WSPÓŁUZALEŻNIENIE - RATUNKU
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 21:26 Temat postu: RATUNKU Wydaje mi się że z tą terapią mojego alko jest coś nie tak .Leczy się od 5 lat , w tym czasie były okresy w których zdawał sobie świetnie sprawe ze swojej choroby.Chodził na grupy starał sie . Około stycznia coś się zmieniło (jedna dobra dusz tłukła mu do głowy , że on pije przeciętnie i jaki tam z niego alkoholik - to głupia żona wmawia mu takie głupstwa) Zaczęło się regularne picie , romans z duszyczką (tą bratnią własnie), rozbicie samochodu (popijaku) .Wreszcie powiedziałam pas po 4 miesiącach-złożyłam sprawe o rozwód -i wtedy zobaczył że traci też rodzine .Zakończył romans , płakał , przepraszał , prosił . Powiedział , że zrobi wszystko , żeby nie stracić mnie i dzieci .Ok-jeden i podstawowy warunek leczenie .Jak rozmawiałam wczśniej z jego terapeutami to powiedzieli , że jedyną metodą dla niego jest leczenie zamknięte , zapewnili mnie również , że jak się zgłosi to takie leczenie mu zaproponują , gdyż nikt z nich nie podejmie się go leczyć ambulatoryjnie.Zgłosił sie i co się okazało -terapeuta (w mojej obecności )powiedział że po starej znajomości jeszce raz spróbuje z nim zacząć terapie od początku , ale musi podpisać kontrakt , że jak złamie warunki kontraktu to idzie automatycznie na zamknięte. I co dzisiaj zapił-byłam u terapeuty jak dalej się sprawa potoczy a on mi na to , że oni się dogadali i tak naprawde podpisał tylko zgode na antikol , Ktoś tu chyba jest niepoważny -umawia się z czynnym alko i nie dotrzymuje tego co miał zrobić .Jak taki alko ma brać takie leczenie na serio , wie że nie poniesie żadnych konsekwencji nawet od terapeuty gdyż sam terapeut nie trzyma się ustalonych przez siebie zasad.
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 21:40
Hmmm, rzeczywiście coś nie halo
Jeśli w grę wchodzi tylko zamknięta, to z kim On rozmawiał? Co to za "po znajomości"
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 21:43
Byłam przy rozmowie jak terapeuta to mówił. Cała rzecz się dzieje w dużej przychodni leczenia uzależnień w dużym mieście.
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 21:50
inka70, to skąd ten pomysł na anticol? Bo to ma się nijak do terapii zamkniętej!
Flandria - Pią 06 Sie, 2010 21:56
a nie możesz faceta po prostu kopnąć w tyłek ?
nieważne na co umawiał się z terapeutami, ważne na co umawiał się z Tobą ...
niech się chłop najpierw pozbiera a dopiero później zawraca Ci głowę ...
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 21:56
Może nie jasno się wypowiadam.Cały czas twierdzili że tylko zamknięte. Jdnak na koniec rozmowy stwierdził terapeuta że da mu ostatnią szanse-tj. zacznie terapie ambulatoryjną od zera i tu pomysł na antikol
anakonda - Pią 06 Sie, 2010 21:59
Ale co da terapia zamkieta ?Jak bedzie sie chcial napic to sie napije .A takie straszaki typu antikol to zly pomysl
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:01
inka70 napisał/a: | Może nie jasno się wypowiadam.Cały czas twierdzili że tylko zamknięte. Jdnak na koniec rozmowy stwierdził terapeuta że da mu ostatnią szanse-tj. zacznie terapie ambulatoryjną od zera i tu pomysł na antikol |
Nie no, to zupełnie bez sensu.
Jeśli możesz, to postaw sprawę jasno, że nie wierzysz w takie jego dochodzenia.
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:01
Flandra napisał/a: | możesz faceta po prostu kopnąć w tyłek ?
| To niestty nie jest proste. A mieszkać pod jednym dachem( nawt po rozwodzie) z alko mi się nie uśmiecha. Pomyślałam , że może mężęm moim już nie będzie ale dobrze by było gdyby dzieci miały trzeżwego ojca .Podałam terapucie gści , który zgodził by się na zamknięte -nie rozumię dlaczego terapeuta tego nie wykorzystał?
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:03
inka70 napisał/a: | Podałam terapucie gści , który zgodził by się na zamknięte -nie rozumię dlaczego terapeuta tego nie wykorzystał? |
Ja też nie rozumiem ale i rozumiem trochę. Bo możliwe, że terap nie znalazł w nim prawdziwej chęci i dlatego go nie poparł
Flandria - Pią 06 Sie, 2010 22:05
inka70 napisał/a: | ale dobrze by było gdyby dzieci miały trzeżwego ojca |
no jasne, że dobrze
tyle, że nie jesteś dobrą wróżką i nie jesteś w stanie zmienić tego faceta w "trzeźwego ojca"
anakonda - Pią 06 Sie, 2010 22:07
Flandra napisał/a: | tyle, że nie jesteś dobrą wróżką i nie jesteś w stanie zmienić tego faceta w "trzeźwego ojca" |
Jak nie troche wyobrazni i mozna;xd
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:09
Małgoś napisał/a: | że nie wierzysz w takie jego dochodzenia. |
Ten terapeuta też chyba nie wierzy w to co mówi , kilkukrotnie powtarzał , że on nie jest w stanie mu pomóc . To po co ta cała zabawa . Może zamknięte też mu nie pomoże , ale jak była możliwość go na nią posłać to czemu z niej nie skorzystać.Z tego co już wim to przy leczeniu potrzebna jest konsekwencja-ale gdzie jej szukać , jak nawet terapeuta nie działa konsekwentnie?
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:13
inka70 napisał/a: | przy leczeniu potrzebna jest konsekwencja |
a przede wszystkim wola chorego....
jesli Twój będzie zdeterminowany, to będzie dobrze gadał z terapeutą i ten go poprze. Bo na zamkniętą trzeba się dostać, wykazać wolą choćby nie wiem co etc...
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:17
Flądra - bardzo dziękuje za poleceni "Przebudzenia"A. de Mello świetna książka
anakonda - Pią 06 Sie, 2010 22:21
inka70 napisał/a: | Ten terapeuta też chyba nie wierzy w to co mówi , kilkukrotnie powtarzał , że on nie jest w stanie mu pomóc . |
tak to nie pstryk myk on moze ewetualnie pomoc
Cytat: | Może zamknięte też mu nie pomoże , ale jak była możliwość go na nią posłać to czemu z niej nie skorzystać |
mi jak narazie 3 zmknieta cos pomogla ( w sumie tez tam jakis przymus) jak narazie.
Cytat: | Z tego co już wim to przy leczeniu potrzebna jest konsekwencja-ale gdzie jej szukać , jak nawet terapeuta nie działa konsekwentnie? |
wola chec alkoholika w sumie terapia zamknieta to takie wieksze pranie mozgu i intesywne .Potem oczywiscie po wyjsciu kontynuacja leczenia itd
Flandria - Pią 06 Sie, 2010 22:21
rewelacyjna
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:24
Wiem , że jestem współuzależnona i nie powinno mnie to obchodzić.Bardzo się jednak boje , że on zrobi komuś krzywde(jeżdzi po pijaku ) i to ja z dziećmi poniesiemy tego konsekwencje-chodzi mi głównie o finansowe(strata pracy , odszkodowania itp.)Ja wiem , że to może głupio brzmi ale nie mogę się pozbyć tych myśli.
Flandria - Pią 06 Sie, 2010 22:29
inka70 napisał/a: | Bardzo się jednak boje , że on zrobi komuś krzywde(jeżdzi po pijaku ) |
to przecież uzasadniona obawa
szczerze mówiąc to zawsze się zastanawiam czy w takiej sytuacji nie zadzwoniłabym na policję ...
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:34
Flandra napisał/a: | w takiej sytuacji nie zadzwoniłabym na policję ... |
I co im powiem jak nawet nie wiem gdzie on jest i gdzie jeżdzi?
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:34
inka70 napisał/a: | to ja z dziećmi poniesiemy tego konsekwencje-chodzi mi głównie o finansowe(strata pracy , odszkodowania itp |
to może się stać....
Może warto zabezpieczyć się jakoś? Rozdzielczość, alimenty...?
Flandria - Pią 06 Sie, 2010 22:35
a kontaktowałaś się z jakimś prawnikiem ?
może on by wiedział jak szybko rozwiązać taką sytuację ?
anakonda - Pią 06 Sie, 2010 22:38
Małgoś napisał/a: | inka70 napisał/a: | to ja z dziećmi poniesiemy tego konsekwencje-chodzi mi głównie o finansowe(strata pracy , odszkodowania itp |
to może się stać....
Może warto zabezpieczyć się jakoś? Rozdzielczość, alimenty...? |
Szybko wnies o seperacje to pomoze
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:44
2 lipca jes złożony pozew w sądzie . Jeszcze nie wiem kiedy będzie sprawa.
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:46
inka70 napisał/a: | 2 lipca jes złożony pozew w sądzie . Jeszcze nie wiem kiedy będzie sprawa. |
I tak trzymaj! Nie łam się i nich wie, że nie żartujesz.....
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 22:49
Ale jak straci prace to nic mi nie pomożę , bo z czego będzie płacił alimenty?
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 22:52
inka70 napisał/a: | Ale jak straci prace to nic mi nie pomożę , bo z czego będzie płacił alimenty? |
i tak go nie uchronisz... jedyne co możesz, to zarobić sama
a alimenty z urzędu, czyli ok 4 stówek na głowę
Na marginesie dodam, że sama kiedyś tak się bałam o to skąd mój eks weźmie kasę i nie chciałam by ojciec moich dzieci wylądował w pi***lu z tak błahego powodu. A jak się okazuje, to był tylko rozleniwiacz dla niego... Bo pozwalałam mu bazować na tym, że ja twardzielka dam radę a on biedny robaczek przecież się stara jak może....
Ale zmieniłam taktykę po rozmowie z adwokatką
inka70 - Pią 06 Sie, 2010 23:11
Dobranoc . Muszę sobie wszystko przemyśleć. Czasami żałuję , że nie można dostac recepty z gotowym rozwiązaniem problemu.
Małgoś - Pią 06 Sie, 2010 23:31
inka70 napisał/a: | Dobranoc . Muszę sobie wszystko przemyśleć. Czasami żałuję , że nie można dostac recepty z gotowym rozwiązaniem problemu. |
Na szczęście nie można dostać takiej recepty.. bo życie zmusza nas do działania i radzenia sobie w różnych sytuacjach, i w efekcie nabieramy siły i pewności siebie.
Klara - Sob 07 Sie, 2010 07:38
Witaj Inko!
Przede wszystkim to Ty powinnaś być konsekwentna!
Twój mąż nie poszedł się leczyć, tylko chodził do przychodni. Stwarzał pozory, więc nie dotrzymał danej Ci obietnicy.
Z drugiej strony, ten terapeuta o którym piszesz nie wygląda na profesjonalistę, ale teraz nie do Ciebie należy myślenie o zmianie ośrodka czy terapeuty, czy też formy leczenia. Ty zrobiłaś już co mogłaś, Twój mąż wie, do kogo się zwrócić, bo jest wystarczająco wyedukowany w tym względzie.
Teraz już tylko RATUJ SIEBIE I DZIECI!
Zrób wszystko co możesz, żeby nie ponosić konsekwencji jego picia i zacznij żyć swoim życiem.
Przestań prowadzić dorosłego faceta za rączkę. Jeżeli rzeczywiście zależy mu na utrzymaniu rodziny, to sam zgłosi się do takiego ośrodka, który mu pomoże.
Trzymaj się Inko!
Jacek - Sob 07 Sie, 2010 10:16
inka70 napisał/a: | Ten terapeuta też chyba nie wierzy w to co mówi , kilkukrotnie powtarzał , że on nie jest w stanie mu pomóc . To po co ta cała zabawa |
nigdy i nikomu żaden terapeuta jeszcze nie oduczył pacjenta picia alkoholu
pacjent musi dokonać sam takiego wyboru
z tym że terapeuci są od tego aby taką drogę wskazać pacjentowi
KICAJKA - Sob 07 Sie, 2010 11:00
inka70 napisał/a: | Jdnak na koniec rozmowy stwierdził terapeuta że da mu ostatnią szanse-tj. zacznie terapie ambulatoryjną od zera i tu pomysł na antikol | Może chodziło o terapię stacjonarną (spotkania z terapeutą) a dodatkowo antikol dla pewności.Żeby podawać ten lek pacjent musi podpisać zgodę ,że jest świadomy konsekwencji w razie zapicia przy braniu leku (wtedy ośrodek nie odpowiada za ewentualne złe skutki).To tak jak podpisuje się zgodę na podanie kontrastu przy badaniu TK albo MR,czy narkozy do zabiegu. A prawda jest taka,że Ty powinnaś pomagać sobie i dzieciom a nie menowi,bo i tak zrobi co będzie chciał.To TY dla SIEBIE musisz być konsekwentna w stosunku do mena.
Barbórka - Czw 12 Sie, 2010 17:01 Temat postu: ratunku Witam,
wiesz a ja czekam na sprawę alimentacyjną. Pozew leżał pół roku w sądzie, taka kolejka. A za 2 tygodnie sprawa. Mąż wymyśla różne zastraszenia, czasami jest z kolei słodki,a ja zajmuję się dziećmi i czekam na termin.
pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Nie oglądaj się na alkoh.
pa,pa
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 10:42
Witam.
Trochę mnie nie było ale wracam z podkulonym ogonem i jeszcze bardziej zdołowana. Jak dwa lata temu dowiedział się ,że sprawa o separacje jest w toku w pierwszej chwili szalał - dochodziło do scen drastycznych ( szkoda gadać ) a póżniej obudzenie -prośby , przeprosiny ,zmiana sposobu życia. A ja co -naiwna gęś stwierdziłam , że dam kolejną szanse nie tyle jemu co naszej rodzinie ( tak sobie to tłumaczyłam ). W ostatnim roku przeszedł już trzy terapie (oczywiście nie z uzależnienia tylko terapii depresji i nerwic ). 1 czterotygodniową w ośrodku stacjonarnym ,2 trzymiesięczna w dochodzącym a teraz jest od sierpnia na 12 tygodniowej w ośrodku. Ostatnio przeczytałam wypis z 2 na którym jest napisane w wywiadzie że pacjent jest w abstynencji od kilku lat he, he ,he koń by się uśmiał-w trakcie tej terapii kilkukrotnie się nieżle sponiewierał a najdłużej jak nie pił to było 3 miesiące . Teraz będąc w tym ośrodku też spożywał a jak był tam za pierwszym razem to schlał sie do nieprzytomności i chcieli go wyrzucić-ale wypłakał ,że on taki biedny i nie daje rady. Wydaje mi się , że on z tych terapii korzysta tylko po to aby jeszcze lepiej manipulować innymi- chociaż i tak w sztuce manipulacji jest arcymistrzem . Moje pytanie brzmi czy mogę (czuje taką potrzebę ) i czy powinnam porozmawiać z kimś z tego ośrodka o tym .
olga - Wto 16 Paź, 2012 10:51
witam
może nie powinnam, ale zapytam: jak długo jeszcze zamierzasz mieć nadzieję? zadawałaś sobie pytanie po co Ci to? nie myślałaś o tym, że należy Ci sie normalne życie?
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 10:57
Już nie mam nadzieji . Tak sobie myślę , że to normalne życie należy mi się jak psu buda tylko tak do końca muszę sie dowiedziec jak to normalne życie odzyskać.
olga - Wto 16 Paź, 2012 11:02
Ostateczna i definitywna separacja od czynnego alko da Ci szansę na normalne życie. Ja rozwiodłam się, wyrzuciłam z domu, nie utrzymuję kontaktu. Jest mi duuuuużo lepiej żyć. Cały czas "liżę" rany po traumatycznym życiu z alko, ale to co jest w tej chwili ma znacznie więcej wspólnego z normalnością jak to co było wcześniej.
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:03
Wiem że przede mną długa i wyboista droga.Musze jeszcze uwierzyć że mam prawo do normalnego i szczęśliwego życia , że umie sama żyć ( tak naprawdę to żyje sama od kilku lat ale jakoś tego nie ogarniam ). Rozum podpowiada jedno a i tak zachowuję się irracjonalnie. Mam mocne postanowienie poprawy tz tym razem nie zawróce z obranej drogi .
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:06
Ja wiem tylko jedno że kontakt i tak i tak muszę z nim mieć ze względu na dzieci to niestety jest nieuniknione .
olga - Wto 16 Paź, 2012 11:08
Masz prawo do normalnego życia, spokoju, realizowania siebie samej jak każdy człowiek. Nie musisz być pi****oną siostrą miłosierdzia (określenie jednej z naszych userek idealnie oddające sytuację).
On wybrał swoją drogę, Ty nie musisz podążać za nim.
olga - Wto 16 Paź, 2012 11:10
inka70 napisał/a: | Ja wiem tylko jedno że kontakt i tak i tak muszę z nim mieć ze względu na dzieci |
Dzieci chcą tego kontaktu?
Mój alko z dziećmi się nie kontaktuje. Chyba nie czuje takiej potrzeby. Wiem, że dzieci mają żal o to do niego, ale w konsekwencji to dobrze, że tak jest.
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:15
Najmłodsza córka ma 5 lat i jest z nim bardzo związana. Na urodziny zbudował jej domek w ogrodzie , razem hodują króliki ,i udaje wspaniałego tatusia (ona nie widzi jego zwłok jak się uchla i nie wiadomo gdzie się włóczy - bo jak pyta tatusia gdzie byłeś odp jest jedna - w pracy i to dziecku wystarcza ) Starsze córki mają już wyrobione zdanie na jego temat .
olga - Wto 16 Paź, 2012 11:21
Ja uważam, że definitywne zerwanie kontaktu będzie lepsze w konsekwencjach niż utrzymywanie jakiegoś sztucznego tworu. Dzieci wyczuwają fałsz w zachowaniu dorosłych. Lepszy brak ojca niż ojciec, który nie daje stabilności i poczucia bezpieczeństwa.
Niestety Ty też im tego nie dajesz kręcąc sie wokół alko, huśtając na huśtawce emocji.
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:22
Starszym córką jest go żal . Kiedyś się na niego wkurzały a teraz traktują go jak kogoś godnego politowania. Nie mówią mu oczywiście tego wprost .A ten zachowuje się jak pan i władca w swoim wyimaginowanym świecie - myślę , że przez chorobę stracił kontakt z rzeczywistością - on by chciał , żeby wszyscy myśleli jak on chce żeby myśleli ( jak on powie na białe czarne to wszyscy powinni mówić i wierzyć że to czarne )
olga - Wto 16 Paź, 2012 11:25
Czy dzieci powinny użalac sie nad rodzicem? Rodzic powinien być dla dziecka opoką, kimś trwałym, stabilnym. Widzisz bezsens sytuacji w której sie znajdujesz?
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:34
Właśnie zeskoczyłam z huśtawki. Szczerze mówiąc wiruje mi trochę w głowie jestem lekko zakręcona i chyba zajmie mi trochę czasu obranie kierunku dalszej drogi . Zaczynam od początku . Wielkie bum już było ,teraz wszystko się rozsypuje i generalnie panuje wielki chaos . Z ołówkiem w ręku próbuje z tego chaosu wybrać to co ważne i o czym muszę pamiętać . Boje się że mogę coś zgubić. Czekam na wasze rady o czym nie powinnam zapomnieć
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 11:39
olga411 napisał/a: | Widzisz bezsens sytuacji w której sie znajdujesz? |
Pewnie że widzę a powiem więcej rozumie ale czemu to wszystko jest takie trudne (tz podejmowanie decyzji ) , czemu trwam w chorej sytuacji - ostatnio doszłam do wniosku , że to potworny lęk przed nieznanym. Wiem że gorzej być nie może ale czy na pewno . Chyba mam problem z podejmowaniem decyzji . Ale nad tym pracuje
olga - Wto 16 Paź, 2012 12:02
My współ wszystkie mamy problem z podejmowaniem decyzji. Dlatego lepiej jest trwać w lęku, niepewności jak raz przeciąć to co tak ciąży. Tylko, że moment decyzji jest najtrudniejszy, później już jest z górki.
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 12:09
Dzięki mam nadzieję , że i w moim przypadku tak będzie .
olga - Wto 16 Paź, 2012 12:16
Nie wiem czy tak jest rzeczywicie ale ja podzieliłam sobie współuzaleźnione na trzy grupy:
1. te które trwają przy alkoholiku, męczą się, cierpią ale go nie opuszczają
2. te które zaczynaja z nim pić i same popadają w alkoholizm (trwając przy nim oczywiście)
3 i te które się wyzwalaja i zaczynają nowe życie
Życzę Ci żebyś znalazła sie w trzeciej grupie
inka70 - Wto 16 Paź, 2012 12:45
Teraz już kończę . Do jutra . Dzięki za wsparcie i proszę o dalsze -będzie mi potrzebne
Jacek - Wto 16 Paź, 2012 13:20
inka70 napisał/a: | czy powinnam porozmawiać z kimś z tego ośrodka o tym |
możesz,ale nie musisz
a tak z drugiej strony,po tym co opisujesz powiem tak - po co???
nie Tobie ,a jemu powinno zależeć na sprawie,aby dociekać do wspólnego życia po przez jego starania o trzeźwość
moja żona zrobiła podobnie,podobnie bo poszła wyżej,aż po rozwód
i na moje prośby nie zwracała uwagi - ja wtedy w moje prośby wierzyłem
ale dziś się cieszę,ze tego nie wycofała,ze mnie w tej niepewności potrzymała
dzięki temu zrozumiałem że to już nie żarty,i dokonałem prawidłowego wyboru
i tego wyboru ,dziś się trzymam
tak więc powiem wprost,jak to było u mnie
przestań za nim latać ,daj Ty jemu szansę aby podjął dobrą decyzję
KICAJKA - Wto 16 Paź, 2012 15:29
Inko - jak na początku nie wiedząc nic w temacie, interesowałam się moim alko na leczeniu,
efekty były takie,że wracał tam po każdym zapiciu i traktował
jak odpoczynek w sanatorium
Kiedy trafiłam na Al-anon przestałam kompletnie się nim interesować.
Kiedy trafiło mu się wpaść w ciąg to sam prędziutko załatwiał terapię,wszywki
a efekt był na ok.1 - 2,5 lat bez alko - tylko u mnie miał marne szanse.
Po 7 latach dopiero coś drgnęło - a na odwykach mieli go już dość,
terapka kazała mu się powiesić jak nie umie przestać.
Wybrał trzeźwe życie - tylko ja już nie byłam właśnie:
"pier******** siostrą miłosierdzia"
Ja sama pracowałam na swój i dziecka spokój i lepsze życie,
czego się nauczyłam-mam do dziś i trzeźwego męża też.
|
|