ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Rozwód trzeźwiejącego z nieleczącą się współuzależnioną
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 00:48 Temat postu: Rozwód trzeźwiejącego z nieleczącą się współuzależnioną Hej,
trzeźwieję, nie piję od 25 miesięcy,
staram się to wszystko robić dość intensywnie, nieudolnie - jak to alkoholik z krótkim stażem, ale intensywnie - terapia grupowa, indywidualna, książki, coaching, mitingi AA, DDA, AŻ, SLAA.
Przez ostatnie 1.5 roku dla mojego małżeństwa robiłem bardo dużo i bardzo dobrze ekonomicznie. Czyli to, co umiałem. Poprawiała się moja więź z dziećmi.
Z żoną więź słabła, mimo niewielu, ale jednak jednostronnych prób z mojej strony nawiązania kontaktu, wyjścia gdzieś. Teraz żona twierdzi, że chce mnie pozwać o rozpad małżeństwa z powodu mojej winy, ponieważ to ja jako pierwsza osoba powiedziałem, że nie chcę chodzić na imprezy alkoholowe. Do tego, nie jestem już tym człowiekiem za którego wychodziła - za to, że się modlę, byłem wyzywany od "radiomaryjnych ciot", za to, że chodze na mitingi - że "bratam się z żulami", z moim dobrym ziomalem z grupy terapeutycznej nawet nie chciała się spotkać, argumentując, że jest on alkoholikiem a ona z takimi się nie spotyka.
Z jednej strony, może to bełkot, którym ona chce mnie zastraszyć; z drugiej -- ja się jednak boję.
Czy ktoś z Was ma doświadczenia odnośnie rozwodu w przypadku, gdy zaczął trzeźwieć -- i mógłby się nimi podzielić?
leon - Nie 13 Sty, 2013 00:49
Czesc
NANA - Nie 13 Sty, 2013 00:53
Witaj Michał ...
Czarny - Nie 13 Sty, 2013 00:59
Cześć Michał Wspieram ..Pewno znający bliżej temat odezwią się...spokojnie
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 01:02
Dodam jeszcze, że moja żona neguje że jestem alkoholikiem (i chwała Bogu, że przyśnił mi się pijany sen ze 2 razy i doświadczyłem bycia nawalonym gdy wstałem z tego snu -- bo sam bym pewnie w to wątpił, głód alkoholowy pojawia mi się bardzo rzadko, częściej pijane myślenie)
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 02:19
cześć Michał
michal22 napisał/a: | ja się jednak boję.
Czy ktoś z Was ma doświadczenia odnośnie rozwodu w przypadku, gdy zaczął trzeźwieć |
Michale nie obawiaj się
ja właśnie z powodu podania o sprawę rozwodową ,właśnie się zmobilizowałem do trzeźwości
nie mogłem zrobić nic,strasznie się bałem utraty rodziny,,żony,i dzieci
po wręczeniu papieru o rozwód,odeszła z dziećmi
ja zostałem sam,i żadnego doświadczenia w jakim kol wiek stażu bez dnia alkoholu,raczej nim jeszcze ociekałem
jednak zanim doszło do sprawy,minęło jakieś pół roku,może i więcej
a więc i tyleż nabyłem trzeźwości
na sprawie zapytany czy się leczę,zgodnie z prawdą odpowiedziałem że tak
zapytana żona,potwierdziła,moje słowa - lecz uparcie nie chciała już do mnie wrócić
sąd jednak nie był przychylny jej sprawie i nie chciał dać rozwodu
więc sprawa się wlekła
mnie zaś widywano schludnego i trzeźwego ,no więc praktycznie całe sprawy próbowali namawiać żonę do powrotu i dla dobra dzieci
ostatecznie poszli na ugodę i zaproponowali separację
gdyż ani Ona,ani ja nie ustępowaliśmy od swojego
a mnie nie było co zarzucić,,,taka była siła mej trzeźwości
tak więc Michale ,trzymaj się trzeźwości,,a dasz radę
Borus - Nie 13 Sty, 2013 06:43
Cześć Michale...
Zależy, czy Ty chcesz dalej trwać w tym związku.
Jeżeli nie ma innych argumentów, to to, że jesteś alkoholikiem (choć żona twierdzi, że nie)
trzeźwiejącym, nie może być winą i żaden sąd na to nie pójdzie.
Ja wystąpiłem o rozwód po 18-tu m-cach, nie widząc szans na
poskładanie małżeństwa, ale bez orzekania o winie.
Wprawdzie mogłem wnioskować o orzeczenie o Jej winie,
miałem dowody zdrady w postaci fotografii,
ale nie chciałem się w tym paprać ani mieszać osób trzecich
i sprawę załatwiono w ciągu kwadransa.
Fakt, że nasza córka była już wtedy dorosła
i nie było problemu z podziałem majątku, bo go po prostu nie było (znaczy najątku).
matiwaldi - Nie 13 Sty, 2013 08:10
cześć
mam na imię Waldek i jestem alkoholikiem.....
nie pije jakiś czas.....
pierwszy raz na terapie poszedłem ze względu na rodzinę (Żona ,dwóch synów)...
oczywiście ta motywacja nie była na tyle skuteczna,abym utrzymał abstynencję...
drugą terapie rozpocząłem już wyłącznie dla siebie ..... a na niej właśnie dowiedziałem się,że dzięki abstynencji może mi się udać utrzymać rodzinę ......
moja wówczas Kochana i kochająca Żona wspierała mnie(sama uczestnicząc w terapii dla współuzależnionych kobiet) i ma swój udział w trzeźwieniu.....
minęło parę lat ,a nasze drogi rozchodziły się ,bo mimo terapii moja moja Żona zamieniła się w Koleżankę Małżonkę.... kto jest winien......nie wiem i już nie szukam winnych....
po dwóch latach stanu zawieszenia naszego małżeństwa doszliśmy razem do wniosku,że rozwód nam pomoże ....... rozwiedliśmy się ,ale nie pomogło.....dzisiaj jest już tylko Matką moich dzieci.....
ale nie chcę ,aby moja historia odebrała Ci chęci do ratowania małżeństwa....
warto,zawsze warto włożyć trochę wysiłku,trochę pokory,dużo uczuć,aby mieć pewność gdy podejmiesz decyzję,że jest przemyślana i najlepsza dla wszystkich stron (dla Ciebie , Małżonki,dla Dzieci )
nasz związek rozpadł się po 25 latach znajomości,23 latach małżeństwa , w 8 roku mojej abstynencji i 2 latach separacji ...... i nie żałuję niczego.........
dobrych wyborów kolego życzę
OSSA - Nie 13 Sty, 2013 08:25
michal22 napisał/a: | ponieważ to ja jako pierwsza osoba powiedziałem, że nie chcę chodzić na imprezy alkoholowe |
Moim zdaniem coś tu nie pasuję , osobiście nie znam jednej osoby współuzależnionej która namawiała by trzeźwiejącego partnera na udział w imprezach z alk.
Chyba, że ..........
Ossa współuzależniona
esaneta - Nie 13 Sty, 2013 09:05
OSSA napisał/a: | nie znam jednej osoby współuzależnionej która namawiała by trzeźwiejącego partnera na udział w imprezach z alk. |
Nie jest to jednak wykluczone.
Zauważ, że Michał napisał iż jego małzonka nie widzi w nim alkoholika - być może miał to szczęśćie i rozpoznał u siebie tę chorobę w jednej z pierwszych faz.
Z drugiej strony małżonka się nie leczy i nie ma potrzebnej podstawowej wiedzy.
Michale z tego, co pamiętam to Twoja trzeźwość powinna być dla Ciebie najważniejsza.
Pamiętam też, że najwięcej małżeństw dotkniętych alkoholizmem rozpada się właśnie wtedy, gdy alko rozpoczyna trzeźwieć .... co wcale nie znaczy, ze tak powinno byc w Twoim przypadku
Witaj na pokładzie Dekadencji
olga - Nie 13 Sty, 2013 09:10
witaj
pannaJot - Nie 13 Sty, 2013 09:36
Witaj Michał. Moja walka z nałogiem doprowadziła do rozwodu. Mój były mąż także negował mój alkoholizm, twierdził, że na mitingach "rżnę się" z innymi alkoholikami. Pił i awanturował sie pod wpływem... Przestałam byc uległą laleczką w jego rękach i nie mógł tego znieść. O alkoholizmie przypomniał sobie juz w trakcje sprawy rozwodowej i wykorzystał go jako argument na swoja korzyść twierdząc że choroba i leczenie zniszczyły nasze małżeństwo. Nie patrzył wcale na to co osiągnęłam, ale poukładał sobie wszystko w głowie tak, że alkoholicy to "banda *j****" a ja sie z nimi spotykam. Przeszłam sporo...ale nie żałuję. W końcu jestem wolna
milutka - Nie 13 Sty, 2013 09:51
Witaj Michale
Powiem Ci tak ...postaw się proszę na miejscu tej żony ....Kiedy piłeś ona zajmowała się dziećmi ,jedyną rozrywką dla niej był spacer z dzieciakami i wyskok na kawę do koleżanki ...wiem z doświadczenia ,że przy alkoholiku imprezy typu wesele ,imieniny itp.to koszmar ,to jest zapewnienie opieki dzieciom i później temu pijanemu alkoholikowi któremu na drugi dzień się wydaje ,że impreza była super ...noi mamy sytuację teraz ...nie pijesz dwa lata ...świat się kręci wokół Ciebie ,wokół Twojego nie picia ...pewnie teraz już Ci lżej ale początki na pewno były trudne ...teraz omijasz zakrapiane imprezy ,życie stało się spokojne ,nudne wręcz dla tej żony bo teraz kiedy Ty nie pijesz ona potrzebuje się odstresować ,wyjść do towarzystwa ,zabawic ,potańczyć ale nie chce tam iść sama jak ty to dawniej robiłeś ale chce iść z Tobą ,ze swoim mężem ...jednak znowu ma blokade -kiedyś było to to ,że pijesz ,teraz to ,ze ie pijesz -cały czas świat się kręci wokół Ciebie ....nie dziw jej się proszę i nie szukaj winy w tym ,że ona się nie leczy ...ona potrzebuje normalnie żyć i ma do tego takie samo prawo jak Ty kiedy Ty tak żyłeś pijąc i dobrze się bawiąc ....boisz się rozwodu bo dla Ciebie jest nie do pomyślenia ,że ona mogłaby normalnie żyć ...ale wiedz ,że ona ma do tego prawo i zanim cokolwiek zdecydujesz pomyśl również o niej nie tylko o własnym tyłku ...przepraszam za tak ostre słowa ...pozdrawiam .
wampirzyca - Nie 13 Sty, 2013 10:05
Milutka rozumiem cię ......ale uważam ze teraz jesteś rozgoryczona i zła .....i piszesz w dużych emocjach...
Dziubas - Nie 13 Sty, 2013 10:10
"B.H. Szczerze mówiąc - różnie bywa. Czasem w okresie abstynencji wszystko się wali. Owszem, niejednokrotnie bliscy naprawdę alkoholika wspierają i nawet dla mnie jest to zaskakujące, że żona i dzieci okazują mu miłość, zrozumienie, że zależy im na nim naprawdę, chociaż zrobił wiele okropnych, niewyobrażalnych rzeczy. Bywa jednak i tak, że współuzależniona żona czy mąż, częściej jednak żona, zaadoptował się do życia z chorym. Niby marzył, by on przestał pić, ale jednak to wódka była czynnikiem scalającym rodzinę, trwale się wpisała w jej funkcjonowanie. Paradoksalnie bliscy niejednokrotnie podejmują różne działania, które mają abstynenta "zachęcić" do ponownego picia, by wszystko wróciło do "normy"."
To fragment artykułu: http://zdrowie.gazeta.pl/...l#BoxSlotII3img
P.S.
Cześć Michał
wampirzyca - Nie 13 Sty, 2013 10:15
Witaj Michale
nie opisałeś swojej historii....sprzed trzezwienia...ale skoro żona chciałaby z Tobą chodzić na imprezy alkoholowe....to chyba nie nawywijałeś za bardzo
mój mąż wogóle mnie nie ciągnie na takie imprezy...nie chodzimy..
co nie znaczy że siedzimy w domu....chodzimy do kina...na spacery...rozmawiamy...razem coś gotujemy.....a dawniej to siedzieliśmy w domu...albo po lokalach lataliśmy...tyle że mąż wypijał trochę a ja ...szkoda gadać...
i o dziwo jest między nami lepiej niż było wczesniej ...chociaż są też i trudne momenty...ale to wymaga chęci zmiany dwóch osób....
może porozmawiajcie szczerze...przecież można dojść do jakiś kompromisów.
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 10:24
pannaJot napisał/a: | Witaj Michał. Moja walka z nałogiem doprowadziła do rozwodu. Mój były mąż także negował mój alkoholizm, twierdził, że na mitingach "rżnę się" z innymi alkoholikami. Pił i awanturował sie pod wpływem... Przestałam byc uległą laleczką w jego rękach i nie mógł tego znieść. O alkoholizmie przypomniał sobie juz w trakcje sprawy rozwodowej i wykorzystał go jako argument na swoja korzyść twierdząc że choroba i leczenie zniszczyły nasze małżeństwo. Nie patrzył wcale na to co osiągnęłam, ale poukładał sobie wszystko w głowie tak, że alkoholicy to "banda po***ów" a ja sie z nimi spotykam. Przeszłam sporo...ale nie żałuję. W końcu jestem wolna |
Dzięki! A od strony prawnej możesz podać nieco więcej szczegółów? Interesuje mnie, czy udowodniono Ci wyłączną winę za rozpad małżeństwa czy co.
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 10:34
OSSA napisał/a: | michal22 napisał/a: | ponieważ to ja jako pierwsza osoba powiedziałem, że nie chcę chodzić na imprezy alkoholowe |
Moim zdaniem coś tu nie pasuję , osobiście nie znam jednej osoby współuzależnionej która namawiała by trzeźwiejącego partnera na udział w imprezach z alk.
Chyba, że ..........
Ossa współuzależniona |
"Już wolałabym, żebyś się z tymi, co stoją pod blokiem bratał, a nie z jakimiś żulami na mitingach"
"Na sylwestra? do alkoholików? nie ma mowy"
"Ty pierwszy powiedziałeś że nie będziesz chodził ze mną na imprezy" -- ani słowa o alternatywach (kino, spacer, teatr, etc)
Jeżeli ktoś nie chce tworzyć relacji ze mną, to nie musi.
Kiedyś byłem fajny -- 180cm wzrostu i 110 kg wagi, gruby misio, którego można było nakarmić (a *pie**al* na maksa), trzeba było tego misia ubrać (bo nie dbałem o siebie), trzeba było poprowadzić (bo się żaliłem z całego złego dzieciństwa i miałem "doły" i "jazdy", przytul mnie-sp*****aj, DDA i tak dalej).
Teraz jestem jaki? Ostatnio przybrałem do 90 kg (bo ważyłem 80kg) -- ale to dlatego, że urosły mi mięśnie, bo robię 60 pompek w jednej serii (polecam http://100pompek.pl). Odżywiam się zdrowo, więc cukrem mnie żona już nie nakarmi, bo go nie jjem (jestem uzależniony od cukru). Decyzje zawodowe podejmuje sam, wbrew żonie. Ubieram się sam ew proszę kumpla o pomoc. Terapeutyzuję się nie u małżonki, tylko na terapii.
Postawiłem się w pozycji żony. Najwyraźniej ona nie ma pojęcia, co można ze mną robić, bo bzykać przestała się ze mną 2 miesiące temu, nie chce wyjść razem czy do kina czy do teatru czy na basen czy na tego trzeźwościowego Sylwka (który był całkiem niegłupi).
Także, nie. Żona mnie nie namawia na te imprezy. Żona wyraża swoje niezadowolenie z tego, że nie piję i że chodzę na mitingi, żona wyśmiewała, że się modliłem, żona przy moim 3letnim dziecku powiedziała, że boga nie ma, gdy go uczyłem "aniele boże" (mamy ślub kościelny, żona świętuje wigilię i inne swięta, ale mówi, zę jest ateistka).
A ja chcę się rozwieść, od 3 dni, ale jestem tego pewny.
Żona grozi mi rozwodem od 3 lat.
Jeszcze jakieś pytania? Sytuacja z mojego punktu widzenia jest bardzo, ale to bardzo ciekawa.
"Co mam zrobić, żębyś nie wnosiła o rozwód?"
"Przestań chodzić na grupę i na mitingi!"
Ja chcę rozwodu i pytam tu o rozwód, od strony prawnej, CZY TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE Z OSOBĄ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ KTÓRA MOCNO GO PRÓBUJE ZASTRASZYĆ.
Gdybym chciał pytać o ratowanie małżeństwa, zapytałbym o ratowanie małżeństwa.
A gdybym chciał pocieszenia, poszedłbym do agencji towarzyskiej -- ta myśl wpadła mi ostatnio na mitingu, gdy zaczęli mnie niektórzy pocieszać. Przeciez ja sam sobie to wszystko załatwiłem w moim życiu, to były moje decyzje. Teraz jest kolejna moja decyzja, którą podjąłem.
Boję się, mam lęk, więc pytam. Ale dzięki. Nawet jedna czy dwie wypowiedzi w temacie i już czuję wsparcie i pomoc ze strony trzeźwięjących. WIELKIE DZIĘKI!!!
pannaJot - Nie 13 Sty, 2013 10:36
Owszem, sąd uznał mnie za winną rozpadu małżeństwa. Nawet to, że mój mąż potraktował mnie z główki jak mu się przeciwstawiłam sąd uzasadnił . Sędzina stwierdziła, że to skutek rozpadu małżeństwa a nie jego przyczyna a ja jestem rozwydrzona alkoholiczką. No cóż. On miał prawnika, teściowa zeznała w sądzie, ze wracałam za każdym razem z mitingów z kwiatami, że ja jej powiedziałam, że "ci panowie" na te kiaty się składaja itp. Jakoś to przeżyłam chociaz boli nadal.
Duszek - Nie 13 Sty, 2013 10:42
Witaj Michale.
To, że podjąłeś leczenie to jest na plus dla Ciebie w sądzie. Szczególnie jeśli macie dzieci, bo to przecież głownie ich dobro jest brane pod uwagę. Z tego co wiem, to sąd najpierw dąży do ugody małżonków, ewentualnie separacja a rozwód to ostateczność. Spróbuj może znaleźć osobę, najlepiej taką w temacie (współuzależnioną lub może terapeutkę), która porozmawiałaby z Twoją żoną. Może problem tkwi głębiej. Tak jak alko musi do swojej terapii powiedzmy - dojrzeć, tak i my osoby współuzależnione też potrzebujemy czasu na taką decyzję.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, iż Twoje picie jej nie przeszkadza. Może rzeczywiście nie dałeś jej tak mocno popalić...
wampirzyca - Nie 13 Sty, 2013 10:44
Oki już spadam stąd ......a ja uciekłabym od takiej żony...
Dziubas - Nie 13 Sty, 2013 10:44
michal22 napisał/a: | A ja chcę się rozwieść, od 3 dni, ale jestem tego pewny. |
No i OK, skoro tego chcesz.
Mnie zastanawia ta intensywność:
michal22 napisał/a: | intensywnie - terapia grupowa, indywidualna, książki, coaching, mitingi AA, DDA, AŻ, SLAA. |
Czy aby nie za dużo na raz? Zostaje Ci czas na "życie",rodzinę?
Może przemyśl to.
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 11:08
michal22 napisał/a: | Gdybym chciał pytać o ratowanie małżeństwa, zapytałbym o ratowanie małżeństwa. |
Michale,musisz się jaśniej wyrażać
gdyż nikt w twojej głowie nie siedzi i myśli twych nie zna
a to
michal22 napisał/a: | Z jednej strony, może to bełkot, którym ona chce mnie zastraszyć; z drugiej -- ja się jednak boję.
Czy ktoś z Was ma doświadczenia odnośnie rozwodu w przypadku, gdy zaczął trzeźwieć -- i mógłby się nimi podzielić? |
może oznaczać - pytanie o ratowanie przed rozpadem małżeństwa
Borus - Nie 13 Sty, 2013 11:09
michal22 napisał/a: | Ja chcę rozwodu i pytam tu o rozwód, od strony prawnej, CZY TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE Z OSOBĄ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ KTÓRA MOCNO GO PRÓBUJE ZASTRASZYĆ. |
Skoro chcesz rozwodu, to albo dogadacie się co do nieorzekania o winie
albo bierz papugę i wnoś o rozwód z jej winy.
Ja innego wyjścia nie widzę...
Duszek - Nie 13 Sty, 2013 11:17
Jacek napisał/a: | michal22 napisał/a: | Gdybym chciał pytać o ratowanie małżeństwa, zapytałbym o ratowanie małżeństwa. |
Michale,musisz się jaśniej wyrażać
gdyż nikt w twojej głowie nie siedzi i myśli twych nie zna
a to
michal22 napisał/a: | Z jednej strony, może to bełkot, którym ona chce mnie zastraszyć; z drugiej -- ja się jednak boję.
Czy ktoś z Was ma doświadczenia odnośnie rozwodu w przypadku, gdy zaczął trzeźwieć -- i mógłby się nimi podzielić? |
może oznaczać - pytanie o ratowanie przed rozpadem małżeństwa |
Ja tak to zrozumiałam, więc chyba moja odpowiedź jest nieważna.
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 11:22
michal22 napisał/a: | ja się jednak boję. |
czego??? w takim razie,gdy chcesz tego rozwodu to po prostu dajesz
a boisz się zasądzonej winy
michal22 napisał/a: | trzeźwieję, nie piję od 25 miesięcy, |
i co???to ma cię uniewinnić,tego co dokonywałeś gdy piłeś
twoja żona również ma prawo do godnego życia
poczytaj sobie wersję współuzależnionej
milutka napisał/a: | Powiem Ci tak ...postaw się proszę na miejscu tej żony ....Kiedy piłeś ona zajmowała się dziećmi ,jedyną rozrywką dla niej był spacer z dzieciakami i wyskok na kawę do koleżanki ...wiem z doświadczenia ,że przy alkoholiku imprezy typu wesele ,imieniny itp.to koszmar ,to jest zapewnienie opieki dzieciom i później temu pijanemu alkoholikowi któremu na drugi dzień się wydaje ,że impreza była super ...noi mamy sytuację teraz ...nie pijesz dwa lata ...świat się kręci wokół Ciebie ,wokół Twojego nie picia ...pewnie teraz już Ci lżej ale początki na pewno były trudne ...teraz omijasz zakrapiane imprezy ,życie stało się spokojne ,nudne wręcz dla tej żony bo teraz kiedy Ty nie pijesz ona potrzebuje się odstresować ,wyjść do towarzystwa ,zabawic ,potańczyć ale nie chce tam iść sama jak ty to dawniej robiłeś ale chce iść z Tobą ,ze swoim mężem ...jednak znowu ma blokade -kiedyś było to to ,że pijesz ,teraz to ,ze ie pijesz -cały czas świat się kręci wokół Ciebie ....nie dziw jej się proszę i nie szukaj winy w tym ,że ona się nie leczy ...ona potrzebuje normalnie żyć i ma do tego takie samo prawo jak Ty kiedy Ty tak żyłeś pijąc i dobrze się bawiąc ....boisz się rozwodu bo dla Ciebie jest nie do pomyślenia ,że ona mogłaby normalnie żyć ...ale wiedz ,że ona ma do tego prawo i zanim cokolwiek zdecydujesz pomyśl również o niej nie tylko o własnym tyłku ...przepraszam za tak ostre słowa ...pozdrawiam . |
a może teraz uważasz że żona powinna cię posłuchać i iść na leczenie
a czy gdy ona miała prośby,to posłuchałeś
u mnie na sprawie rozwodowej,padł ze strony mojej żony taki zarzut
"nie znęca się fizycznie,ale jego picie ma na nas wpływ psychiczny"
ja to zrozumiałem,,a przynajmniej próbowałem
dlatego dziś dobrze wiem o czym tu się wypowiadają współuzależnione
co czuły i czują ,,gdy ich partnerzy beztrosko uważali że ich picie jest takie "ok"
rybenka1 - Nie 13 Sty, 2013 11:37
Witaj
Borus - Nie 13 Sty, 2013 11:39
Jacek napisał/a: | i co???to ma cię uniewinnić,tego co dokonywałeś gdy piłeś |
Nie wiesz co dokonywał, gdy pił...
Jacek napisał/a: | twoja żona również ma prawo do godnego życia |
Oczywiście, ale niekoniecznie z gorzałą w tle, skoro tyle przez to wycierpiała... Jacek napisał/a: | a może teraz uważasz że żona powinna cię posłuchać i iść na leczenie |
Moim zdaniem, jak najbardziej, jeżeli zależałoby jej na ratowaniu małżeństwa... Jacek napisał/a: | a czy gdy ona miała prośby,to posłuchałeś |
Nie wiesz, czy miała, jakie i czy nie posłuchał...
Tajga - Nie 13 Sty, 2013 11:42
michal22 napisał/a: | CZY TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE Z OSOBĄ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ KTÓRA MOCNO GO PRÓBUJE ZASTRASZYĆ.
|
Jak NAJBARDZIEJ!!!
W sumie to już jest główny powód do rozwodu.
Żona nie ułatwia Ci trzeźwienia.
Często zdarza się tak, że alkoholik który nie pije
jest niewygodny dla współmałżonka/ki.
Nie ma na kogo wrzeszczeć, nie ma kim sterować
nie ma kogo obwiniać o całe zło całego świata.
Tak było w moim przypadku, mężowi nie podobała się już
trzeźwa żona, stanowiąca sama o sobie
Założył sprawę o rozwód z mojej winy, i jeszcze alimentów żądał.
Ale się sędzina śmiała
Tylko, że paradoks...w sądach patrzą przychylnym okiem
na osoby które nie piją, i coś z sobą robią.
Sędzina zapytała mnie czy pracuję, i powiedziała
"Pani pracuje, pani piła za swoje".
Odbyło się bez orzekania o winie.
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 11:51
Borus napisał/a: | Nie wiesz co dokonywał, gdy pił... |
Borusku,czy ty nadal uważasz swój okres popijaw że był taki niewinny
że nie robiłeś tego czy tam tego ,, to już masz jakieś usprawiedliwienie niewinności
że twoje czyny nie wpływały negatywnie na najbliższe otoczenie
nie mam pojęcia czy stosujesz i przerabiasz kroki AA-owskie
ja się staram przynajmniej przerabiając je zrozumieć
Borus napisał/a: | skoro tyle przez to wycierpiała... |
Borus napisał/a: | Moim zdaniem, jak najbardziej, jeżeli zależałoby jej na ratowaniu małżeństwa... |
Borus napisał/a: | Nie wiesz, czy miała, jakie i czy nie posłuchał... |
a pomyślałeś co byś tu napisał gdy by Ona miała możliwość przedstawienia tu swojej wersji
Tajga - Nie 13 Sty, 2013 11:53
michal22 napisał/a: | żona przy moim 3letnim dziecku powiedziała, że boga nie ma |
No chyba nie ma szans na zdrowe relacje w tej rodzinie....
esaneta - Nie 13 Sty, 2013 11:54
Nie wyrokujmy Kochani....nieobecni nie mają racji
Borus - Nie 13 Sty, 2013 12:00
Jacek napisał/a: | Borusku,czy ty nadal uważasz swój okres popijaw że był taki niewinny |
Nigdy i nigdzie nie pisałem, że okres mojego chlania (nie popijaw)
był niewinny... wręcz przeciwnie
ale nie piszemy tu ani o moim ani Twoim okresie picia... Jacek napisał/a: | a pomyślałeś co byś tu napisał gdy by Ona miała możliwość przedstawienia tu swojej wersji |
Nie pomyślałem, bo nie znam jej wersji;
Gdy ją poznam, wtedy ewentualnie się odniosę...
Przyjdzie problem - bedzie rada...
Franc - Nie 13 Sty, 2013 12:08
Nie znam cię Michał22 , nie znam twojej żony , poznałem trochę jak ty widzisz tą sytuacje nie wiem jak to widzi twoja żona , ty przedstawiłeś swoje argumenty żony argumentów nie poznałem , powiem ci tylko że ja nie mam takiej sytuacji ale ja nie trwał bym w związku na siłę , nie męczył bym się w czymś w czym nie widzę sensu , znam kilka takich małżenśtw które się rozpadły i podziwiam ich za to że potrafili się rozstać bez przepychanek bez oczerniania bez przeciągania dzieci na swoją stronę po prostu stwierdzili że cos się skończyło i już
Borus - Nie 13 Sty, 2013 12:12
Franc napisał/a: | potrafili się rozstać bez przepychanek bez oczerniania bez przeciągania dzieci na swoją stronę po prostu stwierdzili że cos się skończyło i już |
...i o to chodzi...
wampirzyca - Nie 13 Sty, 2013 12:14
......a ja uciekłabym od takiej żony...[/quote]
po przemyśleniu przyznaję że napisałam głupotę........
nie znam kobiety....i nie mnie ją osądzać....napewno swoje przeszła w życiu z Tobą....
i już uciekam z tego tematu........
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 12:20
Borus napisał/a: | ale nie piszemy tu ani o moim ani Twoim okresie picia... |
no cóż,,może nie zauważyłeś pytania autora
michal22 napisał/a: | Czy ktoś z Was ma doświadczenia odnośnie rozwodu w przypadku, gdy zaczął trzeźwieć -- i mógłby się nimi podzielić? |
Borus - Nie 13 Sty, 2013 12:34
Jacek napisał/a: | no cóż,,może nie zauważyłeś pytania autora |
Zauważyłem i nawet dokładnie przeczytałem...
Borus - Nie 13 Sty, 2013 12:47
Jacek napisał/a: | Borus napisał/a:
Franc napisał/a:
potrafili się rozstać bez przepychanek bez oczerniania bez przeciągania dzieci na swoją stronę po prostu stwierdzili że cos się skończyło i już
...i o to chodzi...
panowie macie jak najbardziej swoje racje (w słowach)
ale nie macie bladego pojęcia,co się dzieje w takich uczuciach |
Nie wiem, jak Franc, ale ja doskonale wiem, co czułem wtedy i czuję obecnie...
Za to Ty nie masz bladego pojęcia, co siedzi w mojej głowie...
Celowo zacytowałem cały Twój post i nie wygasiłem.
Tajga - Nie 13 Sty, 2013 13:20
esaneta napisał/a: | Nie wyrokujmy Kochani....nieobecni nie mają racji |
Eska, napisałabyś tak to samo do wpółuzależnionej
która by się skarżyła na męża?
rufio - Nie 13 Sty, 2013 13:38
Tajga napisał/a: | esaneta napisał/a:
Nie wyrokujmy Kochani....nieobecni nie mają racji
Eska, napisałabyś tak to samo do wpółuzależnionej
która by się skarżyła na męża?
_________________ |
To chyba ma coś wspólnego z jakąś wspólnotą ? .....
To ma chyba wspólnego ( zachowanie Jego żony ) z utrata stabilności niestabilnego związku . Trochę się kobieta pogubiła - nie ona pierwsza nie ostatnia - To już jest standard w takich przypadkach - poczuła zagrożenie swego terytorium i jak teraz żyć z takim dziwolągiem ?
prsk
Krzysztof 41 - Nie 13 Sty, 2013 13:51
Dlaczego ludzie nie chcący już być razem doprowadzają do wojny między sobą?
Jeżeli nie ma szans na zdrowy związek rozejdźcie się w zgodzie niech każdy idzie w swoją stronę, dziecko czy dzieci i tak już z tego toksycznego związku dość ucierpiały.
Przestańcie się na wzajem oskarżać i oczerniać niech nienawiść zostanie odłożona na bok i rozstanie przebiegnie w spokoju bez zbędnych przepychanek.
Witaj
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 14:18
Dzięki ogromne Wam wszystkim za podzielenie się!!!
Chodziło mi o uspokojenie mojego lęku i chciałem zobaczyć, że TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE. I dziękuję serdecznie, że zobaczyłem, że tak jest.
Małżeństwa "na siłę" ratował nie będę, bo zwyczajnie tego... PRÓBOWAŁEM! I wystarczy. Żony opór tylko narastał, a jak to w medytacjach piszą, nie zwalczać dużej siły jeszcze większą siłą, ale zaakceptować... to akceptuję.
Podpiszę rozwód, a nawet się na niego cieszę. Mam nadzieje, że żona nie zmieni zdania, ale jeżeli tak, to ja ją pozwę. Nie chciałbym jednak z drugiej strony przepychanek.
Już mi nie zależy. Ostre negocjacje finansowe 3 dni temu wybiły mi z głowy jakąkolwiek ideowość, emocjonalność i tak dalej. Z drugiej strony, zupełnie kobietę rozumiem, walczy o byt... i szanuję ją za to, i będę ją wspierał i pomagał jej po tym rozwodzie -- taki mam plan. Ale nie wiem, jak zareaguję w sytuacji, gdy sobie kogoś znajdzie czy coś takiego. Tak czuję na ten moment. Z trzeciej strony - sam chętnie pobiegnę w ramiona NORMALNOŚCI, bo brakuje mi już tego. Dziewczyny - nadchodzę! :-)
Apropos, spowiednik gdy dzisiaj dwie chwile temu wyznałem, z jakich powodów i w jakim okresie mojego życia zawierałem małżeństwo... był bardzo wyrozumiały i powiedział, że obowiązuje mnie wierność -- chyba, że będę dążył do nieważności małżeństwa, a w przypadku, gdy zawierałem je, będąc nietrzeźwym, jest to do udowodnienia.
Dziubas - Nie 13 Sty, 2013 14:24
wampirzyca napisał/a: | po przemyśleniu przyznaję że napisałam głupotę... |
to nie głupota, ale reakcja na poznaną sytuację (ja też bym zwiał )
Borus - Nie 13 Sty, 2013 14:25
Jacek napisał/a: | to co czujesz,przypisujesz innym że powinni czuć tak jak to czujesz ty |
Błędny wniosek... tego też nigdzie nie napisałem... Jacek napisał/a: | o co Borusku chodzi???
że Ty tak postąpiłeś |
Tylko i wyłącznie o to, że można rozstać się w ten sposób, nie szukając zemsty...
Było, minęło... Jacek napisał/a: | a ja zacząłem celowo wygaszać,gdyż to jednak nie nasz temat,dla naszych prywatnych rozmów |
Moim zdaniem, rozmowa jak najbardziej na temat: Rozwód trzeźwiejącego z nieleczącą się współuzależnioną , tylko za bardzo zboczyłeś na moje osobiste odczucia...
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 14:40
Borus napisał/a: | zboczyłeś na moje osobiste odczucia... |
Borusku,nie odwracaj kota ogonem
kto tu w kogo odczucia pierwszy uderzył
Borus napisał/a: | Jacek napisał/a: | i co???to ma cię uniewinnić,tego co dokonywałeś gdy piłeś |
Nie wiesz co dokonywał, gdy pił...
Jacek napisał/a: | twoja żona również ma prawo do godnego życia |
Oczywiście, ale niekoniecznie z gorzałą w tle, skoro tyle przez to wycierpiała... Jacek napisał/a: | a może teraz uważasz że żona powinna cię posłuchać i iść na leczenie |
Moim zdaniem, jak najbardziej, jeżeli zależałoby jej na ratowaniu małżeństwa... Jacek napisał/a: | a czy gdy ona miała prośby,to posłuchałeś |
Nie wiesz, czy miała, jakie i czy nie posłuchał... |
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 14:44
Borus napisał/a: | Jacek napisał/a: | to co czujesz,przypisujesz innym że powinni czuć tak jak to czujesz ty |
Błędny wniosek... tego też nigdzie nie napisałem... |
tu
Borus napisał/a: | Franc napisał/a: | potrafili się rozstać bez przepychanek bez oczerniania bez przeciągania dzieci na swoją stronę po prostu stwierdzili że cos się skończyło i już |
...i o to chodzi... |
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 14:49
michal22 napisał/a: | Chodziło mi o uspokojenie mojego lęku i chciałem zobaczyć, że TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE. I dziękuję serdecznie, że zobaczyłem, że tak jest.
Małżeństwa "na siłę" ratował nie będę, bo zwyczajnie tego... PRÓBOWAŁEM! |
oczywiście ze masz szansę
dlatego już ci w pierwszym moim poście napisałem
Jacek napisał/a: | tak więc Michale ,trzymaj się trzeźwości,,a dasz radę |
Borus - Nie 13 Sty, 2013 14:51
Jacek napisał/a: | Borusku,nie odwracaj kota ogonem
kto tu w kogo odczucia pierwszy uderzył |
Mylisz odczucia z wnioskami...
Poza tym dalsza dyskusja jest moim zdaniem bezsensowna,
gdyż Michał już właściwie sprawę wyjaśnił...
Pa...
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 14:58
Jacek napisał/a: | michal22 napisał/a: | Chodziło mi o uspokojenie mojego lęku i chciałem zobaczyć, że TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE. I dziękuję serdecznie, że zobaczyłem, że tak jest.
Małżeństwa "na siłę" ratował nie będę, bo zwyczajnie tego... PRÓBOWAŁEM! |
oczywiście ze masz szansę
dlatego już ci w pierwszym moim poście napisałem
Jacek napisał/a: | tak więc Michale ,trzymaj się trzeźwości,,a dasz radę |
|
Jacku,
trzymam się trzeźwości jak JASNA I CIĘZKA CHOLERA,
przez ostatnie 2 tygodnie byłem na wielu mitingach i nagle zrozumiałem, że już nigdy nie będę sam i już. Że tam jest moja rodzina -- na AA. A tu w domu -- są moje dzieci. I żona, ale żona niekoniecznie do mojej rodziny się zalicza.
Jeszcze napiszę z innego forum -- takie moje gdybanie, jak uratować to małżeństwo, bo rozważam to, jeszcze żeby krzyknąć VETO, bo mogę --
Mnie nikt nie ratował w małżeństwie -- żona nie doświadczała negatywnych skutków mojego alkoholizmu wprost (ot, kiedyś przy remoncie byłem tak nawalony, że świeżo ułożony panel rozbiłem; ot, zarzygałem kibel, zasnąłem w trakcie imprezy ze znajomymi... i ziałem typowo DDA'owską nienawiścią do wszystkiego, ale to akurat z żoną - jednym głosem).
Ja po prostu zrozumiałem pewnego dnia, że nie umiem się już uczyć tak, jak kiedyś, a że za kilka lat miałem mieć ważny egzamin, poczułem lęk, że za kilka lat nie będę w stanie utrzymać rodziny i zacząłem szukać w sobie wady. Po kilki mcach terapii indywidualnej odstawiłem alkohol (terapeuta nie widział problemu, ja PODEJRZEWAŁEM problem), potem przez 5 mcy zapracowywałem się, obżerałem i jeździłem do sklepów po pracy ("media markt czy mc donalds")... i po tych 5 mcach trafiłem na grupę terapeutyczną z hasłem "nie mam problemu z alkoholoem, ale z obżarstwem i pracoholizmem". Pierwszy sen alkoholowy miałem po 11 miesiącach niepicia i chwała Bogu, bo sam wątpiłem w mój alkoholizm; doświadczenie "organicznych" zmian przekonało mnie, bycie nawalonym we śnie i ta ogromna złość i głód rano...
Zatem, moja żona nie doświadczyła jakichś potwornie negatywnych skutków mojego alkoholizmu w sferze materialnej (psychiczna/rodzinna - owszem, ALE to już pytanie co dla kogo jest normą, bo dla DDA normą jest... no właśnie). Co ciekawe, jest współuzależniona bankowo i to raczej kwestia wychowania ORAZ potem życia ze mną.
Nie widzi swojego problemu totalnie.
Kiedy może zobaczyć ten problem?
Gdy sama będzie brać odpowiedzialność za swoje ruchy.
Jeżeli chce się rozwieść, a ja nie potraktuje jej jak głupiego dziecka "zrobisz sobie krzywdę zaraz, wiem lepiej, jak masz żyć" -- to jest to pierwszy krok w dobrym kierunku, w kierunku lepszego życia dla niej.
Tak to widzę. Ale może macie inne koncepcje .
Może żona po prostu nie ma problemu, może jest "normalna" i normalnie się ze mną rozwodzi.
szymon - Nie 13 Sty, 2013 15:30
czesc Michale, tu Michal tez
fajnie opisałeś, jak trzeźwiejesz, jak się starasz, ze się zmieniłeś itd...
szczere gratulacje - szacunek
nie zapominaj o tym, ze oboje jesteście chorzy,
jeżeli jedno coś z choroba robi, stara sie, leczy, za***rdala (jak ja to mowie)
a druga osoba nic ze sobą nie robi, powstaje ogromna przepaść miedzy Wami.
Także nie dziw się swojej kobiecie, ze najnormalniej Cie nie poznaje
Ja jestem po rozwodzie dwa miesiące, dogadaliśmy wszystkie szczegóły i rozprawa była szybka i w miarę przyjemna - 15 czy 20 min...
kilka tygodni przed rozprawa, zona powiedziała mi, ze się strasznie zmieniłem, ze mnie nie poznaje, ze jestem inny, niż 15 lat temu - to był najlepszy komplement jaki usłyszałem odkąd nie pije alkoholu, a jest tego troszkę ponad 2 lata
nic nie napisałeś jaki byleś jako czynny alkoholik,
jak Twoje picie mogło sponiewierać Twoja niewiastę
bo to tez istotny wpływ może mieć na orzeczenie winy
widzisz... są tutaj na forum alkoholicy z dużym stażem nie picia, są współuzależnione z dużym stażem zdrowienia, są tez tacy, co nie pija i nic z tym nie robią lub współuzależnione co siedzą w czarnej du*** - wszyscy maja swoje bolesne doświadczenia, podobnie jak ja.
Pamiętaj, ze Twoje picie, nie wywarło wpływu tylko na Twój organizm,
Twoje picie miało wpływ na Twoja świadomość, na żonę, dzieci, kolegów, koleżanki itd na pracy i sąsiadach kończąc.
moim zdaniem, bazując na swoich doświadczeniach, zaskoczysz żonę, jak zgodzisz się na rozwód, lub tez wniesiesz o rozwód jako Ty.
każdy sad w Polsce, pierwsze co zrobi, to wyśle was na tzw "ratowanie małżeństwa"
macie dzieci, pewnie nie uzgodniliście podstawowych spraw jak opieka nad dziećmi, alimenty, lo... jest tego trochę na podziale majątku kończąc, ale to można po rozwodzie...
spróbuj jeszcze porozmawiać z zona najszczerzej jak potrafisz, najgłębiej jak umiesz...
ja tak zrobiłem kiedyś i teraz wiem, ze wtedy zrobiłem wszystko na co było mnie stać w tamtym czasie... nie czuje się z tym źle, wręcz przeciwnie
powodzenia Ci życzę
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 15:55
michal22 napisał/a: | żona nie doświadczała negatywnych skutków mojego alkoholizmu wprost |
Michał,ja tego nie neguję
ale weź pod uwagę
szymon napisał/a: | Pamiętaj, ze Twoje picie, nie wywarło wpływu tylko na Twój organizm,
Twoje picie miało wpływ na Twoja świadomość, na żonę, dzieci, kolegów, koleżanki itd na pracy i sąsiadach kończąc. |
taki mój przykład,który ciebie nie musi tyczyć
ja nie używałem siły fizycznej na rodzinie
nie piłem w domu
nie wynosiłem z domu przedmiotów ,aby spieniężyć i było na alkohol
piłem za swoje,a pożyczone oddawałem przy wypłacie
i dopiero po latach zauważyłem że
Jacek napisał/a: | ja nie używałem siły fizycznej na rodzinie |
jednak był wpływ mego zachowania(picia alkoholu) na psychikę
Jacek napisał/a: | nie piłem w domu |
a jednak do niego wracałem,i czy w nim byłem czy też nie
to tak jak by mnie nie było - nie było ojca dla dzieci i męża dla żony
a na dodatek jak kogoś zaprosić córką koleżanek czy żonie przyjaciół
bo jaki wróci ojciec czy mąż
Jacek napisał/a: | nie wynosiłem z domu przedmiotów ,aby spieniężyć i było na alkohol
piłem za swoje,a pożyczone oddawałem przy wypłacie |
mylne tłumaczenie się ,gdyż ile było można chleba za to kupić
czy też innych przedmiotów potrzebnych
michal22 - Nie 13 Sty, 2013 16:32
Na innym forum zwrócono mi uwagę...
... a może moja żona wcale nie jest współuzależniona?
Tak też może być. Nie ma takiej diagnozy. Przepraszam Was za zamieszanie i nieuświadomione wprowadzenie w błąd.
Po prostu, dziewczyna się w jakimś tam sensie odkochała, chce się rozwieść korzystnie i mnie straszy.
Wiele osób mnie straszyło w przeszłości, bo to działało na mnie.
Czy to znaczy, że moja żona jest ko-zależna? Nie sądzę.
Ja na pewno mam cechy współuzależnienia.
Dziubas - Nie 13 Sty, 2013 16:55
michal22 napisał/a: | AA, DDA, AŻ, SLAA. |
to se dopisz Al-anon i po sprawie
staaw - Nie 13 Sty, 2013 17:15
michal22 napisał/a: | a może moja żona wcale nie jest współuzależniona? |
Nie musi, zwłaszcza myślę że coś wtym jest co napisałeś:
michal22 napisał/a: |
Po prostu, dziewczyna się w jakimś tam sensie odkochała, chce się rozwieść korzystnie i mnie straszy. |
michal22 napisał/a: |
Ja na pewno mam cechy współuzależnienia. |
Nie czuj się jakimś wyjątkiem, ja też...
Nie znam wersji Twojej żony, ale jeżeli jest tak jak piszesz zrobił bym wszystko by rozstać się z klasą...
rejek - Nie 13 Sty, 2013 20:32
michal22 napisał/a: | Chodziło mi o uspokojenie mojego lęku i chciałem zobaczyć, że TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK MA SZANSE W SĄDZIE. I dziękuję serdecznie, że zobaczyłem, że tak jest. |
Zobacz ten temat
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=5016
Tylko to jest wyciete z jakiegoś innego tematu -jako chyba nieistotne ??? wg moda.
Poproś go to moze wrzuci linka skąd to wyciął.
Ja cie nie pociesze szanse masz małe jak ty sie leczysz (czyli przyznałeś do alkoholizmu) a ona jest "czysta" na rozwód chocby "z obopólnej winy"
pterodaktyll - Nie 13 Sty, 2013 20:39
rejek napisał/a: | a cie nie pociesze szanse masz małe jak ty sie leczysz (czyli przyznałeś do alkoholizmu) a ona jest "czysta" na rozwód chocby "z obopólnej winy" |
To jak drogi Panie Mecenasie, dogadujemy sie czy "drzemy koty"?
rejek - Nie 13 Sty, 2013 20:44
Cytat: | To jak drogi Panie Mecenasie, dogadujemy sie czy "drzemy koty"? |
Ty do mnie Pterusie???
Do Michała te pytania.
rejek - Nie 13 Sty, 2013 20:49
pterodaktyll napisał/a: | A co z niego za mecenas, toż on stroną w tym sporze jest |
Takoż i drogę dalszą on ci wybrać musi , zgodnie z decyzją swoją ,garsc porad naszych przeczytawszy.
pterodaktyll - Nie 13 Sty, 2013 20:53
rejek napisał/a: | Takoż i drogę dalszą on ci wybrać musi , zgodnie z decyzją swoją ,garsc porad naszych przeczytawszy. |
A niechaj będzie tak jako rzekłeś Mecenasie kochany.
Tak światłe są Twe rady, że aż przyłóż do rany
Niechaj życie swe, on sam sobie psowa
My już radzić nie musim, nie nasza w tym głowa
pannamigotka - Nie 13 Sty, 2013 22:30
michal22 napisał/a: | Dziewczyny - nadchodzę! :-) |
Chyba nic z tego nie będzie... bo niby kiedy? (codziennie mityngi)
A przechodząc z dziewczyn do Twojej żony... to może być zwyczajne niezrozumienie choroby.
Jak mój alkoholik poszedł pierwszy raz na terapię ( na którą sama go wysłałam ) to po którymś tam razie mówi, że niektórzy się alkoholu z domu pozbywają, kieliszków, nie chodzą na imprezy alkoholowe. Zabiłam go śmiechem
Stwierdziłam, że to bez sensu, że alkohol jest obecny w naszym życiu i że świata nie zmienimy.
Na tamtą chwilę nie rozumiałam, że na szali jest jego zdrowie, życie, nasz związek, dziecko- WSZYSTKO. Nie miałam świadomości co ta choroba zrobi z naszym życiem. W tamtej chwili wolałabym się z nim rozstać niż zmieniać diametralnie moje życie.
Doszliśmy w końcu do takiego momentu, że tego alkoholu rzeczywiście w domu nie ma, kieliszków, nie chodzimy razem na imprezy alkoholowe, ale ja też musiałam do tego dojrzeć, to nie było łatwe (nie zrozumiałabym tego bez terapii i bez mityngów Al-Anon).
P/S Żona jak najbardziej ma prawo powiedzieć, że Boga nie ma. Byłoby wręcz dziwne, gdyby twierdziła, że jest sama w niego nie wierząc. Jesteście rodzicami jednego dziecka, ale to nie znaczy, że macie mieć identyczne zdanie w każdej kwestii- to byłoby wręcz niezdrowe. Dziecku nie stanie się krzywda, kiedy zorientuje się, że tata wierzy, a mama nie, wręcz da to dziecku możliwość wyboru, a im więcej będziesz naciskał na religijność, tym większy dziecko będzie stawiało opór. Polecam książkę "Przecież Boga nie ma", tak na rozluźnienie.
pannamigotka - Nie 13 Sty, 2013 22:33
Próbowałeś nakłaniać ją do rozmowy z terapeutą? Ja bym raczej szła w ratowanie małżeństwa niż w szukanie NORMALNOŚCI, jak to ładnie ująłeś. Poszukaj tej normalności w domu po prostu, daj żonie czas, tak jak podejrzewam, ona dała Tobie.
Jacek - Nie 13 Sty, 2013 23:15
pannamigotka napisał/a: | daj żonie czas, tak jak podejrzewam, ona dała Tobie. |
taaa dokładnie tych słów brakuje w moich wypowiedziach
i w ogóle bardzo wyrazisty opis całości
już cię lubię migotko
ja również jestem za ratowaniem małżeństwa ,ja w moim przypadku czułem że jestem tego winny mojej żonie
przecież tyle czasu ze mną wytrzymywała ,przyszedł czas na to abym jej to oddał
michal22 - Pon 14 Sty, 2013 17:36
rejek napisał/a: |
Ja cie nie pociesze szanse masz małe jak ty sie leczysz (czyli przyznałeś do alkoholizmu) a ona jest "czysta" na rozwód chocby "z obopólnej winy" |
Na internecie piszą różnie, a żona "czysta" nie jest, szantażowanie rozwodem od 3 lat, kilkakrotne pobicia (mam nawet jedną obdukcję, raz PRAWIE byłem u dzielnicowego, ale summa summarum przebaczałem).
michal22 - Pon 14 Sty, 2013 17:38
pannamigotka napisał/a: |
Na tamtą chwilę nie rozumiałam, że na szali jest jego zdrowie, życie, nasz związek, dziecko- WSZYSTKO. Nie miałam świadomości co ta choroba zrobi z naszym życiem. W tamtej chwili wolałabym się z nim rozstać niż zmieniać diametralnie moje życie. |
OK, a co się stało, że to zrozumiałaś?
michal22 - Pon 14 Sty, 2013 17:42
Jacek napisał/a: |
ja również jestem za ratowaniem małżeństwa ,ja w moim przypadku czułem że jestem tego winny mojej żonie
|
A może ja mojej jestem winny rozwód? Nie wiadomo, co naprawi sytuację.
Jacek - Pon 14 Sty, 2013 17:55
michal22 napisał/a: | Jacek napisał/a: |
ja również jestem za ratowaniem małżeństwa ,ja w moim przypadku czułem że jestem tego winny mojej żonie
|
A może ja mojej jestem winny rozwód? Nie wiadomo, co naprawi sytuację. |
no cóż źle się wyraziłem,moja odpowiedź tyczyła się zacytowanego prze zemnie fragmentu
i powinno być tak
pannamigotka napisał/a: | daj żonie czas, tak jak podejrzewam, ona dała Tobie. |
ja w moim przypadku czułem że jestem tego winny mojej żonie
(na jej decyzję powrotu,czekałem dwa lata)
Jacek - Pon 14 Sty, 2013 17:57
michal22 napisał/a: | A może ja mojej jestem winny rozwód? Nie wiadomo, co naprawi sytuację. |
tego się nie dowiesz - gdybaniem,czy rozmową z nami
rejek - Pon 14 Sty, 2013 19:41
michal22 napisał/a: | a żona "czysta" nie jest |
michal22 napisał/a: | szantażowanie rozwodem od 3 lat |
W sadzie powie ze zartowała
michal22 napisał/a: | od 3 lat, kilkakrotne pobicia | hmm?Pobicia faceta przez kobiete?Masz swiadków?Czy sad w to uwierzy?
michal22 napisał/a: | raz PRAWIE byłem u dzielnicowego |
"Prawie" robi duza różnicę .
Musisz miec coś co ci pozwoli rozmawiac z pozycji przynajmniej partnera (ale ja proponuję "pozycję siły") jakby przeszło do negocjacji warunków rozwodu.
Wierz mi to może byc problem na całe twoje życie.
pannamigotka - Pon 14 Sty, 2013 19:54
michal22 napisał/a: | pannamigotka napisał/a: |
Na tamtą chwilę nie rozumiałam, że na szali jest jego zdrowie, życie, nasz związek, dziecko- WSZYSTKO. Nie miałam świadomości co ta choroba zrobi z naszym życiem. W tamtej chwili wolałabym się z nim rozstać niż zmieniać diametralnie moje życie. |
OK, a co się stało, że to zrozumiałaś? |
1. Uznałam (jakoś tak po swojemu, nie po al-anonowskiemu) bezsilność wobec alkoholu.
Stwierdziłam, że sama sobie nie poradzę. Poszukałam pomocy dla siebie i przejrzałam na oczy.
2. Po kolejnej stracie pracy przez mojego alkoholika i po tygodniowym wybyciu z domu nie dało się już dłużej udawać, że nie potrzeba radykalnych zmian w życiu, myślenia. Zbyt wiele złego się po prostu wydarzyło.
pannamigotka - Pon 14 Sty, 2013 20:09
Michale, ja niejednokrotnie przyłożyłam mojemu alkoholikowi. Wynikało to z mojej bezsilności, z nienawiści, bo tłumiłam agresję, bo do nikogo nie zwróciłam się o pomoc. To dość typowe dla współuzależnionych, niektóre posuwają się o krok dalej i ... mordują swoich mężów alkoholików. I wiesz co? Czasem się zdarza, że fakt, iż kobieta latami była gnębiona, bita, poniżana, gwałcona, że żyła z osobą uzależnioną jest to okoliczność łagodząca, i sąd może nawet taką kobietę uniewinnić lub zmniejszyć wyrok. Dlaczego o tym piszę?
Nie wierzę i nie przekonasz mnie, że przez te lata, z tyloma dysfunkcjami, uzależnieniami byłeś dobrym mężem. Nie piszesz o tym, co zrobiłeś źle, jakie błędy popełniłeś, czym zraniłeś żonę. Twierdzisz, że jedyne, co zrobiłeś złego, to zwymiotowanie do ubikacji. Zbyt wiele przeżyłam, żeby w to uwierzyć. A Ty do tego wypominasz jej to i owo. Po co?
Kilka dni temu stwierdziłeś, że chcesz się rozwieść, czym jest w takim razie małżeństwo, że można zrobić pstryk i rozwieźć się, a już komentarza o unieważnieniu małżeństwa i żartu o dziewczynach nie skomentuję...
Życzę Ci spokoju- spokojnego i udanego małżeństwa lub spokojnego i kulturalnego rozwodu. I nie spiesz się tak, pomyśl raczej ile piłeś, jadłeś, ile pornosów obejrzałeś, jakie koszty poniosła Twoja rodzina w związku z tym...
Masakra - Pon 14 Sty, 2013 23:42
michal22 napisał/a: | nieudolnie |
michal22 napisał/a: | terapia grupowa, indywidualna, książki, coaching, mitingi AA, DDA, AŻ, SLAA. |
A moze wolniej? Gdzie w tym wszystkim jestes Ty i gdzie czas na zycie? Ja oprocz tego ze jestem alkoholikiem to jestem facetem, studentem, partnerem, synem, bratem, przyjacielem... i na wszystkie te aspektyy zycia musze miec czas zaledwie w 24h. Ktos mi powiedzial kiedys ze tak samo jak nie od razu sie uzaleznilem od picia, tak samo od razu nie wytrzezwieje. Wiem tez, zep opadanie ze skrajnosci w skrajnosc jest zle. Co do rozwodu to slyszalem duzo historii ludzi, ktorzy opowiadali o sobie, ze po zaprzestaniu picia u nich w domu mialo byc tak ze "wol pierdzi, obora lsucha" bo wielmozny pan alkoholik przestal chlac to ma byc wszystko jak on sobie zazyczy. Osobiscie ja tak nie robilem ale wiem ze tak samo jak kazdy inny trzezwiejacy alkoholik, to ja mam sie dostosowac do swiata a nie swiat do siebie. To ja nabroilem i teraz ponosze tego konsekwencje a moi najblizsi maja prawo miec mnie dosc i to ja mam starac sie to naprawic o ile to mozliwe. Moze warto byloby tez zajac sie programem... ponoc potrafi zdzialac cuda i niejedna wredna zone "odmienil" Pozdrawiam
Borus - Wto 15 Sty, 2013 06:36
Masakra napisał/a: | Moze warto byloby tez zajac sie programem... ponoc potrafi zdzialac cuda i niejedna wredna zone "odmienil" |
Bartku, wiesz, że nikt i nic nikogo nie odmieni bez jego chęci odmiany...
Masakra - Wto 15 Sty, 2013 11:44
totez napisalem odmienil w cudzyslowiu:) chodzi oczywiscie o to ze program moze odmienic nas tak ze te straszne osoby przestana byc takie straszne jak zobaczymy w tym wszystkim siebie
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 11:59
rejek napisał/a: |
michal22 napisał/a: | od 3 lat, kilkakrotne pobicia | hmm?Pobicia faceta przez kobiete?Masz swiadków?Czy sad w to uwierzy?
|
Świadkowie, obdukcja.
rejek napisał/a: |
michal22 napisał/a: | raz PRAWIE byłem u dzielnicowego |
"Prawie" robi duza różnicę .
Musisz miec coś co ci pozwoli rozmawiac z pozycji przynajmniej partnera (ale ja proponuję "pozycję siły") jakby przeszło do negocjacji warunków rozwodu.
Wierz mi to może byc problem na całe twoje życie. |
I DZIĘKI WIELKIE za tą wypowiedź. Tego było mi potrzeba.
Nie dam się tak łatwo zrobić w ch.*, nie jestem frajerem.
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 12:03
pannamigotka napisał/a: | iż kobieta latami była gnębiona, bita, poniżana, gwałcona, że żyła z osobą uzależnioną |
Może to zabrzmi brutalnie, jeżeli zabrzmi, to zapraszam do zapoznania się z twórczością Byron Katie, ale ja powiem tak: CHCIAŁA BYĆ GWAŁCONA, TO BYŁA GWAŁCONA. CHCIAŁA BYĆ BITA, TO BYŁA BITA. Za darmo gęby ani innych części ciała nie nadstawiała i tkwiła w takim układzie długo bo COŚ Z TEGO MIAŁA.
Nie lituję się nad takimi ludźmi, bo oni sami wybierają swój los.
Dzięki za podzielenie się.
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 13:11
Masakra napisał/a: | michal22 napisał/a: | nieudolnie |
michal22 napisał/a: | terapia grupowa, indywidualna, książki, coaching, mitingi AA, DDA, AŻ, SLAA. |
A moze wolniej? Gdzie w tym wszystkim jestes Ty i gdzie czas na zycie? Ja oprocz tego ze jestem alkoholikiem to jestem facetem, studentem, partnerem, synem, bratem, przyjacielem... i na wszystkie te aspektyy zycia musze miec czas zaledwie w 24h. Ktos mi powiedzial kiedys ze tak samo jak nie od razu sie uzaleznilem od picia, tak samo od razu nie wytrzezwieje. Wiem tez, zep opadanie ze skrajnosci w skrajnosc jest zle. Co do rozwodu to slyszalem duzo historii ludzi, ktorzy opowiadali o sobie, ze po zaprzestaniu picia u nich w domu mialo byc tak ze "wol pierdzi, obora lsucha" bo wielmozny pan alkoholik przestal chlac to ma byc wszystko jak on sobie zazyczy. Osobiscie ja tak nie robilem ale wiem ze tak samo jak kazdy inny trzezwiejacy alkoholik, to ja mam sie dostosowac do swiata a nie swiat do siebie. To ja nabroilem i teraz ponosze tego konsekwencje a moi najblizsi maja prawo miec mnie dosc i to ja mam starac sie to naprawic o ile to mozliwe. Moze warto byloby tez zajac sie programem... ponoc potrafi zdzialac cuda i niejedna wredna zone "odmienil" Pozdrawiam |
Jeszcze tak widzę w tym wszystkkim co napisałaś, i popraw mnie proszę, jeżeli się mylę -- czy Twoim zdaniem to, że ktoś cierpiał od kogoś jakieś krzywdy, to do czegoś go to upoważnia w zamian?
Bo to dziwnie zaczyna moją żonę przypominać. Nie wybaczyła mi sytuacji sprzed zawarcia małżeństwa i wydaje jej się, że COŚ jej się ode mnie W ZAMIAN non stop należy ("do końca życia powinieneś mi płacić!").
Ja wiem, że jeżeli myślę, że coś mi się należy, to myślę jak OFIARA. Bo mi się nic nie należy.
A to ,że nie przystaję moim zachowaniem do Twoich oczekiwań? No może i nie przystaję. Ale co z tego? Pierwsza rzecz, którą zrobię, jak się rozwiodę to zacznę się umawiać z innymi dziewuchami, bo ja KORZYSTAM z życia i z tego, co mi życie oferuje, a nie będę jak teraz siedział w ciemnej dziurze i rozważał krzywdy z ostatnich 150 lat BO NIE NA TYM CHCĘ OPIERAĆ I BUDOWAĆ MOJE ŻYCIE. I mam szacunek do ludzi, którzy jednak te krzywdy rozpamiętywują, pewnie im to potrzebne na obecnym etapie ich życia -- ale NIE WYMAGAJ ODE MNIE, ŻEBYM SIĘ PRZYŁĄCZAŁ DO TWOJEGO CIERPIĘTNICZEGO CHÓRU.
"Widziały gały co brały", przetrzeźwiałem, nie czuję żadnego "długu" ani wdzięczności ani jakiegokolwiek innego, nie muszę w niczym trwać ani zachowywać się konkretnie w taki sposób a nie inny. To jest moja trzeźwość, to jest moje bycie w zgodzie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych ludzi.
Zastanawiam się też, czy Ty sama żyjesz zgodnie z tym, co mi zalecasz i sugerujesz. Możesz się wypowiedzieć na ten temat?
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 13:37
Masakra napisał/a: | michal22 napisał/a: | nieudolnie |
michal22 napisał/a: | terapia grupowa, indywidualna, książki, coaching, mitingi AA, DDA, AŻ, SLAA. |
A moze wolniej? Gdzie w tym wszystkim jestes Ty i gdzie czas na zycie? Ja oprocz tego ze jestem alkoholikiem to jestem facetem, studentem, partnerem, synem, bratem, przyjacielem... i na wszystkie te aspektyy zycia musze miec czas zaledwie w 24h. Ktos mi powiedzial kiedys ze tak samo jak nie od razu sie uzaleznilem od picia, tak samo od razu nie wytrzezwieje. Wiem tez, zep opadanie ze skrajnosci w skrajnosc jest zle. Co do rozwodu to slyszalem duzo historii ludzi, ktorzy opowiadali o sobie, ze po zaprzestaniu picia u nich w domu mialo byc tak ze "wol pierdzi, obora lsucha" bo wielmozny pan alkoholik przestal chlac to ma byc wszystko jak on sobie zazyczy. Osobiscie ja tak nie robilem ale wiem ze tak samo jak kazdy inny trzezwiejacy alkoholik, to ja mam sie dostosowac do swiata a nie swiat do siebie. To ja nabroilem i teraz ponosze tego konsekwencje a moi najblizsi maja prawo miec mnie dosc i to ja mam starac sie to naprawic o ile to mozliwe. Moze warto byloby tez zajac sie programem... ponoc potrafi zdzialac cuda i niejedna wredna zone "odmienil" Pozdrawiam |
Dzięki za post,
najpierw sugerujesz w nim, żebym zwolnił, a na końcu proponujesz... kolejną metodę autoterapii. Tak tylko chciałem Ci napisać, zebyś wiedział o tym.
Romuald - Wto 15 Sty, 2013 14:09
Hej! Może po prostu zacząć chcieć? Może zobaczyć Siebie? W oczach innych ludzi? To pouczające a zarazem kształtujące. Może ,może.. po prostu zrozumieć czemu coś robię, czy to nie jest wynikiem mojej fobii... zrozumieć siebie myślę od tego trzeba zacząć.
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 15:28
michal22 napisał/a: |
najpierw sugerujesz w nim, żebym zwolnił, a na końcu proponujesz... kolejną metodę autoterapii. Tak tylko chciałem Ci napisać, zebyś wiedział o tym. |
Jedno drugiego absolutnie nie wyklucza.
Tak tylko piszę, żebyś wiedział o tym.
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 15:30
michal22 napisał/a: |
rejek napisał/a: |
michal22 napisał/a: | raz PRAWIE byłem u dzielnicowego |
"Prawie" robi duza różnicę .
Musisz miec coś co ci pozwoli rozmawiac z pozycji przynajmniej partnera (ale ja proponuję "pozycję siły") jakby przeszło do negocjacji warunków rozwodu.
Wierz mi to może byc problem na całe twoje życie. |
I DZIĘKI WIELKIE za tą wypowiedź. Tego było mi potrzeba.
Nie dam się tak łatwo zrobić w ch.*, nie jestem frajerem. |
No i ktoś napisał, to co chciałeś, reszty wypowiedzi nie zrozumiałeś... Szkoda. Ostatnie Twoje zdanie zostawiam Ci do rozwagi...
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 15:36
michal22 napisał/a: | pannamigotka napisał/a: | iż kobieta latami była gnębiona, bita, poniżana, gwałcona, że żyła z osobą uzależnioną |
Może to zabrzmi brutalnie, jeżeli zabrzmi, to zapraszam do zapoznania się z twórczością Byron Katie, ale ja powiem tak: CHCIAŁA BYĆ GWAŁCONA, TO BYŁA GWAŁCONA.. |
Ktoś skrzywdzi twoją córkę to wtedy pogadamy, zobaczymy czy dalej będziesz ***.
Naczytałeś się głupot i łykasz wszystko jak młody pelikan, też przeczytałam podobne głupoty, tylko włączyłam myślenie, polecam.
Polecam też zająć się swoim, dopiero co rozpoczętym trzeźwieniem, a nie problemami żony, których nie jesteś w stanie pojąć przez złe emocje, które tobą targają (pijane myślenie?). Kiedy zmienisz nastawienie to i zona przestanie przeszkadzać i cały świat...
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 18:23
pannamigotka napisał/a: | michal22 napisał/a: | pannamigotka napisał/a: | iż kobieta latami była gnębiona, bita, poniżana, gwałcona, że żyła z osobą uzależnioną |
Może to zabrzmi brutalnie, jeżeli zabrzmi, to zapraszam do zapoznania się z twórczością Byron Katie, ale ja powiem tak: CHCIAŁA BYĆ GWAŁCONA, TO BYŁA GWAŁCONA.. |
Ktoś skrzywdzi twoją córkę to wtedy pogadamy, zobaczymy czy dalej będziesz ***.
Naczytałeś się głupot i łykasz wszystko jak młody pelikan, też przeczytałam podobne głupoty, tylko włączyłam myślenie, polecam.
Polecam też zająć się swoim, dopiero co rozpoczętym trzeźwieniem, a nie problemami żony, których nie jesteś w stanie pojąć przez złe emocje, które tobą targają (pijane myślenie?). Kiedy zmienisz nastawienie to i zona przestanie przeszkadzać i cały świat... |
Chętnie przyjmę Twój punkt widzenia,
chętnie wdrożę każdą Twoją radę w życie,
mam tylko prośbę: przekonaj mnie, że jesteś osobą, która według własnych rad żyje i że Twoje życie jest szczęśliwe; bo moim własnym celem jest szczęśliwe życie właśnie.
Prosiłem Cię chwilę temu o przykład z Twojego własnego życia, nie dostałem go.
Radzisz mi zająć się moim życiem, a nie życiem żony - skąd pomysł, że zajmuje mnie życie żony, po czym wnosisz?
Mówisz mi o złych emocjach, które mną targają - w sytuacji, gdy jestem szantażowany "puszczeniem mnie w skarpetkach", dostaję ofertę typu "za 6 tys zł miesięcznie pozwolę ci się wyprowadzić i nie puszczę z torbami" - moje emocje typu lęk czy strach są jak najbardziej na miejscu.
Poza tym, nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie na terapii nie było hasła "złe emocje". Emocje są potrzebne, wszystkie; mogą być TRUDNE emocje, ale złe - tego nie znam. U kogo się terapeutyzujesz i co ze sobą robisz?
rejek - Wto 15 Sty, 2013 19:39
Michał alkoholikom na terapii i AA zmienia się punkt widzenia(tzn tym co ich wezmie indoktrynacja jakiegokolwiek nurtu) tzn powierzają się "sile wyzszej" i podązają zgodnie? z jej wolą -no bo co innego mogą jak już nic nie mogą,nie mają na nic wpływu?
Także zgodnie z zaleceniami terapeutów "zmieniają swoje życie,zachowanie itd-tylko czy aby na pewno?Czy pod nadzorem terapeutów poprostu nie wykonują posłusznie "tresury" czyli jak sie dzieje sytuacja X to twoje zachowanie ma być zgodne z sytuacją Y .
Patrz TAZA
Po pewnym czasie wytrenowane sytuacje zastepują prawidłowe (jakies tam naturalne własciwe .lub nie) odruchy i my alkoholicy uznajemy je za swoje jak najbardziej osobiste.
Co jescze styl życia,zachowania ,nawet zwroty i sposób mówienia są podobne obojetnie w jakim miescie bys był na mityngu.
I tak żyjemy tylko czy aby "swoim" życiem?I czy wolni?Nie wiem.Może nawet trzezwi -ale ja osobiście nie jestem"szczesliwym alkoholikiem" jak to niektórzy sie radośnie na mityngu przedstawiają.
Oczywiście chyba lepiej życ tak niż chlać .
Ale też jest jakaś tam (iluzoryczna czesto) asertywność .
A ty badz naprawde asertywny -było jak było ,trzeba sie rozstać ,ale nie dawaj sie zastraszyć ,życie przed tobą dobrze pokombinujesz to jeszcze je sobie ułożysz .
Co ciekawe u ciebie jak u mnie.
Ja chciałem rozwodu bez roszczen od drugiej strony.
Druga strona chciała rozwodu z mojej winy z roszceniami odemnie.
Jak to jest?
Może kobiety uwazaja rzeczywiście że im się coś należy ?
Ciekawe dlaczego nie nam?
staaw - Wto 15 Sty, 2013 19:45
rejek napisał/a: |
Może kobiety uwazaja rzeczywiście że im się coś należy ?
Ciekawe dlaczego nie nam? |
No jakieś odszkodowanie się chyba należy.
Wychodziła za maminsynka i pantoflarza a teraz co?
Pyskować się nauczył i z pod pantofla łobuz wyłazi...
A kim ona teraz będzie?
leon - Wto 15 Sty, 2013 19:54
rejek napisał/a: | Druga strona chciała rozwodu z mojej winy z roszceniami odemnie.
Jak to jest?
Może kobiety uwazaja rzeczywiście że im się coś należy ?
Ciekawe dlaczego nie nam? |
Tu sie musze z Toba zgodzic,w pierwszym malzenstwie przez piec lat prawie non stop siedzialem na dalmorowskiej przetworni po 6 miesiecy w morzu na morzu beringa bez zawijania do portu,a jak wracalem na krotki urlop to zawsze dlugi mialem,a ona oprocz urodzenia dziecka nic nie robila tylko moja kase wydawala(ja nie moglem wydac,bo na beringa sklepow nie ma) i miala czelnosc domagac sie rozwodu z mojej winy,jak zlapalem ja z fagasem...Na szczescie normalny sedzia byl i dostalen bez orzekania winy...
rejek - Wto 15 Sty, 2013 19:57
staaw napisał/a: |
No jakieś odszkodowanie się chyba należy.
Wychodziła za maminsynka i pantoflarza a teraz co?
Pyskować się nauczył i z pod pantofla łobuz wyłazi...
A kim ona teraz będzie? |
Czyli co to ma być?Zapłata za trud wychowawczy?
A moze to ja powinienem dostać odszkodowanie za niekompetentnego pedagoga?
Wszakze nie stanął na wyskosci zadania skoro miał "nie dopuścić aż do śmierci" a tu przedwczesny wytrysk swiadomości i rozstanie?
staaw - Wto 15 Sty, 2013 20:07
Rejku, to co napisałem to nie mój punkt widzenia a kobiet puszczających w skarpetkach...
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 20:11
leon napisał/a: | Tu sie musze z Toba zgodzic,w pierwszym malzenstwie przez piec lat prawie non stop siedzialem na dalmorowskiej przetworni po 6 miesiecy w morzu na morzu beringa bez zawijania do portu,a jak wracalem na krotki urlop to zawsze dlugi mialem,a ona oprocz urodzenia dziecka nic nie robila tylko moja kase wydawala |
a co niby miała robić???
może jej na twej usranej kasie nie zależało ???
może jej brakowało Ciebie,twego przytulenia???
tego nie wiemy Leonie,prawda???
ja chlałem,dzień w dzień,jedynie we weekendy siedziałem skacowany w chałupie ,będąc do niczego
i to było jak bym pływał latami po morzu Beringa - gdyż nigdy tak naprawdę nie byłem obecny
i wiesz co usłyszałem,któregoś dnia???
przy jakieś krótkiej pogawędce
rozmowa nie zapamiętana,choć krótka była
ale te słowa zapamiętałem,jak by wczoraj je powiedziała
a brzmiały tak - "ty mnie nigdy nie przytuliłeś,tak po prostu,bez powodu"
dziś rano gdy mnie na krótko odwiedziła w pracy i coś tam narzekała
pogładziłem ją po policzku i z lekkim uśmiechem powiedziałem - damy radę
wiem że poczuła mą obecność
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 20:16
michal22 napisał/a: | Poza tym, nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie na terapii nie było hasła "złe emocje". Emocje są potrzebne, |
a nie przypadkiem było celem nauki rozróżnianie tychże mocji ???
leon - Wto 15 Sty, 2013 20:18
Jacek napisał/a: | a co niby miała robić???
może jej na twej usranej kasie nie zależało ???
może jej brakowało Ciebie,twego przytulenia???
tego nie wiemy Leonie,prawda??? |
Siedzialem na geringa nie dlatego,ze z mewami lubie gadac,ale zeby zarobic...tam za komunu zarabialo sie kilka razy wiecej niz na ladzie..Cieszylbys sie,gdybys wracal,a tu zero kasy i znow trza na beringa?Watpie...
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 20:22
leon napisał/a: | Cieszylbys sie,gdybys wracal,a tu zero kasy i znow trza na beringa?Watpie... |
tak cieszył bym się ze wraca
i smucił bym się ze znowuż musi wyjeżdżać
olał bym tę kasę,kiedy nie mam jej z kim wydać
leon - Wto 15 Sty, 2013 20:26
Jacek napisał/a: | leon napisał/a: | Cieszylbys sie,gdybys wracal,a tu zero kasy i znow trza na beringa?Watpie... |
tak cieszył bym się ze wraca
i smucił bym się ze znowuż musi wyjeżdżać
olał bym tę kasę,kiedy nie mam jej z kim wydać |
Zatem ciesza nas inne rzeczy
rejek - Wto 15 Sty, 2013 20:26
Jacek napisał/a: |
a co niby miała robić???
może jej na twej usranej kasie nie zależało ???
może jej brakowało Ciebie,twego przytulenia???
tego nie wiemy Leonie,prawda??? |
A miała przymus puszczania kasy?
A może to zwykła k... była co chciała się bawić i żeby ktoś na nią na łajbach zarabiał?
Może wolała cudze przytulenia?
Tego również nie wiemy Jacku prawda??
staaw - Wto 15 Sty, 2013 20:26
Jacek napisał/a: |
olał bym tę kasę,kiedy nie mam jej z kim wydać |
Widzę Jacku że świetnie nadawałbyś się na leonową żonę.
Dopuszczasz myśl że są takie które wolą wydawać kasę w samotności?
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 20:27
michal22 napisał/a: | U kogo się terapeutyzujesz i co ze sobą robisz? |
Próbujesz podważyć kwalifikacje mojej terapeutki?
leon - Wto 15 Sty, 2013 20:27
rejek napisał/a: | Może wolała cudze przytulenia? |
To wiemy,nakrylem ja i sie rozeszlismy,jak powyzej pisalem.
Dziubas - Wto 15 Sty, 2013 20:31
Jacek napisał/a: | tak cieszył bym się ze wraca
i smucił bym się ze znowuż musi wyjeżdżać
olał bym tę kasę,kiedy nie mam jej z kim wydać |
Wydaje mi się,że, albo cusik Ci umkło, albo się zagalopowałeś w tej obronie instytucji małżeństwa
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 20:35
Jacek napisał/a: | michal22 napisał/a: | Poza tym, nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie na terapii nie było hasła "złe emocje". Emocje są potrzebne, |
a nie przypadkiem było celem nauki rozróżnianie tychże mocji ??? |
Emocje są potrzebne (rozróżnianie ich także), nie ma 'złych' ale są te zdecydowanie nieprzyjemne, może po prostu nie zaskoczyłeś- to do Michała oczywiście- o co chodzi. Ja się Michałowej żonie nie dziwę, po prostu okazało się, że chłop przestał się obżerać nałogowo, przestał nałogowo uprawiać seks/ oglądać pornosy, rozpoczął przygodę z abstynencją, ale niestety- jego osobowość została, nie odpowiada jej i z taką osobą nie będzie. Jej wola. Sędzia już nie takie rzeczy widział i sądzę, ze poradzi sobie i w tej sprawie, czego serdecznie życzę.
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 20:36
Jacuś, chodzi o to że Leon zarabiał
a Ona wydawała, Leon wracał....a tu wszystko wydane
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 20:40
Tajga napisał/a: | Jacuś, chodzi o to że Leon zarabiał
a Ona wydawała, Leon wracał....a tu wszystko wydane |
Albo bardziej o to, że miał zerowy wpływ na rozplanowanie domowego budżetu, bo myślę, że nie miałby pretensji, gdyby rozpłynął się np 1000zł w cały miesiąc- na rachunki i jakąś suchą bułkę, tu chyba problem był inny.
szymon - Wto 15 Sty, 2013 20:44
haha hehe...
a pamietacie jak jeszcze rok temu płakołem i chciołem żonie wszystko zapisać?
bo przeca się jej należy, tak ją pokrzywdziłem przecież i miałem się biczować do końca życia... bo przecież trzeba odpokutować!
głupota nad głupotami (to o mnie)
jak walisz głową w mur i się nie da go skruszyć, to nie walę dalej
jak się muru nie da obejść dookoła, to nie idę wzdłuż muru i się nie oglądam na niego do końca życia
mur jest murem, beton betonem a pustak pustakiem
miłość jest ważna, inni radzą.... małżeństwo jest ważne...
tak, jest najważniejsza, ale nie miłość ego-ego!
jak mi dasz 6 patyli to Cię będe kochała,
jak mi oddasz wszystko to Ci cos dam wieczorem,
jak przyjdziesz 30min za późno od kolegi, to będzie wojna....
ehhh *p**** nad *p****
radzę Ci inaczej, weź może nagrywaj to co ta kobieta do Ciebie mówi,
pendrive z funkcją dyktafonu kosztują 50pln, jak Cię stać na droższe, to kub lepszy...
bo jak tak czytam o tym co piszesz o swojej kobiecie, to włos na głowie staje.
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 20:56
staaw napisał/a: | rejek napisał/a: |
Może kobiety uwazaja rzeczywiście że im się coś należy ?
Ciekawe dlaczego nie nam? |
No jakieś odszkodowanie się chyba należy.
Wychodziła za maminsynka i pantoflarza a teraz co?
Pyskować się nauczył i z pod pantofla łobuz wyłazi...
A kim ona teraz będzie? |
Napisałbym "chłopie kocham Cię!" ale prawniczka sugeruje, że żona może próbować później udowodnić, że jestem homoseksualistą, więc powstrzymam się!!
PS: ale Ty wiedz, Ty pamiętaj... :-)
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 20:57
leon napisał/a: | Zatem ciesza nas inne rzeczy |
no właśnie,i Ty zbyt pewien jesteś że tę rzecz można kupić
leon - Wto 15 Sty, 2013 20:59
Jacek napisał/a: | no właśnie,i Ty zbyt pewien jesteś że tę rzecz można kupić |
Przejedz sie na 6 miesiecy bez portu na beringa to zrozumiesz o czym mowie
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 21:00
szymon napisał/a: | haha hehe...
a pamietacie jak jeszcze rok temu płakołem i chciołem żonie wszystko zapisać?
bo przeca się jej należy, tak ją pokrzywdziłem przecież i miałem się biczować do końca życia... bo przecież trzeba odpokutować!
głupota nad głupotami (to o mnie)
|
Ja tak właśnie zacząłem żonie dużo rzeczy dawać, w ramach zadośćuczynienia. I co? I ona nie umie bądź nie chce wybaczyć.
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:01
rejek napisał/a: | A miała przymus puszczania kasy?
A może to zwykła k... była co chciała się bawić i żeby ktoś na nią na łajbach zarabiał?
Może wolała cudze przytulenia?
Tego również nie wiemy Jacku prawda?? |
tu masz odpowiedź
Jacek napisał/a: | a co niby miała robić???
może jej na twej usranej kasie nie zależało ???
może jej brakowało Ciebie,twego przytulenia??? |
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 21:01
pannamigotka napisał/a: | michal22 napisał/a: | U kogo się terapeutyzujesz i co ze sobą robisz? |
Próbujesz podważyć kwalifikacje mojej terapeutki?
|
Kwalifikacji terapeutki nie znam, ale najwyraźniej średnio Ci idzie, skoro na forach udzielasz dużej ilości rad, ocen i nie jesteś w stanie napisać jednej rzeczy sama o sobie.
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:05
staaw napisał/a: | Dopuszczasz myśl że są takie które wolą wydawać kasę w samotności? |
nie tylko dopuszczam myśl,a moja żona właśnie tak woli
ale Stasiu my tu raczej mówimy o zostawianiu żony na pustkę na okres oczekiwania na brak długiej nieobecności partnera
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 21:10
Jacek napisał/a: | my tu raczej mówimy o zostawianiu żony na pustkę na okres oczekiwania na brak długiej nieobecności partnera |
To Ci powiem Jacku, że ja byłam żoną marynarza.
I byłam w tej pustce, (później nawet piłam z tęsknoty), ale nie zdradzałam
nie przepuszczałam kasy, oszczędzałam i czekałam.
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:11
leon napisał/a: | To wiemy,nakrylem ja i sie rozeszlismy, |
mniej by bolało gdy byś na to kasy nie dawał
a wogle by nie było o bólu mowy,gdy zamiast kasy siebie byś zaoferował
Leonie te słowa to nie żart ,przemyśl je i sam sobie na nie odpowiedz
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:13
Tajga napisał/a: | (później nawet piłam z tęsknoty), ale nie zdradzałam |
Tajguś,ja swoje chlanie nazywam zdradą
bo jak to można nazwać kiedy wybiera się jedną,a zostawia drugą w zaniedbaniu
leon - Wto 15 Sty, 2013 21:15
Jacek napisał/a: | Leonie te słowa to nie żart ,przemyśl je i sam sobie na nie odpowiedz |
Zycie odpowiedzialo na to pytanie,bedac w zwiazku z obecna zona plywalem nastepne kilkanascie lat i jakos kasa mi sie zgadzala i nie musialem sprawdzac,czy jak idzie na silownie to tam idzie...
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 21:16
Jacek napisał/a: | a zostawia drugą w zaniedbaniu |
Nie było go, był w morzu to chlałam z tęsknoty.
A później on mnie zostawił dla innej, a później dla innej.
I tyle miałam z tego czekania...choroba alkoholowa w toku
staaw - Wto 15 Sty, 2013 21:16
Jacek napisał/a: | staaw napisał/a: | Dopuszczasz myśl że są takie które wolą wydawać kasę w samotności? |
nie tylko dopuszczam myśl,a moja żona właśnie tak woli
ale Stasiu my tu raczej mówimy o zostawianiu żony na pustkę na okres oczekiwania na brak długiej nieobecności partnera |
Jacku, ja mam świadomość że mam cudowną żonę, wiem jednak że nie wszyscy mają to szczęście. Nie wszystkie żony chcą by partner wytrzeźwiał, zbyt dużo stracą...
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:17
leon napisał/a: | Przejedz sie na 6 miesiecy bez portu na beringa to zrozumiesz o czym mowie |
tym razem mnie odpowiedz - co Ty masz z tej kasy???
bo zadowolenia nie widzę
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 21:19
staaw napisał/a: | Nie wszystkie żony chcą by partner wytrzeźwiał, zbyt dużo stracą... |
I nie wszyscy mężowie Stasiu
Mój nie chciał trzeźwej żony, bo kim tu sterować? na kogo wrzeszczeć?
kogo obgadywać? kogo straszyć?
No jak Ona śmiała porzucić picie, i zabrać się za leczenie
pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 21:20
Jacek napisał/a: | Tajga napisał/a: | (później nawet piłam z tęsknoty), ale nie zdradzałam |
Tajguś,ja swoje chlanie nazywam zdradą
bo jak to można nazwać kiedy wybiera się jedną,a zostawia drugą w zaniedbaniu |
Jesteś bardzo mądry facet, wiesz o tym?
Aż muszę sobie Ciebie poczytać...
leon - Wto 15 Sty, 2013 21:21
Jacek napisał/a: | leon napisał/a: | Przejedz sie na 6 miesiecy bez portu na beringa to zrozumiesz o czym mowie |
tym razem mnie odpowiedz - co Ty masz z tej kasy???
bo zadowolenia nie widzę |
Historia o ktorej mowie skonczyla sie ponad 20 lat temu...,mam inna zone od ponad 18 lat i nie moge jej nic zarzucic,jast ok.
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:21
staaw napisał/a: | Jacku, ja mam świadomość że mam cudowną żonę, wiem jednak że nie wszyscy mają to szczęście. Nie wszystkie żony chcą by partner wytrzeźwiał, zbyt dużo stracą... |
więc coś jakby Twoja żona Cię zatrzymała przy sobie,,a nie wypuściła na długi okres w morze
wnioskuję to z Twojej wypowiedzi,że pragnie cudnego trzeźwego Stasia
a nie jego kasy,a samego jego gdzieś pływającego w alkoholu z kumplami
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:26
leon napisał/a: | Historia o ktorej mowie skonczyla sie ponad 20 lat temu.. |
okey
dziękuję za rozmowę
leon napisał/a: | mam inna zone od ponad 18 lat i nie moge jej nic zarzucic,jast ok. |
super naprawdę miło to słyszeć i bije takie ciepło z tych Twoich słów
cieszę się naprawdę to słyszeć
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:28
Tajga napisał/a: | Nie było go, był w morzu to chlałam z tęsknoty. |
czyli co bytam nie było potwierdzasz moją rację w odpowiedziach moich do Leona
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 21:28
Dzięki za wypowiedzi, szczególnie o żonach marynarza,
coś w tym jest, bo ja zacząłem jeździć daleko do pracy, na tydzień czasu i od tego czasu stosunki się mocno pogorszyły,
i wiecie, co o tym sądzę? Może niektóre osoby nie są gotowe do takiego związku, może potrzebują non stop partnera, żeby zapewniał o atrakcyjności i tak dalej...
... może niektóre kobiety są tak samo niedojrzałe... jak ja dziś jestem niedojrzały. Jest to możliwe.
Tym kończy się właśnie miłość "ego-ego", tym kończy się szukanie potwierdzenia SAMEGO SIEBIE w drugim człowieku.
Gratuluję wszystkim, którzy są szczęśliwi w swoich związkach.
Pomalutku dojdę i ja do tego,
z tą obecną czy z inną - to nie ma znaczenia,
najważniejsze, żebym był TRZEŹWY i dojrzewał. Dzięki!
staaw - Wto 15 Sty, 2013 21:31
Jacek napisał/a: | pragnie cudnego trzeźwego Stasia a nie jego kasy |
Dokładnie tak. Dla tego kasy zarabiam niewiele i staram się być trzeźwym...
leon - Wto 15 Sty, 2013 21:33
michal22 napisał/a: | i wiecie, co o tym sądzę? Może niektóre osoby nie są gotowe do takiego związku, może potrzebują non stop partnera, żeby zapewniał o atrakcyjności i tak dalej... |
Odpowiedzia na Twoje watpliwosci sa dwie moje zony.,obecna zdala egzamin,natomiast pierwsza nie,bo to zla kobieta byla
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:36
michal22 napisał/a: | Dzięki za wypowiedzi, szczególnie o żonach marynarza,
coś w tym jest, |
a ja muszę cię pochwalić,że potrafisz z czytanych wypowiedzi,wyciągać wnioski
i rozsądnie i uważnie z nich korzystał
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 21:38
Jacek napisał/a: | wyciągać wnioski
i rozsądnie i uważnie z nich korzystał |
Bo to dobry facet jest
staaw - Wto 15 Sty, 2013 21:40
Tajga napisał/a: | staaw napisał/a: | Nie wszystkie żony chcą by partner wytrzeźwiał, zbyt dużo stracą... |
I nie wszyscy mężowie Stasiu
Mój nie chciał trzeźwej żony, bo kim tu sterować? na kogo wrzeszczeć?
kogo obgadywać? kogo straszyć?
No jak Ona śmiała porzucić picie, i zabrać się za leczenie |
Tajguś, takim skrótem myślowym poleciałem: on pije a ona ma z tego korzyści. Oczywiście masz rację że może być odwrotnie...
Tajga - Wto 15 Sty, 2013 21:42
staaw napisał/a: | Oczywiście masz rację że może być odwrotnie... |
Samo życie.
Nasza choroba nie ma płci, i problemy się przenikają.
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:43
pannamigotka napisał/a: | Jesteś bardzo mądry facet, wiesz o tym? |
Ty mnie pytasz???
wolał bym abyś informowała
pannamigotka napisał/a: | Aż muszę sobie Ciebie poczytać... |
wiesz ja po prostu uważam że nie głupim,,ale co do mądrego to mnie daleko
a gdy Ciebie czytam,to wiem że właśnie tak bym chciał jak Ty ,, ale nie wiem dlaczego - nie potrafię
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 21:47
Dziubas napisał/a: | Jacek napisał/a: | tak cieszył bym się ze wraca
i smucił bym się ze znowuż musi wyjeżdżać
olał bym tę kasę,kiedy nie mam jej z kim wydać |
Wydaje mi się,że, albo cusik Ci umkło, albo się zagalopowałeś w tej obronie instytucji małżeństwa |
Sławku,abym mug Tobie odpowiedzieć,to mógł być ciut jaśniej
bo nie wiem co Ci się tam wydaje
yuraa - Wto 15 Sty, 2013 21:53
Jacek napisał/a: | Sławku,abym mug Tobie odpowiedzieć,to mógł być ciut jaśniej
bo nie wiem co Ci się tam wydaje |
Jacku pare postów wcześniej podziękowaleś za rozmowę a dalej ciągniesz
a moderator głupieje ciąć czy zostawić jak jest
Jacek - Wto 15 Sty, 2013 22:00
yuraa napisał/a: | Jacku pare postów wcześniej podziękowaleś za rozmowę |
rozmówcy,Jureczku
rozmówcy z którym tak się rozproszyła ta rozmowa
Masakra - Wto 15 Sty, 2013 22:53
michal22 napisał/a: | czy Twoim zdaniem to, że ktoś cierpiał od kogoś jakieś krzywdy, to do czegoś go to upoważnia w zamian |
Odpowiem Ci pytaniem
A Ty myslisz, ze jak kogos krzywdziles x czasu i teraz laskawie przestales pic to ktos Ci sie na szyje rzuci i o wszystkim zapomni?
michal22 napisał/a: | że nie przystaję moim zachowaniem do Twoich oczekiwań? |
Wyjasnijmy sobie jedna rzecz. Ja Cie nie znam i jestes mi zupelnie obojetny wiec czego mialbym od Ciebie oczekiwac i po co? Wypowiedzialem sie w temacie, a to co Ty z tym zrobisz jest mi zupelnie bez roznicy
michal22 napisał/a: | NIE WYMAGAJ ODE MNIE, ŻEBYM SIĘ PRZYŁĄCZAŁ DO TWOJEGO CIERPIĘTNICZEGO CHÓRU | Ale wlasnie moje nie picie polega przede wszystkim na radosci, a dla mnie radoscia nie jest latanie na 10 rodzajow terapii. Wole w zamian pojsc na 1 meeting w tygodniu, uslyszec na nim 1 rzecz i 1 rzecz wprowadzic w zycie niz biegac 3 razy dziennie na aa, bb, slxx, wxyz, 99674 itp itd. Wole zamiast tego wziac wedke i isc na ryby
michal22 napisał/a: | Ty sama żyjesz zgodnie z tym, co mi zalecasz i sugerujesz. Możesz się wypowiedzieć na ten temat |
Sama to nie bardzo moge ale sam sprobuje. Na poczatku swojej drogi tez latalem od terapii do terapii, wszystkie meetingi, wyjazdy itp az ktoregos dnia powiedzialem DOSC, ja tez chce normalnie zyc a nie tylko koncentrowac swoje zycie wedlug swojego nalogu. Dzis jestem na meetingu 1-2 razy w tygodniu, mam swoja grupe, mam przyjaciol. W zyciu prywatnym mam swoje hobby, ktoremu tez poswiecam sporo czasu, mam zajecie zarobkowe, odbudowuje swoje relacje z rodzina, mam dziewczyne z ktora tez jest mi dobrze. Mysle, ze to jest istota mojego nie picia., a przede wszystkim daje mi to radosc:)
Tak jak juz mowilem, u mnie to dziala i moja wypowiedz byla jedynie sugestia. Co Ty z tym zrobisz ma zerowy wplyw na moje zycie takze
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 23:34
leon napisał/a: | Jacek napisał/a: | no właśnie,i Ty zbyt pewien jesteś że tę rzecz można kupić |
Przejedz sie na 6 miesiecy bez portu na beringa to zrozumiesz o czym mowie |
I OGROMNY SZACUN ZA TO! Moim zdaniem takie rzeczy robi PRAWDZIWY FACET - wyprawy, śmiało zdobywa kesz, bardzo daleko od domu.
U mnie kłopoty się zaczęły, gdy zacząłem dorabiać 800 km stąd; płacą podwójnie, dużo się nauczyłem tam, więc w czym problem?
Ano, bo niedojrzałą żonusię potrzebuję trzymać za rączkę i klepać i ratować przed złym światem.
Dlaczego z taką ironią to piszę? Bo byłem, k#%^, obrażany we własnym domu za to, że chodzę na terapię dla alkoholików.
Ale już kur#% dość tego.
Fakt faktem, ten związek powinien zostać przerwany przy pierwszym akcie agresji, obojętne, z której strony.
Pozdro.
szymon - Wto 15 Sty, 2013 23:43
michal22 napisał/a: | obojętne, z której strony. |
czyli lałeś żonę ?
michal22 - Wto 15 Sty, 2013 23:55
szymon napisał/a: | michal22 napisał/a: | obojętne, z której strony. |
czyli lałeś żonę ? |
Ja żonę, żona mnie. Na trzeźwo. Ona ma obdukcję, ja mam obdukcję. Ostatnie kilka akcji należy, dzięki Bogu, do niej. Z agresją słowną moją też sobie ładnie poradziłem -- od pewnego czasu nagrywam wszystkie rozmowy, więc zacząłem się pilnować, weszło mi w krew po chwili; żona tez jakby się uspokoiła.
Myślę, że każde ma na ten moment świadomość, że najdrobniejszy wyskok skończy się wezwaniem policji i tyle. Przynajmniej ja mam taką świadomość... i ja wezwę policję jeżeli mi cokolwiek się wydarzy.
Za daleko to wszystko zaszło. Myślałem, że jak wybaczam -- to robię dobrze. A g***o dobrze tam. Wybaczenie to wybaczenie, a ja po prostu machałem ręką. Wybaczyć można komuś kto PRZEPRASZA, ja po prostu olałem temat. Wydaje mi się, że gdybym rzeczywiście wezwał policję, poszedł na komisariat po ostatnich akcjach, to może dzisiaj byłoby inaczej. A tak moim "przebaczeniem" a w istocie jakąś obojętnością pokazałem, że nie dbam o związek. Tak to widzę.
Ale z drugiej strony, na prawdę, po co się męczyć.
szymon - Wto 15 Sty, 2013 23:59
to jakbym tak jeszcze zadał kilka pytań dodatkowych, to jeszcze by coś wyszło ....
jakbyście wzięli jednego prawnika... to może doszlibyście do ostatniego wspólnego rozwiazania
michal22 - Czw 17 Sty, 2013 12:40
szymon napisał/a: | to jakbym tak jeszcze zadał kilka pytań dodatkowych, to jeszcze by coś wyszło ....
|
Nie wiem, jak to się ma w temacie mojej prośby o podzielenie się doświadczeniami rozwodowymi. Nie prosiłem o udowadnianie mi, gdzie z mojej winy ten związek się posypał, bo do tego sobie pomalutku będę dochodził we własnym zakresie.
matiwaldi - Czw 17 Sty, 2013 15:47
Cytat: | czyli lałeś żonę ? |
michal22 napisał/a: | Ja żonę, żona mnie. |
michal22 napisał/a: | Nie wiem, jak to się ma w temacie mojej prośby o podzielenie się doświadczeniami rozwodowymi. |
myślę,że to....to powyżej ma jednak wpływ na sprawę rozwodową......
ludzie często się rozwodzą ,bo wygasło uczucie,a Wy raczej nie powinniście się pobierać i nie tylko ze sobą,ale w ogóle z kimkolwiek skoro dla Ciebie to takie naturalne ; michal22 napisał/a: | Z agresją słowną moją też sobie ładnie poradziłem -- od pewnego czasu nagrywam wszystkie rozmowy, więc zacząłem się pilnować, |
a może ja jakiś pokręcony jestem.........
rejek - Czw 17 Sty, 2013 19:20
michal22 napisał/a: | jak to się ma w temacie mojej prośby o podzielenie się doświadczeniami rozwodowymi. |
Aha i poradz sie prawnika jak z kasa zrobić (o ile macie jej dużo) jak przetransferowac z kont itp.
Zebyś miał na dobry start w nowe życie.
Bo to w sumie i tak o kasę chodzi -w końcu ona w życiu jest najważniejsza .
Pozdro
michal22 - Czw 17 Sty, 2013 23:01
matiwaldi napisał/a: | a Wy raczej nie powinniście się pobierać i nie tylko ze sobą,ale w ogóle z kimkolwiek skoro dla Ciebie to takie naturalne ; |
Dzięki za tą wypowiedź.
Uważam, powiem Ci szczerze, podobnie.
Jeżeli będę miał nowy związek w przyszłości, planuję natychmiast odejść w sytuacji, gdy ktokolwiek wywrze na mnie jakąkolwiek agresję, powyżej pewnych granic. W tym obecnym moim związku "wybaczałem", a na prawdę ignorowałem problemy, które nawarstwione, zaowocowały tym, co teraz mam.
szymon - Czw 17 Sty, 2013 23:08
od samego poczatku tak było, czy jak zacząłeś chlać?
pannamigotka - Czw 17 Sty, 2013 23:50
michal22 napisał/a: | Z agresją słowną moją też sobie ładnie poradziłem -- od pewnego czasu nagrywam wszystkie rozmowy |
michal22 - Pią 18 Sty, 2013 00:36
szymon napisał/a: | od samego poczatku tak było, czy jak zacząłeś chlać? |
Hej,
od samego początku. Od samego początku, a nawet wcześniej chlałem.
Moje chlanie żonie nie przeszkadzało, a nawet nie zauważała go. Tu też podejrzewam, jeżeli piszecie, że nie może tak być, że chlanie nikogo nie dotyka -- podejrzewam, wobec tego, że żona została od momentu wychowania w rodzinie przystosowana do nieobecnego faceta, który jest miękki jak plastelina, który robi cokolwiek mu się powie. Bo taki byłem.
Przestałem chlać, poszedłem na terapię, zaczęły się ogromne "kryzysy" w małżeństwie.
No trudno, każdy ma swoje coś.
Ja się już pogodziłem, dla mnie nie ma powrotu do tego małżeństwa. Wystarczy mi szantaży finansowych ze strony tej osoby.
---
Pamiętam, że pierwsze przepychanki i agresja (z jej strony) miały miejsce na mocno zapijanej imprezie z okazji zaręczyn czy wprowadzki jej do mnie.
evita - Pią 18 Sty, 2013 08:35
Przeczytałam cały wątek od A do Z i pozwolę sobie dołożyć moje 3 grosze
Wprawdzie jestem współuzależnioną więc solidarność z tego tytułu jak i jajników nijako obliguje mnie do ustawienia się tuż przed żoną Michała i obrony kobiety całym swoim ciałem Jednakże nie widzę ku temu powodu. Myślę, że ta kobieta doskonale sobie radzi sama ze sobą i ani ciut ciut nie ma w niej współuzależnienia. Bardziej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że z opisu michala wynika jakby bliżej było jej do alkoholizmu co by tłumaczyło też jej wrogość wobec leczenia się jej męża.
Jakkolwiek by nie było to myślę, że dobrze żebyście się rozwiedli Michale Być może każde z was zacznie swój nowy rozdział w życiu odnajdując swoje szczęście ? Równie dobrze może się okazać, że jednak zatęsknicie za sobą a rozstanie tylko uświadomi Wam jak bardzo się kochacie i potrzebujecie siebie nawzajem. Dlatego też staraj się jak tylko możesz łagodzić wszelakie spory związane ze sprawą rozwodową i nie palcie za sobą mostów rozstając się w nienawiści bo kto wie co na Was czeka tuż za rogiem
Powodzenia
Janioł - Pią 18 Sty, 2013 11:21
UMIESZCZĘ TEN POST W KILKU MIEJSCACH W DZIALE DDA, W PAMIĘTNIKACH I W ALKOHOLIŹMIE BO DOTYCZY ON TYCH TEMATÓW A NIE WSZYSCY ZAGLĄDAJĄ DO KONKURENCJI A W I DOSTĘP DO PAMIĘTNIKÓW JEST OGRANICZONY !!!
We wtorek miałem zajęcia na mojej grupie DDA i było tam min. o uczuciu zwanym „wdzięczność” i to słowo okazało się słowem kluczem , słowem które dla mnie okazało się przysłowiową wisienką na torcie , jak pewnie wiecie albo i nie ostatni okres to nie był kraj miodem i mlekiem u mnie płynący a raczej stresem i krzykiem , długi okres czasu nie mogłem nabrać dystansu do relacji z żoną czyli po prostu trzeźwiałem na jędzowatej Al-kaidzie, nie pomagały ani spotkania terapeutyczne ani grupy na które uczęszczam , tak zapętliłem się w tym że nawet wymyśliłem sobie nawrót i w te pędy chciałem się ratować bo na czym jak na czym ale na nawrotach i alkoholizmie nie jedną terapie i nie jedną flaszkę obaliłem.
Nie będę opisywał jakiego rodzaju i po co były te ćwiczenia ale dotarło do mnie że tak po ludzku i po mojemu nie lubię słowa wdzięczność bo ono mnie uwiera , nie chce pomocy i nie umiem je przyjmować i wszystko chce sam , takie przemyślenia bez słowa klucza miałem wcześniej bo moja relacja z żoną była oparta na profilach psychologicznych –ona rodzic – ja dziecko- czyli brak jakiejkolwiek płaszczyzny komunikacji .
Moja postawa dziecka została określona przez terapeutę zresztą trafnie i wynika z niedojrzałości emocjonalne DDA pogłębionej przez alkoholizm .
I kombinowałem na wszystkie możliwe Sposoby nie sposoby i jakby nie patrzeć Piotruś Pan jak z obrazka i gryzłem się drapałem , obmyślałem teorie i………….wymyśliłem ale jak to w chorej głowie alkoholika nie miałem pewności czy nie pobłądziłem w diagnozie .
I słowo klucz spięło to wszystko klamrą terapeutycznej mądrości i o ile nie zanudziłem was to pozwolicie że ją wam przedstawię………w następnym odcinku
Janioł - Pią 18 Sty, 2013 11:54
Michał22 zwróć uwagę na podobne okresy abstynencji !!!
Więc tak to wykombinowałem , kiedy zacząłem pić w wieku kilkunastu lat to zgodnie z teorią zatrzymałem swój rozwój emocjonalny (teoria jak najbardziej potwierdzona praktyką) i tak będący na dość niskim poziomie ze względu na wychowanie w rodzinie dysfunkcyjnej z powodu alkoholizmu mojego ojca i tak pijąc prze paręnaście lat pozostawałem w tym niedorozwoju Piotrusia Pana pijąc , szkodząc i pijąc aż po drugiej próbie zacząłem trzeźwieć i co za tym idzie dojrzewać i tak przez te pierwsze trzylatka abstynencji i dojrzewania przechodziłem etap od dziecka do nastolatka , który nie wie co to wdzięczność, na złość żonie odmraża sobie uszy i bunt ma za drugą naturę i wyprowadziłem się z domu , zacząłem samodzielnie funkcjonować i być odpowiedzialnym za alimenty , kontakty z dziećmi i za co tylko potrafiłem , kiedy już tak sobie podejrzewałem jakieś kilka lub kilkanaście miesięcy na własnym garnku wróciłem do domu o zaczęły się nasze miodowe lata, dwoje dorosłych z dystansem od wcześniejszych wojen , wojenek i niepowodzeń z chęcią budowania rodziny i tak przez 5-6 lat aż zacząłem dojrzewać do zapicia i o okresie zapicia pisac nie będę w każdym bądź razie właśnie wracam do etapu gdzie mam 3 lata abstynencji i chyba skończyłem być nastolatkiem .
Bo jak pewnie wiecie zapicie spowodowało powrót niestety do czasów kiedy to zaczynałem pić jeśli chodzi o moje emocje , uczucia a co za tym idzie zachowania.
Na powrót stałem się nastoletnim Andrzejem ale niestety nie za sprawą maszyny czasu ani cudownych kosmetyków i był to stan duszy i czasami rozumu a miałem wtedy już czterdzieści parę lat .Najwyższy czas dojrzeć oj najwyższy !!!
michal22 - Nie 20 Sty, 2013 08:18
evita napisał/a: | Myślę, że ta kobieta doskonale sobie radzi sama ze sobą i ani ciut ciut nie ma w niej współuzależnienia. Bardziej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że z opisu michala wynika jakby bliżej było jej do alkoholizmu co by tłumaczyło też jej wrogość wobec leczenia się jej męża.
|
Dzięki, evita, za podzielenie się.
O żony poradności czy nieporadności nie będę pisał... generalnie, jest ode mnie zależna ekonomicznie. Przynajmniej na ten moment. I mamy błędne koło, bo ja zarabiam również na jej potrzeby, więc nie ma mnie w domu, więc ona jest nieszczęśliwa, ze nie ma mnie w domu. Niedojrzale to z boku wygląda... i wiesz co o tym sądzę? Sądzę, że będę się trzymał pracy i zarabiania na siebie, bo wczoraj w przypływie silnych emocji już miałem ochotę rzucać pracę, żeby ratować związek i małżeństwo, że "może znajdę coś bliżej domu" i "może będzie dobrze", ale już mi lepiej.
Ja na pewno jestem współuzależniony, jestem DDA.
Czy żona może mieć problem z alkoholem czy z nałogowym regulowaniem uczuć -- tego się obawiam. Kilka razy mówiła, że gdy nie ma mnie w domu, to ona kupuje sobie piwo, bo przy mnie nie chce pić i skwitowała to "do czego może to doprowadzić, do alkoholizmu, to jest chore". Czyli rozumiem, że kupowanie piwa kilkanaście razy w miesiącu pod nieobecność męża to alkoholizm, zaś kupowanie go codziennie już nim nie jest, to norma -- zgodnie z logiką mojej żony. Podejrzewam, że jej dobre samopoczucie w sytuacji, gdy mnie nie ma, MOŻE mieć związek z jej spożyciem alkoholu. W takiej sytuacji wiem, że nie wygram, uchylę czoła i przepuszczę przed siebie -- z alkoholem się mocował nie będę.
Dziękuję evita jeszcze raz.
michal22 - Nie 20 Sty, 2013 08:32
Janioł napisał/a: | Michał22 zwróć uwagę na podobne okresy abstynencji !!!
przez te pierwsze trzylatka abstynencji i dojrzewania przechodziłem etap od dziecka do nastolatka , który nie wie co to wdzięczność, na złość żonie odmraża sobie uszy i bunt ma za drugą naturę i wyprowadziłem się z domu , zacząłem samodzielnie funkcjonować i być odpowiedzialnym za alimenty , kontakty z dziećmi i za co tylko potrafiłem , kiedy już tak sobie podejrzewałem jakieś kilka lub kilkanaście miesięcy na własnym garnku wróciłem do domu o zaczęły się nasze miodowe lata, dwoje dorosłych z dystansem od wcześniejszych wojen , |
Ogromne dzięki za podzielenie się. Ty wiesz, że ja marzę o czymś takim?
Na ten moment jestem zwolennikiem podejścia takiego, zeby nie rozpieprzać, ale po kawałeczku, krok za krokiem, konsekwentnie realizować mój plan. Na ten moment wyjeżdżam na drugi koniec Polski raz w miesiącu, na tydzień, zarabiać pieniadze. Te wyjazdy owszem, kosztują mnie dużo nerwów, stresu, ocieram się o zapicie czy odreagowanie w inny sposób praktycznie za każdym razem, ale to od strony nałogowej. Od strony zawodowej - bardzo dużo korzystam. Od strony finansowej - pracuję tydzień "na ostro", nie pracuję codziennie na etacie w rezultacie zarabiając MNIEJ. Na ten moment odpowiada mi to, bo tam, gdzie mieszkam, nie miałbym takich możliwości ani zawodowego komfortu. Dużo się uczę od strony zawodowej.
I dla mnie te wyjazdy są synonimem takiego samodzielnego życia.
Podejrzewam, że być może mojej żonie czegoś takiego potrzeba. I nie będę torpedował tych jej starań. Jeżeli się wyprowadzi, pożyje trochę samodzielnie... ona nawet w życiu innych facetów nie miała przede mną, może niech zobaczy, jacy są inni mężczyźni, a nuż jej się jakiś spodoba -- a nuż nagle się okaże, że jestem znacznie lepszym facetem, niż mnie oceniała. Albo trzeba wiedzieć, czego się chce, albo jak się nie wie - tak, jak ja - to trzeba mieć porównanie :-) A ja sam, w tej samotności - też sądzę, że mi będzie dobrze.
Oczywiście, że ryzyko zapicia czy nawrotu jest u mnie ogromne, stąd też nie mam zamiaru się "luzować" czy "relaksować" od strony rozwoju osobistego, o nie. Ale to na dziś. Jak jutro włączy mi się pijane myślenie, to mnie tu nie zobaczysz :-) ale, co ja tam tłumaczę, mam nadzieję, że wszyscy tutaj doskonale wiedzą, jak jest.
Także, dla mnie w sumie na dziś dzień to nie tragedia, to inny etap życia.
Dążenia rozwodowe mojej żony szanuję, ALE TEŻ WIEM, że nie muszę ich aktywnie wspierać, wycofałem się z wcześniejszej propozycji, że zapłacę połowę pieniędzy za pozew rozwodowy. Nie zapłacę.
Doznałem 2 dni temu oświecenia i nagle zrozumiałem, że ten rozwód to owszem, wyjście, ale NIE jedyne możliwe wyjście; do tego, zobaczyłem dwójkę małych dzieciaków (moi synowie) w tym wszystkim, z mamusią, która chce się bardzo oddzielić od tatusia, ale niestety nie umie sama siebie utrzymać w żaden sposób, która z tatusiem walczy, która robi to i tamto... i nagle oświeciło mnie, nagle zrozumiałem, że jestem odpowiedzialny za te dzieciaki.
Zatem, moja trzeźwość to nie tylko mój dil, nie tylko moja kwestia, robię to też DLA MOICH SYNÓW.
Zatem, jeżeli moja żona myśli w pijany sposób, to Boże Drogi MIEJ ICH W SWOJEJ OPIECE, gdy jestem poza domem, Boże, proszę, chroń ich sny, daj im ojca, który pokaże im pozytywny obraz siebie, pozytywny obraz spokojnego, poważnego, porządnego FACETA. Który będzie spokojny jak skała, ciepły, kochający, wyrozumiały, bez agresji.
Taki jestem. Niezależnie od okoliczności. Tylko dzisiaj.
Dzięki wszystkim którzy wytrwali do końca tego tekstu ;-)
Okazuje się, że moje dążenie rozwodowe wcale nie jest tak silne, jak współmałżonki.
Mam plan taki, że na rozprawie zeznam, jak jest... i niech sędzia decyduje, ja o nic nie będę walczył, bo moje walki tylko pogarszają sytuację. Na siłę babe po co miałbym trzymać? Chyba tylko po to, żeby pozwać ją o rozpad małżeństwa z jej winy, gdy zacznie się z innymi chłopami prowadzać -- ale co mi z tego przyjdzie, nawet "gołej" nie pozwę o alimenty, bo jak z niej zedrzeć.
Także tak. Ale, jeżeli żona chce iść w kierunku rozwodu, to idzie tam sama.
Dużo dały mi te posty w tym wątku. Przede wszystkim uspokoiłem mój stricte alkoholiczy lęk, tą studnie lęku, że zaraz ktoś mnie ukarze, zobaczy, "jaki jestem", cytując mojego tatę "LUDZIE SIĘ NA TOBIE POZNAJĄ"... a prawda leży pośrodku... że dostanę straszną karę niesłusznie -- tego się bałem.
Zasięgnąłem dość porad prawników, terapeutów, psychologów, kolegów z mitingów. Wiem na dziś dzień, że rozpad małżeństwa wyłącznie z mojej winy jest w tej sytuacji fikcją.
... a jeżeli mojej żonie kalkuluje się odejść ode mnie, mieć mniej środków do życia, mniej czasu na dzieci, więcej chaosu w jej życiu, szczególnie w takiej trudnej sytuacji -- no to chwała jej za to, widocznie dążenie do samodzielnego życia tak, jak ona chce, jest w niej tak silnie zakorzenione, że nie liczy się z kosztami, nawet jeżeli chodzi o dzieci. I wiecie co? I za coś takiego ma mój podziw. Nie za banie się, siedzenie "jak mysz pod miotłą", bo tu nie mam czego podziwiać. Ale taką siłę w dążeniu do samodzielności?
Oby tylko to miało ręce i nogi.
Im szybciej zobaczy, ile przy mnie miała (kwitując "nie dajesz mi żadnego wsparcia!"), tym lepiej. Już usłyszałem kilka razy o tym, że jednak miała "wysoką stopę życiową". No bo miała. Nie, pieniądze to nie jest wszystko i pieniądze to nie koniec świata.
... ale pieniądze sa na PIERWSZYM miejscu mojej listy priorytetów, bo jak sam siebie nie umiem utrzymać, no to co dalej z moim życiem?
matiwaldi - Nie 20 Sty, 2013 09:04
michal22 napisał/a: | Jak jutro włączy mi się pijane myślenie...... |
........ ...... jutro........???
michal22 napisał/a: | ale pieniądze sa na PIERWSZYM miejscu mojej listy priorytetów |
michal22 napisał/a: | Ale, jeżeli żona |
michal22 napisał/a: | a jeżeli mojej żonie |
michal22 napisał/a: | Im szybciej zobaczy, ile przy mnie miała |
michal22 napisał/a: | Podejrzewam, że być może mojej żonie |
michal22 napisał/a: | jeżeli moja żona myśli w pijany sposób, |
michal22 napisał/a: | Te wyjazdy owszem, kosztują mnie dużo nerwów, stresu, ocieram się o zapicie czy odreagowanie w inny sposób praktycznie za każdym razem, ale to od strony nałogowej. |
michal22 napisał/a: | Zasięgnąłem dość porad prawników, terapeutów, psychologów, kolegów z mitingów...... |
to jeszcze jedna rada od kolegi z Forum....
"....krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu......."
michal22 - Nie 20 Sty, 2013 16:22
evita napisał/a: | Bardziej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że z opisu michala wynika jakby bliżej było jej do alkoholizmu co by tłumaczyło też jej wrogość wobec leczenia się jej męża.
|
OGROMNE DZIĘKI ZA TĄ MYŚL!
Najciemniej - pod latarnią.
Żona właśnie po to chce się mnie pozbyć z domu, żeby mieć komfort picia - tak podejrzewam. Bo dlaczego by miało być inaczej? Do mamy się nie wyniesie, bo nie chodzi o to, żeby się ode mnie oddalić, tylko żeby sobie PIĆ samotnie, ile wlezie.
Moja żona podejrzewam na 90% ma problem z alkoholem. Roztyła się, nieregularnie miesiączkuje. Wyzywa mnie, jest bardzo wyniosła wobec mnie, mojej rodziny. Sama twierdzi, że jest jej bardzo dobrze samej... podejrzewam, że wtedy po prostu sobie pije i tyle. Stąd też neguje, że ja jestem alkoholikiem - bo to projekcja jej własnego wstydu, złości i nienawiści.
Czas pokaże, czy miałem rację, będę szukał potwierdzenia... bo jeżeli ma problem z alkoholem, to dzieci jej nie zostawię.
Nagle wszystko zrobiło się jasne, wiem znowu, gdzie jest góra, gdzie jest dół.
Dzięki ogromne evita za tą myśl.
michal22 - Nie 20 Sty, 2013 16:25
matiwaldi napisał/a: |
to jeszcze jedna rada od kolegi z Forum....
|
Dzięki za radę. Masz racje, w relacji z żoną jestem mocno nietrzeźwy. Kiedyś piłem, a dzisiaj albo się z nią kłócę, albo rozważam, co ona zrobiła czy co ona powinna. Wsiąkam w tą relację bardzo mocno, to jest dzisiaj moja "seta". Masz może jakiś przykład z własnego doświadczenia, którym mógłbyś się tu lub w PW podzielić, jak sobie poradziłeś z podobną sytuacją?
matiwaldi - Nie 20 Sty, 2013 21:23
michal22 napisał/a: | jak sobie poradziłeś z podobną sytuacją? |
".....
Wysłany: Nie 13 Sty, 2013 08:10
.....minęło parę lat ,a nasze drogi rozchodziły się ,bo mimo terapii moja moja Żona zamieniła się w Koleżankę Małżonkę.... kto jest winien......nie wiem i już nie szukam winnych....
po dwóch latach stanu zawieszenia naszego małżeństwa doszliśmy razem do wniosku,że rozwód nam pomoże ....... rozwiedliśmy się ,ale nie pomogło.....dzisiaj jest już tylko Matką moich dzieci.....
ale nie chcę ,aby moja historia odebrała Ci chęci do ratowania małżeństwa....
warto,zawsze warto włożyć trochę wysiłku,trochę pokory,dużo uczuć,aby mieć pewność gdy podejmiesz decyzję,że jest przemyślana i najlepsza dla wszystkich stron (dla Ciebie , Małżonki,dla Dzieci )
nasz związek rozpadł się po 25 latach znajomości,23 latach małżeństwa , w 8 roku mojej abstynencji i 2 latach separacji ...... i nie żałuję niczego.........
......"
michal22 - Wto 22 Sty, 2013 08:48
matiwaldi napisał/a: | michal22 napisał/a: | jak sobie poradziłeś z podobną sytuacją? |
".....
Wysłany: Nie 13 Sty, 2013 08:10
.....minęło parę lat ,a nasze drogi rozchodziły się ,bo mimo terapii moja moja Żona zamieniła się w Koleżankę Małżonkę.... kto jest winien......nie wiem i już nie szukam winnych....
po dwóch latach stanu zawieszenia naszego małżeństwa doszliśmy razem do wniosku,że rozwód nam pomoże ....... rozwiedliśmy się ,ale nie pomogło.....dzisiaj jest już tylko Matką moich dzieci.....
ale nie chcę ,aby moja historia odebrała Ci chęci do ratowania małżeństwa....
warto,zawsze warto włożyć trochę wysiłku,trochę pokory,dużo uczuć,aby mieć pewność gdy podejmiesz decyzję,że jest przemyślana i najlepsza dla wszystkich stron (dla Ciebie , Małżonki,dla Dzieci )
nasz związek rozpadł się po 25 latach znajomości,23 latach małżeństwa , w 8 roku mojej abstynencji i 2 latach separacji ...... i nie żałuję niczego.........
......" |
Dzięki za podzielenie się.
Ja sobie tak myślę teraz, na trzeźwo... nic na siłę. Jeżeli interesuje mnie moja żona, jeżeli mam do niej uczucia, jeżeli chcę pracować na ten związek, bo widzę jakiś jego sens... JEŻELI wystarczy mi dojrzałości...
Nic na siłę.
Dzięki.
michal22 - Sob 26 Sty, 2013 19:39
Dzisiaj dotarło do mnie, co się dzieje.
Żona po prostu wstydzi się mnie i nie chce być z alkoholikiem. Leczącym się czy nie, dla niej - cytuję - chcę trzymać dzieci z dala od tej patologii.
I nie wiem, jakie ona ma rozpoznania czy cokolwiek. Wstydzi się mnie, chce się rozwieść -- ma prawo do samodzielnego życia, do takich decyzji.
Dzięki wszystkim, którzy pomagali mi w chwilach lęku, zwątpienia i słabości.
leon - Sob 26 Sty, 2013 19:43
michal22 napisał/a: | Dzięki wszystkim, którzy pomagali mi w chwilach lęku, zwątpienia i słabości. |
Zycze Ci pomyslnosci na nowej drodze zycia Kolego
staaw - Sob 26 Sty, 2013 19:44
michal22 napisał/a: | chcę trzymać dzieci z dala od tej patologii. |
Biedne dzieci... Co by się nie wydarzyło staraj się utrzymywać kontakt bo dzieci według mnie są bliżej patologii niż małżonce się wydaje...
michal22 - Nie 27 Sty, 2013 00:45
staaw napisał/a: | michal22 napisał/a: | chcę trzymać dzieci z dala od tej patologii. |
Biedne dzieci... Co by się nie wydarzyło staraj się utrzymywać kontakt bo dzieci według mnie są bliżej patologii niż małżonce się wydaje... |
Podejrzewam, że obrzydzi mnie chłopcom podobnie, jak jej matka obrzydzała jej jej własnego ojca. Krzywdę w ten sposób dziecku się robi przeogromną, potem nie radzi sobie w małżeństwie, jak widać na załączonym obrazku. Ech.
szymon - Nie 27 Sty, 2013 00:48
zmieniam siebie i udoskonalam siebie, napieprzaniem na swoja babe, nic nie wniosę do swojego życia
stanisław - Nie 27 Sty, 2013 21:39
Cześć / Dawno nie było mnie na tym forum przeczytalem piewszy post i piszesz że robisz wszystko by nie pić , a gdzie jest tam rodzina . Cz masz sponsora w AA czy pracujesz na programie AA bo jak będziesz pracowal to nie będzie tych pytań.
michal22 - Pon 28 Sty, 2013 20:55
stanisław napisał/a: | Cześć / Dawno nie było mnie na tym forum przeczytalem piewszy post i piszesz że robisz wszystko by nie pić , a gdzie jest tam rodzina . Cz masz sponsora w AA czy pracujesz na programie AA bo jak będziesz pracowal to nie będzie tych pytań. |
A to będąc w AA mam przymus utrzymywania mojej rodziny za wszelką cenę?
Baba dała mi się do tego stopnia we znaki, że dziękuję jej za jakąkolwiek współpracę.
leon - Pon 28 Sty, 2013 21:06
michal22 napisał/a: | Baba dała mi się do tego stopnia we znaki, że dziękuję jej za jakąkolwiek współpracę. |
Tez bym tak postapil,bedac na Twoim miejscu.
stanisław - Pon 28 Sty, 2013 21:58
michal22 napisał/a: | Baba dała mi się do tego stopnia we znaki, że dziękuję jej za jakąkolwiek współpracę. | Ta Baba chyba ma jakieś imię . Myślisz że jak przestałeś pić to ma cię chwalić ,za co.
staaw - Pon 28 Sty, 2013 22:01
stanisław napisał/a: | michal22 napisał/a: | Baba dała mi się do tego stopnia we znaki, że dziękuję jej za jakąkolwiek współpracę. | Ta Baba chyba ma jakieś imię . Myślisz że jak przestałeś pić to ma cię chwalić ,za co. |
Za to że pił ma teraz do końca życia klękać przed nią na kolana?
stanisław - Pon 28 Sty, 2013 22:10
staaw napisał/a: | klękać przed nią na kolana? | [ Dlaczego tak piszesz ja tak nie myślałem
staaw - Pon 28 Sty, 2013 22:14
stanisław napisał/a: | staaw napisał/a: | klękać przed nią na kolana? | [ Dlaczego tak piszesz ja tak nie myślałem |
Ale ja spotkałem się z takim podejściem, piszę o własnych przemyśleniach w tym temacie...
"Byłeś przez moje najlepsze lata łobuzem, to teraz ci pokażę..."
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 13:17
stanisław napisał/a: | michal22 napisał/a: | Baba dała mi się do tego stopnia we znaki, że dziękuję jej za jakąkolwiek współpracę. | Ta Baba chyba ma jakieś imię . Myślisz że jak przestałeś pić to ma cię chwalić ,za co. |
A czemu miałaby mnie nie chwalić? Niejedna by chciała takiego faceta, jak ja. Aczkolwiek, czytałem o kastracji psychologicznej mężczyzn i dużo mi tutaj pasuje. Babka "kastruje" sobie faceta i dzięki temu ma nad nim kontrolę, czuje się bezpieczniejsza i może spokojnie rozglądać się za następnym - już takim do ostrego bzykanka bez kontroli. A mąż do zarabiania i "do garów" i żeby tylko nie fikał.
I do tego układu moja żona sobie dąży i taki układ miała, jak piłem. A może nie miała, może była bardziej wsiąknięta w moje życie, w moje sprawy.
Nie ważne.
Wyluzowałem z lękiem i to forum dużo mi pomogło, dziękuję.
Osobom, które mówiły, że za dużo czasu poświęcam na mitingi niniejszym składam serdeczne: p***ę WAS I WASZE ZDANIE. Chodzę na mitingi TYLE ILE MI POTRZEBA, żeby zachować spokój i w miarę wyrównaną głowę. Ciekawe, ilu z takich kozaków czepiających się moich terapii przeszłoby kilometr w moich butach bez zapicia czy innej formy ucieczki. Uwziąłem się, że będę TRZEŹWY. TRZEŹWY to znaczy: nie wpi****lam cukru ile wlezie, nie mam otyłości, nie walę konia jak tylko pojawiają się jakieś problemy. TRZEŹWY. Do tego potrzebne mi mitingi.
Jeżeli żona dopieprza mi ile wlezie, leje mi na głowę pijane myślenie, a ja to łykam jak młody pelikan i obraz świata mi się wywraca, to kuźwa jego mać co -- to to jest atmosfera i nastrój w którym ja mam się Z DZIEĆMI BAWIĆ?
Proponuję solidnie j****ć się w czoło, każdej osobie, która twierdziła, że za dużo się terapeutyzuję. Terapeutyzuję się ADEKWATNIE. A męzem jestem wzorowym: kasę do domu przynoszę, wyprowadzić się nie wyprowadziłem, z potrzebami seksualnymi zwracam się do małzonki, a że nie chce ze mną wyjść na spacer czy do kina -- trudno, jej strata.
I będę chodził na terapię tyle ile mi się podoba. NAJPIERW MOJA GŁOWA, NAJPIERW MÓJ INTERES. Czy pijany ojciec jest w stanie zapewnić dzieciom COKOLWIEK? Moj interes terapeutyczny to też interes MOICH DZIECI. Gdy ja jestem trzeźwy, one mają przynajmniej jednego trzeźwego rodzica. I chwała Bogu.
Mam kumpla, ułożony, grzeczny, nie-alkoholik, ma IDENTyCZNE PROBLEMY W MAŁZEŃSTWIE CO JA. IDENTYCZNE. Ale on już się wyprowadził od żony. A ja - NIE MA MOWY. Namawia mnie do tego od dłuższego czasu, A DLACZEGO MAM OPUSZCZAĆ DOM NA KTÓRY PRACUJĘ? TYLKO DLATEGO, ŻE NIE PODOBA JEJ SIĘ, ŻE CHODZĘ NA TERAPIE I PRACUJĘ 800 KM OD DOMU?
Znam ludzi którzy wypływają w może na 3 mce i mają szczęśliwe małżeństwa.
Problemy w moim małżeństwie OCIERAJĄ się o tematy nałogowe, ale kastracja psychologiczna mężczyzny przez kobietę to już inny problem, a z tym chyba mam tu do czynienia. Znam nałogi, dlatego podciągałem sytuację pod nałogi, pod współzależność, ale to nie o to chodzi.
Ja kiedyś byłem w związku z dziewczyna, która mnie przerastała pod każdym względem, czułem się bardzo malutki. I co? I podcinałem jej skrzydła, bo to był jedyny sposób, w jaki mogłem polecieć. Zostawiła mnie. I wiecie, kiedy się zmieniłem? NIGDY. Za trudno mi to było zmienić. Wybierałem sobie potem partnerki, które nie stanowiły dla mnie zagrożenia, że są "lepsze" czy "wyższe", aż tak trudno wyjść z tego schematu, aż tak trudno mi znaleźć w sobie odwagę, a od tego związku minęlo PIĘTNAŚCIE LAT.
Jeżeli moja żona wzieła sobie pijącego, tłustego "szumowinę" z dołów społecznych, którego wyparła się własna rodzina ALE który miał smykałkę do roboty i pracę "na pokaz" ... a z tego szumowiny robi się prawdziwy człowiek przez wielkie CZ... ja się nie dziwie, że ona się czuje zagrożona, nie dziwię się, że mnie kastruje. WYGLĄDAM LEPIEJ NIŻ KIEDYKOLWIEK. Jestem wysportowany, silny, ubieram się ładnie, dbam o siebie, zarabiam rewelacyjne pieniądze.
Kobieta, która boi się mężczyzny silnego, nie będzie w stanie mnie udźwignąć takiego, jakim jestem. I z tym właśnie mamy do czynienia.
Jak cierpiałem latami, wylewałem się jej, żal do mojej rodziny, do matki, do ojca, pokrzywdzony i biedny ja, źle w pracy, źle wszędzie -- ratowała mnie. Jak popijałem, jak się porzygałem, jak narobiłem wstydu -- jakoś było to łatwo zaakceptować.
Ale teraz, jak idę na AA?
Chyba najgorsze dla niej jest to, że nie mówię, co się dzieje na mitingach, bo kiedyś o to pytała, od tamtego czasu zacząłem się ODDZIELNY JA (dziewczyna nawet na forum AŻ założyła sobie konto, zeby obserwować co ja piszę - 2 lata temu to było). Ja nie mówię co jest na mitingu, bo jak chce zobacyzć miting, TO NIECH PRZYJDZIE NA OTWARTY! Niech przyjdzie do ludzi, niech skorzysta.
Ale nie. Wstyd, lęk, przerażenie.
Najgorsze jest to, że ja nie jestem w stanie z tym walczyć, że ja jej od tego nie uwolnię i... że mam dwóch wspaniałych synów. I wszystkie możliwości do tego żeby ta rodzina była szczęśliwa.
za ten post
Klara - Śro 30 Sty, 2013 14:19
Żal mi Twojej żony
Ciebie też, ale tego nie zrozumiesz
Eila - Śro 30 Sty, 2013 15:00
Czujesz się ''lepszy''-bo nie pijesz
A tak naprawdę to nie jesteś nikim szczególnym..ot zwykłym facetem jakich miliony na tym padole
Nie zazdroszczę Twojej żonie...oj nie...
Najważniejsze to mieć szacunek do siebie i INNYCH.
I NIE WYLEWAĆ NA SIEBIE POMYJI.
Dziubas - Śro 30 Sty, 2013 15:29
michal22 napisał/a: | A czemu miałaby mnie nie chwalić? Niejedna by chciała takiego faceta, jak ja. |
To ją znajdź
michal22 napisał/a: | Osobom, które mówiły, że za dużo czasu poświęcam na mitingi niniejszym składam serdeczne: pi***olĘ WAS |
A dziękuję, ja też byłem w tym zacnym gronie
michal22 napisał/a: | TRZEŹWY. |
Na razie to Ty jesteś (a może nie) wolny od % fizycznie (moim zdaniem)
michal22 napisał/a: | Mam kumpla, ułożony, grzeczny, nie-alkoholik, ma IDENTyCZNE PROBLEMY W MAŁZEŃSTWIE CO JA. |
Nie porównuj się
michal22 napisał/a: | on już się wyprowadził od żony. A ja - NIE MA MOWY |
No pewno. Nie daj się
michal22 napisał/a: | mam dwóch wspaniałych synów. I wszystkie możliwości do tego żeby ta rodzina była szczęśliwa. |
Zadam Ci jedno pytanie. Co rozumiesz przez szczęście?
Pastel - Śro 30 Sty, 2013 16:39
michal22 napisał/a: | pi***olĘ WAS |
Odpowiem po Twojemu:
michal22 napisał/a: | Proponuję solidnie j****ć się w czoło |
A co do 'całokształtu' to jesteś zwykła menda i pojęcia o miłości nie masz. Szkoda mi Cię... ale dobrze Ci tak.
I nawet nie będę uzasadniał, bo szkoda klawiatury.
Za "mendę" czerwona kartka od Wiedźmy
pannamigotka - Śro 30 Sty, 2013 16:53
Przykre... biedna kobieta, biedne dzieci. Kliknęłam w !
szymon - Śro 30 Sty, 2013 16:53
szymuś napisał/a: | zmieniam siebie i udoskonalam siebie, napieprzaniem na swoja babę, nic nie wniosę do swojego życia |
dużo czasu poświęcasz na krytykę żony, forumowych kolegów, piszesz wulgarne teksty, zachowujesz się jak ostatni CHAM, nie ładnie tak [by ptero]
już wiem, dlaczego żona Ci robiła manto co tydzień jak wracałeś z roboty
smokooka - Śro 30 Sty, 2013 16:54
Strasznie dużo agresji w tym temacie. Dodaję do ignorowanych.
pannamigotka - Śro 30 Sty, 2013 16:59
szymon napisał/a: | nie ładnie tak [by ptero]
|
Przypomniała mi się moja ś.p. Babcia, która do łobuza, chcącego wyrwać jej torebkę krzyknęła: "Ty łobuzie!". I łobuz oddał torebkę i uciekł.
staaw - Śro 30 Sty, 2013 18:52
Cóż Michale... Ja na początku dałem Tobie pewien kredyt zaufania.
Niestety po ostatnim Twoim poście wyczerpał się, powiedziałbym nawet że narobiłeś debetu...
stanisław - Śro 30 Sty, 2013 20:10
Widzisz piszesz że trzeżwiejesz tylko nie wiem w ktorym miejscu , nie pijesz w to mogę uwierzyć. Trzeżwienie to co innego jak nie picie. Ale praca na krokach AA pokaże ci gdzie jesteś i kim jesteś. Powodzenia
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:16
Klara napisał/a: | Żal mi Twojej żony
Ciebie też, ale tego nie zrozumiesz |
Nie wiesz tego, czy zrozumiem czy nie.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:26
Eila napisał/a: | Czujesz się ''lepszy''-bo nie pijesz
A tak naprawdę to nie jesteś nikim szczególnym..ot zwykłym facetem jakich miliony na tym padole
|
Nie wiesz, ile rzeczy zrobiłem i w jakim czasie. Nie wiesz, kim jestem, czy jestem zwykły czy niezwykły. Plus, mam prawo chwalić się moimi osiągnięciami czuć się z nich dumny.
Eila napisał/a: | Nie zazdroszczę Twojej żonie...oj nie... |
Ale czemu nie zazdrościsz? Pod wieloma względami ma warunki wręcz cieplarniane.
Eila napisał/a: |
Najważniejsze to mieć szacunek do siebie i INNYCH.
I NIE WYLEWAĆ NA SIEBIE POMYJI. |
Tak, mi bardzo trudno przychodziło nie wylewać pomyj, szczególnie w sytuacji, gdy na mnie wylewane było pierwsze wiadro. Odpowiadałem ze zdwojoną siłą. Uczę się na ten moment pokojowego podejścia.
Plus, noszę w kieszeni dyktafon i nagrywam wszystkie rozmowy, więc jeżeli żonie znowu coś od***przy i podrapie mi gębę to będę miał wszystko nagrane PLUS od ręki wzywam policję. Bo zmąrdzałem.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:32
pastel napisał/a: |
A co do 'całokształtu' to jesteś zwykła menda i pojęcia o miłości nie masz. Szkoda mi Cię... ale dobrze Ci tak.
|
Nie możesz wiedzieć kim jestem, kim nie jestem i o czym nie mam pojęcia.
A co do pojęcia o miłości... dziecku, jak uczy się chodzić i się przewróci to też mówisz, że szkoda Ci go i że jest zwykłą mendą?
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:34
szymon napisał/a: | szymuś napisał/a: | zmieniam siebie i udoskonalam siebie, napieprzaniem na swoja babę, nic nie wniosę do swojego życia |
dużo czasu poświęcasz na krytykę żony, forumowych kolegów, piszesz wulgarne teksty, zachowujesz się jak ostatni CHAM, nie ładnie tak [by ptero]
|
Tak się zachowuję, bo tak wybrałem się zachowywać. Środki wyrazu adekwatne do emocji.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:36
zimna napisał/a: | :rotfl:
Składam wirtualnie serdeczne gratulacje twojej małżonce z powodu podjętej decyzji życzę jej konsekwencji i wytrwałości oraz bezwzględnego dbania o swoje i dzieci interesy.
|
Tak, właśnie to mnie tu przywiodło. Bezwzględne dbanie żony o swój interes.
pterodaktyll - Śro 30 Sty, 2013 20:39
michal22 napisał/a: | Tak się zachowuję, bo tak wybrałem się zachowywać. Środki wyrazu adekwatne do emocji. |
To na wszelki wypadek przeczytaj regulamin forum. Taka rada.........
Franc - Śro 30 Sty, 2013 20:41
Michał , ja czasem chodzę na otwarte mitingi do AL-anon i czasem słyszę jak kobitki przekrzykują się która to ma gorzej ze swoim alkoholikiem a ten zrobił to a tamten to i ja tak sobie często mysle a po co wy głupie pin.y siedzicie z tymi chłopami a kopnijcie ich w d..e i po sprawie będziecie żyły bez użerania się bez kłótni i całego tego zamieszania
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:44
Dziubas napisał/a: | michal22 napisał/a: | A czemu miałaby mnie nie chwalić? Niejedna by chciała takiego faceta, jak ja. |
To ją znajdź
|
A co za problem :-)
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | Osobom, które mówiły, że za dużo czasu poświęcam na mitingi niniejszym składam serdeczne: pi***olĘ WAS |
A dziękuję, ja też byłem w tym zacnym gronie
|
Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że moja dalsza argumentacja do Ciebie trafiła. Mam prawo terapeutyzować się tyle, ile chcę. Ludzie jeżdżą na zamknięte terapie, bywają w zamkniętych ośrodkach, wiele dni na leczeniu. Ja przechodzę ogromny stres a mimo wszystko nie załamałem się i daję sobie ze wszystkim radę, a to, że "coś za coś" i że korzystam tyle ze wsparcia grup ile korzystam -- okej, zabolało Cię to w jakiś sposób -- nie wiem, co robisz ze sobą, co robisz ze swoim życiem, nie wiem, jak wygląda Twoje trzeźwienie, a krytykujesz mnie... spoko.
Na mitingu wszystko jest prostsze, jak widzę, jak wypowiada się np osoba z dużą nadwagą, cuchnąca fajkami, to wiem, że cokolwiek ta osoba powie, to tak jakoś do trzeźwienia może się mieć niebardzo. A tutaj? Hulaj dusza.
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | TRZEŹWY. |
Na razie to Ty jesteś (a może nie) wolny od % fizycznie (moim zdaniem)
|
Super, masz do niego święte prawo.
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | Mam kumpla, ułożony, grzeczny, nie-alkoholik, ma IDENTyCZNE PROBLEMY W MAŁZEŃSTWIE CO JA. |
Nie porównuj się
|
Czemu? Skoro mocno ułożony chłopaczyna uderza o tą samą ścianę kobiecej izolacji, co ja?
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | on już się wyprowadził od żony. A ja - NIE MA MOWY |
No pewno. Nie daj się
|
Nie dam. Moje mieszkanie i go nie oddam tylko dlatego, że żonie się w głowie zamaniło, żebym się wyprowadził, a potem ona skrzętnie puści mnie z torbami. Jechanie na DDA ma swoje granice.
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | mam dwóch wspaniałych synów. I wszystkie możliwości do tego żeby ta rodzina była szczęśliwa. |
Zadam Ci jedno pytanie. Co rozumiesz przez szczęście? |
[/quote]
Dobre pytanie i bardzo Ci za nie dziękuję. Dla mnie szczęście to - tak sobie dzisiaj przemyślałem - to jednak NIE jest rozwód i NIE jest to opuszczenie rodziny i dzieci. A czym jest -- nie wiem. Zastanowię się, czy jestem w stanie mieć normalną relację z żoną, czy jest to w ogóle możliwe. Dziś myślę, że nie. ALE - to dzisiaj. Przemyślę to sobie na spokojnie, zobaczę, co mi w duszy gra. Przecież mogę zrobić wszystko, oddalić się na drugi koniec świata, czy do innego kraju... a mogę przez ten czas być najlepszym, najrozsądniejszym mężem i ojcem, jakiego ten świat widział.
I tak pociągam za wszystkie sznurki nadal, bo jeżeli w sądzie powiem, że nie zgadzam się na rozwód bo kocham żonę, to tego rozwodu nie będzie.
I taka prawda. Cała decyzyjność jest po mojej stronie. Szkoda, że tego nie widziałem wcześniej, może nie zachowywał bym się jak małe bezbronne dziecko.
Dzięki Dziubas za wypowiedź, w przeciwieństwie do wielu osób tutaj widzę, że poświęciłeś mi chwilę czasu więcej i pokazałeś nieco większy poziom, niż osoby odpowiadające krzywdzącymi ocenami czy z poziomu własnych projekcji.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:45
pterodaktyll napisał/a: | michal22 napisał/a: | Tak się zachowuję, bo tak wybrałem się zachowywać. Środki wyrazu adekwatne do emocji. |
To na wszelki wypadek przeczytaj regulamin forum. Taka rada......... | Mam jeszcze 2 ostrzeżenia czy coś w tym stylu.. nie widzę problemu :-)
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:46
stanisław napisał/a: | Widzisz piszesz że trzeżwiejesz tylko nie wiem w ktorym miejscu , nie pijesz w to mogę uwierzyć. Trzeżwienie to co innego jak nie picie. Ale praca na krokach AA pokaże ci gdzie jesteś i kim jesteś. Powodzenia |
Hej,
widzisz, też się nad tym zastanawiam. Bo, gdy wytrzeźwiałem to zacząłem się zachowywać nie jak pijany, ale zgodnie z moimi wzorcami, dajmy na to, bardziej się chciałem zachowywać jak mój ojciec.
A mój ojciec był alkoholikiem.
Może czas przerobić sobie temat DDA mocniej, bo być może moje małżeństwo siada nie z przyczyn żony i alkoholowych, tylko z przyczyn takich, że ja jestem DDA.
To nie jest tak, że ja miałem normalne życie i nagle się rozpiłem i było źle a teraz mogę wrócić do normalności.
Ja tej normalności nigdy nie miałem.
I miłości się uczę. I wielu innych rzeczy też.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:50
Franc napisał/a: | Michał , ja czasem chodzę na otwarte mitingi do AL-anon i czasem słyszę jak kobitki przekrzykują się która to ma gorzej ze swoim alkoholikiem a ten zrobił to a tamten to i ja tak sobie często mysle a po co wy głupie pin.y siedzicie z tymi chłopami a kopnijcie ich w d..e i po sprawie będziecie żyły bez użerania się bez kłótni i całego tego zamieszania |
No i właśnie takie buty, że mnie jednak boli opcja, gdzie zostawiam rodzinę. Bo to jakieś takie nie w stylu faceta, żeby jednak zostawiać babę (Bóg jeden wie, jak niedojrzałą) i dwójkę małych dzieci, bo ta baba mnie krytykuje. To dziecinne raczej, nie sądzisz?
Zatem, raczej popracuję nad akceptacją żony i dawaniem jej miłości (czyli z tego co się dowiedziałem, dawaniem w taki sposób, żeby wynikało to ze mnie i żebym nie żądał nic w zamian). Być może takiego dawania jednak nie będę w stanie wobec niej uskuteczniać i spoko -- być może to znaczy, że jej nie kocham.
Ale na ten moment widzę, że bardzo wiele robię, żeby się jednak poskładać i żeby było okej.
Dzięki Franc za podnoszącą mnie na duchu wypowiedź wśród morza krytyki. Ale, jak to mówią - jestem sobą, a inni ludzie jakoś sobie już z tym sami poradzą. Mam odwagę. Dzięki.
pterodaktyll - Śro 30 Sty, 2013 20:52
michal22 napisał/a: | pterodaktyll napisał/a:
michal22 napisał/a:
Tak się zachowuję, bo tak wybrałem się zachowywać. Środki wyrazu adekwatne do emocji.
To na wszelki wypadek przeczytaj regulamin forum. Taka rada.........
Mam jeszcze 2 ostrzeżenia czy coś w tym stylu.. nie widzę problemu :-) |
Tyle tylko, że możesz obydwa "zarobić" za jednym zamachem i udasz się na dwutygodniowy "urlop". Sugeruję powściągnąć nieco klawiaturę......
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 20:52
pastel napisał/a: |
A co do 'całokształtu' to jesteś zwykła menda i pojęcia o miłości nie masz. Szkoda mi Cię... ale dobrze Ci tak.
|
Jeszcze zapytam, a Ty Twoim zdaniem to masz pojęcie o miłości?
Bo tak jakoś wyzwanie drugiego człowieka proszącego o pomoc od mend na forum w pewnym sensie pomocowym dla alkoholików... trąci mi złością, owszem. Ale miłością niespecjalnie.
Dziubas - Śro 30 Sty, 2013 20:58
Jako, że odniosłeś się do mojego pytania,to "wracam" jeszcze na chwilę
i zadam Ci jaszcze dwa pytania:
Czy uważasz, że masz prawo o tym sam decydować?
michal22 napisał/a: | tak sobie dzisiaj przemyślałem - to jednak NIE jest rozwód i NIE jest to opuszczenie rodziny i dzieci. |
Czy Ona jeszcze chce żebyś był michal22 napisał/a: | najlepszym, najrozsądniejszym mężem i ojcem, jakiego ten świat widział. | ?
Franc - Śro 30 Sty, 2013 21:03
michal22 napisał/a: | Zatem, raczej popracuję nad akceptacją żony i dawaniem jej miłości | Michał ale że co że na siłę ? nie uważasz że to bezcelowe i na duszą metę może przynieść jeszcze gorsze skutki , bo przecież nie masz chyba zamiaru zacząć chodzic na imprezki zakrapiane wódą ?
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 21:03
Dziubas napisał/a: | Jako, że odniosłeś się do mojego pytania,to "wracam" jeszcze na chwilę
i zadam Ci jaszcze dwa pytania:
Czy uważasz, że masz prawo o tym sam decydować?
michal22 napisał/a: | tak sobie dzisiaj przemyślałem - to jednak NIE jest rozwód i NIE jest to opuszczenie rodziny i dzieci. |
Czy Ona jeszcze chce żebyś był michal22 napisał/a: | najlepszym, najrozsądniejszym mężem i ojcem, jakiego ten świat widział. | ? |
Ja mam prawo sam decydować o wszystkim, co mnie dotyczy, oczywiście.
Ona złożyła pozew rozwodowy. To nie znaczy nic o tym, co ona chce. Nie wiadomo, co będzie za te kilka miesięcy jak będzie rozprawa. Nie wiadomo, czy do niej dojdzie, czy pozew nie zostanie wycofany. Nie wiadomo, czy będziemy razem mieszkać do tego czasu. Nie wiadomo... nic nie wiadomo.
Tak na trzeźwo, totalnie na trzeźwo, nie wiadomo nic. Oprócz tego, że żona wyprowadziła się z łóżka już w grudniu i że w ubiegłym tygodniu złożyła pozew.
A ja co o tym myślę? Że mogę stworzyć cokolwiek zechce. Jeżeli doznałem dziś olśnienia i zrozumiałem, co było moim błędem to mogę siebie zmienić. Czy zechcę, czy tak zadecyduję? Nie wiem. Teraz piszę post na forum. Pisanie postu czy coś zmieni w moim życiu? Dostanę od Ciebie odpowiedź i poczuję się lepiej, może coś ta wypowiedź, moja czy Twoja wniesie w moje życie.
Ale, jeżeli chcę wziąć sprawy w swoje ręce i nie dać się wystraszyć żonie, która kastruje mnie i manipuluję mną z pełną mocą...
.. to jest to trudne zadanie.
Jeżęli tak wybiorę, życz mi powodzenia. :-)
Janioł - Śro 30 Sty, 2013 21:05
http://komudzwonia.pl/vie...er=asc&start=75
POCZYTAJ
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 21:06
Franc napisał/a: | michal22 napisał/a: | Zatem, raczej popracuję nad akceptacją żony i dawaniem jej miłości | Michał ale że co że na siłę ? nie uważasz że to bezcelowe i na duszą metę może przynieść jeszcze gorsze skutki , bo przecież nie masz chyba zamiaru zacząć chodzic na imprezki zakrapiane wódą ? |
Pojść na imprezę z wódką -- na dziś nie mam zamiaru dawać czegoś takiego NIKOMU, ponieważ wybieram sam sobie dać TRZEŹWOŚĆ.
Na siłę nic nie zamierzam robić, tylko to, co w zgodzie jest ze mną.
Dziś przypomniałem sobie, że moja żona potrafi być delikatną i ciepłą i kobiecą osobą. Pomyślałem, że może ją kocham. Popłakałem się. Otworzyłem się na te emocje i zrozumiałem, że wcale nie muszę iść na rozwód tylko dlatego, że ona sobie tego życzy. Że mogę być porządnym facetem i wcale nie muszę poddawać się tej izolacji, którą ona sobie tworzy... prawdopodobnie z lęku przede mną, bo jestem SILNY i PRAWDZIWY FACET DZISIAJ.
Nie muszę już używać histerii w moim życiu. Mam odwagę. Mam siłę. Mam moc stworzenia w tej relacji czegokolwiek zechcę.
A to jak na to zareaguje druga strona...
... i co ja zadecyduję JUTRO
to już jest jedna wielka niewiadoma.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 21:08
Janioł napisał/a: | http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7390&postdays=0&postorder=asc&start=75
POCZYTAJ |
DZIĘKÓWA!
Franc - Śro 30 Sty, 2013 21:09
Oby wam się ułożyło
Dziubas - Śro 30 Sty, 2013 21:09
michal22 napisał/a: | nie dać się wystraszyć |
Masz do tego pełne prawo.
michal22 napisał/a: | kastruje mnie i manipuluję mną z pełną mocą.. |
a to już Twoja interpretacja zaistniałej sytuacji.
Pozdrawiam.
Idę MECZ oglądać.
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 21:16
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | kastruje mnie i manipuluję mną z pełną mocą.. |
a to już Twoja interpretacja zaistniałej sytuacji.
|
Powiem dalej: podejrzewam, że cała jej złość wynika z ogromnego lęku.
W połowie 2012 stał się wielki dla mnie krok, straciłem etat i jestem na kontraktach, co spowodowało zmianę w trybie pracy, w mojej obecności w domu i do tego zacząłem wyjeżdżać raz na miesiąc na 9 dni.
Rozumiem, że żonie się trudno do tego przystosować i że to dalej trwa.
Rozumiem, że z całego serca starała się jednak, żebym wybierał inaczej.
Ale ja chciałem PRZYGODY! wybrałem przepięknie, niezła kasa, super praca.
Ktoś powie, "halo, właśnie kosztowało Cię to rodzinę!!"
Ja powiem -- lepiej teraz, niż za 15 lat.
Poza tym, przecież na DZIŚ dzień nic się nie dzieje. Pozew złożony -- i co? Bez mojej woli żaden rozwód nie przejdzie, a rozwód z mojej winy, mimo tego, co forumowe koleżanki dopatrzyły się w moich postach NIE PRZEJDZIE, bo wiecie co? Może i kawał ch@#$% ze mnie, ale za to uczciwy kawał ch@#$. Potrafiłem przeprosić i zadośćuczynić. I teraz pani prawnik mi powiedziała, że to, że żona mnie szantażowała tymi sprawami jest NIC NIE WARTE, bo w sądzie to jest traktowane jako przebaczenie.
Czy wy wiecie jak ja się ogromnie bałem po tych jej szantażach, jak bardzo zachwiany obraz świata wówczas miałem?
W piątek biorę chłopców do kina,
w sobotę pójdziemy na spacer.
Żona... żona ma swój świat, niech tam sobie w nim żyje.
Kupię jej MOŻE kwiatka i powiem, że zapomniałem już, że ona potrafi być delikatna, ciepła, czuła i piękna jak róża... i tyle. I pójdę sobie w cholerę spać na moim wspaniałym i wygodnym łóżku w sypialni, bo jestem TAKI CWANIAK, że nie dałem się wypędzić z łóżka, więc żona wypędziła się sama i śpi w dużym pokoju a tam jest cholernie niewygodnie.
Takie wyprowadzenie się z łóżka to dla sądu przesłanka kto jest winny rozpadu pożycia małżeńskiego, tak apropos. Więc tutaj też mnie nie złapią.
Jest git!
michal22 - Śro 30 Sty, 2013 21:17
Franc napisał/a: | Oby wam się ułożyło |
DZIĘKI!!!
Dziubas - Śro 30 Sty, 2013 21:30
michal22 napisał/a: | Bez mojej woli żaden rozwód nie przejdzie, |
I co, będziesz Ją zmuszał do bycia z tobą? To nazywasz szczęściem rodzinnym?
Przestaje rozumieć o co tobie chodzi
matiwaldi - Śro 30 Sty, 2013 21:34
michal22 napisał/a: | Więc tutaj też mnie nie złapią.
Jest git! |
Zagubiona - Śro 30 Sty, 2013 21:47
michal22, Obserwuję wątek od początku i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że jesteś po prostu tyranem! Myślisz, że spacerkiem, czy kinem załatwisz sobie status wzorowego ojca o jakim tu pisałeś? Oj to się grubo mylisz.
Biedna twoja żona (choć może też nie jest idealna, no ale tej pewności nie mamy, bo znamy tylko twoją wersję), biedne twoje dzieci.
I również podpisuję się pod tym co napisała Zimna!
I niech się dzieje co ma się dziać ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo nie cierpię takich ludzi, którzy wywołują u mnie lęk.
Małgoś - Śro 30 Sty, 2013 21:51
michal22, To chcesz tego związku czy nie?
Bo ja się już pogubiłam...
Od siebie napisze, że gdybym miała tak postępującego względem mnie męża, to wolałabym spać w kuchni pod stołem niż w wypasionej sypialni JEGO WYSOKOŚCI
I trzymam kciuki za żonkę, by jak najszybciej uwolniła się od tak toksycznego, aroganckiego typa w krótkich spodenkach jakim jesteś. Mam nadzieje, że ma kobieta dość oleju w głowie by się usamodzielnić a od ciebie tylko egzekwować wywiązywanie sie z obowiązków
Nikt na świecie na nikogo nie jest skazany, ale ty chyba jeszcze o tym nie wiesz!
Wszystkie twoje wypowiedzi aż kipią od jadu! Aż przykro czytać ile nienawiści w tobie siedzi...
Dodam jeszcze że ponoć mężczyznę poznaje się po tym jak kończy - a nie jak zaczyna.
A tobie ewidentnie brak fasonu
ant69 - Śro 30 Sty, 2013 23:03
michal22 napisał/a: | A to jak na to zareaguje druga strona... |
Jak będzie mądra to zgłosi do prokuratury przemoc w rodzinie (nie tylko fizyczną) ,a potem dostanie rozwód z Twojej winy, ograniczy Ci prawa rodzicielskie i dostanie 60% zarabianych przez Ciebie pieniążków
Czego jej życzę
ant69 - Śro 30 Sty, 2013 23:04
Właśnie w tej kolejności...
ant69 - Śro 30 Sty, 2013 23:25
Tak. Byłem takim samym skur***wielem. Mówiłem "nie dam jej rozwodu" ,jeszcze wróci i przeprosi..... postąpiła tak jak napisałem w poprzednim poście.
Na początku byłem wściekły na wszystkich, chciałem się zemścić na wszystkim co lubiła i kochała.
Później przestałem pić, jeszcze później zacząłem trzeźwieć, płacić regularnie alimenty, pomagać w prostych sprawach dzieciom.
Po 7 latach od rozstania, chciałbym ją prosić aby pozwoliła mi powiedzieć jej "PRZEPRASZAM".
Żyję w nowym związku, mam w nim dwoje cudownych dzieci, ale na tym "PRZEPRASZAM" strasznie mi zależy.
To będzie dopiero część mojego 9 kroku.
Dziubas - Śro 30 Sty, 2013 23:28
ant69, trzymam kciuki
evita - Czw 31 Sty, 2013 07:09
michal22 - plączesz się sam w sobie cholera wie co ty właściwie chcesz i czego oczekujesz ? przestałeś już być biednym misiem i pokazujesz swoje prawdziwe lico jeśli twoją żonę przedstawiłeś tutaj prawdziwie to uważam, że i jedno i drugie powinno zacząć się leczyć bo zarówno tobie jak i jej daleko do trzeźwego myślenia. Zachowujesz się jak dziecko w piaskownicy, któremu zabrano łopatkę
Tajga - Czw 31 Sty, 2013 08:24
Oj Michale, za Twe winy, za Twe zbytki, idź do piekła
boś, Ty brzydki.
To żart oczywiście.
Nie idź do piekła, w samych majtkach, bez skarpetek.
Weź nożyczki, i odetnij chore emocje.
Rozumiem o czym piszesz, bo sama doświadczyłam
takie manipulacji.
No, bo jak ja śmiałam trzeźwieć????
Kim mój ówczesny mąż miał manipulować?
Z kogo się naśmiewać, kogo obgadywać do każdego
kto tylko miał wolną chwilkę żeby posłuchać?
Skończyła się kontrola, powstał mur, o który
on się odbijał.
I w końcu odpuścił, złożył pozew o rozwód.
Swoim spokojem doprowadziłam do tego, że
poszło jak po maśle, tak jak JA chciałam.
Bez przepychanek, obrażania, i prania brudów.
Są partnerzy którzy są wdzięczni całemu światu, że mąż/żona
zaczyna kroczyć drogą trzeźwości, i są też tacy, którym to nie rękę.
Radzę Ci abyś nie dał się sprowokować.
Nie pluj na żonę, bo sobie tylko szkodzisz,
zaczynasz gonić swój własny ogon, ze skutkiem wiadomym
Jo-asia - Czw 31 Sty, 2013 15:07
Śledzę Twój wątek od początku, wczoraj zastanawiałam się dlaczego Twój post nie wywołał, takiej reakcji u mnie..
mój mąż, co rusz podważa moje leczenie..i jak w każdej innej dziedzinie jestem w stanie iść na ustępstwa..chcę, tak tutaj nie ustąpię..i on to już wie
ostatnio spotkałam się z pojęciem cichej agresji, powiem szczerze, sama nie wiedziałam, że niekiedy ją stosuję i teraz się nie dziwię reakcji min. męża
Pastel - Czw 31 Sty, 2013 17:10
Cytat: | Za "mendę" czerwona kartka od Wiedźmy |
Przyjmuję 'na klatę' z pokorą.
michal22 napisał/a: | Jeszcze zapytam, a Ty Twoim zdaniem |
Pytasz mnie o zdanie, by w następnym poście stwierdzić, że mnie pier***isz? Zatem nie odpowiem, bo na przyjemność to musisz sobie zasłużyć.
michal22 napisał/a: | Bo tak jakoś wyzwanie drugiego człowieka proszącego o pomoc |
Prosisz o pomoc sugerując by pomagający "*j**** się w łeb"? Kpisz sobie?
A teraz próbujesz na 'biednego misia'... żenujące.
I to nie było żadne wyzywanie tylko nazwanie rzeczy po imieniu.
michal22 napisał/a: | trąci mi złością |
Sądzisz, że jesteś w stanie mnie zezłościć? Nie pochlebiaj sobie. Moją reakcję nazwałbym raczej lekceważącym obrzydzeniem.
Powyższe pytania skierowane do Ciebie są retoryczne, bo jak dla mnie to EOT.
Żegnam ozięble.
-----
Dziwię się, że ktokolwiek chce w tym temacie pisać merytoryczne posty. Moim skromnym zdaniem to albo głupota (bez obrazy!), albo naiwność, albo litość odpowiadających.
Ewentualnie kombinacje powyższych.
No ale ja młody to i zdziwiony.
Jo-asia - Czw 31 Sty, 2013 18:21
pastel napisał/a: | Dziwię się, że ktokolwiek chce w tym temacie pisać merytoryczne posty. Moim skromnym zdaniem to albo głupota (bez obrazy!), albo naiwność, albo litość odpowiadających. |
"Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść."
http://www.desiderata.pl/
pastel napisał/a: | No ale ja młody to i zdziwiony. |
nic się nie martw, dogonisz mnie szybciej niż myślisz
(mam na myśli wiek )
Franc - Czw 31 Sty, 2013 19:09
ant69 napisał/a: | Tak. Byłem takim samym skur***wielem. Mówiłem "nie dam jej rozwodu" ,jeszcze wróci i przeprosi..... postąpiła tak jak napisałem w poprzednim poście. | Właśnie o to mi chodzi że każdy musi coś przejść żeby zrozumieć i Michał powinien sam do tego dojść po przez swoje doświadczenia ja nie mam żadnego wpływu na to co on zrobi dla tego ja go nie krytykuję
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:07
Dziubas napisał/a: | michal22 napisał/a: | Bez mojej woli żaden rozwód nie przejdzie, |
I co, będziesz Ją zmuszał do bycia z tobą? To nazywasz szczęściem rodzinnym?
Przestaje rozumieć o co tobie chodzi |
To nazywam reakcją na powtarzane nieprawdziwe słowa "to małżeństwo już nie istnieje".
Akurat istnieje i w paru kwestiach działa doskonale, bo z tych kwestii ja się nie wypisałem.
To, że żona doświadczyła nagle szoku "oboze, co ja ze sobą robiłam przez ostatnie 9 lat", to jej.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:13
Nie.anioł napisał/a: | michal22, Obserwuję wątek od początku i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że jesteś po prostu tyranem! Myślisz, że spacerkiem, czy kinem załatwisz sobie status wzorowego ojca o jakim tu pisałeś? Oj to się grubo mylisz.
Biedna twoja żona (choć może też nie jest idealna, no ale tej pewności nie mamy, bo znamy tylko twoją wersję), biedne twoje dzieci.
I również podpisuję się pod tym co napisała Zimna!
I niech się dzieje co ma się dziać ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo nie cierpię takich ludzi, którzy wywołują u mnie lęk. |
Cześć,
dzięki za szczerą wypowiedź.
Dziś na grupie terapeutycznej terapeutka powiedziała wprost: LĘK. Ogromy lęk przed opuszczeniem czy przed odpowiedzialnością sądową (a może i karną, bo żona różnymi rzeczami mnie straszyła). I ja na ten lęk: 3 reakcje - ucieczka, bezruch, walka - powiedziała terapeutka, że wszystko jest u mnie wymieszane.
I wyluzowałem i pozwoliłem sobie go czuć.
Drżałem cały idąc od grupy do domu, drżałem cały w domu, myślałem, ze z zimna, ale to była czysta adrenalina. Nie zjadłem posiłku, w nocy byłem ze 3 razy w kiblu (tak też działa adrenalina właśnie), uspokoiłem się dopiero po rozmowie z żoną, w której okazała wielką klasę i pomogła mi w moich rozterkach.
Nie wiem, czy ją kocham i nie wiem, czy nadaję się na ojca. Być może spacerek i kino to maks ile umiem dać na tym etapie mojego rozwoju i szlus, wystarczy, sam siebie nie przeskoczę i nie będę się forsował i pałował, bo z tego nic dobrego nigdy mi nie wyszło. Jeżeli dla Ciebie to za mało, spoko, szanuję Twoją decyzję, mam nadzieję, że masz u boku takiego człowieka, jaki Ci odpowiada.
Może być i tak, że ją kocham. ALE słowa na forum to tylko słowa na forum. Mam taki plan, że zamierzam pokazać moją miłość moim ZACHOWANIEM, działaniem. Jeżeli będę umiał - to znaczy, że okej, że mam tą miłość. Jeżeli nie będę chciał jej okazywać - okej, nie mam jej. I plan mam taki, że będę się zachowywał z perspektywy miłości niezależnie, czy będzie ten rozwód, czy nie.
Plus, dziewczyna zachowała się dziś tak mocno na poziomie, że ja tego rozwodu jej nie będę utrudniał.
... ale w sądzie też nie licuje mi skłamać, więc... więc przyglądam się sobie, moim emocjom, moim planom, mojemu życiu... będę miał kilka miesięcy na to i już.
Dziękuję wszystkim, którzy pisali mi w taki sposób, jak Ty.
Jedynie okazują miłośc komuś, kto jej nie ma, można nauczyć miłości. A ja tu po to przyszedłem - po miłość, może podświadomie, ale ona właśnie podobno najlepiej działa na LĘK.
Którego miałem pełno.
Dzięki!
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:17
Małgoś napisał/a: | michal22, To chcesz tego związku czy nie?
Bo ja się już pogubiłam...
|
Szczerze, to na ten moment sam nie wiem. Poobserwuję siebie w najbliższych tygodniach, jeżeli będę w stanie dawać miłość, to... to też się zastanowię, co będzie zachowaniem z miłości: dać rozwód czy nie dać rozwodu.
Małgoś napisał/a: |
Od siebie napisze, że gdybym miała tak postępującego względem mnie męża, to wolałabym spać w kuchni pod stołem niż w wypasionej sypialni JEGO WYSOKOŚCI
|
Sypialnia nie jest moja, tylko wspólna :-)
Małgoś napisał/a: |
I trzymam kciuki za żonkę, by jak najszybciej uwolniła się od tak toksycznego, aroganckiego typa w krótkich spodenkach jakim jesteś. Mam nadzieje, że ma kobieta dość oleju w głowie by się usamodzielnić a od ciebie tylko egzekwować wywiązywanie sie z obowiązków
|
Tak, a to, że była ze mną prawie 10 lat i rozstaje się ze mną gdy jestem po 2 latach prawie terapii świadczy wyłącznie o tym, jak wspaniałą, kochającą, poświęcającą się kobietą była, bez żadnych własnych obciążeń...
Małgoś napisał/a: |
Nikt na świecie na nikogo nie jest skazany, ale ty chyba jeszcze o tym nie wiesz!
Wszystkie twoje wypowiedzi aż kipią od jadu! Aż przykro czytać ile nienawiści w tobie siedzi...
|
Masz rację. Ja uważam, że bez powodu tyle jej nie naciągnąłem. Aczkolwiek , jak mądrość AA twierdzi, to ta złość mnie pokona.
Małgoś napisał/a: |
Dodam jeszcze że ponoć mężczyznę poznaje się po tym jak kończy - a nie jak zaczyna.
A tobie ewidentnie brak fasonu |
Ano brak. Gdzieś go zgubiłem, mniej więcej pomiędzy zastraszaniem rozwodem z mojej winy (na który nie ma szans), a zastraszaniem mnie pozbawieniem praw rodzicielskich (na które również nie ma szans).
Widzę, że udupianie facetów ma się zupełnie nieźle, to raczej taka forma postawy życiowej.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:20
ant69 napisał/a: | Tak. Byłem takim samym skur***wielem. Mówiłem "nie dam jej rozwodu" ,jeszcze wróci i przeprosi..... postąpiła tak jak napisałem w poprzednim poście.
Na początku byłem wściekły na wszystkich, chciałem się zemścić na wszystkim co lubiła i kochała.
Później przestałem pić, jeszcze później zacząłem trzeźwieć, płacić regularnie alimenty, pomagać w prostych sprawach dzieciom.
|
Mam wrażenie, że przeoczyłeś, że wszystkie problemy na mnie spadły nagle, gdy PRZESTAŁEM pić i ZACZĄŁEM trzeźwieć.
I wbrew obiegowej opinii na tym forum, bywały w moim trzeźwieniu lepsze dni, niż ten, gdy pisałem tutaj posty w tym wątku.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:30
Tajga napisał/a: |
Są partnerzy którzy są wdzięczni całemu światu, że mąż/żona
zaczyna kroczyć drogą trzeźwości, i są też tacy, którym to nie rękę.
Radzę Ci abyś nie dał się sprowokować.
Nie pluj na żonę, bo sobie tylko szkodzisz,
|
Dzięki Tajga, czuję miłość z Twoich słów, dziś rozumiem, że właśnie po taką MIŁOŚĆ tu przyszedłem.
Teoria o której usłyszałem od pani kołcz jest taka: gdy działamy poziomu lęku, znajdujemy partnera, który jest nam ZNAJOMY. Czyli, kogoś podobnego do rodziców, zazwyczaj płci przeciwnej.
I dziś żona powiedziała mi, że byłem identyczny jak jej ojciec gdy za mnie wychodziła (a mój alkoholizm wtedy jak i nawet później nie był tak mocno rzucający się w oczy -- mogę powiedzieć, że byłem HFA - high-functioning alcoholic).
I za chwilę, że jestem zupełnie inny. I że się mnie boi.
Ja wiem, że taka prawda właśnie, że... albo moja ślubna małżonka (a po dzisiejszej jej akcji stwierdzam, że to WSPANIAŁA kobieta i MA GEST) przeskoczy swoje ograniczenia i znajdzie w sobie odwagę, albo będzie rozbita rodzina i tyle.
A to, czy ja znajdę w sobie miłość do niej to już inna sprawa. A rozwód to jeszcze inna, zupełnie niezależna sprawa.
Jestem sk***ielem tyle, ile potrzeba. Dopóki się bałem, dopóki nie wiedziałem na czym stoję.... a wystarczyło pogadać, po chwili, jak się klimat uspokoił. Żony nie interesuje, tak mi się wydaje, eskalacja przemocy przy tej sytuacji rozwodowej. Ale też cieszę się z tego, że się zachowałem tak, jak zachowałem -- jeżeli widziałaby we mnie słabego faceta, być może myślałaby że może na mnie dalej "jechać" jak po psie, manipulować, ustawiać? Tego nie wiem.
I poważnie, szczerze, i tak dalej... dziwię się niektórym wypowiadającym się w tym wątku, że takie silne reakcje wywołało w nich, ze śmiem ZAWALCZYĆ O SWOJE. To jak byłem alkoholikiem to mam już odpokutowywać do końca życia, schodzić z drogi wszystkim, łeb trzymać nisko przy ziemi? Nie po to trzeźwieję, aby się non stop siebie wstydzić. Tak było przez wiele lat, że sterowany byłem poczuciem winy, a żona była w tym mistrzem. Sterowanie się skończyło i małżeństwo wymaga przebudowy. Zarówno ja z moimi lękami, jak i ona z jej lękami i niedojrzałością.
A czy ta przebudowa się uda, to już inna sprawa. Na dziś dzień, wydaje mi się, że nie. Być może ten rozwód nam "pomoże" w sensie takim, że gdy żona pożyje sobie chwilę oddzielnie ode mnie, to się unormuje psychicznie i dorośnie nieco bardziej. Tu ktoś pisał o takim zjawisku, że się po latach zszedł z żoną i było już inaczej, doroślej. To może być fajne.
Ale, co ja z tym wszystkim chcę i planuję zrobić... ha. Sam nie wiem.
Dzięki za wsparcie.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:34
Jo-asia napisał/a: |
mój mąż, co rusz podważa moje leczenie..i jak w każdej innej dziedzinie jestem w stanie iść na ustępstwa..chcę, tak tutaj nie ustąpię..i on to już wie
|
Ja mam to samo. Jedyne co ostatnio żonie napisałem, to że mogę ją zawieźć na imprezę i niech tam sobie pije ile chce. Ale za chwilę pomyślałem, że może w ramach "ratowania małżeństwa" napiszę że będę chodził z nią na takie imprezy i tutaj już się przyhamowałem. Bez przesady. Ratowanie małżeństwa kosztem destrukcji męża -- to nie ma sensu logicznego, ani żadnego innego.
Jo-asia, jeżeli będzie Ci trudno, to pisz do mnie śmiało na priv. Cholernie mi ciężko było momentami, być może będę mógł coś Ci pomóc moim doświadczeniem.
Na prawdę trudno się zachować spokojnie i z zimną krwią mi było od pewnego momentu.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 04:44
I tak się jeszcze zastanawiam, ale szczerze: parę osób się wypowiadało, że z "ratowanych" małzeństw niewiele wyszło po kilku latach. Mam kolegę, który jest w takiej sytuacji, ze od kilku lat jest "w próżni", nie mieszka z żoną, ale rozwieść się też nie rozwodzi... i tak się zastanawiam: w sumie żona jest dorosłą osobą. Złożyła pozew -- i co, nawet jak kocham, nakłamię w sądzie, że nie -- a niech ma ten rozwód, a i mnie ulży nieco, zacznę oddzielne życie. Może lepiej szybko się rozwieść i dać sobie spokój, niż ryzykować lata "leczenia związku" bez żadnej gwarancji na cokolwiek (no nie, przepraszam: gwarancja na spieprzenie sobie własnego życia z którego możnaby coś skorzystać).
Jak uważacie?
rejek - Pią 01 Lut, 2013 07:40
michal22 napisał/a: | uspokoiłem się dopiero po rozmowie z żoną, w której okazała wielką klasę i pomogła mi w moich rozterkach. |
michal22 napisał/a: |
Plus, dziewczyna zachowała się dziś tak mocno na poziomie, że ja tego rozwodu jej nie będę utrudniał. |
michal22 napisał/a: | to, że była ze mną prawie 10 lat i rozstaje się ze mną gdy jestem po 2 latach prawie terapii świadczy wyłącznie o tym, jak wspaniałą, kochającą, poświęcającą się kobietą była, bez żadnych własnych obciążeń... |
michal22 napisał/a: |
Szczerze, to na ten moment sam nie wiem. Poobserwuję siebie w najbliższych tygodniach, jeżeli będę w stanie dawać miłość, to... to też się zastanowię, co będzie zachowaniem z miłości: dać rozwód czy nie dać rozwodu. |
michal22 napisał/a: | moja ślubna małżonka (a po dzisiejszej jej akcji stwierdzam, że to WSPANIAŁA kobieta i MA GEST) |
Stary ty jestes rozchwiany strasznie w tym co chcesz zrobić (w swoim zyciu chyba tez).Jeszcze pare dni temu chciałeś zone prawie tepym nozem zarznac a teraz piszesz jaka z niej dobra kobieta jest?
Jeszcze pare dni temu prosisz o porade a potem dajesz kopa w pysk tym userom co ci radza coś tam (nie zawsze może słusznie ale"od siebie")?
Myslisz ze zona sie zmieniła?Czy ty tylko RET zastosowałeś wobec niej?
Ja wprawdzie nie twierdze ze trzeba coś w swoim życiu zmienic jak sie przestało pić gorzałe zeby "trzezwieć" bo jak sie nie pije tylko to nie jest sie trzezwym.Jest sie trzezwym i mzna niezle tak żyć
Ale na terapii chyba ucza o tym ze alkoholik to w zasadzie człowiek latajacy od plusa do minusa.W uczuciach i ich regulaci ,w postrzeganiu swiata,w samopoczuciu,itd.Nie ma stanów posrednich.
Może o tym pogadaj z terapeuta ,bo to nie swiadczy ani o stabilizacji poglądów ,albo o braku asertywności,albo o podatnosci na manipulacje czy sugestie..?Nie wiem?Specjalista ci powie.
Przyjrzyj sie temu.I żonie też sie przyjrzyj bo wiesz jeden gruzin z fajką wmówił "ufaj ale kontroluj" .Bo nie wiesz co bedzie za pare dni/tygodni/mcy wiec asa w rekawie warto mieć.
A żonie sie przygladaj ,bo musze cie zmartwić ludzie nie zmieniaja sie tak po prostu.
Pozdro Rejas
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 18:52
rejek napisał/a: |
Stary ty jestes rozchwiany strasznie w tym co chcesz zrobić (w swoim zyciu chyba tez).
|
Wiesz, jak mnie samego to wkurza?
Bogu dzięki po dzisiejszej indywidualnej widzę jakieś światełko w tunelu, rozmawiałem o lęku przed odrzuceniem, o moim narcyzmie, wybujałym ego i innych takich. Gdy zrozumiałem, co mnie trzyma za gardło w tej relacji, ulżyło mi, mocno.
rejek napisał/a: |
Przyjrzyj sie temu.I żonie też sie przyjrzyj bo wiesz jeden gruzin z fajką wmówił "ufaj ale kontroluj" .Bo nie wiesz co bedzie za pare dni/tygodni/mcy wiec asa w rekawie warto mieć.
A żonie sie przygladaj ,bo musze cie zmartwić ludzie nie zmieniaja sie tak po prostu.
|
Dzięki.
Co sugerujesz odnośnie tego, że nie zmieniają się tak po prostu, mógłbyś podać jakiś przykład?
ant69 - Pią 01 Lut, 2013 20:58
michal22 napisał/a: | Mam wrażenie, że przeoczyłeś, że wszystkie problemy na mnie spadły nagle, |
Nic nie przeoczyłem, tylko piszę o Sobie, a co z tym zrobisz - nie wiem i nie bardzo mnie to interesuje... tak samo jak Twoje wrażenia.
rejek - Pią 01 Lut, 2013 21:29
michal22 napisał/a: |
Co sugerujesz odnośnie tego, że nie zmieniają się tak po prostu, mógłbyś podać jakiś przykład? |
Piszę o tym że twoja żonka może grać żeby coś ugrać dla siebie.A ty wydaje mi się podatny jesteś, tzn szybko zmieniłeś nastawienie do niej.
Co nie znaczy że to jest złe co robisz-ale ja byłbym ostrożny raczej i lekki dystans zachował.
michal22 - Pią 01 Lut, 2013 23:24
rejek napisał/a: | michal22 napisał/a: |
Co sugerujesz odnośnie tego, że nie zmieniają się tak po prostu, mógłbyś podać jakiś przykład? |
Piszę o tym że twoja żonka może grać żeby coś ugrać dla siebie.A ty wydaje mi się podatny jesteś, tzn szybko zmieniłeś nastawienie do niej.
Co nie znaczy że to jest złe co robisz-ale ja byłbym ostrożny raczej i lekki dystans zachował. |
Dzięki serdeczne, właśnie takiej postawy mi potrzeba.
Co do jej grania, to bardzo się stara, żebym jej mieszkanie zostawił, ale moja pozycja jest tutaj nieugięta. Płacze bardzo nad tym, że dzieciom przecież stanie się krzywda z tego powodu... aczkolwiek jej łzami się nie przejmuję, bo składanie pozwu było jedną z wielu możliwości rozwiązania trudnej sytuacji małżeńskiej, więc jeżeli taką opcję wybrała...
Aczkolwiek tak zauważam, że coś się zrobiło "zbyt spokojnie"...
Duszek - Sob 02 Lut, 2013 20:32
Michal22 śledzę Twój wątek od samego początku i wzbudza on we mnie wiele emocji. Powiem Ci, że nieraz pisałam do Ciebie...ale później to kasowałam...
Jedne posty, a właściwie Twoje przemyślenia są bardzo hm...rozsądne i czytałam je ze zrozumieniem i akceptacją. Ale są również takie, które bardzo mnie zadziwiały i czasem miałam wrażenie jakby pisał je ktoś inny. Według mnie nie masz pojęcia co może czuć Twoja żona - żona alkoholika, to tak samo jak i ona nie rozumie Ciebie i Twojego a właściwie Waszego problemu. Myślę, ze dobrze by było, jak byś trochę poczytał wątki osób z działu współuzależnienie... i poznał ich uczucia. Ja tak robiłam i troszkę mi to pomagało, z tym że ja czytałam inny dział.
Zgubiłam się w tym, czego Ty chcesz...tzn chodzi mi o rozwód. I wiesz wydaje mi się, że dobrze by było dla Waszych dzieci, gdybyście z żoną spróbowali rozmowy ze specjalistą tzn. terapia rodzinna, nawet jeśli mielibyście się rozejść...Oczywiście jeśli oboje tego chcecie.
Powodzenia!
michal22 - Sob 02 Lut, 2013 20:51
Duszek napisał/a: | Michal22 śledzę Twój wątek od samego początku i wzbudza on we mnie wiele emocji. Powiem Ci, że nieraz pisałam do Ciebie...ale później to kasowałam...
Jedne posty, a właściwie Twoje przemyślenia są bardzo hm...rozsądne i czytałam je ze zrozumieniem i akceptacją. Ale są również takie, które bardzo mnie zadziwiały i czasem miałam wrażenie jakby pisał je ktoś inny.
|
Dzięki, ze mnie nie krytykujesz. Od niektórych piszących w tym wątku dostałem po du*** tak, że ze szczerą wdzięcznością witam każdą choćby minimalnie przyjazną mi wypowiedź.
Duszek napisał/a: |
Według mnie nie masz pojęcia co może czuć Twoja żona - żona alkoholika, to tak samo jak i ona nie rozumie Ciebie i Twojego a właściwie Waszego problemu.
|
Trochę pogadałem z żoną i trochę się dowiedziałem o tym, co wywijałem przez ostatnie 9 lat i jak ona to wszystko odbierała.
Aczkolwiek, jeżeli chodzi o moje wypowiedzi, to tak. Miałem w głowie gigantyczny mętlik, nie pamiętam, kiedy ostatnio mnie tak popieprzyło wewnętrznie. Terapeutka dopatrzyła się lęku. I owszem, jedyna rzecz, która mi pomogła, to bycie WEWNĄTRZ MNIE, PRZY MNIE SAMYM. Każda wypowiedź dotycząca mojej żony rozprasza mnie, powiększa mój lęk... bo skoro mam lęk przed opuszczeniem i opuszczam sam siebie, żeby filozofować na temat mojej małżonki... Skoro ja opuszczę sam siebie... to wówczas już rzeczywiśćie jest fatalnie. Trochę się nauczyłem dbać sam o siebie przez tą terapię, do tego wiem, że w obecnej sytuacji nie za bardzo są osoby, które się mną zajmą czy mnie wyręczą, tzn. znalazłoby się parę takich osób, ale w takim przypadku sytuacja jest nie dość krytyczna - ale emocjonalnie jest strasznie trudna dla mnie do zaakceptowania.
Na ten moment, szczerze Ci powiem, że nie wiem, czy chcę rozwodu, czy nie. A czemu nie wiem? A temu, żę mentalnie siedzę w tematach żony, a nie w moich.
Ciekawe jest tez moje podejście do mojego związku, gdzie stwierdzam, żę moja żona to generalnie jest idealną kobietą OPRÓCZ TEGO, ŻE... i tu długa lista.
Zacząłem chodzić na SLAA i generalnie widzę, że to nie tylko mój problem. Zamiast skupiać się na akceptacji, gonię jakieś "babie lato".
Aczkolwiek, jeżeli w moim domu sytuacja ma być taka niebezpieczna, jak przez ostatnie 1.5 roku, to chcę rozwód bez dwóch zdan.
Teraz się przez 2 dni uspokoiło, uciszyło... ale ja nie wiem, czy ta kobieta to jest TA kobieta. Matką jest może i rewelacyjną, a mieszkanie świetnie umeblowała i wystroiła. A ja personalnie to jak przetrzeźwiałem, to nie wiem, czy szukam w kobiecie tego, co ona może mi zaproponować. Nawet nie wiem, co ona może mi zaproponować na dziś. Nawet nie wiem, czego w kobiecie szukam czy potrzebuję na dziś dzień.
(IRONIA)
Generalnie to tak se myślę, że jak nie zacznie mnie błagać o to, żebym do niej wrócił, to znajdę sobie młodszą i założę z nią drugą rodzinę, stać mnie.
(/IRONIA)
A tak bez głupich tekstów i bez pieprzenia - to jak Boga kocham, nie mam zielonego pojęcia, jak zadecydować. Wolę już, żeby sąd i żona zadecydowali za mnie. Tak bezpieczniej i nie mam ryzyka, że źle zainwestuję czy że się pomylę.
Duszek - Sob 02 Lut, 2013 21:06
Tak zrzucanie wyborów na innych...znam to. i nie działa - uwierz!
Myślę, że te krytyczne komentarze miały Ci pokazać coś, czego Ty sam nie chciałeś zobaczyć...i nie były w złej wierze.
I powtarzam spróbujcie porozmawiać w obecności kogoś obcego i bezstronnego tzn. specjalisty.
pterodaktyll - Sob 02 Lut, 2013 21:11
michal22 napisał/a: | nie mam zielonego pojęcia, jak zadecydować. Wolę już, żeby sąd i żona zadecydowali za mnie. Tak bezpieczniej i nie mam ryzyka, że źle zainwestuję czy że się pomylę. |
No to jeszcze będziesz musiał zaakceptować wszystkie konsekwencje jakie na Ciebie spadną, bo to że spadną jest tak pewne, jak to, że 2+2=4 i wcale nie jestem pewien czy Ci się to spodoba, ale to Twoje życie i Twoje wybory.
michal22 - Nie 03 Lut, 2013 14:48
szymon napisał/a: | michal22 napisał/a: | Generalnie to tak se myślę, że jak nie zacznie mnie błagać o to, żebym do niej wrócił, to znajdę sobie młodszą i założę z nią drugą rodzinę, stać mnie |
alez pewnie, NIE POMNIEJSZAJ SIE, BO NIE JESTES ZNOWU TAKI WIELKI |
Gdzieś się istotnie w tym wszystkim zakręciłem, zamotałem.
Urojenia wielkościowe z mojego narcyzmu, dałem sobie prawo kontrolowania życia innych, pozwoliłem sobie na wiele krzywdzących zachowań wobec żony.
Wszystko ceną ucieczki od lęku.
Tak na dobrą sprawę uświadamiam sobie, że moje małżeństwo to nie małżeństwo męzczyzny z kobietą, tylko dziecka z matką.
Jak się wyrwać od matki, jak wydorośleć, bez uciekania przed samotnością i włąsnymi emocjami?
matiwaldi - Nie 03 Lut, 2013 17:10
michal22 napisał/a: |
Jak się wyrwać od matki, jak wydorośleć, bez uciekania przed samotnością i włąsnymi emocjami? |
a może zacznij trzeźwieć .............
Janioł - Nie 03 Lut, 2013 18:18
matiwaldi napisał/a: | a może zacznij trzeźwieć ............. | jestem w podobnym położeniu co michał i mam wrażenie że gdyby nie proces trzeżwienia nigdy bym nie zauważył tego co z moim rozwojem emocjonalnym zrobił alkohol i DDA, nie byłbym pijany w stanie postawić takiej diagnozy , inna sprawa co zrobimy z ta diagnozą
pietruszka - Nie 03 Lut, 2013 23:17
michal22 napisał/a: | Jak się wyrwać od matki, jak wydorośleć, bez uciekania przed samotnością i włąsnymi emocjami? |
założyć długie spodnie i nie jojczyć... czasem tu zaglądam i tak sobie myślę, daj już ten rozwód swojej kobicie... coraz częściej myślę, że szanse na udany związek alko/koalko to zaledwie ułamek promila (sorry, jak coś u kogoś wyzwoliło ), za duży bagaż przeszłości, która wcześniej czy później odbija się czkawką. I po co się męczyć? Czasem nawet jest szansa na unieważnienie ślubu kościelnego. Co prawda raczej ze względu na alkoholizm jednego z przysięgającego przed ołtarzem, bo ze względu na współuzależnienie... akurat nie ma szans.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 00:23
pietruszka napisał/a: | coraz częściej myślę, że szanse na udany związek alko/koalko to zaledwie ułamek promila |
Dotarło do mnie dzisiaj, że nasz główny problem to nie był alkohol (i zrozumiałem, czemu żona tak zaprzeczała mojemu alkoholizmowi). Przed małżeństwem zdradzałem ją (po ślubie już nie). Jak sobie przypomniałem te wszystkie fazy i jazdy, krzywdę, jaką jej wyrządzałem, a ona w odwrocie mnie... to nie jest związek alko/koalko.
To jest związek SLAA/CO-SLAA.
Stąd mogę przyznać w końcu żonie rację co do jej słów "upieprzyło ci się coś z tym alkoholizmem" -- alkoholikiem jestem, owszem, ale to nie był najbardziej widoczny z nałogów... a że w małżeństwie na totalnym d*** postanowiłem dochować wierności, jednak zwiększając obżarstwo i alkohol...
Bo tak jakoś wszyscy tu w głowę zachodzili, ze mną włącznie: jak to jest - ja trzeźwieję, a babie to nie w smak i twierdzi, że wolałaby, żebym pił.
Janioł - Wto 05 Lut, 2013 00:29
michal22 napisał/a: | a babie to nie w smak i twierdzi, że wolałaby, żebym pił. | bo tak jest z zachowań pijackich Cię zna i wie jak postępowac i manipulować a kiedy zacząłeś trzeżwieć nagle pojawił sie człowiek z którym nie bardzo wiedziała co robić i jak postępować
pietruszka - Wto 05 Lut, 2013 17:25
michal22 napisał/a: | a babie to nie w smak i twierdzi, że wolałaby, żebym pił. |
często tak bywa bo z zaprzestaniem picia zmienia się diametralnie sytuacja w domu (są określone etapy zmian, na które współuzależniona nie jest przygotowana, wiem po sobie, mi było najtrudniej dać prawo do współdecydowania o ważnych sprawach, wcześniej to ja musiałam być głową i kierownicą, nagle taki mi tu "wytrzeźwiał" i czepia się koloru zasłon i dlaczego go nie spytałam )
michal22 napisał/a: | Dotarło do mnie dzisiaj, że nasz główny problem to nie był alkohol | nie pamiętam, czy pisałeś jaki był styl Twojego picia. Może gdy piłeś... była bardziej pewna Twojej wierności? Miała większe poczucie bezpieczeństwa? Pietruch gdy pil... nie istniał dla niego świat poza alkoholem... no przynajmniej ten żeński Może w tym rzeczywiście tkwi największy problem? A jak jest teraz?
Eila - Wto 05 Lut, 2013 21:39
michal22 napisał/a: | twierdzi, że wolałaby, żebym pił. |
Mnie przez 12 lat małżeństwa po prostu nie było.....
To mąż pracował,kupował,sprzątał...
Decydował gdzie pojedziemy ,co zrobimy ,gdzie pojedziemy na wakacje ,jakie meble kupimy ,co będzie na obiad.
Zarabiał pieniądze,był szefem w naszej firmie i najważniejsze opiekował się mną,w końcowej fazie chlania nawet mnie kąpał i ubierał(ja nie byłam w stanie zrobić już nic)
.......I nagle przestaję pić
Już nie potrzebuję jego pomocy ,zaczynam o siebie dbać ,faceci na ulicy się za mną oglądają,zakładam krótkie spódniczki -jestem sexy!!!!! jestem piękna no i mądra coraz częściej zaglądam do biura chcę się uczyć idę na angielski
Zaczynam samodzielnie podejmować decyzje chce mi się chcieć.....i zaczynają się kłopoty..... ale to nasze kłopoty ,nasze zmartwienia uczymy się być razem ,mąż uczy się oddawać mi co moje ale to trudne i wymaga zaangażowania dwóch stron inaczej nic z tego.....
Bywało że już myślałam o rozstaniu -myślę że On też
Ale póki co jesteśmy razem ...nie wiem co przyniesie przyszłość
Ale wiem jedno że drugiemu człowiekowi należy się szacunek choćby przez wzgląd na lata spędzone razem-przecież połączyła nas miłość.....
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 21:50
Eila napisał/a: | michal22 napisał/a: | twierdzi, że wolałaby, żebym pił. |
Mnie przez 12 lat małżeństwa po prostu nie było.....
To mąż pracował,kupował,sprzątał...
Decydował gdzie pojedziemy ,co zrobimy ,gdzie pojedziemy na wakacje ,jakie meble kupimy ,co będzie na obiad.
Zarabiał pieniądze,był szefem w naszej firmie i najważniejsze opiekował się mną,w końcowej fazie chlania nawet mnie kąpał i ubierał(ja nie byłam w stanie zrobić już nic)
.......I nagle przestaję pić
Już nie potrzebuję jego pomocy ,zaczynam o siebie dbać ,faceci na ulicy się za mną oglądają,zakładam krótkie spódniczki -jestem sexy!!!!! jestem piękna no i mądra coraz częściej zaglądam do biura chcę się uczyć idę na angielski
Zaczynam samodzielnie podejmować decyzje chce mi się chcieć.....i zaczynają się kłopoty..... |
... i w tym momencie Twój mąż mówi, że już mu się nie podobasz, nie pociągasz go, wyprowadza się do drugiego pokoju do łóżka, wnosi pozew rozwodowy, twierdzi, że zawsze było mu źle z Tobą w łóżku, twierdzi, że nic już nie uratuje waszego małżeństwa, stwierdza, że najlepiej będzie, jak się wyprowadzisz z domu i będziesz płacić za wszystko... i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
Raczej średni scenariusz.
Ja tu już stwierdzam, że zrobiłem wszystko, co miałem ochotę zrobić. Chce się dziewczyna rozwieść, to niech się rozwodzi, ja jej nie będę utrudniał. Tak uważam na dziś :-)
Dziubas - Wto 05 Lut, 2013 21:55
michal22 napisał/a: | Raczej średni scenariusz |
c'est la viei i żegnaj.
Bez wkręcania się dla czego itd.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 21:55
pietruszka napisał/a: | Pietruch gdy pil... nie istniał dla niego świat poza alkoholem... no przynajmniej ten żeński Może w tym rzeczywiście tkwi największy problem? A jak jest teraz? |
Zacząłem otwarcie mówić o moich potrzebach, seksualnych i nie tylko; owszem, parę razy się poseksiliśmy, ale mnie było mało i nie odpowiadało to, bo "żeby była między młodymi noc, to musi być też i dzień" -- czepiałem się, że nie mamy rozmów, bliskości, wsparcia, innych takich, gdzieś tam po którejś tego typu rozmowie moja żona nie wytrzymała... a i mi było bardzo nie w smak, jak przyniosłem do niej dużo moich spraw własnych różnych, uwag - co mi potrzeba w związku, co mi nie pasuje i reakcją była betonowa ściana, mur, zero reakcji z jej strony, zero przyjęcia czegokolwiek.
Także, mogę powiedzieć, że reakcją na moje otwarcie się, wyjście z potrzebami przeróżnymi (nie tylko seksualnymi) oraz zgłaszanie przeróżnych uwag z mojej strony, czego mi brak -- było odwrócenie się małżonki plecami i wyprowadzka do drugiego pokoju.
PLUS, ona kontynuuje urabianie mnie, że wszystko moja wina, żebym tylko był w poczuciu winy i pięknie się dawał kontrolowac.
Przyniosłem jej wczoraj materiały SLAA o anoreksji emocjonalnej i inne takie, reakcją było zaprzeczenie, dzisiaj bardzo mocno pracowała nad tym, żeby udowodnić mi, jak to bardzo się mylę... aż machnąłem ręką i wyszedłem z pokoju. Trudno, strata czasu. Szkoda jedynie dzieciaków, następne pokolenie... bez miłości? w nieudolnej miłości wychowywane? Nie wiem, jak to określić.
Dzięki wszystkim za wsparcie.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 21:58
Dziubas napisał/a: | michal22 napisał/a: | Raczej średni scenariusz |
c'est la viei i żegnaj.
Bez wkręcania się dla czego itd. |
C'est la vie, que sera sera, whatever will be, will be.
Ja z mojej strony chcę jedynie czegoś takiego, żebym ja był pewny, że byłem OKEJ. Że nie pominąłem żadnej ważnej informacji, że nie odwróciłem się z pomocną dłonią tam, gdzie powinienem ją wyciągnąć. Stąd te materiały, stąd ta ulotka o anoreksji emocjonalnej i rozmowa wczoraj. I tak jak kumplowi mówiłem - ja nie liczę na zrozumienie "od ręki". Ja mogę od niej dostać za 5, 10 czy 15 lat telefon "stary, przepraszam, ze cię wtedy nie zrozumiałam".
To tak jak z alkoholizmem: ile osób mówiło wam, gdy piliście, że macie problem? Jak na grupie był ten temat, to na palcach jednej ręki każdy z nas mógł policzyć.
Więc powiedziałem żonie wczoraj, że moim zdaniem ma problem z tym i z tym i ja to widzę, bo sam mam z tym problem.
I kolejny raz, grochem o ścianę.
Groch mi się kończy już powoli.
Dziubas - Wto 05 Lut, 2013 22:09
Stary,napiszę wprost.
To jest prawdopodobna wersja jak się rozejdziecie (choć wcale nie pewna):
michal22 napisał/a: | następne pokolenie... bez miłości? |
a to jest wersja jak zostaniecie razem (bardziej pewna):
michal22 napisał/a: | w nieudolnej miłości wychowywane? |
Wiesz dlaczego tak sądzę?
Bo nie widzę wcale szacunku do drugiego człowieka w twoich postach, tylko twoja biedna alkoholowa du** się dla Ciebie liczy i wszyscy mają tańczyć tak jak TY zagrasz.
michal22 napisał/a: | Ja z mojej strony chcę jedynie czegoś takiego, żebym ja był pewny, że byłem OKEJ. |
O to Ci chodzi jedynie ,o własne ego.
Eila - Wto 05 Lut, 2013 22:15
michal22 napisał/a: | .. i w tym momencie Twój mąż mówi, że już mu się nie podobasz, nie pociągasz go, wyprowadza się do drugiego pokoju do łóżka, wnosi pozew rozwodowy, twierdzi, że zawsze było mu źle z Tobą w łóżku, twierdzi, że nic już nie uratuje waszego małżeństwa, stwierdza, że najlepiej będzie, jak się wyprowadzisz z domu i będziesz płacić za wszystko... i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
Raczej średni scenariusz. |
No raczej Ale ja mam inny bardziej optymistyczny
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:16
Dziubas napisał/a: |
O to Ci chodzi jedynie ,o własne ego. |
A ja powiem Ci tak: znam siebie i wiem, że nie podołam w sytuacji alternatywnej. Bycie lżonym, pomiatanym, poniżanym, manipulowanym, udowadnianie mi, jak bardzo złym mężem jestem, jak niewielką wartośc dla domu przynoszę, deprecjonowanie seksu/bliskości/rozmowy, brak normalnych wyjść (randek), "dzieci sa dla mnie najważniejsze a ty się nie liczysz" i tak dalej... nie, dziękuję, nie mam aż tyle miłości własnej/cudzej, żeby to znosić.
Więc tak, owszem, chodzi mi o minimum szacunku, wdzięczności, bliskości, przytulenia. Jeżeli to jest nietrzeźwe pragnienie z wybujałego ego, no to trudno, najwyraźniej nie dorosłem do bycia Prawdziwym Cierpiętnikiem (TM) i pieprzę ten interes, szumnie zwany rodziną.
Eila - Wto 05 Lut, 2013 22:17
Dziubas-
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:17
Eila napisał/a: | michal22 napisał/a: | .. i w tym momencie Twój mąż mówi, że już mu się nie podobasz, nie pociągasz go, wyprowadza się do drugiego pokoju do łóżka, wnosi pozew rozwodowy, twierdzi, że zawsze było mu źle z Tobą w łóżku, twierdzi, że nic już nie uratuje waszego małżeństwa, stwierdza, że najlepiej będzie, jak się wyprowadzisz z domu i będziesz płacić za wszystko... i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
Raczej średni scenariusz. |
No raczej Ale ja mam inny bardziej optymistyczny |
Daj Ci Boże! Znam parę osób, którzy mają wspierających małżonków i... i nie wiem, czy im zazdroszczę, czy nie zazdroszczę, po prostu wiem, że są ludzie tacy i tacy, że różne mają podejścia do alkoholizmu. Ale może właśnie to ma jedno z drugim związek: widzisz swoją wartość -> to i inni to respektują. Ja najwyraźniej może mam z tym problem.
Dziubas - Wto 05 Lut, 2013 22:21
michal22 napisał/a: | Więc tak, owszem, chodzi mi o minimum szacunku, wdzięczności, bliskości, przytulenia. |
To są twoje oczekiwania, TWOJE.
michal22 napisał/a: | najwyraźniej nie dorosłem do bycia Prawdziwym Cierpiętnikiem |
jakim k...a cierpiętnikiem,nie pasuje Ci to się wymiksuj i daj żyć innym tak jak tego chcą. michal22 napisał/a: | pieprzę ten interes, szumnie zwany rodziną. |
no i brawo, doszliśmy do sedna.
Eila - Wto 05 Lut, 2013 22:25
Dziubas napisał/a: | no i brawo, doszliśmy do sedna. |
Niestety
Janioł - Wto 05 Lut, 2013 22:26
Dziubas napisał/a: | no i brawo, doszliśmy do sedna | tak mnie jakoś podkusiło
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:28
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | najwyraźniej nie dorosłem do bycia Prawdziwym Cierpiętnikiem |
jakim k...a cierpiętnikiem,nie pasuje Ci to się wymiksuj i daj żyć innym tak jak tego chcą. |
Istotnie, masz rację. Budzi się we mnie ogromna złość, sprzeciw, bunt, brak zgody na to, co żona próbuje osiągnąć, do czego dąży. Nie zgadzam się z tym zupełnie... i wierzę, że to jest kanał totalny. Aczkolwiek z drugiej strony - a skąd mogę o tym wiedzieć? A może będzie znacznie lepiej... jej? Dzieciakom? A może mi też znacznie będzie lepiej?
Taka prawda, że nie wiem tego, czy rozwód będzie takim złem. Wierzę, że jest złem, ale czy będzie - tego nie wiem.
Jak patrzę na przeróżne zmiany w moim życiu w przeszłości to było tylko lepiej, a im trudniejsza sytuacja dana była, to po przeżyciu jej miałem tylko więcej siły. Czemu ja tak nei chcę tego rozwodu?
Chcę dzieciom dać pełną rodzinę, ale skoro to moja żona mnie nie chce, to co poradzę? Ja to bym ją tam w sumie bzyknął choćby i od ręki, ale skoro ona mówi, że ja jej się nie podobam, skoro wniosi o rozwód, skoro zgodne jest to z jej systemem wartości...
... to o co ja walczę?
Sam nie wiem. Może o to, że bez mojej zgody żadne zmiany tu się zadziać nie mogą?
Mam kolegę, który żyje w podobnej sytuacji i tak już "ratuje" swój związek któryś rok z kolei. Czy warto tak żyć, tak się katować? Z drugiej strony, on ma poczucie misji, że ratuje rodzinę, dzieciaka, etc. Ale co z tego życia dla niego, nie ma bliskości, czułości żadnej, nie ma normalnej relacji z kobietą...
Nie wiem, za skomplikowane to wszystko dla mnie jest.
Małgoś - Wto 05 Lut, 2013 22:28
michal22 napisał/a: | widzisz swoją wartość |
Pytanie za 100 pkt - Czy to jest prawdziwa wartość?
Czy może już megalomania?
A może Michale warto by się udać do poradni małżeńskiej, gdzie osoba bezstronna wysłucha Was oboje i pomoże znaleźć obiektywizm, może kompromis?
Dziubas - Wto 05 Lut, 2013 22:36
michal22 napisał/a: | Istotnie, masz rację. Budzi się we mnie ogromna złość, sprzeciw, bunt, brak zgody na to, co żona próbuje osiągnąć, do czego dąży. Nie zgadzam się z tym zupełnie... i wierzę, że to jest kanał totalny. Aczkolwiek z drugiej strony - a skąd mogę o tym wiedzieć? A może będzie znacznie lepiej... jej? Dzieciakom? A może mi też znacznie będzie lepiej? |
Może mam,może nie,też tego nie wiem.
Być może rozwód jest jedyną szansą żeby michal22 napisał/a: | dzieciom dać pełną rodzinę |
Tu znowu Twoje ego wyłazi i brak szacunku: michal22 napisał/a: | Ja to bym ją tam w sumie bzyknął |
michal22 napisał/a: | bez mojej zgody żadne zmiany tu się zadziać nie mogą |
a to ostatnie to akurat g***o prawda.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:44
Małgoś napisał/a: | michal22 napisał/a: | widzisz swoją wartość |
Pytanie za 100 pkt - Czy to jest prawdziwa wartość?
Czy może już megalomania?
|
Mam dziwne wrażenie, że na tym forum dostrzeganie tej pierwszej jest jakoś niemile widziane.
Małgoś napisał/a: |
A może Michale warto by się udać do poradni małżeńskiej, gdzie osoba bezstronna wysłucha Was oboje i pomoże znaleźć obiektywizm, może kompromis? |
Wiesz co... w ubiegłym roku byliśmy na terapii małżeńskiej, prowadzonej przez meżczyznę i kobiete, tak sobie żona zachciała... po kilku sesjach zerwała terapię, argumentując, że gdy nie chodzimy na terapię to jest między nami super... potem poprosiła psycholożkę o świstek, że byliśmy na terapii -- potrzebny jej był do papierów rozwodowych najwyraźniej.
Teraz złożyła pozew.
Ja tak jak na to patrzę, to nie mam ochoty jej proponować żadnej poradni małżeńskiej. Żeby co, żeby znowu "dla picu" i "dla świętego spokoju" poszła na kilka sesji, a potem pod jakimś fałszywym pretekstem zerwała to? Dzięki.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:49
Ja to głupi jednak jestem.
Tyle słyszę na mitingach o Bogu/Sile Wyższej, objawiającej się w drugim człowieku...
tyle słyszę o akceptacji...
teraz nagle wola Siły Wyższej objawiła mi się w żony pozwie rozwodowym... a ja Wam zajmuje czas i miejsce na serwerze pytaniami o to, jak z tym walczyć i co z tym robić i...
Bez sensu zupełnie.
Nie każde dziecko musi mieć pełną rodzinę, a to, ze ja wierzę w to, że moje dzieci powinny taką mieć to też nie musi być prawdą, bo może się okazać, że nie będą miały i koniec. A po co ja z tym mam walczyć, jak głąb kapuściany jakiś... chyba nic się istotnie w tym AA nie nauczyłem.
pterodaktyll - Wto 05 Lut, 2013 22:50
michal22 napisał/a: | Ja to głupi jednak jestem. |
Chyba bardziej mocno pogubiony w tym życiu...............
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 22:54
pterodaktyll napisał/a: | michal22 napisał/a: | Ja to głupi jednak jestem. |
Chyba bardziej mocno pogubiony w tym życiu............... |
Nie neguje. Jeszcze sie nie zdarzyło, żeby jedna osoba uratowała związek dwojga, więc mogę spocząć.
pterodaktyll - Wto 05 Lut, 2013 23:04
michal22 napisał/a: | Jeszcze sie nie zdarzyło, żeby jedna osoba uratowała związek dwojga, więc mogę spocząć. |
Jeżeli mam brać pod uwagę swoje doświadczenia w tym względzie to chyba tak będzie najlepiej dla Ciebie, dla Twojej żony i dla dzieci w ostatecznym rozrachunku też
Małgoś - Wto 05 Lut, 2013 23:07
michal22, mi nie chodzi o negowanie Twojej wartości...
Ale czy pewny jesteś, że nie rozpędziłeś się za bardzo? Tzn odnajdujesz tę swoją wartość, ubarwiasz ją... tylko chyba trochę aż przesadziłeś.
Czy bierzesz pod uwagę możliwość indywidualnego rozwoju waszych jednostek?
Może żona chce być chora?
Przecież ma prawo, tak samo jak Ty masz prawo być tym kim chcesz.
Myk polega na tym, że nie musicie być ze sobą... tym bardziej gdy nie potraficie
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 23:19
Małgoś napisał/a: |
Czy bierzesz pod uwagę możliwość indywidualnego rozwoju waszych jednostek?
Może żona chce być chora?
Przecież ma prawo, tak samo jak Ty masz prawo być tym kim chcesz.
Myk polega na tym, że nie musicie być ze sobą... tym bardziej gdy nie potraficie |
Dokładnie do tego dojrzewam. Wydrukuję sobie Twój post, powieszę nad łóżkiem czy coś w tym stylu, wytatuuję na przedramieniu. Dzięki za te słowa. Wykreślę tylko zdanie z tym, że żona chce być chora - tak na prawdę to nie wiem, czy jest chora, czy nie jest. MOGĘ MIEĆ SWOJE ZDANIE, ale czy moje zdanie odzwierciedla prawdę -- tego nie wiem.
Dzięki.
Małgoś - Wto 05 Lut, 2013 23:25
michal22 napisał/a: | zy moje zdanie odzwierciedla prawdę -- tego nie wiem. |
Jak się troszkę wyciszysz- to na pewno nie zaszkodzi....
pietruszka - Wto 05 Lut, 2013 23:30
Hmmmm... jak dla mnie to trzeźwiejesz jeszcze nie tak długo... ot... myślę, że u nas właśnie po dwóch latach trzeźwienia Pietrucha... zaczęło się robić jakoś tak... normalnie....
Z tym... że ja akurat swoje rany podleczyłam na terapii i Al-anonie, ot... choćby na przykład rozliczyłam się z moim poczuciem krzywdy i poradziłam sobie oczekiwaniem na zadośćuczynienie, więc było mi łatwiej. Ale też jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może nie być gotowy zmierzyć się ze swoimi problemami, czy to alkoholik, czy koalka, czy SLAA, czy DDA... Ot każdy ma swój czas zdrowienia... Gdzie napisane jest, że oboje muszą równo zdrowieć, w tym samym czasie? Do tego trzeba dorosnąć, dojrzeć, dojść do swojego (nie cudzego) dna.
Tylko zapytam, co Ty zrobiłeś dla ratowania związku, jakie konkretnie działania Ty podnosiłeś w kierunku, by Wam obojgu było lepiej...
Oprócz... tego:
michal22 napisał/a: | Ja to bym ją tam w sumie bzyknął choćby i od ręki |
bo to dla mnie akurat nie żaden argument... a ba... kompletny brak świadomości potrzeb kobiety...i brak do niej szacunku...
Zagubiona - Wto 05 Lut, 2013 23:39
pietruszka napisał/a: | Ale też jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może nie być gotowy zmierzyć się ze swoimi problemami, czy to alkoholik, czy koalka, czy SLAA, czy DDA... Ot każdy ma swój czas zdrowienia... Gdzie napisane jest, że oboje muszą równo zdrowieć, w tym samym czasie? Do tego trzeba dorosnąć, dojrzeć, dojść do swojego (nie cudzego) dna. |
Michale weź sobie mocno do serca te słowa. Ja się pod nimi podpisuję obukończynowo i mówię to jako SLAA- chcąca zdrowieć i żona alkoholika- nie chcącego zdrowieć. Nic na siłę
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 23:41
pietruszka napisał/a: |
Tylko zapytam, co Ty zrobiłeś dla ratowania związku, jakie konkretnie działania Ty podnosiłeś w kierunku, by Wam obojgu było lepiej...
|
Tak realnie, to chyba nic nie zrobiłem. I na dobrą sprawę, na teraz, nie chcę nic robić. Chcę, żeby sobie poszła w jasną cholerę i niech zabiera dzieci ze sobą; jak nie potrafi docenić co ma w domu, niech sobie żyje na własną rękę, dzieci bez ojca i wszyscy będą szczęśliwsi -- to choćby i dziś zapraszam.
Od 5 lat utrzymuję cały dom, żona nie płaciła ani jednego rachunku ze swojej kasy. W ciągu ostatniego pół roku, żebyśmy się "lepiej zrozumieli", zacząłem stopniowo odcinać z tego przeróżne rzeczy, które miałem na swojej głowie, a za które słowa "dziękuję" nie usłyszałem (robiłem przeróżne przelewy firmowe, płaciłem żonie ZUS i tak dalej). Dla związku robiłem niewiele. Dopiero niedawno ocknąłem się, że możnaby gdzieś wyjść, coś zrobić. Żona już ochoty wówczas nie miała nigdzie się razem wybierać.
I szczerze, mam to w du***. Męczę się tylko bez sensu. Samemu będzie mi lepiej znacznie.
Dzięki i cześć. Kończę temat.
michal22 - Wto 05 Lut, 2013 23:44
Każdy ma swój czas, żeby zdrowieć i swoje dno, do którego potrzebuje się dobić.
Małgoś - Wto 05 Lut, 2013 23:44
pietruszka napisał/a: | Gdzie napisane jest, że oboje muszą równo zdrowieć, w tym samym czasie? Do tego trzeba dorosnąć, dojrzeć, dojść do swojego (nie cudzego) dna. |
Dokladnie tak
Ja też się burzyłam gdy mój K. zapił.... bo jak to?! Jak on mógł mi to zrobić?!
Ale dotarło do mnie, że no tak... po prostu. Bo nie mi, tylko sobie.
Ja idę swoim torem, on swoim. Każdy z nas ma swoje potknięcia.
A największą ulgą było, gdy poczułam jak głupio myślałam! Że całkiem bezsensownie żyłam jego życiem, jego trzeźwieniem, jego rozwojem, jego problemami
Pokora w tym właśnie znaczeniu to jak szklanka wody dla spragnionego! Tyle, że najwięcej trudności miałam z ....przebiciem się przez własne rozbuchane ego. To moje ego mi przeszkadza w moim dobrym samopoczuciu, a nie czyjaś slabość.
pietruszka - Wto 05 Lut, 2013 23:59
Małgoś napisał/a: | Bo nie mi, tylko sobie. |
cholercia... to takie proste, a tak trudne... przyjąć, zaakceptować...
Dzięki Małgoś...
Sama teraz myślę, jak wiele strat ponieśliśmy oboje, ja przez moje współuzależnienie, on przez swój alkoholizm, oboje przez swoje dzieciństwa i wyniesione stamtąd rany... I tak sobie zdrowieliśmy każde w swoim temacie... i dopiero teraz do mnie dociera, po ostatnim kryzysie, że ponosiliśmy określone straty jako jednostki, straciliśmy czas na rozwój siebie, i trza było nadgonić to trochę terapią, ale straciliśmy też czas na coś, co można by nazwać rozwojem związku, tak byliśmy oboje zajęci swoimi współ- czy uzależnieniami, bo jedna kwestia to własny rozwój, każdego indywidualnie, a inna jeszcze to rozwój związku... I tu... dużo zostało wepchnięte pod dywan... a to bardzo trudne, bo do tego tanga akurat faktycznie potrzebny jest aktywny udział dwojga, dużo cierpliwości, umiejętności pójścia na kompromis, dobrej komunikacji, itd... Nie wystarczy na nowo ustalić kilka zasad co do finansów, podejmowania decyzji, ot... trudny do zgryzienia ten orzeszek...
I tak dzisiaj mnie nachodzi refleksja - tak jak alkoholik ponoć zatrzymuje się w swoim rozwoju w momencie, kiedy zaczyna pić, tak i związek okoloalkoholowy też... w pewien sposób stoi na etapie... zamieszkali razem i zaczyna się ambaras... co dalej zrobić z tą miłością...
Małgoś - Śro 06 Lut, 2013 00:34
pietruszka napisał/a: | zamieszkali razem i zaczyna się ambaras... co dalej zrobić z tą miłością... |
I ja miałam takie rozmyślanki ostatnio... o trudnych związkach trudnych ludzi...
Oboje jesteśmy takimi zlepkami nowości jeszcze, więc nie dziwota że to wspólne życie kiepsko nam wychodziło. Ale już widzę, to każde z nas (osobno) lepiej sobie radzi - bo nie ma rozproszenia, możemy skoncentrować się bardziej na sobie samych.
Co ważne - ufam że będzie dobrze, bo i widzę, że jest dobrze.
W sumie nie wiem czego tak cholernie się bałam. Utracić kogoś? Coś? Przecież nie utraciłam nic.
Dziubas - Śro 06 Lut, 2013 05:37
michal22 napisał/a: | Od 5 lat utrzymuję cały dom, żona nie płaciła ani jednego rachunku |
michal22 napisał/a: | "dziękuję" nie usłyszałem |
No tak, nie spełniła oczekiwań,
więc teraz chcesz ją ukarać?
michal22 napisał/a: | jak nie potrafi docenić co ma w domu, niech sobie żyje na własną rękę, |
i jeszcze ją obwinić?
michal22 napisał/a: | dzieci bez ojca i wszyscy będą szczęśliwsi |
Bo jak jej coś nie tak pójdzie, zawsze będziesz mógł argument w postaci "a nie mówiłem",
lub "z nikim nie miałaś tak dobrze", wyciągnąć.
mam czyściutkie sumienie,bilet pewny do nieba bram
Małgoś - Śro 06 Lut, 2013 11:53
Dziubas napisał/a: | mam czyściutkie sumienie,bilet pewny do nieba bram |
Jak to było z tą kłodą / żbłem w oku swoim / bliźniego?
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 16:54
Dziubas napisał/a: | michal22 napisał/a: | Od 5 lat utrzymuję cały dom, żona nie płaciła ani jednego rachunku |
michal22 napisał/a: | "dziękuję" nie usłyszałem |
No tak, nie spełniła oczekiwań,
więc teraz chcesz ją ukarać?
|
Ale czym? To ona złożyła pozew rozwodowy.
Co do Ciebie, to po tylu sugestiach w kierunku świętości z Twojej strony, mam ochotę zapytać, jak wygląda Twoje trzeźwienie. Więc zapytam. Ile czasu nie pijesz? Ile masz lat? Ile czasu piłeś? Jaki jest Twój stan cywilny? Ile masz wzrostu, ile ważysz? Czy palisz papierosy? Co robisz w wolnym czasie? Jakie masz hobby, zainteresowania?
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 17:04
Dziubas napisał/a: |
michal22 napisał/a: | dzieci bez ojca i wszyscy będą szczęśliwsi |
Bo jak jej coś nie tak pójdzie, zawsze będziesz mógł argument w postaci "a nie mówiłem",
lub "z nikim nie miałaś tak dobrze", wyciągnąć.
|
A co, mam na siłę stawać, blokować sprawę rozwodową? Czy czekąc w nieskończoność aż zacznie myśleć nieco bardziej zbliżonym torem do mojego?
Mój kolega ma żonę z którą od CZTERECH lat próbują połatać małżeństwo i nic... i ta jego żona ma takie same odzywki i tak samo go traktuje jak moja...
Do czego to prowadzi na "stare lata"? Taki był film na youtube "Gumolit", polecam.
Zagubiona - Śro 06 Lut, 2013 17:13
michal22 napisał/a: | A co, mam na siłę stawać, blokować sprawę rozwodową? |
Wydaje mi się, że tu nie chodzi o to co masz zrobić tylko jak to robisz. O emocje i sposób. A czytając jak piszesz to widać tu tylko agresję.
Takie są moje odczucia- nie wiem jak innych.
Pamiętaj, że jeśli związek się rozpada to zazwyczaj obie strony są winne, choć może w różnym stopniu- ale jednak.
Eila - Śro 06 Lut, 2013 17:30
michal22 napisał/a: | A co, mam na siłę stawać, blokować sprawę rozwodową? |
O ile dobrze pamiętam to na początku pisałeś ,że Ty chcesz rozwodu-więc powinieneś być zadowolony że przynajmniej w tym temacie jest zgodność.
Ale ale to było ZANIM małżonka wystąpiła o rozwód,więc teoria że chcesz ją ukarać może być prawdziwa.No bo co innego kiedy Ty się z nią rozwodzisz a co innego kiedy Ona ośmieliła się wnieść o rozwód.A ja powiem Ci że moim zdaniem to jest zwykła dziecinada
Niech każde idzie w swoją stronę bez przepychanek i wzajemnego tłamszenia.Po co Ci to????Poza tym taka niezdrowa atmosfera może żle wpłynąć na Twoje samopoczucie i Twoje trzeżwienie....więc może warto .....Pokaż że masz klase
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 17:33
Eila napisał/a: |
Niech każde idzie w swoją stronę bez przepychanek i wzajemnego tłamszenia.Po co Ci to????Poza tym taka niezdrowa atmosfera może żle wpłynąć na Twoje samopoczucie i Twoje trzeżwienie....więc może warto .....Pokaż że masz klase |
No - teraz zrozumiałem, do mnie prosto trzeba :-)
Tak właśnie zamierzam.
A atmosfera negatywnie na mnie wpływa, oj wplywa... tzn sam sobie pozwalam to robić.
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 17:35
Nie.anioł napisał/a: | michal22 napisał/a: | A co, mam na siłę stawać, blokować sprawę rozwodową? |
Wydaje mi się, że tu nie chodzi o to co masz zrobić tylko jak to robisz. O emocje i sposób. A czytając jak piszesz to widać tu tylko agresję.
Takie są moje odczucia- nie wiem jak innych.
Pamiętaj, że jeśli związek się rozpada to zazwyczaj obie strony są winne, choć może w różnym stopniu- ale jednak. |
Dzięki.
Nie neguję mojej winy. 7 lat pożycia z uzależnionym od alkoholu, seksu i miłości... chwała Bogu że w małżeństwie wyluzowałem i skupiłem się "tylko" na piciu (i to na tyle dyskretnym, że żona do dziś neguje mój alkoholizm). Aczkolwiek, z drugiej strony, jej nikt pod przymusem nie trzymał, więc zwalanie całej winy na mnie... i tak dalej.
Zatem, moglibyśmy się po ludzku przeprosić, dać sobie pyska/w pysk i przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Z jakichś powodów nie jest to osiągalne. Trudno.
Zagubiona - Śro 06 Lut, 2013 17:41
michal22 napisał/a: | dać sobie pyska/w pysk i przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. |
I właśnie o tym mówię. Znowu agresja. A może Ty tego w ogóle nie zauważasz?
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 17:51
Nie.anioł napisał/a: | michal22 napisał/a: | dać sobie pyska/w pysk i przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. |
I właśnie o tym mówię. Znowu agresja. A może Ty tego w ogóle nie zauważasz? |
Ja właśnie tak mam i nie planuję z tego podejścia rezygnować. Nie każdy to toleruje i owszem, nie każdy powinien się ze mną kolegować/znajomić/przyjaźnić czy być w związku. Nie wszyscy musimy być potulni i wyprani z emocji.
Zagubiona - Śro 06 Lut, 2013 17:58
Sądzisz, że nie stosowanie agresji to wypranie z emocji? Cóż... Ja znam kilka bardziej przyjemnych emocji.
Pamiętaj tylko, że ta agresja psychiczna jest dużo gorsza od tej fizycznej.
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 18:09
Nie.anioł napisał/a: | Sądzisz, że nie stosowanie agresji to wypranie z emocji? Cóż... Ja znam kilka bardziej przyjemnych emocji.
Pamiętaj tylko, że ta agresja psychiczna jest dużo gorsza od tej fizycznej. |
Mam sfrustrowane potrzeby, nie spodziewałem się w domu galopującego kretyństwa, ale pomalutku zaczynam akceptować sytuację i przystosowywać się do niej.
Zagubiona - Śro 06 Lut, 2013 19:11
Kompletnie Cię nie rozumiem
Zaślepia Cię złość i nienawiść, a do tego jesteś agresywny. Jak dla mnie to zdecydowanie za dużo negatywnych emocji.
Zanim zaczniesz obwiniać wszystkich i wszystko zastanów się najpierw nad sobą.
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 19:43
Nie.anioł napisał/a: | Kompletnie Cię nie rozumiem
Zaślepia Cię złość i nienawiść, a do tego jesteś agresywny. Jak dla mnie to zdecydowanie za dużo negatywnych emocji.
Zanim zaczniesz obwiniać wszystkich i wszystko zastanów się najpierw nad sobą. |
Dzięki!
Delikatnie i pomału zaczynam ogarniać sytuację.
Istotnie, moje zaślepienie, moja złość, agresja, moje pretensje... to tylko zaciemnia obraz.
Zamiast powiedzieć sobie spokojnie: to nie jest dziewczyna dla mnie -- to ja brnąłem, lata temu, starając się sobie udowodnić, że mnie stać na porządny związek z porządną kobieta, etc. To, co dzisiaj widać, to, że tak powiem, popłuczyny, po tym, co było... przerobione przez lata alkoholizmu i innych holizmów.
Zamiast spokojnie popatrzeć i stwierdzić: ja chcę w związku tego, tego, tamtego nie chcę, to mi gra, tamto mi nie gra... to ja agresoruję, bo jest coś nie po mojej myśli.
Istotnie, tu masz rację, dopiero zrozumiałem, o co tu chodzi w tym wszystkim, delikatnie.
Mam przeogromną złość do mojej żony i istotnie, szukam, czym by tu ją ukarać.
Znacie jakieś sposoby na odreagowanie złości bardziej konstruktywne? Dodam, że godzinę ćwiczeń fizycznych już dziś zaliczyłem, a jestem nieco przeziębiiony.
michal22 - Śro 06 Lut, 2013 20:35
Nie jest to oficjalna literatura AA, ale bardzo mi to pomogło: http://wandunia.suntar.com.pl/namietnosci
MILA50 - Śro 06 Lut, 2013 23:10
michal22 napisał/a: | ale bardzo mi to pomogło: |
Dzięki za link....
jako właściciel kompleksu wybawcy biorę się do pracy nad tym zagadnieniem...
zacznę od przyswojenia sobie kwestii-rezygnacja z obsesji wcale nie oznacza rezygnacji z namiętności.
Tobie życzę dobrych wyborów
michal22 - Czw 07 Lut, 2013 10:42
Czyli, podsumowując, co się nauczyłem dzięki Waszym wypowiedziom w wątku na tą chwilę:
1. Moje trzeźwienie jest dla mnie istotne; jeżeli targają mną jakieś silne emocje, wynikające z nie do końca trzeźwych myśli, powinienem zająć się SOBĄ a nie osobą, która te myśli "wywołuje" -- słowo ująłem w cudzysłów, bo tak na prawdę nikt i nic nie wywołuje we mnie żadnych myśli, myślę sobie JA SAM, to jest MOJE myślenie w reakcji na przeróżne sytuacje i ja mogę sterować, co w głowie zostawiam, co wyrzucam.
2. Złość i agresja, pozycja siły to nie jest dobry sposób na prowadzenie jakiegokolwiek dialogu.
3. Leczenie obsesji - fachowe - pod odpowiednim adresem.
4. Lęk przed opuszczeniem - im szybciej pozwolę go sobie czuć, tym szybciej dojrzeję; na ten moment wszelkimi sposobami się przed nim nadal bronię, daj Boże żebym tylko żonie dał już spokój, skoro ja nie umiem być stabilny, to niech ona przynajmniej ma spokój...
5. Wypowiedzi różnych osób w wątku traktowałem jako atak na mnie samego: jako zabieranie mi prawa do bycia niezadowolonym, jako deptanie moich uczuć. Niesłusznie. Zrozumiałem teraz, że chodziło tylko o to, żebym się USPOKOIŁ i nie wychodził w stosunkach mięzyludzkich z pozycji SIŁY/AGRESJI, bo to wówczas nie są stosunki międzyludzkie, tylko jakieś agresorowanie/molestowanie.
Dziękuję serdecznie wszystkim za pomoc,
urażonych tonem moich wypowiedzi niniejszym przepraszam,
aczkolwiek wziąłem sobie do serca powiedzenie, żeby być sobą i dać innym radzić sobie z tym, kim jestem, we własnym zakresie :-)
Dzięki!
ant69 - Czw 07 Lut, 2013 13:13
Powodzenia
matiwaldi - Pią 08 Lut, 2013 09:20
michal22 napisał/a: | Czyli, podsumowując, co się nauczyłem dzięki Waszym wypowiedziom w wątku na tą chwilę:
1. Moje trzeźwienie jest dla mnie istotne; jeżeli targają mną jakieś silne emocje, wynikające z nie do końca trzeźwych myśli, powinienem zająć się SOBĄ a nie osobą, która te myśli "wywołuje" -- słowo ująłem w cudzysłów, bo tak na prawdę nikt i nic nie wywołuje we mnie żadnych myśli, myślę sobie JA SAM, to jest MOJE myślenie w reakcji na przeróżne sytuacje i ja mogę sterować, co w głowie zostawiam, co wyrzucam.
2. Złość i agresja, pozycja siły to nie jest dobry sposób na prowadzenie jakiegokolwiek dialogu.
3. Leczenie obsesji - fachowe - pod odpowiednim adresem.
4. Lęk przed opuszczeniem - im szybciej pozwolę go sobie czuć, tym szybciej dojrzeję; na ten moment wszelkimi sposobami się przed nim nadal bronię, daj Boże żebym tylko żonie dał już spokój, skoro ja nie umiem być stabilny, to niech ona przynajmniej ma spokój...
5. Wypowiedzi różnych osób w wątku traktowałem jako atak na mnie samego: jako zabieranie mi prawa do bycia niezadowolonym, jako deptanie moich uczuć. Niesłusznie. Zrozumiałem teraz, że chodziło tylko o to, żebym się USPOKOIŁ i nie wychodził w stosunkach mięzyludzkich z pozycji SIŁY/AGRESJI, bo to wówczas nie są stosunki międzyludzkie, tylko jakieś agresorowanie/molestowanie.
Dziękuję serdecznie wszystkim za pomoc,
urażonych tonem moich wypowiedzi niniejszym przepraszam,
aczkolwiek wziąłem sobie do serca powiedzenie, żeby być sobą i dać innym radzić sobie z tym, kim jestem, we własnym zakresie :-)
Dzięki! |
jakby tu powiedzieć ... CUD !!!!...... aż miło czytać ....
Eila - Pią 08 Lut, 2013 09:29
matiwaldi napisał/a: | jakby tu powiedzieć ... CUD !!!!...... aż miło czytać .... |
Tak to prawda -miła odmiana.
Gratuluję Michał przemyśleń
Trzymaj tak dalej i pracuj nad sobą.
Powodzenia
Zagubiona - Pią 08 Lut, 2013 09:32
michal22 napisał/a: | Czyli, podsumowując, co się nauczyłem dzięki Waszym wypowiedziom w wątku na tą chwilę:
1. Moje trzeźwienie jest dla mnie istotne; jeżeli targają mną jakieś silne emocje, wynikające z nie do końca trzeźwych myśli, powinienem zająć się SOBĄ a nie osobą, która te myśli "wywołuje" -- słowo ująłem w cudzysłów, bo tak na prawdę nikt i nic nie wywołuje we mnie żadnych myśli, myślę sobie JA SAM, to jest MOJE myślenie w reakcji na przeróżne sytuacje i ja mogę sterować, co w głowie zostawiam, co wyrzucam.
2. Złość i agresja, pozycja siły to nie jest dobry sposób na prowadzenie jakiegokolwiek dialogu.
3. Leczenie obsesji - fachowe - pod odpowiednim adresem.
4. Lęk przed opuszczeniem - im szybciej pozwolę go sobie czuć, tym szybciej dojrzeję; na ten moment wszelkimi sposobami się przed nim nadal bronię, daj Boże żebym tylko żonie dał już spokój, skoro ja nie umiem być stabilny, to niech ona przynajmniej ma spokój...
5. Wypowiedzi różnych osób w wątku traktowałem jako atak na mnie samego: jako zabieranie mi prawa do bycia niezadowolonym, jako deptanie moich uczuć. Niesłusznie. Zrozumiałem teraz, że chodziło tylko o to, żebym się USPOKOIŁ i nie wychodził w stosunkach mięzyludzkich z pozycji SIŁY/AGRESJI, bo to wówczas nie są stosunki międzyludzkie, tylko jakieś agresorowanie/molestowanie.
Dziękuję serdecznie wszystkim za pomoc,
urażonych tonem moich wypowiedzi niniejszym przepraszam,
aczkolwiek wziąłem sobie do serca powiedzenie, żeby być sobą i dać innym radzić sobie z tym, kim jestem, we własnym zakresie :-)
Dzięki! |
Ciekawe ile z tej wiedzy i tych wniosków dopuścisz do świadomości? Bo droga od wiedzy do życia tym jest bardzo długa.
michal22 - Pią 08 Lut, 2013 22:06
Nie.anioł napisał/a: |
Ciekawe ile z tej wiedzy i tych wniosków dopuścisz do świadomości? Bo droga od wiedzy do życia tym jest bardzo długa. |
Ee, pisałem będąc świadom, więc zakładam, że dopuściłem wszystkie, pisząc je. A czy mi to wszystko w głowie zostanie, to tak, to już inna sprawa.
|
|