To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jak rozmawiać z dziećmi o alkoholizmie jedenego z rodziców?

pietruszka - Pią 02 Lis, 2012 21:31
Temat postu: Jak rozmawiać z dziećmi o alkoholizmie jedenego z rodziców?
Już jakiś czas temu myślałam, że istnieje potrzeba zajęcia się tym tematem, bo jak widzę współuzależnione mamy (jak i zapewne współuzależnieni ojcowie) mają nie mały problem, jak rozmawiać na ten temat z dziećmi.
Niestety, ja dzieci nie mam, więc niewiele pomogę w tym temacie, ale mam nadzieję, że podzielicie się swoim doświadczeniem.

Ze swej strony mogę tylko podsunąć ciekawy artykuł na ten temat:
http://polki.pl/rodzina_r...10005908,0.html

Wiem, że jest też wśród literatury Al-anon broszury : Jak mogę pomóc moim dzieciom , Co to znaczy "pijany" mamusiu? - niestety nie miałam ich w ręku, przyznaję, może ktoś je zna?

Jak rozmawialiście z dziećmi o alkoholizmie, kiedy, jak?

endriu - Sob 03 Lis, 2012 07:20

ja rozmawiałem z córką raz,
jak skończyłem terapię dzienną a zaczynałem roczną grupę,
ciężko mi to szło, byłem czerwony jak burak, wstyd i w ogóle nie wiedziałem jak się zabrać do tego, powiedziałem, że alkoholizm to taka choroba, że skończyłem tą terapię co codziennie chodziłem i że mam fajne panie terapeutki i że będę teraz chodził raz w tygodniu przez rok i że chcę nie pić...

P.S. z tym linkiem coś nie tak

to chodzi o ten artykuł?
http://polki.pl/rodzina_r...10005908,0.html

luana - Sob 03 Lis, 2012 10:51

endriu napisał/a:
ciężko mi to szło, byłem czerwony jak burak, wstyd i w ogóle nie wiedziałem jak się zabrać do tego,


nie tylko dla osoby pijacej jest ta rozmowa bolesna i wstydliwa.
Wiele razy pisalam tu na forum, ze nie wiem jak sie do niej zabrac.
Jakis czas temu zrobilam 1-wszy krok. Za wskazowkami formulowiczek zaczelam od alergi taty na alkohol. Corka stwierdzila, iz nie pamieta pijanego tatusia w domu i nie chciala dalej sluchac.
Instynkt podpowiedzial mi, ze dam jej czas na osfojenie sie ze slowem alkohol.
Przypomne tylko, ze rozmawiam z 8-letnim dzieckiem, ktore nie bylo swiadkiem pijackich libacji, przemocy czy innych rodzinnych okrucienstw.I to nie ulatwia sprawy nazwania rzeczy po imieniu.


.
Kiedy niedawno zachorowala (sama jest alergikiem i astmatykiem) powrocilam do tematu.
Wlasnie na przykladzie jej choroby. Wytlumaczylam, ze pojdziemy do p. doktora po medycyne, aby sie wirusa pozbyc. A po co? Po to, aby wirus nie zarazil jej rodzenstwa, mamusi. Ale w przypadku tatusia jest inaczej. Tatus nie skorzystal jeszcze z takiej pomocy i byc moze jego wirus bedzie coraz wiekszy.
A byc moze zarazi tez pozostalych.
W drugiej czesci rozmowy dziecko przejawilo wieksze zainteresowanie slowem alkohol.
Nawet znalazla rozwiazanie, jakim jest pozbycie sie jego z domu, a wtedy tatus nie bedzie mial co pic.k
Wytlumaczylam, iz to nie taka prosta sprawa, jak chowanie wam zabawek,
Ale finalem calej tej konwersacji bylo zdarzenie z przed 2 dni.
Odwiedzila mnie kolezanka z mezem.
Meza poczestowalam drinkiem.
Butelka z alkoholem zostala w koszyzku, gdzie trzymam tez inne napoje.
Rano corka wyjela butelke z koszyka i powiedziala:
"mama to jest alkohol, przeciez wiesz, ze on szkodzi, trzeba sie go pozbyc"
Tu chyba wiem, ze mala zrozumiala, oczywiscie zrobila to poswojemu, ale przeciez o to chodzi.

Na dzien dzisiejszy zostawiam temat. Mam wrazenie, ze malec zrozumial i nazwal "rzecz"po imieniu.
Ale nie zamierzam rezygnowac ze sporadycznej lampki wina czy szampana.
Ani tez chowania jakiejs butelki gleboko w szafie, aby oczy dziecka jej nie widzialy.
Nie trzymam duzo alkoholu w domu, ale butelka szampana na babskie spotkania sie znajdzie. :p

pietruszka - Sob 03 Lis, 2012 11:03

endriu napisał/a:
P.S. z tym linkiem coś nie tak

Dziękuję Endriu, rzeczywiście coś skopiowałam nie tak :oops:
Już poprawiłam :)

Jo-asia - Sob 03 Lis, 2012 11:56

luana, jestem pod wrażeniem jak podeszłaś do rozmowy z córką.
Widać w nim tyle zrozumienia, miłości, szczerości, otwartości. :)
Dziękuję, że się tym podzieliłaś :)

Jacek - Sob 03 Lis, 2012 13:37

pozwolę se zacytować
KICAJKA napisał/a:
dziecko jest dobrym obserwatorem,więcej widzi

a teraz pozwolę sobie na moje doświadczoną uwagę
my dorośli pozwalamy sobie na rozwiązania nabyte wcześniej
i to właśnie są sprawy nabywane gdzieś w dzieciństwie
gdyż to jest właśnie okres zaspakajania swej ciekawości,,swych spojrzeń na świat
wszystko wydaje się ciekawe,i pragniemy tego dotknąć,obejrzeć,przekręcić itp.
i wejście z tym w dorosłość,dużo zależy od odebrania tych małych istot,,tych małych oczek ile zobaczą i tego małego rozumku na ile sobie zakoduje
dlatego nie zabraniajmy,zobaczyć prawdy
nie koloryzujmy,,nie zatajajmy
co można,to czasem przemilczeć,gdy uznamy że nie do zrozumienia na ten mały rozumek
czy też aby pozwolić ,aby samo swoim rozumieniem ogarnęło
gdyż czasem może zobaczyć oczyma,,na wzór naszego tłumaczenia
czasem by się chciało dużo objaśnić,a w pewnym momencie nam się język zacina
bo samemu trudno aby delikatnie objaśnić
nasze małe istoty mogą wkraczać w dorosłość po przez pryzmat rozumowania naszych objaśnień
czasem mogą również je odebrać źle
bo te małe istotki,też mają własną ocenę rozumowania
to tak ogólnie,,,a co do objaśnień w praktyce ,nie mam doświadczeń
gdyż to ja byłem tym co po złej stronie staną i z pewnością gdy bym zaczął objaśniać
to alkoholik wyszedł by na anioła

vilemo - Wto 06 Lis, 2012 07:46

Ja też dużo rozmawiałam z dziećmi na ten temat.
Zresztą one ślepe nie są i wielokrotnie widziały jak się zachowywał.
Wydrukowałam trochę pomocy naukowych z netu i rozmawiałam.
Najwięcej tłumaczyłam córce, bo ona jest bardzo związana z ojcem.
Ona wie, że to jest choroba, że wtedy tata inaczej się zachowuje i ona wtedy też inaczej sie zachowuje niestety.
Widać jak to przeżywa, robi mu awantury, przysłowiowej "szklanki wody " nie poda,
tak jest na niego wtedy zła.
Nie dziwię jej się, choć wielokrotnie tłumaczyłam, ze z pijanym ma nie dyskutować.
Obecnie ze względu na chorobę P. jest u nas więcej spokoju.

Scarlet O'Hara - Wto 06 Lis, 2012 23:11

Myślę ,że z dziećmi trzeba rozmawiać szczerze ,prosto i rzeczowo.Nie owijać w bawełnę,nie upiększać bo i po co fałszować im rzeczywistość czasem bardzo okrutną.
Często dla ich dobra chcemy je ochronić ale tak naprawdę wyrządzamy im tylko krzywdę.W dzisiejszych czasach niestety muszą być zahartowane na przykre sytuacje a to tylko dla ich dobra.Oczywiście w miarę rozsądku.
Z moim starszym dzieckiem nie rozmawiałam o problemach alkoholowych ale przyszedł taki dzień że on zaczął sam.Wiedziałam ,że to ten moment.Kombinowałam ,układałam sobie w głowie scenariusz rozmowy jednak kiedy zaczęliśmy już omawiać problem otworzyłam oczy z niedowierzaniem jak dużo moje dziecko wie.
Wiedziałam,że ta rozmowa odbyła się dużo za późno.Chciałam go ochronić robiąc przy tym mu ogromną krzywdę.

Teraz może podam przykład.Moje niespełna 4-ro letnie dziecko na spacerze i ja :
Mówię synuś uważaj pająk idzie,może Cię ugryźć ! Na to mały mamo to tylko korsarz a one nie gryzą.
Oniemiałam ,zatkało mnie i pomyślałam sobie kurcze gdzie by mi przyszło do głowy cos takiego ?(Jeszcze taką nie zbyt łatwą nazwą) tłumaczyć o pająkach..
Wróciłam do domu i musiałam poczytać o korsarzach bo było mi zwyczajnie głupio.
Było jeszcze kilka innych sytuacji gdzie moje dziecko gdy zaczynałam na jego poziomie coś mu tłumaczyć bardzo szybko sprowadzało mnie na ziemię.

Ta sytuacja i inne uświadomiły mi ,że nie ma co się ''wygłupiać'' tylko dziecko traktować jak człowieka a nie jak niedorozwiniętą istotkę.Dzieci więcej rozumieją niż nam się wydaje.

Obiecałam sobie ,że już drugi raz takiego błędu nie popełnię.

inka70 - Sob 24 Lis, 2012 10:18

Po rozmowie na forum postanowiłam porozmawiać z najmłodsz córką . Powiedziałam że tatuś jest chory pije alkochol , który powoduje to że tatuś się zle zachowuje- przyjęła . Ale nie było go w domu ( byl na leczeniu nerwicy i depresjii :wysmiewacz: nie alkoholizmu dla jasności ) i było ok . Taki dobry tatuś ale zapomniał o dzwonieniu do dzieci . Po powrocie zaczął sie z nią bawić - mała wyciągneła lalke i mówi to się bawimy ja będe córką a ty mamą , na co piękny nie ja będe tatą - a mała nie mamą bo ona nie ma taty . Wczoraj bawiła sie ze mna i w pewnym momencie pyta - dlaczego tata jest dla mnie dobry a dla ciebie nie - powiedziałam bo to taka choroba przez którą tatuś nie panuje nad swoją złością - dalej nie pytała . Wydaje mi się że dzieci widzą więcej niż nam się wydaje .
esaneta - Sob 24 Lis, 2012 12:15

inka70 napisał/a:
Wydaje mi się że dzieci widzą więcej niż nam się wydaje .

Zdecydowanie tak, i to niezaleznie od wieku.

Dora - Sob 24 Lis, 2012 12:27

Moje córki doskonale wiedza o mojej chorobie.. Potrzeba było paru lat terapii i dużo tłumaczenia czym jest choroba żeby zrozumiały, choć i dziś potrafią mi to wytknąć w gniewie.Ja sama sobie nie radzę z tym wszystkim, więc wyobrażam sobie jak im musi być ciężko, zwłaszcza młodszej, bo starsza już trochę odbiła się od tego, wydoroślała, zmądrzała. Przestała sie przejmować..
Nobody - Wto 12 Mar, 2013 22:16

Specjalnie się zarejestrowałam ze wzgl. na ten temat. Bo mój tata nigdy ze mną nie rozmawiał w dzieciństwie o tym, że moja mama ma problem z alkoholem, sama musiałam do tego dojść, a jak do tego doszłam, to zaczęłam coś z tym robić, to JA Z NIM GADAŁAM. Więc odpowiedź na zamieszczone tu pytanie: Po prostu rozmawiać. Nieważne jak, nieważne, że czasem ułomnie, ale ważne, by rozmawiać. Naprawdę. Ja mam wielki żal, że ze mną się o tym nie mówiło, mnie się OSZUKIWAŁO. Tego nie róbcie.
Rozmawiajcie tak, jak potraficie, byle nie było to sztuczne i żeby dziecko zrozumiało. Tak jak choćby luana.

Linka - Wto 12 Mar, 2013 22:28

witaj, Nobody
Maciejka - Śro 13 Mar, 2013 06:14

Ja do czasu gdy trafiłam na grupę AA nie rozmawiałam z dziećmi o alkoholiźmie bo sama niewiele o tym wiedziałam. Po prostu na wiosce wszyscy pili tylko niektórzy dostawali po tym ' białej gorączki'. W miarę jak dowiadywałam się o tym więcej to zaczęłąm dzielić się tym dziećmi. Niestety moje dzieci widziały rózne rzeczy jakie wyprawiał mój alko na gazie z padaczką włącznie i piciem denaturatu przy stole. Często się za niego wstydziły jak chodził zasikany przy ich szkole albo leżał w rowie i mówiły o tym. Wykorzystywałam te momenty na rozmowę, że jest chory, że gdyby mógł to by nie pił. To rozmowa z najstarszą córką spowodowała, że zaczęłam szukać pomocy mimo ogromnego wstydu. Moje dziecko powiedziało; - mamo on pójdzie na dno i pociągnie nas za sobą. Odpowiedziałam, że jak on tak chce to jego sprawa ale ja stanę na głowie a go uspokoję i wypłyniemy na powierzchnię. I zaczęłam szukać pomocy gdzie się da w moim mieście.
Scarlet O'Hara - Śro 13 Mar, 2013 07:41

perełka napisał/a:
I zaczęłam szukać pomocy gdzie się da w moim mieście.


witaj!
Znalazłaś pomoc?
Kogo miałaś na myśli mówiąc ,że wypłyniecie na powierzchnię ?

pterodaktyll - Śro 13 Mar, 2013 09:54

perełka napisał/a:
ja stanę na głowie a go uspokoję

Mam jakieś złe przeczucie, że długo sobie tak na tej głowie postoisz o ile nie podejmiesz bardzo radykalnych kroków, aby tą sytuację zmienić.

Klara - Śro 13 Mar, 2013 11:01

pterodaktyll napisał/a:
długo sobie tak na tej głowie postoisz o ile nie podejmiesz bardzo radykalnych kroków, aby tą sytuację zmienić.

Z tego co pamiętam, mąż Perełki już jest na zawsze spokojny :(

Nobody - Śro 13 Mar, 2013 15:10

Linka napisał/a:
witaj, Nobody

witam fsdf43t

Iwa - Śro 13 Mar, 2013 21:14

Ja dziś mojemu dziecku powiedziałam:
- przepraszam Cię za moje dzisiejsze zachowanie... że jestem dziś taka zła....
A ono na to:
- to prze tatę, że pije tyle piwa?

Normalnie to powiedział kilkulatek... smutne... ech....

Nobody - Śro 13 Mar, 2013 21:19

Iwa - moja przyjaciółka ma brata 7-letniego, ich matka pije, zazwyczaj wino, choć ostatnio przestawia się pomału na wódkę, no i rok temu, dwa lata temu już mały podchodził do taty i mówił, zobacz, mama piła, po czym podchodzi za łóżko i mu pokazuje pustą butelkę. Dzieci wiedzą więcej niż Wam się wydaje, i niepotrzebnie im nic nie mówicie. Potem mają takie dzieci problemy z własnymi uczuciami, emocjami. To całkiem zbędne! Mówcie wszystkim o sytuacji w domu, szczególnie dziecku... Nie ma co bronic alkoholika, kryć go.
Nie grajcie w jego grę!!!

Iwa - Śro 13 Mar, 2013 21:21

Nobody napisał/a:
Iwa - moja przyjaciółka ma brata 7-letniego, ich matka pije, zazwyczaj wino, choć ostatnio przestawia się pomału na wódkę, no i rok temu, dwa lata temu już mały podchodził do taty i mówił, zobacz, mama piła, po czym podchodzi za łóżko i mu pokazuje pustą butelkę. Dzieci wiedzą więcej niż Wam się wydaje, i niepotrzebnie im nic nie mówicie. Potem mają takie dzieci problemy z własnymi uczuciami, emocjami. To całkiem zbędne! Mówcie wszystkim o sytuacji w domu, szczególnie dziecku... Nie ma co bronic alkoholika, kryć go.
Nie grajcie w jego grę!!!


Ja już nie bronię go... potem ja będę najgorsza..
A ponoć lepsze jest najgorsza prawda od kłamstwa;

yuraa - Śro 13 Mar, 2013 21:23

Iwa napisał/a:
Normalnie to powiedział kilkulatek..

a co, nie ma co sie łudzić że kilkulatki nie widzą nie słyszą nie rozumieją.
ja przestałem pić tuz przed czwartymi urodzinami najmłodszego.
i po około 2-3 latach jadę z nim z kina i nagle
-tato a czemu ty kiedys piłeś tyle tego piwa, ty musiałeś ?

wiesz jaki szok to był dla mnie

Nobody - Śro 13 Mar, 2013 21:27

Iwa - dokładnie!
"potem ja będę najgorsza.. " no niestety tak bywa, bo alkoholizm to choroba, a Ty jednak chora nie jesteś i dziecko zaczyna mieć większy żal do rodzica niepijącego niż do pijącego. Ja to sama nie wiem, do kogo mam większy żal. Tego nie da się porównać, ale na pewno mam wieeeeelki żal, że ojciec mi nic nie mówił i nic z tym nie robił. Sama musiałam wziąć sprawy w swoje ręce i zgłosić matkę na leczenie. A tym powinien zając się partner osoby pijącej. Ja nie wiem, jak można wolec bronic męża/żony od bronienia własnych, niewinnych, małych i bezbronnych dzieci. No ale nie wiem, jak to jest miec partnera, który pije, więc już milknę :P

Iwa - Śro 13 Mar, 2013 21:29

Yuraa wiem :beczy:
Terapeuta powiedziała mi, że to mogą być pierwsze symptomy DDA (bo nie widzi ojca).
Moje dziecko jest nieśmiałe, nadwrażliwe i w ogóle :beczy:
A może to moja wina... wiecznie zasmucona wariatka :beczy:

Ps. sorki... mam zły czas...

Nobody - Śro 13 Mar, 2013 21:37

Iwa jesteś spoko matką, skoro tak się martwisz o swoje dziecko. Poświęcaj mu czas, to wszystko się ułoży. fsdf43t
Iwa - Śro 13 Mar, 2013 21:49

Nobody napisał/a:
Iwa jesteś spoko matką, skoro tak się martwisz o swoje dziecko. Poświęcaj mu czas, to wszystko się ułoży. fsdf43t


tylko, że nerwowo jestem w ostatnim czasie jak osa...

ja - Śro 13 Mar, 2013 21:58

Iwa napisał/a:
nerwowo jestem w ostatnim czasie jak osa...


O ja też tak miałam. I się wtedy wystraszyłam nie na żarty. Nie mówiłam do niego (syna) tylko krzyczałam. Ale mi przeszło. Mimo, że nadal czuję, że jeszcze daleka droga to na synka już się nie wkurzam. Chociaż daje popalić - jak to nastolatek. Coś tam jednak ta terapia daje, mimo, że czasami trudno zauważyć bo zmiany są powolne i takie malutkie.

Iwa - Śro 13 Mar, 2013 22:01

ja napisał/a:
Iwa napisał/a:
nerwowo jestem w ostatnim czasie jak osa...


O ja też tak miałam. I się wtedy wystraszyłam nie na żarty. Nie mówiłam do niego (syna) tylko krzyczałam. Ale mi przeszło. Mimo, że nadal czuję, że jeszcze daleka droga to na synka już się nie wkurzam. Chociaż daje popalić - jak to nastolatek. Coś tam jednak ta terapia daje, mimo, że czasami trudno zauważyć bo zmiany są powolne i takie malutkie.


a długo już chodzisz na terapię??

Iwa - Śro 13 Mar, 2013 22:04

W ogóle chce robić coś więcej dla dzieci... zabieram ich ostatnio m.in. na takie zajęcia... ale kurcze tu się okazuje, że są w ten czas co, co spotkania grupowe... i muszę wybrać lepszą przyszłość dla nas - czyli te spotkania;
ja - Śro 13 Mar, 2013 22:24

Iwa napisał/a:
a długo już chodzisz na terapię??

Właśnie skończyłam grupę "0" czyli edukacyjną. A pierwsze spotkanie miałam 10.12.2013 czyli trzy miesiące.

Maciejka - Czw 14 Mar, 2013 06:12

Scarlet miałam na myśli siebie i dzieci. Doszło już do tego, że nie wiedziałam co robic a jedyne sposoby jakie znałam rozwiązywania takich problemów były destrukcyjne.
Ptero Klara ma racje mój mąż kilka lat temu sie zapił. Miał wyrok zaznęcanie sie psychiczne i fizyczne nad rodziną i siedział w więzieniu, mieliśmy separację, wcześniej był wniosek o przymusowe leczenie. Słowem przebyłam tę całą drogę. Gdybym wtedy nic nie zrobiła to scenariusz mófgł wyglądać tak , że ja bym np poszła siedzieć a jego by nie było albo inne z możliwości.

Mąż się uspokoił po interwencjach policji zwłaszcza, że rzucał się do policjantów i dostawał od nich manto.Najpierw wystarczało dzwonić na policję a potem była jego odsiadka a moja w tym czasie terapia.

Maciejka - Czw 14 Mar, 2013 06:36

Dla mnie stanąć na głowie oznaczało wtedy poruszyć niebo i ziemię żeby uspokoić męża i znależć pomoc. Na początek była to GKRPA a potem grupa AA mimo potwornych oporów i wstydu jaki towarzyszył żeby się przełąmać i tam pójść. Potem były rozmowy z trzeźwiejącym od kilkunastu lat alkoholikiem a dalej pisałam wyżej no i miałam zasądzone alimenty na dzieci.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group