To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Przymusowe leczenie

nuka - Sob 10 Lis, 2012 21:23
Temat postu: Przymusowe leczenie
Czy każdego alko można wysłać na przymusowe leczenie?

Mój alko pije praktycznie codziennie, czasem kilka piw, czasem więcej. Po wypiciu jest spokojny, nie awanturuje się, tylko idzie spać. Pracy też z tego powodu nie zawala, ja i dzieci (mamy dwójkę maluszków) jesteśmy na jego utrzymaniu i na razie nam nie brakuje. O dobrowolnym leczeniu nie chce słyszeć.

Czy samo picie, bez awantur, przemocy kwalifikuje się do zgłoszenia do komisji?

staaw - Sob 10 Lis, 2012 21:32
Temat postu: Re: Przymusowe leczenie
nuka napisał/a:
Czy samo picie, bez awantur, przemocy kwalifikuje się do zgłoszenia do komisji?

Nie wiem.

Piłem jednak podobnie jak Twój małżonek. Po pewnym czasie zacząłem zawalać pracę, a dzieci mimo że nie awanturowałem się przy nich są bardzo poranione...
Kiedy zawładnęła mną obsesja samobójstwa, zacząłem się leczyć...

To choroba postępująca, im wcześniej zaczniesz coś z tym robić, tym większe szanse że dzieci będą zdrowe z pełną rodziną...

KICAJKA - Sob 10 Lis, 2012 21:46

Możesz leczyć siebie a wykorzystując zdobytą wiedzę,
masz szansę zepsuć komfort picia mężowi.
Do przymusowego leczenia potrzebne są
mocne podstawy:
interwencje domowe,
niebieska linia,
znęcanie psychiczne/fizyczne.
Życzę Ci wytrwałości i konsekwencji :)

pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 21:46

Poczytaj sobie temat jednej z naszych userek. Jej mąż też był takim cichym spokojnym alkoholikiem i też na początku zarabiał na dom. Poczytaj co się stało później..........

http://komudzwonia.pl/vie...?t=4828&start=0

Krzysztof 41 - Sob 10 Lis, 2012 21:54

nuka napisał/a:
Czy każdego alko można wysłać na przymusowe leczenie?

Nie. :bezradny:
nuka napisał/a:
Po wypiciu jest spokojny

Na razie.
nuka napisał/a:
O dobrowolnym leczeniu nie chce słyszeć

Jeszcze nie to stadium, no i oczywiście ma zapewniony komfort picia 8|

Marc-elus - Sob 10 Lis, 2012 22:00

nuka napisał/a:
Czy samo picie, bez awantur, przemocy kwalifikuje się do zgłoszenia do komisji?

Proszę, tekst ustawy, kliknij na "tekst ujednolicony":
http://isap.sejm.gov.pl/D...=WDU20070700473

Czytaj od art 24 i dalej.
Jak widać jest szansa, gdyż do przymusowego leczenia kwalifikuje się osoba która
Cytat:
w związku z nadużywaniem alkoholu powoduje rozkład życia rodzinnego
.

A dalej to jak w Polsce, musisz udowodnić że nie jesteś wielbłądem(albo komisja sama to stwierdzi) i musi się okazać że jakimś to sposobem non-stop pijany facet jednak rozkłada życie rodzinne.....

Linka - Sob 10 Lis, 2012 22:01

KICAJKA napisał/a:
Do przymusowego leczenia potrzebne są
mocne podstawy:

u mnie było inaczej, po prostu po raz kolejny zgłosiłam na komisję,
komisja do sądu, a tam najważniejsza była opinia psychiatry i psychologa..
nie miałam żadnych dowodów były tylko moje zeznania, ale to było 3 lata temu..
spróbować zawsze można

Klara - Sob 10 Lis, 2012 22:05

Poddanie się leczeniu odwykowemu jest dobrowolne. Jednak ustawodawca, w celu zapobiegania negatywnym skutkom alkoholizmu, przewidział wyjątki od tej zasady. Postępowanie z osobami nadużywającymi alkoholu, uzależnionymi od alkoholu i procedurę leczenia przymusowego określa ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (j.t. Dz. U. Nr 70 z 2007 r., poz. 473).



Według ustawy osoba nadużywająca alkoholu, która z powodu tego nadużywania powoduje rozkład życia rodzinnego, demoralizację małoletnich, która uchyla się od pracy albo systematycznie zakłóca spokój lub porządek publiczny, może zostać skierowana na badanie przez biegłego w celu wydania opinii w przedmiocie uzależnienia od alkoholu i wskazania rodzaju zakładu leczniczego. Na badanie to kieruje gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych, właściwa według miejsca zamieszkania lub pobytu osoby, której postępowanie dotyczy. Z wnioskiem do komisji o skierowanie osoby uzależnionej na badanie może zwrócić się każda osoba, która może udokumentować występowanie rozkładu życia rodzinnego, demoralizację małoletnich, uchylanie się od pracy albo systematyczne zakłócanie spokoju lub porządku publicznego.


Źródło: http://www.eporady24.pl/p...y,8,31,306.html

Tak jak już przeczytałaś - alkoholizm jest chorobą postępującą i to, że Twój mąż teraz jest spokojnym, pracowitym, ale nadużywającym alkoholu człowiekiem, wkrótce, albo za kilka/kilkanaście lat może się zmienić.
Zacznij edukować siebie Nuka, a otworzą Ci się oczy na problem i być może zmiana Twojego zachowania wpłynie na to, że Twój mąż zacznie się leczyć.
Podkreślam, że być może, gdyż wcale nie musi, natomiast Ty NA PEWNO poprawisz jakość Twojego życia.

nuka - Sob 10 Lis, 2012 23:16

Dzięki za tak szybkie odpowiedzi :)

Nad swoją edukacją pracuję, powoli zaczynam się uwalniać. Skończyło się kontrolowanie, denerwowanie że znów pije. Dotarło do mnie że na pewne rzeczy nie mam wpływu.

Komfort picia też w pewnym stopniu się zmienił. Nie ma obiadków, sprzątania po nim. W ogóle jak pije, to traktuję go jak powietrze. Nic mi, jak na razie więcej nie przychodzi do głowy.

To że będzie z nim coraz gorzej, to wiem. Cały czas się zmienia, a zwłaszcza moja terapia go tak rusza. Próbuje mnie zastraszyć, żebym przestała tam jeździć, nawet samobójstwem. Ale nie ma mocnych, za bardzo mnie to wciągnęło żeby teraz rezygnować

pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 23:21

nuka napisał/a:
Próbuje mnie zastraszyć, żebym przestała tam jeździć, nawet samobójstwem.

Klasyka gatunku, nie daj się

staaw - Sob 10 Lis, 2012 23:23

nuka napisał/a:
Próbuje mnie zastraszyć, żebym przestała tam jeździć, nawet samobójstwem.

Kiedy ja chciałem się NA PRAWDĘ zabić, rodzona żona o tym nie wiedziała...

pterodaktyll - Sob 10 Lis, 2012 23:24

staaw napisał/a:
rodzona żona o tym nie wiedziała...
:mysli:
nuka - Sob 10 Lis, 2012 23:27

Nie pierwszy raz mnie straszy, więc to olałam
olga - Sob 10 Lis, 2012 23:31

Mój eks chcąc zrobić na mnie wrażenie straszył pójściem "na tory" :glupek:
Chyba nigdy tam nie dotarł :bezradny: w każdym razie, z tego co mi wiadomo - żyje

KICAJKA - Sob 10 Lis, 2012 23:39

Ja w takiej sytuacji podawałam osobiście
sznur
pasek
krawat
zaraz odechciewało mu się głupot :skromny:

nuka - Nie 11 Lis, 2012 21:51

Jak wygląda sytuacja, kiedy pijanego nie wpuszcza się do domu, a jest spokojny nie awanturuje się (nie wiem jakby się w takiej sytuacji zachował), zakładając że na zewnątrz jest mróz?
Mój alko w mniejszych ilościach pije prawie codziennie, ale nie upija się często, a chciałabym mu jakoś to uprzykrzyć i gdyby trafiło na jakąś mroźną noc, to nie chciałabym żeby mi zamarzł pod drzwiami.
Czy jeśli wzywam policję, to mają obowiązek go zabrać? Bo niby nie zakłóca spokoju?
Czy mogą mi kazać go wpuścić do domu (jest zameldowany)?

Marc-elus - Nie 11 Lis, 2012 21:59

nuka napisał/a:
chciałabym mu jakoś to uprzykrzyć i gdyby trafiło na jakąś mroźną noc, to nie chciałabym żeby mi zamarzł pod drzwiami.

:shock:

Wymyśl coś bardziej finezyjnego.
Zawiąż mu sznurówki w butach, niech wyrżnie i łeb rozwali.
Kubeł zimnej wody podwieszony nad drzwiami....
A może petardy wojskowe pod łóżko jak leży z zespołem abstynencyjnym?
Tylko żeby chłop nie walnął na serce... a właściwie, to mógł nie pić. :roll:

A tak serio, to chcesz się odegrać, bo pije, czy prostować sytuacje w domu?

pterodaktyll - Nie 11 Lis, 2012 22:06

Marc-elus napisał/a:
A tak serio, to chcesz się odegrać, bo pije, czy prostować sytuacje w domu?

to jest bardzo dobre pytanie. Może spróbuj się nad tym zastanowić Nuka

nuka - Nie 11 Lis, 2012 22:12

Raczej to drugie.
Chciałabym żeby dotarło do niego że ma problem i coś z tym zrobił. A poza tym, mam dość smrodu alkoholu, zaszczanych łóżek itp

pterodaktyll - Nie 11 Lis, 2012 22:16

nuka napisał/a:
Chciałabym żeby dotarło do niego że ma problem i coś z tym zrobił.

Mnie rodzina usiłowała wytłumaczyć, że mam problem, kilka ładnych lat. Masz w sobie tyle siły?

olga - Nie 11 Lis, 2012 22:29

Szkoda Twojej energii. przeznacz ja na cos bardziej konstruktywnego.

Pamiętam jak terapka tłumaczyła na grupie, że należy odebrac alkoholikowi komfort picia. Ja za diabła nie mogłam pojąć o co chodzi. Uciekałam sie do różnych zagrań mających uprzykrzyć alko picie a uprzykrzałam sobie życie 8|

nuka - Nie 11 Lis, 2012 22:30

Właśnie brakuje mi już sił. Męczy mnie ta cała sytuacja, chciałabym to zmienić, bo jest coraz gorzej. Próbuje stanąć na nogi, zadbać o siebie i dzieci.
olga - Nie 11 Lis, 2012 22:34

Nie koncentruj swojej uwagi na nim. Pierwsze moje kroki zmierzały w kierunku uwolnienia sie emocjonalnego, łatwiej później było uwolnić się fizycznie.
nuka - Nie 11 Lis, 2012 22:35

Ale komfort picia też bym chciała zepsuć
olga - Nie 11 Lis, 2012 22:37

On straci komfort picia wtedy gdy straci rodzinę, dach nad głową....... ale i to nie daje gwarancji, że przestanie pić. Mój eks nie przestał.
pterodaktyll - Nie 11 Lis, 2012 22:47

nuka napisał/a:
komfort picia też bym chciała zepsuć

Znasz powiedzenie o łapaniu kilku srok za ogon? Zajmij się sobą i stań na własnych nogach. Tym mu najbardziej dokopiesz

nuka - Pon 12 Lis, 2012 07:31

Macie rację. Tylko jak przez ostatnich kilka lat całe moje życie kręciło się wokół niego, to teraz trudno się przestawić. Pracuje nad tym
pannamigotka - Pon 12 Lis, 2012 08:56

Masz rację, jako dorosły człowiek, nie mający problemu z alkoholem, powinien sobie doskonale na mrozie poradzić :) To już nie jest Twój problem.

Mój tata jest takim typem alkoholika, że NIKT by go o alkoholizm nie podejrzewał. ZAWSZE spokojny, sympatyczny. Nigdy nie urządzał awantur, nie był nieprzyjemny, pracownik roku, nigdy nie miał problemów w pracy, nigdy się do niej nie spóźnił. A mimo to, jego uzależnienie boli, boli mnie, bo widzę jak bardzo jest zależny od alkoholu... Także style picia są różne, mój tata pije od ok 40-45 lat i w tej kwestii nic się nie zmienia, oprócz stanu wątroby zapewne...

Moim zdaniem masz pełne prawo zgłosić taką osobę na przymusowe leczenie, bo czynny alkoholik nie może być dobrym ojcem (do mnie to dotarło bardzo niedawno), czyli on demoralizuje Wasze dzieci, one oglądają go w takim stanie, czerpią wzorce, muszą się przyzwyczaić, że ojciec jest, ale jakby go nie było. To przykre. Taki nieobecny ojciec.

Poza tym, pojawiają się chyba u niego myśli samobójcze? Czyli poprzez przymusowe leczenie chcesz nie tylko chronić siebie i dzieci, ale przede wszystkim jego?

olga - Pon 12 Lis, 2012 10:17

Jasne, że możesz go zgłosić. Wystarczającą, dla komisji, podstawą do przyjęcia zgłoszenia jest to, że on pije a jego picie negatywnie wpływa na Ciebie i wasze dzieci. Będziesz miała poczucie, że zrobiłaś dla niego wszystko co mogłaś zrobić. A nuż, zgłosi się na komisję i skorzysta? A jeżeli nie, nie będziesz miała wyrzutów sumienia.
KICAJKA - Pon 12 Lis, 2012 14:21

Ja udokumentowałam na zdjęciach - jak wygląda po spożyciu,
przydało się na komisję i do sprawy o alimenty. :skromny:

Dora - Pon 12 Lis, 2012 16:47

I tutaj akurat bardzo się zgadzam z Irasem. Oraz powiem od siebie że nikt nie zmusił by mnie do leczenia, jeśli sama bym nie chciała, nikt ! A takie zagrywki przypominaja mi jakieś metody ubeckie, zdjęcia, wzywanie policji na pokaz, może jeszcze sąsiadów ? Warto sobie podbić oko, walnąć baranka łbem o ścianę i oskarżyć alkoholika ! Do cholery, czy to trzeba człowieka upodlić, zmusić, oskarżyć ? Nie można po prostu rozstać się, odciąć ? I niech się zapija na śmierć, jego wybór !
Linka - Pon 12 Lis, 2012 17:24

Dora napisał/a:
Do cholery, czy to trzeba człowieka upodlić, zmusić, oskarżyć

nie upodliłam, nie oskarżałam, na komisję zgłosiłam bo chciałam go ratować, tak jak umiałam.. nie skorzystał, trudno przynajmniej mogę powiedzieć , że zrobiłam wszystko co w mojej mocy.
Koledze żona założyła sprawę o znęcanie, choć palcem jej nie tknął.
Minęło dwa lata, on sie leczy i dziękuje jej , że mu życie uratowała.

Każdy jest inny

pannamigotka - Pon 12 Lis, 2012 17:45

Mnie mój alkoholik prosił o to, by w sytuacji beznadziejnej, gdy nie będzie miał pracy, gdy zacznie kraść, by mu w takiej sytuacji pomóc zgłaszając na komisję i powiedzieć tam prawdę, bo on sam tego wtedy nie zrobi...
DanaN - Pon 12 Lis, 2012 17:52

Linka napisał/a:
Koledze żona założyła sprawę o znęcanie, choć palcem jej nie tknął.

przy znęcaniu nie konicznie trzeba palcem tknąć,
są o wiele bardziej bolesne "dotknięcia"

olga - Pon 12 Lis, 2012 17:59

Dora napisał/a:
czy to trzeba człowieka upodlić, zmusić, oskarżyć ?


Czy zgłoszenie na komisję to oskarżenie? Przecież tam nikt nikogo nie oskarża, tylko zgłasza, że ten i ten człowiek jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia.

Dora - Pon 12 Lis, 2012 18:03

Bzdury wygłaszane przez współuzależnione sięgają zenitu ! Po prostu misja życiowa można powiedzieć ! Dam sobie spokój, bo mnie ten temat irytuje niesamowicie :[ Jestem alkoholiczką i widzę to inaczej, gdyby ktoś z moich bliskich podał mnie na komisję, byłby moim wrogiem do końca życia, nie ważne czy potem bym się leczyła, nie wybaczyłabym ! Dla mnie to zdrada - nie pomoc !!! Chcesz - odetnij się, ale nie mieszaj w to organów państwowych. Oczywiście w uzasadnionych przypadkach owszem, ale tylko uzasadnionych (czyli przemoc) :nerwus:
olga - Pon 12 Lis, 2012 18:08

Dora napisał/a:
Po prostu misja życiowa


:mysli: wiesz co? masz rację. Dopóki jest sie emocjonalnie związanym z bliską, jakby nie było, dla siebie osobą, wszelkie próby "ratowania" są życiową misją.

Linka - Pon 12 Lis, 2012 18:10

Dora napisał/a:
Bzdury wygłaszane przez współuzależnione sięgają zenitu !

to jest ocenianie, wyhamuj
Cytat:
!!! Chcesz - odetnij się

tak i może jeszcze mam się z dziećmi wyprowadzić :blee:
Cytat:
Dla mnie to zdrada - nie pomoc
ta zdrada może życie uratować
Dora - Pon 12 Lis, 2012 18:11

Za bardzo mnie irytuje ten temat żebym dalej dyskutowała. Wyraziłam swoje zdanie i wystarczy. Cenię sobie spokój mojego ducha. Niech inni dalej polemizują :glupek:
szymon - Pon 12 Lis, 2012 18:12

pannamigotka napisał/a:
bo on sam tego wtedy nie zrobi...


łoooo jak go szkoda

pannamigotka - Pon 12 Lis, 2012 18:36

szymon napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
bo on sam tego wtedy nie zrobi...


łoooo jak go szkoda

Czy możesz rozwinąć?

olga - Pon 12 Lis, 2012 18:48

szymon napisał/a:
łoooo jak go szkoda


Do pewnego momentu rzeczywiście szkoda, aż ostatnia iskra nadziei zgaśnie.

esaneta - Pon 12 Lis, 2012 19:05

Ja swojego męza na komisję nie zgłosiłam, ale sprawę o przemoc owszem. I choc nie tknął mnie palcem dostał 3 mce w zawieszeniu na 2 lata.
olga - Pon 12 Lis, 2012 19:26

A ja doniosłam na policję, ze mi portfel "obrobił" 8|
KICAJKA - Pon 12 Lis, 2012 19:36

Dora napisał/a:
Jestem alkoholiczką i widzę to inaczej, gdyby ktoś z moich bliskich podał mnie na komisję, byłby moim wrogiem do końca życia, nie ważne czy potem bym się leczyła, nie wybaczyłabym ! Dla mnie to zdrada - nie pomoc !!! Chcesz - odetnij się, ale nie mieszaj w to organów państwowych.
Dora, mój dzisiaj już mąż,
od osiemnastu lat trzeźwy alkoholik,
dziękuje mi na każdym kroku,
że odebrałam mu komfort picia,
nie ukrywałam jego choroby,
nie pozwalałam krzywdzić siebie i dziecka.
Od 2 lat mam fantastycznego męża,
który innym współ podpowiada co powiny
robić aby ich alko nie krzywdzili
(opowiada o moich metodach i dodaje jeszcze swoje obserwacje) :)

Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 20:14

olga napisał/a:
zgłoszenie na komisję to oskarżenie?
nie to donos
olga - Pon 12 Lis, 2012 20:20

Jras4 napisał/a:
olga napisał/a:
zgłoszenie na komisję to oskarżenie?
nie to donos


ja mam absolutnie inne zdanie na ten temat

Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 20:22

ależ ja nie neguje twojego zdania ..ja nawet go nie rozumiem a wiesz dlaczego bo zrozumienie jest nie możliwe a przymus w leczeniu to fikcja która sie karmi zrozpaczone zony udając jedynie że coś sie robi w ich sprawie
Dora - Pon 12 Lis, 2012 20:24

Jras4 napisał/a:
przymus w leczeniu to fikcja która sie karmi zrozpaczone zony udając jedynie że coś sie robi w ich sprawie
Mam dokładnie takie samo zdanie :brawo:
szymon - Pon 12 Lis, 2012 20:27

pannamigotka napisał/a:
szymon napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
bo on sam tego wtedy nie zrobi...


łoooo jak go szkoda

Czy możesz rozwinąć?


Twój alkoholik jest pełnoletni, dorosły, odpowiedzialny... i weźmie konsekwencje za swoje czyny?
ależ skąd! "mamusia" go uratuje, da mi jeść, upierze majty, przykryje kocem

Linka - Pon 12 Lis, 2012 20:38

Jras4 napisał/a:
olga napisał/a:
zgłoszenie na komisję to oskarżenie?
nie to donos
http://
olga - Pon 12 Lis, 2012 20:54

Jras4 napisał/a:
a przymus w leczeniu to fikcja


Ależ oczywiście, ze masz rację
nie można nikogo zmusić do zmiany, jeżeli ten ktoś sam tego nie chce
nawet wręcz przeciwnie - należy dać mu wolna rękę, decyzja należy tylko i wyłącznie do niego.

No to po co ta komisja? W momencie gdy rozstawałam sie ze swoim alko wiedziałam, że już nic zrobić nie mogę, doświadczyłam swojej bezsilności i ze spokojem mogłam zamknąć za nim drzwi.

Jędrek - Pon 12 Lis, 2012 21:08

nuka napisał/a:
Mój alko pije praktycznie codziennie, czasem kilka piw, czasem więcej. Po wypiciu jest spokojny, nie awanturuje się, tylko idzie spać. Pracy też z tego powodu nie zawala.....

Skąd ja to znam. Przez 19 lat spokojnie sobie piłem systematycznie coraz częściej i więcej aż..... znienawidziłem żonę, bo mi przeszkadzać zaczęłą poważnie w piciu.... stałem sie kłótliwy.... ostatnie 3 lata picia to notoryczna złość i frustracja...i tankowanie codziennie...
Obawiam się, że gdybym wcześniej poszedł na odwyk to nie dałbym rady zrozumieć o co chodzi.... wogóle nie chciałbym słuchać prawdopodobnie tych wszystkich durnych zaleceń itp.... Musiała mnie porządnie trzepnąć bezsilność, żebym zaczął myśleć o przestaniu picia i słuchaniu rad...
I tak zapiłem raz antydepresanty.... czym się wpędziłem w Oddział Zamknięty.... i tam dopiero się poddałem.

Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 21:09

Cytat:
No to po co ta komisja?
To proste siedzą tam nieroby i biorą kase bo ustawa mówi wyraźnie o przeciw działaniu alkoholizmowi i przemocy bblblble
Dora - Pon 12 Lis, 2012 21:11

I jeszcze mają poczucie misji życiowej :uoee:
DanaN - Pon 12 Lis, 2012 21:14

olga napisał/a:
nie można nikogo zmusić do zmiany, jeżeli ten ktoś sam tego nie chce

kilka tyg. temu w luźnej rozmowie z kierownikiem oddziału odwykowego
zapytałam czy jest w ogóle sens przymusu leczenia, kierowania kogoś na leczenie przez np. sąd
odpowiedział zdecydowanie TAK - po to jest 6 tygodni na oddziale
by delikwent ewentulanie pojął cały proces.
a co więcej dodał - są przypadki gdzie alko przywożeni są przez policję i zostają...
Później cieszą się że "zostali przymuszeni"

Dora - Pon 12 Lis, 2012 21:18

Nikt nie ma prawa zmuszać drugiego człowieka do niczego ! Nikt ! I takie jest moje zdanie :nerwus:
Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 21:20

DanaM napisał/a:
- po to jest 6 tygodni na oddziale
w 6 tygodni to on sobie może pojąć ale tylko jak maitki ciągnąc by sie nie oszczać ..dobry żart A zapytaj go ile bieze kasy co miesiąc z tego że sąd przysyła mu koleinach pensjonariuszy i poznasz sekret
Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 21:23

Cytat:
Później cieszą się że "zostali przymuszeni"
pszywież bezdomnego w ciepłe miejsce daj mu ieść ciepły kąt i mimo że nie chciał iść powie ci że sie cieszy że go zmusiłaś to tyle
DanaN - Pon 12 Lis, 2012 21:33

Jras4 napisał/a:
pszywież bezdomnego w ciepłe miejsce daj mu ieść ciepły kąt i mimo że nie chciał iść powie ci że sie cieszy że go zmusiłaś to tyle

"wczasy" ma 6 tyg. a nowe życie zaczął po wyjściu..
nie pije już 10 lat i cieszy się z nowego życia (mimo że nie chciał iść)
i zupełnie nie dotyczy to bezdomnego

Jras4 - Pon 12 Lis, 2012 21:34

DanaM napisał/a:
a nowe życie zaczął po wyjściu..
Tak bywa nie wykożysta to tylko 3 %
DanaN - Pon 12 Lis, 2012 21:36

Jras4 napisał/a:
Tak bywa nie przeczesze to 3 %

każdy jeden uratowny, w taki czy inny sposób to URATOWANY

Dora - Wto 13 Lis, 2012 12:24

Szkoda że nie ma przymusu leczenia współuzależnionych, ciekawe co by wtedy mówiły :roll:
olga - Wto 13 Lis, 2012 12:26

:mysli: a kto by je zgłaszał? pijący partner?
Janioł - Wto 13 Lis, 2012 12:34

olga napisał/a:
pijący partner?
trzeżwiejący który ze swoją współpołówką , zdzierżyć by nie mógł
aazazello - Wto 13 Lis, 2012 12:36

Alkoholizm to zaburzenie psychiczne, choroba, która poprzez to zaburzenie, uniemożliwia uzależnionemu dostrzeżenie jej lub podjęcie leczenia. Alkoholik to rozpoczęcia procesu zdrowienia potrzebuje bodźca, zwanego przez alko dnem.
Jeśli zaburzony psychicznie człowiek nie jest w stanie dostrzec swojej choroby lub leczyć się, to osoba z najbliższego kręgu, z reguły żona lub mąż, jeśli jej zależy na alko, jeżeli jeszcze chce, ma na uwadze siebie i dzieci, powinna zrobić wszystko, aby uzależniony człowiek rozpoczął leczenie, włącznie, w ostateczności z podanie alko na komisję. Przy każdym innym zaburzeniu psychicznym troskliwa rodzina zrobiłaby wszystko, aby pomóc choremu, więc dlaczego robić wyjątek w przypadku alkoholizmu?

Alkoholizm to choroba społeczna, więc dotyczy wszystkich najbliższych pijącego, jego alkoholizm przenosi się na nich, to z jego winy również oni są dysfunkcyjni, więc postulaty o wyrzuceniu współuzależnionych i dda są co najmniej nie na miejscu.

Znam wielu alko, którzy trafili na terapię z przymusu. Oczywiście początkowo winili za to małżonki, byli urażeni i obrażeni, później przestali, nie piją, więc i początkowy przymus może skutkować trzeźwieniem.

aazazello - Wto 13 Lis, 2012 12:37

olga napisał/a:
a kto by je zgłaszał? pijący partner?

:buahaha:

Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:07

Absolutnie nie zgadzam sie z Twoją opinią. I nie zgodzę nigdy..
olga - Wto 13 Lis, 2012 13:07

Współuzależnione zachowują jednak instynkt samozachowawczy i prędzej czy później same szukają pomocy.
Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:08

Nikt nie zmusiłby mnie do leczenia, żaden sąd, jeślibym sama tego nie chciała :evil2"
Janioł - Wto 13 Lis, 2012 13:09

olga napisał/a:
i prędzej czy później same szukają pomocy.
nie ważne czy to AL-Kaida, Mossad czy KGB ;)
olga - Wto 13 Lis, 2012 13:09

aazazello napisał/a:
Znam wielu alko, którzy trafili na terapię z przymusu. Oczywiście początkowo winili za to małżonki, byli urażeni i obrażeni, później przestali, nie piją, więc i początkowy przymus może skutkować trzeźwieniem.


Ja też takiego znam. To ojciec mojej koleżanki. Szczerze nienawidził rodzinę za zgłoszenie go. Nie pije już kilkanaście lat........

olga - Wto 13 Lis, 2012 13:10

Janioł napisał/a:
nie ważne czy to AL-Kaida, Mossad czy KGB ;)


:beba: ważny jest efekt a nie użyte środki.

Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:14

Nie dojdziemy do porozumienia w tej kwestii, zresztą nieważne :beba: Ja mam swoje zdanie i to mi wystraczy, szkoda tej jałowej dyskusji, która coraz bardziej sprawia ze patrzę na współuzależnione jak na nawiedzone i cofniete w rozwoju, które złośliwie chyba nie chcą mnie zrozumieć :wysmiewacz:
olga - Wto 13 Lis, 2012 13:16

Doro kochana to nie złośliwość. Może Iras ma rzeczywiście rację :mysli: żyjemy w dwch odrębnych światach. Chociaż jak sobie pomyslę, że ktoś mógłby mnie chcieć na papierosowy odwyk odddać :[
aazazello - Wto 13 Lis, 2012 13:19

olga napisał/a:
Może Iras ma rzeczywiście rację żyjemy w dwch odrębnych światach

Nie, żyjemy w jednym, poza czynnymi alko i...Irasem, ale to osobny temat :mgreen:

Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:19

No właśnie, to naruszenie wolności osobistej ! Mam prawo się truć, a Ty masz prawo zostawić mnie w cholerę i tyle chciałam powiedzieć, uff, koniec :milczek:
aazazello - Wto 13 Lis, 2012 13:21

olga napisał/a:
ktoś mógłby mnie chcieć na papierosowy odwyk odddać

Do papierosowego getta :mgreen: nałogu :)

smokooka - Wto 13 Lis, 2012 13:24

Dorotka, daj sobie spokój, zasługujesz na niego. :) :pocieszacz:
Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:25

Jak juz napisałam, to jałowa dyskusja, i faktycznie szkoda moich nerwów :[ Dzięki Smoczko :buziak:
smokooka - Wto 13 Lis, 2012 13:27

No szkoda. Masz prawo do własnego zdania, jakie by nie było, zresztą nikt się z Tobą nie kłóci, tylko też wyraża swoje zdanie. Też ma prawo :) :buziak:
Janioł - Wto 13 Lis, 2012 13:29

Dora napisał/a:
Mam prawo się truć, a
i rozpieprzac życie swoim dzieciom , rodzinie , współpracownikom i wielu innym skrzywdzonym ...no brawo po prostu brawo , bardziej egoistycznych tekstów dawno nie czytałem
Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:30

Ja się nie kłócę, tylko irytuję ;) Ale przyznaje rację Irasowi, żyjemy w dwóch różnych światach i nie potrafimy się porozumieć :bezradny:
smokooka - Wto 13 Lis, 2012 13:34

Janiele, Twojego spokoju i Pogody też szkoda na przekonywanie na siłę kogoś do swoich poglądów.
Każdy ma możliwość dojrzeć, zmieniać plany, zmieniać poglądy itp kiedy do tego dorośnie, może też dorosnąć i nie zmienić. Każdy ma swoje racje i polemika niczego nie zmieni. Pokora to przyjęcie kogoś takiego jakim jest :)

Dora - Wto 13 Lis, 2012 13:42

Janioł do cholery, miałeś mnie ignorować tak jako i ja czynię z tobą, po cholerę za mną węszysz ? :figielek:
pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 15:34

No macie szczęście, że mnie wczoraj nie było :tupie:
Ale przyznam, że jak przeczytałam całą dyskusję, to ciekawe jest spojrzenie obu stron.
I wcale mnie nie dziwi ta ilość emocji z obu stron,m bo z obu stron zwykle jest poczucie krzywdy, choć nie ukrywam, że dla mnie - współuzależnionej - na początku mojego zdrowienia trudne było zrozumienie, dlaczego alkoholicy miewają tyle złości, a czasem też poczucia krzywdy wobec współuzależnionych partnerów, partnerek.
Ale po czasie wiem, że każda strona w jakiś sposób krzywdzi, choćby i się nawet kierowała miłością i chęcią ocalenia męża i ojca (czy też żony i matki) swoich dzieci).

Tylko tak sobie myślę po co budować dodatkowo barykady? Po co podsycać w sobie niezdrową złość, chęć odwetu?

Moim zdaniem, najlepiej rozliczyć się z przeszłością i poczuciem krzywdy wobec swojego męża i żony, tak jak ja sobie to zrobiłam osobiście wobec mojego Pietrucha, zamknąć ten rozdział życia, choćby i po to, by później nie generalizować i nie przelewać swojej złości wobec innych uzależnionych, czy współ.

Bo przecież, jeśli ja miałam swoje na pieńku z Pietruchem, a on ze mną, to to nasza osobista sprawa pomiędzy nami, i nasze rozliczenie przeszłości. I wcale nie muszę swojej złości przelewać na innych alkoholików. Osobiście uważam, ze fajniej szukać wspólnego niż szukać różnic (a wbrew pozorom mamy wiele wspólnego), a wzbogacać się swoją odmiennością.

rufio - Wto 13 Lis, 2012 17:32

pietruszka napisał/a:
przymusowym leczeniu chorych na alkoholizm.

W naszym kraju to abstrakcja - co to za przymus kiedy nawet przymuszony zgłosi się do ośrodku a na miejscu powie , ze ma to w " szerokim paśmie " i spokojnie zgodnie z litera prawa wraca do domu i robi wojnę ? Powinno być jak mus to mus - leczenie albo kraty . Inaczej to łapanie słoni w siatkę na motyle .

prsk :D

Jras4 - Wto 13 Lis, 2012 17:41

olga napisał/a:
i prędzej czy później same szukają pomocy.
i własnie o to chodzi dla kogo szukają tej pomocy ? bo powinny same sobą sie zająć
pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 17:53

rufio napisał/a:
W naszym kraju to abstrakcja - co to za przymus kiedy nawet przymuszony zgłosi się do ośrodku a na miejscu powie , ze ma to w " szerokim paśmie " i spokojnie zgodnie z litera prawa wraca do domu i robi wojnę ? Powinno być jak mus to mus - leczenie albo kraty . Inaczej to łapanie słoni w siatkę na motyle .

Mam podobne przemyślenia...
Chociaż... jakieś plusy z tego przymusowego leczenia mogą być (według mnie) :

1. jest szansa, że żona i dzieci nieco odpoczną, a przy okazji przekonają się, jak wygląda życie bez obecności czynnego alkoholika w domu (oczywiście pod warunkiem, że alkoholik na tyle przestraszy się, ze jednak zostanie w ośrodku)
2. jakaś tam szansa, że sprawa zepsuje alkoholikowi komfort picia i będzie tym kamyczkiem w drodze do abstynencji (choć pewnie nieznane są statystyki, ile promili alkoholików podjęło abstynencję wskutek takiej interwencji, czy choćby było jakimś tam krokiem milowym w drodze do abstynencji)
3. jest takim uspokajaczem sumienia dla partnerki alkoholika, że wykorzystała wszelkie dostępne, legalne środki dla ratowania własnego małżeństwa i rodziny.
4. dokumenty ze sprawy, mogą pomóc w sprawie sądowej o separację, rozwód, podział majątku, itd.

W sumie to i tak więcej plusów dla współuzależnionej. Choć warto i to wziąć pod uwagę, że (jak widziałam po koleżankach) cała sprawa jest bardzo czasochłonna i nie obywa się bez nerwów.

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 17:55

rufio napisał/a:
pietruszka napisał/a:
przymusowym leczeniu chorych na alkoholizm.

W naszym kraju to abstrakcja - co to za przymus kiedy nawet przymuszony zgłosi się do ośrodku a na miejscu powie , ze ma to w " szerokim paśmie " i spokojnie zgodnie z litera prawa wraca do domu i robi wojnę ? Powinno być jak mus to mus - leczenie albo kraty . Inaczej to łapanie słoni w siatkę na motyle .

prsk :D


Rufio zgadzam się z tobą , ja zgłosiłam mena na komisję, ale zanim odbyła się sprawa on przyniósł zaświadczenie z poradni, że podjął dobrowolne leczeni. Nie ważne, czy terapia była skuteczna, oni mogli załatwić temat, wpiąć do akt i po sprawie.


Moja znajoma z al-anon zgłosiła mena na przymusowe leczenie, siedział w ośrodku chyba 6 tygodni i jak wrócił to chleje non stop. Jeszcze jej udowadnia, że to jej wina, bo w między czasie stracił robotę. Pewnie i tak by go wywalili, ale tak ma świetną okazję ............ wszystkie swoje żale na nią wylać. Bo ona zrobiła z niego ................. i teraz on nigdzie roboty nie dostanie.

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 20:20

Klara napisał/a:
Przepraszam! :oops:

Klarciu, nie ma za co...

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 20:49

Ja mojemu dałam ultimatum- chcesz ze mną żyć- idź się leczyć. Mnie nie interesowało, czy on tego chce czy nie. Chcąc ze mną mieszkać i razem wychowywać dziecko MA SIĘ LECZYĆ. Gdyby nie rozpoczął leczenia to zgłosiłabym go, to moje pełne prawo. Moja terapeutka, namawiała mnie do zgłoszenia go, ale uprzedził mnie. Jego leczenie poprawia nasze życie. On tam przede wszystkim zyskuje WIEDZĘ o swojej chorobie, dowiaduje się, co robić, gdy pojawi się głód, co robić, aby pojawiał się rzadziej itp
Moja terapeutka powiedziała, że mieli w przychodni alkoholików, którzy przychodzili sami, podejmowali terapię ze szczerymi chęciami i albo się już zapili, albo piją nadal, a mieli takich, co byli zmuszeni przez sąd i okazało się, że 'załapali' i są trzeźwi do dziś. Dlatego uważam, że terapia zawsze ma sens. Gdyby mój chłop cierpiał na inną chorobę, również zrobiłabym WSZYSTKO, żeby podjął leczenie.

Dora - Wto 13 Lis, 2012 21:47

pannamigotka napisał/a:
Gdyby nie rozpoczął leczenia to zgłosiłabym go, to moje pełne prawo.
A nie lepiej byłoby się rozstać bez zgłaszania ? Ale Ty masz "prawo"... :blee:
OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:02

Dora napisał/a:
A nie lepiej byłoby się rozstać bez zgłaszania


Dora o co tobie chodzi ???

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:05

O to że dla mnie nie jest to działanie w dobrej wierze, ani troska o alkoholika, tylko podła zemsta i cicha satysfakcja współ ! I nikt mnie nie przekona że jest inaczej :nerwus:
Borus - Wto 13 Lis, 2012 22:08

Dora napisał/a:
nikt mnie nie przekona że jest inaczej

Czyżby ktoś próbował Cię przekonywać? :mysli:

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 22:08

Dora napisał/a:
A nie lepiej byłoby się rozstać

ale czemu Panna Migotka miałaby się rozstawać z mężem? Przecież teraz nie pije i chyba zaczęło się między nim i układać?

Doro, odnoszę wrażenie, że bardzo osobiście traktujesz ten wątek o przymusowym leczeniu. Może masz sama takie doświadczenia?

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:09

Odmawiam zeznań :milczek:
rybenka1 - Wto 13 Lis, 2012 22:10

Ja znam przypadek ,córka zgłosiła swoją mamę na leczenie .Uważam ,że dobrze zrobiła ,to o życie chodziło .Też bym tak zrobiła ,czasem trzeba podjac tak trudne decyzje
pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 22:11

Dora napisał/a:
Odmawiam zeznań :milczek:

Acha...

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:11

Dora napisał/a:
Odmawiam zeznań


Masz prawo, ale dlaczego atakujesz innych, którzy chcą uratować związek???

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:14

Bardzo się mylisz, ale ja wiem swoje :beba:
Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:16

Jaki związek i jak uratować ? Donosząc ? Ja bym nie wybaczyła nigdy, i to byłby koniec związku !
OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:20

Dora napisał/a:
Chyba na złość tak piszesz wiedząc że mnie to denerwuje


Dora jak mnie jakiś temat lub user denerwuje daję mu ignora i po sprawie.

Powiem ci dlaczego chciałam by mój men się leczył , bo ja wychowałam się w pełnej rodzinie i miała nadzieję, że moi synowie też tak będą mieli. Cichy, spokojny i bezpieczny dom, była tylko jedna przeszkoda alkohol. Miałam nadzieję, że dzięki terapii w tym wypadku dobrowolnej, uratuję związek.

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:22

OSSA napisał/a:
Miałam nadzieję, że dzięki terapii w tym wypadku dobrowolnej, uratuję związek.
I o to mi chodzi :tak:
Klara - Wto 13 Lis, 2012 22:28

Dora, chciałabym Ci uświadomić, że Twoje agresywne wypowiedzi w tym wątku są niszczące dla innych.
Uważam, że nie masz prawa odbierać spokoju osobom współuzależnionym, które nic złego Tobie nie zrobiły.
Wiem, że przynajmniej jedna osoba płakała wczorajszego wieczoru.
Przez Ciebie 8|

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 22:29

Dora napisał/a:
OSSA napisał/a:
Miałam nadzieję, że dzięki terapii w tym wypadku dobrowolnej, uratuję związek.
I o to mi chodzi :tak:

No dobrze Dora, na Ciebie by to nie podziałało, ale może podziałało na kogoś innego?

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:29

Dora napisał/a:
Donosząc ? Ja bym nie wybaczyła nigdy, i to byłby koniec związku !


Widzisz ja też donosiłam na mena do jego przełożonych, znamy się osobiście i jak zapił nie prosiłam o urlop tylko mówiłam wprost co i jak. Dzięki temu miał do wyboru albo wypowiedzenie, albo leczenie, taki dobrowolny przymus.

Nie mam poczucia winy, że wzywałam policję za każdym razem jak była taka potrzeba , że w ciągu jednego tygodnia 4 razy lądował na izbie.

Powiem więcej jeśli teraz jego zachowanie będzie zagrażało mojemu zdrowiu, nie jest moim mężem zrobię ponownie.

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:38

Klara napisał/a:
Dora, chciałabym Ci uświadomić, że Twoje agresywne wypowiedzi w tym wątku są niszczące dla innych.
Uważam, że nie masz prawa odbierać spokoju osobom współuzależnionym, które nic złego Tobie nie zrobiły.
Wiem, że przynajmniej jedna osoba płakała wczorajszego wieczoru.
Przez Ciebie 8|

O nie Klaro nie wpędzisz mnie w poczucie winy, to wy powinniyście się wstydzić swojego zachowania! Tak jakby nie mozna było zostawić alkoholika i odejść, bądż rozstać się normalnie.. Nie, trzeba się zemścić, upodlić go, donieść, zniszczyć, doprowadzić do tego żeby dzieci go nie szanowały i wyzywały ! Alanonkom można - mają PRAWO ! A w gruncie rzeczy są malutkie i podłe ! I nie uwierze w żadną ściemę że ktoś tu płakał.. A wypowiadać się będę jak chcę dopóki starczy mi sił ! :nerwus:

Dość Dora, a kto Ci dał prawo obrażać tutaj współuzależnionych! Długo byłam cierpliwa, ale za chwilę może się okazać, że Twoja kariera w tym dziale będzie bardzo krótka i nie zależy to od Twojego widzimisię. Za ten post cxvcv54g

ewa29 - Wto 13 Lis, 2012 22:39

Nie chce nikogo tutaj oceniać albo porównywać Ciebie Dora ale Twoje wypowiedzi to tak jak bym słuchała mojego Alko i on nie widzi problemu dalej i uważa że każdy chce mu na złe nawet sprawa o leczenie przymusowe również była dla niego ciosem bo uznał że chcemy go na siłę zmusić do leczenia i krzywdzimy go a nawet jeżeli by się tam znalazł to jakby wyszedł to pokazałby nam na co go stać i dopiero by pił sam to mówił.Uważam że albo zaprzeczasz że jesteś alko albo się tego wstydzisz bo dokładnie zachowujesz się jak mój Seba.Przepraszam jesli cię uraziłam. :milczek:
ewa29 - Wto 13 Lis, 2012 22:41

Dora napisał/a:
Tak jakby nie mozna było zostawić alkoholika i odejść, bądż rozstać się normalnie.. Nie, trzeba się zemścić, upodlić go, donieść, zniszczyć, doprowadzić do tego żeby dzieci go nie szanowały i wyzywały !


Jeszcze przed sprawą o leczenie przymusowe tak mówił do mnie seba ze sto razy już to słyszłam

pterodaktyll - Wto 13 Lis, 2012 22:42

Dora napisał/a:
to wy powinniyście się wstydzić swojego zachowania
Dora napisał/a:
, to wy powinniyście się wstydzić swojego zachowania! Tak jakby nie mozna było zostawić alkoholika i odejść, bądż rozstać się normalnie.. Nie, trzeba się zemścić, upodlić go, donieść, zniszczyć, doprowadzić do tego żeby dzieci go nie szanowały i wyzywały ! Alanonkom można - mają PRAWO ! A w gruncie rzeczy są malutkie i podłe ! I nie uwierze w żadną ściemę że ktoś tu płakał.. A wypowiadać się będę jak chcę dopóki starczy mi sił !

Porąbało Cie już dokumentnie? Chyba najpierw jest przyczyna a dopiero potem skutek a przyczyną jesteśmy my. Stuknij się w głowę i wyjdź najlepiej z tego tematu, bo ja jako alkoholik mówię Ci, że bełkoczesz .............

Dora - Wto 13 Lis, 2012 22:42

To jest moje zdanie - jestem przeciwna przymusowemu leczeniu, i tyle w temacie. W sumie po co ja tu piszę, sama przeciw wszystkim ! Mam to gdzieś, a Wy sobie tu kłapcie dalej - Wasz wątek, żegnam, włączam ignora :blee:
Tajga - Wto 13 Lis, 2012 22:43

pietruszka napisał/a:
na Ciebie by to nie podziałało, ale może podziałało na kogoś innego?

Na mnie doniósł do kadr mój mąż.
Znienawidziłam go za to, miałam wybór, terapia albo wylatuję z pracy.
Zostałam zmuszona do drugiej terapii po zapiciu, poszłam i siedziałam wściekła na cały świat.
Po kilku dniach bardzo mi się spodobało.
Jednak jego zaczęłam olewać.
To już mój były mąż, wiem, że chciał się podlizać donosząc na mnie ale..........
dzięki niemu nie straciłam tej pracy, pierwszej i jedynej od 33 lat.
Pewnie gdyby nie naszczekał na mnie bym nie dostała szansy, kolejnej szansy w pracy.
W tej chwili mam remont w domu, bez najmniejszych sentymentów wyrzucam WSZYSTKO co kupił, co przywiózł, nieważne ile to kosztowało.
Odcięłam się całkowicie od tamtego życia, ale jednak uratował mnie donosząc.
Przecież sama bym się nie ogarnęła :(

ewa29 - Wto 13 Lis, 2012 22:45

I powiem tylko tyle co woda robi z człowieka i to jest przykre bo przecież te wszystkie próby ratowania alko starania się żeby poszedł po rozum do głowy to faktycznie na nic się zdają i potem właśnie się słyszy to czy tamto ale mimo to warto coś próbować dlatego że a nóż widelec zrozumie problem.
pterodaktyll - Wto 13 Lis, 2012 22:45

Dora napisał/a:
jestem przeciwna przymusowemu leczeniu, i tyle w temacie.

Twoje prawo ale to nie znaczy, że masz prawo pisac to co piszesz............
Dora napisał/a:
W sumie po co ja tu piszę,

Wreszcie jakaś konkretna refleksja..........

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:46

Dora napisał/a:
A nie lepiej byłoby się rozstać bez zgłaszania ?


Gdyby alkoh. poszedł sobie sam dobrowolnie w świat, zostawił żonę/męża* (niepotrzebne skreślić) dzieci, nie kontaktował się , nie zatruwał życia innym to nie byłoby potrzeby zgłaszania. Problem w tym, że alk. wcale nie chcę rozstania , on chce mieć dach nad głową, ciepłą michę, nawet jak go wywalisz drzwiami to oknem wejdzie.

Poza tym samo rozstanie ..... biorę zabawki i idę na swoje podwórko , nie zabezpiecza ciebie przed prawnymi skutkami picia męża/ żony , ewentualnymi długami , alimentami itd. Bez przejścia całej procedury prawnej możesz się rozstać, ale do końca życia będziesz płacić nie swoje długi.

Halloween - Wto 13 Lis, 2012 22:48

Tajga napisał/a:
pietruszka napisał/a:
na Ciebie by to nie podziałało, ale może podziałało na kogoś innego?

Na mnie doniósł do kadr mój mąż.
Znienawidziłam go za to, miałam wybór, terapia albo wylatuję z pracy.
Zostałam zmuszona do drugiej terapii po zapiciu, poszłam i siedziałam wściekła na cały świat.
Po kilku dniach bardzo mi się spodobało.
Jednak jego zaczęłam olewać.
To już mój były mąż, wiem, że chciał się podlizać donosząc na mnie ale..........
dzięki niemu nie straciłam tej pracy, pierwszej i jedynej od 33 lat.
Pewnie gdyby nie naszczekał na mnie bym nie dostała szansy, kolejnej szansy w pracy.
W tej chwili mam remont w domu, bez najmniejszych sentymentów wyrzucam WSZYSTKO co kupił, co przywiózł, nieważne ile to kosztowało.
Odcięłam się całkowicie od tamtego życia, ale jednak uratował mnie donosząc.
Przecież sama bym się nie ogarnęła :(



Innymi słowy, koleżanka(Dora ) powyżej nie jest tak całkowicie pozbawiona racji.
Każdy z nas jest inny, nie ma schematów, jest tyle ludzkich charakterów co odcisków palców.

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 22:50

Dora napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
Gdyby nie rozpoczął leczenia to zgłosiłabym go, to moje pełne prawo.
A nie lepiej byłoby się rozstać bez zgłaszania ? Ale Ty masz "prawo"... :blee:


Dlaczego miałabym się z nim rozstać?
Być może, jeśli znów powrócimy do alkoholowego życia, tak się stanie, ale jak na razie tego nie chcemy. Oboje się leczymy, ja dodatkowo chodzę na al-anon, coś się zmienia, nie jest jeszcze wszystko ok, absolutnie, ale takie życie mi odpowiada. Czy sam fakt uzależnienia to powód do natychmiastowego rozstania? Gdyby Twój mąż zachorował na inną chorobę, ale podjął leczenie to też byś się z nim rozstała? Nie wiem, jak potoczy się przyszłość, jeśli znów będzie źle, wtedy będę się martwić. W razie rozstania jestem zabezpieczona finansowo.

To nie moje "prawo" tylko moje prawo. Takie samo jak zawieszenie praw rodzicielskich czynnemu alkoholikowi, jak rozdzielność majątkowa i inne formy zabezpieczenia finansowego, na siebie i dziecko. Prawo chroni w ten sposób osoby, które związały się z alkoholikiem, na szczęście jesteśmy coraz bardziej świadomi swoich praw (nie "praw).

Co ciekawe, to sami alkoholicy (trzeźwi od wielu lat) po spotkaniach al-anon, w luźnych rozmowach, doradzali mi zgłoszenie do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych... Czyli nawet alkoholicy widzą w tym jakiś sens...

Tajga - Wto 13 Lis, 2012 22:56

Halloween napisał/a:
Każdy z nas jest inny, nie ma schematów, jest tyle ludzkich charakterów co odcisków palców.

Mnie się udało wytrzeźwieć ( w sensie przestać pić).
Zrobiłam to dla SIEBIE.
Nie dla męża, córki, rodziców.
Duży wpływ na mnie miała ówczesna moja dyrektorka.
Z upływem miesięcy, lat zrozumiałam jakie fajne jest życie bez alkoholu.
Kto chce żyć godnie szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 22:57

pannamigotka napisał/a:
Być może, jeśli znów powrócimy do alkoholowego życia, tak się stanie, ale jak na razie tego nie chcemy


:kciuki: byś nigdy nie musiała przejść rozczarowania związanego z ewentualnym nawrotem twojego męża.

Ja każde jego zapicie po kilku miesiącach , latach odbierałam jako osobistą klęskę , wyniszczającą , traciłam wiarę w siebie , przecież zrobiłam wszystko , oboje się staraliśmy, chodziliśmy na terapię. Teraz mam spokój od kilku miesięcy, ale .................


Mam nadzieję i szczerze ci życzę by Wam się udało.

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 22:59

Tajga napisał/a:
To już mój były mąż, wiem, że chciał się podlizać donosząc na mnie ale..........

myślę, że nawet same motywacje zgłoszenia na leczenie mogą być różne... niestety :bezradny: A poczucie krzywdy nie jest dobrym doradcą.
I na przykład cieszę się, że Pietruch sam pojął swoją decyzję o leczeniu, bo to jest JEGO (a to co SWOJE, SAMODZIELNE bardziej się ceni).

Tajga - Wto 13 Lis, 2012 23:03

pietruszka napisał/a:
A poczucie krzywdy nie jest dobrym doradcą.

Trzy dobre rzeczy mi po nim zostały....córka, prawo jazdy i terapie :)
Nie lubię go, ale faktem jest, że gdyby nie on, to bym się ( chyba) zapiła.

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 23:03

OSSA napisał/a:
Mam nadziej i szczerze ci życzę by Wam się udało.

To chociaż Ty :) Ja nadziei nie mam. Po prostu żyję tu i teraz. W razie czego jestem zabezpieczona- mam dach nad głową, pracę, cudowne dziecko, wsparcie mojej grupy, leczenie w dalszym ciągu. świat mi się nie zawali. Wspieram go, ale nie wiążę żadnych nadziei, bo na to za wcześnie. Pogadamy za rok, dwa,pięć, zobaczymy, czy możemy razem żyć, tak na prawdę, na 100%. Za dużo się wydarzyło, żeby po chwili niepicia było cudownie, oj nie. Ale dziękuję :)

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 23:05

Tajga napisał/a:

Trzy dobre rzeczy mi po nim zostały....córka, prawo jazdy


Zdał za Ciebie prawo jazdy? A to dobry mąż :)

Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:07

Tajga napisał/a:
Halloween napisał/a:
Każdy z nas jest inny, nie ma schematów, jest tyle ludzkich charakterów co odcisków palców.

Mnie się udało wytrzeźwieć ( w sensie przestać pić).
Zrobiłam to dla SIEBIE.
Nie dla męża, córki, rodziców.
Duży wpływ na mnie miała ówczesna moja dyrektorka.
Z upływem miesięcy, lat zrozumiałam jakie fajne jest życie bez alkoholu.
Kto chce żyć godnie szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.


Tak właśnie powinno być, jakiekolwiek zmiany w życiu robi się dla siebie, wszyscy inni korzystają z tego, wszystko się zgadza.
Tylko sprawa donoszenia czy zmuszania... tu można się pomylić. Wszystko zależy od "pijaka", czy odbierze to jako pomoc, czy zdradę , atak , jakkolwiek by to nazwać.
Po prostu myślę że nie ma tu żadnej reguły, schematu postępowania.

Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:09

Tajga napisał/a:
pietruszka napisał/a:
A poczucie krzywdy nie jest dobrym doradcą.

Trzy dobre rzeczy mi po nim zostały....córka, prawo jazdy i terapie :)
Nie lubię go, ale faktem jest, że gdyby nie on, to bym się ( chyba) zapiła.


Widzisz, zmusił Cię do zmian, pomógł Ci ... i przegrał na całej linii

Tajga - Wto 13 Lis, 2012 23:10

Halloween napisał/a:
i przegrał na całej linii

Z niewolnika nie ma pracownika.
Amen.

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 23:12

Tajga napisał/a:
Z niewolnika nie ma pracownika.

ani męża ani żony

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 23:13

Halloween napisał/a:
Wszystko zależy od "pijaka", czy odbierze to jako pomoc, czy zdradę , atak , jakkolwiek by to nazwać.


Moim zdaniem to zależy, czy przestanie pić w sposób trwały. Jeśli będzie chciał się napić takie zgłoszenie na przymusowe leczenie, donos. To wspaniały pretekst piję , bo jak mam taką ......... to muszę, mam prawo , jestem usprawiedliwiony , a jak jeszcze kilku "skrzywdzonych" kumpli spotka :pije: :pije: :pije: :grob:

olka - Wto 13 Lis, 2012 23:17

Witam.
Jestem właśnie na bieżąco z przymusowym leczeniem odwykowym.Zgłosiłam siostrę nie cały rok temu.W poprzedni poniedziałek odbyła się druga sprawa na którą byłam wzywana w charakterze świadka,odmówiłam zeznań,siostra była obecna,wydawało mi się,że to uchroni mnie przed atakami siostry po wysłuchaniu decyzji sądu,pomyliłam się.Pomimo,że nie zeznawałam siostra została skierowana na leczenie.Zaznaczę,że jest w 5 miesiącu ciąży.Mam teraz piekło w domu,o którym nawet nie jestem w stanie pisać,ale nie żałuję.Mną nie kierowało zemsta,chęć pokazania "kto tu rządzi" itd.Zgłaszając ją miałam na uwadze dobro matki (jest po wylewie) i ochrona siebie.Do tego teraz doszło nienarodzone dziecko które od momentu zapłodnienia nie było jeszcze trzeżwe.Więc pomimo,że powoli sama wysiadam psychicznie,mam ochotę wyjść z tego domu i zwyczajnie odejść na zawsze,nie żałuję tej decyzji.Nie wiem jak będzie dalej,ale mam poczucie,że zrobiłam wszystko by ratować moją siostrę,a przede wszystkim to maleństwo.

Tajga - Wto 13 Lis, 2012 23:17

pannamigotka napisał/a:
Zdał za Ciebie prawo jazdy?

Nie zdał, ale tak mi truł du**, że w końcu poszłam i zrobiłam.
I nigdy już nie pozwoliłam żeby mnie woził ;)
Ukręcił na siebie bat

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 23:20

olka napisał/a:
Nie wiem jak będzie dalej,ale mam poczucie,że zrobiłam wszystko by ratować moją siostrę,a przede wszystkim to maleństwo.

:pocieszacz: Olka myślę, że dobrze zrobiłaś... Dbaj o siebie...

OSSA - Wto 13 Lis, 2012 23:21

olka napisał/a:
Nie wiem jak będzie dalej,ale mam poczucie,że zrobiłam wszystko by ratować moją siostrę,a przede wszystkim to maleństwo.


Dobra decyzja :brawo:

olga - Wto 13 Lis, 2012 23:21

Halloween napisał/a:
Tylko sprawa donoszenia


Dlaczego używasz pojęciadonos. Zastanowiłeś się co ono oznacza?


Donos, denuncjacja – poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.

Pojęcie to ma pejoratywny wydźwięk.
Dla mnie nie do przyjęcia jest, że jakakolwiek wpół zgłasza swojego alko w akcie zemsty, raczej w akcie rozpaczy. Zgłoszenie to ostatnia deska ratunku dla rozpadajacej sie rodziny.

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 23:24

Tajga napisał/a:

I nigdy już nie pozwoliłam żeby mnie woził ;)
Ukręcił na siebie bat

To u mnie trochę podobnie. Mój stracił prawo jazdy za jazdę po pijaku, a wtedy stwierdziłam, że muszę się wziąć za siebie... Trochę mi to zajęło, bo jak zdałam, to on już miał z powrotem, ale to bym impuls i teraz jestem niezależna.

pannamigotka - Wto 13 Lis, 2012 23:27

olka napisał/a:
dziecko które od momentu zapłodnienia nie było jeszcze trzeżwe..

Nie potrafię tego czytać bez emocji... Ta mała osóbka może już być osobą uzależnioną... Lekarze powinni mieć to na uwadze (po porodzie może występować u takiego dziecka objawy jak po odstawieniu alkoholu).

Jras4 - Wto 13 Lis, 2012 23:28

OSSA napisał/a:
Problem w tym, że alk. wcale nie chcę rozstania , on chce mieć dach nad głową, ciepłą michę, nawet jak go wywalisz drzwiami to oknem wejdzie.
To wcale nie problem nie raz pisałem o twardej miłości ...pusta micha zamknięta lodówka ..bez kszyku na spokoine ....żądanie kasy na opłaty jak tszeżwy nim wyjdzie pić powiedzieć na spokojnie ,, stary ide po rozwód ,, ja wiem łatwo mówić ale kszyk zadyma szarpanina nic nie daje a dzieci patrzą
Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:32

Tajga napisał/a:


Ukręcił na siebie bat


Jojo i wspieraj tu babę :rotfl:

olga - Wto 13 Lis, 2012 23:32

Jras4 napisał/a:
żądanie kasy na opłaty jak tszeżwy


Dziwne to co piszesz. Gdy żądałam kasy na opłaty to on robił dziwną minę jakbym o kosmitach opowiadała. No i oczywiście jedyna możliwa odpowiedź: nie mam.

pietruszka - Wto 13 Lis, 2012 23:33

Jras4 napisał/a:
To wcale nie problem nie raz pisałem o twardej miłości ...pusta micha zamknięta lodówka ..bez kszyku na spokoine ....żądanie kasy na opłaty jak tszeżwy nim wyjdzie pić powiedzieć na spokojnie ,, stary ide po rozwód ,, ja wiem łatwo mówić ale kszyk zadyma szarpanina nic nie daje a dzieci patrzą

W pełni się zgadzam Iras :brawo:

No ale jakbyś postąpił na przykład w sytuacji wyżej opisanej przez Olkę, gdyby problem dotyczył Twojej siostry i nienarodzonej siostrzenicy?

olka - Wto 13 Lis, 2012 23:34

pannamigotka napisał/a:

Nie potrafię tego czytać bez emocji... Ta mała osóbka może już być osobą uzależnioną... Lekarze powinni mieć to na uwadze (po porodzie może występować u takiego dziecka objawy jak po odstawieniu alkoholu).

Najprawdopodobniej tak będzie...Ale też staram się nie wchodzić w to emocjonalnie,bo bym zwariowała...Nie mam już wpływu na to,niestety!!!Tylko zastanawia mnie podejście lekarza ginekologa.Wioząc ją do niego czułam zapach alko,a on zero reakcji???Dla mnie to jakiś obłęd!!!

Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:35

olga napisał/a:
Halloween napisał/a:
Tylko sprawa donoszenia


Dlaczego używasz pojęciadonos. Zastanowiłeś się co ono oznacza?


Donos, denuncjacja – poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.

Pojęcie to ma pejoratywny wydźwięk.
Dla mnie nie do przyjęcia jest, że jakakolwiek wpół zgłasza swojego alko w akcie zemsty, raczej w akcie rozpaczy. Zgłoszenie to ostatnia deska ratunku dla rozpadajacej sie rodziny.



Ja tego nigdzie nie neguje, napisałem tylko że to może się zakończyć rozpadem związku.

Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:39

olga napisał/a:
Halloween napisał/a:
Tylko sprawa donoszenia


Dlaczego używasz pojęciadonos. Zastanowiłeś się co ono oznacza?


Donos, denuncjacja – poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.

Pojęcie to ma pejoratywny wydźwięk.
Dla mnie nie do przyjęcia jest, że jakakolwiek wpół zgłasza swojego alko w akcie zemsty, raczej w akcie rozpaczy. Zgłoszenie to ostatnia deska ratunku dla rozpadajacej sie rodziny.



:radocha: tez sobie to znalazłem :cwaniak:


http://pl.wikipedia.org/wiki/Donos

Jras4 - Wto 13 Lis, 2012 23:41

olga napisał/a:
dziwną minę jakbym o kosmitach opowiadała
i o to chodzi właśnie bo Ty wiesz że nawet jak ma pszechla i wtedy masz to poczucie że mówiłaś i jak był tszeżwy i nie zdziwi go potem twoja decyzja i powiem ci wielką prawdę alko nie boi sie niczego tak jak chłodnych decyzji i nie uchronnej ich realizacji
Jras4 - Wto 13 Lis, 2012 23:42

i nie mam na myśli tych pedałów z komisi bo to złodzieje i naciągacze dają fauszywą nadzieję

Iras, nie szkaluj, skąd wiesz, czy nie ma tam uczciwych ludzi, którzy rzeczywiście chcą pomóc, znasz ich osobiście? Za te określenia na razie żółta kartka od pietruszki
dfgth6

olga - Wto 13 Lis, 2012 23:44

Pamiętam dokładnie co czułam kiedy powzięłam decyzję o zgłoszeniu, wtedy jeszcze, mojego męża. To była rozpacz, nadzieja. Myślałam, że tam właśnie mu pomogą, że on zrozumie, że krzywdzi siebie, nas. Wydawało mi się, że tam ozdrowieje i wróci do domu ten sam i taki sam jak był kiedyś. Ja chciałam pomóc jemu, sobie i naszym dzieciom. Tak właśnie wtedy myślałam. Dopiero póxniej dowiedziałam się, że czarodziei na świecie nie ma.
Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:51

olga napisał/a:
Pamiętam dokładnie co czułam kiedy powzięłam decyzję o zgłoszeniu, wtedy jeszcze, mojego męża. To była rozpacz, nadzieja. Myślałam, że tam właśnie mu pomogą, że on zrozumie, że krzywdzi siebie, nas. Wydawało mi się, że tam ozdrowieje i wróci do domu ten sam i taki sam jak był kiedyś. Ja chciałam pomóc jemu, sobie i naszym dzieciom. Tak właśnie wtedy myślałam. Dopiero póxniej dowiedziałam się, że czarodziei na świecie nie ma.


Dokładnie to pisałem, użyłem tylko innych słów. :bezradny:

olga - Wto 13 Lis, 2012 23:57

Halloween napisał/a:
Tak właśnie powinno być, jakiekolwiek zmiany w życiu robi się dla siebie, wszyscy inni korzystają z tego, wszystko się zgadza.
Tylko sprawa donoszenia czy zmuszania... tu można się pomylić. Wszystko zależy od "pijaka", czy odbierze to jako pomoc, czy zdradę , atak , jakkolwiek by to nazwać.
Po prostu myślę że nie ma tu żadnej reguły, schematu postępowania.


Chodziło mi tylko i wyłącznie o to pojęcie. Napisałam, że dla mnie ma ono charakter negatywny.
Gdybym chciała mojemu alko zrobić krzywdę - doniosłabym na niego, ja chciałam dobrze - więc go zgłosiłam. Z cała resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się.

Halloween - Śro 14 Lis, 2012 00:00

olga napisał/a:
Halloween napisał/a:
Tak właśnie powinno być, jakiekolwiek zmiany w życiu robi się dla siebie, wszyscy inni korzystają z tego, wszystko się zgadza.
Tylko sprawa donoszenia czy zmuszania... tu można się pomylić. Wszystko zależy od "pijaka", czy odbierze to jako pomoc, czy zdradę , atak , jakkolwiek by to nazwać.
Po prostu myślę że nie ma tu żadnej reguły, schematu postępowania.


Chodziło mi tylko i wyłącznie o to pojęcie. Napisałam, że dla mnie ma ono charakter negatywny.
Gdybym chciała mojemu alko zrobić krzywdę - doniosłabym na niego, ja chciałam dobrze - więc go zgłosiłam. Z cała resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się.


Jest ok :luzik:

Jras4 - Śro 14 Lis, 2012 00:12

olga napisał/a:

Ja to jestem Ja a nie ogół :nerwus:
nie rozmawiam o poiedyńczych osobach tym bardziei userach rozmawiam o problemie leczenia na siłe
pterodaktyll - Śro 14 Lis, 2012 00:14

Jras4 napisał/a:
rozmawiam o problemie leczenia na siłe

No to Ci jeszcze odpowiem. Dla nas w większości są to działania bez sensu, a dla współuzależnionych, często "brzytwa" której się chwytają wyczerpawszy inne sposoby walki z naszym alkoholizmem i cały czas o tym piszę. Dobrej nocy.

Jras4 - Śro 14 Lis, 2012 00:17

Tak tonący i tak dalei ..ale powtażam nie tędy droga
nuka - Śro 14 Lis, 2012 08:39

Ja myślę że raczej spróbuje z ta komisją, choć jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, i boję się tego, bo wiem że nie będzie lekko. Ale z drugiej strony teraz też nie jest lekko a najbardziej boli mnie że na dzieciach się to odbija, one nie są niczemu winne i same obronić się nie mogą.
I jeśli o mnie chodzi to nie wyobrażam sobie, że miałabym się mścić w ten sposób. Jeśli jest nikła szansa, że może mu to pomóc. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało (a miał już problemy z trzustką i nie powinien pić), a ja bym nie wykorzystała wszelkich możliwych sposobów.

olga - Śro 14 Lis, 2012 08:43

nuka napisał/a:
Ja myślę że raczej spróbuje z ta komisją,


Nie "raczej", tylko jedź i zgłoś. Dla spokoju własnego sumienia zrób to.

nuka napisał/a:
boję się tego, bo wiem że nie będzie lekko


Obawiasz się jego reakcji? Czy on jest agresywny?

staaw - Śro 14 Lis, 2012 08:50

nuka napisał/a:
Ja myślę że raczej spróbuje z ta komisją, choć jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, i boję się tego, bo wiem że nie będzie lekko.

I to jest JEDYNY sposób w jaki mu możesz pomóc, później się konsekwentnie trzymać decyzji...
nuka napisał/a:
najbardziej boli mnie że na dzieciach się to odbija, one nie są niczemu winne i same obronić się nie mogą.

A to już rozumiem jako pijane (współuzależnione) myślenie.
Może coś ugram dla siebie jeżeli użyję dzieci jako broni....

Jak trzeźwy to niech pierze pieluchy, jak pijany to na policję. Właśnie to rozumiem jako przemoc wobec alko.

Post z innego tematu:
Scarlet O'Hara napisał/a:

Doszłam do wniosku,że najbardziej wnerwiłam się tym,że nie dostosował się do mojego zakazu wracania do domu pod wpływem alkoholu i wdarł się podstępem wykorzystując przy tym młodsze dziecko.
[...]
Zauważyłam ,że często jest tak,że musi być tak jak ja chcę a nie zawsze mi to wychodzi i wtedy mam ciśnienie 300.

Dora - Śro 14 Lis, 2012 12:41

Podsumowując już tak na chłodno - można każdego alkoholika podać do komisji rozwiązywania spraw alkoholowych, ale czy będzie się leczył zależy tylko od niego...

Poprzedni post wygasiłam, ale jeśli moderator chce żeby się ostał dla potomności to może go przenieść do mojego pamiętnika..

aazazello - Śro 14 Lis, 2012 12:43

Dora napisał/a:
można każdego alkoholika podać do komisji rozwiązywania spraw alkoholowych, ale czy będzie się leczył zależy tylko od niego...

i mniej więcej tak to wygląda

pietruszka - Śro 14 Lis, 2012 16:07

Jak widzę powstały nowe ciekawe watki, które warto zamienić w nowe tematy, zatem część dyskusji przeniosłam tu:

Inne spojrzenie na współuzależnienie (Okiem alkoholików)

nuka - Śro 14 Lis, 2012 17:55

Dora napisał/a:
spokojnie położył się spać, (tak jak to było u autorki wątku)


Niby spokojnie się kładzie, ale przed tym wstawi sobie jedzenie na gazie i nie pamięta, swoje potrzeby załatwia pod siebie, jak więcej pije to się nie myje i czuć od niego potwornie. Jego picie daje w kość, nawet jak się nie awanturuje.

pietruszka - Śro 14 Lis, 2012 18:19

nuka napisał/a:
Jego picie daje w kość, nawet jak się nie awanturuje.

Nie musisz Nuka się tłumaczyć, alkoholik nie musi być agresywny, a życie z alkoholizmem w tle staje się nie do zniesienia.
Pamiętam koleżankę, która podała męża na przymusowe leczenie tylko po to, by zyskać choć dzień, dwa na posprzątanie w jego pokoju. Niestety - pozostawianie resztek jedzenia, załatwianie potrzeb fizjologicznych w pokoju, spowodowało, że cała sytuacja zaczęła stwarzać zagrożenie epidemiologiczne. W pokoju zalęgły się robaki, wiem, że karaluchy i inne paskudztwa zaczęły rozłazić się po całym mieszkaniu. Próbowała wpierw interweniować w Sanepidzie, ale stwierdzili, ze muszą mieć nakaz sądowy, no i stwarzali trudności. Szybciej udało się uzyskać sądowy nakaz przymusowego leczenia. I faktycznie zgłosiła się po niego policja, a ona miała czas, by uporządkować mieszkanie.
A on taki spokojny alkoholik był.

nuka - Śro 14 Lis, 2012 20:02

olga napisał/a:
Obawiasz się jego reakcji? Czy on jest agresywny?


Reakcji na pewno tak. Jest coraz bardziej nerwowy, rozzłoszczony, zmienił się ostatnio. Temat leczenia działa na niego jak płachta na byka. Próbował mnie zmusić żebym zaprzestała swojej terapii, więc jak będzie to tyczyło jego, to nie wiem do czego się posunie.

Klara - Śro 14 Lis, 2012 20:07

nuka napisał/a:
Próbował mnie zmusić żebym zaprzestała swojej terapii,

Nuka, rób swoje i nie dyskutuj z nim ani na temat swojej terapii, ani nie namawiaj go do niczego.
Zacznij się rozglądać, jak sobie ułożyć samodzielne życie.

pterodaktyll - Śro 14 Lis, 2012 20:26

Cytat:
nie wiem do czego się posunie.

Do wszystkiego bo wygląda na to, że odbierasz mu komfort picia
Uważaj na siebie

staaw - Śro 14 Lis, 2012 20:35

nuka napisał/a:
Temat leczenia działa na niego jak płachta na byka. Próbował mnie zmusić żebym zaprzestała swojej terapii, więc jak będzie to tyczyło jego, to nie wiem do czego się posunie.

Zaczyna tracić grunt pod nogami, nie spaprz tego.
KONSEKWENTNIE trzymaj się terapii, wszystkie posunięcia konsultuj z terapeutką i nie popełniaj NAJWIĘKSZEGO błędu, tj. odpuszczenia mu po miesiącu niepicia. Gwarantuję Ci że to tylko d*** i po niedługim czasie wróci wszystko do "normy".

Dbaj o siebie, a jego zostaw w spokoju...

olka - Śro 14 Lis, 2012 23:30

Cytat:

Ja myślę że raczej spróbuje z ta komisją, choć jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, i boję się tego, bo wiem że nie będzie lekko. Ale z drugiej strony teraz też nie jest lekko a najbardziej boli mnie że na dzieciach się to odbija, one nie są niczemu winne i same obronić się nie mogą.
I jeśli o mnie chodzi to nie wyobrażam sobie, że miałabym się mścić w ten sposób. Jeśli jest nikła szansa, że może mu to pomóc. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało (a miał już problemy z trzustką i nie powinien pić), a ja bym nie wykorzystała wszelkich możliwych sposobów.

To będzie Twoja decyzja,ale miej świadomość,że jak sprawa trafi do sądu,a póżniej padnie wyrok,to w domu zaczyna się sajgon.Przynajmniej u mnie tak się stało i nadal jest.Nigdy nie myślałam,że tyle przykrości,bólu,cierpienia,upokorzenia,złośliwości i nienawiści spotka mnie ze strony własnej siostry.Wiem,jest chora,ale to zostanie we mnie do końca życia,ten kawałek,który właśnie przeżywam i nie mam pojęcia kiedy się skończy...

pietruszka - Śro 14 Lis, 2012 23:36

olka napisał/a:
Wiem,jest chora,ale to zostanie we mnie do końca życia,ten kawałek,który właśnie przeżywam i nie mam pojęcia kiedy się skończy...

możesz się Olka jakoś fizycznie i emocjonalnie odciąć?
:pocieszacz:

pietruszka - Czw 15 Lis, 2012 01:23

Rozmowę o przemocy wobec alkoholika przeniosłam tutaj:

Przemoc wobec alkoholika?

olka - Sob 17 Lis, 2012 23:08

pietruszka napisał/a:
możesz się Olka jakoś fizycznie i emocjonalnie odciąć?
:pocieszacz:

Przepraszam,że dopiero dziś pisze,ale nie miałam dostępu do kompa.Wiecznie jestem w pracy,by nie przebywać w domu.Dziś też byłam.Z kolegą weszliśmy na temat:"o czym marzysz"...Tak go słuchałam i zapytał mnie...samo wyskoczyło,nie lubię przenosić życia prywatnego do pracy i tego nie robię,a tu padło "o domu,do którego chciałabym wracać".Tak popatrzył i został bez słowa...Trochę żle się z tym czuje,ale chyba już tak bardzo jestem tym zmęczona,że samo to ze mnie wyłazi...
Chciałabym się od tego uwolnić,ale nie mam jak.Nie stać mnie na kupno,wynajem mieszkania,do siostry też nie wprowadzę się,mam mamę którą się opiekuje i szukam jakiegoś wyjścia,ale jedno co na razie robię to uciekam wciąż z tego domu.Dla mnie to nie jest dom,to noclegownia...A tak mi się zawsze marzyło o ciepłym,kochającym gniazdku,gdzie nie umiałabym się doczekać powrotu...no trudno.

leon - Nie 18 Lis, 2012 00:17

Dora napisał/a:

To jest moje zdanie - jestem przeciwna przymusowemu leczeniu, i tyle w temacie.

To jest moja opinia tez,zero przymusu,zero donosicielstwa...

Dora - Nie 18 Lis, 2012 08:15

Dziękuję za poparcie, zawsze to choć jedna osoba myśli podobnie :kwiatek:
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 15:20

olka napisał/a:
Trochę żle się z tym czuje,ale chyba już tak bardzo jestem tym zmęczona,że samo to ze mnie wyłazi...

Dbaj o siebie Olka, masz w ogóle w realu jakieś wsparcie, kogoś, z kim możesz pogadać, pobyć, żeby poczuć się przez chwilę dobrze? Ucieczka w pracę nie jest najlepszym rozwiązaniem.

OSSA - Nie 18 Lis, 2012 16:08

leon napisał/a:
To jest moja opinia tez,zero przymusu,zero donosicielstwa...



Na ile wolność jednostki może niszczyć wolność innych:
-idę po sklepu pod stoi żul i nagabuje mnie o kilka zł ,
-wchodzę do komunikacji miejskiej menel wiezie jakieś śmierdzące łachy,
-pijany śmierdzący facet leży w mojej kuchni nie mogę zrobić obiadu dzieciom.


Gdzie moja wolność, moje prawo, prawo moich dzieci do normalnego życia .......... przecież zapłaciłam za bilet muszę na czas zdążyć do pracy, płacę czynsz i mam prawo korzystać z mojej własności.

Dlatego Dora nie mów, że to jest donosicielstwo .., to obrona konieczna moich praw i bezpieczeństwa dzieci.

Po to są w tym państwie organy i instytucje utrzymywane z moich , waszych podatków by zapewnić mi ochronę.

Jeśli ktoś będzie bił twoje dziecko, okradał twoje mieszkanie to będziesz spokojnie się temu przyglądać, czy wykonasz telefon 997 ????

Jeśli to będzie osoba obca pewnie nie będziesz miała wątpliwości, a jak robi to ktoś kto powinien chronić np. ojciec, matka będziesz stać i spokojnie się temu przyglądać.

Powiesz można się rozstać, owszem tylko pasożyt, nie ma najmniejszej ochoty i dobrowolnie nie opuści swojego żywiciela.

Ps. mój facet jest trzeźwy , ale jak znowu ........... nie będę miała wątpliwości co powinnam zrobić .

Dora - Nie 18 Lis, 2012 16:12

Ja już zakończyłam dyskusję w tym temacie i nie prowokuj mnie, bo znowu będę kąsać, a po co mi to :beba: Dość mam nerwów w swoim życiu... Szukaj sobie innego frajera do dyskusji, ja mam swoje zdanie i nie zamierzam polemizować !
esaneta - Nie 18 Lis, 2012 16:19

Dora, uwazniej dobieraj słów, proszę.
Dora - Nie 18 Lis, 2012 16:23

:luzik: Wybacz, bardzo irytuje mnie ten temat. Nie zamierzam więcej się w nim wypowiadać :milczek:
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 16:32

Dora napisał/a:
Wybacz, bardzo irytuje mnie ten temat.

Dora, piszesz już któryś raz, że ten temat Cię irytuje... Mnie czasem też niektóre wypowiedzi irytują... Po prostu... albo i ich nie czytam (chyba, że są w dziale, który moderuję - wtedy staram się do nich podchodzić, ze tak powiem zawodowo), albo w ogóle nie czytam danego tematu. A poza tym, daję prawo innym do innego zdania. Tak jak Ty masz prawo do swojego zdania, tak i ja mam prawo do niepodzielania Twojego zdania. To co nas różni - ubarwia nasz świat, ubogaca. Wcale nie czyni z nas wzajemnych wrogów. No chyba, że ktoś w imię swojej racji zaczyna obrażać innych. Tylko po co? Przemocą jeszcze nikt nikogo nie nawrócił :bezradny: Rozsądnymi i rzeczowymi argumentami - owszem.

leon - Nie 18 Lis, 2012 16:56

OSSA napisał/a:
Dlatego Dora nie mów, że to jest donosicielstwo .., to obrona konieczna moich praw i bezpieczeństwa dzieci.

Pozwol,ze wlacze sie do polemiki na chwile,mianowicie mam inny poglad na temat uzywanie srodkow prawnych w celu rozwiazywanie problemow rodzinnych,wiec pozostane przy prawie do krytyki,ktore daje mi demokracja,jesli Pozwolisz :skromny:

Tajga - Nie 18 Lis, 2012 17:32

leon napisał/a:

mianowicie mam inny poglad na temat uzywanie srodkow prawnych w celu rozwiazywanie problemow rodzinnych

Może mi powiesz Leonie jak miałam się zachować, kiedy mąż, jeszcze wtedy mąż
wszedł do mieszkania na utrzymanie którego sama łożyłam od lat.
Rozwalił się na kanapie w córki pokoju " bo on tu będzie spał, bo mu się należy".
Nie mieszkał z nami od lat, przyszedł się przespać przed rozprawą rozwodową.
W innymi mieście miał kobietę ( z która się ożenił po uprawomocnieniu wyroku rozwodowego).
Zaczął szydzić z moich kotów, próbował wyrzucać córkę z mieszkania,
próbował wyrzucać poduszki przez okno, i takie tam... " ja Was urządzę, bo ja tu rządzę".
Więc pytam, co miał zrobić w obliczu chłopa 90 kg, wagi?
Miałam pisać do niego podanie z prośbą o poprawne zachowanie???
A może miałam zanocować u sąsiadki?
Zadzwoniłam na policję, przyjechali, zabrali, i nastał spokój.

leon - Nie 18 Lis, 2012 17:52

w sytuacjach extremalnych zgadzam sie z Toba Ziomalko,wzywamy policje...Jak moj Tata zaatakowal moja Mame siekiera,tylko straszyl,lecz kto wie...Ukrainskie korzenie,itd...Nie mialem tego Mamie za zle.W sytuacjach standardowych,gdy rozwiazac mozna sprawe polubownie nie popieram udzialu osob trzecich...Tylko to mialem na mysli Tajga,nic wiecej.
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 18:11

leon napisał/a:
W sytuacjach standardowych,gdy rozwiazac mozna sprawe polubownie

a czy my tu mówimy o sytuacjach standardowych? o zwykłej małżeńskiej kłótni, jakimś drobnym nieporozumieniu?
Leonie my tu rozmawiamy o wieloletniej przemocy ze strony alkoholika wobec własnej rodziny, o zastosowaniu ostatecznych środków, gdy nie udaje się polubownie załatwić sprawy z chorą i najczęściej agresywną osobą. Powiedz mi ile daje się rozwiązać problemów z czynnym alkoholikiem?
Myślisz, że współuzależnieni lecą na skrzydłach na komisję, by wywlekać rodzinne brudy?
Pogadaj sobie z jakąś alanonką, ile w nich często poczucia winy, że nie udało im się sprawić, ze alkoholik przestał pic, jak często postrzegają swoje życie jako osobistą klęskę życiową, że nie udało się im wyleczyć swojego alkoholika.

Inna sprawa, że widzę, jak zmienia się postrzeganie alkoholików działań podejmowanych wcześniej przez żony, matki, mężów wraz z (że tak powiem) stażem ich zdrowienia. Trochę jeszcze Leonie widać, że bardziej utożsamiasz się jeszcze z czynnymi alkoholikami, niż z tymi, co wiele lat już nie piją i trochę już inaczej patrzą na otaczający świat. Życzę Ci,żebyś dołączył do tych wieloletnich...

OSSA - Nie 18 Lis, 2012 18:24

leon napisał/a:
W sytuacjach standardowych,gdy rozwiazac mozna sprawe polubownie nie popieram udzialu osob trzecich..


Opowiem ci sytuacje jednej znajomej al-anonki , w jej domu nie było awantur , pijany mąż i ojciec jak wracał do domu wyciągał duży nóż, tasak i przez zaciśnięte zęby groził rodzinnie. Ona i córki tak się bały , że nawet miały odwagi rozmawiać między sobą.

To on złożył pozew rozwodowy , chciał w ten sposób ukarać ją za nie spełnianie obowiązków małżeńskich.

Dopiero w sądzie ona i córki pod rozmowach z psychologiem opowiedziały o tym co działo się za zamkniętymi drzwiami.

Sąd orzekł rozwód z jego winy i nakaz eksmisji bez lokalu socjalnego i przymusowe leczenie. No cóż już się zapił, bo dziewczyny mają rentę po ojcu. Przynajmniej po jego śmierci mają za co żyć się uczyć.

leon - Nie 18 Lis, 2012 18:33

pietruszka napisał/a:

Inna sprawa, że widzę, jak zmienia się postrzeganie alkoholików działań podejmowanych wcześniej przez żony, matki, mężów wraz z (że tak powiem) stażem ich zdrowienia. Trochę jeszcze Leonie widać, że bardziej utożsamiasz się jeszcze z czynnymi alkoholikami, niż z tymi, co wiele lat już nie piją i trochę już inaczej patrzą na

Nie mam na mysli Zadnego stazu trzezwienia,itdTo jest moj poglad na sprawe,ogolno ludzkie spojrzenie na problem nie majace nic wspolnego z ogolnie znana linia terapi,czy alanon...Wiec potraktuj to jako jeden z wielu glosow w duskusji i tylko na to licze...

staaw - Nie 18 Lis, 2012 18:35

leon napisał/a:
To jest moj poglad na sprawe,ogolno ludzkie spojrzenie na problem nie majace nic wspolnego z ogolnie znana linia terapi,czy alanon...

O co innego chodzi Leonie...
Ja DAWNO TEMU również uważałem że trzeba prać brudy we własnym domu, im dłużej nie piję tym mniej o tym przekonany jestem...

leon - Nie 18 Lis, 2012 18:39

OSSA napisał/a:
Opowiem ci sytuacje jednej znajomej al-anonki , w jej domu nie było awantur , pijany mąż i ojciec jak wracał do domu wyciągał duży nóż, tasak i przez zaciśnięte zęby groził rodzinnie. Ona i córki tak się bały , że nawet miały odwagi rozmawiać między sobą.

Mowimy o sytuacji extremalnej,jak rozumiem,wiec wezwanie pomocy bylo uzasadnione...W moim poscie mialem na mysli naduzywania prawa do wzywania pomocy w wypadkach nieuzasadnionych...Mialem na mysli zlosliwosc partnera,wykorzystywanie sytuacji do zalatwiania problemow,itd

leon - Nie 18 Lis, 2012 18:41

staaw napisał/a:
leon napisał/a:
To jest moj poglad na sprawe,ogolno ludzkie spojrzenie na problem nie majace nic wspolnego z ogolnie znana linia terapi,czy alanon...

O co innego chodzi Leonie...
Ja DAWNO TEMU również uważałem że trzeba prać brudy we własnym domu, im dłużej nie piję tym mniej o tym przekonany jestem...

Mysle,ze po to na forum jestesmy,aby wyrazac swoje poglady,jak widac Nasze sie roznia

staaw - Nie 18 Lis, 2012 18:44

leon napisał/a:
Mysle,ze po to na forum jestesmy,aby wyrazac swoje poglady,jak widac Nasze sie roznia

Zapewniam Ciebie że niegdyś były identyczne...

leon - Nie 18 Lis, 2012 18:47

staaw napisał/a:
leon napisał/a:
Mysle,ze po to na forum jestesmy,aby wyrazac swoje poglady,jak widac Nasze sie roznia

Zapewniam Ciebie że niegdyś były identyczne...

Stawiasz Tarota?Czy cos... Brzmi jak slowo weterana,czy krwawego.... do ucznia,Czy to Masz na mysli staaw?

staaw - Nie 18 Lis, 2012 18:49

Nie mnie nauczać Leonie, jam sam uczniem...
Mówię tylko jak kiedyś miałem...

Marc-elus - Nie 18 Lis, 2012 18:51

leon napisał/a:
staaw napisał/a:
leon napisał/a:
Mysle,ze po to na forum jestesmy,aby wyrazac swoje poglady,jak widac Nasze sie roznia

Zapewniam Ciebie że niegdyś były identyczne...

Stawiasz Tarota?Czy cos... Brzmi jak slowo weterana,czy krwawego.... do ucznia,Czy to Masz na mysli staaw?

Leon, dla mnie kiedyś wrogiem był rodzony Ojciec, bo psuł mi komfort picia.
Teraz, dziękuje mu za to, przeprosiłem go szczerze....

Tylko nie nazwij mnie krwawym diakonem, daleko mi do tego, choć sądzę że lepszy diakon niż pijak w domu.....

leon - Nie 18 Lis, 2012 18:55

Marc-elus napisał/a:
Leon, dla mnie kiedyś wrogiem był rodzony Ojciec, bo psuł mi komfort picia.
Teraz, dziękuje mu za to, przeprosiłem go szczerze....

Tylko nie nazwij mnie krwawym diakonem, daleko mi do tego, choć sądzę że lepszy diakon niż pijak w domu...

Akurat Twoje komentarze traktuje jako powazne i merytoryczne Kolego
Dzieki za refleksje,przemysle...

leon - Nie 18 Lis, 2012 19:08

staaw napisał/a:
Zapewniam Ciebie że niegdyś były identyczne...
Sugerujesz,ze czas leczy rany?
staaw - Nie 18 Lis, 2012 19:12

leon napisał/a:
staaw napisał/a:
Zapewniam Ciebie że niegdyś były identyczne...
Sugerujesz,ze czas leczy rany?

Powiedział bym raczej że zmienia sposób myślenia o tych ranach...
To już nie krzywda a doświadczenie jest...

leon - Nie 18 Lis, 2012 19:21

staaw napisał/a:

Powiedział bym raczej że zmienia sposób myślenia o tych ranach...
To już nie krzywda a doświadczenie jest.

Nie chce mi sie wchodzic w sesie filozoficznym w znaczenie Twoich dywagacji,lecz poddam to analizie w odpowiednim czasie.Dzieki,ze odniosles sie do mojego pogladu na sprawe.

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:21

Panowie jedno jest pewne jak chcecie tszeżwieć i po odstawieniu alko w miare normalnie żyć szykujcie sie na woine z ąlanonem i to walkę bez brania jeńców czy jakieiś ulgi A jeśli ktoś liczy na zrozumienie czy litość już pszegral
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 21:22

leon napisał/a:
To jest moj poglad na sprawe,ogolno ludzkie spojrzenie na problem

nie uzurpuję sobie ogólnoludzkiego spojrzenia na problem, pewnie jest jaki jest, pewnie większość nadal myśli, że od żony zależy, czy alkoholik się leczy, "nie pije to donosi", albo, że żonie należy od czasu do czasu przylać, bo inaczej to "jej wątroba gnije". :uoee:

Mnie coraz mniej obchodzi to ogólnoludzkie spojrzenie, ba... już często mam w głębokim poważaniu zdanie tzw. większości, ogółu. "Sama wiem najlepiej, gdzie mnie but uciska". Ja swoje doświadczenie opieram bardziej na własnym doświadczeniu. Trochę lat spędziłam z czynnym alkoholikiem, poznałam mnóstwo współuzależnionych kobiet, kilkunastu współuzależnionych facetów, bardziej na tym opieram swoją wiedzę, co się dzieje w tych rodzinach. Mnóstwo wiedzy zdobywam też od trzeźwiejących alkoholików, choć kiedyś... nie za bardzo chciało mi się ich słuchać.
I uwierz mi, więcej współuzależnionych nie wzywa pomocy, nie korzysta z dostępnych form pomocy, bo się boją odwetu, bo się wstydzą, bo nauczone są "prać własne brudy w domu", itd. I czasem bardzo szkoda, bo dochodzi do drastycznych rozwiązań, wiesz ile kobiet siedzi w więzieniach, bo w akcie desperacji zabiły swoich mężów. Wieloletni stres podsuwa chore rozwiązania. Myślę, że w takich przypadkach mniejszym złem jest wezwanie zawczasu policji.

pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 21:24

Jras4 napisał/a:
Panowie jedno jest pewne jak chcecie tszeżwieć i po odstawieniu alko w miare normalnie żyć szykujcie sie na woine z ąlanonem i to walkę bez brania jeńców czy jakieiś ulgi A jeśli ktoś liczy na zrozumienie czy litość już pszegral

Iras, mógłbyś mówić za siebie?

Takie są Twoje doświadczenia? Ja ze swoim Pietruchem wcale nie walczę. Właśnie minęło nam Nowe wspólne 7 trzeźwych lat.

staaw - Nie 18 Lis, 2012 21:25

Jras4 napisał/a:
Panowie jedno jest pewne jak chcecie tszeżwieć i po odstawieniu alko w miare normalnie żyć szykujcie sie na woine z ąlanonem i to walkę bez brania jeńców czy jakieiś ulgi

Przesadzasz :beba:
Agresywnych bojowniczek unikam, spokojne adoruję i życie się toczy swoim rytmem... :lol2:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:26

po wyisciu z terapi staralem sie wyjasnic co to jest alkoholizm i naświetlić matce zyjącej z alko czy siostrze też z alko o co tu biega no i zostalem nie tylko pjiakiem ale i wariatem co wmawia im zdrowym kobioetom że są chore ....śmieszne co
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:27

staaw napisał/a:
Agresywnych bojowniczek
Stasku a ktora nie jest agresywna ? ..owszem na poczatku są te bzdety o zrozumieniu a potem nagle slyszysz ,, wolalam jak pileś ,,owszem a wiesz dlaczego bo lepiej można bylo nim manipulować
staaw - Nie 18 Lis, 2012 21:29

Jras4 napisał/a:
zostalem nie tylko pjiakiem ale i wariatem co wmawia im zdrowym kobioetom że są chore

A tu się zgodzę...
Wariatem trzeba być by przekonywać do czegoś zakochaną kobietę z poczuciem misji...

A możesz zająć się sobą a je zostawić w spokoju?

olga - Nie 18 Lis, 2012 21:29

Jras4 napisał/a:
szykujcie sie na woine z ąlanonem

Iras kto Cie tak skrzywdził?

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:31

olga napisał/a:
ras kto Cie tak skrzywdził?
To nie wiesz co bylo jak tu pisalem ostatnio ?
olga - Nie 18 Lis, 2012 21:31

Jras4 napisał/a:
To nie wiesz co bylo jak tu pisalem ostatnio ?


Nieeee

rybenka1 - Nie 18 Lis, 2012 21:32

Pietruszeczko 7 wspólnych TRZEZWYCH lat :okok:
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 21:33

olga napisał/a:
Iras kto Cie tak skrzywdził?

aaa. to pewnie chodzi o mnie... oj biedny Iras, biedny

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:33

Cytat:
A możesz zająć się sobą a je zostawić w spokoju?
/?Walcze o to od kilku lat ...na rużne sposoby z kobietą co miala 2 synow alko i męża alko o curce nie wspomne i jej debilu ...czego to ja nie robilem żeby sie calkowicie uwolnić ..ale nie one musza sie opiekować ...to jakieś nawiedzone opiekunki ..czlowieku tego nie zmienisz nawet ogniem
staaw - Nie 18 Lis, 2012 21:33

Jras4 napisał/a:
staaw napisał/a:
Agresywnych bojowniczek
Stasku a ktora nie jest agresywna ?

Ewę poznałeś, jeżeli przyjedziesz do Lichenia mogę Cię przedstawić kilku innym damom... :skromny:
Jras4 napisał/a:

..owszem na poczatku są te bzdety o zrozumieniu a potem nagle slyszysz ,, wolalam jak pileś ,,owszem a wiesz dlaczego bo lepiej można bylo nim manipulować

Zdarzają się takie przypadki i pewnie zauważyłeś że czasem o nich piszę, co nie znaczy że mam nienawidzić cały ród niewieści...

pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 21:34

rybenka1 napisał/a:
Pietruszeczko 7 wspólnych TRZEZWYCH lat :okok:

A dziękuję Rybko, w imieniu Pietruszka i swoim :buziak:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:34

i nie mowie tu tylko o tych babach ale o szerszym tlumie a nawet tych co są oświecone czyli wiedzą co jest co
staaw - Nie 18 Lis, 2012 21:35

Jras4 napisał/a:
Cytat:
A możesz zająć się sobą a je zostawić w spokoju?
/?Walcze o to od kilku lat ...na rużne sposoby z kobietą co miala 2 synow alko i męża alko o curce nie wspomne i jej debilu ...czego to ja nie robilem żeby sie calkowicie uwolnić ..ale nie one musza sie opiekować ...to jakieś nawiedzone opiekunki ..czlowieku tego nie zmienisz nawet ogniem
Po co chcesz ich zmieniać? Tego nie rozumiem...
Rozmawialiśmy o tym już kiedyś przy okazji dyskusji o moralności...

olga - Nie 18 Lis, 2012 21:36

świat nie dzieli się na bohaterskich trzeźwiejacych alkoholików i podłe alanonki, jest znacznie bardziej rozmaity
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:41

staaw napisał/a:
Po co chcesz ich zmieniać? Tego nie rozumiem..
Czy ja pisze nie zrozumiele chcialem jak wyszlem z terapi i nie zmieniać a cos wyjaśnić a bardziej powiedzieć a kiedy zrozumialem że z nimi u boku niemam żadnych szans skaczelem gonić ile sie da od siebie ..niestety z rożnym skutkiem
OSSA - Nie 18 Lis, 2012 21:43

olga napisał/a:
podłe alanonki


Tylko dlaczego mój były uważał, że jestem podła ja pił, odkąd trzeźwy jakoś się zupełnie inaczej do mnie odzywa.

:mysli: :mysli:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:46

OSSA napisał/a:
y jakoś się zupełnie inaczej do mnie odzywa.
dziekuje a to słowo już tlumacze są dwa typy tszeżwiejących 1 tszyma sie Alanonki jak rzep bo ona dalei walczy za niego owszem on coś tam robi 2 odrzuca wszystko i idzie sam
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:46

olga napisał/a:
i podłe alanonki
Olga nie ubliżaj własnemu środowisku
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:49

Mówi sie ze alkocholik musi wszystko odbudować za zgliszczach tego co zniszczyl a ja mowie wszystkie zgliszcza czyli pszeszlość i caly ten bagaz musi odrzućić i choć by Alanonka miala dla niego cieplą zupkę czy kapciuszki musi to zostawić bo innaczej z wojownika stanie skapcanialym dziadem i taki zdechnie a jedyna zmiana jką uda mu sie osiągnąć to to że nie bendzie pil to tylko tyle
leon - Nie 18 Lis, 2012 21:51

olga napisał/a:
świat nie dzieli się na bohaterskich trzeźwiejacych alkoholików i podłe alanonki, jest znacznie bardziej rozmaity

I tu sie z Toba zgadzam :luzik:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:53

Otóż nie on jest czarno biały ale ludzie koloryzować sie nauczyli ...i dlatego mamy biede
pterodaktyll - Nie 18 Lis, 2012 21:53

Cytat:

Panowie jedno jest pewne jak chcecie tszeżwieć i po odstawieniu alko w miare normalnie żyć szykujcie sie na woine z ąlanonem i to walkę bez brania jeńców czy jakieiś ulgi A jeśli ktoś liczy na zrozumienie czy litość już pszegral

Problem z tobą polega na tym, że swoje doświadczenia w tej materii usiłujesz ekstrapolować na całą populację alkoholików i współuzależnionych, co oczywiście jest grubym błędem i nijak się ma do rzeczywistości.



Moim zdaniem rzecz jasna

leon - Nie 18 Lis, 2012 21:54

Jras4 napisał/a:
Otóż nie on jest czarno biały ale ludzie koloryzować sie nauczyli ...i dlatego mamy biede

Iras jestem Twoi fanem :lol2:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:55

pterodaktyll napisał/a:
materii usiłujesz ekstrapolowa
Z tobą nie gadam i tobie nic nie usiluje czy co kolwieg innego ok umowmy sie nie gadamy ze sobą ok Co znowu pszeszkadza ci że piszę ?
olga - Nie 18 Lis, 2012 21:56

Jras4 napisał/a:

Otóż nie on jest czarno biały ale ludzie koloryzować sie nauczyli ...i dlatego mamy biede


:mysli:

:bezradny:

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:56

a ieszcze jedno ..nic o mnie nie wiesz i nie znasz mnie
OSSA - Nie 18 Lis, 2012 21:57

Jras4 napisał/a:
tszyma sie Alanonki jak rzep bo ona dalei walczy za niego owszem on coś tam robi


Nie wiem czy się mnie trzyma, każdy z nas ma własną przestrzeń, oczywiście są wspólne sprawy wynikające z tego, że mieszkamy razem i w co trudno uwierzyć jesteśmy przyjaciółmi.

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 21:59

Cytat:
jesteśmy przyjaciółmi.
To właśnie ci piszę ....
pterodaktyll - Nie 18 Lis, 2012 22:00

Jras4 napisał/a:
Z tobą nie gadam i tobie nic nie usiluje czy co kolwieg innego ok umowmy sie nie gadamy ze sobą ok Co znowu pszeszkadza ci że piszę ?

Komentuję to z czym się nie zgadzam i jest to moje prawo
wycieczki osobiste sobie daruj jeśli mogę prosić. Jeśli masz coś merytorycznego do powiedzenia na to co piszę, to odpowiedz, a jeśli nie, to się z łaski swojej odczep ode mnie

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:04

Cytat:
wycieczki osobiste sobie
raczej Ty chyba ..poczytaj coś napisal i to sam i do kogo czy ja ci coś kometuie i usiluje wmawiać ? czy ja wogule latam za tobą po forum i pisze do ciebie ? Czlowieku uszanuj tu ludzi i temat bo ja szcunku od ciebie sie nie spodziwewm wzywam cie poraz kolejny nie piszmy do siebie
Klara - Nie 18 Lis, 2012 22:12

Jras, czy Twoja mama i siostra były na terapii, czy uczestniczyły w mityngach Al-Anon?
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:15

Dziekuje ci za to pytanie Matke namowilem ale okazalo sie że poszła kilka razy i powiedziala ja jestem Dnusią ...wyjaśniam Danuta to terapeutka znana u nas wienc widzisz o innych nie wspomne ...powtażam nie ma szans na wspulne coś tam ..no chyba że ktoś chce ratować stare zycie i żyć bez zmian owszem tak jest wygodnjei bo jest domek kapciuszki i ona wieczna opiekunka
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:17

a siostra dostala tak że wylądowala w szpitalu a o innych czynach nie bende sie rozpisywal i chodzila owszem ale wiesz co byla już na oddzielnym dzieci miala pszy sobie i nie wiem co sie stalo wrocila do klatki i teraz go sama leczy
pietruszka - Nie 18 Lis, 2012 22:21

Jras4 napisał/a:
poszła kilka razy
Jras4 napisał/a:
rocila do klatki i teraz go sama leczy

myślę, że nieuprawnione jest to, ze takie kobiety nazywasz Alanonem. to tak jakbyś każdego czynnego czy nie alkoholika nazywał Aowcem.

Klara - Nie 18 Lis, 2012 22:22

Jras4 napisał/a:
Matke namowilem ale okazalo sie że poszła kilka razy

No to nie jest al-anonką.
Ani ona, ani Twoja siostra, więc nie nazywaj ich tak.
Są po prostu osobami współuzależnionymi i nie mają nic wspólnego z wyedukowanymi al-anonkami.
Ty rzeczywiście wszystkie wrzucasz do jednego worka i stąd nieporozumienia.

Twoja matka jest też pewnie po prostu wścibska i dlatego Cię nachodzi, ale to już jest cecha charakteru.

Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:24

ja dalem ci pszyklad o ktury pytałaś ale moge ci inne pszytoczyć np chodzila chodzila i z dzieckiem wrocuila sam to widzialem ....o rocznicach nie wspomne to dlugi temat
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:25

ale rozumiem te dwa typy nie są alanonami ok ja to wiem ... ale jeśli chodzi o temat to pomyśl obie strony są tak wielce oświecone ze w jednym domy od blasku swej wiedzy by poślepli
Jras4 - Nie 18 Lis, 2012 22:26

pietruszka napisał/a:
nie alkoholika nazywał Aowcem.
nikomu nie bende ubliżal
leon - Pon 19 Lis, 2012 05:06

Marc-elus napisał/a:
Leon, dla mnie kiedyś wrogiem był rodzony Ojciec, bo psuł mi komfort picia.

Pozwolisz,iz odniose sie poraz drugi do Twej opini Marcelusie,zatem mnie nie dotyczyl symptom komfortu picia w ogolnie rozumianej wersji nadmienianej uprzednio w kontekscie rozmow o zaletach i wadach terapi.Ja niestandardowy bylem,czyli pracowalem,gotowalem,pralem,ogolnie dbalem o siebie i zone,itd...Moze z tym dbaniem o zone nie wychodzilo,ale to juz inny aspekt...

leon - Pon 19 Lis, 2012 05:17

pietruszka napisał/a:
wiesz ile kobiet siedzi w więzieniach, bo w akcie desperacji zabiły swoich mężów. Wieloletni stres podsuwa chore rozwiązania. Myślę, że w takich przypadkach mniejszym złem jest wezwanie zawczasu policji.

Jest niewiele okolicznosci w ktorych sie z Toba zgadzam,lecz w tej nie mam wyjscia...Mialem sytuacje kilka lat temu,gdy moja zona z piana na twarzy wyszla na mnie z nozem kuchennym.Zalagodzilem wtedy sytuacje,przyznalem Jej racje we wszystkim,ale mysle,iz moje zycie bylo wtedy naprawde zagrozone,jednak nie wezwalem policji z tzw zasady...

Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 06:43

leon napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Leon, dla mnie kiedyś wrogiem był rodzony Ojciec, bo psuł mi komfort picia.

Pozwolisz,iz odniose sie poraz drugi do Twej opini Marcelusie,zatem mnie nie dotyczyl symptom komfortu picia w ogolnie rozumianej wersji nadmienianej uprzednio w kontekscie rozmow o zaletach i wadach terapi.Ja niestandardowy bylem,czyli pracowalem,gotowalem,pralem,ogolnie dbalem o siebie i zone,itd...Moze z tym dbaniem o zone nie wychodzilo,ale to juz inny aspekt...

Ja też pracowałem(a co to za praca na kacu?), sprzątałem, gotowałem....
Nie było tak że siedziałem z piwem w ręku i tyle, nie zaniedbywałem obowiązków(zazwyczaj).

Mój Tata nawet wtedy nie znał pojęcia "komfort picia", tak jak go rozumiemy(nie chodzi o zaniedbania wtedy gdy piliśmy), a jednak nie chciał żebym kilka dni w tygodniu pił wieczorem, a w weekend to i od południa....
Jak Ty byś widział że Twoje dziecko pije 5 x w tygodniu, ważniejsze by było czy posprzątało i ugotowało?

Chodziło mi o to że wtedy czułem iż robi mi coś złego, jest nielojalny w stosunku do mnie, gdy sprzeciwiał się moim "uciechom".
"Dorosły wszak jestem, ciężko pracuje, więc mogę się napić."
"Jak to, przecież "daje z siebie" wszystko, a ten czego się czepia? Dlaczego?
Żeby się czepić, to oczywiste."

Mój chory umysł nie myślał wtedy o tym że przecież robi to z troski, o swojego syna.
Z miłości....

Klara - Pon 19 Lis, 2012 08:45

leon napisał/a:
Ja niestandardowy bylem,czyli pracowalem,gotowalem,pralem,ogolnie dbalem o siebie i zone,itd...Moze z tym dbaniem o zone nie wychodzilo,ale to juz inny aspekt...

leon napisał/a:
Mialem sytuacje kilka lat temu,gdy moja zona z piana na twarzy wyszla na mnie z nozem kuchennym.

:drapie:
Ciekawe, co ją tak spieniło - to pranie, gotowanie i dbanie o siebie i o nią?

pannamigotka - Pon 19 Lis, 2012 08:54

Klara napisał/a:
leon napisał/a:
Ja niestandardowy bylem,czyli pracowalem,gotowalem,pralem,ogolnie dbalem o siebie i zone,itd...Moze z tym dbaniem o zone nie wychodzilo,ale to juz inny aspekt...

leon napisał/a:
Mialem sytuacje kilka lat temu,gdy moja zona z piana na twarzy wyszla na mnie z nozem kuchennym.

:drapie:
Ciekawe, co ją tak spieniło - to pranie, gotowanie i dbanie o siebie i o nią?

Klaro, nie zauważyłaś, że wielu alkoholików twierdzi, że są zarąbiście niestandardowi i dzieci zawsze były nakarmione, w pracy zawsze ok, kontakty z żoną rewelka, seks na poziomie olimpijskim, kontakty towarzyskie jak ta lala,a potem nagle taka żona wariatka z nożem na niego biegnie- no nie po kolei w głowie pewnie ma, policję na nią, do wariatkowa- JAK NA TAKIEGO DOBREGO MĘŻA MOŻNA Z NOŻEM... Dzieci też wyrodne się okazują, choć takimi wspaniałymi ojcami byli i są, to jakoś dzieci zamykają drzwi przed ich nosami i znać nie chcą... Także takie historie można włożyć pomiędzy "Kopciuszka" a "Calineczkę". Dla nich zawsze matka, żona, ojciec będą wariatami, przemocowcami, donosicielami (czemu zadzwoniła na policję, skoro grzeczny spałem we własnym moczu, w ogóle się nie awanturowałem).

Tak twierdzą jeszcze pijani- choć często nie piją od kilku lat. Tyle, że wcześniej pili kilkadziesiąt. Pijane myślenie. Znam natomiast takich alkoholików, którzy przyznają się do krzywd, które wyrządzili, czy nadal wyrządzają. To jedyna droga do tego, żeby te krzywdy zaprawić, żeby kontakty z ludźmi wyleczyć. Jeśli natomiast alkoholik prał, prasował, gotował, pracował, a w wolnych chwilach sprzątał i pomagał żonie... to nie ma o czym gadać..

Klara - Pon 19 Lis, 2012 08:57

pannamigotka napisał/a:
Klaro, nie zauważyłaś, że wielu alkoholików twierdzi, że są zarąbiście niestandartowi i dzieci zawsze były nakarmione, w pracy zawsze ok, kontakty z żoną rewelka, seks na poziomie olimpijskim, kontakty towarzyskie jak ta lala

:beba: Przecież to przerabiałam w realu :bezradny:

Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 09:53

pannamigotka napisał/a:
Tak twierdzą jeszcze pijani- choć często nie piją od kilku lat. Tyle, że wcześniej pili kilkadziesiąt. Pijane myślenie. Znam natomiast takich alkoholików, którzy przyznają się do krzywd, które wyrządzili, czy nadal wyrządzają. To jedyna droga do tego, żeby te krzywdy zaprawić, żeby kontakty z ludźmi poprawić. Jeśli natomiast alkoholik prał, prasował, gotował, pracował, a w wolnych chwilach sprzątał i pomagał żonie... to nie ma o czym gadać..

Ostrożnie z ferowaniem wyroków, bo do końca nie wiesz jak to u kogoś kogo nie znasz było.
Dalej ciągniesz teorie, o której wcześniej pisaliśmy, chyba w innym temacie: "ja wspól- niewinna nigdy, za nic, całe zło tego świata to alkoholicy".
To jest pijane myślenie, które tak ochoczo przypisujesz innym.

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 09:57

:brawo: Marcelus :)
Generalizowanie często obraca się przeciw nam ;)

Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 10:58

smokooka napisał/a:
Generalizowanie często obraca się przeciw nam

Migotka ma dużo racji, wiem sam po sobie, na początku terapii nie widziałem większych strat...
Trzeba czasu i spokoju, żeby zobaczyć że ból jaki się sprawiło bliskim, choć niewymierny, jest również stratą...... chyba największą.... :oops:

Jak się przepiło dom to jasno widać :mgreen: , ale sama wiesz jak silny jest mechanizm iluzji, może "się okazać" że został źle wybudowany, brzydki i tak naprawdę stał na żyle wodnej, więc to dobrze że został przepity.... fsdf43t

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 11:15

W odniesieniu do wypowiedzi Migotki:
Marc-elus napisał/a:
Ostrożnie z ferowaniem wyroków,

Marc-elus napisał/a:
Dalej ciągniesz teorie, o której wcześniej pisaliśmy, chyba w innym temacie: "ja wspól- niewinna nigdy, za nic, całe zło tego świata to alkoholicy".

Marc-elus napisał/a:
To jest pijane myślenie, które tak ochoczo przypisujesz innym.

W odniesieniu do generalizowania o którym napisałam przy okazji przyklaśnięcia Twojej wypowiedzi:
Marc-elus napisał/a:
Migotka ma dużo racji,



Nie rozumiem... :oops:

Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 11:26

smokooka napisał/a:
Nie rozumiem... :oops:

Bo zakręciłem, wybacz.... :oops:
Ma racje, często jest tak że alkoholik "nie widzi" tego co wyprawia/wyprawiał, jednak(i tu my mamy racje), niekoniecznie musi tak być w KAŻDYM wypadku.
Może się zdarzyć, że współ- będzie prawdziwą zołzą, o wiele gorszą od czynnego alko.

A tak na prawdę nie lubię jak się komuś zarzuca pijane myślenie, wykorzystując to do "podparcia" swoich teorii.... co nie tak rzadko się zdarzało, w przeszłości na forum.
Ale nicków nie będę pisał, to moje prywatne zdanie, tym bardziej że głównych "stosowaczy" takiego sposobu już z nami nie ma.....

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 11:44

No to już rozumiem :) :piatka:
pannamigotka - Pon 19 Lis, 2012 12:33

Marc-elus napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
Tak twierdzą jeszcze pijani- choć często nie piją od kilku lat. Tyle, że wcześniej pili kilkadziesiąt. Pijane myślenie. Znam natomiast takich alkoholików, którzy przyznają się do krzywd, które wyrządzili, czy nadal wyrządzają. To jedyna droga do tego, żeby te krzywdy zaprawić, żeby kontakty z ludźmi poprawić. Jeśli natomiast alkoholik prał, prasował, gotował, pracował, a w wolnych chwilach sprzątał i pomagał żonie... to nie ma o czym gadać..

Ostrożnie z ferowaniem wyroków, bo do końca nie wiesz jak to u kogoś kogo nie znasz było.
Dalej ciągniesz teorie, o której wcześniej pisaliśmy, chyba w innym temacie: "ja wspól- niewinna nigdy, za nic, całe zło tego świata to alkoholicy".
To jest pijane myślenie, które tak ochoczo przypisujesz innym.

Marcelusie, w tej wypowiedzi pisałam o alkoholikach, dotyczy to w podobnym stopniu współ (i wszystkich ludzi na ziemi). Raczej to Ty szukasz teorii, które Cię drażnią w wypowiedziach innych. Jestem po prostu wyczulona na gadanie typu- u mnie zawsze było wszystko cacy, jak piłem. Ja w to nie wierzę i już. Z taką osobą- od początku nieszczerą (ze sobą) nie ma gadki. To samo tyczy współ. Nie wierzę, że w alkoholowej rodzinie jest wszystko cacy i zawsze było. Nie wierzę też, że żona tak ot sobie wstaje któregoś ranka i dźga swojego idealnego mężą bo jest wariatką, wredną zołzą, walniętą al-anonką.

pannamigotka - Pon 19 Lis, 2012 12:35

Marc-elus napisał/a:

Ma racje, często jest tak że alkoholik "nie widzi" tego co wyprawia/wyprawiał, jednak(i tu my mamy racje), niekoniecznie musi tak być w KAŻDYM wypadku.
.

Jeśli wskażesz zdanie, w którym napisałam, że tak jest w każdym wypadku, to możemy rozmawiać dalej. Celowo napisałam- wielu. Nawet nie większość.... Czytanie ze zrozumieniem się kłania ;)

olga - Pon 19 Lis, 2012 12:46

Nie ma "zdrowego" domu tam gdzie nadużywany jest alkohol. Alkoholizm jest pierwotną przyczyną wszystkiego co sie w takim domu dzieje. Zachowania współuzależnionych z tego wynikają. Jak więc można mówić o winie współ. Tak samo jak nie można obwiniać alko. Jego zachowania wynikają z nadużywania :bezradny:
Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 12:48

pannamigotka napisał/a:
Czytanie ze zrozumieniem się kłania

Mam tak zryty czerep przez alkohol, że nie potrafię.... :oops:

Miłego dnia.... :D

aazazello - Pon 19 Lis, 2012 13:10

Jras4 napisał/a:
ja mowie wszystkie zgliszcza czyli pszeszlość i caly ten bagaz musi odrzućić i choć by Alanonka miala dla niego cieplą zupkę czy kapciuszki musi to zostawić bo innaczej z wojownika stanie skapcanialym dziadem i taki zdechnie

Iras! Jesteś wielki :)

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 13:20

olga napisał/a:
Nie ma "zdrowego" domu tam gdzie nadużywany jest alkohol. Alkoholizm jest pierwotną przyczyną wszystkiego co sie w takim domu dzieje. Zachowania współuzależnionych z tego wynikają. Jak więc można mówić o winie współ. Tak samo jak nie można obwiniać alko. Jego zachowania wynikają z nadużywania :bezradny:


I to wszystko prawda. Jeśli szukać winy, u mnie winne są całe pokolenia przede mną, trudno znaleźć początek. Kto tego strasznego alkoholu jako pierwszy w mojej rodzinie nadużywał. Dlatego odchodząc od bezowocnych poszukiwań, wiem że nie mam co tracić czasu, obwiniać wyimaginowane postacie, siebie, dowalać że sama sobie jestem winna współuzależnienia i alkoholizmu.

Dlatego zgadzam się, że w globalnym znaczeniu winy alkoholika i współuzależnionej nie ma sensu tracenie czasu i szukanie doraźnych krzywd. To wzajemne przenikanie się zachowań, nie mające żadnego sensu, to dwie choroby odalkoholowe o bardzo zbliżonych mechanizmach, podobnych objawach, zaryzykuję też tezę, że mogące się podobnie kończyć. Ja również piłam. Moja matka poszła dalej - zmarła z wagą około 150 kg z tej całej zgryzoty, z którą nie chciała nic konstruktywnego zrobić. Choroby autoimmunologiczne, o psychosomatycznym podłożu nakładały się na siebie do momentu aż się udusiła w rozszalałym ataku astmy, którą "zrobiła" sobie sama.

A można inaczej, można po prostu to zaakceptować, przyjąć do wiadomości, uznać bezsilność i iść. Ja uznałam, że taki mój los, taka przeszłość, takie doświadczenia, taka spuścizna. Nie wyciągając i wałkując już dziś błędów innych osób, skupić się na naprawie siebie. Bez pogrążania się w poczuciu winy mogę naprawiać błędy, przepraszać, w realny sposób oceniając rzeczywiste przewinienia, bez rozpamiętywania i zakopywania się w czarnej dziurze. Robiłam co robiłam, jestem człowiekiem, popełniam błędy, naprawiam jak umiem, żyję dalej. Sobie krzywdy też nie zamierzam więcej czynić.

Ja oddzielam siebie przed i po podjęciu terapii grubą krechą. Zatrzasnęłam wielkie żelazne drzwi. Mam dzięki temu czas i możliwość "wymyślić" siebie jaką chcę być i do tego dążyć stosując program 12 kroków tak jak go rozumiem, jak go interpretuję. Pamiętam jednak, że to się będzie zmieniało w czasie, w trakcie zdobywania nowych doświadczeń.

leon - Pon 19 Lis, 2012 13:28

Marc-elus napisał/a:
Cytat:
Ciekawe, co ją tak spieniło - to pranie, gotowanie i dbanie o siebie i o nią?

10/10 :okok:
Bo to zła kobieta była..... :D

Dokladnie nie byla w stanie docenic,ze przez kilka dni pilem,pralem,gotowalem,itd

olga - Pon 19 Lis, 2012 13:38

leon napisał/a:
Dokladnie nie byla w stanie docenic,ze przez kilka dni pilem,pralem,gotowalem,itd


Mój eks mył podłogę na kolanach żeby dokładniej było. Też nie doceniałam :roll:
Wolałam żeby był trzeźwy. Zła baba byłam :bezradny:

Klara - Pon 19 Lis, 2012 14:35

leon napisał/a:
Dokladnie nie byla w stanie docenic,ze przez kilka dni pilem,pralem,gotowalem,itd

Leon, Ty to tak z wyrzutem pod adresem złej kobiety kierujesz?

leon - Pon 19 Lis, 2012 15:09

Klara napisał/a:
leon napisał/a:
Dokladnie nie byla w stanie docenic,ze przez kilka dni pilem,pralem,gotowalem,itd

Leon, Ty to tak z wyrzutem pod adresem złej kobiety kierujesz?

Klaro cenie Twoja inteligencje,wiec zrozumialas moj przekaz,jestem tego pewny.

Klara - Pon 19 Lis, 2012 15:17

leon napisał/a:
zrozumialas moj przekaz,jestem tego pewny.

Blondynka jestem :skromny:
Od urodzenia :zalamka:

leon - Pon 19 Lis, 2012 15:23

Klara napisał/a:
leon napisał/a:
zrozumialas moj przekaz,jestem tego pewny.

Blondynka jestem :skromny:
Od urodzenia :zalamka:

Mialem na mysli intelekt,ale pominmy to.

Marc-elus - Pon 19 Lis, 2012 15:36

Leon, wiesz że alkoholik albo pije albo właśnie "nadrabia" to że pił?
Kwiaty, pracę domowe, słodki jest jak bomba rumowa(by Jones), czułości... wypisz wymaluj ideał.
Jasne, bez tego poleciłaby na zbity pysk szybciej, a tak to dwie pieczenie na jednym ogniu: współ- udobruchana, ale, co ważniejsze, "malowany chłopak jestem", to nic że pije, ale ile robię dobrego.....

To część systemu iluzji, a nie powód do dumy.

olka - Pon 19 Lis, 2012 20:52

pietruszka napisał/a:
Dbaj o siebie Olka, masz w ogóle w realu jakieś wsparcie, kogoś, z kim możesz pogadać, pobyć, żeby poczuć się przez chwilę dobrze? Ucieczka w pracę nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Może i nie najlepsze rozwiązanie ale jednak jakieś.Wolę ból fizyczny,niż psychiczny,a w pracy udaje mi się to zamienić.
Mam przyjaciela,który jest teraz w tym czasie,wspiera mnie jak tylko może.
Dziś po pracy byliśmy na kawie,wypłakałam żale i smutki.Przytulił,pocieszył i co najważniejsze,poczułam się bezpiecznie choć na moment.
Zapisałam się dziś na terapię DDA,dzieki jego namową.
Dodam tylko,że dawno sie tak nie wstydziłam...ale nie żałuję,jakaś niesamowita nadzieja we mnie weszła po tej rozmowie,może tego właśnie potrzebowałam...obaczymy.Dziękuję Pietrucha za wsparcie,bardzo to cenię!!!

pietruszka - Wto 20 Lis, 2012 03:33

olka napisał/a:
Zapisałam się dziś na terapię DDA,dzieki jego namową.

Super pomysł Olka, gratuluję decyzji :brawo:
olka napisał/a:
Może i nie najlepsze rozwiązanie ale jednak jakieś.Wolę ból fizyczny,niż psychiczny,a w pracy udaje mi się to zamienić.

Wiesz, ja przez ileś lat uciekałam w pracę... do dziś czuję fizyczne i psychiczne skutki tego psychicznego zakręcania... i nie najzdrowszego sposobu odcięcia się od emocji. Może masz jakiś pomysł, na dawną pasję, sport, taki, który też pozwoli się się oderwać od domu, a jednocześnie nie będzie tylko pracą? Bo ważna jest równowaga.
olka napisał/a:
Mam przyjaciela,który jest teraz w tym czasie,wspiera mnie jak tylko może.


A przyjaciela gratuluję :)

leon - Wto 20 Lis, 2012 04:07

olga napisał/a:
leon napisał/a:
Dokladnie nie byla w stanie docenic,ze przez kilka dni pilem,pralem,gotowalem,itd


Mój eks mył podłogę na kolanach żeby dokładniej było. Też nie doceniałam :roll:
Wolałam żeby był trzeźwy. Zła baba byłam :bezradny:

Ty mnie Olga nie zaczepiaj,to nie pierwszy raz jest :P

nuka - Czw 29 Lis, 2012 21:41

Byłam w gminie i rozmawiałam z babką z komisji. Mój m jak najbardziej się kwalifikuje na zgłoszenie go. Ale podania puki co jeszcze nie złożyłam. Chyba nie czuję się jeszcze na tyle silna psychicznie, żeby przez to przejść a nie chciałabym tego spaprać. Na razie wzięłam się za siebie, nie daję się wciągnąć mojemu m w jego gierki. Po woli się uwalniam, a przy okazji może i alko bardziej odczuje skutki swojego picia...
pietruszka - Czw 29 Lis, 2012 22:02

A jak idzie Twoja terapia Nuko?
nuka - Czw 29 Lis, 2012 22:08

No właśnie mam miesiąc przerwy bo terapeuta na chorobowym i trochę brakuje mi rozmowy. Zajęłam się lekturą o współ. i alkoholiźmie i próbuje wprowadzać zmiany w swoim zachowaniu. A jest nad czym pracować - DDA po ojcu, alkoholizm męża też swoje zrobił.
pietruszka - Czw 29 Lis, 2012 22:28

nuka napisał/a:
No właśnie mam miesiąc przerwy bo terapeuta na chorobowym

czyli jesteś tylko na indywidualnej? Czy grupową masz też?

nuka - Czw 29 Lis, 2012 22:48

Tylko na indywidualnej. O grupowej na razie nic mi nie wiadomo. A jak to wygląda? Czy to terapeuta sam kieruje na grupową czy może ja powinnam się za tym zakręcić? Bo nie bardzo się orientuję.
pietruszka - Czw 29 Lis, 2012 22:54

nuka napisał/a:
Czy to terapeuta sam kieruje na grupową czy może ja powinnam się za tym zakręcić?

U nas tak było. Zresztą zapytaj terapeutę, czy jest u Was w poradni grupowa terapia. U nas była część wstępna, rotacyjna, nastawiona głównie na wiedzę (o alkoholizmie, współuzależnieniu, wpływie choroby na rodzinę), trochę wykładów, filmów i ćwiczeń w grupie, potem pogłębiona to już była bardziej intensywna praca. nad konkretnymi problemami.

Jras4 - Pią 30 Lis, 2012 18:17

pietruszka napisał/a:
, wpływie choroby na rodzinę), trochę wykładów, filmów i ćwiczeń w grupie, potem pogłębiona to już była bardziej intensywna praca
To zabrzmialo jak szkolenie... Hitler jun gen ...hehe
-------------------------
za ten post Iras czerwona kartka... bez komentarza cxvcv54g - Pietruszka

staaw - Pią 30 Lis, 2012 18:21

Jras4 napisał/a:
pietruszka napisał/a:
, wpływie choroby na rodzinę), trochę wykładów, filmów i ćwiczeń w grupie, potem pogłębiona to już była bardziej intensywna praca
To zabrzmialo jak szkolenie... Hitler jun gen ...hehe

Iras... tym razem przegiołeś nawet jak na moją tolerancję.
Na swojej terapii nie miałeś wykładów i filmów?
(Podobno na pogłębionej jest również bardziej intensywna praca, tam jednak nie dotarłem... )

Jras4 - Pią 30 Lis, 2012 22:14

staaw napisał/a:
filmów?
nie filmów nie było
staaw - Pią 30 Lis, 2012 22:16

Jras4 napisał/a:
staaw napisał/a:
filmów?
nie filmów nie było

U mnie były.
Coś o robieniu szalików, o jakimś Amerykańcu co na giełdzie grał i kilka innych.
Mówię Ci, nudy... Niewiele straciłeś...

Jras4 - Pią 30 Lis, 2012 22:17

ja tam bylem ale nie bylo filmów ...a bila W sami skolowalismy
Jras4 - Pią 30 Lis, 2012 22:19

ale byli faini ludzie ..taka staruszka i bogdan jakis mechanik z pod warszawy ja siedzial midzy nimi a ci stale sie darli mkiedzy soba Ona ze on sie smieje z niej i sie tak patszy a ten stale powtazal ,,o wez pszsten ,, a ta w placz
Jras4 - Pią 30 Lis, 2012 22:21

Linka napisał/a:
:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Dziekuje ci nadoban Kobieto za ten wpis .jak ze on wiele mi powiedzial , ilez to odslonil mi tajemnic ..naprawde wielkie jest to ze dzielisz zie ze mna tak wielka wiedza a jak wiadomo wiedza to potega dlatego uniesiony radosnym Hymnem do niebios kszykne w egzaltaci WITAJ O WIELKA !!!!!!

-----------------------------------------
Iras - przeginasz... za ten post również czerwona kartka cxvcv54g - Pietruszka

nuka - Wto 05 Mar, 2013 22:58

Witajcie.
Dzisiaj złożyłam podanie do komisji :lol2: Jutro mają posiedzenie więc będą się zastanawiać jak sobie z moim alko poradzić. Wydaje mi się, że niewiele mu to pomoże, ale mimo to czuję ulgę, że to już nie mój problem tylko tych z komisji. Babka z gminy powiedziała, że przemoc psychiczną ciężko udowodnić, nic grubszego na niego nie mają, rodzinę utrzymuje, ale będą próbować.
Mam też poczucie, że zrobiłam dla niego wszystko co w mojej mocy, reszta jego życia zależy od niego.

pterodaktyll - Wto 05 Mar, 2013 23:01

nuka napisał/a:
czuję ulgę, że to już nie mój problem tylko tych z komisji.

Żebyś się bardzo nie zdziwiła......

nuka - Wto 05 Mar, 2013 23:08

Wiem że wiele nerwów jeszcze mnie czeka. Może dopiero się zacznie, bo alko nie uwierzył jak mu powiedziałam że go zgłoszę. Ale ogólnie psychicznie czuję się trochę silniejsza, przynajmniej na razie tak mi się wydaje
Słoneczko - Śro 06 Mar, 2013 10:54

nuka napisał/a:
Mam też poczucie, że zrobiłam dla niego wszystko co w mojej mocy, reszta jego życia zależy od niego.
a co zrobiłaś dla siebie? :mysli:

witam :kwiatek:

nuka - Śro 06 Mar, 2013 14:44

Słoneczko73 napisał/a:
a co zrobiłaś dla siebie? :mysli:


Odkąd zaczęłam terapię i odcięłam się od picia m, znalazłam czas dla siebie, dla dzieci. I pomyśleć ile ja wcześniej czasu straciłam na staniu w oknie i wypatrywaniu kiedy i w jakim stanie wróci alko.
Moje życie się zmienia, w sobie widzę zmiany na lepsze. Ale z drugiej strony tlą się jeszcze marzenia o szczęśliwym życiu we dwoje.

yuraa - Śro 06 Mar, 2013 15:15

nuka napisał/a:
ile ja wcześniej czasu straciłam na staniu w oknie i wypatrywaniu kiedy i w jakim stanie wróci alko.

na innym forum ktoś to trafnie określił chorobą okienną

Duszek - Śro 06 Mar, 2013 15:32

nuka napisał/a:
Słoneczko73 napisał/a:
a co zrobiłaś dla siebie? :mysli:


Odkąd zaczęłam terapię i odcięłam się od picia m, znalazłam czas dla siebie, dla dzieci. I pomyśleć ile ja wcześniej czasu straciłam na staniu w oknie i wypatrywaniu kiedy i w jakim stanie wróci alko.
Moje życie się zmienia, w sobie widzę zmiany na lepsze. Ale z drugiej strony tlą się jeszcze marzenia o szczęśliwym życiu we dwoje.

Witaj :)
Nie czytałam jeszcze Twojego wątku w całości...ale nadrobię to w wolnym czasie :)
Ale chcę Ci powiedzieć, abyś nie oglądała się za siebie...tylko tak dalej do przodu :okok:
Widzisz już pozytywne zmiany w sobie i to jest dobre.
A to okno...no cóż nie tylko Ty je "polerowałaś" nosem... :rotfl:

pannamigotka - Śro 06 Mar, 2013 16:30

Duszek napisał/a:

A to okno...no cóż nie tylko Ty je "polerowałaś" nosem... :rotfl:


23r

DanaN - Śro 06 Mar, 2013 18:28

nuka napisał/a:
tlą się jeszcze marzenia o szczęśliwym życiu we dwoje

to przecież całkiem możliwe jest (choć nie koniecznie z nim) :)
Duszek napisał/a:
A to okno...no cóż nie tylko Ty je "polerowałaś"

nooo... stało się kiedyś w oknie... stało... :mgreen:

nuka - Śro 06 Mar, 2013 18:39

W ostatnim czasie żyjemy niby razem, ale prawie osobno. Praktycznie nie rozmawiamy ze sobą. Nie reaguje na jego zaczepki i straszenie. Z jednej strony czuję się lepiej, a z drugiej jest mi ciężko, bo brakuje wsparcia, kogoś bliskiego. Widok innych rodzin w komplecie mnie przygnębia :zalamka:
staaw - Śro 06 Mar, 2013 18:51

nuka napisał/a:
Nie reaguje na jego zaczepki i straszenie. Z jednej strony czuję się lepiej, a z drugiej jest mi ciężko, bo brakuje wsparcia, kogoś bliskiego.

A kiedy reagowałaś na jego zaczepki, miałaś wsparcie?

nuka - Śro 06 Mar, 2013 19:05

staaw napisał/a:

A kiedy reagowałaś na jego zaczepki, miałaś wsparcie?


Wtedy było jeszcze gorzej :klotnia:
Faktycznie nie ma co się rozczulać. Mam przecież inne powody do radości. Dzieciaczki mamy takie kochane :)

Linka - Śro 06 Mar, 2013 19:50

nuka napisał/a:
Widok innych rodzin w komplecie mnie przygnębia :zalamka:

ja też tak miałam, ale to minie, a przynajmniej nie będzie takie dotkliwe

ja - Śro 06 Mar, 2013 19:54

nuka napisał/a:
W ostatnim czasie żyjemy niby razem, ale prawie osobno

Widzisz u mnie tak samo. Ale mi nikogo nie brakuje. Mam siebie. :] Tak dawno zapomniałam o tym, że istnieje, w całej rozciągłości tego znaczenia, że bardzo chcę być sama z sobą . Poznawać siebie od nowa, przypominać sobie czego chcę, o czym marzę, jaka jestem. Dobrze mi z sobą. Czego i Tobie życzę. :)

Słoneczko - Śro 06 Mar, 2013 20:55

DanaM napisał/a:
nooo... stało się kiedyś w oknie... stało... :mgreen:
czy to jest zaraźliwe :szok: bo mnie też dopadło swego czasu :tak:
nuka napisał/a:
Widok innych rodzin w komplecie mnie przygnębia :zalamka:
u mnie nareszcie to minęło, a teraz uważam na dzis rodzinkę w komplecie..... i za twoim głosem podążę nuka.... :tak:
nuka napisał/a:
Mam przecież inne powody do radości. Dzieciaczki mamy takie kochane :)
no właśnie, dzieciaczki i Ja :buziak:
nuka - Śro 06 Mar, 2013 22:07

Dziękuję Wam bardzo za wsparcie :)

ja napisał/a:
Poznawać siebie od nowa, przypominać sobie czego chcę, o czym marzę, jaka jestem.

Ja nawet nie wiem jaka jestem tak na prawdę. Odkąd pamiętam żyłam tak żeby innych zadowolić. Nigdy nie byłam sobą.
Teraz jak powoli zmieniam moje zachowanie, to coraz bardziej zaczyna mi się to podobać, kto wie co tam we mnie siedzi :mysli: bo jeszcze tyle mi zostało do nadrobienia.....

Słoneczko - Śro 06 Mar, 2013 22:15

nuka napisał/a:
Odkąd pamiętam żyłam tak żeby innych zadowolić.
też tak miałam :tak:
nuka - Pon 18 Mar, 2013 20:00

Wita Was najgorsza żona pod słońcem :evil2" :szok:
Trochę się przez weekend nasłuchałam. Do mojego m dotarło, że został zgłoszony :[
Powiedział że mnie nienawidzi, już nie chce ze mną być (ale jakoś jeszcze się nie wyprowadził) i nie ma takiego człowieka na ziemi, który byłby w stanie ze mną wytrzymać itp. itd. :szok:
A w ogóle to stwierdził, że to on powinien mnie do sądu podać za to jak ja go traktuję :bezradny:

Dziś to już po mnie spływa, ale jak tego słuchałam to nie było mi do śmiechu.
Wiem, że to alkohol przez niego przemawia.

A swoją drogą to fajnie by było gdyby udało mu się wydostać z tego bagna, spoko gościu z niego był 23r

Ale jeśli nie będzie chciał się rozstać z butelką, to będę musiała jakoś poradzić sobie sama. Już teraz jestem jakby sama 23r

Duszek - Pon 18 Mar, 2013 20:38

nuka napisał/a:
najgorsza żona pod słońcem :evil2" :szok:

nuka napisał/a:
nie ma takiego człowieka na ziemi, który byłby w stanie ze mną wytrzymać itp. itd. :szok:

Witam w Klubie "znienawidzonych żon" :radocha:

nuka napisał/a:
to będę musiała jakoś poradzić

I na pewno doskonale sobie dasz radę. :)

BARBARA - Pon 18 Mar, 2013 21:04

nuka napisał/a:
A w ogóle to stwierdził, że to on powinien mnie do sądu podać za to jak ja go traktuję

Nuko ja też to słyszę gdy nie daję się wkręcić w poczucie winy i manipulacje, zaczyna się bać i dla tego straszy

nuka - Pon 18 Mar, 2013 21:44

Duszek napisał/a:
Witam w Klubie "znienawidzonych żon"

Dzięki, wsparcie się przyda :)

yuraa - Pon 18 Mar, 2013 23:04

co się dziwić czynnemu alkoholikowi
ja slyszalem od czlowieka sześć lat niepijącego:
-terapia i al-anon zdecydowanie zaszkodziły mojej żonie

Scarlet O'Hara - Pon 18 Mar, 2013 23:06

yuraa napisał/a:
co się dziwić czynnemu alkoholikowi
ja slyszalem od czlowieka sześć lat niepijącego:
-terapia i al-anon zdecydowanie zaszkodziły mojej żonie



:szok: 8| ciekawe co miał na myśli :mysli:

yuraa - Pon 18 Mar, 2013 23:11

Scarlet O'Hara napisał/a:
ciekawe co miał na myśli :mysli:

no że jej zaszkodziły :)
zmieniła się niezgodnie z jego wyobrażeniami o roli żony

Słoneczko - Pon 18 Mar, 2013 23:19

Scarlet O'Hara napisał/a:
yuraa napisał/a:
co się dziwić czynnemu alkoholikowi
ja slyszalem od czlowieka sześć lat niepijącego:
-terapia i al-anon zdecydowanie zaszkodziły mojej żonie



:szok: 8| ciekawe co miał na myśli :mysli:
Jeśli żona nie uczęszczała tam dla siebie samej, to przypuszczam, że wspól... pozostało :bezradny: a nawet się nasiliło :bezradny:

Ja słyszałam :plotki: o przypadku kobietki, która po terapii, tak się odwinęła o swoje stopnie, ze wyszła ze współ... a jakże, ale z pokornej, spokojnej, kochającej kobiety wylazły wszystkie najgorsze instynkty, a trzeźwiejący alko czekał, czekał, aż... nie wytrzymał... :bezradny:

Mam nadzieje, ze to był ewenement w przyrodzie :tak:

pterodaktyll - Pon 18 Mar, 2013 23:52

Scarlet O'Hara napisał/a:
ciekawe co miał na myśli

Pewnie nie chciała go podziwiać za to, że raczył wytrzeźwieć :glupek:

nuka - Wto 19 Mar, 2013 07:24

yuraa napisał/a:
co się dziwić czynnemu alkoholikowi
ja slyszalem od czlowieka sześć lat niepijącego:
-terapia i al-anon zdecydowanie zaszkodziły mojej żonie

Jest jeszcze taka opcja, że może się okazać że po skończeniu terapii dwoje ludzi już do siebie nie pasuje.
Ja z alko poznając się oboje byliśmy DDA, a m już wtedy miał skłonności do alko :bezradny:
Ciekawe jakby to z nami było po zmianach....... :mysli:
O ile w ogóle zacznie się leczyć, bo na razie czarno to widzę

jal - Wto 19 Mar, 2013 07:37

Bywa tak,że partnerzy po terapiach oczekują od siebie zachowań i cech jakich nigdy nie mieli... jest to proces i trzeba wysiłku i czasu obu stron aby w związku się poprawiło!

Kobieta z Wenus,mężczyzna z Marsa... jedno funkcjonuje w świecie uczuć,drugie w świecie rzeczy - bez kompromisu związek może się rozpaść.

Nadmierne oczekiwanie zmiany u partnera,powoduje rozczarowanie... " a w koło widzi się pięknie zdrowiejących" - może w głowie zamieszać.

nuka - Wto 19 Mar, 2013 07:55

jal napisał/a:
jest to proces i trzeba wysiłku i czasu obu stron aby w związku się poprawiło!

Jak czytam o zachowaniu się ludzi w zdrowych związkach, to widzę jak bardzo moje zachowanie odbiegało od normy i ile mam do nadrobienia...
Ale już nie obwiniam się za swoje zachowanie, w końcu takie wzorce wyniosłam z domu i do głowy by mi nie przyszło, że coś jest nie tak.

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 10:29

yuraa napisał/a:
co się dziwić czynnemu alkoholikowi
ja slyszalem od czlowieka sześć lat niepijącego:
-terapia i al-anon zdecydowanie zaszkodziły mojej żonie


No, ja mam taką nadzieję, że mi terapia pomoże... mi i dzieciom.... walić małża!!!

Dziś zaczynam grupową ;)

pannamigotka - Wto 19 Mar, 2013 13:48

Iwa napisał/a:
że mi terapia pomoże... mi i dzieciom.... walić małża!!!

No niby tak, idziesz tam po pomoc dla siebie, ale jednak szacunek dla człowieka, nawet alkoholika czy chorego psychicznie należy się jak psu micha. On może nie wytrzeźwieć, możecie się rozwieźć itd
Zamiast 'walić' można starać się odciąć mentalnie- to tak samo ważne zarówno jeśli się zdecydujesz być z mężem jak i się rozstaniecie

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 14:30

pannamigotka napisał/a:
Iwa napisał/a:
że mi terapia pomoże... mi i dzieciom.... walić małża!!!

No niby tak, idziesz tam po pomoc dla siebie, ale jednak szacunek dla człowieka, nawet alkoholika czy chorego psychicznie należy się jak psu micha. On może nie wytrzeźwieć, możecie się rozwieźć itd
Zamiast 'walić' można starać się odciąć mentalnie- to tak samo ważne zarówno jeśli się zdecydujesz być z mężem jak i się rozstaniecie


Wiem... ale jak widzę jego podejście do ''naszego'' życia, ''naszej'' rodziny , baaa.... do zadbania o dom (bo cholercia... mój stary schorowany tata robi za niego - "jego" powinności, które nie mogą zwlekać czekać na następny dzionek) to mam chęć powiedzieć tylko : walić go!

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 14:54

I widzisz pannamigotka teraz ja dostał OPR od taty, z nazwaniem mnie(nas) "lokatorzy'', właśnie za to nic nie robienie - mojego małża....

Straciłam teraz nawet ochotę na jechanie gdziekolwiek ....

Klara - Wto 19 Mar, 2013 15:00

Iwa napisał/a:
Straciłam teraz nawet ochotę na jechanie gdziekolwiek

Jeśli nie pojedziesz na pierwsze spotkanie to ten fakt jakoś wpłynie na Twojego tatę i zacznie Ciebie (Was) inaczej nazywać?
Jeśli nie pojedziesz, to Twój mąż zacznie się zajmować domem?

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 15:13

Klara napisał/a:
Iwa napisał/a:
Straciłam teraz nawet ochotę na jechanie gdziekolwiek

Jeśli nie pojedziesz na pierwsze spotkanie to ten fakt jakoś wpłynie na Twojego tatę i zacznie Ciebie (Was) inaczej nazywać?
Jeśli nie pojedziesz, to Twój mąż zacznie się zajmować domem?


wiem, że nie...
ale to moja mama musi zostać z dziećmi...
A w tym momencie mi to nie na rękę, jak ta rzecz walnęła w domu - bo żeby to naprawić to porzeba conajmniej 4 rąk...

Ale jestem zła..... cholera.... i zaś moja wina....
Tata za przeproszeniem qrwi na mojego męża, ale mu nic nie powie - tylko mnie bombarduje zarzutami odnośnie jego robienia - a raczej - nic nie robienia....

Klara - Wto 19 Mar, 2013 15:31

Iwa napisał/a:
to moja mama musi zostać z dziećmi...
A w tym momencie mi to nie na rękę, jak ta rzecz walnęła w domu - bo żeby to naprawić to porzeba conajmniej 4 rąk...

To jest okazja, żebyś rodzicom powiedziała, po co idziesz na terapię.
Chyba, że już z nimi rozmawiałaś.... w takim wypadku powinni zrozumieć, że musisz wyjść.

Dziubas - Wto 19 Mar, 2013 15:46

Iwa napisał/a:
Tata za przeproszeniem qrwi na mojego męża, ale mu nic nie powie - tylko mnie bombarduje zarzutami

Może warto na nim swoją asertywność poćwiczyć, prosząc żeby zwracał się bezpośrednio do "sprawcy" :mysli:

pannamigotka - Wto 19 Mar, 2013 15:59

Iwa napisał/a:
I widzisz pannamigotka teraz ja dostał OPR od taty, z nazwaniem mnie(nas) "lokatorzy'', właśnie za to nic nie robienie - mojego małża....

Straciłam teraz nawet ochotę na jechanie gdziekolwiek ....


Hehe...i co, nie jedziesz? :)

Podświadomość Ci przeróżne rzeczy podpowiada... już nie będzie można zwalić wszystkiego na tego złego alkoholika :)
Bronisz się przed leczeniem jak alkoholik przed mityngami :) Pijący oczywiście ;)

Ale spokojnie, to normalne.

Mam nadzieję, że jednak pojedziesz, a jeśli nie- cóż, nie Twój czas widocznie.

esaneta - Wto 19 Mar, 2013 17:29

Dziubas napisał/a:
Może warto na nim swoją asertywność poćwiczyć, prosząc żeby zwracał się bezpośrednio do "sprawcy"

sprawdziłam (wprawdzie nie na tacie), gorąco polecam :]

Iwa - Śro 20 Mar, 2013 09:55

Pojechałam - musiałam tylko na szybko dzieci dać w ''odstawkę'' teściowej;

Mój mąż wczoraj dostał OPR od mojego taty - pierwszy raz w życiu.... ha ha ha....

olga - Śro 20 Mar, 2013 09:57

ojciec we współuzależnienie wpadnie :szok:

:mgreen:

Iwa - Śro 20 Mar, 2013 10:00

olga napisał/a:
ojciec we współuzależnienie wpadnie :szok:

:mgreen:


Mu to raczej nie grozi;

Ale cieszę się, że mu nagadał, a nie mnie, jak to zwykle bywało...
Bo naprawdę mąż sobie bimba....

olga - Śro 20 Mar, 2013 10:10

Iwa napisał/a:
mąż sobie bimba....


:roll: przecież jest czynnym alko więc czego od niego wymagasz.....
jego świat kręci się wokół butelki i nic więcej w nim nie ma...

dredy7 - Śro 20 Mar, 2013 13:36

olga napisał/a:

jego świat kręci się wokół butelki i nic więcej w nim nie ma...


Bo mężczyźni są tacy prości. Tylko wokół butelki.
Dobrze że mamy te swoje kobiety, wyrafinowane, pełne zainteresowań.

Dobrze że jesteś Olgo i wy kochane Alanonki :kwiatek:

staaw - Śro 20 Mar, 2013 17:05

Iwa napisał/a:

Ale cieszę się, że mu nagadał, a nie mnie, jak to zwykle bywało...
Bo naprawdę mąż sobie bimba....

Komu pierwsza chwałka temu pierwsza pałka...

pietruszka - Śro 20 Mar, 2013 18:38

esaneta napisał/a:
Dredy :shock: licznik Ci drgnął - masz juz 3 merytoryczne posty :mgreen:

no tak się właśnie zastanawiam, czy to aby merytoryczne... :cwaniak:
dredy7 napisał/a:
Bo mężczyźni są tacy prości. Tylko wokół butelki.

no przynajmniej czynni alkoholicy...
mój nieczynny jest bardziej skomplikowany i ma wiele zainteresowań... :bezradny: a butelkami to już dawno się nie interesuje...

dredy7 napisał/a:
Dobrze że mamy te swoje kobiety, wyrafinowane, pełne zainteresowań.

na forum staramy się pisać w swoim imieniu, to znaczy, ze Was jest dwóch? więcej? ile macie tych wyrafinowanych kobiet?

a propos Alanonek - akurat znam kilkadziesiąt praktykujących - im bardziej praktykujące - tym bardziej zainteresowane tysiącem innych spraw, bo alkoholik (czynny) okazuje się mało warty uwagi...

nuka - Pon 06 Sty, 2014 22:03

Wracam do Was, bo czuję potrzebę wygadania się.
Zastanawiam się jak postąpić....
Moja obecna sytuacja wygląda tak - mieszkam razem z mężem, ale w oddzielnych pokojach. Ja w dalszym ciągu chodzę na terapię indywidualną i pracuję nad sobą. Mój m natomiast popija nadal, nie podejmował żadnych prób leczenia. Ogólnie jest spokojny, jak pije to idzie spać. Trochę próbował podskakiwać, straszyć, ale po wizycie kobitek z komisji, potem po wezwaniu pogotowia przy próbie samobójczej i wezwaniu na komisję (na którą się nie stawił) ucichł. Nie awanturuje się, pracy nie zawala, utrzymuje mnie i dzieci (ja na razie nie pracuję z powodu maluchów), jak jest trzeźwy to super się z dziećmi bawi, one za nim przepadają, wszystkie męskie prace w domu zrobi.

No ale kompletnie nie ma możliwości żeby się z nim porozumieć. Jak pije to wiadomo, a jak jest trzeźwy to jest złośliwy w stosunku do mnie, przestał mnie już straszyć i obrażać, ale próbuje mi na każdym kroku dogryzać i nie zawsze udaje mi się to ignorować, no bo ile można...

Zastanawiam się jak postąpić. Czy utrzymywać taki stan izolacji, życia niby razem ale osobno, czy dalej ciągnąć tą komisję ( m twierdzi że nie ma zamiaru się z nikim spotkać, ta próba samobójcza też była z tym związana, a komisja po tym jak się nie stawił miała się zastanowić jak się do niego zabrać i już drugi miesiąc cisza) czy może rozstanie....choć pewne korzyści z mieszkania razem też są i do tego jestem najmniej skłonna.

Będę wdzięczna za jakieś rady, sugestie w tej sprawie. Pozdrawiam :)

pietruszka - Wto 07 Sty, 2014 00:07

nuka napisał/a:
Będę wdzięczna za jakieś rady, sugestie w tej sprawie. Pozdrawiam :)

Hmmm... raczej nikt za Ciebie decyzji nie podejmie... Jak mam trudny orzech do zgryzienia to czasem po prostu biorę kartkę, wypisuję różne alternatywne możliwości (zwykle jest więcej niż dwie), a potem plusy i minusy poszczególnych rozwiązań. Jak trudno mi to idzie. to albo brak mi odpowiedniej wiedzy (wtedy pytam), albo... lękam się podjęcia jakiejkolwiek. A czasem jedno i drugie. Na lęk pomagają mi wizualizacje i inne sposoby, jak na przykład 5 prawd o lęku, które sobie powtarzam:

Cytat:

"Pięć prawd na temat lęku” z książki Susan Jeffers „Nie bój się bać”:

1.Dopóki się rozwijam, lęk zawsze będzie mi towarzyszył.
2. Jest tylko jeden sposób pozbycia się lęku przed zrobieniem czegoś - ruszyć się i to zrobić.
3. Tylko wtedy polubię siebie, kiedy ruszę się... i to zrobię.
4. Nie tylko ja odczuwam lęk, kiedy wkraczam na nowy teren. Każdy go odczuwa.
5. Przedzieranie się przez barierę lęku jest w sumie mniej przerażające
niż życie w ciągłym strachu płynącym z poczucia bezradności.


Na brak wiedzy - pytam, pytam, szukam, dowiaduję się, korzystam z doświadczeń innych.
Jak już jestem przygotowana - to wiem, że podejmę najlepszą dla siebie w danym momencie decyzję.

A i jak powodem jest brak wiedzy - to jeszcze mobilizuję się... daniem sobie terminu na podjęcie decyzji.

nuka - Wto 07 Sty, 2014 08:22

Dzięki Pietruszko.

Chyba wszystko po trochu, lęk i zbyt mała wiedza.

Trochę ostatnio zapoznawałam się z tematem pokonywania lęku. Nie jest to łatwe, ale dzięki temu mogę stawać się sobą, czuję wtedy, że to 'ja prawdziwa' coś zrobiłam, a nie 'ja na pokaz'.

A co do wiedzy, to rzeczywiście chyba to mnie zatrzymało w miejscu, bo zaczęłam się zastanawiać, jakie rozwiązanie będzie lepsze. Czy ta komisja ma sens, szarpanie się, nerwy z tym związane... :klotnia:
Muszę dać sobie trochę czasu, przemyśleć, popytać. :mysli:

Klara - Wto 07 Sty, 2014 08:23

nuka napisał/a:
sugestie

Choroba alkoholowa jest progresywna i może się zdarzyć, że nagle Twój mąż zacznie więcej pić, że zaciągnie długi (sprawdziłaś, czy już ich nie ma?), straci pracę, przestanie Was utrzymywać....
Nie straszę Cię, tylko pokazuję możliwy rozwój wypadków, przy czym jedną z ewentualności jest ta, że pójdzie się leczyć, ale tym lepiej być przyjemnie zaskoczonym, niż na to liczyć.
Myślę więc, że czułabyś się pewniej, gdybyś na wszelki wypadek zabezpieczyła sobie "tyły", czyli przeprowadziła rozdzielność majątkową i rozejrzała się za miejscem w przedszkolu dla dzieci i pracą dla siebie.

nuka - Wto 07 Sty, 2014 08:34

Klaro masz rację, wjechałam na autostradę na której jest zakaz zatrzymywania i cofania.

Co do przedszkola to dzieci od września będą mogły pójść, już wstępnie mam to dogadane, a z pracą też trzymam rękę na pulsie.
Z tego co się orientuję, to na 99% długów nie ma, ale wiem że może różnie być :mysli:

Klara - Wto 07 Sty, 2014 08:54

Aha, to znaczy, że myślisz o przyszłości :okok:
Pomyśl jeszcze, jak w razie czego rozwiązałabyś kwestie mieszkaniowe i żyj sobie spokojnie, oddzielając się mentalnie od alkoholika.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group