To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czy dotrzymać obietnicy i odejść?

wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 20:54
Temat postu: Czy dotrzymać obietnicy i odejść?
Witam, jestem tu nowa. Nigdy nie udzielałam się na żadnym forum ale teraz postanowiłam napisać. Jestem żoną alkoholika. Pod koniec listopada znajomy uświadomił mi, że mam męża, który pije codziennie a ja jestem tak ślepa, że tego nie widzę. Niby to wiedziałam ale chyba potrzebowałam kogoś kto mną potrząśnie. W grudniu po swoich urodzinach dostał kolejnego napadu padaczki. Widziały to nasze dzieci (4 i 11 lat). Przestał pić na kilka dni, później miał omamy. Zachowywał się jak chory psychicznie. Gadał od rzeczy. Bałam się i uciekłam z dziećmi do rodziców. Dałam mu warunek, że wrócą jak pójdzie się leczyć i będę wiedziała, że nie pije. Przed świętami poszedł. Po dwóch tygodniach terapii błagał mnie żebym wrócił to będzie mu łatwiej. Obiecywał, że nigdy już nie zacznie. Wierzyłam mu chociaż przez pierwsze tygodnie jeszcze się bałam. Terapia trwała 2 miesiące. Nie pił 3 miesiące. To były najlepsze lata w naszym małżeństwie. Czułam się tak kochana jak w narzeczeństwie. Miałam nadzieje, że to się nie skończy. Byłam w szoku jak spostrzegłam ,że popija. Dałam mu warunek albo skończy na dobre albo odchodzę z dziećmi. Oczywiście obiecał, że nie będzie i zaczął chodzić na terapię indywidualną. Nie pił ponad miesiąc. Znowu pije a ja nie wiem co mam zrobić. Chcę odejść bo nienawidzę tego jaki jest jak pije.
staaw - Pon 01 Lip, 2013 20:58

Witaj Violex,
Jeżeli chcesz odejść to odejdź, tylko nie wracaj wcześniej jak po roku abstynencji męża.
(mniejwięcej tyle paruje gorzała z alkoholika)

Stanisław... :kwiatek:

pterodaktyll - Pon 01 Lip, 2013 20:59

wiolex255 napisał/a:
Chcę odejść bo nienawidzę tego jaki jest jak pije.

To zrób to, bo choć to brzmi paradoksalnie, możesz mu w ten sposób pomóc podjąć tą właściwą decyzję być może jeszcze uratować to wszystko

Witaj :)

yuraa - Pon 01 Lip, 2013 21:01

cześć

eeee nic nowego, zwyczajna współuzależniona jesteś on zwykły alkoholik
Ty straszysz on obiecuje i na tym się kończy
wiolex255 napisał/a:
Chcę odejść

no to działaj, czyny się liczą a nie słowa.

zaraz wpadnie tu Jacek i powie:
przestałem pić jak mi dała papier rozwodowy

wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 21:02

Boję się, że jak go zostawię to się zapije. Mąż jest tzw. inteligentnym alkoholikiem. Pije wtedy, kiedy nie ma mnie w domu. Strasznie kłamie. Dlatego tak długo nie wpadłam na to, że może być alkoholikiem. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Tylko dwa razy w grudniu znalazłam butelkę po wódce. Nie wiem kiedy pije i gdzie. Pije codziennie ale po trochu. Nie chodzi pijany tylko podpity. Jak nie pił to był wspaniałym ojcem i mężem. Jak pije to o 19 idzie spać i go nie ma. Jestem zła, że mając dom, firmę, dwie wspaniałe córki chce to wszystko stracić, Że ta cholerna wódka jest najważniejsza!!!! A twierdzi, że kocha nas najbardziej na świecie. I co z tego?
yuraa - Pon 01 Lip, 2013 21:05

wiolex255 napisał/a:
Boję się, że jak go zostawię to się zapije

no i co z tego ?
a teraz co masz z takiego chłopa ? gwoździa w ścianę prosto nie wbije.
firma dobrze prosperuje?

pterodaktyll - Pon 01 Lip, 2013 21:06

wiolex255 napisał/a:
Boję się, że jak go zostawię to się zapije.

Żarty sie Ciebie trzymają chyba. My umiemy dbać o własną d**ę jak mało kto
wiolex255 napisał/a:
Mąż jest tzw. inteligentnym alkoholikiem.

O ku***!! A cóż to za nowa klasyfikacja :rotfl:
wiolex255 napisał/a:
A twierdzi, że kocha nas najbardziej na świecie.

Normalne manipulacje alkoholika, jesteście tylko dodatkiem do tej gorzały i uwierz mi, że wiem o czym piszę......

leon - Pon 01 Lip, 2013 21:07

Czesc :>
wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 21:13

Nie wiem jak odejść. Mogę wynająć mieszkanie a męża zostawić samego w domu? A firma? Jakoś prosperuje ale jak to wszystko zostawię to nie wiem jak długo. Mam mu wszystko zostawić i patrzeć jak przepija i marnuje? Córka by musiała zmienić szkołę, znajomych. To będzie dla niej bardzo trudne. To jest jedna z ważniejszych decyzji w moim życiu. Nie chcę popełnić błędu. Nie chcę skrzywdzić swoich córek.
pterodaktyll - Pon 01 Lip, 2013 21:22

wiolex255 napisał/a:
Nie chcę skrzywdzić swoich córek.

No to na co właściwie czekasz..........?

Krzysztof 41 - Pon 01 Lip, 2013 21:24

wiolex255 napisał/a:
A twierdzi, że kocha nas najbardziej na świecie

Tak twierdzi a kocha najbardziej na świecie tę panią z butelki.
wiolex255 napisał/a:
Boję się, że jak go zostawię to się zapije

Albo w końcu zacznie trzeźwieć.
wiolex255 napisał/a:
Nie wiem jak odejść.

Tak po prostu zamknij drzwi za sobą i zostaw go samemu sobie, może dostanie kopa jak wszystko straci i wtedy zacznie trzeźwieć albo.........


Witaj. :)

wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 21:37

Oprócz rodziców i przyjaciółki nikt nie wie, że Bartek ma taki problem. On się ztym krył i ja nic nie mówiłam.
pterodaktyll - Pon 01 Lip, 2013 21:38

wiolex255 napisał/a:
Oprócz rodziców i przyjaciółki nikt nie wie, że Bartek ma taki problem. On się ztym krył i ja nic nie mówiłam.

Wręcz klasyka współuzależnienia............ :bezradny:

Krzysztof 41 - Pon 01 Lip, 2013 21:40

wiolex255 napisał/a:
Oprócz rodziców i przyjaciółki nikt nie wie, że Bartek ma taki problem. On się ztym krył i ja nic nie mówiłam.

Tylko ty nie wiedziałaś, zona dowiaduje się ostatnia a alkoholik to dobry manipulant i taki biedny.

yuraa - Pon 01 Lip, 2013 21:48

wiolex255 napisał/a:
Nie chcę skrzywdzić swoich córek.

teraz je krzywdzisz
kiedyś to Tobie wyrzygają ale najpierw wybiorą sobie mężów alkoholików.
słyszałas o terapii dla takich jak Ty ?
nie dla niego dla Ciebie. na to czy on podejmie leczenie nie masz wpływu.
tylko Ty możesz zrobic coś ze swoim zyciem, na razie je marnujesz.

wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 21:55

Rzeczywiście to jest niesamowite jak mną manimuluje. Wszystko robił, żebym nie dowiedziała się, że pije. Nawet jak zostawał w weekendy z córkami (ja w pracy) yo pił. Starsza córka dawała mi to do zrozumienia ale ja byłam slepa. Płakała jak miałam jechać do pracy a ja tłumaczyłam ,że przecież nie zostaje sama tylko z tatą. A Ona się zwyczajnie była! Boże jaka ja jestem naiwna.
pterodaktyll - Pon 01 Lip, 2013 21:56

wiolex255 napisał/a:
Boże jaka ja jestem naiwna.

Nie Ty pierwsza ni ostatnia............ :bezradny: :pocieszacz:

wiolex255 - Pon 01 Lip, 2013 22:00

Borus napisał/a:
yuraa napisał/a:
panowie czemu tu sami alkoholicy sie wpowiadają,


A niby czemu on ma mieć lepiej, niż my mieliśmy? :mysli:


Aż się uśmiechnęłam :)

szymon - Pon 01 Lip, 2013 22:06

cześć, bardzo młoda jesteś,
nie spieprz sobie życia a przy okazji swoim dzieciom,
bo one zazwyczaj wypominają matkom, ze nic nie zrobiły...
bo za kilka lat powiedzą...
przeciez tatuś jest alkoholikiem, chorym człowiekiem, a Ty NIC nie zrobiłaś... NIC

Zagubiona - Pon 01 Lip, 2013 22:18

yuraa napisał/a:
wiolex255 napisał/a:
Nie chcę skrzywdzić swoich córek.

teraz je krzywdzisz
kiedyś to Tobie wyrzygają ale najpierw wybiorą sobie mężów alkoholików.
słyszałas o terapii dla takich jak Ty ?

Posłuchaj Yury, bo mądrze mówi :tak:
Miałam tatę alkoholika i mamę współ (mamę nadal mam), Jak myślisz komu najpierw wybaczyłam? Tak, tacie. Teraz jestem na terapii i odzyskuję radość życia ale w między czasie wybrałam sobie na męża alkoholika :bezradny:
Więc najlepsze co możesz teraz zrobić dla córek to kopnąć ich tatusia w d**ę, a dla siebie iść na terapię.

Ewa współ, DDA i SLAA

piotr7 - Wto 02 Lip, 2013 06:33

Dziewczyno słuchaj tego co Ci mówią ,ratuj dzieci i siebie.

On może zacznie robić coś ze swoim życiem lub nie zacznie a czas płynie.

olga - Wto 02 Lip, 2013 06:55

witaj :)
esaneta - Wto 02 Lip, 2013 07:06

wiolex255 napisał/a:
Mąż jest tzw. inteligentnym alkoholikiem

mój tez był taki wyjątkowy, inny niz wszyscy. Do czasu, aż mi forum i terapia bielmo z oczu ściągnęło.
Alkoholizm, to choroba postepująca i smiertelna
Chroń przed nia siebie i dzieci, to Twój obowiązek.

Witaj, Esaneta zona alkoholika :)

Klara - Wto 02 Lip, 2013 07:55

Witaj Violu! :)

Pod wszystkim co Ci tu napisano podpisuję się obiema rękami (i nogami też).
Alkoholizm jest chorobą postępującą, tak że niedługo Twój mąż już nie będzie w stanie kryć się z tym, chociaż to nie jest prawda, że nikt poza Wami nie widzi problemu.
Jeśli się o czymś nie mówi, nie znaczy, że tego nie ma.
wiolex255 napisał/a:
Boję się, że jak go zostawię to się zapije.

Na to nie masz żadnego, ale to żadnego wpływu.
Jeśli ma się zapić, zrobi to również mieszkając z Tobą z tym, że Ty będziesz mieszkała w domu cuchnącym przetrawionym alkoholem, a wychodząc, będziesz się niespokojnie rozglądała, czy nie zauważysz brudnego menela siedzącego gdzieś pod murkiem razem z takimi jak on, pijącego coś niewiadomego składu i pochodzenia :(
Piszę to z własnego doświadczenia, więc uwierz, że tak też może być.
Jeśli jeszcze nie jesteś gotowa na odejście, to nie strasz i nie obiecuj, ale zacznij planować ten krok tak, żebyś w stosownej chwili zrobiła to, co trzeba.
Wcześniej radzę Ci, żebyś się zgłosiła na terapię dla osób współuzależnionych.
Dowiesz się o alkoholizmie i o tym, co Tobie dolega, staniesz na nogi, zorientujesz się, co powinnaś, a czego nie bardzo...
Zapoznaj się z naszym "Niezbędnikiem": http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Znajdziesz tam adresy poradni, oraz adresy grup Al-Anon.
Wsparcie i wskazówki osób, które radzą sobie z alkoholizmem w rodzinie są nie do przecenienia.

Jacek - Wto 02 Lip, 2013 08:11

cześć wiolex :)
wiolex255 napisał/a:
Mam mu wszystko zostawić i patrzeć jak przepija i marnuje?

po podjęciu twej decyzji tak se wyobrażasz
lecz dla niego może to być to co dla ciebie było to
wiolex255 napisał/a:
Jestem żoną alkoholika. Pod koniec listopada znajomy uświadomił mi, że mam męża, który pije codziennie a ja jestem tak ślepa, że tego nie widzę. Niby to wiedziałam ale chyba potrzebowałam kogoś kto mną potrząśnie.

pannamigotka - Wto 02 Lip, 2013 09:43

wiolex255 napisał/a:
Boję się, że jak go zostawię to się zapije.

Miałam dokładnie te same lęki. Teraz wydaje mi się dziwne, że w to wierzyłam, ale tak było. To po prostu cały ten system iluzji i zaprzeczeń nie pozwalający na odejście od alkoholika i podtrzymywanie tej chorej sytuacji. Pamiętaj o dzieciach nie marnujesz życia tylko sobie... co z nimi?
Rady ode mnie:
1. skończ zamartwiać się nim- kontrolować jego picie, nie zastanawiaj się jaki styl picia ma , czy jest inteligentny czy nie, czy chodzi na terapię, czy przerwał, czy pije, czy nie pije, jaki ma humor I TAK DALEJ
2. udaj się na terapię dla osób współuzależnionych
lista dobrych ośrodków jest tu (i darmowych!)
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
3. wsparcie i pomoc uzyskasz też na mityngach Al-anon
http://www.al-anon.org.pl/spis.html
4. uznaj bezsilność wobec alkoholu. On jest silniejszy i ważniejszy od Ciebie, męża nie uleczy ani miłość Twoja, ani dzieci, ani Ty sama nie możesz być jego terapeutką. Nie ma co walczyć z czymś dużo silniejszym od siebie.

To na sam początek. Ja osobiście nie wierzę, że można wyjść ze współuzależnienia samemu, bez pomocy z zewnątrz.

wiolex255 - Wto 02 Lip, 2013 11:22

Wszyscy macie podobne zdanie a ja się boję tej wyprowadzki. W tym domu mieszkam od początku małżeństwa, razem go budowliśmy. Teraz mam się wyprowadzić do wynajmowanego obcego mieszkania. Wieczorami będę zastanawiała się co mąż robi, gdzie jest, czy pije. Czy On już nie ma szansy na normalne życie? Przecież to jest człowiek, nie można Go zostawić na stracenie. Nawet zwierzętom się pomaga.
Chyba przejade się do ośrodka gdzie mąż chodzi i pogadam z jakimś terapeutą. Ale czy On podejmie za mnie decyzje? Nie!

smokooka - Wto 02 Lip, 2013 11:30

wiolex255 napisał/a:
Chyba przejade się do ośrodka gdzie mąż chodzi i pogadam z jakimś terapeutą.
To jest dobry pomysł, terapeuta może Ci pomóc odzyskać SIEBIE. Dzięki temu posunięciu za jakiś czas będziesz w stanie podejmować decyzje bez mnożących się wątpliwości.
szymon - Wto 02 Lip, 2013 11:31

wiolex255 napisał/a:
Nawet zwierzętom się pomaga


doskonale to ujęłaś, pewna była żona pomogła zwierzęciu,
mija parę lat i pisze normalny człowiek tego posta

wiolex255 napisał/a:
Wieczorami będę zastanawiała się co mąż robi, gdzie jest, czy pije


typowe zachowanie współuzależnionej
jeżeli men nie rozumie teraz, to myślisz, że Twoje zadręczanie się o niego, pomoże?
ano pomoże, ale w jego piciu i w drodze na samo dno

odpowiedz mi na pytanie: czy chciałabyś nie myśleć o chłopie, który jest codziennie nadupcony, od którego wali wódą, alkoholem przepracowanym przez kilka dni?

wiolex255 - Wto 02 Lip, 2013 11:44

Oczywiście, że tak. Chcę żyć spokojnie, bez awantur, krzyku, złości. Nie chcę się bać.
Teraz nie mogę skupić się na pracy, na dzieciach. Ciągle myśle co mam zrobić? Czy dam rade? Czy dobre decyzje podejmuje? Jest mi strasznie ciężko i tylko bym non stop ryczała. A teraz dzieci mają wakacje i trzeba się wziąść w garść. Chciałabym z nimi gdzieś wyjechać. Ale sama?

Maciejka - Wto 02 Lip, 2013 11:52

Wiola ja kiedyś myślałam podobnie jak ty ; co to będzie jak ja sobie poradze, czy da sie uratować gospodarstwo? Mineło kilka lat , doszłam do punktu gdzie nie ma wyjścia albo wóz albo przewóz, albo ide na dno razem z nim albo walcze w pozytywnym sensie o siebie i rodzinę i gdzieś tam z tyłu głowy kołatało o męża. Postanowiłam walczyć, spróbować zawalczyc o siebie, trafiałam na różnych ludzi, różne miejsca, zaczęły się sprawy po kolei o przymusowe leczenie przez komisję, potem przez sąd, alimenty, żnęcanie się i w końcu separację z winy męża, mąż trafił na odwyk był 16 dni na leczenie się nie zgodził dostał notatkę do sądu że odmawia leczenia. W końcu wylądował w więzieniu za znęcanie się a ja tym samym czasie trafiłam na terapię dla współuzależnionych. Po wyjściu po roku z więzienia zaczał sprzedawać ziemię, las, maszyny zablokowałm mu co się dało ale wszystkiego nie udało sie uratować. Po kolejnym roku trafił do szpitala gdyż groziło mu odwiesdzenie reszty wyroku za znęcanie bo wyszedł na warunkowe zwolnienie, po kilku dniach dostał w szpitalu zapaści po kolejnym tygodniu zmarł. Odchorowałam pogrzeb gdyż rodzina była podzielona moja o dziwo stanęła za mną murem a z męża strony szedł cioteczny brat za nami za trumną i mówił do innych ludzi, że wpędziłam męża do grobu, nie mogłam sie bronić bo nie chciałam robić cyrku z pogrzebu. Po 3 miesiącach zaczęło mnie boleć w plecach że nie mogłam się ruszać, chodziłam na terapię dla dda i terapeuta mnie nastraszył , że siada mi serce, poszłam do lekarza i dostałam leki na nerwy , ze to nerwobóle. Leki działąły średnio, niewiele mi pomagały i pewnego dnia spotkałam w biedronce tych ludzi, którzy na mnie nadawali. zona tego brata powedziała, że oni zawsze są ok. tylko ja nie. Przez ściśniete zęby coś im powiedziałam i zwiałam szybko z biedronki w taką we mnie wściekłością , że mogłam mury rozwalać. W domu wysprzątałam cały dom, narąbałam drzewa i nie pamiętam co jeszcze ale ból minął.

Chce przez to powiedzieć, że czasem jest tak, że po prostu nie da się uratować firmy, domu, rodziny czasem alko musi wszystko stracić, trafić do więzienia żeby się obudził a czasami i to nie wystarczy bo na ratunek jest już za póżno . Mimo wszystko nie żałuję swojej decyzji bo chociaż mąż nie zyje od kilku lat ja z dziećmi wygrałyśmy zycie coś co jest najcenniejsze i warte każdego zachodu.

Maciejka - Wto 02 Lip, 2013 11:53

A dlaczego nie sama? Ja sama byłąm na weselu na chrzcinach z dziećmi i było fajnie.
szymon - Wto 02 Lip, 2013 11:56

wiolex255 napisał/a:
Ciągle myśle co mam zrobić? Czy dam rade? Czy dobre decyzje podejmuje?


no pewnie, ze dasz radę :)
większość kobiet daje radę, a Ty mi wydajesz się na konkretną "babkę"
ale jest pewien mały szczegół
wiesz co to jest WSPÓŁUZALEŻNIENIE ?
czytałaś coś na ten temat? czy tylko tutaj masz z tym styczność?

polecam ta oto książkę:



jest jeszcze wiele innych dobrych pozycji, na pewno koleżanki Ci coś polecą :skromny:
nie da się w jednym zdaniu podpowiedzieć co masz zrobić i jak :/
to proces który wymaga najgłębszej konsekwencji od Ciebie :uoee:

to będzie Twój nowy nawyk: konsekwencja w postanowieniu, w działaniu :)
choć teraz to do Ciebie nie dociera, to nowy nawyk utrwali w Tobie to "nowe"

Maciejka - Wto 02 Lip, 2013 12:01

Na początek to warto przeczytać; Poza kontrolą, Małżeństwo na lodzie, Rodzina z problemem alkoholowym, Dzieci w rodzinie alkoholowej i Pułapkę współuzależnienia a ta książka proponowana przez szymona jest dobra ale jak na moje oko trochę później. Jeszcze przyponiała mi się książka ; Problemy w małżeństwie z alkoholikiem na stronie Al- anon można sobie zamówić w literaturze tych grup.
Eila - Wto 02 Lip, 2013 12:22

Witaj :)


Tytuł Twojego tematu to-''Czy dotrzymać obietnicy i odejść???'
Moim zdaniem obietnic powinno się dotrzymywać :tak:
Czytam teraz ''Małżeństwo na lodzie''i Tobie również polecam.
Pozwoli Ci ona zrozumieć istotę Twojej choroby...tak tak moja droga jesteś współuzależniona i im szybciej coś z tym zrobisz tym lepiej dla całej Twojej rodziny.

olga - Wto 02 Lip, 2013 12:29

Napiszę Ci krótko: da się z tego wyjść i zacząć żyć normalnie, przestać się bać, zacząć cieszyć życiem czego i Tobie życzę. Jest tylko jeden warunek: terapia i konsekwentne działanie.
Jonesy - Wto 02 Lip, 2013 13:47

wiolex255 napisał/a:
Oprócz rodziców i przyjaciółki nikt nie wie, że Bartek ma taki problem. On się ztym krył i ja nic nie mówiłam.


Też jestem Bartek, i mam dwie córki. I jestem alkoholikiem.
I też twierdziłem upijając się że kocham moje dzieci i żonę najbardziej na świecie i w ogóle to wszyscy byli be, bo mnie nikt nie rozumiał i z tej zgryzoty to też musiałem pić.
Na szczęście dostałem kopa w tyłek i załapałem o co chodzi.
Po dwóch latach moja kobita ma trzeźwego męża, córki ojca, wzięliśmy kredyt i budujemy dom. Wszystko na trzeźwo.
Ale swoje trzeba przecierpieć, żeby było lepiej. Chociaż według mnie, z dwojga złego, to lepiej kopnąć alkoholika w d**ę i nastawić się na brak radosnych nowin od niego (zawsze można się pozytywnie zaskoczyć) niż zmarnować całe śwoje życie i połowę życia dzieci, siedząc ze śmierdzącym trupem, który jeszcze nie zauważył że już nie żyje :bezradny:

Jacek - Wto 02 Lip, 2013 14:28

wiolex255 napisał/a:
Przecież to jest człowiek, nie można Go zostawić na stracenie. Nawet zwierzętom się pomaga.

Wiolcia proszę cię , nie obrażaj zwierząt ,,porównując je w ten sposób
ja alkoholik to mówię
nigdy,przenigdy,nie będzie mnie stać na takiego człowieka jakiego widzi mnie moja psinka
a już żadnego porównania nie biorę pod uwagę ,co robiłem dla najbliższych,jak byłem czynnym alkoholikiem i chlałem
jedynym odruchem jakim wtenczas,dokonałem i można nazwać ludzkim ...
to był mnie dany duuuuży kop w d.....
a przed oczy przedstawiony papier rozwodowy (wspomniany tu przez Jurka)
i wtenczas potrafiłem po ludzku pomyśleć,bo widziałem co tracę
mnie ochlapusowi,był potrzebny wstrząs ,abym stał się namiastką człowieka
Wiolu zwróć też uwagę mówią do ciebie alkoholicy (co prawda niepijący)
ale kiedyś pili ,i dobrze wiedzą kim są dziś,,a kim byli gdy pili
i na co ich było stać
wiolex255 napisał/a:
Teraz mam się wyprowadzić do wynajmowanego obcego mieszkania. Wieczorami będę zastanawiała się co mąż robi, gdzie jest, czy pije. Czy On już nie ma szansy na normalne życie? Przecież to jest człowiek, nie można Go zostawić na stracenie.

a i owszem,jesteś młoda masz jeszcze czas
i on będzie leciał i trwał i trwał a latka będą mijały
a ja ci gwarantuję,że przyjdzie ten czas że i tak zadecydujesz na rozstanie
On już będzie wrakiem,Ty podobnie i z myślą - szkoda jedynie tych lat

pterodaktyll - Wto 02 Lip, 2013 14:33

wiolex255 napisał/a:
Przecież to jest człowiek, nie można Go zostawić na stracenie.

Pomóc można wyłącznie temu, kto chce tej pomocy i potrafi ją przyjąć a nie komuś, kto już zatracił resztki zdrowego rozsądku. Sobie idź pomóc a nie pijakowi, który ma Ciebie i Twoje wysiłki głęboko w du***.
wiolex255 napisał/a:
Nawet zwierzętom się pomaga.

Tym się różnimy (mówię o czynnych alko), że zwierzęta są wdzięczne za pomoc i na pewno nie ugryzą reki, która im pomogła. My..........wręcz przeciwnie.....
wiolex255 napisał/a:
Czy dobre decyzje podejmuje?

Przecież jeszcze żadnej nie podjęłaś to o co chodzi............

Linka - Wto 02 Lip, 2013 15:52

wiolex255 napisał/a:
Teraz mam się wyprowadzić do wynajmowanego obcego mieszkania.

a nie dałoby się jego wyprowadzić ? :mysli:
witaj Wiolu

pietruszka - Wto 02 Lip, 2013 18:23

Witaj Wiolu,
jeśli przeraża Ciebie przyszłość, jakie decyzje podjąć, zacznij od jednego malutkiego kroku. Dla mnie takimk krokiem było pójście na grupę Al-non. Tam spotkałam kobitki podobne do mnie i poczułam, że nie jestem sama :pocieszacz:

wiolex255 - Śro 03 Lip, 2013 10:50

Wczoraj jak znowu zobaczyłam Jego podpitą morde postanowiłam, że poszukam mieszkania. Zaczęłam już rozglądać się w internecie. Super się Was czyta. Potraficie podnieść na duchu. Lubię tu wchodzić.
Wkurza mnie, że cały czas wszystko się kręci wokół męża alko i mnie współuzależnionej. Najlepiej bym się od tego odcięła i zajęła pracą i dziećmi, tak jak robiłam to do listopada. Mąż pił, były kłótnie, pretensje ale nie myślałam, że pije bo musi, chce. Nie wim bo nie jestem uzależniona i nie rozumiem jak można pić bo co.....? Oni chcą pić, nie panować nad swoim ciałem, rozumem, patrzeć jak wszystko przez gorzałe tracą. A wystarczy tylko nie pić. Czy to tak wiele? Po co pije? Skoro ma rodzinę, dom, firmę. Nic mu więcej nie potrzeba.
Zaraz dzwonię do terapeuty i się umówie niech mi odpowie na te pytania. Oni mają w tych sprawach doświadczenie, ja nie.

smokooka - Śro 03 Lip, 2013 10:55

wiolex255 napisał/a:
Po co pije
bo jest alkoholikiem, to choroba, ale to że to jest choroba nie powinno Cię hamować w żaden sposób.
wiolex255 napisał/a:
Oni mają w tych sprawach doświadczenie, ja nie.
To prawda i dobrze że planujesz się wybrać, daj znać na kiedy masz termin wizyty :) Fajna z Ciebie dziewczyna, taka zdecydowana, konkretna :tak: swoją determinacją i konsekwencją uratujesz siebie, dzieci, a może nawet alkoholika, jeśli mu się zachce.
esaneta - Śro 03 Lip, 2013 11:55

wiolex255 napisał/a:
Zaraz dzwonię do terapeuty i się umówie niech mi odpowie na te pytania.

no i umówiłaś juz spotkanie?
....bo po takim pytaniu
wiolex255 napisał/a:
A wystarczy tylko nie pić.

nie mam wątpliwości, ze jestes klasycznym przykładem współuzaleznionej.
Tez tak kiedys myślałam, że "wystarczy tylko nie pić", "wszystko przez tę wódę/piwo/wino*" ..... przyjdzie czas, że samo niepicie męża nie bedzie Twoim priorytetem. ALe to długi proces, nie da się w kliku postach wszystkiego napisać.
Na terapii Ci wszystko powiedzą :)









*niepotrzebne skreslić

Anonymous - Śro 03 Lip, 2013 12:02

Nie podoba mi się określanie alkoholizmu jako choroby. Wiem, że tak wygodniej się tłumaczy ale co to za choroba dziwna, że pijaczyna musi sam wszystko robić. Jak ktoś choruje na grypę, to chodzi się za niego do apteki, kupuje lekarstwa karze leżeć w łóżku. A jak ktoś zdycha po ciągu na "kaca" to nic mu się nie powinno pomagać, musi sam sam i sam...
Chorobą tu są zaburzenia osobowości, które są przyczyną uzależnienia od alkoholu. Alkoholizm to zwykłe uzależnienie od pewnej substancji, a nie żadna choroba. Jak ktoś pali papierosy też jest chory? Jak ktoś pije kawę, też jest chory?

smokooka - Śro 03 Lip, 2013 12:12

PSG-1 napisał/a:
Alkoholizm to zwykłe uzależnienie od pewnej substancji, a nie żadna choroba. Jak ktoś pali papierosy też jest chory? Jak ktoś pije kawę, też jest chory?
:zemdlal:
Anonymous - Śro 03 Lip, 2013 12:14

A co do tematu, to ja bym zrobił tak, jeśli oczywiście masz możliwość:

Dzieci zabrał a mężowi jeszcze powiedział, że jest słabą jednostką, która boi się życia i ludzi, swoje problemy topi w alkoholu. Ty nie chcesz aby taki człowiek wychowywał Twoje dzieci. Wiesz jakąś wiązankę mu jeszcze pocisnąć aby zobaczył jaką zapijaczoną miernotą jest. I wtedy wyprowadzić się i zostawić go samego w tym sztucznym "bajecznym" świecie, w którym jest właścicielem firmy, mężem i ojcem dwójki dzieci. Daj mu poczuć na własnej skórze jaki jest "wspaniały", "inteligentny alkoholik".

A Ty tak jak już Ci tutaj radzili, idź jak najszybciej na terapię jak już się od niego uwolnisz. Zobaczysz jak otworzą Ci się oczy na pewne sprawy, które dzisiaj wydają Ci się jeszcze abstrakcją. Wszystko się może zdarzyć. Tylko działaj, to najważniejsze!

Pozdrawiam

Anonymous - Śro 03 Lip, 2013 12:15

smokooka napisał/a:
PSG-1 napisał/a:
Alkoholizm to zwykłe uzależnienie od pewnej substancji, a nie żadna choroba. Jak ktoś pali papierosy też jest chory? Jak ktoś pije kawę, też jest chory?
:zemdlal:


smokooka nabijasz posty? :evil2"

wolny - Śro 03 Lip, 2013 12:30

PSG-1 napisał/a:
Alkoholizm to zwykłe uzależnienie od pewnej substancji


Oj,..a czasem ta substancja to nie proszek od bólu głowy ??
Kolego , nie gniewaj sie,. ale to mylna interpretacja,. wedle mnie oczywiście,.., nie jesteś uzależniony od tej substancji,.. ale od innego stanu świadomości który to stan osiągasz za pośrednictwem tejże substancji, jak by ta substancja nazywała się jełop,. to byśmy byli jełopoholicy tak ?? I tak prawidłowo powinna brzmieć nazwa tej choroby :szok: :szok:

Marc-elus - Śro 03 Lip, 2013 12:36

Choroba – jedno z podstawowych pojęć medycznych; ogólne określenie każdego odstępstwa od pełni zdrowia organizmu.

Źródło: Wikipedia.

Paris Saint Germain, minimalizujesz, porównując alkoholika do pijącego kawę.....

Maciejka - Śro 03 Lip, 2013 13:25

Wiola alkoholik pije bo jest alkoholikiem to nie jest kwestia woli tylko przymus gdyby mógł to by nie pił. Alkoholik to jest osoba , która bezpowrotnie utraciła kontrolę nad piciem, to nie zaszkodził kolejny kieliszek tylko pierwszy. Polecam ci terapię dla wspołuzależnionych . :)
Jacek - Śro 03 Lip, 2013 13:41

PSG-1 napisał/a:
, a nie żadna choroba. Jak ktoś pali papierosy też jest chory? Jak ktoś pije kawę, też jest chory?

tak :tak: jeśli to robi w bez umiaru
a do tego nie zdaje sobie w tym sprawy,lub co gorsza zdaje se sprawę a nadal to robi
takie "wie" a nie może zatrzymać
PSG-1 napisał/a:
Nie podoba mi się określanie alkoholizmu jako choroby.

tak to se możesz nazwać,kogoś co po jednorazowym chlaniu cierpi na kacu

Janioł - Śro 03 Lip, 2013 13:47

PSG-1 napisał/a:
Jak ktoś pali papierosy też jest chory? Jak ktoś pije kawę, też jest chory?
PSG- Z CAŁYM SZACUNKIEM , ZDROWY BY TEGO NIE NAPISAŁ
staaw - Śro 03 Lip, 2013 14:11

Tak na marginesie to nikotynizm jest chorobą o kodzie F 17.2 ...
staaw - Śro 03 Lip, 2013 14:20

Marc-elus napisał/a:
staaw napisał/a:
Tak na marginesie to nikotynizm jest chorobą o kodzie F 17.2 ...

A Dekadentyzm?

63.9...

wiolex255 - Śro 03 Lip, 2013 14:34

W piątek idę do terapeutki. Na tą chwilę nie bardzo wiem o czym mam z nią rozmawiać ale pójde i się zobaczy.
Szukam również mieszkania. A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił? Uwierzyć mu czy robić to co postanowiłam. Chociaż i tak nie uwierze bo On ciągle kłamie.

Linka - Śro 03 Lip, 2013 14:37

wiolex255 napisał/a:
A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił? Uwierzyć mu czy robić to co postanowiłam.

robić to co postanowiłaś..
wiolex255 napisał/a:
Chociaż i tak nie uwierze bo On ciągle kłamie.

sama sobie odpowiedziałaś

Zagubiona - Śro 03 Lip, 2013 14:40

wiolex255 napisał/a:
W piątek idę do terapeutki. Na tą chwilę nie bardzo wiem o czym mam z nią rozmawiać ale pójde i się zobaczy.

:tak:

wiolex255 napisał/a:
Szukam również mieszkania. A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił? Uwierzyć mu czy robić to co postanowiłam. Chociaż i tak nie uwierze bo On ciągle kłamie.

Robić swoje i nie wierzyć co mówi czynny alkoholik.

staaw - Śro 03 Lip, 2013 14:43

wiolex255 napisał/a:
A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił?

Powiedz że od dzisiaj liczą się czyny a nie słowa. Do rozmowy wrócicie jak wytrzyma rok bez picia...
(zdradzę Ci sekret że bez porządnej terapii nie wytrzyma)

szymon - Śro 03 Lip, 2013 14:45

wiolex255 napisał/a:
A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił? Uwierzyć mu czy robić to co postanowiłam. Chociaż i tak nie uwierze bo On ciągle kłamie.


oj... najpierw to idź do tej pani, co sie umówiłaś..., opowiedz jej to samo co tutaj


ale powiem, Ci co zazwyczaj robią czynni alkoholicy:
- klękają i zarzekają się, ze to koniec, zazwyczaj mają 1 promil we krwi wtedy
- grożą, ze sobie coś zrobią, najczęściej, ze popełnią samobójstwo
- jak zauważą, ze to nie działa, to zaczynają grozić partnerce, przeklinać

tak może być, ale nie musi,
ułóż sobie plan w głowie,
co Ty chcesz ze sobą zrobić,
i odhaczaj powoli każdy punkt poklei

Jacek - Śro 03 Lip, 2013 14:56

wiolex255 napisał/a:
A co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił? Uwierzyć mu

alkohol dla alkoholika,jest tak jak rower dla rowerzysty
gdy się raz nauczy jeździć ,,to już nigdy nie zapomina
najwyżej może odstawić
więc w słowa alkoholika,jedyne jakie można uwierzyć,,to brzmią coś tak
- odstawię i będę starał się nie ruszać
w jego wypowiedzi nie w obietnicę a w chęci działań uwierzyć można
pamiętaj jednak że alkoholik,tak jak rowerzysta,w każdej chwili może pojechać
nawet po długiej przerwie
choć i zdarzają się takie przerwy że do końca życia może nie ruszyć

pannamigotka - Śro 03 Lip, 2013 15:00

szymon napisał/a:
klękają i zarzekają się, ze to koniec, zazwyczaj mają 1 promil we krwi wtedy

:buahaha:
dobre
i listy piszą, długie i wzruszające

Linka - Śro 03 Lip, 2013 15:06

pannamigotka napisał/a:
szymon napisał/a:
klękają i zarzekają się, ze to koniec, zazwyczaj mają 1 promil we krwi wtedy

:buahaha:
dobre
i listy piszą, długie i wzruszające

i jeszcze mówią, że oni przecież nie piją wcale :bezradny:

Zagubiona - Śro 03 Lip, 2013 15:10

Linka napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
szymon napisał/a:
klękają i zarzekają się, ze to koniec, zazwyczaj mają 1 promil we krwi wtedy

:buahaha:
dobre
i listy piszą, długie i wzruszające

i jeszcze mówią, że oni przecież nie piją wcale :bezradny:

albo nie więcej niż inni

Jacek - Śro 03 Lip, 2013 15:30

Nie.anioł napisał/a:
Linka napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
szymon napisał/a:
klękają i zarzekają się, ze to koniec, zazwyczaj mają 1 promil we krwi wtedy

:buahaha:
dobre
i listy piszą, długie i wzruszające

i jeszcze mówią, że oni przecież nie piją wcale :bezradny:

albo nie więcej niż inni

a już na pewno że są winni temu
to picie to przez ich żony

Janioł - Śro 03 Lip, 2013 15:31

Jacek napisał/a:
to picie to przez ich żony
bo to złe kobiety są ;)
Jacek - Śro 03 Lip, 2013 15:33

Janioł napisał/a:
bo to złe kobiety są ;)

i nie wiedzieć czego się trzepiają
że człek se trochę chlapnie :skromny:

staaw - Śro 03 Lip, 2013 15:38

Jacek napisał/a:

to picie to przez ich żony

A ile czasu musiałeś pić przez żonę za nim odeszła byś wytrzeźwiał?
Nie mogła wcześniej?

olga - Śro 03 Lip, 2013 16:22

tjaaaa listy piszą jak im sie ręce trzęsą, "mój alkoholik" to byłby sobie był oko wybił
Jacek - Śro 03 Lip, 2013 16:42

olga napisał/a:
tjaaaa listy piszą jak im sie ręce trzęsą, "mój alkoholik" to byłby sobie był oko wybił

no,,no ... i niby to kogo wina,może to niby do sie pisoł ??? :p

olga - Śro 03 Lip, 2013 16:56

:smieje: nie pisał bo byłby se oko wykłuł
Jacek - Śro 03 Lip, 2013 17:24

olga napisał/a:
:smieje: nie pisał bo byłby se oko wykłuł

ale na pewno chciał :figielek: ... tak od serca
no popatrz czego to jeszcze nie som winne te baby???
bidulek z tego twojego alkoholika :p

pietruszka - Śro 03 Lip, 2013 17:58

a współuzależnione żony dają kolejną szansę, tym razem ostatnią, potem kolejną, też ostatnią ciut bardziej i jeszcze następną...ostatniejszą i tak można do usranej śmierci...
tylko po co?

czyny, a nie słowa...

pterodaktyll - Śro 03 Lip, 2013 20:11

wiolex255 napisał/a:
co mam zrobić jak mąż powie kolejny raz, że już nie będzie pił?

Najlepiej, że już wcale Cię to nie obchodzi i może sobie chlać do uśmiechniętej śmierci. Efekt murowany......

yuraa - Śro 03 Lip, 2013 20:20

kiedyś na forum była taka co przy takich okazjach mówila;
"Wypuść to wszystko z rąk.
Niczego już nie ściskaj, nie trzymaj kurczowo w dłoniach.
Puść. Niech się całkiem rozsypie.
Potem pozbierasz to, co będzie warte pozbierania." (Tomoe)

esaneta - Śro 03 Lip, 2013 20:26

staaw napisał/a:
(zdradzę Ci sekret że bez porządnej terapii nie wytrzyma)

:shock: Stasku....nie wierze, ze to napisales :szok:

wiolex255 - Śro 03 Lip, 2013 20:35

Dzisiaj mąż ma chyba doła. Powiedział mi ze łzami w oczach, że się zabije. Że Jego życie nie ma sensu, wszystko mu się wali, wszyscy są przeciwko niemu. Nie chciałam tego słuchać. Odpowiedziałam mu coć i wyszłam z pokoju. Palant będzie mnie jeszcze straszył.
pterodaktyll - Śro 03 Lip, 2013 20:37

wiolex255 napisał/a:
Powiedział mi ze łzami w oczach, że się zabije. Że Jego życie nie ma sensu, wszystko mu się wali, wszyscy są przeciwko niemu.

Trzeba było mu się na szyję rzucić i krzyknąć..... NARESZCIE!!!!


Może moje posty wydają Ci się czarnym humorem ale zapewniam Cię, z własnego doświadczenia zresztą, że takie metody typu "a guzik mnie obchodzisz, rób sobie co chcesz", potrafią czasem postawić delikwenta do "pionu" i spowodować, że wreszcie zacznie myśleć. Jest tylko mały problem, trzeba być w miarę przekonywującym, bo to my jesteśmy mistrzami manipulacji, ale też bywamy na nią podatni ;)

Klara - Śro 03 Lip, 2013 20:39

wiolex255 napisał/a:
Palant będzie mnie jeszcze straszył.

Teraz postaraj się skierować całą energię z męża na siebie i na dzieci.
Kombinuj jak się od niego oddzielić tak, żebyś wyszła na tym jak najlepiej.
Zaczynaj samodzielne życie bez oglądania się na niego.
Nie zawahaj się, bo alkoholik od razu to wyczuje i wykorzysta.
Czy masz rozdzielność majątkową?

Trzymaj się! :pocieszacz:

esaneta - Śro 03 Lip, 2013 20:39

a widzisz, ten Szymek, to chyba jasnowidz jakis :mgreen:
szymon napisał/a:
grożą, ze sobie coś zrobią, najczęściej, ze popełnią samobójstwo

to moze powinnas sprawdzic jeszcze, czy ma ten promil :lol2:

a tak powaznie, to wlasnie typowe zachowanie klasycznego alkoholika, Ty zajmij sie soba, on niech zajmie soba, to jego choroba.
....to kiedy masz to spotkanie z terapeuta?

yuraa - Śro 03 Lip, 2013 20:39

wiolex255 napisał/a:
Powiedział mi ze łzami w oczach, że się zabije.

było powiedzieć :
to idę do fryzjera, jak się z takimi włosami na pogrzebie pokażę

straszy, alkoholik to tchórz .
tylko chce litośc wzbudzić

smokooka - Śro 03 Lip, 2013 20:42

yuraa napisał/a:
to idę do fryzjera, jak się z takimi włosami na pogrzebie pokażę
:rotfl: i to jest najlepsza riposta :)
szymon - Śro 03 Lip, 2013 21:01

yuraa napisał/a:

straszy, alkoholik to tchórz .
tylko chce litośc wzbudzić


nie zawsze, ja nie straszyłem, nie groziłem, nikomu nie mówiłem o tym co chciałem zrobić
na moje szczęście akurat na końcu tamtej prostej był inny wypadek,
i już mi nie pasowało :p
a teraz to jestem król złoty :mgreen:

esaneta - Śro 03 Lip, 2013 21:03

szymon napisał/a:
a teraz to jestem król złoty

:tak: potwierdzam fsdf43t

wiolex255 - Czw 04 Lip, 2013 04:57

Niektórych waszych postów nie rozumiem. Chyba za krótko tu jestem i piszecie w swoim języku.
Ale z tym fryzjerem było dobre. Fajnie, że tak z humorkiem piszecie. Miło się czyta.
Jutro idę do terapeuty. Nie mam rozdzielności majątkowej. Ale chyba nie będzie sprzedawał bez mojej wiedzy? Czy o co chodzi? Po co mi to? Przecież domu nie sprzeda sam.

staaw - Czw 04 Lip, 2013 05:24

wiolex255 napisał/a:
Przecież domu nie sprzeda sam.

Ale kredyt weźmie sam.
Gdyby zapomniał spłacać na Ciebie spadnie ten obowiązek.
Po to jest rozdzielność byś mogła spokojnie spać...

wolny - Czw 04 Lip, 2013 05:25

wiolex255 napisał/a:

Niektórych waszych postów nie rozumiem. Chyba za krótko tu jestem i piszecie w swoim języku.


To nie tak , że piszemy w swoim języku ,... lecz chodzi o to,.. aby życia nie traktować zbyt poważnie , no i siebie też oczywiście , jak już człowiek widząc się w lustrze zaczyna sam do siebie sie uśmiechać to oznacza że trzeźwieje,.. a jak już nauczy się sam z siebie śmiać,.. to oznacza że już otrzeźwiał !!!! :mgreen:

Marc-elus - Czw 04 Lip, 2013 05:39

wiolex255 napisał/a:
Ale chyba nie będzie sprzedawał bez mojej wiedzy? Czy o co chodzi?

Już kłamie, to dlaczego niby w sprawach finansowych na zachowywać się fair?

Prawda jest taka, że czynny alko kłamie często nawet jak "nie musi".
Kłamstwo staje się sposobem na życie.
Po co narażać się na choćby cień niezadowolenia żony(przecież nie potrafię przeżywać nieprzyjemnych uczuć, to mnie boli)?
Wystarczy że nie powiem iż utopiłem te drobne 50kafli w jakimś interesie.

wiolex255 napisał/a:
Przecież domu nie sprzeda sam.

Oj, naiwna jesteś.
Pewnie nie, ale jak narobi długów to ich egzekucja może przebiegać ze wspólnego majątku.... czyli i Twojego.
A jak masz rozdzielność - nie obchodzą Cię jego długi.
Lepiej to zrobić natychmiast, bo prawo mówi wyraźnie, że liczy się moment zaciągnięcia zobowiązania.
Przykładowo: jeżeli on jutro weźmie pożyczkę, to nie ma znaczenia iż pojutrze będziecie mieli rozdzielność. Pożyczka była wzięta jutro, obydwoje ją spłacicie.

olga - Czw 04 Lip, 2013 06:08

Widzę, że w sprawie rozdzielności chłopcy wszystko napisali więc nie będę nic dodawać. Poradzę Ci tylko żebyś wzięła to do serca i nie czekała długo.
pietruszka - Czw 04 Lip, 2013 06:15

wiolex255 napisał/a:
Jutro idę do terapeuty.

:brawo:

Maciejka - Czw 04 Lip, 2013 06:33

Mój alko kiedyś wydzierżawił ziemię razem z budynkami i z nami i dobrze , że ci co wydzierżawili nie kazali nam sie wynosic bo chodziło głównie o dopłaty z unii a umowę w każdej chwili mozna było zerwać bo krzywdząca.
szymon - Czw 04 Lip, 2013 06:49

staaw napisał/a:
Ale kredyt weźmie sam.


i spłacać będzie też sam - i nie ma sensu klepać na ten temat

staaw napisał/a:
Gdyby zapomniał spłacać na Ciebie spadnie ten obowiązek


g***o prawda, i tu też nie ma co roztrząsać spraw kredytu

staaw napisał/a:
Po to jest rozdzielność byś mogła spokojnie spać...

jeżeli mąż dobrze zarabia, to każdy bank do mu kredyt bez przeszkód, w tzw 15min
jeżeli będzie to naprawdę wielka kwota, wtedy zazwyczaj jest hipoteka, i niezbędny jest podpis współwłaściciela domu
dopiero wtedy jest prawny obowiązek spłaty nałożony na dwóch
na szczęście nikt tu kredytu nie bierze :mgreen:

olga - Czw 04 Lip, 2013 06:54

Nawet jak do Providenta pójdzie to dostanie chwilówkę na 50%. Kto bedzie spłacał jak delikwent będzie nieuchwytny i niewypłacalny? :mysli: komu będą życie uprzykrzać ciągłymi wizytami i telefonami?.......
szymon - Czw 04 Lip, 2013 06:56

nie projektuj :glupek:
Maciejka - Czw 04 Lip, 2013 06:56

A w razie śmierci długi przechodza na spadkobierców. :(
olga - Czw 04 Lip, 2013 06:59

a ja nie mówię, że on pójdzie :beba:
"mój" też nie poszedł, nie wiem czy był tak rozsądny czy raczej za głupi żeby na to wpaść, ale znam takich co w ten sposób zdobywali środki "na utrzymanie"

szymon - Czw 04 Lip, 2013 07:01

perełka napisał/a:
A w razie śmierci długi przechodza na spadkobierców. :(


spadkobierca w przeciągu ustawowego czasu może odmówić przyjęcia spadku, jezeli jest on obciążony :)

Klara - Czw 04 Lip, 2013 07:03

szymon napisał/a:
nie ma sensu klepać na ten temat

szymon napisał/a:
nie ma co roztrząsać spraw kredytu

Myślę, że jednak warto, bo przepisy to jedno, a życie pisze swoje scenariusze.
Znalazłam taki budujący artykuł: http://samcik.blox.pl/201...cami-i-jej.html
Jednak jako przestrogę radzę ze szczególną uwagą przeczytać komentarze pod nim.

Maciejka - Czw 04 Lip, 2013 07:05

szymon napisał/a:
perełka napisał/a:
A w razie śmierci długi przechodza na spadkobierców. :(


spadkobierca w przeciągu ustawowego czasu może odmówić przyjęcia spadku, jezeli jest on obciążony :)


Masz rację może ale w ten sposób może się też znaleźć bez dachu nad głową .

Marc-elus - Czw 04 Lip, 2013 07:07

szymon napisał/a:
i spłacać będzie też sam - i nie ma sensu klepać na ten temat

Nie masz racji.
Wyrok będzie na niego, ale jeżeli wierzyciel wystąpi do sądu o "egzekucje ze wspólnego majątku" to i ją będą windykować.

szymon - Czw 04 Lip, 2013 07:14

Klara napisał/a:
Myślę, że jednak warto, bo przepisy to jedno, a życie pisze swoje scenariusze.


tylko po co w tym temcie to klepać i mieszać babie w głowie
kolezanka nic o kredycie nie pisała, ale lawina informacji oczywiście profilaktycznie się pojawiła :lol:

szymon - Czw 04 Lip, 2013 07:16

Marc-elus napisał/a:
Wyrok będzie na niego, ale jeżeli wierzyciel wystąpi do sądu o "egzekucje ze wspólnego majątku" to i ją będą windykować.


taaak, jak wystąpi at primo
jak wydzieli to co jego, to co jej at secundo
przypadek jeden na milion at trio :lol:

Klara - Czw 04 Lip, 2013 07:17

szymon napisał/a:
tylko po co w tym temcie to klepać i mieszać babie w głowie

Po pierwsze - brzydko się dziś wyrażasz! :nono:
Po drugie - Viola powinna brać pod uwagę wszystko, co może ją spotkać ze strony czynnego alkoholika.
Milczenie na temat ewentualnych problemów, nie odsunie ich w niebyt.

P.S.
Sama spłacałam długi męża po jego śmierci.
Na szczęście, nie zdążył wziąć tylu kredytów, żeby mnie to zrujnowało, ale i tak boleśnie to odczułam :(

szymon - Czw 04 Lip, 2013 07:23

Klara napisał/a:
Po pierwsze - brzydko się dziś wyrażasz! :nono:


o jedną "babę" sie nie fochaj :skromny:

Klara napisał/a:
Milczenie na temat ewentualnych problemów, nie odsunie ich w niebyt.


tylko o wieszaniu nic nie piszcie, bo pewnie to się stanie, idąc tropem "niebytu"

Klara napisał/a:
Sama spłacałam długi męża po jego śmierci.


szczerze współczuję :/

miłego dnia tam wszystkim ;)

pannamigotka - Czw 04 Lip, 2013 13:08

rozdzielność majątkowa to podstawa... jak dla mnie.
po co sobie utrudniać życie, jak można je ułatwiać?

wiolex255 - Czw 04 Lip, 2013 16:53

Ale się rozkręciliście.
Dzisiej pojechałam sobie z córkami nad jeziorko. Zero myslenia o problemach. Tylko córki, słońce i woda. Ale jak wróciłam zabrałam się za dzwonienie w sprawie mieszkania do wynajęcia. Kamień spadł mi z serca jak postanowiłam, że się wyprowadzamy. Tak mi jakos lżej na sercu. Nie będę się zastanawiała czy dzisiaj przyjdzie wstawiony, ile wypił i gdzie. Nie będę musiała patrzeć na niego. Będę miała spokój. (mam nadzieje)

Jacek - Czw 04 Lip, 2013 16:56

wiolex255 napisał/a:
Ale się rozkręciliście.

my już tak mamy :beba:
teraz nam się chce dopiero :skromny:
a wtedy była tylko flaszka xc4fffv

evita - Pią 05 Lip, 2013 01:12

wiolex255 napisał/a:
Nie pił 3 miesiące. To były najlepsze lata w naszym małżeństwie.

wow ! :D
a tak na powaznie to pamietam jak moj men po raz pierwszy zaliczyl swoja wszywke i mniej wiecej tez 3 m-ce nie pil - jakaz ja wtedy bylam szczesliwa ! z pracy na skrzydlach do domu wracalam i kochalam go wtedy jak nigdy wczesniej ! wowczas tez przeliczalam sobie ten krotki epizod na cale lata a powrot do przeszlosci byl nieslychanie bolesny :/
dopiero teraz gdy przeczytalam twoje slowa zdalam sobie sprawe, ze to zadna milosc mnie nie uskrzydlala tylko nadzieja na lepsze jutro, ktore niestety do tej pory nie nadeszlo choc minelo kilkanascie lat 8|
I jeszcze w telegraficznym skrocie w odpowiedzi na wiele komentarzy przede mna :

- mozesz wyeksmitowac mena z waszego domu choc to wymaga troche zachodu. Zdecydowanie latwiej bedzie ci sie wyprowadzic inicjujac w ten sposob nowy rozdzial w twoim zyciu :) Calkiem nie dawno odpuscilas sobie wlasna kariere zawodowa - nie czekaj ani chwili dluzej i jak najszybciej podejmij prace ! Niezaleznosc finansowa jest bardzo wazna w twojej sytuacji. Nie wyobrazasz sobie ile kobiet tkwi wbrew wlasnej woli w takich toksycznych, chorych zwiazkach z alkoholikami tylko dlatego, ze w chwilach ich przeblysku czyli wzglednej trzezwosci cos zarabiaja i dokladaja sie do utrzymania dzieci, rodziny, domu.

- twoj maz moze zaciagnac dlugi, o ktorych nawet nie bedziesz wiedziala a byc moze juz nie wiesz ! ty i twoje dzieci mozecie je tez odziedziczyc w razie jego smierci jesli nie bedziecie swiadome tego, ze sie zadluzyl i sami nie pojdziecie wczesniej do sadu zrzekajac sie spadku. Moja kolezanka tak wlasnie splaca dlugi swojego ojca, ktory nigdy nic nie mial i nawet przez mysl jej nie przeszlo, zeby isc do sadu i zrzec sie spadku

- nie ma inteligentnych alkoholikow :roll: nie ma tez pijakow a nie alkoholikow :mgreen:
kazda z powyzszych opcji przerobilam na wlasnej skorze ;) najpierw byla opcja ja jestem pijak bo lubie pic a nie alkoholik bo musze pic a pozniej wyskoczyl z ta swoja inteligencja - jasnie oswiecony lakiernik samochodowy :P

Reasumujac - w zasadzie wszystko juz tu napisano ale dodam od siebie jeszcze tylko ze ... ratuj siebie i swoje dzieci ! jesli tego nie zrobisz to po wielu latach stwierdzisz, ze jednak trzeba bylo zrobic ten krok do przodu. Tylko, ze wtedy juz bedzie na wiele rzeczy za pozno ... nie zwrocisz w miare normalnego dziecinstwa dzieciom, stracisz najlepsze lata swojego zycia, zapomnisz wogole co to jest wlasne zycie ! gdy juz uswiadomisz sobie, ze popelnilas blad bedzie za pozno na cokolwiek :pocieszacz:

wolny - Pią 05 Lip, 2013 06:14

Oj ,.. dziewczyny wszystko może by się i zgadzało ,..wiadomo,.. przyczynę strachu należy usunąć,. ale czy tylko w rodzinach gdzie alkohol gra główna przyczynę,. występują te wszystkie negatywne rzeczy o których tu tak intensywnie sie pisze ??? Nie ,.. tak wcale nie jest , wszędzie tam gdzie jedna lub obie strony związku liczą na to,. że partner go uszczęśliwi dochodzi do bardzo drastycznych konfrontacji z rzeczywistością , Najpierw trzeba by zadać sobie pytanie dlaczego ten partner pije,.. co jest przyczyną , a może uważacie że zakochał sie w alkoholu i bardziej go kocha od was ?? No jeżeli tak,.. to ja nie mam nic więcej do powiedzenia ! Ponieważ takie myślenie jest fałszywe :bezradny: A może warto by się zastanowić czy oby ktokolwiek na świecie jest w ogóle w stanie dać nam szczęście, a może to my sami możemy to jedynie osiągnąć,. nie oczekując że cokolwiek innego nas uszczęśliwi ?? :mysli:
Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 06:18

Wolny tu każdy pisze o swoich doświadczeniach i w naszych rodzinach to występuje lub wystepowało. Swoją chorobą tez ma się zająć osoba, która na to choruje a nie partner czy ktos z rodziny. Nad swoimi demonami każdy ma pracowac sam i tyle.
wiolex255 - Pią 05 Lip, 2013 06:20

Dzięki Evita, takich słów mi teraz potrzeba.
Mąż po pierwszym ataku padaczki bez terapeuty wytrzymał prawie miesiąc i nie pił. No ale wtedy głupia żona i rodzice nie połączyliśmy tego z alkoholizmem. Myslałam, że to padaczka pourazowa. Załatwiliśmy mu różne badania, prześwietlenia. Jaka ja jestem naiwna. Najgorsze było jak dostał ataku w wigilie przy stole. Dzieci to widziały. Zabrali go wtedy do szpitala. No i było po Świętach. Ale wtedy też nie łączyłam tego z alkoholem. Dopiero rok później wspólny znajomy mi do uświadomił, który też jest alkoholikiem. Nie pił 8 lat i zaczął. Ja może się domyślałam tylko chyba tak bardzo tego nie chciałam, że nic w tym kierunku nie robiłam. On chodził codziennie podpity. Od rana do wieczora i już się do niego przyzwyczaiłam tak, że Jego pijana twarz była dla mnie normą.
Napewno się wyprowadzę bo jak nie, to picie nigdy się nie skończy.

Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 06:23

Mój jak miał padaczkę to mówił, że ma krwi za dużo i musi mu ona przez nos uciec. Potem jak zobaczyłam co to upusty krwi na własne oczy i dlaczego potem nic nie może robić, to dotarło do mnie, że to jest padaczka a nie upusty krwi .
wiolex255 - Pią 05 Lip, 2013 06:26

A skąd niby mamy się dowiedzieć dlaczego pije. Mój pije ponad 20 lat. Zaczął jako nastolatek. Pewnie sam nie zauważył, kiedy minęła ta granice, picia dla towarzystwa a samemu bo muszę. Pił coraz więcej i stalo sie jak się stało.
Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 06:28

To dlaczego ktoś pije jest problemem tego co pije nie innych. Można przypuszczać , ze to sposób na utopienie smutków, na poradzenie sobie z tym co dzieje się w człowieku, złagodzenie jakiegoś bólu ale to są tylko przypuszczenia żadne fakty.
wolny - Pią 05 Lip, 2013 06:29

perełka napisał/a:
Nad swoimi demonami każdy ma pracowac sam i tyle.

Bez zrozumienia to se może popracować ale na działce jedynie, bo z łopatą to siiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiię zapewne zrozumienie odnajdzie !!
Cytat:

Wolny tu każdy pisze o swoich doświadczeniach i w naszych rodzinach to występuje lub wystepowało

A czym to sie niby różni od tych innych ?? wyjaśnij mi bo ja przecież z innej galaktyki jestem ??? :bezradny:

Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 06:32

Wolny a kto ma zrozumieć samego siebie?

Napisałeś , że nie we wszystkich rodzinach wszystko występuje zgadzam sie ale w naszych tak było lub jest. Sam sobie odpowiedz na postawione prze ciebie pytanie.

yuraa - Pią 05 Lip, 2013 06:33

wolny napisał/a:
Najpierw trzeba by zadać sobie pytanie dlaczego ten partner pije,.. co jest przyczyną

a po co ta wiedza dziewczynie
jak sie tobie auto spierdzieli i za dużo pije to oddajesz do mechanika
i on ma dojśc dlaczego
koncowy uzytkownik ma mieć sprawny i funkcjonalny sprzęt

olga - Pią 05 Lip, 2013 06:50

Po co Violi wiedza co jest przyczyną jego picia? po to żeby przyczynę usunęła?......
to, że pije to fakt, to, że szkodzi jej i dzieciom - też fakt, wnioski z tego są proste......

Klara - Pią 05 Lip, 2013 07:06

wiolex255 napisał/a:
Napewno się wyprowadzę bo jak nie, to picie nigdy się nie skończy.

Masz rację Violu.
Weź jednak pod uwagę i taki scenariusz, że nawet gdy się wyprowadzisz, on nie przestanie pić - może się tak zdarzyć.
W związku z tym, organizując wyprowadzkę nie traktuj jej jako demonstracji i chęci ukarania alkoholika, lecz bierz pod uwagę taką ewentualność, że już do niego nie wrócisz.
Jesteś na to gotowa?

Jo-asia - Pią 05 Lip, 2013 07:15

wolny napisał/a:
Najpierw trzeba by zadać sobie pytanie dlaczego ten partner pije,.. co jest przyczyną , a może uważacie że zakochał sie w alkoholu i bardziej go kocha od was ??

a dlaczego znęca się psychicznie?
a dlaczego ja piłam?

to były dla mnie dwa kluczowe pytania
dzięki odpowiedzi na nie..pozbyłam się urazy
a to pozwoliło mi zrobić kolejny krok

wiolex255 - Pią 05 Lip, 2013 07:54

Mi się wydaje, że jak ma jakis powód do picia to są od tego terapeuci i oni muszą to z nim wyjaśnić. Ja przez 12 lat małżeństwa nie dowiedziałam się czemu przychodzi po pracy pijany (były tłumaczenia, że imieniny, narodziny itp. obchodzili). Przecież mi nie powie czemu stał się alkoholikiem, czy ma jakiś powód, że pije.
Jestem przygotowana na to, że jak nie przestanie pić to nie ma powrotu. I będę się trzymała tego co pisaliście, że przynajmniej rok ma nie pić. Nie miesiąc czy dwa, bo tylko wytrzymywał, tylko caluśki rok.

Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 07:58

Wiola alkoholik pije bo jest alkoholikiem i takie są fakty. Nie ty go skaleczyłaś i nie ty masz go wyleczyć. Słusznie zauważyłaś , że od tego sa odpowiedni lekarze bo terapeuta, psycholog to taki lekarz od psychiki podobnie jak inne specjalności lekarzy każdy leczy od tego na czym sie zna a teksty wolnego sa tylko jego opiniami z którymi nie musisz się zgadzać. :)
Klara - Pią 05 Lip, 2013 08:00

wiolex225 napisał/a:

Mi się wydaje, że jak ma jakis powód do picia to są od tego terapeuci i oni muszą to z nim wyjaśnić.

Masz rację :tak:
Nie trać energii na zastanawianie się nad tym, bo i tak się nie dowiesz, a alkoholik z pewnością jako przyczynę wymieni Ciebie, bo najłatwiej jest pić przez kogoś, a żona jest najbliżej.
Jeśli zechce trzeźwieć, to on sam powinien te przyczyny znaleźć i usunąć.
Ty zajmij się po prostu sobą i dziećmi, oraz usuwaniem swojej dysfunkcji - swojego współuzależnienia.

pannamigotka - Pią 05 Lip, 2013 08:16

wiolex255 napisał/a:
Najgorsze było jak dostał ataku w wigilie przy stole. Dzieci to widziały.

Historii słyszałam już wiele, bardzo drastycznych też, ale powiem Ci szczerze- ta jest wg mnie najstraszniejsza... Ten obrazek może im utkwić do końca życia... Super, że podjęłaś jakieś działania, że chcesz zmienić swoją sytuację.

wiolex255 napisał/a:
Napewno się wyprowadzę bo jak nie, to picie nigdy się nie skończy.

A co, zaczęłaś pić? :shock:
Nie masz wpływu na to, co on ze sobą zrobi po Twojej wyprowadzce, może zrobić z domu melinę, może zacząć trzeźwieć, choć faktem jest, że w ten sposób przestajesz mu dawać komfort picia. Zanim to jednak zrobisz załatw alimenty na dzieci i rozdzielność majątkową, bo puści Cię z torbami.
Lepiej nie miej oczekiwań co do tego co się stanie po wyprowadzce, tego to on sam nie wie...

evita - Pią 05 Lip, 2013 08:19

wiolex255 napisał/a:
będę się trzymała tego co pisaliście, że przynajmniej rok ma nie pić

moj maz byl dwa razy na terapii i po kazdej z nich nie pil wlasnie rok i wracal do picia :roll:

pannamigotka - Pią 05 Lip, 2013 08:22

No i jeszcze jedno, nie zaprzątaj sobie główki tym, dlaczego pije, jaka jest przyczyna, to tylko zagłębianie się we współuzależnienie, a Tobie przecież zależy na wychodzeniu z niego, prawda? I jeszcze jedno odnośnie tej sprawy:

Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.

Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
i czerpać radość z chwili, która trwa;
i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć
drogę wiodącą do spokoju;
i przyjąć – jak Ty to uczyniłeś
- ten grzeszny świat takim,
Jakim on naprawdę jest,
a nie takim jak ja chciałbym go widzieć;
i ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli,
to wszystko będzie jak należy.
Tak bym w tym życiu osiągnął umiarkowane szczęście,
a w życiu przyszłym, u twego boku, na wieki posiadł
szczęśliwość nieskończoną.
Marek Aureliusz

olga - Pią 05 Lip, 2013 08:25

Jeśli się wyprowadzisz i rok będziesz mieszkała bez niego, zaznasz spokoju, poczujesz się bezpieczna, zobaczysz z jaką beztroską bawią się Twoje dzieci - nie będziesz miała ochoty wracać :)
pannamigotka - Pią 05 Lip, 2013 08:34

evita napisał/a:
po kazdej z nich nie pil wlasnie rok i wracal do picia

bo nie ma takiego terminu ścisłego, po którym wolno rozmawiać, po którym można podejmować jakieś decyzje, po którym można podjąć pracę nad związkiem. Takie rzeczy tylko w książkach... a życie życiem.
Ja tu na forum się dowiaduję, że kolejno to są terminy: 1 rok, 1 rok, 2 lata :D a terapeutka i życie podpowiadają co innego, bo życie płynie teraz, tu, pewnych rzeczy nie można sztucznie odwlekać
my jako związek zaczęliśmy pracować razem wcześnie i to była ogromna pomoc, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak to trzeźwe życie ma wyglądać, jak się komunikować, ani L. ani ja nie znaliśmy po prostu zdrowych przykładów i jak mieliśmy mały kryzys, czy nie wiedzieliśmy co robić, to terapeutka jak dzieci popychała we właściwym kierunku
tak samo z decyzjami- ja podjęłam bardzo ważną decyzję jak L. mial... miesiąc trzeźwości :D podjęliśmy ją razem, teraz w związku z tamtą decyzją mamy szereg kolejnych decyzji do podejmowania, ot życie.

Natomiast rzeczywiście Wiolu, to co napisałaś, co zacytowała Evita- że nie pił 3 miesiące i to były najpiękniejsze lata w Waszym życiu... brzmi to śmiesznie, ale niestety tak to jest. Ja nie liczyłam ile mój ma trzeźwości, byłam w szoku, jak kiedyś wrócił z pracy i powiedział, że dziś jest pół roku. Miałam poczucie, że to już naprawdę kilka... lat. Po prostu tak ma być i koniec. Nie liczyłam, nie gratulowałam, nie ekscytowałam się, było dobrze i git. Teraz jest już trochę inaczej, ale o tym nie będę się rozpowiadać, bo to Twój temat.

wiolex255 - Pią 05 Lip, 2013 08:35

pannamigotka napisał/a:
A co, zaczęłaś pić?

Od grudnia jestem abstynentką. Nigdy dużo nie piłam, tylko na imprezach okazjonylnych ale teraz nie pije wogóle. Przez całą tą sytuację mam wstręt do alkoholu w przeciwieństwie do męża. Chocież jak zauważył, że z tą wyprowadzką nie żartuję to od wczoraj nie pije. Drugi dzień! Łał!

Maciejka - Pią 05 Lip, 2013 08:38

Wiola fazę okazjonalną każdy przechodzi to nie jest nic złego. Ja tez kiedys miałam wstręt do alkoholu a teraz i owszem od czasu do czasu kieliszek zdarza się wypić ja nie jestem uzalezniona mi pierwszy kieliszek nie zaszkodzi ja nie popłynę.
pannamigotka - Pią 05 Lip, 2013 08:39

wiolex255 napisał/a:
Od grudnia jestem abstynentką.

:)
Pytałam, ponieważ napisałaś, że jak się nie wyprowadzisz, to picie się nie skończy, a przecież wpływ masz tylko na siebie i decydujesz tylko o sobie, stąd pytanie podchwytliwe- czy zaczęłaś pić :evil2"

a to, że nie pije to tylko próba ugrania czegoś, dokładnie tego, żebyś się nie wyprowadzała. Dlatego najlepiej informować alkoholika po fakcie- wtedy jego gierki i manipulacje nie mają już wpływu na Ciebie, bo sprawa jest zaklepana, a tak...

Jacek - Pią 05 Lip, 2013 14:12

wiolex255 napisał/a:
Chocież jak zauważył, że z tą wyprowadzką nie żartuję to od wczoraj nie pije. Drugi dzień! Łał!

to jeszcze nie radość do sukcesu,ale fakt i oznaka że doszło coś :okok:

evita - Pią 05 Lip, 2013 23:31

pannamigotka napisał/a:
Pytałam, ponieważ napisałaś, że jak się nie wyprowadzisz, to picie się nie skończy, a przecież wpływ masz tylko na siebie i decydujesz tylko o sobie, stąd pytanie podchwytliwe- czy zaczęłaś pić

dobre :okok:
wiolex - jak kiedys znajdziesz wolna chwile i bedziesz wyluzowana to przeczytaj wszystko to co ty tutaj napisalas. Ty ciagle piszesz o NIM nie o sobie. Cokolwiek chcesz zrobic, jakikolwiek krok poczynic to masz na mysli JEGO dobro nie swoje. Zacznij myslec o sobie :)

P.S. ja teraz taka cwana jestem ale pare lat temu robilam dokladnie to samo co ty i mnie tez prostowano kierujac moje myslenie na wlasciwe tory i pomoglo czego i tobie zycze :pocieszacz:

wiolex255 - Pon 08 Lip, 2013 17:57

Dzwonili do mnie z pracy męża, że zabrało go pogotowie bo dostał padaczki. A ostatnio Wam pisałam, że przestał pić jak się dowiedział o naszej wyprowadzce. Rozkleiłam się i zaczęłam ryczeć z bezsilności. Oczywiście zaraz córka zauważyła, że coś się stało i jej powiedziałam. Przytuliła się do mnie i zaczęła mnie pocieszać ONA!!! Ma dopiero 11 lat a mnie pociesza bo tak zaczęłam przy niej ryczeć, że się nie mogłam uspokoić. Jeste silniejsza odemnie. Mówiła, że sobie damy rade, że mi we wszystkim pomoże.
wiolex255 - Pon 08 Lip, 2013 18:01

Zadzwoniłam po przyjaciółkę bo nie daje rady. Mąż zadzwonił ze szpitala i chciał czyste ciuchy. Powiedziałam, że mu nie pomogę. Jak mi ciężko! Nie wierze, że to wszystko dzieje się naprawde. :beczy:
wiolex255 - Pon 08 Lip, 2013 18:08

Teść zadzwonił, że mam przygotować ciuchy dla Bartka to mu zawiezie.
smokooka - Pon 08 Lip, 2013 18:13

Wiola, teraz działaj spokojnie, rozważnie. Teść ubrania zabierze i już. A on jest w szpital, więc w najbezpieczniejszym dla siebie miejscu. Wszystko się ułoży. Nie jesteś za niego odpowiedzialna. :pocieszacz:
Maciejka - Pon 08 Lip, 2013 18:16

Padaczka czesto jest jak organizm nie dostaje alkoholu, m oj maz tez tak miał. Martwi mnie natomiast reakcja córki chociaz z drugiej strony mama płacze to chce ci pomóc ale to nie ona ma cie pocieszac, dzieci maja byc dziecmi, dowiedz sie jak najwiecej o chorobie alkoholowej , co sie dzieje z toba, z dziecmi, rozmawiaj o tym z dziecmi, wspieraj ich, to nie wasza wina ze alko jest chory. On jest chory bo jest alkoholikiem i jest ofiara tej choroby podobnie jak wy.
szymon - Pon 08 Lip, 2013 18:40

perełka napisał/a:
mama płacze


płacze i jeszcze nie raz zapłacze...
bo stoi przed ścianą, murem nieprzebytym, wysokim na kila metrów
gołymi rękoma, paznokciami cegieł nie wydrapie
reakcja, jak najbardziej normalna - płacz, oznaka całkowitej bezsilności

na tym opierają współuzależnione swoje działania
na bezsilności wobec swojego alkoholika,
na konsekwencji w postanowieniach,
na konsekwencji w działaniach,

Wioluś, to tylko literki, to tylko forum
wierz mi, tutaj siedzą żywi ludzie przed monitorami czy lapkami
przechodziliśmy to samo, co Ty teraz przechodzisz
życzę wytrwałości w postanowieniu
:cacy2:

Duszek - Wto 09 Lip, 2013 08:41

wiolex255 :pocieszacz:
Z własnego doświadczenia Ci powiem, że jak teraz dasz radę i przetrzymasz tę sytuację to później może lepiej. Ja wielokrotnie a nawet setki razy dałam się nabierać na różne "sztuczki" mimo wielu mądrych rad innych i ciągle wracałam w to samo miejsce...w bagno...bo myślałam, że u mnie będzie inaczej, bo on się zmieni, bo naprawi itd.
Pisz tu na forum, słuchaj i analizuj co mówią inni.

wiolex255 - Wto 09 Lip, 2013 12:04

Alk wrócił w nocy ze szpitala. Dzisiaj cały dzień błaga mnie wręcz na kolanach żebym się nie wyprowadzała (dopiero dotarło). Mówi, że sobie nie da rady bez nas, że się zaszyje, że już nie będzie ale rodzina jest mu potrzebna do tego. Odpowiedziałam mu kategorycznie, że zdania nie zmienie. :nie: Dzisiaj ma doła. A nasze uczucia wcale go nie obchodzą. Że dzieci widzą, martwią się. O tym nie myśli. Tylko o sobie, że sam zostanie i co on będzie robił.
szymon - Wto 09 Lip, 2013 12:09

jeszcze trochę pomędzi, tak z dwa, trzy dni...
jak zauważy, ze to nie pomaga, to zacznie pyskować, mogą być groźby
krzyki i takie różne

co zrobiłaś dla siebie przez ostatnie trzy dni?
ale tak dla siebie...

Duszek - Wto 09 Lip, 2013 12:22

wiolex255 napisał/a:
Odpowiedziałam mu kategorycznie, że zdania nie zmienie

:brawo: I pamiętaj że ważna tu jet konsekwencja.
Mój M też kiedyś wylądował w "czarnym dole", tzn. wyrzuciłam go z domu, miał coraz większe długi i problemy. Wrócił i błagał mnie, abym mu pomogła a on zrobi wszystko co ja zechcę. I poszedł na terapię - jeśli można to tak nazwać - bo to były raptem chyba trzy spotkania i to jeszcze tak ustawione odlegle w czasie. A Ja uwierzyłam i oczywiście wróciłam do niego. A i dodatkowo zrobił sobie "wspomagacza" - tzn. zastrzyk. Popłynął po trzech miesiącach i tak to się ciągnie już rok...
Później na forum przeczytałam, że dobrze jest dać sobie rok od podjęcia terapii na takie decyzję.
Napisałam Ci to, po to, abyś dobrze przemyślała swoje decyzję.
Dziś uważam, że czas jest dobrym sprzymierzeńcem i nie warto się śpieszy z decyzjami (np. powrotem).Rozstanie nie zawsze musi oznaczać koniec wszystkiego...
Czasem może być początkiem czegoś nowego...

Duszek - Wto 09 Lip, 2013 12:26

szymon napisał/a:
jeszcze trochę pomędzi, tak z dwa, trzy dni...
jak zauważy, ze to nie pomaga, to zacznie pyskować, mogą być groźby
krzyki i takie różne

Dokładnie tak to działa.
najpierw: "tęsknie, kocham, czekam, bez Ciebie sobie nie poradzę...itd., itp..."
a później straszenie, groźby, poniżanie, oskarżanie itp...

wolny - Wto 09 Lip, 2013 12:37

Cytat:
jeszcze trochę pomędzi


No u mnie po mendzeniu,.. szwędacz się włączał, czyli poszukiwania ludzi,. którzy by mnie wsparli w cierpieniu, przecież odrzucony byłem... to jak ?? Pocieszycieli se szukałem,.. często gęsto u własnych rodziców,.. kurnia , no i znajdywałem,.. oczywiście znajdywałem i to szybko, a jak jeszcze kasiorę miałem to tym szybciej .
Raz uległem szantażowi teściowej i se wszywkę zrobiłem, nawet skuteczny był ten szantaż bo argumentem była kasiora, no i skuteczny,.. bo 2 lata nie chlałem,.. ale przyszedł wreszcie ten upragniony dzień wolności , przecież tyle wycierpiałem na tym przymusowym odwyku, nie mogłem się tego dnia doczekać....alem co zażył abstynencji tom zażył i nikt nie powie że nie próbowałem i nowy argument miałem wew rękawie ,..wszywka nie pomaga , szkoda czasu , lepiej chlać kontrolowanie, przecież ja to potrafię co wedle mojej polityki durnego umysłu polegało na zwyczajnym upijaniu się czyli kontrolowanie byłem pijany, zwyczajnie kontrolowałem siebie aby trzeźwym nie być 8|

ja - Wto 09 Lip, 2013 12:38

U mnie było podobnie jak u Duszka. Gdy po daniu "kolejnej" szansy wszystko znowu runęło bo zapił, to sytuacja materialna tak mi się zmieniła, że nie miałam jak odejść. Byłam bez pracy z małym dzieckiem. Na szczęście u mnie potoczyło się to w dobrym kierunku ale bardzo dużo zdrowia mnie to kosztowało. Mogłam sobie tego zaoszczędzić ale uwierzyłam kolejny raz, że teraz to już na pewno będzie dobrze. Dlatego jeśli masz taką możliwość to trwaj przy swojej decyzji a będzie dobrze ale Tobie. Pomożesz na pewno sobie a może przez to, w konsekwencji, i jemu.
Klara - Wto 09 Lip, 2013 12:42

Violu!
Jedyne, co możesz zrobić, to dać mu te strony lub wydrukować adresy w Waszym rejonie:
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
http://www.aa.org.pl/mityngi/
i powiedzieć, że Wasze wspólne życie będzie zależało od jego postępów w trzeźwieniu.

wolny - Wto 09 Lip, 2013 12:45

Klara napisał/a:
i powiedzieć, że Wasze wspólne życie będzie zależało od jego postępów w trzeźwieniu.


Oooo, teraz to mnie Klarciu zaskoczyłaś , tego się nie spodziewałem że jednak widzisz szanse dla nich , pięknie to zabrzmiało, jestem mile poruszony :skromny: :brawo: :brawo: :brawo: :okok: :okok:

olga - Wto 09 Lip, 2013 12:49

ja bym kopnela w du** bez szansy powrotu :roll:
Mała - Wto 09 Lip, 2013 19:46

Duszek napisał/a:
wiolex255 napisał/a:
Odpowiedziałam mu kategorycznie, że zdania nie zmienie

:brawo: I pamiętaj że ważna tu jet konsekwencja.
(...)
Czasem może być początkiem czegoś nowego...

...Jakiś czas temu, kiedy postanowiłam podjąć walkę o swojego partnera - usłyszałam właśnie taką mądrą radę:
"Pamiętaj, cokolwiek zrobisz, bądź konsekwentna".
Ta rada była dla mnie motorem napędowym i podporą w piekielnie trudnych momentach...Czasem siedziałam na podłodze i ryczałam z bezsilności.Czasem waliłam pięściami w podłogę, żeby nie krzyczeć...Ale wytrwałam w swojej konsekwencji:) i dalej się staram bo jesteśMY dopiero na początku naszej drogi :)
Mój M.jest po 1-szym,2-miesięcznym etapie terapii, teraz chodzi na terapię zdrowienia.Wczoraj minęło 3miesiące jak nie pije.Mamy 2 wspaniałych synków.Po zakończerniu 1-ej terapii - odwyku, próbowaliśmy "łatać" tan związek, być razem nadal dla dzieci. Nie udało nam się. Prawie się rozstalismy. To było piekło. Postanowiliśmy spróbować inaczej - OD NOWA i DLA SIEBIE. Uczymy się siebie od nowa...Nikt nie wie, co Cię czeka za zakrętem - ale na pewno warto spróbować :tak:

wiolex255 - Śro 10 Lip, 2013 14:55

Wczoram mąż miał rozmowę ze swoimi rodzicami. Namówili Go na wszycie na rok esperalu. Co o tym sądzicie? Czy to ma sens? Mam mieszane uczucia.
Klara - Śro 10 Lip, 2013 15:03

Nie ustępuj.
Daj mu spis terapii i grup AA i rób swoje.
Mam nadzieję, że za chwilę pojawią się tu nasi panowie alko i napiszą Ci, jak potraktowali esperal i co było potem.

Linka - Śro 10 Lip, 2013 15:29

Klara napisał/a:
Mam nadzieję, że za chwilę pojawią się tu nasi panowie alko i napiszą Ci, jak potraktowali esperal i co było potem.


Tu chyba napisali wszystko na ten temat
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=8299

Janioł - Śro 10 Lip, 2013 15:31

wiolex255 napisał/a:
Co o tym sądzicie? Czy to ma sens? Mam mieszane uczucia.
bo esperal budzi mieszane uczucoia ale to tylko kaganiec by nie pić i trzeżwieć trzeba czegoś więcej jesli po esperalu pójdzie na mityng i na terapie to to ma sens jesli nie raczej nerwowo będzie choć nie wylkluczone że trzeźwo
wolny - Śro 10 Lip, 2013 15:39

wiolex255 napisał/a:
Namówili Go na wszycie

A jakich to argumentów użyli do tego szantażu,... zapewne moralnych???? Bo u mnie to róznie było , na ten przykład warunkowe zwolnienie z ZK ,.. lub finans teściowej ,.. nigdy nie była to moja decyzja,.. kurnia,.. no i oczekiwałem dnia zbawienia !!! Niby trzeźwy oczywiście !! :mysli: :mysli:

Eila - Śro 10 Lip, 2013 16:11

wiolex255 napisał/a:
Namówili Go na wszycie na rok esperalu


Esperal nic nie pomoże ,jeżeli on nie będzie chciał trzeżwieć :nie:
Sama miałam wszyty esperal ,ale w moim przypadku to było tylko ''na początek'',ponieważ zapicie w moim przypadku mogło skończyć się smiercią 8|
Zaraz potem podjęłam terapię i chłonęłam wiedzę''jak gąbka''..tak bardzo chciałam wyrwać się z tego koszmaru....kilka dni temu minął rok jak nie piję :radocha:
Moja rada dla Ciebie???
Niezależnie od tego co zrobi twój mąż -Ty bądż konsekwentna...postanowiłaś się wyprowadzić???? to tak zrób :okok: Wiem ,że to trudne :tak: ...ale tak będzie lepiej dla Ciebie...pamiętaj Ty masz być dla siebie ważna,jeżeli nie zadbasz o siebie ..to on z pewnością tego nie zrobi :nie:
Moim zdaniem ten esperal to jego próba manipulacji abyś z nim została :tak:

pietruszka - Śro 10 Lip, 2013 16:33

wiolex255 napisał/a:
ze swoimi rodzicami. Namówili Go

A on żyje ze swoimi rodzicami, czy z Tobą, tak 24 godziny na dobę?
Wiem jedno - w moim przypadku właśnie wtedy gdy podjęłam ostateczną decyzję o odejściu, mój Pietruch poczuł, że to nie przelewki. Ale to, że poszedł na terapię, podjął abstynencję - to już była jego decyzja. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona tym, że załapał. Wcześniej żyłam w rytm moich gróźb- jego obietnic- moich rozczarowań. I tak w kółko.

I w kwestii czynnego alkoholizmu dziś wiem: nie słowa, a czyny. Słów już nasłuchałaś się chyba dość.
Wiola, a przepraszam, bo chyba nie doczytałam, czy byłaś już gdzieś w poradni lub/i na Al-anon? Ja pobiegłam tam siebie ratować. I myślę, że moja determinacja w ratowaniu samej siebie, gdy wybrałam pierwszy raz SIEBIE, a nie jego, miało jakiś tam wpływ na jego decyzje. Stracił grunt pod nogami.

wiolex255 - Śro 10 Lip, 2013 17:44

Byłam u terapeutki. Postanowiłam się wyprowadzić od 1 sierpnia i trwam przy tym i jest mi dużo łatwiej jak piszę to na forum i wszyscy mnie utwierdzają w przekonaniu, że robę dobrze, że mam być konsekwentna. Ile to ja razy groziłam, prosiłam i co? Nic. teraz działam. Mąż wie gdzie iść na terapię bo w grudniu poszedł na taką jak ja z dziećmi wyprowadziłam się do rodziców. Ale wróciłam po 2 tygodniach. A On m-c po terapii zaczął pić. Twierdził, że tam tylko głupoty gadają, robią wodę z mózgu i więcej tam nie pójdzie.
Duszek - Śro 10 Lip, 2013 17:49

Więc jak widzisz esperal na niewiele się zda jeśli on nie będzie chciał trzeźwieć.
Kiedyś usłyszałam, że esperal leczy d..ę a alkoholizm to choroba duszy...
I jeszcze dodam, że mój M miał dwie wszywki i jeden zastrzyk - nie pomogły, bo nie chciał :bezradny:

Anonymous - Śro 10 Lip, 2013 18:01

Jestem ciekaw dalszego rozwoju spraw u Ciebie. Od siebie Ci powiem, konkrety i konsekwencja. Ty już swoje mu powiedziałaś i nie musisz się dalej tłumaczyć ze swoich decyzji. Przecież wszystko wie tak? Teraz zostaw go samego.
pietruszka - Śro 10 Lip, 2013 18:09

Viola, a ty się wyprowadzasz, bo lżej Ci będzie na co dzień bez czynnego alkoholika, czy traktujesz to jako próbę uzdrowienia alkoholika? Nie musisz tu odpowiadać, odpowiedz sobie.
szymon - Śro 10 Lip, 2013 18:50

wolny napisał/a:
A jakich to argumentów użyli do tego szantażu,... zapewne moralnych


doskonałe zdanie
to się nazywa etap podwojonego ataku na panią W.
zaczyną się telefony, najścia, prośby... tzw mydlenie oczu nie tylko przez chłopa,
ale przez jego najbliższe otoczenie,
które nie ma zielonego pojęcia o alkoholizmie ananska

tutaj dobrze by było lekko się odciąć,
tzn z wielkim spokojem i kulturą,
choć wiadomo, ze od środka szarpie złość lub cisną się łzy
często współ koleżanki zapominają o 10 latach...
wierzą ludziom, ananaskom w bajki jakich świat na szczęście słyszał już kilkaset

nie daj się Pani W. ;)

wiolex255 - Śro 10 Lip, 2013 19:24

pietruszka napisał/a:
Viola, a ty się wyprowadzasz, bo lżej Ci będzie na co dzień bez czynnego alkoholika, czy traktujesz to jako próbę uzdrowienia alkoholika?


Strasznie trudne pytanie. Teraz nie pije ale nie wiem jak długo. Mam dość życia z nim, ciągłych kłamstw. Nie będę za niego o wszystkim myślała. Jak pije to wogóle nie wie co się wokół dzieje. Ale mam też nadzieje, że się opamięta i zacznie leczyć tak naprawdę, dla siebie. To jest dobry człowiek, mąż i ojciec ale jak nie pije. Może będzie szansa, że do siebie wrócimy. Czas pokarze.

leon - Śro 10 Lip, 2013 19:53

Janioł napisał/a:
wiolex255 napisał/a:
Co o tym sądzicie? Czy to ma sens? Mam mieszane uczucia.
bo esperal budzi mieszane uczucoia ale to tylko kaganiec by nie pić i trzeżwieć trzeba czegoś więcej jesli po esperalu pójdzie na mityng i na terapie to to ma sens jesli nie raczej nerwowo będzie choć nie wylkluczone że trzeźwo

Mi w 96-tym wszywka pomogla przetrwac,bylem w takim stanie,ze z domu sie balem wyjsc,ale niestety straszyla mnie troche ponad 4 miesiace,bo i tak zapilem i pogotowie potrzebne bylo...,ale 4 miechy nie pilem ze strachu... :>

Estera - Śro 10 Lip, 2013 20:05

wiolex255 napisał/a:
To jest dobry człowiek, mąż i ojciec ale jak nie pije

co dokładnie masz na myśli? jak przez ile nie pije?
Po pierwsze witaj, bo jeszcze mnie tu u Ciebie nie było.
Po drugie: ja też uważałam, że konkretnym argumentem było mówienie "jest fajnym facetem jak nie pije". Tylko wiesz co? w którymś momencie uświadomiłam sobie, że go w ogóle nie znam! bo nawet jak przez jakiś czas nie pił, to myślenie miał pijane i był miły i fajny nie dlatego, że mu się nagle charakter zmienił, ale PO COŚ. żeby mnie uciszyć, żeby pozbyć się własnych wyrzutów sumienia po jakiejś akcji, żeby pooszukiwać samego siebie, że przecież może nie pić... itd, itp. Jedna wielka ściema. Czy jest fajny czy nie, to moim zdaniem można powiedzieć jak alkoholik zacznie się leczyć i pracować nad sobą...
powodzenia :)

ja - Śro 10 Lip, 2013 21:57

A ja myślę, że taki rachunek wychodzi z porównania. Gdy przeciwstawimy sobie delikwenta trzeźwego i pijanego to wynik sam się nasuwa. A że często też stara się wtedy bardziej, bo ma poczucie winy to już prawie ideał wychodzi. :wysmiewacz:
pannamigotka - Śro 10 Lip, 2013 22:07

Taki rachunek wychodzi też wtedy, kiedy potrafimy rozróżnić chorobę od osoby i wiemy, jaka ta osoba jest na trzeźwo.
Ja akurat zawsze byłam zdania, że mój alkoholik bez alkoholu to człowiek do rany przyłóż, dobry dla mnie i dla dziecka, zaradny, inteligentny, tylko po pijaku to wszystko znikało... Na trzeźwo zawsze dobrze się ze sobą czuliśmy, rozumieliśmy. I też jak to tu napisałam na początku jak jeszcze pił, to zostało to wyśmiane.
I jak trzeźwieje to okazuje się, że naprawdę dobrym człowiekiem, nie bez wad, ale jego zachowanie wynikało z choroby, a nie z wredoty charakteru. Także najważniejsze to jest to, co się czuje,a nie to co mówią inni.

ja - Czw 11 Lip, 2013 06:59

pannamigotka napisał/a:
I też jak to tu napisałam na początku jak jeszcze pił, to zostało to wyśmiane.


Migotko absolutnie nie miałam zamiaru wyśmiewać się z kogokolwiek. :kwiatek:

Wiesz mój M. też okazał się teraz w porządku gościem ale to nie zmienia faktu, że moja ocena jego zachowania wcześniej nie była oparta na obiektywnych przesłankach. Teraz okazało się, że wcale nie jest taki jak myślałam. Jego dobre zachowanie w czasie przerw w piciu spowodowane było wieloma czynnikami zewnętrznymi i niekoniecznie był on taki naprawdę. Jak zaczął trzeźwieć to zobaczyłam całkiem innego człowieka - fajnego ale innego. Np. okazało się, że tak naprawdę jest domatorem gdzie wcześniej raczej towarzyski był. Ale to była zasługa alkoholu. I musimy znaleźć teraz półśrodek żeby jakoś razem funkcjonować bo ja lubię towarzystwo ludzi i nie mogę siedzieć za długo w domu bo wariuję.

Klara - Czw 11 Lip, 2013 07:18

pannamigotka napisał/a:
I też jak to tu napisałam na początku jak jeszcze pił, to zostało to wyśmiane.

Po prostu masz szczęście Migotko!
Bardzo często się zdarza, że pary po tym jak jedno z nich zaczyna trzeźwieć, rozstają się, bo różnice między nimi okazują się nie do wytrzymania.
Dlatego "dobroć" aktywnego alkoholika jest tu poddawana w wątpliwość, a wyjątki zdają się potwierdzać regułę i nic na to nie można poradzić :bezradny:

wiolex255 - Czw 11 Lip, 2013 07:25

ja napisał/a:
I musimy znaleźć teraz półśrodek żeby jakoś razem funkcjonować bo ja lubię towarzystwo ludzi i nie mogę siedzieć za długo w domu bo wariuję.


A jak się zyje z osobą, która nie może pić, nie może przebywać wśród osób, które piją?
Czy można normalnie żyć? Czy zostaje tylko siedzenie w domu? Przecież całe otoczenie pije alkohol w mniejszej lub większej ilości. Co z uroczystościami typu: sylwester, wesele, imieniny? Ja też lubię towarzystwo, lubię potańczyć.

szymon - Czw 11 Lip, 2013 07:49

wiolex255 napisał/a:
Czy można normalnie żyć?


można

wiolex255 napisał/a:
Czy zostaje tylko siedzenie w domu?


można siedzieć, stać, biegać, skakać.... w domu, na podwórku, na rynku, w autobusie

wiolex255 napisał/a:
Przecież całe otoczenie pije alkohol w mniejszej lub większej ilości


jak masz ochotę wypić piwo lub drinka to pijesz

wiolex255 napisał/a:
Co z uroczystościami typu: sylwester, wesele, imieniny?


a Ty pytasz w imieniu swojego męża? bo coś za cholerę nie mogę zrozumieć :roll:
jeżeli chodzi o Ciebie to idziesz na sylwester, wesele, imieniny... do koleżanki też na piżamową noc

wiolex255 napisał/a:
Ja też lubię towarzystwo, lubię potańczyć.


to bardzo dobrze

pannamigotka - Czw 11 Lip, 2013 08:05

ja napisał/a:
Migotko absolutnie nie miałam zamiaru wyśmiewać się z kogokolwiek.

Ale to chyba nie byłaś Ty, bo Ciebie wtedy chyba na forum jeszcze nie było :P

Ja nie pamiętam nawet kto to był.

Na zjeździe regionu w Rybniku Irenka z USA opowiadała swoją historię- kto był ten wie :) i ona opowiedziała MOJĄ historię. Jej mąż miał taki typ picia jak Lukasz i w okresach trzeźwości dogadywali się dobrze. Wtedy zrozumiałam, że tak może być i że ja też tak mam. Może stąd taka niezgoda we mnie na pijane życie. I zgadzam się z Tobą, JA, że różnica między zachowaniem trzeźwym i pijanym plus poczucie winy w okresie nie picia może zaburzać obiektywny ogląd.
Klara napisał/a:
bo różnice między nimi okazują się nie do wytrzymania.

u nas różnice były nie do wytrzymania jak pił, a jak zaczął trzeźwieć,to okazuje się, że mamy podobne albo takie same cele. Są zgrzyty, jesteśmy bardzo świeżo po kryzysie, krótkim, ale intensywnym, ale on mija/ minął na szczęście. U nas podstawowe kwestie dot.wychowanie dziecka, pieniędzy, religii, polityki, leczenia itp są takie same, różnimy się w drobniejszych rzeczach np ja wolę pojeździć na rowerze, a on klapnąć na kanapę, ale idziemy na kompromisy i jest ok

wiolex255 napisał/a:
A jak się zyje z osobą, która nie może pić,

Nie wiem, ja żyję z osobą, która może pić :)

wiolex255 napisał/a:
Czy można normalnie żyć? Czy zostaje tylko siedzenie w domu? Przecież całe otoczenie pije alkohol w mniejszej lub większej ilości. Co z uroczystościami typu: sylwester, wesele, imieniny? Ja też lubię towarzystwo, lubię potańczyć.

Wydaje mi się, że tak jak on pije, bo przeraża go życie bez alkoholu,to tak samo takie życie przeraża Ciebie. Nie dowalił Ci wystarczająco, nie wypił tego co ma wypić... Ja rok temu upadłam i wtedy zrozumiałam, że nie ma miejsce na półśrodki.
Ty możesz pić, nie jesteś uzależniona...
Zaczniesz się martwić JEŚLI przetrzeźwieje, jak wyrzuci wszystkie kieliszki w domu i koszulki z logiem piwa i pourywa kontakty z pijakami. Wtedy możesz się martwić :)

ja - Czw 11 Lip, 2013 08:41

wiolex255 napisał/a:
Czy można normalnie żyć?

Tu właśnie trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy akceptuję że alkoholizm to choroba -choroba śmiertelna i jako taka wymaga zmiany trybu życia? Czasami całej rodziny. Nie jest to łatwe bo na początku wydaje się, że wystarczy, żeby to on przestał pić a reszta pozostanie bez zmian. A to się tak nie da.

Ja się bardzo buntowałam przeciw temu. No bo jak. Tyle lat czekałam na to normalne życie, na koniec wiecznego zajmowania się jego problemami i życia pod schemat jego picia i gdy on już przestaje to prawie nic się nie zmienia bo dalej żyjemy pod jego potrzeby. Mi wiele dały słowa mojej terapeutki skierowane do mnie w momencie gdy bardzo bałam się nawrotu i to mnie blokowało przed normalnym życiem bo czekałam na to aż zapije. Że na raka też może zachorować. I wiele innych rzeczy może się zdarzyć. Na co nie mamy wpływu. Dlatego albo chcemy z tym człowiekiem być z pełnymi konsekwencjami albo się rozstajemy.

Tylko, że to są rozterki na później. Nie zamartwiaj się na zapas. Na razie zadbaj o siebie. Bo nie masz się chyba na razie o co martwić, jak to będzie jak nie będzie pił ?

pietruszka - Czw 11 Lip, 2013 09:58

wiolex255 napisał/a:
Czy można normalnie żyć? Czy zostaje tylko siedzenie w domu?

czasem mam wrażenie, że dopiero zaczęło być normalnie, jak alkohol zniknął z naszego życia. Wiesz jak cudownie można się bawić bez wspomagaczy, jak naturalnie się śmiać? I bez obawy, że ktoś przekroczy granice dobrego smaku. Oczywiście sama mogę pić, ale... nie widzę większej potrzeby. Bawić się już umiem na trzeźwo, z pijanymi mi nie po drodze :)

Owszem, na początku buntowałam się, dlaczego to ja mam się ograniczać, przecież ja nie mam problemu. Teraz... ot lepiej mi smakuje życie z trzeźwymi i świadomymi ludźmi. Bywam na imprezach alkoholowych, wpadnie jakieś wesele, imieniny, ale wtedy albo idziemy w innym terminie, albo ewakuujemy się w miarę wcześnie, albo idę sama.

Bawić się na trzeźwo i świadomie - to moim zdaniem _ cudna umiejętność :) No i zostają zwykle miłe wspomnienia następnego dnia.

Estera - Czw 11 Lip, 2013 10:02

wiolex255 napisał/a:
Czy można normalnie żyć?


pojedź na zlot dekadencki, to zobaczysz :lol2: :p

ja - Czw 11 Lip, 2013 10:09

pietruszka napisał/a:
dopiero zaczęło być normalnie, jak alkohol zniknął z naszego życia


Potwierdzam, chociaż u nas to dopiero początki. Ale odkąd ja też nie sięgam za alkohol to jestem jakby spokojniejsza. Czuję po prostu, że też robię wszystko żeby nasze życie było dobre.

Ale nie jest łatwo. Starzy znajomi się wykruszyli nowych jeszcze nie ma. Natomiast my staramy się rodzinnie odbudować i sami sobie na razie wystarczamy.

A tak po prawdzie to nie nigdy nie lubiłam siebie po alkoholu. Był on mi potrzebny żeby zagłuszyć to co złe albo pomóc być "fajniejszą". Teraz gdy przerabiam to na terapii niepotrzebny mi on.

Jacek - Czw 11 Lip, 2013 13:23

wiolex255 napisał/a:
A jak się zyje z osobą, która nie może pić

może i są takie osoby,ja osobiście nie znam
- ja nie mogę pić - ależ mogę pić
tylko że ja
- ja mogę nie pić
Wiolciu widzisz tę różnicę ???
ja osobiście nie odmawiam pójścia z żoną na imprezy rodzinne,wszyscy znają mój problem,włącznie ze mną,,więc nikt mnie nie namawia
ale proponuję zainteresować się klubem abstynenta
takie kluby organizują wyjazdy,zabawy bez alkoholowe
Estera napisał/a:
pojedź na zlot dekadencki, to zobaczysz :lol2: :p

o i tu bardzo dobry pomysł - najbliższy 26 lipca :skromny:

wiolex255 - Pią 12 Lip, 2013 06:29

Nie uwierzycie! Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM z naszej parafii. Mówił, że będziemy mięli gościa, posprzątał cały dom ale takiego się nie spodziewałam. No i przy stole zaczęła się rozmowa.
M dzisiaj wieczorem jedzie sobie wszyć Esperal. Oprócz tego ma chodzić na terapie.
Chyba rzeczywiście się zawziął i nie chce pić. Tylko nie wiem czy dla siebie czy robi wszystko żebyśmy się nie wyprowadziła. Jest mi coraz trudniej trzymać się tej decyzji. Może jednak powinnam zostać skoro chce wszystko naprawić. Tylko, że chyba jest za późno. Wole zamieszkać sama i zobaczymy co dalej. Ciągle za mną łazi i błaga żebyśmy zostały. W poniedziałek mam jechać z dziećmi nad morze, prosi żeby mógł jechać z nami.

Jo-asia - Pią 12 Lip, 2013 06:52

Widzę, że podobne dylematy Tobą targają :)
ja odpuściłam,
nie liczę na cud,
daje sobie szansę, na poznanie własnych potrzeb
życzę powodzenia :)

olga - Pią 12 Lip, 2013 07:02

wiolex255 napisał/a:
Jest mi coraz trudniej trzymać się tej decyzji.

Ty decyzje juz podjelas, nie potrzebna Ci rada bo zostaniesz. Zostan i sprobuj. Jesli nie sprobujesz to bedziesz miala wyrzuty sumienia, ze on chcial i staral sie a Ty wszystko popsulas. Oczywiscie pisze to z przymruzeniem oka bo Twoje decyzje nie maja wplywu na to co on zrobi. Powodzenia.

romi - Pią 12 Lip, 2013 07:06

wiolex255 napisał/a:
Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM

loj loj biedny ten ALKOHOLIK!!!

Klara - Pią 12 Lip, 2013 07:13

wiolex255 napisał/a:
M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM z naszej parafii

Hmmm... z grubej armaty wystrzelił 8|
wiolex255 napisał/a:
Jest mi coraz trudniej trzymać się tej decyzji.

Życzę Ci Violu, żeby decyzja którą podejmiesz była dobra dla Ciebie i dla dzieci!
Trzymam za Was kciuki :kciuki:

szymon - Pią 12 Lip, 2013 07:20

wiolex255 napisał/a:
Nie uwierzycie! Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM z naszej parafii


eeee tam :beba:
nie takie rzeczy słyszałem :mgreen:
alkoholik jest najbardziej kreatywny i potrafi wymyśleć TAKIE rzeczy, że dla zwykłego i przeciętnego są nadzwyczajne

nie pije dwa, trzy dni i zauważył co się dzieje wokół niego
STRACH wielki go ogarnął przed przyszłością
WSTYD, bo jak to żona odeszła, odejdzie?
zachowuje się jak DZIECKO, sprowadzenie księdza do domu jest hitem, ma jaja?

po owocach poznać można chłopa,
nie po obietnicach,
nie po kwiatkach
nie po płaczu
PO OWOCACH

Eila - Pią 12 Lip, 2013 08:01

wiolex255 napisał/a:
Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM

:szok: :szok: :szok:

pterodaktyll - Pią 12 Lip, 2013 08:28

wiolex255 napisał/a:
Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM z naszej parafii.

skąd ja to znam............ :mysli: ........ :rotfl:
wiolex255 napisał/a:
Może jednak powinnam zostać skoro chce wszystko naprawić.

Jeżeli w to wierzysz to jesteś kolejna naiwna.........nie wiesz czego on naprawdę chce a ja z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że zaczęło sie "odrabianie strat i szykowanie sobie kolejnego picia". Jestem gotów nawet się założyć.

pannamigotka - Pią 12 Lip, 2013 08:41

wiolex255 napisał/a:
Wczoraj wieczoewm M przyszedł do domu z PROBOSZCZEM z
:zdziwko: :zemdlala:
no to już Cię ma...
Esperal nie jest już produkowany, więc nie wszyje sobie Esperalu, poza tym Esperal i inne tego typu leki nie leczą alkoholizmu, wręcz mogą zakłócać terapię, a dwa...
manipulacja się udała. Ty zostajesz, przedłużasz gehennę dzieci... i wszystko kręci się jak chce alkoholik. Bardzo to smutne...
Nie oceniam Cię, bo przez lata tańczyłam jak zagrał alkoholik.
Byłaś na Al-anon?

Mysza - Pią 12 Lip, 2013 09:00

wiolex255 napisał/a:
Może jednak powinnam zostać skoro chce wszystko naprawić.

Jeśli chce naprawić, to będzie naprawiał czy wyprowadzisz się czy nie, ale ponieważ sama nie jesteś pewna jego intencji
wiolex255 napisał/a:
Chyba rzeczywiście się zawziął i nie chce pić. Tylko nie wiem czy dla siebie czy robi wszystko żebyśmy się nie wyprowadziła


to radziłabym się mocno zastanowić zanim znowu zmienisz decyzję i zostaniesz...
Niemniej, cokolwiek postanowisz bądź pewna tego co robisz, a nie dlatego że tak ktoś Ci powiedział, bo ... w środku drogi może zabraknąć Ci "mocy"

romi - Pią 12 Lip, 2013 09:15

pterodaktyll napisał/a:
Jestem gotów nawet się założyć.

Ja tez moge sie zalozyc nawet reke moge dac uciac ze pojdzie w tany. Mialem szwagra, wzialem go do roboty bo mu uwierzylem, nie dosyc, ze kontrakt stracilem przez niego to jeszcze kontakty na przyszlosc.

szymon - Pią 12 Lip, 2013 09:28

już się tu zakładali, ze zapije po pół roku
teraz chodzą bez rąk :glupek:
owoce, owoce...

piotr7 - Pią 12 Lip, 2013 10:25

Moim zdaniem ten proboszcz to najzwyklejsza manipulacja

Szkoda że nie wpadłaś na ten genialny pomysł,przyprowadzasz proboszcza żeby przekonał twojego alkoholika do zmiany życia.

szymon - Pią 12 Lip, 2013 10:31

pterodaktyll napisał/a:
szymon napisał/a:
owoce, owoce...

A co Ty tak z tym owcami? :mysli: Za pasterza pomykasz? :rotfl:


to proste, skromny człowieku :skromny:

owoce są słodkie :mniam:
a warzywa po wódzie :uoee:

pietruszka - Pią 12 Lip, 2013 12:09

na razie to jeszcze nie widzę żadnych konkretów,nawet wszycia tej witaminy C w pewną część ciała. Ja Ci Wiola nie powiem, odejdź czy zostań - to Twoja decyzja, Twoje życie, ale i Twoja odpowiedzialność za dzieci.

Kiedy ponad 7 lat temu postawiłam ultimatum Pietruchowi, to już wiedziałam, że same słowa to można sobie z wiatrem puścić. Tyle, że po pamiętnej rozmowie ostawił alkohol jeszcze tego samego dnia (Bóg nas strzegł, że w czasie jego zespołu abstynencyjnego nie dostał padaczki, ani delirki, choć jak twierdzi miał stany paradeliryczne, fakt, że potrzęsło go przez kilka dni makabrycznie). Trzeciego dnia meldował się w poradni i jeszcze w tym samym tygodniu był na pierwszym spotkaniu. A ja chyba przez pierwsze trzy miesiące nie do końca wierzyłam w jego nawrócenie, no ale jak już rzuciłam dla świętego spokoju, że pod warunkiem spełnienia określonych zachowań - ma prawo zostać, to czułam się zobowiązana do trzymanie samej siebie za słowo. Potem już zaczęłam zauważać konkretne zmiany.
Inna sprawa, że nie mamy dzieci, więc ryzykowałam tylko samą sobą. Jak przypomnę sobie te pierwsze miesiące, to nie chciałabym narażać dzieci na taką atmosferę w domu. Pietruch chodził zły, naburmuszony, wciąż powtarzał, że go zaszantażowałam. Trudny to był czas. No ale tak było u mnie. Nie wiem, jak bym sobie poradziła z tym chaosem emocjonalnym bez Al-anonu i terapii.

wiolex255 - Pią 12 Lip, 2013 12:59

pannamigotka napisał/a:
Esperal nie jest już produkowany, więc nie wszyje sobie Esperalu

Powiedziałam mu o tym. Zadzwonił do apteki i rzeczywiście nie mają juz tego. M. twierdzi, że w aptece nie dostanie się tego ale lekarze to mają i za 500 zł wszywają.
Prawda czy nie?
Pogubie się w tych manipulacjach. A może lepiej niech myśli, że mu ten Esperal wszyli to będzie go broniło przed piciem.

pterodaktyll - Pią 12 Lip, 2013 13:04

wiolex255 napisał/a:
może lepiej niech myśli, że mu ten Esperal wszyli to będzie go broniło przed piciem.

Aleś Ty naiwna..........

Jacek - Pią 12 Lip, 2013 13:12

wiolex255 napisał/a:
Pogubie się w tych manipulacjach.

a co Ty robisz???
po piwo jemu skocz
przestań się babrać jego życiem ,,bo narzekasz,a przedtem się wciskasz tam gdzie nie powinnaś
nie myśl sobie że jak nie pójdziesz jemu po to piwo,to nie znaczy że jemu nie ścielisz drogi do chlania
cokolwiek ma być,to będzie ale tak jak on zadecyduje
Ty masz jemu jeno warunek stawić,,czego oczekujesz od niego
a całą resztą niech się on martwi aby dorównać to co zażądasz

pannamigotka - Pią 12 Lip, 2013 13:23

wiolex255 napisał/a:
Prawda czy nie?

Po prostu biznes.
wiolex255 napisał/a:
niech myśli, że mu ten Esperal wszyli to będzie go broniło przed piciem.

wiesz lepiej, co powinien myśleć inny człowiek? a niech sobie myśli co chce.

Linka - Pią 12 Lip, 2013 13:30

wiolex255 napisał/a:
Zadzwonił do apteki

a zadzwonił do poradni? umówił się ?
jak ktoś bardzo chce to potrafi.

a w sprawie proboszcza: kościół dopuszcza separację aby chronić rodzinę, dzieci
Prawodawca kodeksowy zarządza: „Jeśli jedno ze współmałżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą" (kan. 1153 § 1).

ewa29 - Pią 12 Lip, 2013 13:51

wiolex255 napisał/a:
No i przy stole zaczęła się rozmowa.
M dzisiaj wieczorem jedzie sobie wszyć Esperal. Oprócz tego ma chodzić na terapie.
Chyba rzeczywiście się zawziął i nie chce pić. Tylko nie wiem czy dla siebie czy robi wszystko żebyśmy się nie wyprowadziła.

Witaj Wiola:) Jeśli powiedziałaś mężowi jasno, że się wyprowadzasz to trzymaj się tej decyzji,jednak wiem że to trudne być konsekwentną, choć to i tak nic nie zmieni bo to czy m będzie się leczył to tylko jest jego decyzja .On musi ją podjąć dla siebie!!!! a nie dla Ciebie czy dzieci, wydaje mi się, że teraz robi to dla Ciebie abyś się nie wyprowadzała i taki stan długo nie potrwa bo i tak popłynie no i boi się że zostanie sam..., więc jak dla mnie to z jego strony jest manipulacją, a nie że rzeczywiście się zawziął i nie chce pić i moim zdaniem nie dorósł do tego aby zrobić krok ale dla siebie w kierunku leczenia. Takie moje zdanie. A wracając do wyprowadzki to u Ciebie zmieni tylko to że nie będziesz musiała oglądać pijanej buzi i będziesz spokojna i dzieci, ale pamiętaj że Ty też powinnaś się leczyć nie tylko Twój M :)

ewa29 - Pią 12 Lip, 2013 14:09

wiolex255 napisał/a:
W poniedziałek mam jechać z dziećmi nad morze, prosi żeby mógł jechać z nami.


Ja bym pojechała z dziećmi, a zostawiła m samemu sobie, dlatego że Ty wypoczniesz a on będzie miał czas na przemyślenie i albo będzie dalej pił albo pójdzie tak jak mówił na terapie. Zostaw to jemu, a Ty skup się na sobie a będzie ci lżej Wiolu :) Mąż jest pełnoletni wie gdzie szukać pomocy jak sobie nie poradzi. Ja bym mu tylko zostawiła karteczkę z numerami tel do ośrodków uzależnień w google możesz je znaleźć i do poradni uzależnień bądź do klubu AA i przyczepiła w widocznym miejscu i tyle co dla niego możesz zrobić. Twój wybór i decyzja :) Ja wyraziłam tylko swoje zdanie.
Pozdrawiam :buziak:

pietruszka - Pią 12 Lip, 2013 14:35

ewa29 napisał/a:
bądź do klubu AA

tu bym sprostowała: spis mitingów AA i spis klubów Abstynenta. Nie ma czegoś takiego jak klub AA :)

ewa29 - Pią 12 Lip, 2013 15:43

pietruszka napisał/a:
tu bym sprostowała: spis mitingów AA i spis klubów Abstynenta. Nie ma czegoś takiego jak klub AA :)


Tak pomyliłam się oczywiście są Stowarzyszenia lub kluby Abstynenta, nie ważne bo chodziło mi bardziej o numer tel do takiego klubu a o mitting to się może zawsze zapytać dzwoniąc pod wskazany numer :)

Anonymous - Pią 12 Lip, 2013 17:09

niezły manipulant, to tu się zarzeka, że wszyje sobie esperal dzisiaj wieczorem, a nawet nie ma jeszcze nic zorganizowanego i dzwoni do apteki z pytaniem o ten specyfik?

on już zauważył, że jest na dobrej drodze, bo zaczynasz z nim coraz więcej rozmawiać czyż nie? Ty zostaniesz, będzie grzeczny, potem teksty że tylko jedno piwko, ty uwierzysz i dalej heca...

Duszek - Pią 12 Lip, 2013 18:24

O sztuczkach - manipulacjach na jakie dawałam się nabrać mogłabym Ci dużo pisać i podawać wiele przykładów, ale nie o to chodzi.
Na razie robisz wszystko, ale nie dla siebie tylko po to, aby go zmienić. I ja tego nie krytykuję i nie oceniam, bo sama kręciłam się (a może dalej... :mysli: ) wokół swojego alkoholika. Z każdą obietnicą, po stracie pracy, wylądowaniu w szpitalu a nawet z kolejną wszywką we mnie rosła nadzieja, że coś zrozumiał i już będzie tylko lepiej. Początkowo szukając pomocy tu na forum czasem miałam wrażenie, że ludzie się mylą, że nie piszą o mnie, no jak to przecież u nas będzie inaczej itd. I z każdym kolejnym jego zapiciem ja upadałam coraz bardziej, aż pewnego dnia straciłam chęci życia...
Kiedyś ktoś "mądry" mi tu napisał coś w tym stylu: "...nie masz jeszcze dość i jak Ci porządnie dokopie to wtedy będziesz wiedziała, co robić..." ( :buzki: mu za to).
Nie dam Ci żadnej rady, bo to Twoje życie ale życzę Ci abyś szybciej dojrzała do swych decyzji, niż ja...bo szkoda życia, czasu, zdrowia i przede wszystkim dzieci. Trzymam kciuki.

esaneta - Pią 02 Sie, 2013 11:03

wiolex255 napisał/a:
Postanowiłam się wyprowadzić od 1 sierpnia i trwam przy tym

Co słychać u Ciebie 2 sierpnia?

wiolex255 - Sob 03 Sie, 2013 08:39

Witam ponownie.
Od kiedy mąż nie pije wszystko robił żebyśmy się nie wyprowadziły. Prosił, błagał, rozmawiał z córką. I to córka poprosiła mnie żybyśmy dały jeszcze jedną szansę tacie. Jak zacznie jeszcze raz to wtedy się wyprowadzimy. Co miałam zrobić? Chciałam odejść ale bałam się, że dzieci będą miały do mnie pretensje, że teraz jak tata chce to mama nie chce. Dałam mu warunek ,że ma chodzić na terapię indywidualną (raz w m-cu) a od października zaczyna terapię grupową (teraz mamy sezon w pracy i nie może codziennie tam chodzić). Zostałam w domu i narazie jest dobrze. A co będzie dalej, zobaczymy.

esaneta - Sob 03 Sie, 2013 08:40

Dużo wiesz o jego terapii, a co z Twoją?
Klara - Sob 03 Sie, 2013 08:47

wiolex255 napisał/a:
A co będzie dalej, zobaczymy.

Violu, czy Ty pamiętasz o tym, że JAK NAJSZYBCIEJ powinnaś rozpocząć terapię?
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
wiolex255 napisał/a:
ma chodzić na terapię indywidualną (raz w m-cu) a od października zaczyna terapię grupową

? :mysli:
Od niego masz takie informacje?
Od kiedy "ma chodzić?"

pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 10:25

wiolex255 napisał/a:
Dałam mu warunek albo skończy na dobre albo odchodzę z dziećmi. Oczywiście obiecał, że nie będzie i zaczął chodzić na terapię indywidualną. Nie pił ponad miesiąc. Znowu pije a ja nie wiem co mam zrobić. Chcę odejść bo nienawidzę tego jaki jest jak pije.

Tak napisałaś miesiąc temu.........

pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 10:25

wiolex255 napisał/a:
Dałam mu warunek ,że ma chodzić na terapię indywidualną (raz w m-cu) a od października zaczyna terapię grupową (teraz mamy sezon w pracy i nie może codziennie tam chodzić).

A tak napisałaś dzisiaj..........
Czy to się czymś różni?

pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 10:29

wiolex255 napisał/a:
A co będzie dalej, zobaczymy.

Niooo...........za miesiąc pewnie znowu napiszesz: :
"dałam mu ostatnią szansę bo.........."i tu jakiś kolejny powód, żeby tylko nie podejmować żadnej decyzji, której boisz się jak diabeł wody święconej.
Żeby nie było gołosłownie, jak takich "szans" dostawałem od żony już nawet nie jestem w stanie policzyć ile.........Po co miałem przestawać chlać, skoro ona tylko straszyła i nic poza tym. Ty jesteś kolejna, która usiłuje wystraszyć alkoholika......dobre sobie .......

wiolex255 - Sob 03 Sie, 2013 10:31

Zostałam w domu pod kilkoma warunkami. Wszył sobie Esperal, więc nie pije ale ma też się leczyć. Sam powiedział, że pójdzie znowu na terapię ale dopiero w październiku. Niedawno byłam u terapeutki, trochę się wygadałam, trochę odpowiedziała mi na nurtujące mnie pytania ale nic specjalnego. Nie mówiła, że mam przyjść znowu. Mąż wie, że nie zostałam dla niego tylko dla dzieci. Cieszę się, że tak się potoczyły nasze losy ale nadal śpię w salonie. A niech się troche postara żeby mnie odzysakać. Nie będzie to łatwe. Nie wiem czy nie będzie nam potrzebna jakaś terapia małżeńska. Nie wiem czy Go jeszcze kocham. Żyję obok swojego męża mimo, że się stara nie ufam mu, nie mam ochoty się do niego przytulać. W styczniu jak przestał pić byłam w takiej euforii, że skakałam po sufit ze szczęścia. Teraz tego nie ma.
Klara - Sob 03 Sie, 2013 10:34

wiolex255 napisał/a:
Niedawno byłam u terapeutki, trochę się wygadałam, trochę odpowiedziała mi na nurtujące mnie pytania ale nic specjalnego.

Byłaś po raz pierwszy?
Powiedziałaś, że chciałabyś podjąć terapię?
Byłaś szczera?

pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 10:36

wiolex255 napisał/a:
Wszył sobie Esperal, więc nie pije

Też tak robiłem jak musiałem przeczekać "humory" żony....
wiolex255 napisał/a:
Sam powiedział, że pójdzie znowu na terapię ale dopiero w październiku.

A może się założymy.........klasyczny unik żeby nic nie robić. Aleś Ty naiwna...........
wiolex255 napisał/a:
Mąż wie, że nie zostałam dla niego tylko dla dzieci.

Żeby kiedyś Ci tego nie wypomniały, że nic nie zrobiłaś jak było źle..........to z kolei Twój klasyczny unik żeby nic nie robić

Duszek - Sob 03 Sie, 2013 10:36

wiolex255 napisał/a:
Mąż wie, że nie zostałam dla niego tylko dla dzieci

Myślisz, że dla niego jest to istotne?

wiolex255 napisał/a:
czy nie będzie nam potrzebna jakaś terapia małżeńska

Byc może, ale najpierw Tobie jest potrzebna terapia dla osób współuzależnionych.

pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 10:38

wiolex255 napisał/a:
niech się troche postara żeby mnie odzysakać.

W konfrontacji z gorzałą nie masz najmniejszych szans dopóki Twój jest czynnym alkoholikiem...........a jest

Duszek - Sob 03 Sie, 2013 10:43

wiolex255 napisał/a:
Wszył sobie Esperal

Po trzech miesiącach mój partner pił sobie dalej jakby nigdy nic. Tak to u niego działało.

wiolex255 - Sob 03 Sie, 2013 11:08

pterodaktyll napisał/a:
wiolex255 napisał/a:
niech się troche postara żeby mnie odzysakać.

W konfrontacji z gorzałą nie masz najmniejszych szans dopóki Twój jest czynnym alkoholikiem...........a jest



Tzn. , że nie ma szans? A może jednak chce przestać pić? Skąd wiecie, że to tylko żeby mnie uciszyć? To jest Jego ostatnia szansa odzyskania rodziny. Znalazłam juz mieszkanie do wynajęcia, prawie podpisywałam umowę. I On o tym wie, bo przecież widział i słyszał. Dałam też ogłoszenie na wynajem naszego domu. Wie, że nie żartowałam z tym wyprowadzeniem się. Postanowiłam zostać bo teraz bardziej się stara niż zawsze.Wyprowadzić się mogę zawsze. Nie będzie miał kolejnej szansy. Ta jest ostatnia.

Janioł - Sob 03 Sie, 2013 11:11

wiolex255 napisał/a:
Tzn. , że nie ma szans? A może jednak chce przestać pić? Skąd wiecie, że to tylko żeby mnie uciszyć?
czyny nie słowa ajak piszesz o tym co ma zrobić to tylko czas przyszły albo inaczej marzeniowo -życzeniowy. co zrobił do tej pory oprócz tzw. d*** ?
pterodaktyll - Sob 03 Sie, 2013 11:11

wiolex255 napisał/a:
A może jednak chce przestać pić?

Jak ja chciałem naprawde przestać to rzuciłem prace i wszystko i błagałem żeby mnie na terapię przyjęli. Wcześniej, owszem też wykonywałem takie pozorujące ruchy, które miały świadczyć, że coś robię w sprawie alkoholizmu.
wiolex255 napisał/a:
Nie będzie miał kolejnej szansy. Ta jest ostatnia.

Nie pytaj dlaczego, ale w ogóle w to nie wierzę...........

pannamigotka - Sob 03 Sie, 2013 12:24

wiolex255 napisał/a:
Skąd wiecie, że to tylko żeby mnie uciszyć?

Bo przechodziliśmy to nie raz i nie dwa. To jest manipulacja, co pisałam Ci wcześniej, tylko nie chciałaś tego przyjąć. Dla dobra dzieci zostajesz z czynnym alko... Czy Ty nie słyszysz, jak to brzmi?!
Cóż, nie wszystkim można pomóc. Tzn nie każdy chce sobie pomóc...

Mysza - Sob 03 Sie, 2013 18:28

wiolex255 napisał/a:
W grudniu po swoich urodzinach dostał kolejnego napadu padaczki. Widziały to nasze dzieci (4 i 11 lat). Przestał pić na kilka dni, później miał omamy. Zachowywał się jak chory psychicznie. Gadał od rzeczy. Bałam się i uciekłam z dziećmi do rodziców. Dałam mu warunek, że wrócą jak pójdzie się leczyć i będę wiedziała, że nie pije. Przed świętami poszedł. Po dwóch tygodniach terapii błagał mnie żebym wrócił to będzie mu łatwiej. Obiecywał, że nigdy już nie zacznie. Wierzyłam mu chociaż przez pierwsze tygodnie jeszcze się bałam. Terapia trwała 2 miesiące. Nie pił 3 miesiące.

Byłam w szoku jak spostrzegłam ,że popija. Dałam mu warunek albo skończy na dobre albo odchodzę z dziećmi. Oczywiście obiecał, że nie będzie i zaczął chodzić na terapię indywidualną. Nie pił ponad miesiąc. Znowu pije a ja nie wiem co mam zrobić.


wiolex255 napisał/a:
Zostałam w domu pod kilkoma warunkami. Wszył sobie Esperal, więc nie pije ale ma też się leczyć. Sam powiedział, że pójdzie znowu na terapię ale dopiero w październiku.


Nie wydaje Ci się, że samo stawianie warunków i późniejsze wycofywanie się z nich niczego nie zmieni w Twoim życiu?
Samo straszenie dla postraszenia... efektów nie daje :roll:
Nawet Ci się nie dziwię, sama podobnie próbowałam szantażować odejściami pijącego męża, również bez zamierzonego efektu.
Ale przyszedł dzień, kiedy mi się "ulało"...
chcesz czekać aż przyjdzie i do Ciebie taki dzień???

chociaż mówią, że najlepiej jest odbijać się od dna... 8|

i jeszcze coś w temacie...

yuraa - Sob 03 Sie, 2013 18:36

wiolex255 napisał/a:
Sam powiedział, że pójdzie znowu na terapię ale dopiero w październiku.

jeszcze kilka październików przewiduję niestety

wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 08:30

No i znowu jestem z wami. Wszystko co mówiliście sprawdziło się.
Miało byc pięknie a wyszło jak zwykle. Znaczy było pięknie przez pół roku kiedy nie pił. Czułam się jak nastolatka. Zachowywaliśmy się jak na początku małżeństwa, przypomniałam sobie w kim się zakochałam, jaki jest jak nie pije. I co? I wszystko pękło.

Zaczął pić pół roku temu. Nie dużo, w tak małych ilościach żebym się nie zorientowała, nie upijał się ale pił systematycznie. Na początku oczywiście nie zauważyłam ale w pewnym momencie coś zaczęło się zmieniać. Zaczęłam znowu być nerwowa, obserwowałam go. Wypił czy mi się wydaje?
Pojechaliśmy razem na wakacje na których z bratem pił codziennie ale tak żebym tego nie widziała. Cały czas po kryjomu. Dopiero wtedy byłam na 100 % pewna, że pije. Jak mu to powiedziałam to tak mnie przekonywał, że nie pije, że gdybym nie wiedziała tego od mojego brata, to bym mu uwierzyła.
Jak się cofniecie w moich postach to tam będzie, że dałam mu ostatnią szansę, że jak zacznie do odchodzę. I poinformowałam go o tym, że w wakacje rozstajemy się. Nie chce przyjąć tego do wiadomości.

Klara - Sob 14 Cze, 2014 08:43

wiolex255 napisał/a:
I poinformowałam go o tym, że w wakacje rozstajemy się. Nie chce przyjąć tego do wiadomości.

W tej sytuacji nie rozstaniecie się, bo do wakacji zdąży Cię znów przekonać, że warto spróbować jeszcze raz - ten ostatni.
Takimi ostatnimi razami będziesz mogła wybrukować swoje życie, jeśli nie odejdziesz od razu i bez żadnych zapowiedzi wcześniej mając wszystko przemyślane i zaplanowane.
Wiem coś na ten temat :(
Oczywiście Twoje życie tylko Ty możesz przeżyć, więc zrobisz jak zechcesz.

wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 08:56

I tu masz dużo racji. Przestał pić i powiedział, że napisze świadczenie, że będzie dmuchał w alkomat kiedy będę chciała, nie będzie pił i jak zacznie to pozwoli mi odejść. Ma to podpisać przy mnie i rodzicach. Ale dla mnie to jakaś głupota. Najgorszy jest problem z dziećmi ( 5 i 12 lat). Jest dobrym ojcem, nie pracuje na stały etat więc ma dużo dla nich czasu. Jakby się upijał to pewnie by się zgodziły na wyprowadzkę a tak twierdzą, że tata się poprawi, że już nie będzie, że mam mu dać jeszcze jedną szansę. A On teraz to wykorzystuje. Dzisiaj pojechał po pieczywo, zrobił im śniadanko i umówił się z nimi na basen.
pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 08:57

Witam, jestem tu nowa. Nigdy nie udzielałam się na żadnym forum ale teraz postanowiłam napisać. Jestem żoną alkoholika. Pod koniec listopada znajomy uświadomił mi, że mam męża, który pije codziennie a ja jestem tak ślepa, że tego nie widzę. Niby to wiedziałam ale chyba potrzebowałam kogoś kto mną potrząśnie. W grudniu po swoich urodzinach dostał kolejnego napadu padaczki. Widziały to nasze dzieci (4 i 11 lat). Przestał pić na kilka dni, później miał omamy. Zachowywał się jak chory psychicznie. Gadał od rzeczy. Bałam się i uciekłam z dziećmi do rodziców. Dałam mu warunek, że wrócą jak pójdzie się leczyć i będę wiedziała, że nie pije. Przed świętami poszedł. Po dwóch tygodniach terapii błagał mnie żebym wrócił to będzie mu łatwiej. Obiecywał, że nigdy już nie zacznie. Wierzyłam mu chociaż przez pierwsze tygodnie jeszcze się bałam. Terapia trwała 2 miesiące. Nie pił 3 miesiące. To były najlepsze lata w naszym małżeństwie. Czułam się tak kochana jak w narzeczeństwie. Miałam nadzieje, że to się nie skończy. Byłam w szoku jak spostrzegłam ,że popija. Dałam mu warunek albo skończy na dobre albo odchodzę z dziećmi. Oczywiście obiecał, że nie będzie i zaczął chodzić na terapię indywidualną. Nie pił ponad miesiąc. Znowu pije a ja nie wiem co mam zrobić. Chcę odejść bo nienawidzę tego jaki jest jak pije.


Napisane blisko rok temu przez Ciebie.......

wiolex255 napisał/a:
poinformowałam go o tym, że w wakacje rozstajemy się.


A kiedyż to tym razem te wakacje się zaczynają jeśli wolno wiedzieć.....

pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 08:59

wiolex255 napisał/a:
Przestał pić i powiedział, że napisze świadczenie, że będzie dmuchał w alkomat kiedy będę chciała,

Ale jaja!!!! :rotfl: :rotfl: :rotfl:

wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 09:01

Jestem w ogóle w szoku jak taka osoba może manipulować całym najbliższym otoczeniem, okłamywać całą rodzinę. Nawet Jego rodzice nie wiedzięli, że zaczął pić. Zawsze do nich dzwoni jak coś robi w domu, jak ścina trawę, jak zostaje z dziećmi, idzie z nimi na spacer. Wsztscy myślą, że jest idealnym mężem i ojcem. Szkoda, że nie chwali się jak wypije, kiedy kłamie
pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 09:04

wiolex255 napisał/a:
jak taka osoba może manipulować całym najbliższym otoczeniem, okłamywać całą rodzinę.

Dokładnie tak, jak każdy inny czynny alkoholik na jego miejscu, nie wyłączając niżej podpisanego.....to przecież fundamentalne objawy tej choroby

wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 09:05

To co mam zrobić? Odejść wbrew prośbą dzieci. Nie pij pół roku i podejrzewam, że teraz też jakis czas nie będzie żebym został. Ja Go nie kocham i mogłabym odejśc ale dzieci Go kochają.
olga - Sob 14 Cze, 2014 09:09

Jak to współuzalenioną, nie głupią przecież, alkoholik robi w bambuko
wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 09:11

Czy może powinnam iść z dziećmi do psychologa i przygotować ich na rozstanie rodziców. Nie chcę im zrobić krzywdy. Boję się, że będą miały do mnie żal, że najłatwiej jest odejść. :zalamka:
pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 09:12

wiolex255 napisał/a:
To co mam zrobić?

Przeczytaj sobie temat Słoneczka 73 to będziesz wiedziała.......

Ja jestem wrednym alkoholikiem i w tej sytuacji zostawiłbym go samego z dziećmi na......miesiąc, dwa. Mam jakieś niejasne przeczucie, że po takim okresie ich uczucia do "tatusia" bardzo zbledną.........chyba, że chcesz być, cytując klasyka, "pi****oną siostrą miłosierdzia" i poświęcisz się na "ołtarzu" rodziny, której tak naprawdę już nie ma........

pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 09:16

wiolex255 napisał/a:
najłatwiej jest odejść.
wiolex255 napisał/a:
Ja Go nie kocham i mogłabym odejśc

To zrób to i nie oglądaj się na nic

Słoneczko - Sob 14 Cze, 2014 09:19

wiolex255 napisał/a:
Zawsze do nich dzwoni jak coś robi w domu, jak ścina trawę, jak zostaje z dziećmi, idzie z nimi na spacer. Wsztscy myślą, że jest idealnym mężem i ojcem.
skąd ja to znam :beba:
kochana zapytam od razu: skończyłaś dla siebie terapie dla współ...?Sądzę, że NIE!

anuszka - Sob 14 Cze, 2014 09:29

wiolex255 napisał/a:
Ja Go nie kocham i mogłabym odejśc ale dzieci Go kochają.


:mysli: Ty go nie kochasz
:mysli: Dzieci go kochaja
:mysli: Glupota jest byc z czlowiekiem ktorego sie nie kocha !!!!!!!!!!
:mysli: Jeesli odejdziesz od czlowieka , ktorego
nie kochasz , nic nie stoi na przeszkodzie w kontaktach jego z dziecmi ta relacja ojciec-dziecko pozostaje;

anuszka - Sob 14 Cze, 2014 09:33

Wiolex-napisala- najłatwiej jest odejść.

:nono: wcale nie najlatwiej- bo trzeba sie zmienic , zawalczyc o siebie , najlatwiej jest siedziec w tym paranormalnym zwiazku i sie uzalac nad soba----wiem to z autopsji ergrg4

pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 09:36

wiolex255 napisał/a:
może powinnam iść z dziećmi do psychologa i przygotować ich na rozstanie rodziców.

Może sama się psychicznie na to przygotuj zamiast kombinować jak konik pod górkę

anuszka - Sob 14 Cze, 2014 09:36

Pterku -poprawilam sie kochany ,zaplatalam sie troche :glupek: przepraszam
wiolex255 - Sob 14 Cze, 2014 09:47

zaczynam czytać post słoneczka, trochę tego jest. Może mi wszystko rozjaśni i bedzie łatwiej
Słoneczko - Sob 14 Cze, 2014 10:09

wiolex255 napisał/a:
zaczynam czytać post słoneczka, trochę tego jest. Może mi wszystko rozjaśni i bedzie łatwiej
wiolex255, kochana, jak wracam do swoich starszych postów to aż zal ściska, że wcześniej nie poukładałam sobie w główce :uoee: Widać musiałam totalny dół zaliczyć, żeby dotarło :bezradny:
pietruszka - Sob 14 Cze, 2014 14:56

wiolex255 napisał/a:
Przestał pić i powiedział, że napisze świadczenie, że będzie dmuchał w alkomat kiedy będę chciała, nie będzie pił i jak zacznie to pozwoli mi odejść. Ma to podpisać przy mnie i rodzicach. Ale dla mnie to jakaś głupota.

A Ty co? Masz być jakimś nadzorcą jego trzeźwości? Latać za nim z tym alkomatem? :glupek:

Znam tysiące lepszych pomysłów na zagospodarowanie wolnego czasu: fryzjer, kąpiel, babskie pogaduchy, a nie pijaka pilnować :luzik:

milutka - Sob 14 Cze, 2014 21:46

wiolex255 napisał/a:
I tu masz dużo racji. Przestał pić i powiedział, że napisze świadczenie, że będzie dmuchał w alkomat kiedy będę chciała, nie będzie pił i jak zacznie to pozwoli mi odejść
wiesz kochana ile razy moj ojciec takie oświadczenia pisał :szok: mama za każdym razem sie dawała nabrać ...podpisywał przy nas ,obiecywał nam ,że się zmieni .....do dziś pije a dla mnie jest panem ktory mnie spłodził bo na miano ojca nie zasługuje :roll:
anuszka - Nie 15 Cze, 2014 05:50

Słoneczko73 napisał/a:
jak wracam do swoich starszych postów to aż zal ściska, że wcześniej nie poukładałam sobie w główce Widać musiałam totalny dół zaliczyć, żeby dotarło
_________________


Ja tez , robiac pozadek wczesniej ze swoim zyciem , oszczedzilo by mi to wielu problemow obecnie , ale widac Sloneczko -jak Ty musialam zaliczyc swoje dno :bezradny:

anuszka - Nie 15 Cze, 2014 05:54

milutka napisał/a:
wiesz kochana ile razy moj ojciec takie oświadczenia pisał


moj maz nie pisal , ale przysiegalna wszystko co mozliwe , na obrazki swiete, na krzyz , na dzieci itd-nigdy nie dotrzymal slowa -a teraz od dwoch miesiecy praktycznie go nie ma zostawil mnie sama ze wszyskim nawet ze swoimi dlugami

zołza - Nie 15 Cze, 2014 06:52

milutka napisał/a:
ile razy moj ojciec takie oświadczenia pisał mama za każdym razem sie dawała nabrać ...podpisywał przy nas ,obiecywał nam ,że się zmieni .....


Cytat:
ale przysiegalna wszystko co mozliwe , na obrazki swiete, na krzyz , na dzieci itd-nigdy nie dotrzymal slowa -


A najśmieszniejsze lub raczej najtragiczniejsze jest to , że w tamtej chwili alkoholik naprawdę w to wierzy i naprawdę chce tej obietnicy dotrzymać :( W ten sposób usiluje sobie i otoczeniu udowodnić , że nie jest z nim tak źle ... że potrafi się powstrzymać od picia , że jak się zaweźmie to nie będzie pił (tak zwana silna wola :mgreen: ) Nawet często to działa na krótka metę. Miesiąc , dwa , pól roku ( tak było u mnie ) a potem ...no cóż - widzicie , że nie mam problemu więc mogę sie napić jednego.... Takie zachowanie to jeden z ważniejszych objawów choroby alkoholowej. A koło uzależnienia kręci się coraz szybciej :(

wiolex255 - Pon 16 Cze, 2014 09:05

Rozmawiałam z mężem o separacji. Chcę żebyśmy rozstali się możliwie delikatnie, bez wojny. Chciałabym żeby pomógł mi rozstrzygnąć kwestię zamieszkania, firmy. Mamy dom i wspólną firmę. Na poczatku chciałam wyprowadzic się i wynająć mieszkanie dla siebie i dzieci. Ale jak rodzice się o tym dowiedzieli to wręcz mi zabronili tego robić. Bo jak ja mogę sę wyprowadzić z dziećmi a on ma zostać w domu? Mąż się nie zgadza na nasze rozstanie, znowu obiecuje, przysięga, płacze.Twierdzi, że teraz nie pije i już nie będzie. Prosi żebym dała mu jeszcze jedną ostatnią szansę. Mam zostać bo mnie kocha, kocha nasze dzieci, mówi, że dzieci za bardzo to przeżyją.
Boję się, że znowu jest w stanie mnie przekonać i zostanę. Zaczęła mi przechodzić przz głowę myśl, że może za szybko dą decyzję o rozstaniu podjęłam. Może teraz juz nie będzie pił. Może dla dobra dzieci z nim zostać. Jest przecież dobrym ojcem jak nie pije. Tylko, że ja nie chcę z nim być, już nie, jest za późno.

olga - Pon 16 Cze, 2014 10:54

wiolex255 napisał/a:
Jest przecież dobrym ojcem jak nie pije.

a jak pije? :roll:
wiolex255, wchodzisz w system iluzji i zaprzeczen :bezradny:
wez kartke i spisz sobie sumiennie bez oklamywania siebie wszystkie plusy i minusy bycia z nim
wiolex255 napisał/a:
Mam zostać bo mnie kocha, kocha nasze dzieci, mówi, że dzieci za bardzo to przeżyją.


manipuluje Toba :beba:
wiolex255 napisał/a:
Prosi żebym dała mu jeszcze jedną ostatnią szansę.

1. daj mi jeszcze jedna szanse
2. daj mi jeszcze jedna ostatnia szanse
3. ta szansa juz bedzie naprawde ostania
4. prosze, jeszcze najostatniejsza szanse, od jutra nie pije
5. ta szansa bedzie ostatnia, jak wypije to mnie wyrzucisz
6. nie wyrzucaj mnie, nawet psa bys nie wyrzucila, pojde na terapie :prosi:
7. ja was kocham, dla was od jutra na pewno przestane ale pozwol mi zostac ff4ghh
8..................
9..................
itd itp...........

znasz to? pewnie na pamiec tak jak i ja i wszystkie wspoluzaleznione dziewczyny
oni maja chyba jakis podrecznik z ktorego ucza sie jak manipulowac swoii zonami, partnerkami
jesli sie wycofasz przedluzysz tylko agonie

wiolex255 - Pon 16 Cze, 2014 20:25

OK odpowiadacie jednogłośnie - zostawić drania. A możecie wyjasnić mi jeszcze jedną kwestię. Dlaczego On tak usilnie próbuje mnie namówić żebym została. Jaki ma w tym cel? Przecież jakby został sam to przynajmniej nikt Go nie będzie kontrolował, może żyć jak chce, pić kiedy chce.
A On cały czas, że już nie pije, że kocha, że mam zostać.

pterodaktyll - Pon 16 Cze, 2014 20:34

No dobra......Czynny alkoholik panicznie boi się zmian, bo obawia się, że straci tzw. komfort picia i dlatego stanie na uszach żeby te zmiany nie nastąpiły. Stąd te wszystkie gadki o kochaniu, że już nie będzie itd. U podłoża tego jest panika, że nastąpi coś co uniemożliwi a przynajmniej mocno utrudni ten komfort picia. Ty, zostając przy nim, dalej mu ten komfort zapewniasz. Zresztą przyjrzyj się sobie. Ty również masz cholerny problem z podjęciem decyzji, bo to jest charakterystyczne i dla nas i Was, współuzależnionych. Nie potrafimy tych decyzji podjąć, bo nie jesteśmy gotowi ponieść ich konsekwencje i dlatego ten proces potrafi trwać latami.....Warto?
Słoneczko - Wto 17 Cze, 2014 21:15

pterodaktyll napisał/a:
Ty, zostając przy nim, dalej mu ten komfort zapewniasz. Zresztą przyjrzyj się sobie. Ty również masz cholerny problem z podjęciem decyzji, bo to jest charakterystyczne i dla nas i Was, współuzależnionych. Nie potrafimy tych decyzji podjąć, bo nie jesteśmy gotowi ponieść ich konsekwencje i dlatego ten proces potrafi trwać latami.....Warto?
:nie: :nie:

:nie: Nie warto, szkoda życia, szkoda psychiki dzieci... jak chorągiewki, wg. dnia czy tata pije, czy nie...
to przykre tak dzieci roztrajać...
a potem zdziwienie, że ma cechy typowe dla DDA... wiem to z autopsji kochana...
albo chcą być takim jak tata... i staja sie alkoholikami -
mamo - otrząśnij się

powtórzę - NIE WARTO :nie:

wiolex255 - Pon 23 Cze, 2014 10:04

Mąż teraz nie pije. Obiecał, że już nigdy nie będzie. Teraz zajmuje się dziećmi, robi zakupy, sprząta. Ogólnie pomaga mi w domu. Dzisiaj mamy 13-tą rocznicę ślubu. Kupił mi 13 róż. Ale dla mnie to nie jest jakiś szczególny dzień. Nawet te róże za bardzo mnie nie ucieszyły chociaż kocham kwiaty. Miłość się wypaliła. Myślę, że nawet jak będzie się starał to już jest za późno.
Whiplash - Pon 23 Cze, 2014 10:11

wiolex255 napisał/a:
Obiecał, że już nigdy nie będzie.
g45g21
wiolex255 - Pon 23 Cze, 2014 10:32

Będzie? A może nie.....?
wiolex255 - Pon 23 Cze, 2014 10:34

Chciała się z dziecmi przenieść na wynajmowane mieszkanie jak go zostawię. Ale rodzice się na to nie godzą. Mówią, że to Jego mam wyrzucić a nie siebie i dziećmi.
Estera - Pon 23 Cze, 2014 10:38

wiolex255 napisał/a:
Obiecał, że już nigdy nie będzie.


a ja Ci obiecuję, że nigdy nie zjem chleba. wierzysz mi?

pterodaktyll - Pon 23 Cze, 2014 10:46

wiolex255 napisał/a:
Mąż teraz nie pije. Obiecał, że już nigdy nie będzie.

:buahaha:

Sorry nie mogłem się powstrzymać.
Diabłu duszę byśmy obiecali żeby tylko nie było żadnych zmian, które utrudniły by nam picie
g45g21

pterodaktyll - Pon 23 Cze, 2014 10:49

wiolex255 napisał/a:
Teraz zajmuje się dziećmi, robi zakupy, sprząta. Ogólnie pomaga mi w domu. Dzisiaj mamy 13-tą rocznicę ślubu. Kupił mi 13 róż.

Wiesz jak nazywają się takie działania alkoholika? Przygotowywanie sobie gruntu pod następne chlanie, które i tak w końcu nadjedzie, więc trzeba zadbać żeby od razu nie oberwać a później...............a w pi*** z tą rodzina, dziećmi i tym wszystkim.......do następnego trzeźwienia. Skąd ja to znam? :mysli:

wiolex255 - Pon 23 Cze, 2014 11:18

Teraz zostanę bo juz mi trochę nerwy na niego przeszły. Ale jak znowu zacznie pić to kupię 2 walizki, spakuję Go i wystawię je na dwór. Niech sam się wyniesie.
Rodzice przed slubem kupili mi rozpoczętą budowę, którą z mężem po ślubie wykańczaliśmy, więc ja do tego domu mam większe prawa. A jak ja się z niego wyniosę do nie dosyć, że w życiu dzieci wszystko zmienię to jeszcze mu dom mam zostawić żeby spelune z niego zrobił?
Rachunków nie płacił? A kto to poźniej będzie spłacał? Wszystko jest na mnie.

pterodaktyll - Pon 23 Cze, 2014 11:22

wiolex255 napisał/a:
jak znowu zacznie pić to kupię 2 walizki, spakuję Go i wystawię je na dwór.

A dlaczego nie od razu? Potrzebujesz kolejnego pretekstu żeby tylko nie podjąć decyzji, która zaoszczędziłaby i Tobie i dzieciom nieco zdrowia i stresu. Nie oszukuj sama siebie......jak znowu zacznie.....oczywiście, że zacznie i co wtedy zrobisz, bo w te wystawianie walizek to ja jakoś za bardzo nie wierzę. Żebyś wiedziała ile razy mnie żona usiłowała straszyć podobnym argumentem.......

Jeszcze jedno.....zobacz sama jak o nim piszesz.....z dużej litery, która zazwyczaj jest wyrazem szacunku dla kogoś :p

olga - Pon 23 Cze, 2014 11:27

wiolex255 napisał/a:
jak znowu zacznie pić to kupię 2 walizki,


ja bym walizek nie kupowala :nie: szkoda byloby mi pieniedzy, w wielkie wory na smieci bym go spakowala

Whiplash - Pon 23 Cze, 2014 11:32

olga napisał/a:
bym go spakowala

:mysli: a po co?

pterodaktyll - Pon 23 Cze, 2014 11:36

Whiplash napisał/a:
olga napisał/a:
bym go spakowala

:mysli: a po co?

Bo sam tego za chińskiego boga nie zrobi o czym zresztą kol. Red. doskonale wie :mgreen:

olga - Pon 23 Cze, 2014 11:37

Whiplash napisał/a:

olga napisał/a:
bym go spakowala

a po co?

myslisz, ze przez balkon luzem łachy powyrzucac? :drapie:

Whiplash - Pon 23 Cze, 2014 11:45

olga napisał/a:
myslisz, ze przez balkon luzem łachy powyrzucac?


Dokładnie to miałem na myśli :okok: :brawo:

olga - Pon 23 Cze, 2014 11:55

eeeee :beba:
ja bym dala torbe i kij :]

Whiplash - Pon 23 Cze, 2014 12:12

olga napisał/a:
ja bym dala w torbe kijem


:boisie:

Estera - Pon 23 Cze, 2014 12:16

nie manipuluj wypowiedziami innych Wypłosz :nono: :p
olga - Pon 23 Cze, 2014 12:18

:buahaha:

nie manipuluj :nunu:

moglabym poswiecic drewniany kij od szczotki :beba: polozylabym delikwentowi na ramie, na tym zawiesilabym 120 litrowy, czarny wor z łachami i przysunelabym solidnego kopa w du**sko na rozped :p

pietruszka - Pon 23 Cze, 2014 13:49

Czarne 120 litrowe worki są ok. Wiem. Bo się sprawdziły. Ewentualnie przydają się przy innych generalnych porządkach.
Linka - Pon 23 Cze, 2014 17:49

Wiolex, napisze Ci co cię czeka...jak on w tym domu zostanie i nie będzie się leczył.
Otóz nigdy nie będziesz mogła na niego liczyć..
jak będzie przez chwilę trzeźwy, Ty i dzieci nie będziecie mogli sie odnaleźć..
no bo nagle Ty będziesz aniołem, a dzieci będą wyręczane we wszystkim.
Jak popije ty Ty będziesz ta zła no i oczywiście dzieci źle wychowałaś, jak tylko zwrócą uwagę tatusiowi.
A wspólne mieszkanie to porażka...ja już wiem jak trudno podzielić wydatki, jak niemożliwa jest wycena poniesionej pracy, czy ma plewić warzywa, które i tak sobie potem weźmie jak swoje ?, czy nie pozwalać mu nawet kosić trawnika, bo przy okazji kwiatki przeze mnie posadzone wykosi.
I tak źle, i tak niedobrze, bo jak nic nie robi, to we mnie rośnie złość, że ja muszę pracować i całe obejście ogarnąć, a jak już coś robi to trzeba go pilnować, żeby nie wykosił, nie zniszczył....
bo jego zapał do pracy rośnie wraz z ilością promili 8|

wiolex255 - Wto 24 Cze, 2014 16:10

Linka napisał/a:
Wiolex, napisze Ci co cię czeka...jak on w tym domu zostanie i nie będzie się leczył.
jak nic nie robi, to we mnie rośnie złość, że ja muszę pracować i całe obejście ogarnąć, a jak już coś robi to trzeba go pilnować, żeby nie wykosił, nie zniszczył.... 8|


Masz rację. Zgadzam się w 100 % ale zawsze jest to ale
łatwiej będzie mi go zostawić jak będzie pił, łatwiej wytłumaczyć dzieciom. A teraz udaje super tatusia i męża. Chociaż jest coraz bardziej nerwowy. Sama jestem ciekawa jak długo wytrzyma bez picia. Oby jak najkrócej to szybciej się go pozbędę.
Z tymi workami macie racje po co wydawać kase na walizki.

OSSA - Wto 24 Cze, 2014 17:27

wiolex255 napisał/a:
Sama jestem ciekawa jak długo wytrzyma bez picia. Oby jak najkrócej to szybciej się go pozbędę.


To tak jakbyś przechodziła na czerwonym świetle i czekała kiedy ktoś ciebie potrąci.
Jeśli się nie leczy to może będziesz miała miesiąc miodowy, może ciut dużej, ale nawrót masz jak w banku. Tak długo będzie manipulował, aż w końcu się nachleje, jeszcze ci i dzieciom wmówi, że to przez was. .... bo zupa była za słona. :bezradny:

wiolex255 - Śro 25 Cze, 2014 11:42

Nie potrafię teraz odejść chociaż bardzo bym chciała. Myślałam, że jestem silna babka a ta sytuacja mnie przerasta.
Ale mam jedną super wiadomość. Zapisałam się na wakacyjny kurs tańca. Czysty przypadek. Kocham tańczyć, zawsze chciałam to robić, sprawia mi to ogromną przyjemność. Zawsze piszecie żeby zrobić coś dla siebie, to zrobiłam. Tylko poszłam tam sama a kurs jest w parach i jak mój się o tym dowiedział to wariuje. Nie wiem czy mi pozwoli na niego chodzić. On nie umie i nie lubi tańczyć, kilka razy go prosiłam żeby się dla mnie nauczył ale gdzie tam. Jestem jeszcze mężatką, mam prawo sama schodzić na kurs? Wydaje mi się, że niczego złego nie robię. A alko twierdzi, że szukam sobie kochanka.

anuszka - Śro 25 Cze, 2014 12:59

ja Ciebie rozumiem , mysle ze ,masz w sobie lek przed twoim mezem, :mysli:
ja Cie rozumiem tez go odczuwam jeszcze, a dzis mialam sprawe separacyjna :bezradny:
;Co on pomysli ?
Co zrobi ?
Jak zareaguje ?
To wszysko mozna pewnie przeanalizowac,na terapii , rozprawic sie z tym strachem,
Strach ma wielkie oczy xcc czasami nam sie wydaje ,ze cos jest za trudne , ze nas przerasta ale jak zaczniemy dzialac to potrafimy przez to przejsc ;
Mi pomoga jak se mowie , ze skoro inne poradzily sobie , z podjetymi decyzjami to ja tez potrafie ,bo czym sie roznie od tej Pani X , ktora potrafila zawalczyc o siebie , postawila warunki mezowi , albo wziela separacje czy rozwod i tez niebylo jej latwo a jednak pokonala ta bariere swojej bezradnosci ?

Chciec to moc :buzki:

olga - Śro 25 Cze, 2014 13:03

wiolex255, masz prawo robic co tylko uwazasz za sluszne i dobre dla siebie, mimo, ze jestes mezatka (a co to za maz?.......... :szok: czy on Ciebie pyta czy wolno mu sie napic, czy mu wypada jako zonatemu?), nawet gdybys sobie kochanka znalazla to tez masz do tego prawo

boisz sie go? czy on ciebie bije?

Klara - Śro 25 Cze, 2014 13:40

wiolex255 napisał/a:
mam prawo sama schodzić na kurs?

U nas nie obowiązuje prawo szariatu, a więc NIE NALEŻYSZ do mężczyzny.
Masz pełnię praw i mąż nie ma prawa zabronić Ci chodzić na taki kurs.
Gdyby był dobrym mężem, gdyby nie zaniedbywał swoich obowiązków wobec rodziny, wtedy mógłby Ciebie prosić, żebyś tego nie robiła, a Ty mogłabyś tę prośbę spełnić, ale też nie miałabyś takiego obowiązku.
Idź na ten kurs - zrób to dla siebie! :tak:

wiolex255 - Śro 25 Cze, 2014 14:32

olga napisał/a:
wiolex255,
boisz sie go? czy on ciebie bije?


kilka razy podniósł na mnie rękę ale to było jakiś czas temu, teraz jak wie, że chcę odejść jest grzeczny.
On jest bardzo zazdrosny. Wiem, że nic złego nie robię ale będzie mnie szpiegował, sprawdzał telefon. Juz się ciągle pyta gdzie idę, z kim, po co, kiedy wrócę. A to jest męczące. Bo On mi nigdy nie mówił gdzie idzie, gdzie pije, z kim. I czemu sie napił chociaz obiecał, że nie będzie

olga - Śro 25 Cze, 2014 14:49

o zespole Otella slyszalas?
a jesli probuje podnosic reke na Ciebie to sie nie wahaj, dzwon od razu na policje

pterodaktyll - Śro 25 Cze, 2014 14:49

Cytat:
On jest bardzo zazdrosny. Wiem, że nic złego nie robię ale będzie mnie szpiegował, sprawdzał telefon. Juz się ciągle pyta gdzie idę, z kim, po co, kiedy wrócę

wiolex255 napisał/a:
to jest męczące

nie, to się nazywa kompleks Otella i to jest choroba, która wynika min. z alkoholizmu a jest związana z poczuciem własnej wartości a bardziej z jego brakiem

pietruszka - Śro 25 Cze, 2014 16:15

wiolex255 napisał/a:
mam prawo sama schodzić na kurs?

no pewnie, że masz prawo. A może i nawet obowiązek zadbania o siebie. Bo to właśnie jest dbanie o siebie. :tak:
Jeżeli Twój mąż tańczenie z kimś w czasie kursu traktuje jak szukanie sobie okazji do zdrady, to on ma problem, a nie ty, że mu się wszystko z seksem kojarzy :wysmiewacz:

milutka - Śro 25 Cze, 2014 22:01

wiolex255 napisał/a:
Jestem jeszcze mężatką, mam prawo sama schodzić na kurs? Wydaje mi się, że niczego złego nie robię. A alko twierdzi, że szukam sobie kochanka.
Nie robisz nic złego i powiem Ci na swoim przykładzie krótko ,,,,nie wahaj się i nie rozmyślaj nad tym ,,,idź w żywioł i nie odwracaj się za siebie ,,,głośno i wyrażnie i z przekonaniem mów męzowi ,że idziesz na ten kurs-chce niech idzie z Tobą ,nie -niech to zaakceptuje bo ty się nie wycofasz ...nawet jeśli się boisz ,nawet jeśli Cię straszy i przekonuje ,że nie powinnaś ....zapewniam Cię ,że warto przełamać własny lęk i opory...z mężem łatwo nie będzie bo będzie robił wszystko byś czuła się winna i będzie wmawiał Ci te zdrady ...ja tak miałam kiedy szłam na swój pierwszy kurs...drugi również ,,jak podjęłam pracę również ,,,doszło do tego ,że nawet jak byłam u brata to eż dzwonił i wyzywał ,że z kochankiem siedzę ...u męża stwierdzono zespół Otella ...ale ja już mu się nie tłumaczę ...terapia mi w tym pomogła i dopiero teraz widzę ile te jego groźby były warte ...ale mi żyje się już o wiele lżej bo z każdą decyzję jaką podejmuje uważam za słuszną i nie tłumaczę się już i nie boję konsekwencji z jego strony ..tak więc posłuchaj rady starszej koleżanki ;) pozdrawiam :)
upssss...miało być krótko :oops: ...no ale to cała Basia ;) :szok:

wiolex255 - Pią 04 Lip, 2014 15:32

Tydzien temu poważnie rozmawiałam z mężem. Dalismy sobie kolejną szansę. On ma nie pić, mamy zapomnieć o wszystkim co do tej pory się działo. Zaczęliśmy razem chodzić na spacery, na rowery. W niedzielę bylismy z dziećmi w parku, na bujaczkach, na obiedzie. Było miło. Nawet doszło kilka razy do zbliżenia a nie robiliśmy tego z pół roku.
No ale wszystko co dobre szybko sie kończy.
W pewym momencie wygadał się, że wynajął detektywa, który śledzi każdy mój krok. Wie wszystko, gdzie chodze, z kim sie spotykam, o czym rozmawiam. I to wszystko dlatego, że bardzo mnie kocha i nie pozwoli żebym umawiała się z chłopakiem z tańców. Zamarłam.
W domu nie odstępuje mnie na krok, podsłuchuje moje rozmowy, sprawdza telefon. Masakra

Klara - Pią 04 Lip, 2014 16:01

wiolex255 napisał/a:
Tydzien temu poważnie rozmawiałam z mężem. Dalismy sobie kolejną szansę.

i jeszcze ostatnia szansa:
A szanse dawane alkoholikom?
Jest ich wiele.
- pierwsza,
- druga,
- trzecia,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- kolejna,
- ostatnia,
- naprawdę ostatnia,
- ta już naprawdę ostatnia,
- jak już tym razem nie dotrzyma obietnic, to więcej nie będzie prosił,
- wie, że wszystko jego wina i wszystko zawalił, ale błaga o ostatnią,
- wie, że nie potrafi dotrzymać obietnicy, ale jak mu nie dasz ostatniej szansy skończy z sobą,
- teraz już naprawdę skończy,
- jest nikim, jest bydlęciem, ale błaga o ostatnią,
- ...

wiolex255 - Pią 04 Lip, 2014 17:24

Nie mogłam dokończyć wcześniejszego posta bo bardzo był ciekaw co ja takiego piszę.
Wczoraj byłam umówiona z przyjaciółką na lody i piwo. Chodzimy razem tak 2,3 razy w roku od kilkunastu lat. Do 22 było super chociaż nie mogłyśmy szczerze pogadać bo mąż mnie uprzedził, że będę śledzona i podsłuchiwana. Po 22 zadzwonił, że mam natychmiast wracać do domu. Że wystarczy łajdaczenia, wystarczająco dużo wypiłam (piłam 2 piwo i ostatnie), nagadałam się już. Grzecznie mu odpowiedziałam, że będę siedziała do 24 i się rozłączyłam. No i się zaczęło. Telefon mój i przyjaciółki nie przestawał dzwonić. Wkońcu koleżanka odebrała i mu tłumaczy, że same siedzimy w ogródku, rozmawiamy i jest umówiona ze swoim mężem na 24 to mnie odwiezie do domu. Ale do niego nie docierało to. Wydzwonił po całej najbliższej rodzinie, że matka łajdaczy się po mieście. Wkońcu ja odebrałam od niego telefon. Zaczął się na mnie drzeć. Że się k***, że szmato wracaj natychmiast do domu, jak chcę się pierd.... to mam przyjechać to on mi pokaże, komu loda robię i ciągle gdzie jestem i z kim. Darł się na cały głos. Wszystko słyszała nasza córka, która się przestraszyła i zamnknęła się w pokoju. Później mówiła, że walił pięścią w ścianę i krzyczał.
Jak wróciłam do domu to czekał na mnie. Znowu pytania gdzie się łajdacze, z kim, ciągle na siłę się przytulał, próbował pocałować. 2 h tak mi gadał. Obudziłam się o 7 i od nowa pytania, wyzwiska. Później się tłumaczył, że to dlatego, że mnie bardzo kocha, nigdy nie pozwoli mi odejść, nikt nie ma prawa mnie dotykać, nawet ten piękniś z tańców.
Odbiło mu totalnie. Były momenty, że się go bałam. Schował moje sukienki i letnie rzeczy żebym nie mogła się ładnie ubrać, żeby żaden facet na mnie nie spojrzał. Później mi je oddał twierdząc, że przesadził ale to dlatego, że tak bardzo mnie kocha.
Nie wiem czy jak wyszłam to sobie nie wypił i dlatego był taki agresywny.
Znowu jest źle, On nie widzi problemu, kontroluje co robię, z kim rozmawiam, przegląda telefon.

wiolex255 - Pią 04 Lip, 2014 17:26

Tak się nie da żyć. Zamęczy mnie. Są momenty, że bawi się z dziećmi, jest wszystko normalnie a czasami jakby miał nierówno pod sufitem. Bredzi, gada głupoty, wmawia sobie, że go zdradzam. To się chyba nadaje do leczenia.
Nie wiem czy jak wczoraj wyszłam z domu to nie łyknął czegos i dlatego tak na mnie bez powodu wydzierał. Córka powiedziała, że wyszedł do kolegi na 15 min.

Klara - Pią 04 Lip, 2014 18:58

Violetto, mąż jednej z dziewczyn z mojej terapii po którymś pobycie na leczeniu zamkniętym przestał pić, ale zaczął brać jakieś prochy i w ogóle nie kontaktował, bo ciągle był na haju.
Jeśli nie czujesz zapachu alkoholu, to może Twój mąż też przestawił się na jakieś leki?
Jeśli będzie Cię nękał, nagrywaj i wzywaj policję :(

Słoneczko - Pią 04 Lip, 2014 19:19

wiolex255 napisał/a:
Darł się na cały głos. Wszystko słyszała nasza córka, która się przestraszyła i zamnknęła się w pokoju. Później mówiła, że walił pięścią w ścianę i krzyczał.
Jak wróciłam do domu to czekał na mnie. Znowu pytania gdzie się łajdacze, z kim, ciągle na siłę się przytulał, próbował pocałować. 2 h tak mi gadał. Obudziłam się o 7 i od nowa pytania, wyzwiska. Później się tłumaczył, że to dlatego, że mnie bardzo kocha, nigdy nie pozwoli mi odejść, nikt nie ma prawa mnie dotykać, nawet ten piękniś z tańców.
długo tak będziesz ty i córka to znosić? :mysli: zamierzasz zaznać spokoju? :mysli: jeśli tak, to w jaki sposób? :mysli:
Duszek - Pią 04 Lip, 2014 19:31

olga napisał/a:
o zespole Otella slyszalas?
pterodaktyll napisał/a:
to jest choroba, która wynika min. z alkoholizmu a jest związana z poczuciem własnej wartości a bardziej z jego brakiem

Myślę, że dobrze by było, gdybyś o tym poczytała, bo gdy nic z tym nie zrobisz to może być jeszcze gorzej. Z doświadczeń innych zachowania typu podsłuchiwanie, grzebanie w telefonie, kontrolowanie wyjść i wyznaczanie powrotów, śledzenie, nachodzenie w pracy, wyszukiwanie kochanków...itp...

wiolex255 - Pią 04 Lip, 2014 20:46

Duszek napisał/a:
olga napisał/a:
o zespole Otella slyszalas?
pterodaktyll napisał/a:
to jest choroba, która wynika min. z alkoholizmu a jest związana z poczuciem własnej wartości a bardziej z jego brakiem

Myślę, że dobrze by było, gdybyś o tym poczytała, bo gdy nic z tym nie zrobisz to może być jeszcze gorzej.


A co ja mogę w tym przypadku zrobić? Zupełnie nie mam pojęcia. On wie o tym zespole Otella(był na terapi 2 lata temu) i stwierdził, że to co robi nie jest powiązane a alkoholem tylko z miłością do mnie bo jest tak bardzo zazdrosny.

wiolex255 - Pią 04 Lip, 2014 20:48

Klara napisał/a:
Jeśli będzie Cię nękał, nagrywaj i wzywaj policję


A wolno nagrywać. Na policję to ja pewnie będę się wstydziła zadzwonić. Sąsiedzi....

Klara - Pią 04 Lip, 2014 20:54

wiolex255 napisał/a:
Na policję to ja pewnie będę się wstydziła zadzwonić. Sąsiedzi....

O! Widać, że jeszcze Ci nie dopiekł do żywego.
Co Cię obchodzą sąsiedzi? :shock:
Myślisz, że nie wiedzą jak u Was jest?
Cytat:
A wolno nagrywać.

Powinnaś mieć jakiś dowód na to, że Cię nęka. To, co on robi, to przemoc - to jest karalne!
Poczytaj o przemocy w rodzinie i jak się przed tym bronić: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

pterodaktyll - Pią 04 Lip, 2014 21:01

wiolex255 napisał/a:
On wie o tym zespole Otella(był na terapi 2 lata temu) i stwierdził, że to co robi nie jest powiązane a alkoholem tylko z miłością do mnie bo jest tak bardzo zazdrosny.

Że tak grzecznie powiem, g***o prawda.....Tego typu zachowania nawet nie są tą prawdziwą, zdrową zazdrością tylko wynikają właśnie z braku poczucia własnej wartości i kompleksu Otella a ten Twój może se tak bredzić do końca świata, że to miłość i zazdrość. Wiem co piszę...........

Słoneczko - Sob 05 Lip, 2014 04:20

wiolex255 napisał/a:
Klara napisał/a:
Jeśli będzie Cię nękał, nagrywaj i wzywaj policję


A wolno nagrywać. Na policję to ja pewnie będę się wstydziła zadzwonić. Sąsiedzi....
Mam odpowiedz na wyżej postawione pytania. Ty nie chcesz sobie pomóc. Ty nie zamierzasz z tym nic zrobić. Jeszcze cię nie za bardzo skrzywdził ani córki. Co jeszcze musi się stać? Czynny alkoholik nie ma uczuć prawdziwych. To jest jego chore myślenie. A ty się cieszysz bo zazdrosny z miłości!? Dziewczyno idź na terapię jak najszybciej, bo ten człowiek was zniszczy.
Terapia od pierwszego dnia do ostatniego dnia jej trwania, a dostrzesz jak bardzo jest chory i jak bardzo mu pomagasz swoją postawą by pił pił i pił. Chcesz mu pomóc i sobie to zostaw go w końcu w spokoju i samemu sobie i odejdź od niego jak najszybciej bo tragedii czas bliski! Przemoc rodzi przemoc.

wiolex255 - Sob 05 Lip, 2014 09:44

Pewnie, że chciałabym coś z tym zrobić. Chciałabym odejść, ułożyć sobie normalne życie ale mam dwie córki, które kochają swojego tatę. Wiem, że to nie jest normalna sytuacja. Dzisiaj idziemy razem na wesele. M jest kierowcą to przynajmniej nie będzie pił.
olga - Sob 05 Lip, 2014 09:49

wiolex255 napisał/a:
ale mam dwie córki, które kochają swojego tatę.


pieknie je wychowa na rasowe DDA

wyyobraz sobie, ze ja eksa wygonilam z domu wlasciwie tylko i wylacznie ze wzgledu na dzieci

Słoneczko - Sob 05 Lip, 2014 11:02

wiolex255 napisał/a:
Chciałabym odejść, ułożyć sobie normalne życie ale mam dwie córki, które kochają swojego tatę.
olga napisał/a:
pięknie je wychowa na rasowe DDA
aha, czyli dwie córki znoszą co im tatuś ich kochany funduje :bezradny:
Pomyśl jaką matką jesteś, skoro im zadajesz cierpienie.
Kochać można każdego, to naturalne uczucie.
Myślisz, ze odległość im uczucia do ojca wyperswaduje? Na pewno nie :nie: ale za to zapewnisz im normalny zdrowy dom i bezpieczny :tak:
Dzieci i przemocowiec :boisie:
I tak jak Olga napisała: już rosną DDA - i do tego uczysz je współuzależnienia :bezradny:

Twój wybór - twoje życie.

pietruszka - Sob 05 Lip, 2014 11:21

Słoneczko napisał/a:
Pomyśl jaką matką jesteś, skoro im zadajesz cierpienie.

Sloneczko, to nie fair :nunu:
nie każda z nas w trzy minuty zatrybiła, o co w tym wszystkim chodzi, i że w życiu powtórek nie będzie. Ja tam wierzę, że i Wiola znajdzie w sobie siły, by to życie zmienić. A może i swoim przykładem w przyszłości córkom pokazać, ze trudne sytuacje w życiu się zdarzają, ale można się na nie przestać godzić.

Zycie z osobą z psychozą alkoholową niestety wcześniej czy później zamienia się w piekło. I co najgorsze, rzadko która osoba chce się leczyć... A i leczenie nie zawsze przynosi oczekiwane skutki. I z tego, co czytam z wypowiedzi w necie osób żyjących ze zdiagnozowanym zespołem Otella nie zawsze mija z zaprzestaniem picia, a zdaza się, że nasila się.


Poczytaj choćby tu: http://nowy-czlowiek.pl/text/pokaz/5/57 szczególnie wypowiedzi kobiet pod artykułem.

Słoneczko - Sob 05 Lip, 2014 11:26

pietruszka napisał/a:
Sloneczko, to nie fair :nunu:
O.K. zagalopowałam się. Masz rację Pietruniu, sdfgdrg

Sama z doświadczenia swojego wiem teraz, jak bardzo narażałam na cierpienie swoje córki nie widząc w tym nic złego :( Nawet jedna z nich z tego powodu mnie opuściła :bezradny:

Zwracam honor :tak:
pietruszka napisał/a:
A może i swoim przykładem w przyszłości córkom pokazać, ze trudne sytuacje w życiu się zdarzają, ale można się na nie przestać godzić.
i tutaj masz rację :tak: Ja też teraz wyciągam wnioski...
OSSA - Sob 05 Lip, 2014 12:04

wiolex255 napisał/a:
Chciałabym odejść, ułożyć sobie normalne życie ale mam dwie córki, które kochają swojego tatę.


W życiu nie wszystko jest czarno- białe, niestety czesem musimy wybierać mniejsze zło, jeśli zostaniesz w związku z czynnym alkoholikiem narażasz siebie i córki na wszystkie konsekwencje jego pijackiego zachowania.

Jeśli wybierzesz życie w pojedynkę masz szanse stworzyć w miarę spokojny i bezpieczny dom, ale nie ma nic za darmo, życie samotnej matki wcale nie jest usłane różami. To że znika czynny alkoholik to wcale nie znaczy, że znikają problemy, czasem wręcz przeciwnie. Wychodzą te, które w imię świętego spokoju były zamiatane pod dywan.

Ostatnio rozmawiałam z moją koleżanką płakała jaki on pijak itd. przerobiłam już 1000 i 1 radę co może zrobić w jej sytuacji. Zabawa w tak, ale .... Jakie było moje zdziwienie jak pojechała z nim na urlop nad morze, ach i och nie było końca, cóż przez tydzień każdy może być :aniolek: . Wrócili i on oczywiście poszedł chlać.

Chciałoby się powiedzieć a nie mówiłam, ale ona powiedziała jedno zdanie, gdyby z nim nie pojechała cierpiałaby bardziej .... ot i koniec dyskusji.

Maciejka - Sob 05 Lip, 2014 12:09

wiolex255 napisał/a:
Dzisiaj idziemy razem na wesele. M jest kierowcą to przynajmniej nie będzie pił.



Skad wiesz? Moj tez był kierowca i obiecał , ze nie będzie pił ale jak przyszlo co do czego to tylko troche kieliszek, dwa, pół butelki a potem gaz do dechy i jak zabić się to cala rodziną.

Przestałam z nim razem jeździć i chodzić gdziekolwiek. On jak chce to jego wola moze i się zabić ale mnie i dzieci miał zostawić w spokoju.

Duszek - Sob 05 Lip, 2014 17:43

wiolex255 napisał/a:
A co ja mogę w tym przypadku zrobić? Zupełnie nie mam pojęcia. On wie o tym zespole Otella(był na terapi 2 lata temu) i stwierdził, że to co robi nie jest powiązane a alkoholem tylko z miłością

Co zrobić?... zadbać o siebie, iść i pracować na terapii, nauczyć się bronić przed jego atakami a przede wszystkim szukać w sobie tej siły tak jak to napisała:
pietruszka napisał/a:
że i Wiola znajdzie w sobie siły, by to życie zmienić

Ja czekałam długo, licząc że to się samo ułoży, zmieni, że on sam dobrowolnie odejdzie...i niestety, z czasem zachowania destrukcyjne pogłębiają się:bezradny: i nagle przychodzi tak wielki strach, że zaczynasz bać się własnego cienia... 8|
A co do zespołu Otella to na ostatnim moim spotkaniu z terapeutką usłyszałam o takim "zjawisku"...wg jej słów jest on następstwem albo konsekwencja (nie pamiętam już dokładnie) czynnego alkoholizmu...Nieleczony jest niebezpieczny dla innych... :(

Estera - Sob 05 Lip, 2014 18:25

doświadczyłam na własnej skórze syndromu Otella i uwierz mi, nie ma najmniejszego znaczenia z czym on to wiąże, w ogóle nie jest istotne co on o tym myśli, bo u osób z tym zespołem nie ma mowy o racjonalności.
ja z wiedzą, którą mam dzisiaj na Twoim miejscu uciekłabym z dziećmi jak najszybciej gdzie pieprz rośnie. dla ich i swojego zdrowia i życia.
syndrom Otella to nie są żarty.

aniad - Pon 14 Lip, 2014 11:46

wiolex255 napisał/a:
Tak się nie da żyć. Zamęczy mnie. Są momenty, że bawi się z dziećmi, jest wszystko normalnie a czasami jakby miał nierówno pod sufitem. Bredzi, gada głupoty, wmawia sobie, że go zdradzam. To się chyba nadaje do leczenia.
Nie wiem czy jak wczoraj wyszłam z domu to nie łyknął czegos i dlatego tak na mnie bez powodu wydzierał. Córka powiedziała, że wyszedł do kolegi na 15 min.


Masz rację. Tak się nie da żyć. To nie życie. To powolne umieranie każdego dnia.
Co gorsza, umiera także dzieciństwo Twoich dzieci.
NA ZAWSZE.
Alko manipuluje, straszy, wyzywa, bije, śledzi.
Jego choroba się rozwija. A Ty stoisz sobie spokojnie z boku i... trochę narzekasz, trochę straszysz.
Narażasz dzieci i siebie a mąż staje się nieobliczalny.
I Ty nie reagujesz bo rodzice zabronili?
Kobieto, ile masz lat??
Co jeszcze On musi Ci zrobić, żebyś przejrzała na oczy?

anuszka - Pon 14 Lip, 2014 14:27

aniad napisał/a:
Co jeszcze On musi Ci zrobić, żebyś przejrzała na oczy?


Poprostu moim skromnym zdaniem Wiolex musi dojrzec ,do takiej chwili , do chwili ,w ktorej bedzie wiedziala , ze tak dluzej sie nie da,

Psycholog mi powiedziala ,;
prosze Pani , nie moge Pani powiedziec co ma Pani zrobic ze swoim zwiazkiem , ale ja bym tego nie wytrzymala ;

Po drugie podkreslila , ze nie znam innego zycia jak nie to z alkoholikiem , to co dla innych jest nienormalne , ja przyjelam jako norme

Po trzecie zadala pytanie, na ktore sama mialam se odpowiedziec , czy jestem szczesliwa ?

Aniad w moim zwiazku rowniez dlugo dzialo sie zle , nie od razu jestesmy w stanie cos tam zrobic , bo zyjemy tak jak alko w zaklamaniu ,postrzegamy sprawy inaczej niz osoby niewspouzaleznione , nie wiadomo co i kiedy stanie sie nasza checia do zmiany :bezradny:

aniad - Pon 14 Lip, 2014 14:50

Anuszko, mi nie trzeba tego tłumaczyć ;)
Ja też nie znałam innego życia niż z alko. To, co było chore uznawałam za normę. I choć bardzo się starałam żeby nie czuć się nieszczęśliwą - szczęśliwa też nie byłam.
Wiola ma wiedzę, że jej mąż ma chorobę alkoholową. Pisała tu rok temu i wystarczy wrócić do starych postów by zobaczyć, że choroba się rozwija.
Rok to wystarczająco długo, żeby coś zrobić.
Wiola pisze o wyprowadzce. Ale nie musi się wyprowadzać jeśli nie czuje się na siłach. Ale terapia - koniecznie. Zgłaszanie przemocy na policji. Zgłoszenie męża do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Rozdzielność majątkowa i zabezpieczenie dzieci pod kątem finansowym.

Wiola czas się obudzić z tego koszmaru w którym żyjesz...

wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 13:45

Dziekuję za wszystkie posty sa mi bardzo pomocne.
:]

wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 13:49

Pozdrawiam detektywów których wynajął mój mąż do szpiegowania mnie. Wiem, że dotarli również na to forum i przekazali mężowi co pisałam i jakie rady dostałam. Bardzo wkurzyły go wypowiedzi Słoneczka. Nie wiem czemu. Może najłatwiej było mu tą nazwę zapamiętać.
wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 13:54

W zeszłym tygodniu alko odkręcił kurki z gazem i "chciał" popełnić samobójstwo. Z "miłości" do mnie. Pół godz. wyganiałam go z kuchni. Starsza córka sie przestraszył, płakała, dzwoniła do babci żeby Ją zabrać. Wkońcu się wkrzyłam nastawiłam budził kuchenny na 10 min. i powiedziałam, że jak zadzwoni budzik a on nie bęzie w łózku to dzwonię na policję. Poskutkowało. Poszedł spać a ja musiałam uspokić dzieci.
pterodaktyll - Wto 15 Lip, 2014 13:55

wiolex255 napisał/a:
Pozdrawiam detektywów których wynajął mój mąż do szpiegowania mnie.

:buahaha: :buahaha: :buahaha:


g45g21 g45g21 g45g21

Czego to my alkoholicy nie potrafimy wymyślić żeby tylko dalej w spokoju pić

:rotfl: :rotfl: :rotfl:

wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 14:01

Następnego dnia byłam w pracy (dzieci u babci bo z tatą nie chciały zostać) mąż zrobił aferę na całą rodzinę bo zaczął do wszystkich wydzwaniać i się żegnać. Mówił. że idzie powiesić się do lasu. Wszyscy do mnie zaczęli wydzwaniać. Jak wróciłam do domu to był pijany. Kilka osób przyjechało żeby go pilnować. Ja się śmiałam, bo nie wierzę żeby mógł sobie coś zrobić. Postawił na nogi całą rodzinę. Dzieci nie wróciły na noc bo się bały.
Jutro idę do adwokata pisać wniosek o separację.
Wystarczy. Mam dość.
Ja się z domu nie wyprowadzę bo jest mój. Kupiony przed ślubem. Niech on się wyniesie.

OSSA - Wto 15 Lip, 2014 14:03

wiolex255 napisał/a:
Pozdrawiam detektywów których wynajął mój mąż do szpiegowania mnie. Wiem, że dotarli również na to forum i przekazali mężowi co pisałam i jakie rady dostałam. Bardzo wkurzyły go wypowiedzi Słoneczka. Nie wiem czemu. Może najłatwiej było mu tą nazwę zapamiętać.


Wiolex chyba za bardzo ulegasz manipulacji twojego alkoholika. Twoj temat jest na otwartym forum moze o przeczytac kazdy nawet niezalogowany internauta. Nie daj sie wkrecic w jego pijacka gre.

pterodaktyll - Wto 15 Lip, 2014 14:03

wiolex255 napisał/a:
Jutro idę do adwokata pisać wniosek o separację.
Wystarczy. Mam dość.

Lepiej od razu pozew o rozwód, po co przeciągać tę tragifarsę........

olga - Wto 15 Lip, 2014 14:09

Jesli dom jest Twoj wlasny, kupiony przed slubem to po rozwodzie mozesz mu torbe wystawic za drzwi i on nie bedzie mial prawa przestapic progu. Separacja nic nie osiagniesz. Nie mysl, ze go postraszysz i on nagle przestanie pic. Kolo nosa bedzie mu to latalo a Ty przeciagniesz sprawe o kolejne miesiace a moze i dluzej.
Jak ja mojego eksa wyrzucalam z domu, przyjechali policjanci, zobaczyli akt notarialny i wyrok rozwodowy i go wyprowadzili. (On byl tez niezameldowany, nie wiem jak Twoj).

wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 14:10

pterodaktyll napisał/a:
Lepiej od razu pozew o rozwód, po co przeciągać tę tragifarsę........


Bo ciągle mam nadzieje, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną.
Wiem, że ulegam manipulację ale jest w tym mistrzem. Gubie się już.

olga - Wto 15 Lip, 2014 14:13

wiolex255 napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Lepiej od razu pozew o rozwód, po co przeciągać tę tragifarsę........


Bo ciągle mam nadzieje, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną.


Zawsze znowu mozna sie pobrac...................jesli kiedys bedziesz miala na to ochote nawet jak on przestanie pic. Jak pozyjesz dluzszy czas w spokoju, "zlapiesz oddech" - mysle, ze nie bedziesz chciala go juz za meza.

Mała - Wto 15 Lip, 2014 14:13

wiolex255 napisał/a:
Wiem, że dotarli również na to forum i przekazali mężowi co pisałam i jakie rady dostałam.

pterodaktyll napisał/a:
Czego to my alkoholicy nie potrafimy wymyślić żeby tylko dalej w spokoju pić

...Wiolu - macie wspólnego kompa? - wystarczyło sprawdzić historię przeglądania...a Twój nick? - komp czasem zapamiętuje - tak jak u mnie...(dobrze, że hasła nie...) :buahaha:
Ja już mam w nosie, co Kaktus pomyśli, jak przeczyta moje wpisy...raczej bym chciała, żeby to zrobił - bo skoro nie chce rozmawiać? To niech sam sobie wyleje kubeł zimnej wody na głowę :wysmiewacz:
Ale u mnie jest inna sytuacja...Wiolu :pocieszacz:

:P A do "Pana pseudo-detektywa" - dla mnie najważniejsza jest Wiola i dzieci 34vcdc

wampirkowa - Wto 15 Lip, 2014 14:13

mój ojciec tez groził mi że sie powiesi drżałam bałam się ale w koncu nie wytrzymałam, wziełam powróz zrobiłam pęłtlęprzysłam do pokoju i powiedziałam wiesz tam jest drzewa wieszaj się,
na tamten czas ojciec już niegroził samobójstwem, ale to mój ojciec nie wiem co bym zrobiła jak by się zabił, ale nie mogłam wytrzymać ciągłego mnie straszenia,

jak ja połykałam kolejne tabletki i odkręcajć gaz nie trąbiłam wokół naokoło, że chcę to zrobić, jak mi powiedziała teraputka jak poszłam jako współ, i ona powiedziała, że w ten sposób ojciec mną manipulował, sprawiał że jeszcze bardziej stawałam się współ.

choć jak się dowiedziałam puźniej dawałm inne sygnały które mogły by świadczyć o tym co chcę zrobić

wiolex255 - Wto 15 Lip, 2014 14:13

olga napisał/a:
On byl tez niezameldowany, nie wiem jak Twoj).


mój jest zameldowany i jakiś tam wkład w ten dom ma.

Alko potrzedł teraz do mnie i sie spytał czy możemy porozmawiać. Słyszał, że umawiam się z prawnikiem pewnie coś nowego wymyślił. A jest trzeźwy bo miał dzisiaj spotkanie ze swoim terapeutą.

wampirkowa - Wto 15 Lip, 2014 14:21

jak odkręcił kurki ja bym odrazu dzwoniła na policję, i bym się nie nawet niezasatanawiała, tym bardziej, że córka się bała, Jest mi strasznie smutno jak to czytam bo ta dziewczynka będzie miała traumę,

jakoś smutne to dla mnie a nawet bardziej jestem zla, jak czytam córka wystraszona, płacze sama dzwoni do swej babci by ktoś ją zabrał a ty nastawiasz budzik proszisz by wyszedł z kuchni a dziecko same przeżywa swój dramat,
osoby dorosłe dadzą sobie rade a dzieci jak one same sobie mają pomóc???

smutne to bardzo

separacja po co żeby wrócić jak piszesz że przestanie pić jak przestanie mozna ponownie sie ohajtać, ale żyć w ciągłym lęku że wysadzi dom, bo ma fanaberię i ze się zabije, jak kogoś zrani jak będie ranił dzieci Ciebie no cóż ja bym zmykała daleko albo zrobiła z gościem porzadek,
straszenie samobójstwem to jest to przemoc psychiczna, która jest karana w polskim prawie

wampirkowa - Wto 15 Lip, 2014 14:26

przyszedł trzęźwy i co koljna manilulacja, ciekawe co ci wkręci byś tylko nie poszła do tego prawnika???
OSSA - Wto 15 Lip, 2014 16:16

wiolex255 napisał/a:
W zeszłym tygodniu alko odkręcił kurki z gazem i "chciał" popełnić samobójstwo. Z "miłości" do mnie. Pół godz. wyganiałam go z kuchni. Starsza córka sie przestraszył, płakała, dzwoniła do babci żeby Ją zabrać. Wkońcu się wkrzyłam nastawiłam budził kuchenny na 10 min. i powiedziałam, że jak zadzwoni budzik a on nie bęzie w łózku to dzwonię na policję. Poskutkowało. Poszedł spać a ja musiałam uspokić dzieci.



Wiolex ja różne akcje widziałam w wydaniu pijanego chłopa, ale ty byłaś trzeźwa, odkręcony gaz stwarza zagrożenie zdrowia i życia twojego i dzieci. Nie wygania się pijaka przez półgodziny z kuchni tylko, zakręca dopływ gazu, wietrzy pomieszczenie, nie wolno włączać światła, najmniejsza iskra i ........ a jak się dalej rzuca wzywa policję, a nie daje mu się jeszcze 10 minut.

Gaz ziemny wybucha przy 5% stężeniu w powietrzu, nie wiem jak dużą masz kuchnię i na ile sprawną wentylację, ale ja nie ryzykowałabym życiem swoim i dzieci na głupie dyskusje z pijakiem. Bo możesz nie mieć co dzielić, będzie wielkie bum ..

pterodaktyll - Wto 15 Lip, 2014 16:54

wiolex255 napisał/a:
ciągle mam nadzieje, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną.

No to masz cholernie duży problem i to nie ze swoim alko ale z sobą.
wiolex255 napisał/a:
Wiem, że ulegam manipulację ale jest w tym mistrzem.

Mistrza też można pokonać.........

anuszka - Wto 15 Lip, 2014 17:24

wiolex255 napisał/a:
Następnego dnia byłam w pracy (dzieci u babci bo z tatą nie chciały zostać) mąż zrobił aferę na całą rodzinę bo zaczął do wszystkich wydzwaniać i się żegnać. Mówił. że idzie powiesić się do lasu. Wszyscy do mnie zaczęli wydzwaniać. Jak wróciłam do domu to był pijany.



Tak moj tez tak robil , manipulacja , szantarz emocjonalny . :beba: , najlepiej wcale na to nie reagowac i,powiedziec tez o tym tym jego pomagaczom , ktorzy jego pilnowali -oj durni ludzie -alko ma ich w garsci;


pterodaktyll napisał/a:
Lepiej od razu pozew o rozwód, po co przeciągać tę tragifarsę........


Pterku , ja tez zaczelam od separacji , i uwazam , ze nie jest zla na poczatek .Nie kazdy jest taki mocny zeby ,od razu , przeciac za jednym razem wszystko . Ja mam czas do 31 pazdziernika potem dostane rozwod bez problemu , jest to czas na ochloniecie , na przyjrzenie sie sobie i swemu malzenstwu z boku , czas na wyciagniecie zyciowych wnioskow , czas na podjecie ostatecznej decyzji w zgodzie ze soba.

wiolex255 napisał/a:
Bo ciągle mam nadzieje, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną.


Ile ja tez lat czekalam na cud , ktory sie nie zdarzyl , za kazdym razem gdy maz obiecywal poprawe , przepraszal myslalam- teraz to juz na pewno bedzie dobrze i jak sie sama domyslasz cudu nie bylo, dobrze tez nie bylo

To , ze podejmiesz jakies kroki wcale nie oznaczaja , ze zrobisz mezowi krzywde , musisz zmienic swoje myslenie , godzac sie na takie zycie robisz krzywde jemu , sobie i dzieciom ! Zobacz jestes w konfortowej sytuacji masz swoj dom , pomysl jesli pozwolisz sobie na spokojne zycie dla siebie i dzieci to co tracisz???? Jesli pozwolisz mezowi doswiadczyc dna , opuszczenia , utraty rodziny , to moze pozwolisz mu tez na ogarniecie sie ,podjecie terapii . Dzis on nic nie musi bo wszystko ma a nadodatek terroryzuje wszystkich bezkarnie .Krol Pan i Wladca .

Wiolex :buzki: wiem , ze potrzebujesz duzo sily , uwierz mi masz ja w sobie , a milosc czasami musi byc twarda -madra milosc .

pterodaktyll - Wto 15 Lip, 2014 17:27

anuszka napisał/a:
Pterku , ja tez zaczelam od separacji , i uwazam , ze nie jest zla na poczatek

O ile mnie pamięć nie myli to Ty mieszkasz jednak w innym, bardziej normalnym kraju niż Polska......
anuszka napisał/a:
Ja mam czas do 31 pazdziernika potem dostane rozwod bez problemu ,

Myślę, że nasza Koleżanka nawet nie może marzyć o takim trybie prawnym. To jest Polska właśnie :bezradny:

Maciejka - Wto 15 Lip, 2014 17:42

Wiolex proby samobójcze to norma, mój też tak robił i działało dopóki my tzn , ja , teść za nim biegaliśmy az w końcu się zbuntowalam , przyniosłam parę róznej grubości i długości sznurkow i zapytałam, który wybierasz?
Zrobił :shock: i powiedzial , ze sama mam się wieszac i wyszedł , więcej prób nie było. A z tymi ludźmi to u mnie tez tak było , pilnowali, chcieli go zlać , wyciagali z melin a niektórzy razem pili.

anuszka - Wto 15 Lip, 2014 17:44

pterodaktyll napisał/a:
O ile mnie pamięć nie myli to Ty mieszkasz jednak w innym, bardziej normalnym kraju niż POLSKA......
anuszka napisał/a:


Ok Pterku , ale my tu na przyklad nie mamy Izby Wytrzezwien :bezradny: a w Polonii sa takowe .

pterodaktyll napisał/a:
Myślę, że nasza Koleżanka nawet nie może marzyć o takim trybie prawnym. To jest Polska właśnie


Nie wiemja dostalam separacje na bardzo krotki okres czasu bo sedzia uznal , ze moze w mezu to spowoduje jakis szok i podejmie leczenie ma nawet je udekumentowac , a mi tez zebym mogla jak najszybciej w miare normalnie zyc o ile maz nic nie zrobi ze soba

wiolex255 - Pon 21 Lip, 2014 18:45

Złożyłam w sądzie pozew o separację.
Alko chce iść na oddział zamknięty. Pytał się czy wrócimy wtedy do siebie.
Powiedziałam, że nie wiem. Skąd ja mam wiedzieć co będzie za parę miesięcy?
Pierwsza sprawa o separację może być dopiero w październiku. Strasznie długo i jeszcze wszystko może się wydarzyć.
Staram się pamiętać wszystko złe co było między nami żeby było mi łatwiej.
Teraz oczywiście nie pije i jest idealnym mężem i ojcem. Ciekawe jak długo

Słoneczko - Pon 21 Lip, 2014 18:54

wiolex255 napisał/a:
Teraz oczywiście nie pije i jest idealnym mężem i ojcem. Ciekawe jak długo
No, no stara się... Ex Alko też sie starał, jak miał nóż na gardle, i gdybał...
a nóż widelec i zniesie pozew o separcję,
a moze uda mi się, że jednak wrócimy do siebie
i będzie jak dawniej? :mysli:
Kombinuje :tak:
wiolex255 napisał/a:
Ciekawe jak długo
też jestem ciekawa, ja długo nie czekałam, az sie okres miodowy skończył :uoee:
wiolex255 - Pon 21 Lip, 2014 19:05

Wiem, wiem dlatego staram się nie wymazywać tych wszystkich rzeczy, które wyrabiał, gadał jak był pijany.
Nasłał już swoich i moich rodziców żeby mnie przekonali do zmiany decyzji ale jestem nie ugięta. Postanowiłam, że się rozstajemy i nie zmienie decyzji. Koniec kropka.

yuraa - Pon 21 Lip, 2014 21:31

wiolex255 napisał/a:
Alko chce iść na oddział zamknięty. Pytał się czy wrócimy wtedy do siebie.

czyli jasno wynika że robi to tylko w celu doraźnych korzyści.
jeśli naprawdę zechce przestać pić przestanie zadawać głupie pytania.
wiolex255 napisał/a:
Nasłał już swoich i moich rodziców żeby mnie przekonali do zmiany decyzji

spytaj ich na jak długo dają gwarancję trzeźwości mena

KaTre - Pon 21 Lip, 2014 21:42

olga napisał/a:
wiolex255 napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Lepiej od razu pozew o rozwód, po co przeciągać tę tragifarsę........


Bo ciągle mam nadzieje, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną.


Zawsze znowu mozna sie pobrac...................jesli kiedys bedziesz miala na to ochote nawet jak on przestanie pic. Jak pozyjesz dluzszy czas w spokoju, "zlapiesz oddech" - mysle, ze nie bedziesz chciala go juz za meza.

Zgadzam się z Olgą. Ja na początku też miałam nadzieję, że będzie normalnie, że przestanie pić, że będziemy znowu normalną rodziną. A później... pożyłam dłuższy czas w spokoju, "złapałam oddech" i już go nie chcę za męża. Jako kumpel może być, ale jako mąż - nie.

Aha, a jego rodzice nadal są zdania, że "ja to zła kobieta byłam"...

Słoneczko - Wto 22 Lip, 2014 06:37

wiolex255 napisał/a:
Postanowiłam, że się rozstajemy i nie zmienie decyzji. Koniec kropka.
Konsekwencja to podstawa. Trzymam za słowo :okok:
wiolex255 - Czw 28 Sie, 2014 16:07

11 wrzesnia mam sprawę o separację. Powiem szczerze, że od kiedy podjęłam tą decyzję żyje mi się lżej. Tak jakoś lekko. Wypił to wypił, nie wypił to nie wypił. Teraz jest mi wszystko jedno bo nie długo to się skończy.
Mąż nie zgadza się na separację. Mam obawy, że będzie robił problemy. Twierdzi, że mnie tak mocno kocha, że nie pozwoli mi odejść. Boję się, że sąd oddali mój pozew i nie pozwoli się rozejść.
Mąż cały czas popija, wmawia mi kochanka, którego nie ma. Mieszkamy cały czas razem bo alko nie chce się wyprowadzić. Korzystamy z tej samej kuchni. Czy to nie jest przeszkodą do separacji? Bo można powiedzieć, że więś seksualna i uczuciowa u mnie wygasła ale ekonomiczna jest. Mamy dzieci więc ciężko jest przy nich powiedzieć, że ojciec nie może zjeść obiadu, który ugotowałam.

wiolex255 - Czw 28 Sie, 2014 16:17

O leczeniu przestał mówić bo twierdzi, że nie pije przecież. A pije tylko w mniejszych ilościach. Sąd mi uwierzy? Nie mam dowodów, że pije.
milutka - Czw 28 Sie, 2014 17:38

wiolex255 napisał/a:
Mąż cały czas popija, wmawia mi kochanka, którego nie ma. Mieszkamy cały czas razem bo alko nie chce się wyprowadzić. Korzystamy z tej samej kuchni. Czy to nie jest przeszkodą do separacji? Bo można powiedzieć, że więś seksualna i uczuciowa u mnie wygasła ale ekonomiczna jest. Mamy dzieci więc ciężko jest przy nich powiedzieć, że ojciec nie może zjeść obiadu, który ugotowałam.
Po pierwsze ....mi jak wmawiał to w koncu powiedziałam mu ,że jeszcze raz usłyszę ,że go zdradziłąm to to zrobię by wiedzieć za co cierpię ...oczywiście powiedział i to był jego błąd :roll:
Po drugie...Ja również mieszkam z męzem w jednym domu tylko u mnie sąd miał możliwość podzielenia domu i on dostał parter ja piętro ...myślę ,że i u Ciebie coś da się wymyśleć ...kuchnie może sobie zrobić ...
po trzecie ...wiem ,że ciężko dzieciom wytłumaczyć czemu tata nie jje ...ale mi na początku pomogło to ,że mu nie wkładałam ,,chciał to sobie wziął ...później jak się wyprowadził na dół a raczej ja mu w tym pomogłam ;) -to nie wołałam go jeśc ...utrzymywał się sam ...jednak w okresie świątecznym miałam bardzo duże wyżuty sumienia i wołałam go na posiłek ...jednam mój terapeuta nakładł mi do głowy bym nie czuła się z tego powodu winna ...długo to przerabialiśmy aż poskutkowało ...nie mam żadnych skrupułów ,że mu jesc nie daję ...a on zaczął "zatrybiać "bo od czasu do czasu to on mi przynosi i dzieciom jakieś jedzenie lub zapełnia lodówkę ...kiedyś po pracy goniłam by mu obiadek ugotować bo wróci z pracy zmęczony :glupek: ...a on jakoś nigdy mnie nie zapytał czy ja głodna lub zmeczona ...dzieci uwierz mi zaakceptowały nową sytuację ..tylko mów głośno i wyraźnie im dla czego tak postępujesz ..nie czuj się czasem w ich oczach winna bo będzie bolało jak kiedyś Ci "dopalą "...pewność siebie i swojego postępowania działa cuda ;) pozdrawiam i głowa do góry :buziak:

wiolex255 - Czw 28 Sie, 2014 18:25

milutka napisał/a:
Ja również mieszkam z męzem w jednym domu tylko u mnie sąd miał możliwość podzielenia domu


W moim domu mam wydzielony osobne mieszkanie, z osobnym wejściem, kuchnią, łazienką. Mieszkaliśmy tam jak budowaliśmy górę. Mam nadzieję, że po rozprawie się tam wyniesie jak nie chce się całkowicie wyprowadzić.

wampirkowa - Czw 28 Sie, 2014 18:32

Ja jestem DDA i jak poszłam do sądu rodzinnego, by go zmusić do leczenia, to powiedział sedzinie, że policjant który zeznawał w mojej sprawie jest moim kochankiem, a jak to mu nie wyszło to biegły sądowy który go badał, ze by stwierdzić czy jest chory na alkoholizm, a iopinia nie była po jego myśli to kazał zmienić biegłego bo ten lekarz jest też moim kochankiem, no to oczywiście sędzina zmieniła biegłego na kobietę, która wydała opinie podobna a nawet ostrzejszą niz pan doktor i sędzina się go zapytała czy pani doktor tez jest kochanką pana córki ja myślałam, że pęknę ze śmiechu.
Ja rozumiem zespół otella wobec żony ale u mnie to było dość śmieszne,


ech taki wkręt z mojej strony ale mnie sie strasznie śmiać chciało, bo po poprostu takie idioctwa to może wymyślać jakiś ...... nienormalny biedny człowiek

wiolex255 - Czw 28 Sie, 2014 18:48

Córka 12 lat "bawi się" w sprytnego detektywa. Ja nie sledzę męża, nie sprawdzam a właśnie moja córka przybiegła i krzyczy: mamo, mamo, chodź szybko coś Ci musze powiedzieć. I co słyszę, że śledziła tatę , który twierdził, że idzie do wynajmowanego garażu a poszedł do sklepu i w pasie spodni schował butelkę. Ja nawet nie wiedziałam, że go nie ma w domu. I to już nie był jej pierwszy raz jak go śledziła i sprawdzała. Nie wiem co mam zrobić? Przecież tak nie może być!!!! Porozmawiać z nią o tym? Czy być obojętną?
wampirkowa - Czw 28 Sie, 2014 19:00

porozmawiać,

pokazać, ze może inaczej spędzać czas niż śledzić chorego tatę,

jest chyba w alanon jak rozmawiać z dziećmi o chorobie alkoholowej ze swoimi dziećmi,

no najgorsze że tak mało jest alateen

Linka - Czw 28 Sie, 2014 19:06

wiolex255 napisał/a:
Mieszkamy cały czas razem bo alko nie chce się wyprowadzić. Korzystamy z tej samej kuchni. Czy to nie jest przeszkodą do separacji?

u mnie nie było, dostałam rozwód na pierwszej rozprawie,
pytali nas tylko o to, kiedy ustało współżycie.
wiolex255 napisał/a:
poszedł do sklepu i w pasie spodni schował butelkę.

jeżeli córka to widziała, to możesz teraz powiedzieć, że
wiolex255 napisał/a:
ojciec nie może zjeść obiadu, który ugotowałam.

ponieważ wydał pieniądze na alkohol.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group