czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Wiara w ....
jacek1954 - Sob 24 Sty, 2009 23:01 Temat postu: Wiara w ....To co piszę to moje przemyślenia ostatnich dni.
Dawno temu odrzuciłem ze swego życia Boga-- nie był mi potrzebny.Małe tego, zbierałem książki, artykuły itp. na jeden temat-- Boga nie ma. Piłem, wiele w zyciu zrobiłem złego, kilka razy otarłem się o śmierć(np.spadłem z bardzo stromych schodów i nawet zadrapania) i piłem dalej.Potem dwie próby samobójcze i znowu nic.Było to po terapii kiedy zapiłem choć wiedziałem że ze mną jest coś nie tak. Złota myśl-zapić się. Siedmiomiesięczny ciąg.Skrajnie wyczerpany trafiam do szpitala psychiatrycznego w Sokołówce na OLU. Rok 1998 pierwsza sobota czerwca--w ramach terapii zawożą nas do Częstochowy na spotkania AA i Al- anon. Tu stał się cud. Pod wpływem pewnych wydarzeń przyznaje że jestem alkoholikiem. Drugi cud . Po 20 latach ide do spowiedzi. Było mi potem tak dobrze tak lekko, zacząłem chodzić na msze na naszym oddziale.Tak jest do dziś.Dzięki wierze w Boga przeżywam piękne chwile np. w Częstochowie, Licheniu, oraz u nas w Woźniakowie /k Kutna. Bardzo przeżywam nasze msze, kiedy trzymając się za ręce śpiewamy Abba Ojcze.Czuje wtedy siłę wspólnoty AA. Prawie 11 lat jestem trzeźwy, a przez te lata byłem dwa razy w Strzyżynie, robiłem DDA, PRO i jeszcze troche. Ostatnio dostałem dyplom " terapeuty pierwszego kontaktu". Wiara towarzyszy mi cały czas, pomaga,wierze że ktoś napisał moje życie i czuwa nad nim, ale ostatnio pod wpływem pewnych zdarzeń(choroba) mam różne myśli naten temat. Czy to znowu jakiś sprawdzian wytrzymałości? Jak mam to odbierać? Nie oczekuje nagrody za swoje życie przez ostatnie lata, wiem że choroba to coś naruralnego i dotyka wielu ludzi. Wiem o tym doskonale, ale.......... tysiące myśli kłębi się w głowie. Może ktoś ma podobne doświadczenia.Ate - Sob 24 Sty, 2009 23:12
jacek1954 napisał/a:
Wiara towarzyszy mi cały czas, pomaga,wierze że ktoś napisał moje życie i czuwa nad nim,
Jacku Jesli wiara w Boga pomogla Ci odzyskac normalne zycie to dobrze, jestem jednak pewna ,ze to Ty robisz z nim porzadek, to Ty wybierasz w ktora strone pojdziesz i wlasnie Ty wybrales , ze w te dobra . Wiele razy slyszalam, ze wiara w Boga pomaga w trzezwieniu, w zyciu w ogole . Gratuluje trzezwosci stiff - Sob 24 Sty, 2009 23:15
Cytat:
Czy to znowu jakiś sprawdzian wytrzymałości?
Myślę,ze nie warto patrzeć na to pod tym kontem.Wielu z nas którym sie udało,myśli czasami ,ze urodzili sie pod szczęśliwa gwiazda i pewnie tak jest.Ale nie możemy oczekiwać,ze teraz to juz nie przyjdzie nam sie zmierzyć z wielkimi problemami.Nauczyliśmy sie jedynie sobie z nimi inaczej radzić...
Pozdrawiam...Jagna - Sob 24 Sty, 2009 23:18
jacek1954 napisał/a:
Dawno temu odrzuciłem ze swego życia Boga-- nie był mi potrzebny
Jakże mi bliskie to co napisałeś. Ja także przez te lata pica byłam daleko od Boga, szukałam sama nie wiem czego, ale chyba dowodu...ze Go nie ma.
Będąc na terapii postanowiłam wyspowiadac się, poraz pierwszy od chyba 5 lat.
Przez ten mój krótki rok trzeźwości pojechałam na zloty AA do kilku sanktuariów, min. Częstochowa, Góra Św. Anny, Licheń. Nadal nie wróciłam na dobre do braci katolickiej, nie czuję jeszcze tego- religia i wiara w Boga to dla mnie jakby inne sprawy, tak to czuję. Nie chodzę do kościoła.
Powróciła jednak u mnie głęboka wiara, to moja Siła Wyższa dopomogła mi wygrzebać się z tego bagienka. Sama nie dałabym rady, nie raz w rozpaczliwych modlitwach na kacu i po pijanemu błagałam Boga by mi pomógł.
I Pomógł Ja to wiem, ja to czuję całą sobą, że nie stało się to zwyczajanie, wiem że Mój Bóg jest ze mną, a ja mu ufam. I już tak się nie boję żyć.
Usłyszałam mądre słowa dotyczące cierpienia ludzkiego, było to w kontekście dna w chorobie alkoholowej, ale dotyczy każdej traumy człowieka- Bóg daje człowiekowi tylko tyle cierpienia ile może on udźwignąc. Każdy człowiek ma inną tę wytrzymałość.
Moje dno patrząc obiektywnie nie było druzgocące, ale dla mnie subiektywnie to była degrengolada, więcej juz nie udźwignęłabym - stąd i moje próba samobójcza, miałam dosyć!
Dlatego teraz, gdy mam gorsze chwile, spotyka mnie smutek, mówię sobie- widac jest mi to potrzebne, a Bóg chce mi coś pokazać, bo może nie dostrzegam czegoś, czegoś ważnego.
Pozdrawiam Jacku Jacek - Nie 25 Sty, 2009 00:49
jacek1954 napisał/a:
Wiara towarzyszy mi cały czas, pomaga,wierze że ktoś napisał moje życie i czuwa nad nim,
Trudno mnie samemu określić siebie jak bardzo jestem wierzącym
ale wierząc w nakazy kościelne,to jestem mało wiernym
do kościoła chodzę tylko w wielkie święta
zamiast pacierza to w myślach rozmawiam z Bogiem
a samej wiary nauczyła mnie,moja Babcia
i to Ona swym postępowaniem i głęboką wiarą pokazała mnie,jej spokój,nie było jakiegoś zastanawiania czy Bóg istnieje
On dla niej istniał i był wszędzie
Wiele razy mnie mówiła,gdy szykowała drugie śniadanie do szkoły,"chłopcze jak nie zjesz chleba,to go nie wyrzucaj,przynieś do domu"
Gdy Dziadek umierał,płakała,
płakała bo jej mąż odchodził,ale nie słyszałem aby obwiniała o to Boga
po krótce miała wypadek,źle stąpnęła ze schodka,i wypadła jej noga w kulce przy biodrach,lekarze ze względu na wiek,nie dawali jej długo życia
za nie mogła i resztę życia spędziła w łóżku,osiem lat
ja już jako żonaty mieszkałem gdzie indziej,ale odwiedzałem Babcię i pamiętam taki widok,jak nie na pierzynie to w ręku był różaniec
Nigdy nie przestałem wierzyć w Boga
i moja silna wiara jest w Boga,nie w nakazy kościelne
One są jak 12 kroków aowskich,są przekazami,nie nakazami
moja wypowiedz też jest tylko przekazem,moich uczuć i przeżyć
Jacuś,życzę ci siły w wiaręyuraa - Nie 25 Sty, 2009 10:40 Wierzę, choc był czas gdy nienawidziłem. kiedy chlałem i straciłem nadzieję , ktoś, żona może córka po9drzucił mi do kieszonki koszuli srebrny krzyżyk z postacią ukrzyżowanego.
znalazłem i cisnąłem w kąt krzycząc: kto mi tego cyrkowca tu wsadzil. potem żałowałem tych słow
dzisiaj wierzę po swojemu, tak jak umiem i tak jak Go rozumiem
nie potrafię odnaleźć Boga w murach koscielnych w "świętych" obrazkach
w celebrze i urzędnikach kościelnych , którzy rzekomo mają monopol na interpretację prawd objawionych.
mówię mając Go na myśli : Mój Pan Bóg, częsciej Moja Siła Wyższa
wierzę że zawsze jest ze mną
a w Woźniakowie k/Kutna byłem w marcu 2007 na spotkaniu kolporterów literatury AA
mam parę zdjęć, Jacek nie odwoziłes mnie i Krystyny przypadkiem na dworzec???wolf - Nie 25 Sty, 2009 11:14 ja tez wierze............tyle , ze w co innego
wierze ,ze alkoholizm. to czas przeszly w moim zyciu
wierze ,ze czasami bawicie sie ze mna tutaj rownie dobrze jak ja
wierze ,ze niekiedy komus sprawiam przykrosc-jednym razem swiadomie, innym razem nie
wierze , ze zadnego boga nigdy nie bylo i nie ma.
wierze, ze jesli kiedys szlag mnie trafi-to nie bedzie bolalo.
wierze , ze jesli jednak bedzie bolalo- to dam se z tym rade.
no dobra .przyznam sie w koncu-----wierze ,ze ludzie sa z gruntu dobrzy, tylko , ze sami o tym nie wiedza.
i git wolf - Nie 25 Sty, 2009 11:37
Jagna napisał/a:
Bóg daje człowiekowi tylko tyle cierpienia ile może on udźwignąc
jestes tego pewna?.............za bogu potrzebne nasze cierpienie?
i ze nam je daje?
no to widac bardzo lubil wiele milonow ludzi na swiecie na przestrzeni dziejow-i dal im tylko tyle cierpienia, ile mogli udxwignac-------od rzymskich krzyzy wzdloz via apia-az po komory gazowe w Stuhoff i hiroszime plus minus.
bardzo " interesujaca" ta Twoja teoria...........wlasciwie mozna przy jej pomocy rozgrzeszyc kazde swinstwo i kazde barbarzynstwo.Wiedźma - Nie 25 Sty, 2009 11:45 No i po co to napisałeś, Wolf?
A już nabierałam otuchy i nadziei, że nie spotka mnie nic ponad moją wytrzymałość
...to był sarkazm, jakby co...
Ale prawdę mówiąc, bardzo bym chciała, żeby było tak jak napisała Jagienka.
A może to jest właśnie kwestia wiary? Jeśli wierzymy, że tak jest - mamy to?
To znaczy - przesuwa nam się próg wytrzymałości i jesteśmy w stanie znieść bardzo dużo?Jagna - Nie 25 Sty, 2009 11:46 Wolfie, to nie moja teoria, czytaj uważnie.
Nie będę dywagować o zasadności cierpien na ziemi i oceniać Boga, jesli chcesz się tym zajmować...Twoja sprawa.wolf - Nie 25 Sty, 2009 11:54
Jagna napisał/a:
Wolfie, to nie moja teoria, czytaj uważnie.
przeciez wiem ,ze nie Twoja-ale jako jej wyrazicielke i propagatorke---- napisalem "twoja"
i tyle
poprostu uwazam ta teorie za wielce szkodliwa -i tyle.
takie jest moje zdanie-ani nie oczekuje ,ze ktos je podzieli, ani sie obraze ,ze uwazasz inaczej wolf - Nie 25 Sty, 2009 11:57
Wiedźma napisał/a:
A może to jest właśnie kwestia wiary? Jeśli wierzymy, że tak jest - mamy to?
To znaczy - przesuwa nam się próg wytrzymałości i jesteśmy w stanie znieść bardzo dużo?
a dlaczego nie patrzec na rzeczy -takimi jakimi one sa?
tylko ulegac uludzie i oszukiwac samego siebie?
"wiara czyni cuda"............psychologia sie z tym zgadza, zatem wierzyc mozna, ale trzeba miedc swiadomosc ,ze to czasami za malo
bo co jesli okaze sie ,ze gnijace nowotworem flaki bola bardziej niz obiecywala nam wiara w bezbolesne uniesienie do nieba?
wtedy zostaje morfina , hypermorfina i koniec.wolf - Nie 25 Sty, 2009 11:59 nihilizmem chrzescijanskim mi zalatuje moje Panie------koncze ten temat
trzymajcie sie.Jagna - Nie 25 Sty, 2009 12:00
wolf napisał/a:
a dlaczego nie patrzec na rzeczy -takimi jakimi one sa?
"Rzeczy nie są takimi , jakim się wydają "
Max WeberWiedźma - Nie 25 Sty, 2009 12:11
wolf napisał/a:
bo co jesli okaze sie ,ze gnijace nowotworem flaki bola bardziej niz obiecywala nam wiara w bezbolesne uniesienie do nieba?
wtedy zostaje morfina
A może inaczej - wtedy szczęśliwie mamy dostęp do morfiny...?
Bo równie dobrze mogłoby go nie być
Dobra, Wolf, kończyny, bo zabrniemy wolf - Nie 25 Sty, 2009 12:14
Jagna napisał/a:
Rzeczy nie są takimi , jakim się wydają "
no wlasnie Jagna
no wlasnie...........fajnie ,ze to napisalas.
przemysl to sobie......
bo widzisz Jagna...........ja patrzde na rzeczy jakimi one sa.a nie jakimi one sie wydaja byc......
taki sie urodzilem widac..........
tak jak Ty nie potrzebujez argumentu na boga istnienie
ja nie potrzebuje argumentu na jego nieistnienie.
widze: kamien polny-mysle: -kamien polny- kopne w niego-mysle: "okur** kamien polny "wolf - Nie 25 Sty, 2009 12:18
Wiedźma napisał/a:
[- wtedy szczęśliwie mamy dostęp do morfiny...?
Bo równie dobrze mogłoby go nie być
Dobra, Wolf, kończyny, bo zabrniemy
ano........a co jesli morfiny brak?
jakies pomysly z gatunku uduchowionych?
jakies gusla na podoredziu?
mantry?............to czasami pomaga
jak modlitwa powtarzana w kolko--------oddech sie wyrownuje, swiadomosc skupia na czym innym niz bol, i mozna nieco sobie ulzyc.
ale tylko nieco--------w pozostalych przypadkach pozostaje tepy bol, mocz w lozku i strach przed kolejnym atakiem boluJacek - Nie 25 Sty, 2009 12:32
Jagna napisał/a:
Bóg daje człowiekowi tylko tyle cierpienia ile może on udźwignąc.
tak są to mądre słowa - ale są to słowa człowieka do innego człowieka
są tylko aby podnieść na duchu
wolf napisał/a:
to widac bardzo lubil wiele milonow ludzi na swiecie na przestrzeni dziejow-i dal im tylko tyle cierpienia, ile mogli udxwignac
ale czy to Bóg zgotował taki los
ja Boga widzę inaczej,choć nie twierdzę że muszę mieć rację
coś jest w tym co powiedział Jurek
yuraa napisał/a:
dzisiaj wierzę po swojemu, tak jak umiem i tak jak Go rozumiem
nie potrafię odnaleźć Boga w murach koscielnych w "świętych" obrazkach
w celebrze i urzędnikach kościelnych , którzy rzekomo mają monopol na interpretację prawd objawionych.
nie tak dawno pisałem o tym jak to przedstawiano wizerunek Chrystusa,bez brody zanim odkryto całun
a co jak się okaże i to nie prawdą
Dlamnie Bóg jest wiarą,jest czymś takim jak myśl jest a nie idzie dotknąć
i chodź na piersi noszę krzyżyk a w kieszeni mały różaniec,to są to symbole które mnie przypominają o Bogu,a nie samym nim
czy można przelać na papier 12 kroków i włożyć do kieszeni tę karteczkę i mówić "jestem ozdrowiony"
o tym co tu piszę są to przekazy,spisane lub słowne przez ludzi dla ludzi
a ile w tym prawdy to już mnie moja wiara podpowiada
i wiem że moja wiara daje mnie siłę
Nauka jeszcze nie udowodniła istnienie Boga,ani nie obaliła istnienia
Ale udowodniła że ludzie z wiarą,potrafią znieść więcejWiedźma - Nie 25 Sty, 2009 12:58 Kiedy piłam, bardziej czułam obecność Boga i zwracałam się do Niego częściej niż teraz.
Jednocześnie więcej było w moim życiu magii, wypatrywania znaków, zaklęć, przepowiedni...
Modliłam się i czarowałam na przemian - jedno i drugie czyniłam w nadziei, że w końcu przestanę cierpieć (czytaj: pić)
Ale nie przestawałam. Bardzo, bardzo długo nie udawało mi się przestać pić.
Być może dlatego, że poza modlitwą i czarami nic ze swoim problemem nie robiłam?
Myślę, że nawet Panu Bogu trzeba dać szansę by nam pomógł - jak ten Żyd proszący Boga o wygraną w totolotka
Po 30 latach picia poszłam w końcu na terapię. I co? - poszło jak po maśle!
Weszłam w trzeźwość jak w nową pasję! Z nadzieją, radością, ulgą.
Wiedziałam, że teraz to już musi być dobrze. I jest. Za 2 tygodnie miną 3 lata od mojego ostatniego piwa.
I wyobraźcie sobie, że od tamtej pory ani razu nie czułam fizycznego głodu alkoholowego
Łaska? Dar? Wysłuchane modlitwy? A może jednak czary?
Nie wiem i nawet nie mam ochoty w to wnikać.
Cieszę się, że nie piję, że obsesja picia opuściła mnie i tylko mam nadzieję, że bezpowrotnie.
W życiu nastała normalność a wraz z nią zapotrzebowanie na modlitwę zmalało
Troszkę mi wstyd z tego powodu, bo może należałoby jakąś dziękczynną...? wolf - Nie 25 Sty, 2009 13:00 Jacku-nie stosuj unikow
to "nieeleganckie" traktowanie sprawy------skoro zgadzasz sie z zdaniem ,ze bog daje tylko tyle cierpienia ile jestemy w stanie zniesc itd etc----musisz sie zgodzic tez z tym ,ze cierpienie zadawane ludziom przez innych ludzi-jest poniekad nadal tym samym cierpieniem jakie bog nam daje w ramach tego co uniesc mozemy.
nie mozna patrzec na boga tylko z perspektywy-ze jak jest dobrze, to jest to efekt dzialania boskiego, a jak jest xle-to jest to efekt dzialania wolnej woli czlowieka.
cierpienie jest cierpieniem-skoro bog je rozdaje podlug sily kazdegpo z nas-znaczy daje i juz.
a nie jakies uniki taktyczne
dawnymi czasy ludzie na potrzeby takich dyskusji-odwolywali sie do dzialanosci diabla bezposrednio-------a teraz?
w 20 wieku , nie mowiac juz o 21-------odnosimy sie do boga - owszem , jak nam pasuje...........ale powolywania sie na diabla- unikami jak co zlego----diabel zostal sprowadzony do rangi jarmacznego kuglarza z horrorow-----i wiekszosc woli sie na niego nie powolywac- by nie wydac sie smiesznym w rozmowie
a przeciez diabel jest immanentna czescia wierzenia w boga-------nie ma innej mozliwosci
chyba ,ze to co nazywaja ludzie wiara................jest pustoslowiem i uciekaniem w iluzje wolf - Nie 25 Sty, 2009 13:02
Wiedźma napisał/a:
Troszkę mi wstyd z tego powodu, bo może należałoby jakąś dziękczynną...?
kiedys-pewien madry czlowiek-------tyle ze nie chrzescijanin-powiedzial cos takiego:
"najpiekniejsza modlitwa i hymn spiewany bogu-------to forma w jakiej przezyjemy nasze zycie- zbedne slowa moga to tylko zepsuc"Wiedźma - Nie 25 Sty, 2009 13:03 No to mnie uspokoiłeś wolf - Nie 25 Sty, 2009 13:04
Wiedźma napisał/a:
No to mnie uspokoiłeś
nie peniaj
w moim wilczym raju-------------zawsze znajdzie sie jakas lysa polana dla Ciebie rufio - Nie 25 Sty, 2009 13:54 Ja od Boga odszedłem dawno - jeszcze w szkole podstawowej - ostatnia klasa - cos sie wydarzyło - i stalo sie . Przez całe me życie nie czułem potrzeby aby ponownie nawiazac kontakt - i dalej tego nie potrzebuje w takiej formie jaka jest ogólnie przyjeta tzn w takiej jakiej nas tresuja od lat pacholęcich - bo to że wierzymy i traktujemy to cos jako nasza mantre to nic innego jak tresura zwierząt - vide Pawłow - Wierze w człowieka pomomo tego ze on jest najwiekszym skurczybykiem ze wszystkich ssaków i innych gadów na ziemi i gdzie indziej .To człowiek sprawił ze zacząłem pić i pilem przez lat 10 i to człowiek sprawił ( miłość do człowieka i miłośc człowieka ) oraz jego wiedza i zaangażowanie że pic przstałem i to moje człowieczeństwo sprawia że pić obecnie nie mam potrzeby - jezeli rzeczywiscie Bóg istnieje to On dał mi wolna wolę do tego abym ja wykorzystywał z sensem .I moja wola i mój rozsadaek oraz moja wiedza na ten temat powoduje ze teraz ide przez zycie starajac sie nie ranic siebie ani innych .Jezeli ktos twierdzi ze Bóg jego Bóg prowadzi - to niech tak bedzie ja tam nie mam nic przeciwko temu ze ktos wierzy w cokolwiek jego sprawa - jezeli mu to pomaga zyc z podniesiona głowa - bitte bardzo .Jacek - Nie 25 Sty, 2009 13:57
wolf napisał/a:
"najpiekniejsza modlitwa i hymn spiewany bogu-------to forma w jakiej przezyjemy nasze zycie- zbedne slowa moga to tylko zepsuc"
zgadzam się z tym,tyleż że sformułował bym to tak
"modlitwa i hymn spiewany bogu-------to forma w jakiej przezyjemy nasze zycie- zbedne slowa moga to tylko zepsuc"
uciąłem słowo "najpiękniejsza" bo trudno by to było porównać z formą przeżytego życia człowieka który podkłada nogi drugiemu człowiekowi a tym bardziej morderca
wolf napisał/a:
to "nieeleganckie" traktowanie sprawy------skoro zgadzasz sie z zdaniem ,ze bog daje tylko tyle cierpienia
nie wolfie ja tego tak nie ująłem -nie mieszam w to Boga
to jest moje zdanie
Jacek napisał/a:
tak są to mądre słowa - ale są to słowa człowieka do innego człowieka
są tylko aby podnieść na duchu
wolf napisał/a:
nie mozna patrzec na boga tylko z perspektywy-ze jak jest dobrze, to jest to efekt dzialania boskiego, a jak jest xle-to jest to efekt dzialania wolnej woli czlowieka.
a kto Tobie powiedział że ja tak uważam -to jest twoje zdanie
Bóg nie bawi się nami jak ołowianymi żołnierzykami,On nam dał wolę
gdy bym uważał że daje cierpień to daje również ulgęwolf - Nie 25 Sty, 2009 14:23
Jacek[quote=" Jacek napisał/a:
tak są to mądre słowa - ale są to słowa człowieka do innego człowieka
są tylko aby podnieść na duchu
skoro tak twierdzisz-to ok
mnie to nie przeszkadza-------ale po kiego grzyba - uzywac wtedy pana boga w ogole / oczywiscie pamietam ze napisala to Jagna / ale se tak teoretyzuje na potrzeby rozmowy .
rozumiesz co mam na mysli?............albo czlowiek , albo bog
nie da sie raz tak, raz inaczej
zaleznie od okolicxznosci i jak komu pasuje---------to mnie wlasnie poraz pierwszy w zyciu /jak mialem jakies 10 lat/- zastanowilo:
raz bog , raz czlowiek, a innym razem diabel-------a kosmici kiedy?
sory za trywializowanie
hej rufio - Nie 25 Sty, 2009 14:37
ależ to są Twoje słowa
Wolfie jak pisałem tutaj pierwszy post,to właśnie pomyślałem o Tobie i uznałem że to właśnie Ty mnie zrozumiesz (stało się inaczej)
Wolfie ja nie uciekam "jak trwoga to do Boga"ja z nim jestem i w bólu i radości
a rozumuję to tak że czy to radość czy ból ,zadaje to człowiek
czy sam sobie jak również drugiemu
słowo "ból" i "radość" to wymysł człowieka
ale samo uczucie w sobie "bólu" i "radości" dane jest od zawsze,i ja to przypisuję że od Boga
tak więc jeśli ja wezmę nóż w jedną rękę i będę chciał nim skaleczyć drugą rękę
to wiem że nastąpi uczucie bólu
a jeśli to zrobię ,to będzie bolało
a jeśli to zrobię drugiemu człowiekowi,to będzie bolało jego
ale czy mogę przypisać to Bogu ???
jedyne co mogę to "ból"sam "ból" ale nie zadanie ciosu i wywołanie "bólu"
tylko samo to co czuję ,tego czego nie mogę uchwycićwolf - Nie 25 Sty, 2009 15:06
Jacek napisał/a:
ależ to są Twoje słowa
moje slowa odnosza sie tylko do cierpienia, jako boskiego daru na miare kazdego z ludzi.
a cierpienie zostaje cierpieniem w kazdej postaci-----i jako takie jest nieodroznialne od tego zadanego przez boga, czy przez ludzi-sam fakt ,ze bog nie przeciwdziala cierpieniu niewinnych-swiadczy o tym, ze daje go tyle ile zeche dac. taki wniosek plynie z tego co pisala Jagna-a co Ty potwierdziles jako pocieszenie czlowieka przez czlowieka
ja tylko nie rozumiem po co mieszac w to boga---- skoro gdy doswiadcza nas i przezywamy cierpienie-to znaczy ,ze jest git
a gdy szlag nas trafia od nadmiartu cierpienia-to jest kit
chyba ,ze..........wlasnie tym sie rozni cierpienie na nasza miare -jako wyraz boskiego daru
od cierpienia , ktorego jest zbyt wiele dla nas-wtedy jest ono podarunkiem szatana
bo gdszies chyba chrzescijanie miejsce dla szatana maja?.............czy juz calkiem umiescili go pomiedzy kartami ksiazek o psychologii?
ot takie moje rozwazania przed obiadem niedzielnym-------na potrzeby trwienia. stiff - Nie 25 Sty, 2009 15:32
wolf napisał/a:
ze cierpienie zadawane ludziom przez innych ludzi-jest poniekad nadal tym samym cierpieniem jakie bog nam daje w ramach tego co uniesc mozemy.
Bog nie może nam dawać cierpienia...Kazdy chrześcijanin ,ktory zapoznal sie z biblia wie,
ze na ziemi nie rządzi Bóg tylko szatan...Ate - Nie 25 Sty, 2009 15:34 Tez mam mieszane uczucia , niejednokrotnie slyszalam te slowa o cierpieniu, i prawde mowiac scyzoryk mi sie w kieszeni otwiera gdy pomysle o bogu ducha winnych dzieciach chorych na raka czy umierajcych z glodu. To po to rodzi sie niemowle zeby zaraz cierpiec, bo Bog wiedzial ze dziecko to "uniesie" ??? Przeciez to absurd
Wiedźma napisał/a:
Być może dlatego, że poza modlitwą i czarami nic ze swoim problemem nie robiłam?
Czyli to TY Wiedzma zadzialalas, nie Bog, sama piszesz ze zadne gusla czy modlitwy Ci nie pomogly, ale Twoje swiadome dzialanie.
Z mojej strony wyglada to tak, ze szanuje wiare innych ludzi, i nie intesresuje mnie to czy jest to mantra czy Bog, czy sila wszechswiata, ale caly czas jednak jestem zdania ze to ja jestem odpowiedzialna za swoje czyny, i nie mieszam w to Boga.
Czasami jak patrze na gory, przemknie mi mysl, ze On jednak jest, bo tyle w nich piekna i duszy, to troche tak jakbym wyczuwala Jego obecnosc podskornie, ale pewna nie ejstem, jak to ja Ate - Nie 25 Sty, 2009 15:36 Fascynuje mnie porzadkekWszechswiata, ze wszysto w przyrodzie ma swoj sens i jakis cel, czy to powstalo z nicosci? I po nic?Jacek - Nie 25 Sty, 2009 15:39
Ate napisał/a:
Fascynuje mnie porzadkekWszechswiata, ze wszysto w przyrodzie ma swoj sens i jakis cel, czy to powstalo z nicosci? I po nic?
mądra myślstiff - Nie 25 Sty, 2009 15:44
Ate napisał/a:
Fascynuje mnie porzadkekWszechswiata, ze wszysto w przyrodzie ma swoj sens i jakis cel, czy to powstalo z nicosci? I po nic?
Wielu filozofów bezskutecznie próbowało rozwiązać tajemnice i sens istnienia i nam na pewno to się nie uda...
Wiec cieszmy się życiem i korzystajmy z niego na maxa... Żyjmy tak abyśmy choć odrobinę szczęścia osiągnęli i mogli powiedzieć,ze choćby tylko od czasu jak nie pije,
wykorzystałem każdą chwile aby nacieszyć się życiem...
Amen... Jacek - Nie 25 Sty, 2009 16:05
stiff napisał/a:
Wielu filozofów bezskutecznie próbowało rozwiązać tajemnice i sens istnienia
"uprzejmość"
a gdyby nawet tak nie było ,to na pewno by nie zaszkodziłoAnonymous - Nie 25 Sty, 2009 17:10 ciekawy temat
u mnie to wszystko ewoluuje i nie zawsze w dobrym kierunku
sorry wszystkich odnalezionych- ale jak czytam albo słucham jak ktos pitoli że Bóg mu dał trzeźwość to mnie łapy opadają- bo co? usiadł delikwent i czekał? nie- sam sobie na to zapracował
ja mam pokręcone stosunki z Bogiem i kiedy już myślę że jest OK i się dogadujemy zawsze coś pierdyknie - ktoś umrze zachoruje albo zdarzy sie jakiś kataklizm i się pytam - gdzie jesteś ?
i tak się znów pokręciJanioł - Nie 25 Sty, 2009 17:15
utopia napisał/a:
ja mam pokręcone stosunki z Bogiem
mam to samowolf - Nie 25 Sty, 2009 17:16
utopia napisał/a:
nie- sam sobie na to zapracował
mamy zatem identycznie -o czym sie przekonuje coraz czesciej
ale nie zawsze tak bywalo.o ile pamietam .
ale widac tak juz Utopio z pijakami bywa...a wracajac do tematu
wiara -wierze rowna
ja wierze ze boga nie ma-ktos inny wierzy ,ze jest
a co sie oboje napracujemy w zyciu to nasze
jeden ku chwale boskiej i nagrodzie w niebie--drugi ku chwale ojczyzny i napisie na nagrobku :
" tu lezy , ten co umarl
a umarl dzieki temu ,ze wpierw zyl " Anonymous - Nie 25 Sty, 2009 17:20
wolf napisał/a:
ja wierze ze boga nie ma-ktos inny wierzy ,ze jest
ja nawet wysnuję taka teorię że ten który nie wierzy ma gorzej- bo ja sobie powiem taka wola nieba i tyle- Bóg tak chciał i tyle- odkładam a niewierzący draży męczy się docieka. może to ułatwienie wierzyć w Boga- takie pójście na skróty?rufio - Nie 25 Sty, 2009 18:33 Wiara to takie wysublimowane dziełko naszłości wtórnych - jedni potrzebuja łyk wody z rana inni dotyk lewej piersi żony np . inni zasuwaja z rana do kościoła porzykac - inni kieliszek na rozruch
I wszyscy w to wierza że to jest to co pomaga im na co dzień - taka wiaraArek - Nie 25 Sty, 2009 18:36
utopia napisał/a:
ja nawet wysnuję taka teorię że ten który nie wierzy ma gorzej- bo ja sobie powiem taka wola nieba i tyle- Bóg tak chciał i tyle- odkładam a niewierzący draży męczy się docieka. może to ułatwienie wierzyć w Boga- takie pójście na skróty?
No jasne, że ten kto wierzy ma łatwiej. Żyje jak żyje, chodzi na msze lub nie, robi złe uczynki lub nie i tak trafi do raju jak zamachowcy z Palestyny, którzy w róznym wieku wysadzają się w mieskich autobusach pełnych od żydów, uosobienia zła z przekonaniem, że zaraz po tym wyladują w raju pełnym od przepięknych kobiet do ich dyspozycji... a nieszczęśnik co przyjął do wiadomości, że jednak Boga nie ma bo to mniej realne niż "kosmici", którzy podbiją ziemię w niedalekiej przyszłości, doskonale wie, że życia pozagrobowego nie ma i jedyne co z niego pozostanie to scierwo w piachu i miłe lub niemiłe wspomnienia a do tego jest nadwrazliwcem jak Ate lub ja i marzy o czymś WIĘCEJ ma znacznie trudniej w życiu, tylko że Ate wierzy na szczęście i chociaż raj jej pozostał...stiff - Nie 25 Sty, 2009 20:23
Arek napisał/a:
.i mówi to kobieta z muszymi skrzydełkami przytulona do kulki śniegowej
Jeszcze musisz sporo się nauczyć... To tylko słodki kamuflaż,a w rzeczywistości może być modliszka , choć akurat Jagny o to bym nie podejrzewał...
Ale pewność to dopiero bym miał,gdyby udało mi się przeżyć,kiedy ja spotkam... Wiedźma - Pon 26 Sty, 2009 06:18 Trochę tu posprzątałam po wczorajszej jeździe
Sorki, Jacku, za zamieszanie w Twoim temacie, ale my tak po prostu mamy!
kiedyś wyczytałam że Bóg nie sprawia rzeczy iczynów a jedynie daje nam okazje do nich
Na każde wydarzenie składa sie wiele niezależnych czynników.Czasami pozornie nie związanych z danym zdarzeniem czego nie da się w danym momencie uchwycić.Nie jesteśmy wstanie w jednej chwili tego zobaczyć i znaleźć wyjaśnienia.Pozostaje nam w tym przypadku
zrzucić cala odpowiedzialność na Boga,który to niby sprawił,ze jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi w zależności od sytuacji.Żyjąc wsrod ludzi,to automatycznie inni maja pośredni lub bezpośredni wpływ na nasze życie.Wszyscy kierujemy swoim życiem.Czy śmierć na drodze to wina Boga czy drugiego człowieka lub samego denata...???sabatka - Pon 26 Sty, 2009 10:58 a czy trzeba zawsze na kogo zwalić?Jacek - Pon 26 Sty, 2009 11:10 Tam jestem co roku
Licheńsabatka - Pon 26 Sty, 2009 11:16 też byłam w Licheniu a nawet dwa razy Jacek - Pon 26 Sty, 2009 11:51
sabatka napisał/a:
też byłam w Licheniu a nawet dwa razy
wybierz się i w tym roku (ostatnia sobota lipca)
ja tam organizuję spotkania,zacząłem w ubiegłym roku w Częstochowie i tam poznaliśmy się z Jackiem
następne spotkanie było w Licheniusabatka - Pon 26 Sty, 2009 12:00 pogadam z Tyfusem. myślę że on sam będzie zainteresowany
na jeden dzień?
czy wiecej?
y z dzieciakami będziemy jak już Jacek - Pon 26 Sty, 2009 21:17
sabatka napisał/a:
dzieciakami będziemy jak już
jasne ucieszą się
ja też zabierałem,a w tym roku obiecałem najmłodszej jak będzie pogoda
a żona się zabiera ze mną co rokustiff - Pon 26 Sty, 2009 21:22
Jacek napisał/a:
sabatka napisał/a:
dzieciakami będziemy jak już
jasne ucieszą się
ja też zabierałem,a w tym roku obiecałem najmłodszej jak będzie pogoda
a żona się zabiera ze mną co roku
Jak będziesz,to nie przegap ostatniego cudu... XV wiecznych fresków na zewnętrznej ścianie bazyliki... Anonymous - Wto 27 Sty, 2009 09:35 ja jakoś nie lubię już takich spędówwolf - Wto 27 Sty, 2009 09:57 a ja nie lubilem kiedys, nie przepadam teraz i pewnie nie zapalam entuzjazmem w przyszlosci/
pamietam dawnymi czasy- gdy byly jakiekolwike obchody-wolalem sobie zalatwic sluzbe na kompanii, lub jednostce-niz brac udzial w obrzedach-------i tak mam do dzis.
zloty, zjazdy-nasze klasy itp--------to kompletnie nie moja bajka jacek1954 - Śro 28 Sty, 2009 21:57 Temat postu: odp.Jacek napisał o spotkaniach w Częstochowie i Licheniu. Jeżdże tam każdego roku. Do Częstochowy bo tam obudziłem sie z alkoholowego koszmaru i obiecałem sobie że w każdą rocznice tego zdarzenia będę tu gdzie wszystko się zaczeło. Dla mnie religijna częśc zlotu ma małe znaczenie. Więcej uwagi poświęcam na spotkania z ludźmi i to dookoła się dzieje. To naprawde święto trzeźwości. To wspólne śpiewanie, radośc i płacz ze szczęścia mnie osobiście daje dużo siły. Do Lichenia jeżdże bo pierwszy raz tam byłem jak wyszedłem z ośrodka--ostatnia sobota lipca. Pierwszy raz byłem na A-owskiej mszy. urzekła mnie, a pieśń Abba Ojcze powaliła na kolana. Moja żona z wielkim ździwieniem powiedziała--nie wiedziałam że alkoholicy tak bardzo się modlą:-- To były te wzruszenia które mnie są bardzo potrzebne-- tego szukałem To mi pomaga Jacekwolf - Śro 28 Sty, 2009 22:00 tez lubie piosenki ABBY .....
sory Jacek .tak mi sie wymkslo Jagna - Śro 28 Sty, 2009 22:01
wolf napisał/a:
tez lubie piosenki ABBY .....
Esz Ty Wolfie wolf - Śro 28 Sty, 2009 22:04 no dobra............przepraszammajka - Śro 28 Sty, 2009 23:41 Nieważne w co, lub kogo, ktoś wierzy i dlaczego....ważne, że wierzy...i ,że
to mu pomaga,
Dyskusje na temat wiary uważam za bezowocne, a nawt szkodliwe.
Jeżeli ktoś wierzy, nie udowadniajmy mu , że nie ma racji., nawet jeśli myślimy , że to
bezsens......tak szczerze.....ja zazdrosze ludziom, którzy mają taką prawdziwą, bezinteresowną wiaręyuraa - Czw 12 Lut, 2009 10:42
Jacek napisał/a:
Tam jestem co roku
Licheń
Jacku masz wiedze o terminie w tym roku ??
25-26 lipca czy 01-02 sierpniaJacek - Czw 12 Lut, 2009 21:23 Jurku, do Lichenia jeżdżę co roku ,w tym mam też zamiar
(ale mnie to w krew weszło,że nie napisałem w tym roku na pewno )
ale wracając do tematu,to będzie mój 11 wyjazd, i jak do tej pory zawsze była to ostatnia sobota lipca -czyli wypadnie na 25-26 lipiec
a gdy coś się zmieni to poinformuję
a Częstochowę pamiętam że pierwsza sobota czerwca
jest jeszcze Wrocław ,ale nie znam datyyuraa - Czw 12 Lut, 2009 21:33 Jacku,ja też co roku. tylko mam pięć mniej
w tym też mam zamiar i byłby to, jak nic nie przeszkodzi szosty ,kolejny.
do trzydziestej pierwszej okrągłej daleko
( to dla fanów Misia)
no to w tym roku liczę na jakieś spotkano
z Jackiem już mamy tradycjeJagna - Czw 12 Lut, 2009 21:41 Ja wybieram się do Częstochowy...a Licheń, może także uda nam sie spotkać Jacek - Czw 12 Lut, 2009 22:09
Jagna napisał/a:
Licheń, może także uda nam sie spotkać
no to może jeszcze dziś otworze temat ,w którym chętni się wypowiedzą [quote]
Dorcia było by miłoyuraa - Pią 13 Lut, 2009 08:17 ja się piszę,
kawę byśmy sobie wypili w zacnym towarzystwie
Jacek - Pią 13 Lut, 2009 08:39
yuraa napisał/a:
awę byśmy sobie wypili w zacnym towarzystwie
No
tyle że jaki ja zacny,z mietłą biegam w okuł budynku szkolnego,a w dodatku jo alkoholik
a to że przestałem nadużywać,tylu przeca nie pijeWiedźma - Pią 13 Lut, 2009 11:12 Informację o zlotach AA przeniosłam tu:Zjazdy, zloty, spotkaniadromax - Sob 04 Gru, 2010 11:57
jacek1954 napisał/a:
Dawno temu odrzuciłem ze swego życia Boga-- nie był mi potrzebny.Małe tego, zbierałem książki, artykuły itp. na jeden temat-- Boga nie ma.
Moja znajoma twierdzi, że Ziemia nie jest kulą tylko płaskim krążkiem. Zbiera na ten temat rózne publikacje i materiały... jolkajolka - Nie 05 Gru, 2010 18:42
dromax napisał/a:
Moja znajoma twierdzi, że Ziemia nie jest kulą tylko płaskim krążkiem. Zbiera na ten temat rózne publikacje i materiały...
A są takowe???yuraa - Nie 05 Gru, 2010 18:54
jolkajolka napisał/a:
A są takowe???
oczywiście np. zespół dezerter wydał płytę pod tytułem Ziemia jest plaska
tu próbka;
stiff - Nie 05 Gru, 2010 19:54
yuraa napisał/a:
zespół dezerter wydał płytę pod tytułem Ziemia jest plaska
Zajefajna muza... jolkajolka - Nie 05 Gru, 2010 21:44 Fakt! To wiele wyjaśnia