To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - 35 x po jednym piwie

Pastel - Pią 30 Lis, 2012 14:44

Wiedźma napisał/a:
Ale skoro on jednocześnie alkoholik, to próbę wódy można zrobić -
codziennie dostanie jedną setkę i ani grama więcej,

zfert cg45g
Setka to za dużo. :? Mnie terapeuta osobiście powiedział 35 x po jednym piwie. I jak po 35 dniach nie zapiję - tom nie alkoholik.
To co? Zaczynać? :cwaniak:

Wiedźma - Pią 30 Lis, 2012 16:58

Cytat:
Setka to za dużo

Byś wytrzymał, żeby po jednej setce nie wypić drugiej? :shock:
I to dzień w dzień przez miesiąc?
To może rzeczywiście Tyś nie alkoholik... :mysli:

...bo aż tak silnych zwieraczy to nikt nie ma :nie:

Janioł - Pią 30 Lis, 2012 17:07

proba moja 0,5l i 50g co dzień, 4 dzień już płynąlem jak Oka szeroka
Pastel - Pią 30 Lis, 2012 17:10

Wiedźma napisał/a:
Byś wytrzymał, żeby po jednej setce nie wypić drugiej?

No właśnie nie - dlatego pisałem, że za dużo. Po jednym piwie przez 35 dni myślę, że nie byłoby problemu. Tylko tak szczerze - po co?

Wiedźma - Pią 30 Lis, 2012 17:18

pastel napisał/a:
Po jednym piwie przez 35 dni myślę, że nie byłoby problemu.

To znaczy, że co? Tyle by wytrzymał Twój zwieracz? :shock:

pastel napisał/a:
Tylko tak szczerze - po co?

Tobie i mnie to pewnie po nic, ale dla delikwenta, który ma wątpliwości, czy aby rzeczywiście jest alkoholikiem,
to może być dobry test na trafność diagnozy :okulary:

staaw - Pią 30 Lis, 2012 17:18

Janioł napisał/a:
proba moja 0,5l i 50g co dzień, 4 dzień już płynąlem jak Oka szeroka

Ja przezornie na setki porozlewałem, na drugi dzień były puste i po dokładkę pobiegłem późną nocą...

Marc-elus - Pią 30 Lis, 2012 17:18

pastel napisał/a:
Po jednym piwie przez 35 dni myślę, że nie byłoby problemu.

Też sądzę żebym dał radę.
Ale potem jakby zwieracze puściły...... :oops:
Poza tym, dość "nerwowe" mogły by być to dni......

Pastel - Pią 30 Lis, 2012 22:57

Wiedźma napisał/a:
To znaczy, że co? Tyle by wytrzymał Twój zwieracz?

Marc-elus napisał/a:
Też sądzę żebym dał radę.
Ale potem jakby zwieracze puściły......

No właśnie sęk w tym, że przy wprowadzaniu do organizmu alkoholu przez 35 dni zwieracz jest podobno 'chemicznie' wyłączany. Pytałem dwukrotnie o szczegóły. :skromny: I wniosek tylko jeden - jeśli 36 dnia bez problemu przestaniesz pić, a w ciągu tych dni nie przekroczysz dawki toś niealkoholik.
Byłbym nieuczciwy gdybym nie napisał też, że terapeuta dodał, iż my jesteśmy wszyscy alkoholikami i nie ma sensu takiego testu wykonywać - a skutki mogą być opłakane. Ale on był pewien, że żadne z nas takiego testu nie przejdzie i każdy się 'złamie'. Bo to już wg niego właśnie nie jest kwestia 'mocnych zwieraczy'.
A tu proszę:
Marc-elus napisał/a:
Też sądzę żebym dał radę.

Wyzdrowiałeś? :mgreen:

losowynick napisał/a:
JEDNYM SLOWEM - wychodze tu na idiote

:bezradny:
Może czas to w końcu zmienić? 8)

Halibut - Pią 30 Lis, 2012 23:02

pastel napisał/a:
Byłbym nieuczciwy gdybym nie napisał też, że terapeuta dodał


Pastel!!! Ty na terapi? :ysz:

Marc-elus - Pią 30 Lis, 2012 23:25

Halibut napisał/a:
Pastel!!! Ty na terapi?

Co tydzień pyta kolegi co było ostatnio..... :mgreen:
pastel napisał/a:
No właśnie sęk w tym, że przy wprowadzaniu do organizmu alkoholu przez 35 dni zwieracz jest podobno 'chemicznie' wyłączany. Pytałem dwukrotnie o szczegóły. :skromny: I wniosek tylko jeden - jeśli 36 dnia bez problemu przestaniesz pić, a w ciągu tych dni nie przekroczysz dawki toś niealkoholik.
Byłbym nieuczciwy gdybym nie napisał też, że terapeuta dodał, iż my jesteśmy wszyscy alkoholikami

Hmmmm, "chemicznie wyłączany"? Rozumiem że ta chemia to tylko u alkoholika, bo jak napisałeś, nie alkoholik przejdzie test zwycięsko....
Jakoś nie czuje się chemicznie inny od nie-alko, choć faktem jest, że w trakcie ciągu włączasz alkohol w metabolizm, a przecież skoro ZA nie występuje u nieuzależnionych, to.... coś mi się tu nie zgadza. :D
Może coś źle zrozumiałem, możesz jaśniej?

staaw - Pią 30 Lis, 2012 23:29

Marc-elus napisał/a:
Halibut napisał/a:
Pastel!!! Ty na terapi?

Co tydzień pyta kolegi co było ostatnio.....

Marcel nie wymyślaj.
Pastel gdzieś pisał że raz był...

Marc-elus - Pią 30 Lis, 2012 23:31

staaw napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Halibut napisał/a:
Pastel!!! Ty na terapi?

Co tydzień pyta kolegi co było ostatnio.....

Marcel nie wymyślaj.
Pastel gdzieś pisał że raz był...


Pożartować nie można? :foch:

staaw - Pią 30 Lis, 2012 23:32

Marc-elus napisał/a:
choć faktem jest, że w trakcie ciągu włączasz alkohol w metabolizm, a przecież skoro ZA nie występuje u nieuzależnionych, to.... coś mi się tu nie zgadza.

Alkohol jest włączany w metabolizm po długich latach picia a nie w pierwszym ciągu...

Marc-elus - Pią 30 Lis, 2012 23:37

staaw napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
choć faktem jest, że w trakcie ciągu włączasz alkohol w metabolizm, a przecież skoro ZA nie występuje u nieuzależnionych, to.... coś mi się tu nie zgadza.

Alkohol jest włączany w metabolizm po długich latach picia a nie w pierwszym ciągu...

Włącza się podczas ciągu, ale tylko u uzależnionego, u niebezpiecznie pijących nawet po latach nie włącza się.....
Ciąg(kilkudniowe picie) u nie-alko nie powoduje ZA.
Kac-morderca, owszem, ale to kwestia zaburzenia równowagi elektrolitycznej, "wypłukania" witamin, minerałów itd.

Halibut - Pią 30 Lis, 2012 23:40

Marc-elus napisał/a:
Co tydzień pyta kolegi co było ostatnio.....

Wszystko jasne. Terapeutyzuje się za pomocą kolegi. Mam nadzieje, że jak potrzebuje seksu z kobietą to nie prosi go o pomoc. xc4fffv

Halibut - Pią 30 Lis, 2012 23:44

Marc-elus napisał/a:
Włącza się podczas ciągu, ale tylko u uzależnionego, u niebezpiecznie pijących nawet po latach nie włącza się.....


Nieuzaleznieni też mają ciagi?

Marc-elus - Pią 30 Lis, 2012 23:47

Halibut napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Włącza się podczas ciągu, ale tylko u uzależnionego, u niebezpiecznie pijących nawet po latach nie włącza się.....


Nieuzaleznieni też mają ciagi?

Nie znasz ludzi niebezpiecznie pijących, np na wakacjach, 3-4dni pod rząd, a w ciągu roku tylko "od święta" i normalnie kontrolujący?
Ja znam.
Kiedyś może i im się za bardzo spodoba, i "awansują" na forumowicza Dekadencji.... fsdf43t

Halibut - Pią 30 Lis, 2012 23:53

"Ciąg pijaczy - nieprzerwane pijaństwo wielodniowe, charakteryzuje fazę przewlekłą toksykomanii alkoholowej.
Naprzemiennie występowanie ciągu pijaczego i spontanicznych remisji z zupełną wstrzemięźliwością alkoholową przedstawia dość częsty typ przebiegu nałogu."

Wikipedia. :mgreen:

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 00:24

Halibut napisał/a:
Pastel!!! Ty na terapi?

Raz kiedyś byłem lata temu. Jednorazowa przygoda. :p
Marc-elus napisał/a:
Może coś źle zrozumiałem, możesz jaśniej?

Mnie też ten test wydaje się... absurdalny (nie wiem czy to dobre słowo). Zgadzam się z Tobą, że 'coś tu nie gra'. I co z alkoholikami, którzy nie piją więcej niż jedno piwo, ale piją codziennie - wychodziłoby, że nie są alkoholikami. No ale tu jest właśnie potrzebny ten 36 dzień bez picia żadnego alkoholu.

Ja opowiadałem wtedy o sobie, grupa zaczęła coś przebąkiwać ' może nie jesteś alkoholikiem?' itd. na co terapeuta stwierdził, że jestem, ale... i tu się zaczęło z tym testem. Nie jestem Ci w stanie dokładnie tego po tylu latach przekazać, nie wiem czy to był wyraz chemiczny/fizyczny/mechaniczny, ale któyś z nich i na pewno padło słowo 'metabolizm' oraz była mowa o procesach zachodzących w ludzkim organizmie, więc to raczej w tym kierunku trzeba szukać podstaw tych teorii.
Terapeuta tłumaczył, używał wyszukanego słownictwa, ale mnie zastanowiła ta jego pewność. On był przekonany, że żadnemu z zebranych nie udałoby się takiej próby przejść. Był pewien, choć odniosłem wrażenie, że mówi nam o tym niechętnie.
Dla niego pytaniem nie było czy ewentualnie testujący się upije w ciągu tych 35 dni, tylko w którym z tych 35 dni to nastąpi.

staaw - Sob 01 Gru, 2012 00:31

pastel napisał/a:
I co z alkoholikami, którzy nie piją więcej niż jedno piwo, ale piją codziennie - wychodziłoby, że nie są alkoholikami.

Któregoś dnia idą do szpitala ze złamaną ręką i nagle zaczyna ich telepać. Najprawdziwszy ZA tylko nikt nie wie skąd się wziął u tego porządnego człowieka...
A to właśnie zabrakło jednego z ogniw metabolizmu...

Halibut - Sob 01 Gru, 2012 00:35

To może ten ciąg nie jet konieczny? A może jak tak po jednym przez roczek to też ciag?
Pastel - Sob 01 Gru, 2012 00:36

staaw napisał/a:
A to właśnie zabrakło jednego z ogniw metabolizmu.

Zgadza się. I dlatego ten ostatni dzień ma być bez żadnej kropelki.

staaw - Sob 01 Gru, 2012 00:41

pastel napisał/a:
staaw napisał/a:
A to właśnie zabrakło jednego z ogniw metabolizmu.

Zgadza się. I dlatego ten ostatni dzień ma być bez żadnej kropelki.

Nie zrozumieliśmy się, przez miesiąc nie zmienisz metabolizmu organizmu tak małą ilością trucizny. Test ten ma na celu udowodnienie braku kontroli nad ilością spożywanego alkoholu.
Ja mogłem nie pić jakiś czas, lecz nie umiałem odmówić sobie NASTĘPNEJ porcji alkoholu...

Tak Halibucie, codzienne piwo to jest ciąg...

pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:43

staaw napisał/a:
pastel napisał/a:
I co z alkoholikami, którzy nie piją więcej niż jedno piwo, ale piją codziennie - wychodziłoby, że nie są alkoholikami.

Któregoś dnia idą do szpitala ze złamaną ręką i nagle zaczyna ich telepać. Najprawdziwszy ZA tylko nikt nie wie skąd się wziął u tego porządnego człowieka...
A to właśnie zabrakło jednego z ogniw metabolizmu..

Niekoniecznie. To mózg upomni się o swoją codzienną "dawkę" a nie żołądek czy wątroba. Ile razy wnętrzności przewracały Ci się do góry nogami a umysł wył o alkohol, bo przecież nie Twoja wątroba wyła...........

Halibut - Sob 01 Gru, 2012 00:45

staaw napisał/a:
Nie zrozumieliśmy się, przez miesiąc nie zmienisz metabolizmu organizmu tak małą ilością trucizny.

No to mamy odpowiedź. :mgreen:

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 00:46

staaw napisał/a:
Test ten ma na celu udowodnienie braku kontroli nad ilością spożywanego alkoholu.

Czy jeśli przejdę pozytywnie ten test (nie zapiję) to znaczy, że mam kontrolę? :roll:

staaw - Sob 01 Gru, 2012 00:47

pterodaktyll napisał/a:
To mózg upomni się o swoją codzienną "dawkę" a nie żołądek czy wątroba.

Zbyt niską jest moja wiedza by z Tobą dyskutować, ale mówimy o 2 różnych rzeczach.
Ty o psychicznym, ja o fizycznym uzależnieniu od alkoholu.
W skrajnych przypadkach uzależnienia fizycznego ZA leczy się... alkoholem, by człowiek nie umarł...

Jo-asia - Sob 01 Gru, 2012 00:48

staaw napisał/a:
codzienne piwo to jest ciąg...

ja piłam tylko piwo
inne alkohole były rzadkością
przez co najmniej 2 lata, nie pamiętam dnia bez piwa...
gdy zaczęło mi świtać w głowie, że jestem uzależniona, ktoś powiedział, żebym jeden dzień nie piła, to się dowiem...
i się dowiedziałam, że nie potrafię :(
piłam 1-2 piwa...dopiero pod koniec zaczęłam ilości zwiększać :(

pietruszka - Sob 01 Gru, 2012 00:49

pastel napisał/a:
Czy jeśli przejdę pozytywnie ten test (nie zapiję) to znaczy, że mam kontrolę? :roll:

wiecie co? mi by w ogóle nie chciało się takiego testu robić... ale nie jestem uzależniona od alkoholu...
i może w tym jest kruczek....

staaw - Sob 01 Gru, 2012 00:49

pastel napisał/a:
staaw napisał/a:
Test ten ma na celu udowodnienie braku kontroli nad ilością spożywanego alkoholu.

Czy jeśli przejdę pozytywnie ten test (nie zapiję) to znaczy, że mam kontrolę? :roll:

Sprawdź, mi się nie udało...

(za to conajmniej kilka razy mogłem się nawalić w imię nauki :lol2: )

pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:50

Waszym podstawowym błędem jest to, że usiłujecie sprowadzić zagadnienie do chemicznych zjawisk w organizmie, zapominając kompletnie o tym, że żeby w ogóle coś takiego zaistniało, musi być najpierw ten pierwszy impuls, ten katalizator, który pochodzi właśnie z mózgu i tam trzeba szukać tego "wyłącznika" nawrotów, głodów itd. Moim (i nie tylko moim) zdaniem a nie kombinować czy jedno piwo itd itp :p
pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:53

staaw napisał/a:
Ty o psychicznym, ja o fizycznym uzależnieniu od alkoholu.
W skrajnych przypadkach uzależnienia fizycznego ZA leczy się... alkoholem, by człowiek nie umarł...

A co następuje najpierw? Uzależnienie psychiczne czy fizyczne?
W skrajnych przypadkach, to znaczy wtedy, kiedy mózg przestaje funkcjonować, bo już wszystkie szare komórki diabli wzięli (pardon, alkohol)

Wiedźma - Sob 01 Gru, 2012 00:55

pterodaktyll napisał/a:
Waszym podstawowym błędem jest to, że usiłujecie sprowadzić zagadnienie do chemicznych zjawisk w organizmie, zapominając kompletnie o tym, że żeby w ogóle coś takiego zaistniało, musi być najpierw ten pierwszy impuls, ten katalizator, który pochodzi właśnie z mózgu i tam trzeba szukać tego "wyłącznika" nawrotów, głodów itd.

Ale przecież ten impuls z mózgu nie wyklucza zachodzenia w organizmie zjawisk chemicznych,
więc czemu mówisz o błędzie? Uzależnienie fizyczne idzie obok psychicznego -
krok z tyłu, ale konsekwentnie do przodu.

staaw - Sob 01 Gru, 2012 00:56

pterodaktyll napisał/a:
W skrajnych przypadkach, to znaczy wtedy, kiedy mózg przestaje funkcjonować, bo już wszystkie szare komórki diabli wzięli (pardon, alkohol)

Fizycznie ciężko uzależniony może być człowiek który NIGDY nie był pijany, u takiego człowieka nie jest zniszczona przez alkohol ŻADNA komórka w mózgu.
A mimo to jest ciężko FIZYCZNIE chory...

pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:56

Wiedźma napisał/a:
czemu mówisz o błędzie?

Mam na myśli tok rozumowania

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 00:57

pietruszka napisał/a:
wiecie co? mi by w ogóle nie chciało się takiego testu robić... ale nie jestem uzależniona od alkoholu...
i może w tym jest kruczek.

Zgadzam się. Ja piszę o tym czysto teoretycznie.
Na razie. :evil2" ;)

A tak serio - jeśli to byłoby prawdą, to byłby jedyny znany mi sposób, który konkretnie definiowałby alkoholizm. Bo są już konkretne dane - wzór na alkoholizm można by stworzyć. Bo póki co granica alkoholizmu jest umowna.
Ja osobiście nie bardzo w to wszystko wierzę. Ale pogadać można. :)

pterodaktyll - Sob 01 Gru, 2012 00:59

pastel napisał/a:
pogadać można.

Pospać też by się zdało. Wieszam ten swój nieszczęsny alkoholizm na haku i idę spać :papa2:

staaw - Sob 01 Gru, 2012 01:00

pastel napisał/a:
Bo póki co granica alkoholizmu jest umowna.

Według mnie najlepiej granica alkoholizmu jest "zdefiniowana" w AA.
Przychodzi delikwent, mówi że niema kontroli nad piciem i zamierza skończyć z tym gó***m...

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 01:00

pterodaktyll napisał/a:
Waszym podstawowym błędem jest to, że usiłujecie sprowadzić zagadnienie do chemicznych zjawisk w organizmie,

Ale te właśnie zjawiska podobno ma określać ten test. Nie chodziło w nim o zmiany psychiczne tylko fizyczne. Psychiczne można taki test obejść np. d***, ale test podaje środek (35xpiwo) na jego 'chemiczne' (za pomocą wpływu alkoholu) wyłączenie.

staaw - Sob 01 Gru, 2012 01:04

pastel napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Waszym podstawowym błędem jest to, że usiłujecie sprowadzić zagadnienie do chemicznych zjawisk w organizmie,

Ale te właśnie zjawiska podobno ma określać ten test. Nie chodziło w nim o zmiany psychiczne tylko fizyczne.

Według mnie ten test ma określać psychiczne zmiany, utratę kontroli...
Nie chodzi tu o to czy dostaniesz ZA po suchym 36 dniu, tylko o to że wyżłopiesz całe piwo PRZED upływem tego czasu...

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 01:05

staaw napisał/a:
Przychodzi delikwent, mówi że niema kontroli nad piciem i zamierza skończyć z tym gó***m...

A taki, co nie wie, czy ma tę kontrolę? :roll:

staaw napisał/a:
Sprawdź, mi się nie udało...

Myślałem o tym kiedyś, ale teraz nie bardzo widzę sens. Bo ja nie do końca w te twierdzenia wierzę, więc na dobrą sprawę sam sobie nic bym nie udowodnił.

Chyba, że bym się rzeczywiście napił - wtedy to już bym chyba nawet terapeutom zaczął wierzyć. ;) :P

staaw - Sob 01 Gru, 2012 01:08

pastel napisał/a:
staaw napisał/a:
Przychodzi delikwent, mówi że niema kontroli nad piciem i zamierza skończyć z tym gó***m...

A taki, co nie wie, czy ma tę kontrolę? :roll:

O takich co nie wiedzą mówi się: "Pomyślmy o tych co jeszcze do nas drogi nie znaleźli"...

Pastel - Sob 01 Gru, 2012 01:15

staaw napisał/a:
O takich co nie wiedzą mówi się: "Pomyślmy o tych co jeszcze do nas drogi nie znaleźli"...

Ale to nie definiuje ich alkoholizmu. A ten test byłby 'papierkiem lakmusowym'.

staaw napisał/a:
Według mnie ten test ma określać psychiczne zmiany, utratę kontroli...

Terapeuta twierdził inaczej - że to kwesta chemii/fizyki/biologii, a nie strefy psychiki. Dlatego właśnie 'd***' nie pomoże i klient się złamie. Nawet jak alkoholik z silnie rozwiniętym mechanizmem iluzji i zaprzeczeń próbowałby udowodnić za pomocą tego testu, że alkoholikiem nie jest i przejść taki test 'wytrzymując' - nie uda mu się.

Marc-elus - Sob 01 Gru, 2012 07:40

pastel napisał/a:
staaw napisał/a:
Test ten ma na celu udowodnienie braku kontroli nad ilością spożywanego alkoholu.

Czy jeśli przejdę pozytywnie ten test (nie zapiję) to znaczy, że mam kontrolę? :roll:

Sądzę że każdy z nas na pewnym etapie chciałby jednak pić kontrolowanie.....
A jak bardzo czegoś chcesz, to może się udać. Zaciśniesz zęby i "udowodnisz" to sobie.
I dopiero będzie nieszczęście, "wszyscy mówili o tym teście, ja go zdałem, jestem zdrowy
:radocha: ".
I możesz przez kolejne 10lat "kontrolować"... jak robiłeś to przez ostatnie 10lat. :evil2"

Już wiesz po co chcesz sobie cokolwiek udowadniać?
Zdrowy by tego nie chciał, jest zdrowy, na cholerę mu jakieś testy...... pozytywny wynik jest potrzebny, ale TYLKO alkoholikowi.
A przy negatywnym wyniku, to nie sądzę żeby Cię to przekonało.... sam już wcześniej zróżnicowałeś, "test bym przeszedł jakby to było piwo a nie wódka", równie dobrze możesz to zmienić na "za mocne było to piwo, to dlatego oblałem test, muszę próbować ze słabszym".
"Faza krytyczna: - nieudane próby kontrolowania picia "
A jednak ludzie "idą dalej", do fazy chronicznej. Negatywny wynik nic nie będzie znaczył.......

To tylko gdybanie, ale tak to widzę....

rejek - Sob 01 Gru, 2012 13:15

A ja tam bym przeszedł ten test bez problemu.
A alkoholikiem i tak jestem niestety :?
Wiec co do mnie to by sie ten twój terapeuta zdziwił Pastel

Halibut - Sob 01 Gru, 2012 13:31

Pastel mam na dzieje, że moje wczorajsze żarty nie uraziły Cię.

Test jak test, kryteria są przyjęte arbitralne, dużo się o nim mówi, ale jego wartość poznawcza jest pewnie bardzo ograniczona. Moim zdaniem wielu alkoholików na niezbyt zaawansowanym etapie nałogu w sprzyjanych warunkach przeszłaby przez ten test z sukcesem. Ale powtórzenie go na innym etapie życia powiedzmy w mniej sprzyjających warunkach doprowadziłaby do powrotu do nałogowego picia. Natomiast w bardziej zaawansowanym stopniu uzależnia po przekroczeniu granicy umiejętności kontroli picia w ogóle nie możliwe - o tym poniżej. Co do ciągów ich występowanie nie jest konieczne do zdiagnozowania alkoholizmu. Natomiast nie możemy rozpatrywać uzależnienia fizycznego w oderwaniu od uzależnienia psychicznego. Te dwie formy uzależnienia występują razem i uzupełniają się. Oczywiście mogą występować miedzy nimi różne korelacje i różne proporcje, jednak zawsze występują razem. Moim zdaniem, jeżeli byśmy przyjęli, że wprowadzenie alkoholu w metabolizm organizmu miałoby być podstawą do diagnozowania uzależnienia to była by definicja niepełna, bo przecież uzależnię psychiczne jest mocniejsze i trudniejsze do wyleczenia i także świadczy o uzależnieniu. Wprowadzenie alkoholu w metabolizm ( ciągi picia w polaczeniu z klinowaniem) organizmu świadczy o takim stopniu utraty zdolności kontroli nad alkoholem, który uniemożliwia powrót do picia kontrolowanego lub nieszkodliwego, jednak uzależnienie psychiczne nosi w sobie taka samą granicę. Dla zobrazowania różnych proporcji uzależnienia fizycznego i psychicznego, mój model picia jest dobrym przykładem. Piłem np. przez ponad rok bez przerwy tylko wieczorami po trzy piwa, lub inne trunki o podobnej zawartości alkoholu a więc byłem w ciągu, ale co ważne nigdy ni klinowałem, miałem kaca, trzeźwiałem i znowu piłem, więc prawdopodobnie nie wprowadziłem alkoholu w metabolizm organizmu, więc moje uzależnienie fizyczne było słabe w związku z tym po zaprzestaniu picia nie odczuwałem ZA. Jak się okazało moje uzależnię psychiczne nie było bardzo zaawansowane, ponieważ alkoholu używałem głównie do uśmierzania moich problemów emocjonalnych i egzystencjonalnych, z którymi podczas terapii i własnej pracy nad sobą w dużym stopniu sobie poradziłem. Wiec usmierzacz w formie alkoholu nie jest już mi do niczego potrzebny, a zdobycie wiedzy na temat mechanizmów uzależnienia, oraz uzyskanie wglądu w siebie i pewien stopień samopoznania, pozwalają na kontrole. W razie silnego stresu znam metody jego rozładowywania bez pomocy używek. Tak, więc w moim wypadku zaistniała możliwość powrotu do picia nieszkodliwego.

leon - Sob 01 Gru, 2012 13:58

Nie przeszedl bym testu Pastela,nie ma co sie oszukiwac,po pierwszym piwie bym poszedl po litra...Chyba,ze za pozytywne zaliczenie bylaby bardzo wartosciowa nagroda,wtedy walczylbym do upadlego :wysmiewacz:
Jacek - Sob 01 Gru, 2012 14:18

pastel napisał/a:
Mnie terapeuta osobiście powiedział 35 x po jednym piwie. I jak po 35 dniach nie zapiję - tom nie alkoholik.
To co? Zaczynać? :cwaniak:

jeśli w mózgu zachodzi taka kombinacja myśli o ...
to Ty już zacząłeś
dlatego właśnie tak to działa
pterodaktyll napisał/a:
kompletnie o tym, że żeby w ogóle coś takiego zaistniało, musi być najpierw ten pierwszy impuls, ten katalizator, który pochodzi właśnie z mózgu i tam trzeba szukać tego "wyłącznika"

ktoś kto nie będący uzależniony od czegoś,,nie ma takowego problemu w myślach
czy gdy zapali ,czy wypije,czy po jednym będzie drugi
taki po prostu nie sięga gdy nie chce po używki - jemu w głowie nic takiego się nie kumuluje w postaci wyobrażeń myśli co by było gdy...

yuraa - Sob 01 Gru, 2012 14:45

gdzieś kiedyś przeczytałem;
alkoholizm- choroba ciala i obsesja duszy.
mi wystarczy

Halibut - Sob 01 Gru, 2012 15:00

yuraa napisał/a:
obsesja duszy.


I tu największa kicha i u tych, którzy piją i u tych, którzy przestali pić.
Ale pewnie znasz Jura przypowieść o białym i czarnym wilku, zwycięży ten, którego karmimy.
:esa:

yuraa - Sob 01 Gru, 2012 15:08

Halibut napisał/a:
Ale pewnie znasz Jura przypowieść o białym i czarnym wilku, zwycięży ten, którego karmimy

ja swoje wilki nauczyłem kapustę żreć ;)

Wiedźma - Sob 01 Gru, 2012 15:12

A kozy z głodu zdechły :bezradny:
szymon - Sob 01 Gru, 2012 15:40

mleka nie dają :p
Halibut - Sob 01 Gru, 2012 15:46

Ani piwa też. :roll:
Jacek - Sob 01 Gru, 2012 17:42

a chocia potrzymać??? :roll:
Kulfon - Sob 01 Gru, 2012 19:02

Wiedźma napisał/a:
A kozy z głodu zdechły


ja moje makulatura karmie :p

taki test to pikus, pod warunkiem ze nagroda wysoka :p

a udowadnianie sobie czy innym zem niealkoholik jest dla mnie nic nie warte :>

Kryształ - Sob 01 Gru, 2012 19:09

leon napisał/a:
Nie przeszedl bym testu Pastela,nie ma co sie oszukiwac,po pierwszym piwie bym poszedl po litra...Chyba,ze za pozytywne zaliczenie bylaby bardzo wartosciowa nagroda,wtedy walczylbym do upadlego :wysmiewacz:

Gdybym wystartował w tej konkurencji i dano by mi te 35 piw ,to pewnie od otwarcia pierwszego męczyłbym je do końca z przerwą na krótkie drzemki.Tylko co ja bym zrobił po dwóch dniach gdyby mi już brakło tego towaru :szok: ?

leon - Sob 01 Gru, 2012 19:10

Kryształ napisał/a:
leon napisał/a:
Nie przeszedl bym testu Pastela,nie ma co sie oszukiwac,po pierwszym piwie bym poszedl po litra...Chyba,ze za pozytywne zaliczenie bylaby bardzo wartosciowa nagroda,wtedy walczylbym do upadlego :wysmiewacz:

Gdybym wystartował w tej konkurencji i dano by mi te 35 piw ,to pewnie od otwarcia pierwszego męczyłbym je do końca z przerwą na krótkie drzemki.Tylko co ja bym zrobił po dwóch dniach gdyby mi już brakło tego towaru :szok: ?

Kupil bys nastepny :wysmiewacz:

Pastel - Pon 03 Gru, 2012 02:47

Marc-elus napisał/a:
Sądzę że każdy z nas na pewnym etapie chciałby jednak pić kontrolowanie.....

Nie chodzi o kontrolowanie picia alkoholu - chodzi o wyzwolenie się spod jarzma uzależnienia. Ty mnie chyba jednak rzeczywiście nie doceniasz, jeśli sądzisz, że ja chcę się wyzbyć mojego uzależnienia po to, by pójść się z czystym sumieniem napić. :nono:

Marc-elus napisał/a:
Już wiesz po co chcesz sobie cokolwiek udowadniać?


Jak pisałem - nie bardzo wierzę w ten test - jeśli już miałbym się w to bawić to tylko ewentualnie w ramach... prewencji. :mgreen:

Marc-elus napisał/a:
Zdrowy by tego nie chciał, jest zdrowy, na cholerę mu jakieś testy.

Nie przesadzaj :skromny: - zdrowi też robią różne testy i często z obawą czekają na wyniki.

Marc-elus napisał/a:
"test bym przeszedł jakby to było piwo a nie wódka"

Nie chodziło mi o rodzaj alkoholu, a o jego ilość - po jednym piwie umysł miałbym trzeźwy - po 'setce' już 'nie bałdzo'. Może być wódka, ale 'przeliczając' to chyba byłoby 50g?

rejek napisał/a:
A ja tam bym przeszedł ten test bez problemu.

To mi się podoba - na kozaka. ;)
Ja tam nigdy nie mówię nigdy. :p

Jacek napisał/a:
jeśli w mózgu zachodzi taka kombinacja myśli o ...
to Ty już zacząłeś

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Myślę, że nie powinniśmy mieć tematów tabu, niewygodnych pytań itp. i zagłuszać wszelkich przejawów myślenia 'nie po linii' argumentami typu 'pijane myślenie', 'suche picie' itp.
Errare humanum est Jacku. :)

Jacek napisał/a:
ktoś kto nie będący uzależniony od czegoś,,nie ma takowego problemu w myślach

Z tego by wynikało, że każdy, kto choć raz zada sobie pytanie: "Być może jestem alkoholikiem?" - jest alkoholikiem. :szok:

leon napisał/a:
Nie przeszedl bym testu Pastela

Teraz to już jest 'mój' test? :wysmiewacz: ;)

Pede.

Pastel - Pon 03 Gru, 2012 02:49

Halibut napisał/a:
Pastel mam na dzieje, że moje wczorajsze żarty nie uraziły Cię.

Nie uraziłyby nawet gdyby nie były żartami. :luzik: 98l9i

Zgadzam się z tym, co piszesz o uzależnieniu fizycznym i psychicznym i mam jedno pytanie:

Halibut napisał/a:
Jak się okazało moje uzależnię psychiczne nie było bardzo zaawansowane, ponieważ alkoholu używałem głównie do uśmierzania moich problemów emocjonalnych i egzystencjonalnych, z którymi podczas terapii i własnej pracy nad sobą w dużym stopniu sobie poradziłem. Wiec usmierzacz w formie alkoholu nie jest już mi do niczego potrzebny, a zdobycie wiedzy na temat mechanizmów uzależnienia, oraz uzyskanie wglądu w siebie i pewien stopień samopoznania, pozwalają na kontrole. W razie silnego stresu znam metody jego rozładowywania bez pomocy używek. Tak, więc w moim wypadku zaistniała możliwość powrotu do picia nieszkodliwego.


Czy ostatnie zdanie znaczy, że jesteś byłym alkoholikiem? Jakbyś Ty sam siebie określił w odniesieniu do alkoholizmu?

Pede.

pietruszka - Pon 03 Gru, 2012 06:33

pastel napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Zdrowy by tego nie chciał, jest zdrowy, na cholerę mu jakieś testy.

Nie przesadzaj :skromny: - zdrowi też robią różne testy i często z obawą czekają na wyniki.

tylko po cholerę zdrowy miałaby się zmuszać do codziennego picia alkoholu?
To tak jakbyś chciał sprawdzić, czy nie jesteś uzależniony od na przykład jedzenia grochówki. Zwykle jadasz ją na przykład 10 razy do roku, a nagle musiałbyś ją jeść codziennie przez 35 dni. Możesz nawet ją lubić ,a le przez kilka tygodni codziennie? :shock: Chciałoby Ci się robić taki test? Po co?

Marc-elus - Pon 03 Gru, 2012 06:36

pastel napisał/a:
(...) chodzi o wyzwolenie się spod jarzma uzależnienia. (...)

Wzniosły cel, pracuj, pracuj..... :mgreen:
pastel napisał/a:
po jednym piwie umysł miałbym trzeźwy

Oj, tu się nie zgadzamy.
Umysł miałbyś pijany już jakbyś otwierał to piwo. Bo co takiego by Cię skłoniło do wypicia tego piwa?
Chęć poszerzenia wiedzy ludzkości o jego działaniu na uzależniony umysł? fsdf43t

U alkoholika, nieważne, czy przed "wyzwoleniem się spod jarzma.....", czy po, wypicie choćby małej dawki, skutkuje uruchomieniem lawiny. I nie chodzi mi o to że od razu musi być ciąg.
Na tym właśnie polega brak kontroli.

Ach te targi z własną chorobą, jak ja to lubię..... :lol: fsdf43t
"Choćby jedno piweczko, przecież nie będę pijany....."

yuraa - Pon 03 Gru, 2012 09:07

ja doskonale pamiętam co się działo ze mną po jednym piwie, kieliszku wódki czy nawet łyżce kropli miętowych.
nie mam żadnych podstaw by sądzić że obecnie po 3650 (+3 z lat przestępnych ;) ) dniach
efekty wprowadzenia alkoholu do organizmu byłyby inne.
ja to wiem i się nie targuję, nie myslę o żadnych testach, próbach kontroli, cudownych lekach czy innych wynalazkach.

Marc-elus - Pon 03 Gru, 2012 09:25

yuraa napisał/a:
ja doskonale pamiętam co się działo ze mną po jednym piwie, kieliszku wódki czy nawet łyżce kropli miętowych.

U mnie to było małe piwo, Żywiec dokładnie, jak już różnicujemy alkohol. :lol:
Wypiłem, choć nie piłem wtedy 7mieś.
Przez następny tydzień byłem ostrożny, ale nic się nie stało.
Potem wypiłem dwa piwa(nie pamiętam jakie fsdf43t ).
A po następnym tygodniu flaszkę, na swoje usprawiedliwienie powiem że nie do końca, trochę zostawiłem. :mgreen:
Następnego dnia do pracy, nic się nie stało, Polacy nic się nie stało.....
Po jakimś miesiącu już było klasycznie, do upadłego, a z rana poprawka....

kj100pn - Pon 03 Gru, 2012 10:55

Halibut napisał/a:
Pastel mam na dzieje, że moje wczorajsze żarty nie uraziły Cię.

Test jak test, kryteria są przyjęte arbitralne, dużo się o nim mówi, ale jego wartość poznawcza jest pewnie bardzo ograniczona. Moim zdaniem wielu alkoholików na niezbyt zaawansowanym etapie nałogu w sprzyjanych warunkach przeszłaby przez ten test z sukcesem. Ale powtórzenie go na innym etapie życia powiedzmy w mniej sprzyjających warunkach doprowadziłaby do powrotu do nałogowego picia. Natomiast w bardziej zaawansowanym stopniu uzależnia po przekroczeniu granicy umiejętności kontroli picia w ogóle nie możliwe - o tym poniżej. Co do ciągów ich występowanie nie jest konieczne do zdiagnozowania alkoholizmu. Natomiast nie możemy rozpatrywać uzależnienia fizycznego w oderwaniu od uzależnienia psychicznego. Te dwie formy uzależnienia występują razem i uzupełniają się. Oczywiście mogą występować miedzy nimi różne korelacje i różne proporcje, jednak zawsze występują razem. Moim zdaniem, jeżeli byśmy przyjęli, że wprowadzenie alkoholu w metabolizm organizmu miałoby być podstawą do diagnozowania uzależnienia to była by definicja niepełna, bo przecież uzależnię psychiczne jest mocniejsze i trudniejsze do wyleczenia i także świadczy o uzależnieniu. Wprowadzenie alkoholu w metabolizm ( ciągi picia w polaczeniu z klinowaniem) organizmu świadczy o takim stopniu utraty zdolności kontroli nad alkoholem, który uniemożliwia powrót do picia kontrolowanego lub nieszkodliwego, jednak uzależnienie psychiczne nosi w sobie taka samą granicę. Dla zobrazowania różnych proporcji uzależnienia fizycznego i psychicznego, mój model picia jest dobrym przykładem. Piłem np. przez ponad rok bez przerwy tylko wieczorami po trzy piwa, lub inne trunki o podobnej zawartości alkoholu a więc byłem w ciągu, ale co ważne nigdy ni klinowałem, miałem kaca, trzeźwiałem i znowu piłem, więc prawdopodobnie nie wprowadziłem alkoholu w metabolizm organizmu, więc moje uzależnienie fizyczne było słabe w związku z tym po zaprzestaniu picia nie odczuwałem ZA. Jak się okazało moje uzależnię psychiczne nie było bardzo zaawansowane, ponieważ alkoholu używałem głównie do uśmierzania moich problemów emocjonalnych i egzystencjonalnych, z którymi podczas terapii i własnej pracy nad sobą w dużym stopniu sobie poradziłem. Wiec usmierzacz w formie alkoholu nie jest już mi do niczego potrzebny, a zdobycie wiedzy na temat mechanizmów uzależnienia, oraz uzyskanie wglądu w siebie i pewien stopień samopoznania, pozwalają na kontrole. W razie silnego stresu znam metody jego rozładowywania bez pomocy używek. Tak, więc w moim wypadku zaistniała możliwość powrotu do picia nieszkodliwego.


Piłem kilka lat z rzędu, najpierw jedno, potem 2 potem 3 a ostatnie miesiące 4 piwa aż doszedłem do chwili w której stwierdziłem że pije za dużo i mój świat "kręci się wokół piwa".

Z dnia na dzień z 4 piw dziennie zjechałem do 2 na 1,5 miesiąca, w domu nie pije wcale.
Moje uzależnienie fizyczne też na szczęście nie było silne, nie miałem zespołu abstynencyjnego, czasami klinowałem zimnym piwkiem prosto z lodówki(wiem, wiem żeby nie było to też picie na klina, pomimo ze piłem bezalkoholowe, ale tego typu sytuacje zdażały się sporadycznie), w moim odczuciu u mnie występuje jedynie uzależnienie psychiczne. Na ile silne nie wiem, nie mi to oceniać, od połowy września ograniczyłem picie o 99,99%, początkowo miałem problemy z zaśnięciem.

Od połowy września 3 razy pozwoliłem sobie na wypicie, raz na imprezie rodzinnej wypiłem z kuzynem 2 kieliszki wódki i po piwku, raz na rocznice ślubu rodziców pół lamki wina i na piwko z okazji moich urodzin(nagroda za abstynencje).

Ciągu u mnie to nie wyzwala, ale zaczyna działać podświadomość i umysł zaczyna sobie wmawiać "skoro mogę sobie nie pić przez jakiś czas wogóle to znaczy że nie jestem alko i wszystko jest ok więc może znowu piwko", jest to cholernie złudne i zgubne.
I tak jak mi powiedziała koleżanka psycholog może jestem alko może nie, ale jak będę pił tak dalej jak piłem na pewno nim się stane, to tylko kwestia czasu, nie powie mi ile to może potrwać miesiąc, rok, 10 ale na 100% popłynę.

Dlatego widząc po sobie zaczynam rozumieć istotę choroby alkoholowej i w 100% zgadam się z tym że jak ktoś ma wątpliwości co do siebie lepiej nie pić wcale i nie ryzykować.

Kontrolować picie potrafię przynajmniej na razie ale jak długo nie wiem i nie chce sie przekonać co będzie jak strace kontrole.

Bez alkoholu da się żyć i jakoś lepiej mi z tym.

Nauczyłem się innaczej radzić sobie ze stresem i z problemami z zaśnięciem.
Bez piwa, bez tabletek nasennych

szymon - Pon 03 Gru, 2012 11:05

kj100pn napisał/a:
Od połowy września 3 razy pozwoliłem sobie na wypicie, raz na imprezie rodzinnej wypiłem z kuzynem 2 kieliszki wódki i po piwku, raz na rocznice ślubu rodziców pół lamki wina i na piwko z okazji moich urodzin(nagroda za abstynencje

mam kolegów, którzy nie są alkoholikami (chyba :lol: ), piją podobnie jak TY...
ale żaden nie nagradza się za abstynencję "kieliszkiem"
oni tego nie zauważają, że nie piją przez 5 dni, a później nagroda :roll:

kj100pn - Pon 03 Gru, 2012 11:16

To czy są czy nie są dowiedzą się jako ostatni.

Użyłem przenośni z nagrodą.

szymon - Pon 03 Gru, 2012 11:19

kj100pn napisał/a:
Użyłem przenośni z nagrodą


ja też tak robiłem, często miałem nagrodę, za nagrodą...
nagradzałem się nawet za wypicie troche wolniej wcześniejszego
za dobry albo zły dzień
normalnie jedna wielka przenośnia :D

Jacek - Pon 03 Gru, 2012 11:28

kj100pn napisał/a:
Użyłem przenośni z nagrodą.

przenośnia ,nie przenośnia ...
ale ten mus,co??? :mgreen:
i w tym nie ważna jakość,czy ilość :beba:
ważne jest się czym wytłumaczyć ,, a to już jest wiadomo czym i do czego prowadzi
do oszukania samego siebie - nie zaś mnie czy Szymka :skromny:

Marc-elus - Pon 03 Gru, 2012 12:37

szymon napisał/a:
często miałem nagrodę, za nagrodą...
nagradzałem się nawet za wypicie troche wolniej wcześniejszego

Mistrz, że też ja na to nie wpadłem.... :D
U mnie najczęściej były dwa "powody" picia.
Nagroda, za ciężką pracę, za znoszenie trudów i znoju życia(ciekawe, bo ludzie przecież mają o wiele ciężej, a nie piją), za to jaki jest ze mnie "bohater".

Ale jeszcze lepiej mi się piło na poczuciu krzywdy, połączonym z odwróceniem uwagi ode mnie i mojego problemu.
Nie mam kasy - bo żyje w złodziejskim kraju, pijemy....
Wspólnik mnie orżnął, skrzywdził mnie, trzeba wypić.
Co Ci politycy wyprawiają, zniszczą wszytko, to przez nich tyle mam kłopotów.
Awantura z ojcem, bo pije, a przecież pije bo muszę się odstresować, ale jak już awantura, to jeszcze większy stres, pijemy.....
Towar nie dojechał, ta przeklęta hurtownia, a ja taki bohater, gdyby nie oni wszystko byłoby oki..... pijemy.
Ktoś właśnie strzelał do wygłodniałej pandy w Chinach, bidna panda, a świat bardzo niesprawiedliwy i okrutny - pijemy....

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 19:34

tak się zastanowiłam nad tym testem :mysli:

byłam u rodziców...mama wogóle nie pije...bo nie lubi alkoholu...a tata śladowe ilości...i zapytałam się ich co myślą o takim teście....a oni ...oczy wielkie zrobili :shock: ...i mówią a po co się tak męczyć :rotfl: .........nieuzależnieni ludzie nie myślą nawet o takich testach ...więc jak ktoś chce je robić to już powinna mu się lampka ostrzegawcza zapalić...

......ja tak sobie myślę że ja nie chcem pić i nie chcem takich testów robić na sobie...bo po jakiego ...dla mnie jedno piwo ...to na początek...aczkolwiek ja wolałam wódkę........więc jeden kieliszek za mało a dwa za dużo odkąd to wiem żadnych testów robić nie muszę.... :)

Borus - Pon 03 Gru, 2012 20:56

wampirzyca napisał/a:
więc jeden kieliszek za mało a dwa za dużo


Dla mnie jeden kieliszek to za dużo a wiadro - za mało :uoee:

Przetestowałem się już dokładnie,
więc żaden test nie jest mi potrzebny... :nie:

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:07

wampirzyca napisał/a:
zapytałam się ich co myślą o takim teście....a oni ...oczy wielkie zrobili ...i mówią a po co się tak męczyć .........nieuzależnieni ludzie nie myślą nawet o takich testach ...więc jak ktoś chce je robić to już powinna mu się lampka ostrzegawcza zapalić...


Nie rozumiem, co Cię dziwi Wampirzyco ten test jest właśnie dla ludzi, którym zapaliła sie lampka. Dla tych, których niepokoi ich sposób picia i chcą się przekonać czy nie utracili nad nim kontroli. Ile się z niego dowiedzą to już inna sprawa. Myślę, że w przeważającej większości dużo. Mogą utwierdzić się w przekonaniu, że mają problem i zastanowić się czy nie potrzebują konsultacji ze specjalistą. Po co wyśmiewać test, którego użycie świadczy o uświadamianiu sobie problemu z alkoholem. Oczywiście, jeżeli taki test chce zrobić osoba zdiagnozowana, jako alkoholik i uważająca się za alkoholika to już inny temat i trochę bardziej skomplikowana dyskusja. Bo powody mogą być różne. A skutki mogą być nie przyjemne. :boisie:

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:15

pastel napisał/a:
Czy ostatnie zdanie znaczy, że jesteś byłym alkoholikiem? Jakbyś Ty sam siebie określił w odniesieniu do alkoholizmu?

Pede.


Widzę, że chcesz zweryfikować mój sposób widzenia. Umiejętność zdobywania informacji w pierwszym rzędzie polega na umiejętności zadawania pytań. To chyba właśnie jest pytaniem kluczowym. Oczywiście odpowiem, tylko potrzebuje trochę czasu. Teraz go nie mam.

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 21:19

Halibut napisał/a:
Po co wyśmiewać test, którego użycie świadczy o uświadamianiu sobie problemu z alkoholem.



ja go nie wysmiewam......wiem tylko jedno ja np nie próbuję palić trawki codzień po jednym machu żeby sprawdzić czy jestem uzależniona od niej...........itp
nie myślę o takich testach....bo nie jestem uzależniona od niej i nie widzę problemu....nie myślę wogóle o tym zielsku....

i myślę sobie na zdrowy rozum że ktoś kto startuje do takiego testu już ma problem...albo jest na początku drogi......i tyle...


a swoją drogą to dobre usprawiedliwienie dla dalszego spożywania...test....

staaw - Pon 03 Gru, 2012 21:20

wampirzyca napisał/a:
i myślę sobie na zdrowy rozum że ktoś kto startuje do takiego testu już ma problem...albo jest na początku drogi......i tyle...

Msz w 100% rację. Chodzi o to by delikwent TEŻ się o tym przekonał....

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:23

kj100pn napisał/a:
Kontrolować picie potrafię przynajmniej na razie ale jak długo nie wiem i nie chce sie przekonać co będzie jak strace kontrole.


Nikt nie chce być chorym i stracić nad sobą kontroli. Ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Broń boże nie namawiam. Jeżeli jest tak jak piszesz to nie próbuj, bo poco, już wiesz. To, co jest z tyłu głowy bardziej determinuje od tego, co podpowiada rozum. Więc, po co Ryzykować, masz więcej do stracenia niż zyskania.

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 21:26

jak zwał tak zwał to dalsze usprawieliwianie picia........ale nie mam zamiaru być tutaj bardziej papieska od papieża....i myślę że każdy robi to co uważa...to jego życie nie moje...... :)
pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 21:29

Bardzo lubię czytać te historyjki o tym "kontrolowaniu" picia i pomysłach na udowadnianie sobie, że nie jest się wielbłądem, bo wtedy przypominam sobie swoje "wyczyny" w tej materii
Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:33

wampirzyca napisał/a:
ja go nie wysmiewam......wiem tylko jedno ja np nie próbuję palić trawki codzień po jednym machu żeby sprawdzić czy jestem uzależniona od niej...........itp
nie myślę o takich testach....bo nie jestem uzależniona od niej i nie widzę problemu....nie myślę wogóle o tym zielsku....

No właśnie, ale jak pomyślisz, że jesteś uzależniona od trawki i zapali Ci się lampka to spróbuj. Jeżeli ten test odnosi się także do trawki.
wampirzyca napisał/a:
a swoją drogą to dobre usprawiedliwienie dla dalszego spożywania...test....

Czasem zdoycie wiedzy wymaga podjęcia ryzyka. Nikt nie musi go podejmować. A jeżeli ktoś w ten sposób realizuje swoje mechanizmy iluzji i zaprzeczenia to tylko jego brak świadomości.

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:37

wampirzyca napisał/a:
....i myślę że każdy robi to co uważa...to jego życie nie moje......


I tak tzrymaj. Moim zdaniem to bardzo zdrowe podjeście do zycia.

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:40

pterodaktyll napisał/a:
Bardzo lubię czytać te historyjki o tym "kontrolowaniu" picia i pomysłach na udowadnianie sobie, że nie jest się wielbłądem, bo wtedy przypominam sobie swoje "wyczyny" w tej materii


Przynajmniej wiesz, że nie jesteś wiewiórką albo jeżozwierzem, chociaż to tez powinieneś udowodnić. :mgreen:

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 21:41

moglibyśmy tak w nieskończoność....bo.....

bo ten kto już pomyśli że jest uzależniony od niej czy od alkoholu to on już pod skórą czuje że jest.....a taki test...może spowodować że tak popłynie że już z tego nie wyjdzie...

a więc test dla mnie jest bez sensu...bo już na etapie pierwszym czyli jak pomysli że jest uzależniony powinien walić jak w dym po pomoc a nie robić testy.....uff pisałam na jednym tchu coby myśl mi nie uciekła.......

no oczywiście piszę tu o teście wątkowym 35-dni...a nie testach na terapii czy w internecie....które oczywiście mu wskażą czy jest uzależniony czy nie....a nie musi pić tylko użyć długopisa...czy własnych paluszków....

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 21:46

Halibut napisał/a:
Przynajmniej wiesz, że nie jesteś wiewiórką albo jeżozwierzem, chociaż to tez powinieneś udowodnić.

Tylko komu? :p

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:49

wampirzyca napisał/a:
bo ten kto już pomyśli że jest uzależniony od niej czy od alkoholu to on już pod skórą czuje że jest.....a taki test...może spowodować że tak popłynie że już z tego nie wyjdzie...


Ok nie przekonałem Cie, więc posłużę sie do odwołania do autorytetu, taki zabieg, ten test proponował zaniepokojonym wielokrotnie Osiatyński. Myślę, że wiesz kto to jest legenda AA. :D

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:50

pterodaktyll napisał/a:
Halibut napisał/a:
Przynajmniej wiesz, że nie jesteś wiewiórką albo jeżozwierzem, chociaż to tez powinieneś udowodnić.

Tylko komu?


Jak to komu? Jest tylko jedna osoba zainteresowana TY.

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 21:51

Wiem kto to jest Osiatyński.........mam nadzieję że nie ma na sumieniu tych co testu nie zdali.........

a jak zdali na d*** to co?

idę spać bo .....jutro to ja test mam ale z kolejnego dnia prawdziwego zycia.... :)

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 21:52

Halibut napisał/a:
Jak to komu? Jest tylko jedna osoba zainteresowana TY.

I dlatego nie muszę sobie niczego udowadniać, bo ja już WIEM

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:55

wampirzyca napisał/a:
Wiem kto to jest Osiatyński.........mam nadzieję że nie ma na sumieniu tych co testu nie zdali.........

A ja mam nadzieje, że ty nie będziesz miała na sumieniu tych, których zniecheciłas a mogli zdac. :mgreen:

wampirzyca - Pon 03 Gru, 2012 21:57

Halibut napisał/a:
A ja mam nadzieje, że ty nie będziesz miała na sumieniu tych, których zniecheciłas a mogli zdac.



o tych jestem spokojna :mgreen:

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 21:59

pterodaktyll napisał/a:
I dlatego nie muszę sobie niczego udowadniać, bo ja już WIEM


Uważaj, wkraczasz na śliski grunt. Nic nie gubi ludzi tak jak pewność swoich przekonań, bo to świadczy o braku pokory i pysze. Pewnym możesz być tylko tego, że wyżej jaj nie poskoczysz. :mgreen:

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:02

Halibut napisał/a:
Nic nie gubi ludzi tak jak pewność swoich przekonań, bo to świadczy o braku pokory i pysze. Pewnym możesz być tylko tego, że wyżej jaj nie poskoczysz. :mgreen:

No cóż............jeśli jestem w 100% przekonanym o tym, że jestem alkoholikiem, (bo przecież cały czas o tym piszę) to właściwie bez znaczenia jest czy będę skakał powyżej tych jaj. Nie sądzisz? :mgreen:

szymon - Pon 03 Gru, 2012 22:05

pterodaktyll napisał/a:

jeśli jestem w 100% przekonanym o tym, że jestem alkoholikiem


w takim razie jesteś pyszny :p

smokooka - Pon 03 Gru, 2012 22:06

szymon napisał/a:
w takim razie jesteś pyszny


Zależy czym nasączony :mgreen:

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:09

smokooka napisał/a:
szymon napisał/a:
w takim razie jesteś pyszny


Zależy czym nasączony :mgreen:

Po tych kilku latach już chyba odparowało :bezradny:

smokooka - Pon 03 Gru, 2012 22:12

To jak marynata, smak zostaje, alkohol odparowuje :p
Halibut - Pon 03 Gru, 2012 22:13

pterodaktyll napisał/a:
No cóż............jeśli jestem w 100% przekonanym o tym, że jestem alkoholikiem, (bo przecież cały czas o tym piszę) to właściwie bez znaczenia jest czy będę skakał powyżej tych jaj. Nie sądzisz?


To znaczy, że nawet gdybyś nim niebył to uważając się za niego, nim jesteć. Bo jesteś tym co myślisz. Przynajmniej tak programujesz siebie.

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:14

smokooka napisał/a:
To jak marynata, smak zostaje, alkohol odparowuje :p
:mysli:
ciekawa teoria........ ;)

smokooka - Pon 03 Gru, 2012 22:15

pterodaktyll napisał/a:
ciekawa teoria........


Nie moja, kucharska :>

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:17

Halibut napisał/a:
To znaczy, że nawet gdybyś nim niebył to uważając się za niego, nim jesteć. Bo jesteś tym co myślisz. Przynajmniej tak programujesz siebie.

Bo tak jest dla mnie najbezpieczniej. Pierwszy krok, uznaliśmy swoją bezsilność..........ale spróbuj to zaakceptować a później identyfikować sie z tym.............to dopiero schody. dla niektórych niebotyczne. Dlatego szukają jakichś dróg na "skróty" i jak zwykle w takich przypadkach.........chlup......... :bezradny:




w ten głupi dziób

kj100pn - Pon 03 Gru, 2012 22:19

Halibut napisał/a:
kj100pn napisał/a:
Kontrolować picie potrafię przynajmniej na razie ale jak długo nie wiem i nie chce sie przekonać co będzie jak strace kontrole.


Nikt nie chce być chorym i stracić nad sobą kontroli. Ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Broń boże nie namawiam. Jeżeli jest tak jak piszesz to nie próbuj, bo poco, już wiesz. To, co jest z tyłu głowy bardziej determinuje od tego, co podpowiada rozum. Więc, po co Ryzykować, masz więcej do stracenia niż zyskania.


Nie wiem na jakim etapie jestem. Wiadomo że to sprawa indywidualna i każdy z nas jest inny ale stawką jest moje zdrowie/życie i wole nie ryzykować.

Halibut - Pon 03 Gru, 2012 22:25

pterodaktyll napisał/a:
Bo tak jest dla mnie najbezpieczniej.

Iluzja, bezpieczna jest tylko prawda bo ona prodzi do świadomości a swiadośc tyko pomoże Ci znaleść prawdziwe Ja.
pterodaktyll napisał/a:
Pierwszy krok, uznaliśmy swoją bezsilność..........ale spróbuj to zaakceptować a później identyfikować sie z tym

Identyfikować i utożsamiać to znaczy uciekać od wolności, bać sie prawdy, slepy zaułek.
pterodaktyll napisał/a:
.............to dopiero schody. dla niektórych niebotyczne.

to schody awaryjne ucieczki od cięzaru rzeczywistości.
pterodaktyll napisał/a:
Dlatego szukają jakichś dróg na "skróty" i jak zwykle w takich przypadkach.........chlup

szukaja dróg ucieczki od konformizmu, swoich dróg, a nie chodzena po cudzych. Każdy ma swoją drogę Ptero, chodzenie po cudzych to łatwizna, często pomaga, bo częsciowo sprawdzona przez innych ale ludzie się od siebie róznią.

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:32

Nie jestem zwolennikiem wyważania "otwartych drzwi" ale jeżeli komuś sprawia przyjemność eksperymentowania na własnym organizmie czy jest się chorym na tą postępującą, nieodwracalną i śmiertelną chorobę, to jego sprawa. Każdy jest, a przynajmniej powinien być, tzw. "kowalem swego losu" i w zależności od tego co będzie z tym swoim życiem robił, poniesie też adekwatne do tego konsekwencje. Prawda?
Halibut - Pon 03 Gru, 2012 22:39

pterodaktyll napisał/a:
Każdy jest, a przynajmniej powinien być, tzw. "kowalem swego losu" i w zależności od tego co będzie z tym swoim życiem robił, poniesie też adekwatne do tego konsekwencje. Prawda?

Jest dokładnie jak piszesz, więc tego sie trzymajmy Ptero. Jak piszą starożytni Chińczycy - czas jest ojcem prawdy. A Miler powiedział, nie ważne jak się zaczyna ważne jak sie kończy. :lol2:

pterodaktyll - Pon 03 Gru, 2012 22:40

Ja się tego konsekwentnie trzymam czego i Tobie życzę :mgreen:
Halibut - Pon 03 Gru, 2012 22:48

pterodaktyll napisał/a:
Ja się tego konsekwentnie trzymam czego i Tobie życzę


Ptero... To widać... Jak możesz się tego nie trzymać skoro już wiesz, że wiesz. :mgreen:

Pastel - Wto 04 Gru, 2012 04:25

Marc-elus napisał/a:
Oj, tu się nie zgadzamy.

:bezradny:
:)
Marc-elus napisał/a:
U alkoholika, nieważne, czy przed "wyzwoleniem się spod jarzma.....", czy po, wypicie choćby małej dawki, skutkuje uruchomieniem lawiny. I nie chodzi mi o to że od razu musi być ciąg.
Na tym właśnie polega brak kontroli.

A więc '35x1' powinno na 100% (bo to o wiele więcej niż 'mała dawka') uruchomić tę lawinę. A ja pytam: Co, jeśli jej nie uruchomi?
yuraa napisał/a:
ja doskonale pamiętam co się działo ze mną po jednym piwie, kieliszku wódki czy nawet łyżce kropli miętowych.

I Tobie test zupełnie niepotrzebny, bo znasz jego wynik.
Mnie się po kroplach miętowych nic nie dzieje... w ogóle ostatnio mi się nic nie dzieje - nie czuję się jak człowiek chory. :bezradny:

Pastel - Wto 04 Gru, 2012 04:55

pietruszka napisał/a:
tylko po cholerę zdrowy miałaby się zmuszać do codziennego picia alkoholu?

Aby się przekonać czy jest zdrowy. Zakładamy przecież, że nie ma pewności, wątpi, poszukuje, coś go zaalarmowało. Nie każdy zaalarmowany jest od razu alkoholikiem.

Halibut napisał/a:
Widzę, że chcesz zweryfikować mój sposób widzenia.

Ale nie by Cię szufladkować, czy 'sprawdzać'. :skromny:
Ja też mam pewne (bardzo podobne do Twoich) wnioski na ten temat, ale nie jestem do końca przekonany, czy zdolność samookreślenia siebie (zdefiniowania - nawet 'terapiomową') jest mi do czegokolwiek potrzebna. Bo to trochę tak, że z jednej strony nie daję się wsadzić w żadne 'szuflady', a potem zastanawiam się do której ja sam pasuje. :glupek:
I dochodzę do wniosku, że to żadna różnica, czy jesteś 'byłym alkoholikiem', czy 'naprawiłeś swój hamulec', czy też może nigdy alkoholikiem nie byłeś, etc. Ważne jest to, że Ty jesteś szczęśliwy, przestałeś pić nałogowo i nie masz z tym problemu. :brawo:

Zresztą poniekąd odpowiedziałeś mi na moje pytanie w tym poście:

Halibut napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Bo tak jest dla mnie najbezpieczniej.

Iluzja, bezpieczna jest tylko prawda bo ona prodzi do świadomości a swiadośc tyko pomoże Ci znaleść prawdziwe Ja.
pterodaktyll napisał/a:
Pierwszy krok, uznaliśmy swoją bezsilność..........ale spróbuj to zaakceptować a później identyfikować sie z tym

Identyfikować i utożsamiać to znaczy uciekać od wolności, bać sie prawdy, slepy zaułek.
pterodaktyll napisał/a:
.............to dopiero schody. dla niektórych niebotyczne.

to schody awaryjne ucieczki od cięzaru rzeczywistości.
pterodaktyll napisał/a:
Dlatego szukają jakichś dróg na "skróty" i jak zwykle w takich przypadkach.........chlup

szukaja dróg ucieczki od konformizmu, swoich dróg, a nie chodzena po cudzych. Każdy ma swoją drogę Ptero, chodzenie po cudzych to łatwizna, często pomaga, bo częsciowo sprawdzona przez innych ale ludzie się od siebie róznią.

Chapeau bas!
:brawo:
Przy takim podejściu do sprawy pytanie o to, czy jesteś 'byłym alkoholikiem' jest banalne. :oops:

Marc-elus - Wto 04 Gru, 2012 05:52

pastel napisał/a:
A więc '35x1' powinno na 100% (bo to o wiele więcej niż 'mała dawka') uruchomić tę lawinę. A ja pytam: Co, jeśli jej nie uruchomi?

A co ma być? Fajerwerki? Dyplom?

Twoje stwierdzenia raz po raz pokazują czego oczekujesz od testu i po co roztrząsasz ten temat.... :)
"Zdam - jestem zdrowy"
To wreszcie go zrób, nie męcz się. :pocieszacz:

Janusz - Wto 04 Gru, 2012 06:19

Taaa... zdam-jestem zdrowy ( uff.. więc mogę dalej chlac )
Ktoś kto jest zdrowy nie potrzebuje żadnego testu a ktoś kto jest alkoholikiem tylko nie przyjmuje jeszcze tego do wiadomości łudzi się że przetrwa i nie będzie musiał przestawać pić . Dla mnie taki test to jakaś paranoja , trzymanie w nadziei alkoholika że nim nie jest

szymon - Wto 04 Gru, 2012 09:00

przerabiałem wyzdrowienie :beba:
pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 09:43

pastel napisał/a:
Przy takim podejściu do sprawy pytanie o to, czy jesteś 'byłym alkoholikiem' jest banalne.

Pomijając starannie fakt, że pytanie jest idiotyczne :p







moim zdaniem

Pastel - Śro 05 Gru, 2012 04:19

Marc-elus napisał/a:
Twoje stwierdzenia raz po raz pokazują czego oczekujesz od testu i po co roztrząsasz ten temat....

Taaa, pijane myślenia, mechanizmy, d*** itp. Na każde niewygodne pytania 'jedynie słuszna linia' ma jakiś mechanizm etc. Jak horoskop w 'Tele Tygodniu' - pasuje do każdego. :wysmiewacz: Ja znam doskonale te mechanizmy, ale one w moim przypadku nie działają. :bezradny:

Ja wolę rozmawiać o konkretach:
Skoro autorytety mówią o takim teście to każdy test ma jakiś cel - więc ja się pytam: jaki ma cel? Co można sprawdzić za jego pomocą? I ciekaw jestem logicznych opinii, a nie zasłaniania się dogmatami.

Jeśli Osiatyński twierdzi, że:

Bo żaden alkoholik nie jest w stanie pić codziennie przez miesiąc tylko pięćdziesiątkę albo setkę. Coś się dzieje po pierwszym kieliszku i nagle człowiek rusza w tango. To jest test na alkoholika – spróbuj codziennie pić lampkę wina, nie więcej.

to jeżeli, jak pisze Rejek, on przeszedłby ten test pozytywnie, to znaczy, że nie jest alkoholikiem, ponieważ alkoholik testu nie przejdzie. Ja nie wiem dlaczego trzeba to w ogóle tutaj tłumaczyć, tu jedno wynika z drugiego. Ja nie twierdzę, że tak jest (i, że Rejek nie jest alkoholikiem) - to Osiatyński tak twierdzi jeżeli wypowiada takie zdania. Albo Rejkowi się wydaje, że by nie zapił.
Ja bardziej się zastanawiam: na ile taki test jest wiarygodny i o tym chcę dyskutować. A mam wrażenie, że ktoś tu już zobaczył 35 piw w mojej lodówce. :figielek:

Więc może to nie pytania, tylko odpowiedzi są idiotyczne? :p
Moim zdaniem. :mgreen:

Marc-elus napisał/a:
"Zdam - jestem zdrowy"
To wreszcie go zrób, nie męcz się.


Ja się nie 'ślinię' na myśl o 'tych' piwach, ewentualne ich spożycie byłoby w celach doświadczalnych, a test zostałby przerwany nie jak już 'poszedłbym w tango', ale nawet w momencie zauważenia jakichkolwiek objawów - np. poddenerwowania. I oświadczam, że w ciągu następnych przynajmniej sześciu miesięcy z pewnością takiego testu nie wykonam, więc moje rozważania tutaj są czysto teoretyczne. Poza tym mam wątpliwości, co do jego wiarygodności i dlatego też poruszyłem ten temat. Wierzę, że potrafisz wyrazić własne zdanie bez analizowania tematu pod kątem mojej skromnej osoby. :skromny:

Janusz napisał/a:
Taaa... zdam-jestem zdrowy ( uff.. więc mogę dalej chlac )

Jeśli dla Ciebie być zdrowy = mogę dalej chlać, to ja z Tobą nie mam o czym dyskutować. :bezradny: Tym bardziej skoro wydajesz podczas takiej myśli dźwięk typu 'uff' - męczysz się? :roll: Widać tak, jeśli 'móc dalej chlać' to wg Ciebie jakaś ulga. cf2423f
Jeśli ktoś chce np. schudnąć, to nie po to, by móc znów 'żreć' bez opamiętania, a jeśli nawet to mamy do czynienia z efektem jojo. 8)

Janusz napisał/a:
taki test to jakaś paranoja


Cóż, Osiatyński twierdzi inaczej...

Janusz napisał/a:
trzymanie w nadziei alkoholika że nim nie jest

A jeśli alkoholik tkwi w mechanizmie iluzji i zaprzeczenia? :mgreen: Jeśli test byłby wiarygodny to mógłby takiego niedowiarka przekonać o problemie i skłonić do podjęcia odpowiednich kroków i zerwania z nałogiem. Warto wziąć taką możliwość pod uwagę.

Pede.

kj100pn - Śro 05 Gru, 2012 05:59

A ja wiem że na 100% ten test przejde ale pytanie po co?
Żeby sobie udowodnić że jestem zdrowy?

Nie czuję takiej potrzeby

Wiedźma - Śro 05 Gru, 2012 07:39

pastel napisał/a:
Ja znam doskonale te mechanizmy, ale one w moim przypadku nie działają. :bezradny:

Jasne - Ty jesteś innym alkoholikiem :mgreen:

pietruszka - Śro 05 Gru, 2012 08:05

O jeżu... :szok: 8 stron, a oni jeszcze o tym teście? Chyba tylko alkoholików może tak ten temat rajcować :wysmiewacz:
pastel napisał/a:
pietruszka napisał/a:
tylko po cholerę zdrowy miałaby się zmuszać do codziennego picia alkoholu?

Aby się przekonać czy jest zdrowy. Zakładamy przecież, że nie ma pewności, wątpi, poszukuje, coś go zaalarmowało. Nie każdy zaalarmowany jest od razu alkoholikiem.


Ja podziękuję, ani mi się chce łazić do sklepu i specjalnie alkohol kupować. :glupek:
No chyba, że uzależnienie od lodów... Hmmmm.... :mysli: to bym mogła pomyśleć nad takim testem, ale pod warunkiem, że codziennie inny smak :mniam:

Wiedźma - Śro 05 Gru, 2012 08:16

Hola hola! Nie rozpędzaj się, Pietrucha - a co z odchudzaniem?
Ja bym takiego testu nie ryzykowała :oczy:

pchor - Śro 05 Gru, 2012 08:37

Panowie (i Panie) to jakaś masakra jest

:szok:

dtstgseete - Śro 05 Gru, 2012 10:29

Janusz napisał/a:
Taaa... zdam-jestem zdrowy ( uff.. więc mogę dalej chlac )
Ktoś kto jest zdrowy nie potrzebuje żadnego testu a ktoś kto jest alkoholikiem tylko nie przyjmuje jeszcze tego do wiadomości łudzi się że przetrwa i nie będzie musiał przestawać pić . Dla mnie taki test to jakaś paranoja , trzymanie w nadziei alkoholika że nim nie jest

Gdyby ktos mi zaproponowal codziennie picie 50 g benzyny albo codziennie 2 niuchy kleju, albo codziennie 1 papieros, albo codziennie przywalenie z główki w ścianę --- to bym sie popukał w czoło na taki pomysl. W ogóle bym sie na taki temat nie łapał. Nic w moim życiu nie jest związane z piciem benzyny, wąchaniem kleju, paleniem papierosów czy tłuczeniem głową w ścianę więc po cóż miałbym to robić? Skoro intryguje mnie temat codziennego mieszania sobie w bańce alkoholem jako testu czy nie testu to znaczy, że alkohol nie jest mi obojętny.
Pietruszka napisał/a:
Chyba tylko alkoholików może tak ten temat rajcować

Alkohol to przeciez jedynie substancja o piekącym smaku, ostrym zapachu, której spożycie wpływana mózg - zdrowy człowiek po wypiciu tego - więcej by tego nie zrobił (tak, jak nie przywali głową w ścianę ani nie pije benzyny ani nie wącha kleju). Ja robiłem wiele wiele razy i wnioskuje z tego, że mam porządny bałagan na strychu.

Halibut - Śro 05 Gru, 2012 17:56

Jak tak czytam niektóre posty w tym wątku to robi mi się przykro. Pastel zadał w sposób konkretny i grzeczny pytanie związane z problemem alkoholizmu. Pytanie dotyczy testu sprawdzającego stopień upośledzenia zdolności kontrolowania spożycia alkoholu. Test wielokrotnie polecany przez Osiatyńskiego, ludziom zaniepokojonym swoim sposobem picia alkoholu. Jeżeli Osiatyński główna postać AA w Polsce, poleca ten test, to można domniemać, że test jest akceptowany przez AA. Tu jednak na forum spotkał się on z druzgocącą i niewybredną krytyką posuniętą w kilku wypadkach do granic absurdu. Pomijam głosy zniecierpliwienia, pytające jak długo można o tym teście rozmawiać. Oczywiście w tym czasie trwają dyskusje nad tym czy alkoholizm jest chorobą duszy czy chorobą psychiczną i wiele podobnych i to nikogo nie irytuje. Zastanawia mnie skąd taka reakcja i taki opór przed rzeczową dyskusją.
Janioł - Śro 05 Gru, 2012 18:00

Halibut napisał/a:
taki opór przed rzeczową dyskusją.
nad czym Hali ? nad czym ?
smokooka - Śro 05 Gru, 2012 18:05

Halibut napisał/a:
est wielokrotnie polecany przez Osiatyńskiego, ludziom zaniepokojonym swoim sposobem picia alkoholu.


Kiedy pierwszy raz widziałam tę propozycję, żeby przez 30 dni pić po jednym "czymś" już wiedziałam, że nie dam rady. Taki test przypadkiem (w sensie nieświadomości, że Osiatyński to proponuje) zrobiłam jakieś 5-6 lat temu. Nabyłam internetowe zakupy, w nich między innymi 30 sztuk mojego wtedy ulubionego trunku i miało mi to starczyć na miesiąc. Jasne! He, he - dziś nie chce mi się wierzyć, że tak długo po zaprzestaniu picia jeszcze nie byłam przekonana, że jestem alkoholiczką.
Osobiście uważam, że to dobry test dla osoby, która podobnie jak ja bije się z myślami, unika konfrontacji z rzeczywistością, ze swoim alkoholizmem. Gdybym wtedy wiedziała, że taki autorytet ma w zanadrzu taki "przyjemny" test, może coś by to zmieniło, ale tego nie wiem. Grunt, że dziś nie piję.

yuraa - Śro 05 Gru, 2012 18:19

Halibut napisał/a:
Jeżeli Osiatyński główna postać AA w Polsce, poleca ten test, to można domniemać, że test jest akceptowany przez AA

to już kuriozalna wypowiedź,
profesor Osiatyński jak najbardziej w swoich książkach
poleca AA jako jeden ze sposobow na osiągnięcie trzeźwości
ale nikt w AA nie traktuje go jak "głównej postaci"
natomiast AA nie zajmuje sie przeprowadzaniem testów
Nikt we Wspólnocie Anonimowych Alkoholików nie postawi Ci diagnozy ani nie zdecyduje, czy jesteś uzależniony czy nie. stwierdzenie, czy ewentualnie masz problem z alkoholem zależy wyłącznie od Ciebie.

Janioł - Śro 05 Gru, 2012 18:24

yuraa napisał/a:
Nikt we Wspólnocie Anonimowych Alkoholików nie postawi Ci diagnozy ani nie zdecyduje, czy jesteś uzależniony czy nie. stwierdzenie, czy ewentualnie masz problem z alkoholem zależy wyłącznie od Ciebie.
Hough !!!
Pastel - Czw 06 Gru, 2012 01:49

kj100pn napisał/a:
A ja wiem że na 100% ten test przejde

Taki jesteś pewny, na 100%... :mysli:
Ja też sądzę, że bym przeszedł, ale nauczyłem się podczas 15 lat picia, że jeśli chodzi o temat alkoholu to nie powinienem niczego być pewny 'na 100%'. Mało tego - ja po każdym piciu byłem pewien, że 'nigdy więcej', a jednak było inaczej. Co więc by było, gdybym jednak nie przeszedł? Zdziwiłbym się bardzo, a fundamenty mojego postrzegania problemów z alkoholem zostałyby mocno nadszarpnięte. Poleciałbym pewnie na terapię i prosił by mnie do łóżka przypięli. ;)

Wiedźma napisał/a:
Jasne - Ty jesteś innym alkoholikiem

Każdy jest inny. :)

pietruszka napisał/a:
to bym mogła pomyśleć nad takim testem


A więc jednak. :)
Gdybyś w przeszłości miała jakiekolwiek problemy z
dtstgseete napisał/a:
z piciem benzyny, wąchaniem kleju, paleniem papierosów czy tłuczeniem głową w ścianę

To pomyślałabyś pewnie o tych czynnościach, a nie o jedzeniu lodów.
Powtórzę: A więc jednak. :)

dtstgseete napisał/a:
Alkohol to przeciez jedynie substancja o piekącym smaku, ostrym zapachu, której spożycie wpływana mózg - zdrowy człowiek po wypiciu tego - więcej by tego nie zrobił (tak, jak nie przywali głową w ścianę ani nie pije benzyny ani nie wącha kleju).

Większość normalnych zdrowych ludzi jednak pije tę substancję sporadycznie i od czasu do czasu do tego wraca. Nie każdy, kto napił się więcej niż raz w życiu jest niezdrowy.

Halibut napisał/a:
Oczywiście w tym czasie trwają dyskusje nad tym czy alkoholizm jest chorobą duszy czy chorobą psychiczną i wiele podobnych i to nikogo nie irytuje.

Bo to takie... 'trzeźwe'. :mgreen:

smokooka napisał/a:
Osobiście uważam, że to dobry test dla osoby, która podobnie jak ja bije się z myślami, unika konfrontacji z rzeczywistością, ze swoim alkoholizmem.

Czy to znaczy, że Twoim zdaniem test jest wiarygodny?

yuraa napisał/a:
natomiast AA nie zajmuje sie przeprowadzaniem testów
:roll:
To już akurat wiedziałem, ale mam inne pytanie:
Czy Wiktor Osiatyński jest uważany wśród członków AA za autorytet?

smokooka - Czw 06 Gru, 2012 07:50

Pastelu, napisałam wyczerpująco, co uważam o wiarygodności tego testu.
Halibut - Czw 06 Gru, 2012 08:13

yuraa napisał/a:
Halibut napisał/a:
Jeżeli Osiatyński główna postać AA w Polsce, poleca ten test, to można domniemać, że test jest akceptowany przez AA

to już kuriozalna wypowiedź,


Masz rację, posypuję głowę popiołem. Nie śledziłem nigdy historii ruchu AA w Polsce, bo nie jest mi to potrzebne. W tej dziedzinie jesteś dla mnie autorytetem. A więc test, o którym piszemy nie jest uznany przez AA tylko przez Osiatyńskiego, co nie zmienia w niczym pozostałej części mojej wypowiedzi.

yuraa - Czw 06 Gru, 2012 08:18

pastel napisał/a:
Czy Wiktor Osiatyński jest uważany wśród członków AA za autorytet?

tradycja 2 :
jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg jakkolwiek może się on wyrażać w sumieniu każdej grupy . Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą.
:)

jeśli ktoś osobiście uważa Dr. O za autorytet , jego sprawa.
i są tacy, cczeg dowodem może być obecność i pokupność jego książek na zlotach trzeźwościowych. jak też zapraszanie go na prelekcje przez organizatorów zlotów AA. (sam na takiej byłem)
AA jako wspólnota nie kreuje nikogo na guru , jedyną wyrocznię.
trafia do Ciebie słowo Osiatyńskiego - trzeźwiej z Osiatyńskim.
wolisz Woronowicza twoja sprawa. chcesz się wspierać Pismem Swiętym-OK.
ale na mityngu mów o sobie i nie zarzucaj komuś że trzeźwieje niezgodnie z wytycznymi z takiej czy innej księgi

Tajga - Czw 06 Gru, 2012 08:29

yuraa napisał/a:
ale nikt w AA nie traktuje go jak "głównej postaci"

Pytanie, kto JEST autorytetem?
Dla mnie każdy który nie pije, nie ważne tydzień czy 20 lat.
Osiatyński może być takim samym autorytetem, jak moi
koledzy z AA który nie piją 25, 26, 27 lat.
Trzeźwiejąc dają również świadectwa w kościołach, propagują Wspólnotę,
organizują zabawy dla dzieci z rodzin alkoholowych, spotkania opłatkowe,
odwiedzają chorych w Hospicjach.
W 2004 czy 2005 roku, (nie pamiętam dokładnie) Osiatyński był
na spotkaniu w ramach "Paszportów Polityki" w Sopocie.
O ile kiedyś mógłby dla mnie być jakimś tam autorytetem, o tyle
po tym spotkaniu wyszłam zawiedziona, zniesmaczona i nawet
lekko wzburzona. :bezradny:
Woda sodowa uderzyła Mu najwyraźniej do głowy.
Oczywiście jest to moja subiektywna ocena.

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 08:31

„Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów.Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu”



Czytając forum, nieraz odnoszę odmienne wrażenie, ale może jestem przewrażliwiony. :p

pterodaktyll - Czw 06 Gru, 2012 08:59

Halibut napisał/a:
Czytając forum, nieraz odnoszę odmienne wrażenie, ale może jestem przewrażliwiony.

Zapomniałeś mój drogi, że forum to, po pierwsze, nie tylko alkoholicy, a po drugie, to nie mityng AA :)

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:06

No cóż to dla mnie jedyny kontakt z ludźmi, którzy utożsamiają się z ruchem AA. I tak mi się wydaje, że również na forum powinni dawać tego świadectwo. Oczywiście mówię o tych, którzy należą do ruchu.
Tajga - Czw 06 Gru, 2012 09:08

Halibut napisał/a:
Oczywiście mówię o tych, którzy należą do ruchu.

Hali, samo "należenie" do Ruchu AA, nie oznacza z automatu, "utożsamiania" się z AA.
To by było za piękne :(

Janioł - Czw 06 Gru, 2012 09:11

Halibut napisał/a:
ale może jestem przewrażliwiony.
jesteś jak większość alkoholików szczegolnie w nawrocie
Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:13

Tajga napisał/a:
Pytanie, kto JEST autorytetem?
Dla mnie każdy który nie pije, nie ważne tydzień czy 20 lat.


Dla mnie to błędny sposób rozumowania. Zaprzestanie picia to pierwszy krok, po którym muszą nastąpić inne równie ważne a nawet znacznie ważniejsze zmiany w swerze psychicznej i duchowej. Niestety niektórzy poprzestają na tym pierwszym kroku. I to niema znaczenia czy na tydzień czy na dwadzieścia lat. I tak stoją w miejscu.

pterodaktyll - Czw 06 Gru, 2012 09:15

Halibut napisał/a:
mówię o tych, którzy należą do ruchu.

A jakie są kryteria przyjmowania do tego ruchu?
Wiesz ja od czasu do czasu chodzę na te mityngi ale to znaczy, że jestem przyjęty do AA czy tylko se tak chodzę?
Hali........proszę Cię........

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:16

Janioł napisał/a:
Halibut napisał/a:
ale może jestem przewrażliwiony.
jesteś jak większość alkoholików szczegolnie w nawrocie


Dzięki za ostrzeżenie Mistrzu. Twoja przenikliwość i znajomość tematu kładzie mnie na łopatki. :glupek:

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:19

pterodaktyll napisał/a:
Wiesz ja od czasu do czasu chodzę na te mityngi ale to znaczy, że jestem przyjęty do AA czy tylko se tak chodzę?


Jeżeli chodzisz,to chyba znaczy, że wierzysz w jego skuteczność i przyjmujesz jego wartości np. 12 kroków, a jak to robisz to konsekwentnie to sie z nim utożsamiasz.

pterodaktyll - Czw 06 Gru, 2012 09:22

Halibut napisał/a:

Jeżeli chodzisz,to chyba znaczy, że wierzysz w jego skuteczność i przyjmujesz jego wartości np. 12 kroków, a jak to robisz to konsekwentnie to sie z nim utożsamiasz.

To jak biorę regularnie tabletki na np. nadciśnienie, to znaczy, że się utożsamiam z nadciśnieniem czy sie po prostu leczę? :mysli:

Tajga - Czw 06 Gru, 2012 09:25

Halibut napisał/a:
Zaprzestanie picia to pierwszy krok

Uważasz, że to jest mało?
Przyznanie się do własnej bezsilności to jest pikuś?
Czy dla Ciebie autorytetem jest pan W.Osiatyński który nie pije 27,
ma osobistą terapeutkę, z którą dzieli nawet sypialnię,( czyli jest na zawołanie)
i wstawia ludziom farmazony?
Na modłę amerykańską zresztą :blee:

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:28

pterodaktyll napisał/a:
To jak biorę regularnie tabletki na np. nadciśnienie, to znaczy, że się utożsamiam z nadciśnieniem czy sie po prostu leczę?

A co dają ci tam jakieś tabletki? fsdf43t Ok to znaczy, że chodzisz tam bierzesz to, co potrzebujesz, to, co uważasz za dobre dla Ciebie a resztę masz w du***. To brzmi rozsądnie. Tak tez można.

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:31

Tajga napisał/a:
Uważasz, że to jest mało?


Nie nie uważam, że to mało, uważam, ze to za mało.

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:32

Tajga napisał/a:
Czy dla Ciebie autorytetem jest pan W.Osiatyński który nie pije 27,


Nie jest dla mnie żadnym autorytetem.

Tajga - Czw 06 Gru, 2012 09:37

pterodaktyll napisał/a:
To jak biorę regularnie tabletki na np. nadciśnienie, to znaczy, że się utożsamiam z nadciśnieniem czy sie po prostu leczę? :mysli:

Ptero? chodzisz na mitingi z przymusu??

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 09:45

Tajga napisał/a:
Ptero? chodzisz na mitingi z przymusu??


Pewnie go Yuraa na mitingi kijem wygania. :rotfl:
Dobre pytanie Tajgo, tam zaczął i pewnie chodzi nadal, ale tak nie do końca przekonany. Nie łyka całości, bo coś mu zgrzyta. Jednym słowem znalazł swoja drogę. Piszę to bez kpiny i całym szacunkiem.

pterodaktyll - Czw 06 Gru, 2012 10:01

Tajga napisał/a:
Ptero? chodzisz na mitingi z przymusu??

A ja coś podobnego gdzieś napisałem? :shock:
Oczywiście, że nie.........jak potrzebuję, to idę.........
Halibut napisał/a:
tam zaczął i pewnie chodzi nadal, ale tak nie do końca przekonany. Nie łyka całości, bo coś mu zgrzyta. Jednym słowem znalazł swoja drogę.

To może nie do końca tak, ale jest to na pewno coś w rodzaju wspomagania, utożsamiam się z alkoholizmem, co nie oznacza, że z "automatu" utożsamiam się z ruchem AA, choć na pewno jestem w jakimś sensie jego sympatykiem :mgreen:

Janusz - Czw 06 Gru, 2012 10:04

Kolego Pastel .
Masz rację , nie będziemy dyskutować , bo według mnie powinieneś najpierw zrobić sobie testy na czytanie ze zrozumieniem (skoro o testach mowa) , bo ja Janusz alkoholik wyraziłem swoje zdanie na temat tego testu , tak jak na tym forum przystało . I nie jest dla mnie ważne kto go wymyślił , czy to Twój autorytet , czy ktoś inny , czy nawet sam papież . Ja zamknąłem za sobą wszystkie furtki 9 lat temu i za pierwszym razem mi się udało (mam nadzieję ze pierwszy i ostatnim) , dlatego według MNIE , robienie sobie jakiegoś testu to znak ze zapaliła się kontrolka a zarazem sprawdzanie czy jeszcze można pić . Więc nieważne kto to wymyślił , nie popieram i tyle w temacie . Bo albo pić albo nie pić . (celowo pisze w większości bezosobowo na wypadek gdyby przyjaciel Pastel siwe mnie zrozumiał , co bym się wcale nie zdziwił) :D

Tajga - Czw 06 Gru, 2012 10:08

pterodaktyll napisał/a:
To może nie do końca tak, ale jest to na pewno coś w rodzaju wspomagania, utożsamiam się z alkoholizmem, co nie oznacza, że z "automatu" utożsamiam się z ruchem AA, choć na pewno jestem w jakimś sensie jego sympatykiem :mgreen:

I to się nazywa manipulowanie odpowiedzią, i cofanie rakiem :smieje:
Jesteś alkoholikiem, chodzisz bez przymusu na mitingi, więc się utożsamiasz ;)
Mam "słuch absolutny", absolutnie nic nie słyszę, nie potrafię zanucić melodii
zasłyszanej, nie chodzę na koncerty do Filharmonii, szkodzi mi to, denerwuje,
to dla mnie strata czasu i pieniędzy.
I nie utożsamiam się z melomanami.
To nie chodzę, a na mitingi latam z wielkim zapałem :)
Bo się utożsamiam....nawet to pokochałam.

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 11:25

Janusz napisał/a:
bo według mnie powinieneś najpierw zrobić sobie testy na czytanie ze zrozumieniem

Na przykład przez 30 dni czytać jedno zdanie ze zrozumieniem. Jeżeli mu się to uda to i nie wpadnie w nałóg bezmyślnego czytania, to może spróbować poczytać twoje posty. Wtedy ma szanse Cię zrozumieć.
dtstgseete napisał/a:
Gdyby ktos mi zaproponowal codziennie picie 50 g benzyny albo codziennie 2 niuchy kleju, albo codziennie 1 papieros, albo codziennie przywalenie z główki w ścianę --- to bym sie popukał w czoło na taki pomysl. W ogóle bym sie na taki temat nie łapał. Nic w moim życiu nie jest związane z piciem benzyny,

Czy to nie pachnie ironią, albo może jest lotne jak opary benzyny bezołowiowej, z twoich opcji proponuje walenie główką w ścianę.

kj100pn - Czw 06 Gru, 2012 11:36

pastel napisał/a:
kj100pn napisał/a:
A ja wiem że na 100% ten test przejde

Taki jesteś pewny, na 100%... :mysli:


Tak jestem pewien na 100%

Przez ostatnie 3 miesiące ograniczyłem spożycie alkoholu o 99,99%

Nie zrezygnowałem z niego całkowicie ale z 4 piw codziennie zjechałem do 1 na miesiąc wliczając w to tzw bezalkoholowe.
Od czasu do czasu pozwalam sobie w towarzystwie na lampke wina a na imprezie na max 1-2 piwa + ewentualnie 1-2 kieliszki czystej dla towarzystwa i na tym koniec.

Żadnego picia w samotności, żadnego szukania okazji.

Pomimo tego uważam że mam problem z alkoholem i moim zdaniem zatrzymałem się gdzieś na początku fazy ostrzegawczej i nie zamierzam do tego wracać.

Nie czuję równiez potrzeby żeby przechodzić ten test. Po co? Żeby sobie udowodnic że nie jestem alkoholikiem i pić dalej??

Marc-elus - Czw 06 Gru, 2012 11:40

kj100pn napisał/a:
Przez ostatnie 3 miesiące ograniczyłem spożycie alkoholu o 99,99%

A ja nie piłem przez parę miesięcy.... zdrowy byłem?

dtstgseete - Czw 06 Gru, 2012 13:12

Zainteresowała mnie uwaga o długości niepicia osobnika jako wyznaczniku jego zdrowia czy może zaufania, stopnia autorytetu. Może ma to związek z tym czy przebywam w towarzystwie takiego osobnika z przyjemnością albo niechęcią. Chcę napisać, że akurat gdy rozważę znajome mi osoby z długą abstynencją to wiekszość z nich lubię ich czy cenię - jeśli w ogóle - to tylko wtedy gdy jestem daleko od nich. (staralem się ująć sprawę dyplomatycznie). Może to jestem wzgledem nich surowszy, niż do nowicjuszy.
Dużo chodzę na mitingi i przebywam z ludźmi w swobodnych relacjach (niezawodowych takich raczej towarzyskich) także z ludźmi bez uzależnień. I obserwuję ,,odbijanie palmy'' albo ,,wody sodowej'' wraz z dlugością abstynencji (uogólniam - wiem - ale chodzi mi o wyrażenie mojego jakiegoś odczucia, a nie obiektywnego opisu rzeczywistości). Przykład? Nowicjusz gdy zadzwoni mu komórka na mitingu raczej jest speszony. Zaś ktoś ,,zasiedzialy'' w AA potrafi sobie SMS-ować na mitingum bez żenady, albo zupełnie na luzie wyjść w trakcie by odebrać telefon który właśnie zadzwonił (i przeszkodził wszystkim pewnie).

Kiedyś próbowałem pić kontrolowanie podobnie jak w teście choć go nie znałem wtedy a z AA śmiałem się. Wiedziałem jednak że nie kontroluję picia (a może piję, by się nie kontrolować właśnie?). Piłem chyba przez 2 tygodnie. Zacząłem od 2 browarków dziennie z zamiarem, że tak będę sobie pić kontrolowanie codziennie. Okazało się, że co pare dni przybywał jeden browarek. W koncu miałem ciąg chyba czterodniowy zupełnie niekontrolowany. Myślę, że ten test proponowany w temacie - to lepiej potraktować z przymrużeniem oka - bo po prostu zdrowy człowiek nie zgodziłby się na niego.

dtstgseete - Czw 06 Gru, 2012 13:23

Wczoraj zjadlem cukierka i poczułem spirytus. Trufla się nazywało to. Czekoladowy. Spirytus poczułem na języku i w powietrzu wypuszczonym nosem. Pamiętam jak 3 lata temu poczęstowałem się ,,kukułką'' i wpadlem w panikę i wyplułem tego cukierka. A tym razem zjadłem tę ,,truflę'' do końca. Miałem jeszcze jednego, więc zjadlem go też. Jestem łasuchem lubie czekoladę. Ale po fakcie stwoerdzam, że to było nieprzyjemne. Prawie nie czułem smaku tego cukierka czy czekolady tylko alkohol. Przez jakis czas będę to pamiętał i będę ostrożny żeby nie sprawić sobie takiej nieprzyjemności. A co dopiero startować w jakimś teście? Tęsknię za zdrowiem, a alkohol w niczym mojego zdrowia nie poprawi. Chcę poważnie traktować moje zdrowie i życie. A nie igrać nim. Nawet dla ,,dobra nauki'' w jakichś testach.
smokooka - Czw 06 Gru, 2012 13:25

dtstgseete, ten test to dla tych co piją jeszcze, nie dla tych co przestali. O ile w ogóle ktoś ma taką potrzebę :mgreen:
dtstgseete - Czw 06 Gru, 2012 13:30

właśnie :okok: i tu widzę jakiś sens
Tajga - Czw 06 Gru, 2012 13:39

smokooka napisał/a:
dtstgseete, ten test to dla tych co piją jeszcze, nie dla tych co przestali

:rozpacz: To bym sobie święta wyprawiła, jakbym się teraz testowi poddała...

aazazello - Czw 06 Gru, 2012 14:07

Halibut napisał/a:
Pytanie dotyczy testu sprawdzającego stopień upośledzenia zdolności kontrolowania spożycia alkoholu. Test wielokrotnie polecany przez Osiatyńskiego, ludziom zaniepokojonym swoim sposobem picia alkoholu. Jeżeli Osiatyński główna postać AA w Polsce, poleca ten test, to można domniemać, że test jest akceptowany przez AA

Hali, sądziłem, że tobie akurat nie trzeba tłumaczyć, czym jest ars poetica. Osiatyński napisał beletrystykę i tyle. To nie jest żaden autorytet w zakresie terapii uzależnień i sądzę, że również grup AA. Jest znaną osobą, która przyznaje się do alkoholizmu, co czyni go celebrytą w świecie alkoholików. Tzw. test jest amatorszczyzną, która jest czasami używana przez terapeutów, w celu zobrazowania alkoholikom problemu alkoholizmu. Nikt na jego podstawie nie zaklasyfikuje kogokolwiek jako alkoholika.
Między bajki, miejskie alkoholików legendy, że przejdą test, niezależnie od tego, czy to będzie wino, wódka, czy piwo.
Jestem tylko uzależniony psychicznie, więc troszkę inaczej wyglądało moje picie, ale tylko picie, bo już nie uzależnienie z jego całym dobrodziejstwem, ale nigdy, przenigdy nie zdałbym tego testu, bo największą rozkosz sprawia pierwszych kilka łyków alkoholu i już trybi, już chce się więcej, aby rozkosz była większa.

Halibut - Czw 06 Gru, 2012 19:16

aazazello napisał/a:
Hali, sądziłem, że tobie akurat nie trzeba tłumaczyć, czym jest ars poetica. Osiatyński napisał beletrystykę i tyle. To nie jest żaden autorytet w zakresie terapii uzależnień i sądzę, że również grup AA. Jest znaną osobą, która przyznaje się do alkoholizmu, co czyni go celebrytą w świecie alkoholików. Tzw. test jest amatorszczyzną, która jest czasami używana przez terapeutów, w celu zobrazowania alkoholikom problemu alkoholizmu.


Azazelu zanim zaczniesz mnie uczyć czym jest ars poetica to przeczytaj kilka moich postów do tyłu, bo mamy na ten temat podobne zdania, o czym napisałem wcześniej.

Halibut napisał/a:
Test jak test, kryteria są przyjęte arbitralne, dużo się o nim mówi, ale jego wartość poznawcza jest pewnie bardzo ograniczona. Moim zdaniem wielu alkoholików na niezbyt zaawansowanym etapie nałogu w sprzyjanych warunkach przeszłaby przez ten test z sukcesem. Ale powtórzenie go na innym etapie życia powiedzmy w mniej sprzyjających warunkach doprowadziłaby do powrotu do nałogowego picia. Natomiast w bardziej zaawansowanym stopniu uzależnia po przekroczeniu granicy umiejętności kontroli picia w ogóle nie możliwe

Halibut napisał/a:

Tajga napisał/a:
Czy dla Ciebie autorytetem jest pan W.Osiatyński który nie pije 27,


Nie jest dla mnie żadnym autorytetem.

dziadziunio - Czw 06 Gru, 2012 23:45

aazazello napisał/a:
Osiatyński napisał beletrystykę i tyle. To nie jest żaden autorytet w zakresie terapii uzależnień i sądzę, że również grup AA. Jest znaną osobą, która przyznaje się do alkoholizmu, co czyni go celebrytą w świecie alkoholików. Tzw. test jest amatorszczyzną, która jest czasami używana przez terapeutów, w celu zobrazowania alkoholikom problemu alkoholizmu. Nikt na jego podstawie nie zaklasyfikuje kogokolwiek jako alkoholika.


strasznie się mylisz, kolego..strasznie mijasz się z faktami...
pozdrawiam :pocieszacz:

Tajga - Pią 07 Gru, 2012 08:42

dziadziunio napisał/a:
strasznie się mylisz, kolego..strasznie mijasz się z faktami...

Możesz to rozwinąć dziadziuniu?
STRASZNIE jestem ciekawa Twojej opinii o panu W.O.

aazazello - Pią 07 Gru, 2012 10:08

Tajga napisał/a:
dziadziunio napisał/a:
strasznie się mylisz, kolego..strasznie mijasz się z faktami...

Możesz to rozwinąć dziadziuniu?
STRASZNIE jestem ciekawa Twojej opinii o panu W.O.

Cóż, kolego, faktycznie, STRASZNIE mało wyjaśniłeś, jak na kogoś, kto zarzuca kłamstwo.

Halibut - Pią 07 Gru, 2012 10:13

dziadziunio,
Rzeczywiście ciekawe. Opinie jak widać różne. Jedni wskazują, że jest autorytetem dla AA, Jura zresztą bardzo rozsądnie wyłuszczył, że AA w założeniach nie przyjmuje i nie kieruje się żadnymi autorytetami a z założeniami się nie dyskutuje można je przyjąć albo nie. Twierdzi także, że jego wkład w tworzenie AA w Polsce jest nikły i tak naprawdę to był i jest tylko sympatykiem ruchu. Tajga twierdzi, że Osiatyńskiemu zaszkodziła popularność i w momencie, kiedy stał się celebrytą To się życiowo pogubił. Aazazello kwestionuje całkowicie jago dorobek w kwestii leczenia uzależnień twierdząc, że tak naprawdę jego książki to beletrystyka. Ja twierdzę, że nie jest dla mnie autorytetem, co zresztą w temacie niema żadnego znaczenia. A jak Ty to widzisz, tak w kwestii jego wpływu na ruch AA w Polsce jak i w kwestii jego dorobku i jego znaczenia w leczeniu uzależnień w Polsce.

Halibut - Pią 07 Gru, 2012 10:19

aazazello napisał/a:
Cóż, kolego, faktycznie, STRASZNIE mało wyjaśniłeś, jak na kogoś, kto zarzuca kłamstwo.

Eeee spokojnie. Napisał, że się mylisz i mijasz z faktami a nie, że kłamiesz. Mijać się z faktami można choćby przez brak dostępu do informacji. A mylić może się każdy.

Tajga - Pią 07 Gru, 2012 10:48

Halibut napisał/a:
Tajga twierdzi, że Osiatyńskiemu zaszkodziła popularność i w momencie, kiedy stał się celebrytą To się życiowo pogubił.

Może nie życiowo pogubił, bo jako profesor, specjalista od Konstytucji, pewnie
ma się całkiem dobrze.
Pisałam już, że byłam na spotkaniu z Nim, i Danielem Passentem.
W pewnym momencie radośnie sobie powiedział, że JEGO zdaniem
pierwsze leczenie alkoholika ( terapia, detoks) powinny być
owszem darmowe, ale każde następne już płatne.
Ponieważ...alkoholik już WIE, że jest alkoholikiem, i ewentualne dalsze zapicia
są już jego świadomym wyborem, i powinien za to płacić z własnej kieszeni.
Za swoją pierwszą terapię w Chit Chat Farms, zapłacił sam.
Na moje wyraźne pytanie dlaczego chce w Polsce wprowadzić taki model?
ma przecież świadomość,że Nasi alkoholicy w przeważającej większości nie są
osobami zamożnymi, i w końcowym efekcie odbyło by się to kosztem ich rodzin?
Zapytałam też dlaczego JA, osoba pracująca przykładnie w jednej instytucji, gdzie
odprowadzane są składki na leczenie.....mam płacić?
Moja to wina, że mam taką, a nie inną chorobę?
A co ze osobami współuzależnionymi?
Na koniec powiedziałam mu, że "akurat JEMU się dziwię,
takie chore pomysły wciskać ludziom
którzy przyszli na spotkanie z osobą z Naszego grona".
Nie doczekałam się odpowiedzi, szepnął coś do Passenta, i spotkanie dobiegło końca.
Może do tamtego momentu był jakimś tam autorytetem dla mnie ( nie piłam wtedy 2 lata), jednak po tym spotkaniu jest zwykłym alkoholikiem, świadomym swojej choroby,
wygadanym, ale takich znam miliony, a nawet tysiące.

aazazello - Pią 07 Gru, 2012 11:56

Halibut napisał/a:
aazazello napisał/a:
Cóż, kolego, faktycznie, STRASZNIE mało wyjaśniłeś, jak na kogoś, kto zarzuca kłamstwo.

Eeee spokojnie. Napisał, że się mylisz i mijasz z faktami a nie, że kłamiesz. Mijać się z faktami można choćby przez brak dostępu do informacji. A mylić może się każdy.

Widzisz, Hali, mamy różne pojęcia mijania się z faktami i dla mnie w żadnym wypadku nie jest to mylenie się z braku wiedzy, tylko celowe przeinaczanie faktów. Subiektywna kwestia słownikowa. :)

dziadziunio - Pią 07 Gru, 2012 21:59

aazazello napisał/a:
Subiektywna kwestia słownikowa


możesz mi wierzyć, że jakby chodziło mi o kłamliwe słowa bez problemu tak bym właśnie napisał...
Halibut napisał/a:
że AA w założeniach nie przyjmuje i nie kieruje się żadnymi autorytetami a z założeniami się nie dyskutuje można je przyjąć albo nie.


Bardzo łatwo jest jednak sikać na pomniki..Stawiać pod znakiem zapytania czyjeś osiągnięcia, osmieszać, okaleczać..Test ten nie jest stworzony w celach teraupetycznych...Jest niesamowicie obrazowym ukazaniem zachowań człowieka uzależnionego, jest twardym dowodem, ze nikt z nas tak by nie potrafił...
Znam wielu alkoholików z dwudziesto i dwudziestoparu letnim okresem abstynencji..Żaden z nich nie zaprzecza autorytetom lecz każdy z nich czyta, wierzy, słucha lub też nie czyta, nie wierzy, nie słucha...
Można wszystko przyjmować albo i nie.... podobnie jak jest z założeniami... fsdf43t

miłego pozdrawiam dziadziunio :)

Tajga - Pią 07 Gru, 2012 22:13

dziadziunio napisał/a:
Jest niesamowicie obrazowym ukazaniem zachowań człowieka uzależnionego, jest twardym dowodem, ze nikt z nas tak by nie potrafił...

Dziadziuniu, czy Ty czytałeś TYLKO książki Osiatyńskiego?
Polecam Ci w takim razie "Pijaka" Hansa Fallady.
I jeszcze jedno pytanie...czego nikt z nas by nie potrafił?
Przestać pić, czy pisać książek?

dziadziunio - Pią 07 Gru, 2012 22:34

Tajga napisał/a:
I jeszcze jedno pytanie...czego nikt z nas by nie potrafił?


Myślałem raczej o tytule tematu i teście jako takim..
Nigdy nie czytałem Osiatyńskiego, lecz znam osoby które często go cytują..
Jeżeli zaś chodzi o jego opinię na temat pierwszej darmowej terapii i następnych płatnych to w pełni podzielam jego zdanie...Ktoś kto choruje na jakąkolwiek chorobę z grupy śmiertelnych i uświadomiony powagą zagrożenia nie powinien już w dalszym stopniu igrać z życiem...
A przynajmniej robić tego na koszt społeczeństwa..
pozdrawiam ciepło. dziadziunio :pocieszacz:

smokooka - Pią 07 Gru, 2012 22:37

Dziadziuniu, jakiego społeczeństwa? A kto płaci ZUS, a NFZ to skąd ma pieniądze?


Z jednej strony, owszem - pierwsza terapia bez dodatkowych kosztów jest OK. Ale wiadomo, że to choroba nieuleczalna, więc wiadomo też, jakie są szansę na dożywotnią abstynencję. Wybór powiesz, każdy ma wybór. Ale przez ten czas wybierania jest najczęściej płatnikiem składek. Od jakiegoś załóżmy 18 roku życia, do załóżmy emerytury uzbiera się. No wiadomo, nie każdy, ale większość, zdecydowana większość. Póki system ubezpieczeniowy stoi na głowie w tym kraju i nikt absolutnie nie wie ile ma na jakim koncie zusowskim, a emeryckie składki nie są dziedziczone, póty uważam za niesprawiedliwe wprowadzanie ograniczeń co do ilości terapii dla alkoholików i ich rodzin, czy innych chorych. Jak to ja będę wybierała ile komu i za co płacę, to będę wiedzieć iloe razy, gdzie i na co mam się leczyć i komu oddać swoją emeryturę jak zejdę z powodu tej śmiertelnej choroby.
To tak jakbyś wymagał od alkoholika (niezależnie czy aktywnego czy nie) chorego na nerwicę aby nie korzystał z porad psychiatry bezpłatnie, nie leczył nowotworów, cukrzycy czy nadciśnienia w NFZ. No bo to na pewno konsekwencja choroby.
A tak - wara choremu systemowi od decyzji ile razy będę potrzebowała pomocy terapeuty w swoim trzeźwieniu.

Tajga - Pią 07 Gru, 2012 22:46

dziadziunio napisał/a:
A przynajmniej robić tego na koszt społeczeństwa..

No właśnie, to JA jestem tym społeczeństwem, i MOJE składki na to idą.
dziadziunio napisał/a:
znam osoby które często go cytują..

A cóż On takiego mądrego powiedział, że aż się go cytuje?
No przecież nie to o kiszonym ogórku, bo to akurat z Ameryki jest zgapione.
dziadziunio napisał/a:
Ktoś kto choruje na jakąkolwiek chorobę z grupy śmiertelnych i uświadomiony powagą zagrożenia nie powinien już w dalszym stopniu igrać z życiem...

Tu, to mnie rozbawiłeś, Ty nie wiesz o swojej chorobie??
Dowiedziałeś się, i już nie pijesz od tego czasu?????

dziadziunio - Pią 07 Gru, 2012 23:38

Tajga napisał/a:
Dowiedziałeś się, i już nie pijesz od tego czasu?????


No co ty jestem z podgupy cwaniaczków..Wszystkie zmieny jednak które wprowadzam teraz w swoim zyciu i w sobie jako takim spowodowane są przymusem...Czyli w jakiś sposób są wymuszane...przynajmniej te na poczatku..
Tajga napisał/a:
No właśnie, to JA jestem tym społeczeństwem, i MOJE składki na to idą.


Kiedyś na terapi byłem z klientem który uważał,ze przecież pił więc z tytułu akcyzy należy mu się przecież leczenie...Ok..
Na drugiej terapi fsdf43t byłem 5 lat temu i wtedy koszt takiej usługi wynosił 12000 tysięsy złotych...Czy więc tych dwunastu? może 8 z każdej setki wartych jest aż takich pieniędzy? Być moze tak i tak zapewno było w Twoim przypadku...ale przecież znasz tysiące innych mniej godnych przecież naśladowania..

buziole piszę tylko o faktach...bez urazy... :)

Tajga - Pią 07 Gru, 2012 23:47

dziadziunio napisał/a:
Na drugiej terapi fsdf43t byłem 5 lat temu i wtedy koszt takiej usługi wynosił 12000 tysięsy złotych..

jesteś pewien, że to była terapia refundowana przez NFZ?
Może jakas ekstra prywatna?
dziadziunio napisał/a:
Czy więc tych dwunastu? może 8 z każdej setki wartych jest aż takich pieniędzy?

Że co???

dziadziunio - Pią 07 Gru, 2012 23:49

smokooka napisał/a:
nie leczył nowotworów, cukrzycy czy nadciśnienia w NFZ. No bo to na pewno konsekwencja choroby.


Jednak to on świadomy swoich ograniczeń musi dopasować swoje życie co do sposobów zatrzymania lub też ustąpienia objawów chorobowych..Musi brać insulinę, musi brać lekarstwa na nadcisnienie, musi wziąć chemię...a jezeli jest alkoholikiem musi czy nie musi? wiesz co... a może nie musi? a moze nie chce? nie jest gotowy? nie jego czas i miejsce? ....ale jego przecież życie......no nie?

bez obrazy..pozdrawiam :)

smokooka - Pią 07 Gru, 2012 23:53

dziadziunio, obrazy nie uświadczysz, ale nie rozumiem.
Tajga - Pią 07 Gru, 2012 23:54

dziadziunio napisał/a:
Na drugiej terapi fsdf43t byłem 5 lat temu i wtedy koszt takiej usługi wynosił 12000 tysięsy złotych..

Może i masz rację, ja miałam na myśli terapię stacjonarną, nie zamkniętą.
To wtedy buziole...bez obrazy. :cacy1:
Ale i tak to sprawdzę :smieje:

dziadziunio - Sob 08 Gru, 2012 00:05

smokooka napisał/a:
ale nie rozumiem
Wiesz moja siostra jest chora na gosciec stawowy..Wszystko zależy od pogody, wstanie czy też sił bedzie jej brak....
Wiem, ze jakbym jej powiedział, że jak pójdzie raz dziennie na miting i posłucha nawet nieraz *p**** wszystko jej minie i bedzie ok. latała by nie raz a dwa razy na dzień...
Ona nawet stosując się do zaleceń i biorąc leki jest coraz bardziej chora....
Nie przesadzajcie wiec z tą śmiertelnością( gdyż ta spowodowana jest tylko i wyłacznie wyborem delikwenta) a czy swiadomym czy też nie to tylko i wyłacznie zależy od stanu jego wewnętrznego zakłamania...
buzile......dobrej nocy :)

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 00:13

Siostra Twoja też ma opłacone mnóstwo składek na ubezpieczenie zdrowotne, może nie stosować się do zaleceń, może się do nich stosować i nikt jej nie odmawia prawa do leczenia każdorazowo, kiedy go potrzebuje. A co w sytuacji, gdyby całe życie nie pracowała, nie miała opłacanych składek - miałaby prawo iść do lekarza NFZ, bo załóżmy jest zarejestrowana jako bezrobotna, tylko dla ubezpieczenia? Ostatecznie, jeśli nie pracowała, zajmowała się domem, dziećmi, mąż ją utrzymywał to powinna leczyć się wyłącznie prywatnie, bo inaczej wnika bezprawnie, bezpodstawnie w system ZUS - NFZ.
Alkoholik ma takie same prawa do leczenia. To choroba chorej duszy, umysłu, ciała, woli, emocji, czegokolwiek się nie chwycisz, ma to w sobie. Nie wie, że zachoruje. Pije najpierw zwyczajnie, co nie oznacza, że zdrowo. Zupełnie jakbyś nie wiedział, nie umiał zaobserwować siebie samego. Może po prostu nie potrzebowałeś zanalizować swojej choroby w odniesieniu do przyczyn.

zimna - Sob 08 Gru, 2012 00:20

dziadziunio napisał/a:
12000 tysięsy złotych...Czy więc tych dwunastu? może 8 z każdej setki wartych jest aż takich pieniędzy?

Dalej: otyli "którzy nie mogą odmówić sobie jedzenia", niech płacą za leczenie chorób o tym podłożu, palacze za leczenie wszystkich nowotworów, lenie stroniący cale życie od sportu i gimnastyki niech becalują, za swoje operacje, rehabilitacje, endoprotezy , leki itd.
Lecim dalej : aż do :np. osoby w których rodzinach zdarzały sie choroby dziedziczne jeżeli decydują się na potomstwo niech płacą za jego leczenie (podjęły ryzyko :bezradny: ). A jak nie mają kasy :mysli: , albo kasa się skończy?
Kto z nich jest tego wart, takich ogromnych (znacznie większych niż te 12 tys) pieniędzy? Ilu, co drugi, jeden na pięciu? Kto zasługuje na życie, a kto nie, kto z nich jest tego wart.
Dzis w tym kraju ludzie muszą podejmować takie decyzje, choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę.
Ps.
Ja -18 miesięcy terapii prywatnie, od lat płace osobiście ZUS. Przez ostatnie 9 lat żaden członek mojej najbliższej rodziny nie korzystał oni razu z państwowej służby zdrowia .

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 00:22

Zimna :buziak:
smokooka - Sob 08 Gru, 2012 00:24

A może schizofrenik, którego choroba "każe" mu zapominać o lekach? No przecież nie stosował się do zaleceń, to nie leczmy go więcej niż .... razy? Nieświadomy? Chory psychicznie? W amoku? A może w innym wymiarze?
Tajga - Sob 08 Gru, 2012 00:29

:bezradny: Ja teraz płacę frycowe za swoje "darmowe" leczenie
w OLU, wszędzie muszę chodzić prywatnie, dentysta, ortopeda, laryngolog,
kardiolog....bo się nie dostanę normalnie.
Więc co się wyterapeutyzowałam to moje.

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 00:31

No to poszalałaś. Doprowadziłaś system do ruiny. Stąd te kolejki do dermatologa, bo siem pijoki leczo. :mgreen:
Tajga - Sob 08 Gru, 2012 00:34

smokooka napisał/a:
Stąd te kolejki do dermatologa, bo siem pijoki leczo. :mgreen:

Do dermatologa nie chodzę :foch1:
Ale kiedyś, jak chodzilam na połyk antikolu, to zawsze siadłam pod
drzwiami do dermatologa, obok poradni, i filowałam.
Wolałam,żeby ludzie myśleli że mam coś nie teges, ale alkoholiczka???
Ja???? w życiu nie!!! :smieje:

zimna - Sob 08 Gru, 2012 00:40

Tajga napisał/a:
.bo się nie dostanę normalnie.
dlaczego?
smokooka - Sob 08 Gru, 2012 00:46

Bo czas oczekiwania na refundowaną wizytę jest straszny. Ortopeda u mnie to dosłownie pół roku, rehabilitacja dłużej. Od października zapisów nie ma do wielu specjalizacji, a na przyszły rok nie wiadomo kiedy będą. Jak jestem zapisana, to i tak nie znaczy, że będę przyjęta, bo na przykład pani doktor się spóźniła, potem miała przeciągające się wizyty a jak przychodzi moja godzina to ona leci do prywatnej pracy. itd, itp Ortopeda to tylko przykład :|
Tajga - Sob 08 Gru, 2012 00:46

zimna napisał/a:
dlaczego?

Dlatego, że mieszkam na osiedlu gdzie mieszkają
ludzie w podeszłym wieku.
I jak jestem chora, to muszę iść o 6 rano z gorączką np.
i stać pod przychodnią, czekać aż otworzą o 7, i modlić się
żeby "sięgneło" do mnie zarejestrowanie się do lekarki rodzinnej.
I tak stoję wśród ludzi którzy przyszli sobie pogawędzić,
i tak jest zawsze.
Miałam chore ucho, więc z marszu to tylko za kasę przyjmą.
No chyba że jest się wróżką, i sobie powróżę że za dwa tygodnie będę chora....
to wtedy mogę się przez internet zarejestrować...na za dwa tygodnie.
Do lekarzy specjalistów wymagane jest skierowanie od lekarza
pierwszego kontaktu. :bezradny:
No i dochodzi do tego czas oczekiwania taki, że prędzej się zejdzie
na śmierć niż doczeka.

Kryształ - Sob 08 Gru, 2012 01:18

Pewnej kwietniowej nocy strasznie rozbolał mnie ząb.Jestem człowiekiem ,który naprawdę rzadko sięga po tabletki , ale ból był taki ,że zjadłem najpierw jedną , potem drugą i nic.W desperacji zatelefonowałem na pogotowie stomatologiczne z pytaniem ile kosztuje wyrwanie zęba.Miła pani odpowiedziała mi ,że w nocy taka usługa kosztuje 200zł.Pomyślałem sobie , że dotrwam jakoś do rana i podziękowałem.Z samego rana pobiegłem do przychodni.W rejestracji mówię ,że chciałbym wyrwać zęba na to pani mnie zapytała czy chcę z nfztu ,czy prywatnie.No to pytam jaka w tym różnica.Pani odpowiada ,że usługa jest tak samo wykonywana ,ale w przypadku nfztu obowiązuje kolejka.To ja pytam kiedy mogą mi wyrwać tego zęba , pani popatrzyła w swój kapownik i mówi:najbliższy wolny termin jest w pazdzierniku :szok: .W między czasie zauważyłem ,że w kolejce do dentysty czeka około 20-30 osób.Mówię drogiej pani ,że pal to licho , ja zapłacę.Na to miła recepcjonistka mówi: w takim razie jak wyjdzie pacjent niech pan od razu wchodzi :lol:
jal - Sob 08 Gru, 2012 02:24

Kryształ - jednak znalazło się wyjście. :)

Doczekaliśmy się wyrafinowanej Opieki Zdrowotnej... u nas aby dostać się do szpitala należy uprzednio pochodzić prywatnie do lekarza,który też pracuje w szpitalu.

Marc-elus - Sob 08 Gru, 2012 04:18

jal napisał/a:
Doczekaliśmy się wyrafinowanej Opieki Zdrowotnej...

Moja Babcia, to "twarda" kobieta.
Miewa bóle fantomowe, i tylko w ostateczności sięga po leki przeciwbólowe.
Kiedyś, w sobotni wieczór, dosłownie płakała z bólu, ząb.
Szukam, gdzie jest teraz ostry dyżur stomatologiczny.
Znalazłem, jedziemy....
Wchodzimy, a tam.... pusto i głucho.
W końcu "dopukałem się" do właściwych drzwi, otwiera pielęgniarka, patrzy na nas jak na kosmitów. Czego my tu chcemy?
Bierze za telefon, dzwoni gdzieśtam, po 15min przychodzi zaspany "lekarz", i mówi że owszem, tu jest ostry dyżur, ale URAZOWY, nici z interwencji.
Powiedziałem mu że uraz, to będzie, stomatologiczny, z tym że u niego, i pewnie by był, bo palant nie chciał słuchać.....
Na szczęście Babcia jest rezolutna, minęła mnie i "lekarza", usiadła na krześle i powiedziała że się stąd nie ruszy, puki czegoś nie zrobią.
Dostała zastrzyk przeciwbólowy, na więcej "procedury nie pozwalały", i "radę", gdzie przyjmuję prywatnie stomatolog, "nawet w sobotni wieczór" :szok: .

dziadziunio - Sob 08 Gru, 2012 10:39

smokooka napisał/a:
To choroba chorej duszy, umysłu, ciała, woli, emocji, czegokolwiek się nie chwycisz, ma to w sobie


Jeżeli to jest aż tak skomplikowane, czemu wobec nietrzeżwych kierowców stosowane jest prawo i wyciągane konsekwence? Dlaczego nie odstąpić od wyciągania wobec nich konsekwencji, skoro tak naprawde nie mają na to wpływu?

pozdrawiam ciepło...dziadziunio :pocieszacz:

jal - Sob 08 Gru, 2012 10:41

dziadziunio napisał/a:
smokooka napisał/a:
To choroba chorej duszy, umysłu, ciała, woli, emocji, czegokolwiek się nie chwycisz, ma to w sobie


Jeżeli to jest aż tak skomplikowane, czemu wobec nietrzeżwych kierowców stosowane jest prawo i wyciągane konsekwence? Dlaczego nie odstąpić od wyciągania wobec nich konsekwencji, skoro tak naprawde nie mają na to wpływu?

pozdrawiam ciepło...dziadziunio :pocieszacz:


Choroba alkoholowa nie zwalnia z odpowiedzialności za swoje czyny i zachowania !

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 10:43

jal napisał/a:
Choroba alkoholowa nie zwalnia z odpowiedzialności za swoje czyny i zachowania !

Chyba, że akurat jest to tzw. "pomroczność jasna" :blee:

zimna - Sob 08 Gru, 2012 11:04

dziadziunio napisał/a:
Dlaczego nie odstąpić od wyciągania wobec nich konsekwencji, skoro tak naprawde nie mają na to wpływu?

Uważam, że taka sprawa teoretycznie jest do wygrania, oczywiście przed trybunałem międzynarodowym, kto wie :mysli: może i u nas , niestety takie orzeczenie, skutkowało by to odbieraniem dożywotnio prawa jazdy każdej osobie ze zdiagnozowanym alkoholizmem, do czego są podstawy prawne nawet dziś, a myślę że konsekwencje mógłby być jeszcze szersze.

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 12:23

dziadziunio napisał/a:
Jeżeli to jest aż tak skomplikowane, czemu wobec nietrzeżwych kierowców stosowane jest prawo i wyciągane konsekwence?


Mylisz dwie sprawy. Co innego dla alkoholika sięgnąć po alkohol a co innego wsiąść pod wpływem alkoholu za kierownice. Alkoholik ma problem z zachowaniem trzeźwości i tu często działa wbrew sobie i rozsądkowi, ale nawet po wypiciu alkoholu ma zdolność rozróżniania, co dobre a co złe, dlatego jest odpowiedzialny za swoje czyny. Ktoś, kto siada za kierownicę pod wpływem alkoholu ma świadomość, że naraża swoje życie i innych i tu alkoholik zchowuje kontrolę na swoimi decyzjami i pełną odpowiedzialność za swoje czyny, dlatego upośledzenie oceny sytuacji po wypiciu alkoholu nie jest okolicznością łagodzącą a wręcz przeciwnie. Poza tym te przepisy prawa dotyczą również ludzi, którzy nie są alkoholikami a którzy po alkoholu również siadają za kierownicę.

szymon - Sob 08 Gru, 2012 12:30

Halibut napisał/a:
Alkoholik ma problem z zachowaniem trzeźwości


wypowiadamy się w swoim imieniu i nie uogólniamy

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 12:42

szymon napisał/a:
Halibut napisał/a:
Alkoholik ma problem z zachowaniem trzeźwości


wypowiadamy się w swoim imieniu i nie uogólniamy

Nie bądź śmieszny Szymon.

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 12:54

dziadziunio napisał/a:
Jeżeli zaś chodzi o jego opinię na temat pierwszej darmowej terapii i następnych płatnych to w pełni podzielam jego zdanie...Ktoś kto choruje na jakąkolwiek chorobę z grupy śmiertelnych i uświadomiony powagą zagrożenia nie powinien już w dalszym stopniu igrać z życiem...

Rozumiem, o czym piszesz. Alkoholik, który nie przeszedł terapii, nie zna mechanizmów i przyczyn swojej choroby. Wydaje mu się, że pije, bo lubi, bo życie je złe, bo żona go wk***a* a tak naprawdę nie wie, dlaczego pije i na co jest chory i jak z tym walczyć. Po terapii uzyskuje świadomość choroby jej przyczyn i mechanizmów, więc sięgając po kieliszek ma pełną świadomość, do czego może go to zaprowadzić. Dopiero ta świadomość pociąga za sobą pełną odpowiedzialność. Bo dopiero teraz w pełni świadomie sięgając ponownie po kieliszek ryzykuje nawrót choroby. A więc można napisać, że skoro już wie a jednak decyduje się na ten krok to niech poniesie tego konsekwencje i niech płaci za swoje leczenie. Jednak takie podejście do problemu można poddać krytyce na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to choroba, alkoholik ma upośledzoną kontrolę nad zdolnością spożywania alkoholu i sięgania po alkohol. A więc dlatego nazywa się to chorobą, ponieważ sięganie ponownie po alkohol nie jest kwestią woli i rozsądku tylko mechanizmów choroby, a jego odpowiedzialność za sięgnięcie po kieliszek jest ograniczona. Dlatego przysługuje mu prawo do bezpłatnego leczenia. Druga płaszczyzna tu uzyskanie świadomości po odbytej terapii. Pisząc krótko, niewielu ją uzyskuje ją nawet po kilku terapiach, więc skąd mamy wiedzieć, czy alkoholik po pierwszej terapii uzyskał ją czy nie.

dziadziunio - Sob 08 Gru, 2012 13:00

Halibut napisał/a:
co dobre a co złe,


A po pierwszej terapi takiej samoceny jeszcze nie posiada...?
Halibut napisał/a:
ma świadomość, że naraża swoje życie i innych


Takiej samooceny po pierwszej terapi takze nie posiada..Nie jest swiadomy tego, ze krzywdzi swoją rodzinę...Nie ponosi odpowiedzialności za krzywe wnetrze swoich dzieci, bliskich i tych przypadowo zaplątanych w jego jakże żywiołową drogę?

Jest w końcu swiadom czy świadom w końcu nie jest?

:plotki:

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 13:08

dziadziunio napisał/a:
Takiej samooceny po pierwszej terapi takze nie posiada..Nie jest swiadomy tego, ze krzywdzi swoją rodzinę...

dziadziunio napisał/a:
Takiej samooceny po pierwszej terapi takze nie posiada..Nie jest swiadomy tego, ze krzywdzi swoją rodzinę...Nie ponosi odpowiedzialności za krzywe wnetrze swoich dzieci, bliskich i tych przypadowo zaplątanych w jego jakże żywiołową drogę?


Przecież ci wyośliłem różnicę, ta świadomość dotyczy mechanizmów choroby i odpowiedzialności za decyzję o dalszym piciu. A w żadnym wypadku nie ogranicza odpowiedzialności i świadomości za swoje czyny bądź pod w pływem bądź nie. Tak jak w przypadku siadania po alkoholu za kierownicę.

dziadziunio - Sob 08 Gru, 2012 13:15

Więc za kierowanie kara a za karanie nagroda i wczasy.... :)
Halibut - Sob 08 Gru, 2012 13:30

dziadziunio napisał/a:
Halibut napisał/a:
że AA w założeniach nie przyjmuje i nie kieruje się żadnymi autorytetami a z założeniami się nie dyskutuje można je przyjąć albo nie.
Bardzo łatwo jest jednak sikać na pomniki..Stawiać pod znakiem zapytania czyjeś osiągnięcia, osmieszać,

Widzisz ja tak jak ruch AA z założenia nie przyjmuję żadnych autorytetów, dla mnie jedynym autorytetem prawda. Dlatego napisałem, że Osiatyński nie jest dla mnie autorytetem, ty z kolei, takie mam wrażenie, zarzuciłeś mi, że pluję na Osiatyńskiego. Więc ja Cię proszę wskaż mi, choć jedno miejsce, w którym na niego plułem lub choćby podważałem jego dorobek.
dziadziunio napisał/a:
aazazello napisał/a:
Osiatyński napisał beletrystykę i tyle. To nie jest żaden autorytet w zakresie terapii uzależnień i sądzę, że również grup AA. Jest znaną osobą, która przyznaje się do alkoholizmu, co czyni go celebrytą w świecie alkoholików. Tzw. test jest amatorszczyzną, która jest czasami używana przez terapeutów, w celu zobrazowania alkoholikom problemu alkoholizmu. Nikt na jego podstawie nie zaklasyfikuje kogokolwiek jako alkoholika.
strasznie się mylisz, kolego..strasznie mijasz się z faktami...
pozdrawiam

W sposób zdecydowany przeciwstawiłeś się poglądowi Azazela, który krytykował Osiatyńskiego, jednak na prośbę uzasadnienia swojego stanowiska napisałeś:
dziadziunio napisał/a:
Nigdy nie czytałem Osiatyńskiego, lecz znam osoby które często go cytują..

Więc może poproś osoby, które znasz a które czytały, żeby pomogły Ci uzasadnić twoje zarzuty, a jeżeli Ci się nie chce to po prostu napisz, że nie wiesz.
Czytałem kilka twoich postów i byłem pod wrażeniem ich ciepła, mądrości i empatii, dlatego darzę Cie szacunkiem, wolę posty posty, w których piszesz o swoim życiu, niż te, w których wypowiadasz się o Osiatyńskim i odpowiedzialności alkoholików.

Jacek - Sob 08 Gru, 2012 14:35

Halibut napisał/a:
Ktoś, kto siada za kierownicę pod wpływem alkoholu ma świadomość, że naraża swoje życie i innych

ktoś,kto siada za kierownicą pod wpływem alkoholu - skupia się nad wszystkim z reakcją przyspieszoną-wykonawczo ale na pewno nie jest świadom swych reakcji
a jedynie o jego świadomości co można uznać to świadomość zanim sięgnie po alkohol
- "jedziesz nie pij alkoholu"
zaś typu
- "piłeś alkohol,nie siadaj za kierownicą"
jest ostrzeżeniem które nie dociera do pijanej świadomości

dtstgseete - Sob 08 Gru, 2012 14:53

A propos leczenia w sytuacjach, gdy leczony działa wbrew własnemu zdrowiu:
Mój kolega ma takie problemy z płucami, że nie może już funkcjonować. Jest w schronisku dla bezdomnych podłączony prawie cały czas rurkami od nosa do takiego urządzenia podobnego do odkurzacza sporej wielkości. Wydaje ono odgłosy odkurzacza i co kilka sekund sapanie jak lord Vader z Gwiezdnych Wojen. Prawie cały czas siedzi i rozwiązuje sobie krzyżówki. Bez aparatu dusił się. Jest podłączony prawie cały czas - to znaczy, że są momenty, gdy odłącza się od tego aparatu i dusząc się i kasłając idzie zajarać szluga. Życie... :bezradny:

kj100pn - Sob 08 Gru, 2012 16:44

Marc-elus napisał/a:
kj100pn napisał/a:
Przez ostatnie 3 miesiące ograniczyłem spożycie alkoholu o 99,99%

A ja nie piłem przez parę miesięcy.... zdrowy byłem?

Nie wiem, ja pije nadal ale o 99% mniej niż kiedyś. Wcześniej wypijałem około 100 piw na miesiąc a teraz średnio 1-2.

I bynajmniej nie nadrabiam braków jak się trafi impreza i okazja.

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 17:37

Alkohol wyzwala ukryte talenty np. dramatyczno-taneczne. :mgreen:
To się nazywa - wejście nietrzeźwego smoka.
http://www.youtube.com/watch?v=WFXXLVBDmoQ

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 17:45

kj100pn napisał/a:
Nie wiem, ja pije nadal ale o 99% mniej niż kiedyś. Wcześniej wypijałem około 100 piw na miesiąc a teraz średnio 1-2.

I bynajmniej nie nadrabiam braków jak się trafi impreza i okazja.


Coś Cię jednak niepokoi, o czym piszesz od dłuższego czasu, z jednej strony wskazujesz, że się kontrolujesz a drugiej boisz się weryfikacji. Idź do terapeuty od uzależnień porozmawiaj z nim, przerób testy na alkoholizm jest ich trochę w Internecie. Zrób coś, bo żyjesz w rozkroku, źle jest być alkoholikiem pijąc, ale też źle, nie być alkoholikiem i bać się piwka. :D

dziadziunio - Sob 08 Gru, 2012 21:59

Halibut napisał/a:
zarzuciłeś mi, że pluję na Osiatyńskiego


Napisałem tylko, że bardzo łatwo pluć jest na pomniki...Nie napisałem, że Halibut pluje..
Na temat Osiatyńskiego nie będe się wypowiadał, jak i dla Ciebie i dla mnie najważniejsza jest moja droga, moje spostrzezenia i moja prawda..Patrząc na kogoś kto wypowiada się na mitingu i jego wypowiedz jest mi bliska i moja wiem, ze mówi prawdę, że tam był, że oddychał tym powietrzem i czuł ten smród...
Jak pierwszy raz poszedłem na miting Ktoś opowiadał o autowidolu, inny o denaturacie a ja pogubiony nie za bardzo wiedziałem co tam robię..
Nie dawno miałem tak, że ktoś kto ma dwadzieścia pięć lat abstynencji, nie był dla mnie autorytetem gdyż licząc i odejmując lata trzeżwosci od jego roku urodzenia wychodziło mi, że w du..pie był i Wiesz co widział..
Jedno i drugie całe szczęście odeszło...
I dziś liczy się dla mnie tylko to co człowiek mówi i gdzie już jest..na swojej drodze...
Jak Wiesz można nie pić i tysiąc lat i powiedzieć np coś takiego...jestem terrorystą, byłem terrorystą i terrorystą pozostanę....gdyż taki po prostu jestem
Krzyżyk i kropka...
Niczego Tobie nie zarzucałem i w żadnym przypadku nie chciałem Ciebie obrazić, chciałem tylko pokazać, że autorytety mniejsze, większe i nijakie mają i muszą mieć prawo bytu...A ich słowa można interpretować w różnoraki sposób..sposoby...
Jezeli poczułeś coś czego nie było, przepraszam...

Miłego, pozdrawiam ciepło Krzysztof :pocieszacz:

Halibut - Sob 08 Gru, 2012 22:56

Dzięki Dziadziunio. Wiesz, mam wrażenie, że kiedy oderwałem się od gorzały straciłem jakąś cześć wrażliwości. Zwracam zbyt dużą uwagę na słowa, choć powinienem skierować ją na serce. Mam nadzieje, że to tylko etap, który przeminie. Też nie chciałem Cię urazić i mam nadzieje, że tak się nie stało.
dziadziunio - Nie 09 Gru, 2012 00:01

Halibut napisał/a:
Też nie chciałem Cię urazić i mam nadzieje, że tak się nie stało


Jest ok..pozdrawiam :)
Moja partnerka kiedyś podczas kłótni wybierała najbardziej obelżywe słowa aby mi dokopać....Patrzyłem na nią i zaparło mi dech..ale powiedziałem ze śmiechem aby dała sobie spokój gdyż i tak nie jest w stanie mi ubliżyć...Robiłem w swoim zyciu takie rzeczy, że słowa nawet te najgorsze nie potrafią tego w pełni odwzorcować...
Następnym razem podczas następnej kłótni nie wiedząc już chyba w jaki sposób mi dopier...powiedziała, że przecież ona uratowała mi życie...
I to jest prawda....
Lecz powiedziałem no co Ty? Ty tylko przedłuzyłaś mi moje cierpienie....
To było i tak było kiedyś, nadal sie kłócimy lecz nikt z nas nie wyciaga już na siebie ciężkiej artyreriiiiiiiiiiiiiiiiii...
Halibut napisał/a:
Mam nadzieje, że to tylko etap, który przeminie

Samo nie minie..Widzisz więc zmienisz..
Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie. dobranoc...
dziadziunio :pocieszacz:

kj100pn - Nie 09 Gru, 2012 11:33

Halibut napisał/a:
kj100pn napisał/a:
Nie wiem, ja pije nadal ale o 99% mniej niż kiedyś. Wcześniej wypijałem około 100 piw na miesiąc a teraz średnio 1-2.

I bynajmniej nie nadrabiam braków jak się trafi impreza i okazja.


Coś Cię jednak niepokoi, o czym piszesz od dłuższego czasu, z jednej strony wskazujesz, że się kontrolujesz a drugiej boisz się weryfikacji. Idź do terapeuty od uzależnień porozmawiaj z nim, przerób testy na alkoholizm jest ich trochę w Internecie. Zrób coś, bo żyjesz w rozkroku, źle jest być alkoholikiem pijąc, ale też źle, nie być alkoholikiem i bać się piwka. :D


No właśnie niepokoi mnie. Niepokoi mnie to że jak mi się nie układało w życiu z moją ex sięgałem po % i traktowałem je jako lek na moją niedolę. Z moją ex się rozstałem, pić przestałem ale pozostała obawa że jestem już chory i to mnie dołuje.

Testy przerobiłem, wg jednych jestem zagrożony bo piję ryzykownie a wg innych uzależniony. To samo z terapeuta, byłem u jednej, pani młodsza ode mnie pewnie ledwo po studiach, stwierdziła że jestem uzależniony i chciała mnie na terapie grupową ale nie pasowały mi godziny i poszedłem do kogoś innego. Druga pani terapeuta(widać że stary wyjadacz po 50 stwierdziła że nie jestem jeszcze uzależniony ale muszę uważać.

Test 35xpo piwie przejdę ale po co?
Myślę że po prostu uświadomiłem sobie że jestem zagrożony i dlatego "boję się piwka" a z drugiej strony chcę żyć jak inni

endriu - Nie 09 Gru, 2012 11:51

kj100pn napisał/a:
jak mi się nie układało w życiu z moją ex sięgałem po % i traktowałem je jako lek na moją niedolę

racjonalizujesz kolego (budowanie alibi, usprawiedliwień i innych wyjaśnień własnego zachowania pomniejszających własną odpowiedzialność itd.)

kj100pn napisał/a:
Z moją ex się rozstałem, pić przestałem

będzie ktoś inny i znowu zaczniesz pić bo coś tam nie będzie Ci pasować

kj100pn - Nie 09 Gru, 2012 12:13

To nie moje alibi tylko moja słabość którą sobie uswiadomiłem. A to różnica. Może dzięki temu nauczyłem się pracować nad swoim charakterem, może wyjdę z tego mądrzejszy
plusio - Nie 09 Gru, 2012 12:24

baby to syf

dfgth6
Plusio grzeczniej proszę bo znowu długo tu nie pobędziesz

:yura:

smokooka - Nie 09 Gru, 2012 12:25

A co sądzisz o kobietach Kuba? :roll:
plusio - Nie 09 Gru, 2012 12:26

jestem tera chory, yuraa odblokuj mi temata. chyba mam z 50 stopni goraczki. zara chyba umre
plusio - Nie 09 Gru, 2012 12:27

kobiety sa nie dla mnie. za brzydki, za biedny jestem
smokooka - Nie 09 Gru, 2012 12:29

A tu na forum kobiety w niczym Ci nie pomagają??? :shock:
yuraa - Nie 09 Gru, 2012 12:31

plusio napisał/a:
yuraa odblokuj mi temata

zastanowię się

plusio - Nie 09 Gru, 2012 12:34

a nie o to chodzi smooka.
smokooka - Nie 09 Gru, 2012 12:35

Mi o to. Mógłbyś się wysilić, okazać trochę sympatii, a nie tylko jęczeć, narzekać, zabijać się i oczekiwać pochwał za kawałki.
plusio - Nie 09 Gru, 2012 12:40

To dziekuje za pomoc
Halibut - Nie 09 Gru, 2012 16:02

kj100pn napisał/a:
No właśnie niepokoi mnie. Niepokoi mnie to że jak mi się nie układało w życiu z moją ex sięgałem po % i traktowałem je jako lek na moją niedolę. Z moją ex się rozstałem, pić przestałem ale pozostała obawa że jestem już chory i to mnie dołuje.

kj100pn napisał/a:
Testy przerobiłem, wg jednych jestem zagrożony bo piję ryzykownie a wg innych uzależniony. To samo z terapeuta, byłem u jednej, pani młodsza ode mnie pewnie ledwo po studiach, stwierdziła że jestem uzależniony i chciała mnie na terapie grupową ale nie pasowały mi godziny i poszedłem do kogoś innego. Druga pani terapeuta(widać że stary wyjadacz po 50 stwierdziła że nie jestem jeszcze uzależniony ale muszę uważać.


Z tego, co piszesz silne negatywne emocje, stres uśmierzasz alkoholem, tak się nauczyłeś i to jest zagrożenie. Alkohol u wielu ludzi, mimo że działa depresyjnie w pierwszej fazie daje poczucie odprężenia i spokoju, działa jak tabletka uspokajająca. Odrywa nas na krótko od problemu. W kolejnej trudnej emocjonalnie sytuacji sięgniesz po wypróbowane wcześniej sposoby a motorem tego będzie podświadomość, która podsunie Ci takie rozwiązanie, które już zna i uważa za dobre. A jak pewnie wiesz podświadomość jest odpowiedzialna za przeważającą większość naszych decyzji, nawet tych, które są sprzeczne z naszym sposobem myślenia świadomego i rozsądkiem. A więc w jakiś sposób po przez powtarzanie czynności uśmierzania się alkoholem zaprogramowałeś swoją podświadomość na takie rozwiązanie. I w ten sposób zacząłeś pić ryzykownie ( może już przekroczyłeś granice picia ryzykownego i jesteś już alkoholikiem, (tego nie wiem i pewnie tak naprawdę nie wie nikt, nawet Ty) Jedno jest pewne, jeżeli będziesz powtarzał ten schemat to wpadniesz w uzależnienie. Ale uszy do góry, swoją podświadomość możesz przeprogramować, oczywiście tylko w tedy, gdy nie wpadłeś w szpony mechanizmów uzależnienia, ale z tego, co piszesz to chyba mało prawdopodobne, zachowujesz dość duża kontrolę nad piciem. Są inne sprawdzone metody rozładowywania negatywnych emocji i stresu i nad nimi musisz popracować. Żeby to jednak było możliwe musisz nauczyć się rozpoznawać swoje emocje, stany psychiczne po to żeby wiedzieć, kiedy reagować. Musisz też zastanowić się nad tym, co wywołuje u Ciebie negatywne emocje, co jest ich przyczyną. Jednym słowem musisz uzyskać potrzebny tobie stopień samoświadomości, wgląd we własne wnętrze. Drugą sprawą, która musisz uporządkować to stosunek do alkoholu, jeżeli twój stosunek będzie silnie emocjonalny np. oparty na strachu to cały czas będziesz z alkoholem w relacji i nie wyzwolisz się od niego. A tak chyba w twoim wypadku jest. Broń boże nie idź do AA w twojej sytuacji, kiedy twoje uzależnienie jest niepewne i jesteś gdzieś na jego granicy, być może masz jeszcze szanse na rozwiązanie tego problemu bez stygmatyzacji. Gdy pójdziesz do AA i wpadniesz w maszynkę stworzoną dla ludzi, którzy utracili już kontrole nad piciem, to sam zaprogramujesz się na alkoholika i już na pewno nim zostaniesz choćby mentalnie. I do końca życia nie wyzwolisz się od strachu przed zapiciem. To wszystko to oczywiście takie moje amatorskie dywagacje. Powinieneś poczytać trochę na temat alkoholizmu, picia ryzykownego i picia szkodliwego. Udać się do dobrego terapeuty i pod jego okiem próbować sobie poradzić ze swoim problemem.

Halibut - Nie 09 Gru, 2012 16:06

plusio napisał/a:
baby to syf


:lol2:

Dobrze powiedziałeś, tylko użyłeś nie dyplomatycznych słów. I w ten sposób oddałeś przewagę swoim oponentom :p

wampirzyca - Nie 09 Gru, 2012 16:07

plusio napisał/a:
kobiety sa nie dla mnie. za brzydki, za biedny jestem



nie widziałam cię Plusio....ale uwierz mi nie takich brzydali widziałam z fajnymi kobitkami ..........ale jak jęczeć tylko masz zamiar....to pewna jestem że takich jęczących napewno nie chcą kobiety..... :bezradny:

Halibut - Nie 09 Gru, 2012 16:10

plusio napisał/a:
jestem tera chory, yuraa odblokuj mi temata. chyba mam z 50 stopni goraczki. zara chyba umre


Cyba już jesteś zombi, w tej temperaturze ścina sie białko. :wysmiewacz:

Halibut - Nie 09 Gru, 2012 16:43

dziadziunio napisał/a:
powiedziała, że przecież ona uratowała mi życie...
I to jest prawda....
Lecz powiedziałem no co Ty? Ty tylko przedłuzyłaś mi moje cierpienie....


Widzisz Dziadunio, cierpienie, również to egzystencjonalne bierze się ze sposobu postrzegania świata a więc jest stanem umysłu. Któż ma rację? ten, który widzi świat pięknym i bezpiecznym czy ten, który widzi go złym pełnym niesprawiedliwości i cierpienia. Każdy postrzega inaczej. A świat przecież jest jeden i ten sam dla wszystkich. Nie ma wytłumaczenia dla cierpienia, zła i niesprawiedliwości występujących na świecie i tuż obok nas. Życie jest tajemnicą a nasz ograniczony rozum nie jest w stanie jej rozwiązać. Można szukać odpowiedzi w religii, ale ona zawsze jest zinstytucjonalizowana, ogranicza wolność myślenia, narzuca rozwiązania, jest pewnym myślowym skrótem. A co najważniejsze my nie mamy wpływu na świat, on jest taki, jaki jest i tak naprawdę jest taki, jaki być powinien. Dlatego prawdziwe problemy nie leżą po stronie świata, na zewnątrz nas, tylko w nas samych. To my jesteśmy problemem, z którym nie umiemy sobie poradzić. A miłość, szczęście i prawda to tylko sposób widzenia.

Jo-asia - Nie 09 Gru, 2012 19:31

Halibut napisał/a:
. A co najważniejsze my nie mamy wpływu na świat, on jest taki, jaki jest i tak naprawdę jest taki, jaki być powinien. Dlatego prawdziwe problemy nie leżą po stronie świata, na zewnątrz nas, tylko w nas samych. To my jesteśmy problemem, z którym nie umiemy sobie poradzić. A miłość, szczęście i prawda to tylko sposób widzenia.

pięknie to powiedziałaś a do tego się z Tobą zgadzam ;)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 11:33

Halibut napisał/a:
Życie jest tajemnicą a nasz ograniczony rozum nie jest w stanie jej rozwiązać

Sądzę, ze życie nie jest tajemnicą, a naukowcy poradzili sobie z owym sekretem. Życie każdego osobnika sprowadza się do przekazania genów, czyli do rozmnażania.
U jednej z rodzin małp, w procesie ewolucji, nastąpił rozwój mózgu. Po wielu ślepych eksperymentach, jedna z rodzin przekształciła się w homo sapiens i jako naczelny drapieżnik zdominowała świat. Rozwój mózgu, zapewnił rodzinie ludzkiej dominującą pozycję w świecie zwierząt, ale przyniósł również skutek uboczny w postaci świadomego ja. To ja zaczęło zadawać sobie pytanie: dlaczego jestem. Trafiło oczywiście na szklany sufit, ponieważ ani duchowość, w postaci religii, filozofii, czy sztuki, ze względu na ograniczoność danych i możliwości poznawcze, nie jest w stanie udzielić obiektywnej odpowiedzi.
Rozwój mózgu przyniósł ludziom sukces biologiczny, ale świadomość uczyniła życie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku.
Halibut napisał/a:
co najważniejsze my nie mamy wpływu na świat, on jest taki, jaki jest i tak naprawdę jest taki, jaki być powinien

Nie zgadzam się z tobą. Zmieniam świat wokół siebie zawsze i wszędzie, na taki, jaki chciałbym aby był najlepszym dla moich dzieci i w żadnym wypadku nie sądzę, aby był taki jak powinien, daleko mu do nieosiągalnego ideału, co udowodnił nawet Pangloss.
Halibut napisał/a:
Dlatego prawdziwe problemy nie leżą po stronie świata, na zewnątrz nas, tylko w nas samych

Oczywiście, tak jak otoczenie zewnętrzne nie jest idealne, tak my nie jesteśmy perfekcyjni i zawsze powinniśmy poznawać siebie i zmieniać to, co uznamy, że ewoluować warto.
Halibut napisał/a:
miłość, szczęście i prawda to tylko sposób widzenia

Oczywiście, że tak. Miłość i szczęście są subiektywne, ale prawda jest już obiektywna i opisywana zawsze przez zdania i wyrażenia tylko i wyłącznie prawdziwe. Natomiast, oczywiście, istnieje coś takiego jak indywidualny punkt widzenia, który jest subiektywnym obrazem obiektywnych faktów.

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 11:46

aazazello napisał/a:
świadomość uczyniła życie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku.

na moje, własne życzenie
aazazello napisał/a:
Zmieniam świat wokół siebie zawsze i wszędzie,

zmieniam siebie a czy to zmienia świat wokół mnie? dla mnie tak a dla innych - to od nich zależy, nawet tych, dla mnie najbliższych

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 11:50

Ciekawie się tu u Was porobiło... :)

Nie jestem dumny z faktu, że jestem alkoholikiem..Lecz pracując nad sobą i obserwując otaczajacy mnie świaj pewien jestem, ze nigdy nie będąc nim nie widzałbym go takim...jakim widzę go dziś...i nigdy nie ciszyłbym się z jutra gdyż jutro będę widział go jeszcze szerzej otwartymi oczami...

miłego, podzrawiam :)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 12:01

dziadziunio napisał/a:
Nie jestem dumny z faktu, że jestem alkoholikiem..Lecz pracując nad sobą i obserwując otaczajacy mnie świaj pewien jestem, ze nigdy nie będąc nim nie widzałbym go takim...jakim widzę go dziś...i nigdy nie ciszyłbym się z jutra gdyż jutro będę widział go jakże szerzej otwatwatymi oczami...

Dziaduniu, sądzę, ze po pierwsze nie wiesz, jak wygląda świat oczyma dorosłego niealkoholika, bo brakuje ci takiego doświadczenia, więc nie znasz jego piękna, po drugie zakładasz, ze niealko prowadzą smutną i nudna egzystencję, która, po trzecie, staje się bogata i zachwycająca tylko i wyłącznie poprzez duchowy rozwój alkoholików, co czyni alkoholików ludźmi wyjątkowym a prawda jest taka, że ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 12:07

aazazello napisał/a:
prawda jest taka, że ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.

Obawiam się, że masz całkowita rację Kocie :tak: W każdym razie ja sie pod tym podpisuję wszystkimi skrzydłami, jakie mam :)

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 12:24

aazazello napisał/a:
prawda jest taka, że ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.

a ja nie :P
rozwój duchowy jest dla każdego, alkoholizm nie ma z tym nic wspólnego...dowodem na to jest, że nie każdy alkoholik w to wchodzi, podobnie jak nie alkoholik...

tyle, że może pojęcie duchowości rozumiem inaczej niż Ty i dlatego ta moja "niezgoda" ;)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 12:33

Jo-asia napisał/a:
rozwój duchowy jest dla każdego, alkoholizm nie ma z tym nic wspólnego...dowodem na to jest, że nie każdy alkoholik w to wchodzi, podobnie jak nie alkoholik

Oczywiście masz rację, rozwój duchowy jest dla każdego, kto tego chce. Zakłada się, że alko podczas picia zatracił większość lub wszelkie wartości, więc w procesie trzeźwienia przykłada się dużą wagę do rozwoju duchowego, co absolutnie nie czyni alko wyjątkowymi pod względem tegoż rozwoju duchowego.

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 12:33

Jo-asia napisał/a:
rozwój duchowy jest dla każdego

Oczywiście, że tak.....
Jo-asia napisał/a:
alkoholizm nie ma z tym nic wspólnego

Kompletnie się mylisz (moim zdaniem). Alkoholizm niszczy w człowieku uczucia i postrzeganie świata. Słusznie Kot pisze, że musimy niejako "na nowo" odbudowywać to, co u większości ludzi funkcjonuje w sposób naturalny i pomaga w owym rozwoju duchowym.
Ja sam, będąc już przecież jakiś czas trzeźwy, czasem jeszcze widzę ten "dystans" jaki mam do pokonania, żeby w miarę normalnie funkcjonować w tym środowisku, które nie ma tych problemów co ja.

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 12:35

aazazello napisał/a:
ze po pierwsze nie wiesz, jak wygląda świat oczyma dorosłego niealkoholika

Ja też nie wiem jak wyglądałaby moja rzeczywistość gdybym nie była alkoholiczką, współuzależnioną, nie pochodziła z popapranej rodziny. Nie widzę też w tym nic dziwnego. Nie zamierzam też wnikać jak wygląda świat oczami dorosłego nie alkoholika, bo cóż mnie to obchodzi? Wystarczą mi moje liczne doświadczenia na przejściach dla pieszych, aby zaobserwować że ludzie mają rozwalone emocje i nawet nie wiem jakie mają problemy. W to też nie będę wchodzić, bo nie moje.
aazazello napisał/a:
ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.

To jakby porównanie czegoś co znam z tym czego nigdy nie poznam. Czyli bez sensu.
Rozwój duchowy dla mnie to kierunek w którym mimo przeciwności losu i kłopotów nadal usłyszę śpiew ptaków, piękno zimy, będzie mi żal rozklapcianej meduzy nad morzem, albo wzruszę się widokiem matki całującej dziecko. Nie dotyczy mnie nijak zbliżanie się do poziomu niealkoholików.

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 12:40

smokooka napisał/a:
Rozwój duchowy dla mnie to kierunek w którym mimo przeciwności losu i kłopotów nadal usłyszę śpiew ptaków, piękno zimy, będzie mi żal rozklapcianej meduzy nad morzem, albo wzruszę się widokiem matki całującej dziecko. Nie dotyczy mnie nijak zbliżanie się do poziomu niealkoholików.

Właśnie znalazłaś się na poziomie niealkoholików, tylko dodaj, że po pierwsze i najważniejsze, pomimo kłopotów i przeciwności losu nawet nie pojawia się myśl o tym, aby się napić.

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 12:44

aazazello napisał/a:
nawet nie pojawia się myśl o tym, aby się napić.


Więc nadal nic mnie nie łączy z nie alkoholikami, bo u mnie póki co pojawia się myśl "uważaj, słuchaj ptaszków, rób swoje i się obserwuj, żeby się nie wpędzić w nawrót".

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 12:48

smokooka napisał/a:
aazazello napisał/a:
nawet nie pojawia się myśl o tym, aby się napić.


Więc nadal nic mnie nie łączy z nie alkoholikami, bo u mnie póki co pojawia się myśl "uważaj, słuchaj ptaszków, rób swoje i się obserwuj, żeby się nie wpędzić w nawrót"

Świetnie i gratuluję, że podczas wieloletniego picia nie utraciłaś żadnych wartości i nie musisz odbudowywać swojego świata duchowego. Tak trzymaj :)

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 12:50

aazazello napisał/a:
Dziaduniu, sądzę, ze po pierwsze nie wiesz, jak wygląda świat oczyma dorosłego niealkoholika, bo brakuje ci takiego doświadczenia, więc nie znasz jego piękna, po drugie zakładasz, ze niealko prowadzą smutną i nudna egzystencję, która, po trzecie, staje się bogata i zachwycająca tylko i wyłącznie poprzez duchowy rozwój alkoholików, co czyni alkoholików ludźmi wyjątkowym a prawda jest taka, że ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.


Chodziło mi tylko o niewidomego, który odzyskując wzrok ma prawo zachwycać się kolorami..Z każdym dniem paleta jego barw postrzegana jego wzrokiem będzie szersza a jego poglądy na temat kolorytu nigdy nie byłyby tak pełne gdyby do pewnego okresu swojego życia nie żył w świecie cimności..Niczego nie zakładam, nie cztam książek i z książek też nieczego tutaj nie przedrukowuję....

pozdrawiam ciepło. dziadziunio :pocieszacz:

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 12:58

pterodaktyll napisał/a:
Alkoholizm niszczy w człowieku uczucia i postrzeganie świata.

u mnie alkoholizm te uczucia, postrzeganie - ukrył, zamroził a nie zniszczył...
już nim byłam alkoholiczką miałam z tym problemy...a alkoholizm nadał sens rozwojowi duchowemu
dziadziunio napisał/a:
.Z każdym dniem paleta jego barw postrzegana jego wzrokiem będzie szersza a jego poglądy na temat kolorytu nigdy nie byłyby tak pełne gdyby do pewnego okresu swojego życia nie żył w świecie cimności..

dokładnie o to mi chodzi :)

pterodaktyll - Pon 10 Gru, 2012 13:00

Jo-asia napisał/a:
zamroził a nie zniszczył...

Ja nie napisałem, że "zniszczył" ale, że "niszczy" a to jest pewna różnica

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 13:04

pterodaktyll napisał/a:
Ja nie napisałem, że "zniszczył" ale, że "niszczy" a to jest pewna różnica

tak, masz rację...mój błąd :skromny:

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 13:30

aazazello napisał/a:
Świetnie i gratuluję, że podczas wieloletniego picia nie utraciłaś żadnych wartości i nie musisz odbudowywać swojego świata duchowego.


Bardzo ciekawe. A gdzie napisałam, ze nie muszę odbudowywać swojej duchowości? Powtarzam, że nic mnie nie łączy i nie połączy ze światem nie alkoholików, na to już za późno i tyle.

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 13:34

Jo-asia napisał/a:
a alkoholizm nadał sens rozwojowi duchowemu

:szok:

No szczególnie moje wieczne rozmowy z Bogiem.................Znaczy z sobą samym.......jezeli myślisz, że nie dochodziło pomiędzy nami do sprzeczek to bardzo ale to bardzo się mylisz...

:zmeczony:

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 13:42

dziadziunio napisał/a:
No szczególnie moje wieczne rozmowy z Bogiem.................Znaczy z sobą samym.......jezeli myślisz, że nie dochodziło pomiędzy nami do sprzeczek to bardzo ale to bardzo się mylisz...

to, w moim pojęciu też należy do tego rozwoju ;)
bo, dla mnie duchowość to nie tylko...wyłącznie...podporządkowanie czemuś...komuś...
to zmiana, zrozumienie, akceptacja - nie do przejścia "bez walki", jak "pobożne cielę" :dokuczacz:

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 13:45

Jo-asia napisał/a:
nie do przejścia "bez walki", jak "pobożne cielę"


takich pełne są cmenterze...więc nie bedziesz Kimś wyjątkowym...
i to jest ta foremka o której wciąż piszę :uoee:

:dokuczacz: buziole :dokuczacz:

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 13:50

smokooka napisał/a:
Powtarzam, że nic mnie nie łączy i nie połączy ze światem nie alkoholików, na to już za późno i tyle.

Aha. Sądzę, że tak nie jest. Alkoholizm to stan chorobowy, jeśli podejmiesz leczenie, to w procesie zdrowienia prędzej czy później dołączysz do zdrowych. Dlaczego uważasz, że nic cię z tym światem nie połączy?

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 13:53

dziadziunio napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
nie do przejścia "bez walki", jak "pobożne cielę"


takich pełne są cmenterze...więc nie bedziesz Kimś wyjątkowym...

Zgadzam się z tobą, ale tylko i wyłącznie w zakresie alkoholizmu, w każdym innym przypadku należy zmieniać świat wewnętrzny i zewnętrzny na taki, w którym będziemy czuli się komfortowo.

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 13:55

aazazello napisał/a:
to w procesie zdrowienia prędzej czy później dołączysz do zdrowych. Dlaczego uważasz, że nic cię z tym światem nie połączy?


Z takiego prostego powodu, że to choroba nieuleczalna. Nie odkiszę ogóra. Za błędy zapłacę nawrotem a może nawet zapiciem. Może śmiercią.

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 13:56

aazazello napisał/a:
Zgadzam się z tobą, ale tylko i wyłącznie w zakresie alkoholizmu, w każdym innym przypadku należy zmieniać świat wewnętrzny i zewnętrzny na taki, w którym będziemy czuli się komfortowo.

teraz, to ja się podpisuję dwoma łapkami ;)
i już rozumiem, co mnie irytuje w "foremce dziadziunia"...

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 14:01

aazazello napisał/a:
w każdym innym przypadku należy zmieniać świat wewnętrzny i zewnętrzny na taki, w którym będziemy czuli się komfortowo.


Jesteś tego pewny?
My? a gdzie inni?
Dążysz do tego aby stać się trzeżwym bydlakiem?
Będziesz gorszy niż w okresie kiedy chlałeś....wtedy nie wiedziałeś teraz już przecież Wiesz....

:klotnia:

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:02

smokooka napisał/a:
aazazello napisał/a:
to w procesie zdrowienia prędzej czy później dołączysz do zdrowych


Z takiego prostego powodu, że to choroba nieuleczalna. Nie odkiszę ogóra. Za błędy zapłacę nawrotem a może nawet zapiciem. Może śmiercią.

Myślę, że rozmawiamy o różnych sprawach. Ja pisałem o wartościach, które są uniwersalne i dostępne dla wszystkich ludzi niezależnie od tego, czy są zdrowi, czy trzeźwiejącymi alko. Ty natomiast piszesz o tym, że alkoholik nie jest świeżym ogórkiem, lecz kiszonym, ale dotyczy to tylko i wyłącznie kontaktu z alkoholem. Nie możesz tego rozciągać na inne dziedziny życia, bo w nich możesz sobie wybrać wariant życia, jaki chcesz, bo jesteś świeżutkim zielonym ogóreczkiem, który może je dowolnie kształtować. :)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:05

dziadziunio napisał/a:
aazazello napisał/a:
w każdym innym przypadku należy zmieniać świat wewnętrzny i zewnętrzny na taki, w którym będziemy czuli się komfortowo.


Jesteś tego pewny?
My? a gdzie inni?
Dążysz do tego aby stać się trzeżwym bydlakiem?
Będziesz gorszy niż w okresie kiedy chlałeś....wtedy nie wiedziałeś teraz już przecież Wiesz....

Widzisz , Dziadziuniu, dla mnie świat nie jest czarno-biały, a dokonywanie zmian w nim nie oznacza, że jestem bydlakiem, bo świat jest barwny, a form wywierania wpływu w oczekiwaniu zmian jest tyle ilu ludzi. W moim przypadku nie jest to świat bydlaków. 01 to myślenie tunelowe, do niczego dobrego nie prowadzi.

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:06

Jo-asia napisał/a:
już rozumiem, co mnie irytuje w "foremce dziadziunia"...

a co to jest?

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 14:18

aazazello napisał/a:
że ten cały rozwój duchowy itp. itd. ma doprowadzić intelekt, psyche i emocje alko do znośnego poziomu niealkoholików.

aazazello napisał/a:
lecz kiszonym, ale dotyczy to tylko i wyłącznie kontaktu z alkoholem.


aazazello napisał/a:
Nie możesz tego rozciągać na inne dziedziny życia, bo w nich możesz sobie wybrać wariant życia, jaki chcesz, bo jesteś świeżutkim zielonym ogóreczkiem, który może je dowolnie kształtować.


Obawiam się, że na tym etapie jestem nadal zwykłym kiszonym ogórkiem włożonym do nowej zalewy. Nie będę przeskakiwać w kolejne etapy zdrowienia i rozumienia siebie pomijając poprzednie.
Skoro alkoholizm to choroba intelektu, psyche, emocji a proces leczenia opiera się na psychoterapii i wzajemnym wspieraniu się osób chorych to idąc tym torem uczę się nowych zachowań, nowych postaw, rozwijam się emocjonalnie, dostosowuję swoje myślenie do wyuczonych, obcych dla mnie dotąd rozwiązań. Kiedy przejdę do etapu nieświadomej kompetencji "trenując" nową wiedzę, będę mogła zastanawiać się czy w ogóle chcę dołączyć do świata zdrowych. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że on wcale mi się nie spodoba.

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:21

smokooka napisał/a:
będę mogła zastanawiać się czy w ogóle chcę dołączyć do świata zdrowych. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że on wcale mi się nie spodoba
i co wówczas zrobisz?
Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 14:24

aazazello napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
już rozumiem, co mnie irytuje w "foremce dziadziunia"...

a co to jest?

np. tutaj
http://komudzwonia.pl/vie...r=asc&start=345
co jakiś czas, powraca u dziadziunia to sformułowanie a mnie to irytuje :(
dzięki Twojemu wpisowi to zrozumiałam ;)
ta foremka co do alkoholizmu - jest ok, nie przeszkadza mi i pasuje do mnie jak ulał...
nie pasuje mi, wpasowywanie się do niej, gdy chodzi o moje "wpasowanie" tak aby innym było dobrze...
myślę, że jeśli mnie ze sobą będzie dobrze, to inni na tym zyskają a nie stracą...nie biorę tu pod uwagę - szkodzenie komuś
myślę, o egoizmie...zdrowym egoizmie

całe życie próbowałam uszczęśliwiać innych i nic z tego nie wyszło...a gdy zaczęłam uszczęśliwiać siebie, widzę innych szczęśliwych :)

nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi?

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 14:33

aazazello napisał/a:
smokooka napisał/a:
będę mogła zastanawiać się czy w ogóle chcę dołączyć do świata zdrowych. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że on wcale mi się nie spodoba
i co wówczas zrobisz?


Podejmę jakąś decyzję. Zdrowsza od zdrowych może będę? :mysli: Mogę zawsze równać do najzdrowszych. :mgreen:

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 14:34

aazazello napisał/a:
Widzisz , Dziadziuniu, dla mnie świat nie jest czarno-biały, a dokonywanie zmian w nim nie oznacza, że jestem bydlakiem, bo świat jest barwny, a form wywierania wpływu w oczekiwaniu zmian jest tyle ilu ludzi. W moim przypadku nie jest to świat bydlaków. 01 to myślenie tunelowe, do niczego dobrego nie prowadzi.


No cóż Twojego odbioru tego o czym piszę, nie mam zamiaru zmieniać..I przekonanie Ciebie wcale by mi mojego komfortu życia nie poprawiło...Bardzo mnie jednak martwi gdy ludzie chorzy zaczynają trzeżwo rozmawiać o zdrowym egoiżmie, zdrowej duszy i zdrowym ciele..
Życzę powodzenia :papa2:

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:36

Jo-asia napisał/a:
myślę, że jeśli mnie ze sobą będzie dobrze, to inni na tym zyskają a nie stracą...nie biorę tu pod uwagę - szkodzenie komuś
myślę, o egoizmie...zdrowym egoizmie

całe życie próbowałam uszczęśliwiać innych i nic z tego nie wyszło...a gdy zaczęłam uszczęśliwiać siebie, widzę innych szczęśliwych

nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi?

Rozumiem i uważam, że asertywność, wraz z abstynencją, to podstawa trzeźwienia.

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:38

smokooka napisał/a:
Mogę zawsze równać do najzdrowszych

Zawsze do najlepszych! Tak trzymaj. ;)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 14:40

dziadziunio napisał/a:
przekonanie Ciebie wcale by mi mojego komfortu życia nie poprawiło...Bardzo mnie jednak martwi gdy ludzie chorzy zaczynają trzeżwo rozmawiać o zdrowym egoiżmie, zdrowej duszy i zdrowym ciele..

Dziaduniu, bądź konsekwentny, żyj komfortowo i martw się tylko o siebie, mniej prze to problemów i łatwiej będzie utrzymać abstynencję.

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 14:52

aazazello napisał/a:
łatwiej będzie utrzymać abstynencję


Licznik to nie wszystko..i jak już to zrozumiesz pozwolisz, że wrócimy do tematu..

pozdrawiam ciepło. dziadziunio :pocieszacz:

smokooka - Pon 10 Gru, 2012 14:54

dziadziunio napisał/a:
Licznik to nie wszystko..i jak jak już to zrozumiesz pozwolisz, że wrócimy wtedy do tematu..


Dziadziuniu, czyżbyś twierdził, że trzeźwienie ma tę samą jakość po tygodniu od zaprzestania picia i po 17 latach?

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 14:56

dziadziunio napisał/a:
Bardzo mnie jednak martwi gdy ludzie chorzy zaczynają trzeżwo rozmawiać o zdrowym egoiżmie, zdrowej duszy i zdrowym ciele..

dlaczego?
bo jeszcze za mało rozumiem..za dużo we mnie mechanizmów choroby...
wiesz, daleko mi jeszcze do zdrowego egoizmu...jednak od czegoś trzeba zacząć
patrzę na moją wnusię...w tym miesiącu kończy rok
jest pogodna, uśmiecha się do wszystkich, są dni, że chętnie idzie do mnie...bawi się ze mną...bywają też dni, że tego nie chce robić...i choć mi smutno, to nie mam do niej żalu, rozumiem to i się cieszę, że jest...
dla mnie to, jest właśnie zdrowy egoizm...tego chcę od siebie - być sobą, nie raniąc innych a nie być taką jak inni by chcieli, żebym była...
i wiem, że tak można (moje dzieci)...fakt nie ze wszystkimi :(
Ci, którzy mnie nadal postrzegają, że chcę im coś zabrać...i tutaj mam problem, bo nie wiem jak im udowodnić, że ja chcę dać...narazie się wycofuję z takich relacji

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 15:00

Nigdy czegoś takiego nie napisałem...
:)

aazazello - Pon 10 Gru, 2012 15:00

dziadziunio napisał/a:
Licznik to nie wszystko..i jak jak już to zrozumiesz pozwolisz, że wrócimy wtedy do tematu..

ależ ja się z tym zgadzam, Dziaduniu, jednak pozwól, że zasugeruję, że aby to stwierdzić, to trzeba ten licznik mieć, bo wszak nie o ów licznik chodzi tylko o niemierzalna trzeźwość. Tak samo jest z pieniędzmi, aby stwierdzić, że szczęścia nie dają, również trzeba je mieć, inaczej jest to tylko teza bez pokrycia.

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 15:04

dziadziunio napisał/a:
Nigdy czegoś takiego nie napisałem...

wiem :)
to poprostu jest w mojej głowie...a Twoje słowa to uaktywniły ;)
może sama siebie próbuję przekonać?
może szukam potwierdzenia, czy myślę dobrze?

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 15:07

aazazello napisał/a:
ależ ja się z tym zgadzam, Dziaduniu, jednak pozwól, że zasugeruję, że aby to stwierdzić, to trzeba ten licznik mieć, bo wszak nie o ów licznik chodzi tylko o niemierzalna trzeźwość.


W pełni chyba pierwszy raz się z Tobą zgadzam..
aazazello napisał/a:
Tak samo jest z pieniędzmi, aby stwierdzić, że szczęścia nie dają


Wystarczy być szczęśliwym i spełnionym bez ich nadmiaru aby, za nimi nie tęsknić i przez ich niedobór być nieszczęśliwym....

miłego dnia..

dziadziunio - Pon 10 Gru, 2012 23:20

Jo-asia napisał/a:
nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi?


Może o to.....

Dzień Osiołka

Ale świnia ze mnie Asia sama mi wkleiła bajkę lecz i na bajkach także mozna wszystkiego się nauczyć...dziękuję Asiu.. :pocieszacz:

Jo-asia - Pon 10 Gru, 2012 23:46

dziadziunio napisał/a:
Ale świnia ze mnie Asia sama mi wkleiła bajkę lecz i na bajkach także mozna wszystkiego się nauczyć...dziękuję Asiu..

to ja dziękuję...mądra bajka
i masz rację o to mi chodziło...chodzi :)

dziadziunio - Wto 11 Gru, 2012 00:00

Jo-asia napisał/a:
...chodzi


Świat każdego z nas jest jedyny w swoim rodzaju i swego rodzaju niepowtarzalny..Świat bajkowy nie ukazuje mam drugiej ze stron i pewnego przymusu którym rządzą się prawa otaczającego nas świata..Nie można wszystkich fascynować swoim, trzeba także być zainteresowanym swiatem którym żyją i inni...I to jest ta Ciebie tak irytująca foremka o której wciąż piszę...

buziole, pozdrawiam dziadziunio :pocieszacz:

Jo-asia - Wto 11 Gru, 2012 00:28

dziadziunio napisał/a:
Nie można wszystkich fascynować swoim, trzeba także być zainteresowanym swiatem którym żyją i inni...

nie pierwszy raz to słyszę... :bezradny:

dziadziunio - Wto 11 Gru, 2012 09:34

Jo-asia napisał/a:
nie pierwszy raz to słyszę...


Ostatnio na mitingu Ktoś powiedział, ze idąc na pierwszy miting był jak pusty karton..Jak bardzo bym chciał aby i w moim przypadku wygladało tak samo...
Taki pusty karton otrzymałem od Boga w prezencie w postaci małej, i do tego kartonika mozna było wszystko od poczatku do końca symetrycznie i logocznie poukładać..Gorzej było ze mną ten karton miałem wypełniony przecież po brzegi, pełen przyzwyczajeń, pełen sposobów i pełen pewności, że tylko w ten sposób można wszystko, że wszystkimi a nie pijąc automatycznie dla dobra wszystkich tylko i wyłącznie tak a nie inaczej......oglądać i czynić......................

nie chciałem Ciebie obrazić..miłego dnia, pozdrawiam dziadziunio :pocieszacz:

Pastel - Pią 14 Gru, 2012 07:48

Janusz napisał/a:
według mnie powinieneś najpierw zrobić sobie testy na czytanie ze zrozumieniem (skoro o testach mowa) ,


Cóż, wspomniałem o tym teście, gdyż byłem ciekaw czy ktoś o nim coś więcej wie. Są na tym forum osoby, które mają coś do powiedzenia, mają jakąś wiedzę z zakresu medycyny, psychiatrii, psychologii itp. Naukowcy przeprowadzają badania, testy etc. - chciałem wiedzieć na jakiej podstawie i skąd w ogóle wziął się ten test. Skoro alkohol ma wpływ na biochemię mózgu, to może tym można ten test wytłumaczyć? A może czymś innym? Może to tylko terapeutyczna legenda?
A Ty mi piszesz:

Janusz napisał/a:
Więc nieważne kto to wymyślił , nie popieram i tyle w temacie .

O to właśnie chodzi, że nie w temacie, bo tu nie ma nic do 'popierania'. Widzisz, tematu nie zrozumiałeś, a mnie zarzucasz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.

To, czy Osiatyński jest czyimś idolem to sprawa drugorzędna - terapeuci też o tym teście wspominają, a oni są dla wielu autorytetami. Przynajmniej w 'trzeźwieniu'. Czy gdyby Twój terapeuta powiedział o takim teście to też byś krzyczał, że to paranoja itp.? Kiedy terapeuta o tym teście mówił przy mnie nikt z kilku/nastu osób nie był taki hardy. ;)

Janusz napisał/a:
Ja zamknąłem za sobą wszystkie furtki

To, czy ten test jest wiarygodny ma się nijak do Twoich 'pozamykanych furtek', bo to w tym przypadku nie ma znaczenia.

kj100pn napisał/a:
Po co? Żeby sobie udowodnic że nie jestem alkoholikiem i pić dalej??

Czy pozbycie się nałogu musi oznaczać kontynuowanie picia? To jest własnie sedno tego niezdrowego toku rozumowania moim zdaniem. Rzeczywiście każdy będzie dozgonnym alkoholikiem, jeśli będzie myślał, że nie być alkoholikiem = iść pić. :szok:
Patrząc pod tym kątem zrozumiała jest ta 'obawa' przed ewentualnym wyzdrowieniem, ale ja nie myślę takimi kategoriami i od tej obawy jestem wolny. :)

Dlatego do testu z głównego tematu jestem nastawiony pragmatycznie i chciałbym poznać ewentualne szczegóły: Dlaczego akurat tyle czasu, dlaczego akurat taka dawka, jak oddziałuje tak pity alkohol na organizm i skąd taka pewność, że alkoholik nie 'zaliczy' pozytywnie tego testu? Kto jest autorem tego testu i na jakiej podstawie wysnuwa takie teorie? Jeśli są naukowe podstawy to z pewnością wiele dowiedziałbym się o uzależnieniu.
Po to też, by móc ocenić wiarygodność tego testu, jak i słów 'autorytetów', terapeutów itp.
Nie po to, aby ten test 'zaliczać'. :nono:

Pede.

piotr7 - Pią 14 Gru, 2012 07:52

Pastel litości

Streszczaj się :klotnia:

Pastel - Pią 14 Gru, 2012 08:02

piotr7 napisał/a:
Streszczaj się


Dwudziestu zdań nie dajesz rady przeczytać? :wysmiewacz:

piotr7 - Pią 14 Gru, 2012 22:48

jestem starszy od ciebie więc czas ma dla mnie inna wartość

jest jeszcze tyle do zrobienia :mysli:

Halibut - Pią 28 Gru, 2012 14:08

aazazello napisał/a:
Halibut napisał/a:
Życie jest tajemnicą a nasz ograniczony rozum nie jest w stanie jej rozwiązać

Sądzę, ze życie nie jest tajemnicą, a naukowcy poradzili sobie z owym sekretem. Życie każdego osobnika sprowadza się do przekazania genów, czyli do rozmnażania.
U jednej z rodzin małp, w procesie ewolucji, nastąpił rozwój mózgu. Po wielu ślepych eksperymentach, jedna z rodzin przekształciła się w homo sapiens i jako naczelny drapieżnik zdominowała świat. Rozwój mózgu, zapewnił rodzinie ludzkiej dominującą pozycję w świecie zwierząt, ale przyniósł również skutek uboczny w postaci świadomego ja. To ja zaczęło zadawać sobie pytanie: dlaczego jestem. Trafiło oczywiście na szklany sufit, ponieważ ani duchowość, w postaci religii, filozofii, czy sztuki, ze względu na ograniczoność danych i możliwości poznawcze, nie jest w stanie udzielić obiektywnej odpowiedzi.
Rozwój mózgu przyniósł ludziom sukces biologiczny, ale świadomość uczyniła życie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku.
Halibut napisał/a:
co najważniejsze my nie mamy wpływu na świat, on jest taki, jaki jest i tak naprawdę jest taki, jaki być powinien

Nie zgadzam się z tobą. Zmieniam świat wokół siebie zawsze i wszędzie, na taki, jaki chciałbym aby był najlepszym dla moich dzieci i w żadnym wypadku nie sądzę, aby był taki jak powinien, daleko mu do nieosiągalnego ideału, co udowodnił nawet Pangloss.
Halibut napisał/a:
Dlatego prawdziwe problemy nie leżą po stronie świata, na zewnątrz nas, tylko w nas samych

Oczywiście, tak jak otoczenie zewnętrzne nie jest idealne, tak my nie jesteśmy perfekcyjni i zawsze powinniśmy poznawać siebie i zmieniać to, co uznamy, że ewoluować warto.
Halibut napisał/a:
miłość, szczęście i prawda to tylko sposób widzenia

Oczywiście, że tak. Miłość i szczęście są subiektywne, ale prawda jest już obiektywna i opisywana zawsze przez zdania i wyrażenia tylko i wyłącznie prawdziwe. Natomiast, oczywiście, istnieje coś takiego jak indywidualny punkt widzenia, który jest subiektywnym obrazem obiektywnych faktów.


Nie za bardzo rozumiem, o czym piszesz. Pisząc o tajemnicy życia nie miałem na myśli ewolucji, czy mechanizmu przekazywania genów, tylko fenomen ludzkiej egzystencji, świadomość, która każe nam szukać odpowiedzi na pytania podstawowe, które nauka pozostawia bez odpowiedzi, takiej jak np. cel i sens życia, miłość, czy egzystencjonalny lęk i samotność. Piszesz, że ubocznym skutkiem ewolucji jest świadomość własnego ja ( oderwanie się od jedności z naturą) i rozwój inteligencji, które spowodowały powstanie pytań, które zderzyły się ze ścianą możliwości naszego racjonalnego poznania i tak właśnie jest. To, że świadomość jest efektem ubocznym ewolucji niczego nie zmienia, bo ona po prostu jest i to czy powstała przypadkiem czy nie, nie ma wpływu na jej wartość, czy sposób działania. Piszesz też, że świadomość uczyniła Zycie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku, że filozofia, sztuka czy duchowość ze względu na ograniczenia możliwości poznania nie jest w stanie udzielić obiektywnej odpowiedzi i z tym się w pełni zgadzam, jeżeli pisząc o obiektywnej odpowiedzi masz na myśli odpowiedź dowiedzioną rozumowo i logicznie. Pominąłeś jednak jeden aspekt, duchowości bliżej do mistyki niż do filozofii czy nauki. Doświadczenie piękna poranka, czy prawdziwej harmonii z otaczającym nas światem, jest przeżyciem wewnętrznym, subiektywnym, które nie może być uzasadnione w sposób racjonalny, logiczny. Można doświadczyć harmonii i jedności z otaczającym nas światem, szczęścia, piękna, ale nie można dowieść i uzasadnić tych doświadczeń w sposób naukowy. Być może to właśnie jest przebiciem szklanego sufitu, o którym piszesz.

Piszesz, że zmieniasz świat wokół siebie zawsze i wszędzie, bo daleko mu do ideału, ja nie napisałem, że świat jest idealny tylko, że jest taki, jaki być powinien, to wielka różnica. Zmienianie świata to ułuda, świat rządzi się swoimi prawami od zawsze i pewnie tak pozostanie. Niestety nie jesteśmy w stanie poznać jego przyczyny ani sensu, dlatego jedyna drogą jest głębokie zaakceptowanie świata takiego, jaki jest, choćby dla tego, że jesteśmy jego integralną częścią i nie zgadzając się z nim zaprzeczamy sobie. Wpadamy w dysonans, który powoduje cierpienie, brak poczucia jedności i harmonii z tym, co nas otacza.

Oczywiście wszystko, o czym pisze to sprawa postrzegania świata i siebie. Duchowość jak sam napisałeś towarzyszy ludziom od zawsze i nie stoi na przeszkodzie logice, czy nauce. Jest raczej dla nich równoległa jest dopełnieniem.

Halibut - Pią 28 Gru, 2012 14:11

Jo-asia napisał/a:
aazazello napisał/a:
świadomość uczyniła życie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku.

na moje, własne życzenie


Na własne życzenie możesz się z tym godzić i nic nie robić pogrążając się w niepotrzebnym cierpieniu. Ale możesz się temu przeciwstawić szukając rozwiązań np. w swerze duchowej.

pterodaktyll - Pią 28 Gru, 2012 14:15

Pięknie piszesz Hali.......... :tia:
Halibut - Pią 28 Gru, 2012 14:15

dziadziunio napisał/a:
jestem dumny z faktu, że jestem alkoholikiem..Lecz pracując nad sobą i obserwując otaczajacy mnie świaj pewien jestem, ze nigdy nie będąc nim nie widzałbym go takim...jakim widzę go dziś...i nigdy nie ciszyłbym się z jutra gdyż jutro będę widział go jeszcze szerzej otwartymi oczami...


To, o czym piszesz dotyczy każdego zdarzenia w życiu, przeszłość nas warunkuje. Każdy ma swoja drogę, ważne żeby umieć się wyzwolić od złych doświadczeń w życiu a raczej nie pozwalać wpływać im na nasze myślenie i relacje a potraktować je, jako naukę.

Halibut - Pią 28 Gru, 2012 14:23

smokooka napisał/a:
aazazello napisał/a:
Świetnie i gratuluję, że podczas wieloletniego picia nie utraciłaś żadnych wartości i nie musisz odbudowywać swojego świata duchowego.


Bardzo ciekawe. A gdzie napisałam, ze nie muszę odbudowywać swojej duchowości? Powtarzam, że nic mnie nie łączy i nie połączy ze światem nie alkoholików, na to już za późno i tyle.


Chyba się trochę szufladkujesz, myślę, że łączy Cię ze światem nie alkoholików bardzo dużo a jeżeli chodzi o duchowość to nie widzę żadnych ograniczeń. A wręcz przeciwnie, masz nawet przewagę bo właśnie cierpienie np. choroba budzi w nas pytania i skłania do zmian.

Halibut - Pią 28 Gru, 2012 14:24

pterodaktyll napisał/a:
Pięknie piszesz Hali..........


Staram sie jak mogę. Dzieki. ;)

Jo-asia - Pią 28 Gru, 2012 21:44

Halibut napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
aazazello napisał/a:
świadomość uczyniła życie człowieka pełnym duchowego cierpienia i lęku.

na moje, własne życzenie


Na własne życzenie możesz się z tym godzić i nic nie robić pogrążając się w niepotrzebnym cierpieniu. Ale możesz się temu przeciwstawić szukając rozwiązań np. w swerze duchowej.


w chwili gdy to zrozumiałam..przestałam o to obwiniać świat zewnętrzny..
moja praca nad sferą duchową..ruszyła z kopyta :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group