To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Rozterki Młodocianego Alkoholika

Jeżu88 - Pią 05 Lip, 2013 18:46
Temat postu: Rozterki Młodocianego Alkoholika
Postanowiłem założyć ten temat, aby móc wpisywać swoje przemyślenia i przeżycia związane z egzystencją młodego, niepijącego alkoholika. Chciałbym również, żeby powstał taki wątek, po to, aby miały gdzie się "zameldować" inne młode osoby z tym problemem, żeby zobaczyły, że alkoholik to nie tylko ten stary, obdarty, bezdomny człowiek leżący na klatce schodowej. Ja mam 25 lat, nie piję od ponad dwóch. Mam dom, pracę, mam co jeść, nie mogę na nic narzekać. I może z zewnątrz pozornie nic mnie nie łączy z tym bezdomnym, jednak jeden kieliszek wystarczy, abym jechał z nim na tym samym wózku... Może ktoś młody czytając moje wpisy otworzy oczy, i przyzna że ma problem. Z rówieśnikami łatwiej pogadać o wspólnych problemach... Młode, niepijące osoby niestety muszą się zmierzyć z odrzuceniem towarzyskim i zmagają się z samotnością, co znam z własnego doświadczenia. Tutaj będzie nam raźniej:-) Oczywiście wpisy i komentarze może zamieszczać każdy, wszakże młodzi duchem jesteśmy wszyscy:-)
piotr7 - Pią 05 Lip, 2013 19:08

Jażu88 wydaje mi się że dajesz dalece nieprawdziwy obraz alkoholika
Menel to menel i nie musi być uzależniony.

Jeżu88 - Pią 05 Lip, 2013 19:10

Właśnie MY wiemy to doskonale, ale podałem taki stereotypowy obraz. Sam taki kiedyś miałem... I wiele osób poprzez ten skrajny obraz bagatelizuje swój problem.
Jacek - Pią 05 Lip, 2013 19:22

Jeżu88 napisał/a:
młodzi duchem jesteśmy wszyscy

w końcu ktoś mnie dostrzegł :mgreen: ,,a torty też bedą ??? :skromny:
w sumie świetny pomysł :okok: popieram

Jeżu88 - Pią 05 Lip, 2013 19:25

Jacek napisał/a:
,,a torty też bedą ???

Heh, zobaczymy, co da się zrobić fsdf43t

Jacek - Pią 05 Lip, 2013 19:34

popieram,,popieram,,popieram



Jeżu88 - Pią 05 Lip, 2013 19:41

Skoro jesteśmy już przy ciachach i innych tortach. Moja dziewczyna ma dziś urodziny, i w odruchu ludzkiego gestu postanowiłem kupić coś niecoś w cukierni. Gdy poprosiłem o coś co nie jest na alkoholu, pani sprzedająca spojrzała jak na kosmitę :evil2" Pan cukiernik osobiście musiał rzucić robotę, podejść i wskazać paluchem, co jest "czyste"... :mgreen:
ulena - Pią 05 Lip, 2013 20:38

Jeżu i bardzo dobrze , bo dużo osób uważa , że młody jest "za młody" by stac się alkoholikiem , a przeciez dzięki temu, że szybciej tę chorobe się rozpozna i zacznie leczyć zostanie zaoszczędzone wiele cierpienia, bólu samemu alkoholikowi ale i potencjalnej żonie, kolejne pokolenie może już byc wolne od koszmaru dzieciństwa w horrorze zwanym rodzina z problemem alkoholowym, a rodzice ??? Dlatego Jeżu :okok: :brawo:
Marc-elus - Pią 05 Lip, 2013 20:45

ulena napisał/a:
przeciez dzięki temu, że szybciej tę chorobe się rozpozna

Jak się rozpozna symptomy wcześnie, może jeszcze przed "ukiszeniem", to:
-część stwierdzi, że to nie alkoholik, więc niech idzie spokojnie i kontroluje
-druga część stwierdzi że na pewno już się ukisił, ale "jeszcze się nie dopił"(aka "alkoholik przed czterdziestką"), więc za wcześnie na trzeźwienie, najpierw niech się dopije.

Tak czy inaczej, skazany na picie. :roll:

ulena - Pią 05 Lip, 2013 20:49

Marc-elus napisał/a:
Tak czy inaczej, skazany na picie. :roll:

E troszkę więcej optymizmu Marcelu , a w ogóle fajnie, że siem pojawiłeś :buzki:

Marc-elus - Pią 05 Lip, 2013 21:05

ulena napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Tak czy inaczej, skazany na picie. :roll:

E troszkę więcej optymizmu Marcelu

Pisałem z przekąsem... bo przecież to optymistyczne podejście, zakłada istnienie przeznaczenia, karmy, czy czegośtam, a wyraźnie odrzuca sens szarpania się..... :roll:
Dobra, idem już, bo znowu mam głupkowaty humor i pieprze trzy po trzy.... :D

kas25 - Pią 05 Lip, 2013 21:30

fajny temat Jeżu88, :okok: pozdrawiam
pchor - Pią 05 Lip, 2013 21:33

Jeżu88 napisał/a:
Moja dziewczyna ma dziś urodziny,

To bardzo dobry dzień na urodziny ;)

Pomysł na wątek ciekawy i na pewno będę tu zaglądał w miarę jego rozwoju !

krystian12345 - Pią 05 Lip, 2013 22:07

Odnośnie tematu glownego. Też się z tym zmagałem, długo nie moglem odnalesc sie na AA. Niestety w tej okolicy w której uczeszcalem na AA srednia wieku wynosila ponad 50. Ja nie mam nic do osob w tym przedziale, ale jakoś nie moglem znalesc tam miejsca dla siebie. Przynaleznosc dla czlowieka jest bardzo ważna. Teraz już jest ok. Znalazlem swoje miejsce. :)
Anonymous - Sob 06 Lip, 2013 10:48

Obecny
Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 10:54

pchor napisał/a:
To bardzo dobry dzień na urodziny

Oj tak, bardzo:-) Na szczęście poznałem osobę tolerancyjną dla moich ograniczeń. Wie, że w moim przypadku uczestnictwo w zakrapianych imprezach nie wchodzi w grę. Dałem jej wolną rękę w sprawie jej urodzin. Jeżeli chce zorganizować huczną imprezę, ma prawo to zrobić. Tyle że bez mojego udziału. Nie chcę, żeby mój problem zbytnio ingerował w jej życie. Już się przyzwyczaiła, że w moim towarzystwie się nie pije. Nie mówiąc już o całowaniu po piwie fsdf43t A jeżeli jej to bardzo przeszkadza, to cóż... :papa2:

Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 10:58

krystian12345 napisał/a:
Też się z tym zmagałem, długo nie moglem odnalesc sie na AA. Niestety w tej okolicy w której uczeszcalem na AA srednia wieku wynosila ponad 50. Ja nie mam nic do osob w tym przedziale, ale jakoś nie moglem znalesc tam miejsca dla siebie. Przynaleznosc dla czlowieka jest bardzo ważna.

Tak, wiem o czym mówisz. Od tych dojrzalszych osób oczywiście, wiele można się nauczyć, jednak mimo wszystko jest ta różnica pokoleniowa. Inaczej się rozmawia z rówieśnikiem. Mamy bardziej podobne przeżycia, doświadczenia. Nie ma tej bariery, jakbym rozmawiał z ojcem, czy wujkiem :p

Anonymous - Sob 06 Lip, 2013 10:59

Bez przesady... Moja na weselu ostatnio wypiła trochę wódki i nie miałem problemu, żeby się z nią całować. Ciasto, które nie jest lub jest robione na alkoholu? Naprawdę na takie d*** zwracasz uwagę? Wszystko z Tobą ok?
Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 11:00

Siemka PSG-1, powiedz, co słychać?? Są wakacje, lato, pogoda typowo sprzyjająca piciu, jak radzisz sobie z pokusami? Jak spędzasz ten czas?
Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 11:04

Cytat:
Naprawdę na takie d*** zwracasz uwagę? Wszystko z Tobą ok?
_________________

Hmm, w sumie gdyby wszystko było ze mną ok, to nie byłoby mnie na tym forum, nie? :p
Uwierz, że tak, zwracam na to uwagę, oczywiście, gdy nieświadomie wezmę do paszczy cukierka z alkoholem, nie robię dramatu, po prostu go wypluwam i już... Nie chcę kusić losu. Zbytnia przesada? Może i tak, ale wolę być zbytnio przesadny niż zbyt rozluźniony. Nie chcę wrócić do czasów, gdy budziłem się z plamą wymiocin pod łóżkiem...

Anonymous - Sob 06 Lip, 2013 11:20

No cześć :luzik: Hmm jakby to napisać. Ja nie mam pokus. Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak "pogoda sprzyjająca piciu". Dla mnie nie miała znaczenia pogoda, czy było +30 czy -20, czy padało czy świeciło słońce, czy śnieg. W zasadzie to nawet nie zwracałem uwagi na pogodę. Z tym, że na śniegu gorzej się śpi niż na trawie... No i łatwiej się wywrócić.
Pracuję na długi, jedzenie, fajki. Jak dobrze pójdzie to do końca roku spłacę. Zależy co będzie z regresem, czy ubezpieczalnia złoży w sądzie wniosek o ściągnięcie należności. Teoretycznie już powinni to zrobić, więc czeka mnie komornik i kolejne kilka tysięcy do kolekcji moich zobowiązań.
Ogólnie to pracuję i strasznie rozpamiętuję przeszłość. Wolałbym już mieć uregulowane te wszystkie sprawy finansowe, może wtedy by mi trochę ulżyło, co pewnie nie nastąpi znając siebie bo mi jest zawsze źle, zawsze jestem ofiarą. Przydałaby się terapia, choć teraz to nierealne. Z drugiej strony tu na forum piszą, że terapia nie nauczy mnie żyć.

No dobra skoro Ty masz problem z letnią pogodą i pokusami, to napisz jak Ty sobie radzisz ;)

Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 11:56

A właśnie dla mnie taka słoneczna, wakacyjna pogoda to była świetna wymówka do picia. Organizacja na siłę jakiegoś grilla, i pretekst do łojenia. " No jak to? Jest lato, trzeba się bawić". Tak myślałem. Ja sam przed sobą ukrywałem chyba swój alkoholizm. Błacha wymówka, i już miałem usprawiedliwienie dla siebie... Przed sobą byłem ok... Teraz taka pogoda to świetny pretekst, by wyjść na rower, pobiegać, albo po prostu wziąć mp3 i wyruszyć na spacer do lasu:-) Musiałem wyrobić sobie inne przyzwyczajenia. I jest git :okok: Hmm, długi to naprawdę kiepska sprawa. Sam na początku swojej drogi byłem bezrobotny z długami. Było tego co prawda jakieś dwa tyś, a więc dramatu aż takiego nie było. Ale udało się spłacić... Sprawy finansowe faktycznie dają w kość. Odnośnie rozpamiętywania i przeżywania minionych złych chwil, wiem o czym mówisz. Pewne rzeczy też we mnie tkwią po dziś dzień. Są to wspomnienia z domu, tego co się tam działo, jak byłem traktowany, ale też wspomnienia tego, jak sam się pogrążałem, wszystkich złych rzeczy które zrobiłem, i których już nie wymarzę w żaden sposób... Ale powiem Ci że z pewnymi sprawami się pogodziłem i wspomnienia wracają bardzo rzadko... Sam pewnie powinienem się udać na jakąś terapię, więc nic nie doradzam fsdf43t Życzę Ci naprawdę wielu sił. Nie pij, a jakoś się wszystko ułoży:-) Wiem, co mówię.
Jeżu88 - Sob 06 Lip, 2013 12:01

kas25 napisał/a:
fajny temat Jeżu88, pozdrawiam

Cześć Kasiu fsdf43t powiedz, jak sobie radzisz? Cały czas jeszcze walczysz? Pozdrawiam :papa2:

Jacek - Sob 06 Lip, 2013 12:55

krystian12345 napisał/a:
długo nie moglem odnalesc sie na AA. Niestety w tej okolicy w której uczeszcalem na AA srednia wieku wynosila ponad 50.

a jednak zostałeś :brawo:
jednak bardziej ci zależało na trzeźwość,co dało ci się skupić na tym po co tam poszedłeś
ja dokładnie miałem wiek jaki Ty obecnie,i pamiętam te słowa,jakimi mnie powitano
zwracałem się do wszystkich przez pan,a już na dzień dobry Jan do mnie wali
tu nie ma panów ... tu są wszyscy równi
popieram ten temat
Cytat:
Rozterki Młodocianego Alkoholika

nie aby dzielił nas,,a aby przyciągał
podobnie jest z nazwą
Cytat:
Anonimowi Alkoholicy

on jak najbardziej spełnia swoją rolę
ale jak jest z anonimowością ,,wszyscy wiemy ile w tym gwarancji
dla chcącego trzeźwieć,nie ma wielkiego znaczenia
dla początkującego ma ,, i dlatego myślę że dobry pomysł z tym tematem

kas25 - Sob 06 Lip, 2013 15:22

Jeżu88 napisał/a:
Cześć Kasiu powiedz, jak sobie radzisz? Cały czas jeszcze walczysz? Pozdrawiam


U mnie dużo zmian. Źle to mi w życiu nie jest :skromny: Nie piłam i dzięki temu poukładałam wszystko tak jak chciałam, już za miesiąc nowa praca, też spłacam długi, mam nowych znajomych, inaczej spędzam wolny czas, przede wszystkim aktywniej. Jednak po ostatnich doświadczeniach, nie powiem, straciłam pewność siebie...

ant69 - Sob 06 Lip, 2013 17:31

PSG-1 napisał/a:
strasznie rozpamiętuję przeszłość. Wolałbym już mieć uregulowane te wszystkie sprawy

zamiast mędrkować, spróbuj wytrzeźwieć...

Jędrek - Sob 06 Lip, 2013 20:08

PSG-1 napisał/a:
Naprawdę na takie d*** zwracasz uwagę? Wszystko z Tobą ok?

Ja tam uważałem na alkohol i zgodnie z zaleceniami terapeutów nawet cukierki sprawdzałem pod względem obecności alkoholu. A po dwóch latach d*** pojechałem sobie na tydzień na mazury z paroma kolesiami, którzy żłopali browary całe dnie. Po powrocie z tego sielankowego wyjazdu miałem tak nasrane we łbie, że urwał mi się na trzeźwo film i rozbiłem samochód.
Tym sobie udowodniłem, że stare towarzystwo muszę odpuścić. I tak zrobiłem.

Paweł71 - Sob 06 Lip, 2013 21:12

Witaj Jeżu88.
Kiedy kompletnie przegrany, zruinowany fizycznie, psychicznie, finansowo, zdegradowany społecznie do rangi żula rozpocząłem terapię postanowiłem wszystko co mówią terapeuci przyjmować bezkrytycznie, jako pewniki i się do tego stosować. Nie za wiele z tego rozumiałem ale po prostu przyjmowałem do wiadomości. Mówili patrz co jesz, to patrzyłem. Patrz na leki, kosmetyki itp to patrzyłem. Nie za bardzo rozumiałem co to są wyzwalacze.
Stosowałem się też do wszystkich innych zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików. Bo to nie ja byłem ten mądry, ja już swoje 5 minut miałem. Dzisiaj widzę, że taką postawą bardzo ułatwiłem sobie początki trzeźwienia. No ale ja idąc na terapię byłem kompletnie przegrany, dobrze skopany i bardzo malutki i łatwo mi było przyjąć taką postawę.
Jeżu88 napisał/a:
Teraz taka pogoda to świetny pretekst, by wyjść na rower, pobiegać, albo po prostu wziąć mp3 i wyruszyć na spacer do lasu:-) Musiałem wyrobić sobie inne przyzwyczajenia. I jest git

No i git :okok: .I tak trzymaj.
Kurde jak ja Ci zazdroszczę, że w tak młodym wieku masz taką świadomość swojej choroby, wiedzę o niej, i już trzeźwiejesz. Ja oszczędziłbym sobie 15 pięknych lat życia.
No ale jak to mówią bracia Czesi 'to se ne vrati Pane Havranek".
Pozdrawiam.

Anonymous - Nie 07 Lip, 2013 01:05

Powinny być mityngi w stylu "Młodzi AA". Nie chcę zwalać winy na kogokolwiek, ale teksty w stylu, "zazdroszczę Ci, że w tak młodym wieku dostrzegłeś problem" mi nie pomagały. Osobiście jeszcze bardziej mnie upadlały. Bo ja straciłem wszystko w ciągu 2 lat a inni potrzebowali na to 15-30 lat.
Marc-elus - Nie 07 Lip, 2013 06:41

Cytat:
Powinny być mityngi w stylu "Młodzi AA"

A kto Ci broni zorganizować taką grupę....? :mysli:

krystian12345 - Nie 07 Lip, 2013 06:57

Są takie grupy. Np na śląsku.
Jędrek - Nie 07 Lip, 2013 08:32

PSG-1 napisał/a:
Powinny być mityngi w stylu "Młodzi AA".

"Chcesz przestać chodzić na mityngi, znajdź sobie kogoś albo coś co cię drażni"....

Jędrek - Nie 07 Lip, 2013 08:37

krystian12345 napisał/a:
Są takie grupy. Np na śląsku.

Ha... ja szukałem sposobu na terapii, u sponsora.....
A dwa lata temu przyszedł mój syn przygotowujący się do komunii, że musi się nauczyć przykazań i grzechów głównych na pamięć....
No i uczyliśmy się. Powtarzaliśmy sporo razy. I za każdym razem odsłaniały mi się kolejne moje "zalety" w związku z tekstami. Jak już wyczerpałem listę i zidentyfikowałem się z każdym punktem mój syn umiał na pamięć :)
A ja zostałem z najrzetelniej w swoim życiu wykonanym rachunkiem sumienia.
No i zaczęło się odsłaniania mojego prawdziwego "ja"
Zaczął odsuwać się obraz "chodzącego ideału" za jaki się uważałem ostatnich parę lat.

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:08

No, przeprowadzkę mam już z głowy, więc jedziemy :p
Jacek napisał/a:
,i pamiętam te słowa,jakimi mnie powitano
zwracałem się do wszystkich przez pan,a już na dzień dobry Jan do mnie wali
tu nie ma panów ... tu są wszyscy równi

I to jest właśnie fajne :okok: Ja pamiętam,jak poszedłem na pierwszy mityng, i po jego zakończeniu podszedł do mnie obcy facet, na oko 45-50 lat i poklepał mnie po plecach i powiedział: "fajnie, że tu jesteś". Jakoś wtedy zrobiło mi się bardzo miło, tym bardziej, że byłem bardzo speszony. Pamiętam tę chwilę po dziś dzień :-)Temat może i brzmi " Rozterki Młodego..." Ale wpisy doświadczonych weteranów też są bardzo potrzebne. My, młodzi też musimy się od kogoś uczyć :okok:

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:19

kas25 napisał/a:
U mnie dużo zmian. Źle to mi w życiu nie jest Nie piłam i dzięki temu poukładałam wszystko tak jak chciałam, już za miesiąc nowa praca, też spłacam długi, mam nowych znajomych, inaczej spędzam wolny czas, przede wszystkim aktywniej. Jednak po ostatnich doświadczeniach, nie powiem, straciłam pewność siebie...

Cześć Kasiu :papa2: Cieszy mnie, że też tu jesteś i fajnie, że źle nie jest. Napisałaś, że zmieniłaś znajomych, inaczej spędzasz czas. Moim zdaniem to podstawa. Co prawda towarzystwo w moim przypadku w większości samo się wykruszyło, od kiedy przestałem pić, imprezować jak głupol. Z części sam musiałem zrezygnować, widząc że są to jedynie towarzysze do kieliszka. Całe moje życie jest w taki sposób poukładane, że nie mam czasu, chęci i ochoty do picia. Oczywiście cały czas zachowuję czujność, aby nie zapomnieć kim jestem, i co wyprawiałem w nie tak dawnej zresztą przeszłości. Jeszcze jakieś trzy lata temu nie miałem nic, teraz niemal wszystko o czym tylko marzyłem. Są to małe, przyziemne rzeczy, ale dla mnie bardzo wartościowe... Kasiu, a co się takiego stało, ze utraciłaś swoją pewność siebie? A może to przez tę zbytnią pewność nawaliłaś? Ja staram się być na tyle niepewny, że nie zjem nawet cukierka z alko... Pozdrawiam fsdf43t

Jacek - Nie 07 Lip, 2013 18:21

Jeżu88 napisał/a:
My, młodzi też musimy się od kogoś uczyć :okok:

że niby ja stary ??? :nerwus: do diabła
a tak poważnie,ta choroba łapie się nie pytając o wiek ,tytuł,czy stanowisko
a i starszy może od młodszego się czego dowiedzieć
nawet duży staż może nie cieszyć - przypomina że z rokiem i lat przybywa :skromny:

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:21

Jędrek napisał/a:
Ja tam uważałem na alkohol i zgodnie z zaleceniami terapeutów nawet cukierki sprawdzałem pod względem obecności alkoholu.

Jędrek napisał/a:
Tym sobie udowodniłem, że stare towarzystwo muszę odpuścić. I tak zrobiłem.

Jędruś, takie wpisy pokazują mi, że chyba dokonuję dobrych wyborów. Dziękuję :okok:

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:23

Jacek napisał/a:
że niby ja stary ??? do diabła

Nie stary, ale hmm, bardziej doświadczony życiowo :p

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:24

Tak, ta choroba jest bardzo uniwersalna. Wiek, status społeczny, grubość portfela nie ma znaczenia. I to chyba uczy naprawdę sporej pokory... Ktoś bardzo niepozorny, ktoś, od kogo czujemy się w jakiś głupi sposób lepsi (mówię na podstawie swoich doświadczeń) potrafi mówić w taki sposób, że aż koparka opada i daje wiele do myślenia i bardzo mądrze.
Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:37

PSG-1 napisał/a:
Powinny być mityngi w stylu "Młodzi AA". Nie chcę zwalać winy na kogokolwiek, ale teksty w stylu, "zazdroszczę Ci, że w tak młodym wieku dostrzegłeś problem" mi nie pomagały. Osobiście jeszcze bardziej mnie upadlały. Bo ja straciłem wszystko w ciągu 2 lat a inni potrzebowali na to 15-30 lat.

Wiesz, a mi właśnie takie wpisy pomagają, ponieważ nie chcę bezpowrotnie tracić lat swojego życia. Pokazują mi, jak wielki dar otrzymałem, zauważając swój problem już teraz. Patrz, jak wielu jest ludzi, którzy przepili tyle lat, ile my żyjemy. Pokazują mi, jak wiele mogę jeszcze zrobić ze swoim życiem...
Paweł71 napisał/a:
No i git .I tak trzymaj.
Kurde jak ja Ci zazdroszczę, że w tak młodym wieku masz taką świadomość swojej choroby, wiedzę o niej, i już trzeźwiejesz. Ja oszczędziłbym sobie 15 pięknych lat życia.

Mnie coś takiego motywuje jak cholera :okok:

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 18:44

Jędrek napisał/a:
Zaczął odsuwać się obraz "chodzącego ideału" za jaki się uważałem ostatnich parę lat.

Heh, skąd ja to znam? Oczywiście nie pozbyłem się tego usposobienia całkowicie, ale staram się z tym walczyć. Zawsze byłem najmądrzejszy, najlepszy, wszyscy musieli mnie lubić, chwalić i klepać po pleckach. Ale dałem sobie luz, już nie muszę być najlepszy we wszystkim. Odpuszczam, nie jestem idealny i daje sobie ten komfort, że mogę się czasem mylić. Nie zabiegam chorobliwie o akceptację społeczną. Jeżeli ktoś mnie nie lubi, nie toleruje, jego sprawa. Ma prawo. Kiedyś to wszystko było mocno popieprzone, niby byłem pępkiem świata, ale w końcówce swego picia bałem się na trzeźwo wyjść z domu...

Jędrek - Nie 07 Lip, 2013 20:03

Jeżu88 napisał/a:
Ale dałem sobie luz, już nie muszę być najlepszy we wszystkim. Odpuszczam, nie jestem idealny i daje sobie ten komfort, że mogę się czasem mylić.

No to prawdopodobnie jest Ci lżej.
Mi taka akceptacja odmieniła życie. Plecak ze stelażem zwaliłem z pleców.......

Jeżu88 - Nie 07 Lip, 2013 20:07

To zupełnie inne życie. Nabrałem cholernie dużo dystansu do świata i siebie... Tak jest zresztą nawet łatwiej :okok:
Jeżu88 - Wto 09 Lip, 2013 14:33

W końcu podjąłem ważną decyzję, aby zapisać się do szkoły i skończyć wreszcie przerwaną edukację. Jutro biegnę się do sekretariatu na zapisy :-) Długo zwlekałem z podjęciem tej decyzji, ale teraz sytuacja mieszkaniowo- materialno- zawodowa jest w miarę uporządkowana, więc robię co muszę. Już dosyć trwonienia czasu i stania w miejscu. A do nadrobienia jeszcze tak wiele...
Jacek - Wto 09 Lip, 2013 14:38

Jeżu88 napisał/a:
W końcu podjąłem ważną decyzję, aby zapisać się do szkoły i skończyć wreszcie przerwaną edukację. Jutro biegnę się do sekretariatu na zapisy :-)
:okok:
Jeżu88 - Wto 09 Lip, 2013 14:44

I właśnie to jest fajne w trzeźwym życiu, że w końcu decyduję się robić rzeczy potrzebne, pożyteczne, a nie tylko te, które powodują szybki przypływ endorfin fsdf43t
Matinka - Wto 09 Lip, 2013 20:02

Hej,
Podoba mi się Twoja postawa i działanie.
A przy okazji to dla mnie pokrzepiające:-)
Ostatnio sobie słucham i tu też mi całkiem pasuje:-)
wiara, siła, męstwo

Jras4 - Wto 09 Lip, 2013 20:06

Jeżu88 napisał/a:
endorfin fsdf43t
co to jest ?
Matinka - Wto 09 Lip, 2013 20:07

Jras4 napisał/a:
Jeżu88 napisał/a:
endorfin fsdf43t
co to jest ?

Hormony szczęścia;-)

kas25 - Śro 10 Lip, 2013 10:46

Cytat:
W końcu podjąłem ważną decyzję, aby zapisać się do szkoły i skończyć wreszcie przerwaną edukację. Jutro biegnę się do sekretariatu na zapisy :-)


Jeżu88 napisał/a:
I właśnie to jest fajne w trzeźwym życiu, że w końcu decyduję się robić rzeczy potrzebne, pożyteczne, a nie tylko te, które powodują szybki przypływ endorfin


Czy ja wiem czy chodzi tak bardzo o te endorfiny?! Bardziej o chwilową iluzję zmiany.
Ale najważniejsze i tak jest to, że widzisz teraz tą różnicę i zmieniasz coś, siebie jako człowieka. :okok:

Jeżu88 - Śro 10 Lip, 2013 12:40

No,zapis w sekretariacie odbębniony, mieszkanie wysprzątane, można działać fsdf43t
mati napisał/a:
Hej,
Podoba mi się Twoja postawa i działanie.
A przy okazji to dla mnie pokrzepiające:-)
Ostatnio sobie słucham i tu też mi całkiem pasuje:-)
wiara, siła, męstwo

Dzięki Mati, od kiedy zmieniłem tryb życia, przestałem pić i narzekać jaki to świat jest zły i jaki to ja pokrzywdzony, nastawiłem się na działanie. Ja cały czas stałem w miejscu i czekałem na cud, aż coś w moim życiu SAMO się zmieni. Ja w wieku 20-21 lat myślałem, że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka, że wszystko zawaliłem. Nie miałem już wiary w siebie, w świat. Chyba jedynie wiara w Boga przytrzymała mnie przed całkowitym upadkiem na dno... A teraz? Wiem, że mogę mieć tyle, ile włożę w to sił, pracy, starań. Wszystko się zaczęło układać jakoś fsdf43t
kas25 napisał/a:
Czy ja wiem czy chodzi tak bardzo o te endorfiny?! Bardziej o chwilową iluzję zmiany.

Z tymi hormonami szczęścia u mnie to było tak, że co się nie działo, ja musiałem być wesoły, uśmiechnięty, wyluzowany, beztroski. Znalazłem fajną pracę? Impreza. Rzuciła mnie dziewczyna? Impreza. Haj. Czy dobrze, czy źle było, ja musiałem być nakręcony. Aż w końcu przestałem sobie radzić z uczuciami. I był tylko strach oraz lęki... A teraz odbudowuję swoje życie i dokonuję wielu pozytywnych zmian w sobie, bo zauważyłem, że to, co w środku to i na zewnątrz. I te zmiany, to nie jest jedynie iluzja, wiele moich planów stało się rzeczywistością ;)
A jutro na mityng biegnę :-)

eremita - Czw 11 Lip, 2013 09:42

Jeżu88 napisał/a:

kas25 napisał/a:
Czy ja wiem czy chodzi tak bardzo o te endorfiny?! Bardziej o chwilową iluzję zmiany.

Z tymi hormonami szczęścia u mnie to było tak, że co się nie działo, ja musiałem być wesoły, uśmiechnięty, wyluzowany, beztroski. Znalazłem fajną pracę? Impreza. Rzuciła mnie dziewczyna? Impreza. Haj. Czy dobrze, czy źle było, ja musiałem być nakręcony. Aż w końcu przestałem sobie radzić z uczuciami.

A wg mnie to tak jak piszesz - ułuda, nie endorfiny. Wiem że z uporem maniaka wracam do biegania, ale jak pokonujesz 45km biegu, słuchasz ulubionego kawałka w sluchawkach, jest zachód słońca, a Ty sam na leśnej ścieżce, jak Cię ściśnie za serducho wzruszenie nad pięknem i harmonią świata tego doczesnego - to to właśnie są endorfiny, endorfiny, które na następny dzień nie przechodzą w apatię i poczucie winy! Łooooo jej! :prosi:

Jeżu88 - Czw 11 Lip, 2013 09:47

Tak, macie też w tym dużo racji. Parawan iluzji jaki roztaczałem też był ważnym czynnikiem, ale nie mam już tej pogoni za endorfinkami. Nie biegam TYLKO dla tego poczucia szczęścia tuż po biegu. Robię to też dla zdrowia, i wielu innych pożytecznych rzeczy :-)
Jeżu88 - Czw 11 Lip, 2013 19:59

Właśnie wróciłem z mityngu. Czuję sporą ulgę, ponieważ w końcu zrealizowałem krok, o którym myślałem już czas jakiś. Krok, który jak czułem był koniecznością. I jestem pozytywnie podbudowany duchowo :) Było czasami poważnie, a czasami wesoło. Poruszaliśmy temat pychy, pokory i postawy roszczeniowej do świata, do Boga. Parę refleksji mi się pojawiło w głowie, parę mądrych słów usłyszałem. W końcu przemogłem się i zabrałem też głos. Jest fajnie... I odnośnie trochę wałkowanej przeze mnie sprawy wieku- w czasie przerwy podszedłem do jednej pani zamienić parę słów. Kobieta ok 60 lat. Podchodzę i zaczynam: "wie Pani...", a ona przerwała mi i powiedziała: "tutaj nie ma "Pani", nie ważne ile mam lat, mów mi na ty". Fajne to było.
Jędrek - Pią 12 Lip, 2013 06:48

Jeżu88 napisał/a:
nie ważne ile mam lat

no właśnie... w każdym momencie mogę zacząć zmieniać swoje życie na pożyteczne i szczęśliwe.

wolny - Pią 12 Lip, 2013 08:15

Jędrek napisał/a:

no właśnie... w każdym momencie mogę zacząć zmieniać swoje życie na pożyteczne i szczęśliwe.

I tu bym się zgodził,.. bo ten jeden dzień trzeźwości (tej prawdziwej ) szczęścia wewnętrznego nie zależnego od innych i od okoliczności zewnętrznych ,.. czyli popularnie zwanej wolnością duchową,.. zastąpi całe dotychczasowe cierpienie ! :>
Nawet nie wiedziałem że ja taki twórczy jezdem,.. :mysli: hummmmm????

Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 11:12

Jędrek napisał/a:
no właśnie... w każdym momencie mogę zacząć zmieniać swoje życie na pożyteczne i szczęśliwe.

Macie chłopaki rację. Chyba nigdy nie jest za wcześnie i za późno aby zacząć normalne, spokojne życie. U każdego ten moment jest jednak taki sam- upadek i zaliczenie swojego dna. Można mówić, że fajnie, że tak wcześnie odrzuciłem alkohol, ale trzeba też pamiętać, że dużo wcześnie zacząłem się odurzać, a miałem wtedy 13 lat...
wolny napisał/a:
bo ten jeden dzień trzeźwości (tej prawdziwej ) szczęścia wewnętrznego nie zależnego od innych i od okoliczności zewnętrznych ,.. czyli popularnie zwanej wolnością duchową,.. zastąpi całe dotychczasowe cierpienie !

Pięknie napisane :okok: Nie wyobrażam już teraz sobie życia bez tego poczucia wewnętrznego spokoju i ulgi. Fajnie, że tu jesteście fsdf43t Jakoś wczoraj zrozumiałem, że jesteśmy tak różni, a jednocześnie tacy sami... :mysli:

Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 11:49

Od dłuższego też czasu chodzi za mną sprawa uregulowania pewnych spraw rodzinnych. A właściwie uporządkowania ich. Bo dopiero teraz zauważyłem, jaki bałagan mam w swoim życiu. Myślałem, że od pewnych rzeczy mogę uciec, zacząć od nowa i przeszłość po prostu wymazać. Ale to tak łatwo nie ma. To nie zniknie samo, ja muszę to posprzątać. Chciałbym po prostu spotkać się z ojcem, z którym nie mam kontaktu od paru dobrych lat. Chciałbym mu jedynie powiedzieć, że nie czuję gniewu do niego. Że mu wybaczyłem...
Ale muszę nabrać jeszcze sił do tego...

smokooka - Pią 12 Lip, 2013 12:07

Jeżu88 napisał/a:
Chciałbym mu jedynie powiedzieć, że nie czuję gniewu do niego. Że mu wybaczyłem...
jeśli to prawda to świetnie, nabierz siły i idź, nie trać czasu... :brawo:
Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 17:22

smokooka napisał/a:
Chciałbym mu jedynie powiedzieć, że nie czuję gniewu do niego. Że mu wybaczyłem...
jeśli to prawda to świetnie, nabierz siły i idź, nie trać czasu...

Tak, to prawda. Od jakiegoś czasu jest mi go po prostu żal...

smokooka - Pią 12 Lip, 2013 17:38

Jeżu88 napisał/a:
smokooka napisał/a:
Chciałbym mu jedynie powiedzieć, że nie czuję gniewu do niego. Że mu wybaczyłem...
jeśli to prawda to świetnie, nabierz siły i idź, nie trać czasu...

Tak, to prawda. Od jakiegoś czasu jest mi go po prostu żal...


Jeżu, jeśli to żal wynikający ze zrozumienia jego sytuacji to idź, nie trać czasu. Jeśli to żal z którego wynika Twoja lepsza samoocena, to pomyśl zanim pójdziesz...

Czasem uczucie żalu pojawia się, żeby sztucznie i szybko podnieść swoją wartość, pokazać sobie że "ja to jestem lepszy/a" a potem można śmiało się wywyższać i traktować innych jak śmieci.
Prawdziwe uczucie żalu widzi sytuację, umie ocenić realnie przyczyny, nie musi zapominać swoich krzywd, ale je wybacza, nie obwiniając już więcej.
Na kanwie żalu może pojawić się chęć pomocy, ale póki potrzebujący o nią nie poprosi nie trzeba się pchać...
Jest jeszcze inny rodzaj żalu. Zal do osoby - nie warto go w sobie kisić, to jedna z najgorszych trucizn, żeby się oczyścić trzeba rozebrać ten żal, zrozumieć i pożegnać.

Ja nie zdążyłam porozmawiać ze swoją mamą, nie zdążyłam jej wybaczyć, nie zdążyłam też rozebrać żalu do niej, teraz rozmawiam do nagrobka...

Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 17:45

Kurcze, nie wiedziałem w sumie, że ta sytuacja może mieć tyle punktów widzenia... Mój żal wynika raczej z tego, że żal mi go jako człowieka. Żal mi, że tak pokierował swoim życiem, że tak skończył. Może jakoś mu to pomoże... Nie jest alkoholikiem, ale gdzieś tam się po prostu pogubił... Kiedyś go nienawidziłem z całego serca. Dochodziło do rękoczynów, wyzywał mnie... Ale teraz już nie jest to ważne. Chcę żyć dalej, chcę być wolny od przeszłości. Pamiętam, ale wybaczyłem...
smokooka - Pią 12 Lip, 2013 17:52

Jeżu :okok: pokolenie rodziców żyło i rozwijało w innych czasach, wychowywali ich ludzie którzy prawdopodobnie albo brali udział w wojnie, albo urodzili się pod koniec, to są całe pokolenia osób z dysfunkcjami emocjonalnymi, a i nauka robi swoje, oni nawet nie mieli szans wiedzieć tego co my dziś. Ja jestem w procesie wybaczania swojej mamie różnych rzeczy, bardzo mi takie spojrzenie pomogło zrozumieć ją jakkolwiek, to mi też pomaga pozbywać się żalu do niej jako do matki, bo widzę w niej po prostu dziewczynę i kobietę wrzuconą bez podstaw na głęboką wodę.
Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 18:01

Tak, masz w tym Smokooka dużo racji. To mądre co piszesz. Dziadków ze strony matki i ojca dotknęła wojna w sposób drastyczny. Na pewno odbiło się to na ich psychice, i pewne jakieś dysfunkcje przekazali moim rodzicom. Jedna babcia w czasie okupacji Warszawy straciła całe rodzeństwo i ojca, dziadek był na robotach w Niemczech. Też stracił całą rodzinę... Wojna też chyba w jakiś pośredni sposób musiała wpłynąć na ich dzieci... Nie chcę winić ojca do końca życia. On się zagubił, ale ja przecież też gdzieś tam zaliczyłem glebę... Święty nie jestem.
smokooka - Pią 12 Lip, 2013 18:20

Daj Ci Boże Jeżu żebyś przerwał sztafetę pokoleniową. Nie cisnę, ale wiem, że ja bez terapii nic dobrego bym nie zrobiła, a tak mam szansę chociaż jednego z dwóch synów wychować na kawalera bez drastycznych dysfunkcji emocjonalnych. W Twoim wieku rodziłam pierwszego syna a głupiutka byłam jak szczypiorek na wiosnę. Masz szansę inaczej pokierować, a warto :)
Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 18:20

smokooka napisał/a:
Ja jestem w procesie wybaczania swojej mamie różnych rzeczy, bardzo mi takie spojrzenie pomogło zrozumieć ją jakkolwiek, to mi też pomaga pozbywać się żalu do niej jako do matki, bo widzę w niej po prostu dziewczynę i kobietę wrzuconą bez podstaw na głęboką wodę.

Hmm, nie wiem kiedy, i jakie procesy we mnie zaszły że spojrzałem na moje relacje z ojcem z dystansu, ale dopiero wtedy zauważyłem to wszystko z drugiej strony. Zobaczyłem faceta, który chyba stracił siły i się załamał. Nie podołał życiu. I wtedy pojawił się żal u mnie. Zresztą dalej bym go nienawidził, gdyby nie to, że zacząłem zmieniać swoje życie, że poczułem się odpowiedzialny sam za siebie. Dopiero jak odbudowałem poczucie własnej wartości,mogłem mu wybaczać. I nie z perspektywy łaskawcy; "patrz, Ty byłeś dla mnie taki zły, a ja w swej wielkości przybywam i wybaczam Ci"... Tylko z perspektywy zrozumienia i akceptacji...

Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 18:22

smokooka napisał/a:
a tak mam szansę chociaż jednego z dwóch synów wychować na kawalera bez drastycznych dysfunkcji emocjonalnych.

I tego Ci z całego serca życzę :okok: musi być dobrze, bo źle to już było...

smokooka - Pią 12 Lip, 2013 18:24

I nawzajem :buziak: Maszeruj albo giń. No dobra, maszeruj byle dobrą drogą :]
Jeżu88 - Pią 12 Lip, 2013 18:26

Dziękuję za te posty. Właśnie dlatego potrzebne są mi tutaj też wpisy mądrzejszych, bardziej doświadczonych życiowo, aby spojrzeć z szerszej perspektywy na pewne sprawy :okok:
smokooka napisał/a:
No dobra, maszeruj byle dobrą drogą

Postaram się nie zboczyć fsdf43t

Ann - Sob 13 Lip, 2013 21:34

Jeżu88, dołączam się jako ta młodociana. Mam na imię Anka i jestem alkoholiczką. Choć może jeszcze nie do końca to do mnie dotarło. Zaczęłam zmieniać swoje dotychczasowe życie i przyzwyczajenia. To dopiero początek drogi, ale wierzę, że dzięki Waszemu doświadczeniu i czerpiąc z Waszych wypowiedzi, uda mi się walczyć. Czytuję, to tu, to tam.. ale dokładnie ten wątek założony przez Jeżu88 sprawił, że zalogowałam się do forum, pokazał, że mimo młodego wieku nie jestem jedyna z tym problemem.
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:06

Ann napisał/a:
mimo młodego wieku nie jestem jedyna z tym problemem

Nie Aniu, jest nas więcej... Fajnie, ze jesteś. Trzymaj się Dekadentów, a będzie dobrze :okok:
Ja sam na początku myślałem, że jestem chyba za młody na to, aby być alkoholikiem, ale na szczęście szybko mi ta myśl z głowy wyparowała. Wiek nie ma znaczenia... Swoją drogą, niepokojące jest to, że tak wielu ludzi w tak młodym wieku walczy już z nałogami :mysli:

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:13

Ann napisał/a:
, uda mi się walczyć.

Kurcze błąd myślowy , po pierwsze tu nic się nie może udać , placek z jabłkami może się udać lub nie,. ale jeśli chodzi o trzeźwość to nie ma takich opcji.
Walczyć to drugi błąd,.. jeżeli zaczniesz walczyć już jesteś na pozycji przegranej , wystarczy jedynie zaakceptować,.. nic poza . :okok: :okok: :mgreen:

Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:15

wolny napisał/a:
Walczyć to drugi błąd

Tak, poddajemy się, wywieszamy białą flagę i już jakiś tam balast myślowy spada fsdf43t

Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:17

wolny napisał/a:
Ann napisał/a:
, uda mi się walczyć.

Kurcze błąd myślowy , po pierwsze tu nic się nie może udać , placek z jabłkami może się udać lub nie,. ale jeśli chodzi o trzeźwość to nie ma takich opcji.
Walczyć to drugi błąd,.. jeżeli zaczniesz walczyć już jesteś na pozycji przegranej , wystarczy jedynie zaakceptować,.. nic poza . :okok: :okok: :mgreen:


Udać się musi.
Walczyć, to jedno a zaakceptować to drugie. Walczyć, ze słabością trzeba, bo samo zaakceptowanie jej nic nie da. :)

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:17

Jeżu88, Jeżu88, może sz jaśniej ??? :bezradny:
wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:19

Ann napisał/a:
Udać się musi.
Walczyć, to jedno a zaakceptować to drugie. Walczyć, ze słabością trzeba, bo samo zaakceptowanie jej nic nie da.

Nie mam ochoty polemizować ,..ale zapytam,.. pewna jesteś tego co tu piszesz że to prawda jest ???? :mysli:

Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:20

Jeżu88 napisał/a:

Nie Aniu, jest nas więcej... Fajnie, ze jesteś. Trzymaj się Dekadentów, a będzie dobrze :okok:
Ja sam na początku myślałem, że jestem chyba za młody na to, aby być alkoholikiem, ale na szczęście szybko mi ta myśl z głowy wyparowała. Wiek nie ma znaczenia... Swoją drogą, niepokojące jest to, że tak wielu ludzi w tak młodym wieku walczy już z nałogami :mysli:


Ja do niedawna też myślałam, że jestem za młoda na alkoholizm.. ale wiek nie gra tu żadnej roli. Wielu młodych ludzi dziś coraz częściej nie radzi sobie z emocjami... i znajduje ucieczkę.

Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:21

wolny napisał/a:
Ann napisał/a:
Udać się musi.
Walczyć, to jedno a zaakceptować to drugie. Walczyć, ze słabością trzeba, bo samo zaakceptowanie jej nic nie da.

Nie mam ochoty polemizować ,..ale zapytam,.. pewna jesteś tego co tu piszesz że to prawda jest ???? :mysli:


Pewna. To MÓJ punkt widzenia.

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:21

Ann napisał/a:
znajduje ucieczkę.
raczej protezę !!! ;) ;)
wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:23

Ann napisał/a:
To MÓJ punkt widzenia.

A co tu ma do rzeczy punk widzenia , znaczenie ma skuteczność !!! ;) ;)

Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:24

Po prostu przyznajemy swoją bezsilność wobec alkoholu. Nie walczymy z nim, bo już nas niejednokrotnie pokonał. W tym sensie pisałem fsdf43t
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:28

Wolny, dziewczyna jest tu nowa, nie czepiajmy się słówek, ale piszmy o konkretach...
Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:28

wolny napisał/a:
Ann napisał/a:
To MÓJ punkt widzenia.

A co tu ma do rzeczy punk widzenia , znaczenie ma skuteczność !!! ;) ;)


Nazywaj to jak chcesz. Nie lubię czepiać się słów. :)

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:33

Ann, Przepraszam nie chciałem Cie urazić,. lecz jedynie naprowadzić na zdrowy tryb myślenia , nie mam złych intencji !!! :skromny: :skromny:
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:36

Odnośnie walki jeszcze, z alkoholem już nie walczymy, bo przegraliśmy, to fakt, ale walczymy mimo wszystko o siebie, walczymy, o nowe, lepsze życie, mimo wszystko, mimo tego małego, przyczajonego sukinsyna gdzieś tam, który czeka na to, aż nam się noga powinie...
Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:37

Jeżu88 napisał/a:
Odnośnie walki jeszcze, z alkoholem już nie walczymy, bo przegraliśmy, to fakt, ale walczymy mimo wszystko o siebie, walczymy, o nowe, lepsze życie, mimo wszystko, mimo tego małego, przyczajonego sukinsyna gdzieś tam, który czeka na to, aż nam się noga powinie...


Dobrze to nazwałeś.

Ann - Sob 13 Lip, 2013 22:38

wolny, spoko, się nie obrażam.
szymon - Sob 13 Lip, 2013 22:38

Jeżu88 napisał/a:
mimo tego małego, przyczajonego sukinsyna gdzieś tam, który czeka na to, aż nam się noga powinie...


nie ma żadnych su***synów ;)

Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:45

szymon napisał/a:
nie ma żadnych su***synów

A bo to wredna choroba jest, i tak mi się nazwało ją :oops:

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:45

Jeżu88, ja to tak bardziej alkoholowo doświadczony jestem !! 8| a czy doświadczanie alkoholizmu można nazwać życiem tego jeszcze nie wiem ??? :mysli: :bezradny:
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:47

wolny napisał/a:
a czy doświadczanie alkoholizmu można nazwać życiem tego jeszcze nie wiem ???

Dla mnie to chyba na jedno wychodzi, wiesz Wolny? :mysli:

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:50

Jeżu88, może to i życie było , ale czy lunatyk wie że śpi??? :mysli: :mysli:
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:51

wolny napisał/a:
Jeżu88, może to i życie było , ale czy lunatyk wie że śpi???

Łał, to było mocne, serio :shock:

wolny - Sob 13 Lip, 2013 22:54

Jeżu88, Na,..dziś wystarczy może,.. ja ide spać a Ty ?? :idespac:
Jeżu88 - Sob 13 Lip, 2013 22:56

Ja jeszcze chwilkę się pokręcę i też spadam za momencik... Dobrej nocki Wolny, do jutra :papa2:
Anonymous - Sob 13 Lip, 2013 23:16

szymon napisał/a:
Jeżu88 napisał/a:
mimo tego małego, przyczajonego sukinsyna gdzieś tam, który czeka na to, aż nam się noga powinie...


nie ma żadnych su***synów ;)


No właśnie

Ann - Pią 19 Lip, 2013 20:28

Co tu tak pusto ludzie drodzy?:)

12 dzień trzeźwienia.
Od dawna nic lepszego niż trzeźwienie mi się nie przydarzyło... i choć był kryzys.. mniejszy i większy.. to mimo wszystko chcę nie pić i trzeźwieć dalej. :)

Jras4 - Pią 19 Lip, 2013 21:32

brawo mała ales ty silna
rybenka1 - Pią 19 Lip, 2013 21:34

Ann :brawo: :brawo: :okok: :okok: :brawo: :brawo: :okok: :okok: tak trzymaj :okok:
Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 00:15

:krzyk: Twój rówieśnik właśnie wrócił z pracy :krzyk:
Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 10:20

Ann napisał/a:
Co tu tak pusto ludzie drodzy?:)

Fakt, trochę tu kurzem już zaszło :p
Ostatni tydzień starałem się po prostu spędzać na świeżym powietrzu. Trochę sportu, trochę roboty na działce kumpla. I tak jakoś odpoczywałem od kompa... No i zakończył się mój związek :| kiedy myślałem, że jest wszystko ok, dostałem obuchem w łeb... Kiedyś bym poszedł się nachlać. Picie by było pod tytułem "Jakie te baby są złe". Bałem się, że taka sytuacja może mnie doprowadzić do zapicia, ale na szczęście nic się nie dzieje...
Ann napisał/a:
12 dzień trzeźwienia.
Od dawna nic lepszego niż trzeźwienie mi się nie przydarzyło... i choć był kryzys.. mniejszy i większy.. to mimo wszystko chcę nie pić i trzeźwieć dalej.

Aniu, gratuluję, wiesz doskonale jak mnie to cieszy :kwiatek: Fajnie, że robisz wszystko co trzeba aby trzeźwieć. Jesteś silna kobietka :buziak:

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 10:21

PSG-1 napisał/a:
Twój rówieśnik właśnie wrócił z pracy

Cześć PSG. Serio do tak późna pracujesz? Współczuję Ci, serio :zalamka:

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 12:07

Trzeba je*** nie ma lekko.
Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:15

Ech, ciężko mi po tym rozstaniu z dziewczyną, znów zapanuje samotność. Dużo sobie obiecywałem po tym związku, ale ja chyba nie umiem nawiązywać trwałych relacji z ludźmi... A może trochę za szybko? Może powinienem jeszcze poczekać z wiązaniem się z kimś na stałe, jeszcze dłużej popracować nad sobą? :/ Ech, nic mi się nie chce... A najgorsze, że ja ją po prostu kocham 8|
wolny - Sob 20 Lip, 2013 17:18

Jeżu88, A pewien jesteś że to jest miłość ?? 8|
pterodaktyll - Sob 20 Lip, 2013 17:20

Jeżu88 napisał/a:
ja ją po prostu kocham

Jeżu88 napisał/a:
Dużo sobie obiecywałem po tym związku,

Jest taka prawda...........zero oczekiwań, zero rozczarowań.

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:20

Z mojej strony na pewno tak... jestem pewien swoich uczuć.
wolny - Sob 20 Lip, 2013 17:22

Jeżu88, Zrezygnowałbyś ze swego szczęścia na rzecz dziewczyny czy nie ?? :mysli:
Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:23

pterodaktyll napisał/a:
Jest taka prawda...........zero oczekiwań, zero rozczarowań.

Święta prawda, ale nie wiązał bym się na poważnie, gdybym nie oczekiwał czegoś więcej, tym bardziej, że ja o pewnych sprawach mówiłem szczerze, jednak ta druga osoba, tylko sobie mówiła i lała wodę...

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:24

wolny napisał/a:
Jeżu88, Zrezygnowałbyś ze swego szczęścia na rzecz dziewczyny czy nie ??

Ze szczęścia że tak powiem chwilowego, tak...

pterodaktyll - Sob 20 Lip, 2013 17:26

Jeżu88 napisał/a:
ta druga osoba, tylko sobie mówiła i lała wodę...

"Do tanga trzeba dwojga", jak ci zapewne wiadomo....uzależnianie wszystkiego od kogoś drugiego to nie najlepszy pomysł na życie w tej chwili dla Ciebie, zwłaszcza, że sam o tym piszesz

wolny - Sob 20 Lip, 2013 17:28

Jeżu88, ja piszę o szczęściu , a nie o ekstazie adrenalinie euforii ,i tych innych stanach podniecenia które ludziska szczęściem nazywają a nim nie są , chodzi o bycie szczęśliwym człowiekiem bez względu na okoliczności , czy z tego szczęścia byś zrezygnował na rzecz dziewczyny ??/ :mysli:
Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:32

Ech, chciałbym mieć Wasze doświadczenie życiowe, żeby zobaczyć lepiej całą sytuację, w której się znajduję... Wszystko było fajnie i normalnie, aż nagle trach i się posypało. Tak Ptero, może póki co powinienem jeszcze popracować jeszcze nad sobą, zanim wdam się w jakąś głębszą relację...
Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:33

Wiem Wolny o czym piszesz, mając na myśli "szczęście". Nie wiem czy bym zrezygnował, życie pisze takie scenariusze, że można jedynie teoretyzować...
A może ja nigdy nie będę się nadawać do związku? :bezradny:

Dziubas - Sob 20 Lip, 2013 17:36

Jeżu88 napisał/a:
życie pisze takie scenariusze, że można jedynie teoretyzować...

Dla tego nie warto uzależniać szczęścia od czegokolwiek, od żadnych warunków zewnętrznych,osób, ani scenariuszy... wystarczy być.... szczęśliwym ;)

zołza - Sob 20 Lip, 2013 17:38

Jeżu88 napisał/a:
Ech, ciężko mi po tym rozstaniu z dziewczyną, znów zapanuje samotność. Dużo sobie obiecywałem po tym związku, ale ja chyba nie umiem nawiązywać trwałych relacji z ludźmi... A może trochę za szybko? Może powinienem jeszcze poczekać z wiązaniem się z kimś na stałe, jeszcze dłużej popracować nad sobą?


Kiedyś ktoś mądry powiedział coś w tym stylu( z góry przepraszam za niewielkie przekłamanie ;) )
Gdy zaczynasz trzeźwieć nie wchodź w związki. Na poczatek kup sobie kwiatka w doniczce, pielęgnuj go jak potrafisz-jezeli wytrzyma 6 miesięcy to dobrze. Nastepnie przygarnij psa -gdy przeżyje rok i nadal bedzie szczęsliwym zwierzakiem jesteś na dobrej drodze ;) Dopiero po tym doświadczeniach możesz wejść w związek :) Powinno sie wtedy udać :)

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:38

Dziubas napisał/a:
Dla tego nie warto uzależniać szczęścia od czegokolwiek, od żadnych warunków zewnętrznych,osób, ani scenariuszy... wystarczy być.... szczęśliwym

Nad tym, to ja dopiero zaczynam pracę. Muszę się tego uczyć. Powolutku... Ładnie to Dziubas napisałeś...

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:39

zołza napisał/a:
Gdy zaczynasz trzeźwieć nie wchodź w związki. Na poczatek kup sobie kwiatka w doniczce, pielęgnuj go jak potrafisz-jezeli wytrzyma 6 miesięcy ,przygarnij psa -gdy przeżyje rok i nadal bedzie szczęsliwym zwierzakiem jesteś na dobrej drodze Dopiero po tym doświadczeniach możesz wejść w związek Powinno sie wtedy udać

Haha, dobre. Powiem szczerze, że mi nawet kaktus jakiś czas temu usechł. serio :mgreen:

pterodaktyll - Sob 20 Lip, 2013 17:52

Jeżu88 napisał/a:
Powiem szczerze, że mi nawet kaktus jakiś czas temu usechł.

Nie przejmuj się, mnie kiedyś zgnił od nadmiaru wody. Taka nadopiekuńczość ze mnie wylazła :bezradny:

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 17:55

pterodaktyll napisał/a:
Powiem szczerze, że mi nawet kaktus jakiś czas temu usechł.

Nie przejmuj się, mnie kiedyś zgnił od nadmiaru wody. Taka nadopiekuńczość ze mnie wylazła

Alkoholik to zawsze albo w jedna albo w drugą stronę musi przesadzić :p

pterodaktyll - Sob 20 Lip, 2013 17:58

Jeżu88 napisał/a:
Alkoholik to zawsze albo w jedna albo w drugą stronę musi przesadzić

Oczywiście dopóki sie nie nauczy korzystać ze "złotego środka"

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 18:00

pterodaktyll napisał/a:
Oczywiście dopóki sie nie nauczy korzystać ze "złotego środka"

Chyba daleko mi jeszcze do tego, aby ten złoty środek znajdować. Ale uczę się...

zołza - Sob 20 Lip, 2013 18:01

Jeżu88 napisał/a:
Alkoholik to zawsze albo w jedna albo w drugą stronę musi przesadzić


Tak już jesteśmy skonstruowani ,kłaniaja sie mechanizmy ;)

Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:15

Jeżu88 napisał/a:

Haha, dobre. Powiem szczerze, że mi nawet kaktus jakiś czas temu usechł. serio :mgreen:


Też mi się to kiedyś udało zrobić..

Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:17

PSG-1 napisał/a:
:krzyk: Twój rówieśnik właśnie wrócił z pracy :krzyk:


Współczucia.. ale nie ma lekko. Dobrze, że praca jest, gorzej gdyby jej nie było...

Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:20

Jeżu88 napisał/a:
Ann napisał/a:
Co tu tak pusto ludzie drodzy?:)

Fakt, trochę tu kurzem już zaszło :p
Ostatni tydzień starałem się po prostu spędzać na świeżym powietrzu. Trochę sportu, trochę roboty na działce kumpla. I tak jakoś odpoczywałem od kompa... No i zakończył się mój związek :| kiedy myślałem, że jest wszystko ok, dostałem obuchem w łeb... Kiedyś bym poszedł się nachlać. Picie by było pod tytułem "Jakie te baby są złe". Bałem się, że taka sytuacja może mnie doprowadzić do zapicia, ale na szczęście nic się nie dzieje...

Co do związku, przykra sprawa. Jednakże szkoda byłoby zawalić coś próbując pić. Baby są złe, czasem, czasem zaś chłopy są złe i takie życie. Tego się nie zmieni. Trzymaj się dzielnie :* :pocieszacz:
Ann napisał/a:
12 dzień trzeźwienia.
Od dawna nic lepszego niż trzeźwienie mi się nie przydarzyło... i choć był kryzys.. mniejszy i większy.. to mimo wszystko chcę nie pić i trzeźwieć dalej.

Jeżu88 napisał/a:
Aniu, gratuluję, wiesz doskonale jak mnie to cieszy :kwiatek: Fajnie, że robisz wszystko co trzeba aby trzeźwieć. Jesteś silna kobietka :buziak:

Dzięki, że jesteś.

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 19:25

Aniu, Ty wiesz, że Twoja obecność pomaga mi i mobilizuje fsdf43t
Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 19:26

Ja kocham moją dziewczynę, ale widzę, że męczy się przy mnie. Jestem nieszczęśliwym nudziarzem bez pieniędzy, który na nic poza podstawowe sprawy życiowe nie wydaje pieniędzy. Dzisiaj odmówiłem pójścia na lody bo jedna gałka kosztuje 4 zł. Za 4 zł ja mam chleb...

W moim wieku nie przystoi być alkoholikiem, ludzie się bawią, imprezują, eksperymentują z alkoholem na rozluźnienie (w normalnych dawkach) a ja nie mogę. Bardzo odstaję od swojej grupy wiekowej. Co jeszcze bardziej pogłębia moją depresję... Ludzie w moim wieku nie mają takich problemów finansowych, z alkoholem, społecznych.

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 19:30

W wieku 40-stu, 50-ciu lat sprawy wyglądają już pewnie inaczej... Starsi traktują mnie jak gówniarza, z którym nie ma o czym pogadać a młodzi uważają za nieżyciowego nudziarza...
Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:31

PSG-1 napisał/a:
Ja kocham moją dziewczynę, ale widzę, że męczy się przy mnie. Jestem nieszczęśliwym nudziarzem bez pieniędzy, który na nic poza podstawowe sprawy życiowe nie wydaje pieniędzy. Dzisiaj odmówiłem pójścia na lody bo jedna gałka kosztuje 4 zł. Za 4 zł ja mam chleb...

W moim wieku nie przystoi być alkoholikiem, ludzie się bawią, imprezują, eksperymentują z alkoholem na rozluźnienie (w normalnych dawkach) a ja nie mogę. Bardzo odstaję od swojej grupy wiekowej. Co jeszcze bardziej pogłębia moją depresję... Ludzie w moim wieku nie mają takich problemów finansowych, z alkoholem, społecznych.


Ok, nie mieć kasy to nie jest wstyd. Jest mnóstwo tak samo myślących ludzi jak Ty.

Ludzie się bawią imprezują... jak potrafią pić normalnie nie mocząc mordy później przez tydzień, to niech sobie piją. Spróbuj spojrzeć na siebie odrobinę łagodniej.. spróbuj. Spróbuj się nie dołować. Szukaj pozytywów.

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 19:32

PSG-1 napisał/a:
W moim wieku nie przystoi być alkoholikiem, ludzie się bawią, imprezują, eksperymentują z alkoholem na rozluźnienie (w normalnych dawkach) a ja nie mogę. Bardzo odstaję od swojej grupy wiekowej. Co jeszcze bardziej pogłębia moją depresję... Ludzie w moim wieku nie mają takich problemów finansowych, z alkoholem, społecznych.

Hmm, ja po prostu z bycia "duszą towarzystwa" stałem sie outsiderem, ale widocznie tak musi być. Pogodziłem się z tym, i jest dobrze. Aczkolwiek w pracy z powodu mojego niepicia mówią "konfident", oczywiście nikt mi tego w oczy nie powie, bo wie, że pięści bym nie szczędził. W woju kto nie pije, ten kapuje... :bezradny:

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 19:34

Ann tak w tym wszystkim jestem jeszcze ja. Ja nie mogę chodzić na imprezy ze względu na siebie. Widok podpitych szczęśliwych ludzi źle działa na mnie. Zaraz mam ochotę uciekać.
Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:37

Jeżu88 napisał/a:
PSG-1 napisał/a:
W moim wieku nie przystoi być alkoholikiem, ludzie się bawią, imprezują, eksperymentują z alkoholem na rozluźnienie (w normalnych dawkach) a ja nie mogę. Bardzo odstaję od swojej grupy wiekowej. Co jeszcze bardziej pogłębia moją depresję... Ludzie w moim wieku nie mają takich problemów finansowych, z alkoholem, społecznych.

Hmm, ja po prostu z bycia "duszą towarzystwa" stałem sie outsiderem, ale widocznie tak musi być. Pogodziłem się z tym, i jest dobrze. Aczkolwiek w pracy z powodu mojego niepicia mówią "konfident", oczywiście nikt mi tego w oczy nie powie, bo wie, że pięści bym nie szczędził. W woju kto nie pije, ten kapuje... :bezradny:


Kiedyś była przy mnie cała masa ludzi, przyjaciół i znajomych. Było nam razem dobrze.
Później Anka zaczęła pić.. chlać.. i miała innego przyjaciela w postaci butelki.
Kalendarz zajmowały spotkania z wódą lub piwem..
Znajomi nie czekali, aż zwolnię terminy, przyjaciele poczuli się oszukani i odeszli, bo mimo wielu prób kontaktu ich olewałam. Zostałam sama. Jak poszłam na imprezę to byłam w centrum uwagi zawsze, bo alko dodawało odwagi i brylowałam i wszyscy zawsze wspominali jak dobrze się ze mną bawili. Ale to przy alkoholu.. a później samotność. No i zostałam sama w moim piciu. Teraz zyskuję kontakty z ludźmi.. mimo dopiero 13 dni trzeźwienia. Wydarzyło się przez te dni cała masa wspaniałych rzeczy.. w ilości takiej, że przewyższa całe ostatnie 5 lat życia.

Jeżu88 - Sob 20 Lip, 2013 19:37

PSG-1 napisał/a:
Ja nie mogę chodzić na imprezy

Masz rację, alkoholicy nie mogą chodzić na imprezy z alko... Musisz zmienić spojrzenie na świat, na siebie, bo strasznie się zamęczasz wszystkim Wiem że masz problemy, ale nie daj się im !

Ann - Sob 20 Lip, 2013 19:41

PSG-1 napisał/a:
Ann tak w tym wszystkim jestem jeszcze ja. Ja nie mogę chodzić na imprezy ze względu na siebie. Widok podpitych szczęśliwych ludzi źle działa na mnie. Zaraz mam ochotę uciekać.


Wiesz jak wyglądało pierwsze 6 dni mojego trzeźwienia? W domu była jedna wielka impreza rodzinna. Wódka lała się litrami. Grill za grillem. Piwo, gin i wszystkie smaki alkoholi do wyboru, do koloru. A nikt nie wiedział, że ja właśnie próbuję rzucić picie.. że zaczęłam chodzić na AA. Czułam się okropnie. Było strasznie. Wkurzali mnie wszyscy. Alkohol mi pachniał. Wołał. Były godziny kiedy uciekałam. Ale stawiłam też temu czoła. Siłowałam się. Może ktoś i powie, że to złe podejście. Ale mnie utwierdziło w tym, że się da nie zachlać.

staaw - Sob 20 Lip, 2013 19:41

Jeżu88 napisał/a:
PSG-1 napisał/a:
Ja nie mogę chodzić na imprezy

Masz rację, alkoholicy nie mogą chodzić na imprezy z alko...

Mogą. Tylko po co?

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 19:42

Jeżu88 napisał/a:
stałem sie outsiderem


Wiesz, znam to. Za granicę wyjeżdżają głównie zera życiowe, alkoholicy, narkomani, zadłużeni. Ogólnie ludzie, którzy nie dają rady w kraju. Mieszkają w takich tanich hotelach pracowniczych, żeby więcej zostało na nałogi, każdy ma swój świat i te różne światy różnych ludzi łączy alkohol. Często nabijają się ze mnie, wytykają palcami, uśmiechy pod nosem, że dziwak jestem. Że gardzę nimi, bo nie chcę się z nimi napić. Staram się patrzeć na siebie ale jest ciężko.

piotr7 - Sob 20 Lip, 2013 19:47

Mam w rodzinie kilka takich osób , które na bank nie są zerem a mieszkają za granicą
Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 19:50

piotr7 Źle sprecyzowałem moją wypowiedź. Chodziło mi o to, że za granicą w tych hotelach pracowniczych z reguły tacy mieszkają. Kto ma rozum wynajmuje swoje mieszkanie. Oczywiście za granicą jest też sporo w porządku ludzi, nie mówię że nie.
Jacek - Sob 20 Lip, 2013 20:14

Dziubas napisał/a:
Dla tego nie warto uzależniać szczęścia od czegokolwiek, od żadnych warunków zewnętrznych,osób, ani scenariuszy... wystarczy być.... szczęśliwym ;)

Sławku ani jedno,ani drugie
uzależnić,,wiadomo zaboli gdy przy braknie
ale szczęście trza na czymś oprzeć a choćby na warunkach zewnętrznych,osobach i takie tam
bo wystarczy być - to tak jak bym się śmiał do sera
aby być szczęśliwym to musisz z danego warunku,czy osoby ,,,wybrać dla siebie to co miłe,cieszy,raduje
"ja" to muszę czuć,odbierać - mała wypłata to też pieniądz,szklanka w połowie pełna to też nie brak i takie tam

leon - Sob 20 Lip, 2013 21:37

PSG-1 napisał/a:
Wiesz, znam to. Za granicę wyjeżdżają głównie zera życiowe, alkoholicy, narkomani, zadłużeni. Ogólnie ludzie, którzy nie dają rady w kraju. Mieszkają w takich tanich hotelach pracowniczych,

Cos ci powiem kolego,jestem alkoholikiem i mieszkam w angli i nie spelniam wymogow twojego wyobrazenia o emigrantach.Mam prace,robie tzw kariere,pracuje w councilu 6-ty rok,mam chate pod londynem na raty(72metry) i wielu moich rodakow daje sobie doskonale rade i nie dlatego tu sa,bo sa zbiegami,a zatem jesli piszesz o powyzszych ...,zera zyciowe...,itd,to badz tak mily i sprecyzuj,ze piszesz o sobie i tobie podobnych niedorajdach zyciowych...,taka mala dydresja tylko buraku :>

Jras4 - Sob 20 Lip, 2013 21:47

PSG-1 napisał/a:
y różnych ludzi łączy alkohol.
no tak ale jak ktos pjie to juz jest zerem gdzie by nie był
Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 22:29

Leon, co tak się oburzasz polaczku? zdrajco narodu, ojczyzny.





Za ten post oraz dalsze wypowiedzi pod adresem Leona
czerwona kartka od Wiedźmy :red:

Jras4 - Sob 20 Lip, 2013 22:31

kolego psg jaki polaczku ? to kolega nie wie ze mamy unnie ?
leon - Sob 20 Lip, 2013 22:34

PSG-1 napisał/a:
Leon, co tak się oburzasz polaczku? zdrajco narodu, ojczyzny.

siebie obraziles,przedstawiajac sie powyzszym postem,ja nie naleze do twojej bajki.

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 22:38

No i co? Polaczek zawsze będzie polaczkiem. Leoncio musiał się pochwalić tutaj jaką karierę robi w UK. Ciekawe ile z tego to zasługa osób, którymi manipulował, ile żona razy prała, ubierała do pracy, ukrywała...
Leonciu jesteś takim samym burakiem jak ja, tą samą zapijaczoną mordą i zerem. Pamiętaj, że jedna flaszka i możesz cały ten swój "dorobek" stracić.

Dobra nie chce mi się ciągnąć tego tematu.

leon - Sob 20 Lip, 2013 22:40

PSG-1 napisał/a:
Dobra nie chce mi się ciągnąć tego tematu.

mi tez nie,zatem moze pisz o sobie,chyba,ze za boga robisz i wszystko wiesz...

Jras4 - Sob 20 Lip, 2013 22:41

PSG-1 napisał/a:
tą samą zapijaczoną mordą i zerem.
nie kolego Twoia morda jest inna
ale powaznie JAK SIE NACHLAŁES TO IDZ SIE DOPIC ...

Anonymous - Sob 20 Lip, 2013 22:43

Ja nic nie chlałem. :glupek:
Jras4 - Sob 20 Lip, 2013 22:45

ty tak atakujesz na tszezwo ?
leon - Sob 20 Lip, 2013 22:47

PSG-1 napisał/a:
Ja nic nie chlałem. :glupek:

to badz czujny,bo mowisz jak na dopingu...

Dziubas - Sob 20 Lip, 2013 22:48

Jacek napisał/a:
,wybrać dla siebie to co miłe,cieszy,raduje

a codzienność Ci nie wystarczy,musisz mieć "coś", oparcie, uzależnienie?
Jacek napisał/a:
aby być szczęśliwym to musisz
nie muszę:p
Wygląda, że to Ty musisz :mgreen:

kas25 - Sob 20 Lip, 2013 23:10

Cytat:
poczuli się oszukani i odeszli Teraz zyskuję kontakty z ludźmi..


Ja miałam "przyjaciół" tylko od butelki. Ale kompletnie tego nie widziałam, dałabym się za nich pokroić!, oczywiście do momentu fsdf43t
Przestałam pić i czar prysł. Rozmowy, o czym tu rozmawiać na trzeźwo? Zabawa? Przecież ja nigdzie nie mogłam wyjść, na imprezę, koncert. Gdzie tu iść? Jak spędzać czas razem? W kawiarni przy soczku? Nuuuda… I tak oto mi się zaczęły wykruszać te prawdziwe przyjaźnie na śmierć i życie.
To był początek czegoś nowego. I dopiero później dotarło do mnie że czegoś LEPSZEGO. Poznałam nowe osoby, z którymi dzielę prawdziwy uśmiech i prawdziwe łzy. Nuda? Jaka nuda? Ciągle robimy coś nowego. Ciągle jakieś nowe pomysły na siebie. W końcu mam czas i pieniądze. Hehe nawet idę na kurs garncarstwa :D No i przede wszystkim podróże. Niedawno wróciłam za granicy. Kupiłam bilet, zadzwoniłam do znajomej, spakowałyśmy się i już następnego dnia siedziałyśmy w samolocie. Nie wiem może to taki etap w moim życiu, ale na wszystkie możliwe bolączki pomaga mi bycie w drodze. Wyciszam się i wracam z zupełnie nową energią. Polecam.

Jeżu88 a co do związków. Przyznaję się boję się włazić w nowe poważne relacje jak cholera. Chyba przeżyłam już swoja jedyną prawdziwą miłość i myślę, że to już nigdy się nie powtórzy :bezradny: Teraz jesteśmy dobrymi przyjaciólmi. I wspieramy się we wszystkim. W moim niepiciu także.

leon - Sob 20 Lip, 2013 23:15

kas25 napisał/a:
To był początek czegoś nowego. I dopiero później dotarło do mnie że czegoś LEPSZEGO. Poznałam nowe osoby, z którymi dzielę prawdziwy uśmiech i prawdziwe łzy. Nuda? Jaka nuda? Ciągle robimy coś nowego. Ciągle jakieś nowe pomysły na siebie. W końcu mam czas i pieniądze. Hehe nawet idę na kurs garncarstwa :D No i przede wszystkim podróże. Niedawno wróciłam za granicy. Kupiłam bilet, zadzwoniłam do znajomej, spakowałyśmy się i już następnego dnia siedziałyśmy w samolocie. Nie wiem może to taki etap w moim życiu, ale na wszystkie możliwe bolączki pomaga mi bycie w drodze. Wyciszam się i wracam z zupełnie nową energią. Polecam.

I tak trzymaj,kumple od gorzaly to nie twoi kumple...,to wspolni kumple flaszki,jedynego autorytetu pijaka...

kas25 - Sob 20 Lip, 2013 23:16

Cytat:
Leon, co tak się oburzasz polaczku? zdrajco narodu, ojczyzny.


o rany rany. czy to ważne gdzie ktoś jest, gdzie żyje?! każdy powinien być tam gdzie czuje się najlepiej... czy ty naprawdę tak myślisz PSG-1? :szok:

szymon - Sob 20 Lip, 2013 23:22

staaw napisał/a:
Jeżu88 napisał/a:
PSG-1 napisał/a:
Ja nie mogę chodzić na imprezy

Masz rację, alkoholicy nie mogą chodzić na imprezy z alko...

Mogą. Tylko po co?


po to, żeby się dobrze bawić :)

Jo-asia - Nie 21 Lip, 2013 08:48

Jacek napisał/a:
być szczęśliwym to musisz z danego warunku,czy osoby ,,,wybrać dla siebie to co miłe,cieszy,raduje
"ja" to muszę czuć,odbierać - mała wypłata to też pieniądz,szklanka w połowie pełna to też nie brak i takie tam

czyli "miłość w związku"....to takie dopełnienie mojego istniejącego szczęścia?
to jak dolanie wody do szklanki w połowie pełnej?
to miałeś na myśli?
i wtedy jestem szczęśliwa...i nie muszę niczego dolewać :skromny: chyba, że chcę ;)

Jeżu88 - Nie 21 Lip, 2013 10:35

O jejuśku, co tu się porobiło od wczoraj :boisie: PSG, stary, przegiąłeś pałę i to bardzo mocno! Nie jest Ci wstyd? Po pierwsze obrażasz userów forum, którzy mają ten sam problem, co Ty- alkoholizm. Ja możesz kogoś wyzywać w ten sposób? Według mnie, Leonowi się udało wyjść na swoje. Tak, był zapijaczony, tak samo jak ja , czy Ty. A że ułożył sobie życie poza Polską? Co w tym złego? Może to co powiem o sobie nie przysporzy mi zwolenników, ale jestem nacjonalistą, i powiem Ci, że mimo to nie uważam emigrantów za zdrajców. Jest to śmieszne co mówisz. Leon, ja się cieszę, że sobie radzisz i zazdroszczę własnego kąta :brawo: I PSG, proszę, nie nazywaj Polaków "polaczkami", mordy tym narodem nie wycieraj... Masz strasznie dużo jadu w sobie, zeżre Ciebie od środka, zobaczysz. I chyba zazdrość przemawia przez Ciebie w stosunku do Leona...
kas25 napisał/a:
Poznałam nowe osoby, z którymi dzielę prawdziwy uśmiech i prawdziwe łzy.

I właśnie ta prawdziwość doznań tak kręci mnie w trzeźwości. Nie ma wirtualnego, nieprawdziwego śmiechu, sztucznej radości, znajomych tylko od butelki. Żyję teraz NAPRAWDĘ, nie w matrixie 8)

Jeżu88 - Nie 21 Lip, 2013 10:39

kas25 napisał/a:
Jeżu88 a co do związków. Przyznaję się boję się włazić w nowe poważne relacje jak cholera.

Ja już teraz chyba stanę się baaardzo ostrożny, i pewnie ciężko będzie mi się znów tak przed kimś otworzyć. Zacznę się skupiać póki co na sobie. Mam jeszcze trochę pracy nad sobą. Parę starych spraw muszę uporządkować.
Ale najważniejsze, że dziś nie piję, bo nie chcę i nie muszę :okok: Piękne są takie trzeźwe, letnie niedziele... fsdf43t

kas25 - Nie 21 Lip, 2013 11:08

Jeżu88 napisał/a:
Piękne są takie trzeźwe, letnie niedziele...


To prawda :okok:
Wszystkim trzeźwej, pięknej, słonecznej niedzieli :buzki:

Anonymous - Nie 21 Lip, 2013 11:11

To leon nazwał mnie burakiem, obraził mnie. Oczywiście nie dostał ostrzeżenia, z wiadomych przyczyn. :okok:
Jras4 - Nie 21 Lip, 2013 11:15

PSG-1 napisał/a:
nazwał mnie burakiem,
gdzie ?
Anonymous - Nie 21 Lip, 2013 11:24

PSG-1 napisał/a:
Za granicę wyjeżdżają głównie zera życiowe, alkoholicy, narkomani, zadłużeni. Ogólnie ludzie, którzy nie dają rady w kraju. Mieszkają w takich tanich hotelach pracowniczych,

piotr7 napisał/a:
Mam w rodzinie kilka takich osób , które na bank nie są zerem a mieszkają za granicą

PSG-1 napisał/a:
piotr7 Źle sprecyzowałem moją wypowiedź. Chodziło mi o to, że za granicą w tych hotelach pracowniczych z reguły tacy mieszkają. Kto ma rozum wynajmuje swoje mieszkanie. Oczywiście za granicą jest też sporo w porządku ludzi, nie mówię że nie.

leon napisał/a:
to badz tak mily i sprecyzuj,ze piszesz o sobie i tobie podobnych niedorajdach zyciowych...,taka mala dydresja tylko buraku


Może burak najpierw nauczy się czytać ze zrozumieniem, zanim zacznie obrażać innych. Dlaczego nie dostał ostrzeżenia Wiedźmo?

Jacek - Nie 21 Lip, 2013 12:04

Dziubas napisał/a:
a codzienność Ci nie wystarczy,musisz mieć "coś", oparcie, uzależnienie?

tak Sławku :tak: muszę mieć
weźmy sobie na tę codzienność dzisiejszą - pięknie świeci słoneczko
mimo wolnej niedzieli mam ciągle jeszcze urlop
czasem się odwracam od kompa i widzę moich uśmiechających się do mnie członków rodziny
bez tych "coś" "osób" nie było by oparcia się na czym cieszyć
Sławku ja mówię o życiu i to co się w nim toczy,przesuwa,spotyka
to jest właśnie ta codzienność o której mówisz

Wiedźma - Nie 21 Lip, 2013 12:13

PSG-1 napisał/a:
To leon nazwał mnie burakiem, obraził mnie. Oczywiście nie dostał ostrzeżenia, z wiadomych przyczyn. :okok:

To znaczy - z jakich przyczyn? :shock:


PSG-1 napisał/a:
Dlaczego nie dostał ostrzeżenia Wiedźmo?

Nie zauważyłam tego buraka...
Ale chyba jest różnica między burakiem a zdrajcą, no nie?
A z reszta jeśli Yura uzna za stosowne, to wlepi Leonowi co tam zechce :beba:

Jras4 - Nie 21 Lip, 2013 12:19

Wiedźma napisał/a:
a zdrajcą,
jest ..mozna byc burakiem jakimś wsiowym dziadem czy zwykłym wiesniakiem ..ale zdrajca to okreslenie juz z wyszej pułki ..zdrajca i to ojczyzny jest jak matkobujca jak ktos kto nawet dziecku kromkę chleba wyrwie
yuraa - Nie 21 Lip, 2013 15:28

Yuraa z komórki gdzies miedzy Koszalinem a Słupskiem nie ma kartek. a coś mi sie widzi ze pierw PSG z zerem i polaczkiem wyrwałeś sie
Jacek - Nie 21 Lip, 2013 17:57

Jo-asia napisał/a:
czyli "miłość w związku"....to takie dopełnienie mojego istniejącego szczęścia?
to jak dolanie wody do szklanki w połowie pełnej?
to miałeś na myśli?
i wtedy jestem szczęśliwa...i nie muszę niczego dolewać :skromny: chyba, że chcę ;)

neu Joasiu,,ja tam mówię o cieszeniu z tego co jest a nie o uzupełnianiu
Joasiu,jesteś w pięciu osobowej grupce pozostałym czterem wlano po pełnej szklance wody
dla ciebie starczyło jedynie do pół
co czujesz ???
o tym pisałem

leon - Nie 21 Lip, 2013 18:40

Wiedźma napisał/a:
A z reszta jeśli Yura uzna za stosowne, to wlepi Leonowi co tam zechce :beba:

Z powodu obrazliwej tresci zawartej w poscie PSG unioslem sie nieco,jesli moja wypowiedz naruszyla standarty forum to kartke przyjme ze zrozumieniem... :>

ant69 - Nie 21 Lip, 2013 19:10

:indiana:
Halloween - Nie 21 Lip, 2013 20:10

PSG-1 napisał/a:
Jeżu88 napisał/a:
stałem sie outsiderem


Wiesz, znam to. Za granicę wyjeżdżają głównie zera życiowe, alkoholicy, narkomani, zadłużeni. Ogólnie ludzie, którzy nie dają rady w kraju. Mieszkają w takich tanich hotelach pracowniczych, żeby więcej zostało na nałogi, każdy ma swój świat i te różne światy różnych ludzi łączy alkohol. Często nabijają się ze mnie, wytykają palcami, uśmiechy pod nosem, że dziwak jestem. Że gardzę nimi, bo nie chcę się z nimi napić. Staram się patrzeć na siebie ale jest ciężko.



ty jakiś dziwny jesteś, oryginał, ożywiona ciekawostka forumowa. Witam z zagranicy, klikam se z piwnicy. :[
Częściej takie popisy kolego. :wysmiewacz:

Anonymous - Nie 21 Lip, 2013 20:55

No witam Cię.


Ok, poniosło mnie wczoraj. Przepraszam.

yuraa - Nie 21 Lip, 2013 21:25

leon napisał/a:
jesli moja wypowiedz naruszyla standarty forum to kartke przyjme ze zrozumieniem... :>

PSG-1 napisał/a:
Ok, poniosło mnie wczoraj. Przepraszam.

cieszę się że sprawę załatwiono polubownie

kas25 - Śro 24 Lip, 2013 19:30

co słychać Jeżu, ... Ann?
Ann - Śro 24 Lip, 2013 22:59

kas25, jakoś leci. Raz lepiej, raz gorzej.
17 dni na drodze trzeźwienia. Czuję się trochę przemęczona. Może zbyt wiele na siebie wzięłam.. Bezsenność mnie dopadła i trzyma od kilku dni. No i męczą mnie od ponad tygodnia bardzo silne bóle głowy, na które nie pomagają leki.
W zasadzie to tyle, a co u Ciebie?

szymon - Czw 25 Lip, 2013 06:15

Ann napisał/a:
Czuję się trochę przemęczona. Może zbyt wiele na siebie wzięłam.. Bezsenność mnie dopadła i trzyma od kilku dni. No i męczą mnie od ponad tygodnia bardzo silne bóle głowy, na które nie pomagają leki.


napisała rencistka lat 78 :mgreen:

Ann - Czw 25 Lip, 2013 09:48

szymon napisał/a:
Ann napisał/a:
Czuję się trochę przemęczona. Może zbyt wiele na siebie wzięłam.. Bezsenność mnie dopadła i trzyma od kilku dni. No i męczą mnie od ponad tygodnia bardzo silne bóle głowy, na które nie pomagają leki.


napisała rencistka lat 78 :mgreen:


Nie do końca rozumiem z czego macie taki "fun", no ale cóż. Nie wszystko trzeba rozumieć.

rufio - Czw 25 Lip, 2013 10:33

Ann napisał/a:
Nie do końca rozumiem z czego macie taki "fun",

Specyfika tego forum polega na dużej zawartości nie końca " zrównoważonych " osobników płci trojga - męskiej , żeńskiej i.... skończonej i co za tym idzie wypowiedzi również są nie do końca zrozumiałe nawet dla tych co je wypowiadają więc nie przejmuj się i spróbuj je brać z ;)

prsk. :figielek:

Ann - Czw 25 Lip, 2013 22:47

rufio, mam ciężkie dni.. złe samopoczucie.. itd.. także ciężko brać z uśmiechem głupie nabijanki, w momencie kiedy przydałaby się jakaś informacja zwrotna.
kas25 - Pią 26 Lip, 2013 00:35

Bezsenność , bóle głowy, ciężkie dni, złe samopoczucie… to wszystko minie.
Zadbaj o siebie Ann.Spójrz na siebie jak na osobę która potrzebuje czasu, dużo opieki i życzliwości. Daj sobie też czas, troskę i ciepło. Zrób coś. Zmień cokolwiek. Zacznij od małych rzeczy. Tyle jeszcze przed tobą Ann! Tyle możesz zrobić, tyle możesz osiągnąć, ale nie jest to od tak, trzeba działać, poprzeżywać różne sytuacje, czasami będzie bolało, czasami zabraknie siły, nie poddawaj się. Znajdź coś takiego swojego. I pamietaj zawsze do przodu małymi kroczkami ale do przodu fsdf43t

matiwaldi - Pią 26 Lip, 2013 05:25

Ann napisał/a:
mam ciężkie dni.. złe samopoczucie.. itd.. także ciężko brać z uśmiechem głupie nabijanki, w momencie kiedy przydałaby się jakaś informacja zwrotna.


mam dla Ciebie informację zwrotną .......

przestań biadolić i zacznij się................... uśmiechać ........

co zrobisz jak będziesz miała 30-dychy ,albo dożyjesz 50-dziesiątki ........


a te nabijanki .......... to pokaż jak wyglądają mądre .....chętnie sie nauczę .....
:napoleon:

Jeżu88 - Nie 28 Lip, 2013 19:05

kas25 napisał/a:
co słychać Jeżu, ... Ann?

Dawno mnie tu było, ale nie tylko na forum, również w domku mnie nie było. Starałem się odpocząć trochę od kompa, czterech ścian. Korzystam z pięknej pogody i reszty urlopu 8)
Nie piję, żyję sobie spokojnie... Dzisiaj mam kolejne trzeźwe urodziny, po których następnego dnia nie obudzę się wymęczony, skacowany i prawdopodobnie z moralniakiem. Mogę w spokoju zaplanować następny dzień. Ta trzeźwość to najlepszy prezent, jaki mógłbym otrzymać od losu. fsdf43t
matiwaldi napisał/a:
przestań biadolić i zacznij się................... uśmiechać ........

co zrobisz jak będziesz miała 30-dychy ,albo dożyjesz 50-dziesiątki ........


a te nabijanki .......... to pokaż jak wyglądają mądre .....chętnie sie nauczę .....

Kompletnie nie rozumiem, czemu służą takie posty :roll: To dwudziestoparoletni człowiek nie ma prawa być zmęczony? Źle się czuć? Ja wiem, ze to forum nie jest po to, aby klepać się wzajemnie po pleckach i żeby stworzyć towarzystwo wzajemnej adoracji, ale dziewczyna niepije niewiele ponad dwa tygodnie, i można ją chyba jakoś pocieszyć, lub napisać jakąś konstruktywną wiadomość. Jest jej źle, ma gorszy dzień, nie lepiej, żeby mogła od tego uciec choć na chwilę i schronić się tu, na forum, aby otrzymać wsparcie od ludzi z tym samym problemem?

Jeżu88 - Nie 28 Lip, 2013 19:14

Kas25, Ann, a co u Was? Jak samopoczucie? Aniu,już lepiej?
kas25 - Nie 28 Lip, 2013 20:14

Zapracowywałam się przez ostatni tydzień ale dzisiaj wreszcie ten dzień kiedy nic nie trzeba. Budzę się i zasypiam kilka razy w ciągu tego samego dnia i nie mam z tego powodu absolutnie żadnych wyrzutów sumienia :mgreen: Too hot jak dla mnie.

Ogólnie to chyba trochę wybiłam się z rytmu. Z optymizmu i energii. Taki chwilowy miszmasz :) Pozdrawiam

Jeżu88 - Nie 28 Lip, 2013 20:26

kas25 napisał/a:
Budzę się i zasypiam kilka razy w ciągu tego samego dnia i nie mam z tego powodu absolutnie żadnych wyrzutów sumienia

Ależ broń Boże! Ja sam tak lubię odpocząć po całym tygodniu pracy. Szczególnie zimą lubię tego typu wypoczynek i ładowanie baterii :mgreen: Nic nie musieć też jest fajnie...
kas25 napisał/a:
Ogólnie to chyba trochę wybiłam się z rytmu. Z optymizmu i energii. Taki chwilowy miszmasz Pozdrawiam

Hmm, może ten spadek energii własnie z powodu tych upałów? :bezradny: Ja sam źle to znoszę...

Ann - Pon 29 Lip, 2013 08:40

Jeżu88 napisał/a:
Kas25, Ann, a co u Was? Jak samopoczucie? Aniu,już lepiej?


22 dni. Jest ok.

Ann - Pon 29 Lip, 2013 08:48

matiwaldi napisał/a:
Ann napisał/a:
mam ciężkie dni.. złe samopoczucie.. itd.. także ciężko brać z uśmiechem głupie nabijanki, w momencie kiedy przydałaby się jakaś informacja zwrotna.


mam dla Ciebie informację zwrotną .......

przestań biadolić i zacznij się................... uśmiechać ........

co zrobisz jak będziesz miała 30-dychy ,albo dożyjesz 50-dziesiątki ........


a te nabijanki .......... to pokaż jak wyglądają mądre .....chętnie sie nauczę .....
:napoleon:

Nie biadolę. Nie znasz mnie, a już mnie oceniłeś. :nono: Miałam spadek formy, dość mocny. Migreny, które towarzyszą mi od kiedy nie piję, sprawiają, że mam chęć strzelić sobie w łeb. Kas25 zapytała co słychac, wiec odpowiedzialam.
Uśmiecham się, wiecej niż kiedykolwiek, więc znów spudłowałeś ze swoją informacją zwrotną. Co zrobie jak będę miała 30? 50? Nie wiem, bo póki co mam dwadzieścia parę lat, ale to wcale nie znaczy, że nie mam prawa czuć się gorzej, czy słabiej. ceewd

Jeżu88 - Pią 02 Sie, 2013 11:22

Ech, mimo że to forum o alkoholizmie, postanowiłem, że swój wątek potraktuję też trochę jako pamiętnik/dziennik w którym będę mógł opisać swoje przeżycia, myśli... I teraz mam taką sytuację, że potrzebuję coś wyrzucić, tym bardziej, że nie mam za bardzo nikogo (no ok, mam jeszcze mityng w "swojej" grupie 8) ) przed kim mógłbym się uzewnętrznić. A Dekadencja "działa" 24h fsdf43t
Otóż jakiś czas temu pożyczyłem dwóm raczej bliskim osobom (każdej w innym terminie),dosyć sporą sumę pieniędzy, na jasnych warunkach odnośnie terminu spłaty. Termin został zaproponowany w obu przypadkach nie przeze mnie, ale podkreśliłem wyraźnie, ze dzień spłaty musi być dotrzymany, bo nie mam kasy za bardzo... Termin minął dwa dni temu i oczywiście nastała głucha cisza, a pieniędzy nie ma :evil: Ja wszystko rozumiem, ale czuję się troszkę oszukany i zawiedziony. Oczywiście dziś sam będę musiał się upomnieć, bo mieszkanie trzeba opłacić, ale nie lubię tego robić. Jestem człowiek, i zrozumiałbym że noga się powinęła i termin się przesunie, można przedzwonić i wszystko wyjaśnić, zrozumiem. Dogadam ysię... Ale oczywiście umowa zastała potraktowana "lajtowo". Czemu zostałem potraktowany niepoważnie? Żadnych słów wyjaśnienia, po prostu nic... Czuję się oszukany i zignorowany... :/
Sorki, musiałem to z siebie wywalić, bo są we mnie duże emocje, a nie mogę ich tłumić. Chcę je poznać, nazwać, i się z nimi uporać...

Wiedźma - Nie 04 Sie, 2013 06:24

Jest takie powiedzenie:
"Chcesz stracić przyjaciela - pożycz mu pieniądze"

:pocieszacz:

Matinka - Nie 04 Sie, 2013 08:36

Rozterki mogą być różne i chyba nie odbiegniemy daleko od wiodącego tematu;-)

Też uważam, że w życiu zdrowe i właściwe są relacje bez interesów. Ale to nie takie proste.
Sama nie pożyczam i nie znoszę długów, ale pomóc komuś i pożyczyć - tu robi się problem…
Kiedyś bliskiej osobie pożyczałam forsę bezterminowo i w rezultacie bezzwrotnie:-(
Gdy zorientowałam się, że tym sposobem przykładam ręki do nałogu zaczęłam odmawiać, ale to było dla mnie trudne. Zaczęłam też innych przekonywać, żeby nie pożyczały, niestety bezskutecznie. Swoją postawę odmowną ugruntowałam, ale są jej słabe punkty. Na przykład czasem wspieram finansowo dzieci tej osoby, pośrednio zwalniając ją z odpowiedzialności. Albo sponsoruję kartę telefoniczną, bilety na autobus, gdy szuka pracy… Granica między pomocą a szkodą dla tej osoby, rodziny jest dla mnie niewyraźna. I wciąż uczę się asertywności. Pewności swojego zdania, umiejętności odmowy, poradzenia sobie z emocjami.

Jeżu, w Twojej sytuacji upomniałabym się bezzwłocznie o forsę, powiedziałabym co myślę o takiej umowie i uprzedziłabym, że więcej w takie układy nie wchodzę. I wszystko na spokojnie;-)

Jeżu88 - Nie 04 Sie, 2013 18:26

Wiedźma napisał/a:
Jest takie powiedzenie:
"Chcesz stracić przyjaciela - pożycz mu pieniądze"

Święte słowa :/ Tylko czemu ktoś kto pomógł, zostaje ignorowany? Ech... :bezradny:
mati napisał/a:
wciąż uczę się asertywności. Pewności swojego zdania, umiejętności odmowy, poradzenia sobie z emocjami

Praca nad tymi cechami/umiejętnościami jest również dla mnie ważna... Cały czas moje relacje z ludźmi bywają w pewnych obszarach "pijane". Uczę się ludzi, życia z nimi, uczę się aby nie dać im wejść sobie na głowę, być sobą...

wolny - Nie 04 Sie, 2013 18:29

Jeżu88, ważne rzeczy piszesz ale to jest bardzo proste
Jeżu88 napisał/a:
czę się ludzi, życia z nimi, uczę się aby nie dać im wejść sobie na głowę, być sobą...

Jeżu88 - Nie 04 Sie, 2013 18:34

Wiesz Wolny, moje relacje z innymi bywały że tak powiem dosyć patologiczne. Nie umiałem znaleźć czasem złotego środka. Kiedy mogłem sobie odpuścić, byłem bardzo egoistyczny, innym razem gdy powinienem zachować asertywność, bywałem "dobry" i pomocny aż do bólu... I nie raz przez to straciłem...
wolny - Nie 04 Sie, 2013 18:42

Jeżu88, Te dylematy o których piszesz nękały i mnie i to bardzo długo ,.. relacje z innymi były moim utrapieniem , pewnikiem nie tylko twój to problem czy mój ale większości ludzi bym rzekł ,aby to zweryfikować wystarczy poznać kilka praw które należy bezwzględnie zastosować w życiu i tu nie chodzi ani o asertywność ani o egoizm (wszyscy jesteśmy egoistami)
wolny - Nie 04 Sie, 2013 18:43

Jeżu88, słyszałeś zapewne o świętej regule ??
Jeżu88 - Nie 04 Sie, 2013 18:52

Oj, chyba nie słyszałem :bezradny: Ale zdradzisz mi ją jak mniemam 8)
Jacek - Nie 04 Sie, 2013 19:04

Jeżu88 napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Jest takie powiedzenie:
"Chcesz stracić przyjaciela - pożycz mu pieniądze"

Święte słowa :/ Tylko czemu ktoś kto pomógł, zostaje ignorowany? Ech... :bezradny:
.

nie ignorowanie jest bolesne,lecz oczekiwanie nie być ignorowanym

Jeżu88 - Nie 04 Sie, 2013 19:18

Jacek napisał/a:
nie ignorowanie jest bolesne,lecz oczekiwanie nie być ignorowanym

No niby wiem, że świat nigdy nie będzie zbieżny z moimi oczekiwaniami i projekcjami, ale jakoś bardzo często o tym zapominam... :bezradny: a potem frustracje...

Ann - Nie 04 Sie, 2013 19:27

Jeżu88 napisał/a:
a potem frustracje...
frustracje to najgorsze, co może nam się przytrafić. Trzeba się tego wyzbywać.
A co do bycia zbyt dobrym.. to pamietaj Jeżu, że kto ma mięTkie serce, ten musi mieć twardą d*pę. :bezradny:

Jeżu88 - Nie 04 Sie, 2013 19:35

Ann napisał/a:
pamietaj Jeżu, że kto ma mięTkie serce, ten musi mieć twardą d*pę.

Hehe, zanim miałem miękkie serce, d**a była już twarda. Życie to sprawiło :p

Jacek - Nie 04 Sie, 2013 21:26

Jeżu88 napisał/a:
No niby wiem, że świat nigdy nie będzie zbieżny z moimi oczekiwaniami i projekcjami, ale jakoś bardzo często o tym zapominam...

tego nawet nie specjalnie cza się uczyć , no może po przez częste uświadamianie

wolny - Pon 05 Sie, 2013 14:34

Jeżu88, A dlaczego nie akceptujesz siebie takim jakim jesteś i świata takim jakim jest ???? Wiesz co,..??.. powiem ci dobrą nowinę , niczego nie musisz zmieniać,.. a siebie tym bardziej , jedyne co musisz to pozbyć się kilku fałszywych przekonań ,czyli nic nie musisz dodawać tylko odejmować należy. Jak ci ktoś pieprzy że Ty musisz sie zmienić to go wyśmiej zwyczajnie,.. bo durny jest !! jak but z lewej nogi !! :mgreen:
smokooka - Pon 05 Sie, 2013 14:37

wolny napisał/a:
Jak ci ktoś pieprzy że Ty musisz sie zmienić
wolny, weź ty się zmień i młodym nie chrzań swoich prawd oświeconych, bo cię jeszcze źle zrozumieją. Pozbywanie się fałszywych przekonań nie oznacza stanu constans tylko to jest zmiana, i to wbrew matematyce in plus :luzik:
wolny - Pon 05 Sie, 2013 14:41

smokooka, nie wprowadzaj chaosu bardzo cie proszę, o jakich zmianach piszesz bo chyba ja zwariowałem ??? A jak masz pisać takie kłamstwa to ja sie wycofuje i nie będę się eksploatował tylko po to abyś ty na ten przykład jakieś swoje nowe teorie tu wplatała i to niedorzeczne na dodatek :foch: :foch:
Jeżu88 - Wto 06 Sie, 2013 17:02

wolny napisał/a:
Jeżu88, A dlaczego nie akceptujesz siebie takim jakim jesteś i świata takim jakim jest ????

Świat jeszcze jestem w stanie zaakceptować, ale siebie w 100% nie. Mam pewne wady charakteru, które muszę zmienić, wygładzić, zminimalizować ich destrukcyjne działanie na moje życie, na mnie, na moje postawy i zachowania... Dobrze mi ze sobą teraz, jednak nie zawsze tak było, bywało że chciałem być kimś innym. W chwili obecnej wolę być nie lubiany za to, kim jestem, niż być lubiany i mieć na twarzy maskę...
wolny napisał/a:
A jak masz pisać takie kłamstwa to ja sie wycofuje i nie będę się eksploatował tylko po to abyś ty na ten przykład jakieś swoje nowe teorie tu wplatała i to niedorzeczne na dodatek

A ja chcę poznawać różne teorie i brać z nich coś dla siebie, ewentualnie się z nimi nie zgadzać i je odrzucać :p

Anonymous - Wto 06 Sie, 2013 17:33

Ja jedyne co zaakceptowałem do tej pory to to, że jestem alkoholikiem. Mimo, że staram się sobie to tłumaczyć, zrozumieć swoje postępowanie kiedyś, przeszłość. Jest to dla mnie strasznie toporny temat. Niektórych swoich decyzji, czy postępowania swoich "bliskich" w stosunku do mnie nigdy nie zaakceptuję, bo jak można tak traktować syna, brata?? Ostatnio myślałem o programie 12-stu kroków i przeraziłem się, bo przypomniały mi się sprawy, sytuacje o których wolałbym nie pamiętać. Ja tego nie jestem w stanie przerobić... A to jedynie tak liznąłem myślami czytając dokładnie te kroki.
staaw - Wto 06 Sie, 2013 17:35

PSG-1 napisał/a:
Ostatnio myślałem o programie 12-stu kroków i przeraziłem się, bo przypomniały mi się sprawy, sytuacje o których wolałbym nie pamiętać.

A ile tych kroków przeczytałeś?

Anonymous - Wto 06 Sie, 2013 17:41

W sensie przeczytałem ze zrozumieniem same nazwy kroków. To co czyta się na rozpoczęciu mityngu z kartki. A co te kroki są jakoś opisane, że można o nich poczytać? Właśnie nie potrafię zrozumieć "przerabiania 12-stu kroków". Na czym to polega.
Janioł - Wto 06 Sie, 2013 17:46

PSG-1 napisał/a:
"przerabiania 12-stu kroków". Na czym to polega.
właśnie się miałem zapytać na co się u was te kroki przerabia ? mamnadzieje że nie ma to nic wspólnego z bimbrownictwem bo to chyba nie na miejscu by było
staaw - Wto 06 Sie, 2013 17:46

Samemu to możesz poczytać tę książkę:


Możesz poprosić o sponsorowanie, czyli pracę na krokach z kimś starszym (ja tego nie robiłem)

Na forum w dziale 12 kroków pewnie znajdą się chętni do rozmowy...

Ważne byś po kolei to robił.
Nie możesz wybaczyć drugiemu dopuki nie wybaczysz sobie...

szymon - Wto 06 Sie, 2013 18:00

to tak jakbyś chciał przerobić 10 Bożych Przykazań :glupek:
12 kroków się nie przerabia
mozna postępować wg 12 kroków, żyć w zgodzie z nimi, czerpać wskazówki z nich itd

Anonymous - Wto 06 Sie, 2013 18:08

szymon też mnie to zdziwiło. Jeden Pan narzuca się ekhm, z tym sponsorowaniem, oczywiście nie powiedział tego wprost, że chciałby być moim sponsorem bo nie może, ale wychwala program 12 kroków AA. Ok rozumiem go, tylko mi się wydaje, że dla niego to ważniejsze niż dla mnie, bo nie mam zbytnio czasu i chęci się tym zajmować. I od niego właśnie usłyszałem sformułowanie "przerabianie 12-stu kroków". No bo jakbym miał przerobić to wyglądałoby to mniej więcej tak na chwilę obecną:




1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

OK, nie mam wątpliwości.


2. Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.

?

3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.

? A ja nie pojmuję w ogóle Boga... Nie chcę się czepiać ale zbytnio tu religijnością zalatuje i jakby zmuszaniem do wiary w Boga.

4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.


Nie ogarniam jak się za to zabrać, ale ogólnie to ma być forma wspomnień, co zrobiłem złego, co dobrego?


5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

Czyli co jest istotą moich błędów? Picie alkoholu? Czy niedorozwój emocjonalny spowodowany patologicznym wychowaniem w toksycznej rodzinie?


6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.


Jestem gotowy, ale jak Bóg (?) może uwolnić mnie od wad charakteru, przecież to ja sam mam nad sobą pracować tak?


7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.


Czyli mam się modlić do bliżej nieokreślonej dla mnie siły?


8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.

Ta lista byłaby strasznie długa, bo to musiałyby być wszystkie osoby, które przebywały w moim towarzystwie. I jak im zadośćuczynić? Niektórzy na to nie zasługują.


9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

To jest nie do zrealizowania, przynajmniej dla mnie!

10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

Jak ten obrachunek moralny przeprowadzać, co to jest w ogóle moralność? Pod którą moralność mam się podczepić, bo każdy człowiek posiada swój kodeks moralny, dla jednego to jest normą, dla drugiego zaś nie. Do swoich błędów potrafię się już przyznawać, przerobić, przeanalizować i nie karać się za to, lecz starać się następnym razem już ich nie popełniać.


11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.

To jest dla mnie absolutna abstrakcja... I znów w perfidny sposób zalatuje religijnością.

12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Nie mam zamiaru wracać do melin i służyć za misjonarza. Zwłaszcza, jeśli komuś tak naprawdę w tym stanie gdy pije podoba się to co robi, nie widzi problemu i jest szczęśliwy.

staaw - Wto 06 Sie, 2013 18:15

PSG, kolejno stosuj kroki, nie zrozumiesz 12 jeżeli nie zrozumiesz pierwszego...

Co do chodzenia po melinach w ramach kroku 12.... przecież zaproponowałeś koleżance pójście razem na mityng.
To też jest realizacja 12 kroku :)

Dziubas - Wto 06 Sie, 2013 18:17

PSG-1, a to czytałeś? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7960
Anonymous - Wto 06 Sie, 2013 18:33

staaw napisał/a:
Co do chodzenia po melinach w ramach kroku 12.... przecież zaproponowałeś koleżance pójście razem na mityng.
To też jest realizacja 12 kroku


Faktycznie, nawet o tym nie pomyślałem, że w ten sposób realizuję jeden z kroków :P Ale tutaj sytuacja jest inna niż w przypadku chodzenia po melinach i niesienia posłania ;)


Dziubas napisał/a:
PSG-1, a to czytałeś? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7960

Nie Dziubas, właśnie nic jeszcze na ten temat nie czytałem, jedynie same ogólne nazwy tych kroków. Mam już trochę materiałów do poczytania od tego zacznę a potem wdam się w ewentualną dyskusję na ten temat ;) Narazie starczy.

staaw - Wto 06 Sie, 2013 18:38

PSG-1 napisał/a:
Ale tutaj sytuacja jest inna niż w przypadku chodzenia po melinach i niesienia posłania

A ktoś Ci kazał na melinach głosić?
Niesienie posłania to właśnie zaproszenie kogoś na mityng kto chce ale się boi, polecenie literatury...
Weź po kolei zacznij stosować kroki a nie wyszukujesz problemy...

PS.
Z własnych doświadczeń wiem ile może kosztować błędne rozumienie kroku 12... :bezradny:

Matinka - Wto 06 Sie, 2013 20:40

staaw napisał/a:
Weź po kolei zacznij stosować kroki a nie wyszukujesz problemy...

To nie ten wątek do dyskusji o 12 krokach, ale krótko napiszę. Mam podobne wątpliwości jak PSG-1 i nie jest to wyszukiwanie problemów, ale racjonalne myślenie. Nim się znacznie coś stosować to warto się najpierw krytycznie przyjrzeć i zapoznać z treścią.

smokooka - Wto 06 Sie, 2013 20:46

mati napisał/a:
warto się najpierw krytycznie przyjrzeć i zapoznać z treścią.
można jedno słowo zmienić na "przychylnie" i wszystko nabiera nowego sensu
staaw - Wto 06 Sie, 2013 20:48

Mati, nie zrozumiesz potęgowania bez znajomości mnożenia a do tego potrzebne dodawanie...
Program 12 kroków, przynajmniej w moim odczuciu, jest tak skonstruowany że każdy następny jest konsekwencją poprzedniego.
Możesz się zawsze wycofać, jednak według mnie nie da się zapoznać z programem inaczej jak w niego wchodząc...

Matinka - Wto 06 Sie, 2013 20:48

smokooka napisał/a:
mati napisał/a:
warto się najpierw krytycznie przyjrzeć i zapoznać z treścią.
można jedno słowo zmienić na "przychylnie" i wszystko nabiera nowego sensu


Krytyka jest po prostu weryfikacją, analizą potem następuje ocena.
W takim znaczeniu użyłam.

Janioł - Wto 06 Sie, 2013 20:50

mati napisał/a:

Krytyka jest po prostu weryfikacją
krytyka i weryfikacja to dwie różne rzeczy
Matinka - Wto 06 Sie, 2013 20:56

staaw napisał/a:
Możesz się zawsze wycofać, jednak według mnie nie da się zapoznać z programem inaczej jak w niego wchodząc...

Stosuję na przykład takie zasady: nie podpisuję nic póki dokładnie nie przeczytam i nie zrozumiem, również nie angażuję się, nie uczestniczę w czymś co jest dla mnie niezrozumiałe.
Aczkolwiek mogę spróbować się z tym zapoznać w teorii.

staaw - Wto 06 Sie, 2013 20:59

Program jest programem duchowym, albo wchodzisz w to całą sobą albo szkoda czasu.
Ja tak rok przebimbałem roztrząsając sobie teoretycznie w przerwach między piciem...

yuraa - Wto 06 Sie, 2013 22:26

mati napisał/a:
również nie angażuję się, nie uczestniczę w czymś co jest dla mnie niezrozumiałe.

hm, czyżby ?
czyli Twoje picie było dla Ciebie jaasne i zrozumiałe.
(taka drobna złosliwość)

ja nie pije juz lat kilka, kiedys naiwnie myslałem : jeden rok jeden krok.czyli powinnem sie już do końca 'przerabiania" zblizać
a jakby mnie kto spytał dzisiaj : ile kroków yuraa przerobiłeś ?
to bym nie umiał odpowiedziec, nie wiem czy jakikolwiek zrozumiałem dogłębnie.
wciąż się uczę i staram zrozumieć.

Matinka - Śro 07 Sie, 2013 19:48

yuraa napisał/a:
czyli Twoje picie było dla Ciebie jaasne i zrozumiałe.
(taka drobna złosliwość)

Yuraa Ty mnie chcesz zapędzić w kozi róg :cwaniak: a ja szans nie mam, przy Twoim doświadczeniu i wiedzy :skromny:
Moje picie to wielka zagadka będę ją rozwiązywać całe życie;-)
Czemu w to brnęłam pomimo wiedzy o szkodliwości, pomimo skutków...?
Nic nie dają, lub niewiele, własne czy cudze doświadczenia.
Dzieci z rodzin patologicznych obiecują sobie nie powielać wzorów rodziców i też to różnie wychodzi...
No, ale już wiadomo, że to choroba i nie kieruje się prawami logiki.
yuraa napisał/a:
ja nie pije juz lat kilka, kiedys naiwnie myslałem : jeden rok jeden krok.czyli powinnem sie już do końca 'przerabiania" zblizać
a jakby mnie kto spytał dzisiaj : ile kroków yuraa przerobiłeś ?
to bym nie umiał odpowiedziec, nie wiem czy jakikolwiek zrozumiałem dogłębnie.
wciąż się uczę i staram zrozumieć.

Praca nad sobą to dożywotnia harówka, siłaczka ale mam nadzieję, że nie syzyfowa praca... :mysli:
staaw napisał/a:
Program jest programem duchowym, albo wchodzisz w to całą sobą albo szkoda czasu.

Zgadzam się z tym. Albo ma się do tego przekonanie albo nic z tego nie będzie.

yuraa - Śro 07 Sie, 2013 20:08

mati napisał/a:
Albo ma się do tego przekonanie albo nic z tego nie będzie.


ile razy próbowałem sam nigdy mi sie nie udało,
no to zaufałem tym którzy mówili ze wiedzą jak.

jak trafiłem na terapie byłem kompletnie zielony , AA jakimś amerykańskim filmie widziałem w kilku scenach,
jaki program AA ? tak naprawdę to i tak chciałem wziąść to co mi pasuje i trzeźwiec po swojemu,

dobra nie mam czasu zaraz do pracy jadę

pterodaktyll - Śro 07 Sie, 2013 20:39

mati napisał/a:
Moje picie to wielka zagadka będę ją rozwiązywać całe życie;-)

Moim zdaniem szkoda życia na to.......
mati napisał/a:
Czemu w to brnęłam pomimo wiedzy o szkodliwości, pomimo skutków...?

To akurat dość proste.......
mati napisał/a:
Nic nie dają, lub niewiele, własne czy cudze doświadczenia.

Zgadzam się w całości. Dopiero jak się pada twarzą w gnój (piszę tu o sobie), to dopiero wtedy zaczyna się myśleć.....

mati napisał/a:
staaw napisał/a:
Program jest programem duchowym, albo wchodzisz w to całą sobą albo szkoda czasu.

Zgadzam się z tym. Albo ma się do tego przekonanie albo nic z tego nie będzie.


Pozwolę sobie dodać, że nasza choroba nie toleruje absolutnie żadnych "targów". Albo się jej całkowicie poddaje i żyje się według jej zasad, albo leży się czy prędzej czy później, w rynsztoku i nie ma zmiłuj się......

Matinka - Śro 07 Sie, 2013 21:11

pterodaktyll napisał/a:
mati napisał/a:
Moje picie to wielka zagadka będę ją rozwiązywać całe życie;-)

Moim zdaniem szkoda życia na to.......

Mnie się też nie bardzo chce w tym grzebać, ale jak powiadają mądrzy ludzie picie to skutek a przyczyna gdzieś tam jest...No nie wiem, ale to zrozumienie, ta wiedza może by mi się do czegoś przydała... :mysli:

mati napisał/a:
Czemu w to brnęłam pomimo wiedzy o szkodliwości, pomimo skutków...?

pterodaktyll napisał/a:
To akurat dość proste.......

A możesz wyłuszczyć, żebym była pewna, że dobrze myślę.
pterodaktyll napisał/a:
choroba nie toleruje absolutnie żadnych "targów". Albo się jej całkowicie poddaje i żyje się według jej zasad, albo leży się czy prędzej czy później, w rynsztoku i nie ma zmiłuj się......

Ja się nie targuję, ja mówię zdecydowane "nie" piciu! :nono:

pterodaktyll - Śro 07 Sie, 2013 21:29

mati napisał/a:
możesz wyłuszczyć, żebym była pewna, że dobrze myślę.

Nieumiejętność rozładowywania i likwidowania deficytów emocjonalnych, to najczęstsze przyczyny
mati napisał/a:
Ja się nie targuję, ja mówię zdecydowane "nie" piciu!

Znasz pierwszą zasadę judo?

Matinka - Śro 07 Sie, 2013 21:35

pterodaktyll napisał/a:
Znasz pierwszą zasadę judo?

Kartka za pasywność?;-)
Nie znam. I jakie judo? Przecież jestem bezsilna!

pterodaktyll - Śro 07 Sie, 2013 21:38

mati napisał/a:
Kartka za pasywność?;-)
:buahaha:
mati napisał/a:
Nie znam.

mati napisał/a:
Przecież jestem bezsilna!


.........ugiąć się żeby zwyciężyć............ :)

Matinka - Śro 07 Sie, 2013 21:43

pterodaktyll napisał/a:
mati napisał/a:
Przecież jestem bezsilna!


.........ugiąć się żeby zwyciężyć............ :)

No proszę, jak ja to intuicyjnie wszystko czuję, dlatego będzie dobrze! :okok:

Ann - Czw 08 Sie, 2013 09:02

Miesiąc mija dziś.... ;) ;) się pochwalę ;)
smokooka - Czw 08 Sie, 2013 09:08

Ann :okok: i tak trzymaj :)
Matinka - Czw 08 Sie, 2013 10:39

wolny napisał/a:
Cytat:
Nieumiejętność rozładowywania i likwidowania deficytów emocjonalnych,

Jak kolega nie zacznie mówić w naszym narzeczu to ja na ten przykład zacznę nawijać w dialekcie Zumi :p

Ptero, Wolny ma rację, używasz ciężkiego kalibru :boisie:
Co to znaczy? Jak można rozładowywać i likwidować coś czego brakuje? :bezradny:
A miało być prosto!

staaw - Czw 08 Sie, 2013 10:49

mati napisał/a:
Jak można rozładowywać i likwidować coś czego brakuje?
A miało być prosto!

Dać w mordę zamiast zastrzelić.
A najlepiej dojść do porozumienia broniąc własnych granic...

yuraa - Czw 08 Sie, 2013 14:14

mati napisał/a:
Co to znaczy? Jak można rozładowywać i likwidować coś czego brakuje?

aaa, to proste
dziura emocjonalna w pasmowej teorii trzeźwienia jest to brak emocji w pełnym paśmie walencyjnym. gdy w paśmie walencyjnym brakuje pojedynczej emocji, to występująca dziura zachowuje się niczym dodatni nośnik ładunku emocjonalnego,
dobym przykladem tego zjawiska są pojawiające się czasem trolle forumowe

Matinka - Czw 08 Sie, 2013 22:27

Gdyby to o elektrony szło, to sprawa byłaby prosta i przyjemna. Ale o deficycie emocji to sobie poczytam w długie, zimowe wieczory:-) Na razie tylko zrozumiałam, że natura nie lubi próżni i w czarną dziurę emocjonalną leje się alkohol. A na trollowanie to brak mi czasu i energii;-)
ant69 - Czw 08 Sie, 2013 22:48

mati napisał/a:
w czarną dziurę emocjonalną leje się alkohol.


no... u mnie to alkohol zrobił te dziury... i potem tam pasował jak "ulał" przez lata całe

szymon - Czw 08 Sie, 2013 22:50

mati napisał/a:
Na razie tylko zrozumiałam, że natura nie lubi próżni i w czarną dziurę emocjonalną leje się alkohol


a spróbuj ją zalać mlekiem, to dopiero jest czad :mgreen:

Ann - Pią 09 Sie, 2013 09:18

Muszę tu napisać dziś. Tu w rozterkach młodocianego alkoholika.
Minął miesiąc - wczoraj, szczęśliwy jak dla mnie miesiąc.
Czas, w którym wydarzyło się więcej niż przez ostatnie lata.
Podjęłam nowe działania. Przyjęłam propozycję współpracy, która już za miesiąc może dać mi o niebo lepsze zarobki niż dotychczas, a także może pozwolić mi spełniać się zawodowo i robić to co lubię.

Odważyłam się.. Podniosłam trochę wyżej głowę.. polubiłam odrobinę siebie.
Zawalczyłam o siebie. Staram się nie robić nic wbrew sobie i na siłę, tylko dla zadowolenia otoczenia, bo to zawsze było powodem gryzienia się od środka. Uczę się żyć na nowo. Na nowo postrzegać otoczenie, na nowo rozmawiać z ludźmi, na nowo inaczej niż dotychczas rozładowywać emocje.

Ale kryzysy są.. były i pewnie jeszcze będą.
No i chyba dziś mam taki dzień..

Może mój organizm nie jest przyzwyczajony do pracy przez prawie 20 godzin, bo rano praca zarobkowa, a później rozkręcanie drugiego zobowiązania (a tak pracuje przez ost 3 tygodnie). Pracy umysłowej.. która już zaczęła mi się śnić po nocach, (ja wiem, że każdy pracuje tak czy inaczej).
Może zbyt wiele na siebie wzięłam, ale to jest moja szansa. Albo teraz albo nigdy więcej.

No i po prostu chce mi się dziś chlać.. jak sobie pomyślę ile mam jeszcze do zrobienia.. a termin goni i nie wiem czy się wyrobię.. jak sobie pomyślę dodatkowo o stercie papierów do przerobienia na jutro (i ani godziny więcej) dotyczących mojej dotychczasowej pracy.. nosz kur*a. Napiłabym się... tylko, że ja nie chcę poddać się na starcie. Już teraz. Chociaż mam własciwie chęć wyjść z pracy i iść do sklepu. Ale przecież nie mogę sobie tego zrobić.

Musiałam to z siebie wywalić. :zmeczony:

pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 09:23

Ann napisał/a:
zbyt wiele na siebie wzięłam,

Ann napisał/a:
i po prostu chce mi się dziś chlać..

To jest kwintesencja tego co robisz.
Ann napisał/a:
to jest moja szansa. Albo teraz albo nigdy więcej.

Ann napisał/a:
Napiłabym się... tylko, że ja nie chcę poddać się na starcie. Już teraz. Chociaż mam własciwie chęć wyjść z pracy i iść do sklepu.

Popatrz do czego sama się doprowadziłaś............
Ann napisał/a:
Musiałam to z siebie wywalić.

Pomogło? :pocieszacz:

Ann - Pią 09 Sie, 2013 09:26

pterodaktyll napisał/a:
Popatrz do czego sama się doprowadziłaś............
Ann napisał/a:
Musiałam to z siebie wywalić.

Pomogło?


No doprowadziłam się.. ale Preto, ja nie chce pić. Muszę to przejść, bo wiem, że jak się napiję to już du** blada.
Troche chyba pomogło. Odrobinę. Nie mam z kim o tym porozmawiać dlatego piszę tu.

pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 09:29

Ann napisał/a:
Troche chyba pomogło. Odrobinę. Nie mam z kim o tym porozmawiać dlatego piszę tu.

To nie przestawaj o tym pisać, a tak przy okazji.....na jakiś mityng dzisiaj oczywiście idziesz....nie ma nic lepszego na rozładowanie emocji dla nas, ale o tym przecież wiesz...

Ann - Pią 09 Sie, 2013 09:31

pterodaktyll napisał/a:
To nie przestawaj o tym pisać, a tak przy okazji.....na jakiś mityng dzisiaj oczywiście idziesz....nie ma nic lepszego na rozładowanie emocji dla nas, ale o tym przecież wiesz...


Ostatnio w poniedziałek na mityngu mojej grupy zrobilam dym i wyszłam. Moze dzis za to pokutuję.

pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 09:32

Ann napisał/a:
Ostatnio w poniedziałek na mityngu mojej grupy zrobilam dym i wyszłam. Moze dzis za to pokutuję.

To idź dzisiaj na inną grupę i nie doszukuj się przyczyn w mityngu ale raczej w sobie.

staaw - Pią 09 Sie, 2013 09:34

Ann napisał/a:

Ostatnio w poniedziałek na mityngu mojej grupy zrobilam dym i wyszłam. Moze dzis za to pokutuję.

Nie Aniu.
Według mnie pić Ci się chce (conajmniej) od poniedziałku tylko tego nie zauważyłaś.
Idź i wywal z siebie, na zdrowie Ci pójdzie...

Ann - Pią 09 Sie, 2013 09:38

pterodaktyll napisał/a:
To idź dzisiaj na inną grupę i nie doszukuj się przyczyn w mityngu ale raczej w sobie.

Dym poszedł o to, (zresztą nie tylko ja zadymiłam), że prowadząca mityngi, napisała swój scenariusz prowadzenia. Zupełnie odbiegający od dotychczasowych scenariuszy, na których trzeźwiała cała masa ludzi przez lata. Stwierdziła, że mityng nie jest po to, żeby mówić o swoich problemach, czy o tym z czym nam ciężko, tylko o tym czy się pije czy nie. Według niej mityng miałby wyglądać jako runda, w której padają słowa: Piję.. piję.. nie piję.. a ja piję.. a ja nie.. dziękuję do widzenia. Druga sprawa, jest taka, że ubliżyła dziewczynie po zapiciu, której poświęciła ostatnio czas, zeby mogła sie wygadac na mityngu (co zreszta i nam duzo dało), skwitowała ją słowami: "żałuję, że poświęciłam Ci czas, popełniłam błąd". No i podniosło się larum. Ja potrzebowałam na mityngu spokoju po to tam przyszłam. Siedziałam i kipiałam. Powiedziałam, ze nie bede dłuzej tego słuchac i wyszłam.
Nadal uważasz, że problem jest we mnie? Jeśli tak to muszę to przemyśleć.

Mam na dzis zaplanowane wazne spotkanie. Teraz muszę przemyśleć, czy je zawalić i iść na mityng gdzieśtam.. i pożegnać się z wyrobieniem się w terminie, a więc z całym projektem i współpracą.

staaw - Pią 09 Sie, 2013 09:45

Myślę że sprawę można było załatwić bez dymu i trzaskania drzwiami...

Co do spotkania... sama wiesz najlepiej co jest dla Ciebie dobre.
Tylko usłysz to jak buntuje się Twój organizm...

Ann - Pią 09 Sie, 2013 09:46

staaw napisał/a:
Myślę że sprawę można było załatwić bez dymu i trzaskania drzwiami...
Nie trzaskałam, powiedziałam co myślę. Przeprosiłam, powiedziałam, że kiedyś wrócę jak już ustalą scenariusze. Wyszłam.
kas25 - Pią 09 Sie, 2013 09:47

Cytat:
Może mój organizm nie jest przyzwyczajony do pracy przez prawie 20 godzin, bo rano praca zarobkowa, a później rozkręcanie drugiego zobowiązania (a tak pracuje przez ost 3 tygodnie).


Tez tak pracowałam. Chodziłam rozdrazniona nabuzowana, nie warto.
Ja sobie czymś takim zrobiłam krzywdę.

Janioł - Pią 09 Sie, 2013 09:47

Ann napisał/a:
Może mój organizm nie jest przyzwyczajony do pracy przez prawie 20 godzin, bo rano praca zarobkowa, a później rozkręcanie drugiego zobowiązania
czyli za alkoholizm pracoholizm na dłuższą metę nie polecam - duże prawdopodobieństwo że wrócisz do pierwszego ...izmu
Ann - Pią 09 Sie, 2013 10:09

Janioł napisał/a:
duże prawdopodobieństwo że wrócisz do pierwszego
ale ja nie chcę.
pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 10:10

Ann napisał/a:
Nadal uważasz, że problem jest we mnie? Jeśli tak to muszę to przemyśleć.

Jest takie dość słuszne powiedzenie, co mnie dotyka, to mnie dotyczy....
Ann napisał/a:
Mam na dzis zaplanowane wazne spotkanie. Teraz muszę przemyśleć, czy je zawalić i iść na mityng gdzieśtam.. i pożegnać się z wyrobieniem się w terminie, a więc z całym projektem i współpracą.

Czy ja mam Cie uczyć jak zmanipulować tego kogoś żeby był wilk syty i..........Manchester City......
Na marginesie, jak nie pójdziesz na ten mityng gdzieś tam to masz spore szanse, że będzie to Twoje ostatnie, lub jedno z ostatnich ważnych spotkań na temat pracy. Alkoholizm to choroba postępująca i nieodwracalna. Weź może to pod uwagę.........

Ann - Pią 09 Sie, 2013 10:30

pterodaktyll napisał/a:
Czy ja mam Cie uczyć jak zmanipulować tego kogoś żeby był wilk syty i..........Manchester City......
Na marginesie, jak nie pójdziesz na ten mityng gdzieś tam to masz spore szanse, że będzie to Twoje ostatnie, lub jedno z ostatnich ważnych spotkań na temat pracy. Alkoholizm to choroba postępująca i nieodwracalna. Weź może to pod uwagę.........

Kombinuję, wiem i to czuję.
Umówiłam się na spotkanie z psychologiem.

pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 10:39

Ann napisał/a:
Umówiłam się na spotkanie z psychologiem.

Dobre i to........a kiedy na mityng?

Ann - Pią 09 Sie, 2013 10:52

pterodaktyll napisał/a:
Dobre i to........a kiedy na mityng?
jesli nie dziś to w poniedziałek.

A spotkanie dzisiaj, zaraz za chwilę.

pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2013 10:56

Cytat:
jesli nie dziś to w poniedziałek.

A spotkanie dzisiaj, zaraz za chwilę.

To jest konkret.... :okok:

yuraa - Pią 09 Sie, 2013 19:08

Ann napisał/a:
skwitowała ją słowami: "żałuję, że poświęciłam Ci czas, popełniłam błąd".

jakoś znajomo mi te zdanie zabrzmiało
az mmie korci spytać .gdzies Ty na tym mityngu była?
czy aby nie w TG ?

Anonymous - Pią 09 Sie, 2013 19:44

A mogę też napisać coś o tym co mnie trapi? Czy całe towarzystwo już wystarczająco jest znudzone moim monotonnym narzekaniem?
staaw - Pią 09 Sie, 2013 20:05

Jeżeli ma Ci to pomóc?
Pisz...

pannamigotka - Pią 09 Sie, 2013 20:39

PSG-1 napisał/a:
mogę też napisać coś o tym co mnie trapi

No przecież od tego jest forum ;) Między innymi :)

Anonymous - Pią 09 Sie, 2013 20:49

No te długi. Żyć mi się nie chce jak o tym myślę :/ Dobra idę spać bo jutro do roboty.
Ann - Pią 09 Sie, 2013 21:14

yuraa napisał/a:
jakoś znajomo mi te zdanie zabrzmiało
az mmie korci spytać .gdzies Ty na tym mityngu była?
czy aby nie w TG ?

Nie :nie:

Ann - Pią 09 Sie, 2013 21:15

Już mi lepiej. Na tyle, że trwam w trzeźwości. Trochę zrozumiałam. Znalazłam to co mnie gryzło. Kolejne 24 h.
pannamigotka - Sob 10 Sie, 2013 08:41

PSG-1 napisał/a:
Żyć mi się nie chce

Masz myśli samobójcze?

Anonymous - Sob 10 Sie, 2013 17:05

Nie no coś Ty.
pannamigotka - Sob 10 Sie, 2013 17:11

W takim razie co znaczy- żyć mi się nie chce? Zmęczenie, bezradność, sądzisz, że nie ma wyjścia z sytuacji?
Ann - Sob 10 Sie, 2013 20:35

G*wno, g*wno, g*wno.
Czuję się tak jak w pierwszym tygodniu trzeźwienia, podczas pierwszego kryzysu. Rozpadam się na kawałki. Jedna część mnie nie chce pić, chce trzeźwieć i doszukuje się drogi do trzeźwości, a druga część mnie łomocze moim sercem, wprowadza niepokój, nudności i brak koncentracji. :boisie: :boisie: :boisie:
Nadal nie piję. Nadal pić nie chcę. Chociażbym się miała zes*ać, to nie popuszczę. Najwyżej zgłupieję.

ant69 - Sob 10 Sie, 2013 22:54

Ann napisał/a:
Nadal nie piję. Nadal pić nie chcę. Chociażbym się miała zes*ać, to nie popuszczę. Najwyżej zgłupieję


Chyba każdy TU tak miał...
twarda jesteś i dasz radę... 100 razy lepiej się zesrać... Ty wiesz!

Jestem dziś z Tobą i trzymam za Ciebie :okok:

Jeżu88 - Nie 11 Sie, 2013 18:03

Witam wszystkich młodocianych, tak datą jak i duchem fsdf43t
Niestety, urlop minął szybciutko i bezpowrotnie więc znów mam czasu dla siebie tyle, co kot napłakał. I mam spore zaległości w "Dekadencji" w dodatku :zalamka: Ale mimo wszystko dalej nie piję i dalej buduję siebie i całe swoje życie tak, aby było wartościowe i sprawiało przyjemność i satysfakcję. Ostatnio zauważyłem u siostry coś, co mnie niepokoi. Chodzi o jej picie i ogólnie, o jej zachowanie. Patrząc na nią wiem, że ma problem z uczuciami, emocjami, alkoholem... Ogólnie ze sobą. Pochodzimy z rodziny dysfunkcyjnej, nie było w domu alkoholu, ale rodzice niestety zachowywali się tak, jakby byli pijani. Szczególnie ojcu odbijało... Wiem, że to odcisnęło na nas spore piętno... Starałem się z nią porozmawiać kilka razy na temat jej picia, ale oczywiście ona nie widzi żadnego problemu w swoim zachowaniu. Ba, uważa, że to, że ja sobie coś ubzdurałem z tym swoim niepiciem, nie znaczy, że każdy pijący to alkoholik. Wyśmiewa mnie w obu tych kwestiach. A ja widzę, że ona nie pije normalnie, że wszystko zmierza w złym kierunku. Nie chcę, żeby sobie spieprzyła życie, bo to dobra, wrażliwa dziewczyna. Ale widzę, że się gubi...
Ann napisał/a:
G*wno, g*wno, g*wno.
Czuję się tak jak w pierwszym tygodniu trzeźwienia, podczas pierwszego kryzysu. Rozpadam się na kawałki. Jedna część mnie nie chce pić, chce trzeźwieć i doszukuje się drogi do trzeźwości, a druga część mnie łomocze moim sercem, wprowadza niepokój, nudności i brak koncentracji.
Nadal nie piję. Nadal pić nie chcę. Chociażbym się miała zes*ać, to nie popuszczę. Najwyżej zgłupieję.

Aniu, fajnie że jesteś i gratuluję miesiąca :kwiatek: to już fajny kawałek trzeźwego, normalnego życia. Trzymaj tak dalej i nie popuszczaj. Na początku to chyba już każdy tak ma, że pierwsze kryzysy są na zasadzie "d***", zaprę się i nie dam się, przeczekam. Ale z czasem to minie ;) Nie pamiętam już szczerze mówiąc ostatniego swojego takiego kryzysu. Trzymaj się dzielnie, bo musi być, i będzie dobrze. Bardzo dużo pracujesz, także uważaj na siebie bardzo. Służę w wojsku i potrafię spędzić w pracy spokojnie 30h i wiem jak na początku trzeźwienia działało na mnie zmęczenie po takim wysiłku. W dodatku spory stres... Pilnuj się bardzo. Pozdrawiam Cie cieplutko :pocieszacz:

Ann - Pon 12 Sie, 2013 07:09

Jeżu88, :hejka: :buziak:
kas25 - Pon 12 Sie, 2013 11:29

Cytat:
dalej nie piję i dalej buduję siebie i całe swoje życie tak, aby było wartościowe i sprawiało przyjemność i satysfakcję.


Jak się chce to można! Tylko trzeba być bardziej wytrwałym od najdzielniejszej mrówki
:tak:

Jeżu88 - Pon 12 Sie, 2013 18:44

kas25 napisał/a:
Jak się chce to można! Tylko trzeba być bardziej wytrwałym od najdzielniejszej mrówki

Pewnie że można, trzeba tylko chcieć.. Każdy tak może :mgreen: Ty również...

Ann - Wto 13 Sie, 2013 10:02

ant69 napisał/a:
Chyba każdy TU tak miał...
twarda jesteś i dasz radę... 100 razy lepiej się zesrać... Ty wiesz!


Jadę na d*pościsku, :bezradny: ale takim, w którym tłumaczę sobie, że picie nic nie da. Nie rozwiąże moich lęków i niepewności. Wiem też, że jeślibym się napiła, to wszystko do czego doszłam przez ten czas od 8 lipca, będzie pozamiatane. :zamiata: :zamiata: To nie jest tak, że nie piję bo nie mogę, to jest: nie piję bo nie chcę. Nie piję bo to mnie zabije, zrujnuje. Wiem, że mogłabym rozładować emocje, napięcie, stres, złość, smutek.. na chwilę, a potem byłoby tylko gorzej.:zemdlal:

Dużo się zmieniło w ostatnim czasie. :tak: Trzeźwe (w kwestii braku promili we krwi), patrzenie na świat, daje więcej możliwości, więcej 'chcenia'. Nawet zdarzyło się, że usłyszałam wczoraj, że bardzo się w ostatnim czasie zmieniłam, że jestem inna, że ktoś mnie nie poznaje, bo nigdy nie byłam tak konsekwentna w drobnych sprawach jak teraz. :manicure: Cieszy mnie to. Niezależnie od tego, czy to komuś z otaczających mnie ludzi pasuje, czy nie. Wreszcie nie robię nic wbrew sobie.

kas25 - Wto 13 Sie, 2013 17:03

Jeżu88 napisał/a:
Pewnie że można, trzeba tylko chcieć.. Każdy tak może Ty również


nie chodzi o to co chcemy zrobić tylko dlaczego chcemy to zrobić :mgreen:

Jeżu88 - Nie 18 Sie, 2013 18:28

Ann napisał/a:
Dużo się zmieniło w ostatnim czasie. Trzeźwe (w kwestii braku promili we krwi), patrzenie na świat, daje więcej możliwości, więcej 'chcenia'. Nawet zdarzyło się, że usłyszałam wczoraj, że bardzo się w ostatnim czasie zmieniłam, że jestem inna, że ktoś mnie nie poznaje, bo nigdy nie byłam tak konsekwentna w drobnych sprawach jak teraz. Cieszy mnie to. Niezależnie od tego, czy to komuś z otaczających mnie ludzi pasuje, czy nie. Wreszcie nie robię nic wbrew sobie.

Aniu, tak mi mów :buzki: fajnie że doceniasz to spokojne, trzeźwe życie. W końcu nie żyjemy by trzeźwieć, a trzeźwiejemy, by żyć. Nie jest to cel, a środek do celu- do fajnego, normalnego życia, nie upodlenia, chaosu i śmierci fsdf43t To już ponad miesiąc normalności, gratuluję :kwiatek: Właśnie do mnie dotarło, że dopiero teraz umiem cieszyć się cudzym szczęściem. Jeszcze do niedawna czekałbym pewnie na jakieś potknięcie, skuchę. A teraz odczuwam radość i nawet jakąś troskę...

kas25 - Nie 18 Sie, 2013 19:22

Cytat:
W końcu nie żyjemy by trzeźwieć, a trzeźwiejemy, by żyć. Nie jest to cel, a środek do celu- do fajnego, normalnego życia, nie upodlenia, chaosu i śmierci


Fajnie że to napisałeś, naprawdę.
Ja jestem wdzięczna za to co teraz mam. Za to do jakiego dobrego momentu doprowadziło mnie własne życie. I nie zmarnuję tej szansy.
Cieszę się że jesteście :buzki:

Ann - Nie 18 Sie, 2013 20:47

Jeżu88 napisał/a:
Aniu, tak mi mów fajnie że doceniasz to spokojne, trzeźwe życie. W końcu nie żyjemy by trzeźwieć, a trzeźwiejemy, by żyć. Nie jest to cel, a środek do celu- do fajnego, normalnego życia, nie upodlenia, chaosu i śmierci To już ponad miesiąc normalności, gratuluję Właśnie do mnie dotarło, że dopiero teraz umiem cieszyć się cudzym szczęściem. Jeszcze do niedawna czekałbym pewnie na jakieś potknięcie, skuchę. A teraz odczuwam radość i nawet jakąś troskę...


Obym już zawsze tak mówiła. Obym zawsze umiała to docenić. Pragnę tego jak niczego więcej. Trzeźwego, prawdziwego życia.
Dobrze, że jesteś. :buzki:
Dobrze, że jesteście Dekadenci.

kkk - Pon 26 Sie, 2013 21:02

Witam Dekadencką Młodzież :)
Ja trafiłam do AA w wieku niespełna 26 lat i doskonale pamiętam jak trudno było mi się odnaleźć wśród uczestników mitingów, którzy w znacznej większości na tamten moment mogliby być moim rodzicami. Miałam również trudność aby się zidentyfikować z ich doświadczeniami ... rozwody, odebranie praw rodzicielskich, przepite 30 lat, itd ...
Czasem pojawiły się myśli ... "co ja TU robię" ???
Miałam wybór: albo zacząć szukać tego co łączy mnie z innym zdrowiejącymi alkoholikami i spróbować zastosowac ich sposoby na powrót do zdrowego stanu ducha i umysłu albo wrócić tam skąd przyszłam (ulica) i wrócić do picia.
Dzięki BOGU zostałam i uważam że była to najlepsza decyzja w moim życiu ... :)
W moim rodzinnym mieście spotyka sie grupa AA "Młodzi Duchem" - uczestnikami w znacznej większości są młodzi ludzie. Oprócz tego że spotykamy się na mitingach, wspólnie wyjeżdżamy na warsztaty, zloty, wakacje, grillujemy, spacerujemy i cieszymy się trzeźwym życiem.

kas25 - Pon 26 Sie, 2013 21:44

Cytat:
Miałam również trudność aby się zidentyfikować z ich doświadczeniami ... rozwody, odebranie praw rodzicielskich, przepite 30 lat, itd ...
Czasem pojawiły się myśli ... "co ja TU robię" ???


Ja mam podobnie, czuję się nieswojo... aaa tak naprawdę to ja jestem na razie dzika :mgreen: .
Dałam sobie czas na zaklimatyzowanie się :)

szymon - Pon 26 Sie, 2013 22:14

kas25 napisał/a:
Dałam sobie czas na zaklimatyzowanie się :)


troszku coś się przedłuża aklimatyzacja ;)

szymon - Pon 26 Sie, 2013 22:32

u mnie to było tak (ale na początku) że jak chodziłem na mitingi,
to bardzo mi było smutno tam
jak już wychodziłem, to było lepiej... tak smutnawo-szczęsliwie
to co tam usłyszałem, opowieści innych kolegów, nawet młodszych ode mnie (takich Jeżyków)
takich nieco starszych, no i tych dziadziów
nakręciło mnie na nico inną scieżkę, którą sobie bardzo chwalę
choć zdaje sobie sprawę, że to co TERAZ robię, daje mi satysfakcję ale to nie jest jeszcze TO
jeszcze chciałbym zrobić to czy spróbować tamtego
mam wielkie parcie na iście do przodu, naprawdę :mgreen:

kas25 - Pon 26 Sie, 2013 22:52

Wiesz Szymon trafiłeś w sedno.
Też robi mi się smutno i cały czas rozpamiętuję przeszłość.
Przypominają mi kim byłam. A wiesz najchętniej wymazałabym ten czas z pamięci.

Taka lekcja pokory chyba... :bezradny:

szymon - Pon 26 Sie, 2013 22:58

kas25 napisał/a:
cały czas rozpamiętuję przeszłość


najdroższa, nie o to, nie o to, nie o to
przeszłość składa się z ułamków teraźniejszości, w której zyjemy
zresztą... nie chce filozofować, napisze prosto
jeżeli tak naprawde chcesz tam w środku, tak ze specjalnym zaproszeniem do Twojego wnętrza, do tego co masz tam w środku, to będziesz to robiła
będziesz chciała to robić, bez względu jaka była przeszłość
bez względu na to jaka moze być przyszłość
rób to wszystko w tej oto chwili :buzki:

Ann - Wto 27 Sie, 2013 07:17

szymon napisał/a:
u mnie to było tak (ale na początku) że jak chodziłem na mitingi,
to bardzo mi było smutno tam
jak już wychodziłem, to było lepiej... tak smutnawo-szczęsliwie
to co tam usłyszałem, opowieści innych kolegów, nawet młodszych ode mnie (takich Jeżyków)
takich nieco starszych, no i tych dziadziów
nakręciło mnie na nico inną scieżkę, którą sobie bardzo chwalę


kkk napisał/a:
pamiętam jak trudno było mi się odnaleźć wśród uczestników mitingów,


kkk napisał/a:
"co ja TU robię" ???


Generalnie moi drodzy, to ja też czuję się trochę dziko i taka jakaś wyalienowana. Chociaż chodzę na grupę kobiecą, co bardzo mi pasuje, to jednak mimo wszystko są to kobitki dużo ode mnie starsze i jakby się tak dobrze przyjrzeć to mogłyby być nawet moimi babkami co niektóre. :mysli:
Dwie są jeszcze przed 40. No i ja, glut młody. :rotfl:
Niezależnie od tego co tam słyszę (o rozwalonych rodzinach, o wystawaniu pod sklepem, o rozbijaniu głowy o skrzynkę na listy, o pogrzebanej relacji z dziećmi), to wiem, że choć dziś to mnie nie spotkało, to jeśli się zapomnę, mogę kiedyś w życiu doświadczyć tego samego. To jest dla mnie nauka na przyszłość.
Wnoszę swoje problemy. Dowiaduję się jak sobie z nimi radzić. Jak reagować na stres, żeby się nie nakręcać, na złość, itd.
Czasem wychodzę jak na skrzydłach.. a czasem faktycznie jakaś taka przywalona ciężarem :zmeczony: , ale mimo wszystko silniejsza odrobinę.

Jeżu88 - Wto 27 Sie, 2013 14:50

Hej, ja na początku również czułem się "inny", "obcy", mimo że byłem wśród swoich. Wtedy zwalałem to chyba na karb mojego wieku. Tak, byli (i są :p ) ludzie w wieku moich rodziców, czy nawet dziadków. Ale teraz myślę czasami, że tak naprawdę czułem się tam obco, bo chyba tak do końca nie uważałem się za alkoholika, wydawało mi się, że jestem taki PRAWIE-ALKOHOLIK :roll: Niby jakieś straty poniosłem, ale przecież "Oni" przepili domy, rodziny. Czułem się..hmmm... lepszy? :glupek: Oni byli tacy prawdziwi alkoholicy, a ja taki niepełny alkoholik. Nie potrafiłem przyjąć do wiadomości pewnych rzeczy o sobie, o tym, kim jestem tak naprawdę. Niby przedstawiałem się "Kamil- jestem alkoholikiem", jednak brzmiało to dla mnie tak jakoś pusto, sztucznie... Ale już wiem kim jestem i wiek na mityngu i inne takie bzdury nie stawiają mi już żadnych barier. Zrozumiałem, że bariery stawiam JA, sam sobie... I cieszę się, że są ci starsi, bo mam od kogo czerpać doświadczenie i wiedzę. Obawiam się, że w towarzystwie dojrzalszych osób nabieram więcej pokory, natomiast gdybym na mityngu był w towarzystwie samych rówieśników, mógłbym "gwiazdorzyć", udawać kogoś, kim nie jestem... :mysli: Nie miałbym takiej otwartości w wyrażaniu uczuć, słabości 8| Tak mi się wydaje...
wolny - Wto 27 Sie, 2013 14:58

Jeżu88, Widzisz wielu z uczestników mitingów AA,.. zapomina po jake cholere zanim wejdziesz na miting to trafiasz na drzwi,.. a te drzwi to nie są po to aby je tylko otworzyć ale po to aby wszystko zostawić wew szatni przed drzwiami czyli wiek, status, aureole, wykształcenie, finanse i wszystko to,. co nas niby to wyróżnia w tłumie, bo za tymi drzwiami panuje prawdziwa równość,.. której nasze Ego wprost nie znosi,.. Houk jak by to zakończył stary szaman ! :mgreen:
Jeżu88 - Wto 27 Sie, 2013 15:02

szymon napisał/a:
mam wielkie parcie na iście do przodu, naprawdę

I tak trzymaj, nie popuszczaj :okok: ja też chcę do przodu! Trzeźwienie, to dla mnie niesamowita przygoda jeśli chodzi o rozwój duchowy i osobisty. Uczę się świata i siebie od nowa,niczym dziecko. Czuję, że troszkę dojrzałem w końcu :skromny:
kas25 napisał/a:
Przypominają mi kim byłam. A wiesz najchętniej wymazałabym ten czas z pamięci.

Hmm, ja pewne rzeczy chcę mieć w pamięci, aby wiedzieć, co będzie, gdy zacznę myśleć i działać" po staremu"... Poza tym, parę błędów sobie sam wybaczyłem :skromny:

Jeżu88 - Wto 27 Sie, 2013 15:05

wolny napisał/a:
której nasze Ego wprost nie znosi

Bo ja właśnie walczę ze sobą, aby przestać segregować ludzi na zasadzie "lepszy-gorszy".
HOUK fsdf43t

wolny - Wto 27 Sie, 2013 18:51

Jeżu88 napisał/a:
Bo ja właśnie walczę ze sobą, aby przestać segregować ludzi na zasadzie "lepszy-gorszy".

Bardzo mądra decyzja bardzo mądra !!!!! :okok: :okok:

Ann - Wto 27 Sie, 2013 20:18

Rozterki, rozterki.
Doszłam do wniosku, że praca, poczucie tego, że jestem potrzebna, nakręca moją chęć do życia. Dni, w które praca trwa od 7 rano do 24, są takimi, które dają mi szczęście. Są to chwile, kiedy nie mam czasu na myślenie o głupotach. Tak, tak wiem, że z alkoholizmu łatwo do pracoholizmu i dalej w alkoholizm. :oczy:
Poprzedni tydzień od pon - pt, pokazał mi, że odrobina wolnego czasu sprawiła, że o mało nie popłynęłam, bo z braku zajęcia zaczęłam zastanawiać się co to będzie dalej? :panic:

Dzisiaj ktoś powiedział mi, że nie powinnam przesadzać, bo wyglądam na zmęczoną. No ale jak nie być zmęczoną, kiedy siedzi się przez prawie tydzień, codziennie do bladego świtu i wmawia sobie, że ja prawdziwie pić nie chcę już, ino moja druga półkula się upomina? :uoee: (nie kolorując, tak niestety było, jak w rozdwojeniu jaźni.. koszmarrr).

Kiedy piłam olewałam pracę.. Olewałam wszystko i wszystkich w koło. Nie zależało mi. Potrzebowałam czasu wolnego dla siebie, na picie, praca była zbędnym dodatkiem do wszystkiego, no ale trzeba mieć za co pić.

W okresie ostatnich 5 lat - picia, miałam czas, choroby bardzo bliskiej mi osoby, był to czas kiedy picie zeszło na drugi plan, bo ze zmęczenia nawet nie byłam wstanie iść po flachę do sklepu, a kiedy chciałam ją wypić, to zasypiałam.. jednakże po śmierci tej osoby, nadrobiłam za 8 m-cy.

Ale nie o tym w zasadzie miało być.
W chwili obecnej od czerwca podjęłam się nowego zadania, oprócz dotychczasowej, ciągle podtrzymywanej pracy zawodowej. Przez ostatni miesiąc praca dodatkowa (nie licząc tych nieszczęsnych weekendów na imprezach plenerowych) dała mi masę satysfakcji, podniesienia własnego poczucia wartości. Polubiłam siebie, trzeźwą i ogarniętą. No i pracuję. Pracuję, pracuję. A chwila wolności doprowadza do szaleństwa. Ale ja po prostu muszę czuć się potrzebna. Muszę dawać z siebie, to moja siła napędowa.

Krótko.. przesadzam, czy nie? :stres:

wolny - Wto 27 Sie, 2013 20:27

Młoda jesteś to masz zdrowie , ale co potem ??? :bezradny:
Ann - Wto 27 Sie, 2013 20:53

wolny napisał/a:
ale co potem ???

pytam o dziś.
o początek mojej drogi trzeźwienia.

kas25 - Wto 27 Sie, 2013 22:29

Cytat:
Doszłam do wniosku, że praca, poczucie tego, że jestem potrzebna, nakręca moją chęć do życia. Dni, w które praca trwa od 7 rano do 24, są takimi, które dają mi szczęście


Też tak pracowałam ANN, był okres, że praktycznie nie wychodziłam z pracy. Nawet stało się to metodą na to żeby nie pić…
Ale praca to tylko praca. Wychodzę z firmy i przestaję być aptekarką, sporzątaczką czy dyrektorem. Jestem po prostu sobą. Kaśką. I kim wtedy jestem? Jako człowiek? Dla samego siebie?

Po co się tak zatracać w pracy? Nie mamy wtedy czasu właśnie na bycie sobą…

yuraa - Wto 27 Sie, 2013 22:43

Ann napisał/a:
No i pracuję. Pracuję, pracuję

jeśli wkładasz zbyt wiele energii w jedną dziedzinę życia na pewno w innym miejscu czegoś zabraknie.
równowaga to podstawa.

pracujesz pracujesz pracujesz
a kiedy owoce tej pracy konsumujesz ?

Ann - Śro 28 Sie, 2013 07:06

yuraa napisał/a:
a kiedy owoce tej pracy konsumujesz ?

Największym owocem jest poczucie spełnienia. Nie kasa. Poczucie, że jestem czegoś warta, że do czegoś mogę dojść.

yuraa napisał/a:
jeśli wkładasz zbyt wiele energii w jedną dziedzinę życia na pewno w innym miejscu czegoś zabraknie.
równowaga to podstawa.

czyli, że przesadzam... :(

kas25 napisał/a:
I kim wtedy jestem? Jako człowiek? Dla samego siebie?

W dni pełne pracy, patrzę na siebie jak na człowieka odpowiedzialnego. W dni, kiedy mam wolne popołudnia bo nie idę do drugiej pracy.. czuję, że jest to dzień zmarnowany.

kas25 napisał/a:
Po co się tak zatracać w pracy? Nie mamy wtedy czasu właśnie na bycie sobą…

Ależ ja jestem sobą kiedy pracuję. Jestem prawdziwa właśnie wtedy.

pterodaktyll - Śro 28 Sie, 2013 11:50

Ann napisał/a:
Krótko.. przesadzam, czy nie?

Zdecydowanie. Mówiąc inaczej lecisz na spienionym koniu, a za Tobą stado diabłów leci..........prosto w przepaść....... :evil:

Ann - Śro 28 Sie, 2013 16:56

pterodaktyll napisał/a:
Mówiąc inaczej lecisz na spienionym koniu, a za Tobą stado diabłów leci..........prosto w przepaść.......
aż tak? :boisie: wystraszyłes mnie.. :(
baracca - Śro 28 Sie, 2013 17:11

Ann napisał/a:
Największym owocem jest poczucie spełnienia. Nie kasa. Poczucie, że jestem czegoś warta, że do czegoś mogę dojść.

Ann napisał/a:
W dni pełne pracy, patrzę na siebie jak na człowieka odpowiedzialnego. W dni, kiedy mam wolne popołudnia bo nie idę do drugiej pracy.. czuję, że jest to dzień zmarnowany.

Co, komu i dlaczego w ten sposób udowadniasz?
Ann napisał/a:
Ależ ja jestem sobą kiedy pracuję. Jestem prawdziwa właśnie wtedy.

A kim jesteś kiedy nie pracujesz? Niesobą?

Ann - Śro 28 Sie, 2013 17:35

baracca napisał/a:
Co, komu i dlaczego w ten sposób udowadniasz?

Sobie. Chyba sobie najwięcej chcę udowodnić, że stać mnie na coś więcej. Ciągle na więcej. Nadrabiam stracony czas?
baracca napisał/a:
A kim jesteś kiedy nie pracujesz? Niesobą?

Dobry pytanie. :mysli:
Nie lubię siebie leniwej. Nie lubię siebie bez zajęcia. Nie lubię spędzać ze sobą czasu sam na sam. W samotności. Lubię ludzi, lubię być między nimi. Kiedy jestem sama ze sobą czuję się beznadziejnie.

baracca - Śro 28 Sie, 2013 19:41

Ann napisał/a:
Chyba sobie najwięcej chcę udowodnić, że stać mnie na coś więcej. Ciągle na więcej. Nadrabiam stracony czas?

Czyli kiedy coś pójdzie nie tak z pracą albo pracowaniem świat może się... zawalić?
Ann napisał/a:
Nie lubię siebie leniwej. Nie lubię siebie bez zajęcia.

Zwróć proszę uwagę na to co napisałaś powyżej.
bez zajęcia = leniwa = bezwartościowa (w domyśle)....
Ann napisał/a:
Nie lubię spędzać ze sobą czasu sam na sam. W samotności. Lubię ludzi, lubię być między nimi. Kiedy jestem sama ze sobą czuję się beznadziejnie.

Ja przestałem czuć się beznadziejnie kiedy wreszcie polubiłem siebie takim jakim jestem. Moje lubienie siebie nie jest warunkowe, nie muszę czegoś sobie udowodnić, żeby się za to lubić / akceptować.
To taka kalka, którą przeniosłem na siebie po latach udowadniania bliskim mi osobom, że mają za co mnie lubić.

Z jakichś konkretnych powodów Twoje własne towarzystwo Ci nie odpowiada i potrzebujesz do czegoś ludzi.
Może coś jest na rzeczy, a może nie... ?

Ann - Śro 28 Sie, 2013 20:57

baracca napisał/a:
Czyli kiedy coś pójdzie nie tak z pracą albo pracowaniem świat może się... zawalić?

:mysli: w zasadzie..

baracca napisał/a:
bezwartościowa (w domyśle)

:oops: mhm.

baracca napisał/a:
Ja przestałem czuć się beznadziejnie kiedy wreszcie polubiłem siebie takim jakim jestem. Moje lubienie siebie nie jest warunkowe, nie muszę czegoś sobie udowodnić, żeby się za to lubić / akceptować.

Ja siebie nie lubię. Przynajmniej nie na tyle, żeby się tym szczycić.
Po 1 nie tylko przez picie w życiu swoim nawywijałam.
Po 2 sporo spraw z mojej własnej winy mi się nie udało.
Po 3 nie akceptuje siebie jako kobiety.
Po 4 nie akceptuje swojej przeszłości i nie pogodziłam się z wieloma rzeczami.
Po 5 itd.
Itd.
Ale nie na tym rzecz polega, żebym to tu teraz wymieniała.

Moje lubienie siebie jest warunkowe. Wiem, że to prowadzi donikąd. Bo jak coś mi się nie uda to wszystko szlag trafi. Ale nie mając zajęcia, pracy, obowiązków, nie dając siebie innym, czuję się niepotrzebna.
Dziś kiedy wydawało się, że jedna ze spraw związanych z pracą nie wypali ostatecznie. Czułam jak mi się osuwa grunt pod nogami... zastanawiałam się nad waszymi słowami.. i wogóle.. ech :uoee:

baracca - Śro 28 Sie, 2013 21:27

Ann napisał/a:
Ja siebie nie lubię. Przynajmniej nie na tyle, żeby się tym szczycić.
(...)
Ale nie na tym rzecz polega, żebym to tu teraz wymieniała.

Zapewne, ale rzecz cała polega na pogodzeniu się z sobą. Jeśli tego nie zrobisz i nadal będziesz wymieniać te swoje bocośtam to będziesz napędzać swoją niechęć w nieskończoność...

Ann napisał/a:
Dziś kiedy wydawało się, że jedna ze spraw związanych z pracą nie wypali ostatecznie. Czułam jak mi się osuwa grunt pod nogami...

Wcześniej alkohol pomagał Ci żyć i uciekać przed tym wszystkim co wypisałaś, teraz alkohol został zastąpiony przez pracę, która napędza Twoje poczucie wartości. A problemy pozostają i gryzą...
Nawet jeśli alkohol Cię nie dogoni to dogoni Cię obłęd jeśli nie uporządkujesz tego co jest w Tobie i nie przestaniesz rozdmuchiwać swojej listy...
Wiem, nie powiało optymizmem.

Ann - Śro 28 Sie, 2013 21:33

baracca napisał/a:
Wiem, nie powiało optymizmem.

raczej nie.

Istnieją sprawy, które z czasem się ułożą i to wiem.
Są rzeczy, które mogę zmienić, ale potrzeba jeszcze trochę czasu.
Inne wyprostują się swoim biegiem, tylko trzeba cierpliwości.
Ale wiem też, że istnieje coś, co siedzi we mnie od 18 lat. Jest też to coś to wydarzyło się w czerwcu 2008 z czym sobie nie poradziłam mimo pomocy psychiatry i psychologa. Na to potrzeba czasu. Tego nie da się zrobić od tak.

baracca napisał/a:
Nawet jeśli alkohol Cię nie dogoni to dogoni Cię obłęd

No to co? wszystko jest bez sensu czy jak? :shock:
bo czuję się tak jakbym i tak była skazana na porażkę, bo wszystko robię źle aby móc trzeźwieć.

baracca - Śro 28 Sie, 2013 21:56

Ann napisał/a:

Ale wiem też, że istnieje coś, co siedzi we mnie od 18 lat. Jest też to coś to wydarzyło się w czerwcu 2008 z czym sobie nie poradziłam mimo pomocy psychiatry i psychologa. Na to potrzeba czasu. Tego nie da się zrobić od tak.

Nie wiem co to jest, ale zapewne tam tkwi odpowiedź na to co dzieje się z Tobą teraz.

Ann napisał/a:
No to co? wszystko jest bez sensu czy jak? :shock:
bo czuję się tak jakbym i tak była skazana na porażkę, bo wszystko robię źle aby móc trzeźwieć.

To nie tak dzieciaku. Nie jesteś wcale skazana na porażkę, nawet tak nie myśl. Nic nie robisz źle - po prostu szukasz, pytasz, próbujesz, zastanawiasz się. To bardzo dobrze - chcesz walczyć, szukasz drogi.
Ja Ci tylko chcę powiedzieć, że nie uciekniesz przed sobą - w pracę, alkohol czy coś innego. Cokolwiek w sobie nosisz musisz to nazwać i się z tym zmierzyć, bo tylko w ten sposób pozbędziesz się swoich koszmarów.
Btw. - już to zaczęłaś robić więc nie wypisuj mi tu, że wszystko robisz źle. :mgreen:

Ann - Śro 28 Sie, 2013 22:02

baracca napisał/a:
To nie tak dzieciaku.
:mama: :skromny:

baracca napisał/a:
szukasz drogi.

i pragnę ją odnaleźć.

baracca napisał/a:
Cokolwiek w sobie nosisz musisz to nazwać i się z tym zmierzyć

nazwane to już jest przeze mnie. w jakimś stopniu przepracowane.. ale to daleka droga.

baracca napisał/a:
już to zaczęłaś robić więc nie wypisuj mi tu, że wszystko robisz źle.
:takjest:
Jeżu88 - Pią 30 Sie, 2013 09:43

Aniu, to nie jest tak do końca, że Twoim problemem jest tylko i jedynie substancja zwana alkoholem, gdyby tak było, wystarczyło by nie pić... I już. Sama widzisz (chyba), że alkohol podmieniłaś jedynie na pracę. Że nadal przed czymś uciekasz w "coś". To "coś" to może być cokolwiek- seks,miłość, zbyt forsowne ćwiczenia fizyczne, czy właśnie praca. Trzeźwość to równowaga we wszystkim. Problem siedzi w Tobie, ma związek z Twoim niskim poczuciem własnej wartości, brakiem akceptacji dla siebie samej. Przestań uciekać i zmierz się ze swoimi demonami... Będzie dobrze :pocieszacz:
kkk - Pią 30 Sie, 2013 21:20

Ja też kiedyś miałam takie po-kojarzenie że: piłam było źle, przestałam pic to będzie różowo ... :luzik: a tu dopiero zaczęła się jazda bez trzymanki.
Bardzo szybko zaczęły ujawniać się moje wady charakteru, dawało o sobie znać niskie poczucie własnej wartości, egoizm, egocentryzm itp. itd ... a ja nie wiedziałam co się dzieje ... przecież miało już być DOBRZE. Były takie momenty że nie poznawałam sama siebie, często było tak że działa się jakaś sytuacja ja na nią reagowałam w sposób dla siebie nie znany, łapałam się za głowę mówiąc "co ja robię, przecież ja tak postąpić nie chciałam" - krzywdziłam ludzi ... koszmar. Popadałam ze skrajności w skrajność. Okazało się w wieku lat 26 że ja nie wiem jak to jest NORMALNIE żyć ... że nie znam siebie. W AA dzięki Programowi 12 kroków zaczęłam poznawac siebie, małymi krokami uczę się życia ... i uczę cieszyc się życiem - z ludźmi, w końcu z ludźmi nie sama ...

Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 08:32

Piszę, ponieważ od dłuższego czasu coś mnie gryzie, nie daje mi spokoju...
Męczą mnie wyrzuty sumienia związane z tym, co wyczyniałem w trakcie swojego życia,
wszystkich głupot które zrobiłem, strasznie to ciąży na mnie...
Nie mogę zrozumieć, jak mogłem tak postępować, jak mogłem kraść, kłamać, ranić, mieć wszystkich za nic... Ostatnimi czasy strasznie to na mnie "wsiadło" i nie daje spokoju...
Mam wyrzuty sumienia, z którymi nie mogę sobie poradzić...
Wcześniej myślałem, że mogę odciąć się całkiem od przeszłości i żyć nowym życiem,
później zrozumiałem, że muszę pewne rzeczy z przeszłości uporządkować,
a teraz ta przeszłość troszkę mnie przytłacza... :blee:

Janioł - Śro 09 Paź, 2013 08:38

mnie takie uczucia taplanie się w nich i przeżywanie ich ciągle na nowo ale żeby było jasne nie tylko, doprowadziły do zapicia w 12 roku abstynencji na mnie działają bardzo destrukcyjnie , gdzieś opisywałem ten stan na terapii i później przepisałem na forum jak chcesz zrozumieć poszperaj i poszukaj
Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 08:41

Na pewno poszukam i przeczytam, jak sobie z tym radziłeś... :mysli:
Po prostu ciągle nie mogę zrozumieć jak mogłem być takim debilem... :evil:

Janioł - Śro 09 Paź, 2013 08:50

Jeżu88 napisał/a:
Po prostu ciągle nie mogę zrozumieć jak mogłem być takim debilem... :evil:
a ja mam wrażenie że nie o to w tym chodzi , szukając odpowiedzi możesz wpędzić się w niezły syf a Twój alkoholizm z mechanizmami wie jak ulżyć udręczonej duszy , bądź uważny
Ann - Śro 09 Paź, 2013 08:56

Jeżu88 napisał/a:
Męczą mnie wyrzuty sumienia związane z tym, co wyczyniałem w trakcie swojego życia,
dzień wczorajszy jest przeszłością, jutrzejszy niewiadomą, tylko dzisiejszy dzień jest tym, na który masz wpływ.

Ja wiem, że może być ciężko, też mam takie momenty, też mam takie sfery życia, w których zastanawiam się - wspominając - jak do tego doszło, jak do tego dopuściłam.. dlaczego (?) itd.. ale wiem też, że najrozsądniejszym jest zamknięcie tego i odrzucenie gdzieś daleko, bo może to tylko zaburzyć spokój i raczej zaszkodzić, niż pomóc wyciągnąć wnioski. Masz nauczkę, ja mam nauczkę.. Każdy z nas ma inną nauczkę, bo robił co innego.. ale po prostu jedyne o czym można myśleć, to: "nie popełnić drugi raz tego błędu". :buzki: :buzki:

Klara - Śro 09 Paź, 2013 09:03

Jeżu88 napisał/a:
Po prostu ciągle nie mogę zrozumieć jak mogłem być takim debilem... :evil:

Tak się złożyło, że nie jestem uzależniona, swoją alkoholową inicjację miałam wprawdzie na początku zawodowej drogi, ale na szczęście nie było kontynuacji.
Wspomniałam o tym tylko dlatego, że właśnie dziś rano naszły mnie (podobne do Twoich) myśli o tym, jaka bywałam w młodości naiwna, jakie głupoty czasem wygadywałam uważając, że jestem fajna i mądra i jakie bzdurne decyzje podejmowałam.
No i co???
Czy teraz jestem w stanie to zmienić????
MUSZĘ przejść nad tym do porządku i nadal żyć tak, żebym się już nie potrzebowała wstydzić za siebie.
Tobie też tego życzę.

rufio - Śro 09 Paź, 2013 09:05

Mogłeś i nic w tym dziwnego tylko , że poczucie debilizmu to teraz dopiero powstało wtedy było ay-way .
Weź kartkę papieru i wypisz te swoje błędy i jeżeli jeszcze pamiętasz komu to zrobiłeś to napisz parę słów wyjaśnienia i przeprosin do tych osób ale tych listów NIE WYSYŁAJ NIGDY - to ma być Twe wewnętrzne rozliczenie ( ja mam kilkanaście takich ). Nie spiesz się powoli - zacznij od najstarszych lub od najbardziej bolących .


prsk :(
I jeszcze jedno
Nie żałuj tego co zrobiłeś - żałuj tego czego nie zrobiłeś

Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 09:09

Klara napisał/a:
Czy teraz jestem w stanie to zmienić????
MUSZĘ przejść nad tym do porządku i nadal żyć tak, żebym się już nie potrzebowała wstydzić za siebie.
Tobie też tego życzę.

Tak, masz rację, Klaro. A w tym wszystkim najlepsze jest to, że paradoksalnie
właśnie wspomnienie tych głupot jest dla mnie jednocześnie motorem do dobrego postępowania :bezradny:

Janioł - Śro 09 Paź, 2013 09:18

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7953
Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 09:28

Dziękuję, Janiele, dodałem ten wątek do "Ulubionych",chcę mieć go pod ręką...
Pewne zdania z Twojej pracy pasują do mojej obecnej sytuacji...

Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 09:33

rufio napisał/a:
Weź kartkę papieru i wypisz te swoje błędy i jeżeli jeszcze pamiętasz komu to zrobiłeś to napisz parę słów wyjaśnienia i przeprosin do tych osób ale tych listów NIE WYSYŁAJ NIGDY - to ma być Twe wewnętrzne rozliczenie ( ja mam kilkanaście takich ). Nie spiesz się powoli - zacznij od najstarszych lub od najbardziej bolących .

Dziś mam cały wolny dzień i wieczór, siądę do pisania. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało na papierze...

rufio - Śro 09 Paź, 2013 09:45

Może okazać sie , że nie do końca jest tak jak teraz czujesz a może być gorzej .
W moim przypadku z niektórych sytuacji jak je opisywałem to się zastanawiałem czym to się tak naprawdę gryzłem a niektóre dały tak w kość , że orany - tylko , ze ja to pisałem pod opieka terapeuty i chyba tu jest mały problem .
prsk :mysli:

Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 09:53

rufio napisał/a:
tylko , ze ja to pisałem pod opieka terapeuty i chyba tu jest mały problem .

I tu też być może pojawia się mały szkopuł :bezradny:

Jacek - Śro 09 Paź, 2013 10:18

Jeżu88 napisał/a:
Po prostu ciągle nie mogę zrozumieć jak mogłem być takim debilem...

tego nawet nie powinieneś zapominać
z jednym ale ...
- ale tego nie roztrząsać,,,pamiętać o tym i aby się zmieniać,,,a nie wgłębiać
to tak jak napisała Ania
Ann napisał/a:
dzień wczorajszy jest przeszłością, jutrzejszy niewiadomą, tylko dzisiejszy dzień jest tym, na który masz wpływ.

- debilizm już był - to wczoraj
- czy da się to zmienić? - to jutrzejsza niewiadoma
- ale dziś możesz coś z tym zrobić

yuraa - Śro 09 Paź, 2013 12:05

Jeżu88 napisał/a:
Po prostu ciągle nie mogę zrozumieć jak mogłem być takim debilem..

w tej chwili najważniejszy jest zwrot jak mogłem być
to część Twojego życia
nie należy tego roztrząsać , nalezy uznać że tak było i nie da się tego zmienić
a postępować tak by znowu nie być debilem

szymon - Śro 09 Paź, 2013 14:42

Jeżu88 napisał/a:
Mam wyrzuty sumienia, z którymi nie mogę sobie poradzić...


to znaczy, że jesteś normalny :)
myślę, ze kazdy przechodził taki etap,
widzisz... ileś tam juz nie pijesz, jest jakaś stabilizacja, jakas normalność
i włączyłeś sobie porównanie, jak jest TERAZ i jak było kiedyś
zawsze wyjdzie Ci du** blada z tego porównania, zawsze
nie byłeś debilem! co najwyżej mogłeś się zachowywać jak debil, a to wielka różnica

jak jesteś AAowcem czy 12-Krokowcem to jest tam jeden taki punkt, że wybaczyłem sobie i poprosiłem innych o przebaczenie, jeżeli jest to wogóle możliwe
moze warto sobie to jakoś przemyśleć
to, ze zachowywałeś się kiedyś tak, a teraz TAK, traktuj to jak wielki dar
bo nie każdemu dane jest TAKim być jakim JESTEŚ TERAZ :)

Jeżu88 - Śro 09 Paź, 2013 15:20

szymon napisał/a:
nie byłeś debilem! co najwyżej mogłeś się zachowywać jak debil, a to wielka różnica

szymon napisał/a:
to, ze zachowywałeś się kiedyś tak, a teraz TAK, traktuj to jak wielki dar
bo nie każdemu dane jest TAKim być jakim JESTEŚ TERAZ

Dziękuję Ci za te słowa :okok:

Wiedźma - Śro 09 Paź, 2013 16:15

Poczucie winy ulubiona emocja podświadomości alkoholika, włączana przez nią w celu sięgnięcie po alkohol.
Przerabiałam to wielokrotnie przy próbach zaprzestawania picia - manipulowałam sama sobą koncertowo
właśnie za pomocą poczucia winy i zawsze kończyło się to w ten sam sposób :flacha:
Miej się na baczności, bo pewno właśnie zmierzasz w tym kierunku.

smokooka - Śro 09 Paź, 2013 16:41

Wiedźmuś - krótko i na temat :brawo: Jeżu, dbaj o siebie mocno
Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 16:30

Wiedźma napisał/a:
Poczucie winy ulubiona emocja podświadomości alkoholika, włączana przez nią w celu sięgnięcie po alkohol.
Przerabiałam to wielokrotnie przy próbach zaprzestawania picia - manipulowałam sama sobą koncertowo
właśnie za pomocą poczucia winy i zawsze kończyło się to w ten sam sposób
Miej się na baczności, bo pewno właśnie zmierzasz w tym kierunku.

Wiedźmo, zastanawiałem się wczoraj nad Twoimi słowami i przeanalizowałem parę spraw...
Ostatnio w moim otoczeniu było sporo alkoholu i pijących osób:
1)
Święto Jednostki, przez dwa dni będąc w pracy miałem styczność z osobami pod wpływem. Średnio co godzinę ktoś proponował...
2)
W szkole zorganizowano po zajęciach "spotkanie integracyjne" przy piwie. Jako jedyny musiałem odmówić. Padł jakiś głupi komentarz.
3)
Poszedłem do fryzjera zgolić włosy... Akurat w tym dniu fryzjerka miała urodziny.
Ledwie zdjąłem kurtkę, a pod nosem miałem drinka z wódą.

Wszystkie te zdarzenia miały miejsce w przeciągu dosłownie trzech-czterech dni. Byłem już dosłownie zmęczony tym ciągłym odmawianiem. Przez ostatnie prawie trzy lata chyba nie było tylu okazji co w ciągu tych paru dni... :boisie:

Janioł - Czw 10 Paź, 2013 16:33

Jeżu88 napisał/a:
chyba nie było tylu okazji co w ciągu tych paru dni...
to "normalnie " zapracowałeś na tego głoda stąd też i przypływ nieprzyjemnych uczuć
Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 16:40

No najgorsze, że nijak nie miałem wpływu na uniknięcie tych sytuacji :evil:
Janioł - Czw 10 Paź, 2013 16:41

Jeżu88 napisał/a:
że nijak nie miałem wpływu na uniknięcie tych sytuacji
to się stało , nauczka na przyszłość by jednak unikać
staaw - Czw 10 Paź, 2013 16:42

Janioł napisał/a:
Jeżu88 napisał/a:
że nijak nie miałem wpływu na uniknięcie tych sytuacji
to się stało , nauczka na przyszłość by jednak unikać

Nie chodzić do pracy czy do fryzjera?

Janioł - Czw 10 Paź, 2013 16:49

staaw napisał/a:
Nie chodzić do pracy czy do fryzjera?
na imprezy po pracy a do fryzjera zawsze można zawsze iśc następnego dnia lub po prostu go zmienić Stasiu , JAK SIĘ CHCE TO MOŻNA
Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 16:54

Janioł napisał/a:
na imprezy po pracy

U mnie imprezy są W pracy.
Janioł napisał/a:
do fryzjera zawsze można zawsze iśc następnego dnia lub po prostu go zmienić

Ależ Janiele, ja nie mam w kalendarzu zapisanych terminów urodzin raczej obcych osób.

Janioł - Czw 10 Paź, 2013 17:00

Jeżu88 napisał/a:
Ależ Janiele, ja nie mam w kalendarzu zapisanych terminów urodzin raczej obcych osób.
Jeżu ale wyjśc od fryzjera można czy Cię tam przetrzymywali siłą
Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 17:03

Janioł napisał/a:
Jeżu ale wyjśc od fryzjera można czy Cię tam przetrzymywali siłą

Odmówiłem i zostałem do końca "zabiegu"... Przy mnie już pite nie było... :bezradny:

staaw - Czw 10 Paź, 2013 17:05

Jeżu88 napisał/a:

Odmówiłem
Jak?
Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 17:06

"Dziękuję, nie piję alkoholu. Nie mogę"...
A tak właściwie, to ani nie mogę, ani nie chcę...

staaw - Czw 10 Paź, 2013 17:09

Te "nie mogę" mogłeś sobie odpuścić, dla własnego zdrowia.

Swoją drogą myślałem żeś lepiej przywalił że kobitce się pić odechciało...

(Ja jestem na etapie odmawiania papierosa "nigdy więcej nie pocałuję palącej kobiety" )

staaw - Czw 10 Paź, 2013 17:10

Jeżu88 napisał/a:

A tak właściwie, to ani nie mogę, ani nie chcę...


To "nie chcę" czy "nie mogę"?
Za pokutę 30/30 :rotfl:

Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 17:15

staaw napisał/a:
Te "nie mogę" mogłeś sobie odpuścić, dla własnego zdrowia.

"nie mogę" to stosuję z reguły, aby odstraszyć trochę namawiającego :p sytuacja wtedy staje się poważniejsza i następuje odpuszczenie dalszych prób fsdf43t
No bo czy tak mówić przy każdej takiej sytuacji o swoim problemie wprost? :mysli:

Janioł - Czw 10 Paź, 2013 17:17

Jeżu88 napisał/a:
Nie mogę"...
Jeżu ...zapewniam Cię że możesz , kwestia czy chcesz
staaw - Czw 10 Paź, 2013 17:17

Jeżu88 napisał/a:
No bo czy tak mówić przy każdej takiej sytuacji o swoim problemie wprost?

Nie musisz mówić wprost, wystarczy powiedzieć "nie piję"...
Natomiast jeżeli powiesz "nie mogę" to w głowie zaczyna się bunt, to niesprawiedliwe że niemogę...
I prędzej czy później okaże się że jednak możesz. Tylko jednego oczywiście...

Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 17:19

Janioł napisał/a:
kwestia czy chcesz

Nie chcę, wiem czym się to skończy doskonale :oops:

Jeżu88 - Czw 10 Paź, 2013 17:41

Zresztą, nie chodzi mi tylko o strach związany z konsekwencjami związanymi z piciem... Rozumiem, że trzeźwość to taki stan, w którym alkohol jest po prostu do niczego nie potrzebny, zbędny... Nie na zasadzie " nie piję bo jestem alkoholikiem, bo wariuję itd, itp, bla bla", tylko "nie piję, bo... cholera, a po co ja mam pić? do czego mi to?".
staaw - Czw 10 Paź, 2013 17:46

Jeżu88 napisał/a:
"nie piję, bo... cholera, a po co ja mam pić? do czego mi to?".

Dokładnie. Nie piję bo to idiotyczne przyzwyczajenie. Kosztuje, zabiera czas i obniża sprawność sexualną...

baracca - Czw 10 Paź, 2013 18:28

Jeżu88 napisał/a:
Rozumiem, że trzeźwość to taki stan, w którym alkohol jest po prostu do niczego nie potrzebny, zbędny...

Pięknie to ujałeś
Jeżu88 napisał/a:
Nie na zasadzie " nie piję bo jestem alkoholikiem, bo wariuję itd, itp, bla bla", tylko "nie piję, bo... cholera, a po co ja mam pić? do czego mi to?".

No, mniej więcej.
I to, że nie pijesz jest dla Ciebie tak samo ważne jak zeszłoroczny śnieg... :mgreen:
Innymi słowy - jest to tak naturalne, że aż niezauważalne.

Jo-asia - Czw 10 Paź, 2013 21:00

baracca napisał/a:
Innymi słowy - jest to tak naturalne, że aż niezauważalne.

właśnie
i już nie zastanawiam się, dlaczego nie piję :)
staaw napisał/a:
Nie piję bo to idiotyczne przyzwyczajenie. Kosztuje, zabiera czas i obniża sprawność sexualną...
;)
Matinka - Sob 12 Paź, 2013 18:37

Cześć Jeżu, fajnie, że się odezwałeś, bo już miałam pytać, co u Ciebie słychać.
Jak zacząłeś o winie;-)… to zaraz bractwo formowe zakrzyknęło, że jak nic – zapijesz! :akysz:
Wiedźma napisał/a:
Poczucie winy ulubiona emocja podświadomości alkoholika, włączana przez nią w celu sięgnięcie po alkohol.

Nawet sobie pomyślałam, że przewrażliwieni jacyś ci alkoholicy;-)
Nie minęło czasu dużo, mało:
Jeżu88 napisał/a:
Wiedźmo, zastanawiałem się wczoraj nad Twoimi słowami i przeanalizowałem parę spraw...
Ostatnio w moim otoczeniu było sporo alkoholu i pijących osób (…)
Wszystkie te zdarzenia miały miejsce w przeciągu dosłownie trzech-czterech dni. Byłem już dosłownie zmęczony tym ciągłym odmawianiem. Przez ostatnie prawie trzy lata chyba nie było tylu okazji co w ciągu tych paru dni... :boisie:

Tak więc, czuj czuwaj Druhu Jeżu! Bo licho nie śpi. :nunu:
A tak poważnie, niebezpieczeństwo tkwi w tej sytuacji:
Jeżu88 napisał/a:
Mam wyrzuty sumienia, z którymi nie mogę sobie poradzić...
Wcześniej myślałem, że mogę odciąć się całkiem od przeszłości i żyć nowym życiem,
później zrozumiałem, że muszę pewne rzeczy z przeszłości uporządkować,
a teraz ta przeszłość troszkę mnie przytłacza... :blee:

Jedni mówią, żeby się w tym nie taplać, inni żeby machnąć ręką i iść dalej, skupić się na teraźniejszości…
Jasne, ale wszystko ma swój czas i miejsce. Jak wędrować z worem pełnym kamieni? I jak polubić siebie z garbem na plecach? A innym dać się polubić? Poczucie winy, wstyd prowadzą do zamknięcia w sobie. Według mnie, w tym jest zagrożenie – w chorobie duszy, a co za tym idzie w samotności. Zapicie, nawrót to sprawa wtórna, konsekwencje tego stanu.
A same poczucie winy jest takie bezproduktywne, nikt nic z tego nie ma;-)
Pozwól, że przytoczę Twe własne słowa ;) , parę postów wcześniej skierowane do Ann:
Jeżu88 napisał/a:
Problem siedzi w Tobie, ma związek z Twoim niskim poczuciem własnej wartości, brakiem akceptacji dla siebie samej. Przestań uciekać i zmierz się ze swoimi demonami... Będzie dobrze

No właśnie Jeżu, zmierz się z demonami! :pifpaf:
Podobnie jak Szymon uważam, że to normalne, że przychodzi taki moment rozliczenia z przeszłością.
Czyli jak się nawywijało, jak mówi Ann, to trzeba teraz ponaprawiać co się da. :tak:
szymon napisał/a:
jak jesteś AAowcem czy 12-Krokowcem to jest tam jeden taki punkt, że wybaczyłem sobie i poprosiłem innych o przebaczenie, jeżeli jest to wogóle możliwe

Nie jestem AAowcem, ani 12-Krokowcem, ale też wydaje mi się to naturalną koleją rzeczy.
Tyle, że trzeba uczynić to z rozwagą, co by na przykład, kogoś znów przy tym nie skrzywdzić.
I mieć świadomość, że nie jest możliwe wszystkim zadośćuczynić… Tu może metoda Rufio dałaby radę…?
Taki niewysłany list z przeprosinami… Swoją drogą, ja nawet nie wiem czy dałabym radę spisać swoje winy i grzeszki na kartce? :mysli:
Grunt, żeby się z tym uporać, zamknąć ten rozdział i odzyskać spokój ducha.
Czyli stać się księciem na białym rumaku a nie posępną figurą dzwonnika z Notre-Dame. ;)

Jeżu88 - Sob 12 Paź, 2013 19:51

Hej Mati :papa: miło Cię widzieć i słyszeć fsdf43t
Na chwilę obecną już mi trochę lepiej, cały czas układam sobie wszystko w łepetynie.
Musiałem przetrawić pewne sprawy. To nie tak,że te wyrzuty sumienia były na zasadzie
jakiegoś użalania się i współczucia sobie, to była raczej jakaś wściekłość na swoją głupotę.
Chciałem się cofnąć w czasie, odszukać siebie i dać sobie mocno "z liścia" na ogarnięcie.
Ale tak to jest jak dokonuję wycieczek w przeszłość i przyszłość, a nie skupiam się na "TERAZ". Swoje pole widzenia od wczoraj zawęziłem do najbliższych paru godzin póki co.
"Bacz na dzień dzisiejszy, gdyż na nim polega życie;
Zawiera się w nim istota życia samego życia:
Realność i prawda istnienia, błogosławieństwo wzrostu,moc działania,blask siły...
Wczoraj jest jeno snem, jutro zaś to jedynie wizja;
Lecz każde dobrze przeżyte dzisiaj sny wczorajsze przesyca szczęściem,
A w jutrzejsze wizje tchnie nadzieję. Patrz przeto na dzisiejszy dzień, patrz uważnie"
Przypowieść Hinduska
Bardzo mi te słowa zawsze pomagają, chociaż czasem zapominam o nich 8|

Szymon88 - Czw 28 Lis, 2013 12:44

Dawno nikt się tu nie udzielał, więc podbiję.
Spotkaliście się może ze stwierdzeniami typu "Wam młodym to łatwiej"? Mnie to strasznie drażniło na początku jak dołączyłem do wspólnoty, aż uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to forma wyrażania podziwu.
Chociaż i tak wolę, jak ktoś z bardziej doświadczonych kolegów lub koleżanek mówi wprost, że mi zazdrości. Mam wtedy poczucie, że jestem we właściwym miejscu i dobrze wykorzystuję swoją szansę.

yuraa - Czw 28 Lis, 2013 15:38

sam tak nie raz mówiłem :)
czy zazdraszczam ? nie
żałuję czasem ze nie poszedłem kilka lat wczesniej cos ze swoim problemem robić
ale tak pewnie musiało być

Ann - Czw 28 Lis, 2013 20:47

Szymon88 napisał/a:
Spotkaliście się może ze stwierdzeniami typu "Wam młodym to łatwiej"?
Spotkałam się.. :beba: ... ja nie uważam, że łatwiej.. nie ma dla mnie łatwiej, trudniej, gorzej, lepiej w alkoholizmie... cieszę się jednak, że dokładnie w tym momencie, tamtego poranka się ogarnęłam... nie liczy się dla mnie to ile lat piłam.. jak piłam.. i co piłam..


Wielokrotnie słyszałam, że ktoś chciałby się ogarnąć w takim momencie jak ja.. a nie po 30 latach picia.. ale cóż to skoro tak naprawdę to nie wiadomo, co będzie dalej, bo sobie nie ufam.. a i prawdę powiedziawszy.. z perspektywy dwudziestu kilku lat.. stwierdzenie, że z założenia nie chce się pić do końca życia.. brzmi dość przerażająco.. ale.. to tylko mój żal po stracie.. :beba: nie ma się na nim co skupiać..

alkop2580 - Pią 29 Lis, 2013 10:22

krystian12345 napisał/a:
Odnośnie tematu glownego. Też się z tym zmagałem, długo nie moglem odnalesc sie na AA. Niestety w tej okolicy w której uczeszcalem na AA srednia wieku wynosila ponad 50. Ja nie mam nic do osob w tym przedziale, ale jakoś nie moglem znalesc tam miejsca dla siebie. Przynaleznosc dla czlowieka jest bardzo ważna. Teraz już jest ok. Znalazlem swoje miejsce. :)
Widzisz ty miejsce znalazłeś , a ja byłem już pare razy na mitingu AA i miejsca nie moge sobie znależć coraz bardziej mam 30lat jestem tam najmłodszy wszyscy to przedział wiekowy 45-70 tak mniej więcej z tego co widze albo poprostu co niektórzy tak zniszczeni przez tą wóde ! Ale w każdym bądz razie czuje sie z mitingu na miting jakoś dziwnie skrępowany!
Ann - Pią 29 Lis, 2013 10:33

alkop2580 napisał/a:
Widzisz ty miejsce znalazłeś , a ja byłem już pare razy na mitingu AA i miejsca nie moge sobie znależć coraz bardziej mam 30lat jestem tam najmłodszy
Raz jest lepiej raz gorzej.. różna atmosfera panuje na mityngach.. moze nastaw się na konkretną grupę bardziej.. wszystko zależy od Ciebie.. od Twojego nastawienia.

alkop2580 napisał/a:
wszyscy to przedział wiekowy 45-70 tak mniej więcej z tego co widze
ja też jestem najmłodsza u siebie.. :beba: ale co tam.. ja już gdzies pisałam to co kiedyś na mityngu usłyszałam: "nie wazne ile masz lat, ile i co piłeś.. ważne, że chcesz trzeźwieć".

alkop2580 napisał/a:
poprostu co niektórzy tak zniszczeni przez tą wóde
chcesz być tak samo zniszczony? Jak nie to się ogarnij.. zresztą, nie ma lepszych i gorszych alkoholików.. wszyscy są równi.. i tak samo bezsilni wobec alkoholu.

alkop2580 napisał/a:
Ale w każdym bądz razie czuje sie z mitingu na miting jakoś dziwnie skrępowany!
to tylko Twoja podświadomość.. odetchnij głęboko i poprzyglądaj się na siebie na mityngu z boku.. zobaczysz ciekawe rzeczy.. zechciej coś dla siebie wziąć z tego.
yuraa - Pią 29 Lis, 2013 10:39

u mnie jutro chłopaki z AA organizuja balety andrzejkowe
jak kilka lat temu bylem pierwszy raz to okazało sie że duzo młodych ludzi chce sie na trzeźwo bawić.
no fakt że dla mnie czterdziestki to mlode laski są :lol:

Ann - Pią 29 Lis, 2013 10:41

yuraa napisał/a:
no fakt że dla mnie czterdziestki to mlode laski są
:rotfl:
alkop2580 - Pią 29 Lis, 2013 10:41

Ann napisał/a:
to tylko Twoja podświadomość.. odetchnij głęboko i poprzyglądaj się na siebie na mityngu z boku.. zobaczysz ciekawe rzeczy.. zechciej coś dla siebie wziąć z tego.
:tak: postaram sie tak zrobić byłem w trzech grupach i będę musiał jedną wybrać może w tedy będzie lepiej:)
Matinka - Śro 11 Gru, 2013 23:02

Hello! A co u Jeża słychać w jesienno-zimowy czas?
:)

Ann - Śro 11 Gru, 2013 23:11

Jeżu hooop, hooop :swieczka:
Jeeeżuuu :krzyk:

(Matinka pomogę Ci nawoływać, bom też ciekawa)

Wiedźma - Śro 11 Gru, 2013 23:23

To może razem: Jeeeeeżuuuuu! :krzyk: :krzyk: :krzyk:
Janioł - Śro 11 Gru, 2013 23:35

słuchaj Jeżuuuuuuuu jak Cię błaga lud
wróć na forum i pisz jak z nut

Ann - Czw 12 Gru, 2013 08:00

Janioł napisał/a:
słuchaj Jeżuuuuuuuu jak Cię błaga lud
wróć na forum i pisz jak z nut
:smieje:
Ann - Pią 03 Sty, 2014 10:54

Jeżu.. niech no ja Cię.. :notak: jak to tak się zapaść pod ziemię można nagle i ani słowem nic? :tia:
Matinka - Pon 28 Lip, 2014 19:36

Jeżu, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! :) :kwiatek:


Jacek - Pon 23 Lis, 2015 09:17

kkk napisał/a:
Ja też kiedyś

))) Kamilka !!! :krzyk: (((
co dziś słychać u cie ???


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group