To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - ciezkie decyzje

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 11:20
Temat postu: ciezkie decyzje
Heyka,
Trafilam tu do was z polecenia z innego forum i chcialabym sie w tym bardzo kiepskim czasie tu u was zadomowic :)

Historia jak kazda inna - mialo byc pieknie a wyszlo pieklo i jestem tutaj i potrzebuje się wygadać komuś kto rozumie....

Luby, wielka miłość od pierwszego spojrzenia, masa przeciwnosci szczególnie że patrząc z boku to nas nie łączy absolutnie nic, zwiazek na odległość..... ale trwa. Bo jakoś tak się rozejść nie możemy.

Od jakichś 2lat równia pochyła, bardzo ostro w dół. Luby stracił totalnie kontrole. Były utraty pracy, policja, niebieska karta..... przelało się. Poszedł do ośrodka (znowu stracił pracę a ośrodek dawał L4), będzie się leczył. Najpierw detoks, szok krat w oknach, szpital psychiatryczny.... Coś faktycznie się w nim zmienia. Jakby coś dociera, bo zaczyna mówić o innych a nie tylko o sobie. Przeniesienie na terapie. Po tygodniu go to nudzi (ok, sama twierdze, że najwyższych lotów to ona nie była), nie działa, bez sensu, marnowanie czasu. Okazuje się że jestem w ciąży. On chce wyjść, on ma motywacje żeby działać bo tak bardzo tego chciał. Po 3tygodniach terapii przenosi się na terapie ambulatoryjna. Pierwsze co robi po wyjściu ze szpitala to wóda.... ale na terapie chodzi. Pije rzadziej ale pije. Terapia oczywiście głupia i bez sensu. On ma w nosie robienie figurek z kasztanów - on chce działać. Każdy mu mówi, terapia trwa do 14:00. Ponadrabiaj różne kwestie w życiu. Masz tyle przecież do zrobienia. On się nie może skupić. On chce do pracy. W końcu znajduje. Po miesiącu rzuca terapie, idzie do pracy, będzie chodził na AA
Prace trafił naprawdę super. Pierwszy raz od wielu lat ma wyzwanie ale mu sie podoba. Przykłada się, czuje się dowartościowany. Zależy mu. Sprawdza się i widac że coś klikło. Praca jest zmianowa. Co 3tygodnie dniówki - koniec pracy o 14:00 i to jest to z czym sobie nie radzi. Nie było jeszcze tak, żeby nie wypił.
Poza tym że praca nie ma nic. On się z dziecka cieszy jak pieron, on będzie głaskał, mówił, biegał na badania, szkoły rodzenia i ogólnie wielkie marzenie. Co z tego? Póki co dał może 10zł bo więcej nie ma (na wóde zawsze jakoś jest). Cała wyprawka z mojej pensji. Trzeba kupić nowy samochód bo starym trupem aż wstyd jeździć. On szuka nowego, co chwile o tym mowa ale kase wydać mam ja.W końcu stwierdziłam że nie w takiej sytuacji nie mogę się tak zablokowac finansowo. Zostajemy przy starym trupie. Którego w całości opłacam ja, bo on nie ma nawet na ubezpieczenie - on będzie mnie spłacał. Co jest urocze, szczególnie że ja z tego auta nie korzystam praktycznie wcale - do pracy jeżdżę autobusem. Jemu niewygodnie.

Jesteśmy z Wrocławia ale ze względu na moją pracę zamieszkaliśmy w Krakowie. Nie znamy tu nikogo - nie nasze miasto. No i wiadomo że kiedyś tak czy siak będzie powrót, więc nie przywiązujemy się szczególnie. Mi bardzo zależało żeby na macierzyński zostać tutaj a nie wracać do mamy. Dorośli jesteśmy, żyjmy na własny rachunek, twórzmy dom. Walczyłam praktycznie do końca. W 5miesiącu się poddałam. On się nie leczy (nie potrzebuje - sam sobie poradzi), nie robi nic zeby faktycznie pomóc (a nie przynieść herbatkę, czy podwieźć mnie moim samochodem do pracy jak pogoda parszywa a jemu akurat zmiana pasuje). Pije za każdym razem jak ma poranna zmiane (innych razy nie widzę), więc temat raczej nie jest zamknięty.
Po alko bywa agresywny. Doszło do rękoczynów. W 7miesiącu ciąży wylądowałam na pogotowiu. On przetrzeźwiał, przeraził się. Faktycznie coś tam zaczął robić. Na terapie oczywiście nie, ale można zauważyć zmiany w zaradności. Coś się jednak stara. Opowiada ze zacznie się leczyć ale widzę jego podejście - takie samo jak kiedyś. Jeżeli pójdzie to żeby zamknąć usta innym. Ze niby działa. Cóż.... minęły ponad 2 tygodnie i jakoś nie dotarł. Ale będzie! :)

Decyzja zapadła już jakiś czas temu. Do mamy wracam sama. On się tam nie wprowadzi. Do niego nie dociera. Jemu się zycie wali, ja jestem najgorsza osoba na świecie, bo on dla mnie wszystko, życie by za mnie oddał a ja nie doceniam i nie ufam. Bo on od tamtego razu już wie, że nigdy nie dotknie alko, bo to taki wielki wpływ na niego wywarło (a jednak przyszła kolejna dniówka i kolejny ciąg picia - do czego się za żadne skarby nie przyzna).

Ja decyzje podjęłam. Chyba wreszcie tak serio klikło w mojej głowie, że żeby nie wiem co, to tu nie ma nadziei. Nic się nie zmieni, dopóki on faktycznie nie stanie na nogi. I to nie obok mnie, przy moim wsparciu bo jak widać to nie działa, tylko faktycznie sam ze sobą. Albo spadnie na dno albo się wygrzebie.
Niestety w związku z pracą nie mogę się wprowadzić "już w tej chwili". Dlatego czeka nas jeszcze pare tygodni zycia razem. Problemem jest to, że on nie umie zaakcpetować życia obok siebie. Ja jestem jego i on mi życie odda całe. Bo będzie rodzinka i on beze mnie nie ma po co żyć.
Naprawdę mi mega ciężko udawać że jest pięknie itp. Ale jeżeli tego nie ma, to daje mu kolejne powody do picia i to ja obrywam. Oszukiwać do czasu aż będe bezpieczna i po prostu go wtedy zostawić na lodzie?
Wiem, że gdybym mu postawiła warunek - że jeżeli pójdzie na AA to coś tam. Pytanie po co. to on ma czuć potrzebe zeby tam iść.
Ja mu staram się pokazać że wszystko stracił. Ze nie będziemy razem mieszkać jak się dziecko urodzi. Ze mam w nosie czy idzie na terapie czy nie, bo dla mnie licza sie tylko efekty. Konkretne a nie "już nie pije i umyłem naczynia"

pterodaktyll - Pon 05 Lut, 2018 11:26

Cóż tu dodać..........klasyka gatunku...... :bezradny:

Dinka napisał/a:
chcialabym sie w tym bardzo kiepskim czasie tu u was zadomowic

Rozgość się i czuj się jak u siebie w domu, o pardon, to chyba nie najlepsze porównanie ;)

dudek - Pon 05 Lut, 2018 11:31

Cześć Dinka,
W stadzie skuteczniej polować niż w pojedynkę :mgreen:

smokooka - Pon 05 Lut, 2018 11:32

Dinka napisał/a:
Pytanie po co. to on ma czuć potrzebe zeby tam iść.
Ja mu staram się pokazać że wszystko stracił. Ze nie będziemy razem mieszkać jak się dziecko urodzi. Ze mam w nosie czy idzie na terapie czy nie, bo dla mnie licza sie tylko efekty. Konkretne a nie "już nie pije i umyłem naczynia"


Słoneczko, Dinka... trzymaj się swoich postanowień. Bądź konsekwentna bo juz nie pijakiem a dzieciątkiem trzeba się zająć. On ma poznać konsekwencje i Twoja samodzielność i mądre myślenie też są tymi konsekwencjami. Myśl o sobie - o terapii dla współuzależnionych, o dziecku a on niech robi co chce.
Żyłam z takim podobnym bardzo pasożytem - szkoda czasu. A Twoje ostatnie zdanie "już nie pije i umyłem naczynia" jest kwinteencją tego mojego związku. Byle g***o zawinięte w sreberko nadal pozostaje gó***m.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 11:44

no akurat dom jest teraz takim dosc kiepskim miejscem :P
Wczoraj mialam wlasnie taki kryzys. Wypedzilam Lubego do rodziny na weekend i sobie zostalam sama.
W mieszkaniu co do ktorego mialam tyle planow. Mialo byc takim pierwszym naszym, prawdziwie naszym miejscem. I ja to miejsce naprawde uwielbiam, o czym juz zdazylam zapomniec. A teraz kiedy byl spokoj, moglam sobie spokojnie wszystko robic to dotarlo do mnie jak duzo przez niego stracilam.
Zamiast miec piekne wspomnienia, to mam w zasadzie historie smutnej wegetacji.

Ciagle ciekawi mnie tak z perspektywy alkoholika.... czytam i czytam ale to jednak tylko opracowania. No bo co? Jest coraz gorzej. Nasze wspolne zycie polega na wiecznej walce. Jedna wielka destrukcja zamiast budowania. Czas leci, mozliwosci uciekaja a my dalej w tym trwamy. Dziecko mialo byc takie super wow a tak naprawde 7miesiecy mija a tak na prawde, prawdziwie zadno z nas tego nie przezylo jak trzeba. Pomimo slow, ciagle jednak wszystko kreci sie wokol alko a nie babla.
Alkoholik to chyba widzi prawda? Ja wiem ze mu na tym strasznie zalezy. Wiec chyba kurcze widzi co traci?
Ale co? Kolejne picie, kolejny kwas (teraz w idealnych odstepach 3tygodniowych). Mowisz mu to a on ciagle ta sama bajke. Do niego dotarlo, on ma juz dosc, on zycie za ciebie odda bo nic na swiecie sie nie liczy tylko byc razem i byc tata i on sie zmienil. On juz nie pije.
To mu mowisz - dmuchnij. Dmucha a tam rozowe. Cala wielka szopka, bo to niemozliwe. Sapanie, dyszenie, histeria. Ale on wie co! On zjadl batonika z adwokatem 8h temu! I tak serio bedzie wmawial do konca. Zeby go zywym ogniem na torturach przypalali to on bedzie sie tej wersji trzymal. On nie pil! to ten batonik.

Z doswiadczenia wiem ze cisniecie tematu nic nie da. Nie przyzna sie. Ale tez nie jestem pewna zostawiania tematu. No bo co? Glupia dala sie oszukac

Pytanie jest - czy on serio moze w to wierzyc? Bo ja naprawde czasem mam takie wrazenie. Juz pomijam fakt ze kiedys dmuchal w 3 test - pozytywne, to chodz na komisariat - dmuchal chyba ze 20razy, pozytywne. W koncu mnie na pogotowie zaciagnal(!!) zeby mi lekarze powiedzieli ze te testy moga sie mylic.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 12:04

smokooka napisał/a:
Byle g***o zawinięte w sreberko nadal pozostaje gó***m.


ale oni chyba serio wierza, ze to jest "ojeju jeju klekajcie narody" a my niewdzięczne nie doceniamy.

i to tez mnie zawsze fascynowalo. Czy oni tego nie widza? czy widza i tym bardziej pija?

pterodaktyll - Pon 05 Lut, 2018 12:09

Dinka napisał/a:
Ciagle ciekawi mnie tak z perspektywy alkoholika...

Jedyna metoda żeby zrozumieć alkoholika to samemu popaść w nałóg, zresztą do czego Ci to potrzebne? Mało masz własnych problemów? :p
Dinka napisał/a:
Nie przyzna sie.

Za cholerę się nie przyzna....
Dinka napisał/a:
nie jestem pewna zostawiania tematu.

A co Ci da ta wiedza?
Cytat:
Glupia dala sie oszukac

Nie Ty pierwsza ni ostatnia, więc nie masz co brać do głowy.......i nie pytaj skąd to wiem ;)

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 12:19

a czy to udawanie udalo sie mu oszukac nie odbije mi sie rykoszetem?
Bo mu pokaze ze jest taki wielce sprytny, co zacheci do kolejnych akcji?
Czy to nie jest jakas forma chronienia go przed konsekwencjami?

pterodaktyll - Pon 05 Lut, 2018 12:23

[quote="Dinka"]a czy to udawanie udalo sie mu oszukac nie odbije mi sie rykoszetem?
Bo mu pokaze ze jest taki wielce sprytny, co zacheci do kolejnych akcji?
Nie masz żadnego wpływu na to co on zrobi, po co te spekulacje?
Cytat:
Czy to nie jest jakas forma chronienia go przed konsekwencjami?

dopóki będziesz utrzymywać te status quo, to niewątpliwie tak.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 13:00

to zalezy o czym mowisz.
Nie mam mozliwosci zeby juz, natychmiast sie wyprowadzic. Musze jakos przetrwac te pare tygodni.
Dlatego wlansie mnie zastanawia czy mu pozwolic myslec, ze w swojej przebieglosci oszukal, czy jednak cisnac i nie dac mu tego komfortu

Z jednej strony cisniecie powoduje awantury i bunt, z drugiej strony udawanie ze problemu nie ma, tez nie pomaga bo mu pokazuje ze mozna

i tak kurde ni w ta ni w tamta

pterodaktyll - Pon 05 Lut, 2018 13:10

Dinka napisał/a:
czy mu pozwolic myslec, ze w swojej przebieglosci oszukal, czy jednak cisnac i nie dac mu tego komfortu

A co będzie lepsze dla Ciebie?

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 13:17

a ja wiem?
Jak bede udawac ze wierze to bede miec jakis chory wyrzut sumienia, ze go pcham w to bardziej
Jak bedzie wierzyl ze oszukal to nie bedzie mial zachamowania zeby pic dalej. Bo przeciez on taki sprytny. Poza tym jednak jakis kurde honor mi sie tam przewija i po prostu nie lubie jak mi ktos w twarz klamsta mowi i traktuje jak idiotke

z drugiej strony.... jak nie bede mowic to nie bedzie dyskusji i bedzie sopkojniej. on sie bedzie spokojnie staczal w swoj rynsztok ale przeciez wiem, ze to jego zycie, jego decyzje i ja go i tak nie uratuje.

po prostu strasznie mi zle z klamstwem. bo dla swojego spokoju, pozwole mu wierzyc ze jest sprytny i ze jest ok, wiedzac ze za 2miesiace zamkne za soba te drzwi i zostawie go na lodzie. samego w miescie do ktorego przyjechal dla mnie

Klara - Pon 05 Lut, 2018 13:40

Witaj Dinko :)

Dinka napisał/a:
pozwole mu wierzyc ze jest sprytny i ze jest ok, wiedzac ze za 2miesiace zamkne za soba te drzwi i zostawie go na lodzie. samego w miescie do ktorego przyjechal dla mnie

Wierz mi, że to jak Ty się będziesz z tym czuła, nie ma dla niego najmniejszego znaczenia.
Niezależnie od tego, czy wykazujesz mu że pił, czy nic nie będziesz mówiła, on i tak zrobi to, co mu w duszy gra, czyli będzie pił dalej, albo coś mu zaświta w głowie i zacznie się leczyć, choć co do tego ostatniego, byłabym sceptyczna.
Jeśli się zdecydowałaś na powrót do mamy, do najlepiej wykonaj to bez dalszych zapowiedzi. Wyprowadź się i już, najlepiej tak, żeby po powrocie z pracy zastał puste mieszkanie i nie zawracaj sobie głowy tym, jak z kolei on się będzie czuł, bo to już jest jego problem.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 14:05

Ta bezwzglednosc jest chyba dla mnie najgorsza.
wiem ze trzeba.
Sama bym tak mowila bedac z boku i kurcze... zgadzam sie z tym

ale to jest tak absolutnie sprzeczne z moim charakterem ze cale moje jestestwo sie przeciwko temu buntuje.
I za to tez mam ogromny zal. Ze musze az tak strasznie wbrew sobie dzialac. dla cudzej butelki....

pterodaktyll - Pon 05 Lut, 2018 14:09

Dinka napisał/a:
cale moje jestestwo sie przeciwko temu buntuje.

Dinka napisał/a:
za to tez mam ogromny zal.


Duuużo pracy przed Tobą...... :bezradny:

Dinka napisał/a:
musze az tak strasznie wbrew sobie dzialac. dla cudzej butelki..

To nie ma już nic wspólnego z normalną empatią a myślę, że to już współuzależnienie....... :pocieszacz:

olga - Pon 05 Lut, 2018 14:21

Witaj :)
Za mało po tyłku dostalas....
Alkoholik i do tego przemocowiec!!!!
Czekasz aż Ci krzywdę zrobi albo Twojemu dziecku?!!!!
Jak raz uderzył uderzy jeszcze nie raz...teraz Ciebie a kiedyś Twoje dziecko...skoro skrupułów nie miał, że bije ciężarną...znaczy los dziecka jest mu obojetny...

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 14:21

wspoluzaleznienie pewnie tez tam jest. w koncu po tylu latach, ciezko sie dziwic. Ale nie o to chodzi w tym przypadku.
Chodzi o zwyczajne, ludzkie współczucie
On sie dla mnie przeprowadzil do krakowa. tutaj jest mu zle. On zawsze ze stadem znajomych itp a tu jestesmy w obcym miejscu. Oczywiscie ze wszystko mozna bylo wypracowac gdyby nie jego picie ale fakt pozostaje faktem, ze mu to utrudnilo
W krakowie pomimo mniejszych szans na fajna race w koncu sie zadomowil. Znalazl naprawde fajna prace, wlozyl w to sporo wysilku (ja z reszta tez).
Plan byl taki ze jedziemy na rok razem do domu.
Ale do mnie wreszcie dotarlo ze nie pozwole na to. Wiem ze zapewnienia o zmianie sa bzdura. Dlatego nie bedzie mial tego co on sobie w glowie ulozyl.

Ja wiem ze kazdy za siebie odpowiada. Ale tez wiem ze on rzuci ta prace i juz nie bedzie mial nic. Bo ja go nie przyjme, pracy miec nie bedzie, poczucie wlasnej wartosci pojdzie juz totalnie w piasek. I ja wiem, ze fakt ze to zrobi swiadczy o tym ze moja decyzja jest dobra.
Ale tez zawsze smutno patrzec na upadek
Szczegolnie ze przeciez nie jest to obca mi osoba i z jakichs powodow jednak z nim bylam tyle czasu.

Wiem ze ja dla niego nic nie moge zrobic. Nie zmienia to faktu, ze jest to bolesne.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 14:24

olga napisał/a:

Czekasz aż Ci krzywdę zrobi albo Twojemu dziecku?!!!!

Kto powiedzial ze czekam.
Nie czekam, dzialam w miare mozliwosci. Mowilam - nie wyprowadze sie bo tez musze z czegos pozniej to dziecko utrzymac.
Decyzja jest podjeta. Nie zmienie jej, bo wiem ze jest to jedyna opcja.
Nie zmienia to jednak faktu, ze nie jestem maszyna i jakies tez mam emocje i odczucia

olga - Pon 05 Lut, 2018 14:24

Bądź pewna, że jemu jest zupełnie obojętne gdzie pije, czy w Krakowie, czy we Wrocławiu...znajomi też nie są mu do tego potrzebni...byle gorzała była...
olga - Pon 05 Lut, 2018 14:26

Sądzę, że chcesz dopracowac do porodu ze względu na macierzyńskie i wychowawcze....myślę, ze pójście na zwolnienie lekarskie rozwiąże sytuację....i wyprowadzka do mamy....
Klara - Pon 05 Lut, 2018 14:33

Dinka napisał/a:
Sama bym tak mowila bedac z boku

Dinko! TERAZ jestem "z boku", ale te rozterki przeżywałam w moim życiu tak samo jak Ty i wierz mi - ta litość niczego mi nie załatwiła.
Alkoholik dla świętego spokoju obieca Ci wszystko, czego sobie życzysz, a później i tak zrobi to, na co ma ochotę, czyli skombinuje alkohol, choćby miał nawet dziecku odjąć od ust.
Twoje wyrzuty sumienia są dla niego pożywką. On swoim szóstym zmysłem wyczuwa Twoje wahanie i będzie grał na Twoich emocjach tak długo, jak sobie na to pozwolisz, czyli jak długo będziesz się zastanawiała nad tym co on czuje, a nie nad tym jak wpływa to na Ciebie, a przede wszystkim na Twoje DZIECKO.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 15:10

olga napisał/a:
Sądzę, że chcesz dopracowac do porodu ze względu na macierzyńskie i wychowawcze....myślę, ze pójście na zwolnienie lekarskie rozwiąże sytuację....i wyprowadzka do mamy....

przed pojsciem na L4 musze pokonczyc swoje projekty. Ja wiem, ze prawnie moglam juz dawno sie zawinac. Ale prawo to nie wszystko.
Tez musze myslec ze to ja bede to dziecko utrzymywac i musi mnie byc na to stac. Juz mnie przeraza perspektywa ze za rok bede musiala z jednej pensji wynajac mieszkanie, zlobek i nas 2. Wiec to nie jest tylko to co teraz ale tez musze myslec o przyszlosci. a w Krakowie to nie sa tanie kwestie.
Poza tym tez musze ogarnac kwestie przeprowadzki. dopiero teraz udalo mi sie zamknac kwestie remontow ale tez logistyke przewozenia rzeczy musze ogarnac.

Linka - Pon 05 Lut, 2018 15:20

Dinka, witaj.
Jemu nic nie jesteś winna, ani za niego odpowiedzialna.
Wiem, trudno Ci to teraz pojąć, ale przecież cały czas jesteś mu opiekunką.
A przecież to nie tak powinno być.
Teraz jesteś w ciąży, to o siebie masz zadbać, by zapewnić dziecku jak najlepsze warunki.
To dziecku potrzebna jest stabilna, spokojna matka.
I za nie będziesz odpowiedzialna przez kolejne 18 lat.
Skrupułów żadnych wobec partnera, ani wtajemniczania w swoje plany.
On szans zmarnował już milion, w tym te ostatnią.

Klara - Pon 05 Lut, 2018 15:52

Dinka napisał/a:
za rok bede musiala z jednej pensji wynajac mieszkanie, zlobek i nas 2

Plus ALIMENTY!!!
Przypadkiem o tym nie zapomnij! Nie ujmuj się honorem, ani nie lituj nad biednym alkoholikiem! :nono:

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 16:44

nie bedzie zadnych alimentow. Te ochlapy ktore bym ewentualnie mogla od niego dostac nie sa warte moich nerwow. Wole zeby nie mial pisemnych obowiazkow co mu ograniczy rowniez prawa
staszek - Pon 05 Lut, 2018 16:52

Dinka"
[quote="Dinka napisał/a:
Czy to nie jest jakaś forma chronienia go przed konsekwencjami?

Nie dość,że chronisz to jeszcze jemu pomagasz nieświadomie.
On Cię będzie cały czas oszukiwał i udawał biednego misia.
Jak go zostawisz,to może prędzej się opamięta.Nie lituj się,im szybciej tym lepiej.
:)

Linka - Pon 05 Lut, 2018 17:45

Dinka napisał/a:
nie bedzie zadnych alimentow. Te ochlapy ktore bym ewentualnie mogla od niego dostac nie sa warte moich nerwow. Wole zeby nie mial pisemnych obowiazkow co mu ograniczy rowniez prawa

Nie masz prawa odbierać dziecku, co mu się prawnie należy.
Sąd nie bierze pod uwagę zarobków, tylko możliwości zarobkowe i uzasadnione potrzeby dziecka.
Płacenie alimentów nie jest zależne od praw rodzicielskich.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 18:07

no i co z tego ze mu jakies grosze zasadzi? On jak bedzie pil to i tak placic nie bedzie bo z czego?
Mam sie z nim po sadach ciagac za 300zl? Z komornikami uzerac?
Poza tym nawet gdyby te grosze dal, to i tak mi to znaczacej roznicy w budzecie nie zrobi a jemu da argument do rzadania swoich praw. Nie, dziekuje. Wole nie miec i miec swiety spokoj bez jego jakiejkolwiek obecnosci w naszym zyciu.
Ja sie ogolnie i tak zastanawiam czy go w ogole jako ojca podawac ale tu juz az tak bardzo dziecku sr** w papierach nie chce. Ale kto wie, czy nie bede rzadac odebrania praw rodzicielskich - wtedy jego brak wkladu jest mi na reke.

Spoko.
Luby ciezko pracuje nad tym, zeby moje wyrzuty sumienia zagluszyc :) Ma dzisiaj na 22:00 do pracy. Ja wróciłam lekko przerazona co zastane a on sobie pijaniuśki śpi. Ok, smierdzi ale lepszego rozwiazania nie moglam sobie wymarzyc :)

Linka - Pon 05 Lut, 2018 18:58

A jaki to problem złożyć bezpłatny pozew w sądzie .?
A do komornika idzie sie tylko raz.
No chyba, ze potrzebujesz zaświadczeń.
No i z nikim nie trzeba się użerać.

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 19:25

ale sa rozprawy na ktorych trzeba byc. Jemu to bedzie ojcostwo nie daj Boze przypominac. Niech on sobie idzie calkowicie w swoja strone i zniknie z naszego zycia

Serio. To co moge od niego dostac nie jest warte nerwow. Mi naprawde to nie zrobi takiej roznicy w budzecie. Wole tego nie miec i miec swiety spokoj od niego.

Jezeli sie zmieni na tyle, ze pozwole mu miec kontakt z dzieckiem to przeciez nikt mu nie bedzie bronil czegos kupic czy na cos dac.

Maciejka - Pon 05 Lut, 2018 20:05

Witaj, uważasz, ze bycie ojcem to wylacznie materializm, tzw, bankomat, czy inne określenie?
A co z dzieckiem jak zapyta o tatę?

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 20:05

ale tez lapie co mowicie do mnie.

Decyzja jest. Teraz ta trudniejsza czesc. Nauka
My byslismy zawsze bardzo zwiazani. Chorobliwie wrecz. Poza tym bylismy w tym miescie tylko my. W mikro kawalerce.
Nauczylam sie ze razem. Nawet jezeli to byla awantura to jednak razem.

Dzisiaj fajny wieczor, bo on spi. Spokoj jest (i nawet mnie nie rusza ze sie spoznia do pracy).

Tylko co tu ze soba zrobic? Szczegolnie ze na jakies wydziwiania jestem dosc zmeczona po calym dniu w pracy.
To dopiero bedzie wyzwanie :) W sumie to jak mi sie nie spieszylo bo stan ciazowy mi sie bardzo podoba, tak niech moze ten babel juz bedzie :P

Dinka - Pon 05 Lut, 2018 20:17

perełka napisał/a:
Witaj, uważasz, ze bycie ojcem to wylacznie materializm, tzw, bankomat, czy inne określenie?
A co z dzieckiem jak zapyta o tatę?

Zanim bedzie na tyle duze, zeby pytac to zycie juz pojdzie do przodu. Dowie sie tego, jaka bedzie sytuacja.
Wole zeby ojca nie mialo niz ma miec ojca pijaka. I Luby to wie, ze jezeli nie stanie na nogi to dziecka nie zobaczy nawet.
Taki juz u mnie urok rodzinny widac. Najwieksza miloscia zycia mojej siostry tez byl pijak. Tez dostal duzo szans. Skonczylo sie tym, ze musiala uciekac do rodziny bo z domu wszystko wynosil a ona na jedzenie nawet nie miala. Musiala podjac decyzje. Gosc co chwile przychodzil, czesto pijany. Ogolnie picia nigdy nie porzucil. Ona ulozyla sobie normalne, fajne zycie. Niedawno zmarl. Dzieci nigdy nie widzial. Dzieciarnia wiedziala o nim, nie byli zainteresowani kontaktem bo i po co? Na pogrzeb poszli i tyle. Temat zamkniety.
Drugi kolega mial tez ojca pijaka, ktory tlukl matke nawet jak byla w ciazy. Pierwsze co zrobil po ukonczeniu 18roku zycia to zmiana nazwiska. Ojciec staral sie nawiazac kontakt, dostal bardzo dosadny odzew, ze albo zniknie albo poniesie konsekwencje.

Myslisz ze tym osobom byloby lepiej majac ojca pijaka? Ktory w zyciu bywa ale zawodzi albo powoduje jakies krzywe akcje?

W moim domu nigdy, przenigdy nie bylo alkoholu. To ja bylam ten element destruktywny, ktory do alko leci pierwszy :) o istnieniu czegos takiego jak DDA dowiedzialam sie przy okazji calej tej sytuacji. Wczesniej wszystko krylo sie pod pojeciem "patologia"
I moje dziecko takich rzeczy nigdy nie doswiadczy. Nie bedzie ogladac patologii.

Jezeli jej ojciec stanie na nogi to niech bedzie ojcem. I to bedzie jego wybor jak chce partycypowac.

Maciejka - Pon 05 Lut, 2018 20:24

Dinka napisał/a:
Myslisz ze tym osobom byloby lepiej majac ojca pijaka? Ktory w zyciu bywa ale zawodzi albo powoduje jakies krzywe akcje?

Zapytałam bo chciałam poznać Twoje zdanie co to znaczy być ojcem.
Nie znasz mnie, miałam męża alkoholika, ojca , który kochał sam siebie w jeden dzień w roku nie wiadomo który, nie pił alkoholu, był/ jest przemocowcem , zamrożoną osobą/ martwą za zycia, osoba , która uważa , ze przerała zycie i nic nie osiagnęła. Moge tak pisać długo ale po co. Moje dzieci były na pogrzebie ale teraz zadne nie chce slyszeć o pójściu na cmentarz. Rozumiem ich , mają do tego prawo. W dalszej częśći wypowiedzi napisałaś co myślisz i na jakich zasadach byś mu pozwoliła na bycie ojcem, ok.

Maciejka - Pon 05 Lut, 2018 20:26

Mam okazję przyglądać się wekendowemu tatusiowi, nawet nie wiesz i on tez nie wie jaką robi krzywdę takim postępowaniem swoim dzieciom. Patrzę na to z boku i jestem bezradna, nie moje dzieci i nie moje sprawy. Zycie...
Klara - Pon 05 Lut, 2018 21:06

Dinka napisał/a:
W moim domu nigdy, przenigdy nie bylo alkoholu. To ja bylam ten element destruktywny, ktory do alko leci pierwszy :) o istnieniu czegos takiego jak DDA dowiedzialam sie przy okazji calej tej sytuacji.

A wiesz Dinko, że w moim domu alkohol był pity sporadycznie, a nawet wtedy tylko w śladowych ilościach. Tymczasem ja będąc na terapii dla współuzależnionych jako osoba nie pierwszej młodości, ze zdumieniem odkryłam, że większość cech charakteryzujących DDA, mnie też dotyczy?
Zobacz, jakie to cechy: https://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=988
A tu test: http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=dda

biegnacazwilkami - Wto 06 Lut, 2018 00:35

Witaj Dinka,sporo postów jak na jeden dzień, rozmyślasz tak codziennie czy nazbierało się?
Zaczynasz temat standardowo, jednak gdy doczytałam wszystko do końca, moja subiektywna opinia jest dość sceptyczna:
oto singielka niezależna finansowo , teoretycznie gotowa samodzielnie urodzić i wychować dziecko, za jakiś czas, po zadbaniu o stronę finansową przyszłości, wyjazd do mamy...trochę szkoda, miałaś być samodzielna...no i szkoda, bo zo z Nim, własnie, kim on jest dla Ciebie:bo zdaje się że kompletnie olewasz jego rolę w przyczynieniu się do tej ciąży i rolę ojca, którym chcesz czy nie, JEST. Grosze jakie ci może dać....jako alimenty...jest jeszcze 500+ dla samotnych matek,alimenty z funduszu pewnie też,ale- Ty dumna i blada SAMA zadbasz o dziecko. Jednej rzeczy mu nie dasz, nie kupisz : normalnego dzieciństwa z dwojgiem rodziców.
Mało tego, kto wie, czy będziesz miała czas być kochającą normalną mamą?Bo jak na razie, zamiast zwijać manele i gnać do tej mamy dla dobra własnie tego dziecka , żeby tam pogrążyć się w macierzyństwie, psychicznie do niego przygotować, zbudować fundament dla swojej nowej roli,Ty jak czytam, wciąż tkwisz obok/z takim marnym, biednym alko, przemocowcem i posiadaczem niebieskiej karty....coś jednak ma ten nieudacznik, co jak narazie(bo w przyszłości planujesz być twarda i z nim zerwać)trzyma Cię na niewidzialnej smyczy w przepięknym Krakowie.Hm, Wrocław to akurat miejsce gdzie się podobno pracę sobie wybiera, zerwanie z kumplami i wyjazd do najpiękniejszego(zaraz po Toruniu)miasta w Polsce, to bardzo pozytywna okoliczność do niepicia...no, ale i to nie pomogło...może przygniotła tego ktosia Twoja dominująca rola w tym związku...stało się, nie wazne. Tkwisz w każdym razie w fałszywej sytuacji i to nie jest dobre dla nikogo. Radziłabym ustalić priorytety: odkąd zaszłaś w ciążę, nie ważne planowaną czy nie, jesteś matką i najważniejsze jest dzieco. Narażanie się w ciąży na awantury, rękoczyny, źle świadczy o Tobie jako o matce. I na kolejne 18 lat każdy facet , ten czy następny, będzie , powinien być , na drugim miejscu po dziecku.Macierzyństwo jest cudownym stanem, trzeba umieć z niego korzystać póki trwa.Facetowi należy umożliwić stan, w którym się ogarnie, to jest 21 wiek, dorosły facet poradzi sobie, o ile przestanie być zabawką, zostaw go po prostu, inaczej nigdy nie zastanowi się nad sobą . No i zdaj sobie sprawę, że niektórzy faceci, zwłaszcza ci niedojrzali, nie cieszą się tak od razu z narodzin dziecka w rodzinie, to przecież rywal do wszystkiego co do tej pory miał od swojej kobiety...takie oto sceptyczne spostrzeżenia naszły mnie, może dlatego, że własnie sama też tkwię w fałszywej sytuacji, ale to zupełnie inna, nie podobna do Twojej historia. Inna rzecz, że oddałabym połowę mojego długiego życia, żeby cofnąć czas, znowu stanąć na ślubnym kobiercu i mieć dzisiejszą wiedzę o życiu...może inaczej bym postępowała w swoim małżeństwie, ale dowiedziałam się tego dopiero po śmierci i męża i przyjaciela, tkwiąc obok tzw domownika, ot, takie skrzyżowanie ...ech, nie ważne. W każdym razie w związku musi być kilka rzeczy, żeby związek miał szansę na przetrwanie, wzajemny szacunek i równowaga, nie należy wiązać się z facetem, który czuje się zagrożony mądrą i silną partnerką.A my, samice & z natury swej szukamy najlepszego samca, tymczasem coraz częściej trudno o takiego jednego, znaczy żeby wszystko co ważne było w jednej osobie. W macierzyństwie sobie to przemyśl, zanim znowu błąd popełnisz, pamiętaj, na kilka lat facetów raczej sobie odpuść.Bo niestety każdy kolejny to kolejne rozczarowanie.Myśl o dziecku, jest teraz najwazniejsze, ono i Ty.
Serdecznie pozdrawiam:)

Dinka - Wto 06 Lut, 2018 17:04

z pracy, to na szybko..
ZADNE swiadczenia od panstwa mi sie nie naleza. Ani 500+, ani dodatek, ani becikowe ani nic. Wszystkie swiadczenia maja kryterium zarobkowe, ktorego nie spelniam. Dlatego nie, nie chodzi tu o moje glupie unoszenie sie honorem.

Co do reszty, nie, czynnego alkoholika nie bedzie w moim domu. I nie interesuje mnie ze "dziecko musi miec ojca". Nic nie musi. Lepiej zeby nie mialo zadnego niz takiego.

Co do tego ze bede sama przez x nastepnych lat.... Mam tego swiadomosc i wcale nie jest to pocieszajace. Popelnilam blad, marzenie ze bedzie 2 moge wlozyc w buty. Trudno, konsekwencja mojego wyboru

Co do naglej wyprowadzki. Nie, nie bede uciekac w kapciach do innego miasta. Mowilam - nie mam takiej mozliwosci. Musze wytrzymac to 1,5 miesiaca. Kwestia zorganizowania tego tak, zeby bylo spokojnie.

Co do piekna miasta Krakow.... akurat moim zdaniem mocno przereklamowany :P Dlatego mowie ze predzej czy pozniej do Wroclawia i tak wroce :)

olga - Wto 06 Lut, 2018 17:28

Podoba mi się Twoje zdecydowanie :okok:
Z obranej drogi nie zbaczaj.

Whiplash - Wto 06 Lut, 2018 22:13

Witaj :)
Widzę, że już się zadomowiłaś :okok:

Dinka napisał/a:
Co do tego ze bede sama przez x nastepnych lat.... Mam tego swiadomosc i wcale nie jest to pocieszajace. Popelnilam blad, marzenie ze bedzie 2 moge wlozyc w buty. Trudno, konsekwencja mojego wyboru

Nawet nie wiesz jak się mylisz :)
Przyjdzie Mała i Ci wytłumaczy :p

Kami - Śro 07 Lut, 2018 00:54

Dinka napisał/a:
ale to jest tak absolutnie sprzeczne z moim charakterem ze cale moje jestestwo sie przeciwko temu buntuje.
I za to tez mam ogromny zal. Ze musze az tak strasznie wbrew sobie dzialac. dla cudzej butelki....

z moim charakterem też było wsteczne, później żałowałam, że wcześniej tego nie zrobiłam a teraz żyję i oddycham pełną piersią bez żalu i gdybania - co by było gdyby......
Dinka nie pozwól na to, by Twoje dziecko żyło w toksycznej atmosferze.
Zaczęłam Cie czytać, odpisuję nie doczytawszy do końca ...
Witaj na forum, dobrze, że tutaj trafiłaś :kwiatek:

biegnacazwilkami - Śro 07 Lut, 2018 01:45

Dinka napisał/a:
czynnego alkoholika nie bedzie w moim domu. I nie interesuje mnie ze "dziecko musi miec ojca".

Dinka napisał/a:
Musze wytrzymac to 1,5 miesiaca.

Dziecka MA ojca, tu i teraz. I zdaje się czynny alkoholik zamieszkuje w Twojej kawalerce.
Czemu go nie wywalisz lub nie zmienisz mieszkania pozostając w mieście Gałczyńskiego i wielu innych utalentowanych...alkoholików?
Temat trochę ...akademicki, w realnym życiu pierwsza ciąża jest tematem głównym życia matki codziennie i w każdej kolejnej godzinie. Jedynie względy finansowe, brak samodzielności materialnej mogą chwilowo powstrzymać bezradną matkę od natychmiastowego odizolowania siebie i dziecka od przemocowca. W realnym życiu nawet trochę gorzej sytuowana współczesna młoda singielka ani minuty nie pozostawałaby z gościem który rękę na nią podniósł.Tak w każdym razie widzę wśród koleżanek moich dzieci, z których zaledwie jedna ma legalnego męża i z nim wspólnie wychowuje dziecko, reszta zaś to samotne matki, moja córka dzieci z partnerem nie planują:( , rzekomo dlatego, żeby nie narażać ich na dzieciństwo w rozbitej rodzinie, sądzą, że każdy związek prędzej czy później kończy się rozwodem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group