czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jak to jest?
martolinda - Czw 29 Wrz, 2011 09:12 Temat postu: Jak to jest?Witajcie!
Nie mogę dojść do ładu ze swoimi emocjami i uczuciami do męża. jak to jest z miłością do osób tak uzależnionych jak on.
popija codzienne, zapija od czasu do czasu, średnio raz w tygodniu, wciąga amfetamine (ostatnio prawie codzienne), pali trawkę.
ciągle ma do mnie pretensje, że nie chce się z nim kochać, że powinniśmy to robić dzień i noc, czemu nie jestem czuła, czemu ciągle mówię, że jest wypity...
to błędne koło, bo ja nie umiem mu okazać żadnych uczuć jak tylko czuję tą charakterystyczną woń i patrzę na niego, to aż mi się rzygać chce, a on uważa, że się zmieni i przestanie pić i ćpać i zostanie w domu (bo teraz to jak w hotelu-na posiłek i spanie), jeśli ja częściej będę się z nim kochać, będę na niego czekać i w ogóle. kto ma rację
pewnie oboje, tylko, że ja naprawdę nie mogę się przemóc. czasem się z nim kocham, ale to chyba dla świętego spokoju, jak jest "tylko" wypity i da się z nim pogadać to to robi, ale czemu?
w gruncie rzeczy jestem wściekła i go nienawidzę...
ktoś kiedyś powiedział, żeby kogoś nienawidzieć trzeba go najpierw kochać,ale czy ja go jeszcze kocham, czy jestem z nim tylko dlatego, że mamy dziecko?
27 października będziemy mieć 4 rocznicę ślubu, ale po co...ZbOlo - Czw 29 Wrz, 2011 09:18
martolinda napisał/a:
ale po co...
...no właśnie.... dobre pytanie....ZbOlo - Czw 29 Wrz, 2011 09:21
martolinda napisał/a:
czy jestem z nim tylko dlatego, że mamy dziecko?
...przede wszystkim z przyzwyczajenie i (sorry) z braku wyobraźni... pewnie al-anonki napiszą dosadniej.... ja jestem "tylko" alkoholikiem....Jacek - Czw 29 Wrz, 2011 09:40 cześć martolinda
Marta... mogę tak???
martolinda napisał/a:
27 października będziemy mieć 4 rocznicę ślubu, ale po co...
olej to ... jego też olej i jeszcze wszystko wkoło
w tej chwili masz obowiązek zadbać o maluszka i siebie
i o to co tobie odpowiada i zrobi z ciebie kobitkę szczęśliwą
a te jego łobicanki typu
martolinda napisał/a:
a on uważa, że się zmieni i przestanie pić i ćpać i zostanie w domu
to niech on pierwszy zmieni i to on niech pokaże że jest wpożo... jeśli cosik chce od ciebie
podobnie nie gudź się na wyprawianie i uczczenie jak kolwiek tej 4 rocznicy
daj jemu warunek że cokolwiek chce to wpierw trzeźwość
a ta trzeźwość nie na dziś,jutro i po jutrze ... a tak już na całego
na 24 godzinki i na następne też
i żadnych łobiadków jemu nie rób - nie dość że hotel to jeszcze stołówkę ma miećesaneta - Czw 29 Wrz, 2011 11:57 Oj, Martolindo, Martolindo kochana.
Nawet nie wiem od czego zacząć; co jest ważne, co ważniejsze a co najważniejsze.
Współuzależnienie to ogromne zagadnienie.
Zacznę od tego, że absolutnym priorytetem dla Ciebie powinno być niezwłoczne zgłoszenie sie na terapię. Klara pewnie Ci jakies namiary podrzuci.
Jestes taka młodą osóbką, Zuzia taka maleńka....będę byc może okrutna, ale rzuc go w ch....ę! I to natychmiast. Jeśli możesz, to wyrzuc go z domu, jeśli przyjdzie i będzie sie awanturował, to natychmiast wezwij policję. Musisz chronić siebie i swoją córcię.
Macie tak krótki staz a on juz bardzo poważne symptomy przemocowca wykazuje
To jest karalne!!! Ja tez jestem żoną przemocowca, z tym, ze mój staz wynosi 19 lat a zachowania przemocowe u mojego alko pojawiły sie ok 2-3 lata temu. I nigdy mnie nie uderzył. Tak, dobrze przeczytałaś, wcale nie musi bić by był sprawcą przemocy.
Poczytaj tu: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=1769#1769
Odzrzuc wstyd przed sąsiadami, rodzicami, przyjaciółmi (z czasem będziesz ich miała mniej, jesli nic nie zrobisz ze swoim życiem) i wzywaj policję zawsze gdy on jest pod wpływem/odurzony, chroń Zuzie i siebie - to Twój obowiązek.
Jeśli nie mozesz z jakiegokolwiek powodu wyrzucic go z domu, to sama odejdź - masz przecież rodziców, oni Cię bardzo kochają, będą Cię wspierać i chronić jeśli im na to pozwolisz. Teściowie - miejmy nadzieję, że się mylę- w moim przypadku, tez szukałam u nich pomocy na początku naszego związku, również rozmawiali z nim, "suszyli głowę" itp bzdety. Było to dla mnie ważne, pownieważ sama juz nie miałam rodziców. Ale z czasem i u nich wyzwoliły sie mechanizmy współuzależnieniowe i po jakimś czasie dałam sobie spokój (moja przyjaciółka powiedziała wręcz "w teściowej przyjaciółki nie znajdziesz"), od wielu lat juz się im nie skarżę na to co robi synek. Zgłosiłam się na terapię najpierw indywidualną, potem grupową, czytam sporo i robię coraz większe oczy (w końcu)
Ty jestes na początku tej drogi - to zła droga wierz mi, doprowadzi Cie do bólu, wielu cierpień, łez, chorób, masz jeszcze szansę zawrócić i wejść na tę właściwą zanim poznasz smak tego co może Cię spotkać na tej niewłaściwej.
Starczy na ten moment, temat i tak nie wyczerpany.
Będę obserwowała Twoje poczynania. Życzę Ci dużo wytrwałości i tyleż optymizmu.Klara - Czw 29 Wrz, 2011 12:43 Właściwie Esaneta napisała Ci wszystko co należało.
Ja ze swojej strony dodam do tego link do bardzo ważnych wiadomości: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Poczytaj.
Znajdziesz tam podstawową wiedzę, oraz adresy poradni i mityngów Al-Anon.
W razie gdyby Ci jednak jakoś umknęły podam jeszcze tutaj.
Terapia dla osób współuzależnionych: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Mityngi Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.htmlesaneta - Czw 29 Wrz, 2011 12:57
Klara napisał/a:
Ja ze swojej strony
Klaro zapomniałas jeszcze dodać, że zajęcia na Dekadencji przynajmniej godzinka dziennie.
A tak na poważnie Martolindo, to wierz mi, że zaglądanie tutaj, dzielenie się doświadczeniami, pytania, płaczące emoty etc. są przeogromnie pomocne.martolinda - Czw 29 Wrz, 2011 12:58 dziękuję Wam wszystkim...
mam nadzieję, że się obudzę z tego snu złudzeń i zacznę działać, w miarę szybko, bo na razie żyję w beznadziei
ja to wszystko niby wiem, bo pisałam tu już wcześniej, ale to wszystko jest takie trudne i ciężkieZbOlo - Czw 29 Wrz, 2011 12:59
esaneta napisał/a:
zajęcia na Dekadencji przynajmniej godzinka dziennie.
Też tak mi sie wydawało, do momentu, kiedy tego nie zmieniłam. Teraz żałuję, że pozwoliłam żeby mi sie tak przez tyle lat "wydawało".Klara - Czw 29 Wrz, 2011 13:03
martolinda napisał/a:
to wszystko jest takie trudne i ciężkie
Wierz mi, że nie będzie lżej.
Będzie coraz gorzej, bo alkoholizm nie znika - on się rozwija. Podobnie z pozostałymi uzależnieniami.
Paradoksalnie - im szybciej, tym większa szansa żebyś samodzielnie stanęła na nogi i uniezależniła się od nałoga, a i w jego wypadku, jest większe prawdopodobieństwo, że się ocknie, chociaż w tym wypadku pewności nie ma nigdy
esaneta napisał/a:
Klaro zapomniałas jeszcze dodać, że zajęcia na Dekadencji przynajmniej godzinka dziennie.
To jest tak oczywiste, że nawet o tym nie mówię Jonesy - Czw 29 Wrz, 2011 13:06 Zaufaj mi, wiem coś o tym z doświadczenia:
choćbyś kochała się z nim dzień i noc, co godzinę, w końcu by powiedział, że d**ą mu świat zasłaniasz i musi się napić bo go ta cała twoja miłość przytłacza.
Taki nałóg, co zrobić
Aha, jego nie zmienisz jak sam nie będzie chciał. Ratuj siebie - to najlepsze co możesz dla was zrobić.ZbOlo - Czw 29 Wrz, 2011 13:16
martolinda napisał/a:
mam nadzieję, że się obudzę z tego snu złudzeń i zacznę działać, w miarę szybko,
...i to bardzo szybko, czynny alkoholik ma tylko jedno w mózgu... reszta jest nie ważna....!!! Myśl o sobie i o dziecku....Flandria - Czw 29 Wrz, 2011 13:26
Klara napisał/a:
Będzie coraz gorzej, bo alkoholizm nie znika - on się rozwija. Podobnie z pozostałymi uzależnieniami.
dokładnie
teraz ten śmierdzący, odmóżdżony pod wpływem alkoholu i amfy facet nagabuje Ciebie, za kilka lat może "zabrać się" za Twoją córkę
martolinda napisał/a:
kto ma rację
pewnie oboje
nie, nie oboje
Żaden normalny, zdrowy facet nie zmusza kobiety do stosunku, wpędzając ją w poczucie winy.
Wyobrażasz sobie bajkę, w której rycerz zamiast ratować księżniczkę przed strasznym smokiem bierze flachę, wypija ją, a później robi jej wyrzuty, że z nim nie sypia?
Tego rodzaju książę może dostać co najwyżej wiadro pomyj na łeb. martolinda - Czw 29 Wrz, 2011 13:29 może to dziwne pytanie,a le co to jest ta DEKADENCJA?Flandria - Czw 29 Wrz, 2011 13:33
martolinda napisał/a:
co to jest ta DEKADENCJA?
to forum
jego pełna nazwa to Forum Wolnych od Alkoholu "DEKADENCJA"ZbOlo - Czw 29 Wrz, 2011 13:37
martolinda napisał/a:
a le co to jest ta DEKADENCJA?
...nasze forum... to My...KICAJKA - Czw 29 Wrz, 2011 14:04 Witaj martolindo Ja od siebie mogę tylko potwierdzić,żecokolwiek byś nie uczyniła spełniając zachcianki uzależnionego odwróci się przeciw Tobie.
Nawt gdybyśmu ulegała i powie,że właśnie dlatego musi pić lub ćpać bo jesteś uległa.
Jesteś młoda,jesteś mamą więc najwyższy czas szukać dla siebie pomocy fachowej w realu nie zapominając o naszym forum-gdzie otrzymasz wiele wskazówek,wsparcia i trochę wiedzy praktycznej esaneta - Czw 29 Wrz, 2011 14:12
KICAJKA napisał/a:
Nawt gdybyśmu ulegała i powie,że właśnie dlatego musi pić lub ćpać bo jesteś uległa
To prawda, w jednej z książek przeczytałam o pewnym alkoholiku, który "zamówił" sobie u żony na śniadanie dwa jajka - jedno miało byc sadzone a z drugiego miała byc jajecznica. Żona spełniła życzenie męża i podała mu sniadanko, wówczas ten powiedział, że miało byc odwrotnie to miało byc sadzone a tamto jajecznica po czym obraził sie i poszedł pić. Zawsze sobie znajdzie pretekst aby sie napić. Taka choroba Żeglarz - Czw 29 Wrz, 2011 15:59 Witaj Marto
martolinda napisał/a:
ale to wszystko jest takie trudne i ciężkie
Zastanów się i powiedz, co konkretnie jest trudne i ciężkie?DanaN - Czw 29 Wrz, 2011 16:33 to wszystko jest takie trudne i ciężkie[/quote]
Witaj
też kiedyś mówiłam że to wszystko jest takie trudne i ciężkie, najtrudniejszy był pierwszy krok, później wszystko samo szło...
Bardzo pomogło mi bycie na terapii grupowej. Dzięki osobom tam spotkanym i terapeutce zrobiłam wiele.. Dziś żyję już nieco inaczej .małami - Czw 29 Wrz, 2011 17:24 Martolindo, jesteśmy w podobnym wieku, mamy podobny staż małżeński. Jutro jest piąta rocznica mojego ślubu, ale nie zamierzam jej ani świętować, ani rozpaczać z tego powodu, dzień jak co dzień...Wydaje mi się, że jeszcze kilka miesięcy temu byłam w tym miejscu, w którym teraz jesteś ty. Wiedziałam, że mój mąż ma problem, wiedziałam, że ja mam problem, ale czułam się jak w pułapce, z której nie ma wyjścia. Gdy odchodziłam było mi źle, gdy wracałam było jeszcze gorzej. W końcu nadszedł moment, że powiedziałam zdecydowanie DOŚĆ!!!I nie stało się to pod wpływem jakiegoś strasznego zdarzenia. Po prostu po wielu przemyśleniach i braku perspektyw na lepsze jutro odeszłam na dobre. Pytasz czy swojego męża kochasz czy nienawidzisz. Podobno od jednego do drugiego jest niedaleka droga. Gdybym ja miała określić swoje uczucia do męża nie nazwałabym ich miłością. Nienawiścią też bym tego nie nazwała. Powoli nie czuję już do niego nawet złości pomimo tego ile krzywd mi wyrządził. Patrzę na niego jak na chorego człowieka, który być może chciałby żyć inaczej, ale nie potrafi.Szkoda mi go. Tylko, że dotarło do mnie, że ja go nie zmienię, ani on nie zrobi tego dla mnie. Życie daje wiele przyjemności i radości o których my współuzależnione tkwiąc w swoich chorych związkach zapominamy. Więc czas zająć się sobą!!!małami - Czw 29 Wrz, 2011 17:26 I nie powiem, ze jestem w pełni szczęśliwa, bywa, że waham się przy podejmowaniu decyzji, ale małymi krokami idę do przodu. Byle nie do tyłu!!! Mam teraz spokój i poczucie bezpieczeństwa, którego tak mi brakowało.Życzę tego i Tobie:)OSSA - Czw 29 Wrz, 2011 18:27 Temat postu: Re: Jak to jest?
Cytat:
[quote="martolinda"]
to błędne koło, bo ja nie umiem mu okazać żadnych uczuć jak tylko czuję tą charakterystyczną woń i patrzę na niego, to aż mi się rzygać chce, a on uważa, że się zmieni i przestanie pić i ćpać i zostanie w domu (bo teraz to jak w hotelu-na posiłek i spanie), jeśli ja częściej będę się z nim kochać, będę na niego czekać i w ogóle. kto ma rację
To nie ważnę kto ma rację, przecież gdyby on nie pił, nie ćpał, bycie z nim blisko, byłoby czymś zupełnie naturalnym. Tak on oczekuje od ciebie, że będziesz dodatkiem do jego używek, nie liczy się z tym co ty czujesz. Mało tego chce ciebie wpędzić w poczucie winy, by dalej pić, ćpać i mieć jeszcze kobietę na każde zawołanie.
Cytat:
martolinda napisał/a:
27 października będziemy mieć 4 rocznicę ślubu, ale po co...
Pomyślałaś jak się będziesz czuła jak on przyjdzie "zamroczony", bo wcześniej będzie świętował z kumplami . Chcesz przeżyć kolejne rozczarowanie. Może być inaczej miły dzień we dwoje , ale jaki będzie następny.
Piszesz,że chcesz być z nim ze względu na dziecko , ale pomyślałaś jak będzie dalej wyglądało życie twoje i dziecka, bo jego to wiadomo.
Przepraszam, że jestem tak szczera,ale ja przeżyłam dwadzieścia pięć rocznic i nie mam zamiaru obchodzić kolejnej. Już nawet formalnie nie muszę, bo jesteśmy po rozwodzie.
To czekanie przyjdzie, nie przyjdzie będzie pamiętał, czy się zachleje. Nawet jak pamiętał były fajne wakacje gdzieś, ja czułam się jak w podróży poślubnej. Wyobrażałam sobie jak to będzie teraz cudownie.
Moje uczucia, emocję, wyobrażenie nie były ważne on wybierał butelkę.
Dlatego ja staram się trzymać dystans do swojego "wyzwalacza" może nie jestem szczęśliwa, ale bardziej spokojna.Krzysztof 41 - Czw 29 Wrz, 2011 18:55 Marto zostaw dziada w cholerę niech sobie radzi sam, zacznij myśleć o sobie i o Zuzi bo szkoda życia żeby siedzieć z takim draniem.małami - Czw 29 Wrz, 2011 18:58
martolinda napisał/a:
a on uważa, że się zmieni i przestanie pić i ćpać i zostanie w domu (bo teraz to jak w hotelu-na posiłek i spanie), jeśli ja częściej będę się z nim kochać, będę na niego czekać i w ogóle. kto ma rację
Chyba nie wierzysz w te bzdury które Ci opowiada?Widzę, że próbuje stawiać Ci warunki, jakbym swojego męża słyszała, też nieraz twierdził, że gdy ja coś zmienię to on pić nie będzie. Ja się starałam, na głowie stawałam, żeby tylko nie pił, a efekt jaki?Pił sobie dalej w najlepsze. Nie zmuszaj się do czegoś na co nie masz ochoty, to i tak nic nie zmieni!Ania80 - Czw 29 Wrz, 2011 19:28 Witaj Martolindo!
Czytając Twojego posta czułam się, jakbym czytała o sobie. ...
Gdy ja pierwszy raz tu napisałam, mój post był prawie identyczny!
Ja odeszłam od swojego alko. Też było mi ciężko, też miałam wątpliwości, myślałam, że sobie nie poradzę...
Wiesz jak jest dzisiaj?
Wróciłam 2 godziny temu ze spotkania z terapeutką, która mi pogratulowała i powiedziała, że mogę być z siebie dumna, że nie pozwoliłam na to, żeby moje dwie córki były świadkami coraz gorszej atmosfery w domu. Że nie pozwoliłam na to, żeby w to wszystko wsiąkły... Bo może jeszcze nie jest u Ciebie tragicznie, ale ..... BĘDZIE! Będzie coraz gorzej!!!
Wiem, że to trudne. Ja jestem niecałe dwa miesiące po odejściu... Wiele spraw jeszcze się nie zagoiło i długo się nie zagoi. Ale zadbaj o siebie i dziecko. Tylko to możesz. On się nie zmieni na lepsze. Przynajmniej jeszcze długo nie.
Jeśli masz dokąd pójść - idź.
A nim się nie przejmuj. Pomyśl - czy on przejmuje się Tobą???? Odpowiedź znasz.
Ściskam kciuki i życzę powodzenia
PS
I słuchaj rad tutejszych bardziej doświadczonych kobiet i nie tylko kobiet. Choćby bolało i złościło to co piszą - piszą to dla Twojego dobra. Dzisiaj to rozumiem bardzo dobrze esaneta - Czw 29 Wrz, 2011 19:40 Aniu, super, że wróciłaś
Zostań z nami olga - Czw 29 Wrz, 2011 19:58 Aniu, świetnie, że jesteś Ania80 - Czw 29 Wrz, 2011 20:06
esaneta napisał/a:
Aniu, super, że wróciłaś
olga411 napisał/a:
Aniu, świetnie, że jesteś
Ależ ja jestem cały czas, hi hi
Tylko w ukryciu olga - Czw 29 Wrz, 2011 20:16 dobrze, że się odkryłaś, bo myślałam, że twój alko nam Cię zabrałPati - Czw 29 Wrz, 2011 21:15 W moim związku z alko jak było już naprawdę źle to przestałąm najpierw gotować.
Później już mi tak zbrzydł,że nie było mowy o sexie a już w ogóle o spaniu w jednym łóżku
On kochana manipuluje Tobą jak tylko chceolga - Czw 29 Wrz, 2011 21:21 Ja najpierw zrezygnowałam z łóżka, bo myślałam,że go zmotywuję do zaprzestania picia, ale dla młodego w sumie faceta flacha była ważniejsza. Później patrzył jak z dziećmi jemy obiad a on musiał obejść się smakiem jak nie zarobił i sobie nie kupił, zabrałam klucze od mojego mieszkania, musiał pukać jak do sąsiada.Pati - Czw 29 Wrz, 2011 21:28
Ania80 napisał/a:
Ależ ja jestem cały czas, hi hi
Tylko w ukryciu
Wiedziałam buziaki Pati - Czw 29 Wrz, 2011 21:30
olga411 napisał/a:
Później patrzył jak z dziećmi jemy obiad a on musiał obejść się smakiem jak nie zarobił i sobie nie kupił
olga411 napisał/a:
zabrałam klucze od mojego mieszkania, musiał pukać jak do sąsiada.
Oj biedaczek jeden staaw - Czw 29 Wrz, 2011 21:44
Pati napisał/a:
Oj biedaczek jeden
Miał kłopotów 0,7...olga - Czw 29 Wrz, 2011 22:00
staaw napisał/a:
Miał kłopotów 0,7...
Pati - Pią 30 Wrz, 2011 06:15
staaw napisał/a:
Miał kłopotów 0,7...
olga - Pią 30 Wrz, 2011 08:15 żeby tylko 0,7 ( i jedno piwo)martolinda - Pią 30 Wrz, 2011 09:58 dzieki za miłe słowa wsparcia, naprawde dużo mi to daje w obecnej sytuacji.
wczoraj moj mąż znowu zapił. jest elektrykiem, niby poszedł komus usunąć jakąś awarię i wyszedł przed 18:00,a wrocił o 24:00 oczywiście zalany.
miał być przed 19:00, jeszcze obiecywał i obiecał zuzi, że razem zrobią korale na ko0nkurs do przedszkola, atu tata zawiódł i oczywiście ja siedział wieczorem i robiłam korale. on w nocy przyszedł, potykał się o własne nogi i jeszcze sobie kolację robił, bo obiadu przeciez nie zdążył zjeść i bardzo hałasował, późiej położył się obok mnie w łóżku i tak zionęło od niego wódką, ze szkoda słów. jak przysnął wzięłam kołdrę i poszłam do drugiego pokoju. ocknął się po pewnym czasie i przyszedł, czemu z nim nie śpię. na szxczęście obyło się bez wielu tłumaczeń, ale na dobre zasnęłam może ok 3:00 i trochę dziś przysypiam w pracy.
i po co te obiecanki?esaneta - Pią 30 Wrz, 2011 10:01
Ania80 napisał/a:
Tylko w ukryciu
wiem, widziałam Jonesy - Pią 30 Wrz, 2011 11:25
martolinda napisał/a:
on w nocy przyszedł, potykał się o własne nogi i jeszcze sobie kolację robił, bo obiadu przeciez nie zdążył zjeść i bardzo hałasował,
Nie mogę się powstrzymać
małami - Pią 30 Wrz, 2011 15:08
martolinda napisał/a:
na szxczęście obyło się bez wielu tłumaczeń, ale na dobre zasnęłam może ok 3:00 i trochę dziś przysypiam w pracy.
Pomyśl o tym w jakiej jesteś sytuacji. Musisz tłumaczyć się, ze nie chcesz spać obok śmierdzącego męża?Przecież to nienormalne. Jego picie zakłóca Twój spokój, nie pozwala Ci się wyspać, musisz coś z tym zrobić! Ja również wielu nocy nie przespałam przez męża, również się dziwił, gdy szłam do innego pokoju spać, on był zazwyczaj tak pijany, że nie docierało do niego, żeby to on wynosił się z łóżka. A teraz mam spokój. Nikt mnie nie budzi (no może czasem półroczny dzidziuś ale jemu mogę to wybaczyć ), nikt mi nie zionie alkoholem, nikt mi nie chrapie po pijaku, nikt nie przygniata mojego dziecka, i nie muszę się nikomu tłumaczyć! Coś pięknego małami - Pią 30 Wrz, 2011 15:10
martolinda napisał/a:
i po co te obiecanki?
Obiecanki cacanki...
Nie zastanawiaj się nad tym, nie słuchaj jego obiecanek, one nic nie znaczą!dromax - Sob 01 Paź, 2011 16:17 Temat postu: Re: Jak to jest?
martolinda napisał/a:
Witajcie!
Nie mogę dojść do ładu ze swoimi emocjami i uczuciami do męża. jak to jest z miłością do osób tak uzależnionych jak on.
popija codzienne, zapija od czasu do czasu, średnio raz w tygodniu, wciąga amfetamine (ostatnio prawie codzienne), pali trawkę.
.
A po co ci taki mężczyzna z uzależnieniem krzyżowym?
przecież on zniszczy twoje życie!
daj sobie z nim spokój. Przygotuj mu INTERWENCJĘ , przetrenuj z kims z rodziny, znajomych i przeprowadźcie tę INTERWENCJE stawiając mu ULTIMATUM i realizuj konsekwentnie.
Trzeba działać! Poza tym to ty wymagasz terapii dla WSPÓŁUZALEŻNIONYCH.OSSA - Sob 01 Paź, 2011 19:51 Temat postu: Re: Jak to jest?
dromax napisał/a:
. Przygotuj mu INTERWENCJĘ , przetrenuj z kims z rodziny, znajomych i przeprowadźcie tę INTERWENCJE stawiając mu ULTIMATUM i realizuj konsekwentnie.
Trzeba działać! Poza tym to ty wymagasz terapii dla WSPÓŁUZALEŻNIONYCH.
Wiesz ktoś kto nie chodzi na terapię, może nie wiedzieć , co to jest INTERWENCJA.
Może warto napisać coś więcej na ten temat.
yuraa - Nie 02 Paź, 2011 09:16 dromax wszedzie gdzie sie da przekonuje do interwencji
wklejam link do tego jak ma taka
INTERWENCJA
wyglądać
myslę że celowym by było ten link zachować w dziale
Gdy pije, bije- warto wiedziećWiedźma - Nie 02 Paź, 2011 09:20
Załatwione kahape - Nie 02 Paź, 2011 10:18 Marto zajrzyj do ks. Malińskiego. Jak może wyglądać Twoje życie....
http://www.malinski.pl/?inc=read&id=930
Warto działać, warto zmieniać, warto ratować siebie i dziecko. On chce iść na dno??? bardzo proszę, ale sam.
pozdrmartolinda - Pon 03 Paź, 2011 11:12 jestem beznadziejna a przede wszystkim naiwna...
w piatek on od 17:00 wrocił dopiero o 2:30 nawalony jak burza,a w sobote jak wyszedl o 7:50 do pracy to wrocil o 19:00. telefon ma zepsuty. nie dzwonil ani nic sie nie dozywal, nie wiwidzialam gdzie jest. mial przyniesc kasew na mieszkanie, bo 1 placimy, a gpo nie ma. pozyczylam kase od siostry. jak przyszedl o 19:00 to przyniosl, ale ani be ani me. a powiedzial ze przyszedl bo juz nie mial sily. masakra , a ja w tym tkwie
zalosna jestem
wy mi piszecie zebym cos z tym zrobila, a ja nic
wszyscy moawia, zebym zabioerala nogi za pas, a ja naiwnie wierze, ze ktoregos dnia sie obudze i bedzie jak w bajce, wszyscy szczesliwi...olga - Pon 03 Paź, 2011 11:28
martolinda napisał/a:
jestem beznadziejna
Nie nie jesteś. Nie miej pretensji do Siebie, że nie udaje Ci się od razu dostosowywać do zaleceń. Do wszystkiego musisz dojrzeć. Miej to na myśli, że tak musi się stać. Przyjdzie taki dzień kiedy będziesz pewna i tak zrobisz. Przede wszystkim porzuć nadzieję, że uda Ci się na niego wpłynąć, zacznij myśleć tylko o sobie jako odrębnej jednostce, nie ma już "my" jestem"ja" a on niech robi co chce. Nie licz na niego, musisz się nauczyć liczyć tylko na siebie. I pamiętaj , życie to nie bajka. Wiem, że to straszne, co piszę, ale taka jest prawda. Ja tę prawdę usłyszałam pierwszy raz ok. roku temu, byłam w szoku, a jednak żyję, robię zakupy, gotuję, płacę rachunki, nie narobiłam sobie długów, spłacam te co miałam (niewielkie). Dasz radę, głowa do góry.Estera - Pon 03 Paź, 2011 11:36
martolinda napisał/a:
zalosna jestem
nie jesteś żałosna. i nie wolno ci tak mysleć. żałosny jest on. jeśli jeszcze wierzysz, że się obudzisz w szczęśliwej bajce, to może znaczyć, że nie jesteś wystarczająco zdeterminowana. nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja długo miałam "tylko " świadomość, że sytuacja jest chora, że powinnam cos zrobić, że jestem beznadziejna itd itp. a potem przyszedł taki moment, że dostałam w kość na tyle mocno, zeby przestać się łudzić. nagle mnie oświeciło z kim jestem, dlaczego itd. wtedy terapia, później al-anon i praca nad sobą, ciągle i niezmiennie.
dużo pytań musiałam sobie zadać i znieść ból szczerych odpowiedzi. też zapewne cię to czeka jeśli chcesz zdrowo żyć. ale uwierz mi, warto, bo cierpienie związane ze zdrowieniem jest tak naprawdę bezcenne, a to, co przeżywasz teraz? do niczego dobrego nie prowadzi, wręcz przeciwnie... ale to już wiesz.
zyczę ci determinacji, siły i trzymam kciuki.kahape - Pon 03 Paź, 2011 11:36
martolinda napisał/a:
nawalony jak burza.... a powiedzial ze przyszedl bo juz nie mial sily.
a co ty myślisz, chlanie do upadłego to ciężka "robota"
29 września
martolinda napisał/a:
mam nadzieję, że się obudzę z tego snu złudzeń i zacznę działać, w miarę szybko, bo na razie żyję w beznadziei
dzisiaj
martolinda napisał/a:
wszyscy moawia, zebym zabioerala nogi za pas, a ja naiwnie wierze, ze ktoregos dnia sie obudze i bedzie jak w bajce, wszyscy szczesliwi...
czyli że.... ciągle masz nadzieję????? A co jeszcze musi sie stać, żebys uwierzyła?
Marto, a gdzie jest Twoje życie? O czym marzysz? Co lubisz? Jakie masz potrzeby?
pozdrmałami - Pon 03 Paź, 2011 15:14
olga411 napisał/a:
Do wszystkiego musisz dojrzeć. Miej to na myśli, że tak musi się stać. Przyjdzie taki dzień kiedy będziesz pewna i tak zrobisz.
Ze mną tak właśnie było. Jeszcze niedawno nie potrafiłam nic zrobić, dziś już wiem czego chcę. Chociaż trudne to wszystko. Ale jeszcze trudniejsze było życie z alkoholikiem. Tylko, że są kobiety które nigdy nie dojrzewają do pewnych decyzji. Np moja teściowa. 30 lat z alkoholikiem i nie zanosi się na zmiany.Są takie, które do śmierci znoszą ten koszmar - swojej albo męża alkoholika. Szkoda mi takich kobiet.dromax - Pon 03 Paź, 2011 22:24
olga411 napisał/a:
martolinda napisał/a:
jestem beznadziejna
Nie nie jesteś. Nie miej pretensji do Siebie, że nie udaje Ci się od razu dostosowywać do zaleceń. Do wszystkiego musisz dojrzeć. .
Można jeździć rowerem, szybkim samochodem albo latać samolotem.
Nie ma czasu na dojrzewanie. TRZEBA DZIALAĆ!Jędrek - Wto 04 Paź, 2011 21:33 Temat postu: Re: Jak to jest?
martolinda napisał/a:
....ciągle ma do mnie pretensje, że nie chce się z nim kochać, że powinniśmy to robić dzień i noc, czemu nie jestem czuła, czemu ciągle mówię, że jest wypity...
to błędne koło....27 października będziemy mieć 4 rocznicę ślubu, ale po co...
Ufff...aż wstyd się przyznać, ale też traktowałem żonę jako obiekt do wyżycia się....
I nie zmienił bym podejścia, gdybym nie przestał pić...no i co tu więcej pisać?? DanaN - Czw 06 Paź, 2011 19:32
Jędrek napisał/a:
....ciągle ma do mnie pretensje, że nie chce się z nim kochać, że powinniśmy to robić dzień i noc, czemu nie jestem czuła,
Cytat:
Jędrek napisał/a:
ale też traktowałem żonę jako obiekt do wyżycia się....
Moje wspomnienia chwil intymnych są okropne..
...a dziś jak mężczyzna chce się ze mną spotykać zaraz podejrzewam, że widzi we mnie tylko moją cielesność. Bronię się.martolinda - Czw 13 Paź, 2011 13:38 witajcie! nie pisze ostatnio, bo mam strasznego dola i nie wiem jak zrobic krok do przodu, ale nie o tym teraz chcialam pisac
wszyscy i wszystkie piszecie, ze od takich mężów to odejsc trzeba i w ogole, a czy jest ktos komu sie udalo? ktorej maz przestal pic, na odwyku bylo znosnie, relacje sie poprawily i sie po prostu udalu, malzenstwo przetrwalo trudne chwile, maz nie pije i zwiazek sie umocnil?esaneta - Czw 13 Paź, 2011 13:47
martolinda napisał/a:
bo mam strasznego dola
My wszystkie miewałysmy i miewamy doły.
martolinda napisał/a:
jak zrobic krok do przodu
Najlepiej zgłaszając sie na terapię; próbowałaś?
martolinda napisał/a:
od takich mężów to odejsc trzeba i w ogole, a czy jest ktos komu sie udalo?
Własnie po to trzeba sie odciąć od alko, żeby sie Tobie/mnie/jej udało.kahape - Czw 13 Paź, 2011 14:33
martolinda napisał/a:
a ja naiwnie wierze, ze ktoregos dnia sie obudze i bedzie jak w bajce, wszyscy szczesliwi...
bo ty taka mała niunia jestes co to w bajki wierzy...
martolinda napisał/a:
malzenstwo przetrwalo trudne chwile, maz nie pije i zwiazek sie umocnil?
małżeństwo!!! związek!!! jakie wielkie słowa.
Znalazła się Matka Teresa i bedzie ratowac małżeństwo, związek....
A wiesz droga Marto, że do tańca trzeba dwojga?
A.... może on nie chce związku, małżeństwa z tobą. On już ma partnerkę, do tego ukochaną- flaszkę. A ty się wpychasz na siłę
martolinda napisał/a:
mam strasznego dola i nie wiem jak zrobic krok do przodu, ale nie o tym teraz chcialam pisac
oczywiście, nie będziesz pisac o sobie. Ty jesteś.... nie ważna, nie istotna, bez znaczenia.
Najważniejszy w twoim życie jest..... alkoholik.
Pytałam cię o twoje potrzeby, marzenia .... nie odpowiedziałaś.
Nie masz marzeń, pragnień, zainteresowań????
pozdrKICAJKA - Czw 13 Paź, 2011 14:41
martolinda napisał/a:
czy jest ktos komu sie udalo? ktorej maz przestal pic, na odwyku bylo znosnie, relacje sie poprawily i sie po prostu udalu, malzenstwo przetrwalo trudne chwile, maz nie pije i zwiazek sie umocnil?
Mnie się udało ale tylko dla tego,że zupełnie na kilka lat odcięłam się od mena-zajęłam się sobą a on sam musiał się borykać ze swoimi problemami.
Ja kilkanaście lat Al_anonu a men z odwyku razem z terapią na następny odwyk-detoksy wszywki itp. itd.
Nie poszłam po pomoc dla siebie dlatego,że on przestanie pić-po prostu mialam dość takiego życia i piekiełka jakie zgotowałam sobie i dziecku nie znając problemu ani choroby mena.
To,że przestał pić było niespodzianką a dzięki temu co się nauczyłam przez te lata łatwiej mi było wytrzymać przy /obok trzeźwiejącego alkoholika-a to wcalenie jest łatwe olga - Czw 13 Paź, 2011 14:46 Może nie mam racji, może nie wszystkie tak mają, ale moje zdanie jest takie: musi poboleć żeby rozumu nauczyło. Też tak kiedyś miałam, miałam nadzieję, że to tylko zły sen, że się obudzę a tu wszyscy zdrowi i szczęśliwi. Tylko szkoda, że to musi trwać, szkoda zdrowia, bo im dłużej trwa, tym gorzej dla zdrowia właśnie. Obudzisz się z nerwicą Martolindo i będziesz żałować, że nie podjęłaś pewnych decyzji wcześniej.Klara - Czw 13 Paź, 2011 15:55
martolinda napisał/a:
czy jest ktos komu sie udalo?
Znam taką osobę.
Odeszła.
Wzięła kredyt, kupiła kawalerkę.
Już miała dość, gdy jej mąż po raz kolejny po pijaku okaleczył się nożem. Wezwała pogotowie, ale później już go nie odwiedziła.
Wiedziała, że to koniec.
Po wyjściu ze szpitala poszedł na terapię.
Nie pije trzy lata. Nie jest źle, ale gdy ją zapytać, czy wyszłaby za niego za mąż wiedząc co ją będzie czekało, odpowiada że NIGDY!!KICAJKA - Czw 13 Paź, 2011 16:21
Klara napisał/a:
Nie pije trzy lata. Nie jest źle, ale gdy ją zapytać, czy wyszłaby za niego za mąż wiedząc co ją będzie czekało, odpowiada że NIGDY!!
Gdybym ja wiedziała co mnie czeka 20-25 lat temu-chyba nie zdecydowała bym się zostać z takim człowiekiem-wtedy nie było zbyt dużej wiedzy i terapii dla takich jak ja