To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Barbórka

Barbórka - Nie 25 Paź, 2009 23:39

Dzięki za mądry i rzeczowy artykuł o przemocy w rodzinie. Leczę się jako współuzależniona od sierpnia. A co do przemocy w rodzinie,to czy zgłaszać,że mąż - nadużywający alkoholu kradnie pieniądze, małe kwoty dzieciom. Zagroziłam,że zgłoszę dzielnicowemu, to kupił dzieciom prezenty. Ma wyrzuty sumienia, boi się, więc to może działać na jego plus. Ale co dalej, czy te sytuacje nie będą się powtarzały. A trwają już 2 miesiące. Mi zabierał wcześniej pieniądze,ale chowam i nie ma takich szans.
Czy dać mu jeszcze szansę, bo dzisiaj go coś ruszyło. Boi się powiedzieć prawdę, przeprosić dziecko, więc kupuje drogi prezent.
pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za rozmowę.
P.S. we wtorek umówiłam się z dzielnicowym poraz pierwszy na rozmowę o sytuacji w domu.
Barbórka

Jagna - Nie 25 Paź, 2009 23:59

Witaj Barbórko :)

Szansę nalezy dawać ludziom, tyle że szansa dla wciąż pijącego alkoholika- to często wlasnie nie ochranianie Go, wyprowadzka, zgłoszenie na Policje, założenie niebieskiej karty, pokazanie mu jego choroby- zrobienie tak zwanej INTERWENCJI ( http://www.ipz.edu.pl/ind...op=opis&id=7102 ) .... Kochac twardą miłością, często to jedyna i skuteczna pomoc dla osoby uzaleznionej, wszelkie dawanie szans, straszenie ale nie wdrazanie tych słów, to miód na pijaną duszę alkoholika. Działaj , chroń sibie i dzieci, mysl o sobie , dzieciach....On musi sam chciec i zrozumiec , ze to juz pora ...przestac, zaczac leczenie. Choroba alkoholowa od obietnic nie przechodzi, nigdy. Na chorobe alkoholowa lekarstwem jest terapia, mitingi, pozniej takze odnowa religijna, warsztaty...kazdy ma swoja drogę, ale ...samo nie przejdzie! To nie lumbago, ale powazna choroba duszy, umysłu, ciała. Smiertelna niestety.
Trzymaj sie Barbórko, moze pomysl rowniez o terapii dla siebie- jako zona alkoholika najprawdopodobniej jestes współuzależniona( koalkoholizm) to rowniez leczy sie w poradni leczenia uzaleznien, oraz uczeszcza na mitingi AlAnon. Dobrej nocy :)

Barbórka - Pon 26 Paź, 2009 00:07

dzięki,dzięki
chyba byłam za miękka w tym swoim myśleniu.
Do dzielnicowego idę, pa pa
Barbórka

Wiedźma - Pon 26 Paź, 2009 00:17

Witaj Barbórko :)
Dobrze, że do nas dołączyłaś. Jest tu parę kobitek z problemem podobnym do Twojego,
napewno chętnie podzielą się z Tobą swoim doświadczeniem.
A i wygadać będziesz się mogła - wysłuchamy i wesprzemy dobrym słowem, a może i radą.
Rozgość się i czuj się u nas dobrze :)

Pozdrawiam
Ewa - niepijąca alkoholiczka

Jacek - Pon 26 Paź, 2009 05:53

cześć Basiu :)
Borus - Pon 26 Paź, 2009 06:21

Witaj Barbórko :)
Klara - Pon 26 Paź, 2009 08:27

Witaj Barbórko! :)
Jestem (byłam?) współuzależniona.
Gdy zorientowałam się, że mąż podbiera mi pieniądze, zaczęłam chować i zawsze to robiłam :(

KICAJKA - Pon 26 Paź, 2009 12:59

Witam Cię Barbórko! :) Jestem współuzależniona od 26 lat,obecnie z niepijącym od 15 lat,któremu dawałam wiele szans. :skromny: :)
Możesz pytać o wszystko,chętnie odpowiem. :tak:

Bebetka - Pon 26 Paź, 2009 14:18

Cześć Barbórko :)
Ula - Pon 26 Paź, 2009 15:10

Witaj Basiu :)
ZbOlo - Pon 26 Paź, 2009 21:53

Barbórka napisał/a:
mąż - nadużywający alkoholu kradnie pieniądze


Witaj Barbórko! Ja też kradłem żonie pieniądze i kupowałem sobie gorzałe... ale korkociąg jest tak silny, że człowiek upadla się maksymalnie !!!

stiff - Pon 26 Paź, 2009 22:11

Witaj... :)
Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 20:36

dzięki za wszelkie pokrzepienia w mojej sprawie i problemie współuzależnienia.
pozdrawiam serdecznie
Barbórka

Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 20:43

Czy ktoś może mi pomóc ? wizytę jako współuzależniona mam dopiero za tydzień ,a tu problemy się nawarstwiają. Dzisiaj mąż miał wolne w pracy i znów wypił, dziecko (9 l.) miał nauczyć do sprawdzianu z matematyki, drugie dziecko (5 l.) zestresowane widząc tatusia. Czy da się go wyciągnąć , bo już ręce opadają. Byłam u dzielnicowego, rozmawiał z nim na moją prośbę, był może z dwa razy na terapii, pije mniej, ale pije, ja się leczę jako współuzależniona, ale on nadal popija. Dziś złapał mnie za rękę, gdy nie chciałam mu pozwolić podejść do płaczącego dziecka, był pijany.
Już w takich momentach nie wiem,czy wszelkie działania mają sens, czy może po prostu uciąć to rozwodem.
dzięki z góry za odp.
Barbórka :?

Klara - Czw 05 Lis, 2009 20:54

Barbórko, możesz się jakoś oddzielić od męża, np. wyznaczyć mu jeden pokój, a Ty z dziećmi zamieszkać w innym?
Czy możesz przestać oczekiwać, że alkoholik zrobi coś, czego się podjął i zrozumieć, że on nie jest w stanie dotrzymać słowa gdy ma ochotę się napić?
Czy próbowałaś oddzielić się od niego emocjonalnie i przestać martwić się jego stanem?
Przytulam Cię :pocieszacz:

Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 21:01

Dzięki Klara, spróbuję zastosować Twoje rady. Mieszkanie na szczęście duże, więc pokój mu mogę wyznaczyć. Oj trudne chwile nadeszły w moim życiu.
Wszyscy śpią,ale cieszę się,że mam Was kochani.

pozdrawiam Barbórka

Klara - Czw 05 Lis, 2009 21:09

Spróbuj postawić na nim "krzyżyk", to znaczy zacznij zachowywać się tak, jakby go nie było, szczególnie wtedy, gdy jest pijany.
Nie krzycz, nie miej pretensji, bo to czy on pije, czy nie, to jest jego sprawa.
Zajmij się sobą i dziećmi.
DOPÓKI PIJE, NIE OCZEKUJ ŻE BĘDZIE SIĘ ZAJMOWAŁ DZIEĆMI.
Możesz zapewnić dzieciom inną opiekę podczas gdy nie ma Ciebie w domu?

yuraa - Czw 05 Lis, 2009 21:13

Barbórka napisał/a:
więc pokój mu mogę wyznaczyć.

i co myslisz ze się dostosuje, grzecznie pójdzie do swojego pokoju i Twojej granicy nie naruszy???
zamki wstawisz do swojej częśći mieszkania to po pijaku wyłamie bo nagle zapała rodzicielską miłością.

pamiętam jak czuły byłem na wszelkie próby ograniczeń

Jacek - Czw 05 Lis, 2009 21:13

Barbórka napisał/a:
czy wszelkie działania mają sens,

mają ,lecz on (alkoholik) by musiał zacząć słuchać
ale aby alkoholik zaczął słuchać ,musiał by dostać życiowego wstrząsa
ja właśnie takiego dostałem
Barbórka napisał/a:
uciąć to rozwodem.

żona nie dostała rozwodu,ale tą sprawą otworzyła mnie oczy słuch i umysł
jesteśmy razem,a ja zadowolony że dzięki tej sprawie rozwodowej nie piję już ładnych parę latek :)

Klara - Czw 05 Lis, 2009 21:15

yuraa napisał/a:
i co myslisz ze się dostosuje

Różnie bywa.
Mój mąż się dostosowywał, a nawet był zadowolony z takiego obrotu sprawy... (bez zmiany zamków).

Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 21:16

Dzięki Klaro,
już odpowiadam, już chyba się nauczyłam postawić krzyżyk, więc wrócę do tego. Z opieką nie jest łatwo, ale postaram się, czasami pomaga mi teściowa lub opłacam po prostu opiekunkę.
Rozmawiać z nim jednak muszę ze względu na finanse,czy podstawowe obowiązki w domu.Ale wiem mam ograniczyć te kontakty do minimum.
Ciekawa jestem,czy i kiedy nadejdzie taki moment,że mąż zrozumie,że należy się leczyć intensywnie. Ale jasnowidzami nie jesteśmy niestety.
Buziaki
Barbórka :/

Klara - Czw 05 Lis, 2009 21:21

Jacek Ci powiedział, co spowodowało, że zrozumiał i być może pozew o rozwód jest najlepszym sposobem, ale jednocześnie MUSISZ brać pod uwagę taki rozwój wypadków, że on niczego nie zrozumie, że rozwód będzie dla niego wybawieniem i że małżeństwo przestanie istnieć.
Jesteś gotowa na taki obrót sprawy?

Pisząc o nierozmawianiu, miałam na myśli sytuacje, gdy jest pijany.

Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 21:36

Klaro,
wzięłam dzisiaj taki wniosek, zastanawiałam się,ale mąż po pijanemu mówi to się rozwiedź, dla niego to właśnie wybawienie. Próbować muszę niestety jeszcze innych sposobów, on na trzeźwo mówi ,żem mam być cierpliwa, to nie od razu .....
Nadzieją jest dla mnie jeszcze Komisja Rozw. Problemów Alkoholowych, czekam na wezwanie go, może jeszcze miesiąc lub dwa, jest kolejka.
pa, pa i znów dziękuję
Szykuję się powoli do odpoczynku, jutro idę wcześnie do pracy.
Barbórka

Jacek - Czw 05 Lis, 2009 21:38

Klara napisał/a:
MUSISZ brać pod uwagę taki rozwój wypadków, że on niczego nie zrozumie, że rozwód będzie dla niego wybawieniem i że małżeństwo przestanie istnieć.

tak to prawda ,z tym czeba się liczyć
choć nie kiedy warto się rozwieść niż przeżywać horror
moja małżonka ,naprawdę chciała się rozwieść
Ona już naprawdę chciała odejść od mnie
ale to ja nie chciałem ,i gdy tym rozwodem otwarła mój uśpiony alkoholem rozum
to ja od razu przestałem pić i od razu przewidziałem na oczy
i to ja za czołem dążyć do powrotu żony
ale gdy bym nie przestał pić
gdy bym nie starał się o powrót
to po prostu żonie przyznał bym racje że warto było odejść

Klara - Czw 05 Lis, 2009 21:39

Barbórka napisał/a:
żem mam być cierpliwa, to nie od razu .....

W takim razie on chce pić dalej...

Życzę Ci spokojnych snów Barbórko.
Nie daj się oszukiwać alkoholikowi. Rób to, co jest dobre dla Ciebie i dla dzieci, a nie to co on chce Ci wmówić.
NIE WIERZ MU!!!

Jacek - Czw 05 Lis, 2009 21:45

Barbórka napisał/a:
wzięłam dzisiaj taki wniosek, zastanawiałam się,ale mąż po pijanemu mówi to się rozwiedź,

Basiu nie wież w to
ja nie pamiętam czy tak mawiałem,ale za to pamiętam że jej słowa puszczałem drugim uchem
byłem pewny że tego nie zrobi ,wogle nie docierało do mnie że będzie zdolna do tego
Basiu to co ja piszę to są tylko moje sugestie,z przykładu mojego przeżycia
wysłuchaj też innych

Barbórka - Czw 05 Lis, 2009 22:09

Dzięki Jacku, dzięki Klaro, cieszę się ,że Was mam.
Ten rozwód to dla niego chyba coś popularnego, teściowa jest rozwiedziona, ojciec dwuktrotnie, u mnie w rodzinie rozwiązywało się problemy tak długo ,jak się dało, więc chyba powalczę.
Śpijcie spokojnie. Powiem nieraz jak moje sprawy się toczą.
do usłyszenia
Barbórka

KICAJKA - Pią 06 Lis, 2009 16:20

Barbórka napisał/a:
Rozmawiać z nim jednak muszę ze względu na finanse,czy podstawowe obowiązki w domu.Ale wiem mam ograniczyć te kontakty do minimum.

Pisałaś,że podbiera dzieciom pieniądze,a jak wyglądają właśnie sprawy finansowe?Daje na utrzymanie domu i dzieci?Drugim moim krokiem po zgłoszeniu na Komisję do Rozwiązywania Problemów Alkoholowych było złożenie do sądu pozwu o alimenty.Dosyć mocno to nim wstrząsnęło,wprawdzie zapił po wyroku,ale to był ostatni raz.Wytrwałości Ci życzę.

Barbórka - Pią 06 Lis, 2009 20:29

Witaj Kicajko,
jeśli chodzi o pieniądze to
daje po wypłacie,ale niewiele w stosunku do zarobków i potrzeb. Dokładnie 1 000 na siebie i dzieci. W tym miesiącu obiecał poraz pierwszy,że dołoży więcej. Zobaczymy 10-tego. Jeśli nie to złożę pozew o alimenty, myślałam o tym. Ileż mogę dorabiać.
Podbiera dzieciom drobne, które mają w spodniach na wafelka czy lizaka od babci czy sąsiadki.
A poza tym to miał cały dzień chandrę po wczorajszym piciu, bo dzwonił do mnie do pracy, był milutki, przepraszał,ale po południu znów podpił.
pa,pa Kicajko, dzięki za wierność moim problemom.
Barbórka

Klara - Pią 06 Lis, 2009 20:40

Obawiam się, że nie masz o co walczyć Basiu.
Nie licz na spełnienie obietnic. Jeżeli w tym miesiącu da więcej pieniędzy, to w następnych już nie dotrzyma słowa, a Ty stracisz życie na czekaniu co przyniesie następny miesiąc.
Na razie ma moralniaki po pijaństwie, ale to się skończy.
Pomyśl też o tym, co przeżywają dzieci! :?

Barbórka - Pią 06 Lis, 2009 20:47

Co masz na myśli Klaro,że nie ma o co walczyć.
Czy należy wziąć rozwód, czy składać wniosek o alimenty na dizeci,czy czekać na zaproszenie do komisji rozwiązywania problemów alkohol.,jest tam zgłoszony przeze mnie, czy jeszcze próbować rozmawiać.
Dziś rano zapytałam go trzeźwego, czy chce rozwodu. Nie odpowiedział nic.

pozdrawiam
Barbórka

Bebetka - Pią 06 Lis, 2009 20:50

Barbórka napisał/a:
Dziś rano zapytałam go trzeźwego, czy chce rozwodu. Nie odpowiedział nic.

No właśnie Basiu....jak znowu sie napije usłyszysz to samo co wczoraj (czyli "mąż po pijanemu mówi to się rozwiedź" ) albo i jeszcze cos gorszego i tak bez końca....

Klara - Pią 06 Lis, 2009 20:58

Barbórka napisał/a:
Co masz na myśli Klaro,że nie ma o co walczyć.

To co piszesz, przypomina mi początki mojego małżeństwa.
Było to samo, łącznie z podbieraniem dziecku drobniaków, które sam dawał i z wydzielaniem części wypłaty wg. "średniej krajowej" jaką sam wyznaczał.
Tak jak Ty - walczyłam, ale nikt mi nie powiedział, że nie ma o co walczyć. To były inne czasy.
Straciłam prawie 30 lat i nic się nie zmieniło.
Możesz nie wygrać z wódką dziewczyno. Możesz za to przegrać życie swoje i dzieci.
Barbórka napisał/a:
zapytałam go trzeźwego, czy chce rozwodu

Nie pytaj go o to co on chce. Rób to co Ty uważasz za dobre dla Ciebie i dzieci.
Bądź konsekwentna!

Jacek - Pią 06 Lis, 2009 22:00

Barbórka napisał/a:
czy składać wniosek o alimenty

nawet się nie zastanawiaj tylko działaj

evita - Sob 07 Lis, 2009 08:45

witaj Barbórko ! czytam twój wątek od początku i nie będę innowacyjna stwierdzając, że twoje życie jest jednym z wielu o jakich można poczytać w dziale Współuzależnienia :( dlatego też wsłuchaj się w słowa tych co tutaj piszą i próbuj walczyć o swoje bo lepszych doradców na starcie w swej prywatnej drodze do szczęścia nie mogłaś znaleźć :)
Barbórka - Sob 07 Lis, 2009 14:29

Dzięki Evita za miłe słowa.
pozdrawiam serdecznie
Barbórka

KICAJKA - Sob 07 Lis, 2009 14:33

Barbórka napisał/a:
Co masz na myśli Klaro,że nie ma o co walczyć.
Czy należy wziąć rozwód, czy składać wniosek o alimenty na dizeci,czy czekać na zaproszenie do komisji rozwiązywania problemów alkohol.,jest tam zgłoszony przeze mnie, czy jeszcze próbować rozmawiać.
Dziś rano zapytałam go trzeźwego, czy chce rozwodu. Nie odpowiedział nic.

pozdrawiam
Barbórka

Wszystko po kolei,swoim torem.Pomału krok za krokiem trzeba rozwiązywać SWOJE problemy,to co dotyczy Ciebie,dzieci bez oglądania się na męża.Ja nauczyłam się robić swoje,obojętnie co robił ON.Tylko wciąż słyszał ode mnie,że " nauczyłam się żyć z twoim problemem ,obok ciebie"."To jest twój problem,nie mój".Do dziś to wspomina i wiem,że trochę go to bolało.Najważniejsza jesteś Ty i Twoje dzieci.Trzeba zadbać o lepszą przyszłość dla WAS,a mąż zrobi ze swoim życiem co będzie chciał i nic na to nie poradzisz.
Trzymaj się twardo.

Barbórka - Sob 07 Lis, 2009 18:00

Muszę przyznać,że bardzo mną potrząsnęłaś i chyba tego mi brakuje.
Jak dotychczas robiłam za dużo za męża, jemu to pasowało, a teraz trzeba twardo zadbać o siebie i o dzieci. Z resztą mąż był sam wychowywany przez mamę, która go chyba rozpieściła za bardzo. Potem pojawiłam się ja opiekunka, a on powinien sam wziąć swoje sprawy w swoje ręce.
Ciągle oczekuję na termin w Komisji Rozw. Probl. Alkohol., może to jeszcze potrwać miesiąc, a nawet dwa, tak mi ostatnio powiedziano. Mąż o tym wie.
A pozew o alimenty chyba złożę, bo to oczekiwanie, kiedy da i ile da jest męczące.
życzę udanego weekendu i dzięki za mądre i trzeźwe rady.
Barbórka fsdf43t

KICAJKA - Pią 04 Gru, 2009 14:44

Gdzie jesteś Barbórko -jak Twoje problemy? :pocieszacz: :buzki:
Jacek - Pią 04 Gru, 2009 21:18

KICAJKA napisał/a:
Gdzie jesteś Barbórko

a mamy tu Barbórkę :)

KICAJKA - Pią 04 Gru, 2009 21:22

Jacek napisał/a:
a mamy tu Barbórkę :)
Noooo,mamy,mamy od jakiegoś czasu jest ino sięm długo nie odzywa. :mgreen: Nie tylko Ty masz Barbórkę w domu :foch1: -ja mam siostrę-a górnika w domu sc43545 5t4b :foch1:
beata - Sob 05 Gru, 2009 00:32

Barbórka napisał/a:
a teraz trzeba twardo zadbać o siebie i o dzieci.

Jak sądzę wzięła się ostro do roboty. :)
I dlatego troszkę o nas zapomniała.

Wiedźma - Sob 05 Gru, 2009 07:37

ewcia napisał/a:
Klara napisał/a:
Mój mąż się dostosowywał,
... tak ale czy Twój mąż to również inny mąż?

:shock: :shock: :shock:
A o czyim mężu ma mówić Klara, jak nie o swoim?
Na tym forum - z założenia - dzielimy się własnymi doświadczeniami, a nie spekulujemy na temat cudzych.

Barbórka - Sob 05 Gru, 2009 13:42

Witam Kicajkę i inne dziewczyny oraz chłopaków ( Jacek ), którzy o mnie pytają i pamiętają. To miłe. Dzięki.
Przypomnę: jestem współuzależniona,pod opieką terapeuty od współuzależnień od sierpnia, żona jak z tego wynika pijącego niebezpiecznie, matka 2 wspaniałych dzieci (5 i 9 lat).

Co zrobiłam ze swoimi problemami,otóż :
1. ciągle chodzę do terapeutki
2. sprawdziłam stan konta męża ( jestem upoważniona), poinformowałam go o tym, aby wiedział ,że zaczęło mnie to interesować ile zarabia i na co wydaje.
W listopadzie przeznaczył znaczną część wypłaty na rodzinę, to znaczy usiedliśmy przy komputerze i zrobiliśmy przelewy.
3.przypomniałam mu ,że jeszcze w grudniu będzie miał wizytę w komisji do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych, był zaskoczony , myślał,że dałam sobie spokój. To co mi się nie spodobało, to najpierw się wyparł swoich problemów,ale potem przyznał znowu.
4.spytałam ,co słychać u jego terapeuty, bo miałam wrażenie,że nie chodzi już. Powiedział,że idzie w poniedziałek po południu.
5.Zajęłam się intensywniej dziećmi i sobą.

On sam pije mniej i rzadziej,ale jeszcze niestety.
Ot, mała stabilizacja. Do normalności jeszcze daleko.

Niestety zgodziłam się,żeby poszedł na imieniny wujka, ( beze mnie, byłam na szkoleniu) tam wypił kilka kieliszków wina ( opinia dzieci ) i potem przez dwa dni piwkował po pracy. Jak rozwiązujecie problemy imprez rodzinnych?

Jak oceniacie moje postępowanie na podst. tych 5 punktów ?

pozdrawiam serdecznie

Co Wy na to?

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 13:50

Barbórka napisał/a:
przypomniałam mu ,że jeszcze w grudniu będzie miał wizytę w komisji do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych, był zaskoczony , myślał,że dałam sobie spokój

dzielna dziewczynka :)
nie popuszczaj,w ten sposób ratujesz siebie i może jego
z naciskiem na siebie,bo tu ty jesteś ważna
a on po tym zajściu musi zadbać sam o siebie ,ale to już jego decyzja
aby wybrał z korzyścią dobrą dla was

Barbórka - Sob 05 Gru, 2009 13:54

Dzięki Jacku za słowa pokrzepienia. Z popuszczaniem to u mnie niestety idzie szybko,ale staram się przynajmniej być konsekwentna. Tą konieczność podkreśla zresztą teraputka, że bez tego ani rusz.

pozdrawiam
Barbórka

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 13:55

Barbórka napisał/a:
Jak rozwiązujecie problemy imprez rodzinnych?

chodzimy razem na takie imprezy
do przyjaciół i znajomych to różnie
ja nie pijam alkoholu ,bo nie chcę wrócić do nałogu
a o żonę się nie martwię,ona używa go tylko na imprezach i to w bardzo małych ilościach
a Ty Basiu swojemu powiedz wprost - żadnego alkoholu dla niego

Barbórka - Sob 05 Gru, 2009 14:00

Dzięki Jacku,
powiem oczywiście, choć on jeszcze jest na etapie mówienia,że 100 % - wym abstynentem nie będzie. Chciałabym,żeby osiągnął Twój stan myslenia o alkoholu.
Myśli,za zapanuje nad nim,ale tak nie jest.

Barbórka

KICAJKA - Sob 05 Gru, 2009 14:13

Ja na początku chodziłam na imprezy-dzień przed albo dzień po -tak sie z rodziną i znajomymi umawialiśmy.W te dni nie było alkoholu na stole.W naszym domu od początku,jak zauważyłam problem,że stał się też moim( nadużywanie przez mojego alko )ja przestałam używać alkoholu,nawet kieliszków nie było i nie ma do dziś w domu.Nikt nie miał nam za złe,że u nas na spotkaniach i imprezach się nie pije.Teraz po tylu latach nie ma problemu z bywaniem na imprezach ale rzadko-raczej unikamy pijącego towarzystwa,smród i głupie gadki nie są do strawienia. :skromny:
KICAJKA - Sob 05 Gru, 2009 14:15

Realizuj dalej swoje założenia -tylko konsekwentnie.Życzę wytrwałości. :kciuki: :pocieszacz: :buzki:
Barbórka - Sob 05 Gru, 2009 14:24

Witaj Kicajko,
masz rację, już włączam konsekwencję. Po prostu imprezy rodzinne to kolejny problem, który trzeba rozwiązać. Rodzina zresztą - moja zna problem, jego domyśla się problemu.

Kicajko, czy możliwe jest bezpieczne picie? czy po prostu abstynencja i już.
pa, pa
Barbórka

KICAJKA - Sob 05 Gru, 2009 14:33

Barbórka napisał/a:
Kicajko, czy możliwe jest bezpieczne picie? czy po prostu abstynencja i już.
pa, pa

Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne czy kontrolowane picie.Całkowita abstynencja do końca życia-na szczęście mój zrozumiał problem 15 lat temu,a dochodził do tego tylko przy mnieprzez11 lat.O problemie wiedział od 17 go roku życia-razem ze swoim ojcem chodzili obaj na leczenie(szkoła zgłosiła).Trzymam kciuki. :kciuki: :)

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 15:27

Barbórka napisał/a:
choć on jeszcze jest na etapie mówienia,że 100 % - wym abstynentem nie będzie. Chciałabym,żeby osiągnął Twój stan myslenia o alkoholu.
Myśli,za zapanuje nad nim,ale tak nie jest.

widzisz u mnie było podobnie że nie wyobrażałem sobie 100% abstynencji
małżonka nawet nie proponowała wyboru coś w rodzaju
"albo ja,albo alkohol"
ona poprostu uznała mnie za przypadek beznadziejny i wybrała sama
odeszła i zabrała dzieci
i miała rację uznając mnie za przypadek beznadziejny
ale nie wiedziała że ja właśnie przez ten czyn,oprzytomnieję i zrozumiem
że odchodząc i zabierając dzieci - zabrała wszystko na czym mnie jeszcze zależało
i sam sobie postawiłem wybór "albo ona,albo alkohol" i zacząłem o nią walczyć
walka nie polegała na pięściach ,lecz nad sobą i uzależnieniem
nawet gdy po dwóch latach wróciła i już jakiś dłuższy czas byliśmy już razem
czyli wtenczas jakiejś mojej 3 letniej abstynencji - w chwilach ciszy i samotności nachodziły mnie myśli aby się napić (tak po cichu maleńkiego)
ale strach jednak nie pozwalał,strach przed zaufaniem i ponowną utratą
wtenczas zdałem sobie sprawę że coś we mnie jeszcze siedzi co mnie kusi
i zdałem sobie sprawę że muszę to powiedzieć samemu sobie
"Jacek ty już raz zapiłeś z myślą że to tylko jedno piwko będzie a nie mogłeś wyhamować aż do utraty rodziny"
"Jacek ty sobie przymnij do siebie że już do końca życia nie możesz alkoholu do ust włożyć"
od tamtego czasu jakoś mnie nie naszła taka myśl
ale od tamtego czasu dbam o swoją trzeźwość i nie mówię żem abstynent
mówię że jestem alkoholikiem
jak kto na to reaguje,nie obchodzi mnie,za to mnie to pomaga - bo wiem kim jestem i do czego nie chcę wracać

Barbórka - Sob 05 Gru, 2009 16:28

Dzięki Wam serdecznie,
ja durna myślałam,że on może się nauczyć pić z kontrolą.
Oby zrozumiał to kiedyś.
Czytam Wasze posty na tym forum i dużo się od Was uczę.

P.S. Kicajko, przepraszam,że się wczoraj nie odezwałam od razu, ale byłam b.zmęczona po całym tygodniu,a wieczorem byłam z dziećmi na przedstawieniu baletowym.

Barbórka

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 16:43

Barbórka napisał/a:
z dziećmi na przedstawieniu baletowym.

to ważne zajęcie :)
masz prawo być zmęczona i nie musisz się z tego tłumaczyć
Basiu ale częściej nas odwiedzaj i nie czekaj na do następnej Barbórki :skromny:
może byś odwiedziła nas na galerii z jakąś fotką :skromny:

Klara - Sob 05 Gru, 2009 16:44

Barbórka napisał/a:
ja durna myślałam,że on może się nauczyć pić z kontrolą.

Barbórko, muszę, po prostu MUSZĘ Cię zapytać, gdzie się leczysz ze współuzależnienia (od sierpnia!), skoro do tej pory Ci tego nie powiedziano?
Co to za ośrodek? Może powinnaś zmienić terapeutę/kę? :/

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 17:24

Basiu sorki że napiszę tu u ciebie
ale to związane z moją Baebórką
jak zaprzestałem pić to na samym początku pozbyłem się kieliszków z domu
jednych było mnie nawet żal ,to cheba były szampanówki-takie podłużne
ale po lekkim zastanowieniu i one poszły na śmietnik,w końcu chciałem trzeźwieć
i tak w dom przez te 11 lat trzeźwienia nie było kieliszków
aż do dziś
właśnie przyszła szwagierka i w prezencie przyniosła obszerną paczkę a wniej komplet szkła
między innymi kieliszki
ale z moim doświadczeniem to jak u nas się nie używa alkoholu to będą se stały gdzieś w ciemnym kącie :)

beata - Sob 05 Gru, 2009 18:57

Jacek napisał/a:
Barbórka napisał/a:
Jak rozwiązujecie problemy imprez rodzinnych?

chodzimy razem na takie imprezy
do przyjaciół i znajomych to różnie
ja nie pijam alkoholu ,bo nie chcę wrócić do nałogu
a o żonę się nie martwię,ona używa go tylko na imprezach i to w bardzo małych ilościach
a Ty Basiu swojemu powiedz wprost - żadnego alkoholu dla niego

Na początku naszej drogi nie powiem strasznie martwiłam się tym co powie rodzina i chodziłam sama.Do momentu w którym zdałam sobie sprawę,że trzeźwość męża i szczęście mojej rodziny jest ważniejsze od tego co powie rodzina.Nie chodzimy z mężem na imprezy alkoholowe.Jak się to komuś nie podoba...trudno.
Jeden jedyny raz się przełamaliśmy i poszliśmy na wesele.Jako wsparcie dla rodziców młodego którzy także są w ruchu.Ale ja także na tym weselu ie piłam.Właściwie od roku nie miałam alkoholu w ustach.Nie chcę być wyzwalaczem.
Obecnie jedynymi imprezami na jakie chodzimy to zabawy AA i spotkania z przyjaciółmi z ruchu.Jeśli jednak komuś z rodziny szczególnie zależy na naszej obecności...po prostu idziemy w innym terminie.Jeśli chodzi o święta,moi rodzice wiedzą,że jeżeli będzie na stole alkohol...my wychodzimy.

beata - Sob 05 Gru, 2009 19:01

Barbórka napisał/a:

Myśli,za zapanuje nad nim,ale tak nie jest.

Barbórka

Facet najzwyczajniej w świecie jeszcze nie zaakceptowała tego,że jest alkoholikiem.Podstawą do walki z nałogiem jest przyznanie się przed samym sobą,że ma się problem.Ściskam Cię mocno Barbó :pocieszacz: rko. :buziak:

Jacek - Sob 05 Gru, 2009 19:52

beata napisał/a:
Ale ja także na tym weselu ie piłam

to jest dobre na początku,ale przecież nie możesz sobie wszystkiego odmawiać
ja wiem że żyję w świecie gdzie obok mnie jest alkohol,i są ludzie gdzie piją w normach nie nadużywalności
i wiem że nie jest on dla mnie ,ale z tego powodu nie mogę zabronić wszystkim w koło
na początku miałem prośbę do żony (bo dzieciaszki były jeszcze za młode) aby w domu nie było alkoholu
choć nie wiem po co ,gdyż u mnie alkohol był co najwyżej na moich lub żony urodzinach i imieninach trzy razy w roku ,a rok ma 365 dni
tak trzy to nie pomyłka żona urodziła się w swoje imieniny :)
z czasem starsza córa już dorosła i nie nadużywa alkoholu - ale używa
co zdarza się że czasem w lodówce się mrozi
i nie powiem aby mnie to nie drażniło
ale nie w kierunku że mnie kusi ,tylko że wogle tam jest
tak jakoś się na to nastawiłem
ale nie robię z tego powodu jakiejś afery bo to może się trafiło z 3 razy jak trzeźwieję
Beatuś a czy jak mąż nie chodzi do swych przyjaciół od kieliszka i z tego powodu tobie by zabronił chodzenia do twoich przyjaciółek też byś nie chodziła
daruj sobie takich zabronień to on ma poprawić swe życie i zachowania
i to on ma się dostosować tak abyście oboje to tolerowali
no cheba że razem to uzgodnicie dla dobra was obojgu
ale nie dla tego abyś ty z czegoś rezygnowała

rufio - Sob 05 Gru, 2009 21:01

Na poczatku mojej drogi - wyleciały wszystkie kieliszki i kufle - nie na smietnik do piwnicy - zona zrobiła dobrowolna abstynencje - roczna -po roku powiedziała ze nie ona jest uzalezniona tylko ja i pozwoliła sobie na małe co nieco i teraz sie zdarza ze wychodzi i cos tam skomsumuje - mi juz to nie przeszkadz tak samo jak to ze ktos je szpinak . A kufle czekaja - mam ich koło 60 i to z róznych stron swiata - kiedyś wróca na półke - kiedys - . Dlaczego nie - przeciez to tylko szkło i pamiatki - A wyzwalacze są i beda tylko trzeba sie nauczyc z tym zyc - tak samo jak z długami i przepisami ruchu drogowego . Tylko tyle i az tyle .prsk
beata - Nie 06 Gru, 2009 00:40

Jacek napisał/a:


Beatuś a czy jak mąż nie chodzi do swych przyjaciół od kieliszka i z tego powodu tobie by zabronił chodzenia do twoich przyjaciółek też byś nie chodziła
daruj sobie takich zabronień to on ma poprawić swe życie i zachowania
i to on ma się dostosować tak abyście oboje to tolerowali
no cheba że razem to uzgodnicie dla dobra was obojgu
ale nie dla tego abyś ty z czegoś rezygnowała

Jacuś jeszcze się chyba nie urodził taki,który byłby w stanie mi czegokolwiek zabronić. :wysmiewacz: To,że nie piję w ogóle alkoholu,to mój wybór.Mąż nigdy nie prosił mnie o niepicie.Zawsze twierdzi,że alkohol to jego problem,to On powinien go unikać,a nie ja.Ja po prostu nie chcę pić.Zresztą jak ma smakować mi coś co niszczyło życie moje i mojej rodziny.Tak samo z imprezami alkoholowymi.Wypada jakaś impreza w rodzinie,ja o niej mówię,mąż mówi,że nie idzie,ale decyzję co do tego czy chcę iść pozostawia mnie.
Co do wesela poszliśmy na nie tylko dlatego,że poprosili nas o to rodzice młodego(mój wujek i ciocia).Po prostu chcieli mieć przy sobie kogoś swojego.Siedzieliśmy razem,bawiliśmy się razem.
I nie wiem może to ,to,że zdziczałam już na tyle,że na imprezach alkoholowych nie bywam,że nie bawiłam się tam zbyt dobrze.Drażnili mnie pijani ludzie,a alkohol wierz lub nie czułam nawet na zewnątrz.
Podsumowując....Jacuś to moja świadoma decyzja i mój wybór.
aka ciekawostka na koniec 1 stycznia minie równo rok jak wypiłam ostatni kieliszek :lol2: Taka moja mała rocznica...momentu w którym stałam się fanką trzeźwości. :skromny:

Barbórka - Czw 10 Gru, 2009 10:33

Witajcie,
Klara chyba pytała ostatnio w jakiej poradni powiedziano mi,że może istnieć bezpieczne picie? Nie powiedziano mi tego wprost, absolutnie, to takie moje wnioski. Mój alk. tak myślał i ja niemądra tak samo.
Wyjaśniłam to na ostaniej wizycie dwa dni temu.
Nie ma bezpiecznego picia dla osób uzależnionych. Powiedziałam mu, z resztą dzięki też Waszym informacjom. Dość. Poszedł na terapię, drugi raz w tym tygodniu. Ciekawe???

Mam pytanie,jakie macie doświadczenia w informowaniu teściowych o problemie. Wczoraj powiedziałam swojej, mam poprawne kontakty z nią. Ona była nieświadoma problemu do końca. Reakcje zaprzeczenia i rozumienia problemu przeplataly się w rozmowie z nią.
Powód rozmowy: terapeutka prosiła,aby jej uświadomić powagę problemu i aby z nim porozmawiała o intensywnej terapii,a nie pojedynczych sporadycznych wizytach.

pa,pa
Barbórka

KICAJKA - Czw 10 Gru, 2009 11:46

Ja niewiele mogę powiedzieć w tym temacie bo moja niedoszła teściowa wiedziała od lat o problemie-męża sama zgłosiła na leczenie(chodził na tabletki),a synalka szkoła jak miał 17 lat.Jednak ze mną rozmawiała o tym,że wie ,że synuś źle robi ale ona ze swoim czynnym alko wytrzymała aż do jego śmierci od picia przez 35 lat.Dlaczego ja nie mogę,tylko latam ze sobą i małym dzieckiem po wszystkich świętych o pomoc,nawet do sądu o alimenty -wstyd.Źle go traktowałam według niej -do dziś mimo tylu lat ma do mnie o to zastrzeżenia,mimo,ze synuś tyle lat już nie piję i jest u niej codziennie na zawołanie.No i ma mu za złe,że mnie zawsze broni przed mamuśką.
Xantusia - Czw 10 Gru, 2009 13:12

Mój też kiedyś powiedział,że terapeutka zaproponowała mu indywidualną terapię i na niej miała go nauczyć jak pić bezpiecznie,np od czasu do czasu lampkę wina :lol2: A mama mojego, to już pisałam, też nie była zadowolona,że mu nie piorę, nie sprzątam.Kiedyś zażartowałam,że jak będziemy razem mieszkać, to nie będę mu prasować majtek ( ona mu prasuje).Ale była obraza!!! :rotfl:
dorota - Czw 10 Gru, 2009 21:32

"... Alkohol jest wspaniałym środkiem rozwiązującym .
Rozwiązuje małżeństwa , rodziny , przyjażnie , konta bankowe , komórki wątrobowe i mózgowe .
Alkohol niczego nie pomaga tworzyć , ani nie dodaje sił , kradnie nam czas , pieniądze , odbiera rozum , dzieciom miłość , pustoszy naszą duszę, wyczerpuje nas , truje organizm , pomnaża problemy..... i powoli zabija ...."

Barbórka - Czw 10 Gru, 2009 22:14

Oj, jak się poważnie zrobiło. I to prawda niestety.Mój dostał dziś wezwanie do komisji rozw. problemów alkoholowych.

Kicajko,współczuję teściowej.
Moja chyba podobnie myśli,ale tego nie powie wprost. To mistrz kamuflażu. Takie mam spostrzeżenia.

pozdrawiam serdecznie
Barbórka


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group