To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - no więc jestem, ale co dalej?

skakanka13 - Nie 24 Sie, 2014 22:40
Temat postu: no więc jestem, ale co dalej?
Witam!
kiedyś już tutaj zaglądałam i czytałam co nieco
było to ponad 2lata temu, może nawet wcześniej, szukałam poniekąd pomocy jak uwolnić się od męża alkoholika
ale mąż chwilowo przestał pić, więc i ja przestałam się zastanawiać jak od niego odejść

teraz wiem tylko tyle, że czy mąż będzie pił, czy też nie... to i tak muszę od niego odejść
trudne to jest
mam wrażenie że nierealne
ale mam nadzieję że znajdę tutaj wsparcie do tego, aby w końcu uwolnić sie od niego raz na zawsze

jestem współuzależniona, od prawie 8 lat w związku małżeńskim z człowiekiem który z dnia na dzień spada coraz głębiej i głębiej i kiedyś osiągnie całkowite dno, ale mam nadzieję że wtedy nie będzie mnie już obok niego

Klara - Pon 25 Sie, 2014 07:26

Witaj Skakanko :)

Widać, że dużo już wiesz, a czy przez ten czas, gdy Twój mąż nie pił zrobiłaś coś dla siebie? Zadbałaś o siebie, nauczyłaś się jak żyć własnym życiem?


P.S.
Jeśli byłaś już zarejestrowana na naszym forum, to jaki miałaś wówczas nick?

kosmo - Pon 25 Sie, 2014 10:48

skakanko13, witaj :)
Długa droga przed Tobą i nie wiem, czy potrafisz nią podążać, ale wiedz jedno, na jej końcu jesteś TY...
Potrafisz iść, nie oglądając się za siebie?
Uważaj, bo zamiana w słup soli, to najlżejsza niedogodność i skutek uboczny :)
Powodzenia :)

skakanka13 - Pon 25 Sie, 2014 11:14

czy zrobiłam coś dla siebie?
NIE
chyba jeszcze nie potrafię myśleć tymi kategoriami, że to dla siebie coś można i powinno się robić
nawet ciężko mi znaleźć słowa i jakikolwiek sposób żeby określić stan, w którym teraz się znajduję

wiem, że jestem współuzależniona, wiem że musze to przerwać i wyrwać się z tego stanu w którym tkwię,
zaczęłam terapię indywidualną ale musiałam ją przerwać po 4 spotkaniach (niestety w godzinach rannych nie mam z kim zostawić dzieci)

mam wrażenie że jestem na końcu drogi a przede mną stoi mur którego nie umiem przeskoczyć, a nie wiem jak go ominąć



PS. nie mam pojęcia jaki wtedy miałam login, a meil z którego wówczas korzystałam też już chyba nie jest aktywny dlatego założyłam nowe konto

Klara - Pon 25 Sie, 2014 13:41

skakanka13 napisał/a:
zaczęłam terapię indywidualną ale musiałam ją przerwać po 4 spotkaniach (niestety w godzinach rannych nie mam z kim zostawić dzieci)

Godziny terapii można uzgodnić z prowadzącą/cym, więc chyba się trochę wykręcasz tym tłumaczeniem Skakanko (?)
Jeśli nie wiesz, jak się zająć sobą to terapia i spotkania grup Al-Anon są właśnie doskonałymi lekcjami poświęconymi nabyciu tej umiejętności.

skakanka13 napisał/a:
nie mam pojęcia jaki wtedy miałam login

Szkoda. Może sobie jednak jakoś przypomnisz?
Na Dekadencji można posiadać tylko jedno konto :(

Uwaga!
Przenoszę ten temat do działu Współuzależnienie.
Tu zostawię odnośnik, żebyś się Skakanko na początku nie gubiła, ale później do swojego wątku idź właśnie do tamtego działu.

Jacek - Pon 25 Sie, 2014 13:53

cześć Skakaneczko :)
skakanka13 napisał/a:
chyba jeszcze nie potrafię myśleć tymi kategoriami, że to dla siebie coś można i powinno się robić

powinno,powinno
nawet gdy
skakanka13 napisał/a:
ale mąż chwilowo przestał pić,

skakanka13 - Pon 25 Sie, 2014 21:17

Klara - pewnie to prawda że się wykręcam, chociaż do tej pory w ten sposób na to nie patrzyłam


ale może zacznę od tego, że napisze o sobie

przekroczyłam już trzydziestkę
od prawie 8 lat jestem żoną alkoholika, który z roku na rok, wpada coraz głębiej w swój nałóg
[b]kiedyś chciałam[/b] żeby przestał pić, żeby był prawdziwym mężem i ojcem, takim jakim obiecał być, żeby był człowiekiem z którego wydawało mi się że wyszłam za mąż
dzisiaj wiem, ze to były tylko jego puste słowa i moje wyobrażenia o tym jak by to miało wyglądać
dziś wiem, że mój mąż alkoholikiem będzie już zawsze, ale nie zawsze musi być moim mężem
na tym staram się skupić i do tego dążyć - a nie jest to łatwe ( 2 pozwy rozwodowe, które zakończyły się moja kapitulacją)

mam plan, ale ciężko mi go zrealizować, tracę zapał prędzej niż by się mogło wydawać
chcę zmienić życie moje i moich córek, ale czuję taką wszechogarniającą niemoc, że nie mam na nic wpływu, że wszystko jest nie tak jak bym chciała i gdy sobie to uświadamiam, to cały mój plan ulatnia się w sekundę i tracę grunt pod nogami
wtedy lepiej mi tkwić w tym tutaj..bo wiem co mnie czeka



teraz przyjęłam metodę małych kroczków...jestem w trakcie pisania pozwu o alimenty dla dzieci, jak uda mi się tą sprawę doprowadzić do końca, to mam nadzieję złapać wiatr w żagle i popłynąć dalej aby zmienić swoje życie

fairy - Pon 25 Sie, 2014 22:13

Skakanka, ja odeszłam od męża po 8 latach małżeństwa.
Myślałam że damy radę, że miłość da radę, kochałam go i nie chciałam odejść.
Cóż moge teraz powiedzieć. Tkwienie w takim związku to nie jest miłość.
Ty jesteś nieszczęśliwa, wiesz że nie tak chcesz żyć, a on jest chory i musi się leczyć.
To trochę tak jakby mieszkać z kimś chorym na gruźlicę kto nie chcę się leczyć.
Wie że powinien ale nie chce, bo mu się nie chce iść do lekarza.
Więc co to za miłość, on wykańcza siebie i Ciebie, a Ty pozostajesz wiedząc o tym.
Czy to ma sens?

Klara - Wto 26 Sie, 2014 07:47

skakanka13 napisał/a:
teraz przyjęłam metodę małych kroczków

A tak, to świetny pomysł! 98l9i
Jeśli równocześnie zaczniesz naukę dbania TYLKO o siebie i dzieci, to w końcu rzeczywiście staniesz na nogi.
Bez terapii grupowej (a nie tylko indywidualnej) może to być znacznie trudniejsze.

skakanka13 - Wto 26 Sie, 2014 12:13

fairy
fairy napisał/a:
ja odeszłam od męża po 8 latach małżeństwa.
Myślałam że damy radę

ja też tak myślałam, jednak okazuje się że do tanga trzeba dwojga i ja sama nic nie zdziałam, a on najwidoczniej nie ma ochoty na zmiany

Klaro
Klara napisał/a:
Bez terapii grupowej (a nie tylko indywidualnej) może to być znacznie trudniejsze.

coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę
znalazłam już miejsce w mojej okolicy gdzie prowadzone są terapie grupowe, sprawdziłam już nawet jak tam się dostać...pozostaje mi znalezienie opieki dla dzieci i kopniak w tyłek na drogę

Klara - Wto 26 Sie, 2014 13:02

skakanka13 napisał/a:
znalazłam już miejsce w mojej okolicy gdzie prowadzone są terapie grupowe

Brawo Skakanko! :brawo:

"Kop" na rozpęd (albo kuksaniec) może zdarzyć się wówczas, jeśli realizację będziesz odkładała w nieskończoność :D

KaTre - Wto 26 Sie, 2014 17:44

Witaj Skakanko :)

skakanka13 napisał/a:
czy zrobiłam coś dla siebie?
NIE

To na początku wydaje się baaardzo trudne (ja nie wiedziałam od czego mam zacząć) :(
Nie muszą to być od razu jakieś wielkie, spektakularne działania - mi swego czasu kolczyki za 4zł z kiosku bardzo poprawiły humor (do dzisiaj je lubię) :mgreen:
:pocieszacz:

skakanka13 - Wto 26 Sie, 2014 22:10

ale wiecie co jest najgorsze we mnie?
to że jak on pije, to ja wiem co mam robić, mam plan który chcę realizować i wyznaczam sobie małe kroczki co po kolei będę robiła żeby osiągnąć to co sobie zaplanuję

ale gdy on przestaje pić, doprowadza siebie i mieszkanie do stanu wcześniejszego, znajduje kolejną pracę.. to ja w tym czasie tracę zapał... dlaczego??

wiem że on się nie zmieni, że czasowo przestał pić ale wróci do tego i znowu będzie tak samo
mimo tego staje wtedy w miejscu

dzisiaj np jest 2 dzień jak nie pije (pił 3 tyg) , staram się z nim nie rozmawiać (bo kończy się to na tym że strasznie krzyczę - choleryk ze mnie okropny) , drażni mnie jego obecność, wkurza mnie jego głos, a cokolwiek powie to mam ochotę go wywalić za drzwi
ale obawiam się że jak jeszcze kilka dni uda mu się wytrzymać w trzeźwości to wróci wszystko na to samo miejsce
a ja naprawdę tego nie chce

co ze mną jest nie tak?

szika - Wto 26 Sie, 2014 22:23

to jest podobnie jak z ciagami alkoholowymi...
picie - trzeźwienie - stabilizacja - euforia, że jest ok - więc mogę się napić - picie ...itd itd...

a Ty jako współ tańczysz w tym tańcu... to cała istota współuzaleznienia...

Słoneczko - Śro 27 Sie, 2014 06:50

skakanka13, witaj :kwiatek:
Słoneczko - Śro 27 Sie, 2014 07:04

skakanka13 napisał/a:
co ze mną jest nie tak?
Jesteś mocno współuzależniona, twój świat to cykanie wskazówek zegarka wokół męża. Kręcisz się w kółko.
Tylko solidna terapia pozwoli ci na przerwanie tego koła i spojrzenie na swoje życie obiektywnie.
skakanka13 napisał/a:
znalazłam już miejsce w mojej okolicy gdzie prowadzone są terapie grupowe, sprawdziłam już nawet jak tam się dostać...pozostaje mi znalezienie opieki dla dzieci
Teraz kolejny krok, zapisz się, i od samego początku do końca uczestnicz w takiej terapii,
ale zapamiętaj, nie dla męża tam idziesz, żeby mu pomóc przestać pić,
tylko dla siebie samej, żeby przerwać ten krąg.
W przeciwnym razie terapia ci nie pomoże, nie odzyskasz spokoju i równowagi.

Życzę powodzenia i wytrwałości.

Aha, zapomniałabym dodać, dzieci nie są przeszkodą, by zdrowieć. :nie:
Jak będziesz bardzo chciała trwać w terapii,
to i dzieciom zapewnisz opiekę bez żadnych wymówek...

Miałam podobną sytuację i na 4 tygodnie dzień w dzień po kilka godzin będąc w terapii dziennej
moje dzieci miały opiekę (w tym córa niepełnosprawna)
- tak, że widzisz sama - nie ma wymówek ;)

:kwiatek:

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 08:34

witaj Słoneczko
skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 08:42

powiedzcie mi co mam robić

mąż nie pije dzisiaj 3 dzień, zaczęły się bóle brzucha (trzustka? kiedyś po przepiciu leżał w szpitalu bo miał złe wyniki, ale po kroplówkach mu przeszło i wrócił do domu po kilku dniach)
mam ochotę go dobić żeby tego nie śłuchać

córki na to wszystko patrzą, starsza ma 7 lat więc rozumie co on mówi, a oczywiście stara się mnie szantażować że mam mu pomóc bo on tu umiera, jak umrze to co wtedy, błaga o jakąkolwiek pomoc, a ja staram się być nie ugięta, zamknęłyśmy się w jednym pokoju, a on raz do łazienki wymiotowac, a to do pokoju i jęczy jak by serio wydawał ostatnie tchnienia

boje się tylko jednego.... że jak coś mu się rzeczywiście stanie, to córka może mnie obwiniać że to przeze mnie, bo nie chciałam mu pomóc jak on prosił

nie mi mi go żal, wiem ze dzisiaj go boli, ale za kilka dni wróci pewnie wszystko do normy, ale wiem, że jego wątroba i trzustka nie są już w dobrym stanie a jego tryb życia może prędzej czy późńiej doprowadzić do tragedii, za którą ja nie chce być osądzana przez nikogo

dzwonił podobno na izbę przyjęć do szpitala, kazali dzwonić po godz 11, ale z tego co wiem to on już nawet ubezpieczenia zdrowotnego nie ma, bo ponad miesiąc nie pracuje

kosmo - Śro 27 Sie, 2014 08:57

[quote="skakanka13"]

Cytat:
córki na to wszystko patrzą, starsza ma 7 lat więc rozumie co on mówi, a oczywiście stara się mnie szantażować że mam mu pomóc bo on tu umiera, jak umrze to co wtedy, błaga o jakąkolwiek pomoc, a ja staram się być nie ugięta, zamknęłyśmy się w jednym pokoju, a on raz do łazienki wymiotowac, a to do pokoju i jęczy jak by serio wydawał ostatnie tchnienia

Niezła manipulacja, ale skąd ja to znam :P
Jeszcze trochę, a uwierzysz w to, że wojna w Chinach to też Twoja wina ...

Klara - Śro 27 Sie, 2014 09:14

Skakanko, możesz mu powiedzieć, że Ty też nic więcej nie możesz zrobić niż on - możesz zadzwonić na pogotowie, ale niech będzie świadom tego, że sam zapłaci za leczenie, bo Ty za skutki jego zachowania nie możesz odpowiadać finansowo.
Jesteś odpowiedzialna za dzieci, a nie za dorosłego człowieka.

She - Śro 27 Sie, 2014 09:20

Witaj Skakanko :)

Bóle brzucha Twój m ma na własne życzenie.
Nie musisz a wręcz nie powinnaś mu pomagać - i właśnie wtedy będzie mógł ponieść konsekwencje własnych wcześniejszych wyborów.
Skoro potrafił się napić to równie dobrze potrafi sam zadzwonić do szpitala, sam do niego dojechać oraz sam wytłumaczyć się w szpitalu co go sprowadza...

Zabierz dzieci i wyjdź np. na spacer :)

A on niech radzi sobie sam.

Przytulam :pocieszacz:

szika - Śro 27 Sie, 2014 09:41

obawiasz się osądu dzieci, że nie pomogłaś...
poczytaj w wolnej chwili w dziale DDA co dzieci przeżywają i jaki mają żal do swoich matek, które NIC nie zrobiły, a trwały przy pijącym mężu alkoholiku...
poczucie krzywdy, zaniedbania i odrzucenia często towarzyszy im jak cień przez lata dorosłości...

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 09:52

Dziekuje za Wasze wypowiedzi, nawet nie wiecie jak bardzo ich potrzebuje.


staram sie nic nie robić.
powiedzialam ze nigdzie nie zadzwonię, nie podam okladu, nie zrobie herbaty, ani nie ugotuje ciepłego rosołu

bawię sie z dziećmi przy muzyce, żeby one nie slyszaly jego skamlenia z drugiego pokoju, wyjsc nie możemy bo obie maja anginę ale staram się odwrócić ich uwagę

She - Śro 27 Sie, 2014 10:08

Skakanko, czy wiesz że Ty i dzieci macie prawo do spokoju w domu? Jeżeli mąż jest pod wpływem dzwoń na policję żeby zabrali go na izbę, czyli tam gdzie jest miejsce dla osób pijanych.
Dzieci muszą mieć spokój w domu a pijany człowiek jest nieprzewidywalny.

Działaj kochana, DZIAŁAJ :)

No i obowiązkowo powinnaś iść na terapię dla współuzależnionych.
Al-Anon też by się przydał.
Nie pozwól na to aby alkoholik niszczył życie Twoje i dzieci.
Ze swoim niech robi co chce, w końcu jest dorosły, prawda?

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 11:41

She napisał/a:
Jeżeli mąż jest pod wpływem dzwoń na policję


jest trzeźwy 3 dzień (po 3 tygodniach picia)

wyszedł z domu, dzwonił po przychodniach cyz szpitalach, powiedzieli mu chyba gdzie dyżur mają i pojechał do centrum, ale oczywiście trafił do mojej siostry i szwagier poszedł go zaprowadzić na izbę przyjęć

mnie już nie zbajeruje żebym dzwoniła po pogotowie, bo powiedziałam mu dzisiaj kilka razy, że skoro sam pił to niech się sam leczy
więc szuka kolejnego naiwnego, który będzie go trzymał za rękę

ciekawe jak się to skończy? zostawią go, czy wróci za godzinę do domu i będzie marudził w drugim pokoju :/

szika - Śro 27 Sie, 2014 11:46

nie gniewaj się Skakanko ale to co piszesz... jakież to typowe!!!! az uśmiecham się pod nosem... doskonale to znam :) mam na mysli te kombinację alko, użalanie się nad sobą... te manipulacje...

a Ty szwagra zostaw, to jego odpowiedzialność co zrobi z alko, który przyszedł na kolanach... to ich sprawa, nie dręcz sie pisaniem scenariuszy co i jak... ciesz sie chwila spokoju od miałczenia i ciszą w domu :) że Ci nikt nie stęka za uchem :)

She - Śro 27 Sie, 2014 11:46

skakanka13 napisał/a:
ciekawe jak się to skończy? zostawią go, czy wróci za godzinę do domu i będzie marudził w drugim pokoju :/

Skakanko a co Cię to za przeproszeniem obchodzi :mgreen:
Nie masz ciekawszych rzeczy do robienia, tylko zastanawianie się nad tym co on zrobi?

Pomaluj sobie paznokcie :P Poczytaj książkę, obejrzyj film, pobaw się z dziećmi :)
Traktuj go tak jakby dla Ciebie nie istniał, jakby go nie było.
Wiem że to trudne, ale się da :)

kosmo - Śro 27 Sie, 2014 11:55

skakanka13 napisał/a:


mnie już nie zbajeruje

A założysz się?
Już się wkręcasz, co zrobi, czy szwagier go zaprowadzi, czy potrzyma za łapkę i czy dostanie pomoc w zastępstwie? Potem, jak dojdzie do siebie i zachla znowu odpłaci Ci, zapewniam...
"Nie ty mi pomogłaś, widzisz, jaka jesteś beeee itd. itp...
Oj znam to z autopsji, w swoim najlepszym czasie picia byłam Mistrzynią Świata w manipulacji tymi, którzy kochali mnie najbardziej na świecie, wyznaję to ze wstydem...

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 12:19

szika napisał/a:
nie gniewaj się Skakanko

nie gniewam się w żadnym wypadku, potrzebuje takiego uświadamiania mnie, że to zawsze tak wygląda
szwagier dzwonił, pewnie po to żeby mi powiedzieć że zostawił go tam czy coś ale nie odebrałam :milczek:

She napisał/a:
Traktuj go tak jakby dla Ciebie nie istniał

owszem, staram się to robić i to go chyba bardziej boli niż trzustka ;) , ale jak mnie czasem poniesie, to znowu mu nagadam że sam jest sobie winien, że to jego wina, itd a wtedy jemu znowu rozplątuje się jezyk i prosi mnie o pomoc żebym do lekarza zadzwoniła, co on ma zrobić bo ubezpieczenia już nie ma itd w kółko ta sama 'piosenka'


kosmo napisał/a:
A założysz się?
Już się wkręcasz, co zrobi, czy szwagier go zaprowadzi,

chyba nie będę się zakładała, boję się że przegram
bo teraz sobie przysięgam i obiecuję że będę twarda i już nie dam się zmanipulować, a później nie do końca sobie z tym radze... widać to po tym że trwa to już prawie 8 lat

She - Śro 27 Sie, 2014 12:29

Skakanko, to nie tak :)
Wszystko zaczyna się w głowie.
Mimo tego że piszesz że się starasz (nie odbierasz telefonów od szwagra, nie będziesz niańczyć męża itd) to... cały czas to jednak robisz.
Takie są niestety mechanizmy współuzależnienia.

Zobacz - piszesz ze starasz się go nie zauważać, a po chwili stwierdzasz że:
skakanka13 napisał/a:
to go chyba bardziej boli niż trzustka


Stale w myślach odnosisz się do niego, wszystko co piszesz kręci się wokół Twojego męża.
A gdzie w tym wszystkim jesteś TY?
Co lubisz robić? Co sprawia Ci radość?
Są takie rzeczy, potrafisz je jeszcze w sobie odnaleźć?
:pocieszacz:

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 12:35

She napisał/a:
A gdzie w tym wszystkim jesteś TY?


nie wiem :oops:


She napisał/a:
Co lubisz robić? Co sprawia Ci radość?

wiem że zawsze lubiłam czytać
a co sprawia mi radość? ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie i łzy stają w oczach bo po prostu nie wiem

She - Śro 27 Sie, 2014 12:46

Widzisz - masz więc co robić :)
Myśl o sobie, o dzieciach, sprawiaj Wam nawet malutkie radości.
Między innymi od tego zaczyna się dbanie o siebie, które jest początkiem zdrowienia.

Ja też płakałam Skakanko. Wyłam do poduchy, do lustra, do ściany.
Aż w końcu powiedziałam DOŚĆ i poszłam na terapię i Al-Anon. Tam cały czas dostaję wskazówki i narzędzia które pozwalają mi poznać siebie i odnaleźć własne JA.
Zaprowadź tam tylko ciało, głowa sama przyjdzie :) Umów się z terapeutką, zadzwoń do ośrodka(gdzieś na forum był link do spisu ośrodków leczenia), przedstaw w skrócie po co dzwonisz.
Szukaj pomocy dla siebie, męża zostaw w spokoju.
Tak jakby go nie było.

:buzki: :pocieszacz:

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 21:17

no wiec małżonek nabawił się zapalenia trzustki (nie pierwszy raz)
leży w szpitalu i oczywiście bombardował mnie smsami póki telefon mu się nie rozładował
ale byłam nieugięta i nie odpisałam ani nie odbierałam jak dzwonił

ciężko mi było, ale zajęłam się nadrobieniem zaległości w domu, bo ostatnio nawet NIC mi się nie chciało robić i w ten sposób jakoś dzień zleciał

jutrzejszy dzień też sobie zaplanowałam, więc mam nadzieję że nie będę wracała myślami ciągle do tego co będzie jak wróci ze szpitala

yuraa - Śro 27 Sie, 2014 21:38

skakanka13 napisał/a:
dzisiaj np jest 2 dzień jak nie pije (pił 3 tyg)
skakanka13 napisał/a:
mąż nie pije dzisiaj 3 dzień,

skakanka13 napisał/a:
est trzeźwy 3 dzień (po 3 tygodniach picia)

ale sie kręcisz wokół jego picia.
kiedy ostatnio był dzień w którym nie myslałaś o jego piciu ?

skakanka13 - Śro 27 Sie, 2014 21:43

yuraa napisał/a:
kiedy ostatnio był dzień w którym nie myslałaś o jego piciu ?


wstyd się przyznać, ale nie wiem

She - Czw 28 Sie, 2014 08:17

Skakanko, pytasz w tytule wątku co dalej, więc Ci podpowiem :) :

Terapia dla współuzależnionych: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
Grupy Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html

:okok:

Mała - Czw 28 Sie, 2014 09:25

pterodaktyll napisał/a:
skakanka13 napisał/a:
mam ochotę go dobić żeby tego nie śłuchać

Nie lekceważ pokusy, bo na drugi raz nie przyjdzie............. ;)

:rotfl:
skakanka13 napisał/a:
wstyd się przyznać, ale nie wiem

to nie żaden wstyd - dla Ciebie, bo CIEBIE to nie musi interesować.
Ja też taka byłam... Kochanie jesteś mocno współuzależniona i dlatego wciąż masz w glowie:
"co on robi?"
"a jaki będzie miał humor?"
"A co zrobi?"
"Kiedy znów się napije?"
...
Chromol to Skarbie!!! TY jesteś najważniejsza - a dla mnie TY I DZIECI to jedno.
A jak TY się czujesz?
Na co masz ochotę?
Usiadłaś dziś choć na chwilę z kubkiem ciepłego picia w ręku?... Czy ciągle biegasz?...

witaj! Gosia - współ. 2 maluchy: 3 latka i 1,5 roku... ergr

skakanka13 - Czw 28 Sie, 2014 21:13

She napisał/a:
pytasz w tytule wątku co dalej, więc Ci podpowiem

numery już spisane, wybrałam dwie lokalizacje w okolicy i we wtorek jak już córkę wyślę do szkoły będę mogła dzwonić i się umawiać




mala3440 napisał/a:
Chromol to Skarbie!!! TY jesteś najważniejsza

muszę sobie to uświadomić !!

mala3440 napisał/a:
Na co masz ochotę?

na babeczki czekoladowe :radocha: zrobiłam z myślą o sobie i dzieciach, a zjadłam sama prawie wszystkie ... i nikt mi nie mówił że zjadłam za dużo ;)

PS. witaj, należę do grona współuzależnionych - mam 2 córki (7 lat i prawie 2 latka)




wyłączyłam dźwięki w telefonie i zajęłam się sobą, później odczytałam stos smsów w których początkowo były prośby o kontakt, później już naleganie i żądanie abym zadzwoniła, przeszło oczywiście do nakazów a w końcu do obwiniania mnie że to w końcu tez moja wina że on się znalazł w takiej sytuacji, a na koniec znowu prośba abym odwiedziła go w szpitalu...ehh..szkoda gadać

She - Czw 28 Sie, 2014 21:20

skakanka13 napisał/a:
numery już spisane, wybrałam dwie lokalizacje w okolicy

:okok:
skakanka13 napisał/a:
muszę sobie to uświadomić !!

Spokojnie, dasz radę :luzik:
skakanka13 napisał/a:
babeczki czekoladowe

:mniam:

No to... ruszaj do przodu i nie oglądaj się za siebie :mgreen:
98l9i

pterodaktyll - Czw 28 Sie, 2014 21:24

skakanka13 napisał/a:
odczytałam stos smsów

Po co?

skakanka13 - Czw 28 Sie, 2014 21:25

ruszam, ruszam... bylebym tylko nie włączyła wstecznego, tak jak to wcześniej wielokrotnie bywało
a tak cholernie się tego boje!
często sobie coś postanowiłam, że tym razem to już na 1000% się za to wezmę, że coś z tym zrobię i wyjdę z tego bagna zostawiając go samego i nigdy mi nic z tego nie wyszło

ale teraz musi się udać! MUSI!

skakanka13 - Czw 28 Sie, 2014 21:28

pterodaktyll napisał/a:
Po co?


nie wiem po co
dlatego że je dostałam?
teraz dopiero przyszło mi do głowy że mogłam usunąć bez czytania
takie banalne! ale niewykonalne w danym momencie

muszę zastosować jutro..bo pewnie będzie bardzo podobnie

She - Czw 28 Sie, 2014 21:35

Skakanko,
Wyrzuć go całkowicie z głowy. Nie ma go, nie istnieje dla Ciebie, zniknął, rozpłynął się...

Jakby go nigdy nie było.
Gdy zaczniesz myśleć w taki sposób (jak np. o sąsiedzie) łatwiej Ci będzie "zjechać" z emocjami na właściwy poziom :)

muzyka11111 - Czw 28 Sie, 2014 21:36

pterodaktyll napisał/a:

skakanka13 napisał/a:
odczytałam stos smsów

Po co?

Pterus dobrze to ujal...bardzo dobrze...ja tez chcialam ze sowoim eks-alko miec cywilizowane relacje juz po jego wyprowadzce, ale nie dalo sie, niestety...odbieralam telefony to sie rozlaczalam, odpisywalam na SMS-y no bo jak inaczej...a teraz jego numer jest zablokowany i spokoj...no prawie spokoj bo pisze i dzwoni (zeby powiedziec jaka zla jestem ze go zostawilam, ze po tylu latach, ze on mnie tak kocha...albo ze ja to suka, szm..ta, k...wa i takie tam) do corki i do mojej mamy...ale i ztym sobie poradze...
Najwazniejsze to zrozumiec ze nic nie musisz, i ze on jest doroslym facetem, ktory o ciebie i o dzieci powinien dbac...

skakanka13 - Czw 04 Wrz, 2014 12:37

boje się jutra...właściwie nie jest to strach, ale obawa przed tym co to będzie jak się małżonek zjawi w domu
podobno jutro ze szpitala wychodzi a ja bym chciała żeby siedział tam jak najdłużej, bo bez niego mi tu wygodniej, nie martwie się o nic, robie sobie wszystko według swojego planu i swojego rytmu
jutro jak wroci to się zacznie, pretensje że go nie odwiedziłam, że nie wyprałam jego ubrań, że pościel leży tak jak ją zostawił, że buty z błota dalej stoją w przedpokoju
zazwyczaj po tym jak skończył pić, to na drugi, trzeci dzień doprowadzał do porządku w mniejszym lub większym stopniu to co zrujnował, resztę ja dopierałam, wycierałam, układałam, itp
tym razem jest już trzeźwy dłużej, juz zaczyna mieć postawę roszczeniową (że jemu się należy coś... bo dlaczego by nie?), więc biorę pod uwagę to, że pretensje będzie miał.. i to nie małe

zastanawiam się już teraz, jak mam go ignorować, jak traktować, jak się odzywać (bądź nie odzywać) jak mi ciśnienie skoczy bo mnie wkurzy

córka starsza tęskni za ojcem, była u niego z dziadkiem pod szpitalem, wiem że go kocha i czeka aż wróci, młodsza jeszcze nie wszystko kuma, ma niespełna 2 lata więc jak tata jest, to ok...jak go nie ma...to też jest dobrze
ale dla mnie zacznie się znowu męczarnia

postanowiłam się do niego nie odzywać, ale czy uda mi się wytrwać to nie wiem
o pomoc przy dzieciach poproszę go tylko w ostateczności, bo nie chce więcej kłopotać teścia, jak tatusiek się już w końcu zjawi w domu to niech się zajmie swoim potomstwem
ale pomimo tego że wiem co chcę zrobić (nie odzywać się, nie dać mu satysfakcji z tego że wyprowadzi mnie z równowagi) to nie wiem czy mi się to uda

jak mam się zachowywać?
a może to bedzie dobry czas, żeby go namówić na podjęcie terapii? no bo bądź co bądź, ja wiem że tak czy inaczej go kiedyś zostawie bo tak się żyć nie da, ale dla dzieci i ich zdrowia psychicznego powinien w końcu przestać pić i się leczyć

yuraa - Czw 04 Wrz, 2014 12:53

skakanka13 napisał/a:
a może to bedzie dobry czas, żeby go namówić na podjęcie terapii? no bo bądź co bądź, ja wiem że tak czy inaczej go kiedyś zostawie bo tak się żyć nie da, ale dla dzieci i ich zdrowia psychicznego powinien w końcu przestać pić i się leczyć

NIE, zadnego namawiania. chyba że chcesz wojny od nowa.
daj mu decydować samemu, nie wiesz co on powinien, moze pasuje mu takie życie , jest dorosły i sam wie co powinien.

She - Czw 04 Wrz, 2014 12:58

skakanka13 napisał/a:
we wtorek jak już córkę wyślę do szkoły będę mogła dzwonić i się umawiać

Skakanko, dzwoniłaś? Pytałaś?

kosmo - Czw 04 Wrz, 2014 13:03

Dokładnie, yuraa ma rację. On nie ma 5 lat, pieluch nie musisz mu zmieniać, tym bardziej myśleć i decydować za niego. W ogóle przestań się w końcu wkręcać i roztrząsać, jak to będzie, co zrobi, jaki będzie wredny, kłótliwy i prowokujący. To już wiesz. Może skup się na sobie i dzieciach. Nie jesteś robotem, reakcji na odzywki, wyzwiska i pretensje nie da się zaprogramować. Bądź sobą. Nie pozwól na to, aby utwierdził się w przekonaniu, że zależysz, należysz do niego, bo zje Cię na śniadanie i wróci schemat współuzależnionej kobietki, nie potrafiącej odkleić się od pijaczyny. Dla ciebie on jest stracony, ratuj dzieci i siebie, nie funduj im ciągłych nerwów. Mówisz, że są małe, ale uwierz mi, wiem po sobie, małe dzieci są najczulszymi antenkami, chłoną jak gąbka każdy gest, słowo, i nawet jeśli teraz nie widać skutków zniszczenia w ich psychice, to film cofnie się prędzej czy później.
Dobrych decyzji życzę.

skakanka13 - Czw 04 Wrz, 2014 13:34

yuraa napisał/a:
chyba że chcesz wojny od nowa.


chcę świętego spokoju, więc zrobię tak jak piszesz że nie będę go namawiała, no bo w końcu może masz rację, on może chce żyć w taki sposób


She napisał/a:
Skakanko, dzwoniłaś? Pytałaś?

dzwoniłam, ale we wtorek mnie zjadł stres :( nie wiem czemu, ale ile razy wybrałam numer to jakoś nie mogłam nacisnąć zielonej słuchawki żeby się połączyć, koniec końców wczoraj zadzwoniłam i mogę przyjść na wstępną konsultację w przyszłym tyg.wtedy się dowiem dokładnie odnośnie terapii itd.


kosmo napisał/a:
Może skup się na sobie i dzieciach.

racja, dotąd szło mi całkiem nieźle, nawet zaczęłam sobie ćwiczyć razem z jutubem ;) ale jak dzisiaj mi napisał smsa że może jutro wyjdzie do domu, to ogarnęła mnie panika

nie boje się jego, jako osoby
obawiam się tego, jak będą znowu wyglądały nasze dni
że będę znowu chodziła podminowana, że idąc wieczorem do piekarni będę się spieszyła do domu, bo przecież on z dziećmi nie będzie cały czas siedział, a po za tym głodny jest - przez te kilka dni było tak, że brałam młodszą córkę (starsza czasem szla z nami, albo zostawała w domu i się bawiła) szłam po pieczywo, wracając niejednokrotnie spotkałam kogoś i zamieniłam kilka słów, albo poszlismy zobaczyć czy kasztany już spadają
a teraz zacznie się nerwówka
wyliczanie mi czasu
np. we wtorek mi pisal smsa zebym jego ojcu dała jakieś rzeczy dla niego żeby on mu przywiózł jak będzie jechał do pracy, ale niestety nie zdążyłam ( :D celowo to nie było - ale przyznaję że nie spieszyłam się za specjalnie) , to miał pretensje że wracałam 45 minut ze szkoły po odprowadzeniu córki na lekcje i ciekawe co robiłam
zignorowałam go i olałam tego smsa, ale to dlatego że nie było go przy mnie, gdyby był w domu i mnie osobiście zapytał to pewnie bym mu się tłumaczyła jak to musiałam wracać okrężną drogą, jak mała chciała iść sama i wózek pchać, jak zbierała koniczynę, a później nie chciała isć sama po schodach więc musiałam ją nieść

ehh... muszę się uzbroić w cierpliwość i zaparzyć wiadro melisy :)

ależ się rozpisałam :oops:

She - Czw 04 Wrz, 2014 16:08

skakanka13 napisał/a:
mogę przyjść na wstępną konsultację w przyszłym tyg.wtedy się dowiem dokładnie odnośnie terapii itd.

Wybierasz się?
Napisałaś mogę przyjść a nie pójdę :nono:

Wiesz co skakanko - znam kilka osób które przed terapią broniły się rękoma i nogami a potem żałowały że tak późno poszły.
Sama jestem przykładem nr 1 - mąż chlał a ja przekonana o własnym "zosio-samosiostwie" byłam pewna że sama sobie poradzę.
No niestety nie poradziłam sobie a wręcz pogorszyłam sytuację, wzięłam się za naprawianie czegoś co z góry skazane było na porażkę.
Nie posiadałam wiedzy, nie miałam narzędzi ale skąd je miałam zdobyć? I wciąż wierzyłam w zapewnienia męża że "tym razem to był ostatni raz" :oops:
OBUDŹ SIĘ.
Ktoś kiedyś (jeszcze raz dziękuję :skromny: ) przesłał mi linka do piosenki na you tube.
Obejrzyj sobie teledysk i uważnie obserwuj zachowanie występującej w nim dziewczyny oraz reakcję tego chłopaka na jej czyny.

Potem zastanów się czy aby ta historia nie ma czegoś wspólnego z Twoim małżeństwem...
https://www.youtube.com/watch?v=uJBMI96W1RE
... bo z moim miała bardzo wiele.

skakanka13 - Pią 05 Wrz, 2014 13:08

She napisał/a:
Napisałaś mogę przyjść a nie pójdę


mam zamiar pójść, dzwoniąc tam, niestety wiedziałam że w tym tygodniu nie będę miała z kim dzieci zostawić (i nie myślę tutaj o tatuśku, tylko o teściu)



teraz czekam na to co będzie...wraca już autobusem ze szpitala

ale jak tylko wejdzie, to ja wychodzę :D muszę iść małej po mleko do apteki na drugim osiedlu, więc prędko nie wrócimy :)

Klara - Pią 05 Wrz, 2014 13:16

skakanka13 napisał/a:
ale jak tylko wejdzie, to ja wychodzę

Nie wiem, po co ta demonstracja.
Skakanko, Ty się powinnaś od niego odkleić i Twoje zajęcia czy obowiązki nijak nie mają być podporządkowane temu, czy mąż wchodzi, czy wychodzi, czy też go wcale nie ma.
Jeśli nie zajmiesz się sobą i dziećmi, a będziesz tylko myślała o tym co zrobić, żeby zadowolić, albo wkurzyć męża, to nici z tego.

Na terapię należy chodzić regularnie. Zastanów się, czy mogłabyś dzieciom zapewnić jakąś opiekunkę na ten czas. Nie ma co liczyć na alkoholika, albo na teścia (też pijącego?) :(

spoko - Pią 05 Wrz, 2014 16:59

Tak skakanko super się odkleić...mi to zajelo 2,5 roku...obecnie mam zlozony pozew o rozwod...czuje się o niebo lepiej...cierpliwości i konsekwencji w działaniu Spoko :buzki:
Kami - Pią 05 Wrz, 2014 19:55

skakanka13 napisał/a:
tłumaczyła jak to musiałam wracać okrężną drogą, jak mała chciała iść sama i wózek pchać, jak zbierała koniczynę, a później nie chciała isć sama po schodach więc musiałam ją nieść


Skakanko czy to jest życie czy wieczne tłumaczenie się przed mężem alkoholikiem?
Cytat:
skakanka13 napisał/a:
a może to bedzie dobry czas, żeby go namówić na podjęcie terapii? no bo bądź co bądź, ja wiem że tak czy inaczej go kiedyś zostawie bo tak się żyć nie da, ale dla dzieci i ich zdrowia psychicznego powinien w końcu przestać pić i się leczyć

NIE, zadnego namawiania. chyba że chcesz wojny od nowa.
daj mu decydować samemu, nie wiesz co on powinien, moze pasuje mu takie życie , jest dorosły i sam wie co powinien.
___________


Czy on kiedykolwiek posłuchał Twojej rady ?? Skorzystał z jakiejś Twojej sugestii ??
Po co gdybać skoro i tak wiesz co będzie a dobrze na pewno nie będzie :bezradny:

skakanka13 - Sob 06 Wrz, 2014 11:43

Klara napisał/a:
Nie wiem, po co ta demonstracja.

to nie do końca demonstracja, miałam to wcześniej zaplanowane na ten dzień, ale niestety musiałam czekać aż on wróci żeby miał jak wejść do mieszkania - klucze zgubił, więc wymieniłam zamek podczas jego pobytu w szpitalu

wiem że muszę się od niego odkleić, nauczyć się żyć tak, jak by go w ogóle nie było, ale muszę zmienić swoje myślenie, a to bardzo ciężkie :(
Klara napisał/a:
czy mogłabyś dzieciom zapewnić jakąś opiekunkę

z tym mam niemały problem, moi rodzice nie mogą (mama jest w trakcie chemii, tata ze względu na wiek i stan zdrowia też nie ma jak), teściowa pracuje, teść na emeryturze (niepijący, czasami jakieś piwo, ale rzadko ) ale z nimi to jet różnie, jak zaczęłam terapię indywidualną i co 2 tyg musieli zająć się dziećmi od 14.30 do 16,45 to początkowo bylo ok, ale im wytłumaczyłam że ja tam chodzę dla siebie, żeby pomóc sobie, a nie jemu to już było nieco inaczej :(


spoko napisał/a:
obecnie mam zlozony pozew o rozwod

ja złożyłam dwa pozwy, przy pierwszym odbyła się jedna rozprawa, przy drugim dwie... ale oczywiście zrezygnowałam :( wycofałam powództwo :
Kami napisał/a:
zła za to że byłam tak blisko i zrezygnowałam, a teraz najzwyczajniej brak mi sił i motywacji aby zrobić to ponownie


[quote="Kami"]Czy on kiedykolwiek posłuchał Twojej rady ?

:wysmiewacz: no pewnie że nie!!!
śmieszne że jeszcze sama w to wierzę
a właściwie wiem że to nic nie da, bo wiem że on musi sam chcieć itd
więc mam tego świadomość i wiem że moje gadanie, naleganie, proszenie, sugerowanie, itd nic nie pomoże a i tak to robiłam

robiłam, bo od wczoraj nie robię
staram się rozmawiac tyle co muszę - temat dzieci
odpowiadam krótko, zwięźle i bez zbędnych emocji
mam nadzieję że nie wybuchnę, bo straszny ze mnie choleryk

Klara - Sob 06 Wrz, 2014 13:43

skakanka13 napisał/a:
z tym mam niemały problem,



She - Sob 06 Wrz, 2014 14:12

skakanka13 napisał/a:
odpowiadam krótko, zwięźle i bez zbędnych emocji
mam nadzieję że nie wybuchnę, bo straszny ze mnie choleryk

Skakanko dlaczego wybuchasz? Czy trochę jednak nie na własne życzenie?
Co się dzieje że jesteś cholerykiem, skąd się to bierze?
skakanka13 napisał/a:
robiłam, bo od wczoraj nie robię
staram się rozmawiac tyle co muszę - temat dzieci

Kochana, tak na dłuższą metę to się nie da. Emocje których nie uzewnętrzniasz, zostają w środku, a ich kumulacja niestety nadejść musi i nie przynosi niczego dobrego, zwłaszcza współ.
Staraj się jak najszybciej pogadać z terapeutą, szkoda życia... :)

Marianna - Nie 07 Wrz, 2014 20:32

ja myslę że to z bezradności
Ale to się zmieni. Przyjdzie czas że bedzie Ci to obojętne.
A póki co masz nerwa i She dobrze mówi, nie tłum wszystkiego w sobie.
Koniecznie wywal to z siebie na terapii. Wtedy usłyszysz sama co mówi ta złość.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group