To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jestem nowa (Mag)

Anonymous - Pon 18 Paź, 2010 19:26
Temat postu: jestem nowa
Witajcie,

Jestem nowa na tym forum i mam nadzieję, że znajdę tutaj pomoc. Zacznę od początku:
1. Mój ojciec jest alkoholikiem
2. Moja matka jest mocno w niego wpatrzona, jak się pokłócą to szuka sojuszników i na niego nadaje, a jak się pogodzą to każdy jest wrogiem.
3. Odkąd pamiętam w domu czułam się niepotrzebna i marzyłam tylko, aby wyprowadzić się z niego
4. Jak już się wyprowadziłam do innego miasta mając 20 lat to narobiłam sobie problemów z prawem, które ciągną się za mną do dzisiaj. Po 2 tatach wróciłam na chwilę (straciłam pracę, w nowej zarabiałabym za mało, aby wynajmować mieszkanie), przez miesiąc było ok, traktowali mnie jak córkę, a później znowu przeszkadzałam.
5. Wyprowadziłam się ponownie z dnia na dzień ledwo wiążąc koniec z końcem, miałam szansę na pracę w innym mieście, ale poznałam mojego obecnego narzeczonego i zostałam z nim. Po roku związku zamieszkaliśmy razem. W tym czasie wielokrotnie miał problem z alkoholem. Wydaje mi się, że teraz mniejszy, bo nie pije codziennie. W kwietniu pił kilka dni i znalazłam ukryte puste butelki. Namawiałam go na terapię [ja sama zaczęłam chodzić - (nie byłam już prawie 4 miesiące), bo byłam Strzępkiem nerwów, do tego DDA]. Na początku mówił, że nie ma problemu, później, że chyba tak, ale wstydzi się mówić o tym przed obcymi ludźmi i dlatego nie chce iść na terapię. Ustaliliśmy(ja dałam ultimatum a on się zgodził), że jak problem powróci to albo idzie na terapię, albo ja się wyprowadzę od niego. W tym czasie wypił na 2 weselach, ale wczoraj po jednym z nich nakryłam go w łazience jak pił z butelki wódkę weselną, którą mu zabrałam i doznając szoku nie odzywałam się do niego, jak prbował mi wmówić, że nic się nie stało :[ . Jak go "olałam" i wyszłam do drugiego pokoju to zamknął za mną drzwi i powiedział " czar prysł". Rano z uśmiechem mnie powitał, ale zlekceważyłam to i wyszłam do pracy.
6. Jestem wykształcona, nie najgorzej zarabiam, ale boję się, że jak go zostawię to sobie nie poradzę finansowo. Z rodzicami nie utrzymuję kontaktów (tylko mijamy się na rodzinnych spotkaniach bez słowa), więc nie mam gdzie wrócić.

Nie wiem, co robić, nie odłożyłam żadnych oszczędności, bo wszystko wkładałam we wspólne wydatki, remont mieszkania (jego mieszkania). Wystarczy mi na wynajęcie mieszkania i skromne życie, ale na koszta związane ze szkołą i nie wiadomo w jak odległej przyszłości adwokata. Wiem, że powinnam teraz z nim porozmawiać i przypomnieć o ultimatów, wiem, że jeśli nie zgodzi się na leczenie to powinnam być konsekwentna i się wyprowadzić, ale nie wiem jaką decyzję podjąć. Rozum mi podpowiada, że źle podjęte decyzje w przeszłości dają mi każdego dnia o sobie znać i jeśli z nim będę, a on będzie dalej pił to za 20 lat mogę powiedzieć, że zmarnowałam sobie życie, a miałam wybór. Tylko, że ja teraz nie widzę żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji:-( najgorsze jest to, że wszyscy widzą w nim ideał, nawet moja rodzina, bo on zawsze wycałuje ciocie z każdym porozmawia...

stiff - Pon 18 Paź, 2010 19:32

Mag napisał/a:
Tylko, że ja teraz nie widzę żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji:

Z tego co piszesz wynika, ze jesteś w temacie... :roll:
Moze dobrego wyjścia nie ma, ale możesz wybrać mniejsze zło, choć pewnie wcale tak nie jest, bo co Cie czeka jeśli będziesz trwała w pijanym związku...

Flandria - Pon 18 Paź, 2010 19:48

Mag napisał/a:
Jestem wykształcona, nie najgorzej zarabiam, ale boję się, że jak go zostawię to sobie nie poradzę finansowo.


zawsze możesz spróbować się jakoś z nim dogadać, żeby oddał Ci kasę, którą włożyłaś w to mieszkanie ...
poza tym, wiele osób wynajmuje sobie np. tylko pokój a nie całe mieszkanie - wychodzi dużo taniej
a kto wie - może w przyszłości spotkasz kogoś naprawdę wartościowego ? :)

Klara - Pon 18 Paź, 2010 19:58

Mag napisał/a:
wiem, że jeśli nie zgodzi się na leczenie to powinnam być konsekwentna i się wyprowadzić,

Mag, jeżeli jeszcze nie masz z nim dzieci, to dasz sobie radę sama.
Moim zdaniem powinnaś przede wszystkim wrócić na terapię, a opiniami rodziny się nie zajmuj.
Ja słuchałam co mi mówią znajomi i nawet przez jakiś czas wierzyłam w to, że gdybym "umiała" rozmawiać z alkoholikiem, który jest miły i uczynny (dla innych) i "pije tak jak wszyscy", moje życie potoczyłoby się inaczej.

Czy masz rachunki na rzeczy, które kupowałaś do tego mieszkania?

incognito - Pon 18 Paź, 2010 19:59

Witaj Mag! :)
Jacek - Pon 18 Paź, 2010 20:05

cześć Magi :)
pietruszka - Pon 18 Paź, 2010 20:09

Mag napisał/a:
nie wiem jaką decyzję podjąć.

Witaj Mag,
A co Ci daje ten związek? Oprócz (na razie) względnej stabilizacji finansowej?
Boisz się zostać sama? Boisz się, że nie zasługujesz na kogoś lepszego?
Szkoda, że przerwałaś terapię, to zwykle pomaga podejmować decyzje. Podjęcie decyzji zwykle bywa trudne, ale jeszcze gorzej zwlekać zbyt długo z jej podejmowaniem. Wiem, bo jeśli sama nie mogę podjąć jakieś decyzji, to czuję się jakbym pływała w próżni, zawieszona, i zwykle jestem wtedy mocno sfrustrowana. Kiedy jednak dokonam już wyboru najczęściej nabieram energii i przynajmniej odnajduję jakiś sens w tym co robię.
Mag napisał/a:
teraz nie widzę żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji:

Życie zwykle nie jest czarno-białe, często nie widać innych perspektyw, a życie lubi zaskakiwać. Osobiści pomaga mi świadomość, ze mam prawo popełnić błędy i czasem lepiej pozwolić sobie na potknięcie, zły wybór niż stać w miejscu i czekać na ... no właśnie nie wiadomo co... że ktoś lub coś za nas zdecyduje?
Acha i jeszcze dzisiaj już wiem, ze większość decyzji jest odwracalnych, zawsze można decyzję zmienić, jeśli zmienią się okoliczności.. To mi też pomaga.

Borus - Pon 18 Paź, 2010 20:29

Cześć Mag... :)
Agusia 31 - Pon 18 Paź, 2010 20:33

Witaj!!! :pocieszacz:
milutka - Pon 18 Paź, 2010 20:41

Witaj Mag :) Powiem Ci tak ...jeśli masz wątpliwości ...a z tego co piszesz to masz to zastanów sie trzy razy zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję .Bardzo trudno jest radzić komuś kto myśli "sercem"ale przez alkohol miałaś zniszczone dzieciństwo i skoro tutaj jesteś niszczy się Twoje dorosłe życie -czy na pewno tego chcesz ?Mój mąż pije sam po kryjomu i wiem jak to boli ...tak więc Ty masz szansę na to nie patrzeć -a skoro twój chłopak już teraz się chowa to nie łudź się ,że sam bez pomocy terapii się zmieni .Życzę słusznego wyboru .
ZbOlo - Wto 19 Paź, 2010 06:48

Witaj Mag, pozdrawiam ZbOlo - alkoholik.....
evita - Wto 19 Paź, 2010 07:27

Witaj Mag :)
Mag napisał/a:
najgorsze jest to, że wszyscy widzą w nim ideał, nawet moja rodzina, bo on zawsze wycałuje ciocie z każdym porozmawia...

znam ten ból ... mój men po wielu latach picia nagle stał się, już jako trzeźwy, nieomalże bohaterem narodowym w rodzinie :)
Trudno jest ci cokolwiek doradzić ale sądzę, że dobrze by było, żebyś zakończyła ten rozdział życia zaczynając jednocześnie wszystko od nowa.Nie było też trochę tak, że po powrocie do domu rodziców na siłę szukałaś jakiejś alternatywy żeby się stamtąd wyrwać ? znalazłaś kolejnego alkoholika bo takie jak my przyciągamy do siebie właśnie takich drani . Być może za parę lat twój chłopak okaże się niezmiernie wartościowym i trzeźwym człowiekiem ale nikt nie może ci tego zagwarantować więc czy masz w sobie tyle siły i ochoty by trwać przy jego boku w oczekiwaniu na nieznane ?
Problemy z prawem ... nie wiem na ile są poważne te twoje problemy ale może w pojedynkę łatwiej będzie ci je rozwiązać bez zbędnego balastu w postaci twojego alko.

Pozdrawiam serdecznie
Ewa - współuzależniona

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 15:35

Hej,

Mam rachunki na część zakupów, ale te przedmioty nie są mi do niczego potrzebne, ja potrzebuję gotówki, którą odłożę na wypadek kosztów o których wspominałam wcześniej.

Co mnie trzyma? Na pewno boję się być sama - święta, wakacje, weekendy, boję się, że już nie zdążę założyć rodziny, mieć dzieci... ale też jestem zakochana (tylko, czy przy współuzależnieniu można mówić o prawdziwej miłości).

Pietruszka, jeśli chodzi o zmienność decyzji, to dla mnie jest wszystko białe albo czarne, zakładam, że albo mi się uda od razu (wybierze terapię), albo w ogóle.

Evita, wracając do rodziców myślałam, aby się szybko wynieść od nich, wynajęłam mieszkanie i miałam nawet szansę wrócić do miasta z którego wróciłam do domu, ale go poznałam i się zakochałam.

Wczoraj postanowiłam, że porozmawiam dziś z nim i albo idzie na terapię albo ja uciekam od niego. Rano nie byłam już tego taka pewna, bo mi było go szkoda (idiotka ze mnie) i nie wiedziałam, czy to dobra decyzja. Byłam dziś w delegacji i jadąc autem pomyślałam że jak odda mi część kasy, którą zainwestowałam w jego mieszkanie to sobie poradzę. Napisałam mu sms, że musimy dziś porozmawiać i on musi podjąć decyzję. Odpisał przed chwilą, że zawsze będzie mnie kochał coby się nie stało, że ma kaca moralnego, jest mu wstyd, itd. i że to ja podejmę decyzję. Przypomniałam mu o ultimatum, odpisał, e na żadną terapię nie idzie, bo on nie pije często.:-(

Klara - Wto 19 Paź, 2010 15:55

Mag napisał/a:
Mam rachunki na część zakupów

No to mogą Ci się przydać, gdybyś się zdecydowała na wyprowadzkę i żądanie zwrotu części nakładów.
Mag napisał/a:
odpisał, e na żadną terapię nie idzie

Masz odpowiedź. Jeszcze go żałujesz? :shock:

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 16:03

Podałam mu kwotę jaką chciałabym, aby mi oddał (sam o nią zapytał).

Nie żałuję teraz jego ale nas i tego, że znowu mi nie wyszło. Wspólnych lat, planów...

Ja już sama nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak. On twierdzi, że problem się nie powtórzył, bo pił, bo było wesele.

Klara - Wto 19 Paź, 2010 16:14

Mag napisał/a:
On twierdzi, że problem się nie powtórzył, bo pił, bo było wesele.

Gdyby nie miał problemu, to po weselu by się nie dopijał :(
Mag napisał/a:
znowu mi nie wyszło

Myślę, że teraz wyciągniesz wnioski z tych niepowodzeń i później pójdzie już lepiej.
Jesteś jeszcze młoda Mag. Życie przed Tobą :pocieszacz:

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 16:25

No właśnie odpisałam mu, że nie wrócił trzeźwy, a dopijają się tylko osoby z problemem, i, że moment w którym weszłam do łazienki był najgorszym jaki mogłam sobie wyobrazić (bo napisał, że ja jak zwykle weszłam w najlepszym momencie) oraz, że jakbyśmy mieli dziecko, to też mogłoby zobaczyć ten "najlepszy" moment (on chciałby mieć dziecko).
:beczy:

Kulfon - Wto 19 Paź, 2010 16:52

Cytat:
(on chciałby mieć dziecko).


Tylko ze dziecko tez zapewne chcialo by miec ojca a nie ochlej morde :/

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 16:57

i właśnie dlatego kilka miesięcy temu powiedziałam, że ślubu nie będzie i odrzuciłam plany dotyczące dziecka, pomimo tego, że z uwagi na moje problemy zdrowotne być może będzie potrzebne leczenie jak najszybsze, aby zajść w ciążę.

Tylko, że nikt nie dał nam prawa marnować życia jeszcze niepoczętemu dziecku, dlatego, że chcemy się bawić w rodziców.

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 17:03

Mag napisał/a:
Tylko, że nikt nie dał nam prawa marnować życia jeszcze niepoczętemu dziecku, dlatego, że chcemy się bawić w rodziców.


jest taka książka Wojciecha Eichelbergera pt. "Jak wychowywać szczęśliwe dzieci", zaczyna się tak:

"Anna Mieszczanek: Czy wiesz jak to zrobić? Jak wychować szczęśliwe dzieci?

Wojciech Eichelberger: Żeby wychować szczęśliwe dzieci, samemu trzeba być szczęśliwym. To mogłaby być cała odpowiedź.

Anna Mieszczanek: Wtedy nie byłoby książki

Wojciech Eichelberger: Mogłoby nie być. Choć można zastanawiać się nad tym , jak to zrobić, żeby samemu być szczęśliwym, i co to znaczy."


dużo szczęścia życzę Mag :)

Kulfon - Wto 19 Paź, 2010 17:05

Ja moim dzieciom zafundowalem niezla prawie 2 letnia "jazde", do tego dochodzi jeszcze kilka innych wczesniejszych czynnikow ktore w przypadku mojego syna byc moze nigdy nie beda do nadrobienia :/

Coz czasu nie cofne, a szkoda :(

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 17:18

Kulfon napisał/a:
ktore w przypadku mojego syna byc moze nigdy nie beda do nadrobienia


nie gdybaj tak :p

trochę wiary we własne dzieci ! :)

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 18:13

Jaka ja jestem głupia, rozum mi mówi, aby odejść, ale coś mnie trzyma
:evil2"

Robi mi obiady, śniadania, kupuje prezenty, mówi, że ładnie wyglądam, żebym uczyła się (studia, kursy) ile tylko chcę, do puki mamy pieniądze. Jak byłam chora (problemy z oddychaniem nawet w nocy) to wrócił natychmiast z pracy do domu. Ale pamiętam też jak innym razem byłam chora na anginę i leżałam w łóżku to on sobie popijał (to w kwietniu). Nie wylicza mi ile wydaję na ubrania, czy kosmetyki, sam mnie zachęca abym sobie coś kupiła.

Moje koleżanki mówią, że z każdym jest coś "nie tak" i w gruncie rzeczy mam ok.

Sama już nie wiem, jakiś Matrix

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 18:37

Mag napisał/a:
Moje koleżanki mówią, że z każdym jest coś "nie tak"


no bo to niby prawda, ale ...

masz z kim o tym pogadać ? najlepszy byłby jakiś terapeuta - ktoś, komu mogłabyś zupełnie szczerze opowiedzieć jak to wszystko wygląda i kto pomógłby Ci spojrzeć na całą tę sprawę bez zbędnych emocji, z innej perspektywy

ja nie wiem jak to z Tobą jest, ale czasem my DDA strasznie histeryzujemy jeśli chodzi o alkohol. Czasem zupełnie niepotrzebnie :bezradny:

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 18:46

Właśnie nie mam z kim porozmawiać obiektywnie, bo koleżanki mówią mi, że przy ich mężach to on jest super - tamci nic nie robią oprócz imprez, piwa lub sportu.

Wiem, że DDA są przewrażliwieni, ale ta butelka po kryjomu pita to chyba nie jest przewrażliwienie.

W zasadzie to chyba muszę wrócić na terapię, na której albo pokażą mi sytuację obiektywnie i przestanę go męczyć z tym piciem, albo tak mnie wzmocnią, że kopnę go w tyłek nie oglądając się za siebie.

Boję się, że teraz jestem na tyle słaba w postanowieniach, że jak się wyprowadzę, a on zacznie mnie nachodzić to zmięknę i wrócę, a wówczas moja pozycja zupełnie będzie słaba.

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 18:55

Mag napisał/a:
Boję się, że teraz jestem na tyle słaba w postanowieniach, że jak się wyprowadzę, a on zacznie mnie nachodzić to zmięknę i wrócę, a wówczas moja pozycja zupełnie będzie słaba.


a nie możesz odejść od niego na jakiś czas ? :)
powiedzieć mu, że to wszystko dla Ciebie za trudne, że potrzebujesz trochę czasu na przemyślenie sobie pewnych kwestii ?

teraz jesteś kłębkiem nerwów - w takim stanie trudno podjąć racjonalną decyzję -
daj sobie trochę oddechu, spokoju i za miesiąc, dwa czy pół roku zdecydujesz czy do niego wrócić, czy może jednak nie warto ...

Anonymous - Wto 19 Paź, 2010 19:07

Nie mam gdzie iść na jakiś czas, nie utrzymuję kontaktów z rodzicami, a do babci to znowu ok 3 godzin w sumie będzie trwał mój dojazd do i powrót z pracy.

Tym bardziej że już mu kiedyś powiedziałam, że jak się raz wyprowadzę to na dobre.... :bezradny:

wiem, że zmiany są po to, aby było lepiej, ale gorzej z moją stabilnością emocjonalną. I skoro myślę sobie, że chciałabym, aby teraz "nawywijał" , bo zostawiłabym go to chyba oznacza że podejmuję decyzje w emocjach.

Flandria - Wto 19 Paź, 2010 19:18

Mag napisał/a:
Nie mam gdzie iść na jakiś czas

ojojojoj :p
poszukaj jakichś ogłoszeń
nie wiem gdzie mieszkasz i pracujesz, ale w dużych miastach łatwiej o wynajęcie pokoju - zdaje się na gumtree.pl można coś znaleźć
ale są też gratki.pl i inne, no i "koniec języka za przewodnika" - może ktoś z Twoich znajomych wie o jakimś miejscu do wynajęcia ? albo u kogoś ze znajomych mogłabyś się zatrzymać ?

nie jestem specjalistą od współuzależnienia, ale zdaje się ważna jest konsekwencja - powiedziałaś mu, że jeśli nie pójdzie na terapię to z Wami koniec - to to realizuj, szkoda tracić życie na związek, w którym czujesz się źle.

Zresztą - skoro tyle dla Ciebie robi, to chyba mógłby zrobić też coś, co jest dla Ciebie ważne, prawda ? Czyli iść na spotkanie z terapeutą. Jeśli nie jest alkoholikiem, to się tam dowie, że nie jest. (Robią jakieś testy czy coś - pewnie ktoś mądrzejszy w tych kwestiach ode mnie się zaraz tu wypowie :) )

Tutaj na forum, znajdziesz mnóstwo informacji o tym jak wygląda terapia, czego się tam można spodziewać - być może to pomogłoby mu przełamać lęk (najbardziej boimy się tego co nieznane).

Anonymous - Nie 05 Lut, 2012 18:34

Witajcie!

Nie było mnie tutaj rok (w październiku minął rok). Od tego czasu bardzo dużo się zmieniło:-) Siedzę teraz sama (rozstaliśmy się kilka miesięcy po tym, jak zwrociłam się do Was o wsparcie) w moim mieszkaniu (kupiłam je na kredyt po rozstaniu). Dziś wiem, że zrobiłam dobrze, jestem szczęśliwa. Życie z osobą pijącą nie ma najmniejszego sensu - teraz to wiem:-).
Dzięki za wsparcie, które mi okazaliście, gdy wachałam sie jaką decyzje podjąć.

pozdrawiam, Mag :)

pterodaktyll - Nie 05 Lut, 2012 18:36

Hallo Mag. :mgreen:
Klara - Nie 05 Lut, 2012 18:39

Hej Mag, witaj :)
Cieszę się, że jesteś szczęśliwa :buziak:

KICAJKA - Nie 05 Lut, 2012 19:52

Witaj Mag :)
Dobrze,że potrafiłaś zmienić swoje życie :okok:
Powodzenia dla dalszych wyborów :kciuki:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group