenosnia byla..
Lubie chodzic po takich klubowo-barowych lokalach gdzie mozna potanczyc, nie ma tam takiego jazgotu jak w duzych dyskotekach.Rozmawiam ze znajomymi ludzmi inni sie patrza jest fajny klimat i pelen luz,czuje sie jak mlody bog... Obowiazuje tam pewna kultura-dres czy bluza z kapturem odpada na wejsciu...ale to tylko pozory,dziewczyny przychodza ubrane jak do agencji go-go w podwiazkach,mini i bez majtek..... a biedny mezczyzna jest tylko mezczyzna...Takie miejsca to wylegarnie rozpusty i seksu....Az za bardzo kocham to nocne zycie.
p.s Wypytalem Cie o wszystko...nie chce tutaj smiecic...
evita - Nie 28 Mar, 2010 19:29
w tej sytuacji nie dziwię się, że tylko "leciutko" przesadzasz pokusie ciężko się oprzeć
najważniejsze, że pamiętasz z kim się rano budzisz
to jakiś quizz był ? wygrałam coś może ?
verdo - Nie 28 Mar, 2010 21:35
No u mnie wycieczke do Turcji,tylko sponsora brak...
Zgodze sie,ale to tez nie ma tak latwo sa pewne kryteria...stopien inteligencji,uroda,wiek,ilosc promili i godzina ...
evita - Nie 28 Mar, 2010 21:37
i tak bym nie pojechała więc cieszę się wygraną
pterodaktyll - Nie 28 Mar, 2010 21:38
Mniej niż zero
evita - Nie 28 Mar, 2010 21:41
a skąd ty Ptero ten cytat wziąłeś ?
poświęcę się i przeletę się wstecz
pterodaktyll - Nie 28 Mar, 2010 21:44
Emi manipuluje postami
stiff - Nie 28 Mar, 2010 21:44
evita - Nie 28 Mar, 2010 21:50
evita - Wto 30 Mar, 2010 17:42 byłam na rozmowie o pracę nieco inna branża niż dotychczas ale co mi tam ! dowiedziałam się, że jest wakat no to w 5 minut się zebrałam i pojechałam na rozmowę z właścicielem firmy, jutro mam przesłać CV i zobaczymy co z tego wyjdzie jak wypali no to radocha a jak nie to będę dalej kombinować z tym moim biznesem i tyle
Klara - Wto 30 Mar, 2010 20:05
Będę trzymała te moje kciuki, o tak:
KICAJKA - Wto 30 Mar, 2010 20:34
Też trzymam
evita - Wto 30 Mar, 2010 20:47 nie dziękuję
coby nie zapeszyć
milutka - Wto 30 Mar, 2010 21:01
Ja też trzymam kciuki coby wypaliło ale przyznam ,że ten biznes o którym ostatnio wspominałas to całkiem nie głupia sprawa i myślę ,że miało by to przyszłość ....a z tego byłby jakiś dochód
evita - Wto 30 Mar, 2010 21:05
a ja tam raczej sceptycznie do tego podchodzę i nie liczę na jakiś efekt przypuszczam, że oprócz mnie było koło setki młodszych i ładniejszych przede wszystkim co będzie to będzie
nadal sprawdzam rynek i na razie nie jestem tego taka pewna bo ja w końcu choć bardzo uprzemysłowionej to jednak w dziurze mieszkam
milutka - Wto 30 Mar, 2010 21:09
beata - Wto 30 Mar, 2010 22:54 Ja oczywiście też mocno trzymam kciuki
Tomoe - Śro 31 Mar, 2010 07:39
Etat niewątpliwie ma swoje dobre strony. Nie musisz się sama rozliczać z ZUS-em, masz ubezpieczenie zdrowotne, pracodawca płaci składkę emerytalną. Dla mnie to wszystko jest bardzo ważne, bo daje mi poczucie mocnego gruntu pod nogami. Kiedyś myślałam o tym, żeby "pójść w biznesy", ale to dla mnie zbyt niepewne i ryzykowne. Trzymaj się, Evitko, i dobrze się dzisiaj zaprezentuj.
Wiedźma - Śro 31 Mar, 2010 07:44 
evita - Śro 31 Mar, 2010 07:58
ja już sie wczoraj zaprezentowałam ale czy dobrze ? się okaże do 15 kwietnia dzisiaj tylko muszę dosłać CV i czekać .
Teraz jestem w mojej starej , wyrywkowej pracy ależ tu się nastrój zrobił ? masakra jakaś
montreal - Śro 31 Mar, 2010 08:01 gdzie "tu"? W pracy, czy tu?
stiff - Śro 31 Mar, 2010 10:13
Czyli witaj w piekle, walczymy o byt...
Nigdy nie poddaje sie tej atmosferze i zawsze dobrze na tym wychodzę...
evita - Śro 31 Mar, 2010 12:22
to chyba jasne, że w pracy
też mi się dzisiaj udało włączyć ignora na to wszystko
evita - Nie 04 Kwi, 2010 21:17 i pierwszy dzień świąt zaliczony nie powiem żebym się czuła wypoczęta bo od rana dzieci wszystkie na śniadanku, później również na obiadku a popołudnie dla odmiany u moich rodziców i tu była porażka
men sobie kupił e-papieros a moja mamcia nieomalże go beatyfikowała z tego powodu cały czas nie było innego tematu tylko jaki to on kochany bo trzeźwy a teraz jeszcze dba o zdrowie no i finanse jednocześnie, lepszego człeka na świecie to ze świecą szukać a siostrzyczka oczywiście wtórowała w tych peanach na jego cześć ale umówiłam się z moim bratem i szwagrem, że jak nam ten konfident dalej będzie tak zachodzić za skórę to mu tę jego idealną skórę złoimy kiedyś w jakiejś ciemnej uliczce
poza tym małym zgrzytem dzień minął fajnie choć męcząco jutro kolejny maraton rodzinny
stiff - Nie 04 Kwi, 2010 21:45
Zamień sie z nią na męża, jeśli Ci tak źle...
beata - Nie 04 Kwi, 2010 22:31
Ale za to pod wieczór dostałam podziękowania od mojej policji za szybką reakcję. Wyszłam sobie na taras,patrzę,a tu pod lasem się pali.W pierwszym momencie pomyślałam,że ktoś trawę wypala,ale po chwili pomyślałam,że w Wielkanoc to mało mozliwe i zadzwoniłam na straż i po policję.Przyjechali,ugasili,a potem pod dom podjechał radiowóz i panowie mundurowi osobiście mi podziękowali.
evita - Pon 05 Kwi, 2010 08:15
raczej ujęłabym to inaczej bądź twoje słowa skierowała do siostry to ona wiecznie narzeka jak jej to źle
evita - Pon 05 Kwi, 2010 08:16
ku chwale ojczyzny obywatelko Beato
beata - Pon 05 Kwi, 2010 14:15
evita - Pon 05 Kwi, 2010 22:56
no to może "niech żyje sąsiedzka samopomoc"
evita - Wto 06 Kwi, 2010 08:45 no i po świętach ... drugi dzień świąt również był dość obfity nie tylko w jedzonko ale i w wydarzenia ! Święta spędzała również w moim domu Paulinka, o której wcześniej już wspominałam w swoim wątku. W rozmowie z moją córką wspominała nie raz, że bardzo jej włosy ostatnio wychodzą ale to co wczoraj zobaczyłam to mnie przeraziło ! Ona ma normalnie kilka zupełnie łysych placków na tyle głowy jeden wielkości monety 5 zł a może nawet i więcej i kilka drobniejszych ! Wygląda to na łysienie plackowate ale dzisiaj już od rana poleciała do lekarza
Za to popołudniu miałam niezły ubaw z mojej szwagierki o której pisałam już tutaj, że nieźle zapija ! Byliśmy proszeni wszyscy na popołudniową kawę do najstarszego brata mena. Średni ten co również popija pojechał już wcześniej tam ale bez żony a żonka do mnie zadzwoniła czy może się z nami zabrać bo ją cyt. "tak ten ch*j zdenerwował od rana, że nie chciała z nim jechać" Stwierdziła, że on już pije od kilku dni i że nie trzeźwieje i że musi mu udowodnić, że jest alkoholikiem i że jak nie pójdzie się leczyć to ona od niego odejdzie po czym jak po nią podjechałam to wylazło z domu jakieś czupiradło, z mętnym wzrokiem, chodzące nie jak na własnych nogach tylko na szczudłach i zapite w pestkę to była zaledwie godz. 16 więc chyba od rana już ciągła a w przeciwieństwie do niej jej mąż był trzeźwiuteńki . Kurcze jak ona mnie wkurzała swoim byblaniem od rzeczy, powtarzaniem się co 5 min na ten sam temat, a na dodatek ma taką głupią manię, że jak sobie popije to ciągle oblizuje usta i ciągle ten jęzor ma na wierzchu można zwymiotować patrząc na takie obleśne babsko ale i tak słuchając cały czas jak to ona narzeka na pijaństwo swojego męża i to będąc jednocześnie zapitą w trupa można się nieźle uśmiać z zaistniałej sytuacji men stwierdził jak już ją odwieźliśmy do domu, że chyba pójdzie na kolanach do Częstochowy podziękować, że mu się taka żona nie trafiła bo by już pewnie we dwóch dawno zeszli z tego świata
verdo - Śro 07 Kwi, 2010 00:46
Cos piszesz w temacie nie wiadomo do kogo...Szczycisz sie poczuciem humoru ale akurat tego zartu nie łapie(emotki)... wiesz,ze ta godzina i ilosc promili to byly zgrywy,chyba nikt tego nie odebral na powaznie...Co do mlodych kobiet to pisze co widze bo tak jest... Rada na przyszlosc,nie oceniaj/cie kogos,jesli ta osoba o to nie prosi...szczegolnie przez internet,wirtualnie...
evita - Śro 07 Kwi, 2010 09:13 Znikam na jakiś czas z forum ! Nie żegnam się ale nie wiem kiedy będę może za dzień, może za tydzień ...
beata - Śro 07 Kwi, 2010 09:16
milutka - Śro 07 Kwi, 2010 09:18
sabatka - Śro 07 Kwi, 2010 09:19 wróć szybko
ZbOlo - Śro 07 Kwi, 2010 10:30
...życzę powodzenia i wracaj do Nas "niebawem"...
Tomoe - Śro 07 Kwi, 2010 10:35
Wracaj szybko.
yuraa - Śro 07 Kwi, 2010 10:58 będzie mi Ciebie brakować Evito wracaj jak najszybciej kiwi - Śro 07 Kwi, 2010 12:56 Wracaj szybko Evito !!!!!!! A co sie stalo ?????!!!!! Pozdrawia Kiwi emigrantka - Śro 07 Kwi, 2010 12:58 evita czekamy ... emigrantka - Śro 07 Kwi, 2010 13:02
pobozne zyczenie a nie rada ,,, to wlasnie wirtualnie mozna nawciskac bezceremonialnie i oto niektorem chodzi .. i jeszcze jedno malo jest chyba osob, ktore chca byc oceniane
beata - Czw 08 Kwi, 2010 11:05 Evita!!!1
verdo - Czw 08 Kwi, 2010 18:51
To oni chyba chca sobie anonimowo ulzyc w sieci bo w realnym zyciu nie maja nic do powiedzenia.
pterodaktyll - Czw 08 Kwi, 2010 20:07
To taki zamiennik
Klara - Czw 08 Kwi, 2010 20:13
O jakich ONYCH piszecie i jaki to ma związek z przypadkiem Evity. Kto mi to wyjaśni, bo NIE ROZUMIEM!
beata - Pon 12 Kwi, 2010 08:29
evita - Pon 12 Kwi, 2010 08:44
czego wrzeszczysz jestem przecież
evita - Pon 12 Kwi, 2010 08:45
też nie rozumiem o co tu lotto ale to szczegół nie muszę wszystkiego rozumieć
Jacek - Pon 12 Kwi, 2010 10:26
jak nie wiadomo o co lotto to lotto blisko kasy się kręci
beata - Pon 12 Kwi, 2010 11:26
evita - Pon 12 Kwi, 2010 11:31
czasami człek potrzebuje trochę czasu tylko dla siebie i tym sposobem i na mnie przyszła taka pora
a od piątku wielkie przygotowania do wielkiej imprezy ! nie czkaliśmy na 50-lecie ich ślubu bo życie jest tak ulotne a zdrowie tak kruche, że po co zwlekać ? wraz z siostrą i bratem zorganizowaliśmy takie weselicho, że dawno się tak dobrze nie bawiłam choć same przygotowania były mozolne i pracochłonne bo wszystko sami gotowaliśmy, wystrój sali, kelnerowanie, zmywanie, sprzątanie ... dzisiaj nogi mnie coś nie chcą nosić
evita - Pon 12 Kwi, 2010 11:31
dziekuję
beata - Pon 12 Kwi, 2010 11:38
Jesteś przecież Dobrym Duszkiem Dekadencji.
sabatka - Pon 12 Kwi, 2010 11:53 tez sie ciesze
evita - Pon 12 Kwi, 2010 13:15
więc i ciebie całuję
evita - Pon 12 Kwi, 2010 13:33 współuzależnienie ... choroba, która jednoczy sobie równych ... Na sobotniej imprezie wśród gości bardzo szybko odnalazły się dwie osoby z rodziny, które są mnie podobne. Widujemy się rzadko, dzielą nas kilometry i tylko zdawkowe życzenia przy okazji świąt przypominają nam o wzajemnym istnieniu. Niespodziewanie dla mnie okazało się, że moja kuzynka również przechodziła piekło w domu ze swoim synem a ciocia nadal przechodzi ze swoim . Nie mam pojęcia jak to się stało, że nagle spotkałyśmy się we trzy gdzieś na boczku i nasze rozmowy przebiegły w temacie współuzależnienia. Żadna z nas przecież nie ma na czole wypisane, że jest współ... a jednak szybko się zjednoczyłyśmy ciocia obiecała, że zacznie szukać fachowej pomocy i zacznie terapię
Natomiast ponownie szlak mnie trafiał słuchając wiecznych achów i ochów nad moim menem stałam się cholernie złośliwa w stosunku do czegokolwiek co jego dotyczy i jest to ode mnie niezależne. Rozum mówi swoje a emocje idą swoją drogą. Rzeczywiście men był niesamowicie pomocny w czasie tej imprezy. Choćby dlatego, że jako trzeźwy był cały czas kierowcą na zawołanie a było trochę tych kursów do zaliczenia. Niby wiem, że jest lepszy, stara się nadrobić wszystkie krzywdy i cieszy się z tego gdy ktoś go pochwali a ja ? na każdą uwagę typu : ale teraz jesteś szczęśliwa gdy mąż nie pije - odpowiadałam, że on nie pije dla siebie a nie dla mnie ! Przemyślałam sobie to wszystko wczorajszego wieczora i doszłam do wniosku, że tak bardzo w sobie się odcinam od jego osoby i wcześniejszego naszego współżycia, że zaczynam popadać z jednej skrajności w drugą ... dzisiaj jest nasza rocznica ślubu. Dzisiaj też postanowiłam, że powiem mu, że sprawia nam radość swoją trzeźwością W końcu jego trzeźwość to nasz/mój wewnętrzny spokój ...
I chyba tylko na tyle będę w stanie się zdobyć bo za wspólnie spędzone małżeńskie lata nie podziękuję mu pewnie nigdy
kiwi - Pon 12 Kwi, 2010 14:19 Ojej,jak to dobrze ze wrocilas !!!!!!!! Polubilam ciebie .....przez computer.....hi....hi...!!!!!! Wiesz ze to ja jestem choroba alkoholowa NAPIETNOWANA,kto by to pomyslal ze to mnie trafi,a choroba mnie szukala,znalazla i dopadla.To jest szczera prawda,ale tez bym nie chciala zeby co dziennie mi moje pijackie wyczyny przypominali,ja tej przeszlosci nie zapomne nigdy i dobrze !!!!! Ale trzeba patrzyc w przyszlosc !!!!!! Dzisiaj jest wasza rocznica slubu........Wszystkiego najlepszego zycze Wam !!!!!! pozdrawia kiwi evita - Pon 12 Kwi, 2010 15:40
i wzajemnie kiwi
dlatego też nie przypominam, nie wypominam, nie wygaduję ... ale nie zapominam choć z coraz mniejszą goryczą w sercu
dziękuję kiwi
KICAJKA - Pon 12 Kwi, 2010 16:28
A z okazji Waszej rocznicy,życzę Wam spokoju, wzajemnego zrozumienia i oczywiście pogody ducha
Klara - Pon 12 Kwi, 2010 16:38
Z tej okazji życzę Ci, żeby Twoje (Wasze) życie normalniało, aż do osiągnięcia pełnej harmonii
Oraz tego, żebyś nigdy nie musiała zastosować planu B. emigrantka - Pon 12 Kwi, 2010 16:48
czekalam na to zdanie rozumiem Twoje rozgoryczenie oraz wspolczuje to osobiste dramaty jednak mysle ze troche Twojej przychylnosci dla meza jest czyms na co On czeka i mysle, ze sie tym bardzo ucieszy, no bo skoro nadal jestescie razem to chyba dobrze jest zyc w harmonii to co przechodzisz wraz z mezem to proces bardzo dlugi i skomplikowany dlatego chwilami mozna zwatpic czy to sie uda ..ale trzeba wierzyc ...ze tak ... z okazji rocznicy wiele szczescia na "nowej drodze zycia " pietruszka - Pon 12 Kwi, 2010 21:56
Jest coś takiego... Jak ja zaczęłam coś ze sobą robić, to zaczęły do mnie lgnąć wręcz wspóluzależnione, a to moja fryzjerka, a to koleżanka w sanatorium, a to kuzynka, a to sąsiadka... Nie wiem, co mam wypisane na twarzy, ale nagle "świat zaludnił się" ludźmi z podobnymi problemami... I nie wiem, co w tym jest...może po prostu sama stałam się bardziej uważna na otaczających mnie ludzi, może mam w oczach więcej tolerancji i mniej potępienia dla ludzkich zachowań, nie wiem.. Ale często staję się spowiednikiem osób nieznajomych spotkanych w dziwnych miejscach, dziwne to jest... choć czasem smutne, bo nie każdemu można pomóc... nie każdy jest po prostu gotowy tę pomoc przyjąć, ale chciałabym wierzyć, że po prostu każdy ma swój czas na dojrzewanie... Evitko, z okazji rocznicy, chciałabym Tobie życzyć, żeby dalsze lata (jeżeli zdecydujesz się je spędzić z mężem) były lepsze od tych, co już były. I żebyś odnalazła swoje szczęście, swoje miejsce na ziemi, a jeśli Wam pisane, żebyście po tych przejściach odnaleźli też siebie.
Taaa... przez taki okres też przechodziłam, kiedy wszyscy naokoło mi powtarzali, że POWINNAM być szczęśliwa, bo M. nie pije. A ja wcale nie byłam... Ba... ja tak naprawdę dopiero wtedy poczułam, że jestem nieszczęśliwa... zbyt wiele było we mnie poczucia krzywdy, rozczarowań, straconych nadziei... I trzeba było czasu, żeby to wszystko w sobie poukładać i zacząć żyć na nowo... bo wcześniej MUSIAŁAM być silna i sobie ze wszystkim radzić i potem we mnie coś pękło...nie umiałam się cieszyć, że M. nie pije... Chyba dopiero po roku, czy dwóch tak naprawdę zaczęłam się z tego cieszyć, może dopiero uwierzyłam, że będzie dobrze? Cieszę się Evito, że się odezwałaś, bo też się martwiłam, co u Ciebie. beata - Wto 13 Kwi, 2010 00:09
evita - Wto 13 Kwi, 2010 08:06
ja nic nie mówię i nie utwierdzam w tym, że nie wierzę, nie ufam itp bo mi to po prostu wisi i powiewa czy on sobie zdaje z tego sprawę czy nie
plan B niby mam opanowany ale zdecydowanie wolałabym nie brać w nim udziału
wcale się nie ucieszył ... a przynajmniej nie okazał tego, spłynęło po nim ale co chciałam to powiedziałam i na tym koniec mojej dobroduszności
bo wszyscy wiedzą wszystko lepiej niż my same
a na koniec wszystkim bardzo dziękuję za życzenia choć w zasadzie odkąd pamiętam ten dzień był dla mnie okazją do składania serdecznych wyrazów współczucia
beata - Wto 13 Kwi, 2010 08:20
Jat te słowa mają się do tych słów Evitko?
evita - Wto 13 Kwi, 2010 08:25
dokładnie tak jak je napisałam ! przecież nie chodzę za menem i nie wybrzydzam na poprzednie życie, nie utrudniam mu jego drogi do trzeźwości, nie rzucam mu kłód pod nogi, nie pluję mu w twarz itp itd ... a moje życie i mój świat to nie tylko ON i nie wszystko się wokół niego kręci w końcu ja wychodzę ze współuzależnienia a nie wchodzę w nie Beti
beata - Wto 13 Kwi, 2010 08:34 Ale zaczynając życie od zera...może powinnaś Mu wybaczyć? evita - Wto 13 Kwi, 2010 08:58
przecież już dawno mu wybaczyłam ! a zapomnieć to jest osobna historia ... wybaczyć to ja tylko sobie nie potrafię swojej głupoty ale nauczyłam się już z tym żyć Beti ja dobrze wiem, że nie w tym rzecz, żeby wiecznie rozpamiętywać jak było ale ważne jednak jest żeby nie zapomnieć i żeby nigdy więcej nie powielić swojego błędu !
pterodaktyll - Wto 13 Kwi, 2010 09:11
W związku z tym ja Ci współczuję. Nie wiem czego oczekujesz od tego związku ale cieszę się, że zrozumiałaś pewną podstawową rzecz a mianowicie, że jesteś ważna dla siebie i dzieci a nie dla jakiegoś tworu zwanego małżeństwem. Stanąć na własnych nogach a nie bez końca być uzależnionym od poczynań kogoś w zasadzie nieobliczalnego, to komfort. Nieprawdaż Evito?
evita - Wto 13 Kwi, 2010 09:26
prawdaż Ptero
milutka - Wto 13 Kwi, 2010 10:16
Evitko jakoś smutno się to czyta co piszesz Czy Ty naprawdę jesteś szczęśliwa w tym związku?
evita - Wto 13 Kwi, 2010 10:36
eeee ... czemu ? nie to było moim zamiarem, żeby jakiś smutek przelwać tutaj swoimi słowami
a gdzie ja napisałam, że jestem szczęśliwa ? nie jestem ani szczęśliwa ani też tragicznie nieszczęśliwa a to już jest jakiś sukces ! jest nijak, zawieszone w próżni, obojętne ... kiedyś dojdzie do tego, że wszystko obierze swój właściwy kierunek, wte albo wewte, wóz albo przewóz , pozostaje czekać na rozwój wydarzeń i oby rozwinęło się to w słusznym kierunku
sabatka - Wto 13 Kwi, 2010 10:46
widac to w twopim pisaniu a na poprawe humorku
evita - Wto 13 Kwi, 2010 10:54
w moim pisaniu więcej cynizmu jest niźli pozostałych emocji
a to za kwiatki
sabatka - Wto 13 Kwi, 2010 11:13 no właśnie ten cynizm jest smutny Tomoe - Wto 13 Kwi, 2010 12:26 Evitko, a czy on Ciebie albo dzieci kiedykolwiek przeprosił za krzywdy wyrządzone Wam w okresie picia? Czy okres jego picia bywa u was w domu tematem rozmów, czy jest to "temat tabu", którego wszyscy unikacie jak ognia? evita - Wto 13 Kwi, 2010 14:33
myślę, że do tej pory uważa, że nic takiego nie robił i nie zrobił ... na zasadzie "inni mieli jeszcze gorzej" przeprosin nie było i pewnie nigdy nie będzie
nikt nie omija tego tematu szerokim łukiem ale też i nikt nie prowokuje do jakichś szczególnych uzewnętrznień. Po prostu jest jak jest i czasami jakieś zdawkowe zdania padną . beata - Wto 13 Kwi, 2010 14:40
Jeśli będzie nad sobą pracował,starał się zmienić....będą to dla mnie najpiękniejsze przeprosiny. Evitko czytam Twoje posty z uwagą i z głębi serca sugeruję,abyś poszła do terapeuty.Nie mówię o terapii grupowej,ale o indywidualnych spotkaniach.To bardzo pomaga. Choć jestem dopiero po dwóch spotkaniach....już czuję się lepiej.Mam jaśniej w główce. Na niektóre sprawy zaczynam patrzeć inaczej.
evita - Wto 13 Kwi, 2010 14:47
Beti a ja ci z całego serca dziękuję za życzliwość ale mojego zdania w tym względzie na razie nie zmieniłam
beata - Wto 13 Kwi, 2010 14:48
evita - Wto 13 Kwi, 2010 14:49
ja nie jestem uparta ja wiem czego chcę i czego mi potrzeba a tego co mi teraz najbardziej potrzeba nie da mi żaden terapeuta
Tomoe - Wto 13 Kwi, 2010 14:52
Ech...
Beata, trzeźwienie twojego męża (podobno aktywnego aowca z czteroletnim stażem) to powinien być także ósmy i dziewiąty krok. Jeszcze do tych niebotycznych szczytów trzeźwości nie dotarł, nieboraczek? To niby czym jego "trzeźwienie" różni się od zwykłego "abstynowania" w wykonaniu męża Evity? Dopóki twój mąż, Beatko, nie rozliczy się w kroku óśmym i dziewiątym ze swoją przeszłością, dopóki nie poczuje szczerej skruchy i nie zdobędzie się na szczere przeprosiny - to wszystkie jego "miśki" będą tylko pustymi, rytualnymi, wyuczonymi gestami. Nie rozumiem, Beatko, dlaczego ci nie zależy na przeprosinach i zadośćuczynieniu z jego strony. A może tylko udajesz, że ci nie zależy? Twojego namawiania Evity na terapię nie chce mi się nawet komentować, bo świetnie pamiętam, jak długo ty sama byłaś namawiana.
evita - Wto 13 Kwi, 2010 14:56
Wiem, że brak przeprosin to efekt nie zaliczonej terapii a ja nie nalegam ! Co mi z przeprosin kiedy nie ma świadomości za co ma przepraszać ? dopóki sam nie zrozumie to każdy tego typu gest będzie czymś na pokaz i nieszczerym, dla świętego spokoju !
amen
milutka - Wto 13 Kwi, 2010 15:08 Czytam Evito Twój wątek i dociera do mnie jak wiele muszę się jeszcze nauczyć i zrozumieć Podoba mi się u Ciebie ta pewność siebie i to ,że wiesz czego chcesz pozdrawiam Cię
beata - Wto 13 Kwi, 2010 15:10
evita - Wto 13 Kwi, 2010 15:19
Beti zapamiętaj sobie raz na zawsze, że jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę
beata - Wto 13 Kwi, 2010 15:46 Czyli,że gdyby nie problemy finansowe....pogoniłabyś tego pana? evita - Wto 13 Kwi, 2010 15:52 czyli, że gdyby nie problemy finansowe to miałabym większe pole do podejmowania wyborów a co za tym idzie więcej pewności siebie, niezależności, możliwości stawiania się okoniem bardziej niż teraz jest to możliwe .... i wiele wiele innych przyjemności tych bardziej przyziemnych
beata - Wto 13 Kwi, 2010 15:55 To ja Ci dobrze płatnej pracy życzę z całego serca.
evita - Wto 13 Kwi, 2010 15:59
najlepiej jakby to był stołek dyrektorski w banku
dzięki Beti i wzajemnie
czarna róża - Wto 13 Kwi, 2010 19:36 Evita..ty wcale nie jesteś cyniczna,ja Ciebie tak nie odbieram,wprost przeciwnie.wydajesz mi się ciepłą, wrażliwą kobietą.Tylko życie Ciebie nie oszczędzało i masz prawo byc..sfrustrowana dzisiejszą sytuacją,bo wiesz czego chcesz a nie masz za bardzo możliwości.Ale ja wierzę że raz pod wozem a raz nad.. sabatka - Śro 14 Kwi, 2010 08:37 Evi u mnie tez z kasa nie lekko. Będzie dobrze
Tomoe - Śro 14 Kwi, 2010 09:05 A ja od samego początku mojego zdrowienia słyszałam od różnych ludzi, że rozwój osobisty, w tym rozwój duchowy - zawsze musi być na pierwszym miejscu. Poprawa warunków finansowych, materialnych, poprawa poziomu życia, przychodzi dopiero potem, jako jeden z efektów rozwoju osobistego. U mnie to się akurat sprawdza.
rufio - Śro 14 Kwi, 2010 14:08
Pełzasz rufio - Śro 14 Kwi, 2010 14:08
Tak pani derektor zamieszania
Tomoe - Śro 14 Kwi, 2010 14:15 Szkoda, że pensja w tym całym zamieszaniu nie taka znowu "derektorska"...
A`propos: Najśmieszniejsza nazwa agencji artystycznej, jaką słyszałam, brzmi: "Chaos management group" - czyli "Grupa zarządzania chaosem". Nazwa w stu procentach oddaje charakter działalności tej agencji.
rufio - Śro 14 Kwi, 2010 14:22 Nie wazna ile - wazna jak sie nazywa - to robi wrazenie - pobieram pensje derektora - ot co
evita - Śro 14 Kwi, 2010 14:49
też się zgadzam z tym zdaniem Tomoe ale rozwijając się nie możemy zapominać o sprawach bardziej przyziemnych, nie samym szczęśliwym bujaniem w obłokach człowiek żyje ... Większość swojego życia spieprzyłam sobie na własne życzenie i nie mam zamiaru powielać tych samych błędów chcę dążyć do stanu najbliższego doskonałości w każdej dziedzinie życia, również tej materialnej i szlak mnie trafia, że pomimo dobrych chęci i niespożytej energii nasza chora gospodarka wiąże ręce takim zwykłym, przeciętnym ludziom jak ja
evita - Śro 14 Kwi, 2010 14:51
czyli tak systematyzuje wszystko zaprowadzając porządek czy raczej pracuje nad tym, żeby chaos się dobrze rozwijał
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 08:21 Evitko, jeśli mówię, że rozwój osobisty, w tym rozwój duchowy, w efekcie przynosi rozwój w sferze materialnej, to nie oznacza bynajmniej, że rozwój - w tym rozwój duchowy - jest "bujaniem w obłokach". Przeciwnie. Moje terapie i mój rozwój duchowy nauczyły mnie mocno, obiema nogami, stąpać po ziemi. Nie lewituję, nie uprawiam białej ani czarnej magii, nie wchodzę w schematy "myślenia życzeniowo-magicznego", tylko mam w sobie dużą dozę realizmu. Co mi dała terapia i program Wspólnoty AA i dlaczego twierdzę, że to ma przełożenie na sferę materialną mojego życia: - Wyszłam z roli ofiary, pozbyłam się w jakichś 90 procentach swoich cech ofiary, i dlatego przestałam się w życiu zachowywać jak ofiara. - Przejęłam na siebie odpowiedzialność za swoje życie, za wszystkie moje wybory i decyzje. - Mam wysokie poczucie własnej wartości. Chodzę po świecie z podniesioną głową i każdemu potrafię śmiało patrzeć prosto w oczy. Nie boję się ludzi, nie boję się ludzkich opinii na swój temat, nie ulegam stereotypom, nie jest łatwo mnie zranić, ponizyć czy upokorzyć. Wiem kim jestem, wiem jaka jestem. Znam swój wewnętrzny potencjał i potrafię go wykorzystać. - Jestem asertywna, potrafię stawiać granice i potrafię ich bronić. Jestem w stanie zaryzykować konflikt w obronie swoich praw. Niczego nie robię "dla świętego spokoju". Z sytuacji, związków i relacji, które są dla mnie szkodliwe i niekorzystne, potrafię się wycofywać. - Jestem odważna, potrafię podjąć ryzyko, ale równocześnie potrafię ocenić konsekwencje ryzyka, które podejmuję. - To, co najważniejsze - czuję się dobrze zaopiekowana, a w bardzo trudnych sytuacjach stosuję zasadę "Odpuść sobie, zostaw Bogu". No i to wszystko przynosi wymierne efekty. Zmiany, jakie zaszły we mnie - pociągnęły za sobą zmiany w moich relacjach z ludźmi i w moim codziennym funkcjonowaniu w różnych sferach życia. A kluczem do zmian była moja rezygnacja z "Zosiosamowatości". Kiedy potrzebuję pomocy - wiem, od kogo mogę tę pomoc dostać i sięgam po nią. Nie chcę i nie muszę "sama sobie radzić".
Powiadasz, Evitko, że popełniłaś w życiu mnóstwo błędów i nie chcesz ich powtarzać. Więc ja ciebie zapytam: A skąd ty wiesz, co masz robić, żeby tych błędów nie powtarzać? Czy masz wystarczającą wiedzę i wyćwiczone nowe umiejętności, pozwalające ci na unikanie starych błędów? Pomyśl o tym.
evita - Czw 15 Kwi, 2010 08:34 Dzisiaj w którymś z postów migotki doczytałam się stwierdzenia. że współuzależnione (nazwane zresztą dość dosadnie idiotkami i słusznie) żyją często złudami i nieziszczalnymi marzeniami. To jest kolejna przywara której doszukałam się w sobie muszę jeszcze nad tym popracować ... wyzbyć się złudzeń, zacząć jeszcze bardziej twardo stąpać po ziemi i przestać cieszyć się z każdego promyka nadziei bo gdy jednak ten promyk okaże się zaledwie jego odbiciem to upadek jest po stokroć cięższy i strasznie boli ...
poznałam teorię, praktyki wolałabym nie zaliczać myślę, że głównie tu nie tylko chodzi o wiedzę nt jak się zachować krok po kroku ale również o to żeby nie dać ponieść się emocjom, żeby nie zacząć rozpaczać w sobie samej tylko żeby z trzeźwym umysłem przystąpić do działania
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 08:41
He, he... Menedżerowie pracują z artystami. A właściwie wykonują za nich kawałek roboty, którego sami artyści nie są w stanie wykonać. Artysta to specyficzny gatunek człowieka, którzy najlepiej się czuje w atmosferze "twórczego chaosu". I dlatego artyści zatrudniają menedżerów - po to, aby ten twórczy chaos przynosił im wymierne korzyści materialne. Co ciekawe - to też jest kwestia realistycznego odróżnienia: co potrafię zrobić sam/a, a do czego zatrudniam fachowca.
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 08:43
Skoro tak twierdzisz...
beata - Czw 15 Kwi, 2010 08:54
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 09:06 Ewidentnie i bezdyskusyjnie - TAK.
evita - Czw 15 Kwi, 2010 10:02
nie jestem artystką i choć w mojej rodzinie jest dość sporo rzeźbiarzy to z ich artyzmem dzieli mnie ogromna przepaść ale w moim przypadku dziwne jest to, że w pracy jestem bardzo usystematyzowana, porządeczek wokół mnie i w dokumentacji to podstawa i ktokolwiek by nastał na moje miejsce na pewno nie będzie miał problemu z odnalezieniem się za to w domu wieczny nieład ale taki artystyczny za bardzo przywiązuję się do bibelotów i ciekawych znalezisk a później jakimś cudem ciągle mi sie to gdzieś przemieszcza no i jest też z czego kurze zbierać na okrągło
evita - Czw 15 Kwi, 2010 10:03
a może jestem nieco bardziej pojetnym uczniem ?
pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 10:05
Bierz sprawy w swoje ręce
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 10:10 Ptero, dopóki ty trzymałeś swoje sprawy w swoich rękach - byłeś czynnym alkoholikiem, nieprawdaż? Zacząłeś zdrowieć dopiero wtedy, kiedy przestałeś stosować metodę "sam sobie poradzę", prawda? pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 10:27 Nie zrozumieliśmy się. Najpierw wytrzeźwiałem a dopiero potem wziąłem sprawy w swoje ręce i to właśnie sugeruję Evicie. Przecież to oczywiste, że można kierować swoim życiem dopiero wtedy gdy się wytrzeźwieje lub w jakiś sposób zneutralizuje swoje współuzależnienie W innym przypadku jak wiesz nazywa się to mechanizmem iluzii itd.
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 10:34 We współuzależnieniu nie występują wszystkie mechanizmy systemu iluzji i zaprzeczeń. Tylko niektóre. Ale nawet tych nielicznych, które występują, nie można się pozbyć w kontakcie "sam na sam ze swoją głową". Bo głowa osoby współuzaleznionej wszystkie napływające do niej z zewnątrz informacje przetwarza na swój własny, specyficzny, współuzależniony sposób. Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 10:43
Nie, jesteś wzorcowym, książkowym wręcz przykładem współuzależnionej kobiety, która wszystko wie. evita - Czw 15 Kwi, 2010 10:51
nigdy i nigdzie nie napisałam, ze wiem wszystko ! Natomiast już kilkakrotnie pisałam, że nie jestem alfą i omegą i nie wiem co będzie gdy już nadejdzie ten krytyczny moment gdy men zapije ! Wiem co powinnam zrobić i jak się zachować i żyję nadzieją, że nie zawiodę się na sobie
teraz jest ok a co będzie jutro ? tego nie wie żaden przeciętny człowiek obojetnie czy zdrowy, czy chory, młody czy stary, mądry czy głupi ... Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 10:54 Jak to nigdzie nie napisałaś że wszystko wiesz? A to?
Przecież ktoś, kto uważa, że poznał teorię, uważa tym samym, że już wszystko wie. Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 10:56
Co masz na myśli, pisząc, że jest ok? Jesteś w pełni zadowolona z życia, które prowadzisz? Czujesz się szczęśliwa, spełniona, nie ma w twoim życiu nic do poprawienia? Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 11:02 Ja odnoszę wrażenie, że nadal całe twoje życie uzależnione jest wyłącznie od tego, co robi twój mąż. Są tylko trzy okoliczności, które mają wpływ na twoje życie: 1. Mąż pił. 2. Mąż nie pije. 3. Mąż w przyszłości znowu będzie pił. W twoim życiu w ogóle nie ma ciebie. Jest tylko: mąż, mąż, mąż. TRZY RAZY MĄŻ!!! pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 11:16
Zawsze byłem słaby z teorii
Jacek - Czw 15 Kwi, 2010 11:26
nio wim
a najlepiej to praktyką podeprzeć
pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 11:28
U mnie niestety dosyć często teoria z praktyką się rozmijała
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 11:56 Ech, Ptero, przecież to jest takie ludzkie: "Ja się wprawdzie na tym nie znam, ale moim zdaniem..."
sabatka - Czw 15 Kwi, 2010 12:35 u mnie już jest więcej ja, ale mąż też istnieje beata - Czw 15 Kwi, 2010 12:41
A przecież lekarz najpierw uczy się na żabkach,a potem na zwłokach,następnie asystuje przy operacjach,aż w końcu sam te operacje przeprowadza.Nie jest tylko teoretykiem,choć takową wiedzę ma bardzo szeroką. Ja wiedzę teoretyczną także mam,ale gdybym nie chodziła na Al-Anon....czy ta teoria naprawdę by mi cokolwiek dała?Poza poczuciem komfortu,że taką wiedzę posiadam?Wątpię. Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 12:51 A ja się w realnym życiu nieraz zetknęłam ze współuzależnionymi kobietami, które już po swoich dwóch-trzech pierwszych spotkaniach Al-Anon wiedziały lepiej od starych al-anonek jak powinien wyglądać prawdziwy Al-Anon. I to jest właśnie syndrom współuzależnienia w całej jego okazałości: "Ja już to wszystko dawno wiem!!!" W domyśle: wiem, tylko nie umiem...
beata - Czw 15 Kwi, 2010 12:57
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 13:08 W jakich okolicznościach wracają? Co je skłania do powrotu? ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 13:10
...po tym co napiszę może posądzicie mnie o podłość, ale... koleżanka mojej żony ma męża alkoholika, który do przedwczoraj nie pił (zapił po półtorarocznej abstynencji). Gdy mi to mówiła moja żona widziałem w jej oczach lęk i - tak mi się zdaję - szacunek dla mojego trzeźwienia. I muszę się przyznać, że przeleciała mi przez głowę myśl: "...dobrze,że zapił... teraz widzisz, że to nie jest "bułka z masłem"...". I jest mi trochę wstyd...
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 13:12 Nie wstydź się swojej reakcji. Ciesz się, że to on zapił, a nie ty. Zrobił kawał solidnej roboty... za ciebie. ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 13:15
...to na pewno! Ale z drugiej strony... żal człowieka, rodziny... Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 13:17 No przecież ty mu przez lewatywę nie wlewałeś. Sam się napił.
ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 13:21
...no sam... ale tak po ludzku - szkoda "gościa"... beata - Czw 15 Kwi, 2010 13:25
Wiele razy słyszałam od takich żon...."Myślałam,że jak już wiem to co wiem,to sobie poradzę"Ale dopiero po dostaniu solidnego kopa od życia,wierzą,że Al-Anon jest programem na całe życie.
Ale z drugiej strony nigdy nie powiedziałam i nie pomyślałam,że to dobrze,że zapił kolega,a nie mój mąż. Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 13:35 No coś ty? Wolałabyś, żeby zapił twój mąż, a nie jego kolega? Jeśli na 10 alkoholików po terapii aż ośmiu wraca do picia - to chyba lepiej dla twojego męża, jeśli ktoś inny zajmie jego miejsce w tej ósemce? Czysta statystyka przemawia na jego korzyść. Każde zapicie kolegi zwiększa szanse na trzeźwość twojego męża. pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 13:47
Aaa to w porządku, bo " nic co ludzkie nie jest mi obce......"
pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 13:49
Wiele bym dał żeby się dowiedzieć czy jestem w tej ósemce czy nie....
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 13:52
Kilka miesięcy temu zapił mąż jednej z moich koleżanek... po 7 latach... Aa-owiec, po terapiach... Zwykle, na co dzień, nie dręczę się pytaniami "co by było gdyby?", ale wtedy poczułam ogromny lęk. Po powrocie ze spotkania wycałowałam tego mojego, pewnie do tej pory nie wie za co...
ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 13:56
...oby to pytanie dręczyło nas do końca naszych dni...
beata - Czw 15 Kwi, 2010 14:00
Często i dla tego co zapił jest to tragedia. Jak byś się czuła gdyby ktoś powiedział Ci...cieszę się,że to nie ja.Ciesze się,że to Twój a nie mój partner zapił. Mam także cieszyć się,że samochód potrącił Kasię,a nie moja córkę?Nie umiem. I drażni mnie gdy ktoś mówi....cieszę się,że to nie ja. pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 14:04
Beatko, myślę sobie, że to nie tak... Często w obliczu czyjegoś nieszczęścia zdajemy sobie sprawę z tego, co my mamy dzisiaj, to czego zwykle na co dzień nie doceniamy. Pewne sprawy stają się już taką codziennością, tak się do nich przyzwyczajamy, że przestajemy czuć za nie wdzięczność. A wszystko jest takie kruche... pterodaktyll - Czw 15 Kwi, 2010 14:05
Tak nam dopomóż Bóg, Istota Najwyższa i my sami sobie
ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 14:06
...a ja myślę, że to jest bardzo ludzkie uczucie. Bardzo współczuję choremu na raka koledze, ale czuję ulgę, że Bóg mnie tym nie doświadczył. To nie jest radość, tylko ulga! ZbOlo - Czw 15 Kwi, 2010 14:07
...AMEN... Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 14:09 Kochana Beatko, ja jestem alkoholiczką. Ty nią nie jesteś. Wielu moich znajomych alkoholików wraca do picia. Dla kilkorga z nich zapicie skończyło się śmiercią. A ty mi odbierasz moje prawo do radości z tego, że ja jestem trzeźwa i żyję? Nie chcę powielać cudzych zaniedbań i błędów. Każde zapicie znajomego alkoholika jest dla mnie cenną lekcją - co ja mam robić, żeby jego błędów i zaniechań nie powtórzyć. Nie chcę powtarzać cudzych błędów. Chcę się na nich uczyć. I dlatego za każdym razem, kiedy ktoś znajomy wraca do picia - cieszę się, że tym razem to nie ja. Bo on się w pewnym sensie napił ZA MNIE. Po to, żebym ja tego nie zrobiła. beata - Czw 15 Kwi, 2010 14:14
I nie odbieram Ci prawa do radości,bo po prostu nie mam takiej władzy. beata - Czw 15 Kwi, 2010 14:19 Ja wolę mówić w takich sytuacjach...Cieszę się,że mój mąż nie pije. A nie...że cieszę się,że to kolega zapił,a nie On.
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 14:22 Jeszcze raz powtórzę: na dziesięciu alkoholików, którzy podejmują terapię, ośmiu wraca do picia. Cieszę się, że to inni wracają do picia, a nie ja. Każdy z nas na początku swojego nowego życia dostał do ręki taką samą skrzynkę z narzędziami. Kiedy inni alkoholicy wracają do picia, mam okazję zobaczyć na własne oczy, jakie skutki przynosi odłożenie tej skrzynki na półkę, psucie narzędzi albo używanie ich niezgodnie z instrukcją. Gdybym nie miała żywych przykładów, jakie zachowania prowadzą do zapicia - nie miałabym możliwości korygowania swoich własnych zachowań. Zapicie nie spada na alkoholika nagle, w ułamku sekundy, jak grom z jasnego nieba. Na zapicie trzeba sobie ciężko zapracować. Wolę, żeby tę pracę inni odrabiali za mnie. evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:27
rzeczywiście można opacznie zrozumieć ! właściwsze byłoby stwierdzenie poznaję a nie poznałam ponieważ każde moje wejście na te forum jest kolejnym krokiem do poznania
evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:31
a czy to przywilej tylko współuzależnionych ? czy moja sąsiadka, w której rodzinie nigdy nie zagościł alkoholizm może wstawać rano ze świadomością, że jest szczęśliwa i niczego już od życia nie musi oczekiwać ? a odpowiadając na pytanie : nie jestem w pełni szczęśliwa i wiele chciałabym jeszcze w swoim życiu zmienić ale przynajmniej potrafię już nazwać rzeczy po imieniu i wiem czego chcę a zaledwie kilka miesięcy temu jeszcze tego nie potrafiłam ! Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 14:37
To świetnie. Zatem - czego chcesz? Napisz to. A potem napisz, jak to osiągniesz. evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:38
zdziwiłabyś się jak bardzo się mylisz jest mnie więcej w sobie niż kiedykolwiek wcześniej miało to miejsce jeśli przewijają się na tym forum punkty, które powyżej wymieniłaś to głównie z tego tytułu, że nie zapomniałam dlaczego tu się znalazłam i nie zapominam co może MNIE jeszcze spotkać a czujności nigdy za wiele ... czy ty Tomoe tak dokładnie wymazałaś przeszłość ze swojej pamięci ? czy nie żyjesz również przyszłością ? czy twoja przyszłość to same pozytywy i nie dopuszczasz do siebie myśli, że może kiedykolwiek przydarzyć się coś co nie będzie po twojej myśli ?
evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:42
wyobraź sobie, że tuż za moim ogrodem mieszka lekarz, który za dobrego internistę a mimo tego nie może narzekać na nadmiar pacjentów, którzy gromadnie od niego odchodzą - czemu ? bo to jest robot nie człowiek, bo zabrakło mu oprócz praktyki właśnie teorii ... tej najzwyklejszej na świecie, czyli odrobiny człowieczeństwa ... evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:43
dlatego też bardzo się cieszę, że uczęszczasz na terapię i będę ci dalej kibicować
evita - Czw 15 Kwi, 2010 14:50
i to był właśnie (i jest) jeden z powodów dla którego to odeszłam na parę dni z forum co chyba zresztą powtórzę a przynajmniej poważnie ograniczę działalność ! Nie chcę być w ten sposób postrzegana co dano mi do zrozumienia już wcześniej ale też nie będę wbrew sobie załamywać rąk pod publikę skoro tak nie jest ! Ja mam iść do przodu w swoim emocjonalnym rozwoju a nie cofać się bo tak nie wypada nie oczekuję też poklasku z tego powodu bo nic mi po takim aplauzie, przecież nie chodzę na terapię i nie jestem al-anonką zresztą na cokolwiek teraz zapracowuję to tylko dla swojej osobistej korzyści
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 14:51
Odpowiem po kolei na twoje pytania: 1. Swojej przeszłości nie muszę "wymazywać z pamięci" ponieważ ją przepracowałam w terapiach i w czasie pracy nad programem 12 kroków. Przeszłość mam uporządkowaną. Jeśli jakakolwiek sytuacja z przeszłości wywołuje u mnie inne uczucie niż spokój, to oznacza, że mam z tym jeszcze coś do zrobienia. I coś z tym robię. "Wymazywanie z pamięci" to nie jest metoda na uporanie się z przeszłością, bo cokolwiek próbujesz "wymazać z pamięci" - przechodzi do twojej podświadomości. To się nazywa fachowo "mechanizm wyparcia". 2. Nie żyję przyszłością. Nie układam sobie w głowie czarnych scenariuszy, nie kręcę sobie w wyobraźni horrorów. Planuję swoje działania na przyszłość w takim zakresie, w jakim mogę je zaplanować. Nie snuję nierealistycznych mrzonek. Nie liczę na to, że coś samo się zrobi. 3. Robię DZIŚ to co mam do zrobienia DZIŚ. Na trudności i problemy reaguję na bieżąco. A jutro... to ja się mogę nie obudzić. Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 14:56
Twój wybór. Twoja strata. Tylko nie udawaj sama przed sobą, że inne metody mogą ci przynieść te same efekty. evita - Czw 15 Kwi, 2010 15:03
już kiedyś zgodnie stwierdziliśmy w tym wątku, że wchodzenie ze współuzależnienia jest nieco bardziej skomplikowane niż z alkoholizmu ! Ja nie jestem w stanie zapomnieć ale też i nie chcę zapominać ! jeszcze nie tak dawno miałam ochotę wykrzyczeć menowi wszystko prosto w twarz rozszarpując go na kawałki jednocześnie , teraz już nie odczuwam takiej potrzeby, podchodzę do niego jak do naprawdę chorego człowieka tylko dzięki temu, że poznałam tutaj tylu wspaniałych alko, że poznałam mechanizmy, które pchają do nawrotów, poznałam wszystkie ukryte strachy, bolączki dnia codziennego itp ale w tym całym ambarasie nie zapominam już o sobie myślę, że moja przeszłośc wprawdzie pomału ale też układa się na swoje miejsce
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:04 Dziewczyny, dajcie już spokój Evicie z tą terapią. Dojrzeje tzn. zaboli ją wystarczająco, pacnie o swoje dno, to wyjdzie z forum i pójdzie też po pomoc w realu. Albo i nie... Już wie, gdzie w razie czego szukać pomocy... Prawda, Evito? To już jest dużo. Pewnie, że wiem po sobie, że dużo łatwiej zdobyć wiedzę w czasie terapii, poćwiczyć nowe zachowania, dotrzeć gdzieś do głębi siebie pod czujnym okiem psychologa w bezpiecznym miejscu, skorzystać z magicznej siły uczestnictwa w grupowej terapii, ale cóż... może jednak nie każdy tak ma, przecież mogą być i tacy, co sobie SAMI poradzą... To, ze ja zauważyłam, że potrzebuje pomocy, że pewne rzeczy mnie przerosły, że może warto się ukorzyć i pójść po pomoc dla siebie do specjalisty... to nie znaczy, że może komuś innemu wcale nie jest źle, ciągnie jakieś korzyści z istniejącej sytuacji...nie ma odwagi... jest pewien, ze sobie SAM poradzi... Wiem jednak jedno im większy nacisk, tym większy opór. Dlatego już Evito postaram się więcej Ciebie nie namawiać na terapię... Bo to bez sensu... Wiesz w razie czego, gdzie szukać pomocy... evita - Czw 15 Kwi, 2010 15:05
ani ja nie mam w sobie nic z czarnowidztwa ale względy finansowe nadal mnie przerażają co również nie jest przywilejem osób współuzależnionych tylko taka jest szara polska rzeczywistość
evita - Czw 15 Kwi, 2010 15:10
nie muszę nic udawać Tomoe ponieważ moje porównanie organoleptyczne nadal przemawia na niekorzyść terapii ! I niejednokrotnie wstecz wspominałam, że nie zaklinam się na wszystkie świętości, że kiedyś może się poddam, może jednak stwierdzę, że nie daję rady sama a wówczas będę szukać pomocy tam gdzie wg was powinnam zrobić to dawno ! Póki co nie odczuwam takiej potrzeby i nie jest mnie w stanie nikt przekonać do tego, żeby ponownie wejść tam skąd odeszłam
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:13
A ja już dawno przestałam ją namawiać. Nie zauważyłaś? W moich dzisiejszych postach jest ZERO NAMAWIANIA.
evita - Czw 15 Kwi, 2010 15:14
w moim przypadku nawet nie o mój opór czy upór chodzi a o to, że mam już dość udowadniania , że nie potrzebuję teraz tego typu pomocy ! Powtarzam się średnio co kilkanaście stron tego wątku. Już nawet przestałam się tym denerwować bo szkoda mojego zdrowia i oby tylko takie problemy stawały na drodze mojego życia
evita - Czw 15 Kwi, 2010 15:16
prawda nie ma namawiania, jest udowadnianie
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:17
Ale Tomoe, ja pisałam o sobie
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:21 Opowiem historyjkę: Pewien człowiek postanowił wspiąć się na górę. Zajęło mu to dużo czasu, kosztowało go wiele wysiłku, wielokrotnie się po drodze potykał, trochę się nawet pokaleczył o kamienie, ale teraz stoi na szczycie góry i woła do swojego przyjaciela, który stoi u jej podnóża: - Tu jest fantastycznie!!! A jaki stąd jest wspaniały widok! Wejdź tu za mną, to sam to wszystko poczujesz i zobaczysz! A przyjaciel, stojący u podnóża góry, powiada tak: - To pokaż mi ten widok teraz! Jeśli teraz, w tej chwili, zobaczę to co ty widzisz i poczuję to co ty czujesz, to może też tam wejdę...
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:23
Moment, moment. Pisałaś tylko o sobie? A ja widzę czarno na białym, że pisałaś między innymi do mnie. pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:25
No fakt, przepraszam 
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:27
Zadawałaś mi przecież pytania, na które ci odpowiadałam, opowiadając ci o sobie.
To się nazywa "dzielenie się doświadczeniem".
verdo - Czw 15 Kwi, 2010 15:28
...Moze kiedys,kiedys...a moze nie bedzie potrzebna. Niektórzy uwazaja,ze to co im pomoglo jest dobre dla kazdego...
Mowia mi,ze to jedyna droga,bez terapii na pewno Ci sie nie uda... A wiadomo, latwiej jest komus napisac,ze zapije skoro szanse sa 10% do 90%.Ta druga opcja czesciej sie sprawdza.Po odwyku ktos moze szybciej zapic niz bez niego.
...moja szkola..
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:29
Nie znam tych statystyk Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:34 To jest, Pietruszko, mechanizm dumy i kontroli. Jeden z mechanizmów systemu iluzji i zaprzeczeń w umyśle alkoholika.
milutka - Czw 15 Kwi, 2010 15:35
verdo - Czw 15 Kwi, 2010 15:35
To sprawdz np.w Wikimeida..(encyklopedii multimedialnej).Tam jest co prawda 80%(z tego co pamietam) ale wiekszosc zapija po dluzszym czasie to te statystyki rosna... Tak czy tak sa mizerne...
Tomoe - Czw 15 Kwi, 2010 15:42
Nie przepraszaj. Takie jest twoje zdanie i masz prawo tak mnie postrzegać.
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:42
o to mi chodziło verdo - Czw 15 Kwi, 2010 15:46
Czego w tym zdaniu nie rozumiesz?
pietruszka - Czw 15 Kwi, 2010 15:49
że po odwyku zapija się szybciej niż bez terapii. verdo - Czw 15 Kwi, 2010 16:13
Nie napisalem,ze tak jest zawsze!Tylko,ze tak sie MOZE zdarzyc... stiff - Czw 15 Kwi, 2010 16:39
Bez przesadyzmu, każdy z nas ma jakieś "artystyczne" uzdolnienia ...
stiff - Czw 15 Kwi, 2010 16:47
Ja sadze, ze z jakiś bliżej nieokreślonych powodów alko zapija świadomie i wcale nie musi to być wiara w to, ze będzie pil kontrolowanie tym razem...
Wiedza i doświadczenie nabyte przez czas abstynencji wykluczają nieświadome zapicie...
stiff - Czw 15 Kwi, 2010 16:51
Jeżeli nie zrobimy tego z pełnym przekonaniem, ze to jedyna słuszna droga i innej alternatywy nie ma, to samo uczestnictwo nie jest wstanie niczego zmienić w naszym życiu... Wiedźma - Czw 15 Kwi, 2010 17:25 A ja uważam, że jeśli alkoholik zapija "świadomie" to świadczy to tylko o tym, że jego świadomość została z jakichś powodów zakłócona, albo cały czas była zaburzona. Raczej mówiłabym tu o chorej premedytacji niż o w pełni świadomej decyzji... evita - Czw 15 Kwi, 2010 17:43
ja "artystycznie" to chyba tylko potrafię wpływać na nerwy innych
stiff - Czw 15 Kwi, 2010 18:27
Zawsze coś...
evita - Pią 16 Kwi, 2010 07:31
popieram wiedźmę ! nie sądzę, żeby np alergik świadomie wlazł do klatki pełnej kotów narażając swoje zdrowie i życie, myślę że ta świadomość chwilami zostaje uśpiona a chore myślenie bierze górę ponad rozumem
Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 07:54 Hej.
Po pierwsze - przepraszam cię, evitko, za moje wczorajsze zachowanie. Poniosły mnie emocje i za bardzo się zaperzyłam w tej dyskusji. Zapewniam, że nie było moim zamiarem sprawienie ci przykrości. A co do tematu zapić u alkoholików... Kilka lat temu słyszałam od mojego przyjaciela z AA, który jest trzeźwy niemal od ćwierć wieku, takie słowa: "Jeśli ja jestem alkoholikiem, to oznacza, że naturalnym stanem mojego organizmu jest stan upojenia alkoholowego. I mój organizm alkoholika zawsze będzie dążył do powrotu do mojego naturalnego stanu. Źyję więc w pewnym sensie w nieustającym konflikcie z moim własnym organizmem. A tak ta zwana trzeźwość, czyli to, co widać na zewnatrz, to jest stan sztuczny, wypracowany. I nad utrzymaniem tego sztucznego stanu muszę nieustannie pracować. To jest jak codzienne plewienie ogródka. Jeśli pewnego dnia przestanę swój ogródek plewić, to on bardzo szybko wróci do swojego naturalnego stanu, czyli zarośnie chwastami." Ja, jako alkoholiczka, podpisuję się obydwiema rękami pod tym stwierdzeniem. Ja też mam "zespusty" organizm. Nieodwracalnie. I, niestety, mój mózg alkoholiczki, w obszarze znajdujacym poniżej progu mojej świadomości, cały czas pracuje na to, żebym się napiła. To nie jest zależne od mojej woli, moralności czy świadomości. Tak po prostu jest. Skoro uznałam i zaakceptowałam ten fakt, to muszę się codziennie na nowo przykładać do plewienia chwastów w moim ogródku. Na szczęście mam do tego celu narzędzia w skrzyneczce, i mam instrukcję ich obsługi.
sabatka - Pią 16 Kwi, 2010 08:10 ja myślę że Evi poczuła się atakowana. każdy trochę racji ma, ale też każdy musi sam podejmować świadome decyzje dot. swojego życia. może źle że i ja nie kontynuuje mojej terapii, teraz się zastanawiam czy naprawde terapeutka była be czy to terapia zaczynała boleć. oczywiście powodem rezygnacji była praca na dwie zmiany. może też źle do tego podeszłam. bo terapia nie jest od wyżalania czy chwalenia się ale od pracy nas sobą prawda?? Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 08:21 Wyżalanie się i chwalenie się tez jest częścią procesu terapeutycznego.
Zresztą myślę sobie tak - skoro już Pietruszka założyła oddzielny temat o terapii i Al-Anon, to możemy rozmowy na ten temat przenieść właśnie tam i tam je kontunuować, bo to jest "neutralny grunt" i dzięki temu nikt nie poczuje się osobiście urażony. evita - Pią 16 Kwi, 2010 08:39
nie ma za co Tomoe kiedyś się denerwowałam ale teraz już naprawdę nie czuję się z tego powodu jakoś zniesmaczona ! każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii
evita - Pią 16 Kwi, 2010 08:51 Najgorsze jest to, że średnio co miesiąc nadchodzi taki dzień jak dzisiaj, że mi coś odbija zwykłe słowa wyolbrzymiam do rozmiarów tragedii, moje rozdrażnienie jest tak ogromne, że popełniam błędy nie myśląc o konsekwencjach przeinaczam słowa, wszystko przyjmuję zbyt osobiście, dopadają mnie zgryzoty całego świata, wyję jak bóbr od wczesnego ranka, wkur**a mnie wszystko co się wokół mnie dzieje już zdążyłam popełnić ogromny błąd, którego zaczynam strasznie żałować moje zachowanie nie ma nic wspólnego ze współuzależnieniem tym razem i wiem, że już jutro będzie lepiej ale co z tego skoro teraz jest tak jak jest
Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 08:55 Ja również miewam cyklicznie okresy wewnętrznego napięcia i nadmiernego rozdrażnienia. To się u mnie nazywa zespół napięcia przedmiesiączkowego.
beata - Pią 16 Kwi, 2010 08:57
) i uważam,że jest to cecha współuzależnienia.
Zauważyłam też u siebie,że odkąd zaczęłam terapię jeszcze taki dzień mi się nie trafił z czego bardzo się cieszę.I właśnie na temat tej drażliwości rozmawiałam ostatnio z terapeutką.
beata - Pią 16 Kwi, 2010 08:58
evita - Pią 16 Kwi, 2010 08:59
witaj w klubie choć ja osobiście nie wiele znam klubowiczek spośród mojego otoczenia i nie czuję się z tego powodu wybrańcem losu
ja dzisiaj sama siebie usunęłam z mojej strony
Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 09:14 Ale możesz się na tej stronie umieścić ponownie? Myślę, że w naszym wieku (jestem ciutkę starsza od ciebie) warto już zacząć łagodzić objawy ZNP. Ja dostałam od lekarza następujące wskazówki: W drugiej połowie cyklu miesiączkowego ograniczyć ilość przyjmowanych płynów - bo woda gromadzi się wtedy w organizmie i uciska na mózg, powodując to nieprzyjemne uczucie napięcia i rozdrażnienia. Na kilka dni przed miesiączką zrezygnować z kawy i pić ziołowe napary uspokajające (np. melisę z miodem). Można też po czterdziestce zacząć codziennie przyjmować kapsułki wyciągu z soi pod nazwą "Menoplant soya 40+" - bo zawierają fitohormony. Warto też uważać, żeby nie przytyć, bo po czterdziestce u kobiet zwalnia się przemiana materii. Kiedy mnie już "dopadają" te okropne dni - to moim jedynym zabezpieczeniem, żeby nie narobić szkód, jest trzymanie języka za zamkniętymi drzwiami. A to mi się, niestety, nie zawsze udaje.
Wiedźma - Pią 16 Kwi, 2010 09:35
O, tego mi właśnie brakowało - takiego zgrabnego ujęcia tematu w pigułce. Dziękuje, Tomoe
Pozwolisz, że to kupię? Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 09:53 Sama wzięłam to od kogoś za darmo - więc i ty bierz za darmo.
ZbOlo - Pią 16 Kwi, 2010 09:56
...mnie też się podobała "przypowieść o kiszonym ogórku"...
Jacek - Pią 16 Kwi, 2010 09:57
bardzo świetne porównanie, - "To jest jak codzienne plewienie ogródka" jeszcze bym obok słów " I mój organizm alkoholika"dostawił słowa "oraz mój umysł" ZbOlo - Pią 16 Kwi, 2010 09:59
...w moim regionie Polski się PIELI OGRÓDEK... Wiedźma - Pią 16 Kwi, 2010 10:00
Dzięki, przyda się!
Jacek - Pią 16 Kwi, 2010 10:04
a oznacza jedno - czyszczenie,z narośli nieproszonego ZbOlo - Pią 16 Kwi, 2010 10:06
...oczywiście! Napisałem jako "ciekawostkę geograficzną"...
olimpijka - Pią 16 Kwi, 2010 14:05 filologiczną... żargonową w sensie Tomoe - Pią 16 Kwi, 2010 14:11 Chyba cię telepatycznie przywołałam, bo właśnie przed chwilą o tobie myślałam. Skoro już się odezwałaś, to pomykaj do swojego tematu i melduj, co nowego.
ZbOlo - Pią 16 Kwi, 2010 14:17
...geo-gwarową...
evita - Pon 19 Kwi, 2010 20:20 ... i tak wszystko nicość nad nicościami ... pterodaktyll - Pon 19 Kwi, 2010 20:27 Vanitas, vanitatum
stiff - Pon 19 Kwi, 2010 22:58 Wszystko jest marnością, gonitwa za wiatrem...
pterodaktyll - Pon 19 Kwi, 2010 23:02 Być albo nie być,...........oto jest pytanie
beata - Wto 20 Kwi, 2010 06:45
Tomoe - Śro 21 Kwi, 2010 09:48 Też jestem ciekawa, co poeta miał na myśli... evita - Śro 21 Kwi, 2010 10:05
nic ponad to co zostało napisane to był dołów ciąg dalszy teraz nadszedł czas chwilowej euforii
Tomoe - Śro 21 Kwi, 2010 10:43 Aha.
evita - Śro 28 Kwi, 2010 11:30 od ok. tygodnia co noc mi się śni, że mój men zaczął pić nie wiem skąd mi się to bierze bo ani specjalnie nie myślę o tym za dnia ani nic nie wskazuje póki co na to żeby coś się szykowało a ta cholerna zmora nie da mi się wyspać nawet spokojnie czyżby mi podświadomośc jakiegoś figla płatała ?
yuraa - Śro 28 Kwi, 2010 11:52 może odbierasz jakies sygnały od niego, jakies zachowania, które kiedyś były oznakami zbliżajcego się picia. takie które trudno zauważyc a podswiadomie je wychwytujesz. evita - Śro 28 Kwi, 2010 12:01 być może masz rację yuraa ale gołym okiem kompletnie nic nie zauważam
a może to poprostu strach przed tym co może nadejść ? nie da się ukryć, że nie byłaby to dla mnie komfortowa sytuacja po tych kilku miesiącach nieomalże błogiego spokoju ale jednocześnie byłam i jestem przygotowana na taką ewentualność wg mnie dość dobrze ... tylko czy aby na pewno ? czy znowu nie robię z siebie większego chojraka niż rzeczywiście jestem ?
yuraa - Śro 28 Kwi, 2010 12:24 ja tak sobie tylko pospekuluję, nie bierz tego na poważnie. gdzies tam parę dni temu Tomoe pisala że stan trzeźwości jest dla alkoholika stanem sztucznym wypracowanym, naturalnym stanem dla jego organizmu jest stan upojenia alkoholowego i ciało i umysł alkoholika bedzie dązyć wszelkimi możliwymi sposobami do powrotu do swojego naturalnego bytu. a jak to się ma do osoby współuzależnionej, czy naturalnym stanem jest stan napięcia, oczekiwanie- nachleje się czy się nie nachleje?? komfortowa sytuacja i błogi spokój piszesz, a gdzieś tam świadomość że kiedyś zostanie zakłócony. czy osoba współuzależniona, powiedzmy samodzielnie, bez terapii stawiająca czoła takiej huśtawce emocjonalnej nie dąży podświadomie do powrotu do naturalnego stanu ?? innymi słowy czy czy taka osoba nie wysyła sygnałów że źle jej w takim zawieszeniu i otrzymuje sygnały zwrotne że jeszcze trochę co wyłazi potem gdzieś we śnie. Wiedźma - Śro 28 Kwi, 2010 12:49
Myślę, że to jest możliwe, podobnie jak podświadome oznaki głodu alkoholowego u alkoholika przejawiające się między innymi w postaci snów alkoholowych. Trudno tu cokolwiek doradzić, bo właściwie nic nie możesz zrobić, Evito - nawet rozmowa z mężem niewiele da, bo on świadomie także nie zdaje sobie sprawy z tego co być może z nim sie dzieje. A z resztą napewno zaraz by mu się włączył mechanizm iluzji i zaprzeczeń
Klara - Śro 28 Kwi, 2010 13:03
To Wam teraz napiszę, na czym się ostatnio złapałam. W moim domu już drugi rok praktycznie nie ma alkoholu i nie pije się go, oprócz wyjątkowych okazji i w symbolicznych ilościach. Mój zięć nie wraca z pracy pijany, nie wychodzi z domu żeby się napić i w ogóle od tej strony jest bez zarzutu. W ubiegłą sobotę zabrał się za koszenie trawnika, a przy okazji wykonywał jeszcze inne prace - przycinał uschnięte gałązki itp.... I oto w pewnym momencie zorientowałam się, że ilekroć kosiarka przestawała pracować i ta cisza trwała jakiś czas, ja zaczynałam chodzić od okna do okna żeby zobaczyć gdzie on jest i czy w ogóle jest jeszcze w pobliżu domu. Gdy się zorientowałam co się ze mną dzieje, bardzo mnie to zdołowało
Jacek - Śro 28 Kwi, 2010 13:25
a mogą być podobne temu
i od dzieje się to odruchowo - w końcu wypracowane przez lata w głowie
to odruchowa myśl pod świadomości ,co zaś wychodzi w śnie to tak samo jak niby nie myślimy o nie spadaniu z łóżka w śnie bo gdzieś to jest w nas zakodowane -- -- -- -- -- -- nie mam w tym kierunku wykształcenia,więc są to tylko moje sugestie osoby,jakich kolwiek użyłem są przypadkowe jeśli coś przekręciłem,w słownictwie to Ewa z mietłą poprawi a Zbolek odmieni w przypadki
beata - Śro 28 Kwi, 2010 13:54
Już dawno nie śnił mi się pijany mąż.Ale kiedyś owszem i to nawet często.Wydaje mi się,że było to jeszcze w czasach gdy zastanawiałam się kiedy zapije i kiedy nie wierzyłam,że to Jego niepicie jest trwałe.Teraz na szczęście nie mam takich snów,bo były one zbyt realne.
Evitko,pisałaś niejednokrotnie iż wiesz,że abstynencja męża nie jest trwała,że kiedyś zapije.Może podświadomie o tym myślisz i to powoduje,że masz takie sny?Bardzo Ci współczuję,bo wiem z doświadczenia,że to są koszmary.
evita - Śro 28 Kwi, 2010 14:25
całkiem możliwe yuraa, że choć nieświadomie ja i mnie podobne właśnie w ten sposób dążymy w podświadomości do powrotu poprzedniego schematu życiowego . W moim przypadku zaledwie 20 lat spędziłam w domu rodzinnym z czego spokojnie można jeszcze odjąć okres wczesnego dzieciństwa, z którego nie wiele się pamięta , natomiast 24 lata to życie z alko menem takie a nie inne. Może mój umysł ustanowił sobie te ostatnie lata za życie, które jest tym właściwym, wszystko inne będzie właśnie sztucznym stanem
evita - Śro 28 Kwi, 2010 14:30
ja o dziwo bardzo szybko wyzbyłam się takich zachowań , może nawet zbyt szybko ? dopadł mnie jakiś taki dziwny "tumiwisizm" i choć codziennie mogłabym włosy rwać z niepokoju bo nigdy nie wiem o której men wróci z pracy a w drodze powrotnej mija zaprzyjaźnioną sobie melinę to jednak nawet serce mi nie zadrży z tego powodu ... gdy wcześniej się zaszywał bezustannie stałam w oknie lub zamiennie wisiałam na telefonie kontrolując go
evita - Śro 28 Kwi, 2010 14:33
czyli mniej więcej to co yuraa stwierdził
i to jeszcze jakie co noc z nim walczę udowadniając mu, że niby mam te jego picie w du*ie a jednocześnie widzę moją córkę a właściwie jej wzrok tak strasznie zrozpaczony
evita - Śro 28 Kwi, 2010 14:40 Zastanawiam się czy ja nie przyjęłam sobie pewnej pozy obronnej zamykając się w jakiś sposób w sobie. Odpychając dylematy związane z zapiciem gdzieś tam w swojej mózgownicy w szary kącik, na zaś, bo teraz nie ma się czym przejmować ... jednak im więcej czasu upływa tym bardziej wyłażą mi z tego kąta przypominając mi o tym, że to jest jeden z problemów, które powinny być rozwiązane, które zasługują na uwagę i poświęcenie odrobiny czasu, że za trochę może być za późno, że coś się skończy i zacznie się nowe a właściwie stare życie ... Mam ochotę uciec gdzieś z domu daleko przed siebie, wymazać sobie pamięć i zacząć wszystko od nowa z czystym kontem ... beata - Śro 28 Kwi, 2010 15:10
Wiesz co ja bym ci zaproponowała,prawda?Ale o tym sza....
Jacek - Śro 28 Kwi, 2010 15:52
raczej więcej
Jurek wie co prawi
pietruszka - Śro 28 Kwi, 2010 16:15
Wiem, Evitko po sobie, że upychanie pewnych problemów w kącik zwykle nie jest dla mnie rozwiązaniem. Te upiory i tak wyłażą wcześniej czy później. Kiedyś uciekałam w pracę, (skłonność do pracoholizmu, mam niejako w genach), no i na jakiś czas pomagało, tylko, że często problemy sobie rosły i niestety trzeba było się nimi zająć.
Skąd ja to znam, sprawdziłam: nie da się (przynajmniej w moim przypadku). Otwieram plecak: a one są. Te moje KOSZMARY. Polazły za mną.
rzadko pamiętam, co mi się śni, ale więcej pamiętam snów nikotynowych niż snów z udziałem mojego mena. Za to ostatnio u fryzjera nasłuchałam się o snach erotycznych klientek salonu fryzjerskiego. O matko! Czedmu ja nie mam takich snów
Jacek - Śro 28 Kwi, 2010 18:01
tworzyli byśmy wspaniałą parę ja leń ponoć + i - się przyciągają
choć żadna mnie nie straszna
a myślałaś nad tym na realnie
pietruszka - Śro 28 Kwi, 2010 22:24
no nie wiem... w domu też potrafię być leniem... i tu mógłby być ambaras, bo kto by mi przyniósł herbatkę na kanapę
Jak się nasłuchałam, to stwierdziłam, że TAKIEJ wyobraźni to ja jednak nie mam 
Jacek - Śro 28 Kwi, 2010 23:12
też uważam że co realnie to zawsze lepiej
evita - Czw 29 Kwi, 2010 08:26
nic a nic ci się takiego nie trafia ? masz czego żałować
a ja spróbuję zgubić je choć na kilka dni i wyruszam na weekend w Beskid Żywiecki i bedę łazić do utraty tchu a jak już się dobrze zmęczę to może i wredne sny dadzą mi odpocząć ?
pterodaktyll - Czw 29 Kwi, 2010 08:33
Hej, hej..............góry nase góry...........ino haw uwazaj co by z nich nie spaść
evita - Czw 29 Kwi, 2010 08:58
będę się mocno plecaka trzymać
nastęnym razem zaliczam Mazury
pietruszka - Czw 29 Kwi, 2010 09:35
Kurcze może powinnam z tym do specjalisty
wielu fantastycznych wrażeń, cud-widoków i no i extra pogody, Evito. Nawet trochę zazdroszczę, bo też od jakiegoś czasu ciągnie mnie w góry, może w końcu w tym roku we wrześniu będą Bieszczady Najbliższy weekend grzecznie: działka, rower i wędrówki po okolicy, chyba też w końcu będzie pierwszy wypad na ryby.
evita - Czw 29 Kwi, 2010 09:48
nigdy nie byłam w Bieszczadach i też mam w planie kiedyś spełnić swoje marzenie i zaliczyć te nieokiełznane rejony
pietruszka - Czw 29 Kwi, 2010 09:53
pterodaktyll - Czw 29 Kwi, 2010 12:55
Czekamy, czekamy...........
evita - Czw 29 Kwi, 2010 21:40
poczekam jak już będzie twoja wiecha świętowana a wtedy nie omieszkam zahaczyć
pterodaktyll - Czw 29 Kwi, 2010 21:41
o wiechę????
evita - Czw 29 Kwi, 2010 21:45
no co ty !  jam nie Ptero i nie latam ! z dołu cię podejdę i w górę na wiechę spojrzę
evita - Pią 30 Kwi, 2010 08:06 Ja już szlifuję ostatnie rozliczenia, jeszcze tylko nawiedzę skarbówke i zaczynam mój weekend wracam w poniedziałek dopiero więc do zobaczyska i wszystkim życzę udanego wypoczynku
yuraa - Pią 30 Kwi, 2010 08:41 szerokiej drogi Evito
Wiedźma - Pią 30 Kwi, 2010 09:03 Wypoczywaj! Tylko uważaj na niedźwiedzie... Mysza - Pią 30 Kwi, 2010 09:50
dłuuuuuuugich i udanych wędrówek Evi
beata - Pią 30 Kwi, 2010 14:20 Udanego wypoczynku Evi
Klara - Pią 30 Kwi, 2010 14:26 Oby Ci się lekko chodziło, obyś pod górką była jak to piórko...
Borus - Pią 30 Kwi, 2010 19:33 ...uważaj przy schodzeniu z góry, bo to jednak trudniejsze niż wspinaczka
przyjemności życzę
evita - Śro 05 Maj, 2010 11:42 mój men ma dzisiaj imieniny i tak mnie właśnie naszło, że odkąd sięgam pamięcią ten dzień był zawsze bardzo obficie oblany ciekawe jak i czy wogóle dzisiaj wytrwa
beata - Śro 05 Maj, 2010 11:59
evita - Śro 05 Maj, 2010 16:34
tak niespecjalnie się tym przejęłam po prostu pomyślałam
evita - Czw 06 Maj, 2010 07:51 imieniny przebiegły na trzeźwo i tak jakby ich w ogóle nie było w pracy men postawił słodkości i flachę ale dopiero na fajrant i opuścił towarzystwo, moja rodzina złożyła życzenia telefonicznie a bracia mena nawet nie odezwali się no ale skoro ich brat do tej pory nigdy o nich nie pamiętał zajęty ciekawszymi wówczas sprawami i zupełnie innym towarzystwem to nie ma się co dziwić
evita - Śro 12 Maj, 2010 16:14 Dzisiaj zupełnie przypadkowo miałam okazję porozmawiać przy kawie z pewnym młodym księdzem działającym bardzo czynnie w Caritasie. Caritas wykupił nieczynną już przyszkolną bursę a księdza zadaniem jest zrobienie z tego konkretnego użytku. Początkowo miał w planie utworzyć tam ośrodek kolonijny dla dzieci z ubogich rodzin ale niedawno go olśniło i zdecydował się jednak na utworzenie powiatowego ośrodka interwencji kryzysowej głównie dla matek z dziećmi z rodzin ... hmm ... takich jak moja ... Przegadałam z nim 2 godziny a i tak było nam jeszcze mało On dopiero jest na etapie remontów bursy a jednocześnie zacznie pobierać "nauki" odwiedzając działające już takie ośrodki w Polsce. Gościu widać bardzo zaangażował się w to co robi a że młodziutki to pełen energii jest i wiary w powodzenie swojego przedsięwzięcia. Bez żadnych wewnętrznych oporów i ze stoickim spokojem opowiedziałam mu czego ja, gdyby zaszła taka potrzeba, oczekiwałabym po przybyciu do takiego ośrodka. Na podstawie tego co tutaj czytam i tego co ja przeżyłam dałam mu kilka , jak sam stwierdził, cennych wskazówek. Ale nie w tym rzecz co on stwierdził, rzecz w tym, że choć nie czułam się jakbym rozmawiała z kimś wyjątkowo uduchowionym to jednak czułam się jakbym rozmawiała z kimś bliskim. Na koniec rozmowy zaproponowałam mu, żeby w takim ośrodku, na miejscu a nie dojazdowo do innego ośrodka odbywała się terapia dla DDA, DDD oraz współuzależnionych. Jeśli takowe będą to będę tam z ochotą uczęszczała ale pod warunkiem, że prowadzącym nie będzie ta sama osoba, która mnie tak skutecznie do tego zniechęciła
Ksiądz chce równocześnie z utworzeniem owego ośrodka wprowadzić w życie jeszcze jeden pomysł w życie co do którego nie jestem pewna czy jest dobry i w głębi duszy postawiłam go na straconej pozycji . Chodzi o to, że chce oprócz próby ratowania matek z dziećmi wychodzić dalej do tych rodzin próbując nawracać na dobrą drogę sprawców tych nieszczęść czyli ojców, partnerów, mężów. Na forum zrozumiałam, że alkoholik musi sam chcieć wytrzeźwieć dla siebie więc czy jest sens takiej działalności ? Czy można coś w ten sposób zwojować ? A tak na koniec tej naszej rozmowy a właściwie w pewnym momencie już monologu z moje strony powiedział "ja wiem, że to głupie ale zaczynam marzyć o tym żeby mi się sami pogorzelcy trafiali"
czarna róża - Śro 12 Maj, 2010 16:54 No mnie się też wydaje że tych problemów nie powinno się łączyc bo te matki córki żony zamiast pomyślec o swoim zdrowieniu zostaną wtłoczone w nawracanie męża...jakby mało tu było poczucia winy i bez tego. pterodaktyll - Śro 12 Maj, 2010 17:09
Marny pomysł.... Do tego potrzeba wykwalifikowanych terapeutów a nie księdza.............. KICAJKA - Śro 12 Maj, 2010 19:04
Tomoe - Czw 13 Maj, 2010 09:18
Zgadzam się. Jeśli ksiądz jest młody, entuzjastyczny, pełen energii i pomysłów, to fajnie. Tylko obawiam się, że jego wiedza na temat problemów, którymi chce się zająć, jest zerowa. No ale w końcu każdy kiedyś startował z poziomu zerowej wiedzy... Podpowiedz mu, że przy bazylice w Licheniu, u ojców marianów, funkcjonuje od lat świetny ośrodek pomocy uzależnionym i ich rodzinom. Jeśli ten twój znajomy ksiądz chce skądś czerpać wzorce i wiedzę - to śmiało może je czerpać stamtąd.
Mozesz mu tez podpowiedzieć kontakt z księdzem Darkiem Kwiatkowskim, pracującym w parafii na Ealingu, w Londynie. To świetny specjalista i wieloletni praktyk. evita - Czw 13 Maj, 2010 13:45 chyba źle określiłam plany księdza ... on chce zatrudnić terapeutów do pracy z alkoholikami mobilizując ich do tego żeby docierali osobiście do osób wskazanych przez niego. Ani nie mają oni przebywać w tym ośrodku ani też on osobiście nie będzie się fatygował gdyż jak sam określił nie jest osobą kompetentną. Pytanie tylko czy znajdzie się ktoś taki kto będzie chciał w ten sposób w terenie działać opuszczając wygodny fotelik w przychodni i na zasadzie wolontariatu ? a jeśli tak czy przyniesie to jakiś efekt ? Ponoć w Poznaniu coś takiego praktykują i efekty są marne ale jakieś są i stąd właśnie ten pomysł. emigrantka - Czw 13 Maj, 2010 13:48
to nawet nie kwestia foteliku ale czasem zwyczajnego strachu ,wiadomo na co stac czynnego alkoholika .. zalozenia sa calkiem dobre ,jednak to tylko teoria w praktyce temat moze w ogole nie przyjac sie Tomoe - Czw 13 Maj, 2010 14:26
Kochanie, wszystko jedno, co on chce zrobić. Ważne jest, żeby jego plany były realne. Dlatego bardzo ważne jest, aby zasięgnął rady u kapłanów dobrze obeznanych z problematyką uzależnień, którą on dopiero chce się zająć, ale nie za bardzo wie jak. Jeszcze raz polecam namiary na konkretne miejsca i ludzi: Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym: http://www.pomoclichen.home.pl/ Ksiądz Dariusz Kwiatkowski: http://www.parafiaealing.co.uk/index.php?id=33 I jest w Polsce jeszcze jeden kapłan, którego możnaa uznać za autorytet w dziedzinie uzależnień - ojciec Arkadiusz Nowak, prowincjał zakonu kamilianów: http://www.kamilianie.eu/index.php?k=1&p=3e Jeśli chcesz pomóc młodemu księdzu, podaj mu te namiary. Pozdrawiam serdecznie.
evita - Czw 13 Maj, 2010 14:45
to samo i mnie przeszło przez myśl
dzięki Tomoe jeśli dojdzie do kolejnego spotkania a myślę, że tak, to nie omieszkam przekazać wszystkich sugestii i namiarów oczywiście
evita - Czw 13 Maj, 2010 14:49 zmieniając nieco temat ... dzisiejsza nocna ulewa zalała mnie totalnie nawet prawdziwie kamienny skalniak z piaskowca rozpłynął się po wielu latach i nie ma co ratować mój ogród jak nigdy w życiu jeszcze rano był zalany tak, że nie było widać kawałka ziemi teraz woda opada i wychodzi na wierzch ogrom zniszczeń
Tomoe - Czw 13 Maj, 2010 15:15 Szkoda ogródka.
Ale na pewno go sobie z biegiem czasu uporządkujesz.
pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 15:37
Evita, on rzeczywiście jest osobą bardzo niekompetentną. Toż to raczej zbiór pobożnych życzeń misjonarskich a nie realny program pomocy
evita - Czw 13 Maj, 2010 15:46
od czegoś Ptero trzeba zacząć nie od razu Kraków zbudowano ! a chłopina jak chce się przyczynić jakimś dobrodziejstwem to uważam, że dobry obrał sobie kierunek ! Bursa jest w trakcie generalnych remontów a że są robione za "Bóg zapłać" to jeszcze trochę to potrwa a on sam dopiero zacznie nauki korzystając z wzorców tych, które już się sprawdziły. Znam twoje podejście do kleru a ty zresztą znasz też moje ale ten młody człowiek zaimponował mi i nie patrzę na niego przez ten pryzmat tylko jak na człowieka i widzę w nim ogromny potencjał ! Myślę, że najdalej za rok ośrodek otworzy swe podwoje ... i obym nie musiała z nich korzystać
pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 15:58
Tu nie chodzi o Twój czy mój stosunek do kleru. Gdyby coś takiego powiedział młody zapaleniec bez sutanny odpowiedziałbym to samo. Potrafimy tak manipulować rzeczywistością, że oszukalibyśmy każdego. No za wyjątkiem terapeutów i sobie podobnych. Jak on sobie wyobraża to leczenie alkoholików. Za pomocą płomiennych kazań, żeby zechcieli łaskawie przyjść? Toż to bez sensu. Wiesz jacy potrafimy być........ evita - Czw 13 Maj, 2010 16:07
jak już wyżej pisałam do tego chce zmobilizować osoby wykwalifikowane aczkolwiek na zasadzie wolontariatu
pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 16:11
Życzę mu powodzenia ale.......
evita - Czw 13 Maj, 2010 16:14
też nie bardzo wierzę w te nawracanie ... ale kto wie ? tak czy owak druga strona barykady otrzyma wsparcie
pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 16:16
Gdyby do mnie w okresie czynnego alkoholizmu przyszedł ktoś i zaczął namawiać na terapię to wiesz co bym zrobił i nie tylko ja............? Pewnie wiesz......
evita - Czw 13 Maj, 2010 16:21
wiem i stąd ten mój sceptycyzm ... pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 16:25
I mój.........
evita - Czw 13 Maj, 2010 16:50
to se tak razem "posceptycyzujemy" ...
rufio - Czw 13 Maj, 2010 16:53 Jeżeli kler bierze sie za cos tzn ze chca wyciagnąć pieniądze i nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi - gosciu potrzebuje punkty u władz i kombinuje jakby na plecach i łzach innych pójść do góry - evita - Czw 13 Maj, 2010 16:56 być może i masz rację rufio ale gdyby ta droga do góry kasy czy też punktów dodatnich miała prowadzić poprzez takie działania to i tak ucieszy nie jedną duszyczkę
pietruszka - Pią 14 Maj, 2010 14:19
Rufio, nie wkładaj wszystkich do jednego worka. Znasz tego księdza osobiście? A może to faktycznie pasjonat i chce faktycznie pomagać ludziom. I takich miałam okazję w życiu spotkać. I czasem się zastanawiam, czy dla osób potrzebujących pomocy ważne są pobudki, którymi kieruje się ofiarujący pomoc? Czy jednak to, że pomoc dla nich jest? Ale to pewnie temat na dłuższą dyskusję. pterodaktyll - Pią 14 Maj, 2010 17:59
Znam kilku osobiście ale raczej nie napiszę co myślę na ich temat................
rufio - Pią 14 Maj, 2010 19:12
To nie jest worek to jest wór a własciwie czarna dziura - dla nich liczy sie tylko kasa a reszta jest mistyfikacja i mydleniem oczu .
Tia szczególnie te które obudza sie z pustym kontem i zszarpana reputacja .Młodzi ksieża sa jak hieny . Tojest gorsze jak pomór i czerwonka oraz czarna ospa Cytat z rozmowy dwóch kleryków krótko przed wyswieceniem " Jak myslisz gdzie nas przerzucą po egzorcyzmach ? Nie wazne - wazne aby sie załapac na jakas zapadła wies - tam jest ciemnogród - a tam jestesmy bogami - no moze byc miasto - jakis proboszcz na wykończeniu - na poczatku tiu-tiu a potem poszalejemy " evita - Sob 15 Maj, 2010 08:15
rufio sporo jest racji w tym co piszesz bo i moje jakieś osobiste kontakty z klerem nigdy dobrze się nie kończyły wzmagając tylko we mnie niechęć do tej instytucji. Kiedyś nawet mojego wielebnego proboszcza o mały włos nie oddałam do sądu za publiczne obrażanie mojej córki ale wierzę ... chcę wierzyć , że jednak nie wszyscy są tacy sami i dopóki istnieje choć minimalna szansa na to dopóty będę obstawiać przy swoim
evita - Sob 15 Maj, 2010 08:27 Mam jedną jedyną przyjaciółkę taką od serca, taką co to można w środku nocy obudzić a ona cię wiernie wysłucha, taką której można wypłakać się za kołnierz, taką za którą się tęskni gdy się kilka dni nie widzi, taka moja kochana Edytka po prostu Edytka jest ode mnie wprawdzie 10 lat młodsza ale żadna to przeszkoda w naszej przyjaźni, jej mama zaś jest ledwie 10 lat ode mnie starsza, tato 14 lat i tak właściwie stałam się w tej rodzinie łącznikiem pokoleń bo i z nimi jestem na TY i również z nimi żyję w bardzo dobrych stosunkach . Wczoraj moja psiapsiółka zadzwoniła do mnie z ogromnym szlochem i pojechałam do niej na ratunek. Jej tatę a mojego kolegę miejscowi lekarze leczyli na zwyrodnienie kręgosłupa wmawiając wszystkim, że z tym należy nauczyć się żyć. Za moją namową pojechali wczoraj prywatnie do specjalisty do Wrocka i w ciągu kilku godzin całej rodzinie świat umknął spod stóp Czesiu ma wyjątkowo złośliwą postać raka płuc z przerzutem na kręgosłup i węzły chłonne, z ubytkiem kości w kręgosłupie od dzisiaj lekarze w klinice walczą już tylko o ulżenie w cierpieniu na najbliższe kilka miesięcy to jest niesprawiedliwe, że los tak ciężko doświadcza dobrych ludzi oszczędzając takich co to nawet krztyny dobroci w sobie nigdy nie zaznali mordując, prześladując itp
beata - Sob 15 Maj, 2010 09:17 Bardzo mi przykro.
pietruszka - Sob 15 Maj, 2010 10:15 Smutne
evita - Sob 15 Maj, 2010 10:22
dołujące ... ja nie potrafię pocieszać bo i co powiedzieć w takiej sytuacji ? módl się za tatę i czekaj na jego śmierć ? czy może ściemniać i wmawiać, że będzie wszystko dobrze ? Edyta koniecznie chciała z moją pomocą w czerwcu urządzić rodzicom 35-tą rocznicę ślubu i ona nadal przy tym trwa a ja jakoś bardzo czarno to widzę ... poza tym planowaliśmy tak jak w ub.roku kilkudniowy wypad do Mielenka nad morze ale Edyta wymyśliła, że chce rodziców zabrać ze sobą, żeby odpoczęli trochę a że nad morze za daleko to właśnie wyszukuję jakieś tanie domki w Niesulicach . Nie mogę przecież powiedzieć - dziewczyno nie ma się co łudzić, że będzie dobrze skoro nawet na chemioterapię jej tata jest już za słaby
incognito - Sob 15 Maj, 2010 10:22 ....Zrobiło mi sie bardzo smutno.... wróciły znowu wspomnienia odległych 9 lat.... .... zawsze powtarzam ... ze w Polsce istnieją 3 legalne mafie... biała, czarna i prawnicy... mimo , ze do jednej z racji wykształcenia prawie nalezę.. ale tylko prawie....nie wiem czy moge tak pisac na forum ? jezeli nie to prosze Wiedźmusie o kasacje tekstu pietruszka - Sob 15 Maj, 2010 10:43
zwykle słowa zamierają w gardle w takiej sytuacji. A co do planowania w takiej sytuacji. U mnie kilka osób z rodziny zabrał rak. Pamiętam jak jedna z ciotek tuż przed własną operacją zarządziła remont generalny w domu. Wszyscy się pukali w głowę, bo przecież nie było pewne, czy przeżyję operację. Myślę, że to jakiś rodzaj mechanizmu obronnego. Jak zaplanuję, jak będę udawać, ze życie toczy się normalnie, to nic złego się nie zdarzy. Nota bene ciotka pożyła sobie znacznie dłużej niż rokowali lekarze. Po prostu żyła pomimo choroby. albo jej na przekór. Bebetka - Sob 15 Maj, 2010 11:06
tak właśnie....i wciąż te same pytania, na które logicznej odpowiedzi brak
tak juz głupio ten nasz świat urządzony.... KICAJKA - Sob 15 Maj, 2010 11:26
Faktycznie ten świat głupio jest urządzony ale też głupio rządzony -służba zdrowia do kitu
Wiedźma - Sob 15 Maj, 2010 11:45 Tu nie ma żadnych słów pocieszenia. Cokolwiek by się chciało powiedzieć najbliższym, zawsze to będzie za mało a jednocześnie za dużo i nie tak. Lepiej milczeć i po prostu być. Klara - Sob 15 Maj, 2010 12:56 Bardzo mi przykro
kiwi - Sob 15 Maj, 2010 15:27 Niesprawiedliwe i smutne.Bardzo mi przykro Evito. Dla Twojej Kolezanki i Ciebie ......przychodzi ciezki czas. Serdecznie pozdrawiam Kiwi pterodaktyll - Sob 15 Maj, 2010 18:03
evita - Sob 15 Maj, 2010 21:59 nie mnie te objawy współczucia się należą ale z ogromną ochotą przekażę miłe słowa psiapsiółce, która pewnie kolejną noc nie prześpi spokojnie ech życie ...
milutka - Nie 16 Maj, 2010 19:47
Brak mi słów ...
czarna róża - Nie 16 Maj, 2010 20:44 Jest mi bardzo przykro Evito,czasem aż słów brak,przez błędy konowałów odchodzą bliscy ludzie.. evita - Pon 17 Maj, 2010 08:49
nie sądzę, że gdyby od razu lekarze zabrali się dokładniejsze zdiagnozowanie to coś by pomogło bo ta postać nowotworu jest wyjątkowo złośliwa ale na pewno zaoszczędziłoby to cierpienia ostatnich dni ... nie wiem czy już pisałam ale najciekawsze jest to, że Jolka żona chorego od ponad dwudziestu lat pracuje w przyszpitalnej przychodni i wszyscy lekarze to dobrzy znajomi i była pewna, że jej męża otoczono jak najlepszą opieką i skoro nie ma dalszych badań i wypuszczono do domu tzn że nie jest źle i będzie tylko lepiej teraz żałuje, że tak dobrze zna wszystkich bo najchętniej oskarżyłaby szpital ...
evita - Pią 21 Maj, 2010 08:24 Jak już wcześniej wspomniałam dopadł mnie dzisiaj problem z piekła rodem nie potrafię logicznie myśleć i potrzeba mi jakiejś tabletki na uspokojenie bo zwariuję za chwilę ale po kolei ...
Moja córka 3 lata temu poznała chłopaka, który teraz mieszka wraz z nią pod moim dachem no i jest ojcem mojej wnuczki ... Tomek (bo tak ma na imię) nie jest moim zięciem bo jeszcze nie było ślubu troszkę też za moją przyczyną . A dlaczego ? bo jest chłopakiem po przejściach ... 4 lata temu na jednej z miejscowych dyskotek brygady antynarkotykowe zrobiły obławę i wyłapały cały ogrom osób posiadających narkotyki. Wśród nich był też Tomek z lufką marychy, którą to poczęstował też nieletnią . Odpis całego wyroku mam w domu i tylko albo aż tyle jest w nim zarzutów !!! Ani nie handlował marihuaną ani nie miał większych ilości przy sobie. Miał pecha po prostu choć takich jak on było kilkadziesiąt osób. Nie wiem czy dla postrachu ale zrobiono bardzo pokazowy i rozdmuchany na całą okolicę proces. Skazano kilkadziesiąt osób średnio na 2 lata . Tomek też dostał 2 lata i w związku z tym co roku musiał starać się o odroczenie. Początkowo byłam nie ufna w stosunku do niego choć od początku przedstawił mi sprawę jasno, że ma taką skazę w papierach ale mam nie osądzać go po tym incydencie. I rzeczywiście Tomek okazał się godnym, pracowitym, uczciwym człowiekiem. Bardzo dba o moją wnusię i kocha moją córkę . Przez prawie 3 lata jak u nas mieszka to jedyne co mogłabym mu zarzucić to nadgorliwość i pracoholizm szczególnie gdy zimą odgarnia mi śnieg pod oknami o 5 rano i mnie budzi Zaledwie tydzień temu powiedziałam jego mamie, że może być dumna że ma takiego dobrego syna i ... nie wiem co się stało sąd przestał odraczać kilku delikwentów z tej grupy . Dzisiaj rano policja przywiozła wezwanie do stawienia się w areszcie w poniedziałek do odsiadki wyroku moja córka załamana on zresztą też a i mnie niewiele lepiej jest on naprawdę nie zasługuje na to poza tym gdybym dążyła do zalegalizowania ich związku to teraz byłby jedynym żywicielem rodziny (córki dochód to 60 zł rodzinnego na m-c) i pewnie sąd by go nie tknął jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji to wzięłam dwa m-ce wypłaty akonto od szefa i zawiozłam Tomka do adwokata żeby ten w trybie pilnym dzisiaj robił odwołanie od wyroku.
Nie wiem czy nie jest za późno ... Przepraszam za brak ładu i składu w tym co napisałam . Czuję się fatalnie i mam ochotę naćpać się czymś na uspokojenie ............ Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 08:59 Evitko, jeśli on dostał wyrok z odsiadką bez "zawiasów", to ja - niestety - podejrzewam, że to nie był jego pierwszy w życiu konflikt z prawem. Znasz dobrze przeszłość swojego "prawie zięcia"? Osoby wcześniej niekarane, z dobrą opinią, kiedy pierwszy raz w życiu stają na wokandzie, z reguły dostają wyroki w zawieszeniu. Trochę się chyba pospieszyłaś, Evitko, z wydawaniem swoich dwóch pensji na adwokata. Jedyne, na co teraz możecie liczyć - to kolejne odroczenie wykonania kary. Ale żadna kara nie będzie przecież w nieskończoność odraczana. Kiedyś on i tak pójdzie za kratki - teraz czy za parę lat, pójdzie do tego więzienia. Wyrok jest przecież prawomocny. Jego odraczanie - to tylko uciekanie przed odpowiedzialnością. Bardzo Ci współczuję.
ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 09:03
....myślę, że to nie jest wyjście z tej trudnej sytuacji... Evita, nie jestem prawnikiem i nie mam żadnych - z tym związanych - doświadczeń. Sytuacja jest "nie do pozazdroszczenia", ale może uda Ci się znaleźć dobre rozwiązanie tego problemu, bardzo Ci tego życzę... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 09:22 A jeszcze tak niedawno, Evitko, pisałaś o swoich dzieciach:
Oj, wyłazi to przekleństwo, wyłazi... Szczególnie wtedy, kiedy dorosłe dzieci alkoholików próbują budować własne związki i pakują się w g... W twoim małżeństwie źródłem nieszczęścia był alkohol. W związku twojej córki są to narkotyki. To jest właśnie ta przeklęta czarna sztafeta pokoleń. Wiem, oczywiście, że jako matkę bardzo cię to boli. Ale zdejmij klapki z oczu i spójrz tej brutalnej prawdzie w oczy.
evita - Pią 21 Maj, 2010 09:28 własnie dzwonił do mnie adwokat ! sprawa odroczona na parę dni i był bardzo zbulwersowany ! Tomek miał nienaganną opinię kuratora, że pracuje i utrzymuje córkę i wnuczkę, że udziela się społecznie, pracodawca też wystawił opinię jako o wzorowym pracowniku zgodnie z prawdę zresztą bo znam go osobiście i nieraz mi mówił, że bardzo dobrze pracuje. Poza tym Tomoe to był naprawdę jego pierwszy wyrok i fakt podania marihuany nieletniej (17lat9m-cy) przesądził o takim wymiarze. Adwokat teraz ze spokojem zapozna się z całą sprawą i podziała dalej w tym kierunku . Powiedział też że szkoda, że dopiero teraz zaczęłam coś działać w tym kierunku ale ja myslałam, że jego rodzice cokolwiek działają i nawet nie przeszło mi przez mysl, że może dojśc do takiej sytuacji !!! dzisiaj jadę popołudniu do tego adwokata, zdobędę gdzie ś pieniądze jeśli będą jeszcze potrzebne i załatwię tą sprawę do końca ... w końcu to jest też przyszłość mojej córki i wnuczki czuję się dzisiaj zmasakrowana tym wszystkim
evita - Pią 21 Maj, 2010 09:35
Tomek nie był narkomanem , równie dobrze mogłabym napisać to o swoim synu i zauważ Tomoe, że wśród młodzieży do tej pory trwa tendencja na szpanowanie w pewnym wieku jaraniem marychy o czym zresztą pisałam w wątku jolkijolki. Gdyby picie alkoholu jako uzależniającej używki podlegałoby karze pozbawienia wolności to co drugi nastolatek siedziałby teraz w pace Tomek jest abstynentem, nie pali papierosów, jest poważnym facetem, który w ich związku jest głową rodziny. To on pilnuje rachunków i żeby nie zabrakło chleba w domu. Pomagam im czasami jak tylko mogę ale tylko na zasadzie takiej że kupuje np pampersy dla wnuczki czy jedzonko. Nigdy nie pożyczał pieniędzy a jak brakuje to idzie popołudniami dorabiać do miejscowego stolarza. To był błąd młodości i nijak inaczej nie da się tego wytłumaczyć bo po prostu nic więcej nie było
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 09:40 Ano, ja cię Evitko świetnie rozumiem, że ty MUSISZ, po prostu MUSISZ dorosłego człowieka ratować z opresji. Dorosłego człowieka, który popełnił przestępstwo. Swoim kosztem go ratujesz, za swoje pieniądze. No bo jak ma się inaczej zachowywać współuzależniona kobieta? Taka kobieta może tylko w różnych sytuacjach powielać te same, wyćwiczone przez wiele lat, schematy swoich zachowań. Brać na swoje barki odpowiedzialność za postępowanie innych ludzi. I ratować innych ludzi przed konsekwencjami ich własnych zachowań. Tak masz. To jest właśnie twoje współuzależnienie, w całej jego okazałości. Nic dziwnego, że czujesz się tym swoim wysiłkiem "zmasakrowana". Co osiągniesz? W najlepszym wypadku - kolejne odroczenie wyroku. On i tak kiedyś trafi za kratki. Wcześniej czy później tak się stanie. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego jego rodzice - jego własna matka i jego własny ojciec - nie rzucają mu się tak ochoczo na ratunek. ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 09:43
...musisz się trzymać! Moje córeczki są jeszcze małe, ale myślę, że też bym walczył i wytaczał "najogromniejsze działa" by uratować ich związek. Tym bardziej - jak piszesz - partner Twojej córki to bardzo wartościowy człowiek. Życzę powodzenie i wytrwałości... na pewno wygracie...
evita - Pią 21 Maj, 2010 09:51
rodziców się nie wybiera im nawet narodziny wnuczki pierwszej i jak dotychczas jedynej nie sprawiły radości , a przynajmniej ja to tak odbieram ... ich pomoc ogranicza się do 10 szt. jajek podanych przez sąsiadkę raz w m-cu. Wyjątkow byli u młodych kilka dni temu i matka zaczęła coś tam narzekać na Tomka, że tak długo remontuje drugi pokój (2 m-ce robi wszystko sam) na co ja jej odpowiedziałam, że musiałby już to chyba nocami robić bo do wieczora w zasadzie jest w pracy no i niestety nawet głupi gips kosztuje i że może być dumna z tego, że ma takiego pracowitego syna. Zatkało ją ...
Tomek już określił się jasno, że będzie mi to w ratach miesięcznych oddawał ale ja w to wątpię bo z czego wówczas będą żyć ? poczekam sobie ...
moje dzieci nawet gdy będą miały 60 lat dla mnie będą zawsze dziećmi ... Tomek wszedł w pewnym sensie w naszą rodzinę i to właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że nawet nie wiem kiedy a i jego zaczęłam traktować jak własne dziecko . Tomoe czy myslisz, że gdyby taki przypadek zdarzył się w rodzinie wolnej od alkoholu to przeszliby nad tym do porządku dziennego i obojętnie ? Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 09:51 Ja nie oceniam Tomka. Nie twierdzę że jest narkomanem. Napisałam tylko że w związku twojej córki źródłem nieszczęścia sa narkotyki. I to jest prawda. Gdyby nie było narkotyków - nie byłoby wyroku. Nie będę jednak także Tomka usprawiedliwiała. Skoro wszedł w konflikt z prawem, skoro popełnił "błąd młodości" - to powinien ponieść tego konsekwencje, zamiast przed nimi uciekać. Jeśli pójdzie siedzieć teraz, to - jako osoba niekarana i nienagannie się sprawująca - ma szansę wyjść na warunkowe zwolnienie po roku odsiadki. I będzie po wszystkim. Po problemie. Nie lepiej to załatwić w ten sposób, niż w nieskończoność odwlekać to co jest nieuniknione, bo i tak wcześniej czy później nastąpi? evita - Pią 21 Maj, 2010 09:55
istotne jest to, że całe zajście miało miejsce jeszcze przed związaniem się Marty z Tomkiem ale nie zmienia to faktu, że powinien odpokutować tyle, że odbędzie się kosztem Marty i wnuczki
Wiecie co ? dziwnie się dzisiaj poczułam ... nie wiem jak to określić ale pisząc tutaj o tym całym zamieszaniu poczułam się jak zdegenerowana kobieta, z meliniarskiej rodziny, zaniedbana, skalana ... trudne to do określenia - wstydzę się nie ma pojęcia dlaczego tak to odczuwam ale tak jest
ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 09:58
...nie koniecznie, myślę, że wyrok sąd może uchylić... pod pewnymi warunkami - poza tym wchodzi ustawa o "odbywaniu kary zastępczej" (te słynne bransolety)... emigrantka - Pią 21 Maj, 2010 09:59 Tomoe, oceniasz wszytko chlodnym okiem ,osoby niezangazowanej w to osobiscie to tez jest potrzebne ,ja jednak troche wczuwam sie w sytuacje Evity i chyba postapilabym podobnie,przyajmniej bedzie miala czyste sumienie ,ze zrobila wszystko co bylo w Jej mocy Evita nadzieja umiera ostatnia z calego serca zycze Wam pomyslnego rozwiazania sprawy emigrantka - Pią 21 Maj, 2010 10:01
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:02
Ale przecież zarówno Marta, jak i ty, miałyście od początku świadomość, że ten wyrok na nim ciąży. Skoro Marta, wiedząc o wyroku, zdecydowała się na związek z nim, to ponosi teraz konsekwencje swojego wyboru. Na tym polega dorosłość i dojrzałość - na dokonywaniu wyborów i ponoszeniu ich konsekwencji. Pozwól swojej córce wydorośleć. ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 10:08
...myślę, że pomoc ze strony rodzica nie jest równoznaczna ze wzmacnianiem "pępowiny"... to normalne, że rodzice myślą o swoich dzieciach... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:10
Ja również "wczuwam się" w sytuację Evity, bo w swoim poprzednim związku zachowywałam się bardzo podobnie. Mój były partner kiedyś, będąc pod wpływem alkoholu (3,7 promila) w biały dzień, z kolegami, włamał sie do piwnicy i ukradł stamtąd rower i dwa słoiki kompotu. Dostał za to półtora roku odsiadki. Teraz to ja się z tego śmieję, że to była najdłuższa przejażdżka rowerowa w jego życiu. Ale pamiętam, jakie horrory przeżywałam, kiedy będąc już po wyroku, przed dwa lata ukrywał się przed policją, żeby uniknąć odsiadki. I pamiętam, jak ja mu w tym unikaniu kary pomagałam. Raz, kiedy wpadli po niego policjanci do mieszkania, z nakazem stawienia się w areszcie, on ukrył się pod biurkiem, a ja udawałam, że go nie ma w domu. Dzielnicowemu, kiedy o niego pytał, zmyślałam, że go od pół roku nie widziałam, a za dwie godziny widział nas razem na spacerze, trzymających się za rączki. Pamiętam, ile cierpienia kosztowała mnie ta sytuacja. Cierpiałam za siebie, i za niego, i za miliony. A przecież to nie ja ukradłam rower po pijaku.
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:12 No właśnie, i ja też, podobnie jak Evita, czułam się wtedy... jakaś taka brudna w środku. Bardzo się wstydziłam, chociaż nie zrobiłam nic złego. Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 10:15
Uważaj Zbolo bo zaraz zostaniesz posądzony o zachowanie współuzależnionego mężczyzny
Tomoe, Bardzo lubię czytać Twoje posty i szanuje Ciebie za to, jaka jesteś i co osiągnęłaś......ale (nie obraź się) czasem zastanawiam się jaka jesteś naprawdę w rzeczywistości - zimna jak lód? Ja rozumiem, że ze względu na specyfikę tego forum czasem, trzeba wylać komuś kubeł zimnej wody ale nie popadajmy w paranoję
Idąc Twoim tokiem myślenia i wynikające z tego podpowiedzi dla Evity, mamy jako ludzie wyrzec się czegoś takiego, jak zwykły ludzki odruch współczucia, pomagania innym ludziom? W imię czego? Zwłaszcza gdy dotyczy to naszych dzieci. W tej materii zresztą juz kiedyś się wypowiadałam tutaj na forum. Nie uważam, że Evita postępuje nagannie....też bym zrobiła wiele dla swoich dzieci, bo jestem przede wszystkim matką a współuzależnioną być może potem
Chodzi mi o to aby mimo wszystko starać się rozgraniczyć te dwie sprawy. ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 10:22
...Bebe ja wiem, że moje podejście do córek jest chore. Mój "pijany" mózg tworzy historie o moich przyszłych zięciach alkoholikach lub o alkoholowych problemach moich dziewczynek. Już teraz się boję, chociaż starsza ma niecałe cztery latka. Muszę jeszcze długo nad sobą pracować... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:23 Przeczytaj Bebetko to, co napisałam powyżej, tuż nad twoim postem. Ja swoje w życiu przeszłam - i dlatego swoje wiem. Kto ma zbyt miękkie serce - ten musi mieć bardzo twardą d**ę, bo będzie zbierał kopniaki. Ja już po mojej własnej d***e, za swoje miękkie serce, wystarczająco mocno oberwałam. Teraz mogę mówić innym - nie rób tego co robiłam ja - bo będziesz cierpieć tak jak cierpiałam ja. Oczywiście że Evicie współczuję, i ze współczucia właśnie pokazuję, że można postąpić w tej sytuacji inaczej, bez narażania się na niepotrzebne cierpienie. pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 10:25
Daruj Tomoe ale chyba nie wiesz co piszesz. Rok odsiadki dla takiego gościa to duże prawdopodobieństwo degrengolady psychicznej. Moim zdaniem cała ta kara jest nieadekwatna do czynu a w sytuacji, kiedy facet jest, ż tego co pisze Evita, "wzorowym obywatelem" jest to po prostu jakieś świństwo w stosunku do człowieka i wcale nie dziwię się, że Evita działa tak jak działa. Co tu ma do rzeczy współuzależnienie. Sam jestem niezłym egoistą ale gdyby któremuś z moich dzieci przydarzyła się podobna historia, pewnie stanąłbym na łbie, żeby im pomóc. Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:27
No to sprawdźmy, czy jest chore. Przypuśćmy, że twoja dorosła już córka przyprowadza do domu faceta i oznajmia ci: "Kochany tatusiu, on będzie z nami mieszkał, będziemy mieli dziecko, ale wiesz... jest taka sprawa... on jest po wyroku sądowym. Dostał dwa lata odsiadki. To był taki błąd młodości, nie oceniaj go źle na tej podstawie." Co ci w takiej sytuacji podpowie twoja ojcowska miłość do córki? Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:28
To idź do sądu, który wydał wyrok, i mu to powiedz.
Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 10:30
Wcale tak nie uważam Zbolo to jest dla mnie piękne to co napisałeś i juz sobie wyobrażam jak je rozpuszczasz 
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 10:31
Nie sil się na sarkazm bo wiesz tak samo dobrze jak ja, że dobry adwokat potrafi z oskarżonego zrobić przed sądem ofiarę tyle tylko, że ma się to nijak do tzw. sprawiedliwości
Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 10:36
Przeczytałam
Swój post pisałam w tym samym czasie. Wiem, że swoje w życiu przeszłaś i dzielisz się tym z nami. I chwała Ci za to, o to przecież chodzi. Chciałam jedynie podkreślić, żebyśmy z racji specyfiki forum, nie popadali w skrajności, a czasem takie tendencje daje się tu zauważyć, niestety
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:36
Podawanie narkotyków nieletnim traktowane jest jako zbrodnia. Grozi za to nawet 25 lat więzienia. Poczytaj sobie kodeks karny. Niech się ten chłopak cieszy, że dostał tylko 2 lata pozbawienia wolności. Takie jest prawo w tym kraju. Zamierzasz dyskutować z prawem, Ptero? Z prokuratorami, z sędziami, z policjantami? Należy umieć odróżniać w życiu sprawy, na które mamy wpływ od takich spraw, na które wpływu nie mamy. Współuzależnienie polega na nieodróżnianiu jednych spraw od drugich. Współuzależnione są mistrzyniami świata w toczeniu wojen z góry skazanych na porażkę. Czy należy je w tym wspierać, umacniać je w przekonaniu, ze postępują słusznie? pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 10:41
Zawsze byłem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju idiotyzmów i do dzisiaj mi tak zostało
Uważasz, że w tej sprawie Evita może miec jakiś wpływ na jej dalszy ciąg czy w myśl teorii "olać" to wszystko i patrzeć spokojnie jak chłopaka pakują do pudła. Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 10:50
To tak, jak ja dlatego od dziecka jestem "buntownikiem z wyboru" 
Ale gdybyśmy tak zupełnie godzili się na wszystko co funduje nam prawo, raz ustanowiony porządek itd. świat stał by w miejscu i nie było by postępu
ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 10:55
...już mi nawet żona (a matka moich córek) mówi: "...nie mów do nich tylko, że są piękne - powiedz też, że są mądre..." i to czynie...
Klara - Pią 21 Maj, 2010 10:55 Bardzo Ci współczuję Evitko
Nie bardzo wiem, co sama bym zrobiła w takiej sytuacji, ale odnoszę wrażenie, że nie powinnaś wyręczać niezięcia w załatwianiu JEGO sprawy. Pożyczka (czy darowizna) na adwokata i owszem, ale reszta nie należy do Ciebie. On jest dorosły! Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 10:55
Evita już podjęła działania. Jaki będzie ich efekt? Adwokat zgarnie kupę kasy i - w najlepszym wypadku - wywalczy kolejne odroczenie wykonania kary o rok. Za rok znowu przyjdzie po chłopaka do domu policja. Co wtedy? Evita znów wpakuje kupę kasy w usługi adwokata, on znowu wywalczy odroczenie kary o kolejny rok? Ile razy jeszcze? Ta kara jest nieuchronna. Cała walka toczy się jedynie o jej odsunięcie w czasie. Warto? Za kilka lat dziecko Tomka i Marty będzie o kilka lat starsze i bardziej świadome tego co się dookoła dzieje. Jaka to będzie wtedy dla niego trauma, kiedy będzie patrzyło na tatusia wyprowadzanego z domu przez policję w kajdankach? Historia dwuletniego unikania kary przez mojego byłego partnera zakończyła się tak: Pewnego dnia ja smażyłam w domu wątróbkę, on był na spacerze z pieskiem. Akurat byłam na zwolnieniu lekarskim, bo miałam nogę w gipsie po złamaniu palca. W pewnej chwili zadzwonili do mojego domu policjanci, przyprowadzili mi pieska na smyczy i oznajmili mi, że mój partner został zatrzymany na ulicy w ramach akcji "poszukiwani" i doprowadzony do aresztu w celu odbycia kary pozbawienia wolności. Wiecie co ja wtedy poczułam? Ulgę, że ta cała dwuletnia nerwówka i żałosna komedia wreszcie się skończyła. ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 11:01
...na pewno "zapali się" czerwona lampka w głowie (wyrok sądowy). Sądzę, że bym chciał poznać "jego dokonania", jakaś szczera rozmowa dwu-pokoleniowa. Jeśli Ona wybrała i jest z Nim szczęśliwa... nie miał bym nic "na przeciwko". Chociaż "za uszami" bał bym się o Jej przyszłość... pewnie więcej jak normalnie. Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 11:07 Ale po dokładnym zbadaniu sprawy miałbyś chyba świadomość, że pewnego dnia przyjdzie po niego policja i zabierze go do więzienia, prawda? I powiedziałbyś otwarcie swojej córce, że skoro chce być z tym człowiekiem, to musi się liczyć z tym, że taka sytuacja nastąpi? pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 11:09
Moim zdaniem warto..........
Tomoe. Jednak moim zdaniem jest pewna różnica pomiędzy głupim wyskokiem młodego człowieka, najprawdopodobniej nie do końca nawet zdającego sobie sprawy z konsekwencji jakie może nieść za sobą (nie interesuje mnie twierdzenie, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności) a kradzieżą dokonaną przez dorosłego faceta. Nawet jak ów facet był w "pijanym widzie", to doskonale zdawał sobie sprawę że popełnia zwykłą kradzież.... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 11:10
Darowizna. On nie będzie miał z czego tych pieniędzy oddać i Evita ma tego pełną świadomość, pozbawiając samą siebie i rodzinę swoich dwumiesięcznych dochodów. Tylko ciekawa jestem, jak sobie poradzi przez dwa miesiące bez tych pieniędzy ona, Marta z dzieckiem i reszta rodziny? ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 11:13
...na pewno... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 11:22
Ptero, ty nigdy chyba nie miałeś 3,7 promila we krwi i nigdy nie byłeś alkoholikiem, skoro twierdzisz, że w takim stanie alkoholik ma pełną świadomość swoich czynów...
A co do partnera Marty - nie rozumiem, dlaczego go usprawiedliwiasz. Uważasz, że narkotyki na dyskotekach to nic groźnego, nic złego, nic szkodliwego? To ja ci powiem, że w AA pojawia się w ostatnich latach coraz więcej młodych ludzi uzależnionych krzyżowo - zarówno od alkoholu, jak i od narkotyków. Ot, taki znak czasu. Signum temporis. Myśmy mieli, Ptero, więcej szczęścia w młodości, bo myśmy się uzależnili tylko od alkoholu. A wiesz dlaczego? To bardzo proste. Bo narkotyki w czasach naszej młodości były znacznie trudniej dostępne. Ich niedostępność ustrzegła nas przed krzyzowym uzależnieniem. Bo myśmy tylko pili. No, mówiąc uczciwie, ja w młodości hipisowałam, więc miałam parę razy okazję spróbować trawki. Haj był znacznie fajniejszy i dłużej trzymał niz po alkoholu. Ale wtedy trawka to był prawie nieosiągalny rarytas. A teraz, proszę - na każdej dyskotece... Dlatego teraz do ośrodków odwykowych i do AA zaczęła napływać fala młodych "krzyżowców". I będzie ich przybywało. pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 11:31
Tak myślałem, że to poruszysz. Ja mam na myśli nie to, że był pod wpływem i nie wiedział co robi, bo to nie jest żadna okoliczność łagodząca (chyba, że była to pomroczność jasna ) A 3,7 promilla?? Lepiej przemilczę ile mnie się zdarzało................
Bo jestem pedagogiem z ponad 30 letnim stażem i aczkolwiek wszystkich rozumów jeszcze nie pozjadałem, to wiem, że młodzież od zawsze się wygłupia i już dawno oduczyłem się karania za pierwszy wyskok. Każdy powinien mieć szansę poprawy a nie być walony obuchem po łbie za głupotę. Jeśli potrafi z tego wyciągnąć konstruktywne wnioski, to masz pewność, że więcej czegoś podobnego nie zrobi a potraktowany jak co najmniej groźny przestępca potrafi później udowodnić, że tak jest w istocie. Takie mam zdanie w sprawie....
Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 11:42
Otóż to dobrze, ze to napisałeś Ptero bo dla mnie to swego rodzaju kropka na i w tym dzisiejszym temacie
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 11:43 Jasne, że te 3,7 promila nie było okolicznością łagodząca. I ja mojego eks wielokrotnie namawiałam, żeby się wreszcie dobrowolnie zgłosic i odsiedział ten wyrok, bo to ukrywanie się nie ma sensu. Ale on tego nie chciał się, bał się więzienia, a ja jako współuzależniona dałam się wciągnąć w tę jego grę. I cierpiałam za niepopełnione winy, tak samo ja teraz cierpi Evita. A wracajac do tomka - myślisz, że to był jego pierwszy wyskok? Przecież obława policyjna była w tej dyskotece przeprowadzona przeciwko grupie osób i proces sadowy też toczył się przeciwko grupie... Sądzisz, że takie obławy policyjne są przeprowadzane bez wcześniejszej inwigilacji środowiska? Że policja wpada na nieznany teren "ot tak sobie"? Ja tak nie sadzę. Tomek odpowiadał przed sądem jako osoba dorosła, więc nie był chyba małolatem podpalającym ukradkiem skręty w szkolnym kiblu... A czy wyciągnął z tego co się stało odpowiednie wnioski? Chyba jednak nie, skoro w głupi sposób unika kary, doskonale wiedząc, że ona go i tak nie ominie.
Bebetka - Pią 21 Maj, 2010 11:53
Takich informacji nie mamy chyba i nie nam to oceniać mimo wszystko......a gdybanie dla zasady, jest bez sensu. Mimo wszystko, wsadzanie młodego człowieka do pierdla, mija się z celem czasami.... Oglądałaś Tomoe może film "Symetria"? Tam właśnie jest pokazane, co zrobiło więzienie z młodym człowiekiem, który został posądzony niewinnie w dodatku.....a wszystko na początku wskazywało na co innego. A przypadek Tomka
no właśnie
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 12:02 Czyli Tomek działał w grupie. A to nie jest, niestety, okoliczność łagodząca, lecz obciążająca. Niby nie mamy podstaw do oceniania, a oceniamy. Niby nie lubimy gdybania, a gdybamy... Sytuacja na dziś jest taka, że po Tomka przyszła do domu policja z wezwaniem się do stawienia do aresztu celem odbycia kary pozbawienia wolności. To oznacza, że okres odroczenia kary upłynął. Evita próbuje ratować zięcia od odsiadki, wydając na adwokata dwie swoje pensje. I to raczej Evity dotyczy ten temat, a nie jej "niezięcia". A przecież Evity nie było przy tym, kiedy jej "niezięć" został złapany w dyskotece z narkotykami.
I to nie Evita, tylko jej córka wybrała sobie tego faceta na partnera życiowego. emigrantka - Pią 21 Maj, 2010 12:45 Tomoe, masz dzieci ?? Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 12:46 Evitko, rozmawiałam ze znajomym prawnikiem. Dowiedziałam się czegoś, co cie pewnie zainteresuje: Jeśli orzeczono karę pozbawienia wolności na okres nie dłuższy niż dwa lata, a formalne (orzeczone przez sąd) odroczenie wykonania tej kary trwało powyżej roku, to jest podstawa do ubiegania się o warunkowe zawieszenie wykonania kary. Czyli - jeśli występują obie te przesłanki naraz - to dobry prawnik może teraz zawalczyć o to, aby Tomek w ogólne nie znalazł się za kratkami. O ile jeszcze nie jest za późno na podjęcie takich działań. Co nie zmienia mojego zdania, że o swoje interesy powinien był zabiegać sam Tomek, a nie jego "nieteściowa". Pozdrawiam.
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 12:51
Nie, nie mam dzieci. Ale to nie wynika z mojego świadomego wyboru, tylko z pewnej wady w budowie mojego organizmu. To ma zresztą swoje dobre strony, bo jako trzeżwiejąca alkoholiczka nie muszę się zmagać z wyrzutami sumienia wobec swoich dzieci i nie mam poczucia winy, że obciążyłam je na całe życie syndromem DDA. Mam czworo siostrzeńców, wychowujących się w alkoholowych domach. I to jest dramat, bo obserwuję cierpienia tych dzieci na trzeźwo, a niewiele mogę zrobić, aby im pomóc.
evita - Pią 21 Maj, 2010 14:23
teraz już też to wiem dzięki za zaangażowanie właśnie wróciłam od adwokata i :
to będzie (jesli będzie) drugie odroczenie i jeśli odroczą Tomka to wtedy będzie mógł się starać o zawieszenie kary. Stąd też ten nagły zwrot w sprawie i wezwanie do aresztu bo gdyby jednak poszedł odsiedzieć swoje to w połowie wykonywania wyroku mógłby się starać o warunkowe zwolnienie ale coś by odsiedział a po drugim odroczeniu rzadko, który jednak trafia na odsiadkę bo najczęściej dostają zawiasy później. Adwokat skasował 900 zł za dzisiejsze odwołanie i za reprezentowanie Tomka na kolejnym posiedzeniu w sprawie odroczenia. emigrantka - Pią 21 Maj, 2010 14:32 Tomoe, zawsze sa za i przeciw ,ale to mi tlumaczy Twoj stosunek do Tomka ,tak ,tak to nie jest syn Evity to partner corki, ktory ma ogromny wplyw na jej jakosc zycia. Ewita stara mu sie pomoc najwyrazniej ma ku temu powody . Evitka bedzie dobrze
evita - Pią 21 Maj, 2010 14:40 Przeczytałam wszystkie Wasze wpisy za które bardzo bardzo dziękuję nawet sobie nie wyobrażacie jakim jesteście wsparciem nie będę bawić się w cytowanie tylko teraz jeszcze raz po kolei opiszę co nieco tylko już bardziej składnie
Marta rzeczywiście wiedziała, że Tomek ma wyrok. Mnie też Tomek uczciwie poinformował o tym i ta nasza rozmowa była dość długa. Chciałam wiedzieć wszystkie szczegóły i stwierdziłam, że to rzeczywiście jakiś błąd młodości i w moich oczach nie był on czymś bardzo straszecznym przeklnęłam nawet wymiar sprawiedliwości za nadgorliwość Nadal zresztą tak uważam ... sama byłam młoda i różne rzeczy się odstawiało , kiedyś wąchałam klej jeden jedyny raz bo chciałam zobaczyć jak to jest a gdyby wtedy policja zjawiła się w tym miejscu ? parę lat temu paliłam też marychę i miałam cały woreczek przy sobie, który wcześniej nabyłam u podejrzanego typka - bo chciałam sprawdzić co w tym takiego jest, że nieomalże wszyscy z rocznika mojego syna "jarają" po kątach . A gdyby mnie wtedy policja zgarnęła ? Ta akcja w dyskotece to nie była akcja jednorazowa na zorganizowaną grupę przestępczą. Ogromna dyskoteka, kilka tysięcy osób i podczas wybiórczej kontroli wyłuskali kilkadziesiąt przeważnie obcych sobie osób. Tego typu działania powtarzają się zresztą do dziś i nie mam nic przeciwko temu a nawet jestem ZA. Jednakże cała ta sprawa nie dyskryminuje Tomka w moich oczach jako człowieka bo poznałam go już jako dorosłego i odpowiedzialnego faceta, który zbroił jak gówniarz ale stało się też to jego nauczką na przyszłość. W ub.r gdy mój tato miał imieniny przyszedł się spytać co mu kupić w prezencie a ja wiedząc, że nie mają pieniędzy rzuciłam tak od niechcenia " kup mu papierosy jakieś lepsze i wystarczy" a on powiedział, że to lepiej już jakiś znicz kupić bo darowanie komuś papierosów bądź wódki w prezencie to jakby darowało się gwóźdź do trumny. Zaimponował mi wtedy ... Nie wiem czemu ja ten jego wyrok jakoś opacznie zrozumiałam na samym początku. Ja to odebrałam jakoś tak, że ma zawieszenie, które to jest kontrolowane co jakiś czas aż kiedyś to się skończy. To moje przeoczenie było i nie zrozumienie , może dlatego że nigdy nie miałam takiego przypadku w rodzinie ? Stąd też te moje dzisiejsze zdenerwowanie ...
a jakby tego było mało tato mojej koleżanki już wrócił do domu z kliniki bo się nadaj już tylko na leczenie paliatywne
dawno nie miałam tak bardzo wrednego dnia ... pietruszka - Pią 21 Maj, 2010 14:46
no to jest szansa, że teraz tak szybko się nie powtórzy
Klara - Pią 21 Maj, 2010 14:48
evita - Pią 21 Maj, 2010 14:49
Tomek zabiegał sam o poprzednie odroczenie i nie potrzebował mojej pomocy a nawet nie wiedziałam kiedy to załatwił. Teraz ponownie złożył papiery samodzielnie o odroczenie i nawet pisemnie nie dostał odpowiedzi tylko te dzisiejsze wezwanie do stawienia się w poniedziałek w areszcie. Zarówno za pierwszym razem jak i teraz odraczał się samodzielnie bez pomocy prawnika z tego prostego powodu, że nie miał z czego zapłacić. Teraz pomogłam mu finansowo i myślę, że jednak dobrze zrobiłam. Te moje dwie wypłaty z tymi kilkoma dniami pracującymi w miesiącu to raptem 1200 zł. Dla jednych niewiele dla mnie bardzo dużo ale myślę, że jednak warto było tą kasę poświęcić, choć przykro będzie teraz chodzić do pracy jakby z darmo dzisiaj udzielałam się w rozmowach z prawnikiem ale dalej ja już nie będę się mieszać. Będę tylko kibicować i jeśli zajdzie taka potrzeba to z pod ziemi wykopię a jeszcze pomogę finansowo. Dalej Tomek już sobie sam poradzi ... on sam dzisiaj też przeszedł horror a zanim dowiedział się, że na razie wyrok jest przesunięty siedział cały czas i nie wypuszczał z objęć Marty i Aniki jak mi córka zameldowała
evita - Pią 21 Maj, 2010 14:50 nie wiem jak ja mam wam wszystkim dziękować
evita - Pią 21 Maj, 2010 14:56
jakaś taka brudna w środku ... trafne określenie Tomoe . Tak właśnie się czuję, jak upadły anioł
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 16:11 Jeszcze się, aniołku, podniesiesz. I będziesz mocniejsza i bogatsza o to doświadczenie.
Monka mi się przypomniała. Pamiętacie Monkę? Przeżyła podobny dramat, tylko że chodziło wtedy o jej syna i synową. Ona już wtedy nie piła kilka lat, mąż też nie pił kilka lat, mieszkali w jednym domu z synem, synową i malutką wnuczką. Szczęście, miłość, spokój, harmonia, przygotowania do świąt wielkanocnych... i nagle do domu wkraczają w Wielki Czwartek policjanci, robią przeszukanie i zabierają syna w kajdankach do aresztu. Okazało się, że jest oskarżony nie tylko o posiadanie, ale i o handel narkotykami. Pamiętam, jaki to był cios dla matki.
Ale wyszła wtedy z tego, wyciagnęła syna z bagna, dała radę. Ja tobie życzę, evitko, żeby Tomek potrafił docenić to, co dla niego dzisiaj zrobiłaś.
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 16:25
Mój stosunek do Tomka? Szczerze? Ja go odbieram jako zagrożenie dla Marty i jej szczęścia. Ale ja mam pewnie skrzywiony ogląd sytuacji, bo patrzę przez pryzmat własnych bolesnych doświadczeń. Obym się myliła. Bardzo bym chciała się mylić. Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 16:50 Przeczytałam całą historię o doprawdy nie wiem jak sie do niej odnieść. Nie znalazłam sie nigdy w podobnej sytuacji i nie mam pojęcia, jak bym sie w niej zachowała. Myślę jednak, że podobnie jak Evita. No może nie z aż taka determinacją, by pozbawiać siebie i swoich bliskich dwumiesięcznego wynagrodzenia, bo to akurat uważam za przegiecie, ale napewno pomagałabym jakbym mogła - w ramach zdrowego rozsądku i możliwości finansowych oczywiście. Ale nie to chciałam napisać... Evito, niewątpliwie jesteś współuzależniona i Twoje zachowania i postawy być może w współuzależnieniu mają swoje źródło, ale skutek tego jest taki, że jesteś niesamowicie wrażliwą, serdeczną, współczującą i pomocną osobą. I naprawdę można tylko pozazdrościć ludziom z Twojego otoczenia, że mają w zasięgu ręki Ciebie - osobę, na którą zawsze można liczyć. Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 16:52
Kompotu???
Klara - Pią 21 Maj, 2010 16:53
Syn Monki odsiedział swoje. Nie pamiętam, czy wyszedł wcześniej, ale jakiś czas był we więzieniu
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 16:56 Tak, kompotu z wiśni. Na własne oczy widziałam w sentencji wyroku. Natomiast po przeanalizowaniu całej tej dzisiejszej historii mam jedną konkluzję: szkoda, że nie zostałam adwokatem.
Lecę już, bo za chwilę zaczyna się u nas koncert Andrzeja i Mai Sikorowskich. Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 16:58
Może przynajmniej był przefermentowany... 
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 16:59
Był, był. Ale ona tez mu załatwiła bardzo dobrego adwokata i terapeutkę. Z aresztu go nie wyciągała. Zmykam. A kompot miał pewnie być na leczenie kaca.
Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 17:03
No chyba, że tak. Bo już miałam stracić wiarę w ten cały alkoholizm
evita - Pią 21 Maj, 2010 17:50
nie wiem czy czasami czegoś nie namieszam teraz ale czy to nie Monka własnie nie dawno opuściła nasz ziemski padół ?
myślę Wiedźmo, że ty na moim miejscu i w stosunku do twojego zięcia zrobiłabyś dokładnie to samo i żadne w tym bohaterstwo czy heroizm ... to życie zmusza nas do takich działań
Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 18:08
Tak, to ta sama Monka, czyli nasza Wiesia...
evita - Pią 21 Maj, 2010 18:10
przykre to
cholernie krótkie te nasze życie i na dodatek takie parszywe i obfite w zło
żeby tak można było jakiś taniec radości odtańczyć i rzucić ryżem jak przy naszym tańcu deszczu i pstryk jest wesoło ... Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 18:20
Oj bardzo przydałby mi się taki pstryk
Jestem w coraz gorszym stanie ducha - chciałabym wierzyć, że to przez pogodę...
Flandria - Pią 21 Maj, 2010 18:26
bardzo mi przykro Evito, że przechodzisz teraz trudne chwile
mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz tu pisać, że życie jest cudowne
życzę Ci tego z całego serca
trzymam kciuki i pozdrawiam ciepło
evita - Pią 21 Maj, 2010 18:27 ponoć jesteśmy kowalem swojego losu to powiedzenie może i było prawdą ale jakieś 100 lat temu teraz nie da się ułożyć swojego losu tak jak by się chciało bez uwzględnienia wszystkiego co nam wokół przeszkadza ... brak pracy i pustki w kieszeni to nr 1 na liście przeszkód
z drugiej zaś strony to czy warto tak się gryźć tymi wrednymi myślami ? kiedy znajdziemy czas na radość ? życie nam się przelewa między palcami a my wiecznie walczymy z przeciwnościami zamiast wychodzić na przeciw temu co nas cieszy
evita - Pią 21 Maj, 2010 18:29
ja już zaczynam tak pisać Flandro co nas nie zabije to nas wzmocni teraz się cieszę z tego co dzisiaj osiągnęłam ... zaczynam pomału i logicznie mysleć po tym natłoku dzisiejszych wrażeń
Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 18:32
No i nie może być inaczej, skoro sfera materialna stanowi podstawę w piramidzie potrzeb (Maslow). Z pustym brzuchem nie da się zachwycać zachodem słońca. I nie mam tu na myśli moich diet i głodówek... Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 18:47 Koncert się właśnie przed chwilą skończył. Była standing ovation, bisy, kwiaty i tak w ogóle przecudne klimaty. A ponieważ jestem oczarowana, więc na prośbę drogich czarujących koleżanek zrobię teraz takie "pstryk" i troszeczkę was zaczaruję. Uwaga, uwaga! Proszę wyciszyć emocje i uważnie posłuchać piosenki. Przed państwem Maja i Andrzej Sikorowscy: http://www.youtube.com/watch?v=OP81EcclVBU Evitko, jeszcze może być pięknie.
evita - Pią 21 Maj, 2010 18:59
dzięki czuję się już zaczarowana
Tomoe ja to chyba muszę wejść z tobą w jakąś komitywę bo jak widzę organizacja koncertów to twoja specjalność a to jest coś co by mnie baaaardzo interesowało ale to temat na zaś kiedyś
no niestety ale mam nadzieję Wiedźmo, że po dzisiejszym czarowaniu Tomoe i do nas się los uśmiechnie wkrótce
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 19:02
To prawda, od niespełna dwóch lat zajmuję się tym zawodowo. A mam z tego ten dodatkowy bonus, że mogę w nich uczestniczyć.
Chętnie się swoimi doświadczeniami podzielę.
evita - Pią 21 Maj, 2010 19:06
moim marzeniem było ukończyć studia animacji kultury i zajmować się właśnie tym co ty teraz robisz ! tylko pozazdrościć mi pozostaje
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 19:11 Ja się zaczęłam tym zajmować w wieku 45 lat. Bardziej z przypadku niż z wyboru. I nie kończyłam studiów, tylko dwa kursy. Obydwa już wtedy, kiedy w tym "biznesie" pracowałam. Ty mi nie zazdrość, tylko naśladuj. Idź za swoimi marzeniami. Złóż konkretne zamówienie u Boga. Powiedz mu o czym marzysz. A potem to wypuść z rąk i nie przeszkadzaj mu w działaniu. On ci to załatwi. Tylko pamiętaj - zamówienie musi być konkretne. Aha, zapomniałam... Ty jeszcze jesteś na to troszeczkę za młoda...
Jeszcze z roczek poczekaj. evita - Pią 21 Maj, 2010 19:14
kursy ? a konkretnie jaki kierunek kursów ? może też sobie coś znajdę w necie tyle, że z pracą i tak będzie w tej moje dziurze raczej krucho w tym fachu bardziej by mi się to przydało do działalności charytatywnej !
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 19:20 Ja najpierw skończyłam międzynarodowy kurs menedżerów sztuki organizowany w sąsiedniej miejscowości. Międzynarodowy, bo wykładowcy byli głównie z USA. A potem kończyłam roczne szkolenie animatorów kultury, organizowane przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej w Warszawie - w skrócie CAL. Tu masz stronę internetową tej organizacji: http://www.cal.org.pl/ evita - Pią 21 Maj, 2010 19:50
chyba ręcami musiałabym się z nimi porozumiewać
natomiast za namiary na CAL serdeczne dzięki być może się przyda ...
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 19:56 Był tłumacz na tym międzynarodowym szkoleniu. A CAL to wymarzone miejsce dla takich aktywistek jak ty. Nawiąż z nimi kontakt, koniecznie.
Evitko, ja ci jedno powiem. Kiedy chodzi o kogoś z twoich bliskich, ty łapiesz wiatr w żagle, mobilizujesz całą swoją energię i przystępujesz do działania. I osiągasz efekty. A jak mogłabyś coś zrobić dla siebie - to siadasz, marudzisz i zaczynasz sobie wymyślać w głowie trudności. I wychodzi ci: "Nie, to jest za trudne, ja sobie z tym nie poradzę". ] Masz gigantyczny potencjał i mnóstwo energii. Żebyś ty jeszcze zechciała skierować to wszystko na siebie i wykorzystać dla siebie!!! Zmykam. Pa.
evita - Pią 21 Maj, 2010 19:57 coś tam racji jest w tym co piszesz
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 20:18 Co by o tym wszystkim nie powiedzieć, to bywają sytuacje kiedy nieistotne jest czy ktoś jest uzależniony, współuzależniony itd. Zwykła życzliwość i chęć pomocy są silniejsze i wszystkie te teorie o uzależnieniach nijak się do tego mają........
yuraa - Pią 21 Maj, 2010 20:20 Evito , przeczytałem wszystko współczuję w trudnych chwilach. cóż mogę dodać, przedmówcy przeanalizowali problem dogłębnie. Twój niezięć wyglada na solidnego człowieka i myslę że nie zapomni że podałąs mu pomocną dłoń. powodzenia zyczę evita - Pią 21 Maj, 2010 20:20
dziękuję Ptero
evita - Pią 21 Maj, 2010 20:21
przyda się choć jakoś teraz wszystko jasno już widzę i myślę, że wszystko się skończy dobrze ... mam nadzieję
stiff - Pią 21 Maj, 2010 20:48
Powodzenia...
evita - Pią 21 Maj, 2010 20:49
artek - Pią 21 Maj, 2010 20:54 Przyjdzie taki dzień , bo takie dni ,ZAWSZE PRZYCHODZĄ ,do każdego , zobaczysz ,ułoży się . Jak mi się uda to zaraz wrzucę Ci coś ładnego na dobranoc, tylko trzeba słuchać w wannie najlepiej z pianą. (bez skojarzeń) evita - Pią 21 Maj, 2010 20:57
dziękuję bardzo artek jakoś se tą muzę zapodam w tej wannie z nadzieją, że nie zmoczę twardych dysków wzorem pewnego polityka
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:17
Jeśli nawet sie zmoczysz to pod woda ...
evita - Pią 21 Maj, 2010 21:18
fajnie sobie ten cytat wykombinowałeś
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:20
Jak zawsze, zapomniałaś dodać...
evita - Pią 21 Maj, 2010 21:21
jakżeż też mogłam taki afront poczynić mea culpa
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 21:26
Dea maxima culpa......
evita - Pią 21 Maj, 2010 21:32 mea maxima culpa
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:34
Młoda jesteś, to masz czas, aby takich gaf nie popełniać...
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 21:36
Pax vobiscum, pax vobiscum 
evita - Pią 21 Maj, 2010 21:36
jak ja cię lubię stiff
evita - Pią 21 Maj, 2010 21:38
tylko dwa lata się łaciny uczyłam i to dawno temu Ptero więc nie każ mi się po google tłumaczach szlajać
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:41
Ciesze sie...
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 21:42
Prawdę mówiąc ja nigdy. To jakoś tak samo wychodzi
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:43
Mogłaś pójść jak Ptero do seminarium, to tez bys lepiej poznała...
pietruszka - Pią 21 Maj, 2010 21:44
No tak ale jak się lata od tysiącleci, to niejedno w ucho wpadnie
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:44
Wtedy w poprzednim wcieleniu musiałeś być klecha...
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 21:46
Jak Cię zaraz prasnę...
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:47
Nawet zachowania kleru z poprzedniej epoki Ci sie ostały...
pterodaktyll - Pią 21 Maj, 2010 21:49
Poddaję się........pax vobiscum.....
stiff - Pią 21 Maj, 2010 21:51
Ja tez...
Nie mam zdrowia do Ciebie...
artek - Sob 22 Maj, 2010 07:07 Evita , Mam nadzieję ,że dzisiaj, chociaż trochę lepiej się czujesz.
evita - Sob 22 Maj, 2010 08:01
pewnie, że tak artku po takiej kąpieli i przy takiej muzyce przespałam noc jak dziecko a z nowym dniem nadeszło nowe, świeże spojrzenie i na przyszłość i wszystko stało się takie proste ...
dziękuję za miłe słowa z rana
artek - Sob 22 Maj, 2010 08:29 No właśnie nie wiem czy zdążyłem ale przygotowałem coś do porannej kawusi , tam gdzie wczoraj,DLA CIEBIE
evita - Sob 22 Maj, 2010 08:32
letę sprawdzić 
evita - Sob 22 Maj, 2010 22:00 coś mi się te ostatnie dwa dni nie tak układają jakaś taka próba charakteru chyba ale ... jeszcze nie tak dawno temu pewnie płakałabym teraz do poduszki jak bóbr, właściwie i tak płaczę właśnie ... tyle, że z tą różnicą, że uśmiecham się poprzez te łzy i sama nie wiem czemu mi tak wesoło mimo wszystko
artek - Sob 22 Maj, 2010 22:45 będzie dobrze
evita - Sob 22 Maj, 2010 23:01
pewnie, że tak i wzajemnie artek
Tomoe - Pon 24 Maj, 2010 15:24 Mam nadzieję, że troszkę wypoczęłaś w weekend, słoneczko.
evita - Pon 24 Maj, 2010 15:28
obawiam się, że aż zanadto i już mi w krew wlazło te lenistwo
widzę natomiast Tomoe, że w przeciwieństwie do mnie Ty emanujesz wręcz energią
Tomoe - Pon 24 Maj, 2010 15:31 Pozory, kochana, pozory...
Właśnie wyłączam komputer i jadę na Al-Anon po dawkę energii. Pa.
evita - Pon 24 Maj, 2010 15:34
evita - Wto 25 Maj, 2010 12:55 byłam dzisiaj u dentysty, którego to poczekalnia jest na tym samym piętrze gdzie mieści się ośrodek terapii uzależnień Remedium czyli tam gdzie chodziłam na swoją terapię. Ja siedziałam przed swoimi drzwiami oczekując na swoją kolejkę a po korytarzu nerwowo przechadzał się pewien pan. Myślałam sobie, że chłop spanikowany bo też do sadysty czeka. Po kilkunastu minutach wyszła kobietka z Remedium. Na pewno była na indywidualnym spotkaniu bo wyszła z drzwi gdzie i ja chodziłam a poza tym wyszła z nią terapeutka do której ja uczęszczałam. Szkoda mi jej było bo wyszła taka przygarbiona, chusteczka w ręce, głowy nawet nie podniosła tylko jak ślepiec podążyła przed siebie. Tak bardzo miałam ochotę podejść do niej i powiedzieć, żeby nie umartwiała się tak bardzo, że może być inaczej, że jeśli wytrwa w swoich postanowieniach to będzie lepiej ... W tym momencie na jej miejsce wskoczył gościu, który mnie tak swoją nerwowością zaintrygował. Co tam się działo jak on krzyczał najpierw nie bardzo szło zrozumieć o co chodzi i nawet zaczęłam się zastanawiać czy nie trzeba ratować tej terapeutki ale później już nie dało się nie usłyszeć choć specjalnie nie podsłuchiwałam skąd ta złość u faceta. Żądał aby w trybie natychmiastowym coś zrobić z jego synem, gdzieś wywieźć, zamknąć cokolwiek bo dobrowolnie nie opuści domu a on go zamorduje w najbliższym czasie coś wspominał (w dalszym ciągu tak głośno) że tak się nie da żyć, że boi się o zdrowie żony, że boją się o swój dobytek że pójdzie z dymem itp i do niczego mu terapia skoro syn się nie leczy i nic to w jego życiu nie zmieni poza tym, że mu gaci żona nie będzie prała
no i się znowu nasłuchałam, naoglądałam, namyślałam ... gdzie by się nie obrócić to wszystko wraca jak bumerang
Tomoe - Wto 25 Maj, 2010 13:27
Ech... najlepiej byłoby go wywieźć na Madagaskar. I wszystkich innych alkoholików też.
Terapeutka przeżyła?
rufio - Wto 25 Maj, 2010 13:47 Może na Marsa ? 
evita - Wto 25 Maj, 2010 13:56
trudno wyczuć jak wyszłam z gabinetu za drzwiami była już cisza ... za to z sąsiedniego wychodził drugi z terapeutów i aż mnie korciło, żeby podejść do niego i coś zagadać choć go nie znam tylko wiem, że jest ... zresztą już nie raz o tym myślałam tylko co ja mam mu powiedzieć ? że ja chcę do pana bo koleżanka mi nie bardzo leży ?
evita - Wto 25 Maj, 2010 13:57
całkiem niegłupi pomysł byleby od wenus daleko
Tomoe - Wto 25 Maj, 2010 13:59 A nie masz w pobliżu jakiegoś innego ośrodka z całkiem innym zespołem terapeutów? Bo że cię ciągnie w te rejony, to widać.
evita - Wto 25 Maj, 2010 14:03
nic na siłę ale skoro taka ma być kolej rzeczy to czemu by nie spróbować po raz drugi tyle, że nie mam żadnej alternatywy ... te same osoby urzędują jeszcze w innej placówce na moim terenie . Tylko budynek się zmienia.
Tomoe - Wto 25 Maj, 2010 14:18 Nic na siłę, jak sama powiedziałaś.
Masz wybór: a. W ogóle nie korzystać z usług żadnego terapeuty. b. Wrócić do tej samej terapeutki i spróbować nawiązać z nią współpracę raz jeszcze. c. Zwrócić się do innego terapeuty pracującego w tym samym zespole. d. Dojeżdżać do innego, bardziej oddalonego ośrodka, z innym zespołem terapeutów. rufio - Wto 25 Maj, 2010 14:19 Sama dla siebie zostac terapeutka - z kopytkiem
Tomoe - Wto 25 Maj, 2010 14:21 Z czym? rufio - Wto 25 Maj, 2010 14:23 Alegoria i mimocentryzmem
evita - Wto 25 Maj, 2010 14:23
no własnie rufio z czym ? z kopytkiem ? mam się sama w du*ę kopać czy jak ja mam to zrozumieć ?
rufio - Wto 25 Maj, 2010 14:25
Kopytko to takie urzadzenie lub przyrząd szewski na którym mozna dowolnie kształtowac kształt buta - w tym przypadku jest to przenosnia lub alegoria do kształtowania postawy słuzacej do tworzenia swojej własnej wizji swiata niekoniecznie zwiazanej z rzeczywistościa - przeciez zawsze troche zyjemy w Matrixie ?! evita - Wto 25 Maj, 2010 14:25
jedynym możliwym na dzień dzisiejszy jest punkt a
evita - Wto 25 Maj, 2010 14:29
jakem córka szewca znam to doskonale przy czym bardziej właściwą nazwą jest "kopyto"
twoje porównanie jest rzeczywiście dość inspirujące i rzeczywiście tak jak szewc a właściwie cholewkarz na kopycie kształtuje swoją wizję tak i my możemy ukształtować swoje postrzeganie świata ... tyle, że czasami zaczyna brakować inwencji twórczej i stajemy się bezsilni wobec wszelkich przeciwności losu
Tomoe - Wto 25 Maj, 2010 14:29 Rufio - teraz rozumiem.
Evitko - dokonałaś wyboru. Oczywiście z zastrzeżeniem, że jest to wybór "na dzień dzisiejszy".
evita - Wto 25 Maj, 2010 14:32
a jutro będzie jutro
rufio - Wto 25 Maj, 2010 14:37
Inwencja bierze sie z intencji - dookoła codziennie tworzy sie inspiracja do dnia i nocy - tylko trzeba miec intencje aby to dostrzec i wybrac coś dla siebie - w musnieciu wiatru jak i w grzmocie burzy - spojrzeniu sasiada - krzyku ptaka jest zawsze cos co mozna wykorzystac - tylko czy zawsze sie chce ? evita - Wto 25 Maj, 2010 14:44
czasem przelatująca mucha może być tym czymś co sprawi, że zaczniemy tworzyć w swych umysłach - taki nasz osobisty "Lot trzmiela"
no właśnie ... co nas tak bardzo blokuje, że nie zawsze się chce ? przecież ten trzmiel nadal lata tak jak latał
rufio - Wto 25 Maj, 2010 14:47
Przeszłośc - bagaz - historia - wyobraźnia - ............. evita - Wto 25 Maj, 2010 15:11
chyba ze szczególnym uwzględnieniem ostatniej pozycji na twojej liście ... nie jest dobrze posiadać wyobraźnię trudno później sprostać na siłę dążąc do spełnienia marzeń a upadek jest zbyt bolesny ...
pietruszka - Wto 25 Maj, 2010 17:29
oj Evito, a co nie chciałabyś mieć wyobraźni? Fakt, że sama mam skłonność do snucia nierealistycznych marzeń, gorzej nieraz zabierałam się do ich realizacji, nieraz się przy tym potłukłam... Mam w sobie jakąś taką skłonność, coby "z motyką na księżyc". Upadki były bolesne, oj bardzo... Dzisiaj troszkę bardziej realistycznie podchodzę do życia, ale nie żałuję, ze kiedyś próbowałam spełniać swoje marzenia. I co z tego, ze nie wyszło. Czegoś tam się nauczyłam. Jakiś czas temu miałam okazję uczestniczyć w takich szkoleniach dla "przedsiębiorczych kobiet". I tam usłyszałam, że na przykład w USA osoby, które kilka razy "splajtowały" uważane są za te, które sobie wcześniej czy później właśnie poradzą w biznesie... bo mają doświadczenie. A ja po moich doświadczeniach z prowadzeniem własnej działalności uważałam się za nieudacznicę życiową. A przecież jakieś tam swoje sukcesy miałam, jakiś czas byłam samowystarczalna, działałam, nie stałam w miejscu, nie czekałam co mi los da, tylko brałam życie we własne ręce. A że w efekcie jednak w pewnym momencie rezygnowałam z własnej firmy? Nigdy nie skończyłam z długami, kredytem obciążającym mnie na całe życie. Więc czy na pewno klęska? I wcale się nie zdziwię, jeśli spróbuję jeszcze po raz kolejny. Pracy na etat też miałam okazję spróbować i już też wiem, z czym to się je... I teraz właśnie dojrzewam... I dlatego bardzo lubię to stwierdzenie Edisona :
evita - Śro 26 Maj, 2010 06:58 dziękuję bardzo Klaro za uporządkowanie bo wczorajsi imprezowicze nieźle mi nabałaganili
Klara - Śro 26 Maj, 2010 07:03
beata - Śro 26 Maj, 2010 09:11
Flandria - Czw 27 Maj, 2010 00:32
a czemu nie ?
zobacz: terapeutka została napadnięta (chyba tak to można nazwać) przez pacjenta (?) (czy kogoś w tym rodzaju) i pewnie nie zdażyło się to ani pierwszy ani ostatni raz, a Ty się przejmujesz tym co powiesz terapeucie ?
terapeuci są przygotowani na najrózniejsze "akcje" - mają swoich supervisorów, są po terapiach, są odporni psychicznie. między pacjentem a terapeutą musi istnieć dobra "chemia" - chodzi o zbudowanie dobrej relacji, opartej na zaufaniu. To przecież oczywiste, że nie z wszystkimi chcemy się "zakolegować", nie każdej osobie zwierzać. Poza tym - to Ty jesteś klientką, to Ty wybierasz komu zapłacisz za usługę (albo komu NFZet ma zapłacić). To Twoje fundamentalne prawo
evita - Czw 27 Maj, 2010 06:31
Flandro tam nie ma możliwości żeby nie doszło do sytuacji gdy to spotkam się również z poprzednią terapeutką nie chciałabym spojrzeć jej w oczy ... myslę, że poczuła by się odrzucona
Kulfon - Czw 27 Maj, 2010 08:16
A dlaczego nie powiesz twojemu Staremu jakie masz oczekiwania wobec niego, rownoczesnie pytqjac jakie on ma wobec ciebie? Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 08:24
Sorry, nie mogłam się powstrzymać. Spoko, terapeuci nie takie rzeczy wytrzymują. Ja myślę, że ty masz wobec tej terapeutki gigantyczne poczucie winy. Tylko skąd ci się to bierze? Czujesz się wobec niej nie w porządku? Zrobiłaś jej jakąś krzywdę?
evita - Czw 27 Maj, 2010 08:42
bo ja poprostu już nie ma żadnych oczekiwań wobec niego
ponieważ nie ma prawa już cokolwiek oczekiwać ode mnie ... wystarczająco długo starałam się sprostać jego wymaganiom , teraz już jestem tym zanadto zmęczona , żeby dalej się starać
rufio - Czw 27 Maj, 2010 08:43 Evita ja miałem trzech terapeutów - jednego własciwie jedna mi zdjeli bo zamiast myslec o terapii to myslałem jakby to panie dziejku cosik z ta pania szmery bajery ( niby oficjalna wersja ze jestem zbyt ciezki przypadek dla tego góru )- drugiemu podziekowałem bo jakoś nie po drodze nam było - co i jak nie wazna - wazne ze poszedłem do szefa i powiedziałem ze bzzzzryk i dostałem kolejna 'nauczycielke tanca " i tancze z nia do dzis . Ciekawe czy ten Twój nosiciel nazwiska tez od razu bez zmian wczesniejszych ? prsk
evita - Czw 27 Maj, 2010 08:46
cieszę się zawsze bardzo gdy wywołuję u kogoś zdrowy uśmiech na twarzy
poczułabym się gdybym poszła do jej kolegi ... dla mnie by to było równoznaczne z pokazaniem jej , że coś z nią nie tak skoro to nie do niej wrócilam i mogłoby byc jej przykro z tego powodu a nie chcę nikomu robić przykrości a być może problem tkwi we mnie a nie w niej ?
evita - Czw 27 Maj, 2010 08:49
jejku rufio nie łapię o co w tym chodzi ? kto to jest mój nosiciel nazwiska ?
rufio - Czw 27 Maj, 2010 09:03 Po ojcu ma sie jedno nazwisko Po mezu drugie - a meza to tak od razu
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 09:10
No i to jest twój problem. Mieszasz relacje osobiste z relacjami terapeutycznymi. A to są dwie zupełnie różne sprawy. Kochanie, terapeutka to nie jest twoja przyjaciółka. To jest terapeutka. Profesjonalistka, której płacą pieniądze za jej pracę. To jest człowiek pracujący zawodowo jako terapeuta. Rozumiesz? A ty byłaś jej klientką. Rozumiesz? Nie mieszaj relacji osobistych, koleżeńskich czy przyjacielskich, z relacjami terapeutycznymi. Zapewniam cię, Evitko, że ponad połowa klientów rezygnuje z terapii przed jej ukończeniem. Niektórzy wracają po jakimś czasie, inni nigdy nie wracają. Dla terapeutów to nie jest niezwykłe zjawisko i nie przeżywają aż tak osobiście, jak ci się wydaje, odejścia każdego klienta. Mogę się założyć, że nie sprawiłaś terapeutce przykrości tym, że przestałaś do niej chodzić. I nie sprawisz jej przykrości, jeśli wybierzesz dla siebie innego terapeutę. Problem jest rzeczywiście w tobie, bo to ty ten problem masz, a nie ona. Powiem ci, co byłoby dla ciebie najzdrowsze i pomogłoby ci rozwiązać twój problem "niedomkniętych relacji" z terapeutką: wizyta u tej samej terapeutki i spokojna, szczera, otwarta rozmowa na temat powodów twojej wczesniejszej rezygnacji ze współpracy z nią.
evita - Czw 27 Maj, 2010 09:25 wpadła mi kontrol z SANEPID-u do firmy
trzymajcie kciuki
ZbOlo - Czw 27 Maj, 2010 09:36
beata - Czw 27 Maj, 2010 09:37
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 09:43 Sanepid?
beata - Czw 27 Maj, 2010 09:45
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 09:59
Hehehe... A taki wierszyk znasz? "Wpadła gruszka do fartuszka, a za gruszką dwa jabłuszka, a śliweczka też by chciała, ale jeszcze nie dojrzała." beata - Czw 27 Maj, 2010 10:01
Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 10:23
pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 10:42
Łomatko, Evita.....
Na 200%. Reszta już Ci napisała co ona może poczuć................chyba tylko ulgę, że się pozbyła takiego opornego pacjenta. W końcu terapeuta (a nawet terapeutka) to też tylko człowiek
emigrantka - Czw 27 Maj, 2010 10:42 nie taki sanepid straszny no i zalezy co to za firma ... trzymaj-cie sie rufio - Czw 27 Maj, 2010 10:45
Kolejne jako nie mylic z jajcem
Flandria - Czw 27 Maj, 2010 11:27
co jest dla Ciebie ważniejsze ? to żeby terapeutce nie było przykro czy to, żeby wyrwać się ze współuzależnienia ? evita - Czw 27 Maj, 2010 11:37 już jestem po kontroli wszystko GIT z plusem choć mogło być nieciekawie bo ja przecież na czarno tu siedzę
co do reszty to odpiszę później bo mi warunki w tej chwili na to nie pozwalają
evita - Czw 27 Maj, 2010 12:41 ufff ... nareszcie chwila luzu
A teraz tak zbiorczo odpowiem
Nie odczuwam jakoś specjalnie ochoty i potrzeby na wizytę u terapeuty jakiegokolwiek bardziej podchodzę do tego na zasadzie - może bym sie przeszła i zobaczę jak tym razem będzie ? w moim wyobrażeniu powinno to być tak, że siadam sobie z nią czy z nim nieomalże jak przy kawce w kawiarence i sobie rozmawiamy o życiu ... tak jak to z wami sobie rozmawiam. Wyszłam już z pierwszych kryzysowych dołków gdy to mi słowa grzęzły gdzieś między migdałkami o tyle więc i byłoby mi lepiej się uzewnętrzniać. A wiecie czego się obawiam ? że spaliłabym na panewce już przy pierwszej rozmowie ... ten ktoś z drugiej strony musiałby być kimś wyjątkowym, kto zniesie moje humorzaste skoki nastrojów, kto przetrzyma napór pytań choćby nawet na nie nie znał odpowiedzi, ktoś kto nieraz da radę wysłuchać mój bełkot na temat wątpliwości związanych z sensem egzystencjalizmu i takie tam różne ... nie chcę usiąść i usłyszeć "hmm ... no dobra ... co u pani słychać ?"
muszę poczuć, że chcę wrócić w to miejsce po raz kolejny
czarna róża - Czw 27 Maj, 2010 12:57 Tylko przyjaciel... Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 13:12 No nie mówiłam, że mieszasz relacje? Jak ja idę do ginekologa, to nie traktuję go jak kochanka. I nie idę do niego w celu uzyskania przyjemności. Flandria - Czw 27 Maj, 2010 13:13
no ok wiesz, że chcesz jechać pierwszą klasą, w czystym pociągu, w którym można napić się kawy, zjeść ciasteczko i zobaczyć prześliczne krajobrazy za oknem
a wiesz dokąd chcesz tym pociągiem dojechać ? albo chociaż w jakim kierunku ten pociąg powinien zmierzać ? evita - Czw 27 Maj, 2010 13:16
tyle że ja idę do kogoś przed kim mam otworzyć swoją duszę ! ja zauważam między psychoterapeutą a ginekologiem ogromną różnicę ...
nie mam pojęcia ale też nie chcę wsiadać do pociągu byle jakiego ... byle jak to mi przez 44 lata mojego życia jest
evita - Czw 27 Maj, 2010 13:22 jeśli już ktoś ma grzebać w moim umyśle to niech to przynajmniej będzie przyjemne a nie tylko profesjonalne ... Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 13:38
"- Czy mógłbyś mi łaskawie powiedzieć, w którą stronę mam pójść stąd? - spytała Alicja. - Zależy to w dużym stopniu od tego, w którą stronę zechcesz pójść - powiedział Kot. - Nie zależy mi na tym, w którą... - powiedziała Alicja. - Więc nie ma znaczenia, w którą stronę pójdziesz - powiedział Kot. - ... jeżeli tylko dojdę gdziekolwiek - dodała Alicja, chcąc wyjaśnić sprawę. - Och, z pewnością dokonasz tego - powiedział Kot - jeżeli będziesz szła dostatecznie długo."
evita - Czw 27 Maj, 2010 14:45 rewelacyjny tekst Tomoe ! Nic dodać nic ująć ... cała pieprz*na ja
chcę ale się boję, chcę ale nie wiem czy chcę, chcę ale nie wiem co chcę ... kończę już te pranie swojego mózgu bo czuję, że robię z siebie idiotkę będę dalej cieszyła się małymi d*** nie wnikając w sedno i już
i tym sposobem moja terapia dobiegła końca ... Flandria - Czw 27 Maj, 2010 16:40
czyli jednak wiesz czego chcesz
Kulfon - Czw 27 Maj, 2010 18:48
wiec jaki jest sens takiej wegetacji, jezeli nadziei na lepszy byt brak ??
evita - Czw 27 Maj, 2010 20:23
nadzieja zawsze umiera ostatnia Kulfon
evita - Czw 27 Maj, 2010 20:24
tymczasowo
evita - Pon 31 Maj, 2010 14:15 Od jakiegoś czasu zauważam u mojego mena pewne zmiany a mianowicie zaczął zauważać inne kobiety nie to, że robi jakieś skoki na boki ale chociażby takie drobnostki jak flirtowanie z panią kasjerką czy oglądanie się za laskami w czasie jazdy samochodem nie martwię się z tego powodu a wręcz przeciwnie ! w końcu zauważa że kobieta to nie tylko ja ale całe mnóstwo innych . Pani kasjerce być może lepiej się później pracuje gdy usłyszy miłe słowo od jakiegoś przystojniaka (bo przystojna ta moja cholera to jest i nie da się tego ukryć) a większość kobietek w swej próżności cieszy się gdy widzi, że jakiś facet w samochodzie się za nią ogląda na ulicy ... ja bym się cieszyła nawet sobie z córką zaczęłyśmy troszkę żartować z tych przemian mena
w piątek przed moim rajdem jednak zaczynał się zachowywać jak kiedyś chodził za mną krok w krok próbując odwieść mnie od decyzji. Najpierw na spokojnie, że po co mi to, że jeszcze mi się coś stanie nie daj Boże bo to ciężkie warunki itp później zmienił ton i nastrój oczywiście ty sobie pójdziesz na cały dzień a nie będzie posprzątane, że szukam tylko okazji żeby się wyrwać od niego, że nie chce słyszeć, że mnie nogi bolą itd cierpliwie a właściwie bez emocji słuchałam to wszystko i milczałam . Nikt nie był w stanie zniszczyć mojej radości chyba żeby deszcz zaczął padać ale wieczorem już mi się go szkoda zrobiło i przemówiłam tłumacząc, że przecież on z córką mogą zrobić porządki a ja w poniedziałek poprawię co trzeba po swojemu, że nie uciekam od niego bo to samo mogłabym o nim powiedzieć gdy jest wpatrzony w tv i nic nie widzi co się wokół dzieje podczas gali boksu. Uspokoiłam go i tylko musiałam obiecać, że co jakiś czas napiszę jak daleko jestem i czy wszystko ok . Podłamałam się już tym jego zachowaniem gdy to wczoraj ponownie wprowadził mnie w osłupienie 26 czerwca mamy iść na wesele a on zaproponował mi żebym sama poszła i wybawiła się do rana bo on nie ma ochoty na tego typu imprezy wiem dlaczego nie ma ochoty więc powiedziałam mu, że rozumiem to i nie pójdziemy wcale ale on się uparł, że mam iść i koniec bo nie będę przez niego rezygnować z przyjemności ...
i jak tu zrozumieć takiego
Tomoe - Pon 31 Maj, 2010 14:19 On chyba zaczął czytać to forum w tajemnicy przed tobą.
evita - Pon 31 Maj, 2010 14:21
gdyby nie to, że osobiście nauczyłam go tylko tyle ile uważam, że może czyli serfowanie po moto allegro to chyba bym uwierzyła w to
Tomoe - Pon 31 Maj, 2010 14:23 A czyścisz historię przeglądania?
evita - Pon 31 Maj, 2010 14:31
mam lepszy sposób na pulpicie jest ikona mozilli i ta przeglądarka jest używana oficjalnie a nie oficjalnie czyli tylko dla mnie jest opera, której to już nikt tak prosto sobie nie otworzy cwana bestia ze mnie
Wiedźma - Pon 31 Maj, 2010 15:02
evita - Pon 31 Maj, 2010 15:06
to tylko świadczy o naszej zaradności życiowej
Wiedźma - Pon 31 Maj, 2010 15:11
Oj, żeby to tylko chciało się przekładać na inne dziedziny życia...
evita - Pon 31 Maj, 2010 15:12
jak zwykle masz rację
evita - Sob 12 Cze, 2010 08:12 od kilku dni zauważam w menie jakieś dziwne zmiany nie wróżące nic dobrego wszystko go wku**ia, nie śpi po nocach, zasypia wieczorem po czym budzi się w nocy i kopci jak lokomotywa, czepia się już nawet naszego psa, dzisiaj od rana zrobił awanturę o nic ... kiedyś gdy się tak zachowywał to było pewne że zapije i szuka sobie zaczepki na uspokojenie swojego sumienia. Czyżby to już ? czuję w kościach, że tak
evita - Sob 12 Cze, 2010 08:17 niby jestem przygotowana na najgorsze, posiadłam też już jakąś wiedzę co robić gdyby, teraz czuję się mocna a jak będzie gdy rzeczywiście zacznie się ten czarny scenariusz ? boję się strasznie, że nie dam rady, że się załamię co pewnie jest nieuniknione w pierwszym szoku i że jak złapię deprechę nie znajdę dość siły żeby się dźwignąć niby wiem, że muszę być silna ale czy aby na pewno podołam ?
Klara - Sob 12 Cze, 2010 08:29 Evita, nie kręć czarnych scenariuszy, bo jak men zapije, to przecież świat się nie zawali. Możesz wtedy po prostu wyjść z pokoju (z domu), uspokoić się, a następnie zająć się WYŁĄCZNIE sobą. TO SIĘ DA ZROBIĆ! Mam nadzieję, że teraz, kiedy jest na wszystko wściekły robisz to samo! evita - Sob 12 Cze, 2010 08:37
nie muszę wychodzić teraz bo wszystkie zaczepki przyjmuję ze stoickim spokojem i perfidnym uśmiechem pod nosem czym chyba jeszcze bardziej doprowadzam go do szału no ale skoro spokojnie mu tłumaczę, że nie ja odpowiadam za to że psu się chce wcześnie rano wyjść na dwór i szczeka a on nie przyjmuje tego do wiadomości to jak inaczej mam zareagować ?! nie zmienia to faktu, że atmosfera jest tak gęsta, że można by siekierę w powietrzu powiesić nawet dziewczyny to zauważyły i doszły do takiego samego wniosku co ja ... coś się święci
zastanawiam się czy skoro nie potrafimy rozmawiać to może napisać do niego sms-a ? czy nie zasugerować mu, że jeśli jest na głodzie to u nas są poradnie gdzie mógłby się udać i porozmawiać z terapeutą ? ja przypuszczam, że on tego nie wie i myśli, że jak leczenie to tylko w ośrodku zamkniętym. Co ty na to Klaro ? czy jednak zostawić go samemu sobie i radź sobie sam ze swoim głodem ? yuraa - Sob 12 Cze, 2010 08:55
a on czeka aż mu odpyskujesz, czeka na awanturę żeby para mogła iść w gwizdek. wtedy poczuje że może wypić i to nie dlatego że on chciał pić tylko z powodu zachowań innych ludzi. innymi słowy powie -no tak mnie wqrwili ze musiałem się napić, w swoim mniemaniu bedzie miał czyste sumienie, usprawiedliwi swoje picie beata - Sob 12 Cze, 2010 08:59 Koleś ma nawrocik...chlać mu się chce i odreagowuje na najbliższym otoczeniu.
evita - Sob 12 Cze, 2010 09:01 właśnie zaczynam czytać mój wątek od początku . Dobrze jest sobie przypomnieć swoje początki, słowa wcześniej wypowiedziane i wspomnienia tego co sobie obiecałam ... yuraa a ty jak sądzisz ? napisać do niego czy olać sprawę ? dać mu znać, że może z sobą coś zrobić jeśli tylko zechce ? tutaj wzajemnie doradzacie sobie co zrobić w przypadku głodów on nie ma nikogo takiego ! yuraa - Sob 12 Cze, 2010 09:14 jeśli rozmawiać ciężko a wiem ze może być ciężko to może napisz smsa, ale jak zareaguje to ja nie wiem i co mu napiszesz??
najlepszym rozwiązaniem by było jakbys miała jakiegoś kolegę niepijącego alkoholika. najlepiej waszego wspólnego kolege, który niby przypadkiem wpadl do was i pogadał z menem evita - Sob 12 Cze, 2010 09:17
masz rację yuraa ! zadzwonię do jego brata bo innych trzeźwych kolegów men nie ma a co z tego wyniknie to już jego problem
yuraa w którymś wątku tak ładnie napisałeś o tym jak kocha alkoholik ! od wczoraj tego szukam i nie mogę znaleźć
Jacek - Sob 12 Cze, 2010 09:21
bardzo dobrze
bo inaczej to
Ewka nie zaszkodził by z nim pogadać przytulić aby zobaczył że jako trzeźwy ma w kimś oparcie Klara - Sob 12 Cze, 2010 09:21
Zupełnie nie wiem, co na niego podziała. Dla mojego męża WSZYSTKO było pretekstem (co sam przyznawał) nawet mój spokój - wtedy mówił, że pije, bo on mnie nic a nic nie obchodzi. Może kartka z taką informacją jak piszesz i wydrukowane adresy poradni i mityngów AA? To chyba wszystko co możesz zrobić
yuraa - Sob 12 Cze, 2010 09:21 oj a jak ja mam pamiętać gdzie ja to napisałem. może pomysle i mi się przypomni Jacek - Sob 12 Cze, 2010 09:27
ja sugeruję że słowa są tu lepsze i to szczere coś w rodzaju jak fajnie jak jesteś trzeźwy i wiele to dla mnie znaczy evita - Sob 12 Cze, 2010 09:40
no cóż ... tego typu słowa będą rzeczywiście szczere choć jednocześnie będzie to tak jakbym trochę poszła w zakłamanie "wiele to dla mnie znaczy" można dość szeroko zrozumieć bo tak jest wprawdzie faktycznie ale jednocześnie nie zmienia to mojego stosunku do jego osoby. Póki co jednak jesteśmy razem więc dla spokoju duszy wskazane by było żeby nie pił ...
zadzwoniłam do niego i mniej więcej w tym tonie zaczęłam rozmowę . Skutek okazał się wprost przeciwny do oczekiwań i ... nie chciało mi się słuchać tych wyzwisk więc się rozłączyłam biorę się za robotę żeby nie zwariować i będę sobie dalej układać w swej łepetynie swój scenariusz na czarną godzinę
KICAJKA - Sob 12 Cze, 2010 09:44
Wcale nie dziwi mnie jego reakcja
evita - Sob 12 Cze, 2010 09:45 w cztery oczy wogóle nie daje się od dwóch dni porozmawiać
evita - Sob 12 Cze, 2010 09:49 pier**lę to wszystko i niech się dzieje co chce
już drugi raz do mnie dzwonił z jakimiś dziwnymi wypominkami ! powtórka z rozrywki
próbowałam coś zrobić, nie dało się więc nie będę klękać na kolana jestem niesamowicie zdenerwowana ale dam radę i przetrwam wszystko !
Jacek - Sob 12 Cze, 2010 09:58 Ewa zastanów się czego chcesz
albo go wypierpapier albo chcesz go trzeźwego bo jak to pierwsze to szkoda komedjować jak to drugie to i na kolana warto dla trzeźwości a to
to o tym ci Jurek pisał - on cię wciąga w swe pijackie gierki daje głowe że dzieje się to w jego podświadomości ,bo on nie jest tego świadomy na tyle że się do tych gierek sam przed sobą nie przyzna więc jak chcesz tę rozgrywkę postawić na swoim to nie graj w tę jego gierkę a prowadź trzeźwe myślenie Jacek - Sob 12 Cze, 2010 10:03 tak do wyjaśnienia tego mojego zdania daje głowe że dzieje się to w jego podświadomości ,bo on nie jest tego świadomy na tyle że się do tych gierek sam przed sobą nie przyzna tak się zachowuje osoba która wstydzi się przyznać do swoich słabych stron charakteru nawet przed samym sobą takie słowa jak - "strach,alkoholik,itp" są nie do przyjęcia przy czym się przed nimi wzbrania evita - Sob 12 Cze, 2010 11:26
masz rację Jacku ! pomyślałam, że może Kicajka ma rację więc podjechałam do niego do pracy bo mam blisko. Próbowałam dać mu do zrozumienia, że ma we mnie i w całej rodzinie oparcie ale to tylko od niego zależy co z tym zrobi, że jeśli czuje że się łamie i coś się dzieje to ma skończyć robotę, pojedziemy gdzieś sobie połazić a jak będzie chciał to zawiozę go do terapeuty ale ja za niego nie mogę chcieć coś z tym zrobić
wiązanka się sypła, że mam patrzeć na siebie a nie na niego, że mam w sobie szukać przyczyny a nie w nim i wiele różnych przykrych słów ... nic więcej nie jestem w stanie zrobić, próbowałam dla spokoju swojego sumienia i dla spokoju w domu no ale pozostaje tkwić w oczekiwaniu w którą stronę się to obróci i tyle
nadal cholernie zdenerwowana i z głową pełną myśli wracam do utartego porządku dnia
a wczoraj zauważyłam jak dziwnie śledził reklamę piwa gingers i dałabym sobie głowę uciąć, że w myślach się oblizywał
yuraa - Sob 12 Cze, 2010 11:32 ja myślę że dobrze postąpilaś, dałas mu do myslenia i niech sobie mysli evita - Sob 12 Cze, 2010 11:34
dzięki yuraa ! tego mi było trzeba ... potwierdzenia . Ale i tak mi nadal nie jest dobrze
Bebetka - Sob 12 Cze, 2010 12:09
Czyli nadal błędne koło
Ech.....Evita, odpuść już sobie, co mogłaś to zrobiłaś.....na nic już więcej wpływu nie masz, szkoda Twojego prądu. I tak zrobi co będzie chciał. evita - Sob 12 Cze, 2010 12:14 już sobie odpuściłam. Zakończyłam porządki domowe, trochę odpoczynku a później jadę do mamci na działkę posiedzieć
nie zmienię tego co ma być więc będzie jak będzie . A może to tylko jakiś udar słoneczny chłopa mi dopadł ?
evita - Sob 12 Cze, 2010 12:14 Bebe piękny awatar !!!!!!!!! Jacek - Sob 12 Cze, 2010 12:33
jeżeli rozmowa odbyła się tak jak opisujesz, Ewciu przykro mnie to stwierdzić,ale nie o takie postępowanie chodzi ty w takim przypadku masz się zachować jak negocjator a negocjator nie może dać do zrozumienia osobie negocjowanej że się łamie itp; a tak wogóle to w takiej rozmowie omijamy tak jak by to się nie tyczyło jego bardziej w stylu innych łamie,a ty się trzymasz to bardziej dało by jemu do myślenia - bo w myślach by konkurował i chciał by być lepszym a słowami jeśli się łamie - to jego wkurzyło i instynktownie się broni evita - Sob 12 Cze, 2010 12:35
oszaleć można ja już lepiej nic się nie będę odzywać i zachowywać jakby nigdy nic i nie dając się sprowokować i to chyba będzie najlepsze co mogę zrobić w tej sytuacji
czarna róża - Sob 12 Cze, 2010 12:45 No normalnie życie na polu minowym..Evitko..
Jacek - Sob 12 Cze, 2010 12:54
nie nie będzie to najlepszym postępkiem ale rozumiem cię,bo i masz prawo zrobić jak uważasz szczególnie że nie jesteś specjalistką w takich postępowaniach a mną się nie przejmuj - bo mnie jest dobrze to opisywać ale w różnych takich życiowych sytuacjach też popełniam gafy uzasadniając jednak dlaczego uważam że to nie jest dobrym postępkiem to jeśli on nie miał zapicia to i tak zapije,bo wierzy w kontrolę nad piciem - w takim przypadku zrobiłaś i tak wszystko co mogłaś ale z kolei ze słyszenia wiem od doświadczonych że każde następne zapicie może być gorszym od poprzedniego (trudniejsze do zatrzymania) a w takim wypadku warto delikwenta zatrzymać przed zapiciem Bebetka - Sob 12 Cze, 2010 12:59
Tez mi sie tak wydaje, że to najlepsze co możesz zrobić teraz. To w końcu jego problem a nie Twój
dzięki
evita - Sob 12 Cze, 2010 13:03
próbowałam najlepiej jak to potrafię jeśli będę dalej próbować to czy nie będzie to tak że znowu wszystko zakręci się tylko wokół niego ? czy nie dam mu odczuć, że nawet jak zapiję to i tak później będzie dobrze bo widzę, że jej na mnie zależy ? no i jak to się ma do tego czego się nauczyłam wcześniej w związku z zachowaniem współuzależnionej ? Bóg mi świadkiem, że nie chcę, żeby zapił ale też nie chcę znowu biegać na palcach wokół niego bo i tak zrobi to co będzie chciał
beata - Sob 12 Cze, 2010 13:13
Wiedźma - Sob 12 Cze, 2010 17:43
evita - Sob 12 Cze, 2010 18:11
Beti nie robię i nie zrobię już nic . Wyczerpałam wszystkie moje możliwości i koniec. Na razie jest cisza na pokładzie i jakby wyluzował chyba te moje milczenie i olewatorstwo jednak działa
KICAJKA - Sob 12 Cze, 2010 18:58
Ja nigdy nie chodziłam na palcach,bo i tak by nic nie dało -tylko nie dawałam się prowokować. Zrobiłaś wszystko co należało a reszta poza Tobą. Teraz myśl o sobie
evita - Sob 12 Cze, 2010 19:25
Jacek - Sob 12 Cze, 2010 19:44
Ewciu mnie ta twoja sytuacja wygląda że robisz to na siłę i zaczynasz się obwiniać w stylu czy ja wszystko zrobiłam nie Ewuniu bo to co ja opisuję nie ma być robione na siłę szczerze mówiąc to mnie się nie podobało to co zrobiłaś - mianowicie to że pojechałaś do niego i coś tam do niego pisałaś dokładnie to ma wyglądać że ty masz się zająć swoim życiem - tyle tu o tym na forum mówiono już a gdy on skieruje sam o tę pomoc to wtenczas zadziałasz tak jak to opisałem tyle że można uznać i wypatrzeć w jego reakcjach i zachowaniach wołanie o pomoc w inny sposób - i jak się nie mylę to tak się teraz zachowuje to te jego odzywki itp, to może być jego sposób na wołanie o pomoc bo inaczej już by zapił Flandria - Nie 13 Cze, 2010 00:05
co się dzieje ? boisz się ? bo jeśli tak, to może mu o tym powiedz i na czas "fochów" się wyprowadź ? ja sobie nie wyobrażam tak po prostu bezczynnie czekać na ewentualną katastrofę
trzymaj się kochana
rufio - Nie 13 Cze, 2010 12:20 Nie robic nic juz - usiąść z boku i obserwowac - zadnych ucuc i wiecej pytań - czekac a najlepiej iśc na lody a wychodząc zaproponiwac - czy idzie z wami - jezeli nie to nie i juz - swoje zrobiłas i wyczerpałąs wszystkie znane sposoby . Ni eTwoja wina bedzie - wybij sobie z głowy obwinianie .prsk evita - Nie 13 Cze, 2010 18:57 dzięki wam wszystkim i za wszystko
myślę, że wszystko wraca do normy i nikt nie uwierzy z jakiego powodu
sytuacja była napięta jak to u mnie godają "jak baranie jaja" ale ja juz sobie kreskę postawiłam na wszystkim myśląc nawet o tym żeby gdzieś się wynieść na parę dni (Ptero dzięki !!!) ale na siłę nieomalże wprosił mi się dzisiaj na obiad syn z dziewczyną. Byłam przeciwna bo atmosfera do du** a i ja w niezbyt dobrym humorze ale pomyślałam w końcu to mój syn więc troszkę poudaję żeby się dziecko nie stresowało, że wszystko ok . No i synek nam uzdrowił sytuację informacją, że zostanie tatusiem a my po raz kolejny zostaniemy dziadkami no i dziadek jakby nagle otrzeźwiał
zaczął planować z synem jak podremontować ich mieszkanie, łóżeczko trzeba kupić itp
i co najważniejsze a czego się obawiałam po tej informacji - nie było słowa o tym, że trzeba to opić ! jakby mu też brakowało jakiejś adrenaliny i monotonia życia go przytłaczała
mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej ... no i będę miała następną wnusię lub wnusia
kiwi - Nie 13 Cze, 2010 19:10 Jak ja sie ciesze razem z Toba ze sytuacja sie zmienila i ze zostaniesz znow babcia,jaka to mila szczesliwa wiadomosc.I ze twoj maz nie zapil.....jaka ulga,dla Was dla Ciebie !!!! gratuluje !!!! to szczera prawda najgorzej przetrzymac ta "codzienna monotonnosc "i jeszcze znalesc w tym zadowolenie,tez nieraz musze sie sama motywowac...ale jest jak jest i musimy sie z kazdego dnia cieszyc . Serdecznie pozdrawiam Kiwi czarna róża - Nie 13 Cze, 2010 19:11 piękna nowina..
evita - Nie 13 Cze, 2010 19:16
wiesz kiwi ? pomimo mojego ogromnego zdenerwowania z powodu tej sytuacji i chwili zagubienia w tym wszystkim ciągle sobie w łepetynę wkładałam, że wcale nie musi być źle, że jak tylko będę chciała to cokolwiek się stanie to mogę zacząć żyć inaczej i dam radę i tak już się oswoiłam z tą myślą, że dzisiejszy zwrot sytuacji zaskoczył mnie niesamowicie
Jacek - Nie 13 Cze, 2010 19:22
i o to wżyciu chodzi,aby zająć się życiem i czymś nie stresującym a nie gdybaniem yuraa - Nie 13 Cze, 2010 19:22 a wiesz Evito że dzisiaj myslalem że dobre by było jakies nagłe zdarzenie odwracające uwagę od potrzeby picia gratuluję babciu
Klara - Nie 13 Cze, 2010 19:24
Oj, będzie bal na forum
artek - Nie 13 Cze, 2010 20:09 Cześć EVITA ! Trzymam kciuki . i nie daj się . Nie obwiniaj się , bo to nie tak . Dobrze Ci chłopaki gadają , ja alkoholik też szukałem powodu , usprawiedliwienia jakiegoś . Nic się nie przejmuj.Myśl o sobie .
evita - Nie 13 Cze, 2010 20:10
Mysza - Nie 13 Cze, 2010 20:30
Evi gratuluję, świetna wiadomość
evita - Nie 13 Cze, 2010 20:35
noooo będę taką fajną babcią :
bo palić to ja się chyba nigdy nie oduczę
Mysza - Nie 13 Cze, 2010 20:39
może patrz często na to zdjęcie to i palenie rzucisz...
beata - Nie 13 Cze, 2010 21:03
Wiedźma - Nie 13 Cze, 2010 21:15 Fajnie, Evi
milutka - Pon 14 Cze, 2010 05:46
gratuluję przyszłej babci ...a co do Tej fotki z ta babcią z papierosem -to myślę ,że jak włożysz inną chustkę to cała reszta może być ....ta w kropki nie bardzo juz jest modna ....Evitko ...trzymaj sie
evita - Pon 14 Cze, 2010 07:41
no i wykrakałeś myślę, że to właśnie był przełom niesamowity
przez te ostatnie dni myślałam sobie, że ja mam was . Przede wszystkim WAS bo choć w realu wokół mnie wiele osób się kręci to nikt by nie zrozumiał tego co się u mnie dzieje a mój chłopek nie ma nikogo z kim mógłby się podzielić swoimi rozterkami ... mnie też tak naprawdę nie ma . Jest miedzy nami tak jak jest i tyle mogłam tylko zrobić ile zrobiłam. Nie wiem jakby się to skończyło gdyby nie ta nowinka wiem jednakże jedno - nie potrafimy ze sobą rozmawiać widać tak już musi być ...
Klara - Pon 14 Cze, 2010 08:19
Może jestem zbyt surowa w ocenach, jednak myślę, że nie musisz się tak nad nim rozczulać. Krótko bo krótko, ale miał kontakt z fachowcami od uzależnień i pewnie wie, gdzie może się udać, żeby się wygadać. Może byłoby dobrze, gdybyś jednak wydrukowała strony z terapią i mityngami AA w Waszej okolicy i tak sobie położyła gdzieś tam.... niech sobie te kartki leżą na dość widocznym miejscu.... evita - Pon 14 Cze, 2010 08:29
to nie będzie dobry pomysł Klaro bo on twierdzi, że ja mu wmawiam ten problem a on już nie jest alkoholikiem i nie potrzebuje żadnego terapeuty wiem, że to chore co mówi ale gdybym podrzuciła te kartki wywołałabym tylko kolejną wielką awanturę
Klara - Pon 14 Cze, 2010 08:33
No to nie masz się co nad nim rozczulać. Szkoda Twojej energii na rozpamiętywanie tego co on czuje czy nie czuje, czy jest mu ze sobą dobrze, czy źle. Wygląda na to, że jest to WYŁĄCZNIE jego problem 
evita - Pon 14 Cze, 2010 08:34 nie dało mi to spokoju i w końcu odnalazłam twoje słowa yuraa mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że wkleiłam je do swojego wątku
sabatka - Pon 14 Cze, 2010 08:34
czyli jest bardziej niż był wcześniej a może modlitwa o pogodę ducha na lodówce?? ja mam desiderate evita - Pon 14 Cze, 2010 08:35
też tak myślę, tylko że nie idzie tak przejść obok tego zupełnie obojętnie
Klara - Pon 14 Cze, 2010 08:40
Tak zupełnie, to rzeczywiście "nie idzie", ale można sobie wypracować konieczność oddzielenia się od problemu, zostawienia go gdzieś w ciemnym kątku, wyobrażenia sobie, że od któregoś momentu jestem zdana tylko na siebie. Życia tak, jakby nie było obok tego faceta z humorami. Robi się wtedy nieco lżej
evita - Pon 14 Cze, 2010 08:45
o dziwo po wyczerpaniu wszystkich możliwych mi środków nieomalże udało mi się to zepchnąć gdzieś na bok , tak nie do końca bo ciągle strach brał górę nad wszystkim. Nie żal tego co utracę a właśnie strach przed tym co mnie czeka
kasiac - Pon 14 Cze, 2010 09:05
Rozumiem Cię Evitko też mam czasem takie dni,że czekam ,czy coś "wybuchnie" ,czy może rozejdzie się po kościach . Trzymaj się będzie dobrze
evita - Pon 14 Cze, 2010 09:21
i wzajemnie kasiu jedziemy na jednym wózku jak widzę
KICAJKA - Pon 14 Cze, 2010 12:42
Kiedy zrozumiałam,że nie mam wpływu na to co ON zrobi -przestałam się bać co będzie i kiedy będzie. Przestałam myśleć i zamartwiać się,bo to było tylko ze szkodą dla mojego organizmu i odbijało się na dziecku. Cieszę się,że sprawa ma się tak jak się ma,no i oczywiście gratuluję babciowania po raz drugi Nie wiem co tam sobie życzysz(mógłby być wnuś do komplety),ale najważniejsze żeby było zdrowe i szczęśliwe.
Tomoe - Pon 14 Cze, 2010 13:18 Cześć, evitka. Trudny i emocjonujący miałaś weekend, jak widzę.
Gratuluję rychłego powiększenia rodziny.
Przyznam, że zapaliła mi się kontrolka, kiedy przeczytałam, że twój małżonek oznajmił ci, że już przestał być alkoholikiem.
Jacek - Pon 14 Cze, 2010 13:24
to sama wiesz jak to działa jak uśpiony wulkan,nie musi ale może kiedyś się wybudzić Flandria - Pon 14 Cze, 2010 14:06
daj przykład, nie wykład ...
evita - Pon 14 Cze, 2010 14:46
jak zwykle ostatnimi czasy widać kłopoty to moja specjalność
stary niedźwiedź mocno śpi ... jak się zbudzi to nas zje
evita - Pon 14 Cze, 2010 14:47
masz rację Flandro
pietruszka - Pon 14 Cze, 2010 23:12 oj działo się u Ciebie Evito w ten weekend, działo się. Niepotrzebnie dużo też działo się w Twojej głowie, ale to już wiesz Szkoda życia na tworzenie w głowie przyszłych scenariuszy, bo nie dość, że zabiera to mnóstwo czasu i energii, to jeszcze rzadko się spełniają w rzeczywistości. Wiem, bo swojego czasu byłam "niezłą specjalistką" w tym zakresie.
A najważniejsze jest tu i teraz. Gratulacja z okazji "babciowania". No i pamiętaj, że: 
stiff - Pon 14 Cze, 2010 23:16
To już będzie stary, a i apetyt nie ten co w przeszłości...
pietruszka - Pon 14 Cze, 2010 23:17
i zęby nie te
evita - Wto 15 Cze, 2010 09:12 pietruszko taka maszyna to by mi się przydała albo jakiś skromniejszy chopperek
pterodaktyll - Wto 15 Cze, 2010 09:18
Eee tam Pragnienie takie same...........
evita - Wto 15 Cze, 2010 09:19
i kac ten sam
evita - Pon 28 Cze, 2010 19:34 KTOŚ do mnie zadzwonił ... że ten KTOŚ chce ze mną porozmawiać ! poszłam ... i co się dowiedziałam ? że mój men wczoraj i przed wczoraj był widziany jak cichaczem sączył piwo na razie jestem w takim szoku, że nawet nie wiem jak mam zareagować
Wiedźma - Pon 28 Cze, 2010 19:51 Ano zbierało mu się, zbierało, aż się przelało...
A jak to było, Evi, parę miesięcy temu gdy przerwał terapię? Dawałaś mu jakieś ultimatum? No to teraz powinnaś wykazać konsekwencję. Przykro mi. Naprawdę bardzo mi przykro
kiwi - Pon 28 Cze, 2010 19:56 Ojej,mnie rowniez przykro ! Evita rozmawiaj z nim na spokojnie,ale stanowczo. Zycze podjecia odpowiedniej dla Ciebie decyzji. Pozdrawia kiwi evita - Pon 28 Cze, 2010 21:31 Jestem o dziwo spokojna ! Na razie też nie podejmuję żadnych rozmów bo skoro ja osobiście go nie przyłapałam to wyprze się w żywe oczy i spełznie wszystko na niczym ... Jedyne co zrobiłam to spotkałam się z jego bratem i obiecał z nim porozmawiać. Co z tego wyjdzie ? zapewne nic ale też i nic na to nie poradzę. Ultimatum sam sobie postawił - zacznę pić to się wyprowdzę. Pozostaje czekać na rozwój sytuacji
evita - Pon 28 Cze, 2010 21:41 Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba choć oczekiwałam tego z dnia dzień więc spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Dziwnie się czuję ... nie płaczę, nie rozpaczam choć przykro mi jest , ale mam niesamowitą ochotę wrzeszczeć i klnąć jak szewc z wściekłości walnąć czymś w ścianę , cokolwiek
yuraa - Pon 28 Cze, 2010 21:41 wcale nie sprawia mi satysfakcji : "Ja wiedzialem że tak będzie" na razie cichaczem a dalszy scenariusz łatwo przewidzieć. on rozladowuje w ten sposób emocje bo nie umie inaczej i co najgorsze udowadnia sobie że kontroluje, jedno czy dwa piwa dziennie na razie z myslami: g***o oni wszyscy wiedzą, alkoholika ze mnie chcieli zrobic. obym sie mylil ale popłynie. trzymaj się Ewa evita - Pon 28 Cze, 2010 21:42
trzymam się yuraa ... i obym wytrzymała ... Flandria - Pon 28 Cze, 2010 21:44
ja kiedy jestem wściekła na kogoś, wyobrażam go sobie i dostaje wtedy ode mnie tęgie lanie byłam 3 razy na aerobiku z elementami boksu to podstawowe uderzenia znam
w każdym razie - polecam, u mnie działa rewelacyjnie a poza tym - bardzo ciepło Cie przytulam
beata - Pon 28 Cze, 2010 21:45
evita - Pon 28 Cze, 2010 21:47
trenowałam kiedyś w LO karate więc coś tam też pamiętam
wolałabym to zrobić "odręcznie" a nie w wyobraźni
chyba teraz mi tego brakuje choć nadal odzywa się we mnie głos wołający "jesteś silna ! dasz sama radę ! " Flandria - Pon 28 Cze, 2010 21:50
nie dziwię się ale wyimaginowany przeciwnik jest o tyle fajny, że nie oddaje
i zawsze ma przerąbane!
evita - Pon 28 Cze, 2010 21:52
jestem w takim stanie dzisiaj, że nawet jakby mi oddał to pewnie tylko jeszcze bardziej by mnie rozsierdził
nie wiem skąd nagle we mnie tyle złości ? a moja nienawiść sięga zenitu
milutka - Pon 28 Cze, 2010 21:54
beata - Pon 28 Cze, 2010 21:54
Ech...to było niestety do przewidzenia.
A może to jednak nieprawda? evita - Pon 28 Cze, 2010 21:59
myślę, że jeśli naprawdę kochasz i będziesz chodzić na terapię i pilnie "odrabiała" zadania domowe to nie będzie tak źle spójrz na kicajkę dla przykładu ! to ja jestem jakaś niereformowalna
prawda ... zasięgnęłam języka i dwie różne osoby potwierdziły to samo niestety a najlepszemu koledze niedawno opowiadał, że nic go tak nie ciągnie jak piwo bo poza tym to niczego mu nie brakuje ...
Flandria - Pon 28 Cze, 2010 22:02
złość bierze się głównie z lęku evita - Pon 28 Cze, 2010 22:03
prawda ... już nie okazuję swoich obaw łzami bo się co nieco wzmocniłam ale ... cholera boję się
milutka - Pon 28 Cze, 2010 22:54
pterodaktyll - Pon 28 Cze, 2010 23:05
Kopnij go w d**ę i zwiewaj.................
Klara - Wto 29 Cze, 2010 07:21 Evita! Zrób sobie SZCZEGÓŁOWY plan tego, co zrobisz, gdy wróci do domu pijany i co na drugi dzień, gdy się prześpi!
evita - Wto 29 Cze, 2010 08:08
już mam wszystko opanowane, swoje nerwy też trochę mnie to wszystko wczoraj wzięło z zaskoczenia i tak naprawdę to jestem zła na siebie, że tym razem nic nie zauważyłam. Ale co będzie to będzie ... pozostaje czekać.
Kulfon - Wto 29 Cze, 2010 08:20 Evita, czy ty wczesniej z nim rozmawialas, na temat jego alkoproblemu, mowilas mu czego ty oczekujesz od niego i jak ma wygladac wasze wspolne zycie. Zapytac Go jak on sobie to wyobraza. Na spokojnie, bez angazowania wewnetrznych uczuc. A pewnosc siebie w rozmowie zdobywajac, poprzez posiadanie planu "W". A w rozmowach (w raczej w mowieniu i przypominaniu, ale nie wypominaniu) byc systemtycznym
evita - Wto 29 Cze, 2010 08:24
ehe ... rok temu jak wrócił z tej swojej niby-terapii . Później tylko jakieś zdawkowe zdania i to zazwyczaj w formie żartu bądź stwierdzenia (jego) typu : patrz jak ten czy tamten się uchlał ! Jak on wygląda ! dobrze, że ja mam to za sobą itp ... Ja nie potrafię z nim rozmawiać i nie mam nawet na to ochoty. Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 09:00 Ech....
Przykre to, chociaż oczywiście było to do przewidzenia. Od dawna wyłapywałaś sygnały, że ten moment się zbliża. No i twoja intuicja cię nie zawiodła. Twój mąż jest na razie na etapie "piwkowania" po kryjomu i ma złudzenie, że kontroluje swoje picie. Nie dziwię się że jest w tobie złość, lęk, nienawiść, niepewność... Nie musisz być twarda ani silna. Możesz sobie pokrzyczeć, popłakać, rzucić czymś o ścianę. Wywal z siebie te emocje. To znacznie zdrowsze zachowanie niż zaciskanie zębów w milczeniu i powtarzanie: "ja sobie z tym wszystkim poradzę". Jeśli nie masz ochoty z nim rozmawiać, nie rozmawiaj. Żyj swoim kawałkiem życia, dbaj o siebie, ale nie tłum swoich emocji. Wrócił do picia. Stało się. Nic w tej chwili nie możesz na to poradzić. Stanie się to, co nieuchronne.
evita - Wto 29 Cze, 2010 09:02
już dawno uznałam bezsilność wobec tej choroby a życie toczy się dalej ...
Mysza - Wto 29 Cze, 2010 11:18
Evi, na ile potrafię......
pietruszka - Wto 29 Cze, 2010 11:34 Evi, Słoneczko, trzymaj się i DBAJ o SIEBIE
olimpijka - Wto 29 Cze, 2010 12:45 słoneczko...ale przecież spodziewałaś się że tak będzie... luz... nic nie zmienisz. ja to nawet nie wiem co powiedzieć. po prostu cieszę się niezmiernie że mam to za sobą. że nie wisi nade mną jak katwoski miecz możliwość zapicia... strach, martwienie się i ta pewność 100 % że i tak będzie źle.... całuję bardzo mocno. przykro mi. evita - Wto 29 Cze, 2010 13:11 dzięki wszystkim a tobie Olu w szczególności
u mnie póki co rzeczywiście jest pełny luz i oby tak pozostało
KICAJKA - Wto 29 Cze, 2010 15:08 Evitko,masz prawo być zła a nawet wściekła Przede wszystkim czujesz się zawiedziona,oszukana,bo gdzieś w podświadomości krąży zawsze,"może się uda". Każdy ma inną motywację i sposoby działania,każdy ma inną drogę ale ważne do jakiego prowadzi celu Masz swój plan awaryjny i cel -życzę Ci abyś konsekwentnie szła drogą,która będzie dla Ciebie najlepsza
evita - Wto 29 Cze, 2010 15:15
dokładnie jest tak jak piszesz kicajko
evita - Śro 30 Cze, 2010 08:21 Wczoraj mój wielce szacowny małżonek przyniósł sobie do domu po pracy piwo bezalkoholowe "Karmi" usiadł na wprost mnie i ostentacyjnie co chwilę uzupełniał sobie kufel. Chyba czekał na jakąkolwiek moją reakcję a gdy się nie doczekał sam ni stąd ni zowąd wyskoczył jak Filip z konopi :
- no co ! ja nie mam wszywki a to jest piwo bezalkoholowe. Wzruszyłam tylko ramionami a później dodałam, że ma sobie etykietę przeczytać i na tym był koniec tematu. Ale niesmak z zaistniałej sytuacji we mnie pozostał
olimpijka - Śro 30 Cze, 2010 08:35 ewuś? a pamiętasz co ci powiedziała córka kilka miesięcy temu na temat takiej sytuacji? to raz, a dwa.. nie wiem jak wy...nadzieja nadzieją...zawsze ją miałam i wierzyłam w obietnice tysięczne... ajak było lepiej to głeboko w sercu wiedziałam że nie ma czym się podniecac, bo kiedyś to wszystko i tak gruchnie... i zawód był tym większy..i nie dlatego że on zapił... tylko rozczarowanie sobą że wierzyłam po raz n-ty w poprawę losu
evita - Śro 30 Cze, 2010 08:47
cały czas żyję właśnie na takim sercościsku i choć dobrze wiem, że nie ma się co łudzić to jednak wolałabym, żeby ten moment jeszcze teraz nie nastąpił ... ze względów finansowych przede wszystkim ale to co ja bym chciała jest nieistotne i nic nie jestem w stanie zrobić w swej bezsilności .
Olu napisz co u ciebie ? czy spotkałaś miłość swojego życia ? przecież wiesz, że twój przykład jest tutaj pożywką dla takich jak ja
olimpijka - Śro 30 Cze, 2010 09:07 Wiesz, Ewuń, to nie jest tak cudownie jak mogłoby się wydawać… można powiedzieć że zamieniłam jedne problemy na inne… subiektywnie…bo obiektywnie to raczej nie…rozumiesz, żyję sobie sama, nie stresuję się piciem/niepiciem/zapiciem/trzeźwieniem…nie wściekam się, nie sprawdzam, nie podejrzewam … i w ogóle…a drugiej strony czuję się nieco samotna…sprzykrzyło mi się zasypanie i budzenie się samej…. Przed mężczyznami mam jakby lek, bo z założenia spodziewam się kłamstwa, oszustwa, manipulacji…przez te lata życia z Morusem zatraciłam wiarę we właśnie możliwości, we własną urodę, inteligencję i w o ogóle we wszystko co dobre we mnie… nie umiem tego w ogóle wykorzystać w kontaktach międzyludzkich co mnie wścieka, bo przed kilu laty było diametralnie inaczej…6 letni związek z Wojtkiem zniszczył bardzo wiele i nie wiem czy kiedykolwiek da się to odbudować… dochodzę do wniosku, że uwolniwszy się od alkoholika, nadal jestem jakąś dysfunkcyjną jednostką… uwolnić się to jedno…to tylko pierwszy krok, a kolejny to poukładać sobie we łbie…a ja mam jeszcze nie poukładane…co więcej, nie wiem jak to sobie poukładać i ile czasu mi to zajmie…pozostaje mi tylko mieć nadzieję że nie całe życie… nie ukrywam, planuję wrócić…no nie wrócić, bo do tej pory byłam raz, prędzej iść na terapię, bo nadal mam cechy osoby współuzależnionej. A z miłością … nie jest ta łatwo Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 09:13 Jeśli wolno - proponuję ci reaktywację twojego tematu. Witaj.
evita - Śro 30 Cze, 2010 09:14 Tak więc jesteś żywym dowodem na to, że można pozbyć się jednego problemu ale cała masa innych nadal jednak będzie tkwić w nas jak zadra masz rację że chcesz iść na terapię, ja narazie nie czuje takiej potrzeby ale zapewne nadejdzie taki moment, że nie będzie innego wyjścia jak poddać się i spróbować z cudzą pomocą poukładać swoje życie ... tak czy owak nadal jesteś moim wzorem do naśladowania
olimpijka - Śro 30 Cze, 2010 09:16 Tomoe, nie wiem czy jest sens...bo ja nie mam o czym pisać żyje mi się tak samo, tylko ze spokojniej, mniej nerwowo i znacznie bardziej komfortowo.a psyche - to już zupełnie inna sprawa...
Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 09:36 Jak to "inna sprawa"? Nie rozumiem. Twoja psychika nie ma nic wspólnego z twoim życiem? Dobre!
pietruszka - Śro 30 Cze, 2010 11:39
Buntuję się przed tym Twoim określeniem:
To jest istotne Bo to wciąż wpływa na Twoją psychikę. Bezsilność bezsilnością. Można być bezsilną wobec alkoholizmu męża, ale komfort Twojego życia to nie tylko fakt, czy Twój mąż pije, czy nie. Może nie uwierzysz Evito, ale znam babeczki, które nieźle sobie radzą pomimo tego że ich mężowie piją. Takie podjęły decyzje, że zostają z pijącymi i nauczyły się żyć obok pomimo choroby swoich mężów. No i najczęściej zostają młodymi wdowami
Fakt, że najczęściej zabrało to im kilka lat pracy nad sobą. Inne się poddały i odeszły i też po jakimś czasie układają sobie życie na nowo. Po prostu w pewnym momencie życia trzeba podjąć jakąś decyzję. Albo chociaż wyznaczyć sobie termin podjęcia takiej decyzji, a w tzw. "międzyczasie" przygotować sobie wszystkie za i przeciw za daną opcją.
Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 11:44 Nie chciałabym, nie potrafiłabym i nie mogłabym żyć z czynnym alkoholikiem. Nawet jeśli są z takiego związku jakieś korzyści - w mojej ocenie są to złudne korzyści z chorego układu. HOWGH!!! pietruszka - Śro 30 Cze, 2010 12:03
Też sobie nie wyobrażam już takiego życia. Na szczęście nie muszę podejmować takich decyzji. Ale każdy ma wybór. Również (moim zdaniem) prawo do spie...ia sobie życia
evita - Śro 30 Cze, 2010 12:08 tak szczerze mówiąc to nawet nie wiem jak mam się ustosunkować do tego co mi napisałyście
pietruszka - Śro 30 Cze, 2010 12:11
a musisz? evita - Śro 30 Cze, 2010 12:17
nie muszę, mogę ... macie rację i tyle
olimpijka - Śro 30 Cze, 2010 12:22
owszem, do pewnego momentu się da... i tylko ze względu na finanse jak dla mnie ...tylko po co?
ja, na chwilę obecną z nieczyynem nawet Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 12:36 Z nieczynnym to ja żyję 24 godziny na dobę - bo jestem nim ja.
A drugim nieczynnym jest mój narzeczony. Więc ja żyję z dwoma nieczynnymi naraz.
I powiem ci, że po moich doświadczeniach z jednym czynnym - wolę faceta, który wcale nie pije alkoholu od facetów popijających alkohol. Więcej widzę zagrożenia dla siebie w pewnej substancji chemicznej - niż w człowieku, który tej substancji w ogóle nie używa.
rufio - Śro 30 Cze, 2010 13:01 Acha
olimpijka - Śro 30 Cze, 2010 13:07
więc może to jest tak jak w matematyce... 2 minusy dają plus, dwóch nieczynnych daje niealkoholika?
rufio - Śro 30 Cze, 2010 13:12 Za mądre to dla mnie - idę jeść
Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 13:32
Kombinujesz.
W matematyce jest znacznie prościej: Jeden nieczynny plus drugi nieczynny daje dwóch nieczynnych, plus zero alkoholu w domu.
KICAJKA - Śro 30 Cze, 2010 15:35
,ale gdyby nie całe lata w Al-anon (przy niepijącym alkoholiku) nie wiem jak wyglądało by moje życie. Cechy współuzależnienia same nie znikną mimo radykalnych rozwiązań Nawet te,które zostały młodymi wdowami przez wiele lat musiały nad sobą pracować
Mikiwojt - Śro 30 Cze, 2010 15:56
myślę, że tak jak ja nie uznałaś swojej bezsilności a zlość, która Tobą miota to po prostu po raz kolejny zawiedzione nadzieje... Ale uważam, że trzeba mieć nadzieję tyle, że wierzyć, że nie zależy zdrowienie męża od Ciebie, Mikiwojt - Śro 30 Cze, 2010 16:00
mogę Ci powiedzieć, że tego na prawdę nie trzeba się bać. Terapia daje ulgę choć nie koniecznie rozwiązanie...ale przynajmniej sie wygadasz a przez gadanie sama zaczniesz układać swoje sprawy i spojrzysz na nie jakby z boku pterodaktyll - Śro 30 Cze, 2010 16:16
Łomatko!!! Tylko go nie włączaj........
pietruszka - Śro 30 Cze, 2010 16:46
Czytałam również o takich, co zamiast pracować nad sobą, pracowały nad tym, coby zostać wdowami
Złość latami kumulowana może w końcu zakończyć się "kuchenną zbrodnią", bo można doprowadzić się do takiego stanu, że wydaje się to jedynym wyjściem
Myślę, że warto się obudzić wcześniej. evita - Czw 01 Lip, 2010 18:24 po Karmi przyszła kolej na zwykłe jasne właśnie siedzi sobie na wprost mnie i sączy ... ale najpierw
bezczelnie spytał czy może sobie szklaneczkę wypić
Flandria - Czw 01 Lip, 2010 18:28
zdaje się, że możesz spokojnie mu to przypomnieć i poprosić o wyprowadzenie się z domu ... evita - Czw 01 Lip, 2010 18:29
masz rację Flandro ! zaraz coś zagaję
evita - Czw 01 Lip, 2010 18:30 chyba wyczuł pismo bokiem bo wyszedł do ogrodu poczekam sobie ...
cholera jak mnie szlak trafia że to już się skończy
Kulfon - Czw 01 Lip, 2010 18:53 badz silna Evitko
ostra jazda Cie czeka
evita - Czw 01 Lip, 2010 18:55
idę w pi*du ! wychodzę z domu i nie wiem kiedy wrócę ... nie będę się denerwować i wolę to przechodzić w lesie Wiedźma - Czw 01 Lip, 2010 19:03 Karmi to się stosuje, żeby zamaskować chucha po zwykłym piwie. No ale jemu to już nie chce się dłużej ukrywać picia i bada Cię, na ile może sobie pozwolić. Nie daj się, Evi! beata - Czw 01 Lip, 2010 21:23
Mikiwojt - Czw 01 Lip, 2010 21:47 W jednej z broszurek Al-anonu jest taka opowieść o kobiecie, która jak byla wściekła to gniotła ciasto i wyobrażała sobie że to mąż a inna kopała rabatki i wyobrażała sobie że to mąż a mi chyba najlepiej się odreagowuje jak napiszę same przekleństwa na kartce i potem ją podrę.... evita - Pią 02 Lip, 2010 06:10 Kolejny dzień w niepewności ... staram się nie tkwić w oczekiwaniu i nie nakręcać sobie czarnych scenariuszy ale złe myśli mimo to jakoś cisną się same. Dobrze, że dzisiaj jestem w pracy
pietruszka - Pią 02 Lip, 2010 06:25
A może Evito lepiej się pogodzić z tym, co wydaje się nieuchronne? Zero oczekiwań= zero rozczarowań. Trudny to czas dla Ciebie. Dbaj o siebie, Evitko:) evita - Pią 02 Lip, 2010 06:28 staram się pogodzić i uwierz mi Pietruszko, że gdybym miała choć odrobinę niezależności finansowej to kopłabym gno** w du*ę żeby poleciał tam gdzie pieprz rośnie Ale kopniakiem domu i rodziny nie utrzymam chyba zacznę grać w totka ...
pietruszka - Pią 02 Lip, 2010 06:41 Przynajmniej wiesz, co Ciebie trzyma przy alkoholiku. Nie pamiętam Evito, jak masz uregulowane sprawy wspólnoty majątkowej? Bo to są ważne kwestie, które warto mieć regulowane żyjąc "przy alkoholiku". Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 06:41
A gdyby tak wraz z kopniakiem wystąpić o alimenty? Na siebie także... evita - Pią 02 Lip, 2010 06:56 to wszystko jest zbyt złożone u mnie i zanadto jestem uzależniona od niego finansowo. Gdy wystąpię o alimenty to bedę miała wprawdzie jakiś ochłap ale zapewne z funduszu alimentacyjnego bo on to wówczas ostentacyjnie oleje. Teraz mam zdecydowanie więcej choć wciąż za mało. Poza tym, nie pisałam chyba tego na forum wcześniej ale moi rodzice swego czasu też wzięli na siebie kredyt dla niego tak ich nakręcił w swoim okresie trzeźwości. Gdy zapije i przestanie pracować to mnie przyjdzie to spłacać (300 zł m-c) ale jeśli zacznę z nim wojować to nawet w krótkich okresach trzeźwości nie wysupła nic z kieszeni mnie na złość. Nie mogę zostawić rodziców z takimi ratami chyba jakiś skok na bank zrobię
sabatka - Pią 02 Lip, 2010 07:19
evita - Pią 02 Lip, 2010 07:48 Dzięki Sabat
Czasami chwyta mnie coś takiego, że czuję nieodpartą ochotę zwykłego przytulenia się do kogoś naprawdę bliskiego i życzliwego. W realu oczywiście i nie żebym czuła się w tym momencie jakaś taka biedeńka i potrzebuję gestu współczucia ... po prostu brak mi realnej życzliwości i bliskości drugiego człowieka teraz też by mi się taka mała przytulanka przydała ... chyba sobie kupię pluszowego misia
Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 08:24 Kup koniecznie. A na razie:
pietruszka - Pią 02 Lip, 2010 08:25 A ode mnie
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 08:27 ...a ode mnie 
evita - Pią 02 Lip, 2010 08:28
łał mam swojego misia
dzięki wam wszystkim
Mysza - Pią 02 Lip, 2010 08:30 ten ode mnie
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 08:40 ...idź na całość...: 
emigrantka - Pią 02 Lip, 2010 08:43 ZbOlo, gdzie daja takie "misie" ?? evita - Pią 02 Lip, 2010 08:45
no właśnie Zbolo czuję, że chcę iść na całość
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 08:48
...znajdziesz w sieci... ...prezenty4u.... ale w realu też takie szatany biegają...
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 08:49
...jest do czego się przytulić...
emigrantka - Pią 02 Lip, 2010 08:52 evita, zasmucila mnie Twoja sytuacja ale nic nie trwa wiecznie ,wszystko ma swoj poczatek i koniec (tak pocieszam sama siebie ) to mi pomaga .... jestes energiczna inteligentna kobitka dasz rade evita - Pią 02 Lip, 2010 09:16
nic nie może przecież wiecznie trwać jakoś to będzie ...
Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 09:18 No to ja też 
evita - Pią 02 Lip, 2010 09:19
yuraa - Pią 02 Lip, 2010 09:28 
evita - Pią 02 Lip, 2010 10:53 yuraa
Flandria - Pią 02 Lip, 2010 11:15
możesz to nie są Twoje raty to nie Ty zostałaś "nakręcona" za własną głupotę każdy powinien zapłacić sam ...
to fundusz alimentacyjny jeszcze istnieje ? wiesz, ja myślę, że jakbyś się wyprowadziła od męża to całą Twoją miejscowość nawiedziłyby huragany, burze, później susze, później powodzie i w ogóle armageddon by był
przestań się zastanawiać "dlaczego nic nie możesz zrobić", zacznij kombinować co możesz dowiaduj się, szukaj gdzies pomocy - po prostu RUSZ D-U-P-Ę! i jak ruszysz d**ę to wtedy ewentualnie mogę Cię przytulić - nawet jestem skłonna zrobić to osobiście
beata - Pią 02 Lip, 2010 12:28 Ja też mam dla Ciebie misia 
beata - Pią 02 Lip, 2010 12:29
pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 12:34 ..........Być czy nie być............oto jest pytanie............
evita - Pią 02 Lip, 2010 12:36
jak zwykle masz rację Flandro choć z trudem przychodzi mi przyznanie się do tego ... zacznę kombinować ale muszę odsapnąć , muszę zacząć logicznie myśleć wypierając z nich te, które teraz się panoszą. Muszę się zebrać w sobie i dla siebie a to wymaga chyba największego zaangażowania i o wiele trudniej coś zrobić dla siebie jak dla kogoś na razie nie ma jeszcze wielkiej tragedii u mnie ale wiem, że jak rypnie to na całego i to tak że faktycznie wyjdzie jakby huragan przez mój dom się przetoczył. Ale dam radę ! wiem to
evita - Pią 02 Lip, 2010 12:37
beata - Pią 02 Lip, 2010 12:37 A ja Ci mówię,że NIC NIE MUSISZ!!!! evita - Pią 02 Lip, 2010 12:39
Jestli w istocie szlachetniejszą rzeczą Znosić pociski zawistnego losu Czy też, stawiwszy czoło morzu nędzy, Przez opór wybrnąć z niego? - Umrzeć - zasnąć - I na tym koniec. - Gdybyśmy wiedzieli, Że raz zasnąwszy, zakończym na zawsze Boleści serca i owe tysiączne Właściwe naszej naturze wstrząśnienia, Kres taki byłby celem na tej ziemi Najpożądańszym. .. Flandria - Pią 02 Lip, 2010 12:47
chętnie Ci ją oddam, chcesz ?
ani trochę w to nie wątpię
trzymam kciuki
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 12:51
... ...twoja krew...
kiwi - Pią 02 Lip, 2010 13:39 Evita,dasz rade ....ja w to wierze !!!! Trzymaj sie !!!!! Bedzie dobrze !!!! Pozdrawia Kiwi KICAJKA - Pią 02 Lip, 2010 17:19 
Takie przytulanie może być???
Tylko Twoje działania mogą coś pomóc Tobie
evita - Pią 02 Lip, 2010 17:48 ufff ... przełamałam swój wewnętrzny opór i przeprowadziłam poważną rozmowę ... właściwie monolog. Do tej pory to wzruszałam ramionami bądź rzucałam zdawkowe zdania. Men wrócił do domu i już miałam ochotę podejść go powąchać jak za dawnych lat ale pukłam się w tą głupią łepetynę i powiedziałam mu, że ma siadać i słuchać i mi nie przerywać nic
Powiedziałam, że dzisiaj przemawiam do niego pokojowo i od niego zależy co z tym zrobi, że wiem,że on sobie teraz wyobraża, że będzie kontrolował swoje picie skoro tak długo mu się udało wytrzymać w trzeźwości ale to nie prawda, że nawet nie zdaje sobie sprawy, że to nie on teraz myśli tylko jego choroba opanowała jego umysł, że rozumiem go że jest na głodzie, że wiem, że już tydzień temu pił ale milczałam i w końcu, że był bardzo krótko na terapii , właściwie jakby wcale nie był ale nie musi wyjeżdżać na koniec świata, żeby móc się wspomóc w leczeniu jeśli tylko chce . Ale że to on musi chcieć a nie ja czy ktokolwiek inny i że mogę go zawieźć bądź podać namiary na miejscowych terapeutów. No i jeszcze przypomniałam mu, że obiecał się wyprowadzić jak zacznie pić a jeśli tego nie zrobi to będę wzywać policję na każdy podniesiony ton głosu a przy każdym jego zdychaniu na kacu pogotowie żeby go brali z domu i żebym tego nie widziała ... ufff napisałam to bez ładu i składu , w gadce lepiej mi poszło
a on ? mina skwaszona i milczy
Flandria - Pią 02 Lip, 2010 17:55
to "w nagrodę"
evita - Pią 02 Lip, 2010 18:01
a tak w ogóle to nawet nie jestem pewna czy dobrze mu nagadałam
ale na pewno dałam do myślenia a reszta w jego rękach a ja mam czyste sumienie
milutka - Pią 02 Lip, 2010 18:01
...Evito to dla Ciebie ....
Ja taka w domciu mam i przytulanie do niej na prawdę pomaga
evita - Pią 02 Lip, 2010 18:05
Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 18:19 Bardzo dobrze, Evi, że się na to zdobyłaś. Zobaczył, że nie będzie powrotu do przeszłości. Teraz piłka po jego stronie boiska. Ano zobaczymy... W każdym razie - brawo, Evi! Brawo, brawo, brawo!!!
KICAJKA - Pią 02 Lip, 2010 18:44
Swoje zrobiłaś reszta należy do niego
evita - Pią 02 Lip, 2010 18:53
ano ... jakoś nie chce mi się wierzyć żebym cokolwiek zmieniła na drodze do zapicia no ale może się mylę
i to dosłownie
sama nie wiem jak to się stało, że zachowałam taki stoicki spokój byłam niczym terapeutka Marta od Urszuli
kiwi - Pią 02 Lip, 2010 19:07 Bardzo sie ciesze ze odwaznie i ze spokojem powiedzialas co ci lezy na sercu !!!! Co On teraz zrobi....wielka niewiadoma ?? Ale Tobie lzej !!!! Kiwi Kulfon - Pią 02 Lip, 2010 19:51
Nareszcie Evitko
jutro albo po jutrze przypomnij mu pokojowo
twoj dzisiejszy monolog moze sie roznie skonczyc dla Niego, ja mam cicha nadzieje ze On wkoncu zatrybi
yuraa - Pią 02 Lip, 2010 20:06
i tego Ci życze na dalszy ciąg, bo dalszy ciąg na pewno będzie Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 20:09 Ale gdyby jednak nie zatrybił Evito, wiesz,
że musisz być konsekwentna i spełnić to wszystko co mu obiecałaś... evita - Pią 02 Lip, 2010 20:17 no i jest ciąg dalszy wypominek nie ma końca mam natychmiast rzucić palenie tak jak on dla mnie rzucił picie a poza tym to ja się powinnam leczyć dosłownie na wszystko
i takie tam dyrdymały ... ale jest trzeźwy więc to póki co jest zwykła sprzeczka małżeńska
milutka - Pią 02 Lip, 2010 20:22
KICAJKA - Pią 02 Lip, 2010 20:53
Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 20:54
Evito, on gdera, żeby nie było, że dał się wziąć pod pantofel. Ale jest trzeźwy, więc jest nadzieja, że dotarło!!! 
Flandria - Pią 02 Lip, 2010 21:26
też tak pomyślałam
to by Ci akurat nie zaszkodziło
Kulfon - Pią 02 Lip, 2010 21:39
pokaz Mu, ze potrafisz, zrob to dla Swojego zdrowia
a Mu powiedz ze robisz to dla niego
beata - Pią 02 Lip, 2010 22:49
beata - Pią 02 Lip, 2010 22:51
evita - Sob 03 Lip, 2010 08:54 pierwszy raz nie umiem wyczaić w czym rzecz nerwus znowu zamilkł, nie spał całą noc, rzuca się niczym ptaszek w klatce łażąc z kąta w kąta i cholera wie czy pić mu się tak chce czy nerwowy taki ? ale szkoda tak pięknej pogody na rozmyślania co by było gdyby ... sprzątam i jadę z córką na nowo otwarty basen
Kulfon - Sob 03 Lip, 2010 09:22
On ma gloda i dylemat co teraz robic
moze zaproponujesz mu, zeby jechal z wami na ten basen. w jakis sposob te "napiecie" musi ujsc z niego
yuraa - Sob 03 Lip, 2010 10:31 po prostu chce mu się pić ale boi się cos stracić. w głowie walka mu się toczy- chętnie by się nachlał ale nie wie czy da radę wyhamować, coś tam prawdopodobnie odbudowal a teraz może się to z hukiem zawalić , obawia się reakcji Twojej i dlatego próbuje wysondować, stawiać warunki. jeśli nie pójdzie po pomoc to czarno to widzę Jacek - Sob 03 Lip, 2010 11:01
moim skromnym zdaniem to wygląda tak nie pojął jeszcze swej sytuacji,i nie zna jeszcze wagi swego uzależnienia (przyznania się do tego przed samym sobą) i to świadczy o tej nerwowości jego z kolei nie sięgnął jeszcze po alko bo czuje respekt przed tobą (ale tu to już ty powinnaś znać sytuacje na ile o tym rozmawialiście ) evita - Sob 03 Lip, 2010 15:55
nie chciał
też tak myślę ... walczy sam ze sobą ale niestety coraz bardziej widać, że zaczyna przegrywać tą wewnętrzną walkę
a to też prawda ! wszystko co mu powiedziałam uznał za coś bardzo obraźliwego w stosunku do swojej osoby no i też jest obrażony na mnie - jak ja mogłam powiedzieć, że on jest śmiertelnie chory ? przecież on nie pije taniego sikacza ani denaturatu tylko porządną czystą albo piwo ! przypomniałam mu jego detoks jak o mało co nie wywieźli go do psychiatryka w kaftanie bezpieczeństwa. To nie on był chory , to dali mu jakieś lekarstwa halucynogenne na postraszenie - tak stwierdził.
Oprócz tego, że powiedziałam mu to co powiedziałam to jeszcze zrezygnowałam z weekendowego wyjazdu rodzinnego na śląsk do brata. Więcej już nic nie zrobię. montreal - Sob 03 Lip, 2010 15:56 "Więcej już nic nie zrobię." Sałatkę zrób. albo chłodnik.
evita - Sob 03 Lip, 2010 16:04
tzatzyki zrobiłam
Jacek - Sob 03 Lip, 2010 16:07
Ewka sama wiesz jak to jest u alkoholika co innego robi co innego gada to fakt że ważna jest jakość ale alkoholik to to idzie na ilość bo nie jakość a ilość z nas robi alkoholików Mysza - Sob 03 Lip, 2010 19:43
dokładnie to samo obserwuję u swojego, jak rzucam jakimś "zespołem abstynencyjnym", albo podobnym hasłem, to oczy mu się robią wielkie bo niby się przyznaje, że jest alkoholikiem, ale nie przyjmuje chyba do wiadomości że to choroba i to śmiertelna....
Małgoś - Sob 03 Lip, 2010 20:39
Mój na temat alkoholizmu nie chce gadać ze mną w ogóle, bo jak twierdzi nie chce by ten temat stał się dominującym w naszym życiu... W zasadzie ma rację skubany, nie chce bym brała udział w jego chorobie, chce byśmy żyli normalnie na ile się da, a ze swoją chorobą chce radzić sobie sam.. I radzi sobie, choć sytuację mamy oboje nieciekawą, cała masa spraw do załatwiania, oboje jesteśmy w całkowicie nowej rzeczywistości... wyjątkowo stresogennej
evita - Nie 04 Lip, 2010 19:20
a mój to nawet nie wie co to jest alkoholizm i taka to jest różnica znam go na tyle, że bez słów zdaję sobie sprawy jak nikłe są jego wiadomości na temat tej choroby. Dla niego to jak grypa, którą przeszedł i myśli, że drugi raz już jej nie złapie. Każda próba rozmowy na ten temat jest odbierana jak atak na jego osobę a ja jestem tą sekutnicą, która coś mu wmawia obrażając przy tym.
Jacek - Nie 04 Lip, 2010 20:57
a moja,słuchajcie,nie wiedząc czemu to mnie opieprza że ja tak o tym każdemu gadam że czy ja tak każdemu muszę się przyznawać o tym a mnie po prostu cieszy że już nie oszukuję samego siebie widzę zdziwienie w oczach moich słuchaczy ,bo jak to może być że wszyscy inni się wypierają tego że są alko - a ten (czyli ja) nawija że jest alko moi słuchacze tego nie widzą ale ja w słowie jestem alkoholikiem,ale nie piję już sporo czasu widzę to czego nie widziałem gdy piłem - a twierdziłem że piję za pieniądze które sam zarobiłem z dumą się chwaliłem że nigdy nic z domu nie wynosiłem aby spieniężyć na chlanie ale dziś gdy mówię jestem nie pijącym alkoholikiem to mam na widoku przed oczyma jak to okradałem rodzinkę ile by było chleba za przepite pieniądze a ile po opłacanych rachunków za wypłaty których nigdy nie doniosłem do domu bo zgubiłem ,może okradli nie wiem bo już film się urwał ale dziś mówiąc jestem szczęśliwym alkoholikiem to mówię w pełni tego słowa świadom szczęśliwy bo już nie mam tych problemów co miewałem szczęśliwy bo rodzina szczęśliwa bo wypłata na czas a jak wypłata to i placek jest- ło jaki jo wtedy szczęśliwy
mógłbym tak jeszcze nawijać nie z powodu że mnie alkoholizm ciśnie tylko że już go niema i wiele innych problemów z nim
Małgoś - Nie 04 Lip, 2010 21:16
Lepiej wiedzieć ale niestety sama wiedza to za mało... choćby się posiadło całą wiedzę albo i ciut więcej to bez świadomej pracy nad sobą wyjdzie i tak lipa. Bo w sumie to nie alko jest problemem tylko nie radzenie sobie z życiem, alko to tylko substytut... jeden z wielu zresztą
Małgoś - Nie 04 Lip, 2010 21:26
Wcale się nie dziwię że Twoja nie chce byś gadał, bo ludzie zwyczajnie pojęcia nie mają co to za choroba i kim jest człowiek, który "swoje już w życiu wypił"... A swoją drogą podoba mi się to określenie mojego znajomego, właśnie w ten sposób odpowiada gdy ktoś mu proponuje alko. Sama kiedyś się dziwiłam, no bo jak to?! Taki młody...?! Bardzo mało wiedziałam... Jacek - Nie 04 Lip, 2010 22:42
a ja wcale się nie dziwie że ty się nie dziwisz
a tak serio fajnie jest z kimś pogadać i być zrozumianym wiem Małgosiu że niektórzy takich rzeczy nie rozumują i choć trochę w żarcie zdanie zacząłem to coś w tym jest że to ona powinna rozumieć a nie się wstydzić jak kiedyś za to że ma pijaka czynnego i go kryła Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 08:21 Evi, wygarnęłaś mu raz i na razie niech to wystarczy. Nie naciskaj.
evita - Pon 05 Lip, 2010 08:35
rok temu nie posiadałam takiej wiedzy na temat alkoholizmu jak teraz ale pomimo to zawsze z podziwem w oczach zerkałam na tych, którzy to choć zwą się alkoholikami byli trzeźwi i po leczeniu. Oprócz szwagra, który mi do tej pory zanadto gra na nerwach potrafiłam zrozumieć też gdy palacz wrócił jednak do palenia, szczupłemu się przytyło ale gdy alko jednak po latach zapił to było dla mnie zawsze szokiem i czymś nie do wyobrażenia teraz inaczej na to spoglądam ....
evita - Pon 05 Lip, 2010 08:37
ależ ja nie naciskam zakończyłam już po pierwszej rozmowie a później to już tylko odpierałam atak zresztą wczoraj jakby wszystko wróciło do normy. Teraz będziemy się tak huśtać od głoda do głoda
Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 08:38 Niech on się huśta. Ty zejdź z huśtawki.
rufio - Pon 05 Lip, 2010 10:42 Kup se wuzuzele i wuzuzeluj na wszystko
ZbOlo - Pon 05 Lip, 2010 10:55
... WUWUZELE ...
Flandria - Pon 05 Lip, 2010 11:09
można zacząć od wuwuzelowania (tudzież wuzuzelowania) na Dekadencję :
Wuwuzele Małgoś - Pon 05 Lip, 2010 12:00
No i nareszcie się uśmiałam...
evita - Pon 20 Wrz, 2010 16:24 tak sobie pomyślałam, że zerknę do siebie co się działo rok temu ? z 20 września nie mam wpisu ale jest 22 więc wybiegnę nieco w przyszłość
no i co się zmieniło ? niby niewiele ale jednocześnie bardzo dużo remonty wpadły kolejne (co za zbieg okoliczności) , men nadal przy nich zapier***a a mnie już nie wnerwia to że to nie ja jestem głównym budowlańcem. Jestem pytana o zdanie "co ja na to i jak ja to widzę" więc idzie to pod moje dyktando ja nadal na szmacie - bo ktoś sprzątać na bieżąco ten bajzel musi no i jedzonko serwuje moim robo tj menowi i ojcu. Dwaj tyrani, którzy tak mnie swego czasu zgnębili, każdy na swój sposób współpracują teraz ze mną i tak w trójkę wspólnie tworzymy coś z niczego i za nic albo za niewiele:) Men nadal jest na piedestale w oczach mojej mamci ale już mnie to tak nie drażni ... niech go choć teściowa pochwali od czasu do czasu
doszłam do jednego bardzo ważnego i istotnego wniosku. Jest tak jak było rok temu tyle, że wówczas miotałam się jak ta głupia i rzeczywiście wyłam z nerwów do księżyca. Tyle, że problem nie tkwił we wszystkich wokół tylko we mnie samej a nawet czuję się zawstydzona czytając teraz te moje użalanie się nad sobą znalazła się księżniczka na ziarnku grochu
beata - Pon 20 Wrz, 2010 17:38
evita - Pon 20 Wrz, 2010 18:20
no ale żeby aż tak kapryśne ? lekka przesada
Flandria - Pon 20 Wrz, 2010 18:28
Evi, ale co Ty wypisujesz, co ?
to zupełnie naturalne, że czułaś się wtedy tak a nie inaczej po tym wszystkim co przeżyłaś z tym człowiekiem chyba KAŻDA kobieta czułaby się podobnie na Twoim miejscu fajnie, że to wszystko się w miarę dobrze poukładało
evita - Pon 20 Wrz, 2010 18:41
tfu tfu tfu ... nie chwal dnia przed zachodem słońca jeszcze się nie zachłystuję ... jeszcze czuwam w oczekiwaniu na najgorsze
KICAJKA - Pon 20 Wrz, 2010 19:55
A czy coś Ci to da,czekanie,oczekiwanie,myślenie -czy coś to zmieni,czy zapobiegniesz-chyba nie.Jak się będzie miało coś stać, to się stanie a Ty nie będziesz mieć na to wpływu. Szkoda życia i zdrowia na oczekiwanie,trzeba żyć tym co jest teraz,wykorzystać wszystkie dobre chwile. Życzę Ci abyś mogła się tego nauczyć -choć i tak spory postęp w ciągu jednego roku.
Flandria - Pon 20 Wrz, 2010 20:07
no właśnie Evi ...
ja tylko napisałam o chwili obecnej, co będzie jutro? tego nie wie nikt - ja tam wolę być dobrej myśli
beata - Wto 21 Wrz, 2010 07:08
evita - Wto 21 Wrz, 2010 07:27
eee ... tak źle to nie jest ja tylko staram się nie zachłystywać i fruwać z radości w przestworzach coby upadek był mniej bolesny
pterodaktyll - Wto 21 Wrz, 2010 12:01
Tiaaaa.....tisze jedjesz, dalsze budiesz................
kiwi - Wto 28 Wrz, 2010 14:04 Hallo Evita !!!! Ciesze sie bardzo ze tak dobrze i spokojnie Ci sie uklada.Nie dopuszczaj zlych mysli do swojej slicznej glowki.Odganiaj je jak najdalej,bo i po co marnowac sobie dzien jakimis przypuszczeniami. zycze Tobie jak najwiecej...w nieskonczonosc.....milych,fajnych dni !!!!! Serdecznie pozdrawia Kiwi Klara - Pon 13 Gru, 2010 08:01 Evitaaaa!
Odezwij się! evita - Pon 13 Gru, 2010 08:31
Spokojnie Klaro jestem tutaj codziennie a że nie mam nic mądrego do powiedzenia to tylko czytam ...
Tomoe - Pon 13 Gru, 2010 09:10 A musisz mówić same mądre rzeczy? Głupie też mów.
pietruszka - Pon 13 Gru, 2010 09:25 Evita, gadaj głupoty też
Wiedźma - Pon 13 Gru, 2010 09:45 Na tam jestem gotowa na słuchanie głupot. Na gadanie z resztą też. Nawijaj... Klara - Pon 13 Gru, 2010 09:48
Dobrze, że jesteś
evita - Pon 13 Gru, 2010 09:55 Nie chce mi się ani pisać ani gadać dziewczyny cokolwiek bym nie napisała będzie wyjątkowo denne więc po co ?
Jestem, czytam i obserwuję ... pietruszka - Pon 13 Gru, 2010 10:05
po to by z siebie wyrzucić to co denne
Tomoe - Pon 13 Gru, 2010 10:06 Oj, chyba tu widzę głęboki dołek... A przynajmniej zjeżdżalnię do głębokiego dołka.
evita - Pon 13 Gru, 2010 10:10
no dobra ... mała zajawka
marzy mi się zawał serca, taki jeden ale za to konkretny ! do tego nie potrzeba odwagi
Klara - Pon 13 Gru, 2010 10:19 A może przeszłabyś się do tego banku i spróbowała ponegocjować, żeby jakoś poluzowali, zgodzili się na mniejsze raty, na jakieś odroczenie spłat - podobno to bywa do załatwienia. Tomoe - Pon 13 Gru, 2010 10:32 Rozmawiałaś z mężem, dzieciakami, kimś z dalszej rodziny? evita - Pon 13 Gru, 2010 10:37 z nikim nie rozmawiałam i jutro idę na rozmowę ale czarno to wszystko widzę pietruszka - Pon 13 Gru, 2010 10:51 Szkoda Evi, że jesteś z tym sama. Czasem warto z siebie wydusić i z kimś pogadać. A to ode mnie dla Ciebie
Tomoe - Pon 13 Gru, 2010 11:04
Warto.
A to ode mnie: 
I trzymam kciuki.
Wiedźma - Pon 13 Gru, 2010 11:20
Ale on chyba wie co sie dzieje...? Elissa25 - Pon 13 Gru, 2010 11:26
Nie wiem Evito o co chodzi, ale zapewniam Cię, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Zawsze jest cień szansy, że można się dogadać. Sama się o tym przekonałam. Jutro będę za Ciebie trzymać kciuki
evita - Pon 13 Gru, 2010 17:04
dzięki
nikt to nikt ... czas przedświąteczny , niech chociaż ktoś ma spokojne święta ... Flandria - Pon 13 Gru, 2010 17:14
Evi ... jakbym siebie "słyszała" sprzed kilku lat ... a Ty ? Ty też jesteś ważna! Nie zapominaj o sobie, nie katuj się tak! Chcesz czy nie - to, że coś jest nie tak, na pewno jest widoczne w Twoim zachowaniu. Tyle, że ludzie wokół Ciebie (których chcesz chronić) nie mają pojęcia o co chodzi i pewnie szukają tej winy w sobie... A razem może coś wymyślicie
Jest taka zasada, która nazywa się synergią, mówi się o niej "1+1=3". Dwie osoby wspólnie są w stanie zrobić dużo więcej niż jeśli pracują osobno. Nie bądź z tym problemem sama. Nie warto. Trzymam kciuki
komiwojażer - Pon 13 Gru, 2010 17:22
Flandria - Pon 13 Gru, 2010 17:29
masz rację
różnie bywa ...
komiwojażer - Pon 13 Gru, 2010 19:55
beata - Pon 13 Gru, 2010 23:38
Dla siebe,ale również dla Ciebie. I chętnie posłucham tych niby głupot....dennych.
stiff - Wto 14 Gru, 2010 05:30
Nie ważne co, ale pisz...
Tomoe - Wto 14 Gru, 2010 08:57 Evi, nie chcę cię urazić, bo wiem, że masz na głowie gigantyczny problem, ale coś ci powiem. Ja się tak zastanawiam, czy ty, ukrywając ten problem przed najbliższymi, na pewno czujesz, że jesteś wobec nich w porządku, uważasz, że zachowujesz się fair wobec nich? Co to ma wspólnego ze szczerością, otwartością, prawdomównością, jeśli coś tak ważnego, co może mieć wpływ na dalsze losy całej rodziny, ukrywasz przed rodziną? Przecież to i tak wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Co oni sobie wtedy pomyślą? Jak się z tym będą czuli? Przecież ukrywanie przed najbliższymi tak ważnej sprawy - to przejaw braku zaufania do nich. Czego ty się właściwie boisz? Poza tym chcę ci przypomnieć, że taka "zosiosamosiowatość", taka postawa: "wszystko wezmę na swoje barki, sama sobie z tym muszę poradzić" takie "męczeństwo i poświęcenie się dla spokoju rodziny" - to klasyczny objaw współuzależnienia. Wolisz się z tym sama męczyć, niż pozwolić komukolwiek, aby ci pomógł.
Wiedźma - Wto 14 Gru, 2010 09:42 Dopiero co zżymałam się tu na Elissę i jej matkę za ukrywanie przed ojcem ogromnego problemu. Teraz Ty, Evi, robisz to samo co one. Uważam, że to duży błąd. Po pierwsze - nie dajesz najbliższym możliwości podjęcia jakichś działań, po drugie - okazujesz im w ten sposób brak zaufania i lekceważenie, po trzecie - pozbawiasz siebie ich wsparcia. Jakkolwiek się ta sprawa zakończy, Wasze relacje poniosą uszczerbek z powodu Twojej postawy. No chyba, że ją szybko zweryfikujesz... evita - Wto 14 Gru, 2010 11:07 W wątku Elisski pisałam, że ją wyjątkowo rozumiem. Przede wszystkim dlatego, że u mnie jest tak samo ... Od zawsze wszystko było tylko na mojej głowie i choć nie raz ciężko mi było znieść dole i niedole, tak było bo po prostu na mena nigdy w okresie picia nie mogłam liczyć no a dzieci ? śmiesznym byłoby dzieci obarczać jakimikolwiek problemami tego typu. Teraz ? dzieci mają swoje rodziny, swoje problemy i startują w swoje życie bez obciążeń problemami matki. Tak powinno być. A men ? dowie się o wszystkim ale nie teraz, po świętach a może po nowym roku ? nie ufam mu i wiem, że taka informacja zakończy się w jeden jedyny zanny mu sposób ucieczki przed problemami czyli w pijaństwo a skoro ma zacząć pić to chcę żeby przez święta cała moja rodzina przebrnęła w spokoju i radości. Szczerze mówiąc później będzie mi już wszystko jedno. Wiem, że najmłodsza w razie czego będzie miała opiekę a ja już jestem tak bardzo zdołowana, że na niczym mi już nie zależy. Byłam na rozmowie ... są jakieś szanse. Trzeba pisać pisma itp itd Być może coś z tego będzie ale póki co nie cieszę się i nie popadam w euforię. Co bedzie to będzie ... niektórych spraw nie jestem w stanie przeskoczyć. pietruszka - Wto 14 Gru, 2010 11:18
Evita, a wiesz, że włączyło Ci się tunelowe myślenie, jak w depresji? Wiesz, że potrzebujesz Zosiu- Samosiu pomocy? Ja kilkanaście lat temu nie wyszłabym cało z podobnej sytuacji, gdyby nie pomoc mojego alkoholika (a nie byliśmy wtedy ze sobą ! - rozstaliśmy się na 5 lat!) i pomoc mojego ojca i brata. Bardzo wtedy nabrałam pokory czy Evito masz kogoś z rodziny (i nie myślę tu o mężu), jakąś przyjaciółkę, z którą możesz pogadać, szczerze od serca?
Kiedy ma się tunelowe widzenie bardzo pomaga kontakt z kimś INNYM, kto szerzej widzi. Masz kogoś, kto Cię przytuli !? I nie wnerwiaj mnie
evita - Wto 14 Gru, 2010 11:29 myślę o moim bracie nie wiem jeszcze ... ale potrzebuję kogos bo zwariuję albo sobie coś zrobię
pietruszka - Wto 14 Gru, 2010 11:40 Wiesz, że w takich sytuacjach krytycznych często pomocą służą osoby, które najmniej byś posądzała o to. Ja byłam w życiu kilka razy tak zaskoczona. A bycie Zosią- Samosią nic dobrego nie niesie ze sobą. Po pierwsze jest równe pysze, bo traktuje się wtedy siebie jak Boga (ja sobie ze wszystkim poradzę), a po drugie nie po to ludzie kiedyś osiedlali się, że tak powiem "w stadach", w wioskach, gromadach, nie po to łączyli się w plemiona, rodziny, żeby sobie "samo-ziosiować". No ten tego, jak mawia brzydko mój Pietruszkowy czasem "d**ę w troki" i dzwoń do brata umówić się na spotkanie. Tomoe - Wto 14 Gru, 2010 11:42
No jasne, ale jak dzieci mają problemy - to mama zawsze gotowa do pomocy.... Przypomnieć ci, na co dwie swoje pensje wydałaś? A możę teraz oni byliby szczęśliwi, gdyby mogli ci się odwdzięczyć? Ale ty im oczywiście nawet nie dasz takiej szansy... A skąd w ogóle ta twoja pewność, że twój mąż na wiadomość o zadłużeniu od razu się napije? Wiesz co ci powiem? To nie ta cała sytuacja najbardziej ci szkodzi, tylko twój sposób myślenia.
Kulfon - Wto 14 Gru, 2010 11:44 zgadzem sie z przemowczyniami
a ponadto co kilka glow do myslenia jak wybrnac z opresji to nie jedna
moze sie okazac ze twoj malz ma jakiegos znajomego ktory ma innego znajomego a tamten ma kogos w banku, ja kozystam z takich protekcji - pomocy - jesli to wskazane, badz sam sobie nie potrafie poradzic
evita - Wto 14 Gru, 2010 11:44 może masz rację Tomoe ... nie potwierdzę ani nie zaprzeczę bo sama nie wiem. evita - Wto 14 Gru, 2010 11:47
nie rozśmieszaj mnie Kulfi on nie ma żadnego znajomego oprócz tych z którymi wcześniej chlał. Ma tylko mnie i nikogo poza tym ! Nie ma kolegów a w zasadzie to nawet braci nie ma takich jak w normalnych rodzinach to jest. Jest skazany albo na mnie albo na swoich kolegów z innego stanu świadomości
Kulfon - Wto 14 Gru, 2010 12:00
no coz chcialem sluzyc dobra rada
moj boss jak robilem w PL gosc co obracal milionami, zalatwil mi nie jeden kredyt w banku, ale tez czasami ode mnie porzyczal na miescie kase na jabola (podobno juz nie pije od ponad roku), wiec nigdy nie wiadomo tak do konca jakich kto z nas ma znajomych
Małgoś - Wto 14 Gru, 2010 14:21
Pamiętaj zawsze, że banki nie chcą stracić tak samo jak Ty...A przecież wyłożyli kasę z której mieli mieć dochód. Im się nie kalkuluje odbieranie nieruchomości (szczególnie jeśli jest to np dom a nie np prawie nowe mieszkanie które łatwiej sprzedać) Dlatego niechętnie, ale idą na współpracę. Dla banku korzystniej jest przez jakiś czas dostawać choć po parę groszy niż np podwyższać rezerwy obowiązkowe w przypadku umoczenia kredytu. Molestuj bank ile wlezie, naciskaj na rozmowę z prezesem, dyrektorem finansowym, może to coś pomoże. evita - Śro 15 Gru, 2010 09:47 Kolejny dzień z mojego byle jakiego życia i kolejne problemy walące się na głowę od rana ... zdecydowanie z tytułu mojego wątku drugi człon jest odpowiedzią na moje pytanie
sabatka - Śro 15 Gru, 2010 09:51 evi
evita - Śro 15 Gru, 2010 09:56 dostałam właśnie 150 zł na święta od starszego szefa ! chociaż coś miłego w końcu się mi trafiło Małgoś - Śro 15 Gru, 2010 09:58 Evitko, teraz masz same czarne filmy w głowie, ale może pomyśl sobie, że cokolwiek się wydarzy będzie to dobre dla mnie, nawet jeśli zabiorą mi dom, wejdą na pensję itp to ja się odbiję od tego dna... i wyjdę z tego cało, a może będzie nawet lepiej niż dotychczas...? Przecież nigdy nie jest tak, żeby ciągle było źle, to siłą rzeczy musi się zmienić, takie są prawa natury...
Małgoś - Śro 15 Gru, 2010 10:00
małe a jednak cieszy... evita - Śro 15 Gru, 2010 10:10
to jest niemożliwe a jeśli stanie się mozliwe to nie za mojego życia !!! Wiedźma - Śro 15 Gru, 2010 10:11 Bardzo mnie zasmucasz, Evi...
Małgoś - Śro 15 Gru, 2010 10:15
i tej wersji się trzymaj... ale nie za wszelką cenę a już na pewno życia! kochanie, dom czy jakakolwiek kasa... nic nie jest warte Twojego życia! beata - Śro 15 Gru, 2010 11:46
Evi.Może nadszedł czas na wizytę u psychologa? sabatka - Śro 15 Gru, 2010 11:56 Evisiu niby mało ale ja gdzieś tyle będe miała na wigilię i prezenty po choinkę na 5 osób albo nawet mniej. poza tym popatrz na to że jest to AŻ tyle a nie tylko tyle. no i zazdroszczę ci że masz prace. Jacek - Śro 15 Gru, 2010 12:25
w końcu ktoś cię zauważył i uznał że ci się coś należy
kiwi - Śro 15 Gru, 2010 14:21 Evita !!!! bardzo Ciebie polubilam przez to pisanie,no i moge napisac ze znamy sie pare miesiecy,ale to co Ty moja kochana opisujesz....to naprawde zwariowane.Malo pisze w tym dziale wspolzauleznienie,bo naprawde sie na tym nie znam i wogle tego nie rozumiem,i wszystkim kazalabym albo doradzala ....uciekaj jak najdalej od pijakow (chociaz sama jestem trzezwa pijaczka).Ale Ty masz teraz ogromny problem,i jak Zosia samosia chcesz to sama rozwiazac.Nie oszukuj siebie i nie oszukuj innych,zwolaj narade calej Rodzinki wszystko powiedz nic nie upiekszaj,i wszyscy musza sie zastanowic co dalej,a Ty zamiast o siebie sie martwic,to Ty bardzo meza pijaka (trzezwego chwilowo) bronisz przed wszystkimi sprawami.....to jest dziecinada,jak w przedszkolu.Podstawa trzezwosci,albo zycia z trzezwym czlowiekiem jest szczerosc,i rozmowa i razem problemy trzeba rozwiazywac....wszystko inne to zaklamanie. Lubie teatr,i u ciebie to jak w teatrze Ty rezyser znasz juz jako tako zakonczenie tej sztuki,zakonczenie raczej smutne chwilowo,a Rodzinka to aktorzy jeszcze skacza,ciesza sie,klaszcza w rece bo mysla ze to komedia,to na wesolo....a to tragedia,i to w paru aktach.Obudz sie !!!!! zacznij dzialac....ale i tak Twoja decyzja nalezy do Ciebie....wybierz dobrze....Pozdrawia Kiwi evita - Śro 15 Gru, 2010 18:48 porozmawiałam troszkę z moją córką ... troszkę bo niewiele mogłam z siebie wydukać ale i tak mi nieco lżej na sercu jutro kolejna ważna rozmowa, ja nadal oficjalnie się uśmiecham ale w głębi duszy myślę cały czas o jednym "Daj mi Boże siły, żeby jakoś to wszystko przetrwać" !!!
Wiedźma - Śro 15 Gru, 2010 20:34 No i co córka na to? sabatka - Czw 16 Gru, 2010 08:55 widzisz powoli się odkorkowujesz to często bolesne, ale do przejścia. wspieramy Cię tu wszyscy więc zawsze możesz się troszkę zmotywować czytając
KICAJKA - Czw 16 Gru, 2010 18:56 Evi,długo mnie nie było i trochę rzeczy mi umknęło ale wiem jedno,że ja swoje czy wspólne problemy nauczyłam się rozwiązywać wspólnie z rodziną,znajomymi - oczywiście zawdzięczam to Al-anonowi,bo zrozumiałam,ze nie jestem w stanie SAMA podołać problemom swoim czy najbliższych.Nauczyłam się mówić o każdym problemie i życie stało się łatwiejsze.Od parunastu lat mój mąż nauczył się,że większość problemów i obowiązków należy brać nas barki razem i to on jest bardziej od rozwiązywania a ja tylko pomagam.Czasem nawet próbuje rozwiązywać coś co wydaje mu się problemem a wcale nim nie jest Życzę Ci abyś zdołała rozwiązać swoje problemy z pomocą innych
evita - Pią 17 Gru, 2010 10:34 Tak na szybko ! Nie jest jeszcze super ale wracają mi chęci do życia pomału się coś układa
beata - Pią 17 Gru, 2010 10:44
Kulfon - Pią 17 Gru, 2010 10:50 no to gut, ze juz gut Wiedźma - Pią 17 Gru, 2010 11:05
Jacek - Pią 17 Gru, 2010 11:06 no to aby było już super na całego życzę
pietruszka - Pią 17 Gru, 2010 11:07 No to, żeby już było z górki
evita - Pią 17 Gru, 2010 12:49 i dałam radę póki co sama
ale bedę też miała pomoc córki i zięcia w spłatach
Zięć ma już załatwione swoje problemy z prawem i już nie musi się odraczać ani użerać z adwokatami, a ja ... od rana nadrabiam zaległości z organizacją spotkania opłatkowego
Tomoe - Pią 17 Gru, 2010 13:51
pietruszka - Pią 17 Gru, 2010 13:55
Przypuszczam, że to były niełatwe rozmowy, ale pewnie ciut lżej Ci się na serduchu zrobiło? A wiesz, ze nieumiejętność proszenia o pomoc jest jedną z cech współuzależnienia? Dla mnie też to trudne, ale już nie muszę być doskonała i samowystarczalna. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że trochę się podzielisz, jak to wszystko poorganizowałaś Spotkanie opłatkowe też
evita - Pią 17 Gru, 2010 14:06
koszmar doszłam do wniosku, że żeby dojść do jakiegokolwiek porozumienia i żeby rozmowa mogła przebiec w miarę normalnie a nie na zasadzie zastraszania muszę dotrzeć do kogoś kto zna tego komornika i dotarłam do takiej osoby choć było baaaardzo trudno. Ci ludzie nie mają przyjaciół, znajomych tylko rodzinę pośród której trudno też znaleźć kogoś kto z nim utrzymuje jakiekolwiek stosunki. I znalazłam kogoś takiego kogo jednocześnie bardzo dobrze znam Ta osoba zadzwoniła do tego onego i poprosiła, żeby ze mną porozmawiał jak człowiek z drugim człowiekiem, niczego więcej nie chciałam. Pierwsza rozmowa odbyła się bez "protekcji" po której tylko utwierdziłam się, że ja nie mam po co żyć więc zaczęłam się pomału oswajać z tą myślą ... druga (wczoraj) i trzecia (dzisiaj) już miała zupełnie inny charakter i podbudowała mnie psychicznie zauważam już jakieś wyjścia z tej sytuacji choć łatwo nie będzie
evita - Pią 17 Gru, 2010 14:17
Ufff... mam nadzieję, że wszystko dobrze wypali Namówiłam naszych policjantów z komendy powiatowej żeby chórem zaśpiewali dwie kolędy byli bardzo oporni ale gdy im opowiedziałam jak to i my amatorsko w chórze zaśpiewamy i na pewno potrzebna nam będzie ochrona przed tymi co bedą ciskać w nas pomidorami, jajkami itp to przystali na moja propozycję ustalilismy repertuar i oni ćwiczą w swoim gronie a my dzisiaj mamy już drugą próbę. Będą zimne ognie, będą opłatki, będą kolędnicy, dzisiaj namówiłam zięcia żeby przebrał się za gwiazdora i będzie rozdawał dzieciom cukierki (muszę znaleźć szybko sponsora) a policjanci za odśpiewane kolędy dostaną po lizaku dzisiaj wieczorem będzie nagrywana reklama-zaproszenie w naszej lokalnej rozgłośni, plakaty się drukują choć nie bardzo mi sie podobają przystałam na takie bo samej mi się nie chciało nic robić w ostatnich dniach a już tym bardziej projektować cokolwiek ... i to by było chyba tyle ... aha ! Ksiądz z kalendarza udzieli nam błogosławieństwa może jeszcze coś wymyślę, w końcu to jeszcze prawie, że tydzień
pietruszka - Pią 17 Gru, 2010 14:41 No wielka jesteś
Tylko w tym wszystkim o sobie nie zapomnij, kochanie
Małgoś - Pią 17 Gru, 2010 15:36
łatwo może nie... bo tak, to mogło być kiedyś....ale wiesz, że czegoś nie zrobiłaś i... ale teraz też dasz radę, bogatsza o wcześniejsze doświadczenia, zobaczysz...
jak Cię czytam Evi, to często aż zazdroszczę energii, pomysłów... naprawdę
Dobrze, że porozmawiałaś z rodziną... od razu widać, że zaczęłaś odżywać
beata - Pią 17 Gru, 2010 23:34
Wiedźma - Pon 20 Gru, 2010 19:46 Evi, jak tam Twój men? Wyhamował? evita - Pon 20 Gru, 2010 20:52 już wczoraj było spoko i dzisiaj też , ale moja intuicja mi podpowiada, że on częściej sięga sobie po piwko pomimo, że ja tego nie wyczuwam jakimś cudem ! W sobotę ponoć wypił szklankę piwa a wg mnie to na pewno więcej i to o wiele skoro dało się to wyczuć w jego zachowaniu jestem zanadto przemęczona poprzednią nerwówką i nawet nie zdenerwowałam się zanadto. Spłynęło to po mnie ...
Wiedźma - Pon 20 Gru, 2010 21:34
To znaczy, że nic z tym nie robisz... Facet wstrzelił się w "pomyślny" dla siebie czas, gdy Ty przygnieciona innymi problemami nie masz energii na wyciąganie konsekwencji. Przypadek, czy perfidia z jego strony?
MartiVW - Pon 20 Gru, 2010 22:49 mi okres miedzy swietami i nowym rokiem kojarzy sie raczej z popijaniem alk i leczeniem kaca a po nowym roku z umieraniem na kacu bo bylo juz zle i com wypil musialem odchorowac .  .To beda moje drugi trzezwe swieta i bardzo sie z tego ciesze ale tez staram sie o tym co bylo nie zapominac to tak dla siebie .
evita - Wto 21 Gru, 2010 06:22
przypadek ... on nie wiedział i nie dałam w żaden sposób odczuć to, że mam jakiekolwek problemy
Tomoe - Wto 21 Gru, 2010 06:44 Dzień dobry, Evitko. Ja ci powiem tak - cokolwiek ty zrobisz i czegokolwiek ty nie zrobisz - to i tak nie ma najmniejszego wpływu na to, czy on się napije czy się nie napije. Zwolnij siebie od odpowiedzialności za jego chorobę alkoholową. To co się w nim teraz dzieje, nie ma nic wspólnego z tobą. On uaktywnił swoją chorobę, obudził ją po długim okresie uśpienia. Jeszcze raz powtarzam - to nie ma nic wspólnego z tobą. I ty nie masz na to żadnego wpływu.
evita - Wto 21 Gru, 2010 07:41 dziękuję Tomoe
Małgoś - Wto 21 Gru, 2010 09:40 Evitko, smutne, że u Ciebie taka powtórka z rozrywki...
Wydaje mi się, że nic nie możesz zrobic, poza zadbaniem o swoje samopoczucie, nie pozwól sobie odebrać pogody ducha, bo masz jej wiele w sobie... Wiem, że to trudne jak cholera, a teraz w okresie przedświątecznym szczególnie...
evita - Wto 21 Gru, 2010 09:57 Od wczoraj mam taki młyn, że nawet nie mam czasu na natłok przykrych myśli tak mi fajnie szła organizacja imprezy, dodatkowo namówiłam dziennikarzy na ich własny występ z kolędami, plakaty rozwieszone, reklamy poszły w eter i się spieprzyło dom kultury wyrolował mnie z nagłośnieniem szukam teraz gdzie się da kogoś kto by nas obsłużył
evita - Wto 21 Gru, 2010 12:01 załapałam się na rachmistrza
nie chciałam nic pisać, żeby nie zapeszyć że się staram o tą fuchę ale właśnie dostałam telefon, ze zostałam przyjęta 3 osoby na całą gminę więc trochę tej pracy będzie ale za to wiąże się to z większym zarobkiem
Kulfon - Wto 21 Gru, 2010 12:08
ino nie zepsuj
u was tez daja HTC ?? + dodatkowy akku PowerGum "bawilem sie" tym od powszechnego spisu rolnego
zwykly uzytkownik palcow niech nie wtyka bo siem program "obrazi" a fon zablokuje
P.S. no i gratki z dodatkowej fuchy zawsze jakis grosz a Ty w potrzebie evita - Wto 21 Gru, 2010 12:12
ano dają tylko, że pisząc "dostałam telefon" to nie to miałam na mysli źle się wyraziłam ! powinno być - dzwoniono do mnie z Urzędu Gminy
evita - Wto 21 Gru, 2010 12:13
ponoć to ma być całkiem niezły grosz
Małgoś - Wto 21 Gru, 2010 12:28
cokolwiek to oznacza cieszę się razem z Tobą
i nie ma to tamto, że zapeszysz... Aniołowie czuwają
Kulfon - Wto 21 Gru, 2010 12:34
no fakt moze nauczyl bym sie jeszcze czytac ze zrozumieniem, dla mnie "dostac telefon" to znaczy zabawka do rozpracowania
evita - Wto 21 Gru, 2010 12:47
a dla mnie "ktoś w rodzinie ma nowy telefon" to jest podobna historia jak ta twoja z zabawką
Klara - Wto 21 Gru, 2010 12:52
Gratuluję
pietruszka - Wto 21 Gru, 2010 12:54 Gratulacje Evi
Wiedźma - Wto 21 Gru, 2010 13:45 No to super, Evi!
evita - Wto 21 Gru, 2010 13:54 dzięki wam wszystkim
Borus - Wto 21 Gru, 2010 16:18 ...ino rachuj rzetelnie...
evita - Wto 21 Gru, 2010 16:39
to jest oczywiste
Wiedźma - Wto 21 Gru, 2010 16:59 Byłam kiedyś rachmistrzem w narodowym spisie powszechnym. Ale to było już ze 30 lat temu, byłam jeszcze w szkole średniej...
Klara - Wto 21 Gru, 2010 17:17
Ja też
Najpierw chodziłam od domu do domu, żeby poinformować, kiedy przyjdę, a później czekali na mnie tak jak na księdza, kiedy chodzi po kolędzie
evita - Wto 21 Gru, 2010 17:35
ja nie mogę już sobie wyobrażam te moje kolędowanie
Wiedźma - Wto 21 Gru, 2010 18:40
Oj tak właśnie było! A ile musiałam się nawysłuchiwać rozmaitych bolączek!
evita - Wto 21 Gru, 2010 20:48 HURA !!!!!!!!! cieszę się dzisiaj po raz kolejny bo mamy profesjonalną firmę nagłośnieniową
no i niezłe hece z tego naszego spotkania opłatkowego wychodzą
impreza ma dwa hasła z czego jedno brzmi "zaszaleli anieli przy fontanny bieli" i te jest co nieco perfidnie użyte ponieważ fontanna jest przy ratuszu a w ratuszu urzęduje nowa pani burmistrz Aniela no i zamierzony efekt przeszedł nasze wszelkie oczekiwania bo hasło zgodnie z planem przyciąga uwagę ludzi niesamowicie
Tomoe - Wto 21 Gru, 2010 21:26 Aniela w bieli też zaszaleje przy fontannie?
Tomoe - Wto 21 Gru, 2010 22:21 U nas na schodach Ratusza rokrocznie śpiewa kolędy okazjonalny chór "Urzędasy". Ale oni się sami tak nazwali.
beata - Śro 22 Gru, 2010 08:09
evita - Śro 22 Gru, 2010 09:33
jeśli posiada choć odrobinę poczucia humoru, w co wątpię, to też przyjdzie nikt jej osobno nie zapraszał bo w końcu jest jednym z nas więc z jakiej racji mam ją wyróżniać
u nas nikt dotychczas nie śpiewał ale od teraz się to zmieni bo to ma już teraz być impreza cykliczna
evita - Śro 22 Gru, 2010 09:41 wczoraj men przyszedł znowu po piwie uznał, że za to jak ciężko pracuje to mu się należy i nie zaszkodzi ! dzisiaj zaspał do pracy i głowa go strasznie boli a w nocy co chwilę wstawał i wymiotował - po jednym piwie ?
Jeszcze z nim nie rozmawiałam bo wczoraj to było bez sensu a dzisiaj przygotowuję sobie przemowę na popołudnie żeby nie wybuchać z awanturą jak histeryczka tylko rozsądnie przedstawić mu swoje argumenty
póki co jeszcze mi nie zepsuł humoru na tyle, żeby nie cieszyć się na nadchodzące święta i w sumie nadal pozostałe problemy w mojej hierarchii przewyższają te z nim związane ... dziwne to
evita - Śro 22 Gru, 2010 09:44 tak właściwie to ja nawet nie mam co się zastanawiać nad tą przemową i powiem tylko tyle : "mowa moja będzie krótka ! nadchodzi czas gdy ci po prostu powiem - spier*alaj z mojego ogródka"
Małgoś - Śro 22 Gru, 2010 10:21
zdrowiejesz?
a w to jedno piwko to nigdy w życiu nie uwierzę
jeśli haftował, to pewnikiem coś namieszał.....
Wiedźma - Śro 22 Gru, 2010 11:22
Oj tam...
Przecież mogła mu zakąska zaszkodzić - wiem z pewnych źródeł, że bardzo często skórka od pomidora siada na żołądku i wtedy właśnie się rzyga. Albo ktoś mu mógł popiół od papierosa do szklaneczki strząsnąć - też podobno bardzo źle to się kończy. A wszyscy od razu - huzia na alkoholika!
Życzliwości trochę. Zrozumienia. beata - Śro 22 Gru, 2010 11:29
Tia...jasne.Ja mam dla Niego dużo życzliwości    O widzisz jaka jestem życzliwa?
pietruszka - Śro 22 Gru, 2010 11:32
Bidulek...
A Evitka nam zdrowieje
beata - Śro 22 Gru, 2010 11:34 Widzisz Wiedźmo jakie My współczujące jesteśmy?
pietruszka - Śro 22 Gru, 2010 11:45
Jak widać Al-anon odziera ze złudzeń
Małgoś - Śro 22 Gru, 2010 12:51
Tosz my życzliwie pokazujemy ile nas to obchodzi.... gg4g5
evita - Śro 22 Gru, 2010 13:29
tym razem wersja była nieco inna ! lakier mu zaszkodził bo cały dzień malował (jest lakiernikiem samochodowym)
no bo, jak to sam stwierdził, od jednego piwa to niemożliwe, żeby się tak czuł
poza tym jak już wypije to przede wszystkim nie da się tego ukryć bo ma bardzo dziwny, jakby błagający o wybaczenie wzrok i aż poprzez te ślepia wyłażą mu na wierzch wyrzuty sumienia ! No i głosik taki potulny, przytakujący na wszystko byleby nie usłyszeć jakichkolwiek wyrzutów z mojej strony. On jakby czekał tylko na słowa typu - nic się nie stało ! od czasu do czasu możesz się napić przecież ! Nie doczekanie jego
KICAJKA - Śro 22 Gru, 2010 16:34 Gratulacje dla Pani Rachmistrz
I oczywiście zdrowego podejścia do nadużywającego mena (najlepiej olewancko,"cierp ciało jak żeś chciało")
evita - Czw 23 Gru, 2010 09:57 Flandra gdzieś ty się zapodziała ? !
sabatka - Czw 23 Gru, 2010 10:12 gratuluję Evi. ja też teraz chodzę po domach ale troszkę w innym celu. noszę gazetki. a faceta to na suchej gałązi.... beata - Czw 23 Gru, 2010 10:15
sabatka - Czw 23 Gru, 2010 11:25
majra - Czw 23 Gru, 2010 22:13 Dlaczego przy świętach nie współczujecie. Tylko byście wieszały. Przecież wszyscy tłuką nam do głowy, że to choroba. Uwaga wrzucam kij w mrowisko... Sama też jakoś nie zawsze współczuję. pterodaktyll - Czw 23 Gru, 2010 22:21
Choroby przeważnie się leczy a jak ktoś nie chce się leczyć, to po co mu współczuć. Przecież na własne życzenie..........
evita - Pią 24 Gru, 2010 08:14 I już po naszym kolędowaniu
Wyszło wszystko super Policjanci pięknie zaśpiewali, redaktorzy zresztą też a i ludziska w miarę dopisali bo gdzieś ok. 200 osób przyszło choć mnie się wydawało na tym wielkim rynku, że jest ich ze trzydzieści Mikołaj rozdawał dzieciom czekoladki, jego pomocnicy rozdawali opłatki, zimne ognie i kalendarze w prezencie, wszyscy dołączyli się do śpiewów a nagłośnienie mieliśmy takie extra, że godzinę przed i jeszcze godzinę po imprezie muzyka docierała do baaaardzo szerokiej publiczności tylko ja w tym stresie nawet nie pamiętam co mówiłam, jak witałam, jak dziękowałam wszystkim - kompletnie nic dzisiaj, jak zawsze po takich akcjach, czuję się totalnie wypalona i dobrze, że są święta więc pewnie szybko zregeneruję siły
evita - Pią 31 Gru, 2010 10:19 bez żalu żegnam stary rok i z obawą wchodzę w nowy ... ostatni miesiąc w szczególności dał mi w kość i zaczynam się korzyć przed swoją butnością jednak nie daję rady, nie potrafię nie myśleć o tym co mnie czeka za minutę, godzinę, miesiąc ... zaczynam spoglądać przez okno czy nadchodzi, zaglądam ukradkiem w oczy czy nie widać znajomego mi zmętnienia, kontroluję mowę, zerkam na telefon z ochotą na krótką rozmowę, żeby skontrolować sytuację czy już pije czy jeszcze nie ? Nie wykonuję tych czynności ale walczę ze sobą
wczoraj po kolejnym piwkowaniu zainicjowałam rozmowę i dowiedziałam się, że piwo to nie alkohol, że jedno czy dwa krzywdy nie zrobi, że leczenie dłużej niż dwa tygodnie to jest tylko dla najgorszych ochlaptusów a on taki nie jest , on rozumie i że nie wróci do takiego picia jak kiedyś ale codzienne piwko mogę sobie już zakodować na stałe w jego menu dręczą mnie sny pijackie, płaczę we śnie, wzywam policję, bronię dzieci, uciekam z domu i serce mi znowu pęka, znów wróciły wszystkie moje dziwne reakcje, drżą mi ręce, nie potrafię się uśmiechać, rozmawiać, cieszyć z drobnostek, ściska mnie w gardle ... mam ochotę się naćpać tabletkami na uspokojenie . Odmienny stan świadomości ale jakże błogi w porównaniu z rzeczywistością . Nie zależy mi na życiu, na takim życiu , więc po co wchodzić w Nowy Rok skoro zapowiada się jeszcze gorzej ? przecież wiem co będzie i jak będzie ...
Kulfon - Pią 31 Gru, 2010 10:28
Janioł - Pią 31 Gru, 2010 10:31
evita - Pią 31 Gru, 2010 10:35
moja intuicja mnie jeszcze nigdy nie zawiodła... tym razem pewnie będzie podobnie olimpijka - Pią 31 Gru, 2010 10:39 kurczę...kurczę...Evi..nie wiem co napisać...bo podziwiałam Cię i podziwiam za drogę którą wybrałaś...drogę inną niż ja...zapewne mniej prostą i chyba znacznie węższą... i jak czytam to, co piszesz, tym bardziej utwierdzam się że zrobiłam dobrze... że nie muszę walczyć, dałam jakby się pokonać i odeszłam... robię sobie wstępne podsumowania minionego roku i mimo wszystko wychodzi mi na plus... odstawiłam truciznę, którą było pożycie z mężem...i to nie tylko papieerkowo, ale przede wszystkim mentalnie... emocjonalnie...jestem wolna... zabrało to dużo więcej czasu niż myśłałam...okazałam się znacznie słabsza niż sądziłam...ale coż...żyję we względnym komforcie psychicznym... okazało się że świat mnie wspiera...co najśmieszniejsze- wsparcie dostałam od osób od których się nie spodziewałam... obcych...takich co średnio byli wdrożeni w sytuację a mimo to zrozumieli... ci najbliżsi nie zachowali się tak jak spodziewałam..co też rozumiem i może kiedyś z czasem docenię... na razie nie doceniam, na razie mam żal...ale i on, jak sądzę, minie.. trzymaj się ewuś... ja patrzę z optymizmem na przyszły rok...aczkolwiek nie ukrywam, że oglądam się na boki skąd spadnie cios...i z tego się nie wyleczę... po tym wszystkim została mi nieufność i podejrzliwość - kto kiedy i gdzie zechce mi wykręcić jakiś numer... nie wiem czy to kiedyś minie.. a męczące jest... Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 10:39
I nic, absolutnie nic nie możesz zrobić, żeby w twoim życiu było lepiej, prawda?
beata - Pią 31 Gru, 2010 10:45
Evi ja wiem,że Ty zaraz prychniesz na monitor.Ale uważam,ze w tej sytuacji którą opisałaś najlepszym wyjściem będzie pójście po pomoc dla siebie.Sugeruję wizytę u psychologa.Evi martwię się o Ciebie. Bo sama sobie nie poradzisz.
olimpijka - Pią 31 Gru, 2010 10:52
może po prostu nie myśl? może przestań robić plany...załóż sobie brak planu? mnie to bardzo dobrze zrobiło... brak planu na życie...czloweik robi się wtedy taki wolny... i nie ma dysonansu jak wszystkie plany biorą w łeb
Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 10:55 Ależ wręcz przeciwnie! Trzeba myśleć, trzeba na podstawie swoich dotychczasowych doświadczeń z życia z czynnym alkoholikiem realistycznie przewidywać, jak będzie wyglądało dalsze życie z alkoholikiem, który wrócił do picia. I trzeba sobie zrobić plan. Plan własnych, konkretnych działań. beata - Pią 31 Gru, 2010 10:57
olimpijka - Pią 31 Gru, 2010 10:59 ten czy też podbny wykonałam jak stachanowiec
Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 11:00 ....no, powiedzmy, że podobny. Z wyjątkiem poszukania dla siebie pomocy.
olimpijka - Pią 31 Gru, 2010 11:03
eee nooo...wyszłam na prostą... mała depresja nie jest zła...:) wiesz jak się potem docenia szarą rzeczywistość jak się ściągnie z mózgu tę czarną zasłonę? a jak potem błyska i cieszy to co jest ponad tę szarość? euforia i czysta ekstaza
Pati - Pią 31 Gru, 2010 11:43
Smutne jest to co napisalas Evito.Przeszlam przez to wszystko co Ty teraz przechodzisz i wiem jak sie z tym czujesz.Rozumiem ,ze jest Ci bardzo smutno i ciezko.Wiem tez ze skoro Ty wiesz jak dalej bedzie z tym zyciem to dobrze ze wiesz wiec zacznij dzialac w tym kierunku zeby tak nie bylo.Nie znam Cie osobiscie tylko wirtualnie i krotko do tego ale mysle ze fajna z Ciebie babeczka,silna i urocza.Nie daj sie walcz o siebie kochana
yuraa - Pią 31 Gru, 2010 12:18 hej Evi. przeczytałem to co dzis napisałaś i jedna myśl mi do głowy przyszla. wychodzi brak terapii wspóluzależnienia jeszcze raz okazało się że samo pisanie na forum niczego nie zalatwia, to tylko odskocznia od codzienności, sucha wiedza bez pomyslu jak wdrożyc ją w zycie. Życzę Ci na Nowy Rok podjęcia konkretnych działań Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 12:32
Serio? A to poniżej - to co jest? Euforia i ekstaza?
Ja tu nie widzę ani euforii, ani ekstazy, widzę natomiast pochwałę własnego heroizmu. Powiem krótko: mogło to wszystko być i łatwiejsze, i krótsze, i mniej męczące, i pozostawiające znacznie mniej śladów w emocjach i psychice - gdybyś sięgnęła po pomoc. Ale ty wolałaś - tak samo jak Evita - bohaterską, heroiczną metodą "sama sobie poradzę". Bo metoda "sama sobie poradzę" - to jest przecież bohaterstwo!!!
Po co sobie cokolwiek ułatwiać - skoro można być bohaterką? To jest, oczywiście całkowicie zbędne, nikomu niepotrzebne bohaterstwo - nikomu niepotrzebne, oprócz samej bohaterki.
pietruszka - Pią 31 Gru, 2010 13:08
długo byłam taką bohaterką... i po co było tak się męczyć, mojego "męstwa" nikt i tak nie docenił, pomnika żadnego mi nie postawią, na kartach nie uwiecznią bohaterki, co to wszystko sama... A im dłużej chciałam ze wszystkim radzić sobie sama, sama, sama tym większe szkody w moim ciele i psychice wyrządzał stres. Ech... chciało się z motyką na słońce... Borus - Pią 31 Gru, 2010 14:10
Klara - Pią 31 Gru, 2010 14:28
Ciągle jeszcze uważasz, że jesteś lepsza od tych "biednych" kobiet, które widziałaś na pierwszym spotkaniu?
Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 14:55 Wiesz, Klaro, kiedy Evi poszła na swoje spotkanie grupowe, jej mąż nie pił. Nie sadzę, że czuła się wtedy "lepsza", raczej uważała, że jest w o wiele lepszej sytuacji... To jest bardzo zwodnicze uczucie...
Klara - Pią 31 Gru, 2010 15:18
Jak zwał, tak zwał... Chodziło mi o to "coś", co nie pozwalało Evicie zostać na terapii. No i pytam czy to "coś" jeszcze w Tobie tkwi Evitko???
KICAJKA - Pią 31 Gru, 2010 17:43 Niestety wychodzi na to,że wszystkie "samosie" mają ten sam problem,wcześniej czy później ale zawsze to "wylezie" samosiostwo i nic dobrego nie przyniesie. Nawet pozbycie się pijącego problemu nie załatwia komfortu w dalszym życiu.
olimpijka - Pią 31 Gru, 2010 18:09
trudno żebyś widziała, skoro cytujesz podsumowanie minionego roku. a było to podsumowanie a nie stan obecny. mogło to wszystko być i łatwiejsze, i krótsze, i mniej męczące, i pozostawiające znacznie mniej śladów w emocjach i psychice - gdybyś sięgnęła po pomoc. może i mogło. traf chciał, że nie trafiłam na odpowiedniego człowieka. Tomoe - Pią 31 Gru, 2010 21:41
Fajne.
evita - Pon 03 Sty, 2011 09:44 Dzięki za komenty tym razem nie kopnęły mnie jeszcze wystarczająco mocno ... układam się po kolei a jak już będę tak do porządku poukładana to odezwę się tutaj
Klara - Pon 03 Sty, 2011 11:17
Jeśli jesteś całkiem rozsypana: tu ręka, tam noga, serce na ramieniu, głowa.... to czym Ty się SAMA poukładasz Dziewczyno?
Tomoe - Pon 03 Sty, 2011 13:35
Koteńku, najwidoczniej życie nie kopnęło cię jeszcze wystarczająco mocno... Chociaż naprawdę nie rozumiem, na jaką katastrofę ty jeszcze czekasz?
Borus - Pon 03 Sty, 2011 16:07
Pati - Pon 03 Sty, 2011 21:44
Evi jeszcze dajesz radę nie upadasz na twarz pod ciężarem takiego życia?
Jak dla mnie to już jest katastrofa ale dla Evi chyba jeszcze zbyt słaba... beata - Pon 03 Sty, 2011 22:07
evita - Wto 04 Sty, 2011 11:20 Podsumowując
1. dręczą mnie problemy finansowe - to fakt nie zaprzeczalny 2. martwię się tym kiedy mój men pójdzie w długą - tego również nie da się ukryć Jednakże dziewczyny "wyterapeutyzowane" na moim miejscu 1. jednym pstryknięciem palca pozbyłyby się punktu 1 ? a może terapeutka zaoferowałaby lepiej płatną pracę czy w ogóle jakąś pracę ? 2. alkoholik uznaje swoją bezsilność wobec swej choroby, współuzależniona wobec swojego partnera alkoholika - czy tak ? i każda z was w chwili zapicia partnera skacze z radości z tego powodu ? żadna z was nie ma choćby maleńkiej chwili załamania ? żadnej nie dopadnie ani jedna maleńka żałostka, że poszło na marne wszystko ? jedynym słusznym wyjściem jest wówczas co ? spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie ja jestem najważniejsza i nie obchodzi mnie co się dzieje wokół mnie ? Na tyle na ile jest to możliwe kontroluję swoje zachowania w tej materii, są jednakże dni w miesiącu gdy to byle grymas na twarzy drugiego człowieka doprowadza nas do płaczu i poczucia bezsilności. Ja miałam takie swoje dwa dni w ub. tygodniu. Mniej więcej za miesiąc pewnie znowu się powtórzą poza tym jestem zdrowa na ciele i umyśle, zachowuję kontrolę nad swoim współuzależnieniem ale nie jestem maszyną, robotem wyzbytym wszelakich uczuć i emocji.
Moim priorytetem teraz jest nie to, czy men pójdzie w długą czy nie ile skuteczna likwidacja punktu pierwszego oraz korzystania z ostatnich trzech tygodni kontaktów z moją córką i wnuczką przed ich wyjazdem
Tomoe - Wto 04 Sty, 2011 12:02
Ja akurat po ukończeniu terapii DDA i terapii pogłębionej dla alkoholików znalazłam nową, znacznie lepszą pracę od poprzedniej - tej, którą miałam przed terapią. W tej dziedzinie moja terapia DDA przyniosła efekty. Szybkie i satysfakcjonujące.
We wprowadzeniu zmian na lepsze w moim życiu zawodowym i w poprawie mojego bytu materialnego wkład tej terapii był nieoceniony!!! Wiem co mówię.
evita - Wto 04 Sty, 2011 12:10 ale ta praca to zapewne był efekt odzyskania wiary w siebie przede wszystkim doceniłaś swoją wartość jako człowieka co zmobilizowało cię do tego, że zaczęłaś szukać lepszej pracy godnej twojej osoby wierząc w to, że będziesz właściwą osobą na właściwym miejscu i z właściwym uposażeniem do tego typu wniosków to i ja doszłam już dość dawno temu a że bez efektów póki co to już niestety wina nie tyle moja ile naszej sytuacji ekonomicznej
Tomoe - Wto 04 Sty, 2011 12:11
Na pewno nie, bo nie ma powodu do skakania z radości. Ale powiem w swoim imieniu - nigdy w życiu nie zaryzykowałabym kontynuowania związku z alkoholikiem, który wrócił do picia. Byłabym po prostu świadoma dalszych konsekwencji jego picia i podjęłabym jak najszybciej takie działania, które chroniłyby mnie przed konsekwencjami jego picia. Nie przyjęłabym biernej postawy "nicnierobienia" i oczekiwania na to, co będzie dalej... Zaczęłabym działać we własnej obronie. I to szybko!!! Tomoe - Wto 04 Sty, 2011 12:16
Jeśli twoje działania nie przynoszą efektów tobie samej, to oznacza że wcale nie masz wystarczająco wysokiej samooceny ani umiejętności efektywnego działania na swoją własną korzyść . Masz typową postawę ofiary: "to inni są winni"... zwalasz swoje niepowodzenia na ludzi, na okoliczności, na system... I pomagasz całemu światu - społecznie, szlachetnie i bezinteresownie, ale tylko po to, żeby się nie zająć rozwiązywaniem twoich własnych problemów. Wszyscy są ważni, wszyscy potrzebują twojej pomocy - ale samej sobie nie pozwalasz pomóc. Ot, typowe bohaterskie DDA... komiwojażer - Wto 04 Sty, 2011 20:34 łomatko,nie wyrabiam-sądzisz,że Evita to masochistka?
yul-ya - Śro 05 Sty, 2011 09:48
Wiadomo, że terapeuta nie posiada czarodziejskiej różdżki i żadne problemy nie znikają bezpowrotnie. Ale - Evito - masz cięższy okres w życiu i w takim momencie warto spróbować wszystkiego sensownego, co może polepszyć jakość zycia. Terapia może być jedną z takich prób. A nóż zostaniesz mile zaskoczona... pietruszka - Śro 05 Sty, 2011 14:55
Fakt Evito. Sama terapia nie jest panaceum na wszystkie dolegliwości, nie działa jak magiczna różdżka, która zmienia życie o 180 stopni. To tylko kwintesencja wiedzy, jak żyć, kiedy w domu jest problem alkoholizmu (i nie tylko -pomaga i w innych problemach). To także duża ilość wsparcia jaką można otrzymać od innych osób ( a jakie to cenne), to możliwość przyjrzenia się sobie poprzez oczy innych, co nieraz zdumiewa. Przyspieszony kurs życia. ALE. jak to z kursami bywa, można się czegoś nauczyć przez samo tylko uczestnictwo, ale jeszcze lepiej gdy dołoży się do tego ćwiczenia w życiu. I nie jest to robota na rok czy dwa. To rozwijanie siebie, poprawa jakości na całe życie i całe życie trwające. I gdybym Ciebie nie lubiła, nie gadałabym: pędź dziewczyno na terapię. Ale ja Ciebie lubię i szkoda mi, gdy widzę, że się miotasz. I żal mi, bo marnujesz kupę czasu, a mogłabyś emocjonalnie stanąć na nogi wcześniej niż za kilka lat metodą "zrób to sam". Można uczyć się języka w domu, samodzielnie, można w szkole. Można iść do dentysty, ale i na upartego wyrwać sobie samemu zęba, albo próbować przetrwać z bólem do czasu aż ząb sam wypadnie. Troszkę dłużej trwa, więcej poboli, ale jest też jeden minus - zepsuty ząb może skazić cały organizm. Życie masz jedno, zdrowie jedno, pewnie to twoje życie i masz prawo zrobić z nim, co Ci się żywnie podoba, a mi wara od tego. Ale z drugiej strony nie jesteś mi osobą obojętną i może dlatego chcę, żeby jednak żyło Ci się lepiej.
Pewnie, że mi terapia nie rozwiązała wszystkich problemów, ba... Ale trochę rozwiązała, a przede wszystkim dała mi narzędzia. Często wiem, jak i co ugryźć. I żyje mi się znacznie lepiej niż przed terapią, ba paradoksalnie dużo lepiej niż PRZED związkiem z alkoholikiem. Bo nerwicę to ja już miałam, zanim Pietruszkowy zjawił się w moim życiu. Czasem jest mi trudno określić, co tak naprawdę się we mnie zmieniło, w moim myśleniu, w moich zachowaniach. Dużo tego. Zmądrzałam, wydoroślałam, stałam się bardziej odpowiedzialna za swoje życie, stałam się bardziej SKUTECZNA, w tym co robię. Ot, zmienił się całokształt...na lepiej... fajniej... bezpieczniej.... spokojniej... pewnie mi bardziej dojrzała osobowość
Acha i pomimo wszystko zmieniło mi się w finansach, choć paradoksalnie nie zarabiam więcej, ale długów nie mam, a co do ewentualnego zapicia chłopa (tfu. tfu... na psa urok) to nie mam na to wpływu i jakby miało się zdarzyć to pewnie będę cierpieć i nie wiem, jakie decyzje byłabym gotowa wtedy podjąć, tak jak nie wiem, jak bym cierpiała, gdyby coś mu czy moim rodzicom się stało. Ot... Cierpienie po prostu się zdarza w życiu. Tak jak i radości są i smutki. Myślę, ze umiem teraz bardziej przeżywać, a nie uciekać, choć to trudne to paradoksalnie mam poczucie, ze żyję jakby pełniej, nawet gdy się zdarzają trudniejsze dni. No i pisz Evito, nie wycofuj się do swojej skorupy
beata - Pią 07 Sty, 2011 00:01 Evi!!!Gdzie się podziewasz? Tomoe - Pią 07 Sty, 2011 00:04 Kiedy usuwałam swoje zdjęcia z galerii, zauważyłam, że galeria evitki też zniknęła.
beata - Pią 07 Sty, 2011 00:06
Wiedźma - Pią 07 Sty, 2011 00:07 O cholerka
beata - Pią 07 Sty, 2011 00:09 Opamętałam się teraz,ale jutro do Niej dzwonię. evita - Pią 07 Sty, 2011 10:47 Jestem, żyję, mam się dobrze
Mojej galerii nie ma już od ok. m-ca miałam w planie tam nowe fotki wstawić ale tak mi jakoś zeszło ...
Beti pisała do mnie i tym sposobem wiem, że się o mnie martwiliście więc dziękuję wam bardzo za pamięć U mnie nadal bez zmian tzn w domciu spokój a w środę urządzałam mojemu starszemu szefowi pożegnalną imprezę z okazji całkowitej likiwdacji firmy. Ta impreza była bardzo smutna i właściwie wyszło z tego coś w rodzaju stypy biorąc pod uwagę stan psychiczny mojego ex-szefa ... po powrocie nawet zalogowałam się tutaj, weszłam w mój wątek i chciałam napisać "niech mnie ktoś przytuli" ale ... obawiałam się że z tego poleci cała lawina mądrych słów typu - idź na terapię a to był taki zwykły odruch współczucia i żalu z tym związanego. Wczoraj dochodziłam do siebie emocjonalnie i tak dzisiaj już jestem tutaj
Tomoe - Pią 07 Sty, 2011 11:10
No to wstawiaj!!!
Ja przemeblowałam swoją galerię. Wywaliłam wszystkie poprzednie fotki, a wybrałam i wstawiłam tylko dwie. Możesz sobie obejrzeć - gdybyś chciała sprawdzić podobieństwo do awatarka...
Uściski.
beata - Pią 07 Sty, 2011 12:13
Wiedźma - Pią 07 Sty, 2011 12:14
No to ja Cię dzisiaj przytulę 
beata - Pią 07 Sty, 2011 12:17
evita - Pią 07 Sty, 2011 12:24 kochani jesteście
pietruszka - Pią 07 Sty, 2011 12:27 
aazazello - Pią 07 Sty, 2011 13:12
Pati - Pią 07 Sty, 2011 14:00
Ja tez Cie przytulam a co mi tam
yul-ya - Pią 07 Sty, 2011 14:21
olimpijka - Pią 07 Sty, 2011 15:24 no i ja... nad wyraż mocno... Elissa25 - Pią 07 Sty, 2011 16:08 Ja też
KICAJKA - Pią 07 Sty, 2011 16:32
olimpijka - Pią 07 Sty, 2011 16:50 ty? jak ty się poczujesz lekko podduszona już tymi uścisakmi - to powedz...cobyśmy nie przedobrzyli... kota też podobno można zagłaskać na śmierć
Flandria - Pią 07 Sty, 2011 16:55 wszystko się jakoś ułoży Evi
sabatka - Pią 07 Sty, 2011 17:56 
komiwojażer - Pią 07 Sty, 2011 19:25
stiff - Pią 07 Sty, 2011 19:32
Ciesze się...
Jeśli obiecane toples, to nie musisz ich robić na łonie natury...
Fajnie, ze doszłaś...
evita - Sob 08 Sty, 2011 08:31
no to mówię
fajnie jest być tak poprzytulanym i to tak za nic
stiff - Sob 08 Sty, 2011 08:41
A można za coś...
evita - Sob 08 Sty, 2011 08:43
zdziwiłbyś się Stiff
stiff - Sob 08 Sty, 2011 08:45
Mnie trudno zadziwić...
beata - Sob 08 Sty, 2011 09:11
stiff - Sob 08 Sty, 2011 09:15
Nie o ilość chodzi, a o jakość...
beata - Sob 08 Sty, 2011 09:17
I najpiękniejsze? I,że zaraz polecimy do śmieci?
stiff - Sob 08 Sty, 2011 09:20
Spadające gwiazdy...
beata - Sob 08 Sty, 2011 09:22
evita - Sob 08 Sty, 2011 09:24
Fakt ale chciałam zauważyć, że mnie to nawet nasi forumowi przystojniacy tutaj przytulali więc tym bardziej mi miło
evita - Sob 08 Sty, 2011 09:25
przyganiał kocioł garnkowi jak polecimy to razem czyli i ty gwiazdorze
Pati - Sob 08 Sty, 2011 10:40
Tos mnie rozbawila Beato
milutka - Sob 08 Sty, 2011 20:37
...Wiesz Evito ...kiedyś też miałam podobną sytuację ,że wstydziłam się poprosić o przytulenie ,myśląc to i tamto ...i usłyszałam ,że za dużo myślę ..tak więc Tobie tez radzę nie myśl ,co ,po co i dla czego tylko skoro tak czujesz to mów ...
beata - Sob 08 Sty, 2011 22:40
Zazdrościsz mi już?
evita - Śro 12 Sty, 2011 16:13
a jakżeby inaczej Beti
evita - Śro 12 Sty, 2011 16:23 u mnie nadejszła ta wiekopomna chwila gdy to zostałam osobistym testerem mena ... codziennie po pracy testuje moje reakcje na to, że coś pewnikiem łyknął ale głośno się do tego nie przyznaje. Widzę jak mnie obserwuje i czeka tylko na mój wielki wybuch, takie rzeczy się wyczuwa gdy się zna drugiego człowieka jak podszewkę własnej kieszeni
Milczę, nie będę się użerać z nim wypluwając mu w twarz, że śmierdzi piwem bo nie upija się a znając go pewnie wykorzystałby tylko moją reakcję przystępując do kontrataku. Ech ... już widzę jak bardzo by się ucieszył na moją prowokację i jego radość, że to już jest czas, żeby mi udowodnić kto tu rządzi. Biedaczysko nie wie tylko, że rządy to nie jego domena i wbrew pozorom u nas w domu głową rodziny jest alko a nie mąż i ojciec jak przystało. Licha taka ta głowa rodziny bo i szyi czyli mnie jej brakło ... Na razie spływa po mnie wszystko jak po maśle ale pewnie znów przyjdą dni kiedy ciemne myśli wezmą górę nad wszystkim co mnie dotychczas cieszyło. Tego się właśnie boję, samej siebie ... Kulfon - Śro 12 Sty, 2011 16:39
Ty, juz dobrze wiesz, Evitko, dokad nalezealoby sie udac, by latwiej radzic sobie w takich sytuacjach, jakiej obecnie jestes
mozna samemu mozolnie podejmowac kolejne proby, moze kiedys sie uda nabrac odpornoci, a moze nigdy
Flandria - Śro 12 Sty, 2011 17:01
Evi, z jednej strony nie masz żadnego wpływu na alkoholizm swojego męża, nie wiadomo jak to się wszystko potoczy ... ale z drugiej strony - mam wrażenie, że całkowicie się poddajesz temu, co Cię spotka w przyszłości. Tak, jakby kompletnie nic od Ciebie nie zależało ... Dla nas - kobiet - poczucie bezpieczeństwa jest sprawą priorytetową. (tłuką mi to do głowy specjaliści) Jeśli nie czujemy się bezpiecznie - więdniemy (tzn. ja tak mam). Zadbaj o siebie. O swoje podstawowe poczucie bezpieczeństwa. Ja ostatnio staram się szukać w problemach spraw, na które mam jakikolwiek wpływ i tylko na tym się koncentrować. Nawet jeśli ten wpływ i to co mogę zrobić to coś drobnego. Dzięki takiej postawie, ten mój wpływ rośnie, a sama mam większe poczucie bezpieczeństwa - takiego w sobie. Zauważam tych możliwości coraz więcej, a dzięki temu coraz więcej "różowego" widzę w swojej przyszłości
evita - Śro 12 Sty, 2011 17:12
nie do końca tak jest ... faktycznie od dłuższego czasu dopadł mnie totalny tumiwisizm jeśli chodzi o to co się stanie z menem, z drugiej zaś ciągle pracuję na najwyższych obrotach znajdując jakieś rozsądne wyjście dla mojej rodziny jak już się zacznie na maksa to co jest nieuniknione ! Pewnie, że najlepiej jest doradzać komuś i ja bym napisała każdej na moim miejscu : idź na terapię, rozwiedź się ewentualnie separacja, zacznij myśleć o sobie, zadbaj o siebie itp itd ale to są tylko puste slogany, które często nie mają pokrycia z rzeczywistością i nic nie jest tak proste jakby się chciało ! Do każdego przypadku należy podejść indywidualnie a spotkania z terapeutką ? ja wiem co ja tam usłyszę i czego się dowiem ! Nikt nie jest w stanie ułożyć mojego życia za mnie, to ja muszę podjąć decyzje, które zaważą nad moją/naszą przyszłością i ja poniosę z tego tytułu konsekwencje. To wszystko jest tak bardzo skomplikowane ... czasami żałuję, że nie urodziłam się ciemną dziołchą ze wsi, której jak chłop przywali to będzie przyjmować z pokorą bo tak musi być i już
Wiedźma - Śro 12 Sty, 2011 17:37
Zatem podejmij je, Evik i zrób coś wreszcie. Bo zaniechanie nie uchroni Cię przed konsekwencjami. One pewnie będą inne, ale będą - i to niekoniecznie mniej dotkliwe. Flandria - Śro 12 Sty, 2011 17:49
żeby moje "zadbaj o siebie" nie było pustym sloganem napisałam Ci jak ja sobie z tym radzę nie uważam, że to proste
terapeuta, który udziela rad, mówi Ci co masz zrobić to "znachor"
beata - Czw 13 Sty, 2011 01:03 Evi.Poczytaj moje posty do momentu w którym zdecydowałam się pójść na terapię.I następne gdy już coś tam sobie przerobiłam.Dostrzeżesz zmianę.Moim zdaniem dużą.To prawda,że to My decydujemy o naszym życiu.Tylko czy warto dźwigać wszystko samemu i nie poprosić o pomoc?
pietruszka - Czw 13 Sty, 2011 06:41
myślę, że to nie są puste slogany. Chodzę od ponad 5 lat na Al-anon i widzę, obserwuję zmiany, jakie zachodzą w dziewczynach i chłopakach. Jedne z tych zmian to zmiany wewnętrzne: jedni mają więcej spokoju, mniej złości, mniej lęku, więcej w nich harmonii, życzliwości, nawet rysy twarzy mają mniej napięte i częściej się uśmiechają nie tylko ustami ale i oczami, u innych te zmiany aż kipią na zewnątrz. Kilka przeprowadziło separacje, rozwody, kilka osób jest szczęśliwa w nowych związkach, nawet pojawiły się nowe dzieci, które mają szanse dorastać w normalniejszych rodzinach, dziewczyny robią prawa jazdy, decydują się na dokształcanie, zmieniają pracę, znajdują pierwszą w życiu pracę, podejmują się nowych wyzwań, znajdują nowe hobby, itd... Pewnie - ich życie często nie jest łatwe- zdarzają się choroby, inne nieszczęścia, cierpienie - to też nieodłączna część życia, ale widzę, że większość radzi sobie z problemami inaczej. Ogromna siła tkwi w takiej grupie, sama możliwość obserwowania, jak inni pomimo nieraz dramatycznej sytuacji w domu (długi po nieboszczyku alkoholiku, ciężka choroba kogoś z rodziny, upośledzenie dziecka) nagle biorą swoje życie w swoje ręce mobilizuje i daje najważniejsze: nadzieję, że można coś zmienić w swoim życiu.
a mnie wiele zaskoczyło, odkryłam mnóstwo miłych, ale też niemiłych rzeczy o sobie. Te miłe mnie zaskoczyły, a te nie miłe czasem pozwoliły mi spojrzeć na swoje życie inaczej, bez wiecznego poczucia winy i z nadzieją, że mogę się zmienić, żeby żyło mi się lepiej. Bo naprawdę żyje mi się lepiej, nawet pomimo tego ostatniego kryzysu. Nie dziw się Evi, że tyle osób namawia Ciebie na terapię. Po prostu większość wie, że żyje się wtedy lepiej, łatwiej, a jeszcze pamięta jak emocjonalnie się motało przed. I myślę, że nie jest to objaw złej woli, a właśnie chęć ulżenia Tobie i twojej zmęczonej psychice.
a z tego to się raczej ciesz, że nie jesteś ta ciemna dziołchą, która nie dość, ze nie ma świadomości, ze może być inaczej, to jeszcze pozwala krzywdzić swoje dzieci
Evi, a tak na marginesie, co obiecałaś mężowi, jak zacznie pić? Bo on chyba testuje Twoją konsekwencję.
Pati - Czw 13 Sty, 2011 09:32 Evi ja ide na terapie juz w poniedzialek.Zdecydowalam sie mimo obaw.Ide tam dlatego,ze wiem ze tam sa osoby z takim samym''problemem''jak ja. Dobrze jest wiedziec i czuc ze nie jest sie samym z tym wszystkim.Mysle,ze bedzie mi lzej kiedy znajde sie miedzy tymi ludzmi.Polecam z calego serca
sabatka - Czw 13 Sty, 2011 12:54 Evi tyfus też prawdopodobnie chciał wywołać wybuch gdy w sobote szampana pił i mi o tym wprost powiedział. ale ja się nie dałam wciągnąć w tą gre. powiedziałam twoja sprawa. rano zasygnalizowałam mu że mnie to zmartwiło, na co on zaczął się już nakręcać że mógl mi nie mówić itp. ale po raz drugi mi się udało. przecież nie wywołałam awantury, ani nie robiłam wyrzutów. po prostu to mnie zmartwiło. nie wiem czy da mu to coś do myślenia, on nie wie że zaczęłam chodzić do psyhologa. Jedno wiem- nie musimy się z nimi razem bujać na ich huśtawkach. niech oni sami spadną z huśtawek na łeb (co by im się ustawiło jak trzeba) mi moja psyholog też mówiła abym żyła własnym życiem, tyle że nie bardzo wiem jak ale się uczę
pozdrawiam i ściskam
evita - Pią 14 Sty, 2011 09:55
przede wszystkim to nie tyle ja obiecałam ile on obiecał że z chwilą kiedy wróci do nałogu on się wyprowadza od nas i daje nam spokój. Tylko, że dla niego wypicie piwa to nie powrót do nałogu, to jest picie kontrolowane. Nie ma nawet co się odzywać, przypominając mu o tym dopóki nie przyjdzie na tyle zawiany, żeby było to moim argumentem. Ja również obiecywałam, policję w czasie awantur, oraz pogotowie w czasie jego trzeźwienia. Dotrzymam słowa ale póki co ani awantur nie ma ani kaca jako takiego ale i na to przyjdzie czas wkrótce
Tak sobie myślę ... te zaskarbienie sobie życzliwości całej mojej rodziny, te wszystkie remonty jakie zrobił i nie da się ukryć ciężko się przy nich napracował ... Przez to będzie mi dużo ciężej zrobić cokolwiek przeciw niemu. Normalnie zlinczują mnie wszyscy jak nic i znowu ja będę ta bebe a on cacy
evita - Pią 14 Sty, 2011 09:57
dasz radę sabat jesteś taka młodziutka i z takim bagażem doświadczeń, że w życiu już cię chyba nic nie zdziwi a tym bardziej nie złamie
pietruszka - Pią 14 Sty, 2011 10:13
Proponuję oddać za darmo, może ktoś weźmie?
No i nie kręć się tak na zapas wokół jego flaszki, bo znów się zakręcasz jak chiński termos. Kiedy zaczynasz kolędowanie, pani Rachmistrz? Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 10:27
Tak sobie myślę... że to była mocno nieprecyzyjna umowa... to i nic dziwnego, że teraz są problemy z realizacją. Można było sformułować warunki umowy znacznie precyzyjniej? Można było. Na przykład: "W chwili gdy ty po raz pierwszy napijesz się alkoholu, ja zrobię to i to..." Wtedy miałabyś postawiony "płotek" swojej tolerancji w konkretnie wyznaczonym miejscu. Evita, ty masz problem ze stawianiem "płotków". Z wyznaczaniem swoich osobistych granic. evita - Pią 14 Sty, 2011 10:35
masz rację
od 26-go zaczynam kursowanie tj szkolenia
fakt ... na przyszłość będę ostrożniejsza i zasięgnę porad prawnika
a inni niech się na moich błędach uczą
najgorsze jest to, że już za tydzień moje dziewczyny emigrują do Norwegii uschnę z tęsknoty jak nic
Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 10:41 Nie, kochanie, nie chodzi o zasięganie porad prawnika. Chodzi o umiejętność stawiania granic. Swoich osobistych granic. W taki sposób, aby inni ludzie dokładnie wiedzieli, na co im pozwalasz, a czego im robić nie wolno, bo stanowczo i konsekwentnie zareagujesz. Jeśli nie potrafisz sama, precyzyjnie, wyznaczyć granic swojego osobistego terytorium, któremu nikomu przekraczać nie wolno, każdy intruz może wleźć ci na głowę i może sobie po tobie bezkarnie skakać brudnymi buciorami, a ty nie zareagujesz, nie staniesz w swojej obronie. W wiesz co ci jeszcze powiem? Lepiej by dla ciebie było, gdybyś to ty sama uczyła się na własnych błędach - a nie inni. Inni niech się uczą na swoich błędach.
Flandria - Pią 14 Sty, 2011 12:55
chodzi mi to po głowie odkąd to napisałaś no bo tak: 1. terapeuci wywodzą się z różnych szkół terapeutycznych - Gestalt, ericksonowskiej, systemowej, psychoanalitycznej, behawioralno-poznawczej itd 2. stosują różnego rodzaju metody - są empatycznym świadkiem, stosują techniki analizy transakcyjnej, psychodramy itd itd 3. można pracować indywidualnie lub w grupie a Ty - mimo tych wszystkich możliwości - WIESZ co powie Ci terapeutka ... zazdroszczę ja nie wiem nawet, co powie mi przyjaciółka, którą znam od wielu lat ...
a tak serio Nie chcesz iść na terapię - to nie idź. żadna siła Cię nie zmusi do tego, żeby zaryzykować
terapia nie jest po to, żeby ułożyć Ci życie terapia jest po to, żeby pomóc Ci poradzić sobie z własnymi emocjami sama pomyśl - czy to nie jest przypadkiem tak, że Twoje emocje działają w ten sposób, że jedziesz przez życie z zaciągniętym hamulcem ręcznym? jasne, że w ten sposób dojedziesz gdzie trzeba - tylko jak długo ? i jakim kosztem ? Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 13:15
Na pewno po to też. Między innymi po to.
Ale w terapii chodzi również o zmianę sposobu myślenia. Tylko - i aż - o tę zmianę.
Wiedźma - Pią 14 Sty, 2011 13:22
Oczywiście, bo poprzez nasze myśli możemy radzić sobie z emocjami i kontrolować zachowania. To się ściśle ze sobą łączy: myśli, emocje, działania. Tymi czynnikami reagujemy na to co odbieramy z zewnątrz. I właśnie od sposobu naszego myślenia zależy jaki dana sytuacja będzie miała na nas wpływ. Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 13:28 ...a także jaki my będziemy mieli wpływ na daną sytuację.
Wiedźma - Pią 14 Sty, 2011 13:32 No siem rozumie
Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 13:54 Wybieram się na film "Mr Nobody". Na razie czytam recenzje, słucham opinii, oglądam zwiastuny. Jedna rzecz mocno mi utkwiła w głowie i poruszyła mnie. A mianowicie takie przesłanie: Każdy z nas ma tylko jedno życie. Nie ma dwóch, trzech alternatywnych żyć, nie będzie powrotów, replay wykluczony, retusz w grę nie wchodzi. Chodzi o nasze wybory. O nasze decyzje. One kształtują nasze życie. Każdy wybór, każda decyzja - pociąga ze sobą określone skutki. W zwiastunie filmu jest scena, gdy bohater, jako mały chłopiec, staje przed wyborem - zostać z ojcem, czy wyjechać z matką. W tle tej sceny słychać słowa: "Nie ma odwrotu. Dlatego tak ciężko się zdecydować. Trzeba podjąć słuszną decyzję. Dopóki nie dokonasz wyboru - wszystko jest możliwe." Właśnie. Dopóki nie dokonasz wyboru - wszystko jest możliwe. Ale kiedy go już dokonasz - możliwe są tylko konsekwencje tego wyboru. I wtedy już nie ma odwrotu. Wracając do naszych baranów - DDA mają ogromne problemy z podejmowaniem decyzji. Z wprowadzaniem zmian. W ich głowach trwa bowiem nieustający wewnętrzny dialog sprzeczności - a co to będzie, jeśli zrobię to? A może lepiej będzie jeśli zrobię tamto? Nie, może jednak zrobię to... Albo nie, lepiej zrobię tamto... I w rezultacie - nie robią nic. Nie podejmują decyzji, nie podejmują działania, nie wprowadzają zmian na lepsze w swoim życiu, nie przełamują wpojonych im kiedyś schematów... Trwają biernie, i trwają, i trwają...
Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 14:12 Aaaa... nie... jednak coś muszę dodać do swojego poprzedniego posta. Bo to nie jest do końca prawda, że DDA/DDD nic nie robią. Jest jedna rzecz, którą DDA/DDD robią najlepiej na świecie: One przecież wszystko znoszą. One coraz więcej i coraz więcej wytrzymują. Biorą sobie na barki coraz większe i większe ciężary - i one to znoszą, i wytrzymują, i się nie załamują... I są z tego bardzo ale to bardzo dumne. Z tej swojej nadludzkiej wręcz wytrzymałości... kiwi - Pią 14 Sty, 2011 14:19 Evita,Twoje dziewczyny emigruja do Norwegii,co powiesz na taka sytuacje ....... ......a ja jade za nimi !!!!! Zostawiam tu to moje niezbyt ciekawe zycie,klopoty,dlugi i meza co sobie popija,oraz te wyremontowane mieszkanko !!!!!! Zaczynam od nowa w Norwegii !!!!!!! to zycie tutaj zostawiam.......ale zaczynam zycie co naprawde uloze sobie tak jak mi sie podoba,jak ja chce !!!!!! ciekawa jestem......co odpiszesz ????!!!! Serdecznie pozdrawiam Kiwi yul-ya - Pią 14 Sty, 2011 14:30
Dla mnie to też był przełomowy moment, kiedy to sobie uświadomiłam... Że ten dzień zdarzy się tylko raz i już nigdy więcej. Więc mam się nim po prostu cieszyć. Bo życie w gruncie rzeczy nie jest po to by uprawiać cierpiętnictwo i zamartwianie się, tylko jest wspaniałą przygodą, która drugi raz nie powtórzy się (niestety). Tomoe - Pią 14 Sty, 2011 14:47 Najkrótsze i najpiękniejsze życzenia noworoczne, jakie usłyszałam, brzmiały: "Życzę ci, żebyś czuła się u siebie w swoim życiu". Ja te życzenia przyjęłam - wiec przyjęłam też na siebie odpowiedzialność za to, żeby je zrealizować.
KICAJKA - Pią 14 Sty, 2011 17:31
Flandria - Pią 14 Sty, 2011 20:20
ja mam poczucie (ale nie skończyłam jeszcze terapii), że chodzi głównie o emocje, i to właśnie z nich wynika określony sposób myślenia
w mojej głowie nie ma takiego dialogu jest po prostu dziecinne "boję się, bardzo się boję" i to mnie paraliżuje tak bardzo, że nie jestem w stanie tego czegoś zrobić oczywiście najczęściej ten lęk jest irracjonalny, "głupi", ten straszny tygrys jest papierowy
łoj tak
tzn. jak się załamują - to już prawie, że nie ma czego zbierać [se musiałam pomarudzić trochę]
evita - Sob 15 Sty, 2011 17:51
z tym prawnikiem to miał być taki żarcik na poziomie Tomoe
pominąwszy mena to rzeczywiście tak jest jak piszesz z tą różnicą, że reaguję ... tyle, że nie tak jak powinnam bo dopada mnie zwykłe rozgoryczenie, nieukrywany żal i natłok pytań w głowie typu "za co ?" - asertywność się kłania
ad.1 ja mam dostęp do jednej terapeutki ! nie wiem z jakiej szkoły się wywodzi ale zapewne nie z najlepszej ... ad.2 ta stosuje jedną i tą samą dla wszystkich - wiem bo czasami rozmawiam z dwoma osobami z grupy ad.3 indywidualnie odpada z powyższych przyczyn, grupa tym bardziej ze względów opisanych wcześniej w moim wątku
tylko kto mi pomoże gdy to z terapii będę wynosić same negatywne emocje ?
"Jak hartowała się stal" ... jakieś takie głupie skojarzenie mnie naszło
ale masz rację Tomoe ! grunt żeby być cierpiętnicą jak się patrzy zdaję sobie z tego sprawę doskonale i ... jakkolwiek to nie zabrzmi - pracuję nad tym !
myślałam i myśle o tym
więcej nieco później ... Flandria - Sob 15 Sty, 2011 18:17
a w innym mieście ? evita - Pon 17 Sty, 2011 12:24
w promieniu kilkunastu kilometrów mam aż 3 takie miasta, które ewentualnie mogłabym wykorzystać ale to po pierwsze wiąże się z kosztami dojazdu a po drugie inne województwo czyli inny NFZ więc nie wiem czy nawet mogłabym tam korzystać z usług. Tomoe - Pon 17 Sty, 2011 12:37 Nie ma już regionalnych kas chorych, jest jeden NFZ, w zakresie leczenia uzależnień i współuzależnienia rejonizacja nie obowiązuje. A ty ciągle i wciąż szukasz wymówek....
Stare przysłowie pszczół mówi: "Jeżeli czegoś chcesz - szukasz sposobów. Jeżeli nie chcesz - szukasz powodów." Mario - Pon 17 Sty, 2011 12:56
I to od ładnych kilku lat. Na moim pierwszym odwyku byli ludzie aż z Podkarpacia i ze Sląska. A to dobre 600 km ode mnie. Flandria - Pon 17 Sty, 2011 14:31
ja najmniej dojeżdżałam 20 km nie ma lekko jak się mieszka w małym mieście
Tomoe - Pon 17 Sty, 2011 14:34 Ja znam dziewczynę, która na terapię DDA dojeżdża na Śląsk z Zielonej Góry... Serio. Mario - Pon 17 Sty, 2011 15:28
Albo chce się ukryć swoje uzależnienie przed lokalnym społeczeństwem. Niektórzy potrafią cuda czynić w tym względzie
Pati - Pon 17 Sty, 2011 23:13
Ja skrocilam swoja trase na terapie z 55km na 25km
Wiec trzymam kciuki za Ciebie Evi,obyś się przelamala
evita - Wto 18 Sty, 2011 08:38 Nigdy nie było moim zamiarem ukrywanie się z moim ewentualnym uczestnictwem w terapii a nawet wręcz przeciwnie. Przecież to żaden wstyd a już tym bardziej mój wstyd. Tutaj u mnie na miejscu nie leży mi jakoś terapeutka, poza moją miejscowością przerasta mnie koszt dojazdów. Nie raz mam problem z dojazdem do pracy ze względu na brak paliwa i kasy oczywiście, żeby zatankować. Poza tym człowiek musi jakoś do wszystkiego dojrzeć Nie powiem żebym była zachwycona powrotem mena do picia. Czułam nieukrywany żal po stracie, po stracie świętego spokoju i psychicznego luzu jaki miał miejsce przez ostatnie półtora roku. Żal też człowieka, właśnie tak - człowieka a nie mojego męża . Widziałam jak się cieszył przez ten okres względnej trzeźwości z każdego swojego osiągnięcia. Widziałam też dumę w jego oczach gdy to był chwalony przez moich rodziców. Teraz widzę jak przygasa ... z każdą kolejną puszką piwa w nim jest coraz mniej jego. A ja ? już się przestawiłam na wlaściwe tory. Skłamałbym gdybym napisała, że cała jestem w skowronkach ale przestałam już szaleć w sobie. Wyciszyłam się, zobojętniałam, poddałam ... Co wcale nie oznacza, że będę biernie przyglądać się temu co się wokół mnie dzieje . Mam wypracowany już swój własny plan awaryjny, który wdrożę w życie w odpowiednim momencie. Zgodnie z tym co sobie blisko dwa lata temu obiecalam - już nigdy nie będzie tak jak było !!!! Amen
Wiedźma - Wto 18 Sty, 2011 09:11
Podzielisz się z nami tym planem? evita - Wto 18 Sty, 2011 09:15 No pewa
Tylko, że teraz jestem w trakcie robienia korekt z ZUS i to aż 10 lat muszę tak przerobić, 120 szt. kompletnych deklaracji napiszę dokładnie co i jak więc nieco później
pietruszka - Wto 18 Sty, 2011 09:18
Ło matko
To koryguj w spokoju, a potem wpadnij i gadaj
Wiedźma - Wto 18 Sty, 2011 09:20
OK. Cierpliwość to moje drugie imię 
evita - Wto 18 Sty, 2011 10:06 Plan jest prosty zawsze gnębiło mnie to, że nie mam gdzie się wyprowadzić, teraz już mam W piątek moja Martusia i Anika wylatują do Norwegii ku mojej czarnej rozpaczy Z drugiej zaś strony - Marta jest bardzo wrażliwym dzieckiem i zawsze starałam się przede wszystkim ją chronić przed wszelakimi niemiłymi sytuacjami w naszym domu. Młodsza podchodzi do tego typu akcji bardzo olewatorsko i radzi sobie chyba lepiej ode mnie w podbramkowych sytuacjach teraz nie będę musiała marwtić się o to żeby Martusia się nie denerwowała widząc pijanego ojca ani nie będzie tracić przytomności będąc świadkiem gdy policja obezwładnia jej ojca. Muszę przyznać, że to było dla mnie dość sporym obciążeniem poza tym wprawdzie tylko piętro niżej ale zwolni mi się mieszkanie gdzie będę mogła stworzyć swój azyl cała reszta jest chyba oczywista ... gdyby jeszcze te finanse mi się unormowały to jakoś by było
Wiedźma - Wto 18 Sty, 2011 10:45 Jednym słowem - o ile dobrze zrozumiałam - wyprowadzisz się piętro niżej. Kurde, nie za blisko? Myślisz, że on da Ci spokój, gdy nadal będziesz pod ręką? I jeszcze jedno pytanie -
- jaki moment masz na myśli? sabatka - Wto 18 Sty, 2011 10:52
właśnie z tymi momentami jest najtrudniej. w moim przypadku moment taki będzie gdy tyfus zacznie chlać cały czas. nie wiem czy ten cały czas to będą 2 dni z rzędu czy pół roku.
to jest trudne evita - Wto 18 Sty, 2011 12:12
nie da spokoju ! to jest pewne ! ale zawsze to jakiś azyl no i jest szansa że policja zdąży przyjechać zanim drzwi staranuje i co nawjażniejsze taka przeprowadzka nie będzie mnie nic kosztować.
nie potrafię tego dokładnie określić ... w tej chwili jest tak, że przychodzi podpity ale skłamałabym gdybym napisała, że jest pijany. Nie ma już dnia żeby nie wracał do domu po piwie i widzę jak bardzo też jest tym faktem zawstydzony pomimo, że głośno tego nie mówi. Ja nie robię wyrzutów tylko mimo woli daję mu odczuć, że wiem chociażby stwierdzając glośno, że śmierdzi. Ja znam go na tyle, że wyobrażam sobie nawet co teraz myśli, jak się czuje ... z jednej strony zażenowanie i wstyd, że jednak nie wytrwał z drugiej zaś poczuł się wyzwolony z tych pętów jakie go trzymały przez ostatnie miesiące i chyba nawet szczęśliwy, że już może pić, że wrócił w objęcia swojej kochanki. Jeszcze próbuje się kontrolować, udowadniać sam sobie, że nie musi aż tyle, że już jest zdrowy i może tak jak inni napić się i powiedzieć dość w dowolnym momencie ale wiem też, że to kwestia dni gdy zaliczy swoje kolejne dno. Wówczas nadejdzie ten moment ... Wiedźma - Wto 18 Sty, 2011 13:22
I to jest jedyny dobry punkt tego pomysłu. Evi, kochana, Ty manipulujesz samą sobą tak doskonale, że on już tego nie musi robić! Jaki "podpity a nie pijany"? Pije! Wrócił do picia! Ma za nic Wasze ustalenia, a więc i Ciebie! Choroba wzięła górę, a Ty na co jeszcze czekasz? Na jakiś szczególnie spektakularny moment? Jaki? Pamiętasz, że on posuwał się wobec Ciebie do przemocy? Tego znów chcesz doświadczyć? Mam Ci przypomnieć Twój nekrolog ułożony tu kiedyś przez Flandrę? Ewka! Opamiętaj się! Ratuj się już teraz! Nie czekaj aż będzie za późno! Jak przyjdzie "ten moment", możesz nie zdążyć... Tomoe - Wto 18 Sty, 2011 13:48 Choroba wzięła górę....
evita - Wto 18 Sty, 2011 14:17 łomatko a ja myślałam, że tak sobie mądrze wszystko ułożyłam
no dobra ... muszę wszystko jeszcze raz przemyśleć
Tomoe - Wto 18 Sty, 2011 15:05
Tak pisałaś dziś.
A tak pisałaś we wtorek, 15 września 2009 roku... Jeden rok i cztery miesiące temu... Ile lat to jeszcze potrwa? To trwanie w oczekiwaniu na dno?
evita - Śro 19 Sty, 2011 11:16 "chciałabym przeżyć moje życie od nowa..." To niestety jest niemożliwe i co najwyżej mogę zmienić dalszy bieg mego życia co niniejszym czynię. Być może tutaj to wygląda tak jak komentujecie ale w realu zmiany są zdecydowanie zauważalne na tyle na ile mogę sobie pozwolić. Nie mogę przewrócić mojego świata do góry nogami bo po prostu nie stać mnie na to. Przez półtora roku w tym względzie nic się nie zmieniło a nawet rzekłabym, że jest gorzej biorąc pod uwagę moje obecne, znikome dochody. Nigdy nie twierdziłam też, że mnie terapia nie jest potrzebna ale nie skorzystam z niej z przyczyn jakie wcześniej wymieniłam. Czuję się silna i odporna psychicznie, wiem, że dam rady przeciwstawić się złu ale niektórych rzeczy nie da się przyspieszyć. Nieraz też warto przemyśleć, które wyjście z sytuacji będzie dla mnie na chwilę obecną najlepsze. Teraz jest dobrze tak jak jest bo czerpię zyski w formie zarobków mena, które to są niezbędne nam do życia. Wiem ! Wredna jestem Jeszcze zarabia ale jak zapije tak konkretnie to i to odpadnie więc będę mogła zrobić kolejny krok. Nadal jest grzeczniutki, cichutki i tylko wyrzuty sumienia trawią jego duszę. Przed chwilą pisał do mnie, że prosi żebym przestała traktować go jak zwyrodnialca nie odpisałam bo nie chce mi się już nic tłumaczyć niech sobie myśli co chce i robi co chce. Jedyne co bardzo chciałabym zmienić na chwilę obecną to te cholerne doły jakie mnie od czasu do czasu dopadają jakaś taka niemoc mnie ogarnia i żyć się nie chce... zamykam się w sobie i tysiące złych myśli upierdliwie tłuką się w moim umyśle. Obawiam się jednak, że to raczej sprawa psychiatryczna a nie podlegająca terapii Więc jeśli zauważycie, że zaczynam zachowywać się na forum niepoczytalnie to proszę szanowną administrację o usunięcie mnie jako usera
Tomoe - Śro 19 Sty, 2011 11:33
No to masz klarowne zestawienie: 1. Twoje zyski z tego związku. 2. Twoje straty z tego związku. Piszesz o sobie "czuję się silna i odporna psychiczna". Biorąc pod uwagę punkt drugi - to ja nie bardzo tę "siłę i odporność" tu widzę. A jeśli one rzeczywiście jeszcze w jakiejś schyłkowej formie w tobie są - to ja się pytam: gdzie jest granica twojej siły i wytrzymałości? Co będzie z tobą, gdy tę granicę przekroczysz?
Szpital psychiatryczny? evita - Śro 19 Sty, 2011 12:03
bo właśnie najgorsze jest to, że nijak te moje deprechy się mają do mojego związku sama nie rozumiem skąd się to u mnie bierze ale na pewno nie mój men jest główną tego przyczyną
a ja nadal walczę z ZUS-em
Tomoe - Śro 19 Sty, 2011 12:05
Jasne. Grunt do dobra racjonalizacja. I odpowiednio mocno rozwinięty mechanizm zaprzeczania.
pterodaktyll - Śro 19 Sty, 2011 12:07
A skąd wiesz, że w istocie tak nie jest?
Tomoe - Śro 19 Sty, 2011 12:16 Znam mechanizmy współuzależnienia. evita - Śro 19 Sty, 2011 12:30
Nie wątpię w to ! Jak i też w to, że przez blisko dwa lata pobytu tutaj również przyswoiłam sobie wiele wiadomości na temat współuzależnienia i albo ja nie zauważam czegoś co ty Tomoe widzisz albo się jednak mylisz
yul-ya - Śro 19 Sty, 2011 12:56
A ja jestem pewna, że moja skołonność do depresji oraz wysoki poziom iiracjonalnego lęku to efekt dzieciństwa w rodzinie z problemem alkoholowym. Prawie 30 lat temu wyprowadziłam się z domu a skutek w postaci takich stanów wciąż jest we mnie. Może jest tu jakaś analogia do tego co piszesz? pietruszka - Śro 19 Sty, 2011 12:56
wiadomości to nie umiejętności
Evita, to co mi pomaga w rzeczywistym życiu na co dzień i co uważam za swój sukces, bo się zmieniło na lepsze to pewne zachowania, sposób myślenia, przede wszystkim wyniesiony z terapii grupowej, warsztatów, z zadań, które dostawałam do wykonania przez moją panią psycholog, a nie z książek. Bo najwięcej prawd poznaję w interakcji z innymi ludźmi, z ich doświadczeń, z ich zachowań, z relacji, jakie się między nami tworzą. No i przypomniało mi się mniej więcej to był wrzesień, może październik, kiedy trafiłam z pamiętnymi zawrotami głowy do neurologa. A lekarka do mnie "Ma pani jakieś stresy?" "Ja? Nieeee, właśnie rzuciłam pracę, która mnie stresowała. Teraz to ja bezstresowo żyję...." Lekarka spojrzała, pokiwała głową... "no może to tak po czasie wychodzić..." A w domu w tym samym czasie mój alkoholik dochodził już do swojego dna... W listopadzie tego samego roku trafiłam do alanonu i na terapię, postawiałam wywalić z mojego życia alkoholika (tylko mi skurczybyk poszedł się leczyć, cholera jedna). "Nieeeee, proszę pani doktorrrr.... ja nie mam żadnych strrrressssów..."
Tomoe - Śro 19 Sty, 2011 13:01 Pietruszko, kiedy ja wracałam do domu przez długi czas ze ściśniętym ze strachu żołądkiem, bo nie wiedziałam co mnie tam czeka, kiedy sobie w barkach i szyi odkładałam całe swoje napięcie, to też tego NIE CZUŁAM. Bo wtedy się nic nie czuje, traci się kontakt ze swoim ciałem, a źródeł stresu szuka się wszędzie, tylko nie tam, gdzie one osą. Przecież wiem to po sobie. Jestem dopiero w procesie "wychodzenia z mgły"...
JaKaJA - Śro 19 Sty, 2011 14:03 ja niestety do dziś to mam irracjonalne lęki,napięcie w całym ciele,biegunki itp. deprecha i bezsenność to moje drugie imie
evita - Czw 20 Sty, 2011 09:02 u mnie jest chyba nieco inaczej ... a przynajmniej tak sobie myślę
Mam dni kiedy dostaję jakiegoś niesamowitego powera i pracuję na najwyższych obrotach ! Administruję, moderuję, pozycjonuję stronę (tu ukłon w stronę tutejszej administracji, która ze swoim PR stoi niesamowicie wysoko !!! ) piszę artykuły, prowadzę profile na wielu stronach pokrewnych tematycznie, szukam programów, piszę projekty + prowadzenie domu, praca zawodowa (jeśli jest) - czasami sama sobie się dziwię jak ja jestem w stanie to wszystko ogarnąć no ale nadchodzą dni gdy się totalnie wypalam ... nie chce mi się nawet słowa napisać a co dopiero działać wymiernie mam takie huśtawki, że schemat mojego miesiąca byłby niesamowicie prosty : góra-dół, góra-dół, góra-dół itd
W jednym dniu cieszę się promykiem słońca po to żeby następnego spoglądać w niebo i widzieć tylko same czarne chmury ... euforia na przemian z deprechą
Teraz właśnie jestem w moim osobistym ciągu czyli wchodzę na najwyższe obroty, po to tylko żeby za kilka dni spocząć na laurach i świat widzieć w samych czarnych kolorach ... yul-ya - Czw 20 Sty, 2011 09:37
A zatanawiałas się nad tym czy to czasem nie jest CHAD, czyli choroba afektywna dwubiegunowa? Bardzo przypomina jej objawy. Można sobie wtedy pomóc farmakologią, kiedy takie życie staje się już trudne do zniesienia. evita - Czw 20 Sty, 2011 10:14
poczytałam sobie właśnie o tej chorobie i choć co nieco oddaje mój stan to jednak nie do końca ... aż tak źle ze mną nie jest 
Klara - Czw 20 Sty, 2011 10:24
Wykorzystaj ten czas TYLKO DLA SIEBIE i właśnie dzisiaj wejdź sobie w Google, poszukaj interesujących Ciebie firm w najbliższej lub nieco dalszej okolicy i do tych wszystkich miejsc WYŚLIJ CV. Zrób to właśnie dzisiaj!
yul-ya - Czw 20 Sty, 2011 10:28
Podobno mnóstwo ludzi żyje z tym - niezdiagnozowanych. Trudno stwierdzić, kiedy takie objawy zaczynają wykraczać poza "normalność" (jeżeli coś takiego jak normalność w ogóle istnieje na świecie )
evita - Czw 20 Sty, 2011 10:29 a wiesz, że to niezły pomysł Klaro zaraz zacznę działać
Klara - Czw 20 Sty, 2011 10:32
pterodaktyll - Czw 20 Sty, 2011 11:16
To nie jest ważne co Ty sobie myślisz "specjaliści" wiedzą lepiej..........
evita - Czw 20 Sty, 2011 11:40 wysłałam kilkanaście sztuk CV
Dzisiaj ostatni dzień mam moje dziewczyny ... właśnie Martusia przenosi swoją zawartość lodówki do mojej, wielkie sprzątanie przed wyjazdem, Anika szaleje bo dzisiaj jej pozwalam na wszystko w tym ostatnim dniu pobytu u mnie Nie wyobrażam sobie tego jak to będzie gdy ich zabraknie
pterodaktyll - Czw 20 Sty, 2011 11:44
Cisza, spokój, lekka nostalgia przez pewien czas.............
Pati - Czw 20 Sty, 2011 11:48
yul-ya - Czw 20 Sty, 2011 14:15 Mam nadzieję, evito, że nie odebrałaś mojego postu w takim sensie, że chcę Ci wmówić chorobę
Po prostu po przeczytaniu Twojego pomyslałam, że może warto przyjrzeć się temu od tej strony. Ja mam dosyć długie doświadczenie z lekami przeciwdepresyjnymi, w moim przypadku była to dobra decyzja i one znacznie polepszyły moje samopoczucie. evita - Czw 20 Sty, 2011 14:18
ależ skąd
evita - Czw 20 Sty, 2011 14:20 właśnie otrzymałam tragiczną wiadomość
Nasza nowa pani wójt zaczęła swoją karierę na stanowisku robiąc czystki w urzędzie zwalniając 14 osób. Jeden z nich, wieloletni pracownik popełnił dzisiaj samobójstwo uprzednio żegnając się ze swoimi byłymi współpracownikami
Wiedźma - Czw 20 Sty, 2011 14:31 O Boże... Elissa25 - Czw 20 Sty, 2011 14:32
W dzisiejszych czasach strata pracy to dla wielu osób tragedia. Mój kuzyn pracował jako konduktor w PKP i po tym jak zaczął studia pedagogiczne zamienił czapkę konduktora na biuro psychologa pracowniczego, który miał przekazywać ludziom informację o wypowiedzeniu. Wiedźma - Pią 21 Sty, 2011 14:19
evita - Pią 21 Sty, 2011 15:11 i już nie ma moich dziewczyn
Wiedźma - Pią 21 Sty, 2011 15:13
Evi, ależ one są, tylko pojechały tam, gdzie będzie im lepiej. Flandria - Pią 21 Sty, 2011 15:38
evita - Pią 21 Sty, 2011 19:23
niby to wiem ... ale pusto, cicho
Borus - Pią 21 Sty, 2011 19:55
a najlepiej spraw sobie labradora... 
KICAJKA - Pią 21 Sty, 2011 21:15
beata - Sob 22 Sty, 2011 01:49
pietruszka - Sob 22 Sty, 2011 09:31 Dla Ciebie i dla nich to nowy rozdział w życiu, oby dla obu stron pomyślny
evita - Sob 22 Sty, 2011 09:38 już od rana zaliczyłam z dziewczynami rozmowy na skype i jakoś tak raźniej od razu się zrobiło jak dobrze, e ktoś kiedyś wymyślił coś takiego jak internet chyba pójdę do Częstochowy na kolanach dziękować za ten wynalazek
mam już swojego kundelka, który jest bardziej absorbujący niż 5 labradorów razem wziętych a wiesz, że kilka miesięcy temu osobiście doradziłam i wybierałam piękną labradorkę dla mojego brata i jego rodziny ? twój sądząc po awatarze jest biszkoptowy, ja wybrałam maści czarnej ale taka sama śliczna
pterodaktyll - Sob 22 Sty, 2011 12:34
Radio sobie włącz czy co.............
Borus - Sob 22 Sty, 2011 14:41
Tomoe - Sob 22 Sty, 2011 22:24 Jest cudny.
Babeta35 - Sob 22 Sty, 2011 22:40 Psy są świetne,ja ma rudą kundliczkę Lisię którą wzięłam ze schroniska zaraz po uśpieniu mojego najlepszego przyjaciela również kundla Tobiego.Był z nami 16 lat evita - Pon 24 Sty, 2011 10:12 mój najdroższy skarb na świecie tutaj siedzi na walizce i czeka na swój samolot
Klara - Pon 24 Sty, 2011 10:17
Sliczna!
Evitka, odcinaj pępowinę. To Wam wszystkim wyjdzie na zdrowie
ZbOlo - Pon 24 Sty, 2011 10:20
...i samolotem się nie boi latać... super...
evita - Pon 24 Sty, 2011 10:28
zaczynam się przyzwyczajać do nowej sytuacji ale tęsknota i tak bierze górę nad wszystkim
była wręcz zachwycona podczas lotu dzielna po babci
ZbOlo - Pon 24 Sty, 2011 10:30
...na pewno...
Wiedźma - Pon 24 Sty, 2011 10:34 Fajna pyzia
JaKaJA - Pon 24 Sty, 2011 13:03 sama słodycz
Babeta35 - Pon 24 Sty, 2011 14:18 słodziak
kiwi - Pon 24 Sty, 2011 14:54 Bardzo fajna dziewuszka !!!!! Dziewczyny juz polecialy,teraz Evita Ty zacznij latac.....kolo swoich sprawach !!!!!!! Zycze we wszystkim powodzenia !!!!! Pozdrawia Kiwi sabatka - Pon 24 Sty, 2011 14:56 Evi trzymaj się. Zaraz dziewczyny zatęsknią i będą dzwonić na pewno
Borus - Pon 24 Sty, 2011 15:39
evita - Wto 25 Sty, 2011 11:48 Doszłam do niezbyt miłych dla mnie samej wniosków. Ludzie się mnie boją Nie wiem dlaczego i trudno mi opisać czemu tak sądzę bo na to się składa wiele czynników ale tak jest niestety Zastanawiam się co we mnie jest takiego, że działam tak odpychająco ? dlaczego coś co się często wspaniale rozpoczyna szybko dobiega końca ku mojej rozpaczy ? Właściwie to już nawet przyzwyczajam się do tego i nie rozpaczam tak bardzo ale żałość i smutek trawi gdzieś w zakamarkach moją duszę ... Chciałabym żeby wszyscy wokół mnie spisali na karteluszkach wszystko to co chcieliby mi wygarnąć, wszystko co ich we mnie drażni, za co mnie nie lubią czy się mnie boją. Lepsza najgorsza prawda niźli głupie domysły - gdzie robię błąd ???
Od jutra ostro wpadam w wir szkoleń rachmistrzowych coś się będzie działo więc i na natłok złych myśli nie będzie czasu
Flandria - Wto 25 Sty, 2011 13:23
czyżbyś chciała, żeby ktoś Ci napisał "idź na terapię, dobry terapeuta jest jak lustro, w którym można się przejrzeć" ?
a może nie robisz nigdzie błędu ... Mario - Wto 25 Sty, 2011 13:29
To Grupa jest lustrem. Dobry terapeuta jest raczej szmatką, która to lustro co jakiś czas przeciera, żeby lepiej było widać
Flandria - Wto 25 Sty, 2011 13:36
na terapii indywidualnej nie ma grupy Mario - Wto 25 Sty, 2011 13:59 No to sorry. Nie doczytałem. Flandria - Wto 25 Sty, 2011 14:12
nieno, Evi się na żadną terapię nie wybiera więc każdy z nas ma rację
evita - Wto 25 Sty, 2011 15:47
zdecydowanie robię ... a jednym z nich na pewno jest nadmierne zaangażowanie chyba to jest to coś co przytłacza innych ... najwyższy czas na postawienie muru i zdecydowanie zaznaczyć granicę pomiędzy mną a resztą świata. Nie bez powodu mówią że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
pietruszka - Wto 25 Sty, 2011 16:21
Evi czemu się tak katujesz? Dowalasz sobie, byleby równo bolało i puchło
Może i ludzie się Ciebie boją, ale od razu działasz odpychającą, od razu Ciebie nie lubią, itd.? Może i boją się, bo Ci zazdroszczą, bo przecież tak świetnie sobie radzisz ze wszystkim, i społeczniczka, i inteligentna, przecież tak to zewnątrz wygląda, prawda? A może się mylę? Czy Ty Evi czasem nie przywlekasz na siebie takiej maski, że ja sobie ze wszystkim świetnie radzę, byleby tylko nikt nie pomyślał, że mam jakiś problem? No i to nadmierne zaangażowanie, o którym piszesz... Bliskie mi to i znajome, kiedyś bardzo chciałam wszystkim naookoło pomagać, zawsze byłam pod ręką, a pod tym wszystkim leżało właśnie niskie poczucie własnej wartości, po prostu chciałam sobie zasłużyć na sympatię, lubienie, miłość. A ja się Ciebie nie boję
Tomoe - Wto 25 Sty, 2011 16:30
Straszne. Wszyscy???
Wiedźma - Wto 25 Sty, 2011 16:32
Beze mnie
evita - Wto 25 Sty, 2011 17:05
broń Boże stwierdzam tylko fakty, które rzeczywiście zaistniały i nie jest to żaden mój wyimaginowany problem nie katuję się też bo jak już wyżej pisałam zaczynam się przyzwyczajać do tego stanu rzeczy ale żalu i tęsknoty za czymś bliżej nieokreślonym nie da się oszukać
właśnie chyba w tym rzecz, że zanadto ostatnio się obnażam ze swoimi problemami i może ta szczerość właśnie jest zbyt ciężka do zniesienia dla innych ? choć nie czynię tego nawet w połowie tego co piszę na forum (poza jedną osobą, która poczytała nawet tutaj o mnie co nieco ) i nagle stałam się jakąś taką parszywą owcą
a mnie jakoś daleko do tego ... nie robię nic wbrew temu co lubię robić po to żeby zaistnieć pośród innych. Robię to co chcę robić i w czym czuję się spełniona. Ja a nie ktoś !
większość tych, których uważałam za bliskich sobie poprzez nasze wspólne pasje itp to jest ścisłe grono, które uważałam za swoich przyjaciół. Przy czym przyjaźń powinna opierać się na szczerości i z chwilą gdy tylko zaserwowałam im maleńką namiastkę tego stało się tak jakbym zawiodła ich nadzieje . Ta co była ostoją, opoką, chodzącym dobrym humorem, powierniczka ich problemów nagle też zaczęła okazywać, że nie zawsze chce się uśmiechać, że ich problemy są takie zwyczajne w porównaniu z moimi i że czasami też chciałaby usłyszeć jakieś miłe słowo na pocieszenie
pterodaktyll - Wto 25 Sty, 2011 21:18
Ja się nie boję.......
beata - Pią 28 Sty, 2011 00:09
beata - Pią 28 Sty, 2011 00:12
Ja się umiem bronić jakby co   
Tomoe - Pią 28 Sty, 2011 06:39
Ja mam zupełnie inne odczucia. W ostatnim okresie, trudnym dla mnie, nie ukrywałam swoich problemów ani złego samopoczucia przed ludźmi, z którymi pracuję. I dostałam od nich wiele wsparcia. I mam wrażenie, że właśnie przez to, że nie zgrywałam się na bohaterkę tylko pokazywałam swoją słabość, przyznawałam się do niej - bardziej zbliżyłam się do ludzi, a oni do mnie.
evita - Pon 31 Sty, 2011 09:37 no i po szkoleniach jestem ... 4 dni intensywnych warsztatów i co gorsza z dojazdami prawie 100 km codziennie nieźle mnie wykończyło ale zdałam egzamin końcowy i wkrótce będę podpisywać umowę z GUS-em Najgorsze jest to, że zapłata za tą pracę będzie dopiero 21 lipca no i chyba nie będzie łatwo nie boję się obsługi urządzenia bo mam jakieś wrodzone predyspozycje do szybkiego rozszyfrowywania wszelakich nowinek technicznych ale każda ankieta jest niesamowicie czasochłonna
evita - Pon 31 Sty, 2011 16:18 zebrało mi się na wspominki NASZE OPOWIADANIE ... dawno się tak nie uśmiałam
pietruszka - Wto 01 Lut, 2011 00:05
aleśmy zdolne bestie, może czas na ciąg dalszy, nawet nowych bohaterów nie brak
evita - Wto 01 Lut, 2011 08:46
można by spróbować ale mogliby też najpierw "nowi" poczytać stare opowiadanie żeby załapać dowcip
ZbOlo - Wto 01 Lut, 2011 09:04
...z tym może być problem... bo dowcip mieliśmy iście psychodeliczny...
evita - Wto 01 Lut, 2011 09:33
podzielam twoje obawy Zbolo
ale muszę przyznać, że wracając do niektórych fragmentów opowiadania płakałam ze śmiechu a drzwi do "beemki" masakry rozwaliły mnie
beata - Wto 01 Lut, 2011 09:39
yuraa - Wto 01 Lut, 2011 10:16
a ja w końcu załapałem czemu mnie łeb boli czasem, cios wibratorem sie odzywa evita - Wto 01 Lut, 2011 10:26
a te kulfony nisko latające ?
ZbOlo - Wto 01 Lut, 2011 10:33
...a nikt nie zapyta w jakim stanie jest lufa kaliber 45...
Kulfon - Wto 01 Lut, 2011 10:41
zima sie konczy
evita - Wto 01 Lut, 2011 10:47
bo oczywistym jest, że idealnie dopieszczona
a akcja z Klarą zgarniającą śnieg do swojego garaż ?
ZbOlo - Wto 01 Lut, 2011 11:19
...oj tak... naoliwiona, wyglansowana i czeka na akcje....
evita - Śro 02 Lut, 2011 11:53 Moje słońce zamieniło naszego psa ... na szczura
ZbOlo - Śro 02 Lut, 2011 11:58
...genetycznie...??? pietruszka - Śro 02 Lut, 2011 11:59
boję sie takich z długimi ogonami 
evita - Śro 02 Lut, 2011 12:02
nie tu zostawiła psa a tam ma norweskiego szczura
ja również i nigdy bym tego czegoś nie dotknęła
pietruszka - Śro 02 Lut, 2011 12:08
to jest rasowy szczur ?
ZbOlo - Śro 02 Lut, 2011 12:10
...ale ten ogonek jest nie owłosiony, taki różowiutki, milutki.... fajny jest... pietruszka - Śro 02 Lut, 2011 12:11
ZbOlo - Śro 02 Lut, 2011 12:12
...a są tacy, co biorą do buzi... 
ZbOlo - Śro 02 Lut, 2011 12:13
...ale za to jaki zwinny... pietruszka - Śro 02 Lut, 2011 12:15
sam sobie weź do buzi
ZbOlo - Śro 02 Lut, 2011 12:17
...nie jestem już taki gibki....
Borus - Śro 02 Lut, 2011 17:11
z rodowodem...
Borus - Śro 02 Lut, 2011 17:13
beata - Śro 02 Lut, 2011 23:45 Siem normalnie zarumieniłam.
ZbOlo - Czw 03 Lut, 2011 08:19
...opuchlizna głodowa...
yuraa - Czw 03 Lut, 2011 11:26
e tam po prostu ciąża spożywcza evita - Sob 05 Lut, 2011 16:35 no i zaczęło się ... piszę ten post bardziej ku przestrodze tym, które jeszcze żyją złudną nadzieją, że może być lepiej. że może jakoś się ułoży Najchętniej i gdybym miała taką możliwość to wyłączyłabym możliwość dodawania komentarzy poniżej bo kolejnych na temat mojej terapii chyba nie zniosę dzisiaj
Wiedziałam, że ten dzień wkrótce, nadejdzie o czym zresztą nie raz pisałam tutaj, starałam się przygotować do tego psychicznie ale jednak ten cios, zderzenie z fatalną rzeczywistością był silniejszy niż sądziłam. Wszystko wróciło do normy sprzed dwóch lat ... najpierw było w miarę spokojnie. Pijacki bełkot, który znam na pamięć tj wszystkie możliwe epitety na mój temat. Dowiedziałam się też przy okazji, że rozwodzimy się za obopólną zgodą i to był jedyny plus tej pogadanki W kwietniu miała być rocznica ślubu a będzie być może pierwszy dzień wolności. Później już było tylko gorzej zabrał mi telefon i nie mogłam zadzwonić na policję, zaliczyłam pierwsze mordobicie, dorwałam w końcu telefon, zadzwoniłam na policję ale tchórz uciekł ! Policja jest już uświadomiona, że jeśli tylko będę dzwonić po raz kolejny gdy zacznie szaleć mają brać go ze sobą bo jest niebezpieczny dla otoczenia. Będę dzwonić choćby codziennie, choćby i kilka razy dziennie, modlę się o to żeby wpadł pod samochód, żeby zdechł dopóki jeszcze jestem w stanie wykrzesać z siebie jakieś ostatki w miarę miłych wspomnień, teraz ja będę jego katem i oprawcą uprzykrzając mu życie tak bardzo jak tylko to potrafię !!! wiem, że teraz piszę pod wpływem emocji i pewnie już za godzi nę będę myślała zupełnie inaczej ale teraz, w tej minucie jest właśnie tak jak piszę. Przez ostatnie miesiące spoglądałam na niego i chciałam w nim zobaczyć kogoś zupełnie innego ... naszego yurę, ptera, jacusia czy Zbolo ale tam nadal był tylko ON i alkohol co do którego tęsknotę widziałam w jego oczach
Wiem jedno - tym razem nie poddam się i nie będę się biernie przyglądać temu co robi z naszą rodziną !!! Flandria - Sob 05 Lut, 2011 16:41
zdaje się, że Jagna pisała kiedyś, że warto mieć kilka aparatów na taki właśnie wypadek ... trzymaj się kobieto Klara - Sob 05 Lut, 2011 16:44
kiwi - Sob 05 Lut, 2011 16:50 Evita,jestem myslami z Toba !!!!!!!!! Kiwi Wiedźma - Sob 05 Lut, 2011 16:59 O mój Boże
Evik, rób coś, rób coś... evita - Sob 05 Lut, 2011 17:03
staram się
Tomoe - Sob 05 Lut, 2011 17:05 Ano, stało się. Trzymaj się i broń się, dziewczyno.
incognito - Sob 05 Lut, 2011 17:06
Evitko ! tak mi przykro!! no i rozryczałam się nie potrafię nic napisać
Kulfon - Sob 05 Lut, 2011 17:07
pietruszka - Sob 05 Lut, 2011 17:10
evita - Sob 05 Lut, 2011 17:10 własnie na sąsiedniej zakładce piszę z moim nowym dzielnicowym, który wprawdzie dzisiaj nie ma służby ale w razie czego mam dzwonić do niego po pomoc
Znam go od dawna i on zna też mojego mena ale z tej lepszej strony, nie przypuszczał , że z niego może być taka bestia .. evita - Sob 05 Lut, 2011 17:12 przydałoby mi się coś na uspokojenie i nic nie mam w swojej apteczce a tak bardzo teraz tego potrzebuję
kapelan - Sob 05 Lut, 2011 17:18
pantofelek78 - Sob 05 Lut, 2011 17:27 evitko
Tomoe - Sob 05 Lut, 2011 17:34
yuraa - Sob 05 Lut, 2011 18:22 trzymaj się Evi stiff - Sob 05 Lut, 2011 19:38 Smutne to... Trzymaj sie...
Borus - Sob 05 Lut, 2011 19:48
KICAJKA - Sob 05 Lut, 2011 20:58 Przykre Evi Miałaś jakiś plan przygotowany i tego się trzymaj.Twardo i konsekwentnie abyś mogła być bezpieczna
Pati - Sob 05 Lut, 2011 21:18 Przykro mi Evi ze Cie spotkala taka krzywda. Wiem,ze Ci ciezko kochana. Pamietam jak oberwalam od ex meza to bylam juz calkowicie zalamana. Bardzo mnie wtedy serce bolalo z zalu. Sciskam i przytulam Cie mocno
kiwi - Nie 06 Lut, 2011 06:47 Dzien dobry Evitko !!!! Jak tam u Ciebie noc minela ? Czy moglas chociaz chwileczke pospac ? Czy maz wrocil i czy spokojnie sie zachowywal ? naprawde zal mi Ciebie !!!!! Wspolczuje Ci bardzo !!!! Sciskam i przytulam Cie mocno !!!!! Serdecznie pozdrawiam Kiwi evita - Nie 06 Lut, 2011 08:49 Noc minęła spokojnie bo men musiałby drzwi wyważyć żeby się do mnie dostać pewnie śpi teraz a może już poszedł w długą ? niech robi co chce ...
Przed chwilą moja synowa pojechała na porodówkę zamelduję tutaj jak tylko moja wnusia się urodzi szkoda tylko, że dzieciątko będzie miało dwóch dziadków czynnych alkoholików
Bebetka - Nie 06 Lut, 2011 09:01
Ech ta złudna nadzieja własnie......bardzo dobrze Cię rozumiem Evito i doskonale wiem co teraz czujesz. Bo w takich chwilach, jak ta, wraca z cała siłą strach, niepewność, życie w ciągłym napieciu, żal.... i bóg wie co jeszcze........tak pieczowicie pielegnowany przez naszą durną naiwność
Tak naiwność własnie! A nie nadzieja. Przyszedł taki czas, że i ja zrozumiałam, że agresor nigdy nie bedzie aniołem mimo pozorów, jakie czasem stwarza, mimo skruchy.......
A alkohol w tym całym bagnie, jakim się tapla, a Ty razem z nim, to tylko dodatek i zasłona dymna. Bo trzeba by rozraniczyć alkoholizm od wrodzonej agresji. U mnie trwało to dość długo póki zrozumiałam, że jedyne co mogę zrobić, to odejść od męża! Bo on nigdy sie juz nie zmieni w tym zględzie....nigdy! Po ostaniej takiej "akcji" wszystkie takie zdarzenia przeleciały mi przed oczyma, jak film, przypominały mi się rzeczy o których niby dawno zapomniałam.......spojrzałam na siebie i swoje życie z boku - i wiesz co? Przeraziłam się
Wtedy powiedziałam sobie dość tego
Teraz żyję spokojniej.......ale dawny strach, wspomnienia niestety siedzą we mnie jeszcze bardzo głęboko. Trzymaj się Evito. Jestem z Tobą
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 09:11
Dziękuję ci za to co napisałaś. Jest mi to bardzo bliskie. I rzeczywiście - trzeba rozgraniczyć "wrodzoną" agresję od alkoholizmu. ja już to wiem. Dostałam bolesną ale cenną lekcję. Byłam bardzo naiwna, wiążąc się z alkoholikiem niepijącym kilkanaście lat, bo myslałam, że nie ma agresji, jeśli nie ma alkoholu. Nieprawda - przekonałam się, że może być agresja bez alkoholu.
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 09:22 Chcę jeszcze dodać, że alkohol nie jest czarodziejem - niczego w człowieku nie stwarza. On tylko UAKTYWNIA to, co w człowieku już jest!!! Dlatego, Evitko, nigdy nie próbuj go usprawiedliwiać, że zrobił to bo był pijany. Nigdy nie myśl że "to alkohol ci to zrobił." ZROBIŁ CI TO CZŁOWIEK!!! Wiedźma - Nie 06 Lut, 2011 09:34
Agresor jest agresorem niezależnie od alkoholu. Alkohol jest jedynie katalizatorem pozwalającym agresję wyzwolić, czy może raczej uwolnić, wypuścić. Bo na trzeźwo to taki bandzior stara się nad nią panować, bo liczy się z konsekwencjami, gdy się napije - wyłącza mu się racjonalne myślenie, puszczają hamulce i - srrrru! A czasem i bez alkoholu potrafi stracić panowanie nad sobą, gdy emocje wezmą górę.
Są osoby, które nie staną się agresywne choćby nie wiem ile alkoholu wypiły, bo w nich tej agresji po prostu nie ma więc nie ma czego uwalniać. Alkohol nas nie zmienia, a jedynie ukazuje światu to co mamy w sobie ze swojej natury, wywala na wierzch to co chcemy ukryć, obnaża nas, demaskuje. Do tego robi to w sposób bezlitosny, żenujący, przerysowany. Osoba pijana staje się swoją własną żałosną karykaturą. Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 09:50 Dlatego - ja przepraszam, że będę do zarzygania nudna z "tym swoim AA" - w całym programie dwunastu kroków tylko pierwsza połowa pierwszego kroku mówi o alkoholu. Tyle wystarczy, żeby nie pić. A cała reszta programu jest po to, żeby zmieniać siebie i swoje zachowania. Nie ma przypadków beznadziejnych. Nawet agresor może się pozbyć agresywnych zachowań - jeśli nad sobą w jakiejkolwiek formie pracuje! Bo jeśli nic ze soba nie robi, tylko abstynuje na d*** - to wcześniej czy później i zwieracze i hamulce mu puszczają. Mąż Evity jest tego najlepszym przykładem.
Bebetka - Nie 06 Lut, 2011 10:16
Sporo jest naiwności w tym zdaniu.......ja tam nie wierze w "garbate aniołki" Praca nad sobą? Owszem.....ale to tylko teoria, którą życie brutalnie weryfikuje. Tak uważam. Tak to tylko bywa w filmach z pogranicza sciene fiction Znasz jakiś pozytywny przykład z życia Tomoe na popracie tej teorii?
No właśnie, to jest zasłona dymna. I jak tu naturę oszukać? Za pomocą terapii? Pracy nad sobą? Chyba nie końca to jest możliwe
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 10:24
Tak, znam wiele pozytywnych przykładów z życia na poparcie tej teorii. Jestem w AA sześć i pół roku i widzę, jakie zmiany zachodzą w ludziach, którzy uczciwie pracują nad programem i jakie zmiany oni wprowadzają w swoim życiu. Ale rzeczywiście, popełniłam błąd, kiedy napisałam że nie ma przypadków beznadziejnych. Owszem, są przypadki beznadziejne. W książce "Anonimowi Alkoholicy" jest o nich tak napisane: "Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Z natury swojej nie są zdolni pojąć, a tym bardziej rozwinąć, sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich szanse na powodzenie są znikome." Jeśli ktoś jest "z natury" nieuczciwy - ten program na niego nie działa.
Bebetka - Nie 06 Lut, 2011 10:36
Ja niestety nie znam i wcale nie dlatego, że nie uczestniczę aktywnie w życiu AA
A to juz wyższa szkoła jazdy, bo rozum nie zawsze wystarcza aby cos sobie uświadomić. Jest róznica miedzy - cos rozumieć a przyjąć cos do swojej świadomości. Dlatego więcej jest przypadków beznadziejnych ...... niestety
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 10:42 Ale siebie, mam nadzieję, nie uważasz za przypadek beznadziejny? Bo ja siebie - nie.
I tak naprawdę, jedyną alkoholiczką, za którą jestem odpowiedzialna - jestem ja sama. A wobec "przypadków beznadziejnych" mogę tylko uznać swoja bezsilność i trzymać się od nich z daleka.
Bebetka - Nie 06 Lut, 2011 10:46
Ja siebie uważam za kogoś wyjątkowego
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 10:50 To masz tak samo jak ja.
evita - Nie 06 Lut, 2011 21:23 ja tak na chwilkę i przepraszam, że teraz nie ustosunkuję się do żadnych z wypowiedzi ale chcę szybciutko pokazać wam fotki mojej ślicznej wnusi Lenki Moja Monisia bardzo się namęczyła i po prawie 12-tu godzinach urodziła zdrową córeczkę Lenkę Waga 3950 i 54 cm długa sorki za kiepską jakość zdjęć no i ... jako pierwsi zobaczycie moją wnuczkę reszta będzie tuż po Was
Mysza - Nie 06 Lut, 2011 21:26
gratuluję Babciu, baaaaaaaaaaaaaaaardzo słodki bobas
incognito - Nie 06 Lut, 2011 21:27 Cudna!!!Gratulacje Babciu!!!
Klara - Nie 06 Lut, 2011 21:27 Gratuluję BABCIU!
stiff - Nie 06 Lut, 2011 21:33 Gratuluje...
yuraa - Nie 06 Lut, 2011 21:35 gratulacje Babciu Evito
konkretna waga
słuszną linię ma nasza wladza
Borus - Nie 06 Lut, 2011 21:44 Gratulacje i niech rośnie zdrowo...
pterodaktyll - Nie 06 Lut, 2011 21:45 Och Evita. W Twoim życiu radość ze smutkiem się przeplata
Wiedźma - Nie 06 Lut, 2011 21:47 Gratulacje, Babciu! Fajowa Młoda!
Tak porządnie wygląda, jakby już miała parę dni, a nie dopiero co świeżo urodzona
Tomoe - Nie 06 Lut, 2011 21:49 Fajna dziewczyna... baby górą!!!
evita - Nie 06 Lut, 2011 21:49
tego nie łapię
a każda taka "radostka" niweluje wszelakie smutki więc oby więcej takich
a malusia cały czas patrzała na mnie swoimi slicznymi czarnymi jak węgiel ślepkami i pokazywała mi języczek co gorsza ... bardzo podobna do dziadka jest
Wiedźma - Nie 06 Lut, 2011 21:51
To z "Misia"
pietruszka - Nie 06 Lut, 2011 21:53 ślicznusia wnusia
Gratulacje Babciu Evito
Kulfon - Nie 06 Lut, 2011 22:17 Gratulacje dla wnusi, "corusi" i babusi
milutka - Nie 06 Lut, 2011 22:27
śliczne maleństwo ,gratulacje również dla szczęśliwych rodziców ...a Monika jest bardzo dzielną dziewczyną
rybenka1 - Nie 06 Lut, 2011 22:37 Gratuluje babciu Ewitko ,gratulacje tez dla córki .Lenka sliczniutka i piekne ma imie.
evita - Nie 06 Lut, 2011 22:38 to nie moja córka a synkowi się córeczka urodziła
dzięki za wszystkie gratulacje
Kulfon - Nie 06 Lut, 2011 22:40
wlasnie pisalem do szefowej zeby z corusi zrobila "corusi" (w mniemanu przyszywana)
chcialem tez napisac cos gupiego, ale wiem ze ci nie jest do smiechu, w tym temacie
evita - Nie 06 Lut, 2011 22:55
dzisiaj ? ! dzisiaj możesz walić prosto z mostu kulfi nic mnie nie jest w stanie dzisiaj złamać
rybenka1 - Nie 06 Lut, 2011 23:15 Przepraszam nie doczytałam ,ale synowa to tak jak córka to masz i teraz malutka córcie .
Kulfon - Nie 06 Lut, 2011 23:19
ach, lepiej nie
ciesz sie ta chwila
beata - Nie 06 Lut, 2011 23:42 Cieszę się razem z Tobą Evitko.I serdecznie gratuluję jak mniemam najmłodszej babci na forum.
Wiedźma - Pon 07 Lut, 2011 00:01
A ja chyba jestem najstarszą forumową niebabcią
pantofelek78 - Pon 07 Lut, 2011 01:26 przyjmij i ode mnie gratulacje,śliczna wnusia
wiem jak super jest być młodą babcią-mam dwóch kochanych wnuków
teraz mają 7 i 4 lata,kocham ich najbardziej na świecie z wzajemnością i ferie spędzą ze mną
sabatka - Pon 07 Lut, 2011 12:31
nie daj sobie wmówić przecięż to dziewuszka
do dziadka może być podobna tylko z tego powodu że potrzebuje żeby koło niej skakać. tyle że w jej wieku to normalne Pati - Pon 07 Lut, 2011 15:37 Bardzo mi się podoba to imię Lena. Gratulacje Evi
KICAJKA - Pon 07 Lut, 2011 16:58 Babciu Evitko gratulacje dla Ciebie oraz rodziców ŚLICZNOŚCI PANNY LENKI
KICAJKA - Pon 07 Lut, 2011 17:00
Wiedźma - Pon 07 Lut, 2011 18:03 Tyś jest?
KICAJKA - Pon 07 Lut, 2011 18:45
Nie ani mi sie śni
Wiedźma - Pon 07 Lut, 2011 19:30
Jakiś tu się chyba błąd logiczny wkradł
Pytam czy jesteś najstarszą nie-babcią, a Ty mi odpowiadasz, że nie. Więc w czym rzecz? 
KICAJKA - Pon 07 Lut, 2011 22:04
Oczywiście,że jestem najstarszą_nie_babcią na forum chyba w tej chwili o ile inne do wieku się nie przyznają
beata - Pon 07 Lut, 2011 22:18
Wiedźma - Pon 07 Lut, 2011 22:57
Łoj tam - raptem 2 miesiące starsza
evita - Śro 09 Lut, 2011 14:28 Strasznie mam mało czasu ostatnio ale chociaż w telegraficznym skrócie muszę zameldować co nieco nt tego co się u mnie dzieje
Wczoraj już odebrałam wnusię i Monikę ze szpitala Mała jest śliczna i dzisiaj bedę ją po raz pierwszy kąpciała Moja synowa stwierdziła, że strasznie się dziwi, że aż tylu ludzi jest na świecie bo ona osobiście już nie planuje więcej dzieci byleby nie rodzić więcej i nie rozumie kobiet, które dobrowolnie chcą rodzić kolejne dzieci
W poniedziałek mój dzielnicowy udał się osobiście do mojego mena do pracy na poważną rozmowę. Tzn uświadamiał go nt konsekwencji jakie są wynikiem stosowania przemocy w rodzinie. Men oczywiście nic się nie przyznał, że taka rozmowa miała miejsce ale też i trzeźwy jest cały czas. Spodziewam się, że przy pierwszym pijaństwie wyjdzie mi to bokiem ale nie martwię się na zapas bo i czasu mi brakuje na umartwianie się
Bardzo tęsknię za moją Aniką
Wiedźma - Śro 09 Lut, 2011 14:50
No i bardzo dobrze, niech widzi, że nie jesteś bezbronna. Może go to na jakiś czas powstrzyma od picia...?
Klara - Śro 09 Lut, 2011 15:20
Czy po ostatnim damskim boksowaniu masz/miałaś ślady? evita - Czw 10 Lut, 2011 06:22
Klara - Czw 10 Lut, 2011 08:04
Nie powiem, że szkoda, bo nie chcę, żebyś była krzywdzona, ale chodziło mi o ewentualną obdukcję. Dobrze by było, żebyś miała w pogotowiu coś do nagrywania - dyktafon, telefon... Warto zbierać dowody, bo mogą się przydać
Mario - Czw 10 Lut, 2011 09:07
Na to jest sposób, ażeby i wilk był syty i owca cała. Znałem kiedyś taką klientkę co sobie poradziła z tym na swój sposób. Pijany mąż przychodzi do domu, kładzie się spać, ona lekko się sama z siebie tarmosi i dzwoni po policję. Pały przyjeżdzają, kasują na wpółprzytomnego gościa, nie pytając go o nic sporządzają odpowiednią notatkę, klientka robi obdukcję .................. i szanownny małżonek nie ma nic do powiedzenia. No bo i komu się uwierzy. Łatwo zgadnąć
Klara - Czw 10 Lut, 2011 09:14
Tu nie knujemy, jak zaszkodzić mężowi Evity, tylko o tym, jak Ona powinna się bronić przed przemocą.
Mario, to samo można powiedzieć o pijanym, który robi awanturę, a tuż przed przyjazdem policji kładzie się spokojnie spać i twierdzi, że żona kłamie, bo sama np. poniszczyła meble
Mario - Czw 10 Lut, 2011 10:50
Wiem. To przecież oczywiste. Ani Evita nie wygląda na taką co by tak postąpiła, ani Ty na taką co by jej tak radziła. Podzieliłem sie po prostu swoim doświadczeniem w podobnym temacie.
pterodaktyll - Czw 10 Lut, 2011 11:01
A moim zdaniem cel uświęca środki........... kiwi - Pią 11 Lut, 2011 15:10 Evita,sliczna wnusia !!!! Piekne imie Lena !!!!! A co u Ciebie nowego ???!!!!! Pozdrawiam serdecznie Kiwi evita - Sob 12 Lut, 2011 10:03 U mnie - zależy jak na to patrzeć - nic nowego a zarazem wiele nowego
Wiele nowego bo cały tydzień minął mi na najwyższych obrotach. Wyjątkowo w każdy dzien chodziłam do pracy, później godzinka w domu i wyjazd do synowej pomóc jej w tych pierwszych dniach w obowiązkach domowych. Codzienna kąpiel Lenki to najprzyjemniejsza chwila jaka mi się trafiała i jakiś czas tak jeszcze pozostanie Lenka jest śliczna i nieskromnie dodam, że bardzo podobna do mnie a póki co jest tak grzeczna, że nawet jak ją kąpię to śpi i tylko na chwilę otwiera oczka jak ją ubieram
Monika nie ma mamy bo umarła gdy ta miała zaledwie 4 latka więc staram się jak mogę żeby choć w części zastąpić jej matkę w tych wyjątkowych dniach choć zdaję sobie sprawę, że to nie to samo. Wieczorami nadrabiam zaległości w mojej pozazawodowej działalności i tak mija dzień za dniem ... Men ? Nie wiem czy pije. Pewnie jakieś piwka zalicza ale nie widać tego po nim a ja nie wącham. Od czasu jego pogadanki z dzielnicowym mijamy się w milczeniu ale sądzę, że to nie wpływ dzielnicowego tylko jakaś nowa taktyka. Odnoszę wrażenie jakby on czaił się tylko na dogodny moment żeby zaatakować znienacka. Jakoś tak niespecjalnie się tym przejmuję po ostatnich wydarzeniach. Korzystam z każdego dnia i tak jak alko dzielę swoje życie na maleńkie kawałeczki Nawet już się przyzwyczaiłam już do swoich huśtawek nastrojów gdy to jednego dnia myślę sobie, że dość już przeżyłam, że pomimo tych zmarnowanych lat to jednak patrząc na szczęście moich dzieci i ja jestem szczęśliwa, że jednak w jakiś sposób udało mi się uchronić je przed przekleństwem alkoholizmu i nie widać, żeby w swoje dorosłe życie wchodziły z bagażem doświadczeń. Innego zaś dnia , takim jak dziś żal umartwia moją duszę i tęsknie za tym czego nie dane było mi przeżyć. Zła jestem na siebie, że na wszystko już jest za późno, że nie dam rady już przeżyć swojego życia od nowa z całą tą jego normalniejszą otoczką taką jak prawdziwa miłość, szacunek, radość z dnia codziennego przezywana we dwoje, wsparcie bliskiej osoby, wspólne śniadania, wypady za miasto, niedziela w gronie tych, których kocham, szklanka herbaty podana w chorobie, radość z macierzyństwa i ojcostwa, no i wspólna radość z przyjścia na świat wnuczek Kiedyś mówiłam, że choć lat mi przybywa to w mojej duszy nie znajdzie się ani jednego siwego włosa ... teraz moja dusza to wielkie kłębowisko samych siwych włosów ...
http://www.youtube.com/wa...AE&feature=fvst yuraa - Sob 12 Lut, 2011 10:31 evita - Sob 12 Lut, 2011 10:49 dziękuję yuraa
Tomoe - Sob 12 Lut, 2011 11:23
Ano, czasu nie cofniesz... Ale pamietaj, że dziś jest pierwszy dzień całej reszty twojego życia.
kahape - Sob 12 Lut, 2011 13:26
Ciekawe czy wytrzymałabyś takie "dwa zółtka w jednym jajku" 24 godz na dobę. Ja osobiście - oszalałabym.
pozdr pietruszka - Sob 12 Lut, 2011 14:15 Ech życie to taka mieszkanka, taki kogiel mogiel, ale od nadmiaru cukru można zwymiotować. Ważne Evitko, że umiesz się cieszyć i że dobre chwile też Ciebie nie omijają. A żyć warto dziś, nie wczoraj. Wczoraj już się rozpadło, rozsypało w proch.
evita - Nie 13 Lut, 2011 10:00
nigdy nie miałam tego nadmiaru więc wolałabym to osobiście sprawdzić
12 marca lecę do Norwegii w odwiedziny do mojej wnuczki
pterodaktyll - Nie 13 Lut, 2011 12:41
Tylko żeby Ci się nie przydarzyło to co mi w Brukseli
stiff - Nie 13 Lut, 2011 15:19
To wpadnij do mnie przy okazji...
Teraz tutaj minus 20, ale słonecznie i śniegu dużo... Kulfon - Nie 13 Lut, 2011 17:12
a Ty wierzysz ze Ewita wroci? jedynie chyba ze na urlop
pterodaktyll - Nie 13 Lut, 2011 17:23
Myślę, że tym razem jeszcze tak..........
yuraa - Nie 13 Lut, 2011 17:49 no jak wpadnie do Stiffa na kawę to już na amen pod Oslo zostanie
pterodaktyll - Nie 13 Lut, 2011 17:53
Chcesz się założyć?
Kulfon - Nie 13 Lut, 2011 18:06
to jest pytanie retoryczne
stiff - Nie 13 Lut, 2011 18:44
Tendencyjne, raczej...
evita - Czw 17 Lut, 2011 08:51
z Oslo to ja jeszcze 250 km dalej będę wędrować a po drodze zaliczę sobie pętlę w Drammen o czym już dawno marzyłam
evita - Czw 17 Lut, 2011 08:55 Już wcześniej wspominałam na forum o mojej sąsiadce, która to zgłosiła swojego męża na przymusowe leczenie. Wspominałam też, że ten człek ostatnimi czasy strasznie zmizerniał. Pojechał na przymus ale z leczenia alko nici ! Jest w kiepskim stanie i tylko czekają na wyniki badań wycinków tak skutecznie się znieczulał przez ostatnie lata, że nawet nie zauważył, że jakieś paskudztwo podgryza go od środka.
Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 09:00 Alkohol jest dla ludzkiego organizmu trucizną, a nie witaminką.
Byłam w zeszłym roku na wykładzie pani profesor z Instytutu Onkologii w Gliwicach, który był poświęcony wpływowi uzależnienia od alkoholu na rozwój chorób nowotworowych. Istnieje taki wpływ - silny i naukowo udowodniony.
kiwi - Czw 17 Lut, 2011 14:08 Evita,chociaz slowko napisze do Ciebie,fantastycznie ze jedziesz do dziewczyn do Norwegii !!!!!!!!!!!! Co to jest ta petla w Drammen ???!!! Moglabym to sprawdzic,ale nie chce ....napisz Ty !!!!!! Co do Stiffa to jestem pewna ze wspolna kawka bedzie,juz on tam do Ciebie dojedzie....wierze w to.....Hi...Hi... Milego dnia zyczy glodna Kiwi evita - Czw 17 Lut, 2011 14:23
oto ta pętla
pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 14:56
W najbliższym czasie nie wybieram się w te rejony, to chociaż wirtualnie się przejechałam
Dzięki Evita
No w realu to musi być przeżycie... kiwi - Czw 17 Lut, 2011 15:00 Evitko dziekuje !!!! Cos takiego jeszcze nie widzialam !!!!!! i Ty tam tez bedziesz przejezdrzec.....Super !!!!!! jak ja sie ciesze ze Ty zdecydowalas sie na ten wyjazd !!!!! A na jak dlugo sie wybierasz ???!!!! Ale te odzywki na tym filmie.....obrzydliwe !!!!! Mamy tak piekny jezyk polski....a ci ludzie tak prymitywnie okropnie sie odzywaja,nie nie jestem staroswiecka i jestem pijaczka,ale pomimo nawet mojej choroby to kulture wymowy zachowalam........ Ciekawie bylo ta petle zobaczyc dziekuje !!!!!! Milego dnia zyczy Kiwi pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 15:05
hahaha , kiwi, a ja mam właśnie głośnik wyłączony, pewnie lepiej
pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 15:28
Wybierz się do Szwajcarii..........zobaczysz lepsze
evita - Czw 17 Lut, 2011 15:41 no odzywki rzeczywiście tam są fatalne jak to w zwyczaju Polaków już jest - łacina staje się naszym narodowym językiem
ehe ... już letę ale chyba na twoich skrzydłach bo inaczej to ja tam nigdy w życiu nie dotrę
pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 15:43
Nigdy nie mów, nigdy..............
pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 16:12
też myślałam, ze to nigdy się mi nie przytrafi. A byłam:) A myślałaś kiedyś, ze będziesz w Norwegii? No, a ja jeszcze nie byłam
evita - Wto 22 Lut, 2011 08:56 Miałam dzisiaj zajefajny sen aż mi się wstawać nie chciało i mogłabym tak spać i spać z tym snem oczywiście do końca życia
I tak mi się przypomniał jeden z odcinków Ally McBeal w którym to pewna kobieta walczyła o prawo do uśpienia farmakologicznego. W swym życiu na jawie nie miała nic, nie miała nikogo bliskiego, nigdy nie miała rodziny, dzieci ... za to we śnie, który zawsze się u niej powtarzał jako kontynuacja poprzedniego miała dzieci, kochającego męża i śliczny domek. Stwierdziła, że jej życie we śnie jest o wiele ciekawsze niż te rzeczywiste więc walczyła o prawo do swojego szczęścia chcąc zasnąć i nie budzić się do końca swego życia. Czasami, choć bardzo rzadko, też tak mam, że chciałabym się nie obudzić tylko tak pozostać w swoim pięknym śnie
Tomoe - Wto 22 Lut, 2011 10:30 Coś specjalnego dla Ciebie znalazłam. Słuchając tej piosenki zwróć uwagę na następujące słowa: "Lecz nie przestańmy czcić świętości swoje i przechowywać ideałów czystość. Do nas należy dać im moc i zbroję by z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość." evita - Wto 22 Lut, 2011 15:13
ech ...
kiwi - Wto 01 Mar, 2011 15:22 Evitko !!!!! Szybciej jak dalej i 12 marca.......czas odlotu,Norwegia czeka....Hura !!!!! jak tam przygotowania do wyjazdu????!!!! ja jak wyjezdrzam to mam wszystkiego (ciuchow)bardzo duzo,zawsze mysle "moze bedzie potrzebne"....Hi...Hi...i taszcze zawsze duza walize....Hi...Hi...Czy Ty tez tak masz ???!!!! Pozdrawia Kiwi Borus - Wto 01 Mar, 2011 15:29
ale, jak to mówią, lepiej nosić, niż prosić...
konformistka - Wto 01 Mar, 2011 15:45
Co Ty opowiadasz Evito? Dlaczego uważasz, że nie dasz rady zacząć od nowa?! Właśnie teraz jest najlepszy czas żeby pomyśleć o sobie, kiedy masz już duże dzieci. Jeszcze nie jest za późno, żeby znaleźć miłość i wsparcie. Za późno będzie na łożu śmierci a do tego jeszcze daleko. kiwi - Nie 06 Mar, 2011 08:09 Evitko,nic nie piszesz ???!!!! odezwij sie !!!!!! Milej niedzieli zyczy Kiwi pietruszka - Nie 06 Mar, 2011 11:41 Evi, fakt, coś zamilkłaś ostatnio Odezwij się ciupinkę chociaż
Wiedźma - Nie 06 Mar, 2011 12:01 No tak, gdzie ona się podziała?
Borus - Nie 06 Mar, 2011 12:58 Pewnie rachmistrzuje spisowo...
a ponieważ śmiga piechotą, to i czasu nie ma...
evita - Pon 07 Mar, 2011 08:08
to i wiele innych obowiązków troszkę mnie przerasta ostatnio i stąd moja znikoma obecność
później napiszę coś więcej w moim pamiętniku
Wiedźma - Pon 07 Mar, 2011 08:58 Co by to nie było - ważne, że się odezwałaś
evita - Pon 07 Mar, 2011 09:13 Wbrew pozorom bywam tutaj dość często choć nie zawsze piszę
pietruszka - Pon 07 Mar, 2011 10:20 Cieszę się, ze Cię widzę
Borus - Pon 07 Mar, 2011 12:46
kiwi - Pią 11 Mar, 2011 03:28 Evitko !!!!! Jutro juz Twoj wyjazd do Norwegi !!!!! zycze udanej podrozy,milego urlopu !!!!! Serdecznie pozdrawia Kiwi evita - Pią 11 Mar, 2011 05:56 No tak To już jutro a ja w rozsypce przez te moje rachmistrzowanie jeszcze dzisiaj muszę dwa etaty zaliczyć bo i w starej i nowej pracy i wszystkie zakupy również dzisiaj dopiero będę mogła zrobić i może do nocy zdążę się wyrobić z pakowaniem masakra ale dam radę
stiff - Pią 11 Mar, 2011 06:23
Ja juz jestem spakowany i po południu lecę do Polski...
Wiedźma - Pią 11 Mar, 2011 07:01 No tak... To tym razem wspólna kawa Was ominie
Kulfon - Pią 11 Mar, 2011 09:09
Moze bedzie im dane w polowie drogi sie spotkac ....
Wiedźma - Pią 11 Mar, 2011 09:47
Nad Bałtykiem?
Też nie da rady - Evita leci jutro, a Stiff przylatuje dziś
pietruszka - Pią 11 Mar, 2011 10:44 Evi, trzymam kciuki, żebyś wszystko dopięła na ostatni guziczek, abyś mogła ze spokojem fruuuuu nad Bałtykiem
KICAJKA - Pią 11 Mar, 2011 14:44 Evitko miłej podróży i wspaniałego, relaksującego odpoczynku z rodzinką
Wiedźma - Pią 11 Mar, 2011 15:47 Leć ostrożnie i nie za wysoko!
Stokrotka - Pią 11 Mar, 2011 15:54 i nie za nisko
pterodaktyll - Pią 11 Mar, 2011 22:28
A w ogóle leć dokładnie i powoli
beata - Sob 12 Mar, 2011 00:53 Udanego wypoczynku z rodzinką Evi.
Tomoe - Sob 12 Mar, 2011 09:23 Ciekawe, czy Evitka już w drodze....
Samych przyjemnych wrażeń Ci życzę, Evi.
komiwojażer - Nie 13 Mar, 2011 05:52 normalnie przedszkole-wyrazy wsp.... Klara - Nie 13 Mar, 2011 09:42
Nie rozpędzaj się Komi! 
Dobrze Ci radzę. kiwi - Pon 21 Mar, 2011 13:54 Evitko,juz chyba przylecialas spowrotem.Jestem ciekawa Twoich wrazen ?! Nigdzie tu sie nie doczytalam czy Ty sama sie wybralas,czy az sie boje to napisac i myslec o tym .....mezus Ci towarzyszyl ?! Czekam na wiadomosci z niecierpliwoscia !!!! Pozdrawia Kiwi Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 13:56 Kiwi, Evitka właśnie dzisiaj napisała o tym w swoim pamiętniku. Czy ty czytasz pamiętniki?
kiwi - Pon 21 Mar, 2011 14:02 Tomoe,dziekuje za szybka odpowiedz. pamietnikow nie czytam......ja wszedzie tutaj nie dolece.....duzo tego czytania. ja i tak dzielnie.....pilnuje tego co moge.....czasu malo !!!!!! Pozdrawia Kiwi Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 14:04 Zajrzyj czasem do pamiętników, kiwi. Oczywiście jeśli znajdziesz czas.
evita - Pon 21 Mar, 2011 14:09 kiwi jestem już w domciu i rzeczywiście wszystko opisałam w pamiętniku teraz dopiero doczytałam się w moim wątku pozostałych postów i wszystkim bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa
kiwi - Pon 21 Mar, 2011 14:23 Dzien dobry Evitko !!!! Proste pytanie : Polecialas sama czy z mezem ??????? Czekam na odpowiedz. Kiwi evita - Pon 21 Mar, 2011 22:35 kiwi poleciałam z mężem i było całkiem przyzwoicie wszelakie radości ze spędzonego tam czasu przysłoniły mi wszystko to co zatruwało mi krew
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 13:28 Przeczytalam.Brak slow !!!!!! Czesc Kiwi pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2011 13:30
To się manipulacja nazywa...............
evita - Wto 22 Mar, 2011 14:12 Bez przesady dzieci zaprosiły również jego więc nie mogłam przecież powiedzieć to ty leć a ja sobie w domu posiedzę zresztą mi to wisiało i powiewało czy on leci czy nie bo nie mam zamiaru umartwiać się z tego tylko powodu, że on jest w pobliżu. On też był bardzo szczęśliwy, że mógł odwiedzić swoją córkę i wnuczkę, której zresztą nie odstępował na krok. Od dość dawna już nie płaczę tutaj i nie narzekam na mena bo i powodów jako takich nie ma. Jest on i jestem ja. Nie upija się, nie awanturuje się (chyba się przestraszył tego dzielnicowego), nie ogranicza swobody mojego działania w żaden sposób, daje na utrzymanie tyle ile zarobi więc skłamałabym gdybym zaczęła tu jęczeć i stękać bo mi źle. Jest mi źle ale na to składa się wiele czynników i nie on mi teraz w głowie i to czy zachleje czy nie. Mam to gdzieś i dopóki nie mam awantur i nie uprzykrza nam życia i nie włazi buciorami do mojego pokoju to jest jak jest czyli lepiej być nie może. Dalej sobie piwkuje w pracy, chyba ... a przynajmniej robi to niezauważalnie dla nas. Pewnie wszystko znowu "d***" pewnego dnia ale po tej jednej jedynej akcji chyba widział, że teraz już nie ma przelewek i posunę się do najgorszego czyli tego co mu obiecałam tuż po powrocie z tego niby-leczenia. Zauważyłam też, że ostatnio stał się jakiś inny. Bardziej partnersko podchodzi do wszystkiego pytając się o moje zdanie na jakieś ważne dla rodziny tematy i nie jest już jak mąż, pan i władca tylko bardziej jak kolega, którego spotyka się raz na jakiś czas i z którym się rozmawia a nie przepycha w dyskusjach. My już się nawet nie kłócimy bo nie ma o co jakbyśmy przestali być małżeństwem i żyli obok siebie a nie dla siebie Jest ok i oby tak już pozostało w co niestety nadal nie wierzę
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 14:34 Bez przesady....ja lece na krotki urop do dzieci,a ty pijoku siedz w domu....tak powinno to byc,a nie inaczej !!!!!!!!!!!!! Im wiecej pije im wiecej bije....tym dalej poleci....samolotem oczywiscie,musi miec urop....odpoczac,sil nabrac przed nastepnym laniem Ciebie.......taki pijok to pozyje,ze ja tak szybko przestalam pic alk......zalowac nie zaluje.....ale na taki numer nie wpadlam.....juz dla mnie przepadlo !!!!! Twoj maz bylby glupi gdyby przestal chlac,im wiecej chleje tym wiecej przyjemnosci ma......swieta krowa !!!!!!!!! A dlaczego Ty dzieci nie powiadamiasz co sie u Ciebie w domu dzieje????!!!!! dalej brak mi slow.......to jest chore !!!!!!!! Kiwi evita - Wto 22 Mar, 2011 15:49 Kiwi moje dzieci dobrze wiedzą jak jest i wiedzą czego można się spodziewać w przyszłości. A wiesz, że mój mąż nawet nie chciał lecieć ? Głównie ze strachu przed lataniem wprawdzie ale nie chciał. Zwyciężyła tęsknota za dziećmi i zlany potem ale wsiadł na pokład samolotu i był tam wzorowym ojcem i dziadkiem ku radości dziewczyn. Dlaczego więc mam kraść te krótkie chwili radości tym, którym to sprawiło ogrom przyjemności ? Czy uważasz kiwi, że alkoholik nie zasługuje na to ? że nie ma prawa okazać swojej miłości dzieciom gdy zrozumie to co robił im wcześniej ? Moja córka rozmawiała ze swoim ojcem do 4 rano jednego dnia. Sami. Nie wiem o czym dokładnie bo nie chciałam wnikać w ich tematy na siłę. Żadne z nich mi same tego nie opowiedziało ale od następnego dnia widziałam ogromną różnicę w ich zachowaniu w stosunku do siebie i uśmiech nie schodził z ich twarzy. Czy mam prawo pozbawiać ich wzajemnych relacji ? Już po tej ich rozmowie delikatnie przypomniałam córce, że tata jest chory i nadal się nie leczy i można się naprawdę spodziewać po nim najgorszego. Chciałam ją sprowadzić na ziemię, żeby nie łudziła się a później nie rozczarowała zanadto a ona ? Powiedziała mi, że przecież dobrze o tym wie i pamięta i nie muszę się martwić tym, że tata ją skrzywdzi ponownie bo ona nie pozwoli sobie już na to. Teraz jest dobrze i ona się z tego cieszy i będzie cieszyć tak długo jak długo to będzie trwało. Odniosłam wrażenie jakby się sobie wzajemnie wyspowiadali co im przyniosło jakąś wyjątkową ulgę ale pewna nie jestem
KICAJKA - Wto 22 Mar, 2011 17:04 Evitko fajnie,że rozgraniczasz sprawy między Twoimi dziećmi a ich ojcem ze sprawami Twoimi z własnym mężem. Oni mają prawo do układania tych relacji po swojemu a nie przez jakiś "pryzmat",tak jak Ty masz prawo do swojego stanowiska i obrony własnych pozycji
evita - Wto 22 Mar, 2011 18:05 Jakże się cieszę, że chociaż ktoś mnie zrozumiał dzięki Kicajko
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 18:22 Evita,do tej pory jakos zawsze bylam po Twojej stronie,odkad tu zaczelam czytac,ale teraz widze i czytam ze to Ty jestes winna co sie u ciebie w domu dzieje i jak,.Lubisz jak cie maz natlucze,sa takie kobiety,to sie nie zal,nie placz i nienarzekaj,ale ciesz sie,stoj za tym co lubisz !!!!!!! Samolotem boi sie latac....Hi...Hi...ale bic slabszego to nie....jaki on biedny.....Hi...Hi...czy mam juz teraz zaczac plakac,czy troche pozniej.....Hi...Hi... Jedyne pozytywne zdanie co ja kiedykolwiek wyczytalam tu to ktos napisal do Klary (chyba sie nie myle) ze jak chce sama od siebie siedziec z czynnym alkoholikiem,to niech sie uspokoi z tym wiecznym mialczeniem,niech stoi za swoja decyzja.....fantastyczne zdanie !!!!! W tym jednym zdaniu jest ujete cale wspolzaulezenie !!!!!!! nie chcesz sie rozstac,twoja sprawa,twoje zycie....ale tak nie narzekaj jaka Ty biedna.....jak sobie poscielesz tak sie wyspisz !!!!!!!!! Kicajko,jak by Ciebie maz przed miesiacem pobil bo sie nachlal,czy dzisiaj bys tez tak znowu zaczela Evite "glaskac",to robicie tutaj wyjatkowo dobrze !!!!!!!!!! BRAWUROWO !!!!! Nie mam i nie chce juz na ten temat pisac,dwoje ludzi dwa zdania. Nie zal mi juz Ciebie Evito,na Twoja manipulacje nie dam juz sie nabrac !!!!!!!!!!!! To jest naprawde chore !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Powodzenia Czesc Kiwi Klara - Wto 22 Mar, 2011 18:32
Małe sprostowanko Kiwi. Ktoś mi tak kiedyś rzeczywiście napisał, ale to było na innym forum, kilka lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło, więc już dawno nie narzekam, bo mój mąż zszedł był z tego świata. Nie usprawiedliwiam Evity, ale weź proszę poprawkę na polskie realia, czyli na to wszystko, co jest związane z finansami i możliwością znalezienia pracy. Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 18:49 Ja bym tylko chciała dodać, że zaproszenie do Norwegii dostała od córki i zięcia nie tylko Evitka ale i jej mąż. I bilety na samolot od córki i zięcia też dostali oboje. To młodzi zdecydowali, kogo chcą u siebie gościć.
Poza tym, kiedy mąż po pijanemu Evitę uderzył, natychmiast skontaktowała się z dzielnicowym i doszło do rozmowy dzielnicowego z jej mężem. Na przemoc Evita zareagowała natychmiast i stanowczo. Nie siedziała i nie płakała, tylko podjęła działanie w swojej obronie.
KICAJKA - Wto 22 Mar, 2011 18:53
Nigdy nie buntowałam dziecka przeciw ojcu,jeśli był trzeźwy pozwalałam na kontakty. Dziś od wielu lat mąż nie pije,z córką dorosłą raz lepiej raz gorzej się dogadują ale ja nie interweniuję. Czy Evita ma zakazać mężowi kontaktów z rodziną a rodzinie z nim?
Wiedźma - Wto 22 Mar, 2011 19:18 Kiwi, zastanawiam się jaka Ty jesteś naprawdę... Ja rozumiem, że bierność współuzależnionej może irytować, ale jestem w lekkim szoku, bo po porannej szczebiotce tryskającej optymizmem i miłością do całego świata spodziewałam się raczej wsparcia niż chłostania słowem. No jakoś mi się to kłóci, jakby siedziały w Tobie dwie różne osoby...
Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 19:21 Ja ten kontrast zauważyłam nie pierwszy raz... Jak tylko Kiwi wychyli się ze swojego tematu i zaczyna wygłaszać swoje sądy o ludziach, mam takie samo wrażenie... jakby to były dwie zupełnie różne osoby... kiwi - Wto 22 Mar, 2011 19:21 Tomoe,a kto Cie tu pytal o zdanie ?????!!!! Te rzeczy co Ty opisujesz nie sa tu nigdzie napisane,wiec wyciagasz je z pamietnikow,czy z prywatnych rozmow....a to jest zakazane !!!!! Nie mieszaj sie w moja prawie prywatna rozmowe z Evita,jak bede chciala czy potrzebowala Twojej pomocy to Cie zapytam,ale ja Ciebie i Twojego zdania nie potrzebuje.....zrozumialas !!!!!!!! Evita umie sama pisac,jak bedzie chciala to napisze albo nie,to jej watek jej sprawa. Wszedzie sie wciskasz na sile....okropnosc !!!!!! Wroc na swoja "wycieraczke"i ja chce zebys tam zostala,wscibska kobieta ,na sile wszedzie sie pcha....okropnosc !!!!!! Kiwi Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 19:21 Nie wrzeszcz Kiwi. Nie wrzeszcz... kiwi - Wto 22 Mar, 2011 19:31 Wiedzmo,ja naprawde jestem bardzo bardzo fajna !!!!!! Ale nie lubie jak mi sie wciska ciemnote !!!!!!! I mam swoje zdanie !!!! i bardzo bardzo lubie sie smiac,tak od serca i szczebiotac tez lubie bardzo !!!!!!!! kiwi JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 19:35 ja pierdykam!!!! co się dzieje na tym forum od kilku dni??? poziom agresji jest normalnie zatrwazający!!! ja rozumiem wiosenne przesilenie ale to już przegięcie!!! szkoda mi evity i uważam,że niesłusznie "pojechałaś" po Niej Kiwi!!!
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 19:37 Tomoe,jak nie lubisz wrzaskow,to zatkaj uszy......Hi...Hi...Hi....jak do Ciebie sie cos mowi czy pisze to Ty tego nie sluchasz i tak........bo tylko ty jestes wazna....Hi....Hi...Hi...pomylka...... A gdzie tu wrzaski slyszysz?????!!!!! U mnie jest cicho i przyjemnie !!!!! pietruszka - Wto 22 Mar, 2011 19:38
to ten księżyc w pełni co to w sobotę:
no chyba ze to syndrom wiosennego otwierania ogródków
JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 19:47
ja mam w okolicy pola i lasy więc narazie mnie nie "chwyta"
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 19:51 Jestem zla na Evite,tego nie ukrywam,i ten temat jest i byl nieprzyjemny czy ciezki ale ja myslalam ze Wy cokolwiek z tego zrozumiecie,ale tu dodatkowo dopisuje sie mase "poszukiwaczy sensacji",i gzie tu ktos widzi agresje ????!!!!! Dobitne slowo,to tak....glaskania nie bedzie !!!!!!!! ja uwazam wprost cos powiedziec czy napisac,do osoby co sie ja lubilo czy lubi.....to najlepsza rozmowa !!!!!! Kiwi JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 19:54 no kiwi sama musisz przyznać że dość agresywnie napadłaś na Tomoe,jesli tak rozmawiasz z evi to ja przepraszam....
Wiedźma - Wto 22 Mar, 2011 20:00 Nie, to już jest ponad moją wytrzymałość
Borus - Wto 22 Mar, 2011 20:06
...sądząc po ilości wykrzykników, to jakieś 120 dB...
kiwi - Wto 22 Mar, 2011 20:08 Jakaja....nie szukaj dziory w calym....nic nowego tu nie wnioslas w ten temat....potrzebujesz rozrywki ???!!!! Czy o co Ci chodzi ??!!! Do niektorych osob,mowie lagodnie inni potrzebuja mocniejszych slow. mysle ze Evita naprawde cos zrozumiala z tej naszej wymiany zdan,a jak nie to tez przezyje. Dobranoc Kiwi Wiedźma - Wto 22 Mar, 2011 20:10
Dobranoc 
JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 20:13
napisałam swoje zdanie Dobranoc evita - Wto 22 Mar, 2011 20:22 Łomatko Tylko spokój nas ratuje
Kiwi pojechałaś po mnie niesamowicie ale ponieważ nadal uważam, że to co robię to jest na tę chwilę jedyna słuszna droga jaką mogę podążać więc nie zgadzam się z twoim osądem i tyle
No ale faktycznie mogłam walnąć focha z podwójnym przytupem i powiedzieć dzieciom, że mają wybierać albo ja albo tata czy tak to miało kiwi wyglądać wg ciebie ? bo jeśli tak to byłaby najgłupsza rzecz jaką bym w całym swoim życiu zrobiła Jak było - napisałam i nie żałuję ani jednej podjętej decyzji i a ni jednego dnia pobytu u dzieci bo było wspaniale, miło i wyjątkowo
JaKaJA - Wto 22 Mar, 2011 20:31 i to najważniejsze
pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2011 22:47
beata - Śro 23 Mar, 2011 02:10
.
Ech...już chyba nie mam ochoty czytac Jej wątku,bo mam wrażenie,że to jedna wielka bujda.
beata - Śro 23 Mar, 2011 02:12
Evi....trzeba było go wsadzić w samolot na Alaskę.
sabatka - Śro 23 Mar, 2011 09:43
świat jest szary w różnych odcieniach. nic nie jest czarne lub białe. my możemy tylko dodawać kontury (zasady wg. których postępujemy), ale nie zawsze się da. beata - Śro 23 Mar, 2011 10:47
sabatka - Śro 23 Mar, 2011 13:22 no tak beata, chodzi mi jedynie że nie da się zawsze i w każdej sytuacji iść prosto co. wiele czynników na to wpływa. nie tylko my. chodzi mi tylko o to że Evi lecąc do dzieci poleciała z mężem. ja wcale nieuważam że to było złe czy niewłaściwe, że nie powinna tak robić. bo myślę że to akurat było najlepsze rozwiązanie z możliwych. tzn nie zraniła dzieci. to że nie zabroniła mu jechać ja tu widzę empatię w stosunku do dzieci a nie współuzależnienie i podpożądkowanbie alkoholikowi. nie zawsze zasada "idąc po trupach do celu" jest dobra rufio - Śro 23 Mar, 2011 15:34 Przeczytałem to co jest napisane i zgłupiałem - no może nie do konca ale troche . Po kolei jezeli można 1 Evita poleciała z mezem bo taka była Jej wola i tak tez chciała córka -(Bilety +zaproszenie x 2) proste jasne i logiczne . 2 przed wyjazden musiały byc rozmowy małzonków i doszli do wspolnego wniosku - lecimy .Zrozumiałe i dla mnie logiczne ( były byc moze jakies tam obostrzenia - ich wspolnota ) 3.Skoro córka wysłała awizo do ojca mimo wiedzy na tryb zycia ojca miała cos w planach - uskuteczniły sie te plany - rozmowa nocna z ojcem . Konkluzja z rozmowy - Mamo spoko niech bedzie usmiech dzis a jutro poczekajmy .4. To że Evicie małżon robi manewry to jeszcze nie znaczy że dzieiaki ich nie maja miec kontaktu z druga częścia rodziny - Córa jest dorosła i wie lub przynajmniej powinna wiedziec co robi . Nikogo to nie powinno za bardzo obchodzic - zadne z nas tam nie było i ucha nie przykładało a nagrań nie ma zadnych .. Poczekamy i poczytamy kiedys co za owoce to przyniosło . Evita
A co Kiwi - to nic mnie nie zdziwi Ona ma swój swiat i swoje idee Ja juz kiedys w Jej temacie napisałem - " za słodko - za tkliwie ." Jeszcze jedno Kiwi jest sam i pewne ograniczenia i kompromisy sa Jej nie znane i to wszystko . evita - Śro 23 Mar, 2011 16:41 rufio pięknie wszystko podsumowałeś
Borus - Śro 23 Mar, 2011 17:16
też jestem tego zdania...
Tomoe - Śro 23 Mar, 2011 22:37
Już nie.
Ale została duża ilość wykrzykników... rufio - Śro 23 Mar, 2011 22:45
Przecież moga byc jak laski z lukrecji .
pietruszka - Śro 30 Mar, 2011 21:15 Evita puk puk! evita - Czw 31 Mar, 2011 10:28 Kto tam ?
ZbOlo - Czw 31 Mar, 2011 10:39
...CBA - Centralne Biuro Abstynentów...
evita - Czw 31 Mar, 2011 10:42
dobrze, że nie o 6 rano
beata - Czw 31 Mar, 2011 10:44
pterodaktyll - Czw 31 Mar, 2011 11:16
Tobie też się tak kojarzy???
pietruszka - Czw 31 Mar, 2011 11:29
A Evita już wie?
KICAJKA - Czw 31 Mar, 2011 13:20 Evi witaj ale wiosna w pełni a Ty na "zimowo zalatujesz"
beata - Czw 31 Mar, 2011 22:06
Evi co robisz w sobotę koło południa?
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 22:09 Zamierzacie ją tylko "nalecieć" czy uprowadzić?
beata - Czw 31 Mar, 2011 22:10
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 22:20 Posiadam za mało podłogi na łóżko polowe, ale gdzieś się ją upchnie pod stołem... bez łóżka...
Zresztą... kto w ogóle mówi o spaniu? Szkoda życia na spanie!!! beata - Czw 31 Mar, 2011 22:23
Tomoe - Czw 31 Mar, 2011 22:25 Bo może masz... khym... khym... ten, no... wysoki poziom samoświadomości?
beata - Czw 31 Mar, 2011 22:34
evita - Pią 01 Kwi, 2011 05:17
już się poprawiłam na wiosennie
sezon się zaczął więc tradycyjnie już będę na starym, opuszczonym cmentarzu bawić się w archeologa zapraszam wszystkich do pomocy co będzie okazją do spotkania
pietruszka - Pią 01 Kwi, 2011 09:31 Ech chciałyśmy Cię nawiedzić (niekoniecznie na cmentarzu  ) albo nawet porwać i upchnąć u Tomoe pod stołem (tym z sabatkową serwetką)
Będę "przez Ciebie" przejeżdżać w sobotę
evita - Pią 01 Kwi, 2011 09:34
o ktorej mniej więcej ? pietruszka - Pią 01 Kwi, 2011 09:35 Myślę, że koło 11
evita - Pią 01 Kwi, 2011 09:36 aha no to reszta na priv
pterodaktyll - Pią 01 Kwi, 2011 20:50
Może jakiś inny punkt kontaktowy
komiwojażer - Pią 01 Kwi, 2011 21:12 na starym zamieszkałym cmentarzu...
pterodaktyll - Pią 01 Kwi, 2011 21:14
kiwi - Czw 21 Kwi, 2011 16:39 Evitko,milych Swiat Wielkanocnych !!!!! Jezeli cos za mocno napisalm to przepraszam.Nie rozumiem tego,i nigdy nie zrozumie. Serdecznie pozdrawiam Kiwi Wiedźma - Wto 17 Maj, 2011 23:29  
Wiedźma - Nie 16 Wrz, 2018 06:56 Otwieram wątek na prośbę jego autorki
evita - Nie 16 Wrz, 2018 10:13 Wiedźma, dziękuję bardzo
evita - Nie 16 Wrz, 2018 18:40 wróciłam co nieco wstecz i poczytałam co pisałam i powiem Wam, że czułam się jakbym czytała o kimś zupełnie dla mnie obcym tak wiele się zmieniło od mojego pierwszego wpisu !
no i ostatnia akcja ostrej wymiany zdań z kiwi kiwi jeśli to czytasz to po raz kolejny potwierdzam, że nie miałaś jednak racji ale mimo to lubię cię bardzo
jak jest teraz ? no zdecydowanie inaczej, lepiej, dużo lepiej nie chcę w otwartej części forum opisywać szczegółów i poczekam aż sobie zasłużę na powrót do mojego pamiętnika ale powiem wszystkim współ, że da się wyjść z bagna w taki czy inny sposób, czasami potrzeba na to nieco więcej czasu ale warto dążyć do celu !
Droga nie jest prosta i pewnie każde z nas musi podążać innym torem ale najważniejszy jest cel czyli wyzwolenie
tak właściwie to ja już dawno temu wyszłam na prostą tyle, że dawno mnie tu nie było i nic nie pisałam. Jakoś sama się ogarnęłam ale ja jestem wyjątkowa i mimo wszystko sugeruję jednak zwracać się o pomoc do fachowców. Powiem tak ... zawsze byłam samosia i jak trzeba było to i tv i auto sama sobie naprawiałam więc siebie też wyprostowałam jednakże gdybym poprosiła o pomoc fachowca to proces trwałby duuużo krócej
i to tyle na mój skromny początek po powrocie na forum
Wiedźma - Nie 16 Wrz, 2018 19:30
Nie musisz zasłużyć na powrót do pamiętnika, tylko spełnić regulaminowe warunki
Pisz, pisz, pisz... - Dekadencji też wyjdzie to na dobre, bo ostatnio coś mocno przysypia
Cieszę się, że u Ciebie dobrze
esaneta - Nie 16 Wrz, 2018 19:51 Evi, bardzo się cieszę z Twojego powrotu
Zawsze z wypiekami na twarzy śledziłam Twoje zmagania z trudną codziennością
evita - Czw 20 Wrz, 2018 19:58
a to chyba dobra wiadomość znaczy się ludzie problemów nie mają
Wiedźma - Czw 20 Wrz, 2018 20:01
Odważna interpretacja...
evita - Czw 20 Wrz, 2018 20:05
i co ja biedna mam teraz napisać
codzienność nadal trudna ale z powodów nieco bardziej przyziemnych i chwała Bogu za to
a z nieco szerszej perspektywy to men nadal łapie ciągi i systematycznie funduje sobie wakacje na odwyku. A ja przez to odczuwam dyskomfort psychiczny no bo ileż razy można sobie fundować wakacje na odwyku na koszt podatników
a tak serio serio to szkoda mi go czasami. Widzę, że ciągle walczy ze sobą i ile go to kosztuje ale może kiedyś zrozumie gdzie popełnia błąd.
pterodaktyll - Czw 20 Wrz, 2018 20:11
Do usranej śmierci Evitko Tylko po co Tobie to........
evita - Pią 21 Wrz, 2018 19:57
Mnie ? ja się kontroluję
evita - Nie 05 Maj, 2019 08:36 Silna kobieta jest wojownikiem. Będzie Cię kochała ze wszystkim, co ma, albo opuści Cię, unosząc za sobą kurz. Jest wielu mężczyzn, którzy są przyzwyczajeni do radzenia sobie ze słabymi kobietami, które są emocjonalnie niedojrzałe, nie wiedzą, czego chcą i grają w gry. Kiedy mężczyzna spotyka silną kobietę, nie wie, co z nią zrobić. Silna kobieta nie urodziła się w ten sposób, została stworzona w ten sposób. Musiała walczyć i wyrwać się z piekła. Musiała nauczyć się walczyć o siebie, ponieważ nikt inny za nią tego nie zrobił. Od czasu do czasu siedziała ze swoją ciemnością i nauczyła się z nią zaprzyjaźniać. Przekształciła się z ofiary w Zwycięzcę. W rzeczywistości nie może znieść słowa "ofiara", ani niczego związanego z tą mentalnością. Silna kobieta to taka, która nauczyła się kochać siebie bezwarunkowo. Nie musi szukać poza sobą, aby wypełnić tę pustkę. Silna kobieta nie potrzebuje potwierdzenia od nikogo, by być kim jest, jest tym, kim jest - możesz ją przyjąć lub ją opuścić. A ona jest najbardziej autentyczną osobą na Ziemi, którą poznasz. Silna kobieta zamieni ból w moc i przemieni nienawiść w MIŁOŚĆ. Pomoże Ci zrozumieć miłość, której nigdy wcześniej nie znałeś lub nie doświadczyłeś. Taką, której nie da się wyjaśnić ziemskimi konceptami. Silna kobieta skupi się na Twoich mocnych stronach, a nie na Twoich słabościach. Będzie wspierać Cię, stać przy Tobie i będzie dla Ciebie oparciem. Zainspiruje Cię, abyś był najlepszą wersją siebie. I zrobi wszystko, co w jej mocy, aby Ci pomóc. Ona będzie światłem w najciemniejszych dniach. Ona będzie ramieniem, na którym będziesz mógł się wypłakać, kiedy będziesz miał ochotę się poddać, ale nigdy nie pozwoli Ci się poddać! Ona jest ucieleśnieniem Boskiej równowagi Boskiego pierwiastka żeńskiego i męskiego. Silna kobieta oczekuje tego samego od swojego mężczyzny. Wszystkie momenty, gdy miałeś złamane serce, podczas grania w gry damsko-męskie, to był Twój trening, by móc stanąć obok silnej kobiety i być jej równym. Silna kobieta nie potrzebuje partnera, aby ją skompletował, ponieważ jest już kompletna. Ona potrzebuje partnera, aby był jej RÓWNY. Silna kobieta nigdy nie poprosi o Ciebie tak bardzo, ponieważ jest niezależna, jednak to, czego oczekuje od Ciebie jako równego sobie, to żebyś włożył tyle samo czasu, wysiłku i energii, co ona, aby uczynić związek magicznym połączeniem umysłu, serca, ciała i duszy. Silna kobieta wymaga głębi w swoich związkach. Wszystko, co powierzchowne jest dla niej stratą czasu! Jeśli dostrzeżesz ją, możesz spotkać ją tam, gdzie jest i będziesz jej równy, a ona zabierze Cię w miejsca, w których nigdy nie byłeś. Silna kobieta będzie się miała na baczności, dopóki nie będzie wiedziała, że może Ci zaufać, dopóki jej nie pokażesz, że możesz być jej równy. Chociaż zawsze ma otwarte serce, będziesz musiał pracować, aby zdobyć do niego klucz ... aż do momentu, gdy dowie się, że ma w Tobie takie oparcie, jak Ty w niej. Silne kobiety noszą blizny bitewne, fizyczne i emocjonalne, ale silna kobieta spotkała się ze swoimi demonami i nauczyła się je oswajać. Silna kobieta nie będzie się opierać na Tobie, abyś wspierał ją finansowo, może zająć się własnym biznesem. Ona będzie wymagać od Ciebie rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze. Bądź więc przygotowany, aby otworzyć swoje serce, być emocjonalnie wspierającym, wrażliwym i być jej skałą w czasach ciemności. Musisz również uzyskać Boski męski/kobiecy balans, ponieważ ona chce mężczyzny, który jest silny, ale też słodki i opiekuńczy. Mężczyzny, który ma swoje przekonania, ale także akceptuje to, że ona ma swoje. Mężczyzny, który nie zawaha się chronić jej jak wojownik chroniący swoją królową, ale który tez wie, że ona jest tak samo silna i mogłaby go chronić. Nigdy nie pozwól jej przyłapać Cię na szukaniu innej kobiety, ponieważ ona nigdy nie będzie tą drugą lub kimś na boku. Silna kobieta może być sama szczęśliwa, ponieważ nauczyła się, że jedyną osobą, która może ją uszczęśliwić, jest ona. Ona nie szuka szczęścia poza sobą. Partner albo doda jej szczęścia, albo ona pozostawi go unosząc za sobą kurz. Pracowała zbyt ciężko, aby uzyskać szczęście i pokój. Silna kobieta włożyła wiele pracy w siebie, aby być lepszą osobą, lepszym człowiekiem, kochającą, troskliwą, empatyczną istotą, ale nie pomyl się, jeśli weźmiesz ją za pewnik i poczujesz zbyt pewnie, opuści cię unosząc za sobą kurz. Silna kobieta będzie oczekiwała, że będziesz starał się ją zatrzymać w taki sposób, jak starałeś się ją zdobyć. Bądź gotowy, by być otwartym i wrażliwym, ponieważ to jest to, co ona uważa za seksowne, ponieważ wie, że mężczyzna musi być silny, aby móc pokazać tę stronę siebie. Że to mężczyzna, który również poświęcił mnóstwo czasu i wysiłku swojej ciemnej stronie i nauczył się oswajać swoje demony. Silna kobieta za każdym razem pokaże Ci Twoje niespójności i wywoła Cię do odpowiedzi. Ale nie jest bierno - agresywna, otwarcie Ci powie, kiedy i dlaczego jest zmartwiona. Ona da Ci drugą szansę, by "dać przykład" swoim działaniem, starając się nie kontynuować tego, co ją zdenerwowało. Ale rzadko daje trzecią. Twoje słowa będą miały niewielką wagę bez działań, które by je poparły. Będziesz musiał ważyć swoje słowa. Silna kobieta wymusi szacunek bez słowa, a jeśli nie okażesz jej szacunku, pozostawi Cię, unosząc za sobą kurz. Ona, w zamian, okazuje Ci taki sam szacunek. Silna kobieta waży swoje słowa. Nie będzie Cię traktować jak popychadło, ale nie będzie też dla Ciebie wycieraczką. Czuje się dobrze we własnej skórze i jest pewna darów, zdolności i misji życiowych. Jest kobietą, która wspiera inne kobiety i chce, aby odniosły sukces tak samo jak ona. Miłość do silnej kobiety będzie inna, niż to, czego kiedykolwiek doświadczyłeś, a ona zabierze Cię do miejsc w sobie, w których nigdy nie byłeś. Do głębi istnienia, o której nigdy nie wiedziałeś. Ona będzie Twoim najlepszym przyjacielem, Twoim powiernikiem. Jest dziką i wolną duszą, której nie można oswoić, ani zamknąć w klatce. Więc zachęć ją, by rozpostarła skrzydła i poleciała obok Ciebie, ponieważ jeśli spróbujesz podciąć jej skrzydła, opuści Cię pozostawiając za sobą kurz! Silna kobieta przeraża większość mężczyzn, ponieważ nadal tkwią w mentalności "dostawcy" finansowego, ale przykro mi, silna kobieta będzie wymagać od Ciebie bycia dostawcą w sposób, którego pieniądze nie mogą kupić: Twój Czas, Twój Wysiłek, Twoją Energię, Twój Szacunek, Twoje wsparcie, Twoją zachętę, Twoją lojalność, Twój charakter, Twoją uczciwość, Twoją wrażliwość, Twoją zdolność do kompromisu, Twoją miłość, Twoja empatię, Twoje zaangażowanie w odzyskanie jej z powrotem. Za to wszystko da Ci to samo, tylko dwa razy tyle! Możesz mówić, że to za dużo pracy i że na dłuższą metę, to będzie wymagało od Ciebie jeszcze więcej pracy. Ale zaufaj mi, nie ma nic bardziej wartościowego, niż to by mieć przy sobie silną kobietę. Zapytaj każdego mężczyznę, który kocha silną kobietę i powie Ci to samo. Tiffany Stile Po 10 latach istnienia na tym forum, po 6 latach pewnego rodzaju separacji od męża, stałam się wolną kobietą w jakże ważnym dla mnie dniu 25.04.2019 roku, sąd orzekł mój rozwód
Jestem niesamowicie szczęśliwa, nie wyobrażam sobie powrotu do przeszłości ! Każdego dnia budzę się z radością. Od stycznia przewróciłam mój świat do góry nogami. Nie planuję powrotu do kraju, chyba że mnie sytuacja do tego zmusi zajęłam się w końcu sobą i tylko sobą. Zaczęłam od mojego ciała Intensywnie trenuję 4 x w tygodniu. Zaczęłam tak trochę nieśmiało, za to teraz jestem uzależniona od biegania i wyciskania są też przyjemności dla ducha jak np wymarzone wakacje bez garbu, zwanego mężem, na plecach
Uwielbiam ten stan ! I każdej/każdemu wahającym się życzę, żeby dojrzali do takich decyzji dużo szybciej niż ja
I nawiązując do powyższego cytatu. Mam nadzieję, że trafię kiedyś na mężczyznę, który będzie w stanie zaakceptować silną kobietę taką jak ja Bo tylko tego do pełni szczęścia mi brakuje
Wiedźma - Nie 05 Maj, 2019 11:04 No cześć, Evito!
Bardzo miło Cię widzieć w tak świetnym nastroju! Gratuluję realizacji swoich planów i satysfakcji z nowego życia!
Opowiedz co tam jeszcze u Ciebie słychać? I koniecznie - jak się czuje mała Igunia? 
evita - Nie 05 Maj, 2019 11:23 Igusia nadal na ciągłej i intensywnej rehabilitacji. Raz do roku przechodzi kompleksowe i bardziej szczegółowe badania i znowu okazało się, że płuca nieco się pogorszyły ale nie są to jakieś drastyczne zmiany. Tak to już będzie niestety. Poza tym, nikt postronny by nie powiedział, że to dziecko jest chore Jest szalona (po babci ) i wszędzie jej pełno Coraz częściej zaczyna się dopytywać o swoją chorobę. Póki co są to pytania niezbyt skomplikowane ale nadejdzie czas, że trzeba będzie jej wyznać jaka przyszłość jest przed nią staramy się o tym na razie nie myśleć.
U mnie, poza powyższym, niewiele się zmieniło. W planie mam zakup domu, a dokładniej to kompleksowo dwa domy (jeden mniejszy dla mnie a drugi większy dla dzieci) na jednej działce i od jednego właściciela. Jesteśmy w trakcie licytacji i mam nadzieję, że wygramy więc proszę trzymać kciuki będę na swoim
W pracy "grozi" mi awans od września ale najpierw muszę się doszkolić językowo co mi bardzo opornie idzie ale muszę przemóc niechęć i zabrać się do nauki bo wskoczę na kadry i płace
Wzięłam się też zdrowotnie za siebie bo zaczynam się sypać od 13 maja będę "szczęśliwą" posiadaczką aparatu słuchowego w sumie to słyszę ok ale mam problem z lokalizacją dźwięku. Będę miała takie maleńkie cóś, które będzie przesyłało poprawnie dźwięk przestrzenny. Jeszcze w maju będę miała operację plastyczną górnych powiek a jesienią plastyka brzucha. Schudłam 17 kg a przede mną jeszcze minimum 10
Nie potrafię starzeć się z godnością
jal - Nie 05 Maj, 2019 11:24 @evita - Jestem niesamowicie szczęśliwa, nie wyobrażam sobie powrotu do przeszłości ! Każdego dnia budzę się z radością. To bardzo dobra wiadomość... oby ten stan Ci towarzyszył nieustannie ! Powodzenia na ścieżce zdrowia.
evita - Nie 05 Maj, 2019 11:26 jal, dziękuję bardzo i podobnych radosnych uniesień życzę
Wiedźma - Nie 05 Maj, 2019 13:41
No właśnie, jaka? Co mówią lekarze?
To domy w Norwegii, tak? Bo pisałaś, że nie wracasz do kraju... Czyli jesteś tam z cała swoją rodziną?
Super! Gratulacje!
Nic dziwnego, skoro norweski to nie język tylko choroba gardła (by Kayah)
...ależ Ci zazdroszczę... 
evita - Nie 05 Maj, 2019 13:53
To co wszędzie można przeczytać o mukowiscydozie. Gdy już płuca odmówią posłuszeństwa, pozostaje przeszczep. Średnia życia nadal jest niska bo ok. 22 lata ale waśnie dzięki przeszczepom ta średnia wzrasta. Przy czym przeszczep nie leczy choroby, tylko daje oddech na jakiś czas.
Tutejszy stan rodziny nadal jest ten sam czyli córka z jej rodzinką. Reszta w Polsce.
nie dziękuję bo dopóki do tego nie dojdzie to nie uwierzę
do tego ich "indorzenia" już się przyzwyczaiłam muszę poszerzyć zakres mojego słownictwa o zwroty przydatne na ewentualnym nowym stanowisku. Ale gdy tylko o tym pomyślę to tak jakoś sennie mi się robi, fajny serial leci, za ciepło, za zimno i tak ogólnie do bani
Do wszystkiego trzeba dojrzeć jak ten ser pleśniowy
esaneta - Nie 05 Maj, 2019 14:11 Hej Evi!
Aż się sama do siebie uśmiechnęłam czytając Twoje newsy
Wpadaj częściej
evita - Nie 05 Maj, 2019 14:28
z tym to różnie bywa niestety ale co jakiś czas znajduję wolną chwilę i nigdy nie zapominam ile zawdzięczam temu forum i Wam kochane czubki
pterodaktyll - Nie 05 Maj, 2019 17:44 Tiaaaaa..........
niewątpliwie coś w tym jest jeśli chodzi o silną kobietę
evita - Nie 05 Maj, 2019 17:49
Ptero myślę, że jako ta silna kobieta dokładnie rozumiem mężczyzn, którzy takową by se posiedli w drugą stronę to działa tak samo
pterodaktyll - Nie 05 Maj, 2019 18:17
Słusznie, bo jak powiada Dobra Księga, silną kobietę można posiąść, a nie da się jej przelecieć........ (bez żadnych skojarzeń proszę )
Może zdziwi Cię wiadomość, że doskonale o tym wiem
evita - Nie 05 Maj, 2019 18:26
dotychczas nie pomyślałam o tym w ten sposób i muszę przyznać ci rację
Może zdziwi Cię wiadomość, że doskonale o tym wiem [/quote]
jakoś nie specjalnie jestem zdziwiona
pterodaktyll - Nie 05 Maj, 2019 19:10
Wiedźma - Pon 06 Maj, 2019 11:57
Ale to jest sytuacja na dzień dzisiejszy. Za parę lat zapewne medycyna robiąc postępy opracuje lek na tę chorobę... Poza tym niedawno powstało Towarzystwo Lekarzy Medycyny Zintegrowanej, którzy łączą medycynę oficjalną z naturalną. Ponoć potrafią wyleczyć nawet to co jest uważane za nieuleczalne...
Z tego co widzę, to na razie się organizują i propagują swoje metody, ale tylko patrzeć jak się rozmnożą ich gabinety - może tam by należało upatrywać szansy dla Twojej wnusi...? evita - Pon 06 Maj, 2019 12:05
baaaardzo sceptycznie podchodzę do takich znachorskich opowieści ale przyjrzę się temu
musieliby "rozplątać" geny ale my też żyjemy tą nadzieją. Mutacja genów pewnie by została ale niwelacja skutków ubocznych to by już było coś !
Wiedźma - Pon 06 Maj, 2019 15:55
No bez przesady, to nie żadne znachory ale lekarze, prawdziwi - wykształceni i z praktyką. Tylko z odpowiednio otwartymi głowami, bez proceduralnych klapek na oczach. Halibut - Nie 12 Maj, 2019 16:57 Niepokoisz mnie Wiedźmo. Czas płynie, wiele się zmienia. Ale dalej mięta.
Wiedźma - Nie 12 Maj, 2019 17:09 Co masz na myśli, Hali? Bo nie za bardzo rozumiem...
Halibut - Nie 12 Maj, 2019 17:32 Wiele się zmienia. Sam nie wiem. Czuję się bezsilny. Ale tylko wobec Ciebie. Wiedźma - Nie 12 Maj, 2019 17:55 Aha. Bo myślałam, że o tych znachorów Ci chodzi
Wiedźma - Sob 18 Maj, 2019 10:30 No i gdzieżeś się podziała, Evito? 
evita - Pią 24 Maj, 2019 04:11 No jak to gdzie tutaj jestem przecież
evita - Pią 24 Maj, 2019 04:21 Dzisiaj jest podwójnie ważny dzień
Po pierwsze dzisiaj podpisuję nowy kontrakt i od 1 sierpnia będę miała stały etat "prawieżelidera" na hali sportowej. "Prawie" bo muszę się jeszcze trochę wdrożyć tu będę miała 60 % etatu. Od września pozostała część etatu w innej firmie.
Po drugie, i najważniejsze, mój syn dzisiaj bierze ślub. Cichy, skromny, bez rozgłosu. Cieszę się bardzo z ich decyzji i jednocześnie strasznie mi przykro i smutno, że nie ma mnie z nimi
Poza tym u mnie b/z czyli nadal radośnie nadal też walczymy w licytacji o nasze wymarzone domy. Odliczam dni do wakacji (26) i jednocześnie marzy mi się mała, weekendowa wyprawa w góry coby trochę zmęczyć ciało
jal - Pią 24 Maj, 2019 05:30 @ evita - fajnie się u Ciebie dzieje... dalszych radosnych dni w pogodzie ducha. evita - Pią 24 Maj, 2019 06:04 jal, dziękuję za miłe słowa 🥰 evita - Pią 24 Maj, 2019 06:11 Wrócę jeszcze na chwilę do mojego szlifowania języka ... tydzień temu miałam umówioną wizytę w klinice i po raz pierwszy nie zamawiałam tłumacza. Stwierdziłam, że już od jakiegoś czasu daje sobie radę bez niego podczas wizyt. Weszłam więc sobie na pewniaka do gabinetu i .... poległam : 🙄 okazało się że mój lekarz jest urodziny w Danii, dorastał w Szwecji i teraz pracuje w Norwegii 😮 nie dałam rady ogarnąć tego co mówił 😆 jal - Pią 24 Maj, 2019 06:37
Faktycznie nie miałaś farta...
Moi lekarze nie są obcokrajowcami a i tak ich mało rozumiem - dobrze,że mam dr Google
Wiedźma - Pią 24 Maj, 2019 08:05
Gratuluję ślubu syna
A że nie ma Cię fizycznie przy nim, to bez znaczenia - ważne, że jesteś sercem przy młodej parze. My ze Stiffem też braliśmy cichy ślub bez żadnych gości ani rodziny. Tylko my i świadkowie - czyli Pterek i Beatka!
I dziura w niebie się nie zrobiła z tego powodu
No i co teraz z Tobą będzie? Skąd będziesz wiedziała jak się leczyć?
evita - Pią 24 Maj, 2019 12:12
Spokojnie 😊 to była tylko kwalifikacja do operacji plastycznej 😊 po mamci odziedziczyłam opadające powieki wiec postanowilam przerwać klątwę rodzinną i zrobić z tym porządek 😜 żadnych medykamentów itp. Ale se o byle czym nie poplotkowałam 😡 pterodaktyll - Pią 24 Maj, 2019 12:16
Kto to widział, żeby plotkować w tym pogańskim języku
Fi donc!!!!
Wiedźma - Pią 24 Maj, 2019 13:04
To nie jest język tylko choroba gardła!
evita - Pią 24 Maj, 2019 17:36
nie jest źle łatwiej niż w naszym ojczystym tylko trzeba walczyć z lenistwem do nauki
ale w moim, podeszłym wieku już wypada tłumaczyć się sklerozą
evita - Pią 24 Maj, 2019 17:38 Moje kochane dzieci już zaślubione wiszę cały czas na telefonie i odbieram foto i filmo -relacje a przy okazji ryczę jak bóbr z radości i smutku jednocześnie
jal - Pią 24 Maj, 2019 19:21
Gratuluję !
evita - Pią 24 Maj, 2019 20:17
już nawet przestałam płakać przygotowałam dla młodych kilka niespodzianek i wszystko szło gładko aż do momentu gdy o 19 miała być dostawa z poczty kwiatowej. O 19.30 dzwoniłam na infolinię jeszcze w miarę grzeczna. 15 minut później wyszła ze mnie bestia  chwilę później była dostawa mojego kosza kwiatów i odwołałam alarm wszystko co zaplanowałam właśnie się spełniło mimo to żal nadal mnie ściska, że nie ma mnie tam
Jednocześnie jestem jednak szczęśliwa, że układa się moje życie tak jak się układa
evita - Śro 29 Maj, 2019 05:55 Bardzo proszę wszystkich tych modlących się jak i tych wysyłających pozytywną energię tudzież potrafiących czarować o wyjątkowe wsparcie w dniu dzisiejszym ! Być może to właśnie dzisiaj dowiem się, czy będę miała swój własny, nowy dom. Zatem pomocy kochani
jal - Śro 29 Maj, 2019 05:57
Wspieram ciepło... Klara - Śro 29 Maj, 2019 07:00 Trzymam wszystkie kciuki:
pterodaktyll - Śro 29 Maj, 2019 07:40
evita - Śro 29 Maj, 2019 08:28 
pterodaktyll - Śro 29 Maj, 2019 08:33 Coś nie wyszło?
AnnaEwa - Śro 29 Maj, 2019 10:00 evita, chyba czeka w kolejce... W każdym razie ja tak samo wyglądam w korytarzu w urzędzie albo w sądzie... Czekamy zatem wraz z Tobą, czekamy na wieści!
pietruszka - Śro 29 Maj, 2019 11:15 Jeśli zdążę się dorzucić z kciukami to może jeszcze się przyda
pterodaktyll - Śro 29 Maj, 2019 11:23
Przypuszczam, że wątpię........to nie Polska evita - Śro 29 Maj, 2019 12:58 Nadal czekam ...
evita - Śro 29 Maj, 2019 15:54 I sama nie wiem czy się cieszyć czy nie. Raczej tak bo licytacja jako tako wygrana tylko z bankiem jakieś nam tu niesnaski wychodzą ale to już tylko sprawa do uzgodnienia i oby po naszej myśli
evita - Śro 29 Maj, 2019 15:57 Takie to oto cudo nasze
evita - Śro 29 Maj, 2019 15:59
Oj Ptero ! Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz gdyby porównać tempo załatwiania spraw urzędowych w obu krajach to jakby puścić na wyścig żółwia z gepardem
Podobnie jest z kompetencjami urzędników
pietruszka - Śro 29 Maj, 2019 18:13
Ooooo Pikne to
pterodaktyll - Śro 29 Maj, 2019 18:33
Cuuuuuuuuuuudo..............a daleko do wyciągu narciarskiego?
evita - Śro 29 Maj, 2019 19:13
zjazdówki, które znam, to ok 30 km ale przypuszczam, że jest też coś bliżej tylko jeszcze nie rozeznałam sytuacji biegówki możesz zaliczać w każdej miejscowości i tam też jest. Z przodu tego domu jest zejście nad fjord. Z tyłu zaś jest wejście do ogromnego lasu czyli frajda dla grzybiarzy
Mam nadzieję, że w piątek będzie nam dane podpisać umowę jutro niestety wolny dzień i dlatego muszę czekać do piątku
evita - Śro 29 Maj, 2019 19:17 W letniej odsłonie ... 
esaneta - Śro 29 Maj, 2019 19:21 I pewnie zorza za oknem
evita - Śro 29 Maj, 2019 19:23
niestety do zorzy bardzo daleko kilka razy widziałam tylko jej namiastkę. Tak właściwie to tak jakbym jej wcale nie widziała bo kolorów nie było
esaneta - Śro 29 Maj, 2019 20:37 Gdyby nie ten deficyt słońca i zimnica pewnie tez rozważyłabym moją tam obecność. Krajobrazy powalająco urokliwe 
evita - Śro 29 Maj, 2019 20:45
błędne rozumowanie. Ale to zależy od regionu. Ja jestem "średniakiem" w stosunku do całej Norwegii i uwierz mi, że ze względu na białe noce (właśnie trwają ) średniorocznie słońca mamy dużo więcej niż w Polsce.
i tu też się mylisz. Jest jeszcze coś takiego jak temperatura odczuwalna. W listopadzie byłam w Gdańsku i nie pamiętam kiedy tak zmarzłam jak tam wtedy przez 6 lat w Norwegii nigdy nie miałam czapki na głowie ani rękawiczek na rękach, nawet przy temperaturze poniżej - 20. Tam we wszystko się zaopatrzyłam i o mały włos a i kalesony bym se sprawiła
esaneta - Śro 29 Maj, 2019 20:50 Hm.....to może dopiszę tę Norwegię do planu wycieczek
Ale koniecznie z zorzą w pakiecie
Wiedźma - Czw 30 Maj, 2019 05:05 No no, chatka super, jest o co walczyć
Pterku, znalazłoby się parę aspektów, w których Norwegia działa znacznie gorzej od Polski. Urzędy czy służba zdrowia - katastrofa totalna Lekarz pytał wujka Google jak ma leczyć Stiffa
I naprzepisywał mu takich medykamentów, że nasz polski lekarz jak to zobaczył to za głowę się złapał, kazał wszystko wyrzucić i przepisał nowe. Chyba lepsze, bo Stiff zdrów. Urzędy też mu sporo krwi napsuły. A co wyprawia opieka socjalna, to już nawet nie wspomnę. A z tym klimatem to rzeczywiście trochę ulegamy mitom. Na dalekiej północy kraju, to może i piździ gorzej niż w kieleckim, ale w Oslo jest całkiem znośnie. Tam mrozy są jakieś inne niż u nas, takie jakieś bardziej suche i tym samym łagodniej odczuwalne. Widziałam ludzi siedzących w ogródkach piwnych przy -10 stopniach Celsjusza
Fakt, że tam mają podgrzewane chodniki (żeby nie odśnieżać - taki patent) i w tych ogródkach chyba jakieś dmuchawy, no ale jednak mroźna zima, a oni siedzą przy stolikach, gawędzą i piwko popijają... Może grzane, nie wiem
pterodaktyll - Czw 30 Maj, 2019 07:23
Zawsze są jakieś plusy dodatnie i plusy ujemne /by klasyk/
pterodaktyll - Czw 30 Maj, 2019 07:24
Już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad małym rejsem po fiordach
evita - Czw 30 Maj, 2019 09:49 Wiedźma, bardzo łagodnie ujęłaś te aspekty życia w Norwegii jest dużo gorzej
Od miesiąca mam normalną lekarkę rodzinną. Pełen profesjonalizm ! Ale to tylko dlatego, że pochodzi z Rosji i tam uczona
mój były szef z Polski zaliczył taki dwutygodniowy rejs i był zachwycony
Jras4 - Czw 30 Maj, 2019 18:15
evita - Czw 30 Maj, 2019 18:42
I nadal się zachwycam ! I nie przestanę każdego dnia pokonuje około 100 km i każdego dnia tymi samymi szlakami. I każdego dnia, niezmiennie od ponad 6 lat zachwycam się tym co mnie otacza Iras, państwo to nie tylko urzędy czy lekarze. Trzeba na wszystko spoglądać z szerokiej perspektywy.
Wiedźma - Czw 30 Maj, 2019 18:49
Bo Norwegia mimo wszystko piękna jest
Skalista, posępna, tajemnicza... Jras4 - Czw 30 Maj, 2019 18:58
no ba to wielki swiat nie to co jakas Polska Wiedźma - Czw 30 Maj, 2019 19:03 Iras, nie szukaj zwady
Polska jest i tak najpiękniejsza
Jras4 - Czw 30 Maj, 2019 19:06 jest nailepsza evita - Pią 31 Maj, 2019 03:23 napisałabym coś więcej ale się boję
i dzisiaj kolejny dzień oczekiwania na (oby dobre !) wieści
Wiedźma - Pią 31 Maj, 2019 06:36
evita - Sob 01 Cze, 2019 17:45 Długi weekend, jaki sobie zafundowało większość firm, doprowadził mnie do szału znowu wiem, że nic nie wiem zaprawdę powiadam Wam że nabyłam tutaj niesamowite pokłady cierpliwości ale czasami wymiękam
evita - Sob 01 Cze, 2019 17:55 A teraz z innej beczki ... tak się zastanawiam czy kiedykolwiek zdecyduję się na kolejny związek. Niby chciałabym i nie jednocześnie. Chciałabym bo moja wyobraźnia (nie własne doświadczenia) podsuwa mi miłe i ciepłe obrazy dwóch dorosłych, szanujących i kochających się osób. Nie chciałabym ( i tu moje doświadczenia przewyższają moją wyobraźnię) bo obawiam się powtórki z rozrywki. A gdyby nawet ten ktoś okazał się ok to myślę, że moja czujność i podejrzliwość skutecznie by go do mnie zniechęciła Nie bez powodu zaczęłam ten temat bo nie dawno na moim horyzoncie pojawił się ktoś kto wydaje się być wspaniałym mężczyzną. Ale może jednak tylko mi się wydaje ? czy mój celownik jest skrzywiony ? powinny być jakieś testy dla takich jak ja gdzie odpowiedzi na pytania wskażą czy dokonujemy słusznego wyboru
olga - Sob 01 Cze, 2019 18:18 evita, byłabyś czujna tylko przez jakiś czas...takie są moje doświadczenia....Na początku bałam się odebrać telefon...żeby nie usłyszeć nietrzeźwego...patrzyłam uważnie w oczy, słuchałam w jaki sposób mówi...zgrzyt klucza w zamku przyprawiał mnie o zawał...na imprezach rodzinnych stałam nad nim jak kat i żądałam ani kieliszka więcej. Z czasem doświadczyłam, że zgrzyt klucza oznacza powrót trzeźwego faceta, telefon oznacza, że zawraca mi tyłek jakąś sprawą a na imprezie sam się upilnuje i nie będę go taszczyć na plecach ani się za niego wstydzić. Zapomniałam o starych lękach evita - Sob 01 Cze, 2019 18:42 olga, dałaś mi nadzieję na lepsze jutro mimo to nadal jestem przewrażliwiona. Piszę w głowie same czarne scenariusze i wyobrażam sobie sytuacje jakie mogą się zdarzyć. O sobie wiem, że na imprezie mogę sobie na co nieco pozwolić ale nie wyobrażam sobie tej samej sytuacji u ewentualnego partnera
staaw - Nie 02 Cze, 2019 06:14
Ja nie wyobrażam sobie normalnego faceta który wytrzymałby taką kontrolę... evita - Nie 02 Cze, 2019 07:16
otóż to ... jednym słowem nie nadaję się jeszcze na cokolwiek innego poza ewentualną przyjaźnią
staaw - Nie 02 Cze, 2019 07:45 Najważniejsze że powiedziałaś "jeszcze"
olga - Nie 02 Cze, 2019 07:59 Napisałam, że pozytywne doświadczenia zmieniają nasze zachowania...jeśli nie doświadczysz to się nie zmienisz i cały czas będziesz niegotowa staaw - Nie 02 Cze, 2019 08:13
Dokładnie tak. Zamiast pakować się w związek który najprawdopodobniej rozleci się z hukiem po pierwszym wejściu intruza w ośnieżonych butach do kuchni lub po idiotycznym zakupie kiedy inaczej zaplanowałaś budżet a on o tym zapomniał, warto zacząć od przyjaźni. Stopniowo przesuwając granice intymności i zaufania. No i warto nauczyć się słowa "my" zamiast "ja"... evita - Nie 02 Cze, 2019 10:53
słuszna uwaga ... Myślę, że czas przewrócić swoje myślenie do góry nogami. Nie dam się zastraszyć jakimiś potworkami z przeszłości
olga - Nie 02 Cze, 2019 11:05 Oj z tym „my” ja mam cały czas problem...”mój czas”, „moje hobby”, „mój urlop”, „moje pieniądze”, „mój pokój”... idt. evita - Nie 02 Cze, 2019 11:14
tak właściwie to ja nigdy dotąd nie mówiłam i nie myślałam "my". Chyba, że z myślą o dzieciach. Jras4 - Nie 02 Cze, 2019 11:30 ja jestem za wprowadzeniem nowego leku na alkoholizm Tym lekiem jest alanonka co nie wie ze jest Alanonką Jras4 - Nie 02 Cze, 2019 11:36 oPRACOWAŁEM TEROJE DZIADOSTWA I BIEDY mówi ona o wpływie patologi na alkocholizm ale nie to jest sednem sprawy ale to czy alanonka powinna być oświecona i wyprowadzona z dziadostwa czy to jej nie powali na glebe i nie wepchnie w łapy podłych chłopów evita - Czw 06 Cze, 2019 07:21 Stała się rzecz niesłychana Pani jednak pokochała Pana
I nie czuję się ani silna, ani na "ja" tylko na "my" i nawet bariera językowa nie jest w stanie niczego zburzyć
Chwilo trwaj ! jal - Czw 06 Cze, 2019 07:46
Wszystkiego dobrego nie tylko na chwilę !
evita - Czw 06 Cze, 2019 08:54 jal, nie dziękuję żeby nie zapeszyć a tak na poważnie to co ma być to będzie i już
Wiedźma - Czw 06 Cze, 2019 09:24 Zakochałaś się, Evito???
No to opowiadaj!
Janioł - Czw 06 Cze, 2019 09:31 łął !!!! ........trwaj i trwaj piękny czasie ....a ogólnie przeca wiadomo że język miłości jest najbardziej uniwersalnym językiem świata evita - Czw 06 Cze, 2019 11:46
nie ma co opowiadać zaczęło się przez przypadek prawie pół roku temu. I dla jasności moja decyzja o rozwodzie została podjęta dokładnie 2 tygodnie wcześniej poznaliśmy się online i jakiś czas tak kontynuowaliśmy znajomość. Mamy dość daleko do siebie ale nie to było przeszkodą w naszym spotkaniu tylko ja sama. Wzbraniałam się rękami i nogami. Byliśmy i jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym (min.4 razy dziennie ) Na nasze pierwsze spotkanie zdecydowałam się tuż po moim rozwodzie a dokładniej po drodze z lotniska do domu I tylko kawa
później jeszcze jedna kawa a później zaczęłam się zastanawiać, co dało się zauważyć poprzez mój wpis tutaj. Olga dziękuję za motywację
W sobotę zaczęłam dyskusję a w niedzielę wybyłam na wspólny, dwudniowy pobyt
No i przepadłam z kretesem
Każde z nas wie o sobie wszystko od dawna (no bo w końcu o czymś trzeba było rozmawiać tyle razy dziennie ) więc problem tkwił tylko we mnie. Ale odcięłam się od wszystkiego swoimi myślami i nawet nie musiałam się zbytnio nad tym wysilać było cudownie i tak bardzo normalnie
Mamy kolejne plany na przyszłość i mam nadzieję, że nic się nie zmieni i nadal moja chwila będzie trwała
Wiedźma - Czw 06 Cze, 2019 13:39 Noooooooo to - chwilo trwaj! Do końca świata i jeden dzień dłużej! Motyle w brzuchu i te sprawy...  Aż Ci zaczynam zazdrościć
Fajnie, że się zdecydowałaś, dobrze mieć kogoś w życiu. evita - Czw 06 Cze, 2019 14:27
otóż to jak dziecko normalnie, jak dziecko
pietruszka - Czw 06 Cze, 2019 20:09
eee. raczej nastolatka może... dzieci do tego nie mieszajmy może
No... to fajny etap...
evita - Czw 06 Cze, 2019 20:15
no właśnie ... etap
pterodaktyll - Czw 06 Cze, 2019 20:28 
To be, or not to be, that is the question:...................
Wiedźma - Czw 06 Cze, 2019 21:31
Oho! Już Ci coś zazgrzytało? Z dobrze Ci?
Tak, etap, po którym przychodzą następne etapy - miłość, przywiązanie, coraz więcej wspólnych spraw... Przestań szukać dziury w całym 
staaw - Pią 07 Cze, 2019 03:13
Byleś przeszła pierwszy OS... Życzę powodzenia...
evita - Pią 07 Cze, 2019 03:40
jedyne co mnie jeszcze gnębi to wyjątkowo niskie poczucie własnej wartości chociaż od czasu do czasu pojawiają się przebłyski
przesądna jestem więc nie dziękuję
staaw - Pią 07 Cze, 2019 03:59
Akurat w tym temacie specjalnie wyjątkowa nie jesteś...
evita - Pią 07 Cze, 2019 04:15
ale ja to szybko zmienię i wtedy to ja będę taka wyjątkowa że ohoho
evita - Pią 07 Cze, 2019 08:42 
 Dzisiejszy poranek tuż po burzy
Codziennie jadę tą samą drogą i codziennie tutejsza natura serwuje mi inne atrakcje. I niezmiennie każdego dnia jestem zachwycona tym co widzę Nie wiem czy inni też tak mają ale ja jestem w stanie płakać na widok piękna w jakiejkolwiek postaci zdjęcia niestety nie są w stanie oddać tego co ja widzę osobistymi oczętami
Wiedźma - Pią 07 Cze, 2019 10:30 Fotki nie weszły
evita - Pią 07 Cze, 2019 10:31
A ja je widzę! Cuda jakieś? evita - Pią 07 Cze, 2019 11:00
evita - Pią 07 Cze, 2019 11:00
evita - Pią 07 Cze, 2019 11:01 a teraz ? Wiedźma - Pią 07 Cze, 2019 11:09 Nadal nic
Ty je widzisz, bo masz je zapisane w pamięci podręcznej i są widoczne tylko w Twoim komputerze. evita - Pią 07 Cze, 2019 11:29 
 Wiedźma - Pią 07 Cze, 2019 13:19 Widzę!!!
evita - Pią 07 Cze, 2019 13:33 Chociaż coś mi się dzisiaj udało wcześniej linkowałam z chmury ale włączyłam tryb "dla wszystkich" więc powinno być widoczne
teraz będę męczyć YT
P.S. Pięknie, co nie ?
Wiedźma - Pią 07 Cze, 2019 15:45
To proste - pod filmem na YT jest opcja "udostępnij" a następnie "umieść", po czym trzeba skopiować kod, który się wyświetli i wkleić go na forum. Tylko w okienku dialogowy na forum trzeba odptaszkować opcję "Wyłącz HTML w tym poście". I gotowe, można wysyłać. PS O, widzę, że już Ci to Klara wcześniej wytłumaczyła w innym wątku
olga - Pią 07 Cze, 2019 15:46 za***iscie pięknie...już maluje oczami wyobraźni
evita - Pią 07 Cze, 2019 16:25
Olga ja mogę takich perełek a nawet lepszych podesłać tysiącami
evita - Pią 07 Cze, 2019 16:27 Pewnie teraz sprzeniewierzę się co niektórym okrutnie ale powiem Wam, że kocham Norwegię ! I nie tęsknię za Polską tęsknię tylko za rodziną i przyjaciółmi. Tutaj przez ostatnie 6 lat otrzymałam dużo więcej niż przez resztę życia w Polsce. Nie mam bogactwa ale mam godne życie. Jestem szanowana zarówno w pracy jak i poza nią. Jestem doceniana za byle co podczas gdy w Polsce z moim fachem i zaangażowaniem powinnam była jeszcze dziękować szefowi za to, że mogę u niego pracować chociaż po moim wypowiedzeniu nagle zajarzył, że jestem nie zastąpiona i chciał mnie na siłę zatrzymać. Mam stały kontakt z moimi pracownikami i wiem, że przez te wszystkie lata nie znalazł nikogo na moje miejsce w jednej osobie moje obowiązki wykonują aż 2-3 osoby a rotacja jest niesamowita.
Kocham ten kraj za szacunek do natury ! tutaj nie jest niczym niezwykłym, że ludzie z własnej i nieprzymuszonej woli wychodzą w teren z workiem na śmieci po to żeby je posprzątać. I uśmiechnięte twarze wszędzie ! nieznani mi przechodnie pozdrawiają mnie ciepło i z uśmiechem. Czasami nawet zagadają tak o bez przyczyny
Mogłabym tak jeszcze dłuuuugo wymieniać ale skwituje to tak ... gdy mam zaplanowany wyjazd to zawsze cieszę się dwa razy. Gdy stąd wyjeżdżam i spotykam się z moimi najbliższymi i drugi raz, o wiele bardziej, gdy wracam tutaj to tu jest moja przystań i ostoja spokoju
olga - Pią 07 Cze, 2019 17:02 Mam takie same doświadczenia w Niemczech...mili, sympatyczni ludzie i ogólnie i w pracy też... okazują zadowolenie i wdzięczność za wykonaną pracę, nie miewają humorów i złych dni... Na ulicy zaś uśmiechają się, czasami zagadują czy to w kolejce do kasy, w autobusie, na przystanku... W Polsce ludzie unikają kontaktu wzrokowego a o uśmiech bardzo trudno... evita - Pią 07 Cze, 2019 17:11 Czyli może być inaczej nie tylko w Norwegii. O czymś to świadczy i bynajmniej niezbyt pochlebnie o naszej ojczyźnie. olga, ja myślę, że to ja powinnam w innych wątkach się udzielać a nie w swoim własnym ale dziękuję bardzo za dobre chęci
olga - Pią 07 Cze, 2019 17:56 No post Ci przecież przybył
evita - Pią 07 Cze, 2019 18:07
jednak masz rację
po napisaniu co najmniej 300 merytorycznych postów (w tym posty napisane w wątku swojego autorstwa w poważnym dziale) Wiedźma - Pią 07 Cze, 2019 19:26
W tym, co nie znaczy przecież wyłącznie
Chodzi tylko o to, żeby kandydat na Pamiętnikarza założył swój własny wątek. evita - Pią 07 Cze, 2019 21:21
no przecież wiem
evita - Sob 08 Cze, 2019 09:55 tak jakoś dziwnie smutne stały się moje samotne weekendy a to dopiero pierwszy taki
olga - Sob 08 Cze, 2019 10:23 Eeeee ile to ciekawych rzeczy można robić jak się jest samemu....ja maluje, rysuje, szydełkuje, przyglądam się jak moje świniaki harcuja...nikt mi tyłka nie zawraca, niczego ode mnie nie chce...to jest tylko mój czas evita - Sob 08 Cze, 2019 10:35 Zajęć dodatkowych to ja ci mam pod dostatkiem tylko ochoty brak
Linka - Sob 08 Cze, 2019 11:21 evita, tez tak mam czasami. Masz może jakieś koleżanki ? Jak mówią moje dzieci , telefon działa w dwie strony. Może wystarczy zadzwonić .... evita - Sob 08 Cze, 2019 11:30 Najmniej mi koleżanek dzisiaj potrzeba kogoś całkiem innego cały czas mam na myśli
olga - Sob 08 Cze, 2019 12:24 evita, masz konto na FB? pterodaktyll - Sob 08 Cze, 2019 13:03
Kto nie ma konta na fuj zbuku, ten nie istnieje
staaw - Sob 08 Cze, 2019 14:01
 evita - Sob 08 Cze, 2019 14:17
no właśnie wysyłam namiary na prv
evita - Sob 08 Cze, 2019 14:20 staaw, w punkt
evita - Sob 08 Cze, 2019 15:22
oczywiście i z przyjemnością choć ciężko mi ogarnąć taką ilość więc działam co nieco wybiórczo
evita - Sob 08 Cze, 2019 15:24 tym razem w moim wątku se pozwolę
evita - Sob 08 Cze, 2019 15:48 esaneta, mała poprawka ... zmieniłam zdanie i jednak tematy poważne działają na mnie wyjątkowo przygnębiająco
evita - Sob 08 Cze, 2019 18:26 Musiałam wziąć głęboki oddech, odciąć się od przygnębiających tematów. I w związku z tym uroczyście oświadczam, że nie nadaję się do rozkminiania przeszłości p***ę to ! Wolę żyć tu i teraz I dla jasności (bo przecież to mój wątek o moim życiu) równie uroczyście oświadczam, że nie mam ani grama żalu do mojego exa. Równie dobrze on mógł trafić na mnie z jakąś tam wyjątkowo wredną chorobą jak np Autassassinofilia czy Syndrom Jerozolimski I niech mu (exowi znaczy się) ziemia lekką będzie I autentycznie życzę mu żeby odnalazł właściwe ścieżki swojego życia. I żeby kochał i był kochany. Amen
staaw - Sob 08 Cze, 2019 19:42
W największym skrócie, w mózgu się cały czas zapisuje książka, są to w chwili obecnej zbędne informacje więc nawet nie przechodzą przez świadomość, nie dostrzegasz ich. Nagle pewnego dnia trafiasz na superokazję tylko dla mądrych dziewcząt, książka otwiera się na odpowiedniej stronie i już wiesz że za głupia jesteś na tę ofertę... Tak powstaje niska samoocena... evita - Sob 08 Cze, 2019 19:51
Teraz rozumiem co miałeś na myśli ... co gorsza poczułam się jeszcze głupsza czyli moja samoocena nadal ma tendencję zniżkową ... staaw - Sob 08 Cze, 2019 19:57
Moja też nie jest najwyższych lotów, jednak dzięki zmianie sposobu mówienia o sobie, zmienia się, choć powoli, moje myślenie. Serdecznie Ci polecam
evita - Sob 08 Cze, 2019 20:06
mówić o sobie to ja potrafię niczym Anersen w najpiękniejszych swoich bajkach. Po czym spoglądam na siebie w lustrze i najpierw widzę sponiewieraną kobietę a zaraz po tym ... właściwie to po tym nie ma już nic. Czuję się nikim z chwilowymi przebłyskami na plus.
wysokich lotów zatem życzę zarówno tobie jak i sobie
staaw - Sob 08 Cze, 2019 20:14
I to jest dalszy ciąg rozwiązania zagadki. Nie widzisz siebie a jedynie interpretację tego co odbierają komórki światłoczułe w Twoich oczach. Ja kiedy spojrzałem na Twoje zdjęcie zapomniałem na chwilę że mam żonę i dwójkę dzieci... Pamiętając Twoje zdjęcia z przed kilku lat myślałem że ktoś Cię podmienił...
evita - Sob 08 Cze, 2019 20:24
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Widzę siebie taką jaka naprawdę jestem.
chyba powinnam podziękować za miłe słowa ale ... czytaj wyżej. esaneta - Sob 08 Cze, 2019 20:28 Evi, aż zajrzałam do albumu. Niesamowita odmiana! Nie poznałabym Cię
evita - Sob 08 Cze, 2019 20:32
teraz to już chyba wypada podziękować to tylko zmiana koloru włosów
staaw - Sob 08 Cze, 2019 20:34
W psychologii nazywa się to mechanizmem iluzji i zaprzeczeń...
evita - Sob 08 Cze, 2019 20:35 Mam nadzieję, że na dzisiaj mój przydział wylanych łez został wyczerpany
staaw - Sob 08 Cze, 2019 20:50
Równie prawdopodobne jak rozegranie partii szachów z Yeti...
evita - Sob 08 Cze, 2019 20:55
nie znam się na grze w szachy więc twój wniosek jest oczywisty nawet z pominięciem istnienia yeti przecież już wcześniej wspomniałam, że głupia jestem więc mógłbyś się ulitować i o grze w warcaby wspomnieć
staaw - Sob 08 Cze, 2019 20:59
Od stycznia mam bardzo stresującą pracę znacznie powyżej moich kompetencji. Dzięki temu się rozwijam
evita - Sob 08 Cze, 2019 21:18
praca moich marzeń
nie bardzo rozumiem o czym piszesz ... na czym polega rozwijanie się ?
żartuję oczywiście gratuluję i życzę dalszego, owocnego rozwoju osobistego tego nigdy za wiele w naszym życiu
evita - Nie 09 Cze, 2019 11:25 
Moje nowe postanowienie. Od dzisiaj zaczynam żyć inaczej i nikomu nic nie opowiem ale przynajmniej będzie co wspominać
pterodaktyll - Nie 09 Cze, 2019 14:27
Powiada Dobra Księga, że lepiej żałować za grzechy, niż żałować, że się nie grzeszyło....
Takoż w innym miejscu powiada, że każdy pieprzy sobie życie tak, jak potrafi
evita - Nie 09 Cze, 2019 15:00
tak też myślę tylko nie bardzo wiem od czego zacząć
najczęściej bez naszej swiadomości
pterodaktyll - Nie 09 Cze, 2019 15:03
Najlepiej od początku
Podświadomość to POTĘGA!!! Co tam świadomość
evita - Nie 09 Cze, 2019 15:50
Za dużo zachodu. Mój pierwszy początek trwał 53 lata
coś w tym jest ... Podświadomość ma niezawodne sposoby na rozwiązanie każdego problemu Joseph Murphy evita - Pon 10 Cze, 2019 20:32 Niech mnie ktoś przytuli 😔 a jeszcze lepiej, sprowadzi na ziemię 😔 pterodaktyll - Pon 10 Cze, 2019 20:43
A daleko odleciałaś?
pietruszka - Pon 10 Cze, 2019 20:45
Halo tu Ziemia! Czy dobrze rozumiem, że jesteście na kursie zderzeniowym? Proszę włączyć autopilota.
Wiedźma - Pon 10 Cze, 2019 20:46
A co się stało? Janioł - Pon 10 Cze, 2019 23:27
staaw - Wto 11 Cze, 2019 00:01
EVI, nie skupiaj się na awarii, powiedz co działa...
staaw - Wto 11 Cze, 2019 00:06
Podejrzewam że to właśnie autopilot znowu się wykrzaczył...
Błąd autopilota evita - Wto 11 Cze, 2019 02:56 Wyprzedziłam czasoprzestrzeń poleciałam zbyt szybko i zbyt daleko dlatego też powrót na swoje miejsce w szeregu stał się wyjątkowo bolesny
i to tylko tyle albo aż tyle ... Moja radość na chwilę przycichła ale podejrzewam, że wkrótce wróci ze zdwojoną mocą. Janioł - Wto 11 Cze, 2019 03:10 mój przyjaciel, terapeuta i guru (takie 3 w 1) mawia : oczekiwanie=rozczarowanie evita - Wto 11 Cze, 2019 03:19
Słusznie prawi tyle, że w moim przypadku właśnie zabrakło tego oczekiwania. Wyrwałam się przed szereg
Janioł - Wto 11 Cze, 2019 03:32
staaw - Wto 11 Cze, 2019 04:48
O inne oczekiwanie chodzi... Oczekiwanie że świat będzie taki jak Ty chcesz... Kiedy się okazuje że jest inny, boli...
Wiedźma - Wto 11 Cze, 2019 05:50 
Eviku, masz już swój pamiętnik, możesz tam się wypłakać czy wykrzyczeć - jeśli mogłoby Ci to pomóc...
evita - Wto 11 Cze, 2019 05:52 Podziwiam was za Wasze mądre słowa.
Nie spojrzałabym na problem z tej perspektywy A powinnam
Halibut - Sob 15 Cze, 2019 22:11
żegnaj... Wiedźma - Sob 15 Cze, 2019 22:33
...Ę...?
evita - Nie 16 Cze, 2019 08:04
Wiedźma - Nie 16 Cze, 2019 08:50 Hali zawsze był enigmatyczny, przynajmniej jak dla mnie. Ale żeby aż tak...?
Halibut - Pon 17 Cze, 2019 11:49 Bardzo przepraszam za bzdury, które ostatnio co jakiś czas u Was wypisuje. Ale tak się składa, że jak za dużo wypije to jakaś dziwna siła skłania mnie do logowania się i napisania kilku słów. Może to jakaś tęsknota za Wami, za forum, za dawnymi czasami. W każdym razie gorąco wszystkich pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze. jal - Pon 17 Cze, 2019 14:09 @Halibut - wszystkiego co dla Ciebie dobre...
Wiedźma - Pon 17 Cze, 2019 15:25
Aaaaa, to Ty tak po pijaku pitolisz...
Halibut - Pon 17 Cze, 2019 19:07
Wódka otwiera duszę.
evita - Pon 17 Cze, 2019 19:32 Cieszę się że wszystkie niejasności (pomroczne czy też nie ) zostały wyjaśnione
staaw - Pon 17 Cze, 2019 20:01
Lecz plącze język...
evita - Nie 23 Lut, 2020 15:35 Zaliczyłam 151 stron lektury czyli caluteńki mój watek Ależ tu się działo I ileż dobrych duszyczek trwało tutaj ze mną I jakie ogromne pokłady cierpliwości były Wam potrzebne do tego mojego jęczenia i utyskiwania
Ale teraz uroczyście oświadczam, że to nie byłam ja ktoś się pode mnie na bezczelnego podszył i Was niecnie wykorzystał
Dziwne było te moje inne, ludzkie wcielenie. Nie poznaję samej siebie. Problemy nie były wyimaginowane i faktycznie ciężko było ale gdybym choć trochę się postarała to mogłam wszystko uciąć dawno dawno temu ! A może jednak nie mogłam ? Może jednak potrzebowałam więcej czasu po to żeby oswoić w sobie moją odwagę ?
Jedno jest pewne. Nie żałuję, ze przerwałam terapię i nikt nigdy mnie tam nawet wołami nie zaciągnie Liczy się efekt końcowy, który osiągnęłam Choć nie do końca szczęśliwie mi się teraz układa ale nie ma to żadnego związku z moim współuzleżnieniem
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
