To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - co robic ?

marika - Nie 27 Lis, 2011 17:31
Temat postu: co robic ?
Dzień dobry, przyszłam tutaj dzisiaj rano, przez przypadek, spędzając kolejny samotny dzień z laptopem na kolanach. Przyszłam i zostałam, bo zobaczyłam swoje życie opisane w wielu postach. Do tej pory myślałam, że to tylko ja tak tak mam, a tu widzę - książkowy przykład. Szukam po necie od jakiegoś czasu rady na to co zrobić ze swoim życiem, bo sama już tego wszystkiego nie obejmuję, choć uważałam się za mocną kobietę. Otóż mam męża alkoholika, nie wiem czy jestem już współuzależniona ale na pewno jestem na najlepszej drodze do tego. Małżeństwem jesteśmy niespełna 3 lata. Jakiś niecały rok było świetnie potem zaczął się horror. Na początku upijanie się męża tłumaczyłam sobie stresami, z jakimi ma do czynienia na co dzień, różnymi problemami być może go przerastającymi. Może tak było ale teraz widzę, ze jest uzależniony. Wpada w ciągi coraz częstsze, pije dotąd aż organizm mu się zbuntuje. W ciągu nic nie jest ważne, ja płacząca, obietnice, które składał mi przed ślubem, płacząca matka, szef straszący go dyscyplinarką i nawet zwykły ludzki wstyd przed ludźmi. Kiedy go poznałam myślałam, ze to bardzo ambitny, inteligentny, wrażliwy człowiek, zaprzeczenie mojego pierwszego męża, dzisiaj wydaj mi się, ze cały czas grał. Dałam się złapać w sidła. oczywiście nie będę opisywać wszystkich kłamstw, zaprzeczeń, bo to wszystko opisały moje poprzedniczki w innych postach, wypisz, wymaluj mój kochany mąż. Nie wierzę, ze zgodzi się na leczenie, noszę się z wnioskiem o rozwód ale co z naszym, życiem, z naszymi marzeniami, z naszą miłością. To miał być nasz port po perypetiach wcześniejszego życia ( oboje jesteśmy po rozwodzie) Czuję się taka zawiedziona i na dodatek jeszcze go kocham ...
:(

endriu - Nie 27 Lis, 2011 17:44

Witaj marika,
Klara - Nie 27 Lis, 2011 17:45

Witaj Mariko :)

Nie smuć się :pocieszacz:
Skoro po raz drugi źle trafiłaś, to może znaczyć, że - jak to się u nas mówi - masz z jakiegoś powodu "zepsuty celownik" i powinnaś zacząć pracować nad sobą, a męża na razie zostawić w spokoju.
Raczej nie namówisz męża na skuteczne leczenie - to on powinien sam zechcieć to zrobić.
Oto lekturka dla Ciebie na początek: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=5228
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559

marika - Nie 27 Lis, 2011 17:47

Witaj Klaro, czasem też tak myślę, że chyba mam w gwiazdach zapisane bycie żoną alkoholika i nawet zmian męża nie pomoże :(
marika - Nie 27 Lis, 2011 17:49

Witaj Endriu, już mi lżej, że ktoś przeczytał moje żale
Klara - Nie 27 Lis, 2011 17:53

marika napisał/a:
chyba mam w gwiazdach zapisane bycie żoną alkoholika

Czy w gwiazdach???? :D
Może tak.....
...ale najpierw ustal sobie, jakie miałaś dzieciństwo, jak funkcjonowała Twoja rodzina.

marika - Nie 27 Lis, 2011 18:00

Klaro, jak funkcjonowała moja rodzina? Ojciec jest typem alkoholika Domowego" , czyli nigdzie nie chodził, spożywał alkohol w domu jawnie i w tajemnicy przed mamą. Robi to do dzisiaj, mimo że ma prawie 75 lat. Często mam kupuje mu alkohol mimo, ze sama nie pije i nie piła nigdy, jest na każde jego zawołanie, bo twierdzi, ze już się pogodziła z losem. Ja chciałam tego uniknąć dlatego, gdy nie radziłam sobie z piciem mojego 1 męża, odeszłam po 20 latach. Było mi bardzo ciężko, pewnie dlatego tak ślepo zakochałam się w moim obecnym mężu...
Klara - Nie 27 Lis, 2011 18:10

Czyli jesteś DDA: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=988
Jak większość z nas.
Twoja dysfunkcja i alkoholizm innego człowieka często się dobierają w pary.
To przykre, ale do wyprostowania, jeśli zechcesz.
Życzę Ci owocnej lektury zawartości linków, które Ci podałam.
Reszta - później :bezradny:

DanaN - Nie 27 Lis, 2011 18:13

Witaj marika :)
marika - Nie 27 Lis, 2011 18:33

Witaj, DanaM :)
Jacek - Nie 27 Lis, 2011 18:35

cześć Mariko :skromny:
Wuśka. - Nie 27 Lis, 2011 18:43

Witaj, Marika.
marika - Nie 27 Lis, 2011 18:46

Klaro, no przyznaję, widzę u siebie wiele cech DDA, czy to źle ? poczytałam posty osób wypowiadających się poniżej, wiele wypowiedzi mogłabym przypisać do siebie. Może i tak jest, ze podświadomie wybrałam niewłaściwego partnera, uwierzyłam w zapewnienia, zamiast dokładnie się przekonać. Wcześniej nie interesowałam się problemami choroby alkoholowej. Eks pił, był lekomanem, zaczął dręczyć mnie psychicznie, to odchowałam dziecko i zamknęłam ten etap życia. Zaraz poznałam obecnego męża i stało się . Zawarliśmy związek małżeński, przewróciłam swoje dopiero co odzyskane życie do góry nogami i poszłam za nim na koniec świata, bez rodziny, bez przyjaciół. Teraz jednak chciałabym, żeby ktoś mi powiedział: nie martw się, on wyjdzie z tego i będzie znowu pięknie, żeby ktoś dał mi receptę :( Obawiam się jednak, że znowu będę musiała przewrócić swoje zycie do góry nogami i zamknąć kolejny etap w życiu :(
kosmo - Nie 27 Lis, 2011 18:55

Witaj mariko... :)
Borus - Nie 27 Lis, 2011 18:56

Cześć Mariko :)
marika napisał/a:
Obawiam się jednak, że znowu będę musiała przewrócić swoje zycie do góry nogami

Obawiam się, że tak... :bezradny:

KICAJKA - Nie 27 Lis, 2011 18:56

Witam Cię marika :)
marika - Nie 27 Lis, 2011 19:10

Witam Wszystkich :)
Borus, to takie brutalne, jest co piszesz, tak po prostu mam odejść ? Przecież ja go kocham i On zapewnia mnie kilka razy dziennie o tym samym ! Pani psycholog przed rozwodem z pierwszym powiedziała mi, że jeśliby kochał to by przestał pic . Nie przestał, więc odeszłam, może go nie kochałam, może wszystko we mnie wygasło? Teraz jakoś nie mogę się na to zdobyć mimo, ze jesteśmy z sobą o wiele krócej, nie mamy dzieci ...

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 19:16

marika napisał/a:
Przecież ja go kocham i On zapewnia mnie kilka razy dziennie o tym samym

tu muszę Cię nieco zmartwić............czynny alkoholik "kocha" wyłącznie flaszkę. To jego jedyna "miłość" :bezradny:
A tak w ogóle to witaj :)

marika - Nie 27 Lis, 2011 19:34

Witaj, Ptero :) No widzisz, czasem też tak czuję, a za chwilę, robię sobie nadzieję, ze może jednak coś się w nim odetka i odkocha się w tej flaszce? Kurcze, szkoda mi go tak spisywać na straty, jest młodym fajnym facetem (kiedy jest trzeźwy). A jak całkiem zmarnieje gdy odejdę?
marika - Nie 27 Lis, 2011 19:37

Ptero, piszesz o sobie, ze jesteś alkoholikiem... a jednak potrafisz rozmawiać o tym z innymi, nawet dawać dobre rady, Mój mą nawet zajrzeć do neta nie chce, żeby cokolwiek poczytać, zastanowić się nad sobą. Jak Ty to zdziałałeś ?
pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 19:42

marika napisał/a:
Jak Ty to zdziałałeś ?

To długa historia, która kosztowała mnie nieomal całe dorosłe życie i dwa małżeństwa, zanim wreszcie zrozumiałem, że jestem chory........... to bardzo "przewrotna" choroba...............
marika napisał/a:
potrafisz rozmawiać o tym z innymi, nawet dawać dobre rady,

Siedzę w tym wszystkim po same uszy i nic dziwnego, że trochę znam te wszystkie mechanizmy a, że się czasem "wymądrzam" na temat.............no cóż :bezradny:

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 19:44

marika napisał/a:
jest młodym fajnym facetem (kiedy jest trzeźwy). A jak całkiem zmarnieje gdy odejdę?

Jak ktoś nie chce pomocy, to nikt mu nie jest w stanie pomóc. Wiesz, jak bywałem trzeźwy, to podobno też byłem super facetem, tyle tylko, że co z tego?

Klara - Nie 27 Lis, 2011 19:52

Cytat:
Obawiam się jednak, że znowu będę musiała przewrócić swoje zycie do góry nogami i zamknąć kolejny etap w życiu :(

Może i tak, bo nie masz wpływu na to, co on zrobi ze swoim życiem.
Natomiast Ty - zanim zdecydujesz się odejść zajmij się swoim współuzależnieniem.
Pewne również masz sporo tych cech: http://komudzwonia.pl/vie...p=102022#102022
Zajmij się sobą, poszukaj terapii (żaden terapeuta nie powie Ci, że alkoholik z miłości do Ciebie przestanie pić): http://www.psychologia.ed...hologiczna.html

Bywa też tak, że żony/partnerki wyprowadzają się, a warunkiem ich powrotu jest skuteczne leczenie podjęte przez partnera.
Czasem to się udaje, ale trzeba też brać pod uwagę niepowodzenie tego kroku i w konsekwencji rozstanie.

marika - Nie 27 Lis, 2011 19:57

Właśnie tak myślę, Klaro, że najpierw odeszłabym "na próbę". Tylko muszę się niestety wyprowadzić z tego miejsca gdzie mieszkam do zupełnie innego świata, wynająć mieszkanie, zmienić pracę, kurcze jak mi się już tego nie chce robić :(
marika - Nie 27 Lis, 2011 20:02

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
jest młodym fajnym facetem (kiedy jest trzeźwy). A jak całkiem zmarnieje gdy odejdę?

Jak ktoś nie chce pomocy, to nikt mu nie jest w stanie pomóc. Wiesz, jak bywałem trzeźwy, to podobno też byłem super facetem, tyle tylko, że co z tego?


wiesz Ptero, On pewnie chciałby pomoc, i myślę, że na jakiś prywatny ośrodek leczenia uzależnień , na jakieś dwa tygodnie turnus to by się zgodził tylko, ze pewnie to nic nie da, bo jak się zweźmie to potrafi nie pic dwa tygodnie i bez ośrodka a potem jest tygodniowa jazda... dziwny charakter papierosy rzucił od ręki a wódki nie potrafi :(

Współczuję Ci Twoich przeżyć życiowych, choć nie wiem czy powinnam, taka ze mnie "matka Teresa"

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 20:05

marika napisał/a:
dziwny charakter papierosy rzucił od ręki a wódki nie potrafi

Wcale nie taki dziwny, ja też rzuciłem palenie sam a alkoholu ni cholery mi się nigdy nie udało
marika napisał/a:
myślę, że na jakiś prywatny ośrodek leczenia uzależnień , na jakieś dwa tygodnie turnus to by się zgodził t

Nie ma co............łaskawy pan g45g21 daruj ale Ty niewiele wiesz o tym alkoholizmie :mgreen:

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 20:07

marika napisał/a:
Współczuję Ci Twoich przeżyć życiowych, choć nie wiem czy powinnam,

Dzieki serdeczne ale, jak to powiadają, sam sobie to życie spieprzyłem to i mam konsekwencje tego :bezradny:

Klara - Nie 27 Lis, 2011 20:09

pterodaktyll napisał/a:
daruj ale Ty niewiele wiesz o tym alkoholizmie :mgreen:

Właśnie!
Teraz to powiem tak: Leć na terapię Mariko!
Nic nie rób - nie wyprowadzaj się na próbę, bo to nic nie da, nigdzie się nie wyprowadzaj, tylko zacznij LECZYĆ SIEBIE najszybciej jak się da.

marika - Nie 27 Lis, 2011 20:10

no nie wiem i dlatego jestem tutaj, licząc, ze czegoś się dowiem :) Czytam posty innych osób, odpowiedzi, może coś wydumam, do jakiegoś sensownego terapeuty mam 120 km. Bliżej nie chciałabym bo nie wiem na kogo trafię, może jakiś znajomy męża albo jego rodziny ? Tutaj wszyscy się znają a ja jestem obca
Klara - Nie 27 Lis, 2011 20:21

marika napisał/a:
Tutaj wszyscy się znają a ja jestem obca

Nie przesadzaj Mariko :D
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że WSZYSCY wiedzą o pijaństwie Twojego męża.

marika - Nie 27 Lis, 2011 20:29

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
Tutaj wszyscy się znają a ja jestem obca

Nie przesadzaj Mariko :D
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że WSZYSCY wiedzą o pijaństwie Twojego męża.


staram się tego nie dopuszczać do swojej świadomości, bardzo dla mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika" to chyba to DDA daje się we znaki :)
a jeszcze mam pytanie, powiedzieć mężowi o tej trapi ?

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 20:41

marika napisał/a:
bardzo dla mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"

Czy upokorzeniem może być choroba, bo przecież alkoholizm to JEST CHOROBA. Czy czułabys się równie "upokorzona" gdyby Twój mąż chorował np. na cukrzycę lub inną przewlekłą chorobę?

Klara - Nie 27 Lis, 2011 20:42

marika napisał/a:
bardzo dla mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"

To nie Ty alkoholikiem tylko Twój mąż.
Niech on się wstydzi.
marika napisał/a:
mężowi o tej trapi ?

Dlaczego nie?
Możesz przecież powiedzieć, że musisz sobie pomóc, bo w sytuacji, jaka jest, już sobie nie radzisz.

Jras4 - Nie 27 Lis, 2011 20:45

marika napisał/a:
a mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"
A kto cie zmusza ? ...odejdz od niego a Debil niech pjie sobie dalei ,może zrozumie a może nie wtedy zdechnie Ale ty będziesz żyć jak Człowiek ... poprostu niebędziesz sie wstydzć ..
marika - Nie 27 Lis, 2011 20:47

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
bardzo dla mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"

Czy upokorzeniem może być choroba, bo przecież alkoholizm to JEST CHOROBA. Czy czułabys się równie "upokorzona" gdyby Twój mąż chorował np. na cukrzycę lub inną przewlekłą chorobę?


no z powodu cukrzycy nie czuję się upokorzona, choć lekko nie jest .....

marika - Nie 27 Lis, 2011 20:49

Jras4 napisał/a:
marika napisał/a:
a mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"
A kto cie zmusza ? ...odejdz od niego a Debil niech pjie sobie dalei ,może zrozumie a może nie wtedy zdechnie Ale ty będziesz żyć jak Człowiek ... poprostu niebędziesz sie wstydzć ..


:)

Jras4 - Nie 27 Lis, 2011 20:50

Podpowiem Ci ...ostatnio słyszałem jak znaiomy opowiadał że miał żone alkoholiczkę i nic do niej niedocierało więć kupował wudkę od Ruskich i udawał że chowa a Ta znaidowała wypjiała i nalewała wode by ten sie niepoznał i tak w koło asz sie baba wywaliła do trumny ...finał tego był taki że wzioł za nią kase z ubezpieczenia no i pogrzebowe .Zrobił remont domu po syfie jaki zostawiła i żyie sobie z drugą jak ludzie ...
marika - Nie 27 Lis, 2011 20:52

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
bardzo dla mnie jest upokarzające byc "żoną alkoholika"

To nie Ty alkoholikiem tylko Twój mąż.
Niech on się wstydzi.
marika napisał/a:
mężowi o tej trapi ?

Dlaczego nie?
Możesz przecież powiedzieć, że musisz sobie pomóc, bo w sytuacji, jaka jest, już sobie nie radzisz.


dziękuję Klaro za dzisiejszy wieczór, przemyślę wszystko co tutaj przeczytałam, pewnie poszukam tej terapii, zacznę szukać od jutra, obiecuję :)

Klara - Nie 27 Lis, 2011 20:54

marika napisał/a:
zacznę szukać od jutra, obiecuję :)

Podałam Ci linka ośrodków uzależnień w całej Polsce.
Nie musisz szukać nigdzie więcej - popatrz od razu i od razu się zdecyduj, a jutro tam zadzwoń, albo się wybierz osobiście.

P.S.
Żeby nie było wątpliwości, to dodam, że w tych ośrodkach odbywa się również terapia dla osób współuzależnionych.

marika - Nie 27 Lis, 2011 20:54

Jras4 napisał/a:
Podpowiem Ci ...ostatnio słyszałem jak znaiomy opowiadał że miał żone alkoholiczkę i nic do niej niedocierało więć kupował wudkę od Ruskich i udawał że chowa a Ta znaidowała wypjiała i nalewała wode by ten sie niepoznał i tak w koło asz sie baba wywaliła do trumny ...finał tego był taki że wzioł za nią kase z ubezpieczenia no i pogrzebowe .Zrobił remont domu po syfie jaki zostawiła i żyie sobie z drugą jak ludzie ...


rozbawiłeś mnie Jras :)

Borus - Nie 27 Lis, 2011 20:56

marika napisał/a:
staram się tego nie dopuszczać do swojej świadomości,

Tak samo do niego nie dociera, że jest uzależniony... :mysli:

Jras4 - Nie 27 Lis, 2011 20:57

To niejest zabawne to jest prawdziwe .Zobacz do czego doszło to Ty musisz sie leczyć .to Ty ponosiłaś i będziesz ponosiła finansowe ,ekonomiczne ale i moralne konsekwencie czynuw tej mędy pjiackiei ...Teraz pojedziesz sie leczyć a kto za to zapłaci czy może ,ężulek ?? o tak Ty jedz sie lecz a on sie podleczy ale czym innym ..
Flandria - Nie 27 Lis, 2011 20:58

Jras4 napisał/a:
i tak w koło asz sie baba wywaliła do trumny ...

faceci są bardziej wytrzymali
alkohol mógłby się nie zwrócić :wysmiewacz:

Jras4 - Nie 27 Lis, 2011 21:00

Borus napisał/a:
Tak samo do niego nie dociera, że jest uzależniony...
Tak fakt ..ma gość racie ...ale czy masz czas żeby czekać na cuda ..... weż słoik wrzuć tam klocki i potsząsaj asz sie ułoży kolejka z wagonikami ...masz podobne szanse
Jras4 - Nie 27 Lis, 2011 21:02

Cytat:
faceci są bardziej wytrzymali
o tak dlatego ich gnilny rozkład trwa dłużej i kączy się na śmieciowisku z buteleczka pod pachą ..ba ale jaką pachą ..zabujczą bo gdy gość podniesie ręce ktoś pada zemdlony na dluge godziny ..
marika - Nie 27 Lis, 2011 21:08

Jras4 napisał/a:
Cytat:
faceci są bardziej wytrzymali
o tak dlatego ich gnilny rozkład trwa dłużej i kączy się na śmieciowisku z buteleczka pod pachą ..ba ale jaką pachą ..zabujczą bo gdy gość podniesie ręce ktoś pada zemdlony na dluge godziny ..


Jesteś niemożliwy Jras, Twoje niebieskie ślepia będą mnie straszyć przez całą noc :)

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 21:25

marika napisał/a:
Jesteś niemożliwy Jras, Twoje niebieskie ślepia będą mnie straszyć przez całą noc

Toż to najpoczciwszy gość pod słońcem, on tylko tak ma..................... :mgreen:

marika - Nie 27 Lis, 2011 21:32

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
Jesteś niemożliwy Jras, Twoje niebieskie ślepia będą mnie straszyć przez całą noc

Toż to najpoczciwszy gość pod słońcem, on tylko tak ma..................... :mgreen:


dobranoc :)

pterodaktyll - Nie 27 Lis, 2011 21:32

:papa:
esaneta - Pon 28 Lis, 2011 13:08

Witaj Mariko.
Posłuchaj Klary, idź na terapię, pomóż sobie. Mężowi nie pomożesz pomagając w takim zwyczajnym ludzkim rozumowaniu. Pozwól mu poczuć, że ta choroba sprawia mu ból a nie tylko przyjemność, niech go zaboli. A Ty sama przestań już cierpieć. Na terapii powiedzą Ci jak to zrobić.

Jras4 - Pon 28 Lis, 2011 17:03

esaneta napisał/a:
Pozwól mu poczuć, że ta choroba sprawia mu ból
teraz Ty pokaż mu co znaczy bul
Pati - Pon 28 Lis, 2011 20:10

Witam Cię Mariko :)
marika - Pon 28 Lis, 2011 20:18

Witam Was :) Byłam! byłam na rozmowie ośrodku leczenie uzależnień w szpitalu w naszym mieście. A co mi tam! przełamałam wstyd chyba pod wpływem naszej wczorajszej rozmowy. Rozmawiałam z panią terapeutką, założyła mi nawet kartę choroby i powiedziała, że dużo pracy przed nami. Poza tym dzisiejsze spotkanie było takie zapoznawcze, idę za tydzień a potem spróbuję przyprowadzić męża, jak się da się po dobroci to spróbujemy siłą. Rozwód póki co odkładam w czasie i wyprowadzkę do innego miasta też, trochę mi lżej, przynajmniej na najbliższy tydzień mam jakiś plan :)
esaneta - Pon 28 Lis, 2011 20:25

marika napisał/a:
założyła mi nawet kartę choroby


Założyła Ci kartę, ale na pewno nie choroby, gdyz współuzależnienie nie jest chorobą, to taki zespół dysfunkcji, ale :beba: nie będę czepiała się szczegółów.
Gratuluję szczerze Mariko, nie schodź z tej drogi - tylko tak możesz sobie pomóc.
Nie stanie się to jutro, za mc, ale stanie się, musisz tylko chcieć i być przy tym bardzo konsekwentna.

marika napisał/a:
a potem spróbuję przyprowadzić męża, jak się da się po dobroci to spróbujemy siłą


Raczej odpuściłabym sobie ten manewr - z niewolnika nikt nie zrobi pracownika :bezradny:

marika napisał/a:
Rozwód póki co odkładam w czasie i wyprowadzkę do innego miasta też,


Jeżeli nie jesteś na to jeszcze gotowa, to jest to bardzo słuszna decyzja. Nigdy nie próbuj robić czegoś/grozić czymś na co nie jesteś gotowa. Alkoholik tylko czymś takim się karmi.
Wytrwałości i konsekwencji życzę Mariko. :)

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 20:33

marika napisał/a:
spróbuję przyprowadzić męża, jak się da się po dobroci to spróbujemy siłą. R

Szkoda Twojego czasu i nerwów.........

Klara - Pon 28 Lis, 2011 20:41

marika napisał/a:
byłam na rozmowie ośrodku leczenie uzależnień w szpitalu w naszym mieście.

Jestem pod wrażeniem Mariko! :okok: :brawo:
marika napisał/a:
spróbuję przyprowadzić męża,

Zgadzam się z tym, co napisali Esaneta i Ptero.
Wątpię, czy Ci się to powiedzie, a jeśli nawet da się zaciągnąć, czy będzie skuteczne.

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:00

oj tam, pewnie zaraz napiszecie, że jestem naiwna i nie znam się na chorobie alkoholowej, może i się nie znam bo mnie to nie bardzo obchodziło wcześniej, Ojciec pił, uważałam, że to problem mojej mamy, Mój pierwszy pił, jakoś to znosiłam bo nie upijał się za bardzo. Dopiero teraz tak naprawdę poczułam co to jest alkoholizm. Czasem tak jest mi źle, ze myślę sobie: a może by tak się rozpędzić i buchnąć w drzewo samochodem... i dlatego czepiam się wszystkiego i mam nadzieję, że jak nie po dobroci to pod przymusem wyślę męża na leczenie
pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:04

marika napisał/a:
jak nie po dobroci to pod przymusem wyślę męża na leczenie

Szkoda mi Ciebie i Twojego rozczarowania...................ja widziałem na odwyku tych "przymusowych".........................
marika napisał/a:
może by tak się rozpędzić i buchnąć w drzewo samochodem...

Może lepiej popukaj się w tą swoją skołataną głowę i zacznij myśleć TYLKO O SOBIE

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:09

pterodaktyll napisał/a:
zacznij myśleć TYLKO O SOBIE

Właśnie tak! :tak:

Poza tym mam nadzieję, że go nie kładziesz do łóżeczka, nie przykrywasz, nie sprzątasz gdy po pijaku nabrudzi, nie leczysz gdy ma kaca???

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:09

Ptero, nie buchnę bo mam Matkę i Córkę i nie chciałabym im tego zrobić, a jakoś nie umiem myśleć tylko o sobie, tak już mam ale myśli mnie nachodzą :(
marika - Pon 28 Lis, 2011 21:10

Klara napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
zacznij myśleć TYLKO O SOBIE

Właśnie tak! :tak:

Poza tym mam nadzieję, że go nie kładziesz do łóżeczka, nie przykrywasz, nie sprzątasz gdy po pijaku nabrudzi, nie leczysz gdy ma kaca???


do soboty tak było :)

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:12

marika napisał/a:
do soboty tak było

Powariowały kobity...............na punkcie tych pijaków, takich jak ja sam :p

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:14

skromniś jesteś, a wiesz jakie jest powiedzenie mojego męża ? "Brzydzę się pijakami " :)
marika - Pon 28 Lis, 2011 21:15

Ptero, a Ty w ogóle nic już nie pijesz ?
pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:16

marika napisał/a:
wiesz jakie jest powiedzenie mojego męża ? "Brzydzę się pijakami " :)

cos podobnego też czasem też gadałem jak jeszcze byłem "czynny"...........ba, nawet na początku terapii jeszcze coś takiego mi sie po głupim łbie kołatało............ :bezradny:

Taka choroba...............

staaw - Pon 28 Lis, 2011 21:17

marika napisał/a:
Ptero, a Ty w ogóle nic już nie pijesz ?

Tylko krew z młodych dziewic...
http://komudzwonia.pl/vie...p=338637#338637

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:18

marika napisał/a:
Ptero, a Ty w ogóle nic już nie pijesz ?

Dziecinko, gdybym nic nie pił to już dawno umarłbym z pragnienia g45g21
Ale jesli pytasz o alkohol, to rzeczywiście od paru lat już nie używam :)

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:19

pterodaktyll napisał/a:
do soboty tak było :)

Nie miał więc powodu, żeby przestać pić.

Dam głowę, że jeszcze pierzesz jego brudne ciuchy, gotujesz obiadki i podajesz nawet wtedy, gdy się spóźnia.....?

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:33

no to tak: ciuchy wrzucam do pralki, obiad gotuję bo sama jem (czasem) Kanapek do pracy nie robię mu od dzisiaj rana. Wcześniej po piciu też mu nie robiłam to szedł do sklepu po bułki i pasztet, no i flaszkę :( - dzisiaj też tak było. ale jutro kanapek też nie będzie, zmądrzałam i tak ich wtedy nie jadł...Z łóżka tez go wywaliłam już na początku " ciągu" czyli w sobotę, zresztą zawsze to robię bo nie mogłabym spać z pijakiem w jednym łóżku, aha obiadu nie podstawiam, bo przychodzę później niż on. niestety kiedy wilka nie ma to owce balują i upijają się zazwyczaj wtedy
marika - Pon 28 Lis, 2011 21:34

Klara napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
do soboty tak było :)

Nie miał więc powodu, żeby przestać pić.

Dam głowę, że jeszcze pierzesz jego brudne ciuchy, gotujesz obiadki i podajesz nawet wtedy, gdy się spóźnia.....?


on się nie spóźnia, właściwie nie chodzi nigdzie, jak pije to w domu albo w pracy albo na spacerze z psem

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:35

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
Ptero, a Ty w ogóle nic już nie pijesz ?

Dziecinko, gdybym nic nie pił to już dawno umarłbym z pragnienia g45g21
Ale jesli pytasz o alkohol, to rzeczywiście od paru lat już nie używam :)

no więc to jednak możliwe jest...

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:38

marika napisał/a:
więc to jednak możliwe jest...

Oczywiści, wszakże pod jednym warunkiem.............zainteresowany delikwent SAM CHCE a nie ktoś za niego..................

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:41

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
więc to jednak możliwe jest...

Oczywiści, wszakże pod jednym warunkiem.............zainteresowany delikwent SAM CHCE a nie ktoś za niego..................


no to jak to się stało, że najpierw nie chciałeś a potem zechciałeś ( tak od strony psychologicznej się pytam)

Klara - Pon 28 Lis, 2011 21:43

marika napisał/a:
no więc to jednak możliwe jest...

Możesz też go zmotywować do leczenia właśnie poprzez obojętność i zajęcie się SOBĄ.
Nie ma gwarancji, że to przyniesie oczekiwane efekty, ale jest większa szansa.
Potrzebna jest też Twoja żelazna konsekwencja.

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:47

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
no więc to jednak możliwe jest...

Możesz też go zmotywować do leczenia właśnie poprzez obojętność i zajęcie się SOBĄ.
Nie ma gwarancji, że to przyniesie oczekiwane efekty, ale jest większa szansa.
Potrzebna jest też Twoja żelazna konsekwencja.


ja myślę Klaro, ze jemu trzeba jakiegoś kopa, żeby się opamiętał...może niebawem wywalą go z pracy, bo już za bardzo przegina :(

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:47

marika napisał/a:
jak to się stało, że najpierw nie chciałeś a potem zechciałeś ( tak od strony psychologicznej się pytam)

Nie wiem co znaczy to od strony psychologicznej ale każdy z nas zanim zacznie myślec i trzeźwieć musi osiągnąć swoje "dno". Dla każdego jest nieco inne. Dla mnie "dnem" był rozpad rodziny i prawdę mówiąc w pewnym momencie wystraszyłem się sam swojego chlania bo już niczego nie byłem w stanie kontrolować a na kilku rzeczach mi jeszcze trochę zależało, min. na rodzinie..........

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:49

marika napisał/a:
..może niebawem wywalą go z pracy, bo już za bardzo przegina

Jeżeli do tego Ty wywalisz go z domu, to może rzeczywiście się opamięta. Alkoholik zaczyna myślec dopiero wtedy, kiedy wytrąci mu się tzw. komfort picia. Na mnie też poskutkowało.....

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:53

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
..może niebawem wywalą go z pracy, bo już za bardzo przegina

Jeżeli do tego Ty wywalisz go z domu, to może rzeczywiście się opamięta. Alkoholik zaczyna myślec dopiero wtedy, kiedy wytrąci mu się tzw. komfort picia. Na mnie też poskutkowało.....


no to jak ja mam mu wytracić :bezradny: ten komfort :bezradny:

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 21:54

marika napisał/a:
no to jak ja mam mu wytracić :bezradny: ten komfort

No przecież Ci napisałem, wywalić na zbity pysk jak przyjdzie pijany i zmienić zamki w drzwiach.............

marika - Pon 28 Lis, 2011 21:57

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
no to jak ja mam mu wytracić :bezradny: ten komfort

No przecież Ci napisałem, wywalić na zbity pysk jak przyjdzie pijany i zmienić zamki w drzwiach.............


ale on przychodzi wcześniej ode mnie :( i bardzo wypity nie jest a potem znika w sypialni albo w piwnicy albo idzie na spacer z psem i staje się coraz bardziej pijany...aż padnie

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 22:02

marika napisał/a:
ale on przychodzi wcześniej ode mnie

No to raz Ty przyjdź wcześniej i nie tłumacz mi proszę, że nie możesz. Chcieć to móc :mgreen:

marika - Pon 28 Lis, 2011 22:04

muszę już iść, spać bo jutro znowu do pracy a wiele przeżyć miałam dzisiaj :) ale trochę mi lżej, dziękuję :) rg5th67j
marika - Pon 28 Lis, 2011 22:07

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
ale on przychodzi wcześniej ode mnie

No to raz Ty przyjdź wcześniej i nie tłumacz mi proszę, że nie możesz. Chcieć to móc :mgreen:



nieee Ptero, póki co to nie wchodzi w grę. Mąż się nie awanturuje, najwyżej się wydziera podczas kłótni :( ale ja od jakiegoś czasu się nie odzywam więc kłótni też jest mniej, a mieszkanie jest wspólne

pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 22:09

marika napisał/a:
póki co to nie wchodzi w grę.
:bezradny:

Może Ci nasze współuzależnione podsuną jakiś pomysł na przeżycie, bo życiem to tego na pewno nazwać nie można :pocieszacz:

Jras4 - Pon 28 Lis, 2011 22:16

marika napisał/a:
no to jak ja mam mu wytracić
a co ja [isałem i do kogo ..do jakiegoś ciemnogroda czy co ..niewiesz jak to poczekaj a już on ci pokaże jak
Jras4 - Pon 28 Lis, 2011 22:20

tak nieodzywasz sie ..ale mu dojechałaś po samych jajcach ojezu jak go to zabolało hehe .. i te teksty .,,ojei Ptero niemoge ,,hehehe normalnie sie zesrać można ...albo to ,,on sie nie awanturuie ,, to do cholery oco ci chodzi skoro on nic ci nierobi ..


dfgth6
Iras! Nie rozpędzaj się!

Jras4 - Pon 28 Lis, 2011 22:25

marika napisał/a:
kopa, żeby się opamiętał...może niebawem wywalą go z pracy,
Tak Ty czekai żeby ktoś za ciebie odwalił robote a Ty jak Piłat umyjesz rączki ..a co sama działać nieumiesz i nierozśmieszaj mnie tekstami ,,nierobie kanapek ,, wiesz gdzie on ma twoie kanapki jak pjie ... w du...albo ,,wywaliłam go z łuszka ,, i co z tego jak mu pszyjdzie ochota to se znaidzie coś na mieście .. nic nierób dalei ..
pterodaktyll - Pon 28 Lis, 2011 22:30

Nie szalej Iras. Dziewczyna musi "dojrzeć" do decyzji, sam wiesz, że to nie tak łatwo i prosto
marika - Wto 29 Lis, 2011 07:00

no dobrze, za jakiś czas napiszę Wam co wyszło. Pewnie z natury jestem taka naiwna ale wierzę, że trzeba spróbować, gdyby nie to, ze nienawidzę mojego pierwszego męża za inne sprawy nie tylko za picie to pewnie miałabym dzisiaj wyrzuty sumienia, że nie próbowałam mu pomóc. Teraz jeśli będę musiała odejść to odejdę, bo nie zamierzam trwać całe życie przy pijaku ale zrobię to wtedy gdy z czystym sumieniem będę mogła sobie powiedzieć, że zrobiłam WSZYSTKO co mogłam. Póki co dziękuje za wskazówki i otwarcie oczu na pewne sprawy, za to, że pozbyłam się wstydu i poszłam do tej przychodni i pójdę jeszcze, bo potrzebuję rzeczowej rozmowy. A teraz muszę zając się pracą i jak sami napisaliście własnym życiem, pa
esaneta - Wto 29 Lis, 2011 09:26

marika napisał/a:
jestem taka naiwna


To nie kwestia naiwności Mariko, to kwestia Twoich doświadczeń.

marika napisał/a:
zrobiłam WSZYSTKO co mogłam


Wszystko, to Ty juz dawno zrobiłaś, jesli chodzi o jego picie, teraz zajmij sie sobą.
Zgłosiłaś sie juz na terapię, wymieniasz się doświadczeniami tutaj na forum, warto tez przejrzeć jakąś lekturę dla współ**** (jeśli chcesz mogę Ci przesłac kilka tytułów do poczytania - daj znać na PW).
Powodzenia Mariko :)

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 11:49

marika napisał/a:
za jakiś czas napiszę Wam co wyszło.

Prawdę mówiąc ja pewnie mógłbym Ci już dzisiaj napisać co z tego wyjdzie................ale............................ :bezradny:

bunia - Wto 29 Lis, 2011 16:59

Witaj mariko :)
marika - Wto 29 Lis, 2011 20:02

kurcze, czwarty dzień zalewania się do nieprzytomności, jak to można przerwać ? wezwać pogotowie ?
Klara - Wto 29 Lis, 2011 20:07

marika napisał/a:
wezwać pogotowie ?

Jeśli pogotowie przyjedzie do pijanego, możesz dostać rachunek do zapłacenia.

Iść do kina, albo na plotki.

KICAJKA - Wto 29 Lis, 2011 20:17

marika napisał/a:
jak to można przerwać ?
Nie można...
Można olać i nie zwracać uwagi albo jak pisze Klara wyjść-ja znikałam na kilka tygodni z życia mena jak zaczynał ciąg... :)

marika - Wto 29 Lis, 2011 20:19

Klara, on dzisiaj dostał wypowiedzenie z pracy a ja propozycję pracy w innym mieście, o którą zresztą sama zabiegałam, musiałabym wyprowadzić sie z domu już za dwa tygodnie, a wszystko dopiero zaczęłam jakoś zbierać do kupy, Jak go zostawię w takim rozpiciu to zachla się na śmierć, ma do tego cukrzycę, więc pewnie pójdzie mu to szybciej niż innym...
marika - Wto 29 Lis, 2011 20:20

KICAJKA napisał/a:
marika napisał/a:
jak to można przerwać ?
Nie można...
Można olać i nie zwracać uwagi albo jak pisze Klara wyjść-ja znikałam na kilka tygodni z życia mena jak zaczynał ciąg... :)


i co przestał pic ?

Klara - Wto 29 Lis, 2011 20:29

marika napisał/a:
on dzisiaj dostał wypowiedzenie z pracy a ja propozycję pracy w innym mieście

Bardzo dobrze się składa.
Mam nadzieję, że wykorzystasz tę szansę na ułożenie sobie życia, a mężowi na osiągnięcie dna.
marika napisał/a:
Jak go zostawię w takim rozpiciu to zachla się na śmierć

Na to nie masz wpływu.
Mój mąż się zapił mimo, że przez całe życie mieszkaliśmy w jednym domu, był kilka razy na leczeniu, przez jakiś czas chodził na terapię i na mityngi AA.

marika - Wto 29 Lis, 2011 20:32

Klaro, dzisiaj się zgodziłam na wyjazd ale jutro chyba odmówię, ja nie dam rady psychicznie, na odległość jak go namówię na leczenie? on tu musi zostać bo ma 3 mies wypowiedzenie a co jak zdemoluje mieszkanie ?
marika - Wto 29 Lis, 2011 20:33

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
on dzisiaj dostał wypowiedzenie z pracy a ja propozycję pracy w innym mieście

Bardzo dobrze się składa.
Mam nadzieję, że wykorzystasz tę szansę na ułożenie sobie życia, a mężowi na osiągnięcie dna.
marika napisał/a:
Jak go zostawię w takim rozpiciu to zachla się na śmierć

Na to nie masz wpływu.
Mój mąż się zapił mimo, że przez całe życie mieszkaliśmy w jednym domu, był kilka razy na leczeniu, przez jakiś czas chodził na terapię i na mityngi AA.


Dużo przeszła Klaro, współczuję :(

KICAJKA - Wto 29 Lis, 2011 20:34

Cytat:
i co przestał pic ?
Ja kilka lat uczestnicząc w spotkaniach Al_anon
(wtedy profesjonalnej terapi dla współ nie było)
i biorąc czynny udział w życiu ruchu abstynenckiego (klub),
nauczyłam sie bardzo dużo co robić a czego nie i to nie z myślą,
że przestanie tylko nie mogłam znieść takiego życia i swoich własnych zachowań,
które mi przeszkadzały. :)
Nie ułatwiałam mu życia ani nie miał przy mnie komfortu picia
-przy okazji któregoś tam odwyku(nawet 3 razy w roku) przestał pić
co było niespodzianką dla mnie -ale uwierzyłam dopiero po ponad 2 latach niepicia,
że coś z tego będzie :)

Estera - Wto 29 Lis, 2011 20:40

marika napisał/a:
na odległość jak go namówię na leczenie?


marika, naprawdę wierzysz, ze możesz namówić go na leczenie? na skuteczne leczenie? i co? zaprowadzisz za rączkę? on może i dla śwętego spokoju pójdzie, ale to nie znaczy, że nagle mu się odechce pić... jedź dziewczyno, masz dobrą okazję, żeby dać sobie i jemu szansę. on nie jest niepełnoletnim dzieckiem, bezradnym i bezbronnym. to dorosły facet. pozwól mu samemu się soba zająć.
:)

Klara - Wto 29 Lis, 2011 20:41

marika napisał/a:
współczuję :(

Szykujesz sobie to samo Mariko!

Mój mąż nie był typem awanturnika i na wiele rzeczy udawało mi się go namówić.
Również na leczenie.
Problem w tym, że on NIE CHCIAŁ przestać pić.

Tak samo może być z Twoim mężem Mariko.
Ratuj siebie, a przy okazji może się ocknie - gdy Ciebie przy nim zabraknie.

KICAJKA - Wto 29 Lis, 2011 20:44

Klara napisał/a:
Ratuj siebie, a przy okazji może się ocknie - gdy Ciebie przy nim zabraknie.

Popieram całkowicie :tak:

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 20:48

Łapy mi normalnie opadają. Kobieto co Ty jeszcze robisz w tej melinie, którą, z uporem godnym lepszej sprawy, ciągle nazywasz domem......................
OSSA - Wto 29 Lis, 2011 20:50

marika napisał/a:
kurcze, czwarty dzień zalewania się do nieprzytomności, jak to można przerwać ? wezwać pogotowie ?


:mysli: jak poczytasz piciorysy alk. to przekonasz się cztery dni to dla niektórych dopiero początek ciągu,

kiedyś chciałam przerwać ciąg mena wezwałam prywatne pogotowie, przyjechali podłączyli mena do kroplówki, ledwo zapłaciłam rachunek, on wzmocniony ubrał się poszedł chlać dalej,

innym razem po pijaku wpadł pod samochód, wylądował w szpitalu przebadali go, zaszyli głowę, dzwonią by go odebrać, pojechałam taksówką odebrałam, po domem zapłaciłam za taksówkę , a on poszedł chlać dalej,

od tamtej pory przestałam pomagać, pogodziłam się z bezradnością wobec jego choroby, odebrałam mu komfort picia,

wiesz co to działa, on przestał pić.

yuraa - Wto 29 Lis, 2011 20:52

marika napisał/a:
na odległość jak go namówię na leczenie?
l
a czy masz jakieś sukcesy w namawianiu z bliskiej odległosci??
jak pilem to wszelkie próby namawiania na leczenie traktowalem jak uciązliwe ale do wytrzymania bzyczenie muchy.
to musi byc jego wlasna autonomiczna decyzja i tylko konsekwentnym postępowaniem mozesz ją przyspieszyć

marika - Wto 29 Lis, 2011 21:23

nie mam żadnych sukcesów, dopiero niedawno przekonałam się, że on musi się leczyć, do tej pory łudziłam się, ze jak tylko będzie bardzo chciał to da radę przestac
marika - Wto 29 Lis, 2011 21:30

dowcip na wieczór : dzisiaj teściowa powiedziała mi, ze maż pije bo: nie mamy dziecka, ciągle zabieram mu samochód (mój stoi ciągle w naprawie) i napewno mam kochanka !
Borus - Wto 29 Lis, 2011 21:32

marika napisał/a:
dopiero niedawno przekonałam się, że on musi się leczyć,

...ale jeszcze nia jesteś przekonana, że on musi CHCIEĆ się leczyć... :bezradny:
marika napisał/a:
do tej pory łudziłam się, ze jak tylko będzie bardzo chciał to da radę przestac

...a teraz łudzisz się, że potrafisz go do leczenia skłonić... :mysli:

Borus - Wto 29 Lis, 2011 21:34

marika napisał/a:
maż pije bo


...Ty zła kobieta jesteś! Jasne... g45g21

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 21:35

marika napisał/a:
dzisiaj teściowa powiedziała mi, ze maż pije bo: nie mamy dziecka, ciągle zabieram mu samochód (mój stoi ciągle w naprawie) i napewno mam kochanka !

Jak masz trochę oleju w głowie to znikaj póki czas. Z alko może przy odrobinie szczęścia mogłabyś coś "wygrać". Z jego matką nie masz już najmniejszych szans, zwłaszcza po takich tekstach z jej strony.....................

marika - Wto 29 Lis, 2011 21:42

teściowa to dla mnie nie jest problem ale od Was dowiedziałam się, że ona jeszcze bardziej wpływa i wpływała zapewne wcześniej na jego picie. nie chce mi się o niej pisać ...
marika - Wto 29 Lis, 2011 21:46

nie wiem czy dobre jest bycie przy nim twardym, nie odzywać sie, mijać jak papierek. Dzisiaj podobno w pracy rozkleił się i mówił że się chce leczyć
marika - Wto 29 Lis, 2011 21:50

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
dzisiaj teściowa powiedziała mi, ze maż pije bo: nie mamy dziecka, ciągle zabieram mu samochód (mój stoi ciągle w naprawie) i napewno mam kochanka !

Jak masz trochę oleju w głowie to znikaj póki czas. Z alko może przy odrobinie szczęścia mogłabyś coś "wygrać". Z jego matką nie masz już najmniejszych szans, zwłaszcza po takich tekstach z jej strony.....................


Ptero, czy gdybyś mógł cofnąć czas i być inną osobą powiedziałbyś swojej żonie to samo, gdy zastanawiała się czy odejść ? Czy alkoholik naprawdę nie zasługuje na to żeby mu pomóc ? Mój ojciec ma 75 lat, cały czas pije, a żyje tylko dzięki mojej mamie, nienawidzę go czasami ale go kocham, bo to mój ojciec, mimo, ze pił odkąd pamiętam...

Klara - Wto 29 Lis, 2011 21:50

marika napisał/a:
nie wiem czy dobre jest bycie przy nim twardym

Jeszcze nic nie zrobił, a Ty już się łamiesz??? :szok:
On MÓWI, a nie robi....
Działanie się liczy, a nie gadanie!

marika - Wto 29 Lis, 2011 21:52

ale dwa lata temu uratował mi życie, bo był w mieszkaniu kiedy zatrułam się tlenkiem węgla ... to znaczy mój tato mi uratował życie, urwał mi się wątek :(
Klara - Wto 29 Lis, 2011 21:53

marika napisał/a:
dwa lata temu uratował mi życie

...a teraz Cię powoli wykańcza... 8|

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 21:54

marika napisał/a:
Ptero, czy gdybyś mógł cofnąć czas

Daruj ale ja już skończyłem z "gdybaniem" bo to do niczego nie prowadzi oprócz oczywiście fundowania sobie "czarnych scenariuszy", a te z kolei bardzo ograniczają jakość życia. Nie mam wpływu na to co Ty ze swoim zrobisz a jedynie, korzystając ze swoich życiowych doświadczeń, podpowiadam Ci co ewentualnie możesz w takiej czy innej sytuacji zrobić, żeby nie wyjść z tego wszystkiego jeszcze bardziej okaleczoną niż już jesteś.............................

marika - Wto 29 Lis, 2011 21:55

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
nie wiem czy dobre jest bycie przy nim twardym

Jeszcze nic nie zrobił, a Ty już się łamiesz??? :szok:
On MÓWI, a nie robi....
Działanie się liczy, a nie gadanie!


nie łamię się Klaro, leczenia mu nie odpuszczę, jeśli to nie pomoże to wtedy odejdę, a jutro odwołam zmianę pracy. Ja myślę, że praca jest w końcu tylko dodatkiem do życia a nie życiem samym w sobie. trudno

dlugixp - Wto 29 Lis, 2011 21:59

marika napisał/a:
a jutro odwołam zmianę pracy


...niedługo pożałujesz tej decyzji 8|

marika - Wto 29 Lis, 2011 22:01

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
Ptero, czy gdybyś mógł cofnąć czas

Daruj ale ja już skończyłem z "gdybaniem" bo to do niczego nie prowadzi oprócz oczywiście fundowania sobie "czarnych scenariuszy", a te z kolei bardzo ograniczają jakość życia. Nie mam wpływu na to co Ty ze swoim zrobisz a jedynie, korzystając ze swoich życiowych doświadczeń, podpowiadam Ci co ewentualnie możesz w takiej czy innej sytuacji zrobić, żeby nie wyjść z tego wszystkiego jeszcze bardziej okaleczoną niż już jesteś.............................


dziękuję i przepraszam, jeśli Cię uraziłam. Zauważyłam, ze nasze rozmowy przeobraziły się w jakaś bitwę, ja go bronię, a Wy najeżdżacie. Wiem, że macie rację ale ja muszę się przekonać sama, bo kocham jeszcze tego człowieka, który leży bezwładnie w drugim pokoju i chrapie aż się szyby trzęsą. Wiem, że mnie oszukał bo prawdopodobnie alkoholikiem był dużo wcześniej niż się poznaliśmy, ale może miał nadzieję, że mu się uda. W końcu przy mnie na początku sporo się powstrzymywał. Taki był wtedy wesoły, pełen życia...

marika - Wto 29 Lis, 2011 22:03

dlugixp napisał/a:
marika napisał/a:
a jutro odwołam zmianę pracy


...niedługo pożałujesz tej decyzji 8|


pewnie masz rację :zalamka:

yuraa - Wto 29 Lis, 2011 22:03

marika napisał/a:
leczenia mu nie odpuszczę, jeśli to nie pomoże to wtedy odejdę, a jutro odwołam zmianę pracy.

Ty nadal nic nie rozumiesz, czytasz a nic nie dociera

ani przez ciebie pije ani dla ciebie nie przestanie .
czy bedziesz pracować majac go cały czas na oku czy też znajdziesz etat w bazie ksiezycowej alfa.
przestanie pic kiedy uzna że chce przestać pić, że musi to zrobić bo nic i nikt mu nie pomoże

Mysza - Wto 29 Lis, 2011 22:05

marika napisał/a:
Dzisiaj podobno w pracy rozkleił się i mówił że się chce leczyć

mój mąż rozklejał się nie raz....i nie raz "chciał" się leczyć... mało skutecznie niestety...
kiedy zajęłam się sobą, swoją pracą , a jego poprosiłam żeby się wyprowadził...
dopiero wtedy zaczął się leczyć ... i nie przeszkadzało mu już, że terapia to "pranie mózgu" i że na AA to alkoholicy tylko chodzą, a on przecież cyt. "pijakami się brzydził".... 8|

Klara - Wto 29 Lis, 2011 22:06

marika napisał/a:
nasze rozmowy przeobraziły się w jakaś bitwę, ja go bronię, a Wy najeżdżacie

Dzielimy się z Tobą smutnym doświadczeniem.

Ty zrobisz z tym, co będziesz chciała.
to w końcu TWOJE ŻYCIE!!!! 8|

marika - Wto 29 Lis, 2011 22:10

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
nasze rozmowy przeobraziły się w jakaś bitwę, ja go bronię, a Wy najeżdżacie

Dzielimy się z Tobą smutnym doświadczeniem.

Ty zrobisz z tym, co będziesz chciała.
to w końcu TWOJE ŻYCIE!!!! 8|


wiem dziękuje, a najgorsze jest to, że żadne rozwiązanie nie jest dobre z mojego punktu widzenia :(

pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 22:10

marika napisał/a:
i przepraszam, jeśli Cię uraziłam.

N ie uraziłaś :)
marika napisał/a:
nasze rozmowy przeobraziły się w jakaś bitwę, ja go bronię, a Wy najeżdżacie. Wiem, że macie rację ale ja muszę się przekonać sama, bo kocham jeszcze tego człowieka,

Takie doświadczenia na własnym organizmie przeważnie bywają bardzo, ale to bardzo bolesne. Cóż.........jeżeli koniecznie chcesz się przekonać na własnej skórze......................to nie bitwa, a właściwie masz rację. To bitwa ale o Ciebie i Twoją psychikę, Komfort życia i przede wszystkim Twój spokój. Skoro chcesz go osiągnąć, tak jak znakomita większość współuzależnionych, czyli kosztem własnej psychiki, to................. :bezradny:

Estera - Wto 29 Lis, 2011 22:11

tu naprawdę nie chodzi o najeżdżanie na kogokolwiek... żeby zrozumieć, trzeba poczuć. widocznie za mało jeszcze dostałaś w kość, żeby przyjąć i zrozumiec to, co próbujemy ci wytłumaczyć na podstawie nie teorii z książek, ale własnej przykrej praktyki...
trzymaj się marika.

marika - Wto 29 Lis, 2011 22:14

próbuję się trzymać ale wygląda na to że niezbyt mi to wychodzi, idę spać, może w nocy coś jeszcze wymyślę, spokojnego snu Wszystkim życzę
pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 22:16

marika napisał/a:
próbuję się trzymać

Tylko nie tego kogo trzeba niestety............

marika - Wto 29 Lis, 2011 22:17

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
próbuję się trzymać

Tylko nie tego kogo trzeba niestety............


eh, Ptero, gdybym mogła cofnąć czas trzy lata :(

Mysza - Wto 29 Lis, 2011 22:24

marika napisał/a:
gdybym mogła cofnąć czas trzy lata


Marika....zrób wszystko, żebyś za rok...nie chciała cofać o cztery.... :pocieszacz:

Jras4 - Wto 29 Lis, 2011 22:32

marika napisał/a:
ę w jakaś bitwę, ja go bronię, a Wy najeżdżacie.
ojezu co za głupoty jaką bitwe babo ...co opowiedasz za idiotyzmy ..Ty poprostu zamało nabrałaś w d.... wody i tyle ..ale niebui nic wszystko pszed tobą
pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 22:37

marika napisał/a:
Ptero, gdybym mogła cofnąć czas trzy lata

ja nie dysponuję wehikułem czasu tak jak Orson Wells............ :bezradny:

rufio - Wto 29 Lis, 2011 23:46

marika napisał/a:
mojego punktu widzenia

Ty raczej nie wiesz co to znaczy - trzeba byc piramidalna (cenzura) aby nie wykorzystac takiej szansy - aby połaczyc przyjemne z pożytecznym - dziesiatki kobiet by odały lata swego życia aby móc tak sie oddalic od swego piekła i jeszcze miec za co życ - a Ty co ?
Szkoda howoryty jak mawiał Chmielnicki .
Jezeli tego nie zrobisz tzn nie pojedziesz do tej pracy za lasami - za rzekami to życzę Ci z całego mego serca abyc płakała - co dzien a co noc uciekała z du** pełna strachu z domu - aby ten twój stworzył Ci taki Afganistan że wojna w Iraku to były wakacje .prsk


Rufio! dfgth6
Tym razem dostajesz tylko ostrzeżenie!
Klara

esaneta - Śro 30 Lis, 2011 10:01

Mariko, Mariko :zalamka:
Podzielę się z Tobą jeszcze jednym swoim doświadczeniem.
Jakieś 8-9 lat temu reprezentowałam identyczny tok rozumowania co Ty.
Tzn. chciałam za wszelką cenę wyleczyc mojego Pna X i uratować małżeństwo/rodzinę.
Gdybym wtedy "załapała" o co w tym wszystkim chodzi (czyli dokładnie to, co wszyscy Ci tutaj teraz piszą) oszczędziłabym sobie 8-9 lat dramatu.
Pamietam rozmowę tel, którą przeprowadziłam wtedy z kolegą męża z mityngów.
WYglądało to mniej więcej tak.
Przed 8-9 laty mąż pdjął pierwszą próbę trzeźwienia, zaczął od mityngów AA. Nie było łatwo, bo mieszkalisomy wtedy za granicą a mąż miał braki językowe. Stanęłam na głowie i znalazłam mu grupe polskojęzyczną. Zmusiłam go do pójścia tam, zaczął regularnie chodzić na mityngi, opowiadał jak mu tam dobrze, jakich cudownych ludzi poznał i, co najważniejsze, nie pił. Ten stan trwał 3 mce. Pamiętam dzień, w którym przerwał tę abstynencję - cały mój świat się zawalił, myslałam, że to koniec świata, żal, rozgoryczenie....znasz te uczucia nieprawdaż? Znalazłam wizytówke kolegi męża z mityngów, od 14 lat trzeźwego. Zadzwoniłam do niego i ryczałam jak bóbr w słuchawkę przez 3 godziny (tylko tyle wytrzymała bateria telefonu :mgreen: ). Powiedział mi on wtedy, że gdyby nie to, że żona odeszła, zabrała dzieci, nigdy by nie wytrzeźwiał, że od tamtego wydarzenia datuje swoja trzeźwość. I choć jego małżeństwo się rozpadło, to nie żałuje, bo nigdy by nie wytrzeźwiał.
Pomyslałam sobie wówczas: "To nie tak, ja tak nie chcę. Nie da się zrobić tak, żeby uratowac małżeństwo?" Dobrze, ze ta bateria padła, bo facet się starał a ja z uporem maniaka powtarzałam swoje.
Gdybym wtedy załapała, pewnie oszczędziłabym sobie zdrad, poniżania, agresji, przemocy i problemów z dziećmi.
Nie ma innego sposobu Mariko, pozwól mu sięgnąć dna a Ty w tym czasie zajmij się sobą.

rufio - Śro 30 Lis, 2011 11:05

Skoro tylko żółta to jeszcze moge sobie pozwolic na co nie co


marika napisał/a:
leczenia mu nie odpuszczę, jeśli to nie pomoże to wtedy odejdę,

Leczenie tej choroby moja droga trwa latami nie dniami - miesiacami tylko latami . Jezeli twój men ma ok 40 i cos tam a srednia wieku meżczyzn w kraju wynosi ok 70 to ma przed soba ( jak i ja również ) ok 30 lat z ogonkiem leczenia . Nie przecieraj oczu alkoholizm leczy sie codziennie az do śmierci i trwa to róznie - 20 - 30- 40 lat .

Leczenia mu nie odpuszczę - co to znaczy ?
Bedziesz razem z nim szła na zajęcia ? Bedziesz doprowadzała na miejsce i odbierała ? Razem z nim bedziesz pisała prace ? Bedziesz pilnowała aby ibrał czapkei rekawiczki ?
Ty jestes juz przegrana - robisz sie ( idąc Twoim tokiem myslenia ) bezwolną - posłuszna - wiecznie nadziejowa marionetka , która on bedzie sterował w zleżności od stanu płynu w organizmie .Ja wiem , że niektórych myslenie boli ale dlaczego chcesz byc jedna z tych co boli ? Facet ma sojusznika i to potężnego - swoja matke - jeżeli bedziesz z nim a zaczniesz marudzic - pójdzie do mamusi .
To , że niby sie załamał i niby chce sie leczyc to gra a Ty jestes planszą . Pare dni temu byliśmy odwiedzic znajoma w szpitalu - była taka sama jak Ty - nie odpuściła leczenia :wysmiewacz: a teraz ne waidomo czy bedzie chodzic - dostała taka wycisk , że kumute ta zabawa małych dzieci - a sad uznał go na niepoczytalnego i bedzie wolny - moze nie bedzie u Ciebie tak drastycznie a może bedzie bardziej ? Tego nikt nie wie .
Jestes głucha i niedowidząca i masz problemu ze zrozumienuem słowa czytanego . Tłumacza Ci dziewczyny co i jak ale ty masz dwa otwory w głowie - jednym wpadaja słowa a drugim jeszcze szybciej wylatuja ale to Twoje zycie i zdrowie . Praca na wyjeździe / Zawsze mozna z niej wrócic jak bedzie widac postepy - tylko trzeba mieć mózg a nie miejsce na niego . żałuje jednego ,ze nie znam Twego i nie mam z nim kontaktu juz bym mu podpowiedział jak traktowac i jak manipulowac Tobą dla swego dobra i konfortu - mam cicha nadzieje, że facet spotka kogos kto go douczy jak postepowac z naiwnymi laleczkami . Chociaz mam pewnośc , ze wkrótce sam załapie jak dobrze to robic a Ty mu w tym pomożesz bo juz pomagasz . Zycze jemu miłych gierek a Tobie niekończacej sie nadzieii .prsk

pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 11:45

Myślę Rufio, że pomóc można jedynie temu, kto sam sobie chce pomóc. Jest tu też Marine, której wszyscy tłumaczą, jak dziadek krasuli, że pakuje się w totalne g***o z tym swoim alkoholikiem. Dziwnym trafem Marika usiłuje koniecznie zrobić to samo i na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie jej przekonać jaką katastrofę na swoją bidną, współuzależnioną głowę ściąga. Sam wiesz, że my musimy osiągnąć swoje "dno" żeby zacząć trzeźwieć. Wygląda na to, że współuzależnione mają podobnie......szkoda tych biednych kobiet ale ani Ty, ani ja , ani ktokolwiek, niczego za nich nie jest w stanie zrobić...........a one..........robią, to co robią a skutki później są opłakane....................
kahape - Śro 30 Lis, 2011 11:50

marika napisał/a:
idę spać, może w nocy coś jeszcze wymyślę,
sen jest ci potrzebny aby wypocząć a nie myśleć o zachlanej gębie.
Pilnuj swojego nosa.
Daj mu szansę- niech sam ci pokaże, że potrafi przestac chlać, zacząć leczenie!!!
A ty go tak za rączkę, zmuszasz do nie-picia, pchasz na terapię...... traktujesz jak dziecko.
A przecież to dorosły facet. Co tak się rządzisz jego życiem? Kto ci dał takie prawo?

Sobą też tak pozwalasz dyrygować?
To ja ci rozkazuje jechać do tej nowej pracy i masz mnie słuchać!!!!!! Jasne?
pozdr

kahape - Śro 30 Lis, 2011 11:55

rufio napisał/a:
Tłumacza Ci dziewczyny co i jak ale ty masz dwa otwory w głowie - jednym wpadaja słowa a drugim jeszcze szybciej wylatuja
bo ona wie najlepiej co jest komu potrzebne. Też taka byłam.
Kiedy koleżanka powiedziała mi, że ubezwłasnowolniłam własego męża.... była oburzona!!!
Po prostu nie widziałam tego. Trzymałam wszystko w garści bo myślałam, że w ten sposób jakoś da się wszystko kontrolować, planować...
Ja chciałam dobrze :beczy: i byłam.... mocna, zbyt mocna.
pozdr

staaw - Śro 30 Lis, 2011 11:55

kahape napisał/a:
Pilnuj swojego nosa.

Dawno temu usłyszałem od Ciebie to samo...
Chciałem Ciebie udusić, dzisiaj dziękuję... :buziak:

esaneta - Śro 30 Lis, 2011 12:00

staaw napisał/a:
kahape napisał/a:
Pilnuj swojego nosa.

Dawno temu usłyszałem od Ciebie to samo...
Chciałem Ciebie udusić, dzisiaj dziękuję... :buziak:


Mariko, może Ty też kiedys napiszesz w czyims wątku jak Stasiu teraz.
A póki, co mądrych wyborów.

kahape - Śro 30 Lis, 2011 12:02

staaw napisał/a:
Chciałem Ciebie udusić, dzisiaj dziękuję...
cieszę się Stasiu, że byłam pomocna. :skromny:
pozdr

marika - Czw 01 Gru, 2011 07:49

Dzień dobry, dzięki za te wszystkie wpisy, jutro jedziemy do lekarza, później na miting. Cieszę się, że udało się przy pomocy znajomych (byłych alkoholików) uświadomić mojemu, ze jednak jest alkoholikiem. Co teraz zrobi oczywiście będzie należało do niego. W mojej głowie rodzi się już jednak jakiś plan i choć jest we mnie ogromny bunt przeciwko temu co tutaj piszecie to chyba jednak podejmę tą pracę w innym mieście. Zostawię go i będę obserwować co się dzieje, czy weźmie się za siebie czy spadnie na dno tak jak piszecie. Od tego zależeć będzie czy będziemy razem czy nie. Taka jest moja decyzja na dzień dzisiejszy, mam nadzieję, ze jej nie zmienię do jutra, bo muszę dać ostateczną decyzję. pozdrawiam :)
marika - Czw 01 Gru, 2011 07:51

ps. a wydawało mi się, że nie ma nikogo, kto mnie zrozumie i doradzi :) ))
Klara - Czw 01 Gru, 2011 08:12

marika napisał/a:
Taka jest moja decyzja na dzień dzisiejszy, mam nadzieję, ze jej nie zmienię do jutra, bo muszę dać ostateczną decyzję. pozdrawiam :)

Lepiej nie zmieniaj tej decyzji, a gdy się znajdziesz w tamtym mieście, poszukaj szybko poradni leczenia uzależnień i biegnij na terapię.
Na termin trzeba czasem czekać, więc poszukaj też grupy Al-Anon - to są grupy samopomocowe dla osób związanych z alkoholikami.
Na mityng grupy można wejść "z ulicy".

hellmix - Czw 01 Gru, 2011 08:13

esaneta napisał/a:
pozwól mu sięgnąć dna a Ty w tym czasie zajmij się sobą.

musi spaść na dno alboo z niego nigdy nie wyjdzie jak to drugie to 1 listopada będzie jego świętem przykre ale prawdziwe

pietruszka - Czw 01 Gru, 2011 08:14

marika napisał/a:
jutro jedziemy do lekarza, później na miting.

a on potrzebuje mamusi, która zaprowadzi dzidzię do pana doktora?

rufio - Czw 01 Gru, 2011 08:52

marika napisał/a:
choć jest we mnie ogromny bunt przeciwko temu co tutaj piszecie to chyba jednak podejmę tą pracę w innym mieście

To jest masła maslane - jaki bunt - jezeli podejmiesz te prace w innym mieście to dobrze - przecież o to nam chodziło ! Tak masz postapic i obserwowac z daleka jak sie sytuacja rozwija - teraz to piłka po jego stronie zobaczymy na czym lub na kim mu bardziej zależy .
marika napisał/a:
Taka jest moja decyzja na dzień dzisiejszy

Ten dzisiejszy ma byc i jutro i popojutrze i tak długo jak będzie potrzebne - chyba , że jestes z rodziny kotowatych i masz 7 życ -? Wtedy tak - wtedy mozesz eksperymentowac . ale podobne jestes kobieta a kobiety to ( chociaz pewna odmiana ) ale jednak człowiek - a z tego co wiem ludz ma tylko jedno życie - aczkolwiek Flandra twierdzi ci innego :szok: ale to juz inna bajka .prsk

pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 11:26

marika napisał/a:
jutro jedziemy do lekarza, później na miting.

Łomatko........... :szok: Ile lat ma ten Twój? 5 czy może 6? :wysmiewacz:
Dorosłego chłopa niańczyć ..............no niech ja skonam g45g21

KICAJKA - Czw 01 Gru, 2011 11:39

No co... ja za pierwszym razem też zawiozłam na leczenie ...ponad 120 km
Za trzecim też....tylko ponzd 70km -po drodze zalał się w trupa ale na błaganie moje zatrzymali
Niestety po 3 miesiącach zapił w ośrodku i wywalili
Na szczęście wtedy już byłam alanonka i więcej rąk nie przykładałam do "pomagania" :mgreen:

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:42

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
jutro jedziemy do lekarza, później na miting.

Pterus spoko zawiezie na mityng wróci do dom walizka i sru juz jej nie ma - bez łzawych pożegnań vz4 :zlezka: :beczy:

pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 11:42

Sama widzisz, że takie "niańczenie" nie ma żadnego sensu :bezradny:
pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 11:42

rufio napisał/a:
Pterus spoko zawiezie na mityng wróci do dom walizka i sru juz jej nie ma - bez łzawych pożegnań

A może się założymy? g45g21

rufio - Czw 01 Gru, 2011 11:45

pterodaktyll napisał/a:
A może się założymy?

Ja stawiam bezowy tort na przystawke a na danie główne orzechowy z polewa czekoladową

kahape - Czw 01 Gru, 2011 11:45

marika napisał/a:
W mojej głowie rodzi się już jednak jakiś plan i choć jest we mnie ogromny bunt przeciwko temu co tutaj piszecie to chyba jednak podejmę tą pracę w innym mieście. Zostawię go i będę obserwować co się dzieje, czy weźmie się za siebie czy spadnie na dno tak jak piszecie.
chyba żartujesz!!!!!!!!!!!!! :uoee:
Powinnaś napisać tak:
W mojej głowie rodzi się plan, bo to chyba nie jest normalne, że ciągle zajmuję się innymi ludźmi, ratuję ich, pomagam, zaniedbując przy tym SIEBIE!!!!!!!! kpw?
Idę więc na terapię, jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholika i osobą współuzależnioną.
Teraz czas na mnie! Moje życie jest dla mnie najważniejsze.
Inni sobie poradzą, tez potrafią, beze mnie.

Czy wiesz, że twoja córka tez wychowywała się w rodzinie alkoholowej? Ty ją stworzyłaś z poprzednim mężem. Gdybyś wtedy poszła na terapię.....
pozdr

Jras4 - Czw 01 Gru, 2011 15:09

marika napisał/a:
(byłych alkoholików)
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa hhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ojezu normalnie niewyrobie ...co za baba ....
Klara - Czw 01 Gru, 2011 16:46

Jras4 napisał/a:
ojezu normalnie niewyrobie

Marika przecież jeszcze nie wie, że alkoholikiem zostaje się dożywotnio :(

kahape - Czw 01 Gru, 2011 17:13

Jras4 napisał/a:
...co za baba ....
Iras...... zwyczajna, współuzależniona.
Tylko, że o tym też jeszcze nie wie. Ale się niebawem dowie, spoko.(tak myślę.) :mysli:
pozdr

marika - Pią 02 Gru, 2011 03:06

kurczę, muszę iść chyba do psychiatry, bo sama nie ogarniam tego wszystkiego :( i nie mówię tego w żartach...
Ate - Pią 02 Gru, 2011 06:01

marika napisał/a:
muszę iść chyba
idz, popros o pomoc, tez nie mowie tego w zartach...
kosmo - Pią 02 Gru, 2011 06:07

marika napisał/a:
kurczę, muszę iść chyba do psychiatry, bo sama nie ogarniam tego wszystkiego :( i nie mówię tego w żartach...

Już sam fakt, że zauważasz nonsensy w swoim zachowaniu świadczy o tym, że jesteś normalna, ale to też nie wyklucza potrzeby zasięgnięcia pomocy... :mysli:

esaneta - Pią 02 Gru, 2011 08:46

marika napisał/a:
muszę iść chyba do psychiatry, bo sama nie ogarniam tego wszystkiego


Nie psychiatra a psychoterapeuta pomaga ogarnąć ten temat.
Poszukaj sobie terapii.

pterodaktyll - Pią 02 Gru, 2011 10:25

marika napisał/a:
muszę iść chyba do psychiatry, bo sama nie ogarniam tego wszystkiego
esaneta napisał/a:
Nie psychiatra a psychoterapeuta pomaga ogarnąć ten temat.

Oczywiście!!!. Marika jak chcesz sie zrobić "na bóstwo" to robisz to sama czy idziesz do kosmetyczki, fryzjera itd. Od tego są fachowcy, żeby skorzystać z ich pomocy a nie wyważać samemu "otwartych drzwi". Powodzenia. :)

marika - Czw 05 Sty, 2012 16:27

no i pewnie będzie leczenie przymusowe...... co w tym temacie mogłabym się od Was dowiedzieć ?
Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:03

a dokładniej?

chcesz go zgłosić na przymusowe leczenie?

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:10

chciałabym się jakoś do tego przygotować psychicznie. W ogóle siada mi ta moja psychika. Terapie niewiele mi pomagają, do al-anon daleko :( Mój alik uważa, ze nie musi się leczyć bo panuje nad wszystkim, za każdym razem jest ten ostatni raz, jak wytrzeźwieje to przeprasza a potem jest coraz gorzej. Nie chcę dłużej odkładać tego wszystkiego, bo wydaje mi się, że im później tym gorzej. Na terapii był dopiero raz i uważa, że to wystarczy
marika - Czw 05 Sty, 2012 17:12

tak, mam taki zamiar. Jak to urzędowo zrobić to powiedzą mi w poradni zapewne ale cała reszta z tym związana, chciałabym porozmawiać z kimś kto miał z tym do czynienia osobiście lub "obok"
Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:20

marika napisał/a:
Terapie niewiele mi pomagają


od jak dawna jesteś w terapii?
co jest teraz dla Ciebie najtrudniejsze?

Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:22

marika napisał/a:
chciałabym porozmawiać z kimś kto miał z tym do czynienia osobiście lub "obok"



Marika, nie mam doświadczenia w przeprowadzaniu sprawy o przymusowe leczenie.
Jeśli możesz, napisz, czego potrzebujesz? Czego się obawiasz w związku z tą "sprawą"?

Zapewne, ktoś na forum ma doświadczenie w tym temacie.

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 17:24

marika napisał/a:
pewnie będzie leczenie przymusowe...... co w tym temacie mogłabym się od Was dowiedzieć ?

Ode mnie możesz się dowiedzieć, że to strata czasu i Twojego zdrowia. widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......

dlugixp - Czw 05 Sty, 2012 17:35

pterodaktyll napisał/a:
widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......


...jest też nikły procent osób, które na przymusowym leczeniu dowiadują się dopiero o swoim uzależnieniu...
Jestem tego przykładem...

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:36

Lila napisał/a:
marika napisał/a:
Terapie niewiele mi pomagają


od jak dawna jesteś w terapii?
co jest teraz dla Ciebie najtrudniejsze?


byłam dopiero trzy razy, pewne rzeczy mechanizmy, owszem zrozumiałam, na początku poczułam się tak jakby ktoś ściągnął ze mnie 20 kg worek ale zrozumiałam też, że szansa na wygraną w tej bitwie to jak wygrana w totka i to mnie dobija :(

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 17:39

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
pewnie będzie leczenie przymusowe...... co w tym temacie mogłabym się od Was dowiedzieć ?

Ode mnie możesz się dowiedzieć, że to strata czasu i Twojego zdrowia. widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......


Niestety muszę się zgodzić z Ptero , szkoda czasu i energii. Mam wiele znajomych Al- anonek, które poświęciły parę lat życia, by men poszedł na przymusowe leczenie. Po kilku tygodniach na odwyku i piją dalej.
Nie ma w tym kraju przepisu, by zakazać spożywania alkoholu dorosłemu człowiekowi, a nawet jeśli to postawisz przy każdym alk. policjanta???

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:40

dlugixp napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......


...jest też nikły procent osób, które na przymusowym leczeniu dowiadują się dopiero o swoim uzależnieniu...
Jestem tego przykładem...


właśnie na to liczę, na to, ze mój al-ik dowie się tam, że niestety ale jest jednak uzależniony i nie ma czegoś takiego jak "picie kontrolowane" i nauczy się sposobów odmawiania picia, radzenia sobie ze stresem. Naiwna jestem pewnie, co ?

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 17:42

marika napisał/a:
Naiwna jestem pewnie, co ?

Jak cholera..........przecież sama napisałaś, że już był na terapii, to co teraz? Jakas jasność go nagle oświeci?

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:42

OSSA napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
pewnie będzie leczenie przymusowe...... co w tym temacie mogłabym się od Was dowiedzieć ?

Ode mnie możesz się dowiedzieć, że to strata czasu i Twojego zdrowia. widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......


Niestety muszę się zgodzić z Ptero , szkoda czasu i energii. Mam wiele znajomych Al- anonek, które poświęciły parę lat życia, by men poszedł na przymusowe leczenie. Po kilku tygodniach na odwyku i piją dalej.
Nie ma w tym kraju przepisu, by zakazać spożywania alkoholu dorosłemu człowiekowi, a nawet jeśli to postawisz przy każdym alk. policjanta???


więc co, mam się poddać ? skazać się na życie obok pijaka ? Z domu się nie wyprowadzę, przemyślałam to, nie zasłużyłam sobie na to, żeby znowu poniewierać się po świecie, to nie ja jestem alkoholiczką, niech on się poniewiera

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:45

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
Naiwna jestem pewnie, co ?

Jak cholera..........przecież sama napisałaś, że już był na terapii, to co teraz? Jakas jasność go nagle oświeci?


przepraszam, był raz na spotkaniu z lekarzem psychiatrą i raz z terapeutą, po czym stwierdził, że to nie dla niego....to byłoby niezgodne z prawami natury, żeby po takiej dawce poddał się leczeniu, grzecznie

Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:46

marika napisał/a:
zrozumiałam też, że szansa na wygraną w tej bitwie to jak wygrana w totka i to mnie dobija :(


możesz wygrać własne życie - jeśli zajmiesz się sobą.

Klara - Czw 05 Sty, 2012 17:48

marika napisał/a:
Terapie niewiele mi pomagają

marika napisał/a:
byłam dopiero trzy razy

Trzy zajęcia z terapii, to tyle, co nic.
Trzeba przejść cały kurs i się bardzo starać, żeby coś trafiło do tej zakręconej głowy - nie dokuczam Ci, lecz wiem, w jakim stanie ja byłam, gdy trafiłam na terapię.
marika napisał/a:
zrozumiałam też, że szansa na wygraną w tej bitwie to jak wygrana w totka i to mnie dobija :(

Jesteś bezsilna wobec alkoholizmu Twojego męża.
Jeśli chcesz żyć OBOK, to powinnaś potraktować to dosłownie: Jest Twój mąż i żyje sobie jak chce, a OBOK jesteś Ty i żyjesz po swojemu.
Nie ma żadnej walki. Jest koegzystencja, ale uprzedzam Cię: zaawansowany alkoholizm śmierdzi :(

Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:48

marika napisał/a:
poddał się leczeniu, grzecznie


grzecznie, czy nie - jeśli nie będzie sam chciał, to za chwile znowu wróci do picia. Ty zrobisz sobie nadzieje, a za chwile to samo...

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 17:49

marika napisał/a:
że szansa na wygraną w tej bitwie to jak wygrana w totka i to mnie dobija

szansą na wygraną w tej bitwie jest jedynie...ogłoszenie kapitulacji... Twojej dodam

jeśli nie słyszałaś nigdzie ani nie czytałaś....powtórzę na tyle na ile opamiętam
"...otwórz dłonie... wypuść z nich to co trzymasz...niech się rozsypie.... później pozbierasz to co warte pozbierania..."
pozdrawiam :)

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:50

dlugixp napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
widziałem takich przymusowych na odwyku i twierdzę, że to absolutnie poroniony pomysł zmuszać alkoholika do czegoś, czego on nie akceptuje.......


...jest też nikły procent osób, które na przymusowym leczeniu dowiadują się dopiero o swoim uzależnieniu...
Jestem tego przykładem...


i co? wytrzeźwiałeś i nie pijesz ?

Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:54

Klara napisał/a:
Trzy zajęcia z terapii, to tyle, co nic.
:tak:

Klara napisał/a:
lecz wiem, w jakim stanie ja byłam, gdy trafiłam na terapię.


ja byłam w tragicznym ;)
Po roku czasu dopiero moja terapeutka była gotowa mi powiedzieć, że wyglądałam wtedy jak czarna chmura :(
Teraz wszystko wygląda inaczej!

Marika, terapia to jest bardzo dobry kierunek, ale efekty wymagają czasu..
...znacznie dłuższego niż 3 sesje. :pocieszacz:

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 17:56

marika napisał/a:
i co? wytrzeźwiałeś i nie pijesz ?

Tylko nie próbuj tego odnosic do swojej sytuacji............

marika - Czw 05 Sty, 2012 17:58

Lila napisał/a:
marika napisał/a:
zrozumiałam też, że szansa na wygraną w tej bitwie to jak wygrana w totka i to mnie dobija :(


możesz wygrać własne życie - jeśli zajmiesz się sobą.


co mogę jeszcze dla siebie zrobić ? staram się dbać o siebie, staram się jeść cokolwiek gdy on pije (bo wcześniej nie mogłam)pracuję, bo chcę być niezależna, zapisałam się na terapię ale żyję w odosobnieniu z powodów niezależnych ode mnie, z mojej twarzy zniknął uśmiech i wkurza mnie gdy ktoś stara się być dla mnie więcej niż uprzejmy, gdy ktoś do mnie się uśmiecha

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:01

Lila napisał/a:
Klara napisał/a:
Trzy zajęcia z terapii, to tyle, co nic.
:tak:

Klara napisał/a:
lecz wiem, w jakim stanie ja byłam, gdy trafiłam na terapię.


ja byłam w tragicznym ;)
Po roku czasu dopiero moja terapeutka była gotowa mi powiedzieć, że wyglądałam wtedy jak czarna chmura :(
Teraz wszystko wygląda inaczej!

Marika, terapia to jest bardzo dobry kierunek, ale efekty wymagają czasu..
...znacznie dłuższego niż 3 sesje. :pocieszacz:


dzięki Lila, czyli jest jednak szansa, że uśmiechnę się za jakiś czas ? Ja teraz chyba też przypominam taką gradową chmurę :)

Klara - Czw 05 Sty, 2012 18:02

marika napisał/a:
co mogę jeszcze dla siebie zrobić ?

Masz się zająć sobą.
S-O-B-Ą i synkiem
Zostaw alkoholika sobie samemu - nie pierz, nie sprzątaj po nim, nie gotuj mu, wyznacz oddzielne pomieszczenie i niech ponosi konsekwencje swojego picia.

A Ty po prostu ŻYJ :)

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:02

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
i co? wytrzeźwiałeś i nie pijesz ?

Tylko nie próbuj tego odnosic do swojej sytuacji............


co masz Ptero na myśli ?

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 18:03

Lila napisał/a:
ja byłam w tragicznym

ja byłam w takim, że po dwóch moich pierwszych zdaniach, na pierwszej wizycie...terapeutka mi przerwała i zapytała czy ja jestem uzależniona od alkoholu, czy jestem współ.... :mgreen:
teraz mogę się śmiać...wtedy było mi baaaardzo do płaczu 8|

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 18:03

marika napisał/a:
co masz Ptero na myśli ?

To, że tonący to i brzytwy się chwyta............

dlugixp - Czw 05 Sty, 2012 18:03

marika napisał/a:
i co? wytrzeźwiałeś i nie pijesz ?


...dziś nie piję...
Po terapii nie piłem półtora roku...
Zacząłem znowu pić, bo uważałem że jestem silny, że sobie poradzę, że mogę pić kontrolowanie...
I udało się...
raz
moje picie kontrolowane trwało ok. 6 lat (ciąg z małymi przerwami)
W tym czasie osiągnąłem swoje dno...
a dziś ?
...dziś nie piję...
Niestety niech to nie będzie światełkiem w tunelu dla Ciebie...
Zajmij się sobą, nie alkoholikiem...
Pozdrawiam...

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:10

dlugixp napisał/a:
marika napisał/a:
i co? wytrzeźwiałeś i nie pijesz ?


...dziś nie piję...
Po terapii nie piłem półtora roku...
Zacząłem znowu pić, bo uważałem że jestem silny, że sobie poradzę, że mogę pić kontrolowanie...
I udało się...
raz
moje picie kontrolowane trwało ok. 6 lat (ciąg z małymi przerwami)
W tym czasie osiągnąłem swoje dno...
a dziś ?
...dziś nie piję...
Niestety niech to nie będzie światełkiem w tunelu dla Ciebie...
Zajmij się sobą, nie alkoholikiem...
Pozdrawiam...


Ja chciałabym, żeby tylko tak odbyło się to u mojego męża...

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 18:13

marika napisał/a:
chciałabym, żeby tylko tak odbyło się to u mojego męża...

To Ty chyba sama już nie wiesz co piszesz....przeczytaj uważnie jeszcze raz, co napisał Długi....

Klara - Czw 05 Sty, 2012 18:14

marika napisał/a:
Ja chciałabym, żeby tylko tak odbyło się to u mojego męża..

Dobrze przeczytałaś Mariko?
dlugixp napisał/a:
Po terapii nie piłem półtora roku...

dlugixp napisał/a:
moje picie kontrolowane trwało ok. 6 lat (ciąg z małymi przerwami)
W tym czasie osiągnąłem swoje dno...


Mój mąż właśnie w trakcie takiego wieloletniego ciągu zmarł.
Niektórzy przestają pić dopiero po śmierci :(

Lila - Czw 05 Sty, 2012 18:15

marika napisał/a:

staram się dbać o siebie, staram się jeść cokolwiek gdy on pije (bo wcześniej nie mogłam)pracuję, bo chcę być niezależna, zapisałam się na terapię


Marika, jak dla mnie to już jest dobry początek!

dodam od siebie jeszcze:
1. czytanie książek
2. wyjść do ludzi
3. dać sobie czas na wyzwalanie, ale każdego dnia mieć to na uwadze - musisz bardzo chcieć przestać cierpieć...zobaczyć w tym wszystkim siebie, a czasem będziesz mieć coraz więcej siły i wiary w to, że możesz być szczęśliwa

marika napisał/a:
żyję w odosobnieniu z powodów niezależnych ode mnie


co oznacza niezależnych od Ciebie?

Marika, na początku musisz się zmuszać, osobiście uważam, że to jest tak, jak z alkoholikiem, który na początku musi zmuszać się do pewnych rzeczy, bo świadomość i zgoda na pewne sprawy przychodzą nie od razu..
Wiele razy może Ci się nie chcieć, będziesz miała ochotę schować się w ciemnym pokoju, ale musisz się przełamywać - wyjdź do ludzi. Nawet jeśli na początku nie będziesz mieć z tego przyjemności i będziesz mieć smutną minę. Walcz o siebie!

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:16

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
chciałabym, żeby tylko tak odbyło się to u mojego męża...

To Ty chyba sama już nie wiesz co piszesz....przeczytaj uważnie jeszcze raz, co napisał Długi....


wiem co pisze Ptero, wynika to z tego, że zdaję sobie sprawę, że mój al-ik nawet gdy przejdzie terapię w ośrodku zamkniętym dobrowolnie lub przymusowo to może powrócić do picia i to niekoniecznie z happy endem. Nie wiem dlaczego ale czarno to wszystko widzę :(

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 18:19

marika napisał/a:


więc co, mam się poddać ? skazać się na życie obok pijaka ? Z domu się nie wyprowadzę, przemyślałam to, nie zasłużyłam sobie na to, żeby znowu poniewierać się po świecie, to nie ja jestem alkoholiczką, niech on się poniewiera



Ja nie powiedziałam, że masz się poddać albo wyprowadzać się z domu. Nawet tak nie myśl.:nono: :nono:
Nie musisz żyć obok pijaka, możesz podjąć działania prawne, by on musiał się wyprowadzić, eksmisja i zakaz zbliżania do rodziny. Wiele się w tej sprawie zmieniło na lepsze, poszukaj dobrego prawnika, jeśli ciebie nie stać, możesz prosić o pomoc bezpłatną pomoc prawną np. w MOPR , poczytaj na ten temat w necie.

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:20

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
Ja chciałabym, żeby tylko tak odbyło się to u mojego męża..

Dobrze przeczytałaś Mariko?
dlugixp napisał/a:
Po terapii nie piłem półtora roku...

dlugixp napisał/a:
moje picie kontrolowane trwało ok. 6 lat (ciąg z małymi przerwami)
W tym czasie osiągnąłem swoje dno...


Mój mąż właśnie w trakcie takiego wieloletniego ciągu zmarł.
Niektórzy przestają pić dopiero po śmierci :(


właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić, stąd moja decyzja o wysłaniu go na leczenie, chcialabym zaoszczędzić tego i jemu i sobie...

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 18:23

marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić,

Nie masz na to nawet tyle wpływu co przysłowiowego brudu za paznokciem. Alkoholik zrobi co będzie chciał i jak będzie chciał a Ty możesz sobie na to tylko popatrzeć..........to dosyć brutalne,, co piszę ale spytaj innych................

Klara - Czw 05 Sty, 2012 18:23

marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić,

Mój mąż był trzykrotnie na terapii zamkniętej i po każdej pił.

Mariko! NIE MASZ TAKIEJ MOCY, ŻEBY NIE DOPUŚCIĆ DO ZAPICIA!!!
Jeśli alkoholik sam nie zechce przestać pić, to Ty SOBIE MOŻESZ....... chcieć :(


Edit:
Możesz oczywiście doprowadzić do tego, żeby znalazł się na leczeniu przymusowym, ale nie rób sobie z tego tytułu ŻADNYCH nadziei.

Lila - Czw 05 Sty, 2012 18:26

marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić


niby jak?
Zamkniesz go w komórce na klucz?

Marika, musisz wiedzieć, że jednym z elementów choroby Twojego męża jest głód alkoholowy - silny wewnętrzny przymus picia, niezależny od Twoich działań.

Czytasz coś o alkoholizmie?

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:27

OSSA napisał/a:
marika napisał/a:


więc co, mam się poddać ? skazać się na życie obok pijaka ? Z domu się nie wyprowadzę, przemyślałam to, nie zasłużyłam sobie na to, żeby znowu poniewierać się po świecie, to nie ja jestem alkoholiczką, niech on się poniewiera



Ja nie powiedziałam, że masz się poddać albo wyprowadzać się z domu. Nawet tak nie myśl.:nono: :nono:
Nie musisz żyć obok pijaka, możesz podjąć działania prawne, by on musiał się wyprowadzić, eksmisja i zakaz zbliżania do rodziny. Wiele się w tej sprawie zmieniło na lepsze, poszukaj dobrego prawnika, jeśli ciebie nie stać, możesz prosić o pomoc bezpłatną pomoc prawną np. w MOPR , poczytaj na ten temat w necie.


Tak, Ossa, już tak kiedyś w życiu miałam, chciałam mieć spokój, wolność za wszelką cenę, więc opuściłam swoje poprzednie życie, mieszkanie, męża i poszłam w świat tylko z walizką. Spotkałam na swojej drodze takiego samego rozbitka życiowego jak ja tylko, że.... niezbyt dokładnie sprawdziłam jego referencje, bo po 3 latach małżeństwa mamy stan obecny :(

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 18:30

marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić

w jaki sposób sobie to wyobrażasz...nie dopuścić???
masz czas, siłę i w końcu tyle uporu i chęci by pilnować go 24/24h a i tak....gwarantuje Ci i stawiam wszystko, że się napije...bo pomysłowość alkoholika w tym względzie... jest nie do przecenienia...

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:31

Lila napisał/a:
marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić


niby jak?
Zamkniesz go w komórce na klucz?

Marika, musisz wiedzieć, że jednym z elementów choroby Twojego męża jest głód alkoholowy - silny wewnętrzny przymus picia, niezależny od Twoich działań.

Czytasz coś o alkoholizmie?


tak czytam cokolwiek. Wiem, ze ma głód... Nie dopił się w święta, wytrzeźwiał, potem poszliśmy na sylwestra, nie pił gdy wszyscy wokół pili ile wlezie, więc w końcu puściły mu cugle i upił się dwa dni temu i właśnie osiągnął apogeum, może do poniedziałku wytrzeźwieje

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:32

myszaczek napisał/a:
marika napisał/a:
właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić

w jaki sposób sobie to wyobrażasz...nie dopuścić???
masz czas, siłę i w końcu tyle uporu i chęci by pilnować go 24/24h a i tak....gwarantuje Ci i stawiam wszystko, że się napije...bo pomysłowość alkoholika w tym względzie... jest nie do przecenienia...


wiem Myszaczku, dlatego właśnie mam nadzieję na to leczenie

dlugixp - Czw 05 Sty, 2012 18:37

marika napisał/a:
dlatego właśnie mam nadzieję na to leczenie


A jeśli to nic nie da ?
Zastanawiałaś się nad tym ?
Co zrobisz, kiedy jedyna Twoja nadzieja przepadnie ?
Położysz się i poczekasz na koniec świata ? (ostatnio modny... co roku... święto ruchome, więc może akurat trafisz :/ )

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:40

dlugixp napisał/a:
marika napisał/a:
dlatego właśnie mam nadzieję na to leczenie


A jeśli to nic nie da ?
Zastanawiałaś się nad tym ?
Co zrobisz, kiedy jedyna Twoja nadzieja przepadnie ?
Położysz się i poczekasz na koniec świata ? (ostatnio modny... co roku... święto ruchome, więc może akurat trafisz :/ )


ha, ha :) wtedy się rozwiodę, bo przez ten czas raczej dojrzeję do tego i będę mieć tą determinacje do walki i wyrzucenia go z domu, której póki co nie mam (pewnie za mało dostałam w kość ) :)

Lila - Czw 05 Sty, 2012 18:40

Marika, muszę uciekać, ale pamiętaj, że nie jesteś sama. Pisz tu jak najwięcej.
Pamiętaj - najpierw jesteś TY i później Ty i znowu TY ;)
Twoje wyzwalanie jest teraz najważniejsze, tak jak dla alkoholika trzeźwienie jest na 1 miejscu!

Trzymam kciuki!
Całusy!

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:42

Lila napisał/a:
Marika, muszę uciekać, ale pamiętaj, że nie jesteś sama. Pisz tu jak najwięcej.
Pamiętaj - najpierw jesteś TY i później Ty i znowu TY ;)
Twoje wyzwalanie jest teraz najważniejsze, tak jak dla alkoholika trzeźwienie jest na 1 miejscu!

Trzymam kciuki!
Całusy!


dziękuję Lila za wsparcie, pa :) Ty też się trzymaj :)

Klara - Czw 05 Sty, 2012 18:43

Marika, chyba pomyliłam Cię przez chwilę z inną osobą - Ty nie pisałaś o synku, prawda? :oops:
Mysza - Czw 05 Sty, 2012 18:43

marika napisał/a:
wiem Myszaczku, dlatego właśnie mam nadzieję na to leczenie

Mariko....zacznij myśleć i żyć dla siebie, a nie nadzieją "uzdrowienia" alkoholika,
bo...może się zdarzyć, że on nie ozdrowieje i nie przestanie pić...a wtedy
marzenia legną w gruzach....patrz by Twoje życie wraz z nimi na gruzach nie legło :pocieszacz:

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:45

Klara napisał/a:
Marika, chyba pomyliłam Cię przez chwilę z inną osobą - Ty nie pisałaś o synku, prawda? :oops:


tak, nie mam synka, ale to nieważne, ze mnie pomyliłaś, bo istotne jest w tej chwili to o czym rozmawiamy, czyli leczenie, dlatego nie sprostowałam tego :)

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:47

myszaczek napisał/a:
marika napisał/a:
wiem Myszaczku, dlatego właśnie mam nadzieję na to leczenie

Mariko....zacznij myśleć i żyć dla siebie, a nie nadzieją "uzdrowienia" alkoholika,
bo...może się zdarzyć, że on nie ozdrowieje i nie przestanie pić...a wtedy
marzenia legną w gruzach....patrz by Twoje życie wraz z nimi na gruzach nie legło :pocieszacz:



mam wrażenie, ze ono już poległo i teraz muszę jakoś z tego gruzowiska wyleźć tylko, ze jakoś trudno mi to przychodzi :(

Klara - Czw 05 Sty, 2012 18:48

Po długim czasie coś mi "zapukało" w głowę, ale dobrze, że nie czujesz się dotknięta :lol2:
Marc-elus - Czw 05 Sty, 2012 18:48

pterodaktyll napisał/a:
Nie masz na to nawet tyle wpływu co przysłowiowego brudu za paznokciem. Alkoholik zrobi co będzie chciał i jak będzie chciał a Ty możesz sobie na to tylko popatrzeć..........to dosyć brutalne,, co piszę ale spytaj innych................

:tak:
Alkoholik, gdy chce się napić, to żywego tygrysa gołymi rękoma ze skóry obedrze.
W panowaniu picia jest lepszym strategiem niż Napoleon, kłamie lepiej niż polityk, dąży do celu z konsekwencją tak wielką że nie masz najmniejszych szans.
Wiem to z doświadczenia.

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:52

Klara napisał/a:
Po długim czasie coś mi "zapukało" w głowę, ale dobrze, że nie czujesz się dotknięta :lol2:


co coś Ty :) tyle osób tutaj się przewija, że trudno znać na pamięć wszystkie życiorysy :) )

marika - Czw 05 Sty, 2012 18:56

Marc-elus napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Nie masz na to nawet tyle wpływu co przysłowiowego brudu za paznokciem. Alkoholik zrobi co będzie chciał i jak będzie chciał a Ty możesz sobie na to tylko popatrzeć..........to dosyć brutalne,, co piszę ale spytaj innych................

:tak:
Alkoholik, gdy chce się napić, to żywego tygrysa gołymi rękoma ze skóry obedrze.
W panowaniu picia jest lepszym strategiem niż Napoleon, kłamie lepiej niż polityk, dąży do celu z konsekwencją tak wielką że nie masz najmniejszych szans.
Wiem to z doświadczenia.


Miałam okazję się o tym przekonać. Na początku, gdy nie wiedziałam, że tak działa uzależnienie, uważałam mojego męża za jakieś wybitne indywiduum. Zachodziłam w głowę jak można tak perfidnie kłamać patrząc prosto w oczy, kombinować by oszukać najbliższą osobę. Teraz gdy zostałam wtajemniczona przynajmniej już tego tak nie przeżywam i nie biorę do siebie, nie dotyka mnie to już tak osobiście. Staram się to przewidywać :)

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 18:57

marika napisał/a:
teraz muszę jakoś z tego gruzowiska wyleźć tylko, ze jakoś trudno mi to przychodzi

bo niesiesz na swoich plecach tych...co jeszcze nie chcą wyleźć...zostaw ich tam..niech poleżą jeszcze....może zechcą sami się podnieść i wygrzebać...
sama się zastanów....jak długo jeszcze jesteś w stanie ciągnąc kogoś na siłę, kogoś kto nie chce... na ile Tobie starczy sił w tym wygrzebywaniu się...

Mariko, powtórzę się, ale wypuść ze swych dłoni.... to co tak uparcie trzymasz :pocieszacz:

marika - Czw 05 Sty, 2012 19:54

Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....
Mój mąż chce się od tego wyzwolić tylko na razie jeszcze nie wie w jaki sposób. (wiem, że gadam jak książkowa współ... ) :)

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 20:00

marika napisał/a:
Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....

Puść .... :pocieszacz: :buziak:
a my będziemy trzymać... :kciuki: za Ciebie
:buzki:

marika - Czw 05 Sty, 2012 20:04

myszaczek napisał/a:
marika napisał/a:
Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....

Puść .... :pocieszacz: :buziak:
a my będziemy trzymać... :kciuki: za Ciebie
:buzki:


leczę się powoli z tych złudzeń Myszaczku, ale to nie jest proste, bardzo boli, zresztą sama wiesz...

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 20:17

marika napisał/a:
zresztą sama wiesz...

oj tak.... :tak:
ale wiem też, że można i warto wyzbywać się złudzeń.... łatwiej jest żyć bez garba cudzej choroby...wystarczy że każdy będzie dźwigał garba swojej ....
Jesteśmy odpowiedzialni za samych siebie i mamy obowiązek o siebie dbać ...a dopiero później o partnera....bo w takiej kolejności jest szansa, że potrafimy ofiarować to, co sami byśmy chcieli dostać :)

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 20:29

marika napisał/a:

właśnie do takiego ciągu chciałabym nie dopuścić, ..

:wysmiewacz: przeczytaj uważnie to co napisałaś

Jesteś bogiem, masz jakąś nadprzyrodzoną moc , że możesz nie dopuścić.

Cytat:
stąd moja decyzja o wysłaniu go na leczenie, chcialabym zaoszczędzić tego i jemu i sobie


Czy ty jesteś uzależniona , jeśli tak to faktycznie powinnaś poddać się leczeniu, :mysli:

Nie piszę tego by ciebie obrazić , ja przeżyłam 25 lat z osobą uzależnioną i rozumiem twoje działanie, ale nie tędy droga.

Szkoda, że zrozumiałam to tak późno najpierw podobnie jak ty zgłosiłam go na leczenie, później dwie "wszywki" w ciągu dwóch lat . Terapia , ośrodki zamknięte i d**pa , on pił z krótkimi przerwami , a ja czułam się winna , chciałam, pilnowałam kontrolowałam. Im bardziej się starałam, tym większe było rozczarowanie, traciłam, wiarę w siebie.

:prosi: :prosi: nie popełniaj tego błędu ucxc4 ucxc4 ucxc4

Dopiero po kilkunastu latach :beczy: :[ :klotnia:
przy okazji jego pobytu na detoksie, psycholog przekonała mnie, że powinnam odpuścić i zająć się sobą. To był początek mojej drogi do lepszego życia, dla mnie i moich dzieci.

marika - Czw 05 Sty, 2012 20:34

zawsze myślałam, że twarda ze mnie baba ale to wszystko mnie przerosło i.... wymiękłam :( dzięki Myszaczku, że mnie tak dzisiaj dzielnie wspierasz, wbijasz mi łopatą do głowy to co powinnam sama wiedzieć. Wiesz, ja myślę, że wcześniej czy później dojrzeję do konkretnych decyzji. Póki co chciałabym za wszelką cenę doprowadzić do leczenia mojego męża. Tak sobie myślę, że jeśli się do tego przyczynię i on to wykorzysta we właściwy sposób to będzie szczęście dla nas obojga a jeśli to zaprzepaści to przynajmniej będę mogła sobie spojrzeć w lustrze prosto w oczy i powiedzieć : "zrobiłam co mogłam"
OSSA - Czw 05 Sty, 2012 20:35

marika napisał/a:
Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....
Mój mąż chce się od tego wyzwolić tylko na razie jeszcze nie wie w jaki sposób.


Jesteś pewna , czy on Tobie to wmówił. :mysli: :mysli:

marika - Czw 05 Sty, 2012 20:40

OSSA napisał/a:
marika napisał/a:
Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....
Mój mąż chce się od tego wyzwolić tylko na razie jeszcze nie wie w jaki sposób.


Jesteś pewna , czy on Tobie to wmówił. :mysli: :mysli:


mówił ..... i tak mi się wydaje ....:(
Ossa, w odniesieniu do tego co napisałaś mi w poprzednim poście, wiesz, mam chaos w głowie i chyba oprócz tej terapii na którą zaczęłam uczęszczac w przychodni poszukam sobie psychologa, jeśli mi nie pomoże to przynajmniej się wygadam

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 20:47

myszaczek napisał/a:
stawiam wszystko, że się napije...bo pomysłowość alkoholika w tym względzie... jest nie do przecenienia..

Nie przyjmuję zakładu.......... :mgreen: ................ :tak:

marika - Czw 05 Sty, 2012 20:49

pterodaktyll napisał/a:
myszaczek napisał/a:
stawiam wszystko, że się napije...bo pomysłowość alkoholika w tym względzie... jest nie do przecenienia..

Nie przyjmuję zakładu.......... :mgreen: ................ :tak:



a i ja się nie zakładam, bo wiem, że po obecnym piciu może jakiś czas będzie spokój ale "to" wróci :( :zmeczony:

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 20:50

marika napisał/a:
zawsze myślałam, że twarda ze mnie baba


faktycznie jesteś twarda, ale może warto zacząć być słabą kobieta i zatroszczyć się o siebie.


Cytat:
przynajmniej będę mogła sobie spojrzeć w lustrze prosto w oczy i powiedzieć: "zrobiłam co mogłam"



Wiesz co ja zobaczyłam grg45

po 20 kilku latach zycia z .... , zmęczoną zaniedbaną ( zawsze potrzeby innych były ważniejsze niż moje) samotną kobietę, obok pijanego faceta.
Fakt zrobiłam wszystko co mogłam, by spieprzyć sobie, ale na szczęście odbiłam się od swojego dna, trochę przypadkiem trafiłam na terapię, reorganizacja w pracy zmusiła mnie do przekwalifikowania, nowa praca wymagała większego zaangażowania, tym samym miałam mniej czasu "na uzdrawianie" mojego mena.
Opłaciło się lepiej zarabiam , jestem samodzielna finansowo, uniezależniłam się od niego prawnie, fakt mieszkamy nadal razem, bo on jest trzeźwy.

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 20:50

marika napisał/a:
Wiesz, ja myślę, że wcześniej czy później dojrzeję do konkretnych decyzji.

wiem...każda z nas dojrzewa...chodzi o to, żeby przy tym "dojrzewaniu"...nie spaść i się za mocno nie poobijać :pocieszacz:
wiem również jak bardzo trudno jest zmienić myślenie, przyzwyczajenia....przestać się opiekować kimś a zacząć sobą...
samej mi zabrało to dużo czasu, o dużo za długo....a potem żałowałam że tyle czasu zmarnowałam...dlatego właśnie próbuję pokazać Ci, że można zmienić swój stan wiecznego niezadowolenia, zrezygnowania, rozpaczy, rozczarowania, beznadziei, apatii, żalu w... spokój, równowagę, szacunek do samej siebie, pokochanie samej siebie....
da się i WARTO :buzki:

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 20:55

pterodaktyll napisał/a:
myszaczek napisał/a:
stawiam wszystko, że się napije...bo pomysłowość alkoholika w tym względzie... jest nie do przecenienia..

Nie przyjmuję zakładu.......... :mgreen: ................ :tak:

wcale się nie dziwię :mgreen:

ulena - Czw 05 Sty, 2012 21:01

marika napisał/a:
twarda ze mnie baba

A po co Ty masz być TWARDą babą??? ja też taka byłam , a teraz jest mi zdecydowanie lżej jak uświadomiłam sobie, że wcale juz nie chcę byc robocopem i chcę normalnie żyć , być KOBIETĄ , a nie baba choćby i twardą

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 21:02

marika napisał/a:
OSSA napisał/a:
marika napisał/a:
Trzymam Myszaczku chyba.... złudzenia ....
Mój mąż chce się od tego wyzwolić tylko na razie jeszcze nie wie w jaki sposób.


Jesteś pewna , czy on Tobie to wmówił. :mysli: :mysli:


mówił ..... i tak mi się wydaje ....:(
Ossa, w odniesieniu do tego co napisałaś mi w poprzednim poście, wiesz, mam chaos w głowie i chyba oprócz tej terapii na którą zaczęłam uczęszczac w przychodni poszukam sobie psychologa, jeśli mi nie pomoże to przynajmniej się wygadam


Nie wiem jak jest w twojej poradni , ale w moim przypadku chodziłam również na terapię indywidualną, początkowo raz w tygodniu , później co dwa tygodnie. Godzina rozmowy z psychologiem, tylko o moim problemach ze sobą, z menem i dorastającymi dziećmi.
To bardzo mi pomogło.

Terapia grupowa jest bardzo ważna w procesie leczenia , dostajesz informacje zwrotne, ale niestety jak masz tysiąc własnych problemów, nie zawsze jesteś w stanie słuchać o kłopotach innych lub po prostu brakowało czasu.

marika - Czw 05 Sty, 2012 21:11

u mnie jaka jest terapia ?.........jestem rozczarowana, bo ciągle szybko, szybko, bo kolejka za drzwiami, bo spotkanie z grupą, bo coś tam.... czyje się jak w poczekalni u dentysty.... i te ciekawskie spojrzenia... okropność.... dzisiaj z terapii przede mną wyszedł jeden alkoholik. wyszedł popatrzył na mnie i pyta: Pani też tutaj ? myślałam, że go trzasnę zaraz, ale mruknęłam tylko : jak każdy" i ucięłam rozmowę. Może i chciał byc miły, może mnie zna a ja jego nie ale głupio mi się zrobiło :(
marika - Czw 05 Sty, 2012 21:14

ulena napisał/a:
marika napisał/a:
twarda ze mnie baba

A po co Ty masz być TWARDą babą??? ja też taka byłam , a teraz jest mi zdecydowanie lżej jak uświadomiłam sobie, że wcale juz nie chcę byc robocopem i chcę normalnie żyć , być KOBIETĄ , a nie baba choćby i twardą


No ok, Ulenka od dzisiaj nie będę robokopem! aj promys :) ))

ulena - Czw 05 Sty, 2012 21:16

marika napisał/a:
Ulenka od dzisiaj nie będę robokopem! a

no tak ma być cczxc

pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 21:38

marika napisał/a:
Ulenka od dzisiaj nie będę robokopem! aj promys
ulena napisał/a:
tak ma być

Łatwo powiedzieć, ale podjąć decyzję i ponieść później jej konsekwencje to już przeważnie bywa gorzej, niemniej jednak życzę Ci powodzenia Mariko :pocieszacz:

OSSA - Czw 05 Sty, 2012 21:43

marika napisał/a:
może mnie zna a ja jego nie ale głupio mi się zrobiło :(


Pewnie chciał być miły, może sam czuł się nie pewnie, może to jego pierwsza wizyta. :luzik: :luzik: Nie zniechęcaj się może terapia nie jest doskonała , ale sama sobie nie dasz rady.

marika - Pon 09 Sty, 2012 21:14

pterodaktyll napisał/a:
marika napisał/a:
Ulenka od dzisiaj nie będę robokopem! aj promys
ulena napisał/a:
tak ma być

Łatwo powiedzieć, ale podjąć decyzję i ponieść później jej konsekwencje to już przeważnie bywa gorzej, niemniej jednak życzę Ci powodzenia Mariko :pocieszacz:


dzięki Ptero, sił mi już zaczyna brakować :( 6 dzień pije ten mój pijak i cały czas mówi, że od jutra przestanie :( . czekam aż zacznie go porządnie mordować to co wypije i przesiedzi w łazience noc całą a tu nic, zakonserwował się skubany albo technikę jakąś opracował :(

esaneta - Wto 10 Sty, 2012 10:53

marika napisał/a:
6 dzień pije ten mój pijak

co to jest 6 dni Mariko, mój potrafi jednym ciągiem z 6 tygodni :beba:
Więc nie czekaj na dalszy rozwój jego choroby i rób coś sama ze sobą.
Powodzenia życzę.

marika - Wto 10 Sty, 2012 18:12

Esaneta, nawet mnie nie strasz, ja tego nie zniosę :(
pietruszka - Wto 10 Sty, 2012 18:50

marika napisał/a:
Esaneta, nawet mnie nie strasz, ja tego nie zniosę :(

hmm... mój to właściwie nie trzeźwiał od dwóch lat... w sumie to był cały czas na rauszu, a weekendy po prostu pił więcej....
marika napisał/a:
ja tego nie zniosę :(

nawet nie wiesz ile można znieść... choć im szybciej zadba się o siebie to straty własne są mniejsze...

marika - Wto 10 Sty, 2012 19:05

no, chyba nie wiem, mój alkoholik intensywnie pije jakieś 1,5 roku. Ale jakoś trzeźwiał w tym czasie i do pracy chodził, ostatnio jednak daje mi dobrze popalić, zaczęły się ciągi i nawet do pracy nie chodzi. Póki co dają mu urlop ale to się jednaj szybko skończy. Boję się, że później to już nie będzie miał powodu, żeby wytrzeźwieć :( boję się, że mi się nie uda zaplanowana wizyta u lekarza, że nawet jeśli dostanie skierowanie na leczenie w ośrodku, to się nie zgodzi, boję się co będzie wtedy. A takie miałam jeszcze niedawno nadzieje, że może jednak coś z tego będzie.... otwierają mi się szeroko oczy, co to znaczy życie z takim alkoholikiem. Mój pierwszy mąż też dużo pił i zakąszał to lekami, ale takiego czadu nie dawał :(
marika - Wto 10 Sty, 2012 19:08

od razu chciałam, powiedzieć, nie to, żebym żałowała tamtego męża, nigdy w życiu! ale kurcze, mogłam mieć spokojne życie sama ze sobą po co mi był następny facet :(
Lila - Wto 10 Sty, 2012 19:24

Marika, jaki plan na najbliższy tydzień?
Co zrobisz dla siebie?

marika napisał/a:
mogłam mieć spokojne życie
:tak:

Jeszcze możesz mieć! :) Twoje życie zależy od Ciebie!

staaw - Wto 10 Sty, 2012 19:30

Lila napisał/a:
marika napisał/a:
mogłam mieć spokojne życie
:tak:

Jeszcze możesz mieć! :) Twoje życie zależy od Ciebie!

Tylko wcześniej celownik sobie naprostuj, byś znowu biednego misia nie trafiła...

marika - Wto 10 Sty, 2012 19:37

Lila napisał/a:
Marika, jaki plan na najbliższy tydzień?
Co zrobisz dla siebie?

marika napisał/a:
mogłam mieć spokojne życie
:tak:

Jeszcze możesz mieć! :) Twoje życie zależy od Ciebie!


Dla siebie ? zawiozę go do lekarza :) (jak się uda ), poza tym mam w planach pracować, również a przede wszystkim dla mnie. Na kosmetyczkę braknie mi w tym tygodniu niestety czasu :)

marika - Wto 10 Sty, 2012 19:38

staaw napisał/a:
Lila napisał/a:
marika napisał/a:
mogłam mieć spokojne życie
:tak:

Jeszcze możesz mieć! :) Twoje życie zależy od Ciebie!

Tylko wcześniej celownik sobie naprostuj, byś znowu biednego misia nie trafiła...


wyleczyłam się z facetów, Staaw :)

pietruszka - Wto 10 Sty, 2012 19:41

marika napisał/a:
Dla siebie ? zawiozę go do lekarza :)

to jest dla niego...
marika napisał/a:
Na kosmetyczkę braknie mi w tym tygodniu niestety czasu :)

jak się tyle czasu poświęca jemu, to brak czasu i energii na zadbanie o siebie, ale spoko, też tak miałam, ale się z tego wyleczyłam

Lila - Wto 10 Sty, 2012 19:41

Cytat:
Dla siebie ? zawiozę go do lekarza


Masz rację. To akurat robisz tylko dla siebie.
Z tego co piszesz, On nie wyraża zgody na leczenie, a w związku z tym marne szanse, aby Twoje nadzieje się spełniły. Uzależniasz swoje życie od jego picia/abstynencji/leczenia i tak w kółko. Koncentrujesz się na tym, co z nim. Ciebie nie ma...

marika - Wto 10 Sty, 2012 19:47

tak, robię to, bo chcę przekonać się co mogę jeszcze zdziałać. Jeśli przegram, trudno będzie rozwód i nowe życie, ale to za chwilę, jeszcze trochę powalczę .... żal człowieka, żal naszego wspólnego życia....jeszcze ciut, ciut go kocham :( :zalamka:
marika - Wto 10 Sty, 2012 19:50

pietruszka napisał/a:
marika napisał/a:
Dla siebie ? zawiozę go do lekarza :)

to jest dla niego...
marika napisał/a:
Na kosmetyczkę braknie mi w tym tygodniu niestety czasu :)

jak się tyle czasu poświęca jemu, to brak czasu i energii na zadbanie o siebie, ale spoko, też tak miałam, ale się z tego wyleczyłam


Przyszłam do Was tutaj jakieś 1,5 mies temu. Od tej pory otwierają mi się coraz szerzej oczy, ale pewnie muszę dostać jeszcze trochę w tyłek, żeby wyzbyć się wszelkich złudzeń i nadziei

pietruszka - Wto 10 Sty, 2012 19:52

marika napisał/a:
żal człowieka, żal naszego wspólnego życia....

a samej siebie Ci nie żal? I wcale nie chodzi o to, żebyś zaraz się rozwodziła, wyprowadzała, uciekała na drugi koniec Polski, zajać się sobą to:
1. przestać zajmować się alkoholikiem
2. zająć się swoją terapią dla współuzależnionych lub/i Al-anon
3. skierować swoją uwagę na siebie, swoje zdrowie, swoją psychikę, swoje relacje z innymi ludźmi (niekoniecznie uzależnionymi), zadbanie o swoją kobiecość, wygląd, itd...

marika - Wto 10 Sty, 2012 20:01

pietruszko, próbuję to robić :) ten dołek , w którym nic mi się nie chciało minął :) zaczynam znowu mieć ochotę na nową kieckę, na to, żeby ładnie wyglądać, naprawdę :) staram, się . Kiedy rozwodziłam się po raz pierwszy miałam straszną depresję i wiesz co mi pomagało ? Solarium :) niestety, tu gdzie teraz mieszkam nie mam takiej możliwości a i niezbyt dobrze w efekcie końcowym wyszłam na tym opalaniu :) ale jeśli chodzi o samopoczucie to poprawa była :)

czasem jednak ogarnia mnie totalna załamka :zalamka:

OSSA - Wto 10 Sty, 2012 20:12

marika napisał/a:


czasem jednak ogarnia mnie totalna załamka :zalamka:

Nie martw się to mija, nieraz trzeba na chwile się wycofać odpocząć by nabrać siły, by iść dalej. Może nie tą samą drogą :mysli:

marika - Wto 10 Sty, 2012 20:22

Póki co próbuję metodą prób i błędów, słucham innych, stąd moja tutaj obecność , tylko po prostu nie ogarniam tego jak tak można doprowadzić samego siebie do takiej ruiny ? lata nauki, studiów, marzenia i aspiracje, po to tylko aby utopić wszystko w wódzie ! no po prostu ni pojmuje tego !
pterodaktyll - Wto 10 Sty, 2012 20:26

marika napisał/a:
Dla siebie ? zawiozę go do lekarza :)
g45g21
marika napisał/a:
pewnie muszę dostać jeszcze trochę w tyłek, żeby wyzbyć się wszelkich złudzeń i nadziei
:tak: ..............
pietruszka - Wto 10 Sty, 2012 20:29

marika napisał/a:
jak tak można doprowadzić samego siebie do takiej ruiny ? lata nauki, studiów, marzenia i aspiracje, po to tylko aby utopić wszystko w wódzie !

przecież robisz prawie to samo... tylko topisz w jego wódzie....
czas przestać się topić

marika - Wto 10 Sty, 2012 20:36

8| no dobrze, idę sobie, bo Ptero się ze mnie śmieje. Ptero, nie zrozumiałeś mnie ale nie będę Ci tego tłumaczyć
marika - Wto 10 Sty, 2012 20:38

wiem , Pietruszko, masz rację, topię w tej chwili swoje życie w jego wódzie, to fakt i zrobię coś z tym, zobaczysz :)
esaneta - Wto 10 Sty, 2012 20:46

marika napisał/a:
nawet mnie nie strasz

ja Cię nie straszę, dzielę się tylko swoim doświadczeniem

marika napisał/a:
ja tego nie zniosę

ok. 10 lat temu też tak mówiłam i dalej czekałam na cud...o cudach, to w Biblii przeczytac można, w życiu (a przynajmniej w związku z alko) same się nie zdarzają, coś trzeba robić, najlepiej zmieniac siebie - gorąco polecam, mnie to pomaga. :)

olga - Wto 10 Sty, 2012 21:03

pietruszka napisał/a:
a co to jest wszystko?
dla mnie pomóc można alkoholikowi:
-przez przybliżanie jego dna


Wysokim Sąd rozumie to całkiem odwrotnie.

Ale chyba każda współuzależniona musi przejść przez wszystkie fazy "pomagania" swojemu alko chyba, że odpowiednio wcześnie zgłosi się do poradni, gdzie ją nauczą na czym powinno polegać pomaganie.

OSSA - Wto 10 Sty, 2012 21:50

marika napisał/a:
a czy alkoholizm i nieleczenie się to nie wystarczający powód, żeby sąd orzekł o winie? Czy trzeba od razu przemocy, awantur, interwencji policji? Nie wystarczy po prostu, ze alkoholik niszczy życie drugiej osoby ?


Jak chcesz udowodnić alkoholizm osobie, która nie widzi problemu. Jak ma podjąć leczenie jak nie osiągnął dna, ile razy słyszałaś o co chodzi wszyscy piją, nawet ja wie że przegiął przecież każdemu może urwać się film.

Ta choroba jest bardzo podstępna, świat iluzji zaprzeczeń , minimalizowania strat tych materialnych i emocjonalnych.
MEN po ... przepraszał, obiecywał. przyzał się do wszystkiego :kwiatek: :beczy:
:rozpacz: wystarczyło kilka dni .
:hura: znowu mogę , piłem bo .............................................................

To nie mój alk. zniszczył moje życie, tylko ja jemu pozwoliłam z buciorami wejść i je podeptać

olga - Wto 10 Sty, 2012 21:53

OSSA napisał/a:
marika napisał/a:
a czy alkoholizm i nieleczenie się to nie wystarczający powód, żeby sąd orzekł o winie? Czy trzeba od razu przemocy, awantur, interwencji policji? Nie wystarczy po prostu, ze alkoholik niszczy życie drugiej osoby ?


Wystarczy, tylko trzeba mieć wszelakie możliwe dowody, żeby sąd nie miał wątpliwości.

wampirzyca - Wto 10 Sty, 2012 22:03

marika napisał/a:
tak, robię to, bo chcę przekonać się co mogę jeszcze zdziałać. Jeśli przegram, trudno będzie rozwód i nowe życie, ale to za chwilę, jeszcze trochę powalczę .... żal człowieka, żal naszego wspólnego życia....jeszcze ciut, ciut go kocham



przegrasz jeszcze raz powtórzę co inni piszą od 1,5 miesiąca jak nie zechce sam to nic go nie ruszy :bezradny: nie przestanie pić !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wiem to bo sama zechciałam iść na terapię a gadanie męża czy innych mnie obchodziło co zeszłoroczny śnieg jak piłam

Najgorsze jest to że niedługo zacznie ci wynosić rzeczy z domu , srać i sikać pod siebie itd ciekawe ile jeszcze bidulko wtedy miłości dla niego ci pozostanie :(

I to że ja zrozumiałam to nie znaczy że on zrozumie i w końcu pójdzie może z tego wyjść ale dopiero nogami do przodu

marika - Czw 12 Sty, 2012 12:13

dzisiaj wyzbyłam się wszelkich złudzeń, straciłam tą iskierkę nadziei, która tliła się we mnie ... rozmawiałam z lekarzem, spec od alko. Odarł mnie ze wszystkiego, powiedział to co Wy wbijacie mi do głowy. Kurcze czuję się okropnie, nie mam już siły, więc kapituluję, nie będę walczyć :(
esaneta - Czw 12 Sty, 2012 12:26

marika napisał/a:
nie będę walczyć

i o to chodzi Mariko :okok:

marika - Czw 12 Sty, 2012 12:39

nigdy nie myślałam, ze do tego dojdzie :( Naprawdę bardzo wierzyłam, że nam się uda, tak dobrze wszystko układało nam się przed trzema laty, żeby być razem, tak gładko wszystko szlo, teraz miało być już tylko jak w bajce ....
marika - Czw 12 Sty, 2012 12:45

a dzisiaj przed wizytą u lekarza dowiedziałam się, ze nie będzie się leczył. Postawiłam więc ultimatum: albo idziesz ze mną i podejmujesz leczenie albo wnoszę wniosek o rozwód.... niestety on wybrał ją .......... muszę więc dotrzymać obietnicy
esaneta - Czw 12 Sty, 2012 13:07

marika napisał/a:
muszę więc dotrzymać obietnicy

nie masz wyjścia, skoro mu zadeklarowałas rozwód.
Jeśli się wycofasz, to tylko sobie zrobisz krzywdę.
Na wszelki wypadek pamiętaj o jednym, co bardzo ważne: NIGDY, nie groź rozwodem, rozstaniem etc., jesli nie czujesz się na siłach być w tym konsekwentną. Lepiej ugryź się w język i nie mów nic.

marika - Czw 12 Sty, 2012 13:14

wiem, powiedziałam to świadomie, bo to był ostatni mój ratunek, dlatego teraz się poddaję, niech robi co chce ze swoim piciem i życiem, jak już nie mam sił. Nie będę nawet składała wniosku o przymusowe leczenie. Przemyślałam to, Ptero kiedyś miał racje, przekonałam sie dzisiaj o tym. Co z tego, ze wiozłam go ponad 100 km do lekarza, do którego sam zdecydował się kiedyś pójść, co z tego , że wstałam o 4,30 żeby go tam zawieźć na rano, zanim się upije. On zapobiegawczo tak zachlał wczoraj, że dzisiaj nie dał rady pójść i nie chciał :( wybrał co wybrał, widocznie mu to bardziej odpowiada niż ja, przykre to jest
esaneta - Czw 12 Sty, 2012 13:26

marika napisał/a:
niech robi co chce ze swoim piciem i życiem

Dokładnie tak powinnaś mysleć :brawo:

marika napisał/a:
Nie będę nawet składała wniosku o przymusowe leczenie

I słusznie - z niewolnika, nikt nie zrobił pracownika; ja też nie złozyłam, pomimo delikatnych sugestii terapki, bo moim celem jest moje szczęście a nie jego niepicie :)

marika napisał/a:
widocznie mu to bardziej odpowiada niż ja

To nie tak - to taka głupia/nielogiczna choroba :pocieszacz:
A ty podjęłaś w końcu jakąś terapię?

marika - Czw 12 Sty, 2012 13:47

tak, ja w miejscowości, w której mieszkamy zapisała się na terapie, byłam dwa razy i póki co będę chodziła. Mogę również jeździć do miasta wojewódzkiego, gdzie dzisiaj byliśmy ale to daleko i nie dam rady. Mi tez terapeutka mówiła o możliwości wnioskowania o przymus, ale wiem, ze to nie takie proste, bo nie było u nas w domu policji, nie było interwencji. Jedynie od niego z pracy mogłabym mieć świadków a tego nie jestem pewna. Ale to nie ma sensu, uszarpię sie tylko a i tak może nic nie wskóram, nie mam na to siły. Myślę, że rozwód z orzekaniem o winie będzie lepszym rozwiązaniem. Jeśli będzie chciał się leczyć to zdąży jeszcze wszystko naprawić zanim ten rozwód otrzymamy. A jeśli nie to trudno
esaneta - Czw 12 Sty, 2012 13:53

marika napisał/a:
rozwód z orzekaniem o winie będzie lepszym rozwiązaniem.

a masz mocne dowody, żeby mu te winę udowodnić?
To nie złosliwość, tylko powazne pytanie - do rozwodu warto podejść na chłodno, po bardzo dobrym przygotowaniu się. A emocje tego nie ułatwią. Najpierw nalezy je wyciszyć.

marika napisał/a:
Jeśli będzie chciał się leczyć to zdąży jeszcze wszystko naprawić zanim ten rozwód otrzymamy. A jeśli nie to trudno

Ja przestałam tak mysleć, bo za każdym razem kiedy tak pomyslałam, włączało mi sie kolejne "czekanie na cud".
Przestałam mysleć o rozwodzie jako "straszaku" na męża, teraz rozwód znaczy dla mnie ROZWÓD.

marika - Czw 12 Sty, 2012 13:59

Jedynym powodem jest jego alkoholizm, wezwę jakiś świadków, poza tym, zgłosił się sam do przychodni i tam stwierdzono u niego alkoholizm i ze nie chce się leczyć tez wiedzą wiec może sad zechce ich o to zapytać, bo mi pewnie karty skserować nie dadzą :) i tyle mam. Mam nadzieję, ze alkoholizm to wystarczający dowód . I mam nadzieję, że nie trafie na sędziego alkoholika, bo wtedy nici :)
Żeglarz - Czw 12 Sty, 2012 14:03

marika napisał/a:
Co z tego, ze wiozłam go ponad 100 km do lekarza, do którego sam zdecydował się kiedyś pójść, co z tego , że wstałam o 4,30 żeby go tam zawieźć na rano,

Ja w swoim współuzależnionym szaleństwie zafundowałem żonie 6 tygodniową terapie w OTU Stare Juchy za 8 tys. :szok: 8|
I po co? :uoee:

Klara - Czw 12 Sty, 2012 14:06

marika napisał/a:
Mam nadzieję, ze alkoholizm to wystarczający dowód .

Nie jestem w tym mocna, ale obawiam się że na uzyskanie orzeczenia o winie
potrzebne są jakieś grubsze przewinienia oprócz nałogu - np. niszczenie mienia, psychiczne lub fizyczne znęcanie się, pozostawanie na Twoim wyłącznym utrzymaniu itp.

marika - Czw 12 Sty, 2012 14:08

Ja też tak chciałam na początku żeglarzu, na szczęście nie miałam takiej kwoty a zanim oszalam całkowicię i siegnęłam po pozyczke w banku trafiłam do Was. Teraz widze, ze ominęła mnie straszna głupota :) i spłacanie kredytu przez parę lat
marika - Czw 12 Sty, 2012 14:09

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
Mam nadzieję, ze alkoholizm to wystarczający dowód .

Nie jestem w tym mocna, ale obawiam się że na uzyskanie orzeczenia o winie
potrzebne są jakieś grubsze przewinienia oprócz nałogu - np. niszczenie mienia, psychiczne lub fizyczne znęcanie się, pozostawanie na Twoim wyłącznym utrzymaniu itp.


a czy alkoholizm to nie jest psychiczne znęcanie się ?

Klara - Czw 12 Sty, 2012 14:09

marika napisał/a:
a czy alkoholizm to nie jest psychiczne znęcanie się ?

No, tak, ale:
http://rozwody.wieszjak.p...em-o-winie.html

Żeglarz - Czw 12 Sty, 2012 14:11

marika napisał/a:
byłam dwa razy i póki co będę chodziła

Droga Mariko,
Terapii nie robi się "póki co", tylko terapia powinna mieć swój określony cel, program i czas.
Zachęcam Cie do takiego podejścia do terapii. A także do określenia tych trzech parametrów z terapeutą.

marika - Czw 12 Sty, 2012 14:14

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
a czy alkoholizm to nie jest psychiczne znęcanie się ?

No, tak, ale:
http://rozwody.wieszjak.p...em-o-winie.html


Kochana Klaro :) bardzo dziękuję za ten link znalazłam tam trzy powody uznane jako zawinione działanie lub zaniechanie :) super !

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 14:16

Klara napisał/a:
marika napisał/a:
a czy alkoholizm to nie jest psychiczne znęcanie się ?

No, tak, ale:
http://rozwody.wieszjak.p...em-o-winie.html

Dlatego Mariko pisałam, żebyś zabrała się do tego kiedy nieco ochłoniesz.
Przejście przez te meandry prawniczych zapisów, które nie zawsze są jasne i klarowne jest naprawdę ciężkie i wymaga w miarę spokojnego umysłu.
Ja w swoim blisko 19-letnim małżeństwie napisałam juz chyba 5 pozwów. Ostatni jakieś 3 lata temu. Zanim napiszę 6 OSTATNI będę bardzo dobrze do tego przygotowana :)

EDIT: i radzę dodać sobie tę stronę do zakładek, by w każdej chwili mozna do niej wrócić.

marika - Czw 12 Sty, 2012 14:16

Żeglarz napisał/a:
marika napisał/a:
byłam dwa razy i póki co będę chodziła

Droga Mariko,
Terapii nie robi się "póki co", tylko terapia powinna mieć swój określony cel, program i czas.
Zachęcam Cie do takiego podejścia do terapii. A także do określenia tych trzech parametrów z terapeutą.


Niestety nic takiego nie zostało określone i nie zamierzam w to wnikać

marika - Czw 12 Sty, 2012 14:26

Esenatko, nie wiem dlaczego stało się tak, ze nie dostałaś tego rozwodu do tej pory. Pewnie są jakieś inne ważne sprawy, ze sąd tego nie orzekła. Ja wiem jedno 19 lat byłam mężatką i zakończyłam swoje pierwsze małżeństwo rozwodem bez orzekania o winie. Oczywiście powodem był alkohol, lekomania inne sprawy eksa. Ale chciałam to szybko załatwić , do dzisiaj żałuję tego bo mogłam zrobić z orzekaniem o winie a zbyt szybko się poddałam. Ale na tamtym facecie mi nie zależało, nienawidziłam go i chciałam tylko jak najszybciej to zakończyć. Obecny mąż mówi, że mnie kocha, więc jeśli tak jest to wychodzę z założenia, ze zrobi wszystko, żeby ten rozwód się nie stał faktem ( wszystko= przestanie pic) jeśli tego nie zrobi będzie jasne, ze mnie okłamywał i czas było to skończyć a nie czekać następne 19 lat
Żeglarz - Czw 12 Sty, 2012 14:26

marika napisał/a:
nie zamierzam w to wnikać

Szkoda. Ale zrobisz jak uważasz.

Flandria - Czw 12 Sty, 2012 14:27

esaneta napisał/a:
Zanim napiszę 6 OSTATNI będę bardzo dobrze do tego przygotowana

a możesz mi wyjaśnić po co chcesz się tak gruntownie przygotowywać?

pytam, bo kojarzy mi się to z perfekcjonizmem
co było źle w tych 5 poprzednich pozwach? (obstawiam, że to, że ich po prostu nie wysłałaś ... :mgreen: )

esaneta napisał/a:
Dlatego Mariko pisałam, żebyś zabrała się do tego kiedy nieco ochłoniesz.
Przejście przez te meandry prawniczych zapisów, które nie zawsze są jasne i klarowne jest naprawdę ciężkie i wymaga w miarę spokojnego umysłu.

prawnika wynajmuje się nie tylko dlatego, że prawo jest skomplikowane i trudne, ale właśnie dlatego, że przy tak emocjonalnych sprawach jak rozwód nie jest możliwe zachowanie spokoju ...

Klara - Czw 12 Sty, 2012 14:28

Cytat:
Niestety nic takiego nie zostało określone

Czy Ty chodzisz na terapię, czy tylko na indywidualne spotkania z terapeutką?

marika - Czw 12 Sty, 2012 14:34

Klara napisał/a:
Cytat:
Niestety nic takiego nie zostało określone

Czy Ty chodzisz na terapię, czy tylko na indywidualne spotkania z terapeutką?


nie mam pojęcia co to jest, spotykam sie indywidualnie z terapeutke i rozmawiamy :) a jest jakas róznica ?

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 14:37

marika napisał/a:
nie wiem dlaczego stało się tak, ze nie dostałaś tego rozwodu do tej pory


Flandra napisał/a:
co było źle w tych 5 poprzednich pozwach?


Ale się porobiło :szok: No mea culpa. Oczywiście, że nie wysłałam :mgreen: , bo tak jak pisałam wczesniej rozwód miał mi służyc za "straszaka" na męża. Pisałam te pozwy i kładłam "niechcący" w takich miejscach by małżonek mógł je sobie zobaczyć - bo ja naprawde nie chciałam się rozwieść - chciałam go nastraszyć, by przestał pić.

Flandra napisał/a:
prawnika wynajmuje się nie tylko dlatego, że prawo jest skomplikowane i trudne, ale właśnie dlatego, że przy tak emocjonalnych sprawach jak rozwód nie jest możliwe zachowanie spokoju ...


Tu się z Tobą, nie zgodzę Flandro - gdyby to była kwestia zachowania emocji, to wystarczyłby terapeuta, psycholog/psychiatra lub/i jakieś farmaceutyki.

Flandria - Czw 12 Sty, 2012 14:40

esaneta napisał/a:
Tu się z Tobą, nie zgodzę Flandro - gdyby to była kwestia zachowania emocji, to wystarczyłby terapeuta, psycholog/psychiatra lub/i jakieś farmaceutyki.

napisałam "nie tylko dlatego, że prawo jest skomplikowane i trudne" :skromny:

Flandria - Czw 12 Sty, 2012 14:58

esaneta napisał/a:
Tu się z Tobą, nie zgodzę Flandro - gdyby to była kwestia zachowania emocji, to wystarczyłby terapeuta, psycholog/psychiatra lub/i jakieś farmaceutyki.


swoją drogą, dlaczego uważasz, że terapeuta, psycholog, psychiatra lub/i jakieś farmaceutyki są w stanie wyłączyć emocje?

Klara - Czw 12 Sty, 2012 14:58

marika napisał/a:
spotykam sie indywidualnie z terapeutke i rozmawiamy :) a jest jakas róznica ?

No tak.
Terapia ma określony program i czas trwania.
Generalnie polega na spotkaniach indywidualnych i grupowych przy czym te indywidualne mogą trwać i trwać... , a grupowe kiedyś się kończą.
Według zgodnych opinii osób które korzystały z terapii, zajęć grupowych nie sposób przecenić, bo przynoszą najwięcej pożytku.

Żeglarz - Czw 12 Sty, 2012 15:13

Klara napisał/a:
te indywidualne mogą trwać i trwać...

Mogą, to fakt. Można sie terapeutyzować do końca zycia, bo zawsze jeszcze coś się znajdzie, nad czym należałoby popracować.
Ale niepowinny! Powinny mieć określony cel, program i czas (oczywiscie może on ulec zmianie, bo różne tempo pracy moga mieć rózni pacjenci). Wówczas można łatwo monitorować (obserwować, śledzić) postępy w pracy. Szczególnie jest to potrzebne pacjentowi, żeby widział swoją drogę, miejsce w którym się aktualnie znajduje, oraz co jest jeszcze przed nim.
Bez takiego programu, trudno się w tym odnaleźć.

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 15:17

Flandra napisał/a:
dlaczego uważasz, że terapeuta, psycholog, psychiatra lub/i jakieś farmaceutyki są w stanie wyłączyć emocje?

Nie powiedziałam, ze mają "wyłączyć" emocje, ale je okiełznać.

Żeglarz - Czw 12 Sty, 2012 15:19

Uważam, że "pogawędki" z terapeutą mogą (i pewnie są)być dobre w sytuacji obniżonego nastroju, albo ponownego przepracowania jakiegoś konkretnego zagadnienia np z wcześniej przebytej terapii.
Jednak, gdy jest do zrobienia duża praca terapeutyczna, to uważam że robienie tego bez planu jest nieprofesjonalne.

Flandria - Czw 12 Sty, 2012 16:02

esaneta napisał/a:
Nie powiedziałam, ze mają "wyłączyć" emocje, ale je okiełznać.

nie wiem czy to możliwe ... pewnie tak, ale jakim kosztem i po jakim czasie?

podobno niektórzy mnisi buddyjscy są w stanie tak kontrolować swoje ciało, że nie czują bólu podczas operacji
niemniej jednak, jeśli ktoś decyduje się na operację nie stara się najpierw posiąść takich umiejętności :mgreen:

pietruszka - Czw 12 Sty, 2012 16:29

Obserwowałam dziewczyny, które zdecydowały się przeprowadzić rozwody. Te, które od razu z marszu decydowały się na przeprowadzenie rozwodu przeżywały to strasznie, bardzo się rozwalały emocjonalnie, często godziły się dla świętego spokoju na rozwód bez orzekania o winie, mniej korzystne dla nich rozwiązania, inne, te które były już po terapii, chodziły od czasu do czasu na Al-anon podchodziły mniej emocjonalnie, bardziej racjonalnie, w pełni korzystając z możliwości pomocy, wsparcia, uważniej kompletując dokumentację, korzystając z doświadczenia koleżanek. Oczywiście, nie chcę generalizować, że należy czekać z rozwodem, ale jest pewnego rodzaju przewaga, kiedy robi się to z trochę uspokojoną głową, pewną wiedzą i alkoholizmie i współuzależnieniu,
pterodaktyll - Czw 12 Sty, 2012 18:09

marika napisał/a:
tak gładko wszystko szlo, teraz miało być już tylko jak w bajce ....

Teraz już wiesz na pewno, że życie jednak bajką nie jest.......... :bezradny:

DanaN - Czw 12 Sty, 2012 19:21

esaneta napisał/a:
nie złozyłam, pomimo delikatnych sugestii terapki

a to błąd (moim zdaniem), miałabyś dowód w sprawie rozwodowej, mogłabyś z czystym sumienie powiedzieć, że zrobiłaś wszystko...

OSSA - Czw 12 Sty, 2012 19:43

Czy to temat rozwodowy , czy Mariki bo się już pogubiłam :szok:
DanaN - Czw 12 Sty, 2012 19:51

marika napisał/a:
wnioskowania o przymus, ale wiem, ze to nie takie proste, bo nie było u nas w domu policji, nie było interwencji

dlaczego nie takie proste? złożyłam wniosek do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zanim były interwencje policji... komisja zrobiła swoje.
Ja w międzyczasie na każde pijaństwo wzywałam policję... On zaliczył kilka wizyt na Izbie, (dokumenty "zbierały się same")
marika napisał/a:
od niego z pracy mogłabym mieć świadków

sąsiadka która go widzi pijanego też może być świadkiem.
Klara napisał/a:
Nie jestem w tym mocna, ale obawiam się że na uzyskanie orzeczenia o winie potrzebne są jakieś grubsze przewinienia oprócz nałogu - np. niszczenie mienia, psychiczne lub fizyczne znęcanie się, pozostawanie na Twoim wyłącznym utrzymaniu itp.
Klara ma rację. Do wszystkiego powyżej mój eks małżonek dostał wyrok skazujący w sprawie o znęcanie psychiczne...
marika napisał/a:
Myślę, że rozwód z orzekaniem o winie będzie lepszym rozwiązaniem
a jeśli nie zrobisz nic przed pójściem do sądu jakie będziesz miała dowody by sąd orzekł o jego winie...?
marika - Czw 12 Sty, 2012 20:34

DanaM napisał/a:
marika napisał/a:
wnioskowania o przymus, ale wiem, ze to nie takie proste, bo nie było u nas w domu policji, nie było interwencji

dlaczego nie takie proste? złożyłam wniosek do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zanim były interwencje policji... komisja zrobiła swoje.
Ja w międzyczasie na każde pijaństwo wzywałam policję... On zaliczył kilka wizyt na Izbie, (dokumenty "zbierały się same")
marika napisał/a:
od niego z pracy mogłabym mieć świadków

sąsiadka która go widzi pijanego też może być świadkiem.
Klara napisał/a:
Nie jestem w tym mocna, ale obawiam się że na uzyskanie orzeczenia o winie potrzebne są jakieś grubsze przewinienia oprócz nałogu - np. niszczenie mienia, psychiczne lub fizyczne znęcanie się, pozostawanie na Twoim wyłącznym utrzymaniu itp.
Klara ma rację. Do wszystkiego powyżej mój eks małżonek dostał wyrok skazujący w sprawie o znęcanie psychiczne...
marika napisał/a:
Myślę, że rozwód z orzekaniem o winie będzie lepszym rozwiązaniem
a jeśli nie zrobisz nic przed pójściem do sądu jakie będziesz miała dowody by sąd orzekł o jego winie...?


zaraz najwyżej nas Klara wywali do Kraju Rad ale co tam, a powiedz mi Danuś, jak to wzywałaś ta policję, jak tylko się upił, czy zaczynał coś fikać ?

marika - Czw 12 Sty, 2012 20:36

Ja tak sobie myślę, o tej Komisji teraz.... miałabym w razie czego argumenty przed sadem, jeśli nie pójdzie na komisję, znaczy nie chce się leczyć, świadków prędzej znajdę niż do sądu na rozwód...
esaneta - Czw 12 Sty, 2012 20:38

DanaM napisał/a:
esaneta napisał/a:
nie złozyłam, pomimo delikatnych sugestii terapki

a to błąd (moim zdaniem), miałabyś dowód w sprawie rozwodowej, mogłabyś z czystym sumienie powiedzieć, że zrobiłaś wszystko...


Zamiast tego załozyłam od razu sprawę o znęcanie.
Tam sądy kieruję delikwentów na leczenie.
A ponadto wyrok skazujący (a takiego się spodziewam) daje mi dowód na orzeczenie winy męża.
Danusiu, zadzwonię jutro - dzisiaj nie mam komfortowych warunków do rozmowy.

DanaN - Czw 12 Sty, 2012 20:42

marika napisał/a:
a powiedz mi Danuś, jak to wzywałaś ta policję

jak fikał, jak głośno w sposób niewybredny "wyrażała swoje zdanie..." :)
różnie to było... ale pomoc policji miałam zawsze

marika - Czw 12 Sty, 2012 20:45

i jak mówiłaś , ze czujesz się zagrożona to zabierali go na izbę ?
DanaN - Czw 12 Sty, 2012 20:45

esaneta napisał/a:
Zamiast tego załozyłam od razu sprawę o znęcanie.
Tam sądy kieruję delikwentów na leczenie.

zawsze kierują?
poza tym jedno nie wyklucza drugiego... komisja też ma swoje zadania

DanaN - Czw 12 Sty, 2012 20:47

marika napisał/a:
i jak mówiłaś , ze czujesz się zagrożona to zabierali go na izbę ?

tak. to ważne. mówiłam też, że mam niebieską kartę.

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 20:50

Danusiu, a czy oni na te interwencje, to przyjeżdżali do Ciebie z Niebieską kartą?
Pytam, bo dzisiaj na terapii dowiedziałam się, że mają taki obowiązek.

marika - Czw 12 Sty, 2012 20:51

wiesz, pytam bo chciałabym wiedzieć na co mogę liczyć. trochę obawiam się męża jak jest pijany, zaczyna być coraz bardziej agresywny, nie mam w pobliżu nikogo z rodziny ani znajomych a i sąsiadów często nie ma w domu, ale policja jest na szczęście blisko
DanaN - Czw 12 Sty, 2012 20:52

esaneta napisał/a:
Danusiu, a czy oni na te interwencje, to przyjeżdżali do Ciebie z Niebieską kartą?
Pytam, bo dzisiaj na terapii dowiedziałam się, że mają taki obowiązek.

tak. założyli mi taka kartę. ponadto pouczyli, że mogę złożyć doniesienie o znęcaniu, wręcz zachęcali by zrobić z tym porządek

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 20:54

Mariko, nie musi Cię uderzyć, żebys miała prawo wzywać pomoc.
JEŻeli zakłóca tzw. mir domowy, odpoczynek nocny poprzez głośne zachowywanie się, to juz możesz dzwonić. Jeśli ubliża Ci, grozi, niszczy wspólne mienie również dzwoń.

DanaN - Czw 12 Sty, 2012 20:56

marika napisał/a:
wiesz, pytam bo chciałabym wiedzieć na co mogę liczyć. trochę obawiam się męża jak jest pijany, zaczyna być coraz bardziej agresywny, nie mam w pobliżu nikogo z rodziny ani znajomych a i sąsiadów często nie ma w domu, ale policja jest na szczęście blisko

co w takim wypadku może rodzina czy znajomi?
Policja jest od pomagania w przypadkach zagrożenia. Ja mogłam liczyć na ich pomoc.

marika - Czw 12 Sty, 2012 20:59

DanaM napisał/a:
marika napisał/a:
wiesz, pytam bo chciałabym wiedzieć na co mogę liczyć. trochę obawiam się męża jak jest pijany, zaczyna być coraz bardziej agresywny, nie mam w pobliżu nikogo z rodziny ani znajomych a i sąsiadów często nie ma w domu, ale policja jest na szczęście blisko

co w takim wypadku może rodzina czy znajomi?
Policja jest od pomagania w przypadkach zagrożenia. Ja mogłam liczyć na ich pomoc.


no ja też mam nadzieję, ze będę mogła, pójdę w poniedziałek do swojej terapki to popytam ją jak to w naszym miasteczku wygląda w praktyce

esaneta - Czw 12 Sty, 2012 21:01

Mariko, poza tym w OTU powinny byc dyżury prawników (bezpłatne), mozna się umówić na konsultacje.
marika - Czw 12 Sty, 2012 22:27

dziękuję Esanetko za podpowiedź rozeznam się w temacie. Sorki, ze mnie wcięło ale miałam ważny powód, dobrej nocki, trzymajcie się dziewczyny :)
marika - Nie 15 Sty, 2012 09:26

Hej, witam w ten niedzielny poranek Wszystkich, moje pytanie na dzisiaj brzmi: co robić ? co mam zrobic ? Tylko Wy możecie mi sensownie doradzic, bo każdy "normalnie" myslący człowiek doradzi mi to co mi serce dyktuje, a ja nie wiem czy to znowu nie ślepa miłość. Otóż mo mąż po 10 dniowym ciągu sam wezwał pogotowie bo zaczynał umierać. Jest jeszcze chory na cukrzycę więc naprawdę pojawiło się poważne zagrożenie życia. Jest teraz w szpitalu od czwartku podpięty pod masę kroplówek. Byłam dopiero wczoraj u niego przez chwilę, rozmowa z mojej strony przybiegała raczej "służbowo". W zasadzie zależało mi na rozmowie z lekarzem bardziej. Dzisiaj nie wiem co robić . Do szpitala mam 30 km. Śnieg pada i nie przestanie, sprawdziłam prognozę, droga nie jest bezpieczna bo to teren górzysty, nie wiem czy jest odgarnięta. Mogłabym jechać autobusem ale po primo strącę pół dnia, po drugie primo mam daleko potem od dworca do szpitala, po trzecie primo nie chce mi się . Nadmieniam, że jutro nie pojadę bo pracuje do późna a potem mam terapię. No i co mam jechać i siedzieć tam z nim jak dobra żona, czy siedzieć spokojnie w domu i zając się porządkami ?
Klara - Nie 15 Sty, 2012 09:36

marika napisał/a:
każdy "normalnie" myslący człowiek doradzi mi to co mi serce dyktuje

Znaczy, tu się myśli nienormalnie? :shock:

Wydaje mi się, że powinnaś siedzieć sobie w domu.
Twoja obecność w szpitalu niczego nie zmieni, a skoro wie że jest chory, a mimo to pije, to niech ponosi konsekwencje tego co zrobił.
Zaznaczam - tak mi się wydaje.

marika - Nie 15 Sty, 2012 09:47

Klara, wiesz, co miałam na myśli pisząc normalnie, jeszcze do niedawna rwałabym do tego szpitala przez zaspy i zamiecie
kosmo - Nie 15 Sty, 2012 09:47

I mnie się zdaje, że powinnaś siedzieć w domu i zająć się tym, na co masz ochotę... :mysli:
marika - Nie 15 Sty, 2012 09:51

chciałam po prostu to od Was usłyszeć, ja też myślę, ze zostanę w domu, choć nie powiem, że jestem w rozterce, wiem, że gdybym spytała o to moją mamę odpowiedź brzmiałaby : ależ oczywiście jedź, ale ona myśli "inaczej" (żeby się nikt nie obraził )
Klara - Nie 15 Sty, 2012 09:55

marika napisał/a:
wiesz, co miałam na myśli pisząc normalnie

Jasne że wiem :tak:
Droczę się z Tobą przy niedzieli :buziak:

marika - Nie 15 Sty, 2012 10:06

no to zostaję w domu, zwłaszcza, że jak ustaliłam przez telefon z mężem nie dzieje się nic złego, miłej niedzieli życzę wszystkim :) :papa2:
Klara - Nie 15 Sty, 2012 10:10

Odpocznij sobie i zrelaksuj się Mariko.
Korzystaj ze spokoju w domu :buziak:

marika - Nie 15 Sty, 2012 10:12

Dzięki Klaro , pozdrawiam
jamesjamesbond - Nie 15 Sty, 2012 11:46

Klara no nie udowodnię ci niewinności. Po izbie nie piłem ale czułem się makabrycznie. Jestem na bank trzeźwy ale powiem ci że nawet gdyby nie to miałbym prawo napisać coś sensownego. Jak ci to polepszy humor to wymyśl jakąś kosmiczną teorię że piję na sucho albo jestem pijany mimo że bez promili we krwi. Pijane myślenie- ileż jest tych zmyślnych haseł.

Dlaczego mam szacunek do tej pani 80% tego szacunku nie da się opisać= bo była kobieca, mądra- co by nie powiedzieć o tym kupowaniu wódy czego nie popieram. Bo w sumie mimo ewidentnego alkoholizmu męża on był pogodny, uprzejmy i obydwoje nie byli dla siebie żli. Nie da się, musiałbym wkleić zdjęcie tej pani: dobroć.

Wiem że są te odterapeutyczne alanonkowe teorie zadbaj kobieto o własne szczęście a jego kopnij w d... otóż da się bez kopania w d.. bez policji- poza oczywiście patologiami głębszymi. Ciężko na odległość określić granicę.

jamesjamesbond - Nie 15 Sty, 2012 11:48

Klara napisał/a:
Wydzieliłam nowy wątek: Z alkoholikiem "po dobroci"?


Dowiedziałem się po czasie. Rozszerzyłbym- "z człowiekiem po dobroci" fsdf43t

pterodaktyll - Nie 15 Sty, 2012 13:08

marika napisał/a:
po trzecie primo nie chce mi się

I tej wersji bym się trzymał. :mgreen:

Linka - Nie 15 Sty, 2012 13:15

A jakże, jako dobra żona jeszcze kilka lat temu woziłam na detoks, odwiedzałam, dokarmiałam.
A przecież jeść mu dawali, był pod opieką lekarzy a ja?? w czym mogłam mu pomóc?
przecież całe życie mu pomagałam :oops: wyszło na to że w piciu.
Teraz podczas 6 tyg. terapii odwiedziłam raz bo córka chciała zobaczyć tatę.
A spokój jaki miałam w domu -bezcenne :)

jamesjamesbond - Nie 15 Sty, 2012 13:43

Linka napisał/a:
w czym mogłam mu pomóc?
przecież całe życie mu pomagałam :oops:


To taki był niezaradny? A może jednak coś miał do powiedzenia życiowo.

Dziubas - Nie 15 Sty, 2012 13:58

jamesjamesbond napisał/a:
Linka napisał/a:
w czym mogłam mu pomóc?
przecież całe życie mu pomagałam :oops:


To taki był niezaradny? A może jednak coś miał do powiedzenia życiowo.

James mam odczucie, że tu też manipulujesz, Linka napisała, że pomagała mu w piciu- czyli dawała mu "komfort picia" :P


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group