WSPÓŁUZALEŻNIENIE - wątek igły
igła - Wto 14 Lut, 2012 02:57 Temat postu: wątek igły Hej. Mam na imię Anka. Trafiłam tu wczoraj, przemyśliwując sobie różne rzeczy. Dzisiaj wracam o jakiejś dziwnej porze, w związku z bolącym gardłem i koniecznością ugaszenia drapania herbatą z sokiem malinowym.
Mój mąż jest uzależniony, a ja w końcu wczoraj ogłosiłam bezsilność. Od maja chodzę na terapię indywidualną i grupową. Nie chce mi się już kombinować, co zrobić aby przestał pić. Nic nie działa.
Jedyne co od niego słyszę to: niepodoba się, to wynocha. Łagodnieje dopiero po przemowach, perswazjach, na wyrzutach sumienia popartych moim wielkim chceniem za dwoje.
Mam tego dosyć. :spadaj:
Moje życie jest niczego sobie. Przez całe małżeństwo, prawie 20 lat koncentrowane na mężu, ale nie dlatego, że ja jestem nic niewarta. Bardziej dlatego, że on taki mądry, wspaniały, ale niewierzący w siebie potrzebował być dla kogoś bogiem, a ja idealnie się do tego nadawałam. Nawet było mi dobrze w tym byciu kimś głupszym i gorszym niż on. On decydował o wielu sprawach i co dla mnie ważne, nie bał się brać odpowiedzialności za to, co robił. A ja zawsze bałam się, że niepotrafię, że spierdzielę. Więc on decydował. Aż urósł sobie o wiele za duży i zaczął nadużywać. alkoholu.
Mam swoją pracę, którą lubię. Sport, który uprawiam systematycznie. Prawo jazdy i samochód. Jestem samodzielna. Dobrze sobie radzę niezależnie od tego, co on robi. Nauczyłam się żyć codzienne życie bez niego, zresztą tak na prawdę często tak żyłam. Różnica jest w tym, że jak potrzebowałam czułości, to się do niego łasiłam, a on łaskawie odpowiadał. Jak mnie obraził, to zamykałam się w sobie, lub wykrzykiwałam wszystko, a po trzech dniach spowrotem się łasiłam. Przestałam się łasić niedawno, choć wyrzuciłam go z pokoju 9 miesięcy temu.
Janioł - Wto 14 Lut, 2012 03:00
Sie masz Ania - Andrzej alkoholik
igła - Wto 14 Lut, 2012 03:06
: )
Janioł - Wto 14 Lut, 2012 03:16
igła napisał/a: | Przestałam się łasić niedawno, choć wyrzuciłam go z pokoju 9 miesięcy temu. | jakieś zmiany u niego (tzn. przestał pić lub podjął próbe leczenia) czy nadal brnie w kierunku dna ?
igła - Wto 14 Lut, 2012 03:30
He he, próbował ograniczyć. Zgłosiłam go na komisję, gdzie po raz pierwszy przyznał, że ma problem, ale na tym się skończyło. Po 3 tygodniach niepicia zapił i potem poleciało. Pije z przerwami na ogarnięcie firmy od stycznia. Mieliśmy być tydzień temu na komisji, miał zdecydowac się na terapię. Ale chyba bardziej ja chciałam i terapka niż on sam. Zastanawiam się nad przymusowym leczeniem. Może potrzebuję jeszcze trochę czasu. Nie ma mojej terapki od indywidualnej, ma wrócić za 3 tygodnie, wtedy podejmę decyzję. Na razie ciągle jestem zła na niego choć serce coraz mniej mi krwawi - chciałam napisać, że coraz realniej patrzę na to co się dzieje. Coraz mniej mną huśta.
Idzie cały czas w dół, jak tak patrzę z boku.
Janioł - Wto 14 Lut, 2012 03:37
igła napisał/a: | Idzie cały czas w dół, jak tak patrzę z boku. | przykry to widok ale jak mi sie wydaje (bo ja przecież z tej drugiej strony ) najgorsza jest świadomośc że tak naprawdę chcąc pomóc pijącemu trzeba mu dowalić by szybciej poczuł dno i trudno wytrzymać wtedy gdy robi się go po prostu żal i chce mu sie podać dłon , pogłaskac a by pomóc trzeba walnąc obuchem w łeb by przetrzeźwiał ( dla mnie to było bardzo trudne choś to nie ja waliłem obuchem tylko mnie walono)
olga - Wto 14 Lut, 2012 07:49
witaj - Olga współ.
pterodaktyll - Wto 14 Lut, 2012 08:38
igła napisał/a: | Jedyne co od niego słyszę to: niepodoba się, to wynocha. Łagodnieje dopiero po przemowach, perswazjach, na wyrzutach sumienia popartych moim wielkim chceniem za dwoje.
Mam tego dosyć. |
igła napisał/a: | Mam swoją pracę, którą lubię. Sport, który uprawiam systematycznie. Prawo jazdy i samochód. Jestem samodzielna. Dobrze sobie radzę |
To co Ty tam jeszcze robisz?
igła napisał/a: | jak potrzebowałam czułości, to się do niego łasiłam, a on łaskawie odpowiadał. Jak mnie obraził, to zamykałam się w sobie, lub wykrzykiwałam wszystko, a po trzech dniach spowrotem się łasiłam |
Tyż mi "obiekt". Uzależnianie swojego życia od czynnego alkoholika to najgorsza rzecz jaką możesz zrobić. Wiem co mówię, bo też byłem czynnym alko. Teraz jakoby w stanie spoczynku.........witaj na pokładzie
Ate - Wto 14 Lut, 2012 08:40
Czesc Igla
Dziubas - Wto 14 Lut, 2012 08:54
Andrzej napisał/a: | a by pomóc trzeba walnąc obuchem w łeb by przetrzeźwiał ( dla mnie to było bardzo trudne choś to nie ja waliłem obuchem tylko mnie walono) | Dopiero jak dostałem ostrego kopa w zad od małżonki, doznałem OŚWIECENIA Witaj Aniu, Sławek alkoholik
Mysza - Wto 14 Lut, 2012 09:04
Witaj Igła
Aśka współuzależniona...
Dziubas napisał/a: | dostałem ostrego kopa w zad od małżonki, doznałem OŚWIECENIA |
sprawczyni tegoż hmmmm... "oświecenia"
Klara - Wto 14 Lut, 2012 09:21
Witaj Aniu
...a gdybyś tak zastosowała się do tej rady:
igła napisał/a: | Jedyne co od niego słyszę to: niepodoba się, to wynocha. |
Co by było?
Żeglarz - Wto 14 Lut, 2012 09:24
Ahoj Igła
Widać, że jesteś na dobrej drodze, to cieszy.
Podażaj nią nadal, a wstecz się nie oglądaj.
Hustawki nastrojów pewnie będą się Tobie jeszcze zdażały, ale taki jest proces wychodzenia ze współuzależnienia, z uzależnienia emocjonalnego. Świadomośc tego pozwala nie poddawać się nastrojom.
Na pełne odłączenie się emocjonalne potrzebny jest czas. Dla każdego pewnie inny.
Mi to zajęło 3 lata.
Pozdrawiam,
Paweł - współuzależniony
evita - Wto 14 Lut, 2012 09:31
witaj igła
Ewa - współ ...
igła - Wto 14 Lut, 2012 09:43
Dzięki za miłe powitanie dziewczyny i chłopaki,
Nie wyniosę się, bo pogmatwało by to mi kilka podstawowych spraw, utrudniło życie, myślę, że prędzej jestem skłonna jego wyrzucić. Powoli zresztą on sam zaczyna odchodzić. Wyjeżdża z domu na kilka dni, pod pozorem prowadzenia firmy, pracuje, pije i śpi. Potem wraca.
Do tej pory po powrocie zazwyczaj zaczynałam rozmowę, doprowadzałam do jego uderzenia się w pierś i żyliśmy do następnego wyjazdu. W mniejszej lub większej zgodzie. W zależności od tego jak on sobie życzył! Przyznaję się bez bicia. Pozwoliłam mu robić ze mną co chciał.
Zrozumiałam, że to nie ma sensu. W koło Macieju to samo. PICIE JEST NAJWAŻNIEJSZE. Tak, potrzeba czasu, odwagi i rozwagi, aby przejść od całkowitego poddania do wewnętrznej niezależności.
Gratuluję wszystkim właścicielom skopanych tyłków i ich małżonkom .
bunia - Wto 14 Lut, 2012 10:09
Witaj Igła
esaneta - Wto 14 Lut, 2012 12:12
igła napisał/a: | myślę, że prędzej jestem skłonna jego wyrzucić. |
a co Cie powstrzymuje?
Witaj Esaneta
igła napisał/a: | Gratuluję wszystkim właścicielom skopanych tyłków i ich małżonkom |
to ja, jedna z nich
pietruszka - Wto 14 Lut, 2012 12:49
igła napisał/a: | Do tej pory po powrocie zazwyczaj zaczynałam rozmowę, doprowadzałam do jego uderzenia się w pierś i żyliśmy do następnego wyjazdu. |
Z dzisiejszej perspektywy wiem, jak wiele niepotrzebnej energii pochłania takie życie. Życie sinusoidą wyznaczoną piciem partnera. Życie jest zbyt krótkie na takie szarpanie się.
Cytat: | Przyznaję się bez bicia. Pozwoliłam mu robić ze mną co chciał. |
To już Igiełko przeszłość, w takiej a nie innej rzeczywistości trudno nie popełniać błędów, ważne, żeby uczyć się na swoich błędach i wyciągać wnioski, a z tego co piszesz, zaczynasz prostować swoje ścieżki.
Pozdrawiam
Pietrucha współuzależniona
rufio - Wto 14 Lut, 2012 13:13
1 . Czyje jest mieszkanie ?
2. Czy macie wspólne konto ?
3 Firma zwiazana z Toba ?
4 Rozdzielnośc majatkowa ?
5 Wspólne kredyty ?
rufio - Wto 14 Lut, 2012 13:13
Tu był dubel teraz bedzie nic .
prsk
KICAJKA - Wto 14 Lut, 2012 15:42
Witaj Igiełko Aniu
igła napisał/a: | Gratuluję wszystkim właścicielom skopanych tyłków i ich małżonkom . |
A dziękuję,mnie akurat kopanie pomogło osobiście kopnąć siebie,
aby siebie ratować
A skuteczność u mena osiągnęła dopiero terapka na odwyku
(którymś ..... dziesiątym),jak kazała mu się powiesić
-skoro przestać nie może
Tak więc życzę abyś sobie umiała pomóc
igła - Wto 14 Lut, 2012 17:20
Nie wiem, co mnie powstrzymuje. Chyba to, że tak naprawdę dopiero teraz zaczynam przecierać oczy, patrzeć na to wszystko z dystansu. Widzę ciągłe zmiany we mnie i jeszcze cały czas wierzę, że otrząśnie się bez tego. Nie wiem kiedy przyjdzie taki moment, że wystawię mu walizki. Do tej pory miałam teorię, że ja ledwo się połapałam w tym wszystkim, więc jemu też muszę dać szansę na odnalezienie się. Teraz zaczyna do mnie docierać, że na rozum to nie pójdzie. Że walczę nie o niego, ale o siebie.
Jeżeli chodzi o sprawy majątkowe, to nie zrobiłam jeszcze rozdzielności. On zarabia 75% kasy, do tej pory miałam swoje konto i dostęp do jego. Teraz, na mój wniosek zresztą, co miesiąc daje mi określoną kasę na dzieci. Nie chcę jego pieniędzy i nie obchodzi mnie jego firma. Mam gdzie mieszkać, w razie czego. W obecnej sytuacji jest mi wygodnie, co tu dużo mówić. Nie chce mi się ruszać spraw majątkowych i fizycznego oddzielania się, bo zaburzę sobie to, co mam poukładane, grube sprawy typu szkoła i przedszkole. Będę mieć mniej kasy, bo wyprowadzę się do mieszkania, które wynajmuję. WYGODA i JEDNAK OBŁUDNE GADANIE, BO KORZYSTAM Z JEGO KASY.
W zasadzie mentalnie jestem gotowa. Zasmakowałam już wakacji bez wódki i bez niego, potrafię nie dzwonić jak znika na kilka dni. Nie odzywam się. Chyba wszystko pomału wymiera. Zastanowię się nad tym uczciwie.
Pati - Wto 14 Lut, 2012 18:52
Witam Cie Igło
rufio - Wto 14 Lut, 2012 19:09
Może i Ci sie nie chce - moze i Ci jeszcze wygodnie ale pamietaj skoro juz po takich Twych decyzjach nie przestał pic to moze sie skonczyc , ze bedzie pił wiecej . Moze poczuc się zagrożony i zacznie robic różne hopsztosy - skoro juz powiedziałas ' A' to czas na reszte alfabetu .Bo wiesz mowię jako jeden z tych po tamtej stronie barykady - złośc zaślepiona alkoholem jest zdolna do dużych świństw
ARTURO - Wto 14 Lut, 2012 20:23
Witaj sypatyczna Igło !
Masz wiele pozytywnej energii - czuję że napewno dasz radę - raz się żyje - a jak tylko od nas zależy .
Powodzenia i odwagi !!!
igła - Wto 14 Lut, 2012 21:00
Witam się z Wami jeszcze raz, ♥
Rufio, masz rację. To idzie tak samo jak u Was, alkoholików. Dopuszczenie do siebie myśli o alkoholiźmie jest trudne, bo wymaga decyzji o zaprzestaniu picia. Tak i ja skoro się już pokapowałam, powinnam podkasać rękawy i wziąć się za swoje życie.
Bo ja chcę być rasową Al anonką i staram się pracować na krokach.
pterodaktyll - Wto 14 Lut, 2012 21:02
igła napisał/a: | ja chcę być rasową Al anonką i |
Igła!!! A taką miłą kobietą byłaś........... ..................
Anonymous - Wto 14 Lut, 2012 23:34
Witaj Igła!
Super, ż e masz swoje sprawy i zainteresowania, a nie krążysz wokół jego osoby
Trzymaj się.
esaneta - Śro 15 Lut, 2012 10:49
rufio napisał/a: | złośc zaślepiona alkoholem jest zdolna do dużych świństw |
to powiedział alkoholik a potwierdzę ja, współ***
przerabiałam i przerabiam na własnej skórze.
igła - Czw 16 Lut, 2012 03:19
Znowu herbata z maliną o nietypowej porze. Za oknem jest tak pięknie, zimowo.
Janioł - Czw 16 Lut, 2012 03:27
igła napisał/a: | Znowu herbata z maliną o nietypowej porze. | no tak o tej porze to tylko sny o herbacie a nie jej picie ale cóż
yuraa - Czw 16 Lut, 2012 03:27
ja piję zwykłą herbacinę z biedronki,
a za oknem wiosennie +4 celsjusze,
Janioł - Czw 16 Lut, 2012 03:28
yuraa napisał/a: | herbacinę z biedronki, | biedne te biedronki
yuraa - Czw 16 Lut, 2012 03:28
oooo jest nas tu kilkoro
igła - Czw 16 Lut, 2012 11:47
U mnie zima na całego. Pięknie, ale ostrożnie. Auto nie zawsze słucha i nie chce wyjeżdżać z zasp. Dzisiaj zobaczyłam u siebie miłą rzecz. Po super zajęciach, po raz pierwszy dotarło do mnie, że nie dlatego były fajne, że prowadził je facet, który bardzo imponuje mi swoim sportowym zacięciem, ale dlatego, że ja sobie na nich tak dobrze radzę. Że pomimo 40 na karku, zasmarkanych dziecek, alkoholizmu, chce mi się ruszyć du**sko o 6.40 w środku ferii. JA JA JA całą gębą ja. Wiem, euforia jest do kitu. Na poniedziałek umówiłam się z adwokatem. Zasięgnę rady co do rozdzielności. Nie chce mi się wierzyć, że to wszystko naprawdę muszę rozpierniczać. Szymonie czytałam dziś w nocy Twój wątek. Tak jakby w lustrze. Po drugiej stronie. Wydaje mi się, że mój mąż nigdy nie pójdzie na terapię, nie będzie chciał zmieniać swojego życia, może żyć na d*** - tak, ale zmienić swoją filozofię życiową? pogląd że baby są głupie, a on najmądrzejszy? Nie powinnam myśleć o tym, co on ma w głowie, układać i projektować, i know. może niech to będzie po prostu dodatkową motywacją do działania.
hej, gwiazdkuje mi du**sko! a cycki też?, będę więc na drugi raz ruszać cycki
Jacek - Czw 16 Lut, 2012 15:02
cześć Anka
mam na imię Jacek
jestem z tych co kiedyś pili,teraz to zmieniłem i staram się uczy-mać w abstynencji
grzesiek - Czw 16 Lut, 2012 15:05
Cześć igła, Grzesiek alkoholik. Czytam twój wątek i tak sobie myślę,że silna z ciebie kobitka,pełna energii i radości,nawet w tak trudnych chwilach.Nie poddajesz się i chcesz zmienić swoje życie.Myślisz o rozmowie z adwokatem,o podziale majątku,o ratowaniu życia swojego i dzieci.Przyjmij to jako sugestie ,a nie radę czy nakaz. ZRÓB to jak najszybciej,dodaj do tego jeszcze wniosek o rozwód i udowodnij małżonkowi,że TY nie jesteś głupsza od niego,że też potrafisz decydować i dbać o komfort życia swój i dzieci. Nie odpuszczaj na krok,nie tłumacz się dla czego tak ,a nie inaczej postępujesz tylko to rób.
Tak jak ja alkoholik muszę być egoistą w swoim trzeźwieniu,tak ty powinnaś egoistycznie walczyć o swoje jedyne życie,które jest za krótkie, by marnować je dla kogoś ,kto tego nie szanuje i nie docenia. Właściwych wyborów ci życzę.
igła - Sob 18 Lut, 2012 06:28
Cześć chłopaki. Jacku ładne masz te kocie oczy. Rozumiem. Powinnam dbać o siebie, nie oglądając się na niego. To się dzieje, Grzesiu.
Nie jest łatwo, ale idę do przodu. Wczoraj miałam słaby dzień, czułam jak od rana osaczają mnie złe myśli: a jak on sobie coś zrobi, a jak ma się cokolwiek zmienić,jeżeli on nie widzi nic złego w swoim postępowaniu,a jak już dopuści do siebie cokolwiek, to zwala winę na mój egoizm i swoje zapracowanie. Stop. Wszystko wiem. Po prostu to napływa niezależnie od tego, co mam poukładane w głowie. No i nagromadził mi się płacz. Twardzielki czasami boli twarz od dawania sobie ze wszystkim radę, i ręce od podtrzymywania w górze kącików ust. I gardło. Cycki opadają. Tyle śniegu, a my kolejny tydzień przed telewizorem.
Mam, mam koło ratunkowe. Zadzwoniła przyjaciółka akurat,to się oczyściłam telefonicznie, skutecznie na tyle, że wieczorem zasnęłam w pięć minut.całuję wszystkich.
grzesiek - Sob 18 Lut, 2012 09:05
igła napisał/a: | on nie widzi nic złego w swoim postępowaniu,a jak już dopuści do siebie cokolwiek, to zwala winę na mój egoizm i swoje zapracowanie |
to typowe myślenie alkoholika,on żyje w przekonaniu,że wszystko mu się należy,że jak pracuje,to musi odpoczywać przy piwie lub kieliszku,a ty musisz to akceptować.
Pijane myślenie i obarczanie winą innych za swoje błędy.On picia i problemów z tym związanych nie traktuje jako swój błąd. Jak słowa piosenki" bo męska rzecz być daleko,a kobieta wiernie czeka"- zamień być na pić i wyjdzie ci hymn alkoholika.Pewnik nie do obalenia w pijanym myśleniu. Zmienić to można jedynie odważną, szybką reakcją.
Musisz mu uświadomić,że to co on robi to jego życie i on niech ponosi konsekwencje swojego picia,a twoje życie to już nie jego problem,więc stąd ten egoizm.
Zabierz dzieci na sanki,czy narty, zajmij się czymś przyjemnym i wyłącz na chwilę myślenie o mężu. Niech sobie w tym czasie ugotuje,wypierze i posprząta ,a ty idź się baw i odpoczywaj.
ewa29 - Sob 18 Lut, 2012 19:06
Witaj Aniu Cieplutko cię jeszcze raz Pozdrawiam
ewa29 - Sob 18 Lut, 2012 19:20
Przesyłam na zdrówko rozgrzewającą herbatkę z malinami
igła - Sob 18 Lut, 2012 19:47
dzięki Ewa
kasjopeja - Nie 19 Lut, 2012 00:09
Igła ja się tyle lat uszarpałam żeby przestał pic bo wtedy będzie cud miód i orzeszki a poza tym to dobry chłop tylko dużo pił:P a teraz jak patrzę na to co przez tyle lat przemknęło mi koło nosa, ile rzeczy bezpowrotnie uciekło, ile traumy dostarczyłam sobie i dziecko to zastanawiam się intensywnie (w swoim wątku) czy było warto...
jedno cenne co kiedyś usłuszałam od innej ko- nie przez ciebie zaczął i nie przez ciebie skończy... amen:P każda ko- powinna to mieć na widoku na lodówce... a jak słabo dociera to wytatuowane na czole
igła - Nie 19 Lut, 2012 04:36
Grzesiu, ale heca z tym hymnem. Pasuje idealnie. Tak, on zupełnie nie widzi w co się pakuje. Uświadomię go, gdy już przygotuję sobie moje kolejne kroki, tak, aby nie wycofać się z nich pod wpływem impulsu. Choć mąż jest tak zapatrzony w czubek własnego nosa, że raczej impuls typu: błagam, wybacz mi, raczej mi nie grozi. Nadęty bufon i tyle. Nie ma we mnie nienawiści do niego, raczej realne spojrzenie na moją sytuację. Nabroił już tyle, że nie sądzę, abyśmy mogli być teraz razem. Nawet nie dlatego, że ja bym mu nie wybaczyła, ale on zdaje się ma jeszcze daleką drogę przed sobą.
Zajmuję się swoim życiem. Chyba troszkę mi gardło popuszcza, choć jeszcze drapie. Dobrze, że ferie, bo bezstresowo chorujemy. Melduję, że zdrowsza część ulepiła bałwana. Stoi na tarasie i czeka na wiosnę.
ARTURO - Nie 19 Lut, 2012 06:33
Witaj Igła ! Widzę że też nieśpisz . poczytuję i jak bym widział moją żonę - była w podobnej sytuacji - mamy 2 wspaniałe dzieciaki , dobre prace - wolny zawód ... niby miodzik ... ja chlałem ..
chodzę na terapię i nie piję od 6 mies , żona szczęśliwa - ja dobiero teraz widzę jak jej było ciężko - u mnie jej groźby rozwodem itd ... nie wiele robiły choć były potrzebne - ale ziarnko do ziarnka - powoli - przełomem było że w końcu do mnie dotarło jaki jestem podły i BEZSilny wobec nałogu ...
Myślę że jesteś na dobrej drodze - zrób to o czym pisałaś - my faceci z problemami potrzebujemy dużego kopa , wiadra zimnej wody ...
igła - Nie 19 Lut, 2012 16:45
dzienks Arturo za ciepłe słowo.
igła - Pon 20 Lut, 2012 07:17
Idę dziś do adwokata. Coraz mniej mnie huśta. Zaczynam spuszczać z tonu, mam mniej buty w sobie, a to dobry objaw u Pani mądralińskiej i świetnie sobie radzącej bez męża, a w skrytości połykającej łzy. Chciałabym dom przepisać na mnie, a jemu oddać mieszkanie. Ogólnie porozmawiać z prawnikiem pod kątem jak najlepszego zabezpieczenia mojego i dzieci
Muszę się zastanowić nad domowymi priorytetami. Podumować posiadaną kasę i potrzeby. Wczoraj rozmawiałam w sklepie o opiekunce do najmłodszego, bo jak będę sama, to mogę nie wyrobić z jego chorobami. My raczej z takich zdrowszych, ale ostatnie wirusy nam namieszały okropnie.
Klara - Pon 20 Lut, 2012 09:04
Nie odzywałam się jeszcze do Ciebie Igiełko.
Jestem z tych, co podnoszą na duchu zagubione bidulki, a jak któraś stoi mocno na nogach, to raczej patrzę i uczę się.
Od Ciebie się uczę
Życzę Ci, aby adwokat okazał się kompetentny i żeby udało Ci się rozwiązać wszystkie sprawy po Twojej myśli.
Powodzenia!
Żeglarz - Pon 20 Lut, 2012 09:36
No Igła, faktycznie biegniesz równym ściegiem, aż miło patrzeć
Za chwilę uszyjesz sobie nowe, lepsze życie. BRAVO
grzesiek - Pon 20 Lut, 2012 10:03
igła napisał/a: | porozmawiać z prawnikiem pod kątem jak najlepszego zabezpieczenia mojego i dzieci
Muszę się zastanowić nad domowymi priorytetami |
właśnie taka postawa jest dla Ciebie najlepszym kierunkiem do stworzenia WŁASNEGO życia
z dziećmi, bez bagażu problemów twojego męża.
Powodzenia i zimnej głowy ci życzę w realizacji planów.
igła - Pon 20 Lut, 2012 16:33
Klaro, to bardzo miłe słowa. Jestem taka naiwna. Przez przypadek wzięłam do adwokata rozliczenie finansowe firmy z ubiegłego roku. Okazało się, że jest ona warta grubą kasę, więc przy podziale majątku bez łaski dostanę dom, mieszkanie i jeszcze gotówkę. A ja naiwna zaczęłam swoje myślenie od wyprowadzki się z domu, do bloku, z dziećmi! On zawsze mówił, że to on zarabia, to jemu wszystko zawdzięczam i bez niego sobie nie poradzę, a mogłabym po prostu na nim nieźle się ustawić. Zostawiam na razie to wszystko, bo szykuje mi się euforia. Póki co skserowałam kilka najważniejszych dokumentów,pozbieram resztę i powiem mu wtedy, że albo terapia i przepisuje na mnie dom i mieszkanie, albo sądowy podział majątku. Umówiłam się z prawnikiem, że za miesiąc dam mu znać co i jak.
Idę na terapię i pobiegać. Mąż wrócił po tygodniówce, trochę skruszony, niech se uśpi małego, bo się chłopaczek za nim stęsknił.
Prawnik pytał jakie mam priorytety. Hm. Powiedziałam że bardziej zależy mi na jego trzeźwości, niż na utrzymywaniu małżeństwa. Jestem zdolna od niego odejść jak nie pójdzie się leczyć.
Żeglarz - Pon 20 Lut, 2012 16:45
igła napisał/a: | Jestem zdolna od niego odejść jak nie pójdzie się leczyć |
Tylko pamiętaj, że jak pójdzie to wcale jeszcze nie znaczy, że nie wróci.
Statystycznie rzecz ujmując szanse są niewielkie, ale są.
pietruszka - Pon 20 Lut, 2012 17:24
igła napisał/a: | Jestem zdolna od niego odejść jak nie pójdzie się leczyć. |
wiesz Igiełko, ja w końcu doszłam do momentu: "chcę go wyrzucić, no chyba, że ewentualnie przestanie pić i pójdzie się leczyć to pozwolę zostać". W sumie to mocno mnie zaskoczył tą chęcią podporządkowania się, byleby zostać. Bo statystyki są straszne- naprawdę bardzo niewielu udaje się przestać pić.
igła napisał/a: | pod kątem jak najlepszego zabezpieczenia mojego i dzieci |
I to mi się bardzo podoba.
igła - Pon 20 Lut, 2012 21:22
wiem. abstynencja i terapia warunek podstawowy. pierwszy krok, wcale nie oznaczajacy, ze bedzie lepiej w zwiazku. W koncu przez 18 lat zylismy z klapkami na oczach. u mnie juz zmiana ogromna, u niego jak bedzie - ktoz to wie. wiem jedno. cokolwiek bedzie ide ku dobremu. nie wazne czy z nim czy bez niego, jest mi coraz lepiej.
rufio - Pon 20 Lut, 2012 22:54
A ni
ech mnie !
Krzysztof 41 - Pon 20 Lut, 2012 23:08
igła napisał/a: | abstynencja i terapia warunek podstawowy |
Tak to podstawa z naciskiem na abstynencję.
igła napisał/a: | wiem jedno. cokolwiek bedzie ide ku dobremu |
I to jest dobry kierunek
igła napisał/a: | jest mi coraz lepiej. |
I zobaczysz jak tylko będziesz chciała to będzie jeszcze lepiej, wszystko zależy od Ciebie.
igła - Wto 21 Lut, 2012 07:00
dzieki za wsparcie. dzis pierwszy poranek bez bolu gardla od tygodnia. milego dnia.
ARTURO - Wto 21 Lut, 2012 07:46
Powodzenia Igła !! widzę że walczysz !
kasjopeja - Wto 21 Lut, 2012 13:45
igła szacun!
igła - Śro 22 Lut, 2012 12:53
Jutro zaczynam indywidualna po 3 mcach przerwy. Poniewaz nadal mam wahania i duzo niepewnosci, nie wiem jak rozmawiac i czy wogole rozmawiac, zamykam sie. Nie reaguje na niego wogole. Byl jeden, dwa dni w domu i pojechal w swiat. Nie dzwonie, nie pytam, nie reaguje, zajmuje sie soba. Kseruje najwazniejsze dokumenty, sprzatam dom, przygotowuje sie do konca ferii i powrotu do pracy. Przyjelam taktyke, ze jezeli nie jestem czegos pewna, to tego nie ruszam. Czuje sie dobrze, jak zamykam sie przed nim. Nie dopuszczam do siebie jego mysli, uczuc, czy wyobrazen o nich.
Toffi - Śro 22 Lut, 2012 18:48
witaj Igiełko:)
miło Cię czytać:)
igła napisał/a: | Powiedziałam że bardziej zależy mi na jego trzeźwości, niż na utrzymywaniu małżeństwa. Jestem zdolna od niego odejść jak nie pójdzie się leczyć. |
mój mąż załatwił sobie terapię w ciągu tygodnia, kiedy zaprezentowałam taką postawę. czyli naprawdę byłam gotowa zostawić go samemu sobie i żyć swoim życiem.
od tego czasu minęło 1,5 roku, kiedy nie pije.
całusy dla Ciebie mądra Igiełko:)
Agnieszka
igła - Czw 23 Lut, 2012 15:53
Kurcze, wyobrazcie sobie, ze nagle wieczorem wrocil. Pierwszy raz od dwoch miesiecy. Troche spanikowalam, bo to ozncza etap dobrego taty, przepracowujacego sie dla rodziny od rana do wieczora, wieczorem czytajacego bajki malemu, a wielce niedocenianego przez zone, pasozyta. Co glupsze, po kilku dniach takiej atmosfery ja zazwyczaj naczynalam w to wierzyc.
I pomyslalam. Kiedy ja mu powiem, co mam powiedziec. Za tydzien, jak calkiem rozmiekne? Jak sama do niego zaczne sie odzywac, a on laskawie zacznie odpowiadac? Pomyslalam i powiedzialam mu, zeby przepisal dom i mieszkanie na mnie dobrowolnie, a jak nie bedzie chcial to zrobimy sadowny podzial majatku. I ze nasze malzenstwo wlasciwie nie istnieje, wiec niech sie zastanowi czy chce go ratowac. Bo jezeli tak, to abstynencja i terapia. Jezeli do miesiaca nie podejmie decyzji o przepisaniu domu i mieszkania na mnie, to wystepuje na droge sadowa.
Smutne to, ale konieczne.
esaneta - Czw 23 Lut, 2012 15:59
igła napisał/a: | Jezeli do miesiaca nie podejmie decyzji o przepisaniu domu i mieszkania na mnie, to wystepuje na droge sadowa. |
No brawo Igła
Postawiłas warunki, ale zdajesz sobie sprawę z tego, ze teraz juz musisz iść za ciosem.
Jesteś na to przygotowana? Wiesz, co zrobisz 23 marca, jesli Twój mąż nie wywiąże się z tych warunków? Tak konkretnie?
pietruszka - Czw 23 Lut, 2012 17:02
No igła. teraz tylko jedno słowo wypisać 100 razy, przykleić na lodówce, na lustrze w łazience, przedpokoju - KONSEKWENCJA. Bo każde odstępstwo od konsekwencji zwykle kończy się porażką dla nas współuzależnionych, bo wtedy nasze gadanie to takie rzucanie słów na wiatr, brzęczenie upierdliwej muchy.
Miesiąc to strasznie długo... obietnice i groźby przysychają. A my zwykle miękniemy. No ale teraz codziennie możesz ćwiczyć się w byciu konsekwentną.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
igła - Pią 24 Lut, 2012 01:56
Nie jest to proste. Latwo sie zamknac w skorupce i zgadzac byle by tylko nie podejmowac decyzji. Dlatego jego 2 trzezwe dni, to juz jest zaczyn - nie do trzezwosci, bo wiadomo ze ogorek kiszony, ale do wycofania sie z decyzji.
Dlatego zamknelam droge do manipulacji. Pomyslalam - kiedy jak nie teraz. Za tydzien, kiedy bedzie dumny z siebie ze nie pije? Za dwa tygodnie kiedy bedzie wsciekly ze nie pije? Za trzy tygodnie kiedy juz na serio dam sie wciagnac w gre pt. ja wam mowie jest dobrze, jest dobrze jest dobrze?
Wydaje mi sie, ze on troszku sie wystraszyl, bo jak juz pisalam, to w poniedzialek wrocil mniej butny, z pochylona glowa. Mam troche takie poczucie, ze jemu cos w glowce zaswitalo, a ja buch - klody pod nogi. No, ale kiedys te klody bede musiala wytoczyc, a jak naprawde bedzie chcial byc trzezwy, to da rade.
Gardlo mi dalej szwankuje. Po dwoch dniach przerwy, dalej malina i miod. Z nerwow wyplukalam dzis sola, co jest juz ciezka artyleria dla moich migdalow. Powrot do szkoly po feriach to bedzie masakra jak sie nie wykuruje.
Dzis wieczorem robie ostatnie cwiczenia w tym tygodniu. Cwiczylam codziennie, spodnie sie bardzo poluzowaly. Jak nie zaczne jesc jak swinia, to spodziewam sie dalszych sukcesow. Za tydzien ide na Malenczuka.
Klara - Pią 24 Lut, 2012 08:33
igła napisał/a: | Powrot do szkoly po feriach to bedzie masakra jak sie nie wykuruje.
|
Spróbuj jak działa "Mikstura Wiedźmy":
http://komudzwonia.pl/vie...?t=3981&start=0
igła - Sob 25 Lut, 2012 19:00
dzieki Klaro, zrobilam ta miksture, ale chyba juz za pozno. Zobaczymy jak jutro bedzie.
Dzis w miare spokojny dzien. Ucze sie mowic, to co mysle, rowniez do mojego najstarszego syna - samoluba. Obserwuje siebie sama. Jest niezle. Flaki mi sie wywracaja jak pomysle jak przyszlosc jest dla mnie wielka niewiadoma. Ciagle wydaje mi sie, ze jest ona uzalezniana od tego co on powie, zrobi, zdecyduje. Z drugiej strony, wiem, ze duzo w tym moich wyobrazen, niepotrzebnych zamyslan. Zaczynam to widziec i coraz czesciej potrafie opanowac ten niepokoj. Zdaje sobie sprawe z tego ze ide dobra droga. I zaczynam rozumiec, ze tylko zmieniajac to, co moge zmienic, bede miec satysfakcje i wyniki. Widze ze nie warto zanurzac sie w beznadziei, ale tez skupiac sie na nim.
Widze, ze kilka dziewczyn jest tez, tak jak ja, na rozstajnych drogach. Jak to mowi moje dziecko: "ale popatrz mamo, ci alkoholicy, niby kazdy inny, a kazdy robi to samo. "
Tak i my, tez idziemy po swoich sladach.
smokooka - Sob 25 Lut, 2012 19:04
A mnie zastanawia Igło, gdzie te dobre historie małżeństw Alko ze Współ? poczytałabym coś fajnego, gdzie oboje wychodzą z tego i tworzą szczęśliwy dobry związek. Witaj serdecznie.
Janioł - Sob 25 Lut, 2012 19:06
smokooka napisał/a: | A mnie zastanawia Igło, gdzie te dobre historie małżeństw Alko ze Współ? poczytałabym coś fajnego, gdzie oboje wychodzą z tego i tworzą szczęśliwy dobry związek. Witaj serdecznie. | gdzieś między Baśniami z 1000 i jednej nocy a literaturą sciene -fiktcion
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 19:12
smokooka napisał/a: | gdzie te dobre historie małżeństw Alko ze Współ? poczytałabym coś fajnego, gdzie oboje wychodzą z tego i tworzą szczęśliwy dobry związek |
Bajki to nie w tym dziale
yuraa - Sob 25 Lut, 2012 19:23
pterodaktyll napisał/a: | Bajki to nie w tym dziale |
jakie bajki Ptero ?
ja jestem ze swoją panią od 29 lat , nie pije od 9 z kawalkiem.
zwiazek przetrwał lata mojego picia i trwa podczas mojego trzeźwienia.
malo tego nawet przyjscie Buni tutaj przed rokiem nie zaszkodziło niczemu
a pamietam w jakim szoku byłem
ale czego ja mam sie obawiać jak uczciwy jestem
smokooka napisał/a: | gdzie te dobre historie małżeństw Alko ze Współ? |
dobre historie mało medialne są, nie ma o czym pisać skoro kufle nie latają
igła - Sob 25 Lut, 2012 19:24
czesc Agnieszka, milo cie widziec.
A znowu ja, jak pomysle sobie, jak wygladalo moje malzenstwo do tej pory, to coraz czesciej widze lipe, fikcje, wieczne ustepowanie i pozwalanie na prowadzenie sie za raczke. Co dziwne, wszystko to powodowalo, ze bylo mi dobrze tak zyc. Gdyby nie to, ze on sie uzaleznil, to chyba nie przyszlo by mi na mysl cokolwiek zmieniac. I dzis dotarlo do mnie, ze on pil codziennie piwo juz w 2007 roku. A ja sie pokapowalam w jego chorobie dopiero rok temu. Nie moge uwierzyc, ze jestesmy w stanie tak ubarwiac, ulepszac sobie rzeczywistosc.
Ciesze sie, ze w koncu ruszylam. Wyszlam poza etap rozpaczy, zlosci, niezgody. Zaczelam dbac o siebie.
Ale wiesz, pomyslalam tez, ze nie spotykamy tabunow gruchajacych sobie trzezwiejacych alkoholikow i ich zon, bo to jest wlasnie juz zycie obdarte z fikcji, ze sztucznosci, z udawania, ze jest dobrze i przymykania oczu na wiele spraw.
Nie wystarczy chciec miec szczesliwe zycie, trzeba sobie na nie ciezko zapracowac.
I moze jeszcze jak czlowiek sobie juz zapracuje i wypracuje, to dociera do niego, ze lepiej zyc swoim zyciem i dawac przyklad niz sie chwalic. Tym bardziej ze nigdy nie wiemy, co nas czeka jutro.
pterodaktyll - Sob 25 Lut, 2012 19:30
yuraa napisał/a: | jakie bajki Ptero ? |
Znam Twoją historie ale to nie znaczy, że tak właśnie jest a sam wiesz, że kosztuje to gigantyczny wysiłek i ogromną chęć obydwu stron, poparte zresztą najczęściej terapiami. Z reguły takie"dolce vita" jak Wasze, nie występuje...........o czym zresztą sam doskonale wiesz i co ja tu będę się mądrzył
Linka - Sob 25 Lut, 2012 20:45
smokooka napisał/a: | gdzie oboje wychodzą z tego i tworzą szczęśliwy dobry związek |
przed chwilą wróciłam z mszy o trzeźwość po którym było spotkanie przy kawie.
Sporo osób z ruchów trzeźwościowych a wśród nich kilka małżeństw, przeważnie ona w Al-anon on w AA, mówią, że nie jest lekko ale są razem.
Ja dziś z tego właśnie powodu wymiękłam-znów byłam sama.
igła - Pon 27 Lut, 2012 06:39
Jestem spokojniejsza. Wczoraj mialam test jego rodziny. Wiadomo, jego rodzinie bardzo zalezy na naszym szczesciu, przeciez jestesmy taka super rodzina, a on biedny jest w takim zlym stanie psychicznym, ze znow go wozili na podratowanie do siostry. A ja zimna lodowka.
Pierwszy raz rozmawialam z Ciocia Madra Rada: spokojnie, bez nerwow, bez placzu. Ciesze sie, bo pierwszy raz udalo mi sie tez zdystansowac, odciac od jego rodziny. Nie boli mnie juz to, ze go woza, ze mu pomagaja, ze go tlumacza.
Maz zalil sie jej ze ja i dzieci jestesmy dla niego oziebli, obojetni, ze traktujemy go jak przedmiot. Ja to jeszcze pol biedy, ale starsze dzieci. A ja wytlumaczylam, ze przeciez nie jest tak dlatego, ze cos zesmy sobie uknuli, ale my nie mozemy sie krecic kolo jego picia. Nie mamy kiedy inaczej go traktowac, bo on wraca do domu na wytrzezwienie, nadrobienie zaleglosci w pracy i przygotowanie sie do nastepnego picia. To on nie daje sobie szansy na inne zycie. Zadzwonilam do niego i tez mu to powiedzialam. On na to ze nie jest jeszcze gotowy na abstynencje. Powiedzial, ze umowil sie na czwartek na spotkanie z terapeuta od spraw uzaleznien.
Typowy ruch, prawda. Pokazac ze sie cos robi, zostawiajac sobie furtke picia.
Zaczynamy poferyjne zycie. Najstarszy juz wystartowal, reszta spi. Bardzo lubie ten czas, tylko dla mnie i kota ze wsi, zerujacego na naszym mleku. Za oknem JASNO, cudownie. Przetrwalam zime, wiosna daje mi zawsze wielkiego kopa. Gardlo dalej mnie boli. Dzis kupuje mietowe landrynki - lesne. Moja ulubiona pomoc w gardlowych sprawach - wybaczcie dzieci ze bede na lekcji jesc cukierki, ale boli mnie gardlo - hihi, i jeszcze drugi tekst: prosze o grzeczne zachowanie, bo musze oszczedzac glos - hihi.
Wczoraj tez pogadalam sobie z najstarszym synem. Ze rodzina w kryzysie ma sie wspierac, a nie stawac debem, tupac nogami i buntowac sie przeciwko matce, ktora ma obecnie caly dom na glowie, bo ojciec jest powaznie chory. Ze sama sobie poradze i nie oczekuje ze oni beda musieli rozwiazywac problemy rodzicow, czy opowiadac sie po ktorejs ze stron. Ale posprzatanie pokoju, szczerosc i uczciwe zalatwianie swoich spraw, dobrze wplywaja na przeciazona matke.
Asiula - Pon 27 Lut, 2012 08:46
igła napisał/a: | Typowy ruch, prawda. Pokazac ze sie cos robi, zostawiajac sobie furtke picia. |
Typowe, z moim alko identycznie - terapia od 6 tygodni i ciągle pije. Bidulek mówi, że tak się bardzo stara ale nie zawsze mu wychodzi. Żadnej roboty nie tyka no bo przecież "wszystkie siły wkłada w terapię".
igła napisał/a: | Gardlo dalej mnie boli. |
Ja też chora, już trzeci raz od początku roku, stres źle wpływa na moją odporność.
ARTURO - Pon 27 Lut, 2012 13:17
Pisałem że podobnie zachowała się moja żona - nie wiele mi to dawało - w końcu zanalazła mi terapię ( 50 % mnie wypchneła - 50 % jakoś jakoś ja sam dojrzałem )
Terapia za kasę - dużą ... ( troszkę elitarna grupa ) , na początku bardzo sceptycznie ale powoloi docierało do mnie - wszystkie te mechanizmy nałogu , dla czego tak robiłem i jak mam sobie radzić - przełomem było pisanie prac na początku z oporem (wtedy zajrzałem w głąb siebie i jakoś wtedy zmądrzałem .... ) nie piję od 6 mies . ( wiem że to jeszce mało - ale się cieszę ) czuję się psychicznie jak nowo narodzony - teraz doceniam wspaniałą rodzinę i to co mogłem stracić ....
Mam nadzieję że uda Ci się męża wypchnąć na terapię to postawa aby zrozumieć ... my faceci chyba jesteśmy troszkę wolno myślący i potrzebujemy kobiecej ręki do obsługi
- chodzę dalej na terapie ( już wyższą - raz w tygodzniu ) , a do mitingów chyba jeszcze nie dojrzałem - na razie jest ok . choć muszę być czujny ( alkochol to tylko jedna z brzydkich rzeczy jakie czychają w życiu mężczyzny ... a bez niego jest łatwiej poradzić sobie z nimi ...)
powodzenia Igła !
Asiula - Pon 27 Lut, 2012 14:02
ARTURO napisał/a: | na początku bardzo sceptycznie ale powoloi docierało do mnie |
Może i do mojego za jakiś czas dotrze - czasem mądrze zaczyna gadać ale robi po staremu. Oby nie obudził się z ręką w nocniku.
igła - Wto 28 Lut, 2012 20:10
dzieki Arturo,
Mam dzis zmeczony dzien. Rano pedem na osma, a zakonczenie z wyciskiem w klubie. Pojde sobie z przyjemnoscia spac. Jutro dopiero na 11. Wrocila zima, ale i tak poranne wstawanie juz jest wiosenne i zadne zimowe wyskoki tego nie zmienia.
Krzysztof 41 - Wto 28 Lut, 2012 20:42
ARTURO napisał/a: | i potrzebujemy kobiecej ręki do obsług |
To ty nie wiesz że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją co tą głową kreci
pterodaktyll - Wto 28 Lut, 2012 21:48
ARTURO napisał/a: | potrzebujemy kobiecej ręki do obsługi |
mów za siebie..........
igła - Śro 29 Lut, 2012 09:47
Moje malzenstwo bylo do tej pory proste. Ja glupia, on madry, ja chodze do pracy zeby sie zabawic, a on zarabia na wszystko, ja obrabiam dom, a on w nim sie nudzi, jak mi odbije, to raz na czas cos zrobi. Ogrodem sie zajmuje za to. Ci ktorzy licza sie ze zdaniem zon to pantoflarze, a ja mam prawdziwego faceta.
Od roku wszystko w gruzach. On daje mi tyle kasy ile ja zarabiam, bo ja tak chce. Nie kiwam przy nim palcem. On robi co chce, ja nadal nim nie steruje. Zmiana jest taka, ze nagle zaczelo mnie to bardzo uwierac. To ze on nie liczy sie ze mna. W efekcie przestalam sie wokol niego krecic. Skupilam sie na sobie, na swoich potrzebach. Odgrzebalam to, co zawsze lubilam robic, co bylo dla mnie wazne zanim go poznalam. Trudne, bo bylam wtedy mlodziutka dziewczyna. Zyje swoim zyciem. Korzystam z zaradnosci, ktora nabywa w trakcie malzenstwa kazda glupia pipka, ktora bierze sobie pana i wladce za meza. Okazuje sie, ze wiele lat sama sie oklamywalam. Balam sie swoich potrzeb, uczuc. Balam sie, ze nie potrafie oddychac odlaczona od meskiego ramienia.
POTRAFIE.
ARTURO - Śro 29 Lut, 2012 10:23
Kurde - u Ciebie Igła to skompikowane
ale tak jak jak piszesz to u mnie zawsze coś podobnie - ja też zajmuję się ogrodem ..... ale zarabiamy raczej po równo z żoną.
Wiem że nie było jej łatwo zemną - staram się to jakoś nadrobić .
Moja narzekała i nadal jeszcze narzeka iż mało rozmawiamy - dla niej to wiele a ja nie mam nieraz cierpliwości - ( czytałem że faceci są egoistami z natury ) , czy rozmawiałaś z nim o Twoich potrzebach , uczuciach - moja mi nieraz tyle nagada że -jestem delikatnie mówiąc znudzony - choć coś zawsze zostaje i wiem że to muszę brać pod uwagę ...
Asiula - Śro 29 Lut, 2012 10:29
igła napisał/a: | wiele lat sama sie oklamywalam |
Igło, tak to już z nami jest. Wmawiamy sobie, że jest dobrze, że tak powinno być, że inni mają gorzej.
igła napisał/a: | Balam sie swoich potrzeb, uczuc. |
Ja również, żyłam z dnia na dzień. Tak właściwie to zapomniałam, jak to jest szczerze cieszyć się z drobnych rzeczy. Bałam się odczuwać jakiekolwiek pozytywne emocje. To straszne... myślałam sobie - nie ciesz sie za bardzo bo on zaraz sprowadzi cię na ziemie. Czułam się jakbym nie miała prawa do szczęścia. Cięzko wytłumaczyć co się działo w mojej głowie.... można powiedzieć, że łatwiej mi było nic nie odczuwać, niż poddawac się tej emocjonalnej huśtawce.
igła napisał/a: | POTRAFIE. |
Asiula - Śro 29 Lut, 2012 10:40
ARTURO napisał/a: | czy rozmawiałaś z nim o Twoich potrzebach , uczuciach |
Choć to pytanie nie do mnie, to się wtrącę. Z czynnym alko nie bardzo da się rozmawiać o uczuciach, niestety. Ja próbowałam wielokrotnie, ale nic z tego nie wynikło, co najwyżej tyle, że się czepiam, że jak mi się nie podoba to mam sobie poszukać bardziej wrażliwego faceta
esaneta - Śro 29 Lut, 2012 10:44
Asiula napisał/a: | Z czynnym alko nie bardzo da się rozmawiać o uczuciach |
Podpisuję sie pod tym, dodam jeszcze, ze z czynnym w zasadzie w ogóle o niczym się nie da rozmawiać. Natomiast, gdy maja wymuszona spinkę, to tylko momentami, bo włącza im sie przy niewygodnej (dla nich) rozmowie manipulator.
To tyle z mojego doświadczenia.
ARTURO - Śro 29 Lut, 2012 11:10
Macie rację - jak nie piję i chodzę na terapię - zaczeliśmy z żoną tak naprawdę na poważnie rozmawiać ... i coś wspólnie realizować Igła - mąż na terapię !!
łatwo powiedzieć nie ......
rufio - Śro 29 Lut, 2012 11:19
Asiula napisał/a: | że się czepiam |
To sie oczepiaj i daj na luz - Z Eskimosem w jezyku Suahili nie pogadasz
A Igła idziesz dobrze a chopa zostaw - niech sie kisi . Chyba masz ciekawsze momenty do przezycia ?
Arturo na masjanizm jeszcze troche czasu .
prsk
Asiula - Śro 29 Lut, 2012 11:44
rufio napisał/a: | To sie oczepiaj i daj na luz |
A no robię to od dwóch miesięcy i znacznie mi z tym lepiej.
pterodaktyll - Śro 29 Lut, 2012 12:49
igła napisał/a: | Balam sie, ze nie potrafie oddychac odlaczona od meskiego ramienia.
POTRAFIE. |
Ufff......moje gratulacje
igła - Śro 29 Lut, 2012 21:40
Wrocil. Jutro ma wizyte u psychiatry. Ciekawe czy wspomni mu o swoim alkoholowym problemie, czy bedzie leczyl depresje.
Rzeczywiscie zachowuje sie dziwnie. Lezal przez caly dzien na gorze, nawet nie zszedl do najmlodszego syna. Za to rodzina jego cala w nerwach czy dojechal i wogole.
Ciezko mi to znosic. Trudno jest w takiej sytuacji sie odciac i nie myslec. Jutro wczesny start. Zbieram sie do spania.
Dzieki Arturo za Twe slowa. Tak moj etap to geba w kubel, powstrzymuje sie od komentarzy i niepotrzebnych rad zarowno do niego jak i jego rodziny. Staram sie ich mijac z daleka, choc nie jest to latwe i oczywiscie budzi wsrod nich niezadowolenie i dezaprobate, bo jak mozna czlowieka w glebokiej depresji nie wspierac. Jeszcze takiego ktory nie jest gotowy na calkowite porzucenie alkoholu. No, a od dzisiaj ten biedny czlowiek z depresja zagoscil pod naszym dachem.
papa. bede cwiczyc przespanie calej nocy.
Żeglarz - Śro 29 Lut, 2012 22:33
igła napisał/a: | bo jak mozna czlowieka w glebokiej depresji nie wspierac. |
Witaj Igła
A jak Ty się z tym czujesz?
Czy nie masz moralnych dylematów z tym związanych?
Czy nie masz wątpliwości, że słusznie robisz nie wspierając go?
evita - Śro 29 Lut, 2012 22:44
Żeglarz napisał/a: | Czy nie masz moralnych dylematów z tym związanych?
Czy nie masz wątpliwości, że słusznie robisz nie wspierając go?
|
słuszna uwaga ... trudno jest tak do końca odciąć się od tego typu problemów rzekłabym wręcz, że niemożliwe bo nie wierzę, że choćby nawet czyniąc tak jakby nic się nie stało, akcentując oficjalnie swój tumisiwzim to jednak gdzieś dam, coś nie pozwala na całkowite odcięcie pępowiny
igła - Czw 01 Mar, 2012 06:29
To nawet nie jest tak, ze ja go nie chce wspierac. Ale po prostu nie dam rady z nim rozmawiac. On zupelnie nie widzi problemu alkoholowego. Ja z kolei juz przerobilam wszystko inne, wszystkie gadki nie zwiazane z piciem. Bylo zaangazowanie w sprzatanie, w zebrania szkolne, samodzielne pranie brudow, placze, proszenie, wspolne posilki, basen, doszlam do etapu kiedy wiem, ze uratuje go tylko abstynencja, a wszelkie inne dzialania nic nie dadza bez tego.
Dzis rano niepotrzebnie do niego zaszlam. Kazde moje slowo sam obraca przeciwko sobie. Wyszedl caly w nerwach z domu. Jest to przykre i bardzo boli.
W pierwszej chwili strach i obawa o jego zycie. Jest w kiepskiej formie. Chwile potem zal, ze pojdzie pic zamiast leczyc "depresje", moze wizyta u psychiatry by go wzmocnila. Teraz znowu bezsilnosc i poczucie, ze nie mam wplywu na to, co sie dzieje. Nic nie moge zrobic. Zbieram sie do roboty.
Lila - Czw 01 Mar, 2012 08:46
Witaj Igła
igła napisał/a: | Bylo zaangazowanie w sprzatanie, w zebrania szkolne, samodzielne pranie brudow, placze, proszenie, wspolne posilki, basen, |
Robiłam podobnie Trwało to kilka dni (poprawa ), a później powroty..
igła napisał/a: | Wyszedl caly w nerwach z domu. Jest to przykre i bardzo boli. |
Boli, ale to już nie jest Twój problem (jego nerwy). igła napisał/a: |
W pierwszej chwili strach i obawa o jego zycie. Jest w kiepskiej formie. |
Rozumiem Cię. Ja wyprowadziłam się od mojego alko dość daleko, i kiedy robił sobie domowe detoksy, zdarzyło się, że pani pielęgniarka, która przy nim czuwała sugerowała telefonicznie, że "on nie da sobie rady sam", "musi pani do niego przyjechać i się nim zająć" itp. Wtedy miałam takie myśli, że może "powinnam", ale nie pojechałam. W każdym razie po tych detoksach, kiedy niby miał już umierać czy coś tam - wracał do picia Z drugiej stront to ciekawe, że człowiek może tyle "wytrzymać"
igła napisał/a: | Nic nie moge zrobic. |
Możesz Igła, możesz zadbać o siebie. Myśli, które koncentrujesz na nim przekieruj na samą siebie. Wiem, że nie zawsze jest łatwo, ale trening czyni mistrza
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Lila - Czw 01 Mar, 2012 08:48
igła napisał/a: | moze wizyta u psychiatry by go wzmocnila |
Może tak, a może nie.
A co Ciebie by wzmocniło?
Asiula - Czw 01 Mar, 2012 08:48
igła napisał/a: | Kazde moje slowo sam obraca przeciwko sobie. Wyszedl caly w nerwach z domu. |
To jest właśnie to co pisałam wczoraj - z czynnym alko nie pogadasz. Miałam tak samo, przy każdej rozmowie tak manipulował, żeby obrazić się na cały świat i mieć pretekst do picia.
igła napisał/a: | On zupelnie nie widzi problemu alkoholowego. |
I tu jest pies pogrzebany. Wydaje mi się, że dopóki on będzie stał na takim stanowisku Twoje szarpanie się z nim jest bezcelowe, Twoje poczucie bezsilności i beznadziei będzie tylko narastać. Ze swojego doświadczenia wiem, że dopiero kiedy mój alko przyznał przed samym sobą że jest alkoholikiem, to byliśmy w stanie o jego problemie rozmawiać. Oczekiwanych skutków to na razie nie przyniosło, ale nie mówię już, że nic nie mogę, że jestem bezsilna. Właśnie że jestem silna, i Ty też Igło. Wiem... łatwo powiedzieć... ale to on sam musi zrozumieć, że jest alkoholikiem.
pterodaktyll - Czw 01 Mar, 2012 10:34
igła napisał/a: | On zupelnie nie widzi problemu alkoholowego. |
Jako wieloletni czynny mogę tylko powiedzieć, że w takim razie choćbyś poruszyła cały świat, to i tak skończy się tak, jak swego czasu kończyło się u mnie..............kolejne chlanie..........
Żeglarz - Czw 01 Mar, 2012 14:59
igła napisał/a: | To nawet nie jest tak, ze ja go nie chce wspierac. |
Witaj Igło
Zadałem Ci te pytania, ponieważ sam jestem w podobnej sytuacji tylko o krok dalej. Moja żona od kilkunastu lat choruje na depresję.
Swego czasu miałem bardzo duże dylematy związane z pomocą, lub jej brakiem.
Dla niej choroba była doskonałym sposobem na manipulację.
Od dwóch lat nie mieszkamy razem, ja jej nie wspieram, musiała wziąć odpowiedzialnośc za siebie na swoje barki i jakoś daje radę.
Połączenie depresji i uzaleznienia tworzy zaklęty samonapędzający się krąg, którego nikt oprócz samego zainteresowanego nie jest w stanie zatrzymać.
Brak wsparcia mimo, że trudny emocjonalnie jest dla nas współuzależnionych jedynym sposobem na własne zdrowie i jedynym narzędziem pomocy dla tych osób.
Wiąże się to oczywiście z ryzykiem, ale jest i szansa na to, że uzależniony zaprzestanie nadużywania oraz zacznie stabilne leczenie swojej depresji.
igła - Czw 01 Mar, 2012 16:55
Bardzo Wam dziekuje za wszystko, co napisaliscie.
Mnie dzis naprawde mocno poruszyl ten jego beznadziejny stan. Znowu branie za wszystko odpowiedzialnosci, zastanawianie sie, co nie tak powiedzialam, czy moglam zamknac gebe.
Na szczescie dzis mialam tez indywidualna, wiec po prostu wzielam ze soba moja scierke do smarkania i na wstepie powiedzialam, ze musze sobie ulzyc i wyplakac. Tak zrobilam i troche mi lepiej.
Zbyt duza juz mam swiadomosc, zeby udawac, ze nic sie nie dzieje i ze to nie przez alkohol. Niestety musza sie wszyscy z tym pogodzic. Wole plakac niz udawac, ze nic sie nie dzieje.
Nie jest to dobry czas dla naszej rodziny. Niestety, dla zdrowia psychicznego poszczegolnych czlonkow my tez bedziemy musieli sie rozejsc, tak sadze.
igła - Pią 02 Mar, 2012 06:32
Wczoraj mialam najgorszy dzien od miesiaca, chyba. Na szczescie, jak zwykle, okazalo sie ze maz zyje i sie trzyma. Byl na spotkaniu. Zapytalam jak tam? Wzruszyl ramionami, wiec sie z przyjemnoscia odcinam. Mam w nosie jego terapie. Po wczorajszych emocjach chce spokoju.
Zaczal sie marzec, krok trzeci, a mi tak ciezko sie modlic. Zebrac, blagac, prosic jak mnie przycisnie tak. Ale szczerze i bez musu, ciezko. Czuje ten ciezar na sercu. Jest to tez zwiazane z tym, co dzieje sie w naszym malzenstwie. Poczucie przegranej, ze nie potrafie pielegnowac i dbac o ten zwiazek. Ze jak tysiace ludzi w obecnych czasach wybieram najlatwiejsza droge - odejscie. I prosze Was nie piszcie, ze przeciez robie wszystko, ze nie mozna chciec za dwoch. Ze zdrowy egoizm. Wiem o tym, ale to nie zmienia tego, ze trudno jest mi to przelozyc na uczucia i poczcia. Potrzebuje chyba porzadnej rozmowy z jakims facetem w spodnicy. Zeby mnie poglaskal,powiedzial, ze robie dobrze i dal jeszcze blogoslawienstwo.
Wiem, 24 marca. Magiczna data i rozdzielnosc majatkowa. Zrobie krok po kroku, choc w glowie rozne mysli: a to adwokat 250 zl za wizyte, a szkoda kasy, a to moze sama napisze pozew do sadu, a to ze nie potrafie wiec moze lepiej nie, typowe wymowki, znane doskonale z obserwacji meza. Nie mam wyjscia. Zdaje sobie z tego sprawe. Jezeli mam zachowac zdrowie psychiczne, on powinien jak najpredzej sie wyprowadzic.
Uczucia do niego mam zamrozone. Chce swietego spokoju. Nawet zycze mu jak najlepiej, ale niech sie trzyma ode mnie z daleka. WOW! To jakas rewolucja w moim mysleniu. Do tej pory sie lasilam do niego.
Moj plan na dzis: przedszkole, praca, obiad, lekcje prywatne, SPINNING! Zycze Wam milego dnia.
ARTURO - Pią 02 Mar, 2012 06:56
Tym razem trzymam kciuki za Twojego męża aby w końcu zmądrzał ( dobrze że się ruszył na terapię ) i docenił to co ma ...
Miłego dnia .
pterodaktyll - Pią 02 Mar, 2012 11:48
igła napisał/a: | Potrzebuje chyba porzadnej rozmowy z jakims facetem w spodnicy |
A umiesz po szkocku gadać? Szkoci przeważnie języka polskiego nie znają............
igła - Pią 02 Mar, 2012 15:35
szkolna angielszczyzna. ale jak by byl bez majtek, jak rasowy szkot, to moglabym to rozwazyc.
Dzis przemowil ludzkim glosem, moj maz. Korzystajac z okazji porozmawialismy o rozdzielnosci majatkowej. Nie da nic po dobroci. Ma prawo. Przygotowuje sie do sadowego podzialu. Szkoda, ze ja bede placic za wszystkie wyceny, bo moze mnie to kosztowac. Mam cos tam na czarna godzine, ale wolalabym wakacje za te pieniadze.
Rozdzielnosc jest dla mnie wazna. Musze wiedziec, co jest moje, a co jego, zeby wyrzucic mu wszystko, co jego, jak zacznie pic, za moje drzwi.
Chcial sie przytulic. To tez nowina, bo wiecie zawsze ja. Dowiedzialam sie, ze ten psychiatra, u ktorego mial wizyte, kiedys byl w miejskiej komisji do rozwiazywania spraw alkoholowych. Dzis kaze mu robic jakies testy. Z siostra mowilam wczoraj o tym, ze jest w zlym stanie spychicznym (he maz, a nie ona) i ze najlepsze bylo by dla niego leczenie zamkniete, zeby go namawiala, bo do mnie wysoki poziom nienawisci.
Zobaczymy, co dzis, po tych testach. Generalnie czuje sie lepiej, po wczorajszym zlym dniu. Nie podniecam sie wizyta u psychiatry i dzisiejszym napadem ludzkiego oblicza. Robie swoje.
Placki ziemniaczane z pieczarkami konkretnie. Zupy mi sie nie chcialo. see you!
ARTURO - Sob 03 Mar, 2012 05:12
Widzę że Twój mąż już coś robi w dobrym kierunku , ciężko to facetom przychodzi ( wiem po sobie ) , może w końcu '' powoli zaskoczy '' na dobre tory ... Dobre były te placki ?
grzesiek - Sob 03 Mar, 2012 09:38
igła igła napisał/a: | Placki ziemniaczane z pieczarkami konkretnie. |
no to podsunęłs mi temat.
a poważnie, to powiem,że na Twoim miejscu poświęciłbym tą kasę na wakacje,by mieć czarno na białym,co jest co.
Testy twojego mena mają na celu sprawdzenie jego stanu psychicznego i być może stwierdzenie poziomu uzależnienia. Może otworzą mu się oczy i rozum,gdy usłyszy,że nie jest zbyt kolorowo.
Ty nie oczekuj zmian z jego strony, terapię niech wybierze sam, nie pozwalaj sie mu zbliżać do ciebie,niech czuje konsekwencje swojego zachowania,a po wycenie majątku dopiero zobaczy ile stracił i czym sobie zapracował na te straty.Niech zrozumie,że systematyczne picie powoduje wydatki nie tylko na alkohol,ale również na pokrycie szkód w konsekwencji picia.
igła - Sob 03 Mar, 2012 12:49
Placki dobre, pewnie. Grzegorz, Twoje slowa sa dla mnie potwierdzeniem, ze patrze w dobrym kierunku. Ide, chcialabym napisac ide, w dobrym kierunku.
Mam swiadomosc, ze jest w domu cieplejsza atmosfera. Ale tez staram sie zyc swoim zyciem, omijam go z daleka, staram sie nie musiec z nim przebywac blisko.
Mam sakramencka latwosc wybaczania, zapominania, uciekania spowrotem w iluzje. Twoje slowa sa dla mnie przypomnieniem, ze moim celem jest zabezpieczenie sie bez wzgledu na to, co on bedzie robil i mowil.
Wszycy wiemy, co stanie sie jak powacha butelke.
grzesiek - Sob 03 Mar, 2012 13:34
igła napisał/a: | Mam sakramencka latwosc wybaczania, zapominania, uciekania spowrotem w iluzje. |
To są dobre cechy i świadczą dobrze o Tobie,ale...
na to przyjdzie pora - wyłącz teraz system iluzji,a jak będziesz już na "swoim" w pełni tego słowa znaczeniu, to będziesz mogła mu wybaczyć,zapomnieć,ale na razie walcz o swoje,nie ustępuj, bo zabezpieczasz sobie i dzieciom byt i godność osobistą.
Ja odważyłem się Ci doradzać,bo przeżyłem coś podobnego. Nie związane to było z alkoholem. Moja żona jak została przekonana przez lekarzy że nie będzie nigdy matką,zaczęła sie ode mnie oddalać, zdradzać .Ja po pierwszej zdradzie jej wybaczyłem,podałem rękę, chciałem ratować związek. Po drugiej odseparowałem się,a po trzeciej podzieliłem majątek z korzyścią dla niej,wsiadłem do samochodu i pojechałem w siną dal, szukać innego miejsca do godnego,spokojnego życia.
Ja potrafię wiele,nie potrzebuje praczki,sprzątaczki,kucharki, itp. potrzebowałem partnerki na dobre i złe. W dniu odczytania orzeczenia o rozwodzie przez sąd zaprosiłem ją do kawiarni, wybaczyłem i życzyłem szczęścia na nowej drodze życia.
igła - Nie 04 Mar, 2012 16:14
Grzesiu, jestes mi nadzieja, ze mozna. Odciac sie i zaczac od nowa. Tylko na swoje konto.
Moje odcinanie nastepuje. I kiedy ja przestaje pielegnowac ten zwiazek, to okazuje sie ze wlasciwie zostala z niego juz tylko wywloka jakas. (z tego zwiazku, hihi). Nie wyobrazam sobie spania w roznych pokojach i osobnych polek w lodowce do konca zycia. Albo w te, albo we wte. Na razie wyglada, ze we wte. Wiem tez ze to, co sie dzieje teraz to zmiany, zmiany, zmiany. Duza dynamika.
Na razie staram sie mu nie podtykac pod nos i robic swoje. 12 marca idzie do psychiatry, ktory ma zanalizowac test i zastanowic sie, co dalej. Zobaczymy czy przyjdzie im na mysl leczyc alkoholizm. Dla mnie to oznacza jego obecnosc w domu. Z jednej strony wiecej luzu, bo moge gdzies wyskoczyc i zostawic go z dziecmi, a z drugiej strony mam kolo siebie obrazona i nierozumiana gebe, ktora buduje wielki mur kolo siebie. Wcale nie probuje sie przez ten mur przebijac. Niech sie pokisi w swoim smrodku.
Ide robic pierogi ruskie. mniam.
Klara - Nie 04 Mar, 2012 16:31
igła napisał/a: | moge gdzies wyskoczyc i zostawic go z dziecmi |
Czynnego alkoholika z dziećmi?
Nie boisz się?
evita - Nie 04 Mar, 2012 16:47
Klara napisał/a: | igła napisał/a: | moge gdzies wyskoczyc i zostawic go z dziecmi |
Czynnego alkoholika z dziećmi?
Nie boisz się? |
nigdy tego nie rób ! chyba nie zdajesz sobie sprawy do czego jest zdolny czynny alko i żadne dziecko mu w tym nie przeszkodzi
igła - Pon 05 Mar, 2012 20:24
Ale teraz jest etap psychiatra, testy, staranie sie. Nie pije.
Przemysliwalam sobie temat rozdzielnosci. Maz powiedzial, ze on ma wiecej kasy na prawnikow, a moja sie kiedys skonczy, zebym sie zastanowila czy mnie stac na udry.
Coz, troche mnie to zaniepokoilo. Potem pomyslalam, ze taki byl cel jego rozmowy. A co jest moim celem? Nie udry. Przyjme taki podzial jaki zaproponuje sad. Chce wiedziec co jest moje, a co jego. Chce byc gotowa na nastepny krok, jezeli przyjdzie taka potrzeba.
Coraz czesciej patrze na moja sytuacje realnie.
grzesiek - Wto 06 Mar, 2012 13:09
igła napisał/a: | Przyjme taki podzial jaki zaproponuje sad. Chce wiedziec co jest moje, |
dokładnie,pamiętaj,że sąd bierze jeszcze pod uwagę dzieci,które przeważnie zostają z matką i muszą mieć odpowiednie warunki bytowe. Sądzę,że chciał Cię postraszyć,że może więcej finansowo,co nie świadczy,że sąd nie nakaże mu pokryć częściowo kosztów rozprawy,nawet jeśli to ty ją wnioskujesz.Zaatakował,bo to jego obrona.
igła - Wto 06 Mar, 2012 14:30
dzieki Grzegorz, Twoje wsparcie jest dla mnie wazne. Ja mialam sklonnosci do tworzenia sobie roznych historyjek, spekulowania, zbaczania z glownego problemu, przy tym obwiniania sie, niewiary w swoje potrzeby, sily. To bardzo sie mi zmienia ostatnio. Na plus.
Nagle odnajduje w sobie sile. Zdarzaja mi sie momenty kiedy jasno widze, co i jak. Nawet kiedy jest do kitu, to coraz czesciej udaje mi sie trzymac dystans. Zaczynam wierzyc w siebie. Zaczynam sie skupiac na tym, co moge, a zostawiac to, co nie zalezy ode mnie.
Po ruskich przeszlam do uszek i barszczu czerwonego. Dzis zakonczylam sprawe miesnego farszu - krokietami.
grzesiek - Wto 06 Mar, 2012 15:01
igła napisał/a: | Zaczynam sie skupiac na tym, co moge, a zostawiac to, co nie zalezy ode mnie. |
właśnie ,zawsze w momentach słabości,zwątpienia i beznadziei wystarczą słowa modlitwy o Pogodę Ducha i chwila zastanowienia, a wiara we własne siły i możliwości powraca.
Prosta droga bez uskoków,pewność siebie i egoizm to powinno być teraz Twoim mottem na każdy nowy dzień.
grzesiek - Wto 06 Mar, 2012 15:07
igła tak mnie szczujesz tymi wątkami kulinarnymi,że chyba wezmę z Ciebie przykład i przystąpię do stolnicy. W sobotę żona podpuściła mnie na gołąbki, parzyłem kapuchę,farsz a na koniec 0,5 kg kwaszonej kapusty,wędzony boczek i konc. pomidorowy przysmażam na patelni i przekładam tym między warstwy gołąbków. Poezja.
igła - Śro 07 Mar, 2012 06:49
Ja tylko raz w zyciu robilam golabki. Dzieci nie lubia, a mi sie zawsze wydaje ze czasochlonne. Ale u kogos zajadam. pozdrawiam.
Wypisalam sie u innych i stracilam wspoluzalezniona, poranna wene. Zycze wiec wszystkim milego dnia
igła - Czw 08 Mar, 2012 23:25
Ha,
Tak sie zalatalam, ze zapomnialam ze mialam sobie kupic na Dzien Kobiet buty na spinning. Koniecznie jutro, zeby o 19 juz jechac w nich i meczyc sie na maksa. Moj 14 letni z okazji Swieta Kobiet zrobil na drugie danie kopytka. Pierwszy raz! sam! 18 letni oczywiscie zapomnial. Czekam tylko, az wspomni o nowej mp3, wygarne mu wtedy kilka samolubstw i niedbania o dobro rodzinne jakim jest matka.
Maz zajety udawaniem ze sie stara jak moze zeby bylo dobrze, wiec nie ma czasu na Dzien Kobiet. Zreszta skonczyly sie udawanki dobroci. Z obydwy stron. Mam takie wrazenie.
Zrobilam dzis duzo pozytecznych rzeczy dla siebie samej. Ciesze sie . W niedziele ide na Malenczuka. Lubie tego zboja. W koncu to idealny partner dla wspoluzaleznionej.
Linka - Czw 08 Mar, 2012 23:32
Cytat: | Maz zajety udawaniem ze sie stara jak moze zeby bylo dobrze, wiec nie ma czasu na Dzien Kobiet. Zreszta skonczyly sie udawanki dobroci. Z obydwy stron. Mam takie wrazenie. |
i mnie już to nie wzrusza, niczego już od niego nie chcę
igła - Czw 08 Mar, 2012 23:40
Tak, Linko. Ja tez tak czuje. Nawet bym to uznala za kpine, niesmaczny zart i bzdure. On moze tylko jedno, a wlasciwie dwa: abstynencja i terapia. Nic innego mnie juz nie ruszy. A w sumie nawet i to juz wrazenia pewnie nie zrobi. Za duzo sie mu uzbieralo.
Przytulam cie, bo przeczytalam w piwnicy, ze cos jeczysz. Jutro jest nowy dzien i zobaczysz ze bedzie lepiej.
Linka - Czw 08 Mar, 2012 23:49
igła napisał/a: | Przytulam cie, bo przeczytalam w piwnicy, ze cos jeczysz. Jutro jest nowy dzien i zobaczysz ze bedzie lepiej |
dziękuję, problem jest w tym, że z nim już nie chcę a sama jeszcze nie potrafię być
igła - Czw 08 Mar, 2012 23:58
A ja ci mowie, ze potrafisz tylko jeszcze o tym nie wiesz. Jecz sobie wiec jecz i dojrzewaj. Proboj i bladz na tysiac sposobow, bo warto. W koncu dojdziesz do takiego momentu, ze dasz rade i zobaczysz jaka wielka ulga. Tak po prostu bedzie Linko, a zwyczajnie potrzebujesz czasu. Wiec nie rob sobie z tego powodu wyrzutow. Zebys wiedziala ile ja sie uryczalam, zanim wszystko poukladalam. A przeciez, nie jestem daleko od Ciebie. Jestem w swoim odcinaniu sie od meza zaledwie pol kroczku moze przed Toba. A ile przede mna trudow i znojow. Duzo, ale takie jest zycie.
To wszystko nie zmienia faktu Linko, ze pierniczyc skomplikowane zyciowe zakrety. Zobaczysz, ze jutro poczujesz sie duzo lepiej. A dzis masz plakanie i pozwol sobie na to, ale bez wyrzutow. Jest do kitu, to placzesz. Jutro, albo w weekend wymysl cos fajnego dla siebie i popraw sobie humor. bedzie dobrze.
igła - Pią 09 Mar, 2012 23:04
Moj 17 letni wlasnie mi zadzwonil, ze nie wraca do do domu na noc. Czy to dziecko musi mnie tak wkurzac?
Dlaczego mi sie trafil taki maly syf?
Przestane mu prac i prasowac, zakaze na miesiac dodatkowych zajec i bedzie dostawal kase tylko na autobus, jak bedzie glodny, niech robi sobie kanapki do szkoly. Nienawidze zmagania sie z tym dzieckiem.
Czuje sie zle jak nie moge go kontrolowac i panowac nad nim. Jak robi, co chce. Nie szanuje moich uczuc, ma w tylku moje slowa. On po prostu zrobi, co chce niezaleznie od konsekwencji. Dziewczyny nie dajcie sie nabrac na jego orzechowe oczy, bo to strasznie trudny czlowiek jest w pozyciu.
Ide do wanny, wymoczyc sMutki
pterodaktyll - Pią 09 Mar, 2012 23:07
igła napisał/a: | Moj 17 letni wlasnie mi zadzwonil, ze nie wraca do do domu na noc. Czy to dziecko musi mnie tak wkurzac? |
Moje w tym wieku nocowały poza domem i nikt nie robił z tego powodu żadnej tragedii. Ani żona ani ja.........
igła napisał/a: | Czuje sie zle jak nie moge go kontrolowac i panowac nad nim. |
Tu jest pies pogrzebany........... igła napisał/a: | Nie szanuje moich uczuc |
Odwróć pytanie. Czy Ty szanujesz jego uczucia? !7 lat to nie jest mały gówniarz...........
igła - Pią 09 Mar, 2012 23:25
wkurza mnie to okropnie. On dzwoni i mowi wroce o 20, o 20.30 mowi ze wroci o 23, a o 22 dzwoni ze nie wroci.
Wkurza mnie to, ze on nawet nie zapyta sie czy moze nie wrocic. Moje zdanie nie ma znaczenia. On po prostu zrobi tak jak chce. I nic na to nie moge poradzic. Jestem wsciekla, ze nie liczy sie ze mna.
Wiem o tym, ze siedzi w knajpie z kolegami. Pewnie pojdzi spac do jednego z nich. Beda pic alkohol. Widze ze syn popija, jak ma okazje. Wiem tez ze przez alkoholizm meza ja jestem wrazliwa na picie i naduzywanie. Rozmawialam z synem juz kilka razy na temat picia. Ze niepelnoletni, ze za moje pieniadze pije, ze latwo sie uzaleznic tez, ze to glupie.
Czy ja go szanuje? Bedziemy rozmawiac jak wroci. Jak zwykle. Pewnie dojdziemy do porozumienia. Ale jest to dla mnie droga przez meke.
pterodaktyll - Pią 09 Mar, 2012 23:31
igła napisał/a: | Bedziemy rozmawiac jak wroci. |
To jest klucz..........robiliśmy to samo
igła napisał/a: | to dla mnie droga przez meke. |
Mam wrażenie, że jakąś jej część "fundujesz" sobie sama projektując te "czarne "scenariusze. Wydaje mi się że młody człowiek potraktowany poważnie również będzie starał się być odpowiedzialnym. Trzeba mu tylko i aż uświadamiać kierunek w jakim powinien się poruszać
igła - Pią 09 Mar, 2012 23:44
dzieki Ptero,
pterodaktyll - Pią 09 Mar, 2012 23:46
igła napisał/a: | dzieki Ptero, |
Nie ma za co............sam to przerabiałem a raczej głównie moja żona swego czasu a poza tym jestem......no mniejsza z tym
igła - Sob 10 Mar, 2012 07:31
Ten moj syn ma bardzo silny charakter, odziedziczony w rownym stopniu po ojcu i matce. Chcialabym, aby zrozumial ze doroslosc nie polega na nie liczeniu sie ze mna i moim zdaniem, robieniu tego na co ma ochote, i paskudnego stawiania na swoim. Ze doroslosc to odpowiedzialnosc. A ja wiem, ze on zostal, bo sobie wypije z kolegami. Rano wroci i powie, ze wypil jedno piwo. Nie odpowiada mu forma: "czy moge isc na impreze?-Tak, ale w nocy zadzwonisz i po ciebie przyjade." Bo wtedy nie bedzie mogl sie napic. Wiec lepiej nie wrocic. Juz to kilka razy przerabialismy. Nawet z umowieniem sie na telefon, a jednak nie zadzwonieniem i zostaniem do rana - bo zapomnial, ze mial zadzwonic.
Nie moge powiedziec tez, ze degeneracja. Chodzi do szkoly, uczy sie jako tako. Dobrze z tego, co lubi, olewajac to, czego nie lubi. Cos tam sprzatnie w domu, od czasu do czasu.
Moze powinnam sie cieszyc, ze wlasnie nie degeneracja? Odpuscic sobie wizje ukladnego chlopca, poslusznego matce? Moze bedzie mi latwiej wtedy? Ale nie chce zgadzac sie na alkohol. Nie chce tez zgadzac sie na swiadome lamanie ustalonych zasad. Zbyt dlugo zgadzalam sie na to z mezem. Wiem, ze zasady sa moje, a on po prostu zgadza sie na nie przy rozmowach dla swietego spokoju. Ale dlatego chcialabym nauczyc go wyrazac swoje uczucia, mowic o tym, co on chce, a nie czekania az sie gadka skonczy. Moze niech on powie jak powinny te zasady wygladac wedlug niego? Moze latwiej bedzie przestrzegac czegos, co sam ustali?
Czekam az wroci. Zapowiada sie ladna sobota. Nie mam pomyslu na obiad.
grzesiek - Sob 10 Mar, 2012 11:13
igła napisał/a: | Nie chce tez zgadzac sie na swiadome lamanie ustalonych zasad. Zbyt dlugo zgadzalam sie na to z mezem. Wiem, ze zasady sa moje, a on po prostu zgadza sie na nie przy rozmowach dla swietego spokoju. Ale dlatego chcialabym nauczyc go wyrazac swoje uczucia, mowic o tym, co on chce, a nie czekania az sie gadka skonczy. Moze niech on powie jak powinny te zasady wygladac wedlug niego? Moze latwiej bedzie przestrzegac czegos, co sam ustali? |
Właśnie od tego powinniście zacząć rozmowę,Ty postaw swoje argumenty i zasady,on niech określi swoje,na co się zgadza,a co chce zmienić. Powinniście mieć jasnośc czego oczekujecie od siebie wzajemnie i jakie będą konsekwencje łamania ustalonych zasad.
Fakt że jest duży nie świadczy ,że jest dorosły,nawet jeśli miałby 18 lat i był pełnoletni powinien mieć świadomośc,że jest na Twoim utrzymaniu.Rozmowa i jeszcze raz rozmowa,a jeśli nie dotrze to do jego świadomości ,dopiero ograniczenia i kary.
dromax - Sob 10 Mar, 2012 11:18
igła napisał/a: | wkurza mnie to okropnie. On dzwoni i mowi wroce o 20, o 20.30 mowi ze wroci o 23, a o 22 dzwoni ze nie wroci.
Wkurza mnie to, ze on nawet nie zapyta sie czy moze nie wrocic. Moje zdanie nie ma znaczenia. On po prostu zrobi tak jak chce. I nic na to nie moge poradzic. Jestem wsciekla, ze nie liczy sie ze mna.
Wiem o tym, ze siedzi w knajpie z kolegami. Pewnie pojdzi spac do jednego z nich. Beda pic alkohol. Widze ze syn popija, jak ma okazje. Wiem tez ze przez alkoholizm meza ja jestem wrazliwa na picie i naduzywanie. Rozmawialam z synem juz kilka razy na temat picia. Ze niepelnoletni, ze za moje pieniadze pije, ze latwo sie uzaleznic tez, ze to glupie.
Czy ja go szanuje? Bedziemy rozmawiac jak wroci. Jak zwykle. Pewnie dojdziemy do porozumienia. Ale jest to dla mnie droga przez meke. |
to co się dzieje w związku z synem to woła o pomstę do nieba!
On przecież jest na twoim garnuszku - to jakim prawem on fika?
To ty stawiasz warunki. To ty mozesz postawić mu ULTIMATUM!. jesli pije to za co? Przeciez to ty dajesz mu pieniądze. To ty przyczyniasz sie do tego!
To ty masz podjąc radykalne DZIAŁANIA by to się zmieniło.
kto mógłby cię wesprzeć? Ktoś z rodziny - by zrobić mu INTERWENCJĘ i postawić konkretne ULTIMATUM?
Nie daję zgody na alkohol w naszym domu ani na alkohol czy narkotyki w tobie!
Nie daję zgody na nocne eskapady i nienocowanie w domu! Daję ci wybór:
albo dostosujesz się do zasad jakie są ustanowione w tym domu albo odcinam ci jakiekolwiek wsparcie finansowe, pakujesz manatki i opuszczasz dom!
To musi być radykalne działanie.
igła - Sob 10 Mar, 2012 18:25
dzieki chlopaki.
Mysle, ze trzeba wywazyc miedzy rozmowa, a ostrym dzialaniem. Zobaczymy, jak to sie pouklada. Poki co, mam jego brudy z glowy. Tatus ma go zaznajomic z obsluga pralki.
Mily, cieply dzien. Ja i dwoch synow w milej knajpce na obiedzie, kupowanie butow na rower i jazda po sklepie na hulajnogach. I przy okazji pilki do aportowania. Narzucalam sie w ogrodzie tyle, ze reka mnie boli. Ten pies nie zna slowa dosc.
igła - Pon 12 Mar, 2012 06:13
Wczoraj powiedzialam mojemu synowi lobuzowi, ze podejmowanie decyzji o zostaniu na noc w miescie o 23.00 jest beznadziejnie nieodpowiedzialne wobez reszty domownikow. Za jakis czas zamiast mieszkac z rodzicami i bracmi bedzie mieszkal z jakas laska, a taka postawa, dla nas, dziewczyn, to oznaka wielkiego egoizmu faceta. My ufamy, ze jak chlopak z ktorym chcemy budowac wspolna przyszlosc, mowi ze wroci o 16, to znaczy ze wroci. Czujemy sie bezpieczne i kochane jak on tak robi. Zadbane. A jak za piec 12.00 zmienia swoje plany i znika nie liczac sie z naszym zdaniem, to nasze poczucie bezpieczenstwa i zaufanie pryska.
I ze nawet nie chodzi o nasza slabosc i nieporadnosc. Chodzi o bycie w zwiazku. Jaki sens ma bycie w zwiazku, w ktorym mozna polegac tylko na sobie?
Tatus mam nadzieje tez wysluchal tej pieknej teorii.
ARTURO - Pon 12 Mar, 2012 08:28
Kurde ! Igkełka ale ustawiasz tych chłopów w domu .... aż odzywa się u mnie solidarność męska
ale tak trzymaj ! powodzenia
Linka - Pon 12 Mar, 2012 10:27
igła napisał/a: |
Czuje sie zle jak nie moge go kontrolowac i panowac nad nim. |
Igła, to nie jest kontrola, to jest odpowiedzialność, on nie jest jeszcze dorosły.
Ja kiedy słyszę "a co może mi się stać" mówię, że to ja jeszcze za niego odpowiadam,
i nie chcę usłyszeć kiedyś tekstu " a gdzie byli rodzice???"
I jeszcze jedno nie daję pieniędzy na alkohol.
grzesiek - Pon 12 Mar, 2012 11:38
igła napisał/a: | Wczoraj powiedzialam mojemu synowi lobuzowi, ze podejmowanie decyzji o zostaniu na noc w miescie o 23.00 jest beznadziejnie nieodpowiedzialne wobez reszty domownikow |
sądzisz że ten monolog da efekty? Wydaje mi się,że do następnego razu,kiedy to koledzy i dobra zabawa będą miały większy wpływ niż słowa . Powinien miec świadomość z jakimi konsekwencjami sie to wiąże.
igła - Śro 14 Mar, 2012 06:44
Eh, maz wczoraj pil piwo. skonczylo sie rumakowanie. Bedzie mi moze latwiej ruszyc z ta rozdzielnoscia jak go nie bedzie w domu. Szkoda mi siebie i szkoda mi jego. Szkoda chlopcow. Znowu bedzie poniewierka zanim sie opamieta po raz kolejny. Z drugiej strony wiem, ze innej metody nie ma. Musi sam sie przekonac, ze picie nie jest dla niego.
W pracy mam zawrot glowy. Lubie to. Czytam "Miedzianego jezdzca" - Wielka milosc, Leningrad 1941, trzy grube tomy. Oznacza to czytanie podczas kapieli dziecka, w zabawie - z zolnierzykiem w jednej, a ksiazka w drugiej, zarwane noce, ogolnie dawno tego stanu nie przezywalam - goraczka czytelnicza.
Dzis mam bieganie. Odpuscilam rowery we wtorki, na rzecz 14 latka, ktorego gdziestam musze zawozic i przywozic. Za to dzis 7 kilometrow biegu. Ten sam 14 latek zaladowal mi muzyke do telefonu, dzis tylko kupie sluchawki i moge biegac. Buty na rower czekaja na piatek .
Czuje sie spokojna, choc wiem, ze znowu bedzie picie. Jestem pogodzona ze swoja bezsilnoscia, a o siebie potrafie juz dbac. Na terapii uswiadomilam sobie, ze w mojej sytuacji trudno oczekiwac dobrych i bezbolesnych rozwiazan. Ruszenie tej rozdzielnosci przyniesie wiele bolu i wiele wyrzeczen, wiele trudnych decyzji dla mnie i chlopakow. Rozumiem rowniez to, ze jest to konieczne dla mojej ochrony.
calusy.
ARTURO - Śro 14 Mar, 2012 08:45
To sportowiec z Ciebie Igiełka - chylę czoło
powodzeniania !
smokooka - Śro 14 Mar, 2012 08:57
igła napisał/a: | Eh, maz wczoraj pil piwo. skonczylo sie rumakowanie. Bedzie mi moze latwiej ruszyc z ta rozdzielnoscia jak go nie bedzie w domu. Szkoda mi siebie i szkoda mi jego. Szkoda chlopcow. Znowu bedzie poniewierka zanim sie opamieta po raz kolejny. Z drugiej strony wiem, ze innej metody nie ma. Musi sam sie przekonac, ze picie nie jest dla niego.
W pracy mam zawrot glowy. Lubie to. Czytam "Miedzianego jezdzca" - Wielka milosc, Leningrad 1941, trzy grube tomy. Oznacza to czytanie podczas kapieli dziecka, w zabawie - z zolnierzykiem w jednej, a ksiazka w drugiej, zarwane noce, ogolnie dawno tego stanu nie przezywalam - goraczka czytelnicza.
Dzis mam bieganie. Odpuscilam rowery we wtorki, na rzecz 14 latka, ktorego gdziestam musze zawozic i przywozic. Za to dzis 7 kilometrow biegu. Ten sam 14 latek zaladowal mi muzyke do telefonu, dzis tylko kupie sluchawki i moge biegac. Buty na rower czekaja na piatek .
Czuje sie spokojna, choc wiem, ze znowu bedzie picie. Jestem pogodzona ze swoja bezsilnoscia, a o siebie potrafie juz dbac. Na terapii uswiadomilam sobie, ze w mojej sytuacji trudno oczekiwac dobrych i bezbolesnych rozwiazan. Ruszenie tej rozdzielnosci przyniesie wiele bolu i wiele wyrzeczen, wiele trudnych decyzji dla mnie i chlopakow. Rozumiem rowniez to, ze jest to konieczne dla mojej ochrony.
calusy. |
Witaj Igło!
To jest wspaniały post. Pięknie zdrowiejesz.
igła - Czw 15 Mar, 2012 06:01
Maz wczoraj trafil do terapeuty od spraw uzaleznien. Co prawda nie moge sie doszukac jego certyfikatu, 3,5 miesieczna terapia raz w tygodniu - dwa tysiace. Tyle wiem.
Rozmawialismy o moim wsparciu dla niego, ktorego tak mu brakuje. Powiedzialam mu, ze wsparcie to on ma caly czas, a jak nie widzi to niech popatrzy sobie na caly rok wstecz i na to, kto podczas jego picia wszystkiego pilnowal w domu. On na to, ze wielkie mi halo, przeciez to moj obowiazek jako matki. ... Widze duza zmiane we mnie. Teraz te slowa swiadcza o jego niedojrzalosci i egoizmie, do tej pory przyjmowalam je i sie z nimi zgadzalam.
Rozmawialismy o podziale majatku. Namawiam go zeby przepisal na mnie dom bez sadu, zeby nie bylo ze go stresuje i nie ma wsparcia znowu. Zeby mial swiadomosc, ze to on decyduje sie na droge sadowa, a nie ja. I ze rzecz nie w mojej zachlannosci, ale w ochronie przed wodka. I ze mam do tego prawo. Podzielic, co nasze zeby wiedziec, co moje. Z adwokatem jestem umowiona, dzis zadzwonie jeszcze do drugiego moze mniej wezmie za sprawe.
O tym, jak mu jest ciezko. Na co mu powiedzialam, ze trudno, lekko juz mial. A zycie jest takie, ze zanim sie cos osiagnie to trzeba sie namordowac. Ze ja swoje juz przez ten rok wycierpialam i przeplakalam. Ze jest mi teraz dobrze. Jezeli tylko bedzie chcial, to tez sie tego wszystkiego nauczy. Ale ze bedzie ciezko, bo takie jest zycie. Zanim znowu bedziemy dobrym malzenstwem, on musi stac sie zadowolonym, wierzacym w siebie czlowiekiem. A to potrwa i bedzie bolalo.
eh. rok temu skakalabym pod sufit. dzis widze duzo pracy przed nim i znowu ostroznosci i odnajdywania sie w nowej sytuacji przede mna.
vilemo - Czw 15 Mar, 2012 07:11
Trochę ci zazdroszczę , ze doszliście już do tego momentu.
U mnie jeszcze zapewne to jeszcze potrwa, o ile do tego wogóle dojdzie
Pozdrawiam
ARTURO - Czw 15 Mar, 2012 07:25
To że zdecydował się na terapię to Twoja wielka zasługa ! , od tej pory będzie już coraz lepiej . Wiem po sobie że dla faceta ten początek - decyzja , terapia ( aby był w dobrych rękach ...) jest ciężki - wiem że zaraz się uśmiechniesz ale doceń go - bez okazywania :-)
Mi wiele siły dało wsparte żony ( wiele robiłem sam , podejmowałem decyzje ale wiedząc że mogę na żonę liczyć ) , jestem pewien że jest teraz szczęśliwa to widać ....
pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 10:01
igła napisał/a: |
O tym, jak mu jest ciezko. Na co mu powiedzialam, ze trudno, lekko juz mial. A zycie jest takie, ze zanim sie cos osiagnie to trzeba sie namordowac. Ze ja swoje juz przez ten rok wycierpialam i przeplakalam. Ze jest mi teraz dobrze. Jezeli tylko bedzie chcial, to tez sie tego wszystkiego nauczy. Ale ze bedzie ciezko, bo takie jest zycie. Zanim znowu bedziemy dobrym malzenstwem, on musi stac sie zadowolonym, wierzacym w siebie czlowiekiem. A to potrwa i bedzie bolalo. |
Igła!! Jestem pod wrażeniem, tylko Boże broń nie daj się znowu zmanipulować. My potrafimy nawet pójściem na swoją terapię manipulować . Mówię z własnych doświadczeń. Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja daje Ci szansę na normalne życie
igła napisał/a: | Maz wczoraj trafil do terapeuty od spraw uzaleznien. Co prawda nie moge sie doszukac jego certyfikatu, |
Ręce czasem opadają jak Flandra coś napisze...........
Asiula - Czw 15 Mar, 2012 10:09
pterodaktyll napisał/a: | My potrafimy nawet pójściem na swoją terapię manipulować . |
No, coś o tym wiem. I jest potem problem, bo w pewnym momencie już nie wiadomo kiedy chłop manipuluje, a kiedy na serio zaczyna coś ze sobą robić. Właśnie tak mam
pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 10:22
Asiula napisał/a: | w pewnym momencie już nie wiadomo kiedy chłop manipuluje, a kiedy na serio zaczyna coś ze sobą robić. |
Trochę Ci podpowiem, tak z własnego doświadczenia. Jeżeli Ty całkowicie zobojętniejesz (lub udajesz obojętność) na gadanie, że chce iść na te terapię i zacząć coś ze sobą robić, a mimo to on decyduje się na to, to znaczy, że zaczyna myśleć i diabli biorą komfort picia. Obojętność to jest to co potrafi delikwenta zmusić do myślenia. Oczywiście nie traktuj tego jak uniwersalnej recepty ale..............cóż szkodzi spróbować. W moim przypadku było jednym z czynników, który spowodował te zmiany. Co było dalej to już inna bajka
Asiula - Czw 15 Mar, 2012 10:43
pterodaktyll napisał/a: | Trochę Ci podpowiem |
Dziękuję Ptero. Jak się w końcu w sobie zbiorę to pociągnę ten temat w swoim wątku (mój mąż się terapeutyzuje już 9-ty tydzień, stąd moje wątpliwości czy to jeszcze manipulacja, bo na początku była na pewno, czy już na serio).
Linka - Czw 15 Mar, 2012 15:39
Cytat: | To że zdecydował się na terapię to Twoja wielka zasługa ! , od tej pory będzie już coraz lepiej |
niekoniecznie, takich terapii u mojego męża sporo było rozpoczynanych
o ostatniej ,że nie chodzi, dowiedziałam się po kilku miesiącach, a czasem spod przychodni go odbierałam
traf chciał że byłam pacjentką tej samej poradni i jego terapeuta zapytał mnie co u męża bo dawno go nie widział, a ja głupia kontrolować nie chciałam
Żeglarz - Czw 15 Mar, 2012 18:01
Asiula napisał/a: | mój mąż się terapeutyzuje już 9-ty tydzień, stąd moje wątpliwości czy to jeszcze manipulacja, bo na początku była na pewno, czy już na serio |
Moja żona już dobrze ponad dwa lata chodzi na terapię. I co? Jak manipulowała, tak manipuluje. Sama sobą manipuluje.
Jeżeli masz wątpliwości to może oznaczać, że jeszcze jest coś nie tak. Że jest jeszcze jakaś niespójność pomiędzy zachowaniami, lub słowami i zachowaniami, która powoduje u Ciebie brak zaufania.
pietruszka - Czw 15 Mar, 2012 19:54
Żeglarz napisał/a: | Jeżeli masz wątpliwości |
Z własnego doświadczenia: kiedy to się dzieje na serio, czyli alkoholik zaczyna brać terapię na poważnie, a nie dla zamydlenia oczu innym (i pewnie czasem samemu sobie też) to za pracą na terapii idą zmiany w codziennym życiu i to się to po prostu wie, to się czuje. To tak jakby ktoś zaczął chodzić na siłownię i po kilku tygodniach nadal jest taki sam chuderlak z apatią, to oznacza jedno: ściemnia.
Warto słuchać swojej intuicji i... swoich emocji. Kiedy czuję złość, to najczęściej ktoś przekracza moje granice, często właśnie jest się wtedy obiektem manipulacji. Bo manipulacja przecież ma coś na nas wymusić, skłonić do oczekiwanych zachowań. Jak się odpowiednio nauczy dbać o swoje granice, a potem je pielęgnuje - to szybko wyczuwa się manipulantów i uodparnia na nie.
ARTURO - Nie 25 Mar, 2012 05:25
Witaj Igiełka ! Jak sobie radzisz z ,, wiosennymi porządkami :-),, ?
Ja teraz wyjątkowo aktywnie - staram się wynajdywać i realizować prace w ogrodzie w domu ( zawsze coś się znajdzie i nie myślę o głupotach ... )- no i już planowanie wakacji ! - wiele optymizmu wnosi to w naszą rodzinkę .
Pozdrowienia ! Powodzenia !
igła - Nie 25 Mar, 2012 06:48
Czesc Arturo,
Fajnie ze o mnie pamietasz . Robie sobie porzadki w glowie. Nie jest latwo, ale ide do przodu, mysle. W przyszlym tygodniu ide w sprawie tej rozdzielnosci, jeszcze do drugiego adwokata, zeby sobie porownac. W domu cieplej. Kiedy maz nie pije, to nasze szanse staja sie rowne, jezeli chodzi o zmiany w rodzinie. Ja przestaje miec wymowke: alkoholizm. Zaczyna sie stawianie granic, uczenie sie bycia ze soba sama tez. Pokonywanie dumy, zaciecia w sobie. Otwieram sie na wspoldzialanie na nowych zasadach.
Do tej pory zawsze bylo tak jak on chcial, a mi bylo wygodnie, bo on podejmowal najwazniejsze decyzje. Potem, kiedy zaczal pic, musialam sie nauczyc odciac od niego. Zrezygnowac z jego pieniedzy, z iluzji wspanialej rodziny, z bycia zalezna, zrezygnowania z wygodnej dla mnie pozycji bycia glupia baba, ktora na niczym sie nie zna i wymysla dyrdymaly. Wygodnej pozycji, bo nie wymagajacej ode mnie podejmowania decyzji, czego bardzo sie boje.
Teraz zaczynam sie ogarniac. Przygladam sie sobie, swoim zachowaniom, reakcjom na zachownia moich najblizszych. Zamiast odcinac sie i zamykac gebe. Zamiast uciekac i zyc tylko swoim wlasnym zyciem ucze sie wspoldzialania na zdrowych zasadach. Rozmawiania i mowienia o swoich potrzebach. Bardzo trudne. Otwieranie sie, ale nie narzucanie. Mowienie, ale nie nie rozkazywanie. Trwanie przy swoim, ale bez tupania noga. Rozsadek.
W ogrodzie rzadzi maz. Na razie poklepal troche kretowiska i poobcinal czesc suchych badyli. Boje sie zaczac pracowac w ogrodzie. Boje sie mojego zbytniego zaangazowania i tego, ze zaczne rozkazywac i tupac noga. hihi. U mnie to naprawde. Albo niezdrowa milosc, albo nawet nie nienawisc, ale zupelna obojetnosc. Sprobuje dzis, po swoich dopoludniowych i poludniowych obowiazkach wejsc do tego ogrodu i zrobic cos rozsadnego. Moze w ramach uzdrawiania rodziny zagonie tez jedno dziecko, bo ma akurat kare na kompa i nadmiar czasu.
W kazdym razie tulipany wyrosly.
Z wakacjami to u nas nie wiem. Za wczesnie na takie plany jeszcze. Maz nie pije dopiero niecaly miesiac. Ale swieta zaplanowane z jego siostra. Moze bedzie jakas gadka o wakacjach. Mi sie marzy polskie morze i latarnie morskie. Z najmlodszym synem i psem. Gdzybysmy pojechali cala rodzina, bardzo bym sie cieszyla. W swieta na pewno codzienne bieganie z moim laciatkiem, wzdluz rzeki. Uwielbiam to.
ARTURO - Nie 25 Mar, 2012 08:14
Igiełka - jesteś Wielka ! zobacz co osiągnełaś - mąż nie pije od miesiącaca /może to mało ale ważniejsze że przełamał się i coś z tym robi !!!! / - to miło z jego strony nieprawdaż ?
Może wszystko da się jeszcze naprawić i będziecie wzorową rodzinką - czego Wam życzę , u mnie się naprawiło i chyba rodzina może nie wzorcowa ale w jakiejś części ....
Wybieramy się dzisiaj na rodzinny spacer nad morze .
Pozdrowionka i trzymam za Ciebie kciuki ! Wszystkiego dobrego !
Klara - Nie 25 Mar, 2012 08:23
ARTURO napisał/a: | to miło z jego strony nieprawdaż ? |
Arturo! Żartujesz????!!!
Jakie "miło"?!
Igiełka, nie rób sobie na razie wielkich nadziei, bo spadanie z takiej różowej chmurki jest bardzo bolesne.
Z hurraoptymizmem poczekaj jeszcze trochę
evita - Nie 25 Mar, 2012 08:35
Klara napisał/a: | Z hurraoptymizmem poczekaj jeszcze trochę |
Oj, słusznie prawi Klara niestety Igiełko nie wybiegaj ze swoimi planami zanadto do przodu bo tym boleśniej dotknie cię zmiana tych planów gdyby wszystko znowu walnęło. igła napisał/a: | Ja przestaje miec wymowke: alkoholizm. |
ta wymówka będzie aktualna do końca jego dni, nawet jeśli będzie trzeźwy
igła napisał/a: | Zaczyna sie stawianie granic, uczenie sie bycia ze soba sama tez |
Igło czy nigdy dotychczas w przerwie picia męża nie przeżywałaś podobnych sytuacji ? nie odnosisz wrażenia, że to deja vu ? Jeśli tak to chyba wiesz czym się to zwyczajowo kończyło, jeśli nie to muszę cię zmartwić. Ta pozorna sielanka o niczym jeszcze nie świadczy i nie przesądza. W 90 % skończy się szybciej niż jesteś sobie w stanie to wyobrazić. Nie chcę być złym prorokiem ale schematy i fakty mówią same za siebie
evita - Nie 25 Mar, 2012 08:37
ARTURO napisał/a: | przełamał się i coś z tym robi !!!! / - to miło z jego strony nieprawdaż ? |
odnoszę wrażenie, że piszesz o sobie Arturo a nie o mężu Igły. Jakbyś chciał sam sobie podziękować za swój bohaterski wyczyn.
igła napisał/a: | Wysłany: Sro 14 Mar, 2012 06:44
Eh, maz wczoraj pil piwo. skonczylo sie rumakowanie |
ARTURO napisał/a: | zobacz co osiągnełaś - mąż nie pije od miesiącaca |
umiesz liczyć dni ? przecież to raptem 10 dni jeśli po tym piwie mąż nie brał nic więcej
ARTURO - Nie 25 Mar, 2012 10:49
Otymizmu troszkę drogie dziewczęta ! , różnie może być ale może być też dobrze ... czy nie znacie par które przechodziły kryzysy , z poważnymi problemami sobie poradziły i prowadzą szczęśliwe życie ?!? .
esaneta - Nie 25 Mar, 2012 11:00
Arturo, optymizm a alkoholizm, to dwie różne bajki. Igiełko, zdrowego realizmu zyczę. Wyznaczaj swoje granice i zyj dla Siebie. Twoje otoczenie tez moze na tym zyskać, bo Ty na pewno.
evita - Nie 25 Mar, 2012 11:01
ARTURO napisał/a: | czy nie znacie par które przechodziły kryzysy , z poważnymi problemami sobie poradziły i prowadzą szczęśliwe życie ?!? . |
alkoholizm nazywasz kryzysem ? uważam, że to niezbyt trafne porównanie. Pewnie, że wszystko może się zdarzyć i jest dość spora szansa na polepszenie sytuacji rodzinnej ale nie w ten sposób Arturo 10 dni trzeźwości to jeszcze nie jest cała przyszłość i o niczym nie przesądza. Pisząc w ten sposób do Igły siejesz w niej ziarenko radości i pewności, że teraz to już będzie tylko lepiej a tym czasem może się okazać, że ono nie zdąży nawet wykiełkować. Czy zdajesz sobie sprawę jak to wówczas nas współ... boli ? do jakiej rozpaczy mogą doprowadzić kolejne zawiedzione nadzieje ?
My podobnie jak alko musimy nauczyć się żyć dzisiejszym nie wybiegając zanadto w przyszłość a nadzieje możemy spokojnie schować na samo dno szuflady zamieniając ją na realne postrzeganie niebezpieczeństw związanych z chorobą alkoholową.
cool - Nie 25 Mar, 2012 11:05
esaneta napisał/a: | optymizm a alkoholizm, to dwie różne bajki. |
hej
optymizm a alkoholizm no nie wiem zależy od punktu widzenia ,dla mnie jest pomocne i pomaga trzeźwieć i radzić sobie w gorszych momentach
pozdrowionka
evita - Nie 25 Mar, 2012 11:06
nawrocik napisał/a: | zależy od punktu widzenia |
z twojego punktu zdecydowanie tak tyle, że to jest wątek Igły czyli żony alkoholika a to już inna bajka
cool - Nie 25 Mar, 2012 11:10
evita napisał/a: | tyle, że to jest wątek Igły czyli żony alkoholika a to już inna bajka |
zgadzam się z tobą evita , i rozumiem
wampirzyca - Nie 25 Mar, 2012 13:49
ARTURO napisał/a: | to miło z jego strony nieprawdaż ? |
teraz tylko mu pomnik w ogródku postawić i modlić się do niego za jego dobroć
evita - Nie 25 Mar, 2012 13:51
wampirzyca napisał/a: | teraz tylko mu pomnik w ogródku postawić i modlić się do niego za jego dobroć |
olga - Nie 25 Mar, 2012 15:41
Dziewczyny mają rację, jak chce niech trzeźwieje, jego sprawa. Ty zajmuj się sobą i nie daj się wkręcać, bo może boleć.
pterodaktyll - Nie 25 Mar, 2012 19:55
Cytat: |
Igiełka - jesteś Wielka ! zobacz co osiągnełaś - mąż nie pije od miesiącaca /może to mało ale ważniejsze że przełamał się i coś z tym robi !!!! / - to miło z jego strony nieprawdaż ? |
Artur!!! Ty tak na poważnie?
ewa29 - Nie 25 Mar, 2012 23:21
Witaj igiełko Chciałabym aby u Ciebie sytuacja poprawiała się z dnia na dzień na lepsze z całego serducha życzę aby mąż utrzymał tą abstynencje ale dzięki terapii i mitingom z pewnością mu się to uda o ile na prawde zrozumiał że ma problem i że chce faktycznie zmienić swoje życie i to w 100% bo jeżeli nie pije i nie podjął dalszych kroków po to aby sobie pomóc to znaczy że zrobił sobie przerwe w piciu żeby po nadto zgubić twoją czujność a potem na nowo pić. Taka jest prawda ja już to przechodziłam.Więc jeśli sam nie zrozumie i nie podejmie terapii to marne szanse że da radę. Naciskaj na terapie i mitingi z tego co wiem to pomagają w byciu trzeźwym uczą jak radzić sobie z głodem alko i jak wybronić się z tego żeby nie wypić. Nie ma co się cieszyć igiełko natomiast wydaje mi się że wsparcie na pewno dużo daje takiemu alko ale wtedy jeśli się leczy.W każdym razie bądź lepiej ostrożna. Cięzko jest wtedy jak powraca ten koszmar czyli gdy zaczyna pić na nowo wiem po samej sobie. Życzę dużo słoneczka oby zawsze świeciło igiełko Pozdrawiam cię cieplutko
ewa29 - Pon 26 Mar, 2012 02:10
Dodam igiełko że u mnie koszmar trwa po 7dniach nie picia 5dzień jak pije a jak nie pił od 17stycz do 18lut to 19i 20 zapił a potem od 21 lutego do 12marca też nie pił a 13 zapił i od 14 marca do 21 też nie pił a od 22marca aż do teraz pije na umór zastawił tel i kupił litra wódki z mety a mnie obwiniał bo dychy nie dałam mu i dlatego musiał tel zastawić tylko że dycha a stówa jest różnicą ale ja na alkohol dawać nie będę poza tym jeszcze miał setkę cytryn i parę piw które wypił wcześniej także nie jest dobrze Chodził na terapie ale przerwał podjął prace i widocznie nie mógł albo nie chciał raczej to drugie. Terapia ind raz w tyg na miting wcale nie był ani razu więc co to za trzeźwienie a terapia grupowa mu się nie spodobała.Ja myślę że nie jest gotowy sam od siebie po prostu sobie pomóc ale Ja mimo tego będę naciskać na terapie i mitingi. Pozdrawiam igiełko
evita - Pon 26 Mar, 2012 05:22
ewa29 napisał/a: | 7dniach nie picia 5dzień jak pije a jak nie pił od 17stycz do 18lut to 19i 20 zapił a potem od 21 lutego do 12marca też nie pił a 13 zapił i od 14 marca do 21 też nie pił a od 22marca aż do teraz |
notujesz wszystko w kalendarzu czy znasz te wszystkie daty na pamięć ? obojetnie jakby nie było to po co ci to ? żeby mężowi coś udowodnić ?
Janioł - Pon 26 Mar, 2012 08:49
evita napisał/a: | notujesz wszystko w kalendarzu czy znasz te wszystkie daty na pamięć ? obojetnie jakby nie było to po co ci to ? żeby mężowi coś udowodnić ? | myslałem że koncentracja wokół picia to jeden z objawów osiowych alkoholizmu, ale żeby az tak u współuzależnionych ? kobieto !!! zrób cos ze sobą i to szybko , stary alkoholik dobrze Ci radzi
smokooka - Pon 26 Mar, 2012 08:52
Ewa, a swój wątek w ogóle czytałaś, nie odniosłaś się do żadnej wypowiedzi? Może zajmij się swoimi sprawami? Wyprowadziłaś się?
evita - Pon 26 Mar, 2012 08:56
Andrzej napisał/a: | kobieto !!! zrób cos ze sobą i to szybko |
smokooka napisał/a: | Ewa, a swój wątek w ogóle czytałaś |
Toffi - Pon 26 Mar, 2012 09:08
Ewa, zamiast kontrolować picie partnera, poświęć energię na spacer z dziećmi, znalezienie opiekunki do nich na czas twojej terapii, poczytaj o współuzależnieniu czy spróbuj się zrelaksować. Seba jest DOROSŁY!
pietruszka - Pon 26 Mar, 2012 13:40
evita napisał/a: | Andrzej napisał/a: | kobieto !!! zrób cos ze sobą i to szybko |
smokooka napisał/a: | Ewa, a swój wątek w ogóle czytałaś |
|
No tak... też kobieta i też Ewa Ale Ci się Evita oberwało rykoszetem
smokooka - Pon 26 Mar, 2012 14:00
Oczywiście Ewa29 była adresatką moich nawoływań.
Janioł - Pon 26 Mar, 2012 14:33
to chyba ja narozrabiałem
igła - Wto 27 Mar, 2012 05:21
Klaro i Evito,
Nie widze w moim poscie ani hurraoptymizmu ani opisywania sielanki. Ciesze sie ze Arturo mnie wspiera i chyba niepowazne sa obawy o zasiewaniu zludnej nadziei. U kogokolwiek. Kazdy z nas przeciez sam tak naprawde przechodzi przez swoje zycie i wydaje mi sie, ze bierzemy od innych te slowa, na ktore jestesmy gotowi. Nawet jezeli byl by to etap zludnych nadziei i Arturo akurat mi je podsuwal, a ja bym je lykala jak pelikan, to byla by to moja decyzja, a nie wplyw Artura. Bo to jak jest nie zalezy od tego, co ktos mi napisze. Moje zycie zalezy ode mnie.
Goni mnie ta zmiana czasu i nie moge sie porzadnie powywnetrzac.
Generalnie jestem spokojna, zaczynam odczuwac plusy mojej hm, rocznej pracy nad soba. Wiele jeszcze do zrobienia, wiem, ze jeszcze bolace rzeczy przede mna, ale jest mi o niebo lepiej. I to niezaleznie od tego, co robi maz. Czuje sie wolna. Czuje sie tak jakbym w koncu usiadla za sterami swojego zycia. Ja decyduje jak ono wyglada. Mam lepszy kontakt z dziecmi. Wiecej rozmawiamy, wiecj czasu spedzamy razem, maja wiecej obowiazkow, pomagaja mi i mnie wspieraja. Pogodzilam sie z wieloma rzeczami, na ktore nie mam wplywu. Z wielu zrezygnowalam.
E lece, mam na osma.
Klara - Wto 27 Mar, 2012 06:54
igła napisał/a: | Nie widze w moim poscie ani hurraoptymizmu ani opisywania sielanki. |
Ależ Igiełko!
Nie ma w Twoim poście hurraoptymizmu, ale wiem jak "pączkuje" nadzieja, jak rośnie radość z każdego trzeźwego dnia i jak boli rozczarowanie.
Stąd i ja i pozostałe osoby które pisały do Ciebie radzą Ci, żebyś sobie spokojnie poczekała przez jakiś czas i na razie nie robiła sobie wielkich nadziei na przyszłość, bo lepiej być przyjemnie zaskoczonym, niż czuć rozczarowanie.
W wypadku Artura uczepiliśmy się słów, że "to miłe" ze strony Twojego męża, że powstrzymuje się od picia.
Brzmi to jak zachęta dla Ciebie, żebyś postawiła alkoholika na piedestale i dziękowała mu za to, że jest tak uprzejmy, zechciał przerwać popijanie i zrobił to dla Ciebie.
ARTURO - Wto 27 Mar, 2012 10:40
Dzięki Igiełka za obronę
Napisałem długą odpowiedź ale się jakoś nie wysłała ... chyba za długo pisałem ...
odpiszę innym razem a tak na szybko - musze lecieć - jest bardzo dobra książka warta polecenia - czyta się ją lekko a o tym co się z Nami i z Wami dzieje : " Ile możesz wypić ? O nałogach i ich leczeniu " Johannes Lindenmeyer
ARTURO - Śro 28 Mar, 2012 05:17
Ile możesz wypić? O nałogach i ich leczeniu
Książkę można polecać szerokiemu gronu czytelników: osobom uzależnionym, członkom ich rodzin, terapeutom zajmującym się profesjonalną pomocą uzależnionym i profilaktyką uzależnień, tym, którzy są zaniepokojeni swoim piciem lub zażywaniem leków, a wreszcie wszystkim, którzy na temat jednego z największych problemów współczesnego świata, jakim bez wątpienia są uzależnienia, chcą się dowiedzieć czegoś wiecej. Można być pewnym, że każdy znajdzie odpowiedź na wiele bardzo ważnych pytań? Z przedmowy do wydania polskiego, Jan Chodkiewicz
evita - Śro 28 Mar, 2012 05:31
Klara napisał/a: | Brzmi to jak zachęta dla Ciebie, żebyś postawiła alkoholika na piedestale i dziękowała mu za to, że jest tak uprzejmy, zechciał przerwać popijanie i zrobił to dla Ciebie. |
lepiej bym tego nie ujęła igiełko nikt z nas nie chce ci dokopać a na koniec wyskoczyć jeszcze z tekstem "a nie mówiłam" trochę tu pobędziesz, poczytasz i sama dojdziesz do wniosku jak bardzo ten nasz osobisty bałagan leci wg jednego schematu stąd też nasze przewidywania na przyszłość choć żadna z nas wróżką nie jest
igła - Śro 28 Mar, 2012 05:39
dzieki Arturo, a gdzie ty chlopaku chodzisz nad to morze? Po prawej, po lewej czy bardziej na srodku? Zazdraszczam Ci. W tamtym roku bylam z moim najmlodszym synem w takiej dziurze kolo Leby. Piekna plaza, co prawda 4 km od miejsca zamieszkania, ale cudo.
Bylam wczoraj u pani mecenas.
ARTURO - Śro 28 Mar, 2012 10:15
W niedzielę wybraliśmy się na rodzinny wyjazd do Świnoujścia - ładna pogoda, choć zimno to dziciaki musiały pogrzebać w pisaku, na plaży i w mieście przeważa język niemiecki - mają blisko i tanio.
Może i jestem optymistą - myslę że udało mi się i jestem na dobrej drodze ( rodzina i żona szczęśliwa ) , widzidzę po osobach z terapii że im również bardzo dobrze idzie w pożądkowawnie własnego życia - z tąd pewnie to moje nastawienie...
Zastanawiałem się nad tym waszym wsparciem i nie da się ukryć że odpadli , polegli Ci bez wsparcia żon . Grunt to właściwa terapia - sam byłem zdziwiony że chęć spotkania indywidualnego we trójkę razem z terapeutą i żoną wychodziła od kolegów ( oczywiście po czasie dojrzewania ) , dlatego cieszę że wypchnelaś ....
powodzenia i wszystkiego miłego -muszę kończyć ...
ARTURO - Śro 28 Mar, 2012 11:57
Przepraszam za błędy - spieszyłem się pisałem w pracy - Bozia mnie nie oszczędza - oprócz alkoholizmu dała mi też chyba dyslekcję
Jestem już w domu , biorę się za ogród , jak Ci poszło u pani mecenas ?
Janioł - Śro 28 Mar, 2012 14:55
Cytat: | alkoholizmu dała mi też chyba dyslekcję | ale dała też funkcje poprawnego pisania tzw. korektor pisowni
evita - Czw 29 Mar, 2012 05:17
ARTURO napisał/a: | nie da się ukryć że odpadli , polegli Ci bez wsparcia żon |
tak ? no popatrz a ja tu w nieomalże każdym wątku alko czytam zupełnie coś przeciwnego
pterodaktyll - Czw 29 Mar, 2012 07:54
ARTURO napisał/a: | nie da się ukryć że odpadli , polegli Ci bez wsparcia żon . |
no to widocznie jestem wyjątkiem w tej regule...........
Dziubas - Czw 29 Mar, 2012 09:46
pterodaktyll napisał/a: | no to widocznie jestem wyjątkiem w tej regule. |
Co Wy z tą wyjątkowością ostatnio Co jeden to "wyjątkowy"
igła - Czw 29 Mar, 2012 17:17
he. Dzieki ptero,
Jak przeczytalam o wsparciu, to sie zarumienilam, bo z tym moim wsparciem, to jest tak srednio. Ono owszem jest, ale wtedy kiedy widze, ze on pracuje nad soba, rozmawia ze mna, kiedy akceptuje moje warunki. Niestety najczesciej on jest obrazony i cierpiacy, lub udajacy, ze wogole mnie nie potrzebuje. Ze ja wogole nie istnieje.
W zwiazku z tym, ja tez sie nie odzywam. Robie swoje i tyle. Chodze do pracy, zajmuje sie domem i dziecmi. Jak mi w czyms pomoze, to go chwale, jak czegos nie wiem, to pytam, ale 90% dnia osobno, tak naprawde. Staram sie nie byc obrazona krolewna i jestem gotowa na wspolprace i rozmowe, ale to on musi chciec.
Wiec to wsparcie jest, ale nie takie jakiego on oczekuje. A ja nie moge udawac, ze jest w porzadku. Mimo tego, ze nie pije. I nie chodze za nim, nie prosze o audiencje, nie zaczynam pierwsza rozmowy. Jak chce, to niech on sie stara.
Umowilam sie na rozdzielnosc majatkowa, w przyszlym tygodniu. Dopoki nie pije, nie bede chyba wosic o podzial majatku, porozmawiam o tym z adwokatem.
pterodaktyll - Czw 29 Mar, 2012 21:14
igła napisał/a: |
Wiec to wsparcie jest, ale nie takie jakiego on oczekuje. A ja nie moge udawac, ze jest w porzadku. Mimo tego, ze nie pije. I nie chodze za nim, nie prosze o audiencje, nie zaczynam pierwsza rozmowy. |
Może parę słów na ten temat. Nie wydaje mi się, że koniecznie musisz się wysilać na jakieś wsparcie. to, że alko w końcu postanowi zrobić ze sobą porządek i wytrzeźwieć wcale moim zdaniem nie oznacza, że druga strona ma obowiązek wspierać, pomagać, chwalić a najlepiej poklepać po pupci, bo łaskawca wreszcie zauważył, że nie jest "pępkiem świata" i alfą i omegą w swoim domu. Dorosłego i odpowiedzialnego faceta należy traktować jak normalnego dorosłego faceta i partnera (to już niestety bywa cholernie trudne) a nie jak ozdrowieńca i rekonwalescenta i bóg wie co jeszcze. Nie dajmy się zwariować. Nie piłem ani przez żonę ani jej "paskudny" charakter to i trzeźwieć trzeba dla siebie a nie dla poklasku całej rodziny. Trzeźwość to stan normalny dla większości ludzi, dlaczegóż więc robić z tego wielkie "halo", że ktoś wreszcie zmądrzał i wytrzeźwiał...........?
evita - Czw 29 Mar, 2012 21:30
igła napisał/a: | Jak przeczytalam o wsparciu, to sie zarumienilam, bo z tym moim wsparciem, to jest tak srednio. |
czy mi się wydaje czy ty masz jakieś poczucie winy z tego powodu ?
igła - Pią 30 Mar, 2012 05:43
jak na wspoluzalezniona przystalo, Evito.
Ale mam tez na tyle rozumu, zeby sobie pozwalac zauwazac takie uczucia u siebie. I pozwalac sobie na nie. Na poczucie winy, na zadowolenie jak nie pije, na smutek kiedy wraca do picia. Przezywajac swiadomie takie typowe dla mnie, jako osoby wspoluzalenionej stany, nauczylam sie nie lekcewazyc i nie umniejszac. Nie udawac, ze problemy nie istnieja. A bylam w tym mistrzem. W radzeniu sobie ze wszystkim. W byciu mega optymistka. W naprawianiu swiata. W sprytnym omijaniu syfu dotyczacego mnie, na rzecz pomocy potrzebujacym, ha nawet nie potrzebujacym.
Obracam sobie teraz na dobre, te moje wybujale cechy. Nadmiar energii idzie w miesnie, a to co zostaje staram sie kierowac w ducha. Pozwalam sobie tez na przezywanie negatywnych stanow. Sa one czesto zwiazane z moim mezem. Ale nie sa na nim skoncentrowane. Dotycza tez pracy, dzieci i innych spraw. Przestaje uciekac przed nimi, chowac je do kieszeni. Staram sie je widziec i nazywac. Okazalo sie, ze sa niezbedne do stawiania granic. Ze mozna je nazwac i wyartykuowac. Ze mozna po prostu powiedziec czuje sie zle, kiedy robisz tak czy tak. .Boli mnie to, ze.. I glownym osiagnieciem jest chyba fakt, ze to, co sie dzieje, choc de fakto ma na celu zmiane zachowania osoby do ktorej kieruje slowa, ale tak na prawde jest skoncentrowane na mnie.
Ja zaczynam okreslac swoja rzeczywistosc. Oczekiwania, granice, zasady.
hm, ale mi sie napisalo z rana...
evita - Pią 30 Mar, 2012 06:22
igła napisał/a: | jak na wspoluzalezniona przystalo |
to ja jakaś nie teges jestem bo po mojej głowie zawsze się plątało jakby tu dokopać jeszcze a nie wspierać i bynajmniej nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia no ale rozumiem cię ...
olga - Pią 30 Mar, 2012 06:28
Idąc dalej tym tokiem rozumowania, jeszcze długo będziesz się kręcić w kółko i ganiać jak pies swój własny ogon.
evita napisał/a: | to ja jakaś nie teges jestem bo po mojej głowie zawsze się plątało jakby tu dokopać jeszcze a nie wspierać |
Ja chyba też ale do czasu, później zaczęłam ignorować, a później......
esaneta - Pią 30 Mar, 2012 06:38
olga411 napisał/a: | później zaczęłam ignorować, a później...... |
vide -> Twoja stopka
olga - Pią 30 Mar, 2012 06:42
esaneta napisał/a: |
olga411 napisał/a:
później zaczęłam ignorować, a później......
vide -> Twoja stopka |
Ano właśnie, i to chyba zawsze jest najlepsze wyjście.
igła - Czw 05 Kwi, 2012 14:53
Witam Was przedswiatecznie,
Duzo dobrego u mnie. Polaczylismy lozka. Usmiech ten nawet nie dotyczy seksu samego w sobie, ale poczucia bliskosci ze wspolspaczem. Dlugo bez tego sie obywalismy. 11 miesiecy.
Dzis bylam u adwokata. Po swietach ruszamy z rozdzielnoscia. Maz niezbyt zadowolony, ale moze uda mi sie go przekonac nawet do dobrowolnego podpisania oswiadczenia o rozdzielnosci. Dalej sie nie rozpedzam, bo chodzi na terapie i nie pije.
Zaczynamy tez ze soba rozmawiac. Ukladac na nowo. Bardziej w sferze emocjonalnej i intelektualnej niz fizycznie. Wszelkie decyzje dotyczace zmian w domu zostawiamy do wakacji.
Dzis wyjezdzamy i wracamy w poniedzialek.
zycze wiec wszystkim milego tygodnia spedzonego w gronie najblizszych.
Toffi - Czw 05 Kwi, 2012 15:07
jak miło to czytać! cieszę się Igiełko:) i Wesołych Swiąt życzę Tobie i Twojej Rodzinie:)
Klara - Czw 05 Kwi, 2012 16:04
No, to - oby tak dalej
yuraa - Czw 05 Kwi, 2012 16:09
igła napisał/a: | poczucia bliskosci ze wspolspaczem. |
gdzieś kiedyś przeczytałem takie zdanie:
nie istotne jest czy mężczyzna jest łysy, gruby, garbaty czy szczerbaty
ważne jest by kobieta czuła sie przy nim bezpiecznie i chciała się do niego przytulić
pterodaktyll - Czw 05 Kwi, 2012 16:10
yuraa napisał/a: | kiedyś przeczytałem takie zdanie:
nie istotne jest czy mężczyzna jest łysy, gruby, garbaty czy szczerbaty
ważne jest by kobieta czuła sie przy nim bezpiecznie i chciała się do niego przytulić |
Potwierdzam...........
Żeglarz - Pią 06 Kwi, 2012 09:08
igła napisał/a: | Polaczylismy lozka |
igła napisał/a: | ruszamy z rozdzielnoscia |
Pamiętaj Igiełko, nie rób sobie zbyt duzych nadziei
Fajnie będzie jeżeli Wasz zwiazek przetrwa, ale Ty i tak pracuj nad tym, żeby odłaczyc sie emocjonalnie od męża, bo inaczej znów możesz cierpieć.
evita - Pią 06 Kwi, 2012 09:11
yuraa napisał/a: | nie istotne jest czy mężczyzna jest łysy, gruby, garbaty czy szczerbaty
ważne jest by kobieta czuła sie przy nim bezpiecznie i chciała się do niego przytulić |
ano potwierdzam powyższe ... szkoda tylko, że w drugą stronę tak to nie działa
Żeglarz - Pią 06 Kwi, 2012 12:17
igła napisał/a: | Dalej sie nie rozpedzam, bo chodzi na terapie i nie pije. |
Igiełko, to zdanie pokazuje, że masz jeszcze conieco do przerobienia w zakresie współuzależnienia.
Nie Ty jestes odpowiedzialna za to czy pije, czy nie pije. Dopóki będziesz się wycofywała ze słusznych spraw, tłumiła swoje zachowania i słowa po to, żeby się nie napił, dopóty Wasz związek nie będzie zdrowy. A Ty w tym związku nie będziesz sobą.
igła - Wto 10 Kwi, 2012 06:20
Nie mowie, ze nie Zeglarzu. Sama lapie sie na wielu jeszcze niepewnosciach, zaleznosciach, obawach przed ruszeniem kilku spraw. Nawet nie zwiazanych z mezem, z piciem. Ciagle brakuje mi odwagi, szukam usprawiedliwien, zaspoakajam sie pozornym bezruchem, nie wtracaniem sie, wmawiajac sobie, ze pewnych spraw lepiej sie nie ruszac, bo wymagaja konsekwentnego postepowania od a do zet, a to oznacza dla mnie wytrwalosc, samozaparcie, dzien po dniu mierzenie sie z nimi. Latwiej udawac, ze jest po prostu jak jest i nie ma co zmieniac.
Ale dojrzewam sobie pomalutku.
ARTURO - Sob 14 Kwi, 2012 12:42
Igiełka żyjesz ? , jak sobie radzicie ? , to chyba miodowy miesiąc ma już Twój mąż ... Czy nie złamał się przez święta ... ? . Ja w święta odmawiałem ( chyba pierwszy raz :-)
Wszystkiego dobrego , pozdrowienia .
igła - Sob 14 Kwi, 2012 19:59
Wychodzi na to ze tak.
Balam sie troche tej rozdzielnosci. Balam sie, bo adwokat powiedzial, ze zeby zamknac wszystko jedna rozprawa, najlepiej bedzie jak on podpisze oswiadczenie , ze zgadza sie z moimi wnioskami o rozdzielnosc. A wnioski to przeciez alkoholizm, moje obawy o przyszlosc dzieci i moja. Ale nawet sobie wszystko sama z soba przedyskutowalam, zastanowilam sie nad powodami mojej decyzji i usiadlam i spokojnie mu o wszystkim powiedzialam. Zgodzil sie i podpisze. Ta rozmowa z mezem, to byl taki moj krok na przod. Zdusilam moja niepewnosc, poczucie winy, ze teraz jak on nie pije to szukam dziury w calym, no jednym slowem postawilam na rozsadek. Dam mu do podpisania w poniedzialek.
Ja tyle cyrkow juz odstawilam dajac jasno do zrozumienia ze nie toleruje alkoholu w moim i jego poblizu, ze chyba w swieta nikt o tym nie pomyslal, (hihi a na pewno nie ja) nie bylam z tego powodu z mezem, dziecmi i rodzina sostry na wakacjach, na 40 siostry i juz poprzednia Wielkanoc i to Boze Narodzenie byly bez alkoholu, wiec sie juz dostosowali. Ja po prostu nie strawie jego pijacego, a tym bardziej kogos z rodziny pijacego z nim, wolalabym wrocic do domu. I bez dwoch zdan tak by sie stalo. Wieksza pokuse mial na budowie, bo mieli wieche. Cokolwiek to znaczy polega na piciu. Jechal tam, gdzie pil wczesniej po kilka dni, bez przerwy, ale wytrzymal.
Mam duzy spokoj wewnetrzny. Na pewno tez dlatego, ze nie pije. W koncu jest w domu spokojnie. Nie jest miedzy nami jakos rewelacyjnie, ale ujdzie. Ukladamy sie ze soba. Ja staram sie nie wchodzic mu do tylka, co mam opanowane do perfekcji, zyje swoimi sprawami, czego nauczylam sie wtedy kiedy on pil na potege. Staram sie mowic wprost o swoich uczuciach, emocjach, nie oczekiwac od niego zbyt wiele. Wiecej jestem sama ze soba niz z nim. Ale sniadania w weekend jemy cala rodzina i w niedziele on robi obiad. Wiec cos tam razem sie dzieje.
ARTURO - Nie 15 Kwi, 2012 06:22
No to złoty chłopak !
Wiedziałem że jeszcze nic straconego i możecie być przykładną , wzorcową rodzinką .... :-)
A tak na poważnie to nie będzie tak jak kiedyś .... - choć myślę ( trochę po sobie ) że na starość zmieniamy się i mądrzejemy ....
Wszystkiego miłego i dobrego !
igła - Pon 23 Kwi, 2012 06:16
Minal kolejny tydzien,
Ograniczylam terapie indywidualna do raz w miesiacu. Choc uswiadomiono mnie, ze wlasnie teraz mam duzo pracy i duzo do zrobienia ze soba. Nie kiedy walcze o to, zeby przezyc, ale gdy jest spokoj i mozna zajac sie swoim rozwojem. Zauwazam. Na te same sytuacje patrze z dystansu.
Umowilismy sie na remont domu w lipcu. Przedstawilam tez na rodzinnym forum sprawe moich wymarzonych wakacji nad polskim morzem. Maz milczal. Do tej pory preferowal all inclusive blisko baru. Jestem gotowa jechac bez niego, choc nie wiem jak to mi pojdzie w rzeczywistosci. Czy odwaze sie przejechac sama cala Polske. Nie przeszkadza mi sie, to cieszyc samym pomyslem. Rownie zadowolona bede siedzac 2 miesiace w domu, cwiczac biegi z psem, a wypuszczajac sie na wyjazdy po okolicy.
W ogrodzie zaczyna sie szalenstwo. Bedzie chyba 5 przesadzenie malin. Moja rocznicowa magnolia pieknie kwitnie. Kretowiska rozgrabione. Rano wszystko spiewa jak oszalale. Nawet deszcz cieszy jak jest powyzej 7 stopni.
Toffi - Wto 24 Kwi, 2012 07:44
Fajnie, że już jest jest cieplej a po deszczyku- zielono się zrobiło! cieszę się na myśl o pracach w ogródku, planuję jakie kwiatki posadzić. super jest mieć własny ogród:)
a z terapią to chyba nic na siłę, Igiełko, zawsze możesz wrócić do częstszych spotkań, prawda? nie "porzuciłaś" jej przecież
pozdrawiam, Agnieszka.
igła - Pon 30 Kwi, 2012 19:06
Tak Agnieszko,
Ostatnio w miescie spotkalam kolezanke z dawnych lat. Zapytala: wyjezdzacie na dlugi weekend? uswiadomilam sobie jak wspaniale jest mieszkanie w domu z ogrodem. Dzieci spaly dzis w namiocie, my spedzamy dni na przesadzaniu, porzadkowaniu, a obiady jemy na zacienionym tarasie..
jutro ziemniaki z jajkiem sadzonym i kefirem, na deser mrozone truskawki z kefirem. jakos tak delikatnie i leniwie.
ARTURO - Śro 02 Maj, 2012 11:01
Witaj Igiełko !
My też walczymy w ogodzie - jest ślicznie , większość prac wykonana - teraz gillowanie i leżakowanie myślę że jakoś bardziej doceniamy to co mamy .....
Żonka szczęśliwa - widzi że jestem na dobrej drodze i zmądrzałem.
Jak Twój mężulek ?
Pozdrowienia i wszystkiego dobrego !
igła - Pią 04 Maj, 2012 12:47
Hej Arturo,
Milo ze wpadasz do mnie. Maz dobrze. Trzyma sie. Moze to zabrzmi dziwnie, ale my na codzien nie jestesmy ze soba jakos bardzo blisko. Kazdy z nas ma swoje sprawy, swoje zycie i swoje miejsce w domu. Oczywiscie, jego niepicie zblizylo cala rodzine i wiecej rzeczy robimy razem, ale znowu jakiejs wylewnej milosci nie widac .
Wiele plusow trzezwienia z pewnoscia odczuwa. Na pewno w pracy spokojniej, wiekszy kontakt z dziecmi, miedzy nami tez bez porownania lepiej.
Ja dzis w pracy, a teraz juz dalszy ciag wolnego. Zbieram mlodsze dzieci z placowek oswiatowych i dalej leniuchujemy. On na sluzbowym wyjezdzie . Moze jutro zrobimy tez grilla, bo cos nie bylo okazji do tej pory.. O ile deszcz pozwoli.
ARTURO - Pon 11 Cze, 2012 04:40
Hej Igiełka !
Co u Ciebie ? , jak mężulek sobie radzi ?
U mnie była chwila słabości - która jakoś bardziej mnie wzmocniła do większego zaangażowania w złożone procesy naprawy mojego życia to już 10 mies. ! jak ,,walczę z wrogiem ,, Jestem z siebie zadowolony , rodzina szczęśliwa , ( nawet do mitingów się przekonałem i uczęszczam ) - tylko mogłem troszkę wcześniej wziąść się za siebie
Już przygotowania do wakacji - tym razem góry i pewnie mały wypad nad nasze morze .
Pozdrawiam serdecznie !
Arturo
igła - Czw 14 Cze, 2012 21:31
Heej,
Tfu, tfu odpukać. Nawet przez to Euro udaje się nam suchą nogą przejść, bez picia. Mąż dał się namówić na drugą serię spotkań ze swoim terapeutą. Chyba już w przyszłym tygodniu mu się zaczyna. Cały czas chodzi raz w tygodniu na indywidualne spotkania.
Wygląda 10 lat młodziej. Cieszymy się tym niepiciem, wszyscy, on chyba też. Bardziej doceniamy, to o nas łączy. Tak to odczuwam przynajmniej ja. Zrobiliśmy sobie sypialnię z prawdziwego zdarzenia, zostawiając mały pokoik najmłodszemu dziecku.
Nie wiem co z wakacjami. Mam parę swoich rzeczy do zrobienia. Ostatnio z wieloma rzeczami wyluzowałam, bardziej angażuję się w to, co dotyczy mnie osobiście, niż mnie i męża razem. Będzie chciał, to pojedziemy nad polskie morze, nie będzie, to w sumie ja mam co robić. Jak się odważę, to pojadę sama, jak nie to pojedziemy razem gdzie indziej.
Nie wiem, jak on sobie radzi z niepiciem i kiedy jest mu ciężko, czy ma kryzysy. Ja, jak na razie nie widzę. Dlatego dobrze, że chodzi dalej na tą terapię. Nie chcę mu się narzucać z tym antyalkoholizmem. Sam sobie organizuje abstynencję. Niech tak będzie. pozdrawiam cię Arturo. Jakby co, to my mamy fajne mieszkanie w Nowym Targu do wynajęcia dla turystów
ARTURO - Sob 16 Cze, 2012 09:50
Dzięki Igła - góry w tym roku karkonosze .
Z tym wyglądem to tak jest : jak chlałem to - śmieszne diety, kremiki , d*** i nic - a przstałem tylko chlać to i brzuch jakoś zniknoł , wyładniałem , młodziej wyglądam i co chwila słyszę komplemeny od osób co mnie widzą na ,, nowo,,
pozdrowionka !
Żeglarz - Sob 16 Cze, 2012 14:32
igła napisał/a: | Mąż dał się namówić na drugą serię spotkań ze swoim terapeutą |
igła napisał/a: | Sam sobie organizuje abstynencję |
Igiełko, jaka jest prawda?
Czy jesteś pewna, że Twój system iluzji i zaprzeczeń nie jest aktywny?
igła - Śro 20 Cze, 2012 06:28
Na pewno jest we mnie strach, że on zacznie pić. Bardziej przed tym, co ja wtedy będę zmuszona zrobić, niż co on będzie wyprawiał. Bo ja przekonałam się, że nie chcę z pijakiem. Po przerwie chodzenia na grupę zaczęłam znowu chodzić, bo stwierdziłam, że dobrze robią mi te spotkania. Są tylko moje. Zrozumiałam, że jego przestanie picia, nie oznacza, że jest po sprawie. Ja mam pracować nad sobą.
Śmieszna rzecz się podziała. Na początku mojego budowania granic nauczyłam się dostrzegać moje potrzeby, uczucia, zrozumiałam jak wiele w sobie zostawiałam i zaniedbywałam. Mówiłam o tym otwarcie do bliskich mi osób, wyrzucałam to z siebie. Porządkowałam, ustawiałam. Potem on przestał pić, a ja ciesząc się tym, zostawiłam ten mój środek. Niby cały czas fizycznie robię coś tam dla siebie, ćwiczę, czytam, relaksuję się, ale czuję też jakbym uzależniła moje samopoczucie z powrotem od czynników zewnętrznych na które nie mam wpływu. I też zamknęłam się na bliskie osoby. Zaczęło mi się wydawać,że wcale nie są takie mi bliskie. Skoro już nie pije, to nie ma o czym mówić. Nawet jest mi głupio, że tak otwarcie o wszystkim mówiłam. Teraz pytanie o to, jak leci zbywam zwykłym okej.
Bo wiele spraw mnie gryzie i się mi nie podoba. Chciałabym je sobie w środku poprzeglądać i ustalić sama ze sobą powody, przyczyny i skutki. Z jednej strony brakuje mi bliskiej osoby, która by mnie zrozumiała, a z drugiej sama się zamykam i odpycham. Może ja powinnam iść do mojego terapeuty indywidualnego, bo przecież kto jak nie on!
Wiem też, że dużo zależy od 28 dniowego cyklu, który potrafi mieszać mi w głowie, dodawać kilogram, robić chętkę na słodkie, wyostrza zmysły i powoduje, że mam czasami ochotę sięgnąć po bat, żeby co niektórym złoić skórę.
Jestem już na etapie, że będę szukać w sobie, a nie w nikim innym.
Żeglarz - Śro 20 Cze, 2012 06:51
igła napisał/a: | Może ja powinnam iść do mojego terapeuty indywidualnego, bo przecież kto jak nie on! |
Sądzę, że to bardzo dobry pomysł.
Z tego co piszesz widać, że nie masz jeszcze stabilizacji wewnętrznej.
To, że wracają stare emocje, nawyki, przyzwyczajenia, zachowania to jest naturalne. W końcu tyle lat funkcjonowania w dany sposób nie zniknie z dnia na dzień.
Dlatego terapia jest bardzo pomocna, bo dyscyplinuje do regularnej obserwacji siebie i pracy nad zmianą.
Powodzenia Igiełko
ARTURO - Pon 03 Wrz, 2012 07:02
Igiełka co u Ciebie ? jak mężulek ?
pozdrowienia !
igła - Pon 03 Wrz, 2012 20:33
Hej,
Trzyma się, nie pije. Byliśmy na wakacjach i na osiemnastce chrześnicy jego, przeżył bezalkoholowo. Chodzi nadal na te indywidualne spotkania.
Nawet ostatnio przyjechali do nas znajomi, graliśmy do 1 w nocy w karciochy, przy wodzie niegazowanej. Było ok.
Można powiedzieć, że zaczyna powolutku się socjalizować w tym swoim bezalkoholiźmie.
Termin na rozdzielność mamy na drugą połowę września. Chcę już to mieć za sobą. Ja chodzę dalej na grupową, czytam, uczę się dbania o siebie samą. Jest ok.
Pozdrawiam Arturo,
A jak długo ty nie pijesz? I chodzisz na spotkania? Ciekawa jestem co jest dla Ciebie trudne w życiu bez alkoholu, a co łatwiejsze. Pożytki są pewnie rodzinne i finansowo - pracowe.
ARTURO - Czw 06 Wrz, 2012 12:08
U mnie właśnie mija rok ja zdecydowałem się na terapie ( prywatna w małej grupie ) , przez pierwsze 4 miesiące - 3 razy w tygodniu , teraz ,, drugi etap ,, - raz w tygodniu .
Bardzo sceptycznie podchodziłem do mitingów AA ale w ostatnim czasie z ciekawości wybrałem się kilka razy, o dziwo powoli się do nich przekonałem i będę chodził . Z racji mojej pracy bałem się że kogoś znajomego spotkam – ale i to mi przeszło , Przed budynkiem stoją drogie nowe auta, przychodzą biznesmeni, lekarze – otwierają się, ciekawie i z pokorą opowiadają o swoich problemach … podobało mi się jak ktoś opowiadał że w Stanach zupełnie inaczej postrzegają ludzi chodzących na mitingi – z dużym uznaniem, szacunkiem, zrozumieniem . Ktoś kiedyś starał się o wizę do Stanów ( powód -jechał na jakiś kongres, zjazd AA-owców ), w ambasadzie duże kolejki , ciężko a on dostał od razu bez kolejki i miło go potraktowano , co kraj to obyczaj :-)
Nie mogę powiedzieć że był to rok całkowitej abstynencji , zdarzyło mi się kilka chwil że poczułem się już silny, wyleczony - próba '' kontrolowane picie „ – myślę że było chyba mi to potrzebne – utwierdziło mnie w tym - że jednak alkohol jest nie dla mnie i muszę się trzymać od niego z daleka - co robię od 5 miesięcy.
W domu rodzina zadowolona , odbudowałem zaufanie żony , dzieciaków , w pracy wszystko się układa , ważne że ja dobrze czuję , polepszyło mi się poczucie własne wartości , mam jakoś dużo czasu na zainteresowania poznawanie nowych rzeczy na które wcześniej nie miałem czasu ( a raczej nie były mi potrzebne … )
Co jest trudne w życiu bez alkoholu ? , … na chwilę obecną to raczej nic , czuję że daję radę i mogę żyć bez tego mam dużo optymizmu … choć boję się abym w tej sielance nie zapomniał że mam ten problem , terapia niedługo się skończy pozostaną mitingi na które myślę że aby było dobrze to muszę chodzić.
pozdrowienia
Wszystkiego dobrego !
igła - Pią 07 Wrz, 2012 05:40
pannamigotka - Pią 07 Wrz, 2012 07:06
ARTURO napisał/a: | odbudowałem zaufanie żony , dzieciaków , w pracy wszystko się układa |
I to wszystko zaledwie po 5 miesiącach abstynencji?
Jak mój nie pił mniej więcej tyle, to w kwestii zaufania nic się nie zmieniło. No nic, dobrze, że u Ciebie jest inaczej, choć gorzej dla żony, jeśli znów zapijesz, bo ona już zaufała i niewyobrażalnie może się rozczarować. Niestety ja wyznaję zasadę, że alkoholikowi nie można zaufać, tak w 100%, nawet po kilku latach trzeźwości.
Wybacz Igło, wiem, że to Twój wątek
Jestem pełna podziwu dla Twoich i męża poczynań, za jego ogromne sukcesy, Wasze.
Igła napisał/a: | Nawet ostatnio przyjechali do nas znajomi, graliśmy do 1 w nocy w karciochy, przy wodzie niegazowanej. Było ok. |
No wiesz, mogłaś dać chociaż sok i paluszki
Dora - Pią 07 Wrz, 2012 08:56
Nie chce być dociekliwa jak niektórzy... ale, jeszcze miesiąc temu pisałeś w piwnicy że napiłeś się wódki. Więc to nie jest 5 miesięcy abstynencji
igła - Wto 18 Wrz, 2012 11:01
Wracam z sądu. Sprawa o rozdzielczość została odroczona, o co zawnioskował mój adwokat po tym, jak 5 minut przed dowiedzieliśmy się, że mąż przyszedł ze swoim adwokatem i nie zgadza się z moim pozwem. Mamy spotkanie mediacyjne we wtorek.
Zachowałam się na sali sądowej z wrodzoną godnością, no może mnie zatrzęsło jak mąż stwierdził że nie ma problemu alkoholowego i o co w ogóle chodzi.
Jeszcze mam mętlik w głowie i miesza mi się poczucie krzywdy, złość na zaprzeczanie faktom, wrażenie że będzie tak jak mąż powiedział: ze mną w sądzie nie wygrasz, bo masz o wiele mniej pieniędzy niż ja. Te negatywne uczucie mieszają mi się z ulgą że już się to dzieje, że nie muszę czekać, że blisko do końca. Jestem dumna z siebie, że się odważyłam, że poświęciłam kasę. Nie wiem jak będzie, bo sędzia dała do zrozumienia że bez trwonienia majątku przez niego nie mam z czym wyskakiwać, a ten drań nie trwoni.
Jeszcze może tu zdziałać coś osoba adwokata mojego, który ma doświadczenie.
Mąż nie pije, chodzi na terapię, więc w zasadzie dopóki tak będzie to nic nam nie grozi. Jeżeli zacznie pić to i tak od niego odejdę, prędzej czy później. Jeżeli nam się życie popląta, to i tak się rozejdziemy.
Wczoraj na terapii wygadałam sobie pożytki płynące z faktu wniesienia pozwu, nie chce mi się przynudzać więc tylko krótko:
Wbrew swojemu tchórzostwu i uciekaniu od podejmowania trudnych decyzji i niskiego poczucia własnej wartości odważyłam się. Staję się silna. Jestem konsekwentna.
Warto podejmować wyzwania, nie bać się cierpienia. Działanie przynosi satysfakcję.
Pogodzenie się z tym czego się nie da przeskoczyć pozwala przekierowywać potrzebną energię tam, gdzie jest to korzystne i potrzebne. To już chyba dzisiejsza refleksja. i Jeszcze to, że nie zawsze to, co wydaje się nam przegraną jest przegraną.
Miałam dziś bardzo wyczerpującą godzinę mojego życia. Idę się zrelaksować przy myciu podłogi. Będę sobie przy tym popłakiwać, aby dać ujść moim wzburzonym uczuciom. Wraz z podłogą oczyszczę sobie duszę, a co tam.
Jo-asia - Wto 18 Wrz, 2012 11:41
igła napisał/a: | odważyłam się. Staję się silna. Jestem konsekwentna. |
igła napisał/a: | Działanie przynosi satysfakcję. |
igła napisał/a: | nie zawsze to, co wydaje się nam przegraną jest przegraną |
igła napisał/a: | Wraz z podłogą oczyszczę sobie duszę, |
te zdania zrobiły na mnie ogromne wrażenie i skłoniły do przemyśleń, dzięki
igła - Wto 18 Wrz, 2012 19:17
miło mi Joasiu,
Kręcę się wokół tego dzisiejszego dnia. Nie odezwałam się do niego słowem od powrotu z sądu. dobrze że już wieczór, odpoczynek i nabranie sił.
Mielę sobie w środku to, co czuję. widzę tą złość, że nie wychodzi na moje. Obawę, żeby nie zrobić z siebie idiotki i co powiedzą ludzie. Wiem, że muszę przeżyć po prostu te emocje, aż opadną i się ułożą, jak fusy herbaty. Może wtedy łatwiej będzie mi odpowiedzieć sobie na pytanie, po co mi ta rozdzielczość?
- żeby pokazać mu że ze mną nie ma żartów. hihi, śmiechu warte
- ochronić nas przed długami
- pokazać sobie, że potrafię dotrzymać słowa i nie cofnę się
zobaczymy, co ranek przyniesie.
Klara - Wto 18 Wrz, 2012 19:25
igła napisał/a: | po co mi ta rozdzielczość? |
Choćby po to, żeby zabezpieczyć się na wypadek, gdyby mąż powrócił do picia i zaczął zaciągać długi.
Jeśli się terapeutyzuje, to akurat to powinno do niego dotrzeć.
igła - Czw 20 Wrz, 2012 17:44
Niestety, ale mojego męża chyba przerosła ta rozdzielczość. Wczoraj nie wrócił do domu, choć zadzwonił, że musi zostać, ale dziś nie odebrał telefonu ani od syna, ani ode mnie. Od razu czuję kulę w brzuchu, postawa na baczność, zwartość i gotowość. Popłaczę sobie w łóżku nad swoją bezsilnością.
Wiem, wszystko wiem. Nie przeze mnie zaczął i nie przeze mnie skończy. Ale i tak wszystko przejdzie przez mój organizm. Równie dobrze mogło się mu coś stać, a ja okrutna, nie szukam, nie sprawdzam.
Czekam z biciem serca na: gdzie jest tata, najmłodszego. Wiecie jakie to uczucie, prawda?
pannamigotka - Czw 20 Wrz, 2012 18:04
igła napisał/a: |
Czekam z biciem serca na: gdzie jest tata, najmłodszego. Wiecie jakie to uczucie, prawda? |
Wiemy.
Trzymaj się.
igła - Czw 20 Wrz, 2012 21:08
Dzięki migotko,
Dziś wieczorem już nie jestem bohaterką. Boję się jego odejścia. Z jednej strony mam o wiele większą samoświadomość. Wkodowane postępowanie awaryjne. Jednak gdybym mogła wrócić do naiwnego życia sprzed 10 lat, to bym to zrobiła. Gdyby zjawił się nagle Rumpelstiltskin, machnęła bym podpisik jak złoto.
I wiem, że to taki zwykły przyziemny strach, smród piwska i czarne zakrętki od gorzkiej żołądkowej, niepewność, czekanie na następny dzień, odpowiedzialność za rodzinę i niepewność. Konieczność brnięcia przez ten syf dalej i dalej. Mój organizm się przed tym broni. Ale też wiem, że jestem silniejsza po tym czego się nauczyłam.
Tak jak on ma za sobą pierwsze trzeźwienie, tak i ja mam pierwsze obudzenie. Zaczynamy etap drugi.
Klara - Czw 20 Wrz, 2012 21:13
igła napisał/a: | Zaczynamy etap drugi. |
Złamałaś się? Wycofałaś?
igła - Czw 20 Wrz, 2012 21:26
Nie Klaro,
We wtorek mam spotkanie z nim, jego adwokatem, i moim adwokatem, rozprawa została odroczona, bo oni wnieśli zastrzeżenia do mojego pozwu. sędzia zaproponowała żebyśmy sobie przedyskutowali i porozumieli co do notarialnej umowy.
W poniedziałek będę rozmawiać z moim adwokatem, zobaczę co on o tym sądzi. I co dla mnie wynika z różnicy między sądowym a notarialnym.
Jego praca to grube projekty za duże pieniądze, a ma spółkę cywilną. Mamy na spółkę dom i mieszkanie. Sama rozdzielczość niewiele mi daje, bo rozdziela zarobki - moje śmiechu warte od jego grubej kasy. Ale warunek był taki, że robię tą rozdzielczość niezależnie od trzeźwienia. Jak będzie ok, to na tym poprzestanę jak nie to dzielę majątek. Jeżeli notarialna rozdzielczość wystarczy do dzielenia majątku, to mogę notarialną właściwie.
No a dziś to już i tak chyba po sprawie, bo jeżeli pije, to będę musiała robić dalsze kroki. Etap drugi zmagań, po półrocznym oddechu.
Klara - Czw 20 Wrz, 2012 21:28
Rozumiem
Trzymaj się!
igła - Czw 20 Wrz, 2012 21:29
Mam w sobie dwie połówki. Jedna płacze, rozpacza, żałuje, przeklina, a druga zbiera się i planuje swoje życie. I te dwie części ścierają mi się w moim brzuchu robiąc sobie tam igrzyska. Boję się, a jednocześnie wierzę, że będzie jak ma być.
Żeglarz - Pią 21 Wrz, 2012 07:44
igła napisał/a: | Mam w sobie dwie połówki. Jedna płacze, rozpacza, żałuje, przeklina, a druga zbiera się i planuje swoje życie. I te dwie części ścierają mi się w moim brzuchu robiąc sobie tam igrzyska. Boję się, a jednocześnie wierzę, że będzie jak ma być. |
Skąd ja to znam
Ale to już za mną. I za Tobą też będzie. Im bardziej zdecydowanie, tym szybciej.
igła napisał/a: | Sama rozdzielczość niewiele mi daje, bo rozdziela zarobki |
Są różne warianty rozdzielności majątkowej. Poszukaj sobie w necie, a najlepiej przejdź się do notariusza po informacje przed spotkaniem ze swoim adwokatem oraz z druga stroną.
Pozdrawiam, Paweł
igła - Pią 21 Wrz, 2012 08:32
Dzięki Paweł,
Tak zrobię.
Dzięki Ewka, za napisanie o tym, że on musi nauczyć sobie radzić w kryzysowych sytuacjach. Tak samo jak ja się uczę.
Zadzwoniłam do jego siostry. Miał z nią kontakt. Po tej informacji odczułam olbrzymią ulgę, że no dobra, napiszę szczerze: że nie zrobił sobie przeze mnie krzywdy, albo nie umarł w samotności nagłą śmiercią.
Ale chciałam napisać o tym, co wraz z odetchnięciem nagle zobaczyłam: nadal pychę tak wielką u siebie, że wyrywam przeznaczeniu pióro i sama próbuję pisać scenariusze.
Lecę do roboty.
pietruszka - Pią 21 Wrz, 2012 13:04
igła napisał/a: | Tak zrobię. |
Fajne poradniki dla kobiet w tym zakresie przygotowało swojego czasu Centrum Praw Kobiet. Tu masz właśnie "Majątek wspólny i jego podział - poznaj swoje prawa"
http://www.cpk.org.pl/ind...id=16&Itemid=59
igła - Pią 21 Wrz, 2012 19:27
dzięki Pietruszko,
Dziś sobie wszystko przemyślałam i oprócz wrażenia, że nie nadaję się do sądu, bo tam liczy się kto lepiej kłamie i przeinacza doszłam do wniosku że:
ochronić mnie może tak naprawdę podział majątku. na pewno nie obędzie się bez sprawy sądowej przy tym dzieleniu, bo mąż w życiu nie zgodzi się na moje warunki. istnieje zagrożenie że jak zacznę dochodzić podziału majątku na drodze sądowej to będzie to pociąg pospieszny do rozwodu. zaczniemy walczyć ze sobą o pieniądze i rozpieprzymy w drobny mak wszystko. za dużo w nas goryczy i żalów, za mała umiejętność rozmowy, dialogu, za bardzo boli mnie, za bardzo boli jego i jeszcze do tego idiotyczni adwokaci, którzy mają za zadanie jak najlepiej na tym zarobić.
rozdzielność majątkowa (czyli od dziś każdy do swojej kieszeni) notarialna ucina mi prawny dostęp do jego kasy i na tym koniec. rozdzielność sądowa przynajmniej wskazuje na jego alkoholizm.
w zasadzie rozdzielność sama w sobie to pierwszy krok, który miałam wykonać. albo ją osiągnę notarialnie i obejdę się bez sądu, albo pójdę na odroczoną rozprawę, bez pewności że sąd stanie po mojej stronie (mam w domu"dobrego, bogatego alkoholika, który nie trwonił, a jeszcze od marca czy lutego trzeźwiał i był ok i żadnych dowodów na to że zaczął pić)
chyba bardziej opłaca mi się zaryzykować sądownie i najwyżej nie dostać rozdzielczości i spocząć w poczuciu że zrobiłam co dałam radę, czekać na rozwój wypadków i jego otrzeźwienie.
samo notarialne nic mi nie daje, a dzielenie majątku to wojna.
moja pozycja i tak jest teraz o niebo lepsza niż rok temu. nie pozwolę mu na picie w domu, na obrażanie się, nie wytrzyma pijąc z nami. jeżeli się nie opamięta, to będę wtedy podejmować kroki.
zadbam tym samym najpierw o swoje zdrowie psychiczne. kocham naszą rodzinę i nie chcę jej zmarnowania.
dzwonił dziś, nie odebrałam, bo coś tam, wysłał smsa że jutro wraca. we wtorek to spotkanie, a przed nami niedziela i poniedziałek w osobnych kątach domu. nienawidzę tego.
zamknąć oczy i uciec daleko. wiem. dziecinne marzenie o spokoju we dwoje. a tu czas wojny. wiem.wiem. to tylko takie momenty bezradności wobec tego, co się dzieje.
dam radę. będę mądra, rozważna i dzielna. jak zawsze. i na złość wszystkiemu będę wzrastać w tym trudnym czasie i umacniać się jeszcze bardziej. jak już się raz otworzyło oczy, to nie sposób ich zamknąć.
Żeglarz - Pią 21 Wrz, 2012 22:14
igła napisał/a: | spocząć w poczuciu że zrobiłam co dałam radę, czekać na rozwój wypadków i jego otrzeźwienie |
Czy będziesz w tym stanie szczęśliwa?
Współczuję Ci Igiełko Twojej walki wewnętrznej.
Chyba nadal marzysz o wspólnym szczęściu i tęsknisz za tym co było, albo za tym co chciałabyś żeby było.
Ale Twój mądry rozum mówi co innego. I całe szczęście, że go masz takiego jakim jest. W przeciwnym razie tkwiłaś byś nieszczęśliwa w niedobrej dla siebie sytuacji po kres swoich dni.
Niech Twój rozum będzie dla Ciebie najlepszym przyjacielem. Zaprzyjaźnij się z nim i słuchaj go z radością.
igła - Sob 22 Wrz, 2012 03:14
Dzięki Pawle,
Jest właśnie tak jak mówisz. Miotam się, ale dobrze zdaję sobie sprawę, jak jest. Ja po prostu kocham mojego męża. Chyba jeszcze bardziej niż jego wszystko to, co razem przez te lata osiągnęliśmy. Co ja osiągnęłam. Dzięki swojej upartości, ale też z dużym, wzajemnym wsparciem.
Wiele o alkoholiźmie się nauczyłam, jeszcze więcej o sobie samej. Nie pozwolę sobą manipulować. Doznam wiele cierpienia znowu, tak. Ale bez cierpienia i odważnego patrzenia realnie na to, co było, jest i będzie nie da się wzrastać.
Myślę, że sobie to wszystko poukładam.
Muszę też dodać, że mój tryb gotowości bojowej, to zwiększone zapotrzebowanie na dbanie o swój wygląd, lepsza organizacja pracy, efektywność, nie mówiąc o wskoczeniu w mniejsze ciuchy. Kulka w brzuchu, to taki wielki robal, który zagrzewa do walki. Jest to wszystko oczywiście nienormalne, ale jako współuzależnionej w kryzysie wydzielają mi się endorfiny chyba. Aha, przypomniało mi się, że to podniecenie nazywa się huśtawką emocjonalną i że oznacza że na drugi dzień ma się depresję, a przynajmniej sporą obniżkę formy.
Żeglarz - Sob 22 Wrz, 2012 23:28
igła napisał/a: | Doznam wiele cierpienia znowu, tak. Ale bez cierpienia i odważnego patrzenia realnie na to, co było, jest i będzie nie da się wzrastać.
Myślę, że sobie to wszystko poukładam.
Muszę też dodać, że mój tryb gotowości bojowej, to zwiększone zapotrzebowanie na dbanie o swój wygląd, lepsza organizacja pracy, efektywność, nie mówiąc o wskoczeniu w mniejsze ciuchy. Kulka w brzuchu, to taki wielki robal, który zagrzewa do walki. Jest to wszystko oczywiście nienormalne, ale jako współuzależnionej w kryzysie wydzielają mi się endorfiny chyba. Aha, przypomniało mi się, że to podniecenie nazywa się huśtawką emocjonalną i że oznacza że na drugi dzień ma się depresję, a przynajmniej sporą obniżkę formy. |
Witaj,
Wg mnie to co tu napisałaś nie jest dla Ciebie dobre.
Powinnaś raczej dążyć do osiągnięcia stanu spokoju, a w następnej kolejności szczęścia. Trwanie w złej dla siebie sytuacji prędzej, czy później zniszczy Ciebie.
Tak kulka w brzuchu, to jest uczucie przy wydzielającej się adrenalinie (endorfiny powodują uczucie szczęścia, natomiast adrenalina wyostrza zmysły, pobudza) i gdy jej poziom zaczyna opadać wówczas odczuwane jest wyczerpanie. Pod jej wpływem nie ma się ochoty na jedzenie, co sprzyja chudnięciu, tak upragnionemu przez wszystkie kobiety .
Przemyśl ten scenariusz jeszcze raz. Zadaj sobie jeszcze raz pytanie, co jest dla Ciebie najważniejsze. Ze swoich odpowiedzi odrzuć te, które mają jakikolwiek związek z oczekiwaniami dotyczącymi zmiany zachowania męża.
Na podstawie pozostałych odpowiedzi zweryfikuj swój scenariusz.
Czy Ty Igiełko chodziłaś, albo chodzisz na terapię? Pytam, bo nie pamiętam z Twoich wcześniejszych postów, a mam wrażenie jakbyś nie przepracowywała siebie.
igła - Nie 23 Wrz, 2012 06:13
Pawle,
tak, masz rację z ta adrenaliną. U mnie jeszcze następuje silne zafałszowanie rzeczywistości w trudnych momentach. Nie chodzi nawet o to, że sama siebie oszukuję, ale po prostu czerpię z trudnych sytuacji przyjemność jakąś patologiczną. Tak było, jak na początku mojej drogi mąż dopuścił się rękoczynów. Moja terapia zaczęła się od tego, że poszłam z uśmiechem na gębie do poradni i z dumą oświadczyłam dziewczynie robiącej pierwszy wywiad, że może mnie poobijał trochę, ale walczyłam jak lew i dopiero jak doszło do podduszania, to zaczęłam wołać dzieci na pomoc. Dopiero tam, zobaczyłam jak wiele zafałszowuję. Przy okazji, mam na szczęście prawidłowe odruchy w działaniu, bo wtedy od razu zadzwoniłam na policję, poszłam na obdukcję na drugi dzień i na terapię.
Dziś, po roku, bardziej zapisuję te stany, bo one po prostu są. Zdaję sobie sprawę z ich istnienia, rozpoznaję je i staram się z nimi nie identyfikować.
Dlatego też dążenie do szczęścia w stanie kryzysu.... muszę uważać na to, żeby nie zaślepić się po raz kolejny. Nie wejść na ścieżkę szukania własnej satysfakcji, udowadniania, że druga strona jest gorsza, złośliwości i zaślepienia na rzeczywistość. Zamieniania bólu i cierpienia na paskudną ochotę skopania mu tylnej części ciała.
Wczoraj porozmawialiśmy w miarę spokojnie i sensownie. Jest to bardzo trudne dla nas, bo on jest jeszcze lepszy w zafałszowywaniu rzeczywistości niż ja. On ma tendencję do przerzucania odpowiedzialności na drugą osobę, a ja do brania winy na siebie, co objawia się atakowaniem go i na siłę udowadnianiu, że nie ma racji. Da się rozmawiać w takich pogmatwanych warunkach, wtedy kiedy ja z emocji przerzucam się na logikę, nie daję się wkręcić i wyłapuję jego przewrotne ustawianie spraw i odwracanie kota ogonem.
Rozmawialiśmy o tej sytuacji. Ja o zabezpieczeniu siebie i dzieci, o tym, że jeżeli sąd zdecyduje, że alkoholizm nie jest ważnym powodem, to po prostu przegram sprawę. Że nie jest moim celem pranie brudów w sądzie, bo przecież nie chodzi mi o rozwód, tylko o ochronę domu i mieszkania, przed ewentualnymi dłużnikami. On stwierdził, że zgodzi się na notarialną. Mi notarialna się nie opłaca, bo nic nie daje oprócz tego, że zamyka mi drogę do dzielenia się jego zarobkami, bo każdy pracuje na siebie. Ale zaproponowałam mu z notarialną rozdzielczością, notarialny podział majątku i zapisanie mieszkania i 3/4 domu na mnie, a jemu zostawienie firmy i wpływów z niej. W związku z tym, że on inwestuje w dom, a nie ja, nawet było by OK jak by miał 1/2 domu. On się boi, że ja go kopnę w tyłek i zostanie bez domu, który kocha i bez mieszkania. A ja wiem, że nawet gdy będzie miał 1/100 domu, to z niego się nie wyprowadzi, bo go kocha. Ja wolę mieszkać w mieście, w bloku i w razie draki i tak on dostanie dom, co najwyżej mi da trochę kasy. Myślę, że taki będzie efekt ugody.
Twoje słowa, Paweł, umacniają mnie, dzięki. Wiem, że idę dobrą drogą. Dzieje się tak jak piszesz. Odrzuciłam chęć udowodnienia mu, że jest pieprzonym alkoholikiem, który w każdej chwili może rujnować rodzinę, na rzecz rozsądnego zabezpieczenia siebie i dzieci.
Mąż powiedział, że w sądzie byłam tak agresywna do jego adwokata, że ten się mnie bał, współczuł mu pożycia i gratulował, że 18 lat w kieracie wytrzymał. Coś w tym było, bo ja sama czułam ogromną nienawiść do tej biednej papugi. Byłam sama zdziwiona moimi uczuciami.
Więc zdanie: w sądzie zachowałam się z wrodzoną godnością, zamieńcie sobie na jakieś inne .
Chodzę, chodzę na terapię, pracuję nad sobą. Wiesz, ja jestem też ogromną optymistką i nawet w robalu w brzuchu znajdę sobie od razu plusy. Tak mam po prostu i jest to moje przekleństwo, ale też i wielka siła.
Żeglarz - Nie 23 Wrz, 2012 09:02
Witaj,
Zbyt długie funkcjonawanie na adrenalinie jest niebezpieczne dla zdrowia. Wyczerpiesz się i możesz zapaść na zdrowiu.
Są różne rozdzielności, w tym również chyba i taka, która zabezpiecza udział w dochodach małżonka. Sprawdź to dobrze.
Jeszcze raz zachęcam Ciebie do zrobienia analizy, co jest dla Ciebie najważniejsze. Poukładania sobie w kolejności ważności i pod to planowania własnych działań.
Np. czy mieszkanie i dom są ważniejsze od spokoju i zdrowia?
Wiem, że wszystkie te sprawy są bardzo ważne, ale to chodzi o priorytety i optymalne (nie zawsze w pełni satysfakcjonujące) dostosowanie działań.
Np dla mnie, podejmując decyzję o wyprowadzce z domu, priorytem było odizolowanie dzieci i siebie od destrukcyjnych zachowań żony i ochrona w ten sposób naszego zdrowia psychicznego.
pietruszka - Nie 23 Wrz, 2012 09:11
igła napisał/a: | i nawet w robalu w brzuchu znajdę sobie od razu plusy. Tak mam po prostu i jest to moje przekleństwo, ale też i wielka siła. |
no nie wiem, czy to optymizm Raczej brak miłości do samej siebie.
Robala należy podtruwać powoli, czasem jedna piguła nie starczy. I tak systematycznie, powoli, bo robale nie są sympatyczne i robalom mówimy stanowcze NIE. A na robale najlepszą tabletką jest polubienie siebie a nawet pokochanie siebie.
igła napisał/a: | czerpię z trudnych sytuacji przyjemność jakąś patologiczną. |
też tak miałam - czasem się jeszcze na tym łapię. Ot... uzależnienie od adrenaliny... Pamiętam, ja terapka mi tłumaczyła, że powoli organizm musi się przyzwyczajać do bardziej normalnych stanów... Bo mi takie normalne życie wydawało się jakieś nudne...za spokojne.... Ale teraz coraz bardziej uczę się cieszyć z tej normalności i spokoju...
Żeglarz - Nie 23 Wrz, 2012 09:31
pietruszka napisał/a: | Ot... uzależnienie od adrenaliny... Pamiętam, ja terapka mi tłumaczyła, że powoli organizm musi się przyzwyczajać do bardziej normalnych stanów... Bo mi takie normalne życie wydawało się jakieś nudne...za spokojne.... Ale teraz coraz bardziej uczę się cieszyć z tej normalności i spokoju... |
No właśnie, też o tym myślałem.
igła - Nie 23 Wrz, 2012 13:12
Ale przecież niemożliwe jest bycie szczęśliwym przez cały czas. Robal - to symbol bardziej trudnej sytuacji, kryzysu. Niemożliwe jest Pietruszko po prostu, ot takie pozbycie się trosk. Taka próba może prowadzić co najwyżej do utraty wiary we własne działania. Bo jest wiele rzeczy na które nie mam wpływu, a z którymi muszę się pogodzić. Lub takich które wymagają ode mnie długofalowych działań, zanim się z nimi uporam. I wtedy robal siedzi.
Ale tak, zdaję sobie sprawę ze szkodliwości tego ekscytowania się tym, co się dzieje. Zachowuję się wtedy głośno, nienaturalnie, wesoło. Nie dopuszczam do siebie bólu i cierpienia. Jeżeli już to złość, nienawiść, zazdrość. Na szczęście rozum wie swoje i działa w miarę poprawnie.
dziękuję Wam bardzo za Wasze słowa, dobrze jest widzieć jak to wygląda z dystansu.
Klara - Nie 23 Wrz, 2012 13:21
igła napisał/a: | Bo jest wiele rzeczy na które nie mam wpływu, a z którymi muszę się pogodzić. |
Jeśli się RZECZYWIŚCIE pogodzisz, to robal utraci pożywkę i zaniknie.
olga - Nie 23 Wrz, 2012 14:53
Klara napisał/a: | Jeśli się RZECZYWIŚCIE pogodzisz, to robal utraci pożywkę i zaniknie. |
pietruszka - Nie 23 Wrz, 2012 16:39
igła napisał/a: | Ale przecież niemożliwe jest bycie szczęśliwym przez cały czas. |
A co dla Ciebie Igiełko jest szczęściem?
igła napisał/a: | Nie dopuszczam do siebie bólu i cierpienia. |
dzisiaj wiem, że zdrowiej jest ten ból i cierpienie dopuścić, przeżyć, w jakiś sposób "przepuścić przez siebie", wypłakać, odreagować, posłuchać co te uczucia mi mówią, zaakceptować siebie w tym bólu, cierpieniu, rozpaczy, smutku i.... wrócić do równowagi. I ile przyjemne uczucia łatwiej przeżywać (nie zawsze, bo ja się uczyłam "na nowo" zapomnianej radości) o tyle mnie przyjemne trudniej jest przyjąć i odpowiednio się sobą zająć w kryzysie, trudnej sytuacji życiowej, radzeniu sobie ze stratą...
igła napisał/a: | Na szczęście rozum wie swoje i działa w miarę poprawnie. |
U mnie ten rozum działał za dobrze, skutkiem zamieniałam się w robota, co prawda myślącego, ale odciętego od świata własnych emocji.
Żeglarz - Nie 23 Wrz, 2012 16:41
Klara napisał/a: | Jeśli się RZECZYWIŚCIE pogodzisz, to robal utraci pożywkę i zaniknie. |
Dokładnie. Wiesz jaki ja mam teraz w sobie spokój? Nic mnie nie drąży, żadne robale. Chyba, że takie o których nie wiem
igła - Nie 23 Wrz, 2012 17:46
Co jest dla mnie szczęściem? Trudne pytanie, bo wymaga ode mnie pogrzebania w środku. Ominięcie tego zafałszowanego obrazu, który mi się pcha przed oczy. Nie mogę się odwołać do moich uczuć, bo one mi płatają psikusy, a raczej muszę w sobie odnaleźć te prawdziwe, a nie te które przysłaniają tylko ból i cierpienie, czasami rozczarowanie. I chyba te poszukiwania sprawiają mi radość i satysfakcję. Pokonywanie swoich małostek i szukanie siebie. Budowanie granic, a jednocześnie ustępowanie. Ja wiem już jak ważne jest bycie w zgodzie z samą sobą.
igła - Pon 24 Wrz, 2012 07:17
Chciałam napisać o tym, co w środku.
Pamiętam jak byłam mała i wskakiwałam na kolana mojemu tacie, przyciskałam jego twarz do mojej i obejmowałam go z całych sił, on śmiał się i wołał idź precz, zarazo...
Wiele lat później na siłę wpychałam się do mojego męża, a on ze zniecierpliwieniem mówił: daj mi spokój, stara. A ja żebrałam o czułość, bo wydawało mi się, że bez tego uschnę.
Zdarza mi się jeszcze, na siłę szukać akceptacji, ciepłych uczuć, odwzajemnienia tego, co czuję. Ale przekonałam się, że warto pokonywać zachciejstwa tej małej dziewczynki, a jeszcze lepiej poszukać w sobie tego, co potrzebuję i czego u innych nie mogę zabrać.
Jest we mnie cały czas walka wewnętrzna, z samą sobą, w mniejszym lub większym stopniu. Jest robal, w związku z tym. Ale też jestem już na etapie kiedy zaczyna być widać efekt mojej pracy nad sobą. Doszłam do takiego momentu, kiedy mam pewność, że niezależnie od tego, co na zewnątrz, to w moim środku będzie dobrze.
Ufam sobie coraz bardziej, coraz mniej boję się tego, co we mnie siedzi, potrafię odróżnić to, co ważne, od tego z czego mogę rezygnować.
luana - Pon 24 Wrz, 2012 08:16
igła napisał/a: | Zdarza mi się jeszcze, na siłę szukać akceptacji, ciepłych uczuć, odwzajemnienia tego, co czuję. Ale przekonałam się, że warto pokonywać zachciejstwa tej małej dziewczynki, a jeszcze lepiej poszukać w sobie tego, co potrzebuję i czego u innych nie mogę zabrać.
|
znam dobrze to uczucie. Ja tez na sile szukalam uznania,milosci w alkoholiku.
Daremnie.
Nikt nie jest w stanie zaspokoic niedoboru uczucia, akceptacji, uznania zaznanych w dziecinstwie, procz nas samych.
Po odejsciu od alko wpadla mi w rece ksiazka "pokochac siebie"
Byla nudna. Czytalam strone po stronie, a w glowie myslalam bla-bla-bla.
Ale jedno zdanie zapamietalam:
Czlowiek jest w stanie uszczesliwic siebie sam. Nie potrzebuje do tego niczego i nikogo z zewnatrz. Od urodzenia zostal wyposarzony w instrumety do bycia szczesliwym.
Jednak malo kto wie , jak ich uzyc.
Ale moze sie tego nauczyc, a nie bedzie juz potrzebna igła napisał/a: | Jest we mnie cały czas walka wewnętrzna |
i wlasnie wyglada to mniej wiecej tak igła napisał/a: | Doszłam do takiego momentu, kiedy mam pewność, że niezależnie od tego, co na zewnątrz, to w moim środku będzie dobrze. |
i o to chodzi
ewa29 - Czw 11 Paź, 2012 20:45
Witaj Aniu co tam u Ciebie?? Odezwij się Pozdrawiam
igła - Pią 12 Paź, 2012 19:31
Wydaje mi się, że burza zaczyna przycichać. Czuję się coraz spokojniejsza, zaczynam mówić się o tym, co czuję, a nie pluć jadem. Odsłaniam się, w miarę tego jak sobie układam w głowie.
Jeżeli chodzi o rozdzielność to jesteśmy na etapie odroczenia na co najmniej trzy miesiące. W zależności od tego co przez te trzy miesiące się będzie działo w naszym małżeństwie. Jak się to potoczy. Bo teraz mieliśmy dużą dawkę nieciekawych sytuacji. Myślę, że dwa razy wypił, choć za rękę go nie złapałam, a i też próbuje mnie zmanipulować. Może manipulacja to niedobre słowo. On postępuje tak jak zawsze ze mną postępował i ciągle jeszcze ma mętlik, bo widzi, że nastąpiła zmiana, że jest inaczej.
Ja też widzę w sobie dużą różnicę, w moich reakcjach na rzeczywistość, w tym co mówię i co myślę. Ja na pewno idę ku dobremu. Jak będzie z nami, to się okaże, bo zależy to też od niego.
ARTURO - Sob 13 Paź, 2012 05:59
Witaj Igiełka !
Wybraliśmy się z żoną na film - ,, Dwoje do poprawki '' warto było - jest miedzy nami dobrze ale po filmie chyba jakoś lepiej ....
Polecam i pozdrawiam
ARTURO - Śro 07 Lis, 2012 06:10
Hej Igiełka !
Jak się czujesz , jak sobie radzisz ?
Pozdrowienia !
igła - Śro 07 Lis, 2012 21:12
Hej, miło że się odzywasz
Spokój na pokładzie. Mąż nie pije, chodzi do tego swojego terapeuty. Nie podoba mi się to, że wmawia on mojemu mężowi, że nie jest alkoholikiem, bo nie pije przecież, ale skoro nie pije..Nie wtrącam się, nie wmawiam mu alkoholizmu i jestem zdrowsza. Nauczyłam się mieć swoje zdanie, nie wciskać go innym na siłę, ale też bronić kiedy jestem pewna, że mam rację.
Tej jesieni bardzo dużo spraw sobie przemyślałam. Zaufałam sobie i swoim uczuciom. Staram się postępować odważnie, ale rozsądnie. Lubię kiedy mój wysiłek jest wynagradzany moim wewnętrznym spokojem.
Otoczona moimi facetami zagłębiam się w swoją kobiecość. Odkrywam te cechy, które u mężczyzn nie występują. I nie chodzi o cycki. Dla mojej mamy, choć kochała mnie nad życie, liczył się przede wszystkim porządek i poukładanie. Szybko wyszłam za mojego silnego charakterem faceta i dorobiliśmy po drodze trzech następnych. Teraz jest miejsce na to, żebym mogła w końcu być sobą. Zoną i matką też, ale sobą przede wszystkim. Cieszę się tym.
ewa29 - Czw 08 Lis, 2012 14:41
igła napisał/a: | Staram się postępować odważnie, ale rozsądnie. |
Aniu bardzo mi się podoba Twoja postawa i tak trzymaj i zastosuj Hasło Powoli,lecz pewnie Super że ci się układa i że jesteś szczęśliwa i spełniona Pozdrawiam cieplutko
ewa29 - Czw 08 Lis, 2012 20:41
igła napisał/a: | zagłębiam się w swoją kobiecość |
igła napisał/a: | I nie chodzi o cycki. |
Aniu dobrze że masz co pokazać bo ja niestety push ap muszę nosić
ARTURO - Nie 11 Lis, 2012 10:19
Cieszę się że sobie radzisz i Wam się układa !, jak to kobieta umie wyprowadzić swojego faceta na prostą ! moja żona też wniosła znaczący wkład w moje wychowanie .
Dzięki jej za to !
U mnie i u nas układa się bardzo dobrze , niedługo minie 1,5 roku jak ,, wziołem się za siebie '' - wszystko zmieniło się na lepsze !
ewa29 - Wto 04 Gru, 2012 22:17
Witaj Aniu co u Ciebie często myślę co tam słychać jak Ty żyjesz kochana Wracaj do Nas i odzywaj się częściej Pozdrawiam
igła - Śro 05 Gru, 2012 22:02
Ja też Ewa o Tobie myślę i czytam jak sobie radzisz . U mnie raz lepiej raz gorzej, jak to w życiu. Przeżyłam 18 mojego syna u nas w domu! Mąż wydaje mi się że w nawrocie. Od września miał już chyba 4 wpadki, co tu mówić.
Staram się skupiać uwagę na sobie i dzieciach, nie ględzić, nie marudzić. Pilnować swoich granic. Jest to trudne, bo łatwiej wydrzeć mordę, popłakać i sobie ulżyć. Równowaga psychiczna to po prostu nuda. Ale potrafię ćwiczyć już ją nawet w pracy. Nawet mi nieźle idzie ostatnio. Czuję jak staję się coraz silniejsza wewnętrznie. Próbuję też oddzielać sobie w głowie to, co czuję i czego potrzebuję od tego, co wypada i "powinno się" robić.
Ważę sobie słowa, myśli, działania. Układam od najważniejszych do byle jakich, wybieram, przestawiam. Dobrze się czuję sama ze sobą.
Chodzę na swoją terapię grupową, wspieram moje dziewczyny, które dopiero zaczynają. Także te, które od lat stoją w miejscu i nie mają odwagi w siebie uwierzyć. Sama też się od nich dużo uczę.
całusy
ewa29 - Śro 05 Gru, 2012 22:12
Witaj Aniu fajnie że zaglądnęłaś na forum ogromnie się cieszę i podoba mi się to że świetnie sobie radzisz.Ja nadal się gryzę ze sobą bo rozum i serce podpowiadają inaczej i nie mogą się pogodzić ze sobą a to jednak ciężki stan i jest mi źle.Bardzo chcę chodzić na terapie grupową ale znowu nie mam z kim zostawić maluchów a na grupową to raczej z tego co wiem to chodzi się bez dzieci.Mój S. na d*** i wiem że długo nie zajedzie ale dalej mieszkamy osobno. A tak poza tym to przyszło mi z sądu zasądzenie alimentów.Życie toczy się dalej i cóż trzeba żyć sama bo sama..
ewa29 - Nie 23 Gru, 2012 01:12
Igiełko zajrzyj do nas napisz co tam u Ciebie
Duszek - Nie 23 Gru, 2012 09:42
Witaj Igiełko. Twój post czytam z zaciekawieniem, myląc jaka mądra z Ciebie kobieta. Podoba mi się to, że próbujesz zająć się swoim życiem i swoimi uczuciami. Ja jestem daleko za Tobą i niestety jeszcze walczę...ale myślę ze kiedyś to minie i będę żyć w spokoju. Tego spokoju i Tobie życzę! Trzymaj się.
ARTURO - Śro 26 Gru, 2012 08:28
Witaj Igiełko ! Wszystkiego dobrego i miłego !
Jak mężulek ?
Pozdrowienia.
Słoneczko - Czw 27 Gru, 2012 12:33
igła napisał/a: | Ważę sobie słowa, myśli, działania. Układam od najważniejszych do byle jakich, wybieram, przestawiam. Dobrze się czuję sama ze sobą.
Chodzę na swoją terapię grupową, wspieram moje dziewczyny, które dopiero zaczynają. Także te, które od lat stoją w miejscu i nie mają odwagi w siebie uwierzyć. Sama też się od nich dużo uczę. |
I jak sobie dziś radzisz?
igła - Pią 28 Gru, 2012 16:22
Jak miło, że do mnie zaglądacie. U mnie dobrze. Czasami mam takie napady, że wszystko do kitu i przeciwko mnie, ale przyjmuję po prostu te odczucia ze świadomością, że podelstwo przycicha lub przechodzi. Mam w sobie jeszcze potrzebę kontrolowania, ale przebywam wśród tak mocnych charakterów, że mogę kontrolować jedynie mojego pięciolatka. Z innymi muszę iść na rozum i dialog. Zastanowić się co czuję, co chcę osiągnąć. Upierać się przy tym, co ważne dla mnie, a odpuszczać to, na co nie mam wpływu. Udaje się. Zmieniam się wewnętrznie. Czuję to. Bardziej zajmuję się tym, co w środku, niż tym, co na zewnątrz. Jest mi dobrze.
Mąż dobrze. I on widzę, że się zmienia. Zbliżamy się do siebie. Dziś wróciliśmy ze świątecznych wypraw. Dziś więc pranie, zakupy i domowe zajęcia. Pozdrawiam wszystkich.
Słoneczko - Pią 28 Gru, 2012 17:17
igła napisał/a: | Zmieniam się wewnętrznie. Czuję to. Bardziej zajmuję się tym, co w środku, niż tym, co na zewnątrz. Jest mi dobrze. |
|
|