To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Zbieg okoliczności

Jo-asia - Sob 21 Cze, 2014 12:31
Temat postu: Zbieg okoliczności
Pierwszy krok, polega na próbie dostrzeżenia zbiegów okoliczności w swoim życiu.
Na przyglądnięciu się, czy istniały jakieś powiazania pomiędzy osobami, które np. się poznało a nową pracą, czy zmianą mieszkania. Czy, jestem w stanie rozpoznać znaki, które wcześniej się pojawiły, nim coś się wydarzyło? czy, szło się za przeczuciem?

Jo-asia - Sob 21 Cze, 2014 12:46

Opowiem, kilka historii z mojego życia :rotfl:

Miałam 14 lat, koniec podstawówki i wybór szkoły.
Parę miesięcy wcześniej miałam bierzmowanie. Wzięłam sobie imię Weronika.
Nie wiedziałam gdzie iść, jaką szkołę wybrać. Moja mama popchnęła mnie do Technikum Odzieżowego. Poszłam. Egzaminy. Z matmy zawsze byłam najlepsza, a tam oblałam. Poprawka, pozwalała mi tylko na zostanie w zawodówce. Mama się uparła, bierzemy papiery.. nie pójdziesz do zawodówki.
Jak powiedziała, tak zrobiła. To było miejsce, w którym było kilka szkół. Był też medyk. Poszła tam ze mną. Sekretarka wzięła papiery.. o jesteś z Mysłowic. To widzimy się we wrześniu. Tyle. Wracamy z mamą, a ja zaczynam płakać. Mówię, mamo nie przez przypadek, wzięłam sobie Weronikę na bierzmowaniu :beczy: poczułam, że jestem we właściwym miejscu.
Aby przypieczętować, że tak miało być.. 1 września zjawiam się w szkole. Na żadnej liście mnie znaleźć się nie dało. Zaopiekowała się mną pierwsza nauczycielka, na którą zwróciłam uwagę. Okazało się, że miałam zdawać biologię :shock: tylko nikt mnie nie poinformował. Nauczycielka, jakimś cudem załatwiła to, a ja zostałam w jej klasie. :rotfl:
Dodam, nieskromnie.. szkołę zdałam z wyróżnieniem :skromny:

inne.. później, mam gości :)

Janioł - Sob 21 Cze, 2014 13:33

Jo-asia napisał/a:
zbiegów okoliczności w swoim życiu.
nie wiem czemu ale ja to nazywam Opatrznością Bożą
Jo-asia - Sob 21 Cze, 2014 13:58

Janioł napisał/a:
nie wiem czemu ale ja to nazywam Opatrznością Bożą

to jak kto to nazywa...dla mnie, nie ma znaczenia :)
mnie fascynuje..sam fakt zaistnienia

zołza - Sob 21 Cze, 2014 14:14

Janioł napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
zbiegów okoliczności w swoim życiu.
nie wiem czemu ale ja to nazywam Opatrznością Bożą


A ja to nazywam przeznaczeniem. :)

Słoneczko - Sob 21 Cze, 2014 14:28

Jo-asia napisał/a:
czy istniały jakieś powiazania pomiędzy osobami, które np. się poznało a nową pracą, czy zmianą mieszkania. Czy, jestem w stanie rozpoznać znaki, które wcześniej się pojawiły, nim coś się wydarzyło? czy, szło się za przeczuciem?
Ja miewam intuicję, która się sprawdza, tylko nie wiem dokładnie kogo ma dotyczyć dane wydarzenie. Potem sobie mówię; "wiedziałam, że coś się stanie". Tylko czemu nigdy nie wiem co :bezradny: Nie mam takiej mocy przewidywania :( a chciałoby się, ale cóż, nikt nie zna swojej przyszłości.
Jeśli chodzi o zbieg okoliczności, to po fakcie analizuję zdarzenia i w końcowym wyniku wychodzi mi, że tak zapewne miało być... jeszcze ktoś nade mną czuwa - siła wyższa :mysli:
Puentuję to - Nic się nie dzieje bez przyczyny :tak: ;)

szika - Sob 21 Cze, 2014 14:59

Ja chetnie wpiszę Joasiu, ale teraz nie za bardzo mam jak... wieczorkiem...
Jesli ktos potrzebuje linka jeszcze to wysłałam linki do filmu i ksiązki Słoneczko73,
chyba Joasia też ma jakby co w pw... o ile nie wykasowałas...
ksiązka i film w chmurze nadal są...:)

Słoneczko - Sob 21 Cze, 2014 17:28

szika napisał/a:
wysłałam linki do filmu i ksiązki Słoneczko73,
54rerrer
endriu - Sob 21 Cze, 2014 18:01

u mnie nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko mam wcześniej przemyślane i zaplanowane
np. jeśli chodzi o pracę to już w podstawówce wiedziałem kim będę i gdzie będę i na jakim stanowisku pracował i tak jest...

Halloween - Sob 21 Cze, 2014 18:38

endriu napisał/a:
u mnie nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko mam wcześniej przemyślane i zaplanowane
np. jeśli chodzi o pracę to już w podstawówce wiedziałem kim będę i gdzie będę i na jakim stanowisku pracował i tak jest...


to ty już w podstawówce spisałeś się na straty? :bezradny:

olga - Sob 21 Cze, 2014 18:45

endriu napisał/a:
u mnie nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko mam wcześniej przemyślane i zaplanowane


alkoholizm tez? :roll:

rufio - Sob 21 Cze, 2014 18:55

Cytat:

endriu napisał/a:
u mnie nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko mam wcześniej przemyślane i zaplanowane

Olga :

alkoholizm tez?
_________________


Przeciez napisał , że wszystko ! zrgvr

endriu - Sob 21 Cze, 2014 19:41

olga napisał/a:
alkoholizm tez? :roll:

alkoholizm miałem w genach

Halloween - Sob 21 Cze, 2014 19:53

endriu napisał/a:
olga napisał/a:
alkoholizm tez? :roll:

alkoholizm miałem w genach


bzdurna odpowiedz, jak i cała twoja postać.
dlaczego przeczysz sobie... uwarunkowany genetycznie alkoholik, notorycznie odwiedzający domy publiczne, szczęśliwy małżonek z godnymi podziwu dziećmi, posiadający włości i pasującą kosiarkę...
wysiaduje tu na forum, uporczywie buduje swój wizerunek człowieka sukcesu, systematycznie się kompromitując :>
cóż... Klara, spostrzegłaś coś w temacie muzyki metalowej, nie widzisz nic w temacie Joasi?
Ona pewnie chce tu coś od siebie powiedzieć, ja mogę stąd zniknąć, ale czy i kreatura też zniknie?
Jeszcze raz sorry :prosi: Joasia


Za ten post czerwona kartka od Wiedźmy :red:

Halloween - Sob 21 Cze, 2014 21:07

karta kartka, dla mnie ważniejsze że napisze co myślę .
Estera... nie pisz do mnie :rotfl: potraktuj mnie jako powietrze :rotfl: ty mnie nie zrozumiesz. pozostańmy już tak :prosi:
reszta... Joasia... jeszcze raz sorry , bo jest fajny temat.

Halloween - Sob 21 Cze, 2014 21:52

Estera napisał/a:
Halloween napisał/a:
potraktuj mnie jako powietrze

ciężkie, męczące powietrze lepiej ochładzać niż ignorować :roll:

Halloween napisał/a:
nie pisz do mnie

a dlaczego? piszę - podobnie jak Ty - co myślę. To otwarte forum.


piękny mecz, wracam do oglądania :)

jo ... ja go będę zawsze pędził i gnębił... Ty nie masz tu nic do zrobienia... on sam tylko.
Lubie cie i szanuje, ale już nigdy nie odpowiem na Twoje słowa. Jesteś nieszczera, piszesz to co uznałaś za... kij tam.
nie zamierzam nic zmieniać, uwielbiam muzykę , ale... myślę i postępuję po swojemu
Milego formowania Estera

rufio - Sob 21 Cze, 2014 21:57

endriu napisał/a:
alkoholizm miałem w genach

Jasne chyba w tych od GMO


prsk :evil2"

endriu - Nie 22 Cze, 2014 07:44

rufio, wiem, na terapii mówią, że to nie prawda o tych genach alkoholizmu
ale ja na sobie i moim otoczeniu widzę co innego, kto się wychowywał w rodzinie alkoholowej ten w większości przypadków zostaje alkoholikiem, może to nie geny a wychowanie właśnie ale tak jest...

Jo-asia - Nie 22 Cze, 2014 19:10

Słoneczko73 napisał/a:
Nie mam takiej mocy przewidywania a chciałoby się, ale cóż, nikt nie zna swojej przyszłości.

stąd moje dociekania.. czy na pewno nie mam, żadnego wpływu? :bezradny:
opisz jakieś konkretne doświadczenie, strasznie mnie ciekawi jak to u innych :)

Ten mój "cud", z Medykiem...
jak napisałam to wczoraj.. zobaczyłam ciąg dalszy tej historii
gdyby nie ta szkoła i kilka innych drobiazgów po drodze, nie poznałabym mojego męża..

Halloween napisał/a:
Joasia... jeszcze raz sorry , bo jest fajny temat.

o nie :nerwus:
sorry to za mało ;)
poproszę o jakąś własną historię... :prosi:

Słoneczko - Nie 22 Cze, 2014 21:22

Jo-asia napisał/a:
opisz jakieś konkretne doświadczenie, strasznie mnie ciekawi jak to u innych :)
Jo-asiu, intuicja jest wyraźna, nie zdarza się to często, ale jak już mnie nosi w danym dniu, to wiem, ze coś się wydarzy, albo stawiam na list z negatywnymi wiadomościami, albo coś innego pod hasłem "zło wędruje ku mego progu" i to dotyczy złych sytuacji, które następują w krótkim czasie po moich "niepokojach". Nawet w głos powtarzam, nieraz też kieruję takie informacje do znajomych o mojej intuicji, coś się wydarzy, wiem, ze się wydarzy, jestem tego pewna i tak z nurtującymi mnie myślami niespokojnie śpię, myślę wciąż o czymś złym, domniemam, historyje sobie nakręcam, dopóki to nie nastąpi :bezradny: Nie lubię takich sytuacji, a kto by lubił, jeśli przeczucia przepowiadają tylko te złe strony medalu :szok:
szika - Nie 22 Cze, 2014 22:05

Najbardziej "spektakularne" (złe słowo) intuicyjne przeczucie miałam gdy moja Córka była chora. W 2003 zachorowała, miała stale nawracające zapalenie osierdzia, w worku osierdziowym zbierał jej sie płyn.
Najpierw pare miesiecy w wojewódzkim centrum medycznym, a potem wysłano nas do Warszawy, do Instytutu Reumatologii.
Co się Bidula wycierpiała to sie opisac nie da :(
Ponad rok lekarze szukali przyczyn i nikt nie wiedział co jej jest. W końcu pani profesor z warszawy orzekła - idiopatyczne (o nieznanej przyczynie) zapalenie osierdzia. Zaleciła chemioterapię.
Ja nie potrafiłam Jej tej chemii normalnie dawać. gdy nadchodziła pora tej małej pastylki ja byłam chora razem z Nia. Bolał mnie brzuch, trzęsły mi się ręce. Ja CZUŁAM że to nie jest dla niej dobre lekarstwo, że to jej szkodzi.
Szukałam diagnozy juz potem sama, na własną rękę. dzwoniłam, mailowałam do lekarzy w całej Polsce, a nawet w Europie. Nie bede wszystkiego opowiadać, bo to długa historia i smutna. Faktem jest, że własnie poprzez zbiegi okoliczności dotarłam wreszcie do przyczyn choroby mojej Córki. To własciwie był cud. Mnóstwo zdarzeń, które poukładały się w łańcuszek, który w końcu doprowadził do wyzdrowienia.
Lekarze nie mogli dac wiary, lekarka w Warszawie krzyczała do słuchawki (byłam z nią w stałym kontakcie) "to niemożliwe!!!!" ..przez telefon widziałam jej szeroko rozdziawione oczy i zdziwioną twarz... a jednak...
Jak sie potem okazało, przypadek mojej Córki był pierwszym na świecie tego typu zanotowanym przypadkiem gruźlicy osierdzia u dziecka.
Gruźlicy, która nie rozsiała się po organizmie pomimo ogromnych dawek sterydów i chemioterapii. Kto sie choc troche orientuje ten wie co te leki robią z systemem immunologicznym. Przy tych lekach gruźlica u mojej Córki utrzymała się wyłacznie w obrębie osierdzia, nie rozsiała sie nawet do płuc. To poprostu cud!
Gdybym zostawiła decydowanie lekarzom, gdybym nie zrobiła nic, zawierzyłabym, zaufała - dziś by mojej Córki mogło nie być wśród żywych :beczy:
Ja do dziś płaczę jeszcze gdy sobie to przypominam. Do dziś odczuwam lęk, wręcz paralizuje mnie ze strachu... co by było gdybym nie robiła tego wszystkiego co robiłam?
lekarze na mnie krzyczeli, mieli pretensje, że się wtrącam, że powinnam dziecko zostawić im... a ja... nie zostawiłam jej w żadnym szpitalu ani na jeden dzień - przez tyle miesiecy... ani na krok... spałam na podłodze koło jej łóżka... pielegniarki mnie przeganiały jak przybłędę z pogardą w oczach i z wyrzutem w głosie... ale sie nie dałam... upokorzona ale wierna - przy córce... zakradałam się niezauwazona do jej sali aby być przy niej... bo płakała za mną... "mamusiu nie zostawiaj mnie"...
Bardzo traumatyczne przezycia... to maleńki fragment... ten koszmar trwał około dwóch lat...
Teraz trochę mi głupio to tutaj pisać... ale piłam wtedy jeszcze... piłam za szpitalem, wieczorami... wstyd mi teraz, bo szłam do Córki śmierdzaca piwem... nie codziennie ale jednak... a gdy wyzdrowiała... gdy wróciła do szkoły... to rozpiłam się na dobre... prawie osiem miesiecy nie trzeźwiałam, aż... sięgnęłam dna... ech...

czy to miało mi się przydarzyć?
czy to miało się przydarzyć mojej Córce? niewinnemu Dziecku? ech...

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 07:24

Słoneczko73 napisał/a:
intuicja jest wyraźna, nie zdarza się to często, ale jak już mnie nosi w danym dniu, to wiem, ze coś się wydarzy,

kiedyś.. też, intuicję kojarzyłam tylko z nieprzyjemnymi sytuacjami
do tego niedawno, dowiedziałam się, że uczucie "niepokoju" towarzyszy intuicji zawsze
więc.. :bezradny: ode mnie teraz zależy, jakie mu nadam znaczenie

przyglądając się swojemu życiu i roli intuicji w nim, więcej widzę
pamiętam jak moje poronienie, miało wpływ na pracę męża
przez to, że ja znalazłam się w szpitalu a on "musiał" zaopiekować się córką.. stracił pracę.. za to/przez to, poszedł na kopalnię.. gdzie ja, zawsze czułam, że tam ma iść :bezradny:
co było dalej i jaki to miało wpływ na moje/nasze życie, później.. teraz, za bardzo zajęła mnie historia sziki

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 07:38

szika pierwsze co.. to pomyślałam.. życie Cię nie oszczędzało
szika napisał/a:
czy to miało mi się przydarzyć?

bez dwóch zdań :) tak

Zuza :krzyk: nie widzisz swojej determinacji? swojego działania wbrew zdrowemu rozsądkowi? wbrew autorytetom?
a pamiętasz wstyd? :bezradny:
wstyd był Ci potrzebny wtedy.. aby ograniczyć picie, jak córka Cię potrzebowała.. i później aby spaść na dno i przestać pić
tak, sobie pomyślałam, bo ja.. u mnie, sytuacja z moją córką, była przyczynkiem do mojego dna i pójścia na terapię :)
w sumie, moje picie w tym trudnym czasie dla niej... mnie dodawało siły,
wbrew pozorom, bez terapii a wtedy bez alkoholu.. nie stawiłabym czoła, tej sytuacji
moje poczucie wartości, winy.. jakie mną wtedy targały, nie umiałabym im stawić czoła, bez picia, nie posłuchałabym swojej intuicji :( to smutne, jednak prawdziwe :bezradny:
a po co córce? takie doświadczenie...
słuchając Doroty.. wiesz, że to było zdrowienie :) traumy zapisanej w przeszłości.. myślę, że warto iść w tym kierunku



Dziewczyny, dziękuję za to co piszecie... nawet nie wiecie ile przez Wasze pisanie.. mnie, otwiera się drzwi :buzki:

Słoneczko - Pon 23 Cze, 2014 07:50

Jo-asia napisał/a:
teraz, za bardzo zajęła mnie historia sziki

podobnie jak z mojego kawałka życia, gdy walczyłam o najlepszą klinikę dla mojej córci
szika napisał/a:
Najbardziej "spektakularne" (złe słowo) intuicyjne przeczucie miałam gdy moja Córka była chora
szika napisał/a:
Szukałam diagnozy juz potem sama, na własną rękę. dzwoniłam, mailowałam do lekarzy w całej Polsce, a nawet w Europie. Nie bede wszystkiego opowiadać, bo to długa historia i smutna. Faktem jest, że właśnie poprzez zbiegi okoliczności dotarłam wreszcie do przyczyn choroby mojej Córki. To własciwie był cud. Mnóstwo zdarzeń, które poukładały się w łańcuszek, który w końcu doprowadził do wyzdrowienia.
Zostałam wywołana do tablicy szika, przeszłam podobną drogę, w tym czasie. gdy trwała walka o życie córki, ja nie ustępowałam, by odnaleziono pierwotne ognisko padaczkorodne - miała zaledwie 4 latka, udało się, zakończył się etap jej męczarni, a miała tych napadów klikaset na dobę, była wyczerpana, i dzięki mojej intuicji i determinacji, ze można jej pomóc neurochirurdzy z centrum zdrowia dziecka zgodzili się przeprowadzić niebezpieczną operację mózgu. miała 5 latek, osunęli jej cały płat czołowy wraz ze znalezionym ogniskiem padaczkorodnym i córcia żyje beznapadowo, tez uważam za cud w tym całym jej etapie życia, bowiem już ja zostawiali samej sobie a ja patrzyłam jak sie męczyła. pierwszą moją intuicją były jej pierwsze godz. życia, gdy córka była w stanie bardzo złym, a lekarze na noworodkach lekceważyli jej stan, a ja nie dawałam za wygrana, czułam ze z nią sie dzieje cos bardzo złego, wypisali ja ze szpitala w 2 dobie życia z 10 pkt APGARA, szok, a okazało się zaraz po dwóch tygodniach oczywiście dzięki mnie, gdzie sama drążyłam temat i robiłam badania przez ciemieniowe, ze córka miała wylew do OUN i mnóstwo krwawień i czynności niedotlenieniowo-niedokrwienne, dopiero a może juz, bo zawiozłam ja sama na własna rękę w jej 4-tym tygodniu życia do warszawy wziąwszy uprzednio skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, który z reszta zaczął mi wierzyć ze z córką jest bardzo źle :( i w CZDz. w warszawie jej wstrzymali krwawienie, i wdrożyli leczenie, choć oporna byla na leczenie, ech...i rehabilitacje, ale juz co się miało stać to się stało, jest teraz z mózgowym porażeniem :bezradny: poświeciłam jej kolejne lata na intensywna rehabilitacje i jestem dumna mama ze potrafiłam zadbać o jej zdrowienie, choć nigdy już nie będzie zdrowa :(

Sorki ze tak sie wylałam :skromny: tutaj, ale wspomnienia wróciły :bezradny: i wiem, ze gdyby nie moja intuicja to by córka teraz tak sie nie rozwijała jak sie rozwija :tak: a mnie kierowali na leczenie depresyjne poporodowe bo ja wymyślam jej chorobę, ech chcieli pozbyć sie szybko błędu medycznego jaki popełnili :[

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 08:27

Słoneczko napisał/a:
Sorki ze tak sie wylałam tutaj

wylewaj.. wylewaj :)
Twoja historia, jak i sziki.. pokazała mi.. a raczej, nie chcę myśleć o tym coby się wydarzyło.. gdybyście.. siebie nie posłuchały
gdybyście.. zlekceważyły swoją intuicję
na ten moment, jestem w szoku...
nic więcej, powiedzieć nie umiem :bezradny:

szika - Pon 23 Cze, 2014 09:31

Jo-asia napisał/a:
życie Cię nie oszczędzało

a no nie oszczędzało.. tyle, że ja postrzegam to teraz jako wydarzenia do czegoś potrzebne, choc jeszcze nie do końca wiem do czego...
z grubsza moja intuicja mi mówi: ja pomogłam Córce, uratowałam Ją, a Ona uratowała mnie...

inne zdarzenie... nie dalej jak w ciągu ostatnich dwóch dni...
w sobote pewna trochę nerwowa sytuacja między mną a W...
generalnie niby nic takiego... popatrzyłam w pewnym momencie w jego oczy i poczułam dosłownie, że chyba jakieś agresywne myśli krążą mu po głowie... poczułam choć nic właściwie na to nie wskazywało...
powiedziałam: "nie mysl o mnie źle, złe, negatywne myśli wprowadzają negatywną wibrację, a to się obróci przeciwko tobie"
Powiedziałam to z uśmiechem i życzliwie, własciwie żartobliwie, dopiero co gadalismy o energiach kwantowych i takich tam...
Bardzo sie obruszył i zaprotestował...prawie obraził...

Nocy z soboty na niedziele nie przespał, migrena i ogólnie bóle w całym ciele...
W niedziele spał do 16-ej popołudniu... zielony na twarzy...

Może ja i czarownica jakaś ...czyzbym wyczuła i przewidziała?
Tylko czy... czy mówić na głos to co czuję czy zostawic dla siebie?
Bo mam jeszcze pare takich niewypowiedzianych rzeczy na końcu języka.. ale nie chce być złym prorokiem...

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 10:11

szika napisał/a:
Bo mam jeszcze pare takich niewypowiedzianych rzeczy na końcu języka.. ale nie chce być złym prorokiem...

gdy nie wypowiedziałam.. i tak spełniały się.. więc :bezradny:
potem, czułam się winna a to przynosiło opłakane skutki
do dziś nie wiem, czy by to coś dało..zmieniło, wiem jednak, że mogłam czegoś uniknąć a nie wypowiadając, nawet nie dałam sobie szansy

szika - Pon 23 Cze, 2014 10:42

dla mniej cierpliwych i dociekliwych... w wielkim skrócie synteza o Niebiańskiej Przepowiedni...

http://spacernp.w.interia.pl/redfield.html

są to prawdy uniwersalne i kazdy znajdzie tu cos dla siebie, zachęcam do przejrzenia chociaż...
Redfield napisał następnie kolejną książkę z ćwiczeniami praktycznymi.. aby łatwiej było zrozumieć, ogarnąć tematykę... i o tym właśnie - dzięki Asi - możemy tu popisac :)

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 13:11

Wracając do tematu...
szika napisał/a:
ja postrzegam to teraz jako wydarzenia do czegoś potrzebne, choc jeszcze nie do końca wiem do czego...

:bezradny:
czasem..męczą mnie wytwory wyobraźni i za cholerę nie umiem iść, za intuicją...

Kolejnym, "mocnym" doświadczeniem, tym razem z nieposłuchaniem intuicji.. była działalność gospodarcza. Kasa spadła z "nieba", dokładnie była to odprawa po odejściu z kopalni. I kupienie, wbrew mnie... sklepu.
Są przy tym i inne wątki.. bardziej dotyczą mena. Skupiam się na swoim :mgreen:
czułam, że to nie to..że coś tu nie gra. Kupił, dla mnie. Po paru miesiącach jego interes padł i sklep padł. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, była delikatnie mówiąc..katastrofalna. Dla mnie, był to początek uzależnienia. Nie wiem skąd we mnie tyle siły było aby temu podołać. I ta decyzja, jej skutki dla mnie później, moje poczucie winy, które wtedy się narodziło...kierowało mną przez kolejne 10 lat, mną kierowało a ja próbowałam mieć kontrolę nad wszystkim :(
a wystarczyło się rozejrzeć, w miejscu gdzie kupiliśmy sklep...i mogło wszystko ułożyć się inaczej...
i choć.. po coś to było..za cholerę nie wiem, po co :bezradny:

szika - Pon 23 Cze, 2014 14:03

po co bieda? po co długi? po co ubóstwo?
hmmm... nieraz sie nad tym również zastanawiałam... dlaczego? co dobrego z tego wynika?
intuicja mówi mi, że to potrzebne aby sie odbić od dna... u mnie tak było... odbiłam sie z koszmarnych długów po rozstaniu z mężem... pospłacałam... sama z dwójka nastolatków, mąż był bez pracy, marnie zarabiał... nie płacił alimentów... podźwignęłam firmę, spłaciłam starych - jeszcze małżeńskich dłużników...

po co?

wydaje mi się, że mam obraz tego po co pod samym nosem... mój partner nigdy biedy nie zaznał... nie wie co nie mieć do gara co włozyć dzieciom... nie wie co to nie mieć za co kupić dzieciom butów na zimę...kurtki... zawsze jakoś spadał na cztery łapy... zawsze jakaś pomoc była z zewnatrz...
i jak tak patrzę jak gospodaruje pieniędzmi to mi ręce opadają...
ale nie o nim...

uważam, a własciwie chyba wiem, że bieda jest po to aby nauczyć sie doceniać to co sie ma... jak tak sobie uzbieram, odłoże, przyoszczędzę, pospłacam raty to... to ja to naprawdę szanuję... dbam...
uważam, że to jest dbanie o siebie - szanowanie swoich cięzko zarobionych pieniędzy... pieniądze to w końcu w jakiejś części ja sama - mój czas, moja energia, moje starania, moje zdolności...

Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 14:10

szika napisał/a:
po co bieda? po co długi? po co ubóstwo?

jak czytam Twoją odpowiedź.. zaraz słyszę moją terapeutkę
miałam wielkie poczucie winy, że moim dzieciom brakowało...
ona mi na to...kiedy opowiadałam jak sobie radzą, dziś...czego, one się dzięki temu nauczyły? wtedy już widziałam..zaradność, otwarcie się ich na inne możliwości zdobywania "braków", jakby... nie uzależnienie własnej wartości od wartości tego ile mają w portfelu
a dziś.. dopiero tak, popatrzyłam na siebie :rotfl:

JaKaJA - Pon 23 Cze, 2014 17:30

Temat fajny,ale nie rozumiem co wspólnego ma z alkoholizmem? :mysli: że niby alkoholicy maja intuicji mniej/wiecej? :mysli: ;)
Jo-asia - Pon 23 Cze, 2014 19:59

Pietruszka..nie przepraszaj..moja intuicja mówi...że to dobry kierunek, :rotfl:
Jo-asia - Wto 24 Cze, 2014 17:03

Dopiero dziś, do mnie dotarło.. że zbiegi okoliczności, to nie intuicja :bezradny:
a to o nich.. miałam pisać
i tak, jak mówiłam o tym.. nieposłuchaniu intuicji przy kupnie sklepu
tak przy jego sprzedaży, to był splot okoliczności
ja tam mówiłam.. nie było, innego wyboru

gdy sprawy szły coraz gorzej, miałam iść do pracy a sklep sprzedać
kupca nie było, szpital.. chciał mnie do pracy
gdy znalazł się.. jedyny kupiec, nie miał gotówki.. chciał na raty
słyszeliśmy o nim, same nie pochlebne opinie.. krótko mówiąc.. oszust
zdecydowaliśmy się, a ja sie zatrudniłam u niego.. coby mieć rękę na pulsie
z czasem i mąż tam zaczął pracować
a kupiec.. pierwszy raz dotrzymał słowa :szok:

:mysli: czyli zbiegi okoliczności są odpowiedzią na.. moje, nie wiem?

Jędrek - Śro 25 Cze, 2014 12:29

JaKaJA napisał/a:
Temat fajny,ale nie rozumiem co wspólnego ma z alkoholizmem? :mysli: że niby alkoholicy maja intuicji mniej/wiecej? :mysli: ;)

Ja też coraz mniej wierzę w zbiegi okoliczności.... wiele sytuacji potem wydaje sie dziwnie uzasadnionych....lub potrzebnych ...a nawet niezbędnych ;) zwłaszcza dla mojego rozwoju... uczenia się ...na błędach he he. Jeżeli tylko chcę się na nich uczyć a nie uparcie tkwić przy swoim. Podobno "tylko krowa nie zmienia zdania". Bo ciągle żre zielone :)
No ale wszystko zależy od punktu widzenia.... czyli od punktu siedzenia.
Siedząc przy alkoholu i zapatrzony w koniec własnego nosa gubiłem kawał życia... A ciężko mi się odkręca tamten punkt widzenia....na wszystko trzeba czasu :) a ja taki niecierpliwy jezdem :)

figofago - Śro 25 Cze, 2014 21:13

Haloween to Ty pokazujesz siebie, jakim jestes, w odniesnieniu do endriu. Przy kazdej okazji piszesz jaki on to niby nie jest. Jest w porzadku. Tylko ty mu zazdroscisz. Zapewne jakosc zycia endriuu jest po za twoim zasiegiem, stad ta frustracja. Moze umialbys wyjsc po za swoja strefe komfortu to nie bylbys tak sfrustrowany zazdroscia? Endriu jest okej ze swoimi przywarami, a ty drogi Hall, masz problem
Halloween - Śro 25 Cze, 2014 21:28

figofago napisał/a:
Haloween to Ty pokazujesz siebie, jakim jestes, w odniesnieniu do endriu. Przy kazdej okazji piszesz jaki on to niby nie jest. Jest w porzadku. Tylko ty mu zazdroscisz. Zapewne jakosc zycia endriuu jest po za twoim zasiegiem, stad ta frustracja. Moze umialbys wyjsc po za swoja strefe komfortu to nie bylbys tak sfrustrowany zazdroscia? Endriu jest okej ze swoimi przywarami, a ty drogi Hall, masz problem


hmm , już miałem iść spać ... ale na to wpadłem :bezradny:
Wolfi... wątpię, on jaki jest taki jest , ale używał trochę poprawniejszej mowy.
kij tam, efekt końcowy, będę tępił endria, jakikolwiek by mu się obrońca nie pojawił nowy. :rotfl:

figofago - Śro 25 Cze, 2014 21:30

A tep go, marnuj czas, a endriuu popijajac wino ze swoja kobita bedzie sie smial. Tyle jestes wart, By sie smiali. Ale to twoj wybor
endriu - Śro 25 Cze, 2014 22:22

figofago napisał/a:
a endriuu popijajac wino ze swoja kobita bedzie sie smial.

owszem będę się śmiał :D
ale nie popijając... :nono:

to dla mnie rozdział zamknięty

Słoneczko - Czw 26 Cze, 2014 05:26

Jo-asia napisał/a:
dziś, do mnie dotarło.. że zbiegi okoliczności, to nie intuicja
tak właśnie :tak:
zbieg okoliczności - nieoczekiwaną zbieżność zdarzeń i wcale nie muszą mieć ze sobą nic wspólnego.
intuicja Czym jest intuicja?

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 07:16

W chwilach..gdy potrzebowałam kasy, nagle przychodziły listy, smsy z ofertami kredytów. Póki piłam, odbierałam to jako..szansę, znak i szłam w tym kierunku. Pierwszy raz postapiłam inaczej...gdy uciekłam na detox. Odrzuciłam, wtedy też szansę...jaką dano mi w pracy i to dosłownie w chwili, gdy strach przed leczeniem był bardzo...bardzo wielki a decyzja, przez nikogo prócz terapeuty, nie wspierana. Dzięki..tej, zmianie..dokonywania wyborów..przyszła rewolucja w moim życiu.
Dziś..gdzieś perełka..pisała..czy wybierzesz inaczej....

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 08:05

figofago napisał/a:
A tep go, marnuj czas, a endriuu popijajac wino ze swoja kobita bedzie sie smial. Tyle jestes wart, By sie smiali. Ale to twoj wybor

Czy to zbieg okoliczności..że akurat dotknął Cię Hali i endriu...
Coś mam wrażenie, że Cię znam...czyżby brak akceptacji..wymusił na Tobie..zmianę niku...
chciałabym się mylić..

szika - Czw 26 Cze, 2014 08:32

a ja "pojadę" trochę naukowo - jak to ja...

nius z ostatniej chwili (dla mnie), wczoraj oglądałam film na ten temat...

naukowcy odkryli, że gdy człowiek podejmuje świadomą decyzję to w mózgu pojawiają się symptomy elektromagnetyczne na 6 sekund wcześniej niż ta decyzja dotrze do świadomości... świadomości rozumianej tu jako ta nasza, ziemska, "fizyczna" świadomość...

jak dla mnie to jest to nowe światło, a zarazem potwierdzenie tego o czy mówi fizyka kwantowa i rozważania filozoficzne z nią związane... że tak naprawdę nie kierujemy własnym życiem...
czyż nie o tym mówi pierwszy krok wspólnoty AA?

a zatem jesli nie my decydujemy to kto?

czyli nasze zycie i całą otaczająca nas rzeczywistośc, to co nas spotyka i to co nam się wydarza odbywa się według - w ogromnym skrócie - według cudownego, genialnego planu...

często się słyszy pytania natury "dlaczego Bóg (o ile to On ułożył ten genialny plan, przyjmijmy na ten moment, że tak) nie stworzył nas idealnymi? dlaczego spotykają nas przykre rzeczy? dlaczego życie nas doświadcza?"

i tu ostatnio słyszałam ciekawą hipotezę...
pamiętacie bajkę o motylu... to my sami - ludzkość - poprzez doświadczanie mamy osiagnąć wyższe poziomy świadomości i bytu...

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 10:09

pozwolisz.. droga koleżanko, że się trochę posprzeczam :mgreen:
szika napisał/a:
że tak naprawdę nie kierujemy własnym życiem...
czyż nie o tym mówi pierwszy krok wspólnoty AA?

tam jest....czas przeszły
a to odpowiada na pytanie
szika napisał/a:
a zatem jesli nie my decydujemy to kto?

gdy zaczynamy.. być świadomi, to.... my.... decydujemy
tyle, że podświadomie :rotfl:
śmieje się... bo w podświadomości "mieszka" wielka zgraja.. z którą, czasem, nie mamy nic wspólnego

szika napisał/a:
nie stworzył nas idealnymi?

stworzył.. tylko "ja" mam na ten temat inne zdanie
szika napisał/a:
dlaczego spotykają nas przykre rzeczy?

no taaa, tylko czemu "ja" nazywam przykrością jedno a np. Ptero nie widzi w tym przykrości? ;)
szika napisał/a:
dlaczego życie nas doświadcza?"

bo tylko tak.. jestem w stanie poznać siebie :)
gdy masz kasę, czujesz się w tym temacie bezpiecznie, czy docenisz to co masz? a kiedy to docenisz?
gdy wchodzisz na górę.. wchodząc dalej.. zejdziesz z niej? poznasz ją w całej okazałości?
dwie strony medalu.. tworzą medal.. a czy któraś z tych stron lepsza? gorsza? czy bez jednej ze stron.. medal nadal będzie medalem?

szika - Czw 26 Cze, 2014 10:38

Jo-asia napisał/a:
pozwolisz.. droga koleżanko, że się trochę posprzeczam


Joasiu ja się sprzeczać absolutnie nie będę :) bo nie ma o co... nic tu nie jest w sprzeczności, tylko Ty to inaczej wyraziłaś...

co do doświadczania zauważ, że to pytania retoryczne, na które no kto jak kto ale Ty i skromnie powiem ja odpowiedzi znamy :)

w kwestiach finansowych... hmmm... może podam przykład, choć może się okazać, że to nie jest satysfakcjonujace wyjasnienie...
mój men - zarabia dobrze, raczej można powiedzieć, że ma stabilną sytuację - a jednak nie ma poczucia bezpieczeństwa, wręcz przeciwnie - jak twierdzi mocno boi się o siebie, o swoje finanse... czyli poczucie bezpieczeństwa finansowego jest pojęciem względnym i indywidualnym, nie dającym się sklasyfikować i opisac kto i w jakiej sytuacji je odczuwa lub nie...

szika - Czw 26 Cze, 2014 11:13

szika napisał/a:
Ty i skromnie powiem ja

przepraszam - dobrze będzie jak dodam: i zdecydowana większość Userów tego forum!

co do wpływu... myślę, że dobrze będzie na razie zostawić ten wątek...przejdziemy do niego w którymś z kolejnych wtajemniczeń...

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 11:31

szika napisał/a:
Joasiu ja się sprzeczać absolutnie nie będę

:beczy: miałam nadzieję, że gdzieś się pogubiłam
szika napisał/a:
co do wpływu... myślę, że dobrze będzie na razie zostawić ten wątek...przejdziemy do niego w którymś z kolejnych wtajemniczeń...

zaczynajac ten temat.. miałam nadzieję, że zobaczę inne rozwiązanie..
kręcę się wkoło i widzę wyjście.. myślę, znajdę inne... a kolejne mają ten sam napis :bezradny:
czy kiedyś się zmęczę?
czy kiedyś znajdę inne?
czy usłyszę.. inną odpowiedź?

:mgreen: dobra.. może to czas, otworzyć drugie wtajemniczenie

rufio - Czw 26 Cze, 2014 11:39

Egzystencjalizm a może atawizm intuicyjny - składanie z odruchów myśli , odczuć - innymi słowy splot zdarzeń zamierzonych jak i również przypadkowych może powodować w retrospekcji wrażenie , ze zbieg okoliczności spowodował takie a nie inne zdarzenie które odbieram/my jako jako końcowy efekt . Jeżeli rzeczywiści działamy świadomie z 6 s opóźnieniem co do swej podświadomości to czy MY rzeczywiście świadomie planujemy swe działania a co za tym idzie - życie ? To może to co nas otacza to MATRIX ? a MY jesteśmy kukiełkami na na scenie świata ? Wielki Lalkarz a może Wielki Programator ( Pa Kleks w kosmosie ) decyduje o snach i jawach . A może Chaldejczycy ze swoja numerologią mieli racje ?


prsk

szika - Czw 26 Cze, 2014 11:43

Jo-asia napisał/a:
miałam nadzieję, że gdzieś się pogubiłam

Jo-asia napisał/a:
miałam nadzieję, że zobaczę inne rozwiązanie..

co byś chciała zobaczyć? znaleźć? czego szukasz?
pytam serio...

szika - Czw 26 Cze, 2014 11:46

rufio napisał/a:
co do swej podświadomości

świetnie, że to napisałeś :) dziekuje...

własnie tu chyba nie chodzi o podswiadomość... a raczej nadświadomość...

rufio napisał/a:
To może to co nas otacza to MATRIX ?

;)
nareszcie padło to słowo! :)

Tajga - Czw 26 Cze, 2014 11:59

Ciekawe, czy ja podświadomie piłam, żeby zbiegiem okoliczności się uzależnić? :mysli:
W rezultacie tych wszystkich około alkoholowych zdarzeń (osobiste dno :( terapie, mitingii)
przemieniłam się w całkowicie inną osobę.
Umocowaną dość mocno w życiu, i jak się tak zastanowić, to wiodącą byt pozbawiony
trosk ( w każdym razie nie widzę ich).
Intuicja to była, żeby chlać, czy to zapisane było w gwiazdach? ;)

rufio - Czw 26 Cze, 2014 12:25

Tajga a może tak:
Zbiegiem okoliczności piłam a by podświadomie się uzależnić a potem już świadomie podjąć decyzje o zmianie swego :JA "( terapia, mityngi,trening osobowości itp) ?

A może tak "
Podświadomie piłam aby zbiegiem okoliczności się uzależnić a potem .................

A może jeszcze inaczej :
Świadomie piłam aby podświadomie się uzależnić a zbiegiem okoliczności potem ...................


prsk

Tajga - Czw 26 Cze, 2014 12:26

Też tak mogło być :tak:
rufio - Czw 26 Cze, 2014 12:31

Tajga napisał/a:
to wiodącą byt pozbawiony
trosk

Wychodzi na to , że nie tylko ja mam ten dwuznaczny dylemat . Bo przecież troski mam/my , przyjmujemy je jako zło dnia codziennego i nie robimy z tego problemu wymagającej specjalnej troski .A tam - nuuuudy . :dokuczacz:


prsk :mgreen:

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 12:50

rufio napisał/a:
Tajga napisał/a:
to wiodącą byt pozbawiony
trosk

Wychodzi na to , że nie tylko ja mam ten dwuznaczny dylemat . Bo przecież troski mam/my , przyjmujemy je jako zło dnia codziennego i nie robimy z tego problemu wymagającej specjalnej troski .A tam - nuuuudy . :dokuczacz:


prsk :mgreen:

i do tego, to co mi umyknie..umyka a ma nie umknąć i tak..podświadomość czy inny matrix.. załatwi za mnie, ewentualnie.. dla mnie
:lol2:

Jo-asia - Czw 26 Cze, 2014 15:34

szika napisał/a:
co byś chciała zobaczyć? znaleźć? czego szukasz?
pytam serio...

siebie :)

rufio - Czw 26 Cze, 2014 15:48

Spoko
Gadzie to tylko zbieg okoliczności
Adekwatny do możliwości
Tuwizm i doznania
Trochę podświadomości do poznania
W świecie zagubienie
Nierealne - marzenie


prsk

Jo-asia - Pią 27 Cze, 2014 09:57

Tak, patrzę na tę moja historię i zastanawiam się.. czego dziś się uczę
zaufania.. tego, że mogę położyć głowę na czyimś ramieniu i nie bać się, że zostanę zrzucona.. tego, że mogę pozwolić innym.. opiekować się mną, dbać o mnie.. czy nawet utrzymywać
bez, popadania w zależność....
jaka będzie następna lekcja?.. ciekawe :)

eremita - Pią 27 Cze, 2014 13:47

Hmm :mysli: zbieg okoliczności...
Czyli nic innego jak pewne przypadkowe zdarzenia - czyli okoliczności, które się składają w coś co określimy albo pechem albo fatum, albo szczęściem. No ewentualnie szczęściem w nieszczęściu, mniejszym złem, końcem końców lub jeszcze inaczej.
Zmierzam do tego, że podstawą nie jest to co się wydarza i w jakich koniugacjach ale jak my to odbieramy. Na pierwsze nie mamy wpływu, na drugie już tak.
Joasiu - szereg niespójnych wydarzeń sprowadziłaś do stwierdzenia - opatrzność nakierowala mnie na tę a tę drogę abym po latach stwierdzić mogła, że tak jest najlepiej. Założylaś, że idąc do np do technikum odzieżowego, trafiłabyś znacznie gorzej. A skąd wiesz, że nie lepiej? Być może zostałabyś cenioną projektantką i mieszkała w Miami, nie wiedząc co to Dekadencja?
Wiesz, Joasiu, ja myślę podobnie jak Ty - też zawsze uważam, że fakt, że jestem tu, teraz i na takim etapie życia, to znaczy, że właśnie tak ma być. Tak miało być. Miało nie dlatego, że to jakieś fatum, opatrzność czy inne Parki. Miało, ponieważ jest to kolejna sytuacja życiowa, kolejne coś, co Ty nazywasz kolejnym zbiegiem okoliczności, a co wg mnie jest właśnie zyciem. Bo czymże jest nasz żywot jak nie chwilami, układającymi się w pewne ciągi? Między nimi, między tymi okolicznościami, nie ma nic - one szczelnie wypełniają czas, ktory jest nam dany.
Przypadkowe spojrzenie, upuszczony zeszyt, niezawiązany but, dłuższe niż zwykle grzebanie kluczem w zamku - to wszystko, gdy kiedyś odtworzymy to w pamięci ułozy się w piękną opowieść zwaną moim własnym, prywatnym życiem.
To spojrzenie i niezawiązany but spowodowały przyszłe założenie rodziny, klucz w drzwiach być może spowodował, że nie odebrałem telefonu o nową pracę. Byc może gorszą. Upuszczony zeszyt skierował moje kroki na moją uczelnię itd itp.
Piękna opowieść zwana życiem... piękna - niekoniecznie znaczy szczęśliwa.

Pozdrawiam gorąco!

Jo-asia - Sob 28 Cze, 2014 08:35

eremita napisał/a:
opatrzność nakierowala mnie na tę a tę drogę abym po latach stwierdzić mogła, że tak jest najlepiej. Założylaś, że idąc do np do technikum odzieżowego, trafiłabyś znacznie gorzej.

:mysli:
gorzej.. to nie to słowo, inaczej
zaczynając śledzić zbiegi okoliczności, pierwszy raz w życiu.. zobaczyłam jakie, ten fakt trafienia do Medyka.. miał dla mnie znaczenie
eremita napisał/a:
A skąd wiesz, że nie lepiej? Być może zostałabyś cenioną projektantką i mieszkała w Miami,

:rotfl: tu mnie przeraziłeś... skąd wiesz, że tak myślałam.. :szok:
no może z tym Miami, trochę się nie zgadza.. ale Paryż :rotfl:
eremita napisał/a:
Między nimi, między tymi okolicznościami, nie ma nic - one szczelnie wypełniają czas, ktory jest nam dany.

i właśnie w takim momencie jestem...
Twoja odpowiedź, pomogła mi zobaczyć.. coś jeszcze
Nie zgadniesz o jakich studiach marzyłam, kończąc szkołę.... chciałam iść na matematykę :mgreen: i zadałam sobie pytanie.... co takiego jest w tym temacie, że mnie Aśkę to właśnie pociągało.. wtedy.. czyżby ciągi? :lol2:
Od zawsze lubiłam rozwiązywać zagadki, szarady. Uwielbiałam kryminalne zagadki czy później, medyczne. Statystyka też była mi.. "w to graj".
Wbrew pozorom, w to co dziś się "bawię".. śledząc zbiegi, szukając odpowiedzi, szukając wspólnych mianowników czy systematyczności.. jest dokładnie tym samym.
Mało tego, ten punkt w którym dzisiaj jestem... założyłam, że czas na kolejne okoliczności, które dają kolejną zmianę.. i próbuję je wyprzedzić czy choćby domyślić się.. czym będą. Jest też w tym, założenie.. że był czas na moją decyzję, a ja jej nie dokonałam. Choć, można się pokusić i stwierdzić, że nie podjęcie decyzji.. też było decyzją :rotfl:
widzisz, kurde.. jakie to wszystko fajne :mgreen:
eremita napisał/a:
Piękna opowieść zwana życiem... piękna - niekoniecznie znaczy szczęśliwa.

Piękna.. piękna... i dla mnie, dziś szczęśliwa.
eremito, dobrze Cię było.. poczytać :buziak:

JaKaJA - Sob 28 Cze, 2014 18:44

a ja nadal nie rozumiem co to ma wspólnego z alkoholizmem i jaki jest cel tego tematu w tym dziale :bezradny: :mysli: co nie znaczy,że nie uważam za ciekawe tego typu rozważania ;)
Jo-asia - Pon 30 Cze, 2014 07:40

JaKaJA, widzę, że ważne dla.Ciebie to pytanie.
Dla mnie nie miało znaczenia, gdzie temat jest. Ptero, zaproponował..a ja przyjęłam.
Nie wiem..co nim kierowało...
Przerabiając 12 krokow, dotyka się całego życia .. nie tylko czasu picia. Ja tu o nim opowiadam...może w inny sposób, nie terapeutyczny... i nie długo dotknę, i czasów gdy piłam.
Jeśli masz, pomysł na inne miejsce, daj propozycję...może da się zrobić ;)

Jo-asia - Pon 30 Cze, 2014 11:33

I z tym piciem i zbiegami okoliczności... mam dylemat.
Ostatni "zbieg" widzę gdy się przeprowadziłam.. od tego momentu.. ni hu hu :bezradny:
przez kolejne 9 lat... i ten, jest związany z uzależnieniem..
a ten czas, to okres mojego uzależnionego picia
nie wiem, jak to ugryźć i co to ma znaczyć...

szika - Pon 30 Cze, 2014 13:43

podziele się moimi refleksjami...

zalezy jak patrzymy na okres picia... jesli "pływamy" wciąż w poczuciu winy, trudno nam dostrzec inne znaczenie uzaleznienia, które nas spotkało... umysł pozostaje w niewoli emocji jakim jest obwinianie się... i tak naprawdę nie możemy ruszyć z miejsca...
o ile poczucie winy jest dla nas dobre na poczatku trzeźwienia, czy też pod koniec picia - motywuje nas do zmian - o tyle przedłużające się, obezwładniające poczucie winy jest dla nas zgubne...

gdy udaje się wyzwolić z okowów naszych przekonań, że nasze uzaleznienie to ucieleśnienie "zła", gdy otworzymy umysł na inne koncepcje, to łatwiej nam przyjąc, że picie nie było błędem a doświadczeniem...

czym moje picie było dla mnie? przede wszystkim dziś je postrzegam jako zbawienne... piłam w trudnym dla mnie czasie i stan upojenia niejako uchronił mnie przed dramatycznymi skutkami ogromnych traum jakie mnie spotykały, a z którymi na tamten czas kompletnie nie umiałam sobie poradzić...
zatem mogę zaryzykowac stwierdzenie, że czas picia był jakby "poczekalnią"... okresem przejsciowym "pomiędzy" ... choć w tym czasie również jakąś naukę z życia czerpałam...

jeśli przyjąć, że picie (uzaleznione) było pewną ciągłością, procesem... to łatwo zobaczyć, że własciwie niewiele zdarzeń mogło w tym czasie ten proces zakłócić...

zbiegi okoliczności... nie wiem jak Ty Joasiu...ale dla mnie każde "uratowanie się" z opresji po tzw pijaku było jakimś zbiegiem okoliczności.. na przykład jazda samochodem w stanie nietrzeźwym...
nie będę tu już wartościować, czy to dobre czy złe, to jest tu nieistotne dla tych rozważań... faktem natomiast jest, że nigdy nic nikomu się nie stało przez moje jeżdżenie po pijanemu... moja SW czuwała, chroniła.. również faktem jest, że własnie jazda z promilami stała się dla mnie zbawienna, strach przed tym co się stało - gdy upadłam prawie gdy wysiadłam zza kierownicy - ten strach przewazył szalę ... przestałam pić...

mogłabym mnożyć mnóstwo zbiegów okoliczności, które zdarzały mi sie gdy piłam... inny taki to gdy milicja jeszcze zwinęła mnie na środku rynku w nocy kompletnie pijaną... nyską jeździliśmy aż przetrzeźwiałam i w końcu zostałam odwieziona do domu... a przecież... mogły mi na tym rynku, w środku nocy, różne rzeczy się zdarzyć... narażałam się na ogromne niebezpieczenstwo...

to tak w temacie mnie naszło... takie wspomnienia...

Jo-asia - Wto 01 Lip, 2014 12:36

szika napisał/a:
podziele się moimi refleksjami...

dziękuję... co nieco mi rozjaśniłaś :)

Od początku, gdy przestałam pić a wracałam do czasów gdy piłam..nie pamiętałam wielu zdarzeń, okoliczności. W rozmowach z bliskimi, nasze wspomnienia a raczej moje..różniły się od, ich. Nie wiem, czy to wyparcie czy inny czort :bezradny:
Najbardziej uderzyło mnie, już na samym początku, gdy rozmawiałam z synem o rozwodzie i jego reakcja. Dziś nie pamiętam, co powiedział, wiem że ja wyczułam strach i się zapytałam...czego się boisz?.. a on..bo mnie z nim zostawisz (wtedy okoliczności wyglądały zupełnie inaczej niż dziś, oni się nie dogadywali)..wybiło mnie z butów..skąd ci przyszło do głowy, że cię z nim zostawię..a on....bo zawsze mówisz tylko o sobie, że się wyprowadzisz 8| ... do głowy wtedy mi nie przyszło, że tak brzmią moje wypowiedzi :bezradny:
Po co, o tym piszę...mam poczucie, że to co pamiętam, w ogóle nie ma nic wspólnego z tym co się działo? jakbym była w innej, rzeczywistości...oczywiście, gdy porównuję to z bliskimi.
szika napisał/a:
że picie nie było błędem a doświadczeniem...

czym moje picie było dla mnie? przede wszystkim dziś je postrzegam jako zbawienne... piłam w trudnym dla mnie czasie i stan upojenia niejako uchronił mnie przed dramatycznymi skutkami ogromnych traum jakie mnie spotykały, a z którymi na tamten czas kompletnie nie umiałam sobie poradzić...
zatem mogę zaryzykowac stwierdzenie, że czas picia był jakby "poczekalnią"... okresem przejsciowym "pomiędzy" ... choć w tym czasie również jakąś naukę z życia czerpałam...

też tak mam :)
jedna rzecz..mi się rozjaśniła
szika napisał/a:
jeśli przyjąć, że picie (uzaleznione) było pewną ciągłością, procesem... to łatwo zobaczyć, że własciwie niewiele zdarzeń mogło w tym czasie ten proces zakłócić...

i tu był u mnie haczyk...jakbym miała pretensje do okoliczności, że mnie nie udupiły wcześniej
stąd zbiegi okoliczności, które chroniły moje picie...są dla mnie niewidoczne, jakbym się obwiniała/je obwiniała, za dalszy ciąg picia :bezradny:
gdy zaś popatrzę na to, jako całość..to póki się nie obwiniałam, póki piłam..bo piłam, póty mnie chroniły a gdy się otworzyłam na nie...wtedy zaczął się proces..okoliczności, które dotykały mnie, jakby wtedy do głosu doszła "twarda miłość" i dopiero wtedy, ja widzę te zbiegi okoliczności

szika - Wto 01 Lip, 2014 14:01

Jo-asia napisał/a:
jakbym miała pretensje do okoliczności, że mnie nie udupiły wcześniej

poczucie krzywdy? bycia ofiarą?

Jo-asia napisał/a:
zbiegi okoliczności, które chroniły moje picie...

no własnie .... zbiegi okoliczności chroniące proces picia=zjazdu po równi pochyłej...
zbiegi okoliczności, które mozna postrzegać jako ratujące z jednej strony i jako popychające do dalszego picia z drugiej... ambiwalencja znaczeń z zalezności od punktu patrzenia :)
bo skoro udało sie tym razem (jeździc po pijaku np) to mogę i jeżdżę znów...
ciekawe refleksje :buzki:

Jo-asia - Wto 01 Lip, 2014 16:23

szika napisał/a:
poczucie krzywdy? bycia ofiarą?

dobre :rotfl:
sorki, tak jakoś sobie uświadomiłam, że sama do siebie mam o to pretensje, że siebie krzywdziłam i byłam swoją ofiarą :rotfl:

JaKaJA - Wto 01 Lip, 2014 16:37

Asiu, ja nie mam problemu z tym gdzie ten temat jest - dwukrotnie napisałam, że fajny ale nikt jakoś nie potrafił mi odpowiedzieć na proste pytanie - jak to ma się do alkoholizmu? Bo nikuta nie rozumiem,:bezradny: dla mnie oczywistym jest, że człowiek jest istotą duchową, kierowaną siłami jakich nie pojmiemy jeszcze długo _czy to alkoholik czy da czy inny muzułmanin, siora w no - człowiek, jako taki ten sam, więc wsadzić ten temat w alkoholizm - strata dla ogółu, brak logiki i marnotrawstwo jak dla mnie; )
Jo-asia - Śro 02 Lip, 2014 11:26

JaKaJA napisał/a:
więc wsadzić ten temat w alkoholizm - strata dla ogółu, brak logiki i marnotrawstwo jak dla mnie; )

gdzie byś go wsadziła? :)
nie wiem czemu... miło, mi się zrobiło :) wreszcie ktoś we mnie nie widzi...tylko alkoholiczki ;)

Liczyłam na to, że nie będzie to mój osobisty temat.
Liczyłam na Was Dekadenci, że podzielicie się swoimi doświadczeniami. Dziękuję tym, którzy to robią. Mnie i chyba nie tylko mnie, łatwiej zobaczyć siebie, w odbiciu innych ludzi. I choć intensywną pracę mam już za sobą, teraz jest trochę jak zabawa..to czuję, że są we mnie przekonania, które nadal są dla mnie destrukcyjne. Nie tak jak alkoholizm..jednak w tej samej mierze odbierają mi czasem, sens życia i nie dają mi się tym życiem cieszyć czy czuć spełnienie czy szczęście.
Nie tak dawno, właśnie uświadomiłam sobie takie..właśnie przekonanie. Rozstanie z nim nadal trwa.
Natomiast zbiegi okoliczności..ich śledzenie pozwoliło mi, zobaczyć inną Aśkę.
Jakoś tak myślałam, że zawsze byłam wystraszoną, nie wierzącą w siebie gąską.
A tak nie było :) :lol2:
ucieszyło mnie to..więc choćby i po to...warto

yuraa - Śro 02 Lip, 2014 11:28

Ptero wsadził tutaj
a mi nie wadzi

eremita - Śro 02 Lip, 2014 12:37

Jo-asia napisał/a:
wreszcie ktoś we mnie nie widzi...tylko alkoholiczki ;)

Kurcze, ja nie widzę.
Zresztą od początku nie widziałem w Was alkoholików a ludzi, którzy wiedzą więcej niż ja. Może czują, może umieją.
Zaprzyjaźniłem się z ludźmi i ich rozmowami, a nie z alkoholikami i tematem "wódka", dlatego uważam, że choć łączy nas ten sam problem, to każdy z nas ma swoją historię do opowiedzenia. Historię, w którą ten problem jest wpleciony i nie da się udzielać rad, przyjmować ich bez znajomości bazy - człowieka.
To, Szika, a propos tego, czy ja chcę czytać na tym forum wątek Jo-Asi.

szika - Śro 02 Lip, 2014 12:49

eremita napisał/a:
To, Szika, a propos tego, czy ja chcę czytać na tym forum wątek Jo-Asi.

nie rozumiem o co kaman? możesz jasniej?

Jo-asia - Śro 02 Lip, 2014 18:23

eremita napisał/a:
Historię, w którą ten problem jest wpleciony i nie da się udzielać rad, przyjmować ich bez znajomości bazy - człowieka.

nawet jeśli rady się pojawiają..dziś nie odbieram ich tak jak na początku,
gdy tu przyszłam i byłam na początku drogi, wtedy słuchałam wszystkich..no prawie :p tych dotyczących nie picia
dziś..słucham, a decyzję podejmuję sama..weryfikuję czy jest to w zgodzie ze mną..
Sama siebie nie ograniczam do..alkoholiczki, jest to częścią mojego doświadczenia.. Stąd cieszy mnie, jeśli inni też tak mają ;)

figofago - Śro 02 Lip, 2014 18:42

Czesc. Joasiu przeczytalem kila postow w temacie i ja tu w ogole nie widze nic szczegolnego. Piszesz o jakims przeznaczeniu, a mozna pojmowac to w sposob, ze to wlanie zbieg okolicznosci. Ja nie wierze w przeznaczenie, w jakąś tzw karme, czy sily wyzsze. Wg mnie to trza niezle, czasem okrutnie kombinowac by wyjsc na swoje w zyciu. A co powiesz o ludziach co wlasnie nie umieja se dac rade w zyciu, nie umieja kombinowac, sa malo inteligetni, malo zaradni, takich jest duzo. Ich zycie to raczej męka, czy to jest przeznaczenie? By sie meczyli? Po to wymyslili Boga, by dla takich nieszczesnikow dac nadzieje. Zeby co dzien wierzyli, ze bog zmieni ich los. Niestety najczesciej nie zmienia. Joaska, zycie nie raz pokazuje, ze najlepiej w zyciu mają Ci co sa zaradni, umieja kombinowac, a przy tym nie maja w ogole sumienia. Jak wytlumaczyc to, ze socjopaci maja zwykle super w zyciu. Ludzie co nie potrafia odczucwac winy i odpowiedzialnosci. Slizgają sie w zyciu, wykorzystują kazdego za przyslowiową czopke śliwek. I wychodza na swoje. A chyba odchodze z tematu. Pozdrawiam
matiwaldi - Śro 02 Lip, 2014 23:10

figofago napisał/a:
A chyba odchodze z tematu.



nie chyba,a na pewno ..............
skąd Ty się w ogóle urwał.........???
8)

Jo-asia - Czw 03 Lip, 2014 08:29

Halloween napisał/a:
eremita napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
wreszcie ktoś we mnie nie widzi...tylko alkoholiczki ;)

Kurcze, ja nie widzę.
Zresztą od początku nie widziałem w Was alkoholików a ludzi, którzy wiedzą więcej niż ja. Może czują, może umieją.
Zaprzyjaźniłem się z ludźmi i ich rozmowami, a nie z alkoholikami i tematem "wódka", dlatego uważam, że choć łączy nas ten sam problem, to każdy z nas ma swoją historię do opowiedzenia. Historię, w którą ten problem jest wpleciony i nie da się udzielać rad, przyjmować ich bez znajomości bazy - człowieka.
To, Szika, a propos tego, czy ja chcę czytać na tym forum wątek Jo-Asi.


kurcze to jest szok... ale masz tu trzy moje stemple, dokładniej tak to i ja widzę.
tak chciałbym Joasi coś tu sensownego napisać, ale nie potrafię , po prostu boje się że nie trafie, a nie chce udawać, pisać coś co jak sadze by się spodobało ale było by kłamstwem.

pod postem jest bomba ceewd


Halloween, nie wygaszaj postów :prosi:


i napisałeś sensownie i trafiłeś, dzięki temu zrozumiałam..o co kaman
Jakaja, ma rację.. umieszczając ten temat w tym dziale, stał się on, "poważny" i "mój"
Wy chcecie mi pomóc w sposób jaki pomagają sobie np. alkoholicy, podając przykłady z własnego życia..w klimacie i temacie problemu
Szukam odpowiedzi a nie zawsze znam pytania..więc jak, Wy chcecie znaleźć odpowiedzi..dla mnie ceewd
Oglądacie dr Hausa? on wpada na rozwiązanie..odkrywa chorobę, gdy rozmawia o zupełnie innych tematach.
Podobnie jest ze mną a myślę, że i u Was..też tak to działa :)
Czy, możecie pisać..to co Wam akurat się..kojarzy, choćby totalnie nie miało związku z tematem przewodnim? choćby Wam się wydawało, to bez sensu?
...tak działa intuicja..energia, w taki sposób, odpowiadacie na moje pytania...nie chcący :)

:buzki: :buzki: :buzki:

Jo-asia - Czw 03 Lip, 2014 08:44

figofago napisał/a:
zycie nie raz pokazuje, ze najlepiej w zyciu mają Ci co sa zaradni, umieja kombinowac, a przy tym nie maja w ogole sumienia. Jak wytlumaczyc to, ze socjopaci maja zwykle super w zyciu.

socjopaci, to też ciekawy temat :) wbrew pozorom, można się od nich wiele nauczyć
mówisz..mają lepiej, ja bym powiedziała..mają kasę a dla mnie to nie jest równoznaczne
figofago napisał/a:
A co powiesz o ludziach co wlasnie nie umieja se dac rade w zyciu, nie umieja kombinowac, sa malo inteligetni, malo zaradni, takich jest duzo. Ich zycie to raczej męka, czy to jest przeznaczenie? By sie meczyli? Po to wymyslili Boga, by dla takich nieszczesnikow dac nadzieje. Zeby co dzien wierzyli, ze bog zmieni ich los. Niestety najczesciej nie zmienia

to po częśći i do mojego..byłego myślenia pasuje
kiedyś, nazywałam to poświęceniem..Bóg tak chce, chce abym się wyrzekała rzeczy i przyjemności..dla wyższych celów, a jakich? Bóg jeden wie
dziś, tak tego nie widzę..
nie wiem, czy jestem zdolna do kombinowania...bo moje sumienie, jest bardzo ograniczone, a działając na poczuciu winy i tak niczego nie "osiągnę"
aby zmienić swoją sytuację..zmieniam przekonania
a żeby je zmienić..wpierw ich szukam

szika - Czw 03 Lip, 2014 10:38

Jo-asia napisał/a:
tak działa intuicja..energia

a'propos intuicji ostatnio dotarłam do bardzo ciekawych spostrzeżeń, że to co nazywamy intuicją niekoniecznie nią jest...
istota rzeczy polega na rozróżnieniu czy to intuicja czy zakodowane programy, czesto te pojęcia są mylone...
jak wiadomo wszyscy funkcjonujemy według "wgranego oprogramowania", składa się na nie to co dziedziczymy, wpływ wychowania, nasze doświadczenia osobiste... zatem decyzje, które podejmujemy w zyciu wydaje się, że przede wszystkim są podejmowane w oparciu o konkretny, indywidualny dla każdego człowieka program...
jest to o tyle wspaniałe i pożyteczne, bo dzięki temu jesteśmy różni od siebie i niepowtarzalni...
intuicję natomiast należałoby bardziej chyba "upchnąć w dziale" współodczuwania, czy też dostrajania się otaczającej nas energii innych ludzi i zdarzeń...
bardzo ciekawy artykuł na ten temat jest tu, polecam :)
http://forum.gazeta.pl/fo...ych.html?wv.x=1

Słoneczko - Czw 03 Lip, 2014 10:40

szika napisał/a:
zatem decyzje, które podejmujemy w zyciu wydaje się, że przede wszystkim są podejmowane w oparciu o konkretny, indywidualny dla każdego człowieka program...
jest to o tyle wspaniałe i pożyteczne, bo dzięki temu jesteśmy różni od siebie i niepowtarzalni...
intuicję natomiast należałoby bardziej chyba "upchnąć w dziale" współodczuwania, czy też dostrajania się otaczającej nas energii innych ludzi i zdarzeń...
intrygujące :mysli:
szika - Czw 03 Lip, 2014 10:59

Słoneczko napisał/a:
intrygujące

dla mnie bardzo, gdyż znajduję tutaj wiele odpowiedzi na nurtujące mnie dotąd pytania...
jako DDA - czyli istota, która od urodzenia, czy tez poczęcia byłam nastawiona na przetrwanie w bardzo trudnych warunkach - nauczyłam się bardziej dostrajać się do czyichś potrzeb (wibracji energii) niż do własnych...
bardzo czesto do tej pory zadaję sobie pytanie czy to co CZUJĘ to mój program czy intuicja? dlaczego to ważne? bo takie ujęcie i taka wiedza pozwala mi na naukę odróżniania tego co zakodowane, ale moje własne, od tego co pochodzi z zewnątrz...

czyli na przykład czy jeśli odczuwam - powiedzmy intuicyjnie - czyjąś złość lub zagubienie, to czy jest to moja projekcja moich własnych emocji (programów) czy też rzeczywiście dostrajam się intuicyjnie do napływających do mnie wibracji...

wiem, że brzmi to "kosmicznie" ale ma swój sens...

jak to sie ma do zbiegów okoliczności?
musze się zastanowić :mysli:

Jo-asia - Czw 03 Lip, 2014 12:14

szika napisał/a:
jak to sie ma do zbiegów okoliczności?

czasem intuicja mówi mi..zrób to
zbiegi okoliczności..można by powiedzieć..przeszkadzają a ja mimo to, idę za jej głosem
czasem...te same okoliczności (zbiegi)..mnie zatrzymują i wtedy, odkrywam poczucie winy..to one mnie zatrzymują

tyle na teraz jestem w stanie powiedzieć..teraz, mam blokadę myślenia, nie rozumiem nawet tego artykułu :bezradny:
boli mnie głowa i jestem rozdrażniona...nie przeszkadzajcie sobie ;)
myślcie i piszcie :buzki:

Mała - Pią 04 Lip, 2014 14:40

figofago napisał/a:
ludziach co wlasnie nie umieja se dac rade w zyciu, nie umieja kombinowac, sa malo inteligetni, malo zaradni, takich jest duzo. Ich zycie to raczej męka, czy to jest przeznaczenie? By sie meczyli? Po to wymyslili Boga, by dla takich nieszczesnikow dac nadzieje. Zeby co dzien wierzyli, ze bog zmieni ich los.

...A ja jestem właśnie przykładem takiej życiowej niezaradności i braku kombinatorstwa :>
I choć życie już mi nieźle dopiekło, to i tak - potrafię być szczęśliwa :)
Takie trudne życie dało mi bardzo dużo dobrych doświadczeń i mimo wszystko - nie złamało :) jestem dzieckiem alkoholika, 1 partner - alko, drugi - uzależniony od leków, trzeci - obecny - trzeźwy alko-...
A gdzie tu zbieg okoliczności?I dlaczego akurat te fakty z życia tu zawarłam?...Bo gdyby nie Ci ludzie - nie byłabym tak mądra w moim obecnym związku i NA PEWNO - nie byłoby mnie TUTAJ - na Dekadencji :mgreen:
...A co się stało tutaj?...Tutaj poznałam kilka(-naście) fajnych osóbek :okok: .Jedną z nich osobiście i ...po pewnym czasie znajomości przedstawiła mi swój pomysł zarobku i współpracy - przy czym mój wkład miały stanowić jedynie szczere chęci...
Jak już pisałam w moim wątku - na początku bardzo się bałam.A teraz? Radzę sobie! I to coraz lepiej!
Stąd prosty wniosek - gdyby nie alkohol w moim bliskim otoczeniu - prawdopodobnie nie byłabym taka, jaka jestem i nie miałabym tego - co mam teraz :mgreen:
zv4

Jo-asia - Sob 05 Lip, 2014 10:02

mala3440, pięknie.. ułożyło Ci się życie :buziak:
mala3440 napisał/a:
nie byłoby mnie TUTAJ - na Dekadencji

podobnie mnie.. i ja poznałam tu wiele osób, część osobiście
Dekadencja była i jest nadal dla mnie skarbnicą, zbiegów okoliczności..
niektóre z nich uświadamiają a niektóre zmieniają
niektóre działają przez sferę.. "iluzji" a niektóre realnie
jedne i drugie, dla mnie są cenne :)


W książce zadają pytanie... co, na podstawie historii swego życia myślisz, że teraz mogłoby się wydarzyć? czego sobie nie wyobrażasz, że teraz by mogło się stać...coś zupełnie, nieprawdopodobnego?
:mysli:

Gosia80 - Sob 05 Lip, 2014 15:55

Zapraszam na czat dla alkoholikow: (***)
Wiedźma - Nie 06 Lip, 2014 23:22

Gosia80 napisał/a:
Zapraszam na czat dla alkoholikow:

A gdzie link do Dekadencji? :tupie:

Mała - Pon 07 Lip, 2014 18:50

Jo-asia napisał/a:
W książce zadają pytanie... co, na podstawie historii swego życia myślisz, że teraz mogłoby się wydarzyć?

"Teraz już może być tylko lepiej - bo źle już było" :wysmiewacz:
Jo-asia napisał/a:
czego sobie nie wyobrażasz, że teraz by mogło się stać...coś zupełnie, nieprawdopodobnego?

koniec świata? :bezradny:
...
wracając do zbiegów okoliczności - to mój chleb codzienny :okok:
Kilka dni temu mieliśmy pewien spory problem...niestety z dnia na dzień zabrakło nam kierowcy, a w przypadku naszego (jak to miło brzmi! Nasz! :) ) raczkującego interesu - brak towaru oznacza - brak klientów i...klapę :( Po długich dyskusjach - znalazło się rozwiązanie - niestety baaardzo kosztowne...A żadne z nas nie "śmierdzi groszem" :zlezka:
I w tym momencie mój Kaktus wraca z pracy z rewelacyjną wiadomością:
przecież on dopiero zaczął pracę w firmie kurierskiej! i POMIMO TEGO, że oficjalnie zatrudniony jest w firmie zewnętrznej, właśnie się dowiedział, że przysługują mu TAKIE zniżki, jakby był stałym pracownikiem tej firmy!
Ta wiadomość sprawiła że urosły nam skrzydła...Kaktus sam powiedział - że to "wyjątkowy zbieg okoliczności, tak po prostu musiało być
I problem dostawy rozwiązany! sc43545

Jo-asia - Pon 07 Lip, 2014 19:23

mala3440, jak ja lubię.. czytać o takich sytuacjach :mgreen:
a z tym końcem świata.. to oklepane, wymyśl coś oryginalniejszego :P

figofago - Wto 08 Lip, 2014 15:35

Jo-asia napisał/a:



W książce zadają pytanie... co, na podstawie historii swego życia myślisz, że teraz mogłoby się wydarzyć? czego sobie nie wyobrażasz, że teraz by mogło się stać...coś zupełnie, nieprawdopodobnego?
:mysli:


w jakiej ksiazce? O czym ona jest?

JaKaJA - Wto 08 Lip, 2014 17:13

Zadając to pytanie nie miałam na mysli nic złego,poprostu czasem czegoś nie rozumiem i dając sobie do tego pełne prawo-pytam,oczekujac odpowiedzi,ale to już nie ważne -było ;) Każde jedne zdarzenie jakie ma miejsce w naszym zyciu jest po to byśmy się dzięki temu czegoś nauczyli-jesli nie wyciągniemy wniosków,nie odrobimy "lekcji" będzie się powtarzać tak długo aż dotrze-w tym lub kolejnym zyciu ;) czasem trzeba niezwykle bolesnych doświadczeń by do tego dojść a czasem wystarczy kopniaczek ;) najcięzsze z zadań to wybaczanie i "odkodowanie" przekonań,mysli automatychnych itd.-zwłaszcza w przypadku ludzi po takich przejsciach,jak te tu-na forum. Człowiek jako istota duchowa jest energią i swojego rodzaju magnesem-przyciągnie tylko to czego naprawdę chce-naprawdę ,czyli to co myśli i czuje całym sobą-duszą,sercem i głową-jesli boję się osiągnać sukces,bo w dzieciństwie usłyszałam,że do niczego się nie nadaję i uwierzyłam w to i w głębi ducha wciąż wierzę-nie osiągnę go, bo strach wynikający z błędnych przekonań na własny temat zablokuje przepływ energii tak skutecznie,że sukces nie nadejdzie nigdy-na własne życzenie :bezradny: dlatego najpierw trzeba pozbyć się tych wszystkich fałszywych kodów,błędnych przekonań itd. to proces -nie da się ani przyspieszyć ani zwolnic-to ma się dziać a ja każdego dnia,minuta po minucie mam wbijać sobie w głowę,serce i duszę,że jestem wystarczająco dobra w jakiejś dziedzinie by móc osiągnąć sukces i wtedy dopiero zaczynają się dziać cuda :rotfl: :mgreen: polecam książki -radykalne wybaczanie, moc uzdrawiania i wszystkie Pawlikowskiej o kodach podświadomości -ja od kilku miesięcy co chwila robię tak :shock: i biorę to co chcę -bo "samo z nieba spada" ;) :radocha: i wiem już,ze to nie są "zbiegi okoliczności" to ta energia jaka wysyłam-wraca,dokładnie tak jak chcę lub w formie jaka ma mi pokazać,że to naprawdę jest głupi pomysł -dlatego tak wazne jest by uważnie precyzować to co się chce bo można się w maliny władować ;) :p Mam nadzieje,że nie zamotałam i zrozumieliście co chce powiedzieć ;)
Mała - Wto 08 Lip, 2014 21:04

:mgreen: Czyli po prostu - "Wiara czyni cuda" :mgreen:
... i najlepiej - jak wierzy się we własne siły! :okok:

baracca - Śro 09 Lip, 2014 08:26

Jo-asiu - lubię zaglądać do Twoich wątków bo zawsze znajduję tam coś ciekawego. Towarzyszę Twoim poszukiwaniom po cichu, ale zawsze zachwycam się szczerością jaka z nich przebija i Twoim własnym unikalnym spojrzeniem. To co piszesz jest bardzo indywidualne, takie Twoje, wypływające z serca i z duszy...
Pisz dalej, oby jak najwięcej. :mgreen:

Jo-asia - Śro 09 Lip, 2014 11:51

JaKaJA napisał/a:
dlatego tak wazne jest by uważnie precyzować to co się chce bo można się w maliny władować

i stąd u mnie...zawieszenie,
na co się zdecydować i w którym kierunku pójść.. co by, te maliny ominąć :mgreen:
ja, nadal nie umiem marzyć :bezradny:


baracca napisał/a:
Towarzyszę Twoim poszukiwaniom po cichu

to może.. choć czasem, byś był...głośniejszy :mgreen:

JaKaJA - Śro 09 Lip, 2014 17:41

umiesz Asiu,umiesz tylko nie dajesz sobie do tego prawa :bezradny: Ja miałam to szczeście,ze jako dzieciak szybko nauczyłam się czytać i jedną z pierwszych książek jaką przeczytałam była Mała księżniczka-od tamtej pory miałam totalne odloty :wysmiewacz: i naprawdę,całą sobą wierzyłam,że wszystko to co sobie wymyśle to się spełni-i spełniało-ZAWSZE,dokładnie tak jak chciałam,a że zapomniałam dodać to i owo w tych marzeniach to już inna bajka ;)
Jo-asia - Czw 10 Lip, 2014 07:44

JaKaJA napisał/a:
umiesz Asiu,umiesz tylko nie dajesz sobie do tego prawa :bezradny: Ja miałam to szczeście,ze jako dzieciak szybko nauczyłam się czytać i jedną z pierwszych książek jaką przeczytałam była Mała księżniczka-od tamtej pory miałam totalne odloty :wysmiewacz: i naprawdę,całą sobą wierzyłam,że wszystko to co sobie wymyśle to się spełni-i spełniało-ZAWSZE,dokładnie tak jak chciałam,a że zapomniałam dodać to i owo w tych marzeniach to już inna bajka ;)

jak byłam mała, koleżanka wciągnęła mnie w zabawę...ja byłam przekonana, że to prawda, chodziło o jakiegoś czarodzieja, wierzyłam całą sobą w niego i to co przynosi... no i, przyszło gorzkie rozczarowanie, jak koleżanka powiedziała, że to zmyśliła i mnie wyśmiała, że jej uwierzyłam :( długo się po tym zbierałam a ona... już, nie była moją koleżanką :bezradny:

ja wiem, że tak to działa
wiem, że gdy o coś proszę dostaję
a.. mam jakąś blokadę
proszę, o rzeczy konieczne
to..też może mieć związek.. z ja sama
czy też...przyjmowaniu czegoś od...innych, w tym przypadku "wszechświata"
w oddaniu..choć części, możliwości zaopiekowania się mną, dogadzaniu mi
to, poczucie... ja dam radę.. to innym lepiej dać

kurde...Jakaja, jedno Twoje wspomnienie.. a ze nie wypłynęło tyle refleksji
:buziak:

Jo-asia - Czw 10 Lip, 2014 08:04

baracca, nawet nie wiesz, jak bardzo mnie ucieszył Twój wpis :skromny:
pisze.. często wbrew sobie
tak uczę siebie.. nie oczekiwać akceptacji, tego kim jestem
widzę ten świat, innymi oczyma i bywa, że mnie to przeraża
przeraża, bo.. nie jestem jak inni
czasem czuję się, jak "nie z tego świata"
ten temat, nauczył mnie czegoś jeszcze... bardzo cennego
zabawy... tym co poznaje
nie branie życia...tak poważnie :rotfl:

szika - Czw 10 Lip, 2014 11:21

może komuś sie przyda, polecam obejrzenie tego filmu.. sorki, że na chwile wrócę do rozpoczetego wczesniej tematu... Joasiu "pracuj" nadal :buziak: :buzki:
w duzym skrócie zawiera wspaniałe informacje..
https://www.youtube.com/watch?v=dqgP-EW_iYE
wszystkie wymienione eksperymenty naukowe zweryfikowałam szukając opracowań - są potwierdzone i nie ma tu żadnych bajek...
szczerze polecam...

Jo-asia - Czw 10 Lip, 2014 21:49

szika napisał/a:
na chwile wrócę do rozpoczetego wczesniej tematu

a ja, mam poczucie, że Twój link i moja "praca"... ma wiele wspólnego
:buziak:

JaKaJA - Nie 13 Lip, 2014 19:45

Jo-asia napisał/a:
..też może mieć związek.. z ja sama
czy też...przyjmowaniu czegoś od...innych, w tym przypadku "wszechświata"
w oddaniu..choć części, możliwości zaopiekowania się mną, dogadzaniu mi
to, poczucie... ja dam radę.. to innym lepiej dać

kurde...Jakaja, jedno Twoje wspomnienie.. a ze nie wypłynęło tyle refleksji
:buziak: Ha! Asia,własnie mi się pojawiło-czy Ty przypadkiem nie masz w sobie mysli,że nie zasługujesz na to by wogóle TU BYĆ( tu na świecie) ? że skoro już jesteś to musisz "zasłuzyc" na to by cokolwiek dostać,a jak juz dostaniesz to podwazasz i analizujesz pod katem "czy napewno zasłuzyłam" itd. :mysli: jeśli mam słuszność i gdzieś w tobie sa takie mysli i poczucie,to wiedz że "jesteś dzieckiem wszechświata i nie mniej niż gwiazdy na niebie masz prawo tu byc" ;) a "wszechświat jest dokładnie taki jak być powinien....." :buziak: :buziak: :buziak: mnie gdy to odkryłam w sobie,pomogła myśl,że skoro jestem-pomimo wszystko- to znaczy,że cała jestem z miłości (wszechswiata,Boga,SW-nazwij to jak chcesz) i w takim wypadku nic,absolutnie nic nie może mi sie stać :skromny: i zasługuje na wszystko,absolutnie wszystko co spowoduje,że bede się rozwijać i dązyć do szczęścia i absolutu a także to,że jestem ukochanym dzieckiem mojego Boga ,bo skoro taką cholerę jak Ja tyle lat otaczał opieką to jak nic musi mnie kochać mocno ;) :rotfl: :rotfl: :rotfl: :buziak:
szika - Nie 13 Lip, 2014 21:23

JaKaJA napisał/a:
taką cholerę

słowa mają wielką moc energetyczną... wypowiedziane oznacza "tak jest, to się dzieje"... to odpowiedź wszechświata... Jakuś Bóg Cię kocha na pewno ... a i Ty kochaj bezwarunkowo siebie :buziak: także słowem :buziak: pozdrawiam :)

Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 10:29

JaKaJA napisał/a:
Ha! Asia,własnie mi się pojawiło-czy Ty przypadkiem nie masz w sobie mysli,że nie zasługujesz na to by wogóle TU BYĆ( tu na świecie) ? że skoro już jesteś to musisz "zasłuzyc" na to by cokolwiek dostać,a jak juz dostaniesz to podwazasz i analizujesz pod katem "czy napewno zasłuzyłam" itd.

to się przekształciło...
pisze o czymś co się dopiero we mnie wykluwa a czytane posty, nie tylko tutaj, są mi podpowiedziami

zasługuję... tylko po co mi to? :bezradny:
to, tak w mojej głowie brzmi
tak jak jest, jest mi dobrze :)
od jakiegoś czasu, borykam się z brakiem motywacji
nie ma w tym bezsensu życia
a jest..., no właśnie, pogodzenie się? czy akceptacja? jeszcze nie wiem ;)
i coś jakby, brak decyzji..co dalej, jak dalej..najchętniej zostawiłabym to życiu
tylo, że ja już wiem, że nawet brak decyzji i zostawienie tego i tak przyniesie, to co i by przyniosło, jakbym tę decyzję podjęła
po tym zdaniu... zaś usłyszę "masło maślane" :rotfl:
jest jedno... coś, czego doświadczyłam a o czym niedawno pisał JAN.
Kiedyś, potrzebowałam innych ludzi aby mi pomagali zmieniać siebie.
Dziś już wiem, że to co znajdowałam w nich, to i tak było moje :lol2:
a taka byłam wdzięczna im, że mi to dają :skromny: a to, ja i tak brałam co chciałam
i......przeszła mi myśl, że ich nie potrzebuję
i...poczułam pustkę
trochę, mi czasu zabrało nim ją oswoiłam, nim oswoiłam się z nią
Kiedyś, sytuacje ekstremalne, wywoływały u mnie determinację i podejmowałam decyzję i działanie i wtedy czułam się szczęśliwa
Dziś... ich nie potrzebuję a jednocześnie nic..jak na razie, nie jest w stanie mnie zmobilizować do działania, do podjęcia decyzji... i zaś, to nie jest tak, że mi to przeszkadza
mieszam...oj, mieszam :szok:

Jest jednak "coś"... to ma związek z "motywacją", dla mnie, to jest energia
to są pewne sytuacje, kontakty.. które wpływają na mnie energetycznie i mają wpływ na to, że coś się zmienia, że mnie się chce coś zmieniać
są też takie...które mnie z tej orbity ściągają i własnie takie, ostatnio mam okazje doświadczać
JAN napisał/a:
mam wielki szacunek teraz do innych ludzi że są że istnieją bo to oni są moją siłą , tak jak o nich myślę tak myślę o sobie, tak jak ich traktuję tak i siebie traktuję.

pożyczyłam tekst z wątku Matinki
chyba zaczynam rozumieć co miałeś na myśli
to ma też związek z takim powiedzeniem, aby się otaczać ludźmi, takimi jak chcesz sam być :)
to też, ma potwierdzenie w tym linku od sziki
gdzie wiara kobiety, obraca siew cud....bo wspomaga je taka sama wiara innych, otaczających ją osób


ciekawe, czy ktoś podąży, za moim potokiem myśli :rotfl:

Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 12:24

pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
ciekawe, czy ktoś podąży, za moim potokiem myśli

Sorry, ale własnie idę w stronę przeciwpołożną ;)

:buziak: na Ciebie zawsze mogę liczyć ;)

szika - Pon 14 Lip, 2014 12:44

Jo-asia napisał/a:
Kiedyś, potrzebowałam innych ludzi aby mi pomagali zmieniać siebie.
Dziś już wiem, że to co znajdowałam w nich, to i tak było moje
a taka byłam wdzięczna im, że mi to dają a to, ja i tak brałam co chciałam
i......przeszła mi myśl, że ich nie potrzebuję
i...poczułam pustkę
trochę, mi czasu zabrało nim ją oswoiłam, nim oswoiłam się z nią
Kiedyś, sytuacje ekstremalne, wywoływały u mnie determinację i podejmowałam decyzję i działanie i wtedy czułam się szczęśliwa
Dziś... ich nie potrzebuję a jednocześnie nic..jak na razie, nie jest w stanie mnie zmobilizować do działania, do podjęcia decyzji... i zaś, to nie jest tak, że mi to przeszkadza


Joasiu po pierwsze jesli cos akceptuję, nie uwiera w bucie żaden kamyk to ide i nawet się nad tym nie zastanawiam. Poprostu mam wygodne, czyste buty.
Skoro juz kolejny raz wracasz do poczucia braku motywacji to jednak jakiś kamień w bucie jest, choć starasz sie temu zaprzeczyć...

Co do potrzeb obecności innych ludzi i pustki...
Potrzebujemy innych ludzi, sa naszymi lustrami jak słusznie zauwazyłaś... izolacja (nie potrzebuję ludzi) stwarza pustkę bo nie widzimy tak naprawdę siebie, nie przegladamy się w zwierciadłach... tracimy kontakt ze sobą...
gdy czytam Twoje "nie potrzebuję innych ludzi" to trochę tak jakbym słyszała "już wszystko co miałam w sobie zmienić już zmieniłam" ...jakbys zamkneła książkę... a tak nie jest kochana... życie jest stale procesem, niekończącym się... przewracamy tylko kartki, konczymy rozdziały, ale ta księga nigdy się nie kończy...

Jo-asia napisał/a:
to ma też związek z takim powiedzeniem, aby się otaczać ludźmi, takimi jak chcesz sam być


tu pozwolę sobie zwrócic uwagę na to, że Bóg stawia nam na drodze dokładnie takie osoby jakie sami wykreujemy... nasza świadomość to zaledwie cząstka tego co postrzegamy, zdecydowana wiekszość naszego filmu zycia jest niedostepna dla naszego umysłu...
zatem skoro wokół pojawiają się ludzie w towarzystwie których czujemy się wspaniale to dlatego własnie, że tak chcielismy, emanowaliśmy miłością i miłość dostaliśmy... gdy borykamy się z przykrymi emocjami, nieufnością na przykład - pojawiają się ludzie, którym zaufać nie sposób...

Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 14:00

szika napisał/a:
Joasiu po pierwsze jesli cos akceptuję, nie uwiera w bucie żaden kam

a jak Cię zawsze uwierało? to tego nie widzisz...póki kamyk nie wypadnie i póki nie poczujesz ulgi :)
szika napisał/a:
starasz sie temu zaprzeczyć...

tak, staram...jestem w tym mistrzem...zracjonalizuję wszystko, byle nic nie robić :bezradny:
szika napisał/a:
gdy czytam Twoje "nie potrzebuję innych ludzi" to trochę tak jakbym słyszała "już wszystko co miałam w sobie zmienić już zmieniłam" ...jakbys zamkneła książkę... a tak nie jest kochana... życie jest stale procesem, niekończącym się... przewracamy tylko kartki, konczymy rozdziały, ale ta księga nigdy się nie kończy...

tak się dokładnie poczułam..zamknęłam książkę
szika napisał/a:
zatem skoro wokół pojawiają się ludzie w towarzystwie których czujemy się wspaniale to dlatego własnie, że tak chcielismy, emanowaliśmy miłością i miłość dostaliśmy... gdy borykamy się z przykrymi emocjami, nieufnością na przykład - pojawiają się ludzie, którym zaufać nie sposób...

a z tym zostaję...

dzięki Ci szika, :buziak:
dzięki Jakaja :buziak:
:)

szika - Pon 14 Lip, 2014 14:26

Joasiu chciałam pokazać Ci sprzeczność w Twoich słowach... ale podkreślam - to jest mój odbiór..
najpierw piszesz, że dostrzegasz brak motywacji, za chwilę, że Ci to nie przeszkadza...

(sorki nie umiem zacytowac z poprzedniej strony)...

chodziło mi o to, że skoro coś nie jest żadnym problemem to nie zajmuję się tym, w ogóle się nad tym nie zastanawiam... to zjawisko nie istnieje dla mnie...
ale skoro wracam ciagle do czegoś to znaczy, że wyższe Ja chce cos powiedziec, przekazać i że jakiś kod do "przerobienia" jest...

a Ty co robisz? mam wrażenie, że umniejszasz, lekcewazysz "nie przeszkadza mi to"...

Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 14:39

szika napisał/a:

a Ty co robisz? mam wrażenie, że umniejszasz, lekcewazysz "nie przeszkadza mi to"...

co robię...szukam i słucham, choć nie zawsze..słyszę ;)

a szukam...energii, motywacji właśnie

pomniejszam, tak... bo mi tak łatwiej :p
i wiesz co? tak niekiedy myślę, że alkoholizm to pestka, jest wiele innych zachowań autodestrukcyjnych, z którymi mam się zmierzyć

Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 15:13

szika napisał/a:

chodziło mi o to, że skoro coś nie jest żadnym problemem to nie zajmuję się tym, w ogóle się nad tym nie zastanawiam... to zjawisko nie istnieje dla mnie...

jeszcze raz, wracam do Twojej wypowiedzi

jest to dla mnie zagadką
sprzeczności..
gdy poczułam, brak potrzeb....a szczególnie jednej
świat się załamał..
nie miałam, po co żyć? gdzie szukać..motywacji? kiedy, niczego nie potrzebuję
z czasem...coś drgnęło
czuję, że tak jak jest...to jest TO
bo, czuję się dobrze...jeśli nie od razu, to po chwili...we wszystkim, co doświadczam

szika - Pon 14 Lip, 2014 15:17

Jo-asia napisał/a:
szika napisał/a:

a Ty co robisz? mam wrażenie, że umniejszasz, lekcewazysz "nie przeszkadza mi to"...

co robię...szukam i słucham, choć nie zawsze..słyszę ;)

a szukam...energii, motywacji właśnie

pomniejszam, tak... bo mi tak łatwiej :p
i wiesz co? tak niekiedy myślę, że alkoholizm to pestka, jest wiele innych zachowań autodestrukcyjnych, z którymi mam się zmierzyć


Joasiu popatrz :) U Ciebie zobaczyłam siebie :) :lol2:

to co wytłuszczone to jest przekonanie!!!! tak jesteśmy zakodowani, że do dobrych rzeczy musimy dochodzic z mozołem... to zbiorowa podświadomość zaszczepiona w naszych umysłach ...
jak to Braden mówił ... to juz sie dzieje, to już jest...
Bóg, pole, energia, wyższe Ja zrobi dokładnie tak jak powiemy, jak pomyślimy :)
jesli powiemy, że z czymś bedziemy musieli sie zmierzyć to wyższe Ja przyjmie informację, że to nastąpi KIEDYŚ...
a gdy odkrywanie siebie potraktujemy jako wspaniałą przygodę to TO zaczyna się dziać już teraz i wcale trudne nie jest :) wręcz wciąga nas jak najwspanialsza pasja :)

Ps. Tak na marginesie ciekawa jestem czy to co sie tutaj dzieje to Twój film czy mój :lol2:

szika - Pon 14 Lip, 2014 15:19

Oooo! już zareagowałaś :)
Jo-asia - Pon 14 Lip, 2014 15:27

szika napisał/a:
Oooo! już zareagowałaś :)

oooo! Ty też, a ja jeszcze coś chciałam dodać :p

gdy, skupiam się na tym co bym chciała..czytaj...brakuje mi
zaczyna się we mnie walka, z jednej strony namawia do walki o "moje" a z drugiej, krytykuje za brak wiary i siły do niej

i wtedy jest mi źle, ze sobą

szika napisał/a:
Bóg, pole, energia, wyższe Ja zrobi dokładnie tak jak powiemy, jak pomyślimy

stąd....może to wygląda jak pomniejszanie a mnie tak lepiej :)
do tego, wiara kogoś w to, co ja wierzę...wzmacnia moją, przeobraża ją w pewność i fakt
i tak to działa :rotfl: u mnie
stąd, też myśl o otaczaniu się ludźmi...o podobnych wartościach :)

JaKaJA - Pon 14 Lip, 2014 20:47

Asiu ale motywacja a energia to dwie całkiem rózne rzeczy :bezradny: energię MASZ (puki zyjesz i po śmierci też ale w innej formie ;) ) a motywację trzeba sobie wypracować :bezradny: mam wrażenie,że czekasz na bodzce z zewnatrz nadal-kiedyś była to desperacja jak sama piszesz,dziś bez niej czujesz się bezradna i z jednej strony przekonujesz samą siebie,ze jest ok,a z drugiej sama nie wiesz czy jest ok. :glupek: dam ci przykład ze swojego zycia-bardzo chce zarabiać na życie tym co kocham czyli tworząc-ale to nie jest łatwe ani proste więc chodze do pracy na etacie -ani to to fajne,ani rozwijajace :blee: ale daje mi dwie rzeczy jakich potrzebuje-kase i etat i wiesz jak swietnie się bawie w tej pracy,wiesz jak z checią wstaję rano,jak zaiwaniam szybko i z sympatią patrzę na mojego szefa,wiesz czemu? bo wiem,że mam coś jeszcze poza tym,że kazdy dzień w tej pracy zbliza mnie do tego co chcę -to jest motywacja-moje marzenia i plany-zrobię wiele by mieć to czego pragnę i powoli wszystko się zaczyna klarować a energia jaka mam miałam i mieć będę pozwala wrócic do domu padnięta jak pies ,wypić kawę i szyć do nocy,albo malować i cieszyć się z każdego takiego dnia jak mały kazio :radocha: bo JA WIEM,że już niedługo będzie pracownia z prawdziwego zdarzenia i wtedy już samo pójdzie :beba: ;) Jesli nie marzysz,nie pragniesz i nie dazysz do niczego (nawet w myslach tylko) to jak masz dostać cokolwiek od losu? przeciez to nie logiczne-nic nie chcesz to znaczy,że dostajesz od swiata wszystko czego chcesz ;) :buzki:
Jo-asia - Śro 16 Lip, 2014 13:30

No i co ja mam, ze sobą zrobić :mysli:
nijak..to do mnie nie dociera :bezradny:
JaKaJA napisał/a:
z jednej strony przekonujesz samą siebie,ze jest ok,a z drugiej sama nie wiesz czy jest ok.

tak,
brak motywacji zewnętrznej...bo jej nie mam, przestałam się bać
skłonił mnie do szukania tej wewnętrznej.. i nie wiem..nie rozumiem.. nie umiem jej znaleźć
zaś, bez niej i tak jest mi dobrze a nie wiem...czy to...no właśnie, "normalne"?
bo, jeśli nie mam motywacji..to teoretycznie, nie powinnam mieć energii do życia a tak nie jest (dziś)
a może...ta motywacja, to kolejne przekonanie? :mysli:

co do Twojego przykładu z pracy
miałam marzenie...wrócić do zawodu, wyrwałam się dzięki niemu z poprzedniej pracy i....trafiłam z deszczu pod rynnę :bezradny: było mi źle...bo zawiodłam siebie, swoje słowo, swoje marzenia.. to zaś miało wpływ na stosunek do obecnej pracy
dziś jak myślę, co bym chciała robić.....NIE WIEM
więc, o czym mam marzyć? do czego dążyć?
ten temat, pozwolił mi się przyjrzeć moim decyzjom i motywacjom i marzeniom z kiedyś
i całe życie, "los" czy tam zbiegi okoliczności decydowały za (dla) mnie :mgreen:
stąd i ja, dziś zostawiam to
mimo, że nie ja decydowałam.. każda, z wykonywanych prac przynosiła mi satysfakcję i uczyła czegoś nowego :)
szukałam pasji..bo mówią, że tak można zarobić :mgreen:
a ja lubię pisać, czytać...i wydobywać ład z chaosu, znaczy organizować i dedukować :mgreen:
teraz sobie pomyślałam.. do kryminalnej lub obyczajówki, się zatrudnię :rotfl:
,
JaKaJA napisał/a:
Jesli nie marzysz,nie pragniesz i nie dazysz do niczego (nawet w myslach tylko) to jak masz dostać cokolwiek od losu? przeciez to nie logiczne-nic nie chcesz to znaczy,że dostajesz od swiata wszystko czego chcesz

posłużę się przykładem z linku, co wstawiła szika
kobieta miała nieoperacyjnego raka,
ostatnią deską ratunku, była metoda niekonwencjonalna
ona i trzy osoby...obce, w ciągu trzech minut...dokonały cudu, wystarczyła pewność..że jest zdrowa
nie widziały..choroby a zdrowie
koncentrowały się, nie na braku zdrowia a na pewności, że jest zdrowa

stąd, moje wnioski :bezradny:

szika - Śro 16 Lip, 2014 17:25

Jo-asia napisał/a:
No i co ja mam, ze sobą zrobić

nic... tak jak jest tak jest dobrze..

Jo-asia napisał/a:
nijak..to do mnie nie dociera

bo to nie jest Twoje, to nie Ty...albo to jeszcze nie ten czas...

Jo-asia napisał/a:
a może...ta motywacja, to kolejne przekonanie?

wydaje mi się, że dokładnie tak... to przekonanie, że taka powinna sie pojawić, aby COŚ się działo...

Jo-asia napisał/a:
a ja lubię pisać, czytać...i wydobywać ład z chaosu, znaczy organizować i dedukować

to wcale nie jest mało...
Dorota w Warszawie fajnie mi to wyjasniła... "rób to co lubisz, to co sprawia ci przyjemność, oddawaj sie temu co czujesz, że robisz z pasją"
podobne upodobania wymieniłam jako te, które sprawiają mi najwiekszą przyjemnośc...
to przekonanie, że aby COŚ robić to to musi być widoczne, efektywne, robione z pasją, dające wymierne, namacalne efekty... na przykład zarabianie pieniedzy...
a gdzie jest powiedziane, ze dopiero gdy bedzie pełny portfel, gdy nie bedzie kłopotów takich czy siakich, że coś tam, cos tam to wtedy dopiero COŚ robimy?
toz to żywcem wyjęte z coachingowych strategii np NLP... w moim odbiorze to pranie mózgu...
sama piszesz, że jest Ci dobrze... to czego chcieć więcej?
czy to aby nie zanizone poczucie włąsnej wartości, bo inni to robią to albo tamto, jak to wspaniale sie potrafia rozwodzić o swoich pasjach, jak pięknie mówią o swoich marzeniach i jak to do ich realizacji dążą...
ale to inni Joasiu... to nie Ty...
nie musisz byc taka jak inni...

ps... bliskie mi to co piszesz... mam chyba podobnie... i wiesz? własnie dociera do mnie, że najlepiej dla mnie bedzie zaakaceptowac siebie taką własnie jaka jestem... dokłądnie taką... co to lubi czytać i pisac i robic rózne rzeczy, które wielu ludzi uważa za zbijanie bąków... ja tak nie uważam...

JaKaJA - Śro 16 Lip, 2014 21:28

jesli Ci z tym dobrze,to po co komplikować? jesli nie wiesz,to nie wiesz i już,przyjdzie czas to się dowiesz,albo i nie i też może być pieknie ;) Czego Ci życzę :buzki: Ja tam lubię sobie i pomarzyć i pospełniać marzenia i nawet wlecieć raz i drugi z deszczu pod rynnę bo ja wiem,że wszystkie z tych potencjalnych "rynsztoków" mnie wzbogaci i nawet jak właduję w coś kasę i mi nie wyjdzie to się nie martwię bo wyciągam wnioski na przyszłość i lece dalej ,ale to ja tak mam :bezradny: Nic jednak mnie nie jest w stanie już powstrzymać od twórczości wszelakiej,nic ! ledwo wylazłam z dołka finansowego co zrobiłam? oczywiście,że zakupiłam tonę filcu na torebki i koszulki do malowania :rotfl: :glupek: nie sprzedam ich dziś,to sprzedam jutro :bezradny: albo będe miała kolejną szafę odjechanych ciuchów i torebek :p :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Jo-asia - Czw 17 Lip, 2014 08:38

Jakaja...fajnie się czyta o Twojej pasji :)
szika napisał/a:
ale to inni Joasiu... to nie Ty...
nie musisz byc taka jak inni...
JaKaJA napisał/a:
jesli nie wiesz,to nie wiesz i już,przyjdzie czas to się dowiesz,albo i nie i też może być piekni


:buzki:

JaKaJA - Czw 17 Lip, 2014 21:26

Asiu bo życie z pasja jest fajne,fascynujące,kolorowe,magiczne i totalnie odjechane :mgreen: ;) :buziak:
Jo-asia - Wto 22 Lip, 2014 13:36

JaKaJA napisał/a:
jest fajne,fascynujące,kolorowe,magiczne i totalnie odjechane

takie odczucia..daje mi to o czym pisze, czym się dzielę na Forum, blogu
i nazywam to swoją pasją :)
pasją życia ;)
dosłownie :rotfl:

endriu - Wto 22 Lip, 2014 21:30

Jo-asia, a oprócz trzeźwienia to robisz jeszcze coś w życiu?
szymon - Wto 22 Lip, 2014 21:54

endriu napisał/a:
a oprócz trzeźwienia


a ja bym prosił o zdefiniowanie tego pojecia, co wg Ciebie to oznacza
bo za cholerę nie rozumiem tego co napisałeś

Jo-asia - Śro 23 Lip, 2014 11:29

endriu napisał/a:
Jo-asia, a oprócz trzeźwienia to robisz jeszcze coś w życiu?

spokojnie :) wszystko jest ok
Trudno mi się odnieść...szczegółowo do pytania, mam uczucie, że pod jedną nazwą..kryją się różne, dla nas znaczenia :)

matiwaldi - Śro 23 Lip, 2014 12:34

Jo-asia napisał/a:
pod jedną nazwą..kryją się różne, dla nas znaczenia


:kwiatek:
8)

endriu - Śro 23 Lip, 2014 21:14

trzeźwienie to jest wg mnie zajmowanie się swoim alkoholizmem
Jo-asia - Czw 24 Lip, 2014 17:22

endriu napisał/a:
trzeźwienie to jest wg mnie zajmowanie się swoim alkoholizmem

znaczy..martwisz się o mnie
Możesz być spokojny.
Alkoholizm, to jedno z doświadczeń mojego życia. Nie poświęcam mu...więcej czasu, niż tego potrzebuję.
Mam pytanie...co skłoniło Cię do zadania tego pytania? w którym miejscu poświęcam uwagę, alkoholizmowi więcej..niż tego wymaga.....a wręcz pozwala.Ci wyciągnąć wnioski, że tylko nim żyję?
zaintrygowałeś mnie ;)

endriu - Czw 24 Lip, 2014 21:06

Jo-asia napisał/a:
w którym miejscu poświęcam uwagę, alkoholizmowi więcej..niż tego wymaga

we wszystkich postach piszesz bardzo poważnie,

nie przeczytałem Twojego posta do którego bym się uśmiechnął
zażartuj coś czasami...

Jo-asia - Nie 27 Lip, 2014 15:41

endriu napisał/a:
we wszystkich postach piszesz bardzo poważnie,

ej, no.. nie przesadzaj
na Forum nie uogólniamy...podaj przykłady :dokuczacz:
(tylko tego nie rób...bo wszyscy uciekną ;) a dopiero co wrócili... )
endriu napisał/a:
nie przeczytałem Twojego posta do którego bym się uśmiechnął

tu, to przegiąłeś pałę... cczxc
czy aby.. tak ze mną źle :beczy:
endriu napisał/a:
zażartuj coś czasami...

a teraz poważnie...nie umiem żartować, specjalnie..pisząc
tak mam...są inni co im świetnie wychodzi i ja mogę się pośmiać :)
mnie do poważnej osoby...daleko
a na odbiór..tego co i jak piszę...nie bardzo, ja.. mam wpływ
tak, że wiesz.... :lol:
a jakby nie było...przypiąłeś mi emotkę :rotfl:
to co? ona nie jest śmieszna? :mysli:
:rotfl: :rotfl: :rotfl:

endriu - Pon 28 Lip, 2014 21:07

mnie ta emotka :rotfl: wkurza :uoee:
rybenka1 - Wto 29 Lip, 2014 21:26

endriu napisał/a:
to znaczy, że jestem w formie :)
:smieje:
Arcadios - Wto 29 Lip, 2014 21:41

Jo-asia napisał/a:
takie odczucia..daje mi to o czym pisze, czym się dzielę na Forum, blogu
i nazywam to swoją pasją
pasją życia
dosłownie
\ Fajnie cie znow czytac :lol2: dawno mnie tu nie bylo-pozdrawiam :buziak:
pannaJot - Wto 29 Lip, 2014 21:44

szymon napisał/a:
a mnie co drugi Twój wpis :wysmiewacz:

Tylko co drugi? Kiepsko Ci Endriu idzie.... :evil2"

Jo-asia - Śro 30 Lip, 2014 08:31

Arcadios napisał/a:
dawno mnie tu nie bylo-pozdrawiam :buziak:

a mnie na Tamie.. :skromny:
czas to zmienić :buziak:

Jo-asia - Śro 30 Lip, 2014 08:41

endriu napisał/a:
mnie ta emotka :rotfl: wkurza :uoee:

I nie tylko ona.. :bezradny:
Jak Ci mogę pomóc?
piszesz..żyję alkoholizmem, koncentracja na przeszlosci?
piszesz..jestem poważna, brak mi dystansu?
piszesz...wkurzam Cię, brak zgody? akceptacji?
To, nie moje...więc czyje?
Życzę Ci..abyś znalazł to czego szukasz.
Wystarczy...puścić..zawierzyć i wiem, że potrafisz :)

Jo-asia - Pią 01 Sie, 2014 09:38

"zbiorowa świadomość",
rodzina, praca, związki i nie mam na myśli tylko partnerskich a każda relacja, która mnie.."wciąga"
czasy...w których żyję
to, dzięki temu wybieram, to one są kierunkiem, to im często daję pierwszeństwo..przed moją intuicją
często też, poddaje się czyjejś intuicji

zbiegi okoliczności...odkrywają przede mną...nowe pola
to jak w grze komputerowej, gdzie nowy teren, kolejny lewel odkrywa się..gdy przejdę, zakończę obecną misję, powoli odkrywają się kolejne obrazy, nowe a stare nie znikają i można zawsze do nich wrócić, aby np. się czegoś douczyć, perspektywa się powiększa, pole działania również, ja mam nowe doświadczenia, dodatkowe życia ;)
zbiegi okoliczności..zawsze są pozytywne
zawsze zaskakują i pocieszają.. dodają powera

nigdy, nie są wyłącznie...moje
dotyczą..wszystkich, z którymi się "wiążę"
i... takie mam jakieś poczucie...ma to związek z powiedzeniem, "że ktoś Cię może ściągnąć w dół".....zawsze, są pod tego słabszego w związku...

jest na to sposób..."odwiązać się" :)

akacja46 - Pon 04 Sie, 2014 16:45

endriu napisał/a:
trzeźwienie to jest wg mnie zajmowanie się swoim alkoholizmem

Jak długo można (albo jak długo należy) zajmować się tą dyscypliną i... samym sobą?

szymon - Pon 04 Sie, 2014 19:32

akacja46 napisał/a:
endriu napisał/a:
trzeźwienie to jest wg mnie zajmowanie się swoim alkoholizmem

Jak długo można (albo jak długo należy) zajmować się tą dyscypliną i... samym sobą?


tyle :)

endriu - Pon 04 Sie, 2014 20:08

akacja46 napisał/a:
Jak długo można (albo jak długo należy) zajmować się tą dyscypliną i... samym sobą?

myślę, ze 5 lat wystarczy

Jędrek - Pon 04 Sie, 2014 20:13

endriu napisał/a:
akacja46 napisał/a:
Jak długo można (albo jak długo należy) zajmować się tą dyscypliną i... samym sobą?

myślę, ze 5 lat wystarczy

A później można iść pić.

Matinka - Pon 04 Sie, 2014 20:21

endriu napisał/a:
trzeźwienie to jest wg mnie zajmowanie się swoim alkoholizmem


Dla mnie przeciwnie trzeźwienie polega na zajmowaniu się życiem.

akacja46 napisał/a:
Jak długo można (albo jak długo należy) zajmować się tą dyscypliną i... samym sobą?


Póki świeczka nie zgaśnie.

endriu - Pon 04 Sie, 2014 20:22

kto chce może iść pić, ja tego nie wybieram...
Mar123 - Wto 05 Sie, 2014 07:31

Matinka napisał/a:
Dla mnie przeciwnie trzeźwienie polega na zajmowaniu się życiem.

Matinka napisał/a:
Póki świeczka nie zgaśnie.


Zgadzam sięi z jednym, i z drugim, właśnie to staram się robić

Jo-asia - Wto 05 Sie, 2014 08:14

Alkoholizm a zbiegi okoliczności.
Nie pamiętam już, czy o tym pisałam :bezradny:
jeśli tak..znaczy, moje odpowiedzi nadal, mnie nie zadowalają ;)
Ten okres, jest dla mnie ciekawy, bo funkcjonowałam na innych częstotliwościach.
Próbując sobie przypomnieć..jak to było, od razu mam "ciężkość myśli".
Jest ciemno i ponuro. Trudno, mi jest cokolwiek zobaczyć, przypomnieć sobie.
I brak uczuć. Zbiegów okoliczności..brak. Do momentu, kiedy dopuszczam..poddaje w wątpliwość..czy aby się nie uzależniłam. Wtedy, znowu "zbiegi" się pojawiają.
Ten czas picia, to zamknięcie się..na informacje z zewnątrz. Pamiętam w pracy, po powrocie z terapii, parę osób..mówiło "zmieniłaś się..zaczęłaś słuchać"
Alkoholizm to czas, w którym żyłam w..dosłownie...swoim świecie. Dokładnie działo się to..czego się spodziewałam.
Pamiętam, jak dostałam zwrot pieniędzy..kupę, na tamte czasy i na mój zasób portfela, kasy..za pracę w służbie zdrowia. To był koniec roku. Pierwsza myśl była...o! coś się za chwilę wydarzy złego. Mąż, stracił pracę..za miesiąc.
Była pewność, że wszystko jest trudne, bo taka jest moja "karma", potrzebna do zbawienia. Była pewność, że tylko ja, mogę temu podołać. Była pewność, że nie ma innych możliwości, odpowiedzi i bunt...jeśli ktoś, próbował podważyć, moje myślenie.
Było też, dokładne planowanie, przewidywanie wszystkiego..oczywiście, nigdy pozytywnego. Brak reakcji spontanicznych. Tłumienie uczuć..ze szczególnym naciskiem, na tłumienie uczuć nieprzyjemnych. Rozwiązywanie konfliktów, po wcześniejszym opanowaniu złości.

Gdy patrzę na to z boku, to zbiegi okoliczności...były. Mówiły do mnie, pokazywały inne rozwiązania, inne scenariusze. Ja wtedy widziałam je..jako, kolejny bagaż..do którego muszę przywyknąć, którego nikt za mnie nie jest w stanie udźwignąć. Czym, tego było więcej, tym czułam się bardziej doceniona przez "boga"..bo o to, jestem taka wyjątkowa..bo kolejny problem i to, na moich barkach. Aby utrzymać to myślenie, piłam. Dzięki, temu się nie buntowałam. Realizowałam, poświęcanie..się, dla wyższych idei.

Jo-asia - Wto 05 Sie, 2014 08:57

Czas terapii, to otwarcie się na zbiegi okoliczności. Otwarcie i jednocześnie, podważanie swojego myślenia. Oparcie się, na informacjach z zewnątrz. Zawierzenie, że inni wiedzą lepiej.
Chwila, gdy zaczynam próbę myślenia samodzielnego..jest przeze mnie zapamiętana, bardzo mocno.
Ten czas, był walką..we mnie. Walką ze strachem.

Conradus78 - Wto 05 Sie, 2014 09:36

Jo-asia napisał/a:
Alkoholizm a zbiegi okoliczności.

Czy ja wiem? Jestem przekonany, że zbiegów okoliczności raczej nie ma. Podobnie jak nie ma przypadków. Sądzę, że wszystkie zdarzenia zarówno związane z moim piciem, konsekwencjami picia, trzeźwieniem, a także jego konsekwencjami nie są przypadkowe, stąd raczej trudno je nazwać zbiegami okoliczności. Są to raczej zdarzenia związane ze sobą na zasadzie przyczyny i wyniku, który to wynik staje się przyczyną kolejnych zdarzeń. Kiedy te relacje przyczynowo skutkowe zaczynają się nawarstwiać, a moja pamięć przestaje je ogarniać, bo w pewnym momencie jest to nieuniknione, zaczynam postrzegać rzeczywistość jako szereg zbiegów okoliczności. Tyle tylko, chyba nie tędy droga. Po to natomiast byłem na terapii, po to uczestniczę w mityngach, by moja pamięć, ale także odczuwanie, pozwalały mi na odkrywanie co z czego wynika.

Jo-asia - Wto 05 Sie, 2014 10:01

Conradus78, nie będę cytować..mimo, że chciałam, cała Twoja wypowiedź jest tak spójna, że wyrwanie z kontekstu...skrzywiło by jej sens :)

Tak.
Picie i terapia, dla mnie to dwa skrajne bieguny.
Jeden, tylko ja..drugi, tylko oni.
A dopiero..środek pozwolił mi na (i tu zacytuję ;) )
Conradus78 napisał/a:
odkrywanie co z czego wynika.

endriu - Wto 05 Sie, 2014 20:29

Conradus78 napisał/a:
Czy ja wiem? Jestem przekonany, że zbiegów okoliczności raczej nie ma. Podobnie jak nie ma przypadków. Sądzę, że wszystkie zdarzenia zarówno związane z moim piciem, konsekwencjami picia, trzeźwieniem, a także jego konsekwencjami nie są przypadkowe, stąd raczej trudno je nazwać zbiegami okoliczności. Są to raczej zdarzenia związane ze sobą na zasadzie przyczyny i wyniku, który to wynik staje się przyczyną kolejnych zdarzeń. Kiedy te relacje przyczynowo skutkowe zaczynają się nawarstwiać, a moja pamięć przestaje je ogarniać, bo w pewnym momencie jest to nieuniknione, zaczynam postrzegać rzeczywistość jako szereg zbiegów okoliczności. Tyle tylko, chyba nie tędy droga. Po to natomiast byłem na terapii, po to uczestniczę w mityngach, by moja pamięć, ale także odczuwanie, pozwalały mi na odkrywanie co z czego wynika.


i wszystkie wywody Joasi wzięły w łeb :D

brawo Conradus78, podzielam Twoje zdanie, mam podobny na to pogląd, włączyłbym tylko w to Boga jeszcze...

Jo-asia - Śro 06 Sie, 2014 08:16

endriu napisał/a:
i wszystkie wywody Joasi wzięły w łeb :D

no tak...
już dawno, miałam iść dalej a kręcę się w koło
pewnie, czekałam na podsumowanie Conradus-a78,
:)
Conradus78 napisał/a:
także odczuwanie, pozwalały mi na odkrywanie co z czego wynika.

terapia mnie tego nauczyła, mityngi utrwaliły... a życie pozwala poprzez czucie, rozumieć

Aby żyć, potrzebna mi jest energia.
Podstawowe źródła znamy wszyscy.
Ja się chce przyjrzeć, energii.. którą czerpię "z innych".
Pojęcie "wampir energetyczny", jest skrajnym przykładem na to.. jak to się odbywa. Skrajnym, bo zatacza bardzo szeroki krąg, dotyka wielu i mocno.. wysysa. Nie dając nic w zamian.

Po co, mi to?
Aby siebie lepiej poznać.
Aby energią rozporządzać... "ekonomicznie" ;) znaczy, dawać i otrzymywać, równocześnie.

To jest o tyle ciekawe, że w ten sposób ja pozbywam się "kontroli" nad innymi, pozbywam się.. kontrolowania siebie przez innych.

Mam problem. Książka nie daje się edytować i nie mogę z niej nic skopiować i wkleić, aby przybliżyć to o czym mówię. Jest to oparte na "w co grają ludzie." Fajnie są rozpisane, poszczególne tabele postaw. A ja, nie umiem tak tego przedstawić.
Chwilowo odpuszczam .. :)

matiwaldi - Śro 06 Sie, 2014 08:23

Jo-asia napisał/a:
już dawno, miałam iść dalej a kręcę się w koło

kręć się proszę,kręć dalej.......
Jo-asia napisał/a:
Chwilowo odpuszczam ..

z powodu jednego ignoranta ......
proszę Cię............
8)

Jo-asia - Śro 06 Sie, 2014 08:27

matiwaldi napisał/a:
z powodu jednego ignoranta ......
proszę Cię............
8)

z powodu... braku umiejętności kopiowania :p
muszę poszukać sposobu, jak Wam to przybliżyć
a puszczam... bo wtedy, samo się zrobi ;)

Conradus78 - Śro 06 Sie, 2014 09:37

Jo-asia napisał/a:
z powodu... braku umiejętności kopiowania :p
muszę poszukać sposobu, jak Wam to przybliżyć

Po co? Przybliżaj nam siebie. Na tyle ile chcesz, potrafisz i na ile Tobie to pomoże. Nic więcej.

szika - Śro 06 Sie, 2014 13:12

Jo-asia napisał/a:
Picie i terapia, dla mnie to dwa skrajne bieguny.
Jeden, tylko ja..drugi, tylko oni.


ja to postrzegam troche inaczej...
picie - to była ucieczka od samej siebie... przede wszystkim od siebie, bo ze sobą nie mogłam wytrzymać... ze światem zresztą też nie...
trzeźwienie - come back do siebie samej... najpierw poprzez poznawanie świata wokół, potem już do siebie... owszem - inni mi w tym pomagali, na przykład mówili mi jak mnie postrzegają... w końcu sama "zaskoczyłam" o co tu biega i... do siebie dotarłam, czy też inaczej - docieram :)

ta podróż do swojego wnętrza, do istoty mojego istnienia to własciwie niekończąca sie przygoda, najpierw bolesna, teraz frajda ... :okok:

Jo-asia - Czw 07 Sie, 2014 07:59

Conradus78 napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
z powodu... braku umiejętności kopiowania :p
muszę poszukać sposobu, jak Wam to przybliżyć

Po co? Przybliżaj nam siebie. Na tyle ile chcesz, potrafisz i na ile Tobie to pomoże. Nic więcej.


Miałam inny plan...zmieniam go :mgreen:
to, co się ostatnio dzieje, w pracy...
mam ciąg zdarzeń, błędów
wchodząc w te sytuację, widzę swoje intencje..szczere, starania i "oddanie" sprawie
w tym samym czasie, pojawiła się osoba.. (nie wiem czy to ma związek)
tacy ludzie jak ona, wracają jak bumerang, znaczy się...mam coś nadal do przepracowania
ogólnie, nie mam problemu z autorytetami....prócz takimi, w jej "formie"
wzbudza we mnie irytację, ogromny bunt
mam ochotę wykrzyczeć jej to...nie robię tego
pozwalam wyjść emocjom, bez słów
nie wiem też czy to ma związek :p ... pojawiło się zmęczenie fizyczne, tak duże, jak dawno mi nie towarzyszyło

pisząc o tym, widzę jeszcze jak się spinam.. na samą myśl o niej
wczoraj, dałam się jej wykrzyczeć, z całych sił..starałam się nie wziąć tego na siebie...udało mi się, i moje zdziwienie..gdy po czasie, pierwszy raz od niej usłyszałam dziękuję

świadomość, tego co się dzieje...pomaga
łatwiej o przebaczenie i zrozumienie, mechanizmy działają z automatu

Właśnie taką pracę nad sobą mam na myśli.
Uświadamiać sobie te mechanizmy, aby nie wciągały mnie i nie odbierały...mojej energii. To jest układ naczyń połączonych. Gdzieś mnie ktoś wyssa (cokolwiek miałoby to znaczyć :p ) a ja, później w taki sam sposób.. uzupełnię.
Taka energia, wystarcza na chwilę i jest dostępna póki obiekt, jest w zasięgu. Później, trza szukać innego.

Thomasson - Czw 07 Sie, 2014 09:42

Dla mnie krok pierwszy ma niewiele wspólnego z zbiegami okoliczności, bardziej było to postawienie rzetelnej diagnozy opartej na faktach. Jak przedmówcy potwierdzę: przyczyna-skutek, akcja-reakcja. Dzisiaj wiem dlaczego moje życie potoczyło się tak a nie inaczej. A gdybanie... nie było innej możliwości i już. Dzieje się to co dziać się musi bo gdyby mogło być inaczej to by było. Podsumowując- cały wszechświat od niezmierzonej wieczności zmierzał do tego miejsca w którym usiadłem z kubkiem kawy przy laptopie pisząc ten post (oczywiście świat zmierzał też do tych wszystkich innych rzeczy które teraz się dzieją).

A zbiegi okoliczności, działanie opatrzności, doszukiwanie się ręki boga... trochę romantyczne myślenie, jak dla mnie zbyt kreatywne. Rozważając hipotetycznie to albo bóg stworzył zasady rządzące światem i teraz "patrzy i się śmieje" a człowiek na drodze kontemplacji ma szansę jakoś wyjść na prostą, lub też bóg ciągle tworzy zasady działania świata i tu również kontemplacja ma uzasadnienie. Możliwe też że świat posiada nieskończony potencjał i możliwe jest wszystko a zwłaszcza to na co składają się aktualne okoliczności... bla bla bla

Z całą stanowczością wątpię aby jakikolwiek bóg poganiał czarnego kota by ten przebiegł mi drogę i ostrzegł przed czymś złym. Jestem w czepku urodzony a po du*** od życia i tak dostałem.

szika - Czw 07 Sie, 2014 09:45

Thomasson napisał/a:
zbyt kreatywne

a co to znaczy? dokładniej?

Guido - Czw 07 Sie, 2014 10:30

Thomasson napisał/a:
Dzieje się to co dziać się musi bo gdyby mogło być inaczej to by było. Podsumowując- cały wszechświat od niezmierzonej wieczności zmierzał do tego miejsca w którym usiadłem z kubkiem kawy przy laptopie pisząc ten post


Gdybyśmy mogli znać dokładnie położenie każdej cząstki, jej pęd, kierunek, bla bla bla...
A zasada nieoznaczoności? A efekt motyla?
Może świat jest chaosem? A gdy w chaosie, czystym przypadkiem, coś się ułoży w jakiś wzór, odczytujemy to z zapałem i nadzieją jako "znak boży", opatrzność, zbieg okoliczności, albo coś innego.
Jeśli rozsypiesz na podłodze puzzle też jest cień prawdopodobieństwa że dwa albo trzy z nich same się dopasują, a przynajmniej znajdą dosyć blisko siebie, na tyle blisko, by to nie wyglądało na przypadek...

Jo-asia - Czw 07 Sie, 2014 10:33

Thomasson napisał/a:
A zbiegi okoliczności, działanie opatrzności, doszukiwanie się ręki boga... trochę romantyczne myślenie, jak dla mnie zbyt kreatywne.
Thomasson napisał/a:
Z całą stanowczością wątpię aby jakikolwiek bóg poganiał czarnego kota by ten przebiegł mi drogę i ostrzegł przed czymś złym. Jestem w czepku urodzony a po du*** od życia i tak dostałem.

Witaj :)
coraz bardziej mi się podoba, ten wątek :rotfl:
zacznę od du** strony :p
bo stąd właśnie moje..doszukiwanie się
bo już d**ę mam tak poobijaną, że czas pomyśleć kreatywnie :mgreen:
koniec z odtwarzaniem starych schematów,
kiedy raz jeden zrobiłam inaczej...znaczy zamiast iść pić..poszłam na detox..świat..bóg czy co tam jest...pokazał mi możliwości, o których nawet nie wiedziałam :)

Jacek - Czw 07 Sie, 2014 10:43

Thomasson napisał/a:
Dzisiaj wiem dlaczego moje życie potoczyło się tak a nie inaczej.

Thomasson napisał/a:
bla bla bla

ale nie wiesz co będzie jutro :figielek:
nawet jak se to bardzo,bardzo zaplanujesz :mgreen:
Thomasson napisał/a:
bardziej było to postawienie rzetelnej diagnozy

Thomasson napisał/a:
bla bla bla

a ile to razy se ją stawiał???
Thomasson napisał/a:
Z całą stanowczością wątpię aby jakikolwiek bóg poganiał czarnego kota by ten przebiegł mi drogę

a i owszem,podobnie cię ,abyś wlazł od kuchni,tak bez dzień dobry
a może to był taki zbieg okoliczności,a może czyjś plan :mgreen:

Thomasson - Pią 08 Sie, 2014 00:06

szika napisał/a:
Thomasson napisał/a:
zbyt kreatywne

a co to znaczy? dokładniej?


Zbyt kreatywne-jak dla mnie. Może źle pojmuje zbiegi okoliczności ale mam wrażenie że chodzi o zjawiska które dziwnie do siebie pasują, odwracają życie do góry nogami itp. pisałem też o tzw ręce boga i myślę że potrzeba naprawdę dużo twórczego wysiłku by takie rzeczy dostrzegać, nadawać im sens. Pewnie jest to kwestia nastawienia zależnego od światopoglądu więc ciężko dyskutować. Babci wyczuwającej obecność zmarłych nie wchodzę z butami do światopoglądu więc i tutaj niewiele mogę powiedzieć.
Gdy słyszę o łasce trzeźwienia to myślami wracam do tych przyjaciół którzy umarli na alkoholizm i jakoś nie czuje się wyróżniony, a statystyki odnośnie alkoholizmu są okrutne. Albo działanie opatrzności obejmuje wszystkie zjawiska albo wcale jej nie ma. Oczywiście miałem w życiu kilka chwil które dzisiaj mógłbym nazwać przełomowymi ale na tamten czas były to tylko kolejne z życia chwile. Najdonioślejszy zbieg okoliczności mogę zrównać rangą do porannej zupy mlecznej, bo w obu sytuacjach byłem tym samym kolesiem z tym samym diabłem pod skórą. Jednak wyczuwam w tym tęsknotę za oświeceniem, za chwilą która odmieni charakter... kiedyś oczekiwałem gromu z jasnego nieba po którym przestałbym popełniać te same błędy a dzisiaj spokojnie, pokornie próbuje jak skarabeusz swe g**** toczyć.

Jędrek - Pią 08 Sie, 2014 06:30

Guido napisał/a:

Może świat jest chaosem? A gdy w chaosie, czystym przypadkiem, coś się ułoży w jakiś wzór, odczytujemy to z zapałem i nadzieją jako "znak boży", opatrzność, zbieg okoliczności, albo coś innego.
Jeśli rozsypiesz na podłodze puzzle też jest cień prawdopodobieństwa że dwa albo trzy z nich same się dopasują, a przynajmniej znajdą dosyć blisko siebie, na tyle blisko, by to nie wyglądało na przypadek...

Czyli w takim przypadku musiałbym być bardzo nieuważną albo bardzo nieświadomą tego co sie wokół mnie dzieje osobą...
Bo na te kilka razy co mogłem umrzeć po pijoku a jakimś cudem mi się usrało to.....
na każdym kroku moje życie jest zagrożone? no w sumie tak... w tym chaosie w każdej chwili może mi się wbić w plecy nóż trzydzieści osiem razy... albo upadnie na głowę wiatrak teoretycznie zabudowany na wybrzeżu......
To ponad moje zdolności pojmowania. A poza tym chaos ma się nijak do mojego doświadczenia.

Jo-asia - Pią 08 Sie, 2014 08:23

Guido napisał/a:
A zasada nieoznaczoności? A efekt motyla?
Może świat jest chaosem?

i te puzzle...

gdzieś tam..kiedyś czytałam
że to co sobie wymyślę..to sobie udowadniam

:rotfl: jesteś genialny, we wprowadzaniu chaosu w moim myśleniu
dzięki :buziak:

Conradus78 - Pią 08 Sie, 2014 08:42

Thomasson napisał/a:
Gdy słyszę o łasce trzeźwienia to myślami wracam do tych przyjaciół którzy umarli na alkoholizm i jakoś nie czuje się wyróżniony(...). Albo działanie opatrzności obejmuje wszystkie zjawiska albo wcale jej nie ma.

Moim zdaniem opatrzność obejmuje wszystkie zjawiska, zarówno te, z których zdajemy sobie sprawę, jak i te, których nigdy nie będzie dane nam poznać lub choćby nawet w nieznacznym stopniu doświadczyć. I podobnie rzecz być może ma się ze zdrowieniem z alkoholizmu. Innymi słowy za mnie nikt nie wytrzeźwieje. Truizm, ale jakże okrutnie prawdziwy. A jeżeli zdarzyłoby się, że zapiłbym i załóżmy umarł, to niech nie mieszam do tego opatrzności, bo możliwości, bym nie sięgał mam w tej chwili praktycznie nieograniczone. Również możliwości, bym zdrowiał tak właśnie są. I to jest opatrzność. Tyle, że nie szukam gromu z jasnego nieba, ale skorzystałem z rzeczy bardzo przyziemnych, ot choćby takie jak terapia, mityngi, czy fora takie jak to. I to właśnie jest opatrzność - przynajmniej dla mnie.

Guido - Pią 08 Sie, 2014 11:00

Jo-asia napisał/a:
gdzieś tam..kiedyś czytałam
że to co sobie wymyślę..to sobie udowadniam


Mówiąc inaczej: wierzymy w to, czego pragniemy. A dopiero potem pragniemy tego, w co wierzymy.
To takie trochę myślenie życzeniowe.
Pragnę, by moim życiem kierowała opatrzność? Zatem wierzę w to i momentalnie odnajduję wszędzie wokół dowody.
Pragnę, by Bóg był miłością, by mnie zbawił? Zatem w takiego Boga będę wierzył.
Ta wiara przynosi pociechę. Czy ma moc kreowania rzeczywistości, naginania jej do pragnień wierzącego? Oczywiście nie, ale któż by się tym przejmował. Każdy chce po prostu przeżyć swoje życie w poczuciu sensu.

Jacek - Pią 08 Sie, 2014 11:28

Guido napisał/a:
Ta wiara przynosi pociechę. Czy ma moc kreowania rzeczywistości, naginania jej do pragnień wierzącego? Oczywiście nie,

ma :tak:
kiedyś jakiś lekarz,zauważył że ludzie wierzący szybciej wracają do zdrowia
co by to nie było,mawia się - "wiara czyni cuda"

Guido - Pią 08 Sie, 2014 11:35

Jacek napisał/a:
Guido napisał/a:
Ta wiara przynosi pociechę. Czy ma moc kreowania rzeczywistości, naginania jej do pragnień wierzącego? Oczywiście nie,

ma :tak:
kiedyś jakiś lekarz,zauważył że ludzie wierzący szybciej wracają do zdrowia
co by to nie było,mawia się - "wiara czyni cuda"


No tak... Kiedyś była też modna taka książka "Potęga podświadomości". Autor opisywał dziewczynę, która tak straszliwie pragnęła jakiejś sukienki, że w końcu dostała ją w prezencie (od kogoś nieświadomego jej pragnień, rzecz jasna).

Modlitwa jest jak homeopatia - rzeczywiście działa, ale tylko na tych, którzy mocno w nią wierzą.
Czy to działa modlitwa, czy homeopatia? Czy świadczy to o wciąż niezbadanej potędze naszego umysłu?
Nie dowodzi to, że wiara jest PRAWDZIWA, ale że DZIAŁA - a to większości ludzi wystarczy.

Jacek - Pią 08 Sie, 2014 11:41

Guido napisał/a:
Nie dowodzi to, że wiara jest PRAWDZIWA,

chciałem ci odpowiedzieć - że i ja tak uważam
ale przeszła mnie myśl że jednak wiara jako przedmiot sama w sobie daje efekt
czyli nie sama wiara,ale wspomaga wierzącemu
kurce nie umiem tego wyjaśnić :nerwus: ale cheba łapiesz co mam na myśli :roll:

Guido - Pią 08 Sie, 2014 12:10

Jacek napisał/a:
Guido napisał/a:
Nie dowodzi to, że wiara jest PRAWDZIWA,

chciałem ci odpowiedzieć - że i ja tak uważam
ale przeszła mnie myśl że jednak wiara jako przedmiot sama w sobie daje efekt
czyli nie sama wiara,ale wspomaga wierzącemu
kurce nie umiem tego wyjaśnić :nerwus: ale cheba łapiesz co mam na myśli :roll:


Ujmijmy to w ten sposób:

Wierzący WIERZY W COŚ (Boga, Siłę Wyższą, etc.), a ponieważ wiara mu pomaga, przynosi ulgę, pomaga nawet w wyzdrowieniu z choroby, przyjmuje że TREŚĆ jego wiary jest PRAWDZIWA.

Prawda jest taka, że fakt, iż wiara DZIAŁA (pomaga mu, przynosi ulgę), nie dowodzi prawdziwości tego, czego dotyczy (Boga, Siły Wyższej), a dowodzi jedynie tego, że DZIAŁA.
Wierzący wierzy, że poprzez wiarę działa bezpośrednio Bóg, Siła Wyższa.
Być może jednak to wcale nie Bóg, ale sama WIARA mu pomaga.
Dlaczego? Bo wiara ma wielką moc uzdrowicielską, co jak sądzę będzie kiedyś możliwe do wyjaśnienia również na drodze naukowej. Wiara najprawdopodobniej powoduje tak ogromne, korzystne zmiany w mózgu wierzącego, że powoduje to szereg dobrotliwych dla niego efektów (podniesienie samopoczucia, wyzdrowienie z choroby).

Dlatego absolutnie nie powinno się odbierać ludziom ich wiary. Nie powinno się ich przekonywać, na modłę wojujących ateistów, że ich wiara jest bezzasadna, że wierzą w coś, co być może nie istnieje. Nie powinno się im wmawiać, iż to może wcale nie Bóg (Siła Wyższa, etc.) im pomaga, lecz "tylko" sama wiara.
Bo i po co im to mówić, po co ich na siłę uświadamiać, skoro ta wiara im pomaga, a nie czyni nikomu żadnej szkody?

Konkluzja dla mnie jest taka:
Gorzej mają ci niewierzący. Nie sposób bowiem tak od ręki znaleźć sobie coś, w co można wierzyć. Owszem, mogę wierzyć w niezbadaną potęgę umysłu, w to że człowiek z natury zdolny jest do wielu niesamowitych rzeczy, z których istnienia nawet nie zdaje sobie sprawy. I rzeczywiście, wierzę w to, ale ile wspólnego ma moja wiara z wiarą głęboko religijnej staruszki?
Tego nie wiem, i nigdy się nie dowiem. Nie będę bowiem nigdy głęboko wierzącą staruszką i nie jestem w stanie wejść w jej umysł, jak nie jestem w stanie wejść w umysł nietoperza.

(Rany, ależ ja się ostatnio rozpisuję...)

Jo-asia - Pią 08 Sie, 2014 12:11

Guido napisał/a:
Oczywiście nie

czy aby na pewno...to takie oczywiste?

i proszę..o litość, bo za chwilę..już nie będę miała o czym pisać :beczy:
:buzki:

Jo-asia - Nie 10 Sie, 2014 19:15

Wrócę do chaosu...
nie lubię tego tematu, omijam i nie chcę o nim myśleć
nie szukam, czym jest..bo?
bo, jest podważeniem wszystkiego w co wierzę
w to..że wszystko ma swój cel i sens i swój porządek
i jasne..mogłabym go zostawić..no bo, po co mi to?
mnie, zwykłej Aśce..która zwyczajnie, żyje?
jakie, to ma znaczenie?
właśnie, po to...żeby dostrzec brak znaczenia porządku

mam w mieszkaniu niezły burdel, remont w pokoju syna..taki z podłogą włącznie
wszystkie graty jego, są teraz u mnie, wszystko co miało swoje miejsce..to miejsce zmieniło
taki chaos, że nie widzę, rzeczy które mam tuż pod nosem, tylko dlatego, że wcześniej, nigdy w tym miejscu nie leżały
taki chaos...wpłynął nawet, na czytanie ze zrozumieniem zwykłej lektury "o czym jest ten film"..dwie linijki zaledwie, wpłynął na wymawianie słów :shock: przestawianie sylab

to wszystko..pozwoliło mi zobaczyć, jak porządek wpływa na mnie, jak pozbawia mnie angażowania, jak działa moje schematyczne działanie, widzenie, myślenie
jak wiele mi umyka...

Póki wiara pomaga, rozwija..jest ok, a co gdy wpływa destrukcyjnie?
jak przekonać wierzącego..że jego prawda go zabija?
czy.. łatwo było to powiedzieć mnie..jako alkoholiczce?

Życie w chaosie, jest twórcze.
Życie w porządku, jest odtwarzaniem.
Jednym słowem dostrzegłam sens w chaosie..niewiedzy.

Podważanie wiary, jest dla mnie twórcze..bo wyzwala szukanie innych rozwiązań.
Z drugiej strony, wszystkie te rozważania i tak mają podsumowanie..jakie to ma znaczenie? po co, ci to?
W głowie słyszę zaraz głos...uciekasz od życia.
A kto wie..co to jest życie, czym jest życie? ;)

Dziś ja se popisałam.
Nie wiem, po co Guido..tak się stało. Nie chciałam zatrzymać Twojego pisania..chciałam tylko, zatrzymać podważenie tego w co wierzę ;) dziękuję, że Ci się to udało :) Do tego, zaś :[ ostatnie Twoje posty, zauważyłam dopiero dziś...o co w tym chodzi? :bezradny: zabij mnie a nie wiem ;)

Guido - Pon 11 Sie, 2014 11:14

Jo-asia napisał/a:
wszystkie te rozważania i tak mają podsumowanie..jakie to ma znaczenie? po co, ci to?
W głowie słyszę zaraz głos...uciekasz od życia.


Większości ludzi rozważania te nie są do niczego potrzebne.
"To nie moja bajka", "Ja to jestem konkretny facet", i inne takie.
I dobrze – każdy ma swój pułap poczucia zakorzenienia w świecie. Jeden się zadowoli gotowcem w postaci jakiejś religii, czy doktryny albo ideologii (co bywa groźne). Innemu nawet i to nie jest do niczego potrzebne – nie szuka odpowiedzi, nie stawia pytań, wystarcza mu zjadanie powszedniego chleba i wychowywanie dzieci. (Absolutnie takiej postawy nie deprecjonuję – jest chwalebna, jak każda inna, jeśli daje zadowolenie i szczęście.)

Ale są i tacy, którzy po prostu muszą filozofować, chociaż wiedzą że żadnych pewnych odpowiedzi i tak nie otrzymają. Muszą, nawet w szarej codzienności, czuć powiew absolutu na plecach. Muszą, nawet gdy odbierają dziecko z przedszkola albo gotują obiad, czuć w sobie ciągłe otwarcie na nieskończoność.
Są i tacy (jak niejaki Guido), dla których jest to niezbędne w trzeźwieniu.

Ja nie wierzę w celowość we wszechświecie. Ale nie wierzę też w to, że ona nie istnieje – możemy jedynie snuć domysły.
Jeśli nawet mogę osobiście dostrzegać i doświadczać przejawów jakiegoś rodzaju porządku wokół mnie, zdaję sobie jednak sprawę iż może to być tylko iluzja umysłu, który nawykowo wszystko określa, kategoryzuje, szufladkuje, przyporządkowuje, wszędzie poszukuje wzorów, matryc, etc. Tak wyewoluował nasz mózg, w takiej obecnie sytuacji się znajdujemy. Dopatrując się porządku w chaosie, czujemy się może bezpieczniej w świecie.

Nie wiem też do końca czym mógłby być chaos... Czy bezładem, kosmicznym rozgardiaszem? Nie, raczej po prostu Naturą, Wszystkim, tym co jest. Nie ma w nim uporządkowania i celowości w takim znaczeniu, jakie my zwykle nadajemy tym pojęciom, ale może istnieć w nim jakiś wyższy porządek, jakieś ogólniejsze prawo, które powoduje że rzeczy widziane przez nas w skali mikro jako przypadkowe i nieuporządkowane, z perspektywy makro (kosmicznej, „boskiej”) – układają się w piękną symfonię, w jakiś kosmiczny fraktal.

Jo-asia - Pon 11 Sie, 2014 15:26

Guido napisał/a:
Nie wiem też do końca czym mógłby być chaos... Czy bezładem, kosmicznym rozgardiaszem? Nie, raczej po prostu Naturą, Wszystkim, tym co jest. Nie ma w nim uporządkowania i celowości w takim znaczeniu, jakie my zwykle nadajemy tym pojęciom,

parę określeń..pustka, brak przywiązania do czegokolwiek
mnie po przeczytaniu tego...zatkało
bo to, jest to..do czego dążę w duchowości
odkrywanie kolejnych przekonań..kodów, wzorców, czy to jak to tam nazywa
i odcinanie, odwiązywanie się od nich
ja widzę w tym cel, sens, pasję.. mojego życia
w przyrodzie naturalnej..widzę własnie chaos, gdzie wszystko razem współgra, gra..
Guido napisał/a:
piękną symfonię, w jakiś kosmiczny fraktal.



ps. wczoraj w domu odwiedził mnie szczur
bałam się go 8|
chciałam się go pozbyć, czułam się nieswojo
zaraz w głowie miałam, bo choroby roznosi..bo niebezpieczny itp itd
szukałam w internecie..coś co by pomogło i moje zdziwienie..że na innych kontynentach, jest ceniony, coś z bogactwem :szok: a niektórzy mówią, że nie dobrze gdy w zagrodzie brak szczurów
i jak tu wierzyć w cokolwiek się wie :p
z mieszkania wyszedł, na własnych nogach..a gdzie go ponosiły, któż to wie :)

Guido - Wto 12 Sie, 2014 08:04

Jo-asia napisał/a:
odkrywanie kolejnych przekonań..kodów, wzorców, czy to jak to tam nazywa
i odcinanie, odwiązywanie się od nich


Któryś z mądrych ludzi ze Wschodu powiedział, że człowiek przez większość czasu ma na sobie bardzo wiele kimon, w które ubrał się w ciągu życia.
Duchowość polega na zdejmowaniu z siebie tych kimon.

szika - Wto 12 Sie, 2014 08:25

co do przekonan, kodów...
konflikt wewnetrzny jest wtedy gdy koniecznie chcę coś z siebie wyrzucic, wyplenić jak chwast, odrzucić, zmienic...
a przecież niektóre przekonania są dla mnie dobre...
na przykład takie, że aby egzystować, jeść, mieć dach nad głową trzeba pracować, że nie wolno wykorzystywać innych ludzi do tego, a już fatalnie gdy odbywa się to wbrew ich woli...

zatem chyba nie chodzi tu o
Jo-asia napisał/a:
odcinanie, odwiązywanie się od nich

a właśnie o
Jo-asia napisał/a:
odkrywanie
i pełna ich akceptację, obserwację... wtedy odbywa się to w drodze wyboru i ma swoją moc...
Conradus78 - Wto 12 Sie, 2014 10:24

Nawet nagi król pozostaje królem. Pytanie tylko, czy usłyszy wołanie dziecka o tym, co oczywiste.
Stąd dla mnie proste pytanie, czy jestem tym kim jestem. Czy nie mam zbyt wielu kimon, szat i czego tam jeszcze.
Odpowiedź jest prosta. Nigdy tak całkowicie i absolutnie nie jestem tym kim jestem. Z zależności od sytuacji, roli w której jestem, zmieniam szaty. Muszę wszak pamiętać, bym nie zaczął wierzyć, że moje szaty to ja.

Jo-asia - Wto 12 Sie, 2014 16:07

szika napisał/a:
konflikt wewnetrzny jest wtedy gdy koniecznie chcę coś z siebie wyrzucic, wyplenić jak chwast, odrzucić, zmienic...

:mysli:
zatrzymała mnie ta myśl
konflikt jest na poziomie nieświadomym,
świadomość..wyciąga go na wierzch i podejmuje decyzję..co z tym robię dziś
tu, już nie ma konfliktu, jest akceptacja a ciekawość..co to się we mnie dzieje? pomaga mi spróbować podejść do sytuacji, inaczej niż zwykle

wrócę do tej osoby z pracy,
jej pierwszy dzień, pierwsze słowa..wzbudziły moją irytację (delikatnie mówiąc ;) )
już wiedziałam...znowu, mam szansę temu się przyjrzeć
miałam z nią zmianę, sam na sam...moje myśli próbowały wzbudzić we mnie strach, wywołać blokadę, zamknąć się na nią, przygotowywały mnie do walki....nie przywiązywałam się do nich, skoncentrowałam na tym, co mi się w niej podoba...podoba mi się jak pracuje
poszłam z dobrym nastawieniem i nie rozczarowała mnie, chciała mną kierować..bezdyskusyjnie..dałam jej to, gdy robiła jakiś "ukłon" w moja stronę dziękowałam...na koniec zmiany, sama robiłam bez pokazywania palcem a ona współgrała, pomagała mnie...naprawdę, byłam mile zaskoczona

pisząc to..widzę co we mnie się buntuje,
mam taką zdolność, że ludzie chętnie poddają się w pracy...moim sugestiom, mojemu kierowaniu...ten typ osób, nie przyjmuje nic do wiadomości..jest w stu procentach kontrolujący

świadomość wyzwania, pozwoliła mi podejść do niej bez uprzedzeń
wyzbycie się, jakiegoś przekonania..odcięcie od niego..wprowadziło we mnie spokój
nie zmieniłam w tym siebie...wręcz przeciwnie..właśnie sobą byłam
nie byłam sobą...gdy kierowało mną..coś tam (kod, przekonanie)

jest jeszcze jeden aspekt..gotowość
nic koniecznie i muszę...będzie czas, przyjdzie rada :)
wróci... czym bardziej nie chcę :p

Guido napisał/a:
Duchowość polega na zdejmowaniu z siebie tych kimon.

słyszałam porównanie do zdejmowania liści z kapusty..aż do głąba ;)

Guido - Śro 13 Sie, 2014 08:26

Jo-asia napisał/a:
wyzbycie się, jakiegoś przekonania..odcięcie od niego..wprowadziło we mnie spokój
nie zmieniłam w tym siebie...wręcz przeciwnie..właśnie sobą byłam
nie byłam sobą...gdy kierowało mną..coś tam (kod, przekonanie)


Czyli: konflikt wynika z nieuświadomionego, nawykowego myślenia, przywiązania do przekonań, schematów, kalek, klisz, etc.
Samoobserwacja umożliwia zaobserwowanie ich i w momencie przeniesienia z nieświadomości do świadomości konflikty znikają, a przekonania... przestają być przekonaniami, rozpuszczają się.
Uważnie i świadomie kierujemy swoim życiem.
Nie ma tu mowy o rezygnacji z siebie, tylko z tymi rzeczami o których sądzimy że są nami, z którymi się utożsamiamy.

Jo-asia napisał/a:
słyszałam porównanie do zdejmowania liści z kapusty..aż do głąba ;)


Proponuję hasło:
"Odnajdź w sobie wewnętrznego głąba!"

To chyba mądrzejsze, niż się na pozór wydaje...

JaKaJA - Śro 13 Sie, 2014 08:48

Cytat:
picie - to była ucieczka od samej siebie... przede wszystkim od siebie, bo ze sobą nie mogłam wytrzymać... ze światem zresztą też nie...
trzeźwienie - come back do siebie samej... najpierw poprzez poznawanie świata wokół, potem już do siebie... owszem - inni mi w tym pomagali, na przykład mówili mi jak mnie postrzegają... w końcu sama "zaskoczyłam" o co tu biega i... do siebie dotarłam, czy też inaczej - docieram

ta podróż do swojego wnętrza, do istoty mojego istnienia to własciwie niekończąca sie przygoda, najpierw bolesna, teraz frajda ... :okok:
_________________

Conradus78 - Śro 13 Sie, 2014 09:38

Odnalezienie w sobie wewnętrznego głąba daje bardzo pozytywną rzecz: dystans do rzeczywistości.
JaKaJA - Śro 13 Sie, 2014 09:42

Conradus78 napisał/a:
Odnalezienie w sobie wewnętrznego głąba daje bardzo pozytywną rzecz: dystans do rzeczywistości.
potwierdzam :tak: a do tego masę radości i ciągłego zadziwienia ;)
Jo-asia - Śro 13 Sie, 2014 11:10

No, kto by pomyślał :shock:
kiedyś, gdyby mnie ktoś głąbem nazwał...ojj, bolało by go ;) a mnie jeszcze bardziej :rotfl:
a to znalazłam...kiedyś, dostałam od szymona :)
(to, nie było na pw :mgreen: )

szymon napisał/a:
"- Cześ Kapusta!

- Cześć Głąbie!

- Nie jestem głąbem - Kapustą jestem
- Tylko ci się to wydaje Głąbie, że Kapustą jesteś.
- Wytłumacz mi proszę dlaczego tak uważasz ?
- Dobrze, a czy pozwolisz, że ciebie rozbiorę z liści?
- Och nie! Moje liście to wszytko co mam, dzięki liściom wiem kim jestem: zieloną pachnącą okrągłą kapustą.
- Twoje liście nie są tobą. Liście są wytworem twojego egotycznego umysłu, który sobie stwarza i kreuje twoja zieloną barwę nadając okrągłą formę. Myślisz, że jesteś kapustą, ale to jest iluzja twojego umysłu.
- Co trzeba uczynić, aby pozbyć się iluzji istnienia?
- Koniecznym jest zerwać z Ciebie te liście.
- Bardzo się boje!

- A więc zdejmijmy liść BEZPIECZEŃSTWA. Lęk nie istnieje! To tylko iluzja Ego. Twoje Ego się boi, bo wie, że jak teraz wyrwę liść, to natychmiast zwiędnie i uschnie. Ego kreuje nietrwałe, kruche formy z którymi Ty się teraz utożsamiłaś i myślisz, że jesteś strukturą liścia. Na szczęście, to tylko iluzja. Nic tobie nie zagraża, ty nie jesteś liściem kapusty.
Liść Bezpieczeństwa - jest nieświadomym źródłem ROZPACZY.

- Zdejmijmy liść KONTROLI. Kiedy go porzucisz przestaniesz pragnąc, pożądać zniknie chęć manipulacji. Pozbędziesz się chęci dokonywania zmian w kimkolwiek, pozbędziesz się chęci udowodnienia racji, nie będzie w tobie pragnienia, aby rzeczy czy osoby zachowywały się tak jak tego sobie życzysz. Ten liść blokuje w tobie Akceptację, co sprawia, że się tylko denerwujesz.
Liść Kontroli - jest nieświadomym źródłem BÓLU.

- Zdejmijmy teraz liść, który daje tobie poczucie WYJĄTKOWOŚCI. Pozbędziesz się potrzeby bycia ważną i wyróżniającą się spośród tłumu. Ten liść blokuje w tobie poczucie jedności ze wszystkim i wszystkimi.
Liść Wyjątkowości - jest nieświadomym źródłem KRYTYKI .

Zdjęliśmy wszystkie liście Głąbie, jak się teraz czujesz?

Bardzo spokojna i wyciszona. Żadne emocje nie mają nade mną przewagi, czuję w sobie ogromną moc i siłę. Nie ma we mnie pożądania, rozpaczy, bólu, krytyki, złości ani negacji. TERAZ, nie boję się powiedzieć życiu - TAK. Jestem przepełniona akceptacją i miłością
A co czujesz, kiedy patrzysz na świat ?

- Jest doskonały!

Zdejmowanie liści jest procesem tego co umysł nazywa „rozwojem” Rozwój jest iluzją, gdyż jest zależny od czasu i przestrzeni. Nie ograniczaj się!

Wystarczy posłużyć się swoją MYŚLĄ, a wszystkie liście opadną NATYCHMIAST
!"

szymon - Śro 13 Sie, 2014 11:58

ale zbieg okoliczności ;)
pterodaktyll - Śro 13 Sie, 2014 12:31

Guido napisał/a:
"Odnajdź w sobie wewnętrznego głąba!"

Conradus78 napisał/a:
Odnalezienie w sobie wewnętrznego głąba daje bardzo pozytywną rzecz: dystans do rzeczywistości.

JaKaJA napisał/a:
potwierdzam :tak:


Dobry głąb, nawet wewnętrzny, nie jest zły :mgreen:

olga - Śro 13 Sie, 2014 12:35

glab zewnetrzny to cos takiego jak egzoszkielet? :drapie:
Conradus78 - Śro 13 Sie, 2014 13:55

To nie egzoszkielet, tylko skóra nosorożca, dzięki której nie traktuję wszystkiego tak śmiertelnie poważnie. Wszystkiego, a przede wszystkim siebie samego.
Jo-asia - Nie 24 Sie, 2014 12:47

"paradoks kłamcy"
filozofowie Dekadencji...napiszcie proszę coś o tym :mgreen:

trafiłam na przykład:
matka adoptuje dziecko
mówi mu, że jest jego mamą
jeśli wierzy w to, że tak jest...nie rozgranicza matki rodzonej od matki wychowującej, nie kłamie i dziecko taką wiadomość przyjmuje, jako prawdę...nie czuje się okłamywane
gdy adopcyjna mama, czuje że oszukuje dziecko...dziecko, to tak odbiera

wniosek: kłamstwo jest wtedy...gdy wierzę, że kłamię

z tym przykładem, nie mam problemu... a jak się ma to w innych? :bezradny:
czy, każde kłamstwo, da się tak "wybronić"?

szika - Nie 24 Sie, 2014 13:01

Jo-asia napisał/a:
filozofowie Dekadencji.

wiem, wiem... mnie masz na myśli hehe :wysmiewacz:
według mnie (na podstawie choćby totalnej biologii) podświadomości się nie oszuka...
to w co wierzymy to przekonania... a co do przekonań to...hmmmm.... to i tak i tak zawsze będzie nakładka na fakty...

BARBARA - Nie 24 Sie, 2014 13:50

Jo-asia napisał/a:
- Zdejmijmy liść KONTROLI. Kiedy go porzucisz przestaniesz pragnąc, pożądać zniknie chęć manipulacji. Pozbędziesz się chęci dokonywania zmian w kimkolwiek, pozbędziesz się chęci udowodnienia racji, nie będzie w tobie pragnienia, aby rzeczy czy osoby zachowywały się tak jak tego sobie życzysz. Ten liść blokuje w tobie Akceptację, co sprawia, że się tylko denerwujesz.
Liść Kontroli - jest nieświadomym źródłem BÓLU.

Joasia dzięki za ten cytat.
Od kilku miesięcy gnębiło mie dosłownie, nie mogłam dojść co i dla czego się tak czuję a to po prostu KONTROLA. Za wszelką cenę chciałam aby moje życie wróciło do normy z przed czasu kiedy zaczęłam walkę z alko bo wtedy czułam się po prostu bezpieczna na swoim miejscu, a teraz wszystko się rozpadło a ja nie umiem wstać i iść dalej. :szok:

Whiplash - Pon 25 Sie, 2014 10:47

szika napisał/a:
mnie masz na myśli hehe
Nie schlebiaj sobie :foch:

Joseph Goebels napisał/a:
Eine Lüge muss nur oft genug wiederholt werden. Dann wird sie geglaubt.

Kłamstwo trzeba powtarzać wystarczająco często. Wtedy stanie się prawdą


To nie tak działa... Moim zdaniem jest kłamstwo, jest prawda i jest jeszcze coś... niekoniecznie umiem to nazwać.

Chodzi o zatajenie prawdy, nie wyprowadzanie kogoś z błędu bo tak dla nas wygodniej. Nie jest to kłamstwo, ale mówienie prawdy też nie.

Jo-asia - Wto 26 Sie, 2014 16:58

BARBARA, cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie :)


Ja, kłamać nie umiem. Na palcach jednej reki..mogę wymienić, kiedy to zrobiłam.
Za to....
Whiplash napisał/a:
jest kłamstwo, jest prawda i jest jeszcze coś... niekoniecznie umiem to nazwać.

Chodzi o zatajenie prawdy, nie wyprowadzanie kogoś z błędu bo tak dla nas wygodniej.

nie mówienie...wszystkiego, co wiem
w czasie picia, to właśnie pomagało mi..utrzymać komfort picia albo odwracanie kota ogonem..znaczy nie odpowiadałam a "się czepiasz"..coś w tym stylu.
Potrafiłam też, nie wyprowadzać kogoś z błędu..tak se wymyśliłeś, ok...choć prawda była inna.
Szybko też, nie dawałam się wciągać w plotki. Raz się przejechałam i więcej nie chciałam. Obgadywanie, mówienie źle o innych, gdy ich nie ma obok...to nie dla mnie.
Jeśli coś takiego ma miejsce, albo wychodzę albo...bronię.
Dziś wiem, kiedy ktoś mnie okłamuje..i też tego nie wyciągam. Zostawiam go z tym. I się z tym czuję, ok.

Sama nie wiem..po co, mi ten temat..tak mnie jakoś najszło :skromny:

aaa, mam bliską osobę...jako jedynej, nie potrafiłam poznać, kiedy kłamie
i ją, przyłapaną na kłamstwie....oświecałam, że wiem.

Matinka - Sob 30 Sie, 2014 12:31

Cytat:
ps. wczoraj w domu odwiedził mnie szczur
bałam się go
chciałam się go pozbyć, czułam się nieswojo
zaraz w głowie miałam, bo choroby roznosi..bo niebezpieczny itp itd
szukałam w internecie..coś co by pomogło i moje zdziwienie..że na innych kontynentach, jest ceniony, coś z bogactwem a niektórzy mówią, że nie dobrze gdy w zagrodzie brak szczurów
i jak tu wierzyć w cokolwiek się wie
z mieszkania wyszedł, na własnych nogach..a gdzie go ponosiły, któż to wie

Joasiu, następnym razem wyślij szczura do mnie ;)
Ja go chętnie przyjmę i nakarmię.
To moje ulubione zwierzątka, bardzo mądre, towarzyskie i wierne.
Z racji ich wielkości moja alergia daje mi jakoś żyć, jednak ze względu na ich krótki żywot zrezygnowałam z kolejnej hodowli.

Jo-asia - Sob 06 Wrz, 2014 08:05

Matinka napisał/a:

Joasiu, następnym razem wyślij szczura do mnie

mam nadzieję, że następnym razem..będę umiała zapanować nad emocjami i się go po prostu nie bać ;)

Mówi się, że koty mają siedem żyć.
"Tajemnic" jest siedem.
Jest też opisanych, siedem stopni świadomości.

Zaczynając ten temat, byłam w miejscu utraty energii. Sens życia znikł. Pojawiły się choroby, które skierowały moją uwagę na tu i teraz. Skoncentrowałam się na przetrwaniu, bez przekonania..że jest mi to potrzebne.
Po drodze, przyjrzałam się życiu.
Odcięłam się od energii.
Energia, często używam tego słowa a nie powiedziałam co w nim widzę.
Energia dla mnie, to pragnienia i potrzeby, to oczekiwania i cel, to dążenie do ich zaspokajania, spełnienia. Do tej pory, to..dawało mi siłę (energię) do dalszego rozwoju. Było jednak uzależnione, od okoliczności zewnętrznych. W tym i ludzi..może przede wszystkim ludzi.
Siły, starcza mi na pracę. Resztę dnia odpoczywam. Początkowo, tylko spałam. Z czasem, mogłam wrócić do czytania. Nadal, nie wróciłam..nie umiem, nie nauczyłam się..sama w sobie, tej energii/siły budzić.
Dziś już widzę, światełko w tunelu :) kolejny raz :skromny:
Dziś, rozumiem co się we mnie dzieje.
Wcześniej, brałam to wyłącznie na wiarę. Teraz jest pewność.
Kiedyś, nazwałabym to depresją. Teraz widzę w tym, kolejne...puszczanie się (kurde ale to zabrzmiało :rotfl: )
miłego dnia :buzki:

Jędrek - Śro 10 Wrz, 2014 15:15

Jo-asia napisał/a:

Ja, kłamać nie umiem. Na palcach jednej reki..mogę wymienić, kiedy to zrobiłam.

A ja mam tendencje do kłamania, żeby siebie wywyższyć.... żeby ktoś myślał że ja jestem taki świetny i wszechwiedzący gość...
Dziś np napisałem do gościa, że popełniam błędy bo chyba jestem przepracowany, a faktycznie to miałem pół dniówki luzy....
Ostatnio u chirurga kiedy mnie zapytał czy mam dokumentację sprzed 10 lat z operacji przy sobie powiedziałem, że szukałem ale nie mogłem znaleźć... bo remonty... przeprowadzki....
A tak naprawdę nawet mi do głowy nie wpadło, żeby ją zabrać na wizytę :) No.... bo być może ktoś by wziął na wizytę dokumentację operowanego kolana... i być może każdy rozsądnie myślący człowiek by wziął.... więc wypada być rozsądnym i się usprawiedliwić na poczekaniu hehe
Takie tam kłamstwa dla zachowania.... piedestału czy coś....

olga - Śro 10 Wrz, 2014 15:25

Jędrek napisał/a:
Takie tam kłamstwa dla zachowania.... piedestału czy coś....


dla zadnego zachowania, raczej to drugie cos........masz niskie poczucie wlasnej wartosci
napisales:
Jędrek napisał/a:
być może każdy rozsądnie myślący człowiek by wziął.

Ty nie wziales wiec uwazasz, ze jestes nierozsadnie myslacy a wiec glupi
pomysl nad tym czy faktycznie takie mniemanie o sobie jest zgodne z rzeczywistoscia

Jo-asia - Śro 10 Wrz, 2014 15:59

Jędrek napisał/a:
Takie tam kłamstwa dla zachowania.... piedestału czy coś....

pamiętam, jak bardzo się wstydziłam, gdy autentycznie zapomniałam :szok:
udzielić, wszystkich informacji w banku...wstyd był tym większy, że zdawałam sobie sprawę..że i tak się dowiedzą..a ja nie miałam zamiaru oszukiwać (wtedy, już nie piłam :skromny: )
Moje świadome kłamstwa..zawsze były po coś...i szczególnie, dla zachowania..czegoś

Dziś, nie kłamię...a czy mówię prawdę? to, jest pytanie :rotfl:
Wiele prawd głosiłam a z czasem okazywały się..fałszem, iluzją, manipulacją i nie tylko, w czasach pijanych
Zmieniło się jedno...ja. Dziś nie boję się przyznać, że zmieniła się moja prawda ;)

Janioł - Wto 16 Wrz, 2014 00:37

Cytat:
i tak mi się jeszcze ciśnie na...klawiaturę, odnalazłeś swoją drogę :)

a tak zupełnie serio nadal nazwałbym się poszukującym choć mam nieodparte wrażenia że cel jest bliski, jest we mnie jeszcze tyle blokad i przekonań że mam co robić jeszcze przez parę lat mimo że świętośc bije z mojej aureoli . Odzyskałem godność i poczucie wartości, nie daje się krzywdzić innym ...tak po prostu daje radę i do tego znów mogę o sobe powiedzieć dobry człowiek i tyle albo aż tyle

Jo-asia - Wto 16 Wrz, 2014 18:11

Janioł, no nic dodać nic ująć :) do Twoich słów
no...może prócz
Janioł napisał/a:
że świętośc bije z mojej aureoli

nic nie widzę :bezradny: czarnobiały jesteś :(
na szczęście...tylko na avatarze ;)

Janioł - Wto 16 Wrz, 2014 23:11

Jo-asia napisał/a:
nic nie widzę czarnobiały jesteś
na szczęście...tylko na avatarze
wiesz jak jest jak tylko zaczynam świecić aureolą to się ćmy i inne Pterodaktyle zlatują choć w tym ostatnim przypadku napisać o lataniu jest wielką przesadą ;)
Jo-asia - Śro 17 Wrz, 2014 18:48

Janioł napisał/a:
wiesz jak jest jak tylko zaczynam świecić aureolą to się ćmy i inne Pterodaktyle zlatują

no, taa
to by wszystko wy..jaśniało :bezradny:
tylko, jak z tym żyć?
a w szczególności z tymi..ostatnimi :rotfl:
nie na darmo Cię zwią...Janioł ;)

Jo-asia - Pią 19 Wrz, 2014 11:28

Coś, się ze mną stało :mysli:
coś, się we mnie zmieniło :mysli:

ja pierdziu :shock:

znalazłam środek :rotfl:
doceniłam siebie :rotfl:

po pragnieniach, pożądaniu nie ma śladu
zastąpiła je... ciekawość :rotfl: pasja poznawania :rotfl:

wypełnia mnie miłość :buzki: :buzki: :buzki:


i nie ma to związku...z płcią przeciwną ;)
czy też z macierzyństwem ;)

smokooka - Pią 19 Wrz, 2014 17:12

Wreszcie zrozumiałam co piszesz Asia! :radocha: :buziak:
Jo-asia - Pią 19 Wrz, 2014 19:59

smokooka, :buziak:
Jo-asia - Pon 22 Wrz, 2014 12:43

smokooka napisał/a:
Wreszcie zrozumiałam

ja też :rotfl:
będąc w ciągu...zbiegów okoliczności, nie mam pojęcia, do czego mi one
uczucia mi przy tym towarzyszące, bywają skrajne :mgreen:
od, nienawiści do siebie..po, błogostan
od, poczucia winy...po, samouwielbienie
a jak wahadełko przestaje się ruszać...zawsze, zatrzymuje się w środku
i wtedy rozumiem...o co chodziło :)
:muza:

Jo-asia - Pon 06 Paź, 2014 11:36

Pamiętam, jak ponad rok temu...pisząc,
jak serce mi rosło, jak ludzie odpowiadali, na moje wpisy albo choć, statystyka czytania rosła
na Forum sprawdzałam, ile osób czyta mój temat
a jak mi źle było, jak moim wpisom towarzyszyła cisza i słowna i statystyczna

To jeden z przykładów..."czerpania energii". To, o czym nie tak dawno pisałam w tym temacie.
Ludzie i relacje.

Nie chodzi mi o to, że jest to "złe" czy niepotrzebne.
Raczej o to... co powoduje, że czuję się ze sobą dobrze czy źle.
Moje ostatnie "źródło zasilania", które wyłączyłam, miało związek z relacjami.. z mężczyznami.
I mam na myśli i te, które mnie "bolały", na zasadzie...czułam się krzywdzona.. jak i te które dodawały mi skrzydeł...gdy czułam się kochana, pożądana.
Nie wiem, czy to ostatnie źródło, na dziś... czuję, że tak :)
Wiem, że było "mocne".

Mój syn, na początku mojego nie picia...na pytanie, jaki jest sens życia....powiedział "po prostu...życie".
Dla mnie...zrozumiałe, odczuwalne... od niedawna. :buzki:

szymon - Pon 06 Paź, 2014 14:03

Jo-asia napisał/a:
Pamiętam, jak ponad rok temu...pisząc,
jak serce mi rosło, jak ludzie odpowiadali, na moje wpisy albo choć, statystyka czytania rosła
na Forum sprawdzałam, ile osób czyta mój temat
a jak mi źle było, jak moim wpisom towarzyszyła cisza i słowna i statystyczna


no... pożywka jest niezła, ja jak założyłem swój temat i po 3 miesiącach było 80 000 wyświetleń, to prawie oszalałem... teraz to nie wiem dlaczego :roll:
moze miec nawet milion wyświetleń w godzinę to co napiszę, a jakie to ma znaczenie i dla kogo?

"po prostu... życie" ;) ;)

Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 07:40

W sobotę spotkałam, znajomego z grupy. Przekazał mi.. wiadomość i zapytał czy przyjdę na mityng. Ta wiadomość, mnie zasmuciła.. i znowu powróciło poczucie winy, że tak rzadko tam zaglądam. Poszłam, wczoraj.. była rocznica grupy. Jest nas niewielu, stałych.. około 10 osób. Grupa powoli umiera, nie przybywa nowych.
Patrzyłam na tych ludzi i słuchałam. I próbowałam poczuć... o czym mówią.
I wiecie co? chyba pierwszy raz, zobaczyłam w nich przyjaciół. Ludzi, których mam po swojej stronie. Którzy nie chcą ze mną walczyć, którzy podobnie jak ja.. szukają miejsca na tej ziemi.

Jak łatwo jest dawać pieniądze, czas.. rzeczy. To przyjmowane jest z wdzięcznością. A nawet jeśli nie przyjmują, nie dotyka.. po prostu stwierdzam, nie potrzebują.
Jak trudno dawać miłość.
Co jakiś czas, wraca walka.. walka o coś co i tak należy do niego. Jestem zmęczona. Nie chce mi się tłumaczyć, choć rozumiem. Ja nie chcę wychodzić na ring.
Jak trudno uwierzyć, że chcę stać obok.. przy a nie, na przeciw.

Czasem myślę, że nie będzie mi dane w tym życiu znaleźć się w ramionach... które nie boją się, że coś im chce zabrać.

szika - Pon 13 Paź, 2014 11:23

Jo-asia napisał/a:
Czasem myślę, że nie będzie mi dane w tym życiu znaleźć się w ramionach... które nie boją się, że coś im chce zabrać.

mam bardzo podobne refleksje...i sytuację...
jakbym była wyciagana na ring...
a ja nie chcę walczyc...
więc? może być tak, że już mi dane nie będzie poczuć się tak spokojnie i bezpiecznie... jak bym bardzo chciała i jak marzę...

Tajga - Pon 13 Paź, 2014 12:06

szika napisał/a:
może być tak, że już mi dane nie będzie poczuć się tak spokojnie i bezpiecznie

Powiem Ci Szikuniu że... JA poczułam się spokojnie i bezpiecznie dopiero wtedy
kiedy przestałam w puzzle z moją fotografią wciskać fragmenty jego fotografii.
TAM one nie pasowały :bezradny: , pasują do fotografii przedstawiającej jego obrazek.
Każdy ma swoje kawałki, puzzle z fotografiami
mogą stać obok siebie, ale nie będą się nawzajem uzupełniały.
Odkąd odcięłam gałązki bluszczu i polałam korzenie kwasem coby nie odrastały,
związek zrobił salto w powietrzu i przekręcił się o 180 stopni.
Mam siebie, swoje wspomnienia z czasu picia, swoich znajomych,mam dziecko i jestem dla siebie najważniejsza, mogę liczyć na siebie i kochać siebie z wzajemnością.
szika napisał/a:
jak bym bardzo chciała i jak marzę...

Nie marz, żyj spokojnie, jak MY marzymy, to ONI to czują i zaczynają się bać ;)

szika - Pon 13 Paź, 2014 13:30

Tajga, dziekuję Ci za słowa wsparcia...
tyle, że ja sie nie skarżę, a raczej godzę z tym co mam.. a bluszczem to na pewno nie jestem...
odpisałam na post Asi bo mamy chyba podobnie w odczuciach w związkach :)

Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 15:07

szika napisał/a:
może być tak, że już mi dane nie będzie poczuć się tak spokojnie i bezpiecznie

u... mnie, nie ma to związku z bezpieczeństwem czy spokojem.. moim
myślę, że Cie rozumiem :buziak:

a tak sobie pomyślałam... może jakaś "babską komunę" założymy :rotfl:

Janioł - Pon 13 Paź, 2014 16:19

Jo-asia napisał/a:
może jakaś "babską komunę" założymy
seksmisja 2 ?
Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 17:21

Janioł napisał/a:
seksmisja 2 ?

:mysli: zaraz słyszę głos automatu "weź pigułkę"... a nie w tym rzecz ;)
no chyba, że podział nie na płeć a na tych co to walczyć chcą lub żyć
wtedy tych pierwszych.. do kopalni a "seksmisyjną dekadencję" na powierzchnię :rotfl:

szika - Pon 13 Paź, 2014 17:46

ten spokój i bezpieczeństwo o którym ja pisałam oznacza dla mnie wolnośc od walki... zwyczajnie luz... zaufanie, że z byle powodu nie bedzie burzy... że na zwykłe słowa nie bedzie reakcji złości i agresji.. że... że nie ma powodów do strachu przede mną... przed moimi uczuciami, przed moimi potrzebami, przed tym co w jakis sposób skłaniałoby do wzięcia odpowiedzialności... a nie do obrony przed nią...
tymczasem u nas jest tak, że gdy tylko pada słowo "odpowiedzialnośc" od razu jest walka... i zarzuty... i wszystko ja... że wszelkie wybuchy i to co "nie tak" to odpowiedź na to co ja... to takie infantylne... że własciwie tylko ja, ja, ja ... a nigdy nie ma, że on... coś... cokolwiek... tak jakbym to ja miała siłę sprawczą, tylko ja miałabym miec moc ... tak jakby wszystko ode mnie miało zalezeć... od niego nic...
tak rozumiem spokój i bezpieczeństwo... jako wolnośc od ciagłego obwiniania... od ciągłego obarczania odpowiedzialnością za nie moje...
czy to sie czymś znacznie rózni od Twojego Asiu?

Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 18:38

szika, dokładnie o tym samym...słowo w słowo, pisałam. :)
Tajga - Pon 13 Paź, 2014 18:53

szika napisał/a:
bluszczem to na pewno nie jestem...

Nie pisałam, że TY jesteś bluszczem. :)
Pisałam o sobie, ale spoko nie wcinam się. :papa2:

Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 19:02

W sumie...Tajga z tym bluszczem..coś na rzeczy jest.
Myślę, że moje...jedno doświadczenie, nie oddaje całości.
A skoro ja potrafię bluszczem, nie być....to pewnie Oni..też tacy bywają.
A mnie tak...łatwiej...wbrew pozorom i temu co mówię.
Coś w tym kurde...jest.

Jo-asia - Pon 13 Paź, 2014 19:17

Jras4 napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
, że podział nie na płeć
dzis jest gender niema płeci

W tym...przypadku z Tobą się zgodzę :rotfl:

Jo-asia - Nie 19 Paź, 2014 06:24

Poruszony temat emocji....pozwolił mi dostrzec zmiany we mnie :)
Kiedyś...czując, albo się tego bałam albo mówiłam...nie, tego nie powinnam czuć.
Przy tej okazji wracałam, do tej sytuacji i w myślach...odtwarzałam...czy też, gdy dotyczyło to przyszłości..przygotowywałam się.
Dzisiaj...one są.
Pojawiają się a ja...decyduję czy je wyrażę.
Czasem tylko obserwuję..co ze sobą niosą, skąd pochodzą. Czasem bez zastanawiania, je wyrażam.
Czasem towarzyszy mi zupełna cisza, gdy ktoś na mnie krzyczy.
A gdy pojawia się po tym niepokój...po wyrażeniu..przed czy w trakcie, rozumiem..że to ma związek z moją oceną, podświadomością.
Aż mi się wierzyć nie chce, że kiedyś.....tyle energii zabierało mi, przyjęcie siebie...bez cenzury.

Jo-asia - Śro 22 Paź, 2014 11:48

:mysli: wdzięczność
gdzie się kończy i co znaczy?
i czemu.. do jasnej anielki :[ traktuję ją jak... dług

Janioł - Śro 22 Paź, 2014 12:02

Jo-asia napisał/a:
i czemu.. do jasnej anielki traktuję ją jak... dług
bo takie tkwi w Tobie przekonanie ...i już
Jo-asia - Śro 22 Paź, 2014 12:05

Janioł napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
i czemu.. do jasnej anielki traktuję ją jak... dług
bo takie tkwi w Tobie przekonanie ...i już

to poproszę o zdemontowanie :prosi:

Jo-asia - Śro 22 Paź, 2014 12:07

aaa, tylko ostrzegam, jeśli będzie skuteczne, nie będę Ci wdzięczna ;)
Guido - Śro 22 Paź, 2014 13:26

Jo-asia napisał/a:
:mysli: wdzięczność
gdzie się kończy i co znaczy?


Wdzięczność to pełnia wdzięku.
Być komuś wdzięcznym to dawać mu wdzięk.
A gdy wypowiesz piętnaście razy pod rząd słowo "wdzięk" okaże się, iż to tylko brzęczący dźwięk, jaki wydaje pokrywa opadająca na pusty garnek.

dtstgseete - Śro 22 Paź, 2014 16:17

Niedźwięczny niedźwiedź - nieświeć. :swieczka: :swieczka: Nie wygaszam więc posta - bo to zbieg okoliczności (czyli w temacie)...
Jo-asia - Śro 22 Paź, 2014 17:09

:mysli:

wiem jedno, we mnie jest wiele wdzięczności...
i nie chcę pozbywać się tego uczucia :)
za to, mam zamiar odciąć je od długów...
skoro u mnie, jedno równa się drugie, to nie dziwię się.. że tonę w długach :rotfl: :rotfl:

Matinka - Śro 22 Paź, 2014 18:11

Jo-asia napisał/a:
wdzięczność
gdzie się kończy i co znaczy?
i czemu.. do jasnej anielki :[ traktuję ją jak... dług

Wdzięczność u mnie pojawia się, gdy jakiemuś zdarzeniu przypisuję wyjątkową rangę, znaczenie i potrafię je docenić. Świadomość zaistnienia tego faktu wywołuje we mnie dobre uczucia i przypisuję je konkretnej osobie czy okolicznościom. I to jest esencja wdzięczności. Naturalna jest też chęć wyrażenia tego uczucia. Urok polega na dobrowolności, spontaniczności i wyborze formy oddania tej pozytywnej energii, podziękowania lub odwzajemnienia.
Bez rachowania i szacowania wagi podziękowania.
Tym też różni się od długu, którego spłata jest w domyśle obligatoryjna i co najmniej równocenna pożyczce. Dla mnie doświadczenie wdzięczności, w idealnej postaci, nie narzuca takiego zobowiązania. Jeśli wdzięczność dotyczy drugiej osoby, najcenniejsze jest wzajemne porozumienie i ufność, że ta osoba nie oczekuje oddania, a ja potrafię je przyjąć z wdzięcznością:-)
Ale są to sfery bardzo intuicyjne i bez wyraźnych granic. Wyrażenie wdzięczności zależy od konkretnego układu, oczekiwań „darczyńcy” czy też „sprawcy sytuacji” i odczucia biorcy – dlatego może przyjmować też postać długu…
Dla mnie ważne jest wyrażenie wdzięczności w jakiejś postaci, chociażby w formie słownej, przy założeniu bezinteresowności drugiej strony.
Joasiu spojrzałam też z ciekawości, co mówi Wikipedia i ponieważ spodobało mi się, to zamieszczam:

Wdzięczność – uczucie będące odpowiedzią na doświadczone dobro, poczucie zobowiązania moralnego, chęć odwzajemnienia, podziękowania za coś.

Bardziej się ciesz z wyświadczonych drugim, niż z odebranych dobrodziejstw, bo za pierwsze masz chwałę, a drugie wkładają na ciebie ciężar wdzięczności.
Autor: Sokrates

Kto przyjmuje dobrodziejstwo z wdzięcznością, spłaca już pierwszą ratę.
Autor: Seneka Starszy

Okazywanie wdzięczności jest miarą naszego człowieczeństwa.
Autor: Jan Stępień

Wdzięczność jest najpiękniejszą formą szczęścia: należy zarówno do jego przyczyn jak i skutków. Autor: Walter Dirks

Wdzięczność zależy od pamięci.
Autor: Anne McCaffrey, Pieśń kryształu, postać: Lanzecki

staaw - Śro 22 Paź, 2014 18:19

W trzeźwym życiu mi się nie zdarzyło, ale w poprzednim z powodu źle pojętej wdzięczności że ktoś robi mi przysługę za darmo , nie zrzuciłem pomagiera ze schodów.
Oddać musiałem kilkakrotnie więcej niż wynosiła wartość przysługi na wolnym rynku...

Teraz mam zasadę: albo pomagasz na moich zasadach, albo zbieraj zabawki...

Jo-asia - Czw 23 Paź, 2014 10:06

dziękuję :)
dług wdzięczności.. te zdania do mnie najbardziej przemówiły
staaw napisał/a:
Oddać musiałem kilkakrotnie więcej niż wynosiła wartość przysługi na wolnym rynku...

Cytat:
Bardziej się ciesz z wyświadczonych drugim, niż z odebranych dobrodziejstw, bo za pierwsze masz chwałę, a drugie wkładają na ciebie ciężar wdzięczności. Autor: Sokrates


od wczoraj, mój "program" poszukuje przekonań i ogląda.. jak to ze mną jest :mgreen:
w stosunku, do sfer w których jestem "poukładana", gdzie moja wartość.. jest mi znana
nie odczuwam długu.. tylko samą wdzięczność
wyrażam ją bez problemu, przyjmuję od innych bez poczucia długu
w sferach gdzie siebie nie doceniam, gdzie swoją wartość pomniejszam.. tam czuję się dłużna
w dużej mierze.. jest to teren finansowy
zauważyłam też, że jeśli ja pożyczam komuś pieniądze.. to oddanie długu egzekwuję, bez zażenowania, które kiedyś mi towarzyszyło
do tego doszło jeszcze.. coś nowego, nie lubię a nawet nie pozwalam.. aby ktoś czuł się zobowiązany, wyrażać swoją wdzięczność w stosunku do mnie... dając mi prezenty
to dziwne :rotfl: dla mnie, bo kiedyś na tym... często bazowałam :skromny:

Jras4 - Czw 23 Paź, 2014 10:22

ja tam nic i nikomu nie zawdzeczam i nie jestem na zadnym poczuciu jakiegos długu
Jo-asia - Czw 23 Paź, 2014 11:52

Jras4 napisał/a:
ja tam nic i nikomu nie zawdzeczam i nie jestem na zadnym poczuciu jakiegos długu

:pocieszacz:
czuć wdzięczność a zawdzięczać...???
dzięki :)

Jo-asia - Pon 03 Lis, 2014 18:18

Powtórka.. historii?
czy tym razem ciąg dalszy?
http://komudzwonia.pl/vie...p=499772#499772
to, doświadczenie z przed dwóch lat, było jednym z najcenniejszych
to, właśnie wtedy... pierwszy raz byłam wdzięczna, za to.. że mnie ominęła szansa, że nie otrzymałam tego.. czego oczekiwałam

Dziś, dostałam propozycję.. szkolenie na zastępcę.
Nie jest to dla mnie sprawa, która mnie podnieca..
Nie mam złudzeń, jak kiedys. Wiem czym się to je, jakie są realia. Moje ambicje, wogóle nie potrzebują karmienia.
Dziś ta sytuacja, wywołuje we mnie... hmmm, czego się nowego o sobie dowiem?
Jak wygląda.. kierowanie z pozycji "środka"?
Gdzieś kręcą się myśli.. jak nie podołam?
Brak, pocieszenia ze strony finansów.. bo moja pensja jest stała, póki komornik przy mnie jest.. choć pocieszające... więcej będzie mógł potrącać...szybciej mnie opuści ;)

Zaskakuje mnie mój "odbiór".. i cieszy za razem :)

Jo-asia - Śro 05 Lis, 2014 13:35

Szkolenie rozpoczęte.
Miało być.. powoli, narzucili większe tempo.
We mnie, brak niepokoju. Pojawia się.. po co mi to..przecież było mi dobrze.
Trochę ;) teorii.. nie mam ochoty się uczyć. Nie wiem, czy to nocki, które teraz mam, czy coś innego.
Patrząc wstecz, różnica jest w myśleniu. Wtedy planowałam, przewidywalam i przygotowywałam się na to co może być. Dziś, nie ma to dla mnie znaczenia.
Tempo, które mi narzucili....chyba się nie chcę podporządkować :mysli:
Uczę sie w praktyce, szybko. Nie dotykają mnie własne błędy czy uwagi innych.
Jedynie, co.. to dziwnie reaguję na koleżanki. Nie chcę się.. wyróżniać.

Kierowanie ludźmi i ich pracą, to duża część mojego życia. Jakoś wcześniej, nie było okazji przyjrzeć się temu, w trzeźwym życiu.

Jo-asia - Czw 13 Lis, 2014 09:36

Szkolenie trwa.. tempo, po mojemu :mgreen:
nic na siłę,
zaskakuje mnie.. szybkość uczenia
jak dostaję, nowe zdanie do ręki ( :mgreen: ).. od ręki łapię :rotfl:
pozostaje.. jedno, mówienie innym co mam robić
dla mnie teraz, jest to nie komfortowe.. wymuszone 8| przez moich kierowników
zaś.. czuję opór :nerwus: chcę po mojemu :nerwus:
to, też jak jest ode mnie.. robię to, po swojemu a jak mi zlecają to przekazuje...nn, prosił :mgreen:
z tym, zlecaniem .. zawsze u mnie był dylemat :mysli:
ciekawe, jak to ugryzę...

Jo-asia - Pon 17 Lis, 2014 11:35

Kurde :nerwus:
skąd wyłazi...uczucie...poczucie ZAWIODŁAM się..cię ...was :bezradny:

zołza - Pon 17 Lis, 2014 11:45

Jo-asia napisał/a:
skąd wyłazi...uczucie...poczucie ZAWIODŁAM się..cię ...was


Olej to ... poczucie , uczucie ;)
Nic nie dzieje się bez przyczyny :)

Jo-asia - Wto 18 Lis, 2014 09:50

zołza napisał/a:
Olej to
...... :rotfl: się uśmiałam :rotfl:
dzięki :buziak:

Jo-asia - Śro 19 Lis, 2014 09:44

Usłyszałam...fajną myśl
To dzieci...wybierają sobie rodziców
:)

Jo-asia - Śro 19 Lis, 2014 11:55

Mój opór przed czytaniem ... książek, jak wykonywać obowiązki
Kiedyś, moje "sumienie" nie pozwoliło mi, bez przygotowania teoretycznego, podejmować się nowych działań
Musiałam... wiedzieć, na czym to polega.
Dziś mi się to obróciło... wpierw działam a potem.. czytam, jak
o dziwo... tak lepiej mi :)
czytając, rozumiem.. co czytam i pozwala mi to na "poukładanie".. mojej wiedzy
a co fajniejsze... to.. dotyczy, mnie w całości a nie tylko, w pracy :rotfl:

Jędrek - Sob 29 Lis, 2014 19:49

Jo-asia napisał/a:
Jak wygląda.. kierowanie z pozycji "środka"?
Gdzieś kręcą się myśli.. jak nie podołam?

Mi w trzecim roku bez alkoholu kierowanie dało popalić. Tak się zaangażowałem w to co robiłem, że aż chciałem zwolnić gościa który nie chciał robić tego, co ja chciałem, żeby robił. Normalnie oślepłem. Źródłem zaślepienia był lęk.... oczywiście :(
Dziś się nie dziwię że mnie zdegradowali po roku.... sam sobie nawet nie zdaję sprawy ile jeszcze różnym ludziom namieszałem w tym moim gorliwym egocentrycznym kierowaniu.... :)

Jo-asia - Nie 30 Lis, 2014 16:21

Jędrek, często siebie krytykujesz...napisz choc trzy rzeczy, za ktore się cenisz...procz niepicia :)
proszę :prosi:

Jędrek - Nie 30 Lis, 2014 19:57

Jo-asia napisał/a:
Jędrek, często siebie krytykujesz...napisz choc trzy rzeczy, za ktore się cenisz...procz niepicia :)
proszę :prosi:

Krytykuję bo się należy. A na moich błędach ktoś się może ....wcześniej obudzi z amoku :)
Trzy rzeczy za które się cenię? Już się robi:
1. Ośli upór w dążeniu.... co prawda w drugą stronę niefajnie działa ale cóż... nie ma ludzi doskonałych :) ;
2. Myślę, że mam dobre, współczujące serce.... chociaż harde i chyba nie potrafi kochać.... coś mi się tak wydaje ... nie wiem... ale się dowiem- obiecuję;
3. Lubię pomagać innym i sprawia mi to satysfakcję.... bardzo dużą satysfakcję.... może nawet daje mi szczęście...
....
miały być trzy. Hej

Tosia - Nie 30 Lis, 2014 20:04

Jędrek, Potrafisz kochac :skromny: skoro sprawia Ci szczescie pomaganie. .innym :)
No i :kwiatek: :skromny:
w dniu imienin.. :rotfl:

Jo-asia - Nie 30 Lis, 2014 20:07

No Andrzej... :)
Miłości....w dniu imienin...i nie tylko w tym dniu : p
:kwiatek:

Jędrek - Nie 30 Lis, 2014 20:16

Cytat:
Miłości....w dniu imienin...i nie tylko w tym dniu

No wiesz? Na miłość dziś już trochę późno :)
Ale dziękuję za "nie tylko"........

Jo-asia - Nie 30 Lis, 2014 20:20

Jędrek napisał/a:

No wiesz? Na miłość dziś już trochę późno :)
.

No co Ty...młoda godzina jeszcze :rotfl:
:buzki:

Jo-asia - Nie 30 Lis, 2014 20:44

Jędrek napisał/a:
zołza napisał/a:
Więc poważnie - czemu twierdzisz , że zbyt późno na miłość?


Bo ja jestem strasznie wolny w tych sprawach...

Nie wygaszaj....to poważna rozmowa

Skąd, to wiesz?

Jędrek - Nie 30 Lis, 2014 20:47

Jo-asia napisał/a:
Jędrek napisał/a:
zołza napisał/a:
Więc poważnie - czemu twierdzisz , że zbyt późno na miłość?


Bo ja jestem strasznie wolny w tych sprawach...


Skąd, to wiesz?

No np jak poznałem moją żonę.... to musiała czekać na moje oświadczyny... 24 lata....
I to dopiero jak wpadliśmy się oświadczyłem....

zołza - Nie 30 Lis, 2014 20:54

Jędrek napisał/a:
No np jak poznałem moją żonę.... to musiała czekać na moje oświadczyny... 24 lata....
I to dopiero jak wpadliśmy się oświadczyłem....


Ja mam na myśli milość a nie ślub - jak dla mnie dwie różne rzeczy :)

Jo-asia - Nie 30 Lis, 2014 20:55

Weź, kurde....to było lata świetlne temu :bezradny:
To, nie jest argument.

Za to...jest już odpowiedzią.
Tylko szczera odpowiedź. .to nie chcę, czy nie chce mi się ;)
mogę się mylić...oczywiście

Jędrek - Nie 30 Lis, 2014 20:56

zołza napisał/a:
Ja mam na myśli milość a nie ślub - jak dla mnie dwie różne rzeczy :)

No nie wiem. Ja do niedawna myślałem , że ożeniłem się z miłości.

zołza - Nie 30 Lis, 2014 21:00

Jędrek napisał/a:
Ja do niedawna myślałem , że ożeniłem się z miłości.


Więc co sie w Twoim myśleniu zmieniło?
Może po prostu miłość się wypaliła ,spowszedniała.

zołza - Nie 30 Lis, 2014 21:01

Andrzej chcemy( przynajmniej ja chcę) dowiedzieć się jak doszedłeś do takiego wniosku iż nie potrafisz kochać :mysli:
Jędrek - Nie 30 Lis, 2014 21:04

Cytat:
Andrzej chcemy( przynajmniej ja chcę) dowiedzieć się jak doszedłeś do takiego wniosku iż nie potrafisz kochać :mysli:

AAAAAAAAAAAAAaaa
No to trzeba było tak od razu.
No bo jak się żeniłem to w okresie kiedy już intensywnie piłem......
A teraz to coraz częściej czuję takie dziwne różne uczucia....
I one są bardziej niż wtedy..... bardziej..... takie tkliwe czy cóś..... i opiekuńcze...i troskliwe.... i kurde tak się dziwnie czuję......

zołza - Nie 30 Lis, 2014 21:08

Jędrek napisał/a:
A teraz to coraz częściej czuję takie dziwne różne uczucia....
I one są bardziej niż wtedy..... bardziej..... takie tkliwe czy cóś..... i opiekuńcze...i troskliwe.... i kurde tak się dziwnie czuję......


Haha :rotfl: no to teraz wreszcie dojrzałeś do miłości...Teraz uczysz się kochać albo juz kochasz :pocieszacz:

zołza - Nie 30 Lis, 2014 21:12

Jędrek napisał/a:
zołza napisał/a:
Jędrek napisał/a:
A teraz to coraz częściej czuję takie dziwne różne uczucia....
I one są bardziej niż wtedy..... bardziej..... takie tkliwe czy cóś..... i opiekuńcze...i troskliwe.... i kurde tak się dziwnie czuję......


Haha :rotfl: no to teraz wreszcie dojrzałeś do miłości...Teraz uczysz się kochać albo juz kochasz :pocieszacz:


No to dobranoc.


Uwierz to nie boli :P
Fajnie Cie było poczytać :)

Jo-asia - Pią 05 Gru, 2014 10:48

Słowa..słowa...słowa
Czasem, łechcą. ..czasem bolą.
Jak słuchać. .aby wiedzieć?
Obietnice czy przysięgi...co są warte?
Wyznania..zapewnienia, komu są potrzebne..na co są potrzebne?

Są. .nieprawdą..zaklinaniem rzeczywistości?
Jeden zbieg okoliczności dziś. ...może być początkiem, zupełnie innego jutra.
Co zostaje?
:rotfl:

rufio - Pią 05 Gru, 2014 11:06

Jo-asia napisał/a:
Co zostaje?


Zbieg okoliczności ?
Bieg do nicości?
Szukanie rozwiązania ?
Długa noc do gadania ?
Marzenia ?
Pragnienia ?
Krok jeden do przodu?
Szukanie prawdy od spodu ?
Brudne lustro?
W pokoju pusto ?
Słońce w zenicie ?
Dłoni codzienne mycie ?
Niespełnienie?
Króliczka gonienie ?


prsk :mysli:

Jo-asia - Pią 05 Gru, 2014 11:26

rufio napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Co zostaje?


Zbieg okoliczności ?
Bieg do nicości?
Szukanie rozwiązania ?
Długa noc do gadania ?
Marzenia ?
Pragnienia ?
Krok jeden do przodu?
Szukanie prawdy od spodu ?
Brudne lustro?
W pokoju pusto ?
Słońce w zenicie ?
Dłoni codzienne mycie ?
Niespełnienie?
Króliczka gonienie ?


prsk :mysli:

Śnienie...
A nie lepiej...nie myślenie?
;)

rufio - Pią 05 Gru, 2014 11:32

Nie myślenie ? Też rozwiązanie
Takie same jak czcze gadanie
Szukanie podpory w chmurach
Pewności pogody w górach
Rozmyte widzenie
Zamroczone bajdurzenie


prsk

Jo-asia - Pią 05 Gru, 2014 11:36

Znaczy. .dla każdego, coś innego
do szczęścia. .życia
:milczek:

Jras4 - Pią 05 Gru, 2014 11:39

Jędrek napisał/a:
takie tkliwe czy cóś..... i opiekuńcze...i troskliwe.... i kurde tak się dziwnie czuję......
UWAŻAJ ZMIERZASZ KU ZAGŁADZIE !!!!!BĘDZIESZ MOCNO PŁAKAŁ ..I BARDZO ALE TO BARDZO CIERPIAŁ ..
Jo-asia - Pią 05 Gru, 2014 11:42

Tomek...nie krzycz!
rufio - Pią 05 Gru, 2014 11:43

Nikt nie oddycha tak samo w biegu
Nie ma takich samych płatek śniegu
Jeden gra jak natchniony
Drugi jak - przymuszony
Jedna dobrze się czuje - ubrana
Inna - rozebrana
Kolor czarny - kolorem żałoby
Gdzie indziej - to kolor ozdoby

prsk

Jras4 - Pią 05 Gru, 2014 11:58

dobra ok
Tosia - Pią 05 Gru, 2014 21:49

Dlaczego Iras myslisz ze bedzie cierpial? nie rozumiem..... ja czesto wchodze w ten temat czytam to jedno zdanie Jedrka...takie plynace z serca..czule, az chcialo by sie w te slowa wtulic.. Gdzie w tym ma byc cierpienie? Ty pod skorupa twardziela tez. .jestes czuly. .zapewne.... po co udawac?
pannaJot - Pią 05 Gru, 2014 22:09

Jo-asia napisał/a:

Co zostaje?
:rotfl:

Zostaje tajemniczość jutra...I to "jutro:" codziennie odkrywam od nowa :)

Jędrek - Śro 10 Gru, 2014 21:34

Jras4 napisał/a:
Jędrek napisał/a:
takie tkliwe czy cóś..... i opiekuńcze...i troskliwe.... i kurde tak się dziwnie czuję......
UWAŻAJ ZMIERZASZ KU ZAGŁADZIE !!!!!BĘDZIESZ MOCNO PŁAKAŁ ..I BARDZO ALE TO BARDZO CIERPIAŁ ..

Dwa razy nienawidziłem.... paskudnie..... ślepo.... Bo się nie działo tak jak ja chciałem ;(
Myślę, że mogę zacząć kochać..... bezwarunkowo. Bo spróbować się pewnie nie da he he

zołza - Śro 10 Gru, 2014 21:58

Jędrek napisał/a:
Myślę, że mogę zacząć kochać..... bezwarunkowo. Bo spróbować się pewnie nie da he he


Nie da :) to trzeba przeżyć :pocieszacz:

Jo-asia - Pią 02 Sty, 2015 10:14

Nigdy nie pomyślałam, że nie będę miała czasu dla Dekadencji.
A jednak :mgreen:
Koniec roku, to u mnie czas świąteczno-urodzinowo-rocznicowy, z jednym dniem wolnym.
Kontakt z alkoholem, zawsze w tym czasie jest. Z rodziną już bez rozmów.. za to w pracy, co rok to samo. Mam to szczęście mieć zmianę, która kończy rok.
Czytałam wasze podsumowania i pomyślałam o swoim. To był rok...na bogato, pod każdym względem. Bogato czułam się nie pierwszy raz.. bogate doświadczenia, sytuacje, uczucia.. przemyślenia i zrozumienie. Finansowo...ten rok a dokładnie, pod jego koniec, pierwszy raz..tak się czułam.
Ciekawe jest to, że....zewnętrznie nic nie uległo zmianie...a zmieniło się uczucie...ciekawe, naprawdę mnie to fascynuje :)

Porusza mnie nadal...myśl, na co mam wpływ.
Nawet modlitwa o pogodę ducha o to zahacza.
Jak, to rozróżnić?
I choć...ciągle się ze sobą kłócę...coraz bardziej skłaniam się do tego, że wpływ mam tylko na to, co myślę. Najlepiej było by się tego oduczyć :mgreen: I pewnie można.. z czasem.
No to co się dzieje w moim życiu...mają wpływ moje uczucia. Te świadome i nieświadome. Gdy stają się świadome i rozumiane...zmieniają moją rzeczywistość.
Gdy mam dystans i staję się wyłącznie obserwatorem...wszystko układa się w logiczny sens, no prawie wszystko :mgreen:
W sumie...nie potrzebuję już nawet rozumieć...z czasem wszystkie staną się świadome i z czasem i czas... przestanie być potrzebny :rotfl:
czym jest czas?.....czy nie reakcją, na to co czuję...myślę....robię?

do siego Dekadenci :buzki:

Jo-asia - Sob 24 Sty, 2015 09:33

Ten ...nałogowy brak czasu :mgreen: fajny jest :rotfl:
Wracając do zbiegów....i miłości, jako lekarstwa na depresję

Od...prawie pierwszej doby, gdy przestałam pić towarzyszyło mi zauroczenie, zakochanie...czy jak to tam nazwać. Oczywiście w płci przeciwnej :mgreen: I "obiekty" się zmieniały. Jeden znikał... pojawiał się nowy :skromny:
Dziś patrząc na to z dystansem (i bez dodatkowych wspomagaczy ), widzę jak bardzo mi to pomogło.
:kwiatek:

Ta, dawka miłości z zewnątrz czy na zewnątrz, dawała mi siłę i motywację do zmian...w sobie.
Dawała mi odwagę....i powrót marzeń.
Dawała też....huśtawkę ekstremalnych uczuć.
Do tego....mój mąż. Gdzie część...sam odnalazł a część...odkryłam przed nim ja. A cześć zabiorę ze sobą do grobu.
Był, cudownym dopełnieniem całości.

To wszystko razem.....doprowadziło mnie do głęboko schowanego uczucia..............NIENAWIŚCI siebie.


Czasem...już teraz, chciałabym wiedzieć...po co mi to, co się dzieje. A z czasem wiem....że nie jestem w stanie poznać, po "objawach" choroby. Dopiero zdrowienie, daje odpowiedź.
:)

Tosia - Sob 24 Sty, 2015 11:20

Ladnie to opisujesz :pocieszacz: :pocieszacz:
Jo-asia - Sob 24 Sty, 2015 11:30

Tosia, ergr
do Lichenia...to Ty ubierz pancerz....bo mam ochotę, tak Cie wyściskać...że stracić możesz oddech :oops:

:rotfl:

Tosia - Sob 24 Sty, 2015 11:38

Jo-asia, hihi nie potrzeba mi! Jak ja uwielbiam tulasy :hura: :hura:
Jo-asia - Sob 24 Sty, 2015 14:04

Co do tulania......i mojej wnuczki.
Uwielbiam ją tak wytarmosić....caluję i mówię moje oczko...moje uszko. A ona się broni i wyrywa i śmieje. Jak przestanę....to mówi....jeszcze raz... :rotfl: a potem zmiana i ona mnie całuje :rotfl:

Co do dorosłych....kiedyś ja stawiałam mur i nie witalam się na misia. Dziś...ja jestem otwarta....jeśli ktoś też..jest. Czasem....coś, mnie porusza i "miś"....staje się czymś więcej ( i nie o sex mi chodzi)...przekazaniem, wymianą. Nie wiem. Lubię to :)

Jo-asia - Śro 04 Lut, 2015 10:45

Wkurza mnie :[ to do czego dochodzę
wiekszosc, moich muszę. ...powinnam, od czego, uzależniam swoje życie
to co wybieram ze strachu, że bez tego.....czy z tego zrezygnować nie mogę....
jak to odrzucę. ...zostaje ze mna z wyboru
Wychodzi na to...że nic się nie zmienia. Zmienia sie jedynie czucie...tego, do tego.
I tak, po prawdzie.....to zmieniam myślenie.
Wkurza mnie.....bo energia na to myślenie, okazuje się. ...niepotrzebną :bezradny:
do tego....ruchy, pod wplywem myślenia. ...też, sprowadzaja mnie do punktu wyjścia
I cokolwiek. ..nie analizuje i tak dochodzę do tego samego :nerwus:


Tomasz....powinnam, mieć na imię g45g21 g45g21 g45g21 g45g21

Jo-asia - Czw 19 Lut, 2015 20:47

Dziś poczułam coś nowego
poczułam wdzięczność do siebie
...odwaliłaś, kawał dobrej roboty Asia
doceniłam
....jakbym sama siebie przytuliła
....moje serce, jest na dłoni. ....mur znikł

:serce:

Tosia - Czw 19 Lut, 2015 20:52

:buziak: Jo-asia, :brawo: Gratuluje Asiu :skromny:
Jo-asia - Czw 19 Lut, 2015 22:29

Dziękuję Tosiu :buziak:

Dziś. ...mieliśmy wszyscy ciekawe doświadczenie :rotfl:
wszyscy....mówię o dzieciach tych dużych i małych
pare dni temu dostalam kamienie,
taki podreczny zestaw 10...różnych
moim planem było, kilka zostawić w domu i nie wiedziałam jak wykorzystać resztę
postanowiłam, rozdać
Zaczęłam od najmłodszej. ..oczywiście chciała wszystkie :mgreen:
tylko jeden....nie zastanawiała się długo, wybrała
i tak, kazdy po kolei wybierał. ...ot, tak...co się podobało
jak zaczęliśmy czytać, jakie mają właściwości. ...okazało się że wybrali...idealnie :lol2:
nawet najbardziej sceptyczny...zięć, schował. ..

Lubię takie. ....cuda :rotfl:

Jo-asia - Pią 06 Mar, 2015 09:51

ostatnio...co rusz, czytam czy słyszę
pomagaj...jak usłyszysz prośbę o pomoc

łazi to za mną..... :boisie:
moja potrzeba....pomagania innym, wywołuje "kłopoty" u innych :shock:
pycha... wkrada się bocznymi drzwiami
pod płaszczykiem "wiem co się dzieje, do czego to zmierza, pomogę"

"nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu"...... zapamiętam?

zimna - Pią 06 Mar, 2015 10:36

Jo-asia napisał/a:
, pomogę"

:nie:
Ale zobacz Asia już o tym wiesz ;)

Tosia - Pią 06 Mar, 2015 14:11

Jo-asia, a mowilam bierz....
Jo-asia - Pią 06 Mar, 2015 22:26

Tosia napisał/a:
Jo-asia, a mowilam bierz....

Mogłaś....mówić, jak ja dopiero dziś....odetkałam uszy :rotfl:
:buziak:

Jo-asia - Sob 07 Mar, 2015 09:14

zimna napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
, pomogę"

:nie:
Ale zobacz Asia już o tym wiesz ;)


Wraz z tym, przyszła ulga.
:hura: nie jestem zbawicielem, nie muszę pomagać, to nie moja misja!
Uwolniłam się od kolejnego, przekonania
aż mi się żyć zachciało g4g412 dfg56s

Jędrek - Pon 09 Mar, 2015 07:47

Jo-asia napisał/a:
:hura: nie jestem zbawicielem, nie muszę pomagać, to nie moja misja!

Ja też nie jestem zbawicielem, ale muszę pomagać ... oczywiście jeżeli ktoś będzie chciał i poprosi o pomoc, bo na siłę faktycznie nie dam rady....
A dlaczego muszę? Mi swojego czasu pomogli.... i dalej pomagają... więc powinienem oddać to, co cały czas dostaję. A chcę oddać z nawiązką... jak Bóg da.

Tosia - Pon 09 Mar, 2015 07:51

Jędrek napisał/a:
A dlaczego muszę? Mi swojego czasu pomogli.... i dalej pomagają... więc powinienem oddać to, co cały czas dostaję. A chcę oddać z nawiązką... jak Bóg da.

:) Bóg da ..Bóg da...

Jo-asia - Pon 09 Mar, 2015 11:18

Jędrek napisał/a:
Mi swojego czasu pomogli.... i dalej pomagają... więc powinienem oddać to, co cały czas dostaję. A chcę oddać z nawiązką... jak Bóg da.

a ja chcę...aby ludzie mnie nie potrzebowali...aby byli szczęśliwi nie musieli korzystać z pomocy
Bóg daje....i nie ocenia
musisz pomagać.....masz potrzebujących

krok 12
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

ja wolę sie stosować do tego kroku ;)
niż zaspokajać, uciszać swoje poczucie winy, do tego "kosztem" innych

Thomasson - Pon 09 Mar, 2015 16:19

Jo-asia napisał/a:
Uwolniłam się od kolejnego, przekonania
Bardzo mnie interesuje jak to zrobiłaś. Dla mnie "muszę" i "chcę" są jakoś połączone. Jak chce zdac maturę to muszę się nauczyc. Nie muszę się uczyc, jeśli nie chce zdac matury.

Nie chcesz miec misji i nie chcesz pomagac?

zimna - Pon 09 Mar, 2015 18:54

Thomasson napisał/a:
Dla mnie "muszę" i "chcę" są jakoś połączone.

dlaczego ? chce zdać wiec chce sie uczyć ceewd
Thomasson napisał/a:
Nie chcesz miec misji i nie chcesz pomagac?

:bezradny:
Jędrek napisał/a:
Ja też nie jestem zbawicielem, ale muszę pomagać ...


Jędrek napisał/a:
więc powinienem oddać to, co cały czas dostaję

dzizas
Co to jest sklep, wypożyczalnia jakaś,
Pomaganie jest aktem bezinteresownym wynikającym (emanującym ) z miłości -bezinteresownej , nieprzywiązanej ( wolnej :p )
j ch k n r
1 kiedy jest postawa miłości wszystko robi sie samo :)
2 jak musisz, to nie miłość -przymus -jest jej przeciwieństwem, to gwałt na sobie i będzie ukarany vz4

Jo-asia - Pon 09 Mar, 2015 20:11

Thomasson napisał/a:
Nie chcesz miec misji i nie chcesz pomagac?

nie chcę mieć misji, chcę żyć w pełni tego słowa znaczeniu :)
nie chcę pomagać..a to nie znaczy, że pomocy nie udzielę

Jak pozbyłam się przekonania?
uchwyciłam myśl, prawdę

Thomasson napisał/a:
Jak chce zdac maturę to muszę się nauczyc. Nie muszę się uczyc, jeśli nie chce zdac matury.

skoro musisz, znaczy masz oczekiwanie, plany, cele
są one zależne, według Ciebie, od zdania matury a matura od wyuczonej wiedzy
nie wyobrażasz sobie, osiągnięcie tego w inny sposób...według Ciebie, nie ma innej opcji,
oczywiście masz masę dowodów na to, a jeżeli znajdziesz wyjątek...powiesz, że potwierdza on regułę albo...brało w tym udział "szczęście"
do tego, wszystkie zależności są na zewnątrz i odpowiedzialność, nie jest po Twojej stronie

tak działa, każde przekonanie

Tak, wymądrzam się :P
nie mam dowodów, nie jestem w stanie Ci tego dać
za to Ty, to masz....i jesteś bardzo blisko

najtrudniejsze dla mnie było, uznać dosłowne znaczenie słów...ja jestem kowalem własnego losu (point :buziak: )
wziąć odpowiedzialność na siebie, za życie....które doświadczam, jak je doświadczam
potem, już jest z górki :)

zimna napisał/a:
j ch k n r
co to znaczy? :mysli:
Jo-asia - Nie 15 Mar, 2015 20:38

Jestem po mityngu.
Siedzę na ławce w parku.
Nie chce mi się wracać do domu.

Cały dzień, jestem " wycofana"....placzliwa
Niby wiem skąd to...a nie do końca.

Coś we mnie domaga się uwagi. Dostałam jej dużo...nawet mnie to zazenowalo, zaskoczyło....na mityngu.
To nie o ich uwagę...mi jednak chodzi.
Zaangażowanie......to słowo klucz.
W każdej dziedzinie.
Unikam go jak ognia.
Gdy sytuacja mnie zmusza...spoko, daje radę i daje mi to radość.
Gdy w rolę wchodzi....moja wola....zapomnij. Znajdę mnóstwo wymowek.

A dziecko...szlocha. :zmeczony:

Tosia - Nie 15 Mar, 2015 20:46

Jo-asia napisał/a:
A dziecko...szlocha

:pocieszacz:

zołza - Nie 15 Mar, 2015 20:47

Jo-asia napisał/a:
A dziecko...szlocha.

Dziecko nie potrafi tłumić uczuć , nie umie jeszcze oszukiwać . Jest szczere więc jak boli to i płacze ;)
Chodź Asieńko , przytul się do mnie z całych sił i wypłacz to wszystko co Cię tam gniecie w serduszku :pocieszacz:

Jo-asia - Nie 15 Mar, 2015 21:06

:beczy:
Tosia, Zołza :buziak:

Tosia - Nie 15 Mar, 2015 21:09

Jo-asia, a wiesz , ja ostatnio zapytałam się mojej psycholog, skąd ja mam tyle łez w sobie... odpowiedziała mi, tyle ile powinnam wypłakać.
Jo-asia, i nie becz już! no!

zołza - Nie 15 Mar, 2015 21:14

Jo-asia napisał/a:
Zołza

A teraz maleńka otrzyj smarki , popraw makijaż , pierś do przodu i wracaj do domu ...Tam nie jesteś sama . :buziak:

Jo-asia - Nie 15 Mar, 2015 21:22

zołza napisał/a:
nie jesteś sama . :buziak:

Tak się czuję....i nijak tego nie umiem wytłumaczyć.

Spoko. Wróciłam. Minie.
Dziewczyny...dziękuję.

Ps...właśnie, czuję że jestem sama.....źle się wyrazilam wyzej

Matinka - Nie 15 Mar, 2015 21:25

Hej Joasiu!
Może nie na temat Ci odpowiem, ale zaangażowanie to jest coś mi bliskiego.
Jak coś robię, to wchodzę w to całą sobą.
Nieważne co to jest, może to być prasowanie, robienie jajecznicy czy podlewanie kwiatków.
Kiedyś jako podrostek pojechałam z bratem i jego kolegą na saksy do Holandii.
Oni pracowali w fabryce przy maszynach a ja robiłam, co tylko się znalazło, tak przez cały dzień, bywało po 10 godzin.
Główną moją funkcją było podawanie kawy robotnikom w porze lunchu. Potem sprzątałam kantynę, biura inżynierów itp.
Brat mi wtedy powiedział "cokolwiek robisz, rób dobrze" i jeszcze dodał "zrób coś, co ich zadziwi" :mgreen: I tak włócząc się po fabryce sprzątając to i owo, kiedyś wpadłam na pomysł, że umyję robotnikom ich kontenery na ubrania robocze. Brudne były jak 150! ;) Muszę przyznać, że wprawiłam ich w osłupienie tym uczynkiem oraz zmianą ich poczciwych skrzynek :mgreen:
Joasiu, mam nadzieję, że się uśmiechnęłaś... :pocieszacz:

Tosia - Nie 15 Mar, 2015 21:25

Jo-asia napisał/a:
Tak się czuję....i nijak tego nie umiem wytłumaczyć.

nie dziś ,nie jutro .... przyjdzie czas na wytłumaczenie tego stanu :buziak:

zołza - Nie 15 Mar, 2015 21:36

Jo-asia napisał/a:
właśnie, czuję że jestem sama....

Asiu - pewnie sama sobie zdajesz z tego sprawę ...trudno jest za Tobą nadążyć :mgreen:
Masz loty jak kosmos , raz jesteś na Ziemi a za chwilę błądzisz po Jowiszu lub oglądasz z Marsa dwa księżyce . Nie szukaj aż tak głęboko w sobie ...niczego nowego tam się nie dokopiesz . Tam jesteś po prostu Ty ... Ja-Asia :) . Pozwól jej być/żyć :pocieszacz:

Jo-asia - Nie 15 Mar, 2015 22:11

Matinka, :rotfl:
to cała ja :mgreen:

Jak się dowiem to opowiem
Się mi zrymowało.. :boisie:

grzesiek - Pon 16 Mar, 2015 11:59

Witaj Jo- Asiu, czytam o kwestii pomagania,o domaganiu sie uwagi,o zaangażowaniu...
Czasem jest tak,że pomagamy nie świadomie, zwracamy na siebie uwagę - nieświadomie,angażujemy się w coś - nieświadomie. Dla czego , bo tak nam coś w środku podpowiada i to jest w pewnym sensie zaangażowanie.
Idąc na miting, niesiesz posłanie dla innego alkoholika,tym że tam przyszłaś,dzieląc się doświadczeniem, pomagasz swoimi wypowiedziami tym ,którzy przyszli pierwszy raz w beznadziei i szukają wsparcia, "wrastasz" w grupę i tworzysz z nią całość,monolit .
Twoja osoba to nierozłączna część tej wspólnoty , otrzymująca pomoc i uznanie za to że
JESTEŚ. Tak wygląda pomoc, obecność= zwracaniem uwagi,zaangażowanie - Twoja postawa . NIE UCIEKAJ od tego i NIE OCZEKUJ nic w zamian. Dobro raz dane ,powraca ze zdwojoną siłą. :okok:

Jo-asia - Pon 16 Mar, 2015 19:18

Witaj, grzesiek, kopę lat :buziak:
zauważyłam, że pomaganie teraz przynosi mi przyjemność. ..dokładnie w chwili pomagania
nic więcej i nie szukam potrzebujących....a nawet pomagając, nie odczuwam pomagania...tylko działanie
zaś. ...zaangażowanie,
tak myślałam...że z tym pomaganiem, gdzieś ma związek
Co grupy AA. Tak jakoś od początku, towarzyszy mi....nie mam nic do powiedzenia. Ostatnio, wypowiadam się. ...odbiega to od innych wypowiedzi. Nie myślę, jak Aowiec. i okazało się, że to mój problem :rotfl: oni. ..im to nie przeszkadza, a nawet podoba.
Moja grupa jest...to około 10 osób. Staż niepicia.....ogromny. to ludzie, ktorzy zakladali tę grupę. Ja jestem najmłodsza a w porywach....jest nas dwie.
dotarłam (chyba)...do powodu.
jeśli tak, to jest szansa, na zaangażowanie :)

Dziękuję :)

grzesiek - Pon 16 Mar, 2015 20:19

W naszej grupie bywa podobnie,kilkanaście osób, a czasem 3, 4 zostają na drugiej części i też rozmawiamy nie tylko na tematy związane z AA . Żeby nie popaść w marazm,by nie było,ze tylko starsi stażem wiodą prym , organizujemy sobie spotkania weekendowe,wyjazdowe w agroturystyce prowadzonej przez A-owcow i tam spotykają się AA ,, Al anon ,DDA razem w jednej grupie poruszamy tematy zdrowienia. Fajnie jest bo to pokazuje poglądy i uczucia z różnych poziomów choroby, nawet zadajemy pytania czzy informacje zwrotne. W to się zaangażowałem i jeżdżę tam prawie 3 lata. Tam siedzimy czasem do świtu ,potem 3-4 godz. snu ,sniadanie i dalej do południa. Każdy z nas ma jakiś wkład. Własne myśli,przeżycia, ciasto,czy sałatkę. Nie ważne każdy coś wnosi ,dzieli się i bierze co potrzebuje,co chce.
Jo-asia - Pon 16 Mar, 2015 20:33

Tak, pamiętam. Czesto o nich pisałeś, o tych wyjazdach.
ja zawsze miałam na nie ochotę. ...i (tak jak teraz) pierwsza myśl, a skąd na to czas 8|
to mój automat :bezradny:

Tym razem, coś zrobię :nerwus:

ale nie dziś. ... :mgreen:

Dobrze, że jesteś :)

grzesiek - Śro 18 Mar, 2015 12:04

DZIĘKI jo-Asiu,wzajemnie.
Jeśli chodzi o brak czasu, obowiązki,pracę to akurat jestem w takiej sytuacji,że mogę decydować ,gdzie i kiedy jadę, a ze strony żony nigdy nie było sprzeciwu.
Moje zdrowienie,mój priorytet

Jo-asia - Śro 18 Mar, 2015 15:21

grzesiek napisał/a:
Moje zdrowienie,mój priorytet

urosłam w piórka....zgubiłam priorytet
to, pewnie ten mój "powód"
:buziak:

grzesiek - Czw 19 Mar, 2015 13:29

WIARA W SIEBIE

Pozytywny stosunek do świata i życia, innych ludzi i własnej osoby, jest drogą do sukcesu, dobrze jest gdy naszym motorem staje się pozytywna motywacja, jak ją odnaleźć? mówi się, że głupi na świat narzeka, a mądry się nim zachwyca... - to dobre motto, nie zadręczaj siebie niesprawiedliwością świata, nie mów, że wina leży po czyjejś stronie, nie szukaj przeszkód, , przyjmij świat takim, jakim on jest, fakty przyjmuj za fakty, koncentruj się na tym, co możesz zrobić, co możesz zmienić we własnym życiu, korzystaj z nauki jaka płynie z błędów i wyrażaj wdzięczność za sukcesy,większość napotykanych ludzi, to osoby uczciwe i przyzwoite, nie przesłaniaj ich sobie tymi, którzy nie kierują się szlachetnością i poczuciem głębszego dobra, poszukuj w otoczeniu ludzi pewnych siebie, wiedzących czego chcą od życia, upodabniaj się do nich, tak naprawdę otrzymujemy od innych dokładnie to, czego oczekujemy, na co pozwalamy - to nie ludzie mnie oszukali, to ja się dałem oszukać.poszerzaj własne horyzonty, , daj sobie szansę, interesuj się też innymi, nowo poznanymi osobami, staraj się pomagać w ich problemach, ale nie traktuj tego jako obowiązek, nic na siłę, życie nie jest pasmem poświęceń, miej czas na radość i zabawę,największy wpływ na wydarzenia masz we własnych rękach, to nie przypadek, działanie innych czy jakieś obiektywne, zewnętrzne czynniki, ty kreujesz własne życie, zawsze o tym pamiętaj, bądź najważniejszą osobą w swoim życiu, jeśli będzie ci towarzyszyć szczęście, wszystkim wokół się ono udzieli, więc nie żałuj sobie, aby mieć coś do zaoferowania innym, poczucie godności pozwoli ci odczuć w zdrowy sposób własną wartość, a kiedy będziesz ją znać, poznają ją i inni i za to będą cię szanować, wiedz, że twoja wartość jako człowieka jest zawsze większą od domniemanej, potrafisz zdziałać więcej niż przypuszczasz

grzesiek - Czw 19 Mar, 2015 13:52

A propos...
Jo-Asiu, nie oszukuj swej natury,
przecież piórka są dla kury... :wysmiewacz:

Jo-asia - Czw 19 Mar, 2015 15:44

grzesiek napisał/a:
nie oszukuj swej natury,
przecież piórka są dla kury...

:rotfl:

Zaskakuje mnie, zawsze to samo....a już, nie powinno :mgreen: (żart)
Teraz wiem, ze ostatni rok był mi potrzebny w takiej formie...aby doświadczyć świadomie, czegoś co myślałam jest moim powołaniem. Boże jakie to wszystko dziwne i ciekawe...
Można coś, wiedzieć... zdawać sobie z tego sprawę, a dopiero jak się to poczuje, to widać co to jest.
Prawdy, nie ma w teorii :rotfl:
dobrze jest ja znać....to jednak za mało, dla mnie

myślałam...tyle nie piję, tyle wiem...tyle przepracowałam, to mogę sobie żyć.. nie jak czuję a jak inni tego oczekują
:nie: nic z tego....nie da się, no chyba, że zacznę znowu pić
bez alkoholu......nie da się poświęcać, poczekać...uciszyć, przemilczeć
nie da się.....ukryć prawdy
ukryć siebie
:muza:

można próbować i to nawet wychodzi :rotfl: tylko, nie tak.. jak miało być
mój kręgosłup i kilka innych organów, coś o tym wie ;)

grzesiek - Czw 19 Mar, 2015 16:25

Właśnie tak jest w tym naszym trzeźwieniu,że zmieniać swoje postępowanie,swoje życie musimy dla siebie, w taki sposób by czerpać z tego satysfakcję, a zyski z naszego trzeźwienia są i najbliżsi też je powinni odczuć. Zmieniamy się dla siebie,nie dla innych.
Zaskoczeniem było w pewnym momencie, gdy głośno zacząłem mówić o sobie, o swoich problemach, wygłaszałem swoje zdanie i przekonania,czasem odmienne niż oczekiwano.
Zmieniając się musiałem pokazać ,że ja to ja,a nie część ogółu, masy za którą będę podążał jak pokorne ciele. Ja mam obowiązki, ale też prawa,zachcianki itp. W pewnym momencie pokazałem,że już nie do końca muszę być uległy i podporządkowany.
Oczekiwania innych pozostaw innym. Ty żyj własnym życiem zgodnie z sumieniem.

Jo-asia - Czw 19 Mar, 2015 16:32

grzesiek napisał/a:
Oczekiwania innych pozostaw innym. Ty żyj własnym życiem zgodnie z sumieniem.

Tak jest :rotfl:

:buziak:

Jo-asia - Wto 24 Mar, 2015 18:49

Zaufanie sobie. ...do siebie.
nie wiem kiedy i jak, to uczucie stało się. ..moim
od podważania swoich uczuć, odrzucenia. ...podejrzewania ich o najgorsze
przeszlam drogę, do oddania im mojego życia
i to wystarcza mi, do szczęścia, do poczucia spełnienia
do....radochy.....ze wszystkiego :)
do....przeżywania. ...trudnego, ze spokojem :)
a to wszystko dzieki temu....co spotkalo mnie w życiu. ..

Jo-asia - Śro 25 Mar, 2015 10:07

Moje wypowiedzi oddają niewielką część, jak zmieniło się moje postrzeganie życia.
Gdzieś pojawiło się przekonanie, że zostanę niezrozumiana...wyśmiana, odrzucona.
Z drugiej strony, to co się zmieniło we mnie...trudno uchwycić słowami, oddać...pokazać.
To czego zaczęłam dotykać, prawie trzy lata temu, przepełnia moje życie...jest moim życiem.
Jest życiem dogórynogami...by Jerzy :rotfl:
dogórynogami....życia, którym żyłam kiedyś.
Początkowo...był podział. Z czasem stał się jednością. Kiedyś dzieliłam, rozdzielałam to a dziś...jest jednym.
Przez niego zmienił się mój świat, choć nadal ten świat, jest taki sam.

Trudno mi pisać, co "widzę", co czuję jak interpretuję...
Zbiegi okoliczności....to sytuacje, na moje życzenie. To scenariusz, stworzony dla mnie. To wynajęci przeze mnie aktorzy, dla których sama napisałam rolę.
Całkowitą odpowiedzialność, za moje życie ....mam ja.

Po co mi...alkoholizm? był
a co innego mogło mnie zatrzymać, przed ucieczką....przed sobą?
gdyby nie zrobił tego alkoholizm....wymyśliłabym coś innego :rotfl:
Odpowiedzialność, przestała mi być....ciężarem. Czymś, co mnie obciąża. Czymś co powoduje ...dotknięcia winy i kary.
Odpowiedzialność, którą dziś czuję....pomogła mi przestać ciągle planować, pilnować, kontrolować i szukać mojego wpływu.
Pozwoliła mi, odetchnąć pełną piersią. Zrzucić kajdany.
Dziś się dzieje...żyje.
Kolejną sprawą jest pamięć.
Kiedyś ucząc się...kułam. Dziś czytam. Ostatnio miałam...problem. Nie chciało mi się uczyć teorii...miałam awersję. Zdawałam sobie sprawę, że mogę najeść się wstydu...nie umiałam się zmusić. Przeczytałam....tylko. Okazuje się, ze to wystarcza, gdy przychodzi pytanie....znajduję odpowiedź.
Nie potrzebuję pamiętać i nie pamiętam. A jeśli jest potrzeba...odpowiedź jest. Jeśli nie...jeśli zła.........nie taka, koryguje ją życie. Pamięta, ktoś inny.
Nie muszę być przygotowana do życia, żeby żyć. Mogę, nic nie wiedzieć. Wiedza...i tak nie gwarantuje, że coś będzie tak.
Bez ideologi....bez praw.

To nie oznacza, że nie wpadam w czarną d**ę. Ale ta du**......mnie nie udupia :rotfl:

grzesiek - Sob 28 Mar, 2015 19:14

Joasiu Twój - tekst /cytat/ To czego zaczęłam dotykać, prawie trzy lata temu, przepełnia moje życie...jest moim życiem.
Jest życiem dogórynogami...by Jerzy :rotfl:
dogórynogami....życia, którym żyłam kiedyś.
Początkowo...był podział. Z czasem stał się jednością. Kiedyś dzieliłam, rozdzielałam to a dziś...jest jednym.
Przez niego zmienił się mój świat, choć nadal ten świat, jest taki sam

Po co mi...alkoholizm? był
a co innego mogło mnie zatrzymać, przed ucieczką ?

To nie oznacza, że nie wpadam w czarną d***ę. Ale ta du**......mnie nie udupia
:rotfl:
[/quote] MIAŁEM IDENTYCZNIE, ALE DZIĘKI TEMU JEST DUŻO LEPIEJ

Jo-asia - Nie 29 Mar, 2015 10:53

grzesiek, tak, jest inaczej....mnie lepiej, wreszcie czuję że żyję
Jo-asia - Pią 03 Kwi, 2015 21:13

Ankao30, wzbudziła myśli
jak to było u mnie

:rotfl: pamiętam, jak uczyłam się stawiać granice
aby mnie nie można było dotknąć..skrzywdzić
dziś mnie to bawi...wtedy, nie było mi do śmiechu
najpierw...nadawałam sobie prawo...prawo bycia, życia, oczekiwań
budując granicę, jednocześnie burzyłam mur
nadając sobie prawa, wychodziłam poza strefę komfortu, "iluzorycznego" przecież na tamten czas, poczucia bezpieczeństwa
bezpieczeństwo to opierało się na przekonaniu...że to znany stan, a choć boli..jest bezpieczny
byłam święcie przekonana, że poza nim...może być wyłącznie gorzej
gdyby nie, kolejne przekonanie, które opierało się "nie chcę pić"...więc oddam duszę samemu diabłu, nie ruszyłabym ani jednej cegły
najtrudniej było wyrwać pierwsze, każda kolejna...coraz łatwiej wychodziła

Robiłam to z myślą, że tworzę granice...dopiero teraz widzę, że nie mam ich (prawie) wcale
:rotfl:
co to się stało :szok:
jak się to stało :bezradny:

dobrze mi :)
i tego Wam Dekadenci życzę, na ten czas świąteczny :buzki:

baracca - Pią 03 Kwi, 2015 23:20

Za każdym razem jak Cię czytam to mam takie śmieszne wrażenie jakbym czytał siebie.
Ewidentnie nadajemy na zbliżonej fali.

Jo-asia napisał/a:
Zbiegi okoliczności....to sytuacje, na moje życzenie. To scenariusz, stworzony dla mnie. To wynajęci przeze mnie aktorzy, dla których sama napisałam rolę.


W tym się zakochałem po przeczytaniu.
To jest... piękne.

Jo-asia - Sob 04 Kwi, 2015 20:25

baracca napisał/a:
nadajemy na zbliżonej fali.

:) cieszę się
nie często, to czytam

baracca napisał/a:
To jest... piękne.

nie jestem ich autorem, nie ja pierwsza o tym mówię głośno ;)
całkowicie oddają moje czucie
ja mam....jak to mówią, analfabetyzm wtórny :rotfl:
słowa...myśli....mało ich :bezradny:
jest, chwila...jest komentarz
chwila mija...komentarz przepada
jak nie złapię...uczepię się, to zapominam
a dla jasności.....nie żałuję ;)
bo to, co istotne....nadal jest i znajduje się, gdy ma się znaleźć

:buzki:

baracca - Nie 05 Kwi, 2015 08:29

Jo-asia napisał/a:
cieszę się
nie często, to czytam

Nasze poszukiwania prowadzą nas w zbliżone obszary. Podobna wieża, podobne widoki, podobne odczuwanie.
W sumie nic wielkiego. :mgreen:

Jo-asia napisał/a:
nie jestem ich autorem, nie ja pierwsza o tym mówię głośno

Moje doświadczenie mówi mi to samo natomiast metafora mi się spodobała.
Z tymi wynajętymi aktorami.

Musiało minąć trochę czasu, żebym nauczył się jak wynajmować aktorów i zrozumiał co to znaczy naprawdę chcieć.

Jo-asia - Nie 05 Kwi, 2015 09:25

baracca napisał/a:
Moje doświadczenie mówi mi to samo natomiast metafora mi się spodobała.

no właśnie :mgreen: metafora
tyle bym chciała powiedzieć, pokazać...przybliżyć
nie mylić, z pochwalić się
:bezradny: się nie da
to, też gdy trafiam, na taką metaforę...korzystam z niej
baracca napisał/a:
Musiało minąć trochę czasu, żebym nauczył się jak wynajmować aktorów i zrozumiał co to znaczy naprawdę chcieć.

no...chciałabym pogadać, pociągnąć temat....
i zaś, pusto
jak masz ochotę, rozwiń proszę :)

baracca - Pon 06 Kwi, 2015 13:55

Jo-asia napisał/a:
jak masz ochotę, rozwiń proszę


Ciężko to rozwinąć bo musiałbym napisać książkę. :mgreen:

Tak w skrócie to czego chcę istnieje w moim umyśle, ale głębiej. To nie jest myśli, ale raczej pewien stan gotowości czy też może otwarcia na rzeczywistość, na świat, na istnienie. Nie doświadczam chcenia w zwerbalizowany sposób poprzez myśli - bo one bardziej mówią o jakichś kaprysach, pożądaniu, strachu - ale raczej przez emocje.

Natomiast aktorzy pojawiają się na scenie w zależności od tego co jestem gotów przyjąć, jak bardzo jestem otwarty, ale... oni pojawiają się także wtedy kiedy znika strach, lęk, obawy, a obudzi się zaufanie. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale ten stan się pewnego dnia po prostu przychodzi. Nie wiesz tego, ale to czujesz, gdzieś tam w środku, głęboko. Jesteś dokładnie w tym miejscu w którym powinnaś być, w odpowiednim czasie, a wszystko co się dzieje jest częścią ciebie.

I wtedy pojawiają się wydarzenia, które kiedyś nazwałabyś serią dziwnych zbiegów okoliczności. A dzisiaj one po prostu są... :mgreen:

To co kiedyś nazywałaś problemem staje się zwykłym stopniem na schodach, jest jak kolejny krok, który musisz zrobić. Czasem rzecz wydaje się ciężka, skomplikowana, mocno zagmatwana, zaczynasz myśleć i nie widzisz kompletnie nic. Zamiast walić głową w mur odkładasz wszystko na chwilę, a rozwiązanie... pojawia się samo. Gotowa myśl, jak błysk światła. Widzisz drogę, ruszasz naprzód, a dalej rzeczy dzieją się same...

Życie przestaje przypominać marsz przez dżunglę, a staje się luźnym spacerem, w każdej chwili możesz zmienić kierunek i iść tam gdzie chcesz.

Matinka - Pon 06 Kwi, 2015 18:10

baracca napisał/a:
To nie jest myśli, ale raczej pewien stan gotowości czy też może otwarcia na rzeczywistość, na świat, na istnienie.
baracca napisał/a:
Życie przestaje przypominać marsz przez dżunglę, a staje się luźnym spacerem, w każdej chwili możesz zmienić kierunek i iść tam gdzie chcesz.

Świetnie to przedstawiasz!
Lubię się przysłuchiwać waszym rozmowom:-)
Ta gotowość, otwarcie ramion na świat - znam to uczucie i równie dobrze przeciwstawne. A najtrudniej jest mi przyjąć własną, najbliższą rzeczywistość.
Stąd alkoholizm.
Ale Jo-asiu o czym innym chciałam tu jeszcze napisać.
O zbiegu okoliczności, o przypadku, o wyborach...
Zazwyczaj długo dokonuję wyboru, rozważając wszystkie za i przeciw.
Ostatnio stwierdzam, że nie ma to większego znaczenia.
Nieważny jest wybór, istotniejsze jest jak go przyjmę.
Ale przyzwyczajenie do długich wyborów jeszcze we mnie dość silnie tkwi.
Na przykład, na wyprawach zdarza się ciepły obiad w knajpie, wtedy szczegółowo studiuję menu, a i tak kumple wiedzą, że wybiorę kotleta fsdf43t Ja też wiem.
I odnośnie tych "wynajętych aktorów" na naszej drodze to kojarzy mi się od razu "dosłowna" historia. Wracałam ciemnym wieczorem do domu, stanęłam na skrzyżowaniu dywagując czy iść znajomą trasą czy wybrać alternatywną trasę też przez mnie uczęszczaną. Żaden wielki dylemat, a jednak pojawiło się wahanie, tu czy tam? Jeden krok do przodu, krok do tyłu i w drugą mańkę, całkiem jakby życie miało od tego zależeć;-) W końcu wybrałam, idę i parę metrów ode mnie leży ciemny kształt na chodniku. Jakoś mi się to nie spodobało i już się w myślach zrugałam "widzisz, było iść starą trasą". Widzę leży człowiek, wokół pusto, a mnie chęć zmiany drogi ogarnęła. Tchórz przeleciał po karku, ale idę. Wiem, że co by nie było, to się tym zajmę. W tym samym momencie podjechał samochód, zaparkował i wyszedł facet, który również spostrzegł leżące ciało. Doszliśmy równocześnie i patrzymy, co się stało. Leżał pijany chłopak, niepełnosprawny, obok kule i próbował się podnieść. Jak go dźwignęliśmy oboje, to zaklął szpetnie i natychmiast pokuśtykał w swoją stronę. A ja go rozpoznałam, bo często widywałam w okolicy, jak szybko przemieszczał się podpierając na kulach. Pomocy nie chciał, gadać z nami nie chciał, odzyskał równowagę i chodu;-)
A druga historia z wyborem ścieżki była w lesie. Zapadł zmierzch, mogłam wyjść na ruchliwą, oświetloną drogę albo kontynuować lasem, delektując się ciszą i spokojem. Znów chwila wahania i wybrałam drugą opcję. Na wydeptanej ścieżce zauważyłam monetę, to chuchnęłam i zabrałam. Kawałek dalej leżała następna. Potem kolejna :shock: . I tak parę złociszy uzbierałam:-) Tak sobie wymyśliłam, że musiał chyba jakiś rowerzysta pogubić a mi przyszło po nim na tę ścieżkę trafić.
Nic specjalnego z tych moich historii nie wynika, poza tym, że tak namacalnie poczułam skutki postawienia nogi w tym a nie innym kierunku.
Równie dobrze mogłam w łeb oberwać, ale tym razem uszło płazem :roll:

Jo-asia - Pon 06 Kwi, 2015 19:04

baracca napisał/a:
Natomiast aktorzy pojawiają się na scenie w zależności od tego co jestem gotów przyjąć, jak bardzo jestem otwarty, ale... oni pojawiają się także wtedy kiedy znika strach, lęk, obawy, a obudzi się zaufanie. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale ten stan się pewnego dnia po prostu przychodzi. Nie wiesz tego, ale to czujesz, gdzieś tam w środku, głęboko. Jesteś dokładnie w tym miejscu w którym powinnaś być, w odpowiednim czasie, a wszystko co się dzieje jest częścią ciebie.

zacznę od tego :mgreen:
aktorzy, są zawsze....tylko ten stan gotowości, pozwala ich dostrzec (docenić) i często skorzystać z tego co dla nas wnoszą.
Stan gotowości...pomaga również, albo zakończyć ich sens pojawiania się albo są spełnieniem i wtedy towarzyszą nam już (prawie) zawsze :)
baracca napisał/a:
Czasem rzecz wydaje się ciężka, skomplikowana, mocno zagmatwana, zaczynasz myśleć i nie widzisz kompletnie nic.

miałam ostatnio, pewną rozmowę. Normalnie :mgreen: po prostu odpowiadam, nie "myślę". Wtedy chciałam, jak kiedyś zrozumieć.....o matko! jakie to trudne :shock: i to nie jest żart. Męczące. Kosztuje wiele energii i prowadzi donikąd. Bo gdy....zrozumiałam, okazało się, że to "myślenie" nie ma sensu, bo cały ten proces doprowadził mnie i tak, do tego co....było pierwsze.
I teraz
Matinka napisał/a:
Zazwyczaj długo dokonuję wyboru, rozważając wszystkie za i przeciw.

(wreszcie Cię mogę poczytać :rotfl: )
i aktorzy i role i gotowość
to nic innego jak zaufanie, połączone z odwagą ;)
wędrówki po górach, dowodzą...że masz to!
zastosuj, to wszędzie i efekty te same....gwarantuję ;)

baracca - Wto 07 Kwi, 2015 18:32

Jo-asia napisał/a:
zacznę od tego (...)


Można to w rozmaite słowa ubierać.
Natomiast praktyczny sens sprowadza się do stwierdzenia mojego dziecka: na ogół jesteś zczilaŁtowany, ale jeszcze więcej czilaŁtu Ci nie zaszkodzi. :mgreen:

Generalnie nie ma się o co ciśnieniować.

Jo-asia - Wto 07 Kwi, 2015 18:52

baracca napisał/a:
zczilaŁtowany

:rotfl:

ta....a takie to skomplikowane miało być :mgreen:

choć i dalej bywa i takie
i po tym poznać ów czilałt (spodobał mi się to słowo ;) )

baracca - Wto 07 Kwi, 2015 20:52

Jo-asia napisał/a:
baracca napisał/a:
zczilaŁtowany

:rotfl:

ta....a takie to skomplikowane miało być :mgreen:


Ale w gruncie rzeczy jest proste.

Do tej pory wymyślałem sobie różne rzeczy żeby być szczęśliwym, a teraz zwyczajnie jestem szczęśliwy. Rano wstaje i jestem zadowolony.
Bez żadnego specjalnego powodu.

Komplikacje w życiu biorOM się zazwyczaj z nadmiaru myślenia.

Jo-asia - Wto 07 Kwi, 2015 20:56

baracca napisał/a:
Komplikacje w życiu biorOM się zazwyczaj z nadmiaru myślenia.

taaa
ale aby dojść do takiego wniosku
czeba :mgreen: najpierw i tego doświadczyć
oczywiście, mówię to na podstawie własnego doświadczenia 54rerrer

baracca - Pią 10 Kwi, 2015 16:39

Jo-asia napisał/a:
ale aby dojść do takiego wniosku
czeba najpierw i tego doświadczyć


Taaak... Najpierw człowiek się pławi w tym myśleniu, szczyci się nim. W pewnym momencie ono zaczyna zwyczajnie przeszkadzać, bo każdy nadmiar jest szkodliwy.
A na końcu dochodzi się do wniosku, że to całe myślenie jest zwyczajnie przereklamowane i w większości to jeden wielki bulszit.

:mgreen:

Jo-asia - Sob 11 Kwi, 2015 09:28

baracca napisał/a:
myślenie jest zwyczajnie przereklamowane

i kolejny...dowód :mgreen:
na to, miałam właśnie dziś
obiecałam, że dziś coś dla kogoś gdzieś....obiecałam, tydzień temu
już parę dni temu, nie bardzo mi się chciało ją spełnić, wczoraj nałożyłam na te pierwszą...inną, tamtą wykluczającą
i myślenie...jak się z niej, wymigać
i poczucie winy...jak, tak mogłam
i telefon.... drugiej strony(pierwszej obietnicy) zwalniający mnie z niej :rotfl:
i po co było....to, pomiędzy? ;)


gdy pierwszy raz, dopuściłam prawdę, jestem uzależniona..jestem alkoholiczką, potrzebuję pomocy
pojawiła się siła,
czułam ją wtedy na zewnątrz,
siła, która pomimo myśli i czucia ciała, miała moc abym stawiała kroki wbrew rozumowi
ta sama siła, z takim impetem pojawia się w takich chwilach, gdy działam wbrew "sobie"
to nie znaczy, że jej w innych nie ma
to znaczy, że gdy ją czuję...zmieniam "siebie",
nie, nie zmieniam.....odkrywam siebie

odkrywam myślenie, które zasłania mi prawdę o sobie

Wracając jeszcze do poruszanego tematu decyzji (Matinka :) )
i zbiegów okoliczności i kierowania własnym życiem
zbiegi okoliczności, są momentem szansy na wzięcie odpowiedzialności za własne życie
stworzone..przeze mnie dla mnie :mgreen:
w którym, po raz kolejny(...bardzo często) świadomie mogę w uczestniczyć w życiu, czerpać z niego,
myślenie....zasłania prawdę o mnie, zastępuje mnie...życie
jak, wielką przyjemność czerpię z wchodzenia w działanie, bez zastanowienia.....to tylko ja mogę wiedzieć...czuć :muza:
to nie oznacza, że tylko ja.....tak mam ;)
to oznacza, że nikt inny mi tego dać nie może, zastąpić nie może
to oznacza....że tylko ja, mogę to sobie..........dać :)

baracca - Nie 12 Kwi, 2015 11:47

Jo-asia napisał/a:
gdy pierwszy raz, dopuściłam prawdę


I tutaj pojawia się magiczne słowo: prawda... :mgreen:
    1. Za każdym razem kiedy dopuściłem prawdę okazywało się, że to iluzja zrodzona w mojej głowie.
    2. Kiedy inni mówili mi o prawdzie okazywało się, że to iluzja zrodzona w ich głowach.

Prawda jaką ludzie się posługują na co dzień jest niczym innym jak zbiorem wyobrażeń, a jej uniwersalność wynika z tego jak wielu ludzi w nią wierzy.

Więc co to jest prawda?
Czy dopuściłaś prawdę czy zgodziłaś się w coś wierzyć?...

:mgreen:

Jo-asia - Nie 12 Kwi, 2015 18:41

baracca napisał/a:
Czy dopuściłaś prawdę czy zgodziłaś się w coś wierzyć?...

oj, oj tam...czepiasz się :figielek:
baracca napisał/a:
Więc co to jest prawda?

zaprzeczeniem prawdy, jest kłamstwo
jedno, bez drugiego nie istnieje
czy się wyklucza?

od wieków trwają debaty, nad definicją prawdy
nie jestem filozofem...przedstawiam swoją wersję :mgreen:

prawda to czasownik
prawdę można poznać a nie ją przedstawić...pokazać
najlepiej jej doświadczyć...przez poznanie, czym nie jest
co do alkoholizmu...i mojej pierwszej prawdy....którą poczułam (siłę)
jedno słowo, określenie...a jak wiele wersji (prawd)
od DDA...przez współ...po alko
dla mnie...to był środek, do poszukiwania
w moim przypadku....żadna inna "przypadłość" nie dałaby mi tylu narzędzi do szukania prawdy
i pierwsze przyznanie się do uzależnienia, w czasie którego poczułam prawdę...to było wzięcie odpowiedzialności za swoje życie i siebie...na siebie (choć dosłownie to, jeszcze chwile trwało ;) )
przekierowanie uwagi z zewnątrz do wewnątrz
baracca napisał/a:
Prawda jaką ludzie się posługują na co dzień jest niczym innym jak zbiorem wyobrażeń, a jej uniwersalność wynika z tego jak wielu ludzi w nią wierzy.

nie ma jednej prawdy, która brzmi dla każdego jednakowo
jest tak samo, wyjątkowa...jak każdy z nas
jest...jedna prawda....która nas łączy
jestem


:mgreen:

baracca - Nie 12 Kwi, 2015 20:48

Jo-asia napisał/a:
zaprzeczeniem prawdy, jest kłamstwo

A może kłamstwo to prawda widziana od tyłu?...

Jo-asia napisał/a:
od wieków trwają debaty, nad definicją prawdy

I od wieków nic konkretnego nie ustalono.
Najsensowniejszą definicję zaproponował chyba Piłat...

Jo-asia napisał/a:
nie jestem filozofem...przedstawiam swoją wersję

Oczywiście. A ja sobie tylko tak luźno dumam. :mgreen:

Jo-asia - Nie 12 Kwi, 2015 21:12

baracca napisał/a:
Oczywiście. A ja sobie tylko tak luźno dumam.

:mgreen:

spoko, ja..dzięki Tobie szukam odpowiedzi i sama siebie zaskakuję :rotfl:
nie chce bić piany, bo tak naprawdę :mgreen: znanie prawdy...zakończyłoby to, co w tym najfajniejsze, obalanie "kłamstwa", rozpoznawanie nieprawdy
:mysli:
choć z drugiej strony, czy to w ogóle jest możliwe tak, do gołej prawdy...tej jedynej i jakie to ma znaczenie :bezradny:
baracca napisał/a:
A może kłamstwo to prawda widziana od tyłu?...

i tyle...po co coś więcej tworzyć :)

stanisław - Nie 12 Kwi, 2015 21:17

baracca napisał/a:
Najsensowniejszą definicję zaproponował chyba Piłat...
Prawda co to jest prawda
grzesiek - Pon 13 Kwi, 2015 14:23

Fajnie sie Was czyta,więc sie podłącze do dyskusji.
Od pewnego czasu , gdy osiągnąłem pewien stan,normalizacji własnego życia,podobnie do Was osiągnąłem pułap szczęścia. Czym jest szczęście w moim przypadku?
zacytuje mojego kolegę: "jestem,żyję, pamiętam wczorajszy dzień". wstaję rano i to już jest szczęście. Przestało też funkcjonować w moim słowniku twierdzenie- PROBLEM.
Uświadomiłem sobie,że jedynym problemem było moje picie,gdy przestałem, problemu nie ma . Teraz są sprawy do rozwiązania,załatwienia. Nie główkuję jak się z nimi uporać,tylko je kolejno wykonuję,eliminuję. Właśnie poruszany czasowniko-rzeczownik PRAWDA bardzo mi w tym pomaga. Oszustwa,kłamstwa tylko mnie pogrążały.
Nawiązując do wyborów,też stawiam na LOS, los -da, los przyniesie, nie kombinuję i na skrzyżowaniu się nie zastanawiam idę za pierwszym odruchem. PRZYKŁAD.
Jechałem do Krakowa,ostatnio byłem tam 30 lat temu.Mam być na ulicy obok Starego rynku. Nie szukam map,nie szukam urządzeń NAWIGACJI, jadę ... jestem już prawie na miejscu ,coraz bliżej Wisły,z dala widzę fragmenty Wawelu,no to skręcę w lewo,jeszcze kila set metrów,patrzę kościół parking,no to się zatrzymałem. Okazuje się ,że jestem pod Urzędem Marszałkowskim,a do określonego celu zostało mi 300m. do przejścia. Nie zastanawiałem sie ,nie zakrzątałem głowy myślami typu, "jak ja tam trafię,czy się nie spóźnię,nie jadę i będzie jak będzie. Do przodu,a utrudnienia,będę rozwiązywał na bieżąco. Taki sposób na życie mi odpowiada i daje więcej swobody, luzu bez stresu i zmartwień.
ps wasze wypowiedzi na tej stronie to miód na moje serce... pozdrawiam.

Tosia - Pon 13 Kwi, 2015 18:10

grzesiek napisał/a:
Fajnie sie Was czyta,

To jeden z moich...kolejnych ulubionych tematów :) :)
Jo-asia napisał/a:
i tyle..

Oj jeszcze masz sporo do powiedzenia :mgreen:
:buziak:

baracca - Pon 13 Kwi, 2015 20:41

Jo-asia napisał/a:
choć z drugiej strony, czy to w ogóle jest możliwe tak, do gołej prawdy...tej jedynej i jakie to ma znaczenie

Prawdopodobnie żadnego.
Więc tym bardziej szkoda czasu... :mgreen:

Jo-asia - Wto 14 Kwi, 2015 09:15

grzesiek napisał/a:
Taki sposób na życie mi odpowiada i daje więcej swobody, luzu bez stresu i zmartwień.

a mnie to nadal zaskakuje i cieszy...oby nigdy, mi nie przeszło :)
odczuwam, to nawet fizycznie
gdy tylko pojawia się "kręcenie filmów", nim zauważę myśli....moje ciało się spina, samopoczucie zmienia i staję się ciężka ;)

Tosia :buziak:

baracca napisał/a:
Prawdopodobnie żadnego.
Więc tym bardziej szkoda czasu...

:nie: niczego nie szkoda :figielek:
warto, choćby po to...aby dojść do takiego wniosku :rotfl:

rzadko mam okazję, rozmawiać o tym co myślę....
więc jak już ją mam....korzystam :mgreen:

Thomasson - Śro 15 Kwi, 2015 22:54

baracca napisał/a:
Prawda jaką ludzie się posługują na co dzień jest niczym innym jak zbiorem wyobrażeń, a jej uniwersalność wynika z tego jak wielu ludzi w nią wierzy.
Przykre a nawet niebezpieczne ale niestety prawdziwe.

Prawda jest jak góra Fudżi. Nigdy nie widać całej, a zanim się ją obejdzie aby zobaczyć z innej perspektywy to świat zdąży się zmienić i nic już nie jest takie jakie było. Patrząc na Fudżi jeden może widzieć wyzwanie, drugi piękno, trzeci potęgę - zależnie od bagażu jaki ze sobą nosimy. A ten kto nie widział Fudżi, może usłyszeć subiektywną relacje od kogoś kto widział tylko ciągle zmieniający się wycinek tego krajobrazu... więc tak po prawdzie to chyba milczenie najlepiej prawdę oddaje :mysli:

baracca - Pią 17 Kwi, 2015 07:05

Jo-asia napisał/a:
warto, choćby po to...aby dojść do takiego wniosku

To też...
Jak widać nie ma prawdy jedynej i uniwersalnej.
Na tym poziomie przynajmiej. :mgreen:

Thomasson napisał/a:
Przykre a nawet niebezpieczne

Ja tak naprawdę nie jestem pewien czy to przykre albo niebezpieczne.
Są różne rodzaje prawdy - większość z nich funkcjonuje na poziomie idei albo myśli zrodzonej w umyśle. Prawda zbiorowa, indywidualna - wszystko to koncepty mniej albo bardziej kulawe w zależności od umysłu który zrodził myśl, zapotrzebowania, chwili.

Jest też gdzieś ta czysta prawda, o którą się ocieramy, zapewne nieświadomie. Takie mam przeczucie. Ale wyrokował nie będę.
Natomiast moim zdaniem każda z tych prawd jest potrzebna, ma swój czas i miejsce, czemuś służy.

Jo-asia - Pią 17 Kwi, 2015 09:22

U mnie...obecnie, znów na tapecie. ...prawda o pracy :mgreen:
przekonanie....bez pracy nie ma kołaczy....nadal sobie udowadniam :bezradny:
I nie ma zmiluj się. Nie jesc, nie pić. ...a pracować, tylko w pracy :skromny:
to jest tak....jakby los calej firmy, byl ode mnie zależny :rotfl:
mało tego, mi nawet nie odpowiada....jak, przelozeni chca dać mi odpoczac i angazuja innych.....do ciezkiej pracy. No a gdy, mnie angażują. ..to zas mam wąty....bo inne nie pomagają. ..mi

Sprawy finansów i pracy, w moim przypadku, są w tym momencie....najbardziej ograniczające mnie. Znaczy....zakłamane. Daleko w nich...do prawdy.

Mam już doświadczenie, wiem jak sie....odkłałamać.
I co z tego, skoro tu....kroluje kolejna prawda. To......boli.

Wiem też, ze i bez mojego udzialu, zycie zweryfikuje tę, prawdę.
Tylko życie, sie nie cacka :rotfl:

Jo-asia - Nie 26 Kwi, 2015 12:41

Myśli.. to gadanie w głowie :mgreen:
to, nie ja,
to sufler, czasem bywa..ł upierdliwy
Uczucia.. to szarpanie :mgreen: w ciele, czasem przyjemne innym razem :blee:
to, też nie ja :szok:
to, gdzie jestem ja?
to, czym jestem ja?

:buzki:

Klara - Nie 26 Kwi, 2015 13:23

Jo-asia napisał/a:
to, gdzie jestem ja?
to, czym jestem ja?

Z chemicznego punktu widzenia ciało ludzkie składa się z:
- wody – ok. 60% (u noworodka nawet do 75%),
- składników organicznych, czyli zbudowanych na bazie węgla: lipidów (tłuszczowców), białek, węglowodanów i kwasów nukleinowych,
- składników nieorganicznych, zwanych też składnikami mineralnymi.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Cia%C5%82o_ludzkie

Według mnie te myśli i uczucia, to jesteś jak najbardziej TY - Jo-asia :D

Jo-asia - Pon 27 Kwi, 2015 12:40

Klara napisał/a:
Z chemicznego punktu widzenia ciało ludzkie składa się z:

:rotfl:

dobre :mgreen:
Klara napisał/a:
Według mnie te myśli i uczucia, to jesteś jak najbardziej TY - Jo-asia

no i ściągnęłaś mnie na ziemię
:mysli:
skoro są we mnie... to, to jestem ja
chyba pytanie, było źle zadane :mgreen:
te myśli i uczucia... to spadek, który sobie wybrałam/dostałam po przodkach
z jakiś, nie znanych mi przyczyn... właśnie te i dokładnie te
z nich .. w nich, mogę zobaczyć z czym sobie nie radzili czy radzili bardzo dobrze...
tylko, to nie wszystko
jest jeszcze coś... coś co wybrało akurat to i teraz jest oprócz tego
:rotfl: ja się chyba nigdy nie poprawię :rotfl: :rotfl:
i to jest cała Joasia :mgreen:
która z tych różnych, nieprzypadkowych części... odkrywa siebie :)
:buzki:

Jo-asia - Śro 29 Kwi, 2015 20:42

Wczoraj miałam jeden z tych dni, co to mi się żyć nie chce.
Mam tak, że gdy dotyka mnie ból fizyczny i wiąże się z brakiem możliwości pracy... mam dylematy :bezradny:
nie umiem odpuścić... choćby paść, ja do pracy muszę iść
Koniec końców.. wylądowałam na izbie chirurgii z podejrzeniem wyrostka (pewnie gdyby nie to podejrzenie, nic nie byłoby mnie w stanie zmusić tam jechać)
Byłam mile zaskoczona... męską obsadą w tym pielęgniarską i jedna kobieta też była ;) miła
humor jaki towarzyszył tym lekarzom, żarty... niesamowite
czułam się tak jak ze starymi znajomymi :mgreen:
alarm okazał się fałszywy, jak to powiedział prowadzący "mimo usilnych starań, nie znalazł nic co by mi mógł wyciąć" :rotfl:
Siedziałam tam do pierwszej w nocy i na rano do pracy 8|
W nocy ból minął, tylko na czas leżenia pod kroplówką :bezradny:
i całą drogę... walka ze sobą.. jak nie iść do pracy
To jest tak silne... nie wiem. Nie poszłam. Wzięłam urlop z ciężkim sercem.
Mam zapalenie nerki i nie tylko. To jednak nie ma znaczenia.
Dla mnie, problemem okazuje się... zawieść "pracę".
I wiem.. póki tego nie zaakceptuję, okazji będzie pełno 8|

zimna - Czw 30 Kwi, 2015 07:31

Jo-asia napisał/a:
Siedziałam tam do pierwszej w nocy i na rano do pracy 8|
W nocy ból minął, tylko na czas leżenia pod kroplówką :bezradny:
i całą drogę... walka ze sobą.. jak nie iść do pracy (...)
Mam zapalenie nerki i nie tylko. To jednak nie ma znaczenia.
Dla mnie, problemem okazuje się... zawieść "pracę".

:szok:
Asia potrzebujesz pomocy, fachowej :krzyk:

ankao30 - Czw 30 Kwi, 2015 08:22

Jo-asia,

:pocieszacz:

Zawieść "pracę", zastanawiam się nad tym. Czy to nie jest tak, że masz oczekiwania wobec siebie, by być idealna na płaszczyźnie zawodowej.
Teraz jak patrzę na siebie, też taka byłam, by być najlepsza, najdokładniejsza, praca na pierwszym planie, bo muszę...
Jak coś nie szło jak oczekiwałam, czułam rozczarowanie, sobą, otoczeniem. Tu u mnie był motor napędowy by pić, szukać pocieszenia, by nie dopuszczać tzw. moich porażek, że nie dałam rady do myśli. Albo je dopuszczać i się nad nimi rozczulać.

Teraz myślę i widzę różne rzeczy inaczej. To też się zmienia. Unikam jak ognia oczekiwań i nie mam już strachu, czy lęku o pracę, rodzinę. Przyjmuje wszystko takie jakie jest, nie dąże za wszelką cenę do naj...

Miłego dnia :kwiatek:

Dużo zdrówka :pocieszacz:

Jo-asia - Czw 30 Kwi, 2015 08:34

zimna napisał/a:
Asia potrzebujesz pomocy, fachowej

napisz.. konkretnie, proszę.. co zobaczyłaś?
ankao30 napisał/a:
że masz oczekiwania wobec siebie, by być idealna na płaszczyźnie zawodowej.

nie ma w tym ambicji.. w sensie piąć się do góry
jest, pracować najlepiej jak potrafię..
a "najlepiej" to u mnie, ponad siły fizyczne 8|

szukam myśli i uczuć, które mną kierują
to tak, jakby ode mnie zależało
:mysli:
to uzależnienie.. stąd tak silne uczucia?
nie mam oczekiwań, jako takich wobec "pracy"
to, ja udaję.. że jestem chora
to, moje lenistwo.. nie chce mi się pracować


więcej grzechów nie pamiętam, na te chwilę

zołza - Czw 30 Kwi, 2015 10:21

Jo-asia :mysli: czy Ty masz potrzebę bycia wkorzystywaną ? Czy w Tobie jest zakodowany schemat bycia uległą ? Odczuwasz satysfakcję tylko wtedy gdy już nie masz siły i padasz na twarz ? Może to tochę dziwnie zabrzmi ale czy lubisz czuć się ofiarą ?
ankao30 - Czw 30 Kwi, 2015 10:35

Jo-asia, nie zrozumiałam, i nie rozumiem.
Przepraszam, czasem tak mam.
Odczytałam Cię, że źle się czułaś, byłaś długo u lekarza pod kroplówką i masz wyrzuty że nie poszłaś do pracy.
Tak to odczytałam, nie wiem co ma z tym lenistwo.
Bo osobiście jak mogę, dobrze się czuję to zapylam do roboty, a jak jest źle to myślę co ważniejsze, ja i moje zdrowie, czy praca.
Wcześniej jak pisałam to tylko praca, choćby na czterech to praca. Masa nadgodzin i praca. Teraz już nie, mam wolne, nie chcę kasy, nie chcę pracy chcę też żyć czymś innym. Choć w domu też praca, ale dla mnie to przyjemność.

Wiesz ja uważam, że program mi pomógł i pomaga, bowiem mam chęć do życia. Nie zamykam się w nicości.

Ps. Może faktycznie inaczej odczytuje co miałaś na myśli.
Nie lubiłam nigdy interpretacji wierszy. :wysmiewacz: Nigdy nie wiedziałam co autor miał na myśli. :bezradny: Wolałam i wolę ścisłe przedmioty. :>

ankao30 - Czw 30 Kwi, 2015 10:45

Dodam jeszcze, w pracy brałam większość na siebie, bo przecież najlepiej zrobię. Potem zaczęto mi dorzucać, no bo nie odmówie. Powoli ale stanowczo uczę się asertywności, już nie jest tak jak było. Nie tylko ja i nie tylko muszę.
Mam teraz równowagę co bardzo mi było potrzebne.

:pocieszacz:

Jo-asia - Czw 30 Kwi, 2015 11:09

zołza napisał/a:
Jo-asia :mysli: czy Ty masz potrzebę bycia wkorzystywaną ? Czy w Tobie jest zakodowany schemat bycia uległą ? Odczuwasz satysfakcję tylko wtedy gdy już nie masz siły i padasz na twarz ? Może to tochę dziwnie zabrzmi ale czy lubisz czuć się ofiarą ?

zaskoczyłaś mnie tymi pytaniami
tak, odczuwam satysfakcję gdy padam na twarz
to, jakby jest.... informacją, o dobrze wykonanej pracy... zaznaczam, dla mnie
Z zewnątrz nie mam informacji, że za mało, że źle, że obijam się
jeśli już.. to mnie odciążają sami.

nie czuje się ofiarą....
nie czuję się wykorzystywana...
nie wiem... niech te pytania pożyją we mnie


Aniu, wrócę jeszcze do Twojej wypowiedzi...
trochę później

ankao30 - Czw 30 Kwi, 2015 11:30

Jo-asia,

Jeszcze chciałam dodać, że nie idę w drugą skrajność, czyli zwalenie na innych wszystkiego. Po prostu robię co do mnie należy, pomagam innym, ale nie robię za innych.
Wiesz niestety praca w korporacji jest bezlitosna czasem. Nacisk z góry, więcej, szybciej, nieważne jak ale ma być. Teraz też mam nacisk, ale inaczej do tego podchodzę.
Nie mam lęku, nie spinam się, że muszę. Jest inaczej. Już bez lęku idę do pracy. Już mam normalne dni i sny nie związane z pracą. Teraz widzę że żyję.

zołza - Czw 30 Kwi, 2015 11:35

Jo-asia napisał/a:
nie wiem... niech te pytania pożyją we mnie

Dorzucę jeszcze jedno hasło ;) masochizm mentalny/ psychiczny ( nie mylić z seksualnoscią :P )

Jo-asia - Czw 30 Kwi, 2015 11:48

Aniu, wiele z ze spraw które poruszasz.. jakie były a jakie są, jest też moje.
Wiele z nich sama zauważam i koryguję na swój sposób aby mi było dobrze.. w samej pracy.
Tu problem jest, u mnie.. na poziomie - choroba a nie pójście do pracy.
Podobnie, sprawa ma się do obietnic. Gdy nie jestem w stanie ich spełnić.
Obietnica w tym przypadku są godziny pracy, dzień pracy.
Bardzo często nie wiem...czy dam radę wytrzymać.
Nie mam rozgraniczenia, kiedy jestem słaba a kiedy chora.
Kiedy, mi się wydaje.. a kiedy faktycznie tak jest.
Dopiero diagnozy, jeśli są konkretne mnie uspokajają. Lub ból 8|

zołza napisał/a:
masochizm mentalny/ psychiczny

tak... słowo masochizm, też mi przyszło do głowy

adania - Wto 12 Maj, 2015 08:04

Jo-asia napisał/a:

Nie mam rozgraniczenia, kiedy jestem słaba a kiedy chora.
Kiedy, mi się wydaje.. a kiedy faktycznie tak jest.


Też ciężko jest mi rozgraniczyć, kiedy nie mogę a kiedy mi się nie chce. W obu przypadkach działam na przymus, albo odpuszczam i nie wiem czy się rozgrzeszyć z tego. :bezradny:

Jo-asia - Wto 12 Maj, 2015 15:20

adania napisał/a:
W obu przypadkach działam na przymus, albo odpuszczam i nie wiem czy się rozgrzeszyć z tego.

mam podobnie.. :rotfl:
i zawsze się rozgrzeszam
a co? kto mi zabroni :mgreen:
:buziak:

adania - Wto 12 Maj, 2015 16:51

Ale ulge poczułam po Twoim poście. Bo czasem słyszę, przeskocz to, a jak nie przeskoczę to mam niskie poczucie wartości.
ooooooo
Właśnie coś zrozumiałam. Skąd się bierze moje niskie poczucie wartości. Bo próbuję sprostać temu co ktoś mówi że mu się udało, a ja nie mogę tego przeskoczyć. Za bardzo słucham przechwałek innych osób i próbuję im dorównać.

Jo-asia - Wto 12 Maj, 2015 17:47

adania napisał/a:
Właśnie coś zrozumiałam. Skąd się bierze moje niskie poczucie wartości. Bo próbuję sprostać temu co ktoś mówi że mu się udało, a ja nie mogę tego przeskoczyć. Za bardzo słucham przechwałek innych osób i próbuję im dorównać.

bardzo ważna myśl :brawo:

Jo-asia - Śro 13 Maj, 2015 15:04

Pomaganie... wyręczanie
znowu zaskakują mnie moje reakcje
zawsze miałam nadmiar prac.. narzekałam lub nie, stały się stałym elementem
I nagle, ktoś przychodzi i robi.. za mnie? :szok:
to co? ja, źle rozbiłam? za mało? za rzadko?
co takiego złego zrobiłam? co ja, gorsza?

:rotfl: :rotfl:

:glupek: ot, ktoś chce zarobić.. a ja, robiłam za darmo

ile ukrytych spraw, pod tym moim pomaganiem było
i nie było to, bezinteresowne, choć kasy za to nie brałam :skromny:

adania - Śro 13 Maj, 2015 16:02

Jo-asia napisał/a:
ile ukrytych spraw, pod tym moim pomaganiem było
i nie było to, bezinteresowne, choć kasy za to nie brałam :skromny:


pomaganie wiąże się z bezinteresownością. Inaczej nie nazywa się pomaganiem.

adania - Śro 13 Maj, 2015 16:06

Jo-asia napisał/a:
Nie mam rozgraniczenia, kiedy jestem słaba a kiedy chora.
Kiedy, mi się wydaje.. a kiedy faktycznie tak jest.

Więc tak jak ja.

Jo-asia - Śro 13 Maj, 2015 16:24

adania napisał/a:
pomaganie wiąże się z bezinteresownością. Inaczej nie nazywa się pomaganiem.

byłam święcie przekonana, że tak jest :bezradny:
a nie było, bo okazuje się, że poprawiałam sobie w ten sposób "mniemanie" o sobie
dostrzegłam to dopiero, jak mi to zabrano

adania - Śro 13 Maj, 2015 16:51

ale to dobrze, ze czuje się radosć, miłe mniemanie o sobie, to powinno być w porządku. To dobrze, ze czujemy komfort pomagając. Może u Ciebie to stawanie się niezbędnym, potrzebnym to było, czułaś się niezastąpiona? To juz egoizm.

Czasem tak czuję.

Jo-asia - Śro 13 Maj, 2015 17:43

adania napisał/a:
to stawanie się niezbędnym, potrzebnym to było, czułaś się niezastąpiona? To juz egoizm.

dokładnie, tak było :oops:

grzesiek - Pią 29 Maj, 2015 10:51

Witaj Joasiu, czytam wasze wypowiedzi i porównuję to do siebie, a tak naprawdę wasze słowa to lustrzane odbicie moich zachowań ,oraz tego co czułem kila naście lat temu.
Pracując przez kilkanaście lat w jednej firmie zawsze do pracy i poleceń przełożonych podchodziłem,solidnie ,czyli " jak coś robisz to dokładnie,albo nie rób wcale." Dawało to efekty, uznanie,awanse,nagrody itp. Po 16 latach w dobie restrukturyzacji, stwierdzono,że tacy jak ja są już za starzy, nie ważne że oprócz wiedzy posiadałem jeszcze coś czego nie nauczysz się z podręczników, DOŚWIADCZENIE, Jestem za stary. Miałem wtedy 36 lat i taki cios, to było gorsze niż nokaut. Świat mi się zawalił, plany na życie zniweczone . Taki układ był dla mnie jednym z powodów do picia. Długo z tym żyłem, teraz wiem,że można inaczej.
Ktoś mi pomógł, teraz ja staram się to oddać, pomagać w miarę możliwości. Wiem,że nie ma osób nie zastąpionych. Wtedy zastanawiałem dla czego JA ?

Tosia - Pią 29 Maj, 2015 11:38

grzesiek napisał/a:
Wtedy zastanawiałem dla czego JA ?

Wtrącę się, :roll: bo to dlaczego JA ,jest dla mnie nie do przeskoczenia ..trudne dlaczego ?
muszę obniżyć poprzeczkę ,i wtedy uda mi się zrozumieć dlaczego Ja? ale to ja .
grzesiek napisał/a:
Taki układ był dla mnie jednym z powodów do picia.

U mnie do prawie 6 letniego ciągu,coś zawsze musiało mój smutek ukoić ,przerwa po prawie kilka mc ,a i zawsze był podwód ukojenia żalu .
grzesiek napisał/a:
teraz wiem,że można inaczej.

Czy ja to wiem,nie wiem ..żal jeszcze jest ,dlaczego Ja :uoee:
ale ,ale dostrzegam tez pozytywy ...więc coś tam kiełkuje we mnie :mgreen:
Pozdrawiam :kwiatek:

Jo-asia - Pią 29 Maj, 2015 18:08

hejka, Grzesiek :)
grzesiek napisał/a:
" jak coś robisz to dokładnie,albo nie rób wcale."

tak mam :bezradny:
niczego, nie robię na pół gwizdka :skromny:
grzesiek napisał/a:
Wiem,że nie ma osób nie zastąpionych.

:mysli: kiedyś myślałam, że mnie nie można nikim zastąpić :rotfl:
i tak jest ;)
jednak.. jako pracownik, sprawa się ma inaczej
każdego można..
kiedyś chciałam stworzyć.. pokazać, że zarządzanie ludźmi może wyglądać inaczej
i dopięłam swego, tylko zapomniałam o jednym.. pracodawca.. woli lojalność opartą na strachu :bezradny:
i odkąd to wiem, przestały mnie bawić "awanse"
przestał, mnie też bawić.. chaos, byłam i nadal jestem mistrzem organizacji, gdy jest największy bałagan
przestał mnie bawić, bo kiedyś... był mi po to aby udowadniać sobie swoją zaradność, wartość i zwrócić uwagę innych na siebie...

grzesiek napisał/a:
Wtedy zastanawiałem dla czego JA ?

dla mnie, zbyt krótkie zdanie :P
Gdy dochodzi u mnie do "rozdwojenia", jestem świadoma tego.. że to część mnie, która jeszcze jest w trakcie przebudowy. Na ten moment wygrywa, jedna strona. Za jakiś czas pewnie oddam miejsce drugiej i dopiero po tym, znajdę środek... mnie/siebie/swoje.... jedność :)
I jak ból fizyczny dotyka, męczy.. tak nie ma nic wspólnego z cierpieniem. Czasem może trochę z niecierpliwością.

pozdrwiam słonecznie :buzki:

Jo-asia - Pią 29 Maj, 2015 18:11

Tosia napisał/a:
trudne dlaczego ?

"dlaczego?" szuka winy.. powodu
do tego, w tej kolejności nie można poznać odpowiedzi
zapytaj się... "po co?"
i jak poznasz odpowiedź, dowiesz się dlaczego :)
:buziak:

Jo-asia - Pią 05 Cze, 2015 09:50

Mam komornika.
Dług rośnie.
Jest szansa - wniosek o upadłość.
Od miesiąca zabieram się za jego napisanie.
Dziś zaczęłam.
i.... no właśnie.
Okazuje się, że moje kredyty zaciągnięte w okresie picia, to nadal.. klapki na oczach.
Pisząc wniosek posługuje się przykładami innych, podobnych historii.
Trzeba wniosek uzasadnić.
I tu trafiam na mur.
Inni piszą np o chorobie.
Ja, nie potrafię. Mam poczucie, że chcę uniknąć konsekwencji, że zwalam na alkoholizm, że.....chcę ich okraść, że nie zasługuję na....no właśnie, na rozgrzeszenie i umorzenie mi zadłużeń.

Tosia - Pią 05 Cze, 2015 10:09

Jo-asia napisał/a:
Ja, nie potrafię. Mam poczucie, że chcę uniknąć konsekwencji, że zwalam na alkoholizm, że.....chcę ich okraść, że nie zasługuję na....no właśnie, na rozgrzeszenie i umorzenie mi zadłużeń.

Asiu ,pisz i nie myśl o tym ...komornik i tak już nabrał od Ciebie ...nie długu,ale samej prowizji dla siebie .Moim zdaniem alkoholiz to choroba ,więc czy byłaś czy nie byłaś świadoma zaciągniętych długów ,to i tak jest to choroba.
Warto spróbować ,zyczę powodzenia :pocieszacz:

Jo-asia - Pią 05 Cze, 2015 10:55

Tosia napisał/a:
pisz i nie myśl o tym

:mysli:
co do pisania nie mam wątpliwości
zwróciłaś mi uwagę na coś.... z myśleniem
staram się uporządkować fakty... zarobki, a to nie takie proste
jak z mojej strony, jest tylko jeden stały dochód, tak męż ma...wszystko w pamięci :bezradny:
Ty zatrzymałaś mnie... :buziak:
za dużo, za dokładnie.. chciałam
a co do komornika... i długu, poleciało parę łez i oczyściło poczucie winy

Przy tej sprawię, widzę jak ważna jest regularna praca nad sobą. Jak ucieczka niczego nie daje a zmierzenie się z winą nie musi długo boleć aby doszło do wybaczenia. I jak świat i fakty przybierają inne kolory, gdy wina ich nie zasłania. :)

Jo-asia - Nie 14 Cze, 2015 09:36

Przez ten czas nie picia, przechodziłam różne etapy.
Tak, spokojnego jak ten... jeszcze nie.
Towarzyszy mi uczucie, jakbym zaczynała dopiero żyć.
Jakbym znalazła się w punkcie, gdy.. kiedyś wszystko się zaczęło.
A do tego, nadal nie wiem, czego chcę.. wiem za to, czego nie chcę.
Stąd też, brak planów czy celów w fizyczności. Bardziej, ukierunkowana jestem na to, jak się chcę czuć.
I tu dominuje, spokój niż np. jak kiedyś, utrzymywanie euforii :skromny:

Najwięcej zmian, towarzyszyło mi.. gdy postępowałam wbrew własnym przekonaniom. One też, kosztowały mnie najwięcej energii a i tę energię dawały.

Dziś, często mi się nie chce.. czuję zmęczenie, gdy otoczenie atakuje. Brak we mnie motywacji do walki. Brak siły do tłumaczenia czy zrozumienia. Oddaję walkowerem, idąc w swoją stronę.

Dziś, przyglądając się wstecz... nie miałbym siły i cierpliwości, tak żyć. Mówię o czasach gdy piłam. Stałam się wygodna? może i tak

Dobrze mi tak :)
choć tłucze się myśl... jesteś sama
zawsze byłam... tylko dziś,
nie chce mi się walczyć z tym

:buzki:

Jo-asia - Nie 14 Cze, 2015 10:25

Jeszcze jedna rzecz się zmieniła.
Odżywianie.
Wszelkie diety, wywoływały u mnie opór i głośny sprzeciw.
Po części, mój żołądek.. tak zdecydował
jem częściej i mniej
więcej białka, warzyw i owoców i mięso
chleb, ziemniaki, makarony, ryż... to, co było dla mnie podstawą... nie mam na nie ochoty :bezradny:
i coraz rzadziej jem słodycze... prócz czekolady :rotfl:

Jo-asia - Sob 20 Cze, 2015 12:40

Będąc na Komisji, jeden z członków czytał zgłoszenie.
Słowa jakie czytał... były moimi. Moimi obawami. Moimi zarzutami. Wypowiedziane zostały przez sąsiadów.
To zdarzenie, było kumulacją.. zbiegów okoliczności.
Niesamowite.. ciśnie mi się na usta.
Żyjąc w ciszy wewnętrznej, widać tak wiele.
Jak bardzo się myliłam.. przez te wszystkie lata, w odbiorze życia.. ludzi i świata a przede wszystkim Boga.
Odkąd zamieniłam "przeze mnie" na "dla mnie". Zaufałam.
Nawet tak fizycznie niemożliwe.. pieniądze do zdobycia.. odnalazły mnie. Bez wysiłku z mojej strony.
Wyraźnie widzę, jakie części mnie, są jeszcze zakryte.. nieodkryte, lepiej brzmi :)
Odczuwam brak.. nie koncentruję się na nim, na razie. Tyczy się on.. bratniej duszy, najlepiej męskiej :mgreen: To nie zasłania mi, odczuwania miłości, na szczęście :)
Gdybym miała powiedzieć, jak?
powiedziałabym, do końca to nie wiem, jak. Zaufałam... komu? czemu?
okolicznościom i sobie, tym, że chce dla siebie najlepiej.. a że czasem to najlepiej jest biciem siebie, też przyjęłam na klatę.
Dwie osoby.. matka i ojciec.. bez, poczucia do nich prawdziwej miłości nic by się nie udało. Nic.
Bez akceptacji takich jakimi są czy byli. Nic.
To nie znaczy, że zrobiłam coś w tym kierunku... Nie.
To, okoliczności i życie.. czy Bóg, czy ja... postawiłam się w sytuacji, w której mogłam to dostrzec i poczuć.

Pisząc na Forum, zostawiam moje głębokie doświadczenia. Codzienność jest zwykła.. choć dla mnie niezwykle przyjemnie ciekawa i zaskakująca, przez zdarzenia w których odczuwam, inaczej. Dostrzegam więcej.

dziękuję.. komu?
sobie.. za odwagę, do podjęcia tej drogi..... i każdy krok, na niej

Jo-asia - Wto 30 Cze, 2015 18:57

Od piątku.. wpadam w dół
wyłażę na chwilę.. i znów to samo
Praca.
Nie wytrzymałam.. dziś dałam wypowiedzenie.
I jak, w pracy byłam pewna.. teraz zaczyna m se wbijać 8|

Mam kolejną szansę.. na uzdrowienie tej części..
matko.. jak ja jestem poryta

pannaJot - Wto 30 Cze, 2015 19:41

O masz... Ale nam się poskładało :bezradny:
Jo-asia - Wto 30 Cze, 2015 19:56

pannaJot napisał/a:
O masz... Ale nam się poskładało :bezradny:

no, fakt
Może to Aśki.. tak mają ;)

Tosia - Wto 30 Cze, 2015 19:57

Jo-asia napisał/a:
matko.. jak ja jestem poryta

Mam inne zdanie :pocieszacz:
Jo-asia napisał/a:
Nie wytrzymałam.. dziś dałam wypowiedzenie.

:pocieszacz:

Jo-asia - Wto 30 Cze, 2015 19:59

Tosia, :buziak:
pannaJot - Wto 30 Cze, 2015 20:01

Asiu a Ty masz juz nagrana nowa robotę? Bo ja nie mam odwagi rzucic tego w cholerę...ale niewiele mi brakuje 8|
Jo-asia - Wto 30 Cze, 2015 20:07

pannaJot napisał/a:
Asiu a Ty masz juz nagrana nowa robotę? Bo ja nie mam odwagi rzucic tego w cholerę...ale niewiele mi brakuje 8|

nie mam...
myślałam o zwolnieniu, od dawna.. ale zawsze coś
teraz miałam iść na inny punkt na zastępce.. i zwiałam
piszę zwiałam.. a tak po prawdzie znalazłam wreszcie powód/sposób/szansę, aby to zrobić
jest tyle pracy różnej.. czy ja zawsze muszę tyrać jak wół.. toć ja delikatna kobitka jestem
:bezradny:

lipiec idę na l4
potem do pracy
którą w lipcu.. znajdę :nerwus:
i nie ma innej opcji :evil:

szika - Śro 01 Lip, 2015 03:38

deklarowałaś być na Harmonii Kosmosu w Sulistrowiczkach.. szkoda, że nie byłas... będą nagrania na kanale NTV na Youtubie... polecam bardzo bardzo.. ogromny ładunek dla akumulatorów, wspaniała wiedza, przepiękne przeżycia duchowe..
pannaJot - Śro 01 Lip, 2015 08:33

Zuziu a Tobie nie pomyliły sie Asie? :mgreen: Bo ja owszem deklarowałam, ale i w sobotę i niedzielę już siedziałam w robocie 8|
szika - Śro 01 Lip, 2015 09:41

nie pomyliły :)
Jo-asia na Fb była na liście osób, które wezmą udział, stąd wiem, że taki pomysł był.
A Ty Zarazo miałaś być i co? hę? ;)

Jo-asia - Śro 01 Lip, 2015 14:27

szika napisał/a:
szkoda, że nie byłas

szkoda :bezradny:
nic to... nadrobię ;)

To nie tak, że praca.. firma jest.. bee
Dziś odkryłam, zrozumiałam.. że jeśli się zobowiązuje do czegoś.. tylko śmierć, mnie może rozłączyć :rotfl:
żartuje.. nie musi to być śmierć, wystarczy wypowiedzenie, jak np w tym przypadku

Ta praca, nie jest dla mnie.. zajmuję tam tylko miejsce komuś, komu przyniesie satysfakcję.
Ciekawe, czy moje miejsce już na mnie czeka ;)

Mysza - Pią 03 Lip, 2015 07:23

Jo-asia napisał/a:
Ta praca, nie jest dla mnie... (...)
Ciekawe, czy moje miejsce już na mnie czeka


Jestem pewna, że czeka, podobnie jak czeka na Jotkę i na każdego z nas.
Czeka, aż podejmiemy decyzje by je zająć.
Czeka na naszą odwagę i determinację, ale przede wszystkim czeka, aż my sami będziemy wiedzieli gdzie chcemy być.

Jakieś 4 – 5 lat temu marzyłam by prowadzić salon podobny do tego w jakim pracowałam.
W międzyczasie zmieniałam pracodawców, bo dochodziłam do wniosku, że niczego więcej już się w danym miejscu nie nauczę.
Dwa lata temu odchodziłam z pracy i nie miałam żadnej innej w zanadrzu.
Od kogoś znajomego usłyszałam, że tak robią ludzie młodzi, którzy nie mają wyobraźni, a moja mówiła mi właśnie, że nic po mnie w miejscu w którym pracowałam.
Byłam kilka dni na bezrobociu i wróciłam do tej samej pracy tylko u innego pracodawcy (inny salon).
W tym roku byłam bliska wyjazdu z Polski, za pracą. Potrzebowałam zmiany, szukałam swojego miejsca.
Wydarzyło się „coś” i zadziałałam w kierunku mojego marzenia.
Byłam już bez pracy, poza siecią, a upomniałam się „ o swoje”.
Wyciągnęłam rękę i ...spełniłam swoje marzenie :radocha:
Dzisiaj wiem, że każdy etap był mi ogromnie potrzebny, bo w każdym miejscu uczyłam się czegoś przydatnego mi dzisiaj, jutro, pojutrze.
Dzisiaj jestem po szkoleniu, z podpisaną umową i odliczam dni do otwarcia.
Dzisiaj jeszcze trudności, różności nie po mojej myśli – uczą mnie pokory i dystansu, nie marudzę, wiem, że to znowu jest po coś, w jakimś celu.

Sorki Asia za moją prywatę u Ciebie ;)
Myślę że to niezły przykład na to jak ważna jest droga, którą idziemy do celu, oraz czego dla siebie w tej drodze "nazbieramy"

Jo-asia - Pią 03 Lip, 2015 09:59

Mysza...teraz mam mało.czasu.
Na teraz....dziękuję :kwiatek: :kwiatek:

pannaJot - Pią 03 Lip, 2015 10:18

Podniosłaś mnie na duchu Mysza :) Mimo że dalej nie mam odwagi powiedzieć DOŚĆ mam nadzieję...
Jo-asia - Pią 03 Lip, 2015 19:51

I nie przepraszaj :evil2" mi tu więcej,
tylko pisz :)
Mysza napisał/a:
Myślę że to niezły przykład na to jak ważna jest droga, którą idziemy do celu, oraz czego dla siebie w tej drodze "nazbieramy"

czego chcę... to nadal dla mnie temat, nieznany
Nie żałuje odejścia. Nadal nie wiem nic.
Nie skupiam się na tym co będzie.
Jestem w dziś. A to, dziś jest pełne niespodzianek i nie tylko Forumowych (dobre Duszyczki, to dla Was :kwiatek: ).

Nie powiem, ciekawią mnie konkrety.. jeśli masz ochotę, chętnie poczytam :)

Mysza - Pon 06 Lip, 2015 10:31

Jo-asia napisał/a:
pisz

Dzięki Asia, skorzystam z zaproszenia, bo jeszcze jedno przyszło mi do głowy.
Jak wszystko od nas zależy, od naszych myśli, zamiarów, kroków, czy poczynań.
...będzie tego kawałek ;)
Mieszkałam kiedyś przez 9 lat na Krecie. Potem wróciłam, pracowałam i mieszkałam tu.
Po 9 latach, pojechałam tam na krótki urlop i... wróciłam z nowym pomysłem, który zaczęłam powolutku realizować.
Jeśli by zapytać o warunki, możliwości to mogłam ten pomysł wprowadzić w życie zaraz po powrocie do kraju. Miałam kontakty, fundusze, mogłam spokojnie wystartować.
Ale nie wystartowałam, bo nie było pomysłu.
Pomysłu nie było, bo ja byłam w innym miejscu.
Musiałam "wytrzeźwieć", zająć się sobą, musiałam zacząć biegać, zainteresować się zdrową dietą, i tym wszystkim co przeczytałam, usłyszałam, przetestowałam na sobie, musiałam nabrać nowych przekonań, aby...zająć się moimi ziółkami :mgreen:
Tworzyłam krok po kroku wszystko od początku, szukałam informacji, projektowałam etykiety, szukałam opakowań, tworzyłam stronę, prowadziłam fanpage...małe kroczki, które sprawiały radośc i wywoływały uczucie spełnienia... nigdy nie czułam, że sie do czegoś przymuszam
Kiedy miałam już gotowe opakowanie przygotowane do sprzedaży... oczami wyobraźni zobaczyłam rzędy takich opakowań na sklepowych półkach :lol2:
Żeby nie przedłużać... jakiś miesiąc temu na skrzynkę meilową dostałam zapytania o sprzedaż hurtową z dwóch sklepów ze zdrową żywnością.
Jeszcze nie ruszyła, bo ja jestem nie gotowa, ale ... marzenia się same nie spełniają, my je sobie spełniamy.
Jo-asia napisał/a:
Nie skupiam się na tym co będzie.
Jestem w dziś. A to, dziś jest pełne niespodzianek

zgadzam się, też nie planowałam wielkich kroków. W każdym "dziś" robiłam jak potrafiłam najlepiej, jeden, dwa małe...takie na jakie byłam gotowa, na jakie miałam pomysł ...najważniejsze było i jest moje zaangażowanie i wiara w to co robię, radość i satysfakcja z efektów. To daje MOC.

Jo-asia - Pon 06 Lip, 2015 11:19

Nawet nie wiesz jak Twoje słowa mnie cieszą :muza:
i to nie przez.. nadzieję, że ja tak będę mieć
cieszę się.. że Ty masz... dziękuję, że mogę dzielić tę radość z Tobą :) :buziak:

zimna - Pon 06 Lip, 2015 19:36

Mysza :) super temat, gratuluje i trzymam kciuki.
Proszę o namiary, nie wiem co tam suszysz ;) ale na pewno znajdę coś dla siebie :)
Pozdrawiam dziewczynki :)

She - Pon 06 Lip, 2015 19:44

zimna napisał/a:
Proszę o namiary, nie wiem co tam suszysz ;)

Ja też poproszę :)

Mysza - Pon 06 Lip, 2015 20:53

Jo-asia napisał/a:
cieszę się.. że Ty masz... dziękuję, że mogę dzielić tę radość z Tobą

Asiu i ja dziękuję, ogromnie mi miło :buziak:
Wszyscy posiadamy umiejętność kreowania naszej rzeczywistości...każdej ;) i warto o tym pamietać

zimna napisał/a:
Proszę o namiary

She napisał/a:
Ja też poproszę

:mgreen: no i się zareklamowałam, choć nie taki był zamiar
dziewczynki linki zaraz wysyłam na priv :)

pannaJot - Pon 06 Lip, 2015 21:22

Mysza napawa mnie wielkim optymizmem to co czytam. I w każdym Twoim słowie czuć bijąca z ciebie radość.
Ja teraz czuje się jak w zaklętym kręgu. Chciałabym coś zmienić, wyrwać się. I nie potrafię :zalamka: Szukam rozwiązań, chce się dalej uczyć, iść na studia. Teraz nie mogę bo ta praca mnie wstrzymuje. Bez pracy nie będzie kasy, bez kasy dalszej nauki. A bez dalszej nauki nie będzie lepszej pracy... I koło się zamyka. A ja krążę jak sęp przeliczając ceny piw z ośmiopaków na pojedyncze sztuki :boisie: Coś jednak wymyśliłam, niby nie dużo ale zacznę się uczyć angielskiego. Zainspirowałaś mnie Myszka... Małe kroki, zacząć od początku...

Mysza - Śro 08 Lip, 2015 06:43

pannaJot napisał/a:
Chciałabym coś zmienić, wyrwać się. I nie potrafię Szukam rozwiązań, chce się dalej uczyć, iść na studia. Teraz nie mogę bo ta praca mnie wstrzymuje. Bez pracy nie będzie kasy, bez kasy dalszej nauki. A bez dalszej nauki nie będzie lepszej pracy... I koło się zamyka.


Jotka... nic dobrego nie może wyjść z takiej afirmacji i z takiego myślenia. Będzie dokładnie, że: nie możesz, nie potrafisz, nie uda się. I nie będzie widać żadnego rozwiązania, bo koło zamknięte.
Żeby zadziały się zmiany trzeba myśleć pozytywnie, afirmować i być wdzięcznym za to co się ma, a nawet być wdzięcznym za to co się chce, jak gdyby już się to osiągnęło, dostało.
Domyślam się, że jest trudno być wdzięcznym za marnie płatną lub bardzo wyczerpującą pracę, kiedy chce się innej, ciekawszej, lepiej płatnej.
Ale takim myśleniem jak powyżej skazujesz się na to co dotychczas.
Potrafisz to zmienić, każdy z nas potrafi, tylko najpierw trzeba zmienić myślenie i przede wszystkim, nie ginąć w czeluściach czarnej rozpaczy. Łatwiej jest skupić uwagę na mniejszych krokach i fajniej jest się cieszyć z pozytywnych efektów, które są widoczne w krótkim czasie.
Masz w podpisie: Spróbuj zapalić maleńką świeczkę, zamiast przeklinać ciemność.
Spróbuj Asia
Działa w każdej dziedzinie życia, w kilku już sprawdziłam ;)

szika - Śro 08 Lip, 2015 08:20

aż sie prosi Gregg Braden z filmem "Nauka cudów".. to co piszesz Mysza już dawno jest przeciez udowodnione naukowo.. najczęściej jednak spotykam się z oceną, że to bzdury i wymysły :( ech..co zrobić..
Jotka to nie do Ciebie.. tak mi przyszło.. chciałam sie też wtrącić do tej rozmowy.. Mysza cieszę się, że Cie widzę :)

Mysza - Pią 10 Lip, 2015 08:15

szika napisał/a:
najczęściej jednak spotykam się z oceną, że to bzdury i wymysły ech..co zrobić..

z miłościa i wiarą robić to co wg mnie/wg Ciebie w danej chwili najlepsze.
Inni być może się zainteresują jak zauważą zmianę, a byż może, że nigdy się do tego nie przekonają.
Każdy ma swoją ścieżkę i swój czas ;)
szika napisał/a:
Mysza cieszę się, że Cie widzę

Dziękuję Szika, miło mi bardzo :buzki:

szika - Pią 10 Lip, 2015 09:06

Mysza napisał/a:
Każdy ma swoją ścieżkę i swój czas

dokładnie tak.. ja tez kiedyś miałam ogromny dystans do różnych rzeczy, ale pojawia się jakiś impuls.. czyjaś wypowiedź, jakaś osoba i.. i pojawia się zmiana myślenia, czucia, percepcji rzeczywistości..
wydaje mi się, że ważne jest aby nie być intencjonalnie nastawionym na zmienianie innych.. nie traktować odrzucenia jako porażki.. jedynie co.. to czasem zwyczajnie brakuje kontaktu z innymi osobami o podobnych przekonaniach, zainteresowaniach.. tak poprostu.. :buziak:

Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 08:13

Dziś staje przede mną szansa...na wyjście z zaklętego koła (by Jotka :kwiatek: )
Proszę o wsparcie.....wystarczy duchowe.

She - Czw 06 Sie, 2015 08:26

Mówisz i masz :kwiatek:
:kciuki:

zołza - Czw 06 Sie, 2015 08:42

Moje też ;)
zołza - Czw 06 Sie, 2015 08:42

Moje też ;)
zołza - Czw 06 Sie, 2015 08:45

:oops: Upss :mgreen: to jakiś znak hihi , dwa razy mi sie wysłało ...samo :szok:
Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 08:47

dziękuję ergr

mam silny niepokój... to też znak :mgreen:

pannaJot - Czw 06 Sie, 2015 09:05

:pocieszacz:
milutka - Czw 06 Sie, 2015 09:24

:buzki: :pocieszacz:
Wiedźma - Czw 06 Sie, 2015 09:24

Jo-asia napisał/a:
Proszę o wsparcie

Proszę bardzo: :kciuki: :auuu:

pannaJot - Czw 06 Sie, 2015 09:28

A ja po cichutku napiszę, że czekam na wieści. Jak poszło i jak sobie radzisz z niepokojem...
Tosia - Czw 06 Sie, 2015 10:13


Jo-asia, trzymam kciuki :kciuki:
Powodzenia :pocieszacz:

szika - Czw 06 Sie, 2015 10:47

dasz radę :) wspieram duchowo :) a wiesz, że ja czarownica jestem :pocieszacz:
Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 11:25

Oj...daliscie mi powera :mgreen:
Dziękuję :buziak:
Od poniedziałku zaczynam miesiąc próbny.
Jotka...odpowiem jak wrócę do domu. :)
ergr

smokooka - Czw 06 Sie, 2015 11:28

Joasiu nie zdążyłam wesprzeć przed, ale teraz wspieram "po" i przed nowym! :) Ale fajnie :radocha:
She - Czw 06 Sie, 2015 12:54

:hurra:

Aż się uśmiechnęłam :) ale tak z lekkością i spokojem ducha :okok:

Kami - Czw 06 Sie, 2015 13:12

i moje wsparcie też masz :kciuki:
Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 13:33

:rotfl: też się cieszę :lol2:
i jeszcze raz, dziękuję :serce:

miałam jeszcze czas, usiadłam w parku i czytałam Was
pannaJot napisał/a:
jak sobie radzisz z niepokojem

Twój wpis wywołał natychmiastową odpowiedź
...nie radzę sobie... boje się i wpadłam w śmiech

Od rana próbowałam zrozumieć, skąd niepokój.
Bo nowe, bo inne..
aaa nie napisałam, co to..
Praca jako kierownik ds organizacji pracy (ekipa sprzątająca osiedle). Etat 5/8 (tj po pięć godzin rannych), blisko mnie, dużo chodzenia i brak wysiłku, w sensie dźwigania. Kasa taka jak wszędzie, dla mnie... w domyśle komornik. :rotfl: gdy składałam wypowiedzenie, w tym dniu rozmawiałam ze znajomymi, które tam pracują.. wtedy obiecały.. że jak coś one mnie tam wkręcą, jako sprzątająca :skromny: a wtedy do głowy mi nie przyszło, że mogę nimi kierować.

Wracając, do pytania.. po Twoim wpisie Asiu, zaczęło mi się "układać" w głowie... coś mi się wydaje, że "kierowanie' jest mi pisane :mgreen: gdy ta myśl się pojawiła, niepokój znikł i z uśmiechem na twarzy szłam dalej.. Niepokój nie wrócił, byłam spokojna i szczera na rozmowie. Szefowa energiczna, przyjazna. Teraz czas zmierzyć się z tym, co niesie ta praca. A co by nie przyniosła, ja o sobie znowu czegoś się do wiem. Jakiś dziwny ze mnie typ... który w tym wieku nadal szuka, swojego miejsca :lol2:

Mała - Czw 06 Sie, 2015 14:37

5t4b Jo-asiu ergr jak ja się cieszę! c4fscs
szika - Czw 06 Sie, 2015 14:43

kiedyś dawno temu pracowałam jako dozorca posesji.. krótko i tylko do macierzyńskiego, bo w ciąży byłam.. ale.. do dziś te prace bardzo miło wspominam.. dużo na powietrzu, z ludźmi.. my sprzątaczki miałyśmy taką fajną ekipę, że do dziś na ulicy mijamy się na "cześć" bo każda pamięta.. nie wiem jak jest teraz.. ale nie raz bym sobie tak popracowała jeszcze..
Asia dasz radę.. :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 15:26

szika napisał/a:
dużo na powietrzu, z ludźmi.. my sprzątaczki miałyśmy taką fajną ekipę

i własnie tego im zazdrościłam :skromny:
gdy pracowałam w sklepie, one codziennie wpadały po śniadanie :)
sama kiedyś, jako dodatkowe zajęcie chciałam.. przeliczyłam się wtedy z możliwościami :)

Mała, ergr

Mysza - Czw 06 Sie, 2015 20:03

Ale fajnie jest pisac kolejnej osobie, że świetnie, że gratuluję, że trzymam kciuki i z całego mysiego serducha życzę powodzenie :lol2:

Jo-asiu pomyślności :buzki:

pannaJot - Czw 06 Sie, 2015 20:10

Asiu gratuluję :) Gratuluje odwagi która wykazałaś, która poprowadziła Cie przez walke o samą siebie. Jesteś Wielka :buziak:
Jo-asia - Czw 06 Sie, 2015 20:31

ściskam mocno :pocieszacz:
obie ergr

endriu - Pią 07 Sie, 2015 05:59

Jo-asia, :okok:
wszystkiego dobrego na nowej drodze :)

widzę, że po Licheniu nie tylko u mnie zmiany....

Jo-asia - Pią 07 Sie, 2015 08:56

endriu napisał/a:
po Licheniu

wiesz.. właśnie w Licheniu, dokładnie opisałam dziewczynom na jaką pracę.. czekam
zapomniałam O jednym... wysokości zarobku :p
nic to... następnym razem :D

Jo-asia - Czw 13 Sie, 2015 11:39

I tak, kolejne zbiegi okoliczności.. doprowadziły mnie do tego miejsca, tej pracy.
Przypadek?
jeśli tak, skrojony dla mnie na wymiar :D
Już dziś widzę, czego ma mnie nauczyć a pewnie, ma jeszcze dla mnie, nie jedną niespodziankę.

zdziwienie.. zaskoczenie, "niesamowite".. nadal mi towarzyszy
i niech nigdy nie mija :)

a i spadające gwiazdki, wczoraj... mi dopisały :mgreen:
:buzki:

Jras4 - Czw 13 Sie, 2015 13:28

Jo-asia napisał/a:
a i spadające gwiazdki, w
i bata
Jo-asia - Czw 13 Sie, 2015 13:30

Jras4 napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
a i spadające gwiazdki, w
i bata

hę?
:mysli:

endriu - Czw 13 Sie, 2015 15:55

może basta miało byś? :mysli:
Jo-asia - Sob 22 Sie, 2015 08:37

Rozmowa z Matinką, jakoś tak cofnęła mnie wstecz.
Przyszedł czas, na przyjrzenie się z dystansu, na to, co działo się przez ten czas.

Po półtora roku, ciężkości życia. Huśtawka emocjonalna, była raz na dole a raz na górze.. z przewagą tej pierwszej. Stopniowo, doszło do wyrównania i następnie, przechyliła się na korzyść tej drugiej.
To był czas, gdy przepełniała mnie miłość, spełnienie, pożądanie. Towarzyszyły temu, niezwykłe (jak dla mnie) zbiegi okoliczności, w których następowały zmiany postrzegania życia. Pełno w nich było, trudnych sytuacji, które zawsze dawały nowe odkrycia siebie. Odkrycia tej jasnej strony życia.
Otwarłam się na ludzi. Przełamywałam własne opory, blokady. Żyłam jak na fali, gdzie te wysokie.. dominowały. Czułam całą sobą, że żyję.
Nie zwracałam uwagi, na sygnały bliskich. Żyłam, jak chciałam. Nikt z nich nie potrafił mnie zatrzymać.
Pod koniec tego okresu, coraz częściej, słyszałam głos w głowie... żyjesz w iluzji. Nie liczysz się z innymi.

I przyszedł dzień, w którym życie realne zatrzymało mnie z impetem.
Miałam na tyle odwagi a raczej... liczyłam na prawdziwość iluzji, którą sobie stworzyłam, ze rzuciłam wszystko na jedna szalę i.... w tamtym czasie, przegrałam. Cały skrzętnie budowany plan, runął. Zostałam z nagą prawdą.

Równocześnie, moje zdrowie się załamało.

Nie miałam siły, walczyć. Nie miałam siły, żyć. Nie miałam siły, zakończyć to życie.
I tak, wegetowałam. Bez marzeń, pragnień... tylko mała iskierka z tyłu głowy się tliła. Wiara w SW.
Ona wie, co robi i gdzie mnie prowadzi.

Stać mnie było chodzić do pracy i odpoczywać w domu. Czasem czytałam książki, zajmowałam się wnuczką. Powoli, wracały chwile radości, wdzięczności.. pojawiało się rozumienie siebie. Powoli, uczyłam się ufać SW a przez nią, sobie i bliskim.
Jedynym konfliktem był wybór pomiędzy pracą a zdrowiem, pomiędzy tym czy zawiodę siebie czy innych.

Powoli też, rzeczywistość.. życie na zewnątrz.. zaczęła odpowiadać, tym samym.. zaufaniem do mnie. Wokoło mnie, zaczęło się zmieniać, odbudowywać. A do mnie zaczęło wracać, czucie życia.
I tak, dotarłam.. dorosłam do kolejnej zmiany w życiu. Zmiany pracy. I kolejnego etapu, poznawania siebie.
Docieram do czegoś, ważnego we mnie. Coś, co mnie określa i coś, co jest mną a jak do tej pory, nie miało szansy się wyrazić. Było skrywane,, przede mną i światem. System obronny, wykonał kawał dobrej roboty ;)

miłego weekendu
:)

diskjokej - Sob 22 Sie, 2015 09:17

Cierpisz na chorobę dwubiegunową. Raz jestes w manii, raz w depresji.
Jo-asia - Sob 22 Sie, 2015 09:37

:)
już nie....

ankao30 - Sob 22 Sie, 2015 10:08

Jo-asia,

:buziak:

Dzięki że tym się dzielisz.

endriu - Sob 22 Sie, 2015 17:27

Przeczytałem :)
troszkę to ogólne, no ale cóż, to nie pamiętniki tylko forum, które każdy może przeczytać...

Jo-asia - Nie 23 Sie, 2015 10:24

endriu napisał/a:
troszkę to ogólne

narazie ogólne :p
te wszystkie zmiany, dzieją się na różnych poziomach jednocześnie i sama, nie do końca ogarniam
jak ogarnę, opiszę już konkretnie
tylko czy życia mi starczy? :mysli:

diskjokej - Nie 23 Sie, 2015 18:56

ja nie mam rzadnych zbiegow okolicznosci i nie widze tez rzadnych zmian w moim zyciu. Pokoj posprzatam, to sie cos zmieni. Tylko, ze mi sie nic nie chce. :pies: :kot:
Jo-asia - Nie 23 Sie, 2015 19:02

diskjokej napisał/a:
mi sie nic nie chce

bo tłumisz złość czy też kontrolujesz.. i na to tracisz energię
zresztą, pewnie każde wyjście do ludzi czy nowego.. kończy się podobnie
przynajmniej u mnie tak to działa

diskjokej - Nie 23 Sie, 2015 19:57

to mam z siekiera wyjsc na ulice? Czy co zrobc?
Jo-asia - Nie 23 Sie, 2015 21:17

nie, nie na ulice
znajdź sposób aby ją uwolnić

Jo-asia - Pon 31 Sie, 2015 18:58

Zaskoczyła mnie dziś, pani pracująca w Zus-ie.
Mogła zamknąć moją sprawę. Nie dostałabym zapłacone za L-4. Mnie czekałoby odwołanie i czekanie.. a ona zadzwoniła, wstrzymała i zaproponowała abym uzupełniła brakujące drugi.
Nie pierwszy raz tak mam z Zus-em, a mimo to nadal mnie zaskakują :mgreen: przekonanie nie chce puścić :)

Po za tym, praca się kręci. Całkiem mi tam dobrze. Ja wracam do życia.. chce mi się coraz bardziej :rotfl: Zdrowie dopisuje.

żyć... nie umierać ;)

endriu - Pon 31 Sie, 2015 19:39

Jo-asia napisał/a:
a ona zadzwoniła, wstrzymała i zaproponowała abym uzupełniła brakujące drugi.

stary numer ZUSowski, dzwonią (skąd mają telefon?) a nic nie ma na piśmie,
a potem jak coś pójdzie nie tak to nie ma zlituj bo nie masz dowodów
już się tak moi znajomi pare razy przejechali :mgreen:

Jo-asia - Pon 31 Sie, 2015 20:33

:D
Jak pisałam...to nie pierwszy raz, numer sama dałam.
No czekam..aż się sprawdzi moje przekonanie....a oni nie dają mi satysfakcji :rotfl:

Jo-asia - Pią 25 Wrz, 2015 14:44

zmieniłam leki na astmę
specjalista.. wie, że jestem uzależniona od alkoholu

dostałam nowe leki.. poprzednie już nie działały na mnie.. w ich składzie, jest etanol
więc wdycham alkohol :mgreen:
pytanie... zmienić lek? do specjalistów długo się czeka a ja codziennie muszę brać lek.. bez niego, nie umiem oddychać
to był mój pierwszy raz, nie czułam nic.. ulotkę przeczytałam po zażyciu

macie jakieś doświadczenia..?

Matinka - Pią 25 Wrz, 2015 17:29

Jo-asia napisał/a:
zmieniłam leki na astmę
specjalista.. wie, że jestem uzależniona od alkoholu

dostałam nowe leki.. poprzednie już nie działały na mnie.. w ich składzie, jest etanol
więc wdycham alkohol :mgreen:
pytanie... zmienić lek? do specjalistów długo się czeka a ja codziennie muszę brać lek.. bez niego, nie umiem oddychać
to był mój pierwszy raz, nie czułam nic.. ulotkę przeczytałam po zażyciu

macie jakieś doświadczenia..?


Joasiu, nie wiem jaki lek zażywasz i ile tam jest etanolu. W niektórych lekach na astmę jest zawarty w stężeniu 7-8mg na dawkę.
Przykładowo puszka piwa to jakieś 25 000 mg etanolu (dobrze liczę?). Teoretycznie i fizycznie rzecz biorąc dawka (czy nawet wiele dawek na raz) leku nie powinna wpływać na świadomość, bo zawartość alkoholu jest minimalna. Te leki, o których mówię mogą zażywać dzieci od 6 roku życia i nie ma przeciwskazań do prowadzenia pojazdów i maszyn. Ale skoro przeczytałaś ulotkę i masz wiedzę, że etanol tam jest to różnie może podziałać na Twoją świadomość (podświadomość?).
Taki efekt nocebo, wiesz, że tam jest etanol to....może na przykład wywołać głód.
Jeśli Cię to niepokoi, budzi wątpliwości to wyjaśnij u lekarza, nawet farmaceutę możesz podpytać o skład i działanie leku po tym kątem.
Jak ustalisz fakty (bo to są moje dywagacje jako laika) czyli czy takie stężenie jest wyczuwalne to albo zmienisz z lek albo nastawienie. Tak sobie myślę ;)

endriu - Pią 25 Wrz, 2015 17:30

papierosy rzuć :evil2"
Matinka - Pią 25 Wrz, 2015 17:36

endriu napisał/a:
papierosy rzuć :evil2"


Joasiu! :szok:

W każdym razie palenie i astma to nie jest dobre zestawienie, ale co ja tam...

Jo-asia - Pią 25 Wrz, 2015 18:02

Jak tu Was nie kochać ergr
kuba34 - Pią 25 Wrz, 2015 19:39

powinnas wyzerowac licznik po uzxyciu takiego leku. Zawiodlas. :zalamka:
endriu - Pią 25 Wrz, 2015 20:03

kuba34, co tak sarkastycznie się zachowujesz?
Jo-asia - Sob 26 Wrz, 2015 09:56

kuba34 napisał/a:
powinnas wyzerowac licznik po uzxyciu takiego leku. Zawiodlas. :zalamka:

Witaj Kuba :)
nie dla licznika.. żyję ;)

Co to oznacza.. zawiodłaś?
:mysli: dla jasności, nie ma tego uczucia we mnie
za to.. pokazałeś mi miejsce, które jest ostrzeżeniem, przestrogą, aby.. gdy się pojawi, zatrzymać się i poszukać.. kto to mówi, we mnie...

Lek zażywam. W grudniu mam kontrolną wizytę. Jeśli lek się nie sprawdzi.. zmienię.
No i czas... pomyśleć o paleniu ;)
endriu.. masz, kurde dobrą pamięć :P

endriu - Sob 26 Wrz, 2015 14:32

lubię Cię Jo-asia, :buziak:
Jo-asia - Sob 26 Wrz, 2015 14:44

ja Ciebie, też lubię :buziak: endriu
kuba34 - Sob 26 Wrz, 2015 21:36

To byla ironiia. Mnie smieszy jak ktos zje cukierka z alko i se zeruje licznik i w ogole niektorzy to robia halo na tym punkcie. Ja nie mam nawet licznika :skromny:
Jo-asia - Nie 27 Wrz, 2015 10:54

kuba34 napisał/a:
To byla ironiia.

co za ulga :mgreen:

pozdrawiam :buzki:

Jo-asia - Sob 17 Paź, 2015 10:05

jedno zdanie, od kilku dni wraca jak bumerang
trudno odczuwać świadomy brak czegoś, czego się nie doświadczyło
w różnej formie.. ja wczoraj zobaczyłam to w pracy
Oswoili mnie :mgreen:
Teraz widzę, jaka tam przyszłam... jak zaszczuty pies.

Normalność.. naturalność. Można się o niej uczyć, można o niej czytać, wyobrażać.
A trudy? można je poznać, zaakceptować i nauczyć się z nimi żyć.. nie bać się ich i traktować jak normalność. Syndrom ofiary w której nawet jej świadomość nie pomogła. Dopiero doświadczenie drugiej strony, pomogło ją zobaczyć.

A co się działo wczoraj... balowałam :mgreen: tańczyłam, śmiałam się i śpiewałam pełną piersią. :muza:

wyluzuj.. kto by pomyślał, że tak długo się tego uczyłam ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group