To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Z "nowym" facetem w domu

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 17:34

KICAJKA napisał/a:
nowym facetem w domu. Wcale nie jest łatwo,nawet po wielu latach.


Zajaczku czy Ty cos insynlujesz ??

beata - Pią 27 Lis, 2009 18:01

Kulfon napisał/a:
KICAJKA napisał/a:
nowym facetem w domu. Wcale nie jest łatwo,nawet po wielu latach.


Zajaczku czy Ty cos insynlujesz ??

Ja powiem tak.Jak mój mąż przestał pić,to odetchnęłam z ulgą i pomyślałam...no teraz to już w domu będzie cukiernia.
Nic bardziej mylnego.Jest czasami naprawdę ciężko.

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 18:29

beata napisał/a:
Jest czasami naprawdę ciężko.


wlaczyl myslenie ?? :lol:

beata - Pią 27 Lis, 2009 18:41

Odpowiadam :dokuczacz:
A teraz mam FOCHA i sobie stąd idę :(

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 18:54

Dlaczego jest ciezko z twoim trzezwiejacym mezem ????


tez jestem mezem (jeszcze) i staram sie trzezwiec,
w kazdym badz razie obecnie nie pije, i co mialbym zrobic zeby zona zauwazyla ze jest postep na plus,
bo podobnie jak Ty moja uwaza ze jestem inny :roll:

beata - Pią 27 Lis, 2009 19:02

Kulfon napisał/a:
Dlaczego jest ciezko z twoim trzezwiejacym mezem ????


tez jestem mezem (jeszcze) i staram sie trzezwiec,
w kazdym badz razie obecnie nie pije, i co mialbym zrobic zeby zona zauwazyla ze jest postep na plus,
bo podobnie jak Ty moja uwaza ze jestem inny :roll:

Przestań mnie wywoływać bo mam FOCHA!
Ale odpowiem Ci.Cięzko jest się przyzwyczaić do nowego niepijącego faceta.Mój mąż jak pił,to był pokorniutki,posłuszny.A teraz się stawia. :uoee:
Poza tym facet który przestał pić,naprawdę się zmienia.Staje się innym człowiekiem.Ja poznaję mojego męza na nowo.Nawet nie wiedziałam,że ma jakieś pasje,marzenia.

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 19:06

beata napisał/a:
.Mój mąż jak pił,to był pokorniutki,posłuszny.A teraz się stawia.


aaaaa, to o to Wam chodzi :wysmiewacz:

Borus - Pią 27 Lis, 2009 19:15

beata napisał/a:
facet który przestał pić,naprawdę się zmienia.Staje się innym człowiekiem
...to jest fakt i to często nie do zaakceptowania przez drugą osobę, niestety...
...no bo jak to!to ja się przez tyle lat bezskutecznie starałam, żeby on nie pił, i nic... a tu raptem obcy ludzie, do tego takie same ochlapusy jak on, tego dokonali? i całkiem we łbie mu się przewrciło... nie do strawienia...to już lepiej było, gdy pił... :wysmiewacz:

Bebetka - Pią 27 Lis, 2009 19:18

Borus napisał/a:
to już lepiej było, gdy pił...

Ej no chyba przesadziłeś trochę :roll: :lol:

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 19:35

Borus napisał/a:
. a tu raptem obcy ludzie, do tego takie same ochlapusy jak on, tego dokonali? i całkiem we łbie mu się przewrciło... nie do strawienia...to już lepiej było, gdy pił..


to juz kiedys slyszalem i to od mojej zony :szok:


Bebe Borusek nie przesadzil ;)
nota bene, Bebe, co to za avatar ?? :D

Klara - Pią 27 Lis, 2009 19:36

Cytat:
aaaaa, to o to Wam chodzi :wysmiewacz:

Kulfi! To naprawdę jest trudne!
Jeżeli przez ileś tam lat małżeństwo funkcjonowało w określony sposób, to teraz trzeba czasu i cierpliwości OBU stron, żeby to zmienić.
W dodatku po stronie kobiety dochodzi nieufność - czy przypadkiem zanim się przyzwyczai do nowego nie trzeba będzie wchodzić w poprzedni układ, bo facet zapije....

Kulfon - Pią 27 Lis, 2009 19:42

Bebetka napisał/a:
mój znak zodiaku nie widać?


wiesz, tylko te rybki cos sacza :wysmiewacz:

Klara napisał/a:
Kulfi! To naprawdę jest trudne!
Jeżeli przez ileś tam lat małżeństwo funkcjonowało w określony sposób, to teraz trzeba czasu i cierpliwości OBU stron, żeby to zmienić.
W dodatku po stronie kobiety dochodzi nieufność - czy przypadkiem zanim się przyzwyczai do nowego nie trzeba będzie wchodzić w poprzedni układ, bo facet zapije....


nooo to napewno Klaro, a jak do tego dochodzi jeszcze nieufnosc wobec zony trzezwego meza :mysli: to moze byc czasem nie ciekawie :evil2"

beata - Pią 27 Lis, 2009 22:49

Ważne jest aby obie strony angażowały się w związek.A jesli chodzą na mityngi AA i Al-Anon to super.Gorzej jak robi to tylko jedna strona. :szok:
beata - Sob 28 Lis, 2009 10:47

Był taki moment na naszej drodze trzeźwości,że tylko ja chodziłam.Ale się wtedy działo.Pretensje,dogadywania. :szok: Skończyło się to w momencie gdy powiedziałam mężowi...,że przecież On też ma tam prawo chodzić,a jezeli przestał to jego sprawa.Chyba sobie przemyślał,bo chodzi po dziś dzień :)
evita - Sob 28 Lis, 2009 11:01

beata napisał/a:
.Mój mąż jak pił,to był pokorniutki,posłuszny.A teraz się stawia.


to całkiem odwrotnie niż u mnie :shock:
jak pił to były wieczne awantury i to takie nie byle jakie bo meble fruwały, żyrandole z sufity były wyrywane, okna potrzaskane i takie tam ! teraz jest cichutko, słodziutko, pracująco, śpiewająco przy goleniu, kochająco, przepraszająco itd więc cóż więcej chcieć ??? ale ja źle się z tym czuję :( moje współuzależnienie powoduje, że nadal jestem przed nim na baczność w pewnym sensie bo nie wychodzę nigdzie z domu w zasadzie, żeby jak na przykładną żonę przystało czekać z obiadkiem na mężusia, wspólnie zasiąść wieczorkiem przed TV, dopilnować, żeby się niczym nie denerwował bo może z nerwów w długą pójdzie ... dopiero teraz głośno przyznałam się sama przed sobą do tego czytając ten wątek. Nikt mi nie każe tkwić w domu i robić to wszystko pod jego dyktando, również sam zainteresowany nic mi nie narzuca , po prostu tak czynię 8|
wcześniej gdy pił to przez pierwsze 4-5 dni nie mogłam się z domu ruszyć bo to był czas awantur ale za to kolejne -naście dni było dla mnie ! mogłam mścić się za doznane krzywdy i czynić to co chcę ! teraz brakuje mi tych chwil wolności ....

evita - Sob 28 Lis, 2009 11:04

Borus napisał/a:
to już lepiej było, gdy pił...

wiem, że to głupie ale czasami mnie nachodzą też takie myśli o dziwo :szok:
ja poprostu nie znam innego życia bo przez 23 lata było tak jak było a teraz czuję się jakbym miała nowego partnera, nowe życie i to niekoniecznie lepsze bo odraza do poprzednich uczynków pozostała - takie błędne koło 8|

KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 12:17

Kulfon napisał/a:
Dlaczego jest ciezko z twoim trzezwiejacym mezem ????

kulfoniku,całe lata nic mojego alko nie obchodziło,remonty,reperacje,naprawy,opłaty,dziecko,kasa na życie.Jak przestał na dobre to wszystkim się chwalił jaka to ja nie jestem wspaniała,że wszystko potrafię zrobić sama,o wszystko zadbać,sama wszystko naprawić,jeszcze dobrze z nim postępowałam bo nie miał ułatwionego picia.Niestety to tylko na zewnątrz tak wygląda.W domu jest czepianie się o byle co, wprost przeciwnie,niż opowiada(tylko ja nauczyłam się olewać niektóre rzeczy).Jego zainteresowanie dzieckiem zaczęło być koszmarem-ciągle tylko kupował coś dla dziecka,chciała czy nie chciała,przekupywał prezentami a potem było wypominanie jeśli robiła coś nie po jego myśli,z resztą do dziś tak jest mimo ,że córcia ma 21 lat.Ciągle ją dołował,że za słabe oceny,że za mało się stara,że nic z niej nie będzie.Towarzystwo jej mu się nie podobało(wiem,że boi się aby nie wciągnął ją alkohol).Do mnie pretensje o brak pieniędzy a on wydaje na losy,totolotki.Wszystko co robi i czym się chwali to jest tylko na pokaz.Kiedyś byłam na piedestale,potem runęłam z wielkim hukiem. :( Tak wygląda ten inny facet obok. :bezradny:

beata - Sob 28 Lis, 2009 12:25

Pomimo zmian w mężu które nie bardzo mi odpowiadają,jest jedna wspaniała.Mam w nim oparcie jeśli chodzi o życie codzienne.Kiedyś wszystko musiałam sama,teraz nas jest dwoje.I to cieszy.A nad resztą trzeba po prostu popracować.
Myślicie,że w związkach bez problemu alkoholowego nie ma problemów i zgrzytów?Że zawsze jest cukiernia?Zapewniam Was,że nie.Może mają inne problemy niż my,ale je mają.Nad każdym związkiem trzeba pracować.
Tak więc drogie panie nie narzekajmy aż tak bardzo na naszych mężów.Nie są tacy źli. ;)
Ja nawet jestem wdzięczna za chorobę alkoholową męża.No bo gdzie ja bym znalazła tylu cudownych ludzi?No gdzie?
I tutaj by mnie nie było. :]

stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:01

beata napisał/a:
.Chyba sobie przemyślał,bo chodzi po dziś dzień :)

Nie może sobie pozwolić, abyś go wyprzedziła w edukacji alko
bo by miał przechlapane... :D

Borus - Sob 28 Lis, 2009 13:02

evita napisał/a:
odraza do poprzednich uczynków pozostała
...i jest na tyle trwała, że pozostanie 8|
KICAJKA napisał/a:
Kiedyś byłam na piedestale,potem runęłam z wielkim hukiem.
...wlaśnie tak było i z moją żoną, teraz już ex...nie było najmniejszego sensu, by ciągnąć dalej taki, w sumie pozorny związek 8|
stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:13

evita napisał/a:
teraz czuję się jakbym miała nowego partnera,

Trzeźwość bardzo wiele zmienia w naszym życiu, stajemy się wrażliwsi
i bardziej zainteresowani tym co się wokół nas dzieje...
Żyłaś w pewnym schemacie zachowań i teraz trudno Ci sie przystosować
do nowych okoliczności...
Problemy na pewno zostały, ale teraz choć na spokojnie można je rozwiązywać...
Alkoholik musi siebie zmieniać i swoje podejście do życia,
ale fajnie jest kiedy ktoś na kim nam zależy tez w tym uczestniczył,
a nie był tylko biernym obserwatorem i dostrzegał tylko potknięcia...
Tak jak ja alkoholik muszę swoja trzeźwość opierać na pozytywach trzeźwości,
tak i Ty w tym przypadku, dobrze by było, abyś więcej uwagi skupiła na tym
co jest dobre w waszym związku...
Dobrego wyboru życzę... :)

stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:15

beata napisał/a:
.A nad resztą trzeba po prostu popracować.

To jest właściwe podejście do tematu... :okok: :kwiatek:

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 13:17

Cytat:
...wlaśnie tak było i z moją żoną, teraz już ex...nie było najmniejszego sensu, by ciągnąć dalej taki, w sumie pozorny związek


ja sie caly czas ludze, ze bedzie dobrze....
a moze potrzeba wiecej czasu :mysli:
tylko ile ?? czy bedzie lepiej?? czy juz tylko gorzej ?? :mysli:
w zwiazku jak aklo przestaje pic to dwoje musi zaczac sie zmieniac




stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:32

Kulfon napisał/a:
a moze potrzeba wiecej czasu :mysli:

Sam czas nic za nas nie załatwi... :roll:
Musimy nauczyc sie rozmawiac, przestac uciekac przed niewygodnymi
tematami i dopiero wtedy jest szansa wyjścia na prosta...
Asertywność w tym kierunku jest pożądana z obydwu storn
tylko nie na zasadzie żądań, a zdrowego kompromisu można
odbudować to co jeszcze jest możliwe, a nawet więcej...

KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 13:42

Kulfon napisał/a:
w zwiazku jak aklo przestaje pic to dwoje musi zaczac sie zmieniac

Zależy na ile ucierpiała Twoja żona i jak się z tym czuje,bo nie musi wcale się zmieniać,leczyć.To jaka jest i będzie trochę też zależy od Ciebie.Trochę krótko tj Twojej trzeźwości aby w Ciebie uwierzyła,zaufała,ewentualnie wybaczyła,bo raczej nie da się zapomnieć tego co złe.Ja na mojego alko dopiero po ok. 2,5 roku zaczęłam patrzeć inaczej,choć do dziś traktuję go jak człowieka chorego. :)

stiff - Sob 28 Lis, 2009 13:44

KICAJKA napisał/a:
,choć do dziś traktuję go jak człowieka chorego. :)

Znaczy jak... :roll:
Moze jak trędowatego... :p

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 14:00

KICAJKA napisał/a:
choć do dziś traktuję go jak człowieka chorego


wlasnie Kicajko, ty juz o tym wiesz, ze to choroba

i nie przychodzisz od kolezanki z kawy, w stynie wskazujacym, patrzac lewym okiem do prawej kieszeni.
a przed wyjsciem wystarczylo powiedzec ze idzie sie na winko, bym sie na to przygotowal :(

beata - Sob 28 Lis, 2009 14:04

Na tym podłożu mój mąż nie ma problemu.Odkąd jesteśmy w ruchu,ja też nie piję.Trzeźwiejemy razem. :skromny:
Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 14:05

beata napisał/a:
Na tym podłożu mój mąż nie ma problemu.Odkąd jesteśmy w ruchu,ja też nie piję.Trzeźwiejemy razem.

szczesciarz ;)

Bebetka - Sob 28 Lis, 2009 14:07

Klufon, a próbowałeś na spokojnie o tym z żoną porozmawiać? :roll:
beata - Sob 28 Lis, 2009 14:07

Kulfon napisał/a:

szczesciarz ;)

A powiesz Mu to? rg5th67j

stiff - Sob 28 Lis, 2009 14:16

Kulfon napisał/a:
przed wyjsciem wystarczylo powiedzec ze idzie sie na winko, bym sie na to przygotowal :(

Rozmawiałeś z nią kiedyś na ten temat czy tez po prostu liczysz na to,
ze sie domyśli... :roll:

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 14:22

stiff napisał/a:
Rozmawiałeś z nią kiedyś na ten temat czy tez po prostu liczysz na to,
ze sie domyśli...


wielokrotnie i nie dociera, do tego dochodza jeszcze inne rzeczy o ktorych nie chcial bym tutaj pisac,
dlatego jak dlugo mozna zyc w takiej agonii ??
jak okres "proby" mozna uwazac za rozsadny ??

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 14:23

Cytat:
Klufon, a próbowałeś na spokojnie o tym z żoną porozmawiać?


tak Beretko wielokrotnie....
obiecanki cacanki......
a byc moze ja niecierpliwy.....
moze kiedys zrozumie i jej przejdzie....

stiff - Sob 28 Lis, 2009 14:28

Kulfon napisał/a:
jak okres "proby" mozna uwazac za rozsadny ??

Ja to widzę jako probe odpłacania pięknym za nadobne... :roll:
Ale o tym trzeba rozmawiać, bo samo sie nie załatwi...

evita - Sob 28 Lis, 2009 14:44

stiff napisał/a:
ale fajnie jest kiedy ktoś na kim nam zależy tez w tym uczestniczył,
a nie był tylko biernym obserwatorem i dostrzegał tylko potknięcia...

nie raz to przerabialiśmy na tym forum i to w kilku różnych wątkach ! To jest właśnie to co budzi we mnie sprzeczne emocje co pewnie echem odbija się i w Kulfona rodzinie. Z jednej strony powinno się zacząć myśleć o sobie i nie stwarzać luksusu picia dla alko nawet jeśli jest na etapie trzeźwienia. Udowadniać mu, że to co robi jest tylko jego wyborem i nie nasz problem co zrobi ze swoim życiem i wiele innych przykazań dla współuzależnionych. Z drugiej zaś wiem, że gdybym to ja była na miejscu alko pragnęłabym dobrego słowa i wsparcia bliskiej mi osoby . Chciałabym, żeby ktoś mi kibicował w tym moim dążeniu do wytrzeźwienia i choćby takie niby niewiele znaczące gesty jak przytulenie, pogłaskanie dałoby mi wiele radości i motywowałoby mnie to do dalszego działania. Ale czasem tak ciężko się przełamać i choć dusza by chciała to rozum nie pozwala na wiele i wiele znaczących gestów :(

beata - Sob 28 Lis, 2009 14:44

stiff napisał/a:

Ja to widzę jako probe odpłacania pięknym za nadobne... :roll:

Oj tak.Ja też tak na początku miałam.Jak mąż zaczął trzeźwieć to sobie pomyślałam...NO TERAZ CI ODPŁACĘ,ZA TE WSZYSTKIE LATA.Nie wypominałam Mu co prawda lat picia,ale "umilałam" życie do maksimum.Aż przyszedł dzień gdy zrozumiałam,że nie tędy droga.Że jeśli nie wybaczę,to nie będzie sensu ciągnąć tego wózka.

KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 15:08

stiff napisał/a:
Znaczy jak... :roll:
Moze jak trędowatego... :p

Jak już wielokrotnie pisałam on" nie pije" a nie "trzeźwieje",hazard(w postaci totka i losy),jest przecież chorobą.W momentach opamiętania,traktuję go tak samo jak wtedy gdy pił i miał przerwy.

KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 15:14

beata napisał/a:
..NO TERAZ CI ODPŁACĘ,ZA TE WSZYSTKIE LATA.

Nigdy przez myśl mi nie przeszło,żeby robić cokolwiek na złość komuś.Chyba tym,że ja nigdy z nim nie piłam przy jednym stole i od 25 lat w ogóle nie piję,też słyszałam o to wymówki,bo nie wiem co to znaczy.

kahape - Sob 28 Lis, 2009 15:15

evita napisał/a:
ja poprostu nie znam innego życia bo przez 23 lata było tak jak było
bardzo długo nie umiałam powiedzieć: CO LUBIĘ? CO ROBIĘ DLA SIEBIE?? (Ale ja "pomagałam" alkoholikowi przez 15lat!!!! Na długo straciłam swoja osobę z pola widzenia).
Wydawało mi się, że jak on przestanie pić to.... będziemy góry przenosić!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja napewno będę królewna a on będzie rycerzem. Takie miałam wyobrażenie o życiu innych rodzin(niealkoholowych). Że inni to mają poprostu cudownie!!! Fantastycznie!!
A tymczasem codzienne życie jest takie zwyczajne. Trzeba szukać małych radości, sukcesów każdego dnia..
Zaczęłam od ról jakie mam w życiu, kim jestem??? Do czego mam prawo? (to z terapii)
-żoną - no to z mężem coś tam robię....
-matką- no to dzieci, jakieś obowiązki ...itd
-kobietą- czyli mam prawo do:.... fryzjera, kosmetyczki, ciuchów, rozrywek ....
-obywatelką- mam prawo do spokojnego snu, wypoczynku, pracy, realizacji własnych marzeń, zainteresowań, kształcenia,
-koleżanką- mam prawo do: spotkań z koleżankami, znajomymi...
-siostrą - mam prawo o spotkań z rodzeństwem
-córką - mam prawo do spotkań z rodzicami
-sąsiadką- to do niej idę na plotki... itd czyli mam poprostu własne życie. Moje i tylko moje. To jest ta szczypta zdrowego egoizmu Przecież urodziłam sie dla świata, jako nowy człowiek, odrębna jednostka społeczna, mam prawo mieć swoje własne życie
evita napisał/a:
a teraz czuję się jakbym miała nowego partnera, nowe życie i to niekoniecznie lepsze bo odraza do poprzednich uczynków pozostała - takie błędne koło
trudno jest wyjść ze starych nawyków
Jak mówi nasza terap: Nie myślcie drogie panie, że jesteście bez winy. Że wina leży tylko po stronie alkoholika. Że to w jego piciu jest wasz problem. myślę, że coś w tym jest. Wygodnie było uważać, że moje życie jest byle jakie dlatego, że ....mam męża alkoholika, że to wszystko przez niego, że to on......
Z grupy wiem co potrafią "wyczyniać" żony alko. Oczywiście postawione pod murem, doprowadzone do "ostateczności"

beata - Sob 28 Lis, 2009 15:17

Ja śmiem twierdzić,że nas choroba alkoholowa bardziej dotknęła niż naszych partnerów.Bo My to wszystko przeżywałyśmy na trzeźwo.
Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 15:22

kahape napisał/a:
-sąsiadką- to do niej idę na plotki... itd czyli mam poprostu własne życie. Moje i tylko moje. To jest ta szczypta zdrowego egoizmu Przecież urodziłam sie dla świata, jako nowy człowiek, odrębna jednostka społeczna, mam prawo mieć swoje własne życie


kahape, czy plotkujac z sasiadka, zapominasz ze masz w domu alko ??
czy zdarza Ci sie przychodzic z kawy albo z imprez po spozyciu % ??

pytam bo mnie cholernie drazni takie zachowanie mojej zony,
oczywiscie po prowrocie najchetniej dyskutowala by o moim problemie i zachowaniu :skromny:

kahape - Sob 28 Lis, 2009 15:34

Kulfon napisał/a:
kahape, czy plotkujac z sasiadka, zapominasz ze masz w domu alko ??
czy zdarza Ci sie przychodzic z kawy albo z imprez po spozyciu % ??

pytam bo mnie cholernie drazni takie zachowanie mojej zony,
oczywiscie po prowrocie najchetniej dyskutowala by o moim problemie i zachowaniu
nie zdarza mi się. Nie mamy w domu wódki pod żadną postacią, kieliszków, szampanówek...itp Po co?

Czy gdyby moje dziecko było uczulone na sierść trzymałabym w domu kota?

Sama nie pije od ponad 17lat. Nie piję tak jak i ...np. nie palę. Dlatego nie interesują mnie papierosy w kiosku i .... wódczane imprezy.
Ja mam chore nogi ale mój mąż nie ma do mnie pretensji, że nie może ze mną skakać na spadochronie.
On jest jak na "wózku inawalidzkim". Ja zostając z nim będę ten wózek pchać i git. Nie będziemy "jeździć na nartach" ale możemy robić wiele innych ciekawych rzeczy...
Czy naprawdę bez wódki nie da się żyć?????!!!!!!
tak to widzę i nie mam żalu
ale ja jestem po terapii
pozdr

KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 15:37

Kulfon napisał/a:
pytam bo mnie cholernie drazni takie zachowanie mojej zony,
oczywiscie po prowrocie najchetniej dyskutowala by o moim problemie i zachowaniu :skromny:

Każdy ma inny charakter i inaczej reaguje.Pomyśl np.jak ja się czułam gdy przychodził pijany i miał pretensje,że ja z nim nigdy jak inne kobiety ze swoimi nie siądę, nie wypiję,nie pogadam o jego problemach. :(
Trzeba było wszystko przeczekać,może u Ciebie też tak będzie. :) Życzę Ci cierpliwości i prób porozumienia. :)

kahape - Sob 28 Lis, 2009 15:41

KICAJKA napisał/a:
jak ja się czułam gdy przychodził pijany i miał pretensje,że ja z nim nigdy jak inne kobiety ze swoimi nie siądę, nie wypiję,nie pogadam o jego problemach.
tak mówił chory człowiek, bez świadomości, bez logiki, zamoczony we wódzie po czubek głowy. Przecież on świata nie widział!!!!
O problemach można pogadać bez wypicia.
pozdr

evita - Sob 28 Lis, 2009 15:57

kahape napisał/a:
-żoną - no to z mężem coś tam robię....
-matką- no to dzieci, jakieś obowiązki ...itd
-kobietą- czyli mam prawo do:.... fryzjera, kosmetyczki, ciuchów, rozrywek ....
-obywatelką- mam prawo do spokojnego snu, wypoczynku, pracy, realizacji własnych marzeń, zainteresowań, kształcenia,
-koleżanką- mam prawo do: spotkań z koleżankami, znajomymi...
-siostrą - mam prawo o spotkań z rodzeństwem
-córką - mam prawo do spotkań z rodzicami
-sąsiadką- to do niej idę na plotki...


mądre słowa prawisz kahape ! i to nie tylko te, które zacytowałam , dało mi to wiele do myślenia :mysli:

evita - Sob 28 Lis, 2009 16:01

KICAJKA napisał/a:
miał pretensje,że ja z nim nigdy jak inne kobiety ze swoimi nie siądę, nie wypiję,nie pogadam o jego problemach.

u mnie było podobnie ! bo ja bym nigdzie nie wychodził nawet z domu tylko usiądź czasami ze mną, napij się piwa i bądź moim kumplem nie tylko żoną ! no to ja niecierpiąc piwa zmuszałam się do niego, robiłam mikstury z cukrem i żółtkiem byleby zabić smak goryczy ale byłam kumplem przez kilka tygodni ! Po czym usłyszałam, że ze mną jednak nie jest tak jak z kumplami bo nie zaklnę nawet :) a ile ja się kiedyś po knajpach nalatałam próbując go wyrwać stamtąd ! potrafiłam zrobić kilkadziesiąt kilometrów jeżdżąc od speluny do speluny w poszukiwaniu mojego ukochanego - teraz wstyd mi za siebie, że tak się poniżałam :(

kahape - Sob 28 Lis, 2009 16:01

Kulfon, tak kiedyś napisałam na innym forum:
Terapia uczy, że jestem wartościowym człowiekim i także mam prawo... do własnego zdania, świata, przyjemności.... I uczy jak stawiać granice mojego terenu, na który wpuszczam to co uznam za stosowne. I inni muszą to zaakceptować. Taki jestem i tak chcę. Koniec.

Myślę, że jeżeli jesteś w porządku masz prawo oczekiwać że inni będą w stosunku do ciebie tacy sami.
Poza tym .... czy aby twoja żona nie mówiła kiedyś..."nie chcę alkoholu ani w domu ani w tobie"?
Ty masz prawo (!) wymagać tego teraz. To właśnie będzie twoje zdanie. I ona, jako twoja żona powinna je uszanować. Przecież to nie "zabawa", to są sprawy najważniejsze dla Ciebie. Sprawy twojej trzeźwości!
pozdr

Jacek - Sob 28 Lis, 2009 16:17

kahape napisał/a:
Czy naprawdę bez wódki nie da się żyć?????!!!!!!

jasne że się da !!!
ja zaczynając towarzyskie picie miałem lat 21
a przed tym jakoś mnie nie przeszkadzało że nie wzmacniam się alkoholem
i jak już tu kiedyś komuś odpowiadałem że nie alkohol sprawia dobrą zabawę,tylko to my sami
alkohol co najwyżej pobudza luźne reakcje
co i na trzeźwo też można,wystarczy uwierzyć w siebie i popuścić wodze fantazji
popuszczając wodze fantazji i śmiało w tango - co moja nieśmiałość mnie tego wzbraniała
i w tym wspomagał alkohol - zapominałem że wszyscy na mnie patrzą
dziś jest inaczej ,zrozumiałem i zaakceptował siebie
i puszczam wodze fantazji i w tango bez wspomagacza alkoholowego

Jacek - Sob 28 Lis, 2009 16:31

Kulfon napisał/a:
w kazdym badz razie obecnie nie pije, i co mialbym zrobic zeby zona zauwazyla ze jest postep na plus

nic
Ona i tak to widzi
pewnie byś chciał aby cię po główce pogłaskała i powiedziała - ale ty fajny tera
Adasiu przez moje 11 latek trzeźwienia moja żonka tego nie zrobiła
wiedz Adasiu że one od nas chciały abyśmy trzeźwi byli ,no to i jesteśmy
i starajmy się tacy być
a czy moja żona zauważyła że jest postęp??? pewnie że tak
ja to widzę nie pytając jej o to
zostawia mnie naj młodszą pociechę i nie pyta czy jej nie zostawię
czy będę jak wróci ze szkoły
poprostu jej zaufanie mnie daje tę odpowiedź

Borus - Sob 28 Lis, 2009 18:12

beata napisał/a:
Ja śmiem twierdzić,że nas choroba alkoholowa bardziej dotknęła niż naszych partnerów.


można też powiedzieć, że Franek umarł bardziej chory, niż Józek...ale jaka to różnica, skoro obaj nie żyją? 8|

Borus - Sob 28 Lis, 2009 18:20

kahape napisał/a:
Ja zostając z nim będę ten wózek pchać i git. Nie będziemy "jeździć na nartach" ale możemy robić wiele innych ciekawych rzeczy..


Pięknie to ujęłaś, Kahape :brawo: wielu mogłoby się od Ciebie wiele nauczyć... :kwiatek:

rufio - Sob 28 Lis, 2009 18:35

Cześc Kahape - wygadana jak zawsze i na temat :lol:
Kulfon - ile ? ok 2 lat - predzej sie nie spodziewaj -

Nie licz ze co dzień o poranku
Dostaniesz śmietanę w dzbanku
A wieczorem usłyszysz słowa
Miło że trzeźwa Twa głowa
Nic od razu sie nie zdarza
To się w trudzie w bólu wdraża
Jeszcze bedziesz miał chwile zwatpienia
Czy starczy tego naszego chcenia ?
Czy to jeszcze mus i obowiazek
Aby utrzymac ten nasz zwiazek ?
Czy jeszcze rano bedziecie wiedzieli
Ze wieczorem bedziecie jeszcze chcieli ?

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 19:02

dzieki Rufik za super wierszyk


rufio napisał/a:
Kulfon - ile ? ok 2 lat - predzej sie nie spodziewaj -


czyli tez dwa lata mam znosic te meczrnie ?? tzn. niezapowiedziane winko u sasiadki,
bo przeciez alkohol to nie jej problem ino moj, wiele razy jej juz tlumaczylem czym dla mnie jest alkohol i jak na mnie wplywa jego obecnosc rowniez w jej organizmie, proby pijackich polemik ze mna :/
Łomatko, a ja mslalem ze to predzej przez Nia do pojecia jest :szok:

ach te baby :p

rufio - Sob 28 Lis, 2009 19:06

Zostaw jej w spokoju uczynki - skup sie na sobie - szczególnie teraz - nie zmienisz tego gderaniem - marudzeniem - rób swoje - nie jest to łatwe ale co innego Ci pozostaje ?
rufio - Sob 28 Lis, 2009 19:08

Kulfon napisał/a:
przeciez alkohol to nie jej problem ino moj

Tak Twój i tylko Twój -

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 19:11

zeby to bylo wszystko takie proste :roll:
yuraa - Sob 28 Lis, 2009 19:11

Kulfon ja myślę że dwa lata trzeba by otoczenie zaczęło wierzyc że Ty nie pijesz, zeby zaczęła znikać podejrzliwość, uważne patrzenie w oczy itp.

a kiedy Twoja żona zrozumie że jej picie źle Ci robi??
Ty znasz swoją żonę to spróbuj sobie odpowiedzieć.
przydało by się trochę wiedzy o chorobie jej przekazać

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 19:17

moze nadejdzie ten czas ze zacznie sluchac, narazie pozostaje zacis zeby i czekac ;)
KICAJKA - Sob 28 Lis, 2009 19:30

Kulfon napisał/a:
moze nadejdzie ten czas ze zacznie sluchac, narazie pozostaje zacis zeby i czekac ;)

Czegoś się nauczyłeś-rób swoje.Może Twoja konsekwencja pomoże żonie zrozumieć Twój problem. h65hj h65hj

rufio - Sob 28 Lis, 2009 19:34

Kulfon napisał/a:
czekac

Hrabia Monte Christo miał takie motto
" Czekaj i miej nadzieje "

befadka - Sob 28 Lis, 2009 20:40

Nie umiem cytować ,chciałabym się odnieść do Kulfona
Znajomy był w podobnej sytuacji,przez swoją żonę nie miał komfortu trzeźwienia.Psycholog podpowiedziała mu,żeby napisał do niej szczery list skoro rozmowa nie pomagała.Wiecie jak jest z rozmową, nie zawsze się powie to co się chce, czasem emocje biorą górę.Papier przyjmie wszystko.Innym wyjściem z tej sytuacji jest napisanie wniosku do gminnej komisji leczenia uzależnień z wnioskiem o uświadomienie żony.Takie sprawy też prowadzą

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 20:42

befadka napisał/a:
Psycholog podpowiedziała mu,żeby napisał do niej szczery list skoro rozmowa nie pomagała.


to samo ostatnio mi terapeuta doradzil.
ale z tym poczekam jeszcze troche ;)

yuraa - Sob 28 Lis, 2009 20:44

befadka napisał/a:
Nie umiem cytować ,

zaznacz kawałek tekstu i po prawej po ignoruj jest taka mała chmurka cytowanie selektywne- kliknij i już :)

befadka - Sob 28 Lis, 2009 20:50

jest coś co Cię w tym powstrzymuje?
mi było ciężko wytłumaczyć mężowi, jak zaczął trzeźwieć że ja potrzebuje przestrzeni .Za każdym razem jak chciałam mu to wytłumaczyć, nie mogliśmy się porozumieć.Ja nie chciałam go urazić a z drugiej strony czułam się jak w klatce i wykorzystałam pomysł z listem.Był trafiony,przed daniem go mężowi czytała go moja psycholog

stiff - Sob 28 Lis, 2009 20:56

rufio napisał/a:
Hrabia Monte Christo miał takie motto
" Czekaj i miej nadzieje "

I dużo szmalu... :D

rufio - Sob 28 Lis, 2009 21:01

No wtedy jak sobie to powtarzał to miał ale duzo wolnego czasu i kamienie wokół siebie :szok:
befadka - Sob 28 Lis, 2009 21:13

a gdzie odblokować osobę którą przez przypadek dałam do ignorowanych?
Wiedźma - Sob 28 Lis, 2009 21:53

befadka napisał/a:
a gdzie odblokować osobę którą przez przypadek dałam do ignorowanych?
Najprościej - kliknij jeszcze raz guzik IGNORUJ
wtedy wyświetli Ci się dostęp do listy ignorowanych użytkowników.
Tam przy ignorowanym nicku kliknij krzyżyk - w ten sposób go odblokujesz.

Kulfon - Sob 28 Lis, 2009 23:34

befadka napisał/a:
jest coś co Cię w tym powstrzymuje?


dla mnie taki list bedzie ostatecznoscia ;)

befadka - Nie 29 Lis, 2009 11:46

Kulfon napisał/a:
Dlaczego jest ciezko z twoim trzezwiejacym mezem ????


Marzyłam aby nie pił.Prawda taka że miałam własną wizję jego nie picia.Myślałam że nic się nie zmieni prócz alkoholu.Okazało się inaczej.Świat mój uległ zniszczeniu :evil:
Byłam w domu wszystkim,obowiązki miałam za dwóch dosłownie a tu nie postrzeżenie 'zabiera' wszystko co mu odebrałam.Czułam się z tym okropnie.Upadłam na stanowisko niżej i chyba mnie to najbardziej zabolało.
Pewnego dnia postanowił przemeblować u nas w pokoju,niby spytał ale nie był zainteresowany moim zdaniem ,myślał tylko o sobie.Cały czas w głowie klęłam po nim ale nie umiałam się odezwać .Głupią przeprowadzką doprowadziłam się do takiego stanu że nie mogłam się uspokoić.To był mój dom a nie nasz.To mąż zmieniał wystrój w moim życiu.Teraz nauczyliśmy się dochodzić do porozumień. Każdą zmianę obgadujemy wspólnie.Odkryliśmy moc rozmów nawet tych najtrudniejszych.Zaczęliśmy trzeźwieć, a bagaż mamy spory bo postanowiliśmy zacząć żyć od nowa.Wyspowiadaliśmy się sobie i żyjemy od nowa

beata - Nie 29 Lis, 2009 20:29

Kulfon napisał/a:



dla mnie taki list bedzie ostatecznoscia ;)


Dlaczego ostatecznością?
Napisanie takiego listu jest fajną sprawą.I na pewno łatwiej napisać list niż przeprowadzić rozmowę.Ja list do męża pisałam ponad tydzień.Darłam go,pisałam od nowa.Mogłam przemyśleć słowo po słowie.
Mąż gdy go dostał nie rozmawiał ze mną tydzień.A po tym tygodniu przeprowadziliśmy szczerą do bólu rozmowę.Do dziś się wzdrygam na jej wspomnienie.Ale pomogło.Dogadaliśmy się.
Przyznał mi potem,że bardzo przeżył ten list,ale po wielokrotnym czytaniu zrozumiał mnie i to co chciałam Mu przekazać.
Oczywiście nie był to list z nabazgranymi pretensjami.Było zapewnienie o miłości i o tym co czuję gdy On zachowuje się...tak czy tak.Zero pretensji. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group