To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Zapicie i powrót na właściwą ciężką drogę zdrowienia...

Wonder - Pon 11 Cze, 2012 19:57
Temat postu: Zapicie i powrót na właściwą ciężką drogę zdrowienia...
Witam, Wonder dawniej Aula;)
Półtora roku temu podjęłam terapię po dosyć przykrym i mimo wieku długim kontaktem z alkoholem, byłam na forum, czytałam niektóre posty i czułam się mądrzejsza, było cudnie, ale tylko w mojej głowie, gdy patrzę na swoje podejście z perspektywy czasu to zachowywałam się jakbym napisała kartkę, czego nie robić i po kolei wykonywała to, co niebezpieczne dla mnie, dla mojej trzeźwości i nic i nikt nie był wstanie mi wytłumaczyć, że to złe, mimo ostrzeżeń ja robiłam swoje no i jak nie trudno się domyśleć skończyło się typowo.

Nie piłam 4 miesiące, potem stwierdziłam, po kilku udanych imprezach gdzie wypijałam tylko po piwku, że problemu nie ma, udawało się nie upijać a ja byłam szczęśliwa, że powróciłam do normalności. Potem nawet jakiś czas nie piłam tak po prostu, ale powolutku już wtedy mogłam zauważyć, że z moimi emocjami jest źle, nie widziałam nic co związane z chorobą tak było wygodniej. Wyszukiwałam w sobie inne problemy i nawet coś tam próbowałam z nimi robić, starałam się wyszukać w sobie coś innego tylko nie alkoholizm dla własnego komfortu picia… Oczywiście z powodu mojej chorej osobowości nie wyobrażałam sobie bycia samej. Pojawił się pewien facet w moim życiu, typowy rockmen, gitarzysta w zespole, który potwierdzając stereotyp nie stronił od alkoholu. Wpierdzieliłam się w nie małe bagienko, no ale w mojej głowie byłam zdrowa wiec co mi szkodzi imprezować, w młodym wieku to normalne, z chorymi emocjami wpakowałam się w toksyczną znajomość, którą jakimś cudem przerwałam mimo, że od niego także po części się uzależniłam i współuzależniłam też jednocześnie, ale wspomniany osobnik musiał nieźle dać mi popalić żebym chciała się z tego uwolnić. Przemoc psychiczna, czasem fizyczna dopiero dała mi do zrozumienia, że jak nie ucieknę tak w końcu skończy się to tragicznie, po rozstaniu groźby… i moje picie, które usprawiedliwiałam i porównywałam do pijaństwa byłego, że pił więcej, że pił prawie codziennie. Będąc z nim alkohol stał się dla mnie obrzydliwy, ale zdarzało się, że z nim piłam czując się lepsza, że nie robię tego tak często jak on, co dało mi kolejne potwierdzenie mojej idiotycznej teorii, że jestem zdrowa. Rozstaliśmy się i zaczęłam powtarzać sytuację z przed roku…

Czułam się zdrowa chodziłam na imprezy, „korzystałam” z życia i powróciło w pełnej krasie i z większą intensywnością niż przed pierwszym leczeniem, wpadłam w ciąg, nie kojarzyłam większości z tych dwóch tygodni ciągłego picia i w końcu dostałam to, czego chyba chciałam mimo wieku wyglądałam jak osoba nadużywająca, spuchnięta, sina twarz, spierzchnięte usta, czerwone gały, spadłam na glebę mocniej i boleśniej niż poprzednio, odtrącając wszystko i wszystkich w swoim zasięgu.
Wiem, że następnym razem może już być tak źle, że nie upadnę na glebę tylko mnie w niej zakopią. Ja już się w niczym nie usprawiedliwiam… Boję się, ale ten strach to chyba moje choróbsko, które czuje, co się dzieje i że walczę, przez trzy tygodnie odkąd nie piję obecnie, stoczyłam nie jedną poważną walkę toczę ją codziennie wiem, że nie jest to tylko konflikt ale wojna. Jestem na terapii, dwa i pół tygodnia, dziś byłam na mityngu, chociaż było to bardzo trudne.
Chcę! Tym razem nie ufam sobie, nie daję sobie swobody… Tym tematem chce mieć gdzie dzielić się swoimi trudami, ufam wam, jeśli chodzi o tą chorobę, chce pracować nad sobą, nad swoimi emocjami przede wszystkim, samo nie picie mi tym razem nie wystarczy, bo nawet, jeśli wytrzymam w abstynencji to nie wytrzymam ze sobą i kiedyś bardziej niż pewne jest to, że powtórzę wszystko może już ostatni raz. Wiem, że nie tylko mi towarzyszy ten przeszywający wstyd po zapiciu, po dostrzeżeniu jak za bardzo zaufałam swojej chorej osobie, jak naiwna byłam i jak bardzo zapatrzona w swoje ja. Nowy nick i nowa droga, zapewne jeszcze bardziej wyboista ale jestem przygotowana na tysiące burz i huraganów, nawet tych nagłych nie gwarantuje sobie niczego żyję w każdej godzinie i każdego dnia tu i teraz.

Szukałam podobnego tematu aby nie zakładać osobnego, nie mogłam odszukać, jeśli taki jest proszę jeśli można przenieść;)

Gonzo.pl - Pon 11 Cze, 2012 20:24

Wonder dla mnie Twoje słowa są ważnym przypomnieniem tego co istotne.
Dzięki.

szymon - Pon 11 Cze, 2012 20:28

Wonder napisał/a:
każdego dnia tu i teraz


dla mnie te słowa są bardzo ważne, kibicuje Ci szczerze :okok:

Krzysztof 41 - Pon 11 Cze, 2012 20:38

Wiesz ta droga wcale nie musi być ciężka, wszystko zależy jaki sposób podejdziesz do swojego trzeźwienia. :)
Wonder - Pon 11 Cze, 2012 20:52

Krzysztof 41 napisał/a:
Wiesz ta droga wcale nie musi być ciężka, wszystko zależy jaki sposób podejdziesz do swojego trzeźwienia. :)


Może aktualnie jest ciężka ze względu na częsty głód i wiele wyrzeczeń, zaciskania pięści i pokonywania siebie, początku terapii, mnóstwa wątpliwości i wahań nastroju;) Jak będzie później nie wiem jeśli już mam zakładać to tą cięższą drogę aby później nie być zdziwiona a jedynie pozytywnie zaskoczona. Staram się nie zakładać niczego ale domyślam się, że do prostych też nie należy.

Jacek - Pon 11 Cze, 2012 21:05

Wonder napisał/a:
jak naiwna byłam i jak bardzo zapatrzona w swoje ja. Nowy nick i nowa droga,

droga Wonderko ,miałem podobne przeżycie te osobiste nieco się różnią,ale te związane z alkoholem i z nim związane uczucia
i również doświadczyłem zapicia,aby zrozumieć że ten krótki staż składający się z pierwszych miesięcy ,daje tyle radości i pewności że chciało by się cały świat uszczęśliwić
ale ta pewność i duma prowadziła mnie do sięgnięcia kontrolowanego picia
nie wierzyłem w te bzdety że gdy się skończy okres picia towarzyskiego - wkracza się w mus picia,,,w alkoholizm i nie ma już powrotu
porównuję to jak nauka jazdy na rowerze - ten kto się nauczy,już nigdy nie zapomina
jednak zadaj sobie pytanie,,,czy ten nowy nick nie jest ucieczką
kiedyś robiłem podobnie coś zmieniałem,twierdząc że "ja" wkraczam na nową drogę
długo nie trwało i zapominałem o tym i bęc nowa też stawała się trudna i zapijaczana
dziś jestem tylko "ja" i który ma na imię Jacek i jest alkoholikiem
nie uciekam ,nie walczę
“Sztuka życia polega mniej na eliminowaniu naszych problemów,
a bardziej na rozwijaniu się dzięki nim.”

Bernard Baruch

Wonder - Pon 11 Cze, 2012 21:17

Jacek napisał/a:
jednak zadaj sobie pytanie,,,czy ten nowy nick nie jest ucieczką
kiedyś robiłem podobnie coś zmieniałem,twierdząc że "ja" wkraczam na nową drogę
długo nie trwało i zapominałem o tym i bęc nowa też stawała się trudna i zapijaczana
dziś jestem tylko "ja" i który ma na imię Jacek i jest alkoholikiem
nie uciekam ,nie walczę


Jacku zadałam sobie to pytanie:) Tu chodzi bardziej o to że chce patrzeć na to co jest teraz, Aula była strasznie zakłamaną dziewuchą chociaż gdyby nie to zakłamane dziewuszysko zapewne nie byłabym tu i teraz z tą wolą walki. Strasznie jednak ostatnio irytowała mnie ta Aula która do końca nie była sobą i właśnie z tą nieprawdziwą Anką mi się Aula kojarzyła i krępowała w pisaniu.

Może źle to ujęłam... Ta droga tak jak w tytule napisałam nie jest nowa ja po prostu zboczyłam z trasy do rowu i wyczołgałam się z niego na tą drogę z której zboczyłam, bardziej umorusana ale wyczołgałam się uświadamiając, że to nie jest zwykłe potknięcie...

Czarny - Pon 11 Cze, 2012 22:45

Wonder napisał/a:


Może aktualnie jest ciężka ze względu na częsty głód i wiele wyrzeczeń, zaciskania pięści i pokonywania siebie, początku terapii, mnóstwa wątpliwości i wahań nastroju;) Jak będzie później nie wiem jeśli już mam zakładać to tą cięższą drogę aby później nie być zdziwiona a jedynie pozytywnie zaskoczona. Staram się nie zakładać niczego ale domyślam się, że do prostych też nie należy.
Szczerze Ci życzę aby było coraz lżej. Zauważaj nawet drobne sukcesy na drodze zdrowienia-dodaje to motywacji. Powodzenia!!! Krzysiek.
JaKaJA - Pon 11 Cze, 2012 22:54

Brzmisz całkiem wiarygodnie :mgreen: witam Cię serdecznie-Agnieszka alkoholiczka :)
I rzymam kciuki :kciuki:

Jacek - Pon 11 Cze, 2012 23:20

Wonder napisał/a:
Tu chodzi bardziej o to że chce patrzeć na to co jest teraz

ja również tak robię
Wonder napisał/a:
ja po prostu zboczyłam z trasy do rowu i wyczołgałam się z niego

ja do swojej osoby odnoszę tak samo
Wonder napisał/a:
ostatnio irytowała mnie ta Aula która do końca nie była sobą i właśnie z tą nieprawdziwą Anką mi się Aula kojarzyła i krępowała w pisaniu.

tak :tak: Jacek też był niedobry - taki bee :uoee:
ale ten sam Jacek,co niegdyś czynił manewry po rowach ,,, dziś nie krępuje się w pisaniu o tym na forum
wiesz Wonderko ,,, to że ja kiedyś przeczołgałem po błotnistym rowie
i zdołałem stanąć potem na dwóch łapach (nogach)
dało mnie wiele nauki radzeniu sobie w życiu - w momentach ciężkich zajść
mnie Jackowi
i nie tylko związane z tematyką choroby alkoholowej
w słowach - - mam na imię Jacek,jestem alkoholikiem (Jacek alkoholik) jest coś więcej
jest moc prawdy ,jest również strach
ale co by nie było ,,, to jestem "ja"
i to moje "ja" stara się utrzymać na dwóch łapach
a swego "ja" jak kol wiek nie nazwiesz zawsze będzie przy tobie

Wonder - Pon 11 Cze, 2012 23:35

Moje JA będzie zawsze i ja nie chce zapominać o tym jaka byłam w skumulowanej chorobie, gdzie głupota sięgała zenitu, mimo że myślenie o tym jest mi do niczego niepotrzebne, zapomnieć nigdy nie zapomnę. Ta Aula to też byłam ja ale opętana egoizmem i brakiem miłości, współczucia, mam zdanie że wszystko jest po coś i o tamtej Ance też będę pamiętać i cieszę się z jednej strony że taka byłam to mnie wpierdzieliło w ten rów żebym pojęła więcej... Ale strasznie irytowały i żenowały mnie wspomnienia o tamtej Ance pomimo, że dzięki tamtej sobie pojęłam więcej. Pisząc pod nickiem Aula, może wydawać się to infantylne czułam frustrację, nie potrafiłam się już utożsamić z tamtą mną mimo że to byłam ja tylko w skrajnym stadium choroby jeśli chodzi o emocje.
Jędrek - Wto 12 Cze, 2012 05:59

Wonder napisał/a:
Chcę! Tym razem nie ufam sobie, nie daję sobie swobody… Tym tematem chce mieć gdzie dzielić się swoimi trudami, ufam wam, jeśli chodzi o tą chorobę, chce pracować nad sobą, nad swoimi emocjami przede wszystkim, samo nie picie mi tym razem nie wystarczy

Dziękuję Ci za Twoje doświadczenie.
Mnie do życia przywróciło podobne pragnienie pracy nad sobą i zdrowienia....
Myślę, że najwięcej dała mi wspólnota AA- po dwóch latach depresji tam odżyłem, a praca ze sponsorem pokazała mi drogę do spokojnego życia.

kamo - Wto 12 Cze, 2012 08:05

Witaj Wonderko czytałem z uwagą co napisałaś.Dokonałaś nazwijmy to oczyszczenia umysłu,które nie wątpliwie jest potrzebne ale pamiętaj o oczyszczeniu duszy bo jedno z drugim idzie w parze.Pisałaś co prawda o twojej Sile Wyższej.Wiem ze swojego doświadczenia że jak w duszy gra i moja więż z moją Siłą Wyższą jest nie naganna to i mój umysł nie próbuje mnie wyprowadzić w pole.Po prostu to z czym sobie nie daje rady powierzam i składam na ręce Pana Boga co ostatnio uczyniłem i dało mi wielką ulgę pomimo tego że się od Niego odsunąłem jakiś czas temu.Staram się na nowo nawiązać zbliżyć do Pana Boga bo widzę jak mi to bardzo pomaga a mój umysł skutecznie na kilka miesięcy wmawiał mi że go nie potrzebuje.Życzę ci aby twój entuzjazm i zapał do pracy był cały czas taki jak jest teraz i praca jaką wykonasz dała ci wiele satysfakcji ale przede wszystkim była owocna.Trzymam kciuki.
Jacek - Wto 12 Cze, 2012 08:32

Wonder napisał/a:
Moje JA będzie zawsze i ja nie chce zapominać o tym jaka byłam w skumulowanej chorobie, gdzie głupota sięgała zenitu, mimo że myślenie o tym jest mi do niczego niepotrzebne,

Wonderko,to też ważne i do czegoś potrzebne - a choćby pamięć o tym do czego już by nie było żal wracać
ale ja nie o tym ,,,Twoja zmiana nicku,skojarzyła mnie się z wypowiedzią ucieczki jednego z moich kumpli
a wypowiedział się tak - "uciekam z tego miasta,bo tu nie ma przyszłości" i uciekł
i nie chodziło jemu o bytność,o pracę ale o to że tam gdzieś będzie lepszym nie pijącym gościem
jakiś czas się to jemu udało,zakończył jednak swój żywot jako aktywnie pijący alkohol
dlatego w mych wypowiedziach chodzi o zwrócenie uwagi na to "ja"
bo gdzie się nie udam,i jak bym się nie nazwał ,,,to zawsze będe to "ja"
dlatego można zmienić miejsce zamieszkania,można zmienić nazwisko,czy też nicka
ale jeśli nie zmienisz swego"ja" to tamto będzie zwykłą ucieczką

Wonder - Wto 12 Cze, 2012 10:12

Mogę zapewnić Cię że zmiana nicku nie jest żadnego rodzaju ucieczką;)
Ja niczego także nie zakładam, nie zakładam nawet że mi się uda, że teraz będzie pięknie i fajnie bo więcej widzę, zmieniłam sobie nick i zaczynam od nowa. NIE po stokroć NIE, wiem nawet że teraz może być ciężej bo moja choroba będzie próbować się bronić. Po prostu niczego nie zakładam nie jestem skrajnie i niezdrowo zmobilizowana bo wiem że zawsze miało to odwrotny skutek niż zamierzony. Znikąd nie uciekam i nie uciekam także od tamtej Auli, to było uśmiechnięcie się z ironią na tamtą Ankę ale pamiętanie o niej i wcale się jej nie wyrzekam ale strasznie mnie żenuje i w żaden sposób nie potrafię się z nią utożsamić;) Nie wiem może tez tak mieliście że ciężko jest uwierzyć że za czasów picia czy niezdrowego podejścia do zdrowienia było się sobą. A jeśli chodzi o bardziej przyziemne powody to zakładając profil półtora roku temu robiłam to w pośpiechu miało być Anula wyszło Aula no i od tak byłam sobie tu z brzydkim nickiem a teraz mam taki który mi się podoba :skromny:

Marc-elus - Wto 12 Cze, 2012 10:36

Piszesz jakby o dwóch osobach.... no ok.
A zdajesz sobie sprawę że "tamta Anka" może wrócić? Wróci Jej część myślenia, zachowania, itd......

Jesteś mądrzejsza o doświadczenie, ale nie łudź się, samo doświadczenie nie powstrzyma pewnych rzeczy......

Wonder - Wto 12 Cze, 2012 10:41

Marc-elus napisał/a:
Jesteś mądrzejsza o doświadczenie, ale nie łudź się, samo doświadczenie nie powstrzyma pewnych rzeczy......


To miałam na myśli w poprzednim poscie pisząc że nie łudzę się że teraz będzie pięknie i fajnie albo lepiej. Niczego nie zakładam staram się żyć ze sobą tu i teraz.

Właśnie staram się wytłumaczyć, że zdaję sobie sprawę że jakieś zachowania tamtej Anki mogą wrócić, dlatego ja o tym jaką osobą byłam nie zapominam aczkolwiek ciągłe rozpatrywanie tego w niczym mi nie pomoże bo skupiam się na dniu dzisiejszym tylko i wyłącznie i na tym co jest teraz a jeśli tylko zauważę jakieś zachowania z przed półtora roku postaram się tym zająć, staram się być uważna, nie uważam że tamta Anka zniknęła na zawsze, jednak niektóre z jej zachowań z pewnością ale jestem uważna na wszystko.

Jacek - Wto 12 Cze, 2012 10:45

Wonder napisał/a:
Mogę zapewnić Cię że zmiana nicku

Anka,a dlaczego mnie??? to Ty masz sobie to uświadomić
dobra,myślę że już wystarczy tego tematu
a mówił ci kto że masz ładniutkie imię ??? :skromny:

Wonder - Wto 12 Cze, 2012 10:50

Jacek napisał/a:
Anka,a dlaczego mnie??? to Ty masz sobie to uświadomić
dobra,myślę że już wystarczy tego tematu


Bo ja się nad tym nie rozwodziłam ;) Ty miałeś wątpliwości fsdf43t

Jacek napisał/a:
a mówił ci kto że masz ładniutkie imię ???

Dziękuję;)

Jacek - Wto 12 Cze, 2012 10:59

Wonder napisał/a:
Ty miałeś wątpliwości fsdf43t

ależ skąd :beba: ja jeno tak na zapas :skromny:
:kwiatek:

Wonder - Czw 14 Cze, 2012 16:57

Zastanawiam się czy organizm fizycznie może dawać popalić po trzech tygodniach nie picia, miałam dziś jedną sytuację, która spowodowała u mnie stres i w konsekwencji z mojej winy myśli o alkoholu, nie mogłam nad nimi zapanować, starałam się, ale za nic w świecie nie mogłam tych myśli wypędzić, zaczęłam się trząść i dostawać jakiś zimnych potów, zastanawiam się czy to możliwe żeby mieć takie objawy po tym koszmarze w pierwszych dniach trzeźwienia, dziś było podobnie, może nie aż tak, ale bardzo podobnie, nie czułam jakiegoś strasznego głodu, był ale nie aż taki, te myśli były najgorsze… Teraz czuję się lepiej ale strasznie boję się tych nagłych ataków, wiem że coś to poprzedziło ale to nie narastało to po prostu trafiło mnie nagle… Zastanawiam się czy sama nie nakręciłam sobie tego bata, ale robię tysiące rzeczy żeby nie mieć żadnego kontaktu z alkoholem, nawet reklamami, wyrzuciłam leki z alkoholem z apteczki, wszystko żeby chociaż trochę było bezpieczniej...
Czarny - Czw 14 Cze, 2012 17:26

Wonder napisał/a:
Zastanawiam się czy organizm fizycznie może dawać popalić po trzech tygodniach nie picia, miałam dziś jedną sytuację, która spowodowała u mnie stres i w konsekwencji z mojej winy myśli o alkoholu, nie mogłam nad nimi zapanować, starałam się, ale za nic w świecie nie mogłam tych myśli wypędzić, zaczęłam się trząść i dostawać jakiś zimnych potów, zastanawiam się czy to możliwe żeby mieć takie objawy po tym koszmarze w pierwszych dniach trzeźwienia, dziś było podobnie, może nie aż tak, ale bardzo podobnie, nie czułam jakiegoś strasznego głodu, był ale nie aż taki, te myśli były najgorsze… ..
Podobna sytuacja dopadła mnie po przeszło dwóch miesiącach niepicia.Szukałem czegoś w kotłowni, szperając po pudełkach.Gdy zorientowałem się że kiedyś tam chowałem alkohol przed żoną-cały oblałem się potem, drżenie rąk, dokładnie tak jak kiedyś gdy spocony i drżącymi rękami szukający flaszki. Poza tym przez pierwsze miesiące towarzyszyła mi wręcz obsesja że zapije.Nawet śniło mi się że zapiłem, bez samego momentu picia.Specyficzny sen alkoholowy, budziłem się przestraszony, a następnie szczęśliwy że to tylko sen.Minęło mi to gdzieś po 5-6 miesiącach niepicia.Teraz mam z tym spokój.Powodzenia i wytrwałości!!! Krzysiek.
Tajga - Czw 14 Cze, 2012 17:53

Wonder napisał/a:

Zastanawiam się czy organizm fizycznie może dawać popalić po trzech tygodniach nie picia, miałam dziś jedną sytuację, która spowodowała u mnie stres i w konsekwencji z mojej winy myśli o alkoholu,


Wonder, Twój organizm był przyzwyczajony że jak stres, to i zaraz alkohol.
Dziś był tylko stres, ale "ON" czekał. Dobrze, że pokazałaś mu figę
Nie z Twojej winy pojawiły się myśli o alkoholu, kiedyś usłyszałam, że to "pamięć mózgu"
tak Nam robi.

To nałogowe regulowanie uczuć.

Po jakimś czasie będzie lepiej
:pocieszacz:

szymon - Czw 14 Cze, 2012 18:03

Tajga napisał/a:
Nie z Twojej winy pojawiły się myśli o alkoholu, kiedyś usłyszałam, że to "pamięć mózgu"
tak Nam robi.


a z czyjej winy? czy może... złe określenie WINA,

kto ma wsiąść odpowiedzialność, za swoje myśli? czy ktoś za nas myśli? no nie.

Tajga - Czw 14 Cze, 2012 18:11

Szymon, nie wiesz..? Nie wierzę!
w krótkim okresie abstynencji takie myśli przychodzą do głowy.
Raczej nie da się zapanować nad tym.
No nie mów że tak nie miałeś...

Wonder - Czw 14 Cze, 2012 18:30

Czuję się w pełni odpowiedzialna za swoje myśli ale możliwe, że ciężko mi wyłapywać wszystkie zagrożenia i niebezpieczne sytuacje aby nad nimi pracować, starać się unikać...
Wiedźma - Czw 14 Cze, 2012 18:42

Wonder napisał/a:
Zastanawiam się czy organizm fizycznie może dawać popalić po trzech tygodniach nie picia

Ano może - po ostrym zespole abstynencyjnym
czasem pojawia się przewlekły zespół abstynencyjny (PZA)
Mnie dopadał dość często w pierwszym roku abstynencji... :|

Wonder - Czw 14 Cze, 2012 18:53

Przeczytałam właśnie o PZA i wszystkie sześć głównych objawów mam :/ Miałam coś podobnego chyba i przy poprzednim podejściu i właśnie latałam po psychologach zastanawiając się czy nie mam jakiś zaburzeń;) nie patrząc że może mieć to silny związek z moim alkoholizmem... Przy kolejnym indywidualnym spotkaniu z terapeutą z pewnością o tym napomknę.
Wiedźma - Czw 14 Cze, 2012 19:06

Wonder napisał/a:
Miałam coś podobnego chyba i przy poprzednim podejściu i właśnie latałam po psychologach zastanawiając się czy nie mam jakiś zaburzeń;) nie patrząc że może mieć to silny związek z moim alkoholizmem

Popełniłam podobny błąd, który mnie bardzo drogo kosztował :/
Poszłam mianowicie do psychiatry, który zaczął leczyć mnie z depresji, której de facto nie miałam.
Skończyło się to dla mnie uzależnieniem krzyżowym - do alkoholu doszły leki...

stanisław - Czw 14 Cze, 2012 19:25

Wonder napisał/a:
co się dzieje i że walczę, przez trzy tygodnie odkąd nie piję obecnie, stoczyłam nie jedną poważną walkę toczę ją codziennie wiem, że nie jest to tylko konflikt ale wojna.
Ile jeszcze tych wojen po co walczysz . Ale kibicuje ci całym sercem
Wonder - Czw 14 Cze, 2012 19:34

stanisław napisał/a:
Wonder napisał/a:
co się dzieje i że walczę, przez trzy tygodnie odkąd nie piję obecnie, stoczyłam nie jedną poważną walkę toczę ją codziennie wiem, że nie jest to tylko konflikt ale wojna.
Ile jeszcze tych wojen po co walczysz


Tak to widzę, wiem że całe życie nie będę walczyć ale obecnie muszę sama ze sobą, z głodem z tym żeby nie poddać się w tym najgorszym czasie... Nie z alkoholem samym w sobie bo chyba bym zwariowała gdyby całe moje życie polegało na wojnie z piciem. Chce wyeliminować go z życia, nauczyć się żyć bez alkoholu, unikać go, radzić sobie z własnymi emocjami.

"Ale kibicuje ci całym sercem"
Dziękuję :]

stanisław - Czw 14 Cze, 2012 19:41

Wonder napisał/a:
Chce wyeliminować go z życia
Chyba się nie da, ale mozna żyć obok niego. Masz bardo ładną sentencje
Wonder - Czw 14 Cze, 2012 19:43

stanisław napisał/a:
Chyba się nie da, ale mozna żyć obok niego.


O właśnie o to mi chodziło, nie wiedziałam jak ująć to w słowa :)

stanisław - Czw 14 Cze, 2012 19:55

Jest takie powiedzenie w AA idż na 90 mitingów w 90 dni , kiedyś tego nie rozumiałem dzisiaj wiem że przez 3 miesiące nie piłem nie pisze że bylem trzeżwy bo dzisiaj to rozumie inaczej
Wonder - Czw 14 Cze, 2012 19:58

stanisław, tak jak napisałam w pierwszym poście tego tematu, samo nie picie mi nie wystarczy, wiem że to nie była trzeźwość ja tylko nie piłam, nie robiłam nic ze swoimi emocjami, nie pracowałam nad sobą, no i skończyło się jak się skończyło...
stanisław - Czw 14 Cze, 2012 20:04

Wiesz ja miałem podobnie w swoim życiu napiszę ze udalo się za drugim razem , dzisiaj wiem ze nie udalo tylko to była praca codziennie nic na potem . Niedługo jak nie zapije bedzie juz kilka lat
szymon - Pią 15 Cze, 2012 06:00

Tajga napisał/a:
w krótkim okresie abstynencji takie myśli przychodzą do głowy.
Raczej nie da się zapanować nad tym.


te myśli przychodzą od sąsiada, idą klatką, pukają u wchodzą do mnie?
myśl pojawia się w mojej głowie, nie w twojej
ja jestem za tą myśl odpowiedzialny,
ja steruję umysłem, czy myślę o alkoholu czy du*** marynie
ja rozróżniam, czy myślę ja czy ego za mnie myśli
dla mnie umysł jest narzędziem, którym można sterować, ja mogę nim sterować.

Marc-elus - Pią 15 Cze, 2012 06:23

szymon napisał/a:
ja steruję umysłem

Nie zawsze tak jest.... choć nie przeczę, że często jest to wynik błędnego postępowania samego zainteresowanego lub zaniedbań.

Tajga - Pią 15 Cze, 2012 07:19

szymon napisał/a:
te myśli przychodzą od sąsiada, idą klatką, pukają u wchodzą do mnie?


Nie Szymonku, te myśli w moim przypadku jadą do mnie windą.

Wunderkind? :wysmiewacz:

Jesteś tak doskonały ze z miejsca wyrzucasz z głowy miejsca, sytuacje,osoby?
Nie wracasz do nich nigdy myślami?
Tak na gorąco?
Z czasem można opanować nie zdrowe myślenie...( w tym przypadku o alkoholu) ale po czasie.

szymon - Pią 15 Cze, 2012 08:02

Tajga napisał/a:
Nie Szymonku, te myśli w moim przypadku jadą do mnie windą.


no i nie mam więcej pytań

Czarny - Pią 15 Cze, 2012 09:41

Wydaje mi się że myśli zawsze mogą się pojawić, cała kwestia polega na tym żeby nie pielęgnować, rozbudzać, iść ich torem.Należy je zauważać i śledzić intensywność-czy nie zaczyna się np. nawrót.Przynajmniej ja tak postępuje.Od przeszło roku nie zauważyłem u siebie jakiś natłoku myśli krążących wokół alkoholu.Myślę (tutaj pomocne mi są doświadczenia ludzi z kilkunastoletnim stażem w świadomym zdrowieniu-mityngi) że będą się pojawiały czasami-to nie tragedia ważne co z tym dalej zrobię.Jeżeli często -przyjrzał bym się sygnałom ostrzegawczym nawrotu, lub objawom głodu.Powodzenia!!!
Jacek - Pią 15 Cze, 2012 10:29

Wonder napisał/a:
czy organizm fizycznie może dawać popalić po trzech tygodniach nie picia, miałam dziś jedną sytuację, która spowodowała u mnie stres i w konsekwencji z mojej winy myśli o alkoholu,

z mojego doświadczenia,wiem że nie mam reguły przy przebytym w ilościowo stażu, przy napływie takich myśli pod wpływem a raczej w sytuacji stresu
i raczej nie mówię tu o organizmie,a o psychice napływających myśli i ich odruchu w sytuacji stresowej
Aniu,masz rację gdy piszesz te słowa "samo niepicie mnie nie wystarcza"
praca nad tym jest ważna i przygotowuje do odbicia przy takich sytuacjach
mnie pomogła taka praca i na pewno jest skuteczna
bo przygotowuje mnie do myślenia przed konsekwencjami,a nie tylko w myśl przed łatwą ucieczką przed stresem w alkohol
i taką sytuację miałem z rok temu ,tak dokładnie gdy zbliżał się zlot w Licheniu
gdy zaczęła mnie szarpać stresowa myśl i w tym przeplatała się myśl o wypiciu
jednak myśl o dalszej konsekwencji i strach przed tym ,mnie jak by hamował przed pójściem po alkohol
dziś się z tego cieszę ,bo nie wiem gdzie bym dziś był
a pierwsze takie zajście miałem dość dziwne ,gdyż nie było związane z odruchem myśli o alkoholu
jednak zastanowiło mnie skąd taki odruch
a mianowicie nie pamiętam dokładnie był to napęd stresu przy zachowaniu jednej z moich córek
pamiętam że na ogól nie wkraczam i nie rozszerzam konfliktu aby go ciągnąć
ale jedynie gotuje się on we mnie ,i w taki sposób myśl kończyła się o zapiciu
jednak w tamten wieczór (nie była to późna pora ale około 20 w zimowy wieczór)
a mój odruch myślowy był abym to odstresował - wsiąść sanki i najmłodszą córcię,aby się wyszaleć na śniegu
jednak ta pora mnie powstrzymała jak na małą to by było już późno
a mnie jednak zastanowiło czy taki odruch nie był w zastępstwie
a już na pewno mimo i lepszego efektu to i tak pozostałości po wcześniejszym sposobie na życie
Aniu trzymaj się tych twoich słów - "samo niepicie mnie nie wystarcza"
:okok:

grzesiek - Pią 15 Cze, 2012 12:06

Wonder napisał/a:
Nie piłam 4 miesiące, potem stwierdziłam, po kilku udanych imprezach gdzie wypijałam tylko po piwku, że problemu nie ma

Wonder.Identyczne praktyki i wątpliwości przeżywałem w swoim życiu.
Będąc w trakcie pierwszej terapii też zadawałem sobie pytanie" Już nigdy ani kropli ?
Przyjdzie lato +30 stpni w cieniu i nie wypić piwa? Urodziny,wesela,grille i też nic?
Zapiłem po kilkunastu miesiącach po terapii.Też postanowiłem spróbować,też stwierdziłem,że jedno mi nie zaszkodziło,to na następny dzień też jedno piwo i tylko jedno.
Nawet uwierzyłem,że teraz to wróciłem do normalności i się kontroluje,ale do czasu....
Płynąłem w jeszcze większe bagno i zanim odczułem olbrzymie skutki zatapiania się minęło dwa lata. Kolejna terapia zamknięta i odświeżanie wiedzy, kolejny raz uświadomiłem sobie,że nie jestem w stanie kontrolować picia,a po pewnym czasie znów zapiłem,świadomie,na własne życzenie.
Pycha,duma,lepsze samopoczucie,brak pracy jakiejkolwiek nad własnym uzależnieniem,to podstawowe przyczyny tego co robiłem.Zataczałem błędne koło w przekonaniu,że coś z sobą robię,a tak naprawdę to oszukiwałem samego siebie i udawałem trzeźwego, dla własnego i innych spokoju. Jak to mawiają ja potrzebowałem (do trzech razy sztuka) .Jak przyjechałem na trzecią terapię,to terapeutka prowadząca zapytała mnie- czego ja, przychodząc po raz trzeci na terapię oczekuję od niej. Tym pytaniem dała mi do zrozumienia,że od niej nie powinienem oczekiwać czegoś nowego,specjalnego. Oczekiwać powinienem OD SIEBIE. Czego?- zmiany. Myślenia,zmiany,życia,pracy nad sobą i własnym uzależnieniem.Od wspomnianej terapeutki dostałem " wolna rękę" sam wybierałem sobie zajęcia,na które chodziłem,nawet po kilka razy.
Sam uświadomiłem sobie,że nie ma dla mnie picia kontrolowanego, uświadomiłem sobie,że praca nad sobą to nie tylko nie picie,ale kontakty z innymi alkoholikami trzeźwiejącymi,obecność na mitingach i Wiara w to ,że można żyć , funkcjonować,bawić się, radować i smucić na trzeźwo. Alkohol traktuję jak towar, każdy inny w sklepie jest taki sam jak on.Wszystkie towary stoją na półce, ja nie kupuję tego co jest mi zbędne.
Żyję obok,tych którzy piją, chodzę po ulicach i widzę ogródki piwne, ale nie robi to już na mnie wrażenia,nie kusi,nie drażni,jest zbędne,bo teraz wiem jak cenna jest dla mnie trzeźwość i jak ciężko ją osiągnąłem. Ja poddałem sie mocy alkoholu,nie walczę .Wiem,że jestem wobec niego bezsilny i to po prostu zaakceptowałem.

Wonder - Pon 25 Cze, 2012 15:44

Mam małe zawirowania ostatnio ze sobą.
Nie potrafię czasem pozostawić rzeczy, na które nie mam wpływu i za bardzo biorę je na siebie, obwiniam się tym… Zawsze należałam do osób, które czuły się winne za wszystko, od jakiegoś czasu tego nie było wręcz przeciwnie stałam się twardą babką, ale ostatnimi dniami to powraca, coraz intensywniej, zawsze kończyło się to piciem bo nie potrafiłam pozostawić tego za co nie odpowiadam i strasznie mnie to obciążało, picie na chwile pomagało mi o tym zapomnieć. Trochę nie radzę sobie z myślami i z poczuciem winy.
Ostatnio podjęłam bardzo trudną decyzję. Jestem modelką/hostessą rok temu podpisałam umowę z agencją reklamową, która zlecała mi różne eventy i promocje. Nie jest to moje marzenie wręcz czuję się przytłumiona tak bezsensowną pracą, ale zarabiałam tam naprawdę dużo. Jako następne zlecenie zaproponowali mi bycie kelnerką na imprezie typowo alkoholowej reklamującej znane whisky. Zadzwoniłam, odmówiłam, oni, że deklarowałam wolny sierpień i że mając z nimi podpisaną umowę nie mogę rezygnować z ważnych dla nich zleceń, powiedziałam, że sierpień mam wolny, ale nie chcę pracować przy alkoholu z przyczyn osobistych, inne podejmę, babeczka stała się bardzo arogancka wiec w nerwach powiedziałam, że chce rozwiązać umowę, bo nie mogę tego podjąć (umowa zlecenie) odburknęła, że dobrze, ale obowiązuje mnie dwutygodniowe wymówienie. Martwię się teraz, że za dotychczasowe czerwcowe zlecenia mi nie zapłacą, myślę o tym zadręczam się strasznie…
Muszę się gdzieś wypisać, bo nie chcę zabierać na mityngu czasu jakimiś błahostkami. Naprawdę czuję się przytłoczona swoją chorobą, pogodziłam się z nią, ale trochę mnie jeszcze przygniata.
Nadal trzęsą mi się ręce nie wiem czy to normalne… Od dwóch tygodni cały czas…

stanisław - Pon 25 Cze, 2012 15:59

Wonder napisał/a:
Muszę się gdzieś wypisać, bo nie chcę zabierać na mityngu czasu jakimiś błahostkami. Naprawdę czuję się przytłoczona swoją chorobą, pogodziłam się z nią, ale trochę mnie jeszcze przygniata
A po co są mitingi to nie jest blachostka niewiem po co ty chodzisz na mitingi.
Wonder - Pon 25 Cze, 2012 16:06

Nie potrafię przełamać się i mówić o sobie na mityngu, po prostu nie potrafię czuję się jak dziecko wyszukujące problemy, nie posiadająca ich wcale i przeżywanie nie wiadomo czego. Kiedyś na jednym mityngu trochę zostałam tak potraktowana przez jednego z uczestników i od tamtej pory nie potrafię się przełamać, wewnętrzny opór. Jesteś młoda i nic tak naprawdę nie straciłaś... Tak się czasami czuję mówiąc o sobie. Znalazłam sobie grupę kobiecą i może tam spróbuję to przełamać...
stanisław - Pon 25 Cze, 2012 16:08

Wonder napisał/a:
Nadal trzęsą mi się ręce nie wiem czy to normalne… Od dwóch tygodni cały czas…
Niewiem nic nie piszesz czy chce ci się pić bo to może być nawrot i tylko patrzeć jak zapijesz. Masz bliską osobe żeby porozmawiać o tym bylo by dobrze.
Wonder - Pon 25 Cze, 2012 16:17

Od tych dwóch tygodni odkąd trzęsą mi się dłonie szybko się też irytuję, często jest to połączone z przebłyskami o alkoholu ale nie ma ich dużo, chociaż jak teraz się przyjrzę temu wszystkiemu to czuję się momentami tak jak zazwyczaj kiedy szłam po alkohol, tak swobodnie i ze świadomością jakiejś nadchodzącej ulgi, nie wiem jak to napisać po prostu są chwilę kiedy czuję się tak jak zawsze gdy szłam po alkohol... Czuję się poza tym nawet dobrze, mogłabym powiedzieć, że za dobrze co też trochę mnie niepokoi. Poprosiłam o numer jedną kobietę na mityngu i czas ma jutro bo dziś jest w pracy do późna, z przyjacielem nie mam kontaktu. Mam jutro spotkanie z terapeutą ale czuję się strasznie sfrustrowana bo najprawdopodobniej przedstawi mi to wszystko prosto, punktami i książkowo jak do tej pory gdy mówiłam o swoim samopoczuciu...
Tajga - Pon 25 Cze, 2012 16:41

Wonder napisał/a:
Kiedyś na jednym mityngu trochę zostałam tak potraktowana przez jednego z uczestników i od tamtej pory nie potrafię się przełamać, wewnętrzny opór


Wonder, miałam dokładnie to samo.
Grupa mi nie odpowiadała, a w tamtym czasie nie wiedziałam, że są inne.
Odeszłam i zapiłam.

To że jeden z uczestników mitingu tak Ciebie potraktował ( a może tylko Tak Ci się wydawało?) nie znaczy , że INNI też tak postąpią.
Zapewniam Ciebie, że zaopiekują się Tobą.

Powinnaś iść na miting, zgłosić problem, i powiedzieć co na sercu i duszy leży.

Wonder napisał/a:
nie wiem jak to napisać po prostu są chwilę kiedy czuję się tak jak zawsze gdy szłam po alkohol...


To organizm jeszcze nie uwierzył, że Ty już nie pijesz.
Tak bywa, i nie jest to ani dziwne, ani nie jesteś wyjątkiem.

Marc-elus - Pon 25 Cze, 2012 16:48

Po co kręcisz filmy że nie dostaniesz pieniędzy za czerwiec? Typowe myślenie alko.....
Praca wykonana i tyle.

A co do rozmowy nt pracy na "imprezie łyski", nerwy Cię wzięły, niepotrzebnie rzuciłaś że chcesz wypowiedzieć umowę. Powinnaś pojechać do pracodawcy(a nie przez telefon) i porozmawiać, wyjaśnić i położyć nacisk na fakt że jesteś chętna do pracy, ale nie tam gdzie jest alkohol. Tam pracować nie będziesz. Grzecznie i miło.
No chyba że ogólnie nie podoba Ci się ta praca.....

Wonder - Pon 25 Cze, 2012 17:16

Tajga napisał/a:
To że jeden z uczestników mitingu tak Ciebie potraktował ( a może tylko Tak Ci się wydawało?)


Nie wydawało mi się niestety, danej osobie nawet prowadzący zwrócił uwagę i od tamtej pory moja głupia łepetyna przy każdej mojej chęci wypowiedzenia się przypomina mi tamtą sytuację. Wiem, że to w mojej głowie i muszę w końcu się przełamać.

Marc-elus napisał/a:
Po co kręcisz filmy że nie dostaniesz pieniędzy za czerwiec? Typowe myślenie alko.....
Praca wykonana i tyle.

A co do rozmowy nt pracy na "imprezie łyski", nerwy Cię wzięły, niepotrzebnie rzuciłaś że chcesz wypowiedzieć umowę. Powinnaś pojechać do pracodawcy(a nie przez telefon) i porozmawiać, wyjaśnić i położyć nacisk na fakt że jesteś chętna do pracy, 8| ale nie tam gdzie jest alkohol. Tam pracować nie będziesz. Grzecznie i miło.


Trochę chaotycznie to opisałam, od początku szefowa była opryskliwa, stwierdziła, że nie mogę odmówić bo poniosę kary finansowe, mogłam tam jechać ale w cztery oczy to by mnie chyba zjadła i pewnie bym się zgodziła na to zlecenie, na początku tak jak wspomniałam wcześniej powiedziałam że innych zleceń mogę się podjąć. Fakt trochę w nerwach i wręcz przez łzy bo już taka głupia jestem że zrobiło mi się przykro po tym jak na mnie wręcz wrzeszczała... Jeśli chodzi o moje obawy, że nie zapłacą to przez to że groziła mi karami finansowymi za niepodjęcie zlecenia, boje się że i pensji mi nie wypłaci, bo jest powiedzmy na mnie wściekła. Z pewnością i przez to że za dużo myślę i zakładam coś co jest niewiadome czy nie godne zmartwień...

Klara - Pon 25 Cze, 2012 17:20

Wonder napisał/a:
Jeśli chodzi o moje obawy, że nie zapłacą to prze to że groziła mi karami finansowymi za niepodjęcie zlecenia

Czy punkt o tej treści widnieje w umowie?
Masz to na piśmie?

Wonder - Pon 25 Cze, 2012 17:23

Klara napisał/a:
Czy punkt o tej treści widnieje w umowie?
Masz to na piśmie?

Niestety tak, dopiero wczoraj dokładnie umowę przestudiowałam, podpisując ją nawet jej nie czytałam interesował mnie łatwy zarobek i kasa na imprezy, alkohol...
Konsekwencje mojej głupoty i picia.

Jras4 - Pon 25 Cze, 2012 17:26

A cos Ty zrobiła że jest ,,wściekła ,,
Jędrek - Pon 25 Cze, 2012 17:33

Wonder napisał/a:
Nie potrafię przełamać się i mówić o sobie na mityngu, po prostu nie potrafię czuję się jak dziecko wyszukujące problemy.........

"Anonimowi Alkoholicy są Wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu......"
Nie wyszukuj problemów. My mamy jeden wspólny problem.
Ja dzielę sie doświadczeniem. Na początku z czasów picia, teraz z efektów pracy ze sponsorem...a w przyszłości nie wiem :)

wlod - Pon 25 Cze, 2012 20:00
Temat postu: Podpowiedz - Wonder
Trudną masz sytuacje gdyz kazdy z nas musi pracowac,chce Tobie pogratulowac odwagi ze zlecenie zerwalas gdyz jak sama piszesz moze być zlecenie zagrozeniem.Jednak skoro masz taka pracę to winnaś z pracodawca pogadac i przedstawic sprawy dotyczace alkoholu o ile uznasz ze to jest mozliwe.Bardzo Tobie wspolczuje gdyż nie wzyscy ten problem rozumieja a to wynika z niewiedzyPozdrawiam i zycze powodzenia ja uwazam ze wyjdziesz z tej opresji calo .Masz charakter a to u alkoholika piekna i wartociowa sprawa

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group