WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Moje życie-powoli lecz pewnie
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 09:21 Temat postu: Moje życie-powoli lecz pewnie Mieszkam, razem pod jednym dachem z moim mężem alko-trzeżwym-furjatem.Nie jestem zameldowana w tym mieszkaniu,ale jestem jego żoną jak wiele razy mnie straszył, ze on wezwie policje i mnie wyprowadzą, czy to może być prawdą ?Gdzie mogę to sprawdzić? Proszę o pomoc.
pietruszka - Czw 14 Sie, 2014 09:30
Witaj Amelko na forum,
nie jestem w tym temacie biegła, ale zaraz pewnie któraś z dziewczyn tu się zjawi
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 09:36
Czekam, może ktoś miał podobną sytuacje?
Klara - Czw 14 Sie, 2014 10:26
Jesteś pewna, że chcesz mieszkać z takim człowiekiem pod jednym dachem?
przepis z KRiO:
Cytat:
Art. 281. (22) Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego.
na polski - mąż/żona ma prawo mieszkać w mieszkaniu współmałżonka.
Źródło: http://forumprawne.org/pr...eza-z-domu.html
Przejrzyj też Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy: http://isap.sejm.gov.pl/D...=WDU19640090059
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 11:02
Dziękuje Klara jesteś WIELKA.
Wyprowadziłam, się od męża, nie daje już rady. Nie zwracałam uwagi na jego durne zaczepki na poziomie 3- letniego dziecka, co chwila a czemu tak zrobiłaś , a gdzie to i czemu tak.Jak już wchodził do domu,to był zły-dlaczego ja jak on przychodzi i wiem, że przyjdzie ( kiedyś) umyłam podłogę? Bo ja przecież cały Boży dzień , nie miałam nic do roboty, tylko planowałam, jak się wstrzelić z tą podłogą jak on przyjdzie. Taką awanturę i foch był, ja uwagi nie zwracałam bo przecież to jest nie poważne !!!!Ale jak już, powiedział mi , o której godzinie mam jeść obiad , bo wszyscy ludzie jedzą o 15;00 a ja chce o 14:00 , to na wyśmiałam, go , czy już pomysły i szpiki się skończyły, że sięga po takie beznadzieje?Ogólnie, tak zaczęłam rozważać , jak to jest i jakby zauważyłam, ze ja mam trudności jeszcze z granicami-twardymi, czuje jak jego foch, nie odzywanie się, i słowa" Ty zawsze na nie, trudno Tobie dogodzić" jeszcze działa.Chodzę na Al-anon,działam, ale nie mam jeszcze mechanizmu ,żeby nie wczulać się w jego tupnięcie nogą , ze mam jeść o 15:00 i koniec kropka.Wiem,ze mam robić to co ja czuje,jest dla mnie dobre w zgodzie ze sobą,ale jeść o której godzinie Pan i Władca mi pozwoli to już za dużo i nie zamierzam.Oczywiście, Pan starszy mnie, ze on zadzwoni na policje i mnie wyprowadzą , bo przecież nie robię po jego myśli. Po przecież mam tysiace na minute jego oczekiwań , co mam robić, a czego nie, on chodzi za mną i tylko czeka, aż coś nie tak zrobię i wtedy działa , się nakręca, aż w końcu foch na tydzień.
fairy - Czw 14 Sie, 2014 11:17
Amelko często poradnie dysponują kontaktami z bezpłatnymi prawnikami.
Ja mam taki kontakt ale na wawę.
Bardzo dobrze sobie radzisz i fajnie że sie wyprowadziłaś.
Spokój to podstawa
To co piszesz o swoim alko to zupełnie jakbyś o moim pisała.
Moja ulubiona pretensja to było "dlaczego wymieniłaś pościel dziś w czwartek, przecież wiesz że chciałem w weekend! nie mogłaś zaczekać?"
Dziś nie wiem jak to wytrzymałam tyle czasu...
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 11:29
Dobre, dobre
Mogłam, bym sypać z rękawa, jakie to mój alko ma pomysły ale nie w tym sprawa. Ja muszę codziennie stawiać granice, być na baczności, wyczuwać czy jest sens brać udział w dyskusji, czy olać , bo to doprowadzi do awantury, tak w sumie, każda rozmowa kończy się awanturą -bo ja mam inne zdanie niż jego , więc jestem już gorsza.Jak słyszę , dziennie tysiące określeń , na swój temat, to już mówię , to miłe , ze wiesz na mój temat aż tyle , ale ja wiem kim jestem , powiedz co Ty czujesz. To już jadaczka mu się zamyka, ale to od niedawna zastosowałam.Trochę mnie zdziwiło, jak alko od chyba 9-lat , zaczął robić sam w domu podpiwek, czy też kupił aromat do wishy- bo lubi jej zapach.Wyprowadziłam, się , bo nie wiem do czego on będzie zdolny jak wpadnie w furie, a już miał swoje ataki wściekłości-wyskoczyłam z jadącego samochodu -jak zaczął z pięściami do mnie się rzucać.A od 9 lat trzeżwy.
yuraa - Czw 14 Sie, 2014 12:06
cześć
Cytat: | A od 9 lat trzeżwy. |
i tu mnie zastanowiło,
e tam trzeźwy, do du** z taką trzeźwoscią, co z tego ze nie pije jak bydle i kawał chama z niego wyłazi.
po co jemu taka trzeźwość ?
a Ty co masz z z tej jego trzeźwości ?
fairy - Czw 14 Sie, 2014 12:13
U mnie była dokładnie taka sama sytuacja.
Z tym że od 9 lat jak bylismy razem to pił. Ale pił na spokojnie, po alkoholu był szarmancki, opowiadał kawały, całował mnie po rekach i nogach, żartował albo szedł spać.
Nie był agresywny, nie było bijatyk. To ja przywaliłam mu parę razy ale to było z poczucia bezsilności, jak znowu wrócił cały w skowronkach o 03 pijany.
Na trzeźwo był nie_do_wytrzymania. Tyrania domowa, wieczne pretensje i napominanie
Tez mogłabym sypać jak z rękawa te teksty bo uzbierało się tego przez 9 lat sporo ale doszłam do wniosku że to nie ma sensu.
Było minęło. Trochę mam złości do niego jak mi się to wszystko przypomina ale daję sobie do tego prawo.
Takie było moje życie z alko i takie są teraz moje emocje.
Czasem przywalę plastikową butelką we framugę jak mnie poniesie
Odeszłam bo nie wiem jaki będzie za 5-10 lat. Jest nieprzewidywalny, nieodpowiedzialny.
Niech sobie szaleje czy tam dorasta na własną rękę.
Ja się odcięłam i zajmuję sobą. Złozyłam pozew
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:14
Zaczęłam chodzić na grupę dla osób z przemocą, tam usłyszałam, coś nie coś.
Nie powiem, jest mi ciężko.Cały czas myślę , czy to też pozwoliłam, na takie zachowanie, ze sama pozwoliłam, żeby tak mnie do mnie się odnosił, traktował.Jak próbowałam, nie pozwalać , to były ciche dni, bo nie po jego myśli, i też żle.Nie, wiem, czy da się żyć z alkoholikiem , czy to już cechy charakteru, czy wychowania się odzywają. Bo ciężko zwalić takie zachowanie, tylko na sam fakt bycia alkoholikiem.
Proszę napiszcie, czy to normalne, i nie stwarza zagrożenia, robienie podpiwka, czy posiadanie w domu aromatu wishky?
fairy - Czw 14 Sie, 2014 12:16
yuraa cóż za słuszna uwaga
She - Czw 14 Sie, 2014 12:18
Witaj Amelko,
Wydaje mi się że Twój mąż NIE jest trzeźwy.
Sama całkiem niedawno dowiedziałam się że bycie trzeźwym a bycie abstynentem to ogromna różnica.
AMELKA napisał/a: | zaczął z pięściami do mnie się rzucać.A od 9 lat trzeżwy. |
Do d..y z takim mężem...
Na forum znajdziesz ogromne wsparcie, ale forum to nie wszystko. Nie zastąpi terapii. I w związku z tym mam pytanie - czy chodzisz na terapię?
Zdobywasz narzędzia do tego aby wiedzieć jak radzić sobie w takich sytuacjach?
Pozdrawiam
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:19
Wkradają , się też lęki, co będzie jak będą dzieci-bo nie mamy i to chyba Bóg tak działa , ze nikt jeszcze oprócz mnie nie cierpi.Czasami , myślałam, a że może dziecko coś w nim zmieni, ale nie chce ryzykować. Może któraś z Was się podzieli, czy dziecko zadziałało, jak coś dobrego w taki związku, czy raczej przyniosło więcej cierpienia.
fairy - Czw 14 Sie, 2014 12:20
Amelka aniele a co Cię to pbchodzi?
Mój sobie kupował wkłady do papierosów o zapachu wisky.
Nie miałam watpliwości że to nie jest dobre dla niego.
Co do przemocy domowej to ja juz wiem że zdrowa kobieta raz zraniona i zawiedziona
przez mężczyznę odchodzi. Uzależniona od niego, zostaje.
Też się siebie pytam czemu na to pozwalałam, po co z tym walczyłam zamiast odejść.
No ale odejsc wtedy nie umiałam po prostu.
Słoneczko - Czw 14 Sie, 2014 12:21
Witaj Amelko
fairy - Czw 14 Sie, 2014 12:23
Ja nie mam dzieci, dzięki Bogu!
Zapytałam swojego kiedyś na spacerze w parku czy gdyby wyszedł z dzieckiem
na spacer to też by sobie kupował piwko?
Odpowiedział podirytowany - a skąd mam wiedzieć!?
Wtedy stanowczp odparłam że jedno jest pewne - dzieci mieć nie będziemy na 100%!
Nie z nim!
Nie sprowadziłabym na ten świat małego człowieka żeby zrobić mu z życia piekło.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:25
Tak , chodzę na Al-anon, od chyba 4 lat, chodzę na od nie dawna grupę dla osób z przemocą.
Brakowało mi narzędzi, jak działać , gdzie dzwonić , teraz wiem, za na policje , jak on ma atak.
Jak byliśmy zagranicą , i ja już nie miałam siły chodzić chciałam wracać do samochodu i do hotelu, było cos ok 12 w nocy, a on rzucił mi kluczyki na ziemie od samochodu i powiedział, ze mam wracać , bo ze mną tylko na wioskę jechać a nie zwiedzać, w środku nocy w obcym kraju udało mi się wrócić do samochodu, on za chwile też doszedł, jechał szybko, hamował, przyśpieszał, aż prawie nosem ja o szybę dotykałam, wiedział, ze na policje nie zadzwonię,bo jest obcy kraj, ze takich spraw nie załatwię .
Słoneczko - Czw 14 Sie, 2014 12:26
AMELKA napisał/a: | Trochę mnie zdziwiło, jak alko od chyba 9-lat , zaczął robić sam w domu podpiwek, czy też kupił aromat do wishy- bo lubi jej zapach.Wyprowadziłam, się , bo nie wiem do czego on będzie zdolny jak wpadnie w furie, a już miał swoje ataki wściekłości-wyskoczyłam z jadącego samochodu -jak zaczął z pięściami do mnie się rzucać.A od 9 lat trzeżwy. | Zapewniam Cie Amelko, on nie jest trzeźwy ,
to tylko dla twojej świadomości informacja ,
że byś sądziła, że jest trzeźwy
Jest na rauszu i tyle
I do tego agresywny!
Uciekaj od niego jak najdalej i zadbaj wyłącznie o siebie
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:30
Dziewczyny jest mi ciężko, wrócić do normalności.Jak się wyprowadziłam, czuje się jakby ktoś zabrał mi kamień z serca, nie umiem się odnależć.
A najgorsze, jest to , ze pracujemy razem......
Słoneczko - Czw 14 Sie, 2014 12:33
AMELKA napisał/a: | Dziewczyny jest mi ciężko, wrócić do normalności.Jak się wyprowadziłam, czuje się jakby ktoś zabrał mi kamień z serca, nie umiem się odnależć. | Amelko zapisz sie na terapię dla współuzależnionych i powoli odbudujesz siebie
AMELKA napisał/a: | A najgorsze, jest to , ze pracujemy razem...... | a musicie razem pracować
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:35
A może to moje granice nie działają , bo żebym ja była bardziej skuteczna i konsekwentna-może by tak nie brykał, jakby zobaczył, ze stanowczo nie pozwalam.
Jak chciał ode mnie kasę dostać , powiedziałam, ze tam można zarobić, bo ja też nie mam żeby mu fundować zusy, to szybko się opłaty jakoś zrobiły i jeszcz
fairy - Czw 14 Sie, 2014 12:37
Amelko warto iść jeszcze na terapię i przegadać sprawy indywidualnie z terapeutą.
Odnajdziesz się, najtrudnijeszy pierwszy krok potem będzie już łatwiej
Uciekaj od tego tyrana jak najdalej i stawiaj swoje granice.
Wszelkie dyskusje z nim są bez sensu. Bez sensu, nic nie dadzą.
Tylko zabiorą Ci spokój i energię do działania.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:44
Raczej ,musimy razem.Ale powoli,tylko sprawy służbowe się załatwia.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 12:52
Jak próbowałam, coś ustalić, mówić o swoich uczuciach, jak się czuje, to odpisał, ze to ja już decyzję podjęłam, ze już się wyprowadziłam.
She - Czw 14 Sie, 2014 13:02
AMELKA napisał/a: | Jak próbowałam, coś ustalić, mówić o swoich uczuciach, jak się czuje, to odpisał, ze to ja już decyzję podjęłam, ze już się wyprowadziłam. |
Po co próbowałaś? Po co z nim rozmawiasz?
Do czego Tobie jest to potrzebne?
Z pijanym się nie rozmawia.
Z agresorem się nie rozmawia.
Z awanturnikiem się nie rozmawia.
Nie tłumacz mu swoich uczuć, on i tak nie rozumie co do niego mówisz.
Dajesz mu tym tylko pretekst do obrzucania Cię błotem i wywoływania poczucia winy...
A tak w ogóle, jak już dziewczyny pisały, to przydałaby Ci się solidna terapia dla współuzależnionych.
fairy - Czw 14 Sie, 2014 13:04
No cóż... postąpiłaś jak każdy normalny człowiek.
Tak się żyć nie da.
Nie prowadź z nim dyskusji bo i tak będzie że wszystko Twoja wina.
Po co Ci tego słuchać?
Lepiej zapisz się na terapię Amelko.
Dobrze żebyś pobyła sama, czas daje spojrzenie z innej perspektywy na to co się dzieje.
A Tobie jest to bardzo potrzebne.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 13:12
No tak , bo ja nie wiem, już , czy ja sama nie pozwoliłam, na takie zachowanie,ze te moje granice to takie byle jakie są.
fairy - Czw 14 Sie, 2014 13:17
Tak, sama pozwoliłaś, ale nie do końca świadomie.
Po to chodzimy na terapię żeby nas olśniło wreszcie
fairy - Czw 14 Sie, 2014 13:21
http://www.deon.pl/inteli...ne-zwiazki.html
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 13:32
Jeszcze mnie straszy , ze pies to z nim zostanie. A ja pomyślałam, dla psa nie będę się poświęcać żeby być z nim.Tęsknie za psem, ale nie mogę być dla psa z mężem.Jak słyszałam, na zmianę , że kiedy rozwód,tu już mi papier daje, ze mam pisać , za dwa dni, ze on chce mieć dziecko-co z naszym dzieckiem, i tak w koło.
Klara - Czw 14 Sie, 2014 13:36
AMELKA napisał/a: | Może któraś z Was się podzieli, czy dziecko zadziałało |
Zanim zaszłam w ciążę, to mój mąż już dość dobrze popijał, ale w pewnym momencie bardzo zatęsknił za dzieckiem.
Powiem Ci Amelko, że po urodzeniu córki było już tylko gorzej i gorzej mimo, że on bardzo ją kochał.
Różnie się układało, czasami np. nie mogłam np. odebrać małej z przedszkola, bo musiałam być w pracy, czasami były inne potrzeby opiekuńcze i wierz mi - nic, żaden obowiązek nie był w stanie powstrzymać go od napicia się
Oczywiście, gdy się zorientowałam, musiałam znajdować inne osoby do "zastępstwa".
Jeśli alkoholik nie zmieni się z wewnętrznej potrzeby, to NIC i NIKT go nie zmieni.
fairy - Czw 14 Sie, 2014 13:37
Manipulacja i wywoływanie poczucia winy.
A Ty się dobrze z tym czujesz?
Tak chcesz żyć za 5-10 lat?
Jesteś szczęśliwa i spokojna Amelko?
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 13:44
Tak , chce zyć, dlatego odeszłam, od niego. Bo już , dość nie pokoju, awantur nocnych.
Ostatnio, też była awantura w nocy ok 12:00 mył wannę i dostał furii, krzyczał , przeklinał, palił mi światło, ze jak to nie na cifu , ze wszystko jest , anie ma cifu, jaka ze mnie brudaska, ze tak pilnuje wszystkiego a cifu nie ma, ja nic nawet nie wstałam, z łożka słowem nic. Bo nie wiedziałam, ze trzeba dzwonić na policje w takich akcjach.
She - Czw 14 Sie, 2014 13:51
AMELKA napisał/a: | Jeszcze mnie straszy , ze pies to z nim zostanie. A ja pomyślałam, dla psa nie będę się poświęcać żeby być z nim.Tęsknie za psem, ale nie mogę być dla psa z mężem.Jak słyszałam, na zmianę , że kiedy rozwód,tu już mi papier daje, ze mam pisać , za dwa dni, ze on chce mieć dziecko-co z naszym dzieckiem, i tak w koło. |
Amelko.
O dziecku z nim na Twoim miejscu był zapomniała, chyba że Twoim marzeniem jest skrzywdzić najukochańszą na świecie bliską osobę.
Pomyśl - teraz bez skrupułów alko szantażuje Cię psem, rozwodem, fochy są na porządku dziennym.
MANIPULUJE Tobą.
Nie robi tego świadomie, bo nie myśli jak trzeźwy człowiek, na zachowuje się jak dojrzały facet.
Co będzie gdy pojawi się dziecko? Jakie dzieciństwo mu zafundujecie? Tak, nie Ty, nie on tylko WY.
Rodzice, odpowiedzialni tworzą dziecku bezpieczny świat. Starają się żeby miało godne warunki do życia, miłość, ciepło rodzinne... Żeby kiedyś, jak już dorośnie potrafiło poradzić sobie SAMO w życiu.
Czy potrafisz usiąść sama ze sobą na spokojnie i "wymyślić" przyszłość dla swojego dziecka?
Chcesz żeby dorastało w domu z alkoholikiem, awanturnikiem, przemocowcem?
Może za mocno napisałam, ale przemyśl to sobie Amelko na spokojnie.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:04
Potrzebuje, mocnych słów.
Bo jeszcze we mnie poczucie winy, jest bo jak już mnie dobrze wnerwił, co do mnie zupełnie nie podobne powiedziałam, do niego "zejdź mi oczu bo Cię pobije' a on do mnie "patrz, żebym ja Ciebie nie pobił" to było na ulicy, jak wziął mój samochód, wiedząc, ze jestem umówiona na spotkanie, spóźnił się o 20 min, a ja goniłam, na spotkanie.Już nie dałam, rady.Wywrzeszczałam, mu,ze odchodzę , bo tak żyć nie umiem, jakby on chciał, ze nie jestem od jego nie kończących się zachcianek.
She - Czw 14 Sie, 2014 14:23
Pierwsza rzecz, najważniejsza na dziś - nic się nie zmieni dopóki Ty się nie zmienisz.
Dopóki nie zadbasz o siebie (nie mówię o stronie fizycznej, ona też jest ważna ale nie to mam na myśli) i nie zaczniesz myśleć i działać "po nowemu" wprowadzając otrzymane od terapeuty wskazówki w życie, nic się nie zmieni.
Chcesz ratować siebie - zapisz się jak najszybciej na terapię dla współuzależnionych.
Z alko jeśli już naprawdę musisz - rozmawiaj tylko tyle ile wymaga sytuacja. Wiem jak ciężko jest zacząć. Ale dasz radę.
Każda z nas daje radę
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:32
Będę działać, wiem, ze ja go nie zmienię.
Sytuacja, ze ja się wyprowadziłam, nie jest dla mnie miła, ale czuje spokój, bezpieczeństwo, widze po nim, ze chodzi taki lekko struty, a może *ku****, bo przecież to ja odeszłam.Zostawiłam, go samego z psem, ale pewnie żeby pies mógł, pewnie też by uciekł, bo co ten pies przeżył, to nikomu nie powie, ale kijek od mopa połamany.
Najgorsza jest ta wspólna praca.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:36
Widzę , ze to ja pozwalałam, na takie zachowanie, nic z tym nie robiłam, miał przyzwolenie wiec robił-bo skąd ma wiedzieć , ze to mi nie pasuje,jak ja nic nie mówiłam?Wiem, sama mu dałam, takie przyzwolenie na takie traktowanie, czuje to bo on stopniowo wchodził, a ja tak lekko , nie wchodziłam, z nim w polemikę , więc on działał.
muzyka11111 - Czw 14 Sie, 2014 14:37
Amelko,
to od kiedy nie mieszkasz ze swoim mezem bo tak zaczelas swoj temat:
AMELKA napisał/a: | Mieszkam, razem pod jednym dachem z moim mężem alko-trzeżwym-furjatem. | ?
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:40
ok 2 tygodni, mieszkamy oddzielnie
muzyka11111 - Czw 14 Sie, 2014 14:43
Amelko przepraszam ale jakos nie moge pojac, swoj temat zaczelas dzisiaj piszac ze mieszkasz razem pod jednym dachem....?
Maciejka - Czw 14 Sie, 2014 14:43
Witaj uderzyło mnie w twoich wypowiedziach myslenie , ze dziecko zmieni postępowanie męża, Jest takie powiedzenie ; zły maz nie może byc dobrym ojcem ojcem , niestety jest bardzo prawdziwe , Ja jestem takim dzieckiem zlego męża i dobrego ojca, jak mnie skrzywdzil ta swoją " dobrocia " to nie wiem czy ja sama zdaję soibi do końca sprawe z tego.
Druga rzecz; piszesz , że jest trzeźwy, - furiatem skoro furiatem to jaki on trzeźwy? Przestał pic i tyle czyli jest suchy nie trzeźwy. Trzeźwy bedzie wtedy jak zacznie nad soba pracowac a raczej zacznie trzeźwieć.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:45
Fakt, lepiej było zapisać ze mieszkałam z furiatem, ale cały czas myślę o tym mieszkaniu, a że pracujemy razem, to tak jakby na tapecie razem.
She - Czw 14 Sie, 2014 14:48
Wiesz co to jest Komisja d/s Rozwiązywania Problemów Alkoholowych?
http://krpa.um.warszawa.pl - tu akurat pierwsza która wyskoczyła w Google.
W każdym mieście/gminie jest taka komisja.
Poczytaj, zadzwoń, przejdź się. Przedstaw swój problem, tam otrzymasz pomoc. Oprócz tego w razie awantury nie wahaj się, wzywaj policję.
Żądaj założenia niebieskiej karty, będziesz miała udokumentowaną historię http://www.infor.pl/prawo...eska-Karta.html
Zadbaj o siebie.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:51
Będę umawiać się z terapeutka na przyszły tydzień, chce coś więcej wiedzieć, co ma robić.
Bardzo mi pomagają Wasze słowa.
AMELKA - Czw 14 Sie, 2014 14:55
Jak mieszkamy oddzielnie, to ja czuje się bezpiecznie, dobrze, czuje się wolna, Pan obrażony, więc, swoich szpilek już nie wkłada, bo już coś mu nie pozwala. Po pracy jade do swojego mieszkania, a tam robię to na co mam ochotę.
muzyka11111 - Czw 14 Sie, 2014 15:31
Amelko,
Ja swojemu kazalam sie wyprowdzic jak nie pil...Rozumien cie doskonale...jak wracam do domu spokoj cisza nie ma :miny" i wogole wszystko jest lepiej.
olga - Czw 14 Sie, 2014 17:30
witaj
to zwykly przemocowiec jest, czlowiek z zaburzeniami emocjonalnymi
dobrze zrobilas, ze sie wyprowadzilas, teraz zajmij sie soba a nie mysleniem o nim
reni - Czw 14 Sie, 2014 20:43
Amelko, przeczytałam Twój wątek. Przechodziłam identyczne sytuacje z moim ex, czepianie się o wszystko, zarzuty, które już nie wiem, czy były śmieszne, czy żałosne. Opalił się zbyt mocno, bo mu nie powiedziałam, że dziś słońce świeci, do obiadu podałam nie ten widelec, co lubi...on lubił z tulipanami, budzenie mnie o 4 nad ranem, że zabrałam mu niby 50 zł z portfela, świecenie światła w nocy, jak wracał podpity i opieprzanie, że okna są brudne. Źle pielęgnowane kwiatki, kanapki do racy znowu z tym samym i kromki nie przekrojone a gdybym przekroiła, to łatwiej mu wchodzą do buzi...Ręcznik nie taki, jak lubi mu dałam. Pościel mogłabym zmienić wcześniej, czemu nie ścielę jego łóżka ładnie, czemu chodzę tak a nie inaczej ubrana, gdzie byłam, czemu szłam tędy a nie tamtędy, z kim się chciałam spotkać, dlaczego do pracy się maluję, czemu zjadłam monte i nie zgłosiłam, że kupuję, czemu używam płynu do spryskiwaczy i wycieraczek, przecież wiatr zdmuchnie kurz...
Dziś, jak na to patrzę z perspektywy, to decyzja o odejściu była najlepszą w moim życiu.
milutka - Pią 15 Sie, 2014 10:26
witaj Amelko na początek Ci powiem ,że sliczne masz imię
Przeczytałam Twój wątek ze łzami w oczach skarbie najgorsze w tym wszystkim co piszesz jest to ,że Ty ciągle szukasz winy w sobie przechodziłaś z nim koszmary i jeszcze czujesz się za to winna...miałam podobnie i bardzo mi pomogły rozmowy z psychologiem ,dziś mogę śmiało powiedzieć ,że moje decyzje są stanowcze i jestem pewna siebie ,że to co robie jest dla mojego i moich dzieci dobre jak wnosiłam sprawę o separację ..o znęcanie psychiczne robiłam to bo wiedziałam ,że tak trzeba by zapewnic sobie i dzieciom bezpieczenstwo ale miałam w sobie ogromne poczucie winy ,że robie mu tym krzywdę ..zawsze myślałam co dla niego dobre a nie dla mnie ...w moim rodzinnym domu zawsze to ojciec alkoholik miał ostatnie słowo i jego zdanie się liczyło ...mama ustępowała niejednokrotnie ..a ja takich schematów byłam nauczona i wydawało mi się to normalne ....
Pytałaś czy dziecko coś zmieni co mnie bardzo przeraziło :roll:Skoro on Ciebie budzi w nocy bo nie ma cifu to myślisz ,że przejmie się dzieckiem ?przypomniało mi się jak mój ojciec tyran budził nas w środku nocy i musięliśmy iśc na łąkę urwać królikom trawę bo wrócił o 24-ej pijany i stwierdził ,że króliki nie jadły nic bo mają pusto w klatce wyobrażasz sobie mnie z bratem małe dzieci w środku nocy ,zimno i ciemno rwiących trawę ?...albo o 4-ej nad ranem budził nas i pisaliśmy w zeszycie literki bo stwierdził ,że jesteśmy głąby ?szczególnie ja miałam wtedy 6lat......chcesz takiego życia dla swojego dziecka ?...
Posłuchaj dziewczyn ..idz na terapię ...nie wracaj do niego,daj sobie czasu by dotarło do Ciebie jakie koszmary z nim przechodzisz bo mam wrażenie że nie dokońca jesteś świadoma ,że może być inaczej
yuraa - Pią 15 Sie, 2014 11:47
reni napisał/a: | do obiadu podałam nie ten widelec, co lubi...on lubił z tulipanami, ....................... kanapki do racy znowu z tym samym i kromki nie przekrojone |
poważnie
to ja mam inną żonę, jak sobie sam widelca nie wezmę to nikt mi nie poda, kanapki jak sobie sam nie zrobie to nie jem w pracy,
chcem koszule idę do szafy i biorę, jak jest brudna rzucam do pralki, w jaki sposób ona czysta i wyprasowana trafia do szafy z powrotem juz mnie nie interesuje.
wiem że czasem mam zlecenie na kupno proszku
OSSA - Pią 15 Sie, 2014 12:04
AMELKA napisał/a: | Ale jak już, powiedział mi , o której godzinie mam jeść obiad , bo wszyscy ludzie jedzą o 15;00 a ja chce o 14:00 , to na wyśmiałam, go |
Poznałam "fajnego" faceta tak mi się przez chwilę wydawało, był niby normalny, nie miał problemu z alkoholem , ale jak zaczął mi mówić za ile mogę sobie kupić loda, ile świeczek mam prawo zapalić na grobie ojca, czy kolejna bluzka jest mi potrzebna , zwłaszcza, że za wszystko płaciłam z własnych pieniędzy gdzie pieprz rośnie i nie utrzymuję z tym panem żadnych relacji.
Ot nie zawsze wynika z alkoholizmu, czasem na pozór trzeźwy facet może być bardziej upierdliwy niż nawalony.
OSSA - Pią 15 Sie, 2014 12:08
yuraa napisał/a: | to ja mam inną żonę, jak sobie sam widelca nie wezmę to nikt mi nie poda, kanapki jak sobie sam nie zrobie to nie jem w pracy,
chcem koszule idę do szafy i biorę, jak jest brudna rzucam do pralki, w jaki sposób ona czysta i wyprasowana trafia do szafy z powrotem juz mnie nie interesuje.
wiem że czasem mam zlecenie na kupno proszku |
ja to jestem prawdziwa zołza, jak men nie ugotuje obiadu to chodzi głodny, jak nie zrobi zakupów to w lodówce światło, jak sobie nie wypierze koszuli to wsi brudna, jak nie uprasuje to chodzi w pogniecionej .... no tak ale my nie jesteśmy małżeństwem już od kilku lat
reni - Pią 15 Sie, 2014 18:18
Ha ha, teraz widzę paradoks tamtej sytuacji, głównie dzięki terapii i mojemu obecnemu mężowi. Wtedy było to dla mnie normalne a jak już czułam nienormalność sytuacji, to wydawała mi się ona bez wyjścia.
Teraz, choć stare nawyki jeszcze się odzywają, uczę się normalności i szacunku dla samej siebie.
Kami - Pią 15 Sie, 2014 20:07
AMELKA napisał/a: | Wkradają , się też lęki, co będzie jak będą dzieci-bo nie mamy |
o Matko jedyna Ty planujesz mieć z nim dzieci ????????
Amelka masz to szczęście, że nie zaszłaś z nim w ciążę ...to tak jakbyś powiedziała, że na złość mamusi odmrozisz sobie uszy !!!
Miałaś niesamowite szczęście, że nie zaszłaś w ciążę...podreperuj psychikę i na ojca swoich dzieci wybierz czułego odpowiedzialnego tatusia
Witaj na forum
Kami - Pią 15 Sie, 2014 20:19
OSSA napisał/a: | czasem na pozór trzeźwy facet może być bardziej upierdliwy niż nawalony. |
Ooooooooooo OSSA ja swojego czasu mojego wciętego uwielbiałam był czuły jak żaden słodszy od miodu jak cudnie na mnie patrzył i wszystko by mi dał był taki bezbronny, zagubiony a ja matkowałam ... ale jak to bywa w tych przypadkach trzeźwienie to już inna bajka i nie będę sie powtarzać bo wiemy jak to bywa po przebudzeniu !!!
fairy - Pią 15 Sie, 2014 20:28
Mój wieczorem na rauszu śpiewał mi romanse rosyjskie i był tak jak Kami pisze...
Rano twarda pobudka! Ktoś mnie szarpie, budze się w przerażeniu
"gdzie są moje skarpety!? tyle razy ci mowiłem jak pierzesz to pilnuj! Wiecej nie dotykaj moich rzeczy!" "A spodnie nie wyschły!"
She - Sob 16 Sie, 2014 14:55
Hmmm, mój mąż kiedyś szykując się do wjazdu poprosił mnie o spakowanie, co oczywiście skrupulatnie zrobiłam
Chciałam być "super żoną" i będąc na zakupach kupiłam mu skarpetki - całą promocyjną pakę.
Super bawełna i w ogóle. Białe.
Po czym pierwszego dnia zadzwonił do mnie z pretensjami że po cholerę mu te skarpetki, on chciał czarne, te które miał!
Od tamtej pory pakował się sam, nawet na ostatnią chwilę. Kolejnym razem z pośpiechu nie zabrał skarpetek i musiał kupić sobie na miejscu kilka par.
Zdębiałam gdy się okazało że kupił... białe bo "tak jakoś mu się spodobały, kiedyś już chyba takie miał i nogi się w nich nie pocą"
OSSA - Sob 16 Sie, 2014 15:11
She napisał/a: | mój mąż kiedyś szykując się do wjazdu poprosił mnie o spakowanie, co oczywiście skrupulatnie zrobiłam |
Nigdy nie pakowałam męża, synów owszem i to do pewnego wieku, później już robili to sami, nie zabrali czegoś to nie mój problem. Chciałam im wcisnąć jakiś ciepły polar , bo oni wiedzą lepiej co im potrzeba. Pamiętam jak wyjechaliśmy we w dwoje na wakacje , nagotowałam im jedzenie, wróciłam i jak zajrzałam do lodówki jakby kot zdechł. Oni woleli jeść na mieście i nawet im się nie chciało wyrzucić tego co się popsuło, od tamtej pory, nic nie przygotowuje, dała bozia rączki niech sobie radzą.
olga - Sob 16 Sie, 2014 16:19
ja pakowalam nas wszystkich czworo, pewnego razu zapomnialam spakowac eksa rzeczy, zajechal tylko w tym co mial na sobie
She - Sob 16 Sie, 2014 17:36
olga napisał/a: | ja pakowalam nas wszystkich czworo, pewnego razu zapomnialam spakowac eksa rzeczy, zajechal tylko w tym co mial na sobie |
Kami - Sob 16 Sie, 2014 19:56
She napisał/a: | olga napisał/a:
ja pakowalam nas wszystkich czworo, pewnego razu zapomnialam spakowac eksa rzeczy, zajechal tylko w tym co mial na sobie
|
a jak trzeba było to co na sobie uprać ????
AMELKA - Sob 16 Sie, 2014 20:15
Tak , jeszcze z moich historii, to mój mąż w środku nocy, zbudził mnie z krzykiem" gdzie jego koszulka do spania" a ja nawet nie otworzyłam oczu tylko powiedziałam " masz , ja na sobie-jeszcze jakieś pytania?"
W środę jestem umówiona z terapeutką.Tak ,wiem,ze po coś moja Siła Wyższa dała mi siłę by odejść od niego. Czuje, spokój, każdego dnia, wiem , ze mogę zająć się sobą , wiedzieć co się dzieje na świecie, widzieć naturę.
Bardzo , chciałabym mieć dziecko, ale strach jest większy-że będę smutną Matka,ze dziecko będzie tak samo traktowane jak , ja,lub będzie szantażowane słowami, jaka to Matka ze mnie.
Co często , wychodziło, jak był problem z psem-jaka to Pani ze mnie.
reni - Nie 17 Sie, 2014 19:55
Jak tak wspominamy, to mój ex potrafił przyjść do mnie do pokoju w nocy ( mieliśmy już osobne sypialnie, ja spałam z dziećmi) i ochrzaniał, że przygotowałam mu nie tę piżamę, którą by chciał.
Albo że idąc spać widzi, że garnek stoi w kuchni nie schowany, więc mam wstać i schować.
Wiem, że to drobiazgi, ale znoszenie tego przez 13 lat doprowadziło mnie do nerwicy i depresji i żałuję, że dzieci na to patrzyły.
AMELKA - Nie 17 Sie, 2014 20:18
Jak widzę ,jest dużo podobnych zachowań . Mam pytanie, czy to nie jest tak,że ja nie umiałam stawiać granic i temu alkoholik tak się zachowuje? Żebym była bardziej konsekwentna, a nie zbywała jego szpiki, tylko gasiła go, może by było inaczej? Czy tylko bym , była cały czas na straży, kiedy to pojawi się zaczepka i jaką spławić?Czy to byłoby rozwiązanie?
Bardzo , mnie ograniczał , jak byliśmy w towarzystwie, a on mnie poprawiał mówił" nie , to tak nie było, co Ty mówisz" bo on oczywiście widział i czuł co innego , lub tak mówił w towarzystwie , ze nikt nie mógł nic powiedzieć -bo gwiazda była w centrum uwagi.
Jak widzę , cały czas zajmuje się skutkami, muszę znaleźć przyczynę.
reni - Nie 17 Sie, 2014 20:50
Tak,Amelko, coś w tym jest. Ja też nie umiałam stawiać granic. A kiedy już dojrzałam do decyzji o odejściu od exa i wiedziałam, że albo kompletnie zwariuję, albo coś sobie zrobię, albo odejdę i powiedzialam mu, że rozstanie jest jedynym wyjściem, to powiedział, że sama zdechnę, albo skończę pod mostem...
Jak widać, jego słowa nie sprawdziły się. Od odejścia minęło kilkanaście miesięcy, przeprowadziłam rozwód ( mimo małoletnich dzieci sprawa trwala 13 minut, dla sądu sytuacja była klarowna, choć próbował kręcic i wzbudzać litość).Założyłam nową rodzinę, dzieci odżyły, leczę się, chodzę na terapię, rozkwitłam zawodowo, jestem w bardzo szczęśliwym związku z trzeźwiejącym alkoholikiem ( 4 lata abstynencji), budujemy dom, mamy szczęśliwą rodzinę, odzyskuję swoje życie, odcięłam pępowinę ( jestem ddd i tamte relacje też mnie niszczyły bardzo).
Za dwa miesiące urodzi się maleństwo z nowego związku. Zaczęłam dbać o siebie,odzyskiwać panowanie nad sobą i nad swoim życiem, uczę się stawiać granice. Choć przeszłość czasem powraca i boli.
AMELKA - Wto 19 Sie, 2014 11:15
Tak , myślę , ze ja tak starałam, się żeby było dobrze, ze nie raz nie brałam, udziału w jego zaczepach, widziałam jak tylko szukała drobiazgu. Jak już nie miał czego, to wpadł do pokoju-a jak ja czytałam, książkę i Pan znalazł-" jak Ty samochód zaparkowałaś? tak nie parkuje się?" i odzywki z mojej strony typu' inaczej, nie umiałam, albo jak nie pasuje tam leżą klucze" dawało zapłon to awantury i słowa" a Tobie to nic nie można powiedzieć" zupełnie nie miałam, pomysłu a może wiedzy co robić?Doszłam, do wniosku-ze co by nie było, zawsze ja byłam tym zapłonem by wyżyć się , rozładować emocje, za coś ,za kogoś , ja taka nie dobra byłam.
Ogólnie, tak szukam w sobie, gdzie co się stało, ze ja tak pozwalałam?Najbardziej, mnie zabolało, jak rzucił klucze od auta w środku nocy zagranica i kazał mi samej wracać, bo ja już w nocy nie miałam siły o ochoty, jeszcze mnie obrzucił ze mną nigdzie nie można jechać.
Boli mnie, to bo taka byłam, bezradna, tylko popatrzyłam, na furiata, bo co innego zrobić.
Eh
AMELKA - Wto 19 Sie, 2014 12:13
Mąż tylko czekał, na sytuacje. Pamiętam jak byłam chora temperatura 38 stopni, angina, przełknąć śliny nie mogę. Następnego dnia miałam wizytę u lekarza, a on do mnie, ze mam brać leki, które on mi każe, bo one mu pomagały, więc i mi pomogą , powiedziałam, że nie będę ich brać, to wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami- mówić , ze mam zdychać.Oprócz bólu fizycznego , jeszcze jego fochy.Nie wiem, jak reagować w takich sytuacjach.
AMELKA - Wto 19 Sie, 2014 12:19
Najgorsze, jak próbowałam, mówić , ze ' NIE' to bardziej się stroszył, bardzie się foczył, wymyślał, co inne formy , pokazania swojego nie zadowolenia.Konsekwencje, tylko ja odczułam, jak nie odzywał się , albo przygadywał jaka to ja jestem "głupia, że mam jego słuchać"
Nie wiem, czy da się ,żyć z takim typem.
Klara - Wto 19 Sie, 2014 13:50
AMELKA napisał/a: | Nie wiem, czy da się ,żyć z takim typem. |
Czy Ty zamierzasz do niego wrócić?
Chodzisz na te grupy o których wspomniałaś, Amelko?
olga - Wto 19 Sie, 2014 16:27
A może po prostu cos się wypaliło i tego związku tak naprawdę już nie ma i nie ma to nic wspólnego z jego alkoholizmem? Przecież małżenstwa ludzi nieuzależnionych też się rozpadają.........
aniad - Śro 20 Sie, 2014 08:19
AMELKA napisał/a: |
Mam pytanie, czy to nie jest tak,że ja nie umiałam stawiać granic i temu alkoholik tak się zachowuje? Żebym była bardziej konsekwentna, a nie zbywała jego szpiki, tylko gasiła go, może by było inaczej? |
Amelko... wybacz ale chyba nie rozumiesz słowa "granica".
Nie o to chodzi by odpłacać pięknym za nadobne i umieć "ZGASIĆ" partnera.
Tym sposobem zniżasz się po prostu do jego poziomu.
Możecie sobie skakać do gardeł, nakręcać się wzajemnie i nakręcać spiralę agresji i przemocy aż któreś z Was sięgnie po młotek, nóż... albo sznurek i skończy się tragedią.
Granica - to ten moment w którym mówisz "dość!!!" - facet, twoje zachowanie przekracza wszelkie normy i ja nie mam zamiaru tego znosić - zabieram swoje zabawki i przenoszę się na swoje podwórko na które Ty nie masz wstępu.
Amelko tak jak teraz Ty jesteś ofiarą jego przemocy tak samo jego ofiarą będzie Wasze dziecko.
Chcesz, żeby twój mąż łamał kij od mopa nie na psie tylko na dziecku??
Kochana zdejmij klapki z oczu.
Facet nie pije ale jest takie mądre powiedzenie wśród alko: jak ktoś był sk***ielem kiedy pił będzie nim także wtedy kiedy nie będzie pił.
To nie kwestia alkoholizmu. Ten facet taki po prostu jest. Przemocowiec od którego trzeba uciekać jak najdalej.
Tylko Ty możesz to zrobić. Wyjść z kręgu przemocy.
Przestań być ofiarą. Jak nie ma ofiary, nie ma kata.
Terapia i praca w grupie to szansa dla ciebie.
Najważniejsze to przestać się zastanawiać czy jak ty zrobisz coś inaczej niż do tej pory to on zmieni swoje zachowanie.
Nie masz na niego wpływu i nic co zrobisz nie zmieni jego zachowania.
Możesz tylko odejść, rozwiązać wasz związek formalnie (separacja, rozwód) i użyć wszelkich dostępnych metod (niebieska karta, sprawa o znęcanie, zakaz zbliżania) by trzymał się jak najdalej od ciebie.
Walcz o swoją godność i bezpieczeństwo dla siebie. Trzymam kciuki!
KaTre - Czw 21 Sie, 2014 20:36
Amelko, po pierwsze to witaj
Jestem w Twoim wątku po raz pierwszy... czytam... i zimno mi się robi (ze zgrozy)
Dobrze, że się wyprowadziłaś! Nikt nie ma prawa krzywdzić Cię fizycznie i psychicznie!
U mnie to w związku było trochę inaczej. Gdy wreszcie postawiłam ultimatum, że albo on kończy z piciem, albo się rozstajemy, on się wyprowadził (19 grudnia 2013r.). Na odchodne dowiedziałam się że: "wolałby być sam do końca życia niż ze mną". ...Później oczywiście chciał wrócić.
Nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo tu chodzi o Ciebie, nie o mnie. Od tamtego czasu wiele się u mnie zmieniło - na lepsze. Po początkowej rozsypce było: więcej siły; euforia; kryzys (i wtedy trafiłam na Forum); a obecnie w zasadzie stabilizacja.
Najważniejsze jednak, że wreszcie zrozumiałam (doświadczyłam), że można inaczej - inaczej żyć, inaczej spędzać czas, inaczej rozmawiać, inaczej myśleć (o sobie i o innych). Okazało się też, że istnieją faceci, którzy nie piją (a w dodatku są bardzo mili)
I teraz już wiem, że nie chcę powrotu do tego co było, bo można inaczej
Amelko, wierzę, że Tobie również wszystko się poukłada (ale trochę czasu będzie na to potrzebne). Zostawiam Ci dużo ciepłych uczuć i przytulam mocno.
|
|