To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Chcę w końcu być szczęśliwa

małami - Wto 15 Lut, 2011 12:50
Temat postu: Chcę w końcu być szczęśliwa
Chciałam się przywitać. Mam 1 dziecko- córeczkę, drugie niedługo pojawi sie na świecie. Największym problemem jaki nie daje mi spokojnie żyć jest picie mojego męża. Nie wiem co robić, czuję się strasznie zagubiona, samotna, nieszczęśliwa. :( I mam wrażenie, ze na nikogo nie mogę liczyć.
ZbOlo - Wto 15 Lut, 2011 12:51

Witam Cię, ZbOlo alkoholik...
Marc-elus - Wto 15 Lut, 2011 12:54

Cześć, Tomek z tej strony, alkoholik.
pterodaktyll - Wto 15 Lut, 2011 12:57

Witaj Mała Mi :)
sabatka - Wto 15 Lut, 2011 12:58

cześć :)
yuraa - Wto 15 Lut, 2011 13:02

hej Małami :)

masz pijaka nie męża więc najlepszym wyjściem jest zająć się sobą i dziećmi a jego picie zostawić jemu. póki nie poczuje że przez picie cos traci pić nie przestanie

małami - Wto 15 Lut, 2011 13:04

Już od jakiegos czasu zaglądam na forum, chociaż nigdy się nie udzielałam, juz samo czytanie podnosiło mnie na duchu i upewniało w tym, że dobrze robię odchodząc od męża. Dzis znów mam kiepski dzień i pomyslałam, że może czas odezwać się :)
luana - Wto 15 Lut, 2011 13:05

małami napisał/a:
Nie wiem co robić, czuję się strasznie zagubiona, samotna, nieszczęśliwa.

Rozumiem Cie bardzo dobrze. Sama jeszecze 2 lata temu bylam jeszcze wciazy, dwojka dzieci w domu, a moj maz wciaz chlal, chlal i jeszcze raz chlal...
wita cie luana

ZbOlo - Wto 15 Lut, 2011 13:10

małami napisał/a:
Dzis znów mam kiepski dzień i pomyslałam, że może czas odezwać się

...i to dobry pomysł... w moim przypadku postawienie mnie przed murem, upór i konsekwencja mojej żony, doprowadziły mnie na terapię w ośrodku. Nie piję ponad 25 miesięcy...

małami - Wto 15 Lut, 2011 13:18

Właśnie ta druga ciąża sprawiła, że zaczęłam dostrzegać, że to dłużej nie ma sensu (gdy byłam w pierwszej ciąży mąż jakoś jeszcze się kontrolował). Teraz gdy jak nigdy potrzebuję spokoju, żyję w wiecznym stresie, niepokoju, lęku, czy dziś popije, czy popije trochę czy do upadłego, czy znów mnie okłamie. A gdy pije jest nieobliczalny. Najgorsze jest to, że on po kilku dniach picia, gdy umiera, przyznaje, ze ma problem, ale po niedługim czasie robi ze mnie nienormalną, bo przecież każdy czasem MUSI się napić, gdybym była normalną żoną to bym to rozumiała. Kiedyś faktycznie miałam myśli, ze może to ja jestem przewrażliwiona, że przesadzam, ale teraz wiem, że to nieprawda.
ZbOlo - Wto 15 Lut, 2011 13:30

małami napisał/a:
A gdy pije jest nieobliczalny. Najgorsze jest to, że on po kilku dniach picia, gdy umiera, przyznaje, ze ma problem, ale po niedługim czasie robi ze mnie nienormalną, bo przecież każdy czasem MUSI się napić, gdybym była normalną żoną to bym to rozumiała. Kiedyś faktycznie miałam myśli, ze może to ja jestem przewrażliwiona, że przesadzam, ale teraz wiem, że to nieprawda.

...miałem tak samo... to typowe dla alkoholika...

dlugixp - Wto 15 Lut, 2011 13:36

Witaj... :) małami,
Jacek - Wto 15 Lut, 2011 13:45

cześć małami :)
małami napisał/a:
mąż jakoś jeszcze się kontrolował

tak to się zaczyna
i ten okres picia nazywany jest "picie towarzyskim"
jednak ten okres mija i zaczyna się coraz częściej i częściej
aż nie potrafi się już bez tego picia funkcjonować
jednak umysł alkoholika zatrzymuje się w miejscu
i ciągle twierdzi że "pija towarzysko"nie zdając sobie sprawy że wpadł w nałogowe picie
małami napisał/a:
Nie wiem co robić, czuję się strasznie zagubiona, samotna, nieszczęśliwa. :( I mam wrażenie, ze na nikogo nie mogę liczyć.

w takim przypadku najlepiej liczyć na siebie
i to najlepiej postanowić aby siebie uszczęśliwić (zrobić coś dla siebie)
i tej podjętej decyzji nie zmieniać
a z czasem stwierdzisz że przyszło szczęście
bo to jak w przysłowiu -"kowalem swego szczęścia,jest się sam"

Klara - Wto 15 Lut, 2011 13:45

Witaj Małami :)
Nie jesteś nienormalna, tylko niepotrzebnie się nim zajmujesz.
Nie stawiaj przed nim obiadków, nie sprzątaj, jak po pijaku nabałagani, nie pierz, nie zajmuj się facetem, gdy jest pijany.
Nagraj jego pijackie wywody, czy też awantury - piszesz, że jest nieobliczalny :(
Jeśli możesz, zostaw go samego.

Tomoe - Wto 15 Lut, 2011 13:58

Witaj, małami. :)
pietruszka - Wto 15 Lut, 2011 14:20

Cześć małami :)
celine - Wto 15 Lut, 2011 14:25

Witaj.
Wiedźma - Wto 15 Lut, 2011 14:35

Cześć Małami :)
małami - Wto 15 Lut, 2011 15:22

Najgorsze jest to, że prócz tego, że mąż pije to jest złośliwym zawistnym człowiekiem. Uważa, że tylko ja widzę w nim problem, no w sumie tak, co innych obchodzi, że on pije, a pozatym to ja z nim mieszkam i żyję i tylko ja tak naprawdę wiem ile on pije i co wyprawia po alkoholu. Jest człowiekiem, który nieźle się kamufluje. Wmawia mi, ze to ja jestem nienormalna, że wszyscy się ze mnie śmieją, bo on ledwo wyjdzie do baru to ja juz dzwonię. Oczywiście gdy jest naprawdę źle między nami, a on jest po kilkudniowym maratonie to przychodzi skruszony, przprasza, przyznaje mi rację, ale po jakimś czasie wszystko zaczyna sie od nowa. Dziś znów słyszę, że to ja jestem chora, to ja mam iść do psychiatry, nie wiem co mam robić, nie wierzę, że kiedykolwiek coś do niego dotrze i że zacznie się leczyć.
ZbOlo - Wto 15 Lut, 2011 15:26

małami napisał/a:
Dziś znów słyszę, że to ja jestem chora, to ja mam iść do psychiatry, nie wiem co mam robić, nie wierzę, że kiedykolwiek coś do niego dotrze i że zacznie się leczyć.

Małami zacznij myśleć o sobie... dopóki mąż ma do kogo i dokąd wracać, i ma "życiową asekurację" - będzie pił. Alkoholika musi "coś" walnąć w łeb, musi dostać ostrzeżenie, poczuć dno. Nie kryj go, jak jest pijany, zaproś jego rodziców.. etc... powodzenia.... i trzymaj się - wiem, że jest Ci ciężko....

małami - Wto 15 Lut, 2011 15:36

Ciężko, bardzo ciężko. Z jednej strony nie chcę tak dłużej żyć, nie chcę marnować życia sobie i dzieciom, a z drugiej tak ciężko jest odejść, bo przecież nie tak to wszystko miało wyglądać... :( Gdybym miała jakieś wsparcie ze strony jego rodziny, ale jego rodzice dobrze wiedzą, że on ma problem z piciem. Jego ojciec jest taki sam i matka użera się z nim całe życie, a teraz i syna próbuje jakoś bronić, że przecież nie jest taki zły, pracuje, jest dobrym ojcem, żebym dostrzegła ile on ma zalet (żałosne!!!) a pozatym ona nie tyle ze swoim mężem przeszła i jakoś żyje (żyją praktycznie osobno choć mieszkają razem,nie takie małżestwo mi się marzy). A on jest zadowolony bo wydaje mu się, że jego matka jest po jego stronie. Nic tylko się załamać.
Klara - Wto 15 Lut, 2011 15:52

Małami, czy masz się gdzie wyprowadzić?
Czy miałabyś kogo poprosić o opiekę nad córeczką żeby pójść TERAZ, JAK NAJSZYBCIEJ na terapię dla współuzależnionych?
Tu są adresy ośrodków: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html

małami - Wto 15 Lut, 2011 15:57

Tak na szczęście mam się gdzie wyprowadzić, na moją mamę mogę liczyć. Myślę juz od dawna o terapii i zdaję sobie sprawę, że jest mi potrzebna. Tylko w tej chwili ciężko mi wogóle pozbierac myśli :(
Borus - Wto 15 Lut, 2011 16:01

Cześć Małami... :)
Klara - Wto 15 Lut, 2011 16:13

małami napisał/a:
Tylko w tej chwili ciężko mi wogóle pozbierac myśli :(

Spokój, to jest to, co w tej chwili potrzebujesz najbardziej :pocieszacz:
Jeśli Twój mąż jest złośliwy (jak piszesz), to przecież nie masz spokoju ani Ty, ani Twoja córeczka, ani maleństwo, które ma się urodzić :(

Nie słuchaj tego, co Ci mówi pijany człowiek, bo on robi wszystko, żeby zwalić na Ciebie swój problem, żeby z siebie zrzucić winę.
Jeśli jeszcze raz Ci powie, że to Ty masz problem, odpowiedz mu, że ma rację, bo na jego alkoholizm jest chora cała rodzina. Wobec tego Ty będziesz się leczyła, a on niech robi co chce.
No i idź na terapię, a jeszcze wcześniej możesz się przejść na mityng Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Spotkasz się tam ze zrozumieniem i na pewno wyjdziesz spokojniejsza.

luana - Wto 15 Lut, 2011 16:34

Klara napisał/a:
to przecież nie masz spokoju ani Ty, ani Twoja córeczka, ani maleństwo, które ma się urodzić


a spokoj w tym stanie jest najwazniejszy, najwazniejszy dla jeszcze nie narodzonego bobasa. Nie bede Ci pisala, mysle, ze wiesz, jak stres, negatywne emocje itd. wplywaja na rozwoj dziecka.(jeszcze w matczynym lonie) To, co opisujesz, w moim mniemaniu to przemoc psychiczna, ktora jest rownie niebezpieczna jak przemoc fizyczna!! (i mam tu na mysli Twoja ciaze)
Piszesz, ze masz mozliwosc "schronienia" przed mezulkiem, wiec skorzystaj!!
chocby przejsciowo!!
Odpocznij, ochlon od psychopaty-alkoholika!!
Wierz mi, ja wiem o czym pisze....
pozdrawiam
luana

luana - Wto 15 Lut, 2011 16:35

:pocieszacz:
Jacek - Wto 15 Lut, 2011 16:41

małami napisał/a:
Jego ojciec jest taki sam i matka użera się z nim całe życie, a teraz i syna próbuje jakoś bronić,

teściowej powiedz krótko
"nie chcę tak żyć jak ty,a dobrego synka możesz sobie zabrać "

małami - Wto 15 Lut, 2011 16:53

Jestem właśnie u mamy. Nie mogłam patrzeć jak on po raz kolejny od rana pije (jeszcze niedawno dawał słowo, że zero alkoholu!!) i poszłam z córką do mamy. Zresztą jak zaczęłam się czepiać, że znowu pije usłyszałam, że jak mi coś nie pasuje to mam wypier... więc szybko ubrałam się i wyszłam. Co to za życie. Picie to jeden problem, a to, że po piciu głupieje, staje się agresywny, wyzywa mnie, straszy, szantażuje to druga sprawa. Ja naprawdę marzę tylko o spokoju. Po moich wcześniejszych wyprowadzkach gdy przepraszał i wracałam do domu mówiłam mu, że nie chcę słyszeć jego kłamstw, że nie chcę go do niczego zmuszać, że poradzę sobie bez niego, jeśli woli alkohol, knajpy, kolegów to droga wolna niech da mi świety spokój!! Zarzekał się, że nie, że my jesteśmy dla niego najważniejsze i że się zmieni. A ja bez przekonania wracałam, ale gdzieś tam byla jakaś iskierka nadzieji, że może tym razem coś do niego dotarło. Niestety za każdym razem przekonywałam się tylko jak znów dałam się oszukać:(
Klara - Wto 15 Lut, 2011 17:00

małami napisał/a:
Jestem właśnie u mamy.

Jesteś gotowa na to, żeby zabrać swoje rzeczy i zostać u mamy bezterminowo?
To byłoby najlepsze wyjście.
Już wiesz, że Twój mąż na razie nie zamierza przestać pić. Już nie masz się co łudzić.
Zajmij się sobą i dziećmi.
Zacznij leczyć swoją dysfunkcję - swoje współuzależnienie!

Jacek - Wto 15 Lut, 2011 17:02

małami napisał/a:
poszłam z córką do mamy

trzymaj się tego
małami napisał/a:
Zresztą jak zaczęłam się czepiać, że znowu pije usłyszałam, że jak mi coś nie pasuje to mam wypier..

nie zaczęłaś się czepiać
a miałaś prawo jemu zwrócić uwagę co burzy twój spokój
małami napisał/a:
po piciu głupieje, staje się agresywny

a będzie coraz gorzej

staaw - Wto 15 Lut, 2011 17:06

małami napisał/a:
Jest człowiekiem, który nieźle się kamufluje. Wmawia mi, ze to ja jestem nienormalna, że wszyscy się ze mnie śmieją, bo on ledwo wyjdzie do baru to ja juz dzwonię.

Witaj małami, szanowny mąż ma 100% racji. Nie obraź się, ale na prawdę jesteś nienormalna.
Zastanów się czy dorosły, normalny człowiek jest w stanie znosie upokorzenia jakie Ty znosisz? Prać śmierdzące łachy pijaka, i to za darmo? Dzwonić za pijakiem...
małami napisał/a:

Oczywiście gdy jest naprawdę źle między nami, a on jest po kilkudniowym maratonie to przychodzi skruszony, przprasza, przyznaje mi rację, ale po jakimś czasie wszystko zaczyna sie od nowa.

JAKA SKRUCHA????
Przygotowuje sobie grunt pod przyszłe pijaństwo. Już dzisiaj planuje następną libację i do tego potrzebne jest mu Twoje przebaczenie poprzedniej. Prawda jak kochasz tego skruszonego pijaczka? Nawet siniaki mniej bolą (jak ich jeszcze nie ma to będą, na pewno).
małami napisał/a:

Dziś znów słyszę, że to ja jestem chora, to ja mam iść do psychiatry, nie wiem co mam robić, nie wierzę, że kiedykolwiek coś do niego dotrze i że zacznie się leczyć.

Znowu ma rację...
Powinnaś iść... Nie wiem czy do psychiatry, ale do poradni uzależnień z pewnością, na terapię współuzależnionych. Tam nauczą Ciebie jak zająć się SOBĄ i DZIEĆMI a nie pijakiem. Jest pewna nadzieja, niewielka, że jak zobaczy co traci zasłuży na szczytne miano trzeźwego alkoholika, ale dla Ciebie to on z pewnością nie wytrzeźwieje.

Trzeźwy już byłem, kiedy złapałem moją (chorą, tak jak Ty) żonkę na tym że w czasie braku gotówki ja dostaję lepsze kąski, a dzieci co zostało... Ochrzaniłem ją, to zaczęła płakać że dla mnie wszystko...
Czy tak postępuje normalna matka?
Czyż nie powinno być odwrotnie? Dzieci najpierw, a rodzice solidarnie, na dobre i złe? Czyż nie tak przysięgaliśmy?

Masz szansę to wyprowadź się do rodziców. Zostaw jego samego z jego ukochaną flaszką. Zmądrzeje lub zapije się na śmierć, ale z całą pewnością nie będzie w tym Twojej winy, jest dorosły i może wybierać. W jego sercu dawno flaszka zajęła Twoje miejsce, może zawsze byłaś tą drugą...


Edit:
Część rzeczy już zrobiłaś, teraz tylko za szybko nie zmięknij...

małami - Wto 15 Lut, 2011 17:10

Jestem gotowa wyprowadzić się, zabrać wszystkie swoje rzeczy, tylko wiem, że już nieraz tak robiłam, a po jakimś czasie wracałam. Na dzień dzisiejszy nie chcę z nim być, nie chcę go widzieć, nie chcę słuchać jago pijackiego bredzenia, ale co będzie za miesiąc?? Brakuje mi konsekwencji, tego muszę się nauczyć, brak mi siły, chcialabym się skupić na sobie i na dzieciach tymbardziej, że do rozwiązania zostało mi juz niewiele czasu, chcę spokoju i bezpieczeństwa, a psychicznie opadam z sił :(
staaw - Wto 15 Lut, 2011 17:14

małami napisał/a:
Jestem gotowa wyprowadzić się, zabrać wszystkie swoje rzeczy, tylko wiem, że już nieraz tak robiłam, a po jakimś czasie wracałam.

Tym razem nie wracaj wcześniej niż po roku jego absolutnej trzeźwości a będzie dobrze...
Wiem że to tak samo łatwo zrobić jak mi "tylko" nie pić, ale opłaci się...

Klara - Wto 15 Lut, 2011 17:20

małami napisał/a:
Brakuje mi konsekwencji,

A jeśli Ci powiem, że każdy Twój powrót po miesiącu w odpowiedzi na puste obietnice alkoholika, to następny krok do pogorszenia sytuacji?
Niedługo on przestanie Cię przepraszać i będzie już tylko pił, a Ty..... może będziesz się spodziewała kolejnego i kolejnego dziecka? 8|

Jeśli teraz nie zmiękniesz, to paradoksalnie może się zdarzyć, że uratujesz rodzinę, ale to jest długi proces.

małami - Wto 15 Lut, 2011 17:47

Ja wiem, że jeśli po raz kolejny wrócę, to będzie coraz gorzej.Bo już jest coraz gorzej. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać i tym razem będę twarda. Dziękuję wszystkim za każde słowo, naprawdę dużo dla mnie znaczą.
staaw - Wto 15 Lut, 2011 17:56

małami napisał/a:
Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać i tym razem będę twarda.

Bez al-anon lub terapii dla współuzależnionych nie uda Ci się...
Tak samo jak ja sam radziłem sobie z piciem, nie wyszło...

Klara - Wto 15 Lut, 2011 18:17

staaw napisał/a:

Bez al-anon lub terapii dla współuzależnionych nie uda Ci się..

Staaw dobrze prawi!
Słuchaj go Małami :tak:

luana - Wto 15 Lut, 2011 18:48

Jacek napisał/a:
małami napisał/a:
poszłam z córką do mamy

trzymaj się tego

i bravo dla Ciebie :cwaniak:
Codziennie glaskaj wielki brzuszek i glowa do gory :)

Kulfon - Wto 15 Lut, 2011 18:59

Witaj Mala_Mi 433

dobrze sluchaj, bo przedmowcy dobrze prawia :tak:

wierz mi, jakem pijak niepraktykujacy ;)

:kwiatek:

małami - Wto 15 Lut, 2011 19:16

Wiem wiem terapia na pewno mi pomoże, bo naprawdę sama nie daję rady z niektórymi myślami, z wyrzutami sumienia (chociaż wiem, że nie mam się o co obwiniać), tak naprawdę nie wiem do końca co robić, jestem zagubiona w tym wszystkim. Jak powiedziałam mężowi, że skoro on nie chce się leczyć to ja pójdę na terapię dla rodzin stwierdził, żebym uważała bo mnie zamkną na głowę. Tak to właśnie wygląda. On robi wszystko, żeby ze mnie zrobić wariatkę.
pterodaktyll - Wto 15 Lut, 2011 19:18

małami napisał/a:
On robi wszystko, żeby ze mnie zrobić wariatkę

Normalne działania alkoholika. Zmykaj jak najprędzej bo w końcu rzeczywiście zwariujesz. Chyba nie o to chodzi................

staaw - Wto 15 Lut, 2011 19:29

małami napisał/a:
tak naprawdę nie wiem do końca co robić

Najpierw pomyśl że dzieciątko które nosisz pod sercem już denerwuje się razem z Tobą... Bez swojej winy...
Będziesz miała wystarczający powód by coś z tym zrobić.

KICAJKA - Wto 15 Lut, 2011 19:50

Witam Cię małami :) Ja właśnie, jak dowiedziałam się o swojej upragnionej ciąży zaczęłam działać aby mnie i dziecku było lepiej. :) Było mi źle i poszukałam pomocy dla siebie . W Al_anon nauczyłam się bardzo dużo jak sobie radzić. A właśnie najważniejsza jest konsekwencja w działaniu. :) Życzę powodzenia w podejmowanych decyzjach i aby Twoje dzieciątko przyszło na świat w spokojnym domu ze spokojną mamą :)
małami - Wto 15 Lut, 2011 20:02

Właśnie dla dzieci wiem, że muszę być silna i podjąć jakieś rozsądne działania, dla dzieci no i dla siebie, ale to wszystko jest takie trudne. Nigdy nie pomyślałabym, że dotknie mnie taki problem, że będę z takim facetem, że tak długo z nim wytrzymam i będę tolerować jego pijaństwo. Jak widać w życiu niczego nie można byc pewnym :(
pterodaktyll - Wto 15 Lut, 2011 20:04

małami napisał/a:
w życiu niczego nie można byc pewnym

Oprócz tego, że kiedyś wszyscy umieramy....a jakość życia zależy głównie od nas samych :)

staaw - Wto 15 Lut, 2011 20:08

małami napisał/a:
Nigdy nie pomyślałabym, że dotknie mnie taki problem, że będę z takim facetem, że tak długo z nim wytrzymam i będę tolerować jego pijaństwo.

A ja dużo nad tym myślałem dla czego wybrałem właśnie TĄ kobietę...
Po prostu z wielu kandydatek, ona nie była w stanie wziąć mnie pod obcas :lol2: do czasu... i wytrzeźwiałem :rotfl:

Klara - Wto 15 Lut, 2011 20:09

małami napisał/a:
Jak widać w życiu niczego nie można byc pewnym ;(

Tak to w życiu bywa, cóż.... człowiek uczy się na błędach (a powinien na uniwersytetach :) )
Staraj się odciąć od tamtego alkoholowego życia i zacznij myśleć tak, jakbyś była zdana wyłącznie na siebie i jakby wszystko tylko od Ciebie zależało.
To pomaga dojść do równowagi.

Jeśli mieszkasz w dużym mieście, to o grupę Al-Anon nie powinno być trudno. Tam nie trzeba czekać na terminy, można wejść z ulicy, można usiąść i nic nie potrzeba mówić. Tam znajdziesz ludzi, którzy Cię zrozumieją, pocieszą i podzielą się z Tobą doświadczeniem.
Powoli poukładasz sobie wszystko w główce i zaczniesz stawać do pionu.
Będzie dobrze! Głowa do góry :)

małami - Wto 15 Lut, 2011 20:14

Widzę, że jest tu dużo osób, które wiedzą dobrze czym jest alkoholizm z własnych doświadczeń. Mam więc pytanie, bo nie potrafię pewnych rzeczy pojąć. Zastanawia mnie czy to, że mój mąż nie chce sie leczyć i uparcie twierdzi, że pije bo lubi a jego jedynym problemem jestem ja świadczy o tym, że on naprawdę tak myśli??Czy może zdaje sobie sprawę, że jest chory, ale nie potrafi nic z tym zrobić, a ze mnie perfidnie robi wariatkę??Czy to możliwe, ze on naprawdę nie dostrzega co robi alkohol z nim i z naszym życiem??Czy to wszystko gra byle by tylko jakoś się usprawiedliwić i zwalić winę na innych. Podziwiam osoby, które otwarcie przyznają się do alkoholizmu i potrafią wytrwać w trzeźwości, ale od czego zależy, że jednym się to udaje a innym nigdy? Wiem wiem dużo pytań:)
Jacek - Wto 15 Lut, 2011 20:17

małami napisał/a:
Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać i tym razem będę twarda.

ja ci gwarantuję że jeśli nie za tym razem,to za którymś wytrwasz w postanowieniu
tylko oby po drodze nie wydarzyło się coś drastycznego
bo mężowi będzie coraz bardziej odbijać

Tomoe - Wto 15 Lut, 2011 20:19

Dobrze by ci zrobiła terapia współuzależnienia. Tam w krótkim czasie dużo byś się dowiedziała o uzależnieniu od alkoholu i zachowaniach charakterystycznych dla czynnych alkoholików.

W skrócie - czynny alkoholik ma w głowie tzw. system iluzji i zaprzeczeń. Jego chemicznie zmieniony mózg zniekształca mu realne postrzeganie jego problemu z alkoholem.
Z reguły przestają pić ci alkoholicy, którzy ponoszą z powodu picia bardzo duże straty i bardzo poważne konsekwencje.

Jacek - Wto 15 Lut, 2011 20:23

małami napisał/a:
Czy to możliwe, ze on naprawdę nie dostrzega co robi alkohol z nim

tak :tak: ja Jacek alkoholik,potwierdzam to
przede wszystkim było takie coś we mnie co nie pozwalało mnie się przyznać że jestem słaby
że jestem gorszy
że nie daje sobie rady
że nie potrafię pić
a prościej mówiąc był to wstyd się do tego przyznać
a dziś gdy nie piję, i przyznaję się do tych słabostek
to mnie wzmacnia
to mnie robi silnym

Jacek - Wto 15 Lut, 2011 20:28

małami napisał/a:
ale od czego zależy, że jednym się to udaje

rzuć go
odejdź od niego
to będzie dla niego cios
i wytrwaj w tym
a ten cios będzie długo go zastanawiał,czy aby nie czas na trzeźwienie
oczywiście może się stać że nie zadziała na niego
ale wtenczas po co ci taki mąż ,ojciec dla twych dzieci

małami - Wto 15 Lut, 2011 20:37

Wydaje mi się,że mój mąż zdaje sobie sprawę, że przesadza z piciem, ale robi wszystko by ukrywać to przed ludźmi, przed jego rodziną. Najlepiej czuje się w domu, gdy na wieczór przyniesie sobie 10 piwek i tak pije dopóki nie przybije gwoździa przed tv albo przed telewizorem.A jak się obudzi to pije dalej. Śpi, pije, śpi, pije. Tak często wyglądają nasze weekendy. Nikt tego nie widzi i nikt nie ma pojęcia o problemie, naj ego urodziny przychodzą goście i każdy przynosi mu flaszkę, a on utwierdza się w tym, że problemu nie ma skoro tylko ja go dostrzegam. No może jego matka zdaje sobie sprawę ile on pije, ale nie potrafi w żaden sposób na niego wpłynąć, o ile cokolwiek może na niego wpłynąć.
Wiedźma - Wto 15 Lut, 2011 20:38

Tomoe napisał/a:
czynny alkoholik ma w głowie tzw. system iluzji i zaprzeczeń. Jego chemicznie zmieniony mózg zniekształca mu realne postrzeganie jego problemu z alkoholem.

Małami, poczytaj sobie o mechanizmach uzależnienia ,
może to Ci trochę rozjaśni na czym polega ta choroba
i dlaczego Twój mąż zachowuje się w taki a nie inny sposób.

staaw - Wto 15 Lut, 2011 20:39

małami napisał/a:
Zastanawia mnie czy to, że mój mąż nie chce sie leczyć i uparcie twierdzi, że pije bo lubi a jego jedynym problemem jestem ja świadczy o tym, że on naprawdę tak myśli??

Leczyć się nie chciałem bo lubiłem piwo, chciałem się tylko nauczyć kontrolować picie. Wódki nie lubiłem, piłem ją bo łatwiej jest przemycić do domu, a później wyrzucić butelki niż torbę browarów.
małami napisał/a:

Czy może zdaje sobie sprawę, że jest chory, ale nie potrafi nic z tym zrobić, a ze mnie perfidnie robi wariatkę??

Nie byłem chory, nie potrafiłem się zatrzymać na poziomie dobrego humorku. Nie przepraszałem za to że wypiłem, ale za to że mam słabą głowę. A na kogoś trzeba zwalić że musiałem się napić, najbliżej jest ślubna...
Alkohol, mimo że poprawia na początku humor, jest depresantem. Po pewnym cza spożycie nawet niewielkiej ilości przywołuje wspomnienia wszystkich doznanych krzywd od dnia narodzin...
Dla czego piłem?
-bo pokłóciłem się z żoną
-bo mój bank przejęli Niemcy
-bo urodziła mi się córka
-bo mój syn jest niepełnosprawny
-bo za mało zarabiam

Czy chociaż jeden powód brzmi w Twoich uszach rozsądnie?
małami napisał/a:

Czy to możliwe, ze on naprawdę nie dostrzega co robi alkohol z nim i z naszym życiem??

Nie uważałem że alkohol robi coś złego. To ja nie umiałem pić i chciałem to zmienić. Pić jak normalni ludzie. Długo trwało nim zrozumiałem że ja NIGDY nie będę mógł się napić kieliszka wódki i odejść od stołu. Podobnie jak mnie może ukąsić kilkanaście mrówek a kogoś uczulonego ukąsi jedna i umrze we wstrząsie...
małami napisał/a:

Czy to wszystko gra byle by tylko jakoś się usprawiedliwić i zwalić winę na innych.

Alkohol wzmacnia negatywne uczucia, ktoś kto i bez tego uważa że jego życie jest niewiele warte szybko przechodzi od euforii do megadoła lub agresji...z bezsilności.
Ale na zewnątrz trzeba udowodnić że jest się silnym, tylko okoliczności nie pozwalają się zrealizować. Na prawdę wierzyłem w to że piję nie z choroby a przez cały świat który mnie nie rozumie.
małami napisał/a:

Podziwiam osoby, które otwarcie przyznają się do alkoholizmu i potrafią wytrwać w trzeźwości, ale od czego zależy, że jednym się to udaje a innym nigdy?

Nie wiem. Jeszcze w czasie terapii kilkakrotnie zapijałem i wreszcie jakoś zaskoczyłem, niespełna roczek jak jestem trzeźwy...

KICAJKA - Wto 15 Lut, 2011 20:43

A jeśli chodzi o życie z czynnym alkoholikiem _ moja teściowa (wtedy jeszcze nią nie była a teść zmarł po długim ciągu nadużywania) powiedziała,że ona wytrzymała 35 lat z pijakiem to czemu ja nie mogę. :szok: Ja stwierdziłam,że nie umiem i nie chcę takiego życia dla siebie ani dziecka :) Dziś jest mi wdzięczna bo ma dobrego syna,który o nią dba :)
małami - Wto 15 Lut, 2011 20:48

No właśnie na mojego męża alkohol działa mega depresyjnie, staje się nerwowy, wszystko mu przeszkadza, wszędzie widzi problem, wyciąga jakieś brudy sprzed lat, idzie na komputer i puszcza sobie jakąś dołującą muzykę. Jego zachowanie po alkoholu mnie przeraża.
Tomoe - Wto 15 Lut, 2011 20:52

małami napisał/a:
Jak powiedziałam mężowi


A musisz mu mówić? To jest twój mąż czy spowiednik?
Mniej gadania a więcej działania. :)

staaw - Wto 15 Lut, 2011 20:55

KICAJKA napisał/a:
A jeśli chodzi o życie z czynnym alkoholikiem _ moja teściowa (wtedy jeszcze nią nie była a teść zmarł po długim ciągu nadużywania) powiedziała,że ona wytrzymała 35 lat z pijakiem to czemu ja nie mogę. :szok:

Tak na skutek własnych przemyśleń i własny użytek, dzielę współuzależnione na dwie grupy.
-takie co im przeszkadza pijący mąż, to jest błogosławieństwo i nadzieja dla pijaka...
-takie co im przeszkadza trzeźwy mąż, nie można nim rządzić, nie ma na kogo zwalić własnych niepowodzeń i tacy mężowie umierają pijani...

małami - Wto 15 Lut, 2011 20:55

[quote="KICAJKA"]A jeśli chodzi o życie z czynnym alkoholikiem _ moja teściowa (wtedy jeszcze nią nie była a teść zmarł po długim ciągu nadużywania) powiedziała,że ona wytrzymała 35 lat z pijakiem to czemu ja nie mogę.
Ja usłyszałam coś podobnego. Do tego dorzuciła, że trzeba nauczyć docieniać sie to co się ma, bo przeciez nie ma ideałów, a ona nie tyle ze swoim mężem przeszła. A ile razy widziałam ją wściekłą na teścia, bo coś zawalił, popił, pojechał gdzieś, nie daje znaku życia. Ale ja mam docieniać to co mam!! Wydawało by się, że jak nikt inny powinna mnie rozumieć, a okazało się, że co najwyżej to jej synuś może liczyć na jej wsparcie w piciu.

milutka - Wto 15 Lut, 2011 20:56

małami napisał/a:
Mam więc pytanie, bo nie potrafię pewnych rzeczy pojąć. Zastanawia mnie czy to, że mój mąż nie chce sie leczyć i uparcie twierdzi, że pije bo lubi a jego jedynym problemem jestem ja świadczy o tym, że on naprawdę tak myśli??Czy może zdaje sobie sprawę, że jest chory, ale nie potrafi nic z tym zrobić, a ze mnie perfidnie robi wariatkę??Czy to możliwe, ze on naprawdę nie dostrzega co robi alkohol z nim i z naszym życiem??Czy to wszystko gra byle by tylko jakoś się usprawiedliwić i zwalić winę na innych.
Witam Cię małami :) Zacytowałam te słowa które napisałaś bo w sumie zadałaś tutaj pytanie i jednocześnie sobie na nie odpowiedziałaś ;) Tak zachowanie Twojego męża to tylko dowód na to ,że ma pewne niedoskonałości których jest pewien tylko nie potrafi sobie z tym poradzić bo alkohol jest silniejszy ...a zawsze najwygodniej jest przecież zwalić winę na drugiego a w tym przypadku na żonę -czyli ciebie i widząc jak bardzo ty to "łykasz" wymyśla coraz to nowe powody dla których pijesz a zawsze tymi powodami jesteś "ty"...I dla ciebie na początek najlepszym rozwiązaniem będzie jak rzeczywiście zajmiesz się sobą ,wyprowadziłaś się do mamy czyli zadbałaś o bezpieczeństwo swoje i maluszków :pocieszacz: :pocieszacz: i tak trzymaj ,staraj się nie wdawać z nim w dyskusje a przede wszystkim nie pozwól sobie wmawiać ,że to wszystko twoja wina ,bądz stanowcza i mimo ,że będziesz tęsknić nie pozwól żeby emocje wzięły górę i nie wracaj do niego.Skorzystaj z rad moich przedmówców i idz na terapię ona pozwoli Ci uwierzyć w siebie ,w swoje możliwości a przede wszystkim pomoże ci odbudować swoją pewność siebie która pewnie kiedyś miałaś .Małami pisze ci to wszystko być może zbyt ostro ale wiem co to znaczy być w ciąży i być w tym okresie samą bo mąż woli kolegów i alkohol -wiem jak to boli i co sie czuje i gdybym wtedy sięgła po pomoc pewnie moje życie potoczyło by sie inaczej :roll: Zadbaj o siebie o dzieciaczka,o swój wypoczynek póki maluszek jest w brzuszku i nie zakrzątaj sobie głowy mężem ...na prawdę nie warto :pocieszacz:
małami - Wto 15 Lut, 2011 21:00

Dzięki za wsparcie:)
Jak się wrzuca czyjś cytat bo próbowałam, ale to chyba nie to :)

staaw - Wto 15 Lut, 2011 21:04

małami napisał/a:
Dzięki za wsparcie:)
Jak się wrzuca czyjś cytat bo próbowałam, ale to chyba nie to :)

Nie zamknęłaś cytatu znacznikiem [ / quote] tylko bez spacji.

milutka - Wto 15 Lut, 2011 21:07

małami napisał/a:
Jak się wrzuca czyjś cytat bo próbowałam, ale to chyba nie to :)
Kurcze a jak ja mam ci to wytłumaczyć :mysli: no nic spróbuję ;)
Po rawej stronie u góry danego postu masz takie cztery funkcje ...ignoruj,cyt.,cyt.cytuj,i wykrzyknik ...zaznaczasz na niebiesko tekst który chcesz zacytować i naciskasz cyt. czyli tę drugą pozycję ...do dzieła :okok:

Pati - Wto 15 Lut, 2011 22:45

Witaj Małami :pocieszacz:
Uwazam,ze terapia w Twoim przypadku bedzie najlepszym wyjsciem z tej sytuacji zyciowej.
Jestem po dwoch rozwodach z alkoholikami.
Przeszlam pieklo i moje dzieci tez.
Bylo picie i bicie.
Tylko ja nie moglam liczyc ani na ojca ani na matke.
Wiec mysle ze bardzo dobrze ze mozesz sie schronic u mamy i ze mozesz liczyc na jej pomoc.
Przez przypadek trafilam w styczniu tego roku na terapie dla wspoluzaleznionych.
Bylam pewna,ze mam to wszystko za soba skoro minely juz 3 lata od ostatniego rozwodu.
O rany jak ja sie mylilam zostaly we mnie schematy wspoluzaleznienia mimo,ze juz nie jestem z alkoholikiem tyle czasu.
Wiec kochana zadbaj teraz o siebie i o dzieciaczki nie o męża.
Wiem,ze jest Ci ciezko ale teraz moze byc lepiej jak zostawisz go w cholere. :)

staaw - Śro 16 Lut, 2011 06:13

Pati napisał/a:

Wiem,ze jest Ci ciezko ale teraz moze byc lepiej jak zostawisz go w cholere. :)

Lub coraz gorzej jeżeli nie zrobisz nic...

komiwojażer - Śro 16 Lut, 2011 06:25

Witam Cię :)
małami - Śro 16 Lut, 2011 08:12

Wiem wiem,że muszę coś zrobić. Muszę bo nie mam sił znosić dłużej tego koszmaru jakim jest życie z nim. Wiem też, że nie powinnam z nim w tej chwili rozmawiać, słyszę tylko, że to ja jestem chora i mam sie leczyć i tak w kółko to samo, wiem, że to dlatego, że próbuję walczyć z nim i jego piciem, ale szlag mnie trafia gdy tego wszystkiego słucham. A gdy nie będę odbierać telefonu zacznie mieć pretensje, że on chce tylko wiedzieć co u dziecka, już nieraz mi zarzucał, że utrudniam mu kontakt z dzieckiem albo nastawiam córkę przeciwko niemu, co nie jest prawdą, ale przecież on musi mi jakoś życie zatruć.
Klara - Śro 16 Lut, 2011 08:25

małami napisał/a:
słyszę tylko, że to ja jestem chora i mam sie leczyć

Nie słuchaj tego, co gada pijany człowiek i nie dawaj się wkręcać w pyskówki.
To do niczego nie prowadzi. On gdy wytrzeźwieje i tak niczego nie będzie pamiętał, a Ty niepotrzebnie się denerwujesz.
To, co Ci przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, to wprawdzie nie jest choroba, ale poważna dysfunkcja i nazywa się WSPÓŁUZALEŻNIENIE. Można z tego wyjść, ale to rzeczywiście TRZEBA LECZYĆ!
małami napisał/a:
już nieraz mi zarzucał, że utrudniam mu kontakt z dzieckiem

Wyznacz mu dni i godziny, kiedy będzie się mógł zobaczyć z dzieckiem i postaw warunek, że musi być trzeźwy.
Nie dyskutuj, tylko zakomunikuj. NIE WDAWAJ SIĘ W PYSKÓWKI!
Trzymaj się Mała! :pocieszacz:

yuraa - Śro 16 Lut, 2011 09:02

to naprawdę działa, pamietam jasny, wyraźnym, zdecydowanym głosem wypowiedziany komunikat:
jak jesteś pijany masz się nie zbliżać do dziecka
i się nie zbliżałem

małami - Śro 16 Lut, 2011 09:12

yuraa napisał/a:
to naprawdę działa, pamietam jasny, wyraźnym, zdecydowanym głosem wypowiedziany komunikat:
jak jesteś pijany masz się nie zbliżać do dziecka
i się nie zbliżałem

Ja już nieraz mu to powtarzalam, i bywało tak, że on faktycznie nie zbliżał się do dziecka, a potem jak przetrzeźwiał, robił mi awantury,że utrudniam mu kontakt z dzieckiem. On jak przetrzeźwieje próbuje wszystko przekręcać, kłamie, że wcale nie był pijany itp. A szczerze mówiąc ciarki mnie przechodzą jak pomyślę, że miałby zostac z dzieckiem sam na kilka dni. Już nieraz córka budziła go pijanego i płakała, że nie potrafi go dobudzić. Masakra. Wrrr....Gdybym miała ją zostawić z nim samą na noc na pewno nie zmrużyłabym oka. On jest nieodpowiedzialny, gdy popije nie interesuje go nic. [/quote]

małami - Śro 16 Lut, 2011 09:17

A najbardziej boli mnie to, że ludzie nie znają go z tej złej strony. Dla obcych jest uśmiechnięty, zagada, pożartuje. Ostatnio babka z przedszkola mojej córki powiedziała mojej teściowej, ze taki z niego fajny tatuś, zawsze o wszystko wypyta. I on jest pewny siebie, skoro ludzie uważają, że taki równy z niego gość. Rzygać mi się chce jak tego słucham. Szkoda, że nie widzą tatusia w akcji.
Żeglarz - Śro 16 Lut, 2011 09:27

Witaj małami :)
Rok temu wyprowadziłem się z córkami od mojej żony lekomanki. I z perspektywy tego roku widzę, że to było najlepsze co mogłem zrobić. I dla nas, i dla niej.
Z własnego doświadczenia mogę Tobie również potwierdzić, że wszystko co powyżej napisano jest właściwe i słuszne.
Masz możliwość wyprowadzenia się, to zrób to. Ale koniecznie podejmij terapię, ona Tobie pomoże być konsekwentną, z czym - jak pisałaś - miałaś wcześniej problem.

Po tych Twoich słowach:
małami napisał/a:
słyszę tylko, że to ja jestem chora i mam sie leczyć i tak w kółko to samo, wiem, że to dlatego, że próbuję walczyć z nim i jego piciem, ale szlag mnie trafia gdy tego wszystkiego słucham. A gdy nie będę odbierać telefonu zacznie mieć pretensje, że on chce tylko wiedzieć co u dziecka, już nieraz mi zarzucał, że utrudniam mu kontakt z dzieckiem albo nastawiam córkę przeciwko niemu, co nie jest prawdą, ale przecież on musi mi jakoś życie zatruć.

chcę Ciebie zachęcić do przejrzenia wątku o wampirach emocjonalnych. http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213 Książka, którą tam opisuję bardzo mi pomogła w leczeniu mojego współuzależnienia.

Życzę Tobie i Twoim dzieciaczkom zdrowia i SPOKOJU :kwiatek:

małami - Śro 16 Lut, 2011 09:58

Żegalarzu - przeczytałam Twój wątek.
Z moim mężem faktycznie jest ten problem, że najpierw narobi syfu, potrafi pić przez parę dni, nie dawać znaku życia, albo ewentualnie dzwonić po to by mnie powyzywać, a później gdy wytrzeźwieje probuje się wybielić, odwraca kota ogonem. Przykład: daaawno temu jak straszyłam go, że odejdę wysłał mi mmsem zdjecia jakiegoś drzewa i linki holowniczej (masakra) twierdząc, że za chwilę na tym właśnie drzewie się powiesi. Później wmawiał mi, że to ja życzę mu śmierci i chciałabym tylko, żeby zdechł, mało tego: namawiam go do samobójstwa a to jest karalne !!! Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.

Tomoe - Śro 16 Lut, 2011 10:15

Czy już się skontaktowałaś z ośrodkiem terapeutycznym w sprawie terapii dla ciebie?

Od twojego nieustannego koncentrowania się na nim, na nim, na nim i tylko na nim - nic się nie zmieni.
Skieruj swoją uwagę i swoją energię na siebie. :)

ZbOlo - Śro 16 Lut, 2011 10:22

małami napisał/a:
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.

...śmiać! W większości są to "bzdety" wymyślone przez chory, pijany mózg. Oczywiście, ze miałem myśli samobójcze, użalałem się nad sobą - po to by mieć okazję nachlać się. MałaMi, alkoholik jest cholernie kreatywny w tworzeniu sobie fikcji i oczywiście obwinia swoich najbliższych, bo zranić najłatwiej bliską osobę... Ja i moja żona przez to wszystko przechodziliśmy, wychodziłem z domu mówiąc, że już nigdy nie wrócę (czytaj: idę się zapić)... wracałem. Przysięgałem nad grobem matki, że ta flaszka, którą trzymam w ręku jest ostatnia... nie była. Jednym zdaniem: fikcja, fikcja, fikcja... dlatego, śmiej się!

Żeglarz - Śro 16 Lut, 2011 10:33

Wyczuwam w Tobie dużą złość na niego, z którą trudno jest Ci sobie poradzić. W którychś z Twoich słów wynikało, że Twoja złość wypływa również z tego, że marzyłaś o innym życiu (i to jest w pełni zrozumiałe), które niestety na razie się nie ziściło. Jest to złość na los, który Cię spotkał, ale być może temu losowi trochę pomogłaś, świadomie lub nieświadomie, dokonując takich, a nie innych wyborów. W tej chwili, jeżeli możesz przestań się użalać nad tym co się wydarzyło (nawet daj spokój swojemu meżowi), bo tego już nie cofniesz, tylko spójrz do przodu i zastanów się, co jest teraz potrzebne, żeby zły kierunek odwrócić. Jak się zastanowisz (a może już wiesz) to określ pierwszy krok jaki teraz musisz zrobić, ustal nieprzekraczalny termin jego wykonania i zrób go. A potem następne. I tak krok za krokiem obierzesz "kurs do przyjaznego Ci portu".
małami - Śro 16 Lut, 2011 12:46

Tomoe napisał/a:
Czy już się skontaktowałaś z ośrodkiem terapeutycznym w sprawie terapii dla ciebie?

Nie, nie kontaktowałam się jeszcze, wiem, że powinnam, ale jakoś nie umiem się zebrać. Chyba boję się, nie mam pojęcia jak takie spotkania wyglądają, wiem, że tam nikt nie gryzie, ale z chęcią schowałabym się gdzieś i ukrywała przed światem.
Wiem, że mam w sobie dużo złości i żalu w stosunku do męża, nie potrafię pogodzić się z pewnymi rzeczami, na które nie mam przecież wpływu. Mam tez żal do siebie, że nie odeszłam gdy tylko zauważylam, że picie męża nie jest normalne i kontrolowane. Że mu wybaczałam, że miałam nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży. Że pozwalałam się oszukiwać, poniżać. Wiem, że czasu nie cofnę i powinnam zająć sie przyszłością, ale tak naprawdę ta przyszłość mnie przeraża. Nie wiem co mnie czeka, z jego strony wszystkiego można sie spodziewać.

Kulfon - Śro 16 Lut, 2011 12:53

małami napisał/a:
Chyba boję się, nie mam pojęcia jak takie spotkania wyglądają, wiem, że tam nikt nie gryzie, ale z chęcią schowałabym się gdzieś i ukrywała przed światem.


nie Ty jedna nie jedyna masz takiego stracha :mgreen:
ale wierz mi to mija, jak to mowia najgorszy jest pierwszy raz, a poza tym strach ma tylko wielkie oczy, :wysmiewacz:
wychodzac "do ludzi" poczujesz ulege, ze nie jestes sama "w niedoli"
nabierzesz sily, by moc wytrwac w swoich postanowieniach, otrzymasz wspacie i "drogowskaz" ;)

Pati - Śro 16 Lut, 2011 13:05

małami napisał/a:
Nie, nie kontaktowałam się jeszcze, wiem, że powinnam, ale jakoś nie umiem się zebrać. Chyba boję się, nie mam pojęcia jak takie spotkania wyglądają, wiem, że tam nikt nie gryzie, ale z chęcią schowałabym się gdzieś i ukrywała przed światem.

Powiem Ci Małami,ze ja tez sie balam przed pierwsza wizyta i rozumiem co czujesz i ze sie boisz.
Zostalam cieplo przyjeta.
Namawiam Cie goraco do tego kroku jakim jest skontaktowanie i umowienie sie z terapeuta bo tam dowiesz sie jak reagowac na zachowanie Twojego meza zeby nie manipulowal Toba jak do tej pory i zeby Cie nie dreczyl.
Poradza Ci co zrobic zeby nie byc jego ofiarą nad ktora sie pastwi tylko zeby zapanowal spokoj w Twoim i dzieci zyciu. :)
Jak zrobisz ten pierwszy kroczek to pozniej juz bedzie lepiej.
Mysle,ze juz sobie odpowiedzialas na pytanie czy chcesz tak zyc dalej jak do tej pory.....

ZbOlo - Śro 16 Lut, 2011 13:06

małami napisał/a:
tak naprawdę ta przyszłość mnie przeraża

...na pewno nie będzie gorsza od przeszłości...

Klara - Śro 16 Lut, 2011 13:44

małami napisał/a:
nie kontaktowałam się jeszcze, wiem, że powinnam, ale jakoś nie umiem się zebrać.

Nie zbieraj się, tylko zadzwoń do ośrodka i umów się na pierwsze spotkanie.
Tylko tyle i AŻ tyle :tak:

kahape - Śro 16 Lut, 2011 14:32

małami napisał/a:
Chyba boję się, nie mam pojęcia jak takie spotkania wyglądają, wiem, że tam nikt nie gryzie, ale z chęcią schowałabym się gdzieś i ukrywała przed światem.

malami napisał/a:
Już od jakiegos czasu zaglądam na forum, chociaż nigdy się nie udzielałam, juz samo czytanie podnosiło mnie na duchu
Pati napisał/a:
tez sie balam przed pierwsza wizyta i rozumiem co czujesz i ze sie boisz.
Zostalam cieplo przyjeta.
to będzie podobne do wejścia na forum. Zostaniesz ciepło przyjęta.
pozdr

małami - Śro 16 Lut, 2011 19:39

Co mam zrobić, żeby nie odbierać od niego telefonu??Albo nie pisac mu smsów z wyrzutami??Palce sobie odciąć??!!Wiem, że powinnam urwać z nim kontakt, ale to wszystko jest silniejsze odemnie. Przez jakiś czas się nie odzywam, a potem znowu mnie nachodzi, żeby napisać smsa z jakimis pretensjami. A przecież do niego i tak nic nie dociera.HELP!!!
Klara - Śro 16 Lut, 2011 19:43

małami napisał/a:
Co mam zrobić, żeby nie odbierać od niego telefonu??Albo nie pisac mu smsów z wyrzutami??

Daj telefon w depozyt mamie, a przedtem załóż blokadę na jego numer :)
Zacznij robić coś (pożytecznego), co zajmie ręce np. robótki na drutach, szydełku, wycinanki córeczce, wyszywanie, figurki z ciastoliny.... wymyśl sobie sama, co tam jeszcze byś mogła robić.

Kiedy będziesz rodziła?

Kulfon - Śro 16 Lut, 2011 19:45

małami napisał/a:
Palce sobie odciąć??


na poczatek uzyc posladkow :mgreen: tzn d***, zaprzec sie rencami nogami i nie pisac.

troche zartem ale co innego ci pozaostaje ;)

małami - Śro 16 Lut, 2011 19:53

Kulfon napisał/a:
małami napisał/a:
Palce sobie odciąć??


na poczatek uzyc poslatkow :mgreen: tzn d***, zaprzec sie rencami nogami i nie pisac.

troche zarte ale co innego ci pozaostaje ;)

Czasem trzeba żartem, inaczej człowiek by zwariował.

małami - Czw 17 Lut, 2011 11:22

[quote="Klara"]
małami napisał/a:

Kiedy będziesz rodziła?

Będę rodzić za jakies 1,5 miesiąca, i jestem zła również na siebie, że zamiast skupić się na dziecku, które ma się pojawić myślę o nim, obsesyjnie myślę o nim. Mam nadzieję, ze jak dziecko się urodzi to nie będę miała ani czasu ani siły na myślenie o nim. A z drugiej strony zastanawiam się co zrobi on gdy urodzi się dziecko...

małami - Czw 17 Lut, 2011 11:24

mieszam coś z tymi cytatami :uoee:
kahape - Czw 17 Lut, 2011 11:49

małami napisał/a:
zastanawiam się co zrobi on gdy urodzi się dziecko...
ZERO OCZEKIWAŃ = ZERO ROZCZAROWAŃ

hmmm, cóż może zobić alkoholik pijący, kiedy urodzi mu się dziecko....
Może..... napić się???? :szok:
Szkoda czasu na zastanawianie się -co on zrobi?
Myśl o sobie, córuni i małej niunieczce, która przychodzi na świat.
pozdr

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 12:05

małami napisał/a:
zastanawiam się co zrobi on gdy urodzi się dzieck

Ja ledwie zdążyłem wytrzeźwieć żeby żonę ze szpitala odebrać, nie sądzę żeby Twój był inny 8|

małami - Czw 17 Lut, 2011 12:27

No też sądzę, że może nie wytrzeźwieć, tylko w jego przypadku gdy naprawdę musi to wsiądzie do auta nawet nie do końca trzeźwy, już mu się to zdarzało, w pracy też nieraz jest wypity, jak twierdzi "taka praca" tam wszyscy chleją. A zdarza mu się tak zapić, że praca czy jakiekolwiek inne obowiązki odchodza w zapomnienie. Nie wiem co się musi wydarzyć, żeby coś do niego dotarło, mam wrażenie, że to, że odejdę niewystarczy. Ale to już nie powinno mnie obchodzić.
ZbOlo - Czw 17 Lut, 2011 12:31

Cytat:
mam wrażenie, że to, że odejdę niewystarczy.

...a ja nie był bym taki pewny...
małami napisał/a:
Ale to już nie powinno mnie obchodzić.

... :tak: ...

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 12:31

małami napisał/a:
mam wrażenie, że to, że odejdę niewystarczy.

To już jego problem. Nie uzależniaj swojego życia od kogoś takiego.......

kapelan - Czw 17 Lut, 2011 12:33

małami napisał/a:
A z drugiej strony zastanawiam się co zrobi on gdy urodzi się dziecko...

Ja przestałem pić jak dziecko miało 16 lat

Klara - Czw 17 Lut, 2011 13:49

małami napisał/a:
mieszam coś z tymi cytatami :uoee:

Zaznacz fragment, który chcesz zacytować i kliknij przycisk z " (cytowanie selektywne) obok "ignoruj" - w górnym prawym rogu postu.
małami napisał/a:
Będę rodzić za jakies 1,5 miesiąca

Zajmij się przygotowaniami do przyjęcia maleństwa, baw się z córeczką, która przecież potrzebuje Twojej uwagi i miłości.
małami napisał/a:
obsesyjnie myślę o nim

Czym on sobie zasłużył na tyle uwagi? Na czym polega wartość tego zapitego i krzywdzącego Cię faceta, że się tak bardzo na nim skupiasz?
On jest dużym chłopcem i czas, żeby wydoroślał, a nie ciągle chronił się pod skrzydełkami żony - niańki. Po co Ci trzecie duże dziecko?
To on powinien się teraz o Ciebie troszczyć, a nie robi tego! sdgwz

małami - Czw 17 Lut, 2011 15:22

Klara napisał/a:
To on powinien się teraz o Ciebie troszczyć, a nie robi tego!

Wiem i to jest przykre. Kiedyś myślałam, że jestem silną, niezależną kobietą, a teraz siebie nie poznaje. Smutne jest to, że w takich chwilach muszę radzić sobie sama, bez wsparcia tego, który powinien być przy mnie. Tak naprawdę jestem jeszcze młoda i naiwna i chyba dopiero poznaje, że życie to nie bajka... :(

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 15:26

małami napisał/a:
A z drugiej strony zastanawiam się co zrobi on gdy urodzi się dziecko...

Lepiej przygotuj się na samotne macierzyństwo 8| Albo co gorsza, z przeszkadzaczem, który będzie domagał się również Twojej uwagi, ignorując Twoje i dziecka potrzeby. Lepiej przygotuj sobie awaryjny plan samodzielnego powrotu ze szpitala, taki plan B, na wszelki wypadek. Nie wsiadaj z dzieckiem do samochodu, który prowadzi nietrzeźwy kierowca!

Klara - Czw 17 Lut, 2011 15:26

małami napisał/a:
muszę radzić sobie sama, bez wsparcia tego

Z tego też powodu przestań się o niego martwić, a skup się na sobie i dzieciach.
Mała! Rozejrzyj się za terapią lub Al-Anonem.
Tobie teraz są potrzebni ŻYWI ludzie! My tu w wirtualu możemy sobie poklikać, ale nie zastąpimy Ci normalnych kontaktów z takimi, którzy sobie poradzili, albo też szukają swojej drogi!

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 15:29

małami napisał/a:
Kiedyś myślałam, że jestem silną, niezależną kobietą, a teraz siebie nie poznaje.

A ja wierzę, ze ta siłą i niezależność jest nadal w Tobie, tylko o niej zapomniałaś. Też jestem za tym, żebyś spróbowała znaleźć na przykład grupę Al-anon w okolicy.

kahape - Czw 17 Lut, 2011 15:37

małami napisał/a:
Kiedyś myślałam, że jestem silną, niezależną kobietą, a teraz siebie nie poznaje. Smutne jest to, że w takich chwilach muszę radzić sobie sama
a może właśnie .....on uważa cię za taką silną, niezależną kobietą, której nie trzeba pomagać?
Po co więc wspierać Cię? Dajesz sobie rade doskonale ze wszystkim. Wszystko masz w garści, wszystko kontrolujesz, czujna.... Dlaczego teraz nie miałabys sobie poradzić?

Piszę tak, bo... sama taka byłam. Mój mąż odpuścił sobie więc wszelką pomoc.
Patrzył tylko z boku, nieobecny, niezainteresowany, czekał, i robił swoje .....czyli chlał.
Wiedział, że ja poradzę sobie ze wszystkim sama.
A człowiek lubi .... być/czuć się potrzebny!
pozdr

małami - Czw 17 Lut, 2011 15:47

Chcę się wybrać na terapię, ale w moim stanie powoli ledwo się turlam, lekarz kazał mi się oszczędzać, a takie spotkania odbywają się dość daleko z tego co się orientuję. Wiem brzmi to jak wymówka alkoholika, który robi wszystko by uniknąć leczenia, ale naprawdę przed porodem chyba nie dam rady się udać na taką terapię. Dlatego też zaglądam tu by upewnić się, że dobrze robię, i że nie powinnam dawać się mu oszukiwać, chociaż zdaję sobie sprawę, że pomoc w wirtualu to nie to samo. Ale przeczytałam tu wiele mądrych rzeczy, które w pewnym stopniu otworzyły mi oczy.
małami - Czw 17 Lut, 2011 15:56

Jeszcze jakis czas temu kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że jest coś takiego jak współuzależnienie, że moje zachowania w stosunku do pijącego męża nie są niczym nowym, tylko to problem dotyczący tak wielu rodzin alkoholików. Czytając zaczarowane koło zaprzeczeń szczególnie fragment o prowokatorze miałam wrażenie, ze ktoś opisuje dokładnie mój przypadek. Człowiek całe życie się uczy a i tak głupi umrze...
pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 16:13

małami napisał/a:
Człowiek całe życie się uczy a i tak głupi umrze...

Tyż prawda........... :bezradny:

Klara - Czw 17 Lut, 2011 16:55

małami napisał/a:
Czytając zaczarowane koło zaprzeczeń

Tam są też bardzo ważne wskazówki dla Ciebie.
Przeczytaj to jeszcze raz, właśnie pod tym kątem :tak:
małami napisał/a:
przed porodem chyba nie dam rady się udać na taką terapię.

Tu masz chyba trochę racji, ale zorientuj się, czy masz pod bokiem grupę Al-Anon.
Jeszcze raz podaję Ci link do adresów (w całej Polsce): http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Uczestnictwo w mityngu naprawdę podnosi na duchu. Uwierz!

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 16:59

Klara napisał/a:
Uczestnictwo w mityngu naprawdę podnosi na duchu. Uwierz!

:tak: Też tak myślę, a trochę skupienia się na sobie, wsparcie innych w podobnej sytuacji, pozwoli Ci na większym skupieniu się na swoich i dziecka potrzebach :)

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 21:27

Małami, jeśli teraz nie pójdziesz po pomoc, to po porodzie tym bardziej nie pójdziesz, bo będziesz bardzo zajęta opieką nad dzidziusiem...
Szkoda, że sobie odbierasz tę szansę. :(

Leniu - Czw 17 Lut, 2011 23:13

Witaj MałaMi.
Ja po pierwsze dziecko pojechałem trzeźwy , po drugie dziecko pijany (szwagier mnie zawiózł) a po trzecie wogóle nie pojechałem , chociaż kilka godzin wcześniej zapewniałem żonę , że napewno przyjadę. Obudził mnie płacz córeczki .

beata - Czw 17 Lut, 2011 23:25

Cytat:
co zrobi on gdy urodzi się dziecko..
Jak znam życie będzie świętował jakiś czas. :roll: Wiem to z własnego doświadczenia.
małami - Pią 18 Lut, 2011 10:51

Leniu napisał/a:
Witaj MałaMi.
Ja po pierwsze dziecko pojechałem trzeźwy , po drugie dziecko pijany (szwagier mnie zawiózł) a po trzecie wogóle nie pojechałem , chociaż kilka godzin wcześniej zapewniałem żonę , że napewno przyjadę. Obudził mnie płacz córeczki .

No to myślę, że u mnie będzie etap jeden i trzy, tzn. po pierwsze dziecko mąż przyjechał trzeźwy (chyba) chociaż zaraz po urodzeniu nieźle balował, a po drugie nie przyjedzie wogóle. Chociaż do porodu jeszcze trochę czasu zostało, ale nie liczę na jakąkolwiek pomoc z jego strony. Wogóle jego podejscie do rodziny w ciągu paru lat bardzo się zmieniło. Z pierwszej ciąży bardzo się cieszył, dbał o mnie, interesował się dzieckiem, teraz od początku ma wszystko gdzieś, wszystko jest na mojej głowie.

kapelan - Pią 18 Lut, 2011 11:06

małami napisał/a:
Wogóle jego podejscie do rodziny w ciągu paru lat bardzo się zmieniło. Z pierwszej ciąży bardzo się cieszył, dbał o mnie, interesował się dzieckiem, teraz od początku ma wszystko gdzieś, wszystko jest na mojej głowie.


Bo to postępująca choroba jest. Będzie coraz gorzej.

małami - Nie 20 Lut, 2011 10:33

Witajcie :) Dziś po raz pierwszy od kilku dni jestem w dobrym humorze. Mam w sobie spokój i siłę i przede wszystkim obojętność wobec męża. Myślę nawet nad jakimiś konkretnymi krokami, tzn. zastanawiam się czy nie złożyć pozwu o rozwód.(zastanawiałam się nad tym już wiele razy, nawet miałam wszystko napisane, wydrukowane, tylko ostatecznie zawsze powstrzymywałam się, a potem były kolejne ostatnie szanse...). Ale czy to nie jest zbyt pochopna i głupia decyzja?? Ja już naprawdę nie wierzę w jego zmianę, moja naiwność i ufność też ma jakieś granice. Może lepiej skończyć to jak najszybciej, a nie marnować kolejne lata??? Zastanawiam się nad tym co mnie przy nim tyle czasu trzymało, wydaje mi się, że właśnie te cholerne współuzależnienie, manipulował mną jak tylko się da, obwiniał, oszukiwał, a ja wszystko łykałam. Ale czy go kocham??Mam wrażenie, że nie. Czy można kogoś nie kochać, a być współuzależnionym???Tyle myśli i pytań chodzi mi po głowie.
pterodaktyll - Nie 20 Lut, 2011 10:44

małami napisał/a:
Może lepiej skończyć to jak najszybciej

Ależ oczywiście. To najlepsze wyjście dla Ciebie. Miłego dnia :)

małami - Nie 20 Lut, 2011 10:48

pterodaktyll napisał/a:
Ależ oczywiście. To najlepsze wyjście dla Ciebie. Miłego dnia :)

hehe krótko zwięźle i na temat :)

Klara - Nie 20 Lut, 2011 10:49

małami napisał/a:
Dziś po raz pierwszy od kilku dni jestem w dobrym humorze.

Oj, to świetnie :buziak:
małami napisał/a:
Myślę nawet nad jakimiś konkretnymi krokami,

Co do rozwodu, nie potrafię zająć stanowiska, tu decyzja należy wyłącznie do Ciebie, ale z całą pewnością powinnaś złożyć wniosek o przyznanie alimentów.
małami napisał/a:
Czy można kogoś nie kochać, a być współuzależnionym?

Poczytaj sobie tu: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

KICAJKA - Nie 20 Lut, 2011 12:02

Ciężko tak żyć w zawieszeniu nic nie robiąc_pozwala to uzależnionemu na dalszy komfort picia 8| Wniosek o rozwód lub alimenty może być terapią wstrząsową albo w jedną albo w drugą stronę (u mnie-alimenty- akurat w tę dobrą) :) Sama musisz zdecydować co dla Ciebie jest dobre ale na pewno nie bezczynność 8|
Pati - Nie 20 Lut, 2011 13:44

małami napisał/a:
Myślę nawet nad jakimiś konkretnymi krokami, tzn. zastanawiam się czy nie złożyć pozwu o rozwód.(zastanawiałam się nad tym już wiele razy, nawet miałam wszystko napisane, wydrukowane, tylko ostatecznie zawsze powstrzymywałam się, a potem były kolejne ostatnie szanse...). Ale czy to nie jest zbyt pochopna i głupia decyzja??

Moj pozew o rozwod napisalam i lezal gdzies z rok czasu i czekal.
Zastanawialam sie i wahalam czy zaniesc czy nie czy dac nastepna szanse czy nie...
W koncu jak moj byly maz chcial mnie po raz kolejny zaszantarzowac i manipulowac wieszajac sie oscentacyjnie(nie udana proba) to na drugi dzien zlozylam pozew do sadu.
Dzisiaj wiem,ze byla to najlepsza rzecz jaka moglam zrobic.
Na dzien dzisiejszy wiem,ze nadal pije.
Widocznie dobrze mu z tym.

małami - Nie 20 Lut, 2011 14:03

Pati napisał/a:
to na drugi dzien zlozylam pozew do sadu.
Dzisiaj wiem,ze byla to najlepsza rzecz jaka moglam zrobic.

Złożyłaś pozew z orzeczeniem o jego winie??Jesteś już po rozwodzie??Ile czeka się na rozprawę??

małami - Nie 20 Lut, 2011 14:18

Pati napisał/a:
W koncu jak moj byly maz

ah były mąż czyli po rozwodzie :)

luana - Nie 20 Lut, 2011 15:05

małami napisał/a:
Złożyłaś pozew z orzeczeniem o jego winie??Jesteś już po rozwodzie??Ile czeka się na rozprawę??


Malami, jakos nie moge sie pozbyc wrazenia, ze Ty probujesz cokolwiek zrobic, aby on zechcial wreszcie zwrocic na Ciebie uwage. Ale moze to tylko moje odczucie....
Dalaczego?
Ano dlatego, ze i ja sama przede 5 miesiacami tak robilam. I nawet zrobilam. Odizolowalam sie fizycznie od swojego alko i myslalam naiwnie, ze to przyniesie natychmiastowy skutek... i jasnie pan alko zaprzestanie wreszcie chlac. Ale musze Cie rozczarowac, moj alko dopiero podczas tych 5 meis. to jakby rozwinal skrzydla- chlal, chlal z coraz to mniejszymi przerwami na glebszy oddech. A mnie mial gleboko w ...-no tam :evil2"

Zastanawia mnie, dlaczego nie kacentrujesz sie na ciazy i spokoju dla maluchow. I co wazniejsze, na spokoju dla siebie.Macierzynstwo to przeciez taki szczegolny okres naszego kobiecego zycia :)

małami - Nie 20 Lut, 2011 15:19

luana napisał/a:
Malami, jakos nie moge sie pozbyc wrazenia, ze Ty probujesz cokolwiek zrobic, aby on zechcial wreszcie zwrocic na Ciebie uwage. Ale moze to tylko moje odczucie....

Nie wiem może faktycznie podświadomie chcę zwrócić na siebie uwagę, ale myślę, że nie o to mi chodzi. Ja naprawdę chcę coś zrobić ze swoim życiem, a wiem, że jeśli nie zaniosę tego pozwu pod wpływem impulsu to będę wiecznie przy nim gniła. Po co mi takie życie. Jestem bardzo młoda, jesteśmy po ślubie 4,5 roku jak sobie pomyślę, że lata będą lecieć i po jakichś 20 obudzę się i w końcu poddam to żal mi życia.
A na dziecku też się koncentruję, robię wyprawkę, kupuję wszystko co potrzebne, czytam o ciąży i o dzieciach, spędzam czas z córką, ale to przecież nie o tym temat:)
A jeśli chodzi o męża to po prostu nie chcę bezczynnie czekać, tylko robić coś z tym problemem, robić coś dla siebie, bo jego do niczego nie zmuszę, do tego przepitego łba nic nie dociera.

Klara - Nie 20 Lut, 2011 15:36

małami napisał/a:
jak sobie pomyślę, że lata będą lecieć i po jakichś 20 obudzę się i w końcu poddam to żal mi życia.

To jest naprawdę konstruktywna myśl :okok:

luana - Nie 20 Lut, 2011 15:46

małami napisał/a:
jesteśmy po ślubie 4,5 roku

ja tez stara nie jestem :skromny: , po slubie dopiero 1,5 roku, ale w sumie razem niecale 6 lat.
małami napisał/a:
nie chcę bezczynnie czekać, tylko robić coś z tym problemem, robić coś dla siebie, bo jego do niczego nie zmuszę, do tego przepitego łba nic nie dociera.

ja absolutnie Ci tego rozwodu nie odradzam. Jedynie mysle, ze powinnas wszystko dokladnie przemyslec. Bo jezeli w polowie drogi sie wycofasz- to du** blada, on bedzie mial Cie juz na zawsze w rekawie.
małami napisał/a:
a wiem, że jeśli nie zaniosę tego pozwu pod wpływem impulsu


i wlasnie, tu Cie mamy :mgreen:
Rozwod- to nie bal przebierancow! Nie ma mozliwosci zaciagania kilku masek jednoczesnie na twarz. Jest tylko jedna! Przemysl dokladnie, czy naprawde jestes juz gotowa ja zalozyc!

A tak na marginesie. Ja pod wplywem impulsu zglosilam separacje. ( Mieszkam w Niemczech i do rozwodu potrzeby jest oficjalny rok separacji) Mysle, ze gdyby nie ten przepis, podalabym z miejsca o rozwod.
Niestety do dzis jednak tej pewnosci nie mam, ja jedynie probuje odejsc. Mamy wspolnego 1,5 rocznego synka, wiec ciezej jest przerwac wezel malzenski...

luana - Nie 20 Lut, 2011 15:47

Klara napisał/a:
To jest naprawdę konstruktywna myśl


pewnie, ze mysl jest kontruktywna, a jakze rozsadna.
Ale czy ta mysl potrafi juz bezpowrotnie przejawic sie w czyn??

pterodaktyll - Nie 20 Lut, 2011 19:37

małami napisał/a:
do tego przepitego łba nic nie dociera.

To po co się szarpiesz z uporem godnym lepszej sprawy? I tak go nie zmienisz..........

małami - Nie 20 Lut, 2011 20:47

luana napisał/a:
Bo jezeli w polowie drogi sie wycofasz- to du** blada, on bedzie mial Cie juz na zawsze w rekawie.
małami napisał/a:

Wiem o tym, pozew można złożyć a później wycofać, nie zamierzam się w to bawić, chcę byc pewna tej decyzji, ale jak za długo będę nad tym myśleć to pewno jak zwykle sie rozmyślę.
pterodaktyll napisał/a:
To po co się szarpiesz z uporem godnym lepszej sprawy? I tak go nie zmienisz..........

Żebym ja wiedziała po co. Mam dla kogo żyć, mam cudowne zdrowe dziecko, wkrótce pojawi się drugie, mam pracę, mam znajomych, myślę, że nie najgorsza ze mnie babka (ah ta sromność 8) mam gdzie mieszkać, mogę liczyć na pomoc mamy, samotne macierzyństwo wcale mnie nie przeraża bo ze strony męża za wiele pomocy przy dziecku nie mam, także z nim czy bez niego to w sumie to samo. I tu pojawia się pytanie : o co ja walczę???!!!
Czytalam dzisiaj ten tekst: http://www.malinski.pl/?inc=read&id=930
Po prostu genialny. Szkoda, że ktoś nie podsunął mi go przed ślubem, choć pewno i tak bym wtedy nie uwierzyła, że z moim mężem będzie aż tak źle. On już przed ślubem lubił sobie łyknąć (jak to delikatnie brzmi), zauważałam to, a jednocześnie kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że to alkoholizm. Przecież większość osób od czasu do czasu sobie coś mocnejszego wypije. Ja abstynentką też nie jestem. Ale to jego picie juz wtedy nie było normalne. Teraz to wiem. Pozatym niektórzy ostrzegali mnie, że on ma problem. Nawet moja mama . Ale gdzie tam nikogo nie słuchałam. Jak można być tak ślepym??? Gdzie ja miałam oczy??!!I gdzie ja miałam mózg??!!Po co mi to było....Wiem, że czasu nie da się cofnąć, ale gdy człowiek otwiera oczy i pewne rzeczy zaczynają do niego docierać, zastanawia się dlaczego dokonał takich a nie innych wyborów.

pterodaktyll - Nie 20 Lut, 2011 20:53

małami napisał/a:
Żebym ja wiedziała po co.

Ach ta miłośc.......przewrotne uczucie...... :bezradny:

małami - Nie 20 Lut, 2011 20:59

pterodaktyll napisał/a:
Ach ta miłośc.......przewrotne uczucie......

i ślepe jak kret

Klara - Nie 20 Lut, 2011 21:20

małami napisał/a:
i ślepe jak kret

Problem w tym Małami, że jeśli masz cechy osoby współuzależnionej, to może się zdarzyć, że w przyszłości też będziesz trafiała na takich nieodpowiedzialnych facetów :(

Pati - Nie 20 Lut, 2011 22:09

małami napisał/a:
Złożyłaś pozew z orzeczeniem o jego winie??Jesteś już po rozwodzie??Ile czeka się na rozprawę??

Jak skladalam pozew to byl wrzesien sprawe mialam w styczniu i dostalam rozwod na pierwszej sprawie :)
Moim Asem w sadzie bylo to ze powiedzialam iz On nie chce sie leczyc mimo moich prosb :) .
Pozew lezal zlozony i nabieral mocy a ja leczylam sie u psychiatry na depresje.
I dalej wracalam i odchodzilam od bylego meza jak ta choragiewka.
Moja pani psychiatra tak sie mna opiekowala,ze ''zabronila'' mi wycofac pozew.
Chwala jej za to bo na rodzicow liczyc nie moglam :)

małami - Pon 21 Lut, 2011 08:11

Klara napisał/a:
Problem w tym Małami, że jeśli masz cechy osoby współuzależnionej, to może się zdarzyć, że w przyszłości też będziesz trafiała na takich nieodpowiedzialnych facetów

Myślałam już o tym, oby tak nie było, myślę, że gdyby doszło kiedyś do takiej sytuacji, że poznałabym kogoś byłabym bardzo ostrożna, może nawet do przesady. Ale póki co mogę tylko gdybać....
Pati napisał/a:
Moim Asem w sadzie bylo to ze powiedzialam iz On nie chce sie leczyc mimo moich prosb

Mój mąż też nie chce się leczyć, mimo że nieraz próbowałam mu wytłumaczyć, że to jedyne wyjście. Tylko to jak mówienie do ściany, szkoda strun głosowych. W odpowiedzi usłyszałam np. że on ma wielu znajomych z problemem alkoholowym i nikomu jeszcze leczenie nie pomogło. Jego znajomi uciekali z odwyku, bo w oddziałach na których leżeli piło się tyle ile oni nigdy wcześniej nie pili :mgreen: A po odwykach pili jeszcze więcej niz przed. Inni uciekali z terapii bo terapeuta w kółko mówił o jednym i wręcz próbował im wmówić, że robią cos czego nie robią czyli np. że stają się aresywni. Także wg niego terapia jeszcze nikomu nie pomogła za to zna dużo przypadków gdy alkoholicy sami potrafili przestać pić i trwają w tym wiele lat. Masakra.

Klara - Pon 21 Lut, 2011 08:28

małami napisał/a:
Ale póki co mogę tylko gdybać....

Teraz chyba tak, ale gdy dzieciątko podrośnie powinnaś rozbroić mechanizmy, które w Tobie siedzą.
Przydałaby Ci się terapia...

Małami, czy w Twoim rodzinnym domu był problem alkoholowy, albo jakieś inne kłopoty natury emocjonalnej?
małami napisał/a:
w oddziałach na których leżeli piło się

Mój mąż też mi taki kit wciskał, z tym, że on był kilka razy na odwyku.
Nigdy nie wytrzeźwiał :(

małami - Pon 21 Lut, 2011 08:50

Klara napisał/a:
Przydałaby Ci się terapia...

Wiem, do czasu jak urodzę wstrzymam się z tą terapią, ale myślę, że bez niej się nie obędzie, z wieloma emocjami nie radzę sobie, staram się byc silna, ale tak naprawdę nie jestem, jest we mnie dużo złości na męża, chyba powieszę sobie jego zdjęcie na ścianie i zacznę w nie rzucać lotkami :mgreen: Jak slyszę o terapii, że tylu z Was pomogła, i dzięki niej z czasem można nauczyć się żyć inaczej, to jestem do niej pozytywnie nastawiona i naprawdę chcę na nią iść, jemu nie można pomóc ale może mnie da się uratować :)
Klara napisał/a:
Małami, czy w Twoim rodzinnym domu był problem alkoholowy, albo jakieś inne kłopoty natury emocjonalnej?

W bliskiej rodzinie nie było takich problemów, w dalszej owszem, mój wujek był alkoholikiem, źle skończyl, ale nie byl to człowiek z którym byłam związana, widziałam go pare razy w życiu, o chorobie alkoholowej nie wiedziałam tak naprawdę nic.
A problemy emocjonalne?? Chyba ja miałam takie, jako nastolatka, no i nadal mam,ale ciężko mi właściwie teraz określić co było wtedy ze mną nie tak. Byłam strasznie nerwowa, często płakałam z byle powodu, przejmowałam się byle *p****, jestem strasznie pamiętliwa i duszę w sobie problemy. Byłam wcześniej w związku, w którym też nie bylo idealnie, też cierpiałam, byłam okłamywana, tylko, że problemem nie był wtedy alkohol.

Klara - Pon 21 Lut, 2011 08:56

małami napisał/a:
Byłam wcześniej w związku, w którym też nie bylo idealnie, też cierpiałam, byłam okłamywana, tylko, że problemem nie był wtedy alkohol.

O, widzisz! Być może masz tendencje do wiązania się w trudne związki, a tak miewają ludzie, którzy wychowali się w rodzinie dysfunkcyjnej, czyli w jakiś sposób radzącej sobie źle - ktoś w niej miał problem alkoholowy, hazardowy, albo też któryś z rodziców (czy też obydwoje) przejawiali chłód emocjonalny, agresję itp.
Dlatego pytałam Ciebie, czy w Twojej rodzinie było wszystko O.K.
Może też jest tak, że po prostu przypadkowo "źle trafiasz".
Póki co, trzymaj się i dbaj o siebie :buziak:

staaw - Pon 21 Lut, 2011 18:59

Klara napisał/a:

Może też jest tak, że po prostu przypadkowo "źle trafiasz".

PRZYPADKOWO??? Każda normalna dziewczyna zwiewa od faceta z problemami gdzie pieprz i wanilia rosną. Wiem po sobie 8|

Klara - Pon 21 Lut, 2011 19:51

staaw napisał/a:
Każda normalna dziewczyna zwiewa od faceta z problemami gdzie pieprz i wanilia rosną.

Masz rację Staaw.
Nie pisałam o tkwieniu przy niewłaściwym gościu, ale o "trafianiu", choć i tu też raczej jest jakaś głębsza przyczyna sprawiająca, że dziewczyna ma "skrzywiony celownik" /jak mawia Tomoe/.

Małgoś - Pon 21 Lut, 2011 19:56

staaw napisał/a:
Każda normalna dziewczyna zwiewa od faceta z problemami gdzie pieprz i wanilia rosną.


Nie żartuj... 8)
Normalna dziewczyna nie trawi pustaków... :p A taki łatwy, prosty i bezproblemowy...? Co to za przyjemność? :p My uwielbiamy dziwaków, wariatów i wszelkiej maści popaprańców :p Nie wyobrażasz sobie jaka to radocha gdy taki mruk raz na tydzień się uśmiechnie, a jak powie jakieś cieplejsze słowo to Pana Boga za pięty trzymamy, Raj utracony normalnie :p Bo zwyczajnie zdecydowana większość z nas nie znała nigdy niczego innego :roll:

staaw - Pon 21 Lut, 2011 20:02

Nie napisałem że tych normalnych jest dużo.
Szybko nauczyłem się jednak celować w słabsze sztuki...
Też mam przestawiony celownik :wysmiewacz:

małami - Pon 21 Lut, 2011 20:36

staaw napisał/a:
PRZYPADKOWO??? Każda normalna dziewczyna zwiewa od faceta z problemami gdzie pieprz i wanilia rosną. Wiem po sobie

Czasem ciężko jest na początku znajomości rozpoznać, że z kims jest coś nie tak. To, że czasem wypije, to przecież nie oznacza, że musi byc alkoholikiem. Pozatym ludzie nieźle się kamuflują, trudne jest to wszystko. Jak nie alkoholik to często inny problem się znajdzie. Tylko, że problem problemowi nierówny.

małami - Pon 21 Lut, 2011 20:40

A z drugiej strony teraz to wiem, że pewne sygnały były, że coś jest nie tak z tym jego piciem. Ale wtedy nie miałam tych doświadczeń i wiedzy którą mam teraz. Tak jak pisałam wcześniej o alkoholiźmie nie wiedziałam tak naprawdę nic, znane mi byly tylko jakieś stereotypy, które nijak miały się do mojego obecnego męża.
staaw - Pon 21 Lut, 2011 20:42

małami napisał/a:
To, że czasem wypije, to przecież nie oznacza, że musi byc alkoholikiem. Pozatym ludzie nieźle się kamuflują, trudne jest to wszystko.

Ale jak ma kaca to pije piwo lub trzy i temat zamknięty. Alkoholik od razu tłumaczy że pierwszy raz od pięciu lat się zdarzyło a on ma słabą głowę. Chciał dotrzymać kroku ale te pijaki go wykończyły...

Jak poczytasz jak manipulowaliśmy naszymi partnerkami to przestanie być takie trudne :tak:

małami - Pon 21 Lut, 2011 20:53

staaw napisał/a:
Ale jak ma kaca to pije piwo lub trzy i temat zamknięty.

Teraz to wiem :) Kiedyś hasła w stylu :"czym się strułeś tym się lecz", albo "piwko z rana jak śmietana" wydawały mi się nawet zabawne i nie zdawałam sobie sprawy, że takie picie na kaca prowadzi do alkoholizmu.
Mój mąż zresztą uważa, że alkohol to najlepsze lekarstwo na wszystko. Jakiś czas temu był chory, miał gorączkę, poszedł do sklepu, przyniósł sobie kilka piwek. Na moje oburzenie, że chyba jest nienormalny, żeby wziął jakieś leki i kładł się do łóżka odrzekł, że "alkohol już niejednego wyleczył". :mgreen: Dobre.

anakonda - Pon 21 Lut, 2011 21:35

hey małami,
małami - Wto 22 Lut, 2011 18:53

Witajcie:) Ja nadal jestem u mamy i czuje sie psychicznie coraz lepiej. Czuję taki spokój, a w domu z mężem wieczne nerwy. Jak to dobrze, że mam gdzie pójść i odpocząć od tego wszystkiego, nie patrzeć na niego nie denerwować się. Chociaż przez chwilę wczoraj wyprowadził mnie z równowagi, sprawdziłam stan konta i okazało się, że w ciągu 2 dni wybrał sporo pieniędzy, zadzwoniłam do niego, zrobiłam awanturę, był trzeźwy, tłumaczyl, że pożyczył, że pieniądze odzyska na pewno. No i jak tu się nie wściec??U niego pożyczanie pieniędzy po pijaku to już standard. Co można zrobić w takiej sytuacji??
Klara - Wto 22 Lut, 2011 19:28

małami napisał/a:
Co można zrobić w takiej sytuacji??

Zablokuj konto, albo załóż własne.

Małami, odbierz priva!

Tomoe - Wto 22 Lut, 2011 20:13

małami napisał/a:
w ciągu 2 dni wybrał sporo pieniędzy, zadzwoniłam do niego, zrobiłam awanturę, był trzeźwy, tłumaczyl, że pożyczył, że pieniądze odzyska na pewno. No i jak tu się nie wściec??U niego pożyczanie pieniędzy po pijaku to już standard.


To nie jest "pożyczanie pieniędzy".
To jest okradanie własnej rodziny.
Okradanie swojej żony i swoich dzieci.
Niestety, u wielu alkoholików to rzeczywiście standard.
Tak długo bedzie to robił - jak długo ty mu na to bedziesz pozwalała.
Zamiast mu robić awantury po fakcie, lepiej sie przed tym zabezpieczyć przed faktem. Zwłaszcza że to nie był pierwszy raz...

małami - Wto 22 Lut, 2011 20:28

Klara napisał/a:
Zablokuj konto, albo załóż własne.

Ja mam również swoje konto, to z którego wybrał pieniądze jest jego,ja jestem tylko do niego upoważniona więc o zablokowaniu go nie ma mowy. Chodzi tylko o sam fakt, że po pijanemu rozwala pieniądze na prawo i lewo, a do tego pożycza je wszystkim "potrzebującym". Nie jest kawalerem, ma rodzinę, niedługo urodzi się dziecko a w związku z tym mamy mnóstwo wydatków, więc w głowie mi sie to nie mieści jak można być tak nieodpowiedzialnym. No ale wiem, kto po alkoholu jest odpowiedzialny :|

Klara - Wto 22 Lut, 2011 20:33

małami napisał/a:
Nie jest kawalerem, ma rodzinę, niedługo urodzi się dziecko a w związku z tym mamy mnóstwo wydatków

Dlatego KONIECZNIE wystąp do sądu z wnioskiem o przyznanie alimentów i zrób to jak najszybciej.

P.S.
Zmieniłam tytuł wątku na taki, jaki zaproponowałaś :)

Tomoe - Wto 22 Lut, 2011 21:47

małami napisał/a:
w głowie mi sie to nie mieści jak można być tak nieodpowiedzialnym


Nie można oczekiwać od człowieka chorego, żeby miał zdrowe zachowania. 8|

Żeglarz - Śro 23 Lut, 2011 09:35

Witaj małami :)
małami napisał/a:
Czasem ciężko jest na początku znajomości rozpoznać, że z kims jest coś nie tak. To, że czasem wypije, to przecież nie oznacza, że musi byc alkoholikiem. Pozatym ludzie nieźle się kamuflują, trudne jest to wszystko. Jak nie alkoholik to często inny problem się znajdzie. Tylko, że problem problemowi nierówny.

Jest pewien ograniczony zestaw zachowań, które mogą zdradzać, że z człowiekiem jest coś nie tak. Są też pewne standardowe manipulacje, na które osoba nieuświadomiona daje się złapać. Warto się tego nauczyć. Jeszcze raz odsyłam Cię, tym razem już do książki pt. "Emocjonalne wampiry" p. Bernsteina. Można ją kupić w empiku, albo przez internet. W książce tej opisane są tego typu zachowania (z przykładami), oraz sposoby ich rozpoznawania i porady jak sobie z nimi radzić. Główną poradą jest żeby, o ile to możliwe, od takich osób uciekać, nie mieć z nimi nic do czynienia. A ciekawostką jest to, że głównym sposobem rozpoznawania manipulacji nie jest to jak ktoś się zachowuje, tylko jak ja się zachowuję, co czuję, co myślę pod wpływem kontaktów z inna osobą. Jeżeli zaczynam się zachowywać inaczej niż zwykle, np. wbrew swoim wcześniej przyjętym zasadom, wówczas jest to pierwszy sygnał, że warto mieć się na baczności i przyglądać bardzo intensywnie tej osobie.
Pozdrawiam Ciebie i Twoje dzieciaczki ;)

kahape - Śro 23 Lut, 2011 11:47

małami napisał/a:
Ja nadal jestem u mamy i czuje sie psychicznie coraz lepiej
czyżby, lepiej? Ciało u mamy a "głowa" ciągle przy nim.
małami napisał/a:
wczoraj wyprowadził mnie z równowagi, sprawdziłam stan konta i okazało się, że w ciągu 2 dni wybrał sporo pieniędzy, zadzwoniłam do niego, zrobiłam awanturę,
Lubisz tak kontrolować, sprawdzać, a potem opieprzać, stawiać do pionu, narzucać swoje zdanie???
Cytat:
No i jak tu się nie wściec??..... Co można zrobić w takiej sytuacji??
odczepić się od niego, skoro nawet z nim nie mieszkasz!!!! Załatwić kasę dla dzieci(alimenty) i nie interesować się gościem.
Nie sprawdzać, nie kontrolować, niech żyje jak chce, niech wydaje na co mu sie podoba.
To jego pieniądze czy twoje????
małami napisał/a:
Ja mam również swoje konto, to z którego wybrał pieniądze jest jego,ja jestem tylko do niego upoważniona
czy on jest również upoważniony do twojego konta!!!!
małami napisał/a:
Nie jest kawalerem, ma rodzinę, niedługo urodzi się dziecko a w związku z tym mamy mnóstwo wydatków, więc w głowie mi sie to nie mieści jak można być tak nieodpowiedzialnym.
jesteś w ciąży, musisz mieć spokój, a ty sama fundujesz sobie takie "atrakcje".
W głowie się nie mieści jak można być tak nieodpo....... ??????

Takie sprawdzanie, kontrolowanie to moja kochana, brak zaufania.
Jeżeli chcesz być szczęśliwa to trzeba komuś zaufać. Ale tym osobom, które na to zasługują. Na razie twojemu alko nie.

Najlepszym więc sposobem, aby się nie wściekać(szkoda życia i zdrowia) jest odcięcie sie od niego i jego spraw, w tym również jego konta, skarpetek, koszul, jedzenia, spania, pracy........ kpw?

Masz przecież małe dziecko, które chce mieć mamę uśmiechniętą, nie wściekającą się(skoro i tak nie ma już ojca).
pozdr

małami - Śro 23 Lut, 2011 15:19

Żeglarz napisał/a:
Jeżeli zaczynam się zachowywać inaczej niż zwykle, np. wbrew swoim wcześniej przyjętym zasadom, wówczas jest to pierwszy sygnał, że warto mieć się na baczności i przyglądać bardzo intensywnie tej osobie.

Faktycznie zachowuję się dziwnie i irracjonalnie, gdyby moja koleżanka miała takie problemy, znosiła takiego faceta, na pewno uważałabym, że jest głupia, naiwna, marnuje sobie życie i powinna go zostawić i nigdy nie wracać.
kahape napisał/a:
małami napisał/a:
Ja nadal jestem u mamy i czuje sie psychicznie coraz lepiej
czyżby, lepiej? Ciało u mamy a "głowa" ciągle przy nim.

Nie twierdzę, że o nim nie myślę, ale mam dużo lepszy humor i jestem spokojna. No prócz tej chwili gdy zauważyłam ile pieniędzy zniknęło z konta.
kahape napisał/a:
Takie sprawdzanie, kontrolowanie to moja kochana, brak zaufania.

Wiem dobrze, że mu nie ufam i nie wiem czy coś jest w stanie to zmienić. Choćby nie wiem co robił i ile nie pił to z zaufaniem zawsze będę miała problem. Dlatego nie sądzę, żeby ten związek miał sens.
kahape napisał/a:
Najlepszym więc sposobem, aby się nie wściekać(szkoda życia i zdrowia) jest odcięcie sie od niego i jego spraw, w tym również jego konta, skarpetek, koszul, jedzenia, spania, pracy........ kpw?

Jego skarpetki mnie nie interesują ani trochę, nie do końca jest ze mnie typ "mamuśki", szczególnie gdy pił nigdy nie rozpieszczałam go, nie gotowałam mu obiadków, nie sprzątałam po nim, gdy chorował nie leciałam po piwko do sklepu, do tego jeszcze nie doszło, zawsze twierdziłam, że skoro miał siłę tyle pić to niech zdycha. Ale pieniądze to inna sprawa. Może jeszcze za jakiś czas będę spłacac jego długi? Myślę o nim za dużo, owszem, ale całkiem z głowy nie da sie go tak szybko wyrzucić, na pewno potrzeba duuużo czasu.

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 15:32

Załatw rozdzielność majątkową i alimenty.
małami - Śro 23 Lut, 2011 15:39

Tomoe napisał/a:
Załatw rozdzielność majątkową i alimenty.

Z pewnością będę musiała się za to wziąć, ale bieganie po sądach muszę zostawić na czas gdy już urodzę, w tej chwili chcę odpoczywać, już naprawde niewiele mi zostało :)

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 15:44

W ciągu półtora miesiąca on może znacznie więcej pieniędzy przepić, roztrwonić, napożyczać... Może powynosić i posprzedawać cenne przedmioty z waszego mieszkania, może narobić długów... Jesteś na to gotowa, skoro nie chcesz się przed tym zabezpieczyć?

Przeczytaj sobie to:

Rozdzielność majątkowa na mocy orzeczenia sądu
Ustanowienia rozdzielności majątkowej przez sąd można domagać się wówczas, gdy między małżonkami nie ma zgody co do tej kwestii i nie można tego zrobić w drodze umowy przed notariuszem. Żądanie takie musi być uzasadnione ważnymi powodami. Obowiązujące przepisy nie definiują pojęcia „ważne powody”. W praktyce będą to sytuacje natury majątkowej polegające na: trwonieniu majątku wspólnego na skutek hulaszczego trybu życia, alkoholizmu, rażącej niegospodarności itp., uchylaniu się od pomnażania i utrzymywania substancji majątku wspólnego albo też zatrzymaniu tego majątku wyłącznie dla siebie i niedopuszczeniu współmałżonka do korzystania z niego. Mogą to być także okoliczności natury niemajątkowej, np. faktyczna separacja małżonków, zaistnienie podstaw do domagania się rozwodu itp. Ważnych powodów nie stanowią natomiast okoliczności niezawinione przez małżonka bądź niezależne od jego woli, np. długotrwała choroba.
Zniesienie wspólności majątkowej może nastąpić tylko w czasie trwania małżeństwa, gdy istnieje między małżonkami wspólność majątkowa.
Rozdzielność majątkowa powstaje z dniem oznaczonym w wyroku, który ją ustanawia. W związku z tym sąd ma obowiązek w sentencji wyroku oznaczyć dokładnie datę (dzień, miesiąc, rok), w której powstanie rozdzielność majątkowa. Może to być data wcześniejsza od dnia wyroku, a w wyjątkowych wypadkach sąd może ustanowić rozdzielność majątkową nawet z dniem wcześniejszym niż dzień wytoczenia powództwa, w szczególności jeżeli małżonkowie żyli w rozłączeniu. Będą to jednak sytuacje wyjątkowe, ponieważ wówczas sąd ma także na względzie ochronę interesu wierzycieli każdego z małżonków (wyrok SN z 3 lutego 1995 r., sygn. akt II CRN 162/94, OSNC z 1995 r. nr 6, poz. 100).

Źródło:
http://www.gazetaprawna.p..._majatkowa.html

Oczywiście możesz coś zacząć robić, a możesz też nic nie robić i odkładać działania na "po porodzie"...
Czyżbyś w głębi serca liczyła na to, że dziecko go zmieni?

Cokolwiek zdecydujesz - ty będziesz ponosiła konsekwencje swoich decyzji.
On jest alkoholikiem, pije, nie podejmuje leczenia.
Alkoholizm to choroba postępująca.
Będzie coraz gorzej...

małami - Śro 23 Lut, 2011 15:46

Chodzi też o to, ze narazie mamy jedno dziecko,złożę wniosek a alimenty na córkę, a za chwilę będę musiała pisać kolejny również na drugie dziecko? Myślę, że lepiej załatwić to za jednym razem:) Chociaż pewno mąż będzie mnie próbował przekonać, żeby załatwić to wszystko bez sądu, ale ja tam wolę miec wszystko na papierze :)
Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 15:49

Skoro nie chcesz TERAZ zabezpieczyć się przed trwonieniem pieniędzy przez alkoholika - przestań się WŚCIEKAĆ, że on to robi.
Robił to, robi to i będzie to robił nadal, bo ty mu na to pozwalasz. :(

małami - Śro 23 Lut, 2011 15:54

Tomoe napisał/a:
Czyżbyś w głębi serca liczyła na to, że dziecko go zmieni?

Nie, nie liczę na to, naprawdę. Przyznam szczerze, że myślałam, że ciąża go zmieni, ale byłam głupia!! ale na to, że dziecko go zmieni na pewno już nie liczę. Gdyby tak miało być, to już teraz byłoby inaczej.

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 15:57

A na co w takim razie jeszcze liczysz? :?
małami - Śro 23 Lut, 2011 16:01

Tomoe napisał/a:
A na co w takim razie jeszcze liczysz?

Obecnie na nic. Na szczęśliwy i bezbolesny poród :) Z jego strony na nic.

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 16:05

Czy jesteś od niego niezależna finansowo?
Czy po porodzie masz zamiar nadal mieszkać z dwojgiem dzieci u mamy?
Jak długo?
Co z opłatami za czynsz, wodę, prąd, gaz w tamtym mieszkaniu, z którego się przeniosłaś do mamy?
Kto będzie regulował tamte rachunki?
Czy utrzymasz siebie i dwoje dzieci (w tym jedno niemowlę) wyłącznie z wpływów na swoje konto, z własnych dochodów?
Czy zabrałaś z tamtego mieszkania wszystkie wasze rzeczy?

małami - Śro 23 Lut, 2011 16:53

Tomoe napisał/a:
Czy jesteś od niego niezależna finansowo?

Tak
Tomoe napisał/a:
Czy po porodzie masz zamiar nadal mieszkać z dwojgiem dzieci u mamy?

Mam zamiar, tylko wiem, że zamiar to czasem za mało.
Tomoe napisał/a:
Co z opłatami za czynsz, wodę, prąd, gaz w tamtym mieszkaniu, z którego się przeniosłaś do mamy?

Niech sobie płaci, jeśli ja tam nie będę mieszkac to nie dorzucę do opłat ani grosza, on zarabia dużo więcej niż ja, ale oczywiście trzeba to prawnie uregulować, mieszkanie póki co jest nasze wspólne, ale myślę, żeby je sprzedać, a on niech sobie kupi kawalerkę. Wiem, że to wszystko nie jest takie proste.
Tomoe napisał/a:
Czy utrzymasz siebie i dwoje dzieci (w tym jedno niemowlę)
wyłącznie z wpływów na swoje konto, z własnych dochodów?

Jestem w stanie utrzymać, ale niech nie liczy na to, że nie będę walczyć o alimenty. Zresztą na dzień dzisiejszy wiem, że on da mi pieniądze na dzieci, nie jest jeszcze z nim az tak źle, ale w związku z tym, że może być coraz gorzej, o alimenty musze złożyć wniosek.
Tomoe napisał/a:
Czy zabrałaś z tamtego mieszkania wszystkie wasze rzeczy?

Wszystkich nie, sporo tego jest.

Klara - Śro 23 Lut, 2011 16:59

małami napisał/a:
Niech sobie płaci,

Jeżeli nie będzie płacił, bo przepije wypłatę i narośnie dług, to w przypadku braku rozdzielności majątkowej będziesz spłacała połowę.
Albo całość, jeśli po pijaku coś mu się stanie :(

małami - Śro 23 Lut, 2011 17:11

Klara napisał/a:
Jeżeli nie będzie płacił, bo przepije wypłatę i narośnie dług, to w przypadku braku rozdzielności majątkowej będziesz spłacała połowę.
Albo całość, jeśli po pijaku coś mu się stanie

Obym się nie myliła, ale myślę, że zanim to się stanie to ureguluję wszystko co trzeba. Jeszcze nigdy nie przepił całej wypłaty, a rachunki płaci zawsze zaraz po wypłacie, a czy zostanie mu na jedzenie to już nie moja sprawa.
Tak naprawdę muszę się nad tym wszystkim porządnie zastanowić i podjąć jakieś decyzje. Z jednej strony chciałabym o nim nie myślec, ale myśląc o tych wszystkich sprawach myślę jednocześnie o nim więc jak sobie z tym wszystkim poradzić??

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 17:39

Która to już twoja wyprowadzka?
Ile razy już się wyprowadzałaś i zawsze do niego wracałaś?

małami - Śro 23 Lut, 2011 18:13

Tomoe napisał/a:
Która to już twoja wyprowadzka?
Ile razy już się wyprowadzałaś i zawsze do niego wracałaś?

Było ich kilka. Pytasz, bo sądzisz, że i tym razem wrócę?? Mam nadzieję, że w końcu nastąpi jakiś zwrot w moim życiu. A póki co wyłączam się, mam już dość myślenia o tym wszystkim. Muszę sobie jakoś fajnie zaplanować najbliższe dni i nie przejmować się niczym :) Dziękuję za wszystkie słowa, dobrze, że trafiłam na te forum :)Może to nie to samo co rozmowa z człowiekiem "na żywo" ale też dużo daje i pomaga spojrzeć na wszystko realistycznie.

Tomoe - Śro 23 Lut, 2011 18:33

małami napisał/a:

Było ich kilka. Pytasz, bo sądzisz, że i tym razem wrócę??


Nie. Pytam, bo to dość typowe zachowanie.
Sama postępowałam podobnie.
Ostateczną decyzję o rozstaniu poprzedzały liczne "rozstania i powroty" z nadzieją, że może tym razem wreszcie coś do niego dotarło.
Aż wreszcie powiedziałam sobie: "Dość mam życia na huśtawce! Czas na decyzję!" :)

A ponieważ wiem z własnego doświadczenia jak boli takie "bujanie się" - mam nadzieję że u ciebie proces decyzyjny nie będzie trwał zbyt długo. :)

małami - Wto 23 Sie, 2011 13:20

Witam mam pytanie. W sumie beznadziejne. Ale może ktoś mnie sprowadzi na ziemię i pozbawi złudzeń. Czy jest możliwość, że alkoholik zaczyna pić mniej, rzadziej, i tak już zostaje?? Czy to może być wyłącznie chwilowy stan??
KICAJKA - Wto 23 Sie, 2011 13:25

Z wieloletniego doświadczenia wiem,że to tylko chwilowe :(
pietruszka - Wto 23 Sie, 2011 13:27

małami napisał/a:
zy jest możliwość, że alkoholik zaczyna pić mniej, rzadziej, i tak już zostaje?? Czy to może być wyłącznie chwilowy stan??

tak, zdarza się, ze alkoholik ma okres, ze pije chwilowo mniej, Pietruszkowy miał taki okres, potem odbił sobie to z nawiązką. Znam jeden przypadek alkoholika (a dokładnie miałam okazję poznać jego żonę), że alkoholik pił mniej i mniej z czasem, bo zapominał, ze pije. Nawet w końcu przestał pić całkowicie., Był chory na Aizheimera.

staaw - Wto 23 Sie, 2011 13:28

Popatrz sobie na ten obrazek. Z ŻADNEGO z miejsc na wykresie niema powrotu do picia kontrolowanego. Sprawdziłem na sobie...

pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 15:10

małami napisał/a:
Czy jest możliwość, że alkoholik zaczyna pić mniej, rzadziej, i tak już zostaje??

Jako alkoholik z wieloletnim stażem chlania odpowiadam......taka możliwość NIE ISTNIEJE wręcz przeciwnie, zaczyna pić coraz częściej i dłuższymi ciągami bo jest to choroba POSTĘPUJĄCA i NIGDY się nie cofa.
małami napisał/a:
może ktoś mnie sprowadzi na ziemię i pozbawi złudzeń.

Masz jeszcze jakieś złudzenia? Chętnie je rozwieję.........

małami - Wto 23 Sie, 2011 18:32

Właściwie to nie mam złudzeń. Po prostu czuję się jakbym była w martwym punkcie, nie wiem w którą iść stronę, czy może czekać bezczynnie sama nie wiem na co. Gdy założyłam ten temat byłam w ciąży, 5 miesięcy temu urodziłam śliczną córeczkę i gdy w domu pojawiło się maleństwo picie mojego męża zaczęło zaczęło mnie drażnić jak nigdy dotąd. Powiedziałam, że ma zakaz przynoszenia do domu alkoholu, no to biedak musiał kombinować jakby gdzieś tu się wyrwać do baru, a to po bułeczkę skoczył, a to rachunki zapłacić, a to śmieci wysypać no ale jego picie trochę się ograniczyło. Jakiś czas temu gdy porządnie popił a co za tym idzie porządnie zdychał zdecydował, że pójdzie na terapię. Byłam w szoku bo myślałam, że nie dożyję tej chwili. Mówił, ze musi z tym skończyć,że faktycznie ma poważny problem, że nie chce tak dłużej żyć i takie tam, a ponieważ nigdy takich tekstów z jego ust nie słyszałam wydawało mi się, że może zaczyna coś do niego docierać, choć w to że już nigdy nie tknie alkoholu nie wierzyłam. Oczywiście miał skończyć z piciem na zawsze, ale niedługo później twierdził, że czasem, okazjonalnie, jedno, dwa piwka...Wtedy już byłam pewna, że koniec jego abstynencji jest bliski. I tak się też stało, w końcu przyszedł wypity a wtedy ja z miejsca wyniosłam się z dziećmi. Prosił mnie nieraz żebym wróciła, ze znajdzie sobie zajęcie, będzie chodził na siłownię, na basen (jakby w domu przy dzieciach było mało roboty)i wtedy nie będzie myślał o piciu ale póki co jestem nieugięta.Aha z terapii po kilku spotkaniach zrezygnował twierdząc że nic mu to nie daje, a na grupowe nie chciał iść bo jak to powiedział nie interesują go rozmowy w kółeczku. On jest chyba w szoku, że nie chcę wrócić, bo wcześniej gdy dużo więcej pił wracałam, a teraz gdy trochę przystopował jestem twarda. Ale tak naprawdę nie wiem co robić??Czy być obojętną i czas pokaże co będzie? Czy stawiać mu jeszcze jakieś warunki??[/i]
pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 18:45

małami napisał/a:
Czy stawiać mu jeszcze jakieś warunki??

Tylko jeden........żeby wyniósł się z Twojego życia i najlepiej już nie wracał......chyba, że......ale to za długi czas.....Zadaj sobie tylko dwa pytania. Czy chcesz, żeby Twoje dzieci miały takiego ojca? Czy Ty chcesz mieć takiego "męża"?
Pamiętaj, że jest to postępująca i nieodwracalna choroba.....

Klara - Wto 23 Sie, 2011 18:47

małami napisał/a:
Czy być obojętną i czas pokaże co będzie?

Możesz zostać dłużej tam, gdzie teraz jesteś?
małami napisał/a:
Czy stawiać mu jeszcze jakieś warunki??[/i]

...a jakie warunki już mu postawiłaś?

stiff - Wto 23 Sie, 2011 18:50

małami napisał/a:
Właściwie to nie mam złudzeń.

To sama już wiesz, ze nic samo się nie zadzieje, aby dało się coś zmienić... :roll:
Dobrych wyborów życzę... :)

Babeta35 - Wto 23 Sie, 2011 18:56

Tomoe napisał/a:
A ponieważ wiem z własnego doświadczenia jak boli takie "bujanie się
-dla mnie też najgorsza była ta huśtawka, góra,dół,góra, dół.
Brak pewności czy tym razem dotrzyma słowa, zero planów.
małami napisał/a:
Czy stawiać mu jeszcze jakieś warunki
-jeden jedyny albo ja albo wóda.

Trzymaj się :)

pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 19:15

Babeta35 napisał/a:
-jeden jedyny albo ja albo wóda.

Moim zdaniem wybierze to drugie..........

małami - Wto 23 Sie, 2011 19:18

Klara napisał/a:
Możesz zostać dłużej tam, gdzie teraz jesteś?

Mogę zostać, mogę się tu nawet przeprowadzić. I jestem szczęśliwa, że mam gdzie iść i nie muszę się z nim użerać. Ale chcę mieć w końcu jeden jedyny dom a nie krążyć pomiędzy dwoma.
Klara napisał/a:
...a jakie warunki już mu postawiłaś?
Koniec z piciem i leczenie. Na co on, że pić nie będzie, ale na leczenie nie pójdzie, bo mu to nie pomoże. Nie wierzę mu bo jego koniec z piciem przerabiałam już nieraz.
Babeta35 napisał/a:
-dla mnie też najgorsza była ta huśtawka, góra,dół,góra, dół.
Brak pewności czy tym razem dotrzyma słowa, zero planów.
Też dobrze to znam.
Tak w ogóle to wydaje mi się, że on liczy na to, że w końcu wrócę. Widujemy się czasem, przychodzi do dzieci, namawia mnie do powrotu i pewno myśli, ze w końcu zmięknę. Ale znalazłam sposób by nie mięknąć. Wystarczy wspomnienie jego pijanej gęby, albo jego wyzwiska, groźby czy perfidne kłamstwa i na myśl o powrocie do niego robi mi się niedobrze. Boję się czy gdy w końcu dotrze do niego, że naprawdę nie zamierzam wracać nie odbije mu. Gdy jest pijany i wkur.... lepiej trzymać się od niego z daleka.

Babeta35 - Wto 23 Sie, 2011 19:21

małami napisał/a:
Wystarczy wspomnienie jego pijanej gęby
dla mnie gorszy od widoku pijanej gęby był straszliwy fetor przetrawionego piwska, nie do końca umytego ciała.........
Klara - Wto 23 Sie, 2011 19:23

małami napisał/a:
Mogę zostać, mogę się tu nawet przeprowadzić.

Zostań.
Jeśli się będzie leczył i zobaczysz zmianę, to po jakimś (długim) czasie pomyślisz o tym, czy chcesz z nim żyć.
Cytat:
Koniec z piciem i leczenie.

To chyba najważniejsze na teraz.
Stawiaj tylko takie warunki, które jest w stanie spełnić.

Wystąpiłaś do sądu o alimenty i o rozdzielność majątkową??

małami - Wto 23 Sie, 2011 19:29

Cytat:
dla mnie gorszy od widoku pijanej gęby był straszliwy fetor przetrawionego piwska, nie do końca umytego ciała.........

Faktycznie, muszę włączyć i te wspomnienie.Bleeeeeeeeee!!!
Klara napisał/a:
Wystąpiłaś do sądu o alimenty i o rozdzielność majątkową??
Jeszcze nie. Póki co nie przepija wszystkich pieniędzy ale zdaję sobie sprawę, że może to nastąpić.
Klara - Wto 23 Sie, 2011 19:31

małami napisał/a:
Póki co nie przepija wszystkich pieniędzy ale zdaję sobie sprawę, że może to nastąpić.

Czekasz, aż będzie przepijał i zaciągnie długi, które będziesz musiała spłacać za niego?

małami - Wto 23 Sie, 2011 19:33

Klara napisał/a:
Czekasz, aż będzie przepijał i zaciągnie długi, które będziesz musiała spłacać za niego?
Nie wiem na co czekam. Zajmę się tym. Po prostu ciężko u mnie z podejmowaniem decyzji.
małami - Pon 29 Sie, 2011 11:19

Co jeszcze może wymyślić alkoholik i jak poważnie mam traktować to co mówi??Mianowicie chcę definitywnie rozstać się z mężem, nie mieszkam z nim, ale ze względu na dzieci utrzymujemy kontakt. Mąż miał wziąć wczoraj córkę na basen nie przyjechał więc dzwoniłam do niego czy ma w ogóle zamiar przyjechać. Nie wiedziałam czy zapił czy jeszcze śpi. No więc dzwoniłam kilka razy - nie odbierał. Poszłam popołudniu na chwilę do naszego mieszkania po karnet stwierdziłam, ze ja wezmę córkę na basen. A on gdy mnie zobaczył kazał mi wypier...bo skoro tu nie mieszkam to nie mam prawa tam przebywać (mieszkanie jest nasze wspólne), zaczął mnie szarpać, był wypity, *ku**** się i zadzwoniłam na policję. Przyjechali szybko, wypytali co się dzieje, mąż przy nich uspokoił się i udawał, że nic się nie dzieje, że sobie wymyślam. Coś tam wygadywał, że mu rzeczy znikają z domu (przecież to są też moje rzeczy, a poza tym nic prócz swoich i dzieci ubrań nie brałam). Już nieraz mnie oskarżał że pieniądze mu giną, co jest totalną bzdurą. Wymyślał, że to ja na niego ręce podnoszę (nigdy w życiu wiem że by mi oddał), że utrudniam mu kontakty z dziećmi. Aha no i że go nękam telefonami i to zgłosi bo przecież rano wydzwaniałam. Że jestem wariatką i wszyscy się ze mnie śmieją. I mnóstwo innych bzdur. Wiem że nie powinnam się tym przejmować ale jak słyszę od człowieka przez którego tyle wycierpiałam takie kłamstwa na mój temat to szlag mnie trafia. Zawsze wypominał mi, ze mam jego telefon, na niego jest umowa. Nieraz mi go zabierał, no to teraz uznałam,że wezmę sobie telefon na siebie, niech spłaca sobie 2 telefony jak ma tyle pieniędzy. Jak się o tym dowiedział wściekł się, ze go narażam na koszty!!!!Po prostu ręce opadają. Chcę wnieść pozew myślę tylko czy o separację, czy o rozwód, ale nie wiem jak on zareaguje. Mam wrażenie, że jeśli będę obwiniać go tzn. alkoholizm o rozpad naszego małżeństwa będzie mi zatruwał życie. A ja chcę tylko spokoju!!!!!
Janioł - Pon 29 Sie, 2011 11:25

małami napisał/a:
Mam wrażenie, że jeśli będę obwiniać go tzn. alkoholizm o rozpad naszego małżeństwa będzie mi zatruwał życie. A ja chcę tylko spokoju!!!!!
będzie obwiniał Cię o wszystko bo to dobry powód by sie poużalać nad soba i spokojnie pić , dopóki pije nie wierz mu w ani jedno słowo ,zrobi wszystko by pic i im szybciej złożysz pozew to tym szybciej byc może przejrzy na oczy, i nie licz na cokolwiek z jego strony dopóki nie zacznie trzeżwieć
Flandria - Pon 29 Sie, 2011 11:29

małami napisał/a:
A ja chcę tylko spokoju!!!!!


gdybyś chciała spokoju, to w sytuacji, gdy "szanowny małżonek" nie pojawia się o umówionym czasie - olałabyś go.
Byłam w szoku, kiedy czytałam o tych telefonach do niego, a później wizycie po jakiś głupi karnet. 8|

KICAJKA - Pon 29 Sie, 2011 11:35

Może nigdy nie zacząć trzeźwieć i zawsze znajdzie kozła ofiarnego,obojęnie z jakiej przyczyny. :( Najważniejsza jesteś Ty i dzieci,musisz zadbać o Wasz komfort :pocieszacz:
małami - Pon 29 Sie, 2011 11:38

Flandra napisał/a:
małami napisał/a:
A ja chcę tylko spokoju!!!!!


gdybyś chciała spokoju, to w sytuacji, gdy "szanowny małżonek" nie pojawia się o umówionym czasie - olałabyś go.
Byłam w szoku, kiedy czytałam o tych telefonach do niego, a później wizycie po jakiś głupi karnet. 8|

Gdy dziecko ma obiecane, że pójdzie na basen to ciężko mu potem wytłumaczyć, że tatuś je olał i basenu nie będzie. Co w tym dziwnego, że chciałam spędzić jakoś z dzieckiem popołudnie jeśli ojciec wystawił je do wiatru??Chcę spokoju, nic innego mi się nie marzy!!

Janioł - Pon 29 Sie, 2011 11:40

małami napisał/a:
?Chcę spokoju, nic innego mi się nie marzy!!
on pewnie też by móc spokojnie pić , Flandrze zapewne chodziło o to że nie potrzebie dzwoniłaś do niego i pojechałaś po ten karnet licząc w naiwności swej na to że może jednak zatrzymało go coś ważnego i że wybierze się na ten basen
KICAJKA - Pon 29 Sie, 2011 11:49

A z dzieckiem trzeba rozmawiać niestety :( Ja tłumaczyłam,że tato jest chory i dlatego nie dotrzymuje słowa,że częstotak może być. Tak samo tłumaczyłam jego picie. :( Niestety ,dzieci widzą i wiedzą więcej niż nam się wydaje,tylo trzeba z nimi rozmawiać . :(
małami - Pon 29 Sie, 2011 11:51

andrzej napisał/a:
on pewnie też by móc spokojnie pić , Flandrze zapewne chodziło o to że nie potrzebie dzwoniłaś do niego i pojechałaś po ten karnet licząc w naiwności swej na to że może jednak zatrzymało go coś ważnego i że wybierze się na ten basen

Faktycznie nie wiem po co dzwoniłam, ale chciałam wiedzieć co mam robić, mogłam olać go skoro nie przyjechał, ale gdy w grę wchodzą dzieci nie wszystko jest takie proste.

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 11:54

małami napisał/a:
Co w tym dziwnego, że chciałam spędzić jakoś z dzieckiem popołudnie jeśli ojciec wystawił je do wiatru??Chcę spokoju, nic innego mi się nie marzy!!


no a bez karnetu się nie dało tego zrobić?
jasne, że to są koszty, jeśli trzeba kupić bilet, ale jak się chce mieć spokój, to chyba warto je ponieść? tym bardziej, że pojedynczy bilet nie kosztuje fortuny ...

andrzej napisał/a:
Flandrze zapewne chodziło o to że nie potrzebie dzwoniłaś do niego i pojechałaś po ten karnet licząc w naiwności swej na to że może jednak zatrzymało go
coś ważnego i że wybierze się na ten basen

mniej więcej :)
jeśli alkoholik się nie pojawia to pewnie dlatego, że pije
a jeśli pije to ... kij mu w oko :mgreen:

można co najwyżej prowadzić zeszyt do zapisywania takich wpadek - na sprawie rozwodowej jak znalazł

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 12:02

niedawno usłyszałam, że najlepszą "rzeczą" jaką możemy dać drugiej osobie jest spokój ...
i zgadzam się z tym w 100%
moim zdaniem warto dbać o swój spokój, żeby móc obdarzać nim ludźmi wokół nas ...

małami - Pon 29 Sie, 2011 12:06

Flandra napisał/a:
no a bez karnetu się nie dało tego zrobić?
jasne, że to są koszty, jeśli trzeba kupić bilet, ale jak się chce mieć spokój, to chyba warto je ponieść? tym bardziej, że pojedynczy bilet nie kosztuje fortuny ...

Dało, ale wyszłam z założenia, ze skoro karnet leży w domu to po co mam płacić za bilety. Jak widać oszczędność w tym przypadku była niewskazana.

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 12:12

małami napisał/a:
w domu

przykre, że dostępu do Twoich rzeczy "broni" taki (sorry) palant

skoro mieszkanie jest wspólne to może jak najszybciej załatw wszelkie kwestie prawne? rozwód albo separację?
w końcu to bez sensu, żebyś Ty się z dziećmi wyprowadzała a on sobie mieszkał tam w najlepsze 8|

małami - Pon 29 Sie, 2011 14:13

Flandra napisał/a:
skoro mieszkanie jest wspólne to może jak najszybciej załatw wszelkie kwestie prawne? rozwód albo separację?
w końcu to bez sensu, żebyś Ty się z dziećmi wyprowadzała a on sobie mieszkał tam w najlepsze

Tak piszę pozew o separację, wyprowadziłam się, bo mam gdzie a wolę być z dala od niego niż patrzeć na tą pijaną gębę i słuchać jego pijanych gadek. Teraz nie interesuje mnie w jakim przyjdzie stanie, czy będzie spokój czy awantura, ale też drażni mnie że to ja z dziećmi jestem u kogoś a hrabia zadowolony na swoich włościach.

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 14:19

małami napisał/a:
drażni mnie że to ja z dziećmi jestem u kogoś a hrabia zadowolony na swoich włościach.

nie dziwię się :pocieszacz:

zdaje się, że przy separacji można przeprowadzić podział majątku - jest więc szansa, ze odzyskasz mieszkanie

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 14:25

małami napisał/a:
chcę definitywnie rozstać się z mężem

małami napisał/a:
dzwoniłam do niego

małami napisał/a:
Poszłam popołudniu na chwilę do naszego mieszkania

czy na pewno wiesz czego chcesz??? :szok:

małami - Pon 29 Sie, 2011 14:34

Jacek napisał/a:
czy na pewno wiesz czego chcesz???

Na pewno tego chcę chociaż przytoczone przez ciebie cytaty sugerują pewno co innego. To alkoholik który zachowuje się czasem jak psychopata, kiedyś wracałam do niego, byłam naiwna, chciałam żeby jakoś nam się ułożyło, myślałam, że może w końcu coś do niego dotrze i się zmieni, teraz nie ma takiej opcji, nie wyobrażam sobie ani jednego dnia razem z tym wariatem, jest zakłamany, bezczelny, bez odrobiny godności, i co chyba najważniejsze NIE KOCHAM GO. nie ma w nim ani jednej rzeczy dla której warto byłoby zostać. On nawet gdy jest trzeźwy jest beznadziejny !!!

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 14:39

małami napisał/a:
NIE KOCHAM GO
małami napisał/a:
On nawet gdy jest trzeźwy jest beznadziejny !!!

to może rozwód a nie separacja?

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 14:42

małami napisał/a:
tego chcę chociaż przytoczone przez ciebie cytaty sugerują pewno co innego.

te cytaty pochodzą z twej jednej wypowiedzi
moja żona dokładnie tak to widziała
małami napisał/a:
byłam naiwna, chciałam żeby jakoś nam się ułożyło, myślałam, że może w końcu coś do niego dotrze i się zmieni

następnie tak
małami napisał/a:
nie wyobrażam sobie ani jednego dnia razem

i odeszła
do mieszkania naszego już nie wracała
to ja za nią latałem i za dziećmi

małami - Pon 29 Sie, 2011 17:16

Flandra napisał/a:
to może rozwód a nie separacja?
\
Na początku separacji w ogóle nie brałam pod uwagę, ale czytałam, ze łatwiej ją uzyskać niż rozwód, a po separacji łatwiej z kolei dostać rozwód. Czy to prawda w sumie nie wiem nie mam doświadczenia w tych sprawach.
Cytat:
Jacek napisał/a:
i odeszła
do mieszkania naszego już nie wracała
to ja za nią latałem i za dziećmi

Ja też nie wrócę na pewno. Nie wiem czy on będzie latał za nami czy będzie spadał coraz niżej, to już nie moja sprawa.
A Wy jesteście razem??

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 17:23

małami napisał/a:
Czy to prawda w sumie nie wiem nie mam doświadczenia w tych sprawach.

zapytaj prawnika
droga do rozwodu poprzez separację wydaje się być karkołomna :roll:
podejrzewam, że gdy w grę wchodzi alkoholizm nie będziesz miała większych problemów z rozwodem ... (ale to tylko moje podejrzenia, nie znam realiów)

Żeglarz - Pon 29 Sie, 2011 18:24

Flandra napisał/a:
zapytaj prawnika

Ktoś niedawno na forum ogłaszał się, że chce zostać adwokatem słabych i uciśnionych ;)

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 19:18

Flandra napisał/a:
podejrzewam, że gdy w grę wchodzi alkoholizm nie będziesz miała większych problemów z rozwodem

to zależy jak to udowodni
u mnie to było tak ,gdy żona wniosła o sprawę rozwodową ,a zanim się odbyła
to minęło co najmniej z pół roku
ja w tym czasie przestałem pić i co tydzień na weekendy chodziłem po córki
żona na sprawie potwierdziła ,a ja widocznie wyglądałem na wiarygodnego
więc praktycznie to te sprawy rozwodowe były prowadzone z żoną o zaniechanie rozwodu
w ostateczności nie dostała bo ja nie chciałem dać i sąd wziął pod uwagę małoletnie dzieci
małami napisał/a:
A Wy jesteście razem??

tak :tak: ale taką decyzję podjęła moja żona po około dwóch latach
w tym okresie żyłem i bez kobiety i bez alkoholu
za to miałem dzieci co weekend i wspaniałego wiernego psiaczka

małami - Pon 29 Sie, 2011 19:22

Flandra napisał/a:
podejrzewam, że gdy w grę wchodzi alkoholizm nie będziesz miała większych problemów z rozwodem ... (ale to tylko moje podejrzenia, nie znam realiów)

Też tak podejrzewam, ale wiem też, że jeśli złoże pozew z orzeczeniem o jego winie to on zrobi wszystko, żeby zwalić część winy na mnie, kłamie, że aż rzygać się chce, ciekawe co nawymyśla. A może się mylę...Można jakoś się dogadać i złożyć pozew bez orzekania o winie, ale wtedy dopiero będzie dumny i zadowolony, że skoro tak zrobiłam to widocznie problemu z nim nie ma. W tym momencie nie wiem co robić... :( Rozstać się - to na pewno ale w jaki sposób?

Pati - Pon 29 Sie, 2011 19:33

małami napisał/a:
Że jestem wariatką i wszyscy się ze mnie śmieją

Standart :luzik:
Ja to miałam na codzień i było mi wtedy baaardzo przykro bo w to wierzyłam.
Prawda była inna to z niego się śmiali a mi współczuli i dziwili się co ja z nim jeszcze robię :szok:

małami - Pon 29 Sie, 2011 19:34

Pati napisał/a:
Standart
Ja to miałam na codzień i było mi wtedy baaardzo przykro bo w to wierzyłam.

Ja nie wierzę ale jak słyszę takie brednie to ciśnienie mi skacze. :)

Klara - Pon 29 Sie, 2011 19:35

małami napisał/a:
Rozstać się - to na pewno ale w jaki sposób?

Poczytaj sobie Mała:
http://rozwody.wieszjak.p...em-o-winie.html
http://www.kampaniaprzemoc.pl/2009/017.php

Pati - Pon 29 Sie, 2011 19:43

małami napisał/a:
Na początku separacji w ogóle nie brałam pod uwagę, ale czytałam, ze łatwiej ją uzyskać niż rozwód, a po separacji łatwiej z kolei dostać rozwód.

W moim przypadku dostałam rozwód na pierwszej sprawie.
Powód podałam alkoholizm,przemoc i reszta z tym związana.
Obdukcję też dodałam do akt sprawy.

Pati - Pon 29 Sie, 2011 19:47

małami napisał/a:
Też tak podejrzewam, ale wiem też, że jeśli złoże pozew z orzeczeniem o jego winie to on zrobi wszystko, żeby zwalić część winy na mnie, kłamie, że aż rzygać się chce, ciekawe co nawymyśla.

Oj kochana żebyś Ty wiedziała jak się sadził jak otrzymał kopię mojego pozwu o rozwód.
To wszystko BYŁA moja i tylko moja wina :szok:

małami - Pon 29 Sie, 2011 19:52

Pati napisał/a:
W moim przypadku dostałam rozwód na pierwszej sprawie.
Powód podałam alkoholizm,przemoc i reszta z tym związana.
Obdukcję też dodałam do akt sprawy.

No właśnie: dowody. Policja była u nas 3 razy w tym raz on pijany wezwał, że ja go biję :mgreen: Kazali mu się wtedy uspokoić wytrzeźwieć i więcej bezpodstawnie nie dzwonić. Świadkowie się znajdą chociaż chyba nie jest miło ciągnąć kogoś po sądach. Przeraża mnie to wszystko. Ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl o dalszym życiu razem.

Krzysztof 41 - Pon 29 Sie, 2011 20:01

Z tego co słyszałem to dobrym rozwiązaniem będzie separacja a dopiero potem rozwód uzyskuje się bez problemów, a i separację szybko się uzyska a działa podobnie jak rozwód, coś w typie próbnego rozwodu.Potem masz czas na podjęcie ostatecznej decyzji.

Jedno co mnie w....wia w tym kraju to dlaczego zawsze osoby współuzależnione muszą uciekać z domu?

Pozdrawiam Cię.

małami - Pon 29 Sie, 2011 20:39

Cytat:
A wie ktoś ile może kosztować mniej więcej porada prawnika??
jorgus777 - Pon 29 Sie, 2011 20:41

Nic nie kosztuje
jorgus777 - Pon 29 Sie, 2011 20:42

Poszukaj w swojej miejscowości biura porad prawnych dla ludności finansowane jest to z unii i nic nie kosztuje
jorgus777 - Pon 29 Sie, 2011 20:47

Krzysztof 41 napisał/a:


Jedno co mnie w....wia w tym kraju to dlaczego zawsze osoby współuzależnione muszą uciekać z domu?

.

E tam ja tam se sam na melinę poszedłem i nijak do domu wrócić nie chciałem a współuzależniona se wew domku została ale potem płakała i płakała Jurek wróć wróć i co miałem nie wracać w mordę jeża a tak fajnie było :beczy:

Babeta35 - Pon 29 Sie, 2011 21:20

małami napisał/a:
A wie ktoś ile może kosztować mniej więcej porada prawnika
-zgłoś się do Ligi Kobiet, tam są porady prawne za darmo :)
Ate - Pon 29 Sie, 2011 21:27

Krzysztof 41 napisał/a:
Jedno co mnie w....wia w tym kraju to dlaczego zawsze osoby współuzależnione muszą uciekać z domu?
8| to tutaj jednak jest to inaczej zalatwiane, odbywa sie sparwa w sadzie w trybie przyspieszonym ( a w zasadzie bylskawicznym ) i to oprawca ma nakaz natychmistowego opuszczenia mieszkania i zakaz zblizania sie do "ofiary" na odleglosc blizsza niz 50 metrow.
Krzysztof 41 - Wto 30 Sie, 2011 07:24

Niestety Polska to dziki kraj.
Żeglarz - Wto 30 Sie, 2011 10:28

Babeta35 napisał/a:
zgłoś się do Ligi Kobiet,

"Liga broni,
Liga radzi,
Liga nigdy Cię nie zdradzi" :wysmiewacz:

Sorry za małego offtopica, ale tak mi się przypomniało i nie mogłem się powstrzymać ;)

Małami, idziesz trudną życiową drogą, ale teraz już idziesz w dobrym kierunku :)
Jeszcze tylko mała górka (może dwie), a potem już będzie z góry :)
Pomyśl o tym, zmobilizuj kolejne pokłady swojej odwagi, które napewno w Tobie są i nie zatrzymuj się.
Co do porad prawnych, moja żona z tego co wiem korzystała z porad prawnika dyżurującego przy ośrodku terapii uzależnień. Sprawdź, może w Twoim regionie też są takie dyżury przy ośrodkach?

Życzę Ci powodzenia.

małami - Śro 31 Sie, 2011 08:41

Witajcie. Mój mężulek (jeszcze) odwiedził mnie wczoraj, mogłabym go w ogóle nie wpuszczać, ale był trzeźwy i chciał się niby z dziećmi zobaczyć, więc ok wpuściłam dziada. Nie obyło się bez teatrzyku, płakał, że nie da sobie rady bez nas, że tęskni, nie może spać, że brakuje mu dzieci, że pójdzie się leczyć i takie tam. Kompletnie nie robiło to na mnie wrażenia, powiedziałam mu tylko, że nie wierzę w świętego Mikołaja i że jest już za późno, chce się leczyć proszę bardzo, mnie to już nie interesuje. Pewno się zdziwił, że nie ruszył mnie jego płacz, bo zawsze w takich chwilach wymiękałam. Nie tym razem!! Zdecydowałam, że sprzedajemy mieszkanie, nie wyobrażam sobie mieszkania z nim razem, posiadania z nim wspólnego kredytu, a samej nie stać byłoby mnie na utrzymanie tego mieszkania. Jego samego również na to nie stać więc tak będzie najlepiej. Ja mam gdzie mieszkać :) A poza tym składam pozew o separację i jestem bardzo zadowolona:) Wreszcie widzę jakieś perspektywy na przyszłość :D
Flandria - Śro 31 Sie, 2011 10:46

małami napisał/a:
Wreszcie widzę jakieś perspektywy na przyszłość

to najważniejsze :)
teraz to tylko do przodu :)

KICAJKA - Śro 31 Sie, 2011 11:27

No to powodzenia i kosekwencji życzę :pocieszacz: :okok:
Estera - Śro 31 Sie, 2011 11:37

małami napisał/a:
Ja mam gdzie mieszkać A poza tym składam pozew o separację i jestem bardzo zadowolona:) Wreszcie widzę jakieś perspektywy na przyszłość


będzie git, czuć determinację w tym co piszesz, więc trzymam mocno kciuki za Twój spokój :kciuki:

Pati - Śro 31 Sie, 2011 12:40

Estera napisał/a:
więc trzymam mocno kciuki za Twój spokój

I ja też potrzymam a co tam :kciuki: :)

małami - Śro 31 Sie, 2011 13:48

Estera napisał/a:
będzie git, czuć determinację w tym co piszesz, więc trzymam mocno kciuki za Twój spokój

do pełni spokoju pewno daleko, dużo stresujących zdarzeń przede mną, ale najtrudniejsze chyba było podjęcie jakiejś konkretnej decyzji. Teraz muszę trzymać się tego co postanowiłam. Wystarczyło trochę czasu spędzonego bez niego, konsekwencja i dużo przemyśleń i wiem, że mogę żyć całkiem inaczej, lepiej, tak jak ja tego chcę. O tylu rzeczach marzyłam będąc z nim, ale jakoś nie potrafiłam tych marzeń zrealizować, teraz mogę wszystko nadrobić :mgreen:

Pati - Śro 31 Sie, 2011 14:10

małami napisał/a:
teraz mogę wszystko nadrobić

Też tak uważam :okok: :)

Estera - Śro 31 Sie, 2011 14:51

małami napisał/a:
teraz mogę wszystko nadrobić

oj, możesz, mozesz.. z czasem nawet ze zdwojoną siłą ;)

:sztama: :kciuki:

beata - Śro 31 Sie, 2011 23:42

małami napisał/a:
Wreszcie widzę jakieś perspektywy na przyszłość
Jesteś bardzo dzielna.Będę Ci kibicować z całych sił :kciuki: :sztama:
małami - Sob 03 Wrz, 2011 11:37

Jestem zła!! Odwiedziła mnie dzisiaj teściowa z żalem, że mój mąż ma problem, żeby zobaczyć się z dzieckiem. Że był u niej, płakał, że on przecież kocha dzieci ponad życie, że tak o nie dba (no jak jest trzeźwy to może i dba) i takie tam różne. Tak jak myślałam jeśli do niego nie wrócę będzie próbował szukać sprzymierzeńców, kłamać i nastawiać innych przeciwko mnie. Ja chcę żeby moje dzieci miały ojca, ale normalnego, trzeźwego, odpowiedzialnego ojca!! A z nim nigdy nie wiadomo kiedy będzie trzeźwy. Opowiedziałam teściowej jak naprawdę wygląda nasza rzeczywistość, bo ona choć wie, że jej synuś pije, to chyba nie zdaje sobie sprawy jak poważny jest to problem. Jestem zła, że ten bydlak próbuje teraz się wybielać i szukać powodów, żeby do mnie się przyczepić. Nie wiem jak reagować w takich sytuacjach. Powiedziałam, że nie chcę żeby ktokolwiek mieszał się w nasze sprawy. Na co ona, że nie chce się mieszać, ale ja szkoda, że nie dostrzegam tylu zalet jej synusia!!Masakra jakaś. 8|
Jacek - Sob 03 Wrz, 2011 11:42

małami napisał/a:
ale ja szkoda, że nie dostrzegam tylu zalet jej synusia!!

powiedz jej że jak ma takie zalety to dlaczego go nie przyjmie,tylko tobie wciska

Jacek - Sob 03 Wrz, 2011 11:44

i powiedz jej jeszcze że ty go przyjęłaś taki jaki jest z wadami i zaletami
prócz jednej - chlania

małami - Sob 03 Wrz, 2011 11:58

On pił jeszcze przed ślubem, wtedy gdy mieszkał z rodzicami, nie wiem, czy te parę lat życia bez synusia sprawiło, ze teściowa zapomniała, co on wyprawia gdy wypije?Gdy sprzedamy mieszkanie mąż ma iść podobno do niej mieszkać także szybko sobie przypomni jak wygląda z nim życie. Ona go usprawiedliwia, twierdzi, że on pije, bo ma powody (np. gdy się pokłócimy). Ja wiem, że tak nie jest ale ona jak widać mało wie na temat alkoholizmu, pomimo tego, że ojciec męża też nazwijmy to delikatnie "lubi sobie chlapnąć". Nikt go nie nazywa alkoholikiem, on nigdy się nie leczył, ale widząc ile i jak często pije nietrudno nie zauważyć, że ma z piciem problem.
Jacek - Sob 03 Wrz, 2011 12:17

małami napisał/a:
mieszkał z rodzicami, nie wiem, czy te parę lat życia bez synusia sprawiło, ze teściowa zapomniała, co on wyprawia

nie wiem bo nie siedzę myślami w innych
mogę jedynie podejżewać jej zachowanie myśli
a tak jak to opisujesz to by wynikało że pozbywając się syna z domu ,oddała tobie ten problem,z myślą że ona ma pijaka i se daje radę to i ty masz dać
ty jednak masz prawo do innej decyzji i wcale nie musisz tak jak ona nakazuje

małami - Sob 03 Wrz, 2011 12:19

Jacek napisał/a:
a tak jak to opisujesz to by wynikało że pozbywając się syna z domu ,oddała tobie ten problem,z myślą że ona ma pijaka i se daje radę to i ty masz dać
ty jednak masz prawo do innej decyzji i wcale nie musisz tak jak ona nakazuje

To samo powiedziała mi moja matka.

Jacek - Sob 03 Wrz, 2011 12:26

małami napisał/a:
To samo powiedziała mi moja matka.

no i ty tak myślisz więc się tego trzymaj

stiff - Sob 03 Wrz, 2011 12:52

małami napisał/a:
że on pije, bo ma powody

To jest takie pijane myślenie, bo każdy z nas szukał powodu do picia,
tez tylko do czasu, bo na pewnym etapie to jest bez znaczenia już... 8|

Flandria - Sob 03 Wrz, 2011 12:59

małami napisał/a:
Jestem zła, że ten bydlak próbuje teraz się wybielać i szukać powodów, żeby do mnie się przyczepić. Nie wiem jak reagować w takich sytuacjach. Powiedziałam, że nie chcę żeby ktokolwiek mieszał się w nasze sprawy. Na co ona, że nie chce się mieszać, ale ja szkoda, że nie dostrzegam tylu zalet jej synusia!!Masakra jakaś.

ano masakra
też bym była zła
:pocieszacz:

KICAJKA - Sob 03 Wrz, 2011 14:46

Ja też przez to przechodziłam - "czemu nie możesz z nim być,ja ze swoim pijakiem ponad 30 lat przeżyłam"-słyszałam na okrągło- ale dla mnie ważniejszy był mój komfort psychiczny a zwłaszcza jak dziecko się urodziło to miał przechlapane :)
Masz prawo a nawet obowiązek małami zadbać o siebie i dzieci. :pocieszacz:

małami - Sob 03 Wrz, 2011 15:00

KICAJKA napisał/a:
czemu nie możesz z nim być,ja ze swoim pijakiem ponad 30 lat przeżyłam"
Jak można z takim tekstem wyjechać??!!Moja mi tego dosłownie nie powiedziała ale daje mi to do zrozumienia. W sumie to szkoda mi jej. Ja przynajmniej chcę zmienić swoje życie na lepsze, a ona???Tkwi w tym związku tyle lat i żeby szczęśliwa była to nie zauważyłam, a wręcz przeciwnie. A myślę sobie też tak, żeby olać to wszystko. Prawda sama się obroni...
Klara - Sob 03 Wrz, 2011 15:03

małami napisał/a:
A myślę sobie też tak, żeby olać to wszystko.

To byłoby naprawdę zdrowe podejście :brawo:

Pati - Sob 03 Wrz, 2011 18:15

małami napisał/a:
Ona go usprawiedliwia, twierdzi, że on pije, bo ma powody (np. gdy się pokłócimy).

O rany co za baba :szok:
To ja już powinnam być alkoholiczką mając problemy powinnam pić :uoee:

Pati - Sob 03 Wrz, 2011 18:22

małami napisał/a:
KICAJKA napisał/a:
czemu nie możesz z nim być,ja ze swoim pijakiem ponad 30 lat przeżyłam"
Jak można z takim tekstem wyjechać??!!Moja mi tego dosłownie nie powiedziała ale daje mi to do zrozumienia.

Moja babcia długo nie mogła zrozumieć,że ja się rozwiodłam.
Często powtarzała,że to moja wina bo się wydzieram,nie piorę i nie gotuję to jak On ma nie pić mówiła.
Było mi cholernie przykro byłam z tym wszystkim sama.
Mój dziadek zapił się na śmierć.
Do końca przy nim babcia była :bezradny:

olga - Sob 03 Wrz, 2011 18:45

Pati napisał/a:
małami napisał/a:
KICAJKA napisał/a:
czemu nie możesz z nim być,ja ze swoim pijakiem ponad 30 lat przeżyłam"
Jak można z takim tekstem wyjechać??!!Moja mi tego dosłownie nie powiedziała ale daje mi to do zrozumienia.

Moja babcia długo nie mogła zrozumieć,że ja się rozwiodłam.
Często powtarzała,że to moja wina bo się wydzieram,nie piorę i nie gotuję to jak On ma nie pić mówiła.
Było mi cholernie przykro byłam z tym wszystkim sama.
Mój dziadek zapił się na śmierć.
Do końca przy nim babcia była :bezradny:

moja chrzestna pogniewała się na mnie, za to że się rozwiodłam z pijakiem, bo to tak nie po katolicku, bo ślubowałam na dobre i na złe w zdrowiu i w chorobie. tylko czemu sobie tę chorobę zafundował? Ona męczy się z alkoholikiem już 50 lat i nigdy nie pomyślała, żeby się rozwieść dla dobra jedynego syna.

staaw - Sob 03 Wrz, 2011 18:49

olga411 napisał/a:
tylko czemu sobie tę chorobę zafundował?

Wież mi Olu, żebym wiedział że zachoruję nie wypił bym tego pierwszego piwa w wieku 14 lat...
Alkohol to jest lekarstwo na chorobę która zaczyna się we wczesnym dzieciństwie. Niestety niszczące lekarstwo...

Janioł - Sob 03 Wrz, 2011 18:52

olga411 napisał/a:
tylko czemu sobie tę chorobę zafundował?
czemu ludzie choruja na raka ? ja alkoholizmu nie życzę nawet największemu wrogowi bo wiem co przeszedłem i moja rodzina choć to tylko z ich relacji i relacji współuzależnionych
olga - Sob 03 Wrz, 2011 19:08

andrzej napisał/a:
olga411 napisał/a:
tylko czemu sobie tę chorobę zafundował?
czemu ludzie choruja na raka ? ja alkoholizmu nie życzę nawet największemu wrogowi bo wiem co przeszedłem i moja rodzina choć to tylko z ich relacji i relacji współuzależnionych

czytałam jego notatki, które robi na odwyku(zgłosił się na oddział do szpitala), dobrze wiedział o tym że przekracza pewną granicę, że traci całkowiecie kontrolę nad piciem. To był ostatni dzwonek, żeby nie stracić tak wiele. miał świadomość , że traci zdrowie.Rak to nie to samo , bo tu nic nie zależy od nas. Mnie też się zdarzało w ciągu mojego dorosłego życia spożywać alkohol, mam straszne problemy (głównie finansowe), jednak nie ,,ratuję się,, alkoholem tylko szukam rozwiązania. mając 18, 19 lat też latałam na imprezy gdzie się nie odmawiało różańca i jakoś jestem trzeźwa

staaw - Sob 03 Wrz, 2011 19:12

olga411 napisał/a:
dobrze wiedział o tym że przekracza pewną granicę, że traci całkowiecie kontrolę nad piciem. To był ostatni dzwonek, żeby nie stracić tak wiele. miał świadomość , że traci zdrowie.Rak to nie to samo , bo tu nic nie zależy od nas.

Kiedy się traci kontrolę to jest już po dzwonku... Tak samo jak przy raku...
Wtedy już tylko silne i bolesne uderzenie może (choć nie musi) przerwać chorobę czynną...
Bierna pozostaje do końca życia...

Janioł - Sob 03 Wrz, 2011 19:56

olga411 napisał/a:
Rak to nie to samo , bo tu nic nie zależy od nas.
do momentu kiedy się o nim nie dowiemy tak samo jest z alkoholizmem dowiadujemy się o nim gdy go mamy
olga411 napisał/a:
To był ostatni dzwonek, żeby nie stracić tak wiele. miał świadomość ,
świadomość i wiedza nic nie są warte uwierz mi miałem wszyskie wiedze świata i kilka lat doświadczeń z piciem i .......wrócilem do picia a jeszcze wyszło na to że moje mechanizmy tak zadziałały że wiedza która służyła nie piciu szybko obróciła się w drugą stronę ,alkoholizm to choroba paradoksów i tzeba terapii żeby ją poznać co i tak nie gwarantuje sukcesu
małami - Sob 03 Wrz, 2011 20:04

olga411 napisał/a:
Ona męczy się z alkoholikiem już 50 lat i
olga411 napisał/a:
moja chrzestna pogniewała się na mnie, za to że się rozwiodłam z pijakiem,
olga411 napisał/a:
Mój dziadek zapił się na śmierć.
Do końca przy nim babcia była
Pati napisał/a:
Moja babcia długo nie mogła zrozumieć,że ja się rozwiodłam.

Ciekawe, że kobiety, które męczą się latami z alkoholikami, bo nikt mi nie powie, ze takie życie to przyjemność, nie potrafią zaakceptować i zrozumieć, że inna kobieta nie chce tak żyć i że ma siłę, żeby odejść!! Jak dobrze, że ja nie jestem z tych pierwszych...Wydawałoby się, że moja teściowa powinna mnie rozumieć, wiem jak nieraz była zła na teścia jak pił, olewał ją, wiem, że bywało bardzo źle w ich związku, jak widać zrozumienia z jej strony nie ma. A wręcz przeciwnie. On przychodzi do niej, płacze jak tęskni za dziećmi, zaraz potem idzie pić, a ona rozczula się jaki to synek biedny bo płacze przeze mnie. Ja już się na jego łzy nie nabieram ale mamusia wszystko łyknie. W ten sposób tylko pogarsza jego sytuację, on widząc, że ma w kimś wsparcie i że ktoś go broni z pewnością pić nie przestanie.

Flandria - Sob 03 Wrz, 2011 20:42

małami napisał/a:
Ciekawe, że kobiety, które męczą się latami z alkoholikami, bo nikt mi nie powie, ze takie życie to przyjemność, nie potrafią zaakceptować i zrozumieć, że inna kobieta nie chce tak żyć i że ma siłę, żeby odejść!!

no bo wtedy musiałaby sama przed sobą przyznać się do błędu
a to być może dla niej trudniejsze niż stawianie czoła błędom innych .... 8|

Żeglarz - Sob 03 Wrz, 2011 20:56

małami napisał/a:
Ciekawe, że kobiety, które męczą się latami z alkoholikami, bo nikt mi nie powie, ze takie życie to przyjemność, nie potrafią zaakceptować i zrozumieć, że inna kobieta nie chce tak żyć i że ma siłę, żeby odejść!!

Wydaje mi się, że to jest po prostu system iluzji i zaprzeczeń i nieuświadomione współuzależnienie.
Te kobiety żyją w poczuciu misji bycia dobrą żoną, matką, są wierne przysiędze małżeńskiej. Uważają, że to co robią jest dobre.
Co by się stało, gdyby spojrzały na to z innej strony? Byłaby to dla nich straszna porażka już nie do odrobienia. Wymagałoby to podjęcia trudnych decyzji, wszyscy wiemy ile to kosztuje. Czasami więc łatwiej jest nie dostrzegać problemu, albo go umniejszać. Lepiej zapomnieć o swoim szczęściu ze strachu przed podjęciem takich kroków.
I w takiej sytuacji, żeby być ze sobą spójne będą namawiać inne osoby w podobnej sytuacji do zachowań takich samych jakie one praktykują.

Pati - Nie 04 Wrz, 2011 11:55

małami napisał/a:
Wydawałoby się, że moja teściowa powinna mnie rozumieć, wiem jak nieraz była zła na teścia jak pił, olewał ją, wiem, że bywało bardzo źle w ich związku, jak widać zrozumienia z jej strony nie ma

No i zrozumienia u teściowej nie znajdziesz moim zdaniem.
Uważam,że Ona jest także współuzależniona niestety :bezradny:

Grażka18 - Pon 05 Wrz, 2011 09:46

Moja teściowa dzisiaj na informację, że jej syn nie chodzi już trzeci dzień do pracy i znów poszedł w tango stwierdziła: "pewnieś ta się pokłóciły o co" (słowa wdowy po alkoholiku). Jak powiedziałam, ze się wyprowadzę zaczęła lamentować, że tutaj dzieci mają dom i co to bedzie co to bedzie ona nie będzie miała spokoju w domu.
Żeglarz - Pon 05 Wrz, 2011 12:11

Grażka18 napisał/a:
ona nie będzie miała spokoju w domu.

Widzisz jak dba o siebie? Twój mąż tez dba o siebie. Tylko Ty masz dbać o wszystkich?
Też zadbaj o siebie (i o dzieci)!

małami - Pon 05 Wrz, 2011 18:55

Grażka18 napisał/a:
Moja teściowa dzisiaj na informację, że jej syn nie chodzi już trzeci dzień do pracy i znów poszedł w tango stwierdziła: "pewnieś ta się pokłóciły o co"

Hahaha też to nieraz słyszałam. Niejednokrotnie jak moja teściowa dowiadywała się, że jej synuś pije pytała o co się pokłóciliśmy. A jakaż zdziwiona była gdy czasem odpowiadałam jej, że wcale nie, bo między nami wszystko było ok. W sobotę nagadałam jej, że nie mam wpływu na to, czy on pije czy nie i nie ma w tym mojej winy, nie ma w tym niczyjej winy!!! Jak będzie chciał to powód zawsze się znajdzie, jak nie przeze mnie to przez kogoś/coś innego. Gdyby tak każdy szukał pocieszenia w alkoholu to nie byłoby trzeźwych ludzi na świecie. Na co ona :"No każdy reaguje inaczej, jeden pójdzie się napić, inny zamknie się w sobie". Jak słyszę, jak go usprawiedliwia to ciśnienie mi skacze. Powiedziałam jej też, że swoim zachowaniem tylko mu szkodzi, bo on widząc, że go broni pomimo tego, że chleje na pewno z piciem nie skończy. Nie odpowiedziała nic.

małami - Wto 20 Wrz, 2011 06:18

Witajcie, póki co wstrzymałam się z decyzją o rozwodzie, to poważna sprawa i nie chcę działać pod wpływem emocji. Narazie zakładam tylko sprawę o alimenty. W tej chwili nie wyobrażam sobie powrotu do męża. Jak pisałam wcześniej mieszkam u mamy i mogę mieszkać tu ile chcę, tymczasem mieszkanie moje i męża chciałam sprzedać, on też na początku twierdził, że tak będzie najlepiej, że wynajmie sobie coś mniejszego albo pójdzie mieszkać do rodziców. Na mieszkanie wzięliśmy kredyt a ja nie chcę mieć z nim żadnych wspólnych zobowiązań. Nagle jednak mój mąż się rozmyślił i stwierdził ,że nigdzie się nie wyprowadza, a to mi się nie podoba. Nie wiem czy nie zapuści mieszkania, nie zadłuży go, i wogóle szlag mnie trafia, że hrabia siedzi sobie sam na czteropokojowym mieszkaniu a ja byłam zmuszona się wynieść do mojej mamy. Może ktoś wie czy miałabym szansę w sądzie mieć przyznane te mieszkanie tylko dla mnie i dla dzieci??Bo wspólne mieszkanie nie wchodzi w grę.
Klara - Wto 20 Wrz, 2011 06:40

Nie jestem pewna, czy przypadkiem w sytuacji, kiedy nie chcesz mieszkać z mężem, właśnie brak rozwodu nie skomplikuje Tobie życia.
Jeśli Twój mąż zadłuży mieszkanie, to będziesz musiała te długi spłacać z nim solidarnie.
Pewnie masz swoje powody, żeby nie brać rozwodu i w nie nie wnikam, ale przynajmniej wystąp do sądu o rozdzielność majątkową, wtedy ewentualne długi męża nie będą Ciebie obciążały.

małami - Wto 20 Wrz, 2011 06:47

Klara napisał/a:
wtedy ewentualne długi męża nie będą Ciebie obciążały
No ale kredyt mieszkaniowy wzięliśmy razem, rozdzielność majątkowa dotyczy chyba zobowiązań zaciągniętych po ustanowieniu rozdzielności czy się mylę??Ja chcę pozbyć się właśnie tego wspólnego kredytu, dlatego chciałam sprzedać mieszkanie. On twierdzi, że go nie sprzeda, bo może jak dzieci podrosną to będą chciały z nim zamieszkać. No na pewno szczególnie jak je przechleje.
Klara - Wto 20 Wrz, 2011 06:55

No tak, chodzi mi o to, żebyś prócz części kredytu nie miała jeszcze do spłacania części długów swojego męża.
Teraz mi się przypomniała sytuacja znajomego, którzy po rozwodzie musiał sprzedać dom, gdyż tak stanowił wyrok sądu. Połowę kwoty ze sprzedaży musiał wypłacić byłej żonie.
Tak więc sąd może zdecydować o losie mieszkania, ale nie wiem, czy również wtedy, gdy nie orzeka rozwodu.
Musiałabyś się chyba poradzić prawnika.

Marc-elus - Wto 20 Wrz, 2011 06:57

Klara napisał/a:
Jeśli Twój mąż zadłuży mieszkanie, to będziesz musiała te długi spłacać z nim solidarnie.

Klaro, niby tak mówi prawo, ale w praktyce to wierzyciel "ściągnie" należność z tej osoby z której będzie mógł, czy będzie wygodniej....
Czyli z bohaterki tego tematu....
małami napisał/a:
rozdzielność majątkowa dotyczy chyba zobowiązań zaciągniętych po ustanowieniu rozdzielności czy się mylę??

Nie mylisz się.
Z tym że rozdzielność to pierwsze co musisz zrobić, bo "zaraz" może się okazać że masz o wiele więcej nie swoich długów na głowie....

Powodzenia....

małami - Wto 20 Wrz, 2011 07:03

Myślę, że póki co żadnych długów nie ma, mam dostęp do jego konta, dobrze zarabia, narazie na picie mu nie brakuje, ale co będzie za jakiś czas...
esaneta - Wto 20 Wrz, 2011 07:06

Klara napisał/a:
Tak więc sąd może zdecydować o losie mieszkania, ale nie wiem, czy również wtedy, gdy nie orzeka rozwodu.


Może to równiez zrobic notariusz, pod warunkiem, że mąż sie na to zgodzi.
Kiedy pytałam o te kwestie notariusza, to wycenił tę rozdzielność wraz z podziałem w moim przypadku na 6.000 zł. Deklaracja ze strony męża wtedy była (ogromny moralniak), ale u mnie funduszy niestety zabrakło.

Marc-elus napisał/a:
może się okazać że masz o wiele więcej nie swoich długów na głowie....


Na pocieszenie mogę dodać, że wszystkie zobowiązania, które zaciągnął Twój małżonek po 2005 (lub 2006) roku bez Twojej wiedzy i tym samym podpisu, absolutnie Ciebie nie dotyczą. Do pewnej kwoty pozyczkodawca nie wymaga zgody współmałżonka.

małami - Wto 20 Wrz, 2011 07:06

Klara napisał/a:
Musiałabyś się chyba poradzić prawnika.

No chyba bez porady się nie obędzie. A dlaczego póki co nie wnoszę sprawy o rozwód??Po prostu przeraża mnie to. Przeraża mnie sąd, wyciąganie tych wszystkich brudów,a z drugiej strony przecież nie mogę zgodzić się na rozwód bez orzekania o winie...No chyba, że moją winą było wielokrotne wybaczanie i powroty do męża z nadzieją, że w końcu coś do niego dotarło.

Marc-elus - Wto 20 Wrz, 2011 07:18

esaneta napisał/a:
wszystkie zobowiązania, które zaciągnął Twój małżonek po 2005 (lub 2006) roku bez Twojej wiedzy i tym samym podpisu, absolutnie Ciebie nie dotyczą. Do pewnej kwoty pozyczkodawca nie wymaga zgody współmałżonka.

No właśnie, dochodzimy do zawiłości. Trzeba wiedzieć iż małżonek może zaciągnąć wiele małych zobowiązań. Poza tym, pisałem już o tym w innym temacie, wyrok nakazujący spłatę długu małżonkowi, wierzyciel może "podeprzeć" drugim wyrokiem o egzekucji z wspólnego majątku(jeżeli nie ma rozdzielności).
Wtedy, mimo że małami nie składała żadnego podpisu, długi ją dosięgną. Bo ma wspólnotę majątkową.

esaneta - Wto 20 Wrz, 2011 07:35

Marc-elus napisał/a:
Wtedy, mimo że małami nie składała żadnego podpisu, długi ją dosięgną. Bo ma wspólnotę majątkową.


Tomku, nie strasz.

małami napisał/a:
No chyba bez porady się nie obędzie.


We wszystkich CPR czy innych miejscach, gdzie zajmują się leczeniem uzależnień dostępne sa listy miejsc, które bezpłatnie udzielają porad prawnych. Ponadto niektóre ośrodki mają swoich dyzurujących prawników.

małami napisał/a:
nie mogę zgodzić się na rozwód bez orzekania o winie


Małami (ten nick to od Muminków?) ja tez nie zamierzam poddac się bez walki.
Póki co czekam najpierw na wynik rozprawy o psychiczne znęcanie się nade mną.
Ale zanim zgłosiłam ten fakt na policji nagrywałam "akcje" męża na dyktafon w telefonie (gdy dojrzałam do tej decyzji okazało się, że zbierałam ten materiał dowodowy 1,5 roku!). Ponadto przestałam mieć opory przed wzywaniem policji, powiadomiłam tez sąsiadów o sytacji w domu i poprosiłam o "czujniejsze oko" a wtedy (o dziwo?) dowiedziałam się, że oni juz od dłuższego czasu sporo widzieli i słyszeli.
Więc to oczywiste, że w przypadku wywiadu środowiskowego nie omieszkają o tym wspomnieć.

Marc-elus - Wto 20 Wrz, 2011 07:50

esaneta napisał/a:
Tomku, nie strasz.

Chciałbym żeby to było tylko straszenie....
Znam taką sprawę "z praktyki", znajomi tak mieli. Sąd przychylił się do pozwu wierzyciela.

Zrozumcie, specjaliści od windykacji są różni. Jedni dzwonią, straszą, bajki opowiadają.... inni działają w granicach prawa, a to daje im wiele instrumentów, nieznanych przeciętnemu Kowalskiemu....

ZbOlo - Wto 20 Wrz, 2011 07:54

Marc-elus napisał/a:
Zrozumcie, specjaliści od windykacji są różni. Jedni dzwonią, straszą, bajki opowiadają.... inni działają w granicach prawa, a to daje im wiele instrumentów, nieznanym przeciętnemu Kowalskiemu....

...cel mają jeden...

małami - Wto 20 Wrz, 2011 08:22

esaneta napisał/a:
Póki co czekam najpierw na wynik rozprawy o psychiczne znęcanie się nade mną.
Ale zanim zgłosiłam ten fakt na policji nagrywałam "akcje" męża na dyktafon w telefonie (gdy dojrzałam do tej decyzji okazało się, że zbierałam ten materiał dowodowy 1,5 roku!). Ponadto przestałam mieć opory przed wzywaniem policji

No właśnie, a ja głupia zawsze powstrzymywałam się przed wzywaniem policji, choć 2 razy nie wytrzymałam i zadzwoniłam. Miałam smsy z groźbami, wyzwiskami, ale jakiś czas temu niechcący wszystkie smsy usunęłam. Mam świadków jak mąż pije i co wyprawia po alkoholu, ale czy to wystarczy??Czy to, że chodzę do poradni też może być dowodem w sprawie??

małami - Wto 20 Wrz, 2011 08:30

Przechodzą mi już nawet glupie myśli przez głowę żeby wrócić do niego i nazbierać konkretnych dowodów ale czy to ma sens?Zaznaczę, że mąż jest bardzo pewny siebie, twierdzi, że cała rodzina będzie go bronić (jego matka faktycznie chociaż wie dobrze jak synuś pije stoi za nim), twierdzi, że weźmie sobie adwokata i g.... mu zrobię. Został sam na naszym mieszkaniu, zostawiłam mu wszystko, to nie dziwne, że chodzi zadowolony i nie robi kompletnie nic żeby poprawić swoją sytuację.
esaneta - Wto 20 Wrz, 2011 13:34

małami napisał/a:
Przechodzą mi już nawet glupie myśli przez głowę żeby wrócić do niego i nazbierać konkretnych dowodów


Odpuść sobie. Czego Ci bardziej trzeba, dowodów, czy spokoju?
Jesli masz naocznych świadków, to super (ja niestety mam tylko jednego świadka telefonicznego), interwencje policji - tez dobre. Twoja terapia będzie Ci na pewno zaliczona in plus. Na policji warto poprosić też o założenie Niebieskiej Karty.
A od dzisiaj bądź zawsze gotowa na zbieranie dowodów; kto wie, czy i kiedy Ci będą przydatne....nie zaszkodzi przecież mieć.
Pozdrawiam cieplutko.

OSSA - Wto 20 Wrz, 2011 16:26

Cytat:
małami napisał/a:
Witajcie, póki co wstrzymałam się z decyzją o rozwodzie, to poważna sprawa i nie chcę działać pod wpływem emocji. Na razie zakładam tylko sprawę o alimenty.


Uważam,ze robisz bardzo dobrze będziesz miała pieniądze na życie, sprawa o alimenty dla Ciebie jest bezpłatna, to jego sąd może obciążyć kosztami sądowymi.
Nie daj się odwieść o tej decyzji, bo może próbować przekonać cie żebyś zmieniła zadanie.


W przypadku gdybyś złożyła pozew o rozwód i alimenty, sąd rozpatruję to łącznie, a sprawa rozwodowa może długo trwać zwłaszcza jak macie nieletnie dzieci.

Dlatego takie rozwiązanie jest najbardziej korzystne dla ciebie , będziesz miała środki do życia , a rozwiedziesz się jak będziesz gotowa.


Cytat:
[quote= "małami"]mieszkanie moje i męża chciałam sprzedać, on też na początku twierdził, że tak będzie najlepiej, że wynajmie sobie coś mniejszego albo pójdzie mieszkać do rodziców. Na mieszkanie wzięliśmy kredyt a ja nie chcę mieć z nim żadnych wspólnych zobowiązań. Nagle jednak mój mąż się rozmyślił i stwierdził ,że nigdzie się nie wyprowadza, a to mi się nie podoba.


Mieszkania nie sprzedasz bez zgody jego i banku. Mało tego banku nie obchodzi, czy ty chcesz mieć z nim coś wspólnego,czy nie , oboje jesteście dłużnikami i odpowiadacie solidarnie. W praktyce oznacza to tylko tyle , ze jeśli nawet tylko on mieszka w mieszkaniu to ty również jesteś zobowiązana do spłaty kredytu i innych opłat np. czynsz , prąd itd.

Możesz dokonać podziału majątku w sądzie po rozwodzie lub separacji, w takiej sytuacji jeśli chciałabyś przejąć całe mieszkanie to musisz mu spłacić jego część. Co do zasady małżonkowie mają po 1/2 udziału. Jeśli chciałabyś inaczej musisz to udowodnić np. darowizną od rodziców, itp.

Nie jestem prawnikiem, ale osobiście przeszłam drogę od alimentów , rozwód i podział majątku tylko w moim przypadku nie było kredytu.

Jeśli chodzi o zobowiązania wobec banku, ale bank musiałby się zgodzić na przejęcie przez ciebie wszystkich rat kredytu wraz z odsetkami.

Dlatego najlepiej idź do swojego banku powinni powiedzieć ci w jaki sposób możesz to zrobić.

Możesz dokonać podziału majątku notarialnie, ale na taki podział musiałby się zgodzić twój mąż.

OSSA - Wto 20 Wrz, 2011 16:42

Klara napisał/a:
, ale przynajmniej wystąp do sądu o rozdzielność majątkową, wtedy ewentualne długi męża nie będą Ciebie obciążały.


Masz racje warto się chronić przed długami współmałżonka sprawa o rozdzielność majątkową nie jest zbyt kosztowna i pozwoli ci się ochronić przed przyszłymi długami męża, nie zwolni cię od spłaty tych które już macie np. kredyt na mieszkanie.

Jeśli nie jesteś gotowa na rozwód, to może warto zastanowić się nad sądową separacją,
masz wówczas rozdzielność majątkową, alimenty na dzieci i możesz domagać się podziału majątku,tylko nie będziesz mogła wyjść za mąż, ale....
Jeśli jednak oboje stwierdzicie, że chcecie być razem wystarczy złożyć zgodne oświadczenie w sądzie.

Żeglarz - Wto 20 Wrz, 2011 17:25

Witaj Elżbieto :)

Może napisz w Powitalni parę słów o sobie?

Paweł

małami - Śro 21 Wrz, 2011 05:41

elzbieta2011 napisał/a:
Możesz dokonać podziału majątku w sądzie po rozwodzie lub separacji, w takiej sytuacji jeśli chciałabyś przejąć całe mieszkanie to musisz mu spłacić jego część. Co do zasady małżonkowie mają po 1/2 udziału.

Jeśli nie ma kredytu na mieszkanie to sprawa wydaje się oczywista. Ale gdy jest kredyt i mieszkanie nie jest jeszcze spłacone to też należy spłacić jego część współmałżonkowi?

OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 08:47

małami napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Możesz dokonać podziału majątku w sądzie po rozwodzie lub separacji, w takiej sytuacji jeśli chciałabyś przejąć całe mieszkanie to musisz mu spłacić jego część. Co do zasady małżonkowie mają po 1/2 udziału.

Jeśli nie ma kredytu na mieszkanie to sprawa wydaje się oczywista. Ale gdy jest kredyt i mieszkanie nie jest jeszcze spłacone to też należy spłacić jego część współmałżonkowi?


Małami, ja nie jestem prawnikiem i nie mam żadnych uprawnień, by komukolwiek doradzać, dlatego proponuję abyś poszła do profesjonalnego prawnika, większych miastach działają fundacje , MOPR i inne instytucje w których pomoc prawną uzyskasz zupełnie za darmo.
Adresy telefony znajdziesz w niecie.

Z własnego doświadczenia i rozmów z osobami w podobnej do nas sytuacji wiem, że małżonkowie mają 1/2 udziału w majatku wspólnym , w waszym przypadku jest jeszcze trzeci udziałowiec BANK.
Ten jest najgorszy nie będzie miał żadnych zahamowań, aby wyegzekwować swoją część należności wraz z odsetkami.
Domyślam sie , że oboje jesteście kredytobiorcami, dlatego oboje solidarnie odpowiadacie za terminową spłatę kredytu, on nie płaci, ty spłacasz :beczy: , prosta zasada lub mieszaknie przejmuje bank. :cwaniak:

Jeśli chodzi o 1/2 udziału to oczywiście dotyczy waszego wspólnego majatku, którym jest wkład własny na mieszkanie, koszty jego urządzenia , wyposażenia , przez lata wspólnie spłacaliście kredyt, pewnie trochę tego się uzbierało.
Dlatego moim zadaniem powinnaś liczyć się nie tylko z kosztami kredytu mieszkaniowego, ale również jego ewentualnymi roszczeniami.

Ja przed rozwodem podpisałam zgodę mężowi na kredyt na samochód, nie ważne, że tylko on z niego korzystał , jak nie spłacił raty w terminie, to ja dostalam wezwanie> Na szczęście on sam zapłacił swoje zobowiązanie, ale :szok:

małami - Śro 21 Wrz, 2011 09:35

Ciężka droga przede mną :zalamka: Jestem przerażona. Jestem współuzależniona ale czasem wydaje mi się, że gdybyśmy byli bezdzietnym małżeństwem bez wspólnych zobowiązań wszystko byłoby takie proste. Tak łatwo byłoby odejść. Wiem, że pewno tylko tak mi się wydaje, ale w tym momencie widzę, że powoli uwalniam się od mojego współuzależnienia, jest mi dobrze bez męża, nie chcę wracać, nie martwię się o to czy pije, nie kontroluję go, ale co z tego jak mam tyle zmartwień na głowie... :bezradny:
OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 09:59

małami napisał/a:
nie chcę wracać, nie martwię się o to czy pije, nie kontroluję go, ale co z tego jak mam tyle zmartwień na głowie... :bezradny:

Małami wszystko będzie dobrze, dasz radę, :pocieszacz:
Wszystkie sprawy majątkowe da się załatwić , tylko nie powinnaś za długo zwlekać>
Nie możesz zamieść ich pod dywan. Bank nie będzie czekał ,aż Wy się dogadacie.
Podjęłaś już decyzje o złozenie pozwu o alimenty :brawo: , tak trzymaj , będziesz miała kasę na jedzenie dla dzieci. Mieszkasz u matki , możesz zostawić dzieci pod jej opieką, idź na terapię, a przede wszystkim po profesjonalną pomoc prawną.
Ja nie mam zamiaru doradzac ci rozwodu , ja złożyłam pozew o alimenty jak młodszy syn miał trzy lata (dostałam tyle ile chciałam 50% jego dochodów), rozwiodłam się jak syn skończył 18 lat.
Przez te wszystkie lata liczyłam , że on przestanie, żyłam nadzieją od terapii do terapii . Nic nie dało, pije nadal. Nie jest juz moim mężem, mamy dorosłe dzieci, a ja nie moge pozbyć się uczucia, że nie jestem odpowiedzialna za niego.

pterodaktyll - Śro 21 Wrz, 2011 10:04

elzbieta2011 napisał/a:
oboje solidarnie odpowiadacie za terminową spłatę kredytu, on nie płaci, ty spłacasz

Wszakże jest pewien "myczek". Jeżeli rata jest ściągana z konta a nie wpłacana , to jest pobierana zawsze z tego samego. Myczek polega na tym, że jeśli to konto wspólne to należałoby się z niego wymiksować i zostawić drugą połowę z tym "pasztetem" :)

esaneta - Śro 21 Wrz, 2011 10:30

pterodaktyll napisał/a:
Myczek polega na tym, że jeśli to konto wspólne to należałoby się z niego wymiksować i zostawić drugą połowę z tym "pasztetem"


Nie do końca Ptero. Z konta możesz się "wymiksować", z kredytu jednak nie.
Prędzej czy póxniej bank sie upomni jesli gorsza połowa nie ogarnie tego "pasztetu"
Ja z moim Panem X równiez mamy dozywotni kredyt (i wciąż jeszcze wspólność).
Kredyt był obsługiwany z jednego ( z resztą naszego jedynego) wspólnego rachunku.
Kiedy mój alko zaczął doprowadzac naszą rodzinę do ruiny finansowej (debet na koncie, jego kredyty, karta kredytowa) wówczas sie wymiksowałam. Ale co miesiąc robiłam przelew ze swojego konta na eks-wspólne konto i w tytule wpisywałam nr umowy kredytowej, której płatność dotyczyła. Niestety bank ściągał z tego najpierw na debety, karte kredytową i inne zobowiązania męża i okazywało się, ze rata nie została zapłacona.
Zaprzyjaźniony prawnik poradził mi w tej sytacji nastepujący manewr: włączyć do tego tzw. stronę trzecią (przyjaciółkę, matkę kogokolwiek komu ufamy), przelać ratę najpierw na konto tej zaufanej osoby i dopiero ta osoba wpłaci na nasze eks-wspólne konto ratę zaznaczając w tytule przelewu że Pani Y płaci za Panią X tytułem: nr um. kredytowej.
Wówczas teoretycznie w momencie pojawienia się tzw. 3 strony umowy bank winien zaksięgować tę płatnośc tak jak wskazano w tytule przelewu.

pterodaktyll - Śro 21 Wrz, 2011 10:38

Ja nie przerabiałem tego, że druga strona nie spłaca a z konta na wszelki wypadek się "wymiksowałem". Może masz rację,.......
OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 10:43

pterodaktyll napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
oboje solidarnie odpowiadacie za terminową spłatę kredytu, on nie płaci, ty spłacasz

Wszakże jest pewien "myczek". Jeżeli rata jest ściągana z konta a nie wpłacana , to jest pobierana zawsze z tego samego. Myczek polega na tym, że jeśli to konto wspólne to należałoby się z niego wymiksować i zostawić drugą połowę z tym "pasztetem" :)


"Myczek" powiadasz , a o komorniku słyszałeś ? lub firmach windykacyjnych?, które mogą kupić twoje długi lub wystawić mieszaknie na licytację.

Ja nigdy nie miałam z byłym wspólnego konta, a i tak dostałam wezwanie do zapłaty raty za samochód, który on kupił dla siebie (byłam jeszcze wówczas jego żoną). Powiedziałam, że zapłacę, a auto jest moje, szybko pobiegł do banku.
Jak komuś poręczysz kredyt on nie płaci :dokuczacz: , to komornik do kogo zapuka :nerwus: ?.

OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 11:18

esaneta napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Myczek polega na tym, że jeśli to konto wspólne to należałoby się z niego wymiksować i zostawić drugą połowę z tym "pasztetem"


Zaprzyjaźniony prawnik poradził mi w tej sytacji nastepujący manewr: .


Płacę raty z własnego konta we własnym imieniu.Mam dowody potwierdzenia przelewu, przy podziale majątku, nie płacę drugi raz za to samo.
Moja historia kredytowa skończyła się OK, on wziął dodatkowy etat i sam spłacił swoje zobowiazania.

esaneta - Śro 21 Wrz, 2011 11:23

elzbieta2011 napisał/a:
Płacę raty z własnego konta


Ja tez płacę z własnego, ale muszę wpłacac raty na rachunek wyznaczony przez bank do obsługi kredytu, a ten rachunek był naszym wspólnym kiedys rachunkiem, na którym mój Pan X poczynił takie spustoszenia.
Więc moje odejście z tego rachunku nic tu nie zmieniło.

małami - Śro 21 Wrz, 2011 11:40

chociaż mi nie do śmiechu przypomina mi się w tej chwili hasło : "CO BANK ZŁĄCZYŁ CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA" fsdf43t
OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 11:44

esaneta napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Płacę raty z własnego konta


Ja tez płacę z własnego, ale muszę wpłacac raty na rachunek wyznaczony przez bank do obsługi kredytu, a ten rachunek był naszym wspólnym kiedys rachunkiem, na którym mój Pan X poczynił takie spustoszenia.
Więc moje odejście z tego rachunku nic tu nie zmieniło.


OK , ja nie wiem jaką masz umowę bankiem. Tylko istnieje takie niebezpieczeństwo, że kiedyś zmienisz zadanie, będziesz chciała się rozwieść , podzielić majątek i jak udowodnisz, że ty płaciłaś raty, a nie twoja "przyjaciółka". Każdą umowę nawet z bankiem można zmienić jest coś takiego jak aneks do umowy, ale ty decydujesz.

esaneta - Śro 21 Wrz, 2011 11:47

małami napisał/a:
"CO BANK ZŁĄCZYŁ CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA"


Czytałam juz kilka artykułów traktujących o tym zjawisku.

"I obiecuję, że Cię nie opuszczę dopóki BANK nas nie rozdzieli" :mgreen:

OSSA - Śro 21 Wrz, 2011 12:51

małami napisał/a:
chociaż mi nie do śmiechu przypomina mi się w tej chwili hasło : "CO BANK ZŁĄCZYŁ CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA" fsdf43t

Małami, jesteś dużą dziewczynką dajesz sobie radę z pijanym facetem , dźwigasz go na własnych plecach, znosisz jego pijackie manipulacje, przez tyle lat, a nie dasz sobie rady z BANKIEM.
Nie poddawaj się 2ff3

Wszystko sie ułoży :luzik:
ps. Umowę nasz z bankiem, czy autorem jakiegoś artykułu?

małami - Czw 22 Wrz, 2011 12:36

elzbieta2011 napisał/a:
Wszystko sie ułoży
ps. Umowę nasz z bankiem, czy autorem jakiegoś artykułu?

Umowę mam z bankiem, nie wiem gdzie ja miałam głowę wtedy gdy brałąm z mężem kredyt na mieszkanie, wlaściwie nie było takiej pilnej potrzeby, mieliśmy gdzie mieszkać, a mąż już wtedy za kołnierz nie wylewał. Ale kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to alkoholizm i że będzie coraz gorzej. A gdy zamieszkaliśmy we wlasnym gniazdku szybko okazało się jak wielki jest problem. Ledwo co się przeprowadziliśmy mieliśmy robić parapetówę dla rodziny, a mąż od rana był tak narżnięty, że imprezę trzeba było przełożyć.

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 12:44

małami napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Wszystko sie ułoży
ps. Umowę nasz z bankiem, czy autorem jakiegoś artykułu?

Umowę mam z bankiem, nie wiem gdzie ja miałam głowę wtedy gdy brałąm z mężem kredyt na mieszkanie, wlaściwie nie było takiej pilnej potrzeby, mieliśmy gdzie mieszkać, a mąż już wtedy za kołnierz nie wylewał. Ale kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to alkoholizm i że będzie coraz gorzej. A gdy zamieszkaliśmy we wlasnym gniazdku szybko okazało się jak wielki jest problem. Ledwo co się przeprowadziliśmy mieliśmy robić parapetówę dla rodziny, a mąż od rana był tak narżnięty, że imprezę trzeba było przełożyć.


Małami dziś w "Gazecie wyborczej" ma być artykuł jak można sprzedać mieszkanie obciążone kredytem kiedy mogą cię zlicytować , może warto poczytać?

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 12:48

małami napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Wszystko sie ułoży
ps. Umowę nasz z bankiem, czy autorem jakiegoś artykułu?

Umowę mam z bankiem, nie wiem gdzie ja miałam głowę


Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, stało się i już nie ty jedna dałaś się omotać alkoholikowi.
Oni naprawdę potrafią nas przekonać , a później j67j6 ,ale TY nie musisz iść z nim na dno , ratuj siebie, dzieci i co tam uda się jeszcze ....

małami - Czw 22 Wrz, 2011 12:50

elzbieta2011 napisał/a:
Małami dziś w "Gazecie wyborczej" ma być artykuł jak można sprzedać mieszkanie obciążone kredytem kiedy mogą cię zlicytować , może warto poczytać?

Co do sprzedaży mieszkania z kredytem to już interesowałam się tym, gdyż mój mąż początkowo twierdził, że je sprzedamy, z tym problemu by nie było. Nagle jednak mój zmienił zdanie. No a sama przecież go sprzedać nie mogę. Tak jak pisałam mogłabym starać się, zeby sąd przyznał te mieszkanie mi i dzieciom, ale wiem, że sama nie dam rady go spłacać.

esaneta - Czw 22 Wrz, 2011 12:59

małami napisał/a:
No a sama przecież go sprzedać nie mogę.


Kilka lat temu czytałam gdzieś artykuł jak zdesperowana żona rozwiązała ten problem.
Wcześniej jednak zrobiła formalny podział majątku, każdemu przyznano tyle ile trzeba, tylko że źle znosiła ona towarzystwo męża-czynnego alkoholika (wiadomo).
Kiedyś na towarzyskiej kawce w jakiejś knajpce zwierzyła się z płaczem koleżance ze swojego problemu. Rozmowie tej (a kawka odbywała się w jakiejś kawiarni) przysłuchiwało się dwóch dziwnych panów. Jeden z nich podszedł do niej i zaproponował jej pomoc.
Pani sprzedała im zatem swoją połowę domu a dziwni panowie po wprowadzeniu sie tamże zaczęłi "umilać" życie jej ex-mężowi, który po pewnym czasie odsprzedał im swoja połowę.

małami - Czw 22 Wrz, 2011 13:03

esaneta napisał/a:
Pani sprzedała im zatem swoją połowę domu a dziwni panowie po wprowadzeniu sie tamże zaczęłi "umilać" życie jej ex-mężowi, który po pewnym czasie odsprzedał im swoja połowę

Ciekawy pomysł 8) Tylko gdzie znaleźć takich panów??

esaneta - Czw 22 Wrz, 2011 13:08

małami napisał/a:
Ciekawy pomysł Tylko gdzie znaleźć takich panów??


Nie miałam tu na mysli, zeby poszukac miłych panów, przytoczyłam te historię raczej po to, aby uswiadomic Ci, ze nie ma sytuacji beznadziejnych - zawsze jest jakies wyjście, trzeba je tylko znaleźć fsdf43t

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 13:47

małami napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
Małami dziś w "Gazecie wyborczej" ma być artykuł jak można sprzedać mieszkanie obciążone kredytem kiedy mogą cię zlicytować , może warto poczytać?

Co do sprzedaży mieszkania z kredytem to już interesowałam się tym, gdyż mój mąż początkowo twierdził, że je sprzedamy, z tym problemu by nie było. Nagle jednak mój zmienił zdanie. No a sama przecież go sprzedać nie mogę. Tak jak pisałam mogłabym starać się, zeby sąd przyznał te mieszkanie mi i dzieciom, ale wiem, że sama nie dam rady go spłacać.


Małami, ja też miałam jakiś pomysł na zmianę swojego życia, ale ciągle było jakieś ale...

Mój były też nigdy nie godził się na sprzedaż mieszkania, a wiesz dlaczego.
ON CHCIAŁ PIĆ i mieć rodzinę>
Wspólne mieszkanie z kredytem, czy bez, jest jak haczyk, można łatwo manipulować rodziną. Kiedyś mieliśmy małe mieszkanie i trochę oszczędności (mógł sobie kupić mieszkanie dla siebie). On pił gdy ja chciałam doprowadzić by się wyprowadził, on zaczął się leczyć i tak mną zakręcił, że zgodziłam się na zakup dużego mieszkania inwestując w nie wszystkie oszczędności wspólne, moich rodziców.
Miało być tak cudownie duże mieszkanie wygodnie, już na etapie urządzania on zaczął pić, pojechał malować, nie wracał, wystraszyłam, że coś mu się stało ( wtedy nie było tel. komórkowych) pojechałam i co c44vc on nawalony.

Byłam pod murem tak jak ty teraz, zostałam posprzątałam i d..pa straciłam kolejnych 12 lat mojego życia , on pije dalej i dalej trzyma mnie na haczyku, manipuluje, Fakt jest mu trudniej, dzieci są dorosłe, a ja staram się mieć własne życie,dalej ...




ucxc4 ucxc4 46uj7y ucxc4 ucxc4 46uj7y xdf4 :beczy:

małami - Czw 22 Wrz, 2011 19:21

elzbieta2011 napisał/a:
Mój były też nigdy nie godził się na sprzedaż mieszkania, a wiesz dlaczego.
ON CHCIAŁ PIĆ i mieć rodzinę>

Nie siedzę w głowie mojego męża ale pewno również tego chce. I chyba nie wierzy, że ja naprawdę odeszłam, cały czas próbuje jakichś sztuczek, żebym wróciła, no a jeśli sprzedamy mieszkanie to niby gdzie miałabym wrócić??Jak mieliśmy plany żeby sprzedać mieszkanie mówił, że pójdzie do rodziców mieszkać i będzie sobie odkładał na jakieś małe mieszkanko ( całe życie odkłada tylko efektów nie widać, przecież na piwko by brakło jakby coś odkładał).Ale tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że u rodziców też nie miałby spokoju. Tam kontrolę przejęła by jego mamusia. Z deszczu pod rynnę.
Widzę, że czasem nawet po rozwodzie nie można do końca cieszyć się wolnością. Smutne, że pomimo tego, że udało się wam formalnie rozstać to tak naprawdę cały czas tyle was łączy.

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 19:48

Małami nie przejmuj się moim gadaniem, mam po prostu doła. Jak się chce to wszystko można ;) Choć nie będzie ci łatwo, macie małe dzieci i przy rozwodzie może być szarpanina o dzieci, alimenty, widzenia itd.
Słusznie zauważyłaś on tak naprawdę nie wierzy, że TY odeszłaś, myśli babie odbiło,
wróci tu ma mieszkanie, które urządzała, dzieci mają dobre warunki, zrobi wszystko,by ciebie zmanipulować, nawet pójdzie na terapie jeśli mu na Was zależy, ale czy przestanie pić ???

Nie poszłam dalej, bo on przestał pić (rok), osiągnęłam spokój o który walczyłam tyle lat.
Teraz mam pełnoletnie dzieci, to on musi być Oky, by chciały z nim gadać.
Zawsze będzie nas wiele łączyć, przez te wszystkie lata nie było tylko źle, bywało dobrze, on jest inteligentnym facetem (oczywiście jak nie pije) mieliśmy wspólne zainteresowania, znajomych, itd. przeszkadzał tylko ALKOHOL.

Flandria - Czw 22 Wrz, 2011 19:52

elzbieta2011 napisał/a:
osiągnęłam spokój o który walczyłam tyle lat.

to może dlatego tak Cię to boli?
sukces okazał się zwykłą fatamorganą ...

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 20:05

Flandra napisał/a:
elzbieta2011 napisał/a:
osiągnęłam spokój o który walczyłam tyle lat.

to może dlatego tak Cię to boli?
sukces okazał się zwykłą fatamorganą ...


Masz rację, ale to nie mój temat.

Małami jest na początku drogi, życzę jej by wybrała lepszą drogę niż ja. :papa: :papa:

Żeglarz - Czw 22 Wrz, 2011 20:47

elzbieta2011 napisał/a:
Małami jest na początku drogi, życzę jej by wybrała lepszą drogę niż ja.

Droga każdego dnia zaczyna się od nowa :)

małami - Pią 23 Wrz, 2011 06:26

elzbieta2011 napisał/a:
przy rozwodzie może być szarpanina o dzieci

O dzieci szarpać się nie zamierzam, wręcz przeciwnie, chciałabym by mąż spędzał z nimi jak najwięcej czasu, o ile oczywiście będzie trzeżwy.
elzbieta2011 napisał/a:
Słusznie zauważyłaś on tak naprawdę nie wierzy, że TY odeszłaś, myśli babie odbiło,
wróci tu ma mieszkanie, które urządzała, dzieci mają dobre warunki

Mieszkania faktycznie mi szkoda, niedawno wyremontowane, dbałam o nie, zawsze był porządek, a mojemu mężowi syf nie przeszkadza, więc w tej chwili jest już pewno nieźle zapuszczone.
elzbieta2011 napisał/a:
nawet pójdzie na terapie jeśli mu na Was zależy, ale czy przestanie pić ???

Numer z terapią już przerabialiśmy. Terapia podobno uświadomiła mu, że nie jest z nim jeszcze tak źle. Przecież nie śpi nawalony pod ławką i nie pije najtańszych trunków. Uznał, że po prostu się z piciem trochę zagalopował :shock: Teraz gdy odeszłam znów zapisał się na terapię,żebym tylko wróciła, ale tym razem nabrać się nie dałam.
Cytat:
Zawsze będzie nas wiele łączyć, przez te wszystkie lata nie było tylko źle, bywało dobrze, on jest inteligentnym facetem (oczywiście jak nie pije) mieliśmy wspólne zainteresowania, znajomych, itd. przeszkadzał tylko ALKOHOL.
No właśnie, ALKOHOL. Zaakceptować mogę porozrzucone skarpetki ale alkoholu NIE POTRAFIĘ.
OSSA - Pią 23 Wrz, 2011 06:44

[quote="małami"]

Jesteś Wielka, bo przestałaś się kręcić wkoło dfg56s .

Z pozostałymi sprawami dasz sobie radę, z tego co piszesz nie jesteś sama, masz wsparcie mamy.

Jeśli mogę coś doradzić, nie wycofuj się z tego pozwu o alimenty, będziesz miała zagwarantowane pieniądze na życie dla dzieci.

Mój alimenciarz (to jego słowa) tak się bał konsekwencji nie płacenia alimentów (komornik. :krata: ), że zawsze nawet jak pił, w pierwszej kolejności dawał kasę na dzieci.
Przynajmniej nie musiałam się martwić, że nie mam za co jedzenia dzieciom kupić.

Żeglarz - Sob 14 Sty, 2012 15:10

Cześć małami :)
Co słychać u Ciebie?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group